Champion nr2 2015

Page 1

magazyn świata sportu

TOMASZ GOLLOB | EWA PAJOR | WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI

nr 2(6) (kwiecieƒ – czerwiec 2015) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

WYWIADY:

REAL MADRYT

KLĄTWA W LIDZE MISTRZÓW

KRÓLOWIE FUTBOLU I BEZRADNY DŻIN TA WALKA ZMIENIŁA OBLICZE BOKSU

TO NIE TWOJA WINA RAY indeks: 400440

ISSN 2353-186X

PIŁKARSKIE PUCHARY POD LUPĄ

RAPORT

12 RUND STULECIA

02 >

PACQUIAO kontra MAYWEATHER 9 772353 186007

ZOBACZ LEGENDARNY GLEASON’S

GYM W NOWYM JORKU


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/2/

inside the game


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/3/

11 pytań


12 RUND STULECIA / RAPORT 2 MAJA W RINGU LICZYĆ BĘDĄ SIĘ TYLKO ONI – FLOYD MAYWEATHER I MANNY PACQUIAO

/ 22-49 / WARM-UP

20 KTO I ILE RAZY W HISTORII POLSKIEGO BOKSU DOSTAŁ SZANSĘ WALKI O TYTUŁ ZAWODOWEGO MISTRZA ŚWIATA?

80 CZY WIESZ, ŻE ISTNIAŁY W EUROPIE ROZGRYWKI, W KTÓRYCH POLSKIE DRUŻYNY BYŁY POSTRACHEM RYWALI?

152 CZY WIESZ, ŻE W POLSKIM ŻUŻLU JEDNYM Z NAJCENNIEJSZYCH TROFEÓW JEST CZAPKA?



INSIDE THE GAME

NEW

GYM O R K W NOWOJORSKIM GLEASON’S GYM LUC KORDAS SPĘDZIŁ TYDZIEŃ, FOTOGRAFUJĄC SPECJALNIE DLA NAS LEGENDĘ I CODZIENNOŚĆ MIEJSCA, KTÓRE ŻYJE BOKSEM OD ŚWITU DO ZMROKU

/ 50-59 /

60

68

REAL MADRYT

KRÓLOWIE FUTBOLU I BEZRADNY DŻIN

/ 88-97 /

106

TO NIE TWOJA WINA RAY

UWIERZYŁBYŚ, ŻE TAKA HISTORIA?

WYCIECZKA PO PUCHAR

Boom! From the „Boom Boom” – wykrzyknął komentator telewizji CBS, kiedy Ray Mancini potężnym ciosem znokautował Kima Duk-koo. Cztery dni później koreański pięściarz zmarł w szpitalu z powodu obrażeń mózgu

chłopak z małego miasteczka, debiutant, pokonuje mistrza. Jedzie na igrzyska, zdobywa medal, a potem trafia za kraty. Kiedy wychodzi na wolność, musi dowieść, że wciąż jest najlepszy. Wraca na igrzyska

z Włodzimierzem Lubańskim, legendą Górnika Zabrze i reprezentacji Polski, o jedynym klubowym finale w historii polskiej piłki

118 KLĄTWA? A może taki mamy klimat... w futbolu



INSIDE THE GAME

agenda / time out

TIME OUT

67

122

6 WAŻNYCH RZECZY

11 RZECZY

których nie dowiesz się, zanim sam nie wejdziesz na ring – według czterokrotnego mistrza świata w kategorii półśredniej Carla Frocha

które powinieneś wiedzieć, by delektować się oglądaniem Mistrzostw Świata w piłce nożnej kobiet w Kanadzie

124 PIŁKA JEST KOBIETĄ Strzelasz jak baba! Grasz jak dziewczyna! – potrafią wrzeszczeć niezadowoleni kibice lub kopiący piłkę na podwórku chłopcy. Tymczasem dziewczyny w piłkę grać potrafią. Przeczytaj, a uwierzysz

154 ŻUŻEL W KOLORZE ZŁOTA z Tomaszem Gollobem, najlepszym polskim żużlowcem w historii, indywidualnym mistrzem świata z 2010 roku o pożegnaniu z cyklem Grand Prix

7 SEKRETÓW ŻUŻLOWYCH RYDWANÓW

/ 168 / EXTRA TIME

76

148

170

ŻYCIE JEST TYLKO ILUZJĄ

OSIEMNAŚCIE SENNYCH KOSZMARÓW

RAZ WĘGIEL I DWA RAZY ŻUŻEL

Mike Tyson

Roman Kołtoń

Janusz Rudnicki



HOME & LIFESTYLE


P

rawo odkrywców

Najtrudniejszy pierwszy krok – jeÊli wierzyç słowom Êpiewanym przez Ann´ Jantar. A najfajniejszy? OczywiÊcie pierwszy raz. Niepowtarzalny – jak nasze linie papilarne, niezapomniany – jak Ênieg w Êrodku lata, nieoczywisty – jak smak chili i czekolady w jednym. Jesienià 1985 roku piłkarska reprezentacja Polski zmierzyła si´ w Chorzowie z Belgià, aby bezbramkowym wynikiem przypiecz´towaç awans na mistrzostwa Êwiata. Mecz wa˝ny, ale i przed nim, i po nim Kocioł Czarownic widział wi´ksze spektakle – reprezentacji z ZSRR, Holandià, Anglià, wielkiego Górnika Zabrze z Romà, Manchesterem City, Glasgow Rangers. A jednak mecz nie do zapomnienia – dla kogoÊ, kto po raz pierwszy „Jeszcze Polska nie zgin´ła…” Êpiewał z 75 tysiàcami kibiców, ze ÊciÊni´tym gardłem, ciarkami na plecach, ze łzami w oczach. Latem 1991 roku w Poznaniu odbywał si´ finał mistrzostw Êwiata par na ˝u˝lu. Polacy jeêdzili słabo. Szybko stało si´ jasne, ˝e tego dnia nie stanà na podium. Ba, wi´cej – nie uchronili si´ nawet przed ostatnià pozycjà. ˚adna wielka karta w historii polskiego speedwaya – raczej karteczka z kalendarza, którà szybko pokrył kurz. A jednak nie do zapomnienia – dla kogoÊ, kto po raz pierwszy poczuł zapach metanolu spalanego w silnikach ˝u˝lowych maszyn. Wiosnà 1997 roku w Katowicach na ring powrócił Andrzej Gołota. ˚adna wielka walka. Ju˝ w drugiej rundzie było po wszystkim – Gołota pokonał Jeremiego Batesa przez techniczny nokaut. A jednak nie do zapomnienia – dla kogoÊ, kto zobaczył po raz pierwszy, jak tłum kocha Gołot´ i wydobywa z siebie ryk zachwytu „Andrewwwwwwww!!!”. Choç przecie˝ nie był to poczàtek kolejnego snu o Polaku trzymajàcym w górze mistrzowski pas wagi ci´˝kiej. Zbyt wiele było koszmarów w trakcie poprzednich bezsennych bokserskich nocy z udziałem Gołoty. OpowiadaliÊmy sobie te sceny, przygotowujàc wydanie Championa pełne historii ˝u˝lowych, piłkarskich, bokserskich. Pierwsze, i jedyne w karierze, mistrzostwo Êwiata Tomasza Golloba. Pierwszy, i jedyny w historii, finał europejskich pucharów z udziałem Górnika Zabrze. Pierwsze, i jedyne w swoim rodzaju, wra˝enie, gdy patrzy si´ na zdj´cia Luca Kordasa z legendarnego Gleason’s Gym w Nowym Jorku. Zresztà zobaczcie sami, przeczytajcie sami i zapami´tajcie ten pierwszy raz w sposób, w jaki sami chcecie. To niepodwa˝alne i niezbywalne prawo odkrywców.

Małgorzata Ziemba i Grzegorz Mikuła wydawcy


magazyn świata sportu

Wydawcy: Małgorzata Ziemba i Grzegorz Mikuła Dyrektor artystyczny: Emil Kłosowski Projektant makiet: Paweł Przygodziński Korekta: Marta Sowińska-Kłosowska Autorzy: Janusz Rudnicki, Rafał Musioł, Przemysław Franczak, Justyna Przybytek, Łukasz Żurek, Piotr Rapciak, Grzegorz Kapla, Jakub Ciastoń, Krzysztof Jordan, Paweł Pluta, Luc Kordas, Janusz Pindera, Piotr Płatek, Roman Kołtoń, Leszek Żukowski, Jakub Jelonek, Tomasz Dryła, Rafał Kazimierczak, Marcin Majewski, Olgierd Kwiatkowski, Rafał Lebiedziński, Dariusz Leśnikowski, Łukasz Madej, Jakub Wasiak, Grzegorz Kalinowski Fotografie: Luc Kordas, Tomasz Mąkolski, PAP, Getty Images, Eastnews, Agencja Forum Rysunki: Bartek Minkiewicz i Tomasz Minkiewicz, Martyna Janik Wsparcie redakcyjne: Tymon i Jeremi Mikuła Reklama reklama@champion.media.pl Manager ds. reklamy Emila Socha e.socha@champion.media.pl tel. + 48 666 549 989 Promocja Manager ds. promocji Dominika Brożek d.brozek@champion.media.pl tel. +48 666 549 990 Adres wydawnictwa Sport and more Spółka z o.o. ul. Kamienna 21/316 31-403 Kraków ISSN 2353-186X Adres redakcji: ul. Kamienna 21/316 31-403 Kraków Tel. + 48 666 549 988 e-mail: redakcja@champion.media.pl www.champion.media.pl/ Studio graficzne: EMILDESIGN ul. Odrodzenia 31, 42-504 Będzin e-mail: studio@emildesign.eu www.emildesign.eu Druk: FOGRA SP. Z O.O. ul. Metalowców 25/43, 54-156 Wrocław Prawa autorskie do zamieszczonych w magazynie Champion artykułów i zdjęć są zastrzeżone, ich reprodukcja jest możliwa wyłącznie za zgodą redakcji. Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie odpowiada. Zdjęcie na okładce Fot. Luc Kordas Film: Luc Kordas Polub nas na Facebooku: www.facebook.com/championsportandmore

Jedzie Tour de Pologne Rusza piłkarska ekstraklasa

wyłączny dostawca: synergy sound; warszawa | +48 501260260 | www.synergysound.pl

1 (5) / 2015

Champion nr 1(5) (styczeƒ – marzec 2015) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

KULTOWE MIEJSCA

JESTEŚ LEGENDĄ, CZŁOWIEKU

Oslo, Heerenveen, Planica, Kitzbüchel, Anterselva

Vince Lombardi za życia zapracował na nieśmiertelność

RANKING PRZYSZŁOŚCI ATP I WTA 2018

DZIEŃ WARTY MILIARDY

Agnieszki Radwańskiej

DUNK IT MARGO Katarzyna Dydek pisze o siostrze

MG ARCIN

ORTAT

NAJBARDZIEJ WPŁYWOWYCH OSÓB W POLSKIM SPORCIE

Z NOTATNIKA TRENERA

Ewelina Kobryn pierwsza polska mistrzyni WNBA Mariusz Czerkawski kontra Krzysztof Oliwa

BĄDŹ PRZYWÓDCĄ, A NIE UCZNIEM

100 SZESNAŚCIE MGNIEŃ PUSTYNI JACKA CZACHORA

SUPER BOWL, CZYLI ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOSCI W ŚRODKU ZIMY

KAMIL

STOCH

01 >

doskonałość dźwięku czeka również na ciebie.

zadzwoń aby umówić się na prezentację lub osobisty pokaz w miejscu instalacji systemu

sport and more

Ch a m p i o n

ISSN 2353-186X

USAIN BOLT

VS CARL LEWIS

04 >

GDZIE LEŻĄ GRANICE LUDZKICH MOŻLIWOŚCI?

03 >

Siatkarze grają o mistrzostwo świata

sport and more

Gotowi na wszystko

ISSN 2353-186X

A&R LEWANDOWSCY

02 >

Nie będziemy mieć drugiej lekkoatletki tak System audio STEINWAY LYNDGDORF na zawsze zmieni sposób w jaki doświadczasz muzyki. wielkiej jak Irena Szewińska

NHL NFL MLB

sport and more

Bohaterem 4 okładki CHAMPIONA jest MODEL D, jeden z najdoskonalszych systemów audio opracowany przez firmę STEINWAY LYNGDORF. Zaprojektowany z u yciem technologii ROOM PERFECT, która dostosowuje system dźwięku do pomieszczenia. Room Perfect jest jednym z najbardziej innowacyjnych patentów w historii akustyki.

4

indeks: 400440

KRÓLOWA JEST TYLKO JEDNA

BA

9 772353 186007

w grafikach Tomasza Sadurskiego

nr 4 (paêdziernik – grudzieƒ 2014) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

4/2014

WŁADCY TARTANU MAJEWSKI, WŁODARCZYK, MAŁACHOWSKI, ROGOWSKA, LIĆWINKO, FAJDEK

W TOWARZYSTWIE DŹWIĘKU DOSKONAŁEGO

sport and more

Ch a m p i o n ISSN 2353-186X

nr 3 (lipiec – wrzesieƒ 2014) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

Ch a m p i o n

indeks: 400440

Z WIZYTĄ W GARAŻU CRISTIANO RONALDO 19 wspaniałych maszyn

96 biegów, które musisz poznać, polubić, pokonać

9 772353 186007

PIŁKARZ IDEALNY Eksperci wybrali

Wiemy, kto pracuje na sukces mistrzów świata

sport and more

Ch a m p i o n

indeks: 400440

ZBIGNIEW BONIEK Pochwała męskiej przyjaźni

REPREZENTACJA HISZPANII OD KUCHNI

ISSN 2353-186X

PELE Można nie kochać Króla

rzeczy, które kibic mundialu kocha, lubi, pamięta

indeks: 400440

ISSN 2353-186X

69

sport and more

Ch a m p i o n

9 772353 186007

r

sport and more

pod flagą biało-czerwoną

indeks: 400440

JUSTYNA KOWALCZYK Pokój polsko-ruski

01 >

2/2014

Ch a m p i o n

nr 2 (maj – lipiec 2014) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

WYJĄTKOWE RZECZY, MIEJSCA, REKOMENDACJE

9 772353 186007

w nosi 15 PLN, a owię

DODATKOWO

143

9 772353 186007

1/2014

sport and more

Ch a m p i o n

SIMON AMMANN | ŁUKASZ KRUCZEK | FERNANDO PARDO | KAMIL STOCH | WIKTOR TICHONOW PIOTR ŻYŁA | JĘDRZEJ DOBROWOLSKI MACIEJ KOT | YUNA KIM | SIDNEY CROSBY

R

sport and more

AP OR EN TY S PECJALN

nr 1(styczeƒ – marzec 2014) | ISSN 2353-186X| cena 15.90 zł (w tym 8% VAT)

CHAMPION_nr3_2014_CHAMPION_1_2014 16.07.2014 21:36 Strona 1

Ch a m p i o n

MÓJ ŚWIAT PO DRUGIEJ STRONIE MEDALU

Znajdziecie nas w dobrych salonach prasowych i w wersji rozszerzonej na tablet


CHAMPION ///// styczeƒ kwiecieƒ– –marzec czerwiec 2015 2015

HOME & LIFESTYLE / 13 /


HOME & LIFESTYLE


Champion

worzą z nami JAKUB CIASTOŃ dziennikarz, który dla „Gazety Wyborczej” opisuje największe sportowe wydarzenia na świecie

DARIUSZ LEŚNIKOWSKI od wielu lat publikuje na łamach katowickiego „Sportu”

TOMASZ DRYŁA specjalista w tematyce żużla, komentator NC+

ŁUKASZ MADEJ dziennkarz „Gazety Krakowskiej”

PRZEMYSŁAW FRANCZAK dziennikarz i felietonista „Gazety Krakowskiej”. Laureat nagrody dla najlepszego dziennikarza sportowego Małopolski 2010

MARCIN MAJEWSKI reporter i prezenter sportu w TVN i nSport HD. Obecnie szef projektu żużlowego platformy NC+

KRZYSZTOF JORDAN od lat związany z największymi dziennikami w Polsce GRZEGORZ KALINOWSKI dziennikarz NC+, autor filmów dokumentalnych oraz współautor biografii Lucjana Brychczego. GRZEGORZ KAPLA dziennikarz publikujący przez lata w magazynie „Malemen”, obecnie freelancer RAFAŁ KAZIMIERCZAK kiedyś skoczek wzwyż teraz dziennikarz sportowy ROMAN KOŁTOŃ ekspert i komentator piłkarskiej rzeczywistości na antenie Polsatu Sport LUC KORDAS podróżnik, fotograf. Od 10 lat nieustannie w drodze, choć ostatnio osiedlił się na jakiś czas w Nowym Jorku. Swoje przygody zapisuje w postaci zdjęć i dzienników z podróży

RAFAŁ MUSIOŁ czołowy śląski dziennikarz sportowy, od ponad 20 lat związany z „Trybuną Śląską” i „Dziennikiem Zachodnim”, gdzie obecnie jest zastępcą szefa działu sportowego JANUSZ PINDERA ceniony dziennikarz i komentator sportowy. Uczestnik wielu najbardziej prestiżowych wydarzeń sportowych, jak igrzyska olimpijskie i mistrzostwa świata PAWEŁ PLUTA redaktor naczelny „Tenis Polska” PIOTR PŁATEK przez wiele lat w „Gazecie Wyborczej”, dziś z boku obserwuje sportowy świat PIOTR RAPCIAK w swojej dziennikarskiej karierze związany zarówno z prasą jak i telewizją JANUSZ RUDNICKI pisarz, eseista

OLGIERD KWIATKOWSKI przez lata sportową rzeczywistość opisywał dla „Gazety Wyborczej”, teraz wolny strzelec RAFAŁ LEBIEDZIŃSKI polski dziennikarz, ekspert piłkarski, na stałe mieszkający w Hiszpanii

JAKUB WASIAK przez lata szef redakcji sportowej RMF FM, obecnie w Lang Team odpowiedzialny za kontakty z prasą ŁUKASZ ŻUREK specjalizujący się w tematach piłki nożnej dziennikarz katowickiego „Sportu”


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

OD

DO

/ 16 /


Champion

MIĘDZY LINAMI Mike Tyson / polscy mistrzowie świata / Gleason’s Gym w Nowym Jorku / Marian Kasprzyk / bokserskie federacje Getty Images

12 RUND STULECIA 2 maja w ringu liczyć będą się tylko oni – Floyd Mayweather i Manny Pacquiao. Do historii przejdą jednak wszyscy: promotorzy, trenerzy, sędziowie, konferansjerzy, a nawet hala, mistrzowski pas i gigantyczne, wręcz niewyobrażalne pieniądze, które położone zostały na szali s. 22-49

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 17 /

Ta tragedia wstrząsnęła światem. Natychmiast pojawiły się głosy nawołujące do zakazania boksu. Wszak walka była pokazywana na żywo i miliony widziały w telewizji, jak człowiek ginie od ciosu innego człowieka s. 60


warm up

Czy wiesz, że od ponad 30 lat za największe show w wadze półśredniej uznawana jest walka Ray „Sugar” Leonard kontra Thomas Hearns? Każda historia ma jednak swój koniec tekst: Janusz Pindera

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 18 /

zdjęcia: Getty Images

O tej walce mówił wtedy cały Êwiat. Kiedy 16 sierpnia 1981 roku Ray „Sugar” Leonard i Thomas Hearns wychodzili do ringu, by stoczyç 15-rundowy pojedynek, którego stawkà były pasy WBC i WBA w wadze półÊredniej, w Ceasars Palace w Las Vegas, gdzie go rozgrywano, było 23 618 widzów, a przed telewizorami, lekko liczàc, ponad 300 milionów, bo transmisj´ sprzedano do 50 krajów. Zainteresowanie walkà było ogromne i trudno si´ dziwiç, spotykali si´ przecie˝ najlepsi z najlepszych tamtych czasów. Z jednej strony Leonard, ulubieniec Ameryki, złoty medalista igrzysk olimpijskich z Montrealu (1976), z drugiej Hearns, fenomen z Detroit, niepokonany pi´Êciarz o wielu ringowych przydomkach (Hitman, Motor City Cobra), nokautujàcy swych rywali na zawołanie. Gdy przyst´powali do tego pojedynku szeroko promowanego pod hasłem „The Showdown”, pierwszy z nich był posiadaczem pasa WBC, a drugi WBA. Leonard miał na koncie 30 wygranych walk (21 przed czasem) i jednà pora˝k´ z Roberto Duranem, a Hearns same zwyci´stwa i 30 nokautów w 32 pojedynkach. Nic dziwnego, ˝e honoraria te˝ były rekordowe. Leonard łàcznie z procentami od sprzeda˝y pay per view zarobił ponad 11 mln dolarów, a Hearns około 8 mln. Mieli si´ jednak prawo tak ceniç, byli bowiem wybitnymi bokserami. „Słodki” Ray zdobył pas WBC w 1979 roku, nokautujàc w pi´tnastej rundzie słynnego Wilfredo Beniteza, by straciç go w pojedynku z Duranem. Ale na krótko, kilka miesi´cy póêniej „Kamienna pi´Êç” oddał mu tytuł, poddajàc si´ w ósmej rundzie ze słowami „No mas” (wystarczy), które przeszły do historii zawodowego boksu. Hearns wywalczył pas WBA w 1980 roku nokautujàc w drugiej rundzie Jose „Pipino” Cuevasa, a póêniej trzykrotnie skutecznie go obronił. Przypomnijmy jeszcze, kto stał w ich naro˝nikach. Trenerem Leonarda był legendarny Angelo Dundee, wczeÊniej zwiàzany na dobre i na złe z Muhamma-

dem Alim, a Hearnsa, nie mniej znany wychowawca mistrzów, Emanuel Steward. „Sugar” był nieco ni˝szy (178 cm), „Cobra” mierzàcy a˝ 185 cm miał te˝ znacznie wi´kszy zasi´g ramion. Ale Leonard miał za to wspaniałà prac´ nóg i znakomite wyczucie dystansu. Wiedział doskonale, ˝e nie mo˝e od poczàtku iÊç na wojn´, wi´c zaczàł ostro˝nie. Miał trudne zadanie, bo Hearns miotał pociski z obu ràk i ka˝dy z nich mógł zmieÊç go z ringu. Pod koniec piàtej rundy Leonard miał ju˝ mocno podbite lewe oko, a Hitman prowadził na kartach punktowych. Wtedy „Słodki” podkr´cił tempo, w szóstym starciu trafił rywala lewym sierpowym w szcz´k´ i w jednej chwili role si´ odwróciły: z przeÊladowanego stał si´ przeÊladowcà. Hearns przegrał t´ rund´ bardzo wyraênie, podobnie jak kolejnà, wielu twierdziło, ˝e s´dziowie powinni je punktowaç 10:8, a nie 10:9, ale zdołał wróciç do gry. W przerwie mi´dzy dwunastà i trzynastà rundà Dundee krzyczał do „Słodkiego”: You’are blowing it, son. Yoy’are blowing it! (Tracisz walk´ synu). To były jedne z najsłynniejszych, magicznych słów wypowiedzianych przez wielkiego trenera i motywatora. Leonard przegrywał przecie˝ wyraênie u wszystkich trzech s´dziów i niewielu w tym momencie dawało mu szans´ na wygranà. Kiedy jednak w trzynastym starciu trafił pot´˝nym prawym i poprawił serià ciosów z obu ràk, niepokonany champion z Detroit znalazł si´ w krytycznej sytuacji i cudem nie wypadł z ringu. W przedostatniej, czternastej rundzie sytuacja si´ powtórzyła: najpierw jeszcze jeden straszny prawy bity z góry spadł na głow´ Hearnsa, a za nim poszła nawałnica uderzeƒ, którà przerwał s´dzia ringowy Davey Pearl, zatrzymujàc walk´. Na kartach punktowych w tym momencie „Hitman” prowadził – 124:122, 125:122, 125:121. To był dzieƒ, który przeszedł do historii boksu, a walka ta po dziÊ dzieƒ uwa˝ana jest za najlepszà w wadze półÊredniej. Ch


5 pytań

Ile razy bronił pasa mistrzowskiego Henry Armstrong? Przełom lat 30. i 40. ubiegłego stulecia to w zawodowym boksie czas dominacji Henry’ego Armstronga. Tylko 1937 roku wygrał 27 walk, w tym 26 przez KO, rok później natomiast dołożył jeszcze 14 zwycięstw, w tym 10 przez nokaut. W historii zapisał się jednak tym, że aż 19 razy odprawił z kwitkiem pretendentów do tytułu mistrza świata. Henry Armstrong, urodzony jako jedenaste z piętnaściorga dzieci w rodzinie Jacksonów, od najmłodszych lat zdradzał smykałkę do boksu, zmuszony do częstych bójek na ulicach St. Louis gdzie dorastał, doskonalił swoje umiejętności. Na ringu przez długi czas nie potrafił jednak wykorzystać swojego potencjału. W 1932 roku nie zakwalifikował się do reprezentacji olimpijskiej, co sprawiło, że

zdecydował się przejść na zawodowstwo. I tu także zaliczył falstart, przegrywając trzy pierwsze walki. Gdy wchodził w pamiętny rok 1937 miał na swoim koncie 52 zwycięstwa, 10 porażek i 6 remisów. To z czego miał zostać zapamiętanym, było jednak dopiero przed nim. W ciągu krótkiego czasu Armstrong zdobył bowiem i utrzymywał jednocześnie trzy tytuły mistrzowskie w trzech różnych kategoriach wagowych: piórkowej, lekkiej i półśredniej, czego ani wcześniej ani później nie dokonał żaden inny bokser. Gdy 31 maja 1938 roku w Nowym Jorku stanął do walki o tytuł mistrza wagi półśredniej ze znacznie cięższym ówczesnym czempionem Barneyem Rossem którego pokonał na punkty po 15 rundach, nie przypuszczał także, że tytuł

ten obroni aż 19 razy, co zostanie uznane za absolutny rekord. W 1939 z łatwością odprawił z kwitkiem kolejnych pretendentów do pasa w wadze półśredniej i choć zdarzały mu się potknięcia w innych kategoriach wagowych, to w tej nie miał sobie ciągle równych. Po jednej z walk New York Times pisał „Armstrong uderza z mocą i precyzją godną robota”. 4 października 1940 fantastyczna seria obron dobiegła jednak końca. W walce rozegranej w Nowym Jorku górą po werdykcie sędziowskim był Amerykanin Fritzie Zivic. W 1941 Armstrong postanowił odzyskać pas, ale i tym razem Zivic był górą, nokautując Henryego w dwunastej rundzie. To była ostatnia walka słynnego Henry’ego o tytuł mistrza świata.

/ 19 /

Getty Images

Już w 1743 opublikowano pierwszy zbiór zasad dotyczący walk bokserskich. Stworzył go Jack Broughton. Anglik nazwany „ojcem boksu”. Po tym, jak w walce toczonej dwa lata wcześniej zabił swojego przeciwnika, poczuł potrzebę wprowadzenia czytelnych reguł do sportu, który już wtedy cieszył się ogromną popularnością. Wprowadzono więc ring, jako miejsce starcia, 30-sekundowy czas po nokaucie, po którym następuje zakończenie walki, możliwość poddania przez sekundanta oraz zakaz uderzania leżącego czy klęczącego przeciwnika, a także ciosów poniżej pasa.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Czytelne reguły

3 listopada 1899 w Nowym Jorku odbyła się pierwsza walka – Tom Sharkey i Jim Jeffries walczyli wówczas o tytuł mistrza w walce ciężkiej, która została uwieczniona na taśmie filmowej. W związku z tą innowacją, starcie odbywało się w bardzo trudnych warunkach, gdyż lampy potrzebne do tego, by zapewnić filmowcom odpowiednie światło, mocno nagrzały powietrze. Sprawiły nawet, że końcówki włosów obu pięściarzy były przypalone


warm up

Kto i ile razy w historii polskiego boksu dostał szansę walki o tytuł zawodowego mistrza świata? tekst: Rafał Musioł

Getty Images

DARIUSZ MICHALCZEWSKI

27 25 wygranych 2 porażki

Długo był najbardziej kontrowersyjnym z polskich mistrzów pięści, a jednocześnie najbardziej europejskim. „Tygrys”, a właściwie „Tiger”, bił się bowiem pod niemiecką flagą i niemieckim hymnem. I to bił znakomicie – przez blisko dziesięć lat dzierżył tytuł mistrza świata – panował w kategorii półciężkiej WBO, WBA i IBF oraz w junior ciężkiej WBO. Na tron wszedł 10 września 1994, gdy pokonał Leeonzera Barbera, potem odprawiał kolejnych pretendentów. Historyczny moment zaliczył 13 czerwca 1997 w Oberhausen, gdy pokonał Virgila Hilla unifikując pasy WBA, WBO i IBF w kategorii półciężkiej. Pięć lat później WBO ogłosiła go championem wszechczasów. Stało się to po tym, gdy stoczył znakomity pojedynek z Jamajczykiem Richardem Hallem, a następnie – po raz pierwszy w swojej zawodowej karierze – wystąpił jako Polak w Gdańsku, wygrywając z Joeyem DeGrandisem. Z tronu – i to niejednogłośnym werdyktem – strącił go dopiero 18 października 2003 roku Meksykanin Julio Cesar Gonzalez. Po drugiej z rzędu porażce 1 czerwca 2005 „Tygrys” ogłosił zakończenie kariery.

PAP

/ 20 /

KRZYSZTOF WŁODARCZYK

11 8 wygranych 1 remis 2 porażki

Bokser z Warszawy uznawany jest za jednego z najmocniej bijących zawodników w kategorii junior ciężkiej. O sile „Diablo” przekonało się już blisko pięćdziesięciu rywali. Odkąd 5 czerwca 2004 w Dąbrowie Górniczej sięgnął po pas WBF, należy do czołówki tej kategorii wagowej. Prawdziwy szczyt, w wersji IBF, osiągnął 25 listopada 2006, gdy wypunktował – chociaż werdykt uznawany był za kontrowersyjny – Steve Cunninghama, pół roku później w katowickim Spodku Amerykanin wziął srogi rewanż. 16 maja 2009 Włodarczyk stoczył wielki bój we Włoszech z Giacobbe Fragomenim, ale sędziowie skrzywdzili go remisem. Niemal dokładnie rok później w rewanżu rozbił tego rywala jeszcze przed czasem, a potem rozgromił w trzecim odcinku sagi w 2013 roku na ringu w USA. Po czterech latach panowania tytuł WBC wyrwał mu w Moskwie 27 kwietnia 2014 Grigorij Drost.

Getty Images

TOMASZ ADAMEK

8 6 wygranych 2 porażki

Pięściarz z Gilowic zachwycił bokserski świat 21 maja 2005, gdy stoczył heroiczną i zwycięską ringową wojnę z Paulem Briggsem. Polak bił się z niezaleczonym złamanym nosem, który już w drugiej rundzie ponownie połamał mu Australijczyk, a jednak wygrał – dwóch sędziów wskazało na jego zwycięstwo, trzeci na remis – zdobywając pas WBC wagi półciężkiej. Po obronie tytuły w starciu z Thomasem Ulrichem, 7 października 2006 doszło do rewanżu z Briggsem. I znów było gorąco – już w pierwszej rundzie Góral leżał na deskach, w piątej rundzie ponownie doznał kontuzji nosa, a w dziewiątej dostał niesłuszne ostrzeżenie za cios poniżej pasa. A jednak zdołał wygrać – ponownie dwa do remisu. Później była utrata tytułu na rzecz Chada Dawsona i przeprowadzka do kategorii junior ciężkiej – 27 lutego 2009 zdobył w niej tytuł IBF. Osiem miesięcy później Adamek był już bokserm „ciężkim”. Po tytuł sięgnąć nie zdołał, chociaż szansę otrzymał – 10 września 2011 na stadionie we Wrocławiu pokonał go Witalij Kliczko, kończąc jednostronny pojedynek w dziesiątej rundzie.

PAP

ANDRZEJ GOŁOTA

4 CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

1 remis 3 porażki

Najsłynniejszy niedoszły mistrz wszechczasów. Jeden z nielicznych pięściarzy, którzy dostali tyle szans na zdobycie pasa wszechwag i nie wykorzystali żadnej z nich. W nagrodę za dwie legendarne, choć przegrane walki z Riddickiem Bowe z 1996 roku, które kończyły się dyskwalifikacjami, Gołota 4 października 1997 wyszedł do ringu przeciwko Lennoxowi Lewisowi o pas WBC. Po 95 sekundach było już jednak po wszystkim, tytuł pozostał w USA. 17 kwietnia 2004 Gołota dostał szansę, by walczyć o tytuł federacji IBF. Rywalem był Chris Byrd, ale tym razem pięściarza z Warszawy pokonali przede wszystkim sędziowie, typując krzywdzący go remis, oznaczający obronę tytułu przez rywala. Na tym jednak historia walk Gołoty się nie skończyła. 13 listopada 2004 w Madison Square Garden pokonał go na punkty John Ruiz, a ostatnim akcentem epopei stała się kompromitacja w występie o tytuł WBO czyli legendarne 53 sekundy z Lamonem Brewsterem.

MACIEJ ZEGAN, ALBERT SOSNOWSKI, RAFAŁ JACKIEWICZ, ALEKSY KUZIEMSKI, GRZEGORZ PROKSA, MARIUSZ WACH, ANDRZEJ WAWRZYK, ANDRZEJ FONFARA, PAWEŁ KOŁODZIEJ, PAWEŁ GŁAŻEWSKI. Wszyscy swoje najważniejsze pojedynki w karierze przegrali, w zdecydowanej większości przypadków sromotnie. Na pocieszenie pozostawały im pieniądze – zwłaszcza Albertowi Sosnowskiemu, dla którego starcie z Witalijem Kliczko było niczym rozbicie banku – zainkasował czek na milion dolarów.


5 pytań

Nie ma innej dyscypliny sportowej, nawet na poziomie zawodowym, w której istniałoby tyle federacji, co w boksie. Bowiem pomimo wielu prób unifikacji się nie udało, choć nic w tym dziwnego, gdy nikomu nie zależy na zjednoczeniu. Na początku wszystko było jasne – tylko jeden mistrz świata w danej kategorii wagowej, tylko jeden pas mistrzowski. Do dziś więc, bez wnikania w szczegóły wiemy, że mistrzami świata bez dodawania jakiej federacji, byli chociażby Rocky Graziano, Tony Zale, a właściwie Anthony Florian Zaleski, bokser polskiego pochodzenia, niepokonany w latach 1937-49 Joe Louis i jedyny niepokonany mistrz wagi ciężkiej Rocky Marciano, by wymienić tylko najbardziej legendarne postaci. Przyznawaniem tytułów zarządzała, powstała w 1921 roku, National Boxing Association (NBA). Rozbicie dzielnicowe nastąpiło w 1962 roku. Z NBA wyłoniło się wówczas World Boxing Association, czyli WBA, którego siedziba została przeniesiona do Panamy. Rok później powstało World Boxing Council, czyli WBC, którego twórcą był Meksykanin José Sulaiman. U podłoża rozwodu stała kłótnia między klanem Sulaimanów i wenezuelską rodziną Mendozów. W tle pojawiły się ogromne pieniądze. Właśnie wtedy rodził się rynek telewizyjny. Większy sukces odniósł Sulaiman. Postawił na ilość. Skupił federacje, które nie chciały przystąpić do konkurenta, głównie z Europy, Ameryki Środkowej i Południowej, Afryki Południowej. Dziś do WBC należy 161 państw członkowskich. Uznawana jest więc za najbardziej prestiżową organizację w świecie boksu zawodowego. Duopol zakończył się w latach 80. XX wieku, gdy najpierw w 1983 roku powstała International Boxing Federation (IBF), która wyłoniła się z amerykańskiej odnogi WBA. Założył ją po kłótni z Mendozą Robert Lee. Pięć lat później z inicjatywy biznesmenów z Dominikany i Portoryko powstała

World Boxing Organization (WBO). W jej rozwoju pomagali europejscy promotorzy, w tym Niemiec Klaus Peter Kohl. Mistrzowie czterech najważniejszych federacji zdobywają tytułu w siedemnastu kategoriach wagowych. Jednolite są przepisy dotyczące samej walki, ale wszystko to, co poza tym – sposób wyłaniania mistrza, dopuszczanie do walki z mistrzem, bronienie tytułu, metody tworzenia rankingu – wywołuje nawet u specjalistów prawdziwy galimatias i rozdrażnienie. Nastąpiła inflacja tytułów, tym samym na znaczeniu traci pas miGetty Images strzowski. Dla przykładu sama WBA stworzyła status superchampiona, mistrza w wersji regular i tymczasowego! Niby co kilka lat odbywają się spotkania prezydentów dotyczące wprowadzenia jednego pasa mistrzowskiego i klarownego dla wszystkich systemu wyłaniania jednego mistrza świata dla każdej z kategorii wagowych, ale do zjednoczenia wciąż nie doszło. – Doprowadziłoby to do utraty autorytetu i ekskluzywności naszej federacji – tłumaczył nieżyjący już prezes WBC José Sulaiman. – Wszystkie federacje są ogromnymi przedsiębiorstwami, zarządzającymi milionowym majątkiem. Aby doszło do ich zjednoczenia, ktoś musiałby je wykupić. Czy kogoś stać na to? Czy ktoś tego chce? Takim wizjonerem, który mógłby do tego doprowadzić, jest dziś jedynie Al Haymon. Ma pieniądze, ma wizję, działa bardzo odważnie. Kreuje nowy wizerunek boksu, który pozwala na odparcie konkurencji ze strony UFC. Wprowadził badania dopingowe, otwarcie na ogólnodostępną telewizję i doprowadził do największego wydarzenia bokserskiego, walki Mayweather – Pacquiao, podczas której pobite będą wszelkie rekordy finansowe. Ale na rynku niewiele się zmienia. Mocno działają trzy federacje WBC, WBA i IBF, którym zależy, by od czasu do czasu rozgrywano pojedynki unifikacyjne. Najmłodsza z federacji WBO cały czas chce jednak zachować odrębność – podkreśla bokserski ekspert, Janusz Pindera. OK

/ 21 /

Czy jest możliwe, by w najbliższej przyszłości zlikwidować bokserskie rozbicie dzielnicowe?

Który z naszych pięściarzy może najszybciej zdobyć mistrzowski pas? ZNÓW MOSKWA I ZNÓW DROZD. Do rewanżowej walki z Rosjaninem dojdzie 22 maja. „Diablo” Włodarczyk jest przekonany, że odzyska tytuł, ale nie jest to wcale takie pewne. „Diablo” był już mistrzem świata dwukrotnie. Jesienią 2006 roku na warszawskim Torwarze pokonał Amerykanina Steve’a Cunninghama i zdobył wakujący pas IBF, choć później stracił go w rewanżu. Kolejny pas, tym razem WBC wyszarpał Włochowi Giacobbe Fragomeniemu w Łodzi w 2010 roku. Niewiele brakowało, by tytuł ten wywalczył już w maju 2009 roku, ale tylko zremisował z Fragomenim w Rzymie, choć wygrana była blisko. W rewanżu nie pozostawił Włochowi złudzeń, kończąc walkę w ósmej rundzie przez techniczny nokaut. Z Drozdem tak łatwo nie pójdzie. Rywal jest szybki, wytrzymały i bardzo konsekwentny taktycznie. Wie jak walczyć z Polakiem, ale Włodarczyka stać na znacznie więcej niż w pierwszym pojedynku.

KRZYSZTOF GŁOWACKI – MARCO HUCK 12 CZERWCA W CHICAGO? Nie można takiej opcji wykluczyć. „Główka” Głowacki wygrał oficjalny eliminator organizacji WBO w wadze junior ciężkiej z Albańczykiem Nurim Seferim i miał walczyć z Anglikiem Tonym Bellew, ale ten zrezygnował z takiej konfrontacji. Pozostał więc sam mistrz, Marco Huck, Bośniak z niemieckim paszportem. Jeśli dojdzie do tego pojedynku, to oczywiście zdecydowanym faworytem będzie broniący mistrzowskiego pasa Huck, ale ambitny, walczący z odwrotnej pozycji Głowacki tanio skóry nie sprzeda. Bój będzie twardy, ale ostatecznie zwycięsko wyjdzie z niego jednak urzędujący mistrz, choć „Główka” obiecuje, że będzie inaczej i to on wróci do Wałcza z pasem WBO.

TRZECIM POLAKIEM, KTÓRY W 2015 ROKU BYĆ MOŻE WALCZYĆ BĘDZIE O TYTUŁ MISTRZA ŚWIATA, JEST ANDRZEJ FONFARA (waga półciężka). Mieszkający na stałe w Chicago polski pięściarz raz już walczył o pas WBC z Kanadyjczykiem Adonisem Stevensonem, ale przegrał na punkty po twardym boju, w którym miał championa na deskach (sam był liczony dwa razy). Rewanż miał być naturalną koleją rzeczy, ale wybrano starcie z Meksykaninem Julio Cesarem Chavezem jr, byłym mistrzem świata. Nie można jednak wykluczyć, że pod koniec roku Fonfara znów walczyć będzie o tytuł, choć poza Stevensonem w grę wchodziłby tylko rosyjski król nokautu Siergiej Kowaliow, posiadacz trzech mistrzowskich pasów (WBA, IBF, WBO) w tej kategorii. Gdyby doszło do takiej wojny, to wielkie emocje mielibyśmy zapewnione.

ARTUR SZPILKA TO ZDANIEM WIELU POLSKI KANDYDAT NA MISTRZA ŚWIATA WAGI CIĘŻKIEJ. On też wierzy głęboko, że będzie pierwszym, który tego dokona, ale droga do walki o pas jeszcze daleka. Co prawda pod koniec marca poleciał do Houston, gdzie będzie się przygotowywał do walk w USA. Pierwsza już 24 kwietnia w Chicago. Ale na jego walkę o mistrzowskie pasy szybko bym jednak nie liczył. Trzeba pamiętać, że bokserski biznes nie żyje złudzeniami: jeśli Szpilka będzie budził dalej takie emocje jak w Polsce i generował wystarczające zyski, to dostanie odpowiednio dużo czasu, by przygotować się do wielkich walk. Jeśli jednak jego moc marketingowa na amerykańskiej ziemi okaże się mitem, to zostanie szybko rzucony na głęboką wodę i nie będzie mógł liczyć na koło ratunkowe. A wtedy tylko od jego umiejętności zależeć będzie, czy się nie utopi.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Janusz Pindera


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 22 /

12 RUND STULECIA 2 maja w ringu liczyć będą się tylko oni – Floyd Mayweather i Manny Pacquiao. Do historii przejdą jednak wszyscy: promotorzy, trenerzy, sędziowie, konferansjerzy a nawet hala, mistrzowski pas i gigantyczne, wręcz niewyobrażalne pieniądze, które położone zostały na szali. Takiego show w dziejach boksu jeszcze nie było i długo, długo, długo nie będzie. Istne szaleństwo!


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 23 /

raport

Getty Images


inside the game R

U

N

D

A

1

PODEJMIJ WYZWANIE

DROGA DO WALKI tekst: Łukasz Madej

historia

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 24 /

N

iewybredne słownictwo, oskarżenia o doping, rasistowskie epitety czy nawet porównywanie do hitlerowskich zbrodniarzy – w takich okolicznościach przez ponad pięć ostatnich lat toczyły się negocjacje w sprawie organizacji pojedynku Floyd Mayweather Jr – Manny Pacquiao. Ostatecznie do „Walki Stulecia” dojdzie 2 maja tego roku. Długo trwało, ale skonfliktowane obozy obu zawodników doszły w koƒcu do porozumienia we wszystkich spornych kwestiach, byç mo˝e wszyscy zdali sobie spraw´, ˝e czas, w którym walka wywoła jeszcze odpowiednie zainteresowanie, szybko zbli˝a si´ ku koƒcowi. Przez lata mocniejszych słów u˝ywały osoby zwiàzane z Amerykaninem. – Do pojedynku pewnie i tak nie dojdzie, bo Pacquiao nie zgodzi si´ na testy krwi – tak w czerwcu 2010 r. Filipiƒczyka zaatakował ojciec „Pi´knisia”, Mayweather Sr. Skàd takie zarzuty? Bo „Pacman” w trakcie negocjacji nie chciał zgodziç si´ na tzw. olimpijskie testy antydopingowe. Pacquiao na atak zareagował jednak szybko i sztab przeciwnika podał do sàdu. Co prawda potem ostatecznie zmienił zdanie i przystał na badanie, ale ch´ç na pojedynek stracił Floyd. – Walczyłem szeÊçdziesiàt dni temu, wi´c teraz ciesz´ si´ wakacjami. Nie zamierzam si´ spieszyç – stwierdził niespodziewanie „Money”. Mayweather Jr wyznaje zasad´: ˝eby pojedynek skutecznie wypromowaç, data powinna byç znana mniej wi´cej pół roku wczeÊniej, wi´c kolejnym mo˝liwym terminem hitowego starcia był dopiero maj 2011. B´dàcy na długim wypoczynku Amerykanin zapewnił, ˝e tym razem wyjdzie mi´dzy liny, a emocje podgrzał do maksimum, kiedy do internetu wrzucił nagranie, na którym w rasistowski sposób opowiadał o Filipiƒczy-

ku. – Jak tylko wrócimy do pracy, skopiemy tyłek ˝ółtemu mistrzuniowi. Nigdy si´ nie martwi´, gdy mam przed sobà pojedynek z kurduplem. Kiedy wdepcz´ go w ziemi´, zacznie robiç dla mnie sushi i gotowaç ry˝. W koƒcu mu skopi´ tyłek. Zbadamy przy okazji jego mocz i krew. Zobaczymy, co tam ma – mówił Mayweather. Co prawda Amerykanin przeprosił, ale zachowanie spotkało si´ z ostrà reakcjà rodaków „Pacmana”. Oburzenia nie kryła Krajowa Federacja Stowarzyszeƒ Filipiƒsko-Amerykaƒskich. – O rywalach mo˝na mówiç ró˝ne rzeczy, ale nie powinno si´ w to mieszaç kwestii rasowych. To wstyd dla wszystkich Amerykanów – stwierdził jej szef Greg Macabenta. W maju 2011 r. do walki znów wi´c nie doszło, tymczasem w sierpniu Pacquiao poinformował, ˝e w kolejnym roku ju˝ na pewno zmierzy si´ z „Pi´knisiem”. Filipiƒczyk i szef stajni Top Rank Bob Arum publicznie zapewnili, ˝e wyra˝ajà zgod´ na testy. Niespodziewanie pojawiła si´ jednak kolejna przeszkoda. – Szalony ojciec Mayweathera zgodził si´, ale pod warunkiem, ˝e Pacquiao nie b´dzie mógł przygotowywaç si´ na Filipinach. To niedorzeczne – zdradził Arum.

W

arunek spotkał się ze sprzeciwem ekspertów. – Mayweather nie ma kontaktu z rzeczywistością. Powiedział, że zmierzy się z Pacquiao, jeżeli ten zgodzi się na olimpijskie testy antydopingowe. Nie zauważył, że wyraził zgodę już przy okazji dwóch prób doprowadzenia do pojedynku? On nie chce walczyć – w bawełnę nie owijał znany historyk boksu Bert Sugar. W maju 2012 roku Mayweather ostatecznie zmierzył si´ z Miguelem Cotto, a potem za przemoc fizycznà w stosunku do matki swoich dzieci trafił do wi´zienia. Kara miała

wynieÊç trzy miesiàce, ale prawnikom udało si´ zmniejszyç jà do dwóch. Zresztà, ze wzgl´du na majowy termin walki, pobyt w wi´zieniu został przesuni´ty. Zanim jeszcze podpisano umow´ z Cotto, Floyd na jednym z portali społecznoÊciowych zaatakował Filipiƒczyka. – Kara została przesuni´ta, ˝eby nie zmieniaç terminu pojedynku. Podejmij wyzwanie Êmieciu! – napisał. Tym razem to jednak sztab Filipiƒczyka znalazł powód, ˝eby walka si´ nie odbyła, bo Arum chciał jà zorganizowaç na otwartym obiekcie, a Mayweather mówił o hali na 25 tysi´cy osób.

K

ością niezgody był także fakt, że „Money” nie chciał się zgodzić na podział zysków po połowie. Ostatecznie Amerykanin wygrał z Cotto, a Pacquiao przegrał z Timothy Bradley’em Jr. Niespodziewanie po zwycięstwie Floyd zasugerował, że jest coraz bliżej zakończenia kariery. Temat walki z Filipiƒczykiem zaczàł ˝yç w mediach jednak na nowo, a Mayweather ponownie wrócił do kwestii dopingu. – Floyd stosuje te same metody, które zapoczàtkował Joseph Goebbels. Manny ju˝ od dwóch lat odpowiada, ˝e zgadza si´ na wszystkie wymagane badania – przypominał Arum. Do tego, kiedy w grudniu 2012 roku Filipiƒczyk został ci´˝ko znokautowany przez Juan Manuela Marqueza, starcie z Mayweatherem wydawało si´ ju˝ bardzo mało prawdopodobne. – Co innego jak upadasz, ale po chwili wstajesz. A co innego, kiedy budzà ci´ solami trzeêwiàcymi – opowiadał Mayweather, który przy okazji stwierdził, ˝e dopóki „Pacman” b´dzie współpracowaç ze skonfliktowanym z nim Arumem, na walk´ si´ nie zgodzi. – Ju˝ nigdy w ˝yciu nie zrobi´ z nim ˝adnego interesu – zapewnił.


raport

T

emat „Walki Stulecia” nie mógł jednak umrzeć sam z siebie. W maju 2014 roku w sprawę zaangażował się nawet sam legendarny Muhammad Ali, który na Twitterze napisał, że chciałby obejrzeć tę konfrontację. W tamtym czasie wracajàcy do wielkiej formy Filipiƒczyk skutecznie zrewan˝ował si´ Bradleyowi, a Amerykanin pokonał Marcosa Maidan´. Sprawa jeszcze mocniej od˝yła w listopadzie minionego roku, kiedy właÊciciel grupy „Golden Boy Promotions” Oskar De La Hoya zapewnił, ˝e jest w stanie przygotowaç dla obu pi´Êciarzy rekordowe ga˝e. – JesteÊmy gotowi. Floyd May-

weather kontra Manny Pacquiao. Zróbmy to – odpowiedział na wezwanie Mayweather. Padł nawet pomysł, ˝eby do walki doszło w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale ostatecznie zdecydowano si´ na Las Vegas. W styczniu obaj pi´Êciarze spotkali si´ w Miami w trakcie jednego meczu NBA, a potem Amerykanin odwiedził Filipiƒczyka w hotelu. Z dnia na dzieƒ padały kolejne bariery. – Pacquiao to solidny goÊç. Wiedziałem, ˝e w koƒcu do tej walki dojdzie, ale na wszystko potrzeba czasu – mówi teraz w wywiadach Mayweather, który miał decydujàcy głos w wi´kszoÊci organizacyjnych spraw. 20 lutego oficjalnie poinformowano o pojedynku i najwa˝niejszych ustaleniach. Ga˝a b´-

dzie wypłacona w stosunku 60:40 na korzyÊç Amerykanina, a obaj pi´Êciarze w trakcie przygotowaƒ poddawani b´dà wyrywkowym kontrolom antydopingowym. Maywaeather co prawda nie chciał zgodziç si´ na zapis, ˝e za wykrycie Êrodków dopingowych b´dzie kara pi´ciu milionów dolarów, ale w zamian taka sytuacja b´dzie si´ wiàzała z czteroletnià dyskwalifikacjà, co dla 38-letniego Amerykanina i rok młodszego Filipiƒczyka oznaczałoby w zasadzie koniec kariery. Kontrole przeprowadzi agencja USADA. Spornà kwestià był dobór r´kawic, jednak tutaj na swoim postawił „Pacman”, który zało˝y sprz´t marki Reyes, Mayweather – Grant. W trakcie negocjacji nie było mowy o rewan˝u. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 25 /

East news


inside the game Getty Images

R

U

N

D

A

2 MANNY PACQUIAO bokser

J

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 26 /

eśli zapytacie chłopców z General Santos City, kim chcą zostać, gdy dorosną, nie spodziewajcie się oryginalnej odpowiedzi. Nie ma tam przyszłych lekarzy, prawników, ani nawet Supermanów. Wszyscy chcą być jak Pacman.

TAJFUN Z MINDANAO tekst: Jakub Ciastoƒ

W 100-milionowych Filipinach Manny Pacquiao jest półbogiem. ˚eby mógł zrobiç zakupy, trzeba zamknàç dom towarowy, inaczej stratuje go tłum wielbicieli. Gdyby nie konwój policji, w ogóle nie opuÊciłby lotniska. Kiedy walczy w ringu, ulice w ojczyênie pustoszejà, stopa przest´pczoÊci spada do zera, nawet islamscy rebelianci odkładajà karabiny. Cały kraj si´ jednoczy przyklejony do telewizora. Kochajà go, bo jest człowiekiem z ludu, jednym z nich. Gdy w 2003 r. Pacquiao pokonał Marco Antonio Barrer´ w walce uznawanej za punkt zwrotny jego kariery w USA, pi´Êciarz wrócił do ojczyzny, kupił kilkanaÊcie worków ry˝u, owoców oraz ryb i przez pół dnia własnor´cznie rozdawał na ulicy jedzenie potrzebujàcym rodakom. ˚eby zrozumieç ten gest, trzeba cofnàç si´ w czasie do dzieciƒstwa pi´Êciarza. Manny wychował si´ w siedmioosobowej rodzinie w najpodlejszej dzielnicy General Santos City, w skrajnym ubóstwie. Ka˝dy dzieƒ był walkà o przetrwanie – ˝eby mieç co jeÊç, dzieci łowiły ryby i szukały dorywczej pracy. Manny sprzedawał pàczki i kwiaty. – Bywało, ˝e cały dzieƒ nie wło˝yłem nic do ust, tylko piłem wod´ – wspominał. Jako 14-latek był Êwiadkiem, jak ojciec zabił psa, ˝eby go zjeÊç. Niedługo potem matka Manny’ego Dionesia została z dzieçmi sama, bo mà˝ odszedł. Manny musiał rzuciç szkoł´ i wi´cej pracowaç, ale zaczàł te˝ boksowaç. Ojciec jednego z kolegów udzielił mu kilku lekcji. Na Filipinach boks popularnoÊç odziedziczył po Amerykanach, którzy przej´li wyspy od Hiszpanów pod koniec XIX wieku i zarzàdzali nimi a˝ do II wojny Êwiatowej.


raport

B

ardzo religijnej mamie przyszłego mistrza świata nie do końca podobały się bijatyki syna. Ale Pacquiao jej nie posłuchał, i gdy skaut talentów z Manili zaprosił kilku najzdolniejszych nastolatków z południa na statek do stolicy, nie wahał się długo. – Na miejscu, w klubie było ci´˝ko i biednie, Manny nie miał własnego kàta, sypiał na ringu, tym samym, na którym w ciàgu dnia odbywały si´ walki. To była twarda szkoła ˝ycia, ale ona go ukształtowała – opowiadał Ronnie Nathanielsz, ekspert bokserski i przyjaciel Pacquiao. Tak zaczynała si´ kariera, o której brytyjski „Guardian” napisze po latach, ˝e jest jak bajka, bo takich bohaterów w dzisiejszym boksie ju˝ nie ma. W 1995 r. Pacquiao stoczył w Manili pierwszà profesjonalnà walk´. W ojczyênie szybko piàł si´ w gór´, ale gdy w 2001 r. poleciał do USA, na jego talencie si´ poczàtkowo nie poznano. Dopiero trener Freddie Roach z Wild Card Boxing Gym w Los Angeles, po obejrzeniu Filipiƒczyka, zawyrokował: – Chłopak ma dar od Boga. B´dzie wielkim mistrzem. Roach do dziÊ jest dla niego jak ojciec, stanowià nierozłàczny duet od 2001 r. Amerykanin prowadził kilku mistrzów Êwiata, a tak˝e m.in. Mikey’go Rourke’a, znanego boksujàcego aktora, ale to Pacquiao jest jego najwi´kszym dziełem. Pi´Êciarz zawdzi´cza trenerowi szybkoÊç i wszechstronnoÊç. Filipiƒczyk od dziecka był lewor´czny, ale Roach wyçwiczył jego prawà r´k´ tak, ˝e obie stały si´ równie mocne i dokładne. – SzybkoÊç w boksie jest wa˝niejsza ni˝ rozmiar i siła. Inni zadajà pojedyncze uderzenia, a Manny rzuca kombinacj´ ciosów. Spadajà na rywali jak bomby. Prosto w twarz – opowiadał Roach, który w rankingu rozpoznawalnoÊci na Filipinach zajàł kilka lat temu trzecià lokat´. Przegrał tylko ze swoim podopiecznym i byłà prezydent Glorià Macapagal-Arroyo. Promotor Manny’ego Bob Arum, zapytany przez dziennikarzy, czy Muhammad Ali był najwi´kszym z bokserów, odparł: – Nie, bo Ali miał tylko jednà r´k´, a Manny ma dwie. Od 2001 roku Pacquiao zaczàł walczyç w coraz pi´kniejszych halach, za coraz wi´ksze pieniàdze. I zaczàł tyç. Pierwszy z fenomenów Filipiƒczyka polega na niezwykłej fizycznej transformacji. Gdy 20 lat temu zaczynał karier´, wyglàdał jak êdêbło trawy – przy wzroÊcie 169 cm wa˝ył 48 kg. Od tego czasu – przez kategori´ junior muszà,

Getty Images

kogucià, piórkowà i lekkà – dobił do półÊredniej, gdzie limit to ju˝ prawie 67 kg. Oznacza to, ˝e przybrał na wadze niemal 20 kg! Maszerujàc w gór´ Pacquiao stoczył 64 walki, z których 57 wygrał (38 przez nokaut), 2 zremisował i tylko 5 przegrał. Jako jedyny bokser w historii zdobył 10 pasów mistrzowskich w oÊmiu ró˝nych kategoriach wagowych. Drugi fenomen Pacmana polega na niezwykłej widowiskowoÊci jego walk. JeÊli na jednym biegunie poło˝ymy pojedynki braci Kliczków, gdzie wszystko rozgrywa si´ w półdystansie na mocno wyciàgni´tych ramionach, a kibice na trybunach ziewajà z nudów, to na drugim kraƒcu sà walki małego Filipiƒczyka. Pacquiao potrafi zadaç ponad 100 celnych ciosów na rudn´. SzybkoÊç, dynamika, atak – to jego znaki firmowe. Nic dziwnego, ˝e na jego pojedynki, odbywajàce si´ w najsłynniejszych kasynach Las Vegas – MGM Grand i Mandalay Bay, a czasem na stadionie Cowboys w Teksasie – przyjeêd˝ajà aktorzy z Hollywood, gwiazdy muzyki, politycy, inni celebryci. Według agencji TicketsNow w 2012 r. bilety na walki Pacquiao kosztowały Êrednio 1000 dolarów, a na Floyda Mayweathera jr. – „tylko” 600 dolarów. Cz´Êciowo mogło to jednak wynikaç z tego, ˝e Amerykanin miał wtedy mniej elektryzujàcych przeciwników.

K

ibice uwielbiają Pacmana, bo patrząc na ring, czują się jak na dobrym filmie akcji. Pojedynki Filipińczyka często zapowiadane były jako starcia Dawida z Goliatem – oto mały Filipińczyk, który cudem znów przybrał kilka kilogramów, chce rozprawić się z większym, cięższym i silniejszym rywalem. Tak było np. w 2008 r. z Oscarem De La Hoyà, mistrzem trz´sàcym przez lata wagà półÊrednià, nazywanym „złotym”, lub „pi´knym chłopcem”. De La Hoya pr´˝ył muskuły, miał te˝ pr´˝nie działajàcà agencj´ promotorskà i długo próbował namówiç Pacquiao do współpracy, ale Filipiƒczyk pozostał wierny swojemu promotorowi Bobowi Arumowi. Walka miała wi´c tak˝e podtekst biznesowy. – Błagam, dobij mnie, zakoƒcz to upokorzenie – szeptał De La Hoya do ucha Pacmana od piàtej rundy, gdy jego twarz wyglàdała jak wielki rozkwaszony pomidor. Manny znokautował go w ósmej rundzie, a De La Hoya ju˝ nigdy nie wyszedł na ring. Wpływy z telewizyjnej relacji pay-per-view wyniosły 70 mln dolarów. W 2009 r. Brytyjczyk Ricky Hatton te˝ odgra˝ał si´, ˝e zniszczy Manny’ego. W napi´ciu czekała na to cała Anglia, gdzie Ricky był „Hitmanem”, czyli „Płatnym Zabójcà”, ale znów

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Manny był szybki, waleczny, nie poddawał si´. Majàc 15 lat bił si´ ju˝ za pieniàdze. Pierwsza wygrana wyniosła 100 pesos, kilogram ry˝u kosztował 3 pesos, wi´c dla rodziny było to wybawienie.

/ 27 /

Getty Images


inside the game stało si´ na odwrót – to Hatton le˝ał na deskach w pierwszej rundzie, a w drugiej został znokautowany. Przez trzy lata nie odwa˝ył si´ wejÊç do ringu. Pacquiao w pi´ç minut zarobił 20 mln dolarów.

W

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 28 /

2010 r. był na szczycie – wtedy za ledwie dwie walki w roku zarobił na czysto 42 mln dolarów. W marcu pokonał pochodzącego z Ghany Joshuę Clottey’a, a w listopadzie sprał na kwaśne jabłko Meksykanina Antonio Margarito. Rywal był ci´˝szy o 7 kg, wy˝szy o 12 cm i miał a˝ o 16,5 cm szerszy zasi´g ramion, ale Manny spuÊcił mu taki łomot, ˝e Meksykanin pojechał prosto do szpitala. „Lepiej walczyç si´ ju˝ nie da” – pisał najwa˝niejszy bokserski magazyn „The Ring”, który kilkakrotnie przyznawał Pacquiao tytuł boksera roku, a w 2010 r. uznał za najlepszego w koƒczàcej si´ dekadzie. Ringowe wojny Pacquiao z Maksykanami obrosły legendà. Dotkliwie pobił ich kilkunastu, zyskujàc przydomek „Meksykaƒskiego zabójcy”. Ale rywale potrafili si´ odgryêç. Dwie najdotkliwsze pora˝ki Pacquiao poniósł właÊnie z Meksykanami – w 2005 r. z Erikiem Moralesem (rewan˝ujàc si´ póêniej dwukrotnymi nokautami) i w 2012 r. z Juanem Manuelem Marquezem (pokonał go wczeÊniej kilkakrotnie). Po tej ostatniej pora˝ce Pacquiao miał chwil´ zwàtpienia. Namawiany przez ˝on´ i matk´, myÊlał o koƒcu kariery, ale zmienił zdanie i znów zaczàł wygrywaç. Za zwyci´stwami Pacmana kryje si´ kator˝niczy trening. ˚eby utrzymaç wag´, pochłania 7000 kalorii dziennie, ale ˝eby zamieniły si´ w mi´Ênie, a nie w tłuszcz, trenuje minimum cztery godziny. SzybkoÊç çwiczy, grajàc w koszykówk´, którà nazywa drugim ukochanym sportem. Na koniec dnia robi brzuszki, a trenerzy okładajà go po torsie bambusowym kijem. Najwi´kszym fenomenem Manny jest poza ringiem. Cz´sto zachowuje si´ jak du˝e dziecko, które uwielbia si´ bawiç – wolny czas sp´dza ze znajomymi na maratonach karaoke, grze w bilard, rzutki, na wygłupach. Potrafi wyciàgnàç gitar´ w Êrodku restauracji i daç koncert – nagrał kilka płyt, ma niezły głos, wystàpił w kilku filipiƒskich filmach, choç tu bez sukcesu i nawet przyjaciele przyznajà, ˝e aktorem jest fatalnym. Rozpiera go energia, Êpi po 3-4 godziny na dob´, chyba ˝e właÊnie czeka na walk´. Wokół niego kr´ci si´ zawsze kolorowy tłum – doradcy, trenerzy, przyjaciele z dzieciƒstwa, asystenci, kucharze, kierowcy, ochroniarze, goÊcie z Filipin. Kiedy przygotowuje


raport

si´ do walk w Los Angeles, kilkanaÊcie osób z tego orszaku mieszka razem z nim w domu, który przypomina komun´ hippisów – po podłodze walajà si´ kawałki niedojedzonej pizzy, a na Êcianach wiszà tarcze do rzutków. W marcu, na dwa miesiàce przed walkà z Mayweatherem media w USA informowały, ˝e Manny kupił za 12 mln dolarów will´ w Kalifornii od rapera Seana „Puffa Daddy’ego” Combsa. Czy˝by przed walkà stulecia potrzebował wi´kszej komuny dla swoich hippisów? Przyjaciele sà wa˝ni, ale na honorowym miejscu jest rodzina – ˝ona Jinkee, piàtka dzieci i mama towarzyszà mu podczas zgrupowaƒ, oglàdajà na ˝ywo walki. Nie zawsze było jednak sielankowo – przez kilka lat, w rozkwicie kariery w USA, Pacquiao prowadził hulaszczy tryb ˝ycia, zdradzał ˝on´ na prawo i lewo. – Ale pewnego dnia przemówił do mnie Bóg i powiedział, ˝e musz´ podà˝aç za Jezusem – z powa˝nà minà tłumaczył póêniejszà metamorfoz´ Manny. Teraz jest niezwykle religiny, cz´sto si´ modli, publicznie dzi´kuje Bogu, na Filipinach zało˝ył nawet własny koÊciół, zaliczany do protestanckiego odłamu chrzeÊcijaƒstwa. – Manny nie umie ˝yç bez ludzi – podkreÊlał jeden z jego mened˝erów Michael Koncz.

/ 29 /

zdjęcia: Getty Images

N

KiedyÊ zdenerwował si´ na swojego mened˝era, bo zwrócił uwag´, ˝e zapłacił a˝ 200 dolarów za umycie samochodu. – Nigdy nie pozbawiaj człowieka szansy zarobku! – skarcił go Pacquiao. – JeÊli Manny kiedyÊ upadnie, to poczàtkiem jego koƒca b´dzie jego szczodroÊç i wiara w ludzi – skwitował Michael Koncz. Jaka przyszłoÊç czeka Pacmana? Filipiƒska ulica uwa˝a, ˝e zostanie prezydentem. Ju˝ zaczàł budowanie politycznej kariery – od 2010 r. jako przedstawiciel południowej prowincji Sarangani na wyspie Mindanao trafił do Izby Reprezentantów. W wyborach pokonał lokalnego polityka, który rzàdził okolicà od trzech dekad. W kampanii był niezwykle szczodry – kupił nowe łó˝ka dla miejscowego szpitala, wspomógł datkami wiele okolicznych gmin. W sumie wydał około 7 mln dolarów. Media na Filipinach narzekajà, ˝e kongresmena Pacquiao prawie nigdy nie ma na posiedzeniach izby. – Teraz mo˝emy zrobiç wyjazdowe posiedzenie w Las Vegas, bo około pi´çdziesi´ciu kongresmenów wybiera si´ na walk´ – ˝artował w marcu Manny. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

ajbliżsi z otoczenia pięściarza mówią, że towarzystwo i zabawy wynikają z tęsknoty za straconym dzieciństwem. Stąd bierze się też hojność mistrza. Na walki zaprasza po 300-400 osób z Filipin, płaci za bilety lotnicze, hotele.


inside the game R

U

N

D

A

3 MGM GRAND ARENA miejsce walki

LUKSUS PONAD WSZYSTKO / 30 /

tekst: Michał Micor

W dwóch słowach – miejsce kultowe. O występie w niej marzą najwięksi bokserzy i gwiazdy popkultury. Z MGM Grand Arena w Las Vegas może się równać tylko słynna Madison Square Garden w Nowym Jorku

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

N

owojorski obiekt ma długà i chwalebnà histori´. Jest nazywany „mekkà zawodowego boksu”. Przy niej MGM Grand Arena jest młodzieniaszkiem. Została oddana do u˝ytku dopiero w grudniu 1993 roku. Nie wyró˝nia si´ ani historià, ani architekturà. Ot, kolejny budynek. Troch´ ładny, troch´ kiczowaty. MGM szybko zyskała jednak rozgłos. Zbudowana została przede wszystkim z myÊlà o organizowaniu koncertów – wyst´powały w niej najwi´ksze gwiazdy muzyki, choçby Madonna, Phil Collins, Sting, Coldplay, The Rolling Stones czy U2 – ale upodobali sobie jà równie˝ sportowcy. Przez rok grali w niej piłkarze halowi Las Vegas Dustdevils, zdobywajàc mistrzostwo ligi Continental Indoor Soccer League. Od 1997 roku rozgrywany jest w niej doroczny mecz towarzyski w hokeju na lodzie Los Angeles Kings – Colorado Avalange, zwany jako Frozen Fury. Głównie jednak upodobali jà sobie przedstawiciele sportów walki, zwłaszcza zawodowi pi´Êciarze. Obecnie to właÊnie w MGM Grand Arena odbywa si´ najwi´cej pojedynków na szczycie. I to boks sprawił, ˝e nijakie miejsce szybko zyskało miano miejsca kultowego. Obiekt jest cz´Êcià MGM Grand Las Vegas, czyli luksusowego hotelu i kasyna poło˝onego przy bulwarze Las Vegas Strip. Nale˝y do korporacji MGM Resorts International, która jest właÊcicielem i operatorem pi´tnastu nieruchomoÊci w Nevadzie, Illinois i w Makau w Chinach. Firma powstała w 2000 roku z połàczenia MGM Grand i Mirage Resort i poczàtkowo nazywała si´ MGM Mirage. W 2010 roku przybrała obecnà nazw´, czyli MGM Grand Las Vegas.

Jej udziałowcem jest m.in. miliarder Kirk Kerkorian, poprzedni właÊciciel słynnej wytwórni filmowej Metro-Goldwyn-Mayer i stàd MGM w nazwie. MGM jest drugim co do wielkoÊci hotelem na Êwiecie i najwi´kszym w Stanach Zjednoczonych. 30-kondygnacyjny budynek ma 89 m wysokoÊci. W skład kompleksu wchodzà: hotel z 6852 apartamentami, kasyno zajmujàce powierzchni´ blisko 16000 m2, pi´ç basenów zewn´trznych – w tym jeden ze słonà wodà, sztuczna rzeka, wodospad, centrum konferencyjne, salony kosmetyczne, centrum fitnessu, ogrody, sklepy, restauracje, kluby nocne i hala sportowa. Koszt budowy wyniósł ponad miliard dolarów. MGM Grand Arena mo˝e pomieÊciç 16.800 widzów. Jest ona ulubionà halà Baba Arumy. Były prawnik rodziny Kennedych, jest jednym z najsłynniejszych bokserskich promotorów, szefem „stajni” Top Rank, do której nale˝à m.in. Manny Pacquiao, Jose Felix, Juan Manuel Marquez i Terence Crawford. Historia MGM, choç krótka, obfitowała w wiele dramatycznych chwil. Jednà z najwa˝niejszych dat jest 28 czerwca 1997 roku. Wówczas na ring wyszli Mike Tyson i Evander Holyfield. „˚elazny Mike” prezentował si´ wybornie. Ani grama tłuszczu, tylko mi´Ênie. Wa˝ył najmniej od czasu walk z Ruddockiem, czyli jeszcze przed odsiadkà za rzekomy gwałt. Wyglàdał na skupionego i pewnego swojej siły. W drugim naro˝niku Holyfield, wielki mistrz, który ju˝ raz pokonał Tysona, kilka miesi´cy wczeÊniej zdobywajàc pas WBA. Jego spryt równie˝ i tym razem wziàł gór´, choç nie takiego zakoƒczenia pojedynku si´ spodziewał. Pierwsze dwie rundy były wyrównane. Tyson cały czas miał jednak pretensje do s´dziego, ˝e nie zwraca uwagi rywalowi za ataki głowà. W kolejnej nie wytrzymał. Jak furiat rzucił si´ do ataku. Holyfield przetrwał nawałnic´, przejàł inicjatyw´ i znów zaczàł prowokowaç Tysona atakami głowà. Po kolejnym w Tysona wstàpiła „bestia”. RozwÊcieczony złapał z´bami ucho Holyfielda odgryzajàc mu kawałek. Za swój czyn został zdyskwalifikowany, a ju˝ po walce odebrano mu licencj´ na starty w stanie Nevada. Zabrano mu te˝ 10 procent z ga˝y z gwarantowanych 30 milionów dolarów. W 2009 roku oficjalnie przeprosił Holyfielda podczas programu „The Oprah Winfrey Show”. Teraz wszyscy czekajà na kolejna wielkà kart´ w historii MGM Grand Arena – wszak niektóre rzeczy zdarzajà si´ tylko w Vegas. Ch


raport

R

U

N

D

A

4 FREDDIE ROACH trener

ZAKOCHANY W BOKSIE

T

o prawdopodobnie z powodu boksowania – powiedział kiedyÊ Roach. – Ale boks to dziewczyna, którà pokochałem. To jest moja miłoÊç. Te słowa oddajà wszystko. Roach (ur. 1960 r.) wychował si´ w wielodzietnej rodzinie. Pi´cioro chłopaków, dwie dziewczyny. Wszyscy bracia boksowali, dwóch przeszło na zawodowstwo. Mieli to po tacie. Irlandzki twardziel w 1947 roku zdobył mistrzostwo Nowej Anglii. Swoje umiej´tnoÊci bokserskie wykorzystywał te˝ na synach. Próbowali robiç wi´c wszystko, by uszcz´Êliwiaç ojca. Wtedy mo˝na było uniknàç bicia. 32 lata po mistrzostwie taty, w 1979 r., Freddie powtórzył jego osiàgni´cie. Wywalczył tytuł mistrza Nowej Anglii w kategorii piórkowej. Póêniej tytułów w karierze ju˝ nie było. Raz pojawiła si´ szansa. W maju 1981 roku boksował z Mario Chavezem. W drugiej rundzie trafił mocno prawà r´kà. Po chwili poczuł ból i wiedział, ˝e dłoƒ została złamana. Walczył jednak przez 10 rund i wygrał decyzjà s´dziów. R´ka jednak nigdy nie wróciła do pełnej sprawnoÊci. Coraz cz´Êciej przytrafiały si´ pora˝ki. Pojawiły si´ pierwsze, jeszcze rzadkie, symptomy Parkinsona. Legendarny trener Eddie Futch namawiał go do zakoƒczenia kariery. Freddie chciał jeszcze powalczyç. Ostatni pojedynek stoczył w 1986 r. Przegrał z Davidem Rivello. Po tej walce do szatni wszedł jego ojciec i zapytał, dlaczego kiedyÊ był takim dobrym pi´Êciarzem, a teraz jest tak słaby. Roach wyrzucił go

za drzwi. Od tamtej chwili nie zamienił z ojcem ani słowa. Miał zamiar całkowicie skoƒczyç z boksem. Zaczàł pracowaç jako telemarketer. Ale to było straszne. Nie dla niego. Wrócił do myÊli, ˝e boks to jego ˝ycie. Przygarnàł go wspomniany Eddie Futch. Przez 5 lat Freddie był jego asystentem. W 1991 r. Mickey Rourke zatrudnił Roacha jako trenera. Po czterech latach słynny aktor przestał çwiczyç, a cały sprz´t, którym dysponował, przekazał swojemu trenerowi. Wyposa˝enie trafiło do Wild Card Boxing Club przy Vine Street w Los Angeles, do miejsca, gdzie pod okiem Freddiego i jego brata Peppera praktykujà najlepsi bokserzy. WÊród nich Manny Pacquiao. Filipiƒczyk to jedna z gwiazd trenowanych przez Freddiego Roacha. Pod opiekà ma lub miał ich znacznie wi´cej. Mo˝na wymieniç choçby takie postaci jak: Mike Tyson, Virgin Hill, Miguel Cotto, Amir Khan czy Rusłan Prowodnikow. Był tak˝e w naro˝niku Oscara De La Hoyi podczas jego pojedynku z Floydem Mayweatherem jr. w roku 2007. Roach szkolił równie˝ przedstawicieli innych sztuk walki m.in. byłego mistrza UFC Andrieja Arłouskiego, czy K. J. Noonsa, Rogera Huerta, Rameau Thierry Sokoudjou. Trener, który w 2012 roku wszedł do Galerii Sław Êwiatowego boksu, ogłosił ostatnio swoje plany zwiàzane z emeryturà. Warunek jest jeden: Manny Pacquiao pokona w maju Floyda Mayweathera jr. W programie radiowym Jim Rome Show Roach powiedział m.in.: – Znam Mayweathera odkàd ten skoƒczył pi´ç lat. Jako pi´ciolatek był dobrym bokserem, ale rzecz w tym, ˝e póêniej uczył si´ sam i nigdy nie został nauczony robiç pewnych rzeczy naprawd´ poprawnie, nie sàdz´, ˝eby jego ojciec mógł teraz to zmieniç. Dla Roacha, podobnie jak dla wszystkich innych uczestników, wydarzenie z 2 maja b´dzie jednym z najwa˝niejszych w ˝yciu. Historyczny, wyczekiwany od lat pojedynek stoczy przecie˝ jeden z jego ulubionych podopiecznych. Wygrana Pacquiao mo˝e mieç dla Freddiego zbawienny efekt. Cz´sto bowiem mówi si´, ˝e bodziec do skutecznej walki z chorobà daje mu właÊnie praca. Praca w dziedzinie, którà pokochał najbardziej. Mimo i˝ ma trudnoÊci z chodzeniem, mówi nieco bełkotliwie i dotykajà go ró˝ne fizyczne dolegliwoÊci, to obok lekarstw i odpowiedniej diety właÊnie boks pomaga mu w najci´˝szej walce. Walce ze swojà chorobà. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Freddie Roach, a właściwie Frederick Steven Roach, uznany został za jednego z najlepszych bokserskich trenerów świata. Wybierany siedmiokrotnie Trenerem Roku przez Boxing Writers Association of America, prowadził swoich zawodników w czasie wielu walk. Sam podczas profesjonalnej kariery walczył 53 razy. Od 1990 roku toczy najcięższy pojedynek. Pojedynek z chorobą Parkinsona

/ 31 /

tekst: Piotr Rapciak


inside the game R

U

N

D

A

5

MR. MONEY

FLOYD MAYWEATHER JR bokser

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 32 /

W

Tawsi Gym w Grand Rapids w stanie Michigan, rodzinnej miejscowości Mayweatherów, starsi bywalcy pamiętają jak Floyd senior wpadał na salę z dwuletnim szkrabem, podnosił go i podchodził do kolegów pięściarzy. Maluch machał rączkami, a wielkie chłopy udawały, że padają pod jego ciosami. Nie minęło wiele czasu, a zaczęli padać naprawdę. Floyd Mayweather senior nie został mistrzem Êwiata, choç był niezłym pi´Êciarzem. W roku 1978 dostàpił zaszczytu walki z wielkim Sugarem Rayem Leonardem, ale padł znokautowany w 10. rundzie. Był dobry, ale nie najlepszy w rodzinie – bracia Jeff i Roger bili si´ skuteczniej. Jeff zdobył jeden pas mistrzowski, Roger – dwa, w presti˝owej wersji WBC. Nic dziwnego, ˝e w takiej familii Floyd junior pierwsze r´kawice dostał ju˝ w kołysce, przytulał si´ do nich jak do pluszowego miÊka. Jako siedmiolatek po raz pierwszy wszedł do ringu i zaczàł treningi. Ojciec od poczàtku powtarzał: – Syn b´dzie mistrzem Êwiata. To była rodzina bokserów, ale nie d˝entelmenów. Ojciec Floyda rozdawał ciosy, ale tak˝e kokain´ i crack – w półÊwiatku Michigan był znanym handlarzem narkotyków, cwaniakiem szukajàcym guza w nocnych klubach. Nietrudno zgadnàç, ˝e wynikały z tego kłopoty. W 1979 r. Floyd senior został postrzelony w stop´ podczas kłótni z bratem ˝ony Tonym „Baboonem” Sinclairem. Dwuletni Floyd był Êwiadkiem zdarzenia, w sensie dosłownym. Gdy padły strzały, starszy Mayweather trzymał syna za nogi i machał nim przed lufà pistoletu „Baboona”, krzyczàc: – JeÊli zabijesz mnie, zabijesz te˝ dzieciaka! Po latach senior wspominał: – Ratowałem własne ˝ycie, wiedziałem, ˝e nie skrzywdzi małego. Dlatego strzelił mi w stop´.

tekst: Jakub Ciastoƒ

Dzieciƒstwo Floyda to jazda po rollercoasterze – kłótnie rodziców, a w koƒcu ich rozstanie, awantury ojca z kolegami, ciàgłe przeprowadzki. Najgorsze trzy lata ˝ycia Floyd sp´dził w domu matki, uzale˝nionej wtedy od narkotyków, w New Jersey. Mieszkał w slumsach, w ruderze bez ciepłej wody. – SpaliÊmy w siedem osób w jednym pokoju, nie mieliÊmy zamka w drzwiach, blokowało si´ je kuchennym no˝em. Na korytarzu Êmierdziało moczem, ale ja tego nie czułem, przyzwyczaiłem si´ – opowiadał Floyd. Boks był ucieczkà od tego wszystkiego. Inne dzieciaki porywała ulica, narkotyki. Floyd wolał iÊç do bokserskiej hali. O relacjach Mayweathera z ojcem mo˝na napisaç grubà ksià˝k´. A i tak nie jest pewne, ˝e wszystko zostałoby wyjaÊnione. Mieli okresy, gdy ze sobà nie rozmawiali przez siedem lat, mieli i takie, gdy byli sobie bardzo bliscy. W 1993 r. Floyd senior trafił na pi´ç i pół roku do wi´zienia za handel kokainà. Młody Floyd miał wtedy 16 lat i zaczynał obiecujàcà karier´. Ojciec nie zobaczył, jak syn zwyci´˝ył trzykrotnie w amatorskim turnieju „Złote R´kawice”, nie widział te˝ bràzowego medalu z igrzysk w Atlancie, omin´ło go 14 pierwszych walk syna na profesjonalnym ringu. W tym kluczowym okresie Mayweathera trenował wuj Roger. Gdy mi´dzy ojcem i synem stosunki si´ ocieplały, Floyd senior wracał do naro˝nika syna jako mentor, a mediom ch´tnie opowiadali historie, jak widywali si´ w wi´zieniu, wspominali dzieciƒstwo, gdy ojciec przekazywał wiedz´ synowi. Ale gdy bywało mi´dzy nimi êle, młody Floyd grzmiał: – Twierdzi, ˝e wszystkiego mnie nauczył? Skàd? Z wi´zienia? Bił mnie całe dzieciƒstwo, bez powodu. ZazdroÊci mi, bo nie był tak dobrym pi´Êciarzem. Floyd senior broni si´: – Szedłem złà drogà, ale zawsze pami´tałem o synu, sprzedawałem

narkotyki, by ˝yło mu si´ lepiej. Jestem przy nim, aby nie został kimÊ takim jak ja. W 2003 r. w apogeum rodzinnych wojen Floyd junior wyrzucił Floyda seniora z mieszkania. A trzy lata póêniej Floyd senior trenował przez chwil´ Oscara De La Hoy´, najwi´kszego rywala Floyda juniora. Ale ostatecznie zrezygnował. I jakoÊ si´ pogodzili. Na pewien czas. Gdy Mayweather jr był jeszcze amatorem, dorobił si´ przezwiska „Pretty Boy”, czyli „Pi´kny Chłopiec”, bo po walkach nie miał siniaków na twarzy. Jako amator na 90 pojedynków przegrał tylko 6, ostatni – w 1996 r. w Atlancie z Bułgarem Serafimem Todorowem po kontrowersyjnej decyzji s´dziów. Brak siniaków to efekt ringowej taktyki Mayweathera, który w boksie uchodzi za króla defensywy. Był od dziecka uczony przez ojca i wuja sztuki uników, bloków, parowania uderzeƒ. Opanował jà do perfekcji. Uchodzi za technicznego geniusza, który cierpliwie czeka, a˝ przeciwnicy si´ wyszumià i w odpowiednim momencie wyprowadza kontrataki.

