Anna Zajic, Małgorzata i Jan Wilk, Ksawery Knotz OFMCap
Teściowie i młodzi Jak to ma działać?
Ilustracje: Sebastian Żurawski Redakcja: Małgorzata Wilk Korekta: Ewa Stuła Opracowanie graficzne i skład: Anna Kawecka Zdjęcie na okładce: Shutterstock Druk i oprawa: ...
ISBN 978-83-7797-103-1
© Edycja Świętego Pawła, 2013 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa tel. 34.362.06.89 • fax 34.362.09.89 www.edycja.pl • e-mail: edycja@edycja.pl
Dystrybucja: Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • fax 34.370.83.74 e-mail: dystrybucja@edycja.pl
Księgarnia internetowa: www.edycja.pl
Spis treści Kilka słów o autorach i od autorów 5 Rozdział 1: Posłuchajmy Eksperta 11 Rozdział 2: Dzieci opuszczają rodziców 19 Rozdział 3: Rodzice opuszczają dzieci 31 Rozdział 4: Granice między rodzinami 39 Rozdział 5: Nowa osoba w rodzinie 43 Rozdział 6: Rodziny pochodzenia 77 Rozdział 7: O roztropnym pomaganiu młodym 97 Rozdział 8: Wnuki 115 Rozdział 9: Budowanie i utrzymywanie relacji 125 Rozdział 10: Dla małżeństw i teściów starszych stażem 139 Rozdział 11: Sytuacje szczególne 149 Rozdział 12: Łączy ich sakrament 161 Rozdział 13: Kilka dodatkowych informacji 173
Ilustracje: Sebastian Żurawski Redakcja: Małgorzata Wilk Korekta: Ewa Stuła Opracowanie graficzne i skład: Anna Kawecka Zdjęcie na okładce: Shutterstock Druk i oprawa: ...
ISBN 978-83-7797-103-1
© Edycja Świętego Pawła, 2013 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa tel. 34.362.06.89 • fax 34.362.09.89 www.edycja.pl • e-mail: edycja@edycja.pl
Dystrybucja: Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • fax 34.370.83.74 e-mail: dystrybucja@edycja.pl
Księgarnia internetowa: www.edycja.pl
Spis treści Kilka słów o autorach i od autorów 5 Rozdział 1: Posłuchajmy Eksperta 11 Rozdział 2: Dzieci opuszczają rodziców 19 Rozdział 3: Rodzice opuszczają dzieci 31 Rozdział 4: Granice między rodzinami 39 Rozdział 5: Nowa osoba w rodzinie 43 Rozdział 6: Rodziny pochodzenia 77 Rozdział 7: O roztropnym pomaganiu młodym 97 Rozdział 8: Wnuki 115 Rozdział 9: Budowanie i utrzymywanie relacji 125 Rozdział 10: Dla małżeństw i teściów starszych stażem 139 Rozdział 11: Sytuacje szczególne 149 Rozdział 12: Łączy ich sakrament 161 Rozdział 13: Kilka dodatkowych informacji 173
Kilka słów o autorach i od autorów Anna Zajic – pedagog, prezes Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Psychologów „Macierz” (www.macierz.pl), mediator rodzinny, lider i realizator programu warsztatów edukacyjnych „Szkoła dla Rodziców i Wychowawców” (www.szkoladlarodzicow.org), żona, mama trójki dzieci, teściowa.
Dlaczego powstała ta książka? Kilka lat temu przyszła do poradni kobieta, która była mamą i teściową. Mówiła o tym, że jej córka bardzo źle przeżywa swoje małżeństwo, że jest po prostu głęboko nieszczęśliwa. Jej mąż to nie taki sam człowiek, za którego ona go uważała w dniu ślubu. Matka wspomniała, że zięć całkiem zaniedbuje jej córkę. Generalnie wyszło na to, że małżeństwo córki (a miało ono jedynie roczny staż) jest jakąś pomyłką. Nasza rozmowa była bardzo trudna, ponieważ ta pani – niezmiernie przejęta losem swojego dziecka – nie mogła zrozumieć, że córka ma już swoją rodzinę i jakakolwiek ingerencja w ten związek będzie przekroczeniem granic, że może skutkować nawet rozpadem małżeństwa. Trudno było tej kobiecie
TEŚCIOWIE I MŁODZI
pogodzić się z faktem, że jej wpływ na wybory i decyzje córki jest zdecydowanie mniejszy niż dawniej, i że teraz ona – matka – ma ograniczone możliwości działania. To spotkanie nie było bynajmniej jedyną tego typu rozmową. Odbywa się ich u nas dużo więcej. Dlatego wydaje się, że temat relacji teściowie – nowa rodzina jest naprawdę ważny w naszej kulturze. Tak zwane dowcipy o teściowej też potwierdzają, iż jest to temat, który ciągle budzi ogromne emocje i pewnie jeszcze długo będzie je budził. Niniejsza książka jest próbą zwrócenia uwagi na pewne aspekty tego zagadnienia i propozycją uporządkowania treści, które wydają się w nim istotne. Ma pomóc i teściom, i młodym małżonkom w uporaniu się z ewentualnymi problemami, ale ma też ambicję spełnić funkcję profilaktyczną – zapobiec niepotrzebnym napięciom. Książka ta spełni dobrze swoją rolę, jeśli pomoże nawiązać relacje przyjaźni między teściami a młodymi małżonkami i uczyni przez to życie rodzinne lepszym i szczęśliwszym. Nie znajdziemy tu natomiast gotowych recept typu: jak być dobrą teściową, teściem, synową, zięciem, ponieważ takich recept po prostu nie ma. Najbardziej niebezpieczne jest mówienie: „Zrób tak, a będzie lepiej” albo też oczekiwanie, że zmienię kogoś, wyrażane często przez zdania typu: „Gdybyś ty, moja synowo (mój zięciu, teściu, teściowo), była inna, wszystko byłoby lepsze”. Chodzi o przełożenie punktu ciężkości: to JA mogę
KILKA SŁÓW O AUTORACH I OD AUTORÓW
7
coś zrobić. I dlatego bardziej zasadne jest pytanie: „Co JA mogę zrobić, żeby nie dochodziło do poważnych konfliktów?”. Przy takim podejściu do sprawy jest spora szansa na poprawę trudnych relacji.
Małgorzata i Jan Wilkowie – twórcy programu weekendowych katechez dla narzeczonych (www.narzeczeni.org), mediatorzy rodzinni, autorzy książek i artykułów prasowych, rodzice piątki dzieci, teściowie in spe.
Dlaczego powstała ta książka? Od kilkunastu lat prowadzimy weekendowe katechezy dla narzeczonych. Poznaliśmy przez ten czas setki sympatycznych młodych ludzi, którzy w większości stworzyli cudowne małżeństwa i szczęśliwe rodziny. Niestety, w ciągu tych lat pracy z rodzinami zdarzało się nam słyszeć również opowieści o tym, jak tragicznie rozpadały się małżeństwa niektórych osób. I co nas zaskoczyło, prawie za każdym razem przyczyna była dość podobna: brak właściwych relacji między usamodzielniającymi się młodymi małżonkami a ich rodzicami. To dlatego zdecydowaliśmy się włączyć do i tak już dość intensywnego programu weekendu temat o teściach. Wątek ten, jak żaden inny, budzi zawsze gorące emocje, skłania uczestników do dzielenia się osobistymi historiami, a wreszcie
TEŚCIOWIE I MŁODZI
pogodzić się z faktem, że jej wpływ na wybory i decyzje córki jest zdecydowanie mniejszy niż dawniej, i że teraz ona – matka – ma ograniczone możliwości działania. To spotkanie nie było bynajmniej jedyną tego typu rozmową. Odbywa się ich u nas dużo więcej. Dlatego wydaje się, że temat relacji teściowie – nowa rodzina jest naprawdę ważny w naszej kulturze. Tak zwane dowcipy o teściowej też potwierdzają, iż jest to temat, który ciągle budzi ogromne emocje i pewnie jeszcze długo będzie je budził. Niniejsza książka jest próbą zwrócenia uwagi na pewne aspekty tego zagadnienia i propozycją uporządkowania treści, które wydają się w nim istotne. Ma pomóc i teściom, i młodym małżonkom w uporaniu się z ewentualnymi problemami, ale ma też ambicję spełnić funkcję profilaktyczną – zapobiec niepotrzebnym napięciom. Książka ta spełni dobrze swoją rolę, jeśli pomoże nawiązać relacje przyjaźni między teściami a młodymi małżonkami i uczyni przez to życie rodzinne lepszym i szczęśliwszym. Nie znajdziemy tu natomiast gotowych recept typu: jak być dobrą teściową, teściem, synową, zięciem, ponieważ takich recept po prostu nie ma. Najbardziej niebezpieczne jest mówienie: „Zrób tak, a będzie lepiej” albo też oczekiwanie, że zmienię kogoś, wyrażane często przez zdania typu: „Gdybyś ty, moja synowo (mój zięciu, teściu, teściowo), była inna, wszystko byłoby lepsze”. Chodzi o przełożenie punktu ciężkości: to JA mogę
KILKA SŁÓW O AUTORACH I OD AUTORÓW
7
coś zrobić. I dlatego bardziej zasadne jest pytanie: „Co JA mogę zrobić, żeby nie dochodziło do poważnych konfliktów?”. Przy takim podejściu do sprawy jest spora szansa na poprawę trudnych relacji.
Małgorzata i Jan Wilkowie – twórcy programu weekendowych katechez dla narzeczonych (www.narzeczeni.org), mediatorzy rodzinni, autorzy książek i artykułów prasowych, rodzice piątki dzieci, teściowie in spe.
Dlaczego powstała ta książka? Od kilkunastu lat prowadzimy weekendowe katechezy dla narzeczonych. Poznaliśmy przez ten czas setki sympatycznych młodych ludzi, którzy w większości stworzyli cudowne małżeństwa i szczęśliwe rodziny. Niestety, w ciągu tych lat pracy z rodzinami zdarzało się nam słyszeć również opowieści o tym, jak tragicznie rozpadały się małżeństwa niektórych osób. I co nas zaskoczyło, prawie za każdym razem przyczyna była dość podobna: brak właściwych relacji między usamodzielniającymi się młodymi małżonkami a ich rodzicami. To dlatego zdecydowaliśmy się włączyć do i tak już dość intensywnego programu weekendu temat o teściach. Wątek ten, jak żaden inny, budzi zawsze gorące emocje, skłania uczestników do dzielenia się osobistymi historiami, a wreszcie
8
TEŚCIOWIE I MŁODZI
owocuje uwagami: „Jak dobrze, że o tym usłyszeliśmy przed ślubem. Szkoda, że nasi rodzice nie mają okazji tego posłuchać”. My też chcemy, żeby mieli okazję usłyszeć to, co słyszą ich dzieci. Chcemy również, aby młodzi ludzie mogli przypomnieć sobie od czasu do czasu to, czego dowiedzieli się kiedyś na kursie. Dlatego przygotowaliśmy kilka rozdziałów, które znajdują się w tym poradniku. Mamy nadzieję, że refleksja podjęta przez narzeczonych, młodych małżonków oraz ich rodziców przyczyni się do harmonii i szczęścia wielu rodzin, że pomoże uniknąć szalenie bolesnych konfliktów.
O. dr Ksawery Knotz – kapłan z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, wykładowca teologii pastoralnej, duszpasterz małżeństw i rodzin. Autor książek i artykułów poświęconych głównie katolickiej wykładni teologii ciała, prelegent licznych rekolekcji i konferencji dla małżonków. Od 2004 roku redaktor naczelny wortalu internetowego: www.szansaspotkania.pl.
Dlaczego powstała ta książka? Moim zdaniem warto w tym obszernym temacie dorzucić kilka słów o sakramencie małżeństwa. Zrozumienie, czym jest ten sakrament, ma bowiem niebagatelne
KILKA SŁÓW O AUTORACH I OD AUTORÓW
9
znaczenie dla ułożenia zdrowych relacji małżonków ze swoimi rodzicami. Mam wrażenie, że wielu osobom przyda się też informacja, kiedy w tej relacji mamy już do czynienia z grzechem, a kiedy nie. Czy na przykład z gniewu na teściową trzeba się zawsze spowiadać? No i jak mamy wypełnić należycie przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, gdy wszystko w nas woła: „NIE!”?
8
TEŚCIOWIE I MŁODZI
owocuje uwagami: „Jak dobrze, że o tym usłyszeliśmy przed ślubem. Szkoda, że nasi rodzice nie mają okazji tego posłuchać”. My też chcemy, żeby mieli okazję usłyszeć to, co słyszą ich dzieci. Chcemy również, aby młodzi ludzie mogli przypomnieć sobie od czasu do czasu to, czego dowiedzieli się kiedyś na kursie. Dlatego przygotowaliśmy kilka rozdziałów, które znajdują się w tym poradniku. Mamy nadzieję, że refleksja podjęta przez narzeczonych, młodych małżonków oraz ich rodziców przyczyni się do harmonii i szczęścia wielu rodzin, że pomoże uniknąć szalenie bolesnych konfliktów.
O. dr Ksawery Knotz – kapłan z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, wykładowca teologii pastoralnej, duszpasterz małżeństw i rodzin. Autor książek i artykułów poświęconych głównie katolickiej wykładni teologii ciała, prelegent licznych rekolekcji i konferencji dla małżonków. Od 2004 roku redaktor naczelny wortalu internetowego: www.szansaspotkania.pl.
Dlaczego powstała ta książka? Moim zdaniem warto w tym obszernym temacie dorzucić kilka słów o sakramencie małżeństwa. Zrozumienie, czym jest ten sakrament, ma bowiem niebagatelne
KILKA SŁÓW O AUTORACH I OD AUTORÓW
9
znaczenie dla ułożenia zdrowych relacji małżonków ze swoimi rodzicami. Mam wrażenie, że wielu osobom przyda się też informacja, kiedy w tej relacji mamy już do czynienia z grzechem, a kiedy nie. Czy na przykład z gniewu na teściową trzeba się zawsze spowiadać? No i jak mamy wypełnić należycie przykazanie: „Czcij ojca swego i matkę swoją”, gdy wszystko w nas woła: „NIE!”?
Rozdział 1
Posłuchajmy Eksperta Szczególny werset To Pan Bóg wymyślił małżeństwo i rodzinę i to On je zaplanował jako wspólnotę osób, która ma prowadzić ludzi do nieba. Jako jej pomysłodawca jest najlepszym specjalistą od miłości, małżeństwa i rodziny. Dlatego najpierw posłuchajmy, co On ma w tej sprawie do powiedzenia. Zacznijmy od zajrzenia do Biblii. Przeciętne wydanie Pisma Świętego zawiera kilka tysięcy stron. Wśród nich małżeństwu poświęconych jest może kilkadziesiąt. Istnieje jednak jeden wiersz dotykający wspomnianego tematu, który zostaje w Biblii powtórzony aż czterokrotnie. Wydaje się więc, że niesie on jakieś szczególnie ważne przesłanie. Słowa te z pewnością słyszał każdy, kto bywa w kościele na ślubach: „Dlatego opuści mężczyzna swego ojca i swoją matkę, a złączy się ze swoją żoną, tak że staną się jednym ciałem”. (Rdz 2, 24; Mt 19, 5; Mk 10, 7-8; Ef 5, 31)
12
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Przekonamy się za chwilę, jak wiele treści skrywa owo lakoniczne zdanie. Należy dostrzec tu trzy podstawowe prawdy, wyrażone czasownikami: • „mężczyzna opuści ojca swego i matkę swoją”, • „złączy się ze swoją żoną”, • „staną się jednym ciałem”. Zatem pierwszą rzeczą, o której autor natchniony poucza nas w kwestii małżeństwa, jest opuszczenie. To ono stanowi punkt wyjścia w budowaniu miłości i nierozerwalnej jedności małżonków.
13
POSŁUCHAJMY EKSPERTA
u wielu osób istnieje ogólna świadomość zagadnienia, to jednak nie wszyscy dokładnie rozumieją, co tak naprawdę oznacza sformułowanie: „opuści ojca swego i matkę”, i nie wszyscy potrafią to zadanie poprawnie zrealizować.
Pamiętaj, synku! Mama jest najlepsza w prasowaniu koszul . Moich oczywiście!
Opuści ojca swego i matkę swoją… Aby doszło do zawiązania nowej rodziny, młody człowiek musi opuścić swoją rodzinę pochodzenia, tę, w której się urodził i dorastał. To stwierdzenie wydaje się tak oczywiste, że zastanawiamy się teraz pewnie, po co w ogóle o tym wspominać. Któż nie jest tego świadom? Czy jednak rzeczywiście? Gdyby dla wszystkich było to takie proste i zrozumiałe, poradnie małżeńskie i sądy miałyby naprawdę dużo mniej pracy i prawdopodobnie nikt z nas nie śmiałby się z dowcipów o złej teściowej. Nawet pobieżne obserwacje par będących w kryzysie pozwalają dostrzec, iż dość częstą przyczyną problemów okazuje się właśnie brak opuszczenia. Choć
Synku, jak cI będzie źle , wracaj!
12
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Przekonamy się za chwilę, jak wiele treści skrywa owo lakoniczne zdanie. Należy dostrzec tu trzy podstawowe prawdy, wyrażone czasownikami: • „mężczyzna opuści ojca swego i matkę swoją”, • „złączy się ze swoją żoną”, • „staną się jednym ciałem”. Zatem pierwszą rzeczą, o której autor natchniony poucza nas w kwestii małżeństwa, jest opuszczenie. To ono stanowi punkt wyjścia w budowaniu miłości i nierozerwalnej jedności małżonków.
13
POSŁUCHAJMY EKSPERTA
u wielu osób istnieje ogólna świadomość zagadnienia, to jednak nie wszyscy dokładnie rozumieją, co tak naprawdę oznacza sformułowanie: „opuści ojca swego i matkę”, i nie wszyscy potrafią to zadanie poprawnie zrealizować.
Pamiętaj, synku! Mama jest najlepsza w prasowaniu koszul . Moich oczywiście!
Opuści ojca swego i matkę swoją… Aby doszło do zawiązania nowej rodziny, młody człowiek musi opuścić swoją rodzinę pochodzenia, tę, w której się urodził i dorastał. To stwierdzenie wydaje się tak oczywiste, że zastanawiamy się teraz pewnie, po co w ogóle o tym wspominać. Któż nie jest tego świadom? Czy jednak rzeczywiście? Gdyby dla wszystkich było to takie proste i zrozumiałe, poradnie małżeńskie i sądy miałyby naprawdę dużo mniej pracy i prawdopodobnie nikt z nas nie śmiałby się z dowcipów o złej teściowej. Nawet pobieżne obserwacje par będących w kryzysie pozwalają dostrzec, iż dość częstą przyczyną problemów okazuje się właśnie brak opuszczenia. Choć
Synku, jak cI będzie źle , wracaj!
14
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Opuszczenie ma dwie twarze Opuszczenie często kojarzone jest wyłącznie z fizycznym wyprowadzeniem się z domu rodzinnego do własnego mieszkania i z osiągnięciem niezależności materialnej. Jest to niewątpliwie istotny element opuszczenia i jeśli jest możliwy, stanowi na pewno dużo dogodniejszy start dla młodego małżeństwa. Brak takiej możliwości stwarza na ogół (choć nie zawsze) poważną trudność w rozwoju młodej miłości małżeńskiej. Bywa jednak, że samo wyprowadzenie się z domu rodziców nie zawsze rozwiązuje sprawę. Joanna i Konrad – Proszę mi powiedzieć, czy ja jestem normalna? – spytała od progu ze łzami w oczach. – Proszę opowiedzieć, co się stało – odparł terapeuta, życzliwie zapraszając dziewczynę, by usiadła w fotelu. – Pobraliśmy się ponad rok temu. Jesteśmy dość zamożni, więc od razu zamieszkaliśmy w swoim własnym mieszkaniu. Moi rodzice mieszkają na innym osiedlu, mama Konrada również. Ale od jakiegoś czasu teściowa przychodzi do nas do domu i pod moją nieobecność wyciąga z szafy czyste koszule mojego męża, bierze je do siebie do domu, pierze i prasuje,
POSŁUCHAJMY EKSPERTA
15
a potem ponownie wiesza w naszej szafie. Twierdzi, że były brudne i pomięte. Mówiłam mężowi, że ja nie czuję się z tym dobrze, ale on nie ośmiela się zwrócić mamie uwagi. Tłumaczy mi, że ona jest wdową, czuje się samotna i przynajmniej ma takie zajęcie. Proszę mi powiedzieć, czy ja jestem normalna, że mi to przeszkadza? – Joanna się rozpłakała.
Proszę zauważyć, że w przypadku tego małżeństwa ani fizyczna odległość, ani też materialna niezależność nie wystarczyły. Dlaczego? Czego zabrakło, bo na pewno nie osobnego domu ani pieniędzy? Tak, to dość łatwo nazwać. Konrad i jego mama nie przecięli „emocjonalnej pępowiny”. On wszedł w relację małżeńską, założył nową rodzinę, nie opuściwszy swojej mamy w znaczeniu psychicznym. Uświadomienie sobie, że istota opuszczenia tkwi przede wszystkim w wymiarze psychicznym, a nie wyłącznie fizycznym, jest ogromnie ważne, aczkolwiek dla wielu osób wcale nie takie proste. Trudno się temu dziwić, jeśli zdamy sobie sprawę, że relacja rodzic – dziecko należy do najsilniejszych, jakich człowiek w swoim życiu doświadcza. Wiemy, że na początku noworodek wręcz utożsamia się z matką i dopiero potem stopniowo odkrywa, najpierw dzięki ojcu, a później i innym
14
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Opuszczenie ma dwie twarze Opuszczenie często kojarzone jest wyłącznie z fizycznym wyprowadzeniem się z domu rodzinnego do własnego mieszkania i z osiągnięciem niezależności materialnej. Jest to niewątpliwie istotny element opuszczenia i jeśli jest możliwy, stanowi na pewno dużo dogodniejszy start dla młodego małżeństwa. Brak takiej możliwości stwarza na ogół (choć nie zawsze) poważną trudność w rozwoju młodej miłości małżeńskiej. Bywa jednak, że samo wyprowadzenie się z domu rodziców nie zawsze rozwiązuje sprawę. Joanna i Konrad – Proszę mi powiedzieć, czy ja jestem normalna? – spytała od progu ze łzami w oczach. – Proszę opowiedzieć, co się stało – odparł terapeuta, życzliwie zapraszając dziewczynę, by usiadła w fotelu. – Pobraliśmy się ponad rok temu. Jesteśmy dość zamożni, więc od razu zamieszkaliśmy w swoim własnym mieszkaniu. Moi rodzice mieszkają na innym osiedlu, mama Konrada również. Ale od jakiegoś czasu teściowa przychodzi do nas do domu i pod moją nieobecność wyciąga z szafy czyste koszule mojego męża, bierze je do siebie do domu, pierze i prasuje,
POSŁUCHAJMY EKSPERTA
15
a potem ponownie wiesza w naszej szafie. Twierdzi, że były brudne i pomięte. Mówiłam mężowi, że ja nie czuję się z tym dobrze, ale on nie ośmiela się zwrócić mamie uwagi. Tłumaczy mi, że ona jest wdową, czuje się samotna i przynajmniej ma takie zajęcie. Proszę mi powiedzieć, czy ja jestem normalna, że mi to przeszkadza? – Joanna się rozpłakała.
Proszę zauważyć, że w przypadku tego małżeństwa ani fizyczna odległość, ani też materialna niezależność nie wystarczyły. Dlaczego? Czego zabrakło, bo na pewno nie osobnego domu ani pieniędzy? Tak, to dość łatwo nazwać. Konrad i jego mama nie przecięli „emocjonalnej pępowiny”. On wszedł w relację małżeńską, założył nową rodzinę, nie opuściwszy swojej mamy w znaczeniu psychicznym. Uświadomienie sobie, że istota opuszczenia tkwi przede wszystkim w wymiarze psychicznym, a nie wyłącznie fizycznym, jest ogromnie ważne, aczkolwiek dla wielu osób wcale nie takie proste. Trudno się temu dziwić, jeśli zdamy sobie sprawę, że relacja rodzic – dziecko należy do najsilniejszych, jakich człowiek w swoim życiu doświadcza. Wiemy, że na początku noworodek wręcz utożsamia się z matką i dopiero potem stopniowo odkrywa, najpierw dzięki ojcu, a później i innym
16
TEŚCIOWIE I MŁODZI
ludziom, że istnieje jakiś świat poza mamą i że on sam też jest jego częścią, odrębną osobą. Warto pamiętać, iż cały trud wychowania podejmowany przez rodziców ma zmierzać do tego, aby ich dziecko zyskało szeroko pojętą niezależność, samodzielność i dojrzałość. Należy przy tej okazji jasno powiedzieć, że w przypadku takim, jaki został wyżej opisany, kluczowa jest postawa, jaką zdecyduje się przyjąć młody mąż. Nie może on stać z boku i biernie obserwować rozwój nieprzyjemnych wydarzeń. Nie wolno mu lekceważyć sygnałów wysyłanych przez żonę, winien zrobić wszystko, aby zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, lojalnie obronić ją, nawet jeśli mama miałaby się za to na niego mocno obrazić. Nie zachowując właściwej hierarchii relacji, z pewnością wywoła narastający konflikt matki z żoną, w którym będzie starał się bronić każdej kochanej kobiety, na przemian matki i żony, stając się „wrogiem” raz jednej, raz drugiej. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Nikt wtedy nie wygrywa. Cierpią wszyscy, także on sam. Aby do tego nie doszło, młody małżonek musi zadbać o stopniowe rozluźnianie więzi z matką, a jednocześnie zacieśnianie jej z żoną. Nie może pozwolić na naruszanie prywatnej strefy formującej się nowej rodziny. Warto, aby pamiętał o zasadzie, że „sprawiedliwie nie zawsze oznacza po równo”. Kocha obie kobiety, ale od dnia ślubu żona ma większe prawo do jego czasu, sił, uwagi…
POSŁUCHAJMY EKSPERTA
17
Jeśli młoda żona będzie czuła wsparcie kochającego męża i przekona się, że zawsze stoją po tej samej stronie barykady, nie poczuje się zagrożona pozycją teściowej i na pewno będzie traktowała ją lepiej. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wówczas starzejąca się teściowa doświadczy wraz z upływem lat coraz więcej znaków miłości i opieki, i to od obojga małżonków.
16
TEŚCIOWIE I MŁODZI
ludziom, że istnieje jakiś świat poza mamą i że on sam też jest jego częścią, odrębną osobą. Warto pamiętać, iż cały trud wychowania podejmowany przez rodziców ma zmierzać do tego, aby ich dziecko zyskało szeroko pojętą niezależność, samodzielność i dojrzałość. Należy przy tej okazji jasno powiedzieć, że w przypadku takim, jaki został wyżej opisany, kluczowa jest postawa, jaką zdecyduje się przyjąć młody mąż. Nie może on stać z boku i biernie obserwować rozwój nieprzyjemnych wydarzeń. Nie wolno mu lekceważyć sygnałów wysyłanych przez żonę, winien zrobić wszystko, aby zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa, lojalnie obronić ją, nawet jeśli mama miałaby się za to na niego mocno obrazić. Nie zachowując właściwej hierarchii relacji, z pewnością wywoła narastający konflikt matki z żoną, w którym będzie starał się bronić każdej kochanej kobiety, na przemian matki i żony, stając się „wrogiem” raz jednej, raz drugiej. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Nikt wtedy nie wygrywa. Cierpią wszyscy, także on sam. Aby do tego nie doszło, młody małżonek musi zadbać o stopniowe rozluźnianie więzi z matką, a jednocześnie zacieśnianie jej z żoną. Nie może pozwolić na naruszanie prywatnej strefy formującej się nowej rodziny. Warto, aby pamiętał o zasadzie, że „sprawiedliwie nie zawsze oznacza po równo”. Kocha obie kobiety, ale od dnia ślubu żona ma większe prawo do jego czasu, sił, uwagi…
POSŁUCHAJMY EKSPERTA
17
Jeśli młoda żona będzie czuła wsparcie kochającego męża i przekona się, że zawsze stoją po tej samej stronie barykady, nie poczuje się zagrożona pozycją teściowej i na pewno będzie traktowała ją lepiej. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wówczas starzejąca się teściowa doświadczy wraz z upływem lat coraz więcej znaków miłości i opieki, i to od obojga małżonków.
Rozdział 2
Dzieci opuszczają rodziców Zadanie łatwe czy trudne? Na ogół młodzi ludzie bardzo stanowczo deklarują chęć wyrwania się spod skrzydeł swoich rodziców. Z urzeczywistnieniem tych deklaracji bywa już jednak znacznie gorzej. Po krótkim zakosztowaniu samodzielności niektórzy szybko dochodzą do wniosku, że przecież taniej i wygodniej jest, gdy mieszka się z rodzicami, gdy mama nadal gotuje dla wszystkich obiady, opiekuje się wnukiem (bo my jeszcze studiujemy albo długo pracujemy, albo nie umiemy). Wbrew pozorom, wielu młodym ciężko przejąć całkowitą odpowiedzialność za swoje dorosłe życie i opuścić dom rodzinny, gdzie wszystko jest już jakoś oswojone, poukładane i ustabilizowane. W naszych czasach doczekaliśmy się nawet wyróżnienia specjalnej jednostki chorobowej, którą określa się mianem hypengyophobii. Hypengyophobia to lęk przed dorosłością, przed przyjęciem odpowiedzialności za życie swoje i innych. W polskich badaniach statystycznych widać, jak z roku na rok zwiększa się liczba młodych osób pozostających na garnuszku rodziców,
20
TEŚCIOWIE I MŁODZI
odkładających znalezienie stałej pracy, zawarcie małżeństwa, przesuwających latami datę urodzenia pierwszego dziecka, rodzących wyłącznie jedynaków czy też całkowicie rezygnujących z potomstwa. Trudno tu wymieniać wszystkie przyczyny tego zjawiska, które są z całą pewnością złożone. Jednak niewątpliwie rodzice mogą się bezwiednie do tego przyczynić. Wpędzają oni swoje dzieci w taką ślepą ulicę, kiedy ich rodzicielska miłość jest zbyt nadopiekuńcza. Jeżeli ktoś przez całe lata miał w domu wszystko gotowe na zawołanie, nigdy nie musiał brać się za żadne poważniejsze domowe obowiązki, ponieważ rodzice uważali, że sprawniej i szybciej sami wszystko zrobią, to jest on zdecydowanie bardziej narażony na porażkę. Wchodząc w dorosłe życie, będzie już przyzwyczajony do rodzicielskich ingerencji. Właściwie jest to dla niego jedyny znany mu wzór postępowania, dlatego jako dorosły człowiek najpewniej nadal pozwoli się wyręczać we wszystkim, zgadzając się bez cienia buntu na zbytnie wtrącanie się w swoje sprawy, także w swoje małżeństwo. Niekiedy nawet będzie oczekiwał takiego wpływu, ponieważ nigdy nie zakosztował pełnej samodzielności i może być przekonany, że o niczym nie potrafi dobrze zdecydować. Chociaż od wielu lat nosi w kieszeni dowód osobisty, a na palcu obrączkę, nadal będzie odczuwał potrzebę uzgadniania z rodzicami wszystkich nieomal spraw.
21
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
Niedojrzałość tego typu może również sprawić, że takim osobom trudniej będzie zaakceptować niedoskonałości młodego współmałżonka. Być może świeżo upieczony mąż nadal częściej uderza młotkiem w palec niż w gwóźdź, który ma zostać wbity w ścianę. Tatuś natomiast przez całe życie był uznaną złotą rączką. Proste pytanie: Do kogo, jako młoda żona, zwrócę się po ślubie, aby coś w domu naprawił? Czy dam choćby nikłą szansę swojemu mężowi, żeby nareperował coś po swojemu, być może nie tak doskonale jak mój tato majsterkowicz? Cześć, Mariola. Będę miała dziecko. Przepraszam, dwoje . Hypengyophobia - lęk przed dorosłością.
20
TEŚCIOWIE I MŁODZI
odkładających znalezienie stałej pracy, zawarcie małżeństwa, przesuwających latami datę urodzenia pierwszego dziecka, rodzących wyłącznie jedynaków czy też całkowicie rezygnujących z potomstwa. Trudno tu wymieniać wszystkie przyczyny tego zjawiska, które są z całą pewnością złożone. Jednak niewątpliwie rodzice mogą się bezwiednie do tego przyczynić. Wpędzają oni swoje dzieci w taką ślepą ulicę, kiedy ich rodzicielska miłość jest zbyt nadopiekuńcza. Jeżeli ktoś przez całe lata miał w domu wszystko gotowe na zawołanie, nigdy nie musiał brać się za żadne poważniejsze domowe obowiązki, ponieważ rodzice uważali, że sprawniej i szybciej sami wszystko zrobią, to jest on zdecydowanie bardziej narażony na porażkę. Wchodząc w dorosłe życie, będzie już przyzwyczajony do rodzicielskich ingerencji. Właściwie jest to dla niego jedyny znany mu wzór postępowania, dlatego jako dorosły człowiek najpewniej nadal pozwoli się wyręczać we wszystkim, zgadzając się bez cienia buntu na zbytnie wtrącanie się w swoje sprawy, także w swoje małżeństwo. Niekiedy nawet będzie oczekiwał takiego wpływu, ponieważ nigdy nie zakosztował pełnej samodzielności i może być przekonany, że o niczym nie potrafi dobrze zdecydować. Chociaż od wielu lat nosi w kieszeni dowód osobisty, a na palcu obrączkę, nadal będzie odczuwał potrzebę uzgadniania z rodzicami wszystkich nieomal spraw.
21
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
Niedojrzałość tego typu może również sprawić, że takim osobom trudniej będzie zaakceptować niedoskonałości młodego współmałżonka. Być może świeżo upieczony mąż nadal częściej uderza młotkiem w palec niż w gwóźdź, który ma zostać wbity w ścianę. Tatuś natomiast przez całe życie był uznaną złotą rączką. Proste pytanie: Do kogo, jako młoda żona, zwrócę się po ślubie, aby coś w domu naprawił? Czy dam choćby nikłą szansę swojemu mężowi, żeby nareperował coś po swojemu, być może nie tak doskonale jak mój tato majsterkowicz? Cześć, Mariola. Będę miała dziecko. Przepraszam, dwoje . Hypengyophobia - lęk przed dorosłością.
22
TEŚCIOWIE I MŁODZI
A z drugiej strony – mama od lat gotuje przepyszne frykasy, natomiast moja młoda żona przypala wodę. Proste pytanie: Czy nie będę kręcił nosem i zgodzę się, aby moja żona przygotowała, tak jak potrafi, potrawy na nasze pierwsze wspólne święta? A może wypowiem, niby żartobliwie, jakąś przykrą uwagę i zasugeruję, że może lepiej pojechać na Wielkanoc do rodziców?
A my mieszkamy z rodzicami… Swoje własne, osobne lokum to często trudne do zrealizowania marzenie młodego małżeństwa na dorobku. Brak własnego kąta i konieczność zamieszkania wspólnie z rodzicami nie musi jednak wcale stanowić apokalipsy dla młodej miłości małżeńskiej. Wymaga to jednak naprawdę sporej dojrzałości obu rodzin. Jeśli widzimy brak tej dojrzałości, lepiej nie eksperymentować ze wspólnym mieszkaniem.
Kiedy to może się udać? Po pierwsze i najważniejsze, trzeba, aby wszyscy mieszkańcy przyjęli do wiadomości i respektowali fakt, że oto teraz w jednym mieszkaniu/domu żyją obok siebie dwie osobne rodziny, choć bliskie sobie, kochające się
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
23
wzajemnie, to jednak różne. Zwłaszcza początek małżeństwa to etap niezwykle pod tym względem znaczący. Młodzi zaczynają budować całkowicie niepowtarzalną tożsamość swojej nowej rodziny. To jest ich zadanie. I nie jest dobrze, jeśli rodzina pochodzenia chce z nich uczynić klon samej siebie, jeśli niejako wchłania, zawłaszcza ich przestrzeń. Dotychczasowe silne, ścisłe relacje dzieci z rodzicami muszą przejść metamorfozę. Jest to konieczne dla zdrowia obu rodzin. Jeśli młode małżeństwo przegapi te najważniejsze pierwsze lata, kiedy jest to najłatwiej uczynić ze względu na optymizm młodości, potem może być coraz trudniej ustalić zgodnie jeden, nasz własny scenariusz na rodzinę, satysfakcjonujący i żonę, i męża. Po drugie, jeśli mamy nie jedno, ale dwa małżeństwa, to zmienia się hierarchia relacji. Do tej pory rodzice byli dla mnie na pierwszym miejscu, ale po ślubie ten honor przypada współmałżonkowi. Owa istotna prawda musi być respektowana i usadowić się nam nie tylko w głowie, ale przede wszystkim w sercu. Musi się każdego dnia wyrażać w konkretnych czynach. Jeśli tak się nie dzieje, mamy poważny problem.
22
TEŚCIOWIE I MŁODZI
A z drugiej strony – mama od lat gotuje przepyszne frykasy, natomiast moja młoda żona przypala wodę. Proste pytanie: Czy nie będę kręcił nosem i zgodzę się, aby moja żona przygotowała, tak jak potrafi, potrawy na nasze pierwsze wspólne święta? A może wypowiem, niby żartobliwie, jakąś przykrą uwagę i zasugeruję, że może lepiej pojechać na Wielkanoc do rodziców?
A my mieszkamy z rodzicami… Swoje własne, osobne lokum to często trudne do zrealizowania marzenie młodego małżeństwa na dorobku. Brak własnego kąta i konieczność zamieszkania wspólnie z rodzicami nie musi jednak wcale stanowić apokalipsy dla młodej miłości małżeńskiej. Wymaga to jednak naprawdę sporej dojrzałości obu rodzin. Jeśli widzimy brak tej dojrzałości, lepiej nie eksperymentować ze wspólnym mieszkaniem.
Kiedy to może się udać? Po pierwsze i najważniejsze, trzeba, aby wszyscy mieszkańcy przyjęli do wiadomości i respektowali fakt, że oto teraz w jednym mieszkaniu/domu żyją obok siebie dwie osobne rodziny, choć bliskie sobie, kochające się
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
23
wzajemnie, to jednak różne. Zwłaszcza początek małżeństwa to etap niezwykle pod tym względem znaczący. Młodzi zaczynają budować całkowicie niepowtarzalną tożsamość swojej nowej rodziny. To jest ich zadanie. I nie jest dobrze, jeśli rodzina pochodzenia chce z nich uczynić klon samej siebie, jeśli niejako wchłania, zawłaszcza ich przestrzeń. Dotychczasowe silne, ścisłe relacje dzieci z rodzicami muszą przejść metamorfozę. Jest to konieczne dla zdrowia obu rodzin. Jeśli młode małżeństwo przegapi te najważniejsze pierwsze lata, kiedy jest to najłatwiej uczynić ze względu na optymizm młodości, potem może być coraz trudniej ustalić zgodnie jeden, nasz własny scenariusz na rodzinę, satysfakcjonujący i żonę, i męża. Po drugie, jeśli mamy nie jedno, ale dwa małżeństwa, to zmienia się hierarchia relacji. Do tej pory rodzice byli dla mnie na pierwszym miejscu, ale po ślubie ten honor przypada współmałżonkowi. Owa istotna prawda musi być respektowana i usadowić się nam nie tylko w głowie, ale przede wszystkim w sercu. Musi się każdego dnia wyrażać w konkretnych czynach. Jeśli tak się nie dzieje, mamy poważny problem.
24
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Basia i Mateusz Mateusz poślubił Basię i zamieszkali w jej rodzinnym domu poza miastem. Rodzice oddali im do dyspozycji kilka pokoi, osobną kuchnię, łazienkę. Mieszkanie było wygodne. Urodziło się pierwsze dziecko. Co jakiś czas Mateusz, który był osobą pracowitą i twórczą, proponował jakieś zmiany, na przykład na podwórku wokół domu. Za każdym razem, kiedy wykazywał inicjatywę, słyszał od teściów: „Nie jesteś tu gospodarzem, to my decydujemy”. Któregoś dnia nie wytrzymał i zaproponował żonie: – Słuchaj, Basiu, wynajmijmy jakieś mieszkanie. Ja tu już nie daję rady, kiepsko się czuję w roli intruza. I wówczas padło zabójczo szczere stwierdzenie tej młodej kobiety: – Ja się od moich rodziców nigdy nie wyprowadzę, bo oni są dla mnie ważniejsi niż ty.
W tym przypadku brak dojrzałości zaistniał po stronie młodej żony. Na ogół jednak częściej słyszymy o błędach w relacji matka – syn lub w trójkącie: mąż – żona – teściowa. Niektórzy nazywają go w żartach Trójkątem Bermudzkim, gdyż bywa równie niebezpieczny, co nieprzewidywalny J.
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
25
Jeżeli zatem planujemy zamieszkać wspólnie z rodzicami, zadajmy sobie pytania: • Czy ja dam radę, mieszkając razem, stawiać zawsze na pierwszym miejscu mojego męża/żonę? • Jak postrzegają tę sprawę moi rodzice, czy potrafią ustąpić pola, czy też będą nam mieli za złe taką postawę? • Jakie zdanie i jaką postawę w tej sprawie reprezentuje mój (przyszły) współmałżonek? Po trzecie, sytuacja wspólnego zamieszkania dwóch rodzin pod jednym dachem, jeśli ma przebiegać harmonijnie, bez zbędnych stresów i łez, wymaga licznych rozmów i uzgodnień przeprowadzanych w atmosferze wielkiej miłości, delikatności. UWAGA! Wypróbowana przez wiele osób, skuteczna metoda: w drażliwych kwestiach lepiej jest, gdy syn rozmawia ze swoimi rodzicami sam, bez żony, a córka ze swoimi bez męża. Rodzicom łatwiej wówczas zaakceptować proponowane rozwiązania i nie podejrzewać nikogo o złe intencje. Przecież prosi ich własne dziecko. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest ustalenie granic i zasad wspólnego funkcjonowania w różnych strefach domu czy podwórka (a zwłaszcza w tych zajmowanych wspólnie, na przykład w kuchni) i powtarzanie takiej rozmowy, ilekroć życie pokaże, że wymaga tego zmieniająca się sytuacja (na przykład kiedy pojawi się dziecko).
