98 odlot
rzeczy R
Co dalej
cież z przędzy, która kształtem walco-
portfelem, sercem trzepoczącym z rado-
watym żyły i tętnice mocno przypomina.
ści stanęłam naprzeciw smutnego sprze-
Włókna wątku i osnowy przytulone po-
dawcy, nonszalancko uczuć mych obiekt
przecznie do siebie, grzecznie i bardzo
dżinsowy wskazując. I nie drgnęło me
równiutko zaplatają się, stabilną struk-
serce, gdy usłyszałam w głosie jego po-
turę montując. Z kolei przędza – zawi-
gardliwe zdziwienie: „Ale ta kurtka jest
jająca się w supły (duże i małe), kolum-
męska przecież”. Nic to. Moja była już
ny czy oczka – konstruuje płaszczyznę
od dawna przecież, zapisane byłyśmy
O miłości tej mówić nie wypada. Pisać
elastyczną (w tych romantycznych zda-
sobie – proszę pana – lata temu. I kro-
też nie wypada. Bardzo przyznawać się
niach pragnę podkreślić różnicę pomię-
czyć wspólnie będziemy przez miasta
do niej nie można. W towarzystwie nie-
dzy tkaniną a dzianiną, bo wątek edu-
ulice. Razem na zawsze. (Dziś już nie pa-
znanym tematu lepiej nie zaczynać. By
kacyjny w felietonie być musi – przypis
miętam, gdzie jest.)
wstydu nie zaznać. Czego boleśnie i po-
autorki). Oto sploty zatem. Żywe dają
Bo o miłości tej mówić nie wypa-
nad miarę doświadczyła niedawno cał-
początek materii, która najpierw rozkro-
da. Pisać nie wypada. Tym bardziej je-
kiem jedna z mody adoratorek zbyt
jona, potem poukładana/podrapowa-
śli w poligamii sens jej prawdziwy: ko-
szczerze i otwarcie idąc w swoich wy-
na i wreszcie pozszywana, rozprasowa-
chać bez kompleksów nie jedno ani dwa,
znaniach, gorsząc naród cały. Ach, żeby
na rodzi przedmiot ubrania. Który sam
tylko wiele. Nie wstydzić się tego i nie
to chociaż o auto chodziło (i na twa-
może na wieszaku lub półce niewiele
sprzeciwiać temu. I mnożyć ten afekt
rzach fanów motoryzacji uśmiech widzę
znaczy jeszcze, ale w połączeniu z osobą
entuzjastycznie na projektowanie lepsze,
od razu), inaczej byłoby zupełnie. Bo
staje się, a raczej stają się razem… wspól-
mocniejsze, dojrzalsze. By wyraźniej manifestować nie swoje, lecz innych ist-
zgodzicie się ze mną, Mili, że miłość do samochodu jest jakby wybaczalna bar-
nienie. Tworzyć potencjały, dawać roz-
dziej, zrozumiała, oczywista. A tak…
wiązania, szukać receptur. Przyglądać
Raczej o miłości tej mówić nie wy-
się ludziom i światu, na ich potrzeby od-
pada. Pisać też nie wypada. Choć poku-
powiadać lepiej niż tylko dobrze. I jesz-
sa, by radością się dzielić w rzeczywisto-
cze edukować, koniecznie edukować!
ści strachu pełnej, zbyt duża się wydaje.
Uczyć, jak rzeczy z pasją żarliwą tworzo-
To może szeptać o niej wypada? Tylko
ne szacunkiem obdarzać, z troską dbać
w najbliższym, zaufanym mocno gronie,
o nie. By jak najdłużej służyły nam do
takim co potakująco-porozumiewaw-
kochania.
czym głowy gestem wywód osobisty zaO miłości mówić wypada. I pisać wypada.
akceptuje. Jeśli więc klawiatury dźwięk, który słyszę teraz, właśnie owym szeptem jest, to dzielę się nią, Mili, po cichutku. I niech szelest stron papieru szlachetnego mamrotaniem mych amorów będzie, bo gdzież indziej takie zwierzenia czynić, jak nie na stronach, co o bliskości przedmiotów traktują, no gdzie? Ale jak banału uniknąć w tych
gosia sobiczewska
Założycielka i projektantka marki odzieżowej EST by S. Umiejętnie przekłada kreacyjne wizje na funkcjonalne „prêt-à-porter”. Absolwentka ASP w Łodzi w 2016 roku zdobyła tytuł Projektanta Roku przyznany przez czytelników magazynu „Design Alive”. Wykłada na studiach podyplomowych ASP w Łodzi.
wyznaniach, intencje słusznie wyrazić? Pisać o początkach – wzorem fachowców od biologii ciała – poruszając metaforyczny temat latających owadów
notą. „W tej sukience czuję się bardziej
w okolicach jelit? Poetycznie tak czy le-
sobą” – usłyszałam kiedyś od niewiasty
piej nie może? Albo zacząć od przyjaź- EST-owy projekt przymierzającej. Tak: ni i porozumienia, dopiero przejść do
być bardziej, wdziać inną powłokę; nie,
wspólnych emocji z przebywania ra-
nie lepszą, tylko bardziej swoją.
zem, poczucia wsparcia i zrozumienia
Jednak o miłości tej wciąż mówić
w zmaganiach dnia codziennego? Czyż
nie wypada. Pisać nie wypada. Choć
nie tego szukamy, nie tego pragniemy?
wspomnieć odrobinę tylko o tej pierw-
W samotności dnia nie-samotność od-
szej muszę, która serce me trzynastolet-
naleźć, przytulenia zaznać. Dlatego oży-
nie autentycznie poruszyła. Wyśniona
wiam substancję ubrania. Rozkładam
najpierw, wypatrzona potem. Na wysta-
na części pierwsze i zaglądam do środ- wie sklepowej. Ale nie za darmo, drogo. ka, pod mikroskopem badam puls two-
Cały miesiąc prac lipcowych owoców
rzywa. Materiał zbudowany jest prze-
zbierania kosztowała. Z gotówki pełnej
I śpiewać wypada jak Marysia Sadowska: „Bo kiedy nie ma miłości, co dalej, co dalej Tak mało mi zostaje – prawie nic”.