Gazeta Łowiecka 3/2015

Page 1

3/2015

162

STRONY

ROK ŻUBRA NA ŁOSIE DO SZWECJI LEGENDA REMINGTONA


amunicji FAM-Pionki towarzyszył strzelcom na zawodach w Bydgoszczy i Radomiu, nawiązując do firmowej tradycji. O tym jak prestiżowe pionkowskie strzelania wyglądały przed wojną, możecie przeczytać w artykule Bogusława Bauera z portalu Łowiecki.pl. W strzeleckie atrakcje obfituje także maj – w Krzywiniu odbyły się Pierwsze Zawody Strzeleckie o Puchar Przechodni Andrzeja Radzimskiego i firmy Perazzi. Jak wiadomo nawet wytrawnym myśliwym i strzelcom zdarzają się „pudła”, jednak teraz można je wykorzystać w szlachetnym celu. Będziemy kibicować akcji charytatywnej „Rok Różowych Łowów”, wspierającej walkę z rakiem piersi. Aby wziąć w niej udział, na konto Stowarzyszenia Amazonki Warszawa-Centrum wystarczy wpłacić 10 zł za każde „pudło” na polowaniu oraz za każde zero strzelone na zawodach w konkurencjach kulowych dzik, rogacz, lis. Ja miałam już okazję wpłacić pewną kwotę, do czego i Was zachęcam. O samej akcji napiszemy w kolejnym wydaniu. Życzę przyjemnej lektury. Darz Bór!

Drodzy Czytelnicy! Ostatnie tygodnie obfitowały w łowieckie wydarzenia. Najpierw myśliwych powitał targowy Sosnowiec. Niemal 200 wystawców i dystrybutorów podczas EXPOHunting dowiodło, że brać myśliwska to coraz bardziej atrakcyjny klient nie tylko dla producentów i dystrybutorów broni, amunicji oraz akcesoriów łowieckich, ale również branży outdoorowej. Dwa tygodnie później wszystkie drogi prowadziły do Warszawy, gdzie odbyły się targi Hubertus EXPO. Wrażeniami z tej najstarszej imprezy targowej w Polsce podzielił się z nami Sławomir Pawlikowski. Z przyjemnością mogę Was poinformować, że felietony tego autora będą częściej gościć w naszej Gazecie. Kwiecień okazał się nie tylko miesiącem targowym, ale również strzeleckim. Nasz rodzimy producent

Marta Piątkowska Redaktor Naczelna 2


3


Spis treści

MEDSTUGAN

EXPOHUNTING 2015

BIAŁE ŁOWY

Polowanie na łosia

Na Targach w Sosnowcu

Konkurs fotograficzny

FELIETON

HUBERTUS EXPO 2015

FAM-PIONKI

Sławomir Pawlikowski

Łowieckie święto w Warszawie - fotorelacja

Z kart historii

MIKOTANIE I BRECHTANIE

LAPUA MEGA

PORADNIK MYŚLIWEGO

Jak wabić sarny

Siła pięści

Sprzęt optyczny cz. 2


3/2015

O ZŁOTE DAJROT

HITACHI

SWAROVSKI SLC 8X42 HD

Konkurs łowieckich stron internetowych

Dla profesjonalistów

Magia optyki

SIEKIERY FISKARS X

PERAZZI

STRZELECKI KWIECIEŃ

Nie tylko dla drwali

Zawody strzeleckie w Krzywiniu

Zawody w Radomiu i Bydgoszczy

TERMOSY LAPLAYA

REMINGTON

ŻUBRY

Łowieckie akcesoria

Farmer, który stworzył legendę

W obiektywie Violetty Nowak


Aktualności

Tym razem coś dla siebie znajdą miłośnicy polskich lasów oraz muzyki myśliwskiej. Będzie też coś dla strzelców…

Porozmawiajmy o lasach

Ośrodek Kultury Leśnej w Gołuchowie od 2007 r. cyklicznie organizuje Ogólnopolski Konkurs Krasomówczy „Bajarze z Leśnej Polany" im. redaktora Andrzeja Zalewskiego. 21 i 22 maja odbędzie się już 9. edycja konkursu. Treść gawęd powinna obejmować dziedziny związane z kulturą ekologiczną oraz dawnym i obecnym stosunkiem człowieka do lasu. Jury ocenia m.in. sprawność komunikacyjną mówcy, wymowę, intonację oraz język ciała. Patronat nad wydarzeniem objęli Dyrektor Generalny Lasów Państwowych oraz Rada Języka Polskiego przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk.

„O róg Wojskiego” i inne atrakcje

W dniach 21–24 maja na terenie Zespołu Szkół Leśnych i Ekologicznych w Brynku oraz w siedzibie Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” w Koszęcinie odbędzie się 20. edycja. Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Myśliwskiej. Festiwal łączy się z rocznicą 70-lecia szkoły w Brynku oraz z VI Piknikiem Leśno-Łowieckim „Cietrzewisko” w Koszęcinie. W tym roku przypada także 20-lecie Klubu Sygnalistów Myśliwskich PZŁ. Głównym punktem festiwalu jest XX Ogólnopolski Konkurs Sygnalistów Myśliwskich „O róg Wojskiego”. W ramach festiwalu odbędą się także XVI Ogólnopolski Konkurs Muzyki Myśliwskiej, wystawy przyrodniczo-łowieckie oraz biesiada.

W czwartki do Kochcic

Co czwartek na strzelnicy w Kochcicach odbywają się strzelania w ramach Pucharu Czwartków Strzeleckich. Ich celem jest upowszechnianie strzelectwa myśliwskiego, doskonalenie umiejętności oraz integracja środowisk strzeleckich. Finał odbędzie się w październiku. TERMINARZ SPOTKAŃ

6


W Lesku z sygnalistami

REDAKTOR NACZELNA MARTA PIĄTKOWSKA marta.piatkowska@gazetalowiecka.pl

31 maja w Zespole Szkół Leśnych w Lesku odbędzie się V Podkarpacki Konkurs Sygnalistów Myśliwskich „O Statuetkę Rysia Bieszczadzkiego”. Muzycznym zmaganiom towarzyszyć będą m.in. konkurs wabiarzy, wystawa przyrodnicza, konkursy dla dzieci i dorosłych dotyczące tematyki leśnej oraz atrakcje na strzelnicy sportowej.

REDAKCJA e-mail: redakcja@gazetalowiecka.pl tel. 22 428 18 85 DYREKTOR ARTYSTYCZNY ARTUR ZAWADZKI e-mail: studio@gazetalowiecka.pl KOREKTA MERYTORYCZNA MARTA PIĄTKOWSKA KOREKTA JOLANTA KUSIAK TŁUMACZENIA EWA MOSTOWSKA STALI WSPÓŁPRACOWNICY Simon K. Barr, Rickard Faivre, Mats Gyllsand, Jens Urlik Hogh, Tomasz Lisewski, Violetta Nowak, Sławomir Pawlikowski, Jarosław Pełka, Mateusz Portka, Dobiesław Wieliński

Delta Optical we Włocławku

DZIAŁ REKLAMY DOMINIKA PIENIĄŻEK e-mail: reklama@gazetalowiecka.pl tel. 22 428 11 76 tel. 604 150 931, 601 179 100

27 czerwca na strzelnicy Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego we Włocławku odbędzie się II Ogólnopolski Puchar Delty Optical. W trakcie zawodów będzie można przetestować wiele celowników oraz lornetek.

WSPARCIE INFORMATYCZNE AGENCJA INTERAKTYWNA RMBI WYDAWCA OMNIMAP MACIEJ PIENIĄŻEK ul. Jana Kazimierza 7 05-502 Piaseczno NIP 521 209 81 47 www.gazetalowiecka.pl

Diany w Antoninku

Zdjęcie na okładce: Żubry. Fot. Violetta Nowak.

27-28 czerwca na Strzelnicy w Antoninku, należącej do Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Poznaniu, odbędą się II Mistrzostwa PZŁ Dian w strzelaniach myśliwskich. Podczas zawodów odbędzie się sześciobój myśliwski wg prawideł PZŁ.

Gazeta Łowiecka jest bezpłatnym, internetowym miesięcznikiem dla myśliwych i pasjonatów łowiectwa. Redakcja nie zwraca materiałów, które nie były zamówione. Zastrzegamy sobie pełne prawo do redakcyjnej korekty tekstów, w tym zmian i skrótów materiałów, które zostały zaakceptowane do Wydania. Reklamy są zamieszczane zgodnie z „Warunkami Zamieszczania Reklam” – dostępnymi na stronie www. gazetalowiecka.pl w zakładce Reklama. Wydawca ma prawo do odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszeń oraz nie odpowiada za ich treść. Wszelkie kopiowanie materiałów zawartych w Gazecie Łowieckiej oraz na stronie internetowej www.gazetalowiecka.pl jest zabronione bez zgody Wydawcy.

7


Medstugan


NA ŁOSIA Z ANNĄ I ANDERSEM

Do tej szwedzkiej wsi od ponad stu lat przybywają myśliwi, by spełnić swoje marzenia. Co ważne, zawsze wyjeżdżają stąd szczęśliwi i obiecują tu wrócić… TEKST I ZDJĘCIA: JOHAN KJÖRK

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA


A

nna przeprowadziła się z Dalarny do Nässjö dwa lata temu. Tylko miłość może zmotywować kogoś do przeniesienia się w te strony. Kiedy wychodziła za mąż za Andersa, wiedziała, że łowiectwo stanie się jeszcze większą częścią ich życia. Nie miała nic przeciwko temu, jednak proza życia często sprawia, że nie ma czasu na to, by polować czy trenować swoje psy tak często, jakby się chciało. Na szczęście, zdarzają się takie miłe niespodzianki jak polowanie w okolicach Medstugan...

którzy właśnie wrócili ze spaceru ze swoimi szarymi elkhundami. STRZELECKA PRÓBA

Korzystając z tego, że jest jeszcze jasno, robimy próbne strzelanie. Chcemy mieć pewność, że nasza broń działa tak, jak trzeba, na wypadek spotkania któregoś z krążących po okolicy wielkich byków łosia. Kawałek od domu, na dawnym pastwisku, znajduje się stanowisko strzeleckie, a 101 m od niej tarcza. Okazało się, że z naszej czwórki każdy wybrał RX Merkel Helix. Ten dwutakt umożliwia bardzo szybkie przeładowanie broni, dzięki czemu nie trzeba odrywać oczu od celu. Ma też wspaniałe otwarte przyrządy celownicze. W polowaniach zbiorowych wszyscy czworo często pełnimy rolę podkładaczy, ale lubimy różne rodzaje polowań. Dlatego uniwersalna, dobrze działająca broń, to podstawa. Po kilku próbnych strzałach z czterech różnych rodzajów amunicji wiadomo, że jeśli ktoś w nadchodzących dniach spudłuje, to na pewno nie z winy broni. Na trzy grupy strzałów mamy skupienie od 3 cm do 0, a więc z tej strony nie powinniśmy mieć problemów.

POCZTÓWKOWE WIDOKI

Ostatni odcinek drogi do wsi Medstugan, w której mamy razem spędzić kilka wyjątkowych dni, wygląda jak na ulotkach reklamowych lokalnych biur turystycznych. Dolina otwiera się na mieniące się w słońcu jezioro, położone między górskimi szczytami. Z prawej strony pojawia się duża żółta willa, która mogłaby być definicją rzemieślniczego kunsztu. Na podwórku spotykam dzierżawcę terenu, Johana Perssona, który jest też właścicielem firmy Fjelljakt, organizującej polowania na otaczających nas terenach. Przy psiej zagrodzie witam się z Anną i jej drugą połówką, Andersem, 10


11


dzają znajdujące się tu liczne trofea. Przez lata willa przyciągała zarówno przedstawicieli arystokracji, jak i zagraniczne łowieckie sławy. Johan opowiada nam również o samym terenie, sposobach zarządzania nim i o tym, dlaczego w dolinie populacje zwierzyny zawsze były duże. Po wszystkich tych wstępach nadchodzi czas na drugą istotną zaletę Medstugan – jedzenie!

WILLA Z HISTORIĄ

Wracamy do willi naszych gospodarzy. Po obejrzeniu swoich pokoi spotykamy się przy kominku we wspólnej sali, którą dzielimy z innymi gośćmi zwabionymi opowieściami o unikatowych walorach tej okolicy. Johan opowiada nam krótko o miejscu, w którym jesteśmy. W latach 1896-97 Carl Fredrik Liljevalch wydał pozwolenie na budowę we wsi willi łowieckiej. Jest ona położona w samym środku liczącego 16 500 ha łowiska i stanowi bazę wypadową dla myśliwych. Od ponad stu lat zamieszkują ją myśliwi, co potwier-

NIEZAPOMNIANE PRZYSMAKI

Nieczęsto zdarza się mieć podczas polowania swojego osobistego kucharza. Tak się jednak składa, że Jo-

12


han był szefem kuchni w najlepszych restauracjach w Åre. Po kilku pierwszych kęsach nietrudno zrozumieć, dlaczego obdarzono go takim zaufaniem, ale również czemu ostatecznie zdecydował się pracować na małą skalę, na świeżych produktach pochodzących z najbliższego otoczenia Medstugan. Przez kolejne dni jemy mięso z łosia, pardwy i dorsza, pozyskanych w tych okolicach. Chleb i wypieki produkowane są na miejscu. Nie będę nawet próbować opisać smaku tutejszego jedzenia, bo nie sposób go oddać. To po prostu coś, czego trzeba spróbować samemu.

WYJĄTKOWA WYPRAWA

Ponieważ w tej części Szwecji w październiku słońce wstaje późno, można wstać o całkiem przyzwoitej porze, nawet mimo długiego dnia łowów. Po szybkim spacerze z psami spotykamy się na śniadaniu, przy którym omawiamy prognozę pogody na dziś. Johan proponuje, żebyśmy weszli na górę Saxvallsklumpen, która znajduje się na północy. Wskakujemy do pickupa i udajemy się w drogę. Mamy przeczucie, że nasza wycieczka będzie wyjątkowa. Johan wyciąga mapę i pokazuje nam zarys góry, którą mamy przed sobą od zachodu.

13


14


– To wszystko po drugiej stronie jeziora, tamta góra i jeszcze jedna, której stąd nie widać, to nasze tereny łowieckie – mówi. Patrzymy pełni podziwu. Tutaj wszystko ma jakby inną skalę – przy określaniu odległości trzeba zawsze dodać do wstępnych założeń kilka zer. Tak samo jest z wrażeniami. Po krótkim marszu Johan spuszcza z otoka psa. To jeden z jego dwóch jämthundów. Suczka robi kilka okrążeń wokół nas, po czym znika w lesie. My zostajemy w miejscu, nasłuchując. Nie musimy czekać długo, Coxa zaczyna głosić w ciągu 15 minut. Tak rozpoczyna się nasz dwudniowy marsz przez góry i bagniska.

ostatnie 300 m sami. Żeby nie dać się zwietrzyć zwierzynie, idą naokoło. Powoli zbliżają się do miejsca, skąd słychać głoszenie, podejrzewając, że Coxa osaczyła łosia. W końcu zauważają go, jest mniej niż 100 m od suczki. To duża klępa. Zanim Anna zdąży strzelić, ona wyczuwa niebezpieczeństwo i ucieka długimi susami. Coxa podąża za nią, nie dając się zdystansować. Rozpoczyna się gorączkowa pogoń za psem i łosiem. Doganiamy ich dopiero, gdy się zatrzymują. Poza tym musimy uważać na każdy krok. Anna i Johan znajdują właściwą drogę. Wyprzedzają nas, ale zwierzę zawsze zdąży coś wyczuć i uciec, zanim nadarzy się okazja do strzału. W końcu dochodzimy do zachodniego skraju Saxvallsklumpen, kierując się w stronę Asatjärn Finnhögen.

W POGONI ZA ŁOSIEM

Pierwszy oszczek słychać o godz. 8.50. Utrzymuje się, więc ostrożnie skręcamy w stronę doliny. Nie chcemy zbyt szybko zejść z wysokości, na którą weszliśmy z takim wysiłkiem. Idziemy jednak w dół, wśród poskręcanych górskich brzóz do poprzecinanej wąwozami doliny. Idziemy gęsiego. Najpierw Johan, potem Anna – nasz strzelec, a na końcu ja i Anders. Dziś robimy we dwóch za… ozdobę zespołu i ewentualny backup. Po półgodzinie my zostajemy przy plecakach, a Johan z Anną pokonują

LEŚNA UCZTA

W trakcie polowania ciężko ustalić konkretną godzinę na jedzenie, jednak przedpołudnie przeszło już w popołudnie i nasze myśli coraz częściej krążą wokół tego tematu. Nasz osobisty kucharz zapakował nam trochę kulinarnych bogactw pochodzących z lasów, w których właśnie jesteśmy. Podchód trwa już prawie 5 godzin. Na GPS-ie widzimy, 15


że pies goni klępę na wschód, a Johan z doświadczenia wie, że można tam spędzić całą wieczność na zabawie w kotka i myszkę. Rozpalamy ogień, by podgrzać na nim obiad i kawę. W okopconym kociołku ląduje zawartość trzech plastikowych torebek. Wygląda to nieco odstraszająco, ale smakuje bosko! Jest to mięso zmieszane z leśnymi grzybami i warzywami. Po prostu niebo w gębie. To, że siedzimy tu teraz przy ogniu, ciesząc oczy górami i nasłuchując dalekiego głoszenia, zawdzięczamy innemu polowaniu, które miało miejsce w Smalandii. Wtedy też polowaliśmy na łosia, którego strzeliliśmy dzięki jämthundom Andersa i Anny. Anna uwieczniła to wszystko na zdjęciach. Potem jedno z czasopism łowieckich ogłosiło konkurs fotograficzny i Anna się zgłosiła. Zdjęcie przeszło do finału, a w końcu wygrało. Kilka miesięcy później i 1000 km dalej, jesteśmy tutaj, licząc na kolejną wygraną w konkursie...

podczas długiego marszu. Bierzemy nowy samochód i podjeżdżamy kilka kilometrów na południe od miejsca, gdzie znajduje się suczka. Tam zostawiamy auto i kierujemy się wzdłuż wycinki w kierunku, z którego słychać psa. Tym razem Coxa osaczyła klępę w gęstym świerkowym zagajniku. Drogą dochodzimy do punktu, w którym do zwierzyny mamy tylko 400 m. Skręcamy w gęsty świerkowy las. 200, 150, 100, 75 m, ale w dalszym ciągu drzewa utrudniają widoczność. Anna i Johan podejmują ostatnią próbę znalezienia okazji do strzału, ale wkrótce zapada zmrok, To nie przeszkadza Coxie, która jest zdeterminowana, by wrócić do miejsca rozpoczęcia polowania i podjąć trop na nowo. Wkrótce minie 9 godzin, odkąd zaczęła gonić łoszę, a mimo to wygląda, jakby zakończenie polowania nawet nie przeszło jej przez myśl. Nawet jeśli w południowej Szwecji przyzwyczajeni jesteśmy do polowania ze szpicami, a niektórzy z nas są nawet dumnymi właścicielami szarych elkhundów, to dopóki się nie zapoluje z nimi na takich ziemiach, jak ta, nie ma o czym mówić. To jakby twierdzić, że się jest doświadczonym żeglarzem, bo się wielokrotnie pływało po jeziorze obok domu. Tutaj,

WYTRWAŁY JÄMTHUND

Po posiłku wyliczamy, że ściemni się na długo, zanim uda nam się dogonić Coxę, która podąża za łoszą od ponad 6 godzin. Zamiast tego zawracamy do Medstugan, do którego i tak zdążyliśmy się już zbliżyć 16


w ojczyźnie jämthunda, widać, że jego umiejętności i styl pracy zależą od lokalnej specyfiki polowania. Wracamy targani sprzecznymi emocjami. Kilka razy podchodziliśmy do zwierzyny, ale nigdy nie było wystarczająco dobrych warunków do strzału. Z drugiej strony było to wspaniałe doświadczenie: Jämtlandia w najlepszym jesiennym wydaniu, pies pracujący na najwyższym poziomie i obiad, który mógłby spokojnie znaleźć się w menu snobistycznych restauracji. A do tego czekają na nas sauna, prysznic i kolacja

w pięknej drewnianej willi. Johan jedzie jeszcze złapać Coxę, która w dalszym ciągu uparcie podąża za zwierzyną. 1:0 DLA ŁOSIA

Podczas kolacji, złożonej ze świeżo złowionego golca, podsumowujemy polowanie. Jest jeden do zera dla łosia, możemy jedynie stwierdzić, że mimo wszystko był to wspaniały dzień. Mamy za sobą wiele kilometrów i tyle samo wrażeń, więc nikt nie marudzi i wszyscy kładą się wcześnie. Mamy nadzieję, że nowy

17


18


dzień nadejdzie szybko. Budzi nas deszcz bębniący o szyby – dziś Jämtlandia odsłania swą szarą stronę. Ubieramy się, wyprowadzamy psy i przy śniadaniu układamy plan. Wiatr się zmienił, co decyduje o kierunku, w którym się udamy. Będziemy polować po drugiej stronie doliny z drugim jämthundem. Jedziemy na południowy zachód, przez rzeczkę płynącą na południowy wschód od jeziora Medstugusjön. Rozpoczynamy marsz gęsiego. Po kilkuset metrach Johan „rozmawia” z młodą suczką, Śnieżką, po czym spuszcza ją z otoka. Śnieżka – córka Coxy i Centa, mistrza krajów nordyckich – znika w mgnieniu oka, udając się prosto na zachód i po 500-600 m trafia na zwierzynę. Jednak oszczek nie brzmi znajomo, jest zbyt przenikliwy. Zerkam na Johana, który wygląda na zamyślonego. Wszyscy patrzymy w nadajniki i widzimy, że Śnieżka się zatrzymała. Po chwili zaczyna zawracać. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Anna przeczesuje teren, przygotowując się na możliwość strzału. Jesteśmy nieco odsłonięci, a dookoła nas jest gęsty las. Suczka zbliża się, jest 500, 400, 300 m od nas. Ale nie głosi, nie słychać też trzasku łamanych gałęzi typowego dla biegnącego łosia.

TAJEMNICZY PUNKT

Nagle 250 m od nas pies skręca o 90 st. na północ. Punkt w nadajniku oddala się w szaleńczym tempie, zatrzymując się po kilku kilometrach na pagórku, z którego widać jezioro. Tam głosi zwierzynę. Zbieramy się razem, zastanawiając się, co się stało. Coś w ogromnym tempie zbliżyło się do nas, zachowując przy tym zupełną ciszę. Zgadzamy się, że to raczej nie mógł być łoś, ale jakieś zwierzę znajdujące się wyżej w łańcuchu pokarmowym. Cieszymy się, że się oddaliło. Po chwili Śnieżka przybiega z powrotem. Młoda suczka jest teraz znacznie spokojniejsza, wydaje się już spełniona. Johan wyjaśnia, że dopiero co skończyła kurację penicyliną i rekonwalescencję. KOLEJNA SZANSA

Od jakiegoś czasu pada. Teraz wspinamy się przez zaczarowany świerkowy las w wyższe partie gór. Śnieżka tropi, ale po paru kilometrach Johan stwierdza, że chciałby dać Coxie jeszcze jedną szansę. Zostawia nas z zadaniem rozpalenia ogniska, a sam udaje się do samochodu, by pojechać po psa. Jednak przy ciągłym deszczu rozpalenie ognia nie jest takie proste. Tylko Anders jest na tyle uparty, że mu się to udało, chociaż 19


osobiście myślę, że użył jakiejś magii. Po około godzinie Johan wraca i wznawiamy marsz. Z wolna wspinamy się coraz wyżej. Świerki przerzedzają się, a w końcu przechodzą w górskie brzozy. Coxa cały czas tropi. Tuż przy granicy lasu, dzieje się to, na co liczyliśmy – suczka gwałtownie staje, po czym zaczyna głosić, zaledwie 400 m od nas. Krajobraz zamienił się w rzadki las mieszany, poprzecinany niewielkimi kamienistymi jarami. Jest ślisko. Coxa głosi w miejscu, więc ostrożnie zbliżamy się do niej. Gdy odległość między nami wynosi 200 m, Johan i Anna

odłączają się od nas, by zwiększyć szansę na strzał. Chwila, która następuje później, trwa nieskończenie długo. Na GPS-ie widzimy, że suczka zatacza kręgi o średnicy może 40 m, więc osaczone zwierzę musi stać bez ruchu. CEL ANNY

Johan i Anna wolno idą po śliskich kamieniach. W rzadkim lesie wiatr bywa zwodniczy. Nagle zmienia kierunek, zmuszając ich do obrania innej drogi, żeby podejść zwierza od zawietrznej. Metr po metrze podczołgują się pod samą górę, zeskaku20


ją i schodzą od południa w kierunku psa. Przez tę chwilę, która trwa w nieskończoność, pies i zwierz nie ruszyły się za bardzo. Wtedy uderza nas myśl, że to musi być naprawdę olbrzymi byk, taki, który nie czuje powodu, dla którego miałby przejmować się odrobiną psiego hałasu. Taki, którego widuje się na zdjęciach z wymarzonych łowów innych ludzi. Johan i Anna ostrożnie wyglądają zza skalnej krawędzi. Po drugiej stronie, 70 m od nich, stoi zwierzę, które Coxa oszczekiwała przez ostatnie półtorej godziny. Okazuje się, że to naprawdę jest taki łoś, ja-

kiego widuje się tylko na zdjęciach. Tyle, że tym razem to będzie zdjęcie Anny. Drzewa nie przeszkadzają, odległość jest rozsądna, oparcie dla broni dobre. Anna ustawia czerwony punkt celownika dokładnie w środek łopatki, bezgłośnie odbezpiecza broń i wolno naciska spust. 200 m stamtąd siedzą prawdopodobnie najbardziej zdenerwowane osoby w Jämtlandii. Gdy rozlega się strzał, wybuchamy w bezgłośnej radości, a gdy pada drugi, nie możemy się już powstrzymać i idziemy w kierunku miejsca, które w ostatnich godzinach było centrum na21


szego zainteresowania. Gdy dochodzimy do tej samej krawędzi skalnej, zza której nasi towarzysze wyglądali może z 15 minut wcześniej, naszym oczom ukazuje się upragniony widok. Oto Anna i Johan siedzą w niewielkim zagłębieniu obok prawdziwego jämtlandzkiego olbrzyma o 18 pasynkach, ogarnięci spokojem i euforią. Podchodzimy im pogratulować. Wielokrotnie omawiamy bieg wydarzeń, opisując go z naszych różnych perspektyw.

zmuszony był okrążyć górę, żeby znaleźć dobry wjazd. TRZEBA TU WRÓCIĆ

Wspólnym wysiłkiem ładujemy łosia na przyczepę i rozdzielamy się. Anna i Anders zabierają broń i plecaki na dół, a ja i Johan szukamy drogi, którą razem z tuszą wrócimy do cywilizacji. Nie umiem powiedzieć, ile razy zdążyłem załamać tam ręce. Na szczęście Johan się nie poddawał. Na dole spotykamy się z resztą przy chwiejnym mostku, który już wcześniej tego dnia przekraczaliśmy. Pełni wrażeń i poczucia wdzięczności pokonujemy ostatni kawałek do Medstugan. Zadowoleni pakujemy samochody w drogę powrotną. Na tylnym bagażniku rowerowym Anny i Andersa, zawinięte w worki plastikowe, znajduje się wspomnienie z polowania marzeń. Ja będę miał 1000 km na wspominanie przeżyć ostatnich kilku dni, ale już teraz wiem, że tu wrócę.

PROBLEMY Z LOGISTYKĄ

Ci, którzy mieli okazję strzelić większe zwierzę wiedzą, że teraz zaczyna się właściwa praca. Upolowanie byka-olbrzyma wysoko w górach, z dala od jakiejkolwiek drogi, wiąże się z logistycznymi problemami. Johan wraca do gospodarstwa po jakiś transport, który da radę tu wjechać. My zabieramy się za oprawianie kilkusetkilowego łosia, co dla trzech osób jest niezłym wyzwaniem. Wdzięczni za to, że do zmierzchu jest jeszcze parę godzin, popijamy po ostatnim łyku kawy z termosu. Nagle z zupełnie nieoczekiwanej strony słyszymy odgłos zbliżającego się quada. Okazuje się, że zamiast opon ma gąsienice. Za kierownicą siedzi Johan, który 22


Najlepsza jakość MEMBRANA

Zestaw Kero Zestaw stworzony z myślą o europejskich myśliwych. Dzięki niemu stawimy czoła nawet najtrudniejszym warunkom atmosferycznym. Solidna kurtka i spodnie z membraną AIR-TEX2 nie szeleszczą i dają maksymalne zabezpieczenie przed deszczem, wiatrem i śniegiem. Ubranie jest bardzo lekkie dzięki laminowanej membranie, a pokryte warstwą teflonu pozostaje suche przez długi czas. Liczne kieszenie, kaptur z usztywnionym daszkiem, spodnie z podniesionym stanem dla ochrony nerek, mnogość dodatków – to tylko nieliczne zalety Zestawu Kero.

Cena: 999 zł

Cena: 1299 zł23


EXPOH


Hunting 2015

Około 9,5 tysiąca osób w dniach 10-12 kwietnia wzięło udział w 6. edycji Międzynarodowych Targów Łowieckich EXPOHunting w Sosnowcu. Wśród wystawców znalazło się niemal 200 producentów i dystrybutorów prezentujących broń, amunicję, akcesoria oraz odzież i sprzęt outdoorowy TEKST: MARCIN RESZKA, MAT. PRASOWE ZDJĘCIA: GAZETA ŁOWIECKA, MAT. PRASOWE


T

egoroczna ekspozycja po raz pierwszy w historii zajęła całą powierzchnię hali Expo Silesia, tj. 10,5 tys. metrów kwadratowych. W Strefie A można było znaleźć firmy z branży broni i amunicji. Strefa B zachęcała ofertą optyki, odzieży, obuwia, wyposażenia i rękodzieła związanego z łowiectwem, a w Strefie C znajdowały się artykuły i akcesoria przydatne dla każdego myśliwego i miłośnika outdooru. Wystawcy zaprezentowali ponad 400 marek z całego świata.

akcesoriów, np. wabiki na lisy FC06, fotopułapki Covert Special Ops Code Black 3G, latarki czołowe Led Lenser XEO19R oraz plecaki Wisport. OD WABIKÓW DO OPTYKI

Aby nasi Czytelnicy mogli poznać szczegóły premierowych nowinek, zrobiliśmy „targowy rajd” wśród wystawców, by zaprezentować najciekawsze tegoroczne oferty. A było, co podziwiać… Na stoisku Gunbroker.pl mogliśmy przetestować opisywane w poprzednim wydaniu Gazety Łowieckiej wabiki imitujące kniazienie i szczek lisa. Z kolei Knieja Kraków to, jak wiadomo nie tylko myśliwym, królestwo Browninga i Winchestera. Uwagę miłośników broni na pewno zwrócił bok B525 Sporter One. Po pierwsze, model w tym roku oferowany jest w niższej cenie i możemy go kupić za mniej niż 7000 zł, po drugie od czerwca Knieja będzie miała ten model z regulowanym spustem. Poza B525 mogliśmy obejrzeć całą rodzinę modeli B725. Największe stoisko na targach to firma M.K. Szuster. Po premierze na targach IWA nasi czytelnicy mogli obejrzeć nowego Sauera 404, którego szczegółowy opis również znajduje

PREMIERY I WYDARZENIA

W tym roku w targowym programie znalazło się ponad 50 nowości i premier. Wśród produktów prezentowanych po raz pierwszy na polskim rynku były broń i amunicja – m.in. Benelli 828U Shotgun, Blaser R8, Beretta 690 Sporting Black, Marocchi XTR, Sauer S404 Elegance, Winchester XPR oraz seria boków śrutowych B725. Wśród optyki przedstawione zostały m.in. nowe propozycje Delta Optical, Meopta, Swarovski Optik, Vortex i Zeiss. Nowości w odzieży i obuwiu to m.in. zestawy JahtiJakt, kalosze Le Chameau Country Vibram i odzież przeciwkleszczowa Rynoskin. Nie zabrakło premier wśród 26


27


się w naszym poprzednim wydaniu. Obecny na stoisku Dimitri Wegel – regionalny dyrektor sprzedaży firmy Zeiss – prezentował całą gamę produktów swojej firmy, w tym absolutną nowość: lunetę Zeiss Victory V8 1.1-8x30. Dzięki zakresowi powiększenia jest to najbardziej wszechstronna luneta do pędzeń

w ofercie firmy. Nowością była również linia lunet Terra, łączących przystępną cenę ze znaną jakością firmy Zeiss. Tłumy gości przewinęły się przez stoisko Delty Optical. Jak powiedział nam Mariusz Kulma, największym zainteresowaniem cieszyły się lunety serii Titanium 2,5-10x56HD 28


oraz 2,5-15x56HD, a także coraz bardziej dostępna i zwiększająca bezpieczeństwo na polowaniu noktowizja i termowizja. Hitem okazał się najnowszy termowizor firmy Pulsar XD50S o rozdzielczości 50Hz. Ciekawą ofertę, jeśli chodzi o noktowizję, termowizję i kamery leśne, zaprezentowała firma Spy Optics z

Wrocławia. Na stoisku można było uzyskać fachowe porady dotyczące zagadnień technicznych i praktycznych prezentowanego sprzętu. GDZIE SIĘ UBRAĆ?

Nowości i nowinki to oczywiście nie tylko technika i broń. Obserwowany w tym roku na targach IWA nowy 29


model kamuflażu można było zobaczyć również w Sosnowcu. Dystrybutor fińskiej marki JahtiJakt, sklep dolasu.pl, pokazał zestaw Kaira. Pikselowy kamuflaż bardzo podobał się naszym myśliwym, i mimo że produkt będzie dostępny od września, firma zebrała już na niego wiele zamówień. Dużym zainteresowaniem cieszyły się również lekkie ubrania letnie z serii Forest. Firma Magum z Łodzi, będąca dystrybutorem francuskiej marki Le Chameau oraz szwedzkich Pinewood i Tretorn zaprezentowała m.in. nowy model kaloszy tego ostatniego producenta. Nimrod, bo taką nazwę nosi ten model, to bardzo miękkie i komfortowe obuwie. Świetnie nadaje się np. na polowanie z podchodu od wiosny aż do późnej jesieni. Po raz pierwszy na tego typu targach branżowych można było zapoznać się z wiodącą brytyjską marką outdoorową Regatta, którą przedstawiliśmy naszym Czytelnikom w poprzednim numerze Gazety Łowieckiej. Jak powiedział reprezentujący markę Mariusz Zdzieszyński, Targi EXPOHunting były doskonałą okazją, by zaprezentować myśliwym i sympatykom łowiectwa bogatą ofertę firmy. Bardzo dużym powo30


31


dzeniem cieszyły się kamizelki Lackland oraz kurtki pikowane Missy. Co ciekawe, wiele produktów z aktualnej oferty można będzie znaleźć miedzy innymi w sklepach GRUBE Sp. z o.o. Nowe modele z popularnych odzieżowych serii: Hunting Pro, Outdoor Pro oraz Classic przedstawiła w Sosnowcu firma Tagart. Na targowej scenie można było zobaczyć

firmowy pokaz odzieży do aktywnego polowania, oraz dowiedzieć się, jak ważny jest dobór odzieży do warunków pogodowych w łowisku. Z nowości Tagart zaprezentował m.in. prototypowe spodnie Approach, które budziły ogromne zainteresowanie odwiedzających oraz model Terrain – kompaktowe spodnie, wyposażone w 7 kieszeni i ładownicę. 32


„I po lesie śmiech się niesie!”. Blogerka i publicystka Dorota Durbas-Nowak, znana nie tylko myśliwym jako Dajrota, w błyskotliwym monologu przedstawiła kilka scen z codziennego łowieckiego życia, wzbudzając salwy śmiechu wśród gości targów oraz wystawców. Jak co roku, szeroką publiczność przyciągnął pokaz ptaków drapieżnych, podczas którego można było

DLA KAŻDEGO COŚ MIŁEGO

Na sukces EXPOHunting miał w dużej mierze wpływ bogaty program wydarzeń towarzyszących. Wśród atrakcji znalazły się m.in. wystawy przyrodnicze, prezentacje trofeów myśliwskich z różnych zakątków świata, wystawy fotograficzne, koncerty muzyki myśliwskiej a także pierwszy polski profesjonalny stand-up łowiecki pod hasłem 33


podziwiać 10 różnych gatunków ptaków, m.in. sokoły, puchacza czy orła przedniego. Wszystkich żądnych wiedzy zaproszono do Akademii EXPOHunting – serii wykładów i prelekcji poświęconych m.in. nowym technologiom w łowiectwie, pozwoleniom na broń, a także historycznym uwarunkowaniom współczesnego łowiectwa. Dla miłośników strzelectwa partnerzy targów przygotowali strzelnice łucznicze i laserowe.

