3 minute read

co dalej Gosia Sobiczewska

O miłości tej mówić nie wypada. Pisać też nie wypada. Bardzo przyznawać się do niej nie można. W towarzystwie nieznanym tematu lepiej nie zaczynać. By wstydu nie zaznać. Czego boleśnie i ponad miarę doświadczyła niedawno całkiem jedna z mody adoratorek zbyt szczerze i otwarcie idąc w swoich wyznaniach, gorsząc naród cały. Ach, żeby to chociaż o auto chodziło (i na twarzach fanów motoryzacji uśmiech widzę od razu), inaczej byłoby zupełnie. Bo zgodzicie się ze mną, Mili, że miłość do samochodu jest jakby wybaczalna bardziej, zrozumiała, oczywista. A tak…

Raczej o miłości tej mówić nie wypada. Pisać też nie wypada. Choć pokusa, by radością się dzielić w rzeczywistości strachu pełnej, zbyt duża się wydaje. To może szeptać o niej wypada? Tylko w najbliższym, zaufanym mocno gronie, takim co potakująco-porozumiewawczym głowy gestem wywód osobisty zaakceptuje. Jeśli więc klawiatury dźwięk, który słyszę teraz, właśnie owym szeptem jest, to dzielę się nią, Mili, po cichutku. I niech szelest stron papieru szlachetnego mamrotaniem mych amorów będzie, bo gdzież indziej takie zwierzenia czynić, jak nie na stronach, co o bliskości przedmiotów traktują, no gdzie? Ale jak banału uniknąć w tych wyznaniach, intencje słusznie wyrazić? Pisać o początkach – wzorem fachowców od biologii ciała – poruszając metaforyczny temat latających owadów w okolicach jelit? Poetycznie tak czy lepiej nie może? Albo zacząć od przyjaźni i porozumienia, dopiero przejść do wspólnych emocji z przebywania razem, poczucia wsparcia i zrozumienia w zmaganiach dnia codziennego? Czyż nie tego szukamy, nie tego pragniemy? W samotności dnia nie-samotność odnaleźć, przytulenia zaznać. Dlatego ożywiam substancję ubrania. Rozkładam na części pierwsze i zaglądam do środka, pod mikroskopem badam puls tworzywa. Materiał zbudowany jest przecież z przędzy, która kształtem walcowatym żyły i tętnice mocno przypomina. Włókna wątku i osnowy przytulone poprzecznie do siebie, grzecznie i bardzo równiutko zaplatają się, stabilną strukturę montując. Z kolei przędza – zawijająca się w supły (duże i małe), kolumny czy oczka – konstruuje płaszczyznę elastyczną (w tych romantycznych zdaniach pragnę podkreślić różnicę pomiędzy tkaniną a dzianiną, bo wątek edukacyjny w felietonie być musi – przypis autorki). Oto sploty zatem. Żywe dają początek materii, która najpierw rozkrojona, potem poukładana/podrapowana i wreszcie pozszywana, rozprasowana rodzi przedmiot ubrania. Który sam może na wieszaku lub półce niewiele znaczy jeszcze, ale w połączeniu z osobą staje się, a raczej stają się razem… wspól-

Advertisement

gosia so B iczews K a

Założycielka i projektantka marki odzieżowej EST by S. Umiejętnie przekłada kreacyjne wizje na funkcjonalne „prêt-à-porter”. absolwentka aSP w Łodzi w 2016 roku zdobyła tytuł Projektanta Roku przyznany przez czytelników magazynu „Design alive”. Wykłada na studiach podyplomowych aSP w Łodzi. notą. „W tej sukience czuję się bardziej sobą” – usłyszałam kiedyś od niewiasty EST-owy projekt przymierzającej. Tak: być bardziej, wdziać inną powłokę; nie, nie lepszą, tylko bardziej swoją.

Jednak o miłości tej wciąż mówić nie wypada. Pisać nie wypada. Choć wspomnieć odrobinę tylko o tej pierwszej muszę, która serce me trzynastoletnie autentycznie poruszyła. Wyśniona najpierw, wypatrzona potem. Na wystawie sklepowej. Ale nie za darmo, drogo. Cały miesiąc prac lipcowych owoców zbierania kosztowała. Z gotówki pełnej portfelem, sercem trzepoczącym z radości stanęłam naprzeciw smutnego sprzedawcy, nonszalancko uczuć mych obiekt dżinsowy wskazując. I nie drgnęło me serce, gdy usłyszałam w głosie jego pogardliwe zdziwienie: „Ale ta kurtka jest męska przecież”. Nic to. Moja była już od dawna przecież, zapisane byłyśmy sobie – proszę pana – lata temu. I kroczyć wspólnie będziemy przez miasta ulice. Razem na zawsze. (Dziś już nie pamiętam, gdzie jest.)

Bo o miłości tej mówić nie wypada. Pisać nie wypada. Tym bardziej jeśli w poligamii sens jej prawdziwy: kochać bez kompleksów nie jedno ani dwa, tylko wiele. Nie wstydzić się tego i nie sprzeciwiać temu. I mnożyć ten afekt entuzjastycznie na projektowanie lepsze, mocniejsze, dojrzalsze. By wyraźniej manifestować nie swoje, lecz innych istnienie. Tworzyć potencjały, dawać rozwiązania, szukać receptur. Przyglądać się ludziom i światu, na ich potrzeby odpowiadać lepiej niż tylko dobrze. I jeszcze edukować, koniecznie edukować! Uczyć, jak rzeczy z pasją żarliwą tworzone szacunkiem obdarzać, z troską dbać o nie. By jak najdłużej służyły nam do

kochania. O miłości mówić wypada. I pisać wypada. I śpiewać wypada jak Marysia Sadowska: „Bo kiedy nie ma miłości, co dalej, co dalej

Tak mało mi zostaje – prawie nic”.

This article is from: