Gastro Smakuje nr 2 (5)

Page 1

TEMAT Z OKŁADKI

wywiad

SARA i MONO Cukiernia inna niż wszystkie (Bielsko-Biała)

GASTRO W REGIONIE Śniadanioteka Królowa bielskich śniadań

NIERUCHOMOŚCI Gastronomia w nieruchomościach czy nieruchomości w gastronomii?

MIEJSCA KaFFka - więcej niż proces parzenia

T R E N DY Lunchbox inspirowany japońskim BENTO

NOWOŚCI Powiew lata w restauracji Wróblówka

/bielskosmakuje /bielskosmakuje.pl



W I TA J C I E !

OD REDAKCJI

Wydawnictwo Mish Mash Magdalena Malcher ul. Ks. Jana Kusia 73, 43-310 Bielsko-Biała tel. 660 663 264, e-mail: mag.malcher@gmail.com Redaktor Naczelny: Magdalena Malcher Gra ka i skład: Mish Mash Magdalena Malcher

Lato w pełni! Słońce, piękna pogoda... Każdy ma w głowie plany wakacyjne - gdzie pojechać, co ze sobą zabrać, które miejsca zwiedzić i, co dla nas najważniejsze, CO ZJEŚĆ! Na szczęście, ta pora roku, ma nam mnóstwo do zaoferowania. Bez problemu można spędzić nawet cały dzień poza domem, wybrać się nad jezioro, w góry czy jeszcze gdzieś dalej, a do plecaka zapakować świeże owoce, sałatkę lub inne, smaczne przekąski. W zasadzie, w letnią, upalną pogodę, z obiadu można zrezygnować, ale dla tych, co nie wyobrażają sobie świata bez „posmakowania” czegoś nowego, wielu restauratorów i kucharzy z naszych lokalnych bistro, przygotowało nowe, letnie wstawki lub w ogóle nową kartę menu. By było lekko, bardziej owocowo i przede wszystkim mniej kalorycznie. Z naszej strony, życzymy Wam udanych wakacji! Pamiętajcie, wakacje to stan ducha - nie kończą się po powrocie do domu z dwutygodniowego urlopu. Dla niektórych mogą trwać cały rok! Wykorzystajcie maksymalnie piękną pogodę, bawcie się i cieszcie sezonowymi produktami, których o tej porze roku jest najwięcej.

Zdjęcie z okładki: Zuza Sadlik Na okładce: Sara Szal, Mono Pâtisserie & Bistro www.facebook.com/BielskoSmakuje www.instagram.com/bielskosmakuje.pl www.bielskosmakuje.pl Druk: Drukarnia KOLUMB www.drukarniakolumb.pl

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania tekstów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych ogłoszeń i reklam. „Gastro smakuje" jest magazynem bezpłatnym, nieprzeznaczonym do sprzedaży. Magazyn Gastro Smakuje w wersji elektronicznej znajdziesz na: https://issuu.com

5 Sara i Mono 4 5 9 10 12 12 13 14 15 16 18 20 21 22 24 26 27 27 28 30 32 33

Przegląd smaków: 3 sklepy z „mięchem” na grilla Temat z okładki: Sara Szal i MONO - cukiernia, inna niż wszystkie Beskidzka Mama smakuje: ZOO Ostrava z dziećmi Moja Kuchnia Śląska: Grill po mojemu! Gastro w regionie: Bielsko-Biała Królowa bielskich śniadań - Śniadanioteka Natura: Twój dzień na łonie natury Misja PIKNIK - 4 ciekawe miejsca na piknik w okolicy Coś więcej o gastronomii: Otwieramy swoje „gastro” miejsce Ekologia: Eko-bazar, zwykłe targowisko czy coś więcej? Przetwory: Konserwujemy smaki? Nieruchomości: Nieruchomości w gastronomii czy gastronomia w nieruchomościach? Miejsca: KaFFka - więcej niż proces parzenia Trendy: LUNCHBOX - inspirowany japońskich Bento Podróże: Chorwacja od kuchni Festiwale kulinarne w Polsce Nowości: Powiew lata w Restauracji Wróblówka w Bielsku-Białej Produkty: Gęsi Pipek - Klaudia Puchałka Chleb na śniadanie i co jeszcze? Okiem Gościa: Gość współczesnej gastronomii Niemarnowanie żywności: Zero waste dla początkująch - zacznij od kuchni Dieta: Zaburzenia gospodarki cukrowej Przepisy: Dania główne

10 Grill po mojemu

12 Królowa bielskich śniadań 18 Nieruchomości w gastronomii

20 Więcej niż proces parzenia 21 Lunchbox inspirowany Bento

22 Chorwacja od kuchni

26

27 Chleb na śniadanie

30 Zero waste

Powiew lata - Wróblówka


CO I G D Z I E K U P I Ć

MIĘSO

Buon Gusto Centro (Bielsko-Biała) Mówi wam coś wołowina Black Angus? Jeśli tak, to właśnie w tym miejscu można się w nią zaopatrzyć. W sezonie letnim delikatesy są przygotowane na opcję „grillową” i w opakowaniach sprzedają przyprawione i zmielone na burgery mięso. Są też oczywiście steki! Polecamy również, sprzedawane przez cały rok, pyszne kiełbaski Buon Gusto, w szczególności kiełbaski norymberskie. Cena dość wysoka, ale ta jakość i smak... Jeśli raz ich skosztujecie, na pewno się w nich zakochacie. W delikatesach można kupić także świeżą, zawakowaną rybę (np. łososia), czy przeróżne sery, których część jest idealna jako dodatek na grillowe popołudnia. Delikatesy Buon Gusto Centro ul. Głęboka 2, 43-300 Bielsko-Biała

Smaczek (Bielsko-Biała) Polecamy prawdziwą kiełbasę, boczek i inne wyroby tradycyjne, długo wędzone w wędzarni opalanej drewnem bukowym. Znajdziecie tu produkty z dodatkiem naturalnych ziół, takich jak polski czosnek, pieprz, papryka, gorczyca, kolendra, kminek itp., gdzie jedynym konserwantem jest sól. Jako dodatek do grillowego przyjęcia proponujemy przetwory marki Beksien z pobliskiego Czańca - kiszonki z najprzeróżniejszych warzyw (ale ogórków oczywiście nie brakuje) czy naturalne octy smakowe, jako dressing do sałatek. Smaczek (sklep rmowy) ul. Sternicza 5a, 43-300 Bielsko-Biała

Lipowe Wzgórza (Bielsko-Biała) W sklepie rmowym gospodarstwa Lipowe Wzgórza można kupić m.in. drób, króliki, jagnięcinę, wieprzowinę. Mięso pochodzi z ich własnej hodowli na zboczach Lipowej. Hodowcy dbają, by zwierzęta chowane były w sposób tradycyjny. W sklepie można również kupić wyroby dedykowane stricte na grilla: skrzydełka, udka, lety z kurczaka, boczek, karkówkę, kiełbasę... Wszystko jest gotowe na ruszt - zawakowane i zamarynowane wcześniej w naturalnej marynacie, złożonej wyłącznie z oleju i naturalnych przypraw. Lipowe Wzgórza (sklep rmowy) ul. Żywiecka 126b, 43-300 Bielsko-Biała

Jesteście fanami dobrej kuchni i interesuje Was, gdzie można dobrze zjeść? Śledźcie nas na: www.bielskosmakuje.pl oraz na:

facebook.com/bielskosmakuje

wydawca magazynu

instagram.com/bielskosmakuje.pl



T E M AT Z O K Ł A D K I

Mono Pâtisserie & Bistro to pierwsza w Bielsku-Białej francuska cukiernia specjalizująca się przede wszystkim w monodeserach. Monodeser to francuski specjał, kuszący swoim kształtem, kolorem i strukturą. Jest delikatny, ale zaskakujący swoim wielopoziomowym smakiem, ilością faktur i składników. Wykonanie go jest nie lada sztuką, którą trzeba zrozumieć i się jej nauczyć. Później zostaje tylko zdobycie doświadczenia. Tylko? Aż! Najlepsi uczą się tej sztuki każdego dnia, komponując, tworząc i wymyślając wciąż nowe smaki. Właśnie do takiej perfekcji doszła Sara Szal - osoba, bez której bielska cukiernia by nie powstała. Kim jest? Skąd ta pasja, samozaparcie i wreszcie otwarcie tak wspaniałego i nowoczesnego lokalu, jakim jest Mono? Na te wszystkie pytania odpowie ona sama - w wywiadzie dla nas. Rozmawiała: Magdalena Malcher; Zdjęcia: Zuza Sadlik

- Saro, jak zaczęła się Twoja przygoda z cukiernictwem?

Akademia Czekolady - stały się moim drugim domem.

- Pierwsze ciasto upiekłam dopiero w liceum (kiedy to było!). Z czasem wyspecjalizowałam się w zdrowych wypiekach – bezglutenowych, wegańskich, bez cukru. Szukając inspiracji, natra łam na wielokolorowe desery, które okazały się monoporcjami. Odkryłam wtedy szkołę w Łodzi, w której odbywały się szkolenia cukiernicze na różnych poziomach zaawansowania i o różnej tematyce. Od tego czasu jeździłam systematycznie na szkolenia. Prawie zamieszkałam w Łodzi.

Najwięcej szkoleń odbyłam pod okiem Michała Iwaniuka - Pastry Chefa w Airport Hotel Okęcie, który zajął 7.miejsce na mistrzostwach świata World Chocolate Masters 2018. To właśnie jemu zawdzięczam wiedzę, którą dziś posiadam, za co należą mu się wielkie podziękowania.

- Jak dużo czasu poświęciłaś nauce w tym kierunku? - Bardzo intensywnie szkoliłam się przez ponad 2 lata. Szkoły cukiernicze – Ashanti oraz

6

GASTRO SMAKUJE

- Jakie było Twoje największe wyzwanie związane z cukiernictwem? - Największym wyzwaniem był dla mnie udział w szkoleniu w paryskim L’Atelier Pâtisser. Miałam sposobność zapoznać się tam z najnowszymi światowymi trendami w zdobieniu tortów. Szkolenie prowadzone było przez zespół Tortik Annushka, czyli ku-

ltowe postaci świata tortów. Było to dla mnie ogromne przeżycie i ogromna porcja cukierniczej wiedzy. W międzyczasie spodobało mi się piekarnictwo, którego uczyłam się od zagranicznych mistrzów, zwykle Włochów. - Czy to wszystko od początku było Twoją pasją? - Kompletnie nie. W dzieciństwie, oraz kiedy byłam nastolatką, mama chciała siłą zaciągnąć mnie do gotowania i pieczenia. Ja jednak nie dawałam za wygraną i gardziłam tego typu aktywnością. Studiowałam Górnictwo i Geologię na Wydziale Wiertnictwa, Nafty i Gazu na AGH - moim konikiem jest chemia oraz matematyka, stąd ten kierunek. Jednak nie było mi po drodze z tym zawodem. Jak widać wszystko w życiu może się zmienić.


BIELSKO -BIAŁA

T E M AT Z O K Ł A D K I

Muszę jednak przyznać, że wiedza z zakresu chemii bardzo przydaje mi się dzisiaj w zrozumieniu procesów, jakie zachodzą w mojej kuchni. - Kiedy był ten punkt przełomowy, w którym postanowiłaś rzucić wszystko i postawić na własny rozwój? - Od zawsze chciałam robić coś dla siebie. Skupiać się na rozwijaniu własnych pasji, których po drodze było całkiem sporo. Podczas studiów pracowałam w dużej rmie i ta praca mnie wykańczała. Nie była dla mnie. Doszłam wtedy do wniosku, że muszę to zmienić i zmieniłam. Postanowiłam zająć się wyłącznie cukiernictwem i otworzyć w Bielsku-Białej własną cukiernię, która będzie funkcjonowała na moich zasadach i reprezentowała światowy poziom. Tak powstało Mono pełne monodeserów. - Dlaczego akurat monodesery? - Monodeser to nic innego jak deser dla jednej osoby, zamknięty w eleganckiej formie. Mówi się, że monoporcje to cukiernictwo biżuteryjne i tak właśnie jest. Każde ciastko przygotowywane jest indywidualnie, specjalnie dla jednej osoby. Pełne struktur, kolorów i smaków stanowi małe dzieło sztuki. - Jakie smaki, które sama stworzyłaś, są Twoimi ulubionymi? - Nie tworzę smaków, tworzę kompozycje smakowe. Najlepszą w mojej ocenie jest brownie z ciemnej czekolady z galaretką z rokitnika, morelą, mleczną czekoladą, herbatą earl grey i kon turą z mandarynki. Nie pytajcie mnie jednak o proporcje, bo są moją słodką tajemnicą. - Jak wygląda Twój dzień pracy? Masz czas na eksperymenty w kuchni? - Na eksperymenty poświęciliśmy ponad pół roku przed otwarciem Mono. Ich efekty codziennie można podziwiać w naszej ladzie.

Mój dzień pracy rozpoczyna się o 5 rano w cukierni. Przez kilka godzin nasz cukierniczy team przygotowuje wypieki, kremy, ganasze, galaretki, czekoladowe dekory i inne tajemne składniki monoporcji. W kolejnych godzinach zajmuję się wszystkimi innymi sprawami związanymi z Mono. Staram się jak najczęściej obsługiwać gości na sali, ponieważ uwielbiam opowiadać o mojej pracy, a goście uwielbiają te opowieści. - Co nowego chciałabyś jeszcze wprowadzić do Mono? - Kolejnym krokiem w Mono będzie wprowa-

dzenie wypieków typu bagietka, croissant, danish, drożdżówki, chlebki - ogólnie piekarnictwo. - A bistro? Czy śniadania i menu lunchowe to też Twoje kompozycje? - Śniadania i menu lunchowe to zasługa naszego świetnego szefa kuchni Konrada Drewniaka. Ufamy mu całkowicie w kwestii menu. Jego potrawy – jak moje monoporcje - są idealnie wyważoną kompozycją smaków, kolorów i struktur. Konrad wykorzystuje w kuchni nowoczesne techniki, bazuje na lokalnych składnikach,


T E M AT Z O K Ł A D K I

które sam starannie dobiera. Jego kuchnia jest lekka i nowoczesna, zgodna z lozo ą less waste. Przez wiele lat nasz szef kuchni współpracował z Sebastianem Olmą, który wywarł niezwykle pozytywny wpływ na jego rozwój osobisty i zawodowy. Od początku założyliśmy, że wytrawne potrawy bistro muszą idealnie współgrać z cukiernią. Jak w naszej nazwie – MONO Patisserie & Bistro. - A ekipa, z którą pracujesz, co możesz o niej powiedzieć? - Ekipa Mono to trzy współpracujące ze sobą teamy – cukierników, kucharzy i obsługi naszych gości. Nie ma tu miejsca na niedociągnięcia. Każdy musi być profesjonalistą w swojej dziedzinie. Udało nam się zebrać grupę ludzi młodych, pełnych energii, czerpiących przyjemność z pracy, co w dzisiejszych czasach nie jest takie proste i oczywiste. Nie można zapominać o osobach, których nie widać w naszej kuchni, a które codziennie dbają o to, abyśmy nie zginęli pod lawiną dokumentów i nie zagubili się w gąszczu przepisów. - Saro, jesteś niezwykle zdolną i ciepłą osobą. Naprawdę miło było Cię poznać. Mam nadzieję, że osiągniesz tak duży sukces, na jaki zasłużyłaś. Twój lokal wygląda przepięknie - niezwykle nowocześnie, a przy tym bardzo klimatycznie. Cudownie być Twoim gościem. Jeszcze raz dziękuję za rozmowę i pozdrawiam!

MONO Pâtisserie & Bistro ul. Barlickiego 13, Bielsko-Biała tel. 660 060 065, www.monobistro.pl /monobielsko

Przepis Sary Szal, Mono Pâtisserie & Bistro Składniki: 3 jajka Kostka masła 2 tabliczki ciemnej czekolady 220 g cukru 100 g mieszanki mąk bezglutenowych 35 g skrobi ziemniaczanej Laska wanilii Szczypta soli Przygotowanie Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, a następnie dodać do rozpuszczonego z solą masła. Wydrążyć ziarna z laski wanilii i wymieszać je z mieszaniną czekolady i masła. Jajka roztrzepać z cukrem. Delikatnie połączyć mieszaninę z roztrzepanymi jajkami. Na koniec delikatnie szpatułą wmieszać mąkę oraz skrobię. Piec w 165 C z termoobiegiem ok. 30 min. Brownie będzie wilgotne. Najlepiej poczekać całą noc, kroić rano i zajadać ze smakiem.

8

GASTRO SMAKUJE


BESKIDZKA MAMA SMAKUJE

ZOO OSTRAVA Z DZIEĆMI! Już długo nosiliśmy się z zamiarem odwiedzenia Zoo w Ostravie. Wiele z Was polecało niejednokrotnie to miejsce. W końcu nadarzyła się okazja aby całodniową wycieczkę zaplanować właśnie tam. Poniżej znajdziecie kilka praktycznych informacji. Tekst: Anna Koczur - Redaktor Naczelna Magazynu „Beskidzka Mama”

Przed wyjazdem należy zaopatrzyć się w korony czeskie! My zabraliśmy 1000 koron – ok, 160 zł i oczywiście jakiś dokument tożsamości dziecka. Jak dojechać z Bielska-Białej? Współrzędne GPS: 49°50’36.688’N, 18°19’10.615’E Dróg jest kilka. My wybraliśmy bezpłatną autostradę (to ok. 100 km). Startujemy z Bielska-Białej dwupasmówką na Cieszyn. Potem odbijamy na Katowice/Skoczów w kierunku Żor. W Żorach (za Mc’Donaldem) na pierwszym skrzyżowaniu skręcamy w prawo. Następnie widać już znaki kierujące na autostradę A1. Wjeżdżamy na autostradę i za chwilę jest odbicie na Ostravę. Na koniec należy zjechać z A1 – 365 na Ostrava – Hrušov. Autostrada A1 do samej Ostravy jest bezpłatna. Inne drogi prowadzą przez Czechy. Przykładowo, po przekroczeniu granicy drogą ekspresową S1, można na drugim rondzie zjechać w prawo na Havirov. Droga prowadzi koło pięknych jezior w Terlicku, raju dla wędkarzy. Jeżeli na przykład, po dojeździe do zoo, okaże się, że pogoda jest zbyt piękna, by stać w upale w ogromnej kolejce (może tak się zdarzyć w dni wolne od pracy), możemy zrezygnować z zoo i podjechać na pobliskie jezioro w Żermanicach. Jest przy nim punkt obsługi sportów wodnych, miejsce do pływania, bar z czeskim jedzeniem oraz niewielką plażą dla maluchów.

leżności od miesiąca, różnią się one od siebie. Od kwietnia do sierpnia zoo jest czynne do 19:00, natomiast w innych miesiącach nieco krócej. W miesiącach zimowych zoo jest czynne do godz. 16:00. Od czego zacząć? Ponieważ zoo jest ogromne, w przypadku dziecka do 3 lat, radzę zabrać spacerówkę. Nasza 3,5-latka dała radę, jednak na samym początku skorzystaliśmy z kolejki. Przystanek znajduje się zaraz naprzeciw wejścia. Jeśli kolejka nie jest podstawiona, trzeba na nią zaczekać ok. 10 minut. Koszt 10-12 minutowego przejazdu w kierunku centrum zoo to 30 koron od osoby dorosłej, od dziecka 3-letniego 30 koron. Dzieci do 2 lat – za darmo. Fajną opcją, którą w sumie zauważyliśmy na sam koniec, są wózki. Koszt wypożyczenia to 30 koron, ale trzeba doliczyć kaucję 300 koron, którą otrzymujemy zwrotnie w momencie oddania wózka. Pojazd ten ma dodatkowe zabezpieczenie, więc kiedy przykładowo chcemy odwiedzić jakiś pawilon, zostawiamy go przypięty na zewnątrz tak, aby nikt przypadkiem nam go nie zabrał. Niemniej jednak, kolejką dojechaliśmy wgłąb zoo. Po drodze mieliśmy też możliwość rozeznania co i gdzie mniej więcej się znajduje. Pomagają w tym oczywiście mapy, które znajdziecie praktycznie za każdym rogiem, ale

dnych placów zabaw, atrakcji, a nawet kącik do karmienia piersią!) Co warto zobaczyć? Słonie, lew, żyrafa czy małpy są niczym, jak się okazało, w porównaniu z mini farmą zwierząt, gdzie dziecko może wejść do zagrody i samodzielnie nakarmić kozę czy dotknąć przez szczebelki w klatce małego pisklaczka lub królika. Tak - Mini Zoo to był zdecydowany HIT całej naszej wyprawy. Co zjeść? Na terenie zoo znajdziecie zatrzęsienie punktów gastronomicznych. W tych mniejszych płatność niestety tylko gotówką w koronach, w większych można płacić w euro lub w złotówkach. Przelicznik: 1 euro to 25 koron, a 1 zł to 5 koron, więc korzystniej wychodzi mieć swoje korony. My skusiliśmy się na lokalny przysmak - pączki sprzedawane w zestawie z kawą.

Na terenie zoo jest jedna, określiłabym to, jadłodajnia szybkiej obsługi. Smaczne jedzonko - warto. My zamówiliśmy lokalne specjały.

Parking Przed zoo znajdują się 3 duże parkingi. Koszt pozostawienia auta na cały dzień to ok. 45 koron. Przy wjeździe otrzymuje się kwitek, który należy zachować, aby móc potem wyjechać z parkingu. Płatność uiszcza się jednorazowo przy wjeździe. Bilety i godziny otwarcia My płaciliśmy 120 koron/os dorosłej w sezonie letnim, od dziecka 80 koron. Dzieci do 3 lat mają wstęp wolny. Przed wyjazdem warto sprawdzić godziny otwarcia, ponieważ, w za-

przejażdżka jest niewątpliwie dodatkową atrakcją, szczególnie dla dzieci. Wcześniej mieliśmy okazję odwiedzić Zoo w Chorzowie, a nawet to w Gdańsku, jednak Zoo w Ostravie to zupełnie inny poziom - ciśnie się na usta - światowy! Ale kto był, przyzna mi rację, że to miejsce jest świetnie utrzymane. Zadbane zwierzęta, klatki i wybiegi, szerokie alejki, przystrzyżone trawniki, świetna infrastruktura dla dzieci (pełno dużych, różnoro-

PAMIĘTAJ! Weź ze sobą drobne 5 koron, aby móc w automacie kupić jedzonko do karmienia! Specjalne granulki wypadają same, więc aby nie musieć łapać je do ręki, warto mieć ze sobą jakiś woreczek czy też kubek plastikowy. Z ręki karmić można kozy w zagrodzie i świnki morskie (obok kóz po wyjściu z zagrody). Więcej artykułów dotyczących miejsc dla rodzin z dziećmi na www.blog.beskidzkamama.pl

Magaz yn kulinarny

9


MOJA KUCHNIA ŚLĄSKA

Choć sezon biesiadowania przy grillach i ogniskach rozpoczęty na dobre, dziś zdradzę wam parę trików, jak stać się prawdziwym mistrzem grilla lub ogniska we własnym ogrodzie lub na polanie. Tekst: Mateusz Czekierda, szef kuchni Restauracji Gruby Josek w Warszawie, #mojakuchniaśląska

Potrzebne będzie wam trochę chęci oraz średnio zaawansowany grill (wystarczy taki, który da się zamknąć od góry). Każdy bardziej rozbudowany sprzęt to dodatkowe narzędzie, które przybliży was do większego sukcesu i uznania znajomych, którzy będą jedli wasze dania. Pisząc ten tekst, nie mam zamiaru konkurować z, jakże przez nas uwielbianymi, daniami typu kiełbaski, karkówka czy ziemniaki z ogniska, nie wspominając już o duszonkach, inaczej znanych jako pieczonki lub prażonki. Ale gdyby tak sięgnąć dalej, zaczynając od wizyty na pobliskim targu czy we własnym ogródku? Bo skoro uwielbiamy kolby kukurydzy, to dlaczego by nie zaserwować swoim gościom lekko obgotowanej rzodkiewki, którą później (dosłownie na kilka minut) wrzucimy na ruszt naszego grilla? Aby iść z duchem czasu i nie marnować jedzenia, liście rzodkiewki można także zgrillować lub włożyć na krótką chwilę do ogniska tak, by lekko się przypaliły, ale nie spaliły. Z takich kiści warto przyrządzić świetne pesto czy dresing o lekko dymnym, wędzonym aromacie. Wystarczy oliwa, ząbek czosnku, miód i odrobina wody, Taki dressing możecie podać z rzodkiewkami lub z przepyszną grillowaną sałatą, doprawioną gruboziarnistą solą i sokiem z cytryny. Będzie świeżo, lekko, a zarazem trochę wege. Jeśli wasi towarzysze grilla nie jedzą mięsa, to z pewnością będzie to dla nich coś wyjątkowego. No dobrze, a co z tą częścią watahy, która kocha mięso, ale ma już dość krupnioka (kaszanki), który zawsze pęka czy klasycznej śląskiej z rusztu?

10

GASTRO SMAKUJE


MOJA KUCHNIA ŚLĄSKA

Nic prostszego! Wszystko zależy od tego, jakim zapasem czasu dysponujecie. Są elementy mięsne, takie jak rostbef czy let z kurczaka, które potrzebują krótkiej obróbki termicznej. Są też takie, które możecie przygotować wcześniej, a podbiją serca waszych gości. Weźmy na ruszt prosty element mięsny dostępny u każdego rzeźnika czyli... łopatkę wieprzową. Ktoś pomyśli, że Czekierda zwariował! Przecież to będzie trwało i trwało, a na koniec wyjdzie twarde! Nic bardziej mylnego. Fakt, potrwa nieco dłużej, ale efekt powali wasze kubki smakowe. Wystarczy dzień wcześniej zamarynować łopatkę w soli, musztardzie, cydrze, pieprzu i odrobinie octu jabłkowego. Ważne, by w waszej zalewie, było mocno czuć jabłka i sól. Tak zamarynowane przez noc mięso należy opłukać i włożyć na grilla nagrzanego do 110 C, a następnie zamknąć grill. Co jakiś czas trzeba przewrócić mięso na drugą stronę i podlewać je pozostawioną marynatą. Po 4 godzinach wasza łopatka osiągnie stan znanego pulled pork’a (szarpanej wieprzowiny) - będzie się rozpadać, pozostając jednocześnie soczysta i pełna smaku. Jeśli jednak macie mniej czasu na grillowanie, to zamarynujcie schab z kością, pokrojony na porcje w imbirze, sosie sojowym, pieprzu cayenne, papryce wędzonej, soli peklowej. Tej ostatniej dodajcie dosłownie 2 g na 1 kg mięsa. Po 12 godzinach w marynacie lekko opłuczcie mięso i grillujcie z każdej strony po około 7 minut - wszystko zależy od tego, jak mocno macie rozgrzany grill i jaki stopień wysmażenia mięsa preferujecie. Tak przyrządzony schab będzie soczysty, a zarazem kruchy .

(wtedy czosnek uzyskuje lekko słodki smak) i oczywiście ziemniaki z żaru.... ach, smacznego! Jeśli wolicie lety, to pamiętajcie, że rybę grilluje się zawsze w pierwszej kolejności od skóry, która musi być starannie oczyszczona z łusek oraz szlamu i wytarta do sucha. Dzięki temu nigdy się nie przyklei do grilla, więc nie musicie używać tych nieznośnych tacek aluminiowych. Każdy z nas uwielbia skrzydełka, więc co byście powiedzieli, by na noc zamoczyć je w mleku, a potem wrzucić na grilla? Trzeba je grillować aż mięso będzie miękkie. Następnie przygotujcie do nich sos - postawcie patelnię na ogniu, rozpuśćcie kostkę masła, dodajcie do niej wędzoną paprykę, imbir w proszku, czosnek granulowany, sól, pieprz i sos Luizjana. Grillowane skrzydełka zanurzcie w marynacie i podawajcie ze szczypiorkiem i koniecznie 18%-tową, kwaśną śmietaną! Gwarantuję, że danie będzie hitem. Cóż by to była za kolacja bez deseru ... Tak, deser z grilla, prosty i szybki! Wystarczy garść iście czerwonych truskawek włożyć na grill, oprószyć rozmarynem, podać z jogurtem lekko polanym miodem, octem balsamicznym i sokiem z pomarańczy ! Jak widać grill czy ognisko nie muszą być nudne, a mogą się stać wręcz ekskluzywną kolacją! Miłego czasu przy grillach życzy Mateusz Czekierda.

Jeśli jesteście fanem ryb, to koniecznie musicie spróbować pstrąga z ogniska. W Szczyrku macie możliwość go własnoręcznie złowić i zabrać ze sobą, bo wiadomo, najlepszy pstrąg, to ten ledwo złowiony. Wypatroszoną rybę trzeba opłukać, dobrze osuszyć, a do środka włożyć rozmaryn, sól i cytrynę. Nabijcie pstrąga na patyk od głowy po sam ogon tak, aby kij wyszedł na wylot, no i nad ognisko jak kiełbaskę - opiekajcie z każdej strony przez około 15/25 minut. Ważne, by był nad ogniem, a nie w ogniu. Jejku, do tego twaróg miksowany z koprem, grillowanym czosnkiem

Magaz yn kulinarny

11


GASTRO W REGIONIE

Śniadanioteka to chyba pierwsze bistro w okolicy, które zaoferowało mieszkańcom Bielska-Białej bardzo szeroką i oryginalną ofertę śniadań. Do tej pory nikt się w tym nie specjalizował i nie robił tego na tyle sposobów, jak właśnie Śniadanioteka, z pasją i ciekawym podejściem do produktu. Za to ją pokochaliśmy!

Tekst: Magdalena Malcher

Dlaczego królowa? Ponieważ, kiedy powstał lokal (w roku 2015), inne restauracje i gastrobary oferowały śniadania jako dodatek do menu. Nie były one tematem przewodnim, jak właśnie w Śniadaniotece. W zasadzie, czytając śniadaniotekowe menu, mamy wrażenie, że każda pozycja sprawdzi się idealnie jako poranny posiłek - omlet, tosty , jajecznica na różne sposoby... Jest nawet tofucznica! Lokal jest bardzo otwarty na wegetarian i wegan. Promuje zdrowy styl odżywania - lekki i różnorodny, z dodatkiem warzyw. Tutaj niewielką sałatkę znajdziecie niemalże w każdym daniu! Ale wracając do menu, to pozycjami z karty, które nas najbardziej uwiodły, były - tosty francuskie (z owocami, musem owocowym i twarożkowo-waniliowym) oraz kanapki! Pierwsze wówczas bajgle w Bielsku wypie-

kane na miejscu oraz bagietki (z wołowiną, kurczakiem i dorszem). Oczywiście nie mogło zabraknąć kanapki pastrami, czyli rmowej kanapki„Przyjaciele”.

zupa + drugie danie, każdego dnia inne. W wielu z nich przewijają się smaki niemalże z każdego kontynentu - Azji, Ameryki Południowej, Afryki... Są wyraziste, bardzo dobrze przyprawione i oryginalne. By ich posmakować, trzeba się pospieszyć, bo ilość porcji jest zawsze ograniczona!

Te rzeczy do tej pory królują w menu! Jest także wiele posiłków na bazie jajek - bardzo popularna obecnie szakszuka, jajka w „kokolitkach”. Są jogurty, owsianka, pancakes’y, tortilla, kiełbaski, sałatki, tarty warzywne oraz ciasta. Do tego wszystko można zamawiać na dowóz! Jest to bardzo dobra opcja, ponieważ Śniadanioteka jest otwarta w tygodniu tylko do godz. 16:00 oraz dodatkowo w soboty do godz. 14:00. Poza tym można zjeść tu również niebanalny lunch!

Jeśli chcecie poznać to miejsce nieco bliżej, trzeba po prostu je odwiedzić!

Co to znaczy? Początkiem każdego tygodnia Śniadanioteka wrzuca na swój pro l Facebook 5-dniowe menu lunchowe. Składa się na nie

Śniadanioteka ul. Partyzantów 23/6, 43-300 Bielsko-Biała tel. 797 768 167, www.sniadanioteka.pl

No i jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz w dzisiejszych czasach. Śniadanioteka, jako nieliczny lokal w okolicy, zrezygnowała z używania plastikowych słomek. By nie generować śmieci, używa także biodegradowalnych opakowań na wynos.

N AT U R A

Twój dzień na łonie natury Słoneczne lato i piękna, kolorowa złota jesień to idealny czas, by wychodzić, kosztować, poznawać - spędzać czas w gronie bliskich. Może zatem zaplanować jakąś wycieczkę? Gdzie? Nieważne! Nie musi to być nic wielkiego, dalekiego, kosztownego. Pora na wypad do lasu, w góry lub na łąkę! Co poręcznego, a jednocześnie niebanalnego zabrać ze sobą, by wszyscy byli zadowoleni i dobrze się bawili? Przedstawiamy kilka pomysłów i porad. Tekst: Magdalena Malcher

1. Jedzenie.

2. Pozostałe rzeczy.

Musi być ono łatwe w transporcie. Świetnie sprawdzą się rozmaite kanapki i tu już wasza inwencja twórcza. Pieczony burak, kozi ser, posypka z orzechów, lekki dressing? Długo pieczone mięso noc wcześniej, "zielenina" + sos? Na dobrą sprawę wystarczy jeden, wasz ulubiony składnik - niech będzie go dużo! Na pewno przydadzą się owoce. Może paszteciki, tortille, chipsy upieczone z najprzeróżniejszych warzyw? Na piknik możecie wziąć także wszystko to, co przechowuje się w słoikach - kiszonki, oliwki, wymyślone przez was dipy do kanapek...

- Koc, on z pewnością ułatwi nam życie. - Jednorazowe talerze! Unikajmy plastiku, dbajmy o środowisko! Nawet jeśli "eko" do nas nie przemawia, to chyba nie będzie dla nas wielkim wysiłkiem sięgnąć w sklepie po papier zamiast po plastik. - Torba termiczna, do której będzie można schować schłodzone napoje - Chusteczki higieniczne i antybakteryjne (tzw. "mokre") - Preparat na komary i kleszcze - Gry i zabawy, dzięki którym nie będziemy się

nudzić (długopisy i kilka kartek papieru, piłkę, może jakieś gry planszowe lub karciane?) 3. A co z koszem piknikowym? Tak, sprawdza się on podczas "wycieczki" z domu do ogrodu. To też pomysł! Nasze dzieci z pewnością będą miały niezłą frajdę, same przygotowując nasz piknik w wymarzonym koszu, który znają z bajek! Co z tego, że jego pakowanie potrwa dłużej niż piknikowanie? Idea będzie ta sama - zjeść posiłek na świeżym powietrzu!


N AT U R A

Tekst: Magdalena Malcher

1. Dębowiec (Bielsko-Biała) To niewielki szczyt w Beskidzie Śląskim, leżący na wysokości 686 m n.p.m. Znajduje się na nim schronisko górskie oraz duża polana z przepięknym widokiem na panoramę Bielska. To idealne miejsce na piknik i rozkoszowanie się jedzeniem na świeżym powietrzu. Jest też schronisko górskie. Dotarcie na archiwum własne Dębowiec jest bardzo proste. Wycieczka piesza zajmuje około 15 minut pod górkę. Można również skorzystać z kolejki kanapowej i z nieco wyższej perspektywy podziwiać uroki gór. Cena za os. dorosłą to 12 zł w dwie strony (w jedną 6 zł, dzieci do lat 4 mają wjazd za darmo). Dodatkowo przy zakupie biletu na Dębowiec, przysługuje 10% zniżki na kolej gondolową prowadzącą na pobliski szczyt - Szyndzielnię (1030 m n.p.m). Na terenie Ośrodka Rekreacyjno-Narciarskiego Dębowiec, znajduje się także park linowy i siłownia na świeżym powietrzu (pod szczytem, przy kolejce) oraz plac zabaw dla dzieci (na szczycie) ze skałkami wspinaczkowymi (nie ma zjeżdżalni). W sezonie zimowym otwarty jest stok narciarski, mały wyciąg zaczepowy dla dzieci, trasa do nauki jazdy na nartach oraz snowpark. Kawałek niżej (około 300 m drogą w dół) działa również całoroczny tor saneczkowy. 2. Paprocany (Tychy)

archiwum własne

To bardzo duży kompleks parkowy, położony przy brzegu jeziora Paprocańskiego. Jest tu i piaszczysta plaża i spory las, dzięki któremu teren jest zacieniony i można śmiało tu przyjeżdżać nawet w gorące dni. Dodatkowo jest możliwość schłodzenia się w jeziorze. W sezonie letnim działa również wodny plac zabaw dzieci. Są ścieżki rowerowe, dwa duże place zabaw, park linowy, punkt obsługi sportów wodnych i kilka innych atrakcji dla dzieci. Można śmiało rozłożyć się tu z kocykiem, spędzić miło dzień, zarówno na plaży, jak i na terenie parku lub skorzystać z lokali gastronomicznych, przy których znajdują się leżaki. Można tu zakosztować bardzo smacznych lodów rzemieślniczych, ciast i gofrów. Są także rozmaite zapiekanki, a niedaleko parkingu również włoska pizza z pieca chlebowego opalanego drewnem.

3. Park Zamkowy (Żywiec)

4. Skansen Zagroda Wsi Pszczyńskiej (Pszczyna)

zdjęcie: wikipedia.org

Duży, zalesiony i zrewitalizowany w 2009 roku - pełen miejsc, by odpocząć od ulicznego zgiełku. W parku, prócz okazałego Pałacu Habsburgów, znajduje się niewielka, malownicza wysepka na środku stawu, do której prowadzą kamienne mostki. Stoi na niej Domek Chiński z XVIII wieku, który dziś służy jako kawiarnia. W stawie pływają kolorowe ryby. Są też kaczki i wiele innych atrakcji. Dla dzieci zbudowano plac zabaw, a na jednym z krańców parku (przy ul. Witosa) powstała Stajnia Miejska i Mini Zoo, które można zwiedzać za darmo! Przy pałacu działa również nieduży Park Miniatur z replikami obiektów zabytkowych z Podbeskidzia (wstęp 5 zł). Obok znajduje się ławeczka Alicji Habsburg, która przed wojną mieszkała w pałacu. Parking przy kompleksie parkowym jest darmowy, można śmiało zostawić samochód i udać się na spacer.

zdjęcia: www.pless.pl

Skansen jest położony na blisko dwóch hektarach ziemi, we wschodniej części zabytkowego parku pszczyńskiego. Już sam park stanowi świetne miejsce na piknik (dużo zieleni, ławki, urokliwe mostki, staw, duża, zacieniona przestrzeń). Przebywając w skansenie, można natomiast przenieść się w czasie i poczuć bieg historii. Zobaczycie w nim XVIII i XIX-wieczne drewniane budynki, a wśród nich stodołę ośmioboczną, chałupę mieszkalną, kuźnię, wozownię, spichlerz, masztalnię, młyn z wiatrakiem i inne zabytki wsi pszczyńskiej. Prócz zwiedzania można tu także spróbować regionalnych potraw w karczmie urządzonej w młynie wodnym z miejscowości Bojszów. Są też prowadzone warsztaty edukacyjne dla dzieci z przedszkoli i szkół oraz imprezy tematyczne. Na terenie skansenu znajduje się także klimatyczna altana, którą można wynająć.

Magaz yn kulinarny

13


CO Ś W I Ę C E J O G A S T R O N O M I I

Otwieramy swoje

„GASTRO” miejsce Każdy decydujący się na otwarcie czy to food-trucka, czy małego bistro lub wielkiej restauracji, ma pomysł jak to ma wyglądać, ma wizje swojego kulinarnego zakątka. Każdy chce być inny, wyjątkowy. Niestety, w większości przypadków, kończy się na tym do czego większość kubków smakowych konsumenta przywykła lub na tym co w danym momencie jest modne, licząc, że będzie i tak się sprzedawało. DLACZEGO STAWIAMY NA STANDARDY? Dlaczego wciąż powstaje tak mało miejsc, które wnoszą powiew świeżości wśród powtarzających się i wszędobylskich burgerów, pizzy i sałatek?

Odpowiedzi można znaleźć kilka. Główną to portfel, a raczej to, jak bardzo chcemy być pewni tego, że nasza gastronomia będzie zarabiać. Nie da się ukryć, że najłatwiej wystartować z tym, do czego przywykli konsumenci. Kuchnia „tradycyjna” czy kuchnia zaczerpnięta z kultur innych narodów, a obecna na rynku od nastu czy dziesięciu lat, daje, przynajmniej w początkowym zamyśle, pewność, że nasz gastro-biznes będzie funkcjonował dobrze. Strach przed niepowodzeniem potra być tak wielki, że nawet rodzące się w myślach ciekawe i niepowtarzalne projekty nowego kulinarnego miejsca, zostają przytłoczone przez rzeczywistość i skończy się „jak zawsze”. Kotlet, pizza, burger czy kebab - bo to sprzeda się zawsze. Muszę Was zmartwić, wcale tak być nie musi i w wielu przypadkach tak nie było, nie ma i nie będzie. Sami zapewne kojarzycie punkty, które oferowały to co wszyscy, a mimo to szybko się zamykały. Pomimo podobnej lub takiej samej oferty dochodzi najważniejsze czynnik ludzki. Z jednej strony kucharze i kelnerzy, którzy nie zawsze sprostają wymaganiom rynku, z drugiej konsumenci, którzy mają swoje ulubione miejsca i „wyciągnąć” ich z nich będzie bardzo trudno. Kolejnym powodem, poza nansami, niewątpliwie jest tak naprawdę brak wyobraźni i po-

14

GASTRO SMAKUJE

mysłu. Stawiamy na to, co sami jemy. Najchętniej „kopiujemy” sprawdzone schematy innych lokali. Czy to dobre? Niekoniecznie. Trzeba pamiętać o tym, że to samo danie przygotowane ze składników od innego dostawcy przez innego kucharza może być zupełnie inne i kłopot gotowy. Przy dzisiejszym konsumencie małej i dużej gastronomii, który pomału jednak coraz bardziej świadomie wybiera to co lepsze, taka polityka nie zawsze przynosi efekt. Czy wybór sprawdzonego wzorca to pójście na łatwiznę lub brak inwencji? Zarówno otwierający, jak i ci już prowadzący lokal gastronomiczny, powinni uświadomić sobie jedno, jeśli wcześniej tego nie zrobili. To Wy kreujecie to, jakie trendy kulinarne będą w żołądkach konsumenta! Jeśli od ponad 100 lat, jak nie więcej, produkty i surowce spożywcze faszerowane są pestycydami, ulepszaczami, a kubki smakowe ludzkości przywykły do takiego traktowania, to dlaczego tego nie zmieniać? Taka polityka niestety przyjęła się i jakoś bardzo pomału z nas wychodzi. Kolejne mody żywieniowe przychodzą i odchodzą, a świadomość buduje się ciężko. Moda na kuchnię włoską, a raczej jej namiastkę, przyszła i została. Wielu jednak za-

pomniało, że kuchnia ta, to kuchnia przede wszystkim dobrego produktu. Mamy zatem masę pseudo restauracji z pseudo włoskim jedzeniem. Podobnie sprawa ma się z kebabem. To idealne, proste danie, które z ostrym sosem sprzeda się prawie wszędzie. Czy ktoś z Was zastanawiał się jednak, jak ono powinno wyglądać dokładnie i z czego się składać? To nie rolka ubitego mięsa niewiadomego pochodzenia, zakupiona u dystrybutora. Tak się przyjęło, tak jest i póki nie zacznie się pokazywać i edukować klienta gastronomii, tak pozostanie. Niewątpliwą modą jest moda na sushi czy burgery. Kolejne lokale powstają, kolejne powielane schematy. Dlaczego nie zrobić czegoś innego? Miejsc serwujących to, co większość, jest wiele, Ci najbardziej odważni, z ideą i pasją, próbują kreować swoje i uczyć gościa restauracji innego jedzenia. Czasem jednak warto zaryzykować. Pokazać, że można jeść inaczej, jeść lepiej. Dlaczego, przy tak popularnym trendzie na zdrowe jedzenie, lokali serwujących dobre, sprawdzone produkty, wciąż jest tak mało? Lenistwo? Brak wyobraźni? Czy tylko chęć zysku? Jedno jest pewne, tym czym zamierzamy lub już żywimy swoich fanów, żywimy również kolejne pokolenia, których wyborów tego, co dobre, powinniśmy uczyć od małego. Tekst: Bartosz Gadzina Doradztwo i szkolenia gastronomiczne Beksien e-mail: bgadzina@beksien.pl


E K O LO G I A

W ostatnim czasie w świadomości ludzi, coraz częściej pojawia się słowo "bio", "organic", "eko". Coraz więcej osób woli udać się do mniejszych, sprawdzonych sklepów, w których dostaną droższe niż w sieciowych marketach, ale za to lepsze, produkty. Pójdźmy o krok wyżej. Sprawdzone, lepsze, "prosto od rolnika", ale czy na pewno? Tekst: Magdalena Malcher

Owszem, w każdym sklepie (czasem nawet w sieciówce), można znaleźć "perełki". Coraz częściej obowiązkową półką staje się regał "eko - organic", bo społeczeństwo tego się domaga. Świadomość jedzenia w dzisiejszych czasach wzrasta. Kiedyś ludzie jedli, to co mieli - to co sami wyhodowali, to, czym się wymienili z sąsiadem. Wówczas nie było słów: ekologiczny, organiczny, bio. To wszystko było naturalne same w sobie i nikt nawet nie przypuszczał, że kiedyś pojawią się czasy, kiedy w kury będziemy ładować antybiotyki, by w 1 miesiąc mieć mięso na ubicie. Zwierzęta będziemy trzymać w ciasnych klatkach, rośliny pryskać chemią, a w spożywkę ładować środki konserwujące, by móc trzymać ją w lodówce nawet 2 miesiące. Po hipermarketowym boom'ie i zachłyśnięciem się dostępem do wszystkiego, ludzie powoli wracają do tego, co było dawniej. Z sentymentem wspominają to jajko na miękko, które ugotowała babcia na śniadanie podczas wakacji, ten świeży, jeszcze ciepły chleb z sąsiedztwa z chrupiącą skórką, smak podkradzionych komuś przez płot śliwek czy masła, które dziadek sam ubijał rankiem ze świeżego mleka swojej "Mućki". Teraz, żeby to wszystko mieć, trzeba się nieźle natrudzić. Sklepy wielkopowierzchniowe

sprzedawaniem produktów na szeroką skalę, po jak najniższej cenie, niestety przyczyniły się do produkcji i popularyzacji "śmieciowego" jedzenia. Fakt, teraz wprowadzają półki "bio", ale czy osoba, która naprawdę szuka prawdziwej, naturalnej żywności, uda się w takie miejsce? Najlepiej pojechać wprost do rolnika, hodowcy, producenta miodu, czy nabiału w zależności od potrzeby. Owszem, nie każdemu się chce. Po całym dniu lub tygodniu pracy, spędzać jeszcze kilka godzin w rozjazdach za jedzeniem, kiedy zostaliśmy przyzwyczajeni do kupowania wszystkiego w jednym miejscu - w supermarkecie? Dla wielu z nas jest to średnie rozwiązanie. Może zatem udać się na targ? Jeden, czy dwa razy w tygodniu można na nim kupić dosłownie wszystko! Owoce, warzywa, nabiał, wędliny, a nawet ubrania lub buty. Widać, że Ci ludzie się starają - deszcz, czy śnieg, oni zawsze są! Jednak, podobnie jak z markowymi ubraniami, czy perfumami sprzedawanymi na targu, nigdy nie mamy pewności, jakiej jakości rzeczy kupujemy. Fakt, może są to rzeczy od rolnika, któremu nie zależy na certy kacie bio - ideę ma w sercu, a może nie ma tego certy katu, bo najprościej w świecie opryskuje swoje uprawy? Czasami nawet w zwykłych nasionach jest już spora dawka chemii. Z takich nasion wyrosną duże, ładne warzywa, a rolnik

będzie miał gwarancję zarobku. Poza tym, na zwykłym targowisku, wielu z wystawców jest tylko pośrednikami, którzy tym bardziej nie wiedzą, co sprzedają. Jak zatem mieć pewność, co kupujemy? Taką gwarancję dają eko-bazary, czyli miejsca, gdzie najprostsze w składzie, naturalne produkty prosto od lokalnych producentów, grają pierwsze skrzypce. Często są one znacznie droższe od tych, które na co dzień widzimy na sklepowych półkach, jednak kiedy raz się ich zasmakuje, nie chce się już nic innego kupować. Dobry produkt z pewnością szybko zostanie zjedzony i nie przetrwa w naszej lodówce kilku dni. Po co zatem go pasteryzować i ładować w niego chemię? Eko-bazary to powrót do korzeni, do naturalności. Można na nich spotkać prawdziwych pasjontów, wytwórców, rzemieślników. Ci ludzie mają ogromną wiedzę, dbają o jakość, kontynuują tradycję. Nie zawsze posiadają certy kat eko czy bio, ale są prawdziwi i właśnie dzięki tej prawdziwości ich produkty - warzywa, mąki, pieczywo, miody, przetwory, wędliny, nabiał i wiele innych - zostały docenione przez konsumentów. Dzięki temu to właśnie oni posiadają swoje stoiska na biobazarach, a nie sąsiad ”Janek”, który, choć kury nigdy nie miał, sprzedaje na targu„swojskie jajka” z własnego kurnika... reklama

KONTAKT: e-mail: kontakt@makaronoweslomki.pl

facebook.com/makaronoweslomki

instagram.com/makaronoweslomki


PRZET WORY

KONSERWUJEMY SMAKI ??? Lato i nadchodząca jesień to idealny czas na świeże warzywa i owoce. To najlepszy moment, by zebrać je we właściwym dla każdego z tych produktów terminie i zatrzymać ich smak na przyszłość.

Tekst: Marta Gadzina

Metod jest kilka, wszystko zależy od tego, jaki mamy surowiec, w jakim jest stanie i najważniejsze, co chcemy przez zakonserwowanie w dany sposób osiągnąć. Sposobów i technik jest wiele. Nawet te najprostsze potra ą się od siebie bardzo różnić. 1. SUSZENIE

metody postępowania będą różne. Jedne możemy mrozić świeże w całości, inne pokrojone. Z kolei niektóre (np. brukselka, fasolka szparagowa, brokuł) przed tym procesem będą wymagały zblanszowania, by nie stracić aż tak dużo na składzie. Przy zamrażaniu, podobnie jak przy przechowywaniu w lodówce, należy pamiętać o zabezpieczeniu produktów w pojemniku, ściśle przylegającej folii lub woreczku. Produkty źle zabezpieczone będą nam wysychać.

szeniu surowcowi daleko od świeżego smaku i zapachu, ale jest to jedna ze zdrowszych metod na dłuższe przechowanie produktu. Ukisić możemy wiele rzeczy, ale nie każda zasmakuje wszystkim, tak jak np. mi kiszone zielone szparagi. Warto natomiast próbować, by przekonać swoje kubki smakowe do nowych smaków. 5. OCET

3. PRZETWORY

16

Jedną z najstarszych metod „konserwacji” warzyw czy owoców jest suszenie. Banał? Nie zawsze. Nie z każdym owocem czy warzywem jest tak łatwo. Na wielką skalę powszechną w przemyśle spożywczym jest lio lizacja. Proces ten polega na usuwaniu nawet do 97% wody z zamrożonych warzyw czy owoców przy użyciu niskiego ciśnienia. Tej metody na pewno nie zastosujemy sami w domu, ale do wysuszenia naszych ulubionych jabłek czy marchewek możemy użyć suszarek elektrycznych, domowego dehydratora czy piekarnika. Możemy również wykorzystać matkę naturę i wystawić nasze produkty na działanie wiatru i promieni słońca. Przy suszeniu domowymi sposobami należy uważać, by temperatura nie była za wysoka, a wilgoć z suszonych produktów mogła swobodnie uchodzić.

Nasze ulubione owoce możemy przerobić jak najbardziej na sok, syrop czy dżem. I mamy tutaj duże pole do popisu. Z cukrem lub bez, świeże, o krótkim terminie przydatności lub pasteryzowane, dobrze przygotowane mogą wytrzymać nawet kilka lat! Wszystko zależy, czego tak naprawdę oczekujemy od efektu końcowego. Cukier, podobnie jak sól, może być wykorzystany do zakonserwowania produktu, w szczególności owoców. Równie świetnie nada się do niektórych warzyw (np. pomidorów, marhcewki, korzenia pietruszki).

2. MROŻENIE

4. KISZENIE

Nasze warzywa czy owoce możemy równie dobrze zamrozić. W zależności od produktu

Smak warzyw czy owoców możemy zachować również poprzez kiszenie. Poddanemu ki-

GASTRO SMAKUJE

Do zakonserwowania naszych warzyw, a także owoców, świetnie nadaje się ocet - jako jeden z najstarszych i jednocześnie naturalnych sposobów konserwacji. Może być on wykorzystany zarówno w postaci czystej lub jako część składowa zalewy. Wszystko zależy od tego, jaki mamy surowiec i jaki chcemy, by był on po wyjęciu ze słoika. Nasza wyobraźnia i podniebienie wyznaczy nam drogę. Marynaty kwaśniejsze osobiście wolę do warzyw, te słodsze z przyjemnością wlewam do owoców. Truskawki zamarynowane w moim ulubionym occie z truskawek czy w occie z jabłek szarej renety są dużo lepszą alternatywą niż owoce oblane czymś, co według etykiety ma przypominać ocet balsamiczny. Taka zalewa, po skonsumowaniu owoców, może pozostać jako baza do orzeźwiającego napoju. Warto próbować różnych połączeń, ale trzeba pamiętać, że ocet octowi nierówny. Jeśli chcemy pewności, że efekt końcowy będzie zadowalający, sprawdzajmy nawet ten spirytusowy, zanim użyjemy go do naszej zalewy. przetwornia@beksien.pl tel. 506 062 035


PRZET WORY

Porcja: 4 osoby

Porcja: 4 osoby

Składniki: 3 szt 2 szt 12 szt 50 ml 100 ml 40 g 12 szt 20 szt

pomidor malinowy pomidory zielone żółtych pomidorów koktajlowych żywego octu z malin oleju rzepakowego tłoczonego na zimno ziaren rzepaku kwiatów nasturcji liści nasturcji sól morska, świeży pieprz, cukier

Składniki: 500 ml 150 ml 50 g 2 szt

naturalnego soku jabłkowego octu ze śliwek cukru zielonych jabłek

6-8 szt 100 g 5 szt 120 g

śliwek borówek listków żelatyny lub 7g agaru mascarpone kilka liści mięty

Przygotowanie:

Przygotowanie:

Pomidory kroimy w plastry i rozkładamy na płasko. Sypiemy solą morską, świeżo mielonym pieprzem i odrobiną cukru. W międzyczasie na suchej patelni prażymy przez kilka minut ziarna rzepaku. Pomidory układamy na talerzu, polewamy octem z malin i olejem rzepakowym. Układamy liście i kwiaty nasturcji i posypujemy prażonymi ziarnami rzepaku. Danie to jest idealne jako wegańska przystawka lub jako dodatek do delikatnych mięs. Opcjonalnie można na koniec dodać młodego sera koziego.

Do rondelka wlewamy sok jabłkowy i ocet śliwkowy, dodajemy cukier. Jeśli korzystamy z żelatyny w listkach, namaczamy ją w zimnej wodzie przez kilka minut, następnie odciskamy i dodajemy do zagrzanego płynu, dokładnie mieszamy aż do rozpuszczenia. Jeśli używamy agaru (wersja wegańska), dodajemy go do zimnego soku z octem i cukrem, a następnie podgrzewamy do 80-90 C. W przeciwieństwie do żelatyny, agar można zagotować bez utraty właściwości żelujących, można go również rozpuścić i zagotować ponownie. Jabłka i śliwki kroimy w drobną kostkę lub plasterki, układamy w miseczkach, przekładając listkami mięty i borówkami. Całość zalewamy naszym roztworem i odstawiamy do lodówki na kilka godzin (jeśli używamy żelatyny). Agar tężeje szybciej, już w temperaturze pokojowej. Po schłodzeniu podajemy solo, z łyżeczką mascarpone lub świeżo ubitą śmietaną z cukrem i octem śliwkowym.

Autor przepisu: Bartosz Gadzina Przetwórnia Beksien w Czańcu

reklama


NIERUCHOMOŚCI

A I M

O N RO

h c a i c ś o G uchom ier n w NIERUCHOMOŚCI

T S A

w gastronomii? Gastronomia i nieruchomości to dwie od lat związane ze sobą działalności. Niby o różnych charakterach, ale jakże sobie bliskie, posiadające ścisłe zależności między sobą, dające sobie wzajemnie możliwość nieustającego rozwoju. Tekst: Ida Szostakowska, agent nieruchomości

Na przestrzeni kilku lat, udało mi się zaobserwować rosnące zapotrzebowanie wśród klientów na lokale gastronomiczne. Początkowo rynek nieruchomości był w stanie spełnić oczekiwania względem potrzeb szukających, ale z biegiem czasu, który zdawał się uciekać coraz to szybciej i szybciej, podaż nie nadążała za popytem. Rosnące zainteresowanie klientów pojawiało się wraz ze wzrostem popularności programów kulinarnych, rodzącymi się nowymi gwiazdami i szefami kuchni, ale też, normalną dla każdego z nas, chęcią zarobku i, idąc dalej, prestiżu. Duży wpływ również ma tutaj świadomość społeczeństwa i rosnące zapotrzebowanie ludzi na tego typu usługi.

warzyskich. Dlatego przy wyborze miejsca pod przysłowiową gastronomię, często nie ma tu podziału na jej poszczególne segmenty - liczy się lokalizacja. Największy popyt, a także najwyższe ceny, czy to sprzedaży, czy to najmu, osiągają lokale w miejscach, które gwarantują rynkowy sukces: w zabytkowych centrach miast, przy głównych ulicach handlowych, dużych ciągach komunikacyjnych, no i oczywiście w centrach handlowych. Jak wynika z danych podawanych przez GUS, polski rynek gastronomiczny sukcesywnie poprawia swój przychód. Od 2000 roku przychody wzrosły z 15 do 36 miliardów złotych. I to generuje coraz wyższy i szybszy popyt na„dobre” nieruchomości pod gastronomię.

Polacy coraz częściej jedzą poza domem. Wzrost intensywności korzystania konsumentów z lokali gastronomicznych wynika przede wszystkim z różnorodności oferty, jaką mamy do dyspozycji oraz z nieustannie rosnącej liczby lokali. Każdy może znaleźć coś dla siebie. Ludzie rezygnują z gotowania w domu, by stołować się na mieście. Szybciej, wygodniej, przyjemniej i, niejednokrotnie, taniej. Restauracje, pizzerie, fast foody, food trucki, stały się miejscem spotkań ludzi, nie tylko w celu zaspokojenia swoich potrzeb żywieniowych, ale przede wszystkim to-

Jak będzie kształtować się dalej ta współpraca pomiędzy rynkiem gastronomicznym, a rynkiem nieruchomości? Wszystko wskazuje na to, że ciągle rosnące przychody w gastronomii będą przekładać się na wzrost przychodów w nieruchomościach, że zależna w tych branżach od siebie koniunktura utrzyma się. Pomimo ostrej konkurencji w gastronomii, moim zdaniem, rynek nie jest jeszcze wystarczająco nasycony, a potrzeby konsumentów rosną, co będzie nadal generować rozwój i wzrost popytu i podaży, łącząc gastronomię i nieruchomości.

reklama

Ida Szostakowska Agent nieruchomości +48 664 187 301 ida.szostakowska@remax-polska.pl RE/MAX Home Professional ul. Lipnicka 4, 43-300 Bielsko-Biała

ZNAJDŹ HOTELE LUB RESTAURACJE NA SPRZEDAŻ

18

GASTRO SMAKUJE


reklama


MIEJSCA

Marzycie czasem, by uwolnić się od otaczającej was rzeczywistości i przenieść się w inny świat? Wygodnie usiąść, odpocząć i zwolnić na chwilę? Oczywiście wszystko to w doborowym towarzystwie. Nieważne, czy przekroczycie próg "odrealnienia" sami czy z drugą osobą. Tu zawsze będzie czekać na was Natalia, który ten inny świat dla was tworzy. Ten świat nazywa się KaFFka. Tekst: Magdalena Malcher; Zdjęcia: Mariusz Połowczuk - Offamedia

Co to jest KaFFka? KaFFka to znacznie więcej niż tylko kolejna kawiarnia w Bielsku-Białej. Jak sama Natalia mówi: "To więcej niż proces parzenia, to miejsce dobra i pozytywnej energii, miejsce realizacji smakowych zachcianek, miejsce do spędzania wyjątkowego czasu." Nie lubi słowa "konkurencja" i nigdy nią nie chciała być. Woli uzupełniać rynek, współpracować, a nie konkurować. Nie sprzedaje wegańskich ciast, bo robią to inni. Nie nalewa piwa z kranu, chociaż ma szeroki wybór alkoholi, ponieważ piwiarnie są w najbliższej okolicy. Za to w ofercie ma wino musujące "z kija", bo najzwyczajniej w świecie przepada za bąbelkami. No i oczywiście za dobrą "kaFFkie"! Ale zacznijmy od początku. Skąd pomysł na kawiarnię? Z marzeń nastolatki o własnym lokalu oraz z wielu lat doświadczeń w Polsce i zagranicą. Z pasji do kawy i do jej smaku. Z niekończącej się wyobraźni na temat tego, jak kawa, z najprzeróżniejszymi dodatkami, nawet tymi niespotykanymi i najbardziej absurdalnymi, może smakować. Przykład? "Na Patyku" - espresso, lód Magnum na patyku, rum Malibu z mlekiem oraz purre ananasowe. Tak, Natalia, prócz standardowych kaw, posiada sporą propozycję drinków kawo-

wych na bazie przeróżnych alkoholi (- bez oczywiście też). Twierdzi, że na bazie kawy można wiele zrobić, a ograniczeniem jest tylko nasza wyobraźnia. Dlatego, jeśli macie ochotę na coś niestandardowego, czego nie ma w karcie, wystarczy po prostu jej powiedzieć. Ona skomponuje dla was wszystko, według waszego gustu, smaku i chwilowej zachcianki. Lokal prowadzi sama, z pasją i ogromnym zaangażowaniem, więc zawsze, prócz poniedziałków (wtedy kawiarnia jest nieczynna), jest na miejscu. Jakie są wartości KaFFki? Celebracja chwili. Zatrzymanie się w czasie, by na chwilę się "odrzeczywistnić" - przy dobrym napoju i kawałku smacznego ciasta. Tutaj każdy ma znaleźć spokój i czas dla siebie, dlatego tak ważne dla Natalii jest "szanowanie przestrzeni innych ludzi". KaFFka to budowanie społeczności, interakcji z drugim człowiekiem, miejscem spotkań, bycia... Mottem przewodnim kawiarni jest dobro - "Tu powstaje dobro" - na wielu przestrzeniach: smakowych, kulturowych, muzycznych. Mile widzianymi gośćmi są również psy, nawet jeśli wskakują na siedzenia. Na barze zawsze jest przygotowane

dla nich jakieś "psie ciastko". KaFFka to ludzie z pasją To przede wszystkim Natalia, która to miejsce traktuje jak spełnienie marzenia i drugi dom, a nie jak biznes. Wybierając dla was odpowiednie ziarna, udała się na targi do Warszawy, gdzie w jeden dzień spróbowała 17 espresso i znalazła blend z palarni Gorilla Coffee, który teraz serwuje w KaFFce. Ponadto nie znajdziecie tu dwóch takich samym kubków i nie jest to przypadek. To metafora człowieka. Każdy jest inny - kolorowy, niepowtarzalny i wyjątkowy. Wszystkie tutejsze produkty pochodzą od ludzi z pasją, zajawkowiczów. Własnoręcznie dobrane mieszanki herbat, meble, obrazy... Jest nawet plaża, czyli całe podwórko za lokalem wysypane piaskiem, na której co jakiś czas odbywają się imprezy tematyczne. To miejsce tworzą ludzie z energią. Nawet jeśli miałeś zły dzień, to z pewnością dawka kofeiny i kalorii oraz możliwość rozmowy, wygadania się czy pożartowania sprawi (nawet przez krótką chwilę, jeśli bierzesz kawę na wynos), że twój "pasek" z energią podniesie się do maksimum.

ul. Boh. Warszawy 1a, 43-300 Bielsko Biała, tel. 505 320 606 Facebook.com/kawiarniakaffka Instagram.com/kaffka_coffe_coctail_bar


T R E N DY

Coraz więcej osób, chcąc zadbać o swoje zdrowie i dobre samopoczucie, zamiast gotowców ze sklepu wybiera własnoręcznie przygotowany lunchbox. W Polsce popularne stało się bento. To wywodzący się z tradycji japońskiej posiłek serwowany w pudełku. Zazwyczaj składa się on z porcji ryżu / makaronu, mięsa/ryby, a także warzyw i owoców. Japończycy przygotowują je samodzielnie w domu lub kupują w specjalnych sklepach i na stacjach kolejowych. Skoro bento to posiłek serwowany w pudełku, to co odróżnia je od zwykłego lunchboxu? W komponowaniu bento dużą wagę przykłada się do tego, jak wygląda zawartość pudełka. Posiłek ma być atrakcyjny wizualnie, w końcu jemy także oczami. Równie ważny jest smak przygotowanych potraw - jedzenie ma nie tylko ładnie wyglądać, ale i dobrze smakować. Bento to pierwszy krok do przejścia na zdrowszy tryb życia. Niejednokrotnie coś, co może wydawać się zdrowe (np. zbożowy batonik), tak naprawdę niewiele wspólnego ma ze

zdrowym odżywianiem. Przygotowując posiłki samodzielnie w domu, mamy pewność, co dokładnie się w nich znajduje. Wiemy, że to, co gotujemy, jest wykonane ze świeżych i dobrej jakości produktów. Jest to też o wiele tańsze rozwiązanie, aniżeli oparcie diety na gotowych potrawach kupowanych w sklepach. Jeśli dołożymy do tego bazowanie na sezonowych warzywach i owocach oraz rezygnację z półproduktów, wówczas szybko z perspektywy czasu zauważymy, że nasze wydatki na jedzenie zmaleją. Większa zawartość portfela to bardzo przyjemny efekt uboczny gotowania do lunchboxu. Czego potrzebujemy, by zacząć? Przede wszystkim odrobiny chęci i odpowiedniego pudełka na jedzenie. Warto postawić na szczelny i funkcjonalny lunchbox. Na rynku

dostępnych jest wiele różnorodnych pojemników. Na szczególną uwagę zasługują lunchboxy francuskiej marki Monbento. Co zapakować do bento? Świetnie sprawdzą się sałatki, różnej maści placki i kotleciki, omlety, hummus, dania kuchni azjatyckiej. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by do pracy zabrać ze sobą resztki obiadu lub kolacji. Dzięki temu nic nie będzie się marnować. Lunchboxy to idealne rozwiązanie dla wszystkich tych, którzy chcą przejść na zdrowszą stronę mocy. Tekst i zdjęcia: Malwina Bareła Fotograf i stylista produktu, autorka bestsellerowej książki „Lunchbox na każdy dzień. Przepisy inspirowane japońskim bento”. Od 9 lat prowadzi blog kulinarny Filozo a Smaku (www. lozo asmaku.pl). Wielka miłośniczka kuchni japońskiej i zielonej herbaty. reklama reklama


PODRÓŻE

P R Z Y S TA N E K C H O R WA C J A

Chorwacja to niewątpliwie turystyczny raj, który ma do zaoferowania nie tylko piękne krajobrazy, bajkowe plaże, wspaniałe zabytki, ale też wyborne przysmaki - zarówno do jedzenia, jak i do picia. Mówiąc o kuchni chorwackiej większość ludzi myśli o rybach i owocach morza. To trafne skojarzenie, ale na chorwackim stole można znaleźć również inne wyśmienite produkty i potrawy regionalne. Tekst: Monika Rojczyk-Trzop, kroatysta

Kraj, o tak burzliwej historii, nie ustrzegł się różnorodnych wpływów kulturowych - dotyczy to także kuchni. Zupełnie co innego jada się w Slawonii, Dalmacji czy na Istrii. PÓŁNOC KRAJU - Slawonię, zdominowały wpływy austriackie oraz węgierskie. Jada się tutaj šunke (slawońską szynkę), kulen (wędzoną kiełbasę przyprawioną ostrą papryką i czosnkiem), a do popularnych dań należą Janjetina na ranžju gulaš (gulasz z mięsa i warzyw), mięsa z rożna (zwłaszcza prosię, jagnię czy kaczka), panierowany sznycel wołowy faszerowany szynką i serem oraz specjalność regionu - visovačka begavica (jagnięcina duszona w owczym mleku). Ze słodkości największą popularnością cieszą się: strudel, ptysie, pączki oraz makowiec i sernik, które przywędrowały na chorwackie stoły z Węgier. PÓŁWYSEP ISTRIA pod względem kulturowym najbardziej uległ wpływom włoskim. Będąc tam, koniecznie warto skosztować słynnej maneštry, czyli gęstej zupy przypominającej włoskie minestrone. Prawdziwą chlubą półwyspu są jednak wina (malvazija, Istarska maneštra teran czy istarska hrvatica) oraz tru e. Te rzadkie grzyby o specy cznym aromacie i niepowtarzalnym smaku są jednym z największych rarytasów na świecie. W kuchni tru e są podawane jako danie zasadnicze lub jako przyprawa. Można je jeść na wiele sposobów - świeże, suszone, zamoczone w oliwie z oliwek czy zmielone. Nietuzinkowy smak tru i oddaje jedna z najprostszych potraw fuži (makaron) z tru ami.

22

GASTRO SMAKUJE

NA POŁUDNIU KRAJU (dalmackie wybrzeże oraz wyspy) dominuje śródziemnomorska sztuka kulinarna z lekkimi wpływami włoskimi. Jest to niewątpliwie królestwo ryb przyrządzanych na wiele sposobów, owoców morza, koziego i owczego sera np. paški sir (twardy, słony ser z wyspy Pag, o ostrym aromacie i wyrazistym smaku), który podawany jest często z pršutem jako przekąska (szynką suszoną przynajmniej przez rok na wiejącym z północy wietrze bura). Popularne są również mięsa z rusztu, pizze, makarony, risotta i polenty. Swoje ślady pozostawili tu także i Turcy, którym Chorwaci zawdzięczają zamiłowanie do przypraw oraz mielonego mięsa, podawanego z cebulą i czosnkiem - čevapčići lub pljeskavica. Ze znalezieniem miejsca, gdzie można spróbować tradycyjnej kuchni chorwackiej oraz lokalnych specjałów, raczej nie ma kłopotów wręcz odwrotnie, jest ich tak dużo, że często problemem jest wybór najwłaściwszego. Obok typowych restauracji, pizzerii czy barów szybkiej obsługi (bife), działają również lokale o tradycyjnych nazwach - gostionice (niewielkie rodzinne restauracje), konoby (winiarnie) oraz kafany (kawiarnie). ŚNIADANIE Śniadanie (doručak) jada się między 7.00, a 10.00. Na wybrzeżu podaje się zwykle lekkie posiłki jak rogalik, dżem oraz obowiązkowo kawa - przeważnie espresso (aromatyczna, mała i piekielnie mocna kawa, podawana ze szklanką wody), bijela kava lub macchiato. Warto podkreślić, że dla Chorwatów picie kawy jest rytuałem dnia codziennego i pretekstem do spotkań ze znajomymi. Widok pełnych kawiarni wczesnym rankiem nie powinien więc nikogo dziwić.

W pozostałych regionach śniadanie jest ob tsze i bazuje na własnych, świeżych produktach. Najczęściej składa się z twarogu ze śmietaną, jajecznicy, wędlin, pieczywa z dżemem, masłem lub miodem. Popularna jest również polenta polana smażonym boczkiem lub śmietaną. Chleb (kruh) jest zawsze świeży, zazwyczaj pieczony na miejscu. Najczęściej spotykane są: białe pieczywo, chleb z mąki kukurydzianej lub ciemne pieczywo z ziarnami. Na dobry początek dnia można również spróbować inny wypiek - burek. To bardzo popularna potrawa w Chorwacji, która swoim smakiem podbiła tak naprawdę wszystkie kraje byłej Jugosławii. Burek Burek to wielowarstwowe ciasto wypiekane w wielu odmianach - z nadzieniem mięsnym, serowym, ziemniaczanym oraz na słodko z musem jabłkowym. OBIAD Najważniejszym posiłkiem dnia jest obiad (ručak), który jada się między 13.00 a 15.00. Składa się z pierwszego i drugiego dania, a często także z deseru. Najbardziej znaną zupą jest čorba (bulion z mięsa i warzyw) oraz riblja juha (rybna), juha od janjetine (z mięsa jagnięcego), juha od rajčice (z pomidorów), juha od gljiva (grzybowa) i svatovska juha (podobna do barszczu, z warzywami i mięsem). W kwestii dania głównego, tak naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie. Różnorodność dań jest tak ogromna, że zadowoli kubki smakowe nawet najbardziej wymagającej osoby.


P R Z Y S TA N E K C H O R WA C J A

Na wybrzeżu i wyspach w kartach dań królują ryby i owoce morza przyrządzone na wszelkie możliwe sposoby. Adriatyckie ryby podaje się na lešo (gotuje w wodzie z dodatkiem oliwy, octu winnego, pieprzu i soli) lub piecze na wolnym ogniu. Dominują tutaj takie gatunki jak cefal (cipal), barwena (arbun), morszczuk (oslić), dorada (orada), makrela (skuša), karp (šaran) lub rekin (morski pas). Dalmatyńską specjalnością, którą naprawdę warto spróbować, jest brudet - potrawa przyrządzana z ryb morskich różnych gatunków, gotowana na białym winie z papryką i czosnkiem. Popular-

Frutti di mare

varivo (danie jednogarnkowe z wędzonym mięsem). Tradycyjnymi dodatkami do wszystkich dań są gotowane ziemniaki z botwiną (krumpir s blitvom) lub kapustą, frytki, kluski (njoki) oraz šopska salata (pomidory, ogórki, biała papryka, cebula i twardy biały ser owczy lub krowi, doprawione oliwą z oliwek, octem, solą i pieprzem). DESER Najczęściej oferowanym deserem są palačinke (naleśniki) z dżemem, czekoladą i orzechami

Čevapčići

ne dania frutti di mare to krewetki (škampi), risotto z mątwą (crni risotto), ośmiornica (hobotnica) oraz kałamarnice (lignje). Tradycyjny i wyjątkowo smaczny sposób przyrządzania ryb, owoców morza oraz mięsa nazywa się ispod peke (dosłownie: „pod pokrywą”). Polega na pieczeniu w żeliwnej misie z dodatkiem ziół, oliwy i soli morskiej, na ogniu z węla drzewnego. Rozgarnia się żar, wsuwa naczynie do środka i przysypuje gorącym popiołem. Dzięki takiemu sposobowi pieczenia potrawy ispod peke mają oryginalny smak i niezapomniany zapach... Chorwaci jedzą również dużo mięsa. Jagnięcina cieszy się niezmiennie największą popularnością w całym kraju. Za najlepsze mięso jagnięce uchodzi to z wyspy Pag, gdzie w diecie zwierząt pojawia się wiele ziół (głównie szałwia). Najczęściej spotkamy dania z jagnięciny pieczone na rożnie z dużą ilością rozmarynu, a także, popularny w kuchni kwarnerskiej, gulasz jagnięcy z makaronem. Warto też spróbować dań z innych rodzajów mięsa, takich jak: čulbastija (cielęcina lub wieprzowina z rusztu), pastičada (wołowina duszona w winie, serwowana z makaronem) lub pečena stubica (pieczeń wieprzowa faszerowana śliwkami i duszona w winie). Powszechnym i sycącym daniem w Chorwacji są čevapi lub čevapčići. Nie jest to co prawda w stu procentach chorwacka potrawa (wpływy Tureckie), ale na stale zagościła w restauracjach oraz fast foodach w całym kraju. Čevapi kształtem przypominają krótkie kiełbaski pieczone na ruszcie - w podstawowej wersji zrobione z jagnięciny, rzadziej z cielęciny. Podawane są w bułce (lepinja) z surową cebulą oraz ajvarem (przepyszny, gęsty sos paprykowy z dodatkiem bakłażana i czosnku w dwóch odmianach - łagodnej i ostrej). Ważną pozycję w kuchni chorwackiej stanowią również zapiekanki oraz dania z mięsa i warzyw: pilav (ryż z mięsem), sarma (rodzaj gołąbków), djuveč (ryż z warzywami) czy

Hobotnica ispod peke

włoskimi, dostępne nie tylko w restauracjach, ale również przy plażach i promenadach. Robione na miejscu są doskonałym dopełnieniem po obiedzie. Ulubionym przysmakiem są też fritule (faworki), orahovnjač (ciasto orzechowe), makovnjač (makowiec), ra oli (migdałowe ciasteczka z delikatnym posmakiem rakii), krafne (pączki), štruklji (rodzaj pierogów pieczonych lub gotowanych) oraz štrukla (strudla z owocami lub serem). Wiele z nich można kupić w lokalnych piekarniach lub cukierniach. Na szczególną uwagę zasługują również wszechobecne lody (sladoled), tradycyjnie wyrabiane - sprzedawane na gałki, w wafelku lub w postaci lodowych deserów, podanych z bananem, bitą śmietaną i sosem czekoladowym. Przy stoiskach z lodami często można spotkać tłumy dzieci z rodzicami, gdzie sprzedawcy prześcigają się w tworzeniu konstrukcji z gałek lodów, wafelków i owoców, ku wielkiej uciesze dzieciaków! KOLACJA Kolację (večera) w Chorwacji jada się - między 20.00, a 21.00. W związku z tym, że jest to późna pora, ma z reguły postać prostej przekąski (pieczywo, ser, jajka). CHORWACKIE TRUNKI Uzupełnieniem posiłków są doskonałe chorwackie wina, do których często dolewa się wody (zwłaszcza do tych, które są podawane do obiadu). Istria słynie z win lekkich, Dalmacja natomiast oferuje wina białe, mocno owocowe, z nutami kwiatowymi. Czerwone zaś są dość ciężkie, ale pasują do wyrazistych potraw. Zwyczajowo pija się kieliszek alkoholu do deseru - najczęściej jest to Prošek (półsłodkie przepyszne młode wino!). Mocniejszym napojem, bardzo popularnym w Chorwacji, jest rakija - około 40, 50 lub nawet 60%-towa lo-

PODRÓŻE

kalna wódka, występująca w wielu odmianach smakowych: loza z winogron, travarica zaprawiana ziołami, šljivovice ze śliwek. Do wyrobu medovači używa się natomiast miodu. Kultura kulinarna w Chorwacji jest bardzo ważnym składnikiem chorwackiego życia. Każdy region może poszczycić się unikalnymi, smakowitymi daniami, stworzonymi z lokalnych produktów. Warto nadmienić również, iż chorwacka dieta śródziemnomorska została wpisana na listę reprezentatywną niemateria-

Palačinke

lnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. Jednak największym bogactwem tego kraju są ludzie: niesamowicie przyjaźni, dumni i znający swoją wartość. Często to doskonali kucharze, którzy ze świeżych produktów, aromatycznych ziół i lokalnego wina umieją wyczarować posiłki mogące olśnić najbardziej wybrednych gości. Dobar Tek! Smacznego! CIEKAWOSTKI Szparagi są jednymi z najbardziej cenionych roślin dziko rosnących na Istrii. Są tak popularne, że w kwietniu organizowane są Festiwale Szparagów, podczas których lokalne, istryjskie restauracje serwują specjalne "szparagowe menu” "Złoto Chorwacji", czyli oliwa z oliwek, wyrabiana jest w tym kraju od wieków. Z jednego drzewa oliwnego, można uzyskać od 20 do 30 kg owoców, co pozwala na wytłoczenie 5 litrów oliwy. Drzewa oliwne rodzą najwięcej owoców pomiędzy 35, a 150 rokiem życia. Na wyspie Pag można spotkać drzewa mające nawet 2000 lat. Restauracja MONTE w Rovinju na Istrii jako pierwsza w Chorwacji otrzymała gwiazdkę Michelin (2017). W 2018 aż dwie kolejne restauracje otrzymały to wyróżnienie - PELEGRINI w Šibeniku oraz 360° w Dubrowniku. W tym roku po jednej gwiazdce dostały również restauracje: NOEL w Zagrzebiu i DRAGA DI LOVRANA w miejscowości Lovran. W Chorwacji co roku odbywają się liczne festiwale sztuki kulinarnej. Do najpopularniejszych należą: Dni Tru i (Buzet, Motovun i Livade), Festiwal Grappy (Hum), Dni Oliwy z Oliwek (Vodnjan), Festiwal Makaronu (Žminj), Festiwal Ostryg (Mali Ston), Święto Pošip (Wyspa Kor) , Dni Szparagów i Mątwy (Labin, Rabac) oraz FestiWine (Dubrovnik).

Magaz yn kulinarny

23


PODRÓŻE

P R Z Y S TA N E K P O L S K A

FESTIWALE KULINARNE W POLSCE

A może by ruszyć ciut dalej w Polskę, szlakiem jedzenia, smakowania i próbowania regionalnych potraw? To niezły pomysł, szczególnie latem i jesienią, kiedy w naszych polskich miastach aż roi się od wydarzeń i festiwali kulinarnych. I nie tylko związanych z food truckami! Przedstawiamy kilka z nich. Tekst: Magdalena Malcher

Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku (Poznań), 15-18 sierpnia 2019 Najważniejszym elementem festiwalu jest wielki Jarmark Dobrego Smaku odbywający się na Starym Rynku, na którym znajdziecie setki wystawców z regionalnymi produktami. Będziecie mogli zwiedzić niemal każdą część Polski - spróbować serów z Wielkopolski, Kaszub czy Podhala, nalewek z Kampinosu i Lubelszczyzny, ryb z Pomorza i Mazur, wędlin i sękaczy z Podlasia, win z Lubuskiego i Dolnego Śląska oraz piw rzemieślniczych z każdego zakątka kraju. Ale to nie wszystko! Bedą słodkości - również orientalne z Turcji i Armenii, herbaty ze Sri Lanki, przyprawy z całego świata, czarne chleby i kindziuki z Litwy, węgierskie paprykowane kiełbasy z mangalicy, gruzińskie koniaki. Tematem tegorocznego festiwalu będą Bałkany. Okoliczne restauracje zaserwują nam specjalne dania z tej części Europy. Odbędą się laboratoria i warsztaty kulinarne, których smak skupi się na kuchniach, winach i innych przysmakach z Bośni, Serbii, Dalmacji i kontynentalnej Grecji. Organizatorzy będą również szukać najlepszego chłodnika w Poznaniu. W planach są koncerty, turniej "Polska Nalewka Roku" i inne atrakcje. Podlaskie Śniadanie Mistrzów (Białystok), 10 sierpnia 2019 To plenerowy piknik kulinarny odbywający się w urokliwym Pałacu Branickich w Białymstoku. Inaczej huczne plenerowe śniadanie przygotowywane z regionalnych produktów. Motywem przewodnim sierpniowej edycji będzie grill. Festiwal Food Trucków i VI Mistrzostwa Burgerowe (Warszawa), 24-25 sierpnia 2019 To pierwsza i chyba największa impreza food trucków w Polsce, odbywająca się na błoniach

24

GASTRO SMAKUJE

pod PGE Narodowym. Ponad 100 najlepszych polskich restauracji na kółkach serwować będzie street food z całego świata. Festiwal Smaku (Gruczno), 24-25 sierpnia 2019 Ten ogólnopolski festiwal w niewielkiej miejscowości Gruczno, na pięknie położonej łące tuż przy brzegu niewielkiej rzeczki, obok Starego Młyna w województwie kujawskopomorskim, rmowany jest nie tylko przez Slow Food Polska, ale również przez Gault & Millau. Odbywa się corocznie i regularnie przyciąga smakoszy oraz dziesiątki ściśle wyselekcjonowanych wystawców z setkami produktów do spróbowania. Przybywają tu goście specjalni, odbywają się kulinarne seminaria tematyczne i konkursy. Najważniejszym z konkursów jest wybór "Smaku Roku". Co prawda jego rozstrzygnięcie odbywa się tydzień przed samym festiwalem, ale tylko dlatego, by nagrodzeni producenci mieli czas zaopatrzyć się w dodatkowy zapas wyróżnionych produktów. W końcu niejeden odwiedzający będzie chciał zakosztować "smaku roku" podczas imprezy w Grucznie. Europejski Festiwal Smaku (Lublin), 2-8 września 2019 To wydarzenie stworzone na kilku przestrzeniach kulturowych. Zarówno znawcy sztuki znajdą tu coś dla siebie, jak i fani dobrej muzyki. No i przede wszystkim smakosze! Każdego lata odbywa się tu Międzynarodowy Jarmark Smaków (tzw. jarmark inspiracji), dedykowany w tym roku 450 rocznicy podpisania Unii Lubelskiej. Na ulicy Grodzkiej, dookoła Trybunału Koronnego i na ulicy Złotej, znajdziecie około 100 stoisk, w których będziecie mogli kupić regionalne produkty oraz spróbować lokalnych smaków. Odbędą się

pokazy kulinarne i degustacje na scenie ustawionej na lubelskiej starówce. Jako, że województwo lubelskie jest na tle Polski liderem i zagłębiem produktów regionalnych, festiwal będzie promował ideę niemarnowania jedzenia "Respect food, no waste" oraz dzielenia się żywnością "Yes division". Terra Madre Slow Food Festival Central Europe (Kraków), 11-13 listopada To największy w Europie Centralnej festiwal kulinarny. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie od zakupów wyjątkowych produktów, warsztatów, po degustacje i wykłady. W tym roku w Krakowie zjawi się blisko 150 wystawców z lokalnymi produktami z Polski oraz innych krajów oraz odbędzie się ponad 30 pokazów i laboratoriów smaku, 10 kolacji tematycznych w krakowskich restauracjach z najlepszymi szefami kuchni z Polski i zagranicy. Nie zabraknie sensorycznego placu zabaw dla dzieci, debat o przyszłości rolnictwa i zdrowym stylu życia. Celem wydarzenia jest pokazanie bioróżnorodności "Terra Madre" - Matki Ziemi! Targi Nocne - np. Nocny Market w Warszawie, Gastro Fajer w Katowicach To miejsca działające latem, najczęściej w weekendy, inspirowane azjatyckimi marketami, gdzie zakupowy szał miesza się z próbowaniem nowych dań i smaków, poznawaniem nowych rzeczy i najprostszym oraz najprzyjemniejszym – spędzaniem czasu z przyjaciółmi! Wyselekcjonowani wystawcy cyklicznie prezentują swoje popisowe menu w wydaniu street food. Są również koncerty, świetnie zaopatrzone bary i wyjątkowa atmosfera. Warto wybrać się również na festiwal Europa na Widelcu we Wrocławiu odbywający się na przełomie maja i czerwca oraz Małopolski Festiwal Smaku w Krakowie na początku lipca.


reklama


NOWOŚCI

Restauracja Wróblówka w Bielsku-Białej przy ulicy Krakowskiej to miejsce, w którym tradycja spotyka się z nowoczesnością, dania kuchni regionalnej z daniami kuchni europejskiej. Tego lata można tam rówież zakosztować azjatyckich smaków, a także spędzić miło czas przy deserach z autorskiej witryny słodkości. Tekst: Magdalena Malcher

Jako, że szef kuchni - Mirosław Łukasik - pochodzi ze Śląska, nie mogło zabraknąć regionalnych przysmaków z tutejszych terenów giczy jagnięcej, duszonego królika, piersi z kaczki z gołąbkiem z czerwonej kapusty, udka z kurczaka nadziewanego kurkami... Oczywiście jest też sezonowo i lekko - w karcie przewija się krem ze szczawiu, sałatka ze śledzia z młodymi warzywami czy tatar z awokado i botwinki. Wart spróbowania jest również autorski burger Wróblówki - 100% wołowiny, bułka własnego wypieku, wróblówkowe pikle i sosy. Bardzo ciekawy wydaje się zębacz (nawiązanie do kuchni europejskiej) czy azjatycka wołowina Miso oraz krewetki w tempurze. Oczywiście ciągle w ofercie „Wspomnienie Wróblówki” znajduje się tradycyjna rolada wołowa, kotlet schabowy z jajkiem sadzo-

nym i zasmażaną młodą kapustą oraz żurek „po naszemu”. Dodatkowo do dyspozycji Gości jest witryna ze słodkościami, w której oprócz ciast własne-

go wypieku, orzeźwiających lemoniad i delikatnie zmrożonych koktajli owocowych, można znaleźć jednoporcjowe desery na bazie naturalnych składników.

Wróblówka Hotel & Restauracja ul. Krakowska 608, 43-300 Bielsko-Biała, www.wroblowka.com.pl

Autor przepisu: Mirosław Łukasik szef kuchni Restauracji Wróblówka w Bielsku-Białej

Skadniki: 3 pęczki botwinki 1 zielony ogórek pęczek rzodkiewki pęczek koperku

ząbek czosnku jogurt naturalny 500g 150 ml śmietany 18% lub maślanki przyprawy: liść laurowy, ziele angielskie, sól jajka ugotowane na twardo

Przygotowanie: Bulwy botwinki obrać i zetrzeć na grubych oczkach tarki. Pędy do wysokości liści drobno pokroić. Botwinkę razem z pędami gotować do miękkości w małej ilości osolonej wody wraz z liściem laurowym i zielem angielskim. Wystudzić. Dodać jogurt ze śmietaną, ogórek zielony ze skórką bez nasion starty na grubych oczkach, pęczek rzodkiewki - również starty na grubych oczkach oraz posiekany koperek i ząbek czosnku do smaku. Doprawić solą. Rozlać na talerze, uzupełnić przekrojonym gotowanym jajkiem. Dla ceniących nowe smaki proponuję dołożyć 1-2 wędzone małże na talerz.

26

GASTRO SMAKUJE


PRODUKTY

reklama

Chleb na śniadanie i co jeszcze? ul. Szczyrkowska 121 W ostatnim wydaniu naszego magazynu, już 43-360 Bystra, tel. 666 883 485 trochę o nich pisałam - o Justynie i Pawle oraz o ich fenomenalnych chlebach, wypiekanych z prastarych, ekologicznych zbóż pod marką ChleBIO. Ich rmowy, jasny chleb z mąki orkiszowej jest idealnym zamiennikiem najbardziej zmody kowanego półproduktu w dzisiejszych czasach na świecie - pszenicy. I co się okazuje? Można piec jasne bagietki, chałki, ciasta drożdżowe, rogaliki i inne pieczywo wyłączając pszenicę z ich produkcji. Idzie za tym smak, właściwości odżywcze i przede wszystkim zdrowa dieta.

Ale chleb to oczywiście nie wszystko w zbilansowanym odżywianiu. Od czego zacząć? Oczywiście od śniadania, które jest podstawą dobrze rozpoczętego dnia. I tu pojawia się znowu ChleBIO. Zapytacie „jak to?” Otóż piekarnia ChleBIO poszerzyła swój asortyment po to, by wpadając rano po świeże bułeczki, mogliście kupić wszystko to, co do zdrowego, pełnowartościowego posiłku będzie wam potrzebne:

Jak ważna jest zdrowa dieta i dostęp do naturalnych produktów we współczesnych czasach? Bardzo! Z pewnością jest to dość trudne do zrealizowania bez świadomości tego, co jemy. Jeśli wczytamy się w skład składników, które na co dzień kupujemy w sklepach i którymi zalewa nas przemysł spożywczy, na pewno zaskoczy nas ilość wkładanych do nich polepszaczy, barwników, cukrów i innych E E E... Co zatem zrobić, by tego wszystkiego uniknąć? ŚWIADOMIE WYBIERAĆ! Tekst: Magdalena Malcher

- naturalny krowi i kozi nabiał (masła, sery, twaróg, jogurty, majonez), - ekologiczne jajka od kurek zielononóżek, - miody, octy, oleje rzepakowe prosto od producenta, - niepryskane pomidory i „zieleninę” oraz kilka sezonowych warzyw (cukinię, fasolkę szparagową i to, co podeśle natura...) - ekologiczną musztardę w kilku smakach nagrodzoną Smakiem Roku przez ogólnopolski magazyn Kukbuk - naturalne syropy, soki, kiszonki i inne przetwory.

Wszystko to jest skrupulatnie wyselekcjonowane, a „chlebiowe” półki wciąż wypełniane nowymi, świetnej jakości produktami.


OKIEM GOŚCIA

Restauracja - temat rzeka. Idąc do restauracji oczekujemy: 1. klimatycznego wnętrza, w którym poczujemy się swobodnie, 2. sympatycznej obsługi, która już przy samym wejściu nas zauważy i przyciągnie swoją miłą, nienahalną aparycją, 3. dobrze skomponowanego, niekoniecznie długiego, ale w miarę prostego menu, pełnego dań, na myśl których pocieknie nam ślinka, 4. i ostatnie - de facto najważniejsze - SMAKU I OSOBOWOŚCI w daniach. Tego czegoś, do czego będziemy chcieli wracać...

Właśnie w takiej kolejności zdobywa się nasze serca, serca Gości - Konsumentów. Jeśli wszystkie powyższe elementy ze sobą współgrają, miejsce to z pewnością osiągnie sukces. Co jednak się stanie, gdy któryś z punktów nawali lub nie spełni naszych oczekiwań? Czy wrócimy do tego miejsca, czy od razu postawimy "jedyneczkę" w internecie, bo, w naszym mniemaniu, arogancki kelner zepsuł nam rocznicę ślubu? Czas powiedzieć sobie, co kieruje nami - Gośćmi, oceniając miejsca, do których sami, z nieprzymuszonej woli przychodzimy. Tekst: Magdalena Malcher

1. WNĘTRZE LOKALU Z wnętrzem restauracji jest tak samo, jak z naszą "drugą połówką" - "wygląd się nie liczy - ważne jest to, co ma w środku". Każdy wie, że nie do końca jest to prawdą. Tak, wygląd ma znaczenie! Jeśli coś na pierwszy rzut oka nam nie pasuje, to po prostu odchodzimy i nie marnujemy swojego czasu na "poznawanie wnętrza". Z wyglądem restauracji jest identycznie. Czasami po przekroczeniu progu lokalu ma się ochotę wyjść i nie obchodzi nas, co jest dalej jakie menu, jaka kuchnia... Każdy ocenia na swój gust. Jednym nie pasują obrusy, bo tworzą sztywną atmosferę i co się stanie, jak je nieumyślnie zabrudzimy? Wstyd! Kelner zobaczy! Innym natomiast nie podoba się ich brak, bo najwidoczniej właścicielowi nie chciało się nawet dobrać odpowiednich dodatków do swego lokalu, więc menu pewnie też jest „byle jakie”. Oczywiście wszystko to przedstawiam w sposób dosadny, ale konsensus jest jeden każdy ocenia wygląd w sposób subiektywny. Nie ma restauracji, która zaspokoi każdą grupę społeczną. Pewne natomiast jest, że dla każdego liczy się czystość. Ale czy chociaż to możemy oceniać? Przykład 1: wchodzimy do lokalu, w której panuje chaos. Na stołach leżą brudne naczynia, a kelnerzy biegają i starają się obsłużyć kilku gości, którzy jedzą jeszcze obiad. Stoły się kleją, bo obsługa tylko w biegu porwała na kuchnię to, co miała po drodze. Jak reaguje-

28

GASTRO SMAKUJE

my? Od razu stwierdzamy, że lokal jest brudny i już nigdy tu nie przyjdziemy? A co, jeśli chwilę przed nami wyszła stąd 20-osobowa wycieczka i po prostu dwie osoby w 10 minut nie są w stanie posprzątać całej sali i jednocześnie obsłużyć pozostałych gości? Przykład 2: przychodzimy do restauracji z polecenia. Wiemy, że pracuje tu leniwa kelnerka, której po prostu nie chce się sprzątać za gośćmi. Kuchnia natomiast jest wyborna i warto na dania czekać nawet godzinę. Przychodzimy raz, drugi, trzeci... i za każdym razem siadamy przy brudnym stoliku. Restaurację prowadzi szef kuchni. Jest tak zapracowany, że nie widzi, co wyprawia jego arogancka koleżanka. Kolejny raz odpuszczamy i idziemy gdzie indziej - zapewne jak kilku innych gości. Dajemy jednak lokalowi szansę miesiąc później już jej nie ma. Kilka bezpośrednich skarg na kelnerkę rozwiązało sprawę bez zbędnego szumu. Pytanie, czy negatywne oceny w internecie również tak dosadnie wpłynęłyby na szefa, by ten zwolnił swoją koleżankę? 2. OBSŁUGA Obsługa to wizytówka restauracji. To od niej w znacznej mierze zależy, jakie będzie nasze pierwsze wrażenie o lokalu. Czy usiądziemy przy stoliku i wybierzemy coś z karty, czy oburzeni 5-minutowym czekaniem na menu wstaniemy i wyjdziemy. Dla nas, Gości, najważniejszy jest uśmiech i profesjonalizm. Nie lubimy sztywniactwa, nie lubimy być osaczeni.

Oczekujemy tego, że kelner nas zauważy, że zamawiając tylko kawę i deser, będziemy dla niego równie ważni jak ci, którzy przyszli na kilkudaniowy obiad całą rodziną. Jednocześnie chcemy mieć pełen dostęp do informacji: - co znajduje się w danym daniu, jakie dodatki, na czym zrobiony był sos, jaka jest zupa lub danie dnia, czy danie zawiera gluten (a może szef kuchni zgodzi się zastąpić mąkę pszenną czymś innym?), które z dań są wegańskie itp., - ile trzeba czekać na dane danie (jeśli długo, to obsługa powinna nas o tym poinformować, bo nie zawsze mamy czas. Zapewne w karcie są inne pozycje, które również chętnie zjemy, a czeka się na nie krócej), - czy nie zabrakło w kuchni składnika, z którego składa się nasze danie. Jeśli tak, to chcielibyśmy wiedzić, na co zostanie on wymieniony. Być może jesteśmy uczuleni na inny produkt lub po prostu go nie lubimy i zrezygnujemy z tego dania. Mamy takie prawo, jako Gość. Każde zlekceważenie nas ze strony obsługi, każda istotna według naszego mniemania, a utajona informacja, gra na niekorzyść restauracji bardziej, niż popełniona przez kelnera przypadkowa pomyłka (np. pomylone zamówienie). Pamiętajmy, głodny gość, to zły gość, którego wszystko może rozdrażnić, dlatego, trochę absurdalnie, nie powinniśmy przychodzić do restauracji z pustymi żołądkami. Wtedy czepiamy się dosłownie wszystkiego! Że na


OKIEM GOŚCIA

napoje się zbyt długo czeka (a to przecież tylko przelanie wody do szklanki!), że dania przyszły nie w tym samym czasie (i ci najgłodniejszi muszę przez 2 minuty patrzeć, jak pozostali już jedzą), że chcemy jeszcze coś domówić, a obsługa nie zwraca na nas w tym momencie uwagi... To my stajemy się w tym momencie niekulturalni. Być może "nasz kelner" jest dopiero pierwszy dzień w pracy i się przyucza lub ma problemy osobiste i jego myśli krążą tego dnia wokół prywatnych spraw? Może ktoś nie przyszedł do pracy i obsługi jest po prostu za mało, by z uśmiechem i pełnym profesjonalizmem zająć się salą? Oceniając restaurację przez pryzmat obsługi pamiętajmy, że każdy jest tylko człowiekiem, a gorsze dni się zdarzają... ...Tak samo jak niewykwali kowani kelnerzy i kelnerki, którzy "wyglądają, jakby pracowali za karę"... Znacie ten tekst? Niestety w ostatnim czasie takie przypadki są coraz częstsze. Kiedyś mieliśmy przypadek, że w okresie letnim poszliśmy do gastro-baru i usiedliśmy w ogródku, mając ochotę coś zjeść. Przez 10 minut nikt do nas nie podszedł. Mało tego, obsługa gdzieś zniknęła. Zrezygnowaliśmy z czekania i daliśmy szansę w inny dzień. Ta sama sytuacja. Wiedzieliśmy, że jest tu smacznie, więc postanowiliśmy tym razem poczekać do skutku. Po 10 minutach przyszła kelnerka i zapytała co podać, choć nawet nie podała nam menu. Dopiero musieliśmy o nie poprosić kolejne 5 minut czekania. Na to, by kelnerka podeszła do nas po raz kolejny przyjąć zamówienie, czekaliśmy dosłownie 15 minut. Aż wreszcie po poinformawaniu jej, co mamy ochotę zamówić, usłyszeliśmy: "te dania się już skończyły". Ok, mieliśmy w zanadrzu jeszcze 2 inne... "Tych też już nie ma. W zasadzie to 3/4 karty nie ma"... Ręce nam opadły. Do tego miejsca już nigdy nie zajrzeliśmy, choć, jakiś czas temu, kiedy wprowadzili jedzenie na dowóz, zaczęliśmy brać na wynos. I faktycznie dania były smaczne i przyjeżdżały bardzo szybko. Domyślam się jednak, że wielu Gości nie ma tyle zaparcia, co my, więc, po takim podejściu ze strony obsługi, większość zniechęciła się na zawsze. Kiedy wszystkie ogródki na rynku pękały w szwach, tam było pusto. Morał? Dobrze dobrana, profesjonalna obsługa swoim uśmiechem może zdziałać cuda, nawet w gorszy dzień. Źle dobrana - położyć lokal. 3. MENU Goście dzielą się dwa rodzaje - ci, którzy lubią mieć w czym wybierać oraz ci, dla których im krótsza karta, tym lepiej - mniej czytania, krótka decyzja - zostaję, albo wychodzę. We współczesnej gastronomii odchodzi się od tezy "im więcej, tym lepiej", zarówno w karcie, jak i na talerzu. Kucharze starają się swoich gości "edukować" i pokazywać im smaki. Skupiają się na technikach, połączeniach, fakturach, a nie tylko na wrzucaniu wszystkiego po

kolei do frytury, tak jak to się odbywa jeszcze w wielu karczmach, zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, gdzie każdy serwuje niemalże to samo: kotlet, golonka, placek po zbójnicku... Większośći z nas, świadomych konsumentów, te rzeczy się już przejadły! Podróżujemy, szukamy smaków, chcemy dobrych produktów, lokalności. Jak w każdej dziedzinie, idziemy za modą - menu musi porywać. Jeśli burger, to dlaczego nie z szarpanym mięsem, albo bryndzą? A farsz do pierogów na bazie podrobów? Jeżeli już musi być klasycznie, to może wystarczy dobrać odpowiedni dodatek, by danie stało się bardziej "nowoczesne"? 4. SMAK Relatywnie smak, choć najważniejszy, jest ostatnim czynnikiem, który oceniamy. Jeśli przebrniemy przez wszystkie powyższe punkty i zdecydujemy się coś zamówić, to po skosztowaniu dania stawiamy kropkę nad "i". Każdy ocenia smak w sposób subiektywny. Jedni lubią tradycyjny żur śląski, dla innych jest on zbyt kwaśny. Jednym po zamówieniu makaronu z owocami już cieknie ślinka na myśl o smaku z dzieciństwa, a za chwilę nadchodzi wielkie rozczarowanie, bo danie wygląda i smakuje inaczej, niż się tego spodziewaliśmy. To nie jest makaron babci! Co kucharz miał na myśli? Co nim kierowało? Może pochodzi z innego regionu Polski, gdzie potrawy podaje się w inny sposób? Może był na stażu w gwiazdkowej restauracji i chciał tym daniem pokazać, czego się nauczył, jakie techniki, smaki i połączenia poznał? Nie znamy jego historii, nie wiemy kim jest i co w kolejnych daniach ma do pokazania. Możemy tylko ocenić, czy żur i makaron, który zamówiliśmy, nam smakował. Zapewne ktoś byłby tymi daniami zachwycony. Gdybyśmy wzięli kaczkę, różową w środku - taką, jak powinno się podawać, pewnie skakalibyśmy ze szczęścia. Ktoś inny powiedziałby, że ma surową. Tylko co teraz? 5. OCENA Czy mamy kwali kacje, by w internecie przyznawać gwiazdki i punktować kucharzy i szefów kuchni, którzy branży "gastro" poświęcają swój czas, nerwy i zdrowie, niejednokrotnie przekładając czas w kuchni nad życie rodzinne? Po pierwsze nie, chyba że jesteśmy zawodowcami, ale zawodowcy mówią sobie o takich rzeczach twarzą w twarz. Po drugie zawsze, pomimo pełnego zaangażowania załogi, może wydarzyć się splot nieoczekiwanych zdarzeń, na których nikt nie ma wpływu. Ocenianie lokalu po jednej wizycie jest zatem przypadkowe, a może skrzywdzić dane miejsce i ludzi, którzy w nim pracują. Napisanie swoich wrażeń to jedno, ale po co dokonywać subiektywnych punktacji? Punktacja w stylu: „1 - przyjechaliśmy z daleka, a na miejscu

okazało się, że restauracja jest objęta całkowitą rezerwacją. Nie mogliśmy zamówić ani jednego posiłku, choć goście jeszcze nie przyszli i sala była pusta!” „1 - byliśmy bardzo głodni, więc postanowiliśmy nie gotować w domu i pójść do restauracji coś zjeść, a tam musieliśmy czekać ponad godzinę na dania! Tymczasem obsługa spacerowała, jakby była na wakacjach...” Lub: Wystrój - 1 (zbyt ciasno, stoliki za blisko siebie, przestarzałe, niemodne dodatki - czy innym też to wszystko przeszkadza?), Obsługa - 3 (za długo czekaliśmy na przyjęcie zamówienia, a później na rachunek), Menu - 3 (zbyt krótkie, nie było zbytnio w czym wybierać, dań mogłoby być więcej), Atmosfera - 3 (kelner, jak tylko zjedliśmy, podchodził do stolika i coś zabierał, jakby obserwował nas na kamerze, czuliśmy się osaczeni, ponadto w głośnikach leciała nieciekawa muzyka, ciut za głośno), Smak - 5 (dania pyszne, ciekawie skomponowane, widać, że ktoś się natrudził, żeby je przygotować). OGÓLNA OCENA: 3 - NA PEWNO JESZCZE ODWIEDZIMY TO MIEJSCE! Najbardziej jednak lubimy ocenianie pizzerii, bo ilu Gości, tyle opinii! Spód do pizzy za cienki, za gruby, za mało składników lub tak dużo, że nie dało się podnieść kawałka, zbyt sucha, za chrupiąca, zapychająca, pyszna bo tania i duża, zjadłem jedną i się nie najadłem, zbyt wodny sos, za sos czosnkowy trzeba dodatkowo zapłacić... Mówi się "klient, nasz pan", ale czy do końca Gości restauracji można tak traktować? Czy Gość zawsze traktuje restauratorów i kucharzy fair play nie dając po sobie poznać, że coś jest nie tak? Jeśli zjadłeś danie, które w twoim mniemaniu było niesmaczne, nic nie powiedziałeś kelnerowi, a po powrocie do domu włączyłeś komputer i wyraziłeś w kilku negatywnych słowach swoje myśli na temat tego miejsca, to czy można traktować cię poważnie? Dlaczego nie rozwiązałeś sprawy na miejscu? Być może danie to zostałoby wymienione na inne lub przyrządzone jeszcze raz poza kolejką albo w ramach rekompensaty dostałbyś voucher na kolejną wizytę? Ten artykuł nakłania do przemyśleń obie strony w tej relacji. Inwestycja w wystrój, obsługę, szkolenia z pewnością podwyższają jakość miejsca i stają się zauważalne w oczach gości. Goście natomiast, zanim wyleją swoje żale w internecie, powinni przemyśleć, czy faktycznie nie skrzywdzą nikogo swoimi subiektywnymi opiniami.

Więcej naszych artykułów na: www.bielskosmakuje.pl facebook.com/bielskosmakuje instagram.com/bielskosmakuje.pl

Magaz yn kulinarny

29


N I E M A R N O WA N I E Ż Y W N O Ś C I

Z pewnością słyszeliście o „zero waste” - modnego ostatnio pojęcia, które, mam nadzieję, nie zniknie w odmętach Internetu i zostanie z nami na zawsze. Ta idea może dotyczyć każdego aspektu naszego życia, nie tylko zakupów żywnościowych. To również odpowiednie zakupy ubraniowe, wybór źródła ciepła czy chemii domowego użytku. Co to znaczy zero waste? Według Polskiego Stowarzyszenia, zero waste to, w dosłownym tłumaczeniu, „brak śmieci” lub „brak marnowania”. To styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się generować jak najmniej odpadów, a tym samym nie zanieczyszczać środowiska. Symbolem zero waste stała się walka z plastikiem: rezygnacja z jednorazowych naczyń wykonanych z plastiku, słomek, zabieranie na zakupy toreb wielokrotnego użytku, a nie, jak do tej pory, korzystanie z foliowych jednorazówek... To był pierwszy krok w walce z „niemarnowaniem”. Teraz telewizja, Internet, grupy na Facebooku, pękają od ilości dobrych rad dotyczących zero waste, nierzadko radykalnych i trudnych do przeprowadzenia. A co, kiedy nie mamy czasu na przerabianie starych trampek na doniczki, ale za to targają nami wyrzuty sumienia, że z dnia na dzień generujemy coraz więcej odpadków? Jestem chefem kuchni i zero waste rozpatruję głównie z punktu widzenia kulinarnego. Dla mnie to przede wszystkim niemarnowanie jedzenia na wszystkich jego etapach - od momentu planowania tego, co kupimy oraz na jak długo nam wystarczy, poprzez odpowiednie jego przechowywanie i przygotowanie do spożycia. Na samym końcu pozostaje jeszcze jeden aspekt - podjęcie decyzji jak zagospodarować resztki. Krok pierwszy - ZAKUPY Przy robieniu zakupów wybierajmy produkty, które są zapakowane w możliwie jak najbardziej ekologiczny sposób. Im mniej plastiku,

30

GASTRO SMAKUJE

tym lepiej. Na zakupy chodźmy w miejsca, gdzie będziemy mieć możliwość włożenia towaru do swojego worka. Przykładowo, warto do warzywniaka nosić leciutkie woreczki z siateczki, do których nałożymy warzywa czy owoce, nie korzystając z foliowych darmówek. Nie kupujmy niczego w styropianowych tackach, dodatkowo owiniętych folią! Ważna rzecz, gotujmy sezonowo i kupujmy lokalnie! Nie kupujmy czegoś, co przeleciało pół świata, zanim znalazło się na sklepowej półce. I jeszcze jedna rada, o której raczej nie myślimy w kategoriach zero waste - jeśli robimy zakupy „na dziś” lub „na jutro”, kupujmy produkty na granicy daty przydatności do użycia. Data ta jest ustalana zawsze nieco na wyrost, a po jej upłynięciu towar niestety nie zostanie już sprzedany. Ważne jest rozróżnienie dat na produktach „Najlepiej spożyć przed” i „Należy spożyć do”. Ta pierwsza sygnalizuje, że produkt do tej daty jest w pełni swoich walorów smakowych, natomiast po jej przekroczeniu nadal zdatny do spożycia. Krok drugi - LODÓWKA Na początek banał - prawidłowe przechowywanie żywności przedłuży jego żywotność —> patrz infogra ka. Pamiętaj, że nie wszystkie warzywa, owoce, oleje muszą być w lodówce. Część produktów doskonale radzi sobie w szafce. Oczywiście świetnym sposobem na nadmiar jedzenia jest jego zamrożenie, dotyczy to również pieczywa. I dobra rada mojej przyjaciółki (pomijając „naukowy” sposób na rozmieszczenie jedzenia w lodówce, raz jeszcze —> infogra ka), super trikiem na zapomniane od miesięcy, porzucone w cze-

luściach lodówki, rozpoczęte jogurty, jest wygospodarowanie kawałka półki na wszystkie otwarte produkty. Wtedy od razu widzimy co trzeba zużyć w pierwszej kolejności. Krok trzeci - DAJMY „ODPADKOM” DRUGIE ŻYCIE Zanim wyrzucisz jakikolwiek „odpadek”, który możesz zjeść Ty lub Twój domowy pupil zastanów się dwa razy. Z liści rzodkiewki, kalarepy, buraka - powstanie fajna sałatka (patrz przepis). Wczorajsze, pieczone ziemniaki z obiadu bedą świetną bazą do sałatki ziemniaczanej lub hiszpańskiej tortilli. Czerstwy chleb lub bułka to super french tosty na śniadanie i tak dalej... Jeśli okaże się, że kupiliśmy za dużo warzyw polecam szybkie kiszonki lub marynaty. Ukisić lub zamarynować można w zasadzie wszystko, w najróżniejszych kombinacjach: rzodkiewki, kala or, papryka, pomidory, chrzan, ogórki, groszek… Próbujcie i eksperymentujcie! Zalewa do kiszonek

500ml wody

Zalewa do marynat

łyżka stołowa soli

500ml octu jabłkowego

na litr wody

250ml octu spiryt.

kawałek chrzanu

250g cukru

koper

kilka liści laurowych

1-2 ząbki czosnku

6 ziarenek ziela ang. 1 łyżka gorczycy łyżeczka soli

Przygotowanie: Zalewę do kiszonek, tak samo jak zalewę do


N I E M A R N O WA N I E Ż Y W N O Ś C I

Frittata śniadaniowa Co będzie nam potrzebne:

marynat, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy około 5 minut. Studzimy, a następnie zalewamy warzywa w słoikach. Wszystkie przyprawy z zalew, dodajemy do słoików. Przygotowanie marynaty nie różni się niczym od zalewy do kiszonek, jedyną różnicą jest to, że warzywa przeznaczone do marynowania zalewamy ciepłą marynatą. Po 4-5 dniach, kiszonka / marynata jest gotowa. Ważna sprawa - zero waste to również oszczędzanie wody. Kiedy myjecie warzywa (zwłaszcza sałatę z warzywniaka), nie wylewajcie kranówy do ścieku. Myjcie warzywa i owoce w misce, a później podlejcie tą wodą kwiaty lub zmagazynujcie na później.

gotowane ziemniaki z wczorajszego obiadu, kilka jajek. Opcjonalnie - warzywa takie, jakie mamy akurat w lodówce. Ustawiamy piekarnik na 180°C. Ziemniaki kroimy w plasterki, podsmażamy. Dorzucamy warzywa, które mamy pod ręką, np. cukinię, pomidory, szpinak. Jaja roztrzepujemy, doprawiamy solą, pieprzem i wlewamy na patelnię. Podsmażamy szybko na średnim ogniu. Całość wrzucamy na kilka minut do piekarnika.

Sałatka z liściami i dressingiem malinowym Wrzucamy do miski liście rzodkiewki, buraka, kalarepy (itp.), warzywa, miksy sałat - wszystko to, co zalega nam w lodówce. Dressing malinowy: w małej salaterce rozgniatamy przejrzałe maliny, dodajemy trochę octu, oleju, soli i pieprzu. Smacznego!

Temat niemarnowania żywności w kuchni to temat rzeka, w zasadzie - niewyczerpany. Ważne, aby na każdą rzecz, którą zamierzamy kupić, spojrzeć dwa razy i zastanowić się, czy tego naprawdę potrzebujemy. Przemyśleć, czy nie lepiej zamiast awokado kupić bób, który nie musiał do nas lecieć z Meksyku. A może, zamiast kolejnej zgrzewki wody, przejechać się do rozlewni wody (np. w Bystrej koło Bielska-Białej) i wziąć kratę gazowanej Bystrzanki z wymiennymi butelkami? Nie musimy pochopnie wyrzucać wszystkiego, co nie potrzebujemy. Internet aż trzeszczy od pomysłów na zagospodarowanie takich odpadków. I pamiętajmy - zawsze i wszędzie: „Ziemi nie dziedziczymy po naszych rodzicach, pożyczamy ją od naszych dzieci”. [Antoine de Saint-Exupéry] Tekst: Tomasz Czaplicki, chef kuchni Botanik Bistro w Bielsku-Białej reklama


D I E TA

ZABURZENIA GOSPODARKI CUKROWEJ Jeśli nie możesz schudnąć, czujesz ciągłe zmęczenie i senność, masz problemy z koncentracją, występują u Ciebie napady głodu i duża ochota na słodycze, to może być problem z gospodarką cukrową we krwi. Nasz ekspert: mgr Patrycja Majdak - Dietetyk

Zaburzenia gospodarki cukrowej stanowią plagę XXI wieku, w gabinecie dietetyka pojawia się coraz więcej osób z podwyższonym poziomem glukozy we krwi, co przekłada się na złe samopoczucie, inne problemy ze zdrowiem oraz na coraz większy przyrost masy ciała. O zaburzeniach gospodarki cukrowej mówimy, kiedy występuje podwyższony poziom glukozy i/lub insuliny we krwi, który jest stanem przedcukrzycowym lub już cukrzycą typu II. Objawy i przyczyny Objawami nietolerancji glukozy są między innymi: zmęczenie, senność, uczucie niepokoju, zaburzenia koncentracji, drżenie rąk, chęć na słodycze (często po posiłku), potliwość poposiłkowa, napady głodu, problemy z utrzymaniem prawidłowej masy ciała. Zaburzenia gospodarki cukrowej wynikają głównie z trybu życia, czyli braku ruchu, nieprawidłowego sposobu odżywiania, braku snu, stresu, stanów zapalnych w organizmie. Jak kontrolować gospodarkę cukrową? W celu sprawdzenia glikemii, najpierw wykonuje się podstawowe badania z krwi na czczo, oznacza się poziom glukozy i insuliny. Poziom glukozy na czczo: 70-99mg/dl – wynik prawidłowy, 100-125mg/dl – nietolerancja glukozy (stan przedcukrzycowy), >126mg/dl – cukrzyca

32

GASTRO SMAKUJE

Natomiast poziom insuliny na czczo, w laboratoriach za prawidłowy wynik często uznaje się 3-25 mU/ml. W rzeczywistości jednak wynik już powyżej 10 mU/ml może wskazywać na insulinooporność. Istotnym miernikiem insulinooporności jest wskaźnik HOMA-IR, który oblicza się wg wzoru: HOMA = [insulinemia na czczo (mU/ml) x glikemia na czczo (mmol/l)]/22,5. Insulinooporność występuje, gdy wskaźnik HOMA-IR przekracza wartość 2. Badania poziomu glukozy i insuliny na czczo każdy powinienem wykonywać przynajmniej raz w roku. Zaburzenia gospodarki cukrowej można wyrównać, stosując odpowiedni sposób żywienia oraz uprawiając regularną aktywność zyczną. Dieta i styl życia Osoby z podwyższonym poziomem glukozy we krwi powinny wyeliminować żywność wysokoprzetworzoną, unikać cukru, słodyczy, wyrobów cukierniczych, białej oczyszczonej mąki pszennej, suszonych owoców, soków, słodzonych napojów, alkoholu. Należy wyeliminować podjadanie, uregulować spożywanie posiłków i zacząć stosować dietę przeciwzapalną oraz z niskim indeksem glikemicznym. Korzystne będą produkty pełnoziarniste z dużą ilością błonnika, takie jak: pieczywo żytnie, ryż brązowy, kasza gryczana,

kasza pęczak, warzywa, świeże owoce. Dietę warto wzbogacić w zdrowe tłuszcze, takie jak awokado, orzechy, nasiona, oliwa z oliwek, olej lniany. Istotny jest również naturalny nabiał, dobrej jakości mięso, ryby oraz jajka. Do każdego posiłku warto dodawać przyprawy przeciwzapalne takie jak cynamon, kurkuma, imbir. Należy wykonywać regularną aktywność zyczną, pomocne będą chociażby spacery, jazda na rowerze, bieganie, pływanie i wszystkie inne formy aktywności zycznej. Prowadząc odpowiedni styl życia, można poprawić swoje samopoczucie, zwiększyć ilość energii, schudnąć i zapobiec cukrzycy typu II. Poradnia Dietetyczna Dietaraj ul. Ikara 6, 43-300 Bielsko-Biała tel: 667 536 066 e-mail: kontakt@dietaraj.pl www.dietaraj.pl


D A N I A G ŁÓ W N E

PRZEPISY

OZOREK WIEPRZOWY Z CZEREŚNIAMI Autor przepisu: Piotr Polak, szef kuchni w Bistro Szara Reneta w Skoczowie

Składniki: Ozorek wieprzowy - 4 szt. / 4 osoby Marchew Por Cebula Kasza pęczak Czereśnie Śmietanka 30% Kości wieprzowe - ok. 4 kg Oliwa bazyliowa Przyprawy do smaku: sól, pieprz, cukier, liść laurowy, ziele angielskie, majeranek. Przygotowanie: Rozpoczynamy od przyrządzenia sosu demi glace. Opalamy mocno kości wraz z warzywami - pokrojoną marchewką, cebulą oraz porem. Następnie sporządzamy wywar, podlewając kości od czasu do czasu wodą, by się nie przypaliły. Ozorek gotujemy do miękkości na małym ogniu pod przykryciem z dużą ilością warzyw (marchewką, porem, cebulą), zielem angielskim, liściem laurowym i majerankiem. Ugotowane mięso obieramy ze skóry. Czereśnie drylujemy. Z połowy przygotowywujemy syrop (żel) na bazie czereśni i cukru. Kaszę pęczak gotujemy, zaciągamy śmietanką i żelem z czereśni. Ozorek wykańczamy sosem demi glace i podajemy z kaszą pęczak, żelem czereśniowym, wydrylowanymi czereśniami i oliwą bazyliową.

FISH & CHIPS, SAŁATKA SOMBRERO, SOS WASABI Autor przepisu: Konrad Klimek, szef kuchni w Restauracji Markowa Destylarnia w Szczyrku

Ryba 200 g ryby (dowolna ryba, którą najbardziej lubimy) 60 g mąki do tempury (jeśli nie mamy, mieszamy 3 rodzaje: pszenną, ziemniaczaną, kukurydzianą) 100 ml schłodzonej wody gazowanej 10 ml wódki czystej (powoduje, że ciasto nie wchłania oleju) 1 jajko Wszystkie składniki mieszamy. Rybę obtaczamy w mące, następnie w cieście. Smażymy na głębokim oleju do uzyskania złotego koloru. Sałatka Sombrero 25 g czerwonej fasoli (puszka) 25 g białej fasoli (puszka) 25 g cieciorki (puszka) 20 g seler naciowy 50 g pomidor koktajlowy 20 g śliwki kalifornijskiej 1łyżka świeżej kolendry Przyprawy do smaku: pieprz, sól, sok z limonki Fasolę i cieciorkę przelewamy wodą i cedzimy, seler naciowy oraz śliwki kalifornijskie tniemy w paski, pomidorki w połówki, kolendrę siekamy. Wszystko razem mieszamy z przyprawami Sos Wasabi 5g pasty Wasabi 15 ml Sprite 50 g majonezu

Wasabi rozmieszać ze Sprite, następnie dodać do majonezu i wymieszać. PODAJEMY WSZYSTKO Z FRYTKAMI.

Magaz yn kulinarny

33


Pizza Bellissima

Przyjdź i sprawdź Nas, bo pizza TO NASZA PASJA!

Pizzeria z osobnym monitorowanym pokojem zabaw dla dzieci PIZZA BELLISSIMA składa się z chrupiącego ciasta, bez ulepszaczy i sztucznych barwników. Oparta jest na świeżych składnikach oraz na bazie sosów robionych każdego dnia przez naszą ekipę. Nasze dania są zawsze przygotowywane na bieżąco. Oferujemy 36 rodzajów pizz, od serowych przez mięsne, wegetariańskie, bardzo ostre, słodkie oraz włoskie specjały na cienkim cieście z odpowiednio wybranymi składnikami.

SPECJALNIE DLA NAJMŁODSZYCH stworzyliśmy specjalne menu. Dodatkowo w lokalu czeka na nich mnóstwo zabaw w oddzielnym pokoju. Rodzice mogą podglądać swoje pociechy na telefonie poprzez aplikację. Latem zapraszamy do Naszego ogródka gdzie dzieci mogą skorzystać z wielu atrakcji.

Staramy się być miejscem idealnym dla rodzin z dziećmi

-10 %

G ASTRO s m a k u j e

Jesteś zainteresowany reklamą lub chcesz pomóc nam w tworzeniu naszego Magazynu?

NAPISZ DO NAS reklama

bielskosmakuje@gmail.com

RABATU na średnią pizzę w lokalu do 30.11.2019 r. na hasło BIELSKO SMAKUJE

Pizza Bellissima ul. Wodna 61a, Bielsko-Biala tel. 338175213, 531135062 www.pizzabellissima.pl


reklama


reklama


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.