że prezentacje nowych produktów, pokazy wabienia jeleni oraz pokazy mody myśliwskiej – Hunting Fashion Show. Prawdziwym świętem dla miłośników psów była pierwsza edycja Krajowej Wystawy Użytkowych Psów Ras Myśliwskich, zorganizowana przez bytomski oddział Związku Kynologicznego w Polsce. To pierwsze tego typu wydarzenie w Polsce (a prawdopodobnie także w całej Europie), na którym prezentowane były psy wyłącznie w klasie użytkowej, aktywnie polujące i posiadające certyfikaty użytkowości łowieckiej. Do udziału w Wystawie zakwalifikowało się 65 psów, przedstawicieli 27 ras często spotykanych w rodzimych łowiskach. Championem Wystawy został GRAMEN Kłusująca Sfora, utytułowany gończy polski. Drugie miejsce przypadło wyżłowi niemieckiemu szorstkowłosemu MADOR Ars Venandi, trzecie jamnikowi szorstkowłosemu NUGAT z Dziada Pradziada, a czwarte Compendio Emillie – flat coated retriever. Tuż za głównym podium, znalazł się się DYREKTOR Kementari, airedale terrier. Szóstą lokatę zajął karelski pies na niedźwiedzie ANTTI Bear Busters, który jednocześnie zyskał tytuł Cham-

Do udziału w Wystawie zakwalifikowało się 65 psów, przedstawicieli 27 ras często spotykanych w rodzimych łowiskach

Nie zabrakło konkursów dla zwiedzających – m.in. fotograficznego Białe Łowy, o którym piszemy w tym numerze Gazety Łowieckiej oraz sprawdzianu wiedzy myśliwskiej. Po raz pierwszy organizatorzy zaprosili gości do zabawy w konkursie „Tropami EXPOHunting”, którego celem było odnalezienie i prawidłowe zidentyfikowanie tropów zwierząt rozmieszczonych na terenie EXPOHunting. Sponsorami tych konkursów była m.in. Gazeta Łowiecka oraz firma Fiskars. Na targowej scenie odbyły się tak34


piona EXPOHunting – ulubieńca publiczności. W ocenie widzów na drugie miejsce zasłużył wyżeł weimarski krótkowłosy – CAYENNE Grey Passion, a trzecia lokata przypadła ogarowi polskiemu – EGAROWI z Beskidzkich Wysp.

DO ZOBACZENIA ZA ROK!

Organizatorzy dziękują wszystkim za udaną tegoroczną edycję i zapraszają na kolejną. Znana jest już data siódmych Targów EXPOHunting w Sosnowcu: 8–10 kwietnia 2016 r. Więcej na www.expohunting.pl

35


Białe Łowy 2015


Targom EXPOHunting w Sosnowcu towarzyszyło wiele imprez promujących kulturę łowiecką. Jedną z nich było ogłoszenie wyników konkursu fotograficznego „Białe Łowy 2015”, a o krótką relację z finałowej wystawy poprosiliśmy organizatora konkursu, Piotra Gawina, redaktora naczelnego „Poradnika Łowieckiego” TEKST I ZDJĘCIA: PIOTR GAWIN


C

elem konkursu jest promocja fotografii przyrodniczej ze szczególnym uwzględnieniem elementów łowieckich. Dynamiczny rozwój fotografii cyfrowej spowodował, że kamera czy aparat towarzyszą nam praktycznie przez cały czas. Nikogo nie dziwi więc fakt, że poza bronią oraz akcesoriami zabieramy na polowania aparat lub korzystamy z tego, który mamy w telefonie i utrwalamy wspomnienia z pobytu na łonie przyrody. W ten sposób często powstają naprawdę wyjątkowe zdjęcia.

W głosowaniu brali również udział zwiedzający targi i wystawę. Według nich na wyróżnienie zasłużyło zdjęcie Wojciecha Domagały „Dmuchawiec”. Nagrodę specjalną ufundował również artysta malarz Lech Bator, który wyróżnił zdjęcie Radosława Dominowskiego zatytułowane „Poranek w łowisku”. Dodać trzeba, że poza pierwszą trójką znalazło się wiele wspaniałych zdjęć z wynikami zbliżonymi do tych, które uzyskali laureaci.

NAJLEPSI Z NAJLEPSZYCH

Wystawa wzbudziła duże zainteresowanie zwiedzających. Oczywiście, jednym podobały się zdjęcia zwierząt, inni doceniali grę świateł, a jeszcze inni zatrzymany w kadrze ruch. Prace podziwiali również obecni na targach nasi sąsiedzi z południa, Słowacy i Czesi. Bardzo cieszy też fakt, że zarówno myśliwi, jak i osoby niepolujące interesują się Białymi Łowami, czyli fotografią przyrodniczą i już pytają o kolejną edycję. W imieniu „Poradnika Łowieckiego” bardzo dziękuję wszystkim za zaangażowanie, pomoc i ufundowanie nagród dla uczestników konkursu. Darz Bór!

NA WYSOKIM POZIOMIE

Konkurs miał otwartą formułę, co oznacza, że każdy zainteresowany fotografią przyrodniczą mógł wziąć w nim udział, bez względu na to, czy jest myśliwym, czy nie. Zgłosiło się 55 osób, które nadesłały łącznie 243 zdjęcia spełniające warunki regulaminowe. Każdy uczestnik mógł zgłosić od 1 do 5 prac, których był autorem. Komisja konkursowa wytypowała 33 zdjęcia, które zakwalifikowaly się do wystawy finałowej zaprezentowanej w Sosnowcu. Podczas trzech dni prezentacji zdjęć członkowie komisji konkursowej wskazywali najlepsze ich zdaniem zdjęcia. 38


Troje zwycięzców: 1. miejsce: Adam Kot „Dostojny i jego świta” – 13 pkt. 2. miejsce: Wojciech Domagała „Dmuchawiec” – 12 pkt. 3. miejsce: Katarzyna Pawlicha-Borowska „Jak z obrazka” – 10 pkt. 39


EXPRESS MERKEL

Kaliber .375 H&H z lunetą Swarovski Z6i 1-6x24. Cena: 25 000 zł

SZTUCER STEYER MANNLICHER SSG

Kaliber .308WIN z lunetą Swarovski Z6i 5-30x50, montaż Milmont. Cena: 17 000 zł

SZTUCER BLASER R93

Kaliber 300 WSM. Cena: 7 000 zł

SZTUCER SAMOPOWTARZALNY VERNEG-CARRON IMPACT NT

Kaliber .300 WIN Mag z lunetą Swarovski Z6i 2-12x50. Cena: 6 500 zł

BOCK SIMSON SHUL

Kaliber 12/70. Cena: 2 200 zł

40 SKLEP MYŚLIWSKI SZÓSTAK


SZTUCER FN

Kaliber 30.06 z lunetą Schmidt Bender 1,25-4x20. Cena: 4 500 zł

SZTUCER VANGUARD

Kaliber 30.06 z lunetą Meopta 7x56 Meostar R1.

SZTUCER REMINGTON 700

Kaliber 223R z lunetą Burris 6,5-20x56. Cena: 4 500 zł

PÓŁAUTOMAT ŚRUTOWY BERETTA R400

Kaliber 12/89 Cena: 5 500 zł

SZTUCER SAVAGE

Kaliber .338 Lap Mag z lunetą Nightforce NXS 12-42x56. Cena: 15 500 zł

sklepmysliwski@gmail.com 41 tel.: 43 843 90 52, kom.: 515 10 79 84; 600 93 82 58


KONKURS „O Złote Dajrot” 2015

Za nami 6. Międzynarodowe Targi Łowieckie EXPOHunting w Sosnowcu, a zatem również finał konkursu „O Złote Dajrot” na najlepszą stronę internetową, organizowanego z inspiracji i pod patronatem bloga „Jagermeisterin – kobieca strona łowiectwa” TEKST: DAJROTA DURBAS-NOWAK

W

ubiegłym roku odbyła się premierowa edycja konkursu. W tegorocznej wzięło udział 9 uczestników. Zgłaszały się koła łowieckie, ale najwięcej było indywidualnych autorów, którzy organizatorkę i jury zaskoczyli pro-

fesjonalizmem oraz bogactwem prezentowanych treści. Strony są bowiem nie tylko bardzo mocne pod względem merytorycznym, ale wyjątkowo atrakcyjne wizualnie, barwne, z masą doskonałych fotografii i filmów. 42


43


niaczką angielskiej. Obfituje w filmy z łowiska, które obejrzeć możemy na YouTube oraz relacje z polowań, poradnikowe wpisy i ciekawostki dla myśliwych.

LAUREACI

Werdykt jury nie byłby możliwy, gdyby nie wprowadzony system punktacyjny, który nie dopuścił do żadnych kłótni czy wątpliwości. Poziom był wyjątkowo wysoki, różnice w zdobytych punktach między poszczególnymi stronami były niewielkie. Zwycięzcą i zdobywcą „Złote Dajrot” 2015 został autor strony Rzemlik.pl, bloga leśno-przyrodniczo-łowieckiego, który od pewnego czasu podbija serca wszystkich miłośników przyrody. Drugie miejsce należało w tym roku do strony Polunek.pl – relacje, recenzje, teksty branżowe, fotografie i jeszcze więcej można znaleźć na portalu prowadzonym przez zaskakująco młodą osobę! Autora, Leszka Kamińskiego, z racji wielkiej dojrzałości tekstów oraz olbrzymiej wiedzy na tematy łowieckie, wyobrażałam sobie jako osobę znacznie starszą, co należy poczytywać tylko jako komplement. Trzecie miejsce na pudle zajął Roestalker, blog „o dwóch osobowościach”, czyli angielskiej i polskiej. Odwrotnie niż w moim przypadku, kolega Grzegorz rozpoczął przygodę z blogowaniem po angielsku, gdy mieszkał w Szkocji. Obecnie jego polska strona jest siostrą bliź-

NOWA JAKOŚĆ

Podsumowując tegoroczny Konkurs „O Złote Dajrot” w dwóch słowach, należałoby powiedzieć: „coś nowego”. Każda ze stron jest unikatowa pod pewnymi względami, wprowadza nową jakość do polskiego łowiectwa w mediach, wnosi nowe treści i rozwiązania do typowych internetowych stron łowieckich. Nie piszę tylko o zwycięzcach, ale również o całej reszcie zgłoszonych! Liczę, że do kolejnego konkursu w szranki stanie jeszcze więcej stron, również te, które brały udział w poprzedniej i tej edycji! Widząc stały rozwój stron, liczę na coraz większe ich postępy i szersze rozpowszechnianie tematyki łowieckiej w Internecie oraz – co za tym idzie – większą promocję. Oby treści na nich zawarte dotarły do jak największej rzeszy odbiorców, a nasza współpraca przejawiająca się m.in. we wzajemnym udostępnianiu treści, niech rozszerza swój zasięg! Do zobaczenia za rok, na kolejnym finale Konkursu „O Złote Dajrot”! 44


45


HITACHI DLA PROFESJONALISTÓW

Wielu z nas kojarzy markę Hitachi tylko z tzw. domową elektroniką, tymczasem ten globalny koncern dostarcza produkty m.in. dla takich branż jak: telekomunikacja, IT, medycyna, budownictwo, kolejnictwo czy motoryzacja. Myśliwi, leśnicy, ale także sadownicy, działkowicze i ogrodnicy z pewnością docenią wielofunkcyjne akumulatorowe narzędzia Hitachi TEKST I ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE


47


E

lektronarzędzia takie jak pilarki, kosy i nożyce do żywopłotu stają się coraz bardziej popularne i zastępują urządzenia napędzane silnikami spalinowymi. Nic dziwnego, są z reguły cichsze, łatwiejsze w obsłudze i bardziej przyjazne dla środowiska. Mają tylko dwie wady – mniejszą wydajność i mobilność, bowiem używając ich, jesteśmy uzależnieni od bliskości gniazdka elektrycznego lub przedłużacza. Z WŁASNĄ BATERIĄ…

Specjaliści Hitachi, firmy prowadzącej aktywną działalność badawczo-rozwojową, znaleźli rozwiązanie w postaci ogrodowych narzędzi bateryjnych zasilanych z jednej baterii o dużej pojemności. Seria 36V to kilka najpopularniejszych ogrodowych narzędzi: – pilarka – model CS36DL, – nożyce do żywopłotu model CH36DL, – dmuchawa do liści RB36DL, – dwa rodzaje kos CG36DAL, z uchwytem kierownicowym oraz obwiedniowym. Urządzenia te posiadają własne baterie w technologii litowo-jonowej 36V 2Ah, pozwalające im na samodzielną pracę – w zależności od urządzenia i intensywności 48


49


obsługę bez konieczności stosowania mieszanki paliwowej, składowania benzyny itp. Wszystko sterowane jest za pomocą elektronicznych przełączników i nie wymaga siły do rozruchu jak w tradycyjnych silnikach spalinowych.

– od kilkudziesięciu minut do wielu godzin. …I ZASILANIEM PLECAKOWYM

Co ciekawe, urządzenia te można podłączyć do nowoczesnej, wysokopojemnej baterii plecakowej. Wykonane w technologii litowo-jonowej źródło zasilania posiada pojemność aż 750Wh, co zapewnia zdecydowanie dłuższą pracę każdego z narzędzi. W zależności od potrzeby możemy zasilać pilarkę bądź np. nożyce do żywopłotu, a po skończonej pracy całość posprzątać za pomocą dmuchawy, również oczywiście zasilanej z baterii plecakowej. Przy pracach gospodarczych bez problemu możemy przez parę godzin wykorzystywać pilarkę, która jest po pierwsze o wiele cichsza niż jej spalinowy odpowiednik, a także nie pozostawia zapachu spalonej benzyny. MOBILNIE I EKOLOGICZNIE

Zastosowanie wysokopojemnej baterii do zasilania tego typu urządzeń daje nam pełną mobilność narzędzi nieuzależnionych od bliskości źródła prądu. Jednocześnie mamy zerowy poziom emisji spalin, jak również zdecydowanie zmniejszony poziom emisji hałasu. Ponadto urządzenie zapewnia nam łatwą

GDZIE KUPIĆ Urządzenia dostępne są w sprzedaży poprzez sieć dealerską Hitachi. Adresy dealerów oraz więcej informacji na stronie : www.hitachi-narzedzia.pl

50


Seria narzędzi bateryjnych Hitachi 36V

Ładujesz w nocy, pracujesz w dzień.*

1

ULTRA DUŻA Pojemność ZERO Emisji *

PROSTA Obsługa *

2

3

NISKI Poziom hałasu * *

51

*

1 Praca całodniowa oznacza pracę na baterii plecakowej BL36200, która zapewnia ok. 8 godzin pracy dla modelu CH36DL. 2 Zero emisji oznacza, że ta seria produktów nie wydziela szkodliwych spalin. 3 Łatwość konserwacji oznacza, że nie ma potrzeby, aby spuścić paliwo na okres przechowywania, czyszczenia filtra powietrza, itp. (typowych czynności dla urządzeń spalinowych).


SWAROVSKI SLC 8X42 HD

MAGIA OPTYKI W Polsce, aby lornetka zyskała uznanie wśród myśliwych, musi mieć obiektyw o średnicy co najmniej 50 mm. Tymczasem w innych krajach europejskich, szczególnie w Skandynawii, bardzo dużą popularnością cieszą się mniejsze i lżejsze lornetki o fantastycznych parametrach

TEKST I ZDJĘCIA: RICKARD FAIVRE

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA



L

ornetka Swarovski SLC 8x42 HD jest smukła i krótka, a dzięki obudowie ze stopów magnezu również lekka. Jest wręcz idealna do lasu, więc nic dziwnego, że chociaż nie jest to nowy model, doceniają ją zarówno myśliwi, jak i ornitolodzy, spędzający wiele czasu na obserwacjach. Co do niewielkiego ciężaru, to też nie powinniśmy być tym faktem zdumieni – w końcu skrót SLC, czyli „Slim, Light and Compact” (smukła, lekka i kompaktowa), zobowiązuje! Pole widzenia wynosi aż 136 m/1000 m, a minimalna odległość ogniskowania to 1,9 m, co jest dobrą wartością przy parametrach 8x42. Prawdziwą wisienką na torcie jest szkło HD.

przestanie mnie zadziwiać niesamowite uczucie, gdy o zmierzchu obserwuję znajdującą się o 300–400 m ode mnie krawędź lasu i gołym okiem ledwo da się rozróżnić pnie drzew, a przez lornetkę widać niemal pojedyncze źdźbła trawy. Nie dość, że szkło HD dzięki wszystkim swoim opatentowanym formułom samo w sobie wzmacnia natężenie światła, to jeszcze zachowuje naprawdę zdumiewającą ostrość. NA DŁUGIE ZASIADKI

Jeśli chodzi o ergonomię, to wklęsłe miejsce na kciuk po wewnętrznej stronie i całkowicie ogumowana powłoka sprawiają, że lornetka jest wygodna i idealnie leży w dłoni. Jest to istotne, zwłaszcza przy dłuższej zasiadce. SLC dostępna jest w komplecie z materiałowym pokrowcem i dodatkami – osłonami na okular i obiektyw, zrobionymi z miękkiej gumy i dobrze dopasowanymi.

OSTROŚĆ GODNA PODZIWU

Wersja SLC posiada regulację dioptrii wbudowaną w pokrętło regulacji ostrości. Żeby ją odblokować, trzeba przesunąć pokrętło w górę – to nie tylko proste, ale i wygodne rozwiązanie. Samo ogniskowanie jest czystą przyjemnością. Obraz jest tak dokładny i wyraźny, że łatwo domyślić się, jaką dumę muszą odczuwać twórcy lornetki… Transmisja światła wynosi 91%, a liczba zmierzchu 18,3. Cóż, powiem tylko tyle, że nigdy nie

POD WRAŻENIEM

Ostatnio nasze koło spotykało się na inwentaryzacji liczebności łosia. Wziąłem ze sobą mojego Swarovskiego, na wypadek, gdybyśmy przy okazji natknęli się na coś ciekawego. Podczas przerwy na grilla jeden starszy kolega zapytał, czy 54


55


56


może przetestować lornetkę. Miał ich wiele, ale nigdy Swarovskiego. Słyszał o produktach tej marki wiele dobrego od innych myśliwych, więc chciał sprawdzić, czy to rzeczywiście taka duża różnica. Jest tylko jeden sposób, żeby się tego dowiedzieć – samemu przetestować, i to w docelowym otoczeniu, a nie w sklepie. Przez pierwsze 30 sekund mój kolega nie odezwał się ani słowem. Jednak uśmiech od ucha do ucha mówił sam za siebie – był pod wrażeniem tego, co zobaczył. Z dziecinnym zapałem spytał, ile kosztuje to cudo. Odpowiedziałem, że musi być przygotowany na wydatek około 7 tys. zł. Myślałem, że to ostudzi jego zapał, ale ze spokojem stwierdził: „W czerwcu kończę 60 lat, to będzie odpowiedni prezent od samego siebie”. Wcześniej już wielokrotnie miałem przyjemność obserwować, jak ludzie niemal natychmiast zmieniali zdanie na temat lornetki lub lunety

z wyższej półki, gdy tylko mieli okazję osobiście porównać je z własnym sprzętem. Gdy się zobaczy rzeczy, które wcześniej były niewidoczne, to człowiek zdaje sobie sprawę, że cena idzie w parze z jakością. Po prostu dostajemy dokładnie to, za co płacimy… WYMARZONY PREZENT

Jeśli szukasz dla siebie odpowiedniego prezentu albo po prostu chcesz się odrobinę rozpieścić, lornetka SLC jest oczywistym wyborem. Uczucie towarzyszące ujrzeniu tego, czego „normalnie” nie widać, jest naprawdę wyjątkowe. To taka chwila olśnienia, której mówiąc szczerze, nie da się zapomnieć. Podsumowując, za jedyną wadę można uznać samą cenę. Niestety, dobrej optyki nie da się wyprodukować „na skróty”, więc austriaccy producenci w pełni zasłużyli na swoje wynagrodzenie…

SLC 8X42 HD Powiększenie: 8x Pole widzenia na 1000 m: 136 m, FOV: 7,8 stopni FOV w okularach: 7,8 stopni Zakres dioptrii: ± 4 Transmisja światła: 91% Źrenica wyjściowa mm: 5,25 Jasność względna: 27,56 Liczba zmierzchu wg DIN 58388: 18,3

Długość: 149 mm Szerokość: 120 mm Wysokość: 63 mm Waga: 810 g Wodoodporność: do 4 m Gwarancja: 10 lat Orientacyjna cena: 7000 złotych Więcej na: www.swarovskioptik.com


FELIETON

SŁAWOMIRA PAWLIKOWSKIEGO

JAK TO BYŁO W WARSZAWIE HUBERTUS EXPO 2015

W

tym roku po raz trzeci z Klubem Wabiarzy Zwierzyny PZŁ byliśmy obecni na Hubertus EXPO 2015 w Warszawie. Po raz pierwszy obydwie Sekcje Klubu Wabiarzy miały wspólne stoisko. Takie posunięcie ze strony organizatorów miało swoją dobrą stronę. Ludzie zainteresowani wabieniem, czy to jeleni, czy innej zwierzyny, nie mieli problemów ze znalezieniem nas, ponieważ byliśmy w jednym miejscu, a odgłosy wabienia przyciągały do nas rzesze zwiedzających. Odnoszę jednak wrażenie, że w poprzednich latach zainteresowanie imprezą było znacznie większe.

ZMIANA TERMINU

Patrząc z perspektywy naszego stoiska, rok temu było bardzo dużo zainteresowanych, a dwa lata temu nasze stoiska były tłumnie oblegane przez myśliwych. Wydaje mi się, że słusznym posunięciem ze strony organizatorów jest przesunięcie w przyszłym roku terminu targów na marzec. To tzw. martwy miesiąc, jeśli chodzi o działalność związkową, więc nie koliduje chociażby z Walnymi Zgromadzeniami Kół Łowieckich, co w tym roku w głównej mierze przyczyniło się do słabszej frekwencji na targach. Kwiecień to wzmożony ruch również w pra58


cach w naszych łowiskach. Budowanie urządzeń łowieckich, a także prace polowe, czyli wszelkiego rodzaju zabiegi związane z uprawami w Kołach Łowieckich, powodują, że myśliwym brakuje czasu na imprezy takie jak targi. Pomysł przesunięcia na marzec Hubertusa EXPO 2016 powinien poskutkować w przyszłym roku lepszą frekwencją.

firma, a jej produkty są przypuszczalnie o klasę lepsze od produktów innych zagranicznych firm znanych w naszym kraju. Dla wypróbowania zakupiłem dla moich psów miedzy innymi karmę w puszce 800 g dla psów aktywnych oraz karmę na bazie mięsa z dziczyzny dla normalnie pracujących. Moje psy są zachwycone, a muszę wspomnieć, że zwłaszcza suka, posokowiec bawarski jest dość wybredna, jeśli chodzi o menu. Nie sposób pominąć tutaj stoiska dolasu.pl, gdzie poza szerokim wyborem odzieży, szczególnie zainteresował mnie pastorał do broni Primos, który również zakupiłem. Wspaniały patent, przydatny przede wszystkim podczas zbliżających się polowań na kozły.

PRZEGLĄD TARGOWEJ OFERTY

W tym roku postanowiłem sprawdzić, jak ciekawe oferty mieli wystawcy. Z racji prowadzenia biura polowań i częstych wyjazdów postanowiłem odwiedzić stoisko z walizkami i różnego rodzaju torbami podróżnymi. Katowicka firma Verus miała bardzo dobre oferty, z których skorzystałem. Szkoda tylko, że wśród sprzedawanych toreb nie znalazły się chociażby oferowane na amerykańskim rynku przez takie firmy jak Cabela’s walizki o typowo myśliwskim designie. Zainteresowało mnie również pewne stoisko z karmą dla czworonogów. To polska firma, którą znałem wcześniej tylko z internetu, produkująca karmę zarówno dla psów jak i kotów. Dolina Noteci, bo o niej mówię, produkuje karmę w puszkach, m.in. na bazie dziczyzny. Cieszy fakt, że jest to nasza rodzima

GDZIE CI ARTYŚCI?

Zmartwiła mnie w tym roku mniejsza liczba stoisk o tematyce artystycznej. Szczególnie brakowało mi artystów malarzy, których w zeszłym roku było kilku. Mniej było także wystawców oferujących wyroby z poroży, a także stoisk z taksydermią. Jeśli chodzi o broń myśliwską, ciekawą propozycję przedstawiła firma Hubertech z Katowic – sztucer repetier oraz kniejówka Innogun Implus. W końcu coś rzeczywiście 59


innowacyjnego w broni myśliwskiej. Jeśli chodzi o kulinaria, zachwyciło mnie jak zwykle stoisko firmy Lenarcik ze wspaniałymi wyrobami wędliniarskimi. Z kolei ciekawą ofertę noży myśliwskich miała firma Tamed z Olsztyna. Można było podziwiać wspaniałe noże rosyjskiej firmy Jużnyj Kriż (Południowy Krzyż), nie tylko pięknie wykonane, ale także wysokiej jakości, wykonane ze stali różnych twardości. Zachwyt budziły także legendarne Kizlyary produkowane w górach Kaukazu, z różnego rodzaju grawerunkami na klingach.

śmy różne techniki wabienia drapieżników, prezentując przy tym całą gamę wabików dostępnych na naszym rynku. Jak mogą to Państwo zobaczyć na filmie poniżej, oprócz wabienia drapieżników pokazaliśmy również publiczności zgromadzonej przed sceną sposoby wabienia dzików, danieli a także ptaków łownych takich jak gęsi, kaczki czy jarząbki. Przy okazji postanowiliśmy sprawdzić wiedzę myśliwych i sympatyków łowiectwa na temat znajomości głosów wydawanych przez naszą zwierzynę łowną. Ku mojemu zaskoczeniu w jednym z konkursów wygrali młodzi ludzie, którzy jeszcze nie polują. Dlatego chcę po raz kolejny zaapelować do naszych szanownych nemrodów. Słuchajcie i uczcie się głosów przyrody, żebyście wiedzieli, jaki gatunek się do was w lesie odzywa. Niechaj nauka idzie z lasu, a nie w las. Myślę, że w przyszłym roku spotkamy się wszyscy w jeszcze większym gronie podczas Hubertus Expo 2016, a nasz Klub będzie miał jeszcze szerszą ofertę do zaprezentowania w kwestii wabienia. Darz Bór!

UCZCIE SIĘ GŁOSÓW PRZYRODY!

Kończąc moje rozważania na temat targów, nie sposób pominąć wspaniałych stoisk edukacyjnych, chociażby Stacji Badawczej PZŁ z Czempinia czy stoiska SGGW. Klub Wabiarzy Zwierzyny PZŁ Sekcja Wabienia Drapieżników, którą reprezentowałem wraz z moimi kolegami, przygotowała dla zwiedzających swoje stoisko, na którym można było obejrzeć wabiki nie tylko służące do wabienia drapieżników, ale również ptaków, w tym gęsi, kaczek, słonek i jarząbków. Podczas pokazów prezentowanych na scenie głównej zaprezentowali60


61


Fot. Katarzyna Lewańska-Tukaj


HUBERTUS EXPO 2015 O tegorocznych Międzynarodowych Targach Łowiectwa, Strzelectwa i Rekreacji powiedziano i napisano już wiele. U nas, o tym, co się działo w Warszawie, możecie dowiedzieć się dzięki fotograficznemu przeglądowi targowych wydarzeń… ZDJĘCIA: K. LEWAŃSKA-TUKAJ I GAZETA ŁOWIECKA

63


Grzegorz Russak na stoisku Gazety Ĺ owieckiej

64


65


Firma Tamed z Olsztyna

66


67


ナ「kasz Senderecki wita klientテウw. Le Chameau, Tretorn i ubrania Pinewood. Jest w czym wybie

68


erać

69


Delta Optical – optyka, noktowizja i termowizja

70


71


FAM-Pionki Z KART HISTORII (1935–1939)


W poprzednim oraz bieżącym numerze Gazety Łowieckiej znalazły się relacje z tegorocznych strzelań zorganizowanych przez FAM-Pionki. Nie każdy wie, że ceniona przez myśliwych fabryka amunicji ma bogatą historię. Jej przedwojenny rozdział przybliża nam znawca tematu – Bogusław Bauer z Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej PZŁ, Oddział Galicyjski, redaktor portalu Łowiecki.pl TEKST: BOGUSŁAW BAUER


P

ionkowskie Ogólnopolskie Zawody w strzelaniu do rzutków były jedną z największych imprez strzeleckich w przedwojennej Polsce. Państwowa Wy­t wórnia Prochu w Pionkach (bo tak nazywała się wówczas fabryka) była organizatorem i zarazem sponsorem zawodów. Odbywały się one corocznie, od 1935 do 1939 r.

zamiarem było wyłonienie elity strzeleckiej i wyłapanie „rodzynków” strzelectwa rzutkowego. Mimo że Narodowe Zawody Strzeleckie organizowane od 1924 r. były głównym wyznacznikiem w tworzeniu reprezentacji kraju na zawody zagraniczne, to wyniki z zawodów pionkowskich były również brane pod uwagę. Trzecim i niewątpliwie głównym celem zawodów była reklama samych zakładów, a przede wszystkim produktu, jakim był proch bezdymny „Sokół” i „Kuropatwa”. Dzięki zawodom chciano zaznajomić polskich myśliwych z prochem oraz amunicją rodzimej produkcji.

CUDZE CHWALICIE, SWEGO NIE ZNACIE

Jednym z celów organizacji owych zawodów była popularyzacja strzelectwa rzutkowego w naszym kraju, które nie było u nas tak cenione jak na zachodzie Europy. Drugim

Zawody 1936 r. Na zdjęciu (od lewej): Karol Kitzman, Wilhelm Ziegenhirte, W. Jeziorowski, prof. Jan Szczepkowski i Wyczólkowski

74


Zawody 1938 r. Zwycięzcy klasy A w otoczeniu członków Komitetu Organizacyjnego i Komisji Sędziów

Ta reklamowa strona zawodów była konieczna, je­śli weźmiemy pod uwagę jak większa część polskich myśliwych traktowała wszystko, co pochodzi z zagranicy. Wierzono w proch Rottweil, Millerit czy angielskie Eleye, a do rodzimych prochów i amunicji nie miano zaufania lub odnoszono się z re­zerwą.

skiej Fabryki Amunicji na Targówku (własność Warszawskiej Spółki Myśliwskiej) — zaś spłonki typu Gevelot by­ły z wytwórni Lignoza – Spółki Akcyjnej z Katowic, które zastąpiły niemieckie spłonki „Sinoxid” typu Gavelot. Tak więc cały nabój był polskim produktem, na który organizator chciał zwrócić uwagę i pokazać, że nasze produkty są równie dobre jak zagraniczne. Ciekawostką i magnesem tych zawodów był fakt, iż amunicję organizator zapewniał za darmo. Wiadomo, w myśl starego powiedzenia „Reklama jest dźwignią handlu”. Na wszystkich zawodach obowiązywał regulamin Narodowych Zawodów Sportu Myśliwsko-Łuczniczego.

POLSKI PRODUKT

Głównym warunkiem uczestnictwa w zawodach było strzelanie tylko i wyłącznie nabojami elaborowanymi prochem z P.W.P. I tak: proch „Sokół" P.W.P. Pionki, łuski, śrut i przybitki były wyrobem Warszaw75


Żeton nagrodowy. Metal brąz złocony Ø 40 mm. AWERS – w polu medalu trzy kolorowe rzutki (czerwono-biała emalia), z lewego boku połowa wieńca w dole sygnatura A. Nagalski. REWERS – napis grawerowany w sześciu wierszach: „I Nagroda Zespołowa w zawodach strzelania do rzutków Państwowej Wytwórni Prochu w Pionkach. Warszawa 5–6 VI 1938”. Tę nagrodę otrzymało Koło „Łowiec Wielkopolski” Poznań w składzie: 1. Feill Roman 89 2. Feill Jerzy 88, 262/300 3. Bląk Włodzimierz 85

76


nagród był urozmaicony, począwszy od pucharu kryształowego, srebrnej papierośnicy, lornetki czy zegara na biurko, a skończywszy na żetonach. Oczywiście każdy nagrodzony strzelec w prezencie otrzymywał 100 sztuk nabojów myśliwskich. Jako kolekcjoner często studiuję przedwojenne gazety myśliwskie z opisami różnych imprez strzeleckich, wystawowych czy kynologicznych, gdzie podawane są czasami nagrody, jakie wręczano zwycięzcom. Wymieniam się też nowinkami z kolegami z Klubu. Upór kolekcjonerski w dążeniu do poznawania dziedzictwa łowieckiego czasem daje imponujące efekty i zadowolenie. Podczas jednego ze spotkań koleżeńskich w Klubie Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej w Warszawie miałem okazję zobaczyć na własne oczy nagrody właśnie z tych pionkowskich zawodów, co zainspirowało mnie do napisania tego artykułu. Te nagrody to 3 żetony wręczone zwycięzcom. Pochodzą one ze zbioru kolekcjonerskiego Bogdana Kowalcze, któremu to serdecznie dziękuje za ich udostępnienie.

TROCHĘ STATYSTYKI

1935 r. – 32 zawodników wystrzelało około 8000 sztuk (wraz z treningiem) amunicji myśliwskiej + 2850 sztuk jako nagrody – razem 10850 sztuk. 1936 r. – 64 zawodników wystrzelało około 11 500 sztuk amunicji myśliwskiej + 2100 sztuk jako nagrody – razem 13 600 sztuk. 1937 r. – 70 zawodników wystrzelało około 12 500 sztuk amunicji myśliwskiej + 2800 sztuk jako nagrody – razem 15 300 sztuk. 1938 r. – 121 zawodników wystrzelało około 21 800 sztuk amunicji myśliwskiej + 2900 sztuk jako nagrody – razem 24 700 sztuk. 1939 r. – 117 zawodników wystrzelało około 17 500 sztuk amunicji myśliwskiej + 3000 sztuk jako nagrody – razem 20 500 sztuk. IMPONUJĄCA JAKOŚĆ

Podczas wszystkich zawodów na 85 000 strzałów nie zdarzył się ani jeden niewypał lub „zaciąg”. Jest to wyłączny sukces P.W.P. PIONKI, która nie szczędząc ani kosztów, ani pracy osiągnęła wyznaczony cel takich zawodów. P.W.P. nie żałowało środków finansowych na coroczny zakup nagród dla zwycięzców. Wachlarz

Niech ten artykuł będzie wyrazem podziękowania dla organizatorów owych zawodów i wyrazem mo­jej 77


szczerej radości, że sport myśliwsko-strzelecki rozwijał się dzięki ini­ cjatywie i opiece, jaką go otaczał dyrektor P.W.P. Pionki Jan Maciej Bold oraz prokurent P.W.P. Pionki Teodor Piekarski. Dziękuję również innym

osobom, które wspomagając inicjatywę, dały początek popularyzacji strzelectwa śrutowego w Polsce i zarazem inspiracji do poszukiwań kolekcjonerskich. Przyjrzyjmy się wynikom poszczególnych zawodów.

78


NOWA LINIA FAM – PIONKI MASTER Firma FAM – Pionki wprowadziła nową linię MASTER. Wszystkie komponenty zostały niezwykle starannie wyselekcjonowane przez firmowych specjalistów, tak aby zagwarantować najlepsze parametry balistyczne amunicji. Master dostępny jest w dwóch naważkach śrutu 24 g i 28 g, rozmiar śrutu: 7,5–8–9. Do produkcji został użyty śrut z 5% zawartością antymonu, sprawiający, że śruciny ołowiane są twardsze, bardziej wytrzymale, a tym samym lżejsze. Dzięki temu w pocisku może znajdować się więcej śrucin. Odpowiednie dobranie przybitki tworzywowej i wysokiej jakości proch zapewniają powtarzalność, szybkość, doskonałe pokrycie. Wszystko to sprawia, że amunicja Master jest celna oraz skuteczna podczas strzelania do rzutek na bliskie i dalekie odległości. Regularne i odpowiednie skupienie śrucin na celu idzie w parze z bardzo delikatnym odrzutem przy oddaniu strzału. Istotnym aspektem jest identyczna prędkość wylotowa śrucin przy nabojach 24 i 28 gram, która wynosi 415 m/s.

79


SIEKIERY FISKARS X


NIE TYLKO DLA DRWALI...

Doskonale przydają się w lesie, w ogrodzie, doceniają je też posiadacze domowych kominków. Na wędrówkę zabierają je ze sobą podróżnicy, turyści oraz miłośnicy surwiwalu. Mowa o wyjątkowej linii lekkich i poręcznych siekier Fiskars X TEKST I ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE


C

o powinien wiedzieć przyszły użytkownik siekier marki Fiskars? Specjalnie profilowana głowica z ostrzem szlifowanym pod kątem 35O (przy siekierach rozłupujących) lub 30O (w przypadku siekier ciesielskich) ułatwia obróbkę oraz rozłupywanie drewna. Umożliwia też łatwe wyciąganie wbitej w drewno siekiery. Wyjątkowo lekkie tworzywo Fibercomp™, zastosowane do produkcji trzonka sprawia, że narzędzie jest lżejsze i łatwiejsze do pracy, a profilowane zakończenie siekiery zabezpiecza przed wyślizgnięciem się narzędzia z dłoni. Dodatkową efektywność gwarantuje idealne wyważenie między trzonkiem a głowicą siekiery. Każdy

z modeli siekier Fiskars zabezpieczony jest ochraniaczem z tworzywa będącym jednocześnie uchwytem do przenoszenia narzędzia. CIESIELSKIE I ROZŁUPUJĄCE

Nowa generacja siekier Fiskars to szeroka gama narzędzi ciesielskich i rozłupujących. Siekiery ciesielskie sprawdzą się do pracy w drewnie lub do wycinki drzewa. Możemy stosować je podczas prac w terenie przy przygotowywaniu lub ustawianiu urządzeń łowieckich lub wycince drobnych krzaków. Siekiery rozłupujące będą idealne do przygotowania drewna na opał oraz rozłupywania różnej wielkości pni.

82


83


84


ODPOWIEDNIA KONSERWACJA

Aby siekiera służyła przez długie lata, należy pamiętać o odpowiedniej pielęgnacji narzędzia. Po sezonie należy siekierę dokładnie oczyścić i osuszyć. Głowicę trzeba naostrzyć pod takim samym kątem jak przewidziano to w oryginale. Najlepiej nadaje się do tego ostrzałka Fiskars Xsharp™. Elementem ostrzącym jest tu trwały i skuteczny spiek ceramiczny, który ostrzy pod właściwym kątem. Ostrzałka jest dwustronna, umożliwiając ostrzenie zarówno siekier, jak i noży! 85


SIEKIERY CIESIELSKIE TOPOREK X5 Jest niezwykle lekki, idealny dla turystów i podróżników. Możemy bez problemu zabrać go ze sobą do lasu lub wozić w samochodzie. Dodatkowo model jest wyposażony w brezentowy ochraniacz. Waga całkowita narzędzia to tylko 480 g.

Cena: ok. 135 zł

SIEKIERA X7 Poręczne narzędzie, które znajdzie zastosowanie do wielu zadań. Waga całkowita to 640 g. Cena: ok. 155 zł SIEKIERA X10 Idealna dla stolarzy. Sprawdzi się podczas drobnych prac budowlanych oraz gospodarskich w łowisku i nie tylko. Waga całkowita narzędzia – 980 g. Cena: ok. 170 zł SIEKIERA X15 Uniwersalne narzędzie do wszystkich prac leśnych. Największa z dostępnych siekier ciesielskich Fiskars. Długość trzonka to 599 mm, a waga całkowita wynosi 1520 g.

Cena: ok. 210 zł

86


SIEKIERY ROZŁUPUJĄCE SIEKIERA X11 Sprawdzi się do rozłupywania małych pni i rąbania drewna na opał. Jej mały rozmiar umożliwia pracę nawet jedną ręką. Waga całkowita – 1080 g.

Cena: ok. 180 zł

SIEKIERA X17 Idealna do rozłupywania średniej wielkości pni. Waga całkowita to 1570 g. Cena: ok. 220 zł SIEKIERA X25 Do rozłupywania dużych pni dla osób, które często potrzebują drewna np. na opał. Waga całkowita to 2430 g.

Cena: ok. 270 zł

SIEKIERA X27 Największa z siekier Fiskars ze specjalnie wydłużonym trzonkiem o długości 915 mm. Idealna do rozłupywania dużych i ciężkich w obróbce pni.

Cena: ok. 300 zł

87


wciąż czeka na najlepszych

Motywacja wśród zawodników była ogromna, bo najlepszy strzelec mógł otrzymać w nagrodę znakomitą broń firmy Perazzi. Nikomu to się jednak nie udało, bo warunkiem jej zdobycia było ustanowienie rekordu Polski. Mimo to wyniki, uzyskane podczas I Zawodów Strzeleckich o Puchar Przechodni Andrzeja Radzimskiego i firmy Perazzi, były imponujące TEKST I ZDJĘCIA: ELŻBIETA CURYK-SIERSZULSKA


Z

awody w wieloboju myśliwskim przeprowadzono na strzelnicy w wielkopolskim Krzywiniu. Zjechała tam czołówka najlepszych zawodników z całego kraju. Wśród 52 strzelców była jedna Diana – Grażyna Ambroziak z Warszawy, ubiegłoroczna mistrzyni Polski.

w latach 1994 i 2000 osiągnął wynik absolutny w wieloboju myśliwskim. Uzyskał wówczas 100 punktów na 100 możliwych. Po jego sukcesach dokonano zmian w regulaminie i wysoko podniesiono poprzeczkę. Obecnie w Polsce strzela się na 500 punktów.

BROŃ GODNA IGRZYSK

OPANOWAĆ EMOCJE

– Firma Perazzi Poland istnieje od czterech lat, chcemy pokazać myśliwym najlepszą broń świata, a śmiem twierdzić, że jest ona najlepsza. Na igrzyskach olimpijskich w Londynie sześciu pierwszych zawodników w konkurencji trap strzelało z Perazzi – mówi Andrzej Radzimski, ambasador marki Perazzi Polska, i dodaje: – Poprzez zawody, które mają odbywać się co roku, chcemy promować swój wyrób. Głównymi nagrodami w zawodach były dwie sztuki broni Perazzi. Mogli je zdobyć zawodnicy, którzy wystrzelali co najmniej 495 punktów na 500 możliwych. Nikomu się to jednak nie udało. – Byłby to rekord Polski, którego do tej pory jeszcze nikt nie osiągnął – zaznacza Andrzej Radzimski. – Ale życzę tego każdemu – mówi znakomity strzelec, który na ogólnopolskich zawodach strzeleckich

Zawody w Krzywiniu przeprowadzono w klasie mistrzowskiej i powszechnej w sześcioboju myśliwskim. Największą ilość punktów „wystrzelał” Tomasz Furmańczak z Leszna. Uzyskał 482 punkty i do niego trafił puchar przechodni Andrzeja Radzimskiego. Dopiero trzykrotne zdobycie pucharu w kolejnych latach powoduje, że przechodzi on na własność zawodnika. – Wielu ludzi umie strzelać, ale nie każdy radzi sobie z presją na zawodach – uważa Michał Jaślanek z Zielonej Góry, który zajął trzecie miejsce w Krzywiniu w klasie powszechnej. – Znam osoby, które w sposób profesjonalny i perfekcyjny strzelają na treningach, a presja i ranga zawodów powodują, że miewają marne wyniki. W wieloboju myśliwskim układ strzelań jest taki sam i można go wyćwiczyć, ale dopiero umiejętność opanowania własnych emocji daje efekty – mówi zielonogórzanin. 89


90


WYNIKI ZAWODÓW

REKORDOWY REWOLWER

Klasyfikacja mistrzowska

Wśród wielu dodatkowych atrakcji podczas zawodów można było m.in. podziwiać największy rewolwer świata, wpisany do księgi Guinnessa. Jego wykonanie zajęło rusznikarzowi Ryszardowi Tobysowi z Piotrowa Drugiego koło Czempinia aż 5 lat. Broń ma 1,2 m długości, 40 cm wysokości, waży 45 kg. Bęben rewolweru mieści 6 ołowianych kul, każda o wadze 128 g. Do każdej komory wsypuje się też 22 gramy czarnego prochu. Broń strzela celnie na odległość 50 m.

I MIEJSCE – Tomasz Furmańczak, Leszno, 482 pkt II MIEJSCE – Robert Gajda, Warszawa, 478 pkt III MIEJSCE – Michał Jaślanek, Zielona Góra, 469 pkt IV miejsce – Jacek Radzimski, Leszno, 467 pkt V MIEJSCE – Aleksander Bella, Kalisz, 464 pkt VI MIEJSCE – Krzysztof Gocałek, Poznań, 461 pkt

POKAZ MISTRZÓW

Andrzej Radzimski i Roman Bernacki z Bytomia (dziewięciokrotny medalista mistrzostw Polski w różnych kategoriach) dali natomiast niesamowity pokaz umiejętności strzeleckich. Przyłączył się do nich syn Andrzeja, Krzysztof, który strzelał znad głowy (można to zobaczyć na YouTube, wpisując Perazzi Poland). Widzowie zaś mogli postrzelać z broni Perazzi do… balonów. W tej konkurencji bardzo dobrze radziły sobie panie. Okazało się, że ta broń potrafi zestrzelić balon nawet z wysokości 150 metrów!

Klasyfikacja powszechna I MIEJSCE – Dariusz Wojtaszuk, Chocianów, 470 pkt II MIEJSCE – Piotr Sokół, 464 pkt III MIEJSCE – Piotr Kołodziejczyk, Leszno, 461 pkt IV MIEJSCE – Zbigniew Strankowski, Świebodzin, 453 pkt V MIEJSCE – Krzysztof Łazik, Leszno, 449 pkt VI MIEJSCE – Daniel Radziewicz, Świebodzin, 447 pkt

91


Kliknij ikonę przy produktach, żeby zobaczyć więcej

GAZETA

SIEKIERA FISKARS X10

Cena: ok. 210 zł

Cena: ok. 270 zł SIEKIERA FISKARS X25

www.fiskars.pl

LUNETA DELTA OPTICAL TITANIUM 50ED

Cena: 990 zł

TERMOWIZOR PULSAR QUANTUM XD50 S

Cena: 15 990 zł

www.deltaoptical.pl 92


ŁOWIECKA POLECA

Cena: 109 zł

Cena: 125 zł

www.sklep.togo.com.pl TERMOS OBIADOWY LAPLAYA Z POJEMNIKAMI TERMOS LAPLAYA HIGH PERFORMANCE

KOSZULKI T-SHIRT (3 SZT.)

Cena: 449 zł

93


STRZELECKI KWIECIEŃ W tym numerze piszemy o przedwojennych zawodach organizowanych przez Państwową Wytwórnię Prochu w Pionkach. Obecny Zarząd FAM-Pionki nawiązuje do tych chlubnych tradycji i aktywnie wspiera uczestników najważniejszych turniejów strzeleckich TEKST I ZDJĘCIA: KAMIL WIŚNIEWSKI

K

wiecień obfitował w imprezy strzeleckie. FAM-Pionki towarzyszyło strzelcom w zmaganiach, które odbyły się w Bydgoszczy i Radomiu.

Zawody otwierające sezon parkurowy w Polsce zawsze cieszą się dużą frekwencją. Tym razem udział wzięło 77 zawodników, nie tylko z Polski, ale również z Rosji, Ukrainy i Francji. Głównym partnerem zawodów była Fabryka Amunicji Myśliwskiej FAM-Pionki sp. z o.o. Warto podkreślić, że wielu czołowych strzelców osiągało wspaniałe wyniki m.in. dzięki amunicji FAM-Pionki, w tym linii Master.

OTWARCIE SEZONU W BYDGOSZCZY

Zawody odbyły się w dniach 18-19 kwietnia na Strzelnicy Sportowej WKS Zawisza w Bydgoszczy przy ul. Rynkowskiej. 94


WYNIKI PUCHARU WIOSNY KATEGORIA: OPEN Karagadian Grigori (Rosja) S Bedet Laurent (Francja) S Kamiński Ryszard (Polska) Eritzian Artur (Rosja) S Pluciński Marcin (Polska) S – strzelec FAM

KATEGORIA: SENIOR B Adamczyk Jacek (Polska) Dytkowski Piotr (Polska) Hess Sławomir (Polska)

KATEGORIA: KOBIETY Buniowska Katarzyna (Polska) Łyczykowska Aleksandra (Polska) Wiśniewska Elżbieta (Polska) Smykowska Magda (Polska) KATEGORIA: JUNIOR Dytkowski Przemysław (Polska) – strzelec FAM Buniowski Krzysztof (Polska) Błażutycz Jakub (Polska)

KATEGORIA: WETERAN Kamiński Ryszard (Polska) Zimovin Anatoli (Rosja) Łyczykowski Krzysztof (Polska) KATEGORIA: STARSZY WETERAN Lissowski Andrzej (Polska) Gniado Mirosław (Polska) Szopiński Jan (Polska)

WIELOBÓJ MYŚLIWSKI W RADOMIU

W dniu 25 kwietnia na strzelnicy w Radomiu odbyły się XVI Centralne Zawody Strzeleckie PZŁ w Wieloboju Myśliwskim o Puchar Fabryki Amunicji Myśliwskiej FAM-PIONKI Sp. z o.o. Oczywiście, jak to bywa na zawodach „Nowych Pionek”, pogoda dopisała, a zawody stały jak zwykle na wysokim poziomie. Wzięło w nich udział

105 zawodników z całego kraju. Najlepszym zawodnikiem turnieju został Dariusz Skibiak, który korzystając z amunicji FAM-Pionki, osiągnął najlepszy wynik w śrucie. W kategorii Dian najlepsza okazała się Aleksandra Dzięcioł. 95


Szwedzkie pulpeciki


na włoską nutę Pulpeciki köttbullar [czyt. siotbullar – przyp. tłum.] to jedna z najpopularniejszych potraw w Szwecji. Mimo że tradycja ich lepienia sięga ponad 300 lat, kucharze wciąż nie są zgodni co do tego, jaki powinien być idealny mięsny pulpet… TEKST I ZDJĘCIA: MINJAKT.SE

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

97


J

Zaczynamy od sosu. Przyrządzenie dobrego sosu pomidorowego trochę trwa, ponieważ poszczególne smaki potrzebują czasu, żeby się w pełni rozwinąć. Najpierw siekamy na drobno cebulę i czosnek, a potem podsmażamy w garnku lub rondlu. Następnie siekamy bazylię oraz suszone pomidory i wrzucamy do garnka, gdy cebula zrobi się rumiana i miękka. Potem dolewamy bulion. Zmniejszamy ogień i przez chwilę dusimy. Następnie dodajemy ok. 2 łyżki stołowe przecieru lub pasty z pomidorów i przyprawiamy oregano do smaku. Energicznie mieszamy i gotujemy przez parę minut. Dodajemy pokrojone pomidory. Znów dokładnie mieszamy i zmniejszamy ogień do minimum (lub zostawiamy garnek na gorącej płycie). Reszta… zrobi się sama. Tym lepszy będzie sos, im więcej czasu mu damy. Teraz pora zająć się mięsem. Jeżeli tak jak my wybierzecie chude mięso, to trzeba dodać do niego tłuszczu. W naszym przepisie jego źródłem będą śmietana i ser. Na początek ścieramy na tarce cebulę i mieszamy ją z mięsem. Potem dodajemy pozostałe składniki, oprócz bułki tartej. Uzyskana w ten sposób masa będzie trochę luźna, dla-

edni do pulpecików köttbullar preferują mięso wołowo-wieprzowe, inni wołowinę, a jeszcze inni – w tym spore grono myśliwych – dziczyznę. Jedyna rzecz, co do której wszyscy są zgodni, to kształt pulpetów. My proponujemy Wam wyjątkową odmianę szwedzkiego przysmaku: przyrządzane na grillu köttbullar z domieszką słonecznej Italii. SKŁADNIKI •

• • • • • •

makaron (najlepiej w szerokich paskach) 800 g mięsa mielonego (jakiego, wybierzcie sami…) tarty parmezan 2 jajka bułka tarta 2 duże cebule 150 ml śmietany soja (wcześniej ugotowana lub z puszki) sól i czarny pieprz

SOS POMIDOROWY •

• • • • •

kilka drobno pokrojonych pomidorów (poza sezonem mogą być z puszki) suszone pomidory świeża bazylia czosnek przecier pomidorowy ok. 150 ml bulionu warzywnego 98


99


100


101


tego powoli zagęszczamy ją bułką. Gotowe mięso wkładamy na 15–20 min do lodówki – dzięki temu łatwiej nam będzie formować z niego pulpety. Podczas gdy mięso stoi w lodówce, rozgrzewamy grilla. Przygotowujemy go pod grillowanie pośrednie, kładąc węgiel tylko pod połowę powierzchni kratki. Docelowa temperatura grilla powinna wynosić ok. 180–200°C, ale już na początku kratka powinna być ciepła i czysta, żeby pulpety się do niej nie przyklejały. W tym przepisie świetnie sprawdzi się zwykły węgiel lub brykiet do grilla. Po 15–20 minutach wyjmujemy mięso z lodówki i formujemy pulpeciki. Masa jest lepka, więc warto użyć do tego foliowych rękawiczek. Gdy ruszt osiągnie odpowiednią temperaturę, możemy zaczynać grillować. Umieszczamy pulpety w odpowiedniej odległości od siebie na tej części kratki, która nie jest bezpośrednio nad żarem, nakładamy pokrywę i regulujemy lufcik, tak, żeby temperatura powietrza pod pokrywą wynosiła 180–200°C. Zostawiamy mięso na ok. 20 minut. Potem zostaje już tylko wykończenie w postaci pięknej grillowej skórki. Pomoże nam w tym soja. Dzięki zawartości cukru nada ona

pulpetom oprócz walorów smakowych lekko skarmelizowanej barwy na wierzchu. W tym celu przesuwamy mięso szpatułką bezpośrednio nad żar i zostawiamy na kilka minut lub do momentu, aż osiągnie ono zadowalający kolor. Należy jednak pamiętać, żeby nie przesadzić i zbytnio nie wysuszyć mięsa. SPOSÓB PODANIA

Pulpeciki podajemy z ulubionym makaronem, aromatycznym pomidorowym sosem i tartym parmezanem. Dzięki temu nordycka kuchnia spotka się z włoską w cudownej symfonii smaków. Życzymy smacznego!

102


Idealnie dopasowana Ceramiczna

Elektryczna

Gazowa

Indukcyjna

WIDZIAŁEŚ w

TV

...patelnia do Twojej kuchni Cztery rodzaje kuchenek wymagają czterech rodzajów patelni. Fiskars zaprojektował nowe linie produktów do każdego typu kuchenki w taki sposób, aby ich użytkowanie było jak najbardziej efektywne. www.fiskars.pl

103


Mikotanie i brechanie JAK WABIĆ SARNY? Już za kilka dni rozpocznie się sezon na sarny-rogacze. Większość myśliwych kojarzy ten rodzaj polowania raczej z podchodem lub zasiadką. Na rogacze jednak można polować na wab i to z całkiem dobrymi wynikami TEKST I ZDJĘCIA: SŁAWOMIR PAWLIKOWSKI


105


P

oczątek sezonu na rogacze, czyli połowa maja, to okres, w którym rogacze ustalają swoje rewiry. Można powiedzieć, że trwa to nawet do początku rui. W tym czasie kozła można skutecznie sprowokować poprzez naśladowania odgłosu zwanego brechaniem lub bardziej pospolicie szczekaniem (choć to określenie bardziej pasuje do psowatych). Oczywiście, nie jest to metoda stuprocentowa i wymaga od wabiącego nie lada umiejętności wokalnych. Niemniej jednak jest skuteczna. Efekt może nie jest taki jak przy wabieniu na mikot podczas rui, ale bardzo często sprowokowany rogacz przychodzi z zainteresowaniem na wab. Brechanie to odgłos zarówno rogacza jak i kozy, więc często śmiać mi się chce, gdy słyszę zwłaszcza u starszych myśliwych opinię, że „ten gruby głos to rogacza, a ten cieńszy to kozy”. Nic bardziej mylnego. Z głosami saren jest jak z głosami ludzi. Może być kobieta z bardzo niskim altem, a może być mężczyzna z bardzo wysokim tenorem. Ja osobiście wielokrotnie obserwowałem zaniepokojoną kozę, która brechała bardzo niskim tonem. Dla odmiany – stary rogacz brechał całkiem wysoko. Z kolei młodego kozła w pierwszym porożu zwabiłem, sły-

sząc jego niski ton brechania. Byłem przekonany, że wyłoni mi się z krzaków stary kozioł. Na to nie ma reguły i nie radzę nikomu sugerować się przy ocenie wieku kozła tonem jego głosu. Można się nieźle zdziwić. KAMUFLAŻ TO PODSTAWA

Zanim przedstawię szczegółowo metody wabienia kozłów oraz wabiki do tego przeznaczone, kilka słów o bardzo ważnej rzeczy jaką podczas polowania na kozły jest kamuflaż. Otóż u sarny najsłabiej rozwiniętym zmysłem jest wzrok. Z własnego doświadczenia wiem, że polowanie z podchodu przy użyciu dobrego kamuflażu jest o 70% skuteczniejsze niż w klasycznym ubraniu jednokolorowym. Ponadto kamuflaż typu 3D jest po prostu nieoceniony w tego rodzaju polowaniach. Osobiście pamiętam podchodzenie 8-letniego kozła na łące, na której nie było żadnych krzewów i drzew, za którymi mógłbym się schować. Zastosowany przeze mnie kostium kamuflażu typu 3D pozwolił mi na podejście do kozła na odległość 70–80 metrów. Kozioł patrzył na mnie, ale nie był w stanie rozpoznać odstraszającego kształtu sylwetki człowieka. Ten sam rodzaj kamuflażu jest przydatny podczas 106


107


108


wabienia kozłów, zwłaszcza podczas wiosennych polowań.

MIKOTANIE

Drugą metodą wabienia kozłów jest wabienie podczas rui, czyli okresu godowego saren, na tak zwany mikot. Mikot czy mikotanie to pisk rujnej kozy, która w ten sposób daje znak o swojej gotowości do kopulacji. Kozy mikotają lekko przedłużonym piskiem, jeśli wabią partnera. Kiedy są gonione przez kozła, mikot jest cichy i krótki. Wiele czasu trzeba spędzić podczas rui w łowisku i posłuchać najpierw tych odgłosów, żeby wiedzieć, jak wabić. W przypadku tego rodzaju wabienia mamy ułatwione zadanie, ponieważ wabimy na wabikach o różnych konstrukcjach, a nie jak w przypadku brechania – swoim głosem. Wabików jest cała gama: od klasycznych wabików firmy Hubertus ze strojoną membraną, przez jednodźwiękowe wabiki rodzimej firmy Gunbroker, do nieco bardziej skomplikowanych wabików firmy Buttolo. Wabienie na mikot przynosi najlepsze efekty na początku i na końcu rui. Wiąże się to z tym, że już na początku rui testosteron szybko osiąga swoje apogeum u kozłów, lecz wtedy jeszcze nie wszystkie kozy są rujne. Natomiast na końcu rui większość kóz już jest zapłodniona, więc kozły intensywniej poszukują nieza-

BRECHANIE I CZEMCHANIE

Przed polowaniem najlepiej sprawdzić granice rewirów kozła rządzącego w danym terenie. Poznamy to po skopanej ziemi czy czemchanych gałązkach. Ustawiamy się w granicach takiego rewiru i zaczynamy udawać kozła, brechając. Można do tego dodać, jak przy wabieniu łosi, efekt czemchania gałązek, czyli możemy udawać kozła czemchającego porożem o gałązki. Przy wabieniu tego typu dlatego ważny jest kamuflaż, ponieważ polowanie odbywa się w porze dziennej przy dobrej widoczności. Nie przesadzę, jeżeli dodam, że równie ważne jest przynajmniej częściowe zakrycie twarzy, maską z kamuflażu lub bandaną. Wabiony brechaniem kozioł będzie zawsze próbował nas podejść pod wiatr, więc musimy pamiętać o ustawieniu się tak, żebyśmy go zobaczyli wcześniej, niż on nas zwietrzy. Czasem wabiony kozioł również odpowiada brechaniem, ale częściej przychodzi, nie wydając żadnych odgłosów. Oczywiście łatwiej jest zwabić młodego kozła, takiego do 4 lat. Trudniej zwabić starego kozła, choć i takie czasem przychodzą chętnie na wab. 109


płodnionych kóz. Z doświadczenia wiem, że najlepszy okres na wabienie mikotem kozłów przypada na okres między 5 a 15 sierpnia.

na wab, więc trzeba być przygotowanym na szybkie ocenienie jego wieku oraz formy poroża i szybko oddać strzał. Wabiony kozioł bowiem tak szybko znika, jak się pojawia. A następne próby wabienia często nie przynoszą już takich efektów jak pierwsza. Nie jest jednak prawdą, że kozioł raz zwabiony i przepłoszony przez wabiącego więcej razy nie przyjdzie na wab. Przyjdzie, ale będzie już ostrożniejszy. Zachęcam w nadchodzącym sezonie do stosowania opisanych przeze mnie metod. W następnym numerze Gazety Łowieckiej opiszę metodę wabienia dzików. Darz Bór!

NA PISK KOŹLĘCIA

Drugą metodą wabienia kozłów w czasie rui jest wabienie na pisk koźlęcia. Jest to jakby metoda pośrednia, ponieważ piskiem koźlęcia wabi się najpierw kozę, której instynkt opiekuńczy nakazuje przybiec na ratunek, a za nią często podąża kozioł. Czasem nawet ta metoda jest bardziej efektywna, niż pierwsza. Co do wabików używanych przy tej metodzie to są oczywiście specjalne, imitujące tylko pisk koźlęcia (używane też przy wabieniu dzików i drapieżników), ale również godny uwagi jest wabik firmy Hubertus z dostrajaną membraną. Możemy go stosować przy obydwóch sposobach, strojąc odpowiednio wysokość dźwięku pisku kozy lub koźlęcia. Jak przy pierwszej metodzie opisywanej przeze mnie, tak również w czasie wabienia na mikot ważny jest kamuflaż. Ponieważ przeważnie odbywa się ono z poziomu ziemi (choć można też ze zwyżek i ambon), musimy być niewidoczni dla kozłów. Wabiony w czasie rui kozioł przeważnie dynamicznie reaguje 110


BIURO POLOWAŃ Pawlikowski Hunting Travel POLECA Zima/Wiosna 2014/2015 Polowania z fladrami na wilki w Rosji i na Białorusi już od 1800 euro

Polowania na zające bielaki na Białorusi już od 850 euro Polowania w Górach Ałtaj (rosyjska część) – maral, koziorożec syberyjski Polowania na tokach na głuszce i cietrzewie na Białorusi już od 1550 euro

Polowania wiosenne na niedźwiedzie w Rosji (rejon Ochocki oraz Magadan) Oferty dla sympatyków łowiectwa. Turnusy na skuterach śnieżnych, quadach oraz nartach w Górach Ałtaj – juz od 650 euro Polowania na łosie z naganką i psami (łajki) w Białorusi i Rosji 15.10-15.12.2015

Kursy i pokazy wabienia zwierzyny. Dystrybucja wabików austriackiej firmy Faulhaber. Tel.: +48 693 712 734 E-mail: info@hunting-travel.com.pl

Polowania: RPA, Kamerun ceny pakietów już od 2000 euro

www.hunting-travel.com.pl

111



LAPUA MEGA

SIŁA PIĘŚCI

Amunicję LAPUA MEGA zaprojektowano specjalnie do polowania na grubą zwierzynę w europejskich łowiskach. Zgodnie z filozofią firmy Lapua, amunicja ta ma zapewnić najwyższą precyzję strzału, pewne działanie obalające i najwyższą skuteczność przy jak najmniejszym uszkodzeniu tuszy TEKST: SZYMON CHACIŃSKI


L

apua z jednej strony postawiła na sprawdzoną w łowiskach i skuteczną konstrukcję pocisku półpłaszczowego, eliminując jednocześnie jej wady, głównie niedostateczną celność i zbyt szybkie „kwitnięcie” przy napotkaniu najmniejszej nawet przeszkody. Twardy, ołowiany rdzeń pocisku jest płasko zakończony i na całej swej długości osłonięty miedzianym płaszczem, są one mechanicznie połączone ze sobą. Taka konstrukcja pocisku zapobiega przedwczesnemu ekspandowaniu pocisku w tuszy, lub „rozkwitnięciu”, gdy kula przechodzi przez krzaki lub trawę. Płaski wierzchołek i zwiększająca się w tylnej części pocisku grubość płaszcza, zapewnia bardzo silne grzybkowanie w przypadku strzelania do gatunków odpornych na strzał, i znacznie delikatniejsze w przypadku trafienia mniejszych osobników. Pociski LAPUA MEGA zachowują aż 97% swej masy po trafieniu w tuszę, nie fragmentują i ponad dwukrotnie zwiększają swoją średnicę po grzybkowaniu. Pociski LAPUA MEGA dostępne są w najbardziej popularnych kalibrach przeznaczonych do polowania na zwierzynę grubą. Od 6,5 poprzez 7,62 do 9,3 mm, z pociskami o wadze pomiędzy 9,7g a 18,5 g.

SCENAR – PRECYZJA PONAD WSZYSTKO

Na początku lat 80. XX wieku Lapua wprowadziła do sprzedaży amunicję z pociskami Scenar. Były to pierwsze produkowane w Europie pociski typu HPBT, nazywane Open Tip Match. Scenary szybko stały się synonimem najwyższej precyzji oraz punktem odniesienia przy testowaniu celności amunicji i broni wyczynowej. Zwłaszcza po tym jak w 1990 roku w Moskwie pobito rekord świata ISSF w strzelaniu na dystansie 300 m z wynikiem 600 na 600 możliwych punktów! Od tamtej pory Scenar był najczęstszym wyborem wyczynowych strzelców sportowych oeaz strzelców wyborowych jednostek specjalnych wojska i policji. Pociski SCENAR posiadają niewielki otwór w przedniej części i ołowiany rdzeń przesunięty nieco do tyłu w celu polepszenia stabilizacji osiowej oraz ścięcie tylne, które ułatwia „opływanie” pocisku przez strugi powietrza. Pociski te są dostępne we wszystkich popularnych kalibrach pomiędzy 5,56 mm do 7,62 mm i wagach od 4,5g do 14,3g. Fabryka LAPUA postanowiła jednak podnieść poprzeczkę wyżej i stworzyć pociski jeszcze celniejsze. 114


Poprawić legendę nie było łatwo, bo pociski Scenar uznawano za optymalne pod względem balistyki. Jednak supernowoczesne sterowane cyfrowo oprzyrządowanie, ogromne doświadczenie przy projektowaniu i produkcji wyczynowej amunicji pozwoliło na niewielki, ale zauważalny wzrost precyzji. Poza tym Lapua postanowiła jeszcze dokładniej wykonywać wszystkie etapy formowania pocisku i zwiększyć ilość pomiarów w trakcie odbioru jakościowego. Tak narodził się ScenarL, jeszcze celniejszy pocisk typu Open Tip Match.

PERFEKCJA I NIEZAWODNOŚĆ

Zawsze gdy liczy się najwyższa precyzja, niezawodność i skuteczność pocisku, musisz mieć pewność, że wybrałeś najlepszy możliwy pocisk. Dlatego myśliwi na całym świecie używają amunicji LAPUA MEGA, uznanej za najcelniejszy seryjnie produkowany nabój półpłaszczowy na świecie. Łączy ona w sobie pewność trafienia, kontrolowane grzybkowanie i efekt obalający.

SIŁA NOWOŚCI

Amunicja LAPUA .308 Win. SEMI AUTO z pociskiem LOCK BASE 11g. to najnowszy nabój opracowany specjalnie do zastosowania w broni samopowtarzalnej z lufami o długości od 305-508 mm. Specjalnie dobrana naważka prochu zapewnia najwyższą precyzję strzału w połączeniu z niezawodnym działaniem automatyki broni przy zredukowanym odrzucie. Przy strzale z lufy o długości 406 mm prędkość wylotowa wynosi 750 m/s. W trakcie strzelań testowych w firmie Lapua osiągano rozrzut pocisków poniżej 1 MOA na 300 m (<87mm/300 m). 115


116


117



Jak wybrać sprzęt optyczny PORADNIK MYŚLIWEGO CZ. 2

W poprzednim numerze opisaliśmy parametry techniczne, jakimi powinien charakteryzować się dobry sprzęt optyczny. Dzisiaj przyjrzymy się lunetom i lornetkom pod względem ich zastosowania do konkretnego rodzaju polowań TEKST: GRZEGORZ MATOSEK ZDJĘCIA: MAT. PRASOWE


KOLIMATOR ZAMKNIĘTY

120


D

oświadczeni myśliwi sami wiedzą, jaką lunetę trzeba zastosować, gdy idzie się w łowisko. Jednak dla początkujących wcale nie musi być takie oczywiste, jaki sprzęt optyczny jest optymalny dla różnego rodzaju polowań. POLOWANIA ZBIOROWE

Niosą one ze sobą największą ilość niespodzianek. Polowania te wymagają bowiem od myśliwego dużej koncentracji, ponieważ sytuacja w ich trakcie może zmieniać się bardzo dynamicznie. Organizuje się je w dzień. Podczas takiego polowania lornetka na ogół nie będzie potrzebna, wyjątek mogą stanowić tzw. polowania metodą „szwedzką”, które zdobywają coraz większą popularność. Na tego typu polowaniach myśliwi zajmują stanowiska na specjalnie przygotowanych, niewysokich ambonach, a pędzenie trwa nawet 2-3 godziny. Potrzebna będzie więc lornetka do obserwacji spokojnie przemieszczającej się zwierzyny. W trakcie polowań pędzonych strzela się z reguły na stosunkowo małe odległości (do 40 m), a zwierz może pojawić się z zaskoczenia i trzeba błyskawicznie podjąć trafną decyzję. Z tego wynika, że celownik optyczny powinien zapewniać sze121


rokie pole widzenia przy niewielkich powiększeniach, natomiast nie musi posiadać dużego obiektywu zapewniającego odpowiednią jasność obrazu. Takie wymagania spełnią lunety skonstruowane specjalnie do polowań pędzonych o parametrach 1-5.8x24 lub 1-4x24. Ponadto doskonale zdadzą egzamin kolimatory Delta Optical, zarówno typu otwartego, jak i zamkniętego. Mają one praktycznie nieograniczone pole wiedzenia, ponieważ są to celowniki, przy których podczas celowania powinno się mieć oczy otwarte. Trzeba się przyzwyczaić do celowania obuocznego, co pewnie będzie wymagało od przyszłego użytkownika kilku wizyt na strzelnicy. Przy

użyciu kolimatora oko obserwatora nie musi znajdować się na osi optycznej celownika, ponieważ kolimatory nie mają także paralaksy. Mając jeszcze na uwadze rodzaje polowań zbiorowych, bardzo dobrym wyborem może okazać się luneta celownicza Delta Optical Titanium o parametrach 1.5-9x45. Ta uniwersalna luneta sprawdzi się w roli celownika do polowań pędzonych. Ustawiona na minimalne powiększenie 1.5x zapewni zaskakująco duże pole widzenia, a dobrze widoczny w każdych warunkach centralny punkt – precyzję trafień. Przyda się również, dzięki możliwości uzyskania powiększeń nawet dziewięciokrotnych, do strzelania na dalsze dystanse w trak122


cie wspomnianego już wcześniej polowania metodą „szwedzką”.

lować oraz indywidualne preferencje. Przykładowo – na polowaniach nocnych, w czasie pełni księżyca, sprawdzą się lunety o parametrach 2.5-10x56 czy 2.5-15.5x56. Jeśli preferujemy natomiast poranne i wieczorne polowania, możemy rozważyć zakup lunety o parametrach 1.5-9x45 ewentualnie 2.5-16x50, chociaż należy podkreślić, że wszystkie wymienione modele są w zasadzie uniwersalne.

POLOWANIA INDYWIDUALNE

Dzielimy je na polowania z podchodu lub z zasiadki. Zarówno polowanie z podchodu, jak i zasiadka wymagają dużej koncentracji uwagi, znajomości łowiska i co oczywiste, dobrze dobranej optyki. Wybór odpowiedniego modelu lornetki zależy od indywidualnych preferencji. W praktyce myśliwi najchętniej wybierają modele o parametrach 8x56, 7x50 i 10x42. Bez względu na to, czy zdecydujemy się na podchód czy zasiadkę, wybór celownika optycznego zdeterminują warunki, w jakich zamierzamy po-

POWTÓRKA Z BALISTYKI

Omawiając różne polowania i zmienne warunki do strzelania, szczególnie w zakresie odległości, warto przypomnieć podstawowe zagadnienia z balistyki zewnętrz123


no-nocnym podświetleniem. Ponadto krzyż 2D z powodzeniem wykorzystamy na strzelnicy przy strzelaniu do sylwetki dzika w „przebiegu”. Siatki celownicze w lunetach do pędzeń mają umożliwić szybki i celny strzał. Najlepsze propozycje Delty Optical to siatki celownicze FD, FDHL zaprojektowane specjalnie dla tego typu celowników.

nej. Przy broni przystrzelonej tak, aby na 100 metrach przewyższenie toru lotu wynosiło 4 cm, linia celowania przecina dwukrotnie tor lotu. Pierwsze przecięcie następuje dla olbrzymiej gamy pocisków różnych kalibrów w odległościach między 40 a 50 metrów od wylotu z lufy. Drugie przecięcie (oznaczane jako odległość optymalnego przystrzelaDobierając sprzęt optyczny trzeba pamiętać o jednym, zawsze należy uwzględniać nasze indywidualne preferencje i wygodę

STRZELANIA DYNAMICZNE

Wypada wspomnieć o szerokiej gamie lunet do tzw. strzelań dynamicznych, które zyskują coraz liczniejszą rzeszę zwolenników. Delta Optical wprowadziła na rynek najnowszy celownik optyczny, którego soczewki wykonane są ze szkła niskodyspersyjnego (ED). Jest to model 3-24x56 o tubusie 34 mm z siatkami MR.P300 i LR.600. Krzyż MR.P300, posiadający 2 podświetlane punkty, z powodzeniem można wykorzystywać do celów łowieckich. Dla porządku nie możemy pominąć celowników od dawna oferowanych strzelcom „długodystansowym”. Mowa tu o lunetach Delta Optical Titanium 4.5-30x50 z siatkami celowniczymi MCZ i MCZ II.

nia) znajduje się na odległościach od 160 do 180 m, a dla bardzo szybkich pocisków nawet przekracza 200 m. W wielu kalibrach (nie tych najszybszych) na 200 metrach obniżenie toru wynosi kilka centymetrów. Można zatem na tych dozwolonych prawem dystansach strzelać zarówno na bliski dystans, jak i daleki bez konieczności używania dalmierza. Strzelamy niejako w korytarzu o wymiarach 4 cm w górę oraz w dół od linii celowania i tam zmieścimy się z punktem trafienia. SIATKI CELOWNICZE

Na polowaniach indywidualnych sprawdzą się krzyże 4A i 2D z dzien124


CELOWNIK

125


GAZETA ŁOWIECKA REKOMENDUJE TERMOSY

LaPLAYA

Nie wiem, czy wiecie, ale jednym z najczęściej gubionych lub pozostawianych przez myśliwych elementów łowieckiego wyposażenia jest termos. Jesienią otrzymaliśmy od firmy TOGO termosy firmy LaPLAYA, by przeprowadzić redakcyjny test produktowy. Dzisiaj czas na podsumowanie TEKST: MARCIN RESZKA ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRASOWE

N

a początku krótko o producencie. LaPLAYA to niemiecka firma będąca liderem w dziedzinie produktów służących do izolacji termicznej. Jej korzenie sięgają lat 50. XX wieku, a obecna produkcja obejmuje lodówki turystyczne, termosy – zarówno turystyczne, jak i przeznaczone do gastronomii – lodówki samochodowe itp. Firma TOGO, znany dystrybutor szerokiej gamy produktów dla myśliwych, fanów outdooru oraz surwiwalu, ma w swojej ofercie m. in. produkty LaPLAYA. My wy-

braliśmy do testów termosy linii High Performance oraz duży termos obiadowy. TERMOS LAPLAYA HIGH PERFORMANCE

To topowa linia produktów. Za model o pojemności 0,5 l musimy zapłacić 125 zł, drugi z testowanych modeli o pojemności 1 l kosztuje 149 zł. Można wybrać termosy w kolorze stalowym lub ciemnym niebieskim. Ponieważ wychodzę z założenia, że najlepszy napój świata to herbata, na polowanie zabieram zwykle


mocną, czarną herbatę z dodatkiem soku z pigwy oraz soku malinowego, oczywiście własnej roboty. Najbardziej interesuje mnie to, jak długo napój w termosie pozostanie ciepły i czy będę mógł nie tylko zaspokoić pragnienie, ale również się rozgrzać. Tabelki, które możemy obejrzeć na stronie www.togo.com.pl zapewniają, że wersja 0,5 l po 12 h od nalania wrzątku będzie utrzymywać temperaturę 72 oC. Ja swoją herbatę przygotowałem o 4 rano, 3 h spędziła ze mną w samochodzie, a potem kolejne 7 h w zwykłym plecaku, który zawsze noszę ze sobą na zbiorówki. Warto wspomnieć, że temperatura powietrza wynosiła od 3 stopni rano do 11 w ciągu dnia. Termos otworzyłem w tym czasie dwukrotnie, racząc się gorącym napojem. Po ostatnim pędzeniu, 10 h po zalaniu wrzątkiem termosu, temperatura herbaty wciąż wynosiła 71 oC. Jest to naprawdę bardzo dobry wynik, tym bardziej że w termosie pozostało mniej niż połowa płynu. Jeszcze lepsze wyniki w testach „zaliczył” termos o pojemności 1 l, z tym że należy wziąć pod uwagę jego gabaryty, jeśli mamy zamiar chodzić z nim na zbiorów127


128


ki. Co ważne, korek posiada mechanizm otwierający, który działa bezgłośnie. Jest to istotne, jeśli chcemy zabrać go ze sobą na zasiadkę. Kubeczek, będący jak w większości termosów zakrętką, jest solidny i można wygodnie go trzymać również w cienkiej rękawiczce. Wypełniony wrzątkiem nie parzy dzięki podwójnej izolacji ścianek. Po 5 miesiącach intensywnej eksploatacji termos nadal sprawuje się znakomicie, a jego malowanie dzielnie zniosło podróż w torbie i plecakach. Jak podaje producent, termosy serii High Performance mają 2-letnią gwarancje na mechanikę oraz 10-letnią gwarancję na skuteczność izolacji termicznej. Ja wybrałem model o pojemności 0,5l jako najwygodniejszy oraz wystarczający na polowanie i mam nadzieję, że szybko go nie zgubię. Jednak, jak już wspomniałem, TOGO oferuje również pojemności 0,75 l i 1 l.

ku testowanego modelu bardziej niż o termosie możemy mówić o funkcjonalnym pojemniku na jedzenie. Jak możemy przeczytać zarówno w katalogu TOGO jak i na naklejkach znajdujących się na termosie, ciepło przenoszonych produktów utrzymuje się w atmosferze wzorcowej do 6 godzin. My zapakowaliśmy do trzech plastikowych pojemników, które kryje obudowa, porcję kurczaka, ziemniaki i marchewkę z groszkiem, wszystko prosto z garnka lub patelni. Po 5 godzinach jedzenie było nadal ciepłe, a że na dworze temperatura oscylowała w okolicach trzech stopni Celsjusza, nie tylko zaspokoiłem głód, ale również po ciepłym posiłku uległo poprawie moje samopoczucie. Pojemniki, o których wspomniałem powyżej, mają pojemności ok. 600 i 300 ml. Cały termos po wyjęciu pojemników oferuje nam 1,5 l pojemności. Posiada również dodatkowy, solidnie zamocowany przybornik, który kryje metalowy widelec oraz łyżkę. W sklepie TOGO ten model kosztuje 109 zł i z pewnością jest wart tych pieniędzy. W przerwach pomiędzy pędzeniami zdecydowanie przyjemniej zjeść coś ciepłego, szczególnie gdy aura kaprysi, niż zadowolić się zimną kanapką...

TERMOS OBIADOWY LAPLAYA

Kolejnym ciekawym modelem, który testowaliśmy, był termos obiadowy. To dość sporadycznie spotykany na polskich łowiskach typ termosu. Zwykle pomiędzy pędzeniami zadowalamy się kanapkami i czekamy na pyszny bigos oraz ognisko po polowaniu. W przypad129


130


131


REMING FARMER, KTÓRY STWORZYŁ


GTON LEGENDĘ

Niejeden myśliwy marzy, by w jego łowieckim arsenale znalazł się karabin tej marki. Marzenia się spełniają, trzeba im jednak trochę pomóc, a najlepiej świadczy o tym pasjonująca historia Eliphaleta II Remingtona i jego rodziny TEKST: DOBIESŁAW WIELIŃSKI ZDJĘCIA: MAT. PRASOWE


U

rodził się w Suffield w stanie Connecticut w 1793 r. Po ojcu odziedziczył nie tylko swoje oryginalnie brzmiące imię Eliphalet, ale również zamiłowanie do kowalskich tradycji, które szybko poznał, pracując na rodzinnej farmie, znajdującej się ok. 80 kilometrów na zachód od Albany. Gospodarstwo w znacznej części leżało na brzegu małego strumienia – Clear Creek. Tartak i młyn dostarczały niezbędnych środków do życia, a żywność w dużej mierze zdobywało się na polowaniu…

TRUDNE POCZĄTKI

Pewnego dnia 19-letni Eliphalet II poprosił ojca o pieniądze, by kupić broń. Pracowity farmer nie widział potrzeby takiego zakupu i odmówił, jednak syn nie zrezygnował. W gospodarstwie była przecież kuźnia, stara i nieużywana... Wystarczyły dobre chęci i nietuzinkowy pomysł. Młody Remington nie miał żadnych trudności w znalezieniu wystarczającej ilości żelaza, potrzebnej do realizacji jego celu. Pozbierał rury z materiału odpowiedniego do kucia. Przy pierwszej okazji udał się do Utica, najbliższego znaczącego miasta. Tam rusznikarz wybrał przydatne materiały m.in. starą płytę, z której można było wykuć zamek – najważniejszą część broni. Eliphalet II wykonał szczegółowy szkic z boku i z góry, pokazując, o co mu chodzi. Szczęśliwie kowal był na tyle mądry, że rozpoznał intencje swojego klienta. Czy był to materiał wysokiej jakości, można dziś jedynie przypuszczać. 19-latek nie miał przecież metalurgicznego wykształcenia, a jego znajomość mechaniki także była niewielka. Wykonanie lufy zakończyło się jednak sukcesem, a młody Remington postanowił kontynuować swoje dzieło. Wkrótce rozpoczął produkcję luf 134


Remington New Model Army Revolver 1863

do broni odtylcowej. Przydały się stara kuźnia i… upór młodego Remingtona. Wieść o nowym, profesjonalnym producencie szybko rozeszła się po kraju. Remington stopniowo zaczął rozszerzać produkcję o magazynki i zamki do pistoletów.

nowi, który dostaje także teren pod rozbudowę firmy. Powstaje znacznych rozmiarów budynek, który stoi do dziś i jest znany jako stara zbrojownia. Rząd zadowolony z realizacji zamówienia zleca mu wykonanie kolejnej umowy. Tym razem na 5 tys. karabinów Harpers Ferry. Niezbędne narzędzia zostają zakupione i Remington przystępuje do pracy. I znów, zanim skończy się zlecenie, dostaje jeszcze jeden kontrakt na 5 tys. podobnych karabinów. Szybko modernizuje park maszynowy.

ILION – NARODZINY LEGENDY

W 1816 roku w Ilion w stanie Nowy Jork Eliphalet II zakłada firmę. Działa ona w tym miejscu od 1817 do około 1831 r., a ilość „rękodzieła” znacząco wzrasta… Z czasem pojawia się konkurencja, lecz, co ciekawe, ma to swoje dobre strony. W 1835 roku w Springfield w stanie Massachusets powstaje firma Ames & Co., z którą amerykański rząd zawiera kontrakt na dostawę wielu tysięcy karabinów. Zlecenie jest tak duże, że Ames część kontraktu zleca podwykonawcom, m.in. Remingto-

OJCIEC I SYNOWIE

Rok wcześniej do firmy ojca dołącza syn Philo. Jednak pod nazwą „E. Remington & Son" firma nie działa długo, bo już w 1845 r. do biznesu dołącza drugi syn, Samuel. Rozpoczyna się więc kolejny etap historii firmy, znanej od teraz jako 135


„E. Remington & Sons”. Anegdota mówi, że kiedy jeden z synów spytał o szczegóły zadania, które dostał, ojciec odpowiedział, że musi sam do tego dojść, tak jak on musiał stworzyć samodzielnie pierwszy karabin. Przystąpienie dwóch synów do działalności dało założycielowi chwilę wytchnienia po ćwierćwieczu pełnym wysiłku. Chwilę, ponieważ firma dostała następny kontrakt. Dotyczył on ponownie karabinów Harpers oraz zamków do karabinów Maynarda. To były pierwsze owoce nowego zarządzania. Na dodatek utorowały one Remingtonom drogę do zleceń z Waszyngtonu. W 1847 r. rodzinna firma rozpoczyna produkcję pistoletów. Ich pierwszym produktem jest kieszonkowy rewolwer, który z racji prostej obsługi połączonej z niezawodną sprawnością, zostaje dobrze przyjęty przez rynek. Krótko przed wybuchem wojny domowej w 1861 r. rusza produkcja dla

armii i marynarki. Do przełomu lat 1869/70, mimo dużych kontraktów na muszkiety dla rządu, firma znajduje czas na skonstruowanie kolejnego pistoletu. Okazuje się to bardzo opłacalne i szybko Remington dysponuje bronią krótką w 18 różnych modelach. Opracowuje także rewolwer kalibru 50 z systemem zamka podobnym do karabinu. Dynamicznego rozwoju firmy nie hamuje nawet śmierć Eliphaleta II Remingtona, który umiera w Ilion w sierpniu 1861 r. ZMIANY, ZMIANY, ZMIANY…

W drugiej połowie 1864 r. firma Remingtonów osiąga taką wielkość, że trzeba stworzyć nową organizację, by można ją było łatwiej kontrolować. 1 stycznia 1865 r. prywatna firma zostaje przekształcona w spółkę pod prawem stanu Nowy Jork. Pierwszym prezesem jest Philo Remington, wiceprezesem – Samuel. 136


Remington 1850

Jednak w 1866 r. w związku z wyjazdem Samuela do Europy, zostaje on wybrany prezesem w celu pełniejszego reprezentowania firmy na starym kontynencie. Tym razem Philo zostaje jego zastępcą. W 1871 r. pułkownik Squire, zięć Philo, zostaje wybrany sekretarzem kompanii. Wszystkie urzędy zostają więc w rodzinie. Kapitał zakładowy spółki wynosi milion dolarów, wartość budynków, urządzeń technicznych i magazynowych umiarkowanie szacuje się na… półtora miliona dolarów.

posiadały systemy ładowania od przodu, więc przejście na zamek ryglujący było znaczącym postępem. Pojedyncze modele traktowane były jak prototypy. Sztab złożony z oficerów amerykańskich pracujących w Springfield w stanie Massachusets już w 1865 r. zajmował się nową bronią. Karabin Remingtona był jednym z 60 testowanych rodzajów broni. Przez kolejnych 12 miesięcy dokonano radykalnych zmian i ulepszeń wprowadzonych w konstrukcji, co w rezultacie dało zupełnie nowy efekt. Dowodem tego jest długa lista państw, które zakupiły broń lub patenty: Dania, Hiszpania, Szwecja, Grecja, Francja, Włochy, Egipt, Holandia, Kuba, Japonia. Do tego jeszcze zamówienie od US Navy i Konfederacji Szwajcarskiej, która oficjalnie ustanowiła Remingtona dostarczycielem wyposażenia swojego wojska.

WIELKI SUKCES

Niesamowitym sukcesem okazuje się wojskowy Remington, ładowany odtylcowo z zamkiem ładującym. Wyprodukowany w ilości ponad pół miliona sztuk i sprzedany różnym rządom staje się prawdziwym bestsellerem i przyciąga uwagę opinii publicznej w latach 1865–66. Wcześniejsze karabiny 137




zależny konkurs. W związku z tym wiosną 1870 roku zwołany w St. Louis sztab oficerów po bardzo długim czasie, w którym przetestowano ok. pięćdziesięciu systemów, zalecił przyjęcie Remingtona jako podstawowego uzbrojenia US Army. Decyzja komisji została zatwierdzona przez szefa armii, generała Shermana, jednak generał Dyer, szef biura kwatermistrzowskiego nie był usatysfakcjonowany. Nakazał zakup 1000 podstaw pod karabiny i 300 karabinów każdego z trzech systemów, w celu co najmniej rocznego ich testowania w warunkach poligonowych. Zarządził też sporządzanie miesięcznych raportów z ich działania. Raporty te potwierdziły decyzje sztabu, a usterki zgłaszane w Remingtonach zostały usunię-

ZLECENIE ZA ZLECENIEM

Historia karabinu Remingtona wymaga dodatkowych wyjaśnień. System Remingtona był od początku faworytem marynarki wojennej, która zakupiła 5 tys. karabinów i 7 tys. pistoletów. Karabin został zbudowany, zanim jeszcze komisja, której przewodniczył komandor Reynolds, oficjalnie zaakceptowała produkt. Po drobiazgowych badaniach poinformowano Remingtona, że jego konstrukcja jest najlepsza – 10 tys. karabinów zostało sprzedane marynarce wojennej i służbom ochrony wybrzeża. Mimo że Departament Wojny zdecydował się na dokonanie wyboru nowego karabinu po testach przeprowadzonych przez własnych oficerów, to jednak służba kwatermistrzowska prowadziła nie-

Remington Zouave 1863

140


te. Tymczasem w stanie Nowy Jork w 1871 r. po bardzo długim konkursie przyjęto karabin na uzbrojenie milicji, zamawiając go z tymi samymi zmianami, które zostały zalecone przez komisję armii w St. Louis.

ski Snider, belgijski Albini-Braendlin i francuski Tabatière. Jednak Remington zasadniczo różnił się od wszystkich innych. Wyższość systemu Remingtona polegała na prostocie konstrukcji. Jego elementy były duże, a o jego niezwykłej trwałości świadczyły najcięższe testy potwierdzające jego niemal absolutną niezawodność. Mechanicznie system Remingtona zasługiwał na najwyższą pochwałę. Nie było tu lekkich i delikatnych elementów konstrukcji, a zwłaszcza sprężyny spiralnej, której obecność w karabinie Martini-Henry wzbudziła poważną krytykę ze strony ekspertów. Nie zauważono śladów rdzy. Blok zamka w momencie przesuwu nie zacinał się, gdyż miał na swojej powierzchni bocznej delikatne rowki.

GENIALNA KONSTRUKCJA

Choć liczba projektów systemów ładowania zamka była nieograniczona – złożono ponad tysiąc patentów, dotyczących pierwotnej koncepcji lub ulepszeń. System ryglowy został zainicjowany w pruskim karabinie igłowym w 1845 r. W Ameryce w 1828 roku karabin z zamkiem ryglującym był produkowany na zamówienie rządowe przez Harpers Ferry i Mont-Storm & Sharp. Rozwiązania takie zaprezentowały później: amerykański Springfield, brytyj-

141


Co chyba najważniejsze, Remington był też niezwykle szybkostrzelny. Przy odrobinie praktyki można było oddać od 25 do 28 strzałów na minutę. Odnotowano, że duńscy żołnierze, bez praktyki, w 1868 roku oddawali 17 strzałów na minutę.

też produkcja dzienna. Kontrakt z francuskim rządem realizowany jest w połowie września. Ostatnia dostawa zostaje wysłana w pierwszym tygodniu maja 1871 r. W ciągu siedmiu miesięcy do portów francuskich dociera około 155 tys. karabinów. To całkowicie bezprecedensowy wynik w historii podobnych transakcji. Remington wysyła 130 tys. karabinów kaliber 43 i 5 tys. lekkich karabinów. Zwracają na to uwagę gazety: „Zyski tej wielkiej zbrojowni są oczywiście opodatkowane. Budynki fabryki są używane przez 20 godzin na dobę. Każdego dnia roboczego

OGROMNE DOSTAWY

Po decyzjach komisji sztabu armii firma E. Remington & Sons zajęła się wyłącznie produkcją broni strzeleckiej. Wzrosła ona od momentu podpisania umowy z Danią i Szwecją. W 1870 roku w Ilion zostaje zatrudnionych więcej ludzi, zwiększa się 142


Remington 700

obecnych jest od 1300 do 1400 pracowników. Największa dzienna produkcja to 1400 karabinów. Każdego z trzech ostatnich dni tygodnia wyprodukowane zostaje 1530 podstaw karabinów i około 200 rewolwerów. Miesięczne wynagrodzenie pracowników sięga 140 tys. dolarów łącznie”.

doskonała. Remingtonowie byli jedynymi właścicielami budynków i maszyn. Każdy pracownik, który wykonywał nie więcej niż trzydzieści luf, mógł wynająć swoją własną brygadę i pracować w konkretnym dziale. Taki podział pracy wzbudzał zainteresowanie. Poza tym nagradzano pracowników, których pomysły usprawniały pracę i pozwalały osiągać lepsze wyniki. W Ilion stopniowo zmienił się też park maszynowy. Na wyposażeniu działu produkującego lufy znajdowało się 46 maszyn wiertniczych o różnej pojemności i szybkości,

JAK W ZEGARKU

Tak wielka wydajność wymagała niezwykłej sprawności i perfekcyjnej organizacji pracy, a także odpowiedzialności, dyscypliny, kontroli oraz zaangażowania. Organizacja pracy w zbrojowni Remingtona była 143


Remington Pattern

i amunicji oraz brak perspektyw na płatności. Ratuje ich rząd USA, który dokonuje zakupu interwencyjnego, zapobiegając w ten sposób bankructwu firmy. Wtedy Remington podejmuje świadomą decyzję, aby promować swoją linię produktów sportowych. Produkty łowieckie to bardziej stabilny biznes, który może im pomóc przetrwać przyszłe wzloty i upadki. II wojna światowa ponownie napędza sprzedaż. Remington produkuje ceniony karabin M1903A3 Springfield. Zakład pracuje 24 godziny na dobę, a pracowników dowozi się autobusami z odległego Johnstown i Bonneville. Od lat 60. ubiegłego stulecia Remington wytwarza znany model myśliwski 700. Jego cena na rynku amerykańskim nie przekracza 450 $.

31 tokarek i 9 maszyn kalibrujących, nie wspominając mnóstwa innych urządzeń. Liczba frezarek przekroczyła liczbę 400. CZAS WOJEN I BIZNESU

W 1912 r. dochodzi do fuzji z Union Metallic Cartridge Company. Najwyższy czas, bo dwa lata później wybucha I wojna światowa i firma zostaje zasypana kontraktami. Produkuje broń dla Francji, Anglii i Rosji. W tym ostatnim przypadku Remingtona czekają nie lada kłopoty. Po upadku cara Rosja odmawia bowiem zapłaty za dostawy broni. Finanse firmy są zagrożone. Gdy bolszewicy przejmują władzę po rewolucji rosyjskiej, odrzucają umowę w całości. Remingtonowi pozostają ogromne zapasy broni 144


200 LAT NA RYNKU

W przyszłym roku Remington będzie obchodził 200-lecie założenia firmy w Ilion. Dziś to najstarsza fabryka broni w USA. Wartość budynków, urządzeń technicznych i magazynowych szacuje się na setki milionów dolarów. Warto jednak pamiętać, że wszystko zaczęło się, gdy pewien ojciec odmówił synowi kilkunastu zielonych banknotów z portretem Lincolna. Potrzeba po raz kolejny okazała się matką wynalazków…

Dystrybutor w Polsce: Wolność 5, 01-018 Warszawa www.artemix.com.pl Tel: +48 22 862 14 51 Fax: +48 22 862 15 70 sklep@artemix.com.pl

145


NA POLSKIM RYNKU! Karabinek półautomatyczny Remington R-15 VTR

Dystrybutor w Polsce: Wolność 5 01-018 Warszawa Sklep internetowy: www.artemix.com.pl Tel: +48 22 862 14 51 Fax: +48 22 862 15 70 Email: sklep@artemix.com.pl


cena: 6500 zł • forma w stylu AR-15 • kaliber .223R • długość lufy 16 lub 18 cali • osada typu MAGPUL • uchwyt typu MAGPUL GRIP — ułatwia strzelanie w rękawiczkach • kompensator odrzutu AAC-51 Tooth Breakout • fabrycznie wyposażony w szynę typu Picatinny • dwustopniowy spust • regulowana kolba • syntetyczny futerał w zestawie



KONKURS HITACHI I GAZETY ŁOWIECKIEJ Łowiectwo to nie tylko pozyskiwanie zwierzyny. Pokaż, jak wygląda gospodarka łowiecka w Twoim kole.

WYGRAJ ELEKTRYCZNĄ PIŁĘ ŁAŃCUCHOWĄ HITACHI! • prześlij do 3 zdjęć przedstawiających prace związane z gospodarką łowiecką, pokaż jak w Twoim kole budujecie paśniki, wykładacie kosze lęgowe, stawiacie urządzenia wykorzystywane do ochrony zwierząt i wykonujecie prace związane z hodowlą zwierząt chronionych • w konkursie mogą brać udział osoby prywatne, koła łowieckie i OHZ-y • wejdź na nasz profil na FB i w poście konkursowym opublikuj zdjęcia lub prześlij je na adres: konkurs@gazetalowiecka.pl

Konkurs trwa od 12 maja do 12 czerwca 2015 r. Najlepsze zdjęcia opublikujemy w czerwcowym wydaniu Gazety Łowieckiej.


Z żubrami dookoła roku W OBIEKTYWIE VIOLETTY NOWAK


Spotkania z tymi największymi współcześnie żyjącymi ssakami Europy są interesujące niezależnie od tego, czy obserwujemy je wiosną, czy jesienią. Żubry w ciągu roku mają bowiem różne zachowania, a także inny skład stada, ponieważ ich grupy okresowo łączą się. Ma to istotne znaczenie dla stada ze względu na konieczność zwiększania różnic genetycznych… TEKST I ZDJĘCIA: VIOLETTA NOWAK


W

idok żubra przenosi nas w odległe czasy, gdy człowiek walczył o pożywienie, a co za tym idzie – o przetrwanie. Od zarania dziejów żubr był mieszkańcem pierwotnych nizinnych puszcz i najszlachetniejszym symbolem zwierzęcej potęgi. W dawnych ludowych podaniach przypisywano mu magiczne właściwości, a nalewka znana jako żubrówka miała dawać ludziom moc tych zwierząt. Aby zyskać przychylność bogów, w ofierze składano im właśnie mięso żubra. Oczywiście, było ono również przysmakiem ludzi. Przed pasją łowiecką człowieka nie uchroniły żubra ani jego dzikość, ani siła. Z biegiem lat kurczyły się dziewicze puszcze, które zamieniano w uprawne pola. Polskim królom zwierząt pozostały więc ostępy Puszczy Białowieskiej... Z ŻUBREM PO SĄSIEDZKU

Co ciekawe, w zachodniej części Polski, w okolicach Wałcza, od 1980 r. żyje pierwsze stado żubrów zachodniopomorskich. Powstało ono z inicjatywy prof. Ryszarda Graczyka, a początek lokalnej populacji dało 8 żubrów przywiezionych z Puszczy Białowieskiej. W myśl „Programu ochrony żubrów w województwie zachodniopomorskim” zadowalają152


153


cy poziom różnorodności genetycznej ma być rozwiązany przez istnienie wielu nielicznych stad, które naturalnie migrując, stworzą tzw. stada satelitarne, oddalone od siebie o ok. 30 km. Obserwowałam na dużych powierzchniach leśnych wolno żyjące stado tzw. żubrów zachodniopomorskich. W nadleśnictwie Mirosławiec zajmują one obszar około 150 km kw. Przebywają w lasach,

ale spotkać je można również na polach i łąkach. Żubry możemy obserwować nawet z samochodu, zachowując bezpieczną odległość od stada. Latem widziałam następującą scenę. Najpierw na polu pojawiła się krowa przewodniczka, która obserwowała teren. Po pewnym czasie dołączyło do niej stado z małymi. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, chociaż prawdziwa uczta dla oka zaczęła się, gdy zerwały się do biegu 154


i uwolniły drzemiącą w nich moc. Ich masywne ciała poruszały się szybko i zwinnie, jednak ziemia aż dudniła, bo żubr waży średnio około 700 kg. Samce mają wagę ok. 600-700 kg (najwięszy okaz miał 920 kg), samice od 400 do 540 kg, a młode po urodzeniu od 16 do 35 kg. Gdy podejdzie się do żubrów na odległość 150 m, nic się nie dzieje. Kiedy zmniejszamy dystans, stado powoli rozpędza się i ucieka daleko

w spokojne miejsce. Żubry potrafią biec nawet 40 km/h! Okoliczni mieszkańcy początkowo obawiali się tych ogromnych zwierząt, jednak z czasem przyzwyczaili się do swoich wyjątkowych sąsiadów. STADO ZIMĄ

Teren, który zajmuje pojedyncze stado żubrów, to wiele hektarów lasów, śródleśnych łąk oraz pól uprawnych. W czasie zimy żubry zmniej155


szają swój teren, bowiem przebywają w pobliżu miejsc, gdzie jest wyłożona karma. Zimową porą, szczególnie podczas dużych mrozów, gdy wszystko jest zasypane śniegiem, żubry są dokarmiane przez leśników m.in. kiszonkami oraz ziarnem. Stada koncentrują się wówczas w zimowych ostojach. Nocą stałymi bywalcami żubrzych karmisk są dziki, które potrafią „pałętać się” dosłownie między nogami żubrów. Dziki również spotyka się w paśniku w ciągu dnia, ponieważ poszukują one larw owadów w odchodach żubrów. Z kolei złożona karma w postaci buraków, owsa, siana, w składzie którego jest wrzos, żarnowiec czy borówka, przyciąga nocą również jelenie, daniele, sarny i muflony. Gdy zima jest mroźna, częściej, a także w większej ilości uzupełnia się karmę w paśniku. Pracownicy leśni starają się wówczas być blisko stada. Okres dokarmiania żubrów trwa od grudnia do marca. Wbrew pozorom żubry można dość łatwo rozróżnić. Wystarczy minimalnie nadłamany róg czy jego drobne zniekształcenia albo jakieś różnice w budowie sylwetki. Każda z takich cech pozwala odróżnić żubra od pozostałych i poznać indywidualne cechy charakteru zwierząt.

Wszelkie informacje pracowników leśnych mających kontakt z żubrami są niezbędne do typowania, które zwierzę powinno być wyposażone w obrożę telemetryczną. Nadzór telemetryczny pozwala m.in. podejmować szybkie i skuteczne działania wobec stada żubrów, np. aby ochronić cenne uprawy rolne. Dzięki niemu łatwo jest ustalić obecność stada i sprawdzić, czy nie oddaliło się zbytnio od swoich terenów. Obroże telemetryczne zakłada się zimą, wówczas żubry są spokojniejsze. Za ich pomocą wędrówki żubrów obserwowane są np. w nadleśnictwach Tuczno i Człopa. WIOSNĄ I LATEM

W kwietniu następuje rozpad grup zimowych. Wówczas osobno można spotkać stada żubrów samców czy stada krów z rocznymi cielętami. Warto wspomnieć, że krowy dojrzewają płciowo w 3. roku życia. W 4. rodzą pierwsze cielęta, może to być również później – w 5. lub nawet w 6. roku życia. Od maja stado żubrów staje się płochliwe i ostrożne. Zwierzęta nie pokonują już dużych dystansów, ponieważ rozpoczyna się czas porodów i wychowywania cieląt. Krowy szukają przed wycieleniem ustronnego, 156


157


spokojnego miejsca. Rodzą cielęta w ukryciu, wylizują je, a już po kilku kwadransach młode zaczynają ssać mleko matki. W ostępach leśnych krowy karmią młode przez kilka dni, a gdy cielęta nabiorą już sił, wychodzą z nimi na otwartą przestrzeń. Wiosna to najbardziej sprzyjający czas rozwoju cieląt, bowiem na śródleśnych łąkach i polach znajdują obfitą ilość pożywienia. Karmiące krowy mają wokół dużo zielonych roślin, przez co ich mleko jest

odżywczym, bogatym posiłkiem dla cieląt. Do sierpnia krowy wraz z cielętami trzymają się razem. Stada samców są od nich odseparowane. JESIENNE GODY

Koniec lata i wczesna jesień to niezwykle ważny okres w rocznym cyklu życiowym żubrów – czas godów. Samce są nerwowe, ponieważ poszukują krów, które są w rui. Co ciekawe, rzadko dochodzi do walk pomiędzy bykami. Młode samce są

158


po prostu przepędzane. Jednak gdy w stadzie znajdują się dwaj równi sobie rywale, wówczas dochodzi między nimi do walki. Najpierw tarzają się, rozgrzebują ziemię, demonstrując swoją siłę. Potem z nisko opuszczonymi łbami napierają na siebie z całych sił. Zwycięstwo oznacza objęcie władzy nad stadem. W walkach biorą udział byki, które są w okresie silnej aktywności seksualnej, średnio od 6 do około 12 lat. Młodsze byki, od 3 do 6 lat, nie są dopuszcza-

ne do walk oraz rozrodu, a starsze żubry powyżej 12. roku życia ustępują młodszym, aktywnie biorącym udział w rozrodzie. ŻUBRY DZISIAJ

Obecnie żubry zamieszkują lasy mieszane, znajdujące się w pobliżu terenów bagiennych, rzek lub innych wodnych zbiorników. Dla leśnika żubr jest zwierzęciem wyjątkowym, traktowanym szczególnie, bo w Polsce jest on objęty całkowitą ochro-

159


ną gatunkową. Dla rolnika żubr jest utrapieniem, gdy przebywa na jego polach. Z kolei dla fotografa to niezwykle wdzięczny obiekt do „pozowania”. Decydując się na jego obserwację, warto poznać naturę żubra, aby niepotrzebnie go nie niepokoić. Z kolei myśliwi chętnie obserwują na swym łowisku żubry, chociaż nie są zwierzętami łownymi, ponieważ w ich sąsiedztwie często można zobaczyć stado muflonów, chmarę jeleni, daniele czy watahę dzików. Żubr jest jednym z gatunków chronionych prawem w Polsce. Obecnie prowadzi się sporadyczne odstrzały selekcyjne pod nadzorem komisji Ministerstwa Środowiska.

WARTO POCZYTAĆ Wszystkim zainteresowanym tymi niezwykłymi zwierzętami polecam książkę Małgorzaty i Zbigniewa Krasińskich „Żubr. Monografia przyrodnicza”. A najlepszym podsumowaniem niech będzie pochodzący z niej cytat: „Uratowanie żubra było niewątpliwym sukcesem, lecz dalsze działania na rzecz ochrony tego reliktowego gatunku są nadal niezbędne”. Dobrze, że prawo i troska wielu ludzi pozwalają żubrom być naszą dumą oraz ozdobą lasów i śródleśnych łąk.

160


MYŚLIWSKI SALON SPRZEDAŻY Ul. Śląska 36, Piaseczno k. Warszawy Tel.: 22 24 55 444 Zapraszamy od poniedziałku do piątku 9.00 - 17.00 oraz w soboty 10.00 - 14.00 Mapka dojazdu na naszej stronie internetowej www.dolasu.pl MYŚLIWSKI SKLEP INTERNETOWY

TEL.: 22 42 82 888, 600 300 905

161


JuĹź w czerwcu zapraszamy do czytania kolejnego numeru Gazety Ĺ owieckiej


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.