Gastro Smakuje nr 2

Page 1

TEMAT Z OKŁADKI

Filozofia gotowania Markiem Furczykiem

Wywiad z Współwłaścicielem i szefem Punktu ”G”astronomicznego w Pszczynie

Z HERBATĄ W TLE

Jeść oczami czyli pięknie, smacznie i szybko GASTRO W REGIONIE

La Burrata Bielsko-Biała Domowe przetwory Restauracja, czy plac zabaw? Uprawiaj warzywa w domu! Z glutenem, czy bez?

UPRAWY Zdrowotna moc mikroliści PRODUKTY I INNOWACJE Oliwa z oliwek Midda Kawa z roweru Bike Cafe COŚ SŁODKIEGO Kawiarnia Gęsi Pipek Wywiad z Agnieszką - Słodki Przystanek


REKLAMA

BYSTRA ul. Wiślańska (obok CH Bystrzanka), BUCZKOWICE przy rondzie LIPOWA (koło OSP), MILÓWKA Plac Wolności (dawne „Lody dla ochłody”), SZCZYRK ul. Myśliwska 18 WĘGIERSKA GÓRKA ul. Zielona (Pizzeria Przystanek - obok zajezdni PKS), ŻYWIEC ul. Sobieskiego 16


W I TA J C I E !

OD REDAKCJI

Adres do redakcji: Gastro Smakuje ul. Ks. Jana Kusia 73 43-310 Bielsko-Biała e-mail: mag.malcher@gmail.com Redaktor Naczelny: Magdalena Malcher Zdjęcie z okładki, gra ka i skład: Magdalena Malcher Na okładce: Marek Furczyk Wydawnictwo Mish Mash Magdalena Malcher ul. Ks. Jana Kusia 73 43-310 Bielsko-Biała tel. 660 663 264 www.facebook.com/BielskoSmakuje www.instagram.com/bielskosmakuje.pl www.bielskosmakuje.pl

Wakacje w pełni! - pora urlopów, wyjazdów, próbowania nowych smaków... My w tym czasie zostajemy na miejscu i smakujemy dalej! - dla Was. Lipiec i sierpień to środek lata, pora zbiorów i wielu pyszności, które w tym czasie daje nam natura. Ma to odbicie w biznesie gastronomicznym. Restauratorzy i szefowie kuchni pracują nad tym, by jak najszybciej wprowadzić sezonowy produkt do karty. By zdążyć zadowolić swych gości, zanim nadchodząca jesień ograniczy dostęp do danego produktu. W natłoku planowania urlopu polecamy więc wyjście do ulubionego lokalu, skosztowanie nowych dań oraz spokojne oddanie się lekturze naszego nowego numeru Gastro Smakuje.

4 5

9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24

Przegląd smaków: 4 beskidzkie produkty Temat z okładki: Filozo a gotowania - wywiad z Markiem Furczykiem, współwłaścicielem i szefem Punktu "G"astronomicznego w Pszczynie Z herbatą w tle: Jeść oczami, czyli pięknie, smacznie i szybko Gastro w regionie Bielsko-Biała: La Burrata Beskidzka Mama smakuje: Domowe przetwory Coś więcej o gastronomii: Restauracja, czy plac zabaw? Trendy: Dekorujmy stoły! Uprawy: Uprawiaj warzywa w domu. To nie takie trudne! Zdrowotna moc mikroliści Przystanek - Włochy!: Włoska pizza, czy faktycznie wszystko o niej wiecie? Strefa Street Food: Jak stworzyć coś od zera - Wołownia Coś słodkiego: Aromatyczna kawa, deser i smaczne ciacho! - Gęsi Pipek Z miłości do słodkości - wywiad z Agnieszką, twórczynią Słodkich Przystanków Produkty i innowacje: Smak wakacji - oliwa z oliwek Midda Kawa z roweru - Cafe Bike Dietetyk radzi: Z glutenem, czy bez? Wszystko o... jedzeniu w lato: Co jeść i pić, a czego unikać Przepisy: Beskidzkie smaki

Druk: Drukarnia POPPART www.poppart.pl Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych ogłoszeń i reklam. „Gastro smakuje" jest magazynem bezpłatnym, nieprzeznaczonym do sprzedaży.

5 Filozo a gotowania

9 Z herbatą w tle

10

Gastro w regionie

12 Restauracja, czy plac zabaw?

15

Zdrowotna moc mikroliści

17 Strefa Street Food

18-19 Coś słodkiego

20 Smak wakacji

21

22

Kawa z roweru!

Z glutenem, czy bez?


CO I G D Z I E Z J E Ś Ć ?

T R A DYC YJ N E P R O D U K T Y Z B E S K I D Ó W

4 BESKIDZKIE PRODUKTY I M I E J S C A , W K TÓ R YC H M O Ż N A J E D O S TA Ć Pstrąg Beskidzki (Porąbka) To ryba wpisana na Listę Produktów Tradycyjnych. Nazwa „pstrąga beskidzkiego” lub inaczej „pstrąga górskiego” pochodzi od miejsca hodowli ryby, usytuowanego w terenie górskim Beskidów, 420 m. n. p. m., gdzie woda jest wyjątkowo czysta, co ma ogromny wpływ na jej jakość i smak. Warunki, w których hodowany jest pstrąg są zbliżone do naturalnych. Metody jego produkcji sięgają pierwszej połowy XX wieku i do dzisiejszego dnia nie uległy zmianie. Cena restauracyjna „pstrąga górskiego” jest niejednokrotnie 3 razy wyższa od tej, którą zapłacilibyśmy w hodowli. Dodatkowo tu, na miejscu w Porąbce, można go własnoręcznie wyłowić, kupić i ugrillować oraz dowiedzieć się wszystkiego o sposobie jego chowu. Ponadto pamiętajmy, mianem „pstrąga górskiego” można określać tylko pstrąga z powiatu bielskiego! Specjalistyczne Gospodarstwo Rybackie, ul. Wielka Puszcza 68, 43-353 Porąbka, tel. 33 810 60 26, 601 886 026

Jagnięcina beskidzka (Koniaków) To produkt wpisany na krajową Listę Produktów Regionalnych. Jagnięcina z terenów górskich nie jest tuczona na wagę, dzięki czemu tłuszcz śródmięśniowy podczas obróbki nie ulega rozpuszczeniu, pozostając w mięsie i nadając mu soczystości. Mięso jest jasnoróżowe o miękkiej, sprężystej strukturze. Duży wpływ na jego smak ma specy czna roślinność występująca na tutejszych halach. W koniakowskiej Bacówce świeżą jagnięcinę można kupić od kwietnia do sierpnia po wcześniejszym zamówieniu telefonicznym (porcja 2-4 kg) lub przez cały rok w formie mrożonej. Polecamy też bundz i bryndzę z tego miejsca. Centrum Produktu Regionalnego, Bacówka, 43-474 Koniaków 33, tel. 602 128 388

Drób z Lipowskich Wzgórz (Lipowa) Gospodarstwo, którego historia sięga 1608 roku, oferuje zdrową i świeżą żywność najwyższej jakości. W dużej mierze jest to drób - kury, kaczki, gęsi, ale dostępny jest też królik, a nawet jagnięcina i baranina oraz jaja od kur zielononóżek, które nie zawierają cholesterolu. Wszystkie zwierzęta są karmione zdrową paszą zbożową pochodzącą z tutejszych pól. Mają miejsce i swobodę wybiegu, co znacząco wpływa na ich smak. Zamówień dokonuje się telefonicznie. Lipowe Wzgórza - Majątek Ziemski Lipowa, ul. Lipowa 1, 34-324 Lipowa, tel. 608 717 709

Sery z Serowej Krainy (Rajcza) Celem „Serowej Krainy” jest powrót do lokalnego rolnictwa i produkcji tradycyjnych twarogów świeżych i wędzonych. Faktycznie, kosztując te sery, cofamy się do dzieciństwa, kiedy pod nasze drzwi przychodziła mleczarka i zostawiała bańkę z mlekiem, a nasze mamy, czy babcie, robiły z niego swojskie produkty. W ofercie znajdziemy serek typu Charollais w kształcie beczki, biały twarożek (niemal płynny) typu La Faisselle, tradycyjny twaróg oraz ser podpuszczkowy. Serowa Kraina, 237e, 34-370 Rajcza, tel. 515 216 261, 501 013 854

4

GASTRO SMAKUJE


WY WIAD Z MARKIEM FURCZYKIEM

T E M AT Z O K Ł A D K I

Współwłaścicielem i szefem Punktu "G"astronomicznego w Pszczynie

„UWAŻAM, ŻE W KUCHNI WAŻNA JEST POKORA. Pokora do nabywanej wiedzy, której jest zawsze mało (...) Pokora do produktu, który należy szanować (...) Pokora do ludzi, którzy bardzo ciężko pracują (...)”

Punkt "G"... Trochę przewrotna nazwa, ale dodając do niej przymiotnik "astronomiczny" mówi już całkiem wiele. Tego "punktu" po prostu nie da się ominąć, będąc w okolicach Pszczyny. To restauracja stworzona przez Marka Furczyka - doświadczonego szefa kuchni i świetnego restauratora, który jest otwarty na potrzeby swych Gości. O nim i o jego lozo i gotowania miałam okazję porozmawiać. Z nim samym. Tekst i zdjęcia: Magdalena Malcher

Magaz yn kulinarny

5


T E M AT Z O K Ł A D K I

WY WIAD Z MARKIEM FURCZYKIEM

Jak zaczęła się Twoja historia z gotowaniem. Skąd zainteresowanie kuchnią? Wyniosłem ją z domu rodzinnego. To moja mama zawsze robiła przepyszne jedzenie i zapraszała mnie do kuchni. Śmiała się, że zamiast zabawek mam garnki i mogę z nimi urzędować w nieskończoność. To właśnie były moje pierwsze kontakty z kuchnią, ale doskonale pamiętam pierwsze danie, które przygotowałem z mamą. Potem obrałem kierunek, szkołę, staże... Podróżowałem. Wszystko to było związane z kuchnią. To ona pozwoliła mi zwiedzić dużą część Europy i nie tylko. No i zwieńczeniem tego było otwarcie Punktu "G"atronomicznego, bowiem marzeniem ka-

żdego kucharza jest stworzenie własnej restauracji, ale w momencie, kiedy to zrobi, uświadamia sobie: "O jej, co ja zrobiłem!” I kiedy otworzyłeś własną restaurację, to faktycznie było "O jej!"? Nie, ale chodzi o to, że taka decyzja jest decyzją życiową. Nie ma od niej odwrotu, nie ma drogi wstecz. Trudno było prowadzić lokal na początku? Nie, nie było trudno, ale we wszystkim się ewoluuje. Ma się więcej przemyśleń, coraz więcej decyzji do podjęcia. Kuchnia to jest cały czas nauka. To ogromna pokora, która jest potrzebna, by zrozumieć pewne rzeczy, by osiągnąć sukces. Nie żałujesz tej decyzji? Absolutnie nie. Gotowanie, prowadzenie biznesu restauracyjnego to jest całe moje życie. Nie chcę, by jak wiele

6

GASTRO SMAKUJE

restauracji, moja znikęłą po roku, po dwóch. Prowadzę biznes restauracji, a to wymaga prostych kompromisów. Staram się, by te kompromisy nie były daleko idące. Czyli chodzi o to, by w prowadzeniu restauracji połączyć swoje wizje z tym, czego oczekują ludzie? Tak, staram się tak robić prawie od pięciu lat. Prowadzę restaurację, w której cały czas jestem otwarty na głosy gości. Czasami się z nimi nie do końca zgadzam, ale próbuję przekuć to na moją produkcję, na prepa, którego robię, na jedzenie, które przygotowuję. I muszę przyznać, że czasami są to bardzo cenne uwagi, które warto wykorzystywać. Ten głos z sali, głos klienta, rozmowa z gościem, to chyba najcenniejsza wiedza. Jaka jest Twoja popisowa potrawa? Staram się, by każde danie było moim daniem popisowym. Dla mnie bardzo istotne


WY WIAD Z MARKIEM FURCZYKIEM

T E M AT Z O K Ł A D K I

„Comfort Food to strona, w którą idę”

„Uważam, że kuchnia to zlepek własnych pomysłów, aczkolwiek opartych na solidnej wiedzy z zakresu technik kulinarnych. ”

w przygotowaniu jedzenia jest to, by spełniało oczekiwania gości. Zawsze zastanawiam się, kto siedzi po drugiej stronie i czy ten ktoś, jedząc moje danie, będzie z niego zadowolony. To jest taka empatia, którą mam. No i jakość. Jakość musi być bez względu na to, co przygotowujesz. Czy to jest sznycel, czy bardzo wykwintne danie. Najzwyklejsze potrawy. Po prostu muszą jakościowo spełniać moje oczekiwania i ta wery kacja jakości na kuchni jest szalenie istotna w prowadzeniu restauracji. Kiedy gotowanie przerodziło się w Twoją pasję?

pracował jako nauczyciel, szkoląc przyszłych kucharzy. Czy jest ktoś, na kim się inspirujesz, tworząc swoje dania? Dość wnikliwie przeglądam scenę kulinarną w Polsce i Europie. Nie mam jednego szefa, w którego byłbym zapatrzony. Uważam, że kuchnia to zlepek własnych pomysłów, aczkolwiek opartych na solidnej wiedzy z zakresu technik kulinarnych. Nie przemawia do mnie ne dinning. Comfort Food to strona, w którą idę. To coś, co jest połączeniem

bardzo dobrego smaku, a ja łączę to z nowoczesnym wyglądem i ciekawym produktem. Nasze pierogi, kartacze, kluski i wszelkie dania typowo polskie, one przeżywają teraz swój renesans. Staram się czerpać inspiracje z zakorzenionej kuchni polskiej, trochę ją unowocześniając. Jakich produktów najczęściej używasz? Lokalnych, produktów pt. mleko prosto od krów, które nie tra a do mleczarni. Jest przywożone do mnie jeszcze w baniakach. Warzywa od gospodarza, który specjalnie dla mnie

Doskonale pamiętam ten moment. Pchany jakąś siłą do kuchni spotkałem szefa, który stał się moim "kulinarnym ojcem". Józef Łoskot - bardzo dobry fachowiec, wspaniały przyjaciel, aczkolwiek bardzo wymagający. Trzykrotny Mistrz Europy na Targach Gastro Prague w czasach głębokiej komuny. Później

Magaz yn kulinarny

7


T E M AT Z O K Ł A D K I

WY WIAD Z MARKIEM FURCZYKIEM

je hoduje. Ryby z jeziora goczałkowickiego z Rybaczówki, dostępne w zależności od okresu ochronnego. Orzechy od Państwa Ciemieniewskich - świetne odkrycie, miód z propolisem z Pasieki Natura, selekcjonowane wina... Jakiego dania byś nie zjadł? Chyba nie ma takiego, ponieważ jestem ciekawy nowych smaków. Ostatnio przemawia do mnie humanitaryzm w stosunku do zwierząt, dlatego też staram się przesuwać w stronę warzyw i mniejszej ilości mięsa. Ulubiona potrawa? Śląski żur z ziemniakami, skwarkami i szczypiorkiem mojej mamy. Czy jest jakieś wydarzenie kulinarne, które wyjątkowo utkwiło Ci w pamięci? Tak, wygrana w konkursie i wyjazd na staż Paula Bocuse do Lionu. Co dla Ciebie jest najważniejsze w gotowaniu? Uważam, że w kuchni ważna jest pokora. Pokora do nabywanej wiedzy, której jest zaw-

sze mało i nigdy nie można uznać, że już się wszystko potra . Pokora do produktu, który należy szanować i zastanowić się, jak użyć, by go w pełni wykorzystać. Pokora do ludzi, którzy bardzo ciężko pracują, a czasami ten efekt nie jest współmierny do przepracowanej ilości godzin. Otwartość na nowe produkty, nowe smaki, na zrozumienie czyjejś wizji. Kto pomaga Ci w prowadzeniu restauracji? Moja załoga, bez której to wszystko by się nie udało. Z niektórymi pracuję od początku istenienia lokalu. Mam stały zespół, który jest ze mną na kuchni. Wszyscy bardzo mocno angażują się w życie restauracji, są pasjonatami. Tego wszystkiego by nie było, gdyby nie oni - ludzie, którzy pracują z pełnym zaangażowaniem i energią i razem ze mną kroczą wspólną drogą w wytyczonym celu. Udzielasz się również społecznie i organizujesz imprezy. Na jakie wydarzenia warto przyjechać do Pszczyny?

Do końca września co dwa tygodnie mamy koncerty Bankowa Street. Jest scena zrobiona na ulicy między budynkami. Jakiś czas temu w Punkcie G"astronomicznym" robiliśmy cykl kolacji degustacyjnych, do których zapewne wrócimy. Organizujemy też Festiwal Pszczyńskich Maszketów na Rynku, a teraz chcemy to powiększyć o targi produktu regionalnego. Jest też kilka inicjatyw miejskich, których nie jestem organizatorem, ale miasto zawsze może liczyć na moją wiedzę i doświadczenie. Miło jest poznawać ludzi z pasją, takich jak Ty, którzy kierują się "wewnętrzną misją" i miłością do jedzenia. To wszystko widać i czuć w Twojej restauracji - Punkcie "G"astronomicznym. Dziękuję za wspólnie spędzony czas i rozmowę.

Punkt „G”astronomiczny Bistro & Bar ul. Bankowa 1 43-200 Pszczyna

8

GASTRO SMAKUJE


Z H E R B ATĄ W T L E

JEŚĆ OCZAMI, czyli pięknie, smacznie i szybko...

Pięknie, smacznie i szybko. Te trzy słowa przyświecają mojej kuchni. Postrzegam świat poprzez obrazy, barwy, zapachy - stąd staram się je przenieść również na talerz. Jemy „oczami” - z reguły to właśnie pierwsze wrażenie decyduje o tym, czy mamy ochotę na daną potrawę czy nie. Pilnuję estetyki i formy podania. Często łączę różne struktury, tak by np. w delikatnym musie znalazło się coś chrupiącego. Bawię się kolorami, dobierając je zarówno do okoliczności, jak i pory roku. Dzięki temu nawet najprostsza potrawa, może stać się kulinarnym mini dziełem sztuki.

Tekst: Sylwia Mokrysz

Smacznie – to rozumie się samo przez się. Lubię lekkie, aromatyczne dania. Łączę smaki z różnych stron świata. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku opracowywania nowych kompozycji herbat. Tu również inspiracją są ciekawe, czasami egzotyczne aromaty, które zarówno ja, jak i moi współpracownicy przywozimy z podróży. Staram się dopasowywać przepisy do produktów sezonowych. Wiosną królują szparagi i truskawki, potem na scenę wkracza bób, zielony groszek. W dalszej kolejności pomidory, jesienią dynia itp. Choć wiele z tych warzyw dostępnych jest w sklepach przez cały rok, to jednak najlepiej smakują we właściwym sobie sezonie zbioru. A szybko? No cóż, jak większość pracujących kobiet żyję w nieustannym biegu. Dlatego do perfekcji opanowałam potrawy, których przygotowanie nie zajmuje mi wiele czasu. Czy to obiad, czy deser mając kilka bazowych składników w lodówce, zawsze jestem w stanie przygotować coś pysznego. Co więcej, niejednokrotnie przekonałam się o tym, że im mniej w tej lodówce mam, tym bardziej wzrasta moja kreatywność. Latem uwielbiam lemoniady. Z racji zawodu i herbacianej pasji, opieram większość swoich przepisów właśnie na herbatach. W zależności od nastroju i tego, co akurat mam pod ręką, przygotowuję różne kompozycje. Do moich ulubionych należy klasyczna mięta, z dużą ilością cytryny, lodu, świeżych liści mięty i odrobiną miodu do smaku. Taki napój nie tylko wspaniale smakuje, ale i zapewnia szereg właściwości zdrowotnych. Czasami miętę lubię zastąpić melisą. Z letnich eksperymentów polecam także herbatkę Loyd Malina z Truskawką. Do dzbanka z naparem wystarczy wrzucić kostki lodu, kawałki limonki, świeże maliny, listki orzeźwiającej mięty i plasterki ogórka. Taką domową lemoniadą, o niepowtarzalnym aromacie, zaskoczymy niejednego gościa. Gdy jednak nie mam nastroju na herbaciane eksperymenty, sięgam po prostu po mocno schłodzone Yerba Mate. W kuchni, podobnie jak w życiu, doceniam wolność i swobodę w podejmowaniu decyzji. Nigdy nie trzymam się sztywno przepisów, zazwyczaj dodaję coś od siebie. Dzięki temu, za każdym razem odkrywam nowe smaki. I to jest jednym z najpiękniejszych momentów gotowania.

Niezależnie od tego, jaki napój zaproponuję mojej rodzinie, lubię podać do niego własnoręcznie przygotowane ciasto. Tu również przyświeca mi kulinarna zasada pysznie i szybko. Do moich faworytów należą ciasta z owocami. Największą popularnością wśród najbliższych cieszy się mocno czekoladowe brownie z czerwonymi owocami lub błyskawiczne ciasto maślankowe, również wypełnione słodkimi, letnimi darami natury. Ciasto maślankowe z owocami Kruszonka: 2/3 szklanki mąki pół szklanki drobnego cukru 1/3 kostki masła Wszystkie składniki wyrobić do konsystencji „mokrego piasku”. Schłodzić w lodówce. Ciasto: 1 i 1/3 szklanki mąki 1/2 szklanki cukru opakowanie cukru waniliowego 2 łyżeczki proszku do pieczenia 1 szklanka maślanki 1/2 szklanki oleju 2 duże jajka dowolne owoce w takiej ilości, by zakryły cały wierzch ciasta

Do jednego naczynia włożyć wszystkie suche składniki i wymieszać. W drugim zrobić to samo z mokrymi składnikami. Całość połączyć w jedną, dość gęstą masę. Formę o wymiarach ok. 20x30cm wyłożyć papierem do pieczenia, wylać ciasto, a na górze ułożyć owoce. Całość ob cie posypać kruszonką. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170°C i piec ok. 40 minut. Wyjąć i jeśli się uda zostawić do wystygnięcia. U mnie często schodzi jeszcze ciepłe :-) W wersji jeszcze szybszej można zamiast kruszonki ciasto posypać brązowym cukrem.

Brownie z czerwonymi owocami Ciasto: 200 g masła 200 g gorzkiej czekolady 3 jajka 250 g drobnego cukru 135 g mąki szczypta soli truskawki/maliny/wydrylowane wiśnie 100 g czekolady deserowej Masło roztopić, a następnie w nim ostrożnie roztopić gorzką czekoladę. Jajka dokładnie roztrzepać z cukrem. Połączyć z roztopionym masłem z czekoladą i wymieszać na gładką masę. Dodać mąkę i ponownie wymieszać. Przelać do prostokątnej foremki ok. 21x28 cm wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzchu ułożyć w równych odstępach owoce. Całość posypać drobno pokrojoną czekoladą deserową. Piec około pół godziny w 160°C. Idealne do mocnego espresso.

Magaz yn kulinarny artykuł sponsorowany

9


GASTRO W REGIONIE

PODBESKIDZIE

Bielsko-Biała słynie z pizzy, ale czy na pewno każda z nich jest przyrządzona ze składników najwyższej jakości? Włoska pizza ma to do siebie, że nie może być robiona na substytutach. Oryginalny produkt to podstawa, bez której kulinarna podróż do Włoch się nie uda. Właśnie taka jest Pizzeria La Burrata w BielskuBiałej. Szefowie kuchni niezmiennie stawiają na wysoką jakość produktów i ich oryginalne pochodzenie.

Tak się robi dobrą pizzę

LA BURRATA Tekst: Magdalena Malcher

Mieści się ona na osiedlu Złote Łany i jest odpowiedzią na potrzeby bielskich smakoszy. Od czasu przeniesienia Gallo Nero do centrum miasta, brakowało w okolicy lokalu, który oferowałby tę samą wysoką jakość w bardziej swobodnej formie. Restauracja proponuje gościom pizzę na odrobinę grubszym, chrupkim cieście, typowym dla rejonu północnych Włoch. Dzięki tej konsystencji, również pizza zamawiana na dowóz, zachowuje świeżość i pełnię smaku. W La Burrata można zamówić pizzę tradycyjną oraz kilka, bardzo ciekawych, autorskich kompozycji. Taką kompozycją, której nie znajdziecie nigdzie indziej, jest na pewno rmowa pizza "La Burrata", na której znajduje się: sos pomidorowy, ser mozzarella, kiełbasa

10

GASTRO SMAKUJE

diavoletto, friarielli (brokuł neapolitański) oraz ser burrata, powstały z połączenia mozzarelli i kremowej śmietany, nakładany na środek pizzy, już po jej upieczeniu. Takich kompozycji jest dużo więcej. Bardzo dużą rolę w smaku odgrywają tu sery: świeża mozzarella oraz mozzarella di Buffalla, gorgonzola, ser burrata, taleggio, czy parmezan. W Burracie, nawet najprostsza pizza jest warta spróbowania. Przykładowo pizza Zucca, jedna z ulubionych szefa, na której, prócz sera, znajdziemy tylko grillowaną cukinię i czosnek, jest pełna smaku i aromatu. Są też pizze mięsne - z kurczakiem, wołowiną, czy szarpaną wieprzowiną. Zgodnie z misją restauracji, ceny mają być przystępne dla każdego, dlatego też za podstawowe rodzaje

z popularnymi składnikami (Margherita, Funghi, Salame) zapłacimy pomiędzy 19 a 25 zł. W pizzerii La Burrata można zamówić pizzę zarówno na dowóz, jak i w lokalu. Właściciele osobiście dbają o jakość i pełnię smaku. Kochają podróżować, kochają Włochy, kochają jeść. Z pełnym zaangażowaniem, profesjonalizmem i otwartością podchodzą do swej pracy. Będąc w tej części Bielska, na pewno warto odwiedzić to miejsce. Choć lokal nie jest duży, to czuć w nim oddanie i serce do jedzenia. La Burrata ul. Jutrzenki 24b 43-300 Bielsko-Biała tel. 33 810 33 33 www.laburrata.pl


BESKIDZKA MAMA SMAKUJE

DOMOWE PRZETWORY! Sezon na domowe przetwory trwa aż pół roku! Począwszy od szparagów, mniszka lekarskiego, czy rabarbaru, pierwsze z nich możemy przygotowywać już w maju. W późniejszych miesiącach, takich jak październik, a nawet listopad króluje dynia, kapusta i grzyby. Własne przetwory z pewnością są dużo lepsze od tych sklepowych, a ich smak tak naprawdę zależy od tego, co siedzi nam w głowie. Korzystając z przepisów, bloggerki i autorki książek kulinarnych - Magdaleny Fułat-Imielińskiej, postanowiłam Wam przybliżyć właśnie ten temat. Tekst: Anna Koczur - Redaktor Naczelna Magazynu „Beskidzka Mama” Przepisy i zdjęcia: Magdalena Fułat-Imielińska, twórczyni bloga Domowa Cukierenka, autorka książek kulinarnych

BURACZKI Z BIAŁĄ KAPUSTĄ

Składniki: 2 kg buraczków 2 kg białej kapusty 500 g cebuli

"KETCHUP" Z CUKINII

Czy wiesz, że…

Czy wiesz, że…

Mimo że burak nie jest bogatym źródłem żelaza, to wspaniały środek krwiotwórczy, dawno uznany przez medycynę naturalną. Zapobiega anemii, co więcej, wspomaga leczenie białaczki. Zawarte w burakach barwniki należą do bardzo silnych przeciwutleniaczy i czterokrotnie zwiększają przyswajanie tlenu przez komórki. Wspomagają więc układ krwionośny.

Cukinia jest łagodnym w smaku, lekkostrawnym warzywem. Jest ceniona za wysoką wartość dietetyczną. Zawiera potas, żelazo i magnez oraz witaminę C, K, PP i B1, beta karoten. Zaletą cukinii jest to, że nie odkładają się w niej metale ciężkie. Ponadto warzywo odkwasza organizm i pozytywnie wpływa na proces trawienia, dlatego polecana jest przy problemach z nadkwaśnością. Warto dodać, że cukinia może być jednym z pierwszych warzyw, jakie podaje się małemu dziecku. Dzięki dużej zawartości związków odżywczych i łatwości trawienia dietetycy polecają ją już półrocznym maluchom.

Zalewa: 1 szklanka wody 1 szklanka octu 1 szklanka cukru 2 łyżki soli 3 listki laurowe kilka ziaren ziela angielskiego

Wykonanie: Buraczki ugotować i obrać. Zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Kapustę i cebulę zeszatkować. Warzywa wymieszać. Składniki zalewy zagotować i wystudzić. Zalać warzywa i odstawić na 2 godziny. Po tym czasie przełożyć do słoików i pasteryzować około kwadransa.

SŁODKI SOS CHILLI Czy wiesz, że… Warto dodawać do potraw ostre papryczki chilli. Bardzo korzystnie wpływają one na serce, obniżają poziom cholesterolu, przeciwdziałają tworzeniu się zakrzepów we krwi. Jakby tego było mało - przy przeziębieniach chilli wspomaga oczyszczanie dróg oddechowych, a w tropikach - zapobiega zatruciom pokarmowym. Składniki: 4-5 średnich papryczek chilli 4 duże ząbki czosnku 360 ml wody 200 g cukru 120 ml octu 10% łyżeczka soli 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej + 2 łyżki wody Wykonanie: Papryczki umyć, odciąć zielone części i pokroić na mniejsze kawałki (jeśli chcemy żeby sos nie był zbyt ostry to można usunąć pestki). Czosnek obrać, dodać do papryczek, zalać wodą i blenderem zmiksować. Przelać do garnka, wsypać cukier i sól, gotować 2-3 minuty. Następnie wlać ocet. Mąkę ziemniaczaną rozrobić wodą i powoli wlewać mieszając na gotujący się sos ( najlepiej nie wlewać całej naraz, żeby sos nie był zbyt gęsty jak budyń. Powinien mieć konsystencję ketchupu, po wystudzeniu jeszcze odrobinę zgęstnieje). Zagotować i zdjąć z ognia. Przelać do wyparzonych słoiczków, po wystudzeniu przechowywać w lodówce.

Składniki: 1,5 kg cukinii obranej i wydrążonej 1/2 kg cukru 1 szklanka octu 1/2 kg cebuli 200 g koncentratu pomidorowego łyżka ostrej mielonej papryki 1/2 łyżki curry 1/2 łyżki pieprzu łyżka soli

Wykonanie: Cebulę i cukinię zmiksować i odstawić do lodówki na 6 godzin lub dłużej. Przekładamy do rondla z grubym dnem, dodajemy ocet i cukier, gotujemy 20 minut. Dodajemy po tym czasie resztę składników i gotujemy jeszcze minimum kwadrans. Przekładamy gorący do słoików, zakręcamy i odstawiamy. Jeżeli damy do słoików gorący, nie trzeba pasteryzować.

JAGODY W SYROPIE Czy wiesz, że… Jagody były traktowane jako cudowny lek na wiele chorób, który musiał być w domu. W czasach, gdy nie znano antybiotyków, czarnymi jagodami leczono zakażenia, tyfus, a nawet polio. Zwalczano nimi gronkowca. Do dziś lekarze zalecają jedzenie jagód podczas kuracji przeciwko glistom i owsikom u dzieci. Składniki: 1,5 litra jagód 8 łyżek cukru

Wykonanie:

Słoiczki oraz pokrywki wymyć i wyparzyć, dokładnie wysuszyć. Jagody wypłukać, odsączyć. Owoce przesypać do słoiczków (do pełna, później zmniejszą objętość) i zasypać cukrem, po dwie łyżki na słoik. Odstawić na pół godziny, żeby owoce puściły sok. Następnie zakręcić słoiki, włożyć do garnka wyścielonego ścierką i zalać wodą do 3/4 wysokości słoiczków. Pasteryzować na małym ogniu około 45 minut. Zdjąć z ognia i zostawić w wodzie aż wystygną.

Magaz yn kulinarny 11


CO Ś W I Ę C E J O G A S T R O N O M I I

Restauracja, czy plac zabaw? Odwieczny temat dyskusji, i niestety coraz częściej kon iktów lub nieprzychylnej krytyki, zarówno ze strony restauratorów jak i rodziców. Tekst: Bartosz Gadzina

Małe pociechy od dawna towarzyszyły przy stołach w lokalach gastronomicznych na różne sposoby. Przeróżne były ku temu powody. Od lokali z oddzielnym stołem dla dzieci, by nie przeszkadzały dorosłym, po miejsca z coraz większymi placami zabaw. Gdzie w tych sporach jest racja? Po czyjej stronie powinniśmy się postawić? Po stronie restauratora, który by uniknąć krytyki i nieprzyjemnych sytuacji oraz zapewnić sobie byt, prześciga się z innymi, nie zawsze na jakość jedzenia tylko na ilość atrakcji dla najmłodszych? A może po stronie rodzica, dla którego niekoniecznie ważne będzie, czy aby na pewno ten kurczak w panierce dla najmłodszego nie jest naszpikowany antybiotykami, lecz by usadzić dziecko w wydzielonym miejscu, coraz częściej z animatorką, i mieć tę godzinę, czy dwie„spokoju”? Trzeba tutaj nazwać rzeczy po imieniu - czasy się zmieniają i nie powstrzyma tego nikt. Kultura jedzenia również się zmienia. Podobnie jest z wychodzeniem do lokali gastronomicznych z dziećmi. Kilkanaście lat temu, gdy nie było tylu restauracji, każde wyjście z całą rodziną służyło nie tylko wspólnemu zjedzeniu „niedzielnego obiadu”. Rodzice przede wszystkim pokazywali nam, wtedy najmłodszym, jak

12

GASTRO SMAKUJE

powinniśmy się zachować, jak jeść, dlaczego nie powinniśmy przeszkadzać dorosłym lub jak używać sztućców. Nie mówię, że wszyscy, ale większość rodziców uczyło podopiecznych przede wszystkim kultury, zachowania przy stole i szacunku do jedzenia, miejsca w którym się znajdują. Czasem szantażem, ale jednak. To wyjście „od czasu do czasu” lub „raz na rok” dla wielu było wydarzeniem, dla wielu nadal jest. Cała rodzina przy jednym stole, gdzie w pewien sposób wprowadzamy dzieci w inny świat, uczymy i przygotowujemy do dorosłego życia. Zmiany, zmiany, zmiany… czy na lepsze? Coraz więcej rodziców wybiera lokale, gdzie ich pociechy będą mogły się czymś zająć, gdzie oni sami będą mogli posiedzieć„w spokoju” ze znajomymi. Niestety tak to w wielu przypadkach wygląda. O ile obecność przewijaka, czy miejsca do karmienia niemowląt może być dla mnie jak najbardziej zrozumiała, o tyle place zabaw wewnątrz lokali, animatorki czy coraz większa mnogość rozrywek dla najmłodszych już nie. Nie dla tego wychodzimy z dziećmi do lokali gastronomicznych, lecz dla wspólnie spędzonego czasu przy stole ucząc, zachowania i nowych smaków. Należy też pamiętać, że nie jest obowiązkiem restauratora posiadania tych wszystkich rzeczy. Niektórzy po prostu nie mają na nie miejsca w swoich restauracjach lub najzwyczajniej nie życzą sobie, by najmłodsze pociechy biegały po lokalu. Może skończyć się to nieprzyjemnym wy-

padkiem i winy będziemy szukać u innych. Kelnerzy z gorącymi talerzami, zabawy dzieci przy drzwiach, gdzie inni goście lub obsługa może naszej pociechy nie zauważyć... Okoliczności, które mogą zaszkodzić najmłodszym, może być więcej. Restauracja jest miejscem spożywania posiłku, wspólnego biesiadowania. Place zabaw są do zabawy i niektórzy o tym zapominają. Wybierając miejsce, gdzie wraz z dziećmi zjemy obiad lub tylko deser np. w postaci lodów, najlepiej kierować się tym, co tak naprawdę nasz potomek może zjeść. Czy to, co dostanie na talerzu jest pełnowartościowe dla człowieka w tym wieku, czy jest wystarczająco świeże i najwyższej jakości. To, co zje w danym miejscu, powinno być dla nas priorytetem, a to że zje z nami przy stole, równie ważne. Dokładamy w ten sposób kolejny puzzel do układanki naszego dziecka w drodze do dorosłości. Każdy człowiek wynosi dużą część wiedzy z domu. Tym bardziej dzieci, które uczą się wszystkiego nieraz szybciej, niż ich rodzice i jeśli sami będziemy uświadamiać je, co powinny jeść, któregoś dnia przyjdą i powiedzą, że wolą zjeść coś innego, zdrowszego. Wybierając zatem lokal, warto postarać się, by to, czym karmione są nasze dzieci, było jak najlepsze. Byśmy sami postarali się o ich „kulinarne” wychowanie, a nie za każdym razem szukali kącika, żeby pociecha miała zajęcie. Zatem zanim skreślimy jakieś miejsce z powodu braku zabawek, czy kącika, pomyślmy, do czego tak naprawdę stworzone zostały restauracje. Powyższe „braki”, tak naprawdę brakami nie są. Jakość i kultura jedzenia, nauka cierpliwości, wspólnie spędzony czas przy stole i rozmowa, czy chwila oddechu od rozkrzyczanych pociech?


NOWE KONCEPC JE W RESTAUR AC JACH

T R E N DY

Własna restauracja. Oczko w głowie każdego właściciela. Codziennie doglądana, ulepszana i rozwijana. Cieszy, motywuje, ale i nierzadko przysparza problemy. No bo jakby tu niewielkim kosztem wprowadzić zmiany, by nie stała się lokalem nudnym i monotonnym. Sezonowość - w kuchni jak najbardziej. O to zadba szef kuchni, aby karta menu była zawsze aktualna i świeża. Autorskie napoje, sezonowe lemoniady, modne i wyszukane alkohole czy zdrowe lokalne soki tłoczone. O to stara się barman lub kelner. A co z salą? Niby wszystko jest, ale zawsze pozostaje niedosyt, że mogło to wyglądać lepiej. Przeprowadzić remont, zatrudnić dekoratora, czy samemu spróbować odświeżyć wizerunek restauracji? Nowe krzesła lub stoły to niemały wydatek. Inne pokrowce, obrusy lub świeczniki, to rozwiązanie generujące duże koszty przy częstej wymianie. Poszukajmy więc tańszych rozwiązań... Tekst: Kamila Tolasz, konsultantka ślubna

Odwiedzając punkty gastronomiczne, można zauważyć, że często powielane są podobne schematy w wystroju oraz w wyglądzie. W wielu restauracjach czy karczmach na stołach leżą tylko przyprawniki, serwetniki oraz cięte kwiaty w skromnych akonikach. Wnętrza zazwyczaj są niedoświetlone, okna zasłonięte kolorowymi bibelotami oraz miksem przypadkowej roślinności. Ponure bary odstraszają ogromną ilością zakurzonych butelek, a witryny ze świeżymi słodkościami stanowią rzadkość. Ciemne drewniane krzesła i toporne stoły optycznie pomniejszają przestrzeń lokalu. Błędów w wystrojach jest wiele, jednak zamiast ich szukać, warto skupić się na nowych rozwiązaniach i trendach oraz poszukać inspiracji w najbliższym otoczeniu. Po pierwsze nie bójmy się światła. Tego naturalnego, poprzez uwolnienie okien i parapetów, oraz tego żywego, które dają świece i lampiony. Płomień tworzy niezwykły klimat, więc im jest ich więcej tym lepiej! Grube, wąskie, walcowe, stołowe czy pływające. A dzięki wielu rodzajom, fakturom czy kolorom, pasują do każdego stylu i lokalu. Niech zapraszają gości przy wejściu, ozdabiają bar, oświetlają drogę do stolików. Postawcie zatem lampiony ogrodowe i na tarasie waszego lokalu, i wszędzie tam, gdzie mogą bezpiecznie tworzyć subtelne oświetlenie. Po drugie kwiaty. I nie mam na myśli tych kupionych w kwiaciarniach czy hurtowni, ciętych i bardzo drogich. Czas teraz na te polne, ogrodowe, zielone i często zapomniane. Jeśli mamy możliwość i dostęp, to warto właśnie w takie rośliny ozdobić naszą restaurację. Ich woń, nieregularność, naturalność stworzą przytulną domową atmosferę. Liście orzecha, ogrodowe hortensje, polne byliny, zioła czy ozdobne krzewy. Warto wykorzystać porę roku i sięgać po sezonową roślinność. Jeśli jednak jest to problem, postaw na sukulenty. To najnowszy trend nie tylko w branży ślubnej! Mało wymagające, wiecznie zielone i jakże ciekawe drobne rośliny w doniczkach. Niedrogi, efektowny i łatwo dostępny pomysł na dekorację stolików. Po trzecie nakrycia. Coraz częściej widać w restauracjach stoły nakryte i przygotowane do konsumpcji, czekające na gości. Wiele lokali się jeszcze „tego” boi, gdyż to może odstraszać potencjalnych klientów, którzy przyszli tylko na ‘kawę’. Nic bardziej mylnego. Jeśli nie chcemy, by było zbyt elegancko i pompatycznie, nakryjmy stoły podstawowymi sztućcami oraz szklankami do napojów. Możemy zrezygnować z lampki do wina czy zestawu startowego do amuse busche. Ale na pewno czysto nakryty stół będzie jeszcze większą zachętą do zostania i rozsmakowania się w naszej kuchni.

Na koniec pamiętajmy także o serwetkach, które są nieodzownym elementem w gastronomii. Możemy wybierać w przeróżnych wariantach, kolorach, fakturach, modelach i wzorach. Dzięki nim możemy zrezygnować z niemodnych już obrusów oraz materiałowych podkładek pod talerze. Serwetkę możemy zwinąć w rulon, zagiąć lub ułożyć wedle upodobań. Mogą być logowane, tematyczne lub uniwersalne. Odpowiednio dobrane, idealnie podkreślą klimat romantycznej kolacji, rustykalnego wesela czy rodzinnej niedzielnej uroczystości. Nieważne jakie wybierzesz do swojej restauracji, ważne aby zawsze były, bo to nie tylko element zastawy stołu, ale i bardzo ważny punkt wystroju. Wystroju, który starajmy się odświeżać co kilka tygodni. Nie bójmy się eksperymentować. Zarówno w kuchni, jak i na sali potrzebne są dobre zmiany. Bo goście nie tylko chcą dobrze zjeść, ale i poczuć się wyjątkowo w pięknym otoczeniu restauracyjnego wnętrza. Pamiętajmy tylko o umiarze. Reszta zależy od Waszej wyobraźni! Wekowe świeczniki : 1. Przygotuj: słoiki typu wek, keramzyt (do kupienia w sklepie ogrodniczym), kolorowe tasiemki, podgrzewacze, nożyczki. 2. Słoiki wypełnij do połowy keramzytem, włóż podgrzewacze. 3. Delikatnie przymknij do połowy słoiki, aby płomień nie zgasł, a tylko delikatnie się tlił. Do zapięcia przywiąż wybrane wstążki, zrób węzeł, a resztę puść luźno. Gotowe!

Słoikowe lampiony: 1. Przygotuj: słoiki, sznurek lub tasiemkę, nożyczki, ulubione farbę w spray’u (ja wybrałam miedziany metalik), świeczki. 2. Odtłuść słoiki, obwiąż sznurkiem, aby powstał ciekawy, nierownomierny wzór. 3. W bezpiecznym od zewnętrznej strony miejscu zaspray'uj słoiki szybkimi ruchami. Odstaw i poczekaj, aż wyschną. 4. Delikatnie zdejmij sznurki ze słoików, włóż świeczki. Najlepszy efekt uzyskasz, jeśli wybierzesz różne rozmiary i rodzaje słoików.

Slow Show Wedding & Event Designers biuro@slowshow.pl

Magaz yn kulinarny

13


U P R AW Y

Sadzenie i pielęgnowanie własnych warzyw czy ziół, może być bardzo satysfakcjonującym doświadczeniem. Nie każdy ma jednak tę możliwość, by sadzić swoje przyszłe plony w ogrodzie, na własnym podwórku czy chociażby na balkonie. Na pewno zdziwi Was fakt hodowania swoich warzyw w mieszkaniu, ale to prawda, o wiele z nich możemy zadbać sami w domu. Tekst: Marta Gadzina

Jeśli sadzimy warzywa bezpośrednio w gruncie, uzależnieni jesteśmy w głównej mierze od warunków pogodowych. Nawet sadząc w podwyższeniach, czekamy na cieplejsze dni, by zasiać pierwsze nasiona. Balkon również nie daje nam gwarancji, że pogoda będzie odpowiednia. Wykorzystajmy zatem parapet lub kawałek podłogi z odpowiednią ilością światła. Tutaj nie musimy być już uzależnieni od pory roku, czy panującej aury. Zdrowe, smaczne warzywa wymagają czasu, niezależnie gdzie będziemy je uprawiać. Im szybciej je posadzimy, tym szybciej będziemy cieszyć się ich świeżym smakiem. Od czego zacząć?

nie, nie tylko w przydomowej uprawie. Twój mini „warzywniak” będzie się rozwijać, pod warunkiem, że jesteś w stanie zapewnić mu coś więcej, niż tylko dobrze dobraną glebę. Większość roślin warzywnych wymaga pełnego słońca, czyli co najmniej sześć do ośmiu godzin dziennie wystawienia na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. Parapet będzie odpowiednim miejscem. Wiele roślin nie będzie miało nic przeciwko bezpośredniemu słońcu, nawet przez kilka godzin. Woda - bez odpowiedniej dawki nie osiągniemy założonego celu. Warzywa zawierają wysoki procent wody, co oznacza, że właściwe nawadnianie ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza w początkowym okresie wzrostu. Bardzo ważna jest również odpowiednia cyrkulacja powietrza. Gdy rośliny warzywne znajdują się w miejscu, które nie pozwala na ruch powietrza, możemy narazić je na różnego rodzaju choroby. Właściwa cyrkulacja powietrza wysusza rośliny, dzięki czemu wilgoć nie pozostanie na liściach.

Pojemniki. Jeśli mieszkasz w mieszkaniu i do uprawy warzyw użyjesz pojemników lub doniczek, musisz pamiętać o kilku ważnych rzeczach. Przede wszystkim o należytym drenażu. Ogólnie rzecz biorąc im większa doniczka, tym więcej gleby jest dostępnej dla wzrostu korzeni. Warzywa sadzimy w pojemniku, nie tylko o odpowiedniej szerokości i głębokości, ale również o odpowiedniej objętości tak, by zapewnić im właściwe i równomierne warunki wzrostu. Aby uzyskać najlepsze wyniki, uprawiajmy małe lub karłowate odmiany warzyw. Jeśli zapewnimy im optymalne podłoże, śmiało możemy korzystać z normalnych odmian. Lokalizacja to kolejne ważne uwarunkowa-

14

GASTRO SMAKUJE

Kolejny etap to wybór roślin, które będziemy siać i sadzić. W naszych czterech kątach możemy pokusić się o hodowanie warzyw, nawet poza ich normalnym sezonem w polu. Na początek zacznijmy od wyboru tych łatwiejszych w uprawie. Sałaty liściaste - chrupiące i świeże, o przeróżnej strukturze i smakach. Spróbuj posiać kilka różnych odmian i cieszyć się mnogością kolorów i aromatów. Sałaty możesz siać nie tylko przez okres lata. W odpowiednich warunkach, nawet w chłodniejszych miesiącach, możesz zrywać świeże liście co kilka tygodni. Co kilka? Tak. Prawie wszystkie odrastają i nie trzeba ich siać na nowo. Rzodkiewka - to jedno z wielu warzyw, którym będziemy się cieszyć dość szybko po posianiu. Urozmaicą ci śniadanie, sałatkę lub posłużą jako przekąska na wyciągnięcie ręki.

Jest wiele odmian, o różnych smakach, kształtach i kolorach. Łatwo rosną w pojemnikach, przez co nie będzie z nimi dużo kłopotu. Groszek - to jedno z łatwiejszych warzyw do uprawy. Możesz cieszyć się młodymi pędami cały rok ze swojej donicy lub czekać aż zakwitnie i zawiąże strąki, by wykorzystać go w zupie. Jeśli chcemy by wyrósł większy, dobrze będzie zrobić mu podpory, by się nie łamał. Są również odmiany niskopienne. Burak - to kolejne mało wymagające warzywo, które śmiało możemy posadzić w mieszkaniu. Podobnie jak w przypadku groszku, możemy zbierać młode liście lub poczekać na botwinkę. Jeśli będziemy wystarczająco cierpliwi, doczekamy się korzenia. Tak samo jest z marchewką. Jeśli zapewnimy jej doniczkę o odpowiedniej głębokości, śmiało możemy posadzić ją nawet na parapecie. Świeża marchewka dla dziecka z własnego „ogrodu”? Nie trzeba nic dodawać. Dymka, cebula, czy czosnek są praktycznie bezobsługowymi roślinami i jak najbardziej mogą


MIKROLIŚCIE

się znaleźć w naszym domowym „warzywniaku”. Odmian, które z powodzeniem wyhodujemy w doniczce, mamy kilkanaście. Wystarczy posadzić je w dobrze spulchnionej glebie i czekać na efekty. Łatwiej już nie można. Jeśli lubimy pomidory, nic nie stoi na przeszkodzie, by posadzić je także w naszym domu. Należy pamiętać, by dobrać rozmiar roślin do miejsca, jakie możemy im zapewnić. Przerywanie liści pomoże nam w osiągnięciu większych plonów. Taki „szklarniowy” pomidor z naszego parapetu może cieszyć nas również zimą. I czas na ostatnią moją propozycję do domowego „warzywniaka” - ziemniak. Ziemniaki możemy hodować w głębokiej doniczce,

U P R AW Y

a nawet w workach. Ważne, by miały odpowiednio nawożoną glebę i wystarczającą ilość wody. Najlepszy wypróbowany sposób, to wypełnienie pojemnika lub worka ziemią do połowy. Wsadzamy wtedy ziemniaki, a gdy tylko zaczną puszczać zielone pędy, stopniowo przysypujemy je kolejnymi warstwami ziemi lub kompostu, aż do wypełnienia pojemnika. Po kilkunastu tygodniach, w zależności od odmiany, będziemy szczęśliwymi domowymi ogrodnikami z własnymi ziemniakami. Pierwsze plony możemy zebrać, gdy rośliny zakwitną. Możemy również poczekać, aż obeschną łodygi i wtedy wykopać większe okazy. Ziemniak to tak proste w uprawie warzywo, że urośnie w każdym w domu!

Zdrowotna moc

MIKROLIŚCI!

Znacie ich z poprzedniego numeru „Gastro Smakuje” – ekipa Mikrofarmy znów o mikroliściach! Ostatnio było o idei i technice uprawy, dziś już o konkretnych roślinach. Ale nie byle jakich, bo prosto ze „slow foodowego” świata. W zasadzie zamiast „mikro”, sugerującego ich wyjątkowo małe rozmiary, możnaby o nich mówić „makro” – ze względu na nieproporcjonalnie dużą zawartość składników odżywczych, witamin i minerałów. A wszystkie one rosną w przestrzeni małej miejskiej farmy, gdzie praktykuje się przyszłościową uprawę wertykalną. Tekst i zdjęcia: Alicja Młyniuk BO Studio

Przyjrzyjmy się bliżej dwóm, spośród całego wachlarza dostępnych w Mikrofarmie, rodzajom mikroliści. Trawa pszeniczna – coś dla miłośników codziennej porcji zdrowia – podkręci smak i kolor każdego smoothie i świeżo wyciskanego soku! Ale oczywiście nie na tym kończą się jej zalety. Jest cennym źródłem chloro lu, hamującego stany zapalne i oczyszczającego organizm z toksyn i metali ciężkich. Idealna dla wszystkich ceniących sobie zdrowy tryb życia i bycie t. No i jak wygląda! Świetnie sprawdza się w roli dekoracji w domu, jak i w restauracji.

Słonecznik zna chyba każdy z nas - choć niekoniecznie w postaci mikroliści. A szkoda, bo w tej wersji jest naprawdę pyszny. Słodki i chrupiący! Jest bogatym źródłem białka i nienasyconych kwasów tłuszczowych, a także witaminy A, B, D i K. To idealny dodatek do każdej kanapki, sałatki, burgera, czy dania głównego. Mikrofarma dostarcza go zarówno do restauracji, jak i oferuje sprzedaż klientom indywidualnym, którzy chcą wzbogacić swoje posiłki zarówno pod względem odżywczym, smakowym, jak i estetycznym – wystarczy odwiedzić farmę przy ulicy Piekarskiej 130 ul. Piekarska 130 w Bielsku-Białej. 43-300 Bielsko-Biała www.mikrofarmabb.pl

Magaz yn kulinarny

15


P R Z Y S TA N E K : W ŁO C H Y

WŁOSKA PIZZA Czy faktycznie wszystko o niej wiecie? Czy jest wśród nas ktoś, kto nie kocha pizzy? Chyba trudno szukać takiej osoby. Ja osobiście nikogo takiego nie znam, i choć gusta bywają różne, to wciąż na rynku otwierają się nowe pizzerie lub restauracje, które w swoim menu oferują także pizzę. Jednym słowem, pizzy nigdy dość! Tekst: Magdalena Malcher

Jeszcze kilka lat temu dosłownym hitem było odpowiednio puszyste ciasto, na tyle grube, by utrzymać ciężar jak największej ilości dodatków. Oczywiście w dalszym ciągu istnieje podaż na taki rodzaj "placka". Tutaj nie ma co dyskutować. Co druga pizzeria posiada w sprzedaży "najlepszą pizzę w mieście", której wierni fani zawsze będą bronić. Dlatego dzisiaj postanowiłam Wam przybliżyć kilka faktów o pizzy typowo włoskiej. Wbrew temu, co większości z nas się wydaje, nie ma jednego przepisu na "udane ciasto", ale jedno jest pewne - dobry produkt to podstawa! Zacznę od tego, że za pierwsze ważne wydarzenie w powstaniu pizzy uważa się wynalezienie pieca przez starożytnych Egipcjan. W XVIII wieku zaczęto wypiekać "ciasta" chlebowe, przyprawiane smalcem, czosnkiem oraz serem, które przypominały współczesną pizzę. Kolejnym krokiem było sprowadzenie pomidorów do Europy przez Hiszpanów. Jednak najważniejszym momentem w historii tego dania był rok 1889 - przyjazd królowej Małgorzaty Sabaudzkiej (z wł. Margherity) do Neapolu. Z tej okazji zlecono upieczenie pizzy dwóm najlepszym specjalistom w tej dziedzinie. Upiekli oni trzy rodzaje pizzy. Jeden z nich wyjątkowo przypadł królowej do gustu. Była to pizza w symbolicznych barwach Włoch - zielono-biało-czerwona, złożona ze świeżej bazyli, mozzarelli i pomidorów. Na cześć królowej nazwaną ją "margerita". Później włoscy imigranci rozpowszechnili ją w Stanach. I tak to włoskie danie stało się popularne na całym świecie. Zatem...

16

GASTRO SMAKUJE

Tradycyjna pizza włoska wywodzi się z Neapolu (pizza napoletana). Jest bardzo cienka, ma około 3 mm grubości i składa się z maksymalnie 3-4 składników. Jej sekretem są lokalne składniki: pomidory San Marzano rosnące na polach wulkanicznych na południe od Wezuwiusza i ser mozzarella z mleka bawolic (Mozzarella Di Bufala), wypasanych na bagnach Kampanii i Lazio. Pozostałymi składnikami są mąka typu 0 lub 00, drożdże piwne, woda, sól i oliwa z oliwek. Bardzo istotną rzeczą, przy przygotowywaniu pizzy, jest piec chlebowy opalany drewnem. Pizzę wypieka się w optymalnej temperaturze 485oC przez 60-90 sekund. Dopuszczalne jest, by brzegi miały 1-2 cm grubości, a środek 0,4 cm. Ważne, by ciasto było chrupiące, a w środku kruche i aromatyczne. Prócz margerity, inną, tradycyjną pizzą z Neapolu jest pizza capricciosa z serem mozzarella, gotowaną lub pieczoną szynką, pieczarkami, karczochami i pomidorami oraz pizza marinara z czosnkiem, oregano, oliwą i pomidorami (wbrew nazwie, nie ma nic wspólnego z morzem i żeglarstwem). Całkowicie inną odmianą pizzy, jest pizza rzymska. To właśnie ona jest w naszym kraju uwielbiana i utożsamiana z typową pizzą włoską. Ma ona nieco grubsze i bardziej chrupiące ciasto. Wystarczająco sztywne, by móc trzymać ją w ręku. Najpopularniejszymi dodatkami pizzy romana jest jedna z najlepszych odmian szynki na świecie - szynka parmeńska, która wraz z rucolą i pomidorami koktajlowymi tworzy istny klasyk.

Pozostała jeszcze mniej znana pizza siciliana, wywodząca się z Sycylii, w naszym kraju bardzo rzadko spotykana. Przede wszystkim charakteryzuje ją bardzo grube, wyrośnięte ciasto, zazwyczaj o prostokątnym kształcie, na pierwszy rzut oka przypominające focaccię. Najbardziej popularnymi dodatkami są zapiekane warzywa, karczochy lub mięso. Ciekawostką jest to, że sos pomidorowy znajduje się nad warstwą sera, a nie pod nią. Inne odmiany pizzy to: Pizza typu Lazio - charakteryzuje się grubym ciastem na około 1-2 cm,. Bardzo często jest przygotowywana w przydomowych kuchenkach oraz sprzedawana w kawałkach na wynos. Pizza bianca - to pizza, której podstawą zamiast sosu pomidorowego jest biały sos, najczęściej na bazie mleka. Jednakże zamawiając pizza bianca w Rzymie otrzymacie zapieczony chleb z dodatkiem oliwy z oliwek, soli i rozmarynu.

CIEKAWOSTKI - by uzyskać produkt całkowicie wierny oryginalnemu przepisowi, ciasto powinno rosnąć przez około 24 godziny (w lodówce). Dzięki temu będzie lekkie i pulchne, pozwoli też na pełną degustację naturalnej oliwy z oliwek, która jest jednym z podstawowych składników tego rodzaju pizzy. Długi czas wyrastania ciasta powoduje, że drożdże całkowicie zakończyły proces fermentacji, co gwarantuje, że pizza, ze wszystkimi naturalnymi składnikami, będzie pyszna i lekkostrawna; - najstarszą pizzerią w Neapolu, otwartą od 1738 roku po dziś dzień jest L’ANTICA PIZZERIA PORT’ALBA; - 9 lutego to międzynarodowy Dzień Pizzy.


S T R E FA S T R E E T F O O D

Wołownia to mały lokal, który powstał początkiem 2018 roku, w trochę zapomnianej dzielnicy Bielska-Białej - przy ulicy Towarowej, tuż obok hurtowni i opuszczonych fabryk. Jak do tego doszło, skoro wcześniej nic tam nie było? Tekst i zdjęcia burgerów: Magdalena Malcher

Szefem i twarzą Wołowni jest Marcel - bardzo miły i rozgadany człowiek - idealny materiał na dobrego gospodarza. Wcześniej z powodzeniem, razem z żoną, prowadził małe bistro. Niedawno, za namową kolegi Roberta, otworzył zupełnie nowy lokal, w zupełnie nowym miejscu... Gdzie? Przy ulicy Towarowej, naprzeciw mobilnego serwisu samochodowego i myjni ROBEX. Było to dość trudne zadanie, bowiem na początku nie było tam nic. Cały lokal trzeba było zatem stworzyć od zera. Na początku Marcel kupił "budkę", w której kiedyś sprzedawano znicze. Była ona w bardzo złym stanie, jednak własnymi siłami i z pomocą przyjaciół, udało się ją przerobić na prężnie działającą kuchnię. Potem wybrukowano "teren" bistro, zrobiono szkielet lokalu, przeszklono, położono przezroczysty dach, by wieczorami było jaśniej, i wstawiono kominek. Prace trwały od sierpnia 2017 do końca roku. Kiedy wszystko było już gotowe, pozostało pytanie - co sprzedawać?

Marcel jest zwolennikiem świeżej, dobrej kuchni. Niestety z powodu specy ki miejsca, musiał zacząć myśleć bardziej, jak szef food trucka, niż małego bistro. Co zatem podawać Gościom, by było proste i szybkie w przyrządzeniu, a jednocześnie jak najlepszej jakości? Kultowego burgera! - klasycznego oraz w wersji open, w bardzo ciekawych odsłonach... Jako, że menu stworzone jest właśnie pod burgery, a wiadomo, konkurencja w Bielsku jest spora, trzeba się czymś wyróżnić. W pierwszej chwili w oczy rzucają się oryginalne nazwy: "Heart Attack", "Mamas, Papas & Dupas Bladas", "Ponury Żniwiarz", "Ni z gruchy, ni z pietruchy", czy sezonowy burger "Z kur wielu". Jeśli chodzi o sam produkt, to mięso pochodzi z sezonowanej wołowiny rasy charloais. Bułki, według autorskiej receptury, są wypiekane w zaprzyjaźnionej piekarni. Sos czosnkowy oraz BBQ jest robiony osobiście przez Marcela. Dodatki są bardzo zróżnicowane. Prócz tego można zamówić zestaw z Ciętymi Frytami i sałatką Colesław. Sporym powodzeniem cieszą się też sałatki: "Daria Awaria, "Gruby Bolo", czy "Konrado Moreno" oraz śniadania dostępne na miejscu przez cały dzień (3 frankfurterki, 2 jajka sadzone, boczek, miks sałat, pieczywo). Od września do oferty wejdą również rmowe

wrapy oraz Challenge Burger - wydarzenie polegające na zjedzeniu burgera "Zawał, czyli Rozjemca Tasiemca", złożonego z 400g wołowiny, w krótszym czasie niż poprzednik. Lokal proponuje również sprawny system zamówień. Po pierwsze, istnieje możliwość dokonania zamówienia telefonicznie na określoną godzinę. Dowozem zajmuje się sam Marcel, a nie zewnętrzna rma. Po drugie, można zamawiać bezpośrednio przez stronę www oraz płacić kartą online. Możliwa jest także opcja płacenia kartą przy dowozie. Zamówień najlepiej dokonywać wcześniej, gdyż pomimo bardzo dobrej i zgranej załogi, w porze obiadowej może robić się tłoczno. Warto pamiętać, że w biznesie "gastro" nie liczy się, gdzie prowadzona jest działalność. Jeśli jest serce do gotowania i uczciwe podejście do ludzi, Gość, niezależnie od miejsca, pojawi się sam. Tak też było i w tym przypadku. Styczeń, śnieg, Bielsko - ulica Towarowa... Pierwsi Goście przekazali informacje o Wołowni dalej i, nawet bez promocji, lokal w krótkim czasie zdobył rzesze swoich wiernych fanów.

ul. Towarowa 10 43-300 Bielsko-Biała www.wolownia.pl

Magaz yn kulinarny

17


CO Ś S ŁO D K I E G O

K AW I A R N I A

Aromatyczna kawa, deser

I SMACZNE CIACHO Za górami.... Za lasami... A tak naprawdę całkiem niedaleko Bielska-Białej zlokalizowana jest sympatyczna kawiarnia. Od wejścia do biało-różowego lokalu, Gości wita gąska z wózeczkiem pełnym słodkości. Jeśli kiedyś tu byliście, być może już wiecie, że chodzi o prowadzoną przez Klaudię Puchałkę cukiernię„Gęsi Pipek” w Wilkowicach.

Tekst: Magdalena Malcher

To przytulne miejsce działa od 2016 roku i jest spełnieniem marzeń właścicielki. W stworzeniu go pomagała rodzina i przyjaciele. Klaudia tak, jak w swoje wypieki, wkłada w nie ogrom pracy i serca. Kobieca ręka i drobne elementy dekoracji tworzą „słodki” klimat, a w tle gra nienachalna muzyka. Przyjemnie przysiąść tu z przyjaciółmi, czy rodziną. W cieplejsze dni można skorzystać z uroków kawiarnianego ogródka i niewielkiego placu zabaw dla dzieci. Słodkości spod ręki Klaudii są wyjątkowe, ponieważ przygotowuje je osobiści - zawsze ze świeżych i naturalnych składników. Nie korzysta z proszków, ulepszaczy i konserwantów. W Gęsim Pipku warto spróbować typowej bezy Pavlova z kremem śmietankowym, sezonowymi

owocami i musem z truskawek. Latem króluje tu tort malinowy, truskawkowy i jagodowy, natomiast zimą snickersowy, gowy, czy pomarańczowy z makiem. Kruche tarty w wielu smakach (część z nich jest bez glutenu), serniczki i babeczki na pewno zdobędą nie jedno serce. Lada jest suto zastawiona słoikami pełnymi kolorowych żelek i pianek. Są też lody, i choć nie„autorskie”, stanowią świetny dodatek do deserów, czy kawy. Kawę z zaprzyjaźnionej palarni, podaje się tu na 13 różnych sposobów. Prócz tego można zamówić robioną na miejscu własną lemoniadę, koktajl, czy ciekawą kompozycję herbat. Lista napojów na zimno i na gorąco jest długa i każdy z pewnością znajdzie tu coś dla siebie. Warto przekonać się o tym samemu... Kawiarnia funkcjonuje od wtorku do niedzieli, w godzinach między 11 a 19. Dojazd nie jest skomplikowany. Na zmotoryzowanych czeka parking, na rowerzystów stojak, przy którym można przypiąć rowery, a spacerujący z czworonogami mogą liczyć na uśmiech i miskę zimnej wody dla pupila.

www.facebook.com/Cukiernia.Gesi.Pipek www.instagram.com/gesipipek ul. Wyzwolenia 113, 43-365 Wilkowice, gesipipek@gmail.com, tel. 723 844 373 REKLAMA


LO DY T R A DYC YJ N E

CO Ś S ŁO D K I E G O

Z MIŁOŚCI Agnieszka, twórczyni Słodkich Przystanków, to osoba niesłychanie pozytywna, gadatliwa i pełna energii. Z mnóstwem pasji i wielkim sercem do swojej pracy, nie pozostaje w tyle. Zawsze pełną siłą prze do przodu, wyjeżdżając na szkolenia, testując nowe produkty, czy po prostu podróżując. Z Agnieszką postanowiłam porozmawiać o jej największej "zawodowej" miłości - o lodach! Wywiad i zdjęcia: Magdalena Malcher

Czym dla Ciebie jest praca w lodziarni? Lodziarnia jest dla mnie żywym organizem, który karmiony pasją i małymi sukcesami zmienił moje życie. Przestałam myśleć schematami i zaczęłam wprowadzać szereg zmian, zarówno w życiu biznesowym, jak i prywatnym - od organizacji pracy do zmian w postrzeganiu siebie. Postawiłam na rozwój zawodowy i zdobywanie wiedzy. Jak zaczęła się Twoja przygoda z produkcją lodów i gdzie zdobywałaś swoją wiedzę? Pierwszym moim kontaktem z produkcją lodów tradycyjnych były praktyki czeladnicze w bardzo znanej cukierni i lodziarni u pana Henryka Wojciucha w Milówce. Jednak tam nie miałam możliwości bezpośredniej produkcji lodów. Owszem, gotowałam na piecu bazę lodową z mleka, cukru i żółtek, ale cała reszta była skrywaną tajemnicą. Pan Henryk najzwyczajniej w świecie nie chciał uczyć nowych lodziarzy. To były trochę inne czasy - bez powszechnego dostępu do wiedzy i internetu. Tam pierwszy raz zobaczyłam, jak wygląda proces technologiczny. Po latach to wystarczyło, by otworzyć swój własny punkt z lodami. Jednak czasy się zmieniają i musiałam się doszkolić.

Dzięki szkoleniom nauczyłam się bardzo dużo nowych rzeczy i poznałam wielu zakręconych fachowców. Większość z nich w dalszym ciągu mi imponuje, inspirując do działania. Największą pomoc i wiedzę dostałam od Tomka Szypuły, obecnego mistrza Polski w lodziarstwie, który nauczył mnie właściwie wszystkiego o lodach. Gdy miałam problem z lodami czekoladowymi, zapisałam się na kursy do Akademii Czekolady, a tu jak grom z jasnego nieba okazało się, że czekolada wciąga! Powoli, ale skutecznie. Nowe doświadczenia, poznanie surowca i nauka o nim, pozwoliły mi na testowanie najlepszych produktów. Zaczęłam wylewać własne tabliczki, praliny i, co najważniejsze, śmiało używać ich do lodów. Rozkochała mnie w sobie czekolada z Peru i już teraz wiem, że muszę ponownie pojechać do tego kraju - na kurs do najlepszej szkoły czekoladziarskiej w Cuzco! Jakie smaki lodów są Twoimi ulubionymi? Staram sie nie "wydziwiać" i nie wyważać otwartych drzwi. Siegam po nowości, ale moją drogą jest klasyka. Tradycyjne smaki, likiery, bakalie, czekolady, owoce kandyzowane, ciastka i pieczone przez nas kruszonki z migdałów są niezmienne. Sernik lodowy przygotowujemy z prawdziwego serka mascarpone

i pieczemy kruszonkę, wtedy smakuje najlepiej. Sorbety są robione zawsze z owoców lub z puree owocowych, jeśli nie mamy dostępu do egzotycznych odmian. Czym inspirujesz się, wymyślając nowe smaki i co sprawia Ci największą radość? Największą inspiracją są dla mnie podróże. Z nich przywożę smaki, które często tkwią mi głęboko w głowie. Staram się je później odtworzyć w swoich punktach. Największym rarytasem są dla mnie mango i kokos. Kojarzą mi się z wakacjami i przyjemnymi chwilami. Chciałabym, żeby Goście w ten sposób postrzegali nasze lodziarnie. By nasze smaki przywoływały im przyjemne wspomnienia, Można kręcić lmy, reklamy, wynająć statystów... to nie jest prawdziwe. Największa radość to dla mnie uśmiech gości, dzieci "liżące" witrynę, czy pytanie klienta: „Kiedy znowu będzie ten sernik?”

Czy sama prowadzisz tak duży biznes? (- aż 7 punktów w różnych miejscowościach). Jak bardzo wspiera Cię rodzina? Razem z mężem i córką pomagamy naszym pracownikom w sprzedaży lodów. Bezpośredni kontakt z ludźmi pozwala nam reagować na potrzeby Gości. To nie jest dla mnie praca - to jest moja misja. Zamieniłam dobrze prosperującą restaurację na lodziarnię i wiem, że to była właściwa decyzja. W lodziarni mam kontrolę nad całą produkcją. Sama ją planuję. W produkcji lodów pomaga mi jeszcze jedna osoba - Jola, która pracuje z nami od 8 lat. Razem z nią, w dwójkę, przygotowujemy lody do wszystkich naszych punktów. Agnieszko, miło Cię było poznać, a smaki Twoich lodów, ciast, czekoladek i kawy, jeszcze bardziej! Mam nadzieję, że wkrótce zdecydujesz się punkt w Bielsku i dalej na północ. Niewykluczone :)

Magaz yn kulinarny

19


P R O D U K T Y I I N N O WA C J E

O L I WA

Smak wakacji

Oliwa z oliwek MIDDA Czy wiesz, że: Mieszkańcy Krety wcale nie jedzą śniadań? Pierwszym ob tym posiłkiem jest dopiero lunch, a następnie jeszcze większa kolacja? Piją hektolitry wina i dużo palą? A mimo to należą do najdłużej żyjących narodów na świecie! Jak tego dokonali? Tekst: Magdalena Malcher

Można powiedzieć, że 40% sukcesu stanowi oliwa z oliwek, bowiem właśnie taki stosunek do innych, spożywanych przez Kreteńczyków produktów stanowią tłuszcze. Od lat w Grecji i na Krecie obecna jest w kuchni niemal na każdym kroku: do chleba zamiast masła, w sałatkach, czy wypiekach. Mawia się, że oliwa z Krety należy do jednych z najlepszych na świecie, natomiast faktem jest, że zbiera wiele nagród w prestiżowych konkursach. Używana jest przez najlepszych kucharzy, ze względu na jakość, walory smakowe i zbawienny wpływ na zdrowie. Po czym poznać dobrą oliwę? Po kwasowości. Im niższa, tym lepsza. Poziom kwasowości 0,8% jest punktem wyjściowym dla najlepszych oliw Extra Virgin. Uważa się, że oliwy, których kwasowość nie przekracza 0,3% są z wysokiej półki jakościowej. Właśnie taka jest oliwa Midda, otrzymywana z pierwszego tłoczenia na zimno. Jej kwasowość nie przekracza 0,3%. Wytłaczana jest z dojrzałych oliwek późnej jesieni,

rosnących na najbardziej nasłonecznionych stokach Krety, najpóźniej po 2 godzinach od zbioru. Do wyprodukowania 1 l zużywa się ich aż 5 kg! Jest produktem oryginalnym, ltrowanym (bez osadu na dnie butelki), dzięki czemu jej termin przydatności do spożycia jest dłuższy. Najlepiej smakuje na zimno, bowiem podgrzewanie pozbawia ją aromatu. Jak oliwa z Krety tra ła w Beskidy? Dzięki ludziom kochającym podróże i dobrą kuchnię. Chyba nie ma osoby, która jadąc na Kretę, nie zakochałaby się w niej. Piękne krajobrazy, przyjaźnie nastawieni ludzie i otwartość. Gościnność i radość z dawania wszystkiego, co najlepsze. Tak właśnie Piotr, założyciel marki Midda, na jednej z wieczornych biesiad u swojego przyjaciela podczas wakacji na Krecie, poznał Kreteńczyka Nikosa. Nikos zapytał Piotra, co smakowało mu najbardziej. Oliwa. Niedługo potem Nikos wysłał Piotrowi do Polski 50 l najwyższej jakości oliwy extra virgin. Od tego czasu, a było to w 2013 roku, pod etykietą "Midda", oliwa ta na stałe zagościła w naszym regionie. Jest ona stworzona nie tylko dla gastronomii, ale na stół każdego świadomego konsumenta, który ceni jakość i zdrowy styl życia. Midda, ul. Zagóra 377, 43-386 Grodziec Zagóra, tel. 662 889 221 www.facebook.com/MiddaBielsko

20

GASTRO SMAKUJE


K AWA

P R O D U K T Y I I N N O WA C J E

KAWA Z ROWERU! Kiedy praca za biurkiem od 8:00 do 16:00 nie jest twoją mocną stroną... Kiedy planujesz wolny dzień, a tu nagle rano budzi Cię telefon: "Czy możesz przyjść dziś do pracy, bo Jan Kowalski się rozchorował?" Każdy tak naprawdę odpowiada za to, jaką drogą podąża. Marcin, właściciel Bike Cafe z Bielska-Białej postanowił sam sobie być szefem. Mobilna kawiarnia i bezpośredni kontakt z klientem wydała mu się dobrym pomysłem na połączenie pracy z przyjemnością poznawania nowych ludzi. Tekst i zdjęcia: Magdalena Malcher

Pomysł na stworzenie Bike Cafe zrodził się w głowach ludzi, którzy chcieli połączyć swoją pasję do rowerów z miłością do d o b r e j k a w y. Trzeba prz yznać, że swój zamysł zrealizowali perfekcyjnie. Rower "kawowy" jest bardzo funkcjonalny i cieszy oko przechodniów oryginalnym designem. Rozpowszechnił się w wielu miastach Polski, w tym m.in. w Katowicach, Krakowie, czy Bielsku-Białej, a także poza granicami Polski. Dlaczego ta forma sprzedaży kawy stała się tak popularna? Przede wszystki pomysł mobilnej sprzedaży kawy na wynos jest bardzo nowatorski. Działa on na zasadzie franczyzy. Bardzo dużą uwagę przykłada się tu do szkoleń ludzi obsługujących kawiarnie. Właściciel "roweru" musi posiadać odpowiednie umiejętności i być wykwali kowanym baristą. Ponadto chęć ludzi do przemieszczania się

i spędzania czasu na świeżym powietrzu zaowocowała rozpowszechnieniem się sprzedaży jedzenia i napojów z mobilnych wozów. Kawa z roweru? Początkowo brzmi trochę, jak szaleństwo, ale ludzie kochają szaleńców i zapewne dlatego Bike Cafe ma rzesze swoich wiernych fanów. Do tego ta kawa... Z pewnością każdy, kto jej raz spróbował, nie oprze się jej aromatowi i smakowi. Smak, jak na dobrą kawę przystało, jest bardzo intensywny, ale można, w zależności od upodobań, złagodzić go, zamawiając latte, cappuccino lub po prostu kawę z mlekiem. Pochodzi ona z ekologicznych upraw w Meksyku i Nikaragui. Jej mieszanka o nazwie Mundo Novo to 100% ziaren Arabiki, delikatnie palonych w hiszpańskiej palarni kawy Dibar. Czy można się od niej uzależnić? O tak! Doskonałym przykładem jest Marcin, właciciel bielskiego Bike Cafe, który wypija aż 8 espresso dziennie! Wcześniej przez kilka lat pracował w kawiarniach, gdzie nabył swoje "kawowe" doświadczenie. Teraz, za sprawą Bike Cafe, pracuje na własny rachunek - sezonowo. Od kwietnia do października można go spotkać przed Galerią Sfera 2. Prócz tego bywa na zlotach i innych większych impre-

zach, nawet w zimie. Jak przewozi swój "sprzęt"? Co prawda, jest to trochę kłopotliwe, bo całość z rowerem waży aż 550 kg! Zazwyczaj do tego celu używa busa z przyczepą 2x4 m. Niemniej jednak, jeśli trasa mieści się w granicach do 5 km, wsiada na rower i jedzie ulicą. W końcu jest to rower miejski - posiada światła, dzwonek, a nawet ma wykupione OC. Trudność zaczyna się dopiero wtedy, gdy jest pod górkę. Jeśli nie jest w stanie wyjechać, co czasami się zdarza, wtedy zsiada z roweru i prosi przechodniów o pomoc w pchaniu. I chyba nie było jeszcze takiej sytuacji, by ktoś z uśmiechem mu nie pomógł. Fenomenem Marcina jest jego otwartość, uprzejmość, no i oczywiście umiejętność zaprzenia pysznej kawy z gęstą cremą.

Magaz yn kulinarny

21


DIETET YK RADZI

Z GLUTENEM, czy bez? W ostatnim czasie wiele słyszy się na temat glutenu oraz diet eliminujących gluten. Czy gluten rzeczywiście każdemu szkodzi, czy jest to tylko kwestia mody na dietę bezglutenową? Nasz ekspert: mgr Patrycja Majdak - Dietetyk

Odpowiedzmy sobie na pierwsze podstawowe pytanie, czym jest gluten? Gluten jest mieszaniną białek roślinnych występujących w pszenicy, życie, jęczmieniu oraz zanieczyszczonym owsie. Nadaje on produktom spójną, ciągnącą oraz pulchną konsystencję, dlatego też pieczywo, makarony oraz wypieki z mąk zawierających gluten wychodzą najlepiej i wszystkim smakują. Dieta bezglutenowa zalecana jest osobom z celiakią, alergią na gluten, nieceliakalną nadwrażliwością na gluten. Celiakia to trwająca całe życie immunologiczna choroba o podłożu genetycznym, na którą choruje około 1% społeczeństwa. U osób z celiakią gluten powoduje zanik kosmków w jelicie cienkim, czego konsekwencją jest upośledzone wchłanianie pokarmu oraz składników odżywczych, co prowadzi do różnorodnych objawów klinicznych. Jedyną metodą leczenia celiakii jest stosowanie przez całe życie ścisłej diety bezglutenowej. Dostępna diagnostyka, która pozwala na potwierdzenie lub wykluczenie celiakii, to badanie przeciwciał z krwi, badania genetyczne oraz biopsja jelita cienkiego. Alergia na gluten to nieprawidłowa reakcja układu immunologicznego, który wytwarza przeciwciała IgE w kierunku danego składnika. Alergia charakteryzuje się tym, że po spożyciu alergenu reakcja organizmu jest natychmiastowa. W laboratoriach analitycznych można sprawdzić, czy występuje u nas alergia na gluten, badając przeciwciała we krwi. Nieceliakalna nadwrażliwość na gluten dotyczy około 6 % społeczeństwa, jednak nie ma jeszcze twardych danych na ten temat, ten procent może być wyższy. Nadwrażliwość na gluten to te przypadki nietolerancji glutenu, w których, w oparciu o badania diagnostyczne, wykluczono celiakię (negatywny wynik przeciwciał) i alergię na pszenicę (brak podwyższonego poziomu IgE) oraz w których praktycznie brak jest zaniku kosmków jelitowych, a pomimo tego spożycie glutenu powoduje niepożądane objawy u pacjenta. Wśród objawów charakterystycznych dla nadwrażliwości na gluten wymienia

22

GASTRO SMAKUJE

się między innymi: ból brzucha, wysypka, bóle głowy, uczucie ciągłego zmęczenia, biegunki, wzdęcia, zaparcia, anemia. Objawy te pojawiają się zwykle w ciągu kilku dni lub godzin po spożyciu żywności zawierającej gluten. Na rynku dostępne są testy na nietolerancję glutenu. Większość z nich bada przeciwciała IgG zależne, czyli diagnozuje alergie pokarmową opóźnioną. To właśnie ten rodzaj alergii jest nazywany nietolerancją pokarmową. Bardzo ważną rzeczą, o której należy pamiętać, jest to, że wszelkie badania należy wykonywać przed odstawieniem glutenu. Dlaczego? Ponieważ dieta eliminująca gluten może nam bardzo utrudnić (o ile nie uniemożliwić) prawidłowe rozpoznanie. Wynika to z tego, że po wykluczeniu glutenu z diety poziom przeciwciał może znacząco spaść i często wraca do wartości prawidłowych więc nie wyjdzie to w badaniach krwi, a kosmki jelitowe regenerują się i osoba z celiakią „wygląda” jak zupełnie zdrowa. Nie ma wątpliwości, że gluten może szkodzić osobom z celiakią, alergią lub nieceliakalną nadwrażliwością na gluten. Jednak w świetle obecnych badań naukowych nie istnieją żadne przesłanki, świadczące o tym, że wyeliminowanie glutenu u osób zdrowych przynosi jakiekolwiek korzyści zdrowotne. Istnieją również hipotezy, że w niektórych chorobach psychicznych, autoimmunologicznych oraz chorobach jelit eliminacja glutenu przynosi poprawę, jednak jest to dopiero w trakcie badań. Niemniej jednak będąc na diecie bezglutenowej ważne jest to, aby wybierać produkty jak najmniej przetworzone, dlatego że produkty z informacją gluten free bardzo często mają mało błonnika i zawierają dodatkowe substancje. Zboża naturalnie bezglutenowe, które warto uwzględnić w swojej diecie to gryka, owies bezglutenowy, brązowy i dziki ryż, proso (kasza jaglana) lub z bardziej egzotycznych amarantus, teff, komosa ryżowa, czy tapioka. Przy owsie warto wspomnieć, że bywa zanieczyszczony glutenem, ale ten z certy katem jest bezpieczny dla osób z celiakią. Podsumowując, obecnie nie ma takiej konieczności, ani zaleceń, aby cała populacja przeszła na dietę bezglutenową, chyba że odpowiednia diagnostyka potwierdzi, że gluten rzeczywiście nam szkodzi. Poradnia Dietetyczna Dietaraj ul. Ikara 6, 43-300 Bielsko-Biała tel: 667 536 066, e-mail: kontakt@dietaraj.pl, www.dietaraj.pl


W S Z Y S T K O O. . . J E D Z E N I U W L ATO

Lato w pełni, a wraz z nim przyszły upały i odwieczne dylematy:

Co jeść i pić, a czego unikać? Lato to dobry czas na porzucenie ciężkostrawnych dań. Więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu. Właśnie teraz warto częściej sięgać po warzywa i owoce – bogactwo, jakie daje nam ta pora roku. Teraz najłatwiej jest też zadbać o naszą sylwetkę i jeść zdrowo. Tekst: Wojciech Krzak - szef Restauracji Styl 70

W upalne dni spada apetyt, dlatego warto podzielić posiłki na mniejsze porcje. Chcąc zaś uniknąć uczucia ciężkości, jedzmy lekkie obiady, a w zamian ciepłą i większą kolację. Wieczorem słońce nieco odpuszcza, więc i my przypominamy sobie o głodzie. Zastąpmy ciężkostrawne i pikantne potrawy, które mogą wzmagać potliwość, daniami lekkostrawnymi na bazie świeżych warzyw, chudego nabiału, mięsa drobiowego i ryb. Warzywa Warzywa powinny być podstawą każdego posiłku. Latem wszystko dojrzewa, więc korzystajmy z tych dobrodziejstw. Świeże warzywa mają mnóstwo witamin, a do tego są po prostu smaczne. Zamiast gęstych zup, jedzmy lekkie buliony lub chłodniki. Ciężkostrawne mięsa zastąpmy np. kala orem, fasolką szparagową, brokułami czy bobem. Do sałatek dodajmy pomidory, ogórki, seler naciowy, natkę pietruszki i szpinak. Nie zapomnijmy sałatek skropić wartościowym olejem, bo niektóre witaminy rozpuszczają się tylko w tłuszczach.

można dodać sok z cytryny, miętę lub świeże owoce, albo zastąpić ją ziołowymi lub owocowymi herbatkami. Alkohol i kofeina Lato to nie jest dobry czas na alkohol, który bardzo szybko odwadnia organizm. Gdy na dworze jest gorąco, szybciej się upijamy, łatwo więc zasłabnąć, szczególnie gdy temperatura na dworze przekroczy 28 st. C. Nigdy też nie należy pić alkoholu na pusty żołądek. Niewskazane są również napoje zawierające kofeinę, czyli kawa, cola i wszelkie energetyki na bazie kofeiny. Podobnie jak dosładzane napoje gazowane wykazują one właściwości

moczopędne i sprzyjają groźnym dla zdrowia skutkom w postaci odwodnienia organizmu. Lody Lody, wbrew pozorom, to najmniej tucząca przekąska. Bez słodkich dodatków typu sosy, karmel czy czekolada, mają mniej kalorii niż większość słodyczy. Szczególnie sorbety na bazie świeżych owoców doskonale schłodzą nasz organizm w upalne dni. Lato jest najbardziej ob tą porą roku. Wakacje są też dobrą porą na zmianę niewłaściwych przyzwyczajeń żywieniowych. Świeże owoce i warzywa sprzyjają temu znakomicie!

Letnia sałatka arbuzowa z bryndzą i słonecznikiem Składniki: Arbuz 0,8 kg Pomidorki koktajlowe 0,2 kg Ogórek zielony 0,15 kg Cebula czerwona 0,08 kg Ser bryndza 0,2 kg Łuskane i uprażone pestki słonecznika 0,05 kg Kilka listków mięty ogrodowej

Owoce Idealne owoce na lato? Truskawki, czereśnie, borówki, jagody, morele, brzoskwinie, maliny, porzeczki, agrest i arbuzy. Doskonale schłodzą nasz organizm. Można dodać do nich jogurt lub ke r. W żadnym wypadku nie należy ich dosładzać. Owoce jedzmy do południa, jako samodzielną przekąskę lub w sałatce, ale nigdy jako dodatek do dania głównego. Dużo wody Suche powietrze i wysokie temperatury odwadniają nasz organizm kilkukrotnie szybciej niż w inne pory roku. Pijmy więc jak najwięcej płynów, minimum 2,5 litra dziennie. Do wody

Sos: Ocet malinowy miód wielokwiatowy olej słonecznikowy z pierwszego tłoczenia sól, świeżo mielony pieprz kolorowy

Przygotowanie: Arbuza i ogórki kroimy w dużą kostkę, cebule w piórka, pomidorki na pół. Dodajemy porwaną miętę, słonecznik i pokruszony ser. Składniki sosu łączymy razem i polewamy sałatkę ,wszystko razem delikatnie mieszając. Smacznego!! Składniki na 4 porcje Restauracja Styl 70 ul. Studzienicka 58, 43-211 Piasek www.restauracjastyl70.pl

Magaz yn kulinarny

23


PRZEPISY

BESKIDZKIE SMAKI

Gołąbek z kiszonej kapusty z beskidzką jagnięciną Autor: Mateusz Czekierda, szef kuchni Arche Hotel Poloneza Warszawa Zdjęcie: Magdalena Batyra Jagnięcina pochodzi z Pasterska Osada - Stare Bielsko

Składniki: Główka kiszonej kapusty 4 liście kapusty 480 gram uda jagnięcego 2 marchewki 1 seler 2 pietruszki

Solanka: (10 % od wagi mięsa)

gałązka rozmarynu 2 ząbki czosnku sól i pieprz do smaku 200 ml wino czerwone 12 ml oleju rydzowego zioła w tym również kwiaty jadalne do dekoracji

Przepis dla 4 osób

Kapustę ukiś około 2 miesiące wcześniej lub kup na lokalnym targu. Mięso oczyść i zanurz w solance na około 2 godziny. Po tym czasie porządnie je opłucz pod zimną wodą, osusz i przesmaż. Warzywa porządnie umyj, pokrój niedbale i przesmaż na łyżce oleju do uzyskania jasno złotego koloru. Przesmażone mięso wraz z warzywami wkłóż do rondla i podlej winem. Dodaj rozmaryn. Zalej wodą tak, aby wszystko się w niej zatopiło. Na wolnym ogniu duś do miękkości przez około 2-3 godziny. Gdy mięso jest już miękkie, wyjmij je, a wywar zredukuj do ¼ objętości. Poszarp mięso, po czym dopraw je solą i pieprzem. Podlej zredukowanym bulionem, który wzmocni smak i nie pozwoli, by mięso było suche. Farsz gotowy.

1 litr wody 42 gramy soli 3 gramy świeżego tymianku

Wszystko razem zagotuj i wystudź do temperatury pokojowej. W tak przygotowanej solance zanurz mięso na około 2 godziny (lub dłużej).

koper chrzan czosnek

Zagotuj wodę z solą i dodatkami, zalej kapustę bez głąba tak, aby cała się utopiła, przyciśnij ją tak by była cała zanurzona i kiś ją około 2 miesiące.

1 seler garść siana 2 trawa cytrynowa 3 liście ka ru

Garnek do gotowania na parze wyściel sianem, a na sitku połóż kości. Podpal siano i pod przykryciem wędź kości około 8 minut. Wędzone kości przełóż do garnka i dodaj nieobrane, przesmażone warzywa, liście ka ru i rozgniecioną trawę cytrynową. Wszystko gotuj na wolnym ogniu do czasu redukcji o połowę objętości.

Kapusta: główka kapusty litr wody łyżka soli

Bulion: kości jagnięce 2 marchewki 1 pietruszka

Nadziewanie gołąbka: Przygotuj liżankę i wyłóż folią spożywczą, a następnie liść kapusty, którego nadmiar okrój. Do środka włóż farsz, zawiń kapustę i uformuj kuleczkę. Tak zawinięty gołąbek odstaw do lodówki na 2 godziny. Następnie gołąbka włóż do piekarnika nagrzanego do 140 stopni na około 15 minut. Podawaj na głębokim talerzu, podlanym bulionem jagnięcym i olejem rydzowym. Udekoruj ziołami.

24

GASTRO SMAKUJE


BESKIDZKIE SMAKI

PRZEPISY

Sernik Oreo na zimno z beskidzkim serem Autor: Agnieszka Woźniak, właścicielka Słodkich Przystanków Ser pochodzi ze spółdzielni Serowa Kraina w Rajczy

Sernik: 1 kg tłustego sera 600 g białej czekolady 5 łyżeczek żelatyny 300 g śmietanki 30% laska wanili

Kruszonka: 100 g masła (w temp. pokojowej)

Porządnie przemieszaj ser, by nabrał powietrza lub przepuść go dwa razy przez maszynkę. Natępnie w kąpieli wodnej rozpuść czekoladę. Gdy czekolada będzie już płynna, dodaj wanilię. Żelatynę rozpuść w niewielkiej ilości gorącej wody lub według przepisu na opakowaniu. Następnie ubij śmietankę na sztywną pianę. Do sera wklej białą czekoladę i rozpuszczoną żelatynę. Całość wymieszaj delikatnie z ubitą śmietanką. Przełóż do standardowej, prostokątnej formy wyłożonej papierem do pieczenia i chłódź w lodówce przez około 3 godziny.

75 g czarnego kakao 10-12% 100 g cukru brązowego 1 g soli

Wymieszaj wszystkie składniki kruszonki. Następnie schładzaj ją w lodówce przez około 30 minut. Po tym czasie wysyp ją na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Piecz około 20 minut. Po upieczeniu pokrusz kruszonkę łyżką. Następnie wysyp równomiernie na schłodzone ciasto. Gotowe!

Żurek beskidzki Autor: Anna Klajmon, szef kuchni restauracji LAS Warszawa

Przepis na ok. 4-5 porcji

Składniki: 500 g kiełbasy zwyczajnej 500 g boczku 2 cebule zakwas na żur (1 l) ziemniaki (5 szt.) 3 łyżki świeżego majeranku 4 ząbki czosnku 3 łyżki oleju 1/2 szkl. śmietanki 30%

Boczek, kiełbasę, czosnek, cebule i świeży majeranek przesmażamy na oleju. Dodajemy ziemniaki pokrojone w kostkę i sól. Zalewamy wodą lub wywarem z kości wędzonych. Gotujemy do miękkości. Ziemniaki na koniec zalewamy zakwasem i gotujemy na małym ogniu przez około 15 min. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na koniec dodajemy pół szklanki śmietanki 30%. Podajemy z ugotowanym na twardo jajkiem.

Magaz yn kulinarny

25


REKLAMA

Jesteś zainteresowany reklamą w naszym magazynie? Chcesz pomóc nam w tworzeniu naszego Magazynu?

bielskosmakuje@gmail.com

KURCZAK KOKO BISTRO

PRODUKTY TRADYCYJNE I EKO szeroki wybór

PRZYPRAW

BEZPŁATNY DOWÓZ na basen w Cyganskim Lesie

FOOD TRUCK FESTIVAL

codziennie świeże OWOCE I WARZYWA

GASTRO JAZDA

JAJA, NABIAŁ, OLEJE SOKI, SYROPY, PRZETWORY KASZE, MAKARONY, MĄKI i inne GODZINY OTWARCIA:

pon.-pt. 9-18, sob. 9-14

018 18-19.08.2

018 01-02.09.2

34-325 ŁODYGOWICE Sklep Pasaż Czerwona Torebka, ul. Żywiecka 77 www.impo-expo.pl


REKLAMA


REKLAMA

MD Espresso Wyłączny importer w Polsce

www.mdespresso.pl www.brasilmoka.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.