5 minute read

Eternals

Next Article
Komiks

Komiks

2021 to całkiem ciekawy rok dla MCU. Mieliśmy zupełnie niepotrzebną „Czarną Wdowę“ i bardzo udany start nowego bohatera w „Shang–Chi i legendzie dziesięciu pierścieni“. Tym razem Marvel wraz z reżyserką Chloé Zhao prezentują nam wizualnie zapierające dech w piersi widowisko, wypełnione bohaterami i ekspozycją.

~Hefajstos

Advertisement

Uwaga! Artykuł zawiera szczegóły dotyczące fabuły i zakończenia filmu! Jeśli jeszcze nie widzieliście filmu, a chcecie go obejrzeć, to zakończcie lekturę w tym miejscu.

Tytułowi Wieczni są dziećmi Jacka Kirby’ego, legendy komiksowej sceny. Zadebiutowali w lipcu 1976 roku w ramach własnej serii „Eternals“, pojawiając się w sumie w ramach pięciu runów (ostatni rozpoczęty w 2021, ze scenariuszem Kierona Gillena i grafikami Esada Ribica). Kirby stworzył całą mitologię i powiązania Eternalsów, rozbudowaną i skomplikowaną – chcąc się zagłębić w historię musimy dodatkowo przejść przez kilka innych serii komiksowych. Przed scenarzystami postawiono więc trudne zadanie, by całość uprościć i przedstawić w przystępny sposób.

Zabawa w wycinankę

Najważniejsze zmiany to oczywiście geneza tytułowych bohaterów oraz ich umiejętności. W papierowym pierwowzorze zostali oni stworzeni na Ziemi ok. miliona lat temu (licząc od dzisiaj) przez Celestiali, którzy eksperymentowali na ludziach pierwotnych. W ten sam sposób stworzono również Dewiantów (przeciwników herosów), a następnie pozostawiono obie rasy samym sobie aż do powrotu Stwórców i osądu. W filmie dowiadujemy się, że są oni syntami stworzonymi przez Celestiala Arishema, by kultywować nadrzędne gatunki poszczególnych planet aż do narodzin kolejnego przedstawiciela rasy Stwórców. Z setki żyjących w zamkniętej społeczności Eternali w filmie znalazło się dziesięcioro, którzy są częścią ludzkich osiedli.

Również moce naszych protagonistów zostały zmienione. W komiksach większość umiejętności jest wspólna (super siła, latanie, telepatia, opowiadanie suchych dowcipów), w filmie zaś każda z postaci ma swoją unikatową moc. I tak Ajak, liderka grupy (zastępująca tutaj Zurasa, Pierwszego Wiecznego) potrafi uleczyć każdą ranę. Ikaris potrafi latać i strzelać laserami z oczu, Sersi jest mistrzynią transmutacji. Thena to wojowniczka, Gilgamesh ma potężnego sierpowego, a Fajstos (He?) to geniusz i wynalazca. Kingo potrafi strzelać energią z dłoni, Makkari jest grupowym Flashem, a Druig odczuwa emocje innych i potrafi kontrolować umysły (oraz kradnie rycerzom topory). Wiecznie młoda Sprite gasi pra... ekhm, tworzy iluzje niczym Kamień Rzeczywistości.

Zmieniono płeć niektórym bohaterom i ich pochodzenie (najbardziej znacząca zmiana to Kingo, który z Japończyka stał się Hindusem). Sami Dewianci zostali sprowadzeni do roli morderczych stworzeń napędzanych pierwotnym instynktem, dopiero z czasem ewoluując w coś zbliżonego do inteligentnych form życia z komiksowych kart Kirby’ego. Są oni jednak tylko pozornymi antagonistami, ustępując miejsca innym intrygantom.

Opowiedz mi historię

Jak wspomniałem wyżej, w swej filmowej inkarnacji Eternalsi przybyli na naszą planetę na zlecenie Arishema ok. 7000 lat temu. Ich pozornym zadaniem była ochrona ludzkości przed Dewiantami i pomoc w ich rozwoju (ludzi, nie potworów). Ci z zadania wywiązują się wręcz wzorowo, bezlitośnie mordując kolejne pomioty. Gdy zniszczone zostaje ostatnio gniazdo, Ajak pozwala innym na odejście, by mogli żyć wśród zwykłych ludzi. Powoduje to rozłam przez konflikt interesów i tłumione emocje, pozwalając nam przeskoczyć do czasów współczesnych i akcji właściwej. Żyjąca wśród ludzi Sersi jest nauczycielką w Londynie, gdzie spotyka się z kolegą po fachu Danem Whitmanem (Ci, którzy w komiksach siedzą, zapewne go skojarzą). Pozorną sielankę przerywa atak nietypowego Dewianta, co zmusza naszych bohaterów do ponownego spotkania.

Z czasem okazuje się, że prawdziwym celem, znanym tylko Ajak (która komunikowała się z Celestialem) i Ikarisowi (który pełnił rolę prawej ręki liderki grupy) był wzrost populacji do poziomu, który pozwoliłby nowemu Celestialowi się narodzić. Kolejne dziecię kosmicznej rasy nosi imię Tiamut, a jego wyklucie wiąże się z unicestwieniem Ziemi i jej populacji (nie tylko ludzkiej). Jednocześnie dowiadujemy się, że to kolejny cykl na kolejnej planecie, a każde narodziny do kasacja pamięci i wyznaczenie nowego miejsca protagonistom. Tym samym na miejsce antagonisty wskakuje Ikaris, który wierząc w plan Arishema zabija Ajak i próbuje odwieść bohaterów od złamania rozkazu.

Ostatecznie Eternalsom dzięki zjednoczeniu w jeden umysł–byt udaje się przerwać narodziny Tiamuta ratując ludzkość przed zagładą. Zawstydzony i zrozpaczony Ikaris w ramach pokuty wlatuje w słońce, zaś Sprite dostaje możliwość życia jako zwykły człowiek. Thena, Druig i Makkari odlatują na swoim statku w poszukiwaniu kolejnych zbuntowanych Wiecznych, zaś Fajstos, Sersi i Kingo zostają na Ziemi. Wszystko dobrze, mamy standardowy happy end prawda? Otóż nie tym razem – Arishem porywa pozostałych na naszej planecie bohaterów informując, że przez ich decyzję i poświęcenie nowego Celestiala ludzkość czeka osąd.

Filmowa Gessler ocenia

Fabuła prowadzona jest dwutorowo – mamy więc klasyczną historię o bohaterach, którzy muszą się ponownie zjednoczyć wobec nadchodzącego kataklizmu oraz flashbacki, dzięki którym lepiej poznajemy nasze postacie odkrywając tym samym intrygę. To pierwszy raz, kiedy zdecydowano się na taki układ, zwłaszcza że sceny z przeszłości wypełnione są ekspozycjami. A te – jak wiadomo – na ogół są męczące. I to jest największy minus tego filmu – nawet jeśli przedstawione są przez świetną obsadę, na tle zachodzącego słońca i w doniosłym tonie, to wciąż opisywanie. Nawet jak na kino tego typu to za dużo.

Całość nadrabia jednak wizualiami. I nie chodzi mi tu o (jak zwykle wysokiej jakości) efekty i komputerowo generowane miejscówki, ale o zdjęcia. Reżyserka ma świetny zmysł do kadrów, wie dobrze co i jak pokazać. W „Nomadland“ miała okazję się popisać w zachwycający sposób ukazując amerykańską różnorodność przyrodniczo–miejską. W „Eternals“ podbija wzniosłość scen przegadanych, wymowność tych opartych na uczuciach i intensywność skupionych na czystej akcji.

Aktorsko jak zawsze mamy wysoki poziom. Chemia między bohaterami działa i jako widzowie wierzymy, że są częścią żyjącej długo rodziny. Choć każda z postaci swoją głębię posiada, momentami na pierwszy plan wychodzą ich główne cechy, powodując ich spłaszczanie. Każdą minutę kradnie jednak Harish Patel jako Karum, lokaj i asystent Kinga. Będąc typowym elementem komediowym nie popada w typową dla tej roli pułapki idiotyzmu.

Wisienka na torcie

Jak film Marvela to wiadomo – sceny po napisach. Tym razem czeka nas nie lada gratka, więc raz jeszcze ostrzegam przed spoilerami. W pierwszej scenie poznajemy Erosa – kolejnego zbuntowanego Wiecznego i zarazem brata Thanosa (na ten moment może się to wydawać bez sensu, ale znając nieco komiksowej historii jest jak najbardziej logiczne) oraz towarzyszącego mu Pipa. Siedzicie? Otóż w drugiej scenie Dane Whitman otwiera skrzynię należącą do jego rodziny, w której znajduje się broń Czarnego Rycerza – Ebony Blade. W offie słyszymy zaś „Sure you’re ready for that, Mr. Whitman?“, wypowiadane przez nikogo innego jak Wiecznego Łowcę (w obecną inkarnację którego wciela się Mahershala Ali). Jest na co czekać!

Tak więc moi drodzy czytelnicy, dotarliśmy do końca recenzji. Czy warto obejrzeć najnowszy film spod znaku MCU? Jeszcze jak – pomimo nadmiaru ekspozycji i kilku irytujących detali to wyjątkowo przyjemny film o superbohaterach. I nie przejmujcie się kolejną falą filmów i artykułów o plajtującym Marvelu. Bo przecież tracą pieniądze już od kilku filmów (i jakoś nie potrafią upaść). Ave!

Źródło grafiki baneru: https://www.deviantart.com/rohitsehrawat/art/ETERNALS-INTERNATIONAL-TEXTLESS-POSTER-HD-880492022

This article is from: