Gazeta Łowiecka 5/2015

Page 1

5/2015

MISTRZOWSKIE DIANY PTASI RAJ – SKANIA SAUER 404 OPOLE – PUCHAR LATA

JESTEŚMY Z WAMI JUŻ

ROK!


Dotyczy to oczywiście także bieżącego wydania, w którym coś dla siebie znajdą zarówno myśliwi (w końcu mamy sezon na „pióro”, o czym informują już nasza okładka i zdjęcie poniżej), miłośnicy kolekcjonerstwa łowieckiego, jak i pasjonaci strzelectwa. Z pewnością Diany ucieszy fakt, że konsekwentnie od pierwszych wydań GŁ nadal poświęcamy im swoją uwagę. Polecamy artykuły „Diany w różnych odsłonach” i „Mistrzynie z Katowic”. Wraz z wakacjami kończy się czas urlopów i wielu z nas wraca do

Drodzy Czytelnicy! Trudno w to uwierzyć, ale jesteśmy już z Wami rok – trafia do Was 9. wydanie Gazety Łowieckiej. Gdy zaczynaliśmy, nie każdy wierzył w powodzenie magazynu dla myśliwych i sympatyków łowiectwa, który nie ukazuje się w formie drukowanej i na dodatek jest za darmo. A jednak! Po raz kolejny okazało się, że wiedza musi iść w parze z pasją. I właśnie m.in. opisywaniu Waszej pasji poświęcamy od roku łamy naszej Gazety.

2


kwestię braku pokory i klasycznej myśliwskiej kindersztuby wśród młodego pokolenia. Bo trudno to przyznać, ale na niezbyt dobry wizerunek łowieckiej braci i stereotypowe myślenie na jej temat „zapracowało” także wielu naszych Kolegów. Jak widzicie, nie próżnowaliśmy w czasie wakacji i przygotowaliśmy dla Was solidną lekturę na końcówkę lata. A że interesujących tematów dotyczących łowiectwa nie brakuje, życzymy Wam kolejnego, pełnego satysfakcji roku z Gazetą Łowiecką. Darz Bór! Marta Piątkowska Redaktor Naczelna

zwykłej codzienności. Niestety, jak ostatnio obserwujemy, obfituje ona w coraz więcej wręcz absurdalnych oskarżeń, skierowanych w stronę łowieckiej braci. Dlatego pod znamiennym tytułem „O dobre imię łowiectwa” publikujemy list otwarty Doroty Durbas-Nowak, znanej Wam jako Dajrota, w którym z pewnością odnajdziecie również własne przemyślenia. Jednak każdy medal ma dwie strony – dlatego nasz felietonista, ceniony przez Was Sławomir Pawlikowski, porusza tym razem

3




Spis treści

SKANIA Ptasi raj

ANTONINEK 2015 Mistrzowskie Diany

TRETORN TORNEVIK Tradycja i nowoczesność

NIKON Lornetki dla myśliwych

PUCHAR LATA SPORTING Z FAM – Pionki w Opolu

FISKARS SERIA X Nowa generacja

WABIENIE Łowieckie misterium

PSY MYŚLIWSKIE Labrador retriever

KUCHNIA Grill – ostatni dzwonek!


5/2015

INCORSA Na strzelnicy w Manowie

SAUER 404 Łowiectwo bez kompromisów

STRZELECTWO MYŚLIWSKIE Starachowice 2015

KULTOWA MARKA Dzieła braci Mauser

AS TIME GOES BY Słowenia 1914

KONKURS HITACHI I GŁ Zwycięska Tuchola KOLEKCJONERSTWO Od czego zacząć? NIEZWYKŁE SPOTKANIE Diany w różnych odsłonach

FELIETON Brawo ja!

FOTOŁOWY Dzikie kaczki

LIST OTWARTY O dobre imię łowiectwa


Aktualności

Wrzesień to nie tylko początek roku szkolnego. Dla myśliwych i sympatyków łowiectwa każdy weekend przynosi mnóstwo atrakcji. Jest w czym wybierać…

Połczyn-Zdrój wita…

Już po raz 15., w dniach 28–29 sierpnia, odbędą się w Połczynie-Zdroju Euroregionalne Spotkania Łowieckie Darz Bór. W programie m.in. jarmark i parada myśliwska, liczne koncerty, wystawy trofeów łowieckich oraz sztuki o tematyce myśliwskiej, warsztaty oraz konkurs kulinarny, a także pokaz przyrządzania dziczyzny.

Na strzelnicy w Łężku

W ramach połczyńskich Spotkań Łowieckich 29 sierpnia organizowany jest także „Turniej Dubletów o Połczyńską Flintę” na strzelnicy w Łężku. Wpisowe – 80 zł od osoby. Zwycięzca otrzyma w nagrodę broń śrutową.

Kulturalnie w Kwidzynie

Kwidzyńskie Stowarzyszenie Miłośników Kultury i Tradycji Łowieckich zaprasza w dniach 5–6 września na XV Powiślański Przegląd Muzyki i Kultury Myśliwskiej im. Tomasza Bielawskiego o Wiklinowy Róg Kwidzyna.

Toruń też zaprasza…

Koło Łowieckie „Zlot” Toruń organizuje 6 września od godziny 9:30 V Zawody Strzeleckie „Sąsiedzi na strzelnicy”. Impreza odbędzie się na strzelnicy myśliwskiej ZO PZŁ Toruń-Glinki.

W Puszczy Knyszyńskiej

Związek Okręgowy PZŁ Białystok zaprasza 6 września do Centrum Kultury Łowieckiej i Leśnej w Czarnej Białostockiej na 16. Spotkania Hubertowskie w Puszczy Knyszyńskiej.

8


Na zamku w Bytowie

W dniach 19–20 września odbędzie się XVII Pomorski Konkurs Sygnałów i Muzyki Myśliwskiej na Zamku w Bytowie. Miasto zaprasza solistów, zespoły muzyczne oraz wszystkich, którym bliska jest kultura, obyczaje i muzyka myśliwska.

Sygnaliści w Pułtusku

W dniach 25–27 września w Pułtusku odbędą się Warsztaty Sygnalistów Myśliwskich, w ramach których przewidziano wykłady oraz ćwiczenia zespołowe i indywidualne dla sygnalistów. W programie znalazł się także koncert dla mieszkańców. Udział w warsztatach jest bezpłatny – finansowany przez Pułtuskie Stowarzyszenie Miłośników Muzyki i Kultury Łowieckiej w Pułtusku. Uczestnicy opłacają koszty zakwaterowania i wyżywienia.

Targowo w Ostródzie

Początek października przyniesie jedno z najciekawszych wydarzeń roku, o którym napiszemy w kolejnym wydaniu Gazety Łowieckiej. W dniach 4–5 października w ostródzkiej Expo Arena odbędzie się druga edycja targów Hubertus Arena – prawdziwego święta braci łowieckiej. Wśród wystawców zobaczyć będzie można dystrybutorów i producentów optyki, amunicji, broni, odzieży i obuwia dla myśliwych, a także akcesoriów wędkarskich i jeździeckich. Po raz pierwszy pojawią się również produkty z branży outdoor. Targom towarzyszą uroczystości związane z okręgowymi obchodami Hubertusa oraz pokazy psów myśliwskich, sokolnicze i wabienia. Swoje umiejętności zaprezentują sygnaliści, przewidziano także prezentacje broni i mody myśliwskiej. Wyjątkowym wydarzeniem będą Wybory Królowej Polskiego Łowiectwa. Pasjonatki łowów z całej Polski powalczą o prestiżowy tytuł Pierwszej Diany Łowiectwa oraz atrakcyjne nagrody ufundowane przez organizatora tegorocznej edycji – markę Regatta, producenta wysokiej jakości odzieży sportowej i outdoorowej. Więcej:

9


SKANIA

PTASI RAJ


Dla większości myśliwych prawie nic nie może się równać sprawnie zorganizowanemu polowaniu na ptaki. Jest to dla nas naprawdę wyjątkowe przeżycie. Ale co robił na takim polowaniu mężczyzna w spódniczce? TEKST I ZDJĘCIA: MATTS GYLLSAND

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA


J

est piękny dzień wczesnej jesieni. W radiu rozmawiają o babim lecie. Na dziedzińcu zamku Karsholm, w południowej Szwecji, wszystko przemawia za tym, że właśnie nadeszło. Nie mogła trafić się nam lepsza pogoda do polowania na ptaki. Z zaproszenia, które otrzymałem kilka tygodni wcześniej wynika, że będziemy mogli polować na większość gatunków ptaków łownych występujących w łowisku. – Wasz limit na dzisiaj to 100 pozyskanych osobników. Będziemy polować na kaczki, bażanty i kuropatwy – informuje nas Oscar Johansson, który prowadzi dzisiejsze łowy.

zorganizowane jest głównie z myślą o jego pracownikach. – To mój sposób na podziękowanie im za dobrą pracę. Zamiast imprezy pracowniczej spędzamy czas aktywnie i w pięknej okolicy – wyjaśnia Rickard. Na tę okazję ubrał się w… spódniczkę. Pytam, dlaczego? – Przecież widzisz, że to kilt – odpowiada lekko zirytowany. Wszystko jedno, wygląda jak spódniczka, myślę, podążając za innymi w łowisko. Rozpoczynamy polowanie od bażantów i kuropatw. Mamy iść przez pole ziemniaczane, opadające w stronę morza. Widok jest przepiękny. – Uważajcie, co robią wasi sąsiedzi, spróbujcie utrzymać równą linię. Pamiętajcie o bezpieczeństwie i strzelajcie pod kątem minimum 45 stopni – mówi Oscar, po czym daje sygnał rozpoczęcia polowania.

W KILCIE NA KUROPATWY?

Gospodarzem całego wydarzenia jest Rickard Lundberg, właściciel znanej w Szwecji firmy Racerback. Rickard przebył w swoim życiu zawodowym długą drogę – od kierowcy autobusu do właściciela prężnego koncernu, działającego w kilku miastach i przede wszystkim w internecie, gdzie obecnie da się zamówić większość potrzebnych akcesoriów łowieckich. Dzisiejsze polowanie

DOBRY POCZĄTEK

Obok mnie idzie Felicia Lundberg, 12-letnia córka Rickarda. Mimo młodego wieku sprawia wrażenie pewnej siebie. Widać, że to nie są jej pierwsze łowy.

12


Sp贸dniczka czy kilt? Sami zdecydujcie

13


– Brałam już udział w polowaniach, choć częściej chodzę z tatą na strzelnicę – opowiada, gdy zaczynamy iść przez pole. Nie uszliśmy daleko, gdy przed nami podrywa się do lotu pierwszy bażant. Wznosi się i znika za nami tak szybko, że nikt nie zdążył zareagować. Idący obok podkładacze spuszczają psy, które sprawnie okładają pole. Nie mija wiele czasu, jak pies Fanny wystawia innego bażanta. Tym razem Rickard jest czujniejszy. Od razu unosi dryling i oddaje strzał. Trafiony ptak pada na ziemię i Fanny go aportuje. Potem wszystko się na dobre rozkręca. Idziemy przez pole wśród nieustają-

cego huku, a z nieba spadają bażanty i kuropatwy. Niebawem zbliżamy się do krańca ziemniaczanego pola. Na granicy z innym polem psy znajdują jeszcze więcej ptaków, te jednak odlatują, znajdując schronienie w polu kukurydzy. Johansson sygnalizuje odbój. Wracamy do samochodów. – Jedźcie za mną. Teraz pora na kaczki – mówi, gdy spotykamy się przy autach. LENIWE KACZKI

Mamy polować w pobliżu niewielkiej tamy. Z miejsca, w którym parkujemy, prawie jej nie widać. 14


– Już tu kiedyś polowałem – mówi Rickard. Wskazuje na kępę trzcin, znajdującą się na końcu pola. – Było tu od groma kaczek! Idziemy przez pole w stronę tamy. Przystajemy 50 m od niej i czekamy na sygnał Johanssona. Wtedy podkładacze spuszczają psy. Nie mija wiele czasu, gdy te podnoszą stado, jednak kaczki wyraźnie nie mają chęci na latanie i zaraz wracają do wody. Kilka odlatuje, ale bezpośrednio nad ziemią – zupełnie poza naszym zasięgiem. Nie pada ani jeden strzał. Rozczarowani wracamy do samochodów.

NIEBO PEŁNE PIÓR

W następnym miejscu idzie nam lepiej. Znów naszym celem są kaczki, ale tym razem jesteśmy nad niewielkim jeziorkiem. Ledwo ustawiamy się na pozycjach, gdy niebo wypełnia się ptactwem i dźwiękami wystrzałów. Jedną ze strzelających jest Felicia. – Tato, tato, trafiłam! – krzyczy do Rickarda. Kilka sekund później trafia jeszcze jedną kaczkę. Teraz ledwo stoi z wrażenia, widać, że jest z siebie bardzo dumna. Nie umiem powiedzieć, kto jest bardziej szczęśliwy – córka czy ojciec.

Zadowolona? To mało powiedziane! Felicia Lundberg nie posiada się z radości po celnym strzale

15


– Dobra robota, tak to powinno wyglądać – odkrzykuje Rickard. Nie ma wątpliwości, że polowanie może u nastolatki pozytywnie wpłynąć na pewność siebie… Gdy ponownie rozlega się sygnał, aportery mają sporo roboty. Stoimy z boku i obserwujemy, jak psy przeszukują teren, a potem wchodzą do wody, by zaaportować. Zawsze imponuje mi, gdy psy dobrze pracu-

ją, a przyglądanie się temu czyni polowanie jeszcze ciekawszym. Przed przerwą na obiad jeszcze raz próbujemy się z bażantami. Ustawiamy się w dwóch rzędach na pagórku, wzdłuż pola kukurydzy. Psy buszują tam przez chwilę, po czym pojawiają się bażanty. W niesamowitej wręcz ilości. Chyba nigdy nie widziałem tak wielu naraz. Rozpoczyna się strzelanie – skuteczne, bo niebo wy16


pełnia się piórami. A potem czeka nas… pyszny obiad. Jemy przy długim stole w typowym skańskim gospodarstwie. Jedzenie jest wyśmienite i razem z przedpołudniowym polowaniem sprawia, że nikt chyba nie tęskni za tradycyjną, pracowniczą imprezą. A po kolejnych łowach już z pewnością wszyscy będą spełnieni. Mamy rozpocząć je od kaczek w zamkowym parku.

SŁÓW KILKA O HODOWLI

Gdy tylko tam wjeżdżamy, drogę blokują nam jednak setki bażantów. Są dosłownie wszędzie, w ogóle nie przejmują się obecnością samochodów. – Wsiedlamy mnóstwo ptactwa, żeby nasze polowania trzymały poziom – wyjaśnia Oscar, gdy w końcu udaje nam się zaparkować. Uświadamiam sobie trafność tej logiki. Niewiele razy miałem okazję prze17


żyć tak świetne polowanie na ptaki, jak w Karsholm, ale żeby to osiągnąć, organizatorzy muszą postawić na hodowlę. Stoimy na pastwisku pomiędzy tamą i jeziorem. Jest idealnie. Co prawda szybko kończymy, mając na koncie tylko kilka sztuk, bo prawie wszystkie kaczki zdążyły uciec z zasięgu naszych strzelb, ale mnie to nie przeszkadza. Uważam, że to dobrze, gdy ptaki mają szansę odlecieć, mimo że są hodowane dla polowań. Przenosimy się nad inną tamę, położoną w buczynie, w pobliżu pary wiatraków. Ich ramiona wznoszą się majestatycznie ponad drzewami, poruszając się spokojnie na lekkim wietrze. Ale przy samej tamie nie ma mowy o spokoju. Nad nami przelatują niezliczone ilości kaczek. Kilka trafiamy, ale jest ich za dużo, żeby wybrać cel, dlatego większość z nich ucieka – dokładnie tak, jak powinno być na polowaniu.

wijące się niczym bardzo długi wąż. Gdybym był bażantem, to właśnie tu chciałbym się osiedlić… Chwilę później już wiem, że bażanty myślą tak samo. Gdy zaczynamy polowanie i linia myśliwych przesuwa się przez krzaki, robi się nieco chaotycznie. Ptaki są wszędzie. Biegają po całym wzgórzu, podnosząc się nagle tuż przed nami. Zanim przeładowujemy broń, pojawia się ich jeszcze więcej. To najlepsze polowanie na ptaki, w jakim brałem udział. Gdy Oscar podnosi strzelbę i sygnalizuje koniec łowów, na wszystkich twarzach widać uśmiechy zadowolenia. NIEZŁY WYNIK

Chwilę później podliczamy pozyskane ptaki na pokocie. W sumie tego dnia strzelono ich 96. I co ważne, wszystko odbyło się w sympatycznej atmosferze i z troską o bezpieczeństwo. Wieczorem gościmy na kolacji u rodziny Lundbergów w Karlshamnie. Rickard przygotowuje w ogrodzie gigantycznego grilla wypełnionego smakołykami, a jego żona i dzieci wyczarowują w tym czasie przepyszne dodatki. Idealne zakończenie dnia.

WZGÓRZE BAŻANTÓW

Dzień kończymy w siedlisku bażantów. Już na początku widać, że organizatorzy zostawili najlepsze na koniec. Znajdujemy się na rozległym polu położonym na wzgórzu, którego środek porastają gęste krzewy, 18


19


N

W O

O

Ć Ś


WYBIERZ ODPOWIEDNIĄ SIEKIERĘ Rozbijaj pieńki jednym uderzeniem


Mistrzowskie

Diany

W poprzednim wydaniu zapowiedzieliśmy artykuł o II Mistrzostwach Dian w Strzelaniach Myśliwskich, które odbyły się w poznańskim Antoninku w dniach 27–28 czerwca. Wywiązujemy się z obietnicy, a na dodatek udało nam się porozmawiać ze zwyciężczyniami zawodów w kategorii drużynowej: Ewą Kraską, Aleksandrą Dzięcioł-Gęsiarz i Aleksandrą Łyczykowską oraz z Aleksandrą Jasiorowską, zdobywczynią 1. miejsca w klasie powszechnej TEKST: MARTA PIĄTKOWSKA ZDJĘCIA: MICHAŁ GAWDZIK



N

nownie „wystrzelałyście” sobie mistrzostwo. Na pewno czułyście presję, broniąc tytułu. Było ciężko? Aleksandra Dzięcioł-Gęsiarz: Faktycznie dużo łatwiej zdobywa się tytuł, niż go broni. Różne przeciwności losu bardzo nas motywowały i każda z nas wiedziała, że musi dać z siebie nie 100, a 200%. Nikt jednak nie wywierał na nas żadnej presji. Największym przeciwnikiem była nasza ambicja – same sobie postawiłyśmy wysoko poprzeczkę. Ewa Kraska: Ola ma rację, to nam chyba najbardziej zależało na obronie tytułu. Jechałyśmy z myślą, że fajnie byłoby powtórzyć zeszłoroczny sukces. Aleksandra Łycz ykowska: A teraz myślimy, że powtórzenie go po raz trzeci to byłoby coś!

a mistrzostwa przybyło 89 zawodniczek z każdego Zarządu Okręgowego. Była to okazja do integracji i zapoznania się z Dianami z innych rejonów Polski. Dla wielu Koleżanek zawody te były pierwszymi w ich życiu, co pokazuje, że strzelectwo myśliwskie nie jest jeszcze zbyt popularne wśród kobiet. Na szczęście to się zmienia. W związku z obniżeniem progu wymaganego do uzyskania tytułu Mistrza Strzelectwa Myśliwskiego dla Dian do 375/500 pkt, po zakończeniu mistrzostw 5 uczestniczek otrzymało to zaszczytne wyróżnienie. Wyróżnienie za najlepszy śrut otrzymała Aleksandra Jasiorowska a najlepszy wynik w konkurencjach kulowych osiągnęła Ewa Kraska. Walka na poznańskiej strzelnicy była zacięta i nie obyło się bez małych dramatów, ponieważ niektórym zawodniczkom broń odmawiała posłuszeństwa... O to, jak trzeba przygotować się do imprezy rangi mistrzowskiej oraz jak oceniają panującą na niej atmosferę, zapytaliśmy zwycięskie Diany z katowickiej drużyny.

Czy na zawody jechałyście z nastawieniem – „wygramy!”? A.D-G.: Tylko takie nastawienie przyniosło nam zwycięstwo. Wiara w siebie, poparta ciężką pracą, to klucz do naszego sukcesu. E.K.: Nie mogło być inaczej, pozytywne myślenie czyni cuda. Aczkolwiek wiedziałyśmy, że dziewczyny coraz lepiej strzelają, co widać po wynikach, i że będzie ciężko, ale to

Marta Piątkowska: Serdecznie Wam gratuluję. II Mistrzostwa Dian w Strzelaniach Myśliwskich i po24


25


Aleksandra Jasiorowska 1. miejsce klasa powszechna

26


nas tylko bardziej motywowało. Naszym celem było zwycięstwo drużynowe. A.Ł.: Psychiczne nastawienie jest ważne, potrafimy się wzajemnie zmotywować i jak widać, idzie nam to całkiem nieźle.

się w działalność społeczną i szkoleniową, a ponadto każda z nas ma rodzinę i pracę zawodową. A.Ł.: Korzystałyśmy z każdej okazji do wspólnego treningu. Kiedy bierzesz strzelbę na strzelnicy i stajesz na stanowisku, to koniec z pogaduszkami i śmiechem – zaczyna się ciężka praca! Oprócz wspólnych spotkań na strzelnicy, każda z nas trenowała także ze swoim życiowym partnerem, bo akurat mamy takie szczęście, że są nimi strzelcy.

Jak się przygotowywałyście do zawodów jako drużyna? Trenowałyście razem? A.D-G.: Sporo czasu spędzamy razem. My się po prostu lubimy. Wspólna pasja, polowania, zakupy, wizyta u fryzjera. To wszystko pozwala nam na lepsze poznanie siebie. Wiemy jak się wzajemnie motywować i wspierać. Znamy swoje mocne i słabe strony. Na zawodach, mimo że jest to sport indywidualny, jesteśmy jednym organizmem. E.K.: Uważam, że jesteśmy bardzo zgranym zespołem. Nie ukrywam, ze naszym filarem jest Ola. Potrafi tak nas zmobilizować, używając najróżniejszych metod, że nie ma, że boli, że brak czasu. Na trening trzeba przyjechać i już, tak samo z zawodami. To ona nas dopingowała, dyscyplinowała. W tym roku niestety nie miałyśmy za dużo czasu na wspólne treningi, byłyśmy zawsze w biegu. Wynika to m.in. z faktu, że zaangażowałyśmy

Jak oceniacie II Mistrzostwa Dian, porównując je z ubiegłorocznymi? E.K.: Niewątpliwie tegoroczne mistrzostwa różniły się od ubiegłorocznych zawodów. Po pierwsze uzyskały rangę mistrzostw z wszelkimi tego konsekwencjami. W zeszłym roku był to Ogólnopolski Puchar Dian. Obecnie to zawody centralne z obowiązkowym OW, a ponadto Diany, które mają 375 punktów, automatycznie uzyskują klasę mistrzowską. Tak więc i wymagania sędziów były większe. Nie strzelano już z pełnego składu, na co sędziowie rygorystycznie zwracali uwagę, pilnowano tzw. pasków. Czuło się presję i poziom mistrzowskich zawodów. Powiem tyle, że Zarząd Okręgowy w Pozna27


niu wysoko podniósł poprzeczkę dla kolejnych organizatorów. A.Ł.: Aż 5 Koleżanek uzyskało klasę mistrzowską. To o czymś świadczy. Niewątpliwie strzelectwo stało się pasją dla wielu z nas.

nie daje efekty. Nie można myśleć: „tej konkurencji nie lubię, mogę tu puścić parę rzutków”, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Wręcz przeciwnie, trzeba np. myśleć: „dzisiaj mam dobry dzień, dorwę was”. I najważniejsza rzecz, strzelnica uczy pokory, i dopóki się tego nie zrozumie, ciężko poradzić sobie z porażką. Aby nauczyć się wygrywać, trzeba przejść dwa etapy, po pierwsze nauczyć się strzelać, po drugie nauczyć się przegrywać. A także traktować strzelectwo jako hobby, relaks, przyjemność, sposób na oderwanie się od dnia codziennego. Sukcesem jest poprawa swojego wyniku nawet o 1 pkt, nieważne jest miejsce w klasyfikacji, liczy się satysfakcja.

Ewa Kraska – mistrzyni w klasie mistrzowskiej – brzmi mocno. Do tego najlepszy wynik w konkurencjach kulowych. Jak przygotowywałaś się do zawodów? Jakieś rady dla koleżanek po strzelbie? E.K.: Na sukces składa się wiele czynników, ale przede wszystkim treningi. Tych w tym roku niestety miałam mało, z uwagi na obowiązki zawodowe i inne, o których już mówiłam. Na dodatek jeszcze kontuzja barku. W wolne weekendy jechałam na zawody, traktując je jako trening. Jak ma się mało czasu, to zaczyna się myśleć nad każdym oddanym strzałem, puszczonym rzutkiem czy zerem na kuli. Presja czasu jest ogromna, bo każdą taką chwilę trzeba dobrze wykorzystać. Nie liczy się ilość wystrzelanej amunicji, tylko jakość. Wchodząc na stanowisko, co zresztą jest trudne, trzeba zapomnieć o innych sprawach, kłopotach. Koncentracja i wiara w siebie to podstawa, pozytywne myśle-

Aleksandra Dzięcioł-Gęsiarz – byłaś według mnie najdzielniejszą osobą na zawodach – złamana noga nie przeszkodziła Ci nie tylko strzelać, ale – co warte podkreślenia – zdobyć klasę mistrzowską. W jaki sposób motywowałaś się do walki w trakcie zawodów? A.D-G.: Przede wszystkim motywowały mnie dziewczyny. To dzięki nim pojechałam na mistrzostwa. Zaufały mi i wierzyły, że dam radę. Nogę złamałam w poniedzia28


łek przed wyjazdem, więc decyzja o tym, że nie pojadę, była natychmiastowa. To właśnie Ewa Kraska powiedziała mi: ,,Dzięcioł, nie pier…, że nie jedziesz. Na pewno tak mocno Cię nie boli, żebyś nie dojechała do Poznania, a jak już tam będziemy, to reszta jest nieważna – będzie, co ma być”. Myślałam tylko o każdym punkciku, który muszę zdobyć do naszego wspólnego drużynowego worka. Ból nogi pochłaniał moje myśli na tyle, że nie miałam czasu na stres.

wodników. Mimo że na strzelnicy bywamy dla siebie szorstkie, bo tam nie ma miejsca na pierdoły i marudzenie, to poza strzelnicą jesteśmy ze sobą blisko. I jeśli tak został odebrany film, to nas to bardzo cieszy. W zeszłym roku świetnie bawiłyśmy się na sesji zdjęciowej, a w tym roku podczas kręcenia filmu. Ciekawe, co wymyślimy za rok? Aleksandra Jasiorowska – mistrzyni w klasie powszechnej oraz najlepszy wynik w konkurencjach śrutowych. Wystrzelałaś sobie klasę mistrzowską – jednym słowem sukces! Czy jechałaś na zawody z nastawieniem, że wygrasz? A.J.: Myślę, ze trzeba być bardzo silnym psychicznie, aby pozwolić sobie na podobne nastawienie, szczególnie przed mistrzostwami. 2-3 puszczone rzutki, zero na dziku i już byłoby po mnie. Prawdę mówiąc, to bijemy się o przysłowiową marchewkę, więc trzeba trochę traktować to nasze strzelanie z dystansem. I przede wszystkim dobrze się bawić! Te zawody, jak każde inne, były dla mnie przede wszystkim próbą zmierzenia się z samą sobą. Nie do końca mi się to udało, bo pod wpływem dużego

W internecie można zobaczyć film, w którym jesteście głównymi bohaterkami. Skąd pomysł na jego nakręcenie? Pokazuje przyjaźniące się 3 kobiety, które kochają strzelać – czy w życiu prywatnym również się przyjaźnicie? A.Ł.: Celem filmu było pokazanie oraz promowanie sześcioboju myśliwskiego jako sportu, który stał się naszą pasją. Każdy, kto zetknął się ze strzelectwem myśliwskim wie, że strzelanie na najwyższym poziomie wymaga wielu treningów. Różnorodność konkurencji, zarówno śrutowych, jak i kulowych, zwiększa atrakcyjność zawodów, ale również wymaga wszechstronności od za29


stresu wyłazi ze mnie taki bazyliszek, który gdzieś tam za uchem rechocze z każdego kolejnego puszczonego rzutka i tylko pogarsza sprawę…

WYNIKI Klasa mistrzowska 1. Ewa Kraska 2. Grażyna Ambroziak 3. Beata Sala

Czyli zawody to walka z samą sobą. A od ilu lat już strzelasz i jak często trenujesz w sezonie? Strzelasz na zawodach czy raczej skupiasz się na spokojnych treningach? A.J.: Biorę udział w zawodach od 2009 r. Pierwsze 3 lata były dość intensywne. W tygodniu jeździłam na treningi, a w sobotę na zawody. Obecnie trochę zwolniłam i strzelnicę odwiedzam sporadycznie 1–2 razy w miesiącu. Wolny od pracy czas wolę jednak spędzać na spacerach z psem, chodząc po polach bądź na polowaniu. A na strzelanie czasu nie zostaje zbyt wiele, co nie znaczy, że nie mam go wcale (śmiech).

Klasa powszechna 1. Aleksandra Jasiorowska – 420 2. Agata Łabenda – 404 3. Aleksandra Dzięcioł-Gęsiarz – 395 Klasyfikacja drużynowa 1. Katowice (Ewa Kraska, Aleksandra Dzięcioł-Gęsiarz, Aleksandra Łyczykowska) 2. Warszawa (Grażyna Ambroziak, Beata Sala, Marta Piątkowska) 3. Koszalin (Barbara Grynia, Hanna Osak, Renata Gumna)

W przyszłym roku startujesz już w klasie mistrzowskiej. Jak się z tym czujesz? A.J.: Szczerze mówiąc, nie widzę różnicy. Zakwalifikowanie na Mistrzostwa Polski Klasy Powszechnej było jedynym powodem, dla którego warto było być powszechniakiem (śmiech). 30


31


TRETORN TORNEVIK TRADYCJA I NOWOCZESNOŚĆ

Tretorn, jak rzadko która marka, z dumą celebruje łowiecką tradycję, szukając jednocześnie współczesnych inspiracji i nowoczesnych rozwiązań. Dowodem na to jest najnowsza, przygotowana specjalnie dla myśliwych, linia ręcznie produkowanego z naturalnego kauczuku obuwia Tretorn Tornevik TEKST: MARCIN RESZKA ZDJĘCIA: MATERIAŁY PROMOCYJNE



T

rudno w to uwierzyć, ale myśliwskie pokolenia spacerują przez las w butach marki Tretorn od 1891 r. W zasadzie nikogo nie powinno to dziwić, bo myślistwo było zawsze częścią szwedzkiej kultury. Obcowanie z naturą jest przez Szwedów uważane za nieodłączną część ich życia, a łowiectwo jest traktowane jako jedna z form aktywności. To tradycja, ale również sposób na życie, który szczególnie przypadł ostatnio do gustu młodym ludziom i wyciąga ich z miejskiego tłumu na łono przyrody. Tak rodzi się pasja, która jest bliska marce Tretorn i jak się okazuje, również polskim myśliwym, niezależnie od wieku, czego dowodem jest rosnące zainteresowanie nad Wisłą produktami szwedzkiej marki.

z 1974 r. Z kolei myśliwi doceniają modele z poprzedniej kolekcji Tretorn: Thule i Setter Outlast, które dla każdego polującego, spędzającego wiele godzin w łowisku, są gwarancją prawdziwego komfortu. Nowa linia łączy w sobie wieki tradycji z nowoczesną techniką i designem, oczywiście z naciskiem położonym na funkcjonalność. Nowy model Tornevik to ikona przyszłości butów myśliwskich, czyli połączenie atrakcyjnego skandynawskiego designu i mądrej funkcjonalności. Buty zostały zaprojektowane dla komfortowego, całodziennego polowania w trudnych warunkach. Każdy detal był przemyślany i przetestowany pod kątem polowania. Tornevik to model dla każdego myśliwego, zarówno pasjonata i entuzjasty, jak również dla „weekendowego łowcy”, którego często ogranicza czas i codzienna życiowa gonitwa.

MYŚLIWSKA IKONA

Nowoczesny myśliwy wymaga zupełnie innego ekwipunku niż jego pradziad. Obuwie musi być wytrzymałe, stylowe i… eleganckie, a to wyróżnia buty marki Tretorn od tych produkowanych przez inne firmy. Pierwsze, specjalistyczne obuwie Tretorn było zrobione z myślą o farmerach i rybakach. Absolutna klasyka to buty przeznaczone typowo do wędrówek – model Sarek

WYJĄTKOWY EFEKT

Zanim rozpoczęto przygotowania do projektowania nowej linii, w firmie Tretorn zebrano mnóstwo informacji od myśliwych na temat formy, wygody, funkcjonalności, dopasowania, a także zależności kształtu buta m.in. od długich leśnych wę34


Setter Outlast

Thule

35


Z kolei unikatowy system zastosowany w podeszwie zapewnia komfort chodzenia, niezależnie od tego, czy poruszamy się po twardej ziemi, kamieniach czy nierównym gruncie. Oprócz tego, tym co niezmiennie robi wrażenie na wszystkich użytkownikach butów z linii Tornevik, jest ich ponadczasowe wzornictwo.

drówek. Dzięki temu powstał but, o którym… możesz zapomnieć, że masz go na nodze. Przetestowany przez myśliwych naturalny anatomiczny kształt świetnie nadaje się do wspinaczki, podchodu czy przykucania w terenie, zapewniając swobodę ruchu i komfort stopy, niezależnie od sytuacji w łowisku.

NOWA KOLEKCJA MARKI TRETORN

TORNEVIK

Dzień polowania potrafi być bardzo wymagający i wyczerpujący zarówno dla nas, jak i dla naszego ubrania i butów. Nierówny, pofałdowany teren, zmieniające się temperatury, zmienne warunki inspirowały projektantów marki Tretorn przy tworzeniu firmowych produktów. Tornevik łączy ze sobą gumową formę z komfortową, neoprenową podszewką od stopy aż po cholewkę. Dzięki temu buty świetnie nadają się do całodziennych polowań, a nasze stopy pozostaną suche i ciepłe. 36


TORNEVIK BREATHABLE

Jest to nowy model butów stworzony do polowania w każdą pogodę, przez cały sezon łowiecki. Podszewka regulująca temperaturę wewnątrz buta zapewnia wyjątkowy komfort i pozwala się cieszyć polowaniem. Od ciepłych, wiosennych, po zimne i wietrzne dni stycznia, buty Tornevik Breathable zapewniają cyrkulację ciepłego powietrza wytwarzanego przez stopy. Tornevik Breathable dzieli ten sam nowoczesny styl, lekkość i funkcjonalność co model Tornevik, ale dodatkowo posiada w pełni wodoszczelne panele wentylacyjne i uniwersalną trójwymiarową podszewkę, która świetnie sprawuje się przez cały rok. TORNEVIK NEOPRENE

Będąc kombinacją nowoczesnych detali i technologii, są ikoną jutra. Nylonowa Spandura stanowiąca wierzchnią warstwę neoprenu zapewnia odporność butów na ostre kolce i kamienie w trudnych warunkach. Dzięki w pełni wodoszczelnym panelom wentylacyjnym buty te są lżejsze. Specjalna węższa, lepiej dopasowana konstrukcja cholewki czyni poranne polowania bardziej komfortowymi. 37


TORNEVIK LOW

Bazujące na klasycznym modelu Tornevik Neoprene są nieco krótsze, stając się tym samym jeszcze lżejszą alternatywą dla flagowego modelu. Szczególnie rekomendowane przy długich polowaniach z podchodu lub spacerach po lesie. KROPKA NAD „i”

Najlepszym podsumowaniem najnowszej kolekcji Tretorn poświęconej myśliwym jest krótki wywiad z dyrektorem produkcji tej cenionej na świecie szwedzkiej firmy, Matthewem Schneiderem. GŁ: Co sprawia że myśliwskie buty można uznać za doskonałe? M.S.: Nie możesz mieć świadomości, że masz je na nogach. Idziesz przez las, skupiasz się na polowaniu i dopiero pod koniec dnia orientujesz się, że czujesz się świetnie i że Twoje buty zapewniły komfort Twoim stopom.

Obserwujemy uważnie rynek, przyglądamy się nowym technologiom i wdrażamy nasze własne. Co jest najważniejsze w bucie? Dopasowanie, forma i funkcjonalność. Co sprawia, że buty Tretorn uznawane są za wyjątkowe? Pracujemy nad gumowymi formami od 1891 roku, ciągle ewoluujemy i powiększamy naszą wiedzę. Nic dziwnego, że przekłada się to na coraz lepsze produkty.

Jak podchodzisz do procesu projektowania? Uczymy się na błędach przeszłości i analizujemy to, co było dobre w naszych modelach, ale także wyciągamy wnioski i modernizujemy te szczegóły, które się nie sprawdziły. 38


Jaka była inspiracja do jesienno-zimowej kolekcji 2015? Nowoczesny myśliwy. Cały czas pracujemy z grupą polujących młodych ludzi, prosimy ich, by zakładali i testowali nasze stare produkty i mówili nam, co jest w nich OK., a co musimy poprawić. Dzięki temu przeprojektowaliśmy całą linię butów dla myśliwych i nadaliśmy jej nową nazwę – Tornevik. Daliśmy im też nową podeszwę i opracowaliśmy nową strukturę gumy. Jak rozwija się myślistwo w Szwecji? Coraz częściej staje się pasją młodych. Okazuje się, że łowiectwo jest na czasie, że to ciągle integralna część szwedzkiej kultury, mająca jednak bardzo dużo do zaoferowania kolejnym pokoleniom. Więcej na: www.magum.pl

www.tretorn.pl

39


Bałtycki Puchar

Anschutz & Lapua 2015

Od lewej: Janusz Rynkiewicz, Dorota Dąbrowska, Marian Flis, Potr Poraniuk, Dariusz Dąbrow


Na malowniczo położonej pośród leśnego kompleksu strzelnicy im. Juliusza Jarosza w Manowie, prowadzonej przez ZO PZŁ w Koszalinie, już po raz dziesiąty odbyły się zawody strzeleckie o Bałtycki Puchar Anschutz & Lapua

wski, Adam Drop

TEKST I ZDJĘCIA: MAREK PLEWA


J

ak zawsze przed organizatorami różnego rodzaju imprez, nie tylko łowieckich, jest wiele znaków zapytania – czy dopiszą uczestnicy, czy pogoda umożliwi jej odbycie, itd. Co prawda dla myśliwych pogoda jest dobra albo bardzo dobra, a sześciobój strzelecki od kilku-

nastu lat stał się wśród nich bardzo popularnym sportem. Strzelanie na osi, kręgu, bażancie, zającu, dziku czy rogaczu ściąga na strzelnice rzesze zawodników. Nie są to łatwe zawody, cały dzień strzelania wymaga bowiem bardzo dużej odporności psychicznej i niesamowi-

42


tego ostrzelania, a niepowodzenie w jednej tylko konkurencji przekreśla dorobek wielogodzinnych zmagań. Walczyć trzeba przede wszystkim z samym sobą, bo chwilowa dekoncentracja może kosztować stratę kilkunastu punktów, których w żaden sposób nie da się odrobić.

JUBILEUSZOWE ZAWODY

Od dziesięciu już lat organizacją i oprawą tych strzeleckich zmagań zajmują się Łowczy Okręgowy Janusz Rynkiewicz oraz główni sponsorzy, czyli Dorota i Dariusz Dąbrowscy z firmy Incorsa. Jak zwykle dołożono wszelkich starań, by zawody były

43


na najwyższym poziomie organizacyjnym. W tegorocznej edycji w szranki stanęło 126 zawodników z całego kraju, których przywitały dźwięki myśliwskich rogów. Na centralnym placu strzelnicy zawodnicy stanęli w bojowym nastroju, większość już dzień wcześniej przyjechała „ostrzelać się” na poszczególnych osiach, trenując do późnego wieczora, by zapoznać się z warunkami panującymi na strzelnicy w Manowie, jak zgodnie

oceniali zawodnicy, bardzo ładnej i dobrze wyposażonej. Skład sędziowski również pozytywnie ocenił przygotowanie strzelnicy do zawodów, a sędzia główny Marian Flis z Lublina odebrał ją bez zastrzeżeń. Podczas oficjalnego otwarcia zawodów sędziowie: Janusz Rynkiewicz, Marian Flis i Dariusz Dąbrowski przypomnieli zasady bezpieczeństwa i życzyli zawodnikom zwycięstwa i zdrowej rywalizacji. 44


specjalnym stole, gawra restauracyjna serwująca dla wszystkich smaczne obiady złożone z dwóch dań, dla smakoszy grilla również przysmaki, dla łasuchów ciasto... Panowała wyśmienita atmosfera, a na stoiskach wystawienniczych, wśród których prym wiodła Incorsa, każdy z zainteresowanych mógł znaleźć coś dla siebie. Zawody przebiegły niezwykle sprawnie, a zakończenie było bardzo uroczyste i na długo pozostanie w pamięci uczestników tego turnie-

PERFEKCYJNA ORGANIZACJA

Przez cały dzień do późnych godzin wieczornych przy dobrej pogodzie rozbrzmiewały salwy wystrzałów, na co brawami reagowali liczni mieszkańcy okolicznych miejscowości, przyjeżdżając na strzelnicę, by kibicować najlepszym strzelcom myśliwym. Trzeba przyznać, że zaangażowanie koszalińskich działaczy łowieckich widać było na każdym kroku. Ciepłe i zimne napoje, przekąski dla chętnych wystawione na 45


poprzeczki nie obniżać, organizatorzy już przygotowują kolejną edycję zawodów w 2016 roku.

ju. Wręczono oryginalne puchary, ciekawe nagrody rzeczowe, medale, a całości dopełniły fajerwerki i doskonała oprawa muzyczna. To wszystko sprawiło, że w pamięci zawodników i wszystkich, którzy spotkali się na strzelnicy w Manowie, pozostaną wspaniałe wspomnienia.

WYNIKI Oś Krąg Przeloty Zając Dzik Rogacz/ Lis Razem 1. Dariusz Czerwień 100 100 50 40 90 99 479 2. Zbyszko Montowski 100 90 50 50 88 97 475 3. Piotr Szyszka 90 90 50 50 95 100 475 4. Adrian Żmuda-Trzebiatowski 90 95 50 50 90 98 473 5. Marek Goerick 80 95 50 50 95 95 465 6. Hubert Kaliński 85 100 50 50 85 91 461 7. Michał Karpik 85 95 50 50 87 94 461 8. Krzysztof Gocałek 85 95 45 50 91 95 461 9. Dariusz Skibiak 75 95 50 50 92 98 460 10. Krzysztof Piotrowski 95 95 45 50 80 94 459

NIE TYLKO PRESTIŻ…

Nagroda główna – sztucer ufundowany przez THZ Incorsa – tym razem trafiła do Piły, a cała pierwsza dziesiątka zawodników otrzymała bardzo wartościowe i atrakcyjne nagrody rzeczowe. Zawody tego rodzaju i na tak wysokim poziomie mogą być przeprowadzone tylko przy współudziale wielu czynników, tak ludzkich, jak i materialnych, które muszą współgrać. Atrakcyjność takiego spotkania wzrasta, kiedy zwycięzców można uhonorować w należny im sposób. Żeby to miało miejsce, trzeba znaleźć sponsorów i przekonać ich do odpowiednich działań. Jak widać, działaczom z koszalińskiej organizacji łowieckiej to się udało. Dzięki współpracy z Towarzystwem Handlu Zagranicznego Incorsa zawody o Bałtycki Puchar Anschutz & Lapua są bardzo wysoko oceniane pośród krajowej elity strzeleckiej. Dlatego też, by 46


828 U

VINCI

RAFFAELLO DELUXE

ARGO E

HURTOWNIA STRZELECKA THZ INCORSA SP. Z O.O. Ul. Marconich 3, 02-954 Warszawa. AUTORYZOWANY DEALER BENELLI. Dział detaliczny: 22 885 27 99, dział hurtowy: 22 858 20 36 www.incorsa.pl Zapraszamy do współpracy sklepy myśliwskie. Towar 47 dowozimy własnym transportem.


SAUER 404


ŁOWIECTWO BEZ KOMPROMISÓW Kim jest prawdziwy myśliwy? Moim zdaniem, to osoba, która nigdy nie idzie na kompromis ze swoimi słabościami, ale cały czas przesuwa granicę swoich możliwości. Jako myśliwy próbuję sprostać temu ideałowi. Tego samego wymagam od broni i sprzętu, które zabieram na polowanie AUTOR: DAVID C. PEDERSEN

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

W

ostatnim sezonie miałem przyjemność testować prototyp Sauera 404 na trzech różnych kontynentach. Towarzyszył mi w deszczu i śniegu na bezdrożach Kolumbii Brytyjskiej. Był ze mną w kamienistym, zakurzonym, pełnym cierni buszu południowej Afryki. Testowałem jego możliwości

na torze strzeleckim, a także spędziłem z nim wiele ekscytujących godzin na polowaniach z naganką i z podchodu w skandynawskich lasach. Podczas tego sezonu moja 404-ka widziała więcej wody, błota, krwi i brudu niż wiele innych moich broni w znacznie dłuższym czasie. Mogę więc zupełnie uczciwie


cie przełamania dodaje myśliwemu pewności siebie, gdy jest on zmuszony strzelać na dłuższych niż zwykle dystansach.

stwierdzić, że marka Sauer jeszcze raz przesunęła granicę możliwości broni myśliwskiej… PRZEDMIOT POŻĄDANIA

Piękna drewniana osada i smukły kształt były przedmiotem zazdrości każdego, kto miał możliwość oglądać ten model. Zabrzmi to paradoksalnie, ale dzięki kompozytowemu wykonaniu jest on zarówno lekki, jak i odpowiednio mocny, żeby nie zniszczyły go liczne upadki, ciągnięcie po ziemi czy zadrapania. Jest dobrze wyważony, lekko leży w dłoni, a strzelanie z niego jest bardzo przyjemne. Odrzut odczuwa się w niewielkim stopniu, nawet przy większych kalibrach, jeśli się odpowiednio dużo trenuje. Bezpiecznik, który nie był zbyt udaną konstrukcją w modelu 202, został wymieniony na napinający iglicę przycisk. To rozwiązanie sprawdza się znakomicie. Blokuje się go ręcznie, dzięki czemu nic nie pozostawiamy przypadkowi. Chodzi miękko, obsługuje się go instynktownie, co umożliwia zarówno szybkie strzały podczas polowania z naganką, jak i ostrożną obserwację w gęstych krzakach. Wysokiej jakości lufa i ergonomiczny, regulowany spust o wyraźnym punk-

PO PROSTU NIEZAWODNY

Niezależnie od tego, czy poluje się z podchodu w gęstym lesie, strzela do dzika podczas naganki czy jest się na łowach w Afryce, szybka w montażu głowica zamka i system wymiennych luf pozwalają na dopasowanie do kalibru, którego akurat się potrzebuje, bez konieczności posiadania dodatkowych narzędzi. Jedyne, czego potrzebujesz, jest zawsze z tobą – to sześciokątny klucz imbusowy zintegrowany z przednim bączkiem pasa. Dzięki temu sprytnemu i praktycznemu rozwiązaniu klucz zawsze masz przy sobie. Ten poziom dopasowania broni sprawia, że 404-ka szybko stanie się twoim nieodłącznym towarzyszem łowów, który dostosuje się do twojego stylu polowania, a nie na odwrót. Jestem przekonany, że dzięki wysokiej skuteczności, cichemu użytkowaniu, dobremu wyważeniu i wysokiej wytrzymałości Sauer 404 przypadnie do gustu wszystkim myśliwym, którzy uprawiają łowiectwo bez kompromisów. 50


David C. Pedersen

51


Sztucer Sauer S404 jest dostępny u dystrybutora tej marki, firmy M. K. Szuster. Ceny modeli w przypadku wersji Classic zaczynają się od 15 300 zł, natomiast w przypadku wersji Elegance musimy liczyć się z wydatkiem minimum 17 900 zł. Wszystkich zainteresowanych szczegółowym testem tego modelu odsyłamy do Gazety Łowieckiej 2/2015, gdzie omówione zostały budowa oraz właściwości sztucera.

DANE TECHNICZNE Kalibry

Medium: .243 Win., 6.5 × 55 SE, .270 Win., 7 × 64, .308 Win., .30–06 Spring., 8 × 57 IS, 9.3 × 62 Magnum: 7 mm Rem. Mag., .300 Win. Mag., 8 × 68 S, .338 Win. Mag. Big Game: .375 H&H Mag.

Pojemność magazynka

Medium: trzynabojowy Magnum: dwunabojowy

Długość osady (LOP) 36.5 cm (standard, ze stopką gumową 15 mm) 35.5 cm (ze stopką 5 mm „Speed Cap”) 38.5 cm (ze stopką gumową 35 mm ) Dlugość całkowita

101.5 cm (dla lufy o długości 51 cm) 106.5 cm (dla lufy o długości 56 cm) 112.5 cm (dla lufy o długości 62 cm)

Spust

Bezpośredni spust do samodzielnej regulacji twardości spustu: 550 g / 750 g / 1000 g / 1250 g (±50 g)

Całkowita masa z osadą drewnianą

Około .3.22 kg*

Calkowita masa z osadą syntetyczną

Około .3.26 kg (podana masa mierzona dla kalibru .30-06 Spring. o długości lufy 56 cm)

*UWAGA: Masa osady drewnianej może różnić się od podanych wyżej wartości ze względu na fluktuacje gęstości materiału.

52



Najlepsi

z najlepszych


W Starachowicach w dniach 11–12 lipca odbyły się 48. Mistrzostwa Polski w strzelectwie myśliwskim klasy powszechnej. Impreza zgromadziła strzelców ze wszystkich 49 okręgów w kraju TEKST I ZDJĘCIA: KAMIL WIŚNIEWSKI


Z

awody, jak na klasę mistrzowską przystało, odbyły się na bardzo wysokim i wyrównanym poziomie.