24
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Basia i Mateusz Mateusz poślubił Basię i zamieszkali w jej rodzinnym domu poza miastem. Rodzice oddali im do dyspozycji kilka pokoi, osobną kuchnię, łazienkę. Mieszkanie było wygodne. Urodziło się pierwsze dziecko. Co jakiś czas Mateusz, który był osobą pracowitą i twórczą, proponował jakieś zmiany, na przykład na podwórku wokół domu. Za każdym razem, kiedy wykazywał inicjatywę, słyszał od teściów: „Nie jesteś tu gospodarzem, to my decydujemy”. Któregoś dnia nie wytrzymał i zaproponował żonie: – Słuchaj, Basiu, wynajmijmy jakieś mieszkanie. Ja tu już nie daję rady, kiepsko się czuję w roli intruza. I wówczas padło zabójczo szczere stwierdzenie tej młodej kobiety: – Ja się od moich rodziców nigdy nie wyprowadzę, bo oni są dla mnie ważniejsi niż ty.
W tym przypadku brak dojrzałości zaistniał po stronie młodej żony. Na ogół jednak częściej słyszymy o błędach w relacji matka – syn lub w trójkącie: mąż – żona – teściowa. Niektórzy nazywają go w żartach Trójkątem Bermudzkim, gdyż bywa równie niebezpieczny, co nieprzewidywalny J.
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
25
Jeżeli zatem planujemy zamieszkać wspólnie z rodzicami, zadajmy sobie pytania: • Czy ja dam radę, mieszkając razem, stawiać zawsze na pierwszym miejscu mojego męża/żonę? • Jak postrzegają tę sprawę moi rodzice, czy potrafią ustąpić pola, czy też będą nam mieli za złe taką postawę? • Jakie zdanie i jaką postawę w tej sprawie reprezentuje mój (przyszły) współmałżonek? Po trzecie, sytuacja wspólnego zamieszkania dwóch rodzin pod jednym dachem, jeśli ma przebiegać harmonijnie, bez zbędnych stresów i łez, wymaga licznych rozmów i uzgodnień przeprowadzanych w atmosferze wielkiej miłości, delikatności. UWAGA! Wypróbowana przez wiele osób, skuteczna metoda: w drażliwych kwestiach lepiej jest, gdy syn rozmawia ze swoimi rodzicami sam, bez żony, a córka ze swoimi bez męża. Rodzicom łatwiej wówczas zaakceptować proponowane rozwiązania i nie podejrzewać nikogo o złe intencje. Przecież prosi ich własne dziecko. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest ustalenie granic i zasad wspólnego funkcjonowania w różnych strefach domu czy podwórka (a zwłaszcza w tych zajmowanych wspólnie, na przykład w kuchni) i powtarzanie takiej rozmowy, ilekroć życie pokaże, że wymaga tego zmieniająca się sytuacja (na przykład kiedy pojawi się dziecko).
26
TEŚCIOWIE I MŁODZI
W takich rozmowach warto poruszyć wszelkie, nawet te bardzo szczegółowe kwestie, istotne choćby tylko dla jednej osoby. To naprawdę da się zrobić. Gdy rodzice przyjmują nową rodzinę pod swój dach, zwykle oddają jej do dyspozycji jeden lub kilka pokoi. Młodzi mogą zatem w takiej rozmowie wyrazić swoje oczekiwanie, żeby rodzice naprawdę oddali im ten rejon domu we władanie i na przykład: – nie obrażali się, jeśli ktoś zamknie ten pokój/część domu na klucz; – nie chcieli decydować, jakie mają tam wisieć firanki; – nie decydowali, jakich gości młodzi mają zapraszać, a kogo im nie wolno. Oczywiście rodzice również mogą i powinni sformułować przy tej okazji własne oczekiwania odnośnie do wspólnego zamieszkania, użytkowania ich części domu, sprzętów, podwórza… Każda z rodzin ma bowiem prawo do odrębności, intymności i prywatności. Ewa i Zbyszek Zbyszek i Ewa mieszkają na piętrze domu. Teściowie Ewy zajmują parter. Obie rodziny mają wspólną klatkę schodową. Mama Zbyszka ma już swoje lata, a co za tym idzie, różne ustalone od dawna przyzwyczajenia. Między innymi wchodzi na piętro
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
27
bez pukania do drzwi. Po prostu naciska klamkę i natychmiast jest w środku. Zawsze tak było, przecież to od kilkudziesięciu lat jej dom. Ewa początkowo przymyka na to oko, biorąc pod uwagę zaawansowany wiek teściowej. Przyjmuje ją serdecznie, za każdym razem stara się okazać jej szacunek, rozmawia z nią, częstuje herbatą. Jednak pewnego razu mama męża po raz kolejny wkracza bez pukania, kiedy młodzi akurat goszczą swoich przyjaciół. Starsza pani siada i nie bacząc na to, że przerwała ważną rozmowę, zaczyna opowiadać historie zasłyszane u sąsiadki. Ewa jest bliska płaczu, ze złości i bezsilności. Tym razem zaprasza wieczorem swego męża na poważną rozmowę. Na szczęście Zbyszek też dostrzegł problem. Postanawiają, że to on porozmawia z mamą. Rozmowa okazuje się dobrym rozwiązaniem. Mama zrozumiała, że niechcący zrobiła coś niestosownego. Jednak to nie koniec historii. Nauczyła się, co prawda, pukać, ale teraz ledwo zapuka, wchodzi, nie czekając na „proszę”. Sytuacja wymaga więc kolejnej rozmowy. Teściowa jest wiekowa, dlatego zmiana nawyku zajmuje jej więcej czasu. Za każdym razem rozmawia z nią syn, aby łatwiej było jej zrozumieć, że to nie atak „złej” synowej. To on tłumaczy mamie, dlaczego wprawili w drzwi zamek i zamykają je na klucz. W końcu po jakimś czasie rodziny nie mają już z tą sprawą kłopotu. Wraca harmonia i zgoda. Nikt nie chowa
26
TEŚCIOWIE I MŁODZI
W takich rozmowach warto poruszyć wszelkie, nawet te bardzo szczegółowe kwestie, istotne choćby tylko dla jednej osoby. To naprawdę da się zrobić. Gdy rodzice przyjmują nową rodzinę pod swój dach, zwykle oddają jej do dyspozycji jeden lub kilka pokoi. Młodzi mogą zatem w takiej rozmowie wyrazić swoje oczekiwanie, żeby rodzice naprawdę oddali im ten rejon domu we władanie i na przykład: – nie obrażali się, jeśli ktoś zamknie ten pokój/część domu na klucz; – nie chcieli decydować, jakie mają tam wisieć firanki; – nie decydowali, jakich gości młodzi mają zapraszać, a kogo im nie wolno. Oczywiście rodzice również mogą i powinni sformułować przy tej okazji własne oczekiwania odnośnie do wspólnego zamieszkania, użytkowania ich części domu, sprzętów, podwórza… Każda z rodzin ma bowiem prawo do odrębności, intymności i prywatności. Ewa i Zbyszek Zbyszek i Ewa mieszkają na piętrze domu. Teściowie Ewy zajmują parter. Obie rodziny mają wspólną klatkę schodową. Mama Zbyszka ma już swoje lata, a co za tym idzie, różne ustalone od dawna przyzwyczajenia. Między innymi wchodzi na piętro
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
27
bez pukania do drzwi. Po prostu naciska klamkę i natychmiast jest w środku. Zawsze tak było, przecież to od kilkudziesięciu lat jej dom. Ewa początkowo przymyka na to oko, biorąc pod uwagę zaawansowany wiek teściowej. Przyjmuje ją serdecznie, za każdym razem stara się okazać jej szacunek, rozmawia z nią, częstuje herbatą. Jednak pewnego razu mama męża po raz kolejny wkracza bez pukania, kiedy młodzi akurat goszczą swoich przyjaciół. Starsza pani siada i nie bacząc na to, że przerwała ważną rozmowę, zaczyna opowiadać historie zasłyszane u sąsiadki. Ewa jest bliska płaczu, ze złości i bezsilności. Tym razem zaprasza wieczorem swego męża na poważną rozmowę. Na szczęście Zbyszek też dostrzegł problem. Postanawiają, że to on porozmawia z mamą. Rozmowa okazuje się dobrym rozwiązaniem. Mama zrozumiała, że niechcący zrobiła coś niestosownego. Jednak to nie koniec historii. Nauczyła się, co prawda, pukać, ale teraz ledwo zapuka, wchodzi, nie czekając na „proszę”. Sytuacja wymaga więc kolejnej rozmowy. Teściowa jest wiekowa, dlatego zmiana nawyku zajmuje jej więcej czasu. Za każdym razem rozmawia z nią syn, aby łatwiej było jej zrozumieć, że to nie atak „złej” synowej. To on tłumaczy mamie, dlaczego wprawili w drzwi zamek i zamykają je na klucz. W końcu po jakimś czasie rodziny nie mają już z tą sprawą kłopotu. Wraca harmonia i zgoda. Nikt nie chowa
28
TEŚCIOWIE I MŁODZI
urazy. Nikt się na nikogo nie obraził. Atmosfera się bardzo oczyściła. Maria Maria jest wdową. Mieszka z synem i synową w jednorodzinnym, piętrowym domu. Przyszła do doradcy, ponieważ relacje z dziećmi są w bardzo kiepskim stanie. Ona sama jest osobą głęboko wierzącą i chciałaby, aby w jej domu panowały miłość, zgoda, spokój, ale tak nie jest. Kiedy doradca prosi o szczegóły sytuacji, Maria mówi: – Wie pan, mnie jest bardzo przykro, bo oni często gdzieś wychodzą i nie mówią mi, gdzie idą ani o której godzinie wrócą do domu. A potem, kiedy ktoś dzwoni i pyta o nich, to ja nie wiem, co mam odpowiedzieć. – A co by się działo, gdyby mieszkali państwo osobno, w innych miastach – pyta doradca. – Czy oczekiwałaby pani, że syn przed każdym wyjściem z żoną do sklepu czy kina złapie za słuchawkę i zatelefonuje do pani z informacją, gdzie się wybierają i o której będą w domu? Wydaje mi się, że dzwoniącym znajomym wystarczy zwyczajnie powiedzieć: „Nie wiem”. Pani nie musi się takiej odpowiedzi wstydzić, ponieważ nie ma obowiązku tego wiedzieć. Nie jest pani aniołem stróżem swoich dzieci.