D

obry przykład to ostatnia walka z Marcosem Maidaną. Rywal to wulkan ofensywy, żywiołowy, agresywny. W trakcie 12-rundowego pojedynku Argentyńczyk wyprowadził 572 ciosy, a Amerykanin – tylko 326. Ale to Mayweather wygrał jednogłoÊnà decyzjà s´dziów, bo trafił w cel w 51 proc. przypadków, a Maidana – tylko w 21 proc. Mayweather jest te˝ do bólu efektywny – najwi´cej ciosów celnych to uderzenia najmocniejsze (tzw. power punches). W walce z Maidanà wygrał t´ statystyk´ zdecydowanie. – Floyd to mistrz wyrachowania. Bardzo trudno zadaç mu czysty cios, bo wie wczeÊniej, gdzie chcesz go uderzyç – opowiadał Kofi Jantuah, były sparingpartner Floyda.


raport Getty Images

W

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Od kilku lat przewodzi w Êwiatowym rankingu najlepszych pi´Êciarzy bez wzgl´du na wag´. Drugi jest Władimir Kliczko. „The Best Ever”, „Najlepszy w historii” – mówi o sobie Mayweather, a właÊciwie nie tylko mówi. Logo „TBE” zobaczycie na jego koszulkach, na Êcianach gymu w Las Vegas, a nawet na złotych łaƒcuchach na jego szyi. Ale nie wszyscy wielkoÊç Mayweathera zauwa˝ajà. Od poczàtku był mistrzem kontrowersyjnym. Cz´Êci fanów nie podoba si´ jego defensywny styl. Kibice krytykujà go za pozbawione emocji zwyci´stwa. Po ostatnim starciu z krewkim Maidanà w kasynie MGM Grand Floyd został nawet wybuczany. Po drugie, Floydowi od dawna zarzuca si´, ˝e umiej´tnie dobiera przeciwników. Tak, by nie byli dla niego zagro˝eniem. Majàc mocnà pozycj´ negocjacyjnà – od kilku lat ma własnà agencj´ promocyjnà i jest niezale˝ny – wybiera pi´Êciarzy pasujàcych do jego koncepcji. Owszem, walczył z wielkimi – De La Hoyà, Miguelem Cotto, Juanem Manuelem Marquezem, czy Shanem Mosleyem, ale jeÊli zrobiç sond´ wÊród bokserskich ekspertów, cz´Êç powie, ˝e w wielu przypadkach Floyd czekał na taki moment w karierze rywali, by byli łatwiejszym kàskiem. OczywiÊcie Mayweather nic sobie z tych zarzutów nie robi, przemienia je nawet w atut. Razem z mened˝erem Leonardem Ellerbe wymyÊlili, ˝e zostanie czarnym charakterem współczesnego boksu. – Mówicie, ˝e jestem nudny? Mówicie, ˝e nie umiem si´ biç? Zapraszam na ring, pas mistrzowski czeka! Ju˝ 18 lat! – Êmieje si´ Floyd do kamery. Rywali prowokuje, bluzga podczas wywiadów, na konferencjach prasowych zachowuje si´ czasem jak smarkacz. Ale ten arogancki, prowokujàcy styl sprzedaje si´ doskonale. Mayweather, umiej´tnie grajàc wizerunkiem, stał si´ najlepiej opłacanym sportowcem Êwiata. W zeszłorocznym rankingu „Forbesa” zajàł pierwsze miejsce z rocznymi wpływami 105 mln dolarów. A stoczył tylko dwie walki. Błazen, bufon, człowiek o ego wi´kszym ni˝ stan Nevada – mówià o Mayweatherze. Na filmach

/ 33 /

1996 r. 19-letni Floyd junior znokautował w drugiej rundzie w kasynie w Teksasie Meksykanina Roberto Apodacę – tak zaczęła się jego zawodowa kariera. Imponująca, bo Mayweather do dziś w zawodowym ringu nie przegrał ani razu. Stoczył 47 walk, wszystkie wygrał, 26 zakończyło się przed czasem. Zdobył dziesięć tytułów mistrzowskich pięciu najważniejszych federacji, w czterech kategoriach wagowych – zaczynał od junior lekkiej (58 kg), doszedł do junior średniej (69 kg).


inside the game promujàcych walki obnosi si´ z bogactwem – pokazuje szafy pełne ciuchów od Gucciego i Prady, dziesiàtki rolexów i okularów przeciwsłonecznych wysadzanych brylantami, gara˝e wypchane ferrari, lamborghini i rolls-royce’ami. Najdro˝szy samochód w jego stajni to Bugatti Veyron Grand Sport, wart 1,9 mln dolarów. Floyd ma dwa, w Las Vegas – biały, w Miami – czarny. Zresztà wszystkie samochody ma po dwa. A cały majàtek szacowany na 300 mln dolarów.

G

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 34 /

łówną posiadłość w Las Vegas – w sumie ma pięć – położoną na terenie klubu golfowego w Southern Highlands pieszczotliwie nazywa „Big Boy Mansion”, czyli „Chatą wielkiego chłopca”. Kilkunastu kolegów jest na każde jego zawołanie, pójdą o północy na siłownię, zabawią rozmową, pograją w gry wideo. OczywiÊcie dookoła kr´cà si´ te˝ pi´kne kobiety, które po ci´˝kim treningu zmysłowo masujà Floydowi kark. A wieczorem cała ekipa wsiada do prywatnego autobusu i jedzie do nocnego klubu na imprez´. Znakiem firmowym człowieka o pseudonimie „Money” jest oczywiÊcie gotówka – Floyd nie uznaje kart kredytowych, wsz´dzie chodzi ze zwitkami banknotów, czasem rzuca nimi w tłum. Gdy u bukmachera obstawia wyniki meczów futbolu i koszykówki, nie schodzi poni˝ej 50 tys. dolarów. „Floyd jest jak dziecko, które ciàgle chwali si´ zabawkami i chce słyszeç pochwały. Ale on i Las Vegas pasujà do siebie. Majà ten sam styl, i chcà ciàgle tego samego – mieç wi´cej i wi´cej” – pisał „Guardian”. Ile w tym prawdziwej bufonady, a ile gry? – Mówi´ przed kamerà ró˝ne rzeczy, ale to biznes, kolego. Jak zobaczysz mnie raz, mam ci´! Nie lubisz mnie, dra˝ni´ ci´, ale nie potrafisz nie oglàdaç – Êmieje si´ Floyd. Gdy w HBO pojawił si´ pomysł kr´cenia filmów zapowiadajàcych walki, kilku producentów w stacji było przeciwnych. Dwóch gadajàcych bokserów przyciàgnie ludzi? – Tak, o ile jednym z nich b´d´ ja – stwierdził Mayweather. I przekonał ich. Cykl „24/7”, kontynuowany póêniej w stacji Showtime jako „All Access”, stał si´ hitem. Mo˝na mu wytykaç, ˝e jest kontrowersyjnym mistrzem, ale nie mo˝na, ˝e nie umie zarabiaç pieni´dzy. Dwie najbardziej intratne walki w historii boksu jeÊli chodzi o wpływy z pay-per-view nale˝à do Mayweathera. Rekord – 150 mln dolarów padł w 2013 r. za walk´ z Saulem Alvarezem. Pojedynek z De La Hoyà z 2007 r. dał 136 mln dolarów. Dla porównania, Mike Tyson vs. Lennox Lewis to „tylko” 112 mln. Ci, którzy znajà Floyda dobrze, mówià, ˝e jest


raport

inny ni˝ na filmach. W rzeczywistoÊci trenuje jak szatan, w posiadłoÊci w Vegas przed walkami nawet nie mieszka, włàcza wtedy „tryb meczowy” i przeprowadza si´ do hotelu blisko klubu treningowego. Sà przykłady jego wielkodusznoÊci – zapłacił za pogrzeby pi´Êciarskich bankrutów – Joe Fraziera i Genaro Hernandeza. Jest lojalny wobec przyjaciół, członków rodzinny bli˝szej i dalszej sprowadził do Vegas i dba o ich przyszłoÊç. Jego oczkiem w głowie jest czwórka dzieci. Sà oczywiÊcie wyjàtki. Stosunki Floyda z partnerkami sà skomplikowane. Telewizja CNN

doliczyła si´ siedmiu przypadków przemocy domowej na pi´ciu kobietach. Kilka razy od wi´zienia ratowali go prawnicy, raz skoƒczyło si´ na pracach społecznych. Ale raz, gdy na oczach dwójki dzieci pobił ich matk´ Josie Harris, trafił w koƒcu do wi´zienia – na 90 dni. Ale nawet wtedy jego czar działał. S´dzia prowadzàca spraw´ odroczyła wykonanie wyroku o kilka miesi´cy, zgadzajàc si´ z obroƒcami, ˝e odwołanie zbli˝ajàcej si´ walki z Cotto, êle odbije si´ na finansach Las Vegas. Prokuratura twierdziła, ze Floyd to człowiek jak ka˝dy i powinien iÊç do wi´zienia bez zwłoki. Ale

s´dzia uznała, ˝e Floyd nie jest „jak ka˝dy”. Pozwoliła walczyç, do wi´zienia wsadziła póêniej. 50 Cent, raper, który przyjaênił si´ z Mayweatherem, a póêniej z nim pokłócił, wyÊmiewał si´ publicznie, ˝e Floyd nie umie dobrze czytaç. Wyzwał go nawet, ˝eby przeczytał na głos choç stron´ z „Harry’ego Pottera”. „Gdybym zarabiał czytaniem, byłbym w tym mistrzem Êwiata” – odpowiedział Mayweather na Twitterze. I wrzucił zdj´cie czeków za ostatnie walki – na ponad 70 mln dolarów. „Przeczytaj to!” – napisał. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 35 /

zdjęcia: Getty Images


inside the game

BRATERSKIE BOJE tekst: Piotr Rapciak

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 36 /

2 maja w czasie walki z Mannym Pacquiao w narożniku Floyda juniora stanie jego ojciec Floyd senior. I choć to on będzie tym głównodowodzącym, to z pewnością i jego bracia, także bokserscy mistrzowie i trenerzy będą przeżywać pojedynek. W końcu to walka stulecia, o jakiej marzono od dawna. A pokłócić można się przecież później

D

bawem jednak zacz´ły si´ nieporozumienia, a junior przeszedł wa lata temu w lutym 2013 r. Floyd Mayweather jr. pod opiek´ najpierw Jeffa, a póêniej ponownie Rogera. Senior nazwał ogłosił na Twitterze: Ja i mój trener (mój tato) od 4 maswoich braci w´˝ami. ja b´dziemy pracowaç znowu razem. To Mayweather Póêniej walka o Floyda juniora toczyła si´ ju˝ tylko na froncie Rosenior nauczył syna boksu, to on przekazywał mu tajniger – Floyd Senior. W 2006 r. bohaterem skandalu został Roger. Jego ki walki, to on prowadził go we wczesnej fazie kariery, podopieczny walczył z Zabem Judahem o mistrzostwo IBF. Judah zadał dopóki nie trafił do wi´zienia. W rodzinie Mayweatherów z przestrzegacios poni˝ej pasa, a póêniej doło˝ył jeszcze uderzenie w kark. S´dzia zaniem prawa było ró˝nie. W 1992 roku Floyd senior trafił do wi´zienia rzàdził krótkà przerw´, którà Roger postanowił spo˝ytkowaç na rozpoza handel narkotykami. Ale problemy miał ju˝ du˝o wczeÊniej. Szemracz´cie bójki z rywalem Floyda i osobami z jego naro˝nika. Został zawiene interesy robił m.in. ze swoim szwagrem Tony Sinclairem. Według roszony na rok i musiał zapłaciç 200 tys. dolarów grzywny. dzinnej legendy biznes mi´dzy nimi szedł êle. Krótko po tym jak pewPrzez te wszystkie lata Floyd senior i Roger licytowali si´, kto zrobił nego dnia Floyd postraszył i przep´dził Sinclaira, ten wpadł do niego wi´cej dla Juniora. A ten w 2012 r. stanàł naprzeciw Portorykaƒczyka do domu z bronià. Mayweather złapał niespełna dwuletniego wtedy Miguela Cotto. Wygrał jednogłoÊnie (waga lekko Êrednia, WBA), ale Floyda juniora i zrobił z niego ˝ywà tarcz´. Wiedział, ˝e szwagier nie nie był do koƒca zadowolony. Uwa˝ał ponoç, i˝ w obronie zaprezentostrzeli do dziecka. Skoƒczyło si´ na strzale w nog´. wał si´ słabo. Zwrócił si´ wi´c do ojca z pytaniem, czy chce byç znowu Junior nie miał łatwego ˝ycia. Cz´sto poznawał twardà r´k´ ojca, bo ten głównym trenerem. W 2013 r. tak si´ właÊnie stało. Floyd senior uwaw domu zachowywał si´ jakby był na ringu. W jednym z wywiadów dla ˝any jest za wybitnego specjalist´ od obrony. Swoich podopiecznych, The Guardian Junior powiedział: „Ojciec bił mnie za wszystko, co zrobia w port folio ma takich bokserów jak Oscar De La Hoya, Joan Gułem, a nawet za to, czego nie zrobiłem. Modliłem si´ o dzieƒ, kiedy stazman, Ricky Hatton, Chad Dawson, Vernon Paris, Chris Eubank Jr., n´ si´ dorosłym i b´d´ mógł si´ z tego wyrwaç.” uczył techniki defensywnej zwanej shoulder roll. Polega ona na u˝yciu Floyd senior nie odniósł na ringu takich sukcesów jak jego bracia, ale swojego przedniego ramienia do odbijania ciouderzaç potrafił. Wygrał dwa razy mistrzostwa sów i ograniczania ich siły ra˝enia. Jak podkreMichigan Golden Gloves. W 1978 r., kilka mieÊla wielu, Mayweather senior ma bardzo mocsi´cy przed postrzeleniem przez szwagra, walR U N D A ny charakter. Mówi swojà własnà wersjà angielczył z Sugar Ray Leonardem. Przegrał skiego, strzelajàc słowami bez zwracania uwagi w dziesiàtej rundzie. Młodsi bracia si´gn´li na interpunkcj´. Jego ostry j´zyk jest popo wi´cej. Roger był dwukrotnie mistrzem Êwiawszechnie znany. Trenera Freddiego Roacha, ta. Najpierw w 1983 r. w wadze junior lekkiej który 2 maja stanie przy Mannym Pacquiao na(federacja WBA), a póêniej w 1987 r. w lekko zwał nie tak dawno Freddie „The Joke Coach” półÊredniej (kategoria WBC). Najmłodszy z braRoach. Dodajàc: – Nie martwi´ si´ o walk´ ci Jeff si´gnàł po tytuł w roku 1994 równie˝ w kaz Pacquiao. To przeciwnik jak ka˝dy inny. Tony tegorii junior lekkiej federacji IBO. nie wie o czym mówi. Wiem, ˝e nie chce, by W 1996 r., podczas gdy najstarszy z braci siedział w naro˝niku mojego syna stanàł prawdziwy w wi´zieniu, opiek´ nad bratankiem wchodzàmistrz, bo boi si´, ˝e ten mistrz podpowie cym do Êwiata zawodowego boksu przejàł Roger. Floydowi rzeczy, o których Freddie nawet nie To on ostatecznie ukształtował młodego Floyda. FLOYD MAYWEATHER SENIOR słyszał – podkreÊlił Mayweather senior. Po odsiadce ojciec wrócił jednak do syna na waltrener Trenerska walka na słowa trwaç b´dzie a˝ do k´ o tytuł M WBC w kategorii junior lekkiej. 2 maja. Ch 3 paêdziernika 1998 fetowali razem sukces. Nie-

6


raport

TRZECI MIĘDZY LINAMI tekst: Rafał Kazimierczak

7

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

R

czej pukni´cie, a nie powalajàcy cios. Po dziesi´ciu minutach chłopak ok 1975, trwajà negocjacje przed walkà, która do histosi´ zerwał, zaczàł taƒczyç, a nawet Êpiewaç. W tym biznesie trzeba ciàrii przejdzie jako Thrilla in Manila. Joe Frazier nie chce gle uwa˝aç”. si´ zgodziç na s´dziego ringowego, tego samego, który Je˝eli bokser làduje na deskach i podczas liczenia do dziesi´ciu nie poprowadził jego poprzednià walk´ z Muhammadem ka˝e s´dziemu, ˝e jest zdolny do kontynuowania pojedynku, nast´puje Alim. – Trzymał jego stron´, zostałem obrabowany, dlawygrana przez nokaut. Fani to lubià, dla przegrywajàcego to trauma. tego padło ze dwadzieÊcia nazwisk, zanim osiàgn´liÊmy komproObowiàzkowo ma wtedy badania lekarskie. W boksie zawodowym o wymis – opowiadał Smokin” Joe. niku walki, je˝eli toczy si´ ona na pełnym dystansie, decyduje trzech s´S´dzia miał te˝ ogromny wpływ w obydwu walkach Andrzeja Gołoty dziów punktowych. Do zwyci´stwa potrzeba przychylnoÊci co najmniej z Roddickiem Bowe’em. Polak prowadził na punkty, by obydwie przedwóch z nich – wtedy decyzja nie jest jednogłoÊna. Je˝eli cała trójka graç przez dyskwalifikacj´ za ciosy poni˝ej pasa. Tak wspomina te wywska˝e na jednego z zawodników, decyzja jest jednogłoÊna. Je˝eli darzenia Roger Bloodworth, wtedy w sztabie szkoleniowym Gołoty, orzeknà remis, a walka toczyła si´ o mistrzostwo, pas zostaje przy mipo latach trener Tomasza Adamka. – W drugim starciu s´dzia zrobił strzu. W takich przypadkach cz´sto dochodzi do zapisanego w kontrakogromny błàd, pozwalajàc im na takà wojn´. Bowe był na kolanach, r´cie rewan˝u. kawicami obejmował nogi Gołoty. Nie wiedział wtedy, gdzie jest. DoPunktem wyjÊcia dla s´dziujàcych jest stan 10:10. Je˝eli s´dzia uzna, ˝e stał tak, ˝e tylko liny chroniły go przed upadkiem. A w takiej sytuacji jeden z bokserów miał w rundzie przewag´, wskazuje 10:9 na jego kopowinno si´ zareagowaç, przynajmniej odebraç mu punkt. Mało terzyÊç. Je˝eli przewaga jest przytłaczajàca, mo˝na wskazaç 10:8, tak samo go – potem s´dzia przytrzymał Bowe’a, kiedy ten szedł do naro˝nika, w przypadku nokdaunu. Dwupunktowà przewag´ mo˝na osiàgnàç taka tego robiç nie wolno – przekonywał Bloodworth. ˝e wtedy, je˝eli s´dzia ringowy uka˝e boksera odj´ciem punktu za ewiS´dzià znanym z tego, ˝e pozwalał boksowaç, ˝e niech´tnie przyznawał dentny faul. zwyci´stwa przez techniczny nokaut, był Frank – S´dziów, tego ringowego i tych punktowych, Capcino, szeroko znany jako Frank Cappuccino, wskazuje federacja – mówi promotor bokserski rocznik 1929. Miał oko, miał wyczucie, ˝aden R U N D A Andrzej Wasilewski. – Promotorzy obu stron z bokserów nie doznał przy nim powa˝nych obmogà próbowaç go wymieniç, sami nie mogà ra˝eƒ. Tym trzecim w ringu został na ponad pół jednak podawaç nazwisk, muszà czekaç na nowieku. we propozycje federacji. W tym wielkim boksie Innà s´dziowskà sławà był Davey Pearl. Pracował wymiana nast´puje z przyczyn politycznych, przy walkach Larry’ego Holmesa, Leona Spinkje˝eli jest podejrzenie, ˝e s´dzia b´dzie niesa, Muhammada Alego, Raya Sugara Leonarda przychylny lub przychylny jednemu z pi´Êciaczy Thomasa Hearnsa. Opowiadał, co wydarzyło rzy. W tym mniejszym – z ekonomicznych. Jesi´ na jednej z mniejszych gal. „Walczyç mieli ˝eli boksuje Polak z Niemcem, nikt nie chce bardzo podobni chłopcy, prawdopodobnie bracia arbitra z Australii, bo szkoda pieni´dzy na bilet lub kuzyni. Długo markowali ciosy, zataczali si´ lotniczy. W przypadku Floyda Mayweathera Jr po uderzeniach, których nie było. Ostrzegałem i Manny’ego Pacquiao na pewno toczà si´ poich i ostrzegałem, w koƒcu powiedziałem, ˝e wyCZŁOWIEK W CIENIU t´˝ne negocjacje, nie tylko mi´dzy obozami, płaty nie b´dzie. I jeden bardzo szybko padł sędzia ale i federacjami. Uczestniczenie w takim wypo ciosie. Zaczàłem go liczyç i zastanawiaç si´, ˝e darzeniu to wielki zaszczyt dla ka˝dego. Ch coÊ musiałem jednak przegapiç, bo widziałem ra-

/ 37 /

Droga do porozumienia, kto wraz z bokserami stanie w ringu, czasami jest bardzo wyboista. Nic dziwnego, skoro ten trzeci – czyli sędzia – jest tak ważny. Zadanie ma odpowiedzialne. To on decyduje o tym, czy przerwać pojedynek, czy jednak pięściarz może go kontynuować


inside the game R

U

N

D

A

8 ROBERT „BOB” ARUM promotor

/ 38 /

WCZORAJ KŁAMAŁEM, ALE DZISIAJ

MÓWIĘ PRAWDĘ P tekst: Rafał Kazimierczak

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

rzez trzy dekady boks nie obchodził go nic a nic. Nie widział żadnej walki. Kiedy jednak wszedł w świat między linami, szybko wdrapał się na szczyt. I nie pozwala się z niego zepchnąć, choć jest starszym panem, przez niektórych zwanym ramolem. W Walce Stulecia stanie po stronie Manny’ego Pacquiao – jest jego promotorem.

Robert „Bob” Arum wychowywał si´ w Crown Heights, cz´Êci nowojorskiego Brooklynu. W czterech pokojach z rodzicami, dwiema siostrami, ciotkà i wujkiem. Dzieci´ce marzenia zawsze zwiàzane były z prawem. Zostaç czołowym prawnikiem USA, zostaç s´dzià – tego chciał. Pierwsze pieniàdze zarobił jednak w knajpie, jako pomocnik kelnera. Miał wtedy 16 lat. Uczył si´ Êwietnie, nic dziwnego, ˝e został przyj´ty i na Yale, i na Harvard. Jego ówczesna dziewczyna pochodziła z Massachu-

setts, wi´c wybór był prosty – Bob spakował si´ i pojechał do Bostonu. Zainteresował si´ prawem podatkowym. Z dyplomem w kieszeni trafił na Wall Street, a potem do Departamentu SprawiedliwoÊci. I właÊnie tam po raz pierwszy zetknàł si´ z boksem – na długie miesiàce zagł´bił si´ w sprawie Roya Cohna, który w 1962 roku promował walk´ Floyda Pattersona z Sonnym Listonem. Badał, jak w tym sporcie krà˝à pieniàdze. Ale sam boks nadal go nie interesował. W roku 1965, ju˝ jako pracownika presti˝owej kancelaria Phillips, Nizer, Benjamin, Krim and Ballon, wynajàł go Lester Malitz z telewizji, z którym znali si´ od czasów sprawy Cohna. Malitz zwierzył si´, ˝e zainteresowanie promowanà przez niego galà jest minimalne. Arum wpadł na pomysł. A dlaczego nie zatrudniç czarnoskórego komentatora? W tamtych czasach była do decyzja nie odwa˝na, a szalona. – To spowoduje zamieszanie i otworzy rynek – argumentował.

M

alitz zaryzykował, za namową Aruma zatrudnił Jima Browna, który właśnie kończył karierę futbolisty. Gala zakończyła się sukcesem, a życie Boba przewróciła do góry nogami. To Brown zasugerował, by Arum zajął się boksem na poważnie.


raport Getty Images

przed walkà ogłosił, ˝e odmawia wstàpienia do armii. ˚e jest przeciwny wojnie w Wietnamie. ˚e nikt z Wietkongu nigdy nie nazwał go „czarnuchem”. Te słowa nie zostały dobrze przyj´te, politycy i weterani wojenni wystàpili przeciwko Alemu, namawiali do bojkotu walki. A to oznaczało kłopoty finansowe. Arum długo si´ nie zastanawiał, całe wydarzenie przeniósł do Kanady – do Toronto. A Terrella zastàpił George Chuvalo. Zyski? – Zwróciły si´ wszystkie koszty. Wa˝niejsze, ˝e ta walka pozwoliła mi na start w biznesie – wspomina Arum.

– Znałem nazwisko Cassius Clay, to wszystko. Tyle ˝e on miał ju˝ swojego przedstawiciela – wspomina Arum. – Ale po kilku tygodniach Brown zadzwonił, ˝e leci do Nowego Jorku, by spotkaç si´ z Alim i jego mened˝erem. Zapytał, czy do nich dołàcz´. Dołàczył. Mówił Alemu, ˝e bokser dostaje tylko 30 procent z zysków, a on – Bob Arum – jest w stanie podnieÊç procent do 50. I to z sumy

znacznie wi´kszej, którà on wygeneruje! Ali słuchał, był podekscytowany, jednak sam nie chciał podjàç takiej decyzji. Poprosił, by razem polecieli do Chicago, do jego mentora, Elijaha Muhammada. Arum znowu si´ zgodził, poleciał. Opłacało si´, po spotkaniu Ali był ju˝ bokserem Aruma. Wyzwaƒ zacz´ło przybywaç. W 1966 roku w Chicago Ali miał si´ zmierzyç z Erniem Terrellem. Miał, ale kilka tygodni

/ 39 /

Nic wi´cej. Do dziÊ Êmieje si´, ˝e długo nie zdawał sobie sprawy, ˝e poza wagà ci´˝kà sà w boksie jakieÊ inne kategorie. Wypromował jeszcze 24 walki Alego. Przyjaênili si´. Do dzisiaj nie ma problemów, by opowiadaç nawet o najbardziej pikantnych przygodach. Pewnego razu trafili do Meksyku. Wieczorem Ali oddalił si´ z imprezy w towarzystwie szeÊciu kobiet. Arum pozostał z jednà. Nad ranem Ali prosił, by do jego pokoju przyszła tak˝e ta siódma. Promotor wspomina te˝ innà histori´. Brown wpadł na pomysł szalony. Niedorzeczny. Był twardzielem i postanowił, ˝e zmierzy si´ w ringu z samym Alim. WymyÊlił, ˝e to Arum namówi pi´Êciarza. – ByliÊmy w Londynie – wspomina Arum. – Mówi´ Alemu, o co chodzi, a on na to: „Co Jimmy chce zrobiç?! Dawaj go tu”. UmówiliÊmy si´ w Hyde Parku, gdzie Ali lubił biegaç. – Jimmy, zrobimy tak – zaczàł Ali. – Spróbuj mnie uderzyç. Najmocniej, jak tylko potrafisz. I Brown próbował go trafiç, przez jakieÊ 30 sekund. Ali robił tylko uniki, taƒczył. Nie było szans, by dostał. Nagle sam doskoczył do Browna i dwa razy niezbyt mocno go trafił. – OK, nic wi´cej nie mów, zrozumiałem – powiedział Brown. Lista pi´Êciarzy, z którymi Arum współpracował od 1966 roku, jest imponujàca. Sà na niej m.in. Roberto Duran, George Foreman, Joe Frazier, Larry Holmes, Marvelous Marvin Hagler, Alexis Arguello, Carlos Monzon, Iran Barkley, Thomas Hearns, Sugar Ray Leonard, Ray Mancini, James Toney, Terry Norris, Rafael Ruelas, Gabriel Ruelas, Oscar De La Hoya, sà na niej tak˝e super walki – Hagler vs. Leonard, Chavez vs. De La Hoya, Holyfield vs. Foreman, Foreman vs. Moorer, Leonard vs. Hearns, Hagler vs. Hearns, Ali vs. Frazier II

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

P

rzyznał, że był to pierwszy pojedynek, jaki oglądał na żywo. Wcześniej zdarzało się, że w radio słuchał transmisji z walk Joe Louisa.


inside the game zdjęcia: Getty Images

oraz obydwie Ali vs. Spinks. Nikt inny w tym biznesie nie ma takich dokonaƒ. Długa i imponujàca lista bokserów i walk zwiastuje tak˝e długà list´ zatargów i konfliktów. Arum wojował chyba ze wszystkimi. Procesów nie zliczy. W 1995 roku musiał zapłaciç komisji stanowej w Nevadzie 125 tys. dolarów kary za prób´ przekupstwa urz´dnika. W styczniu 2004 roku FBI wkroczyło do jego biura. Arum był wtedy na wakacjach. Media spekulowały, ˝e szukano dowodów na prób´ ustawienia walki Oscara De La Hoi z Shanem Mosleyem. Da La Hoya ruszył z nim na wojn´, kiedy tylko zało˝ył własnà firm´ promotorskà. W wywiadach nazywa Aruma ramolem. W 2007 Floyd Mayweather oskar˝ył Aruma o zani˝anie wypłat i zaniedbania w akcjach marketingowych. WczeÊniej pracowali razem przez dekad´.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 40 /

M

ayweather długo oskarżał promotora o to, że nie chce jego walki z Pacquiao i jest winien temu, że rozmowy stoją w miejscu. Akurat to oskarżenie Aruma zabolało. Z finezją, bez mrugnięcia powieką, określił siebie kozłem ofiarnym. Według niego Manny od dawna zgadzał się na wszystko, czego chciał Floyd. – Nie chodziło o pieniàdze, a o strach Mayweathera przed pierwszà przegranà w karierze. Bał si´ pojedynku z Pacquiao. Nie chciał walczyç z maƒkutami, zwłaszcza takimi, którzy mogà go znokautowaç – odgryzał si´ w swoim stylu. Co dziwne, w tym konflikcie po stronie Aruma stanàł inny wielki promotor, Don King. Przez dekady walczyli ze sobà. King nie mógł darowaç rywalowi, ˝e ten zło˝ył na niego zeznanie przed sàdem federalnym, jakoby przekupił prezydenta federacji IBF. Po latach obydwaj stwierdzili, ˝e ta rywalizacja dobrze wpłyn´ła na boks. A bywało ostro. W 1999 roku miało dojÊç do walki De La Hoi z Feliksem Tito Trinidadem. By pomóc w dopi´ciu biznesu, wiceprezydent HBO Mark Taffet poleciał do Las Vegas, spotkaç si´ z Arumem i Kingiem. Negocjacje miały si´ odbyç w sali balowej. Problemem było to, ˝e panowie nie chcieli si´ do siebie odzywaç. Obydwaj zwracali si´ do Taffeta: „powiedz Bobowi to, powiedz Donowi tamto”. Kiedy w koƒcu przełamali lody, współpraca okazała si´ znakomita. Pomysł za pomysłem. Okazało si´, ˝e mo˝na! – Nie jestem obroƒcà Boba, jestem obroƒcà boksu – grzmiał King, kiedy Floyd oczerniał Aruma. – Oscar De La Hoya nie byłby takim promotorem, gdyby wczeÊniej nie miał u boku Aruma. Floyd Mayweather nie zarabiałby w firmie De La Hoi takich pieni´dzy, gdyby nie Bob Arum. Trzeba mu oddaç sprawiedliwoÊç.


raport

M

anny’ego Pacquiao pierwszy raz spotkał po jego walce z Erikiem Moralesem, w roku 2005.

– Wiedział, ˝e jest dobry, ale był jednowymiarowy, podejÊç, uderzyç lewà r´kà, odskoczyç. Post´p, jaki zrobił przez ten czas, jest niewiarygodny. On wykracza poza Êwiat sportu, podejmujà go w Stanach senatorowie, nawet prezydent. Boks powinien wykorzystywaç to, ˝e ma takiego ambasadora – nie kryje Arum. Kolejka sław po bilety na walk´ Manny’ego z Floydem jest bardzo długa. Stojà w niej i Will Smith, i Magic Johnson, i Jack Nicholson. Nazwisk przybywa. – Telefon dzwoni godzinami, wszyscy chcà biletów. Mog´ obiecaç jedno – nikt ich nie dostanie w prezencie, ka˝dy b´dzie musiał si´gnàç gł´boko do kieszeni – twierdzi Arum. Wierzy, ˝e promowany przez niego Pacquiao wygra przez nokaut. A jeÊli nie…? „Wczoraj kłamałem, ale dzisiaj mówi´ prawd´” – ten cytat przypisuje si´ właÊnie Arumowi, wi´c b´dzie mógł go ewentualnie u˝yç. W grudniu skoƒczył 83 lata. Nale˝y do Galerii Sław. To dzi´ki niemu Las Vegas nazywane jest Êwiatowà stolicà boksu. Zało˝ony przez

Rakietą nad kanionem

/ 41 /

Arum ma w swoim portfolio także promowanie wydarzeń przedziwnych. W 1974 roku Evel Knievel, zwany Ostatnim Gladiatorem, ogłosił, że w rakiecie skycycle X-2 przeleci nad Snake River Canyon w Idaho. Wszystko szło świetnie aż do dnia skoku, kiedy to ceny piwa dla zebranej publiczności gwałtownie skoczyły w górę. Rozpoczęły się rozruchy, rozszabrowano stoiska, ludzie zaczęli atakować wozy telewizyjne. Arum podobno wciągnął kokainę i kazał ochroniarzom strzelać w tłum. – Na szczęście mnie nie posłuchali. Moje życie mogło potoczyć się zupełnie inaczej – nie kryje dzisiaj. Podczas samej próby Knievel był bardzo zdenerwowany, za szybko wcisnął guzik uwalniający spadochron, skok się nie udał, ale dzięki temu bezpiecznie wylądował w wodzie.

niego Top Rank ma tam siedzib´ od 1986 roku. Przychody generowane przez firm´ majà solidny wpływ na ekonomi´ stanu Neveda. Ale gale organizuje na całym Êwiecie, sami wyliczyli, ˝e goÊcili w dwudziestu dwóch krajach. – Boks nie umarł, ma si´ znakomicie. Robienie walk w Stanach jest wielkà sprawà, ale staje si´ nudne, bo to nic innowacyjnego. Trzeba patrzeç dalej – twierdzi promotor. Jego trzecia ˝ona, Lovee, twierdzi, ˝e Bob na emerytur´ si´ nie wybiera. Wi´kszoÊç codziennych obowiàzków Top Ranku i tak przejàł jego pasierb, Todd DuBoef. Bob jest zarzàdcà. Wolny czas Arum stara si´ sp´dzaç aktywnie, nawet bardzo. Lubi sport. Gra w tenisa. Pływa. Ch´tnie bawi si´ z wnukami. Pasjami czyta – polityka, historia, to go interesuje. Chodzi do kina, ale ma te˝ imponujàcà kolekcj´ filmów z ukochanà Casablankà na czele. – Mel Brooks, Woody Allen, mog´ ich oglàdaç do koƒca ˝ycia i za ka˝dym razem p´kaç ze Êmiechu – zapewnia. – Interesuje mnie sztuka filmowa i ludzie filmu. Bywa, ˝e miewam z nimi kolacje, na przykład z Alem Pacino, który jest wielkim fanem boksu. Tak samo Christopher Walken. I Samuel Jackson. Bardzo interesujàcy ludzie.

W telewizji oglàda produkcje tylko jednej stacji – HBO. Rodzina Soprano, Seks w Wielkim MieÊcie, Deadwood. Do tego wiadomoÊci i sport. Sitcomu nie zaszczycił nigdy, nudzà go… reklamy. Nie znosi hip-hopu i heavy metalu. Słuchał, słucha i b´dzie słuchaç Beatlesów. Nie gardzi twórczoÊcià Roda Stewarta. A Frank Sinatra to mistrz. Tak, muzyka z tamtych lat nigdy nie umrze. Z tylu lat w boksie, z tylu walk, najmilej wspomina t´ z 1994 roku, kiedy blisko 46-letni George Foreman znokautował Michaela Moorera i znowu został mistrzem Êwiata. Zwyci´zca nie szalał z radoÊci, spokojnie ukl´knàł w naro˝niku. Arum przedzierał si´, by go wyÊciskaç. Najgorsze wspomnienia? – Kiedy bokser umiera po walce – mówi. – To rozdziera serce, powtarzam sobie wtedy – co ja do cholery robi´. Szczególnie pami´tam, kiedy Ray Mancini znokautował Deuk Koo Kima. To mnie zwaliło z nóg. W 2010 roku prze˝ył rodzinny dramat – jego syn John zginàł w wypadku podczas wspinaczki w górach. – Kiedy tracisz dziecko, tracisz cz´Êç siebie. Czas nie leczy ran – powiedział. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Dzisiaj – podobno – konfliktu mi´dzy pi´Êciarzem a jego byłym promotorem… nie ma. – Animozje? Z Floydem? Nic z tych rzeczy! – to zapewnienia Aruma. – Nigdy nie było problemów mi´dzy nami, a o rozstanie obwiniajcie mnie. To była sprawa pokoleniowa. Floyd namawiał mnie, bym si´gnàł po afroamerykaƒskà publicznoÊç, hip-hopowà. Nie widziałem siebie w tym projekcie, wi´c był dobry czas, by ka˝dy poszedł w swojà stron´. Nie zgadza si´, by walk´ Pacquiao – Mayweather porównywaç do legendarnego starcia Alego z Frazierem z roku 1974. Zbyt wiele ró˝ni te i tamte czasy. A wie, co mówi, bo wydarzenia sprzed ponad czterdziestu latach pami´ta dokładnie. – To był poniedziałek. Cały kraj si´ zatrzymał, nikt nie pracował. Nie wieczorem, nie po południu, od rana liczyła si´ tylko nadchodzàca walka. To była sprawa właÊciwe polityczna, Alemu zwrócono licencj´, odebranà za odmow´ słu˝by wojskowej i krytyk´ wojny w Wietnamie. Jak mo˝na to porównaç do tego, co dzieje si´ teraz? Wszystko jest inne. Nie było tylu kamer, nie było internetu, nie było portali, blogów, facebooka, twittera. ŁàcznoÊç ze Êwiatem zapewniły linie telefoniczne. Inny Êwiat. Na pierwszej konferencji przed walkà Manny’ego z Floydem zjawili si´ przedstawiciele siedmiuset mediów. Szaleƒstwo, nigdy nie uczestniczyłem w czymÊ takim – przyznał Arum.


inside the game

NA POCZĄTKU JEST GRZMOT tekst: Olgierd Kwiatkowski

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 42 /

Zdarzyło się to do tej pory dwukrotnie, by dwaj najsłynniejsi bokserscy konferansjerzy wspólnie stanęli w ringu, by poprowadzić walkę. W 1993 roku w unifikacyjnej walce kategorii junior muszej spotkali się Michael Carbajal i Humberto Gonzalez

wet modelingiem. åwiczył przez kilka lat boks i mocno interesował si´ tà dyscyplinà. Pewnego dnia, gdy oglàdajàc walk´, zwrócił uwag´, ˝e prezenter pomylił si´ przy ogłoszeniu wyniku, syn podpowiedział mu wtedy: „Tato, a mo˝e ty byÊ spróbował”. W 1982 roku postanowił sprawdziç si´ w nowej profesji. DziÊ jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych konferansjerów na Êwiecie. Za wieczór pracy bierze nawet 25 tys. dolarów. We Wrocławiu trzy lata temu otrzymał 15 tys. Anonsuje tak˝e walki we wrestlingu i UFC, był tak˝e zapraszany na finały NBA i Pucharu Stanleya. Jego osobowoÊcià ˝ywi si´ równie˝ kultura popularna. Wyst´puje w talk-showach, filmach (Rocky), a nawet w kreskówkach. Lennon Jr głos i umiej´tnoÊci prezentera odziedziczył po ojcu. Nie zamierzał jednak pójÊç w jego Êlady, skoƒczył studia – wydział psychologii. ierwotnie wydarzenie sezonu miał anonsowaç jedynie Ojciec przekonał go jednak do zawodu, który wprowadził ich obu Lennon jr, ale Carbajal poprosił o wyst´p Buffera. – To do bokserskiej Hall of Fame. Jego Êcie˝ka kariery nie pokrywała si´ z tà mój dobry przyjaciel, zawsze mi nieêle przy nim Buffera. Najpierw współpracował ze słynnym promotorem Donem Kinszło – mówił. Obaj bokserzy byli wówczas zwiàzani z jedgiem oraz z telewizjà Fox, krótko HBO, a do dziÊ jest zwiàzany z Showtinym promotorem Bobem Arumem i sprowadzenie obu me. I choç nie jest osobà tak rozchwytywanà w Êwiecie showbiznesu jak prezenterów do ringu nie było problemem. Carbajal wygrał walk´, ale jego konkurent, to działa równie˝ w innych sportach i dziedzinach, u˝ykomentowano nie tylko to, ale tak˝e wspólne pojawianie si´ Buffera cza głosu w filmach i grach komputerowych. i Lennona. „Czy słyszeliÊcie, ˝eby rywalizowali ze sobà sprzedawcy Trudno rozstrzygnàç, który z wielkich konferansjerów trzyma palm´ dzwonków” – pisał wówczas ironicznie „US Today”. W 2002 roku kopierwszeƒstwa. Obaj sà unikalni, majà niepowtarzalny styl. Buffer zamentarze były ju˝ pozbawione ironii. Chodziło bowiem o czysty biznes. wdzi´cza go urodzie w stylu Jamesa Bonda i powiedzeniu, które wymyObaj prezenterzy zapowiadali walk´ o mistrzostwo wagi ci´˝kiej LenÊlił wspólnie z Arumem na poczàtku lat 80. „let’get ready for rumble” noxa Lewisa z Mike’em Tysonem. Ka˝da ze stacji telewizyjnych chciała („przygotujmy si´ na grzmoty”). To nawiàzanie do słów Muhammada mieç bowiem swojego reprezentanta. Buffer, zwiàzany z HBO, anonsoAli „rumble, young Man, rumble” i komentujàcego jego walk´ Sala Marwał Brytyjczyka, Lennon, pracujàcy dla Showtime, Amerykanina. Pojeciano z ESPN, który zapowiedział jà „jesteÊmy gotowi na grzmoty”. Hadynek przez nokaut w ósmej rundzie wygrał Lewis, a zgodnie z wczesło, które Buffer zawsze wypowiada przed pojedynkiem, zostało zaÊniejszà umowà Buffer ogłosił nazwisko zwyci´zcy. strze˝one w urz´dzie patentowym. Co roku za naruszenie prawa autorHistoria współczesnego boksu dzieje si´ na ich oczach i z ich udziałem. skiego zgarnia wiele tysi´cy dolarów. To oni zapowiadajà najwa˝niejsze walki. LenLennon jr, konferansjer w typie urody Roberta non Jr wywoływał m.in. nazwiska Tysona, Redforda, uło˝onego Amerykanina, zasłynàł Evandera Holyfielda, Julio Cesara Chaveza, R U N D A równie oryginalnym, ale komercyjnym zawołaFelixa Trinidada. Buffer anonsował: Lewisa, niem „It’s show time” w nawiàzaniu do stacji teGeorge’a Foremana, Holyfielda, Michaela Molewizyjnej, którà reprezentuje. ore’a, Riddicka Bowe’a. Tego ostatniego podWalka Pacquiao z Mayweatherem zapowiada si´ czas walk z Andrzejem Gołotà. Był te˝ we Wrona pełne grzmotów widowisko, tak˝e ze strony cławiu w 2011 roku, kiedy Tomasz Adamek bił konferansjerów. Tak jak przed laty, obaj zwiàzani si´ z Witalijem Kliczko. Podział na to, kto kogo sà wrogimi obozami. Buffer zapowie Pacquiao, reprezentuje, wynika z telewizyjnych i meneLennon Jr – Mayweathera. W przypadku nokaud˝erskich kontraktów. tu werdykt ogłosi „zapiewajło” zwyci´zcy, Buffer na poczàtku swojej kariery trafił do grua po zakoƒczeniu dwunastu rund, obaj b´dà odpy Top Rank, którà zarzàdzał Bob Arum. Póêczytywaç wyniki naprzemiennie. I choç w poniej Êwiadczył usługi w Las Vegas Donaldowi wszechnej opinii faworytem starcia jest MayweTrumpowi, a od ponad dekady zwiàzany jest MICHAEL BUFFER ather, to w tej rundzie szala przechyla si´ w druz telewizjà HBO. Jest naturszczykiem. W młoJIMMY LENNON JR gà stron´. Buffer nigdy jeszcze z Lennonem Jr doÊci słu˝ył w armii – brał udział w wojnie konferansjerzy – w bezpoÊrednim starciu – nie przegrał. Ch w Wietnamie. Zajmował si´ te˝ handlem, a na-

P

9


raport

BIŻUTERIA BOKSERA tekst: Krzysztof Jordan

Choç taki sposób nagradzania najlepszych pi´Êciarzy stawał si´ coraz popularniejszy, do 1920 roku nie otrzymywali ich wszyscy. Cz´sto wr´czano je tylko wtedy, kiedy fani zdołali zebraç pieniàdze na takà pamiàtk´. Regularnie pasy dla najlepszych bokserów Êwiata zacz´to przyznawaç w 1926 roku. Była to inicjatywa Nata Fleischera, zało˝yciela fachowego magazynu „The Ring”. Przez ponad pół wieku były to jedne z najbardziej wartoÊciowych nagród sportowych. Straciły na znaczeniu i znikn´ły, kiedy namno˝yło si´ organizacji zrzeszajàcych pi´Êciarzy oraz kategorii wagowych. Obecnie pismo wyró˝nia tylko zawodników b´dàcych mistrzami swojej wagi ka˝dej z najwa˝niejszych federacji: International Boxing Federation, World Boxing Council, World Boxing Organization i World Boxing Association. Co ciekawe, wi´kszoÊç pasów, jakie wr´czono po najwa˝niejszych starydarzenie o niewyobra˝alnej, globalnej skali. Walciach w zawodowych ringach w ostatnich kilkudziesi´ciu latach, została ka b´dzie transmitowana na cały Êwiat. Musimy wykonana przez jednego człowieka, Ardasha Sahaghiana. To jubiler, któsprostaç zadaniu i przygotowaç coÊ wyjàtkowery w 1970 przystał na proÊb´ swojego ówczesnego szefa i zajàł si´ twogo – ogłosił. Sulaiman poczàtkowo chciał, by pas rzeniem nagród dla rozwijajàcych si´ organizacji bokserskich. dla zwyci´zcy pojedynku Amerykanina z Filipiƒ– Pasy sà jak du˝e kawałki skomplikowanej bi˝uterii albo rzeêby. Wczeczykiem zdobiony był platynà, diamentami bàdê szmaragdami. Na proÊniej pracowałem nad małymi Êwiecidełkami. Gdy zaproszono mnie jekt przeznaczył milion dolarów. Póêniej plan nieco si´ zmienił. O wydo tworzenia wi´kszych projektów, zgodziłem si´ bez wahania, bo miaglàdzie mistrzowskiego trofeum decydowali w internetowym głosowałem odpowiednie doÊwiadczenie. To było przeznaczenie, pasy stały si´ niu kibice. Do wyboru były dwie opcje: pas wykoƒczony szmaragdami moimi najwi´kszymi dziełami – mówi anonimowy do niedawna twórca. lub onyksem. Poprzednio WBC zadziwiła Êwiat dwa lata temu, prezenSahaghian pracował i pracuje dla wszystkich czterech wielkich grup boktujàc pas dla triumfatora walki mi´dzy Mayweatherem a Canelem Sauserskich. Trofea wykonane przez tego rumuƒskiego emigranta i dopieszlem Alvarezem. Po raz pierwszy został on wykonany z wykorzystaniem czone przez jego ˝on´ Nazel´ wznosili mi´dzy innymi Oscar De La Hoya, szczerego złota. W przeszłoÊci wyjàtkowe trofea przygotowywano Mike Tyson i Evander Holyfield. Powstajàce w manufakturze w New Jerprzy okazji pojedynków równie elektryzujàcych Êwiat: Muhammada sey dzieła majà 44 cale (około 110 cm) długoÊci i wa˝à mi´dzy 7 a 9 funAlego z Joe Frazierem oraz z Georgem Foremanem czy Oscara De La tów. Do obróbki skóry Sahaghian u˝ywa majàcej prawie sto lat maszyny Hoi z Julio Cesarem Chavezem i Tito Trinidadem. do szycia, a uło˝one na półkach w metalowych puszkach matryce i przyNie do koƒca wiadomo, skàd wziàł si´ zwyczaj nagradzania bokserskich pominajàce dzieła sztuki elementy dekoracyjne z daleka wyglàdajà jak rolmistrzów pasami. Zdaniem niektórych tradycja ta naÊladuje jeszcze czaki taÊmy filmowej. Produkty wiekowego rzemieÊlnika charakteryzujà si´ sy staro˝ytne. Inni uwa˝ajà, ˝e sà to zmodyfikowane symbole patronów misternymi zdobieniami i wielowymiarowoÊcià. Cz´sto sà te˝ indywiduwspierajàcych Êmiałków walczàcych na arenach. alizowane, a z pi´Êciarzami zostajà na zawsze. Pierwszà takà nagrodà oficjalnie wr´czonà zawodKiedy zawodnik przegrywa pojedynek i traci stanikowi za zasługi był pas dla angielskiego mistrza tus mistrza, mo˝e wydawaç si´, ˝e zaraz w ringu walki na gołe pi´Êci Thomasa Cribba. Gdy R U N D A oddaje pas nowemu czempionowi. Dzieje si´ jedw 1822 roku zakoƒczył on karier´, otrzymał pas nak inaczej. Pas po walce wraca do niego, a aktuwykonany ze skóry lwa i przyozdobiony srebrnà alnemu mistrzowi przekazuje si´ kolejny. klamrà. Inne trofeum tego typu w 1887 roku doTrofeum, które po walce w Las Vegas stanie si´ stał Amerykanin John L. Sullivan. Ulubieniec bowłasnoÊcià Mayweathera bàdê Pacquiao, postoƒczyków został przez nich uhonorowany pawstanie w jednym egzemplarzu. Ale nie oznacza sem wykonanym ze złoconych płyt, inkrustowato niepowtarzalnoÊci. W sklepach specjalizujànym 350 diamentami. Pieniàdze na jego wykonacych si´ w tego typu produktach za równowarnie – 10 tysi´cy ówczesnych dolarów – pochodzitoÊç kilku tysi´cy złotych ka˝dy mo˝e kupiç reły ze zbiórki przeprowadzonej wÊród mieszkaƒplik´ w zasadzie dowolnego pasa. Na internetoców miasta. W 1909 roku po raz pierwszy przywych portalach aukcyjnych takie gad˝ety sà doznano pas Lonsdale. Nazwa pochodzi od nazwist´pne ju˝ za kilkaset złotych. Z odrobinà fantaska brytyjskiego lorda, patrona Narodowego KluMISTRZOWSKI PAS zji i odpowiednio grubym portfelem mo˝na bu Sportowego i fana boksu. Sà one nadal wr´czatrofeum wi´c zebraç kolekcj´, jakiej nie b´dzie miał ˝ane mistrzowi ka˝dej kategorii wagowej w Wielden pi´Êciarz. Ch kiej Brytanii.

10

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

W

/ 43 /

Pas dla zwycięzcy Walki Stulecia ma być najdroższym trofeum w historii boksu zawodowego. Zapowiedział to – zaraz po potwierdzeniu informacji o starciu Mayweathera z Pacquiao – szef WBC Mauricio Sulaiman


inside the game R

U

N

D

A

11

DOLAROWY ZAWRÓT GŁOWY

TORT DO PODZIAŁU tekst:

Łukasz Madej

/ 44 /

pieniądze

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Od

pieniędzy, jakie towarzyszą „Walce Stulecia” czyli starciu najlepiej zarabiającego sportowca świata Floyda Mayweathera z milionerem z Filipin Manny’m Pacquiao może zakręcić się w głowie. Powód? Amerykanin, bez względu na wynik, na pewno zgarnie 120 milionów dolarów, Filipińczyk 80. A to jeszcze nie koniec, bo jeÊli w USA sprzeda˝ pojedynku w systemie pay-per-view przekroczy trzy miliony subskrybentów, obaj po-

dzielà si´ kolejnymi milionami. Zresztà, 200 mln to zagwarantowana ga˝a zawodników, ale w ogóle bud˝et imprezy byç mo˝e przekroczy nawet nieosiàgalne nigdy wczeÊniej pół miliarda dolarów. – Czy Êwiat oszalał? Hmm, zale˝y jak na to patrzeç. Pod wzgl´dem ogólnoludzkim, tak, to absolutne szaleƒstwo, nie bałbym si´ nawet u˝yç słowa schizofrenia – mówi Andrzej Wasilewski, szef najwi´kszej w Europie Êrodkowo-wschodniej grupy Sferis KnockOut Promotions. – Ale z drugiej strony, w kapitalizmie warunki dyktuje rynek. I to rynek stworzył te gigantyczne cyfry. Wie pan, tutaj nikt nikomu nie robi prezentu. Po prostu, walka

jest właÊnie na tyle wyceniana. Ludzie, którzy wykładajà a˝ tak ogromne pieniàdze, sà absolutnie przekonani, ˝e jeszcze na niej zarobià – dodaje. Warunki dyktuje rynek, a na nim głównà rol´ odgrywa telewizja: hitowe starcie w systemie pay-per-view wspólnie poka˝à, na co dzieƒ rywalizujàcy ze sobà, amerykaƒscy giganci, czyli zwiàzana z Mayweatherem Showtime oraz z Pacquiao – HBO. Szefowie obu stacji wykalkulowali, ˝e prawa do obejrzenia pojedynku zakupi a˝ trzy miliony gospodarstw domowych w USA, a ˝e koszt jednej usługi to rekordowe 100 dolarów, wi´c jeÊli plan si´ powiedzie, na konto obu nadawców wpłynie


raport

300 mln. Tyle tylko, ˝e nikt nie powiedział, ˝e sprzeda˝ nie wyniesie 4 czy nawet 5 mln subskrypcji. W takim wypadku sami pi´Êciarze mogliby zarobiç w sumie nawet 300 mln, przy podziale 180 mln dla Mayweathera i 120 dla Pacquiao. – MyÊl´, ˝e walka mo˝e sprzedaç właÊnie a˝ tyle pakietów. To zadziwiajàce, ale tym pojedynkiem interesujà si´ wszyscy. Nawet ci, którzy na co dzieƒ nie dyskutujà o boksie – powiedział niedawno w jednym z wywiadów promotor Filipiƒczyka Bob Arum. Plan wydaje si´ o tyle realny, ˝e raz – Amerykanie do systemu pay-per-view, w przeciwieƒstwie do Polaków, sà przyzwyczajeni, bo za oceanem niemal co weekend właÊnie w taki sposób mo˝na obejrzeç jakieÊ wydarzenie

a oczekiwanie tylko jeszcze bardziej wzbudziło zainteresowanie – przypomina. Nota bene, jeÊli wszystko pójdzie zgodnie z zamierzeniami organizatorów, Mayweather pobije własny rekord, bo jak do tej pory w całej historii najwi´cej kibiców ppv jako sposób oglàdania walki bokserskiej wybrało w 2007 roku, kiedy mierzył si´ z legendarnym Oscarem De La Hoyà, a usług´ wykupiono 2 400 000 razy. Wtedy dochód wyniósł 120 mln. Zresztà, Amerykanin nazywany jest królem pay-per-view, bo drugi w historii wynik tak˝e nale˝y do niego: 2 200 000 pakietów wykupiono podczas jego starcie z Saulem Alvarezem. Do tego wszystkiego, w sensie telewizji, dochodzi jeszcze sprzeda˝ praw pokazywania

ba zapłaciç nawet 100 tysi´cy dolarów, a ogólny przychód z tego tytułu powinien wynieÊç 74 miliony. To te˝ b´dzie niebotyczny wr´cz rekord, bo pod tym wzgl´dem najlepszym w historii zawodowego boksu wynikiem chwalili si´ organizatorzy walki, a jak˝e – Mayweathera z Alvarezem, kiedy za wejÊciówki zapłacono łàcznie 20 milionów dolarów. Mówi si´ tak˝e o tym, ˝e samo kasyno za fakt, i˝ walka odb´dzie si´ właÊnie w tym miejscu, zapłaciło 10 milionów, gdy przy innych walkach kwota ta oscylowała wokół 3 milionów dolarów. Zaci´ta walka toczyła si´ tak˝e w gronie sponsorów. Za prawo bycia jednym z głównych firma Tecate produkujàca piwo – i od lat wspie-

sportowe, a dwa – na pojedynek uwa˝anych za dwóch najlepszych pi´Êciarzy Êwiata bez podziału na kategorie wagowe, miłoÊnicy boksu czekajà ju˝ kilka lat. – Tam jest zupełnie inna mentalnoÊç, inne podejÊcie. Społeczeƒstwo amerykaƒskie wie, ˝e wszystko kosztuje. My byliÊmy wychowywani w innym systemie. Nie mówi´, który jest lepszy lub gorszy, po prostu w innym – dodaje Wasilewski. – W Êwiecie połàczonego sportu i show biznesu jest coÊ takiego, ˝e musi byç odpowiednia temperatura. Zgadzam si´, ˝e prawdopodobnie jeden i drugi zawodnik jest ju˝ poza swoim najlepszym czasem, ale wszyscy długo czekali właÊnie na ten pojedynek,

pojedynku w innych krajach: na mniejszych rynkach jak Polska, ale tak˝e bardzo du˝ych jak Ekwador, Meksyk, Brazylia, Filipiny. Prawa telewizyjne do pokazywania walki właÊnie w rodzinnym kraju Pacquiao, zostały sprzedane telewizji Solar za 10 milionów dolarów, co oczywiÊcie jest rekordem w historii jego walk. Generalnie, ten tak wyczekiwany pojedynek, b´dà mogli oglàdaç fani a˝ w 100 paƒstwach i z tego tytułu do bud˝etu walki mo˝e wpłynàç nawet 100 milionów dolarów. Osobna kwestia to bilety do hali MGM Grand Garden, która 2 maja b´dzie p´kaç w szwach. Ceny wejÊciówek mogà oszołomiç, bo za mo˝liwoÊç oglàdania zawodników spod ringu trze-

rajàca Pacquiao – zapłaciła a˝ 5,6 miliona dolarów, przebijajàc o 400 tysi´cy konkurencyjnà mark´ Corona, zwiàzanà z Mayweatherem. To tak˝e rekord, ale dopiero ta kwota pozwoliła, by to ich logo znalazło si´ w czasie walki i wszystkich zwiàzanych z nià wydarzeƒ obok znaków firmowych Top Rank, Mayweather Promotions, HBO, Showtime oraz MGM Grand. – Wyglàda na to, ˝e na walk´ zdecydowaliÊmy si´ w najlepszym mo˝liwym czasie. Pi´ç lat temu, gdy mogło ju˝ dojÊç do tej konfrontacji na pewno nie uzyskalibyÊmy takich cyfr – podsumował wpływy bud˝etowe Bob Arum. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 45 /

zdjęcia: Getty Images


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 46 /

inside the game

zdjęcia: Getty Images


raport R

U

N

D

A

12 AL HAYMON promotor

ZAGADKA

/ 47 /

CZŁOWIEK

M

ówią o nim, że jest Donem Kingiem nowego millenium, ale z legendarnym promotorem łączy go niewiele poza branżą, w której działa i miejscem urodzenia. Tak naprawdę jest jego całkowitym przeciwieństwem: King kochał afery i uwielbiał robić dookoła siebie mnóstwo szumu, on rozgłosu i skandali za wszelką cenę unika. Kim ty jesteś, Alu Haymonie? NajproÊciej odpowiedzieç na to pytanie tak: Al Haymon to dobiegajàcy szeÊçdziesiàtki rzutki biznesmen, doradca Floyda Mayweathera, w tej chwili najpot´˝niejsza postaç w Êwiatowym boksie. Mened˝er, do którego pi´Êciarze lgnà jak muchy do miodu – w tej chwili zarzàdza karierami blisko dwustu zawodników. Promotor, który podpisał długoletnie kontrakty z najwa˝niejszymi amerykaƒskimi telewizjami (ESPN, ABC, NBC, CBS) i jest w stanie, jak

zapowiada, zorganizowaç nawet sto gal rocznie. Wizjoner, który do góry nogami przewraca amerykaƒski rynek i któremu konkurencja wytyka monopolistyczne praktyki. Poza tym – człowiek-zagadka. „Jego firma nie ma strony internetowej. Rzadko korzysta z komputera, jest nieobecny w mediach społecznoÊciowych. Nie udziela wywiadów. Negocjacje prowadzi przez telefon. Ma garstk´ współpracowników i zaledwie dwa biura, cz´sto pracuje, siedzàc na kanapie w domu swojej matki. Na konferencjach prasowych chowa si´ za kulisami – dosłownie, jest człowiekiem z cienia”. Tak opisał go „Sports Illustrated”. To dlatego niektórzy nazywajà go Czarodziejem z krainy Oz. Albo Duchem. Czasem te˝ mówià: musi mieç magicznà szklanà kul´, bo potrafi przewidywaç przyszłoÊç. Ma te˝ jednak bardzo dobre wykształcenie – na Harvardzie studiował ekonomi´ – i wielkie doÊwiadczenie w biznesie. Zresztà bardzo ciekawe, bowiem zanim wkro-

czył w Êwiat boksu, co stało si´ w 2000 roku, przez lata zajmował si´ organizacjà wielkich koncertów w całych Stanach Zjednoczonych. Razem ze wspólnikiem przygotowali ich ponad tysiàc. Współpracowali z gwiazdami muzyki R&B: Whitney Houston, Bobby'm Brownem, Mary J. Blige, M. C. Hammerem i Gladys Knight. Ten biznes Haymon te˝ rozwinàł z rozmachem. Prowadził równolegle kilkanaÊcie firm, które zajmowały si´ niemal ka˝dym aspektem koniecznym przy przygotowywaniu tras koncertowych. Powód był prosty: posiadanie nad wszystkim kontroli i maksymalizacja zysków. Podobnie działa w boksie. Dlaczego zmienił bran˝´ – nie wiadomo. W prywatnych rozmowach miał podkreÊlaç, ˝e jest wielkim fanem boksu. Pi´Êciarzem był jego brat Bobby – jego karier´ w 1978 roku zakoƒczył nokautem w trzeciej rundzie Ray Sugar Leonard. Mo˝e wi´c to była pasja, mo˝e wielkie wyzwanie, a mo˝e po prostu dostrzegł sposób na zarobienie znacznie wi´kszych pieni´dzy.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Przemysław Franczak


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 48 /

J

ego pierwszym klientem był Vernon Forrest, mistrz świata WBC i IBF w kategorii półśredniej w 2009 roku został zastrzelony, gdy próbował powstrzymać dwóch rabusiów.

Haymon na poczàtku mówił podobno, ˝e to tylko jego hobby. Jednak szybko zyskał mark´ agenta (on sam woli słowo doradca, zresztà zarzuca mu si´ cz´sto, ˝e wbrew przepisom łàczy funkcj´ promotora i mened˝era), który dobrze troszczy si´ o swoich pi´Êciarzy. Ta opinia utrzymuje si´ do dziÊ, ba, nawet znaczàco nabrała na sile: po prostu ka˝dy pi´Êciarz wie, ju˝ nie tylko w USA, ˝e kontrakt z Haymonem oznacza wi´ksze wypłaty. – Gdybym był u Ala od poczàtku swojej kariery, dziÊ zapewne byłbym miliarderem – mówi Mayweather. Przydomek „Money”, czyli „Kasa”, zawdzi´cza właÊnie Haymonowi. – Nigdy nie widziałem w boksie biznesmena, który tak dbałby o interesy swoich zawodników – twierdzi Paul Malignaggi, mistrz Êwiata WBA w kategorii półÊredniej. KiedyÊ nale˝ał do krytyków Haymona, dziÊ z nim współpracuje. – Nie z ka˝dego oczywiÊcie zrobi Oscara De La Hoy´, bo to niemo˝liwe, ale potrafi maksymalnie wykorzystaç marketingowy potencjał ka˝dego pi´Êciarza i daç mu zarobiç. Porównujà go z Donem Kingiem, ale to pomyłka. Wielu bokserów przed walkami dzi´kowało Kingowi, podkreÊlało, ˝e sà tutaj tylko dzi´ki niemu, a potem nazywali go dupkiem i oszustem. Nie słyszałem za to, ˝eby jakiÊ zawodnik powiedział jedno złe słowo na Ala. Kolejny cytat z artykułu Sports Illustrated: „Na konferencji prasowej czterech z oÊmiu pi´Êciarzy podzi´kowało Bogu. Czterech Haymonowi. Jeden dzi´kował obu”. Pod wielkim wra˝eniem pochodzàcego z Cleveland Amerykanina jest te˝ Andrzej Wasilewski, szef grupy Sferis KnockOut Promotions, w ostatnich miesiàcach blisko współpracujàcy z „Haymon Boxing Management”. Dzi´ki temu ma rozkwitnàç amerykaƒska kariera m.in. Artura Szpilki. – BezpoÊredni kontakt miałem z nim raz, na co dzieƒ raczej rozmawiam i spotykam si´ z jego ludêmi – opowiada Wasilewski. – To bez wàtpienia wizjoner, przeinteligentny facet, nawiasem mówiàc bardzo sympatyczny. Jest perfekcjonistà, interesuje go ka˝dy detal. Anga˝uje si´ w ka˝dà sfer´ produkcji czy organizacji, bo chce wszystkiego dopilnowaç. To, co Haymon robi w amerykaƒskim boksie, nazywa „absolutnà rewolucjà”. – Swojà idee fix wyło˝ył mi w tej naszej jednej rozmowie. Zadał sobie proste pytanie: dlaczego amerykaƒskie telewizje płacà rocznie, powiedzmy, trzy miliardy dolarów za koszykówk´, cztery za baseball, a na boks wydajà znacznie mniej, bo tylko setki milionów. Jego teoria

brzmiała tak: boks ma du˝o wi´kszy potencjał, tylko w tej chwili nie jest produktem na odpowiednim poziomie. Bo w Ameryce działa dwudziestu promotorów, którzy wzajemnie biznesowo si´ naparzajà, którzy w wi´kszoÊci oszukujà zawodników i którzy nie dbajà o wizerunek dyscypliny. WymyÊlił wi´c, ˝eby z boksu zrobiç coÊ w rodzaju NBA. Gala co weekend, przejrzyste zasady, promocja na najwy˝szym, Êwiatowym poziomie – tłumaczy Wasilewski. Jeden ze starych współpracowników Haymona powiedział o nim tak: – Promocja i marketing to bardziej nauka ni˝ sztuka, ale Al potrafił to ze sobà połàczyç. Jest Stevem Jobsem tej dziedziny. Niedawno na antenie NBC zadebiutowała seria Premier Boxing Champions, dziecko Haymona. Fakt, ˝e zawodowy boks wrócił do ogólnodost´pnej telewizji, to te˝ jest jedna z jego magicznych sztuczek. Ró˝d˝ki jednak nie ma, czaruje Êwietnà intuicjà, sprytem i zmysłem negocjacyjnym. Wasilewski: – WczeÊniej nie dało si´ stworzyç odpowiedniego produktu, ka˝dy promotor szarpał w swojà stron´, ka˝da telewizja w swojà. A˝ pojawił si´ on i jednym ruchem r´ki doprowadził do walki Mayweather – Pacquiao. WczeÊniej nikt nie mógł tego zrobiç. Mówiono, ˝e za drogo, ˝e si´ nie opłaca. On przelicytował wszystkich i ju˝ teraz wiemy, ˝e si´ nie pomylił. To b´dzie dochodowa walka.

H

aymon, zgarniający ze stołu coraz większą część tortu, w oczywisty sposób zagroził interesom innych amerykańskich promotorów. Rósł tak szybko, że nawet nie byli w stanie zareagować. Owszem, były sądowe pozwy o nielegalne działania, były zarzuty, że podkupuje pięściarzy, ale dziś wszyscy, chcąc nie chcąc, muszą dostosować się do jego reguł. To on rządzi i dzieli. – Zobaczymy, dokàd nas to zaprowadzi – mówi Kathy Duva z agencji Main Events. – W starych promotorach ma zaciekłych wrogów – potwierdza Wasilewski. – To co on proponuje, sprawia, ˝e nie ma dla nich miejsca. Wszystko jest legalne, oficjalne, kontrakty le˝à na stole, sà badania antydopingowe. Haymon zburzył tamten stary Êwiat niedomówieƒ, podejrzeƒ, niejasnych rozliczeƒ. To powrót do korzeni wielkiego sportu, do korzeni boksu. Reszta amerykaƒskich promotorów wi´c teraz umiera, choç nie sàdz´, ˝eby celowo chciał ich dobijaç, bo i po co? Amerykaƒski boks rzeczywiÊcie podupadał. Haymon tchnàł w niego nowe ˝ycie, zaczàł opakowywaç w luksusowy papier. MyÊli o wszystkim, od A do Z. Ma nawet pomysł, ˝eby podczas walk zainstalowaç w r´kawicach

i na ciałach zawodników specjalne czujniki. Te pierwsze po to, ˝eby widzowie na ekranach telewizorów mogli widzieç sił´ i szybkoÊç ciosu. Te drugie miałyby zwi´kszyç bezpieczeƒstwo zawodników, badaç ich t´tno, poziom zm´czenia i odwodnienia. Wszystko po to, ˝eby zmniejszyç ryzyko ci´˝kich obra˝eƒ, zwłaszcza urazów mózgu. – Interesujà go nawet takie szczegóły. Podpisuje choçby umowy z uznanymi klinikami neurologicznymi, do których po ci´˝kich walkach zawodnicy sà wysyłani na badania na koszt promotorów – twierdzi Wasilewski. – On wyznaje dwie zasady: trzeba dbaç o zawodników i o kibiców. Pierwszym trzeba zapewniç komfort, bezpieczeƒstwo i godne pieniàdze, drugim – rozrywk´ na najwy˝szym poziomie. Dzi´ki temu wszyscy zarabiajà i wszyscy sà zadowoleni. Krótko mówiàc on po prostu cywilizuje boks w ka˝dym aspekcie. 83-letni dziÊ Don King, te˝ pochodzàcy z Cleveland, wypowiada si´ o nim przychylnie („Ten młody, zdolny człowiek”), ale pracy by raczej u niego nie znalazł. Nie tylko ze wzgl´du na to, ˝e wzbudzał kontrowersje i wielokrotnie posàdzany był o nieuczciwe praktyki. Na Êwiat, w którym promotor lansuje głównie siebie, skaczàc przed i po walce w ringu, Haymon patrzy bowiem ze wstr´tem. I mo˝e dlatego, ˝e sam ucieka przed mediami, rzadko daje si´ sfilmowaç czy nawet zrobiç sobie zdj´cie, na jego galach promotorzy majà zakaz wychodzenia na ring. Głównymi bohaterami majà byç zawodnicy, to oni majà błyszczeç. Stoi te˝ za tym biznesowy argument: im lepiej wypromowany zawodnik, tym wi´ksze zyski z kolejnych gal. No wi´c promotor, zgodnie z nazwà, ma promowaç. – Uwa˝am to za zdrowe, normalne. Jako promotor nie mam potrzeby wychodzenia na ring, choç istnieje, choç mo˝e teraz lepiej byłoby powiedzieç istniała, taka tradycja – uÊmiecha si´ Wasilewski. – W ogóle do wszystkich działaƒ Haymona podchodz´ entuzjastycznie. Kupuj´ t´ jego wizj´ w całoÊci.

