Rok XXIII, nr 134 GRUDZIEŃ 2013
Spis treści 3 Słowo wstępne 4 „Słowo stało się Ciałem…” br. Paweł Działa
7 Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko br. Piotr Krawczyk
10 Tajemnica Chrztu Pańskiego br. Piotr Owczarz
14 Reguła braci mniejszych: Rozdziały VI – VII Br. Janusz Kaźmierczak
16 Ewangelizator najuboższych – św. Józef z Leonessy
T
ym razem nieco opóźniony numer „Braciszków św. Franciszka”. Śniegu nie ma, więc nie można też dziwić się, że i redakcję zaskoczyły święta Narodzenia Pańskiego. Na szczęście udało się nam wyrobić w liturgicznym okresie Bożego Narodzenia. Poza tym prawdy związane z wcieleniem Syna Bożego są na tyle ważne, że warto je rozważać w ciągu całego roku. Bóg stał się człowiekiem i najbardziej, jak tylko mógł zbliżył się do człowieka. Stało się to, aby każdy z nas chciał się zbliżyć do Boga. Wiedział o tym św. Franciszek z Asyżu, który w 1223 r., w Greccio zbudował pierwszą szopkę, aby choć trochę uobecnić to wydarzenie w życiu swoich braci w zakonie i ludzi go otaczających. Oddajemy w ręce czytelników biuletyn, w którym rozważamy tajemnice związane ściśle z Bożym Narodzeniem. Jest także rozważanie dotyczące Maryi, Świętej Bożej Rodzicielki, za której zgodą i współdziałaniem z łaską Bożą dokonało się wcielenie. Ponadto można przeczytać o wydarzeniu Chrztu Pańskiego, którego obchód kończy liturgiczny okres Bożego Narodzenia. Życzę, aby cały nadchodzący rok był przepełniony łaską Bożą. Niech nowonarodzony Jezus błogosławi, a Święta Boża Rodzicielka Maryja niech nas wspiera w przyjmowaniu do swojego życia Chrystusa i Jego łaski.
br. Piotr Krawczyk
br. Piotr Krawczyk
19 Terminarz
Braciszkowie św. Franciszka
„Słowo
stało się Ciałem…”
B
oże Narodzenie jest ściśle związane z duchowością franciszkańską. Św. Franciszek, jako pierwszy, zainicjował budowanie szopki bożonarodzeniowej. Ojciec seraficki chciał w ten sposób przypomnieć tajemnicę uniżenia się Boga, który przyjął ludzkie ciało. Po raz pierwszy w wigilię Bożego Narodzenia w Greccio w jednej z jaskiń odwzorował Stajenkę Betlejemską. Działo się to w 1223 r., czyli 790 lat temu. Dziękując Bogu za jego opiekę i troskę o człowieka, warto podjąć refleksję do której skłania Boże Wcielenie. Przeżywając po raz kolejny święta Narodzenia Bożego, warto także przypomnieć sobie tę tajemnicę wypełnienia Bożej obietnicy. W drugą Niedzielę Adwentu, która przypadała 8 grudnia (Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP), mogliśmy usłyszeć zapowiedź zbawienia, którą usłyszeli Adam i Ewa. Zapowiedź PROTOEWANGELII (Rdz 3,15). Słowo, które realizuje się w osobie Jezusie Chrystusie. On jest tym potomkiem, który miażdży głowę węża. Wypowiedziane Słowo Boga jest realizowane. Moc Słowa Bożego, które jest ukazywane już w Starym Testamencie (Ps 33,6) „Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego. Co Bóg zapowiada to realizuje. Słowo Boże jest skuteczne, wypowiedziane będzie zrealizowane. Najważniejsza zapowiedź, Bożej obietnicy (Iz 7,14) „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto PANNA pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem EMMANUEL.” Jest zrealizowana przez słowo, które przyszło na świat. (J 1,14) „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy.” Boża tajemni-
4
Braciszkowie św. Franciszka
Braciszkowie św. Franciszka
ca Wcielenia, Bóg uniża się i staje się człowiekiem. Jak wielka jest miłość Boga do człowieka. Przy tej okazji rodzi się pytanie: Czy można oczekiwać na inne dowody Bożej miłości do słabych grzesznych ludzi? Zanim dojdziemy do Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa, które jest najwyższym dowodem na Bożą Miłość. (1Kor 15,17) „A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w waszych grzechach.” Należy zatrzymać się na Wcieleniu. Przygotowaniem do celebracji Narodzenia Bożego, jest czas Adwentu, w którym przewija się temat czuwania, gotowości na spotkanie Chrystusem. Adwent, który trwa cztery niedziele, tak naprawdę towarzyszy nam ludziom wierzącym przez całe życie. Nie można przewidzieć, kiedy nastąpi spotkanie Bogiem, czy to w chwili Paruzji, czy w momencie przejścia do życia z Bogiem po śmierci. Św. Franciszek w Testamencie, również przypomina potrzebę czujności, dbania o wiarę i osobistą świętość, „ Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony”. By Wcielenie Boga zaistniało osobiście w życiu każdego człowieka, należy przygotować grunt, bo ziarno Słowa Bożego jest płodne. Od ziemi, na którą spadnie uzależniony jest plon, jaki ono wyda. Nawracanie się jest właśnie tą duchową obróbką rolną. Z pomocą wychodzi sam Bóg, który daje konkretne narzędzia, by przyspieszyć proces przemiany duchowej. Narzędziami tymi są: wierność modlitwie, obowiązkom a przede wszystkim sakramenty. Medytując prawdę o Słowie, które Ciałem się stało, nie wolno pominąć kwestii dwóch sakramentów, w których to najbardziej możemy do-
5
Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko
J
6 świadczać mocy Bożego Słowa. Pierwszy z nich to sakrament pokuty i pojednania, gdzie w Imię Boga w Trójcy są odpuszczane grzechy. Penitent, u kratek konfesjonału, jest podobny do ewangelicznego paralityka, który usłyszał, (Mt 9,2) „Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy”. Dosłownie Słowo staje się ciałem w sakramencie Eucharystii. Każdego dnia dokuje się tajemnica wcielenia – konsekracja chleba i wina w Ciało i Krew Pańską. Jak przypomina (KKK 1324) „Eucharystia jest źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego. Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha”. Św. Franciszek w Napomnieniach przypomina o uniżeniu Chrystusa w Eucharystii. „Codziennie przychodzi do nas w pokornej postaci. Co dzień zstępuje z łona Ojca na ołtarz
w rękach kapłana. I jak ukazał się świętym apostołom w rzeczywistym ciele, tak i teraz ukazuje się nam w świętym Chlebie. I jak oni swoim wzrokiem cielesnym widzieli tylko Jego Ciało, lecz wierzyli, że jest Bogiem, ponieważ oglądali Go oczyma ducha, tak i my, widząc chleb i wino oczyma cielesnymi, starajmy się dostrzegać i wierzmy mocno, że jest to jego żywe i prawdziwe Najświętsze Ciało i Krew. I w taki sposób Pan jest zawsze ze swymi wiernymi, jak sam mówi: Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata (por. Mt 28, 20).” (Nap. 1) Święta Bożego Narodzenia kierują nas ku prawdzie o żywej obecności Naszego Pana Jezusa Chrystusa, we wspólnocie Kościoła w Słowie Bożym, a przede wszystkim w Sakramencie Eucharystii, która to powinna być prawdziwą ucztą miłości. Ucztą, w której można doświadczyć Bożej miłości.
Br. paweł działa
Braciszkowie św. Franciszka
ednym z ważniejszych wydarzeń w liturgicznym okresie Bożego Narodzenia jest uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, obchodzona 1 stycznia. Kościół podkreśla wyjątkowość tego tytułu Maryi. Widać to nie tylko w randze obchodu – jest to bowiem uroczystość, ale także poprzez umieszczenie go pośród tzw. „świąt nakazanych”, w których katolicy, w świątecznej radości oddają cześć Bogu, również poprzez uczestnictwo w Eucharystii. 1 stycznia to jest także ostatni dzień oktawy Narodzenia Pańskiego, kiedy każdy z ośmiu dni liturgicznie przeżywa się na sposób zbliżony do samej uroczystości. Co więc oznacza ta uroczystość Maryjna? Skąd się wzięła? Jaka jest treść tytułu Maryi, że jest aż tak ważny? Czy ten obchód odbiera część czci, która należy się nowonarodzonemu Chrystusowi? Dziś nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się dlaczego umiejscowiono uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi na pierwszy dzień nowego roku w cywilnym kalendarzu Cesarstwa Rzymskiego. Wiadomo, że ten czas w tradycji rzymskiego imperium łączono z pogańskimi obchodami o cha-
Braciszkowie św. Franciszka
rakterze karnawałowym. Chrześcijanie żyjący w pierwszych wiekach Kościoła przeznaczali ten czas na post i pokutę jako wynagrodzenie Bogu za grzechy pogan. Najstarsze księgi liturgiczne, które zachowały się do dziś, mają na ten dzień wyznaczone modlitwy błagalne o obronę przed powrotem bałwochwalstwa. Sytuacja zmieniła się w momencie, kiedy chrześcijaństwo stało się religią oficjalną. Dzień ten zaczął przybierać charakter maryjny, a ok. V w. pod tą datą ustanowiona została pierwsza uroczystość ku czci Maryi, Bożej Rodzicielki. Później, ostatni dzień oktawy Narodzenia Pańskiego był obchodzony jako święto Obrzezania Pańskiego, jednak odnowiony mszał rzymski wrócił do tradycji maryjnej. Historia wprowadzania do kalendarza liturgicznego uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki jest wyrazem pobożności Kościoła. Jest także konse-
8
kwencją rozwoju nauki o znaczeniu Matki Bożej dla dzieła odkupienia i uświęcania wierzących. Owa pobożność maryjna jest widoczna już na kartach Nowego Testamentu. Ewangeliści skupiali się wyraźnie na przedstawieniu Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym (por. Mk 1,1). Jego postawili w centrum, jednak wyraźnie zaznaczyli także obecność Matki Bożej w wydarzeniu wcielenia i odkupienia. Łukaszowy opis zwiastowania, w którym Maryja całkowicie zawierza się Bogu (por. Łk, 1, 26-38), albo Magnificat, pieśń uwielbienia Boga włożona w usta Maryi (por. Łk 1, 4656) – są właśnie tego wyrazem. Także umieszczone w Ewangelii Janowej opisy wydarzeń w Kanie Galilejskiej oraz podczas ukrzyżowania na Golgocie pokazują wyjątkowe przywiązanie Chrystusa do Maryi, ale także przywiązanie do niej wspólnoty Kościoła (por. J 2, 1-12; 19, 25-27). Gdyby nie było wśród Apostołów – w pierwszych latach istnienia Kościoła – poczucia wyjątkowości życia i posłannictwa Matki Bożej, to zdecydowanie nie byłoby tylu i tak pięknie przedstawionych opisów jej więzi z Bogiem. Ciekawym obrazem pobożności chrześcijan pierwszych wieków jest doskonale znana modlitwa „Pod Twoją obronę…”. Do niedawna wydawało się, że pochodzi z III w. Jednak w trochę innej, prostszej formie została niedawno odkryta w Egipcie, na papirusie pochodzącym z II w. Tekst ten brzmi: „Pod opiekę Twojego miłosierdzia uciekamy się, o Matko Boża. Nie odrzucaj próśb, [które do Ciebie zanosimy] w naszych potrzebach, lecz zachowaj nas od niebezpieczeństwa, [Ty] jedynie czysta i błogosławiona”. Wyraźnie Maryja nazywana jest Matką Bożą, a jednocześnie odmawiający tą modlitwę uznają jej przemożne orędownictwo i wstawiennictwo. Prawda o Bożym macierzyństwie Maryi rozwinęła się głębiej podczas dyskusji teologicznych pomiędzy chrześcijanami. Św. Atanazy, biskup Aleksandrii, w odpowiedzi na heretyckie tezy arian napisał: „Słowo przygarnęło potomstwo Abrahamowe. Dlatego musiało się upodobnić pod każ-
dym względem do braci i przyjąć ciało podobne do naszego. Dlatego też i macierzyństwo Maryi było prawdziwe, aby Chrystus mógł z Niej wziąć ciało i ofiarować je za nas jako własne […]. A pomimo tego, że Słowo wzięło ciało z Maryi, Trójca Przenajświętsza pozostaje zawsze sobą, nie doznawszy ani wzbogacenia, ani umniejszenia, lecz zawsze jest doskonała”. Kilkadziesiąt lat później fałszywe poglądy głosił także Nestoriusz, biskup Konstantynopola. Twierdził on, że dwie natury Chrystusa – boska i ludzka – nie mogły się zjednoczyć w jednym ciele i były całkowicie od siebie oddzielone. Jako jeden z argumentów podawał to, że przecież Bóg nie może cierpieć po ludzku. Takie tezy pociągały za sobą także konsekwencje w stosunku
Braciszkowie św. Franciszka
do macierzyństwa Maryi. Uważał bowiem, że nie może być ona matką Boga, a co najwyżej ludzkiego ciała – matką Chrystusa. Twierdzenia te wzbudziły sprzeciw wielu teologów. Odpowiedzią Kościoła było zwołanie w 431 r. Soboru Powszechnego do Efezu – miasta, w którym zgodnie z jedną z tradycji Maryja zakończyła ziemski żywot i została wzięta z duszą i ciałem do nieba. Ojcowie soborowi wypowiedzieli się w tej sprawie jednoznacznie. „Różne natury spotkały się w jedności prawdziwej i z dwóch [jest] wyłącznie jeden Chrystus, jeden Syn. Różnica natur nie została usunięta przez zjednoczenie, lecz niewysłowione spotkanie boskości i człowieczeństwa urzeczywistnia dla nas jednego Chrystusa […]. Pismo Święte nie mówi, że połączy-
Braciszkowie św. Franciszka
