Braciszkowie świętego Franciszka #136

Page 1

BRACISZKOWIE

Świętego Franciszka

REGUŁA BRACI MNIEJSZYCH KAZNODZIEJE

ŚLUBY ZAKONNE CZYLI ZŁOTO W OGNIU BARBA CAPUCINORUM CZYLI O NOSZENIU BRODY I TRADYCJI KAPUCYŃSKIEJ

ROK XXIII, NR 136 / CZERWIEC 2014


SPIS TREŚCI OWCZE POWOŁANIE

04

KILKA SŁÓW O PROFESJI

08

PROFESJA WIECZYSTA

10

ŚLUBY ZAKONNE

11

REGUŁA BRACI MNIEJSZYCH

15

BARBA CAPUCINORUM

18

BŁOGOSŁAWIONY LEOPOLD Z ALPANDEIRE

25

WĘDROWCY DO ŚWITU

29

TERMINARZ

31

CZYLI ZŁOTO W OGNIU KAZNODZIEJE

CZYLI WSZYSTKO O NOSZENIU BRODY I TRADYCJI KAPUCYNSKIEJ

Zbliżają się wakacje. Uczniowie myślą już głównie o tym, co zrobić, żeby mieć jak najlepszą średnią, albo jak przetrwać do końca roku. Studenci stresują się sesją i marzą o tym, żeby ukończyć ją bez angażowania się w kampanię wrześniową. Jednak dla maturzystów i wielu osób nieco starszych, to czas podejmowania kluczowych decyzji w życiu. Dlatego polecamy ich gorącej modlitwie Szanownych Czytelników. Pomocą w rozeznawaniu swojego powołania z pewnością są rekolekcje powołaniowe, dni skupienia, także pielgrzymki. Przygotowaliśmy dla chętnych wiele takich akcji i je publikujemy na przedostatniej stronie. W rozeznawaniu ważne jest, aby zaufać Chrystusowi, czyli iść za Nim tak, jak owce za swoim pasterzem. Najpierw więc artykuł o tym, a później o pójściu za Chrystusem poprzez profesję rad ewangelicznych, którą co roku przeżywają nowi bracia kapucyni. W najnowszym numerze jest także dalszy ciąg rozważań o Regule braci mniejszych – tym razem o braciach głoszących Ewangelię. Rozpoczynamy również nowy cykl artykułów: „Charakterystyczne cechy brata kapucyna”. Pierwsze rozważanie będzie dotyczyło brody. Nie zabrakło także zaproszenia na coroczne spotkanie „Golgota Młodych” w Serpelicach n. Bugiem oraz kolejnego opowiadania o tym, jak zostaje się świętym w Zakonie Braci Mniejszych Kapucynów. Zapraszamy do uważnego przeczytania najnowszych „Braciszków św. Franciszka”. Niech okres wakacji będzie dla Was czasem regenerującego odpoczynku. Tym, przed którymi ważne wybory, życzymy trafnych decyzji, opartych na całkowitym przylgnięciu do najświętszej woli Bożej.

Zainteresowanych regularnym otrzymywaniem biuletynu prosimy o przesłanie swojego adresu do redakcji. Koszt prenumeraty to dobrowolna ofiara, którą można wpłacić na konto z dopiskiem „Braciszki”:

Bank Polska Kasa Opieki S.A. XI o/Warszawa 11 1240 1138 1111 0000 0209 3206 Duszpasterstwo Powołań Braci Mniejszych Kapucynów ul. Kapucyńska 4 00-245 Warszawa

br. Piotr Krawczyk OFMCap br. Grzegorz Brzeziński OFMCap

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

03


za to, aby lud był wierny Bogu. Zdarzało się, że nie dbali o powierzone im owce, a tylko o samych siebie. To byli źli pasterze. Bóg dał swoją obietnicę:

OWCZE POWOŁANIE Pismo Święte opowiada wiele o owcach, choć nie jest to księga od biologii. Pan stworzył niebo i ziemię, ze wszystkim, co ją napełnia. Nie ma więc stworzenia, którego On mógłby się brzydzić. Nie ma rzeczy niepotrzebnych. Każdy dzień powstawania świata, z bardzo pięknego opisu z Księgi Rodzaju, kończy się powtarzającym się refrenem – „a widział Bóg, że było dobre”. Dosłownie można przetłumaczyć – „piękne”. Tylko przy człowieku jest pewien dodatek – „bardzo piękne”. Tak, jesteśmy piękni, bo stworzeni przez Boga. Taka podstawowa prawda tkwi w opisie stworzenia. W taki sposób komentuje, bliższa czasom Nowego Testamentu, Księga Mądrości:

dogląda. Fascynująca może być zwykła wyprawa do lasu, czy parku. Możemy dotknąć życia kwiatów, drzew, ziemi. Zwłaszcza dziś, gdzie dokoła tyle sztucznych rzeczy, istnieje niebezpieczeństwo utraty kontaktu z przyrodą, jej pięknem. Pojawia się wówczas pokusa całkowitej niezależności od Stwórcy, bycia poza naturą. To już następny krok do stawiania siebie w miejsce Stwórcy, łącznie z chęcią decydowania o tym, kto ma żyć, a kto nie. Prawdę wiary o Bogu jako Stworzycielu powtarzamy każdej niedzieli podczas Mszy świętej. Nie jest to wiersz do recytowania, ale modlitwa uznania Boga jako Pana. Z tej prawdy

„Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił. Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał? Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje Panie, miłośniku życia!” (11,24-26) Pan jest Stwórcą kochającym, miłośnikiem życia. Stworzenie, które wyszło z Jego ręki nie jest Mu obojętne. On się o nie wciąż troszczy, 04

płynie inna. Pan prowadzi i opiekuje się całym stworzeniem, którego koroną BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

„I ustanowię nad nimi jednego pasterza, który je będzie pasł, mego sługę, Dawida. On je będzie pasł, on będzie ich pasterzem. A Ja, Pan, będę ich Bogiem, sługa zaś mój, Dawid, będzie władcą pośród nich.” (Ez 34,23-24)

jest człowiek. Pismo święte wyraża tę prawdę o Bożym prowadzeniu przez obraz Pasterza. Księga Wyjścia ukazuje takie przewodnictwo. Ręką Mojżesza, jakby pasterza, Bóg wyprowadza swój lud z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie tylko wybawia z mocy faraona, ale prowadzi przez pustynię. Na górze Synaj Bóg daje Mojżeszowi słyszeć swój głos i ustanawia Prawo. Podstawą przykazań jest miłość Boga, Jego wierność Ludowi Wybranemu. Izraelici, ze swej strony, mają kochać Boga z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił. Bóg Pasterz prowadzi dalej swoje owce przez różne doświadczenia, aż do wprowadzenia do Ziemi Obiecanej. Po jej zdobyciu Naród Wybrany osiada na miejscu, ale opieka Boża się nie kończy. Pan chce dla swych owiec nie tylko doczesnych pastwisk, ale i wiecznych. Jednak jak zachować ten kontakt z Bogiem? Królowie, prorocy, czy kapłani, byli odpowiedzialni BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Tym dobrym pasterzem jest Jezus. Maryja w chwili zwiastowania słyszy takie słowa o Synu, którego pocznie: „Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1,32-33) Jezus od początku Ewangelii przedstawiony jest jako Król-Pasterz, który dba o swoje owce. Jego panowanie rozciąga się na wszystkie pokolenia, ludy, miejsca i czasy. Pasterz wybawia swoje owce przede wszystkim od ich grzechów (Mt 1,21). Wszyscy bowiem ludzie pobłądzili jak owce, poszli własnymi ścieżkami (Iz 53,6). Grzech jest powszechnym doświadczeniem człowieka, z którego nie można wyzwolić się o własnych siłach. Jednak to wybawienie wiedzie dość tajemniczą i trudną ścieżką. Dobry Pasterz 05


oddaje swoje życie za powierzone Jemu owce… Jezus składa się w ofierze za nas, jako jedyna owca bez skazy, abyśmy w Jego życiu mieli życie wieczne. Chrystus powstaje z martwych. On jest prawdziwym Panem historii świata. Księga Apokalipsy św. Jana, gdy jest mowa o walce duchowej, tak mówi o Chrystusie Zmartwychwstałym: „A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW.” (Ap 19,15-16) Opis Jezusa nie przypomina sielanki. Pasterz ma w ręku rózgę żelazną. On oddziela dobro od zła, prowadzi na właściwe pastwiska. Nasz Bóg jest Bogiem mocnym. Czasem może zdawać się, że jest obojętny, a zło jest silniejsze. Jednak słowo Boże ma swoje ogromną moc. Jeśli Bóg czeka, to dlatego że jest miłosierny. Nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i miał życie wieczne. Szczegółowy opis dobrego Pasterza daje nam Jezus w Ewangelii według św. Jana (10,1-21). Warto osobiście stanąć przed tym słowem Bożym, aby przylgnąć na nowo do naszego Pasterza. Może trzeba postawić sobie pytanie – czyją owcą jestem? Kto jest moim pasterzem? Czy znam głos pasterza, ten ostry miecz z Księgi Apokalipsy, który ma 06

moc przeniknąć moje serce (Hbr 4,12)? W końcu, na jakich pastwiskach się znajduję? Czy to co spożywam, rzeczywiście daje mi życie? Posłuchajmy jeszcze owczych wskazań św. Franciszka z Asyżu. Napomnienie 6 tak mówi: „Bracia, spoglądajmy na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową. Owce Pana poszły za nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne. Stąd wielki wstyd dla nas, sług Bożych, że święci dokonywali wielkich dzieł, a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich.” My jesteśmy owcami Pana. Spoglądamy na naszego Pasterza, aby od Niego otrzymać prawdziwe życie, takie które nie przemija. Święty Franciszek w swoim życiu doświadczał opieki Pasterza, aby później sam stał się pasterzem dla powierzonej jego pieczy grupy braci. Tradycja franciszkańska słusznie nazywa Biedaczynę z Asyżu „ojcem”. Karmił innych słowem Bożym, dawał przykład swego prostego życia oddanego Bogu, służył chorym i trędowatym. Swoje siły czerpał z osobistej i wspólnej modlitwy, zwłaszcza Eucharystii. Mógł stać się pasterzem, bo widział Pasterza. Tak bardzo wpatrzony w Chrystusa stał się do Niego podobny nawet zewnętrznie. BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Pan obdarzył go łaską stygmatów, jedności z Jego Męką. Dobry Pasterz oddaje życie za swoje owce. Św. Franciszek oddawał życie dla rodzącego się Zakonu, który trwa w różnych formach aż do dnia dzisiejszego. „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1J 3,16). Nasze życie nie jest tylko spoglądaniem na Pana, Jego świętych. To także podjęcie własnego powołania oddania życia. W liturgii Kościoła IV niedziela wielkanocna nazwana jest Niedzielą Dobrego Pasterza. Przez cały tydzień szczególnie modlimy się o powołania do życia kapłańskiego i konsekrowanego. Troszczymy się o to, aby nie zabrakło tych, którzy wpatrzeni w Pasterza, będą oddawać życie za owce, aby miały życie w obfitości. Pamiętajmy o naszych własnych pasterzach – biskupach, księżach, tych którzy przekazali nam wiarę. Czasem potrzeba mniej krytyki, rozważań, jak tu ulepszyć Kościół, a po prostu zacząć BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

się modlić. Jest nawet takie przysłowie – „takich mamy księży, jakich sobie wymodlimy”. Kapłaństwo, czy życie zakonne, nie rozpoczyna się w momencie święceń, czy złożenia ślubów. Jego kształt zależy w ogromnej mierze od wcześniejszego przygotowania oraz wsparcia innych osób. Może znamy osoby, które myślą o takiej drodze życia, albo sami mamy podobne myśli? Patrzmy najpierw na Dobrego Pasterza, a potem dzielmy się tym, co On w nas złożył. Powołanie, które się nie rozwija narażone jest na ryzyko jego utraty. Dlatego tak ważne jest mówienie, wspieranie powołań do takiego życia przez ukazanie jego piękna, mimo różnych przeciwności i trudności. Przyjrzyjmy się własnemu powołaniu, czy jest życiem oddanym Bogu i drugiemu człowiekowi.

BR. PIOTR OWCZARZ OFMCap.

07


KILKA SŁÓW O FORMACJI Święty nasz Ojciec Franciszek, gdy zaczął prowadzić życie pokutne, wzbudzał we współcześnie mu żyjących wiele kontrowersji i pytań. Za bożym natchnieniem sposób życia według Ewangelii od początku pociągał wielu naśladowców. Franciszek chciał, by brali oni w swym życiu wzór z samego Pana Jezusa, który był niedoścignionym wzorem oddania się Bogu. Po dzień dzisiejszy, zgodnie z zaleceniem św. Franciszka zawartym w Regule, bracia mogą w swoje szeregi przyjmować kandydatów pragnących przyjąć ten sposób życia. Dlatego też każdy, kto spełnia określone warunki (jest ochrzczonym mężczyzną, katolikiem wyznającym wiarę i pragnącym poświęcić swoje życie Chrystusowi) oraz cechuje się odpowiednimi przymiotami (umiłowanie modlitwy, pragnienie służby Bogu i ludziom, zdrowie fizyczne i psychiczne i mający zdolność do życia we wspólnocie), może się starać o przyjęcie do takiego sposobu życia. Każdy z kandydatów, zgodnie z kolejnym zaleceniem 08

św. Franciszka – jest odsyłany do Ministra Prowincjalnego, któremu jedynie przysługuje prawo przyjmowania Braci. Minister Prowincjalny w rozmowie z kandydatem oraz korzystając z innych uprawnień w tej materii, powinien zbadać autentyczność powołania kandydata do Zakonu i może kandydata dopuścić do rozpoczęcia. Kandydat, po otrzymaniu zgody od Ministra Prowincjalnego, zostaje skierowany do POSTULATU. Nie jest wówczas jeszcze zakonnikiem, ale zamieszkując z braćmi pod jednym dachem, ma możliwość dokładnemu przyjrzeniu się życiu kapucynów, pogłębieniu swojej formacji chrześcijańskiej oraz umocnieniu się w podjętej decyzji pójścia za Chrystusem w sposobie życia ukazanym przez świętego Franciszka. Etap ten trwa rok czasu i odbywa się w klasztorze w Łomży. Po upływie formacji w postulacie, kandydat może być dopuszczony do NOWICJATU – roczny czas próby życia zakonnego. Nowicjat rozpoczyna się od obłóczyn w zakonny habit BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

KILKA SŁÓW O FORMACJI z atrybutami nowicjusza (kaparon). To czas intensywnego wprowadzenia w tajniki życia zakonnego. Kandydat podejmuje wszystkie obowiązki i praktyki: modlitwę, rozmyślanie, praktyki pokutne, wspólne rekreacje, pracę na rzecz wspólnoty. Żyje już życiem zakonnym, choć jeszcze nie złożył ślubów. Jeśli kandydat okaże się godnym i zdolnym do podjęcia takiego sposobu życia, zostaje dopuszczony za zgodą przełożonych, do złożenia profesji zakonnej (życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości). Od tego momentu zostaje formalnie przyjęty do wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów. Roczny nowicjat przeżywamy w klasztorze w Nowym Mieście nad Pilicą. Kolejnym etapem naszej formacji zakonnej jest PONOWICJAT. To dwa lata formacji w klasztorze w Lublinie (Krakowskie Przedmieście). BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

To czas zgłębiania duchowości franciszkańskiej, dokładnego poznawania naszej historii. Cechą charakterystyczną tego czasu są doświadczenia posługi wśród ubogich, chorych i cierpiących oraz klasztornych posług w zakrystii, furcie i w kuchni. Jest również czasem rozeznawania powołania do kapłaństwa. Ci, którzy rozeznają Boże wezwanie do kapłaństwa, po dwóch latach ponowicjatu rozpoczynają sześcioletnią formację seminaryjną w klasztorze na Poczekajce, czyli w Lublinie. Zapraszamy…

09


Profesja Wieczysta Na cześć i chwałę Najświętszej Trójcy. Ja, brat ………………………….., powołany przez Boga, aby wierniej zachowywać Ewangelię, naśladując naszego Pana Jezusa Chrystusa, wobec zgromadzonych tutaj braci, w twoje ręce, bracie ………………., z mocną wiarą i szczerą wolą, ślubuję Bogu Ojcu, świętemu i wszechmogącemu: żyć przez całe życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości. Jednocześnie zobowiązuję się wiernie zachowywać życie i Regułę Braci Mniejszych zatwierdzoną przez papieża Honoriusza zgodnie z Konstytucjami Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Dlatego całym sercem oddaję się tej braterskiej wspólnocie, abym mógł pod działaniem Ducha świętego, za przykładem Maryi Niepokalanej, za wstawiennictwem Ojca naszego Franciszka i wszystkich Świętych, z pomocą braci, osiągnąć doskonałą miłość w służbie Boga, Kościoła i ludzi. 10

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Ślubyczyli zakonne

złoto w ogniu O rzeczywistości ślubów zakonnych powstało i ciągle powstaje całe mnóstwo opasłych tomów - jednych bardziej, innych mniej zakurzonych. Jest coś, co sprawia, że ta rzeczywistość jest bardzo często aktualizowana... Coś, co nadaje niesamowitego dynamizmu i nie pozwala, żeby "świat ślubów" stał w miejscu, nie kręcąc się wokół własnej osi, oraz po właściwej sobie orbicie. Czym jest to "coś"? Zadając to pytanie, dotykamy samego sedna - istoty powołania zakonnego i... stajemy jak bezradne dzieciaki...