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
29
– No, a to – kontynuuje Maria – ile razy wchodzę na górę, moja synowa jest czymś zajęta i nie ma dla mnie czasu. Ja się czuję tam niechciana jak stary mebel. Przeszkadzam im tylko. – Proszę ponownie rozważyć, co by było, gdyby mieszkali państwo osobno, przypuśćmy jakieś 50 kilometrów od siebie. Co by pani zrobiła, chcąc odwiedzić dzieci? – Zadzwoniłabym i spytałabym, czy są w domu i czy możemy się spotkać. – Otóż to. Dopytałaby pani o ich plany. Nie oczekiwałaby pani, że nagle rzucą wszystkie obowiązki, bo pani ma życzenie właśnie w tym momencie wpaść na herbatę i przez jakąś godzinkę pogadać. Czy zatem mądrze jest oczekiwać tego, aby synowa za każdym razem, kiedy pani staje w drzwiach jej mieszkania, rezygnowała ze swoich spraw i zajmowała się panią? Może lepiej umówić się, znaleźć czas najdogodniejszy, na przykład zorganizować niedzielny wspólny obiad i tam spotkać się w spokojnej atmosferze.
28
TEŚCIOWIE I MŁODZI
urazy. Nikt się na nikogo nie obraził. Atmosfera się bardzo oczyściła. Maria Maria jest wdową. Mieszka z synem i synową w jednorodzinnym, piętrowym domu. Przyszła do doradcy, ponieważ relacje z dziećmi są w bardzo kiepskim stanie. Ona sama jest osobą głęboko wierzącą i chciałaby, aby w jej domu panowały miłość, zgoda, spokój, ale tak nie jest. Kiedy doradca prosi o szczegóły sytuacji, Maria mówi: – Wie pan, mnie jest bardzo przykro, bo oni często gdzieś wychodzą i nie mówią mi, gdzie idą ani o której godzinie wrócą do domu. A potem, kiedy ktoś dzwoni i pyta o nich, to ja nie wiem, co mam odpowiedzieć. – A co by się działo, gdyby mieszkali państwo osobno, w innych miastach – pyta doradca. – Czy oczekiwałaby pani, że syn przed każdym wyjściem z żoną do sklepu czy kina złapie za słuchawkę i zatelefonuje do pani z informacją, gdzie się wybierają i o której będą w domu? Wydaje mi się, że dzwoniącym znajomym wystarczy zwyczajnie powiedzieć: „Nie wiem”. Pani nie musi się takiej odpowiedzi wstydzić, ponieważ nie ma obowiązku tego wiedzieć. Nie jest pani aniołem stróżem swoich dzieci.
DZIECI OPUSZCZAJĄ RODZICÓW
29
– No, a to – kontynuuje Maria – ile razy wchodzę na górę, moja synowa jest czymś zajęta i nie ma dla mnie czasu. Ja się czuję tam niechciana jak stary mebel. Przeszkadzam im tylko. – Proszę ponownie rozważyć, co by było, gdyby mieszkali państwo osobno, przypuśćmy jakieś 50 kilometrów od siebie. Co by pani zrobiła, chcąc odwiedzić dzieci? – Zadzwoniłabym i spytałabym, czy są w domu i czy możemy się spotkać. – Otóż to. Dopytałaby pani o ich plany. Nie oczekiwałaby pani, że nagle rzucą wszystkie obowiązki, bo pani ma życzenie właśnie w tym momencie wpaść na herbatę i przez jakąś godzinkę pogadać. Czy zatem mądrze jest oczekiwać tego, aby synowa za każdym razem, kiedy pani staje w drzwiach jej mieszkania, rezygnowała ze swoich spraw i zajmowała się panią? Może lepiej umówić się, znaleźć czas najdogodniejszy, na przykład zorganizować niedzielny wspólny obiad i tam spotkać się w spokojnej atmosferze.
30
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Słuchaj, Basiu! Ja porozmawiam z moimi rodzicami , że jeżeli chcą mieć wnuki to zamykamy naszą część domu na klucz.
Rozdział 3
Rodzice opuszczają dzieci Ostry wiraż Opuszczenie dotyczy nie tylko młodych. Dotyczy także rodziców. A oni nie zawsze potrafią wypuścić z rąk to przez lata pielęgnowane, ukochane dziecko. Tyle serca i wysiłku włożyli w wychowanie, mają za sobą ileś tam nieprzespanych nocy, przeżytych wspólnie trosk i radości, wożenie na basen, na lekcje angielskiego, balet. A tu nagle w życiu ich dorastającego dziecka pojawia się ktoś, na wychowanie kogo nie mieli żadnego wpływu, ktoś psychologicznie obcy. I teraz oni mają zgodzić się na to, żeby stopniowo relacja ich dziecka z tą nową osobą stawała się coraz bardziej znacząca, a po ślubie już zdecydowanie pierwsza, ważniejsza od relacji z nimi. Nie dziwmy się, że dla niektórych rodziców jest to proces dość trudny. Trzeba nie lada dojrzałości, aby uznać prawdę, że dziecko nie jest moją własnością, że zostało mi powierzone tylko na pewien czas i moją największą radością powinna być chwila, w której ono nie będzie mnie już tak bardzo potrzebować. Mądrzy rodzice wiedzą, że ich
42
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Być może dzięki spotkaniu z taką osobą w całym tym zamieszaniu zdołamy dostrzec i swoje błędy, zaczniemy mówić o uczuciach, będziemy uważniej słuchać siebie nawzajem, bezpiecznie, bez oskarżeń wypowiemy swoje oczekiwania, rozładujemy niepotrzebne emocje, które narosły z czasem. Zapewne, dzięki empatii, zrozumiemy też lepiej zachowanie i decyzje współmałżonka, które napsuły nam tyle krwi. Możemy być naprawdę mile zaskoczeni efektami takiej fachowej interwencji.
Delikatnie mówiąc, myślę , że to Mamy taki pomysł niestosowny na małżeństwo naszego syna. pomysł . My zaopiekujemy się wnukami , a on nami .
Rozdział 5
Nowa osoba w rodzinie Zaręczyny Przez wiele stuleci małżeństwo poprzedzały oficjalne zaręczyny. Zawierano je zawsze w gronie najbliższych, były prawdziwym, uroczystym świętem. Rodziny dziewczyny i chłopaka spotykały się, aby lepiej się poznać, a rodzice musieli wyrazić oficjalną zgodę na związek swojego dziecka. Taka tradycja miała i w pewnych aspektach do dzisiaj ma swoje uzasadnienie. Po pierwsze, młoda osoba oraz jej bliscy mają okazję przyjrzeć się środowisku, z którego pochodzi przyszły współmałżonek. Doświadczenie życiowe starszego pokolenia pomaga chronić dzieci przed ewentualnymi, zupełnie niepotrzebnymi, a niekiedy bardzo bolesnymi błędami. Rodzicom łatwiej bowiem rozpoznać, jakimi rzeczywiście intencjami kieruje się druga strona, dążąc do małżeństwa i czy na przykład nie zataja jakiejś istotnej sprawy – choćby kiepskiego stanu zdrowia. Po drugie, narzeczeni, którzy zawarli oficjalne zaręczyny w obecności swoich rodzin, zwykle czują się trochę bardziej moralnie zobowiązani do wzajemnej lojalności,
44
TEŚCIOWIE I MŁODZI
do szacunku i zarazem unikania dwuznacznych zachowań wobec osób „z zewnątrz”. Po trzecie, obie rodziny mają szansę poznać się i… polubić. W opublikowanej w 1989 roku Instrukcji o przygotowaniu do zawarcia małżeństwa w Kościele katolickim czytamy następujące zalecenie: „Episkopat Polski uważa za wskazane nawiązać do tych wartościowych zwyczajów i ożywić tę formę przygotowania do małżeństwa. Przyczyną wielu nieszczęśliwych małżeństw jest wielki pośpiech i lekkomyślność przy ich zawieraniu, co pociąga za sobą nieobliczalne skutki. U podstaw niedojrzałej decyzji na małżeństwo leży wiele przyczyn, a wśród nich brak wystarczającej wzajemnej znajomości młodych przed ślubem, powolne wsiąkanie w społeczeństwo mentalności rozwodowej przez nie tolerowanej, ukryte często i tuszowane przez drugą stronę anomalie psychiczne, które później wychodzą na jaw, powodując konflikty i posądzenia współmałżonka o umyślnie złą wolę, starannie ukrywane w okresie przedślubnym nałogi i zakorzenione wady.(…) Narzeczeństwo ma na celu lepsze wzajemne poznanie się narzeczonych, w czym dyskretnie, szanując intymność każdego z nich, może bardzo pomóc rodzina każdej ze stron. Chodzi głównie o wzajemne rozeznanie charakterów, zalet i umiejętności, a także ewentualnych obciążeń
NOWA OSOBA W RODZINIE
45
dziedzicznych, zapoczątkowanych anomalii psychicznych, czy nawet ukrywanych nałogów, np. pijaństwa, narkomanii itp. Przez zawieranie zaręczyn w gronie rodzinnym można dostrzec wartość „domowego Kościoła”, podkreśla się typową i odpowiedzialną rolę rodziców i członków rodziny w procesie powstawania nowego związku, a także dowartościowuje się dziedzictwo, jakie każdy wynosi z domu rodzinnego”. Oczywiście nie chodzi o to, aby – jak to dawniej bywało – rodzice aranżowali małżeństwo swojego dziecka. To, kogo wybierze na współmałżonka, jest jego osobistą decyzją. Jednak obserwowane współcześnie ograniczanie zaręczyn tylko i wyłącznie do cichego spotkania we dwoje też chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jeśli nawet ktoś uważa, że to jego prywatna sprawa, cóż stoi na przeszkodzie, aby zorganizować podwójne oświadczyny? Najpierw te romantyczne, na szczycie góry, na plaży lub w wykwintnej restauracji, a potem te bardziej oficjalne – z udziałem obu par rodziców. Zapewne będą one równie niezapomniane i klimatyczne jak te pierwsze, chociaż w nieco inny sposób. Podczas rodzinnego spotkania można na przykład posłużyć się pięknymi tekstami specjalnego Obrzędu zaręczyn i błogosławieństwa narzeczonych zaczerpniętymi z pierwszego tomu Rytuału „Obrzędy błogosławieństw”, Katowice 1994,
44
TEŚCIOWIE I MŁODZI
do szacunku i zarazem unikania dwuznacznych zachowań wobec osób „z zewnątrz”. Po trzecie, obie rodziny mają szansę poznać się i… polubić. W opublikowanej w 1989 roku Instrukcji o przygotowaniu do zawarcia małżeństwa w Kościele katolickim czytamy następujące zalecenie: „Episkopat Polski uważa za wskazane nawiązać do tych wartościowych zwyczajów i ożywić tę formę przygotowania do małżeństwa. Przyczyną wielu nieszczęśliwych małżeństw jest wielki pośpiech i lekkomyślność przy ich zawieraniu, co pociąga za sobą nieobliczalne skutki. U podstaw niedojrzałej decyzji na małżeństwo leży wiele przyczyn, a wśród nich brak wystarczającej wzajemnej znajomości młodych przed ślubem, powolne wsiąkanie w społeczeństwo mentalności rozwodowej przez nie tolerowanej, ukryte często i tuszowane przez drugą stronę anomalie psychiczne, które później wychodzą na jaw, powodując konflikty i posądzenia współmałżonka o umyślnie złą wolę, starannie ukrywane w okresie przedślubnym nałogi i zakorzenione wady.(…) Narzeczeństwo ma na celu lepsze wzajemne poznanie się narzeczonych, w czym dyskretnie, szanując intymność każdego z nich, może bardzo pomóc rodzina każdej ze stron. Chodzi głównie o wzajemne rozeznanie charakterów, zalet i umiejętności, a także ewentualnych obciążeń
NOWA OSOBA W RODZINIE
45
dziedzicznych, zapoczątkowanych anomalii psychicznych, czy nawet ukrywanych nałogów, np. pijaństwa, narkomanii itp. Przez zawieranie zaręczyn w gronie rodzinnym można dostrzec wartość „domowego Kościoła”, podkreśla się typową i odpowiedzialną rolę rodziców i członków rodziny w procesie powstawania nowego związku, a także dowartościowuje się dziedzictwo, jakie każdy wynosi z domu rodzinnego”. Oczywiście nie chodzi o to, aby – jak to dawniej bywało – rodzice aranżowali małżeństwo swojego dziecka. To, kogo wybierze na współmałżonka, jest jego osobistą decyzją. Jednak obserwowane współcześnie ograniczanie zaręczyn tylko i wyłącznie do cichego spotkania we dwoje też chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jeśli nawet ktoś uważa, że to jego prywatna sprawa, cóż stoi na przeszkodzie, aby zorganizować podwójne oświadczyny? Najpierw te romantyczne, na szczycie góry, na plaży lub w wykwintnej restauracji, a potem te bardziej oficjalne – z udziałem obu par rodziców. Zapewne będą one równie niezapomniane i klimatyczne jak te pierwsze, chociaż w nieco inny sposób. Podczas rodzinnego spotkania można na przykład posłużyć się pięknymi tekstami specjalnego Obrzędu zaręczyn i błogosławieństwa narzeczonych zaczerpniętymi z pierwszego tomu Rytuału „Obrzędy błogosławieństw”, Katowice 1994,
46
TEŚCIOWIE I MŁODZI
s.92-98. (Tekst ten można również znaleźć na stronach internetowych niektórych parafii). Mało kto wie, że rodzice lub opiekunowie (na przykład dziadkowie, wujek, ciocia lub ktoś z rodzeństwa) mają podczas takiej uroczystości pozwolenie biskupa na błogosławienie pierścionków zaręczynowych. Nie bez znaczenia jest również dla wielu młodych osób rodzicielska modlitwa i pełne miłości błogosławieństwo na całe przyszłe życie. Zaręczyny są pewną formą umowy. Gdyby jednak ktoś doszedł do wniosku, że nie chce spędzić z daną osobą życia, może ją bez konsekwencji zerwać i druga strona nie ma prawa przymuszać do małżeństwa, powołując się na wstępną obietnicę. Była ona bowiem dana warunkowo. Dopiero ważnie zawarte sakramentalne przymierze małżeńskie jest nieodwołalne. Aby dobrze się do tej podejmowanej na całe życie decyzji przygotować, zaręczyny powinny odbyć się przynajmniej pół roku przed ślubem, a w przypadku osób młodszych, mniej dojrzałych, nawet wcześniej.
Przed ślubem, po ślubie Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko ma narzeczoną/narzeczonego, ale nie wzięli jeszcze ślubu. To dobry czas na rozmowy o wszystkim, co nas niepokoi. Niepokoje
NOWA OSOBA W RODZINIE
47
te mogą dotyczyć zarówno osoby jego przyszłego współmałżonka, jak i pewnych zachowań naszego dziecka w tym związku. Ola i Jędrek Jędrek zaczął ostatnio coraz częściej odwiedzać Olę. Zwykle od razu wchodzi do jej pokoju i nawet nie wita się z jej rodzicami zwyczajowym „Dzień dobry”. Rodzicom wydał się trochę dziwny. Zmartwili się jednak dopiero informacją, że Ola planuje wkrótce wyjść za niego za mąż i że już się zaręczyli. Ola jest jeszcze uczennicą szkoły średniej, a Jędrek ma po maturze zdawać na pierwszy rok studiów. – Wiesz, Andrzeju, my właściwie cię nie znamy, dlatego mamy dużo wątpliwości. Z czego będziecie żyli, gdzie zamieszkacie? – spytali rodzice Oli, kiedy w końcu udało im się nakłonić młodych do rozmowy. – Dostanę stypendium, zamieszkamy w akademiku – odpowiedział Jędrek. – Dziecko, nawet porządne stypendium nie wystarczy wam obojgu na godne przeżycie miesiąca, a my na razie nie jesteśmy w stanie wam pomóc finansowo. Poczekajcie z ostateczną decyzją rok lub dwa i wtedy zobaczcie, czy sytuacja nie ułoży się lepiej.
46
TEŚCIOWIE I MŁODZI
s.92-98. (Tekst ten można również znaleźć na stronach internetowych niektórych parafii). Mało kto wie, że rodzice lub opiekunowie (na przykład dziadkowie, wujek, ciocia lub ktoś z rodzeństwa) mają podczas takiej uroczystości pozwolenie biskupa na błogosławienie pierścionków zaręczynowych. Nie bez znaczenia jest również dla wielu młodych osób rodzicielska modlitwa i pełne miłości błogosławieństwo na całe przyszłe życie. Zaręczyny są pewną formą umowy. Gdyby jednak ktoś doszedł do wniosku, że nie chce spędzić z daną osobą życia, może ją bez konsekwencji zerwać i druga strona nie ma prawa przymuszać do małżeństwa, powołując się na wstępną obietnicę. Była ona bowiem dana warunkowo. Dopiero ważnie zawarte sakramentalne przymierze małżeńskie jest nieodwołalne. Aby dobrze się do tej podejmowanej na całe życie decyzji przygotować, zaręczyny powinny odbyć się przynajmniej pół roku przed ślubem, a w przypadku osób młodszych, mniej dojrzałych, nawet wcześniej.
Przed ślubem, po ślubie Wyobraźmy sobie, że nasze dziecko ma narzeczoną/narzeczonego, ale nie wzięli jeszcze ślubu. To dobry czas na rozmowy o wszystkim, co nas niepokoi. Niepokoje
NOWA OSOBA W RODZINIE
47
te mogą dotyczyć zarówno osoby jego przyszłego współmałżonka, jak i pewnych zachowań naszego dziecka w tym związku. Ola i Jędrek Jędrek zaczął ostatnio coraz częściej odwiedzać Olę. Zwykle od razu wchodzi do jej pokoju i nawet nie wita się z jej rodzicami zwyczajowym „Dzień dobry”. Rodzicom wydał się trochę dziwny. Zmartwili się jednak dopiero informacją, że Ola planuje wkrótce wyjść za niego za mąż i że już się zaręczyli. Ola jest jeszcze uczennicą szkoły średniej, a Jędrek ma po maturze zdawać na pierwszy rok studiów. – Wiesz, Andrzeju, my właściwie cię nie znamy, dlatego mamy dużo wątpliwości. Z czego będziecie żyli, gdzie zamieszkacie? – spytali rodzice Oli, kiedy w końcu udało im się nakłonić młodych do rozmowy. – Dostanę stypendium, zamieszkamy w akademiku – odpowiedział Jędrek. – Dziecko, nawet porządne stypendium nie wystarczy wam obojgu na godne przeżycie miesiąca, a my na razie nie jesteśmy w stanie wam pomóc finansowo. Poczekajcie z ostateczną decyzją rok lub dwa i wtedy zobaczcie, czy sytuacja nie ułoży się lepiej.
48
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Oczywiście cały związek był na tyle niedojrzały, że Ola jest dzisiaj żoną całkiem kogoś innego, a i Jędrek inaczej ułożył swoje życie osobiste. Gdyby nie rozważna interwencja rodziców Oli, wielce prawdopodobne jest, że ci młodzi ludzie bardzo by się wzajemnie poranili i skomplikowali sobie przyszłość. Narzeczeństwo dziecka to czas, kiedy poznajemy tę wybraną osobę, ona nas odwiedza, zaprzyjaźniamy się, możemy ją obserwować w różnych sytuacjach. Wtedy zdarza się, że mówimy: „Dziecko, pomyśl sobie chwilę, czy to jest TA osoba. Może jeszcze potrzebujesz czasu na mądre podjęcie decyzji”. Niekiedy warto nawet zaproponować, aby nasze dziecko udało się po radę do kogoś trzeciego, ponieważ jako rodzice możemy nie być w pełni obiektywni. Pamiętajmy jednak, żeby nie atakować kandydata na zięcia/synową. Raczej zwracajmy uwagę na to, co nasze dziecko może zrobić, nad czym się pochylić, zastanowić czy popracować. Każda próba zdjęcia różowych okularów będzie bolesna, ale chyba nieodzowna, aby młoda osoba mogła uzmysłowić sobie różne aspekty i konsekwencje ewentualnego wspólnego życia. Oczywiście nie chodzi o moralizowanie czy tak zwane trucie. Raczej starajmy się zadawać pytania, czasem trudne lub niewygodne. Ślub natomiast to już moment graniczny. Wtedy dziecko mówi TAK tej wybranej osobie, obiecując że będzie z nią na dobre i na złe aż do śmierci. I składa
NOWA OSOBA W RODZINIE
49
Mamo, tato oto mój przyszły mąż
przysięgę jej, a nie rodzicom. Zatem największą pomocą ze strony rodziców jest uświadomienie przed ślubem dziecku, że ta decyzja musi być przemyślana i dojrzała. Często rodzice, zaabsorbowani organizacją ślubu i wesela, siłą rzeczy mniej uwagi poświęcają swojemu dziecku, a ono przecież podejmuje decyzję na całe życie i zmienia stan cywilny. Nie zapominajmy więc rozmawiać z dzieckiem o jego przeżyciach, wspierać je, zanim powie to sakramentalne TAK.