N

iektórzy przewidują, że z czasem Haymon może zostać jedynym graczem na rynku, albo – co bardziej prawdopodobne – powstanie spółka giełdowa lub organizacja, coś na wzór NBA czy NFL, która będzie zajmować się amerykańskim boksem zawodowym. Byç mo˝e wtedy zniknà te˝ albo zostanà wchłoni´te federacje, o których pasy bijà si´ teraz pi´Êciarze. Jeszcze kilka lat temu trudno byłoby sobie coÊ takiego wyobraziç, a teraz? Rewolucja w ka˝dym razie ju˝ si´ rozpocz´ła. To, jak si´ skoƒczy, mo˝e wiedzieç chyba tylko Al Haymon. W koƒcu to on ma szklanà kul´. Ch


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 49 /

raport Getty Images

East news


inside the game

NEW

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 50 /

GYM Wychodz´ z mojego mieszkania w Harlemie. Jest 3.45 rano i, pomimo kalendarzowego pierwszego dnia wiosny, w Nowym Jorku pada Ênieg. Chc´ zdà˝yç na pierwsze minuty dnia w Gleason's Gym, która codziennie otwiera swe podwoje ju˝ o piàtej. Gdy docieram na miejsce wejÊcie do siłowni jest tak niepozorne, ˝e mijam je za pierwszym razem. Spodziewałem si´, ˝e b´dzie po amerykaƒsku, z pompà godnà najstarszej siłowni w USA, flagi, billboardy itp. Ale nic z tych rzeczy. WejÊcie to plastikowe szare drzwi ze zwyczajnym czerwonym logo Gleason’s Gym. Gdy wchodz´ po schodach na pierwsze pi´tro, wszystko wyglàda tak, jakby była to normalna nowojorska klatka schodowa. I taka te˝ jest sama siłownia. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Po bli˝szym przyjrzeniu si´ dostrzegam jednak

O R K tekst i zdj´cia: Luc Kordas

przy biurze całe Êciany wyło˝one zdj´ciami i plakatami, a wÊród nich właÊciciel klubu Êciskajàcy sobie r´ce z Oscarem De La Hoyà, Mikiem Tysonem czy Lennoxem Lewisem. Dookoła siłowni poustawiane szafki-szatnie z nazwiskami trenerów, które jeszcze mi nic nie mówià, ale wkrótce dowiem si´, ˝e wielu z nich nie tylko trenuje mistrzów Êwiata, ale tak˝e sami sà bokserskimi legendami z wieloma tytułami na koncie. Póki co w Êrodku jeszcze nikogo nie ma oprócz samego właÊciciela – Bruce’a Silverglade’a – otwierajàcego siłowni´ codziennie o piàtej, siedem dni w tygodniu. Legenda Gleason’s Gym zaczyna si´ w dzielnicy Bronx w 1937 roku. Powstaje dzi´ki bokserowi Roberto Gagliardi, który aby przypodobaç si´ w znaczàcej wi´kszoÊci irlandzkiej spo-


i zyskaç punkty. Zagaduj´ go o dzisiejszy stan boksu. Hector nie jest optymistà. – Mierda – mówi. – Dzisiaj bokserzy nie sà tak głodni sukcesu jak starzy mistrzowie. Dzisiaj Mayweather mówi, ˝e jest najlepszym bokserem w historii z niecałymi pi´çdziesi´cioma walkami na koncie. KiedyÊ La Motta koƒczył karier´ ze stu pi´çdziesi´cioma walkami, Sugar Ray Robinson miał ponad dwieÊcie. Zdanie to potwierdza Silverglade, który obserwował ze swojego biura treningi gigantów boksu ostatnich czterech dekad. Uwa˝a, ˝e dawni mistrzowie mieli nie tylko wi´cej doÊwiadczenia, ale te˝ byli po prostu lepszymi bokserami. – Dzisiaj Êwiat boksu prze˝ywa dołek, inne sporty odbierajà nam publik´, mi´dzy innymi MMA, sami zawodnicy sà cz´Êciej bardziej biznesmenami ni˝ bokserami, ale to si´ zmieni, gdy pojawi si´ nast´pny Muhammad Ali lub Mike Tyson. Wtedy Êwiat znowu zwróci wzrok na boks. To przychodzi falami. – No to jak to b´dzie drugiego maja? – pytam przysypiajàcego Hectora Roca. – B´dzie remis – mówi niespodziewanie. – Nie wiesz jak to jest? Jak b´dzie remis, to trzeba b´dzie zrobiç rewan˝ i wszyscy zarobià podwójnie. – Ale który z nich jest lepszy? – nie poddaj´ si´. Po chwili namysłu mówi. – Pacquiao. Floyd nie boksował nigdy z nikim, kto uderza ponad sto razy na rund´. Floyd jest lepszym bokserem, ale Pacquiao jest lepszym fighterem – koƒczy. W siłowni co par´ minut rytmicznie rozbrzmiewa sygnał odmierzajàcy bokserskie rundy lub interwały treningowe. Niesamowity to widok, gdy zawodnicy, którzy sekund´ temu wy˝ywali si´ z furià na ci´˝kich workach treningowych, nagle na dêwi´k sygnału ustajà i przez nast´pnà minut´ kołyszà si´ sapiàc jak zombie, a˝ do nast´pnego sygnału, kiedy przy dêwi´kach bijàcych o worki r´kawic i zagrzewajàcych do walki okrzyków wznawiany jest ten niezwykle ciekawy cykliczny taniec wokół ringu. Na jednej ze Êcian wisi plakat ogłaszajàcy styczniowà premier´ filmu Manny z Pacquiao w roli głównej. Gleason’s Gym to nie tylko bowiem siłownia, ale równie˝ plan filmowy. Kr´ci si´ tu tuziny reklam i robi setki sesji fotograficznych. Powstały tu filmy takie jak Midnight Run, The 10 Count, Rage of Angles czy wspomniane wczeÊniej Raging Bull i Million Dollar Baby. Aktorzy tacy jak Robert De Niro,

Wesley Snipes czy wspomniana wczeÊniej Swank trenowali tu do swoich ról. Dosłownie. Dzisiaj kr´cone sà tu nawet sitcomy. Pomimo sceptycznej wizji boksu prezentowanej przez lokalnych wyjadaczy, Gleason’s Gym radzi sobie całkiem dobrze. Ze swoimi 130 m2 i pracujàcymi tam regularnie wieloma legendami siłownia jest bokserskim rajem. Ma cztery pełnowymiarowe ringi, z czego jeden przeznaczony jest dla zawodników wolnej amerykanki, którzy przychodzà tam nie tylko trenowaç, ale równie˝ braç udział w amatorskich zawodach. 1050 członków, z których 450 to zawodowi bokserzy. Tu historia miesza si´ z teraêniejszoÊcià na ka˝dym kroku. Nawet niektóre sprz´ty sà historià samà w sobie, tak jak na przykład uchwyt z gruszkà bokserskà, której u˝ywał sam Jack Dempsey! Ci´˝ka, drewniana konstrukcja majàca ponad 90 lat – osiàgn´ła status antyku. Działa jednak bez zarzutu i jest nadal bardzo popularna wÊród bywalców siłowni. Gleason’s Gym stała si´ symbolem boksu. Przez lata reputacja setek championów jakich wychowała sprawiła, ˝e dziÊ miejsce to uwa˝ane jest za mekk´ pi´Êciarskiego Êwiata. W ostatnich dekadach zacz´ła pojawiaç si´ tu nowa klientela, bankierzy, modele i modelki lub aktorzy widziani sà boksujàcy obok mistrzów Êwiata, ale równie˝ i zwykłych mieszkaƒców Brooklynu, którzy przychodzà tutaj po swojà codziennà dawk´ fitnessu. DziÊ miesi´czna opłata za członkostwo wynosi 85 dolarów. Profesjonalni bokserzy najcz´Êciej pochodzà z ubo˝szej klasy społecznej. Boks to sport klas ni˝szych, które u˝ywały go przez lata, aby wyrwaç si´ z biedy, uciec od wi´zienia i beznadziei ˝ycia w getcie. Jednak dziÊ niezale˝nie skàd i kim jesteÊ, nawet z pozycji obserwatora, w siłowni czuje si´ atmosfer´ równoÊci i akceptacji. Wszyscy uwa˝ajà si´ przede wszystkim za bokserów, ró˝nice społeczno-ekonomiczne znikajà. Pod wieloma wzgl´dami Gleason’s Gym stanowi mikrokosmos społeczeƒstwa, demokratyczny tygiel ró˝nych kultur i klas, których łàczy fascynacja boksem. Na jednej ze Êcian Gleason’s Gym wisi liczàcy sobie ponad dwa tysiàce lat cytat z Eneidy Wergiliusza: „Ktokolwiek ma odwag´ i silnego w piersi ducha, niechaj wystàpi, zało˝y r´kawice i podniesie r´ce.” – Słowa te – mówi mi Bruce Silverglade – sà wyryte w pami´ci wielu przychodzàcych tu ludzi, bo odzwierciedlajà, czym jest dzisiaj Gleason’s Gym. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

łecznoÊci bokserów Nowego Jorku, zmienia imi´ na Bobby Gleason. Bokserzy płacà wtedy 2 dolary za miesiàc, a czasy sà ci´˝kie. WłaÊciciel, aby si´ utrzymaç, jeêdzi nocami na taksówce. Siłownia dwukrotnie zmienia swojà siedzib´, w 1974 roku przenosi si´ na Manhattan, by dziesi´ç lat póêniej osiàÊç przy 77 Front Street tu˝ pod mostem Brooklyƒskim, gdzie znajduje si´ do dnia dzisiejszego. W tym czasie trenowało tu ponad 150 mistrzów Êwiata, wÊród nich giganci tacy jak Muhammad Ali czy Mike Tyson. Pierwszym mistrzem był Jake La Motta znany jako Raging Bull. To jego w filmie WÊciekły Byk grał Robert De Niro i to tutaj kr´cone były niektóre uj´cia. Cassius Clay trenował tu przed pierwszà walkà z Sonny’m Listonem w 1964 roku. Było to owo sensacyjne starcie, gdy zdobył mistrzostwo Êwiata wagi ci´˝kiej po tym, jak Liston nie podniósł si´ ze swojego naro˝nika na siódmà rund´. Kolejnym gigantem trenujàcym tu był trzykrotny mistrz Êwiata Roberto Duran, który przyciàgał do Gleason’s Gym dziesiàtki fanów – raz zgromadziło ich si´ pod siłownià tylu, ˝e trzeba było zamknàç całà ulic´. Dzisiaj trenuje tu kilku obecnych mistrzów Êwiata, choç wi´kszoÊç z nich to kobiety. Ju˝ pierwszego dnia tu˝ przed 6 rano zjawia si´ Heather „The Heat” Hardy, mistrzyni Êwiata w wadze superkoguciej, wkrótce poznaj´ te˝ Alicie Ashely, obecnà mistrzyni´ Êwiata WBC w wadze koguciej. Gleason’s Gym to dom nie tylko legendarnych zawodników, ale równie˝ i 81. trenerów. WÊród nich John Douglas, który boksował dla amerykaƒskiej dru˝yny olimpijskiej w Atlancie, Devon Cormack, trzykrotny mistrz Êwiata w kickboxingu, ale równie˝ i starsza gwardia, taka jak 75-letni dziÊ panameƒczyk Hector Roca zwiàzany z boksem od ponad pół wieku. Trenował wielu mistrzów Êwiata, wÊród nich sà Buddy McGirt, Junior Jones i Arturo „Thunder” Gatti. DziÊ ma status celebryty dzi´ki swojej roli osobistego trenera dwukrotnej zdobywczyni Oscara Hilary Swank, przygotowujàcej si´ w Gleason’s Gym do oskarowej roli w Million Dollar Baby. Gdy przechodz´ obok niego, zauwa˝a mojà koszulk´ z Tour de France. – ByłeÊ tam? – pyta. – Jechałem tam w siedemdziesiàtym pierwszym – wspomina mimochodem. Jak si´ okazuje Roca był równie˝ kolarzem, zanim przeprowadził si´ do USA. Przechodz´ na hiszpaƒski, aby łatwiej si´ komunikowaç

/ 51 /

reportaż


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 52 /

inside the game

W nowojorskim Gleason’s Gym Luc Kordas spędził tydzień, fotografując specjalnie dla nas legendę i codzienność miejsca, które żyje boksem od świtu do zmroku


O R K

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 53 /

fotografie

NEW

GYM


/ 54 /

inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Właściciel Gleason’s Gym, w charakterystycznej dla siebie zielonej kurtce z logiem siłowni, obserwuje poczynania bokserów z obwieszonego zdjęciami biura


fotografie

/ 55 /

Rękawice bokserskie w jednej z szafek

Najwięcej bokserów przychodzi do siłowni popołudniami

NEW

Manny Pacquiao obserwuje z plakatu trening w Gleason’s Gym

O R K

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

GYM


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 56 /

inside the game

Tors jamajskiego boksera po półtoragodzinnym treningu


fotografie

/ 57 /

Zapaśnik „The Fear” pozuje tuż przed walką

Bokser podczas porannego treningu

NEW

Trener Tony Baldwin

O R K

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

GYM


/ 58 /

inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Rozwalił mi nos skurczybyk! Bokser-amator patrzy z niedowierzaniem na swój rozbity nos w szatni Gleason’s Gym


fotografie

/ 59 /

John Douglas – były olimpijski bokser a dziś trener – ćwiczy z jednym z lepiej obecnie zapowiadających się bokserów młodego pokolenia

Devon Cormack, trzykrotny mistrz kickboxingu, poprawia kask swojej podopiecznej, mistrzyni świata Heather Hardy

NEW

Bokser trenuje przed lustrem walcząc z „cieniem”

O R K

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

GYM


inside the game

To nie twoja wina Ray

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 60 /

BOOM! FROM THE „BOOM BOOM” – WYKRZYKNĄŁ KOMENTATOR TELEWIZJI CBS, KIEDY RAY MANCINI POTĘŻNYM CIOSEM ZNOKAUTOWAŁ KIMA DUK-KOO. CZTERY DNI PÓŹNIEJ KOREAŃSKI PIĘŚCIARZ ZMARŁ W SZPITALU Z POWODU OBRAŻEŃ MÓZGU


historia

tekst: Jakub Wasiak

/ 61 /

Getty Images

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

N

iełatwo opisywaç ten pojedynek w oderwaniu od tragicznego finału, ale komentatorzy byli zgodni – to było epickie widowisko, prawdziwa wojna, kwintesencja tego, co w boksie dobre i złe. 13 (nomen omen) listopada 1982 na trybunach wokół ringu przy hotelu Caesars Palace w Las Vegas zasiadło około szeÊciu i pół tysiàca widzów. Walka o mistrzostwo Êwiata federacji WBA w wadze lekkiej zapowiadała si´ atrakcyjnie, choç wi´kszoÊç spodziewała si´ jednostronnego pojedynku. Młodszy, ale bardziej doÊwiadczony Ray „Boom Boom” Mancini, który po raz drugi stawał do obrony tytułu, był wyraênym faworytem. Szerzej nieznany pretendent Kim Duk-koo nie robił na kibicach wi´kszego wra˝enia. Był to jego pierwszy wyst´p w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy Mancini był bokserskim celebrytà przyciàgajàcym uwag´ znanych i lubianych, jak choçby Bill Cosby, czy Frank Sinatra, którzy tego dnia równie˝ zasiedli na widowni. Kim przyleciał do Las Vegas kilka dni wczeÊniej. Du˝e wra˝enie zrobiły na nim szerokie autostrady, kolorowe neony i przepych stolicy hazardu. Sam pochodził z biednej rodziny, dlatego skromna ga˝a dwudziestu tysi´cy dolarów była dla niego niewyobra˝alnà kwotà. O determinacji i nastawieniu Kim Duk-koo Êwiadczyły napisy, które wykonał na kloszach


inside the game lamp w hotelowym pokoju. „Zabij lub zgiƒ”. Sporo pisano o nietypowych metodach treningu – uderzaniu młotem w opon´ – i specyficznej diecie polegajàcej na zajadaniu si´ ˝eƒ-szeniem i czosnkiem.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 62 /

W

alk´ transmitowała stacja CBS. Komentował jà Tim Ryan, a w gronie ekspertów znaleêli si´ Sugar Ray Leonard, najlepszy bokser dekady lat 80. oraz Gil Clancy, trener pracujàcy mi´dzy innymi z Alim, Joe Frazierem czy Goergem Foremanem. Arbitrem ringowym był Richard Green, który ju˝ wczeÊniej s´dziował mistrzowskà walk´ Manciniego. Gdy tłumaczył pi´Êciarzom zasady pojedynku, Kim spoglàdał na rywala, a Ray uciekał wzrokiem w dół. W koƒcu ruszyli. Od poczàtku walki widaç było, ˝e ˝aden z jej uczestników tanio skóry nie sprzeda. Obaj walczyli bardzo agresywnie, ofensywnie i widowiskowo. Poczàtek rundy nale˝ał zazwyczaj do Manciniego, który wyprowadzał ciosy z szybkoÊcià karabinu maszynowego. Jednak pod koniec starcia Kim Duk-koo odzyskiwał wigor i rzucał si´ do szaleƒczego ataku. Był taki moment w trzeciej rundzie, kiedy Mancini zrobił wszystko, co powinien – wyprowadził seri´ ciosów, która powinna zakoƒczyç walk´, a przynajmniej powaliç rywala na deski. Kim tylko odepchnàł go od siebie i uniósł r´ce w gór´ wymachujàc nimi, jakby chciał pobudziç widzów, jakby domagał si´ jeszcze wi´cej, jakby krzyczał – no co ty stary, chcesz mnie głaskaç? Kiedy bokser zadaje swoje najlepsze ciosy, a te nie robià na rywalu ˝adnego wra˝enia, powinieneÊ odpuÊciç. Mancini był tego bliski. Rozerwane ucho, opuchni´te oko, p´kajàca z bólu, opuchni´ta dłoƒ. Ciało mówiło: DoÊç! Ale przecie˝ Mancini nie odpuszcza. Wraz z upływem czasu walka stawała si´ coraz

bardziej brutalna. Po piàtej rundzie złe przeczucie tkn´ło eksperta CBS, trenera Gila Clancy’ego. Miał dobrze w pami´ci rok 1962 i Madison Square Garden. Jego podopieczny Emile Griffith walczył wówczas z Bennym „Kidem” Paretem. W dwunastej rundzie przyparł rywala do lin i zaczàł okładaç pot´˝nymi ciosami. Tracàcy przytomnoÊç Paret powinien ju˝ dawno upaÊç, ale nie mógł, bo opierał si´ o liny… W koƒcu s´dzia przerwał walk´, ale było za póêno. „Kid” Paret zmarł w szpitalu dziesi´ç dni póêniej, nie odzyskawszy przytomnoÊci. – W tej walce coÊ si´ stanie – Clancy szepnàł do kolegów z CBS.

S

łaniajàcy si´ na nogach, zalani krwià i potem, zm´czeni, opuchni´ci, ju˝ nie powinni walczyç, ale nie mogli przestaç. Wyrównany do dziesiàtej rundy pojedynek, od jedenastej zaczàł zmieniaç oblicze. „Boom Boom” Mancini okazał si´ lepiej przygotowany pod wzgl´dem atletycznym. Poza tym Kim Duk-koo nigdy nie walczył pi´tnastorundowego pojedynku. W trzynastej rundzie Mancini przypuÊcił frontalny atak, zadajàc rywalowi 39 ciosów z rz´du i nie przyjmujàc ani jednego. Niezmordowany Kim Duk-koo przetrzymał atak. Jego twarz przypominała krwawà, nieludzkà mask´. – MogliÊcie o nim wczeÊniej nie słyszeç, ale po tym pojedynku go zapami´tacie – rzekł z uznaniem Tim Ryan. W czternastej rundzie Ray ruszył szybko do Êrodka ringu, ale po chwili uciekł w prawo i z tej pozycji zaatakował. Kim próbował odpowiedzieç, ale nie trafił. Zachwiał si´. Ray musiał to wykorzystaç. Pot´˝ny prawy doszedł celu, równie mocny lewy musnàł podbródek i w koƒcu strzał z armaty prosto w odsłoni´tà twarz rywala. Boom! From The „Boom Boom.

Kim Duk-koo upadł na plecy, uderzajàc głowà w podło˝e. S´dzia Green rozpoczàł liczenie z niedowierzaniem patrzàc, ˝e Kim próbuje wstaç. Ten kl´czàc, niemal na Êlepo szukał lin. Chwycił si´ i heroicznym czynem dêwignàł ciało. Ale ono nie chciało ju˝ słuchaç. Green widział, co si´ dzieje. Szybko zakoƒczył walk´ i trzymał w obj´ciach słaniajàcego si´ Koreaƒczyka. Tymczasem ring zaczàł zapełniaç si´ ludêmi. Ray Mancini pow´drował w gór´ i triumfował. Jego ojciec Lenny, siedzàcy przy ringu, ucałował ˝on´ i wstał, odbieraç gratulacje. Ray chciał podzi´kowaç Kimowi, ale nie mógł przebiç si´ przez ludzi, którzy otaczali coraz gorzej wyglàdajàcego Koreaƒczyka. Rozszerzone êrenice, zwalniajàcy puls, bezwładne ciało… KtoÊ podał nosze. Szybko uło˝ono na nich nieprzytomnego boksera i przewieziono na ostry dy˝ur w Desert Springs Hospital. Neurochirurg, doktor Lonnie Hammargren widział, ˝e pacjent jest w bardzo ci´˝kim stanie. Jego obawy si´ potwierdziły, z p´kni´tego naczynia krwionoÊnego wyciekło do mózgu około 100 mililitrów krwi. Podczas dwu i półgodzinnej operacji lekarz usunàł krwiaka, ale Kim nie reagował. W tym czasie Ray le˝ał i odpoczywał otoczony rodzinà i obło˝ony lodem. Bolał go ka˝dy skrawek ciała, a przecie˝ miał Êwi´towaç triumf podczas koncertu Franka Sinatry. Do pokoju wszedł Tim O’Neill, bliski rodzinie ksiàdz z rodzinnego Youngstown. Jego twarz nie zwiastowała dobrych wiadomoÊci. – Jest w złym stanie. Bardzo złym – powiedział smutno.

R

ay nie umiał si´ cieszyç. Był zwyci´zcà, a czuł si´ winny. Nastàpiły potworne godziny oczekiwania. Ojciec O’Neill odprawił msz´ w hotelu Tropicana. Ray oparł głow´ na banda˝ach i modlił si´.


historia

Ś

mierç Kim Duk-koo była szokiem, z którym nie wszyscy potrafili sobie poradziç. Kilka miesi´cy po tej tragedii matka boksera popełniła samobójstwo. Pogrà˝ona w depresji i smutku, nie potrafiła pogodziç si´ z odejÊciem z syna i z faktem, i˝ głównym zaj´ciem rodziny było dzielenie pieni´dzy pozostałych po jej dziecku. W 1983 roku w północnej cz´Êci Las Vegas znaleziono ciało Richarda Greene’a. S´dzia ringowy tak˝e odebrał sobie ˝ycie, choç do dziÊ nie wiadomo na pewno, czy miało to zwiàzek z feralnà walkà. W Korei pozostała narzeczona Kima Lee

Young-Me, która w momencie walki była z nim w cià˝y. Siedem miesi´cy po jego Êmierci urodziła syna. Gdy miał dziewi´ç lat usłyszał od matki histori´ swego ojca. Za ˝ycia właÊciwie nieznany, po tragicznej Êmierci stał si´ legendà. O Kim Duk-koo pisano piosenki, kr´cono o nim filmy. Paradoksalnie dramatyczna historia spowodowała wzrost zainteresowania boksem w Korei, a tak˝e Koreà na Êwiecie. Kulminacjà obu trendów były igrzyska olimpijskie w Seulu, szeroko komentowane, tak˝e za sprawà bokserskiego skandalu. Po jednej z walk koreaƒskiego pi´Êciarza doszło do awantury w ringu, podczas której niemal zlinczowano arbitra. Boks nie miał wi´c dobrej prasy, tracił na popularnoÊci, a˝ w 1992 roku zamkni´to treningowà sal´, w której Kim Duk-koo stawiał pierwsze kroki. To był symboliczny koniec pewnej epoki.

B

okserska droga Raya Manciniego wyglàdała zupełnie inaczej. Tak naprawd´ rozpoczàł jà jego ojciec, Lenny, pierwotny „Boom Boom” Mancini, który pod koniec lat 30. XX wieku był Êwietnie zapowiadajàcym si´ pi´Êciarzem. Gdy liczył na mo˝liwoÊç walki o mistrzostwo Êwiata, w jego ˝ycia wdarła si´ II wojna Êwiatowa. Wezwany do słu˝by trafił na front we Francji, a pod Metz został powa˝nie ranny. Próbował, ale nigdy nie wrócił do pełni formy. Bokserskie marzenia musiał odło˝yç na półk´, przynajmniej do czasu narodzin dzieci. Ray przyszedł na Êwiat w 1961 roku w Youngstown, przemysłowym mieÊcie w Ohio. Zbudowane na w´glu i rudach ˝elaza, uzale˝nione było od gospodarczej koniunktury. W latach 60. t´tniło ˝yciem i pulsowało rytmem hut i fabryk. W latach 70. podupadło, pozostawiajàc zrujnowane zakłady, zdewastowane hangary i robotników bez pracy. Ludzie masowo opuszczali Youngstown,

/ 63 /

T

ragedia wstrzàsn´ła Êwiatem. Natychmiast pojawiły si´ głosy nawołujàce do zakazania boksu. Wszak walka była pokazywana na ˝ywo i miliony Amerykanów widziały w telewizji, jak człowiek ginie od ciosu innego człowieka. Padły pytania i oskar˝enia. W jaki sposób nikomu nieznany bokser z Korei znalazł si´ na szczycie listy pretendentów WBA? Przecie˝ „Ring Magazine” nie miał go nawet w czołowej dziesiàtce rankingu. Przecie˝ Kim Duk-koo nie pokonał wczeÊniej ˝adnego znanego boksera. Nigdy nie brał udziału w pi´tnastorundowym pojedynku. Nigdy nie walczył w Stanach Zjednoczonych. Był odwodniony, bo do ostatniej chwili zbijał wag´, aby zmieÊciç si´ w limicie. Generalnie – w ogóle nie powinno go byç w ringu. Ale skoro ju˝ si´ znalazł, dlaczego walczył do upadłego? Dlaczego, widzàc w jakim kierunku to zmierza, nie poddał si´? Dlaczego szedł jak na zatracenie? Mo˝na próbowaç szukaç odpowiedzi na pytania w przeszłoÊci boksera, choç wiele faktów z jego ˝ycia spowija mgła. Wiadomo, ˝e urodził si´ w le˝àcym nad Morzem Japoƒskim Goseong. Ale ju˝ przy dacie urodzin rozbie˝noÊci si´gajà kilku lat. Najpewniejsza to 1955 rok, a wi´c niedługo po zakoƒczeniu wojny koreaƒskiej. Korea Południowa nale˝ała wówczas do najbiedniejszych paƒstw Êwiata, a Kim dorastał w skrajnej n´dzy. W wieku dwóch lat stracił ojca, niedługo potem opuÊcił Goseong

i osiadł z matkà w małej wiosce Banam, tu˝ nad morzem. Poletko ry˝u, stara łajba, chatka z przeciekajàcym dachem – tak wyglàdało jego dzieciƒstwo. Gdy było ciepło, łowił ryby, jesienià zdarzało mu si´ jadaç sma˝onà szaraƒcz´. Szkoły nie lubił, bo koledzy wyÊmiewali si´ z jego wytartych ubraƒ, z tego, ˝e chodzi głodny, a jego matka ma ju˝ trzeciego m´˝a. Wstyd i frustracja narastały, a˝ wreszcie, gdy miał kilkanaÊcie lat, wyjechał do Seulu szukaç szcz´Êcia. Na poczàtku mieszkał pod mostem, sprzedawał długopisy, był pucybutem i spawaczem. Jego ˝ycie zmieniło si´ w 1974 roku, kiedy na wystawie sklepu z telewizorami zobaczył relacj´ z walki znanego w Korei boksera Kima Hyun-Chi. Gdy dowiedział si´, ˝e pi´Êciarz otwiera sal´ treningowà, jako jeden z pierwszych zapukał do drzwi. Było to idealne miejsce na odreagowanie złych emocji, a tak˝e – na co po cichu liczył Kim – na zdobycie zaj´cia, które przynosi pieniàdze. Nie od razu dostrze˝ono w nim materiał na mistrza, nie miał mocnego ciosu. Nadrabiał ambicjà. Gdy ktoÊ biegał 10 okrà˝eƒ wokół stadionu, on robił 20. Trenował ci´˝ej i dłu˝ej ni˝ inni. W 1978 roku rozpoczàł karier´ zawodowà…

zdjęcia: Getty Images

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Z Seulu przybyli specjaliÊci od akupunktury. Wbili w ciało Kima Duk-koo 40 igieł, ale terapia nie przyniosła efektu. Do Las Vegas przyleciała Yang Sun-Nyo, matka boksera. – Obudê si´, synku – prosiła. Nie posłuchał. 17 listopada odłàczono aparatur´ podtrzymujàcà ˝ycie i oficjalnie uznano boksera za zmarłego.


inside the game ale Ray nie chciał wyje˝d˝aç. Kochał swoje miasto. Po matce odziedziczył irlandzkà dyscyplin´, a po ojcu włoski temperament i miłoÊç do boksu. Wieczorami w piwnicy przeglàdał po˝ółkłe wycinki z gazet, z wypiekami na twarzy czytał opisy walk ojca i marzył o tym, by wyÊniç jego niespełniony sen – zostaç mistrzem.

W

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 64 /

1979 roku Ray Mancini miał na koncie 43 zwyci´stwa w boksie amatorskim i otwartà drog´ do zawodowego ringu. OpuÊcił rodzinne miasto, przebojem wdzierał si´ na bokserskie salony i udowadniał,

˝e w pełni zasługuje na przydomek „Boom Boom”. Ludzie pokochali jego agresywny styl walki, a mened˝er doÊç szybko podpisał kontrakt z telewizjà CBS. Kiedy dostał szans´ walki o tytuł, niektórzy twierdzili, ˝e za szybko. – Spytajcie mojego ojca ile takich szans dostaje si´ w ˝yciu – odparł i pojechał do Atlantic City walczyç z Alexisem Arguello. Utytułowany rywal z Nikaragui okazał si´ lepszy, a po walce pocieszał Raya niczym starszy brat. – KtóregoÊ dnia te˝ b´dziesz mistrzem – rzekł jak prorok. KtóryÊ dzieƒ nadszedł 8 maja 1982 roku. W kasynie Alladin Mancini pokonał Arturo

Friasa w walce, która trwała niecałà rund´, a emocjami mogła obdarowaç kilka pojedynków. „Boom Boom” zdetronizował mistrza, zadajàc mu około 40 ciosów w ciàgu 20 sekund. Nie krył łez, kiedy obejmował wzruszonych rodziców. – Zdobyłem ten tytuł dla ciebie tato – łkał. Pół roku póêniej zmieniło si´ wszystko. Po walce z Kimem w jednej chwili Ray został zepchni´ty do czeluÊci. Telewizje straciły zainteresowanie, reklamodawcy si´ odsun´li. On sam, by nie pogrà˝yç si´ w depresji, próbował walczyç dalej. W lutym 1983 roku poleciał do Włoch na kolejny


historia

Buffera. Ray walczył dzielnie, ale przegrał w czternastej rundzie przez techniczny nokaut. Po kolejnych dwóch pora˝kach zakoƒczył karier´, majàc zaledwie 24 lata. Na ring próbował wracaç dwa razy – w 1989 roku przegrał z Hectorem Camacho, a trzy lata póêniej z Gregiem Haugenem. To był definitywny koniec.

T

ak naprawd´ Ray od dłu˝szego czasu szukał innego sposobu na ˝ycie. Boks nie sprawiał mu radoÊci, a nie miał siły przy ka˝dej okazji odpowiadaç na pytania zwiàzane z przeszłoÊcià.

Mieszkajàc w Los Angeles Mancini wciàgnàł si´ w przemysł filmowy. Próbował sił w aktorstwie, zajàł si´ produkcjà filmów. Dokumentem „Youngstown – Still Standing” oddał hołd rodzinnemu miastu. Zaprzyjaênił si´ z dramatopisarzem Davidem Mametem i aktorem Edem O’Neillem. W Seulu wziàł udział w premierze koreaƒskiego filmu „Champion” o Kim Duk-koo. Został ciepło przyj´ty. Najwa˝niejsze okazało si´ jednak spotkanie z Jiwanem, synem Kima. Doszło do niego w Stanach Zjednoczonych. Było emocjonalne i wzruszajàce. – Widziałem walk´, to nie była twoja wina Ray – powiedział Jiwan. Ch

Getty Images

Śmierć sportowca zawsze wzbudza dyskusje i debaty. Jednak w tym przypadku nie skończyło się na słowach. Wszyscy doszli do wniosku, że potrzebne są zmiany w przepisach. Zmniejszono liczbę rund z piętnastu do dwunastu. To była najważniejsza i najbardziej kontrowersyjna zmiana. Od lat 20. XX wieku walki mistrzowskie rozgrywane były w systemie piętnastu rund. Ostatnie trzy rundy nazywano mistrzowskimi, bo właśnie wtedy bardzo często decydowały się losy pojedynku, a bokserzy potrafili jednym ciosem zmienić przebieg walki. Joe Frazier posyłający na deski Muhammada Alego w walce stulecia, czy niezwykły finisz Rocky’ego Marciano w pojedynku z Ezzardem Charlesem – to tylko niektóre z wielu wspaniałych momentów z historii boksu, których nie byłoby, gdyby nie rundy mistrzowskie. Ale to też największe zagrożenie, igranie z ogniem – twierdziło wielu lekarzy – wycieńczony i odwodniony organizm boksera jest wówczas najbardziej narażony na niebezpieczeństwo. To nonsens – odpowiadał sam Mancini – nie ma żadnych dowodów na to, że najwięcej bokserskich tragedii ma miejsce w ostatnich rundach – mówił. Niektórzy krytycy redukcji liczby rund wskazywali, że większym zagrożeniem jest gwałtowne zbijanie wagi w lżejszych kategoriach, co prowadzi do odwodnienia i osłabienia. Pojawiały się też sugestie, że skrócenie walki to wyjście naprzeciw oczekiwaniom stacji telewizyjnych. Tak czy inaczej federacja WBC wprowadziła zmianę natychmiast, inne uczyniły to na przestrzeni kilku lat. W 1987 roku Mike Tyson i Tyrell Biggs stoczyli ostatni pojedynek mistrzowski zaplanowany na 15 rund. Tylko zaplanowany, bo Tyson znokautował rywala w siódmym starciu. Pozostałe zmiany nie budziły już tylu wątpliwości. Zwłaszcza rewolucja, która nastąpiła w aspekcie medycznej opieki nad zawodnikiem i przygotowania go do walki. Do tej pory zazwyczaj wystarczało badanie ciśnienia. W 1982 roku wprowadzono szczegółowe badania lekarskie, między innymi badania płuc, mózgu, krwi, EKG. Zarówno przed jak i po walce.

/ 65 /

Koniec 15. rund

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

pojedynek. Tam dopadła go wieÊç o samobójstwie matki Kima. W ringu radził sobie dobrze, choç nie był to ju˝ ten agresywny „Boom Boom” co kiedyÊ. Dwukrotnie obronił tytuł mistrzowski koƒczàc walki przed czasem. W 1984 roku stanàł do kolejnej obrony tytułu, a jego rywalem był Livingstone Bramble. Rywal przyjàł osobliwà strategi´, podgrzewajàc atmosfer´ nawiàzaniem do wydarzeƒ z Las Vegas i nazywajàc Raya mordercà. Osłabionemu chorobà Manciniemu odradzano walk´, ale… Mancini nie odpuszcza. W ringu rozległo si´ słynne do dziÊ Let’s get ready to rumble! Michaela


inside time theout game zdjęcia: Getty Images

MARK WAHLBERG (The Fighter)

5

RUSSEL CROWE (Człowiek ringu)

aktorów, którzy zawładnęli ringiem

Tytuł filmu dobrze charakteryzuje przygotowania aktora do roli. Russel Crowe stał się człowiekiem ringu. W trakcie zdjęć wiele razy był kontuzjowany, stracił kilka zębów, wybił sobie bark. W filmie zagrał Jima Braddocka, mistrza wagi ciężkiej z lat dwudziestych. Przeciwników Braddocka grali w filmie profesjonalni bokserzy. Konsultantem był Angelo Dundee, legendarny amerykański trener. Do jego podopiecznych należeli m.in. Muhammad Ali, Sugar Ray Leonard czy George Foreman. W 2006 roku film otrzymał trzy nominacje do Oskara.

/ 66 /

tekst: Leszek ˚ukowski

Mark Wahlberg pobił rekord w długości przygotowań do roli. Żeby zagrać boksera Mickiego Warda, trenował regularnie przez cztery lata. Zaczął w 2005 roku, a zdjęcia do filmu rozpoczęły się cztery lata później. Był tak zaangażowany w przygotowania do roli, że stworzył własną salę bokserską połączoną z siłownią. Dzięki temu mógł trenować, nie wychodząc z domu. Na sali treningowej pojawiał się już o szóstej rano. W scenach bokserskich odmówił zastąpienia go kaskaderem. W przygotowaniach pomagał mu Freddie Roach, jeden z najlepszych trenerów świata. Uwagi dawał mu także sam Many Pacquiao. Film otrzymał sześć nominacji do Złotych Globów, w tym dla Wahlberga jako najlepszego aktora.

ROBERT DE NIRO (Wściekły Byk)

SYLVESTER STALLONE (Rocky 3) Przygotowania Sylvestra Stallone do roli Rockiego nie różniły się zbytnio od treningu, jaki widzimy w filmie. Wiadomo, że jak seria filmów o Rockym, to musi się pojawić wyczekiwana przez wszystkich sekwencja treningowa. Z reguły jest ona krótszą wersją przygotowań aktora do roli. A jak one wyglądały? Rano 3-kilometrowy bieg. Potem ćwiczenia z workiem na sali treningowej i 19-rundowy sparing na ringu. Następnie dwie godziny ćwiczeń na siłowni. Kilka godzin odpoczynku. Godzina na basenie. I na koniec znowu 3-kilometrowy bieg. Efekty? Widać było w filmie.

Modelowy przykład utożsamienia aktora z rolą. Podręcznikowe wykonanie zaleceń Konstantego Stanisławskiego. De Niro przygotowywał się do roli boksera Jake’a La Motty do tego stopnia, że wziął udział w turnieju bokserskim rozgrywanym na Brooklynie. Stoczył trzy walki, z których dwie wygrał. Oprócz tego sparował z prawdziwym Jakiem La Mottą. W czasie kręcenia walk bokserskich aktor nie markował swoich ciosów. Do filmu weszła scena, kiedy w czasie treningu ze swoim bratem, granym przez Joe Pesci, łamie mu żebra. Kiedy miał grać otyłego La Motte, De Niro odmówił charakteryzacji. Postanowił, że sam przytyje kilkanaście kilo. Tą rolą aktor postawił bardzo wysoko poprzeczkę wszystkim aktorom, którzy kiedykolwiek będą mierzyć się z rolą boksera.

WILL SMITH (Ali) Do roli legendy boksu Muhammada Ali Will Smith przytył 17 kilo. Aktor, który grał odwiecznego rywala Alego George’a Foremana, miał w trakcie kręcenia scen bokserskich nie markować swych ciosów. Taką uwagę dostał od Willa Smitha i reżysera filmu Michaela Manna. Dzięki temu film wygląda bardzo realistycznie. Do swojej roli Will Smith trenował sześć godzin dziennie, pięć dni w tygodniu. Kilka razy miał możliwość spotkania się z samym Alim, który dawał mu bokserskie wskazówki.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Najsłynniejsze bokserskie cytaty świata Dlaczego ktoś oczekuje od niego, żeby był mądrzejszy? Przecież ostatnie trzy lata spędził w więzieniu, a nie na uniwersytecie Promotor Dan Duva o Mike’u Tysonie

W czasie całej walki oni starają się jak najwięcej myśleć, a kiedy on myśli, ja mogę go trafić Jack Dempsey – jeden z najlepszych bokserów w wadze ciężkiej. Mistrz w latach 1919-1926

Trzej najlepsi bokserzy, przeciwko którym stawałem w ringu, to Sugar Ray Robinson, Sugar Ray Robinson i Sugar Ray Robinson. Aż dziw bierze, że po takiej dawce słodyczy nie zostałem cukrzykiem Jake LaMotta zawodowy mistrz świata wagi średniej (1949-1951)


6 ważnych rzeczy, których nie dowiesz się, zanim sam nie wejdziesz na ring według czterokrotnego mistrza świata w kategorii półśredniej Carla Frocha

BOKSERSKI TANIEC

JANUSZ PINDERA

dziennikarz

Getty Images

JEDEN Z NAJSŁYNNIEJSZYCH BOKSERÓW W HISTORII SUGAR RAY LEONARD NAPISAŁ KIEDYŚ: WEJŚCIE DO RINGU JEST JAK OSTATECZNE WYZWANIE. NIE MA NIC INNEGO, CO TAK DOBRZE SPRAWDZI CZŁOWIEKA. I WEDŁUG WIELU MA CAŁKOWITĄ RACJĘ, GDYŻ NIE MA DRUGIEGO TAKIEGO SPORTU, KTÓRY BYŁBY TAKĄ MIESZANKĄ DYSCYPLINY, ARTYZMU I PRZEMOCY

DBAJ O SWÓJ „SPRZĘT”. Jeżeli zechcesz trenować uderzając tak mocno jak zawodowi bokserzy, tylko 45 minut potrwa, gdy już nie będzie możliwości, byś zadał cios. Podczas gdy większość ludzi po prostu wkłada rękawice i boksuje, pamiętaj, by za każdym razem odpowiednio taśmami zabezpieczyć dłonie. Inaczej twoje kości szybko będą połamane. PRZESKOCZ SWÓJ TRENING. To zabrzmi jak banał, ale skakanka to podstawa każdej rozgrzewki. Nie ma znaczenia na jakim poziomie jesteś, skakanka sprawi, że będziesz jeszcze lepszy. NAUCZ SIĘ ODPOCZYWAĆ. Szybko zrozumiesz jak ważne jest, by odpowiednio regenerować siły między sesjami treningowymi. Profesjonaliści najczęściej oglądają telewizję, są wśród nich chodzące encyklopedie filmów i seriali. Lenox Lewis odpoczywał inaczej – grał w szachy.

/ 67 /

To

oni byli prawdziwymi królami pay-per-view, z wagą ciężką nikt się bowiem wtedy nie mógł równać. Ale „Golden Boy” był nie mniej sławny. W głównej mierze to dzięki jego popularności uzyskano wtedy najlepszy wynik sprzedaży z wyłączeniem najcięższej kategorii. Ze sportowego punktu widzenia walka, którą rozegrano w Mandalay Bay w Las Vegas, była strzałem w dziesiątkę. De La Hoya, nazywany królem Midasem – bo czego się dotknął, zamieniał w złoto– był mistrzem olimpijskim z Barcelony (1992) i zawodowym championem czterech kategorii. Kiedy przystępował do pojedynku z Trinidadem, bohaterem Portoryko, miał na koncie 31 zwycięstw i żadnej porażki oraz pas WBC w wadze półśredniej. Felix „Tito” Trinidad też był niepokonany (35 wygranych i pas IBF) i uchodził przy tym za groźniejszego punchera od Oscara. W Portoryko był uwielbiany w podobnym stopniu jak nieżyjący bejsbolista Roberto Clemente. Nikt nie dopuszczał tam myśli, że może przegrać z De La Hoyą, choć w ocenie bukmacherów szanse obu pięściarzy były absolutnie wyrównane. Komentowałem ten pojedynek dla Canal Plus z Las Vegas, miałem więc okazję z bliska przyjrzeć się temu wyjątkowemu wydarzeniu. Dziennikarze mieli problem, by dostać akredytacje na oficjalne ważenie, taki był ścisk. Wielka feta trwała kilka dni, w roli głównej był oczywiście De La Hoya, ale Trinidad, którego promotorem był legendarny Don King, też miał wielu zwolenników. Walka ta była bowiem również starciem dwóch wielkich promotorów, za Oscarem stał przecież Bob Arum. Wartość sportową tego pojedynku porównywano do pierwszej walki Raya „Sugara” Leonarda z Thomasem Hearnsem z 1981 roku, też w wadze półśredniej. Wtedy wygrał uwielbiany Leonard, również były mistrz olimpijski. Tym razem też liczono, że złoty medalista z Barcelony będzie górą, ale sędziowie pokazali dobitnie, jak kontrowersyjne potrafią być ich oceny. De La Hoya był lepszy, powinien zostać uznany zwycięzcą, ale w górę powędrowała ręka Trinidada. Tylko dlatego, że ostatnie rundy (od dziewiątej) „Złoty chłopiec” postanowił przetańczyć zamiast boksować. – Czułem zmęczenie, drżały mi nogi, co zdarzyło mi się wtedy po raz pierwszy, stąd ta decyzja, skonsultowana zresztą z trenerami – powie po latach De La Hoya, który nigdy nie pogodził się z tą porażką. Ale w ringu, po ogłoszeniu werdyktu zachował się z klasą. Trinidad wyglądał na zdziwionego, czuł chyba, że wygraną dostał w prezencie. Dwóch sędziów punktowało na jego korzyść 115:114 i 115:113, jeden widział remis – 114:114 choć statystyki komputerowe przemawiały wyraźnie na korzyść Oscara. Z perspektywy czasu trudno powiedzieć, który z nich był lepszym bokserem. Wielka szkoda, że nigdy nie doszło do rewanżu, De La Hoya na pewno na drugą walkę zasługiwał, tym bardziej, że nie tylko w mojej opinii pierwszej nie przegrał. Za porażkę dostał 28 mln dolarów, rywal nie więcej niż 10 mln. Później obaj toczyli jeszcze wielkie walki. Rok później, w tym samym Mandalay Bay Trinidad pokonał Fernando Vargasa i został mistrzem wagi junior średniej. Był też mistrzem wagi średniej, ale Bernard Hopkins pokazał mu, podobnie jak De La Hoi, że to nie jest ich miejsce. „Golden Boy” też przegrywał tylko z gigantami. Oprócz Trinidada pokonali go: dwukrotnie Shane Mosley i w obu przypadkach werdykty były wątpliwe, Floyd Mayweather jr (też kontrowersyjnie) i Manny Pacquiao. Dziś obaj z „Tito” są w Galerii Sław i obaj mają problemy poza ringiem (Oscar z narkotykami i alkoholem, a Tito jest bankrutem), ale obaj, co trzeba koniecznie podkreślić, są niekwestionowanymi ikonami tej dyscypliny. Byłem ostatnio w Portoryko i widziałem to na własne oczy. A De La Hoya jest przecież wciąż właścicielem wielkiej firmy promotorskiej Golden Boy i na razie bieda mu nie grozi.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

BIEGAJ, bez tego nie licz na sukces w ringu. Bieganie to musi być chleb powszedni każdego boksera. Być może nie będziesz tego lubił, ale każdy przebiegnięty kilometr odpłaci się w ringu. MIEJ GRUBĄ SKÓRĘ. Możesz być najlepiej wyszkolonym bokserem świata, ale jeśli nie dorobiłeś się grubej skóry, nic nie osiągniesz. Prowokacje, zaczepki i walka na słowa to codzienność w bokserskim środowisku. Musisz nauczyć się, by na nie nie reagować. Tylko opanowanie i dyscyplina wewnętrzna doprowadzą do mistrzostwa. LICZ NA PODBRÓDEK Z GRANITU. Mówiąc wprost – są dwie kategorie bokserów. Ci ze szklaną szczęką i ci z granitowym podbródkiem. Jeżeli należysz do tych pierwszych, padniesz przy pierwszym uderzeniu. Nieważne bowiem jakie masz umiejętności i jak ciężko trenujesz, jeśli nie masz odporności na ciosy, nie wygrasz walki.

18 WRZEŚNIA 1999 ROKU OSCAR DE LA HOYA PRZEGRAŁ NIEZASŁUŻENIE W LAS VEGAS Z FELIXEM „TITO” TRINIDADEM, NOWYM KRÓLEM WAGI PÓŁŚREDNIEJ. PRZY OKAZJI PADŁ NOWY REKORD W SPRZEDAŻY PAY-PER-VIEW – 1,4 MLN PRZYŁĄCZY


/ 68 /

inside the game

WIERZYŁBYŚ, ŻE TAKA HISTORIA? CHŁOPAK Z MAŁEGO MIASTECZKA, DEBIUTANT, POKONUJE MISTRZA. JEDZIE NA IGRZYSKA, ZDOBYWA MEDAL, A POTEM TRAFIA ZA KRATY, BO PODNIÓSŁ PRZECIEŻ RĘKĘ NA LUDOWĄ WŁADZĘ. KIEDY WYCHODZI NA WOLNOŚĆ, MUSI DOWIEŚĆ, ŻE WCIĄŻ JEST NAJLEPSZY. WRACA NA IGRZYSKA. ALE W WALCE O ZŁOTO, W PRZEDOSTATNIEJ RUNDZIE TRAFIA ROSJANINA TAK MOCNO, ŻE ŁAMIE KCIUK

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Grzegorz Kapla


Êwie˝à sławà po „Popiołach”. Prawdziwy gwiazdor. – Film mi si´ podoba, czemu nie, ale ten wàtek, ˝e niby jestem łobuzem, jest krzywdzàcy – zaznacza pan Marian. – Wyobra˝a pan sobie, ˝eby bokser, sportowiec zasadzał si´ na koleg´ z kastetem w r´ce! To było krzywdzàce. Podoba mi si´ za to, kiedy wracam z wi´zienia i tym co mnie spili ka˝´ teraz piç. I oni słuchajà. Mocna scena. Prawie bez słów. PAP

– Zróbmy o tym film. Zanim wrócili do Warszawy, Tomaszewski miał w głowie zarys scenariusza. Od tamtych czasów min´ło pół wieku i powstało kilka Êwietnych filmów o boksie. „WÊciekły byk”, „Rocky”, „Milion Dollar Baby” ale „Bokser” nie ma si´ czego wstydziç. Najlepszy film Juliana Dziedziny zdobył trzy nagrody na FFDiM w Wenecji. Rol´ Mariana dostał Daniel Olbrychski opromieniony

– Prawda była inna? – pytam. – Zupełnie inna. Zawiesili mnie dwa razy. Najpierw w 1961. Po igrzyskach i po mistrzostwach Europy Marian Kasprzyk był celebrytà, wi´c kiedy pojechał na Âwi´ta do rodzinnych Zi´bic, wszyscy chcieli go poznaç. Na boks namówił Mariana starszy brat, Włodek. Marian wolał piłk´ no˝nà. Dobrze mu szło, trafiał w bramk´ z rzutu ro˝nego raz

za razem. Rano trening piłkarski, potem szkoła a wieczorem boks. Trenowali z braçmi we czterech, ale mieli tylko jednà par´ r´kawic. Marian, jako ˝e najmłodszy, dostawał lewà r´kawic´. I tak nauczył si´ walczyç z lewà r´kà z przodu. To trudne dla prawor´cznych przeciwników. Pierwszy raz wszedł do ringu z ulicy. Po ledwo dwóch treningach. Tak si´ zło˝yło, ˝e dru˝yna trenera Koguta z Bielska miała rozegraç w Zi´bicach mecz z enerdowskim teamem Aktivist. Brakowało zawodników w Êredniej i piórkowej, wi´c Êciàgn´li Wargusa i Kotrysa z Legnicy, no i młodego Kasprzyka. Marian wygrał dwie walki przed czasem. I trener Kogut Êciàgnàł go do Bielska przy pierwszej okazji po wakacjach. Pierwszy trening był z górnej półki. Sparring. – Wołajà mnie do ringu, patrz´, a naprzeciwko staje Heniek Niedêwiedzki. Medalista olimpijski z Melbourne! Co tu robiç? – myÊl´. – Jak mnie trafi, to po mnie. Pomogła lewa r´ka i piłkarskie wybieganie. Marian wygrał wyraênie na punkty i poszła fama, ˝e jest w boksie nowy talent. Tydzieƒ potem był w kadrze Polski. – Cwany byłem – wyjaÊnia – potrafiłem si´ uczyç, podpatrujàc innych. Teraz sam trenuj´ chłopaków i oni tego cz´sto nie umiejà, trzeba im pokazaç co i jak. DziÊ jest inna młodzie˝. W naszych czasach, kiedy była przerwa, skakaliÊmy na skakance po kilkaset razy. A oni siadajà i gadajà. A to jest boks. Trzeba mieç jaja. Nie masz jaj, dostajesz. Mój brat Mirek był ode mnie szybszy, celniej uderzał, ale po ˝ydowsku boksował. Tak, ˝eby nie dostaç. A ja uczyłem si´ przyjmowania ciosów. Wytrwaç. Kiedy dostajesz, przeciwnik si´ m´czy. Czekasz. On myÊli, ˝e ci´ ju˝ ma, a wtedy atakujesz. Takà miałem taktyk´. – A Olbrychski miał jaja? – No miał. Uczył si´. Pracował. Kasprzyk trenował z Olbrychskim w Cetniewie, ˝eby przygotowaç aktora do filmu. Pracowali wspólnie z Leszkiem Drogoszem. Gdyby trenował dłu˝ej, mógłby zostaç bokserem. Miał niestandardowe zachowania, niewygodne, nietypowe ruchy. Nie wiadomo było, kiedy uderzy. Tyle ˝e uderzyç nie potrafił. Ale w kinie ludzie si´ przecie˝ nie znajà na tym co naprawd´, a co udawane, Olbrychski wypadł wi´c Êwietnie. – WalczyliÊcie ze sobà. – Chciał, ale odmówiłem. Trzymałem mu tarcz´. Pierwszym powa˝nym turniejem Kasprzyka była wyprawa do Jugosławii w 1959. Był w kadrze całkiem nowy. – A ten to kto? – pytali Serbowie.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Stojà na pokładzie statku, który płynie do Władywostoku. Słoƒce zachodzi. Ciepło. Z Japonii do Polski samoloty nie latały, wi´c cała olimpijska delegacja wracała do ZSRR statkiem. Z Władywostoku był ju˝ samolot do Irkucka. – UwierzyłbyÊ? – pyta redaktor Bohdan Tomaszewski. – Chyba nie – mówi Marian Kasprzyk – ale tak właÊnie było.

/ 69 /

reportaż


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 70 /

inside the game – A, taki junior – odpowiadał trener. – Nie boisz si´, ˝e padnie w pierwszej rundzie? – Zobaczymy – machnàł r´kà Kogut – padnie, nie padnie… Kasprzyk poło˝ył czterech Jugosłowian przez nokaut. Jednego po drugim. – Ten w pierwszej walce mnie tak strzelił prawym sierpem, ˝e odleciałem. Zasłaniam si´, schodz´ do naro˝nika i trenera pytam: Antek, Antek! Mam nos? – Masz, wal go! Marian był pewien, ˝e uderzenie oderwało mu nos. Nie było sił na długà walk´. Wszedł nogami raz, drugi, dwa szybkie ciosy i przeciwnik le˝ał. – Tak si´ przestraszyłem tych ciosów, ˝e pozostałych nokautowałem zaraz na poczàtku. Pozwalałem im na pierwszy prosty i od razu w pap´. Luênà r´kà. Padli wszyscy trzej. – No – powiedział trener – nadajesz si´ do pierwszej ligi. Wrócił z Jugosławii prosto do kopalni. Takie były czasy, ˝e pracował na dole. DziÊ sportowcy sà na etacie, ale na dół nie je˝d˝à. Dla Mariana kopalnia to był trening siłowy. – Nie ma o tym w filmie ani słowa – uÊmiecha si´ – jakoÊ im uciekło… Ale za komuny w kinie nic nie uciekało. – Górnik to był ktoÊ, a ze mnie przecie˝ zrobili pierwszego chuligana PRL-u. Ale najpierw były igrzyska w Rzymie. Stamm zabrał chłopaków pod Monte Cassino. I do Watykanu. Walki szły gładko. Najpierw W´gier, potem Kubaƒczyk. – Postanowiłem, ˝e nie odpuszcz´ ani na chwil´. Brałem ciosy, a on si´ m´czył. Opuszczał r´ce i wiedziałem, ˝e w koƒcu go trafi´. – Bij, bij z drugiej – krzyczał trener, ale Marian ju˝ wyczuł, ˝e przeciwnik słabo bije prawym prostym. Nie zastawiał si´ nawet, tylko uniki stosował. Kubaƒczyk myÊlał, ˝e Marian ma tutaj luk´ w obronie, uderzał coraz mocniej i w koƒcu te ciosy zacz´ły go ciàgnàç w przód. Wystarczyło zejÊç z linii ciosu i podstawiç lewy sierp. No i było po Kubaƒczyku. W półfinale trafił si´ Władimir Jengibarian z ZSRR, mistrz olimpijski z Melbourne. Mocny jak byk. Obserwatorzy uznali, ˝e ta walka to był przedwczesny finał. Jengibarian był cwany. Kiedy wyczuł, ˝e przegrywa, próbował rozbiç Marianowi głow´. W zwarciu uderzał czołem w łuk brwiowy. Kasprzyk nie odpuszczał, stopował Rosjanina prostymi w korpus. W koƒcu Jengibarian wypluł szcz´k´ i wbił Polakowi z´by w czoło. Krwiak si´ zebrał w kilka sekund i spłynàł na oko. Marian wygrał walk´ wpół Êlepy. I do finałowej nie stanàł, bo lekarz nakazał wycofaç go z zawodów. Zostało mu to trzecie miejsce. – Szkoda. Stracona szansa. Po walce Stamm obejrzał mnie i powiedział, ˝e jakby wiedział,

˝e to tylko krwiak, to by na miejscu przeciàł. No˝em, nawet paznokciem… Szkoda, bo byłby mo˝e złoty. Stasiu Zalewski, masa˝ysta, pocieszał, ˝e nie ma co si´ martwiç. Minà cztery lata i Marian złoto ma w kieszeni. Nie mógł wiedzieç, ˝e zamiast do Alei Sław, Kasprzyk trafi za kraty. A to było tak. Do Zi´bic pojechał na Âwi´ta. No i został na Sylwestra. Zabawa w lokalu, przysiadali si´

kapitan złapał Mariana za marynark´, no i jak mu nie przyło˝y w twarz. – Oddałem mu, a wtedy ta ˝ona na mnie z pazurami. – Kazek – krzyknàłem do kapitana – weê˝e t´ bab´! MyÊlałem, ˝e jà odciàgnie, ale on pijany był, wi´c po prostu buch ˝onie pi´Êcià mi´dzy oczy. Upadła. PoszliÊmy do domu, a oni na milicj´. Nast´pnego dnia pojechaliÊmy z kolegà do nich i si´ pogodzili-

ró˝ni ludzie. Gorzałk´ si´ piło z panem kapitanem z wojska. Siłowali si´ na r´k´ i bokser dał mu wygraç dla ˝artu, a pan kapitan pozwolił, ˝eby zataƒczył z jego ˝onà. I tyle. Do domu wracał z kolegà. Natkn´li si´ na kapitana. I pan kapitan si´ na nich zatoczył. – O przepraszam panie kapitanie – powiedział Marian i postawił go na nogi. Na tym by si´ skoƒczyło, ale kobieta zacz´ła krzyczeç: chuligan, chuligan. A kolega do niej „jaki chuligan?! To jest polski pan!”. Na to ona pchn´ła m´˝a,

Êmy. Nie przyszło mi do głowy, ˝eby spisaç jakoÊ t´ zgod´. Nie wiedziałem, ˝e sprawa ju˝ była na Milicji. Prokurator si´ wmieszał i mnie aresztowali. Odsiedziałem dwa tygodnie zanim wyciàgnàł mnie trener Stamm. I to mnie nauczyło, ˝eby nie piç wódki. Trzy lata póêniej w czasie treningu w Cygaƒskim Lesie w Bielsku trzech pijanych facetów zaczepiło Mariana Kasprzyka, ˝eby si´ spróbowaç na pi´Êci.


TO BYŁY CZASY GOMUŁKI

/ 71 /

reportaż

NIE WOLNO BYŁO BEZKARNIE PODNOSIĆ RĘKI NA WŁADZĘ. KARA BYŁA PRZYKŁADNA. DYSKWALIFIKACJA, PUBLICZNE OGŁOSZENIE WYROKU I OSIEM MIESIĘCY WIĘZIENIA

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Getty Images


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 72 /

inside the game – Odejdêcie gówniarze – ostrzegł, ale pierwszy zaatakował. Drugi raz ju˝ nie zdà˝ył uderzyç. Okazało si´, ˝e jeden z nich był milicjantem. W sàdzie zeznawał, ˝e chciał zastosowaç obezwładniajàcy chwyt d˝udo, ale nie zdà˝ył. – Nie zdà˝ył, bo dostał nokaut wysoki sàdzie – rozeÊmiał si´ Marian – dwóch pozostałych te˝. Ale to były czasy Gomułki. Nie wolno było bezkarnie podnosiç r´ki na władz´. Kara była przykładna. Dyskwalifikacja, publiczne ogłoszenie wyroku i osiem miesi´cy wi´zienia. – W filmie jest inaczej. – Film połàczył oba wàtki. Ale nie było tak, jak pokazali. Nie było pijaƒstwa. W filmie miasteczko fetuje zwyci´zc´ Mistrzostw Europy. Pijà du˝o, Olbrychski dostaje od wódki amoku i bije wszystkich. Tak˝e milicjanta w mundurze, który przychodzi, ˝eby zakoƒczyç awantur´. Przykro to oglàdaç. Marian odsiedział w Katowicach osiem miesi´cy. Film pokazuje, jak trenuje w celi. Ale w prawdziwym wi´zieniu nie było to mo˝liwe. Miał godzin´ spaceru ka˝dego dnia. Biegał wtedy i robił pompki. Klawisze ostrzegali, ˝eby uwa˝ał na r´ce, ˝e odmarznà. Ale nie odmarzły. Ânieg nie Ênieg, godzina pompek i biegania. åwiczył, bo czuł, ˝e go odwieszà. Kiedy wyszedł z wi´zienia, poszedł na trening i pozwolili mu zostaç. Potrzebny był ktoÊ do sparingów. A potem Stamm… przysłał powołanie na obóz kadry. – Mo˝e to jaja? – pytał trenera – zawieszony jestem przecie˝. – Jedê – powiedział trener – Stamm nie ˝artuje. Na pierwszy sparring Marian dostał mistrza polski. Po komendzie „stop” Grzesiak przyło˝ył mu dwa razy. – Józek, coÊ ty, oszalał? – zawołałem – a on nic. Wi´c na poczàtku drugiej rundy wpakowałem mu lewego sierpa, prawego sierpa i mistrza znieÊli. Stamm si´ ucieszył. Ale nie mówi nic. Do ringu wszedł Staƒczykowski. Zawodnik z wy˝szej wagi, Êredniej. Maƒkut. Marian miał treningowe wielkie r´kawice, a Staƒczykowski normalne. Wyczuł szans´ i poszedł jak baran na sto procent. – No co ty robisz! – Marian nie miał jak si´ broniç w tych balonach. A on nic, dalej wali. Jakby to nie był trening. Kasprzyk odczekał i w pał´ go tà gàbkà. Trafił mocno i Staƒczykowskiego znieÊli. – Widz´, ˝e nie marnowałeÊ czasu – powiedział Stamm – jad´ ci´ odwiesiç. Jak było naprawd´, nie wiadomo. W filmie pojechał porozmawiaç z jakimÊ sekretarzem.

– Jest problem. Na ostatniej olimpiadzie mieliÊmy 23 medale. Teraz musi ich byç wi´cej. Co najmniej o dwa – mówi partyjniak. – Wi´c wyciàgniecie mojego zawodnika z wi´zienia, a ja wam dam te dwa medale wi´cej – mówi Stamm. Przez eliminacje w Tokio szedł Kasprzyk jak burza. Półfinał z Hamadà był trudny. Cios za cios. Hamada słaniał si´ na nogach, a Kasprzyk ustał. Wygrał trzy dwa. Finał z Rosjaninem. – Ryszardas Tamulis, ale mówiłem do niego Rysiu. To był wtedy Mistrz Europy. Wsadziłem mu pierwszy prosty w korpus i poczułem, ˝e mi´kki jest. Ale potem, w drugiej rundzie czuj´, ˝e coÊ nie tak. ˚e taki ból w r´ce. No złamałem! W naro˝niku mówi, ˝e r´ka poszła. – Jak poszła? – Kciuk złamany. – Poddaç ci´? – Nie. Jeszcze raz go trafi´. Wiedziałem, ˝e raz i ˝e potem nie wytrzymam z bólu. Bo to mo˝na zemdleç. Poczàtek trzeciej rundy nale˝ał do Rosjanina, ale potem Marian trafił go trzy razy. Dwa tà złamana r´kà. Rosjanina a˝ okr´ciło. Lin si´ złapał. Nie liczyli go, ale wiem, ˝e to przez t´ akcj´ wygrałem. Potem ju˝ si´ tylko broniłem. Po meczu rozci´li r´kawic´ i do szpitala. Na statku, kiedy wracali, miał jà w gipsie. W samolocie okazało si´, ˝e jest kłopot, bo lekkoatleci nakupowali w Rosji ró˝nych rzeczy i si´ bojà celników. To powiedział, ˝eby mu dali, a on przeniesie. Zapakowali to do jednej torby, podchodzà, a tu gruba celniczka i mały facet. – A co tam macie? – pyta gruba. – Ja mam złoto z Rosji – mówi Marian. – Pokazaç. Daje jej ten medal. – Ci´˝ki, zwa˝ymy, obliczymy – mówi celniczka, a on wtenczas nogà przepycha t´ torb´ pod ladà. – Ej coÊ ty – mówi celniczce jej kolega – przecie˝ to medal olimpijski jest. Zlecieli si´ oglàdaç i tak lekkoatleci przeszli. To by była w filmie Êwietna scena, ale wszystko si´ koƒczy uÊmiechem Olbrychskiego po skoƒczonej walce. Nawet nie wiadomo, kto wygrał. Nie było łatwo zrobiç film, w którym Polak bije Rosjanina. – To była najwa˝niejsza walka w ˝yciu? – pytam. – Skàd – uÊmiecha si´ od ucha do ucha – najwa˝niejsza to była z Panem Bogiem. KiedyÊ w niedziel´ jedli obiad i nagle poczuł, ˝e nie mo˝e przełknàç. – CoÊ mi tak nie za bardzo – powiedział ˝onie. – Ale co? – zapytała – zgag´ masz? Nigdy nie miał. Poszedł na przeÊwietlenie.

Okazało si´, ˝e ma guz na przełyku. Tydzieƒ póêniej le˝ał na sali operacyjnej. No i chocia˝ trzydzieÊci lat mijało jak sobie odpuÊcił rozmowy z Bogiem, to teraz obiecał, ˝e jak si´ obudzi, to si´ wyspowiada. Obudził si´, a ˝ona mówi, ˝e zamiast przełyku ma 17 centymetrow rury i w dodatku musieli wyciàç Êledzion´ i ˝ołàdek. Dwa tygodnie nie jadł. – Zjechałem z wagi, ale ja przecie˝ całe ˝ycie zbijałem wag´ po pi´ç, szeÊç kilogramów, wi´c miałem zahartowany organizm. Profesor powiedział, ˝e silna psychika i ˝e wyzdrowiałem, bo sportowcy łatwiej si´ gojà… Miesiàc po operacji chodził ju˝ trenowaç chłopaków w Bielsku. I zawsze dobrze si´ czuł, tylko jak przechodził koło koÊcioła, to mdliło. No wi´c poszedł do tej spowiedzi. Ksiàdz był troch´ w szoku, bo to trzydzieÊci lat. – Dziesiàtek ró˝aƒca – powiedział – po takiej spowiedzi wystarczy. Ale Marian si´ na ró˝aƒcu nie znał, wi´c odmawiał dziesi´ç razy cały. Z godzin´, albo i dłu˝ej i nawet nie wiedział, kiedy zaczàł płakaç. Całe ˝ycie wtedy wypłakał. – No i od tej pory si´ zaczàłem modliç. Na poczàtku nie rozumiałem nawet dlaczego. Ale min´ło kilka lat, ˝ona zachorowała na stwardnienie rozsiane. Poznali si´ na samym poczàtku ˝ycia. Ledwo przyjechał do Bielska, ˝eby zaczàç trenowaç. W tamtych czasach w Bielsku były jeszcze tramwaje. – Zobacz jaka babeczka jedzie – powiedział kolega – dawaj zagadamy. No ale kolega wysiadł w połowie, a Marian jechał dalej. – To co jutro robisz? – zapytał. No i tak od słowa do słowa wzi´li Êlub. A kiedy zachorowała okazało si´, ˝e nic ci´ nie przygotuje na takà chorob´. Bo szedł i parali˝. I nie mogła mówiç. – I w całym tygodniu miałem tylko cztery godziny wolnego, ˝eby iÊç na trening. I tak przez całe lata. I nie wytrzymałbym, gdyby nie ta modlitwa. Wszystko sam robiłem. Dzieƒ po dniu. Tego człowiek nie uniesie bez wiary. Kiedy wrócili z Tokio, pojechali spotykaç Gomułk´. – Powiedziałem, ˝e nie b´d´ mył tej r´ki przez miesiàc. Ale chyba nie usłyszał. – I nie mył pan? – No jak? Przecie˝ wróciłem do domu a nast´pnego dnia do pracy w kopalni. Na sam dół… Tego roku zajàł w Plebiscycie Przeglàdu Sportowego dziesiàte miejsce. Pewnie byłby w trójce, ale przecie˝ Polska pami´tała, ˝e chuligan. Dostał za to miejsce parasolk´. Nowoczesnà, naciskałeÊ guzik i sama si´ otwierała. Wtedy nie było w Polsce takich parasoli. Ch


reportaż

zdjęcia: FORUM

POLSKI WŚCIEKŁY BYK? WBREW POZOROM PYTANIE NIE CAŁKIEM NA WYROST. BOHATER FILMU, TAK JAK JAKE LA MOTTA, JEST NIEPOKORNYM ZABIJAKĄ NIE TYLKO NA RINGU. ZA UDZIAŁ W ULICZNEJ BÓJCE TRAFIA DO WIĘZIENIA. LA MOTTA TAKŻE MIAŁ PROBLEMY Z PRAWEM. OBA FILMY POWSTAŁY NA PODSTAWIE PRAWDZIWYCH ŻYCIORYSÓW. I OBA NALEŻĄ DO KLASYKI GATUNKU.

/ 73 /

Tomaszewski, Jerzy Suszko Główne role: Daniel Olbrychski, Tadeusz Kalinowski Zdjęcia: Mikołaj Sprudin Scenografia: Bolesław Kamykowski Kostiumy: Albina Woźniak Montaż: Zenon Piórecki Produkcja: Zespół Filmowy Start

OKSER NA EKRANIE

Bokser powstał w 1966 roku. Inspiracją dla scenariusza było życie i kariera Mariana Kasprzyka, wybitnego polskiego pięściarza. Kariera pełna dramatycznych zawirowań. W Bokserze główną rolę zagrał Daniel Olbrychski. Pięściarzom zmieniono nazwiska. Kasprzyk nazywa się w filmie Tolek Szczepaniak, Leszek Drogosz, jego sportowy rywal, to natomiast Jarek Walczak. Tę postać zagrał zresztą sam Drogosz. Scenariusz napisali Bohdan Tomaszewski i Jerzy Suszko. Pomysł na film powstał podczas długiej powrotnej podróży z Tokio. Boksera reżyserował Julian Dziedzina. W filmie grają też Jan Englert i Zdzisław Maklakiewicz. Wrażenie do dziś robią sceny walk. Warto zwrócić uwagę na bójkę w celi więziennej, kiedy to Olbrychski walczy z kilkoma przeciwnikami naraz. Ciekawie też wygląda nietypowa jak na tamte czasy czołówka: montaż kilkunastu ujęć z różnych olimpiad. Konsultantem przy filmie był guru polskich pięściarzy i jeden z najlepszych trenerów w historii polskiego boksu: Feliks Stamm. To właśnie pod jego okiem Olbrychski przygotowywał się do roli. Był tak dobrze przygotowany, że właściwie mógłby wtedy rzucić aktorstwo i spokojnie zrobić karierę jako bokser. Widać to zresztą w filmie. Olbrychski rusza się po ringu jak prawdziwy zawodowiec. Finałowa walka była kręcona przez kilka dni po osiem, dziewięć godzin. Miała wyglądać tak samo jak walka Kasprzyka na olimpiadzie. W czasie prawdziwego pojedynku polski pięściarz złamał kciuk. Na pytanie trenera czy ma poddać walkę, Kasprzyk odpowiedział krótko: „Ładujemy dalej!” Ta kwestia weszła do filmu.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Gatunek: obyczajowy Rok produkcji: 1966 Data premiery: 3 marca 1967 Reżyseria: Julian Dziedzina Scenariusz: Bohdan


inside time theout game

10 / 74 /

bokserów i ich przesądy

TIMOTHY BRADLEY Przyznaje, że tydzień przed walką nie kąpie się. Ciekawe, co na to jego przeciwnicy?

JULIO CESAR CHAVEZ Bandama talizmanem stała się w czasie konferencji, gdy Edwin Rosario opluł Chaveza. Julio użył bandamy do wytarcia i uznał, że będzie go chronić przed złymi ludźmi.

DIEGO CORRALES Ostatnie minuty przed walką spędzał zawsze na oglądaniu komedii.

FREDDIE ROACH Słynny obecnie trener przyznał, że w latach bokserskiej kariery zawsze wkładał najpierw lewy but. Był przekonany, że gdyby zaczął od prawego, dzień byłby stracony.

SPORTOWCY ZALICZAJĄ SIĘ DO LUDZI BARDZO PRZESĄDNYCH. WIELU Z NICH, GDY ZABURZONE ZOSTANĄ ICH RYTUAŁY, BYŁOBY W STANIE NIE PRZYSTĄPIĆ DO WALKI. BOKSERZY W TYM WYPADKU NIE STANOWIĄ WYJĄTKU

Szach i nokaut

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

SZACHOBOKS TO UNIKALNY SPORT, KTÓRY ŁĄCZY SZACHY I BOKS CZYLI KONKURENCJA DLA TYCH, KTÓRZY CHCĄ SPRAWDZIĆ JEDNOCZEŚNIE SWÓJ INTELEKT ORAZ SZYBKOŚĆ I SIŁĘ SWOICH CIOSÓW – Wygrywasz albo przez szach-mat albo przez nokaut – tłumaczy Rajko Vujatovic, sędzia w tej konkurencji. Praktycznym twórcą tej konkurencji jest Holender Lepe Rubingh – artysta performer, który na początku XXI wieku postanowił połączyć w jedno dwa zupełnie odmienne światy. Realizował on koncepcję rysownika Enki Bilala, który ten dziwny sport zamieszczał na łamach swoich książek. – Nie ma drugiego takiego sportu, który łączyłby psychiczne i fizyczne aspekty. Szachoboks zaintrygował wszystkich. W zasadzie możemy w ten sposób wyłonić najmądrzejszą i najtwardszą osobę na świecie – zachwycał się Rubingh. Pierwsza pokazowa impreza odbyła się w 2003 w Berlinie

i jeszcze w tym samym roku w Amsterdamie rozegrano pierwsze mistrzostwa świata, które organizowały wspólnie Holenderska Unia Bokserska i Unia Szachowa z tego kraju. W zawodach triumfował właśnie Rubingh, który zmierzył się w finale z Jeanem Louisem Veenstrą. Pojedynek rozstrzygnął się, gdy Veenstra przekroczył limit czasu w pojedynku szachowym. Niedługo po tym wydarzeniu powołano do życia Światową Organizcję Szachowego Boksu. Określono wówczas dokładne zasady rywalizacji. Mecz składa się z jedenastu naprzemiennych rund. Rozpoczyna się czterominutową rundą szachów, po niej następuje dwuminutowa runda na ringu. W sumie więc zawodnicy sześciokrotnie siedzą przy szachownicy, pięciokrotnie zaś wchodzą do ringu. Pomiędzy rundami następuje sześćdziesięciosekundowa przerwa. W tym czasie między liny wstawiana lub znoszona jest szachownica. Sportowcy nie mają oczywiście czasu na przebieranie się, więc cały czas mają założony


11 pytań zdjęcia: Getty Images

JOHN MOLINA Przy każdym wejściu uderzał w każdy narożnik ringu, nawet ten, który należał do rywala.

JOE MESI Miał zwyczaj umieszczania różańca przy obu kostkach. Jeden podarowała mu babcia, drugi brat.

EMANUEL STEWARD Amerykański trener w obawie przed złym fatum nie pozwala swoim podopiecznym ścinać włosów tuż przed walką.

ROY JONES JR W swoim narożniku zawsze miał dwie butelki wody. W każdej z przerw pił tak, by w obu było zawsze tyle samo napoju.

ENSLEY BINGHAM Brytyjski bokser zawsze przed walką odwiedzał grób swojej matki, by zabrać z niego kępkę trawy. Lądowała ona w jego lewej rękawicy. Słynął bowiem z mocnego ciosu lewą ręką.

/ 75 /

FLOYD MAYWEATHER Ten sam posiłek przed walką, to często spotykany rytuał. Menu Amerykanina w najważniejszym dniu stanowi sześć steków, makaron, ziemniaki, kurczak i warzywa.

7 rzeczy, za które kibice kochają boks Na świecie jest ledwie kilka sportowych dyscypliny, które wywołują takie emocje jak bokserskie walki.

Zawodnicy, trenerzy, promotorzy – mnogość oryginalnych i niepowtarzalnych w swoich zachowaniach postaci jest nieporównywalna z żadnym innym sportem.

Element zaskoczenia. Nigdy nie wiesz, jak długo potrwa walka. Równie dobrze może być to 19 sekund, jak i 47 minut.

Nie ma równych i równiejszych. Niezależnie czy ktoś jest biały, czarny czy żółty, czy mierzy ponad dwa metry czy niespełna półtora, w ringu najważniejsza jest siła i precyzja ciosu.

Proste reguły. Nie musisz znać skomplikowanych zasad, by delektować się walką.

Wielkie postacie, wielkie historie. Muhammad Ali, Rocky Marciano, Joe Freizer… – a wymieniać można jeszcze bardzo długo.

Wielkie show. Każda walka to prawdziwe przedstawienie. Spektakularne hale, piękne dziewczyny, sławy na trybunach.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

strój bokserski, a w czasie rund szachowych na uszach słuchawki, aby nie słyszeć podpowiedzi z trybun. Zwycięstwo zapewnia nokaut, szach-mat albo decyzja sędziów. Jeśli szachowe starcie zakończy się remisem, a i w ringu żaden z zawodników nie uzyska widocznej przewagi, wówczas wygrywa ten, który grał czarnymi figurami (białymi zaczyna się grę). Często dochodzi też do dyskwalifikacji zawodnika, która następuje po przekroczeniu dziesięciosekundowego czasu na ruch lub stosowaniu ciosów poniżej pasa. Gdy wielu zastanawia się nad sensownością rozgrywania zawodów w tak dziwnej dyscyplinie Rubingh, który pełni oczywiście funkcję prezesa światowej federacji odpowiada. – Jeśli zobaczysz taki pojedynek, na drugi dzień pójdziesz do pubu i powiesz: „Widziałem coś, czego nie potraficie sobie wyobrazić”. I wtedy każdy zacznie mówić „wow, wow, wow, też chcę to zobaczyć”. I tak to działa. Zainteresowanie tym sportem stale rośnie – podkreśla.


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 76 /

extra time

Mike Tyson

Życie jest tylko iluzją


Zafascynowałem si´ islamem, obserwujàc muzułmanów w wi´zieniu. Chciałem rozwijaç si´ za kratkami i zawsze z przyjemnoÊcià słuchałem ludzi, od których mogłem si´ czegoÊ nauczyç. Zauroczyłem si´ ideà islamu i stałem si´ jej wierny. Zapragnàłem kochaç Êwiat i wszystkie bo˝e stworzenia. To dlatego nie zabijam ju˝ jastrz´bi ani sokołów. KiedyÊ strzelałem do nich i zastawiałem na nie pułapki, ˝eby nie mogły atakowaç moich goł´bi. Póêniej zrozumiałem jednak, ˝e sà to bo˝e istoty. To właÊnie Bóg stworzył je takie, jakie sà. JeÊli kochasz Allaha, musisz pokochaç te˝ jego dzieła. Wi´kszoÊç muzułmanów uwa˝a chyba, ˝e Êwini´ stworzył szatan, ale ja jestem zdania, ˝e nawet jà powołał do ˝ycia Allah i dlatego powinniÊmy jà kochaç (co nie znaczy, ˝e mamy jà jeÊç). Powoli zaczàłem chłonàç islam. Nie byłem typem człowieka, który potrafi nagle si´ nawróciç. Stopniowo zrozumiałem po prostu, ˝e jestem muzułmaninem. Ka˝dego traktuj´ w taki sposób, w jaki ja sam chciałbym byç traktowany. Tego, czego chc´ dla siebie, pragn´ równie˝ dla wszystkich, których szanuj´. Kiedy po raz pierwszy zetknàłem si´ w wi´zieniu z islamem, zostałem bardzo wrogim i radykalnym muzułmaninem. Byłem agresywny i przenosiłem t´ agresj´ na swojà religi´. W islamie nie chodzi jednak o wojn´, ale o człowieka. Z poczàtku tego nie rozumiałem. Miałem złe nastawienie. JeÊli nie wierzyłeÊ w to samo co ja, byłeÊ moim wrogiem. Musiałem jednak troch´ poczytaç i nauczyç si´ pewnych rzeczy, dzi´ki czemu doszedłem do wniosku, ˝e nie t´dy droga. Stałem si´ bardziej skromny i pokorny, poniewa˝ właÊnie o to naprawd´ chodzi w islamie. Ta religia dà˝y do pokoju, uczy miłoÊci i skromnoÊci. Unikanie konfliktów to nie słaboÊç, ale pokora wobec Boga. Dzi´ki islamowi zrozumiałem, ˝e ka˝dy z nas ma swojà indywidualnà relacj´ z Bogiem. On nie zsyła ludzi do piekła za to, ˝e popełniajà bł´dy. Bóg i ja musimy wspólnie pracowaç nad moim zbawieniem. JeÊli si´ nad tym zastanowiç, wszystkie religie uczà nas tego samego: miłoÊci do bliêniego. Moje dzieci lubià Êwi´ta Bo˝ego Narodzenia. Czy tłumacz´ im, ˝e to złe, pogaƒskie Êwi´to, którego nie b´dziemy obchodziç? Nie, nie rozmawiam z nimi w ten sposób. Wol´ powiedzieç im na przykład coÊ takiego: – Słuchajcie, chodêmy do sklepu po jakieÊ Êwiàteczne zabawki, dzi´ki czemu b´dziemy mogli obchodziç Êwi´ta ka˝dego dnia. Wiedzà, ˝e to ja jestem Âwi´tym Mikołajem. JeÊli lubià słuchaç kol´d, to w porzàdku. Oprócz mojej rodziny i teÊciowej wszyscy ludzie, których znam, to chrzeÊcijanie albo ˝ydzi. Gdybym odwiedził dziesi´ç przypadkowych domów w tym mieÊcie, najprawdopodobniej w ˝adnym z nich nie trafiłbym na muzułmaƒskà rodzin´. JeÊli jednak id´ si´ modliç, spotykam wyłàcznie muzułmanów. Ci ludzie mówià mi, ˝e tylko wyznawcy islamu idà do nieba. Ale jeÊli miałbym tam trafiç i nie spotkaç si´ z bliskimi oraz przyjaciółmi, których

 CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

U

rodziłem si´ jako katolik i w tej wierze wychowała si´ moja matka. Ojciec był baptystà i choç odwiedzał nas rzadko, zadbał o to, by cała nasza trójka została ochrzczona. Ja przyjàłem sakrament w wieku dziesi´ciu lat. Była to jedna z tych ceremonii, podczas których ktoÊ kładzie na tobie r´ce i modli si´ do Boga, a ty powinieneÊ zemdleç. Wcale nie miałem na to ochoty. – JeÊli nie zemdlejesz, b´dzie to oznaczaç, ˝e mieszka w tobie szatan – oÊwiadczyła moja ciocia. – Nie b´d´, kurwa, mdlał – upierałem si´. – Posłuchaj, jeÊli nie zemdlejesz, to znaczy, ˝e masz w sobie diabła, a wtedy spalà ci´ na stosie – potwierdziła moja siostra. – ˚e co? Kiedy tylko wielebny mnie dotknàł, padłem, jakby ktoÊ mnie postrzelił. Mój brat i siostra chodzili do małej, przedpotopowej szkoły katolickiej. Ja chyba te˝ tam ucz´szczałem, ale pami´tam z tego okresu jedynie dostawanie ci´gów od zakonnic. Nie byliÊmy jakimiÊ superkatolikami, ale zazwyczaj robiłem wszystko, o co prosiła mnie mama. Nie post´puj êle, bo na wieki trafisz do piekła. Jedz ciało Chrystusa i pij to, co ci ka˝à. Byłem tylko biednym czarnym gnojkiem czekajàcym na to, co nadejdzie. Wiedziałem, ˝e koÊciół to miejsce, w którym mo˝na pomodliç si´ do Boga o to, ˝eby inne dzieciaki z osiedla przestały ci´ tłuc. Szybko zorientowałem si´, ˝e to wszystko to zwykły przekr´t. Kaznodzieja, którego znałem, był najlepiej ubranym facetem w całej naszej biednej dzielnicy. Jeêdził najlepszym samochodem i dymał ˝ony, siostry i córki wszystkich goÊci z okolic. A oni wszyscy go kochali. Ten koleÊ był najbardziej szanowanà osobà w okolicy. Cz´sto ÊmialiÊmy si´ z niego, ale kiedy mówił nam, ˝e mamy gdzieÊ pójÊç i coÊ zrobiç, to bez słowa wypełnialiÊmy jego polecenie. Miał nad nami władz´. WiedzieliÊmy, ˝e to skorumpowany skurwiel, ale kiedy mówił „idêcie”, to szliÊmy. RozumieliÊmy bowiem, ˝e gdybyÊmy mieli takà władz´ jak on, robilibyÊmy dokładnie to samo. Ludzie pytajà mnie czasem, czy moja wiara w Boga nie osłabła po tym, jak zobaczyłem Êmierç tak wielu moich znajomych, ale to wcale tak nie wyglàdało. Na ogół moi kumple gin´li, bo sami próbowali kogoÊ zabiç albo nara˝ali si´ komuÊ w inny sposób. Tak wyglàdała niepisana zasada tej gry. Cenà za błàd była Êmierç. Wielu podejmowało to ryzyko. To zabawne, ˝e zaczàłem wyznawaç islam. Kiedy byłem młodszy, wspólnie z kumplami biliÊmy i okradaliÊmy muzułmanów na ulicach. NienawidziliÊmy ich. – Przestaƒ pierdoliç o tych bzdurach, czarnuchu – mówiliÊmy. Bóg postanowił wi´c postawiç mnie w ich sytuacji. Stałem si´ kimÊ, z kogo szydziliÊmy. Przyszła wi´c moja kolej. KtóregoÊ dnia ktoÊ, kto nienawidzi muzułmanów, skopie mi dupsko.

/ 77 /

felieton


/ 78 /

extra time

kocham, to wcale nie mam na to ochoty. Chc´ udaç si´ do miejsca, w którym b´d´ mógł Êmiaç si´ i wygłupiaç ze wszystkimi moimi znajomymi niezale˝nie od tego, jakiego sà wyznania. Nie chc´ mieszkaç w niebie z bandà ludzi wierzàcych w jednego Boga, ale zupełnie mi obcych. Chc´ byç wÊród osób, którym ufam, nawet jeÊli czcimy innego Boga, bo wierz´, ˝e to miejsce nie ogranicza si´ do jednej religii. Jak miałbym czyniç w niebie dobro, skoro przez cały czas musiałbym si´ tam modliç? Wyobra˝am ju˝ sobie, jak bolà mnie kolana, p´ka mi głowa, nie widuj´ znajomych i jadam wyłàcznie figi oraz jagni´cin´. B´dzie nas tam 20 miliardów czy mo˝e bilion? Nie chc´ trafiç do takiego nieba, poniewa˝ byłbym tam samotny. Mówi´ powa˝nie – wsadêcie mnie do piekła, gdzie spotkam wszystkich moich znajomych i ludzi, których szanowałem podczas ˝ycia na ziemi. Niektórzy twierdzà, ˝e posiedli jakàÊ tajemnà wiedz´ o Bogu, ale ja do nich nie nale˝´. Dla mnie Bóg jest kimÊ niepoj´tym. ZostaliÊmy stworzeni na jego podobieƒstwo? Nie powinniÊmy nawet wyobra˝aç sobie, ˝e jesteÊmy na tym samym poziomie co On. Czy Bóg jest Êwinià, kłamcà i zboczeƒcem? Bo tacy właÊnie jesteÊmy. JesteÊmy narcyzami, seksoholikami, narkomanami i manipulatorami owładni´tymi ˝àdzà władzy. JeÊli Bóg jest do nas podobny, to mamy przejebane. Czasami myÊl´ sobie, ˝e ˝ycie jest tylko iluzjà. Kiedy zastanawiam si´ nad tym, ˝e straciłem córk´, wydaje mi si´, jakby ona nigdy nie istniała. Tak wi´c co z moim dzieckiem? Co z Cusem? Ciàgle o nich myÊl´. Oboje odegrali bardzo wa˝nà rol´ w moim ˝yciu i pozostajà w mojej pami´ci. Im bardziej zastanawiam si´ nad tymi duchowymi sprawami, tym bardziej dochodz´ do wniosku, ˝e nic o nich nie wiem. Koncepcja Boga jest dla mnie zbyt skomplikowana. Kiedy myÊl´ o duchowoÊci, patrz´ na nià jak muzułmanin. Nie rozumiem religii ani Boga. Chciałbym, ale nie potrafi´. Nie zamierzam stosowaç si´ do maksym w rodzaju: „O tak, otwórz umysł i słuchaj słów płynàcych z twego serca”, bo ludzie, którzy Êlepo w coÊ wierzà, mogà si´ łatwo zgubiç. Nie b´d´ słuchał takich bzdur i tyle. Mo˝na ujàç to na ró˝ne sposoby, ale tak naprawd´ chodzi o to, aby Êlepo podà˝aç za kimÊ, o kim nie wiemy nawet, czy istnieje.

Niektórzy mówià: – Nie praktykuj´ ˝adnej religii. Bardziej interesuje mnie sama duchowoÊç. No dobrze, ale czyjà koncepcj´ duchowoÊci wybierasz? T´, której sam si´ nauczyłeÊ? JeÊli tak, to jesteÊ kiepskim nauczycielem i jeszcze gorszym uczniem. Ludzie tłumaczà nam, ˝e Bóg istnieje, a my wierzymy im na słowo. Nie rozumiem tego, co inni mówià mi na temat Boga. Ich słowa nie docierajà do mojej okaleczonej duszy. Wierz´ jednak, ˝e na Êwiecie istnieje jakiÊ porzàdek. Chaos jest wszechobecny, dlatego musi istnieç równie˝ jakaÊ równowaga, która pozwala nam funkcjonowaç w tej chorej rzeczywistoÊci. Niestety, wi´kszoÊç ludzi, którzy chodzà do koÊcioła, jest wykorzystywana tam dla celów biznesowych. Takie jest moje zdanie. Musz´ sam pracowaç z Bogiem nad własnym zbawieniem. Uwielbiam ide´ miłoÊci do Allaha. Nie wiem, czy jest prawdziwa, ale pokochałem jà i myÊl´, ˝e to dobrze. Wyprawa do Mekki i Medyny była wspaniałym doÊwiadczeniem. Zbli˝yłem si´ do mojej wiary, ale jednoczeÊnie działania niektórych braci muzułmanów troch´ mnie do niej zniech´ciły. Kiedy dotarłem na miejsce, natychmiast rozesłano po całym Êwiecie nagrania z mojej wizyty, ˝eby pokazaç wszystkim, ˝e islam jest lepszy ni˝ chrzeÊcijaƒstwo i pozostałe religie. Nie chodziło o to, bym stał si´ tam lepszym człowiekiem, ale o wysłanie Êwiatu wiadomoÊci o treÊci: „Wielki Mike właÊnie odbył had˝”. Nie interesowała ich moja osoba, a jedynie rozgłos, jaki mogli dzi´ki mnie zdobyç. Byłem tylko głupim czarnuchem, który jak zawsze dał si´ wykorzystaç. – Poka˝emy Ameryce, ˝e jesteÊ dobrym muzułmaninem – powiedzieli mi wprost. W mojej głowie od razu pojawiła si´ myÊl: cholera, skoro nie potrafiłem byç dobrym chrzeÊcijaninem, to jak niby mam byç dobrym muzułmaninem? To religia musi tkwiç w człowieku, a nie odwrotnie. Tymczasem przywódcy religijni w dziecinny sposób licytujà si´ ze sobà, czyj prorok jest lepszy. Mimo całej tej polityki było mi tam dobrze. Ka˝dy na moim miejscu czułby si´ tam podobnie. Otaczały mnie setki tysi´cy identycznie ubranych ludzi, którzy przyjechali tam, aby modliç si´ i okazywaç skruch´. Odnalazłem w sobie harmoni´.

 Najlepsza,

najbardziej męska

autobiografiaautobiografii w historii sportu! Mike’a Fragment Tysona „Moja prawda”, a jednak prawdziwa. wydanej w Polsce nakładem która biła tak mocno, jak nienawidziła. wydawnictwa Sine Qua Non

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Nieprawdopodobna, Doskonale opisana życiowa droga Bestii,

SZUKAJ W DOBRYCH KSIĘGARNIACH CH I NA NA WWW WWW.LABOTIGA.PL LABOT IGA.P L


Champion

W ŚWIECIE FUTBOLU Puchar Europy w Warszawie / Ewa Pajor / Mistrzostwa świata kobiet / Polonia Bytom AD 1965 / Ligi Mistrzów / Tomasz Rząsa Getty Images

Czy wiesz, że włoska rodzinna firma GDE Bertoni tworzy to, o czym marzą najlepsi piłkarze? I bynajmniej nie są to luksusowe auta… s. 86

Włodzimierz Lubański Nawet w samym klubie do finału podejście było nie takie, jak powinno. Uznano, że do Wiednia zrobimy sobie wycieczkę, zabierzemy żony i dziewczyny, pójdziemy z nimi na zakupy i zwiedzanie. I to wszystko przed meczem! Za to dostaliśmy rachunek na boisku. s. 106-109

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 79 /

Całe życie wierny jednej kobiecie – Doni Marii. Do ostatnich dni oboje, co miesiąc płacili składki członkowskie socio. I pomyśleć, że dziś, aby móc kandydować na fotel „presidente” Realu, trzeba mieć minimum 85 milionów euro majątku s. 88


warm up

Czy wiesz, że istniały w Europie rozgrywki, w których polskie drużyny były postrachem rywali? tekst: Dariusz LeÊnikowski

Polska liczba w Intertoto

635 tyle spotkań rozegrały polskie zespoły w ramach rozgrywek o Puchar Intertoto w latach 1961-2008; naszych drużyn zabrakło w pięciu edycjach pucharowych (1962/63, 1978, 1981, 1992, 1994)

/ 80 /

Niechciane dziecko UEFA W 1961 roku wystartowała rywalizacja dla ligowych „średniaków”. Drużyn, które nie zakwalifikowały się do sztandarowych projektów UEFA. Europejska federacja dała przyzwolenie, ale – niechętnie patrząc na fakt, że organizowane były de facto tylko z powodu stworzenia możliwości obstawiania wyników – nie objęła nad nimi patronatu. Początkowo w imprezie wyłaniano jednego triumfatora, organizując fazę pucharową po grupowej. Od 1967 roku na kolejne 27 lat zawody kończyły się na wyłonieniu mistrzów grup. Dopiero w 1995 roku UEFA oficjalnie zaakceptowała niechciane „dziecko piłkarskie”, włączając Intertoto Cup w system kwalifikacji do Pucharu UEFA. Przez trzy edycje grano w grupach, dokładając fazę play off, potem zlikwidowano grupy. Zwycięzcy formuły pucharowej – początkowo dwóch (1995), potem trzech (1996-2005), wreszcie... jedenastu (2006-2008) – dostawali prawo gry w Pucharze UEFA. Puchar Intertoto dokonał swego żywota po tzw. reformie Platiniego – stworzenu Ligi Europy (od sezonu 2009/10).

Jak wiadomo, ˝adnemu z polskich klubów nigdy nie udało si´ triumfowaç w oficjalnych rozgrywkach pod patronatem UEFA (PEMK/Liga Mistrzów, PZP, Puchar Miast Targowych/Puchar UEFA/Liga Europy). Rekompensowały sobie owe niepowodzenia udanymi startami w Pucharze Lata (Intertoto), gdzie za rywali miały Êredniaków z silnych lig europejskich. W pierwszych latach Pucharu Intertoto, gdy wyłaniano jednego zwyci´zc´, bytomskiej Polonii udało si´ si´gnàç po ostateczny triumf w sezonie 1964/65. W półfinale, w dramatycznym dwumeczu (2:1 i 0:0) poloniÊci pokonali opolskà Odr´, która w çwierfinale dzi´ki rzutowi monetà (!) wyeliminowała Slovan Bratysława. Ka˝de ze spotkaƒ jedynego w historii pucharowych rozgrywek starcia polsko-polskiego obserwowało blisko 20 tys. widzów. Tyle samo zjawiło si´ w Bytomiu na rewan˝owym meczu w finale. Polonia dokonała rzeczy niewiarygodnej; po pora˝ce 0:3 w Lipsku z miejscowym SC, u siebie w 20. minucie przegrywała 0:1, by wygraç ostatecznie 5:1!!!

Prócz niemieckiego pechowca, Franke, który strzelił „samobója”, gole dla gospodarzy zdobywały same gwiazdy polskiej piłki: Ryszard Grzegorczyk, Jerzy Jóêwiak, Norbert Pogrzeba i Jan BanaÊ. Rok wczeÊniej bytomianie przegrali 0:1 finał ze Interem (wówczas grajàcym pod szyldem Slovnaftu) Bratysława (mecz rozgrywany w Wiedniu, w przeddzieƒ finału PEMK Real Madryt – Inter Mediolan). W latach 1967-1994 polskie dru˝yny w sumie 25 razy triumfowały w swych grupach. Trzykrotnie dokonały tego Zagł´bie Sosnowiec, Wisła Kraków i Pogoƒ Szczecin, po dwa razy – Polonia Bytom, Odra Opole, ROW Rybnik, Widzew Łódê i Lech Poznaƒ; raz – Ruch Chorzów, Legia Warszawa, Szombierki Bytom, Stal Mielec, GKS Katowice i Górnik Zabrze. Kiedy w roku 1995 Puchar Lata stał si´ przepustkà do Pucharu UEFA, o sukcesy było ju˝ du˝o trudniej. Tylko raz – w roku 1998 – Ruchowi Chorzów, po przebrni´ciu czterech rund, udało si´ dojÊç do finału. Uległ jednak w dwumeczu (0:1 i 0:2) FC Bologna. Ch

Niezwykłych wyczynów dokonali w Pucharze Intertoto piłkarze Szombierek Bytom. 29 czerwca 1969 roku pokonali u siebie FC Lugano 11:0!!! Łupem bramkowym podzielili się wówczas: Jerzy Wilim (4), Stanek (2), Powieczko (2), Bednarek, Nowak, Jan Wilim

Getty Images

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

„Miracle Man”, czyli kim pan był, panie Rappan? Dlaczego w Polsce Puchar Lata nazywacie Pucharem Rappana? Pan Rappan ma z nim tyle wspólnego, że jest płatnym funkcjonariuszem UEFA i zajmuje się jego stroną techniczną – mówił ciut lekceważąco o Karlu Rappanie w 1964 roku (po triumfie Polonii Bytom w tych rozgrywkach), wizytujący Polskę Lo Brunt, przewodniczący Komitetu Rozgrywek Pucharowych UEFA. Faktem jest jednak, że to właśnie Rappan (rocznik 1905, zmarł w 1996 roku) przez ponad dwie dekady śnił o międzynarodowych rozgrywkach w takiej formie, w jakiej później funkcjonował Puchar Intertoto. Rappan to przedwojenny piłkarz klubów austriackich i szwajcarskich (oraz dwukrotny reprezentant Austrii). Jeszcze przed wybuchem wojny podjął pracę trenerską, która okazała się przeznaczeniem. Był twórcą taktyki zwanej „szwajcarskim ryglem”, która później – zmodyfikowana przez Włochów – stała się podstawą „catenaccio”. Siedmiokrotnie sięgał po mistrzostwo i Puchar Szwajcarii, z Grashoppers Zurych i Servette Genewa; trzykrotnie też zagrał z reprezentacją tego kraju w finałach MŚ. Prowadził zresztą Helwetów czterokrotnie – w sumie przez 13 lat, w czterech dekadach! Znajomości nawiązane podczas mistrzowskiego turnieju w 1938 roku (zapracował na nim na przydomek „Miracle Man”) zaowocowały ponad 20 lat później, kiedy wcielał w życie ideę międzynarodowej rywalizacji klubowej.


7 pytań Getty Images

Czego po końcowym gwizdku wielkiego finału oczy kibica nie widzą? OPOWIADA TOMASZ RZĄSA – PIŁKARZ, KTÓRY W 2002 ROKU SIĘGNĄŁ PO PUCHAR UEFA W BARWACH FEYENOORDU ROTTERDAM

W kadrze holenderskiego zespołu było wówczas dwóch Polaków. Euzebiusz Smolarek dwa miesiàce wczeÊniej doznał jednak urazu kolana, który wykluczył go z gry na 15 miesi´cy. Zagrał wi´c w finałowym spotkaniu jedynie Tomasz Rzàsa. Na koniec miał okazj´ wznieÊç trofeum (Feyenoord pokonał Borussi´ Dortmund 3:2), które w maju na Stadionie Narodowym wr´czone zostanie tegorocznemu zwyci´zcy Ligi Europy. Wasza sytuacja w pewnym stopniu była wyjątkowa. Graliście bowiem finał na własnym stadionie – De Kuip...

Co działo się potem z cennym trofeum?

27 MAJA NA STADIONIE NARODOWYM W WARSZAWIE ODBĘDZIE SIĘ FINAŁ TEGOROCZNEJ EDYCJI LIGI EUROPY. TRIUMFATOR TYCH ROZGRYWEK WYJEDZIE ZNAD WISŁY Z… NAJCIĘŻSZYM TROFEUM, JAKIE WRĘCZANE JEST PRZEZ UEFA W ROZGRYWKACH KLUBOWYCH. PUCHAR WAŻY BOWIEM AŻ 15 KILOGRAMÓW. I… JEST TROCHĘ NIEPORĘCZNY – JAKO JEDYNA NAGRODA EUROPEJSKIEJ FEDERACJI, NIE MA UCHWYTÓW. A CO JESZCZE WIEMY O SAMYM TROFEUM I JEGO POBYCIE W POLSCE? JEST SREBRNE wpływ na jego pokaźną wagę ma zaś przede wszystkim żółty marmurowy cokół, na którym spoczywa. W dolnej jego części figuruje osiem postaci ludzkich. Na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie zawodników walczących o piłkę; w rzeczywistości – w myśl intencji autora – „dźwigają” ośmiokątny puchar. JEGO WYMIARY TO 65 cm wysokości, 33 cm długości i 23 cm szerokości. WRĘCZANE JEST OD 1972 ROKU przez prawie cztery dekady było nagrodą za zwycięstwo w Pucharze UEFA, obecnie otrzymuje je najlepsza drużyna Ligi Europy. Oryginał, wręczany zwycięzcom na stadionie, pozostaje na stałe w siedzibie UEFA. Zwycięski klub otrzymuje pełnowymiarową replikę – ze swą wygrawerowaną nazwą. W POLSCE POJAWI SIĘ JUŻ NA MIESIĄC PRZED FINAŁEM. 28 kwietnia Michel Platini przekaże je władzom Warszawy podczas uroczystości w Pałacu Prymasowskim. PUBLICZNYCH PREZENTACJI BĘDZIE KILKA 2 maja – Multimedialny Park Fontann, 9 maja – Pałac Kultury i Nauki, 23 maja – Piknik Saskiej Kępy, 26-27 maja – Neutral Fan Zone oraz półfinały i finały rozgrywek Mini Ligi – UEFA Mini League Final Warsaw 2015. W pozostałych dniach trofeum może być wykorzystywane przez partnerów UEFA lub będzie wystawione w ratuszu. Planowane jest także, by puchar pojawił się w kilku losowo wybranych szkołach. W KAŻDEJ SYTUACJI BĘDZIE PIECZOŁOWICIE ZABEZPIECZONE. W każdym miejscu, gdzie dotrze będzie mu towarzyszyła specjalna ochrona.

Pow´drowało z nami do szatni. Tam te˝ si´ wiele wydarzyło. Wlano weƒ sporo butelek szampana. I ów „wielki kieliszek” podawaliÊmy sobie z ràk do ràk. Nie było łatwo przechyliç go tak, ˝eby si´ z niego napiç – nawet bez szampana wa˝y sporo. Szatnia to miejsce „święte”, do którego mało kto ma dostęp. Inni pracownicy Feyenoordu też mogli się nacieszyć tym trofeum?

Owszem. Po radoÊci w szatni, obeszliÊmy z trofeum równie˝ biurowe pomieszczenia w klubowym budynku. Ka˝dy z pracowników chciał sobie zrobiç zdj´cie z pucharem. No i po tej „paradzie zwyci´stwa” puchar pozostał ju˝ w r´kach działaczy. A spotkanie z kibicami? Jakaś feta na ulicach?

Planowano jà, owszem. MieliÊmy si´ pojawiç – jako dru˝yna – na balkonie ratusza przy słynnej ulicy Coolsingel. Niestety dwa dni przed finałem zastrzelony został holenderski polityk, Pim Fortuyn. Ze wzgl´du na ˝ałob´ graliÊmy z czarnymi opaskami na ramieniu, a wszelkie uroczystoÊci zwiàzane z naszym sukcesem zostały odwołane. Poza medalami została panu jakaś pamiątka z tego finału?

Owszem. Miniaturowa replika pucharu. W tym przypadku jednak rozwiàzanie przyj´te przez UEFA jest mało sympatyczne: taki srebrny mini-pucharek – zresztà pi´knie wykonany – mo˝na sobie zamówiç, ale trzeba za niego zapłaciç. I poczekaç mniej wi´cej miesiàc na przesyłk´...

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Słodki ciężar z wizytą w Polsce

/ 81 /

RzeczywiÊcie, mieliÊmy ten handicap. Puchar odbieraliÊmy zaraz po koƒcowym gwizdku, na murawie. Razem z pucharem odebraliÊmy te˝ pozłacane medale za zwyci´stwo. Potem mieliÊmy okazj´ do rundy honorowej – niejednej zresztà. Ze wzgl´du na stadion pełen naszych kibiców, wra˝enie było wyjàtkowe.


warm up

Czy wiesz, czym zasłynęli polscy piłkarze w finałach Ligi Mistrzów?

/ 82 /

Getty Images

ZBIGNIEW BONIEK

JÓZEF MŁYNARCZYK

JERZY DUDEK

Wiek: 27 lat Pozycja: pomocnik Klub: Juventus Turyn Finał: Juventus – HSV Hamburg 0:1 Data: 25 maja 1983 Miejsce: Ateny, Stadion Olimpijski Droga do finału: Hvidovre IF 4:1 i 3:3, Standard Liege 1:1 i 2:0, Aston Villa 2:1 i 3:1, Widzew Łódź 2:0 i 2:2.

Wiek: 33 lata Pozycja: bramkarz Klub: FC Porto Finał: Porto – Bayern Monachium 2:1 Data: 27 maja 1987 Miejsce: Wiedeń Praterstadion Droga do finału: I runda – Ajax Rabat 9:0 i 1:0, II runda – Vitkovice Ostrava 0:1 i 3:0, ćwierćfinał – Brondby IF 1:0 i 1:1, półfinał – Dynamo Kijów 2:1 i 2:1.

Wiek: 32 lata Pozycja: bramkarz Klub: FC Liverpool Finał: Liverpool – AC Milan 3:3, karne 3:2 Data: 25 maja 2005 Miejsce: Stambuł, Atatürk Stadium Droga do finału: Grupa A (2. miejsce): AS Monaco 2:0 i 0:1, Deportivo La Coruna 0:0 i 1:0, Olympiakos Pireus 3:1 i 0:1, 1/8 finału – Bayer Leverkusen 3:1 i 3:1, ćwierćfinał – Juventus Turyn 2:1 i 0:0, półfinał – Chelsea Londyn 0:0 i 1:0.

W finale Boniek grał przez 90 minut. W pierwszej połowie wybił piłkę z linii bramkowej, przeprowadził spektakularny rajd, kilka razy ładnie podał do Michela Platiniego. Juventus jednak gola nie zdobył i przegrał 0:1 po trafieniu Felixa Magatha (7. minuta). – Wydaje mi się, że nie należałem do najgorszych – mówił tuż po meczu dziennikarzowi „Przeglądu Sportowego” Polak. Trener mistrza – Włoch, Giovanni Trappatoni też ocenił występ Bońka jako dobry. – Ale niestety, nie mogłem zmienić całej drużyny – stwierdził szkoleniowiec.

Wiek: 29 lat Pozycja: pomocnik Klub: Juventus Turyn Finał: Juventus – FC Liverpool 1:0 Data: 29 maja 1985 Miejsce: Bruksela, stadion Heysel Droga do finału: FC Ilves Tampere 4:0 i 2:1, Grasshoppers Zurych 3:0 i 0:1, Sparta Praga 3:0 i 0:1, Girondins Bordeaux 2:0 i 0:2.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Getty Images

PAP

tekst: Olgierd Kwiatkowski

Przed meczem doszło do zamieszek wywołanych przez angielskich chuliganów. Zginęło w nich 39 kibiców Juventusu. Finał nie powinien się odbyć. – Z Heysel mam tylko złe wspomnienia – podkreśla Boniek. Wywalczone trofeum nazywa pucharem pełnym smutku, mimo że miał udział przy jedynej bramce. To po faulu na Polaku sędzia Andre Daina podyktował rzut karny w 56. minucie. „Jedenastkę” wykonał Michel Platini. W Polsce głośniej niż o tragedii było o tym, czego Boniek dokonał dzień po finale. W meczu w Tiranie z Albanią (1:0), w ramach eliminacji do MŚ 1986, zdobył jedyną bramkę. Sam Boniek premię w wysokości 80 tys. dolarów za trofeum wywalczone z Juventusem przekazał fundacji wspierającej ofiary Heysel.

Drugi po Bońku piłkarz z Wielkiego Widzewa w wielkim finale. Mecz z Bayernem zaczął się źle dla Młynarczyka. Porto straciło bramkę w 24. minucie. – Wiedziałem, że gracze Bayernu potrafią daleko wyrzucać piłkę z autu. Widząc taki wyrzut, zrobiłem trzy, cztery kroki do przodu, aby przeciąć lot piłki. Ta trafiła jednak na głowę naszego pomocnika i już nie zdołałem jej sięgnąć po strzale Koegla. Raczej popełniłem błąd – tłumaczył po meczu Młynarczyk. Później jednak wychowanek Astry Nowa Sól był bezbłędny, a jego koledzy dwukrotnie trafili do niemieckiej bramki. Portugalskie gazety pisały: „Młynarczyk panował suwerennie we własnym polu karnym, był jednym z najlepszych na boisku w drużynie Porto”.

Największy polski bohater jednego z najbardziej nieprawdopodobnych finałów LM. Do przerwy Liverpool przegrywał 0:3, a jednak zdołał wyrównać! W dogrywce polski bramkarz w niesamowity sposób obronił strzał głową i dobitkę Andrija Szewczenki. Był jak w transie. Dudek pierwszoplanową rolę odegrał także w serii rzutów karnych. Najpierw sprawił, że już w pierwszym strzale chybił Serginhio, a następnie zatrzymał uderzenia Andrei Pirlo i Szewczenki. Przed uderzeniami przeciwników wykonywał charakterystyczne ruchy, które miały rozpraszać rywali. Komentatorzy określili je mianem „Dudek Dance”. „Przegraliśmy przed Dudka, tego dupka, który na linii odstawił taniec głupca” – pisze w swej autobiografii Pirlo, co najlepiej obrazuje bezradność włoskiej drużyny w serii rzutów karnych tego finałowego dnia.

W 1970 roku GKS Katowice mierzył się ze słynną Barceloną. Do historycznej konfrontacji doszło w Pucharze Miast Targowych, uznawanym jako protoplastę dzisiejszej Ligi Europy UEFA. Dwukrotnie lepsi okazali się Katalończycy, wygrywając 1:0 i 3:2


7 pytań

JAKUB BŁASZCZYKOWSKI

ROBERT LEWANDOWSKI

ŁUKASZ PISZCZEK

Wiek: 28 lat Pozycja: pomocnik Klub: Borussia Dortmund Finał: Borussia – Bayern Monachium 1:2 Miejsce: Londyn, Wembley Data: 25 maja 2013 Droga do finału: Grupa D – Real Madryt 2:1 i 2:2, Ajax Amsterdam 4:1 i 1:0, Manchester City 1:0 i 1:1, 1/8 finału – Szachtar Donieck 2:2 i 3:2, ćwierćfinał - Malaga 0:0 i 3:2, półfinał – Real Madryt 4:1 i 0:2.

Wiek: 24 lata Pozycja: napastnik Klub: Borussia Dortmund Finał: Borussia – Bayern Monachium 1:2 Miejsce: Londyn, Wembley Data: 25 maja 2013 Droga do finału: Grupa D – Real Madryt 2:1 i 2:2, Ajax Amsterdam 4:1 i 1:0, Manchester City 1:0 i 1:1, 1/8 finału – Szachtar Donieck 2:2 i 3:2, ćwierćfinał – Malaga 0:0 i 3:2, półfinał – Real Madryt 4:1 i 0:2.

Wiek: 27 lat Pozycja: obrońca Klub: Borussia Dortmund Finał: Borussia – Bayern Monachium 1:2 Miejsce: Londyn, Wembley Data: 25 maja 2013 Droga do finału: Grupa D – Real Madryt 2:1 i 2:2, Ajax Amsterdam 4:1 i 1:0, Manchester City 1:0 i 1:1, 1/8 finału – Szachtar Donieck 2:2 i 3:2, ćwierćfinał – Malaga 0:0 i 3:2, półfinał – Real Madryt 4:1 i 0:2.

Nie dotrwał do końca meczu. W 91. minucie, niedługo po drugiej bramce Bayernu, zmienił go Schieber. Oddał dwa strzały na bramkę rywali, jeden celny, raz był faulowany. Po spotkaniu płakał jak dzieciak. Nie mógł się pogodzić z porażką. – To nie jest miłe uczucie, gdy traci się bramkę tuż przed końcem. Ciężko mi to zrozumieć. Nie uważam, że byliśmy słabsi od Bayernu – raz my mieliśmy przewagę, innym razem oni – oceniał finał. Po sezonie Błaszczykowski przedłużył kontrakt z Borussią, w której występuje od 2007 roku aż do dziś.

Miesiąc wcześniej, w półfinale z Realem Madryt, strzelił cztery gole. Od tej pory wychowanek Partyzanta Leszno stał się rozpoznawalnym na całym świecie napastnikiem. Na Wembley nie zagrał najlepszego meczu w karierze, choć był bardzo aktywny. Oddał trzy strzały, dwa celne. Zdobył nawet gola, ale sędzia (słusznie) odgwizdał zagranie ręką. Miał trochę szczęścia, że włoski arbiter Nicola Rizzoli nie zauważył jego brutalnego faulu na Jerome Boatengu.

Zagrał w tym meczu świadomy, że wkrótce położy się na stole operacyjnym. Od kilku miesięcy grał na środkach przeciwbólowych. Nie miał czasu na zabieg biodra, bo Borussia walczyła o mistrzostwo i w LM, ale odpuszczał niektóre treningi i mecze. Na Wembley zaprezentował się, jakby nic mu nie dolegało. Miał nawet jedną okazję na zdobycie gola. Nie zawinił przy żadnej ze straconych bramek. Z trójki Polaków biegał w tym spotkaniu najwięcej. Według statystyk UEFA pokonał dystans 6,8 km.

/ 83 /

Getty Images

Getty Images

Getty Images

W 2008 roku Ligę Mistrzów z Manchesterem United wygrał Tomasz Kuszczak, ale nie wystąpił w finałowym meczu z Chelsea. Był rezerwowym

Przede wszystkim nie byłoby w ogóle rozgrywek o Puchar Europy Mistrzów Klubowych (zwanego też Pucharem Europy czy Pucharem Mistrzów), którego spadkobiercą jest dzisiejsza Liga Mistrzów, gdyby nie francuski dziennikarz Gabriel Hanot i... drużyna Wolverhampthon Wanderers – mistrz Anglii z 1954 roku. Otóż drużynę „Wilków”, która wygrała kilka spotkań towarzyskich z innymi europejskimi zespołami, prasa na Wyspach, a konkretnie dziennik Daily Mail, okrzyknął mianem najlepszego klubu w Europie. Ta wzmianka doprowadziła do pasji byłego francuskiego piłkarza, a wówczas żurnalistę „L’Equipe”

i „France Football”. Ten uznał, że aby jedna drużyna mogła mianować się najlepszą na „Starym Kontynencie” musi powstać liga, w której zagrają najlepsze drużyny ze wszystkich liczących się piłkarsko krajów Europy. Swój pomysł przekazał redaktorowi naczelnemu francuskiej gazety. Jacques de Ryswick szybko wyczuł, że pomysł ma przyszłość. Nie próżnował i szybko przelał na papier prozpozycję Hanota, rozsyłając ją do wszystkich zainteresowanych. 26 lutego 1955 roku w Paryżu przedstawiciele 15 europejskich klubów ustalili zasady rywalizacji, a pieczę nad całością rozgrywek powierzyli UEFA.

Natomiast za ideą organizacji meczu o Superpuchar Europy stoi holenderski dziennikarz Anton Witkamp, pracujący dla „De Telegraaf”. Jego pomysł sięga 1972 roku. Uznał, że Stary Kontynent powinien mieć drużynę klubową, która mogłaby uchodzić za najlepszą z najlepszych. Zasugerował więc, by zwycięzca Pucharu Europy Mistrzów Krajowych co roku konfrontował się z triumfatorem nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów. Ówczesne władze UEFA odrzuciły propozycję żurnalisty. W tym układzie pierwszy mecz pod szyldem „Super Cup” zorganizowała i sfinansowała… gazeta „De Telegraaf”.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

KTO MIAŁ NAJWIĘKSZE ZASŁUGI W POWSTANIU PUCHAROWYCH ROZGRYWEK W EUROPIE?


warm up

Kiedy ów roku powrócisz? – wzdychają kibice Polonii Bytom, myśląc o sukcesach AD 1965 tekst: Dariusz LeÊnikowski

na Alberta, który dwa lata póêniej został najlepszym zawodnikiem Europy w plebiscycie „France Football”. Kilmarnock (1:1, 2:0) właÊnie si´gnàł po (jedyny w historii klubu) tytuł mistrza Szkocji. Wreszcie trzeci rywal grupowy – West Bromwich Albion – to co prawda tylko 14. zespół ligi angielskiej, ale ju˝ remis 2:2 był godzien zauwa˝enia. A 6:0 w rewan˝u, z hat-trickami Norberta Pogrzeby i Zygmunta Szmidta, to prawdziwy majstersztyk! W tej sytuacji dwumecz o triumf w ISL – 3:0 i 2:1 z New Yorkers – był „spacerkiem”. Mistrzostwo bytomianie pokazali za to w walce o Puchar Ameryki. Dzier˝àca to trofeum Dukla Praga, która – nie muszàc graç w ISL – woja˝owała przez par´ tygodni po Ameryce Południowej, nie była w stanie „ugryêç” bytomian (2:0 i 1:1 dla Polonii). Przegrała w ten sposób

/ 84 /

15 sierpnia 1965 roku na placu Thaelmanna – dziÊ Sobieskiego – odbyła si´ byç mo˝e najwi´ksza manifestacja mieszkaƒców Bytomia w 760-letnich dziejach tego miasta. Zablokowane centrum, zapchane autobusy i tramwaje, wiozàce tłumy ludzi z okolicznych miejscowoÊci… A wszystko za sprawà szesnastu chłopa, którzy szeÊç tygodni wczeÊniej – opromienieni triumfem w Pucharze Rappana – ruszyli na podbój Ameryki. Ze skromnym przesłaniem. – Niełatwo b´dzie powtórzyç sukcesy Górnika Zabrze (wicemistrz International Soccer League w 1963 r. – dop. aut.) i Zagł´bia Sosnowiec (triumfator ISL w 1964 r. – dop. aut.), a wracaç do kraju z gorszymi osiàgni´ciami byłoby wstyd – mówił przed odlotem za ocean trener Polonii Bytom, legendarny lwowiak, Michał Matyas.

Wszystko zaczęło się latem Zanim bytomianie polecieli za ocean, stali się prawdziwą rewelacją Pucharu Lata. Boje w nim rozpoczęli jeszcze w czerwcu 1964 roku, wygrywając rywalizację w grupie C3. Trzem rywalom – RC Lens, Schalke 04 Gelsenkirchen i Degerfors – strzelili w sumie 18 goli! Zwłaszcza wyniki meczów domowych dziś są... nie do powtórzenia w wykonaniu jakiejkolwiek polskiej ekipy. 4:0 z Francuzami, i dwa razy po 6:0 (!) – ze Skandynawami i Niemcami. Stadion przy Olimpijskiej był wtedy twierdzą nie do zdobycia. To tutaj niebiesko-czerwoni odrabiali wyjazdowe straty z Karl-MarxStadt (0:2 i 4:1), RFC Liege (0:1 i 3:1), wreszcie w finale z SC Lipsk (0:3 i 5:1). W sumie – 30 goli w dwunastu meczach z naprawdę znaczącymi rywalami!

drinkami, Êciskali dłonie, a w nich – przekazywali nam banknoty. Niby si´ z kimÊ witasz, a tu w r´ce… zostaje ci 5 dolarów”… „NIE WYPUŚCIMY CIĘ, JOHN”

Nie ma wàtpliwoÊci – poloniÊci traktowani byli identycznie. Oficjalna dieta z GKKFiS wynosiła… dwa dolary na dzieƒ. Koszt kartki wysłanej do kraju to dolar. A takich pocztówek i listów – jak zresztà sami informowali – ka˝dy z bytomian wysłał kilkanaÊcie. „Prywatne dotacje” musiały byç jednym ze êródeł finansowania takiej korespondencji. Pozwoliły te˝ na zakup fantazyjnych kapeluszy kowbojskich (poloniÊci zaprezentowali si´ po przylocie do kraju i podczas fiesty na placu Thaelmanna), a tak˝e pamiàtek dla najbli˝szych. Jan Liberda przywiózł pluszowego lwa z wysuwanymi kłami. Edward Szymkowiak z kolei dla syna marka zakupił… plastikowy karabin maszynowy. Zresztà posłuchajmy… – Raz, korzystajàc z zaproszenia na obiad, wylàdowałem u rodziny, która mi powiedziała: „Teraz zostaniesz u nas. Nie wypuÊcimy ci´, John”. WypuÊcili jednak – po trzech dniach – wspominał amerykaƒskà wypraw´ Jan Liberda, który codziennie wyrywał si´ jedynie z obj´ç familii na trening lub mecz… ŚLĄSKIE WSPARCIE

Podró˝ za ocean – nawet jak na tamte czasy – te˝ była doÊç niezwykła. Wiodła z Ok´cia, przez… Zurych, do Amsterdamu. Stamtàd zaÊ – samolotem… islandzkich linii lotniczych „Aerotrans” – do Chicago (tam Polonia zagrała pierwsze spotkanie, reszt´ – ju˝ w Nowym Jorku). Dobrych kilkanaÊcie godzin w powietrzu... A potem – w sumie 10 meczów w ciàgu niewiele ponad miesiàca. Koƒska dawka. W pełni jednak nagrodzona i serià wspaniałych sukcesów, i koƒcowym triumfem, i wspomnianym uwielbieniem tłumów po powrocie. Przede wszystkim jednak – przyj´ciem ze strony rodaków na amerykaƒskiej ziemi. Po kolei wszak˝e…

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

DZIESIĘĆ SPORTOWYCH MAJSTERSZTYKÓW

Niemal ka˝de ze spotkaƒ zasługuje na poczesne miejsce w historii klubu – ze wzgl´du na klas´ rywali. Ferencvaros Budapeszt, z którym bytomianie zremisowali i wygrali (0:0 i 2:1), kilka tygodni wczeÊniej triumfował w Pucharze Miast Targowych (poprzednik Pucharu UEFA), a w składzie miał m.in. Floria-

pierwszy od czterech lat mecz na północnoamerykaƒskiej ziemi! „SERDECZNA OPIEKA”

O stronie pozasportowej kilkudziesi´ciodniowego pobytu bytomianie mówili niewiele. „Jedziemy do miejscowoÊci Ellenville, poło˝onej w górach, około 200 km od Nowego Jorku. Tam, w oÊrodku polonijnym „Syrena”, zawodnicy b´dà mogli wypoczàç (…). Sà tam odpowiednie warunki do treningu, ale i tak serdeczna opieka, jakà tylko mo˝na sobie wymarzyç” – relacjonował 50 lat temu telefonicznie na łamach „Sportu” wiceprezes klubu, Otton Solewski. T´ „serdecznoÊç” mo˝na sobie wyobraziç, słuchajàc wspomnieƒ na przykład Stanisława OÊlizły, który w ISL grał z Górnikiem Zabrze dwa lata wczeÊniej... „Nie mogliÊmy si´ op´dziç od propozycji: „Chodê, napij si´”. Nie wypadało odmówiç, wi´c musieliÊmy dawaç znaki barmanowi, by w naszych szklankach był przede wszystkim lód, cola i tylko odrobina whisky” – opowiadał. I jeszcze: „Polonusi lubili pokazaç swà zamo˝noÊç (…). Cz´stowali

Warto jeszcze dodaç, ˝e Polonia na tournée de facto… nie była tylko Polonià. Michał Matyas do udziału w turnieju zaprosił obroƒc´ Antoniego Nierob´ z Ruchu Chorzów, pomocnika Ruchu – Eugeniusza Fabera oraz napastnika GKS-u Katowice, Zygmunta Szmidta. Zwłaszcza ten ostatni, autor siedmiu bramek, odcisnàł pi´tno na sukcesie niebiesko-czerwonych. W niczym nie zmienia to jednak faktu, ˝e był to dla bytomskiego klubu najlepszy rok w jego historii… Ch

Liczba amerykańska

20.000 dolarów zarobiła Polonia dla PZPN-u za wywalczenie Pucharu Ameryki. W dobie real-socjalizmu były to spore pieniądze w krajach bloku wschodniego


7 pytań PAP

Szaleństwo pana Coxa

Reguły International Soccer League ustalane były... na miejscu, w zależności od potrzeb. W meczu z Kilmarnock – na wniosek Szkotów – żadna z drużyn nie mogła dokonać zmiany! W spotkaniu z Ferencvarosem z kolei Węgrzy oprotestowali fakt zastąpienia Norberta Pogrzeby przez Zygmunta Szmidta. Ad hoc zebrał się więc komitet organizacyjny, by... oficjalnie wyrazić zgodę na przeprowadzenie zmiany!

/ 85 /

Początek lat 60. to próba spopularyzowania futbolu w europejskim wydaniu w USA. W tym celu biznesmen i były właściciel koszykarskiego klubu Philadelphia Phillies, William Cox – uzyskując zgodę federacji amerykańskiej – zorganizował International Soccer Leagues. Była to forma rozgrywek „ligowych”, do których zapraszał kluby z Europy i Ameryki Południowej. W sumie w ciągu sześciu edycji ISL (1960-1965), zaprosił do udziału w nich 59 drużyn zagranicznych. Gospodarzy reprezentowała w nich – pod różnymi nazwami – drużyna z Nowego Jorku, będąca zbiorem zagranicznych gwiazd oraz kilku rodzimych graczy. Turniej wykroczył jednak poza ową metropolię; grano także w Detroit, Chicago, Bostonie i Los Angeles. Rywalizacja w ramach ISL toczyła się w dwóch grupach, których zwycięzcy grali finałowy dwumecz. W ten sposób triumfatorami zostały: Bangu Atletico Club (Brazylia, 1960), Dukla Praga (Czechosłowacja, 1961), America FC Rio de Janeiro (Brazylia, 1962), West Ham United (Anglia, 1963), Zagłębie Sosnowiec (1964) i Polonia Bytom (1965). Po sześciu latach amerykańska federacja futbolowa, widząc rosnącą popularność rozgrywek (choć bilans ekonomiczny był ujemny – w ciągu sześciu lat przyniosły one stratę w wysokości 100 tys. dolarów) i bojąc się rozszerzenia wpływów Coxa i zdominowania przez ISL jej samej, zakazała mu organizacji kolejnych edycji turnieju.

ARC

Do uczestnictwa w piątej edycji International Soccer League w roku 1964 zaproszone zostało sosnowieckie Zagłębie. Trener Teodor Wieczorek poważnie potraktował amerykańskie wyzwanie – przed wyjazdem zabrał swój zespół na zgrupowanie do Lalik k. Zwardonia. W USA zagłębiacy grali w Nowym Jorku (gdzie trafili na falę 40-stopniowych upałów) i Chicago. Grali rewelacyjnie. W grupie dwukrotnie 3:0 pokonali AEK Ateny (Andrzej Jarosik (2), Eugeniusz Szmidt – to autorzy goli w pierwszym meczu; w drugim – Jarosik, Szmidt i Józef Gałeczka), wygrali 1:0 z portugalskim klubem z Guimaraes (Ginter Piecyk), pokonali 3:1 Crvenę Zvezdę Belgrad (Piecyk, Szmidt, Jarosik), by – mając już pewne pierwsze miejsce – zremisować 2:2 z austriackim Schwechater Wiedeń (Gałeczka, Alojzy Fulczyk) i aż 4:4 ponownie z Crveną. Dzięki tym wynikom podopieczni Wieczorka zagrali o triumf w ISL z mistrzem grupy I, Werderem Brema. Pierwszy mecz, z powodu ogromnej nawałnicy, przerwany został w 18. minucie. W powtórce Polacy rozgromili rywala 4:0 (Ryszard Krawiarz, Szmidt, Gałeczka, Fulczyk), a reporterzy odnotowali takie oto zdarzenie: „W 85 min zawodnicy Werderu, Klockner i Matischak pobili sędziego Goldsteina za przyznanie Zagłębiu rzutu autowego. Pan Goldstein (z pochodzenia... sosnowiczanin) nie pozostał jednak Klocknerowi dłużny. Zrewanżował mu się kopniakiem, który natychmiast uspokoił obydwu chuliganów”. Rewanż zespół z Sosnowca wygrał 1:0 (Piecyk). Wygrana w ISL dała mu prawo gry o Puchar Ameryki z obrońcą trofeum, Duklą Praga. Czesi okazali się lepsi (3:1 i 1:1) i dopiero rok później zdetronizowała ich bytomska Polonia.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Kopniak w chuliganów


warm up

Czy wiesz, że włoska rodzinna firma GDE Bertoni tworzy to, o czym marzą najlepsi piłkarze? I bynajmniej nie są to luksusowe auta... tekst: Olgierd Kwiatkowski

/ 86 /

PAP

– Mój ojciec zawsze przypominał mi histori´, jak wiózł w baga˝niku prototyp Pucharu Âwiata do Szwajcarii. Ta podró˝ była surrealistyczna. Wiedział, jak wa˝nà rzecz przewozi, jednak˝e nie mógł jej nikomu pokazaç, bo tego wymagała FIFA. Przekraczajàc granic´ powiedział tylko celnikom, ˝e to zwykły przedmiot. Czuł si´ z tym bardzo dziwnie, bo ten przedmiot był dla niego niezwykle wa˝ny. Tak jak dziÊ dla całego Êwiata. Ta opowieÊç to jedna z najpi´kniejszych opowieÊci mojego dzieciƒstwa – wspomina Valentina Losa, szefowa firmy GDE Bertoni, córka Giorgio, jednego z jej właÊcicieli. Gdy FIFA ogłosiła konkurs na puchar, który b´dzie wr´czała mistrzom Êwiata, włoska firma uznała, ˝e powinna stanàç do walki. No i ich projekt okazał si´ najlepszy, głównie dlatego, ˝e nie był zwykłym pucharem, ale miał wartoÊci artystyczne – był niewielkà złotà rzeêbà o mocnej symbolice. Koncepcj´ artystycznà wykonał rzeêbiarz Silvio Gazzaniga, który do dziÊ jest dyrektorem artystycznym firmy. Zaprezentowany po raz pierwszy w 1972 roku puchar, dwa lata póêniej znalazł si´ w r´kach niemieckich piłkarzy, którzy wygrali organizowany przez siebie mundial. Mistrzowie Êwiata unoszà go po finale do dziÊ. Nie była to jednak pierwsza sportowa produkcja istniejàcej od 1900 roku firmy zajmujàcej si´ najpierw tworzeniem przedmiotów sakralnych, ale pierwsza, która wprowadziła jà na piłkarskie salony. W 1960 roku Bertoni wyprodukowała medale na igrzyska olimpijskie w Rzymie. Od lat 70. zdominowała rynek piłkarski. Po kontrakcie z FIFA, firma szybko zawarła kolejny z UEFA. W pracowniach manufaktury powstał Puchar

UEFA, Puchar Zdobywców Pucharów i Superpuchar. Tylko jednego z najbardziej presti˝owych klubowych trofeów – za zwyci´stwo w Lidze Mistrzów – nie wykonali włoscy artyÊci.

Zaprojektował je bowiem szwajcarski jubiler Jörg Stadelmann. Ale na brak pracy GDE Bertoni (poczàtek nazwy został utworzony od imion zało˝ycieli Giorgio, Dionisi, Emilio) nie narzeka. Firma dostaje równie˝ zlecenia do piłkarskiej federacji azjatyckiej i arabskiej oraz kilkunastu krajowych (wykonuje np. Puchar Azerbejd˝anu). Puchar Zatoki Perskiej jest natomiast uznawany za jeden z najbardziej okazałych. Renoma firmy pozwoliła jej tak˝e na wykonanie trofeum mistrzostw Êwiata w siatkówce, w baseballu, pucharów dla bobsleistów, koszykarzy, pływaków, narciarzy. Bertoni wyprodukowało ju˝ tak˝e setki medali, pater, produktów jubilerskich, ale tak˝e odznaczenia wojskowe i… szlacheckie. – Nie zawsze było tak dobrze. Powstała silna konkurencja, ale postawiliÊmy na wysokà jakoÊç i za nià przede wszystkim jesteÊmy cenieni – tłumaczy Valentina Losa. Produkcja precjozów odbywa si´ w niewielkiej fabryce w Paderno Dugnano w pobli˝u Mediolanu. DziÊ firma zatrudnia około 100 osób, zazwyczaj powiàzanych wi´zami rodzinnymi. Powstawanie pucharów jest procesem niezwykle skomplikowanym. Wi´kszoÊç prac wykonuje si´ r´cznie. Zatrudnieni sà przy nich wykwalifikowani grawerzy, chemicy, artyÊci. Nad koncepcjà artystycznà produktów cały czas czuwa Gazzaniga, który nie ukrywa emocji zwiàzanych z tym, co tworzy. – Lubi´ oglàdaç, jak sportowcy cieszà si´ po zdobyciu trofeum. Przykładajà do niego ogromnà wag´, nie ze wzgl´du na wartoÊci materialnà, ale dlatego, ˝e symbolizuje dla nich zwyci´stwo. Piłkarze sà w siódmym niebie, obejmujàc puchar, Êciskajà go i całujà. Tak jak jakàÊ relikwi´ – mówi. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Zamknięte drzwi do Europy

16

angielskich drużyn straciło możliwość gry w rozgrywkach Pucharu Europy, Pucharu UEFA oraz Pucharu Zdobywców Pucharów po tragedii na stadionie Heysel w maju 1985 roku (w wyniku zamieszek na trybunach wywołanych przez kibiców FC Liverpool i zawaleniu się muru, zginęło 39 fanów Juventusu. Ostatecznie mecz rozegrano, a drużyna z Turynu zwyciężyła 1:0). Po zdarzeniach w Brukseli FC Liverpool wykluczony został aż na 6 lat ze stadionów Europy, a pozostałe angielskie kluby na lat 5. Pierwszą z konsekwencji kar było nierozegranie w 1985 roku meczu o Superpuchar Europy. Everton – triumfatora Pucharu Zdobywców Pucharów – obowiązywał już zakaz gry nałożony przez UEFA. Na liście dotkniętych sankcjami UEFA znalazły się w latach 19851991: Everton, Liverpool, Arsenal, Norwich City, Tottenham Hotspur, Southampton, Manchester United, West Ham United, Sheffield Wednesday, Oxford United, Nottingham Forest, Luton Town, Queens Park Rangers, Derby County, Coventry City, Wimbledon.



CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 88 /

inside the game

Getty Images


KRÓLOWIE FUTBOLU

/ 89 /

portret

I BEZRADNY DŻIN

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Rafał Lebiedziƒski


inside the game

/ 90 /

Puchar Europy stał się misją, obowiązkiem, obsesją od początku istnienia. Priorytet ten już nieraz stanął Realowi na przeszkodzie w sięgnięciu po „El Triplete” – potrójną koronę, składającą się z Pucharu Europy, Pucharu Króla i mistrzostwa Primera Division. W decydującym momencie „Królewscy” gotowi byli odpuścić walkę na innych frontach, aby tylko rządzić w Europie

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

R Niech si´ obra˝à tysiàce fanów Realu Madryt w Polsce i miliony na Êwiecie, ale jest tylko jedna droga, aby zrozumieç, czym jest najbardziej utytułowany klub w historii futbolu. Trzeba urodziç si´ w Madrycie. Trzeba ˝yç w tym mieÊcie. Trzeba mieç w sobie wszystkie cechy, które ma królewski klub – szlachetnoÊç, megalomani´, poczucie wy˝szoÊci, pot´gi i galaktycznoÊci. Trzeba zanurzyç si´ po uszy w miejskà debat´ wypełnionà futbolem – zaczynajàc od pierwszej poniedziałkowej kawy w pracy. Trzeba oddychaç powietrzem ska˝onym fanatyzmem tysi´cy kibiców okupujàcych swoje bary. Trzeba zajrzeç przed meczem do Jose Luisa na ulicy Rafaela Salgado i wypiç z kibicami kilka piw z najwi´kszego madryckiego browaru. Trzeba byç i bywaç na stadionie Santiago Bernabeu – p´pku hiszpaƒskiego futbolu. Trzeba te 113 lat madryckiego klubu mieç wyssane z mlekiem matki.

W czwartkowe popołudnie 6 marca 1902 roku bracia Juan i Carlos Padros (rodem z Katalonii!) razem z Julianem Palaciosem (rodem z Madrytu) powołali do ˝ycia Madrid Football Club. Akt zało˝ycielski podpisali w skromnym, szarym zeszycie. Kilka dni póêniej okreÊlili klubowe barwy. „Uniform na zwykłe mecze b´dzie składał si´ z ciemnoniebieskich spodni, krótkich i prostych, z białej koszuli i ciemnych getrów. W meczach nadzwyczajnych b´dà to: białe spodnie i koszula, czarne wywini´te getry oraz pasek w narodowe barwy. Uzupełnieniem tego stroju b´dzie ciemnoniebieski kaszkiet”. Poczàwszy od pierwszego oficjalnego meczu, rozegranego 13 maja 1902 roku przeciwko Barcelonie w Pucharze Króla (przegranym 1: 3), Real miał zadatki na klub globalny – choç pewnie wtedy nikt o tym nie myÊlał. W składzie było czterech Kubaƒczyków, Anglik, Belg Francuz i Gwatemalczyk. Zanim Madrid Football Club stał si´ Realem Madrytem, w Hiszpanii tytuł królewski kilka lat wczeÊniej otrzymało wiele innych klubów, m.in. Real Betis Balompie Sewilla, Real Club

Deportivo La Coruña, Real Club Deportivo Español, Real Oviedo czy Real Sporting Gijon. Real nie chciał byç gorszy i w 1920 roku zwrócił si´ z proÊbà do króla Alfonsa XIII o królewskà opiek´. Tytuł został nadany, ale propozycj´ obj´cia posada honorowego prezesa król oddał… 13-letniemu synowi, ksi´ciu Asturii Alfonsowi Borbonowi. 11 lat póêniej, wraz z poczàtkiem II Republiki Hiszpaƒskiej, z klubu zostały usuni´te wszystkie królewskie emblematy. W herbie zamiast korony pojawiła si´ fioletowa szarfa. Real odzyskał królewskie insygnia 1 stycznia 1941 roku, a godło pokryły kolory obecne w dzisiejszej wersji. Nazwa klubu, zgodnie z dekretem Generała Franco eliminujàcym z hiszpaƒskiego futbolu wszelkie obcoj´zyczne słowa zmieniła si´ na Real Club de Futbol i pozostała niezmienna.

PIĘĆ ZMYSŁÓW, PIĘĆ PALCÓW Niezmienny pozostaje tak˝e cel numer jeden. Puchar Europy stał si´ misjà, obowiàzkiem,


portret

obsesjà od poczàtku istnienia. Priorytet ten ju˝ nieraz stanàł Realowi na przeszkodzie w si´gni´ciu po „El Triplete” – potrójnà koron´, składajàcà si´ z Pucharu Europy, Pucharu Króla i mistrzostwa Primera División. W decydujàcym momencie „Królewscy” gotowi byli odpuÊciç walk´ na innych frontach, aby tylko rzàdziç w Europie. Efekt pora˝ajàcy: 25 półfinałów, 13 finałów i 10 triumfów w Pucharze Europy, czyli dzisiejszej Lidze Mistrzów! Santiago Bernabeu zwykł mówiç o konkurencyjnych wówczas rozgrywkach Pucharze Miast Targowych – „Puchar Wsi”. Wszystko jasne. 60 lat europejskich bojów i podbojów sprawia, ˝e ka˝dy fan Realu ma swojà ulubionà europejskà histori´. Sentymentalnà, jak z wrzeÊnia 1955 roku, gdy w Genewie Real debiutował w rozgrywkach i pokonał Servette 2:0 na oczach zaledwie siedmiu tysi´cy kibiców – dzisiaj nie do pomyÊlenia! Komicznà, jak choçby finał z 30 maja 1957 roku w Madrycie (ostatni rozgrywany – według przepisów UEFA – na terenie obroƒcy tytułu), gdy dzieƒ przed spotkaniem na okładce

2 hymny posiada drużyna z Madrytu. Pierwszy funkcjonuje od roku 1952 i został wybrany na oficjalną pieśń klubu przez prezesa Bernabeu, drugi natomiast skomponowany został w 2002 roku dla uczczenia stulecia klubu

dziennika „ABC” pojawiła si´ grafika, która przedstawiała lamp´ Aladyna, a w niej spełniajàcego ˝yczenia d˝ina z nast´pujàcym dopiskiem: „Jestem twym niewolnikiem. PoproÊ mnie, o co tylko chcesz… z jednym wyjàtkiem – wejÊciówkà do finału Pucharu Europy” – Real wygrał 2:0 z Fiorentinà, a triumf oglàdało na Bernabeu 124.930 widzów! Patetycznà, jak z 18 maja 1960 roku, gdy przed finałem z Eintrachtem Frankfurt na Hampden Park do szatni wszedł sam Santiago Bernabeu i przemówił: „Wi´kszoÊç z was dokonała cudu wygrywajàc Puchar Europy czterokrotnie. Je˝eli tej nocy zdob´dziecie go po raz piàty, zamkni´cie najpi´kniejszy etap w historii Realu Madryt. PomyÊlcie, ˝e mamy pi´ç palców w ka˝dej dłoni, ˝e mamy pi´ç zmysłów, ˝e…musimy mieç równie˝ pi´ç pucharów” – Real pokonał Eintracht 7:3! Dramatycznà z ostatniego finału Ligi Mistrzów, gdy w 93. minucie trafienie Ramosa przeniosło Real z piekła do czyÊçca dogrywki, a ostatecznie do piłkarskiego raju po zwyci´stwie nad Atletico Madryt 4:1 – szaleƒstwo nie do wyobra˝enia!

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 91 /

Getty Images


inside the game

/ 92 /

„Strzelanie goli jest jak uprawianie seksu, wszyscy wiedzą jak to się robi, ale nikt nie robi tego tak dobrze jak ja” – to najlepsza znana autodefinicja Don Alfredo Di Stefano. Zanim Argentyna oszalała na punkcie Maradony i Messiego, zanim Brazylia zaczęła nosić na rękach Pelego, zanim Europa zaczęła zachwycać się Cruyffem i Platinim, na piłkarskiej mapie pojawił się on: „La Saeta Rubia” – „Blondwłosa Strzała”

E

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

REALOWI SIĘ NIE ODMAWIA Je˝eli megalomania była, jest i b´dzie cz´Êcià piłkarskiej rzeczywistoÊci to przede wszystkim z winy Don Santiago Bernabeu de Yeste – piłkarza, asystenta trenera, sekretarza i wreszcie prezesa Realu, który przez 35 lat budował pot´g´ klubu. Był architektem, ale przede wszystkim wizjonerem sukcesu. Wyprzedził swojà epok´ i konkurencj´ o kilkanaÊcie lat. Jako jeden z pierwszych dostrzegł w futbolu potencjał spektaklu dla mas. Chciał je mieç u siebie – z ich pieni´dzmi, oddaniem i miłoÊcià. Zaczàł od budowy stadionu – 75-tysi´cznego giganta na peryferiach północnego wówczas Madrytu (rozbudowanego póêniej do niebotycznych 125. tysi´cy miejsc!). Konserwatywne media pukały si´ w czoło, co chwila strzelajàc w prezesa inwektywà „loco”, czyli „Êwir”. Bernabeu nie zawahał si´ jednak ani na chwil´ – wziàł kredyt na wykup ziemi i wyemitował 20 tysi´cy obligacji klubowych na pokrycie kosztów budowy. W grudniu 1947 roku obiekt

był gotowy. WÊród bur˝uazji madryckiej zakochanej w majowo-czerwcowych corridach, zapanował boom na bycie socio Realu. Po spłaceniu długów, kolosalne jak na owe czasy wpływy z biletów (przekraczajàce pół miliona peset na mecz) pozwoliły na wybudowanie oÊrodka treningowego, a z czasem na transferowà goràczk´. Molowny, Pahiño, Muñoz, Gento, Di Stefano, Rial, Santamaria, Kopa, Didi, Puskas, Del Sol, Dominguez, Amancio i wielu innych bohaterów futbolu lat 50. i 60. Skusiła sława i pieniàdze Realu. To wtedy zrodziło si´ słynne do dziÊ powiedzenie – „Realowi si´ nie odmawia”. Plan zrobienia z Realu najwi´kszego przedsi´biorstwa futbolowego Êwiata szedł Bernabeu jak z płatka. Zgiełku i stresu zwiàzanego z prowadzeniem najwi´kszego klubu Êwiata nigdy nie przenosił do sfery prywatnej. Kierował si´ skromnoÊcià – nigdy nie zaakceptował jednogłoÊnej decyzji zarzàdu klubu z 1955 mianujàcej stadion Realu jego imieniem i nazwiskiem. Wybudował sobie domek letniskowy w Santa Pola (Alicante) i kupił niewielkà łupin´ rybac-

kà ochrzczonà na czeÊç Di Stefano „La Saeta Rubia”. Całe ˝ycie wierny jednej kobiecie – Doñi Marii. Do ostatnich dni oboje co miesiàc płacili składki członkowskie socio. I pomyÊleç, ˝e dziÊ, aby móc kandydowaç na fotel „presidente” Realu, trzeba mieç minimum 85 milionów euro majàtku.

SOLISTA NA USŁUGACH ORKIESTRY „Strzelanie goli jest jak uprawianie seksu, wszyscy wiedzà jak to si´ robi, ale nikt nie robi tego tak dobrze jak ja” – to najlepsza znana autodefinicja Don Alfredo Di Stefano. Zanim Argentyna oszalała na punkcie Maradony i Messiego, zanim Brazylia zacz´ła nosiç na r´kach Pelego, zanim Europa zacz´ła zachwycaç si´ Cruyffem i Platinim, na piłkarskiej mapie pojawił si´ on: „La Saeta Rubia” – „Blondwłosa Strzała”. Był obroƒcà, pomocnikiem, skrzydłowym, napastnikiem, a gdy zakoƒczył karier´ był tak˝e trenerem, prezesem i filozofem. Poruszał si´


portret

po całym boisku, dogrywał, strzelał, trafiał, faulował. Był stworzony do ówczesnego systemu gry 3-2-5. Solista na usługach orkiestry. Wymagajàcy, pracowity, inteligentny. Chory na wygrywanie za wszelkà cen´. Wirus, którym zara˝ał kolegów z dru˝yny. Z nim w składzie ka˝dy miał prawo czuç si´ lepszym piłkarzem. Nigdy si´ nie poddawał. DNA Realu Madryt. Santiago Bernabeu zauwa˝ył Di Stefano podczas turnieju towarzyskiego w 1952 roku. Napastnik Millonarios Bogota wpadł mu w oku, trafił do notesu, ale to odwieczny rywal, Barcelona wykonała pierwszy krok. Lider ataku Kataloƒczyków, Ladislao Kubala zachorował na gruêlic´ i trzeba było znaleêç odpowiedniego nast´pc´. Padło na Di Stefano, Barca zapłaciła za transfer 80 tysi´cy dolarów właÊcicielowi karty – River Plate. Problem w tym, ˝e Di Stefano grał wówczas w lidze kolumbijskiej, do której uciekł po strajku wraz z innymi rodakami. FIFA nało˝yła na „zbiegów” embargo transferowe. Do koƒca 1954 roku mieli pozostaç w Kolumbii, po czym wróciç do swoich macierzystych klubów. Barca nalegała jednak

11 bramek strzelili Królewscy zespołowi Elche w sezonie 1959/60, tracąc dwie. To najwyższe zwycięstwo odniesione na własnym boisku na przestrzeni wszystkich lat

na przyspieszenie zarejestrowania Di Stefano w La Liga (piłkarz od maja 1953 mieszkał ju˝ w Barcelonie). Prezes kataloƒskiego klubu musiał dodatkowo dogadaç si´ z właÊcicielem Millonarios. Kolumbijczyk za˝àdał 27 tysi´cy dolarów. Barcelona odmówiła i wtedy do akcji wkroczył Bernabeu. Wykupił od Millonarios cz´Êç karty Di Stefano. Powstał spór. Real i Barca roÊciły sobie prawa do Di Stefano. FIFA przerzuciła ten goràcy kartofel w r´ce hiszpaƒskiej Narodowej Delegacji Sportu. Ta podj´ła salomonowy wyrok – sezon 1953/54 Argentyƒczyk miał rozegraç w Realu, nast´pny w Barcelonie, kolejny w Realu i nast´pny znowu w Barcelonie. Kataloƒczycy zniesmaczeni werdyktem i w obliczu wracajàcego do zdrowia Kubali, wycofali si´ z interesu. Marti podjàł byç mo˝e najgorszà decyzj´ w historii Barcelony, a tym samym pomógł w podj´ciu zdecydowanie najlepszej decyzji w historii Realu. Di Stefano w ciàgu jedenastu sezonów sp´dzonych na Bernabeu si´gnàł z Realem po osiem tytułów mistrza Hiszpanii i zdobywał gole we wszystkich pi´ciu wygranych finałach Pucharu

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 93 /

Getty Images


inside the game

/ 94 /

Manuel Pellegrini przyznał kiedyś, że posada trenera Realu jest nieprzyzwoicie skomplikowana z dwóch powodów. Po pierwsze – ta marka porusza cały kraj, po drugie – absolutnie w każdym z 365 dni w roku ktoś chce sprzedać informację, plotkę, skandal czy debatę dotyczącą klubu. To nie do wytrzymania w dłuższej perspektywie

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

A Europy w latach 1956-1960. W sumie w barwach Realu strzelił a˝ 357 bramek. W swoich czasach był najlepiej opłacanym piłkarzem globu – 4 miliony peset na sezon plus premie (dziÊ to piłkarskie grosze – około 25 tysi´cy euro). Wyst´pował w filmach fabularnych, a nawet reklamach… rajstop. Był tak rozpoznawalnà markà, ˝e latem 1963 podczas turnieju pokazowego w Caracas, przebrani za policjantów wenezuelscy rebelianci porwali go z hotelu. WypuÊcili po trzech dniach. Okupem była uwaga opinii publicznej całego Êwiata. Gdyby Real drukował Êwiàteczne kartki, mogłyby mieç tylko jego podobizn´ w ˝łóbku. Odszedł 7 lipca ubiegłego roku. Nie wytrzymało serce. Real opublikował na swojej stronie internetowej film podsumowujàcy dokonania legendy. Ostatnia scena pochodziła z filmu z udziałem samego piłkarza – „La batalla del domingo” z roku 1963. Stadionowy dozorca z Bernabeu zwraca si´ do Di Stefano: – MyÊli pan o TYM innym zakoƒczeniu? Alfredo ubrany w gustowny garnitur odpowiada:

– Wszystkie po˝egnania sà smutne. KtóregoÊ dnia trzeba b´dzie odejÊç. Z trudem, z bólem, bo TU jest najlepsze, co mnie w ˝yciu spotkało… Spaceruje w głàb Bernabeu, po czym uÊmiechni´ty ˝egna puste trybuny.

ŁAWKA POD NAPIĘCIEM Manuel Pellegrini przyznał kiedyÊ, ˝e posada trenera Realu jest nieprzyzwoicie skomplikowana z dwóch powodów. Po pierwsze – ta marka porusza cały kraj, po drugie – absolutnie w ka˝dym z 365 dni w roku ktoÊ chce sprzedaç informacj´, plotk´, skandal czy debat´ dotyczàcà klubu. To nie do wytrzymania w dłu˝szej perspektywie. Dzisiaj kariera trenera na Bernabeu to dwa-trzy sezony. Dzisiaj nikt nie byłby w stanie wytrzymaç psychicznie czternastu sezonów, które na ławce Realu sp´dził Miguel Muñoz (1960-1974). Ewenement wÊród 53 trenerów w historii klubu. 9 mistrzostw Primera Division, 2 Puchary Europy i 2 Puchary Hiszpanii. Jedyny madrycki

odpowiednik takich trenerskich legend jak Matt Busby i Alex Ferguson w Manchesterze United. Muñoz to pierwszy piłkarz w historii futbolu, który wygrał Puchar Europy jako zawodnik i trener. W sumie najcenniejsze klubowe trofeum wzniósł 5 razy. To jego nazwisko nosi nagroda dla najlepszego trenera Primera Division przyznawana przez „Mark´”. Kastylijczyk pełnà g´bà. Urodzony w samym centrum bur˝uazyjnego Madrytu – dzielnicy Salamanca. Na boisku nieust´pliwy, Êwietny w odbiorze. Razem z Zarragà stworzył w latach 50. nierozłàczny duet defensywnych pomocników Los Blancos. Po zakoƒczeniu kariery, w wieku 38 lat i zaledwie sezonowej zaprawie w filialnym klubie Realu, został rzucony na gł´bokie wody. Z dnia na dzieƒ dostał posad´ po Fleitasie Solichu. Trenerski chrzest Muñoza polegał na wygraniu dwumeczu Pucharu Europy z Barcelonà prowadzonà przez wielkiego alchemika taktycznego – Helenio Herrer´. „El Chato” (kolokwialnie „Ziomek”) jak na Muñoza wołał Di Stefano, nie tylko rozbił pewnych siebie Kataloƒczyków, ale w fina-


portret

/ 95 /

Getty Images

2940 dni Real pozostawał niepokonany na własnym boisku, co daje imponujący okres 8 lat i 8 dni na przestrzeni sezonów 1956/57 do 1964/65

I tak na ławce Realu prze˝ył ponad 600 meczów. Najlepszy szkic legendarnego trenera – historia z 1971 roku, z finału Pucharu Zdobywców Pucharów w Atenach. Po wygranym przez Chelsea Londyn 2:1 powtórzonym finale (w pierwszym meczu padł remis 1:1) jeden z brytyjskich dziennikarzy wdał si´ w dialog z Muñozem: – Do you speak English? – Nie. – Parlez-vous Fran˜ais? – Nie – Deutch? – Nie. Przepraszam, ale ja mówi´ tylko po hiszpaƒsku, argentyƒsku i sewilijsku. Po czym wstał i wyszedł z sali.

CYGARA JUŻ NIE KOPCĄ W 2014 roku prawie milion turystów odwiedziło Muzeum Realu Madrytu i odbyło spacer po Estadio Santiago Bernabeu. Trzeci najcz´Êciej odwiedzany obiekt w Madrycie po El Prado i Reina Sofia. Legenda przyciàga jak

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

le w Glasgow rozniósł na strz´py Eintracht Frankfurt (7:3). Gole Puskasa (3) i Di Stefano (3) to zdaniem magazynu „World Soccer” gole w najlepszym meczu wszechczasów. Muñoz długo wierny był obowiàzujàcej wówczas taktyce 3-2-5 z Gento, Puskasem, Di Stefano i Del Solem w ataku. Mimo hegemonii w Hiszpanii (5 tytułów mistrza z rz´du) i kolejnych legendarnych wyst´pów w Europie (2 finały), nie bał si´ jednak podejmowaç odwa˝nych decyzji. W sezonie 1963/64 zmienił ustawienie na 4-1-5 odbierajàc rol´ lidera Di Stefano. 38-letni Argentyƒczyk z hiszpaƒskim paszportem szybko zrozumiał przekaz i odszedł do Espanyolu. Muñoz rozpoczàł wietrzenie szatni. Nastàpiła era „El Madrid de los Ye-Ye” (okreÊlenie pochodzi od przeboju „La Chica Ye-ye” Conchity Velasco) – młodych hiszpaƒskich piłkarzy z liderem Amancio Amaro i wsparciem weteranów: Santamarià w obronie i Puskasem oraz Gento w ataku. W wygranym 2:1 finale Pucharu Europy w 1966 roku przeciwko Partinazowi Belgrad Muñoz wystawił ju˝ jedenastk´ zło˝onà wyłàcznie z Hiszpanów!


inside the game

/ 96 /

Real na przestrzeni ostatnich sześciu dekad mozolnie budował przepastny majątek. Zanim jednak wygodnie rozsiadł się na szczycie listy najbogatszych przedsiębiorstw sportowych z przychodami rzędu 550 milionów euro rocznie, zaczął od sprzedaży proporczyków pod stadionem

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

L magnes. 19 euro wydaje si´ Êmiesznà sumà w zamian za wejÊcie na terytorium Di Stefano, Puskasa, Raula, Zidane’a, Figo i Ronaldo. Ci, którzy mieli okazj´ prze˝yç mecz na stadionie Realu, zazwyczaj porównujà go do teatru, opery lub innego miejsca, w którym performance poddawany jest bezpardonowej krytyce. Bernabeu – kiedyÊ nawet 125-tysi´czne, dziÊ ograniczone do 81 tysi´cy miejsc – nigdy nie było kolorowym, rozÊpiewanym i bulgoczàcym kotłem. Publika Santiago Bernabeu – „los socios” – sà bodaj najbardziej wybrednymi kibicami na Êwiecie. Od ponad 60 lat rozpieszczani wielkimi nazwiskami i sukcesami, nigdy nie przymkn´li oka na gorszy dzieƒ swoich idoli. Wygwizdano tu półboga Di Stefano, oberwał mistrz Zidane, litoÊci od dłu˝szego czasu nie ma dla Ronaldo. Krytyki nie uniknàł nawet zmarły tragicznie Juanito „Maravilla”, legendarna „siódemka” Realu, któremu w siódmej minucie ka˝dego meczu kibice oddajà hołd. Bernabeu to nie tylko wyprostowani krawaciarze na meczach Ligi Mistrzów. To nie tylko turyÊci ze Skandynawii i Ameryki Południo-

wej. To tak˝e folklor, twarde tradycje, rytuały. KiedyÊ w niedzielne popołudnia panowie w kapeluszach kopcili na trybunach cygara, a gole zapijali czerwonym winem. DziÊ po˝erajà kilogramy pestek, a w przerwie pałaszujà bagietki z szynkà iberyjskà. Tylko wypo˝yczalnia niebieskich poduszek pod tyłek wygodnickich przetrwała prób´ czasu. Wtedy 2 pesety, teraz 1 euro. Real na przestrzeni ostatnich szeÊciu dekad mozolnie budował przepastny majàtek. Zanim jednak wygodnie rozsiadł si´ na szczycie listy najbogatszych przedsi´biorstw sportowych z przychodami rz´du 550 milionów euro rocznie, zaczàł od sprzeda˝y proporczyków pod stadionem. W latach 50. przed bramà numer 44 ka˝dego ranka pojawiał si´ Jose Lopez Carrasco. Rozkładał rybacki taboret, a przed nim szuflad´ wypełnionà klubowymi insygniami (cena: 2 pesety), zdj´ciami piłkarzy (5 peset) i proporczykami (50 peset). W pierwszym roku sprzeda˝y klubowych pamiàtek señor Carrasco zarobił 200 tysi´cy peset. Dzisiaj, tu˝ obok bramy numer 57, mieÊci si´ oficjalny sklep Realu – Adidas Store.

Obroty roczne przekraczajà w nim 20 milionów euro. Od 10 lat nieprzerwanie jest najbardziej dochodowym sklepem w stolicy Hiszpanii.

JEDEN PROCENT Od 100 tysi´cy peset za bramkarskie cudo Ricardo Zamor´ w 1930 roku po 80 milionów za Kolumbijczyka Jamesa Rodrigueza w 2014. Strategia letnich wzmocnieƒ Realu zmieniała si´ na przestrzeni lat. KiedyÊ Bernabeu kupował piłkarzy na bystre oko i artykuły z gazet. W czerwcu 1946 roku, jadàc pociàgiem do Barcelony, na jednym z postojów przeczytał w „La Vanguardii”, ˝e Barca wysłała swojego emisariusza statkiem na Wyspy Kanaryjskie. Celem był Êwietnie zapowiadajàcy si´ pomocnik Luis Molowny z Marino FC. Bernabeu chwycił za telefon na stacji kolejowej i rozkazał Jacinto Quincocesowi (ówczesnemu dyrektorowi sportowemu Realu) zarezerwowanie biletu na najbli˝szy lot do Las Palmas. Miał sprowadziç piłkarza do Madrytu za wszelkà cen´ i bez wzgl´du na wynik zapla-


portret

nowanego sparingu. Nast´pnego dnia Molowny zło˝ył podpis pod umowà z Realem – 205 tysi´cy peset rocznej pensji plus 500 peset premii za wygrany mecz (dziÊ ok. 3 euro). Wiosnà 1962 roku Bernabeu na własnà r´k´ i wobec jednogłoÊnego sprzeciwu zarzàdu Realu kupił za po˝yczone pieniàdze (od jednego z…członków owego zarzàdu) Amancio Amaro z Deportivo. – Nie mogłem dłu˝ej zwlekaç, bo inaczej piłkarza zabrałby mi ten sam klub co zawsze. Zapłaciłem dziesi´ç milionów peset. Dług oddałem z wpływów z biletów z dwóch nast´pnych meczów – przyznał po latach na łamach „El Pais”. Historia Realu wymalowana jest spektakularnymi transferami w dziejach futbolu – Figo, Zidane, Ronaldo i Bale. Dwaj ostatni sà odpowiednio na pierwszym i drugim miejscu w oficjalnym rankingu najdro˝szych (100 i 94 mln euro). Era „Los Galacticos” (2000-06) polegajàca na corocznym obdarowywaniu „socios” transferem mega gwiazdy, oprócz walorów czysto piłkarskich, miała za zadanie podbicie nowych

24 razy w 35. zorganizowanych edycjach towarzyskiego turnieju imienia Santiago Bernabeu najlepsi okazywali się gracze Realu

rynków zbytu. Florentino Perez wydał 350 milionów euro, ˝eby dotrzeç do klienta w Azji i Ameryce Północnej. Mimo, ˝e dru˝yna od 2003 roku przez 3 kolejne lata nie wygrała ˝adnego tytułu, to odebrała prymat najbogatszej firmie piłkarskiej Manchesterowi United. Nieprzerwanie od sezonu 2004/05 Real jest liderem presti˝owego rankingu Deloitte Football Money League. Jako pierwsi przekroczyli astronomicznà barier´ przychodów – najpierw 300, póêniej 400, a trzy lata temu 500 milionów euro rocznie. DziÊ wi´kszoÊç nowych piłkarzy Realu przede wszystkim ma zarabiaç na klub. Nie chodzi tu o sprzeda˝ koszulek (1,4 miliona na rok, z czego do kasy klubu trafia tylko 25 proc.), ale o tworzenie marki w krajach/regionach, z których pochodzà. James w Kolumbii, 16-letni Odegaard w Norwegii, Chicharito w Meksyku… Osiem tysi´cy dzieci co roku próbuje swoich szans na testach w Realu. Dostaje si´ jeden procent, z tego procenta w pierwszej dru˝ynie debiutuje dwóch-trzech. To o nich w Madrycie b´dzie si´ rozmawiaç przy pierwszej porannej kawie w pracy. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 97 /

Getty Images


inside the game Getty Images

DOGONIĆ NIEŚMIERTELNOŚĆ WPISAĆ SIĘ NA STAŁE NA KARTY SPORTOWEJ HISTORII TO CEL KAŻDEGO Z PIŁKARSKICH KLUBÓW OD EUROPY PRZEZ OBIE AMERYKI, AZJĘ I AUSTRALIĘ. A TRIUMF W LIDZE MISTRZÓW TO GWARANCJA SPORTOWEJ NIEŚMIERTELNOŚCI. NIC WIĘC DZIWNEGO, ŻE NA KAŻDYM Z KONTYNENTÓW ROZGRYWKI WZBUDZAJĄ OGROMNE ZAINTERESOWANIE

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 98 /

tekst: Piotr Rapciak


analiza AFRYKAŃSKA LIGA MISTRZÓW

Faraonowie futbolu

14 Tyle razy tytuł najlepszej drużyny Afryki wywalczyły kluby z Egiptu. To zdecydowanie więcej niż przedstawiciele innych krajów. Następni w kolejce, zespoły z Demokratycznej Republiki Konga, Maroka, Algierii i Kamerunu mają na koncie po pięć zwycięstw.

/ 99 /

Getty Images

Najpierw odbywajà si´ eliminacje, a póêniej dwie rundy w systemie pucharowym (I runda – 32 zespoły, II runda – 16 zespołów). Osiem zwyci´skich ekip dzielonych jest na dwie grupy, z których awans do półfinału wywalczà po dwie najlepsze. Przegrani w drugiej rundzie trafiajà do Pucharu Konfederacji. Mecze odbywajà si´ od lutego do przełomu paêdziernika i listopada. Wtedy rozgrywane sà pojedynki finałowe (w formule mecz i rewan˝). Zespołem, który w ostatnich latach zdominował rozgrywki afrykaƒskiej LM jest egipski klub Al-Ahly. W XXI wieku grał w siedmiu z czternastu finałów, w szeÊciu z nich odnosił zwyci´stwa. WczeÊniej (1982, 1987) dwukrotnie zwyci´˝ał w Afrykaƒskim Pucharze Mistrzów. Egipcjanie sà rekordzistami Êwiata w kolekcji oficjalnych trofeów. Majà ich na koncie 130 (106 krajowych i 24 mi´dzynarodowe). Ch

NAGRODY PIENIĘŻNE przyznawane są w afrykańskiej LM od fazy grupowej. Ekipa, która zajęła w niej 4. miejsce otrzymuje 400 tys. dolarów, za trzecie miejsce 500 tys., półfinaliści mogą liczyć na 700 tys. Wreszcie w finale zwycięzca odbierze 1,5 mln, a przegrany 1 mln dolarów.

OSTATNIE 5 FINAŁÓW 2014 AS Vita Club (DR Kongo) – ES Sétif (Algieria) 2:2, 1:1 2013 Orlando Pirates (RPA) – Al-Ahly (Egipt) 1:1, 0:2 2012 Al-Ahly (Egipt) – Espérance ST (Tunezja) 1:1, 2:1 2011 Wydad Casablanca (Maroko) - Espérance ST (Tunezja) 0:0, 0:1 2010 TP Mazembe (DR Kongo) - Espérance ST (Tunezja) 5:0, 1:1

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

W

alka o miano najlepszej klubowej dru˝yny w Afryce rozpocz´ła si´ w roku 1964. Zwyci´zcà w historycznym turnieju Afrykaƒskiego Pucharu Mistrzów okazał si´ kameruƒski Oryx Douala, który 7 lutego 1965 r. pokonał w finale malijski Stade Malien 2:1. W kolejnym sezonie impreza nie odbyła si´. Ale była to jedyna przerwa w rozgrywkach. Od 1966 r. regularnie rok po roku wyłaniany jest klubowy mistrz Afryki. W 1997 roku Afrykaƒska Konfederacja Piłki No˝nej (CAF) zdecydowała jednak o zmianie nazwy i formuły rozgrywek. Idàc Êladem UEFA postanowiono stworzyç afrykaƒskà Lig´ Mistrzów. Po raz pierwszy wprowadzono nagrody pieni´˝ne dla uczestniczàcych zespołów. DziÊ w LM biorà udział nie tylko mistrzowie poszczególnych krajów, ale i wicemistrzowie paƒstw o najwy˝szym współczynniku.


inside the game zdjęcia: Getty Images

15 goli, nie tracąc żadnego, strzelili 11 maja 2004 r. piłkarze Seongnam Ilhwa Chunma (Korea Płd.) w meczu przeciwko indonezyjskiemu zespołowi Persik Kediri. Wynik powtórzyli prawie dwa lata później, 22 marca 2006 r. Japończycy z drużyny Gamba Osaka gromiąc rywali z wietnamskiego Da Nang.

AZJATYCKA LIGA MISTRZÓW

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 100 /

Lecimy i lecimy

R

ozgrywki Azjatyckiego Turnieju Mistrzów Klubowych rozpocz´ły si´ w 1967 roku. Jego format był bardzo ró˝ny: od turnieju po system pucharowy, reguły nie były jasno sprecyzowane. Niewielkie zainteresowanie spowodowało, i˝ ostatnia edycja pucharu odbyła si´ w roku 1971. Co ciekawe, w tych latach wiodàcà rol´ odgrywały kluby izraelskie Hapoel Tel Aviv i Maccabi Tel Aviv. Jednak w 1974 r. na wniosek Kuwejtu Izrael został wykluczony ze struktur AFC. Powody były przede wszystkim politycz-

W 33. EDYCJACH NAJWAŻNIEJSZEGO KLUBOWEGO PUCHARU W AZJI ZWYCIĘŻAŁY AŻ 23 DRUŻYNY. JEDYNYM ZESPOŁEM, KTÓRY ZDOBYŁ TROFEUM 3 RAZY, JEST ZAŁOŻONY W 1973 R. POHANG STEELERS (KOREA PŁD.). WŁAŚCICIELEM KLUBU JEST POSCO – MIĘDZYNARODOWY POTENTAT W PRODUKCJI STALI

ne. Głosowanie zbiegło si´ w czasie z incydentem na Igrzyskach Azjatyckich, podczas których piłkarskie reprezentacje Kuwejtu i Korei Płn. odmówiły gry przeciwko Izraelowi. (Izraelskie kluby w roku 1991 zacz´ły braç udział w pucharach europejskich, Federacja Izraela przyj´ta została do UEFA w roku 1994.) Klubowe rozgrywki reaktywowano w Azji w roku 1986. Wróciły one pod nazwà Azjatyckie Mistrzostwa Klubowe. Wreszcie w sezonie 2002/03 przeprowadzono reform´, w wyniku której wspomniany puchar wraz z Azjatyckim Pucharem Zdobywców Pucharów i Azjatyckim Superpucharem stał si´ Azjatyckà Ligà Mistrzów. W 2006 r. dopuszczono do rozgrywek ekipy z Australii. Azjatycka LM rozgrywana jest od lutego do listopada. Najpierw odbywajà si´ dwie rundy eliminacyjne. Po nich nast´puje faza grupowa. Ze wzgl´du na wielkoÊç kontynentu, a co za tym idzie olbrzymie odległoÊci mi´dzy poszczególnymi krajami, uczestnicy podzieleni sà na dwie strefy terytorialne: wschodnià i zachodnià. Ka˝da z nich ma po 12 miejsc gwarantowanych w fazie grupowej LM. Kolejne 8 dru˝yn (po 4 na stref´) wyłaniajà eliminacje. Grupy, podobnie jak w Europie sà czterozespołowe, gra si´ systemem ka˝dy z ka˝dym, mecz i rewan˝. Zespoły z ró˝nych stref mogà spotkaç si´ ze sobà dopiero w finale. Tam o zwyci´stwie rozstrzyga równie˝ dwumecz, choç w ostatnich latach zwyci´zc´ wyłaniano tak˝e w jednym spotkaniu. W rozgrywkach uczestniczà nie tylko krajowi mistrzowie, ale i zespoły z dalszych miejsc ligowych tabel. O ich iloÊci decyduje ranking AFC. Ch

W AZJATYCKIEJ LM TEŻ GRA SIĘ O PIENIĄDZE. Nie są one oczywiście tak ogromne jak w Europie. Za sam udział w fazie grupowej nie dostaje się nic. Za remis klub otrzymuje 20 tys., a za zwycięstwo 40 tys. dolarów. W kolejnych etapach jest lepiej. Kto awansuje do 1/16, może liczyć na 50 tys., gra w ćwierćfinale warta jest 80 tys., a w półfinale 120 tys. dolarów. Za wygraną w finale zwycięzca azjatyckiej LM otrzyma 1,5 mln, przegrany połowę mniej. Dodatkowo kluby otrzymują tzw. subsydia na podróże. Wynoszą one, w zależności od rundy rozgrywek, od 20 do 60 tys. dolarów.

OSTATNIE 5 FINAŁÓW 2014 Western Sydney Wanderers (Australia) – Al-Hilal (Arabia Saudyjska) 1:0, 0:0 2013 FC Seoul (Korea Płd.) – Guangzhou Evergrande (Chiny) 2:2, 1:1 2012 Ulsan Hyundai (Korea Płd.) – Al-Ahli (Arabia Saudyjska) 3:0 2011 Jeonbuk Hyundai Motors (Korea Płd.) – Al-Saad (Katar) 2:2 (2:4 w rzutach karnych) 2010 Seongnam Ilhwa Chunma (Korea Płd.) – Zob Ahan (Iran) 3:1


analiza CONCACAF

MEKSYKAŃSKI KLUB CRUZ AZUL Z MEXICO CITY BYŁ SZEŚCIOKROTNIE NAJLEPSZĄ DRUŻYNĄ STREFY CONCACAF. TRZY RAZY Z RZĘDU TROFEUM ZDOBYWAŁ W LATACH 1969-71. OSTATNI RAZ UCZYNIŁ TO W UBIEGŁYM SEZONIE 1964 r. przedstawiciele CONCACAF na skutek protestu Meksykanów, zdecydowali, ˝e to właÊnie ten klub bez rozgrywania finału zostanie ogłoszony zwyci´zcà. Jednak po kontrproteÊcie zmieniono zdanie i finał miał odbyç si´ 2 kwietnia 1964 r. Problem w tym, ˝e wtedy akurat ekipa z Guadalajary miała przebywaç na to-

urnee w Europie. Nie chciała z niego rezygnowaç, wobec czego triumfatorem rozgrywek ogłoszono zespół z Haiti. Aktualnie w LM CONCACAF grajà 24 dru˝yny: 9 ze strefy północnej, 12 ze Êrodkowoamerykaƒskiej i 3 z karaibskiej. Dzielone sà one na osiem grup po trzy ekipy. Zwyci´zcy awansujà do çwierçfinału. Rywale na tym etapie nie sà losowani, po etapie grupowym układana jest bowiem tabelka uwzgl´dniajàca wyniki z zakoƒczonej rundy. A w çwierçfinale pierwszy zespół gra z ósmym, drugi z siódmym itd. Punkty od 1.6 do 1.8 paragrafu 1 regulaminu rozgrywek mówià o nagrodach w LM CONCACAF. I tak w punkcie 1.6 czytamy: „Mistrz LM CONCACAF otrzyma na zawsze trofeum oraz 50 złotych medali”. Dla przegranych w finale przewidziano 50 srebrnych medali. Ponadto b´dà przyznawane indywidualne nagrody. Jakie? Tego w regulaminie nie okreÊlono. Nie ma w nim tak˝e informacji o nagrodach finansowych dla uczestników. Przynajmniej zespoły przyjezdne liczyç mogà na zwrot kosztów podró˝y. Ch

OSTATNIE 5 FINAŁÓW

6

2014 Cruz Azul (Meksyk) – Toluca (Meksyk) 0:0, 1:1 2013 Santos (Meksyk) – Monterrey (Meksyk) 0:0, 2:4

Do tej pory odbyło się sześć edycji Ligi Mistrzów CONCACAF. W rozgrywkach zwyciężali tylko reprezentanci Meksyku. Trzykrotnie uczynił to zespół z Monterrey, a w pozostałych przypadkach wygrywały drużyny Cruz Azul, CF Atlante i Pachuca.

2012 Monterrey (Meksyk) – Santos (Meksyk) 2:0, 1:2 2011 Monterrey (Meksyk) – Real Salt Lake (USA) 2:2, 1:0 2010 Cruz Azul (Meksyk) – Pachuca (Meksyk) 2:1, 0:1

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

P

uchar Mistrzów CONCACAF zainaugurowano w roku 1962. Po dwóch edycjach nastàpiła trzyletnia przerwa. Póêniej przerw ju˝ nie było i od 1967 r. do teraz rozgrywki odbywajà si´ regularnie. Strefa CONCACAF podzielona jest na trzy cz´Êci: północnà, Êrodkowoamerykaƒskà i karaibskà (w skład tej ostatniej wchodzà równie˝ trzy najsłabsze piłkarsko kraje Ameryki Płd.: Surinam, Gujana i Gujana Francuska). A˝ do roku 1995 dopiero w finale mogły spotkaç si´ ze sobà zespoły ze strefy karaibskiej i północnej lub Êrodkowoamerykaƒskiej. We wczeÊniejszych etapach ekipy z tych dwóch ostatnich stref rywalizowały mi´dzy sobà systemem pucharowym, natomiast w strefie karaibskiej rozgrywany był turniej, którego zwyci´zca awansował do finału. W pierwszych latach dochodziło do wielu niespodziewanych sytuacji, a o koƒcowym wyniku niekoniecznie decydowała rywalizacja sportowa. I tak np. w roku 1963 z powodu problemów paszportowych piłkarze haitaƒskiego Racing Club Haitien nie mogli dotrzeç na wrzeÊniowy finał do meksykaƒskiej Guadalajary. Mecz przekładany był trzy razy. W lutym

/ 101 /

Worek medali na szali


inside the game zdjęcia: Getty Images

W ROZGRYWKACH COPA LIBERTADORES 300 tys. dolarów otrzymuje zespół, który odpadł w pierwszej fazie (eliminacje) rozgrywek. Za awans do fazy grupowej klub dostaje 250 tys., a za rozegranie każdego meczu na własnym stadionie kolejne 300 tys. W następnych rundach stawka idzie w górę: mecz na własnym boisku w 1/16 wart jest 550 tys., w ćwierćfinale 650 tys., w półfinale 700 tys. Zwycięzca wielkiego finału otrzymuje 2,3 mln, a przegrany 1 mln dolarów.

OSTATNIE 5 FINAŁÓW 2014 Club Nacional (Paragwaj) – San Lorenzo (Argentyna) 1:1, 0:1 2013 Olimpia Asunción (Paragwaj) - Atlético Mineiro (Brazylia) 2:0, 0:2 (3:4 w rzutach karnych) 2012 Boca Juniors (Argentyna) – Corinthians (Brazylia) 1:1, 0:2

COPA LIBERTADORES

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 102 /

Ku chwale bohaterów

T

radycje rozgrywek mi´dzynarodowych w Ameryce Południowej si´gajà poczàtku XX wieku. Ju˝ wtedy obejmujàcy władz´ w Argentyƒskim Zwiàzku Piłki No˝nej Francis Chevallier Boutell stworzył tzw. Zawody Pucharowe i ufundował trofeum, o które walczyły kluby z Buenos Aires, Rosario i Montevideo. W kolejnych latach istniały ró˝ne turnieje i inne formy rywalizacji klubowej, jednak na ten najwa˝niejszy cykl rozgrywek przyszło poczekaç do roku 1960. Nazwa Puchar Mistrzów i idea rozgrywek to pomysł chilijski. W 1948 r. odbył si´ nawet jeden turniej pod tà właÊnie nazwà, w którym wzi´li udział mistrzowie najlep-

NAJWIĘCEJ TYTUŁÓW (7) NAJLEPSZEJ DRUŻYNY W AMERYCE POŁUDNIOWEJ MA NA KONCIE ARGENTYŃSKI CLUB ATLÉTICO INDEPENDIENTE. STADION I SIEDZIBA KLUBU MIEŚCI SIĘ W MIEŚCIE AVELLANEDA NALEŻĄCYM DO AGLOMERACJI BUENOS AIRES

szych lig Ameryki Płd., a zwyci´zcà została ekipa Vasco da Gama (Brazylia). Pod koniec sierpnia 1959 r., cztery tygodnie po powołaniu do ˝ycia nowego pucharu, zmieniono jego nazw´ na „Libertadores de America”, by uczciç bohaterów, którzy pomogli stworzyç wolne kraje w Ameryce Płd. Nie ma tu wi´c Ligi Mistrzów, ale jest Puchar Wyzwolicieli, najwa˝niejsze klubowe rozgrywki piłkarskie w tej cz´Êci Êwiata. W ostatnich latach rywalizacja rozpoczyna si´ od fazy eliminacji, w której bierze udział 12 zespołów. 6 z nich dołàcza do grona 28. dru˝yn z zagwarantowanymi miejscami w fazie grupowej. Ze wzgl´du na ró˝ne sposoby wyłaniania mistrzów krajowych (w niektórych paƒstwach w jednym roku kalendarzowym jest ich dwóch), istnieje specjalny wykaz zasad okreÊlajàcy kwalifikacj´ do CL z poszczególnych lig. W tegorocznej edycji np. Argentyna mo˝e wystawiç 6 klubów (w tym obroƒc´ zwyci´zc´ ubiegłorocznego finału San Lorenzo), Brazylia 5, a pozostałe kraje po 3. Z fazy grupowej (8 grup, 4 ekipy w ka˝dej) do kolejnego etapu kwalifikujà si´ po dwie najlepsze dru˝yny. W 1/16 gra si´ ju˝ systemem pucharowym. Przed tà fazà nie ma jednak losowania, ale tworzy si´ specjalnà tabel´ w zale˝noÊci od iloÊci punktów zdobytych w grupie. I tak zespół z pozycji 1. gra z zespołem z pozycji 16., zespół 2. z zespołem 15. itd. W kolejnych rundach obowiàzuje nadal wczeÊniej ustalony schemat. Nie ma wi´c losowaƒ. O zwyci´stwie w finale decydujà podobnie jak i we wczeÊniejszych rundach dwa spotkania. Ch

2011 Penarol Montevideo (Urugwaj) – Santos (Brazylia) 0:0, 1:2 2010 Guadalajara (Meksyk) – Internacional Porto Alegre (Brazylia) 1:2, 2:3

54 brameki w historii występów w Copa Libertadores zdobył Alberto Spencer. W rozgrywkach tych reprezentował barwy Penarol Montevideo (1960-70) oraz Barcelony Guayaquil (1971-72). Jest on uznawany za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w Ekwadorze.


analiza LIGA MISTRZÓW UEFA

Cała Europa goni Real

19

900 MILIONÓW EURO W LM walczy się nie tylko o wspaniały puchar i prawo do noszenia przez kolejny sezon na koszulkach specjalnego emblematu - tarczy dla obrońcy tytułu, ale także o wielkie pieniądze. Za samo zakwalifikowanie się do fazy grupowej drużyna otrzymuje 8,6 mln euro. Każdy remis to kolejne 500 tys., a zwycięstwo 1 mln euro. Kwoty rosną w kolejnych etapach rozgrywek: za udział w 1/16 kasa zasila się kwotą 3,5 mln, w 1/8 jest to już 3,9 mln, w półfinale 4,9 mln euro. Zwycięzca LM otrzymuje kolejne 10,5 mln, a przegrany w finale 6,5 mln euro. Do tego dochodzą jeszcze pieniądze z tzw. puli marketingowej. I tak wg raportu UEFA za sezon 2013/14 zwycięzca rozgrywek Real Madryt zgarnął ponad 57,4 mln euro, niewiele mniej bo prawie 54,5 mln otrzymał Paris Saint-Germain, choć udział w rozgrywkach zakończył na ćwierćfinale. Łącznie UEFA wydała na wypłaty uczestnikom poprzedniej edycji LM ponad 900 mln euro.

/ 103 /

Aż tyle meczów rozegrali w LM w sezonie 2002/2003 piłkarze AC Milan. Przygodę z rozgrywkami rozpoczęli już w III rundzie kwalifikacyjnej, w której z trudem przeszli Slovan Bratysława (1:0, 1:2). Później szło im jednak zdecydowanie lepiej. Dotarli do finału. A w nim po serii rzutów karnych (3:2) pokonali Juventus Turyn.

OSTATNIE 5 FINAŁÓW

NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANYM KLUBEM W HISTORII PUCHARU EUROPY I LIGI MISTRZÓW JEST REAL MADRYT. „KRÓLEWSCY” ZDOBYWALI TROFEUM 10-KROTNIE. W LATACH 1956-1960 ORAZ W ROKU 1966, 1998, 2000, 2002 I 2014 Od tego czasu rozgrywki reformowano jeszcze kilka razy. Aktualnie w I rundzie grupowej wyst´pujà 32 dru˝yny. 22 miejsca zajmujà zespoły z krajów (nie tylko mistrzowie)

2014 Real Madryt – Atletico Madryt 4:1 (po dogrywce) 2013 Bayern Monachium – Borussia Dortmund 2:1 2012 Chelsea Londyn – Bayern Monachium 1:1 (4:3 w rzutach karnych) 2011 FC Barcelona – Manchester United 3:1 2010 Inter Mediolan – Bayern Monachium 2:0

o najwy˝szych współczynnikach (sà one liczone w oparciu o wyniki zespołów z poszczególnych krajów w LM bàdê Lidze Europy na przestrzeni ostatnich pi´ciu lat), o pozostałe 10 wakatów walczy si´ w kwalifikacjach. Po rundzie grupowej (8 grup po cztery ekipy, mecze ka˝dy z ka˝dym) wracamy do systemu pucharowego. I tak od 1/8 do półfinału. Finał to jedno spotkanie rozgrywane na wczeÊniej wybranym obiekcie. Od przyszłego sezonu w fazie grupowej LM zagwarantowane miejsce b´dzie miał zwyci´zca Ligi Europejskiej. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

P

oczàtki europejskiej Ligi Mistrzów si´gajà roku 1955. Wtedy po raz pierwszy 16 dru˝yn rozpocz´ło walk´ o Puchar Europy nazywany te˝ Pucharem Europy Mistrzów Klubowych. Co ciekawe, inicjatorem nie była UEFA, lecz francuski dziennikarz L’Équipe Gabriel Hanot. Hanot wraz ze swoim kolegà Jacquesem Ferranem przedstawił plan rozgrywek, które miałyby si´ odbywaç zwykle w Êrody przy sztucznym oÊwietleniu. Przed pierwszà edycjà nie zakładano, ˝e w Pucharze zagrajà mistrzowie poszczególnych lig. Wybrano 16 zespołów, w tym Gwardi´ Warszawa. Historyczny, pierwszy mecz rozegrany został w Lizbonie 4 wrzeÊnia 1955 r. Sporting zremisował z Partizanem Belgrad 3:3 (w rewan˝u Partizan wygrał 5:2 i awansował do kolejnej rundy). W sezonie 1991/92 wprowadzono faz´ grupowà, jednak nie na poczàtku rozgrywek, lecz w III rundzie, czyli przed samym finałem, w którym grali zwyci´zcy dwóch czterozespołowych grup. W kolejnym sezonie nazwany został Ligà Mistrzów.


inside the game OFC CHAMPIONS LEAGUE

OSTATNIE 5 FINAŁÓW

Pieniądze to nie wszystko

/ 104 / CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Wysp Cooka, Samoa i Tonga. Gospodarzem fazy grupowej oraz półfinałów i finału b´dzie w tym roku Fid˝i. Najpierw w trzech czterozespołowych grupach ka˝dy zagra z ka˝dym po jednym spotkaniu. Zwyci´zcy grup oraz najlepszy zespół z drugiego miejsca powalczà w półfinale. Zrezygnowano tym samym z systemu mecz i rewan˝. O tytule

2013 Auckland City (Nowa Zelandia) – Waitakere United (Nowa Zelandia) 2:1 2012 Auckland City (Nowa Zelandia) – AS Tefana (Polinezja Francuska) 2:1, 1:0 2011 Amicale (Vanuatu) – Auckland City (Nowa Zelandia) 1:2, 0:4 2010 Hekari United (Papua Nowa Gwinea) – Waitakere United (Nowa Zelandia) 3:0, 1:2 Getty Images

M

i´dzynarodowe klubowe rozgrywki w Oceanii majà najkrótszà tradycj´ ze wszystkich federacji. Pierwsze Klubowe Mistrzostwa Oceanii rozegrano w 1987 roku, ale nie zostały one uznane za oficjalne. Dopiero po 12 latach Konfederacja Piłki No˝nej Oceanii (OFC) zdecydowała si´ na ponownà organizacj´ rywalizacji dla najlepszych klubów regionu. Mistrzostwa odbywały si´ w roku 1999, 2001, 2005 i 2006. Do 2006 roku zwyci´˝ały jedynie zespoły z Australii. Dopiero po przejÊciu tego kraju do federacji azjatyckiej, szans´ dostały ekipy z innych paƒstw. W ostatnich Klubowych Mistrzostwach Oceanii najlepsze okazało si´ Auckland City z Nowej Zelandii.

2014 Amicale (Vanuatu) – Auckland City (Nowa Zelandia) 1:1, 1:2

NAJBARDZIEJ UTYTUŁOWANYM ZESPOŁEM W REGIONIE JEST NOWOZELANDZKA DRUŻYNA AUCKLAND CITY, KTÓRA ZDOBYWAŁA TYTUŁ MISTRZA OCEANII SZEŚCIOKROTNIE. W OSTATNICH SEZONACH UCZYNIŁA TO CZTERY RAZY Z RZĘDU W 2007 roku OFC podj´ła decyzj´ o zreformowaniu rozgrywek i zmianie na Lig´ Mistrzów OFC popularnie nazywanà O-League. Od tego czasu kilkakrotnie zmieniały si´ zasady rywalizacji. W tym sezonie (O-League rozgrywana jest od paêdziernika do kwietnia) do startu dopuszczono 15 dru˝yn. Cztery federacje (Fid˝i, Nowa Zelandia, Tahiti, Vanuatu) z najlepszymi wynikami w Lidze Mistrzów Oceanii w sezonie 13/14 majà teraz po dwóch reprezentantów, trzy kolejne (Nowa Kaledonia, Papua Nowa Gwinea i Wyspy Salomona) po jednym. Zespoły z tych krajów automatycznie zakwalifikowano do fazy grupowej. Do tej jedenastki dołàczy zwyci´zca eliminacji, w których biorà udział cztery ekipy z Amerykaƒskich Samoa,

najlepszej dru˝yny Oceanii zdecyduje równie˝ jeden pojedynek. W O-League nie gra si´ o pieniàdze. Federacja nie wypłaca zespołom ˝adnych nagród, pokrywa jedynie koszty przelotów. Stàd szansà na zdobycie finansowej nagrody jest udział najlepszej dru˝yny w organizowanych przez FIFA Klubowych MÂ. Tam za sam przyjazd, co oznacza zaj´cie 7. miejsca, otrzymuje si´ 500 tys. dolarów. To sporo jak dla klubu z Oceanii, choç nawet i tà kwotà trzeba podzieliç si´ z OFC i innymi zespołami z rodzimej ligi. Ch

1 Tylko jednemu klubowi udało się przełamać hegemonię zespołów australijskich i nowozelandzkich w dotychczasowych 12. edycjach rozgrywek o miano najlepszej drużyny Oceanii. W roku 2010 uczyniło to Hekari United reprezentujące barwy Papui Nowej Gwinei.


analiza PUCHAR INTERKONTYNENTALNY

Getty Images

Klubowe Mistrzostwa Świata

28:26

na trybunach jak i wÊród samych zawodników na boisku. Złamane nogi, gro˝enie Êmiercià zawodnikom rywali, a czasami … wylewanie goràcej kawy na wychodzàcych z tunelu na boisko piłkarzy – to tylko cz´Êç fatalnych zdarzeƒ, które towarzyszyły rywalizacji. Nic dziwnego, ˝e niektóre zespoły bojkotowały Puchar i nie chciały w nim uczestniczyç. W 1975 roku doszło nawet do odwołania spotkaƒ, bo ˝aden z europejskich klubów nie zdecydował si´ na wyst´p. W 1980 roku rywalizacj´ przeniesiono do Japonii. Postanowiono rozgrywaç tylko jeden mecz, którego gospodarzem do roku 2001 było Tokio, a w kolejnych trzech latach Yokohama. Od dłu˝szego ju˝ czasu do rozgrywek dobijały si´ zespoły z innych federacji. W latach 60. aspiracje takie wyra˝ali przedstawiciele strefy CONCACAF. W połowie lat 70. francuski dziennik L’Équipe postulował włàczenie do gry przedstawicieli Ameryki Północnej i Afryki, a w nieco póêniejszej wersji czterech półfinalistów z Europy, dwóch finalistów z Ameryki Płd. i zwyci´zców najwa˝niejszych pucharów z Ameryki Płn. i Afryki. W 1993 r. propozycj´ organizacji Klubowych MÂ Komitetowi Wykonawczemu FIFA przedstawił ówczesny prezydent AC Milan Silvio Berlusconi. Jako ˝e ka˝dy kontynent prowadził ju˝ własne rozgrywki pucharowe, FIFA zacz´ła powoli wdra˝aç temat. Wreszcie 3 wrzeÊnia 1997 r. podj´to decyzj´, i˝ gospodarzem pierwszych KMÂ b´dzie Brazylia. I tak w roku 2000 zainaugurowano rozgrywki, w których wzi´ło udział osiem ekip, a zwy-

OSTATNIE 5 FINAŁÓW 2014 Real Madryt – San Lorenzo 2:0 2013 Bayern Monachium – Raja Casablanca 2:0 2012 Corinthians – Chelsea Londyn 1:0 2011 FC Barcelona – Santos FC 4:0 2010 Inter Mediolan – TP Mazembe 3:0

ci´zcà zostało brazylijskie Corinthians. Wkrótce upadł jednak strategiczny partner FIFA firma International Sport and Leisure. Było to jednym z powodów odwołania mistrzostw w roku 2001. Wznowiono je cztery lata póêniej. Uzgodniono, i˝ Puchar Interkontynentalny i KMÂ b´dà jednà imprezà i od 2005 roku tak si´ właÊnie stało. Aktualnie w KMÂ bierze udział siedem zespołów. Obok gospodarzy turnieju sà to mistrzowie poszczególnych kontynentów. W rundzie eliminacyjnej mistrz Oceanii gra z gospodarzem turnieju. W çwierçfinale dochodzà ekipy z Ameryki Płn., Azji i Afryki. Zwyci´zcy awansujà do półfinału, w którym dolosowywani sà do mistrza z Europy i Ameryki Płd. O zwyci´stwie w KMÂ decyduje jeden mecz finałowy. Ch

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

M

i´dzynarodowe, a w zamierzeniu nawet mi´dzykontynentalne rozgrywki piłkarskie próbowano stworzyç ju˝ na poczàtku XX wieku. I tak w roku 1909, na 21 lat przed Mistrzostwami Âwiata, odbyły si´ pierwsze zawody, w których udział wzi´ły ekipy z ró˝nych krajów. Do turnieju Sir Thomas Lipton Trophy chciano zaprosiç m.in. dru˝yny z Anglii. Tamtejsza federacja odmówiła jednak udziału. Ale przyjechała za to amatorska ekipa górników West Auckland FC, która wygrała turniej, pokonujàc w finale szwajcarski FC Winterthur 2:0. Na pierwszy turniej interkontynentalny z krwi i koÊci trzeba było poczekaç do roku 1951. Wtedy to Brazylijska Konfederacja Piłkarska zorganizowała Copa Rio. Oprócz zespołów południowoamerykaƒskich przyjechali goÊcie z Europy: Sporting Lizbona, Austria Wiedeƒ, Juventus Turyn, OGC Nice, Crvena Zvezda Belgrad. Triumfowali jednak gospodarze, zespół Palmeiras. Zarówno Lipton Trophy jak i Copa Rio miały krótkà histori´. Prób´ czasu przetrwał dopiero stworzony w 1960 roku. Puchar Interkontynentalny. Jego zało˝eniem była rywalizacja dwóch najlepszych zespołów z Europy (zwyci´zca PEMK) i Ameryki Płd. (zwyci´zca Copa Libertadores). Do 1979 roku rozgrywano mecz i rewan˝, najcz´Êciej na boiskach zainteresowanych zespołów. Zdarzało si´ jednak, ˝e oba spotkania obyły si´ w Europie bàdê Ameryce Płd. Niestety, przełom lat 60. i 70. przyniósł ogromnà brutalizacj´ zarówno wÊród kibiców

NAGRODY W KLUBOWYCH MISTRZOSTWACH ŚWIATA Zwycięzca – 5 mln dolarów Finalista – 4 mln dolarów 3. miejsce – 2,5 mln dolarów 4. miejsce – 2 mln dolarów 5. miejsce – 1,5 mln dolarów 6. miejsce – 1 mln dolarów 7. miejsce – 0,5 mln dolarów

/ 105 /

Z 54. dotychczas rozegranych finałów o miano najlepszego klubu świata w 28. triumfowały zespoły z Europy a w 26. z Ameryki Południowej. Największy wkład w dorobek Starego Kontynentu mają włoski AC Milan i hiszpański Real Madryt, które wygrywały w finałach po cztery razy. Liderami wśród zespołów z Ameryki Południowej są: Penarol i Nacional z Urugwaju, Boca Juniors z Argentyny oraz Sao Paulo FC z Brazylii – po trzy triumfy w finałach.


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 106 /

inside the game

PAP


wywiad

Wycieczka po puchar Z WŁODZIMIERZEM LUBAŃSKIM, LEGENDĄ GÓRNIKA ZABRZE I REPREZENTACJI POLSKI, O JEDYNYM KLUBOWYM FINALE W HISTORII POLSKIEJ PIŁKI

Zaraz, zaraz. WłaÊnie z tymi tłumami to było chyba najwi´ksze zaskoczenie. Na Prater przyszło raptem kilka tysi´cy ludzi, którzy na tych olbrzymich trybunach właÊciwie znikn´li. To nie były takie czasy jak dziÊ, wtedy chyba ˝aden polski kibic nie miał szans, ˝eby po prostu pojechaç do Wiednia na mecz, wi´c naszych było tylu, co kot napłakał. Tylko ci, którzy mieszkali w Austrii i w dodatku było ich staç na bilet. W sumie atmosfery nie było w ogóle, dziÊ nie do pomyÊlenia. I tym gorzej dla nas. My byliÊmy przyzwyczajeni do dziesiàtek tysi´cy ludzi, czasami nawet stu tysi´cy, jak to bywało na Stadionie Âlàskim. A tu pustynia. DoÊç dziwne uczucie. Ok, ale poczucie tworzenia historii chociaż było?

Z tym te˝ nie do koƒca było tak, jak powinno. Z jednej strony wiedzieliÊmy niby, ˝e finał to wielkie wydarzenie dla Górnika, ale z drugiej emocje w bardzo du˝ym stopniu skumulowały si´ na półfinałach z Romà. Nawet w samym klubie do finału podejÊcie było nie takie, jak powinno. Uznano, ˝e do Wiednia zrobimy sobie wycieczk´, zabierzemy ˝ony i dziewczyny, pójdziemy z nimi na zakupy i zwiedzanie. I to wszystko przed meczem! W efekcie nie było koncentracji i skupienia, za du˝o si´ działo

wokół, ˝eby człowiek myÊlał tylko o tych dziewi´çdziesi´ciu minutach. Za to dostaliÊmy rachunek na boisku. To nawet nie wynikało z pewnoÊci siebie, bo Manchester City był Êwietnà dru˝ynà, tylko tak jakoÊ wyszło. W dodatku na finał mieliście dwóch trenerów.

To akurat nie miało na nas wpływu. Prowadził nas Michał Matyas, a Geza Kalocsay, z którym zaczynaliÊmy t´ pucharowà drog´, został zaproszony grzecznoÊciowo, mógł nam doradzaç, ale przede wszystkim był, bo na to te˝ zasłu˝ył. Nie wchodzili sobie w kompetencje. Nie, to naprawd´ nie wprowadziło bałaganu. WiedzieliÊmy, jak mamy zagraç, ale gorzej nam poszło z wykonaniem planu. Teraz, jak sobie to wspominam, to dziwne, ale nawet nie pami´tam, czy do Wiednia lecieliÊmy samolotem czy te˝ mo˝e jechaliÊmy autokarem. To te˝ Êwiadczy o tym, ˝e myÊlami byliÊmy gdzie indziej. Czyli wszystko było winą… kobiet.

Nie traktujmy tego w taki sposób. MyÊl´, ˝e przede wszystkim szefom klubu zabrakło doÊwiadczenia zwiàzanego z podobnymi wydarzeniami. Ale skàd mieli je mieç? Przecie˝ nikt przed nami nie grał w takim finale. Uwa˝am, ˝e gdyby udało nam si´ t´ sztuk´ powtórzyç rok póêniej, byłoby ju˝ inaczej, niestety, w çwierçfinale, po trzecim dodatkowym meczu, przegraliÊmy znów właÊnie

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

29 kwietnia 1970 roku. Wychodzicie z tunelu na wiedeńskim Praterstadionie, widzicie tłumy kibiców i myślicie: tworzymy właśnie historię?

/ 107 /

tekst: Rafał Musioł


inside the game Droga do finału

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 108 /

1/16 17.09.1969, Olympiakos Pireus – Górnik Zabrze 2:2 (0:2). Jucos (55), Sideris I (84) – Wilczek (8, 36) 1.10.1969, Górnik Zabrze – Olympiakos Pireus 5:0 (1:0). Wilczek (1), Skowronek (62), Szołtysik (70), Banaś (82-karny, 84) WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: To po tym drugim meczu trener Geza Kalocsai przepowiedział, że możemy w tym pucharze zrobić wielką karierę. Patent na Greków miał Erwin Wilczek, ale graliśmy świetnie jako zespół. Olympiakos nie mógł przeboleć klęski w rewanżu i zaraz po nim zaproponowali nam kolejny mecz towarzyski, żeby pokazać, że nie są tacy słabi. Propozycja nie została przyjęta, nie mieliśmy wolnych terminów. 1/8 12.11.1969, Górnik Zabrze – Glasgow Rangers 3:1 (2:0). Lubański (5, 87), Szaryński (11) – Persson (55) 26.11.1969, Glasgow Rangers – Górnik Zabrze 1:3 (1:0). Baxter (18) – Olek (63), Lubański (77), Skowronek (81) WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: Na pierwszym meczu na Stadionie Śląskim pojawiło się osiemdziesiąt tysięcy ludzi, ale nie było to niczym nadzwyczajnym. Zaczęliśmy z impetem. Pamiętam, że pierwszego gola strzeliłem po podaniu Szołtysika, minąłem bramkarza i z kąta posłałem piłkę do siatki. Powinniśmy też mieć rzut karny, ale sędzia nie odgwizdał na mnie ewidentnego faulu. Trochę czuliśmy zmęczenie, bo trzy dni wcześniej aż pięciu z nas grało w reprezentacji przeciwko Bułgarii. Spotkanie w Glasgow było natomiast jednym z najlepszych, jakie w ogóle rozegraliśmy. Szkoci byli w prawdziwym szoku. Prowadzili, ale po przerwie grał tylko jeden zespół. To był koncert, który wywarł wrażenie w całej Europie. ĆWIERĆFINAŁ 4.03.1970, Lewski Sofia – Górnik Zabrze 3:2 (2:1). Asparuchow (30, 89), Panow (36) – Szołtysik (5), Banaś (52) 18.03.1970, Górnik Zabrze – Lewski Sofia 2:1 (1:0). Lubański (44), Banaś (56) – Kiryłow (59) WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: Byliśmy po tournée w Ameryce Południowej i całe szczęście, bo po tych eskapadach zawsze graliśmy znakomicie. Tak było i tym razem, chociaż przegraliśmy pierwszy mecz, to wynik był dla nas w miarę korzystny. Rewanż

z Manchesterem City. Ale ∫ propos. MyÊl´, ˝e hasło trzeci mecz te˝ miało znaczenie. MieliÊmy przecie˝ w nogach dodatkowe spotkanie z Romà, rozegrane zaledwie tydzieƒ wczeÊniej. Nie jest tak łatwo szybko zregenerowaç siły. No i te emocje zwiàzane z losowaniem… HuÊtawka nastrojów niesamowita, bo przecie˝ po drugim meczu myÊleliÊmy, ˝e odpadliÊmy, potem słynny ˝eton… Nawiasem mówiàc nie wiem, co si´ z nim stało, czy wziàł go z powrotem s´dzia, czy któryÊ z zawodników. W ka˝dym razie na Praterze nie wykorzystaliÊmy naprawd´ wielkiej szansy, a potem ju˝ nigdy takiej nie mieliÊmy. A może po prostu to Anglicy byli za mocni?

To na pewno była bardzo dobra dru˝yna, ale wtedy, w finale, myÊl´, ˝e była do ogrania. Na pewno nie mieliÊmy wobec nich ˝adnych kompleksów, chocia˝ zacz´liÊmy ten mecz ostro˝nie. Powtórz´ jednak raz jeszcze: gdybyÊmy byli skoncentrowani tylko na tym wyst´pie, mógłby wyglàdaç zupełnie inaczej i zakoƒczyç si´ znacznie lepiej. Tymczasem wyglądał tak, że na przerwę schodziliście z wynikiem 0:2.

Na poczàtku zdecydowanie nie byliÊmy sobà. Anglicy strzelili w 12 minucie, a potem z karnego tu˝ przed przerwà. Zresztà tych karnych przeciwko nam dyktowano bardzo du˝o. Nie wiem z czego to wynikało, mo˝e z pozycji polskiej piłki jako takiej? Dla Europy byliÊmy przecie˝ za ˚elaznà Kurtynà. Ten akurat jednak był zasłu˝ony, bo Hubert Kostka w sytuacji sam na sam sfaulował. Wspomniał pan o Żelaznej Kurtynie. Polityka wówczas musiała mieć znaczenie, ale zastanawia mnie, czy przy takim podziale

kontynentu mieliście w ogóle możliwość rozpracowywania rywali? Takiej na przykład ligi angielskiej w sobotę przecież w telewizji nie było…

Tu pewnie pana zaskocz´, ale bank danych mieliÊmy znakomity. Naprawd´ na wysokim poziomie. Trenerzy mieli swoje kontakty, czasami udawało im si´ gdzieÊ rywali podejrzeç, czasem pomogła TVP z jakàÊ kasetà, analizowano gazety. Ale generalnie na odprawach mieliÊmy bardzo du˝o wystarczajàcych informacji o przeciwnikach, wiedzieliÊmy o ich mocnych i słabych stronach, o taktyce, jakà preferujà. Niewiele rzeczy było w stanie nas zaskoczyç. Wróćmy do przerwy na Praterze. Jest 0:2, a w szatni…

Maksymalne skupienie. Ta szatnia taka właÊnie była, myÊleliÊmy głównie o tym, co nas czeka, a nie o tym, co ju˝ było. Rzadko zdarzały si´ jakieÊ wybuchy. Wtedy te˝ trener powiedział, co trzeba zrobiç, ˝eby było lepiej, my to przyj´liÊmy i wyszliÊmy na drugà połow´. MieliÊmy nadziej´, ˝e jeszcze nie wszystko stracone. Myśli pan, że gdyby Stanisław Oślizło zdobył tę bramkę nieco wcześniej niż w 68. minucie, udałoby się jeszcze Manchester dogonić?

Szczerze mówiàc, to nie wiem. ZrobiliÊmy, co si´ dało, ale skoƒczyło si´ na tym 1:2. Anglicy górowali nad nami cwaniactwem. Jak ju˝ mieli mecz pod kontrolà, trudno było im go wyrwaç. Prosz´ te˝ pami´taç, ˝e piłka była nieco inna ni˝ obecnie. Dozwolone były na przykład podania do bramkarza, który brał piłk´ do ràk. DziÊ tego nie ma, wtedy taka gra na czas nie była czymÊ niezwykłym. No i rywale z tego korzystali a˝ do przesady. Nie przejmowali si´ tym, ˝e ci


wywiad PAP

Puchar Zdobywców Pucharów zabrali do domu Anglicy. A wy?

A my wróciliÊmy do Zabrza, gdzie nikt nie ukrywał rozczarowania. OdczuwaliÊmy, ˝e jesteÊmy przegrani. Dawano nam to do zrozumienia na ka˝dym kroku. Ale bez tego sami te˝ walczyliÊmy z takim niespełnieniem. Bo przecie˝ mieç puchar, a go nie mieç, to wielka ró˝nica. Zostało coś panu po tamtym wiedeńskim meczu?

Tylko zdj´cia w albumie. Nie mam ˝adnego programu meczowego, proporczyka czy innego drobiazgu. Ale przecie˝ przegraliÊmy, wi´c nie było si´ czym chwaliç, gdyby było zwyci´stwo, pewnie miałbym coÊ wi´cej. Dostał pan chociaż premię na otarcie łez?

Wtedy nie dostaliÊmy ani złotówki. Pora˝ka to pora˝ka, nikt nie myÊlał, ˝eby za nià zapłaciç. Premie nale˝ały si´ za wygrane mecze i fakt, ˝e był to finał, nie miał znaczenia. Dziś o takiej finałowej porażce możemy tylko pomarzyć. Czy ktoś z wielkiego Górnika

przypuszczał wtedy, że żaden polski zespół nie zdoła przebić się tak daleko przez następne 45 lat?

Jestem pewny, ˝e nikt. Przecie˝ nie tylko Górnik grał wtedy coraz lepiej… Legia Warszawa pokazywała sił´… Rozpoczynały si´ wielkie lata reprezentacji… Raczej mieliÊmy wra˝enie, ˝e zdobycie pucharu przez polski zespół jest tylko kwestià czasu. Przecie˝, gdy losowano pary, to nas si´ obawiano. Na pewno nie byliÊmy na ˝adnej liÊcie ˝yczeƒ, tak jak to bywa obecnie. Ma pan nadzieję, że ktoś jednak pójdzie w wasze ślady?

Nadziej´ mam, ale wiary nie za du˝o. Owszem, Legia potrafi zagraç czasem wielki mecz, ale w zderzeniu z wielkimi rywalami nie ma zbyt wielu atutów. A ˝eby wygraç Lig´ Mistrzów czy nawet Lig´ Europejskà, trzeba mieç olbrzymi potencjał i jeszcze wi´ksze pieniàdze. A sam Górnik? Prze˝ywa trudne chwile, niekoniecznie sportowe i póki co po dawnych latach zostały mu tylko puchary. Niewykluczone wi´c, ˝e ten nasz finał jeszcze bardzo, bardzo długo b´dzie jedynym. Tym wi´ksza szkoda, ˝e zakoƒczył si´ tak, a nie inaczej. Bo bycie jedynym zespołem, który taki puchar zdobył, byłoby jeszcze sympatyczniejsze. Zwłaszcza, ˝e PZP ju˝ nie ma, wi´c takiego wyczyny nie dokonałby ju˝ ˝aden polski zespół. Czyli duma i żal w jednym?

Dokładnie tak. Bo to, co osiàgn´liÊmy w 1970 było fantastyczne, ale zadra tamtej pora˝ki została w nas na zawsze. Ch

BARAŻ 22.04.1970, Górnik Zabrze – AS Roma 1:1 (1:0, 1:1, 1:1). Lubański (40) – Calello (57-karny). WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: Baraż odbył się w Strasburgu. Kierowca autokaru zawiózł na stadion Romę, a o nas zapomniał, więc jechaliśmy taksówkami i samochodami polonijnych kibiców. Sędzia znów podarował rywalom rzut karny, w dodatku dwa razy wysiadło oświetlenie i istniała groźba, że mecz zostanie przerwany. Raz zgasło, gdy leciała do mnie piłka w sytuacji, w której miałbym duże szanse na zdobycie gola. A samo losowanie? Nie widziałem go. Byłem w takim stresie, że powędrowałem do szatni i sam w niej siedziałem. Nagle wpadli koledzy krzycząc: finał jest, Włodek, finał! Niezwykła chwila… FINAŁ 29.04.1970 Manchester City – Górnik Zabrze 2:1 (2:0). Young (12), Lee (43-karny) – Oślizło (68).

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

kibice, którzy przyszli na mecz, gwi˝d˝à, bo nie takiego widowiska si´ spodziewali. No có˝, cel uÊwi´cał Êrodki. Na domiar złego padał ulewny deszcz, który te˝ sprzyjał Wyspiarzom, bo mimo wszystko cz´Êciej mieli u siebie takie właÊnie warunki. Oni na Êliskiej trawie i ze Êliskà piłkà czuli si´ swobodniej ni˝ my. No i dotrwali do koƒca, a potem mogli Êwi´towaç.

PÓŁFINAŁ 1.04.1970, AS Roma – Górnik Zabrze 1:1 (0:1). Salvori (53) – Banaś (28) 15.04.1970, Górnik Zabrze – AS Roma 2:2 (0:1, 1:1, 2:1). Lubański (90-karny, 93) – Capello (9-karny), Scarati (120). WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI: W pierwszym meczu miałem dwie sytuacje sam na sam, raz trafiłem też w poprzeczkę, raz poślizgnąłem już po minięciu bramkarza Romy, zaliczyłem też asystę przy golu Banasia. Niestety Włosi wyrównali po rzucie wolnym, który podarował im sędzia. W rewanżu zaczęło się pechowo, ale w ostatniej minucie dostaliśmy rzut karny po faulu na Gorgoniu, co zresztą było dużą sztuką, bo to był kawał chłopa. W dodatku był śnieg i Włosi protestowali, że to nie było za linią pola karnego. Byłem wyznaczony do jedenastek, ale ta chyba była najtrudniejsza w moim życiu. Wykonałem ją jednak idealnie, mocno, pod poprzeczkę. W dogrywce Alberto Ginulfi chyba się na mnie wściekł – zanim kopnąłem piłkę do siatki dwa razy go sobie przełożyłem z lewej na prawą i odwrotnie. Jednak, gdy Włosi pół minuty przed końcem wyrównali, byliśmy przekonani, że odpadliśmy. Nikt nie wiedział, że gole w dogrywce nie liczą się podwójnie.

/ 109 /

na Śląskim przyszło zobaczyć sto tysięcy ludzi, a nas wsparła nawet TVP, która dostarczyła taśmy z meczami Lewskiego. Było mokro, grząsko i nerwowo. Bułgarzy byli szalenie niewygodnymi rywalami, bronili się całą drużyną, a w końcówce mocno nas nacisnęli.


/ 110 /

inside the game

Bartosz i Tomasz Minkiewicz

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Boniek


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 111 /

komiks


inside the game Dwa razy polskie drużyny pukały do bram raju, czyli grały o finał Pucharu Europy - dzisiejszej Ligi Mistrzów. Niesamowite występy Legii Warszawa i Widzewa Łódź to nie jedyne momenty, które przeszły do historii klubowej piłki nad Wisłą tekst: Paweł Pluta

/ 112 /

NIESZCZĘŚLIWA MONETA

Dwukrotnie polskie drużyny kończyły swój udział w rozgrywkach Pucharu Europy za sprawą losowania monetą (orzeł lub reszka). Tak było w 1957 roku, gdy Gwardia Warszawa rywalizowała z Wismut Karl-Marx-Stadt. Po wygranej w Warszawie 3:1, gwardziści przegrali w NRD 1:3. Decydujący o awansie mecz, bowiem wówczas nie było rzutów karnych, rozegrano w Berlinie. Przerwano go jednak po stu minutach z powodu... awarii oświetlenia, a że był remis 1:1, o tym, kto przejdzie dalej, decydował ślepy los. W 1964 roku też za sprawą monety z PEMK odpadł Górnik Zabrze, który w pierwszej rundzie rywalizował z Duklą Praga. W pierwszym meczu Polacy przegrali 1:4, w drugim natomiast wygrali 3:0. W dodatkowym meczu zanotowano bezbramkowy remis i o awansie zadecydował rzut monetą. I tym razem Polacy nie postawili na właściwą stronę.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

ODPOWIEDŹ SZPAKOWSKIEGO

Gdy 23 sierpnia 1995 roku w Goteborgu Legia, pod wodzą Pawła Janasa, pokonała IFK 2:1 i jako pierwszy w historii polski zespół zapewniła sobie awans do Champions League (powołanej do życia w 1992 roku), komentujący to spotkanie dla telewizji redaktor Dariusz Szpakowski, wypowiedział słynne słowa: „A na pytanie, gdzie jest ta Legia, odpowiadam – w Lidze Mistrzów”. W fazie grupowej mistrzowie Polski okazali się lepsi od Rosenborg Trondheim oraz Blackburn Rovers i za plecami Spartaka Moskwa awansowali do ćwierćfinału LM. Tam wyeliminował ich Panathinaikos Ateny, po bezbramkowym remisie, na pozbawionym trawie boisku przy Łazienkowskiej, w Grecji „Koniczynki” wygrały 3:0, po m.in. dwóch golach... Krzysztofa Warzychy.

PUK, PUK… PÓŁFINAŁY

W pierwszej edycji pucharowych rozgrywek zwanych dziÊ Ligà Mistrzów, w sezonie 1955/56 wzi´ło udział 16 zespołów. Inauguracyjny mecz Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, bo taka nazwa obowiàzywała wówczas, rozegrano 4 wrzeÊnia 1955 roku na Estadio Nacional w Portugalii, gdzie miejscowy Sporting Lizbona zremisował z Partizanem Belgrad 3:3. Pierwszà bramk´ w rozgrywkach strzelił w 14. minucie pomocnik Sportingu, Joao Baptista Martins, wpisujàc si´ na karty historii. – To było niezwykłe spotkanie. Remis 3:3 przy wypełnionym po brzegi stadionie. MieliÊmy poczucie, ˝e to poczàtek jakiejÊ wspaniałej historii – wspominał Jacques Ferran, dziennikarz francuskiego L’Équipe, jeden z ludzi, który przyczynił si´ do powstania europejskich pucharów. Polska historia tych presti˝owych rozgrywek nie jest bardzo bogata, ale kilkakrotnie polskie dru˝yny przebiły si´ do ÊwiadomoÊci kibiców w Europie. Ju˝ w inauguracyjnej edycji Pucharu Europy mieliÊmy polski akcent, choç do rozgrywek weszliÊmy tylnymi drzwiami, zajmujàc miejsce mistrza Anglii – Chelsea. Bo choç londyƒczycy dostali zaproszenie do gry, to szefostwo ligi angielskiej naciskało, aby zbojkotowali europejski projekt, na co w koƒcu władze klubu przystały. Gdy Chelsea potwierdziła, ˝e do rozgrywek nie przyst´puje, UEFA zwróciła si´ do PZPN, aby ten wskazał klub, który zagra w to miejsce. Wybrano... milicyjny klub Gwardi´ Warszawa, która w lidze w 1954 roku (grano systemem wiosna-jesieƒ) zaj´ła 4. miejsce. Mistrzem została Polonia Bytom, Gwardia była jednak zdobywcà Pucharu Polski. Polacy nie przebrn´li wówczas pierwszej rundy, w której trafili na mistrza Szwecji Djurgarden. Dwumecz zakoƒczył si´ remisem w Sztokholmie 0:0 i przegranà w Warszawie a˝ 1:4. Gola wówczas zdobył Krzysztof Baszkiewicz, zostajàc pierwszym Polakiem, który uczynił to w europejskich pucharach.


kartki z kalendarza DEL BOSQUE I BERNABEU W MIELCU

BEZLITOŚNI „KRÓLEWSCY”

19 LAT OCZEKIWANIA

Grająca dziś w II lidze Stal Mielec dwukrotnie reprezentowała Polskę w Pucharze Europy. W sezonie 1976/77 w 1. rundzie trafiła na słynny Real Madryt. Mecz oglądało ok. 40 tysięcy widzów. Mistrzowie Polski z Grzegorzem Lato i Henrykiem Kasperczakiem w składzie przegrali niestety 1:2, po bramkach Ryszarda Sekulskiego oraz Santilliany i Del Bosque. Tak, tak... tego Vincente Del Bosque. W rewanżu „Królewscy” wygrali 1:0. Do Mielca przyjechał wtedy prezydent Realu Santiago Bernabeu. Podarował wiceprezesowi Stali Edwardowi Kazimierskiemu zegarek. Ten przekazał go do klubowego muzeum, skąd niestety skradziono go w 2006 roku.

Dwa zwycięstwa nad Stalą Mielec (opisane wcześniej), to nie jedyne wygrane Realu Madryt z polskimi drużynami. W sezonie 1988/89 „Królewscy” wygrali na Stadionie Śląskim z Górnikiem Zabrze 1:0. W rewanżu na trybunach Santiago Bernabeu zasiadło tylko 38 tys. widzów. Do 77. minuty jedną nogą w ćwierćfinale Pucharu Europy był… Górnik, który wygrywał 2:1, ale w końcówce gole Emilio Butragueno i Hugo Sancheza, przesądziły o awansie Realu. Kolejne dwa zwycięstwa nad polskim zespołem zanotowali „Królewscy” w kwalifikacjach Ligi Mistrzów (sezon 2004/05), gdy pokonali Wisłę (2:0 w Krakowie i 3:1 w Madrycie).

Sezon 1996/97 był ostatnim, w którym polska drużyna – Widzew Łódź – zagrała w Lidze Mistrzów, do której to awansowała po starciach z Brondby IF. Łodzianie awans wywalczyli po zaciekłym boju. Wygrywając u siebie w pierwszym meczu 2:1, w wyjazdowym przegrywali już 0:3, ale ostatecznie udało im się strzelić jeszcze dwa gola, a porażka 2:3 zapewniała im awans do fazy grupowej. Z grupy widzewiacy już nie wyszli, zajmując trzecie miejsce za Atletico Madryt i Borussią Dortmund (ta sięgnęła wówczas po Puchar Europy), a wyprzedzając jedynie rumuński klub Steaua Bukareszt.

PAMIĘTAJCIE GÓRNICY

POWTÓRNE LOSOWANIE I BOJKOT

MOCNY DEBIUT RUCHU

Przez wiele lat polskie kluby niewiele znaczyły w rozgrywkach Pucharu Europy. Dopiero w sezonie 1967/68 Górnik Zabrze dotarł do ćwierćfinału, gdzie trafił na słynny Manchester United. Na Old Trafford zabrzanie przegrali 0:2, a rewanż odbył się 13 marca na pokrytej całkowicie śniegiem płycie Stadionu Śląskiego w Chorzowie. Mimo polarnej scenerii na trybunach zasiadło około dziewięćdziesięciu tysięcy widzów, choć chętnych było co najmniej dwa razy więcej. Górnikowi kibicowała cała Polska, o czym świadczy choćby jeden z tysięcy transparentów na stadionie, który głosił: „Pamiętajcie też górnicy, co Wam mówią zwolennicy. Szturmem bramkę atakować i trzy gole w nią wpakować”. Zabrzanie wygrali, ale tylko 1:0 i musieli pożegnać się z Pucharem Europy, który w tym sezonie po raz pierwszy w historii zdobył właśnie Manchester United.

W sezonie 1968/69 w Pucharze Europy miał zadebiutować Ruch Chorzów, ale… Polska, wraz z innymi krajami bloku wschodniego, zbojkotowała puchary. Stało się to po rozlosowaniu par 1. rundy, gdy UEFA zarządziła… powtórne losowanie. Celem miało być oddzielenie od siebie zespołów zza żelaznej kurtyny (chorzowianie mieli grać z Dynamem Kijów). Domagały się tego kraje zachodnie w odpowiedzi na interwencję sił zbrojnych państw Układu Warszawskiego (ZSRR, Polski, NRD, Węgier i Bułgarii) w Czechosłowacji.

W końcu, w sezonie 1974/75 w Pucharze Europy zadebiutował chorzowski Ruch. I to jak! Mistrz Polski dotarł do ćwierćfinału, choć mogło być jeszcze lepiej. Pierwszy mecz z AS Saint-Étienne oglądało przy ulicy Cichej 40 tysięcy widzów, a po czterdziestu sześciu minutach Ruch wygrywał aż 3:0! Niestety potem mistrz Francji zdobył dwa gole, a w rewanżu wygrał 2:0. „Chyba wszyscy przyznają, że z piłkarską arystokracją Ruch rozstał się z honorem” – pisano w gazetach.

3 MINUTY OD RAJU

Wisła Kraków swój największy sukces w Pucharze Europy odniosła w sezonie 1978/79, gdy osiągnęła ćwierćfinał, w którym uległa niestety Malmö FF. Później siedmiokrotnie bezskutecznie walczyła w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów. Odpadała z tuzami, jak m.in. Real Madryt (sezon 2004/05) czy Barcelona (2001/02 oraz 2008/09). Ale zdarzały się też bolesne potknięcia, jak np. Levadia Tallinn (2009/10) czy APOEL Nikozja (2011/12). W tym ostatnim przypadku do awansu do piłkarskiej elity zabrakło ledwie trzech minut!

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 113 /

zdjęcia: PAP


inside the game

W

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 114 /

sezonie 1969/70 Legia Warszawa jako mistrz Polski reprezentowała Polskę w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych, zwanego też Pucharem Europy czy Pucharem Mistrzów, w 1992 roku przemianowanym na Ligę Mistrzów UEFA. W drodze do półfinału PEMK legioniÊci, pod wodzà trenera Edmunda Zientary, wyeliminowali w 1. rundzie UT Arad, zwyci´˝ajàc dwukrotnie, najpierw 2:1 w Rumunii i a˝ 8:0 u siebie. Co ciekawe, w rewan˝u do przerwy było 0:0, a po tak druzgocàcej pora˝ce w Warszawie, rumuƒska federacja na jakiÊ czas zakazała zespołowi UT Arad wyst´pów poza granicami kraju. W 1/8 finału Legia trafiła na mistrza Francji – AS Saint-Étienne – który w 1. rundzie wyeliminował słynny Bayern Monachium, z Franzem Beckenbauerem i Gerdem Mullerem w składzie. W Warszawie Legia wygrała tylko 2:1. Francuzi byli tak pewni awansu, ˝e u siebie przygotowali ju˝ bardzo wystawny bankiet. Nie przyszli jednak na niego, bo… przegrali 0:1, po golu Kazimierza Deyny. A mał˝ami, rakami czy ˝abimi udkami zajadali si´ legioniÊci. W çwierçfinale rywalem wojskowych był Galatasaray Stambuł, którego obecnoÊç na tym szczeblu rozgrywek była wówczas sensacjà. Po remisie na goràcym boisku mistrza Turcji 1:1 i golu Lucjana Brychczego, w rewan˝u ten sam zawodnik zapewnił Legii awans, zdobywajàc dwie bramki. Przed losowaniem półfinałów PEMK, Feyenoord Rotterdam wydawał si´ najsłabszà dru˝ynà, z którà mógł zetknàç Legi´ los. Bardziej obawiano si´ bowiem ekip mistrza Szkocji – Celticu Glasgow czy mistrza Anglii – Leeds United. Pierwszy mecz półfinałowy rozegrano w Polsce 1 kwietnia 1970 roku. Boisko przypominało jednak bajoro, bo kilka dni przed meczem w Warszawie spadł Ênieg. Legia nie miała nawet wówczas gdzie trenowaç, dopóki wojsko nie oczyÊciło płyty. WÊród 28 tysi´cy widzów na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej, zasiadło te˝ ok. 1000 fanów z Holandii. Wtedy Polacy po raz pierwszy zobaczyli kibiców wyposa˝onych w gad˝ety w barwach klubowych: koszulki, flagi, czapeczki, a nawet cylindry. Po kwadransie gry trawy ju˝ nie było, tylko wielkie grz´zawisko z błota i wody. To sprzyjało obronie Feyenoordu, a nie atakom Legii, która stworzyła sobie zaledwie kilka sytuacji podbramkowych.

AFERA Z WALUTĄ W TLE Półfinał Pucharu Europy Mistrzów Klubowych sezon 1969/70

1 KWIETNIA 1970, WARSZAWA – STADION WOJSKA POLSKIEGO

LEGIA WARSZAWA – FEYENOORD ROTTERDAM 0:0 Legia: Władysław Grotyński – Władysław Stachurski, Zygfryd Blaut, Andrzej Zygmunt, Antoni Trzaskowski – Kazimierz Deyna, Bernard Blaut – Janusz Żmijewski, Lucjan Brychczy, Jan Pieszko (46 Jan Małkiewicz), Robert Gadocha. Trener: Edmund Zientara. Feyenoord: Eddy Treyel – Guus Haak, Rinus Israel, Theo Laseroms, Theo van Duivenbode – Franz Hasil (46 Ruud Geels), Wim Jansen – Wim van Hanegem, Henk Wery, Ove Kindvall, Coen Moulijn. Trener: Ernst Happel. Żółte kartki: Grotyński – Kindvall Sędziował: Francesco Francesconi (Włochy) Widzów: 28 000 15 KWIETNIA 1970, ROTTERDAM – STADION FEIJENOORD (DE KUIP)

FEYENOORD ROTTERDAM – LEGIA WARSZAWA 2:0 (2:0) Bramki: van Hanegem 3, Hasil 31 Feynenoord: Eddy Treytel – Guus Haak, Rinus Israel, Theo Laseroms, Theo van Duivenbode – Franz Hasil, Wim Jansen – Henk Wery, Ove Kindvall, Van Hanegem, Coen Moulijn. Trener: Ernst Happel. Legia: Władysław Grotyński – Stanisław Stachurski, Zygfryd Blaut, Andrzej Zygmunt, Antoni Trzaskowski – Kazimierz Deyna, Bernard Blaut – Janusz Żmijewski, Lucjan Brychczy, Jan Pieszko, Robert Gadocha. Trener: Edmund Zientara. Żółta kartka: van Hanegem Sędziował: Kevin Howley (Anglia) Widzów: 63 000


kartki z kalendarza

OBJAWIENIE „KOWALA”

W sezonie 1990/91 Legia Warszawa, pod wodzą trenera Władysława Stachurskiego spisywała się bardzo przeciętnie w polskiej lidze. Furorę zrobiła za to w Pucharze Europy Zdobywców Pucharów, osiągając półfinał tych rozgrywek. W nim Legii przyszło się zmierzyć z Manchesterem United, który pod wodzą Alexa Fergusona, budował swoją potęgę. W Warszawie zaczęło się sensacyjnie, bo od prowadzenia 1:0, po podaniu „Kowala” i golu Jacka Cyzio. Niestety radość trwała krótko, bo zaraz po wznowieniu gry od środka Anglicy wyrównali. Jeszcze przed przerwą czerwoną kartkę zobaczył Marek Jóźwiak, a w drugiej połowie MU zdobył kolejne dwie bramki. Menedżer Manchesteru zapowiadał, że w rewanżu Legia zostanie zdemolowana. W 29. minucie gospodarze zgodnie z planem wyszli na prowadzenie. Jednak kolejną bramkę i jak się okazało ostatnią w tym meczu zdobyła Legia, a konkretnie w 56. minucie dokonał tego Wojciech Kowalczyk.

Myśli poza boiskiem Rozmowa z Lucjanem Brychczym, ówczesnym kapitanem Legii Warszawa

Gra na tak wysokim szczeblu rozgrywek dla ka˝dego jest wspaniałym prze˝yciem. ZnaleêliÊmy si´ wówczas wraz z mistrzem Holandii w czwórce najlepszych dru˝yn Europy. W drodze do półfinału eliminowaliÊmy mistrza Rumunii, Francji i Turcji. A sam Feyenoord? W dwumeczu z nami w opinii wielu fachowców Holendrzy byli faworytem, posiadali w składzie wiele indywidualnoÊci i tworzyli dobrze rozumiejàcy si´ kolektyw. Czy przed dwumeczem myśleliście realnie o finale Pucharu Europy?

OczywiÊcie, ˝e tak. Po losowaniu wszyscy byliÊmy raczej zadowoleni, ˝e w półfinale zagramy z Feyenoordem. Chyba nikt, kto dotarł do półfinału najbardziej presti˝owych na starym kontynencie rozgrywek, nie myÊli, ˝e to kres przygody. Ka˝dy sportowiec ma swoje ambicje i nadzieje na sukces. Czego zabrakło w 1970 roku, by awansować do finału Pucharu Europy?

Od strony sportowej nie byliÊmy od Feyenoordu słabsi. O przegranej zadecydowało

wiele podrz´dnych czynników, jak w ka˝dym piłkarskim widowisku. Tego, ˝e nie zagraliÊmy w finale, nie mo˝na jednak tłumaczyç brakiem szcz´Êcia w pierwszym, a kiepskà atmosferà w drugim meczu. OsobiÊcie ciesz´ si´, ˝e wielu moich młodszych kolegów zebrało wówczas cenne doÊwiadczenie, które za kilka lat pozwoliły im błyszczeç na arenach olimpijskich i mistrzostw Êwiata. Przed wylotem na rewanż na Okęciu zatrzymano dwóch piłkarzy Legii (Władysława Grotyńskiego i Janusza Żmijewskiego), którzy chcieli wywieźć dolary, co było wówczas zabronione. Czy Pana zdaniem obiło się to na postawie zespołu?

Co do dyspozycji Władka, nie ma co ukrywaç, ˝e myÊlami nie zawsze był na boisku, tak jak i cały zespół.

/ 115 /

Jak wspomina Pan dwumecz z Feyenoordem Rotterdam w półfinale Pucharu Europy w 1970 roku?

Jak porówna Pan ówczesną siłę Legii i Feyenoordu, a obecną Legię z Ajaxem?

Z całym szacunkiem dla obecnej Legii i Ajaxu, myÊl´, ˝e nasza dru˝yna i Feyenoord z lat siedemdziesiàtych to były dru˝yny o wi´kszym potencjale piłkarskim. Potwierdzeniem tej tezy niech b´dzie to, jak ju˝ wkrótce dzi´ki zawodnikom z tych klubów grały reprezentacje Polski i Holandii. zdjęcia: PAP

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

W drodze na rewan˝ do Holandii wybuchła afera. Na lotnisku Ok´cie zatrzymano dwóch piłkarzy Legii – Janusza ˚mijewskiego i Władysława Grotyƒskiego – którzy przewozili ze sobà sporà iloÊç dolarów, co wówczas było zabronione. Ostatecznie sprawa została rozwiàzana i zawodnicy mogli polecieç via Berlin do Holandii, po tym jak r´czył za nich prezes Legii gen. Zygmunt Huszcza. Ukarani zostali po powrocie do Polski. Jednak jak mówili potem inni piłkarze, ta afera nie pozostała bez wpływu na ich postaw´ na boisku. – Byli z nami, ale jakby nieprzytomni – wspominał obroƒca Legii Antoni Trzaskowski. W rewan˝u Feyenoord objàł prowadzenie ju˝ po trzech minutach, a efektownà główkà popisał si´ Wim van Hanegem, który cztery lata póêniej zdobył z Holandià wicemistrzostwo Êwiata. Kiedy w 31. minucie kapitalnym strzałem z woleja z dwudziestu metrów pokonał Grotyƒskiego Franz Hasil, stało si´ jasne, ˝e legionistom nie uda si´ awansowaç do wielkiego finału. – Byç mo˝e Feyenoord zaskoczył nas swoim atakiem. Stary lis Ernst Happel zdecydował, ˝e trzeba nas od razu zaatakowaç i wybiç marzenia o awansie – wspominał po latach, nie˝yjàcy ju˝ dziÊ trener Edmund Zientara, który w nast´pnym sezonie ponownie wywalczył z Legià tytuł mistrza Polski i awansował do çwierçfinału PEMK. Natomiast Feyenoord 6 maja 1970 roku, w finale na San Siro pokonał po dogrywce Celtic Glasgow 2:1 i został w ten sposób pierwszà holenderskà dru˝ynà, która si´gn´ła po europejski puchar. Ch


inside the game

M

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 116 /

istrz Polski z 1982 roku, Widzew Łódź, przed nowym sezonem sprzedał swoich trzech najlepszych wówczas zawodników: Zbigniewa Bońka (do Juventusu), Władysława Żmudę (do Verony) i Marka Piętę (do Hannoveru). Mimo to, zespół prowadzony przez trenera Władysława Żmudę, pokazał niesamowity charakter i dotarł aż do półfinału Pucharu Europy Mistrzów Klubowych. 1. runda była dla piłkarzy z Łodzi egzotycznà wycieczkà – jak na czasy stanu wojennego w Polsce. Z wyjazdu na Malt´ widzewiacy przywieêli pewnà wygranà 4:1. U siebie wygrali 3:1, choç to zespół Hibernians Paola zdobył pierwszego gola. W 1/8 finału czekała ju˝ uznana wówczas firma – Rapid Wiedeƒ – w której wyst´powali m.in. Antonin Panenka czy Hans Krankl. W meczu wyjazdowym łodzianie obj´li prowadzenie, jednak z boiska schodzili pokonani 1:2. Gdy w rewan˝u po pół godzinie gry było 3:0 dla Widzewa, wydawało si´, ˝e jest po meczu. Chwil´ póêniej Panenka pokonał Józefa Młynarczyka swojà słynnà podcinkà z karnego, a w drugiej połowie zrobiło si´ ju˝ tylko 3:2, co premiowało awansem Rapid. Gospodarze zdobyli jednak dwa kolejne gole i tracàc w koƒcówce jednego, po samobójczym trafieniu Andrzeja Gr´bosza, wygrali 5:3. „To był jeden z najlepszych meczów Widzewa, gdy byłem jego trenerem” – wspominał Władysław ˚muda. W çwierçfinale los przydzielił mistrzom Polski słynny Liverpool, który zdobywał Puchar Europy w latach 1977, 78 i 81. Ekipa, w której grali wtedy m.in. Kenny Dalglish, Ian Rush czy Bruce Grobbelaar, przyj´ła wynik losowania z zadowoleniem. W Łodzi te˝ cieszono si´ na mecz z tak utytułowanym rywalem. Przed marcowymi pojedynkami z mistrzem Anglii Widzew wyjechał do Włoch na kilka spotkaƒ kontrolnych z amatorskimi zespołami. Dzieƒ przed powrotem piłkarze niespodziewanie dowiedzieli si´, ˝e na audiencji przyjmie ich Jan Paweł II. Podczas spotkania papie˝ powiedział, ˝e b´dzie kibicował widzewiakom, a oni ten mecz wygrajà. Młodego Wiesława Wrag´ pogłaskał po głowie, a ten póêniej w Łodzi strzelił Liverpoolowi bramk´ na 2:0, kapitalnà. główkà z szesnastu metrów! Pierwszego gola, po bł´dzie Grobbelaara, zdobył Mirosław Tłokiƒski.

TO MIAŁ BYĆ FINAŁ Półfinał Pucharu Europy Mistrzów Klubowych sezon 1982/83

6 KWIETNIA 1983, TURYN – STADIO COMUNALE

JUVENTUS TURYN – WIDZEW ŁÓDŹ 2:0 (1:0) Bramki: Tardelli 8, Bettega 59 Juventus: Dino Zoff – Sergio Brio, Antonio Cabrini, Claudio Gentile, Gaetano Scirea – Zbigniew Boniek, Massimo Bonini, Michel Platini, Marco Tardelli – Roberto Bettega, Paolo Rossi (77 Domenico Marocchino). Trener: Giovanni Trapattoni. Widzew: Józef Młynarczyk – Krzysztof Surlit, Mirosław Tłokiński, Roman Wójcicki, Andrzej Grębosz – Krzysztof Kamiński, Tadeusz Świątek, Piotr Romke, Zdzisław Rozborski, Wiesław Wraga (77 Mirosław Myśliński) – Włodzimierz Smolarek. Trener: Władysław Żmuda. Żółte kartki: Platini – Świątek, Wójcicki, Grębosz, Smolarek Sędziował: Alexis Ponet (Belgia) Widzów: 63 000 20 KWIETNIA 1983, ŁÓDŹ – STADION ŁÓDZKIEGO KLUBU SPORTOWEGO

WIDZEW ŁÓDŹ – JUVENTUS TURYN 2:2 (0:1) Bramki: Surlit 54, 79; Rossi 32, Platini 81 (karny) Widzew: Józef Młynarczyk – Mirosław Myśliński, Mirosław Tłokiński, Roman Wójcicki, Krzysztof Kamiński – Wiesław Wraga (74 Witold Matusiak) Zdzisław Rozborski, Piotr Romke, Krzysztof Surlit – Marek Filipczak (46 Piotr Mierzwiński), Włodzimierz Smolarek. Trener: Władysław Żmuda. Juventus: Dino Zoff – Claudio Gentile, Sergio Brio (87 Massimo Storgato), Gaetano Scirea, Antonio Cabrini – Massimo Bonini, Michel Platini, Zbigniew Boniek, Marco Tardelli – Domenico Marocchino, Paolo Rossi (46 Cesare Prandelli). Trener: Giovanni Trapattoni. Żółte kartki: Surlit, Kamiński – Tardelli. Sędziował: Charles Corver (Holandia) Widzów: 40 000


kartki z kalendarza

Nie bili nas Rozmowa z Józefem Młynarczykiem, ówczesnym bramkarzem Widzewa Łódź

To było ju˝ tak dawno, dawno temu, ˝e naprawd´ niewiele ju˝ pami´tam. Coś szczególnego z pewnością jednak utkwiło Panu w pamięci z tamtej rywalizacji?

To przede wszystkim była wielka przyjemnoÊç graç przeciwko takim gwiazdom jak Michel Platini, Dino Zoff czy Zbyszek Boniek. Zresztà nasze wyst´py w europejskich pucharach były bardzo udanymi konfrontacjami. MieliÊmy wówczas Êwietny zespół i tak te˝ graliÊmy, a tym dojÊciem do półfinału, po wyeliminowaniu takich firm jak Rapid Wiedeƒ czy Liverpool, sprawiliÊmy wielkà frajd´ kibicom w całej Polsce, no i sobie. Czy pańskim zdaniem można się było wówczas pokusić o awans do finału?

Uwa˝am, ˝e zrobiliÊmy wszystko, co mogliÊmy. Przecie˝ wówczas Juventus to były najwi´ksze gwiazdy, a wymieniajàc ich nazwiska – niektórych ciarki przechodziły. My a˝ takich gwiazd nie mieliÊmy, ale potrafiliÊmy si´ skonsolidowaç, postawiç i lania nie dostaliÊmy. Wi´cej po prostu si´ nie dało. A swoimi poprzednimi wynikami z Rapidem czy Liverpoolem zrobiliÊmy Widzewowi du˝à mark´. Ju˝ nikt nas nie lekcewa˝ył. Nie myÊlał, ˝e Polacy to chłopcy do bicia. Co sprawia, że dziś polskim drużynom trudno sięgać po takie sukcesy, jakie były udziałem Widzewa?

Zbyt wielu zawodników wyje˝d˝a i to w zbyt młodym wieku za granic´. W głowach Ênià o wielkich klubach, pieniàdzach. Te głowy trzeba by ostudziç. Najpierw trzeba popracowaç nad sobà, aby dojÊç do przyzwoitego europejskiego poziomu. W kraju nabieraç doÊwiadczenia, ogrania. A tak, po wyjeêdzie szybko sà sprowadzani na ziemi´, potem wracajà – czasami zbici, i muszà si´ z tego podnosiç.

/ 117 /

Wspomina Pan często pucharową przygodę Widzewa z sezonu 1982/83, kiedy dotarliście do półfinału Pucharu Europy?

zdjęcia: PAP

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Niesamowita atmosfera, doping kompletu publicznoÊci na Anfield Road przytłoczył w pierwszych minutach zespół Władysława ˚mudy, a zawodnicy przyznawali, ˝e nie wiedzieli, o co chodzi. Na szcz´Êcie wyÊmienicie bronił Józef Młynarczyk. W 16. minucie był jednak bez szans przy rzucie karnym, podyktowanym za r´k´ Marka Filipczaka. Kiedy „The Reds” atakowali z kontrà pop´dził Włodzimierz Smolarek, a Grobbelaar go sfaulował. Jedenastk´ pewnie wykorzystał Tłokiƒski. Po przerwie, znów po Êwietnym kontrataku, piłk´ do pustej bramki skierował Smolarek. Na Anfield zapadła grobowa cisza. W koƒcówce gospodarze zdobyli jeszcze dwie bramki, ale przegrana 2:3 dawała awans Widzewowi. Fantastycznie zachowali si´ kibice „The Reds”, którzy po meczu długo bili brawo łodzianom. „Widzew wyeliminował najlepszà dru˝yn´ najlepszej ligi Êwiata” – pisała prasa. W półfinale łodzianie nie chcieli trafiç na Juventus Turyn. Podobnie jak Zbigniew Boniek nie chciał graç z Widzewem, bo ta konfrontacja marzyła mu si´ w finale. Jednak los bywa złoÊliwy. W 1980 roku Widzew wyeliminował Juventus (3:1, 1:3) po rzutach karnych w 1/16 finału Pucharu UEFA. Ale to był jeszcze inny Widzew – z Boƒkiem mi´dzy innymi. Inny był te˝ Juventus, bo trzy lata póêniej w kadrze „Starej Damy” było dziewi´ciu reprezentantów Włoch czyli mistrzów Êwiata z1982 roku. A oprócz „Zibiego”, był jeszcze fenomenalny Michel Platini. Nawet dzisiejsza Barcelona nie ma tylu atutów, co wówczas miał do dyspozycji słynny trener Juve Giovanni Trapattoni. W Turynie gospodarze wyszli na prowadzenie ju˝ w 8. minucie. Wynik na 2:0 ustalił w drugiej odsłonie Bettega, po kapitalnym rajdzie i podaniu Boƒka. „WyszliÊmy na ten mecz zbyt przestraszeni. Nasze ustawienie było zbyt defensywne”– wspominali po latach mistrzowie Polski. W rewan˝u na stadionie ŁKS widzewiacy stwarzali sobie sytuacje, ale gola zdobył król strzelców mundialu z 1982 roku Paolo Rossi. W drugiej połowie dwie kolejne bramki strzelił Wiesław Surlit i było 2:1, pojawiła si´ iskierka nadziei na awans. Niestety, butelka rzucona z trybun raniła w głow´ s´dziego liniowego. Mecz przerwano na kilkanaÊcie minut. Rozwa˝ano jego przerwanie i walkower, ale pomogły ponoç negocjacje Zibiego i s´dzia z obanda˝owanà głowà wrócił na lini´. Chwil´ po wznowieniu Młynarczyk sfaulował Boƒka w polu karnym, a z jedenastki wyrównał Platini i skoƒczyło si´ 2:2. „ByliÊmy êli, rozczarowani. To jednak była za silna dru˝yna” – wspominali łodzianie, którzy choç odpadli, to jedyny raz w historii dostali premi´ za remis od prezesa Widzewa Ludwika Sobolewskiego. Ch


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 118 /

inside the game

Getty Images


analiza

KLĄTWA? A może taki mamy klimat... w futbolu

W Êrod´ 23 maja 1990 blisko 60 tysi´cy widzów na wiedeƒskim Praterze i setki milionów przed telewizorami oglàdały najwa˝niejszy mecz piłkarskiego sezonu klubowego w Europie. O Puchar Mistrzów zagrali obroƒca trofeum, AC Milan i Benfica Lizbona. Mecz nie był porywajàcym widowiskiem, a kibice jeÊli pami´tajà z tego spotkania cokolwiek, to sytuacj´ z 68. minuty gry. Marco Van Basten skupił na sobie uwag´ zawodników Benfiki i zagrał piłk´ do wychodzàcego z gł´bi pola Franka Rijkarda, ten wszedł w luk´ pozostawionà przez Portugalczyków i po samotnym rajdzie pokonał stojàcego w bramce Orłów Silvino. To w zasadzie wszystko, co mo˝na powiedzieç o finale, który niespodziewanie stał si´ datà granicznà w historii europejskiej piłki klubowej. Broniàc Pucharu Mistrzów Milan dokonał tego jako ostatni klub i uruchomił licznik, który bije do dziÊ. Od meczu w Wiedniu ˝aden klub nie zdołał obroniç tytułu. Wi´cej – rok po roku, w ostatnich 24 latach, w Lidze Mistrzów nie triumfował nawet klub z tego samego kraju! Tymczasem wczeÊniej było to normà. Zabójcà europejskich dynastii futbolowych wydaje si´ byç wyrównanie poziomu czołowych dru˝yn Starego Kontynentu. KiedyÊ wy-

mieniało si´ jednego, góra dwóch pewniaków, a w ostatnich dwóch dziesi´cioleciach lista rozrosła si´ jak nigdy przedtem. KtoÊ, kto nie wpisuje na nià Realu i Barcelony, byłby niespełna rozumu. Pomini´cie Bayernu byłoby dla ka˝dego z ekspertów wyzwaniem. Nie wspomnienie o Chelsea duetu Mourinho-Abramowicz uznane zostałoby za nietakt. A skoro tak, to trzeba równie˝ dopisaç Manchester City. Roli czarnego konia nie sposób nie przyznaç PSG, dru˝ynie zbudowanej za setki milionów euro i prowadzonej na boisku przez genialnego Ibr´. Do tego w ka˝dym sezonie wyskakuje ktoÊ, kto potrafi pokrzy˝owaç szyki któremuÊ z faworytów, a nawet dojÊç do finału. Valencia, Borussia Dortmund, Bayer Leverkusen, Atletico Madryt czy AS Monaco. Jest jeszcze FC Porto, które startujàc z drugiego szeregu, wygrywało rozgrywki w roku 1987 i 2004. Do tego Smoki sà absolutnym liderem na Êwiatowym rynku transferowym. W latach 2003-2013 Portugalczycy zarobili na sprzeda˝y swoich gwiazd 319 milionów euro. Szansa na to, ˝e uda im si´ po raz kolejny zbudowaç za plecami najwi´kszych zespół, który si´gnie po Puchar Mistrzów, jest wi´c wi´cej ni˝ teoretyczna. Taka sytuacja doprowadza do ogromnej konkurencji, której nie spotyka si´ w ˝adnej z wielkich europejskich lig. Mówi si´ – i słusznie – ˝e w angielskiej Premier League ka˝dy mo˝e wygraç z ka˝dym i dlatego najstarsze rozgrywki ligowe na Êwiecie sà tak atrakcyjne. Nie ka˝dy jednak mo˝e walczyç o mistrzostwo, tak˝e tam grupa faworytów jest stosunkowo wàska. Równie˝ w innych futbolowych mocarstwach nast´puje koncentracja sił i Êrodków, a mistrz wyłaniany jest z zamkni´-

tej grupy. W Hiszpanii jest to duopol Realu i Barcy przerwany raz na jakiÊ czas przez Atletico, we Włoszech lig´ zdominował Juventus, Portugalia to wielka trójka i czasem ktoÊ czwarty, w Niemczech układ Bayern i jego aktualny rywal lub – tak jak w tym sezonie – samotna ucieczka. W czołówkach wielkich lig zdarzajà si´ rotacje i słynne firmy wypadajà z mistrzowskiej karuzeli (AC Milan czy Manchester United), ale od pewnego czasu jest to zamkni´ty klub o przepustk´ do którego jest bardzo trudno. Coraz rzadziej do elity dobijajà kluby znikàd (we Francji takim meteorytem było Montpelier), najcz´Êciej sà to przedsi´wzi´cia wsparte setkami milionów euro. Dzi´ki pieniàdzom Abramowicza Chelsea odzyskała po 29 latach mistrzostwo Anglii, szejk z Abu Zabi dał to samo Manchesterowi City po 44 latach. Krócej, bo tylko 9 lat czekali fani PSG, ale pieniàdze szejka z Kataru sprawiły tak˝e, ˝e Les Parisiens po raz pierwszy w historii obronili mistrzostwo Francji i stali si´ markà rozpoznawalnà w Europie. Rozpoznawalnà – co nie znaczy, ˝e z miejsca zwyci´skà. Nowe pieniàdze sà w stanie wywróciç własnà lig´, ale najcz´Êciej wyparowuj,à nim nadejdà mi´dzynarodowe sukcesy. Szejk Al-Thani zaprzestał budowy futbolowej pot´gi w Maladze ju˝ po dwóch latach, gdy okazało si´, ˝e władze samorzàdowe Andaluzji nie zezwolà mu na zbudowanie nowej Marbelli. Nie do koƒca zdecydowany na podbój Êwiata jest rosyjski oligarcha Dmitrij Rybołowlew, który raz ładuje w swoje AS Monaco niewyobra˝alne pieniàdze, by pod wpływem ˝ony szybko zakr´ciç kurek i równie szybko ogłosiç nowe zakupy. Roman Abramowicz pompował pieniàdze przez dłu-

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Liga Mistrzów reklamowana jest jako najlepsza piłkarska liga świata. Większość kibiców i ekspertów zgadza się z tą tezą, a ci którzy twierdzą inaczej i wyżej cenią sobie emocje oraz styl gry Premier League czy Primera Division i tak muszą przyznać – nie ma takiej drugiej ligi, w której przez dwadzieścia cztery edycje żaden z triumfatorów nie był w stanie obronić trofeum

/ 119 /

tekst: Grzegorz Kalinowski


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 120 /

inside the game gich 9 lat, by doczekaç si´ upragnionego triumfu w Lidze Mistrzów. Najpierw w 2006 roku ulegli w półfinale Barce i s´dziemu, a gdy ju˝ dotarli do finałów, rozdajàcym karty było szcz´Êcie. W 2008 roku w Moskwie uÊmiechn´ło si´ nie do Chelsea, a do Manchesteru United. W 2012 roku w Monachium, w meczu z Bayernem, było ju˝ po stronie londyƒczyków. I w jednym, i w drugim przypadku decydujàcym ogniwem był ten sam człowiek: Didier Drogba. Za pierwszym razem osłabił zespół, dostajàc czerwonà kartk´, byç mo˝e gdyby to on w Moskwie strzelał decydujàcego karnego, nie poÊlizgnàłby si´ jak John Terry… W kolejnym finale Drogba doprowadził do dogrywki i karnych, zdobywajàc wyrównujàcà bramk´. Mo˝e dlatego, ˝e Drogba pojechał po monachijskim finale do Chin, „The Blues” zakoƒczyli kolejnà edycj´ Champions League ju˝ w fazie grupowej, wygrali za to w mniej presti˝owych rozgrywkach czyli w Lidze Europy.

osiàgalne. W przypadku Barcy fortuna miała chyba najwi´cej do powiedzenia. W 2006 roku los pomógł jej wydatnie, bo ju˝ od 18. minuty finału Arsenal grał w „10” (czerwona kartka dla Lehmana). Kataloƒczycy wygrali 2:1. Na kolejny finał czekali jednak trzy lata. Zmieniło si´ w tym czasie wiele i ka˝da z tych zmian była na korzyÊç Barcy – na boisku Ronaldinho zastàpił Messi, a na trenerskiej ławce Rijkarda Guardiola. Pokonujàc w rzymskim finale 2:0 Manchester United, Barca potwierdziła prawidłowoÊç, ˝e puchar Ligi Mistrzów

Przykład Chelsea pokazuje nie tylko wyÊrubowanie skali trudnoÊci na niebotyczny poziom, ale tak˝e ile zale˝y od szcz´Êcia. Dla zwolenników gdybania krótki przeglàd zawiedzionych nadziei faworytów. Poczàtek lat 90. to dominacja AC Milan, który wystàpił w trzech pierwszych finałach Ligi Mistrzów. Byç faworytem i graç, to jednak nie oznacza wygraç, bo Rossoneri zwyci´˝yli tylko w jednym z finałów. W 1993 jechali do Monachium po pewny triumf, tymczasem wrócili z niczym, pokonani przez Olimpique Marsylia. W kolejnej edycji zdeptali w finale Barc´, wygrywajàc 4:0. Legendarny trener Kazimierz Górski podsumował widowisko jednym zdaniem – pojechali z nimi jak z juniorkami. Jakby na przekór słowom wielkiego trenera rok póêniej Milan uległ w finale 0:1 młodemu Ajaxowi Amsterdam. Gdy w kolejnym finale Ajax zameldował si´ po obron´ tytułu, wydawało si´, ˝e mamy powtórk´ z tego, co robili na poczàtku lat 70. Johan Cruyff i spółka. Było blisko, ale ostatnie słowo nale˝ało do Juventusu, który na Stadio Olimpico wygrał po konkursie rzutów karnych. Bianconeri potwierdzili klas´, awansujàc do dwóch kolejnych finałów, ale w ˝adnym z nich nie postawili jednak „kropki na i”. W roku 1997 przegrali 1:3 z Borussià Dortmund, a w kolejnej edycji ulegli 0:1 Realowi Madryt. Na ekip´, która by wyrosła ponad inne i była murowanym faworytem do seryjnych zwyci´stw czekaliÊmy do 2002, kiedy to objawił si´ galaktyczny Real. Tak szybko jak Galactios z Zidanem na czele podbili Europ´, tak samo błyskawicznie znikn´li z firmamentu. Galaktycznych zastàpiła Barcelona, którà okrzykni´to najlepszym zespołem Êwiata, ale niezale˝nie od tego czy na boisku prowadził jà Ronaldinho czy Messi, dwa tytuły z rz´du były nie-

Pierwszych pięć tytułów (1956-1960) przypadło Realowi Madryt. Gdy w szóstej edycji (1961) Królewscy po raz pierwszy stracili trofeum, to trafiło ono na dwa lata do Benfiki Lizbona, później puchar trafiał na więcej niż rok do gablot klubowych Interu Mediolan (1964-65), Ajaxu Amsterdam (197173), Bayernu Monachium (1974-76), FC Liverpool (1977-78), Nottingham Forrest (1979-80) i wspomnianego AC Milan (198990). Zwracając uwagę na statystykę klubową mniej mówi się o sukcesach całej ligi lub miast. W tej drugiej konkurencji ewenementem są dokonania AC Milan i Interu, które sprawiły, że puchar zdobywały i broniły kluby z jednego miasta (1963 Milan, 1964-65 Inter). Przełom lat 60. i 70. to dominacja Holendrów (1970 Feyenoord, 1971-73 Ajax), a kolejny przełom dekad to triumfy Anglików (1977-78 FC Liverpool, 1979-80 Nottingham, 1981 Liverpool i 1982 Aston Villa). Dociekliwi mogliby jeszcze umieścić na liście dominację półwyspu Iberyjskiego, w pierwszych siedmiu latach rozgrywek Puchar Mistrzów pozostawał w rękach Hiszpanów i Portugalczyków.

Przez 36 lat rozgrywek w „starej formule” zdawało się, że sukcesja jest wpisana w regulamin

jest… nie do obrony. Rok wczeÊniej to Czerwone Diabły pokonały po dramatycznym finale Chelsea i w starciu z Barcelonà miały apetyt na triumf rok po roku. Nic z tego… „Tiki-taka” uwiodła Êwiat, a Guardiol´ i Messiego uznano ze geniuszy. Było jednak małe „ale”, bo drog´ do zwyci´skiego finału w Rzymie w 2009 roku ułatwił norweski s´dzia Tom Ovrebo, który dla ludzi zwiàzanych z Chelsea na zawsze pozostanie „persona non grata” (nie podyktował rzutu karnego dla londyƒczyków w ˝adnym z pi´ciu kontrowersyjnych przypadków!). Po 0:0 w Barcelonie Chelsea na własnym boisku prowadziła 1:0 do 92. minuty, a potem wyrównał Iniesta i jeszcze kilka

lat po spotkaniu Ovrebo otrzymywał listy z pogró˝kami o Êmierci… W tym miejscu nale˝y zacytowaç trenera Andrzeja Strejlaua, który uwa˝a, ˝e s´dziowskie bł´dy si´ bilansujà i trudno mu nie odmówiç racji! W kolejnym sezonie Barca zmiatała wszystkich, pracujàc na miano pretendenta do tytułu najlepszej dru˝yny wszechczasów. Było tak do czasu, gdy w rewan˝owym meczu półfinału z Interem Mediolan s´dzia nie uznał prawidłowo zdobytego przez Kataloƒczyków gola! Tak zakoƒczył si´ mit Barcy Guardioli, tak te˝ skoƒczył si´ wielki sen o sławie Bojana Krkica. Dziewi´tnastolatek, który zdobył nieuznanà bramk´, był kreowany na gwiazd´ Êwiatowego formatu, skoƒczyło si´ zaÊ na zawiedzionych nadziejach. Ostatni zespół wyrastajàcy poziomem ponad reszt´ stawki to Bayern Monachium. Z roku na rok byli coraz lepsi po to, by… skoƒczyç jak inni. W finale w roku 2012 na własnym stadionie ekipa Juppa Heynckesa była nie tylko faworytem i grała u siebie, ale tak˝e dominowała przez niemal cały mecz. Bawarczycy byli o minuty od triumfu, ale… Drogba wyrwał im pewnà wygranà, doprowadzajàc do dogrywki, a w karnych górà była Chelsea. Swego dopi´li w sezonie 2012/13 depczàc w dwumeczu Barcelon´ 7:0 i pokonujàc w finale Borussi´ Dortmund. Na dobrà spraw´ powinien byç to drugi z rz´du wygrany finał. Powszechnie sàdzono, ˝e Bayern, który przejàł od Barcy tytuł najlepszego zespołu Êwiata, obroni puchar. W kolejnej edycji przepadł jednak w çwierçfinale 0:1 i 0:4 z Realem Madryt (Robert Lewandowki!). Była to szczególna niespodzianka, bo Bayern prowadził ju˝ Guardiola, który wczeÊniej zapracował sobie na opini´ kata Królewskich. Dwa tytuły z rz´du nie trafiajà nie tylko w r´ce jednego klubu, ale i reprezentanta tej samej ligi, zamiast tego mamy finały narodowe. W roku 2000 hiszpaƒskim finałem Real – Valencia zapoczàtkowano „nowà Êwieckà tradycj´”. W 2003 było po włosku (Milan – Juve), w 2008 po angielsku (Manchester – Chelsea), a dwa ostatnie sezony to finały niemiecki i hiszpaƒski. Teoretycznie nikt nikomu nie zabrania kandydowania do najwy˝szych stanowisk w europejskiej piłce, ale jest z tym tak jak z si´ganiem po tron imperium. Najwi´ksze szanse majà dobrze urodzeni i do tego wcià˝ maj´tni, ale i tak nie gwarantuje im to utrzymania tronu, bo armie pretendentów sà silne. Trzeba mieç jeszcze błogosławieƒstwo z samej góry, bo jak ju˝ ustaliliÊmy nawet najwi´kszym potrzebna jest odrobina szcz´Êcia. Jedno jest pewne – kto zdejmie klàtw´ z triumfatora Ligi Mistrzów, stanie si´ legendà. Ch


analiza Finały bez powtórki 1991 Crvena Zvezda Belgrad (Jugosławia) – Olympique Marsylia (Francja) 0:0, po dogrywce, karne 5:3 1992 FC Barcelona (Hiszpania) – Sampdoria Genua (Włochy) 1:0 (0:0, 0:0, 1:0), po dogrywce 1993 Olympique Marsylia (Francja) – AC Milan (Włochy) 1:0 (1:0) 1994 AC Milan (Włochy) – FC Barcelona (Hiszpania) 4:0 (2:0) 1995 Ajax Amsterdam (Holandia) – AC Milan (Włochy) 1:0 (0:0) 1996 Juventus Turyn (Włochy) – Ajax Amsterdam (Holandia) 1:1 (1:1, 1:1, 1:1), po dogrywce, karne 4:2 1997 Borussia Dortmund (Niemcy) – Juventus Turyn (Włochy) 3:1 (2:0) 1998 Real Madryt (Hiszpania) – Juventus Turyn (Włochy) 1:0 (0:0) 1999 Manchester United F.C. (Anglia) – Bayern Monachium (Niemcy) 2:1 (0:1)

2001 Bayern Monachium (Niemcy) – Valencia CF (Hiszpania) 1:1 (0:1, 1:1, 1:1), po dogrywce, karne 5:4

/ 121 /

2000 Real Madryt (Hiszpania) – Valencia (Hiszpania) CF 3:0 (1:0)

2002 Real Madryt (Hiszpania) – Bayer 04 Leverkusen (Niemcy) 2:1 (2:1) 2003 AC Milan (Włochy) – Juventus Turyn (Włochy) 0:0 (0:0, 0:0, 0:0), po dogrywce, karne 3:2 2004 FC Porto (Portugalia) – AS Monaco (Francja) 3:0 (1:0) 2005 Liverpool F.C. (Anglia) – AC Milan (Włochy) 3:3 (0:3, 3:3, 3:3), po dogrywce, karne 3:2 2006 FC Barcelona (Hiszpania) – Arsenal F.C. (Anglia) 2:1 (0:1) 2007 AC Milan (Włochy) – Liverpool F.C. (Anglia) 2:1 (1:0) 2008 Manchester United F.C. (Anglia) – Chelsea F.C. (Anglia) 1:1 (1:1, 1:1, 1:1), po dogrywce, karne 6:5 2009 FC Barcelona (Hiszpania) – Manchester United F.C. (Anglia ) 2:0 (1:0) 2010 Inter Mediolan (Włochy) – Bayern Monachium (Niemcy) 2:0 (1:0) 2011 FC Barcelona (Hiszpania) – Manchester United F.C. (Anglia) 3:1 (1:1) 2012 Chelsea F.C. (Anglia) – Bayern Monachium (Niemcy) 1:1 (0:0, 1:1, 1:1), po dogrywce, karne 4:3 2013 Bayern Monachium (Niemcy) – Borussia Dortmund (Niemcy) 2:1 (0:0) 2014 Real Madryt (Hiszpania) – Atlético Madryt 4:1 (Hiszpania) (0:1, 1:1, 4:1), po dogrywce

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

zdjęcia: Getty Images


inside time theout game

11

Kapitan drużyny USA – Christie Rampone – skończy w czasie trwania imprezy 40 lat. Będzie więc najstarszą zawodniczką turnieju i jedyną, która brała w nim udział już w 1999 roku

/ 122 /

rzeczy, które powinieneś wiedzieć, by delektować się oglądaniem Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej Kobiet w Kanadzie

Trofeum, które zostanie wręczone zwyciężczyniom, zostało – zgodnie z wytycznymi FIFA – zaprojektowane jako połączenie walorów kobiecej piłki czyli dynamizmu i elegancji

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Akcja, powtórka, gol! Sędziowie piłkarscy mogą już korzystać z nowoczesnej technologii wspierającej ich zmysły. Oto trzy urządzenia, które pomagają zminimalizować możliwość pomyłek w przypadku tak ważnej sprawy, jak uznanie gola czy nie. I choć same przyrządy są najczęściej niewidoczne dla przeciętnego kibica, efekty ich pracy często decydują o uratowaniu sportowego widowiska.

NIEMIECKI CAIROS GOAL LINE TECHNOLOGY (GLT) WSPÓŁPRACUJE Z PIŁKAMI FIRMY ADIDAS System używa urządzeń, które w czasie rzeczywistym wskazują sędziemu, czy powinien uznać gola, czy nie. GLT daje klarowną informację, czy piłka całkowicie przekroczyła linię bramkową. Pod powierzchnią murawy umieszcza się specjalne czujniki, a za bramką instalację wytwarzającą pole elektromagnetyczne wzdłuż linii bramkowej. Gdy piłka ją przekroczy, czujniki przekazują informację do systemu, a zaszyfrowana informacja także trafia do zegarka sędziego.

BRYTYJSKI HAWK-EYE („SOKOLE OKO”) UŻYWA SYSTEMU KAMER (ZAZWYCZAJ SIEDMIU), DZIĘKI KTÓRYM MOŻNA BARDZO PRECYZYJNIE ŚLEDZIĆ TRAJEKTORIĘ LOTU PIŁKI Wykorzystywany jest od wielu lat w tenisie, krykiecie, snookerze czy siatkówce. Powtórkę mogą w dowolnym momencie zobaczyć sędzia i zawodnicy, a także kibice na stadionie na telebimie, jak i widzowie na całym świecie oglądający transmisję telewizyjną. W wyniku połączenia serii różnych ujęć pod wieloma kątami, zwolnień, zbliżeń i powtórek poszczególnych kamer, dostajemy dokładną informację, czy piłka przekroczyła linię bramki. Gdy tak się stanie, zegarek arbitra wyświetla powiadomienie.

GOALREF, TO NIEMIECKO-DUŃSKI WYNALAZEK WYKORZYSTYWANY POCZĄTKOWO W HOKEJU NA LODZIE I RUGBY W piłce montuje się specjalny chip, a w słupkach i poprzeczce czujniki. Za bramką znajduje się transformator generujący wyznaczony układ sił wzdłuż linii bramkowej. Gdy piłka przekracza linię, czujniki odbierają to jako zakłócenie pola i przekazują informację do nadzorującego całość systemu komputerowego. Z niego zaszyfrowana informacja trafia do zegarka, który informuje arbitra o zdobyciu gola.

Michelle Akers z USA to posiadaczka rekordu w ilości bramek zdobytych w jednym meczu mistrzostw, w 1991 roku zaliczyła ich aż 5 w spotkaniu z Chińskim Tajpej

NAGA PRAWDA O KULISACH FUTBOLU

OSZUSTWA, SZANTAŻE, ŁAPÓWKI, KŁAMSTWA. TAM, GDZIE W GRĘ WCHODZĄ MILIONOWE KONTRAKTY, POJAWIAJĄ SIĘ ONI – POZBAWIENI SKRUPUŁÓW AGENCI PIŁKARSCY Jeden z nich, choć anonimowo, postanowił wreszcie przerwać milczenie. I zdradził, jak naprawdę wygląda jego praca w Premier League. Korumpowanie trenerów i prezesów klubów. Manipulowanie mediami. Podchody pod nastoletnich piłkarzy, przekupywanie ich rodziców i wykradanie klientów konkurencji. Wszystko po to, by zdobyć kolejny kontrakt, który przyniesie fortunę… Agent bezpardonowo obnaża prawdę o regułach rządzących futbolowym biznesem. Jest to szokująca opowieść prowadząca przez klubowe szatnie, gabinety prezesów i sypialnie gwiazd futbolu.


11 pytań

Kanadyjczycy celują w rekord frekwencji podczas turnieju, z pułapem wyznaczonym na 1,5 miliona kibiców na trybunach

Następna bramka zdobyta przez słynną Brazylijkę Martę sprawi, że zrówna się ona na liście wszechczasów najlepszych strzelczyń mistrzostw z Niemką Birgit Prinz, która ma na koncie 14 trafień

Ze względu na swój cięty język kanadyjski szkoleniowiec John Herdman porównywany jest do legendarnego Portugalczyka Jose Mourinho

Najszybsza bramka w historii kobiecego mundialu padła w jego inauguracyjnej edycji, gdy Szwedki wyszły na prowadzenie w 30. sekundzie meczu z Japonkami

Pomimo tego, że to dwie najlepsze drużyny – każda triumfowała dwa razy w poprzednich sześciu edycjach – USA i Niemcy nigdy nie grały ze sobą w finale

Choć przez ostatnią dekadę Hiszpanie uchodzili za najlepszą męską drużynę globu, ich żeńska drużyna dopiero wychodzi z cienia. W 2015 Hiszpanki po raz pierwszy zagrają w mistrzostwach świata

Amerykanka Abby Wambach zdobyła najwięcej goli, aż 177 w meczach międzynarodowych w całej historii piłki nożnej zarówno żeńskiej, jak i męskiej

Jednym z największych fanów kobiecej drużyny USA jest prezydent Barack Obama

/ 123 /

zdjęcia: Getty Images

9 zasad zdrowego jedzenia według Klinsmanna Już w 1996 roku Francuz wprowadził rewolucję jedzeniową w prowadzonym przez siebie zespole. Po powrocie z Japonii, gdzie odwiedzał klub Nagoya Grampus Eight, zainspirowany

tamtejszą kuchnią, dietę zawodników oparł o gotowane ryby, makaron oraz warzywa. Wśród piłkarskich trenerów Wenger nie jest wyjątkiem zwracającym baczną uwagę

DZIAŁAJ W ZGODZIE Z MATKĄ NATURĄ czyli wybieraj jak najmniej przetworzone formy żywności, jak np. owoce, warzywa, produkty pełnoziarniste.

POSTAW NA ZDROWY TŁUSZCZ. Oliwa z oliwek, orzechy, masło orzechowe, olej z naturalnych nasion, awokado, ryby, siemię lniane i olej lniany to twoi przyjaciele.

JEDZ NA TĘCZOWO czyli nie zapomnij o owocach i warzywach do każdego posiłku. Wybieraj szeroką gamę kolorów, by dostarczyć jak najwięcej różnorodnych składników odżywczych.

NIE ZAPOMINAJ O ŚNIADANIU. Gdy zjesz pierwszy posiłek w ciągu 30 minut od przebudzenia, twój metabolizm będzie mógł dobrze rozpocząć dzień. A Ty będziesz miał zdecydowanie więcej energii.

DBAJ, BY W KAŻDYM POSIŁKU znalazły się produkty dostarczające różnego rodzaju białek.

TRZY NA TRZY czyli jedz mniejsze porcje, ale częściej. Żadnych wymówek – należy jeść 4-6 posiłków dziennie! Cel dla wszystkich trzech makroskładników odżywczych (węglowodanów, białka i tłuszczu) – co trzy godziny optymalnie zaopatrzyć organizm w paliwo.

na to, co jego podopieczni mają na talerzu. Specjalną listę zasad, której muszą przestrzegać pracujący z nim piłkarze, ma także słynny niemiecki szkoleniowiec Jurgen Klinsmann.

NAWADNIAJ SIĘ. Pij dziennie co najmniej trzy litry napojów, ale tych bez kalorii: wodę i herbatę zieloną.

NIE MARNUJ SWOJEGO WYSIŁKU. Równie ważne jak trening jest odpowiednie jedzenie po nim. Zaraz zafunduj sobie posiłek regeneracyjny złożony z białka i węglowodanów.

MĄDRZE STOSUJ SUPLEMENTACJĘ. Jeśli nie dostarczysz swojemu organizmowi wszystkich niezbędnych elementów w jedzeniu, to stwórz inteligentny system suplementacji, który poprawi twoją wydajność bez narażania zdrowia i odchudzania portfela.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Słynny trener Arsenalu Londyn Arsene Wenger powiedział kiedyś „Jedzenie jest jak paliwo w samochodzie, będziesz stosował złej jakości, daleko nie zajedziesz”.


inside the game

PiŁkA

Getty Images

jest kobietą

ZAKAZANE BOISKA

/ 124 /

CO Z TYMI ZAROBKAMI?

CHUSTY PE¸NE K¸OPOTU

FUTBOL PO POLSKU

MIA, MARTA I MICHELLE

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

DREAM TEAM Z WOLFSBURGA

CELEBRYTKI I SKANDALISTKI


STRZELASZ JAK BABA! GRASZ JAK DZIEWCZYNA! – POTRAFIĄ WRZESZCZEĆ NIEZADOWOLENI KIBICE LUB KOPIĄCY PIŁKĘ NA PODWÓRKU CHŁOPCY. WSZYSTKO PO TO, BY DOPIEC I OBRAZIĆ. TYMCZASEM DZIEWCZYNY W PIŁKĘ GRAĆ POTRAFIĄ. PRZECZYTAJ, A UWIERZYSZ

/ 125 /

raport

L

Legendy powiadajà, ˝e kobiety grywały w gr´ podobnà do obecnego futbolu jeszcze w Chinach w czasach Dynastii Han. Bardziej dokładne przekazy potwierdzajà, ˝e w latach 90. XVIII wieku coroczne mecze rozgrywane były przez panie w Szkocji. Pierwsze spotkanie zanotowane przez Szkockà Federacj´ odbyło si´ w 1892 roku w Glasgow. Trzy lata póêniej pierwszy historyczny mecz kobiecego futbolu rozegrano w Anglii. Pierwszy dobrze udokumentowany kobiecy zespół piłkarski zało˝yła działaczka niejaka Netie Honeyball w 1894 roku. Dru˝yna nazywała si´ British Ladies’ Football Club. W czasie I wojny Êwiatowej w Anglii powstał niezwykły piłkarski zespół. Dick, Kerr’s – nazwa fabryki amunicji w Preston, w której w czasie wojennej zawieruchy pracujàce tam kobiety utworzyły… dru˝yn´ piłki no˝nej.

Poczàtkowo chodziło głównie o to, by zebraç pieniàdze na pomoc dla rannych ˝ołnierzy. Dick, Kerr’s Ladies rozgrywały swoje mecze z opozycjà w Wielkiej Brytanii, ogrywały rywalki we Francji, wreszcie pokonały m´ski zespół w Stanach Zjednoczonych. W 1920 roku, w drugi dzieƒ Âwiàt Bo˝ego Narodzenia, 53 tysiàce fanów szczelnie wypełniło Goodison Park w Evertonie. Kolejne kilkanaÊcie tysi´cy odeszło od kas z kwitkiem. A wszyscy chcieli obejrzeç mecz sławnych wtedy Dick, Kerr’s Ladies! – Zespół nie tylko regularnie przyciàgał wtedy tłumy, ale przede wszystkim zebrałyÊmy około 70 tysi´cy funtów dla byłych wojskowych, szpitali i potrzebujàcych dzieci – wspominała Gail Newsham, była zawodniczka ekipy z Preston. Coraz cz´Êciej zdarzało si´, ˝e mecze kobiet oglàdało wi´cej kibiców ni˝ pojedynki panów! Tego było za wiele dla angielskiej federacji. W 1921 roku FA wydała oficjalny zakaz gry kobiecych zespołów na wszystkich podległych jej boiskach. Powód? „Gra w piłk´ no˝nà zupełnie nie pasuje do kobiet i nie powinna byç forowana” – głosiło oficjalne oÊwiadczenie. – Dla nas to był cios i szok! MogłyÊmy to wytłumaczyç jedynie zazdroÊcià. ByłyÊmy bardziej popularne ni˝ m´˝czyêni – wspominała na łamach BBC prawoskrzydłowa Alice Barlow. Zakaz angielskiej federacji pozostał w mocy a˝ do 1971 roku! ZAKAZANE BOISKA Anglia, Niemcy, Norwegia, Brazylia. Co te kraje majà ze sobà wspólnego? Trudno w to dziÊ uwierzyç, ale w ka˝dym z nich piłka kobieca przez lata była… zakazana i dyskryminowana!

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Piotr Płatek


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 126 /

W

Kobiecy futbol w Brazylii zszedł do podziemia. Historycy podajà, ˝e w Pelotas, porcie morskim na południu kraju, w 1949 roku doszło do meczu ˝eƒskich dru˝yn Vila Hilda FC i Corinthians FC, który wypełnił stadion Rio Grande do Sul. Takie mecze co jakiÊ czas odbywały si´ w ró˝nych cz´Êciach Brazylii, jednak sport ten stopniowo był coraz bardziej marginalizowany. Zakaz został odwołany dopiero w 1979 roku, co dało błyskawiczny boom w rozwoju kobiecego futbolu nad Amazonkà. Na poczàtku lat 80. w kraju było ju˝ ponad 3000 zespołów, a w 1981 roku w Rio odbyły si´ pierwsze mistrzostwa stanu. W 1931 roku ˝eƒski zespół Fløya z miasta Tromsø napisał list do Norweskiej Federacji Piłkarskiej z proÊbà o zgod´ na rozegranie serii meczów, których celem miało byç zdobycie koniecznych funduszy. Pierwszy mecz rozegrano, a zaraz potem… nadeszła odpowiedê ze zwiàzku: „Kobiety nie powinny graç w piłk´ (…) Kobiety nara˝ajà si´ na kontuzje, które mogłyby zniszczyç ich organy słu˝àce do reprodukcji. Klub Fløya powinien uniemo˝liwiç kobietom wejÊcie na swoje boisko piłkarskie”. Kolejne mecze słu˝àce zbiórce pieni´dzy zostały w tej sytuacji odwołane, kobiety mimo braku zgody w piłk´ jednak grywały, a w 1976 roku zostały wreszcie oficjalnie przyj´te do Norweskiej Federacji.

W 1955 roku, kiedy grupa kobiet próbowała stworzyç lig´ krajowà, Niemiecka Federacja Piłkarska nie dopuÊciła do tego, wydajàc oÊwiadczenie, które zakazywało uprawiania sportu, uzasadniajàc to kruchoÊcià i delikatnoÊcià płci pi´knej. „AtrakcyjnoÊç kobiet, ich ciał i duszy poniesie nieodwracalne szkody, a publiczne pokazywanie ich ciał obrazi moralnoÊç i poczucie przyzwoitoÊci” – głosiło oÊwiadczenie. Taki stan w Zachodnich Niemczech trwał a˝ pi´tnaÊcie lat. 30 paêdzierniMIA, MARTA I MICHELLE ka 1970 roku DFB zdecydowało o zmianie tamtej decyzji, jednak choç ko˚eƒska piłka ma swoje legendy, wcale nie gorsze ni˝ majà panowie. biety w piłk´ mogły graç, to na innych zasadach – piłka miała byç mniejsza Gwiazda wszechczasów to zdecydowanie Mia Hamm. i l˝ejsza, zespoły mogły graç tylko przy odpowiednio ciepłej pogodzie, dłu– Nie na darmo nazywana jest Pelem kobiecego futbolu. Jedna z pioniegoÊç meczu została ograniczona do 70 minut. Zakazane były nawet piłkarrek tej dyscypliny na mi´dzynarodowym poziomie, bezdyskusyjnie najskie buty z korkami! Wszystko to, by kobiety nie zrobiły sobie krzywdy. bardziej utytułowana, z najwi´kszà listà sukcesów i honorów na konCo ciekawe, we Wschodnich Niemczech piłkarki cały czas grały w najlepcie – mówi Janine Anthony, nigeryjska dziennikarka telewizyjna, specjasze, tam zakazów nie wprowadzano. Nic dziwnego, ˝e czołowe kluby polizujàca si´ w futbolu kobiecym. – Co z tego, ˝e w piłk´ ju˝ zawodowo nie chodzà obecnie z dawnej NRD (np. Turbiny z Poczdamu). W ciàgu kilgra? Co z tego, ˝e zeszła ze sceny w 2004 roku? Mia a˝ po dziÊ dzieƒ jest ku dekad niemiecka piłka zrobiła kolosalny post´p, w 1991 roku repremega gwiazdà od Afganistanu po Zimbabwe. To ikona, legenda, superzentacja naszych zachodnich sàsiadów zaj´ła czwarte miejsce w mistrzogwiazda. stwach Êwiata. To była tylko przygrywka, bo w 2003 i 2007 roku Niemki Mia Hamm zadebiutowała w reprezentacji USA w wieku ledwie 15 lat. były bezkonkurencyjne w dwóch kolejnych turniejach finałowych MÂ. W trakcie 17-letniej kariery zdobyła WSZYSTKO – złote medale Igrzysk W parze z sukcesami nie poszły jednak zarobki zawodniczek. olimpijskich w Atlancie (1996) oraz Atenach (2004), bràz olimpijski (Syd– Wi´kszoÊç piłkarek musi pracowaç w innych zawodach i graç jedynie ney, 2000), złoto mistrzostw Êwiata na pół gwizdka – narzekała w jednym (USA, 1999), bràzowe medale mistrzostw z wywiadów Nadine Angerer, reprezentacyjna bramkarka, która w styczniu 2014 „Odnoszę się Panie Prezydencie Êwiata (1995, 2003). Indywidulnie jej kolekcja jest równie bogata – przede wszystkim roku otrzymała tytuł FIFA World Player do tego entuzjastycznego ruchu, ma na koncie dwa pierwsze w historii tytuły of the Year. który inspiruje setki dziewcząt przyznawane przez FIFA najlepszej zawodTo pierwsza osoba w historii na tej pozyniczce roku (2001 i 2002, wtedy wÊród m´˝cji, która zdobyła ten presti˝owy tytuł. przyciągając je, by zostały czyzn wygrywali odpowiednio Luis Figo oraz W Niemczech zakaz ˝eƒskiego futbolu zawodniczkami futbolu, nie Ronaldo – obaj w barwach Realu Madryt). trwał 15 lat, w Brazylii z kopaniem piłki biorąc pod uwagę, że kobieta nie Swego czasu Pele z podziwem powiedział: przez dziewczyny było jeszcze gorzej. powinna uprawiać tego „Kiedy ja byłem jeszcze zawodnikiem, maWszystko zacz´ło si´ od niewinnego listu wia li, ˝e futbol to m´ski Êwiat, a kobiety pozwykłego obywatela, niejakiego Jose Fugwałtownego sportu bez winny pozostaç na boku. Teraz mog´ tylko zeira do prezydenta kraju Getulio Varganarażania fizjologicznej powiedzieç, ˝e jestem zadowolony, ˝e nigdy sa. „Odnosz´ si´ Panie Prezydencie do terównowagi swego organizmu, nie musiałem walczyç przeciw Mii Hamm.” go entuzjastycznego ruchu, który inspiruWłaÊnie Pele wybrał Mi´ do presti˝owego je setki dziewczàt przyciàgajàc je, by zozgodnie z naturą stały zawodniczkami futbolu, nie bioràc przeznaczonego by być matką...” grona 125. najlepszych ˝yjàcych piłkarzy! W tym zestawie wybranym przez słynnego pod uwag´, ˝e kobieta nie powinna upraBrazylijczyka jest jeszcze tylko jedna kobiewiaç tego gwałtownego sportu bez narata, te˝ Amerykanka – Michelle Akers. ˝ania fizjologicznej równowagi swego organizmu, zgodnie z naturà przeAkers zdobyła ze swojà dru˝ynà dwa mistrzostwa Êwiata. Pierwsze w 1991 znaczonego by byç matkà…” – pisał zaniepokojony pan Fuzeira. Dyktaw Chinach. Grajàca na pozycji napastnika Akers (178 centymetrów wzrotor Getulio Vargas list przekazał Ministrowi Edukacji i Zdrowia, a ten stu) strzeliła 10 bramek otrzymujàc Złoty But dla najlepszego strzelca przy pomocy zespołu ekspertów przygotował i wprowadził artykuł 54. deturnieju i zdobyła Srebrnà Piłk´ dla drugiej najlepszej zawodniczki mikretu z dnia 14 kwietnia 1941 roku wydanego przez Narodowà Rad´ strzostw. Z Chin wróciła kraƒcowo wyczerpana, lekarze zdiagnozowali Sportu. Pisało tam: „kobiety nie mogà uprawiaç sportów, które nie pasuu niej tzw. zespół chronicznego zm´czenia, chorob´, która objawia si´ pojà do ich organizmów, i z tych powodów Narodowa Rada Sportu wydaje przez problemy z pami´cià i koncentracjà, cz´ste bóle głowy i mi´Êni. niezb´dne instrukcje do jednostek sportowych na terenie kraju”.


raport zdjęcia: Getty Images

2

/ 127 /

1

4

1. Drużyna z Preston przed meczem z klubem z Belgii w 1939 roku. 2. Trening piłkarek Ladies Football Club przed europejskim tournée zespołu. 3. 22 maj 1939. Kapitan drużyny z Prestona panna Parr omawia z zawodniczkami taktykę przed najbliższym meczem. 4. Zawodniczki Preston Ladies Football Club trenują rzuty karne. Rok 1935.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

3


inside the game zdjęcia: Getty Images

/ 128 /

1

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

2

1. Zawodniczka z Jordanii w akcji podczas amatorskiego turnieju w Niemczech w 2012 roku. 2. Mia Hamm podczas meczu mistrzostw świata w 1999 roku. Mecz USA – Dania.


raport

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 129 /

M

– To dyktatorzy i kolonialiÊci, którzy chcà narzuciç swój styl ˝ycia innym – pieklił si´ Mahmoud Ahmadinejad, prezydent Iranu. Na olimpiadzie w Londynie jego zawodniczek jednak zabrakło. FIFA złamała si´ jako pierwsza – po pi´ciu latach w 2012 roku federacja uznała, ˝e nowe chusty spełniajà wymogi bezpieczeƒstwa, nie nara˝ajà zawodniczek na uraz szyi i w tej sytuacji mogà one byç u˝ywane! W Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Iranie i wielu innych krajach regionu zakoƒczenie feralnego zakazu przyj´to z ulgà. – Màdra decyzja, która stworzy szanse dla szerszego uprawiania tego sportu przez kobiety bez niepotrzebnych kłopotów – cieszył si´ Adel Marzouq, trener piłkarek Bahrajnu. W krajach arabskich nie brakuje za to innych przeszkód. – Kobiety z pasjà grajà w piłk´ od Iranu do Zachodniego Brzegu Jordanu, i na dół w paƒstwach Zatoki Arabskiej a˝ po Sudan nawet. Z moich wiadomoÊci wynika, ˝e FIFA przekazuje granty tym krajom na rozwój kobieMimo kłopotów ze zdrowiem Akers kontynuowała niezwykłà kariecej piłki – mówi mieszkajàca w Doha dziennikarka sportowy stacji r´ – poza dwoma tytułami mistrzyni Êwiata zdobyła złoto na Igrzyskach Al Jazeera. – Jest niewàtpliwie wiele przeszkód i problemów przed koOlimpijskich w Atlancie (1996), a w 1998 roku w uznaniu jej zasług dla biecym futbolem w tych krajach. Kulturalne oczekiwania sà inne ni˝ futbolu FIFA przyznała jej swoje najwy˝sze odznaczenie Order Zasługi. na Zachodzie, kobiety powinny generalnie pracowaç i opiekowaç si´ Ameryka zakochała si´ w Akers, która nie tylko fantastycznie grała dzieçmi, futbol mo˝e byç jedynie hobby. Ale od tej zasady sà wyjàtki, a zew piłk´, ale dała si´ poznaç jako osoba pełna ciepła i serdecznoÊci dla spół narodowy jest uwa˝any za bardzo wa˝ny. innych, udzielajàca si´ w akcjach charytatywnych, z unikalnym poczuKiedy jednak byłam w Sudanie w 2006 roku przygotowujàc materiał właciem humoru. Ênie o kobiecym zespole narodowym tego kraju, okazało si´, ˝e grant FIFA W 2000 roku, podczas grudniowej gali w Rzymie, FIFA przyznawała naprzekazany miejscowej federacji nie trafił na potrzeby kobiecej dru˝yny! grody najlepszym graczom wszechczasów, wÊród m´˝czyzn podzieli si´ Sami musieli sobie opłaciç stroje i transport. Mieli wtedy jeszcze inny nià Pele i Diego Maradona, wÊród kobiet tytuł „Women’s Player of the problem – w wi´kszoÊci to były studentki, głównie chrzeÊcijanki (kilkoCentury” przypadł właÊnie Amerykance Akers i Chince Sun Wen. ro muzułmanek), a mimo to nie mogły zagraç, jeÊli nie wystàpià zakryte Ta ostatnia zdobyła m.in. Złotà Piłk´ jak i Złoty But za swój fantaod głowy po nogi. ChrzeÊcijanki zgodziły si´, wi´c mogły wystàpiç razem styczny wyst´p podczas Mistrzostw Âwiata w 1999 roku. W tamtym z muzułmankami w dru˝ynie. Mogły graç tylko na zamkni´tych stadioturnieju rozgrywanym w USA Chinki dopiero w finale uległy gosponach, jak podkreÊlały władze – chodziło o to, by chroniç ich skromdyniom, zresztà po bezbramkowym pojedynku w regulaminowym czanoÊç – opowiada dziennikarka Al Jazeera. sie i minimalnie przegranych rzutach karnych. Amerykanki wywalczyNigeryjki sà zdecydowanie najlepszym zespołem Afryki, wygrały szeÊç ły złoto, ale Sun Wen zdobyła wszystkie najwa˝niejsze nagrody indyz oÊmiu edycji mistrzostw kontynentu. widualne. – Po ostatnim mistrzowskim tytule obiePiszàc o legendach kobiecego futbolu nie cano im w Namibii (paêdziernik 2014) sposób nie wspomnieç o Brazylijce Marprezydenckà gal´, premie finansowe, stocie. Marta Vieira da Silva przez lata domiFIFA złamała się jako jàce na wysokim poziomie przygotowania nowała na boiskach Êwiata, a˝ pi´ç razy pierwsza – po pięciu latach, do finałowego turnieju mistrzostw Êwiata z rz´du (2006-2010) zdobywała tytuł w 2012 roku federacja uznała, że i wszystkie tego typu obietnice zaraz FIFA World Player of the Year! W barwach po wielkim sukcesie. I co? I nic. Dziewszwedzkiego zespołu Emea IK w 103. nowe chusty spełniają wymogi czyny nie dostały nic! Nie zostały przyj´meczach strzeliła 111 bramek, w reprebezpieczeństwa, nie narażają te przez prezydenta tak jak piłkarze, milzentacji Brazylii w 76. spotkaniach zdobyzawodniczek na uraz szyi i w tej czenie zapadło wokół premii, dosłownie ła 86 goli! Ma na koncie tytuł wicemistrzyni Êwiata i dwa srebra olimpijskie. sytuacji mogą one być używane! nic! – opowiada Janine Anthony, ekspertka od kobiecego futbolu w jednej ze stacji W 2007 odcisk jej buta został umieszczoW Katarze, Zjednoczonych telewizyjnych w Lagos. ny w Alei Gwiazd na Maracanie. Marta Emiratach Arabskich, Iranie jest pierwszà futbolistkà, która została i wielu innych krajach regionu FUTBOL PO POLSKU uhonorowana tym wyró˝nieniem. Impulsem do zakładania piłkarskich kluzakończenie feralnego zakazu bów kobiecych w Polsce były przede CHUSTY PEŁNE KŁOPOTU przyjęto z ulgą wszystkim ogromne sukcesy biało-czerOsobny wàtek to piłkarskie wyst´py zewonych pod wodzà Kazimierza Górskiespołów z krajów muzułmaƒskich. W 2011 go. Wyst´py Kazimierza Deyny, Grzegoroku tu˝ przed kluczowym o awansie rza Laty, Andrzeja Szarmacha czy Jana Tomaszewskiego, zdobyte złoto olimpijskim pojedynkiem reprezentacji Jordanii i Iranu, przedstawiciel olimpijskie (1972), a zaraz potem medal na mistrzostwach Êwiata (1974) FIFA orzekł, ˝e chusty, którymi na czas meczów zakrywajà głowy zawodrozbudziły wyobraêni´ nie tylko tysi´cy młodych chłopaków, ale tak˝e niczki, sà niedozwolone, a ich nakładanie łamie postanowienia federacji wielu dziewczàt i kobiet! dotyczàce ubioru. Mecz zakoƒczył si´ walkowerem dla Jordanii, szlochaW 1971 roku, gdy podopieczni Górskiego gromili rywali w eliminacjach jàce zawodniczki Iranu wbiegły załamane na boisko. do Igrzysk, Zarzàd TKKF „Checz” Gdynia przy Gdyƒskiej Spółdzielni – To koniec kobiecego futbolu w Iranie – mówiła wtedy Shahrzad MozaMieszkaniowej powołał pierwszà w Polsce sekcj´ piłki no˝nej kobiet. Kiefar, była trenerka reprezentacji tłumaczàc, ˝e skoro FIFA nie pozwala graç dy przez kilka pierwszych lat rozgrywano nieoficjalne mistrzostwa Polski, w chustach, to rzàd Iranu nie b´dzie wysyłał zespołu za granic´, bo chuswłaÊnie zespół z wybrze˝a w nich dominował. ty to jedyny dozwolony sposób ubioru kobiety.


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 130 /

W

Makowska grała w słynnym zespole w latach 1996-2004, zdobyła z tà dru˝ynà mistrzostwo oraz Puchar Niemiec, a tak˝e Halowe Mistrzostwo Niemiec. W jednym zespole grała m.in. ze znakomità bramkarkà Nadine Angerer! Warto wspomnieç o jeszcze kilku wielkich swego czasu nazwiskach polskiej ligi. Danuta Zgryêniak, Êrodkowa napastniczka, w latach osiemdziesiàtych zdobywała po 30, 40 goli w sezonie! Pochodziła z Czerwionki, gdzie pracowała na kopalni na sortowni! Zofia Wojtas, wychowanka Koszarawy ˚ywiec grała z chłopakami m.in. z Markiem Motykà, jej sàsiadem z ˚ywca. Była wieloletnim kapitanem Czarnych. Obecnie mieszka w Belgii, koło Ostendy, gdzie wyszła za mà˝, za działacza belgijskiej kobiecej piłki. Luiza Pendyk, Êrodkowa pomocnik, napastniczka, w pewnym okresie bez wàtpienia najlepsza piłkarka polskiej ligi. Niezwykle szybka i Êwietna technicznie wychowanka AZS AWF Wrocław. Po okresie gry w Czarnych Sosnowiec wyjechała do Szwecji, gdzie grała w najlepszych dru˝ynach (Tyresö FF, Mallbackens IF, Malmö FF, Staffanstorps GIF). Agnieszka Szondermajer, pochodzi z Piaseczna, do Czarnych Sosnowiec trafiła dzi´ki... Kazimierzowi Górskiemu. Ârodkowa pomocniczka, bardzo dobrze wyszkolona technicznie, Êwietnie wykonywała rzuty wolne i ro˝ne. Grała w Medyku Konin. Karier´ zakoƒczyła w Czarnych. Mieszka w Sosnowcu, gdzie prowadzi bar.

We wrzeÊniu 1977 roku krakowska RKS Garbarnia wystàpiła z propozycjà utworzenia ligi piłki no˝nej kobiet. Ch´tnych nie zabrakło. Zgłosiło si´ siedem klubów – Checz Gdynia (obecnie Ogniwo Sopot), GKS Czarni Sosnowiec, MZK Karolinki Jaworzyna Âlàska, Walter Radom, Ok´cie Warszawa, Jawor Skarszewy, Wedel Płoƒsk. Poczàtkowo zespoły rozgrywały mi´dzy sobà mecze towarzyskie, lig´ oficjalnie zainaugurowano jesienià 1979 roku. Triumfatorkami premierowego sezonu zostały Czarne Sosnowiec. Dru˝yna z Zagł´Duże zasługi w rozwoju kobiecej bia przez wiele lat dominowała na krajopiłki mają… polskie SKANDALISTKI I CELEBRYTKI wych boiskach. Czarni sà najbardziej utyPodobnie jak u m´˝czyzn, w kobiecym tułowanym polskim klubem, zdobyli dokoleje – dwa czołowe kluby fut bolu sà gwiazdy, celebrytki, ale nie bratàd dwanaÊcie tytułów mistrza kraju, jede(Czarni i Pafawag), kuje te˝ skandalistek. naÊcie Pucharów Polski. sponsorowane były przez firmy W 2011 roku na boisku przy Białym DoDu˝e zasługi w rozwoju kobiecej piłki mazwiązane z kolejnictwem mu na zaproszenie Pierwszej Damy pojajà… polskie koleje – dwa czołowe kluby (Czarni i Pafawag), sponsorowane były właśnie. W polskiej lidze grywają wiły si´ zawodniczki reprezentacji USA. Kadrowiczki przeprowadziły treningi przez firmy zwiàzane z kolejnictwem włateż zawodniczki zagraniczne. z młodymi adeptami piłki no˝nej, wraz Ênie. W polskiej lidze grywajà te˝ zawodW ostatnich latach jedną z Michelle Obama promowały ruch niczki zagraniczne. W ostatnich latach jedi zdrowy tryb ˝ycia. nà z najwi´kszych gwiazd wyst´pujàcych z największych gwiazd Z kolei w marcu tego roku prezydent Bana naszych boiskach była Chinasa Okoro występujących na naszych rack Obama zaprosił do Białego Domu Gloria, urodzona w Nigerii reprezentantboiskach była Chinasa Okoro gwiazd´ futbolu kobiecego z Irlandii Steka Gwinei Równikowej. Błyskotliwa, przephanie Roche. 27-letnia piłkarka zaj´ła bojowa piłkarka ma na koncie dwa tytuły Gloria, urodzona w Nigerii drugie miejsce w plebiscycie FIFA Pumistrzyni Afryki, wyst´py w turnieju finareprezentantka Gwinei skas Award na gola roku 2014! Jej bramłowym mistrzostw Êwiata. W barwach Unii Równikowej. Błyskotliwa, ka zdobyta w paêdzierniku minionego roRacibórz w polskiej lidze czarnoskóra naprzebojowa piłkarka ma ku była przedniej urody, tylko trafienie pastniczka dwukrotnie została królowà strzelczyƒ! na koncie dwa tytuły mistrzyni Kolumbijczyka Jamesa Rodrigueza zyskało wi´cej głosów. 17 marca prezydent Polska reprezentacja w piłce no˝nej kobiet Afryki, występy w turnieju Obama goÊcił Irlandk´ podczas tradycyjpowstała w roku 1980, a swój pierwszy finałowym mistrzostw świata. nego spotkania w Białym Domu z okazji mecz (nieoficjalny) rozegrała rok póêniej. St. Patrick Day. W Sosnowcu na stadionie miejscowego W barwach Unii Racibórz Piłkarki no˝ne wielokrotnie trafiały Górnika 14 czerwca 1981 roku kadra pokow polskiej lidze czarnoskóra na okładki najwi´kszych Êwiatowych nała zespół klubowy z Czechosłowacji 6:1. Dwa tygodnie póêniej Polki rozegrały napastniczka dwukrotnie została pism jak Newsweek czy Sports Illustrakrólową strzelczyń! ted. Nieraz pozowały te˝ do… Playpierwszy historyczny oficjalny mecz boya – przed laty na okładce tego maga– w Catanii rywalkami były Włoszki. Białozynu pojawiła si´ reprezentacja Brazylii, -czerwone przegrały 0:3. Trudno w to innym razem trzy młode zawodniczki z kadry Niemiec. uwierzyç, ale polska reprezentacja powstała i rozegrała swój pierwszy ofiPodobnie jak panowie-piłkarze potrafià wywoływaç te˝ skandale. Niewàtcjalny mecz wczeÊniej ni˝ Niemcy, Brazylia czy USA! Niestety obecnie pliwie czołowe miejsce w takiej klasyfikacji wypada przyznaç Hope Solo, przepaÊç dzieli biało-czerwone od tych zespołów. czyli bramkarce reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Sportowo to zaNajwi´ksza gwiazda wszechczasów polskiego futbolu kobiecego? Zdecywodniczka znakomita, dwukrotna złota medalistka olimpijska, wicemidowanie Maria Makowska. Urodzona w 1969 roku wychowanka Pafawastrzyni Êwiata, sportowiec roku 2009 w USA i dziesiàtki innych wyró˝gu Wrocław w reprezentacji rozegrała 110 meczów, kapitanem była w 88. nieƒ. Co imponujàce dzier˝y rekord USA w iloÊç tzw. shutouts czyli mez nich. Jednak najwi´kszà karier´ zrobiła na arenie mi´dzynarodowej dzi´czów bez przepuszczonego gola (72 spotkania). ki sensacyjnemu transferowi do mistrza Niemiec – Turbin z Poczdamu.


raport zdjęcia: Getty Images

/ 131 /

1

3

1. Mia Hamm w towarzystwie innych sław amerykańskiego sportu Douga Flutie, Davida Robinsona i Andre Agassiego podczas ceremonii otwarcia wielkoszlemowego US Open. 2. Brazylijka Marta Vieira da Silva podczas gali FIFA. 3. Hope Solo – jedna z najlepszych zawodniczek drużyny USA, odbiera nagrodę dla najlepszej sportsmenki roku podczas gali Sport Spectacular.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

2


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 132 /

Getty Images

Bramkarka drużyny Brazylii podczas interwencji w meczu igrzysk olimpijskich w Londynie przeciwko Japonii.


CO Z TYMI ZAROBKAMI? Jesienià ubiegłego roku towarzyski pojedynek kobiecych reprezentacji AnAle nie tylko ze Êwietnej gry mi´dzy słupkami słynie 34-letnia golkiperka glii i Niemiec przyciàgnàł na trybuny legendarnego Wembley… 55 tysi´USA. Ma na koncie wyst´py na okładkach słynnych magazynów (m.in. „Bocy fanów! Organizatorzy byli absolutnie zaskoczeni tak wielkà widownià, dy Issue” ESPN The Magazine), a tak˝e ciekawà autobiografi´ pod tytuto nowy rekord meczów ˝eƒskiej jedenastki Anglii. Co ciekawe, panie zdełem „Wspomnienia Nadziei”. Jednak ostatnie kilkanaÊcie miesi´cy były dla cydowanie w pobitym polu zostawiły m´skà jedenastk´ Anglii, której toHope czasem beznadziejnym. W czerwcu 2014 piłkarka wylàdowała warzyski mecz z Norwegami kilka miesi´cy wczeÊniej, tak˝e na Wembley, za kratkami, oskar˝ono jà o przemoc domowà, pobicie siostry oraz bratanobejrzało tylko 41 tysi´cy widzów. ka. Piłkarka ostatecznie wymigała si´ od kaDodajmy, ˝e podczas Igrzysk Olimpijskich ry, bo obie ofiary nie chciały zeznawaç przew Londynie mecz reprezentacji Wielkiej ciwko niej. To jednak nie koniec kłopotów. „Reprezentantki Anglii Brytanii z Brazylijkami obejrzało 70.584 W styczniu tego roku zawodniczka została otrzymują od federacji 20 tysięcy osób! zawieszona na 30 dni w barwach reprezenfuntów rocznie. Nie byłby to Czołowe piłkarki Êwiata dysponujà nie tyltacji USA. Powód? Podczas obozu przygotoko wielkim piłkarskim talentem i umiej´twawczego kadry w Carson, w Kaliforni, mà˝ wielki problem, gdyby jak Êciami, ale potrafià przyciàgaç na stadioSolo został zatrzymany i oskar˝ony o prowamężczyźni, zarabiały ogromne no ny spragnionych emocji fanów. Jak jednak dzenie samochodu pod wpływem alkoholu. sumy w klubach. Ale osoba majà si´ do tego zarobki gwiazd kobiecej piłPasa˝erem tego samochodu była… Hope. „Przyjmuj´ i szanuj´ decyzj´ Federacji. Prze- wtajemniczona mówi, że czołowa ki? Z tym jest niestety êle, ˝eby nie powiedzieç bardzo kiepsko. W porównaniu do piłpraszam moje kole˝anki, trenerów i federapiłkarka na poziomie karzy gwiazdy kobiecej piłki zarabiajà sumy cj´, którzy zawsze wspierali mnie” – napisamiędzynarodowym może zarobić Êmieszne. ła w oÊwiadczeniu Hope Solo. w sumie – włączając w to kwotę „Reprezentantki Anglii otrzymujà od federacji 20 tysi´cy funtów rocznie. Nie byłby DREAM TEAM Z WOLFSBURGA reprezentacyjną od federacji, to wielki problem, gdyby jak m´˝czyêni, Czołowe kluby z Europy rywalizujà rzecz kontrakt klubowy nieco ponad za rabiały ogromne sumy w klubach. Ale jasna w Lidze Mistrzyƒ. W maju 2000 roku 50 tysięcy funtów. Według osoba wtajemniczona mówi, ˝e czołowa na posiedzeniu w Pary˝u Komitet Wykopiłkarka na poziomie mi´dzynarodowym nawczy UEFA przyjàł propozycj´, by wprodorocznego przeglądu mo ˝e zarobiç w sumie – włàczajàc w to wadziç do swoich rozgrywek UEFA Wopiłkarskich finansów kwot´ reprezentacyjnà od federacji, konmen’s Cup. Dziewi´ç lat póêniej nazw´ sporządzonego przez firmę trakt klubowy nieco ponad 50 tysi´cy funzmieniono na UEFA Women’s Champions Deloitte, przeciętny roczny tów” – na łamach London Evening StanLeague. dard pisała niedawno Miranda Bryant. Inauguracyjne rozgrywki odbyły si´ w sezozarobek piłkarza Premier „Według dorocznego przeglàdu piłkarskich nie 2001/02. Uczestniczyły w nich 33 dru˝yLeague wynosi 1,6 miliona finansów sporzàdzonego przez firm´ Delony, a do wielkiego finału dotarły szwedzka funtów” itte, przeci´tny roczny zarobek piłkarza Umeˆ IK i niemiecki 1. FFC Frankfurt. HiPremier League wynosi 1,6 miliona funstoryczny pierwszy finałowy pojedynek tów. A kiedy nazywasz si´ Wayne Rooney, na Waldstadion wygrały Niemki 2:0. Ekipa musisz rzecz jasna pomno˝yç t´ kwot´ przez 10. Kapitan Anglii i napastz Frankfurtu to najbardziej utytułowany klub w historii europejskich roznik Manchesteru United zarabia około 300 tysi´cy funtów tygodniogrywek, ma na koncie trzy zwyci´stwa (2002, 2006, 2008). W dwóch sezowo” – czytamy w tekÊcie Mirandy Bryant. nach Frankfurt powstrzymały piłkarki szwedzkiej Umeˆ IK – w 2003 roku Portal therichest.com dokonał zestawienia dziewi´ciu najlepiej opłacanych ograły Niemki w półfinale, zaÊ rok póêniej obie dru˝yny spotkały si´ w wielpiłkarek. Jak si´ okazuje, ˝adna z gwiazd nie zarabia wi´cej ni˝ pół miliona kim finale. Wzmocnione legendarnà Brazylijkà Martà Szwedki nie dały rydolarów. Na czele znalazła si´ Brazylijka Marta, która rocznie otrzymuje 400 walkom z Niemiec ˝adnych szans, strzelajàc w dwumeczu osiem goli, nie tysi´cy dolarów. Na drugim miejscu widnieje nazwisko Amerykanki Abby tracàc przy tym ˝adnego! Wambach (190 tys. dolarów), dwukrotnej złotej medalistki olimpijskiej, Ostatnie lata europejskiej rywalizacji to jednak dominacja kolejnego zespotrzykrotnej medalistki mistrzostw Êwiata. Miejsce trzecie w zestawieniu łu z kraju naszego zachodniego sàsiada. Lig´ Mistrzyƒ zdominowała dru˝yDeloitte zajmuje kolejna Amerykanka Alex Morgan. Jej roczne zarobki to na VfL Wolfsburg. Zespół trenera Ralfa Kellermana najpierw zdobył mijednak „ledwie” 70 tysi´cy dolarów. strzostwo Bundesligi (przerywajàc seri´ czterech kolejnych triumfów TurDla porównania Cristiano Ronaldo w 2014 roku zarobił – bagatela – 80 mln biny Poczdam), potem Puchar Niemiec, wreszcie w wielkim finale LM dolarów, a Lionel Messi – 64,7 mln dolarów. Ch na Stamford Bridge w Londynie pokonał Olympique Lyon! Hat-trick!

/ 133 /

W kolejnym sezonie dream team z Wolfsburga potwierdził swojà dominacj´, wygrywajàc w Lizbonie w decydujàcym spotkaniu LM ze szwedzkim Tyresö FF. W tym roku Niemki p´dzà po trzecià europejskà koron´. Na razie pozostajà niepokonane… Wolfsburg jest w damskiej piłce tym, czym Bayern w futbolu m´skim. Na niedawnej gali FIFA najlepszym trenerem piłki kobiecej został uznany właÊnie Kellermann, a najlepszà piłkarkà Êwiata wybrano jego podopiecznà z Wolfsburga Nadine Kessler. Kapral Kessler (słu˝yła swego czasu w Bundeswerze) jest gwiazdà ekipy mistrza Niemiec, potrafi Êwietnie podaç, a kiedy trzeba sama trafia do siatki. W rankingu FIFA Kessler wyprzedziła nie byle kogo, bo słynnà Brazylijk´ Mart´.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

A

raport


inside the game

W DRODZE

DO RAJU / 134 /

15 lat i debiut w Ekstralidze. Dwa lata później już mistrzostwo Europy z reprezentacją Polski oraz TYTUŁ

NAJLEPSZEJ ZAWODNICZKI kontynentu do lat 17. Tego lata kolejny krok milowy – wielka przeprowadzka z Medyka Konin do VFL Wolfsburg, NAJLEPSZEGO KLUBU na Starym Kontynencie. Czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, że Ewa Pajor to Robert Lewandowski w spódnicy i w piłkę grać potrafi?

EWA PAJOR tekst: Justyna Przybytek

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

zdj´cia: Tomek Màkolski


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 135 /

Bluza, szorty: Adidas / Tailor Made PR | Korki: Adidas www.r-gol.com | Torba: Adidas | Ochraniacze, getry: R-gol | www.r-gol.com

sesja


inside the game

JEDNA PIŁKA

DWA / 136 /

ŚWIATY Kobiecy i m´ski piłkarski Êwiat to dwa ró˝ne Êwiaty. Nie chodzi o zaanga˝owanie, bo wkładamy w to tyle samo pracy – trenujemy pi´ç razy w tygodniu, plus mecz i odnowa. Dzi´ki temu w wyszkoleniu technicznym przepaÊci nie ma. Ale m´ska piłka jest szybsza, bo m´˝czyêni sà silniejsi i lepiej zbudowani. Jest te˝ o niebo bardziej popularna i lepiej opłacana. W Koninie na meczu w Lidze Mistrzyƒ były pełne trybuny, była atmosfera, grało si´ super, ale takie sytuacje to nie norma, a wyjàtek. Poza tym kobiety poza grà w piłk´ muszà szukaç dodatkowych płatnych zaj´ç – pracowaç w szkole jako nauczycielki, albo jako trenerki. W m´skiej piłce wiadomo – sytuacja nie do pomyÊlenia. Nie odchodz´ sprzed telewizora, gdy rozpoczynajà si´ mistrzostwa Êwiata lub Europy. Lubi´ ligi hiszpaƒskà, angielskà i niemieckà, bo grajà w nich Polacy. Do tego wiadomo – w angielskiej grajà mistrzowie, rzàdzi szybkoÊç, w hiszpaƒskiej króluje finezja i wyst´puje Ronaldo. Jest szybki, uparty, zdecydowany i bardzo dobrze dryblujàcy. To na Ronaldo chc´ si´ wzorowaç. SpoÊród zawodniczek najbardziej lubi´ napastniczk´ Alex Morgan.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

EWA PAJOR


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Szorty: Adidas / Tailor Made PR | Korki: Adidas www.r-gol.com | Piłka: Adidas

/ 137 /

sesja


inside the game

OCZU NIE MOŻNA

/ 138 /

ODERWAĆ Ewa? Gdy jà poznałem, miała 10 lat. Wspaniała zawodniczka, choç na poczàtku, gdy dru˝yna przegrywała, to gin´ła na boisku, nie realizowała zało˝eƒ taktycznych, chciała wszystko robiç naraz: broniç, pomagaç, strzelaç, wyrzucaç z autu. Musiała zrozumieç, ˝e w grze zespołowej tak si´ nie da, ˝e musi byç podział, ˝e koordynacja działaƒ, ˝e ktoÊ biega, a ktoÊ strzela. Od poczàtku wiedziałem, ˝e to wielki talent i ˝e b´dzie z niej kawał piłkarki. Wygrywała w ka˝dej grupie wiekowej. Ona te˝ wiedziała, co chce robiç. Pami´tam sytuacj´ z drugiej klasy gimnazjum, gdy Ewa nie najlepiej si´ uczyła, groziło jej z dziesi´ç jedynek. Pytamy: – Ewa, czemu si´ nie uczysz? A ona na to: – A po co, przecie˝ ja b´d´ piłkarkà. W koƒcu zaliczyła wszystkie przedmioty i dostała si´ do liceum bez ˝adnych problemów. Zdolna jest i tyle. Ewa w Koninie chodziła do gimnazjum i do liceum, tu sp´dzała ˝ycie z dala od domu, ale nie pami´tam, ˝eby kiedyÊ rozrabiała, czy szalała. A to si´ zdarza. Mamy zawodniczki, które po dwóch, trzech tygodniach trzeba odesłaç do domu, bo nie potrafià si´ zachowaç. Ewa przeciwnie, była cichym, spokojnym dzieckiem, nigdy nie stwarzała problemów. Na boisku te˝ nie, choç tu odstawała od normy. My trenerzy wiemy, ˝e cz´sto na treningach mamy mistrzów Êwiata, a jak wychodzà na boisko w trakcie meczu, to jest stres, sà kibice i nic nie potrafià zrobiç. Z Ewà było odwrotnie: na treningu jest spokojna, niczym si´ nie wyró˝nia, a jak przychodzi mecz, to z nià si´ dzieje coÊ niewytłumaczalnego, jest niesamowita i gra tak, ˝e oczu nie mo˝na oderwaç.

ROMAN JASZCZAK CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

trener i prezes Medyka Konin


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Bluza, legginsy: Adidas Stella Mccartney / Tailor Made PR | Korki: Adidas | Szpilki różowe: Prima Moda | Torebka, kapelusz: New Look

/ 139 /

sesja


inside the game

JAKA BLUZKA? / 140 /

TYLKO PIŁKA! Ewa? Najwi´kszy talent, jaki spotkałem w moim 52-letnim ˝yciu. Pierwszy raz zobaczyłem jà półtora roku temu podczas meczu Polska – W´gry i od razu wiedziałem, ˝e taka zawodniczka nie rodzi si´ cz´sto. Gdy usiadłem z Ewà i jej rodzinà, opowiedziałem im jak pracuj´, jakà przyszłoÊç dla Ewy widz´, co mog´ dla niej wypracowaç i co jej daç i ˝e w ˝yciu jest czas, kiedy rodzina mogła dziecku pomóc, ale gdy piłkarz staje si´ profesjonalistà, potrzebuje profesjonalnego mened˝era. Przekonywanie Ewy do współpracy nie było proste, zaj´ło półtorej roku. Jej nie interesujà ani pieniàdze, ani nawet kariera, a tylko sama piłka. Jak rozmawiamy, to pytam jak si´ czuje, zagaduj´, ˝e ma ładnà bluzk´, ale po czterdziestu sekundach naszej pogaw´dki Ewa i tak chce rozmawiaç ju˝ o piłce i tylko o piłce. Ona taka właÊnie jest, ma wszystko to, czego potrzebuje piłkarz: talent i cel. Chce byç profesjonalistkà, pracuje nad tym i ˝yje piłkà. Moim zdaniem kierunek Wolfsburg to bardzo dobry wybór. Daje Ewie szans´ rozwoju, bo klub jest cierpliwy, nie oczekuje od pierwszego sezonu, ˝e Ewa b´dzie gwiazdà. Wierz´, ˝e Ewa wykorzysta szans´ i b´dzie pierwszà Polkà, która podniesie w gór´ puchar za zwyci´stwo w Lidze Mistrzów.

MICHAEL NAGY

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

menadżer


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Bluza: Adidas Stella Mccartney | Szorty: Adidas | Getry: R- GOL / www.r-gol.com

/ 141 /

sesja


inside the game

LALKI ZOSTAWIŁAM

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 142 /

INNYM Patrz´ w lustro i… widz´ osob´, która chce graç w najlepszym klubie w Europie i na Êwiecie – to mój cel. I najlepiej graç w podstawowym składzie. CoÊ jest w tym, co mówià, ˝e poza boiskiem jestem grzeczna i spokojna. Tak – w ˝yciu grzeczna, po prostu normalna ze mnie dziewczyna, ale na boisku ju˝ ktoÊ inny – jest wola walki, pewnoÊç siebie. Zacz´ło si´ od pójÊcia na kompromis. U nas na wsi wi´kszoÊç dzieci, to byli chłopcy, a oni lalkami bawiç si´ nie chcieli, wi´c graliÊmy w piłk´. Od małego czułam, ˝e piłka jest dla mnie wa˝na, bo gdy nie obejrzałam meczu w telewizji, to byłam bardzo zła na siebie, a jak obejrzałam, to od razu biegłam na podwórko, kopaç piłk´, çwiczyç strzały i drybling. Z dzieçmi z naszej miejscowoÊci spotykaliÊmy si´ o ró˝nych porach dniach na tym boisku, które sobie sami zrobiliÊmy, graliÊmy, a˝ zabrakło sił, nawet po ciemku. Gdy pojawiły si´ wyjazdy na obozy i treningi, nie było mi łatwo. Byłam w trzeciej, czwartej klasie szkoły podstawowej i prze˝ywałam ka˝dy wyjazd. Było mi przykro, ˝e nie mog´ sp´dzaç czasu z rodzeƒstwem, a mam trzy siostry i brata. Ale potem wychodziłam na boisko i wszystko mijało. Nadal jest mi troch´ ci´˝ko z tymi rozstaniami, bo fajnie jest w domu posiedzieç z bliskimi, ale ju˝ si´ przyzwyczaiłam. Gdy byłam młodsza i przegrywaliÊmy mecz, to bardzo to prze˝ywałam. Miałam wielki ˝al do siebie, ˝e mogłam zrobiç wi´cej. Wieczorem marzyłam, ˝eby na drugi dzieƒ odbył si´ ten sam mecz, który to ju˝ na pewno wygramy. Dzisiaj pora˝ki to raczej okazja do analizy bł´dów, choç apetyt na rewan˝ jest taki sam. Chwile bez piłki? Sp´dzam czas z kole˝ankami, idziemy do kina, lubi´ te˝ posłuchaç muzyki, a przed meczami, to energicznych, pozytywnych i pobudzajàcych kawałków.

EWA PAJOR


Fotograf: Tomek Mąkolski / Makata | Asystent fotografa: Jarosław Wygoda | Stylizacja: Aleksandra Orawczak| Fryzjer: Paweł Klonowski | Make Up: Aleksandra Lewandowska | Produkcja: Andrzej Cieplik Specjalne podziękowania dla studia urody Ekstraktt w Poznaniu za udostępnienie wnętrz do sesji i miłą atmosferę

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Korki: Adidas | Getry: R-GOL / www.r-gol.com

/ 143 /

sesja


KANADA

6 CZERWCA 5 LIPCA 2015

/ 144 /

Getty Images

MISTRZOSTWA ŚWIATA W PIŁCE NOŻNEJ KOBIET

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Łukasz ˚urek

Po raz pierwszy w historii żeński czempionat piłkarski zorganizuje Kanada. Turniej rozegrany zostanie na sześciu stadionach zlokalizowanych w sześciu miastach: Edmonton (mecz otwarcia), Winnipeg, Ottawa, Montreal, Moncton i Vancouver (finał). Tytułu bronią Japonki, które przed czterema laty po niezwykle zaciętym boju i serii rzutów karnych pokonały w decydującym starciu reprezentację USA. Do tej pory rozegrano sześć turniejów o kobiece mistrzostwo świata. Ten pierwszy w 1991 roku odbył się w Chinach i zakończył się triumfem Amerykanek. Próżno doszukiwać się tu jednak analogii do futbolu męskiego, w którym przez równo 70 lat ciążyła na uczestnikach mundialu klątwa kontynentalna – drużyna z Europy nie była w stanie sięgnąć po złoto na obcym skrawku ziemi. Fatum przełamali dopiero Hiszpanie, rzucając wszystkich na kolana w 2010 roku na boiskach RPA. Panie okazały się bardziej odporne na układ południków i równoleżników. Piłkarki z Niemiec zdystansowały konkurencję w USA (2003), a mistrzowskiego tytułu skutecznie broniły w Chinach (2007). Są jedyną nacją, która triumfowała w globalnym czempionacie dwa razy z rzędu. Turniej finałowy wraca na kontynent północnoamerykański po dwunastu latach przerwy. Wcześniej odbyły się tu dwie edycje – obie w Stanach Zjednoczonych (1999 i 2003). Nigdy o podziale medali nie decy-

Mundial z gracją Niemki to jedyna drużyna, której udało się obronić tytuł w kobiecych mistrzostwach świata. W tym roku znów zaliczają się do faworytek, ale zespołów chcących pokrzyżować im szyki, jest bardzo wiele dowały aż 52 spotkania, a tym razem tak właśnie będzie. Decyzją FIFA z 11 czerwca 2012 roku w tegorocznych mistrzostwach po raz pierwszy udział wezmą bowiem dwadzieścia cztery drużyny z sześciu konfederacji, co oznacza, że liczba uczestników zwiększyła się o osiem drużyn. I tylu też mamy debiutantów. Mundialową premierę zaliczą tego lata: Tajlandia, Szwajcaria, Hiszpania, Kamerun, Kostaryka, Wybrzeże Kości Słoniowej, Holandia i Ekwador. Inauguracja – 6 czerwca. Wielki finał – 5 lipca.

Dla Kanady to czwarta impreza organizowana pod egidą FIFA. Do tej pory odbyły się tutaj MŚ U-16 (1987), MŚ U-20 (2007) oraz MŚ U-20 kobiet (2002). Zawodniczki spod znaku Klonowego Liścia nie zaliczają się do światowych potęg, ale z tegorocznym turniejem wiążą spore nadzieje. Zasadnie czy nie – mniejsza o to. Do tej pory nigdy nie znalazły się na podium. Ich najlepszy jak na razie wynik to czwarte miejsce wywalczone przed 12 laty w USA. Z racji większej liczby uczestników awans do fazy pucharowej wydaje się teoretycznie łatwiejszy. Utworzonych zostanie sześć czterozespołowych grup. Dwie najlepsze ekipy każdej z grup oraz cztery z trzecich miejsc z najlepszym bilansem spotkań uzyskują awans do dalszych gier. Przed czterema laty w Niemczech w 32 spotkaniach padło 86 bramek, co dało wysoką średnią 2,69 na mecz. Średnia frekwencja – niemal 26,5 tys. widzów na spotkanie. Jak to się ma do mundialowych statystyk sprzed roku, na które w Brazylii zapracowali panowie? Średnia goli niemal identyczna – 2,67. Porównania nie wytrzymuje jednak poziom oglądalności. By podziwiać gwiazdy męskiej odmiany futbolu, na każdy stadion przychodziło średnio 52,8 tys. ludzi, czyli dwukrotnie więcej niż w przypadku płci pięknej. Dystans do nadrobienia w tym zakresie wydaje się spory. Tym niemniej bez większego ryzyka pomyłki już dziś można postawić klarowną tezę – mundial z gracją ma przed sobą szerokie horyzonty. Ch


agenda

Prognoza reprezentantek Polski JOANNA TOKARSKA

MARTA MIKA

ANNA ŻELAZKO

TERAZ FRANCJA

UWAGA NA SZWAJCARIĘ

NIEMIECKA RUTYNA

Sprawa jest skomplikowana, bo zdecydowanego faworyta brak. W gronie głównych kandydatów do końcowego zwycięstwa widzę pięć drużyn: Francję, Niemcy, USA, Japonię i Brazylię. Już w ćwierćfinale mogą na siebie wpaść Francuzki i Niemki – w moim przekonaniu zwycięzca tej potyczki wygra również cały turniej. Sądzę jednak, że złote medale przypadną w udziel „Trójkolorowym”. Nigdy wcześniej ta drużyna nie była tak silna jak obecnie. Wprawdzie prestiżowy turniej Algarve Cup triumfem zakończyły w tym roku Amerykanki, ale na kanadyjskich stadionach nie przewiduję powtórki. Kogoś może zdziwić, że mówiąc o pretendentkach do mistrzowskiego tytułu, nie wspomniałam o Szwedkach. Moim zdaniem to może być… największe rozczarowanie imprezy.

Początkowo ustawiałam Francuzki w strefie medalowej, bez przydzielania konkretnego miejsca. Patrząc jednak na dyspozycję tego zespołu w ostatnich miesiącach, nie waham się powiedzieć, że to mogą być przyszłe mistrzynie świata. Będę im kibicować i mam nadzieję, że wreszcie wskoczą na szczyt. Jeśli ktoś może pokrzyżować im szyki, to w pierwszej kolejności Amerykanki z rewelacyjną Alex Morgan. Groźne będą tradycyjnie Niemki, bo to drużyna turniejowa. Z kolei Japonkom daję na obronę tytułu nie więcej niż 50-60 procent szans. „Czarnym koniem” turnieju mogą się natomiast okazać Szwajcarki, które mają w swoich szeregach kilka zawodniczek grających w silnych klubach Bundesligi.

Francuzki mogą w tym roku pokusić się o złoto, ale faworyta upatruję przede wszystkim w reprezentacji Niemiec. Zwycięży rutyna, zdobywana na przestrzeni lat na turniejach najwyższej rangi. Równie dobrze bezkonkurencyjna może się jednak okazać Brazylia, która sukcesywnie odmładza swoją reprezentację i robi to w taki sposób, że nie cierpi na tym klasa zespołu. Wiodącą postacią pozostaje w nim Marta, która – jak się przyjęło – jest dla tej drużyny tym, kim dla męskiej kadry Neymar. To wielka indywidualność, może sama przesądzić o losach spotkania w decydującym momencie. Wydaje mi się jednak, że największą gwiazdą mistrzostw okaże się Amerykanka Alex Morgan.

7 35 128

krajów brało udział we wszystkich dotychczasowych edycjach (USA, Brazylia, Nigeria, Szwecja, Niemcy, Norwegia, Japonia)

miejsce zajmuje w rankingu FIFA reprezentacja Polski

zespołów walczyło o prawo występu w tegorocznym mundialu (nasze panie nigdy nie zakwalifikowały się do turnieju finałowego)

ZŁOTO, SREBRO, BRĄZ 1991 CHINY Finał: USA – Norwegia 2:1 Mecz o 3. miejsce: Szwecja – Niemcy 4:0

/ 145 /

1995 SZWECJA Finał: Norwegia - Niemcy 2:0 Mecz o 3. miejsce: USA – Chiny 2:0 1999 USA Finał: USA – Chiny 0:0 karne 5:4 Mecz o 3. miejsce: Brazylia – Norwegia 0:0 karne 5:4 2003 USA Finał: Niemcy – Szwecja 2:1 po dogrywce Mecz o 3. miejsce: USA – Kanada 3:1 2007 CHINY Finał: Niemcy - Brazylia 2:0 Mecz o 3. miejsce: USA – Norwegia 4:1

Getty Images

2011 NIEMCY Finał: Japonia – USA 2:2 karne 3:1 Mecz o 3. miejsce: Szwecja – Francja 2:1

GRUPA A

GRUPA B

GRUPA C

GRUPA D

GRUPA E

GRUPA F

Kanada Chiny Nowa Zelandia Holandia

Niemcy Wybrzeże Kości Słoniowej Norwegia Tajlandia

Japonia Szwajcaria Kamerun Ekwador

USA Australia Szwecja Nigeria

Brazylia Korea Płd. Hiszpania Kostaryka

Francja Anglia Kolumbia Meksyk

Najbardziej znana postać w gronie trenerów to opiekun kadry francuskiej, 61-letni Philippe Bergeroo. Były bramkarz reprezentacji „Tricolores”. Mistrz Europy z roku 1984

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

24 FINALISTKI


inside time theout game zdjęcia: Getty Images

SKORO NIE MOŻNA SIĘ COFNĄĆ, TRZEBA ZNALEŹĆ NAJLEPSZY SPOSÓB, BY PÓJŚĆ NAPRZÓD

7 życiowych prawd płynących z piłki nożnej

JEŚLI WIERZYSZ W ZWYCIĘSTWO, ZWYCIĘSTWO UWIERZY W CIEBIE Ten finał Ligi Mistrzów pamiętają nawet ci, dla których na co dzień futbol mógłby nie istnieć. Barcelona, Camp Nou, 26 maja 1999 roku. To wtedy i tam piłkarze Manchesteru United wykrzyczeli całemu światu, że niemożliwe nie istnieje. Kiedy zaczynała się 91. minuta gry, przegrywali z Bayernem Monachium 0:1. W 101 sekund zdobyli dwie bramki i stali się nieśmiertelni.

/ 146 /

NA DOGONIENIE MŁODOŚCI NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO Na ubiegłorocznym mundialu przekonał się o tym kolumbijski bramkarz, Faryd Mondragon. Wchodząc do gry w meczu z Japonią (4:1), stał się najstarszym w historii uczestnikiem finałów mistrzostw świata. Miał wówczas dokładnie 43 lata i 3 dni. Był to więc fantastyczny prezent urodzinowy. Wkrótce po turnieju ogłosił zakończenie wyczynowej kariery. Ale… czy na pewno powiedział prawdę?

LEKARZ LECZY, NATURA UZDRAWIA Jedna z najsłynniejszych kobiet współczesnego futbolu? Znachorka z Serbii – tak o niej mówią. Nazywa się Marijana Kovacević i mieszka w Belgradzie. Nie skończyła żadnej akademii medycznej, a mimo to zasłynęła cudownymi uzdrowieniami kilku światowej klasy piłkarzy. Do swych wyczynów używa… łożyska klaczy. Liczba znanych zawodników, których postawiła w ten sposób na nogi, przekroczyła setkę. Następni czekają w kolejce.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

NIE ZAWSZE OPŁACA SIĘ BYĆ UCZCIWYM, ALE ZAWSZE WARTO Czystość rywalizacji w zawodowym sporcie to wcale nie archaizm. W piękny sposób udowodnił to włoski piłkarz, Paolo Di Canio, od kilkunastu lat uchodzący na Wyspach Brytyjskich za symbol uczciwości. Jako zawodnik West Ham United mógł strzelić gola, kierując piłkę do pustej bramki. Golkiper rywali przy interwencji skręcił jednak nogę. Di Canio przerwał grę, łapiąc piłkę w ręce. Za ten gest został uhonorowany specjalnym wyróżnieniem przez angielską federację. I zyskał dozgonny szacunek fanów.

O nieśmiertelności marzyły też „Dzieci Busby’ego”. Tak nazywano młodych piłkarzy MU, z których w połowie ubiegłego stulecia niezapomnianą ekipę zbudował sir Matt Busby. Sportowy świat był w szoku, gdy samolot z zespołem na pokładzie uległ katastrofie – 6 lutego 1958 roku. Przeżyło tylko czterech piłkarzy. Mimo to trzy miesiące później drużyna dotarła do finału Pucharu Anglii, a po dziesięciu latach okazała się najlepsza w Europie.

SZUKAJĄC DOSKONAŁOŚCI, ZACZNIJ OD SIEBIE

CHCIEĆ ZNACZY MÓC! Zbliżało się lato 1992 roku. Po zakończeniu sezonu piłkarze reprezentacji Danii wybierali się na zasłużone urlopy, gdy niespodziewanie zostali zaproszeni do finałów mistrzostw Europy. Nie wywalczyli awansu w eliminacjach, ale zagrali w turnieju w miejsce wykluczonej z powodów politycznych Jugosławii (wojna na Bałkanach). Efekt? Drużyna, która przystąpiła do rywalizacji bez przygotowania, sięgnęła w kapitalnym stylu po złoto!

Dokładnie tak zrobił któregoś dnia Gareth Bale. Walijski piłkarz uznał, że ma zbyt odstające uszy, więc poszukał dobrego chirurga i zgłosił się na korektę małżowin. Zabieg udał się na tyle dobrze, że… zawodnik poczuł się jak nowo narodzony. W krótkim czasie najpierw stał się gwiazdą angielskiej ekstraklasy, a dziś zakłada koszulkę Realu Madryt i jest najdroższym piłkarzem świata. Kosztował 100 mln euro.


Święte numery tekst: Łukasz ˚urek

Numery na koszulkach zawodników pojawiły się w profesjonalnym futbolu latem 1928 roku. Naturalnie w ojczyźnie piłki nożnej – czyli w Anglii. Droga od wymiaru lokalnego do światowego potrwała dłuższą chwilę. Na mundialu po raz pierwszy cyfry na strojach zobaczyliśmy w roku 1954, podczas turnieju rozgrywanego w Szwajcarii. Początkowo gracze wyjściowej jedenastki nosili numery od 1 do 11. Dzisiaj panuje w tym względzie pełna dowolność. Do podstawowego składu często trafiają zawodnicy z dwoma wysokimi cyframi na plecach – niczym zawodnicy drużyn koszykarskich. Co ciekawe, Argentyńczycy podczas trzech kolejnych mistrzostw świata (1974, 1978 i 1982) numerowali swoich reprezentantów alfabetycznie. Wyjątek uczyniono dla Diego Armando Maradony, który podczas finałów Espana ’82 nosił na koszulce swoją ulubioną „10” zamiast przypadającej mu z urzędu „12”. We wspomnianym roku 1982 alfabetyczny system zastosowali jeszcze tylko Anglicy. Pominięto jedynie trzech bramkarzy i kapitana drużyny, Kevina Keegana, który zażyczył sobie „7”. Siódemka właśnie, a także „9” i „10”

to trzy najpopularniejsze koszulkowe numery w historii futbolu. Gdyby zebrać graczy, którzy przez całą karierę – lub przez większą jej część – biegali jedynie z tymi cyframi na plecach, mielibyśmy przed sobą prawdziwą plejadę gwiazd. Numer „7” znalazł szczególne miejsce przede wszystkim w klubowych kronikach Manchesteru United. Na zawsze utożsamiony został bowiem z zawodnikami, których nikomu przedstawiać nie trzeba. George Best, Bryan Robson, Eric Cantona, David Beckham, Cristiano Ronaldo – personalia tych herosów każdy fan „Czerwonych Diabłów” wymienia jednym tchem. Na Old Trafford nigdy nie zostaną zapomniani. Kiedy zamykasz oczy, żeby we wspomnieniach przywołać bramki największych goleadorów lat 80. i 90., musisz zobaczyć numer „9”. Bo to z nim kojarzeni byli przez lata tacy snajperzy jak Ronaldo Luis Nazario de Lima, Romario, Gabriel Batistuta, Marco Van Basten, Samuel Eto’o czy Alan Shearer. Z kolei „10” niemal od zawsze zarezerwowana była dla największych tuzów, zwykle boiskowych reżyserów. Oprócz Maradony nie rozstawali się z nią Pele, Zinedine Zidane, Michel Platini czy Ferenc Puskas. A to tylko jedni z wielu, ci z najwyższej półki.

JEST TAKI PIĘKNY ZWYCZAJ, PRAKTYKOWANY KIEDYŚ I OBECNIE. NUMERY PIŁKARZY, KTÓRZY ŻEGNAJĄ SIĘ Z FUTBOLEM, ZOSTAJĄ W DANYM KLUBIE NA ZAWSZE ZASTRZEŻONE. PONIŻEJ KILKA PRZYKŁADÓW UHONOROWANIA PIŁKARZA W TEN WŁAŚNIE SPOSÓB

3

PAOLO MALDINI AC Milan

6

FRANCO BARESI AC Milan ALDAIR AS Roma BOBBY MOORE WHU

10

ROBERTO BAGGIO Brescia Calcio FERENC PUSKAS Kispest/Honved Budapeszt DIEGO MARADONA SCC Napoli

14

JOHAN CRUYFF Ajax Amsterdam

23

MARC-VIVIEN FOE Manchester City

/ 147 /

Pokaż mi swój numer na koszulce, a powiem ci, jak ważny jesteś dla zespołu. Przez dekady można było wypowiedzieć te słowa w każdej szatni świata

3 filmy, które każdy fan piłki nożnej powinien obejrzeć

SKRZYDLATE ŚWINIE

SZUKAJĄC ERICA

(2010) reż. Anna Kazejak

(2009) reż. Ken Loach

Film o miłości do prowincjonalnego klubu, z niewielkiego miasteczka pod Poznaniem. Miłości bezkompromisowej, często gorzkiej, gdy twój ulubiony zespół dostaje kolejne lanie, czasami osłodzonej zwycięstwem i dumą z klubowych barw. Główny bohater, fanatyczny kibic grany przez Pawła Małaszyńskiego, jest gotowy zrobić dla ukochanej drużyny wszystko. Jego lojalność zostaje wystawiona na poważną próbę. Jaką? Warto obejrzeć, żeby się przekonać. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów piłki.

A co, gdyby w twoim życiu zjawił się nagle twój ulubiony piłkarz i pomagał ci rozwiązywać problemy? Boniek? Messi? A może Wojtek Szczęsny? W filmie „Szukając Erica” u boku głównego bohatera pojawia się jego idol Eric Cantona. Pomaga mu wyjść z depresji i inspiruje do zmiany życia na lepsze. Sympatyczna komedia o tym, że marzenia czasem się spełniają. Te piłkarskie też.

BĘDZIESZ LEGENDĄ CZŁOWIEKU Film dokumentalny o polskiej reprezentacji. Nakręcony w trakcie Euro 2012. Niby film o sporcie, ale tak naprawdę o czymś innym. O psychice piłkarzy, o stresie przed ważnymi meczami, o samotności w grupie. Historia opowiedziana z perspektyw dwóch piłkarzy: Damiena Perquisa i Marcina Wasilewskiego. Jeden nazywany przez działaczy farbowanym lisem, drugi kreowany na lidera drużyny. W tle przegrane przez Polskę mistrzostwa Europy. Gorzka opowieść o futbolu i jego ludziach.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

(2012) reż. Marcin Koszałka


/ 148 /

extra time

Roman Kołtoń

Osiemnaście CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

sennych koszmarów


Przeliczyłem si´ z przygotowaniami. To błàd w sztuce trenerskiej. Dla mnie to trenerskie Waterloo” – oÊwiadczył Maciej Skor˝a. W sezonie 2010/2011 było niewiele lepiej. Co prawda w II rundzie eliminacji Lech Poznaƒ wyeliminował Inter Baku, ale dopiero rzutami karnymi. Sparta Praga – w III rundzie eliminacji – okazała si´ za mocna. W 2011 roku tytuł odzyskała Wisła, a właÊciciel tego klubu Bogusław Cupiał w pełni ufał wówczas Bogdanowi Basałajowi i jego opcji holenderskiej – w roli dyrektora sportowego klubu zatrudnił Stan Valckxa, a w roli trenera Roberta Maaskanta. Wisła w II rundzie poradziła sobie ze Skonto Rygà, a w III z Liteksem Łowecz. W play off nastàpiła katastrofa – APOEL Nikozja zatrzymał mistrza Polski, którego bud˝et był konstruowany z myÊlà o przychodach z Champions League. Nic dziwnego, ˝e najnowszy raport „Ekstraklasa piłkarskiego biznesu” – przygotowywany wspólnie przez EY i Ekstraklasa S. A. podaje, ˝e zadłu˝enie Wisły w stosunku do Tele-Foniki si´ga 80 milionów złotych. To pokłosie ataku na Lig´ Mistrzów opartego na obcokrajowcach – w rolach głównych na boisku, jak i na kierowniczych stanowiskach… W sezonie 2011/2012 mistrzem Polski niespodziewanie został Âlàsk Wrocław. W II rundzie eliminacji piłkarze Oresta Lenczyka pokonali – choç z trudem – mistrza Czarnogóry, Buducnost Podgorica. Jednak w III rundzie dostali lekcj´ futbolu od mistrza Szwecji, Helsingborgs IF. Wyniki 0:3 i 1:3 mówià same za siebie… W 2013 roku Legia – dopiero po raz drugi w erze ITI – zdobyła mistrzostwo Polski. New Saints – amatorzy z Walii – nie stanowili problemu w II rundzie. W III rundzie rywalizacja z norweskim Molde była ju˝ bardzo zaci´ta, jednak bramka strzelona na wyjeêdzie premiowała zespół Jana Urbana. W play off Steaua Bukareszt zatrzymała mistrza Polski. Wynik z Rumunii nastrajał optymistycznie, wszak na wyjeêdzie Legia zremisowała 1:1. W rewan˝u po 9. minutach było 0:2. Na koniec padł remis 2:2, ale jedenastka goÊci wyraênie si´ rozluêniła i marnowała na pot´g´ kolejne sytuacje. Koncern ITI – wczeÊniej realizujàc rozrzutnà polityk´ – miał doÊç inwestowania w futbol. Raport „Ekstraklasa piłkarskiego biznesu” ujawnił swego czasu poziom zadłu˝enia klubu w stosunku do koncernu – 275 milionów złotych!!! Ten dług ostatecznie został zamieniony na kapitał, aby ITI mogło si´ pozbyç piłkarskiego „balastu”. W styczniu 2014 roku klub z Łazienkowskiej znalazł si´ w r´kach Dariusza Mioduskiego i Bogusława LeÊnodorskiego, a póêniej dołàczył do nich Maciej Wandzel. Ten ostatni ujawnił, ˝e aktualny bud˝et Legii si´ga 104 milionów złotych. To nie uchroniło przed pozasportowà katastrofà. W III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów sezonu 2014/2015 Legia w efektownym stylu wygrała z Celtikiem. W dwumeczu było a˝ 6:1, ale w rewan˝u mistrz Polski wystawił na kilka ostatnich minut nieuprawnionego Bartosza Bereszyƒskiego. UEFA zweryfikowała rezultat spotkania i to Celtic znalazł si´ w play off… Sen o Lidze Mistrzów to dla Polaków jakiÊ koszmar – nawet w dobie reformy Platiniego. Legia – którà niesie entuzjazm nowych właÊcicieli – mo˝e to przełamaç. O ile nie b´dzie myÊleç w kategoriach stricte finansowych.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

W

łaÊciciele polskich klubów chcà oczywiÊcie przełamaç niemoc i wedrzeç si´ do Ligi Mistrzów, ale wierzà głównie w sił´ argumentu pieniàdza. Tymczasem klucz le˝y gdzie indziej. Wa˝niejszy jest pomysł, konsekwencja, a tak˝e – a mo˝e przede wszystkim – fachowcy. Bazujàc na tym do Ligi Mistrzów wdzierajà si´ kluby o wiele biedniejsze, ni˝ mistrz Polski. My czekamy ju˝ 18 sezonów, aby usłyszeç na polskim stadionie hymn Ligi Mistrzów – najwspanialszych klubowych rozgrywek Êwiata, w których od sezonu 2015/2016 za sam start w fazie grupowej klub otrzyma 12 milionów euro. Gdy odpadajà kolejni mistrzowie Polski, szukamy chocia˝ namiastki przynale˝noÊci do elity – to dlatego zauroczyliÊmy si´ Borussià Dortmund z trzema Polakami w składzie. Padło hasło „Polonia Dortmund” i miliony rodaków kibicowały zespołowi z Westfalii a˝ do finału w 2013 roku. Borussia jest doskonałym przykładem, ˝e to nie mo˝liwoÊci finansowe decydujà o sukcesie. Liczy si´ pomysł i rzecz jasna liczà si´ ludzie. Trio z Borussii – Hans-Joachim Watzke, Michael Zorc i Juergen Klopp – wykonało w ostatnich latach gigantycznà prac´. Szukajmy dalej – Atletico Madryt z poprzedniego sezonu. Enrique Cerezo w osobie Diego Simeone znalazł człowieka, który natchnàł nie tylko piłkarzy, ale cały klub do gigantycznego wysiłku. I znów przygoda trwała a˝ do finału w 2014 roku. Borussia i Atletico startowały do wielkich wyczynów w Europie, majàc wielkie problemy finansowe. Sukcesem zdołały znaczàco zmieniç swojà sytuacj´… W minionych 18 sezonach Lig´ Mistrzów a˝ 7 razy atakowała Wisła Kraków. Pierwsze 6 razy było nadzwyczaj trudne, poniewa˝ mistrz Polski trafił na gigantów z najsilniejszych lig. Dzi´ki temu na stadionie przy ulicy Reymonta w Krakowie dwa razy goÊciła Barcelona, a raz Real. Jednak oznaczało to nieodwołalny kres marzeƒ o rozgrywkach grupowych. Od sezonu 2009/2010 obowiàzuje reforma Platiniego. Zgodnie z jej zało˝eniami 5 miejsc w 32-zespołowej stawce grupowej przeznaczonych jest dla federacji z miejsc 16-54 i w kolejnych rundach eliminacji oraz w decydujàcym play off to właÊnie dru˝yny z tych krajów bijà si´ mi´dzy sobà, a nie z zespołami Premier League, Bundesligi, Primera Division, czy Ligue A. „Na dzieƒ dobry” – w 2009 roku – Wisła odpadła w II. rundzie kwalifikacji z Levadià Tallinn. Bud˝etu mistrza Polski z mistrzem Estonii nie sposób porównaç – podobnie, jak i jakoÊci piłkarzy. To tak, jak nie sposób porównaç rywalizacji rok wczeÊniejszej, gdy Wisła – jeszcze przed reformà szefa UEFA – trafiła na Barcelon´, którà właÊnie objàł Pep Guardiola… Trzeba przyznaç, ˝e po kl´sce z Levadià jeden człowiek nie czarował rzeczywistoÊci. „Sà takie pora˝ki w sporcie, które trudno sobie racjonalnie wytłumaczyç… Prosz´ jednak nie krytykowaç piłkarzy. To nie wina zawodników.

/ 149 /

felieton



Champion

NA TORZE Speedway Grand Prix 2015 / Jerzy Szczakiel / motory czyli rydwany / Czapka Kadyrowa / IME na żużlu

/ 151 /

Getty Images

Tomasz Gollob Mama drżała i tylko modliła się, żeby nic złego się nie stało. A tato powiedział, że jeśli wykonam wielką pracę przez minimum 15 lat, to mogę być mistrzem świata. s. 154-163

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Syn żużlem nie dostał, był za mały, dostałem ja i dostała żona, w twarz, wszędzie. Wyglądaliśmy jak dwa kopce. Lub dwa krety, które wychyliły się z nory, żeby zaczerpnąć powietrza s. 170


warm up

Czy wiesz, że w polskim żużlu jednym z najcenniejszych trofeów jest czapka? tekst: Tomasz Dryła

Getty Images

„Kadyrowa”

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 152 /

• na czapce uwieczniono 30 mistrzów • nazwisk jest 28, bo dwukrotnie mistrzem Polski był starszy z braci Gollobów – Jacek, a aktualny mistrz, Krzysztof Kasprzak dodał swój podpis 24 lata po ojcu, Zenonie • 9 zawodników zapisało przy swoim nazwisku więcej niż jedną datę (T. Gollob – 8) • w 2003 r. na czapce skończyło się miejsce i mistrz, Rune Holta, ufundował nową; mimo to do starej doszyto specjalny kołnierz i na nim haftują nazwiska kolejni mistrzowie • od 2004 r. mistrz Polski dostaje też czapkę oficerską ufundowaną przez Polski Klub Kawaleryjski im. 21. Pułku Ułanów Nadwiślańskich – replikę słynnej „rogatywki” z 1936 r.

Rybnik, 8 wrzeÊnia 1963. W finale Indywidualnych Mistrzostw Polski Henryk ˚yto wygrywa wszystkie wyÊcigi. Bràzowy medalista, Marian Kaiser, przed dekoracjà biegnie do samochodu, wyciàga z baga˝nika dziwne nakrycie głowy i wr´cza je na podium zwyci´zcy. ˚yto zakłada osobliwà czapk´ i wszyscy wybuchajà serdecznym Êmiechem. Tak zaczyna si´ historia jednego z najbardziej niecodziennych sportowych trofeów na Êwiecie. Ka˝dy mistrz Polski dostaje złoty medal, honorarium i wieniec, ale najwi´cej emocji wzbudza prawo do… zało˝enia „czapki Kadyrowa”. Od przeszło pół wieku najlepszy polski zawodnik przymierza jà, stojàc na najwy˝szym stopniu podium, a potem zabiera na rok do domu. W tym czasie ma prawo wyhaftowaç na niej swoje nazwisko i dat´ wywalczenia tytułu. Potem przekazuje czapk´ kolejnemu mistrzowi. Chyba ˝e obroni złoto – wtedy doszywa tylko rok przy swoim nazwisku. W utrwalanej przez dekady wersji, historia „czapki Kadyrowa” jest bardzo prosta. W 1963

w Ufie Polacy wygrali półfinał kontynentalny Dru˝ynowych Mistrzostw Âwiata, a jeden z radzieckich ˝u˝lowców, Gabdrachman Kadyrow, podarował im na pamiàtk´ swojà czapk´. Oryginalny kształt bardzo przypadł do gustu ˝u˝lowcom, którzy w pociàgu do Warszawy umilali sobie czas grajàc w karty i przymierzajàc podarunek Kadyrowa. We wrzeÊniu ˚yto wygrywa w Rybniku i dostaje od Kaisera czapk´, która przywołuje wspomnienia z podró˝y do ZSRR. Co było dalej – ju˝ wiemy, co wydarzyło si´ wczeÊniej – nie do koƒca. Kto tak naprawd´ dostał czapk´ od Kadyrowa, czy na pewno była to jego czapka, kto przywiózł jà do Polski i – w koƒcu – kim był Kadyrow? Radzieckim ˝u˝lowcem, szeÊciokrotnym mistrzem Êwiata w wyÊcigach na lodzie. Czapka trafiła do Polski w 1963, ale nawet ˝yjàcy członkowie polskiej kadry, którzy byli wtedy w Ufie, przedstawiajà sprzeczne wersje wydarzeƒ. Według jednych, Kadyrow wr´czył czapk´ Andrzejowi Pogorzelskiemu jeszcze na stadionie, inna mówi o tym, ˝e na dworcu

dostał jà Kaiser, kolejna – ˝e nasi ˝u˝lowcy zabrali jà kolejarzowi tu˝ przed odjazdem pociàgu i całà histori´ z darem Kadyrowa zmyÊlili, a jeszcze inna, ˝e owszem – Pogorzelski, ale nie otrzymał, a wymienił si´, nie z kolejarzem, a z baga˝owym i nie w drodze z Ufy, ale z Leningradu! Sam Kadyrow, który w ˝adnej z ksià˝ek poÊwi´conych jego karierze nie wspomniał o tej historii, w 1963 r. był jeszcze nieznanym zawodnikiem i ci´˝ko uwierzyç, by przekazanie jego pamiàtki miało dodaç presti˝u mistrzowi Polski. W dodatku Kadyrow nie reprezentował wtedy nawet ZSRR! Jak było naprawd´, raczej ju˝ si´ nie dowiemy. Jedno jest pewne – czapka znalazła si´ w 1963 w baga˝niku Kaisera i na głowie ˚yty, a potem, przez 51 lat – ka˝dego kolejnego mistrza Polski. Sà na niej nazwiska wszystkich wielkich ˝u˝lowców ostatniego półwiecza. To unikalne, przesiàkni´te historià i ˝u˝lowymi emocjami, trofeum. I niewa˝ne, czy Gabdrachman Kadyrow kiedykolwiek stał choçby koło „swojej” czapki. Ch


3 pytania zdjęcia: PAP

Na jakim motocyklu startował Jerzy Szczakiel zostając mistrzem świata?

Ile ton nawierzchni zostało użyte do przygotowania toru na żużlowe GP na stadionie narodowym w Warszawie? Firma Speed Sport, należąca do Ole Olsena, wielokrotnego mistrza świata na żużlu, to obecnie praktycznie monopolista na rynku zawodów żużlowych, nic więc dziwnego, że to właśnie oni zajęli się przygotowaniem toru na warszawskie GP na Stadionie Narodowym. Procedura i technologia są ściśle tajne. – Wypracowaliśmy pewne metody, które sprawdzają się i niech one pozostaną naszą słodką tajemnicą – podkreślają przedstawiciele firmy. Co nieco jednak wiadomo w kontekście ułożenia toru w Warszawie. 3700 ton luźnej nawierzchni – sjenitu, z której Ole Olsen zbudował tor na Narodowym musiało przebyć długą drogę do Warszawy. Pod koniec lutego materiał przypłynął z Anglii kontenerowcem „Celtycki Wojownik” do Gdańska, a stamtąd aż 154 ciężarówkami został przewieziony do hal FSO na Żeraniu. Tor, który będzie miał niespełna 272 metry długości i 10 metrów szerokości (14 m na wirażach) układano przez 10 dni. Po turnieju materiał znów trafi na Żerań, gdzie w odpowiednich warunkach będzie przechowywany przez cały rok. Polacy podpisali bowiem z BSI, firmą zarządzającą cyklem, trzyletnią umowę na organizację turniejów w Warszawie, a więc cała operacja zostanie powtórzona w przyszłym roku.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

12 października 1930 roku otwarto w Polsce pierwszy tor żużlowy. Powstał w Mysłowicach, liczył 800 metrów długości i był szeroki na 40 metrów. Na jego budowę wydano ogromną jak na ówczesne czasy kwotę 1,5 miliona złotych

/ 153 /

2 września 1973 rok. Chorzów, Stadion Śląski. Stutysięczny tłum wiwatuje, na cześć swojego bohatera. Trochę niespodziewanego, bo to nie jego typowano wówczas na lidera polskiej drużyny. Ale to właśnie Jerzy Szczakiel został pierwszym indywidualnym mistrzem świata na żużlu z Polski, aż do 2010 był j też jedynym. – Mogliśmy w tych zawodach wystawić pięciu zawodników i to ja dołączyłem do drużyny jako ostatni. Nie przeszkadzało mi to, bo czułem w związku z tym mniejszą presją. To nie na mnie stawiano – wspominał później w jednym z wywiadów Szczakiel. Gdy po regulaminowych 20 biegach na czele znajdowało się dwóch zawodników, trzeba było rozegrać dodatkowy bieg. Nawet na chwilę przed nim takich, którzy Polaka widzieli w roli zwycięzcy też było jeszcze niewielu. 24-letni opolanin mierzył się bowiem z o dziesięć lat od niego starszy arcymistrzem Ivanem Maugerem z Nowej Zelandii. Już dzień wcześniej, podczas treningów na torze w Chorzowie, Polak wygrywał z bardziej utytułowanym rywalem, ale wtedy wydawało się, że Nowozelandczyk oszczędza siły na finał. – Stając do wyścigu cieszyłem się ze srebrnego medalu, nie myślałem, że mogę pokonać Ivana – podkreślał Polak, startujący wtedy na motocyklu, który zaledwie kilka tygodni wcześniej przejął od swojego kolegi. Klubowy mechanik zaproponował, by sprawdził sprzęt należący do Konrada Libora. – Wsiadłem, przejechałem okrążenie i poczułem, że o to mi właśnie chodzi. – Wymiana poszła na szczęście gładko. – Powiedziałem, że może wziąć w zamian jedną z moich dwóch maszyn. Zgodził się. W decydującym wyścigu Polak o ułamki sekund był szybszy na starcie. Pierwszy wszedł w wiraż. – Myślałem tylko o tym, że muszę pędzić i nie oglądać się za siebie. Nowozelandczyk nie dawał za wygraną, w pewnym momencie przeszarżował, zaczepiając o tylne koło Szczakiela wywrócił się. Polak samotnie przejechał dwa ostatnie okrążenia, zdobywając tytuł mistrza świata.


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 154 /

PAP

Patrząc z boku na żużel, to wszystko może wydawać się dość proste. Ale jak stoisz pod taśmą z trzema mistrzami świata, to już nie jest takie łatwe


wywiad

ŻUŻEL W KOLORZE ZŁOTA Z TOMASZEM GOLLOBEM, NAJLEPSZYM POLSKIM ŻUŻLOWCEM W HISTORII, INDYWIDUALNYM MISTRZEM ŚWIATA Z 2010 ROKU O POŻEGNANIU Z CYKLEM GRAND PRIX

Nie będziesz tęsknić?

Hmmm, dobre pytanie. MyÊl´, ˝e tu raczej nie ma mowy o t´sknocie. Jeêdziłem w cyklu Grand Prix dziewi´tnaÊcie lat – to długo. Pewnie, ˝e chciałoby si´ jeszcze dłu˝ej. Przychodzi jednak taki moment, ˝e trzeba powiedzieç – pas. Miałem powa˝ny wypadek w Sztokholmie półtora roku temu – kontuzja głowy, pleców, r´ki – po którym zdecydowałem, ˝e trzeba odejÊç z podniesionà głowà. A adrenalina, emocje, medale, kibice, sława, prestiż???

Sława jest, presti˝ jest, złoty medal jest, wszystko jest. Jest komplet, wi´c nie ma z tym problemu. A poza tym b´d´ jeszcze jeêdził polskiej ekstralidze. Sà młodsi zawodnicy, a ja – nie ma co ukrywaç – jestem ju˝ sportowcem, który musi uwa˝aç na pewne rzeczy, które mogà si´ wydarzyç… Greg Hancock jest rok starszy od Ciebie i w zeszłym sezonie był najszybszy na świecie…

Oby jak najdłu˝ej tak jeêdził. Nawet do pi´çdziesiàtki. ˚ycz´ mu tego. W moim jednak przypadku wypadek w Szwecji to był taki znak stop i punkt zwrotny w Grand Prix. Gdybyś mógł cofnąć czas, to chciałbyś, aby coś potoczyło się inaczej w przygodzie z Grand Prix?

Na pewno chciałbym pr´dzej zdobyç tytuł mistrza Êwiata. Gdybym w 1999 roku nie popełnił bł´du, pewnie by to si´ udało. Ale zostawmy to. Ka˝dy ma swojà histori´ i swój czas. Ja o tyle mam łatwiej, ˝e jestem

spełniony. Zdobyłem upragnione mistrzostwo Êwiata, na które bardzo ci´˝ko pracowałem. Jako zawodnik zrobiłem dobrà robot´, według mnie wykonałem sto procent normy. W cyklu turniejów Grand Prix o tytuł indywidualnego mistrza świata jeździłeś od początku, od 1995 roku. Ale wcześniej dwa razy startowałeś w finałach jednodniowych. Pamiętasz jak to wszystko się zaczęło?

Pocking? Tak, Pocking, 1993 rok, siódme miejsce.

No tak. Ta przygoda zacz´ła si´ doÊç szybko. Gdy jako młody zawodnik wchodziłem w t´ całà elit´ to było niesamowite wra˝enie. Miałem dwadzieÊcia dwa lata. Patrzyłem na tych znanych zawodników, na Hansa Nielsena, Tommy Knudsena, Jimmy’ego Nilsena i robiłem wszystko, by ich pokonaç. Chciałem im dorównaç, tak jak dziÊ młodzie˝ walczy z nami doÊwiadczonymi. To jest rzecz normalna i zrozumiała. Jako młody zawodnik mało startowałem w zawodach juniorskich, wi´c poczàtki w mistrzostwach Êwiata seniorów robiły naprawd´ du˝e wra˝enie. Ten start w Pocking i rok później kontuzja w Vojens, to były dla Ciebie ważne lekcje w drodze na szczyt?

Na pewno te starty pokazały, ˝e jazda w elicie nie jest łatwa. Patrzàc z boku na ˝u˝el, to wszystko mo˝e wydawaç si´ doÊç proste. Ale jak stoisz pod taÊmà z trzema mistrzami Êwiata, to ju˝ nie jest takie łatwe. Troch´ czasu zaj´ło nam to, by wjechaç do czołówki, byç na stałe w Grand Prix i zdobyç złoto. DziÊ jest troch´ inaczej. OczywiÊcie te˝ jest niełatwo, nie ujmuj´ nic obecnym zawodnikom w Grand Prix, ale nie ma takich legend jak kiedyÊ. W latach dziewi´çdziesiàtych i w kolejnej dekadzie przyszło mi rywalizowaç z wielkimi mistrzami, których trudno było pokonaç.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

N

/ 155 /

rozmawiali: Gabriel Waliszko, Marcin Majewski


inside the game To środowisko wielkich mistrzów nie chciało chyba młodego Polaka wpuścić na salony. Tomasz Gollob nie dał się lubić czy legendy nie lubiły Golloba, bo się go bały?

Czy si´ mnie bali, to oni mogliby najlepiej odpowiedzieç. Byłem zawodnikiem z dalekiego Wschodu i rywalizowałem z Zachodem. Wtedy były utrudnienia zwiàzane ze sprz´tem, z silnikami, z mechanikami. Zupełnie inaczej ni˝ dziÊ, gdy sà pieniàdze, otwarte granice i wszystko mo˝na mieç bez problemu. W tamtych latach nie doÊç, ˝e walczyłem z wielkimi postaciami, to jeszcze z rzeczywistoÊcià, w której si´ obracałem. Jeden z przykładów twojej walki to 1995 rok, Grand Prix Wielkiej Brytanii, stadion Hackney. Po tym jak podciąłeś Craiga Boyce’a, wściekły Australijczyk przyłożył ci w twarz. Pamiętasz?

MyÊl´, ˝e Hackney było wzorowe jeÊli chodzi o jazd´ i walk´ na torze, a to co si´ wydarzyło po upadku Boyce’a – niezrozumiałe. Nie wracam do tego. Zostałem przeproszony przez Boyce’a, przez ludzi, którzy brali w tej akcji udział. Sprawa została wyjaÊniona i zakoƒczona wiele lat temu w Lonigo.

/ 156 /

Nie masz żalu?

Stało si´. Gdybym miał wtedy mo˝liwoÊç, na pewno bym oddał. To wydarzenie dało mi wiele do myÊlenia i wyzwoliło złoÊç w jeêdzie. Chciałem udowodniç, ˝e trzeba walczyç w sportowy sposób. Ostatecznie ˝ycie potoczyło si´ tak, ˝e Craig Boyce pozostał tylko ˝u˝lowcem, a ja jestem mistrzem Êwiata. Taka jest ró˝nica mi´dzy nami. To była kolejna lekcja? Że w tej żużlowej elicie trzeba być odpornym na ciosy, dosłownie i w przenośni?

Tutaj nie ma mi´kkiej gry. W ka˝dym sporcie jest twardo, w ˝u˝lu tym bardziej. To dynamiczny, m´ski sport, który trzeba rozumieç. Koledzy Australijczyka z Grand Prix ponoć zrzucili się potem na grzywnę, którą Boyce musiał zapłacić. Bolało Cię to?

Do mnie liczyło si´ to, ˝e zostałem oficjalnie przeproszony przez osoby, które zawiniły, na czele z Australijczykiem. Z tego co pami´tam, s´dzia tamtych zawodów został zawieszony, wi´c oczywiste jest, ˝e racja była po mojej stronie. Na cofanie si´ do małych rzeczy szkoda czasu. Zawody w Londynie kończyły pierwszy w historii sezon Grand Prix, w którym zająłeś dziewiąte miejsce. A zaczynał go turniej we Wrocławiu, który wygrałeś przy wielkim aplauzie kibiców na Stadionie Olimpijskim. To właśnie w 1995 roku zetknąłeś się pierwszy raz z tak ogromną presją?

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Byłem na to przygotowany. Ja lubiłem jeêdziç na torze we Wrocławiu. Kiedy zobaczyłem pełny stadion, to pomyÊlałem: fajnie by było, gdyby to był mój dzieƒ, gdyby zagrali Mazurka Dàbrowskiego, gdyby Polak wygrał tak trudny, pierwszy turniej. I to mi si´ udało. Ka˝dy bieg był ci´˝ki, ale mi strasznie zale˝ało. Jak ju˝ znalazłem si´ w finale, to myÊlałem tylko i wyłàcznie o zwyci´stwie. I wygrałem, stała si´ rzecz niesamowita, którà mam nadziej´ b´dà pami´taç kolejne pokolenia. Dwa lata później zdobyłeś swój pierwszy medal. Brąz mistrzostw świata w 1997 roku pokazał, że jesteś coraz bliżej tych najlepszych. Myślałeś już o złocie?

Ju˝ rok 1995 pokazał, ˝e wszystko jest w zasi´gu r´ki, tylko czeka mnie ci´˝ka praca. Od pami´tnego Wrocławia wszystko było podporzàdkowa-

ne pod mistrzostwo Êwiata. Dzi´ki wytrwałoÊci mojego ojca i wielu innych bliskich osób udało si´ po latach to osiàgnàç. Zatrzymajmy się przy Twoim ojcu. Skąd Władysław Gollob wiedział, jak przygotowywać syna do mistrzostwa? Skąd miał wiedzę, pomysł?

Mo˝e Êwiat tego nie zanotował, ale mój ojciec w latach pi´çdziesiàtych, szeÊçdziesiàtych sam jeêdził, był sportowcem. Przygotowywał silniki mistrzom Êwiata z ró˝nych zakàtków ziemi. To nie przypadek, ˝e potem wiedział, co robi i jakà drogà prowadziç mnie i brata. Mój ojciec poÊwi´cił całe swoje ˝ycie, ˝eby zdobyç ten tytuł mistrza Êwiata. ˚eby rok po roku – z przeszkodami, wypadkami – pokonywaç najwi´kszych. To jest człowiek, który nie tylko nas doprowadził do wielkiego sportu. Sam lata samolotami, był spadochroniarzem, słu˝ył w wojsku w D´blinie, skoƒczył Politechnik´ Okr´tów i Silników Podwodnych. On nie wziàł si´ znikàd, on był przygotowany do wielkich rzeczy i te wielkie rzeczy pomógł nam osiàgnàç. To tato powiedział pierwszy, że kiedyś będziesz mistrzem świata? Czy mama coś przepowiadała?

Mama dr˝ała i tylko modliła si´, ˝eby nic złego si´ nie stało. A tato jak miałem jedenaÊcie lat powiedział, ˝e jeÊli wykonam wielkà prac´ przez minimum pi´tnaÊcie lat, to mog´ byç mistrzem Êwiata. Tym mistrzem już prawie byłeś w 1999 roku. Przed ostatnim turniejem Grand Prix miałeś cztery punkty przewagi nad drugim Szwedem Rickardssonem. Niestety kilka dni przed finałem odniosłeś kontuzję w zawodach Złotego Kasku i do Danii pojechałeś nie będąc w pełni sił. Rickardsson wykorzystał okazję – sprzątnął „twój” tytuł sprzed nosa…

Wszystko szło wtedy dobrze, po kilku ju˝ latach doÊwiadczeƒ byłem blisko celu. Złoty krà˝ek miałem ju˝ właÊciwie w kieszeni. I wtedy stał si´ ten nieszcz´Êliwy wypadek. Nie powinienem startowaç w tak du˝ej liczbie zawodów przed decydujàcym turniejem o mistrzostwo Êwiata. Jechałem dwa razy w Anglii, jechałem w Polsce… Zdaje się, że nie posłuchałeś wtedy ojca…

Zgadza si´. Znowu ojciec miał racj´. Mówił mi: „Tomek, niepotrzebnie jedziesz na te zawody”. Ale ja miałem podpisane kontrakty i chciałem si´ wywiàzaç. Te zawody chciałem po prostu odjechaç i tu ju˝ był błàd. Nie mo˝na jechaç, a myÊlami byç gdzie indziej. Ja zaÊ myÊlałem tylko o Vojens. Tamtejszy tor mi le˝ał. Byłem w sztosie. Jechałem w ka˝dych zawodach szybko. Cały sztab ludzi był w pełnej mobilizacji. SzeÊç czy osiem silników gotowych. Wszystko podporzàdkowane pod to złoto. I nagle pech, kontuzja… To była kolejna lekcja? Nie łapać wszystkich srok za ogon? Oszczędzać siły, pilnować zdrowia?

Byłem młodym zawodnikiem. Chciałem wszystko wygrywaç. Wydawało mi si´, ˝e jestem tylko na fali wznoszàcej. MyÊlałem, ˝e trzeba tylko pojechaç do Vojens i ju˝. Okazało si´, ˝e trzeba kalkulowaç, ˝e trzeba myÊleç nad wszystkim. Je˝eli jedziemy o mistrzostwo Êwiata to trzeba pewne rzeczy wykluczyç, ˝eby nie było bł´dów. W początkowej fazie eliminowania błędów młodego Tomasza Golloba pomagał między innymi Zbigniew Boniek, twój krajan z Bydgoszczy. Organizował części do motocykla.


wywiad

Ostatecznie życie potoczyło się tak, że Craig Boyce pozostał tylko żużlowcem, a ja jestem mistrzem świata. Taka jest różnica między nami

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 157 /

PAP


inside the game

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 158 /

PAP

Po tym wypadku lotniczym pomyślałem: „Boże, czy to się kiedyś zakończy? Czy przyjdzie taki lepszy dzień i wyjdzie słońce?”


wywiad

Zawsze głoÊno brzmiały w moich uszach takie nazwiska jak Jancarz, Plech, Woryna czy mistrz Êwiat Jerzy Szczakiel. Jak oni startowali, to ja byłem dzieckiem, wi´c znam ich sukcesy głównie ze słyszenia. Kiedy zaczàłem si´ Êcigaç, to pami´tam Piotra Âwista czy Ryszarda Dołomisiewicza, od których oczywiÊcie chciałem byç lepszy. Z zagranicznych zawodników najbardziej wpadł mi w oko Hans Nielsen. Był mistrzem Êwiata, od którego chciałem wiele podpatrzyç. On miał zdecydowanie najlepsze starty na Êwiecie. Podpatrywałeś Duńczyka tak dosłownie? Obserwowałeś z bliska, jak puszcza sprzęgło i wychodzi spod taśmy?

OczywiÊcie. Na treningach, na powtórkach meczów. Gdzie tylko mo˝na było. Powtórz´ jeszcze raz – to człowiek, który miał absolutnie najlepsze starty na ziemi. Powiedziałeś mu to kiedyś?

Wiele razy mu mówiłem. On mi ˝yczył, ˝ebym miał lepsze starty od niego, i ˝ebym z nim wygrywał. Ja mu obiecałem, ˝e si´ postaram. To wielka legenda, taki artysta ˝u˝la. Jak si´ czasem gdzieÊ spotykamy, to wspominamy te stare czasy. Zdarzyło się, że po przegranym z Tobą wyścigu Nielsen podszedł i powiedział: Tomasz, jesteś coraz lepszy?

Było to w Bydgoszczy podczas jednego z turniejów Grand Prix, kiedy wyprzedziłem go na łuku. To był taki wyÊcig extreme. Podszedł po nim i powiedział, ˝e tego mojego ataku si´ nie spodziewał. Dał mi do zrozumienia, ˝e jestem w dobrym miejscu. Jak na Twoje stosunki z żużlową elitą przekładały się problemy z komunikacją? Greg Hancock czy Jason Crump nie raz przyznawali, że z Gollobem trudno się było porozumieć, bo dopiero uczył się angielskiego…

Całà, ówczesnà sytuacj´ trzeba sobie wyobraziç. Szalony, szybki Zachód kontra chłopak ze Wschodu. Ja nie miałem takiego sprz´tu czy pi´knych kolorów na motocyklu. Ci najlepsi wyglàdali na zawodach jak ludzie z kosmosu. Ale ja to rozumiałem. Wiem jak to jest, kiedy płotka pływa koło rekinów. Oni byli wielkimi zawodnikami, dyktowali warunki na Êwiecie. A tu nagle jakiÊ Polak przyje˝d˝ał i chciał wygrywaç. To była specyfika tamtych czasów. Nie było czasu na gadanie, liczyła si´ walka na torze. DziÊ jesteÊmy we wspólnej Europie. Ka˝dy przyje˝d˝a, uÊmiecha si´, wita, ju˝ nie ma tej ró˝nicy. Między 2002 a 2007 rokiem przyszedł kryzys. Nie zdobyłeś w tym czasie żadnego medalu w cyklu Grand Prix. Za dużo było kombinowania przy sprzęcie czy nieszczęsnych kontuzji? Co się działo?

MyÊl´, ˝e to była kumulacja zdarzeƒ nieszcz´Êliwych. W 1999 roku ten słynny wypadek przed Vojens, rok póêniej wypadek samochodowy, po-

Podobno wtedy w awionetce myślałeś, żeby skakać jak ojciec podchodził do lądowania, ale wierzyłeś, że się uda?

No chyba tak było. Po tym wypadku lotniczym pomyÊlałem: „Bo˝e, czy to si´ kiedyÊ zakoƒczy? Czy przyjdzie taki lepszy dzieƒ i wyjdzie słoƒce?”. Musiałem zrozumieç ten wypadek. Musiałem te wszystkie przeciwnoÊci pokonaç, silniki ponaprawiaç, no i swoje zdrowie podreperowaç i na nowo ruszyç do walki. No i wyszło. 2008 brąz, 2009 srebro, 2010 złoto…

Tak jest. Wa˝na była zmiana tarnowskiego klubu na gorzowski. Zmiana na tor, na którym niełatwo si´ jeêdzi. Nowe mo˝liwoÊci, dà˝enie do nowego wyniku, nowa motywacja. To wszystko te˝ wpłyn´ło na koƒcowy wynik w Grand Prix. Ta droga do złota trwała 15 lat, a biorąc pod uwagę początek twojej jazdy w finałach jednodniowych to aż 17 lat. Miałeś wiele chwil zwątpienia? Że się nigdy nie uda?

W 2008 roku, kiedy wywalczyłem bràz, ojciec wziàł mnie na rozmow´ i powiedział: „Chciałem z Tobà porozmawiaç w cztery oczy, bo tak myÊl´, czy to nie jest dobry moment, ˝eby zrezygnowaç z Grand Prix”. A ja go spytałem: dlaczego tak sàdzisz? On mówi tak: „Wiesz, lepiej jest skoƒczyç jak jesteÊ na trzecim miejscu ni˝ na przykład na piàtym czy ósmym”. A ja ju˝ miałem wtedy 37 lat. Odpowiedziałem ojcu, ˝e to dobrze, i˝ ma takie spostrze˝enia i je sobie ceni´, ale jestem w takim gazie, ˝e te najbli˝sze lata b´dà moje. On mi na to: „˚ycz´ tobie tego, ale pami´taj, ˝e jak si´ pomylisz, to b´dzie gorzej ni˝ jest”. A ja czułem, ˝e si´ nie pomyl´.

/ 159 /

A Twój idol żużlowy? Miałeś kogoś takiego, na kim się wzorowałeś?

tem znów kontuzje na torze, wypadek lotniczy, kiedy awionetka pilotowana przez ojca rozbiła si´ na tarnowskim lotnisku. Do tego turbulencje w klubie w Bydgoszczy, zmiana barw na Uni´ Tarnów, koncentracja na polskiej lidze. Zmiana sprz´t, przesiadanie si´ z Jaw na GM. Du˝o tego było…

Potem ojciec cię wciąż wspierał?

OczywiÊcie. W nast´pnym roku zdobyłem wicemistrzostwo Êwiata, a ojciec nic nie powiedział. Zamilkł. W 2010 roku przyjechał do włoskiego Terenzano i zobaczył jak si´gam po złoto. W obecnoÊci biało-czerwonych flag i przy Mazurku Dàbrowskiego mógł obwieÊciç całemu Êwiatu, ˝e to co przepowiedział ponad 20 lat wczeÊniej, właÊnie si´ spełniło. I on poczuł si´ spełniony. Powiedział mi, ˝e teraz to mog´ sobie jeêdziç, ile chc´. Jak mam ju˝ złoty medal, to mog´ odejÊç z tego cyklu w ka˝dej chwili. W 2010 roku sprawę załatwiłeś we Włoszech, czyli na jeden turniej przed końcem cyklu.

Po zawodach w Toruniu, gdzie wygrałem wszystkie wyÊcigi, czułem, ˝e jest moc. A to dopiero była połowa sezonu. Byłem tak naładowany, ˝e nic złego nie mogło si´ wydarzyç. Nie popełniłem te˝ bł´du z 1999 roku. JakieÊ dwa tygodnie przed zawodami w Terenzano nigdzie nie jeêdziłem i nie chodziłem po ulicach. Siedziałem w warsztacie i w domu. No i to przyniosło dobry skutek. We Włoszech wygrałem i miałem wreszcie tytuł w kieszeni. Ostatni turniej tamtego złotego sezonu w Bydgoszczy wyjątkowo się nie udał. Kontuzja pozbawiła cię kolejnego efektownego zwycięstwa na swoim stadionie…

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

On był moim idolem piłkarskim, jest zresztà historià naszego futbolu. Zbyszek pomagał załatwiaç korbowody. Zresztà kto tylko mógł, to pomagał. ˚yliÊmy w Polsce, w której nie było jeszcze wielkich mo˝liwoÊci. Ja jeêdziłem wtedy na Jawach, a bardzo dobre korbowody robili we Włoszech w fabryce GM. W zwiàzku z tym, ˝e Zbyszek mieszkał we Włoszech, miał dost´p do ró˝nych rzeczy. Jak usłyszał, ˝e sà potrzebne korbowody, to przywiózł je w torbie do Polski. W latach dziewi´çdziesiàtych te cz´Êci były niezb´dne, ˝eby mieç równe szanse w rywalizacji z najlepszymi zawodnikami Êwiata.


inside the game Ten nadmiar mojej pracy i mojego zaanga˝owania êle si´ skoƒczył. Na motocrosie złamałem jednà nog´, w drugiej koÊç p´kła. Czyli teoretycznie mogła powtórzyç si´ historia z 1999 roku. Gdybym nie zapewnił sobie tytułu w przedostatnim turnieju całego cyklu, to na ostatnie zawody w Bydgoszczy byłbym kontuzjowany. Niesamowita sprawa. Jazdę w Grand Prix, jako stały uczestnik, skończyłeś po wspominanym wypadku w Sztokholmie we wrześniu 2013 roku. Która ze wszystkich kontuzji dała Ci się najbardziej we znaki?

Wydaje mi si´, ˝e były cztery takie wypadki. ˚u˝lowe i ˝yciowe. W 1999 roku wspominany Złoty Kask we Wrocławiu, rok póêniej wypadek samochodowy, w 2007 roku lotniczy, no i nieszcz´sny Sztokholm. Ten ostatni był chyba najtrudniejszy. Ze wzgl´du na sparali˝owanà r´k´, problemy z kr´gosłupem, szeÊciomiesi´cznà rehabilitacj´, wzywanie najlepszych lekarzy-profesorów. W Sztokholmie uderzyłeś głową o tor, po tym jak zaatakował Cię walczący o mistrzostwo świata Tai Woffinden. Miałeś pretensje do Brytyjczyka?

/ 160 /

Tai popełnił błàd, ale przecie˝ nie zrobił tego specjalnie. Ja go wtedy nie widziałem, bo on jechał z tyłu i nagle… obudziłem si´ w szpitalu. Kiedy potem obejrzałem powtórki, stwierdziłem, ˝e to był przypadek. Nie mog´ go obcià˝aç takimi rzeczami, bo bym êle zrobił. Najwa˝niejsze, ˝e si´ wyleczyłem. Pojechałeś w 832 wyścigach Grand Prix, z których 291 wygrałeś. Który zapamiętałeś najlepiej?

Było ich kilka. Sporo tych w Bydgoszczy, gdzie zawsze jeêdziło mi si´ Êwietnie. Ale najbardziej widowiskowy był ten z Wrocławia. Pami´tny finał w 1999 roku, kiedy wygrałem z Jimmy Nilsenem w nieprawdopodobny sposób, na ostatnich metrach. A kto z żużlowych legend sprawiał Ci najwięcej problemów?

Wspominałem Hansa Nielsena z racji jego startów. Ale byli te˝ inni. Ka˝dy miał coÊ charakterystycznego. Niesamowità charyzm´ miał Tony Rickardsson, nieust´pliwy był Jason Crump, niezniszczalny Greg Hancock czyli Amerykanin, który pokazuje, jak si´ jeêdzi na ˝u˝lu. No i jeszcze waleczny Nicki Pedersen.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Tyle lat w światowej elicie to też konkretne pieniądze. Robiłeś sobie finansowy bilans startów w Grand Prix?

Starty w Grand Prix to jest deficyt. Ja wi´cej wydawałem ni˝ miałem dochodów. Grand Prix to głównie presti˝ i sława. Tutaj si´ nie zarabia, a raczej jeszcze dotuje t´ imprez´. Moje finanse szły głównie w motocykle. I to zawsze mówiłem wprost. Ja nie budowałem firm czy domów, ja po prostu inwestowałem w sprz´t. ˚eby byç lepszy ni˝ rywale. Niedawno zapytano mnie czy jestem milionerem, czy jestem zamo˝nym człowiekiem. I myÊl´, ˝e mo˝na spojrzeç na to dwojako. Tak, jestem milionerem, bo liczàc Êrednià zarobionà w ka˝dym sezonie przez 28 lat jazdy na ˝u˝lu to rzeczywiÊcie wychodzi dziesiàtki milionów. JeÊli mówimy o zamo˝noÊci takiej normalnej, to raczej nie, bo gdybym był milionerem to nie byłbym mistrzem Êwiata. Plułeś sobie kiedyś w brodę, że za dużo zainwestowałeś w sprzęt? Że przekombinowałeś przy silnikach?

No i nie byłoby Grand Prix w Warszawie w takim wydaniu – to Twoje pożegnanie na Stadionie Narodowym jest i historyczne, i symboliczne.

Zamykam rozdział Grand Prix raz na zawsze. Ciesz´ si´, ˝e mog´ na po˝egnanie pojechaç w Warszawie. Tu nie chodzi o wynik, ale o ostatnià jazd´ w historycznych… pierwszych zawodach. Narodowy sport b´dzie na Narodowym. Nie ujmujàc nic piłce, to wielka rzecz zobaczyç ˝u˝el na tym stadionie. Fajna promocja i wyró˝nienie dla speedwaya. A do tego pi´çdziesiàt tysi´cy ludzi na trybunach. Fantastycznie. To raczej smutne czy wesołe pożegnanie?

Jakie smutne? Gdybym nigdy nie był mistrzem Êwiata, to byłoby niewesoło. A tak, pełen uÊmiech, zadowolenie, spełnienie. Pełnia szcz´Êcia. Warszawa chyba dobrze Ci się kojarzy? Przecież śmigałeś tu w dzieciństwie na motorynce.

Tak, tak, ja mieszkałem chwil´ w Warszawie. JakieÊ półtora roku, ojciec robił wtedy w stolicy takie małe, Êmieszne motocykle. Poczàtek je˝d˝enia na motorynkach był właÊnie w Warszawie, gdzieÊ koło ˚erania. Potem miałem si´ tu przenosiç, miałem szkoł´ tu koƒczyç. Choç plany były powa˝ne, nic z tego nie wyszło. Masz jeszcze jakieś sportowe marzenia?

Marzeƒ jest wiele, choç to najwa˝niejsze jest spełnione. Teraz mo˝na kontynuowaç pewne rzeczy. Jeszcze jestem młodym człowiekiem i jestem zdolny do ró˝nych rzeczy. Zobaczymy czy to b´dzie Rajd Dakar w samochodzie czy jakiÊ trip motocyklowy czy jeszcze coÊ innego. Mistrz quadów Rafał Sonik opowiadał kiedyś, że spodobała ci się jazda w Abu Zabi…

No tak, byłem tam jeszcze przed wypadkiem w Szwecji. Posmakowałem tej jazdy, strasznie mi si´ to spodobało. Ale na razie si´ nie spiesz´. Wprawdzie koƒcz´ z Grand Prix, ale mam jeszcze kontrakt na dwa lata w naszej ekstralidze, wi´c musz´ si´ wywiàzaç. B´d´ uczestniczyç te˝ w zawodach w motocrosie. Mistrz nie może chyba zejść poniżej pewnego poziomu? Za bardzo przywykliśmy do sukcesów Golloba…

Jestem normalnym człowiekiem, który w dzieciƒstwie chciał byç sportowcem. Dzi´ki moim rodzicom to si´ udało. Chciałem zdobywaç, walczyç, odnosiç sukcesy. Nie nosz´ głowy w chmurach. Zachowuj´ si´ normalnie i staram si´ rozumieç ludzi. Jak widz´, ˝e ktoÊ sobie w ˝yciu czy sporcie nie radzi, to staram si´ pomagaç. A córce Wiktorii starasz się przekazywać lekcje ze sportowego życia mistrza?

Wtedy, kiedy ona chce, to jej pomagam. Uwa˝am, ˝e ka˝dy człowiek ma swojà histori´. I na sił´ nic nie mo˝na robiç. Nic jej nie ka˝´, bo wtedy byłaby nieszcz´Êliwa. Ka˝dy ma przecie˝ prawo do swojego szcz´Êcia. Czasem jeêdzi ze mnà na treningi, zawody, choç specjalnie nie lubi si´ pokazywaç. Wiadomo, ˝e na ˝u˝lu nie b´dzie startowaç. Jest spokojna i podoba jej si´ to, ˝e ma tat´, który tyle zrobił dla sportu. Czyli będzie gotowa na wielkie rzeczy?

Nie, nie, nie. Gdyby nie te wydatki na sprz´t, nie byłoby wyników. Tak stabilnych i w takim wydaniu. To pewne.

No tak. W koƒcu imi´ ma nieprzypadkowe.

Ch


wywiad

Zamykam rozdział Grand Prix raz na zawsze. Cieszę się, że mogę na pożegnanie pojechać w Warszawie. Tu nie chodzi o wynik, ale o ostatnią jazdę w historycznych… pierwszych zawodach

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 161 /

PAP


inside the game

Rodzinny tor w Bydgoszczy wystartował w 15 z 16 turniejów GP w Bydgoszczy (zabrakło go tylko w 2014, kiedy nie był już stałym uczestnikiem cyklu), jest jedynym zawodnikiem w historii GP, który wygrał 4 kolejne turnieje na jednym torze (Bydgoszcz 2002-2005) w 15 bydgoskich turniejach zdobył łącznie 273 pkt (drugi na liście Greg Hancock – 181 w 16 turniejach) wystartował w największej liczbie wyścigów w GP Bydgoszczy – 88 (Hancock – 84) wygrał 57 z 88 wyścigów (64,77% zwycięstw), drugi na liście N. Pedersen wygrał 33 biegi 10 razy był w Bydgoszczy w finale – rekordzista (drugie miejsce Crump i Hancock – po 6 finałów) nigdy, docierając do finału, nie był poza podium – siedem zwycięstw i trzy trzecie miejsca

163 Starty w turniejach Grand Prix *

65 miejsc w finale *

22

/ 162 /

zwycięstwa *

TOMASZ GOLLOB

DETERMINATOR

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Historia indywidualnych mistrzostw świata w formule wyścigów Grand Prix nierozerwalnie jest związana z najlepszym polskim żużlowcem. Wystąpił on w inauguracyjnym wyścigu i z każdym kolejnym startem wpisywał się do annałów. 18 kwietnia podczas Grand Prix w Warszawie, kiedy wystartuje ostatni raz, ten rozdział w jego sportowej karierze zostanie zamknięty

7

medali IMŚ ZŁOTO (2010) SREBRO (1999, 2009) BRĄZ (1997, 1998, 2001, 2008)

7 7 wygranych turniejów w Bydgoszczy: 1998, 2002, 2003, 2004, 2005, 2007 i 2008

z bratem Jackiem tworzył jedną z siedmiu par braci startujących w GP


infografika PAP

/ 163 /

* statystyka nie uwzględnia startu w Grand Prix w Warszawie 18.04.2015

3 32

3

3

21

4 6 7

5

4

6

7

7

8

9

9 12 1995

1996

1997

1998

1999

2000

2001

2002

2003

2004

2005 2006

2007 2008

2009

2010

2011

2012

2013

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Wielokrotnie Tomasz Gollob był ledwie o włos od wymarzonego triumfu czyli tytułu mistrza świata. Jednak na swój moment musiał cierpliwie poczekać. Na najwyższym stopniu podium stanął dopiero w 2010 roku czyli po 15 latach od pierwszego występu w Grand Prix


18 KWIETNIA 24 PAŹDZIERNIKA 2015

SPEEDWAY GRAND PRIX 2015

/ 164 /

zdjęcia: PAP

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Tomasz Dryła

Są tacy, którzy nie znają w tej chwili wyniku meczu, w którym biorą udział, inni nie wiedzą nawet, w jakim są mieście. Zaczyna się etap totalnej izolacji – jest tylko wyścig. Już stoją nieruchomo na starcie. Adrenalina, w stężeniu nieznanym przeciętnemu człowiekowi, rozsadza głowę pod kaskiem. Ciało drży. Dla czterech ludzi świat właśnie się zatrzymuje. Nie ma marzeń, przyjaciół, wspomnień, niczego. Tylko 30 metrów czarnego jak węgiel dojazdu do pierwszego wirażu. Zawodnicy wkręcają silniki na obroty rzędu 11.000/minutę i zastygają… Na tę jedną chwilę milknie nawet rozpalony emocjami wielotysięczny tłum na trybunach. Żaden inny sport nie generuje tak wymownej, kilkusekundowej ciszy. Magia. Czarna magia… Taśma idzie w górę. Lewe ręce zawodników zwalniają manetki sprzęgieł i cztery maszyny z wściekłym rykiem ruszają do przodu z przyspieszeniem większym, niż w bolidach F1. Po dwóch sekundach wszyscy składają się w pierwszym wirażu często stykając się ramionami, albo wręcz opierając łokieć na udzie rywala. Trwa walka o zajęcie jak najlepszej pozycji na wyjściu z pierwszego łuku – to moment, który może ustawić cały wyścig. Jeśli stawka jest wyrównana, trzy sekundy później cała czwórka, niczym stado rozpędzonych hartów, z pełnym impetem atakuje drugi wiraż. Wpada w niego z prędkością ponad 100 km/h i zaczyna taniec na granicy ak-

Czarna magia Pod taśmą startową ustawia się czterech zawodników. Za chwilę każdy położy na szali wszystko. Dosłownie. Tu brak hamulców nie jest zręczną metaforą – tak zaczyna się każdy wyścig w żużlowej GP, która wyłania indywidualnego mistrza świata ceptowalnego bezpieczeństwa. Toczy się walka w najdzikszym, najbardziej pierwotnym tego słowa znaczeniu. Kto pierwszy wejdzie w łuk, kto zetnie do krawężnika, a kto maksymalnie przedłuży prostą i nadludzkim wysiłkiem wykontruje maszynę w szczycie wirażu tak, by utrzymać się w piętnastometrowym gardle między kra-

wężnikiem, a bandą. Jeśli ktoś stanąłby tuż za nią – nie uwierzyłby, że można tak jechać. Po minucie wszystko jest jasne. Za metą wraca oddech i świadomość, a trybuny wpadają w euforię, albo wściekłość. To jest żużel. Najbardziej szalony z ekstremalnych sportów. Nazywa się ich często gladiatorami, albo herosami. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, jak dużo i jak często ryzykują. Ścigają się po wąskim kawałku luźno usypanej nawierzchni, na pozbawionych hamulców maszynach, których budowa bliższa jest wyrzutni rakietowej, niż temu, co powszechnie uważamy za motocykl. Poza tym nikt normalny nie byłby w stanie wytrzymać tyle, co oni. Jazda z niezaleczonymi kontuzjami, zdrutowanymi kośćmi, wybitymi barkami, czy zerwanymi więzadłami, jest codziennością. Speedway to poświęcenie, serce i zatracenie w szybkości. To obłęd. Dlatego rozpala wyobraźnię kibiców. Od 20 lat mistrza świata w tej szalonej grze wyłania cykl turniejów Grand Prix. Pierwsze, historyczne zawody tej serii, wygrał we Wrocławiu Tomasz Gollob. Championem, po sześciu turniejach, został jednak legendarny Duńczyk, Hans Nielsen. Po siedmiu latach liczbę rund zwiększono do dziesięciu, a od 2012 roku najlepszego żużlowca globu poznajemy po dwunastu eliminacjach. W każdym turnieju startuje 16 zawodników – 15 stałych uczestników cyklu GP


agenda

Amerykanin Greg Hancock jest absolutnym rekordzistą, jeżeli chodzi o występy w turniejach cyklu Grand Prix

179 1018 364 wyścigów wygrane

występów

biegi

18 wygranych turniejów

Jest najstarszym zwycięzcą turnieju GP (12 lipca 2014 w Cardiff liczył sobie 44 lata i 39 dni)

Żużel na antenie NC+ Emocje związane z walką o żużlowe mistrzostwo świata ponownie obecne będą na sportowych kanałach NC+. Pierwsza odsłona cyklu GP na żużlu, która zaplanowana jest na 18 kwietnia w Warszawie, zostanie zrealizowana i wyprodukowana właśnie przez Polaków. Każda kolejna odsłona indywidualnych żużlowych mistrzostw świata także zagości na antenie NC+. Aż do wielkiego wrześniowego finału.

KALENDARZ 18.04. 16.05. 23.05. 4.07. 18.07. 25.07. 8.08. 29.08. 12.09. 26.09. 3.10. 24.10.

77 finałów

/ 165 /

NAJSTARSZY I NAJLEPSZY

Grand Prix Polski Grand Prix Finlandii Grand Prix Czech Grand Prix W. Brytanii Grand Prix Łotwy Grand Prix Szwecji Grand Prix Danii Grand Prix Polski Grand Prix Słowenii Grand Prix Skandynawii Grand Prix Polski Grand Prix Australii

Warszawa Tampere Praga Cardiff Daugavpils Malilla Horsens Gorzów Krsko Sztokholm Toruń Melbourne

W latach 1936-2014 rozegrano 69 edycji mistrzostw świata. Tytuły wywalczyło 34 zawodników. Reprezentowali oni 8 krajów (Szwecja – 14 złotych medali, Dania – 14, Nowa Zelandia – 12, Wielka Brytania – 10, Australia – 8, Stany Zjednoczone – 8, Republika Federalna Niemiec – 1, Polska – 2)

Turnieje jednodniowe w Polsce w latach 1936-1994: 4 Chorzów, 2 Wrocław

Zawody Grand Prix w Polsce w latach 1995-2015: 16 Bydgoszcz, 9 Wrocław, 6 Leszno, 5 Toruń, 5 Gorzów Wielkopolski, 2 Chorzów, 1 Warszawa

Bartosz Zmarzlik jest najmłodszym zwycięzcą turnieju GP (30 VIII 2014 w Gorzowie, miał wtedy 19 lat i 140 dni)

Mark Loram jest jedynym mistrzem świata, który w złotym sezonie nie wygrał ani jednego turnieju GP (2000)

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

i jeden z „dziką kartą”, przyznawaną na dane zawody. Runda zasadnicza składa się z 20. wyścigów. O rozstawieniu na poszczególnych torach w tej fazie decyduje losowanie. Najlepsza „ósemka” awansuje do dwóch biegów półfinałowych. Na tym etapie zawodnicy wybierają pola startowe – ci z większą ilością punktów mają pierwszeństwo. Pierwsza „dwójka” z każdego półfinału wjeżdża do 23. wyścigu, wielkiego finału. W klasyfikacji generalnej GP liczą się punkty zdobyte we wszystkich biegach w sezonie. Jeśli po ostatnim turnieju zawodnicy na pozycjach medalowych mają taką samą liczbę punktów – rozgrywają bieg dodatkowy (w ubiegłym roku taki wyścig wyłonił brązowego medalistę, Nickiego Pedersena). Imprezy GP odbywają się na dwóch rodzajach torów – tradycyjnych, gdzie na co dzień występują drużyny ligowe oraz jednodniowych – przygotowywanych specjalnie na zawody żużlowe. Na początku wieku GP odbywała się nawet w zamkniętej hali, jednak hałas generowany przez motocykle w norweskim Hamar sprawił, że organizatorzy zrezygnowali z tego pomysłu. Tory układa się więc na stadionach. Żużlową elitę gościły już m.in. Gelsenkirchen, Kopenhaga, Sztokholm, czy Cardiff. To właśnie stolica Walii zajmowała zawsze wyjątkowe miejsce w cyklu GP, tam panowała najlepsza atmosfera i nigdy nie było problemów z frekwencją. Turniej na Millenium Stadium uważany był za perłę w koronie GP, ale to może się wkrótce zmienić, bo do kalendarza wchodzi Warszawa. Turniej w polskiej stolicy może przebić wszystko, co do tej pory wydarzyło się w GP. Kibice wykupili blisko 50 tysięcy biletów niespełna dobę po rozpoczęciu sprzedaży. To pierwszy taki przypadek w historii cyklu. Dla Polaków będzie to impreza absolutnie wyjątkowa. W stawce jest aż czterech naszych jeźdźców – aktualny wicemistrz świata Krzysztof Kasprzak, Jarosław Hampel, Maciej Janowski oraz Tomasz Gollob. Nasz najlepszy zawodnik w historii pożegna się w Warszawie z serią Grand Prix. Przez 20 lat Gollob zrobił dla żużla w Polsce więcej, niż jakikolwiek inny sportowiec dla jakiejkolwiek dyscypliny. Gwarantował wszystko, co w speedway’u najważniejsze: walkę, radość i dumę. Ukształtował całe żużlowe pokolenie. Bez niego, bez obsesyjnej rywalizacji o tytuł mistrzowski, bez konsekwentnego wprowadzania tej szalonej zabawy na salony, pewnie nie byłoby GP w Warszawie. Wystartuje z „dziką kartą” i nie będzie kontynuował rywalizacji w jedenastu kolejnych turniejach. Mistrza świata poznamy 24 października, w Melbourne. W ciągu dwóch dekad cykl GP wyłonił dziesięciu różnych mistrzów. Aż pięciokrotnie triumfował Tony Rickardsson. W jednym ze swoich najsłynniejszych wywiadów Szwed, pytany o receptę na sukces, wypalił: „jeśli chce się być mistrzem, trzeba cały czas myśleć o żużlu, śnić o żużlu, jeść żużel i srać żużlem”. Ch


20 CZERWCA 19 WRZEŚNIA 2015

INDYWIDUALNE MISTRZOSTWA EUROPY NA ŻUŻLU

/ 166 /

PAP

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tekst: Radosław Zieliƒski

Indywidualne Mistrzostwa Europy na żużlu to impreza, której początek datuje się na 2001 rok, kiedy to złoty medal w Heusden-Zolder wywalczył Bohumil Brhel. Do 2012 roku w zawodach startowali zawodnicy, których często próżno było szukać w największych międzynarodowych imprezach. Dopiero od momentu przejęcia mistrzostw przez firmę One Sport, zyskały one należny im prestiż. W tym roku inauguracja oraz wielki finał odbędą się w Polsce. Już 20 czerwca w Toruniu rozpocznie się walka o pierwsze punkty do klasyfikacji generalnej. Finał mistrzostw

Finał i tak będzie polski W 2013 roku Indywidualne Mistrzostwa Europy zyskały nową jakość. Zamiast w jednodniowym finale, najlepsi żużlowcy Starego Kontynentu walczą o tytuł, medale i nagrody finansowe w serii czterech turniejów finałowych. A wszystko to fani mogą śledzić także na żywo w telewizji Eurosport


agenda

Torpeda i Człowiek Pająk Inauguracja Speedway European Championships 2015 będzie miała miejsce 20 czerwca na toruńskiej MotoArenie, najnowocześniejszym stadionie żużlowym na świecie. Oprócz zadaszonych trybun torunianie mogą również pochwalić się dachem nad samym torem, co w przypadku żużlowych stadionów jest raczej ewenementem. Właśnie dlatego organizatorzy mają pewność, że niezależnie od warunków atmosferycznych, zawody zawsze się odbędą. A w turnieju i w tym roku wystartuje wielu znakomitych żużlowców. Między innymi mistrz Europy z poprzedniego sezonu, Emil Sajfutdinow. Nazywany rosyjską torpedą, młody, ale już bardzo doświadczony zawodnik światowego formatu. Rosjanin, jako pierwszy w historii dwa razy z rzędu został mistrzem świata juniorów. W tym roku będzie chciał powtórzyć zeszłoroczny wynik, jednak rywale nie mają zamiaru ułatwiać mu zadania. Kolejnym stałym uczestnikiem

jest 26-letni Duńczyk, Peter Kildemand, którego forma eksplodowała dopiero przed dwoma laty. Miniony sezon był najlepszym w jego dotychczasowej karierze. „Człowiek-Pająk”, jak mówią o nim kibice oraz koledzy z toru, stał się jedną z rewelacji rozgrywek polskiej ligi. W swoim debiucie w cyklu SEC wywalczył srebrny medal, co jest największym sukcesem w jego dotychczasowej karierze. Po wywalczeniu srebra i brązu, z całą pewnością o championat powalczy trzykrotny mistrz świata, niezwykle doświadczony Nicki Pedersen. „Power” to profesjonalista w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawsze musi być perfekcyjnie przygotowany, do ostatnich chwil dogrywa wszystkie szczegóły ze swoimi mechanikami. Po dobrym występie w Speedway Best Pairs Cup, na pewno będzie chciał od zwycięstwa zacząć tegoroczne zmagania w Speedway European Championships. PAP

/ 167 /

13 medali zdobyli podczas Mistrzostw Europy reprezentanci Polski. Ich dorobek to trzy złote, osiem srebrnych i dwa brązowe medale

3 (złoty i dwa srebrne) wywalczył Sebastian Ułamek i dzięki temu jest najbardziej utytułowanym polskim zawodnikiem

KALENDARZ 01.05. 16.05. 16.05. 30.05. 20.06. 11.07. 15.08. 19.09.

1. Runda Kwalifikacyjna 2. Runda Kwalifikacyjna 3. Runda Kwalifikacyjna Turniej Challenge 1. Runda Finałowa 2. Runda Finałowa 3. Runda Finałowa 4. Runda Finałowa

Debreczyn (Węgry) Lamothe-Landerron (Francja) Daugavpils (Łotwa) Lendava (Słowenia) Toruń (Polska) Landshut (Niemcy) Kumla (Szwecja) Ostrów Wielkopolski (Polska)

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

odbędzie się 19 września w Ostrowie Wielkopolskim. Do zawodników, którzy wywalczyli bezpośredni awans do kolejnego cyklu SEC, dołączają kolejni z turnieju Challenge, który odbywa się na kilka tygodni przed inauguracyjną rundą. Jest to gwarancja, że o tytuł mistrza Europy rywalizować będą najlepsi z najlepszych w danym roku. W przeszłości niejednokrotnie bowiem bywało, że zawodnicy, po niezwykle udanym dla siebie sezonie, rok później gubili formę i nie byli już tak skuteczni. W SEC takie przypadki są wykluczone. Każdy turniej finałowy składa się z 22 wyścigów. Po zasadniczej części zawodów – czyli dwudziestu biegach, w których każdy mierzy się z każdym – dwóch najlepszych żużlowców zapewni sobie udział w wielkim finale. Zawodnicy sklasyfikowani na miejscach od trzeciego do szóstego wystartują w wyścigu barażowym, którego stawką będą dwa pozostałe miejsca w finale. Uzyskają je, oczywiście, zwycięzca i drugi z „last chance heat”. Firma One Sport – organizator Speedway European Championships oraz Speedway Best Pairs Cup – w pierwszej edycji, zaprosiła do udziału w rywalizacji Tomasza Golloba, Nicki Pedersena oraz Emila Sajfutdinowa. Pomimo kilkupunktowej przewagi przed ostatnim turniejem w Rzeszowie, złotego medalu nie wywalczył Nicki Pedersen, a genialnie jadący tamtego dnia Martin Vaculik. 18 punktów Słowaka i słabsza dyspozycja Duńczyka spowodowały, że to „Vacul” wywalczył złoto mistrzostw Europy 2013. 2014 rok należał natomiast do Emila Sajfutdinowa. Rosjanin dokończył zatem dzieła, które rozpoczął rok wcześniej. Wówczas po dwóch turniejach miał na swoim koncie dwa zwycięstwa i pewnie zmierzał po złoto. Niestety, przytrafiła mu się groźna kontuzja, która spowodowała zakończenie sezonu w wykonaniu zawodnika z Baszkirii. Złoto mistrzostw Europy 2014 zadedykował swojemu zmarłemu ojcu, a w kolejnym cyklu będzie chciał obronić tytuł i zapisać się po raz kolejny w kartach historii mistrzostw Starego Kontynentu. Do SEC 2015 awans bezpośredni oprócz Sajfutdinowa uzyskali: Peter Kildemand, Nicki Pedersen, Martin Vaculik oraz Janusz Kołodziej. – Chcemy pokazywać tę piękniejszą stronę speedwaya, choć nie zawsze się to udaje. Staramy się z każdych zawodów wyciągnąć tyle, ile się da pod względem widowiskowości. Jesteśmy przekonani, że kilka turniejów, które odbyły się do tej pory, zapadną w pamięć kibicom na długo. Cały czas była mowa o tym, że jeśli ktoś jest w Grand Prix, to jest w elicie najlepszych żużlowców świata. To, co zobaczyliśmy w SEC pokazuje, że jest miejsce na drugą czy nawet trzecią serię, a ścigają się tutaj naprawdę świetni żużlowcy. To jest kwestia doboru kalendarza, wyboru torów, na których rozgrywane są zawody. Speedway jest tak piękną dyscypliną sportu, że trzeba na nią patrzyć długofalowo – mówią przedstawiciele organizatora cyklu, firmy One Sport, Karol Lejman oraz Jan Konikiewicz. Ch


inside time theout game

7 sekretów żużlowych rydwanów

BEZPIECZNIK

TRZYMAJ RAMĘ

Podczas zawodów zawodnik na nadgarstek zakłada sznurek. To tzw. „bezpiecznik”. W momencie upadku lub (np. zablokowaniu gazu) szarpnięcie sznurka powoduje wyciągnięcie „zawleczki” co owocuje odcięciem prądu i zgaszenie silnika. „Bezpiecznik” podpięty jest do układu zapłonowego.

Rama żużlowa nie może być ani za sztywna ani zbyt elastyczna, a materiał z którego jest wykonana, jest największą tajemnicą producenta. W konstrukcji ramy w żużlowej maszynie nie wolno używać elementów tytanowych (oprócz śrub i nakrętek). Szersze zastosowanie tytanu przy budowie pozwoliłoby na mocne zmniejszenie wagi. Przepis mówi jednak, iż motocykl powinien ważyć minimum 77 kilogramów. Poniżej zejść nie można. Dariusz Sajdak uważa, że ten przepis powinien zostać zmieniony. – Zawodnicy nie ważą przecież tyle samo. Każdy ma inną posturę. Powinno być tak, że motocykl waży się razem z żużlowcem. Wtedy szanse byłyby wyrównane. Teraz ci lżejsi mają przewagę. Obecnie koszt profesjonalnej kompletnej ramy (z kierownicą, sprzęgłem itd.) to około 15-18 tysięcy złotych.

TYCH RZECZY NIE SZUKAJ W ŻUŻLOWEJ MASZYNIE Motocykl nie posiada hamulców, bo wbrew pozorom mogłyby… stanowić zagrożenie podczas wyścigu. Prędkość i zmienność sytuacji na torze i tak jest ogromna, a byłaby jeszcze większa, gdyby zawodnicy zaczęli używać hamulców. Motocykl żużlowy nie posiada także skrzyni biegów.

100/80

/ 168 /

Opona nie może być szersza niż 100 mm, a głębokość bieżnika nie może przekroczyć 8 mm. Na powierzchni opony nie mogą się znajdować żadne elementy antypoślizgowe np. kolce, łańcuchy itp. Producent musi umieścić na oponie znaki identyfikacyjne wraz z numerem homologacji FIM. Te obostrzenia nie dotyczą opony przedniej. Tu jedynym wymogiem jest nieprzekroczenie szerokości 80 mm. Tylną oponę wymienia się co 1-2 wyścigi, przednia jest trwalsza.

POŁOŻENIE MA ZNACZENIE

100/100

114 DECYBELI

Na przełomie lat 80. i 90. dokonała się rewolucja w zakresie ułożenia silników w ramie. Przed rokiem 1990 montowany był on w tzw. pozycji „upright”, czyli stał pionowo, później w pozycji „laydown”. Położenie silnika w ramie umożliwiło zwiększenie jego osiągów, a obniżenie środka ciężkości, poprawiło sterowność motocykla.

Według przepisów FIM silnik może mieć maksymalną pojemność 500 cm3, zasilany jest przez jeden gaźnik, paliwo stanowi alkohol metylowy, moc sięga 74 KM, pojemność baku to ok. 1,5-2 litrów, a spalanie… 100 litrów na 100 kilometrów. Koszt podstawowej wersji to ok. 15 tysięcy zł. – Nikt nie korzysta z podstawowej wersji. Silniki i inne części są przerabiane. Koszty rosną. Po tuningu cena silnika dochodzi do 30 tysięcy, a całej maszyny do 50 tysięcy złotych – zdradza Dariusz Sajdak.

Motocykl żużlowy nie należy do najcichszych pojazdów. W ostatnich latach bardzo często zmieniano limit głośności. Aktualnie górną granicą jest 114 decybeli. Stosować można tylko tłumiki z homologacją FIM, nie wolno ich tuningować. Po latach prób homologację otrzymał polski tłumik produkcji Leszka Demskiego. Będzie on mógł być stosowany od tego sezonu.

5 historii z silnikiem w tle, czyli mieliśmy swoje… 5 minut

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

PIERWSZYM POJAZDEM przystosowanym do wyścigów na luźnej nawierzchni był Douglas DT. Sprzedano ok. 1200 egzemplarzy tej maszyny. Douglas DT rządził niepodzielnie, ale krótko. Z powodów rodzinnych nieporozumień w roku 1931 firmę sprzedano. Później reaktywowano ją kilkakrotnie, ale nigdy nie odniosła już takich sukcesów, jak przy modelu DT. W ROKU 1895 W LONDYŃSKIEJ DZIELNICY TOTTENHAM powstała firma J. A. Prestwich Industries, czyli popularny J. A. P. Silniki, motory i… projektory filmowe – to były trzy flagowe produkty.

Z tworzenia motocykli zrezygnowano ze względu na zwiększające się zamówienia zewnętrzne na same silniki. Od lat 30. do początku lat 70. silniki J. A. P. montowane były w większości motocykli żużlowych na świecie. OPIERAJĄC SIĘ NA SILNIKU J. A. P. polscy inżynierowie Tadeusz Fedko i Romuald Iżewski (związani z rzeszowską Wytwórnią Sprzętu Komunikacyjnego) opracowali własną jednostkę napędową. Silnik wkomponowali w ramę angielskiego motocykla Exceior. Premierowego odpalenia dokonał 30 kwietnia 1954 roku Fedko, a kilka tygodni później, w czasie meczu Sparty Wrocław

z Budowlanymi Warszawa, wrocławianin Edward Kupczyński osiągnął na nim najlepszy czas dnia. Silnik od nazwisk konstruktorów przyjął nazwę FIS. Przez kolejną dekadę był królem polskich torów żużlowych. Biało-czerwoni korzystając z tego silnika zdobyli m.in. Drużynowe Mistrzostwo Świata w 1961 r. – Ponoć wpływ na zaprzestanie produkcji silników żużlowych miała… wojna w Korei. WSK produkowała wtedy silniki do samolotów MIG-15, a zapotrzebowanie było tak duże, że wszelkie inne prace zostały zablokowane – opowiada Dariusz Sajdak, doskonały mechanik, współpracujący przez wiele lat z Tonym Rickardssonem i Jasonem Crumpem, aktualnie w teamie Adriana Gały.

ROK 1954 TO NARODZINY motocyklowej potęgi w Czechosłowacji. W niewielkim Divisovie inżynier Jaroslav Simandl skonstruował w warsztacie silnik żużlowy ESO 500. Niebawem zakład znacjonalizowano, a wytwórnię przejęły państwowe zakłady Jawa. W niedługim czasie na rynek wypuszczono silnik Jawa 890, który wyparł panującego dotąd J. A. P. W 1966 roku Nowozelandczyk Barry Briggs wywalczył mistrzostwo świata używając właśnie maszyny z silnikiem Jawa. Rządy czechosłowackiej marki w żużlowym świecie trwały do połowy lat 70. minionego wieku.

Przemiany polityczne lat 90. nie posłużyły zakładom w Divisovie. W 2012 r. ogłoszono ich upadłość. GIUSEPPE MARZOTTO W WIEKU 16 LAT zaczął brać udział w zawodach motocyklowych pod pseudonimem Charlie Brown, gdyż jego rodzice byli przeciwni takim zainteresowaniom. Zasłynął jednak czymś innym – opracował projekt silnika, którego pierwsze egzemplarze wyprodukowano w roku 1979. Sukces przyszedł po 4 latach. Jeżdżący silnikiem GM Niemiec Egon Müller zdobył tytuł mistrza świata. Od tej pory na rynku silników liczyły się tylko GM i Jawa.


3 żużlowe wiadomości w pierwszej chwili pozornie nieprzydatne

TENIS. 245 ĆWICZEŃ

Getty Images

AMERYKANIN BILLY HAMILL trzykrotnie stawał na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata: w 1996 sięgnął po złoto, w 1997 i 2000 po srebrny medal. Pomimo tak spektakularnych sukcesów przed rozpoczęciem cyklu Grand Prix w roku 2003 zrezygnował z rywalizacji z powodu… zbyt niskich premii dla zawodników, które jego zdaniem nie równoważyły ponoszonych kosztów. Obecnie mieszka w Kalifornii i prowadzi akademię żużlową.

PAP

ALKOHOL METYLOWY wlewany do baków żużlowych motorów odkryty został w 1661 przez Roberta Boyle’a. Do 1923 otrzymywany był wyłącznie przez destylację rozkładową drewna. Obecnie otrzymuje się go także syntetycznie, głównie z gazu syntezowego. Poza tym, że napędza żużlowe maszyny, stosowany w farmaceutyce, przemyśle barwników, tworzyw sztucznych, włókien syntetycznych i do produkcji materiałów wybuchowych. Jest bezbarwny, łatwo rozpuszczalny w wodzie, ale przede wszystkim bardzo trujący: 8-10 gramów powoduje ślepotę, 12-20 gramów – śmierć.

Tina Hoskins

TENIS 245 ćwiczeń

TENIS TO GRA NAWYKÓW. BY DOBRZE SERWOWAĆ NA TURNIEJU, MUSISZ PODCZAS TRENINGÓW ZAGRAĆ SERW TYSIĄCE RAZY. DZIEŃ PO DNIU, MIESIĄC PO MIESIĄCU. TYLKO TAK OSIĄGNIESZ DOSKONAŁOŚĆ. ALE JAKIE ĆWICZENIA WYKONYWAĆ? Odpowiedź na to pytanie daje książka „Tenis. 245 ćwiczeń” amerykańskiej instruktorki Tiny Hoskins. Autorka prowadzi tenisowego adepta od podstaw do najbardziej zaawansowanych technik. Poprawne trzymanie rakiety. Ćwiczenia na loby, woleje, serwisy. Grę ofensywną i defensywną. Strategia i taktyka. Trening mentalny. Gra pojedyncza i deblowa. Ćwiczenia wytrzymałościowe i ogólnorozwojowe. Nauka gry w grupie. Zabawy dla dzieci. Każde z ćwiczeń jest szczegółowo opisane: cel, wykonanie, odmiany i porady. Dopełnieniem są rysunki wyjaśniające sekwencję zagrań.

/ 169 /

PAP

STATEK WIKINGÓW czyli hala sportowowidowiskowa w norweskim Hamar widziała wiele: zmagania w czasie zimowych igrzysk olimpijskich, zawody lekkoatletyczne, mecze piłkarskie, ale zasłynęła jako pierwsza i – póki co jedyna – w której pod dachem odbyły się zawody żużlowego Grand Prix. W latach 2002-2004 w Hamar odbyły się trzy rundy Grand Prix Norwegii. W hali tor powstawał w ciągu kilku dni. Park maszyn znajdował się w tunelach pod trybunami. Wszystko było pięknie poza hałasem, który nie rozchodził się na zewnątrz oraz pyłem, który był zmorą dla kibiców. I to przesądziło o rezygnacji z wyścigów pod dachem w ramach Grand Prix.

„RUNNING. AUTOBIOGRAFIA MISTRZA SNOOKERA”

Getty Images

ŻUŻEL MA WIELE ODMIAN. POZA KLASYCZNĄ (ZNANĄ POWSZECHNIE W POLSCE) ZAWODNICY ŚCIGAJĄ SIĘ NA TORACH TRAWIASTYCH, DŁUGICH I LODOWYCH

UZALEŻNIENIE OD ALKOHOLU I NARKOTYKÓW. OJCIEC SKAZANY ZA ZABÓJSTWO. BOLESNE ROZSTANIE Z KOBIETĄ ŻYCIA POZNANĄ NA SPOTKANIU ANONIMOWYCH NARKOMANÓW... BIEGANIE, KTÓRE OKAZAŁO SIĘ UCIECZKĄ I SZANSĄ NA LEPSZE JUTRO. Szczera spowiedź Ronnie’ego O'Sullivana, najlepszego snookerzysty w historii. Książka o smutkach, ale też radościach życia – dzieciach, sportowych sukcesach, wypuszczeniu ojca z więzienia i psychiatrze Steve’ie Petersie, który pomógł wyjść na prostą. Opowieść człowieka, który zrozumiał, że kiedy dzieje się źle, potrzebne jest coś, co nada życiu sens.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Można i na lodzie czyli o Szwedzie, który Rosjan się nie bał

Tę ostatnią odmianę – jak żadną inną – zdominowali zawodnicy z Rosji, a wcześniej Wspólnoty Niepodległych Państw i Związku Radzieckiego. Na 147 medali rozdanych w historii podczas bojów o tytuł mistrza świata na ich szyjach zawisły aż 42 złote, 38 srebrnych i 34 brązowe medale. Ostatnim, który przełamał hegemonię Rosjan był w roku 2002 Szwed Per-Olof Serenius – w zimowej odmianie speedwaya postać wyjątkowa nie tylko z tego powodu. Jego kariera zdawała się nie mieć końca. Szwed jeszcze tej zimy ścigał się w zawodach, choć ma już 67 lat! Prawdopodobnie był to jego ostatni sezon… Nie może więc dziwić fakt, że w 2008 roku nakręcono o nim pełnometrażowy film dokumentalny „Icy Riders”, pokazujący legendarną postać. Film warto zobaczyć chociażby dla scen przygotowywania się do zawodów na Syberii, gdzie zakochane w Sereniusie Rosjanki specjalnie chodzą do fryzjera i zamawiają stroje u krawców. – W Rosji wyścigi na lodzie wywołują prawdziwe szaleństwo, a ja faktycznie jestem popularny – przyznaje Szwed. Serce Sereniusa jest jednak zajęte, choć na przyjęcie przez swoją wybrankę oświadczyn czekał… 40 lat, od 1970 roku! Para wzięła ślub dopiero w 2010 roku. Szwed to najwyraźniej typ cierpliwego długodystansowca. Kilka lat temu wraz z inną motorową legendą, byłym pięciokrotnym mistrzem świata na żużlu, Ove Fundinem, przejechał 17 tysięcy kilometrów z Korei Południowej do Szwecji.


/ 170 /

extra time

Janusz Rudnicki

Raz węgiel CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

i dwa razy żużel


woÊç, wychodził na dach i dochodziło do jedynej wymiany zdaƒ mi´dzy nim, a jego ˝onà, on kr´cił antenà i krzyczał w dół, a teraz?! A ona wychylała si´ z okna i krzyczała do góry, gorzej! Albo, lepiej! I któregoÊ dnia straciła cierpliwoÊç i opuÊciła go, tak nagle, jakby mu z tego okna wzi´ła i wypadła, i sàsiad od tej pory siedział przed telewizorem i przeklinał swój los i swoje ˝ycie, które stało si´ jak czarny Ênieg, bo jak ˝yjàc samemu sprawdziç z góry, czy na dole „lepiej” czy „gorzej”. Lata 80., PRL jest. I mały fiat jest, który toczy si´ drogà w kierunku Zielonej Góry. W nim osoby w liczbie trzy, ja, ona i ono, czytaj mà˝, ˝ona i dziecko. W Zielonej Górze nocleg, ostatni w kraju, potem do Niemiec, kierunek Brunszwik. Nie, nie dlatego, ˝e stan wojenny, on nie był a˝ tak wojenny, szczerbaty, bardziej kłapał dziàsłami ni˝ gryzł. I nawet nie dlatego, ˝e doÊç miałem rzàdów ludu. Bo to był w wi´kszoÊci lud i to rzeczywiÊcie byli jego przedstawiciele. Jedyne, co wymyÊlili, to ˝eby trawy nie deptaç. Jakby ludzie dla niej byli, nie ona dla nich. Nigdy wi´cej rzàdów ludu. Lud ma mieç prac´, ma iÊç do pracy, a z pracy do domu. OczywiÊcie, lud mo˝e skoczyç sobie po drodze na piwo, karuzel´ lub mecz, na grzyby lub do operetki. A raz na jakiÊ czas na wybory, ale tam mu si´, leniowi Êmierdzàcemu nie zawsze chce. Ale pod ˝adnym pozorem lud nie mo˝e ju˝ sobie skoczyç do rzàdu. Wyjechałem dlatego, ˝e mieszkałem na prowincji, i ju˝ nie chciałem mieszkaç na prowincji. Âwiata chciałem, metropolii, mórz i oceanów. Europejskich stolic, gmachów i drapaczy chmur, a nie bloków mieszkalnych z praniem na zewnàtrz, jednej głównej ulicy, dwóch kin i miejskiego domu kultury z sekcjami. Modelarskà, plastycznà, fotograficznà i sekcjà zwłok. Syn miał pi´ç lat, chciałem pokazaç mu coÊ, co wryłoby si´ mu w pami´ç, zostało, kojarzyło z krajem, ale co? Centrum Zielonej Góry było wtedy jak centrum ka˝dego du˝ego miasta w Polsce, czarna, ponura dziura mi´dzy dwoma poÊladkami o nazwie bida i n´dza. PrzenocowaliÊmy w hotelu, którego nie pami´tam, ale pami´tam ten plakat koło recepcji, zawody na Stadionie ˚u˝lowym, w ten właÊnie dzieƒ. Mo˝e to? Mo˝e zostanie mu ten balet kierowcy z motorem, prawie rozstajàcy si´ z sobà na ka˝dym zakr´cie? Stan´liÊmy na zakr´cie, gdzie nie było ludzi i stał si´ klasyk. Syn ˝u˝lem nie dostał, był za mały, dostałem ja i dostała ˝ona, w twarz, wsz´dzie. WyglàdaliÊmy jak dwa kopce. Lub dwa krety, które wychyliły si´ z nory, ˝eby zaczerpnàç powietrza. Lub dwa produkty odpadowe procesów hutniczych. Wydarzenie to nie tylko wryło si´ w pami´ç, czarne piegi zostały nam do dzisiaj. A synowi trauma, do tej pory Polska kojarzy mu si´ z wyciem, hukiem silników i smrodem metanolu i stosunek ma do niej jak do obci´tych paznokci, niby to jego, ale jakoÊ ju˝ nie. I takie to było nasze po˝egnanie z ojczyznà.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

L

ata 50. Ja jestem dzieckiem w´gla. Ja bym si´ nigdy nie urodził, gdyby nie on. Czarne mam po nim oczy, czarne serce i czarnà dzisiaj przyszłoÊç. Moje dzieci odziedziczyły po mnie atomy i wyglàdajà jak w´glowodany. Ja jestem dzieckiem w´gla, bo jestem dzieckiem czarnej miłoÊci, która zacz´ła si´ tak: mój ojciec, ˝ołnierz, stał na warcie przy bramie, a matka moja kradła. W´giel, z koszar. Bo zimno w zimie było, bo bieda z n´dzà była, bo paliç w piecach czym nie było i w domach ludzie grzali si´, puszczajàc par´ z ust. I ojciec mój, ˝ołnierz, któregoÊ dnia, kiedy skoƒczył wart´, zawołał jà. Panienko, krzyknàł z jednej strony ˝elaznej bramy, panienko, mo˝na panienk´ prosiç na chwil´? I mama moja podeszła z drugiej strony płotu, a on powiedział, poznajmy si´, tak cz´sto ci´ widz´, jestem Tadeusz, a ona, trzymajàc r´ce z tyłu, powiedziała nieÊmiało, Wiesława. I ojciec wyciàgnàł r´k´ mi´dzy szparami, a mam nie, mama swoje obie trzymała z tyłu, i tak stali przez chwil´, a był ju˝ wieczór i Ênieg padał jak oszalały i wszystko było białe w Êwietle jednej tylko przy koszarach latarni, wszystko oprócz dłoni mamy, były czarne, od w´gla i mama si´ wstydziła, bała, ˝e kiedy r´k´ wyciàgnie, ojciec zobaczy, ˝e kradnie w´giel i z r´kami w tyle cofaç si´ zacz´ła. A ojciec czuł si´ jak làd, który opuszcza łódê, a mama czuła si´ jak łódê, która opuszcza làd i kiedy na drugi dzieƒ zobaczyli si´ znowu i mama r´k´ podała, i kiedy on zapytała, dlaczego wczoraj nie, a ona mu powiedziała, to od razu zapłonàł do niej miłoÊcià goràcà jak piec i na pierwszà ich randk´ przyszedł z wiadrem w´gla, czym jà rozbroił tak, ˝e wkrótce si´ urodziłem, a oni ˝yli krótko i nieszcz´Êliwie. Lata 60. Podwórka mi´dzy blokami jak wielkie, otwarte Êwietlice. To słowo prosi si´ o rym, wi´c niech go ma, ławice. Ławice dzieci, ale jeÊli ryby głosu nie majà, to one, dzieci, tak. Wrzask, pisk, płacz, Êmiechy, krzyki, a jak samolot, to zgodny chór: panie pilocie, dziura w samolocie! I z okien, kiedy wieczór, rodzice. Plejada imion, jakaÊ Iwon-ka, Bo-guÊ jakiÊ lub Ja-nu-szek, wszyscy oni do do-mu! I tak, i imiona te, co z okien wylatywały, wpadały na siebie w powietrzu, zderzały si´ ze sobà czołowo i dochodziło do stłuczek, na ziemi´ padały pojedyncze sylaby i nie wiadomo było, kto kogo woła, ale to i tak nie miało znaczenia, kto kogo, odkrzykiwaliÊmy na pami´ç, wszyscy to samo, za-raz, lub jesz-cze nie! ˚yliÊmy wszyscy jak w pasiece, ka˝dy blok to ul. Do tej kakofonii dochodził jeszcze krzyk Jana Ciszewskiego „Polska, Polska!”, kiedy był mecz. A któregoÊ dnia, nagle, podwórko dostało nowà Êcie˝k´ dêwi´kowà, ryk wyjàcych silników. Do bloku wprowadził si´ nowy sàsiad i tylko on oglàdał coÊ, czego wtedy, w telewizorze Neptun prawie nie było widaç. Anteny były liche, obraz miał Ênieg, ten pasował do zawodów narciarskich, ale nie do czarnego sportu. Nowy sàsiad tracił cierpli-

/ 171 /

felieton



Champion

W DOBRYM TOWARZYSTWIE Skandia Maraton Lang Team / Volvo Triathlon Series / Velo Toruń Road Bike Race / Kongres Psychologii Sportu

/ 173 /

Volvo Triathlon Series

Tour de Pologne Challenge Trentino będzie prawdziwym wyzwaniem, bowiem na trasie znajdują się trzy bardzo ciężkie podjazdy – pod Passo Pampeago, Costalunga i wreszcie finałowa wspinaczka na Passo Pordoi, czyli na wysokość 2239 m n.p.m. s. 177

Joanna Żurowska Potraktowaliśmy tę propozycję jako uznanie dla naszego sportowego wyniku, a także docenienie zdolności organizacyjnych i możliwość przeprowadzenia zawodów w nowoczesnej Azoty Arenie. Czujemy ogromną satysfakcję

s. 186

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Czy jesteśmy gotowi na spotkanie z obcymi istotami? Czy mają one w naszym świecie takie same prawa, jak my sami? s. 184



25 KWIETNIA – 3 PAŹDZIERNIKA 2015

Skandia Maraton Lang Team

/ 175 /

PAP

Wystarczy kask i rower – Z badaƒ wynika, ˝e jazda na rowerze jest najcz´stszym sposobem aktywnego wypoczynku Polaków. Co roku obserwujemy prawdziwych pasjonatów, którzy niestrudzenie walczà na trasach Skandia Maraton Lang Team. Pokonujà własne słaboÊci, mierzà si´ z własnymi marzeniami i dajà przykład innym – mówi Dyrektor Generalny Skandia Maraton Lang Team Czesław Lang. Skandia Maraton Lang Team to kolarska przygoda dla wszystkich. Wystartowaç mo˝e ka˝dy, niezale˝nie od umiej´tnoÊci – wystarczy mieç kask i rower. Dla najmłodszych przygotowany jest przyjazny dystans Parada Rodzinna, a dla najwytrwalszych niemal stukilometrowe Grand Fondo, na którym mogà równie˝ startowaç kolarze z licencjami. – Przygotowujàc si´ do pierwszej edycji Skandia Maraton Lang Team, przeszło

dziewi´ç lat temu, chcieliÊmy stworzyç wyjàtkowà imprez´ na mapie wydarzeƒ sportowych w Polsce, która b´dzie wyra˝aç to, co w sporcie jest najwa˝niejsze – współprac´ i aktywnoÊç. W mojej ocenie, ka˝da kolejna edycja SMLT utwierdza nas w przekonaniu, ˝e podà˝amy we właÊciwym kierunku – mówi Paweł Ziemba, prezes Skandia ˚ycie. Skandia Maraton Lang Team odwiedzi w tym sezonie siedem miejscowoÊci. Rozpoczniemy 25 kwietnia w Warszawie, gdzie trasa prowadzi z Wilanowa na południe wzdłu˝ Wisły, a˝ za Konstancin-Jeziorn´. W maju b´dziemy zwiedzaç południowà Polsk´ – 16 maja przepi´kny Kraków z miasteczkiem zawodów na Błoniach, a 30 maja malownicze Podkarpacie podczas edycji w Rzeszowie. Maraton w Gdaƒsku (13 czerwca) b´dzie jednoczeÊnie jednà z edycji Pucharu Polski. 4 lipca zawitamy

do Krokowej, gdzie odbywa si´ najbardziej słoneczna edycja – nad Morzem Bałtyckim i Jeziorem ˚arnowieckim. 19 wrzeÊnia wracamy do rywalizacji na wspaniałej trasie przy jeziorach Pogoria w Dàbrowie Górniczej, a finałowa edycja odb´dzie si´ 3 paêdziernika w Kwidzynie ze startem i metà przy zabytkowej katedrze. Kwidzyƒska edycja b´dzie równie˝ eliminacjà Pucharu Polski. Bardzo wa˝nym elementem Skandia Maraton Lang Team jest akcja społeczna Pozytywne Obroty, która ju˝ w 2014 roku cieszyła si´ ogromnym zainteresowaniem. W tym roku b´dzie kontynuowana, a jej nacisk zostanie poło˝ony na bezpieczeƒstwo rowerzystów. Szczegóły dotyczàce akcji znajdujà si´ na stronie www.pozytywneobroty.pl, natomiast informacje dotyczàce rywalizacji rowerowej oraz zapisów znajdziecie na www.skandiamaraton.pl.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

SKANDIA MARATON LANG TEAM TO OBECNIE JEDEN Z NAJPOPULARNIEJSZYCH CYKLI MARATONÓW ROWEROWYCH W POLSCE


12 KWIETNIA – 30 SIERPNIA 2015

/ 176 /

Tauron Lang Team Race

W wielkim peletonie

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

LANG TEAM. POMYSŁ POJAWIŁ SIĘ PO HISTORYCZNYCH SUKCESACH POLSKICH KOLARZY W 2014 ROKU, KTÓRE W ZNACZNYM STOPNIU PRZYCZYNIŁY SIĘ DO WZROSTU POPULARNOŚCI KOLARSTWA W NASZYM KRAJU

– Widzimy, ˝e coraz wi´cej osób jeêdzi na rowerze, tak˝e szosowym. To właÊnie dla nich jest Tauron Lang Team Race, zawody, które majà propagowaç kolarstwo poprzez umo˝liwienie jak najwi´kszej liczbie ch´tnych rywalizacji w profesjonalnych warunkach – mówi Dyrektor Generalny Tauron Lang Team Race Czesław Lang. WyÊcigi stanowià tak˝e doskonałà okazj´ do promocji najpi´kniejszych regionów naszego kraju. Starannie dobrane lokalizacje, ciekawe trasy i malownicze krajobrazy – to wszystko przyczynia si´ do budowania relacji z lokalnymi społecznoÊciami, a tak˝e z całym kolarskim Êrodowiskiem. W tym sezonie zaplanowanych zostało pi´ç edycji Tauron Lang Team Race. Inauguracyjne zawody odbyły si´ 12 kwietnia podczas otwarcia sezonu w Sobótce na słynnej rundzie

wokół Âl´˝y. To tradycyjnie ju˝ wielkie Êwi´to kolarstwa, które przyciàga zarówno zawodowców, jak i amatorów, którzy mieli mo˝liwoÊç rywalizacji na słynnej trasie wokół Âl´˝y. 31 maja odwiedzimy południowo-wschodnià Polsk´ podczas edycji Rzeszów-Podkarpacie. 14 czerwca zapraszamy do miasta wolnoÊci, czyli Gdaƒska, a 5 lipca do Krokowej – malowniczej miejscowoÊci na Kaszubach. W tym regionie zakoƒczymy tak˝e sezon podczas finałowej edycji w Bytowie, 30 sierpnia. – Cieszymy si´, ˝e poszczególne edycje cyklu odb´dà si´ w ró˝nych cz´Êciach naszego kraju. Dzi´ki temu – mamy nadziej´ – uda si´ zach´ciç do startu jak najwi´cej kolarzy amatorów. MasowoÊç powinna byç najwi´kszym atutem tej imprezy – przekonuje Paweł Gniadek, dyrektor Departamentu Komunikacji rynkowej i PR Tauron Polska Energia.

Podczas ka˝dej edycji uczestnicy majà do wyboru dwa dystanse: MINI (40-80 km) przeznaczony jest dla osób w wieku od 16 lat, natomiast na MAXI (80-120 km) mogà startowaç kolarze pełnoletni. Rywalizacja toczy si´ w pi´ciu kategoriach wiekowych wÊród m´˝czyzn oraz czterech wÊród kobiet. Najlepsi zawodnicy otrzymajà nagrody finansowe. Obejmà czołowà trójk´ we wszystkich kategoriach wiekowych. Dla przykładu zwyci´zca ka˝dej edycji na dystansie MINI otrzyma 350 złotych, a na dystansie MAXI 500 złotych. Natomiast zwyci´zca klasyfikacji generalnej na dystansie MINI otrzyma 400 złotych, a na dystansie MAXI 550 złotych. Wszystkie szczegóły dotyczàce nagród oraz zapisów znajdujà si´ na stronie www.tauronlangteamrace.pl


6 CZERWCA 2015

Tour De Pologne Challenge Trentino

Szosą ponad chmury

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Wszyscy uczestnicy b´dà mogli prze˝yç te same emocje, które były udziałem kolarzy zawodowych podczas startu 70. Tour de Pologne. W 2013 roku jubileuszowa edycja naszego narodowego wyÊcigu odbywała si´ pod hasłem „Z ziemi włoskiej do Polski” szlakami Jana Pawła II i rozpocz´ła si´ od dwóch etapów w Dolomitach. W tym roku kolarze amatorzy, turyÊci i miłoÊnicy rowerów b´dà mogli przemierzyç liczàcà 75 kilometrów tras´ z Cavalese do Passo Pordoi. Jest ona odwzorowaniem koƒcówki drugiego etapu Tour de Pologne z 2013 roku. Na szczycie Pordoi triumfował wówczas Christophe Riblon, a ˝ółtà koszulk´ lidera zdobył Rafał Majka. Tour de Pologne Challenge Trentino b´dzie prawdziwym wyzwaniem dla uczestników, bowiem na trasie znajdujà si´ trzy bardzo ci´˝kie podjazdy – pod Passo Pampeago, Costalunga i wreszcie finałowa wspinaczka na Passo Pordoi, czyli na wysokoÊç 2239 metrów nad poziomem morza. Wypraw´ w Dolomity mo˝na zaplanowaç na kilka dni, tak aby wziàç udział we wspólnych treningach z Czesławem Langiem, spotkaç kolarskie sławy sprzed lat, jak choçby Francesco Mosera, mistrza Êwiata z 1977 roku. Tu˝ po wyÊcigu na mecie odb´dzie si´ Pasta Party, a nieco póêniej zostanie odsłoni´ta tablica upami´tniajàca dzieƒ, w którym polski narodowy wyÊcig wpisał si´ w krajobraz Dolomitów. Tour de Pologne w Dolomitach był spełnieniem marzeƒ. Tour de Pologne Challenge Trentino przywraca pami´ç o tamtych wydarzeniach i pozwala je prze˝yç na nowo – mówi Czesław Lang, Dyrektor Generalny Tour de Pologne. – W Polsce popularnoÊç jazdy na rowerze stale roÊnie, a Dolomity to Êwiàtynia kolarstwa. Wielu Polaków odkryło ju˝ ten region, przyje˝d˝ajàc zimà na narty. Do wyÊcigu mo˝na si´ zapisaç dzieƒ przed wyÊcigiem w Biurze Zawodów w Cavalese lub ju˝ teraz przez internet – na stronie www.tourdepologne.pl.

/ 177 /

TOUR DE POLOGNE CHALLENGE TRENTINO TO WYJĄTKOWY WYŚCIG SZOSOWY DLA AMATORÓW, KTÓRY ODBĘDZIE SIĘ 6 CZERWCA W PRZEPIĘKNEJ SCENERII WŁOSKICH DOLOMITÓW


LATO 2015

Volvo Triathlon Series

/ 178 /

zdjęcia: Volvo Triathlon Series

Gotowi na start!

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

KOLEJNY ROK Z RZĘDU VOLVO TRIATHLON SERIES BĘDZIE MOCNYM PUNKTEM NA POLSKIEJ SCENIE TRIATHLONOWEJ

W 2015 roku zawodnicy, którzy wybiorà ten cykl, b´dà mogli si´ sprawdziç na trasach znanych z ubiegłego roku. Brodnica, Niepor´t k/Warszawy, Chodzie˝ i Mràgowo serdecznie zapraszajà i stawiajà na t´ dyscyplin´ sportu, która w naszym kraju zaczyna byç naprawd´ bardzo popularna. Organizatorzy Volvo Triathlon Series zapewniajà, ˝e tak jak w latach ubiegłych, b´dzie mo˝na si´ spodziewaç imprez na najwy˝szym poziomie oraz podobnych jak w ubiegłym roku atrakcji. Partnerem cyklu kolejny rok z rz´du b´dzie Volvo czyli samochód kojarzony przede wszystkim z bezpieczeƒstwem. Przy organizacji imprez triathlonowych bezpieczeƒstwo to dla organizatorów równie˝ podstawowa zasada. Dlatego te˝ wszystko jest dopinane na przysłowiowy ostatni guzik, tak by podczas zawodów nikomu niczego nie zabrakło. A jednym z najwa˝niejszych elementów zawodów triathlonowych jest „bezpieczeƒstwo

energetyczne”, o które dbaç b´dzie w tym sezonie marka Squezzy. Wyposa˝y ona wszystkie punkty od˝ywcze w szereg suplementów, w tym napoje izotoniczne, batony i ˝ele energetyczne. Standardem obowiàzujàcym podczas Volvo Triathlon Series był i b´dzie serwis DT Swiss – DT4You. Tak˝e w tym sezonie awaria koła czy defekt podczas jazdy kolarskiej nie b´dzie oznaczała zakoƒczenia zawodów – ka˝dy startujàcy b´dzie mógł bezpłatnie skorzystaç z punktów technicznych rozstawionych na trasie zawodów. Kolejnà „powtórkà” b´dzie równie˝ współpraca z firmà Specialized. Znana na Êwiecie, rozpoznawalna tak˝e coraz bardziej w Polsce – dzi´ki osiàgni´ciom polskich sportowców – Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki – marka tak˝e b´dzie „wspierała” w tym sezonie triathlonistów. Na imprezach zafunkcjonuje bowiem „Specialized Test Center”, w którym zawodnicy b´dà mogli wypo˝yczyç na zawody rowery.

W tym roku ponownie postawiono na współprac´ z najlepszymi polskimi zawodnikami, którzy działajà pod nazwà – Triathlon Series Team. To ekipa – Marcin Konieczny, Wojciech Łachut, Ola Sosnowska, Jakub Dec, Emil Wydarty, Marcin Waniewski, Marcin Lipowski, Piotr Szrajner i Krzysztof Dietrich – która oprócz startu w triathlonach na identycznych zasadach jak inni, stanowi chodzàcà „encyklopedi´ Triathlonu” słu˝àcà zainteresowanym wiedzà, wsparciem merytorycznym i doÊwiadczeniem startowym. JeÊli w jakiejÊ chwili potrzebowaç b´dziecie wsparcia, wypatrujcie charakterystycznych czerwono – czarnych strojów z logo „TTT”. JeÊli wi´c jesteÊ jednym z wielu miłoÊników triathlonu, niewa˝ne czy jako uczestnik czy kibic, musisz wpisaç do kalendarza Volvo Triathlon Series! Organizatorzy sà przygotowani na przyj´cie w najlepszy mo˝liwy sposób zawodników z całej Polski i Europy!


/ 179 /

VOLVO TRIATHLON SERIES 2015

20-21.06.2015 Brodnica – szybkie i malownicze trasy Pojezierza Brodnickiego 12.07.2015 Nieporęt k/Warszawy – środek wakacji, największy akwen wodny w okolicach stolicy i... być może nowa trasa rowerowa

30.08.2015 Mrągowo – klasyk VTS, finał w wyśmienitych okolicznościach przyrody z mega pozytywnym nastawieniem i wsparciem lokalnej społeczności.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

16.08.2015 Chodzież – miasto z wielkimi tradycjami triathlonowymi, wzorcowa impreza pod każdym względem


Z DOSTAWĄ DO DOMU

2 (6) / 2015

magazyn świata sportu

TOMASZ GOLLOB | EWA PAJOR | WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI

nr 2(6) (kwiecieƒ – czerwiec 2015) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

WYWIADY:

REAL MADRYT

KLĄTWA W LIDZE MISTRZÓW

KRÓLOWIE FUTBOLU

magazyn Êwiata sportu

I BEZRADNY DŻIN TA WALKA ZMIENIŁA OBLICZE BOKSU

TO NIE TWOJA WINA RAY indeks: 400440

ISSN 2353-186X

PIŁKARSKIE PUCHARY POD LUPĄ

RAPORT

12 RUND STULECIA

02 >

ZOBACZ LEGENDARNY GLEASON’S

GYM W NOWYM JORKU

PACQUIAO kontra MAYWEATHER 9 772353 186007

PRENUMERATA

40 złotych 4 wydania + 5 wydanie gratis! Wpłaty za prenumeratę prosimy kierować, podając w tytule przelewu adres do wysyłki. Sport and more spółka z o.o. ul. Kamienna 21 lok. 316 | 31-403 Kraków Alior Bank

51 2490 0005 0000 4530 8412 6003

prenumerata@champion.media.pl | tel. +48 666 549 988


17 MAJA 2015

A D V E R T O R I A L

Velo Toruń Road Bike Race Łukasz Szrubkowski

KASK POC model: OCTAL cena: 1000 zł Lekki kask Octal to kolejny krok w dążeniu do zwiększania bezpieczeństwa kolarzy szosowych. Cechuje się dużą wygodą, niską wagą, a przede wszystkim optymalną wentylacją. Przy opracowywaniu POC zastosował bowiem innowacyjne podejście do wentylacji. W miejsce licznych niewielkich otworów, zastosowano ich mniej, za to większych. Dzięki specjalnie zaprojektowanej wkładce, kask przepuszcza także więcej powietrza do wnętrza. Patent Park Eye został opracowany wspólnie z Garmin-sharp Pro Cycling Team, który wyjaśnił, że jedną z najtrudniejszych części Giro d'Italia są mroczne tunele. Wjeżdżając do nich podczas wyścigów w słoneczny dzień, różnica w świetle sprawia, że niezwykle trudno dostrzec nawierzchnię. Zawodnicy dzięki zastosowaniu systemu EYE PARK mogą zrobić to szybko jednym palcem. EYE PARK pozwala na podniesienie okularów w górę na tyle, aby widzieć drogę.

Toruƒ to miasto, które od wielu lat kultywuje najlepsze tradycje sportowe. Miasto, które te˝ bardzo mocno funkcjonuje w ÊwiadomoÊci rowerzystów całej Polski. Na stałe ugruntowało swojà pozycj´, tzw. „inkubatora” inicjatyw kolarskich z nowatorskim przedsi´wzi´ciem, Copernicus – Akademià Kolarskà Michała Kwiatkowskiego. Mistrz Êwiata aktywnie wspiera młodych adeptów, tym samym promuje swój niestandardowy pomysł, powielany ju˝ nawet przez innych asów kolarskiego peletonu. Tym razem Michał Kwiatkowski zaanga˝ował si´ jednak w zupełnie nowy projekt. Škoda Velo Toruƒ to nowo powstajàca, prawdopodobnie najwi´ksza w naszym kraju masowa impreza kolarska rozgrywana w formie klasycznego wyÊcigu szosowego. Trzy dystanse dedykowane sà dla rowerzystów i kolarzy, w ró˝nym wieku i na ró˝nym poziomie zaawansowania. WyÊcigi zostały tak obmyÊlane, by ka˝dy miłoÊnik dwóch kółek znalazł coÊ dla siebie. Organizatorzy przygotowujà bowiem trasy o długoÊci 40, 70 i 120 kilometrów. A, by dobrze poznaç to, z czym przyjdzie si´ mierzyç, do Torunia trzeba przyjechaç ju˝ 16 maja, w sobot´ odb´dzie si´ bowiem rekonesans trasy. Velo Toruƒ to z jednej strony impreza dla kolarzy pasjonatów, jednak˝e forma przeprowadzenia oraz udział gwiazd Êwiatowego formatu dajà wszystkim uczestnikom gwarancj´ prze˝ycia niezwykłego sportowego wydarzenia i mo˝liwoÊç dokładnego wyobra˝enia sobie, jak wyglàdajà najwi´ksze kolarskie wyÊcigi

Êwiata. Organizatorzy dà˝àc do realizacji hasła „BE A PRO FOR A DAY” postanowili przygotowaç wyÊcig na zamkni´tych dla ruchu drogach publicznych, a tak˝e zorganizowaç na ulicach Torunia specjalnà lotnà premi´. Trasa ka˝dego z dystansów została zaprojektowana z udziałem kolarzy zrzeszonych i szkolàcych si´ w Akademii Copernicus. Tu przemyÊlana jest ka˝da cz´Êç trasy. Bardzo dobra nawierzchnia, pi´kne widoki i tereny, po których jeêdzi Michał Kwiatkowski trenujàc, gdy jest w Polsce – to główne atuty, których mogà doÊwiadczyç wszyscy uczestnicy imprezy. Przede wszystkim jednak b´dzie to jedyny wyÊcig w kalendarzu aktualnego mistrza Êwiata, w którym b´dzie rywalizował z kolarzami amatorami. JeÊli wi´c chcesz spróbowaç kolarstwa u boku prawdziwego championa – nie mo˝e Ci´ zabraknàç 17 maja w Toruniu! Dodatkowo pobyt w tym mieÊcie to tak˝e okazja do innych wra˝eƒ ni˝ tylko sportowe. Równie atrakcyjne mo˝e byç zwiedzanie, gdy˝ Toruƒ to jedno z najstarszych i najpi´kniejszych miast Polski, a w 1997 roku starówka miasta została wpisana na List´ Âwiatowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Zapisy na „Velo Toruƒ” trwały od 30 marca, limit uczestników to 3000 osób. Udział w imprezie zapowiedzieli amatorzy z całej Europy, ponadto obok Michała Kwiatkowskie pojadà inni zawodowi kolarze, a tak˝e ludzie Êwiata kultury i sportu. SZCZEGÓŁY NA www.veloTorun.com

Oddychająca koszulka POC AVIP Printed Light Jersey jest przeznaczona na najgorętsze dni na szosie. Wykonana z tkaniny 3D, która skutecznie odprowadza wilgoć z dala od skóry, a w połączeniu z suwakiem na całej długości z przodu, umożliwia maksymalną regulacji temperatury. Wstawki z siatki pod pachami zapewniają pełną swobodę ruchu i dodatkowej wentylacji.

/ 181 /

MISTRZ ŚWIATA MICHAŁ KWIATKOWSKI 17 MAJA ZAPRASZA NA WIELKIE KOLARSKIE ŚWIĘTO. W MIEŚCIE KOPERNIKA ODBĘDZIE SIĘ WÓWCZAS PIERWSZA EDYCJA „VELO TORUŃ ROAD BIKE RACE”

model: Printed-LightJersey-Multicolor cena: 590 zł

SPODNIE PEAK PERFORMANCE model: Boa tights

KURTKA PEAK PERFORMANCE model: Focal Jacket Cena zestawu: 1160 zł Walory estetyczne, niesamowite właściwości techniczne, kompresja oraz fantastyczne dopasowanie to tylko podstawa spodni Boa Tights. Płaskie szwy i elastyczny ściągacz w pasie plus zamki z tyłu nogawek nadają dużą praktyczność. Boczne kieszenie oraz kieszeń z refleksyjnym nadrukiem podnoszą funkcjonalne aspekty odzieży biegowej Peak Performance. Do tego praktyczna, wodoodporna, oddychająca i wiatroszczelna kurtka, świetnie sprawdzająca się podczas biegania w terenie, na plaży czy w mieście.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Wyścig z „Kwiatkiem”

KOSZULKA POC AVIP


ZIMA 2014/2015

/ 182 /

Tauron Bachleda Ski

Śnieg w kolorze magenta

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

5 LAT PROJEKTU TAURON BACHLEDA SKI TO PONAD 150 IMPREZ, W KTÓRYCH UDZIAŁ WZIĘŁO KILKANAŚCIE TYSIĘCY NARCIARZY

Wyjàtkowy pod wzgl´dem skali i zało˝eƒ projekt w Êwiecie polskiego sportu realizowany jest od 2010 roku. W jego ramach konsekwentnie prowadzone sà działania, których celem jest wychowanie nowego pokolenia młodych sportowców, ale i zach´cenie milionów Polaków do ruszenia na stoki. WÊród uczestników znaleêli si´ nie tylko młodzi zawodnicy trenujàcy w klubach, ale tak˝e studenci, instruktorzy, czy wreszcie amatorzy narciarstwa w ka˝dym wieku. Bioràcy udział w rywalizacji – jako nauczyciele, instruktorzy, czy wreszcie rodzice

i dziadkowie przyszłych mistrzów – przyczyniajà si´ do promocji narciarstwa wÊród młodzie˝y, zaszczepiajàc swoim podopiecznym miłoÊç do sportu i przekazujà im pozytywne wzorce. Samo szkolenie to proces długofalowy, wymagajàcy cierpliwoÊci i przemyÊlanej strategii. Droga od utalentowanego trzynasto, czternastoletniego juniora, do zawodnika mogàcego nawiàzaç rywalizacj´ na poziomie Pucharu Âwiata, czy Pucharu Europy to okres minimum oÊmiu, dziesi´ciu lat. Pierwsi podopieczni projektu, tacy jak Kata-

rzyna Wàsek, Daria Krajewska, czy Szymon B´benek majà za sobà ju˝ kilka lat pracy i odnoszà pierwsze sukcesy, jednak droga do rywalizacji na najwy˝szym poziomie jest jeszcze bardzo długa. Dlatego właÊnie, poza zapewnieniem im profesjonalnej opieki trenerskiej, wa˝ne jest budowanie w nich poczucia presti˝u zwiàzanego z sukcesami odnoszonymi na stokach i rozwojem kariery sportowej. Cz´Êciowo rol´ t´ wypełnia wsparcie udzielane najlepszym obecnie polskim narciarzom – Karolinie Riemen-˚erebeckiej i Maçkowi Bydliƒskiemu, reprezen-


/ 183 /

Ważnym elementem programu TAURON Bachleda Ski są kroniki filmowe, przygotowywane we współpracy z TVP 1, a także projekt TAURON Bachleda Ski TV. Te pierwsze pozwoliły na dotarcie do milionów widzów w całym kraju z najświeższymi informacjami z polskich stoków. Z kolei obecna na platformach YouTube.com i Vimeo.com TBS TV, to już blisko 200 krótkich filmów pokazujących narciarstwo z każdej perspektywy.

kiem energii dla narciarstwa alpejskiego w Polsce. Praca nad rozwojem polskiego narciarstwa alpejskiego nie koƒczy si´ wraz z nadejÊciem wiosny. Kiedy miłoÊnicy aktywnego stylu ˝ycia zamieniajà narty na rower, czy buty do biegania, alpejczycy rozpoczynajà intensywne przygotowania do sezonu 2015/2016. Pierwsze zgrupowania treningowe odb´dà si´ ju˝ w maju na alpejskich lodowcach, a okres wakacji narciarze podzielà mi´dzy treningi w halach narciarskich, zgrupowania kondycyjne i wyjazdy na południowà półkul´.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

tantom Polski na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, którzy regularnie startujà w zawodach Pucharu Âwiata FIS. Istotà programu TAURON Bachleda Ski jest jego kompleksowoÊç. W jego ramach opiekà otoczeni sà amatorzy i profesjonaliÊci w ró˝nym wieku z całego kraju. Dzi´ki działaniu z Polskim Zwiàzkiem Narciarskim, trenerami, naukowcami, właÊcicielami stacji narciarskich – wykorzystujàc organizacyjnà sił´ TAURON Polska Energia – i w oparciu o autorytet Andrzeja BachledyCurusia, stał si´ on prawdziwym zastrzy-


8-17 MAJA Warszawa, Wrocław, Bydgoszcz...

12. docs against gravity film festival

/ 184 /

Drzwi do ukrytych światów 12. JUŻ EDYCJA NAJWIĘKSZEGO W POLSCE FESTIWALU FILMÓW DOKUMENTALNYCH, CHOĆ PRZYNOSI WIELE ZMIAN, NADAL JEDNAK POZOSTAJE WYDARZENIEM, KTÓRE KSZTAŁTUJE OPINIE, OTWIERA SZERZEJ OCZY I INSPIRUJE DO GŁĘBSZEJ REFLEKSJI NAD KONDYCJĄ ŚWIATA. DOCS AGAINST GRAVITY FILM FESTIVAL TO WCIĄŻ FESTIWAL FILMOWY DLA WIDZA WYMAGAJĄCEGO, POSZUKUJĄCEGO SZTUKI FILMOWEJ NAJWYŻSZEJ PRÓBY. POLECAMY W SZCZEGÓLNOŚCI PIĘĆ FILMÓW Z TEGOROCZNEGO PROGRAMU. UDOWADNIAJĄ ONE, ŻE FILMY DOKUMENTALNE SĄ DRZWIAMI DO UKRYTYCH ŚWIATÓW, ŻE ODKRYWAJĄ PRZED NAMI ZAGADNIENIA, KTÓRE TRUDNO POZNAĆ TYLKO Z JEDNEGO ŹRÓDŁA. WIĘCEJ INFORMACJI NA WWW.DOCSAG.PL

#bitwaointernet (Killswitch)

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

REŻ. ALI AKBARZADEH

Czy internet to miejsce wolnoÊci, czy raczej nieustannej kontroli? Czy dost´p do szybkiego, otwartego internetu powinien byç prawem uniwersalnym, nale˝nym wszystkim ludziom na Êwiecie? I wreszcie – czy internet powinien byç wolny, czy ktoÊ powinien go kontrolowaç? Poznajemy mechanizmy i powiàzania, jakie istniejà dziÊ pomi´dzy dostawcami internetowych usług, a rzàdem USA, który stara si´ w mniejszym lub wi´kszym stopniu inwigilowaç społeczeƒstwo. Film przedstawia równie˝ znane postaci z frontu walki o prywatnoÊç i dost´p do informacji w internecie: spraw´ Juliana Assange’a i WikiLeaks, a tak˝e dwóch słynnych haktywistów: Aarona Swartza i Edwarda Snowdena, którzy odwa˝yli si´ zawalczyç z elitami, ukazujàc ciemnà stron´ internetu. Film nie daje jasnych i łatwych odpowiedzi na te pytania.

Wizyta (The Visit)

Of Man and War

REŻ. MICHAEL MADSEN

REŻYSERIA: LAURENT BÉCUE-RENARD

Film otwarcia festiwalu. Czy jesteÊmy gotowi na spotkanie z obcymi istotami? Czy majà one w naszym Êwiecie takie same prawa, jak my sami? Co im powiemy, gdy ich spotkamy? Wiedeƒski UNO-city to kompleks budynków stanowiàcy dziÊ jedno z czterech głównych miejsc na Êwiecie. Wewnàtrz tej imponujàcej instytucji, która reprezentowaç ma wiar´ w ludzkoÊç, znajduje si´ OOSA, czyli Biuro Unii Europejskiej do Spraw Kontaktu z Obcymi Cywilizacjami. Film pokazuje, jak scenariusz znany nam do tej pory z science fiction mo˝e zmieniç si´ w rzeczywistoÊç. W siedzibie OOSA nagle dzwoni telefon. Dyrektor generalna, astrofizyk Dr. Mazlan Othman, informuje, ˝e obcy przybyli. Aby zapobiec panice, trzeba uspokoiç mieszkaƒców Ziemi. Jednak przybycie obcych rodzi wiele problemów oraz naukowych, egzystencjalnych i filozoficznych kwestii i pytaƒ. Czy uda si´ je rozwiàzaç?

„Có˝ uczynià nasi ojcowie, gdy powstaniemy kiedyÊ, staniemy z nimi twarzà w twarz i za˝àdamy obrachunku?” pytał Erich Maria Remarque w „Na Zachodzie bez zmian”. Cytat ten przywoływany jest na poczàtku filmu, portretujàcego 12. amerykaƒskich ˝ołnierzy, którzy starajà si´ wróciç do normalnoÊci po powrocie z wojny w Iraku. Poznajemy ich z imienia i nazwiska, dowiadujemy si´, w jakiej jednostce słu˝yli i gdzie walczyli. Opowiadajà o zabijaniu cywili, uciekajàcych niewinnych dzieciach, widoku zabitych przyjaciół. W filmie Êledzimy terapi´, którà przechodzà w słynnym Pathway Home, zało˝onym w 2008 roku przez Freda Gusmana, pioniera psychoterapii ˝ołnierzy powracajàcych z wojny w Wietnamie. To tutaj indywidualnie lub w grupach próbujà walczyç z traumatycznym pi´tnem grzechu i nadaç sens prze˝ytym przez siebie wydarzeniom, których nie potrafià logicznie wytłumaczyç.


6-7 MARCA 2015 Warszawa

Kongres Psychologii Sportu

FLOW

Trend Beacons REŻYSERIA: ÖRN MARÍNÓ ARNARSON, THORKELL HARDARSON

˚yjemy w czasach obsesji modà i dizajnem, które – czy tego chcemy czy nie – na ka˝dym kroku wpływajà na nasze ˝ycie i osobowoÊç. Odczuwamy rosnàcà potrzeb´ identyfikacji z trendami, a dizajn staje si´ soczewkà naszego oglàdu Êwiata. „Ravage” to pseudonim, pod którym kryje si´ dwóch słynnych artystów i dizajnerów: Arnold van Geuns i Clemens Rameckers, współtwórców serwisu Trend Union dla projektantów trendów. Christine Boland to jedna z wiodàcych projektantek trendów na Êwiecie, okreÊlana mianem alchemistki mody i dizajnu, która doradza najwi´kszym Êwiatowym koncernom i organizacjom. Film przedstawia chronologi´ procesu pracy nad trendami. Przede wszystkim jednak stawia rudymentarne pytanie: czy nowe trendy sà odpowiedzià na nasze potrzeby, czy raczej to nasze potrzeby sà rezultatem nowopowstałych trendów?

Kongres okazał si´ Êwietnym miejscem, by w teorii i praktyce poznaç wiodàce nurty w psychologii sportu. Imprez´ otworzył Paweł Dru˝ka, trener mentalny, sportowiec oraz propagator koncepcji przepływu – FLOW. Według tej teorii sportowiec, dzi´ki stanowi umysłu osiàgalnemu poprzez maksymalne skupienie na wykonywanej czynnoÊci, przy jednoczesnym zawieszeniu rzeczywistoÊci niezwiàzanej z zadaniem mo˝e przekroczyç bariery narzucone przez ograniczenia cielesne. Towarzyszy temu stan zadowolenia czy wr´cz uskrzydlenia, co wpływa na popraw´ wyników. Drugiego dnia uczestnicy kongresu mogli wybieraç spoÊród kilkunastu warsztatów. W zale˝noÊci od zainteresowaƒ wybierali tematyk´ zaj´ç dotyczàcà sportów indywidualnych, zespołowych, pracy z zawodnikiem, roli rodziców, nauczycieli i trenerów w kształtowaniu odpowiednich postaw młodzie˝y oraz zagadnienia zwiàzane z przezwyci´˝aniem bólu, stresu, chaosu czy kryzysu w sporcie. Ka˝dy mógł znaleêç coÊ dla siebie. Warsztaty cieszyły si´ ogromnym zainteresowaniem, a uczestniczàcy w nich trenerzy, rodzice czy sportowcy bardzo mocno włàczali si´ w przebieg zaj´ç, zarówno dzielàc si´ swoimi doÊwiadczeniami, jak i zadajàc wiele ciekawych pytaƒ prowadzàcych do dyskusji. Organizatorzy widzàc jakie zainteresowanie wzbudziła pierwsza edycja Kongresu ju˝ zacz´li przygotowania do kolejnej, na którà zapraszajà jesienià.

/ 185 /

SPORTU, TRENERÓW MENTALNYCH, COACHÓW, LUDZI, KTÓRZY NA CO DZIEŃ SĄ ZWIĄZANI ZE SPORTEM I WSPÓŁPRACUJĄ ZE SPORTOWCAMI RÓŻNYCH DYSCYPLIN – DZIELIŁO SIĘ SWOJĄ WIEDZĄ I DOŚWIADCZENIEM Z ZAWODNIKAMI, TRENERAMI I RODZICAMI MAŁYCH SPORTOWCÓW

ARC

Zawsze razem. Czeskie Flamenco (Always Together) Czy znasz przepis na idealnà rodzin´? Peter mieszkał kiedyÊ w mieÊcie, w jednym z bloków w Pilsen. Studiował cybernetyk´ na uniwersytecie w Pradze. Jego ˝ona Simona wychowywała si´ na bogatych przedmieÊciach Pragi, a gdy poznała Petera, studiowała filologi´ czeskà i histori´ sztuki na uniwersytecie Karola. Wybierajàc alternatywny model ˝ycia, oboje zdecydowali si´ uniezale˝niç od cywilizacji, ˝yç jak najbli˝ej natury, w prostocie, wzajemnej miłoÊci i bliskoÊci. Sà ze sobà od 25 lat, doczekali si´ dziewi´ciorga dzieci, ale swoje potrzeby zredukowali do minimum. Z pozoru wszystko wyglàda, jakby ˝yli w raju, ale ten styl ˝ycia sprawia wra˝enie absurdu i rodzi wiele pytaƒ. Sà skłóceni z prawem, majà konflikt z policjà i Interpolem, który si´ nimi zainteresował. Czy rzeczywiÊcie taki model rodzinnego ˝ycia to kraina szcz´ÊliwoÊci i kuszàca alternatywa dla otaczajàcej rzeczywistoÊci? Czy ta rodzina naprawd´ funkcjonuje samowystarczalnie, w poczuciu pełnej wolnoÊci od Êwiata, który ich otacza? Czy ich dzieci b´dà kiedyÊ w stanie ˝yç w społeczeƒstwie? I wreszcie – jak wyglàda model ojca i matki, którzy wykorzystujà swoje dzieci do realizacji wymyÊlonego przez siebie ˝yciowego eksperymentu?

Panczenistka Natalia Czerwonka, twórca projektu PsychologiaSportu.pl Wojciech Herra oraz Joanna Kruczek, menedżer projektu.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

REŻ. EVA TOMANOVÁ


Jarosław Gaszyński

/ 186 /

BOHATER OSTATNIEJ AKCJI

Joanna Żurowska – Prezes KPS Chemik Police S.A. Mistrz Polski w siatkówce kobiet 2013/14. Organizator Final Four Ligi Mistrzyń 2014/15

ROZEGRANIE POD SIATKĄ Raz. Final Four i…

ChcieliÊmy si´ pokazaç na europejskich salonach. Liga Mistrzów to był nasz główny cel wyznaczony przez sponsora. Łatwo nie było, bo grupa była silna, ale dziewczyny spisały si´ znakomicie, wychodzàc z niej z pierwszego miejsca. Do tego europejska federacja zaproponowała nam organizacj´ turnieju finałowego. PotraktowaliÊmy t´ propozycj´ jako uznanie dla naszego sportowego wyniku, a tak˝e docenienie zdolnoÊci organizacyjnych i mo˝liwoÊç przeprowadzenia zawodów w nowoczesnej Azoty Arenie. Czujemy ogromnà satysfakcj´. A po Final Four odpoczynku nie ma. Obrona tytułu mistrzowskiego w naszej lidze to tak˝e równie wa˝ne zadanie. Dwa. Po sezonie i…

Rozmawiamy, negocjujemy, podpisujemy. Strategia działania zale˝y od tego, jaki cel wyznaczy nam Grupa Azoty w kolejnym sezonie. WyjaÊni si´, jakie dalsze kroki musimy podjàç przy budowaniu dru˝yny. Na to wszystko jest czas właÊnie po zakoƒczeniu sezonu. W jego trakcie nikt nie zaprzàta sobie tym głowy. Najwa˝niejszy jest bowiem jak najlepszy sportowy wynik.

CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

Trzy. Wakacje i…

Krótkie, w okolicy lipca. Najpierw bowiem organizacja zespołu, potem odpoczynek. Gdy ruszajà przygotowania do nowego sezonu, jestem ju˝ z powrotem w klubie. A w czasie wakacji od siatkówki wcale nie odpoczywam. W lecie gra reprezentacja, wi´c Êledz´ jej wyniki, a nawet pojawiam si´ na meczach, które rozgrywane sà w pobli˝u. Siatkówka to nie tylko moja praca, ale te˝ pasja.


SIĘGNIJ PO WIĘCEJ OKLADKA_nr2_2015_CHAMPION_1_2014 03.04.2015 14:16 Strona 1

2 (6) / 2015

magazyn świata sportu

TOMASZ GOLLOB | EWA PAJOR | WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI

nr 2(6) (kwiecieƒ – czerwiec 2015) | ISSN 2353-186X| cena 12.00 zł (w tym 8% VAT)

WYWIADY:

REAL MADRYT

KLĄTWA W LIDZE MISTRZÓW

KRÓLOWIE FUTBOLU

magazyn Êwiata sportu

I BEZRADNY DŻIN TA WALKA ZMIENIŁA OBLICZE BOKSU

TO NIE TWOJA WINA RAY indeks: 400440

ISSN 2353-186X

PIŁKARSKIE PUCHARY POD LUPĄ

RAPORT

12 RUND STULECIA

02 >

ZOBACZ LEGENDARNY GLEASON’S

GYM W NOWYM JORKU

PACQUIAO kontra MAYWEATHER 9 772353 186007

WERSJA NA TABLET

8 złotych/wydanie champion.media.pl


CHAMPION ///// kwiecieƒ – czerwiec 2015

/ 188 /


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.