NIE Z TEGO ŚWIATA! Dlaczego tak się dzieje? Bo stajemy twarzą w twarz z rzeczywistością jakiegoś innego świata. Nawet najbardziej wprawny literacko i teologicznie język na niewiele się tu zda. Wszystko to dlatego, że śluby zakonne tak naprawdę nie pochodzą od ludzi... Kiedy anachoreci (pierwsi pustelnicy) zaczęli gromadzić się na pustyni, chodziło im o to, żeby... uwaga... STAWAĆ SIĘ JAK CHRYSTUS! - być Jemu podobnymi. Już wtedy świetnie rozumieli, że Jezus jest ideałem człowieka. Jest "miarą" człowieka, którą Bóg stwarzając świat, przyłożył do Adama. Dlatego Syn Boga BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

jest nam tak niesamowicie bliski. Jednak z teologicznych wywodów powróćmy do zasadniczego tematu. Anachoreci chcieli naśladować Chrystusa, nie tyle w robieniu czegoś, co w byciu jak On. Byli zachwyceni Miłością, która może tak przebaczać, uzdrawiać, dawać radość, szczęście, która może tak dawać siebie. Odkryli przy tym bardzo ważną rzecz: Jezus był czysty, ubogi i posłuszny Ojcu, aż po Śmierć (a nawet i dalej). Wszystkie te trzy rzeczywistości były maksymalnie zanurzone w Jego miłości do Ojca i do ludzi. Czyli innymi słowy: motywem dla którego nasz Brat je zachował była właśnie miłość do Ciebie, do mnie, do Ojca! I stąd właśnie ta "nie-z-tego-światowość". UDERZENIE W RZECZYWISTOŚĆ... Pewnie nieraz wielu z nas słyszało pytanie z cyklu: "co zakonnicy mogą wiedzieć o życiu?", oraz stwierdzenie, oznajmujące: "oni w zasadzie nie mają problemów". Oczywiście sztandarowymi argumentami, którymi wywija się tutaj na prawo i lewo są: kasa, brak założonej rodziny, brak konieczności pracy, itp. W ten sposób rzeczywistość powołania, konsekracji, relacji powołanych z żywym Bogiem i życiodajnych soków, z których czerpie tak naprawdę cały świat załatwia się w dwóch zwięzłych zdaniach. Dzieje się to tak szybko i logicznie, że słuchaczom pozostaje tylko bezwiednie pokiwać głowami, a tym samym przyznać rację myśleniu 11


spłaszczającemu życie duchowe do tego samego poziomu co jedzenie, czy załatwianie podstawowych czynności fizjologicznych. Krótko mówiąc: gdzieś zapodziewa się cała (ogromnie bogata) sfera duchowa. Przyjrzyjmy się trochę temu, za czym goni świat... Słowa nasuwające się w tym momencie chyba każdemu (i to wszystko jedno, czy jest wierzący, czy nie), to: władza, pieniądze i seks. W tych trzech wyrazach zawierają się zarówno ludzkie dobra i przyjemności, jak i wszelkie zło, które ma miejsce. Mało tego... Wyobraźmy sobie teraz kogoś, kto widząc zło jakie dzieje się przez niewłaściwe korzystanie z tych sfer (w punkcie wyjścia przecież bardzo dobrych i niezbędnych do życia i funkcjonowania człowieka), w pewnym sensie z nich rezygnuje (dlaczego "w pewnym sensie"? - wyjaśnienie w dalszej części artykułu). I co? Otóż właśnie - TO GO KOSZTUJE. Już na podstawie kilku powyższych zdań widać jak na dłoni, że nie jest to życie bez problemów, ale jest ono nieustanną walką. I to walką z najtrudniejszym do pokonania przeciwni12

kiem - z samym sobą. Teraz śmiało można na zasadzie kontrastu zestawić pragnienia "świata" i "nie-tego-świata". Wyglądałoby to mniej więcej tak: władza - posłuszeństwo, pieniądze - ubóstwo i seks - czystość. Porównanie to nie ma na celu zmiażdżenia podstawowych rzeczywistości, w jakich obraca się każdy człowiek, które są - jak wyżej wspomniałem - dobre i niezbędne do prawidłowego funkcjonowania gatunku ludzkiego. No i stajemy przed ścianą... PO CO ŚLUBY? Dobre pytanie... Skoro władza, pieniądze i seks są dobre i niezbędne w rozwoju, to po co ślubować coś, co się temu sprzeciwia? Dla każdego wierzącego (a w szczególności dla tego, który już świadomie i dojrzale przeżywa swoje powołanie zakonne) argmentem wystarczającym i podtrzymującym w trudnościach jest: Jezus tak żył. Jest to praktyczna kontynuacja tej linii myślenia, według której Miłość Boga pragnie stworzyć mnie na wzór Jego Syna (o czym była mowa wcześniej). Ten argument jest podstawowy, ale jest jeszcze inny. Mówi on o tym, że śluby zakonne nie są jakimś zamachem na rozwój człowieka, ale mu w tym rozwoju pomagają! Wszelkie zło i nieszczęścia, które są na świecie pochodzą właśnie z tych dobrych i niezbędnych sfer... Są one - pomimo tego że piękne - jakoś BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

skażone, brudne. Trzeba więc przywrócić im jakoś ich pierwotny stan... Oddać je Bogu, z Którego ręki od momentu grzechu pierworodnego cały czas są wyrywane... Bardzo często nie rozumiemy przy tym, że Bóg jest naszym najlepszym Tatą, który wcale nie chce nam niczego zabierać. Jest dokładnie na odwrót - chce nam cały czas dawać wszystko co najlepsze. Chce nam dawać Siebie. Śluby zakonne są powrotem do tego rodzaju myślenia, które jest przesiąknięte ufnością do Ojca, jak gąbka wodą. To dlatego Jezus mówi Apostołom o zaufaniu Bogu. Namawia ich, aby nie troszczyli się o jutro, o to co będą jeść i pić, w co się ubiorą itd. O to wszystko zatroszczy się Ojciec, któremu wystarczy zaufać. Oczywiście Jezus nie ma tu na myśli jakiegoś pustogłowia... Chodzi o postawienie na jednej szali mnie z moimi wątpliwościami i trudami, a na drugiej - mojego Najlepszego Ojca. Jeśli wybiorę tę drugą opcję, to wiem na pewno, że On mnie nie zostawi. W końcu to Tata. W klimacie tej logiki porusza się rzeczywistość ślubów zakonnych. Posłuszeństwo nie jest "wyzbyciem się

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

władzy", albo "zgodą na pomiatanie". To w pierwszym rzędzie posłuszeństwo Ojcu, który nie jest jakimś przebiegłym sędzią, czyhającym tylko na to, aby przyłapać człowieka na jego potknięciu. Teraz uwaga! Wpuszczamy do sfery posłuszeństwa trochę światła zaufania… I co widzimy? Ojca, który chce jak najlepiej i dlatego chroni swoje dziecko. Ukochane, jedyne, niepowtarzalne... Dziedzina ubóstwa jest często rozumiana, jako dotycząca ludzi z marginesu. Jest to kategoria, która według światowych prawideł: jest zawsze przymusem i nieszczęściem, a swoje najgorsze oblicze przyjmuje wtedy, kiedy spada na bogatych jak grom z jasnego nieba, wpędzając ich w nędzę. Gdyby spojrzeć na tę dziedzinę z punktu widzenia dziecka Boga, widać zupełnie coś innego: ubóstwo jest wtedy przyznaniem, że nie wszystko zależy ode mnie i od grubości mojego portfela. Przywraca w moim życiu miejsce Ojcu, zdejmując kasę i pogoń za nią z Jego miejsca. Chodzi tu o to, żeby On był w centrum a cała reszta - dodatkiem, a nie celem życia. Trzecim ślubem jest czystość. Logika świata jest tu bardzo jasna i prosta do odczytania: ciało jest twoje i możesz z nim robić, co chcesz, kiedy chcesz, gdzie chcesz, jak chcesz, i z kim chcesz. Po prostu: wszystko dla wszystkich (gdy to piszę, to czuję się jakbym robił reklamę jakiejś promocji 13


handowej). Oczywiście - są pewne granice, które cechują się jednak tym, że są płynne. Wszystko mieści się w ramach pewnej baaaaardzo niebezpiecznej mentalności: sam wiem, co jest dla mnie dobre. Ślub czystości przeciwstawia się takiemu myśleniu, a ludzie rzeczywiście nim żyjący pokazują swoim życiem, że ich serca należą do Boga, któremu ufają. Oczywiście dziedzina czystości nie jest zarezerwowana tylko dla zakonników i zakonnic. W życiu konsekrowanym przybiera radykalniejszą formę tzw. "serca niepodzielnego" tylko dla Boga, ale dotyczy wszystkich, także małżonków oraz będących poza tymi dwiema grupami. Jasną sprawą jest, że w każdej z nich czystość będzie przejawiała się w sposób zgodny z powołaniem. ZŁOTO W OGNIU Podsumowując to wszystko widać jak na dłoni dwie strony medalu. Pierwsza mówi o tym, że śluby to jakaś forma wyrzeczenia, oddania. Druga, to odzyskanie swojego człowieczeństwa - stania się bardziej człowiekiem przez oddanie siebie samego Bogu i oczyszczenie. Powołany jest jak złoto w ogniu, które jest oczyszczane i kształtowane. Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo przeniknięte ufnością do Boga i podjęte po to, aby "być jak Jezus", oddają mi mnie samego. To jeszcze nie wszystko w tym temacie... To "oczyszczanie" jest darem, bo to Bóg jest we mnie Dawcą 14

powołania. Tego nikt nie może sobie wymyślić, albo otrzymać w prezencie od babci. To łaska - kompletnie niczym nie zasłużona. Oczyszczenie wprawdzie trochę boli, ale nie jestem przecież w rękach kogoś, kogo mógłbym się bać - trzyma mnie Ojciec, który jest Chodzącą Miłością! Z tego powodu mogę przestać myśleć tylko o sobie i zaufać Mu. NIECH POJMUJE TEN, KTO MOŻE Właśnie w ten sposób trzeba więc patrzeć na śluby zakonne: z ufnością. Gdy omijamy ten punkt widzenia, zauważamy, że ta rzeczywistość jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Jest jeszcze jedna sprawa: Jezus w wypowiedzi przytoczonej przez św. Mateusza Ewangelistę mówi, że nie wszyscy są w stanie zrozumieć tych, którzy "dla królestwa Bożego sami zostali bezżenni" (Mt 19, 20). Nieraz spotkałem się w tym względzie z tzw. betonem... Dotyczy to wielu środowisk, poczynając od najbliższej rodziny. Dziwna sprawa, ale świetnie rozumieją to chyba tylko ci, którzy otrzymali ten dar... Kto może pojąć, niech pojmuje.

BR. KAMIL SOCHACKI OFMCap.

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

REGUŁA BRACI MNIEJSZYCH (Rozdział IX) Kaznodzieje Bracia niech nie głoszą kazań w diecezji biskupa, który by im tego zabronił1. I żaden z braci niech się nigdy nie waży głosić kazań do ludu, dopóki go minister generalny tego braterstwa nie podda egzaminowi, nie zatwierdzi i nie powierzy mu obowiązku kaznodziejskiego2. Upominam również i zachęcam tych braci, aby ich słowa w kazaniach, jakie głoszą, były wypróbowane i czyste (por. Ps 11,7; 17,31) na pożytek i zbudowanie ludu3. Niech mówią mu o wadach i cnotach, o karze i chwale słowami zwięzłymi; bo słowo skrócone uczynił Pan na ziemi4 (por. Rz 9,28). Św. Franciszek z Asyżu zafascynowany Jezusem, którego spotkał na kartach Ewangelii, postanowił wieść życie możliwie najbliższe wskazaniom Zbawiciela. Franciszkowa propozycja życia stała się niezwykle atrakcyjna dla wielu młodych mężczyzn, którzy zaczęli gromadzić się wokół niego. Chcąc przekazać swoim braciom zręby swego zamysłu charyzmatycznego, tak by mógł być on przekazywany w czasie i przestrzeni, Franciszek podyktował im Regułę. Jego troską było także, aby wspólnota braci pozostała mocno BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

zakorzeniona w Kościele, dlatego poprosił papieża Honoriusza III o jej zatwierdzenie, co też nastąpiło 29 listopada AD 1223. Propozycja Franciszka zawarta w Regule sprowadza się właściwie do tego, by wiernie żyć Ewangelią naśladując Jezusa ubogiego, pokornego i ukrzyżowanego, który jest „zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,23). Franciszek miał jednak świadomość, że natura ludzka, naznaczona skazą grzechu pierworodnego, odruchowo skłania się 15


do widzenia relacji międzyludzkich w kluczu zaspokajania własnych potrzeb, co stoi w radykalnej sprzeczności z największym przykazaniem miłości Boga i bliźniego. Chciał więc, aby jego bracia stali się ewangelicznym znakiem sprzeciwu wobec egocentrycznego zamykania się na pielęgnowaniu i zaspokajaniu własnych potrzeb, które często odbywa się kosztem drugiego człowieka i ze szkodą dla chwały Bożej. Reguła św. Franciszka zachęca do stawiania sobie pytań o stopień naszej wrażliwości i otwartości na Boga oraz bliźniego w życiu osobistym i społecznym. Gdy w XVI wieku pierwsi bracia kapucyni rozpoczynali swą reformę życia franciszkańskiego, odważnie postawili sobie takie pytania i Regułę wybrali jako przewodniczkę w szukaniu odpowiedzi. Chcemy teraz podjąć rozważanie dziewiątego rozdziału Reguły, który podejmuje tematykę szeroko rozumianego głoszenia Ewangelii. Rozdział ten, widziany w kontekście całego nauczania św. Franciszka, podsuwa nam pewne szczegółowe kwestia w odniesieniu do tematu ewangelizacji: Wspólnota braterska i ewangelizacja. Ewangelia realizuje się w byciu braćmi. Bycie jednak braćmi nie może polegać na życiu dla samych siebie. Musi zostać dopełnione o uczynienie z siebie daru dla innych i to także w tym szczególnym aspekcie, jakim jest goto16

wość głoszenie Dobrej Nowiny (9,3). Ewangelizacja poprzez przykład. Ewangelia jest nie tyle doktryną, co historią Boga, który zbawia człowieka. Franciszek wie, że ludzie chcą nade wszystko zobaczyć Słowo, które staje się ciałem pośród nich. Stąd ranga jakości naszego życia, braci ubogich, mniejszych i radosnych, dla uwiarygodnienia Ewangelii (9,3). Przepowiadanie pokutne. Pierwotnie kaznodziejstwo nie było zarezerwowane dla jakiejś określonej grupy braci. Pierwotne, ustne zatwierdzenie Reguły przez Innocentego III, według wczesnych źródeł, zawierało w sobie zgodę na przepowiadanie o charakterze pokutnym. W powszechnym odczuciu braci stanowiło ono cząstkę ich misji w Kościele. Przepowiadanie to powinno respektować charakterystykę powołania brata mniejszego, to jest nosić wyraźny rys ubóstwa i pokory. Łatwo jest bowiem uczynić celem przepowiadania samą wiedzę o Bogu. Słowo objawione nie zostało nam jednak dane po to, aby spekulować na temat tajemnic Bożych, lecz by służyć jako narzędzie prowadzenia ludzi ku zbawieniu poprzez wezwanie do pokuty i nawrócenia, kierowane w ubóstwie i pokorze do wszystkich (9,4). Posługa kaznodziejska. Wspólnota ewangelizuje poprzez braci, którzy otrzymali łaskę BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

przepowiadania. Owoc zbawienia nie zależy jednak ani od tych, co pracują fizycznie, ani od tych, co przepowiadają, lecz od Boga, który użyźnia serca ludzkie swą łaską (por. Napomnienie 8). Dlatego nasze posługiwanie Słowu musi być naznaczone duchem pokory i wyrzeczenia się wszelkich zasług (por. Napomnienia 17 i 19). Liczebność i aktywność grup heretyckich w XIII wieku, przepowiadających na ulicach i placach miast, stawiała czasem w kłopotliwej sytuacji braci mniej wykształconych, którym dane było znaleźć się w ogniu dyskusji doktrynalnej. Stąd Franciszek wprowadza cenzus odpowiedniej licencji ministra generalnego (9,2) oraz pozwolenia biskupa konkretnego miejsca (9,1). Chcąc jednak zapobiec BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

poważnemu niebezpieczeństwu, jakim byłoby uformowanie się dwóch kategorii braci: kaznodziejów i pracowników fizycznych, kładzie mocny nacisk na jedność wspólnoty. Ci bracia, którzy otrzymali łaskę pracy (5,1), mają pracować dla siebie i dla pozostałych. A dzięki temu kaznodzieje w imieniu całej wspólnoty mogą przepowiadać słowo Boże bez żadnej zapłaty, unikając przywłaszczania sobie powierzonego obowiązku i będąc też gotowymi do spełniania także codziennych posług w domu zakonnym, jak wszyscy, pozostali bracia (por. Test 20).

BR. JANUSZ KAŹMIERCZAK OFMCap.

17


Barba Capucinorum CZYLI O NOSZENIU BRODY I TRADYCJI KAPUCYŃSKIEJ Czy wy wszyscy musicie nosić brodę? – to jedno z pytań częściej zadawanych braciom kapucynom przez osoby, które stykają się z nimi po raz pierwszy. Broda od zawsze była znakiem i symbolem kapucyńskiej rodziny, prawie tak mocnym jak sam brązowy habit ze spiczastym kapturem. Broda to nie tylko tradycja. Dla nas, kapucynów, to coś więcej – to taka nasza mała, kapucyńska „duchowość”. BURZLIWE LOSY BRODY Broda była u starożytnych ludów symbolem dojrzałości, męskości i poważnego wieku. Powiedzenie: „Broda nie czyni filozofem” wskazuje na brodę jako nieodłączny atrybut starożytnego filozofa i na próby marnego naśladownictwa w tej materii. Ale Grecy cenili również, obok mądrości, młodość, żywotność i zgrabną sylwetkę. Mówią, że Aleksander Wielki nakazał Macedończykom golić się, aby (według oficjalnej wersji wojskowej) przeciwnik nie mógł chwycić żołnierza za brodę podczas walki. Prawdopodobnie poprzez zgolenie bród Aleksander chciał również podkreślić specjalny charakter nowej cywilizacji. W Europie zatem nie noszono brody. Myśl tę przejął Rzym, a następnie Frankowie, którzy we wczesnym Średniowieczu zostawili brody dla barbarzyńców. Chociaż 18

z drugiej strony na wielu rzeźbach i kolumnach można zaobserwować rzymskich legionistów, z których większość nosi brody, są wśród nich oficerowie, a nawet imperatorzy, jak Marek Aureliusz czy Decjusz. Niektórzy zatem utrzymują, że zarówno w Grecji jak i w Rzymie broda była bardzo modna. Praktyka golenia bród, od Franków została przejęta do tradycji duchowieństwa. Ogolona twarz tradycyjnie związana jest zatem z Zachodem. Choć na przykład w okresie krucjat, krzyżowcy przyjmowali modę muzułmańską dotyczącą stroju i noszenia brody i przywozili ją do swoich ojczyzn, a wieki XIII i XIV w Europie to „wieki brody”. Broda jest konkretnym, dobrze widocznym znakiem różnie interpretowanym i wykorzystywanym. Przykładowo, w roku 1447 angielska ustawa BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

nakazywała Anglikom golić się, aby się odróżniać od brodatych Irlandczyków. W Kościele czasu „Wielkiej Schizmy” (XIw.) noszenie brody było jednym z tematów dysput dyscyplinarnych pomiędzy grekami i łacinnikami, podobnie jak sprawa postów, małżeństwa kapłanów i rodzaju chleba używanego do Eucharystii. W Kościele Wschodnim bowiem broda jest od dawna znakiem kapłana i zakonnika. Staroobrzędowcy tłumaczyli tę tradycję chęcią upodobnienia się do Jezusa Chrystusa, także w ten zewnętrzny sposób. W świecie żydowskim noszenie brody do dziś jest znakiem przynależności do wspólnoty religijnej i kulturowej. Brodę noszą na przykład Żydzi ortodoksyjni zwani chasydami lub BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

heradim. Można ich rozpoznać również po pejsach i czarnym kapeluszu. W kulturze islamu broda jest znakiem niezwykle popularnym. Już Prorok Mahomet powiedział, aby muzułmanin wyróżniał się od Ludzi Księgi (żydów i chrześcijan) oraz od politeistów przycinając wąsy i zapuszczając brodę. Słynni imamowie pouczali, iż nie można nosić brody krótszej niż taka, którą łapie się całą dłonią. Krótsze noszą tylko ludzie Zachodu i mężczyźni o kobiecych skłonnościach. Wszyscy uczeni byli zgodni, że golenie brody powinno być zabronione. Podczas reżimu talibów w Afganistanie golenie bród, a nawet ich strzyżenie, było surowo zabronione. W specjalnym edykcie ogłoszono, że w kraju jest miejsce tylko dla tych, którzy noszą długą brodę na wzór Proroka. Talibowie dali nawet sześć tygodni wszystkim mężczyznom na zapuszczenie brody. Tylko brodaci mieli szansę na posadę w administracji i tylko brodaci byli obsługiwani w urzędach. Niepokornych ogolonych czekała grzywna, pobicie przez milicję obyczajową, utrata pracy lub kilkutygodniowe więzienie. Tym, którym broda nie rosła wydawano specjalne zaświadczenie, po uprzedniej sześciotygodniowej kwarantannie w więzieniu, podczas której sprawdzano czy delikwent rzeczywiście mówi prawdę. Tego typu wydarzenia są dziś przyczyną takich wypowiedzi jak ta ministra oświaty Francji, który oświadczył, że trzeba rozważyć zakaz noszenia brody, gdyż jest ona znakiem 19


rozpoznawczym islamskich fundamentalistów. Przykładem całkiem odmiennym są Świadkowie Jehowy, którzy w swoim dawnym nauczaniu, za czasów kierownictwa sędziego Rutherford’a, twierdzili, iż broda jest oznaką człowieka ze świata, słabego duchowo, grzesznika. Człowiek uduchowiony to człowiek bez brody. W tym okresie nawet Jezus na obrazkach w ich czasopismach był pięknie ogolony. Natomiast ludźmi znanymi dziś z noszenia brody są amerykańscy amisze oraz menonici, mieszkający w stanie Indiana, będący odłamem szwajcarskich anabaptystów. Zachowują oni tzw. ordnung czyli noszenie brody bez wąsów, używanie bryczki i mówienie w dialekcie. Amisze pragną żyć według starych tradycji, rezygnując z wszystkiego, co nosi nazwę nowoczesne. Na Kubie broda stała się symbolem partyzantów. Fidel Castro wspomina, że zaczął ją nosić, bo po prostu nie było żyletek, ale z biegiem czasu stała się ona symbolem i po brodzie zaczęto odróżniać partyzantów. Stała się także rzeczą pożyteczną – szpiedzy musieli zawsze czekać, aż broda im wyrośnie. W latach 80-tych mieliśmy w Polsce „brodę opozycyjną”, zwaną brodą solidarnościową, najpopularniejszą od roku 1989. Gdyby polityk solidarnościowy zgolił w tym czasie brodę, wyborcy mogliby go posądzić o zdradę ideałów. 20

Natomiast we współczesnym amerykańskim świecie polityki wąsów i bród nie ma prawie w ogóle. Według badań socjologicznych, dla wyborców może to być znak nieszczerości i tego, że polityk coś ukrywa. Podobnie współcześni profesjonalni styliści i fryzjerzy mówią, że w świecie biznesu i polityki funkcjonują pewne nieformalne zasady odradzające noszenie brody, chyba że jest ona starannie utrzymana. W ogóle natomiast nie ma mowy o tzw. trzydniowym zaroście. W tych wypowiedziach wraca przekonanie wielu, iż w historii Zachodu broda była zawsze symbolem niepewności, można się było za nią ukryć udając dojrzałego, tak jak pod brodą ukrywa się rumieniec.

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Podobnie w sennikach, broda, nie ma najlepszych notowań. Jest wprawdzie znakiem ojcostwa i gdy rośnie wróży wzrost mienia, ale długa mówi o troskach, a krótka o niepowodzeniach. Golić brodę to strata, broda siwa lub rzadka to szyderstwo, ruda – hańba, na szczęście broda czarna to zdrowie, bujna i długa to dużo zaszczytów, ale już mężczyzna z brodą, który nam się przyśnił zapowiada gniew. Dla semiotyki kultury noszenie brody jest znakiem, który może charakteryzować gwałtowną zmianę kultury. Każda kultura ma bowiem swoje znaki (znakowość, semiotyczność zachowań), a zmiana typu kultury może być sygnalizowana przez wprowadzenie nowych form zachowania lub spotęgowanie symbolizmu form starych. Zwalczanie jednych rytuałów powoduje wytworzenie się nowych znaków. Dlatego jedni zaczynają nosić brodę w opozycji do tych, którzy brody nie BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

nosili i odwrotnie. Wielkie zmaganie za lub przeciw brodzie trwa wokół nas i pewnie nie prędko się zakończy. Brodę noszą pojedynczy obywatele i całe społeczności. Na przykład w kulturze związanej z motocyklem Harley-Davidson panuje wszelkiego rodzaju manifestacja męskości. Dlatego dla harlejowców, obok czarnych skór, ciężkich butów i tatuaży ważnym elementem kształtującym tożsamość jest obfita broda. Natomiast broda z trudem przyjmuje się w świecie wojskowości i to nie tylko dlatego, że podobno przeszkadza w noszeniu maski gazowej. W Wojsku Polskim brody się zasadniczo nie nosi, podobnie wielu funkcjonariuszy policji palestyńskiej otrzymało ostatnio napomnienia nakazujące zgolenie bród. Świat edukacji też brodzie nie sprzyja, w wielu szkołach jest oficjalny lub nieoficjalny zakaz noszenia brody. I tak przykładowo, w regulaminie jednego z zespołu szkół w Warszawie 21


widnieje zapis mówiący, iż chłopcom nie zezwala się na noszenie zarostu, a dotyczy to zarówno wąsów, jak i brody. Na koniec tego pobieżnego spojrzenia warto jeszcze zaznaczyć, że podobnie jak istnieje lęk przed pająkami czy myszami, istnieje także lęk przed brodą. Mogą pośród nas zdarzyć się osoby cierpiące na pogonofobię, ludzie chorobliwie bojący się brody i brodaczy. BRODATA TRADYCJA KAPUCYŃSKA Bulla Religionis zelus papieża Klemensa VII, zatwierdzająca kapucynów w roku 1528, udziela nowej reformie franciszkańskiej, pośród innych przywilejów, także prawa noszenia brody. Pierwsze Konstytucje, które kapucyni opracowali i przyjęli w 1536 roku, zwane Konstytucjami Eufemiańskimi, polecają braciom: „Należy nosić brodę, za przykładem Chrystusa najświętszego i wszystkich naszych starożytnych świętych, ponieważ jest to rzecz męska i naturalna, rygorystyczna, wzgardzona i surowa” (29). Dzięki takiemu prawodawstwu, z biegiem czasu, broda stała się symbolem kapucyńskiej rodziny, a oprócz kamedułów nie było zakonu tak przywiązanego do tego zwyczaju jak właśnie zakon kapucyński. Przez całe wieki broda zdarzała się tylko pośród misjonarzy, dla których była znakiem misyjnej pracy na innych kontynentach. Podczas gdy ksiądz 22

diecezjalny lub inny zakonnik musiał starać się o pozwolenie zapuszczenia brody, kapucyn musiał mieć takie pozwolenie na jej zgolenie. Od wielu jednak lat noszenie brody nie jest traktowane przez braci jako obowiązek, lecz jako dobrze widziana praktyka. Konstytucje kapucyńskie, odnowione po Soborze Watykańskim II, zostawiają braciom dużo wolności w tym względzie. Czytamy w nich: „Utrzymuje się zasadę różnorodności, co do zwyczaju noszenia brody” (33,6). Przez pięć wieków bracia kapucyni cenili sobie noszenie brody, prosty symbol, który odróżniał ich od innych zakonników i wskazywał na specjalną duchowość. Idąc za myślą Konstytucji Eufemiańskich spróbujmy ukazać krótko, co pragnie zamanifestować brat kapucyn zapuszczając swoją brodę. NALEŻY NOSIĆ BRODĘ ZA PRZYKŁA� DEM CHRYSTUSA – jest w tych słowach ukazana idea naśladowania Chrystusa, pójścia za Nim, idea bardzo podstawowa dla każdego chrześcijanina i dla każdego zakonnika. Kapucyńskie Konstytucje przypominają braciom, że „święty Franciszek, prawdziwy uczeń Chrystusa i wspaniały wzór życia chrześcijańskiego, nauczył swoich naśladowców radośnie wstępować w ślady Jezusa Chrystusa, ubogiego i pokornego, by przez Niego, w Duchu Świętym byli prowadzeni do Ojca” (2,1). Życie braci to droga do coraz pełniejszego BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

upodobnienia się do Chrystusa, dlatego ich broda jest dla nich, podobnie jak dla Kościoła Wschodniego, znakiem wyruszenia śladami Pana. ZA PRZYKŁADEM NASZYCH ŚWIĘTYCH – broda jest tu ukazana jako swoista manifestacja jedności z braćmi żyjącymi w poprzednich pokoleniach, jedności z całą historią i tradycją franciszkańską. To także znak solidarności z samym św. Franciszkiem, który według swoich biografów również nosił brodę (por. 1Cel 83: „brodę czarną, rzadko uwłosioną”).

TO RZECZ RYGORYSTYCZNA – nie chodzi tu o źle pojęty rygoryzm w zachowaniu zasad i przepisów, ale o radykalizm. W dzisiejszej teologii życia zakonnego jest to bardo mocno ukazane – zakonnicy są tymi, którzy idą za Chrystusem i wchodzą w rzeczywistość chrześcijaństwa i Kościoła na sposób radykalny. Broda „rygorystyczna” mówi o gotowości życia Ewangelią w sposób bezkompromisowy oraz o pragnieniu bycia prawdziwym synem i bratem św. Franciszka – człowieka radykalnego.

JEST TO RZECZ MĘSKA – może to być słowo o zdrowej formacji braci, kształtującej osobowość, budującej relacje braterskie, bazujące na tym, co w męskiej naturze jest cenne: konkretność, duch ojcostwa, opiekuńczość, odpowiedzialność, przyjaźń, odwaga, gotowość do podejmowania ryzyka, synowska relacja z Bogiem, trzeźwe spojrzenie na świat i na codzienne problemy. Biblijne wezwanie: „Okaż się mężem!” jest także wezwaniem skierowanym do braci, wezwaniem do prawdziwego męstwa.

TO RZECZ WZGARDZONA – wzgardzona przez „świat” czyli przez wszelką rzeczywistość sprzeciwiającą się Ewangelii, nie wchodzącą w nawrócenie, stawiającą opór Duchowi Świętemu, który chce działać i przemieniać. Dla kapucynów broda jest znakiem zostawienia tego świata z jego myśleniem i wejścia w nawrócenie. Broda to znak tych, którzy czynią pokutę czyli idą drogą nawrócenia. Bracia nie chcą iść drogą łatwą, „gładko ogoloną”, szeroką ścieżką oszukującą człowieka, lecz wybierają wąską ścieżkę wiodącą ku zbawieniu.

JEST TO RZECZ NATURALNA – to gotowość przyjmowania tego, co nas spotyka ze spokojem, to troska, by nie tworzyć sztucznych bytów, wysublimowanych wizji życia, to normalność, prostota charakteryzująca sposób życia, modlitwę, relacje itp.

TO RZECZ SUROWA – a surowość kieruje oczy braci na Krzyż i na całą Tajemnicę Paschy. Konstytucje zachęcają kapucynów: „W umiłowaniu krzyża Pańskiego stara jmy się wyrażać surowość naszego życia i radosną pokutę” (4,3) oraz:

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

23


„Reguła i życie braci mniejszych polega na zachowywaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości”. Tak „W imię Pańskie. Zaczyna się sposób życia braci mniejszych”. To sposób, który przez wieki prowadził z wielu z braci do świętości. Dziś chcemy przyjrzeć się kolejne- mu bohaterowi litanii do świętych i błogo- sławionych zakonu kapucynów.

„Duch pokuty przejawiający się w życiu surowym jest właściwy dla naszego Zakonu, gdyż za przykładem Chrystusa i świętego Franciszka wybraliśmy życie powściągliwe” (101,5). Pokuta jest „wyjściem” i „nawróceniem”, jest to postawa serca, natomiast surowość jest jej uzewnętrznieniem w życiu codziennym i na tę rzeczywistość wskazuje również znak kapucyńskiej brody. ZNAK WYBRANIA Na zakończenie, aby zachęcić zainteresowanych do dalszych poszukiwań „brodatej symboliki”, chcę zwrócić uwagę na to, że znaczenie brody było w historii odczytywane np. przez Ojców Kościoła, głównie w połączeniu brody z misją Aarona, brata Mojżesza, pełniącego urząd kapłański w Izraelu. Św. Ambroży z Mediolanu w swoim Traktacie o sakramentach mówi o znaku brody wskazującym na Aarona. 24

Broda jest, według niego, znakiem plemienia wybranego, rasy kapłańskiej, drogocennej, ludzi tworzących Królestwo Boże. Broda mówi zatem o naszym wybraniu, o naszym powołaniu, misji i konsekracji. Wskazuje na nasze kapłaństwo, na związek jaki łączy nas z Bogiem, na naszą bliskość z Nim. Znak brody ma nam przypominać o tym, jak drodzy jesteśmy w oczach Bożych i jak wiele od Boga otrzymaliśmy. To także symbol naszego uczestnictwa w Kościele i pragnienia dopełnienia się Królestwa Bożego w nas.

BR. ŁUKASZ WOŹNIAK OFMCap.