ło się z osobą człowieka, lecz że stało się ciałem. Także Ojcowie nazywają Maryję, Bogarodzicą”. Maryja jest więc czczona w Kościele jako Matka Boga, który przyjął ludzkie ciało – Święta Boża Rodzicielka. Warto w tym miejscu wspomnieć nieco o pobożności maryjnej św. Franciszka z Asyżu, który bardzo często kierował swoje myśli i modlitwy do Matki Bożej. Widoczne to było szczególnie w tym, jak upodobał sobie Porcjunkulę – kościółek Matki Bożej Anielskiej. Jednak kiedy dokładniej spojrzy się na tą jego maryjność, to zawsze w centrum jest Bóg. Pokazuje to antyfona w Oficjum o Męce Pańskiej: „Święta Maryjo Dziewico, wśród niewiast na świecie nie narodziła się podobna Tobie, córko i służebnico Najwyższego Króla, Ojca niebieskiego, Matko Najświętsza Pana naszego Jezusa Chrystusa, Oblubienico Ducha Świętego”. U św. Franciszka widoczne jest to, że ważny jest Kościół, Eucharystia i inne sakramenty, Maryja, święci – bo najważniejszy jest Chrystus. To doświadczenie przeżywania uroczystości Świętej Bożej Rodzicielki Maryi kieruje nasze myśli do rozważania tajemnicy jej Bożego macierzyństwa. Jednak trzeba bardzo mocno podkreślić, że ani Pismo św., ani Kościół w żadnym swoim orzeczeniu nie stawiają Maryi na pierwszym miejscu. Ogłoszenie dogmatu o Bożym rodzicielstwie Maryi w 431 r. w Efezie dokonało się niejako „przy okazji” ogłoszenia dogmatu o unii dwóch natur w Chrystusie. Święci, którzy czcili Maryję nie stawiali jej nigdy przed Chrystusem, ale traktowali jako Wspomożycielkę w drodze do Chrystusa. Maryja całe swoje życie poświęciła dla Boga i jemu je oddała. To jest także zaproszenie do każdego wierzącego, aby tą drogą podążać. Niech więc zakończą to rozważanie słowa Maryi, które w Kanie Galilejskiej skierowała do sług: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek [Jezus Chrystus] wam powie”.
Br. piotr krawczyk
9
Tajemnica Chrystusa
10 12
Nie wszystko w naszym życiu jest nam wiadome. Ile byśmy się nie uczyli, studiowali, poznawali, to i tak wiele przestrzeni będzie przed nami zakryte. Tajemnice są wpisane w nasze życie i zawsze będą. To uczy nas pokory wobec siebie, świata, innych, czy Boga. Nawet proste spotkanie z drugą osobą kryje w sobie pewną zagadkę. Odkrywamy swoje tajemnice dopiero przed kimś, kogo znamy. Widzimy wiele trudności w naszych ludzkich spotkaniach. Doświadczamy także trudności w spotkaniu z Bogiem. Jak możemy Go spotkać, Tego który jest dla nas tajemnicą? Bóg sam zaprasza nas do swoich tajemnic. Najbardziej daje się poznać w swoim Synu, prawdziwym Bogu i człowieku. Całe życie Jezusa jest misterium, czyli rzeczywistością ukrytą, tajemniczą. Symbol wiary mówi szczególnie o Wcieleniu (poczęcie i narodzenie Jezusa) oraz Passze (męka, ukrzyżowanie, śmierć, pogrzeb, zstąpienie do piekieł, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie). Znajomość historycznych faktów, prawd wiary to jeszcze nie spotkanie z Bogiem. Dopiero modlitwa może nas wprowadzić w misterium Chrystusa. Rozważając Jego życie, poszczególne momenty, jesteśmy zaproszeni do jedności z Nim. Jezus ukazuje nam Ojca – „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca” (J 14,9). Jego objawianie Ojca ma swoje etapy. Ostatecznie całe życie Jezusa jest tajemnicą Jego Odkupienia, które przychodzi przede wszystkim przez krew Krzyża. Chrystus przywraca człowieka upadłego do jego pierwotnego powołania. Zbawiciel sam przeszedł przez wszystkie okresy życia, aby przywrócić wszystkim ludziom komunię z Bogiem. Jeśli chcemy wejść w tajemnicę Boga, spotkanie z Nim to patrzymy na Chrystusa w poszczególnych momentach Jego życia. Słuchamy Jego słów, patrzymy na czyny, milczenie, cierpienie, sposób bycia i mówienia. Ogromną pomocą może być Różaniec. Podczas tej modlitwy w poszczególnych częściach rozważamy tajemnice Chrystusa i Jego Najświętszej Matki. Pierwszą tajemnicą, z drugiej części Światła, stanowi Chrzest Pana Jezusa w Jordanie.
11
Tajemnica Chrztu Pańskiego Braciszkowie św. Franciszka
Braciszkowie św. Franciszka
Chrzest Pański
12
moc? Kontakt ze świętym człowieczeństwem Jezusa nadaje taką moc. Tak dochodzimy do tajemnicy sakramentu Kościoła - Chrztu świętego.