W klasyfikacji indywidualnej zwyciężył Mariusz Pasztaleniec z Tarnobrzega przed Andrzejem Bispingiem z Bielska-Białej oraz Krzysztofem Barszczem z Rzeszowa. W klasyfikacji drużynowej zwyciężył Toruń w składzie: Jacek Adamczyk, Marek Kowalski, Krzysztof Mielcarski, który triumfował nad drużyną z Kielc (Michał Wysocki, Piotr Miszycki, Bogdan Szczęsny) oraz z Koszalina (Patryk Andrzejczyk, Kamil Kozłowski, Dariusz Żołądkiewicz). Po raz kolejny każdy strzelec mógł sprawdzić pokrycie amunicji FAM–Pionki sp. z o.o. i porównać ją z amunicją innych firm. Była to też okazja, aby wymienić uwagi na temat amunicji, dowiedzieć się od przedstawicieli FAM–Pionki o nowych pozycjach w szerokiej ofercie marki, a także zmianach technologicznych, i co za tym idzie – jakościowych.

56


57


58



Lornetki NIKON NIEZBĘDNE DLA MYŚLIWEGO Dla całego środowiska łowieckiego jest oczywiste, że nawet najbardziej wytrawny myśliwy niewiele zdziała bez wysokiej jakości sprzętu optycznego. Doskonale wie o tym firma Nikon, która przygotowała dla myśliwych specjalną ofertę TEKST: MATERIAŁY PROMOCYJNE ZDJĘCIA: MICHAŁ KORTA



C

złowiek poluje od zawsze – zaczął to robić, by przeżyć, na długo przed powstaniem państw czy granic. Ponieważ od skuteczności polowania zależało jego przetrwanie, zawsze starano się doskonalić narzędzia potrzebne i przydatne podczas łowów. Było to prawdą setki tysięcy lat temu, gdy polowano łukiem i włócznią, jest prawdą i teraz, gdy korzysta się z precyzyjnej broni palnej oraz wysokiej jakości optyki, która ułatwia rozpoznanie i dostrzeżenie zwierzyny (lornetki) oraz oddanie celnego strzału (lunety na broń). Zakup nowoczesnej lornetki nie jest dzisiaj dla nikogo problemem; wręcz przeciwnie – ogromna oferta, w każdej półce cenowej i jakościowej często wręcz utrudnia dokonanie właściwego wyboru. Aby ułatwić naszym myśliwym decyzję, prezentujemy ofertę firmy Nikon, która powstała prawie 100 lat temu, aby zapewnić japońskiej armii właśnie najwyższej jakości sprzęt optyczny. PODZIAŁ LORNETEK

Wypada zacząć od podziału ze względu na zastosowane w nich pryzmaty, decydujące o kształcie lornetki – te klasycznie wyglądające, z szeroko rozstawionymi obiektywami to tzw. lornetki porropryzmatyczne 62


63


(lub w skrócie: porro), natomiast te bardziej nowoczesne, węższe i bardziej zwarte nazywa się lornetkami dachowopryzmatycznymi (lub w skrócie: dachowymi). Nie wnikając w szczegóły ich budowy, trzeba jednak zaznaczyć, że między oboma typami jest sporo różnic, które mogą być istotne z punktu widzenia myśliwego. Klasyczne lornetki porro charakteryzują się prostszą budową i w tej samej klasie cenowej oferują wyraźnie wyższą jakość obrazu oraz wyższą transmisję światła niż modele dachowe. Dzięki mocno rozsuniętym na boki obiektywom potęgują jeszcze efekt widzenia 3D, co dla myśliwego ma ogromne znaczenie przy szacowaniu odległości. Wadami lornetek porro jest dość delikatny mechanizm ustawiania ostrości, choć nie dotyczy to tych z funkcją indywidualnego jej regulowania (nie poleca się ich myśliwym) oraz waga. Co również ważne z racji kształtu lornetkę porro trudno stabilnie trzymać przy oczach jedną ręką. Z kolei lornetki dachowe wymagają złożonych pryzmatów, przez co ich produkcja jest droższa i bardziej skomplikowana. One aby osiągnąć dobrą transmisję światła i wierne oddanie kolorów, wymagają 64


65


66


znacznie bardziej zaawansowanych powłok niż lornetki porro. Zaletą konstrukcji lornetek dachowych jest ich zwartość, przez co łatwo zagwarantować wodoszczelność, a mniejsze modele (z obiektywami do 42 mm) bez problemu można obsługiwać jedną ręką. SZEROKI WYBÓR

Podstawowymi lornetkami porro w ofercie marki Nikon jest seria Aculon A211. To bazowe i tanie modele, które nie są wodoszczelne, a ich obudowy całkowicie wykonano z tworzyw sztucznych. Brak wodoszczelności i delikatna konstrukcja sprawiają, że nie są one jednak polecane myśliwym, za to sprawdzą sie idealnie jako pierwsza lornetka lub model sporadycznie używany np. w turystyce. Zupełnie inaczej wygląda sprawa z cenioną serią Action EX, która pod każdym względem przewyższa linię Aculon. Action EX to solidne, wodoszczelne lornetki, których z powodzeniem można używać do polowania podczas każdych warunków pogodowych – także zimą lub przy niesprzyjającej aurze. Dla myśliwych interesujące będą modele 8x40, 7x50, 10x50 oraz – do obserwacji z ambony 67


– 12x50. Jeszcze wyższej jakości optykę oferują lornetki serii Marine. Są to modele stworzone z myślą o ich zastosowaniu w żegludze, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by modelu 7x50 CF z powodzeniem używać jako wysokiej jakości lornetkę nocną. Wśród lornetek dachowych wybór mamy jeszcze większy i co ważne, wszystkie typy wspomniane poniżej są wodoszczelne. Na dole stawki znajduje się seria Prostaff 5, oferująca najpopularniejsze parametry w przystępnej cenie. Mamy tu do wyboru średniej wielkości lornetki klasy 8x42 i 10x42 oraz większe: 10x50 i 12x50. Nieco lepsze parametry optyczne (większe pole widzenia i lepsze powłoki antyodblaskowe) oferuje seria Prostaff 7s, gdzie oprócz popularnych modeli 8x42 i 10x42 znajdziemy także małe i lekkie lornetki dzienne: 8x30 i 10x30. Znacznie wyższą jakość optyczną i mechaniczną oferuje seria Monarch, rozdzielona przez Nikona na dwie rodziny: Monarch 5, gdzie istotniejszy jest komfort obserwacji kosztem dużego pola widzenia oraz Monarch 7, gdzie priorytetem było zaoferowanie możliwie dużego pola widzenia. Wśród lornetek Monarch 5 szcze-

gólnie interesujące dla myśliwych są modele z bardzo popularnymi w naszym kraju obiektywami 56 mm: klasyczny model nocny 8x56 oraz dwa dzienne modele o dużym powiększeniu, nieocenione na ambonie: 16x56 i 20x56. Z kolei wśród lornetek Monarch 7 znajdziemy popularne modele 8x42 i 10x42, jak i zachwycające poręcznością małe modele 8x30 i 10x30. Na jeszcze wyższej półce – zarówno cenowej, jak i jakościowej – znajduje się seria High Grade, która z powodzeniem może ubiegać się o miano jednych z najlepszych lornetek świata. Mamy tu wszystkie klasyczne parametry: 10x42, 8x42, 10x32, 8x32 oraz dwie ultralekkie lornetki kieszonkowe 10x25 i 8x20. Seria EDG wieńczy przegląd lornetek dachowych. To aktualnie najlepsze lornetki świata, przewyższające parametrami optycznymi topowe modele takich marek, jak Swarovski, Zeiss czy Leica. To chyba najlepsza rekomendacja. Lornetki te wyróżnia doskonale dopracowana ergonomia i solidna mechanika. W dziedzinie optyki, dzięki zastosowaniu szkła ED oraz korektora krzywizny pola, ostrość obrazu jest doskonała aż po sam brzeg! 68


kłego”, choć również bardzo wytrzymałego, tworzywa. O niezawodności lornetek świadczyć może bardzo długi okres gwarancji, wynoszący aż 30 lat. Gdyby coś uległo uszkodzeniu – a o zmierzchu w lesie wszystko się może zdarzyć – dobrze wiedzieć, że ma się do dyspozycji autoryzowany serwis, który poradzi sobie z każdą usterką.

CENY I PARAMETRY

Przeglądając ceny lornetek, z łatwością zauważymy ogromną rozpiętość między modelami o tych samych parametrach. Dlaczego model Prostaff 5 10x42 kosztuje nieco ponad 600 zł, a za taką samą – wydawać by się mogło – lornetkę serii EDG zapłacić musimy ponad 10 razy więcej. Skąd te różnice? Na cenę lornetki wpływa wiele czynników. Serie EDG, High Grade i Marine produkowane są w Japonii z najsurowszą kontrolą jakości, a pozostałe serie pochodzą z Chin. W obiektywach serii Monarch i EDG stosowane jest drogie szkło niskodyspersyjne ED, ułatwiające uzyskanie dobrej korekcji barwnej. Na cenę mają też oczywiście wpływ jakość i ilość powłok antyodblaskowych nałożonych na soczewki oraz pryzmaty. Bliźniaczo wyglądające serie Prostaff i Monarch różnią się pod tym względem dość znacznie. Nie bez znaczenia jest też materiał, z którego wykonano obudowę. Serie EDG, High Grade i Marine budowane są w oparciu o lekkie odlewy aluminiowe i magnezowe, natomiast pozostałe linie mają obudowy wykonane z tworzyw sztucznych. Monarch wykonano z zaawansowanych poliwęglanów wzmacnianych włóknem szklanym, a pozostałe ze „zwy-

IDEALNE NOCĄ

Pisząc o wyborze odpowiedniej lornetki, warto poświęcić nieco miejsca na tak zwane lornetki nocne, a więc takie, które w maksymalnej ciemności zapewnią możliwie najjaśniejszy obraz. Wśród myśliwych panuje błędna opinia, że tylko lornetka 8x56 jest dobra na noc. W czym tkwi sekret idealnego wyboru? Aby go dokonać, musimy zrozumieć, jak lornetka współgra z okiem. Jak wiadomo, oko ludzkie w sposób ciągły adaptuje się do warunków oświetleniowych. Gdy jest jasno, źrenica oka zamyka się, ograniczając ilość światła wpadającą do gałki ocznej. W ciemności zaś źrenica otwiera się najszerzej jak może. Jej maksymalna średnica w całkowitej ciemności zależy od wieku obserwatora: u osób młodych średnica źrenicy potrafi być większa od 7 mm, w okolicach 40. roku ży69


MATERIAŁ PROMOCYJ NY

cia mięśnie odpowiedzialne za pracę tęczówki nie są już tak elastyczne, więc średnica źrenicy ma około 6~5 mm. U osób jeszcze starszych, po 50-tce, często nie przekracza ona 4,5 mm. Reguła jest więc bardzo prosta – z wiekiem źrenice oka otwierają się coraz słabiej. O tym, jaka jest średnica naszych oczu w ciemności, możemy przekonać się samodzielnie. Wystarczy spędzić co najmniej godzinę w całkowitej ciemności, po czym – stosując tylko słabe światło czerwone – stojąc przed lustrem zmierzyć linijką z podziałem milimetrowym średnicę źrenicy poprzez przystawienie jej blisko oka. Gdy średnicę obiektywu lornetki podzielimy przez jej powiększenie, otrzymamy średnicę źrenicy wyjściowej lornetki, czyli szerokość opuszczającego ją snopa światła. Idealnie dobrana lornetka ma źrenicę wyjściową o tej samej średnicy, co źrenica oka ludzkiego. Policzmy więc, jaki sprzęt będzie idealny dla starszego myśliwego, którego oko w ciemności otwiera się do 5 mm. Lornetka 7x50 ma źrenicę wyjściową o średnicy 7,1 mm (bo 50:7=7,1). Taki model, zwykle duży i ciężki, nie będzie przez starszego myśliwego w pełni wykorzystany. Lornetka 10x50 – jak łatwo policzyć, ma źrenicę wyjściową 5 mm i dla naszego

przykładowego obserwatora będzie idealnym wyborem. W porównaniu do modelu 7x50 jest mniejsza, lżejsza, tańsza, a przy tym oferująca nieco lepsze powiększenie. W przypadku słynącej z doskonałych osiągów w nocy lornetki 8x56 trzeba się zastanowić, czy rzeczywiście potrzebujemy tak dużej i ciężkiej lornetki. Jej osiągi są rzeczywiście imponujące, ale wykorzysta je tylko stosunkowo młody myśliwy, którego źrenice w ciemności będą miały 7-milimetrową średnicę. Starszemu myśliwemu można z powodzeniem polecić poręczniejszy model 8x42, który oferuje źrenicę wyjściową 5,25 mm. Dla porównania: Nikon Monarch 8x56 ma masę 1150 gram i pole widzenia tylko 6,2°, zaś znacznie tańszy Nikon Monarch 7 8x42 waży prawie połowę (650 g) i oferuje fenomenalne pole widzenia 8°. Jeśli jeszcze uwzględnimy fakt, że nocne polowanie nie odbywa się w zupełnej ciemności, a w takich warunkach źrenica oka jest nieco mniejsza niż maksymalna, przedstawione argumenty za wyborem lornetki z mniejszą źrenicą zyskują dodatkowe potwierdzenie. W kolejnym wydaniu Gazety Łowieckiej omówimy szczegółowo lunety strzeleckie firmy Nikon. 70


71


Z FAM–Pionki

W OPOLU Lato obfituje w strzeleckie wyzwania. Dla uczestników Pucharu Lata Sporting, który odbył się w dniach 1–2 sierpnia na strzelnicy w Opolu, wcale nie oznacza ono wakacji, lecz czas intensywnych treningów i turniejowych startów TEKST I ZDJĘCIA: KAMIL WIŚNIEWSKI



W

opolskich zawodach wzięła udział cała plejada polskiego strzelectwa parkurowego, z Remigiuszem Włodarczykiem i Przemysławem Dytkowskim (zdobył Złoty Medal Grand Prix of Crete 2015 – FITASC, w kategorii Junior) na czele oraz znakomici zawodnicy z Francji (m.in. Laurent Bedet), Czech, Ukrainy i Rosji.

6. Zbigniew Grabałowski – Polska 7. Krzysztof Łyczykowski – Polska 8. Marcin Kamiński – Polska 9. Paweł Czerski – Polska 10. Marcin Pluciński – Polska SENIOR B 1. Hubert Kryszkiewicz – Polska 2. Czesław Dulęba – Polska 3. Jerzy Woźniak – Polska 4. Piotr Dytkowski – Polska 5. Oleksandr Tsutskov – Ukraina

Opolskie zawody to dowód na to, że strzelectwo parkurowe w Polsce nabiera coraz większego znaczenia. Tym bardziej należy docenić ogrom pracy, jaki wykonuje Polskie Stowarzyszenie Strzelectwa Parkurowego, aby ta dyscyplina nadal rozwijała się w tak zawrotnym tempie.

WETERAN 1. Krzyszto Łyczykowski – Polska 2. Alain Bedet – Francja 3. Waldemar Cieplik – Polska 4. Krzysztof Wilski – Polska 5. Witold Ostrowski – Polska

FAM–Pionki zapraszają wszystkich zawodników oraz kibiców na VII Polish Open Sporting. Zawody odbędą się w dniach 5–6 września na strzelnicy w Siemianowicach Śląskich.

KOBIETY 1. Katarzyna Buniowska – Polska 2. Aleksandra Łyczykowska – Polska SUPER WETERAN 1. Mirosław Gniado JUNIOR 1. Michal Mucka – Czechy 2. Przemysław Dytkowski – Polska 3. Michał Gniado – Polska 4. Krzysztof Buniowski – Polska 5. Kamil Suchomski – Polska 6. Kacper Dopierała

OPEN 1. Laurent Bedet – Francja 2. Remigiusz Włodarczyk – Polska 3. Andrei Zhornik – Rosja 4. Grigorij Karagadian – Rosja 5. Sergey Isaryk – Ukraina

74




FISKARS SERIA X Fiskars podkreśla, że lata tradycji i doświadczenia nauczyły specjalistów pracujących dla firmy ciągłego udoskonalania nawet najlepszych produktów. Zgodnie z tą filozofią marka przedstawiła właśnie nową, czwartą generację siekier serii X TEKST: MAREK ORŁOWSKI ZDJĘCIA: MATERIAŁY PROMOCYJNE


I

nnowacyjne rozwiązania zastosowane w siekierach generacji X zostały ponownie poddane skrupulatnym badaniom, dzięki którym udało się jeszcze bardziej ulepszyć znane wszystkim modele.

NOWA SERIA X

WSZYSTKO DLA UŻYTKOWNIKA

Dzięki analizie wyborów konsumenckich marka Fiskars postanowiła ujednolicić nazwy i poszerzyć możliwość wyboru wielkości siekier. Dodatkowym ułatwieniem dla konsumentów jest charakterystyczne rozróżnienie siekier ciesielskich od rozłupujących poprzez zastosowanie dwóch kolorów ostrza. Aby zachować maksymalne bezpieczeństwo, a także ułatwić przewożenie i przechowywanie siekiery, w serii X zastosowano specjalną osłonę. 78

SIEKIERA CIESIELSKA M – X10

SIEKIERA CIESIELSKA XXS – X5

Czwarta generacja siekier Fiskars to wyjątkowa jakość w jeszcze lepszym wydaniu. Zastosowane do tej pory optymalne wyważenie siekier X ulepszono specjalnym trzonkiem wykończonym elementem wzmacniającym chwyt narzędzia. Tak jak zawsze, priorytetem dla marki są bezpieczeństwo użytkownika oraz komfort jego pracy, dlatego wszystkie siekiery X są wyposażone w specjalnie profilowany trzonek, który uniemożliwia wyślizgnięcie się narzędzia z dłoni. Mocowanie trzonka na głowicy odbywa się metodą wtryskową, co gwarantuje stabilność ostrza, a sama głowica jest podwójnie hartowana dla zachowania jak najwyższej jakości stali. Zastosowanie do produkcji siekier X materiałów najwyższej jakości, takich jak m.in. wyjątkowo lekkie tworzywo FiberComp™ sprawia, że siekiery te nie tylko nie są ciężkie, ale stają się praktycznie niezniszczalne.

SIEKIERA CIESIELSKA XS – X7

DO... CZTERECH RAZY SZTUKA


79

SIEKIERA ROZŁUPUJĄCA XXL – X27

SIEKIERA ROZŁUPUJĄCA XL – X25

SIEKIERA ROZŁUPUJĄCA L – X21

SIEKIERA ROZŁUPUJĄCA M – X17

SIEKIERA ROZŁUPUJĄCA S – X11


KONKURS FISKARS JUŻ 5 WRZEŚNIA OTWÓRZ STRONĘ 80 GAZETY ŁOWIECKIEJ i odpowiedz poprawnie na 5 pytań. Odpowiedzi znajdziesz w bieżącym oraz w poprzednich wydaniach Gazety Łowieckiej. DO WYGRANIA JEDNA Z PIĘCIU SIEKIER FISKARS NOWEJ SERII X! Aby poznać dokładną datę pojawienia się pytań, zapisz się do naszego Newslettera. Rano, 5 września, otrzymasz wiadomość o publikacji pytań konkursowych. Odpowiedź razem ze swoim imieniem, nazwiskiem i adresem wyślij na adres: konkurs@gazetalowiecka.pl



GAZETA ŁOWI

NÓŻ MAGNUM BIG GAME HUNTER

NÓŻ HELLE ALGONQUIN

Cena: 119 zł

Cena: 465 zł

AMUNICJA FAM-PIONKI 25 SZT.

DELTA OPTICAL 2.5-10X56 TITANIUM HD

Cena: od 2390 zł

www.fam-pionki.pl

www.deltaoptical.pl


IECKA POLECA KURTKA STEALTH KAMIZELKA STRZELECKA SHOOTING

Cena: 2199 zł

Cena: 249 zł

SPODNIE STEALTH

Cena: 1599 zł

KURTKA POLAROWA PRIMOS

Cena: 189 zł


DZIEナ、 B

Karabin M98

Paul i Wilhelm Mauser


BRACI MAUSER

Dzisiaj to kultowa marka, znana zarówno myśliwym, jak i miłośnikom kina akcji. Kto by pomyślał, że wszystko zaczęło się od szewca produkującego pochwy na szable i kabury do pistoletów… TEKST: DOBIESŁAW WIELIŃSKI ZDJĘCIA: WIKIPEDIA


D

ziwne i zawiłe były koleje losu rodziny Mauserów. W 1805 r. Franz Mauser jako szewc trafia do kompanii rzemieślniczej armii Wirtembergii w Ludwigsburgu. Siedem lat później kompania ta zostaje przeniesiona do powstałej niedawno Królewskiej Fabryki Broni w Oberndorf am Neckar. Tu zajmuje się produkcją skórzanych pochew na szable, a następnie kabur do pistoletów. W 1818 r. kompania zostaje jednak zlikwidowana, ale Mauser kontynuuje pracę w fabryce. Tym bardziej że w 1815 r. zamówienie na broń składa sam Napoleon Bonaparte.

Po czym wracają do Oberndorf Am Neckar. DLA PRUSKIEJ ARMII

W marcu 1872 r. król Prus wydaje rozkaz, by wojska pruskie wyposażone były w karabiny z zamkiem ładującym. Konstrukcję ma opracować specjalna komisja wspólnie z braćmi Mauser, którzy wywiązują się z zadania należycie i opracowują system zamykania. Jeszcze w 1872 r. gotowa konstrukcja otrzymuje oznaczenie model 71 (M71). Bracia otrzymują za to 8000 talarów, bo obowiązujące w Prusach prawo patentowe nie przewiduje opłat licencyjnych. Pierwszy niemiecki karabin M71 z zamkiem ładującym i magazynkiem na 10 nabojów całkowicie zaprojektowany przez Paula Mausera stał się faktem historycznym. Karabin ten był przystosowany do strzelania mocniejszą amunicją 7,92 x 57 oraz posiadał trzeci rygiel bezpieczeństwa w zamku, chroniący strzelca przed obrażeniami, gdyby jeden z pozostałych dwóch rygli uległ uszkodzeniu. Ponadto w trzonie zamka zastosowano dwa otwory do odprowadzania nadmiaru gazów z komory w przypadku rozerwania łuski. Jednocześnie wprowadzono

W TEJ SAMEJ FABRYCE

Podobnie jak ojciec w fabryce pracują dwaj synowie – bracia Wilhelm i Paul Mauser. Z początkiem lat 60. XIX stulecia obaj, oprócz pracy we wspomnianej fabryce broni, zajmują się rozwojem konstrukcji zamka ładowania nabojów. Pierwszy model z 1867 r. spotyka się jednak z niewielkim zainteresowaniem. Przedstawiciel Remingtona – Samuel Norris – zaprasza braci do Liége i zachęca do pracy dla niego. Tam Mauserowie poprawiają w 1868 r. konstrukcję francuskiego karabinu Chassepota tak, by można było stosować do niego metalowe naboje. 86


1900 r. książę regent Leopold otrzymał broń 98 dla armii bawarskiej. Powodem były złe doświadczenia z jego poprzednikiem, karabinem 88 (który de facto nie pochodził od Mausera). Pierwsze egzemplarze dla Cesarskiej Marynarki Wojennej i Korpusu Ekspedycyjnego Azji Wschodniej zostały wydane na tzw. powstanie bokserów w Chinach w marcu 1901 r. Karabin Kar 98k Mauser był najpopularniejszą bronią piechoty niemieckiej podczas II wojny światowej. Konstrukcja ta bazowała na wcześniejszym modelu Karabiner 98b. Został przyjęty przez Wehrmacht w 1935 r. jako standardowe uzbrojenie, włączając poprzednie modele, które przerobiono i skrócono tak, by odpowiadały nowemu standardowi. Symbol Kar 98k oznaczał Karabiner 1898 kurz. Zasięg skuteczny karabinu wynosił około 700 metrów, a z celownikiem optycznym dochodził do 1000 metrów. Kar 98k posiadał wewnętrzny magazynek na 5 nabojów ładowanych z łódki po odciągnięciu zamka w położenie tylne. W celu szybszego przeładowania naboje ładowało się z łódki, wpychając je przy pomocy kciuka pionowo w dół do magazynka. Pusta łódka była usuwana i możliwe było jej po-

do uzbrojenia karabinek Kar. 98, przeznaczony dla kawalerii. NOWOŚCI I UDOSKONALENIA

W 1905 r. wprowadzono nowy typ pocisków „spitzer”, ostrołukowych, o lepszych charakterystykach balistycznych niż poprzednie tępołukowe. Nowa amunicja oznaczona jako 7.92 x 57IS, miała lepszą skuteczność i większy zasięg dzięki zredukowaniu oporów aerodynamicznych spiczastego pocisku. W 1908 r. powstaje karabinek Kar. 98a (inaczej oznaczony jako Kar. 98AZ). Początkowo przeznaczony dla obsługi broni ciężkiej i zespołowej, w 1930 r. stał się podstawą do opracowania krótkiego karabinu (Karabiner Kurz), przyjętego na uzbrojenie Wehrmachtu w 1935 r. pod oznaczeniem Kar 98k. Po dalszych etapach rozwoju model 98 był długo uważany w Niemczech jako doskonały powtarzalny karabin. Zamówienia na niego składają Serbia, Belgia, Hiszpania i Szwecja. Umowa licencyjna na karabin 98 z Prusami zawarta zostaje 11 listopada 1895 r. Królestwo Bawarii otrzymało licencję Mausera 17 września 1901 r. Karabin dla Bawarii przygotowała Królewska Fabryka w Amberg. Jednak dopiero 2 maja 87


wtórne użycie. Produkowano także specjalny magazynek o pojemności 20 sztuk, dostosowany do warunków walki w okopach. Przyłączenie tego magazynka odbywało się po usunięciu dna magazynka wbudowanego w karabin. Ładowanie broni z dłuższym magazynkiem także odbywało się przy pomocy 5 nabojowych łódek. Ogólnie różni producenci wyprodukowali ponad 14 milionów wszystkich wersji karabinów Mauser. W latach 1950–1965 produkowano w Jugosławii nieznacznie zmodyfikowaną kopię karabinu Kar 98k oznaczoną jako Model 1948, różniącą się od oryginału krótszym ruchem zamka przy przeładowaniu.

rabinu 71, po 1872 r. brzmiało to jak dzwon pogrzebowy dla firmy. Udało się jednak zdobyć zamówienie Imperium Osmańskiego na broń na czarny proch – dzięki temu przyszłość firmy została na jakiś czas zabezpieczona. Dostarczona broń wojskowa została przetestowana i zatwierdzona przez specjalną komisję państwową. Tureccy urzędnicy przejęli nawet kontrolę nad produkcją poszczególnych części w fabryce w tzw. Türkenbau. Ale też zamówienia na dostawy dla armii osmańskiej miały wieloletni charakter. Gdy w 1894 r. podpisany zostaje kontrakt ze Szwecją na dostawę karabinów dla armii szwedzkiej kalibru 6.5×55 powstaje specjalny wydział, tzw. Schwedenbau, w którym mieści się dziś muzeum fabryki Mauser. Produkcja trwała aż do

TÜRKENBAU I SCHWEDENBAU

Ponieważ państwo pruskie nie chciało płacić tantiem na rozwój ka88


mogły produkować broni. Produkcja miała być w pełni przestawiona na broń myśliwską. Po decyzji Komisji Kontroli całe oprzyrządowanie i maszyny do produkcji karabinu 98 zostały sprzedane firmie Zbrojovka. Zamiast tego należało zakupić sprzęt do produkcji broni myśliwskiej. W Brnie produkowano karabiny 98 Mauser i karabinki Vz 24 m.in. dla szacha Rezy Pahlavi, który przebudowywał armię irańską.

1900 r., kiedy w końcu Szwecja całkowicie przejęła produkcję. Mauser wyprodukował jeszcze około 60 tys. karabinów dla piechoty o tym kalibrze. Broń tę nazywano szwedzkim Mauserem. BEZ BRACI

Wilhelm Mauser zmarł w 1884 r. w wieku 48 lat. Jego brat Paul Mauser zmarł w maju 1914 r. Wcześniej padł ofiarą własnego wynalazku. Od 13 lat widział tylko na jedno oko, gdyż lewego pozbawił się na testowym strzelaniu z nowej konstrukcji. Po pierwszej wojnie światowej zakłady Mausera zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersalskiego nie

RWM Oberndorf, kontrola jakosci

WZNOWIENIE PRODUKCJI BRONI WOJSKOWEJ

Od 1934 r. Mauser został początkowo tajnie włączony do modernizacji Wehrmachtu. Teraz znów

89


Karabin 98 Mauser

karabiny wykorzystywały do przeładowania energię gazów prochowych, a różniły się tylko sposobem ryglowania. Rozwiązanie Mausera jako zawodne zostało zarzucone po wyprodukowaniu krótkiej partii karabinów. Model Walthera okazał się niewiele lepszy, ale pozostał w produkcji po uproszczeniu mechanizmu przeładowywania.

produkowano broń wojskową, a słynny karabin 98 w 1935 r. stał się podstawowym niemieckim karabinem. Biorąc pod uwagę, że produkcja powinna być początkowo niezauważona przez aliantów, zmieniono etykiety z kodem, który należy utrudnić identyfikację. Dla Waffenfabrik Mauser/Oberndorf były to kody S/K 42, S/42 G, S/42, 42, BYF i SVW. Podczas II wojny światowej ponad 5000 robotników przymusowych było wykorzystywanych do produkcji tych karabinów. W 1940 r. Mauser został zaproszony do konkursu na samopowtarzalny karabin dla armii niemieckiej – Gewehr 41. Do konkursu przedstawiono dwa rozwiązania: Mausera, oznaczone jako G 41(M) i Walthera, oznaczone symbolem G 41(W). Oba

PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ

Po upadku Niemiec fabryka w Oberndorf znalazła się we francuskiej strefie okupacyjnej i została całkowicie rozgrabiona przez wojska okupacyjne, a cała dokumentacja fabryki została zniszczona na rozkaz lokalnego dowódcy wojsk amerykańskich. Byli inżynierowie fabryki, Edmund Heckler, Theodor Koch i Alex Sei90


Paul Mauser

91


del uratowali, co się dało i na tej podstawie założyli przedsiębiorstwo Heckler & Koch, które przejęło rolę głównego wytwórcy broni strzeleckiej na rynku niemieckim. W 1945 Mauser Werke zlikwidowano. Prace wznowione zostały dopiero w 1956 r. Rozpoczęła się produkcja broni myśliwskiej. W 1966 r. Mauser wprowadził na rynek M66, karabin wyposażony w specjalny system powtarzalny opracowany dla broni myśliwskiej. Ten system został wymyślony przez Waltera Gehmanna, handlarza bronią. Później był kilkakrotnie przerabiany i adaptowany do międzynarodowych zawodów strzelców sportowych. M66 posiadał komorę obrotową, podobną do zastosowanej w G98 i dodatkowy wózek na szynie prowadzącej.

Karabin M98 Magnum

MAUSER DZISIAJ

Karabiny myśliwskie były produkowane przez Mausera w Oberndorf am Neckar do 1999 r. Rok później sektor karabinów myśliwskich Mausera sprzedano Michaelowi Luke i Thomasowi Ortmeierowi. Dziś broń myśliwska Mauser produkowana jest w fabryce w Isny ​​Blaser w Allgäu. W 2003 r. pojawił się system M03, który ubrał model 98 w nowoczesny design. M03 ceniony jest za to, że właściciel może korzystać z różnych pocisków o różnych kalibrach, tylko musi wymieniać głowicę zamykającą w komorze. W 2004 Mauser-Werke przejęte zostały przez nowo założone Rheinmetall Waffe GmbH, jednak marka nadal istnieje. M03, M12 i M98 to wiodące produkty firmy i ceniona przez myśliwych broń.

92


FAM–Pionki to nie tylko amunicja sportowa, ale także myśliwska. Do polowań oferujemy amunicję myśliwską śrutową FAM oraz SEMI MAGNUM 40 g dla kalibru 12/70; 27 g – dla kalibru 16/70 i 24 g dla kalibru 20/70. Do broni o długości komory 76 mm oferujemy w kalibrach 12 i 20 amunicję typu MAGNUM. Program produkcji obejmuje również amunicję z grubym śrutem, tzw. loftka o średnicy 5 mm; SG i SSG, a także z pociskiem kulowym w kilku wersjach: W-8, W-8 plastic, W-8 plastic light, DZIK, FS, ATUT. Wieloletnia tradycja zobowiązuje naszą firmę do produkcji najwyższej jakości i niezawodności amunicji w asortymencie zadowalającym każdego posiadacza broni gładkolufowej. Ponieważ rozpoczął się sezon na ptactwo, oddajemy Wam naszą sztandarową amunicję myśliwską „4” i „4 Plus” w gwiazdce i zatyczce – najlepszą amunicję na kaczki. Do jej produkcji użyto najwyższej jakości komponentów oraz specjalnych technologii, co gwarantuje pewność strzału, przyjemny odrzut oraz bardzo dobre pokrycie celu. Amunicja jest dostępna o masach śrutu 28 g i 32 g oraz – CAŁKOWITA NOWOŚĆ W NASZEJ OFERCIE – „4” – o masie śrutu 30 g. UWAGA! ZAPYTAJ SPRZEDAWCĘ O OBNIŻONĄ CENĘ!