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

BŁOGOSŁAWIONY LEOPOLD Z ALPANDEIRE Kim był ten człowiek, którego heroiczność cnót ogłosił papież Benedykt XVI dnia 15 marca 2008 roku? Kim był ten, który 12 września 2010 roku podczas uroczystości w Grenadzie pod przewodnictwem prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, arcybiskupa Angelo Amato, został ogłoszony błogosławionym? Hierarcha, który odczytał dekret Benedykta XVI wpisujący do grona błogosławionych Leopolda z Alpandeire, opisał go, jako „jałmużnika trzech Zdrowaś Mario”, a odsłonięcie arrasu z wizerunkiem Błogosławionego w gronie aniołów BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

wywołało wielki entuzjazm licznie zebranych wiernych. Droga życia błogosławionego Leopolda rozpoczęła się w roku 1864. W rodzinie Diego Márqueza Ayala oraz Jerómina Sánchez Jiménez dnia 24 czerwca urodził się ich pierwszy syn, któremu nadano imię Franciszek Tomasz Jan Chrzciciel. Dom tych prostych rolników, z trudem pracujących na kamienistej i mało urodzajnej ziemi przepełniała wielka radość. Ich prostota życia oraz wzajemna miłość i szacunek zostały wynagrodzone również w postaci kolejnych dzieci. Diego, Juan Miguel i Maria Teresa dopełniały obraz domu rodzinnego, gdzie przyszło wzrastać naszemu błogosławionemu. Rodzina ta zamiesz25


kiwała w Alpandeire, hiszpańskiej miejscowości obecnie należącej do prowincji Malaga w Andaluzji. Miejscowość położona jest 763 m n.p.m. i otoczona malowniczymi chropowatymi zboczami pobliskiego szczytu Jarestepar (1421 m n.p.m.). W tym malowniczym miejscu Hiszpanii wzrastał nasz Franciszek Tomasz. Było to środowisko domu rodzinnego przepełnionego miłością i umacnianą praktykowaniem zasad życia chrześcijańskiego. Jego ojciec, prosty rolnik, swym dzieciom dawał przykład sumiennego wykonywania pracy, odpowiedzialności za rodzinę i dobrych manier świadczących o szlachetności człowieka. Matka, pobożna niewiasta uczyła dzieci modlitwy i szacunku do drugiego człowieka. Wszystkie te okoliczności stały się ogromnym wsparciem dla rozwoju duchowego przyszłego kapucyna. Dzień rozpoczynał od Eucharystii i adoracji Najświętszego Sakramentu. Wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka, umiejętność dzielenia się z innymi tym, co sam posiadał oraz niewymuszona dobroć stawały się wyrazem jego pogłębionego życia duchowego i silnej wiary. Jednocześnie wśród mieszkańców Alpandeire postrzegany był jako młody, wesoły, roztropny i dobry towarzysz oraz jako sumienny, odpowiedzialny pracownik na roli. Nazywano go „człowiekiem z sercem na dłoni”. Często zdarzało się, iż zarobione podczas pracy pieniądze rozdawał ludziom spotykanym podczas 26

powrotu do domu. Opowiadano również o sytuacjach, gdy Franciszek Tomasz oddawał swoje narzędzia pracy tym, którzy ich nie posiadali, a pracą na roli chcieli zarobić jakieś pieniądze dla swoich rodzin. Przyszedł czas na zakończenie tego okresu życia, bo nie sposobu życia. Ten zostanie jeszcze bardziej udoskonalony w miłości bożej dojrzewającej w zaciszu klasztornego, kapucyńskiego życia. Pewnego dnia roku 1894 Franciszek Tomasz uczestniczył w Mszy świętej z okazji beatyfikacji Diego z Kadyksu (o jego życiu dowiemy się w następnym numerze). Kazanie podczas tejże Mszy świętej głosił jeden z braci kapucynów. Wówczas to w sercu przyszłego błogosławionego zapadła decyzja: „Chcę być kapucynem tak jak on i żyć w odosobnieniu”. Postanowienie to dojrzewało jeszcze przez kolejnych pięć lat i swoje dopełnienie znalazło w roku 1899, kiedy to Franciszka z Alandeire przyjęto do klasztoru kapucynów w Sewilli. Tu dał się poznać braciom. Docenili jego cechy wypływające z prowadzonego już wcześniej głębokiego życia duchowego. Po miesiącu czasu z bardzo dobrą opinią podkreślającą jego milczenie, pracowitość, modlitwę i dobroć, rozpoczął nowicjat. Jak przystało na ten moment życia zakonnego, przyjął on z rąk br. Diego z Walencji kapucyński habit i imię LEOPOLDA Z ALPANDEIRE. Od tego czasy będzie już znany właśnie pod tym imieniem. W nowicjacie został przyBRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

dzielony do pracy w ogrodzie, jako pomocnik ogrodnika. Pracę wykonywał z oddaniem i ofiarnością, jednak pamiętając o napomnieniu, które święty Franciszek pozostawił swoim braciom. Praca nie gasiła jego ducha modlitwy lecz wręcz przeciwnie, stawała sie miejscem, gdzie jeszcze ściślej jednoczył się i oddawał Bogu. Jako nowicjusz doświadczył ogromnej radości i pokoju serca płynącego z całkowitego oddania się woli Bożej i bezwarunkowej odpowiedzi na Boże powołanie. Po złożeniu ślubów przebywał w klasztorach w Sewilli, Grenadzie i w Antequerze. Wszędzie pełnił posługę ogrodnika. Był „kontemplatykiem wśród kanałów nawadniających, warzyw, owoców i kwiatów”. Rok 1903 był rokiem, gdzie za wolą przełożonych ponownie został skierowany do wspólnoty klasztoru w Grenadzie. Tam również miał pełnić posługę ogrodnika. Jak się później okazało, był to również klasztor i miejsce gdzie nasz błogosławiony spędzi większość swojej ziemskiej pielgrzymki przez życie. Będzie ona wiodła jeszcze przez dwie wspólnoty: w Sewilli i w Antequerze, gdzie przez krótki czas przebywał. Leopold podjmuje powierzone mu obowiązki ogrodnika, zakrystiana i kwestarza. Klasztor i kapucyński sposób życia nie był dla niego miejscem ucieczki od świata, czy schronieniem przed „złamanym sercem”, lecz był miejscem dojrzewania w chrześcijańskiej miłości. Przyjął sposób życia, który doprowadził BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

do świętości wielu z jego poprzedników. Inspirowany przykładem błogosławionego Dydaka z Kadyksu, chciał oddać swoje życie na służbę Bogu i człowiekowi. Znamiennym rysem jego drogi do świętości była posługa kwestarza. Kwestował na potrzeby braci, a w zamian pozostawiał pogodę ducha, pokój i nadzieję. Zakurzone ulice małych miejscowości i wiodące do nich ścieżki stawały się każdego dnia drogami, które z modlitwą na ustach i z Chrystusem w sercu przemierzał błogosławiony Leopold by dotrzeć do człowieka, by w spotkaniu z nim dać człowiekowi nadzieję i przyprowadzić na nowo do Chrystusa. Osobista relacja z Tym, któremu zawierzył całe swoje życie, pozwalała mu stawać się świadkiem Zmar-

27


twychwstałego. Brał na siebie troski innych, rozumiał innych, służył i kochał, bo sam został ukochany przez Boga. Był „oderwany od świata, ale nie oddalony od człowieka żyjącego w świecie”. Szczególnie lubiany był pośród dzieci, które na widok jego postaci pojawiającej się na horyzoncie wybiegały mu naprzeciw, by w radosnym orszaku wprowadzać go do swojej wioski. Nazywany był również bratem od trzech Ave Maria, gdyż każde spotkanie rozpoczynał właśnie do modlitwy trzech Zdrowaś Mario. Przez pół wieku, dzień po dniu, przemierzał ulice Grenady i okolicznych wiosek rozdając jałmużnę miłosierdzia, pocieszając smutnych, prowadząc ludzi na nowo do spotkania z Chrystusem. Jego życie i posługa były bardzo proste, proste codziennością i wiernością Bogu, który umiłował człowieka. Zmarł 9 lutego 1956 roku. Gdy mieszkańcy Grenady dowiedzieli się o jego śmierci, tłumnie wyszli na ulice miasta by udać się do klasztoru kapucynów. Tam przez wiele godzin modlili się za zmarłego brata, a później gromadzili się każdego dziewiątego dnia miesiąca. Sposób jego życia i świętość zostały ukoronowane 12 września 2010 roku, gdy zaliczono go do grona błogosławionych. Taka była droga do świętości naszego współbrata z Hiszpanii, Leopolda z Alpandeire. W świecie, który tworzy klimat niepewności i rozmywania fundamentalnych prawd dotyczących tożsamości człowieka, 28

Leopold jawi się nam jako punkt odniesieniaodniesienia, gdyż jak modlimy się w prefacji o świętych: Bóg w ich życiu ukazuje nam wzór postępowania, przez ich wstawiennictwo udziela nam pomocy, a we wspólnocie z nimi daje nam obiecane dziedzictwo. Czy pragniesz dziś iść drogą świętości? Dla kogo walczysz w swojej codzienności? O co zmagasz się każdego dnia? W jednym z Napomnień (6), święty Franciszek dał swym braciom następujące wskazanie: „Bracia, spoglądajmy na dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec wycierpiał mękę krzyżową. Owce Pana poszły za Nim w ucisku i prześladowaniu, w upokorzeniu i głodzie, w chorobie i doświadczeniu, i we wszystkich innych trudnościach; i w zamian za to otrzymały od Pana życie wieczne. Stąd wstyd dla nas, sług Bożych, że święci dokonywali wielkich dzieł, a my chcemy otrzymać chwałę i cześć, opowiadając o nich”. Drogi Czytelniku! Życzę Ci wytrwałości na drodze do świętości, byś nie zatrzymał się tylko na opowiadaniu o świętych, lecz sam stawał się święty przez przylgnięcie w swoim życiu do Jezusa Chrystusa.