Jan Chrzciciel „głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów” (Łk 3,3). Jezus takiego chrztu nie potrzebował, dlatego Jan Chrzciciel się wahał zanurzając Chrystusa w wodzie. Była to sposobność do ukazania tajemnicy Boga przez Ojca – „Ten jest mój Syn umiłowany” (Mt 3,13-17). Ojciec objawia ludzkości, że Jezus jest Mesjaszem Izraela i Synem Bożym. Ze strony Jezusa to początek Jego działalności publicznej. Przyjmuje posłanie Cierpiącego Sługi zapowiedzianego w Starym Testamencie przez proroka Izajasza – „…Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami” (53,12). Jan Chrzciciel wskazuje to posłannictwo Jezusa jako Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (por. J 1,29). Chrystus uprzedza zatem swój „chrzest” krwawej śmierci w wodach Jordanu– „Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie” (Łk 12,50). Jezus od samego początku poddaje się całkowicie woli Ojca. Ostatecznie przyjmuje ten kielich podczas modlitwy w Ogrójcu (por. Mt 26,39). Ojciec podczas chrztu odpowiada słowami o „upodobaniu”, czyli zapewnia o swojej miłości. Taka miłość to obecność Ducha Świętego, którego Jezus później pośle całej ludzkości. Niebiosa, które zostały zamknięte przez grzech Adama, w momencie chrztu Pańskiego zostają na nowo otwarte. Zwróćmy uwagę na wody Jordanu. W Starym Testamencie, choćby w księdze Jonasza, wody były symbolem śmierci. Tam zamieszkiwały potwory, tam była śmierć. Jonasz zostaje rzucony w morze i połknięty przez wielką rybę. Chrystus odwołuje się do tego proroka wskazując na własną śmierć i zmartwychwstanie - „Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce we wnętrzu ziemi” (Mt 12,40). Ikona chrztu Pańskiego przedstawia zatem wody Jordanu jako grób. Zbawiciel wstępuje do tych wód, które zdają się płynąc ku górze. Woda, która była symbolem śmierci, teraz daje życie wieczne. Skąd bierze taką
Nasz chrzest Prawdę o naszym chrzcie pięknie wyraża jeden ze starożytnych tekstów - „Mamy pogrzebać się z Chrystusem przez chrzest, by z Nim zmartwychwstać; zstąpmy z Nim, abyśmy z Nim zostali wyniesieni; wznieśmy się z Nim w górę, abyśmy z Nim dostąpili chwały” (św. Grzegorz z Nazjanzu). Czy to nie za trudne dla nas słowa? Pewnie, że tak! Dzięki temu możemy liczyć na łaskę Bożą, a nie tylko na nasze wysiłki. Chrzest już nas „pogrzebał z Chrystusem”, abyśmy z Nim mogli doświadczać mocy zmartwychwstania. To już się w nas dokonało podczas sakramentu. Całe nasze życie chrześcijańskie będzie życiem w mocy Chrztu świętego. Do nas odnoszą się te słowa – „Tyś mój Syn umiłowany”, tzn. jesteś moim ukochanym dzieckiem w Jezusie, mocą Ducha Świętego, a Ja Twoim kochającym Ojcem. Życie Chrystusa, jego tajemnice, pozwalają nam odkrywać nasze dziecięctwo Boże. Poprzez chrzest zostaliśmy włączeni w Chrystusa, aby teraz żyć w wolności dziecka Bożego. Rozważajmy poszczególne tajemnice Jezusa, a w nich odkryjemy samych siebie. Sama wiedza, choćby najpiękniejsza, nie wystarcza. Potrzeba osobistej modlitwy, choćby wspomnianego już Różańca. Pamiętajmy, że Jezus po swoim chrzcie wychodzi na pustynię i zmaga się z pokusami. Z pewnością u nas jest podobnie. Po chrzcie nie jesteśmy przecież wolni od pokus, zła, grzechu. Wracamy jednak do tego, kim jesteśmy w Chrystusie. Taki powrót to żal za grzechy, czy sakramentalna spowiedź. Bóg nigdy nie cofa swojego słowa: „Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, skoro wspólnie z Nim cierpimy po to, by też wspólnie mieć udział w chwale” (Rz 8,17). Br. piotr owczarz
Braciszkowie św. Franciszka
Braciszkowie św. Franciszka
13
Reguła braci mniejszych: Rozdziały
-
14
R
eguła braci mniejszych została ułożona przez samego św. Franciszka z Asyżu. Jej zatwierdzenia w imieniu Kościoła dokonał papież Honoriusz III w 1223 roku. Komentując ten fakt Franciszek pisze w swym Testamencie: „Gdy Pan zlecił mi troskę o braci, nikt mi nie wskazywał, co mam czynić, lecz sam Najwyższy objawił mi, że powinienem żyć według Ewangelii świętej. I ja kazałem to spisać w niewielu prostych słowach, i Ojciec święty potwierdził mi”. Całość Reguły sprowadza się właściwie do propozycji naśladowanie Jezusa ubogiego, pokornego i ukrzyżowanego, który jest „zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,23). Rzeczywistość naśladowania Jezusa wykracza poza naturalistyczne kanony poprawności ludzi nam współczesnych. Wymaga ona głębokiej i ufnej wiary w Jezusa Chrystusa obecnego w Kościele. Naturalistyczne odruchy ludzkiej natury sprowadzają człowieka na bezdroża egocentryzmu izolującego od Boga i bliźnich, gdzie liczy się tylko
spełnienie i zaspokojenie każdego najmniejszego kaprysu czy pożądania. Franciszek wiedział, że tego typu postawa stoi w jawnej sprzeczności z założeniami największego przykazania Ewangelii, czyli miłości Boga i bliźniego. Chciał dlatego, aby życie jego braci stało się ewangelicznym znakiem sprzeciwu wobec postaw skrajnego egotyzmu, jaki proponuje świat doczesności. Reguła Franciszkowa nieustannie prowokuje każdego, kto znajdzie się w orbicie jej oddziaływania, do stawiania sobie pytań o autentyczną wierność Ewangelii. Bracia kapucyni, jako jeden z zakonów franciszkańskich, zrodzili się w XVI wieku właśnie z usilnego pragnienia, aby jak najwierniej zachowywać tę Regułę. Będziemy chcieli teraz zatrzymać się nad wymową drugiej części rozdziału szóstego oraz całego rozdziału siódmego Reguły (6,7-7,4). Dotykają one kwestii życia braterskiego we wspólnocie oraz grzechu, który czasem rani osobę brata i wspólnotę.
Braciszkowie św. Franciszka
Franciszek chciał, aby bracia żyjąc „pośród świata” jednocześnie byli „nie ze świata”, głosząc w ten sposób ludziom Dobrą Nowinę o zbawieniu, nawet kosztem wzbudzenia sprzeciwu (por. Reguła Niezatwierdzona 22,47-48). Wiedział on też, że bycie „pośród świata” bez fizycznego oddalenia, jak to bywało w życiu mnichów, wymaga potężnego oparcia w więziach wspólnoty braterskiej i autentycznego utożsamienia się z nią w duchu wiary, by nie upodobnić się do świata jak kameleon, lecz aby stawać się coraz bardziej „nie ze świata”. Wspólnota braterska jest jednym z kluczowych tematów we Franciszkowym modelu życia, a jednocześnie ogniskuje ona w sobie wiele innych szczegółowych aspektów życia braci. Franciszek nie był teoretykiem i nie tyle chciał w Regule opisać jakiś model religijno-socjologiczny wspólnoty, ile zaradzić konkretnym sytuacjom życia braterskiego. Stąd werset 6,7 wprowadza podstawowe założenie, na którym osadza wspólnotę: jest nim wzajemność. Zasada równości we wzajemnych odniesieniach nie jest tu jakimś abstrakcyjnym założeniem, czy też filozoficznym sposobem patrzenia na człowieka, lecz raczej próbą przetłumaczenia na język praktyki podstawowej prawdy królestwa Bożego o tym, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Bycie w potrzebie stanowi cząstkę codzienności życia. Wspólnota troszcząc się i próbując zaradzić potrzebie brata, dopiero wtedy staje się autentyczna (6,8). W swoistej dwubiegunowości ubóstwa i wspólnoty braterskiej ucieleśnia się praktyka Ewangelii odczytanej przez św. Franciszka. We wspólnocie specjalnymi względami powinni być obdarzeni bracia chorzy (6,9). Byłoby czystą hipokryzją mówienie o szczególnej trosce o ubogich i potrzebujących, którzy są na zewnątrz wspólnoty, gdyby zaniedbywało się tych, którzy są pośród nas. Realizacja postawy mniejszości w służeniu innym rozpoczyna się w domu. Jednak dopiero wyzbycie się samego siebie, a więc własnych egocentrycznych nastawień i dążeń, może uzdolnić do chętnej i wiernej posługi braciom, szczególnie
Braciszkowie św. Franciszka
starym i chorym. Z samego mówienia o wspólnocie, nigdy dobrej wspólnoty nie będzie. Wspólnota braterska, podobnie jak i Kościół, składa się z ludzi grzesznych. Królestwo Boże nie zostało nam dane jako stan świętości posiadanej, lecz jako łaska i potencjalność nawrócenia. Każdy brat powinien umieć skonfrontować sytuację zagrożenia grzechem lub też grzechu faktycznie popełnionego w duchu pokuty-nawrócenia, obojętnie, czy jest to grzech własny, czy też popełniony przez drugiego brata (7,1-3). Rozdział siódmy, choć napisany według kryteriów prawa kanonicznego, został jednak naznaczony przez Franciszka wyraźnym rysem miłosierdzia Bożego. Można powiedzieć, że dopiero postawa pokuty wyrażająca się w zadawaniu gwałtu własnym pożądliwościom i złym skłonnościom, do czego prowadzi praktyka ślubowanych rad ewangelicznych, dopiero taka postawa będzie trwałym fundamentem życia braterskiego, bowiem samo mówienie o braterstwie – choćby najbardziej wylewne i pełne argumentów – nie czyni braćmi, a może wręcz prowadzić do pustosłowia i demagogii w tej kwestii. Franciszek, nawet w trudnych ostatnich latach życia, dopełniając obowiązku braterskiego upomnienia, nigdy nie chciał poddać się pokusie panowania nad braćmi, nawet w dobrej intencji zachowania wierności Regule. Wiedział, że powołanie bycia bratem dla braci ogniskuje się w posuniętym do granic możliwości umiłowaniu Jezusa, Syna Bożego, który umywał nasze nogi i ofiarował swe życie za nas grzeszników (por. Reguła Niezatwierdzona 6,4 oraz 23,5; Napomnienie 6). Wspólnota braterska jest marzeniem, które Ewangelia zaszczepiła na ziemi, pośród rodzaju ludzkiego za sprawą Franciszka, a on, Franciszek, brat powszechny, brat z Asyżu, brat mniejszy, powraca w naszej epoce jako jej archetyp i wzór, nie tyle będąc nauczycielem, co świadkiem i modelem doskonałym, jako że już zrealizowanym. Br. Br. Janusz Kaźmierczak
15
Ewangelizator najuboższych – św. Józef z Leonessy
Braciszkowie św. Franciszka
E
ufrazjusz Desideri, późniejszy św. br. Józef z Leonessy, urodził się jako trzecie z ośmiorga dzieci 8 stycznia 1556 roku. Jego rodzice, Giovanni i Serafina zmarli gdy miał zaledwie dwanaście lat. Wtedy opiekę nad nim przejął wuj Battista Desideri, który był nauczycielem. Mając 16 lat chłopiec odpowiedział na głos powołania i zgłosił się do nowicjatu kapucyńskiego w Asyżu. Sprzeciw rodziny sprawił, że musiał uciec z domu. Jednak jego pragnienie podjęcia życia zakonnego było tak silne, że nie przyniosły skutku próby sprowadzenia go do domu. W konsekwencji swojego wyboru, po przeżyciu nowicjatu, 8 stycznia 1573 roku złożył pierwsze śluby zakonne i otrzymał imię Józef. Pragnął oddać się życiu modlitwy i kontemplacji w życiu pustelniczym, jednak odkrywał też, że Bóg wzywa go do czegoś innego. Rozpoczął się dla niego długi, siedmioletni czas przygotowania do święceń. Warto zwrócić uwagę, że w tej nowej rodzinie zakonnej, jaką byli wówczas kapucyni, od początku bardzo duży nacisk kładziono na sprawę wychowania i kształcenia. Także młody brat Józef po nowicjacie oddał się z zapałem studiowaniu teologii, by przygotować się do działalności apostolskiej. Na kapłana został wyświęcony 24 września 1580 roku. Po święceniach jeszcze przez jakiś czas kontynuował studia w Lugnano, a w 1581 r. otrzymał pozwolenie
Braciszkowie św. Franciszka
na głoszenie kazań. Ewangelizacja okazała się dla niego czymś, co wynikało z pierwotnego pragnienia pogłębionej modlitwy. Napisał: „Ten, kto kocha życie kontemplacji, ma wielki obowiązek pójść do świata i przepowiadać, zwłaszcza gdy w tym świecie panuje pomieszanie pojęć i szerzy się nieprawość”. Ze względu na wykształcenie i zdolności, br. Józef z Leonessy, mógł swoje kazania wygłaszać z ambon wielkich miast. Wolał jednak robić to w małych miejscowościach. Po kilku latach pracy we Włoszech, w 1587 roku wraz z dwoma współbraćmi udał się na misje do Konstantynopola. Tam opiekował się chrześcijańskimi niewolnikami oraz zarażonymi. Aby wyjednać ułaskawienie dla swych podopiecznych,
17
18
w duchu franciszkańskiej prostoty i prostolinijności, się do sułtana Murada III. Głosił mu Ewangelię i prosił o wydanie dekretu zezwalającego na wolność religijną. Sułtan nakazał uwięzienie go i skazał na śmierć w ogromnych męczarniach. Józef został ujęty i powieszony na haku za prawą rękę i prawą nogę. Po trzech dniach został jednak w przedziwny sposób uwolniony. Sam mówił, że uwolnił go anioł. Kiedy Murada III dowiedział się, że kapucyn przeżył tortury darował mu życie, jednak nakazał opuszczenie Turcji. Po odzyskaniu zdrowia, w 1589 r., br. Józef z Leonessy powrócił do ojczyzny, gdzie na nowo podjął umiłowaną wędrowną działalność kaznodziejską. W posłudze tej był niezmordowany, nie zważał na zmęczenie, pogodę czy inne przeciwności. Kilkakrotnie w ciągu dnia głosił kazania, katechizował ubogich wieśniaków i dzieci. Ewangelizował głównie w Umbrii, docierał do odległych wiosek
i górskich osad. Słowo Boże głosił w takich miejscowościach, do których inni kapłani bali się dotrzeć nawet w eskorcie wojska. Jego kaznodziejstwo było przeniknięte Ewangelią, uwzględniał w nim także sprawy społeczne. W ubogich widział Chrystusa. Dla zaspokojenia ich potrzeb zakładał tak zwane banki pobożne, ubogie i proste szpitaliki oraz hospicja. Osobiście obsługiwał chorych i biednych. Dzieci zaś uczył modlitw i katechizmu, jak zalecał Sobór Trydencki. Miłosierdzie okazywał także więźniom, towarzyszył skazanym na śmierć, niósł pokój i pojednanie zwaśnionym. Z krzyżem w ręku nie wahał się wchodzić między walczących, by ich pojednać i skłonić do zgody. Był szanowany przez wszystkich, nawet przez przestępców oraz przywódców gangów, którym głosił dobrą nowinę o Chrystusie i wzywał ich do nawrócenia. Prowadził życie surowe, pełne umartwień i modlitwy. Siłę i moc do takiego apostolatu czerpał z adoracji Najświętszego Sakramentu, której poświęcał wiele godzin nocnych oraz kontemplacji krzyża, który zawsze nosił na swojej piersi. Miał także zwyczaj stawiania krzyży na szczytach górskich. Wynosił je na swoich ramionach, kiedy wraz z ludem udawał się tam w procesji. Biografowie podają, że był obdarzony wieloma charyzmatami: darem kontemplacji, poznania ludzkich sumień, przepowiadania przyszłości i czynienia cudów. Życie doczesne zakończył w przepowiedzianym przez siebie dniu, 4 lutego 1612 roku, w klasztorze w Amatrice. Mieszkańcy Leonessy 18 października 1639 roku – korzystając z trzęsienia ziemi – wykradli jego ciało. Odtąd odbiera cześć w tym mieście, w sanktuarium poświęconym jego imieniu. W poczet błogosławionych zaliczył do papież Klemens XII w 1737 roku, a w poczet świętych - Benedykt XIV, w 1746 roku. Papież Pius XII ustanowił go patronem misji w Turcji. Liturgiczne wspomnienie św. Józefa przypada 4 lutego.
Terminarz 2014 Rekolekcje powołaniowe Ferie 27-31.01.2014 Krynica Morska 03-07.02.2014 Łomża 10-14.02.2014 Mogilno 17-21.02.2014 Nowe Miasto n. Pilicą 21-25.02.2014 Lublin – Poczekajka Wakacje 07-11.07 Rywałd Królewski 14-18.07 Murzasichle 16-20.08 Lublin – Poczekajka Rekolekcje studenckie w górach 30.04-04.05 28.08-01.09 Dni skupienia 28-30.03 Orchówek 04-06.04 Olsztyn 09-11.05 Gorzów Wlkp 13-15.06 Zakroczym 26-28.09 Lubartów 10-12.10 Warszawa 07-09.11 Serpelice 05-07.12 Łomża Inne wydarzenia: 11/12.04.2014 – Ekstremalna Droga Krzyżowa (Warszawa – Góra Kalwaria) 28.06-04.07 – Piesza Pielgrzymka Honoracka 20-24.08 – Golgota Młodych Pielgrzymki na Jasną Górę z grupami „kapucyńskimi” 31.07-12.08 – Gorzowska 01-14.08 – Podlaska 03-14.08 – Lubelska 06-15.08 – Warszawska Więcej informacji na stronie Duszpasterstwa Powołań: www.powolanie-kapucyni.pl
Br. piotr krawczyk
Braciszkowie św. Franciszka
Braciszkowie św. Franciszka
Kwartalnik dla kandydatów do kapucyńskiej wspólnoty zakonnej i osób zainteresowanych postacią św. Franciszka. Redakcja: br. Piotr Krawczyk; Nakład: 1000 egzemplarzy. Zainteresowanych regularnym otrzymywaniem biuletynu prosimy o przesłanie swojego adresu do redakcji. Koszt prenumeraty to dobrowolna ofiara, którą można wpłacić na konto z dopiskiem „Braciszki”: Bank Polska Kasa Opieki S.A. XI o/Warszawa Konto: 11 1240 1138 1111 0000 0209 3206 Duszpasterstwo Powołań Braci Mniejszych Kapucynów ul. Kapucyńska 4; 00-245 Warszawatel. 22 831 31 09; kom.:797 907 131 e-mail: kapucyni.pow@gmail.com; www.powolanie-kapucyni.pl