Świętowaliśmy 100. numer „Konceptu” i 10. urodziny FIM-u!
W sobotni, październikowy wieczór szerokie grono sympatyków i twórców zgromadziło się, by świętować dwa wydarzenia. Pierwszym z nich było setne wydanie magazynu „Koncept”, a drugim –okrągła, dziesiąta rocznica powstania Fundacji Inicjatyw Młodzieżowych. Podczas eventu premierę miał również Przewodnik po Polsce, którego fragmenty mogliście przeczytać na łamach wcześniejszych wydań magazynu.
„ KONCEPTU”
Wydarzenie otworzył niezwykle ciekawy panel z dziennikarzami piszącymi dla magazynu „Koncept”. Redaktor naczelna Aleksandra Klim kowska zadawała autorom pytania dotyczące ich pasji i związanych z nią tematów, które na co dzień poruszają na łamach gazety.
Historią powstania magazynu podzielił się z widzami jego twórca Wiktor Świetlik, który przed laty wymyślił nazwę oraz opracował główne przesłanie, które autorzy starają się przekazywać do dziś – być blisko studentów i towarzyszyć im każdego dnia na uczelnianych korytarzach i w sa lach wykładowych podczas mniej (lub bardziej) angażujących zajęć.
ROZMOWA Z TWÓRCAMI PRZEWODNIKAPOPOLSCE
Kolejny panel poświęcony był wydaniu Prze wodnikapoPolsce, który ukazywał się do tej pory regularnie na łamach „Konceptu”. Postanowiono zebrać wszystkie atrakcje z różnych miejsc naszego kraju w całość i wydać w formie przewodnika. Warte odwiedzenia miejsca w całej Polsce usze regowano według województw, dodając zdjęcia i ciekawe historie, zebrane przez autorów, będących mieszkańcami wybranych obszarów. Bo kto lepiej niż lokalsi jest w stanie zebrać i opowiedzieć mniej znane, interesujące smaczki z okolic? Zwiedzanie naszej ojczyzny będzie odtąd niesamowicie proste i fascynujące!
POKAZ ILUZJONISTY
Podczas wydarzenia uczestnicy mieli okazję obejrzeć fantastyczny pokaz na żywo iluzjonisty Macieja Piskorza. Jest on komikiem zawodowo zajmującym się iluzją komediową dla dzieci i dorosłych oraz iluzją sceniczną. Od siedmiu lat nieustannie dokształca się w tej sztuce i stale
rozwija swój repertuar. Ma na swoim koncie także występ w Mam Talent. Maciej zachwycił i zaktywi zował publiczność, czytając w myślach i przyczy niając się do zniknięcia kilku przedmiotów! Inne natomiast wypełniły się pyszną zawartością – kto był, ten wie.
ZDRAPKI, W KTÓRYCH MOŻNA BYŁO WYGRAĆ WIEDZĘ
Dla próbujących swojego szczęścia w zdrap kach organizatorzy przygotowali ciekawą i jedno cześnie pouczającą rozrywkę. Tak oto powstały zdrapki, w których zamiast korzyści finansowych można było wygrać… wiedzę! Znalazło się w nich mnóstwo ciekawostek na temat magazynu „Kon cept” i Fundacji Inicjatyw Młodzieżowych.
FOTOBUDKA 360 I URODZINOWY TORT
Atrakcją, która (poza barem i stołem z prze kąskami) była najbardziej oblegana, okazała się zdecydowanie fotobudka 360. Dzięki ciekawym gadżetom i innowacyjnej formie, pozwalającej na nagrywanie wideo z perspektywy 360 stopni, powstało wiele pamiątkowych filmików.
A na deser na każdego czekał tradycyjny, urodzinowy tort, który osłodził trudy pozowania w dynamicznych nagraniach. Wrażenia estetyczne i smakowe na najwyższym poziomie!
WARTO BYŁO ZOBACZYĆ SIĘ NA ŻYWO
Mimo że atrakcji była masa, zdecydowa nie najcenniejszym elementem imprezy oka zały się spotkania z wartościowymi ludźmi. Wspaniałym doświadczeniem była możli wość rozmowy z twórcami, których artykuły czytamy na co dzień na łamach „ Konceptu”. To niezwykłe grono młodych i aktywnych ludzi sprawiło, że te urodziny zapamięta my na długo!
To już jest koniec
To osoba wzorcowa, którą powinniśmy scha rakteryzować już na początku naszych dzia łań, aby wiedzieć, do kogo kierujemy przekaz. W mojej głowie to zawsze był student/ absolwent, wszechstronnie zainteresowany światem, różnymi dziedzinami życia, chcący poszerzać swoje horyzonty, wybiegający poza wąską specjalizację, którą studiuje. To dlatego na łamach „Konceptu” obok ekonomii znaj dowaliście kulturę, lifestyle obok historii czy sport obok reportaży. Chciałam, aby każdy czuł się tutaj dobrze i bezpiecznie. Głęboko wierzę, że przez przeszło dwa lata nam – całej redakcji – się to udało.
Dziękuję, oczywiście, wywołanej właśnie redakcji. Zaszczytem było dla mnie pracować z każdym z dziennikarzy. Na stałe współpra cowaliśmy w 17 osób, jednak przez te wszyst kie lata i numery swoją cegiełkę do rozwoju gazety dołożyło przynajmniej kolejne kilka dziesiąt osób, zapraszanych gości i ekspertów.
„Koncept” magazyn akademicki Wydawca: Fundacja Inicjatyw Młodzieżowych Adres: ul. Solec 81b; lok. 73A, 00-382 Warszawa Strona: www.fim.edu.pl www.magazynkoncept.pl E-mail: redakcja@magazynkoncept.pl
Redakcja: Aleksandra Klimkowska (red. nacz.), Wiktor Świetlik, Patryk Kijanka, Kamil Kijanka, Magdalena Maciejewska, Jakub Greloff, Mateusz Kuczmierowski, Mariusz Białkowski, Klaudia Łoś, Igor Subocz, Maja Polak, Tomasz Rykaczewski, Ewelina Makoś, Edyta Śpiewak, Aleksandra Samborska. Projekt, skład i łamanie: Jakub Dymerski
Wszystko, co ma swój po czątek, musi mieć też koniec. Wszystko, co dobre, kiedyś się koń czy. W naszej kulturze nie brakuje przysłów, powiedzeń i sentencji, które mówią o istocie swoistego końca, pewne go kresu, cezury między jedną a drugą epoką.
Drodzy Czytelnicy „Konceptu”, z niesłycha nym bólem serca chcę Was poinformować, że pewna era miesięczni ka, który właśnie przeglądacie, się kończy. Że gnał się z Wami już Wiktor Świetlik, Tomasz Grzywaczewski, Mateusz Zardzewiały. Natu ralną koleją rzeczy nadszedł czas i na mnie. Pieczę nad magazynem przekazuję dalej.
Korzystając z niesłychanej możliwości pi sania do Was comiesięcznych wstępniaków, ten pragnę wykorzystać na przekazanie garści podziękowań.
Dziękuję Wam Czytelnikom za to, że de cydujecie się na zapoznawanie z treściami, które jako redakcja nieustannie od dziesięciu lat dla Was przygotowujemy.
Jeśli interesujecie się marketingiem, z pewnością wiecie, czym jest pojęcie persony.
Swoją merytoryką i zaangażowaniem po kazaliście, że mogę na Was liczyć w absolut nie każdej sytuacji. Że teksty potrzebne na wczoraj potraficie napisać na przedwczoraj, a jeśli jest taka potrzeba, dzięki swoim umie jętnościom i talentowi możecie relacjonować naprawdę o wszystkim.
Cieszę się, że nasze światy przeniknęły się na tak wielu płaszczyznach. Jesteście świet nymi ludźmi i trzymam za Was wszystkich bardzo mocno kciuki. Tak jak sami często pi szemy na łamach „Konceptu”, tak i powtórzę po raz kolejny Wam: rozwijajcie się i nigdy nie przestawajcie się uczyć.
Dziękuję Fundacji Inicjatyw Młodzieżo wych za ogromne zaufanie i powierzenie mi tak odpowiedzialnego zadania, jakim jest wydawanie gazety. Życie zawodowe lubi mnie doświadczać skokami na głęboką wodę. Ten był do tej pory jednym z największych, jed nocześnie niesamowicie wartościowym. Na uczyłam się tutaj mnóstwo rzeczy.
Dziękuję też wszystkim, którzy nam kibi cowali, wspierali, z którymi mogliśmy współ pracować i tworzyć piękne rzeczy.
Pamiętajcie, w życiu jest łatwiej, kiedy ma się wokół wspierających ludzi, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Tego też Wam życzę. Otaczajcie się osobami, z którymi moż na góry przenosić. Wtedy wszystko powinno pójść… z górki.
Aby poznać ofertę reklamową, prosimy o kontakt pod adresem: redakcja@magazynkoncept.pl
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności –Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.
ZNAJDŹ NAS: @MagazynKoncept
@FundacjaFIM @magazynkoncept
Magazyn „Koncept”
/fundacja inicjatyw mlodziezowych
Spis treści
2 // URODZINY
Świętowaliśmy 100. numer „ Konceptu” i 10. urodziny FIM-u! Klaudia Łoś
3
// NA POCZĄTEK
To już jest koniec Aleksandra Klimkowska
5 // POLSKA
Cudze chwalicie, kiedy oni naprawdę doceniają nasze Aleksandra Samborska
6–7
// WYWIAD NUMERU
Pióro zamiast piłki. Wywiad z pisarzem Pawłem Leśniakiem Kamil Kijanka
8 // MODA
Moda vintage – oszczędność, ekologia czy popularny trend? Ewelina Makoś
9// INTERNET
Cyberbullying – jak zapobiegać przemocy w sieci? Edyta Śpiewak
16–17 // KARIERA
Masz już parę lat, czujesz, w co się gra Pokolenie Z na rynku pracy Tomasz Rykaczewski
Jak pandemia zmieniła rynek pracy? Edyta Śpiewak
18 // EKONOMIA
Czy Polska może zbankrutować? Tomasz Rykaczewski
19 // PRAWO
Jak prawo chroni innowacyjne rozwiązania? Edyta Spiewak
20–21 // GAMING Tetris nie dla tetryków – Polak mistrzem świata w legendarnej grze Patryk Kijanka
22–23// ŚWIAT Kraina winem i pizzą płynąca Magdalena Maciejewskaa
24–25 // KULTURA Recenzje Mateusz Kuczmierowski
10–13
// STUDENCI ROBIĄ BIZNES W POLSCE
Oskar Górecki – młody przedsiębiorca na rynku nieruchomości komercyjnych Patryk Kijanka
Kinga Czapska-Koziarska – na pod bój branży beauty Kamil Kijanka
Sascia Dhea – zarządzanie firmą na Bali z Polski Marta Dąbrowska
Karol Chojnacki – próbowanie swo ich umiejętności w wielu branżach Edyta Śpiewak
14–15 // WYWIAD
Matematyczka mistrzynią świata w trójboju siłowym. Wywiad z Agatą Sitko Kamil Kijanka
26–27 // HOBBY Odkryj swoje hobby Mariusz Białkowski
28–29 // SPOŁECZEŃSTWO
Dlaczego młodzi ludzie nie chcą żyć? Magdalena Maciejewska
30–31 // FELIETON
Uśmiech kosztuje mniej od prądu, a więcej światła daje Marta Dąbrowska Żywe antyencyklopedie Wiktor Świetlik
Cudze chwalicie, kiedy oni naprawdę doceniają nasze
Rocznicowy klimat skłania ku wielu radosnym refleksjom, tak jak wielu jest obcokrajowców, którzy świętują razem z nami. W czasie studiów i podczas pracy zawodowej poznałam sporo osób, w których sercach biało-czerwona flaga zajmuje szczególne miejsce. Świadomość, że tak lubią Polskę, zawsze bardzo mnie radowała. Czas ustalić, co w Niepodległej urzekło ich najbardziej!
ATMOSFERA
– Dzięki Polsce pokochałem siatkówkę – zwierza się na łamach „Konceptu” słoweński dziennikarz kanału POP TV Matic Flajsman. –Kiedy w 2017 roku przyjechałem do Krakowa relacjonować ME, oszalałem na punkcie tej dyscypli ny. Uwielbiam klimat, jaki towarzy szy siatce w Polsce, jestem od tego zdrowo uzależniony! – przekonuje.
Słoweniec śledzi polski sport, bo lubi atmosferę trybun w naszych miastach, przepadają za nią też jego rodacy, którzy na co dzień bronią barw polskich ekip: –W siat karskiej Pluslidze grała większość naszych reprezentantów, Słoweń cy przyglądają się też polskim rozgrywkom piłkarzy ręcznych, bo kielczanie rozsławiają tę ligę na całą Europę. Gdy śpiewacie na biało-czerwonych trybunach, nie sposób Wam nie kibicować – uśmie cha się Słoweniec.
BEZPIECZEŃSTWO
– Do Polski trafiliśmy z uwagi na kontrakt męża – zawodowego koszykarza – tłumaczy Amber Moten, nauczycielka z Atlanty w stanie Georgia. – W Trójmieście spędziliśmy ponad 2 lata, bezpiecz nie przeczekaliśmy lockdowny, w Gdańsku na świat przyszedł nasz syn, to był wspaniały czas – uważa Amerykanka.
Jako główny powód, dla które go rodzina Motenów zdecydowała
się na życie na Pomorzu, kobieta podaje bezpieczeństwo: – Zarówno sposób radzenia sobie z pandemią, jak i kwestie porodu – mamy wraże nie, że w tym wymagającym okresie byliśmy w idealnym miejscu. Opieka, na jaką liczyć mogłam jako kobieta w ciąży, stała na poziomie dużo wyższym, niż miałoby to miejsce w rodzinnych stronach.
Gdy na nowo otwarte zostały granice w Polsce, regularnie odwie dzała nas rodzina. Bliscy oszaleli na punkcie polskich świąt, poko chali gdański jarmark i te wieczor ne spacery. Spokój panujący w prze strzeniach publicznych to coś, co szczególnie chwalili po powrocie do Stanów – opowiada kobieta.
TOWARZYSTWO
– Babcia i dziadek od strony mamy to Polacy, którzy z woje wództwa lwowskiego, przez Sybe rię, a w przypadku dziadka również Monte Cassino, w Anglii znaleźli się po drugiej wojnie – opowiada Ed Gibbons, pracownik socjalny z Gloucester. – Polskę znałem doskonale z ich opowiadań, ale sam zacząłem eksplorować ją dopiero jako dorosły człowiek. Pracowałem w Pradze, skąd blisko jest na Górny Śląsk. Zaczęło się od wypadu do Katowic, w których momentalnie poznałem znajomych.
Zawsze powtarzam, że Polska to jeden z niewielu krajów w Eu ropie, w którym masz gwarancję,
że znajdziesz ludzi chętnych do pomocy, gdy podróżujesz sam. Wy różniacie się nastawieniem i tym, że naprawdę lubicie towarzystwo.
TRADYCJA
– 7 lat temu trafiłem nad Wisłę jako turysta, a że wrażeń po powro cie był ogrom, to zacząłem zgłębiać tematy związane z polską historią i kulturą – wyjaśnia programista i doktorant z Madrytu, Ángel Ma nuel García Carmona. – Udało mi się nawiązać kontakt ze studencki mi środowiskami, z którymi łączy mnie poszanowanie dla tradycji i dziedzictwa. Byłem już w sześciu województwach, a najczęściej wra cam do Lublina. Odpowiada mi jego uniwersytecki klimat, podoba mi się, jak prężnie rozwija się to mia sto, ale przede wszystkim bliskie są mi wartości katolickie, jakie dzieli my z przyjaciółmi z Lubelszczyzny – mówi informatyk. – Powroty do Polski to dla mnie zawsze wyjaz dy w strony, gdzie współczesny, rozwinięty świat może bazować na fundamentach, takich jak rodzina i głęboka wiara, co promowane jest przez liczne grupy młodych ludzi i fundacje – podkreśla Hiszpan.
A co dla Ciebie w niepodległej Polsce ma szczególne znaczenie? Przy okazji Święta Niepodległości warto zadać sobie to pytanie i pie lęgnować zalety, choć wydające się zwyczajne, dla gości okazują się być walorami szczególnie cennymi.
Aleksandra SamborskaPióro zamiast piłki. Wywiad z pisarzem
Paweł Leśniak to bez wątpienia człowiek wielu talentów. Mimo młodego wieku ma już na swoim koncie osiem książek, a jego prace doczekały się wystaw nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Rysownik i pisarz postanowił zakończyć przedwcześnie profesjonalną piłkarską karierę na rzecz przygody z literaturą i rysunkiem. W rozmowie z nami opowiedział o kulisach tej decyzji i okolicznościach powstania najnowszej książki zatytułowanej Mumia.
Kamil Kijanka: Czujesz się bardziej pi sarzem
czy rysownikiem?
Paweł Leśniak: Bardziej pisarzem, choć rysowanie było ze mną dłużej. Rysunek był ze mną, odkąd pamiętam. Jako dziecko ogląda łem Dragon Balla na RTL7, a po skończonym odcinku biegłem do pokoju i rysowałem całe odcinki w formie komiksu. Następnie miałem ambicję narysować własny komiks i zaczą łem kreślić fabułę. Nie umiałem wtedy pisać scenariuszy, więc pisałem w formie książki. Skończyło się na 320-stronicowej książce, którą rozesłałem do wydawnictw.
Po dziewięciu miesiącach otrzymałem odpowiedź i podpisałem umowę. W tej chwi li mam za sobą już osiem wydanych książek z kategorii horror-fantasy. Rysuję też ołów kiem, a moje prace nawiązują do napisanych książek. Znajdziemy je między kartkami. Na podstawie ostatniej książki Mumia rysuję też komiksy. Ręcznie, markerami. Do tej pory wy szło pięć zeszytów, a do końca roku planujemy zamknąć serię w dziewięciu tomach.
Wracając do Twojego pytania – rysunek więc był pierwszy i dalej jest obecny w moim życiu, ale bardziej czuję się jednak pisarzem.
Jak to się właściwie zaczęło?
Książkę wysłałem z ciekawości. W tam tym czasie grałem profesjonalnie w piłkę nożną i w związku z tym byłem mocno zaję ty innymi sprawami. Książkę jednak zawsze chciałem napisać hobbystycznie, z potrzeby serca. Zawsze mnie do tego ciągnęło. Nie wy słałem jej do wydawnictw z oczekiwaniem kariery czy jakiegokolwiek zarobku. Byłem po prostu ciekaw, czy ktoś, kto zajmuje się tym na stopie profesjonalnej, uzna moją pracę za coś wartościowego. Tak się na szczęście stało. Jak na debiut wynik był naprawdę dobry, bo sprzedaliśmy książkę w nakładzie 4 000 sztuk. Było przy tym jeszcze kilka dodru ków. Zmotywowało mnie to do dalszej pracy. Skończyłem trylogię, napisałem także kolej ną książkę.
Potem przeszedłem do branży gier. Przez pięć lat pisałem scenariusze, byłem Creative Directorem. Mój warsztat pisarski udało się podszkolić z zupełnie innej perspektywy. Jak
się okazało – było warto. Kolejna napisana książka Czas na sen zebrała bowiem jeszcze lepsze recenzje.
Od dziecka było rysowanie, ale później przyszedł czas na piłkę?
Tak. Byłem nawet powoływany do repre zentacji w swoim roczniku. Bardzo chciałem grać profesjonalnie. Rozpierała mnie ambicja. To się zaczęło od mojego starszego kuzyna, który grał wtedy w Sandecji Nowy Sącz. Po szedłem na trening, gdzie okazało się, że po trafię nie najgorzej kopnąć piłkę. W juniorach osiągaliśmy bardzo dobre wyniki.
Pamiętam nawet taki turniej Wielgusa, jeden z ważniejszych dla młodzieży w Polsce, gdzie udało mi się pobić rekord w podbijaniu piłki. Zrobiłem 343 kapki (śmiech). Mnie jed nak zawsze ciągnęło także do tej strony arty stycznej. Tak jak inni podziwiali piłkarzy, ja podziwiałem autorów.
Grałeś jednak w piłkę na pozio mie pierwszoligowym. Dlaczego pod jąłeś decyzję o zakończeniu kariery przedwcześnie?
Od zawsze jestem realistą. Miałem wów czas 26 lat i w I lidze występowałem od pięciu lat. Coraz więcej czasu spędzałem na ławce rezerwowych, a nie na boisku.
Przyszedł taki moment, gdy poczułem, że chcę całkowicie zmienić otoczenie. Poje chałem do klubu grającego w słowackiej Eks traklasie. Podpisałem kontrakt, ale na miej scu okazało się, że z jakichś powodów nie mogli zarejestrować obcokrajowca. Dlaczego tego nie dopilnowano? Nie mam pojęcia.
Straciłem pół roku – trenowałem, ale nie mogłem grać. W międzyczasie moja stro na artystyczna coraz bardziej się rozwijała. Miałem wystawy w Wilnie i Chicago. Strona sportowa zaczęła z kolei trochę umierać.
Siedząc pewnego razu w samochodzie przed klubem, poczułem, że to jest właściwy moment na podjęcie decyzji. Wiedziałem, że kiedy odjadę, moja przygoda z futbolem się skończy. Razem z żoną wyjechaliśmy z No wego Sącza do Warszawy. Minęło osiem lat i jesteśmy tu nadal.
Kamil KijankaPawłem Leśniakiem
Czyli między treningami i meczami po święcałeś czas na ćwiczenie warsztatu?
Można tak powiedzieć. Nie brałem na zgrupowania kartek i długopisu, ale w tele fonie bardzo często zapisywałem wszystkie pomysły na książkę, które wpadły mi w danej chwili do głowy. Robiłem sobie notatki. Ko ledzy grali w karty, rozmawiali lub oglądali film, a ja byłem przytulony do szyby i pisałem jakąś powieść. Nie mogło się to wszystko więc inaczej skończyć.
Koledzy byli bardzo zaskoczeni Twoją decyzją o zamianie piłki na pióro?
Tym razem nie chciałem tworzyć nowego świata, a wrócić do tego znanego z historii. Starożytny Egipt jest jednym z nich. Bardzo mocno przygotowywałem się do napisania Mumii. Oparłem ją o wydarzenia historycz ne. Wybrałem okres panowania faraona Ech natona. Wiedziałem, że chcę pisać o mumii, ale bez historii o archeologu, który po latach odsunął nie ten kamień, co trzeba i obudził potwora. Chciałem wrócić bardziej do jej ko rzeni i przedstawić historię bardziej z per spektywy mumii.
Popkultura przedstawia ją wyłącznie jako obandażowanego zombie, a tak do końca nie było. Sam świat faraona Echnatona, który wy przedził swoje czasy – chciał wprowadzić wia rę w jednego Boga i znieść niewolnictwo – był bardzo fascynujący.
Siedząc pewnego razu w samochodzie przed klubem, poczułem, że to jest właściwy moment na podjęcie decyzji.
Myślę, że nie. Byłem już wtedy po czterech książkach, więc mogli to potraktować jako normalną kolej rzeczy. Najbardziej zaskaku jący był mój debiut. Do momentu pojawienia się książki w księgarni nikomu o niej nie po wiedziałem. W szatni było bardzo ciekawie. Wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni. Kupili książkę i zaczęli ze mną o niej rozmawiać.
Miałem nawet wernisaż w Nowym Sączu. Przyjechała telewizja, obecni byli prezydent i członkowie klubu. Wtedy był faktycznie pe wien szok. W momencie mojego odejścia ra czej już żadnego zdziwienia nie było.
Widzę przed sobą uśmiechniętego człowieka, którego literatura jest jednak pełna grozy…
O tak, zawsze ciągnęło mnie do horrorów i fantasy. Odkąd pamiętam, miałem taki gust. Jednym z najważniejszych autorów gatunku był dla mnie na pewno Stephen King. Lśnienie czy To, które przeczytałem kilka razy, zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Staram się jednak sięgać przede wszyst kim po polskich autorów. Wiedźmin to jeden z moich numerów jeden, dzięki któremu za cząłem myśleć o pisaniu. Do tego dodałbym na pewno Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza, którego cenię chyba nawet ciut bardziej.
Ostatnią książką zdradziłeś także za interesowanie czasami starożytnymi.
Każdą książką staram się rzucać sobie jakieś wyzwanie. Podążyć tam, gdzie nie do końca czuję się komfortowo. Po to, aby roz wijać swój warsztat. Wiedziałem, że będę chciał kiedyś napisać coś, co nie jest oparte na naszym świecie, ale cofnąć się zupełnie gdzie indziej.
Najpierw napisałem książkę, skupiając się na fabule. Nie chciałem się najpierw edu kować, bo wiedziałem, że to nieco mnie za szufladkuje. Dopiero później zacząłem czytać książki poświęcone tej tematyce i uzupełniać ją zgodnie z panującymi wówczas prawami. Na pewno pomogła mi w tym lektura Egipcja nina Sinuhe. Świetna książka.
Robiłem notatki i zapisywałem wątki, które wiedziałem, że będę chciał później wy korzystać. Oglądałem też sporo dokumentów poświęconych tematyce starożytnego Egip tu. Pamiętajmy jednak, że Mumia to nie jest książka historyczna.
Opowiadam tutaj historię chłopaka imieniem Mose, syna weterana wojennego, który chciał zostać kupcem. Potrzebowałem jednak tych wszystkich informacji, by móc opisać świat dookoła niego. Zależało mi na tym, aby osoby, które lubią tematykę staro żytnego Egiptu, nie poczuły zawodu, czytając tę książkę.
Co doradziłbyś czytającym nas stu dentom, którzy także chcieliby pójść w Twoje ślady?
Odradzam kopiowania czyjegoś sty lu. Każdy powinien znaleźć własną drogę, nie oczekując, że wszystkim się będzie od razu podobać. Na pewno trzeba dużo czytać i pisać. Czytać także swoje teksty, również na głos. To mi bardzo pomaga, jeśli chodzi o poprawę warsztatu. Wtedy dopiero wycho dzi dużo błędów.
Moda vintage – oszczędność, ekologia czy popularny trend?
CZYM JEST VINTAGE?
Warto zacząć od samego pojęcia vintage. Jest to idea, która zmienia branżę mody w każdym jej aspekcie. Dzisiaj możemy vintage nazwać wszystko, co jest stare i używane; określa odzież, akcesoria czy biżute rię, które nie są nowe, ale także nie można ich nazwać mianem zabytków. Słowo vintage pochodzi z termino logii winiarskiej, gdzie vintage wine określa wino pochodzące z konkret nego rocznika.
sięciu złotych w zależności od sys temu cenowego. Często też możemy znaleźć oryginalne ubrania, których nie miał nikt inny, gdyż dostępne były tylko w pojedynczych egzemplarzach.
Second handy pozwalają nie tylko na zakup ubrań od projektantów w ni skich cenach, ale też na znalezienie takich marek, które nie są sprowadza ne do Polski. To właśnie w lumpek sach najczęściej możemy spotkać ubrania zawierające w składzie wełnę, kaszmir, jedwab czy inne wartościowe materiały bez żadnych domieszek w tańszej cenie.
pewną historię. W latach 60. i 70. do noszenia używanych ubrań namawia li aktywiści-aktorzy z grupy Diggers oraz ruchy feministyczne. Tej modzie sprzyjała także telewizja i popular ne seriale.
Lumpeksy to nie tylko ubrania, bowiem w wielu znajdziemy też książki, płyty winylowe czy dodatki do wnętrz, które możemy zakupić już za kilka groszy.
Słowo vintage zostało po raz pierwszy użyte na początku XV wieku i pochodzi z języka starofrancuskiego. Zaczęło być używane w stosunku do mody, gdyż od początku w kształto waniu się mody vintage kluczowe było pochodzenie ubrań z konkretnych dekad. Vintage zatem będzie określać rzeczy, które mają od 20 do 100 lat, co znaczy, że będą to ubrania, które powstały zarówno w 1920 roku, jak i w 2000.
DLACZEGO WARTO KUPOWAĆ UBRANIA Z DRUGIEJ RĘKI?
Kupując ubrania z drugiej ręki, potrzeba trochę czasu, pewnej otwartości na zmianę i świadomości poglądów. Jednak kupowanie odzieży używanej przynosi wiele korzyści.
Dzięki temu nasza planeta może przynajmniej w części odetchnąć, zmniejsza się zanieczyszczenie środo wiska, ogranicza toksyny i oszczę dza wodę. Jest to zatem sposób na prowadzenie bardziej ekologicznego stylu życia poprzez noszenie tego, co już zostało wyprodukowane.
Ubrania z drugiej ręki pozwolą nam również zaoszczędzić, gdyż mogą one kosztować od kilku do kilkudzie
Dzięki kupowaniu takich ubrań ratujemy je przed wyrzuceniem na śmietnik, jednocześnie możemy także wspomóc nimi potrzebujących, gdyż część pieniędzy z ich sprzedaży trafia do różnych organiza cji. W lum peksach możemy zakupić także różne tkaniny, z których póź niej możemy sami stworzyć wyjątko we projekty.
Lumpeksy to nie tylko ubrania, bowiem w wielu znajdziemy też książki, płyty winylowe czy dodatki do wnętrz, które możemy zakupić już za kilka groszy.
OD KIEDY ISTNIEJE VINTAGE I JAK SIĘ KSZTAŁTOWAŁO?
Badacze kultury materialnej za konkretną datę narodzin mody vin tage przyjmują rok 1956, gdy nastąpił wielki powrót futer. Domy towaro we, które chciały w szybkim tempie zaspokoić potrzeby konsumentów, rozpoczęły przerabianie starych niesprzedanych futer pozostałych po modzie lat 20. na nakrycia głowy. Vintage różni się od odzieży używanej sposobem sprzedaży, gdyż są to ubrania traktowane jak skarby, które mają swoje daty i opowiadają
Jednak to w 1990 roku moda vin tage rozkwitła razem z rosnącą popu larnością stylu grunge. Na początku lat 2000 noszenie ubrań z drugiej ręki stawało się coraz bardziej popularne. W czasie kryzysu finansowego lat 2008 i 2009 kupowanie odzieży uży wanej przez społeczeństwo rozwinęło się bardzo szybko, a dla wielu osób second handy stały się koniecznością, a nie tylko alternatywą.
JAK KUPOWAĆ W LUMPEKSACH?
Kupując ubrania używane, war to kierować się pewnymi zasadami. Jedną z nich jest zabranie płócien nej torby na ubrania, a także zaopa trzenie się w rękawiczki i płyn do dezynfekcji, wygodne buty i tele fon. Warto chodzić do lumpeksu w różne dni, nie tylko gdy pojawi się nowy towar czy wyprzedaż, przydatne jest także zapisywanie własnych pomysłów na stylizacje oraz śledzenie trendów.
Podczas zakupów zwracajmy uwagę na skład i skupiajmy się na naturalnych materiałach oraz metkach, a także sprawdzajmy w internecie informacje na temat marek ubrań. Kupujmy ubrania za równo w małych miejscowościach, jaki w dużych miastach. Warto przeglądać rzeczy w wybranych działach wieszak po wieszaku i wy bierać ubrania ze względu na to, jak leżą, a nie jaki mają rozmiar. Nie zniechęcajmy się pewnymi wadami ubrań, które trzeba będzie przero bić. Dokładnie sprawdzajmy także kieszenie, rękawy i poszewki i nie rezygnujmy z kupowania butów, gdyż te również można spokojnie wyczyścić lub naprawić.
Ewelina Makoś Kupowanie używanych ubrań dawniej było uważane za obciach, ale na szczęście się to zmieniło. Dzisiaj nie możemy już ignorować ubrań z drugiej ręki. Czy moda vintage pozwoli nam jedynie oszczędzić, ocalić trochę środowisko, czy stanie się bardziej popularnym trendem?Cyberbullying – jak zapobiegać przemocy w sieci?
Życie w sieci internetowej daje wiele możliwości. Z jednej strony może stanowić doskonałe źródło wiedzy, a z drugiej nieść ze sobą ogromne niebezpieczeństwo. Niestety obecnie media społecznościowe nie są już tylko przestrzenią do nauki i rozrywki, lecz również swoistą platformą cyberprzemocy, która przejawia się w różnych formach.
JAK ROZPOZNAĆ CYBERPRZEMOC?
Cyberprzemoc (z ang. c yberbul lying ) to rodzaj przemocy wykorzy stujący nowoczesne technologie informacyjne oraz komunikacyjne, głównie internet oraz urządzenia cyfrowe, takie jak smartfony, kom putery czy tablety. To jedna z naj groźniejszych form ataków interne towych, ponieważ wykorzystuje brak pewności siebie lub kompleksy ofiary w celu jej psychicznego upokorzenia. Ofiarami takich zachowań są już nie tylko młodzi ludzie, lecz coraz częściej także osoby dorosłe.
SKUTKI WIRTUALNEJ PRZEMOCY
Rozwój technologii oraz swo bodny dostęp do internetu często skutkują zaburzeniem proporcji po między relacjami budowanymi w re alnym życiu a tym wirtualnym. Ta nowoczesna forma przemocy może zostawiać po sobie rany w psychice, które goją się znacznie trudniej niż rany na ciele. Osoba nękana nigdzie nie czuje się bezpiecznie. Cyberbul lying potrafi być bardzo szkodliwy, a w najgorszym wypadku doprowa dzić nawet do śmierci ofiary.
JAK NIE ZOSTAĆ OFIARĄ AGRESJI?
Każdy użytkownik urządzeń cyfrowych oraz internetu może stać się ofiarą cyberprzemocy. Najprost szym rozwiązaniem uniknięcia tego zjawiska byłoby całkowite zrezygno wanie z mediów społecznościowych i wszelkich komunikatorów, jednak jest to bardzo skrajne rozwiązanie. Szczególnie ważne jest to, by osobie dotkniętej taką formą przemocy udzielić odpowiedniego wsparcia, np. w postaci szczerej, bezpośred niej rozmowy.
Cyberbullying odbywa się z reguły za pośrednictwem mediów społecznościowych, wiadomości tekstowych, forów internetowych, gdzie internauci mogą przeglądać i udostępniać różne treści.
Przykładami takich ataków są: publikowanie cudzych zdjęć i filmów bez zgody, nękanie, grożenie, szanta żowanie, wykluczanie z grup online, stosowanie mowy nienawiści czy podszywanie się pod kogoś. Wirtu alni napastnicy ukrywają się zwykle pod pseudonimami, choć niekiedy zdarza się, że nie kryją się ze swoją tożsamością, bo wiedzą, że ofiara ze strachu nic nie będzie w stanie im zrobić. Z reguły napastnicy publikują treści, których w rzeczywistości nie odważyliby się poruszyć.
Do najbardziej widocznych objawów cyberprzemocy zalicza się: brak kontaktów towarzyskich, ciągłe zamyślenie, bezsenność, niewyjaśniony lęk, utratę poczucia własnej wartości, brak zaintereso wania czymkolwiek, ataki paniki czy strach widoczny na twa rzy ofiary.
Przykładami takich ataków są: publikowanie cudzych zdjęć i filmów bez zgody, nękanie, grożenie, szantażowanie, wykluczanie z grup online, stosowanie mowy nienawiści czy podszywanie się pod kogoś.
W razie potrzeby warto skorzy stać z pomocy psychologa, który pomoże poradzić sobie ze spadkiem samooceny lub lękami. Nie można bagatelizować problemu, gdyż pozo stawienie ofiary bez wsparcia może mieć dramatyczne skutki.
Całkowite powstrzymanie in ternetowej agresji jest praktycznie niemożliwe. Trudno powstrzymać opublikowane treści szkodzące ofie rze, ponieważ procedura ich usunię cia przez administratorów jest cza sochłonna i złożona. Zanim zostaną one usunięte, istnieje ryzyko, że ktoś je już skopiował i rozpowszech nił dalej, a to oznacza, że nadal krążą w sieci i ich trwałe usunięcie jest w zasadzie niemożliwe.
Jeśli sytuacja nie ulegnie po prawie, to sprawę należy zgłosić na policję, ponieważ cyberprzemoc jest karalna. Zgromadzenie dowodów takich jak maile, SMS-y, zrzuty ekranu czy filmy mogą być pomoc ne w szybszym ustaleniu sprawcy. Trzeba także powstrzymać ofiarę od próby odwetu, gdyż mogłoby to pogorszyć sytuację. Na przemoc nie wolno odpowiadać tym samym.
Z pozoru niewinny żart może stać się cyberprzemocą, dlatego trzeba uważać na treści publikowane w internecie. Warto pamiętać o tym, że każdy człowiek ma inny poziom wrażliwości i to, że dla jednej osoby jakiś komentarz jest śmieszny, nie oznacza, że dla innej nie będzie obraźliwy.
Oskar Górecki –
młody przedsiębiorca na rynku nieruchomości komercyjnych
Patryk Kijanka: Jakie ukoń czyłeś kierunki studiów?
Oskar Górecki: Ukończyłem dwa kierunki studiów: logistykę na wro cławskiej Wyższej Szkole Bankowej – były to studia inżynieryjne ze spe cjalizacją obejmującą zarządzanie projektami systemów transporto wych – oraz jednolite studia magi sterskie prawnicze na Uniwersytecie Wrocławskim – gdzie specjalizowa łem się w prawie handlowym.
Czym się obecnie zajmujesz w konkteście biznesowym?
Jestem członkiem zarządu w fir mie House Biznes sp. z o.o., gdzie działamy na wrocławskim rynku nieruchomości komercyjnych. Jeśli ktoś potrzebuje otworzyć siedzibę we Wrocławiu lub chce zmienić np. lokalizację swojego biura czy maga zynu – umożliwiamy mu to, świad cząc usługi doradcze.
Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z własnym biznesem?
Niestety jak pewnie większości osób studiujących prawo – na począt ku mojej pracy w kancelarii zetkną łem się z problemem wynikającym z braku uzyskiwanych przychodów, ponieważ w tej branży praktyki i sta że są z reguły darmowe. Z tego po wodu szukałem alternatyw i zatrud niłem się w biurze nieruchomości. Tam jednak szybko okazało się, że rozwijanie własnej marki, jak i sieci partnerów biznesowych stanowi mój główny cel.
Z jakimi problemami mie rzyłeś się na początku swojej ścieżki zawodowej?
Myślę, że największy pro blem wynikał z braku dostępno ści wiedzy prawno-podatkowej. Dziś w moim odzczuciu jest dużo łatwiej, ponieważ chociażby na YouTubie powstaje wiele kanałów promujących wiedzę z tego zakre su. Co prawda interesowałem się tą tematyką już w trakcie studiów, ale muszę podkreślić, że częste zmiany chociażby w prawie po datkowym utrudniają na począt ku założenie własnego biznesu.
Czy miałeś jakieś oba wy przy zakładaniu wła snej firmy?
Nie miałem większych obaw. Wychodzę z założenia, że nie trzeba wymyślać koła na nowo – należy po prostu bazować na czymś, co już dobrze funkcjonuje, aby móc odnieść sukces. Oczywi ście trzeba jednak dołożyć do da nej usługi wartość dodaną – mam na myśli pracę z jeszcze większym zaangażowaniem niż konkurencja – właśnie po to, by zapewnić jesz cze lepszą jakość usług. Zrobie nie czegoś na wyższym poziomie i zbudowanie jeszcze większego zaufania wśród ludzi, z którymi chce się współpracować, w mojej opinii decyduje, czy nowa firma zaistnieje na rynku. Sądzę jed nak, że dziś możliwości są na prawdę spore.
Na pewno doradziłbym młodym ludziom, aby jak najwcześniej pró bowali swoich sił w różnych bran żach – po to, by znaleźli jak najszyb ciej dziedzinę, w której będą chcieli się rozwijać. Zaleciłbym, aby nie skupiali się tylko na uczelni, gdzie głównie przekazywana jest wiedza teoretyczna. Oczywiście nie można zaniedbywać edukacji, ale myślę, że poświęcanie większości swojego cza su na uczenie się materiału na pa mięć, który i tak szybko zapomnimy, nie powinno być ważniejsze niż na bywanie praktycznych umiejętności.
Wielokrotnie dostrzegałem ten problem chociażby u swoich mło dych pracowników. Myślę też, że warto na początkowym etapie karie ry relatywnie często zmieniać pra cę, po to by nabywać empirycznego doświadczenia w różnych miejscach. Ponadto każdy, kto chce dziś założyć własny biznes, powinien korzystać z praktycznej wiedzy, która jest na wyciągnięcie ręki. Kiedyś szukanie mentora stanowiło problem – dziś mamy naprawdę wielu specjalistów, którzy za darmo i chętnie dzielą się swoją wiedzą, używając interneto wych źródeł przekazu.
Nieustanne rozwijanie umiejęt ności i powiększanie zasobów swojej wiedzy pozwoli w późniejszym etapie szerzej patrzeć na działal ność, którą będziemy prowadzić w przyszłości.
Jakich rad udzieliłbyś młodym osobom, które chciałyby podążać Twoim śladem?Kinga CzapskaKoziarska – na podbój branży beauty
Kamil Kijanka: Czym dokład nie zajmuje się O! nails?
Kinga Czapska-Koziarska: Zaczę liśmy od otworzenia salonu zajmują cego się pielęgnacją paznokci. Mniej więcej pół roku później było tyle zle ceń, że zatrudniłam pierwszą stylist kę. Dziś mogę z dumą powiedzieć, że O! nails to nie tylko bardzo dobrze prosperujący salon we Wrocławiu, ale także sklep stacjonarny i online.
Mamy w ofercie produkty do sty lizacji paznokci, suplementy i towa ry z branży beauty. Od czterech lat funkcjonuje również centrum szko leń, które osobiście prowadzę. Jestem instruktorem, edukuję w zakresie stylizacji paznokci. Można więc po wiedzieć, że O! nails staje się coraz poważniejszą marką na rynku. Nie przesadzę, mówiąc, że zaintereso wanie naszą ofertą sięga już w tej chwili także poza granice Polski. Na szkolenia przyjeżdżają również kur santki z innych krajów, np. Niemiec i Holandii.
Czym charakteryzują się te szkolenia?
Szkolenia dotyczą sposobów wykonywania stylizacji paznokci. Są przeznaczone zarówno dla osób początkujących, które dopiero mają w planach rozpocząć swoją przy godę z paznokciami, jak i dla kur santek posiadających już wiedzę. Uczymy, jak wykonać manicure hy brydowy, żelowy.
Zapraszamy serdecznie każdego, kto chce zacząć działać z paznokciami – bez względu na to, czy chce posiąść tę wiedzę na własny użytek, czy się przebranżowić. Poruszamy technicz ne aspekty, jak również niezbędną teorię – od obieranych technik,
dowę paznokcia, chemię wykorzysty wanych produktów czy fizykę zacho dzących procesów podczas stylizacji.
Podejrzewam, że Ty także mu sisz nieustannie podążać za tren dami i analizować rynek. Oczywiście, że tak. Średnio raz na trzy miesiące wyjeżdżam na nowe szkolenia, które pozwolą mi zdobyć nową wiedzę i doświadczenia. W tak prężnie rozwijającej się branży trzeba być cały czas na bieżąco. Jeśli chodzi o trendy, nieustannie analizujemy to, co dzieje się w social mediach – Tik Tok i Instagram są bardzo użyteczne i inspirujące w tej kwestii.
A skąd właściwie wziął się u Ciebie pomysł na własny biznes?
Tak naprawdę od dawna intere sowałam się stylizacją paznokci. Naj pierw pracowałam u kogoś w salonie. Poszłam na swoje pierwsze szkolenie i tam od razu otrzymałam propozycję pracy. Zostałam wrzucona na głębo ką wodę. Były to trudne, ale i bardzo owocne trzy lata, które ukształto wały mnie biznesowo i technicznie. Nabierając doświadczenia i widząc coraz lepsze efekty, utwierdzałam się w przekonaniu, że to jest moja wyma rzona droga.
Po mamie odziedziczyłam chyba smykałkę do biznesu. Po niej mam chyba coś z businesswoman. Dla tego też zaczęłam myśleć o założe niu własnego salonu. Jestem osobą, która bardzo chce coś zrobić i lubi ryzykować, ale też ma jednocześnie mnóstwo obaw. Bardzo mocno dopin gował mnie jednak mój ówczesny na rzeczony, a obecnie mąż, by podążać za marzeniem. Studiowałam dzien nie gospodarkę przestrzenną, praco
wałam w salonie i zaczęłam tworzyć własny biznesplan…
Czy początki były bar dzo trudne?
Jestem osobą, która uwiel bia planować, rozpisywać i dzia łać. Sprawiało mi to wielką frajdę. Swój notes, w którym opracowałam pierwszy biznesplan, mam zacho wany do dziś. Jeśli chodzi o pozy skanie środków finansowych na roz kręcenie firmy, niezbędną wiedzę otrzymałam od najbliższych i znajo mych. Wiedziałam, że istnieją dofi nansowania na założenie firmy dla młodych osób, ale bez szczegółów. Napisanie tego wniosku było chyba trudniejsze niż napisanie całej pracy inżynierskiej! Dziś jednak uważam, że jest to bardzo dobre przygoto wanie przed rozpoczęciem własnej działalności.
Co mogłabyś poradzić czy tającym nas studentom, któ rzy także chcieliby założyć własną firmę?
Zdecydowanie najpierw polecam rozwój w dziedzinie, która nas inte resuje. Jest mnóstwo dobrych szko leń, które potrafią przygotować do nowej roli. Ja także jestem współau torem e-booka biznesowego, który jest przeznaczony dla osób pracują cych i początkujących.
Po drugie – nie bać się działać. Myśleć o tym, co trzeba zrobić, by zrealizować cele. Najtrudniej jest czasem znaleźć swoją niszę. Warto jednak pamięć, że wcale nie trzeba wymyślać czegoś nowego. Ważne, by robić to jednak dobrze. To jest złota myśl, którą kiedyś ktoś mi po wiedział i wzięłam ją sobie do serca.
po buSascia Dhea –
zarządzanie firmą na Bali z Polski
Sascia Dhea: Dorastałam w rodzi nie, w której niczego nie brakowało. Byłam przyzwyczajona do dobrobytu. Niestety w 2015 roku sytuacja finan sowa w mojej rodzinie drastycznie się zmieniła – nie otrzymywałam już kieszonkowego, musieliśmy obniżyć swój standard życia.
Byłam wtedy w ostatniej klasie li ceum, a moi rodzice nie byli w stanie zapłacić za moje wymarzone studia. Razem z siostrą marzyłyśmy o firmie, chciałyśmy pomóc rodzicom, ale żad na z nas nie miała żadnego doświad czenia w tej dziedzinie.
Skąd zrodził się pomysł na fir mę odzieżową?
Mieszkałam na Bali, gdzie na wakacje przyjeżdża wielu turystów z całego świata. Zauważyłam, że wie lu z nich kupuje lokalne produkty, najczęściej ekologiczne. Ponieważ i ja, i moja siostra interesowałyśmy się modą, stwierdziłyśmy, że możemy sprzedawać miejscową odzież uszytą z naturalnych materiałów.
Zaczęłyście szyć ubrania same?
Nie. To był kolejny problem, po nieważ nie miałyśmy takich umiejęt ności. Zaczęłam analizować koszty produkcji i materiałów, ale niestety przewyższały one budżet. Mimo to zaryzykowałam i zleciłam uszycie 10 projektów lokalnemu krawcowi.
Jak wyglądał pierwszy okres Twojej firmy?
Było trudno, ale musiałam dzia łać zadaniowo. Postanowiłam zmini malizować koszty, dlatego zrobiłam
zdjęcia uszytym ubraniom, opubli kowałam je na Instagramie, a jedyną promocją były udostępnienia znajo mych w ich mediach społecznościo wych. Pamiętam moją radość, gdy pojawił się pierwszy kupiec. Była to Australijka mieszkająca na Bali. To była największa motywacja do dal szej pracy.
Prowadzisz firmę już sześć lat. Jak teraz wygląda jej funk cjonowanie?
Zajęło mi wiele pracy, żeby dojść do momentu, w którym teraz się znaj duje. Od początku firma miała dużą konkurencję na rynku. Zależało mi jednak, żeby ubrania wykonywano z dobrej jakości produktów, ale przez to były one dość drogie. Dlatego głów nymi klientami są zagraniczni tury ści, którzy mogą kupować ubrania na Bali lub za pośrednictwem platform społecznościowych.
Dzięki wytrwałości i ambicji obecnie mam 14 sklepów na wyspie i współpracuję z międzynarodowymi sklepami zlokalizowanymi w Lon dynie, Nowym Jorku i Los Angeles. Zatrudniam ponad 200 pracowni ków, a co najlepsze – od dwóch lat mieszkam w Polsce, więc zarządzam wszystkim zdalnie.
Jeśli Twoja firma mieści się na Bali, dlaczego zdecydowałaś się za mieszkać w Polsce? Bali to wyma rzony kierunek niejednego turysty.
Gdy ukończyłam studia licencjac kie, postanowiłam podróżować. Wte dy poznałam Polaka, w którym się zakochałam. Był to czas pandemii, dlatego przeprowadziłam się do Pol ski i postanowiłam kontynuować stu dia magisterskie. Mimo że nasz zwią
zek nie przetrwał, poznałam tu wiele osób i zyskałam nowe możliwości.
Jak zmieniło się Twoje życie, kiedy Twoja firma już efektyw nie działała?
Nie raz patrzyłam pesymistyczne na pomysł własnego biznesu. Ale czu łam, że robię to, co sprawia mi przy jemność, dlatego się nie poddałam. Ta decyzja dała mi przede wszystkim wolność – finansową i w sposobie myślenia. Dostałam lekcję życia, ale dzięki temu mogę podróżować, gdzie tylko chcę, i żyć, nie martwiąc się o przyszłość. Dzięki temu mogę teraz wspierać mieszkańców Bali, zatrud niając ich.
Masz jakieś plany na dalszy rozwój firmy?
Chciałabym rozszerzyć asorty ment o odzież męską i stroje kąpie lowe. Moim celem jest także rozwój w sektorze spożywczym – założenie koreańskich restauracji.
Co doradziłabyś młodym oso bom, które myślą o założeniu działalności gospodarczej? Wiele osób boi się, ponieważ nie ma do świadczenia.
Tak, przede wszystkim nikt nie może pozwolić, żeby strach powstrzy mał go przed założeniem firmy. Strach przed porażką to naturalna rzecz, ale trzeba być zdeterminowa nym i dążyć do celu. Sukces nagrodzi wszystkie wyrzeczenia. Myślę też, że każdy potencjalny właściciel firmy powinien się stale uczyć.
Sascia, bardzo dziękuję za wywiad. Powodzenia w rozwi janiu się!
Marta Dąbrowska: Sascio, kie dy i dlaczego zdecydowałaś się otworzyć własną firmę?Karol Chojnacki –próbowanie swoich umiejętności w wielu branżach
Edyta Śpiewak: Twoja styczność z przedsiębiorczością rozpo częła się, gdy miałeś zaledwie 16 lat. Czym się wtedy zajmowałeś?
Od czasów dzieciństwa, mimo że nie mam w rodzinie przedsiębiorców, ciągnęło mnie do tego świata. Dlatego, aby nie zwlekać, już wtedy próbowa łem swoich sił w biznesie. Na początku handlowałem na Allegro używanym sprzętem Apple, punktami w różnych grach online, a później tworzyłem kursy dla maturzystów we współpra cy z nauczycielką i egzaminatorką CKE. Przez pewien czas działałem także w MLM.
Potem nadszedł czas studiów, w trakcie których już prowadziłeś swój biznes. Na czym on dokład nie polegał?
Po 18. roku życia zaczęły się już poważniejsze biznesy. Pierwszym zna czącym była organizacja konferencji dla przedsiębiorców w Lublinie. To właśnie spotkania z przedsiębiorczymi ludźmi zainspirowały mnie do założe nia biznesu stacjonarnego.
W wieku 20 lat przejąłem lokalną pizzerię, którą prowadziłem wraz ze wspólnikiem. To właśnie tam zdoby łem doświadczenie, które pozwoliło mi na stworzenie nowego biznesu w stylu Uber Eats (chociaż wtedy nie było jesz cze Ubera). Realizowaliśmy dowozy posiłków z różnych lokali do klientów.
Później zaangażowałem się także w startup technologiczny, w którym tworzyliśmy system dla restauracji pozwalający m.in. zamówić posiłek do stolika bez kontaktu z kelnerem lub z wyprzedzeniem za pomocą aplikacji, by nie czekać na jedzenie.
Co studiowałeś i czy uważasz, że studia pomogły Ci w tamtym czasie w prowadzeniu biznesu?
Studiowałem kierunek prawno -biznesowy, jednak rok w biznesie uczy więcej praktyki niż pięć lat na tego typu studiach. Mimo to uwa żam, że warto studiować, a w między czasie rozwijać coś swojego. Gdy to, co się robi, po pewnym czasie okaże się sukcesem, będzie przynosić pie niądze i perspektywa rozwoju będzie obiecująca – wtedy w każdym mo mencie można zakończyć studia, jeśli przeszkadzają.
Czym aktualnie się zajmujesz?
Od kilku lat zajmuję się marke tingiem i rozwojem m.in. wydaw nictwa biznesowego Expertia oraz platformy dla przedsiębiorców Nowo czesna Firma.
Dlaczego zdecydowałeś się na własny biznes, a nie etat?
Chociaż pracuję zapewne wię cej niż na etacie, to mogę realizować swoje pomysły tak jak chcę. Ponadto wiem, że buduję coś swojego, co często porównuję do własnej fortecy w grze typu Settlers, która widzę, jak ciągle się rozwija, a to daje ogromną satys fakcję. Pracując na etacie, buduje się cudzą osadę, a po zmianie pracy za czyna się budować inną i to na nowo.
Czy miałeś jakieś kryzysowe sytuacje, przez które chciałeś zrezygnować ze swojego biznesu i zająć się czymś innym?
Statystyki są bezlitosne – mówi się, że nawet 9/10 biznesów upada. I właśnie strach przed porażką spra
wia, że wiele osób nie chce nawet spróbować. Ja patrzę na to jednak zupełnie inaczej. Skoro co dziesią ta firma odnosi sukces, to trzeba próbować aż do skutku. Szansa na sukces rośnie z każdą kolejną pod jętą próbą.
Większość moich poprzednich biznesów już nie istnieje, ale na szczęście nigdy nie zbankrutowa łem. Po prostu na niektórych pomy słach zarobiłem niewiele lub wcale.
Z jakimi trudnościa mi może spotkać się młody przedsiębiorca?
Według mnie najczęstszym pro blemem jest brak wsparcia ze strony bliskich. Rodzice z reguły chcą do brze i trzeba pamiętać, że dorasta li oni w zupełnie innych czasach, dlatego często nie wierzą w sukces i chcą uchronić przed porażką. Nie powinno to jednak zniechęcać do realizowania się w biznesie – trzeba iść własną drogą, czasami na prze kór innym.
Jak wyobrażałeś sobie by cie przedsiębiorcą, zanim się nim stałeś?
Dość standardowo – drink z pa lemką na plaży. A tak na poważnie, to wyobrażałem sobie, że będę podróżował i pracował zdalnie. Gdy już jednak mogłem zrealizować to marzenie, uświadomiłem sobie, że ono wcale nie jest moje – to społe czeństwo wmawia nam, że fajnie jest żyć w ten sposób. W praktyce oznacza to jednak często samotne podróżowanie i zostawienie bliskich. A to już takie fajne nie jest.
Przedsiębiorczość to w obecnych czasach kluczowa cecha. Doskonale wie o tym Karol Chojnacki, który mimo swojego młodego wieku ma na swoim koncie wiele sukcesów biznesowych.Matematyczka mistrzynią Wywiad z Agatą Sitko
Agata Sitko to studentka matematyki na Politechnice Śląskiej, która mimo młodego wieku może pochwalić się wieloma sukcesami sportowymi. Mistrzyni świata w trójboju siłowym ostatnie zmagania w igrzyskach sportów nieolimpijskich (The World Games) zakończyła nie tylko ze złotym medalem, ale i dwoma rekordami świata.
Kamil Kijanka: Czy emocje po niezwy kle udanych zawodach w USA już opadły?
Agata Sitko: Szczerze mówiąc… tak. Nie ma czasu na ekscytację. Teraz zbliżają się kolejne za wody, więc skupiam się wyłącznie na nich.
A jakie wrażenie zrobiło na To bie The World Games w amerykańskim Birmingham?
Przede wszystkim była tam bardzo zorgani zowana hala startów. Wszystko odbywało się na hali koncertowej, więc miejsca było dużo. Każdy zawodnik miał na rozgrzewce swój pomost. Nie trzeba było więc stać w kolejce, by przygotować się do rozgrzewki. Nie jest to normą podczas ta kich zawodów. Było to duże ułatwienie.
Mieliśmy do dyspozycji nowy sprzęt, tak więc bardzo dobrze się dźwigało. Pod względem wizualnym wszystko także pięknie wygląda ło. Żyło się w trochę innym świecie. Poznałam zawodników z różnych dyscyplin sportowych. Organizacyjnie wszystko było na najwyż szym poziomie.
Był także czas na zwiedzanie?
Żałuję, ale nie za bardzo. Jedyne, co udało nam się zobaczyć, to muzeum NASA. To było bardzo fajnie doświadczenie. Znajdowały się tam różne modele rakiet. Mogliśmy się przeko nać, jak wyglądają realia na statku kosmicznym, podejrzeć, jak wygląda życie pilota. Był to jednak wyjątek, bo większość czasu podczas pobytu w USA spędziliśmy jednak na hali.
Czy nie brak Ci motywacji, skoro w tak młodym wieku bijesz rekordy i zdo bywasz medale?
Bywają takie momenty. Szczególnie w “sprzęcie”, gdzie ta rywalizacja jest mniejsza. Jest to trochę smutne, że nie ma za bardzo z kim rywalizować. W “klasyku” jest jednak trochę inaczej. Tu jest pole do popisu i jest z kim, i o co walczyć. Ostatecznie mogę walczyć sama ze sobą i podnosić poprzeczkę coraz wyżej.
Wspomniałaś o dwóch odmianach dys cypliny sportowej, którą uprawiasz. Czy mogłabyś wyjaśnić naszym czytelnikom, czym one się od siebie różnią, i co składa się właśnie na trójbój siłowy?
Trójbój składa się z przysiadu, który wyko nuje się ze sztangą na plecach. Zdecydowanie łatwiej byłoby to zobaczyć, niż opisać. Najważ niejsze w przysiadzie jest to, by zejść ze sztangą wystarczająco nisko, a następnie wstać. Trzeba przy tym pamiętać o odpowiednim zgięciu w ko lanach i biodrach.
Następna konkurencja to wyciskanie w po zycji leżącej. Musimy się położyć na ławce, sztan gę przyłożyć do klatki, a następnie wycisnąć do wyprostowanych, zablokowanych łokci.
Następny jest martwy ciąg, w którym cho dzi o to, by podejść do sztangi leżącej na ziemi i ją podnieść do wyprostowanych nóg, łokci i bioder.
Sam trójbój dzieli się z kolei na klasycz ny i sprzętowy. O ile mi wiadomo, podział ten został wprowadzony stosunkowo niedawno. Wcześniej był tylko trójbój sprzętowy.
W "sprzęcie" chodzi o to, że można w nim korzystać z dodatkowego… sprzętu. Jest to ko stium, taśmy na kolanach czy koszula do wyci skania, w zależności od konkurencji. Są one wy twarzane ze specjalnego materiału, który pod wpływem ciężaru się naciąga i pomaga więcej podnieść.
W klasycznej odmianie nie można z tego wszystkiego korzystać.
Jak zaczęła się u Ciebie przygoda z tym sportem?
W gimnazjum podpatrywałam moje siostry, które ćwiczyły w domu z użyciem hantli. W koń cu do nich dołączyłam i jak się okazało, szybko zabrakło mi ciężarów. Stwierdziłam, że spróbu ję z większym obciążeniem na siłowni. Miesiąc później zapisałam się do klubu. W internecie zobaczyłam pewną dziewczynę, która uprawiała trójbój siłowy, co dało mi pewną inspirację. Tak to się zaczęło.
świata w trójboju siłowym.
W jaki sposób odkryłaś, że masz pre dyspozycje, by zająć się trójbojem pro fesjonalnie?
Pierwszego dnia, gdy przyszłam do klubu, usłyszałam od trenera, że mam wystąpić w za wodach, które miały odbyć się zaledwie miesiąc później. Poszło mi nie najgorzej, dlatego nie mia łam wątpliwości, że to dobry kierunek.
To właśnie po tym pierwszym sukcesie po stanowiłam jeszcze bardziej się zaangażować. Były to mistrzostwa Polski w wyciskaniu w po zycji leżącej, które odbyły się w Kielcach w 2019 roku. Wycisnęłam chyba 65 kg i zajęłam pierw sze miejsce w juniorach i drugie w seniorach w swojej kategorii wagowej.
Dlaczego Twoim zdaniem trójbój siło wy nie jest dyscypliną olimpijską?
Przede wszystkim dlatego, że mamy na igrzyskach już jedną dyscyplinę tego typu, czyli podnoszenie ciężarów. Trójbój jest stosunko wo młodą dyscypliną, niezbyt popularną, tak więc zainteresowanie mogłoby nie być aż tak duże. Mamy, tak jak już wspominaliśmy, dwie odmiany trójboju, więc też trudno by było wy brać, która z nich lepiej by się sprawdziła. Jest przy tym wiele komplikacji ze względu na liczbę federacji skupionych wokół podnoszenia cięża rów. Nie ma jednej organizacji, która by skupiała to wszystko.
Czy jako utytułowana zawodniczka igrzysk sportów nieolimpijskich masz moż liwość rywalizacji w podnoszeniu ciężarów?
Teoretycznie jest to możliwe. Nie wiem jed nak jak to wygląda w naszym związku. W pod noszeniu ciężarów pewnie jest większy nacisk na technikę i rodzaj treningu też zapewne się różni. Trudno mi jednoznacznie powiedzieć, jak by to wyglądało, ale nie wydaje mi się to niemożliwe.
W Polsce można utrzymać się z upra wiania trójboju?
Nie. Zdecydowanie nie jest to zbyt dochodo wy sport w naszym kraju. Oczywiście zaczynają się pojawiać jakieś pieniądze, ale jeżeli nie ma się jakichś umów sponsorskich, to nie jest łatwo z tego wyżyć.
Dlatego też oprócz sportu trzeba szukać innego zajęcia. Ty zdecydowałaś się studiować matematykę...
Tak, to prawda. Ja jednak matematykę lu biłam już od dziecka. Będąc już w podstawówce,
myślałam o tych studiach. Moje siostry tak że ukończyły ten kierunek. To także była moja pasja. Trójbój doszedł później.
Nie jest łatwo to wszystko pogodzić, ale na razie udało mi się przetrwać pierwszy rok. Wykładowcy są zazwyczaj wyrozumia li. Przez zawody w Stanach ominęło mnie właśnie jedno kolokwium, dlatego będę miała dodatkowy termin na jego zaliczenie. Gdybym jednak mogła dziś wybrać, chciała bym, by to trójbój stał się bardziej dochodo wy. Tak, by można było z tego wyżyć. Co nie znaczy, że straciłam zamiłowanie do liczb.
Jak wyglądają Twoje treningi?
Od marca korzystam z porad trenera. Wcześniej trenowałam przede wszystkim sama. Na początku tego roku zaczęłam tre nować sześć razy w tygodniu, od dwóch do sześciu godzin. Wszystko w zależności od tego, co sobie zaplanowałam w danym dniu. Zwykle wykonuję trójbój siłowy w różnych wariacjach. Dodatkowo pompki, hantle i inne ćwiczenia wzmacniające mięśnie. Ból i zmęczenie po dobrym treningu to prze piękne uczucie.
Czy dieta jest również istotna?
Oczywiście, że tak. Kluczowe jest, by dostarczać organizmowi odpowiednią ilość białka niezbędnego do regeneracji mięśni. Na to zwracam największą uwagę. Trzeba jeść w miarę zdrowo i liczyć kalorie. Wszyst ko zależy od tego, czy chcemy utrzymać, zwiększyć lub zmniejszyć naszą masę.
Jakie masz plany na najbliż sze miesiące?
Przede mną mistrzostwa świata junio rów w trójboju siłowym klasycznym. Na stępnie Arnold Classic w UK, gdzie będą rywalizowali najlepsi zawodnicy z ca łej Europy.
Co doradziłabyś studentom, którzy chcieliby pójść w swoje ślady?
Myślę, że w przypadku tej dyscypliny sportowej nie jest wcale za późno, by rozpo cząć przygodę ze sztangą w wieku studenc kim. Potrzebne jest samozaparcie i cierpli wość. Niektórzy szybko rezygnują, bo nie widzą pierwszych efektów w ciągu kilku tygodni, a to podstawowy błąd. Wszystko wymaga czasu.
Maszjużparęlat,czujesz,wcosięgra.
Pokolenie Z na rynku pracy
Następnym pokoleniem młodych Polaków, które właśnie wchodzi na rynek pracy, to osoby urodzone między 1998 a 2010 rokiem. To pokolenie charakteryzuje się bardzo wysoką otwartością na nowe technologie oraz podatnością na trendy.
Są to osoby często wychowane w wyższym standardzie niż po przednie pokolenia, co sprawia, że mogą cechować się wyższymi oczekiwaniami materialnymi. Wy różniają się również wysokim multi taskingiem i podobnie jak pokolenie Y cenią sobie pasję, work-life balance oraz otwartość na świat.
Na rynku pracy pokolenie Z cechuje się wysoką elastycznością i gotowością na wyzwania oraz pewną dozą odpo wiedzialności za swój kierunek rozwoju. W badaniu pokolenia Z przeprowadzo nego przez firmę Accenture zdecydowa na większość świeżo upieczonych ab solwentów (88%) przy wyborze studiów brała pod uwagę zapotrzebowanie na określone kwalifikacje na rynku pracy. Co więcej, 75% z nich bierze pod uwagę przeprowadzkę ze względu na pracę. Są pewni swoich kompetencji i aż 78% deklaruje, że czuje się dobrze przygo towana na wyzwania współczesnego, cyfrowego rynku pracy.
zasad. Wielu z tych cech nie spotka się we własnej działalności gospodarczej lub w małych, dopiero budujących swoją pozycję na rynku organizacjach; dlatego też duże przedsiębiorstwa są ciekaw szym miejscem pracy dla tego pokolenia niż własna firma.
Ta obserwacja powinna wzbudzić zaciekawienie głównie osób odpowie dzialnych za rozwój przedsiębiorstw oraz rekruterów w korporacjach.
RODZISZ SIĘ, TO ZNAK. POKOLENIE ALPHA
Zetki to wszystkie osoby urodzo ne po 1995 roku, stanowią one 23,4% ludności Polski. Drugie co do wielkości pokolenie to Y-ki z wynikiem 22,8%, Baby boomersi stanowią 22,7% populacji, a poko lenie X 20,5%.
Wniosek jest oczywisty, ludzie młodzi z pokoleń Z i Y to łącznie obecnie największa grupa w Pol sce. Pokolenia zżyte z internetem oraz z zupełnie innymi oczekiwa niami względem rynku pracy niż ich rodzice i dziadkowie.
I TA MYŚL, BY TO GODNIE PRZEŻYĆ
Na rynku pracy pokolenie Z cechuje się wysoką elastycznością i gotowością na wyzwania.
Dla pokolenia Z bardzo atrakcyj nym miejscem pracy są korporacje, z racji wysokiej potrzeby utrzymywania standardów pracy. Ceni sobie tradycyj ne wartości w miejscu pracy, takie jak: jasno określoną ścieżkę kariery, stabil ność zatrudnienia, możliwość doszkala nia się oraz atrakcyjne wynagrodzenie.
Wyraźne jest również dbanie o swój dobrostan i przestrzeganie ustalonych
Najmłodsze pokolenie dopiero formułowane i odkrywane w ramach badań socjologicznych zaczyna się umownie w okolicy rocznika 2010. Konkretniejsze lata nie są jeszcze znane, ponieważ są to dopiero uczniowie szkół podstawowych, którzy jeszcze nie zaczęli pracy i ich stosunek do rynku pracy jeszcze nie został zdiagnozowany przez badaczy. Obecnie stawia się tezy, że będą to osoby jeszcze mocniej zaangażowa ne w wirtualną rzeczywistość oraz z wyższymi oczekiwaniami wobec pracy i rozwoju swojej kariery, jednak na chwilę obecną są to tylko przypuszczenia.
KAŻDE POKOLENIE ODEJDZIE W CIEŃ
Istotnym dla odpowiedniego podejścia do rynku pracy jest fakt liczebności przedstawicieli poko leń Y i Z w ogólnej ludności Polski. Przyjmując uproszczenie, że
Odpowiednie kształtowanie polityki kadrowej i zarządzanie ludźmi powinno opierać się na dogłębnym poznaniu i przeana lizowaniu postaw konkretnych pokoleń i ich oczekiwań względem pracy. Wszelkie badania na ten te mat są zbiorem niezwykle ciekawej wiedzy dla władz państwowych pod kątem prowadzenia polityki młodzieżowej i wychodzenia na przeciw potrzebom młodych ludzi i pracodawców.
Część aspektów można próbo wać kształtować i na nie wpływać, co obecnie realizują m.in. po szczególne przedsiębiorstwa czy też urzędy.
Aby tworzyć efektywną współ pracę na rynku pracy, warto na bieżąco zwracać uwagę na dane socjologiczne i wyciągać z nich wnioski na przyszłość.
Jak pandemia zmieniła rynek pracy?
Do wielu zmian i przewartościowań na rynku pracy przyczyniła się pandemia koronawirusa. Sporo branż przeszło znaczne transformacje, niektóre dostrzegły rozwój, a jeszcze inne niestety straciły na znaczeniu. Zmieniły się m.in. formy zatrudnienia i świadczenia pracy, a także wzrosło zapotrzebowanie na określone zawody czy kompetencje, czego rezultaty można obserwować na co dzień.
PRACA ZDALNA
Sytuacja epidemiczna w Polsce, która rozpoczęła się w marcu 2020 r., znacznie ograniczyła dotychczasową działalność krajowych podmiotów gospodarczych. Z jednej strony nastąpiła likwidacja wielu miejsc pracy, ale z drugiej pracodawcy otwo rzyli się nowe formy zatrudnienia umożliwiające zachowanie dystansu społecznego, szczególnie na pracę zdalną. Takie rozwiązanie było i nadal jest popularne wśród pra cowników biurowych z branż takich jak IT, e-commerce, marketing, PR, szkolnictwo czy administracja.
O ile początkowo praca zdalna budziła sporo wątpliwości i kontro wersji, to po pewnym czasie wielu pracowników przekonało się do niej, zauważając, że pozwala ona m.in. zaoszczędzić sporo czasu na dojazdy do i z pracy. Natomiast pracodawcy zauważyli np. zwiększenie wydajno ści pracowników czy spadek kosz tów utrzymania biur. Przejście na tryb pracy zdalnej przyczyniło się do wzrostu znaczenia kompetencji pracowniczych, takich jak: odpo wiednia organizacja własnej pracy, samodyscyplina, umiejętne łączenie obowiązków zawodowych i domo wych. To od osobowości pracownika zależało, czy takie rozwiązanie zwiększy jego efektywność i kre atywność, czy też nie.
Wraz ze znoszeniem covidowych obostrzeń przedsiębiorstwa stopnio
wo podejmowały decyzje o wpro wadzeniu tzw. pracy hybrydowej, a więc częściowym powrocie do biur. Pracownicy rotacyjnie pojawiali się w biurach, przestrzegając określo nych zasad oraz reżimu sanitarnego.
DYNAMICZNE PROCESY AUTOMATYZACJI
W obliczu pandemii, która przyspieszyła procesy automa tyzacji, przedsiębiorcy stanęli przed nowymi wyzwaniami. Część firm zdecydowała się za stąpić ludzką pracę rozwiązania mi technologicznymi na skutek mniejszej dostępności pracowni ków (efekt trendu demograficz nego) oraz rosnących kosztów pracy (wzrost płacy minimalnej, większe oczekiwania płacowe pracowników).
Trzeba jednak mieć na uwadze to, że obecne zmiany zachodzą ce na rynku pracy mogą nasilić zjawisko tzw. bezrobocia techno logicznego. Polega ono na tym, że osobom bez odpowiednich zdol ności umożliwiających odnalezie nie się w zautomatyzowanym za kładzie pracy będzie grozić utrata pracy bądź jej wykonywanie poniżej wymaganych kwalifikacji, czego skutkiem będzie niższe wy nagrodzenie. Kwestia ta powinna być uwzględniona w szkoleniach oraz procesie outplacement.
WPŁYW PANDEMII NA KLUCZOWE BRANŻE
Nie wszędzie możliwa jest praca zdalna. Niektóre branże, np. gastro nomia czy hotelarstwo, przeżyły spory kryzys z powodu pandemii. O ile gastronomia mogła ratować się dosta wami na wynos, tak hotelarstwo miało całkowicie związane ręce. Jednak są też branże, które mimo pandemii, a wręcz dzięki niej, rozwinęły się, np. IT, logistyka, telekomunikacja, e-commerce, marketing czy branża medyczna. Warto rozważyć w nich zatrudnienie, ale trzeba liczyć się z koniecznością uzyskania nowych kwalifikacji.
Działania pomocowe od rządu w postaci tzw. tarcz antykryzysowych, których celem była ochrona miejsc i zakładów pracy, pomogły tylko czę ściowo. Spora część przedsiębiorców bez względu na tarczę była zmuszo na zakończyć działalność i zwolnić pracowników.
Obecnie można zauważyć, że rynek pracy stopniowo się odbudo wuje. Kluczem do sukcesu wydaje się być zbudowanie odpowiedniej relacji pracownik-pracodawca, opartej na podobnych wartościach. Oznacza to angażowanie pracowników w nowe, atrakcyjne role i jednocześnie zauto matyzowanie czynności rutynowych i powtarzalnych. Ważne jest, by obie strony wyraziły chęć na wprowadzenie zmian, co pozwoli im rozwijać się na ścieżce zawodowej.
Czy Polska może zbankrutować?
Szereg negatywnych wiadomości gospodarczych dociera do nas z szeroko rozumianego mainstreamu coraz szerszym strumieniem. Media prześcigają się w wiadomościach o kryzysie gospodarczym, szalejącej inflacji, słabnącej walucie krajowej oraz problemach finansowych sektora publicznego. Przebijają się również pytania o potencjalne bankructwo. Czy poważnie powinniśmy obawiać się tak czarnego scenariusza? Warto przyjrzeć się temu z nieco bliższej perspektywy.
Tak, państwa również bankru tują. Nie polega to jednak, jak w przypadku niewypłacalności w biznesie, na przejęciu kraju przez jego wierzycieli. Bankructwa krajów zdarzają się wyjątkowo rzadko i nie dotyczy to tylko słabo rozwinię tych, małych gospodarek.
W historii gospodarczej może my zauważyć bankructwa takich krajów jak USA, Niemcy, Argentyna, a w ostatnim czasie niektórzy inwe storzy przyznali taki status Rosji. Jej techniczne bankructwo polega na nieuzgodnionych z inwestorami zmianach w formie spłacania zobo wiązań – spłaty w rublach.
NIE MAMY NIC DO STRACENIA
Z bankructwem państwa mamy do czynienia, gdy nie jest ono w sta nie, wobec zagranicznych partnerów lub własnych obywateli, spłacać swych zobowiązań i nikt nie chce mu pożyczać brakujących pieniędzy. Mamy zatem do czynienia z bankruc twem zewnętrznym i wewnętrznym. Bankructwo wobec zewnętrznych inwestorów jest mniej niebezpieczne dla obywateli kraju, choć poważnie obniża prestiż i wiarygodność danego państwa w świecie. Konsekwencja mi takiej niewypłacalności może być o wiele wyższy koszt kredytu od zagranicznych partnerów oraz obniżenie handlu międzynarodowe go do minimum, który prowadzi się tylko na potrzeby uniknięcia klęski humanitarnej. Taki kraj może być
zobligowany do renegocjacji umów międzynarodowych na swoją nieko rzyść, a nawet rozliczenia się w np. sprzęcie wojskowym lub majątku państwowym (dużych przedsiębior stwach państwowych).
Bankructwo wewnętrzne jest o wiele bardziej nieprzyjemne dla obywateli danego kraju. Oznacza, że państwo nie jest w stanie na bieżą co regulować swoich zobowiązań wobec społeczeństwa m.in. wypłat emerytur, pomocy socjalnej lub pensji urzędnikom. Taka sytuacja jest o wiele bardziej niebezpieczna z perspektywy ładu społecznego, ale ma przełożenie na postrzeganie tego kraju przez inwestorów zagranicz nych. Nie będą oni chętni pożyczać środków państwu na bieżące wydatki bez perspektywy zwrotu. Aby unik nąć takich sytuacji, kraje zazwyczaj podwyższają podatki, ograniczają wydatki lub w sztuczny sposób obniżają wartość pieniądza w celu zmniejszania realnej wartości swoich zobowiązań.
Innym przykładem leku przeciw bankructwu jest pomoc od instytucji międzynarodowych np. Międzynaro dowego Funduszu Walutowego. Z ta kiej międzynarodowej pomocy korzy stało w ostatnich latach wiele państw m.in. Cypr, Portugalia, Grecja.
MILIONY MONET
Wiele krajów zwiększa swoje zadłu żenie do niebotycznych poziomów, nawet ponad swoje PKB. Tak optymistyczne podejście do przyszłości swoich finansów to znaczne ryzyko, które w każdej chwili może stać się olbrzymim problemem.
Śledząc świat, wręcz niemożliwe jest znalezienie kraju bez długu. Zaciąganie długu na spłatę poprzednich długów, tzw. rolowanie długu stało się powszechną praktyką finansów publicznych.
ROLLERCOASTER
Sytuacja przedbankrutowa wywołuje wiele z goła nielogicznych i niebezpiecz nych dla obywateli decyzji rządzących. Mają one jednak na celu utrzymanie finansów publicznych w ramach, które pozwolą utrzymać wiarygodność i względny ład społeczny.
Kraje nie bankrutują nagle, zazwyczaj jest to ciąg wielu negatywnych zdarzeń, które możemy obserwować w przeciągu lat. Polska obecnie na bieżąco reguluje swoje zobowiązania i nie przejawia się jako kraj zmierzający bezpośrednio w przepaść finansową.
Mimo to w bardziej pesymistycz nych scenariuszach ekonomicznych możemy dostrzec przesłanki o właśnie tym kierunku. Spadek wartości złotego oraz coraz droższe oprocentowanie polskiego długu mają swoje źródła raczej w sytuacji geopolitycznej i wojnie tuż za granicami. Przez te zdarzenia Polska jest postrzegana jako potencjalnie niepewny rynek i kapitał międzynarodowy stara się unikać tego ryzyka.
Tomasz RykaczewskiŚledząc świat, wręcz niemożliwe jest znalezienie kraju bez długu.
Śpiewak
Jak prawo chroni innowacyjne rozwiązania?
W ostatnich latach dużo dyskutuje się o potrzebie opracowywania i wykorzystywania innowacyjnych rozwiązań w gospodarce, takich jak nowe produkty, usługi czy metody. Twórcy takich rozwiązań obawiają się, że zostaną one skopiowane i wykorzystane bez ich zgody przez nieuczciwą konkurencję, dlatego konieczne jest zapewnienie właściwej ochrony prawnej ich twórczości.
FORMY OCHRONY INNOWACJIPrzedsiębiorcy, chcąc chronić swoje innowacyjne rozwiązania, mogą to zrobić na wiele sposobów dzięki instru mentom prawnym zawartym m.in. w ustawie prawo własności przemysło wej czy w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
Każdy przedsiębiorca ma swobodę wyboru formy ochrony swoich innowacji w zależności od tego, co w danym roz wiązaniu świadczy o jego nowatorskim charakterze i unikalności. Pierwsze kro ki związane z ochroną produktu należy podjąć przed ujawnieniem go w całości lub części, aby zapobiec ryzyku związa nemu z jego bezprawnym powieleniem.
Komisja i Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) utworzyły specjalny fundusz dla unijnych MŚP w wysokości 47 mln euro. Jego celem jest udzielenie wsparcia małym i średnim przedsiębiorstwom w odbudowie po pandemii COVID-19 oraz podczas transformacji cyfrowej i ekologicznej w latach 2022-2024. W ra mach tego wsparcia przedsiębiorcy mogą liczyć np. na zwrot 50% opłat pobiera nych przez krajowe urzędy ds. własno ści intelektualnej z tytułu rejestracji patentów w 2022 r.
OCHRONA INNOWACJI W PRAWIE WŁASNOŚCI PRZEMYSŁOWEJ
Ustawa prawo własności prze mysłowej oferuje system ochrony innowacyjnych rozwiązań poprzez udzielanie tzw. praw wyłącznych.
Prawa te dzielą się na dwie kate gorie, w zależności od tego, czy dotyczą postępu technicznego (pa tenty i wzory użytkowe), czy służą indywidualizacji produktu (wzory przemysłowe i znaki towarowe).
Patent jest udzielany na wy nalazek, czyli nowe rozwiązanie techniczne, które posiada poziom wynalazczy i nadaje się do prze mysłowego stosowania. Udziela się go na okres do 20 lat. W praktyce daje on uprawnionemu monopol na stosowanie danego rozwiązania i umożliwia osiąganie dodatko wych dochodów np. z tytułu udzie lenia licencji. Dany produkt może być też zakwalifikowany jako wzór użytkowy, jeśli stanowi nowe, użyteczne, techniczne rozwiązanie dotyczące budowy, kształtu lub zestawienia przedmiotów o trwałej postaci. Prawo to udzielane jest na okres do 10 lat i gwarantuje uprawnionemu wyłączne korzysta nie ze wzoru użytkowego w sposób zarobkowy bądź zawodowy.
W celu uzyskania ochrony dla powyższych konieczne jest dopeł nienie formalności przed Urzę dem Patentowym (UP) poprzez dokonanie zgłoszenia, przygoto wanie stosownej dokumentacji technicznej i wniesienie opłat. Takie postępowanie przed UP trwa nawet kilka lat. Ochrona udzielana jest dla danego terytorium, więc jeśli rozwiązanie ma być chronio ne tylko w Polsce, to zgłoszenia należy dokonać tylko w Urzędzie
Patentowym RP. Chcąc ubiegać się o udzielenie praw wyłącznych na terenie innych krajów, trzeba doko nać zgłoszeń w krajowych urzędach patentowych tych państw.
SKUTKI BRAKU OCHRONY INNOWACYJNYCH ROZWIĄZAŃ
Samo uzyskanie prawa wyłącz nego nie zawsze jest wystarczającym zabezpieczeniem przed nieuczciwą konkurencją. Po stronie przedsiębiorcy leży egzekwowanie przestrzegania praw wyłącznych przez osoby trzecie, dlatego musi on stale monitorować rynek i reagować na wszelkie narusze nia. Uzyskanie takich praw pozwala chronić interesy przedsiębiorstwa i umacniać jego pozycję na rynku. Świadczy również o prowadzeniu świadomej i aktywnej polityki ochrony własnych praw. W przypadku braku ochrony innowacji i wykorzystaniem ich przez nieuczciwą konkurencję cierpią na tym także konsumenci. Mogą oni zostać wprowadzeni w błąd, co do pocho dzenia produktu i jego oryginalności, czego skutkiem będzie spadek renomy firmy. Warto dodać, że podjęcie ewen tualnych działań prawnych wobec nieuczciwej konkurencji jest bardzo kosztowne, czasochłonne i wymaga udowodnienia przysługujących praw.
Ochrona patentowa udzielana jest dla konkretnego terytorium kraju.
PRAWNETetris nie dla tetryków –Polak mistrzem świata w legendarnej grze
W ostatnim czasie w Niemczech rozegrano mistrzostwa świata w Tetrisa, w których rywalizowało ze sobą 55 zawodników z 20 krajów. Najlepszym w stawce okazał się Adam Matys – pochodzący z Bytomia student matematyki Politechniki Śląskiej, który zdobył tytuł najlepszego gracza globu.
O swoim sukcesie, fenomenie gry, a także jej rodzajach postanowił podzielić się z czytelnikami „Konceptu”.
Wlatach 90. konsole Pegasus cieszyły się ogromną popularnością. W wie lu domach całe wolne popołudnia spędzało się przed telewizorem, przy takich tytułach jak Super Mario Bros, Contra czy Tetris. Kolejny raz okazuje się jednak, że klasyka prędzej czy później, ale zawsze powraca. Nie inaczej jest w przypad ku konsolowych gier. To właśnie Tetris, czyli doskonale znana gra logiczna stworzona już w latach 80. w moskiewskiej Akademii Nauk przez radzieckiego programistę Aleksieja Leonidowicza Pażitnowa, przeżywa swój renesans. Kultowa rozgrywka polegająca na umiejętnym rozlokowaniu klocków na ekra nie znalazła także swoje miejsce na turniejo wej płaszczyźnie.
Patryk Kijanka: Jak zaczęła się Twoja przygoda z grą Tetris?
Adam Matys: Z Tetrisem klasycznym pierw szy raz zetknąłem się w 2017 roku, kiedy przez przypadek natknąłem się w internecie na nagranie finału mistrzostw świata z 2016 roku. Nie przykuł on jeszcze wtedy mojej uwagi, wręcz wydał się przeciętną grą.
Kilka miesięcy później, znowu przez przypa dek, zobaczyłem występ Fina Janiego Herleviego na MŚ z 2017 roku, który wydał mi się bardzo interesujący, nie tyle jeśli chodzi o samą grę, jako że wtedy nie miałem jeszcze o niej żadnego poję cia, ile o samo podejście do gry tego zawodnika. Z czasem zacząłem coraz więcej oglądać, potem również grać, aż w pewnym momencie poświęcać treningowi niemalże każdą wolną chwilę. Do dziś sam nie wiem, dlaczego polubiłem akurat tę grę.
Jakie cechy powinien w Twojej opinii po siadać dobry zawodnik?
Moim zdaniem dobry gracz powinien przede wszystkim bardzo krytycznie podchodzić do jako ści swojej gry, wręcz maniakalnie szukając w niej błędów, niedokładności czy ogólniej wszelkich ele mentów do poprawy, aby potem móc je sumiennie eliminować.
Na czym polegają zasady rywalizacji w trakcie tetrisowych zawodów?
Mecz jest rozgrywany między dwoma za wodnikami i składa się z określonej liczby gier. Na przykład jeśli jest ich siedem, należy wygrać cztery, aby wygrać cały mecz. Gracze rozpoczynają daną grę jednocześnie i wygrywa ją ten zawodnik, który uzyska w niej wyższy wynik punktowy.
W jaki sposób przygotowujesz się do turniejów?
W Tetrisie klasycznym coś takiego jak przygo towanie do turnieju właściwie nie istnieje, chyba że za takie przygotowanie uznajemy cały trening. Podczas meczu nie ma się bezpośredniego wpływu na przeciwnika. Każdy gra swoją grę, ostatecznie
liczy się tylko wynik. Zasadniczo gra turniejowa różni się od zwykłej tylko tym, że czasami mody fikuje się pewne zagrania i zwykle gra się trochę mniej agresywnie.
Przygotowanie do turnieju sprowadzałoby się więc do zorientowania się, jak grają przeciwnicy i czego należy się spodziewać, ale od pewnego po ziomu jest się już stale na tyle dobrze zorientowa nym, że dodatkowe działania w tym zakresie po prostu nie są potrzebne.
Czy należysz do jakiegoś zespołu lub or ganizacji?
Nie należę do żadnych formalnych zespo łów ani zrzeszenia. Jestem natomiast członkiem Classic Tetris Polska - nieformalnej grupy zajmu jącej się organizacją turniejów Tetrisa klasycznego w Polsce oraz pomagającej w organizacji turniejów zagranicą.
Ile turniejów w tej grze rozgrywa się w ciągu roku i jak się można o nich dowiedzieć?
W tym momencie istnieje kilkanaście/kilka dziesiąt regularnych turniejów online (w zdecydo wanie najważniejszym z nich - Classic Tetris Mon thly – co miesiąc bierze udział stu kilkudziesięciu zawodników), kilkadziesiąt corocznych turniejów stacjonarnych oraz wiele mniej regularnych roz grywek. Sposób ich ogłaszania i organizowania jest dość zdecentralizowany. Zawodnicy dowia dują się o nich między innymi poprzez stworzone na ich potrzeby serwery na Discordzie, które są również głównym środkiem komunikacji między zawodnikami a organizatorami.
Zostałeś zespołowym mistrzem Polski w szachach szybkich w 2019 r. Czy umiejęt ności zdobyte w tej w grze przekładają się na sukcesy w tetrisie?
Jeśli chodzi o to, czy umiejętności zdobyte dzięki szachom przydają mi się w Tetrisie kla sycznym, myślę, że teraz już raczej nie, ponieważ nabrałem naprawdę sporego doświadczenia w sa mych turniejach Tetrisa klasycznego, natomiast na pewno bardzo pomogły mi w dojściu do pozio mu, na którym teraz się znajduję. Sądzę jednak, że bezpośrednio umiejętności zdobyte dzięki sza chom na pewno nie przekładają się na te wykorzy stywane w Tetrisie klasycznym i odwrotnie.
A czy jednak dostrzegasz jakieś podo bieństwo między samymi grami?
Czymś, co zdecydowanie łączy Tetris z sza chami, jest analiza własnej oraz cudzej gry, która jest jedną z fundamentalnych form nauki i trenin gu. W Tetrisie klasycznym mamy jednak element fizyczny - nie wystarczy pomyśleć, gdzie dany element ma wylądować, trzeba jeszcze tak pona ciskać przyciski, aby się tam znalazł, podczas gdy w szachach takiego elementu fizycznego w ogó le nie ma.
Moim zdaniem istnieje również wiele innych subtelnych podobieństw, szczególnie jeśli chodzi o ogólne podejście do treningu, nauki i samej roz grywki turniejowej, jednak ich zrozumienie wy magałoby niepowierzchownej wiedzy z zakresu obu tych dyscyplin.
Jesteś zatem lepszym szachistą czy tetrisistą?
Jestem zdecydowanie lepszym tetrisistą niż szachistą, co do tego nie mam absolutnie żadnych wątpliwości.
W ostatnich mistrzostwach świata w Niemczech rywalizowało wielu graczy z różnych krajów – jak wyglądała organi zacja rozgrywek i jak oceniasz sam prze bieg zawodów?
Turniej trwał dwa dni. Pierwszego dnia odby ły się kwalifikacje oraz dwie pierwsze rundy, a dru giego dnia pozostałe. Zaskoczyło mnie przede wszystkim moje zwycięstwo. Wiedziałem, że moi przeciwnicy będą musieli się sporo namęczyć, żeby mnie pokonać, ale nigdy nie przypuszczałbym, że wygram cały turniej. Finał stał na wyjątkowo wysokim poziomie i był niezwykle wyrównany. Miałem naprawdę dużo szczęścia, że udało mi się go wygrać.
Natknąłem się na informację, że zawo dy odbywały się w stylu DAS – co to właści wie oznacza?
DAS to skrót od delayed auto shift, czyli nazwy stylu gry w Tetrisie klasycznym, polegającym na przesuwaniu elementów poprzez przytrzyma nie wciśniętego przycisku (w pozostałych stylach przyciski nie są przytrzymywane).
Na ten moment można już nazwać go stylem klasycznym. Nakłada on na gracza konkretne ograniczenia w kwestii przesuwania elementów, a jego opanowanie w znacznym stopniu polega na bardzo dogłębnym poznaniu tych ograniczeń i dostosowaniu do nich sposobu ustawiania ele mentów. Jest on zdecydowanie mniej efektywny niż inne style, ale wciąż stosowany, właśnie ze względu na ograniczenia, jakie stawia przed za wodnikiem.
Style w Tetrisie klasycznym można porównać do stylów pływackich. W takim porównaniu DAS byłby żabką i tak jak żabka nie ma żadnych szans z kraulem, tak samo w Tetrisie od pewnego pozio mu DAS nie ma żadnych szans z innymi stylami.
W listopadzie wybierasz się z kolei na mistrzostwa Europy do Kopenhagi – czujesz presję związaną z faktem, że przystąpisz do turnieju jako mistrz świata? Co ile odbywają się takie imprezy?
Wszystkie turnieje mistrzowskie, czyli także Mistrzostwa Europy w Tetrisie Klasycznym, od bywają się raz w roku. W Mistrzostwach Europy można grać dowolnym stylem, więc grając DAS -em nie mam w nich żadnych szans, zatem nie ma mowy o odczuwaniu presji związanej z tym, że przystąpię do nich jako mistrz świata DAS.
Jakie masz plany na najbliższy rok?
W najbliższym roku zdecydowanie najwięcej czasu spędzę na studiowaniu. Jeśli chodzi o Tetri sa klasycznego, jeszcze we wrześniu czekają mnie mistrzostwa Polski, w listopadzie mistrzostwa Europy, za około rok pewnie kolejne Mistrzostwa Świata DAS a w międzyczasie mnóstwo treningu i turniejów online.
Kraina winem i pizzą płynąca
Nigdy nie byłam orłem z geografii. Na mapie Polski zazwyczaj umiałam znaleźć morze, góry i Wisłę. Z mapą świata było tylko gorzej. Austria i Australia zawsze brzmiały łudząco podobnie. Na lekcjach mogłam więc nie wiedzieć, co jest stolicą Białorusi, ale Włochy umiałam za to zawsze znaleźć bez trudu.
Pierwszy raz na włoskiej ziemi stanęłam jeszcze jako nasto latka. Szybko zadomowiłam się w tym kraju, do czego zapewne przyczyniło się słynne po dejście Włochów do życia, tak bliskie mojemu sercu. Ze stereotypami na rodowymi zazwyczaj można dysku tować, ale oni są narodem naprawdę głośnym, gadatliwym i życzliwym. Nie wierzycie? Wybierzcie się do Italii, aby przyznać mi rację!
ZAKOCHAJ SIĘ WE WŁOSZECH
Włochy są kierunkiem często wybieranym przez turystów. W 2019 roku kraj ten odwiedziło aż 55 milio nów osób! Nic dziwnego – większość ludzi naprawdę znajdzie tam coś dla siebie.
Fascynuje Cię odmienność kultu rowa i życie lokalsów? Wybierz się do mało znanych miejscowości takich jak chociażby Chioggia, aby poczuć, jak żyją rodowici Włosi. Plan tego miasta wielu osobom kojarzy się z… rybim szkieletem! Ponadto Chioggię
często określa się mianem małej Wenecji ze względu na liczne mosty i kanały, które można w niej znaleźć.
Bardzo ważnym wydarzeniem jest organizowany tam w każdy czwartek lokalny targ, na którym znajdują się prawdziwe perełki! A wśród nich: stoiska z włoskim nabiałem, budki z warzywami i owocami, kramy z rewelacyjną zupą rybną czy też gotowaną ikrą z mątwy lub…. miąższem z kraba! Dużą popularnością cieszą się tam także cicchetti, czyli kawałki chleba z rybą, warzywami, serem lub wędliną. Obo wiązkowym dodatkiem jest do nich kieliszek wina, którym Włosi nie pogardzą – zwłaszcza do obiadu.
Jego jednak próżno powin niśmy wypatrywać w okolicach godziny 14.00. To właśnie wówczas mieszkańcy Italii oddają się tym samym rozrywkom, co Hiszpanie, dla których sjesta jest obowiązko wym punktem dnia. Tę ideę trudno zrozumieć przyjezdnym – zwłaszcza głodnym. Niestety – niemalże w każ
Magdalena Maciejewskadej restauracji o tej porze kuchnia jest nieczynna, podobnie zresztą jak wiele atrakcji turystycznych.
PIZZA, PASTA, PEPPERONI
Ci, którym jednak uda się prze trwać, mogą liczyć na wieczorną ucztę. Włoskie posiłki różnią się jednak znacząco od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Jeśli więc nie wyobrażacie sobie poranka bez jajecznicy z bekonem, parówek lub tłuściutkich tostów z serem, szynką i keczupem, zostań cie w domu.
pogawędki uda Ci się wypracować, uważaj na to, co jesz! Jeśli bowiem skusisz się na włoską pizzę, za nic w świecie nie proś o keczup ani żaden inny sos! Stojąca na stole oliwa oraz przynoszony przez kelnera parmezan w zupełności Ci wystarczą.
mają tysiące opinii w internecie, o których napisano już notkę w każdym przewodniku i w których była nawet Wasza sąsiadka.
Włochy są kierunkiem często wybieranym przez turystów. W 2019 roku kraj ten odwiedziło aż 55 milionów osób!
W Ita lii śniadania są bowiem lekkie i znacznie bardziej słodkie aniżeli w naszym kraju. Nie oznacza to oczywiście, że zjedzenie jajka na twardo lub włoskiej bułeczki z sala mi i goudą będzie czymś niewłaści wym, jednakże to rogaliki, słodkie tarty i babeczki królują na poran nych stołach.
Nieco inne posiłki znajdą się na nim w okolicach południa, czyli przed sjestą. To właśnie wtedy Włosi spożywają obiad, który jednak nie jest szczególnie obfity. Latem mogą go nawet stanowić brioche con gelato, czyli lody w bułce lub sałata z oliwą z oliwek i sokiem z cytryny. Gdy temperatu ry nie odbierają apetytu, na obiad najczęściej podaje się makaron z sosem lub warzywami.
Posiłkiem, na który warto cze kać, jest zdecydowanie włoska kola cja. Ci, którzy zdążyli już porządnie zgłodnieć, mogą skusić się na jej dwie części (z których niekiedy także składa się obiad). Pierwszą z nich stanowi słynna pasta lub ri sotto, po niej zaś pojawia się danie mięsne lub rybne.
Ze względu na to, że Włosi cele brują każdy posiłek, nie licz na to, że po kwadransie odejdziesz od sto łu. Co więcej – jeśli wybierasz się do restauracji, to porzuć marzenia o samotności! W przeciwieństwie do polskich zwyczajów w Italii wy razem życzliwości jest siadanie jak najbliżej innych – nawet jeśli bistro świeci pustkami. Bardzo często już po kilku chwilach sąsiad ze stolika obok staje się świetnym kompanem do rozmowy!
A jeśli nie chcesz zepsuć sobie dobrej opinii, którą być może już po kilku minutach serdecznej
Nie zdziw się również, gdy na stole pojawi się koszyczek z palu chami chlebowymi i różnymi ro dzajami włoskiego pieczywa, który ma umilić Ci czas oczekiwania na zamówienie. To jednak nie koniec zaskoczeń. Kolejne czeka na turystów podczas płacenia rachunku. W zdecydowanej większości przy padków zostaje bowiem na nim umieszczone tajemniczo brzmią ce coperto. To rodzaj opłaty za nakrycie do stołu, którą spotkać można nie tylko w luksusowych restauracjach, ale także zwykłych pizzeriach. Jej wysokość najczę ściej waha się pomiędzy 1 a 5 euro, w zależności od tego, w jak bardzo turystycznym rejonie postanowili śmy spożyć posiłek.
KOMERCJI MÓWIMY NIE
We Włoszech nie brakuje uro kliwych zakątków, w których warto zostawić zbierane od miesięcy oszczędności. Miłośnicy gór za chwycać się będą niespotykanymi kształtami Dolomitów, w których toczyły się zacięte walki pomiędzy Włochami a Austriakami.
Pasjonaci historii mogą z kolei poznać bliżej ten fragment dzie jów, dzięki któremu zrozumieją, dlaczego poza językiem włoskim w Trydencie często usłyszeć można także niemieckie wyrażenia.
Fani wodnej zabawy mogą do woli kąpać się w Adriatyku, gdzie tradycja parawaningu praktycznie nie jest znana. Nawet ci, którzy nie lubią towarzyszącego zazwyczaj wodzie piasku, znajdą tam coś dla siebie. To na nich czekają bowiem kamieniste plaże nad najczystszym włoskim jeziorem, czyli Lago di Garda, gdzie woda naprawdę ma turkusowy kolor.
W Italii znaleźć można oczywi ście także takie miejsca, w których próżno szukać lokalnych specjałów, kulturowej spójności i włoskiego uroku. Aby w nie trafić, podążajcie krok w kroku za miejscami, które
Jeśli jednak zwiedzanie w tłumie turystów i McDonald na każdym kroku nie są Waszym must have, wytyczajcie własne szlaki. Aby zrobić to z głową i nie pominąć niczego, co naprawdę ważne, warto zapoznać się z podróżniczymi blo gami oraz dołączyć do facebooko wych grup, które dotyczą właśnie tego kierunku podróży.
NA STUDENCKĄ KIESZEŃ
To właśnie we wspomnianych grupach znaleźć można m.in. podpowiedzi dotyczące tego, w jaki sposób zorganizować włoskie wakacje i nie zbankrutować. To także tam poznać można miłośni ków Italii, którzy niejednokrotnie poszukują kompanów do wspólnej podróży, a do Włoch da się przecież dotrzeć na wiele różnych sposobów.
Tanie linie lotnicze, bilety last minute, wynajem samochodu, własne auto lub podróż camperem – to tylko niektóre z propozycji, które warto rozważyć. Jeśli jednak 40-stopniowe upały nie są dla Ciebie, odpuść sobie wyjazd w tym kierunku w lipcu oraz w sierpniu. Unikniesz nie tylko hektolitrów wylanego potu, ale także tłumu turystów i w dużej mierze spę dzających wakacje we własnym krajów Włochów.
Jeśli kraj ten kusi Cię od dawna, a czerwcowy, wrześniowy czy nawet październikowy urlop wchodzą w grę, rezerwuj go śmiało. Wbrew pozorom tego typu podróż może okazać się porównywalna cenowo z wakacjami na przykład nad polskim morzem.
Wyposaż się w lodówkę tury styczną, aplikację „Too good to go” pozwalającą na ratowanie jedzenia ze sklepów i restauracji oraz trwałe przekąski kupione jeszcze w Polsce, aby ograniczyć koszty związane z zakupem zagranicznej żywności.
Zastanawiasz się, po co jechać na wakacje i oszczędzać? Już wyja śniam! Małe oszczędności generują duże, więc to, co zostanie w Twojej kieszeni dzięki omijaniu każde go sklepiku z wodą i słodyczami, możesz wydać na to, co daje Ci naprawdę mnóstwo radości. Może to będzie pizza z owocami morza, przejażdżka skuterem wodnym albo bilety do Muzeum Ferrari?
Recenzje
Gdy w 2012 roku Disney zakupił filmowe imperium George'a Lucasa wraz z prawami do jego popular nych serii filmowych, inwestycja musiała szybko na siebie zaro bić. Wystarczyły trzy lata, aby pierwszy nowy film z serii Star Wars trafił na ekrany kin, a przez następne cztery wychodziły ko lejne produkcje, często rozcza rowujące lub dzielące fanów. Pod pewnymi względami najlepiej przyjęty został Łotr 1. Gwiezdne wojny historie , który zdradzał, jak galaktycznym Rebeliantom, zna nym jeszcze z pierwszego filmu z serii, udało się wykraść plany Gwiazdy Śmierci.
Serial Andor ma nieco skom plikowaną genealogię - można nazwać go prequelem prequela. Opowiada o tym, jak późniejszy przywódca tytułowej rebelianc kiej jednostki z Łotra 1 w ogóle do tego ruchu dołączył. W roli Cassiana Andora powraca Diego Luna, ale nie jest to jeszcze dokładnie ta sama postać. Gdy go spotykamy, mieszka na małej przemysłowej planecie, której pracowici mieszkańcy są uciska ni przez Imperium. Broniąc się przed napadem, Andor zabija dwóch imperialnych oficerów. Sprawa niemal zostaje zamie
ciona pod dywan, ale ambitny inspektor Syril Karn (Kyle Soller) nie daje za wygraną. Tymczasem Andor próbuje sprzedać skra dzioną imperialną technologię i w ten sposób wchodzi w kontakt z tajemniczym Luthenem Raelem (Stellan Skarsgård).
Rael rekrutuje Andora do wywrotowego przedsięwzięcia – napadu na wojskową bazę i wy kradnięcia wypłat dla służb z ca łego sektora. Andor bierze udział w akcji dla pieniędzy, ale wkrótce przekona się, że pod rządami Imperium nawet mała fortuna nie gwarantuje spokojnego życia, więc warto walczyć o wolność.
Produkcja Łotra 1 nie była wolna od kłopotów. Do mety do prowadził ją Dan Gilroy, zatrud niony na sam koniec, aby pomóc uporządkować film i dokręcić kilka scen. Sytuacja powtórzyła się przy Andorze . Początkowo serial miał tworzyć kto inny, ale na pewnym etapie Gilroy przejął pałeczkę. Twórca scenariuszy do serii o Bournie i reżyser osca rowego Michaela Claytona był w obydwu przypadkach pasują cym i ciekawym wyborem.
Andor to serial bardzo dopra cowany wizualnie. Widać w nim piękne górskie krajobrazy, ujęcia futurystycznych miast i wiele nastrojowych lokacji. Jest to
science-fiction skierowane do dorosłego widza, nie bojące się zwolnić tempo, aby rozwinąć postaci i świat. Jego bohaterowie prowadzą podwójne życia i raczej szepczą, niż rzucają żartami. Nie jest zaskoczeniem, że oglądal ność serii jest niższa od pozo stałych produkcji Disney+ z tego świata, ale z pewnością pomoże podreperować reputację wytwór ni wśród fanów Star Wars .
ANDOR REŻ. TOBY HAYNES, PROD. USA, 12 ODC. PO 38-54 MINUTKlasyczne horrory to specy ficzna grupa. Większość z nich doczekało się niezli czonych sequeli i przeróbek niskiej jakości, więc współczesny widz może nie dowierzać, że przykryte taką stertą są oryginal ne i wysmakowane dzieła. Zemsta z przypadku” na szczęście nie posiada zbędnych kontynuacji, ale i tak pozostaje zapomnianą perłą.
To film emanujący elegancją, w dużej mierze, ale nie tylko, za sprawą George’a C. Scotta, znane go z Pattona czy Dr Strangelove’a Wysokiej klasy raczej nie suge ruje z kolei niestety polski tytuł. Oryginalny, Changeling , oznacza zamienione dziecko .
Film rozpoczyna się od dra matycznej, ale nie nastawionej na szokowanie, sceny wypadku drogowego, w którym giną żona i córka Johna Russella, kompozy tora i nauczyciela akademickiego. Mężczyzna wkrótce przeprowadza się do opuszczonej od lat posia dłości użyczonej mu przez lokalne stowarzyszenie. Oczywiście w bu dynku będą dziać się niepokojące rzeczy: o świcie słychać niewy
tłumaczalne stukanie, a drzwi otwierają się same. Mężczyzna w pewnym momencie komponuje melodię, a później znajduje na strychu pozytywkę, która gra identyczną. Próbuje wyjaśnić sytuację i udaje mu się odnaleźć w bibliotecznym archiwum histo rię jednej z rodzin, które zamiesz kiwały dom. Mała dziewczynka zginęła kiedyś potrącona przez wóz, podobnie jak jego córka. Ale gdy z pomocą medium organizuje w domu seans spirytystyczny, głos, który się odzywa, należy do małego chłopca o imieniu Joseph. Pewne epizody z historii domo stwa nigdy nie zostały ujawnione. Zemście po latach zapewne trochę brakuje do wieloznacz nych arcydzieł gatunku, ale może spodobać się nawet osobom, które zwykle stronią od kina grozy. Film jest wolny od pewnych irytujących schematów, pełnych napięcia scen, w których bohater idzie tam, gdzie nie powinien. Skupia się raczej na budowaniu atmosfery i opowiedzeniu dosyć pomysłowej historii. Jego bo hater, być może dlatego, że jego
rodzina znajduje się w zaświa tach, ma szacunek do paranor malnego gospodarza i próbuje go słuchać. To mała cena za gościnę w tak wybornie nastrojowej nie ruchomości.
PATRZ, JAK KRĘCĄ
REŻ.
Detektywistyczne kryminały skupiające się na poszukiwa niu sprawcy morderstwa, tzw. whodunnit, wróciły do łask. Kenneth Branagh stworzył w ostat nich latach dwie niezbyt udane ada ptacje powieści Agathy Christie. Rian Johnson stworzył z kolei własną serię, Na noże, w ciekawy i zaawan
sowany sposób odwracając schematy tego gatunku. Przykładowo w jego filmie szybko dowiadujemy się, jak doszło do śmierci nieboszczyka, ale wcale nie kończy to sprawy. Elegan cję wariacji Johnsona łatwo docenić, porównując ją z Patrz, jak kręcą. Twórcy tego filmu postanowili zrobić tyle rzeczy na raz, że nie sposób je wyliczyć.
Intryga dotyczy morderstwa w londyńskim teatrze, gdzie wysta wiana jest Pułapka na myszy Christie - sztuka faktycznie stale na afiszach od premiery w 1952 roku, aż do dziś, z przerwą na pandemię. Dwa lata po jej premierze pewnego wieczora ginie Leo Köpernick (Adrien Brody), hollywoodzki reżyser, który miał zaadaptować to dzieło. Sprawę mają zbadać inspektor Stoppard (Sam Rockwell) i asystująca mu konstabl Stalker (Saoirse Ronan). Podejrzane są zarówno postacie historyczne, np. Richard Attenborough (faktyczna gwiazda sztuki, brat Davida, w tej roli Harris Dickinson) i fikcyjne, odgrywane przez znaczne grono ce nionych aktorów i aktorek takich jak Ruth Wilson czy David Oyelowo.
Film miesza schematy znane z whodunnitów ze schematami
z filmów typu buddy cop. Niedobra na para detektywów oczywiście się zaprzyjaźnia. Urok obsady i lekki humor to paliwo, które wystarcza na bardzo długo i z pewnością można uznać efekt końcowy za przyjemną i lekkostrawną rozrywkę. Natomiast naddatek autotematycznych i “sa moświadomych” wątków czy skom plikowanych nawiązań do Christie jest tak duży, że mamy wrażenie, że twórcy zupełnie niepotrzebnie wko pali się w tarapaty, trochę jak jednak -nie-taki-sprytny kryminalista.
Twórcy nawiązują do sztuki Christie, do okoliczności jej powsta nia, do zwrotu do widzów, którym zawsze jest kończona. Nawiązują też do schematów kina akcji, które nie wykrystalizowały się jeszcze w 1952 roku, oferują kilka twistów, a na koniec znowu kilka nawiązań. Ostatecznie nie składa się to na odkrywczy komentarz na temat gatunku, a sama intryga ma zna czący problem. Pomijając wszystkie dystrakcje, zbrodniarz i zbrodnia nie są specjalnie interesujące i nie jeste śmy pewni, dlaczego detektywi nie rozwiązali sprawy wcześniej. Może gdyby spędzili mniej czasu, puszcza jąc do nas oko…
ZEMSTA PO LATACH REŻ. PETER MEDAK, PROD. KANADA, 107 MINOdkryj swoje hobby!
Hobby, czyli inaczej konik lub pasja, jest niezmiernie ważne w życiu każdego człowieka. Posiadanie ulubionej czynności pozwala nam nie tylko na ucieczkę od codziennych obowiązków, ale także pobudza kreatywność, pozytywnie wpływa na komfort psychiczny.
Coraz częściej zdarza się, że niektórzy potrafią przekuć swoje hobby w zawód, dzięki czemu łączą przyjemne z po żytecznym. Jeszcze inni w dalszym ciągu poszukują własnej odskocz ni, czegoś oryginalnego, dlatego w ramach natchnienia warto przyjrzeć się poniższym nietypo wym pasjom.
GEOCACHING
Geocaching jest doskonałym połączeniem przygody, aktywnej turystyki i dobrej zabawy. Szcze gólnie spodoba się tym, którzy lubią spędzać czas na świeżym powietrzu, odkrywać nowe miejsca czy rozwiązywać łamigłówki. Ta nowoczesna gra terenowa polega na szukaniu skrytek porozmiesz czanych przez innych uczestników w różnych punktach na mapie za pomocą odbiornika GPS. Na zna lazcę czeka zazwyczaj mały upomi nek, który może zabrać, w zamian zostawiając przedmiot o podobnej wartości.
Geocaching zyskuje coraz wię cej zwolenników, a dzięki powsta niu specjalnych aplikacji i grup regionalnych (np. Stowarzyszenie Geocaching Warszawa) dołącza nie do poszukiwaczy skarbów jest jeszcze łatwiejsze!
RENOWACJA STARYCH MEBLI
Bardzo często w modzie, mu zyce czy filmie twórcy uwielbiają nawiązywać do czasów, które już minęły, dając przedmiotom nowe życie i wyznaczając trend. Nie inaczej jest z meblami i wystrojem wnętrz. Zamiast jednak przepłacać w znanych firmach, lepiej zaintere sować się tym samemu.
Czasami nie trzeba nawet dale ko szukać – być może we własnym domu masz mebel, który utracił pierwotny blask, jednak przy odrobinie chęci znów rozświetli Twoje cztery kąty? Warto rów
nież rozejrzeć się po komisach lub ogłoszeniach w internecie – ludzie regularnie starają się pozbyć wypo sażenia i nieraz można natrafić na jakąś perełkę. W sieci bez problemu znajdziemy także dużo poradników i inspiracji, jak odmienić oblicze zapomnianych mebli oraz przywró cić im dawną funkcjonalność.
JĘZYKOTWÓRSTWO
Przyznajcie, że nieraz zastana wialiście się, skąd pochodzą języki, a dowolne słowo powtarzane w kółko wydawało się tracić swój sens? Albo z drugiej strony – ile razy zdarzały się Wam sytuacje, że chcieliście coś powiedzieć, lecz nie potrafiliście ubrać tego w słowa? Cóż, zawsze możecie wymyślić swój własny język!
Jednym z mistrzów tworzenia języków był J.R.R. Tolkien, który w swoim uniwersum Śródziemia opracował wiele dialektów charak terystycznych dla poszczególnych mieszkańców tego fantastycznego świata. Z pewnością słyszeliście również o Esperanto, które w zało żeniu Ludwika Zamenhofa miało być łatwym, neutralnym językiem do międzynarodowej komunikacji. Do dziś jest ono używane przez setki tysięcy osób oraz na stałe weszło do różnych sfer kultury, ta kich jak literatura, teatr czy kino. Do stworzenia własnego języka potrzebujesz przede wszystkim wyobraźni, a jak pokazują dwa powyższe przykłady, może stać się on fenomenem na skalę globu.
HOBBY NA SPORTOWO
Uprawianie sportu jest prawdo podobnie najpopularniejszą formą spędzania wolnego czasu, jednak w dalszym ciągu wiele osób nie jest przekonanych do tego rodzaju ak tywności. Niemniej, jest to zajęcie, które nie tylko pozytywnie wpływa na nasz organizm, ale również daje szansę na poznanie nowych
osób i stania się częścią więk szej społeczności. Dlatego może warto podejść do niego w nietypo wy sposób?
Istnieje mnóstwo dyscyplin, których bez wątpienia wcześniej nie próbowaliście trenować. Mogą to być zarówno sporty indywidu alne, jak i drużynowe. Dla mniej aktywnych kręgle lub bilard, dla bardziej wspinaczka czy skoki na trampolinie. Dla szukających adrenaliny bungee lub flyspot. Jeszcze inni doskonale odnajdą się w sportach motorowych, zimowych czy wodnych.
Jak widzicie, do koloru, do wy boru! A jeżeli naprawdę nie chcecie się ruszać, zawsze możecie przecież kibicować. W połączeniu z fantasy sport, w ramach którego użytkow nicy tworzą własne drużyny i zdo bywają punkty w zależności od gry rzeczywistych zawodników, emocje i integracja gwarantowane!
KOLEKCJONERSTWO
Kolekcjonowanie różnego rodzaju przedmiotów jest o tyle ciekawą pasją, że może trwać latami i za każdym razem tak samo zaskakiwać. Do najczęściej kolek cjonowanych rzeczy należą mone ty, które kryją w sobie nie tylko bogactwo wyrażone w konkretnej wartości, ale niosą również histo rię o czasie i miejscu, w których zostały wydane.
Zbieranie pocztówek z kolei pozwala na powrót myślami do dawnych podróży i możliwość przeżywania ich na nowo, co można uzupełnić o kolekcję znacz ków pocztowych. Plusem takiego hobby jest jeszcze to, że niektóre przedmioty po jakimś czasie stają się znacznie cenniejsze. Widać to szczególnie na przykładzie zabyt kowych samochodów czy obrazów wielkich malarzy z poprzed nich wieków.
MAKIJAŻ ARTYSTYCZNY
Sztuka makijażu jest znana już od starożytności, a jej stosowanie przeżyło rozkwit szczególnie przy tworzeniu sztuk teatralnych. Obec nie makijaż artystyczny również jest szeroko wykorzystywany do różnych wydarzeń kulturalnych, pokazów mody czy sesji foto graficznych. Jest to pasja, która pozwala na tworzenie różnego
rodzaju obrazów na ludzkim ciele, a efekty niektórych artystów są wręcz fenomenalne i zapierają dech w piersiach.
Najważniejsze jednak, że taki makijaż bez problemu może próbować stworzyć każdy z nas. Wystarczą kosmetyki do podsta wowego makijażu. Na początku najlepiej zacząć od rysunku, który następnie przeniesiemy na swoją lub - dla odważniejszych - czyjąś twarz. Z czasem można dokładać coraz więcej barw, eksperymen tować z pomysłami, inspirować się otaczającym światem. Makijaż artystyczny to świetny sposób na popisanie się kreatywnością i fantazją, których efekt końcowy może stać się prawdziwym dziełem sztuki. To jak, pędzle w dłoń?
TRAINSPOTTING
Czy z obserwowania pocią gów można stworzyć hobby, które stanie się niezwykle popularnym zajęciem dla szerokiego grona nowych osób? Otóż tak! Przekonał nas o tym Francis Bourgeois, który swoją miłość do lokomotyw przekuł w fascynujące filmy publikowane w jego mediach społecznościowych, które biją rekordy oglądalności. Jego szczere i pełne ekscytacji reakcje na przejeżdżające pociągi sprawiły, że powstanie specjalny serial telewizyjny z jego udziałem, w którym będzie zarażał swoją pasją brytyjskich celebrytów. Francis nie jest jednak wyjątkiem w świecie osób uwielbiających środ ki transportu. Plainspotterzy są grupą, dla której niezwykle interesującym obiektem obserwacji są wzbijające się w powietrze samoloty. W tym celu bardzo często wyposażają się w odpowiednie aparaty fotograficz ne, by zrobić jak najlepsze ujęcia startujących statków powietrznych. Do ich aktywności należy również poszukiwanie najciekawszych lot nisk na świecie, które w niektórych miejscach, jak np. przy plaży Maho, pozwalają na oglądanie lądują cego samolotu tuż nad głowami opalających się plażowiczów. Do innych rodzajów spottingu należy carspotting, polegający na obser wowaniu i fotografowaniu luksu sowych samochodów, tubespotting skupiające się na kolejkach metra czy shipspotting dla fanów różnego rodzaju statków.
Dlaczego młodzi ludzie nie
Konflikty międzypokoleniowe są stare jak świat. Każda kolejna generacja musi usłyszeć, że kiedyś to było lepiej, bo teraz to młodzi życia nie zdają i sądzą, że wszystko im wolno. Ich przodkowie z kolei dowiadują się, że nie nadążają za zmianami i nie wiedzą, co jest ważne we współczesnym świecie. Dlaczego wobec tego, że konflikty na tym tle trwają od wielu wieków, liczba młodych osób, które nie chcą dłużej żyć, z roku na rok rośnie?
Przed pięcioma laty eksperci bili na alarm – aż 116 nieletnich osób w Polsce odebrało sobie wówczas życie. Kolejne dwa lata dawały nieco nadziei – liczba młodocianych samobójców spadła nieco poniżej 100 (97 osób w 2018 r. i 98 osób w 2019 r.). Od tamtego czasu jest jednak coraz gorzej. W 2020 r. zabiło się 116 nastolatków. Rok później było ich już 127. Jeśli dołożymy do tego informację o tym, że prób samobójczych osób ma łoletnich w 2021 r. było aż 1496, a wśród odbierających sobie życie są nawet 8-latkowie, zobaczymy, że sytuacja jest znacznie poważniejsza, niż można było przypuszczać.
Jest problem, musi być też jego przyczyna. Idąc tym tropem, szybko doj dziemy do wniosku, że w ostatnich latach młodzi ludzie musieli zmierzyć się z bar dzo dużą liczbą nowych wyzwań. Zdalna edukacja, przeniesienie relacji do sfery wirtualnej, ograniczony przez pandemię dostęp do pomocy z zewnątrz – to tylko niektóre z nich. Wielu z nich musiało radzić sobie z rozmaitymi problemami samodzielnie – brak realnego wsparcia ze strony osób dorosłych i prawdziwego zainteresowania sprawami młodzieży jest niestety bardzo powszechny.
W SZPONACH SAMOTNOŚCI
„Dlaczego znowu dostałaś pałę z matmy?”, „Nie teraz, jestem zajęty” –niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie usłyszał lub nie wypowiedział tego typu tekstu.
O osobistych dramatach mówi się znacznie trudniej aniżeli o kolejnym sprawdzianie lub szkolnej wycieczce. Jeszcze pokolenie współczesnych 30-lat ków uczone było tego, że o emocjach i uczuciach nie ma co opowiadać. Im
rodzic mniej wie, tym lepiej śpi. Im mniej mówisz, tym mniej się czepiają.
Wydawać by się mogło, że z tego typu rozwiązania powinny być zado wolone obie strony. W praktyce jednak w pewnym momencie młody człowiek przestaje sobie radzić z nagroma dzeniem lęków lub frustracji.
Strach przed ujawnieniem swoich słabości przerasta nie tylko jego, ale także wielu doro słych, których od najmłodszych lat uczy się, że nie wolno „mieć miękkiego serca”, a „chłopaki nie płaczą”. O skut kach takiego podejścia bazującego na tłumieniu własnych emocji i samotnym zmaganiu się z problemami usłyszeć można później w wielu gabinetach psy chologicznych.
CUDOWNEZYCIE.PNG
Przejmująca samotność, która najczęściej towarzyszy osobom zmaga jącym się z myślami samobójczymi, nie bierze się znikąd. Co ważne, nie jest też jedynie konsekwencją relacji mających odzwierciedlenie w prawdziwym świecie. Jej fundamentów szukać bowiem można w wirtualnej rzeczywistości.
Czy wiesz, co jest przyczyną tego, że sięgasz po telefon nawet kilkaset razy dziennie? Lęk przed byciem pominiętym. Doświadczali go już ludzie pierwotni, jednak w ich przypadku bycie niepoin formowanym np. o najeździe wroga lub zajęciu terytorium przez dzikie zwierzęta mogło skończyć się rzeczywistą śmiercią.
Współcześnie lęk dotyczy jednak śmierci towarzyskiej związanej z byciem nie na bieżąco. A o to w świecie przepeł nionym informacjami nie jest trudno. Trudnością jest jednak rozpoznanie, które z nich są ważne i prawdziwe, a które nie.
Na ich oddziaływanie szczegól nie narażeni są młodzi ludzie, którzy w wirtualnym świecie spędzają najwięcej czasu. Nowe media pełnią dla nich rolę swoistego narkotyku. Zażywają go szcze gólnie chętnie w sytuacjach wywołują cych lęk. Wówczas trafić jednak mogą nie tylko na urocze, choć photoshopowane fotografie – zupełnie nieoddające realiów życia – ale także na ogrom materiałów mających charakter destrukcyjny.
Czy wiesz, co jest przyczyną tego, że sięgasz po telefon nawet kilkaset razy dziennie? Lęk przed byciem pominiętym
Wśród nich znaleźć można m.in. transmisje na żywo, podczas których cieszący się setkami tysięcy obserwują cych influencerzy (tacy jak np. Julia Pelc, czyli internetowa Queen of the Black) dokonują samookaleczenia.
O tym, że nie tylko patotransmisje wpływają na zachowania młodych, wiedzą także wielcy potentaci medialni. Wśród nich przoduje Instagram, który wg badań (m.in. Status of Mind z 2017 r.) jest medium najgorzej oddziałującym na nasze zdrowie psychiczne. To m.in. z powodu umieszczanych tam treści gorzej postrzegamy własne ciało, jeste śmy mniej zadowoleni ze swojego życia, popadamy w kompleksy, a także mamy większą skłonność do myśli samobój czych, co uparcie ignorują wspomniani potentaci.
SAMOBÓJCY NIE BIORĄ SIĘ ZNIKĄD
„Jeśli ktoś naprawdę chce się zabić, to nikomu o tym nie powie” – to jeden z najczęściej przywoływanych mitów dotyczących samobójców.
Według badań przeprowadzonych
WSZYSTKIEMU WINNA PANDEMIA?chcą żyć?
przez E. Ringiela, austriackiego neurologa i psychiatry, który zawodowo zajmował się analizowaniem psychiki potencjal nych samobójców, aż 85% osób opowia dało o planach targnięcia się na własne życie innym ludziom. Wysyłali więc wcześniej jasny sygnał SOS – do teraz jednak jedna część społeczeństwa woli jednak udawać, że go nie słyszy, druga zaś nie wie, jak go odczytać.
Nagłe zainteresowanie metodami pozbawienia siebie życia, utrzymujący się przez dłuższy czas negatywny nastrój, zawężenie świadomości polegające na nie dostrzeganiu alternatyw i skupianiu się na najczarniejszych scenariuszach, poczu cie odtrącenia, porzucenie dotychczasowi pasji i wyznawanych wartości, zaniżona samoocena – tego typu zachowania okre śla się mianem syndromu presuicydalne go. Towarzyszy on większości osób, które postanowiły targnąć się na swoje życie.
ŻYCIE WARTE JEST ROZMOWY
„Weź się w końcu w garść”, „Inni mają gorzej”, „Nie przesadzaj”, „Niedługo Ci przejdzie” –tego typu komunikaty kierowane do osób zma gających się z myślami samobójczymi mogą przynieść rezultat odwrotny do zamierzonego.
Jeśli więc naprawdę zależy Ci na lepszym zrozumieniu drugiej osoby – zwłaszcza nastolatka, którego wahania nastrojów są związane z sza lejącymi w jego organizmie hormo nami – pozwól mu mówić. Ta taktyka sprawdzi się nie tylko wówczas, gdy konieczna jest interwencja. Bazować na niej powinny także działania profilaktyczne. „Chcesz opowiedzieć mi o czymś, co jest dla Ciebie ważne?”, „Co sądzisz o…?”, „Dlaczego Ci na tym (nie) zależy?”, „Jak byś rozwiązał ten problem?”.
można także na stronie internetowej projektu „Życie warte jest rozmowy” (www.zwjr.pl), której powstanie było inicjatywą Polskiego Towarzystwa Su icydologicznego. Jeśli więc Ty sam lub ktoś z Twojego otoczenia potrzebuje pomocy, nie bój się po nią sięgnąć!two rzenie nazw typu doktorka – bez skoja rzeń z potoczną nazwą lekarki. Należy pamiętać, że wciąż dominujący dla większości rzeczowników tytularnych jest model pani doktor zrobiła, który jest także zrozumiały.
„Jeśli ktoś naprawdę chce się zabić, to nikomu o tym nie powie” – to jeden z najczęściej przywoływanych mitów dotyczących samobójców.
W takim przypadku same dobre chęci mogą jednak nie wystarczyć – poza szczerymi rozmowami i wsparciem konieczna jest wizyta u psychiatry. Tak jak bowiem nie każdą chorobę da się wyleczyć poprzez zażywanie witaminy C i leżenie w łóżku, tak też zaburzenia psychiczne wymagają specjalistycznej interwencji.
Na szczęście temat ten coraz chętniej podejmują także influencerzy – Jaśka Dąbrowskiego, Sylwię Przybysz czy też Marię Jeleniewską zobaczyć można już nie tylko na ich prywatnych kanałach, ale także w kampanii społecznej #MnieTo Dotyczy poświęconej samobójstwom popełnianym przez nastolatków.
Jeśli jednak postawiłeś już takie pytania, bądź gotowy wysłuchać na nie odpowiedzi. Znajdź czas na spokojną rozmowę, uzbrój się w cierpliwość i przygotuj na to, że wymiana myśli nie musi zakończyć się przyję ciem przez kogoś cudzego stanowiska.
Jeśli jednak wiesz, że sam nie jesteś w stanie pomóc bliskiej osobie, a namawianie na wizytę u specjalisty nie przyniosło efektu, zaproponuj inną formę wsparcia. Pod numerem telefo nu zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111 czekają specjaliści związani z Fun dacją Dajemy Dzieciom Siłę. Pomoc można także uzyskać, dzwoniąc na Telefon Zaufania Młodych: 22 484 88 04 lub na Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka, gdzie porady uzyskają także opiekunowie. Specjalistyczne wsparcie znaleźć
Sporu o nazwy żeńskie nie roz strzygnie ani odwołanie się do tradycji (różnorodnej pod tym względem), ani do reguł systemu. Dążenie do symetrii systemu rodzajowego ma podstawy społeczne; językoznawcy mogą je wyłącznie komentować. Prawo do stosowania nazw żeńskich należy zo stawić mówiącym, pamiętając, że obok nagłaśnianych ostatnio w mediach wezwań do tworzenia feminatywów istnieje opór przed ich stosowaniem. Nie wszyscy będą mówić o kobiecie gościni czy profesorka, nawet jeśli ona sama wyartykułuje takie oczekiwanie.
Rada Języka Polskiego przy Pre zydium PAN uznaje, że w polszczyźnie potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych mę skich i żeńskich w zasobie słownictwa. Stosowanie feminatywów w wypo wiedziach, na przykład przemienne powtarzanie rzeczowników żeńskich i męskich (Polki i Polacy) jest zna kiem tego, że mówiący czują potrzebę zwiększenia widoczności kobiet w języku i tekstach. Nie ma jednak potrzeby używania konstrukcji typu Polki i Polacy, studenci i studentki w każdym tekście i zdaniu, ponie waż formy męskie mogą odnosić się do obu płci.
Uśmiech kosztuje mniej od prądu, a więcej światła daje
W obecnych czasach uśmiechanie się do obcych ludzi traktuje się jako nienaturalne zjawisko. Doszło nawet do tego, że emotka z uśmiechem często odbierana jest jako ironia.
Jeśli ktoś jest wiecznie uśmiechnięty, mówi się, że zwariował. Ludzie częściej się martwią otaczającymi problemami albo pa trzą w telefony, co sprawia, że zamykają się na obcych i trudniej im zaczynać, a później budo wać relacje. Co więcej, za oknem króluje jesień, więc aura za oknem nikogo nie napawa opty mizmem, a wręcz potęguje przygnębienie.
W tych trudnych czasach niesamowicie potrzeba pozytywnych emocji i wsparcia. Społeczeństwo zaczyna szukać szczęścia w coraz bardziej wymyślnych działaniach, które wzmagają adrenalinę. Jednak podstawą spełnienia życiowego jest dostrzeganie ra dości wokół siebie. Mówi się, że każdy z nas ma w sobie coś, co może dać innym za darmo. A szczęście może kryć się nawet w uśmiechu drugiego człowieka.
Uśmiech jest wyrazem zadowolenia, ra dości, serdeczności oraz sympatii wobec in nych. Aby przypomnieć sobie o jego mocy, co roku 21 listopada na całym świecie (w ponad 180 krajach) celebruje się Światowy Dzień Życzliwości.
Jego obchody rozpoczęto w 1973 roku w Stanach Zjednoczonych. Dwóch braci –Brian i Michael McCormackowie – sprzeciwi ło się wojnie między Izraelem a Egiptem. Ich celem było zachęcenie przywódców państw całego świata do pokojowego rozwiązywania konfliktów. Propagowali życzliwość i przyja zną atmosferę w swoim otoczeniu. W Stanach to święto nazwane zostało World Hello Day,
ponieważ jedną z inicjatyw mężczyzn było zachęcenie do serdecznego powitania spoty kanych ludzi.
Z uśmiechem na twarzy człowiek podwaja swoje możliwości
Każdy może przyłączyć się do świętowa nia. Tego dnia szkoły i przedszkola, a coraz częściej także inne instytucje, ozdabiają bu dynki lub opłotowania placówki miłymi cyta tami, pozdrowieniami lub rysunkami. Indy widualne wystarczy się do kogoś uśmiechnąć czy powiedzieć miłe słowo – to tak niewiele wymagający gest, a ma takie duże znaczenie.
Czasem uśmiech może zdziałać cuda – nie tylko dla naszego otoczenia, ale także dla nas samych. Udowodniono naukowo, że szcze ry uśmiech:
• wydłuża życie średnio aż o 7 lat;
• obniża ciśnienie krwi;
• zwiększa akceptację grupy, w której przebywamy; budzi zaufanie;
• odmładza;
• redukuje stres;
• poprawia nastrój, ponieważ wytwarza endorfiny, czyli hormony szczęścia;
• pobudza oksytocynę, czyli hor mon miłości;
• jest świetnym ćwiczeniem na mięśnie twarzy, które są jednym z kilku czynników odpowiadających za poprawną wymowę
• sprawia, że jesteśmy lepszymi ludźmi.
Żywe antyencyklopedie
Mądrości dawnych mędrców całkowicie się zdezaktualizowały. Weźmy takiego Sokratesa, faceta, który – coby nie gadać – miał spory wpływ na losy świata. Mówił skromnie: „wiem, że nic nie wiem”. Teraz wszyscy wiedzą, że wiedzą wszystko. Tylko że do prawdy się to ma jak pięść do nosa.
Kanał pani Ani na YouTubie subskrybu je 1.2 tysiąca ludzi, ale ten film zyskał dużo większą popularność, bo wyświetlono go ponad 32 tysiące razy.
Z informacją musiały zapoznać się setki tysięcy osób w Polsce, bo powielały ją i inne kanały, przewijała się przez Facebooka, Twittera, a także zapewne w formie „łań cuszka” na WhatsAppie i Messengerze.
Mówiła nie mniej, nie więcej, że w ta bletkach z jodem, które dystrybuowane są w Polsce, ukryto coś dodatkowego, można by rzec tajną ekstraaplikację. Jak wiadomo, ta bletki są rozwożone po szpitalach, szkołach i ośrodkach zdrowia ze względu na prawdo podobieństwo skażenia radioaktywnego.
Może do niego dojść, jeśli Rosja zdecydu je się na użycie broni jądrowej na Ukrainie lub dojdzie do uszkodzenia którejś z tamtej szych elektrowni atomowych. Oczywiście możliwe są także straszniejsze scenariusze, czyli wojna jądrowa NATO z Rosją, ale są jednak już dużo mniej prawdopodobne.
Pani Ania i jej podobni wykryli jednak, że to wszystko jest tylko przykrywką. Tak naprawdę do tabletek dodawana po cichut ku jest szczepionka na COVID-19. Ot, woda na młyn tych, którzy wiedzieli od początku, że szczepionki to lipa. Jak widać, próbuje się ich podejść z każdej strony. Oni jednak wiedzą lepiej.
To jedna z dziesiątek informacji demen towanych każdego tygodnia przez serwis Fa kehunter. Wśród innych są takie, że Polska planuje atak na Rosję, że w bankomatach są nowe banknoty, bo dużo się ich drukuje, że wszystkie zapasy krwi w Polsce zużyli Ukra ińcy. Informacje te kolportowane są czasem przez anonimowe, ale wpływowe trollkon ta, czasem przez czołowe postaci życia pu
blicznego. Niektóre z nich są ewidentnym wytworem rosyjskiej propagandy, niektóre wynikają z bieżącej gry politycznej, a wiele, jak ekonomiczna opowieść o bankomatach, wynika z potwornej ignorancji.
Szczęśliwie nasze przepełnione infor macyjnymi śmieciami głowy, zatopione w telefonach bez przerwy bombardujących nas danymi, coś tam jednak odrzucą.
W szczepionki ukryte w tabletkach uwierzy mniejszość. Uwzględniając, że me chanizmy działania rosyjskiej dezinformacji są dość znane, większość chyba też nie jest podatna na antyukraiński jad sączony przez agentów i pożytecznych idiotów Kremla.
Dalej jednak jest gorzej. W tym mo mencie jedni twierdzą, że najbardziej an tyrosyjski rząd w Unii Europejskiej, czyli polski, jest związany… z Putinem. Drudzy twierdzą, że syn byłego premiera nosił mu łapówki w reklamówce. Wszystko na pod stawie zeznań mało wiarygodnego faceta, którego zresztą ten premier uznawał za wia rygodnego.
Gdy przegląda się serwisy, portale, wszystko jest niemal nacechowane pogląda mi piszących. Większość informacji próbuje równocześnie być manipulacjami. Po pięt nastu sekundach czytania tekstu wiem, po której stronie jest autor, i kogo nienawidzi.
Sami stajemy się przekaźnikami manipu lacji i kłamstw. A ponieważ atmosfera w kra ju gorąca, przez najbliższy rok będzie coraz gorzej, potem też nie lepiej. Dlatego myślę, że czasem warto wyłączyć telefon, zrelaksować się i zresetować, powrócić do tego „wiem, że nic nie wiem” faceta sprzed dwóch i pół ty siąca lat. A potem próbować być rozsądnym, choć w naszych schyłkowych czasach nie jest to łatwe.