Z pamięcią w modlitwie BR. GRZEGORZ BRZEZIŃSKI OFMCap.

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Co oznacza być wędrowcem do świtu? To pytanie stoi przed tymi, którzy chcą uczestniczyć w tegorocznym spotkaniu Młodych w Serpelicach nad Bugiem, czyli Golgocie Młodych. Ta inicjatywa kapucynów i wielu ludzi w nią zaangażowana gromadzi co roku prawie 900 osób, aby w atmosferze modlitwy spotkać się w Słowie i Sakramentach z Jezusem Chrystusem. W ciągu pięciu dni od 22 do 26 sierpnia zapraszamy, aby ponownie zacząć naszą wędrówkę ku światłości. Jest to już VIII edycja tego wydarzenia na wschodzie Polski. Jednakże spotkanie w tym roku będzie miało troszeczkę inną dynamikę. O ile poprzednie edycje miały bardzo mocno podkreślony temat jak choćby Transformacja – nawrócenie, Respiracja – modlitwa czy też ostatnia Stan Wojny – rozeznawanie duchowe, o tyle tegoroczne spotkanie nie posiada tak jasnego przesłania. Co bowiem kryje się pod enigmatycznym hasłem wędrowcy do świtu. Wiele osób kojarzy to hasło z powieściami C.S. Lewisa: Podróż wędrowca do świtu, to jednak nie była ona źródłem BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

tematu. Wiara jest wędrówką. Widzimy to na kartach całego Pisma Świętego, a szczególnie w dziejach Narodu Wybranego i jego pielgrzymce do wolności – Ziemi Obiecanej. Z perspektywy Nowego Testamentu wydawać by się mogło jasno, że celem naszej wędrówki jest Ojczyzna w Niebie. I tak jest, ale jak do niej dochodzimy i czym tak naprawdę jest Królestwo Boże, a tym bardziej, co mogą oznaczać

29


TERMINARZ 2014 REKOLEKCJE POWOŁANIOWE Wakacje: 07-11.07 Rywałd Królewski 14-18.07 Murzasichle 16-20.08 Lublin – Poczekajka Rekolekcje studenckie 28.08-01.09 Stryszawa

Jezusowe słowa: królestwo w was jest (por. Łk 17, 21). W Ewangelii Marka przy zmartwychwstaniu obserwujemy kobiety, które zmierzają do grobu wczesnym rankiem, gdy wzeszło słońce. Idą do grobu, ale Chrystus zmartwychwstał. Prawdziwe słońce – Światłość Świata już wstało. Kobiety jedynie nie uświadamiają sobie tego faktu. Świt jest prawdziwą radością dla tych, którzy zmagają się całą noc: żołnierzy walczących o każdy metr miasta i kraju; lekarzy, którzy walczą o życie innych; ludzi zalęknionych o swoje jutro. Tego świtu już tutaj „pośród nas” oczekujemy i my. Znękani naszym zmaganiem z życiem, wystawieni na wewnętrzną walkę z przeciwnikiem, który podsyca nasz bunt przeciw Bogu i braciom. O ile nasze zmagania nie są łatwą walką, zapominamy, że wszystko się już wykonało, że Potężny Król odniósł już zwycięstwo, także nad naszymi słabościami i grzechami, a to co właściwie przeży30

wamy jest jakby głuchym echem. Golgota Młodych w tym roku, chce aby ta wiadomość dotarła do każdego, kto tam przyjedzie. Dlatego podczas spotkania odkryjemy pięć dróg: wody, wina, słowa, światła i chleba, które zaprowadzą nas na spotkanie z Panem. Będzie wiele niespodzianek i dużo pracy w grupach. Będziemy chcieli się przyjrzeć naszej życiowej wędrówce, zobaczyć dlaczego nie potrafimy cieszyć się życiem i dlaczego tak głęboko odczuwamy porażki. Zapewniamy o niezwykłych nabożeństwach każdego wieczoru i głębokim przeżyciu każdego z nich. Mamy nadzieję, że razem z nami odkryjecie, że wędrówka to nie tylko kierunek, ale stan i sposób życia.

BR. ŁUKASZ PYŚK OFMCap.

BRACISZKOWIE ŚWIĘTEGO FRANCISZKA

Jezusowe słowa: królestwo w was jest (por. Łk 17, 21). W Ewangelii Marka przy zmartwychwstaniu obserwujemy kobiety, które zmierzają do grobu wczesnym rankiem, gdy wzeszło słońce. Idą do grobu, ale Chrystus zmartwychwstał. Prawdziwe słońce – Światłość Świata już wstało. Kobiety jedynie nie uświadamiają sobie tego faktu. Świt jest prawdziwą radością dla tych, którzy zmagają się całą noc: żołnierzy walczących o każdy metr miasta i kraju; lekarzy, którzy walczą o życie innych; ludzi zalęknionych o swoje jutro. Tego świtu już tutaj „pośród nas” oczekujemy i my. Znękani naszym zmaganiem z życiem, wystawieni na wewnętrzną walkę z przeciwnikiem, który podsyca nasz bunt przeciw Bogu i braciom. O ile nasze zmagania nie są łatwą walką, zapominamy, że wszystko się już wykonało, że Potężny Król odniósł już zwycięstwo, także nad naszymi słabościami i grzechami, a to co właściwie przeży

wamySKUPIENIA jest jakby głuchym echem. DNI

Golgota Młodych w tym roku, chce aby ta wiadomość dotarła do 26-28.09 Lubartów każdego,Warszawa kto tam przyjedzie. Dlatego 10-12.10 07-09.11 podczas Serpelice spotkania odkryjemy pięć 05-07.12 Łomża dróg: wody, wina, słowa, światła i chleba, które zaprowadzą nas na spotkanie z Panem. Będzie wiele INNE WYDARZENIA niespodzianek i dużo pracy w grupach. Będziemy chcieli się przyjrzeć się 28.06-04.07 – Piesza Pielgrzymka Honoracka naszej życiowej wędrówce, zobaczyć (Zakroczym – Nowe Miasto nad Pilicą) dlaczego nie potrafimy cieszyć się Pielgrzymki na Jasną Górę życiem i dlaczego tak głęboko odczuzwamy grupami „kapucyńskimi”: porażki. Zapewniamy 26.07- 06.08 – Gnieźnieńska (Gr. z Mogilna) o niezwykłych nabożeństwach każdego 30.07 - 12.08 – Warmińska (Gr. z Olsztyna) wieczoru i głębokim przeżyciu każdego 31.07-12.08 – Gorzowska 01-14.08 Podlaskanadzieję, (Gr. 10B z Białej Podl.) z nich. –Mamy że razem 03-14.08 – Lubelska (Gr. 3) z nami odkryjecie, że wędrówka to nie 06-15.08 – Warszawska (Gr. 15 brązowa) tylko kierunek, ale stan i sposób życia. 22-26.08 – Golgota Młodych

Więcej informacji na stronie Duszpasterstwa Powołań: WWW.POWOLANIE-KAPUCYNI.PL


REDAKCJA: br. Piotr Krawczyk, br. Grzegorz Brzeziński; Nakład: 1000 egzemplarzy

DUSZPASTERSTWO POWOŁAŃ BRACI MNIEJSZYCH KAPUCYNÓW ul. Kapucyńska 4; 00-245 Warszawa;

WWW.POWOLANIE�KAPUCYNI.PL kapucyni.pow@gmail.com

tel. 22 831 31 09; kom. 797 907 131


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.