Tekst: Jens Ulrik Høgh Tłumaczyła: Ewa Mostowska

As Time Goes By


S

łowenia, maj 1914. Ci zdrowi, zadowoleni z życia młodzi mężczyźni przyjechali nad Adriatyk z Wiednia i teraz zażywają relaksu na plaży. W tamtych czasach za najlepszą rozrywkę uważano ubranie się w swój najlepszy strój kąpielowy i udanie się z bronią na plażę, by tam chełpić się swoim sprzętem... Przy odrobinie szczęścia można było strzelić przedstawiciela zagrożonego gatunku, takiego jak widoczny na zdjęciu sęp kasztanowaty. To by dopiero zaimponowało damom! Wówczas zachęcano do tępienia sępów, gdyż rolnicy postrzegali je jako szkodniki. Gdy któryś z podgatunków uznawano za zagrożony, były to dobre wieści. Z tego zdjęcia bije jednak pewna ironia. Młodzi Austriacy nawet nie przypuszczali, że zaledwie miesiąc później serbski nacjonalista zamorduje w Sarajewie następcę austro-węgierskiego tronu Franciszka Ferdynanda oraz jego żonę. To wydarzenie rozpocznie pierwszą wojnę światową, która pozbawi życia 9 milionów żołnierzy w całej Europie...


Na łowisku w Tucho

W gospodarce łowieckiej niezbędne są skuteczne i niezawodne elektronarzędzia, dlatego ponad 200 myśliwych i Kół Łowieckich wzięło udział w facebookowym konkursie Hitachi i Gazety Łowieckiej, przesyłając zdjęcia dokumentujące prace z udziałem ich Koła. Zwycięzcą, a zarazem właścicielem elektrycznej piły łańcuchowej Hitachi zostało Koło Łowieckie Kicz w Tucholi TEKST: MARCIN RESZKA ZDJĘCIA: KŁ KICZ


oli


W

Tucholi i okolicy od 55 lat prężnie działa Koło Łowieckie o zaskakującej nazwie Kicz. Zrzeszeni w nim myśliwi przyzwyczaili się już do zdumionych min i pytań typu „skąd taka nazwa?”. Wbrew pozorom odpowiedź jest dość prozaiczna, bo tę nazwę Koło nie zawdzięcza bynajmniej jakiemuś ekstrawaganckiemu pomysłowi któregoś z myśliwych, tylko rzeczce Kicz, która przepływa przez sam środek tutejszego obwodu łowieckiego…

dla wygranej pilarki w codziennych pracach grup gospodarczych Koła. SKUTECZNA W DZIAŁANIU

O to, jak sprawdza się nagroda od firmy Hitachi i Gazety Łowieckiej zapytaliśmy Pana Janusza Salę, który w imieniu Koła w Tucholi przesłał zdjęcia na konkurs. Odpowiedź była natychmiastowa: – Znakomicie. Pilarka ma odpowiednią moc i świetne smarowanie. Ma też naprawdę dobre zabezpieczenia, co jako instruktor szkolący m.in. pracowników leśnych doceniam w szczególności. Jak się dowiedzieliśmy, nowa piła bardzo przydała się przy naprawach i pracach budowlanych, których przed sezonem nie brakuje. – Nasze Koło jest podzielone na 3 grupy gospodarcze. Każda z nich ma wyraźnie wydzielony teren, za który jest odpowiedzialna, co m.in. sprowadza się do odbywających się na nim licznych prac budowlanych – od lizawek po ambony. Wśród członków Koła jest bardzo dużo leśników i rolników, dlatego dobrej jakości pilarka nie leży bez użytku… Redakcję Gazety Łowieckiej i fundatora nagrody, firmę Hitachi bardzo ten fakt ucieszył. Gratulujemy zwycięskiemu Kołu i już myślimy o kolejnych konkursach. Darz Bór!

WYMARZONY PREZENT

Ponieważ KŁ Kicz obchodzi w tym roku 55 urodziny, jego członkowie śmieją się, że pilarka Hitachi to prezent-niespodzianka od losu albo od… św. Huberta. Wręczenie nagrody odbyło się więc w prawdziwie myśliwski sposób – w niedzielę 2 sierpnia podczas tradycyjnego już w Tucholi corocznego treningu strzeleckiego dla myśliwych, będącego zarazem nieformalnymi zawodami. Taki trening to, jak usłyszeliśmy od jego uczestników, najlepsze przetarcie przed sezonem łowieckim i gwarancja większego bezpieczeństwa podczas polowań zbiorowych, których w roku Koło organizuje od pięciu do dziewięciu. Oczywiście po treningowej niedzieli przyszła pora na egzamin 98


99


100


Seria narzędzi bateryjnych Hitachi 36V

Ładujesz w nocy, pracujesz w dzień.*

1

ULTRA DUŻA Pojemność ZERO Emisji *

PROSTA Obsługa *

2

3

NISKI Poziom hałasu * *

101

*

1 Praca całodniowa oznacza pracę na baterii plecakowej BL36200, która zapewnia ok. 8 godzin pracy dla modelu CH36DL. 2 Zero emisji oznacza, że ta seria produktów nie wydziela szkodliwych spalin. 3 Łatwość konserwacji oznacza, że nie ma potrzeby, aby spuścić paliwo na okres przechowywania, czyszczenia filtra powietrza, itp. (typowych czynności dla urządzeń spalinowych).


Najtrudniejsza

ze sztuk wabienia

Do tematu wabienia gęsi i kaczek nigdy nie przywiązywałem wagi, ponieważ mieszkam na terenie, gdzie co prawda kaczki się spotyka, ale gęsi jedynie słychać podczas jesiennych i wiosennych przelotów. Sprawa nabrała innego znaczenia, kiedy poznałem prezesa Klubu Wabiarzy Gęsi i Kaczek z Sankt Petersburga, Igora Grafowa TEKST I ZDJĘCIA: SŁAWOMIR PAWLIKOWSKI



I

gor przesłał mi kilka filmów, które osobiście realizował na północy Rosji. Przedstawiona w nich metoda polowania na gęsi po prostu mnie zauroczyła. Oglądając filmy, które były tylko częścią materiału nagrywanego podczas polowania, zakochałem się w tej pieczołowitości, z jaką same łowy przygotowywano.

nowisk jest bardzo pracochłonne, ponieważ praktycznie za każdym razem trzeba je od podstaw budować. Przeważnie takie polowania odbywają się na podmokłych terenach, więc ważną rzeczą jest wykonaniedobrej izolacji od wilgotnego podłoża. W tym celu myśliwi kładą na ziemi całe wiązki suchych traw oraz trzcin. Na to można położyć karimatę lub cienki materac. W ten sposób powstaje coś w rodzaju legowiska. Myśliwy kładzie się na tym oraz maskuje się w różny sposób. Czasem są to specjalne stroje, tzw. kamuflaż 3D lub maty zrobione z trzcin i traw. To pierwszy rodzaj stanowiska strzeleckiego. Drugi rodzaj wymaga większych nakładów finansowych, ale jest inwestycją długotrwałą. To coś przypominającego okop. Widziałem różne jego rodzaje. Jeden zrobiono z kontenera wkopanego w ziemię z przygotowanym drenażem, żeby nie zbierała się w nim woda. Inny to po prostu zwykły rów, wykopany w suchym miejscu, najczęściej na jakimś lekkim wzniesieniu terenu. Wewnątrz przeważnie znajduje się ławeczka dla 3–5 myśliwych. Wokół tych opisanych czatowni są rozkładane plastikowe bałwanki,

ŁOWIECKIE MISTERIUM

W Polsce za szczyt umiejętności uważa się polowanie z podchodu. Pewnie 90% polskich myśliwych poluje jedną metodą, czyli ze zwyżek i ambon – na zasadzie „co wyjdzie, to będzie” . Polowanie na gęsi, które pokazał mi Igor, było czymś w rodzaju misterium. Najpierw przez kilka godzin przygotowywanie stanowisk strzeleckich, maskowanie terenu, ustawianie bałwanków itp. Później przybranie ostatecznej pozycji, z której się wabi i po zwabieniu strzela. Co do tej ostatniej części przygotowań, przedstawił ją bardzo szczegółowo. Najistotniejsze są stanowiska do wabienia i strzelania w postaci legowisk albo rzekłbym barłogów, jakie locha przygotowuje przed przyjściem na świat warchlaków. Przygotowanie takich sta104


czy jak to mówią Rosjanie, kukły gęsi. Myśliwi siedzący na wcześniej przygotowanych stanowiskach wabią gęsi na specjalnych wabikach. Kiedy taki klucz zniża swój lot nad stanowiskiem strzeleckim, grupa myśliwych wstaje i strzela. Jak widać, przygotowanie takiego polowania trwa wiele godzin, natomiast samo polowanie zaledwie kilka sekund. Oczywiście kluczy gęsi można zwabić kilka i nierzadko pokoty są imponujące. Wrócę jednak do tego, co nas interesuje najbardziej… GĘŚ TO… GĘŚ

Dzikie gęsi jak myśliwym wiadomo, to ptaki, które latają na najwyższych pułapach. Nierzadko jest to wysokość 8 tysięcy metrów, a nawet więcej. Oczywiście mają do tego specjalnie przystosowany układ oddechowy, pozwalający na oddychanie rozrzedzonym powietrzem. Gęsi jednak posiadają również bardzo dobry wzrok i potrafią dostrzec myśliwego z dużej odległości. Dlatego tak ważną rzeczą jest w przypadku polowań na nie dobry kamuflaż. W Polsce jak wiadomo mamy trzy rodzime gatunki gęsi: gęś gęgawa (jedyna gniazdująca), gęś zbożowa 105


i gęś białoczelna. Odgłosy tych trzech gatunków trochę się od siebie różnią, dlatego też wabiki, które stosujemy do ich wabienia musimy mieć osobne do tych trzech gatunków. O ile gęś gęgawa i zbożowa mają podobne odgłosy, to gęsi białoczelnej jest już trochę inny. Oczywiście dla laików gęś to gęś, jedna i druga gęga.

Petersburgu rozgrywane są Otwarte Mistrzostwa Rosji w konkurencji wabienia gęsi i kaczek. W pierwszej połowie grudnia zjeżdżają więc tam wabiarze z całego świata. Miałem już dwukrotnie zaproszenie na tą imprezę, ale niestety nie mogłem wtedy wyjechać. Mam tylko nadzieję, że do trzech razy sztuka…

OD AMERYKI DO ROSJI

Pomimo przeświadczenia wielu wabiarzy, że wabienie jeleni jest najtrudniejsze, ja pod tym względem stawiam na pierwszym miejscu wabienie gęsi. Wabik na gęsi jest tak naprawdę instrumentem muzycznym, na którym trzeba dobrze grać. Sam sposób wdmuchiwania powietrza do tego rodzaju wabika jest bardzo zróżnicowany. Kiedy chcemy uzyskać takie typowe „gęganie”, musimy na nim grać prawie jak na trąbce, natomiast piskliwe tony, zwłaszcza przy wabieniu gęsi białoczelnej, uzyskujemy wdmuchując powietrze i jeszcze odpowiednio modulując dłonią. Dobre wabienie gęsi wymaga tygodni, a może nawet miesięcy czy lat solidnych ćwiczeń. Najlepiej ćwiczyć w terenie, ponieważ to najgłośniejsze wabiki, więc nasz sąsiad może dostać ataku serca, jak mu się zagęga nad uchem.

WYSOKI STOPIEŃ TRUDNOŚCI

Jeśli chodzi o producentów wabików na gęsi, to prym na całym świecie wiodą Amerykanie. Jedną z najlepszych firm produkujących wabiki na gęsi i kaczki jest firma Riceland Custom Calls (RCC), założona w Luizjanie przez Jamesa Meyersa i Billa Danielsa. Na wabikach tej firmy wabi obecnie cała światowa czołówka wabiarzy gęsi i kaczek, w tym Igor Grafow z Rosji, Jack Cousin z USA czy Aleksiej Manannikow z Rosji. Ja w prezencie od Billa Danielsa otrzymałem jeden z jego wabików i muszę przyznać, że jest to prawdziwy Rolls Royce. Fakt, że nie są to tanie rzeczy. Wabik firmy RCC kosztuje między 80 a 200 dolarów. Warto jednak zainwestować, bo są to naprawdę dzieła sztuki. W ramach ciekawostki, warto wiedzieć, że co roku w Rosji w Sankt 106


W Polsce polowanie na gęsi rozpoczyna się 15 sierpnia, ale najlepsze efekty na wab możemy osiągnąć późną jesienią lub z początkiem zimy. Jest to czas, kiedy gęsi szukają pożywienia i w tym celu przeczesują tysiące hektarów pól, na których zostało trochę ziarna kukurydzy czy innych plonów. Stanowiska do wabienia zakładamy na takich właśnie areałach, wykorzystując opisane na wstępie metody. Nie ma się co gorączkować przy strzelaniu, ponieważ cierpliwość popłaca i wyczekujemy nieruchomo momentu, kiedy gęsi są już całkiem blisko, a nawet lądują na ziemi. Oczywiście klucz gęsi, do którego raz będziemy strzelać w tym miejscu i tego dnia, nam na pewno nie wyląduje i nie da się przywabić, ale inny już tak. U nas na wiosnę nie można polować na gęsi, natomiast w Rosji czy na Białorusi główny sezon na gęsi to właśnie koniec kwietnia i początek maja. Wtedy gęsi z południa lecą na legowiska na północ kontynentu. Prawdziwe eldorado jest na terenach tundry, gdzie większa część populacji gniazduje. Tam organizowana jest większość polowań. A co do kaczek, to o ich wabieniu opowiem w następnym wydaniu Gazety Łowieckiej. Darz Bór! 107


BIURO POLOWAŃ Pawlikowski Hunting Travel POLECA: Polowania z fladrami na wilki Rosja i Białoruś od 1800 €. Polowania na łosie w okresie bukowiska 20.08.–15.09.2015 (na wab) Białoruś, Rosja. Polowania zbiorowe z naganką i łajkami na łosie 01.10 – 15.12.2015 Białoruś, Rosja. Jesienne polowanie na niedźwiedzie w Rosji (wrzesień, październik).

Pakiet 6 dni polowania (antylopa gnu , impala, blesbuck, red hatebeest i guziec) 2400 €. Inne przykładowe ceny: lew od 5.800 do 25.000 € hiena od 1900 € krokodyle od 1050 € bawół od 8000 € żyrafy od 1300 €. Polowania wiosenne na niedźwiedzie w Rosji (rejon Ochocki oraz Magadan). Oferty dla sympatyków łowiectwa.

Polowania na wilki z fladrami i indywidualnie 01.10.2015 – 31.03.2016 Białoruś, Rosja.

Turnusy na skuterach śnieżnych, quadach oraz nartach w Górach Ałtaj od 650 €.

Polowania w RPA Pakiet 6 dni polowania (antylopa gnu, impala, blesbuck i guziec) 2000 €.

Polowania: RPA, Kamerun, ceny pakietów od 2000 €.

Polowania na łosie z naganką i psami (łajki) w Białorusi i Rosji 15.10–15.12.2015.



Labrador retr

RODZINNY MYŚLIW

Do napisania tego artykułu skłonił mnie fakt, że ostatnio przyszło mi szkolić właśnie naszego tytułowego bohatera. Co ciekawe, nie byłem nigdy zbyt wielkim zwolennikiem niczego, co amerykańskie, a tytułowa rasa zawsze kojarzyła mi się z uśmiechniętą rodziną na pikniku, a nie z polowaniem… TEKST I ZDJĘCIA: JAROSŁAW PEŁKA WWW.CHARYZMAT.PL


riever

WY


P

ies w kolorze nadbałtyckiej plaży, o bardzo wesołym usposobieniu jest często mylony z labradorem retrieverem, a jest to przecież golden retriever. Skupmy się zatem na rasie, która dzięki medialnym reklamom goldena, niejako rykoszetem została mocno wypromowana przez ostatnie kilkanaście lat i zaakceptowana przez polskich myśliwych. Czy słusznie?

historyczny rasy znajdziemy bez problemu na stronach internetowych. Występują trzy kolory szaty: czarny, czekoladowy i żółty, o piaskowym umaszczeniu. Sierść ostra, szczeciniasta, z bardzo gęstym podszerstkiem zabezpieczającym czworonoga w trudnych warunkach termicznych. Psy te początkowo były wykorzystywane do pracy na kutrach rybackich do aportowania przedmiotów z wody, wyciągania sieci, a czasem nawet ratowały tonących. Kiedy bacznie przyjrzymy się sylwetce labradora retrievera, zobaczymy niezwykle

ZAPAŚNIK I PŁYWAK

Labrador retriever to pies, który pochodzi z Nowej Fundlandii i kanadyjskiego półwyspu Labrador. Rys

112


umięśnionego zapaśnika wagi półciężkiej. Kwadratowy wręcz obrys figury, zdecydowanie w ruchach i dominujący charakter to jego cechy rozpoznawcze. Środowiskiem naturalnym tego psa jest woda. Pływa on wręcz koncertowo i pomimo tego, że sam jakoś sobie radzę w wodzie, to musiałem się sporo napocić, aby wyprzedzić labradora w wyścigu po aport na dystansie 25 metrów.

tu wzrokowego z przewodnikiem, wrodzoną chęć jego uszczęśliwiania przez swoją pracę. Pies jest wpatrzony w swojego właściciela i zdaje się, że chce czytać w jego myślach. Oczywiście wymaga to właściwych relacji bazujących na przywództwie – jak z każdą rasą – ale tutaj jest to wręcz ewidentne. Widywałem labradory, które kupione do ciasnego mieszkania w blokach dla towarzystwa dzieci od razu przejmowały tam dowodzenie, zajmując najlepsze miejsca do spania, terroryzując z czasem domowników w walce o władzę.