48
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Oczywiście cały związek był na tyle niedojrzały, że Ola jest dzisiaj żoną całkiem kogoś innego, a i Jędrek inaczej ułożył swoje życie osobiste. Gdyby nie rozważna interwencja rodziców Oli, wielce prawdopodobne jest, że ci młodzi ludzie bardzo by się wzajemnie poranili i skomplikowali sobie przyszłość. Narzeczeństwo dziecka to czas, kiedy poznajemy tę wybraną osobę, ona nas odwiedza, zaprzyjaźniamy się, możemy ją obserwować w różnych sytuacjach. Wtedy zdarza się, że mówimy: „Dziecko, pomyśl sobie chwilę, czy to jest TA osoba. Może jeszcze potrzebujesz czasu na mądre podjęcie decyzji”. Niekiedy warto nawet zaproponować, aby nasze dziecko udało się po radę do kogoś trzeciego, ponieważ jako rodzice możemy nie być w pełni obiektywni. Pamiętajmy jednak, żeby nie atakować kandydata na zięcia/synową. Raczej zwracajmy uwagę na to, co nasze dziecko może zrobić, nad czym się pochylić, zastanowić czy popracować. Każda próba zdjęcia różowych okularów będzie bolesna, ale chyba nieodzowna, aby młoda osoba mogła uzmysłowić sobie różne aspekty i konsekwencje ewentualnego wspólnego życia. Oczywiście nie chodzi o moralizowanie czy tak zwane trucie. Raczej starajmy się zadawać pytania, czasem trudne lub niewygodne. Ślub natomiast to już moment graniczny. Wtedy dziecko mówi TAK tej wybranej osobie, obiecując że będzie z nią na dobre i na złe aż do śmierci. I składa
NOWA OSOBA W RODZINIE
49
Mamo, tato oto mój przyszły mąż
przysięgę jej, a nie rodzicom. Zatem największą pomocą ze strony rodziców jest uświadomienie przed ślubem dziecku, że ta decyzja musi być przemyślana i dojrzała. Często rodzice, zaabsorbowani organizacją ślubu i wesela, siłą rzeczy mniej uwagi poświęcają swojemu dziecku, a ono przecież podejmuje decyzję na całe życie i zmienia stan cywilny. Nie zapominajmy więc rozmawiać z dzieckiem o jego przeżyciach, wspierać je, zanim powie to sakramentalne TAK.
179
KILKA DODATKOWYCH INFORMACJI
Krótkie podsumowanie Teściowie
Młodzi małżonkowie
Szanują młodych małżonków.
Szanują rodziców.
Ustalają granice swojej rodziny i informują o nich dzieci (grzecznie, ale dość stanowczo, bez zbytecznego tłumaczenia się).
Ustalają granice swojej nowej rodziny i razem informują o nich rodziców (grzecznie, ale dość stanowczo, bez zbytecznego tłumaczenia się).
Są konsekwentni w strzeżeniu granic swojej rodziny. Jeśli trzeba, przypominają o nich. Jednocześnie pilnują samych siebie, aby bezpardonowo nie wkraczać na teren dzieci.
Są konsekwentni w strzeżeniu granic swojej rodziny. Jeśli trzeba, przypominają o nich. Jednocześnie pilnują samych siebie, aby bezpardonowo nie wkraczać na teren rodziców.
Dbają o silną, głęboką relację małżeńską.
Dbają o silną, głęboką relację małżeńską.
Wiedzą, że miłość matki i miłość żony nie wykluczają się, ale uzupełniają, bo są to dwa różne rodzaje miłości (zatem nie ma sensu żadna rywalizacja).
Wiedzą, że miłość matki i miłość żony nie wykluczają się, ale uzupełniają, bo są to dwa różne rodzaje miłości (zatem nie ma sensu żadna rywalizacja).
Wiedzą, że najlepiej nie ferować wyroków, ale mówić o uczuciach, jakie dana sytuacja w nich wywołuje.
Nie krytykują się nawzajem publicznie (na przykład przy rodzicach, znajomych).
Dzielą się swoim doświadczeniem delikatnie i najchętniej wówczas, gdy są poproszeni o radę, ale szanują wybory swoich dzieci. Wiedzą, że mają prawo w sprawach najistotniejszych wypowiedzieć bez oskarżeń czy krytyki własną opinię. Zdecydowanie interweniują jedynie wobec przemocy lub w wypadku zagrożenia życia dziecka bądź wnuków.
Budują autorytet współmałżonka.
Pomagają bezinteresownie – nie żądają w zamian oddania w ich ręce sterów życia dorosłych dzieci.
Nie dają sobie wmówić, że dla świętego spokoju trzeba rodzicom zawsze ustąpić.
Nie są nadopiekuńczy.
Cieszą się nowymi pasjami swoich rodziców.
179
KILKA DODATKOWYCH INFORMACJI
Krótkie podsumowanie Teściowie
Młodzi małżonkowie
Szanują młodych małżonków.
Szanują rodziców.
Ustalają granice swojej rodziny i informują o nich dzieci (grzecznie, ale dość stanowczo, bez zbytecznego tłumaczenia się).
Ustalają granice swojej nowej rodziny i razem informują o nich rodziców (grzecznie, ale dość stanowczo, bez zbytecznego tłumaczenia się).
Są konsekwentni w strzeżeniu granic swojej rodziny. Jeśli trzeba, przypominają o nich. Jednocześnie pilnują samych siebie, aby bezpardonowo nie wkraczać na teren dzieci.
Są konsekwentni w strzeżeniu granic swojej rodziny. Jeśli trzeba, przypominają o nich. Jednocześnie pilnują samych siebie, aby bezpardonowo nie wkraczać na teren rodziców.
Dbają o silną, głęboką relację małżeńską.
Dbają o silną, głęboką relację małżeńską.
Wiedzą, że miłość matki i miłość żony nie wykluczają się, ale uzupełniają, bo są to dwa różne rodzaje miłości (zatem nie ma sensu żadna rywalizacja).
Wiedzą, że miłość matki i miłość żony nie wykluczają się, ale uzupełniają, bo są to dwa różne rodzaje miłości (zatem nie ma sensu żadna rywalizacja).
Wiedzą, że najlepiej nie ferować wyroków, ale mówić o uczuciach, jakie dana sytuacja w nich wywołuje.
Nie krytykują się nawzajem publicznie (na przykład przy rodzicach, znajomych).
Dzielą się swoim doświadczeniem delikatnie i najchętniej wówczas, gdy są poproszeni o radę, ale szanują wybory swoich dzieci. Wiedzą, że mają prawo w sprawach najistotniejszych wypowiedzieć bez oskarżeń czy krytyki własną opinię. Zdecydowanie interweniują jedynie wobec przemocy lub w wypadku zagrożenia życia dziecka bądź wnuków.
Budują autorytet współmałżonka.
Pomagają bezinteresownie – nie żądają w zamian oddania w ich ręce sterów życia dorosłych dzieci.
Nie dają sobie wmówić, że dla świętego spokoju trzeba rodzicom zawsze ustąpić.
Nie są nadopiekuńczy.
Cieszą się nowymi pasjami swoich rodziców.
180
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Stawiają na samodzielność swoich dzieci, pozwalając im na autonomiczne dorosłe życie.
Nie zgadzają się na emocjonalne szantaże (raczej podziękują teściom za pomoc, która ma swoją cenę).
W sytuacji, kiedy naprawdę potrzebują pomocy, korzystają z niej, ale jej nie nadużywają. Wiedzą, kiedy powiedzieć: „Dziękuję, teraz już zajmiemy się tym sami”.
W sytuacji, kiedy naprawdę potrzebują pomocy, korzystają z niej, ale jej nie nadużywają. Wiedzą, kiedy powiedzieć: „Dziękuję, teraz już zajmiemy się tym sami”.
Wspierają i chwalą synową jako żonę, matkę, gospodynię, kobietę, a zięcia jako męża, ojca, gospodarza, mężczyznę. Dostrzegają ich zalety, kompetencje i głośno je doceniają przy osobach trzecich (na przykład przy wnukach!).
Stają w obronie atakowanego współmałżonka (nawet jeśli krytykiem jest własny rodzic).
Budują autorytet młodych małżonków.
Dbają o autorytet starszego pokolenia, ucząc dzieci szacunku dla dziadków.
181
KILKA DODATKOWYCH INFORMACJI
Nie starają się zawłaszczyć żadnej sfery życia dorosłych dzieci (gotowania, relacji, sekretów, wychowania wnucząt…).
Sami rozwiązują małżeńskie nieporozumienia, nie szukając koalicjanta w osobach rodziców.
Akceptują fakt, że dzieci nie o wszystkim ich informują.
Wysłuchają rad rodziców, ale wiedzą, że nie muszą ich koniecznie stosować.
Rezygnują z nieustannego pouczania swoich dzieci, co ich zdaniem powinny robić, a czego unikać. Jest wszak tyle innych ciekawych tematów do rozmowy!
Wiedzą, że mają prawo samodzielnie decydować o sobie i swoich sprawach (na przykład o wystroju mieszkania, diecie, wakacjach).
Z ciekawością obserwują rozwój usamodzielniających się dorosłych dzieci. Cieszą się owocami swojej pracy wychowawczej.
Wiedzą, że to oni są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci.
180
TEŚCIOWIE I MŁODZI
Stawiają na samodzielność swoich dzieci, pozwalając im na autonomiczne dorosłe życie.
Nie zgadzają się na emocjonalne szantaże (raczej podziękują teściom za pomoc, która ma swoją cenę).
W sytuacji, kiedy naprawdę potrzebują pomocy, korzystają z niej, ale jej nie nadużywają. Wiedzą, kiedy powiedzieć: „Dziękuję, teraz już zajmiemy się tym sami”.
W sytuacji, kiedy naprawdę potrzebują pomocy, korzystają z niej, ale jej nie nadużywają. Wiedzą, kiedy powiedzieć: „Dziękuję, teraz już zajmiemy się tym sami”.
Wspierają i chwalą synową jako żonę, matkę, gospodynię, kobietę, a zięcia jako męża, ojca, gospodarza, mężczyznę. Dostrzegają ich zalety, kompetencje i głośno je doceniają przy osobach trzecich (na przykład przy wnukach!).
Stają w obronie atakowanego współmałżonka (nawet jeśli krytykiem jest własny rodzic).
Budują autorytet młodych małżonków.
Dbają o autorytet starszego pokolenia, ucząc dzieci szacunku dla dziadków.
181
KILKA DODATKOWYCH INFORMACJI
Nie starają się zawłaszczyć żadnej sfery życia dorosłych dzieci (gotowania, relacji, sekretów, wychowania wnucząt…).
Sami rozwiązują małżeńskie nieporozumienia, nie szukając koalicjanta w osobach rodziców.
Akceptują fakt, że dzieci nie o wszystkim ich informują.
Wysłuchają rad rodziców, ale wiedzą, że nie muszą ich koniecznie stosować.
Rezygnują z nieustannego pouczania swoich dzieci, co ich zdaniem powinny robić, a czego unikać. Jest wszak tyle innych ciekawych tematów do rozmowy!
Wiedzą, że mają prawo samodzielnie decydować o sobie i swoich sprawach (na przykład o wystroju mieszkania, diecie, wakacjach).
Z ciekawością obserwują rozwój usamodzielniających się dorosłych dzieci. Cieszą się owocami swojej pracy wychowawczej.
Wiedzą, że to oni są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci.