2/2014
184
STRONY
WILKI W OBIEKTYWIE VIOLETTY NOWAK DELTA OPTICAL NA CELOWNIKU WABIENIE O JĘZYKU ZWIERZĄT CAŁKIEM PO LUDZKU OFF-ROAD MYŚLIWSKIE TERENÓWKI REMINGTON 700 PÓŁ WIEKU HISTORII W KRAINIE OLBRZYMÓW POLOWANIE W AFRYCE
Drodz y Cz ytelnicy! Choć dzień św. Huberta przypada 3 listopada, to właśnie październik stał się czasem hubertusowskich polowań, imprez i uroczystości. Tradycja obchodów święta patrona myśliwych, jeźdźców, leśników i strzelców sięga w Polsce XVIII wieku, ale wiele dla jej zachowania zrobiono w ubiegłym stuleciu. To sam prezydent Ignacy Mościcki 3 listopada 1930 roku zainicjował tradycję uroczystych obchodów Hubertusa w Spale. Dzisiaj to właśnie Spała jest centralnym punktem na mapie hubertusowskich uroczystości – zaprasza wszystkich pasjonatów łowiectwa już 18 października. Ale nie tylko tam celebrować będziemy najważniejsze święto myśliwych. W tym roku również wiele innych miast organizuje własne obchody: Łęczyca, Kalisz, Ostróda czy Pułtusk, gdzie odbędzie się I Tradycyjny Hubertus Pułtuski. Co ciekawe, sama forma organizowania Hubertusów również się zmienia. W Ostródzie tradycyjny Hubertus połączono z Targami, których
oferta skierowana jest do sympatyków łowiectwa, myślistwa i jeździectwa. O tym, że w Polsce wiele dzieje się lokalnie, z inicjatywy kilku pasjonatów czy firm związanych z łowiectwem, przekonaliśmy się sami, biorąc udział w takich wydarzeniach, jak zawody strzeleckie „Pięciu Wspaniałych” w Krzywiniu czy I Ogólnopolski Puchar Delta Optical w Trójboju Kulowym w Rembertowie. Relacje z obu imprez zamieszczamy w numerze. Dziękujemy Wam za wszystkie dowody sympatii, wiele życzliwych e-maili, które świadczą o tym, ze nasz magazyn został dobrze przez Was przyjęty. Najlepiej świadczy o tym fakt, że ponad 5000 osób przeczytało „Gazetę Łowiecką”, a wiele z nich polubiło nasz profil na Facebooku i regularnie odwiedza naszą stronę internetową. Chcemy, by każde wydanie było dla Was miłą niespodzianką, w której oprócz ciekawych treści i doskonałych zdjęć znajdziecie również konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. W tym numerze zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, który organizujemy wspólnie z firmą Seeland. Kolejna „Gazeta Łowiecka” ukaże się 5 listopada. Dlatego już w tym numerze składamy Wam hubertusowskie życzenia. Niech łowiecka pasja będzie dla Was źródłem pozytywnej energii i wielkiej satysfakcji! Darz Bór! Marta Piątkowska Redaktor Naczelna
®
PREMIERA NA MIĘDZYNARODOWYCH TARGACH IWA OutdoorClassics 2014 W NORYMBERDZE, NIEMCY
3-24x56 ED Wieloletnie doświadczenie pozwoliło nam skonstruować nowoczesny celownik z ośmiokrotnym zoomem o uniwersalnym przeznaczeniu. Optyka wykonana z niskodyspersyjnego szkła ED zapewnia wyjątkową ostrość w całym zakresie powiększeń. Dzięki tubusowi o średnicy 34 mm zakres regulacji wynosi 100 MOA. (+/-50). Jeden klik = 1 cm. Do wyboru dostępne są trzy unikalne siatki celownicze: LR.600 na dalekie dystanse oraz MR.P300 i HMR.P300 na średnie dystanse. MR.P300 i HMR.P300 posiadają dwa podświetlane punkty. Siatki wyskalowana są w układzie metrycznym i korespondują z klikami lunety – 1 klik to 10 mm. Dwa rodzaje pokręteł regulacji krzyża: wysokie OLT (Open Locking Turrets) lub niskie CCT (Compact Cover Turrets). Obydwa pokrętła posiadają system ZeroLock. DOT 3-24x56ED LR.600 CCT DO-2423 DOT 3-24x56ED LR.600 OLT DO-2424 DOT 3-24x56ED MR.P300 CCT DO-2421
4090 zł 4490 zł 4090 zł
DOT 3-24x56ED MR.P300 OLT DOT 3-24x56ED HMR.P300 CCT DOT 3-24x56ED HMR.P300 OLT
DO-2422 DO-2425 DO-2426
www.deltaoptical.pl/34mm
4490 zł 4090 zł 4490 zł
2/2014
Spis treści
25
Na strzelnicy w Krz ywiniu
43
Polowanie po węgiersku
63
Łoś w Laponii, jeleń w Norwegii
81
W krainie olbrz ymów
9
Szczekający jeleń
33
Delta Optical
55
Remington 700
79
As Time Goes By
99
Myśliwi za sterem
115
Psy myśliwskie
139
Friends of Fenix
149
Testujemy – Sauer 101 Classic
163
Stek według Karnivora
109 Wabienie
125
Dobry czas dla wilka
143
Sezon na dziki otwarty
157
Zakup i sprzedaż broni myśliwskiej
169
Pocztówka z Bułgarii, cz. I
Aktualności
W październiku, a także na początku listopada króluje oczywiście św. Hubert. Poniżej kilka propozycji dla wszystkich, którzy tej jesieni postanowili uczcić patrona myśliwych, leśników, strzelców i jeźdźców na jednej z wielu łowieckich (i nie tylko) imprez.
Hubertus Spalski
To największe plenerowe wydarzenie myśliwskie i jeździeckie w Polsce, które przyciąga coraz więcej gości z całej Europy. Obchody dnia św. Huberta rozpoczną się 18 października. W sobotę odbędzie się Hubertus Myśliwski. Jego program to nie tylko polowania. Spała zaprasza również na Festiwal Psów Myśliwskich, Kulinaria Spalskie „Pod znakiem dzika” oraz wręczenie tytułów Honorowych Ambasadorów Spały. 19 października to już Hubertus Jeździecki. Na terenach nadpilicznych łąk będzie można zobaczyć nie tylko pokazy jeźdźców, ale też sokolników, łuczników, myśliwych i hodowców psów. Oczywiście, nie obędzie się bez tradycyjnej gonitwy.
Puchar Jesieni
W tym samym terminie (18–19 października) w Siemianowicach Śląskich odbędzie się Puchar Jesieni w strzelectwie sportowym, czyli finał Pucharu 4 Pór Roku. Na ten cykl składają się: Puchar Zimy Compak Sporting, Puchar Wiosny Parcour de Chasse, Puchar Lata Parcour de Chasse i Puchar Jesieni Compak Sporting. W każdych zawodach jest pięć klasyfikacji. Dodatkowo w całym turnieju prowadzona jest klasyfikacja pucharowa. Obejmuje ona strzelców, którzy wzięli udział w co najmniej trzech zawodach cyklu, w tym obowiązkowo w Pucharze Jesieni.
Hubertus Pułtuski
W dniach 25–26 października zadebiutuje I Tradycyjny Hubertus Pułtuski. Na uczestników czekają m.in. pokazy sokolnicze, koncerty muzyki myśliwskiej i dworskiej oraz prezentacje psów myśliwskich.
Hubertus Łęczycki
Każdy, kto choć raz był na Hubertusie w Łęczycy, stawi się tam niezawodnie 25 października. Oprócz wystawców i firm związanych z łowiectwem, rolnictwem, jeździectwem i leśnictwem na uczestników imprezy czeka bowiem wiele atrakcji, m.in. wystawy psów myśliwskich, ptaków drapieżnych oraz pokazy jeździeckie. Jednak najważniejsze będą Wybory Królowej Polskiego Łowiectwa. Odbędą się również koncerty muzyki myśliwskiej i rozrywkowej, a dla fanów czterech kółek przygotowano wystawę samochodów terenowych.
Hubertus Ostródzki
W drugi weekend listopada (8–9) w Ostródzie odbędzie się Hubertus Arena 2014. To nie tylko okazja do podtrzymania tradycji łowieckiej, ale też Targi, których oferta skierowana jest do klientów branży łowieckiej, myśliwskiej i jeździeckiej. Program Targów przewiduje m.in. prezentację kuchni myśliwskiej wraz z degustacją oraz pokazy psów myśliwskich i sokolnicze. Będzie też można poznać tajniki wabienia, posłuchać sygnałów łowieckich oraz podziwiać… pokaz mody myśliwskiej.
REDAKTOR NACZELNA MARTA PIĄTKOWSKA marta.piatkowska@gazetalowiecka.pl REDAKTOR PROWADZĄCY ADAM PIOSIK adam.piosik@gazetalowiecka.pl REDAKCJA e-mail: redakcja@gazetalowiecka.pl tel. 22 428 18 85 DYREKTOR ARTYSTYCZNY ARTUR ZAWADZKI e-mail: studio@gazetalowiecka.pl KOREKTA MERYTORYCZNA MARTA PIĄTKOWSKA KOREKTA JOLANTA KUSIAK TŁUMACZENIA EWA MOSTOWSKA STALI WSPÓŁPRACOWNICY Simon K. Barr, Rickard Faivre, Mats Gyllsand, Jens Urlik Hogh, Tomasz Lisewski, Sławomir Pawlikowski, Violetta Nowak, Mateusz Portka, Jarosław Pełka, Dobiesław Wieliński. DZIAŁ REKLAMY DOMINIKA PIENIĄŻEK e-mail: reklama@gazetalowiecka.pl tel. 22 428 11 76 tel. 604 150 931, 601 179 100 WSPARCIE INFORMATYCZNE AGENCJA INTERAKTYWNA RMBI WYDAWCA OMNIMAP MACIEJ PIENIĄŻEK Ul. Jana Kazimierza 7 05-502 Piaseczno NIP 521 209 81 47 www.gazetalowiecka.pl Zdjęcie na okładce: fot. Violetta Nowak
Gazeta Łowiecka jest partnerem skandynawskiej Grupy MIN JAKT, lidera internetowej prasy dla myśliwych i sympatyków łowiectwa. Gazeta Łowiecka jest bezpłatnym, internetowym miesięcznikiem dla myśliwych i pasjonatów łowiectwa. Redakcja nie zwraca materiałów, które nie były zamówione. Zastrzegamy sobie pełne prawo do redakcyjnej korekty tekstów, w tym zmian i skrótów materiałów, które zostały zaakceptowane do Wydania. Reklamy są zamieszczane zgodnie z „Warunkami Zamieszczania Reklam” – dostępnymi na stronie www.gazetalowiecka.pl w zakładce Reklama. Wydawca ma prawo do odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszeń oraz nie odpowiada za ich treść. Wszelkie kopiowanie materiałów zawartych w Gazecie Łowieckiej oraz na stronie internetowej www.gazetalowiecka.pl jest zabronione bez zgody Wydawcy.
Szczekający jele Ciężko sobie wyobrazić, że ten nierodzimy gatunek jest teraz najpopularniejszym gatunkiem z rodziny jeleniowatych na Wyspach Brytyjskich. To nie większe od labradora zwierzę w ciągu stu lat z powodzeniem rozprzestrzeniło się po całym kraju TEKST I ZDJĘCIA: SIMON K . BARR
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
eń
Autor tekstu, Simon K. Barr, w trakcie polowania
Sezon na mundżaki trwa cały rok
ażdego roku myśliwi z całego świata zjeżdżają do Wielkiej Brytanii, by zapolować na to niesamowite zwierzę. Jego rozmiary czynią go trudną zdobyczą nawet dla doświadczonych myśliwych. Często jedynym przejawem jego obecności jest osobliwy, zgrzytliwy szczek, który, w przeciwieństwie do szczekania sarny, niesie się po lasach od świtu do nocy. To właśnie dzięki temu dźwiękowi mundżak zawdzięcza swoją potoczną nazwę – „szczekający jeleń”.
szy. Gdy ziemia budzi się do życia po długiej brytyjskiej zimie i zwierzęta wychodzą na żer, nadchodzi czas, by ruszyć na polowanie. Pewnego mrocznego poranka ubiegłego roku wybrałem się do Hampshire – hrabstwa znanego z najładniejszych saren w południowej Anglii. Zmierzałem na dużą prywatną posesję, by zapolować na mundżaki, zanim ziemia się zazieleni i sprawi, że będzie to praktycznie niemożliwe. Towarzyszyła mi moja zaufana i zwinna przyjaciółka Gretel – trzyletnia suczka posokowca bawarskiego. Zmierzaliśmy w stronę sporego obszaru z lasem mieszanym i otaczającym go polem. W drodze dostrzegliśmy z samochodu pięknego ko-
K
NAJLEPIEJ NA WIOSNĘ
Sezon na mundżaki trwa cały rok, ale z niecierpliwością wyczekuję tego okresu, kiedy staje się najprzyjemniej-
Zawsze Zawszezezeswoją swojąwierną wiernątowarzyszką towarzyszkąłowów, łowów,Gretel Gretel––trzyletnią trzyletnią suczką suczką posokowca posokowcabawarskiego bawarskiego
Słychać je niemal wszędzie. Szczekające jelenie opanowały dużą część Wielkiej Brytanii
złazłamundżaka mundżaka[buck [buck – po – po ang. ang. kozioł kozioł – –wwWielkiej WielkiejBrytanii Brytaniiużywają używajątego tego określenia określenia nana samca samca mundżaka mundżaka – przy– przypispisred.], red.],który który gdy gdy tylko tylko nasnas zobaczył, zobaczył, głośno głośnoszczekając, szczekając,dałdałsusa susaw wzarozaroślaślazezesterczącym sterczącymkukugórze górzeogonem. ogonem. Może Możepóźniej późniejuda udanam namsięsięgogo odnaodnaleźć. leźć.JaJai Gretel i Gretelweszliśmy weszliśmyostrożnie ostrożnie wwgłąb głąblasu. lasu.Plan Planbyłbyłtaki, taki,żeby żebypo-podejść dejśćwzdłuż wzdłuż ścieżki ścieżki nana nieco nieco bardziej bardziej otwarty otwarty teren teren ww stronę stronę skraju skraju lasu. lasu. Po-Po-
nienie minęło minęło wiele wiele czasu, czasu, jak jak wyszła wyszła namnam [doe [doe – po – po ang.ang. łania łania – w– Wielw Wiel łania łania kiejkiej Brytanii Brytanii używają używają tego tego określenia określeni na na samicę samicę mundżaka mundżaka – przypis – przypis red.]. red.] Było Byłotużtużprzed przed świtem, świtem, wypatrzyła wypatrzył nasnas i zanim i zanim zdążyłem zdążyłem ustawić ustawić broń broń na na pastorale, pastorale, czmychnęła czmychnęła w zarośla. w zarośla Przynajmniej Przynajmniej nienie szczekała… szczekała… LEKCJA LEKCJA CIERPLIWOŚCI CIERPLIWOŚCI
Udało Udało nam nam się się dotrzeć dotrzeć na na otwarty otwarty te- te Słychać Słychać je wszędzie. je wszędzie. Szczekające Szczekające jelenie jelenie opanoopanoren ren niezauważonymi. niezauważonymi. Ziemię Ziemię pokrypokry wały dużą dużą część część Wielkiej Wielkiej Brytanii. Brytanii. Byłem Byłempewien, pewien, żeże strzał strzał byłbył celny, celny,wały wałwałdywan dywanniebieskich niebieskichdzwonków dzwonków ale aleteraz teraz toto Gretel Gretel – niesamowity – niesamowity widok widok po po długiej długiej zimie. zimie Razem Razem z Gretel z Gretel udałem udałem się się w kierunw kierun musiała musiała zasłużyć zasłużyć kuku jednego jednego z samotnych z samotnych drzew, drzew, by tam by tam nanaswój swój kawałek kawałek mięsa mięsa zaczekać zaczekać do do świtu. świtu. TużTuż przed przed naszymi naszym lowałem lowałemjużjuż nana tym tym obszarze obszarze nana sarny sarny nosami nosami spacerowała spacerowała przez przez chwilę chwilę po-po i wiedziałem i wiedziałem o kilku o kilku wyżej wyżej położonych położonych jedyncza jedyncza sarna, sarna, aleale nicnic więcej. więcej. Po Po kil-kil miejscach, miejscach, mogących mogącychposłużyć posłużyćmimi kuku godzinach godzinach bezowocnego bezowocnego czekania czekani jako jakopunkt punktobserwacyjny, obserwacyjny, kiedy kiedy tylko tylko poszliśmy poszliśmydalej. dalej. Samo Samo przebywanie przebywani zrobi zrobisięsięjaśniej. jaśniej. Musieliśmy Musieliśmy popo prostu prostu o tej o tej porze porze w tak w tak malowniczym malowniczym miejmiej czekać czekaći obserwować i obserwować uważnie uważnie okolicę. okolicę. Niemal Niemal natychmiast natychmiastwypatrzyliśmy wypatrzyliśmy Ten Ten gatunek gatunek rozmnożył rozmnożył się się kilka kilkasaren: saren:kozę kozęz zdwoma dwomakoźlakakoźlaka- nana tyle tyle szybko, szybko, że że w niektórych w niektórych mimioraz orazpięknego pięknego kozła, kozła, który który właśnie właśnie miejscach miejscach zaczął zaczął stanowić stanowić zrzucił zrzucił scypuł scypuł i mógł i mógł sięsię jużjuż pochwalić pochwalić prawdziwe prawdziwe zagrożenie zagrożenie wspaniałymi wspaniałymi regularnymi regularnymi parostkami. parostkami. Jeszcze Jeszczekilka kilkalatlati kozioł i koziołbędzie będzie miał miał dladla ekosystemu ekosystemu wszystkie wszystkietetecechy, cechy,które któresprawiają, sprawiają, i upraw i upraw rolnych rolnych żeżeten tenregion regionsłynie słynie zeze swojej swojej populapopulacjicjisaren. saren.Obserwowaliśmy Obserwowaliśmy grupę grupę ciercier- scuscu było było czystą czystą przyjemnością, przyjemnością, nawet nawe pliwie, pliwie,pozwalając pozwalającjejjejoddalić oddalić sięsię bezbez jeśli jeśli nienie odnieślibyśmy odnieślibyśmy innych innych korzykorzy przeszkód. przeszkód. Poszliśmy Poszliśmy dalej dalej wzdłuż wzdłuż sie-sie- ściściz zwprowadzenia wprowadzeniamundżaka mundżaka na n ciciścieżek, ścieżek,szukając szukającliściastych liściastych młodmłod- Wyspy Wyspy Brytyjskie. Brytyjskie. Potruchtaliśmy Potruchtaliśmy ci- ci ników nikówotoczonych otoczonychkrzewami krzewamijagód. jagód. chocho dalej, poruszając między dróżk dalej, poruszając się się między dróżką ToToidealny idealny teren teren dladla mundżaków, mundżaków, więc więc a drzewami a drzewami trochę figury szachowe trochę jakjak figury szachowe.
Przez ścieżkę przeskoczyła łania, nie zatrzymując się. Kolejna niewykorzystana szansa. W końcu jednak nasza cierpliwość się opłaciła i oto z plantacji modrzewi wyszedł przepiękny kozioł. Podążyliśmy za niczego nieświadomym samcem. Na zakręcie mundżak zniknął nam z oczu, dając okazję do dyskretnego skrócenia dystansu. Chowając się za linią drzew, wychyliłem się ostrożnie zza zakrętu i zobaczyłem, że wciąż był na ścieżce i nie patrzył w naszą stronę. Był 70 m od nas, teraz wystarczyło już tylko czekać. Broń była na pastorale, celownik lunety świecił na czerwono, zaznaczając mój cel. Czekałem, aż nadarzy się idealna okazja do strzału. W końcu kozioł odwrócił się, a ja pociągnąłem za spust. Rozległ się huk Blasera, a zwierzę skoczyło w las w poszukiwaniu schronienia. Byłem pewien, że strzał był celny, ale teraz to Gretel musiała zasłużyć na swój kawałek mięsa. Do miejsca zestrzału szedłem z nią, mając ją na smyczy kilka minut. Nie było żadnych widocznych śladów trafienia, ale nos Gretel doświadczał całej palety nieznanych mi doznań i suczka wiedziała, dokąd iść. Po 50 m wpadła prosto na kozła. Diana była dla nas łaskawa tego dnia. To największy mundżak, jakiego kiedykolwiek strzeliłem, z pewnością wart medalu. Poranek godny zapamiętania, zwłaszcza, jeśli dodać do tego urokliwą angielską scenerię.
JAK TO ROBIĄ ANGLICY
W angielskiej kulturze myśliwskiej bardziej niż trofea liczy się zachowanie liczby osobników danego gatunku zgodnie z życzeniem właściciela ziemi. Jeśli jest on rolnikiem, to często zwierzynę pozyskuje się bez patrzenia na wielkość poroża, co wpływa negatywnie na jakość trofeów. Tak czy inaczej, coraz więcej jest posiadłości, których właściciele doceniają zagranicznych myśliwych właśnie za to,
W angielskiej kulturze myśliwskiej bardziej niż trofea liczy się zachowanie liczby osobników danego gatunku, zgodnie z życzeniem właściciela ziemi że wybierają zdobycz według i wielkości, i kondycji poroża. W Wielkiej Brytanii wolno strzelać do mundżaków z małych kalibrów – najczęściej są to kalibry 22-250 i 222, których można używać także na większe gatunki jeleni. Najlepszymi miejscami do polowań z podchodu, jeśli chce się zdobyć piękne trofea, są tereny na południe od Londynu, szczególnie hrabstwa Bedfordshire i Northamptonshire, do których wprowadzono mundżaki, przywożąc je do Wielkiej Brytanii. Wyjątkowo cenne trofea można trafić w Hertfordshire, chociaż w Hampshire jest też sporo ładnych kozłów. Polowania na te zwierzęta są bardzo
popularne, ponieważ wielu producentów odzieży myśliwskiej organizuje je dla swoich klientów. Należy wpisać się na polowanie, a przy tym koniecznie zorientować się w sposobie selekcji – czy zwierzęta wybiera się ze wzglę-
du na trofea, czy chodzi po prostu o odstrzał. Polowania zorganizowane mogą być bardzo ekscytujące, można upolować wiele sztuk, ale niekoniecznie zdobędzie się wówczas atrakcyjne trofea. W Wielkiej
Brytaniirozsądna rozsądnacena cenazazapolowanie polowanie Brytanii mundżakatoto100 100funtów funtów sztunanamundżaka za za sztutrofeumnanabrązowy brązowymedal medal kę.kę.ZaZatrofeum trzebazapłacić zapłacić500 500funtów, funtów, srebrtrzeba za za srebr600,a azłoty złotytoto700 700funtów. funtów. nyny– –600, Je-Jedendzień dzieńpolowania polowaniato tododatkowo dodatkowo den wydatekok.ok.100 100funtów. funtów.Polowanie Polowanie wydatek mundżakaw wWielkiej WielkiejBrytanii Brytanii nanamundżaka to to wspaniałedoświadczenie, doświadczenie, które trudwspaniałe które trud-
Gatunek Gatunekwziął wziął swoją swoją łacińską łacińską nazwę nazwęododJohna Johna Reevesa, Reevesa, który który ww1812 1812r. został r. został inspektorem inspektorem herbaty herbaty ww brytyjskiej brytyjskiej Kompanii KompaniiWschodnioindyjskiej Wschodnioindyjskiej ww Kantonie Kantonie porównaćz innymi z innymi rodzajami nonoporównać rodzajami po-polowań.Medalion Medalion z porożem robi wralowań. z porożem robi wrażeniei jest i jestwdzięcznym wdzięcznymtematem tematem żenie dodo rozmów.Wielu Wieluzagranicznych zagranicznychmyślimyślirozmów. wychnieniewierzy wierzy własnym oczom, kiewych własnym oczom, kiepierwszy widzi pasącego dydypoporazrazpierwszy widzi pasącego sięsię mundżaka.Okazałe Okazałeangielskie angielskie tereny mundżaka. tereny orazłatwy łatwydojazd dojazdEurotunelem Eurotunelempod pod oraz kanałemLaLaManche Manche tanimi liniakanałem lublub tanimi linialotniczymi sprawiają, polowanie mimilotniczymi sprawiają, żeże polowanie zwierzętajestjestdostępne dostępne szenanatetezwierzęta dladla szerokiegogrona gronamyśliwych. myśliwych.CoCo z kolei rokiego z kolei powoduje,iż iżte tezwierzęta zwierzętasą sąjednym jednym powoduje, najrozsądniejszychcenowo, cenowo,a przy a przy z znajrozsądniejszych tymjednym jednymz zniecodziennych niecodziennychtrotrotym feównanaświecie. świecie.Kozły Kozłymundżaków mundżaków feów mająkrótkie, krótkie,proste proste tyki osadzone mają tyki osadzone nana owłosionychróżach. różach.Róże Róże ozdobione owłosionych ozdobione paskiemciemniejszej ciemniejszej sierści, nadasąsąpaskiem sierści, nadasamcowinieco niecodemoniczny demonicznywywyjącjącsamcowi
Często Często polowanie polowanie to jedyna to jedyna w swoim w swoim rodzaju rodzaju lekcja lekcja cierpliwości cierpliwości
gląd. Inną wyjątkową cechą są zęby gląd. Inną wyjątkową cechą są zęby, przypominające które u doj przypominające kłykły psa,psa, które u dojrzałych płciowo samców wystają spod rzałych płciowo samców wystają spod górnej wargi. Używają walki górnej wargi. Używają ichich do do walki, a ich ofiarą padł niejeden a ich ofiarą padł jużjuż niejeden piespies my-my śliwski. Często można spotkać noszo śliwski. Często można spotkać noszoz dumą obgryzione uszy kozłów ne ne z dumą obgryzione uszy kozłów, które wynikiem walk o terytorium które są są wynikiem walk o terytorium. EGZOTYCZNE EGZOTYCZNE POCHODZENIE POCHODZENIE
Mundżaki Mundżaki pierwotnie pierwotnie pochodzą pochodz z krajów z krajów półtropikalnych półtropikalnych i sąi szerosą szero koko rozpowszechnione rozpowszechnione w Południowej w Południowe i Południowo-Wschodniej i Południowo-Wschodniej Azji, Azji, od od In- In diidii dodo Południowo-Wschodnich Południowo-Wschodnich Chin Chin i Tajwanu i Tajwanu oraz oraz na na Sumatrze, Sumatrze, Jawie Jawi
i kilku innych indonezyjskich wyspach. Gatunek wziął swoją łacińską nazwę od Johna Reevesa, który w 1812 r. został inspektorem herbaty w brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej w Kantonie. Reeves odkrył mundżaka podczas jednej ze swoich ekspedycji. Niestrudzone badania historii naturalnej przyniosły mu członkostwo w Brytyjskim Towarzystwie Królewskim, co było w tamtych czasach wielkim
W Wielkiej Brytanii rozsądna cena za polowanie na mundżaka to 100 funtów za sztukę. Za trofeum na brązowy medal trzeba zapłacić 500 funtów, za srebrny – 600, a złoty to 700 funtów. Jeden dzień polowania to dodatkowo wydatek około 100 funtów zaszczytem. Oprócz mundżaka chińskiego (Muntiacus reevesi), Brytyjczyk dał nazwę również wspaniałemu bażantowi królewkiemu (Syrmaticus reevesii). A jak ten mały azjatycki mnożący się jak królik, jeleniowaty trafił na Wyspy Brytyjskie? Jedenasty książę Bedford, tak jak wielu innych możnych w czasach wiktoriańskich, miał zamiłowanie do rzeczy dziwnych i nowomodnych. A mundżak świetnie pasował do tej definicji. Książę sprowadził do swojego parku jeleni w Woburn Abbey w Bedfordshire ponad tysiąc sztuk zwierząt nierodzimych gatunków. Wiele z nich pouciekało i przyczyniło
się do tego, że obecnie dwa najpopularniejsze żyjące na wolności gatunki z rodziny jeleniowatych w Wielkiej Brytanii to szybko zadomawiający się mundżak oraz pochodzący z Chin jelonek błotny. Ucieczka mundżaka z książęcego parku w Woburn Abbey miała miejsce ok. roku 1925. Niesamowite, że przebywając w warunkach tak nieprzypominających naturalny biotop, ten gatunek na przestrzeni ostatnich stu lat dokonał tak szerokiej ekspansji. Dzisiejsza populacja sięga granicy ze Szkocją na północy i z Kornwalią na zachodzie. Dziwne jest to, że mundżak, którego naturalnym środowiskiem są azjatyckie dżungle, tak świetnie zaadaptował się do europejskiego klimatu i w Wielkiej Brytanii czuje się jak w domu. Ten gatunek rozmnożył się na tyle szybko, że w niektórych miejscach zaczął stanowić prawdziwe zagrożenie dla ekosystemu i upraw rolnych. Wiele dowodów na to, że ich populacja jest już za duża, sprawiło, że rząd brytyjski wprowadził na parę lat pozwolenie na całoroczne polowania, z nadzieją, że powstrzyma to trochę rozprzestrzenianie się gatunku. W przeciwieństwie do innych występujących na Wyspach gatunków jelenia, mundżak nie posiada określonego okresu godowego i rozmnaża się przez cały rok. Dlatego cielęta rodzą się przez 12 miesięcy w roku, a łania może w zasadzie chodzić w ciąży o każdej porze roku
od pierwszego parzenia do czasu, aż przestanie być płodna. IDEALNY SMAK
Mundżak, zdaniem wielu, jest najsmaczniejszym gatunkiem jelenia w Wielkiej Brytanii. Ze względu na wielkość zwierzęcia jego mięso jest chude, kruche i miałkie. Pomimo to ma niewielką wartość komercyjną, ponieważ mundżaka bardzo trudno oskórować. Oprawienie małej sztuki może zająć tyle samo czasu, co sprawienie dużych jeleni, a to powoduje, że choć ich mięso lepiej smakuje, to jego pozyskanie jest mniej efektywne. Mundżaki są nieśmiałe i nieuchwytne, więc najlepiej poluje się na nie z podchodu. W przeciwieństwie do innych gatunków zwierzyny płowej są aktywne przez cały dzień. Te czerwonobrązowe jeleniowate lubią chować się w roślinności przypominającej rodzimą dżunglę. Latem, kiedy podszyt w lesie jest gęsty, upolowanie mundżaka to raczej kwestia szczęścia niż umiejętności. Zwykle polowania zaczynają się w grudniu, kiedy widać, do czego się strzela. Świetny węch mundżaków sprawia, że zazwyczaj jedyną częścią, jaką myśliwy ma szansę zobaczyć, jest dość długi biały ogon, sterczący podczas ucieczki, który ostrzega inne zwierzęta przed niebezpieczeństwem. Zazwyczaj mundżaki są bardzo terytorialne. Jednak na obszarach, gdzie ich populacja jest duża, zauważono większe zagęszczenie i zmniejszenie terytoriów.
BIURO BIURO POLOWAŃ POLOWAŃ Pawlikowski Pawlikowski Hunting Hunting Travel Travel wwsezonie sezonie 2014/2015 2014/2015 POLECA POLECA Polowania Polowaniana na łosie łosie w w Białorusi Białorusi
wwokresie okresiebukowiska bukowiska(14-30.09.2014) (14-30.09.2014) –– na wab
Polowania Polowania na na łosie łosie ii dziki dziki zznaganką naganką ii psami psami (łajki) (łajki) wwBiałorusi BiałorusiiiRosji Rosji ww okresie okresie od od15.10-15.12.2014 15.10-15.12.2014
Polowania Polowaniazznaganką naganką ii gończymi gończymi na nazające zająceii zające zające bielaki bielaki wwBiałorusi Białorusi ww okresie okresie od od01.11.2014-31.01.2015 01.11.2014-31.01.2015
Polowania Polowania na na głuszce głuszce iicietrzewie cietrzewie na nawiosennych wiosennych tokach tokach
wwBiałorusi Białorusiwwokresie okresie 01-30.04.2015 01-30.04.2015
Polowania Polowania na na gęsi gęsi
na naPółwyspie PółwyspieKolskim Kolskim (Rosja) (Rosja) od od01.05-15.05.2015 01.05-15.05.2015 –– polowanie polowanie na na wab
Polowanie Polowanie jesienne jesienne na naniedźwiedzie niedźwiedzie
wwRosji Rosjiww okresie okresie wrzesień wrzesień––październik październik 2014 2014 Kursy Kursyi pokazy i pokazywabienia wabieniazwierzyny. zwierzyny. Dystrybucja Dystrybucjawabików wabikówaustriackiej austriackiej firmy firmyFaulhaber. Faulhaber.
Polowanie Polowaniena na niedźwiedzie niedźwiedzie amurskie, amurskie, grizzly, grizzly, łosia łosia amurskiego, amurskiego, owcę owcę śnieżną, śnieżną, ochocką ochocką ii jakucką jakucką
Tel.: Tel.:+48 +48693 693712 712734 734 E-mail: E-mail:info@hunting-travel.com.pl info@hunting-travel.com.pl
wwRosji Rosji(Kraj (KrajNadmorski, Nadmorski, Jakucja Jakucja iiChabarowsk) Chabarowsk)
www.hunting-travel.com.pl www.hunting-travel.com.pl
36 36
NOWOŚCI W SKLEP
-10%
NOWOŚĆ
DELTA OPTICAL TITANIUM 1-4X24
DELTA OPTICAL TITANIUM 1-5.8X24 4A
Optyka skonstruowana na polowania zbiorowe. Charakteryzuje się dużym polem widzenia pozwalającym na bezpieczny przegląd pola o szerokości 31,6 m na 100 metrach (przy powiększeniu 1x). Powiększenie równe 1x pozwala na bezproblemowe celowanie przy obu oczach otwartych, zapewniając komfortowe i bezpieczne użytkowanie lunety. Dla czytelników Gazety Łowieckiej 10% rabatu na zakup lunety 1-4x24 do końca listopada 2014! Cena: 1890 zł www.deltaoptical.pl
Poj. 0,5 l Cena: 59 zł
Poj. 0,7 l Cena: 82 zł
Poj. 1 l Cena: 89 zł
Jedna z najlepszych lunet na rynku z obiektywem 24 mm – Delta Optical Titanium 1-5.8x24 o polu widzenia 36 m @ 100 m jest teraz dostępna także z uniwersalną siatkę celowniczą 4A. Jest to idealna propozycja na polowania zbiorowe w tym na cieszące się coraz większą popularnością tzw. „polowania szwedzkie”. Model 1-5.8x24 jest dostępny z trzema siatkami: FD, FDHL, 4A. 10 lat gwarancji. Cena: 2490 zł www.deltaoptical.pl
LAPLAYA FOREST Ciekawą propozycją są termosy niemieckiej marki LaPLAYA – Forest. Są one pokryte nadrukiem imitującym ściółkę leśną, przez co idealnie komponują się z leśnym otoczeniem i nie tworzą odbić światła, jak w tradycyjnych termosach. Izolowane próżniowo termosy są lżejsze od produktów innych marek stosujących np. izolacje z pyłu węglowego. Produkty z serii Forest utrzymują temperaturę około 70˚C przez 8 godzin (przy pojemności 1,0 litra) co zadowoli nawet myśliwych lubiących dłuższe wyprawy. Zaletą serii jest również tradycyjny korek z przerywanym gwintem oraz izolowany kubeczek. Produkty LaPLAYA posiadają 5-letnią gwarancję na skuteczność izolacji. Termosy występują w trzech pojemnościach: 0,5, 0,7 oraz 1 litr. www.togo.com.pl
PACH MYŚLIWSKICH LED LENSER TT
NOWA JAKOŚĆ ŚWIATŁA
Nowy model Led Lenser TT zastępuje dobrze przyjęty przez polskich myśliwych model Hokus Fokus, który produkowany był nieprzerwanie od ośmiu lat. Zasilany jest trzema bateriami AAA. Model TT generuje aż 280 lumenów o zasięgu 220 m, co na latarkę o długości ok. 16 cm jest naprawdę imponującym wynikiem! Latarka posiada dwa tryby pracy (pełny oraz 30% mocy, który świetnie sprawdza się w terenie i nie oślepia odbiciami od np. śniegu) oraz opatentowany i wygodny w obsłudze system zmiany ogniska światła Advanced Focus System. Błyskawicznie pozwala on użytkownikowi na zmianę promienia światła z punktowego na rozproszone i odwrotnie. Z uwagi na swoją niezawodność produkty Led Lenser objęte są 5-letnią gwarancją! W zestawie poza samą latarką znajdziemy komplet baterii oraz aluminiowy pierścień, który zapobiega toczeniu się latarki na pochyłej powierzchni. Cena: 205 zł www.togo.com.pl
QUEST T62U To trójnóg, dwójnóg i monopod w jednym, wytrzymałym pastorale wykonanym ze stopu aluminium. Posiada elementy uchwytu z miękkiej pianki, wyprofilowany uchwyt i antypoślizgowe gumowe stopki. Odczepiana podpórka w kształcie „U” z gumowymi wypustkami obraca się o 360°, pozwalając oddawać strzały pod dowolnym kątem bez konieczności przestawiania całego pastorału. Po jej demontażu uniwersalny gwint ¼” można używać do lunet, aparatów i kamer. Quest T62U jest idealny w podróży: waży niecały 1 kg, a po złożeniu mierzy 70 cm. Łatwa blokada nóg pozwala na szybką regulację wysokości. Gwarancja Producenta 5 lat. Cena: 439 zł www.vanguard-world.pl
Czternaście drużyn uczestniczyło w 5. edycji zawodów strzele które zorganizowano 30 sierpnia na strzelnicy w Krzywiniu Myśliwym w rywalizacji nie przeszkodził nawet ul TEKST: ELŻBIETA CURYK-SIERSZULSK A ZDJĘCIA: GA ZETA ŁOWIECK A
Na strzelnic wK
eckich „5 wspaniałych”, u, w gminie Kościan. lewny deszcz
cy Krzywiniu
T
owarzyskie zawody strzeleckie pod nazwą „5 wspaniałych” organizuje team TAT, czyli Tomasz Gliszczyński, Anna Sobieraj i Tomasz Pilch. W zawodach startują pięcioosobowe drużyny myśliwych, które rywalizują w nietypowych konkurencjach strzeleckich. - Pomysł na zorganizowanie zawodów zrodził się dość spontanicznie, z potrzeby chwili, bo do tej pory nie było takiej imprezy na naszym terenie. Zorganizowaliśmy je, żeby myśliwi z poszczególnych kół mogli sobie
postrzelać, spotkać się, podyskutować i miło, we własnym gronie, spędzić czas po zawodach na biesiadzie – mówi Tomasz Gliszczyński. - Miały się odbyć tylko jeden raz, ale kolegom myśliwym tak się spodobały, że nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy zorganizować kolejne – dodaje. RYWALIZACJA I INTEGRACJA
Co roku przybywa drużyn. W pierwszej edycji było ich pięć, w tym roku już czternaście. Ich skład liczbowy się nie zmienia. Każda drużyna składa się
z pięciu zawodników, którzy przydzielani są do niej losowo spośród wszystkich myśliwych uczestniczących w zawodach. - Chodzi o to, aby drużyny nie składały się z członków poszczególnych kół łowieckich, bo niektóre mają tak wyborowych strzelców, że zawsze by wygrywały. Nasze zawody mają być towarzyskie, integracyjne, choć oczywiście niepozbawione rywalizacji – zaznacza Gliszczyński. - Bywa więc, że myśliwi, którzy wspólnie walczą o najlepsze miejsce, wcześniej się nie znali – tłumaczy.
JAK W ŁOWISKU
Konkurencje, jakie przygotowują organizatorzy na zawodach „5 wspaniałych” są nieco inne od tradycyjnych, bo imitują polowanie w łowisku. Stąd myśliwi rywalizują w konkurencjach: bażant deptany, kuropatwa z remizy, trap z podchodu, lis ze stogu – tu makieta lisa ukazuje się zza snopka słomy ułożonego w połowie przebiegu. W konkurencji dzik osaczony można zdobyć 50 punktów, ale też 25 punktów stracić. - Makieta dzika ustawiona jest w połowie przebiegu za drzewkami
i porusza się naprzemiennie trzy razy z lewej na prawo i dwa razy z prawej na lewo. Dla utrudnienia na makietach znajdują się też naklejone wizerunki psów, bo przecież te zwierzęta często uczestniczą w polowaniach. Każde trafienie psa skutkuje pięcioma punktami karnymi – wyjaśnia Gliszczyński.
NIE TYLKO STRZELANIE
Tegorocznym zawodom towarzyszył Zespół Trębaczy Myśliwskich VENATOR, działający przy Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu, a myśliwi wzięli udział w pogadance edukacyjnej, którą przygotował dla nich Maciej Marek Borejsza-Wysocki z Uniwersytetu
Medycznego w Poznaniu. Co roku organizatorom udaje się pozyskać do współpracy renomowane firmy odzieżowe, które fundują uczestnikom zawodów markową odzież myśliwską. Impreza zakończyła się wspólną biesiadą w gościnnych progach „Zajazdu Soplicowo” w Cichowie.
Wyniki: Pierwsze miejsce w zawodach zdobyła drużyna w składzie: Andrzej Jurkowski, Szymon Paterek, Piotr Koprowski, Rafał Stodolski i Adam Kołodziejczyk. Najlepszy strzelcem został Andrzej Jurkowski. Najlepszą wśród kobiet była Diana Katarzyna Idczak-Popielas.
D Na
DELTA OPTICAL SUKCES NA CELOWNIKU
początku września odbyły się pierwsze zawody Delta Optical w trójboju kulowym. Była to dobra okazja do tego, by przyjrzeć się jednej z najbardziej rozwijających się w branży optycznej polskich marek, która w tym roku obchodzi jubileusz 25-lecia swojej działalności TEKST: ADAM PIOSIK ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE
W
swoim produktowym portfolio Delta Optical ma cenione w kraju i za granicą lornetki, lunety celownicze i mikroskopy. Jak zgodnie wspominają Honorata Matosek i jej syn Grzegorz – właściciele firmy – początki były niemal pionierskie. W 1989 roku zaczynało się w Polsce coś nowego i rodzinna firma państwa Matosków również postanowiła odważnie wkroczyć na dynamicznie rozwijający się rynek. - Wtedy w naszej części Europy dominowały produkty od wschodniego sąsiada. Naszym pierwszym poważnym kontrahentem były zakłady optyczne w Nowosybirsku – wspomina pan Grzegorz. I do-
daje: - Mieli m.in. świetne teleskopy. Sprzęt był dobry, tylko w pewnym momencie wschodni producent zamiast skupić się na rozwoju technologii, głównie… podnosił ceny swoich produktów. Obecnie Delta Optical to marka, która, poza Polską, zdobyła już wysoką pozycję w Niemczech, Czechach, Słowacji, na Węgrzech i w Rumunii. Swoich stałych klientów ma również w Szwecji i Finlandii. Na biznesowej mapie Delty Optical pojawiła się nawet… Australia. - Firma, która specjalizuje się w sprzedaży broni europejskiej, w swoim portfolio chciała mieć również europejską optykę. Po przeana-
lizowaniu rynku na Starym Kontynencie postawili na nas – dodaje pan Grzegorz. CZTERY FILARY SUKCESU
Co wyróżnia Deltę Optical? Oprócz atrakcyjnej oferty, gwarantującej wysoką jakość, na pewno nietuzinkowa strategia biznesowa. Firma opiera się bowiem na czterech filarach. To optyka (w tym myśliwska), astronomia, mikroskopia i turystyka. Wieloletnie doświadczenie w dziedzinie projektowania, wzornictwa i produkcji zaowocowało rozpoznawalnymi nie tylko w Europie produktami. To lornetki i lunety z serii Titanium.
Od lat używają ich myśliwi, ornitolodzy i astronomowie. Oferowane przez Delta Optical lornetki i lunety testuje niemiecki instytut DEVA. Z kolei z mikroskopów korzystają uczniowie i studenci polskich szkół i uczelni wyższych. Swoimi produktami Delta Optical wspiera również pracę profesjonalistów. Ze sprzętu marki korzystają służby mundurowe, przede wszystkim ratownicy TOPR, dla których jest ona wyłącznym dostawcą sprzętu optycznego. W DOBOROWYM TOWARZYSTWIE
Rzetelne podejście biznesowe pozwoliło Delcie Optical, która również zaj-
muje się sprzedażą produktów innych marek, wprowadzić na polski rynek sprzęt obserwacyjny renomowanych firm. To m.in: Sky-Watcher, Celestron, Yukon, Pulsar, Vixen, William Optics, Pentax czy Takahashi. Patrząc na obecną pozycję Delta Optical, trudno sobie wyobrazić, że przed czterema laty, gdy padła propozycja udziału w największych targach dla myśliwych i pasjonatów łowiectwa, czyli IWA w Norymberdze, wśród pracowników firmy zapanowała lekka konsternacja. - Niektórzy myśleli, że to żart. W końcu na takich targach królują światowi potentaci jak Swarovski czy Zeiss. Gdzie więc do nich takiej firmie, jak nasza… – mówi pan Grzegorz. I dodaje: - Dziś razem
śmiejemy się z tych wątpliwości, bo widzimy, że warto było spróbować. Okazuje się bowiem, że zagraniczni pasjonaci łowiectwa lubią mieć sprzęt wymienionych marek, ale wielu z nich często jako drugi, który również mają „pod ręką”, wybierają właśnie Delta Optical. - To tak jak w przypadku samochodów. Bywa, że mamy dwa, i używamy ich w zależności od potrzeb – porównuje pan Grzegorz. Zapytany o plany na przyszłość, mówi: - Nie stoimy w miejscu. Mamy salony w Warszawie, Katowicach, Gdańsku i Nowych Osinach koło Mińska Mazowieckiego. Stale uatrakcyjniamy również nasz sklep internetowy. Poza tym śledzimy trendy panujące na rynku i testujemy nowe rozwiązania.
I OGÓLNOPOLSKI PUCHAR DELTA OPTICAL W TRÓJBOJU KULOWYM Celem pierwszych zawodów Delta Optical w trójboju kulowym, które odbyły się 7 września 2014 roku na strzelnicy CWKS Legia w Rembertowie, było zintegrowanie dwóch środowisk zafascynowanych optyką i bronią – myśliwych i strzelców sportowych
S
trzelanie na dystansie 200 m premiowało tych drugich, którzy mieli tracić punkty na typowo myśliwskiej konkurencji, czyli strzelaniu do dzika w „przebiegu”. Trójbój
uzupełniało strzelanie z pastorału do makiety lisa na dystansie 100 metrów. Nad prawidłowym przebiegiem turnieju czuwał sędzia Jacek Borkowski. Całość odbywała się w atmosferze
wczesnojesiennego pikniku, do którego świetnie dopasowała się pogoda. Wszyscy uczestnicy mogli zapoznać się z kompletną ofertą Delty Optical, Yukon oraz Pulsar. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się nowe modele lunet Delta Optical Titanium o parametrach 3-24x56 oraz 1-5,8x24. Pierwsza z lunet była zamontowana na broni kulowej o kalibrze 308 Win i wszyscy chętni mieli możliwość w praktyce przetestować jej walory użytkowe. Niesłabnącym zainteresowaniem cieszyły się modele nowoczesnych kompaktowych lornetek Titanium ROH z nowym modelem 12x56 na czele. Wyniki: Delta Optical premiowała nagrodami sześciu pierwszych uczestników, którzy uzyskali najlepsze wyniki : Olafa Jóźwika, Tomasa Surmę, Andrzeja Lubowickiego, Artura Wasilewskiego, Grażynę Ambroziak i Huberta Lubeckiego. Wyróżniono dodatkowo dwie Diany biorące udział w zawodach: Grażynę Ambroziak oraz Martynę Lubecką. Pula nagród przekroczyła 10 tysięcy złotych. Wręczali je szefowie firmy Honorata Matosek i Grzegorz Matosek. Wiele wskazuje na to, że Puchar Delty Optical już na stałe zagości w terminarzu imprez strzeleckich
WWKielcach Kielcach zeześw. św.Hubertem Hubertem
użJuż po po razraz ósmy ósmy odbył odbył się się w Kielcach w Kielcach Hubertus Hubertus Świętokrzyski, Świętokrzyski, jedna jedna z najz największych większych tego tego typu typu imprez imprez w Polsce. w Polsce. Uroczyste Uroczysteobchody obchodyrozpoczęły rozpoczęłysięsię 5 5października październikao ogodzinie godzinie11.00 11.00 w katedrze, w katedrze, gdzie gdzie mszę mszę w intencji w intencji my-myliwych śliwych odprawił odprawił biskup biskup ordynariusz ordynariusz Kazimierz Kazimierz Ryczan. Ryczan. Następnie Następnie uczestuczestnicynicy przemaszerowali przemaszerowali na na Stadion Stadion LeśLeśny, ny, gdzie gdzie o godzinie o godzinie 13.00 13.00 rozpoczęły rozpoczęły ię się główne główne obchody. obchody. NaNa leśnej leśnej polanie polanie gromadziło zgromadziło się się ponad ponad 30 30wystawwystawówców prezentujących prezentujących ubrania, ubrania, optykę optykę akcesoria i akcesoria myśliwskie. myśliwskie. Można Możnabyło było eż też podziwiać podziwiać łowieckie łowieckie trofea, trofea, pokapoka-
zy zywabienia wabieniaoraz orazpsów psówmyśliwskich. myśliwskich. NaNasmakoszy smakoszyczekały czekałyprzysmaki przysmakilo-lokalnej kalnej kuchni. kuchni. Licznie Licznieprzybyli przybyligoście goście – –szacuje szacujesię,się,żeżetegoroczny tegorocznyHuberHubertustusŚwiętokrzyski Świętokrzyskiprzyciągnął przyciągnąłokoło około 10 10tys.tys.osób osób– –mogli mogliteżteżpodziwiać podziwiać w wakcji akcjiKielecki KieleckiOchotniczy OchotniczySzwaSzwadron dron Kawalerii Kawalerii im.im. 1313Pułku PułkuUłanów Ułanów Wileńskich, Wileńskich,pokazy pokazyujeżdżania ujeżdżaniaoraz oraz występ występpopularnego popularnegonienietylko tylkowwre-regionie gionie Zespołu Zespołu Pieśni Pieśnii Tańca i TańcaKielce. Kielce. Atrakcją Atrakcją byłbył również również koncert koncert zwycięzzwycięzcy cy ukraińskiej ukraińskiej edycji edycji Must Must BeBe The TheMuMusicsic – grupy – grupy Via ViaFamily Familyoraz orazgwiazdy gwiazdy wieczoru, wieczoru,czyli czylizespołu zespołuMafia. Mafia.JedJednono jestjestpewne pewne– –w wKielcach Kielcachnikt niktsięsię nienie nudził, nudził,a słychać a słychaćbyło byłowiele wieległogłosów, sów, że że koniecznie koniecznie trzeba trzeba tutupowrócić powrócić za za rok… rok…
POLOWA PO WĘG
ANIE GIERSKU Jest początek czerwca, właśnie przylecieliśmy do Budapesztu na kilkudniowe polowanie. Ten jeden raz wcale nie mam na nie ochoty. Dopiero wróciłem z wyprawy łowieckiej w RPA i jestem naprawdę zmęczony, ale obiecałem to polowanie przyjacielowi, więc muszę się zmobilizować… TEKST I ZDJĘCIA: MATS GYLLSAND
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
Z
lotniska w Budapeszcie odbiera nas stary Węgier. Teraz czeka nas ok. 30 km jazdy zużytym mercedesem z koralikową matą na siedzeniach. Nie sądziłem, że takie jeszcze istnieją. Przez całą drogę Węgier nie mówi ani słowa, za to bez przerwy pali. Próbuję z nim porozmawiać, ale szybko orientuję się, że nie rozumie ani słowa. Nie zna żadnego języka poza węgierskim. Wkrótce opuszczamy Budapeszt i wjeżdżamy na tereny wiejskie. Czuję się
tak, jakbym cofnął się o 100 lat: większość rolników wciąż do pracy używa koni, widzimy kilka traktorów czy innych maszyn. Jedyne, co utrzymuje mnie w przekonaniu, że jest XXI wiek, to modnie ubrane dziewczyny. Po kilku godzinach jesteśmy na miejscu, w położonym w głębi lasu ośrodku wczasowym wybudowanym w latach 70. dla komunistycznej elity. Dziś miejsce to jest bazą wypadową dla myśliwych z całego świata,
którzy przyjeżdżają tu, żeby przeżyć coś wyjątkowego.Już w przedsionku widzę, że coś w tym musi być. Wszędzie wiszą trofea! Gigantyczne dziki, jelenie, daniele, sarny i muflony. Zwierzęta były tak wielkie, że nie zdziwiłbym się, gdyby karmiono je sterydami. Wieczorem przyjeżdża nasz miejscowy podprowadzacz. Częściowo na migi, a częściowo mieszanką niemieckiego, angielskiego i węgierskiego wyjaśnia, jak będzie wyglądać polowanie.
Po dłuższej chwili rozumiemy przynajmniej część jego przekazu. Najwyraźniej będziemy polować na dziki, kozły, łanie i cielaki daniela oraz łanie i cielaki jelenia. Poza tym na wszystkie drapieżniki, jakie zobaczymy. RAZ ŁANIA, RAZ DZIK…
Wcześnie rano jesteśmy gotowi na polowanie. Przez gałęzie drzew przebijają się właśnie pierwsze promienie słońca. To ostatnio nadzwyczajny widok – tak
Podprowadzacz sprawnie zajmuje się pozyskaną zwierzyną
łejzłej pogody, pogody, jak jak tej tej wiosny, wiosny, nienie pamiępamięajątają nawet nawet najstarsi najstarsi Węgrzy. Węgrzy. Deszcze Deszcze burze i burze nękały nękały krajkraj miesiącami, miesiącami, powapowaająclając drzewa drzewa i zalewając i zalewając duże duże obszary. obszary. Wskakuję Wskakuję w nowiutką w nowiutką toyotę, toyotę, która która za-zabierze bierze mnie mnie w łowisko. w łowisko. MójMój dzisiejszy dzisiejszy podprowadzacz, podprowadzacz, podobnie podobnie jakjak wczorajwczorajzy szy taksówkarz, taksówkarz, nienie potrafi potrafi powiedzieć powiedzieć łowa słowa w obcym w obcym języku. języku. Jedziemy Jedziemy krękrę-
Szybko Szybko zauważam zauważam w zasięgu w zasięgu strzału strzału ze ze 20 20 zwierząt. zwierząt. Najbliżej Najbliżej jestjest posilająca posilająca sięsię para para jeleni, jeleni, zupełnie zupełnie nieświadoma nieświadoma naszej naszej obecności. obecności. Podprowadzacz Podprowadzacz popokazuje kazuje mi mi stojącą stojącą w pobliżu w pobliżu łanię. łanię. JestJest tylko tylko jeden jeden problem problem – towa– towarzyszą rzyszą jej jej dwa dwa młode. młode. NieNie wydaje wydaje się,się, co co prawda, prawda, byby mój mój towarzysz towarzysz miał miał z tego z tego powodu powodu jakieś jakieś dylematy, dylematy, aleale ja nie ja nie chcę chcę dodo nich nich strzelać strzelać
ymi tymi leśnymi leśnymi dróżkami. dróżkami. LasLas jestjest barbardzodzo podmokły podmokły i wielokrotnie i wielokrotnie musimy musimy awracać zawracać w poszukiwaniu w poszukiwaniu nowej nowej drogi. drogi. W końcu W końcu jednak jednak dojeżdżamy dojeżdżamy dodo łowiłowika,ska, które które wylosowałem wylosowałem poprzedniepoprzedniego go wieczoru. wieczoru. To To urokliwy urokliwy bukowy bukowy las,las, poprzecinany poprzecinany gdzieniegdzie gdzieniegdzie niewielkiniewielkimi mi polami polami uprawnymi. uprawnymi. JużJuż ww drodze drodze widzę widzę okazałe okazałe jelenie jelenie i sarny, i sarny, zaczyzaczyna na mi mi wracać wracać ochota ochota na na polowanie. polowanie. Podążam Podążam za podprowadzaczem za podprowadzaczem przez przez as,las, taktak cicho, cicho, jakjak to to tylko tylko możliwe. możliwe.
Szybki Szybkimarsz marszi stojące i stojąceteraz terazwysoko wysoko słońce słońcesprawiają, sprawiają,żeżewkrótce wkrótcepot potza-zalewa lewa nam nam twarze. twarze. Przewodnik Przewodnikzatrzyzatrzymuje mujesięsiękawałek kawałekprzed przedniewielkim niewielkim poletkiem, poletkiem,wyciąga wyciągaz zkieszeni kieszenitalk talk i sypie i sypie parę parę razy razy ww powietrze, powietrze, żeby żebyzozobaczyć, baczyć, z której z której strony strony wieje wiejewiatr. wiatr. Scheisse! Scheisse! – mamrocze – mamrocze niespodziewanie. niespodziewanie. ToTojego jegopierwsze pierwszesłowo słowow winnym innym niżniż węgierski węgierskijęzyku. języku.JakJaksięsięokaże, okaże, w wnajbliższych najbliższychdniach dniachusłyszę usłyszę jeje jeszcze jeszcze wiele wiele razy. razy. Wracamy Wracamy dodo lasu, lasu, żeby żebywejść wejśćnanapopoletko letkoododstrony, strony,z zktórej którejwiatr wiatrnas nas nienie zdradzi. zdradzi.WWrogu rogustoi stoistara staraamambona. bona. Podprowadzacz Podprowadzaczpokazuje pokazujegegestem, stem, żebym żebymnananiąniąwszedł, wszedł,prawie prawie obsypując obsypując mnie mnie przy przytym tymtalkiem. talkiem. Wspinam Wspinam sięsięnanagórę. górę.Węgier Węgiersadosadowiwisięsięzazamną, mną,zaczynamy zaczynamyobserobserwować wowaćkilkuhektarowy kilkuhektarowypas pasziemi. ziemi. Szybko Szybko zauważam zauważam ww zasięgu zasięgustrzału strzału ze ze 2020zwierząt. zwierząt.Najbliżej Najbliżejjest jestposiposilająca lającasięsiępara parajeleni, jeleni,zupełnie zupełnienienieświadoma świadomanaszej naszejobecności. obecności.PodPodprowadzacz prowadzaczpokazuje pokazuje mimi stojącą stojącą w wpobliżu pobliżułanię. łanię.Jest Jesttylko tylkojeden jeden problem problem – towarzyszą – towarzysząjejjejdwa dwamłomłode.de.Nie Niewydaje wydajesię, się,cocoprawda, prawda,byby mój mój towarzysz towarzyszmiał miałz ztego tegopowodu powodu jakieś jakieśdylematy, dylematy,alealeja janie niechcę chcędodo nich nich strzelać. strzelać. Scheisse! Scheisse!– –słyszę słyszęznowu. znowu.Chyba Chyba przynajmniej przynajmniej dodoniego niegodotarło. dotarło. Parę Parę minut minut później później znów znów coś cośmimipopokazuje. kazuje. Tym Tym razem razem toto samotna samotna łania, łania, która którawłaśnie właśniewyszła wyszłaz zlasu lasujakieś jakieś
Deszcze i burze nękały kraj miesiącami, powalając drzewa i zalewając duże obszary
150 m od nas. Z ambony jej trafienie nie powinno stanowić problemu. Celuję i naciskam spust. Łania podskakuje i ucieka do lasu, zanim zdążę wypuścić drugi strzał. Podnoszę wzrok i widzę, jak mój podprowadzacz zeskakuje z ambony i biegnie przez pole. Słyszę tylko: „Scheisse! Scheisse! Scheisse!”. Ja też kieruję się na miejsce zestrzału, chociaż bez takiego pośpiechu. Widziałem, jak kula trafia w cel i jestem przekonany, że zwierzę leży gdzieś niedaleko. Pokazuję mu na migi, żebyśmy poszli poszukać, ale on nie jest ani trochę zainteresowany. Łania leży w lesie kilka metrów dalej. Wieszam karabin na ramieniu i wyciągam ją
na poletko. Podprowadzacz milczy. Wyjmuje jedynie stary nóż i zabiera się do patroszenia zwierzęcia. Potem zdejmuje czapkę i wyciąga do mnie dłoń – rozumiem, że to gratulacje. Czuję, że lody między nami zostały przełamane. Wydaje mi się nawet, że zyskałem jego szacunek, bo przez kilka minut nie słychać żadnego „Scheisse”. Chwilę później zdobycz leży na platformie, a my jedziemy w inną część lasu. Po drodze mijamy kilka dzików na karmowisku. Odprowadzamy je wzrokiem i jedziemy dalej. Podprowadzacz parkuje i wskazuje miejsce, w którym były dziki. Kiwam głową. Idziemy przez las i po kilkuset metrach widzimy okazałego odyńca.
Kozioł strzelony przy drodze
Zanim mój towarzysz zdąży zareagować, wyciągam karabin i strzelam. Po chwili dzik dołącza do łani na platformie. TYM RAZEM KOZIOŁ
Robi się prawdziwy upał. Woda z kałuż paruje, a do życia budzą się muszki i komary. Robimy kilkugodzinną przerwę na lunch i odpoczynek przed następnym polowaniem. Budzi mnie pukanie do drzwi. Wstaję. – Scheisse! – mówi mój podprowadzacz, wskazując na coś w powietrzu. Wychodzę na korytarz i wyglądam przez okno. Na zewnątrz jest zupełnie czarno, jest wichura i pada rzęsisty deszcz. Popołudniowo-wieczorne polowanie zostaje odwołane.
Rankiem znów jest spokojnie. Tego dnia towarzyszy mi mój duński przyjaciel, Jörgen. Razem z podprowadzaczem wskakujemy do toyoty i ruszamy. Nie przejeżdżamy nawet kilkuset metrów, kiedy drogę zagradza nam zwalone drzewo. Podprowadzacz wypowiada pewne wszystkim znane słowo, po czym chwyta za telefon. Kilka minut później przychodzi facet z piłą spalinową i szybko rozprawia się z przeszkodą. Możemy jechać dalej. Za niecałą godzinę docieramy do dzisiejszego łowiska, które okazuje się rezerwatem przyrody. Czeka na nas osobliwy pojazd – stary wóz, ciągnięty przez przynajmniej tak samo stare konie. Jörgen i ja patrzymy na siebie
Ten wóz był jednak niezłym pomysłem
z rozbawieniem, po czym sadowimy się plecami do woźnicy. Nie mija wiele czasu, gdy przekonujemy się, jakie to mądre rozwiązanie. Suniemy przez las, przyglądając się uważnie obu stronom drogi. Po chwili Jörgen zauważa rudel saren, zeskakuje więc z wozu i ostrożnie wchodzi w zarośla. Niebawem słyszymy strzał. Zatrzymujemy się i wracamy do miejsca, w którym Jörgen nas opuścił. On już na nas czeka, uśmiechając się szeroko. – Sarny niczego nie podejrzewały. Chyba są przyzwyczajone, że ktoś tu ciągle jeździ, bo jadły, jak gdyby nigdy nic – mówi z entuzjazmem. Pomagamy mu zapakować kozła na wóz. Teraz już rozumiemy, o co
w tym wszystkim chodzi, rozglądamy się więc na boki i liczymy, że zwierzyna będzie tam, gdzie akurat patrzymy. Po chwili widzę samotnego kozła, leżącego na mijanej przez nas dróżce. Jadę jeszcze kawałek, po czym zeskakuję z wozu. Idę w kierunku kozła, wypatrując go jednocześnie przez lornetkę. Wciąż tam leży! Biorę go na celownik i gwiżdżę. Chcę, żeby się ruszył, ale nic się nie dzieje. Wychodzę na drogę, trzymając go na celowniku. Kozioł podnosi się z wolna. Strzelam! Wystarczy jeden strzał i zaraz podjeżdża wóz. Zbieram gratulacje. Nasz podprowadzacz nie powiedział „Scheisse” już od kilku godzin. Jedziemy dalej. REKLAMA
SZEROKI WYBÓR OBUWIA GUMOWEGO
WYKONANEGO RĘCZNIE Z NATURALNEGO KAUCZUKU
NOWA ODSŁONA Poczuj nowy wymiar komfortu
THULE | 530 zł
Podszewka z wełny i filcu
GENERALNY DYSTRYBUTOR: WWW.MAGUM.PL
– To niemal zbyt proste – mówi Jörgen. Jest cudownie, ale po paru godzinach nam wystarczy i robimy przerwę na lunch. Całe popołudnie odpoczywamy, ładując baterie przed wieczorną zasiadką w tej samej okolicy.
Wieczorem świętujemy wystawną kolacją w hotelu. Na deser zamawiam tokaja, który kosztuje fortunę. Ale co tam, trzy dni łowów i dziesięć zdobyczy – to jest warte uczczenia! Później, tego samego dnia, siedzę na wysokiej ambonie i obserwuję nęcisko. Oglądałem je z bliska przed wejściem na wieżę: wszędzie były ślady dzików, jeleni i saren, więc wieczór zapowiada się obiecująco.
ALERGIA NA… ZASIADKĘ
Zazwyczaj nie cierpię polowania z zasiadki. Szybko się nim męczę, po prostu mi nie odpowiada. Tego wieczoru jest jednak inaczej. Nie mija wiele czasu, kiedy za sobą słyszę ruch zwierząt. Mam parę aktywnych słuchawek, które świetnie wzmacniają dźwięk. Ustawiam karabin i czekam. Na nęcisko wychodzi cała wataha dzików. Moim największym problemem jest teraz wybranie właściwego. W końcu decyduję się na małego odyńca i strzelam. Dzik pada, reszta rozbiega się na wszystkie strony. Po chwili wracają i strzelam jeszcze jednego. Siedzę dalej. Dookoła mnie zaczyna się ściemniać, ale zamierzam zostać jeszcze parę godzin. Jest już prawie zupełnie ciemno. Słyszę jakiś dźwięk. Spoglądam na nę-
Na łące znajdujemy norę, przy której leży przyciągnięta przez lisa sarna. W nocy pomagamy sobie w zabraniu pozyskanej zwierzyny, która ostatniego
cisko, a tam ni stąd, ni zowąd widzę posilające się stado jeleni. „Całe szczęście, że mam dobrze podświetlony celownik”, myślę, przyglądając się zwierzynie. Wybieram jednego osobnika, którego powalam jednym strzałem. Kiedy za jakiś czas przyjeżdża po mnie wóz, mam na koncie jeszcze jednego dzika. Trzy dziki i jeleń skutecznie leczą moją alergię na zasiadkę – chętnie bym to powtórzył. DO HOTELU NA PIECHOTĘ
Przesiadamy się w samochód i po ciemku wracamy do hotelu. Nagle nasz podprowadzacz wypowiada słowo, które wszyscy już doskonale znamy, po czym gwałtownie hamuje. Na naszej drodze leży zwalone drzewo. Nie ma szans, żeby je ominąć. Podprowadzacz próbuje zadzwonić
o dnia trafia na pokot
po pomoc, ale najwyraźniej zajmuje to za dużo czasu, więc decyduje się na skrót przez las. Nie jedziemy zbyt długo, ponieważ toyota grzęźnie w błocie. Nie ma szans na wyjechanie. Sprawy nie ułatwiają „prawie” nowe opony rosyjskiej produkcji, które po krótkiej chwili kręcenia się w miejscu są zupełnie gładkie. Ja i Jörgen zostawiamy naszego klnącego na czym świat stoi podprowadzacza i wracamy do hotelu na piechotę. Trzeciego i ostatniego dnia znów polujemy. Strzelam jeszcze jednego dzika i jednego jelenia. Wieczorem świętujemy wystawną kolacją w hotelu. Na deser zamawiam tokaja, który kosztuje fortunę. Ale co tam, trzy dni łowów i dziesięć zdobyczy – to jest warte uczczenia!
Pół w z Rem
wieku emingtonem 700 Należy do grupy 50+. I choć jego gwiazda nie świeci tak mocno, jak kiedyś, to po 50 latach obecności na rynku nadal należy do najpopularniejszych karabinów myśliwskich na Zachodzie. Przed Państwem Remington 700 TEKST I ZDJĘCIA: JØRUND LIEN
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
OO
d 1962 d 1962 r. wyprodukowano r. wyprodukowano po-ponadnad5 5mlnmlnegzemplarzy egzemplarzyRe-Remingtona mingtona 700.700. TenTenmodel modelposiada posiada najwięcej najwięcej wariantów wariantówi kalibrów i kalibrówze ze wszystkich wszystkichsztucerów sztucerówmyśliwskich. myśliwskich. W jubileuszowym W jubileuszowym katalogu katalogu RemingtoRemingtona na na rokrok 2012 2012 znalazły znalazły się się wszystkie wszystkie egojego wersje wersje – łącznie – łącznie aż 20! aż 20! Przy Przy czym czym rzeba trzeba zaznaczyć, zaznaczyć, że że chodzi chodzi tu tu tylko tylko o standardowy o standardowy sztucer, sztucer, a nie a nie o modele o modele na na zamówienie zamówienie z Remington z Remington Custom Custom Shop. Shop. I oczywiście I oczywiście nienie można można pomipominąćnąć jeszcze jeszcze modelu modelu Remington Remington Seven. Seven. Gdyby Gdybypoliczyć policzyćwszystkie wszystkiekalibry kalibry tandardowe standardowedladlaRemingtona Remingtona700, 700, o to wyjdzie wyjdzie nam namimponująca imponującaliczba liczba 23. 23. Począwszy Począwszy od od .204 .204 Ruger Ruger aż aż popo 375.375 H&H. H&H. Przez Przez latalata liczba liczba kalibrów kalibrów egotego modelu modelu jednak jednak się się ustabilizowaustabilizowaa, dlatego ła, dlatego do do modelu modelu standardowego standardowego nie nie pasują pasują wszystkie wszystkie pociski pociski samego samego Remingtona, Remingtona, jakjak np.np. .17 .17 Remington, Remington, 222, .222, 6 mm 6 mm Remington, Remington, Remington Remington SAUM, SAUM, 8 mm 8 mm Remington Remington Magnum Magnum .416 i .416 Remington Remington Magnum. Magnum. WW więkwiękzości szości przypadków przypadków problem problem niedopaniedopaowania sowania da da się się rozwiązać rozwiązać w Remingw Remingonton Custom Custom Shop. Shop.
z znich nichbyły byłyniezwykle niezwykleprecyzyjne, precyzyjne, a aniektóre niektóremieściły mieściłysięsięw wśredniej. średniej. Jeszcze Jeszczewięcej więcejmodeli modeli testowałem testowałem i wniosek i wniosek jestjest tenten sam. sam. 3030 latlat temu temubyło było inaczej inaczej – wtedy – wtedy Remington Remington700 700uznauznawany wany byłbył zaza jeden jeden z najbardziej z najbardziejprecyprecyzyjnych zyjnych karabinów karabinów nana rynku. rynku.Krążyło Krążyło powiedzenie, powiedzenie,żeżejakjakktoś ktośkupił kupiłsobie sobie Remingtona, Remingtona,totomama„najwyższą „najwyższąpreprecyzję cyzję prosto prosto z fabryki”. z fabryki”.Kluczowa Kluczowadla dla tego tego modelu modelu była była jakość jakość lufy. lufy. OO tym, tym, żeżejakość jakośćnajprostszej najprostszej700-ki 700-ki była była nieco nieco wyższa wyższa 3030 latlattemu, temu,świadświadczyczynawet nawetjejjejcena. cena.WWogłoszeniu ogłoszeniu w prasie w prasie zachodniej zachodniej z 1982 z 1982r. r.czytamy, czytamy, że że Remington Remington 700 700 BDL BDL kosztował kosztował tyle tyle samo samo coco Sako SakoForster. Forster.Obecnie ObecnieSako Sako 8585 kosztuje kosztuje dwa dwa razy razytyle tylecocoprzeciętprzeciętnana 700-ka. 700-ka. PoPo części części ta ta różnica różnica wynika wynika oczywiście oczywiście z wahań z wahańkursu kursudolara, dolara,aleale generalnie generalnieprodukty produktyRemingtona Remingtonasąsą teraz teraz tańsze. tańsze. Naturalnie Naturalniefirma firmaoferuje oferuje teżteż droższe droższe modele, modele, różniące różniącesięsięm.in. m.in. właśnie właśnie lufą lufą – np. – np. model model 700 700VTR VTRlub lub 700700 XCR, XCR, a co a co zaza tym tym idzie, idzie,cechujące cechujące sięsię znacznie znaczniewyższą wyższąprecyzją precyzjąododnajnajtańszych tańszych modeli. modeli.
LATA LATA ŚWIETNOŚCI ŚWIETNOŚCI
Czy CzyRemington Remington700 700jest jestwięc więcteraz teraz gorszą gorszą bronią? bronią?Pewnie Pewnietyle tyleopinii, opinii,iluilu użytkowników, użytkowników,alealetaktakczy czyinaczej, inaczej, tenten model model nienie cieszy cieszysięsięjużjużogromną ogromną popularnością popularnościąwśród wśródmyśliwych. myśliwych.Być Być może może wynika wynika toto z faktu, z faktu,żeżewciąż wciążjest jest onon prostą prostą i klasyczną i klasycznąwersją wersjąMausera Mausera MM 98.98. Nie Nieposiada posiadażadnych żadnychwyjątkowyjątko-
ak Jak toczyła toczyła się się historia historia tego tego niemłoniemłodego dego już już przecież przecieżkarabinu? karabinu?Choć Choć nie nie znajduje znajduje się się on on jużjuż na na szczycie szczycie li- lity sty najlepszych najlepszych broni broni myśliwskich myśliwskich nienie można możnajednoznacznie jednoznaczniepowiedzieć, powiedzieć, e jego że jego gwiazda gwiazda zbladła. zbladła. Sam Sam miałem miałem 6 egzemplarzy 6 egzemplarzy700-tek 700-teki niektóre i niektóre
ILUILU MYŚLIWYCH, MYŚLIWYCH, TYLE TYLE OPINII OPINII
wych usprawnień technicznych, jak system wymiennej lufy, wskaźnik napięcia, czy innych „bajerów”. Mimo to śmiem twierdzić, że myśliwi, którzy stosunkowo mało interesują się bronią, wolą takie właśnie proste w konstrukcji karabiny od nawet tych najnowocześniejszych, najbardziej wymuskanych i naładowanych nowinkami technicznymi. Nawet gdyby wszystkie wersje 700-ki miały skupienie w milimetrach, w praktyce nie miałoby to większego znaczenia – kiedy nadchodzi właściwy moment strzału, tylko nieliczni myśliwi potrafią to wówczas wykorzystać. Jeśli to nie wystarcza, pozostaje najprostsze rozwiązanie – można po
prostu wymienić lufę na bardziej precyzyjną – od np. Lothara Waltera albo Shilena. Remington 700 z dobraną lufą nie jest wcale droższy od kosztownych sztucerów tej klasy, co Sako 85, a od wielu znanych niemieckich broni jest znacznie tańszy. Posiada prostą konstrukcję i dość łatwo przerobić go na broń o wysokiej precyzji – od lat wiedzą o tym rzesze strzelców. JEST W CZYM WYBIERAĆ
Remington 700 dostępny jest w szerokim spektrum wariantów. Który wybrać? Jak zwykle, wiele zależy od gustu i przyzwyczajeń. Osobiście mam słabość do 700 CDL, lubię go za jego klasyczny styl, prostą bakę
i kabłąk oraz odchylane denko magazynka. Cenię też wersję 700 Mountain SS, która jest lekka, zbudowana z nierdzewnego metalu, ma kompozytową kolbę i jest przystosowana do kalibru .280 Remington. Ma wszystko, czego potrzebuję, polując w zróżnicowanych warunkach na terenie Skandynawii. Jest prosty i można na nim polegać! A co z ewentualnymi wadami tego modelu? Albo inaczej – co jest jego mniejszą zaletą? Większość zastrze-
Remington 700 jest jedną z najczęściej używanych przeze mnie broni w ostatnich latach – od polowań na pardwy po łowy na gorących piaskach Kalahari. Nie sprawiał żadnych problemów. Trzeba jedynie trochę o niego zadbać – czyścić, smarować olejem żeń opiera się nie tyle na własnych doświadczeniach, ile na obiegowych, zasłyszanych opiniach. Tak czy inaczej, obiektem skarg najczęściej jest bezpiecznik, który nie blokuje zamka oraz minimalistyczny ekstraktor, o którym wielu ma niepochlebną opinię. Uważam jednak, że niepotrzebnie inwestują oni swoje ciężko zarobione pieniądze w jego wymianę, bo jest on równie efektywny, co większość innych nowoczesnych ekstraktorów tego rozmiaru.
NIEZAWODNY
Jak już wspomniałem, Remington 700 jest jedną z najczęściej używanych przeze mnie broni w ostatnich latach – od polowań na pardwy po łowy na gorących piaskach Kalahari. Nie sprawiał żadnych problemów. Trzeba jedynie trochę o niego zadbać – czyścić, smarować olejem. Poza ekstremalnymi przypadkami, jak właśnie pustynia Kalahari czy najgorsze skandynawskie mrozy, wystarczy mu czyszczenie na sucho. Jednym z nielicznych problemów, jakie zauważyłem, jest demontaż zamka, który stanowi pewne wyzwanie. Jeśli ktoś zna się świetnie na broni, powinien sobie z tym poradzić, najlepiej jednak poprosić o instrukcje rusznikarza. Niezależnie od rozmaitych opinii, wciąż uważam Remingtona 700 za jedną z najprostszych i najlepszych broni myśliwskich na rynku!
Dystrybutorem produktów Remington w Polsce jest firma ARTEMIX. www.artemix.com.pl
Tradycyjny system magazynka typu Mauser z uchylną klapką. Prosty, ale niezawodny
ŁOŚ
W LAPON WN
NII JELEŃ NORWEGII Rankiem pewnego wrześniowego piątku razem z moim przyjacielem Janem opuszczamy miasto, podekscytowani jak dzieci przed pierwszą gwiazdką. Dlaczego? Bo jedziemy na wyprawę na Północ. Ciekawe, w jakich nastrojach będziemy wracać? TEKST I ZDJĘCIA: PER ANDERSNÄS
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
O
baj pochodzimy z Norrlandii, chociaż teraz mieszkamy w Linköping. Kierujemy się do wsi Bellvik w południowej Laponii, która będzie pierwszym przystankiem na naszej trasie. Co roku przedłużamy sobie sezon na łosie, jadąc tam, gdzie zaczyna się on najwcześniej – to nasza tradycja. W tym roku w planie jest też norweskie miasteczko Namsos, wokół którego żyje najbardziej wysunięta na północ populacja jeleni szlachetnych. Jedziemy tam na zaproszenie mojego przyjaciela, Bo.
Po wielu godzinach jazdy i kilku krótkich przerwach na jedzenie docieramy do pierwszego przystanku w naszej podróży – gospodarstwa mojego wuja Hansa w Laponii. Mieszka tu ze swoją partnerką Ingeborg i trzema szarymi elkhundami [szwedzki pies na łosie – przyp. red.]. Jest już ciemno, dlatego zaraz po wejściu do domku gościnnego rozpalamy ogień, aby wygonić wilgoć. Rozpakowujemy się i przygotowujemy przed jutrzejszym dniem.
Zasypiamy wcześnie, na długo zanim ogień zdąży się wypalić. PORANNA MGŁA
Spragnieni lasu i łowów wstajemy bez problemu. Jemy szybkie śniadanie, robimy parę kanapek, bierzemy ze sobą kawę w termosie i ruszamy do domku myśliwskiego na spotkanie z innymi. Ściśnięci wokół kominka i Hansa, który będzie nam dzisiaj przewodził, czekamy, aż mgła się podniesie. A mogliśmy pospać dłużej, myślę,
przecierając oczy. Ludzie zaczynają się ze sobą zapoznawać, w pomieszczeniu panuje charakterystyczna myśliwska atmosfera: męskie towarzystwo, lakoniczne rozmowy. Wszyscy są ciekawi, co to za „południowcy” się tu pojawili. W ciągu ostatniej doby spadło 120 mm wody. To okres, kiedy ostatnie deszcze znad Atlantyku przedostają się przez norweskie i szwedzkie góry. Tutejsze lasy przyjmują wtedy duże ilości wody, czyli będzie mokro… Około wpół do dziewiątej mgła zaczyna się podnosić
ci,i którzy ci, którzy mają mają najdalej, najdalej, oraz oraz ci, ci, któktózy rzy na na pozycje pozycje muszą muszą dotrzeć dotrzeć łodzią, łodzią, wyruszają. wyruszają. MyMy startujemy startujemy półpół godzigodziny ny po po nich. nich. Jedziemy Jedziemy do do lasu. lasu. Jestem Jestem w zespole w zespole z wujem, z wujem, bierzemy bierzemy jednego jednego psa.psa. JanaJana wysadzamy wysadzamy na na mokradłach, mokradłach, sami a sami wjeżdżamy wjeżdżamy na na górę górę FågelberFågelberget,get, gdzie gdzie zostawiamy zostawiamy samochód samochód i zai zazynamy czynamy schodzić schodzić od od północno-zapółnocno-zahodniej chodniej strony. strony.
PĘDZĄCA PĘDZĄCA LOKOMOTYWA LOKOMOTYWA
PiesPies wuja, wuja,Pass, Pass,jestjestdwukrotnym dwukrotnym hampionem, championem, szybko szybko przeszukuje przeszukuje te-teen,ren, dajemy dajemy mumu się się wyprzedzić. wyprzedzić. Nagle Nagle odzywa odzywa się się nadajnik nadajnik GPS. GPS. Pass Pass naj-najwyraźniej wyraźniej znalazł znalazł zwierzynę zwierzynę i teraz i teraz ją ją gonigoni – 250 – 250 m, m, 400400 m, m, 1 km, 1 km, 2,52,5 km. km. Hans Hans podejrzewa, podejrzewa, że że to toduży dużybyk. byk. Przed Przed oczami oczami stają stają mi mi zdjęcia zdjęcia 400-ki400-kiogramowych logramowych okazów, okazów,które któresięsiętu tu zasem czasem widuje widuje – region – region Strömsund Strömsund może możepochwalić pochwalićsię sięnajwiększymi największymi osiami łosiami w całej w całej Szwecji. Szwecji. PoPo tym, tym, jakjak w latach w latach 2008-2009 2008-2009 została została poważpoważnie nie nadwątlona, nadwątlona, populacja populacja łosiłosi powopowoi zaczyna li zaczyna się się odbudowywać. odbudowywać. Dzięki Dzięki ntensywniejszym intensywniejszympolowaniom polowaniom na na niedźwiedzia niedźwiedzia wzrosła wzrosła również również liczba liczba oszaków. łoszaków. Wychodzimy Wychodzimy na na wzniesienie, wzniesienie, z któz któegorego rozciąga rozciąga się się widok widok na na młodnik. młodnik. Nadajnik Nadajnik pokazuje, pokazuje, że że Pass Pass zmierza zmierza w naszą w naszą stronę. stronę. Hans Hans szepcze, szepcze, abym abym byłbył icho cicho i przypomina, i przypomina, że łoś że łoś jestjest znacznie znacznie bliżej bliżej niżniż pies. pies. Nagle Nagle ciszę ciszę przerywają przerywają rzaski trzaski łamanych łamanych gałęzi. gałęzi. Prosto Prosto na na nasnas
pędzi pędzi wielkie wielkie zwierzę, zwierzę, jakieś jakieś200–300 200–300 metrów metrów ododnas. nas.Ja Jasłyszę słyszęje jepierwszy pierwszy – u– Hansa u Hansa5050latlatpolowania polowaniai ponad i ponad 300 300łosi łosipozyskanych pozyskanychbez bezochronniochronników ków nana uszy uszy zrobiły zrobiły swoje. swoje.WWcichym cichym lesie lesietaktakwielkie wielkiei do i dotego tegoparskająparskające ceniczym niczymlokomotywa lokomotywazwierzę zwierzęrobi robi prawdziwy prawdziwyhałas. hałas.Zbliża Zbliżasięsiębardzo bardzo szybko, szybko, napięcie napięcie rośnie. rośnie. Całe Całe moje mojeciaciało ło napina napina się,się, a zmysły a zmysły wyostrzają. wyostrzają. OdOdbezpieczam bezpieczam karabin karabin– –zaraz zarazwszystko wszystko
Nadajnik Nadajnik pokazuje, pokazuje, żeżePass Passzmiezmierzarza ww naszą naszą stronę. stronę. Hans Hansszepcze, szepcze, abym abym byłbył cicho cicho i przypomina, i przypomina, żeże łośłoś jest jest znacznie znacznie bliżej bliżejniż niżpies. pies. Nagle Nagle ciszę ciszę przerywają przerywajątrzaski trzaski łamanych łamanych gałęzi. gałęzi. Prosto Prostonananas nas pędzi pędzi wielkie wielkie zwierzę, zwierzę,jakieś jakieś 200–300 200–300 metrów metrówododnas nas może może potoczyć potoczyć sięsię błyskawicznie. błyskawicznie.Ale Ale 50–70 50–70 metrów metrów przed przed nami namiłośłośskręca. skręca. Biegnie Biegnie brzegiem brzegiem młodnika, młodnika, gdzie gdzie krykryją go ją go drzewa drzewa i coraz i coraz bardziej bardziej sięsię oddala. oddala. A Ajeszcze jeszcze2020metrów metrówi ibyłby byłbynasz. nasz. Dwie, Dwie, trzy trzyminuty minutypóźniej późniejprzybiega przybiega pies, pies, popo czym czym znów znów sięsię oddala. oddala. ZabezZabezpieczamy pieczamy broń, broń,napięcie napięcieschodzi. schodzi.PaPatrzymy trzymy popo sobie sobie z mieszaniną z mieszaninąrozczarozczarowania rowania i zachwytu. i zachwytu. ToTo było było magiczne magiczne przeżycie, przeżycie,znaleźć znaleźćsięsiętaktakblisko bliskotak tak dużego dużegozwierza. zwierza.Biorąc Biorącpod poduwagę, uwagę, że że nienie było było wiatru, wiatru,a łoś a łośpędził pędziłwwza-zawrotnym wrotnym tempie, tempie, nieniemógł mógłnas naszwietzwietrzyć rzyćanianiusłyszeć. usłyszeć.Prawdopodobnie Prawdopodobnie
po prostu taką drogę ucieczki miał w planie. Uprzedzamy Jana, żeby był przygotowany na ewentualne spotkanie. Przy dużych odległościach esemesy sprawdzają się czasem lepiej niż rozmowa przez radio. 15–25 minut później łoś przepływa przez rzekę 300 metrów od jednego ze strzelców. Okazuje się, że to nie byk, ale klępa z młodym. Nic nie szkodzi, ta „mała niespodzianka” dodała tylko emocji polowaniu, które zresztą wcale nie było nudne. Klępa dokładnie wiedziała, że wchodząc do wody, zmyli psa. A że nie polujemy dziś po drugiej stronie rzeki, pozostaje nam tylko czekać na jego powrót. Raczymy się kawą i kanapką z jajkiem. Pass pojawia się i znowu znika. Później oka-
zuje się, że zwietrzył łosie, ale niestety idące brzegiem w stronę, gdzie nie ma żadnego strzelca. MŁODY PIES I NIEDŹWIEDZICA
Następnego dnia pobudka znowu o szóstej. Dzisiaj może zaczniemy wcześnie, bo nie ma mgły. Wyruszamy o wpół do ósmej, czterech strzelców i dwa psy, prowadzone przez trzech myśliwych-podkładaczy. Tylu nas jest na ponad 2 tys. z 4,3 tys. ha łowiska, które kilkunastoosobowe koło dzierżawi za jedną dziesiątą ceny, jaką by zapłaciło w środkowej Szwecji. Na takim terenie można spokojnie polować przez 6–7 tygodni. A ile z tego jest mięsa – duża przestrzeń równa się wiele zwierząt, a do tego tutejsze łosie są spore
w porównaniu z tymi z południa. Na górze Röjningsberget wiatr nam sprzyja. Już po 15 minutach nasz pies zwietrzył zwierzynę. Ma dopiero dwa lata i jeszcze nie udało mu się skutecznie osaczyć żadnego łosia nawet, gdy ten był blisko. Pies szybko się od nas oddalił. Mamy nadzieję, że chociaż znalazł coś, co może teraz biegnie w kierunku stojącego nieopodal Jana. Zaledwie 20 minut później słyszymy ujadanie, jednak nie brzmi ono tak, jak zawsze i na dodatek nie przemieszcza się. Czy naprawdę udało mu się zatrzymać łosia? Czy też może oszczekuje przerażonego głuszca? Nagle szczek ustaje, a pies wraca i szuka kontaktu ze swoim panem. O co chodzi? Okrąża nas kilka razy,
podbiega do Hansa, po czym znowu znika i głosi jakieś sto metrów od nas. Podchodzimy ostrożnie, nie za szybko
Czuję gwałtowny ruch powietrza obok swojego ucha, po czym łoś pada w ogniu. Wzdragam się, w uszach mi dzwoni. Uświadamiam sobie, że zachowałem słuch jedynie dzięki słuchawce radia, którą miałem w uchu i nie za blisko. Pies znowu przybiega. Prawdopodobnie nie ma dość odwagi, żeby samemu osaczać zwierzynę. Hans idzie więc za nim. Ja zostaję. I tak już jesteśmy trochę za blisko, a jeden człowiek poruszający się w gęstym
poszyciu wystarczy. Hans podchodzi na 20-30 m. Nagle słyszy warczenie i 10 m od psa widzi coś brązowego. Niedźwiedź! Samica z dwoma młodymi. Hans gwiżdże na mnie. Lepiej, żebyśmy nie stali pojedynczo, gdyby coś się miało stać. Idę do niego, niezbyt cicho, bo myślę, że zwierzęta już poszły. Wtedy samica ucieka, a za nią z trzaskiem łamanych gałęzi podążają młode. Nie ma wątpliwości, że nasz pies zachował się zbyt łagodnie, ale trzeba przyznać, że mały twardziel był przynajmniej zdeterminowany. Podchodzimy kawałek dalej i widzimy wyraźnie, że niedźwiedzie osiedliły się tu na jakiś czas, tak, jak zwyczajowo zwykle robią, kiedy mają młode. Świadczy o tym kil-
ka legowisk, rozkopana ziemia w miejscach, gdzie zwierzęta szukały pożywienia, a także kopiec usypany z resztek jagód. RADOŚĆ HANSA
Idziemy ładny kawałek dalej, przez bagna i las. Pies nie szuka najefektywniej, więc mu pomagamy. Krótka przerwa przy lizawce na kanapkę i kawę daje nam energię, aby brnąć dalej w podmokłym terenie, który nie dał rady przyjąć całej wody, jaka tu spadła w ostatnich dniach. Jesteśmy już na obszarze, gdzie mamy tylko jednego strzelca mniej więcej co kilometr. Nagle wysoko, ale tuż obok nas, rozlegają się dwa strzały. Parę sekund później pojawia się byk łosia. Biegnie w pełnym słońcu skrajem
bagna, między nami jest tylko wąski pas drzew. Ledwo zdążyłem podnieść broń i spróbować ocenić szansę na trafienie przy takich zaroślach i prędkości zwierzęcia,
Nad bagnem, między stromymi zboczami doliny obserwujemy fantastyczną grę światła, jaką tworzą promienie słońce załamujące się w mroźnej mgle i przebłyskujące między szeroko rozstawionymi gałęziami. Próbujemy uchwycić to na zdjęciu kiedy rozlega się huk z karabinu Hansa. On nie potrzebuje już czasu na myślenie przy swoim 305 łosiu. Przyznam, że jest to dla mnie szokujące przeżycie, bo
wuj stoi tylko 2 metry za mną, a ja zapomniałem słuchawek. Czuję gwałtowny ruch powietrza obok swojego ucha, po czym łoś pada w ogniu. Wzdrygam się, w uszach mi dzwoni. Uświadamiam sobie, że zachowałem słuch jedynie dzięki słuchawce radia, którą miałem w uchu. Następnym razem strzelę pierwszy, skoro mam tłumik, albo po prostu wezmę ochronniki… Podchodzimy bliżej, a Hans łapie podekscytowanego psa, który ma w końcu szansę obwąchać pozyskaną zwierzynę. To młody byk, który dopiero co zrzucił scypuł. Ma 3 lata, jak na te tereny jest mały – tylko 180–200 kg. Strzelec, który spudłował, wyraża głośno ulgę, że strzeliliśmy tego byka.
Inaczej pół wieczoru zastanawiałby się, czy nie trafił, czy może zostawił postrzałka. Dzień był satysfakcjonujący: niedźwiedź, łoś i niespodzianki. Do tego udało mi się zrobić kilka naprawdę dobrych zdjęć do artykułu, który chciałem napisać. Przez radio dowiedziałem się jednak, że biedny Jan przeżył właśnie najgorsze, co może się zdarzyć myśliwemu. Przez 15 minut siedział i nasłuchiwał, jak jakieś duże zwierzę chodzi naokoło niego, zahaczając porożem o drzewa i łamiąc przy tym gałęzie. Zwierzę powoli weszło w zasięg strzału, poziom adrenaliny u Jana podniósł się do maksimum. A tu niespodziewanie od strony drogi dobiegł warkot silnika. Podjechał kamper, a z niego wyszli dwaj myśliwi z psami gończymi i mapą. Właśnie kupili jednodniowe pozwolenia na polowanie na małą zwierzynę i postanowili zapolować tu na zająca. Jan zagotował się z wściekłości, jednak trzeźwo wyjaśnił, że nie ma takiej możliwości, ponieważ właśnie trwa polowanie na łosie, a w lesie są spuszczone psy. Zasugerował im miejsce, w którym byliśmy dzień wcześniej, zastanawiając się jednocześnie, czy naprawdę mają pozwolenie, skoro zachowują się tak nierozsądnie, podjeżdżając i zagadując polującego myśliwego. Później sprawa się wyjaśniła i nieco odpuściliśmy, bo okazało się, że przyjezdni nie zostali dobrze poinformowani o tym, gdzie odbywają się tego dnia polowa-
nia zbiorowe. Po przyjeździe do domu przebieramy się i jedziemy do naszego dobrego znajomego, Magnusa i jego sympatycznej żony Pernilli, mieszkających w Dorotei. Tam zwieńczamy pełen wrażeń dzień wspaniałą potrawką z łosia i opowieściami z łowów. NAMSOS – OBJAZD TERENU
W poniedziałkowy poranek udajemy się do Namsos. Droga wiedzie przez góry, które są jak zawsze nieziemsko piękne, szczególnie w jesiennych barwach. Jednak widok opuszczonych gospodarstw jest trochę przygnębiający. Po norweskiej stronie gór zaludnienie jest gęstsze, ponieważ Norwegowie mają o wiele korzystniejszą politykę wiejską, z bardziej bezpośrednim wsparciem. Z pewnością można długo dyskutować o tym, co jest rozsądniejsze, ja jednak naprawdę zastanawiam się, jak to w Szwecji będzie za 20–30 lat – kiedy wszyscy ci, co jeszcze tu są, wyjadą... Docieramy do Namsos na obiad. Wita nas Bo i jego psy. Stanowią jedną z trzech ekip łowieckich, które dzielą się łowiskiem należącym do kościoła na wyspie Otterøya. Tam żyje najbardziej wysunięta na północ populacja jeleni szlachetnych na świecie. Wieczorem objeżdżamy teren, żeby zobaczyć, ile znajdziemy zwierzyny. Jest jej sporo, ale wychodzi późno, najwcześniej około 21. Domek myśliwski znajduje się w stromej dolinie na środku wyspy. Dla Szweda, przyzwyczajonego do dużo ła-
godniejszych terenów lądolodowych, miejsce jest niesamowicie piękne – i strome. Rozpakowujemy się, ścielimy łóżka i rozpalamy w kominku. Mając za sobą długi dzień w samochodzie, kładziemy się wcześnie. MAGICZNE MOKRADŁA
Po śniadaniu wyruszamy na objazd wyspy. Nad bagnem, między stromymi zboczami doliny obserwujemy fantastyczną grę światła, jaką tworzą promienie słońce załamujące się w mroźnej mgle i przebłyskujące między szeroko rozstawionymi gałęziami. Próbujemy uchwycić to na zdjęciu. Słońce wędruje dalej po grzbiecie góry i magiczna chwila się kończy, jednak
efekt jest nieoczekiwanie zadowalający, szczególnie na profesjonalnym aparacie Jana, który ma oko do takich spraw. Jedziemy dalej w stronę morza, mijając po drodze kilka hodowli łososi, aż docieramy do opustoszałego wakacyjnego raju. Za kilkoma większymi wyspami znajduje się otwarte morze, rozciągające się aż do Szetlandów. Popołudnie spędzamy na małych zakupach w centrum Namsos, a wieczorem korzystamy z zaproszenia Fredriksenów na gulasz z sarniny, rozkoszując się z ich domu pięknym widokiem na zatokę i miasto. NIE WSZYSTKO MUSI SIĘ UDAĆ
Dziś polowanie! Wstajemy tuż po piątej, szybko pakujemy prowiant REKLAMA
NOWOŚĆ NA POLSKIM RYNKU!
Karabinek półautomatyczny Remington R-15 VTR
Dystrybutor w Polsce: Wolność 5 01-018 Warszawa Sklep internetowy: www.artemix.com.pl Tel: +48 22 862 14 51 Fax: +48 22 862 15 70 Email: sklep@artemix.com.pl
• • • • • • • • • •
forma w stylu AR-15 kaliber .223R długość lufy 16 lub 18 cali osada typu MAGPUL uchwyt typu MAGPUL GRIP - ułatwia strzelanie w rękawiczkach kompensator odrzutu AAC-51 Tooth Breakout fabrycznie wyposażony w szynę typu Picatinny dwustopniowy spust regulowana kolba syntetyczny futerał w zestawie cena: 6500 zł
i jeszcze w ciemnościach udajemy się na poszukiwanie ścieżki na szczyt góry. Oświetlając sobie drogę latarkami, wspinamy się stromą ścieżką 400 m w górę. Na górze wita nas, lekko zdyszanych i zgrzanych, wstające słońce i magiczna sceneria. Pierwsze godziny mają nam upłynąć na zasiadce nad doliną. Po kilku godzinach wytężania wzroku w chłodzie poranka informujemy przez radio, że przenosimy się na drugą stronę jaru, i żeby gończarze tam spróbowali znaleźć zwierzynę. Ja i Henning zabezpieczamy dwa jary prowadzące na szczyt, na wypadek, gdyby zwierzęta próbowały tędy uciec. Jeden z psów, basset, szybko znajduje sarny mijające dwóch strzelców. Ci nie znajdują jednak dobrej okazji do strzału. Sarny uszły w las, a pies zostaje wzięty na smycz. Idący z jamnikiem Oskar znajduje łosia, jak się okazuje – klępę, podczas gdy mamy strzelać do byków i łoszaków. Po kolejnych 2 godzinach trąbią na koniec polowania i wracamy do domku myśliwskiego na drugie śniadanie. Po krótkiej przerwie na wygrzanie się w słońcu udajemy się w zupełnie inną część łowiska, w której często widać jelenie. Podjeżdżamy jakiś kilometr i wchodzimy w las tak cicho, jak tylko możemy. Już na bagnach psy zaczynają ciągnąć niecierpliwie. Wkrótce okazuje się, że na skraju mokradeł stoi stado jeleni. Wcześnie nas usłyszały i zdążyły już przemknąć przez po-
zycje, zanim dotarli do nich strzelcy. Licówka stoi bokiem do reszty zwierząt, które znajdują się teraz na zboczu, dla nas nieosiągalne. Musimy zrezygnować. Sfrustrowani gończarze przeszukują teren, jednak psy czują za dużo dobrych zapachów. Robimy zbiórkę, by przedyskutować dzisiejsze polowanie, po czym wracamy do naszego domku. Wcześniej przygotowaliśmy pulled pork (ang. szarpana wieprzowina – przyp. tłum.) z dzika, które teraz szybko odgrzewamy na patelni muurikka, wkładamy w chleb pita i częstujemy naszych głodnych norweskich gospodarzy. U MNIE SZPICAK, U JANA… ZNÓW ŹLE
Na wieczór zaplanowana jest zasiadka na jelenia. W odstrzale mamy byka selekta, łanię i dwa cielaki. Jako gość mam możliwość zajęcia jednej z najlepszych pozycji, w prawdziwej ambonie – takiej, jakich się używa w łowisku w Szwecji. Po dłuższym czasie na łąkę wychodzi młody byk jelenia – szpicak. Chowa się za drzewem. Zdążyłem dostrzec jego poroże i upewnić się, że jest selekcyjny, zmierzyć odległość i ustawić broń. Gdy tylko jeleń wychyla się zza drzewa, strzelam. Wydawało się, że strzał nie był celny – zwierzę stało ponad 140 metrów ode mnie, a moje podparcie nie było najlepsze. Nie jest jednak źle, jeleń podbiega i pada dokładnie przed okienkiem ambony. Wypuszczam drugi strzał dla pewno-
ści. Nie chcę w najmniejszym stopniu ryzykować, że postrzałek ucieknie na ziemię sąsiada, kiedy jestem gościem na czyimś łowisku. Tymczasem okazuje się, że siedzący na innej ambonie 300 metrów dalej Jan czeka, aż młoda łania wyjdzie zza drzewa, kiedy nagle przejeżdża samochód i płoszy ją. Mój przyjaciel kolejny raz nie ma szczęścia! Dzwonię do Bo. Jego psy mogą przejść kawałek po farbie i obwąchać zdobycz. W górzystym terenie zdążył już zapaść zmrok. PECH NIE TRWA WIECZNIE
Następnego dnia śpimy w końcu dłużej. O siódmej jemy śniadanie, po
czym spotykamy się wszyscy przy kościele w dolinie, gdzie omawiamy przebieg polowania i rozmieszczenie strzelców na większym terenie, na którym ma być dużo jeleni. Będę dziś towarzyszył Knutowi, doświadczonemu łowcy łosi, który wpadł z wizytą wraz ze swym szarym elkhundem. Jeszcze w drodze trafiamy na jelenie. Chciałem strzelać, ale łania i cielak były jednak zbyt blisko siebie i nie było możliwości oddania czystego strzału. Jest tutaj mnóstwo często uczęszczanych rozjazdów. Ilość śladów wskazuje, jak bardzo jelenie lubią ten las. Kiedy już wszyscy są na pozycjach, Bo i Knut ruszają na poszukiwania.
elenie Jelenie są są trudnymi trudnymi przeciwnikami, przeciwnikami, W W rezultacie rezultacie nasza nasza popołudniowa popołudniowazdozdozybko szybko znikają znikają w zaroślach. w zaroślach. PoPo półpół go-go- bycz bycz to świeże to świeże powietrze powietrze i piękne i piękne widoki. widoki. dzinie dzinie rozlega rozlega się się hukhuk wystrzału. wystrzału. ToTo JanJan PoPoparu parugodzinach godzinach zbieramy zbieramy sięsię nalazł znalazł łanię łanię z młodym. z młodym. Z 40 Z 40 metrów metrów w domku w domku myśliwskim, myśliwskim, gdzie gdziewymyślawymyślatrzał strzał byłbył czysty, czysty, padł padł cielak. cielak. WW końcu końcu mymy fantazyjne fantazyjne historie historie o tym, o tym, coco mogło mogło po po incydentach incydentach z samochodami z samochodami szczęszczę- sięsię dzisiaj dzisiaj stać. stać. cieście się się do do JanaJana uśmiechnęło. uśmiechnęło. Zanim Zanim dostał dostał pozwolenie pozwolenie na na opuszczenie opuszczenie po-po- CZAS CZAS POWROTU POWROTU ycji, zycji, Knut, Knut, który który byłbył w pobliżu, w pobliżu, zdążył zdążył Najlepszymi Najlepszymitrofeami trofeamisąsąwspomniewspomnieuż już zabrać zabrać cielaka. cielaka. Jeszcze Jeszcze przez przez chwilę chwilę nia, nia, a tych a tych nam nam nienie brakuje, brakuje,kiedy kiedywywykontynuujemy kontynuujemy polowanie, polowanie, aleale orientujeorientuje- ruszamy ruszamy ww drogę drogę powrotną powrotnądododomu. domu. my my się,się, że jelenie że jelenie opuściły opuściły jużjuż tę część tę część Odjeżdżamy Odjeżdżamy jeszcze jeszcze popo południu, południu,aby aby asu.lasu. Zbieramy Zbieramy się,się, żeby żeby pogratulować pogratulować przebyć przebyć chociaż chociażczęść częśćz 1100 z 1100km, km,ja-jaadowolonemu zadowolonemu Janowi. Janowi.PoPoprzerwie przerwie kiekie mamy mamy dodo pokonania. pokonania. Wieziemy Wieziemydodo na lunch na lunch udajemy udajemy się się znów znów w wysokie w wysokie domu domu również również kilka kilkaserc sercdodouwędzeuwędzepartie partie doliny, doliny, rozstawiając rozstawiając się się tym tym ra-ra- niania i języki, i języki, które które zwyczajowo zwyczajowodostają dostają emzem na na większym większym obszarze. obszarze. Koledzy Koledzy strzelcy strzelcyw wtych tychstronach. stronach.Moje Mojetrotropsami z psami mają mają iść iść ku ku nam nam od od dołu, dołu, jed-jed- feum, feum, czyli czyliporoże porożemałego małegoszpicaka, szpicaka, naknak teren teren jestjest duży duży i ciężko i ciężko się się zorienzorien- choć choćnieduże, nieduże,mamaswoje swojeznaczenie. znaczenie. ować, tować, co co się się dzieje. dzieje. JestJest trochę trochę zwiezwie- Dzięki Dzięki niemu niemu nienie zapomnę zapomnęo opolowapolowazyny, rzyny, jednak jednak nicnic się się do do nasnas nienie zbliża. zbliża. niuniu ww tym tym wspaniałym wspaniałym miejscu. miejscu.
Najlepszymi Najlepszymi trofeami trofeami są wspomnienia, są wspomnienia, a tych a tych nam nam nienie brakuje brakuje
Tekst: Jens Ulrik Høgh Tłumaczyła: Ewa Mostowska
As Time Goes By Tereny dzisiejszego RPA, rok 1883. Lord Randolph Churchill, który w 1891 roku pojechał na wyprawę łowiecką do północnej prowincji Zimbabwe zwanej Mashonaland, uważany jest za jednego z pierwszych uczestników safari. Ale widoczni na zdjęciu myśliwi wyprzedzili go niemal o dekadę…
F Brytyjscy myśliwi wracają z północnych terenów łowieckich. Przystanek na pamiątkową fotkę zrobili w okolicach Kimberley
otografia południowoafrykańskiej ekspedycji jest jednym z najwcześniejszych znanych zdjęć turystyki łowieckiej w Afryce. Znajdujące się na niej osoby to Brytyjczycy (bez kapeluszy), ich przewodnicy Burowie i paru tubylców, pomocników z Kolonii Przylądkowej. Zdjęcie zrobiono w okolicach Kimberley, w Prowincji Przylądkowej Północnej, w trakcie podróży powrotnej z północnych terenów łowieckich. Naturalnie, w tamtych czasach strzelało się do każdej napotkanej zwierzyny – tu mamy trzy nosorożce, cztery lwy, kilka lampartów i mnóstwo zwierzyny stepowej. Na zdjęciu można łatwo rozróżnić antylopę szablorogą, eland, impala, oryx. Zwróćcie uwagę na ładowany od przodu karabin kaliber 2, który w tamtych czasach był doskonałym rozwiązaniem na grubego zwierza. Inny, zasługujący na wzmiankę szczegół, to rozmazana biała plama na kolanach Brytyjczyka z prawej – prawdopodobnie pies, który nie zdołał usiedzieć w miejscu w trakcie długiego pozowania, niezbędnego w tamtych czasach do zrobienia zdjęcia. Koszty takiego safari były olbrzymie, dlatego była to raczej „impreza” dla bogaczy. Wyprawa trwała kilka miesięcy i była ryzykowna, nawet jak na ówczesne standardy – tropikalne choroby i paskudne infekcje zebrały wśród myśliwych swoje żniwo. Ale i tak chcielibyście się tam znaleźć, prawda?
W krain Wybierz się razem z Jensem do dzikiej Afryki, gdzie nosorożce wędrują swobodnie pośród okazałych antylop kudu, buszboków i kobów śniadych... TEKST I ZDJĘCIA: JENS ULRIK HØGH
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
nie olbrzym贸w
Obserwując nosorożca, poruszaliśmy się z ogromną ostrożnością. Kiedy wiatr zmienił kierun
K
iedy podróżuję bez najmniejszego pojęcia, jakie przygody na mnie czekają, doświadczam tego samego fascynującego uczucia niepewności, jakie odczuwałem przed każdymi swoimi urodzinami przez pierwsze dwanaście lat życia. To przekonanie, że następny dzień będzie absolutnie cudowny, połączone z niepewnością co do tego, co się właściwie wydarzy – to była ekscytacja w najczystszej formie. Potem urodziny stały się przewidywalne i uczucie łaskotania w żołądku zniknęło na dobre, ale magia, kryjąca się w dziecięcej radości z wyczekiwania,
pozostała i odzywa się przed każdą łowiecką przygodą. Tym razem naprawdę było na co czekać. Teren łowiecki, z którego korzysta Limpopo Safaris, to olbrzymi prywatny rezerwat przyrody, liczący 65 tys. ha. Już tam wcześniej byłem, właściwie to nawet dwa razy, a Miasa i jego uroczą żonę Bellę uważam za swoich przyjaciół. Późnym popołudniem po moim przyjeździe, w świetle samochodowych reflektorów, przystrzeliliśmy broń. Kula trafiła w sam środek tarczy, jak zawsze. Mias chciał ruszać na kudu już z samego rana.
unek, byliśmy niecałe 50 m od niego. Moje drzewo znajdowało się tuż za mną KRAINA OBFITOŚCI
Pierwszy dzień łowów rozpoczęliśmy od długiego spaceru wzdłuż rzeki Nzehelele, która jest dopływem stanowiącej granicę z Zimbabwe potężnej rzeki Limpopo. Krajobraz był niesamowity, dziki. Podobnie jak zwierzyna – idąc brzegiem głębokiej rzeki widzieliśmy koby śniade (Kobus ellipsiprymnus), buszboki (Tragelaphus scriptus), kudu (Tragelaphus strepsiceros), niale grzywiaste (Tragelaphus angasii) i bushpigi (Potamochoerus larvatus) [gatunek z rodziny świniowatych – przyp. red.]. Na płytszych wodach czaiły się pokaźne krokodyle, a kapryśny stary
nosorożec uparcie zwracał na siebie naszą uwagę. Jakość tutejszych trofeów to efekt dobrego zarządzania rezerwatem. Zaledwie 15 lat temu na tym olbrzymim terenie znajdowało się tylko parę zaniedbanych gospodarstw hodowlanych, a zwierzyna była bardzo nieliczna. Gospodarstwo odkupił pewien inwestor, entuzjasta ochrony przyrody – i zrobił tu porządek. Teren zamknięto. Jeden po drugim zaczęto wprowadzać wszystkie rodzime gatunki zwierząt, które zniknęły z tych terenów ponad 100 lat temu. Pierwotna roślinność odbudowała się i dzięki temu na tym terenie znajduje się teraz
30 gatunków zwierząt. Każdy z nich jest w stanie o siebie zadbać, a miejsca jest wystarczająco i dla tych „trudnych”. Znajduje się tutaj silna i wciąż rosnąca populacja lamparta, brunatnej i cętkowanej hieny, likaona, krokodyla i wszystkich występujących w tej części świata małych kotów. Brakuje tylko lwa, co wynika jednak z sytuacji prawnej, ale właściciele zaczęli się o to starać. Chcą stworzyć kompletny afrykański ekosystem, „wolne miasto” dzikiego Czarnego Lądu. Polowanie jest tu jedynie metodą zarządzania po-
pulacjami oraz sposobem na zdobycie funduszy na to całe przedsięwzięcie. Ceny polowań są regulowane i dość zaporowe. NA DRZEWO…
W drodze powrotnej z porannego podchodu Mias i Hassan byli bardzo ostrożni. Nie wiedzieli, gdzie dokładnie mieszka nasz pan nosorożec, więc często przystawali, by go wypatrzyć, zanim on wypatrzy nas. Normalnie polujący goście nie korzystają z tej części terenu – mnie się udało jedynie
dzięki temu, że przekonałem Miasa co do moich wspaniałych umiejętności wbiegania na drzewo oraz dlatego, że wiedział, iż potrafię ocenić swoje talenty – albo ich brak. Mias i Hassan wypatrzyli naszego zwalistego przyjaciela po drugiej stronie rzeki, gdzie pożywiał się w spokoju suchymi krzakami. Zatrzymaliśmy się, żeby go sfotografować. Wtedy zaczął powoli iść w naszą stronę i wkrótce już znajdował się 50 metrów od nas. Czekaliśmy w milczeniu, wybierając sobie po drzewie, na wypa-
dek, gdyby sytuacja miała się szybko zmienić. Gdy na potylicach poczuliśmy lekki powiew wiatru, było już za późno. Ledwo zauważalny wicherek skręcił, zanosząc nasz zapach prosto do stojącego nad rzeką nosorożca. Ten zamrugał i uniósł głowę, by lepiej poczuć wiatr. Sekundę później już eksplodował z wściekłości. Pfffff, pffff, pffffff... – sapał gwałtownie, w kilka skoków rozpędzając się do olbrzymiej prędkości. Biegł prosto na nas. Podskoczyłem i popędziłem do mojego drzewa, podczas
Nasz przyjaciel nosorożec wygląda sympatycznie, jednak w rzeczywistości jest kapryśny i nieprzewidywalny
gdy Mias spokojnie odwracał uwagę „mastodonta”. W ułamek sekundy wdrapałem się na drzewo. Jestem przekonany, że w tym momencie potrafiłbym wspiąć się na wypolerowany i wysmarowany mydłem maszt. Po paru minutach pokazu brutalnej siły zwierzę wróciło na swoją stronę rzeki, a my przemknęliśmy do samochodu. Mówi się, że strach naprawdę nie istnieje, że to emocja, którą wybieramy. Nie wiem, czy to prawda. Wiem za to, że tego popołudnia po powrocie do domu wyrzuciłem bieliznę do kosza, a przed snem ucałowałem moje buty w podzięce za ich przyczepność. SZUKAJĄC BYKÓW KUDU
Następnego dnia z samego rana wyruszyliśmy na poszukiwanie byków kudu – w tych okolicach jest wiele silnych osobników. Nie jechaliśmy dłużej niż godzinę, kiedy Hassan wypatrzył dwa byki skryte za drzewami mopane [afrykański gatunek drzewa liściastego – przyp. red.]. Nie mógł dokładnie ocenić, jak wielkie są ich rogi, ale miał silne przeczucie, że to zdrowe osobniki i przekonał Miasa, żebyśmy przyjrzeli im się bliżej. Zwierzęta znajdowały się kilkaset metrów od naszego Land Cruisera i szły w kierunku stromych skał, które były jeszcze dalej. Mias przejechał więc ok. 500 m, po czym skręcił w stronę skalistego wzniesienia, mając nadzieję, że kudu będą stamtąd widoczne.
Droga wiodła na samą górę. Mój przyjaciel zatrzymał silnik na długo, zanim dotarliśmy do krawędzi. Bezgłośnie wyszliśmy z samochodu. Znajdowaliśmy się na płaskowyżu wysoko ponad równiną, która rozciągała się od podnóża urwiska do okolonej gęstą roślinnością rzeki. Wyglądało to jak gigantyczny, wijący się przez krajobraz, zielony robak. Dokładnie pod nami znajdowały się dwa młode byki koba śniadego. Wyraźnie wyczuły naszą obecność. PIĘKNE TROFEUM
Kątem oka dostrzegłem, że Mias upada na kolano. Instynktownie zrobiłem to samo, choć nie wiedziałem, po co.
Podniósł do oczu lornetkę i zaczął intensywnie wpatrywać się w dół zbocza, jednak w zupełnie inną stronę niż znikające nam z oczu byki. Wyszeptał z podnieceniem: – Widzisz tego kudu? Podążyłem za jego spojrzeniem. Zaledwie 100 m niżej, z cienia drzewa, z którego się posilał, wyłonił się ogromny byk. Szybko wyciągnąłem własną lunetę. Moim oczom ukazał się krystalicznie czysty obraz tego wspaniałego zwierzęcia. Serce stanęło mi na moment. To była prawdziwa rozkosz dla oka! Długie rogi koloru głębokiej czerni zawijały się ku niebu w idealne V. Końcówki o barwie bursztynu znajdowały się w sporej
odległości od podstawy, która grubością dorównywała ramieniu dorosłego mężczyzny. – Strzelaj, teraz!
Zaledwie 100 m niżej, z cienia drzewa, z którego się posilał, wyłonił się ogromny byk. Szybko wyciągnąłem własną lunetę. Moim oczom ukazał się krystalicznie czysty obraz tego wspaniałego zwierzęcia. Serce stanęło mi na moment Mias nalegał – a mnie nietrudno było przekonać... Przeczołgałem się do samochodu
po mojego Mausera. Najciszej, jak to możliwe, załadowałem broń i sprawdziłem, czy iglica nie jest napięta. Tak szybko, jak umiałem, podpełznąłem z powrotem do chłopaków, którzy wciąż wpatrywali się w byka. Ostatni odcinek pokonałem, wijąc się po kamieniach niczym wąż. Zająłem leżącą pozycję do strzału, karabin opierając na kamieniu. Ustawiłem lunetę Zeissa na 10-krotne powiększenie i włączyłem podświetlenie czerwonego punktu, by uzyskać lepszy kontrast z ciemną sylwetką byka. Byk stał pod kątem, dokładnie na skraju mojego pola widzenia. Pozwoliłem, by czerwony punkt wślizgnął się na komorę – i nacisnąłem spust. Byk
podskoczył. Zaznaczył strzał i wszystko wyglądało dobrze, jednak zamiast paść, uszedł. Przebiegł tak 200 m, kiedy przez korony drzew wypuściłem w kierunku ciemnej sylwetki drugi strzał. Jednak kula odbiła się i przeleciała wysoko ponad grzbietem zwierzęcia, które przyspieszyło. Kolejny strzał, tym razem na 250 m, nie przebił się przez gęste krzaki. Jednak byk zaczął zwalniać, wyraźnie pod wpływem rany wcześniejszego trafienia. Dostrzegłem prześwit pomiędzy dwoma drzewami przed nim,
ale dalmierz Miasa wskazywał już 312 m. Ustawiłem więc wieżę ASC+ na 310 m. Teraz mogłem bez problemu strzelić, wypuszczając ostatni nabój z magazynka prosto w kręgosłup byka, który padł w ogniu. Dziwne! Zarówno ja, jak i Mias sądziliśmy, że pierwszy strzał był idealny i że byk nie będzie w stanie tak daleko ujść. Dotarliśmy do niego 10 minut później. Z bliska trofeum było nie mniej imponujące. Ten krzepki staruszek brał udział w wystarczającej liczbie walk,
z których większość pewnie wygrał, by zająć poczesne miejsce w puli genowej występującej na tych terenach populacji. Po dokładniejszych oględzinach wyjaśniło się, dlaczego uszedł tak daleko – mój pierwszy strzał okazał się postrzałem płucnym i kula przeszła tylko przez jedno płuco. Gdybym za pierwszym razem trafił w serce, przeszedłby zapewne tylko kilka metrów. Ważna nauka na przyszłość i niezwykle piękne trofeum.
WARTO TU WRÓCIĆ
Resztę mojego pobytu spędziliśmy w tej samej części rezerwatu, robiąc zdjęcia bogatej fauny i łowiąc ryby razem z krokodylami. Widziałem tu niezliczone okazy kudu, buszboków i niali o imponujących rogach. Jeśli to miejsce w następnej dekadzie nie zdominuje rankingów łowisk o najlepszych trofeach antylop koba, to bardzo się zdziwię. Na własne oczy widziałem kilku kandydatów do pierwszej dziesiątki. Z pewnością tu wrócę!
Moje wyposażenie: ZEISS: Na ten wyjazd zabrałem ze sobą lunetę Victory HT 8x42 i dalmierz Victory 8X26 PRF, jako uzupełnienie do lunety zamontowanej na sztucerze, Zeiss Victory HT 2,5-10x50 z wieżą balistyczną ASV+. Wszystko, co najlepsze! MAUSER: Sztucer Mauser African PH kaliber 300 Winchester magnum. Świetnie się sprawdził z amunicją Oryx 180 gr, a bezpiecznik Mausera dawał mi poczucie bezpieczeństwa – w mojej opinii jest
bardziej przyjazny użytkownikowi niż tradycyjny bezpiecznik. HÄRKILA: Spodnie Oryx. Leżą równie wygodnie, co jeansy. Klasyczna koszula na safari pozwalała utrzymać niską temperaturę ciała i dobrze chroniła przed palącym słońcem. Zarówno spodnie, jak i koszulę wyprodukowano z bawełny. Na nogach miałem lekkie buty Rhino – dobry wybór na polowanie w ciepłym klimacie.
Słowo niezrównany wydaje się niewystarczające w stosunku do tego pięknego starego kudu. Ślady na rogach pochodzą z walk, w których to imponujące zwierzę brało udział
NOWOŚCI W SKLEPACH MYŚLIWSKICH KURTKA POLAROWA STANFORD Wiatroodporna kurtka polarowa. Kieszeń na piersi i wewnątrz z zamkiem. Wzmocnienia ze stylowej imitacji skóry. Skład: 100% Poliester. Dostępna w kolorze melanż/brąz. Rozmiary: S-4XL Cena: 380 zł www.magum.pl
KAMIZELKA KRÜGER EXCLUSIVE Wiatroodporna kamizelka z wieloma funkcjonalnymi kieszeniami. Dwie kieszenie z przodu z klapami. Wewnętrzne uchwyty na amunicję do strzelby i karabinu. Dzięki temu amunicja nie obija się o siebie i jest łatwo dostępna. Wewnętrzna kieszeń z zamkiem. Dodatkowo dla zwiększenia komfortu podszewka wykonana z siateczki High-Vent™. Skład: 100% Poliester, wzmocnienia w 100% z nylonu. Rozmiary: S-3XL. Cena: 357 zł www.magum.pl
KURTKA WATER-STOP NOWOŚĆ SEZONU 2014! Kurtka WATER STOP, dzięki zastosowaniu specjalnej membrany paroprzepuszczalnej BRATEX, jest nieprzewiewna i nieprzemakalna a jednocześnie oddychająca. Tkanina polar POLARON X 400 + membrana BRATEX odprowadza pot w postaci pary wodnej. Typowo myśliwska kurtka z obszyciami z kontrastowej tkaniny. Posiada wiele praktycznych kieszeni zewnętrznych i wewnętrznych. Cena: 342 zł www.graff.cil.pl
KURTKA MYŚLIWSKA Kurtka w myśliwskim stylu wykonana z materiałów najwyższej klasy. Przypomina klasyczne ubrania głęboko osadzone w kulturze łowieckiej. Poły kurtki wykonane są z tkaniny przypominającej loden, jednak do naturalnej wełny producent dodał również syntetyczne włókna. Dzięki nim materiał jest bardziej wytrzymały, lżejszy i bardziej odporny na wiatr oraz wilgoć. Plecy i rękawy uszyte są z materiału bratex, który chroni przed wilgocią i wiatrem. Odpinany kaptur oraz obszerne kieszenie zapewniają komfort użytkowania zarówno w terenie jak i w warunkach miejskich. Rozpinana zaszewka na plecach kurtki, wykończona pomarańczową tkaniną, podnosi poziom bezpieczeństwa na „zbiorówkach” i ułatwia złożenie się do strzału. Cena: 446 zł www.graff.cil.pl KOMPLET DO CZYSZCZENIA REMINGTON ROD CLEANING SYSTEM Uniwersalny zestaw przyborów oparty o najnowszą technologię Squeeg-e. Nie wymaga używania jednorazowych przecieraków. Proces czyszczenia broni kończy się użyciem wielorazowej końcówki Squeeg-e, która usuwa z lufy resztki oleju i pozostawia broń gotową do następnego użycia. Cena: 269 zł www.artemix.com.pl PLECAK GERONIMO Plecak z pięcioma niezależnymi kieszonkami, które w razie konieczności możemy łączyć według potrzeb. Ramiona wykonano z materiału oddychającego, w pasie znajdziemy schowek na telefon oraz ładownicę. Cena: 199 zł www.dolasu.pl
BUTY KOLBEIN WOODLANDER Wysokiej jakości, wodoodporne i oddychające buty trekkingowe. Wierzchnia część buta została zrobiona z naturalnej mocnej skóry. Pod warstwą skóry umiejscowiona jest membrana Air-Tex, która sprawia, że but jest całkowicie wodo- i wiatroodporny. Cena: 499 zł www.dolasu.pl
MYŚL
LIWI ZA STEREM Już od zarania swego istnienia Duch Automobilizmu stopniowo przejmował wszystkie obszary ludzkiej aktywności. I zauważył, że zarówno upolowaną kaczkę jak i dzika łatwiej przewieźć samochodem niż… helikopterem TEKST I ZDJĘCIA: DOBIESŁ AW WIELIŃSKI
Współczesny jeep wrangler z amboną obserwacyjną na dachu
P
o zakończeniu II wojny światowej w 1945 na rynek cywilny Ameryki trafił Willys MB. Ten podstawowy środek transportu U.S. Army szybko zdobył uznanie wielu użytkowników. Farmerzy wykorzystywali go jako napęd maszyn rolniczych. Myśliwi na preriach dostali do ręki idealne narzędzie. Wystarczyło nieco zaadaptować nadwozie, dospawać ambonę i pojazd był gotowy do drogi. Kiedy na rynku pojawił się sukcesor Willysa – Jeep CJ8 – on również znalazł nabywców wśród myśliwych. Podobnie było z Jeepem Cherokee i Dodge’em Ramcharger. SAMOCHODY DLA FACETÓW
Ale w Europie też nie było gorzej. W 1948 Brytyjczycy wypuścili na rynek terenowy model – Land Rover. W krótkim czasie stał się kultowym samochodem. Kanciaste nadwozie i prymitywizm przyciągnął setki fanów Wielkiej Przygody. Jednocześnie w Afryce narodziło się safari, więc jego popularność rosła. Land Rover posiadał wiele zalet. Napęd na cztery koła i silnik benzynowy 1,6 l o mocy 51 KM, połączony z 4-stopniową skrzynią biegów. Równie dobrze przyjęty został produkowany od 1970 roku Range Rover – luksusowa jak na tamte czasy limuzyna 4x4 z silnikiem V8 Rovera. Oba modele zostały szybko zaadaptowane do potrzeb myśliwych. Otwarty dach przykryto płótnem
chroniącym przed słońcem tropiku. Niektóre nadwozia otrzymały maskujący lakier, pojawiła się skrzynia na upolowaną zwierzynę. Siedzenia usytuowane były amfiteatralnie, a niekiedy dla przewodnika montowane były dodatkowe stopnie. Pojawiła się wyciągarka. MERCEDESY GÓRĄ
Niemcy skorzystali z pozostałości po Wehrmachcie – głównie były to Mercedesy L1500. W 1955 niemiecki Borgward na zlecenie Bundeswehry przygotował projekt samochodu terenowego o nazwie Goliath. Dwucylindrowy silnik o mocy 40 KM pozwalał na transport 500 kg ładunku. Zlecenie na produkcję otrzymali DKW i Porsche GmbH. Konstrukcja okazała się jednak nieudana i po wielu testach zaniechano jej produkcji. Samochody trafiły na rynek cywilny, głównie do użytku niemieckiego związku łowieckiego. Dziś są to raczej egzemplarze kolekcjonerskie. Wyparły je współczesne samochody terenowe, głównie Mercedes G Jagdwagen. SKARBY Z DEMOBILU
W Europie Środkowo-Wschodniej jako środków transportu na tereny łowieckie używano głównie radzieckich UAZ-ów 469, GAZ-ów 69, UAZ-ów 452 wycofanych z demobilu wojskowego. Nieco łatwiej mieli myśliwi w ZSRR. Tam oprócz UAZ-ów
Myśliwi Myśliwi amerykańscy amerykańscy na na jeepie jeepie CJ8 CJ8 scrambler scrambler Toyota Toyota Lancruiser Lancruiser używana używana podczas podczas afrykańskiego afrykańskiego safari safari
Toyota 4WD
można było zdobyć terenową Ładę Nivę. Wszystko zależało od stanowiska i osobistych kontaktów. W Polsce użytkowane przez Lasy Państwowe i wycofane z eksploatacji były UAZ-y i rumuńskie ARO. Partyjni dygnitarze mieli dostęp do Mercedesów G, choć i oni zdobywali potrzebny sprzęt rozmaitymi sposobami. Sekretarz KW PZPR w Poznaniu używał przedwojennego Stoewera ze skrętnymi wszystkimi kołami. Zdarzały się skła-
daki, będące po części ARO, UAZ-em i Mercedesem. KOLEKCJA HONECKERA
Szczególnym myśliwym był Erich Honecker. Regularnie jeździł na polowania w państwowych lasach na północ od Berlina. Do swej dyspozycji miał ARO, Mercedesa G i Ładę Nivę. W czasach, kiedy obywatele NRD czekali na wartburgi i trabanty, szef państwa – Erich Honecker zamawiał
Afrykańskie safari przy pomocy Toyoty Landcruiser
Samochody Honeckera były pozbawione emblematów, by nie kojarzono ich z „dzikim kapitalizmem”. Na pierwszy rzut oka trudno było rozpoznać brytyjską firmę. Nigdy nie zostały też zarejestrowane samochody u wroga klasowego. Jego Range Rover to prezent na 70. urodziny w 1982 roku. Został zakupio-
ny przez zachodnioniemiecką firmę Morgan/Panther Westwinds. Ale to nie koniec. W 1985 Honecker kupił w Anglii ekskluzywną wersję Range Rovera ze 132-konnym silnikiem o pojemności 3,5 litra. I na tym nie skończył. Zachodnioberlińska wytwórnia karoseryjna – Friedrich Rometsch – otrzymała zlecenia przebudowy samochodu. Nadwozie zostało wydłużone o 50 cm, powiększono tylny przedział, zwiększono prześwit
Odrestaurowany radziecki GAZ 67
na nogi, a siedzenia pokryto… futrem lamy. Blaszany dach zastąpił hydraulicznie otwierany pochodzący z Rolls Royce`a Corniche. Do tego doszły poszerzone opony, wyciągarka i dalekosiężne reflektory Boscha. Szperacze dostarczyła... Bundeswehra. Szyby w tylnych drzwiach zostały opancerzone. Ponadto zamontowano elektrycznie otwierany uchwyt na broń. Całość zamknęła się w kwocie 330 tys. DM. Trzecie auto zakupione zostało w 1987 roku, a czwarte kilka miesięcy przed upadkiem muru berlińskiego. Łącznie Erich Honecker zamówił 4 takie samochody, co uszczupliło państwową kasę o 1,3 mln DM.
Samochody Honeckera były pozbawione emblematów, by nie kojarzono ich z „dzikim kapitalizmem”. Na pierwszy rzut oka trudno było rozpoznać brytyjską firmę. Nigdy nie zostały też zarejestrowane. Jeśli wyjeżdżały na ulice, to z tablicami dyplomatycznymi. W chwili upadku muru berlińskiego samochód Honeckera miał na liczniku 9,8 tys. kilometrów przebiegu. W 2013 roku auto trafiło na sprzedaż do sieci autohausów Diniebier. TERENÓWKI I SAMODIEŁKI
Lata 90. ubiegłego stulecia przyniosły żywiołowy rozwój techniki 4x4. Na rynku masowo pojawiły się te-
Odrębną grupę stanowią „samodiełki” – dziwne konstrukcje na wysokich kołach przystosowane do poruszania się po grząskim gruncie i przewożące grupę osób. TYLKO NIE SAMOLOTY…
Radziecka Łada Niva
renowe Nissany i Toyoty, fabrycznie adresowane do tej grupy hobbystycznej. Wyposażone w kosz do transportu upolowanej zwierzyny, jak i zaadaptowane do wielogodzinnego przebywania w terenie. Na polskich duktach spotkać można Vitary, Patrole, Terrano a nawet Subaru Forester. Zdarza się Land Rover, i Toyota Landcruiser, Mitsubishi Pajero i Jeep Cheerokee. Nie brak indywidualnie adaptowanych pojazdów. Zapaleńcy potrafią przerobić do swoich potrzeb nawet Rolls Royce`a czy Aston Martina. Są już samochody elektryczne pozwalające na prawie bezszelestne poruszanie się w terenie.
Dlaczego myśliwi wybierają jednak samochody, a nie inne środki transportu, jak samoloty? Oto odpowiedź. David i John każdego roku jeździli na polowanie na jelenie. Las był tak gęsty, że wynajęli helikopter, żeby ich tam zabrał. Na koniec polowania go przywołali, żeby zabrał ich i 6 jeleni, które ustrzelili. Pilot helikoptera spojrzał na łup: – Mogę wziąć tylko połowę waszej zdobyczy – powiedział. – 6 jeleni to będzie za dużo dla tego helikoptera. – W zeszłym roku helikopter zabrał dokładnie 6 jeleni – powiedział David. – I to był taki sam typ helikoptera, jak pana, a pogoda była podobna. Pilot uległ tym argumentom i wziął na pokład i myśliwych, i 6 jeleni. Helikopter nie mógł unieść takiego ładunku, ślizgał się po czubkach drzew przez milę i rozbił się w końcu na zboczu góry. Na szczęście nikomu nic się nie stało. – Wiesz, gdzie jesteśmy? – spytał John. – Tak – powiedział David. – Jakieś 100 metrów od miejsca, w którym rozbiliśmy się poprzednim razem…
CZY
Wabienie
YLI W JĘZYKU ZWIERZĄT
Jakie zwierzęta wabimy? W jaki sposób? O tym napiszę w ciągu najbliższych miesięcy. Jednak zanim zacznę wchodzić w szczegóły tego fascynującego i obszernego tematu, kilka słów o tym, w jaki sposób wabienie stało się moją pasją… TEKST I ZDJĘCIA: SŁ AWOMIR PAWLIKOWSKI
Wabiki na słonki
M
ój dziadek Andrzej Nalepa, który był leśnikiem i myśliwym w lasach Beskidu Sądeckiego, pewnego dnia postanowił mnie przestraszyć. Było to, co prawda ponad 30 lat temu, ale całą sytuację pamiętam do dziś i z łezką w oku ją wspominam. Pewnego słonecznego lipcowego poranka wybrałem się do lasu na maliny. Zbierając je, zauważyłem, że krzaki znajdujące się kilkanaście metrów ode mnie w pewnym momencie się poruszyły. Gdy na dodatek dotarł do mnie odgłos groźnie warczącego dzika, po prostu ze strachu znieruchomiałem. Dżwięki te brzmiały tak realistycznie, że miałem już dać dyla ze strachu… i wtem zza krzaków wyłoniła się głowa
dziadka Andrzeja. Widząc moją przerażoną minę, popłakał się ze śmiechu. Pomyślałem, że skoro można tak naśladować odgłosy zwierząt, to może i sama zwierzyna tymi odgłosami będzie zainteresowana. O WABIKACH SŁÓW KILKA
Pierwszy wabik, z jakim się w życiu spotkałem, to wabik na jelenie. Przywieziony przez austriackich dewizowców, którzy w latach 60. i 70. kwaterowali podczas polowań na jelenie byki u dziadka w leśniczówce. Wabik ten był wykonany z muszli jakiegoś ślimaka morskiego, ale nie trytona. Do tej pory nigdy nie widziałem u żadnego z wabiarzy takiego wabi-
Wabiki na jarząbki
ka. Oczywiście próbowałem swoich sił, ale z uwagi na słabe możliwości głosowe, nie wychodziło mi to najlepiej. Kiedy kilkanaście lat później zacząłem polować, zafascynowało mnie wabienie drapieżników. W pierwszym sezonie zakupiłem więc cały zestaw wabików od pana Edwarda Billika z Krakowa. Efekty były wspaniałe. Chociaż nie zawsze udawało mi się pozyskać zwabionego lisa, to wabienie szło mi bardzo dobrze. Z biegiem czasu zacząłem wabić jarząbki, słonki, a później kiedy zostałem selekcjonerem, rogacze i byki. Dzisiaj, siedząc za klawiaturą komputera, chciałbym przybliżyć temat wabienia po kilkunastu latach prak-
tyki myśliwego-wabiarza. Rozpocznę od wabienia najmniejszych dwóch gatunków naszej zwierzyny łownej, a mianowicie słonek i jarząbków. WABIENIE SŁONKI
Słonka to największy ptak z rodziny bekasów na terenie naszego kraju i jedyny bekas będący ptakiem łownym. W tej chwili jest niestety możliwy do pozyskania tylko w okresie jesiennym. W czasie, kiedy można było polować na słonki wiosną, wspaniałe efekty przynosiło ich wabienie w czasie „ciągów”, czyli lotów godowych. Loty te możemy zaobserwować do tej pory przy okazji zasiadki kwietniowej na dziki, czy przy okazji polowań
Zaobserwowałem, że niektóre samce zniżały lot do wysokości mojej głowy, a mój białoruski przewodnik oganiał się przed nimi jak przed szerszeniami na kozły z początkiem maja. Samiec słonki podczas takiego lotu wydaje dwa rodzaje odgłosów: „psykanie”, czy inaczej „świstanie” oraz „chrapanie”. Natomiast samica znajdująca się wówczas na ziemi wabi samca tylko „psykając”. Naśladując odgłos „psykania”, wabimy lecącego samca słonki, który przeważnie słysząc nasz wab, spowalnia i zniża lot, stając się łatwiejszym celem do trafienia. Polując tą metodą wiosną na terenie Białorusi (od 2004 niestety w Polsce nie można), zaobserwowałem, że niektóre samce zniżały lot do wysokości mojej głowy, a mój białoruski przewodnik oganiał
się przed nimi jak przed szerszeniami. Oczywiście strzał na takiej wysokości jest ze względów bezpieczeństwa zabroniony, ale zabawa była przednia. Sami Białorusini, będąc świetnymi myśliwymi, nie wiedzieli wcześniej o tej metodzie. Teraz jeżdżąc na wiosnę, zawsze daję im w prezencie kilka wabików na słonki. CZAS NA JARZĄBKA
Innym ptakiem łownym, na jakiego możemy polować z wabikiem, jest jarząbek, najmniejszy z kuraków leśnych. Jarząbek, który jeszcze licznie występuje w polskich Karpatach, a także w puszczach północno–wschodniej Polski jest ptakiem monogamicznym. Można je wabić w dwóch okresach w ciągu roku. Raz na wiosnę (kwiecień), niestety wtedy tylko w celu fotografowania. Drugi raz w czasie jesiennych „parkań” (mniej więcej połowa września), czyli w okresie jesiennego dobierania się w pary. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku wykorzystujemy tę samą metodę wabienia. Posługując się odpowiednio skonstruowanym wabikiem, naśladujemy gwizd jarząbka, który odpowiednio modulujemy, tworząc swego rodzaju pieśń. Niestety nie da się tego wykonać bez uprzedniego zapoznania się z tym odgłosem. Jest bardzo podobny do odgłosu m.in. sikorki bogatki i często można oczekiwać naszego jarząbka, wabiąc tak naprawdę sikorkę.
To polowanie wymaga dużo większego doświadczenia niż polowanie na słonki. Same wabiki mają różnego rodzaju formy. Od piszczałki zrobionej z piszczeli zająca, poprzez metalowe wabiki produkowane przez wyspecjalizowane w ich produkcji firmy, skończywszy na rosyjskich wabikach (wcale nie gorszych) wykonanych np. z etui po igle do strzykawki. Najlepiej jest zawabić raz, po czym chwilę odczekać i posłuchać, czy odzywa się drugi jarząbek. Jednak nie jest regułą, że się zawsze odezwie. Jarząbki bowiem są bardzo ostrożne i często, zamiast przylatywać i siadać nieopodal osoby wabiącej na jednym z drzew, lądują 20-30 m wcześniej i „wyciekają” w kierunku wabiącego. Dlatego zawsze w czasie tego polowania musimy mieć wyczulony słuch i wzrok. Moment samego startu do lotu jarząbka, zwany „burknięciem” jest słyszalny nawet ze 150 metrów, natomiast „wyciekający” po ściółce jarząbek, o ile nie ma na niej suchych liści, jest w zasadzie niesłyszalny. Jeśli chodzi o porę dnia, to najlepsze efekty są zaraz po wschodzie słońca oraz koło godziny 15.00-16.00 (biorąc pod uwagę połowę września). Najtrudniejszą jednak sprawą jest znalezienia miejsca bytowania jarząbków. Wymaga to dobrej znajomości łowiska, jak również dobrego słuchu i znajomości odgłosów jarząbków. Zachęcam jednak gorąco do tego rodzaju polowania, choć jest ono jednym z najtrudniejszych. Darz Bór!
Wyżeł niem
miecki krótkowłosy LEGENDA I RZECZYWISTOŚĆ
Rozpoczynamy cykl artykułów opisujących rasy psów myśliwskich. Nie będzie to wiedza, jaką można znaleźć w internecie, lecz trzeźwe spojrzenie okiem praktyka i myśliwego pod kątem użytkowości w łowisku, łatwości prowadzenia oraz innych czynników, które mogą decydować o wyborze tej bądź innej rasy TEKST I ZDJĘCIA: JAROSŁ AW PEŁK A
WW
yżełyżeł niemiecki niemiecki krótkowłosy krótkowłosy to to SPRAWNY SPRAWNY I WSZECHSTRONNY I WSZECHSTRONNY piespies znany znany chyba chybawszystkim. wszystkim. Wyżeł Wyżełchoć choćstworzony stworzonyi selekcjonoi selekcjonoPatrząc Patrząc na na niego, niego, trudno trudno nienie odnieść odnieść wany wanyprzez przezpokolenia pokoleniadodopolowania polowania wrażenia, wrażenia, że że jestjest to to kwintesencja kwintesencja ło-ło- nana zwierzynę zwierzynę drobną drobną i ptactwo i ptactwowwproprowiectwa. wiectwa. Dość Dość mocna mocna budowa budowa przoprzo- stejstej linii linii pochodzi pochodzi odod psów psówgończych. gończych. du, du, długa długa kufa, kufa, wydatny wydatnywietrznik wietrznik W W latach latach przedwojennych, przedwojennych, kiedy kiedy wyraźnie i wyraźnie zarysowane zarysowane oczy, oczy, wiszące wiszące to toinne innerasy rasypsów psównieniebyły byłytak takpopouszyuszy i szczupły i szczupły zad.zad. NaNa ogół ogół przycięty przycięty pularne, pularne,a astany stanyzwierzyny zwierzynydrobnej drobnej trychulec, strychulec, który który ciągle ciągle jestjest ww ruchu, ruchu, były byłyimponujące, imponujące,wyżły wyżłydominowały dominowały hody chody szybkie szybkie i zdecydowane, i zdecydowane, przypoprzypo- w w łowiskach łowiskachi dworach i dworachszlacheckich. szlacheckich. minające minające konia konia angielskiego angielskiego idącego idącego Z Zpowodzeniem powodzeniemwykorzystywano wykorzystywanojeje tępa. stępa. Okrywa Okrywa włosowa włosowa krótka, krótka, przyprzy- jako jako psypsy tropiące tropiącepostrzałki postrzałkizwierzyzwierzyegająca legająca do do skóry, skóry, w w odcieniach odcieniachodod nyny grubej, grubej, pracujące pracującedolnym dolnymwiatrem wiatrem zerni, czerni, przez przez wszystkie wszystkie rodzaje rodzaje brązu, brązu, tropowce, tropowce, jakjak również równieżpsy psystróżujące. stróżujące. do do bieli. bieli. Często Często w łatach w łatach i dereszach. i dereszach. Mawiało Mawiałosięsięwśród wśródbraci braciłowieckiej łowieckiej PsyPsy te zaliczane te zaliczane są do są do grupy grupy legawców legawców i i w w towarzystwach towarzystwach myśliwskich myśliwskich nazwa (nazwa pochodzi pochodzi od od pozycji pozycji leżącej, leżącej, iż iż ,,Dobry ,,Dobry wyżeł wyżełszczwać szczwaćwinien winienlisa lisa akąjaką przybiera przybiera pies, pies,kiedy kiedyzwietrzy zwietrzy i dzika i dzikaniewielkiego, niewielkiego,głosem głosemprzez przez wierzynę) zwierzynę) i powinny i powinny cechować cechowaćsięsię maliniaki maliniaki pogonić pogonićrogacza rogaczai na i nastrzał strzał wardą twardą stójką stójką wykonaną wykonaną w ten w ten sposób, sposób, pewny, pewny,zabiegami zabiegamiswoimi swoimimyśliwemyśliwee że piespies wietrznikiem wietrznikiem pokazuje pokazujekie-kie- mumusprowadzić, sprowadzić,a aptaki ptakiw wpolu, polu,czy czy unek, runek, gdzie gdzie znajduje znajduje się się zwierzyna, zwierzyna, to to zająca zająca ww kotlinie kotlinietwardo twardooznajmić oznajmić przednia a przednia łapałapa jestjest uniesiona uniesiona dodo góry. góry. stójką, stójką,bybynemrod nemrodz zfuzyji fuzyjizawczasu zawczasu W tej Wpozycji tej pozycji zastyga zastyga do do momentu momentu zblizbli- nabitej nabitejwystrzelić wystrzelićdwa dwarazy razyzdążył. zdążył. enia żenia się się myśliwego. myśliwego. CoCo ciekawe, ciekawe, spospo- A gdy A gdy zwierzyna zwierzyna drobna drobna totoczy czygruba, gruba, kałem tkałem kiedyś kiedyś wyżła, wyżła, któremu któremu generalgeneral- opatrznie opatrznietrafiona trafionauchodzić uchodzićzaczęła, zaczęła, nie nie byłobyło obojętne, obojętne, którą którą łapę łapę podniósł, podniósł, pies piesówówdojść dojśćją jąpowinien, powinien,szybkość szybkość kiedy kiedy wykonywał wykonywał stójkę. stójkę. PrzezabawPrzezabaw- swą swą i sprawność i sprawność pokazując, pokazując, a przyspoa przysponie nie wyglądał, wyglądał, kiedy kiedy na na nierównościach nierównościach sobiony sobiony właściwie właściwiei lisa i lisaswemu swemupanu panu erenowych terenowych niewygodnie niewygodniebyło byłopodpod- dodo nóg nóg nana wysokim wysokimśniegu śnieguzaaportozaaportonieść nieść mumu przednią przednią łapę, łapę, więc więc podnosił podnosił wać wać potrafić potrafić musi”. musi”. ylną, tylną, natomiast natomiast długim długim niczym niczym bicz bicz Z Zpraktycznego praktycznego punktu punktu widzenia widzenia poganiacza poganiacza bydła bydła ogonem ogonem kręcił kręcił koła koła współczesnego współczesnegomyśliwego myśliwegowyżeł wyżełpopow powietrzu, w powietrzu, przywołując przywołując myśliwego. myśliwego. woli wolistał stałsięsięrasą rasąniemodną niemodnąi imało mało Przypominał Przypominałkowboja kowbojamachającego machającego popularną. popularną.Monokultury Monokulturyroślinne roślinnenana assem, lassem, które które za chwile za chwile zarzuci zarzuci na na rogi rogi uprawach, uprawach,chemizacja chemizacjarolnictwa rolnictwaoraz oraz uciekającej uciekającej krowy… krowy… presja presja drapieżników drapieżników spowodowały spowodowały
drastyczny spadek liczby zwierzyny drobnej. Niemiecki legawiec postrzegany jako pies typowy na pióro coraz częściej jest pomijany w decyzjach o zakupie czworonoga. Czy słusznie? Wyżeł niemiecki krótkowłosy z powodzeniem może służyć jako pies wszechstronny. Odpowiednio ułożony do pracy dolnym wiatrem, bez większych problemów będzie wypracowywał tropy dwudziestoczterogodzinne. Dzięki swojej budowie, sprawności oraz ogromnej pasji łowieckiej, której mogłaby mu pozaz-
drościć niejedna rasa, będzie pracował w trudnych warunkach terenowych, zaskrzeczeniach czy bagnach. Doskonale pływa. Bardzo chętnie w większości przypadków oszczekuje drapieżnika czy zwierzynę grubą. KWESTIA WRAŻLIWOŚCI
Pomijając cechy stricte łowieckie, wyżeł posiada też niezwykle wrażliwą psychikę. Jest szalenie ukierunkowany na współpracę z przewodnikiem. Szkolenie wyżła musi być bardzo wypośrodkowane pomiędzy zdecy-
dowaniem w egzekwowaniu komend a nagradzaniu we właściwy sposób. Właśnie w kontekście wrażliwości powróćmy do wyżła, który używał do stójki wszystkich łap, zależnie od okoliczności. Wiele lat temu, będąc na spacerze, wyżeł ten pogonił za sarną, która nagle pojawiła się w polu widzenia. Pies w pogoni za kozą wbiegł w śródpolną kępę świerków. Za chwilę z drugiej strony wybiegła sarna, natomiast wyżeł przepadł. Zaniepokojony pobiegłem w tamtą stronę, przywołując go. Po kilkunastominutowych po-
szukiwaniach, rozgarniając bardzo gęste poszycie, dostrzegłem leżącego na mchu wyżła. Oczy miał przymknięte, boki zapadnięte, bardzo płytko oddychał. Serce podeszło mi do gardła, kiedy się nad nim pochyliłem. Pomyślałem, że w pełnym pędzie uderzył o drzewo i stracił przytomność lub skręcił kark. Ale nie. Na przedniej łapie, na wysokości pachwiny, zaciśnięty był kłusowniczy wnyk. Pies nie miał przeciętej skóry, łapa nie była złamana. Ale w oczach miał śmierć. Patrzył na mnie, leżąc bez ruchu, jakby się
ze mną żegnał. Przypominał ptaka, który całe życie całe spędził w przestworzach, a nagle został wtrącony do klatki. Drżał na całym ciele. Delikatnie zacząłem do niego mówić, jednocześnie rozplątując stalową linkę. Jak tylko udało mi się ją zdjąć, stał się cud. W wyżła jakby diabeł wstąpił. Zerwał się nagle na równe nogi i skoczył na mnie przednimi łapami, czego nigdy nie robił. Fiknąłem koziołka na plecy, a pies zaczął mnie całować szorstkim jęzorem po twarzy, bo przecież nie umiał krzyczeć z radości.
Podobnie podczas szkolenia wyżeł może się zamknąć psychicznie pod wpływem zbyt silnego impulsu, czy też nagłego huku wystrzału i uraz pozostanie na bardzo długo. Wrażliwa psychika niesie więc ze sobą tyleż korzyści, co i niebezpieczeństw. PLUSY…
Wyżły są niezwykle bacznymi obserwatorami. Będąc konsekwentnymi, możemy z czasem w ogóle zaprzestać komend i sygnałów werbalnych, przechodząc na gesty. Wynika
to z tego, że pies ten permanentnie utrzymuje kontakt wzrokowy z przewodnikiem i znakomicie reaguje na polecenia wydawane gestem. Wyżeł również świetnie wypada, jeśli chodzi o zmysł węchu. Ustępuje chyba tylko bardzo jednostronnemu pointerowi. Na pewno węch ma zdecydowanie bardziej rozwinięty niż u wszystkich ras, z którymi zdarzyło mi się pracować. Wielokrotnie robiłem doświadczenia, podprowadzając pod wiatr do leżącej zwierzyny różne psy. Wyżeł deklasował pozostałe
rasy, wyczuwając zwierza z dwukrotnie większej odległości. Oczywiście był to tzw. górny wiatr, czyli sposób pracy charakterystyczny właśnie dla wyżłów, a nie typowy dla pozostałych psów. Praca dolnym wiatrem wymaga bowiem od wyżła więcej skupienia i właściwego treningu, dlatego myśląc o wyżle jako o tropowcu, wybierajmy raczej osobniki wolniejsze i bardziej zrównoważone. Unikać należy wyżłów przerośniętych, ponad wzorzec rasy i zbliżonych do górnych parametrów. Jest to niestety trend
obecnie panujący dla wielu ras. Pies przerośnięty, będzie bardziej lękliwy, wrażliwy na choroby, będzie szybciej się męczył krócej żył. Pamiętajmy, że najmniejszy wyżeł bez trudu zaaportuje lisa, natomiast duży wyżeł i tak nie zdławi dzika, co najwyżej przypłaci to życiem niczym matka Szarika z serialu „Czterej pancerni i pies”. Duże psy pięknie wyglądają na wystawowych wybiegach, natomiast w łowisku mają same problemy. Stójka u każdego legawca winna być umiejętnością wrodzoną, którą można i trzeba rozwijać. Natomiast kiedy wyżeł nie posiada genetycznie tej zalety, nie sposób tego wytrenować. …I MINUSY
Wielu z nas pamięta, że dziadkowie polowali z wyżłami i wewnętrznie pragną odtworzyć tę legendę w obecnych czasach. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobić, a stara niemiecka rasa, przy zachowaniu wszystkich zasad hodowli i odrobinie szczęścia na pewno nam się odwdzięczy. Rzecz jasna, jak pies każdej rasy, tak i wyżeł ma swoje wady. W większości przypadków są to psy dość hałaśliwe. Miałem kiedyś wyżła, który wył przeraźliwie w kojcu, gdy nie zabrałem go na polowanie. Wył dotąd, aż nie wróciłem. I nie było sposobu, aby tego zaniechał. Wszelkie prośby i groźby działały tylko kilka minut, po chwili znowu posępne wy-
cie niosło się wokół mojego domu. Krótki włos w połączeniu z ogromną pasją powodują, że wyżeł podczas pracy w szuwarach w pościgu za ptactwem wodnym może mieć boleśnie pociętą przez liście kufę. Wygląda niejednokrotnie niczym jagdterier po walce z borsukiem w norze. Nieodpowiednio ułożony i prowadzony ma tendencję do dużej samodzielności, która objawia się np. nadmiernym oddalaniem się od myśliwego. Bardzo rzadko toleruje koty w okolicy, co może nastręczać kłopotów z sąsiadami, choć nauczony rygoru, akceptuje domowy inwentarz. Opisywany wcześniej wyżeł trafił do mojego ojca z powodu rzekomego apetytu na drób. Po odpowiedniej terapii kwoka prowadząca pisklaki mogła sypiać kilkanaście centymetrów od jego kufy, a pisklęta traktowały jego grzbiet niczym bezpieczną grzędę. Ale finał tej relacji był trudny do przewidzenia. Kiedy kurczęta podrosły, zaczęły zwiedzać najbliższą okolicę. Pewnego razu nie wróciły na noc do kurnika, tylko postanowiły zanocować w krzakach za ogrodzeniem. Wyżeł biegał nocą po ogrodzonym podwórku… Na drugi dzień uporczywe pukanie do drzwi obudziło całą rodzinę. Zbiegłem szybko ze schodów zobaczyć, kto puka o wczesnej porze, kiedy obok drzwi jest włącznik elektrycznego dzwonka. Jakież było moje zdumienie, kiedy otworzyłem drzwi
wejściowe do domu. Na progu leżał wyżeł i jak tylko usłyszał głosy, zaczął energicznie machać ogonem, stukając w drzwi. Nie mógł się doczekać nagrody po udanym polowaniu… Obok niego na podeście przy schodach leżało 7 wyrośniętych kurczaków, które postanowiły spać poza podwórkiem. Pies uznał, że są zwierzętami łownymi, skoro przebywają poza ogrodzonym terenem. Więc je upolował, po wcześniejszym wykonaniu podkopu pod płotem. Podobna sytuacja wydarzyła się rok później, kiedy to jeden z kolegów nie mógł odnaleźć cielaka jelenia. Przyjechałem z wyżłem i po kilometrowym dochodzeniu pies osaczył cielaka, którego dostrzeliłem. Jaki był efekt? Wyżeł podbiegł do… uwiązanej na łańcuchu jałówki i wykonał klasyczną dla siebie stójkę, podniesioną tylną łapą i wymachując ogonem. Łypał na mnie żółtymi ślepiami, czekając, kiedy to celnym strzałem z dwunastki położę niewinną krasulę. Mimo że wielokrotnie wcześniej widywał krowę i nigdy tak nie reagował. Pachniała podobnie jak jeleń… Takich historii wiele się wydarzyło na przełomie lat. Ale wyżły się nie zmieniły. Wciąż są pełne pasji i motywacji do pracy. Tylko od nas zależy, czy będziemy umieli wykorzystać ich ogromny potencjał i możliwości łowieckie. A są one bardzo duże.
Dobry czas d
Już samo wejście w las powoduje szybsze bicie serca. Może zdarzy się coś niezwykłego i przyroda odkryje przed nami rąbek tajemnicy. W lesie dobrze jest być niewidzialnym obserwatorem, chodzić bezgłośnie jak kot. Najlepiej, gdy zwierzęta nie wiedzą o naszej obecności, wtedy zobaczyć można ich naturalne zachowanie TEKST I ZDJĘCIA: VIOLET TA NOWAK
dla wilka
N
ieraz widziałam takie sceny – jelenie przechodzą leśną ścieżką, chmara przystaje w bezruchu, patrząc przez chwilę, wypatrując, co dzieje się wokół. Przyjemnie jest, gdy nie płoszą się, spokojnie odchodząc w las. Idąc wczesnym rankiem, w ciemnościach, w kierunku ambony, ocieram się o zwisające gałęzie świerków. Jeszcze jest zmrok, staram się nie spłoszyć kilku dzików,
które niedaleko buchtują. Nie reagują, gdy przechodzę. To dobrze, że są tak bardzo zajęte. Niedługo zacznie świtać. Gdy stoję przy ambonie, na łące widzę zarysy jeleni. Są blisko, podnoszą swe wieńce, strzygą łyżkami. Wiatr wieje od nich, czuję ich zapach. Mają doskonały słuch, węch, wzrok. Jednak dużo już nie zobaczę, jelenie bowiem wolno schodzą z łąki do lasu.
SCENY RODZINNE Z ŻYCIA WILKÓW
Ten październikowy mglisty świt jest jak z powieści Tolkiena. Gęsta mgła powoli przesuwa się po trawie. Lornetką lustruję sporą śródleśną łąkę. Jelenie już weszły w las, do swej ostoi, jest pusto. Szron pokrył trawę, popielaty kolor przebija się przez mgłę. Lornetka pokazuje coraz więcej szczegółów, bo już świta. Jednak łąka nie jest pusta. W oddali, w oszronionej trawie zauważyłam leżące skulo-
ne razem zwierzęta. Szara skłębiona masa – tak, to wataha wilków. Nic w tym dziwnego. Tu żyje wiele zwierząt, nieprzebrane bogactwo jeleni, dzików, saren. Jest kilka kilometrów do najbliższej wioski, małe zaludnienie, dzikość terenu, brak przemysłu. To wszystko ma wpływ na charakter tego miejsca, na życie bytujących zwierząt. To wyjątkowo ciche, bezpieczne i odludne miejsce wybrała dla siebie wilcza wataha. W tych trawach,
na środku łąki wypoczywały wilki, tu gdzie najczęściej można spotykać jelenie. Wilki skłębione razem jeszcze spały. Jakieś poruszenie spowodowało, że rozbudziły się. Ich popielata, ciemnoszara sierść zlewała się z oszronionymi białawymi trawami, a puchata szata wyolbrzymiała sylwetki sporych zwierząt. Policzyłam je – 7 osobników. W gęstej porannej mgle z trudnością znajdowałam sylwetki wilków, bo zlewały się z szarą
mgłą. Wilki rozbiegały się i powracały do siebie. Przede mną rozgrywały się sceny rodzinne, ich naturalne zachowania pochłonęły całą moją uwagę. Sam fakt ich obecności w tym miejscu był nie do uwierzenia. Prowadzące skryty, leśny tryb życia wilki zdecydowały się spać na śródleśnej łące. Z licznych obserwacji myśliwych i leśników wiadomo, że watahy wilcze spotyka się w lesie, gdzie żyją skrycie. Wilki nie odsłaniają się na łące.
ILE INSTYTUCJI, TYLE OPINII
Wilki straciły bezpieczny spokój i ciszę swych leśnych uroczysk. Instynktownie unikają zapachu i widoku człowieka. To dzikie, czujne drapieżniki, które potrafią polować na dużą zdobycz. Całe wieki zaciekle tępiono wilka, groziła mu zupełna zagłada. Od 1998 roku został otoczony pełną ochroną prawną. Wiele instytucji jest czynnie zaangażowanych w tę ochronę. Są różne grupy interesów, wydawane są różne opinie o wilku – jedne
Leśnicy doceniają rolę, jaką pełni wilk w lesie i uważają, że liczebność tego drapieżnika powinna być kontrolowana. Myśliwi chcą, aby wrócił na listę zwierząt łownych są racjonalne, drugie mniej oczywiste. Są opinie, że wilki dostosowują swoją liczebność do populacji kopytnych. Nie będą w Polsce licznie występować, bo nadwyżki migrują na zachód – zasiedlają inne części Europy. Leśnicy doceniają rolę, jaką pełni wilk w lesie, uważają, że liczebność tego drapieżnika powinna być kontrolowana. Instytut Biologii Ssaków ocenia liczebność wilków na około 800 osobników. Myśliwi chcą, aby wrócił na listę zwierząt łownych. Jest wiele ocen instytucji i każda z nich podaje inne dane. Ponad 20 lat wilkami zajmuje się dr Sa-
bina Nowak, pełniąca funkcję Prezesa Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” – jest ona zdania, że obecność wilka w lesie sprawia, iż spada intensywność żerowania kopytnych (jeleń, sarna, daniel) w uprawach leśnych i młodnikach. Wilk jest sprzymierzeńcem lasu. Dr Nowak chciałaby, aby wilki żyły we wszystkich polskich lasach. W jednym wszyscy są zgodni – status ochronny wilka powinien być utrzymany. „WILCZE” LEKTURY
W te ciepłe październikowe dni w lesie trwało intensywne grzybobranie. Leśne ostępy były pełne zapachów ludzkich. Łąka była chyba ostatnim miejscem cichym i bezpiecznym, a zapach roślin, trawy był wolny od zapachu człowieka. Na senne zamglone, śródleśne łąki teraz nikt nie wychodził. To było dobre miejsce do odpoczynku, dlatego wataha je wybrała. Podpatrywanie życia drapieżników, ich społecznych relacji w stadzie to interesujące doświadczenie. Wilcza wyjątkowa przebiegłość i myśliwska skuteczność zawsze była znana pokoleniom myśliwych. Tak wiele jest opowieści, jak to wilk przechytrzył polującego na niego człowieka. Wiedza na temat wilków, ich życia i myśliwskiej natury to temat nieskończony. Lubię wracać do książki „Saga Puszczy Białowieskiej” autorstwa znawczyni zwyczajów zwierząt, profesor Simony Kossak, która opisuje ich zachowania i wyjaśnia je
praktycznie. Autorka poznała świetnie wilki i bardzo ciekawie opisała ich życie. Aby nie dopuścić do agresji w stadzie – gdzie są obecni pobratymcy, żeby w watasze panowała zgoda – istnieje system hierarchii określonych dominacji i rang. Hierarchia w stadzie to także określone miejsce „przy stole” – zespołowo upolowana
Ze wszystkich dziewięciu wilków najciekawszy był przywódca stada, basior. Jego posągowa sylwetka dominowała nad pozostałymi wilkami ofiara zostaje zgodnie podzielona, bez walki. Każdy wilk – członek stada ma ściśle określoną część – basior zjada serce, wątrobę, to są najsmaczniejsze części. Wilki, żyjąc w stadzie, znają wzajemnie swoje możliwości oraz słabe strony. Rangi są doskonale przypisane danemu wilkowi, bo wilk najlepiej spełni się w roli przydzielonej mu przez stado. W nim wszyscy pracują dla wspólnego dobra – to idealny, zgodny zespół. Dlatego właśnie tak istotna jest hierarchia. Wilk ma bogatą mimikę, także mowa jego całej postawy i ogona mówi o tym, jakie są jego zamiary, jaki jest jego nastrój. Polecam również inną książkę pani profesor – „Gawędy Simony Kossak. Serce i Pazur o uczuciach zwierząt”, gdzie mowa jest o „ludzkiej” naturze
zwierząt. Nieżyjąca już autorka znana była z aktywności na rzecz zachowania resztek naturalnych ekosystemów Polski. Wilki są trudne w obserwacji, unikają obecności człowieka, a skrytość ich życia daje skromne relacje. Stosowanie w lesie „fotopułapek” wyjaśnia w niewielkim stopniu zachowania wilka. Istotne są obserwacje dotyczące pozostawionych śladów wilka, miejsc jego rozrodu, a także obserwacja tropów, odchodów, usłyszanego wycia, miejsca z resztkami ofiar. Jest wiele opowieści o wilczej inteligencji, ostrożności, przebiegłości, czy mistrzowskiej umiejętności wykorzystania strategii łowieckich przy polowaniach. Obserwowałam życie wilczej watahy. Pomagały mi w tym długa ogniskowa obiektywu, spore doświadczenie z dzikimi zwierzętami, lata obserwacji. Najważniejszy był spokój, by nikt nie niepokoił, nie płoszył zwierząt na tym terenie. PORANNE „ZABAWY”
W kolejny październikowy poranek na śródleśnej łączce widziałam jak wilcza wataha budziła się. Wilkom w ten mroźny poranek było ciepło, bo spały przytulone razem. Część z nich rozeszła się po łące, wyciągając resztki upolowanej zwierzyny z trawy. Posilały się. Wyglądało to na zabawy – jeden z wilków uciekał z resztkami mięsa, a pozostałe goniły go. W ten sposób szlifowały swe umiejętności
łowieckie. Wbiegały w mgłę, wtedy traciłam je z oczu. Gdy mgła robiła się przezroczysta, na nowo je widziałam. Czas mijał szybko. Pracującego cicho silnika auta nie usłyszałam, ale dźwięk nasilał się. Na leśną ścieżkę wjechało auto z kilkoma grzybiarzami. Wilki spłoszyły się, wbiegły do lasu. Łąka była pusta przez kilka godzin, a kierunek wiatru nie zmienił się. Nadal miałam korzystne miejsce do obserwacji. W lesie trwało grzybobranie, a więc wilki powinny wrócić do tego
jedynego, spokojnego miejsca, które wybrały sobie na odpoczynek. Dobrze ukryta, wtopiona w tło terenu, zasłonięta przy pomocy gałęzi i siatek, czekałam na wilki. Dzień się miał ku końcowi, zbliżał się zachód, jeszcze słońce świeciło, gdy z lasu na łąkę wyszedł pierwszy wilk. Czujnie rozglądał się wokół, nasłuchując, wietrząc zapachy, oceniał teren. Po chwili wszedł drugi wilk na łąkę, za nim wbiegła cała wataha. Robiło się ciemno.
CZTERY DNI Z WATAHĄ
Przez cztery dni obserwowałam wilczą watahę i ich życie. Zaobserwowałam wiele interesujących scen. Wiele można by o tym pisać. Zmieniał się stan liczebny watahy, nie zawsze była cała rodzina w komplecie. Zmieniały się zachowania, nastroje. Ze wszystkich dziewięciu wilków najciekawszy był przywódca stada, basior. Jego posągowa sylwetka dominowała nad pozostałymi wilkami. Majestatyczna postać na tle wilków była znacznie
większa, każda jego poza była władcza. Chodził z wysoko podniesioną głową, jego postawa była wymowna dla stada. Wilki pierwsze przychodziły do niego przywitać się, w pozie poddańczej, z nisko pochyloną głową i zwieszonym ogonem. Wadera trzymała się blisko basiora, a jej macierzyński instynkt był czytelny. Młode wilki śmiało do niej podchodziły, tuląc się. Każdy z wilków miał dokładnie określoną funkcję w stadzie. Jedne się bawiły, ogryzając kości, inne
cały czas obserwowały łąkę, wietrząc, strzygąc uszami. Jeden z wilków z kawałkiem starej skóry przechadzał się – zmieniając zapach terenu i kamuflując wilcze zapachy. Często brak było któregoś wilka w stadzie. Pewnie pracował jako zwiadowca w terenie, obserwując inne zwierzęta. Zawsze ostatni na łąkę wchodził basior. Był większy od pozostałych wilków, i wtedy zabawy wśród rówieśników nagle kończyły się. Wilki wyciągały zapasy resztek ofiar ukrytych w trawie, obgryzając z kości kawałki mięsa. Zachowywały się coraz bardziej niespokojnie, robiły się głodne. Gdy zapadała noc, to był czas dla mnie, aby opuścić niepostrzeżenie czatownię – ze skraju lasu, wchodziłam prosto w las, ścieżką, która chwilami była niewidoczna. Pewnej nocy przetaczała się nad okolicą burza, trwała do rana, ulewne deszcze były obfite. Poranne dojście na miejsce obserwacji było utrudnione, droga pełna głębokich kałuży nie była łatwa. Jesienna nocna ulewa nie oszczędziła też zwierząt. Wilki wybiegły wcześnie z lasu na łąkę i zaczęły poszukiwania resztek skór zwierzęcych, które tam zakopały. Szybko znalazły swe trofea – chodziły z nimi po łące, tuszując swój zapach. Tarzały się w skórach, nanosząc na siebie zapachy jelenia lub dzika. Po nocnej ulewie deszcz zmył wszystkie ślady i resztki z sierści, wilki odzyskały swój naturalny zapach… wilczy. Ich przy-
gotowania były nerwowe. Nanosiły na siebie kamuflaż zapachowy, tarzały się na kawałku skóry, wcierały zapach z resztek ofiar. Mgła na łące gęstniała, wilki zgromadziły się w grupie. Stały razem i były gotowe do wyjścia. Jeden z wilków, trzymając kawałek skóry w zębach, wszedł w gęstą mgłę jako pierwszy, a największy wilk prowadził watahę – do polowania. Stłumienie swego wilczego zapachu dało wilkom duże szanse na udane polowanie. W pobliżu – na łące, we mgle, była chmara jeleni. Następnego dnia o świcie nie było trudno znaleźć pozostawione resztki po nocnym polowaniu wilków. Wskazywało to miejsce spore stado kruków – donośnie hałasując. Kilka bielików latało i powracało ponownie na resztki posiłku. Kolejnego dnia, gdy zaczęłam obserwację o świcie, wilki błogo wylegiwały się na łące, ogrzewały się promieniami słońca. Jeden z nich leżał na plecach z łapami i puchatym ogonem do góry. Już pierwszy rzut oka wystarczył. Tak, te wilki na pewno nie były głodne. Zniknęła nerwowość, pośpiech ustępując miejsca ogólnemu rozleniwieniu całej watahy, nic szczególnego nie działo się. Słońce świeciło, wiatr wiał od wilków w moim kierunku, a daleko przed nami wyszła na łąkę chmara byków. Jelenie pałaszowały trawę, od czasu do czasu rozglądając się wokół. Z gęstej trawy przede mną wystawały trój-
kątne uszy wilcze, dalej była chmara byków. Wilki obserwowały jelenie, czyniąc to leniwie. LEKCJA PRZYRODY
Analizowałam niedawno oglądane wilcze sceny rodzinne. Zastanawiałam się nad przemianami, które zadecydowały o życiu wilków. Bezpowrotnie minęły mroczne wieki, tropienia, prześladowania kolejnych całych pokoleń wilków. Teraz człowiek chroni wilka, jest to wielka
praca, jest to wspólne działanie wielu instytucji, leśników, myśliwych, ekologów. Prawo pozwoliło na to, aby wilk istniał, aby żył w naszej naturze. Ochrona prawna wilka pozwoliła mi oglądać rodzinne sceny z życia wilków. Nasze łowiska stały się bogatsze, pustka wypełniła się. Te kilka chwil z życia tego odwiecznego myśliwego – wilka – to dla człowieka piękna, szlachetna lekcja, którą daje przyroda. Przyszedł dobry czas dla wilka.
W bawarskich
Szkolenie Friends of Fenix Na początku września przedstawiciele polskich sklepów myśliwskich wyjechali do Niemiec, na szkolenie produktowe i wizytę w bawarskiej fabryce obuwia marki Hanwag. Organizatorem wyjazdu była firma Fenix Eastern Europe GmbH, przedstawiciel marek Fjallraven, Hanwag, Brunton i Primus TEKST I ZDJĘCIA: JAKUB RYMOWICZ HBMM, PRZEDSTAWICIEL FENIX EASTERN EUROPE GMBH W POLSCE
Alpach
W
szkoleniu wzięli udział przedstawiciele sklepów Hunt-Fish, Szóstak i Deer. W ciągu trzech dni mieli możliwość zapoznania się z procesem produkcyjnym obuwia Hanwag, obejrzenia prezentacji pozostałych marek z portfolio firmy Fenix i zapoznania się z planami rozwoju na polskim rynku. Szkolenie nie ograniczało się wyłącznie do teorii, uczestnicy zwiedzili fabrykę obuwia, śledząc pełen proces produkcyjny i zapoznając się z materiałami stosowanymi przez firmę Hanwag. Otrzymali również pakiety sprzętu do testów, min. buty Hanwag Ancash GTX, plecaki, polary, koszulki Fjallraven oraz ładowarkę/ bank energii marki Brunton. Następnie cała grupa wyruszyła w teren. Dwudniowy trekking w bawarskich Alpach zweryfikował umiejętności uczestników i właściwości odzieży oraz obuwia. Oba testy wypadły doskonale, zarówno sprzęt, jak i ludzie podołali wyzwaniu i grupa zeszła z gór zmęczona, ale w doskonałych humorach. Każdy uczestnik miał okazję sprawdzić sprzęt oraz odzież na sobie i wrócił bogatszy o nową wiedzę i doświadczenia terenowe.
Sezon na dziki otwarty W Polsce o polowaniu na dziki wiemy chyba wszystko. Z zasiadki, z podchodu albo na polowaniu zbiorowym na dziki polował prawie każdy polski myśliwy. Sprawdźmy zatem, jak to wygląda w Szwecji, gdzie sezon zaczyna się 16 kwietnia i trwa do 15 lutego TEKST I ZDJĘCIA: WWW.UPPSALEBOJAKT.SE
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
Fredric bez problemu powalił odyńca, który ważył 95 kg
TT
egoego wieczoru wieczoru otworzyliśmy otworzyliśmy sezon sezon na dziki, na dziki, na na które które polujemy polujemy w zaw zagonach gonach kukurydzy. kukurydzy.Postanowiliśmy, Postanowiliśmy, e że tymtym razem razem skończymy skończymy polowanie polowanie wcześniej, wcześniej, dlatego dlatego zamiast zamiast psów psów MicMickego, kego, które które potrafią potrafią długo długo i zapamięi zapamięaletale gonić gonić za za zwierzyną, zwierzyną,wzięliśmy wzięliśmy ajkę łajkę Johana. Johana. To To radosne radosne i kontaktowe i kontaktowe tworzenie, stworzenie, ale ale potrzebuje potrzebuje jeszcze jeszcze czaczau, su, by się by się wdrożyć. wdrożyć.
GDZIE GDZIE ŻERUJĄ ŻERUJĄ DZIKI? DZIKI?
Zaczęliśmy Zaczęliśmy od od sprawdzenia, sprawdzenia, na na któktóymrym polu polu żerują żerują dziki, dziki, abyaby wiedzieć, wiedzieć, gdzie gdzie rozstawić rozstawić myśliwych. myśliwych. PoPo zlokazlokaizowaniu lizowaniu największych największych szkód szkód okazaokazao się, ło się, że kukurydza że kukurydza dojrzała dojrzała dopiero dopiero w kilku w kilku miejscach. miejscach. TakTak to to właśnie właśnie jestjest na na początku początku „sezonu” „sezonu” – ciężko – ciężko okreokrelić,ślić, kiedy kiedy się się trafitrafi na na dzika, dzika, a kiedy a kiedy nie,nie, dlatego dlatego pierwsze pierwsze polowania polowaniato to rochę trochę kwestia kwestia szczęścia. szczęścia. W Szwecji W Szwecji wygląda wygląda to tak to tak – jeśli – jeśli podejpodejzewamy, rzewamy, że dziki że dziki są na są na polu, polu, dookodookoa ła kukurydzy kukurydzy ustawia ustawia się się strzelców, strzelców, najlepiej najlepiej w w miejscach, miejscach, które którejużjużsięsię na.zna. PolePole kukurydzy, kukurydzy, na na którym którym tego tego wieczora wieczora polowaliśmy, polowaliśmy, sąsiaduje sąsiaduje częczęciowo ściowo z terenem z terenem otwartym, otwartym, co co nieco nieco ułatwia ułatwia oddanie oddanie strzału, strzału, kiedy kiedydzik dzik postanowi postanowi opuścić opuścić bezpieczne bezpieczne schroschronienie. nienie. NaNa liniilinii strzelców strzelców wypuszcza wypuszcza ię się jednego jednego lublub kilka kilka psów. psów. Zazwyczaj Zazwyczaj nie nie mijamija więcej więcej niżniż kilka kilka minut, minut, kiedy kiedy w ciemnościach w ciemnościach rozlega rozlega się się szczekanie szczekanie nformujące informujące o owytropionym wytropionymdziku. dziku. Najlepiej Najlepiej mieć mieć ze sobą ze sobą odbiornik odbiornik GPS, GPS,
żeby żeby wiedzieć, wiedzieć, gdzie gdzie biegną biegną psy, psy,gdyby gdyby dzik dzik postanowił postanowiłuciekać. uciekać.WWzasadzie zasadzie to to konieczność, konieczność, biorąc biorąc pod poduwagę, uwagę,jakjak ciężko ciężko jestjest jednocześnie jednocześnie śledzić śledzićpościg pościg i próbować i próbować oddać oddać celny celny strzał strzałw wświeświetletle latarki. latarki. Wygonienie Wygonieniedzików dzikówz zzagonu zagonutrwa trwa różnie różnie – –czasami czasamizajmuje zajmujekilkanaście kilkanaście minut, minut, kiedy kiedy dziki dzikiwychodzą wychodząnanalinię linię myśliwych, myśliwych,czasami czasamitrwa trwatotoo owiewiele ledłużej. dłużej.WWzeszłym zeszłymroku rokuzajęło zajęłototo jämthundowi jämthundowi[szwedzki [szwedzkipies piesnanałosie łosie – przyp. – przyp. red.] red.] Mickego Mickego 4,54,5godziny. godziny. NicNicnieniemoże możesięsięrównać równaćnapięciu, napięciu, jakie jakieczuć, czuć,gdy gdysłychać słychaćtylko tylkoujadaujadanienie psów psówi podchodzącą i podchodzącącoraz corazbliżej bliżej zwierzynę, zwierzynę, a wszystko a wszystko toto w wzupełnych zupełnych ciemnościach. ciemnościach. Szansa Szansananatrafienie trafieniedzika dzikaw wkukurykukurydzydzyjestjestniewielka. niewielka.SąSąjednak jednakmiejmiejsca,sca, gdzie gdzie jestjestłatwiej, łatwiej,np.np.tam, tam,gdzie gdzie plony plony nienie wyrosły, wyrosły,żerował żerowałwcześniej wcześniej dzik dzikalbo albospecjalnie specjalniezostawiono zostawiononienieobsiany obsiany kawałek kawałek ziemi zieminanapozycję pozycjędla dla strzelca. strzelca. Ważne, Ważne, byby przestrzegać przestrzegaćzasad zasad bezpieczeństwa bezpieczeństwa i etyki i etykiłowieckiej, łowieckiej,tak tak samo, samo, jakjak przy przy każdej każdej innej innej formie formiepopolowania. lowania. Jeśli Jeśli pozycja pozycjanieniepozwala pozwalanana oddanie oddanie skutecznego skutecznegoi co i coważniejsze, ważniejsze, bezpiecznego bezpiecznego strzału, strzału,totolepiej lepiejsięsiępopowstrzymać! wstrzymać! POJEDYNCZY POJEDYNCZY STRZAŁ STRZAŁ
WW kompletnej kompletnej ciszy ciszy czekamy, czekamy, ażażJohan Johan i jego i jego łajka łajka Texas Texas wyruszą wyruszą nanaposzukiposzukiwania. wania. Nagle Naglewieczorny wieczornyspokój spokójprzeprzerywa rywa huk huk wystrzału. wystrzału.Jego Jegoecho echoodbija odbija
Kurtka i spodnie Valle to najlepszy wybór na zimę dla najbardziej wymagających myśliwych Ciepły, regulowany, odpinany kaptur
MEMBRANA
100% wodoi wiatroodporna, oddychająca membrana Air-Tex 80g ocieplenia w rękawach kurtki dla zachowania swobody ruchu, pozostała część kurtki 100g ocieplenia Wodoszczelne klejone szwy
Kurtka | 779 zł Regulowane szelki Elastyczna góra spodni Dwustronny suwak z przodu Krój spodni: komfortowy Na siedzeniu i kolanach wypinane dodatkowe ocieplenie
Dół nogawki regulowany paskiem
Spodnie | 599 zł
MYŚLIWSKI SALON SPRZEDAŻY Ul. Śląska 36, Piaseczno k. Warszawy Tel.: 22 24 55 444 Zapraszamy od poniedziałku do piątku 9.00 - 17.00 oraz w soboty 10.00 - 14.00 Mapka dojazdu na naszej stronie internetowej www.dolasu.pl
MYŚLIWSKI SKLEP INTERNETOWY TEL.: 22 42 82 888, 600 300 905
Wykorzystywanie prześwitów w kukurydzy, zniszczonych części uprawy lub miejsc, gdzie plony nie wyrosły, zwiększa szansę na strzał
się coraz dalej od nas i parę sekund później znów zalega cisza. Czas mija, ale nic się nie dzieje – żadnego poruszenia na polu. To całkiem normalne zjawisko, bo dziki często zamiast uciekać w panice, stoją bez ruchu w gęstej kukurydzy i nasłuchują – czasami trwa
Było to miłe otwarcie kukurydzianego sezonu. Ostatecznie pozyskaliśmy jednego dzika, ale Texas wykazał się piękną pracą, a mój pies z powodzeniem wytropił postrzałka. Z pewnością niebawem znów spróbujemy! to nawet kilka minut. Potem przenoszą się w inne miejsce albo wracają do jedzenia, co pokazuje, że czują się tam bardzo bezpiecznie. Wibruje telefon: to Fredric informuje, że strzelił do dzika, który wchodził w kukurydzę. – Zwiał, ale chyba trafiłem – mówi. Johan wypuszcza łajkę. Po paru okrążeniach w końcu dobiega nas szczekanie. Texas pracuje naprawdę dobrze, a słuchanie go w absolutnej ciemności uspokaja mnie. Właśnie dlatego uwielbiam łajki. Zegar tyka, a pies pracuje dalej. Napięcie rośnie. Po swojej stronie zagonu słyszę trzask łamanych łodyg. W tę czystą i bezwietrzną noc słychać świetnie każdy ruch i zaraz dochodzi do mnie charakterystyczny od-
głos, jaki wydaje z siebie tylko jedno zwierzę – borsuk. – Texas właśnie tego potrzebuje! Dajmy mu chwilę – mówi Johan, który właśnie wychylił się z kukurydzy po mojej stronie. Czas mija i po kolejnych 10 minutach decydujemy się jednak przerwać polowanie, bo następnego dnia każdy idzie do pracy. Idziemy pomóc Fredricowi z jego postrzałkiem. Po strzale odyniec zdołał przejść ok. 70 m. Oczywiście, skorzystałem z okazji, by dać go wytropić mojemu psu. To dla niego świetny trening z 95-kilogramową nagrodą. Było to miłe otwarcie kukurydzianego sezonu. Ostatecznie pozyskaliśmy jednego dzika, ale Texas wykazał się piękną pracą, a mój pies z powodzeniem wytropił postrzałka. Z pewnością niebawem znów spróbujemy!
TEST
SAUER
T UJ EMY
R 101 CLASSIC Sauer 101 dostępny jest w dwóch wersjach: z orzecha włoskiego i syntetycznej. Dziś, na torze Ulfborg Skydebane w Danii, z którego często korzysta do testów firma Zeiss, mamy do dyspozycji egzemplarz o drewnianej osadzie. Można tu strzelać na odległość od 25 do 600 metrów. Dlaczego najnowszego Sauera wyposażono w nową lunetę Zeissa Victory HT 3-12x56 z ASV+ i szkłem od firmy Schott? Na to pytanie odpowiemy za chwilę… TEKST I ZDJĘCIA: WWW.MINJAKT.SE
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTOWSK A
Magazynek z plastiku polimerowego na pięć naboi
N
iewtajemniczonym wyjaśniamy, że ASV+ to nowy, ulepszony system kompensacji balistycznej Zeissa, który pozwala na szybkie dostosowanie celownika do odległości. Dzięki szkłu od Schotta i zaawansowanym technikom obróbki powierzchni Zeiss może się pochwalić przepuszczalnością światła powyżej 95%. Więcej o tym celowniku znajdziecie w 1 numerze Gazety Łowieckiej, dostępnym w archiwum na stronie www.gazetalowiecka.pl PROSTY I FUNKCJONALNY
Sauer 101 Classic posiada piękną, choć prostą kolbę z orzecha. Miłośnicy drewna rozczarują się może prostotą zdobienia, jednak niewygórowana cena karabinu ją wynagradza. Kolba posiada dwucentymetrową gumową stopkę z logiem producenta. Klasyczny kształt osady oraz rybia łuska zapewniają dobry chwyt. Szyjka kolby zakończona jest noskiem, nadającym broni ładny, klasyczny wygląd. Po obu końcach kol-
by znajdują się zaczepy na pas. Lufa jest kuta na zimno i poddana obróbce cieplnej. Nie posiada otwartych przyrządów. Oczywiście, można je kupić osobno. Magazynek jest dwurzędowy, o pojemności 5 nabojów przy standardowym kalibrze lub 4 przy kalibrze z grupy magnum. Dla oszczędności zrobiono go z polimerowego plastiku. Niektórzy twierdzą, że to dobrze, inni – że źle. W mojej opinii działa bez zarzutu – spełnia swoją rolę, czyli wypuszcza naboje i to wystarczy. Bezpiecznik jest łatwy w obsłudze, a dzięki temu, że jest lekko zagłębiony w zamku, ciężko nacisnąć go przez przypadek. Z NIEMIECKĄ PRECYZJĄ
Zamek pracuje gładko i bez przeszkód, po prostu niemiecka precyzja. Czoło zamka posiada 6 rygli, które zapewniają zarówno wysokie bezpieczeństwo, jak i precyzję. Tak, jak inne niemieckie karabiny, 101 posiada dodatkowe zabezpieczenie w postaci znacznika napięcia
Próba na 600 metrów w pozycji z przysiadu. Trafiony i tym razem. Dzięki Zeissowi ASV+, precyzji Sauera i… umiejętnościom Ulfa Lindrotha!
iglicy. Kiedy sztucer jest zabezpieczony, iglica blokuje się całkowicie, co sprawia, że zabezpieczenie jest naprawdę niezawodne. Ten mechanizm w Sauerze 101 nazywa się DuraSafe. Posiada dodatkowy przycisk zabezpieczający, który uniemożliwia przypadkowe zluzowanie iglicy. Jednak, jak wiadomo, nie należy nigdy w pełni ufać żadnemu zabezpieczeniu, niezależnie od tego, jak przekonująco reklamuje je producent. Nawet z niezaładowaną strzelbą należy obchodzić się, jakby była załadowana. No, ale wystarczy już opisów technicznych – najciekawsze jest wypróbowanie karabinu w praktyce.
CZTERY TRAFIENIA
Jak już wspomniałem, znajdujemy się na torze długodystansowym – celownik Sauer 101 przystosowany jest do długich dystansów. Na torze rozmieszczono co jakiś czas białe tarcze celownicze. Na 600. metrze ciężko je dostrzec gołym okiem, a dla niektórych starszych użytkowników toru jest to wręcz niemożliwe bez lunety. Myśleliśmy, że będziemy musieli spróbować trafić je z najgorszej możliwej pozycji – leżącej, jednak oprócz sztucera każdy z nas otrzymał świeżo wypuszczony na rynek pastorał duńskiej firmy
PH-Jagt, wraz z instrukcjami, jak go dostosować do swojego wzrostu. Ciężko opisać, jak trudno jest trafić tak mały cel z tak dużej odległości, i to jeszcze z pozycji stojącej – nawet z pastorałem. Jednak ten był znacznie stabilniejszy niż jakikolwiek inny pastorał, który testowaliśmy. Czekałem podekscytowany na swoją kolej. Przekręciłem wieżę na 600 metrów i ustawiłem powiększenie na maksimum. Załadowałem nabój kalibru .308 Win i odbezpieczyłem broń. Nie było dużego wiatru, więc ustawiłem celow-
nik na sam środek tarczy. Szczerze mówiąc, nie wierzyłem, że uda mi się trafić tą bronią w tak daleki cel. Zazwyczaj przecież do takich odległości używa się specjalnie dostosowanych strzelb z długimi i ciężkimi lufami, specjalnymi kolbami, zamkami i nie wiadomo, czym jeszcze. Nacisnąłem spust. Pocisk wystrzelił szybko, tak jak zapowiadał film promocyjny. W oddali usłyszałem dźwięk przebijanej tarczy. Trafiłem! No dobrze, takie rzeczy nie zdarzają się dwa razy. Przeładowuję, strzelam ponownie. Znowu trafienie. Trzeci
Zamek zabezpieczony: bezpiecznik jest w pozycji dolnej. Zamek odbezpieczony: bezpiecznik jest w pozycji górnej. Zwróćcie uwagę, jak ładnie komponuje się z drewnem
i czwarty raz też się udało, za piątym spudłowałem – czy to z powodu wiatru, czy mniejszej koncentracji. Tak czy inaczej, jak na sztucer kosztujący o ok. 4 tys. zł mniej niż luneta, jest to imponujący wynik. Nie tylko na nas zrobiło to duże wrażenie; tego dnia na torze byli koledzy z całej Europy, tak samo zaskoczeni – zarówno pastorałem, jak i tym, że standardowy sztucer, raczej tani, tak dobrze sprawdza się na długim dystansie. Sam Sauer podaje, że jego zespół specjalistów świadomie pracował nad jak najwyższą pre-
cyzją strzału. Specjalnie dostosowano lufę i zaprojektowano nowe łoże o nazwie Ever Rest. Ma ono zapewnić pełną izolację lufy od kolby nawet po kilku tysiącach strzałów. Naprężenia pomiędzy lufą a magazynkiem wyeliminowano za pomocą technologii Heat Lock, co również przyczynia się do zwiększenia precyzji. Może nie brzmi to bardzo przekonująco, gdy się o tym czyta, jednak po testach stwierdzamy, że celność sztucera przekracza nasze oczekiwania. Niestety, w przeciwieństwie do odrzutu.
Lufa odmontowana od łoża. Zwróćcie uwagę, jak prosty i kompaktowy jest mechanizm spustowy. Łoże, zrobione z aluminium, jest oddzielne od lufy, dzięki czemu strzelba jest stabilna i precyzyjna na dalekich dystansach. Zamek ma podwójny wyrzutnik i sześć rygli, co przyczynia się do precyzji
SIŁA SIŁA ODRZUTU ODRZUTU
Mimo Mimo że strzelaliśmy że strzelaliśmy z kalibru z kalibru .308w, .308w, to to zuło czuło się, się, jakby jakby się strzelało się strzelało 30-06 30-06 z Carla z Carla Gustafa. Gustafa. Naszym Naszym zdaniem zdaniem Sauer Sauer 101101 nienie est jest stworzony stworzony do do długich długich sesjisesji na na strzelstrzelnicy,nicy, jednak jednak jeślijeśli się się szuka szuka przystępnej przystępnej enowo cenowo broni broni od od uznanego uznanego producenta, producenta, która która ma ma potwierdzoną potwierdzoną celność celność do do 600600 metrów, metrów, to warto to warto go rozważyć. go rozważyć. Przy Przy cenie cenie 6700 6700zł złu udystrybutora dystrybutoraza zamodel model Classic Classic i ok. i ok. 6 tys. 6 tys. zł zł za za Classic Classic XTXT można można spokojnie spokojnie wydać wydać więcej więcej na na dobrą dobrą optykę, optykę, np.np. Zeissa. Zeissa. Z kwestii Z kwestii czysto czysto estetycznych estetycznych radziłradziłbymbym wymienić wymienić oryginalną oryginalną kulkę kulkę zamzamka ka na na coścoś innego. innego. Poza Poza tymtym strzelba strzelba godnie godnie reprezentuje reprezentuje firmę, firmę, która która znaznana jest na jest z wysokiej z wysokiej jakości. jakości.
WARTO WARTO WIEDZIEĆ WIEDZIEĆ Sauer Sauer 101 101 Classic: Classic: standardowe standardowe kalibry: kalibry: 22-250 22-250 Rem, Rem, 243 243 Win, Win, 270 270 Win, Win, 308 308 Win, Win, 30-06, 30-06, 6,5x55, 6,5x55, 7x64, 7x64, 8x57IS 8x57IS (8 (8 mm mm Mauser), Mauser), 9,3x62 9,3x62 Magnumkalibrar: Magnumkalibrar: 7 mm 7 mm Rem Rem Mag, Mag, 300 300 Win Win Mag, Mag, 338 338 Win Win Mag Mag Długość Długość lufy: lufy: Standard Standard 5656 cm, cm, magnum magnum 6262 cmcm Waga: Waga: 3,05 3,05 kgkg standard standard 3,15kg 3,15kg magnum magnum o o KątKąt otwarcia otwarcia zamka: zamka: 6060 Długość Długość kolby: kolby: 365 365 mm. mm. Cena Cena modelu modelu Classic Classic wgwg danych danych ze ze stron stron sklepów sklepów odod 6000 6000 dodo 6700 6700 zł zł
Zakup i sprzedaż broni myśliwskiej Tomasz Lisewski
Radca prawny tomasz-lisewski@wp.pl
W przypadku zakupu broni myśliwskiej, zwłaszcza gdy robimy to po raz pierwszy, skupiamy się na tym, gdzie ją kupić, jaki sprzedawca cieszy się dobrą renomą, jaką powinniśmy wybrać markę, rodzaj, kaliber itp. Niewiele osób, z oczywistych względów, analizuje sytuację prawną takiej transakcji. Dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się temu zagadnieniu
Z
asadniczymi aktami prawnymi regulującymi kwestie zakupu broni myśliwskiej są ustawa z dnia 21 maja 1999 roku o broni i amunicji, jak również ustawa z dnia 22 czerwca 2001 roku o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym. Pierwsza z nich określa m.in. zasady wydawania i cofania pozwoleń na broń, nabywania, rejestracji, przechowywania, zbywania i deponowania broni i amunicji, przewozu przez terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz przywozu z zagranicy i wywozu za granicę broni i amunicji, jak również zasady posiadania broni i amunicji przez cudzoziemców. Warto podkreślić, iż przez broń należy rozumieć również broń palną, w tym broń bojową, sportową, gazową, alarmową i sygnałową oraz przede wszystkim
myśliwską, gdyż w rozumieniu ustawy bronią palną jest każda przenośna broń lufowa, która miota, jest przeznaczona do miotania lub może być przystosowana do miotania jednego lub większej liczby pocisków lub substancji w wyniku działania materiału miotającego. POZWOLENIE NA BROŃ
Z wyłączeniem takich przypadków jak między innymi posiadanie broni w celach sportowych na profesjonalnej strzelnicy lub używania broni palnej sygnałowej i alarmowej do celów wzywania pomocy, broń w Polsce można posiadać jedynie na podstawie pozwolenia wydanego przez właściwego ze względu na miejsce stałego pobytu zainteresowanej osoby lub siedzibę zainteresowanego podmiotu Komendanta Wojewódzkiego Policji. Pozwolenie wydaje się w szczególności w celach łowieckich. Może je uzyskać osoba, która ukończyła 21 rok życia,
przy czym na wniosek szkoły, organizacji sportowej, Polskiego Związku Łowieckiego, stowarzyszenia obronnego pozwolenie może być wydane osobie mającej ukończone 18 lat, gdy broń ma służyć do celów sportowych lub łowieckich. Osoba starająca się o pozwolenie na broń musi mieć stałe miejsce zamieszkania w Polsce, musi być zdrowa psychicznie, nieuzależniona, niekarana – i co jest pojęciem bardzo szerokim – niepodejrzewana, że użyje broni w celu sprzecznym z interesem bezpieczeństwa. Wnioskujący o pozwolenie musi dodatkowo wskazać ważną przyczynę jej posiadania. W przypadku myślistwa w zupełności powinno wystarczyć posiadanie uprawnień do wykonywania polowań. MODELE SPRZEDAŻY BRONI MYŚLIWSKIEJ
W kwestii sprzedaży broni myśliwskiej należy odróżnić co najmniej trzy modele sprzedaży: - pierwszy to sytuacja, w której zarówno zbywca, jak i nabywca są osobami fizycznymi, - drugi model to sytuacja, w której sprzedawcą jest przedsiębiorca a nabywcą osoba fizyczna, - trzeci model sprzedaży polega na tym, że przedsiębiorca jest tylko pośrednikiem, tzn. że zobowiązuje się za wynagrodzeniem (prowizja) w zakre-
sie działalności swego przedsiębiorstwa do kupna lub sprzedaży broni myśliwskiej na rachunek osoby trzeciej, lecz co istotne we własnym imieniu (tzw. komis). Pierwszy przypadek zasadniczo polega na zawarciu przez kupującego i sprzedawcę umowy sprzedaży. W takiej umowie należy podać datę i miejsce jej zawarcia, dane personalne identyfikujące sprzedającego i kupującego, dane
Osoba starająca się o pozwolenie na broń musi mieć stałe miejsca zamieszkania w Polsce, musi być zdrowa psychicznie, nieuzależniona, niekarana – i co jest pojęciem bardzo szerokim – niepodejrzewana, że użyje broni w celu sprzecznym z interesem bezpieczeństwa identyfikacyjne broni (pełna nazwa, dokładny numer fabryczny, wskazać kaliber) oraz cenę sprzedaży. Umowa winna być sporządzona w formie pisemnej w dwóch jednobrzmiących egzemplarzach, po jednym dla każdej ze stron. Przy zawarciu umowy kupujący powinien przekazać sprzedawcy zaświadczenie uprawniające do nabycia danego rodzaju i liczby egzemplarzy broni oraz amunicji do niej (tzw. promesę). Obowiązkiem sprzedawcy jest niezwłoczne wyrejestrowanie tej
broni w Komendzie Wojewódzkiej Policji za okazaniem stosownej umowy, jak również promesy. Nabywca broni natomiast jest zobowiązany do jej zarejestrowania w Komendzie Wojewódzkiej Policji w ciągu 5 dni od dnia nabycia. Nabywca jest zwolniony z tego obowiązku w przypadku gdy zostało potwierdzone, iż taka broń pozbawiona jest cech użytkowych. Możemy również zaznaczyć, że na ku-
Wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania lub obrotu bronią albo amunicją bez koncesji lub wbrew warunkom określonym w koncesji podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10 pującym spoczywa obowiązek zapłaty 2% podatku od czynności cywilnoprawnych we właściwym Urzędzie Skarbowym. Warto wiedzieć, że w sytuacji, gdy cena sprzedaży takiej broni myśliwskiej nie przekracza 1000 zł, kupujący zwolniony jest z obowiązku zapłaty wyżej wymienionego podatku. W drugim przypadku mamy do czynienia z podmiotem profesjonalnym (przedsiębiorca), gdyż wykonywanie działalności gospodarczej na gruncie prawa polskiego wymaga uzyskania przez taki podmiot koncesji – jest to akt administracyjny, który upoważnia do prowadzenia ściśle określonej
działalności gospodarczej, np. obrotu alkoholem bądź handlu bronią. W przypadku obrotu bronią koncesja udzielana jest na czas oznaczony nie krótszy niż 5 lat i nie dłuższy niż 50 lat, przy czym należy mieć na względzie fakt, iż organ wydający koncesję może ją cofnąć w sytuacjach, gdy: - wydano prawomocne orzeczenie zakazujące przedsiębiorcy wykonywania działalności gospodarczej objętej koncesją,
- przedsiębiorca nie podjął w terminie 6 miesięcy od dnia udzielenia koncesji lub od planowanej daty rozpoczęcia wykonywania działalności gospodarczej, działalności objętej koncesją, mimo wezwania organu, lub trwale zaprzestał wykonywania działalności gospodarczej objętej koncesją, - w wyznaczonym terminie nie usunął stanu faktycznego lub prawnego niezgodnego z warunkami określonymi w koncesji lub z przepisami regulującymi działalność gospodarczą objętą koncesją, - rażąco narusza warunki określone w koncesji lub inne warunki wykonywania koncesjonowanej działal-
ności gospodarczej, określone przepisami prawa. Dlatego też nigdy nie zaszkodzi sprawdzić czy przedsiębiorca trudniący się zawodowo sprzedażą broni wciąż posiada ważną koncesję lub czy koncesja w ogóle nie została cofnięta. Przedsiębiorca w odróżnieniu od osoby fizycznej podlega kontroli w zakresie zgodności wykonywanej działalności gospodarczej z wydaną koncesją, przestrzegania warunków wykonywa-
W tym modelu sprzedaży z uwagi na fakt, że sprzedawcą jest przedsiębiorca, rodzi się pytanie, czy w przypadku, gdy nabyta broń myśliwska wykazuje wadę, mamy prawo domagać się jej naprawy lub wymiany na egzemplarz wolny od usterek. To zależy, czy mamy zamiar dochodzić naszego roszczenia na podstawie gwarancji czy też powołamy się na rękojmię. Droga, którą obierzemy, niesie za sobą określone konsekwencje, dlatego warto szerzej omówić te zagadnienia. GWARANCJA
nia działalności gospodarczej, oceny wykonywanej działalności gospodarczej z punktu widzenia obronności lub bezpieczeństwa Państwa albo porządku publicznego, ochrony bezpieczeństwa lub dóbr osobistych obywateli. Taka kontrola jest o tyle istotna, iż w przypadku jej pozytywnego zakończenia przedsiębiorca występuje w roli podmiotu zaufanego i wiarygodnego wobec swoich potencjalnych klientów. Wykonywanie działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania lub obrotu bronią albo amunicją bez koncesji lub wbrew warunkom określonym w koncesji podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Polega ona na przyjęciu przez producenta lub sprzedawcę broni odpowiedzialności za jej jakość wobec kupującego, czyli jest swego rodzaju „parasolem ochronnym” kupującego przed defektami przedmiotu sprzedaży. Gwarancja jest udzielana na podstawie dokumentu gwarancyjnego, w którym powinny być określone w sposób jasny i oczywisty wszelkie prawa i obowiązki kupującego. Niezbędnym elementem gwarancji jest wskazanie obowiązków udzielającego gwarancji (może być to sprzedawca bądź producent danej broni) Prawem gwaranta jest wskazanie w dokumencie gwarancyjnym warunków, które musi spełnić kupujący, żeby móc skutecznie domagać się wymiany na nowy model. Należy mieć na względzie, iż sprzedawca/producent broni ma prawo skutecznie wyłączyć swoją
odpowiedzialność poprzez np. umieszczenie stosownego zapisu na dokumencie gwarancyjnym. Większość producentów wymaga zgłoszenia wady danej jednostki broni w okresie gwarancyjnym u autoryzowanego dystrybutora lub bezpośrednio do producenta, dlatego tak ważne jest przed realizacją zakupu uważne zaznajomienie się z warunkami gwarancyjnymi. W sytuacji, gdy nasze zgłoszenie spotka się z odmową producenta, pozostaje domaganie się swoich praw na drodze sądowej, co często bywa czasochłonne i kosztowne lub dochodzenie roszczeń z tytułu rękojmi bezpośrednio od sprzedawcy. RĘKOJMIA
Instytucja rękojmi uregulowana jest w kodeksie cywilnym oraz w ustawie z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz.U.2002.141.1176 z późn. zm) zwanej dalej ustawą. Ustawa ta weszła w życie z dniem 1 stycznia 2003 r. Od tej właśnie daty, do transakcji zawieranych z udziałem konsumentów, nie stosuje się przepisów kodeksu cywilnego dotyczących rękojmi lecz przepisy przedmiotowej ustawy. Mowa tu o tzw. rękojmi konsumenckiej. Otóż polega ona na tym, że kupujący, zawierający umowę sprzedaży niezwiązaną bezpośrednio z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą lub zawodową,
ma możliwość żądania doprowadzenia towaru niezgodnego z umową do stanu zgodnego z umową przez nieodpłatną naprawę albo wymianę na nowy, chyba że naprawa albo wymiana są niemożliwe lub wymagają nadmiernych kosztów. Warto podkreślić, że jeżeli sprzedawca, który otrzymał od kupującego jedno z wymienionych wyżej żądań, nie ustosunkuje się do niego w terminie 14 dni, uważa się, że uznał je za uzasadnione.
Pośrednik (przedsiębiorca) nie ponosi odpowiedzialności za ukryte wady fizyczne broni, jak również za jej wady prawne, jeżeli przed zawarciem umowy podał to do wiadomości kupującego Kupujący traci uprawnienia wynikające z rękojmi konsumenckiej, jeżeli przed upływem dwóch miesięcy od stwierdzenia niezgodności towaru konsumpcyjnego (w naszym przypadku broni) z umową, nie zawiadomi o tym sprzedawcy. Do zachowania terminu wystarczy wysłanie zawiadomienia przed jego upływem. Sprzedawca natomiast odpowiada za niezgodność towaru z umową jedynie w przypadku, gdy została stwierdzona przed upływem dwóch lat od wydania tego towaru kupującemu. W razie wymiany towaru, termin ten biegnie na nowo. Jednakże jeżeli przedmiotem sprzedaży jest broń używana,
strony mogą ten termin skrócić, ale nie poniżej jednego roku. KOMIS
W trzecim przypadku mamy do czynienia z tzw. komisem. W kodeksie cywilnym znajdują się przepisy dotyczące umowy komisu. I tak, zgodnie z art. 765 kodeksu, przez umowę komisu przyjmujący zlecenie (komisant) zobowiązuje się za wynagrodzeniem (prowizja) w zakresie działalności swego przedsiębiorstwa do kupna lub sprzedaży rzeczy ruchomych na rachunek dającego zlecenie (komitenta), lecz w imieniu własnym. Komisant zawiera umowę w zakresie działalności swego przedsiębiorstwa, czyli może być nim wyłącznie przedsiębiorca, którego zakres działalności gospodarczej obejmuje świadczenie w sposób zarobkowy, zorganizowany i stały usług komisowych. W przeciwnym wypadku zawarta umowa nie byłaby umową komisu, tylko umową zlecenia bądź umową nienazwaną. Komitentem jest druga strona umowy komisu, tj. każdy podmiot prawa, a więc osoba fizyczna, osoba prawna oraz jednostka organizacyjna niebędąca osobą prawną, której ustawa przyznaje zdolność prawną. Jest nim dający zlecenie kupna lub sprzedaży. Przedmiotem umowy komisu są usługi komisanta polegające na kupnie lub sprzedaży rzeczy ruchomych na rachunek komitenta, lecz w imieniu własnym. Przedmiotem zlecenia komisowego może być bowiem
tylko zawieranie umów sprzedaży, w których komisant występuje jako kupujący (komis kupna) bądź jako sprzedawca (komis sprzedaży). Natomiast przedmiotem tych umów sprzedaży mogą być tylko rzeczy ruchome. Warto wskazać, iż do umowy sprzedaży rzeczy ruchomej, zawartej przez komisanta z osobą fizyczną, która nabywa rzecz w celu niezwiązanym z jej działalnością gospodarczą ani zawodową, stosuje się przepisy o sprzedaży konsumenckiej, o których była wyżej mowa. Pośrednik (przedsiębiorca) nie ponosi odpowiedzialności za ukryte wady fizyczne broni, jak również za jej wady prawne, jeżeli przed zawarciem umowy podał to do wiadomości kupującego. Jednakże wyłączenie odpowiedzialności nie dotyczy wad rzeczy, o których pośrednik wiedział lub z łatwością mógł się dowiedzieć. Zgodnie z postanowieniem Sądu Najwyższego z dnia 14 października 2011 r., sygn. III CZP 50/11, do odpowiedzialności komisanta będącego przedsiębiorcą za wady prawne rzeczy sprzedanej konsumentowi stosuje się przepisy ustawy z dnia 27 lipca 2002 r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz zmianie Kodeksu cywilnego. Kupując broń, zawsze należy mieć na uwadze regulacje prawne powiązane z danym rodzajem kupna, by w przyszłości móc dochodzić od sprzedawcy ewentualnych roszczeń związanych z wadliwym zakupem.
ST
Stek z jelenia to danie lubiane w Skandynawii ze względu na charakterystyczny, nieporównywalny z niczym innym sm Podajemy przepis na danie idealne zarówno na niedzielny ob jak i na imprezę z przyjaciółmi TEKST I ZDJĘCIA: WWW.K ARNIV
TŁUMACZ YŁ A: EWA MOSTO
TEK WEDŁUG KARNIVORA
u mak. biad, OR.SE
OWSK A
MYŚLIWSKIE KUCHNIE ŚWIATA SKANDYNAWIA
M
ięso jelenia często wrzuca się do gulaszu lub dusi, ale można je też podzielić na kawałki i usmażyć. Charakteryzuje się naturalnie niską zawartością tłuszczu i jest jednym z mięs najbogatszych w białko. Podczas jego przygotowania kucharzowi przydaje się… cierpliwość. WŁAŚCIWE OCZYSZCZENIE
Na początek należy mięso dobrze oczyścić z błon i ewentualnego tłuszczu. Im dokładniej to się zrobi, tym przyjemniejsze będziemy mieć doznania smakowe. Podczas bezpośredniego grillowania nad źródłem ciepła, tłuszcz i błony dodają mięsu smaku, jednak w przypadku grillowania tzw. metodą pośrednią, tak się nie dzieje. Po oczyszczeniu stek wkładamy w marynatę i odstawiamy do lodówki na minimum 24 godziny. Wyjmujemy go na godzinę przed przygotowaniem. Przepis na marynatę to jeden z podstawowych przepisów skandynawskiej kuchni, tyle że z dodatkiem koniaku, świetnie komponującego się z dziczyzną. MARYNOWANY STEK
Po wyjęciu mięsa z lodówki pozwalamy mu odpocząć godzinę w temperaturze pokojowej. Przy dużych kawałkach najlepsze jest grillowanie pośrednie, ze względu na czas przygotowania. Stek układamy na środ-
ku rusztu, pomiędzy dwoma kupkami żaru. Dobrze umieścić pod nim miseczkę, do której będzie ściekał tłuszcz. Aby dopilnować właściwej temperatury mięsa, przyda się też termometr. GRILLOWANIE POŚREDNIE
Zamykamy pokrywę i otwieramy wszystkie wentylatory grilla. W przypadku grilla Weber można zostawić wentylatory otwarte do trzech czwartych. Zalecana temperatura mięsa dla średnio wysmażonego steku z jelenia to 62 O C. My ustawiliśmy termometr na 58 O C, by uzyskać stek średnio krwisty. Po osiągnięciu odpowiedniej temperatury, co trwa ok. 25-30 min dla 800 g mięsa, zdejmujemy je z rusztu i odkładamy na talerz na minimum 10 min. Dzięki temu będzie ono jednocześnie soczyste i kruche. Nie należy owijać mięsa folią! To wydłuża czas grillowania i przyczynia się do mitu, że steki są ciągliwe i suche. Gotujemy ziemniaki i szparagi, jednocześnie podsmażając na maśle kurki. Dodajemy do nich cremé fraiche, czyli francuską, lekko ukwaszoną śmietanę zawierającą 35% tłuszczu. Można też z powodzeniem zastosować polską 36% śmietanę, zmieszaną z dwoma łyżkami maślanki i pozostawioną na jedną noc w ciepłym miejscu. Tak przygotowaną śmietanę mieszamy aż do zagęszczenia sosu.
Mięso powinno przed pokrojeniem odleżeć jeszcze przynajmniej przez 10 minut
Ka rnivor
Z łaciny ca rnis – „mięso” i voro – „pożera ć”. Ca rnivor to stworzenie ż y w iące się inny mi zw ierzę ta mi.
SKŁADNIKI • Mięso: steki z jelenia 800 g • Marynata: Olej rzepakowy 150 ml • 3 łyżki stołowe chińskiego sosu sojowego • Świeżo mielony czarny pieprz • Sól • Czosnek w proszku • Mielona ostra papryka • Trochę pieprzu cayenne • Odrobina koniaku (najlepiej słodkiego) DODATKI • Młode ziemniaki • Zielone szparagi
SOS • Kurki • Cremé fraiche, można go zastąpić kwaśną śmietaną zmieszaną z dwoma łyżkami maślanki, pozostawioną na noc w ciepłym miejscu
Karnivor.se to portal poświęcony mięsu, jego obróbce i przyrządzaniu, a także łowiectwu. Jego twórcą jest pochodzący z Lund myśliwy i miłośnik przyrody, Calle Sirén, którego przepisy możecie teraz poznawać na łamach Gazety Łowieckiej. Życzymy smacznego!
Grillowany stek z jelenia z młodymi ziemniakami, szparagami i sosem koniakowym z kurkami na bazie cremÊ fraiche
POCZT Z BUŁG
TÓWKA GARII
Cz. I
Jak zawsze, przygotowujemy się w pośpiechu i zabieramy wszystkie niezbędne na prawie dwa tygodnie rzeczy. W tym roku spędzamy urlop w Bułgarii, ale nie lecimy samolotem do Słonecznego Brzegu czy Złotych Piasków. Pakujemy się do samochodu terenowego, który stanie się naszym domem i środkiem transportu na czas tej wyprawy. Jej cel to odkrycie „dzikich” krajobrazów Bułgarii – podróż szlakami, na które nie zapuszcza się zwykły turysta… TEKST I ZDJĘCIA: MATEUSZ PORTK A
P
akujemy rzeczy do samochodu: ubrania, śpiwory, aparaty, trochę jedzenia, sprzęt kempingowy i inne drobiazgi. Wszystko mieścimy w szufladach i zabudowie Land Rovera, dokładam jeszcze części serwisowe i sprzęt offroadowy: pasy, łopatę, kompresor i inne akcesoria. W pośpiechu – chociaż ostatnim razem obiecałem sobie, że wszystko zrobię wcześniej i według planu… W ostatniej chwili zmieniamy też cel naszej eskapady. Planowana wyprawa do Rosji na półwysep Kolski nie dochodzi do skutku z powodu niepokoju niektórych załóg, wynikającego z niebezpiecznej sytuacji na Wschodzie. REKLAMA
KIERUNEK: BUŁGARIA
Wtedy pojawia się nowy pomysł: Bułgaria! Krótki rekonesans w sieci pozwala uzyskać nieco więcej informacji o tym kraju i podjąć decyzję. Takim sposobem pewnego pochmurnego ranka przy granicy ze Słowacją spotykamy się z resztą uczestników wyprawy organizowanej przez Przygody4x4. Na miejscu zjawiają się oprócz nas dwie inne załogi: w Land Roverze Discovery 200tdi – Jarek i Mariola oraz w Discovery Td5 – Miłosz i Beata z dwoma pasażerami na pokładzie, Kamilem i Magdaleną. Razem z naszym Discovery 300 tdi mamy mały przegląd modeli Land Roverów. Nie chcąc marnować dnia, po krótkim
E C I V R E S D A O OFF R
przywitaniu, ruszamy sprawnie w trasę. Prowadzi Miłosz, który jest organizatorem tej eskapady i będzie naszym przewodnikiem na szlaku. W tym roku ja odpoczywam od nawigowania i czerpię czystą przyjemność z jazdy. Po mozolnej jeździe przez Słowację w końcu trafiamy na autostrady na Węgrzech oraz w Serbii, które pozwalają nam pokonywać sprawniej kilometry. Jednak kiedy robi się późna noc, zmęczeni jazdą, zjeżdżamy z asfaltu i po krótkich poszukiwaniach znajdujemy miejsce na nocleg jakieś 20 kilometrów od granicy serbsko-bułgarskiej. Niektórzy rozbijają namioty, większość śpi w przygotowanych autach.
Wszyscy ciekawi następnego dnia zasypiamy w swoich śpiworach. WŚRÓD SKAŁ STAREJ PŁANINY
Następnego dnia po rześkim poranku, bez problemów przekraczamy granicę, która nie przypomina znanych nam granic Unii Europejskiej i kierujemy się do pierwszej atrakcji w naszym planie podróży. Jest nią Jaskinia Magura. Dzień robi się coraz bardziej upalny i z przyjemnością schodzimy w dół, gdzie czeka przyjemny chłód jaskini. Prawie dwukilometrowy udostępniony jej fragment obfituje w duże skalne komnaty, liczne zakamarki oraz malowidła prehistoryczne. Można ją swo-
bodnie i bezpiecznie zwiedzać, ścieżki są przygotowane i częściowo oświetlone, chociaż czasem warto trzymać się poręczy. Po zwiedzaniu jaskini podróżujemy dalej i w końcu zjeżdżamy z asfaltu. Bezdrożami przez wschodnią część Starej Płaniny kierujemy się w stronę Bełogradczika. Jedziemy wyboistymi drogami, które najczęściej używane są przez miejscowych pasterzy. Niestety jest sucho, tylko parę kałuż i bardziej offroadowe fragmenty pokonujemy bez problemów, nie zaspokajając głodu wrażeń. Za to w międzyczasie robimy postój na obiad, wyciągamy sprzęt kempingowy i zaspokajamy ten pospolity głód. Jedząc obiad podziwiamy piękne skały Starej Płaniny. Jadąc dalej bezdro-
żami do Bełogradczika, docieramy do miasta jakby od tyłu przez dzielnicę, która nie jest raczej jego wizytówką. Bałagan, śmieci, bieda i ruiny nie są miłym widokiem, który kontrastuje z cywilizowaną resztą miasta. Mimo to nie spotykamy się ze złowrogimi spojrzeniami. Bawiące się w pobliżu dzieci przerywają zabawę i patrzą na nas ciekawie, nawet mieszkające w przydrożnym wraku samochodu psy merdają ogonami. W mieście zwiedzamy pozostałości po twierdzy, którą wznieśli Rzymianie, wykorzystując niedostępne kamienne skały. Z oryginalnej rzymskiej fortecy pozostała niewielka część, reszta pochodzi z czasów mniej odległych, ale mimo to warto się na nią wdrapać
i zobaczyć piękne widoki. Wyjeżdżając z Bełogradczika robimy zapasy w miejscowym sklepie: kupujemy pieczywo, warzywa oraz bułgarskie trunki. Zbliża się wieczór – podążamy więc w kierunku miejsca noclegu. Wspinamy się autami coraz wyżej, szukając dogodnego, płaskiego miejsca, gdzie można równo je ustawić i rozłożyć namioty. Miejscami jest wąsko i stromo, a koleiną płynie woda. Jest więc trochę błota, ale droga jest usłana kamieniami, dzięki którym terenowe opony nie gubią trakcji i pokonywanie podjazdu idzie sprawnie. Na wysokości około 1800 m n.p.m. znajdujemy w miarę równy kawałek połoniny z pięknym widokiem, nad którym góruje szczyt Kom. Rosnący nieopodal lasek dostar-
czy nam drewna na ognisko. Zatrzymujemy się więc tutaj na noc: ustawiamy samochody i rozbijamy namioty. Po kilkunastu minutach skupiamy się przy ognisku i jemy kolację. Wiatr się wzmaga, potęgując zimno, odkładamy więc degustowanie bułgarskiego wina na następny wieczór i zagrzebujemy się w śpiworach. DALEJ W DROGĘ
Rano następnego dnia ruszamy w dalszą podróż bezdrożami. Rzadko spotykamy asfalt, najczęściej jedziemy kamienistymi, wąskimi dróżkami, wijącymi się przez malowniczą Starą Płaninę. Czasem musimy pokonać jakiś strumień, ostry podjazd albo błotniste koleiny, jednak nie mamy
tym z tym problemu problemu i sprawnie i sprawnie posuwamy posuwamy ię się do do przodu. przodu. Podziwiamy Podziwiamy krajobrakrajobray, zy, a jest a jest co co podziwiać! podziwiać! Malownicze Malownicze wzniesienia wzniesienia i górskie i górskie łąki, łąki, mieniące mieniące sięsię niezwykłą niezwykłąintensywnością intensywnościąkolorów, kolorów, obią robią na na nasnas niesamowite niesamowitewrażenie. wrażenie. WW górach górach nienie spotykamy spotykamy wielu wielu ludzi, ludzi, estjest bezludnie bezludnie i spokojnie. i spokojnie. Kiedy Kiedyza-zarzymujemy trzymujemy się się w jednym w jednym z punktów z punktów
Wspinamy Wspinamy sięsię autami autami coraz coraz wywyżej,żej, szukając szukając dogodnego, dogodnego, płaskiepłaskiego go miejsca, miejsca, gdzie gdzie można można równo równo je ustawić je ustawić i rozłożyć i rozłożyć namioty. namioty. Miejscami Miejscami jestjest wąsko wąsko i stromo, i stromo, a koleiną a koleiną płynie płynie woda. woda. Jest Jest więc więc trochę trochę błota, błota, aleale droga droga jestjest usłausłana na kamieniami, kamieniami, dzięki dzięki którym którym terenowe terenowe opony opony nienie gubią gubią trakcji trakcji i pokonywanie i pokonywanie podjazdu podjazdu idzie idzie sprawnie sprawnie
widokowych, widokowych, podchodzi podchodzi do do nasnas stado stado wobodnie swobodnie pasących pasących się się koni. koni. Wydają Wydają ię dzikie, się dzikie, jednak jednak mają mają właścicieli właścicieli w najw najbliższej bliższej wiosce. wiosce. Dziś Dziś czeka czeka nasnas cywilizowany cywilizowany nocleg nocleg – kierujemy – kierujemy się się do do Wracy, Wracy, niewielkiego niewielkiego miasteczka, miasteczka, gdzie gdzie mamy mamy zamiar zamiar znaznaeźćleźć jakiś jakiś przytulny przytulny i tani i tani hotel. hotel. Jadąc Jadąc dodo miasta, miasta, po po drodze drodze widzimy widzimy zaniedbazaniedbany niebieski ny niebieski basen, basen, w którym w którym są są tylko tylko opadłe opadłe liście liście zamiast zamiast wody. wody. Nad Nad nim nim najduje znajduje się się opustoszały opustoszały i nadgryziony i nadgryziony ębem zębem czasu czasu ośrodek ośrodek wypoczynkowy wypoczynkowy
oraz oraz wyciąg wyciąg krzesełkowy. krzesełkowy. ToTopozostapozostałości łościpopoupadłym upadłymsystemie systemietotalitartotalitarnym nym i minionej i minionej popularności popularnościBułgarii Bułgarii wśród wśródturystów turystówbloku blokuwschodniego. wschodniego. NaNa naszej naszejtrasie trasieczęsto częstospotykaliśmy spotykaliśmy opuszczone opuszczonedomy, domy,ośrodki, ośrodki,duże dużegogospodarstwa spodarstwarolne rolneczyczyfabryki, fabryki,a awsie wsie i miasteczka, i miasteczka, przez przez które które przejeżdżaliprzejeżdżaliśmy, śmy, często często wydawały wydawałysięsięniezamieszniezamieszkałe. kałe.Widać, Widać,żeżezmiany zmianyustrojowe ustrojowe w latach w latach 90.90. miały miały duży duży wpływ wpływnanagogospodarkę spodarkę tego tego kraju kraju i nie i nie wszędzie wszędzie przeprzestawienie stawieniesięsięnananową nowąrzeczywistość rzeczywistość poszło poszłobezbezproblemów. problemów.Dodatkowo Dodatkowo w ostatnim w ostatnim czasie czasie wielu wielu ludzi ludzi wyjechało wyjechało z Bułgarii z Bułgarii popo przystąpieniu przystąpieniutego tegokrakraju ju dodo wspólnoty wspólnoty europejskiej. europejskiej.Skąd Skądmy my to to znamy? znamy? No, No, alealekoniec koniecprzemyśleń, przemyśleń, jestjest jużjuż Wraca. Wraca. ToTo przyjemne przyjemnemiasteczmiasteczkoko i znalezienie i znalezieniehotelu hotelutotonieniekłopot. kłopot. W Wnocy nocyspacerujemy spacerujemypopomieście, mieście,aleale jestjest późno późno i wiele i wiele lokali lokali sięsię jużjużzamyka. zamyka. MONASTYRY MONASTYRY I JASKINIE I JASKINIE
Następnego Następnegodnia dniarano, rano,popozrobieniu zrobieniu zakupów, zakupów,ruszamy ruszamydalej. dalej.Pierwszym Pierwszym naszym naszymcelem celemjestjestjaskinia jaskiniao onazwie nazwie Przechodnia. Przechodnia. Jest Jest całkiem całkiem inna innaododpopoprzedniej: przedniej: nienie mama zbyt zbyt bogatych bogatychform, form, aleale za za to to jestjest bardzo bardzoduża dużai widna. i widna.PoPo zrobieniu zrobieniuzdjęć zdjęćwracamy wracamydodopozopozostawionych stawionychniedaleko niedalekosamochodów samochodów i jedziemy i jedziemydalej dalejdodoMonastyru MonastyruGłoGłożeńskiego żeńskiegośw.św.Jerzego Jerzego Zwycięzcy. Zwycięzcy. Pięknie Pięknie położony położonymonastyr monastyrnanaszczyszczyciecieskały skałyprzypomina przypominaz zdaleka dalekabarbardziej dziej małą małą warownię warownię niżniż prawosławny prawosławny
klasztor. Oglądamy w nim niewielką, ale bogato wyposażoną cerkiew oraz muzealne pomieszczenia. Płacimy symboliczną sumę za fotografowanie, samo zwiedzanie jest darmowe, chociaż przyjęte jest, że wypada zostawić jakiś datek. Po zwiedzaniu i podziwianiu widoków ze świątynnego tarasu robimy sobie przerwę na obiad na polanie nieopodal. Potem dojeżdżamy do następnego monastyru zwanego
Szybko zmieniamy koło i ruszamy na dół do obozu. Powoli sprowadzamy samochód w dół. Padający deszcz nie ułatwia nam zadania, droga rozmięka i staje się coraz bardziej śliska. Największym problemem jest dla nas to, że samochód ściągany jest przez brak powietrza w oponie na prawą stronę drogi Monastyrem Trojańskim. Zwiedzamy w nim głównie cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej, a w niej kolorowe freski oraz bogaty ikonostas. Naszą uwagę przykuwa sławna Ikona Trójrękiej Matki Bożej uważana za cudowną i obierana za cel pielgrzymek. W cerkwi nie ma zakazu fotografowania, wykorzystujemy to z Kamilem, który jest zawodowym fotografem. Staramy się nie przeszkadzać w trwającym nabożeństwie i robimy kilka zdjęć.
Po Po wyjściu wyjściu kupujemy kupujemy specjały specjały regionu, regionu, akimi jakimi są olejki są olejki i dżemy i dżemy różane. różane. Gdy Gdy apada zapada wieczór, wieczór, kierujemy kierujemy się się na na miejmiejce sce naszego naszego dzisiejszego dzisiejszego noclegu, noclegu, któktóymrym jestjest trawiasty trawiasty brzeg brzeg jeziora jeziora KraKrapetz. petz. WW okolicy okolicy nienie mama nikogo, nikogo, cisza cisza spokój, i spokój, idealne idealne miejsce miejscena naobóz. obóz.
Zjeżdżamy Zjeżdżamy z cywilizowanej z cywilizowanej drodrogi igikierujemy i kierujemy sięsię kamienistym kamienistym szlakiem szlakiem w góry w góry nana tereny tereny parku parku narodowego. narodowego. Wspinamy Wspinamy sięsię co-corazraz wyżej, wyżej, mijamy mijamy parę parę rwących rwących wodospadów wodospadów i malowniczych i malowniczych dolin. dolin. Po Po drodze drodze mijamy mijamy strażnika strażnika parku, parku, który który podnosi podnosi przed przed nami nami szlaban, szlaban, aleale przedtem przedtem spisuje spisuje numery numery rejestracyjne rejestracyjne naszych naszych Land Land Roverów Roverów i instruuje, i instruuje, co co możemy możemy robić robić a czego a czego nienie na na terenie terenie parku parku narodowego narodowego
Piękny Piękny wieczór wieczór i ciepła i ciepła woda woda w jeziow jezioze rze zachęca zachęca do kąpieli, do kąpieli, z czego z czego korzysta korzysta eńska żeńska część część naszej naszej wyprawy. wyprawy. RozstaRozstawiamy wiamy namioty, namioty, kempingowe kempingowe pryszniprysznie, ce, stoliki, stoliki, krzesełka krzesełka i robimy i robimy kolację kolację Następnego Następnego dnia dnia krajobraz krajobraz łagodnieje łagodnieje staje i staje się się mniej mniej górzysty, górzysty, aleale mimo mimo to to obfituje obfituje w jaskinie. w jaskinie. Jedną Jedną z nich z nich postapostanawiamy nawiamy zwiedzić. zwiedzić. JestJest duża, duża, mroczna mroczna tylko i tylko jej jej część część jestjest ogólnodostępna, ogólnodostępna, esztę resztę zamieszkują zamieszkująliczne licznepopulacje populacje nietoperzy. nietoperzy. Przed Przed jaskinią jaskinią znajduje znajduje sięsię tary stary barak, barak, w którym w którym mieści mieści sięsię kasa, kasa,
gdzie gdzie uiszczamy uiszczamybardzo bardzosymboliczną symboliczną opłatę opłatę za zawejście. wejście.Patrząc Patrzącnanaten tenbabarak, rak, biletowego biletowego i jego i jego znudzonego znudzonegopsa psa nienie pomyślałbym, pomyślałbym, żeże zazanimi nimikryje kryjesięsię jakaś jakaściekawa ciekawaatrakcja atrakcjaturystyczna. turystyczna. Gdyby Gdyby nienieto,to,żeżenaszej naszejgrupie grupieprzeprzewodzi wodzi Miłosz, Miłosz,sam sampewnie pewniepojechałpojechałbym bym dalej, dalej, nienie zatrzymując zatrzymującsięsięwwtym tym miejscu miejscunawet nawetnanachwilę. chwilę.Tak Taktotojest jest ww tejtej części części Bułgarii, Bułgarii,nieniemamatutuprężprężnejnej infrastruktury infrastrukturyturystycznej, turystycznej,która która podsuwa podsuwawszystko wszystkopod podnos nosturyście. turyście. Dopiero Dopieronananastępnym następnymprzystanku, przystanku, którym którym są sąwodospady wodospadyw wpobliżu pobliżuwsi wsi Krushuna, Krushuna, sytuacja sytuacjasięsięzmienia. zmienia.SpoSpotykamy tykamytu tuwięcej więcejturystów, turystów,sąsąbudki budki z jedzeniem z jedzeniem oraz oraznowy nowybasen, basen,a aliczlicznene schody schodyi ścieżki i ścieżkiułatwiają ułatwiająoglądaoglądanienie atrakcji. atrakcji. PoPo zwiedzeniu zwiedzeniu kompleksu kompleksu wodospadów wodospadów korzystamy korzystamyz odkrytego z odkrytego basenu basenui odpoczywamy i odpoczywamynanależakach leżakach przed przeddalszą dalsządrogą. drogą.Jest Jestsłoneczny, słoneczny, upalny upalny dzień dzień i trudno i trudnonam namsięsięzebrać zebrać w dalszą w dalszą drogę, drogę, aleale ww końcu końcuruszamy. ruszamy. BURZA, BURZA, SPRZECZNE SPRZECZNE MAPY MAPY I „KAPCIE” I „KAPCIE”
PoPookoło okołodwóch dwóchgodzinach godzinachjazdy jazdy przez przezgóry górydojeżdżamy dojeżdżamydodoniezwyniezwykłej kłej wioski, wioski,gdzie gdzieczas czaszatrzymał zatrzymałsięsię w XIX w XIX wieku. wieku. Wieś-skansen Wieś-skansen Bozhentsi Bozhentsi była była niegdyś niegdyś bogatym bogatym ośrodkiem ośrodkiemhanhandludlu i rzemiosła. i rzemiosła. Dziś Dziśzachwyca zachwycazabytzabytkowymi kowymi budynkami budynkami i wąskimi i wąskimibrukobrukowanymi wanymi uliczkami. uliczkami.Do Dowielu wieludomów domów można można wejść wejśći przekonać i przekonaćsię, się,jakjakżyli żyli dawni dawni Bułgarzy. Bułgarzy. Nasza Nasza uwagę uwagęprzykuprzykuwają wają również równieżliczne licznejakjaknanateteokolice okolice
sklepy z pamiątkami, a zwłaszcza to, że nie ma w nich plastiku i chińszczyzny. Zwykle są to rzeczy lokalnego wyrobu: ikony przedstawiające świętych lub kuchenne zastawy. W Bozhensti spędzamy całe popołudnie, spacerując i zaglądając do zabytkowych domów o kamiennych dachach. Ze wsi jedziemy jak najszybciej w góry i szukamy miejsca na nocleg. Zatrzymujemy się na niewielkiej polanie, gdzie jest równo i możemy skorzystać ze starej budy z ławkami, służącej prawdopodobnie robotnikom leśnym za miejsce schronienia. Tymczasem nad nami gęstnieją burzowe chmury, zatem szybko staramy się rozbić namioty i przygotować miejsce do snu, żeby nie robić tego w strugach deszczu. Miłosz i Beata
jadą sprawdzić zaplanowaną na jutro drogę, bo mapy które mają, są sprzeczne. My przenosimy kuchenki kempingowe oraz jedzenie pod wiatę i robimy kolację. Udaje nam się to w ostatniej chwili, bo zaczyna się burza i z nieba leją się wiadra wody. Siedzimy pod dachem, jemy kolację, pijemy bułgarskie wino lub herbatę, i słuchamy, jak deszcz bębni w blachę. Miłosz i Beata nie wracają… Po godzinie dzwonią z informacją, że mają awarię i przyjdą pieszo. Po około kwadransie docierają do nas w strugach deszczu. Okazuje się, że przebili dwie opony w samochodzie, obydwie po tej samej stronie. Ich Discovery II ma inny rozstaw śrub niż nasze starsze wersje, więc brakuje nam jednego koła zapasowego.
Ciąg dalszy w następnym numerze
Następny numer
Gazety Ĺ owieckiej od 5 listopada