WŁAŚCIWE RELACJE

Do szeregu zalet tej rasy należy zaliczyć permanentną potrzebę kontak-

113


Wystarczyła jednak krótka ,,rozmowa’’ z psem, przeprowadzona przez doświadczonego trenera oraz zastosowanie podstawowych zasad komunikacji przez domowników i wszystko szybko trafiało na właściwe tory. Psy te w większości przypadków nie są nadmiernie hałaśliwe, bardzo dobrze utrzymują czystość i są najlepszym wyborem dla kogoś, kto zaczyna przygodę z kynologią. Widywałem również labradory na konkursach tropowców, które zostawiały w tyle niejedną rasę predysponowaną do tego typu pracy.

ODWAŻNY I WYTRZYMAŁY

Widząc w życiu kilkadziesiąt labradorów, nie poznałem tak naprawdę lękliwego psa i myślę, że można to uznać za normę. Nigdy nie spotkałem się z lękiem labradora przed strzałem, a wszystko, co nieznane, było zwykle kwitowane oszczekiwaniem. To bardzo ważna zaleta psa myśliwskiego bez względu na rasę. Również nie spotkałem labradora, który byłby włóczęgą i odbiegał od właściciela, nie wracając przez dłuższy czas. Na ogół labradory wykorzystywane są do aportowania ptactwa i do tego moim zdaniem nadają się doskonale. Zapamiętują bezbłędnie, gdzie spada aport i posługując się przede wszystkim wzrokiem, błyskawicznie przynoszą go do myśliwego. Oczywiście ma to również i wady. Kiedy zdarzy się postrzałek, wymagający wzmożonej pracy węchowej, labradory wyraźnie odstają od wyżłów czy wachtelhundów. Nadrabiają to jednak uporem i wytrzymałością w pracy.

URODZONY PRZYWÓDCA

Bardzo ciekawie wygląda labrador w sforze. Zwykle po krótkim powitaniu albo pozostałe psy ignoruje, albo nad nimi dominuje. Innej drogi nie ma. Jeśli tylko podjęta zostaje próba jego zdominowania, rozpoczyna się ostra, zwykle bardzo krótka walka. Używając swojej masy mięśniowej, z dużą sprawnością uderza barkiem i na ogół ,,rozkłada na łopatki’’ konkurenta. Ja klasyfikuję labradora jako psa do pracy indywidualnej z przewodnikiem, choć być może są linie, które mogą ze sobą współpracować.

ZBILANSOWANA DIETA

Przy okazji opisywania innych ras zawsze namawiałem do wyboru raczej psów niewysokich w stosunku do wzorca rasy. W przypadku la114


bradorów nie jest to czynnik zbyt ważny, raczej istotne jest, abyśmy zadbali o właściwy rozwój fizyczny naszego pupila, dostarczając mu odpowiedniej dawki ruchu. Tak silnie umięśniony pies ma spore tendencje do tycia, dlatego w żaden sposób nie możemy go przekarmiać. Dieta powinna być właściwie zbilansowana pod względem jakościowym oraz ilościowym. Od razu należy wspomnieć, że nie jest to rasa pod tym względem wymagająca i pies ten jest raczej garkuchennym bylecojadem niż wykwintnym i rozkapryszonym smakoszem. Nie oznacza to, że wystarczą mu przesycone chemią i przyprawami resztki z naszego stołu, bo może się to skończyć chorobami skóry, alergią i na pewno otyłością, ale fakt, że nie będziemy mieli problemów z brakiem apetytu labradora. SZATA – KWESTIA GUSTU

Jaki kolor szaty wybrać? Oczywiście można tworzyć tutaj sporo teorii. Każdy hodowca będzie miał swoje wytłumaczenie, dlaczego akurat taka, a nie inna barwa sierści. Myślę, że w tej rasie jest to wyłącznie kwestia gustu, lecz nie odważę się być w tej sprawie autorytetem. 115


Po prostu uważam, że akurat ta rasa jest bardzo stabilna i powtarzalna w kwestii charakteru. Oznacza to, że trudno jest trafić na psa beznadziejnego i zdecydowana większość bez względu na kolor okrywy włosowej będzie reprezentowała poziom akceptowalny z łowieckiego punktu widzenia. Wiadomo, że bardzo jasne włosy będą widoczne na tapicerce samochodu, podobnie i czarne, a czekoladowy pies najlepiej będzie się kamuflował na polowaniu, co nie jest bez znaczenia. Zawsze natomiast wybierajmy osobniki o sierści twardej i szczeciniastej, gdyż zwykle świadczy to o dobrych łowiecko cechach charakteru.

PODSUMOWANIE

Rasa ta bardzo dobrze wpisuje się w charakter współczesnego łowiectwa przede wszystkim dlatego, że mamy coraz mniej czasu dla naszych psów i niestety polowania również są coraz bardziej okazjonalne, szczególnie na zwierzynę drobną. Dobrze wyszkolony labrador retriever pamięta do końca życia swoje zadania, bazując na cechach wrodzonych. Nie wymaga permanentnego treningu i ciągłej uwagi na polowaniu. Co ważne, podstawowe umiejętności komunikacji ze zwierzętami w zupełności wystarczą, by samemu ułożyć labradora i skutecznie z nim polować, czego wszystkim z całego serca życzę.

116


117


Kolekcjonerstwo myśliwskie OD CZEGO ZACZĄĆ? Kolekcjonerstwo to nie tylko pasja zbieractwa, ale również sztuka gromadzenia w jednym miejscu dorobku kulturalnego łowiectwa. To zbiór odznak, oznak, medali, białej broni, filatelistyki, kartofilii, bibliofilstwa, statuetek itp. To także bakcyl jak myślistwo, strzelectwo, kynologia czy sygnalistyka. Kto raz zaczął i wszedł w arkany danej dziedziny, dąży do jej głębszego poznania. Pasjonaci wiedzą, o czym piszę… TEKST I ZDJĘCIA: BOGUSŁAW BAUER



N

a swojej drodze spotkałem przeróżnych kolekcjonerów, jednak moim celem jest opisanie pasji kolekcjonerów łowiectwa lub jak kto woli, myślistwa. Zacznę od podstaw. Kolekcjonerstwo (łac. collectio – zbiór) to zbieractwo, świadome gromadzenie przedmiotów o ustalonym zakresie merytorycznym, topograficznym lub chronologicznym w celu tworzenia zbiorów, wystaw i pokazów. Najczęściej w formie amatorskiej jako hobby. Rozwija się już u dzieci w wieku przedszkolnym. Tyle mówi Wikipedia:

KOLEKCJONERSKIE ROZTERKI

Niejeden z Was ma oznakę ze swojego Koła przypiętą do kapelusza lub do munduru wyjściowego myśliwskiego (nie mylić z mundurem galowym – o tym kiedy indziej). Czy zastanawialiście się kiedyś, jaką techniką jest zrobiona, z jakiego kruszcu jest wykonana, jaki jest proces jej zrobienia od A do Z? Pewnie większość nawet o tym nie pomyślała, bo i po co? Stąd właśnie ten tekst, by choć trochę przybliżyć Wam, czym naprawdę jest kolekcjonerstwo. W moim przypadku, na pierwszym etapie kolekcjonerstwa zastanawiałem się od czego zacząć? Co zbierać, czym się kierować? Jakiemu działowi się poświęcić? Te i inne rozterki szarpały mną, kiedy wypełniałem deklarację wstąpienia do Klubu Kolekcjonera i Kultury Łowieckiej i miałem zaznaczyć działy, które kolekcjonuję lub będę kolekcjonował. To decyzja dość trudna dla początkującego kolekcjonera. Po głębszej analizie zaznaczyłem dwa działy: filatelistyka i falerystyka, lecz z czasem, w miarę poznawania kolegów i ich zbiorów, doszedłem do wniosku, iż nie da się zbierać wszystkiego. Trzeba ograniczyć się do zawężonej tematyki i ją rozwijać poprzez zdobywanie i pogłębianie wiedzy na jej temat. 120


Z czasem poznawałem kolekcjonerów z różnych działów zbieractwa myśliwskiego – od zbiorów filatelistycznych, elaboracyjnych, fajek, krawatów, blach straży leśnej, porcelany, rzeźby, malarstwa itp., a skończywszy na guzikach. Tematyka myśliwska jest tak obszerna i bogata, że nie sposób jej tu wyliczyć. PYTANIE RODZI… PYTANIE

Kolekcjonerstwo to forma nauki, w której dowiadujesz się np. z jakiego kruszcu dany medal jest zrobiony, z jakiego państwa pochodzi znaczek pocztowy i co przedstawia, z jakiej epoki i rodu pochodzi blacha straży łowieckiej, a także na jaką okoliczność wydano odznakę strzelecką. Każde pytanie rodzi następne pytanie i tak można zagłębiać się w historię danego przedmiotu, aż osiągnie się satysfakcję, że już wiemy wszystko lub prawie wszystko w tym temacie (choć nie jest to wcale tak oczywiste). Po osiągnięciu wiedzy skupiamy się na następnym przedmiocie i tak w nieskończoność dociekamy ich historii. Na łamach Gazety Łowieckiej chcę Was zapoznać w telegraficznym skrócie z różnoraką kolekcjonerską tematyką łowiecką, którą będę prezentował w każdym wydaniu.

W miarę posiadanych materiałów przedstawię wszelkie nowości z różnych dziedzin kolekcjonerstwa. Zapraszam do obejrzenia zbiorów oraz do lektury w następnym wydaniu Gazety Łowieckiej.

Kolekcjonerskie nowości Prezentowane zbiory pochodzą z kolekcji Bogdana Kowalcze i Bogusława Bauera.

121



Diany

W RÓŻNYCH ODSŁONACH

Pod koniec lipca miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu Dian z Dolnego Śląska. Zaprosiły nas Sylwia Chmielowiec, prowadząca blog „Szpilki w Kniei” oraz Małgorzata Szlendak – fotograf. W jednym miejscu spotkało się 11 kobiet – Dian w różnym wieku, z różnym stażem łowieckim i z różnymi doświadczeniami TEKST: JOANNA SZALIŃSKA-GAJ ZDJĘCIA: MAŁGORZATA SZLENDAK


C

elem tego zjazdu Dian był projekt Małgosi, czyli sesja zdjęciowa „Diany w różnych odsłonach”. Natomiast Sylwia przygotowała dyskusję na tematy dotyczące kobiet polujących, m.in.: wychowanie dzieci w kulturze łowieckiej, uczestnictwo najmłodszych w polowaniach czy narastająca agresja wobec myśliwych. Oczywiście nie mniej ważnym aspektem tego spotkania było poznanie się oraz integracja Dian. Od czego zaczęła się łowiecka przygoda każdej z nas? W większości przypadków koleżanki miały lub mają myśliwego w rodzinie – ojca lub męża, od którego zaraziły się tą pasją. Są jednak i takie, które same chciały wstąpić w szeregi PZŁ, a myślistwo stało się największym wyzwaniem ich życia. NIEZWYKŁA SESJA

Sylwia i Małgorzata zorganizowały spotkanie w domku myśliwskim, który udostępniło nam Koło Łowieckie Batalion z Legnicy. Wyjątkowe miejsce, otoczone stawami i pięknymi plenerami. Podczas zdjęć świetnie się bawiłyśmy, atmosfera była swobodna i wszystkie czułyśmy się bardzo dobrze. Małgosia zrobiła nam zdjęcia między innymi w polu kukurydzy, na ambonie myśliwskiej, nad wodą i w miejskim parku.


125


126


dziłyśmy, że jeżeli chodzi o udział dzieci w polowaniach, to uważamy, że nikt nie ma prawa decydować za nas, w jaki sposób mamy wychowywać nasze dzieci. Każda z nas jako matka doskonale wie, na jakim etapie rozwoju emocjonalnego jest jej dziecko – przykładowo: z młodszym dzieckiem pojedziemy poobserwować zwierzęta i opowiemy o ich biologii i zwyczajach, natomiast ze starszym, jeżeli uważamy, że jest na to gotowe, pojedziemy na polowanie.

PRZEŁAMAĆ STEREOTYP

Głównym zamysłem spotkania było przedstawienie kobiety polującej i rola tej pasji w życiu, a także przełamanie stereotypu myśliwego jako „starszego pana, z wąsem, wielkim brzuchem i flaszką za pazuchą”. W dzisiejszej dobie pseudoekologów i ich szerzącej się nienawiści do środowiska łowieckiego rozmawiałyśmy m.in. o tym, że myśliwy to normalny człowiek, którego na co dzień inni ludzie mijają na ulicy i nie wytykają palcem. Z kolei Diana to kobieta jak każda inna, z tą różnicą, iż kocha swoją pasję, czyli myślistwo, uwielbia kontakt z naturą i nie boi się wyzwań.

AGRESJA WOBEC MYŚLIWYCH

Kolejnym tematem dyskusji był temat narastającej agresji wobec myśliwych. Co ciekawe, każda z nas choć raz zetknęła się z pośrednią bądź bezpośrednią agresją wobec swojej pasji. Niektóre z koleżanek wyznały, że nie mogą w pracy bądź wśród znajomych przyznać się do tego, że są Dianami, bo wiąże się to z ostracyzmem. Częściej jednak zdarza się agresja pośrednia, czyli na przykład na portalach społecznościowych lub blogach, gdzie kierowanych jest mnóstwo obelg i bezpodstawnych oskarżeń agresorów, wynikających między innymi z braku podstawowej wiedzy o łowiectwie.

NIE DECYDUJCIE ZA NAS

Sylwia przygotowała dla nas kilka pytań na różne tematy m.in. o wychowywaniu dzieci w tradycji i kulturze łowieckiej oraz ich uczestnictwie w polowaniach. Wszystkie matki polujące zgodnie stwierdziły, że wychowanie dzieci w rodzinie myśliwskiej jest naturalne. Przekazujemy swym pociechom wiedzę na temat naszych rodzimych zwierząt i roślin, obserwujemy z nimi przyrodę, opowiadamy o cudownych przygodach czy przeżyciach z nią związanych. Jednomyślnie też stwier127


ny, wiek, doświadczenie i staż łowiecki łączy nas jedno – miłość do natury i wspaniała wspólna pasja.

OD EMOCJI DO… SMAKOŁYKÓW

Rozmowy były pełne emocji, czasem odmiennych spojrzeń, popartych różnymi doświadczeniami. Wszystkie wypowiedzi jednak wniosły bardzo wiele w postrzeganie naszego trochę hermetycznego, łowieckiego świata. Zgodnie przyznałyśmy, iż współcześnie priorytetem jest nacisk na etykę łowiecką i promowanie łowiectwa wśród społeczeństwa. Należałoby również wspomnieć i podziękować wszystkim Koleżankom za to, że każda przywiozła przygotowane przez siebie smakołyki. Nie zabrakło oczywiście przepysznej dziczyzny, sałatek, pieczywa własnej roboty, znakomitych ciast i nalewek. Dzięki temu mogłyśmy wspólnie biesiadować w przemiłej atmosferze. ŁĄCZY NAS PASJA

Na koniec chcę podzielić się jeszcze swoją opinią. Uważam, że bardzo potrzebne są nam, kobietom polującym, takie spotkania. Jesteśmy mniejszością w łowieckim świecie i miło jest poznać inne Diany, porozmawiać z nimi na różne tematy czy o nurtujących nas problemach. Zawsze tego typu zjazdy wywołują u mnie radość, że bez względu na wykonywany zawód, status społecz128


ROZPOCZNIJ SEZON

Z NOWYMI MODELAMI MARKI Linia ręcznie produkowanego z naturalnego kauczuku obuwia Tretorn Tornevik Tornevik Low Wygodny krótszy but gumowy z neoprenem

Tornevik Breathable Unikalna podszewka regulującą temperaturę wewnątrz buta

480 zł

620 zł

Tornevik Uniwersalny model z neoprenową podszewką.

550 zł

Tornevik Neoprene Nowoczesny model z podszewką z neoprenu.

550 zł

GENERALNY DYSTRYBUTOR

ul. Telefoniczna 28, 91-728 Łódź, tel./fax: 42 659 00 21 www.magum.pl www.tretorn.pl


Ostatni dzwonek

NA GRILLA


Wiemy, że dla większości sezon na grilla powoli się kończy, ale my się nie poddajemy! Naszym zdaniem, pod koniec lata i wczesną jesienią pogoda jest w sam raz na grillowanie TEKST I ZDJĘCIA: MINJAKT.SE

TŁUMACZYŁA: EWA MOSTOWSKA

P

onieważ wakacje nieco nadszarpnęły niejeden myśliwski (i nie tylko) budżet, proponujemy Wam coś naprawdę taniego, czyli udka z kurczaka.

• Grillowany kurczak • Apetyczna sałatka • Pyszne dodatki


Są dużo lepsze od pompowanych wodą filetów. Udka marynuje się na sucho, wcierając w nie przyprawy i odstawiając w torebce na kilka godzin. Dzięki temu są bardzo aromatyczne.

Kurczak z grilla SKŁADNIKI

świeże lub mrożone udka z kurczaka • marynata • wędzona papryka w proszku • mielony kmin rzymski • chilli • czosnek w proszku • sól • pieprz •

PRZYGOTOWANIE

Zmieszać przyprawy (każdej z nich powinno być mniej więcej tyle samo). Wetrzeć je w kurczaka, a to, co zostanie, wsypać do torebki. Włożyć do niej udka i potrząsnąć parę razy. Zostawić udka na kilka godzin, co jakiś czas obracając torebkę. Rozgrzać grilla (na zewnątrz lub w piekarniku) i upiec kurczaka. Będzie gotowy, gdy mięso zacznie odchodzić od kości lub gdy przy krojeniu przestanie wyciekać czerwony sok. 132


133


Sałatka ziemniaczana SKŁADNIKI

ziemniaki (najlepiej mączyste) • 2 łyżki octu • 2 łyżki oleju rzepakowego • 1 łyżka musztardy dijon • garść siekanego szczypiorku • mix sałat • ogórek • kukurydza • czerwona cebula • pomidory •

PRZYGOTOWANIE

Obrać i ugotować ziemniaki. Zmieszać ze sobą ocet, olej, musztardę i szczypiorek. Gdy ziemniaki trochę ostygną, pokroić je na drobne kawałki. Włożyć do miski i zalać przygotowanym wcześniej sosem, a następnie powoli mieszać, dopóki całkiem nie ostygną. Potem dodać resztę składników.

Proponowane dodatki

grillowany cypryjski ser halloumi • smażone kurki – wrzucić na rozgrzaną patelnię, a gdy cała woda wyparuje, dodać trochę masła, sól i pieprz • różowe albo białe wino, ewentualnie piwo lub woda •

134


135


felieton SŁAWOMIR PAWLIKOWSKI

Brawo ja! Tytuł felietonu to hasło reklamy jednego z operatorów sieci komórkowych, które zwróciło moją uwagę. Treść, jak w większości reklam, jest irytująca, ale właśnie tak podobno ma być… Dzięki temu właśnie takie spoty zapamiętujemy. Moje rozważania tym razem będą na temat pewnych zachowań, zwłaszcza bardzo młodych ludzi, którym obce są słowa skromność i samokrytyka

K

iedyś młody myśliwy, przystępując do naszego zacnego grona, przez kilka lat dzierżył tytuł fryca i póki się nie wykazał pewną wiedzą i umiejętnościami wśród braci łowieckiej, był tym frycem czasem nawet bardzo długo. Będąc jednak człowiekiem posiadającym przynajmniej trochę samokrytyki, potrafił

ciężką mozolną pracą oraz zdobytą rzetelną wiedzą łowiecką się wykazać, a nawet można rzec, wkupić się w towarzystwo nemrodów. W dzisiejszych czasach rzadko spotyka się takie przejawy wśród młodych, wstępujących do PZŁ ludzi. Częściej wygląda to zgoła na odwrót. Czy to kwestia wychowania czy pędu ku karierze?


ŁANIA TO NIE JELEŃ?

W nie tak dalekiej przeszłości wspomnienia myśliwskie spisywane były przez starych, doświadczonych myśliwych, z 30-, 40- a nawet 50-letnim stażem, a teraz? Jeszcze ktoś dobrze nie zda egzaminów i już pisze książki, mając na swoim koncie być może kilka wyjazdów w łowisko i nie mając zielonego pojęcia o łowiectwie. Najgorszą rzeczą jest to, że czasem dobrze nie znając naszej „łaciny łowieckiej” używa w treści książki słów, które są niezgodne z terminologią. Przykładem jest spotykane często w opisach: „siedząc na ambonie, zauważyłem wychodzącego z lasu jelenia, a za nim łanie”. To co? Łania to nie jeleń? Lub inny przykład: „sarna żerowała na łące, a tuż przy niej stał kozioł”. To co ? Kozioł to nie sarna? Nie dziwiłbym się, żeby takie wpadki zaliczali ludzie w typie mojego byłego łowczego, dla którego sarna – koza to była sarna, a rogoc to był rogoc. Tyle, że ów kolega miał podstawowe wykształcenie i wypisanie zezwolenia na odstrzał indywidualny było dla niego szczytem możliwości. Teraz jednak podobno do PZŁ przychodzi większość ludzi z wyższym wykształceniem, więc i wymagania wobec nich powinny być wyższe? Czasem

zadaję sobie pytanie, jak niektórzy zdają egzaminy? Skoro teoretycznie wtedy powinni posiadać największą wiedzę. Czy winny tej sytuacji jest system szkolenia w Związku? Czy po prostu pamięć ludzka w tych czasach jest bardziej zawodna niż kiedyś? Być może za dużo naszych funkcji przejęły komputery? Ciężko na ten temat odpowiedzieć w jednoznaczny sposób. ZMIANA TESTÓW

W jednym z Okręgów PZŁ po wielu latach postanowiono zmienić testy egzaminacyjne dla nowo wstępujących. Efekt tego zabiegu był następujący – o ile w latach poprzednich zdawało 100% egzaminowanych, to po zmianie testów 1/3 nie zdała. Jeszcze gorzej było przy poprawce, której 100% poprawkowiczów nie zdało. Czy gdyby tak egzaminy wyglądały wszędzie, to poziom wiedzy łowieckiej byłby wyższy? Należałoby się nad tym poważnie zastanowić. Myślę, że uniknęlibyśmy wielu sytuacji kompromitujących nasz Związek. Bo przecież większość wpadek naszych Kolegów, jak również Koleżanek, za które cierpi opinia o całym Związku, brało się właśnie z braku wiedzy na temat pra-


w nim naganne zachowanie to jedna rzecz, ale jak administrator prowadzący forum myśliwskie, zatwierdzając każdy post, nie mówiąc już o treści filmów czy fotografii, mógł dopuścić do upublicznienia takiego materiału? Czy naprawdę dzisiejsze łowiectwo ma polegać na tym, że pokazanie się (nawet z najgorszej strony) w internecie czy innych mediach jest czymś pożądanym przez dzisiejszych młodych myśliwych? Jak to kiedyś śpiewał Jerzy Stuhr „śpiewać każdy może…”, ale nie każdy potrafi. Mam czasem wrażenie, czytając różne blogi, fora i inne internetowe strony, że niektórym chodzi tylko o jedno. Chęć lansowania się za wszelką cenę. Nawet za cenę własnej kompromitacji. Tak jak w tej reklamie „Brawo ja!”. Oczywiście nie bronię starych myśliwych, bo i wśród nich niejedna zakała Związku się znajduje, ale młodzież jeszcze można zmienić i trzeba to robić szybko, bo dla łowiectwa nadeszły ciężkie czasy. Jeśli się sami nie obronimy, stojąc ramię w ramię , to narcystyczna zasada „Brawo ja!” zniszczy nas do ostatka. I jeszcze jedna moja prośba. Zanim zaczniecie prowadzić blogi czy pisać książki, zdobądźcie najpierw trochę doświadczenia łowieckiego.

wa łowieckiego, etyki łowieckiej, jak również braku podstawowej wiedzy łowieckiej. POTĘGA INTERNETU

To narzędzie, które może służyć myśliwym do promocji łowiectwa, ale również narzędzie, które służy naszym przeciwnikom do walki z nami. Jeszcze na długo przed słynnymi aferami „filmowymi” z udziałem naszych niektórych kolegów, na jednym z forów łowieckich znalazłem film, który w momencie mojego odkrycia był obejrzany już przez kilka tysięcy ludzi. Przedstawiał trójkę bardzo młodych myśliwych podczas polowania. Scena była drastyczna. Było widać, jak jeden z myśliwych strzela do lisa, który nie pada w ogniu, a jedynie jego tylne stawki zostają sparaliżowane. Cała trójka zamiast skrócić cierpienia zwierzęcia strzałem łaski, podpuszczała swojego kompana, aby go „kijem dobił” lub wziął go „pod buta”. Dobrze, że było to kilkanaście lat temu i jeszcze takie grupy jak „Ludzie Przeciw Myśliwym” nie istniały, bo przypuszczalnie doprowadziliby do tego, że cała trójka miałaby poważne problemy. Po mojej interwencji u administratora forum film został usunięty. Rodzi się pytanie. Pokazane 138


Kaira

ZESTAW

Całoroczny zestaw Kaira został zaprojektowany z myślą o wymagających myśliwych, którzy polują w każdych warunkach i o każdej porze roku. W skład zestawu wchodzi 8 atrakcyjnych dodatków stanowiących uzupełnienie stroju nemroda. Kurtka posiada odpinany kaptur, dwustronny suwak firmy YKK, zasuwane i siatkowane otwory wentylacyjne pod ramionami, funkcjonalne kieszenie w tym kieszenie z cartridgami na naboje. Spodnie z regulowanym obwodem pasa, wzmocnieniami na kolanach, wentylacją zabezpieczona siatka i suwakiem na biodrach, ściągacze i duże kieszenie cargo.

MEMBRANA

CENA

NOWOŚĆ

1199 zł DODATKI Bielizna termalna

Pokrowiec na siedzenie samochodowe Czapka z daszkiem

Bandana

Rękawiczki

Skarpety termalne

Kurtka polarowa


O dobre imię łowiectwa Zła atmosfera w mediach, która od pewnego czasu zaczęła towarzyszyć myśliwym w Polsce, stała się zjawiskiem, wobec którego nie można już przejść obojętnie. Dlatego publikujemy poświęcony temu niepokojącemu trendowi list otwarty autorstwa znanej w środowisku łowieckim blogerki Doroty Durbas-Nowak Katowice, dnia 21 lipca 2015 roku

Szanowne Koleżanki, Szanowni Koledzy! Piszę ten list przede wszystkim w swoim własnym imieniu, ale występując niejako w roli przedstawiciela całej naszej polskiej, myśliwskiej Braci, choć może nieco samozwańczo to czynię. Wczoraj, to jest 20 lipca br., natknęłam się na artykuł w serwisie www.wiadomosci24.pl, autorstwa Artura Hampela, zatytułowany „Nie sądzę, by poseł rozmawiał z taką imitacją człowieka”, link: Artykuł ten dotyczył skandalicznego zachowania niejakiej Pani Katarzyny Śliwy-Łabacz, bę-

dącej konsultantką Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, pod przewodnictwem posła Pawła Suskiego. Pani Katarzyna Śliwa-Łabacz oskarża bowiem bliżej nieokreślonego „myśliwego” o postrzelenie jej psa, co opublikowała pod innym artykułem Pana Hampela („Myśliwski Apartheid”), pisząc (cytat oryginalny): „Cała sytuacja rozwinęła się dość gwałtownie, gdy pod artykułem mówiącym o języku nienawiści MYŚLIWSKI APARTHEID pojawił się wpis Katarzyny Śliwy-Łobacz, konsultantki Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt pod przewodnictwem posła Pawła Su-


skiego o treści «dziś rano postrzelono mojego psa obok mojego domu, jak dorwę skurwysyna to zrobię mu podobnie, a myśliwym życzę, żeby zdechli w męczarniach – taka to moja mowa nienawiści – powystrzelajcie się zwyrodnialcy – najlepiej po pijaku»”. Nie był to koniec skandalicznych wypowiedzi Pani Śliwy-Łabacz, bowiem już po chwili nazwała ona autora artykułu „imitacją człowieka”, informując go, iż „Pan Poseł Paweł Suski z taką imitacją jak on rozmawiał nie będzie”. Jako myśliwego, obywatela polskiego z pełnią praw obywatelskich, osobę pracującą, odprowadzającą podatki, spełniającą wszelkie obywatelskie obowiązki, a także realizującą SPOŁECZNIE i NIEODPŁATNIE zadania ustawy „Prawo łowieckie” na rzecz ogółu społeczeństwa, poczułam się głęboko urażona faktem, iż konsultantka zespołu parlamentarnego publicznie nazywa mnie „zwyrodnialcem” oraz życzy mi „zdechnięcia w męczarniach”. Niewyobrażalne dla mnie jest to, iż osoba, która działać ma na rzecz WSZYSTKICH obywateli, a nie jedynie wybranego przez nią subiektywnie i ideologicznie wycinka społeczeństwa, nie tylko nie wstydzi się szerzyć publicznie ksenofobicznych

i nienawistnych wypowiedzi, szkalować wielotysięczną rzeszę obywateli, którzy nie przystają do jej wyobrażeń o idealnym świecie, grozić im, opluwać chlubną część tradycji, kultury i historii Polski, do której zalicza się tak samo łowiectwo, jak również Polski Związek Łowiecki, ale jeszcze okazuje wysoce niesmaczną i niestosowną arogancję wobec bezstronnego przedstawiciela mediów, który problem mowy nienawiści wobec myśliwych zauważył (w tym miejscu muszę nadmienić, iż Artur Hampel nie jest i nie był nigdy członkiem Polskiego Związku Łowieckiego). Pani Katarzyna Śliwa-Łabacz utworzyła ponadto tzw. wydarzenie na portalu Facebook, zatytułowane „Zwyrodnialcu, który postrzeliłeś dziś naszego Figla – znajdziemy cię! (…)”, link: Opis tego wydarzenia zawiera zdanie, które bardzo mnie niepokoi, bowiem jest nie tylko szkalowaniem całej społeczności myśliwych w Polsce, ale również przejawem skrajnego braku kultury ze strony osoby, która powinna sobą reprezentować najwyższe wartości moralne, jako konsultant parlamentarny. Poniżej dosłowny cytat ze strony: „Jakie to znamienne w kontekście moich działań – Figiel


z Łukowa (miasta hyclówy Konstanty) postrzelony przez impotenta myśliwego, reprezentanta grupy zwyrodnialców, z którymi również walczę....” W swoim kolejnym wpisie na tejże stronie Pani Śliwa-Łabacz informuje: „Kochani, dziękujemy Wam za takie wsparcie... Przerosło to moje oczekiwania, jak to dobrze, że ludzie widzą myślistwo jako zło samo w sobie. Bo nim jest”. W komentarzach padają rozmaite obraźliwe stwierdzenia na temat myśliwych, jeden z użytkowników oferuje nagrodę pieniężną w zamian za „dorwanie myśliwego, który postrzelił psa” (mimo iż Pani Katarzyna nie jest w stanie przedstawić obecnie żadnych dowodów na poparcie swojej tezy, iż pies został postrzelony oraz iż uczynił to myśliwy), inny zaś przyznaje, iż od lat regularnie podpala myśliwskie ambony, nie ukrywając przy tym ani swego imienia i nazwiska, ani twarzy, ani miejsca zamieszkania (wydarzenie na portalu Facebook jest ogólnie dostępne, w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa przez człowieka deklarującego podpalanie ambon uczyniłam zapisy zrzutów ekranu z prezentowaną przez niego treścią oraz planuję przekazanie ich odpowiednim

służbom). Pani Śliwa-Łabacz nie usuwa tych komentarzy, nie reaguje na łamanie prawa przez jej „popleczników”, nakręca jedynie spiralę nienawiści, podburzając wirtualnych zwolenników kolejnymi wpisami, obelgami pod adresem myśliwych, mętnymi i wprowadzającymi chaos informacyjny insynuacjami. Z uwagi na powyższe, zwracam się do Koleżanek i Kolegów o niezwłoczne podjęcie działań w sprawie skandalicznych publicznych wypowiedzi konsultanta jednego z zespołów parlamentarnych, których adresatami padliśmy wszyscy, jako myśliwi i członkowie Polskiego Związku Łowieckiego. Niedopuszczalnym jest, by osoba publiczna, pracująca przy ustanawianiu prawa, ziała nienawiścią w tak otwarty, haniebny i prymitywny sposób, czując się jednocześnie bezkarnie i ponad prawem. Niewyobrażalnym w cywilizowanym państwie prawa jest fakt, iż osoba zajmująca się polityką na szczeblu państwowym, nazywa część społeczeństwa (posiadającą pełnię praw obywatelskich, niekaraną, realizującą zadania ustawy) „podludźmi” lub „zwyrodnialcami” tylko dlatego, iż ma inne przekonania niż ta grupa. Skandaliczne jest, iż osoba taka nadal zajmuje stano142


wisko konsultanta zespołu parlamentarnego, a sprawą obraźliwych i wysoce niekulturalnych wypowiedzi nie zajmują się sami parlamentarzyści, szczególnie bezpośredni zwierzchnik tejże osoby oraz Parlamentarny Zespół ds. Kultury i Tradycji Łowieckich. Coraz częściej spotykamy się, szczególnie w mediach społecznościowych, z przejawami słownej agresji wobec myśliwych i ich rodzin, z groźbami karalnymi, próbami organizowania się celem uniemożliwiania prowadzenia w Polsce gospodarki łowieckiej i niszczenia dorobku tej gospodarki (w tym urządzeń łowieckich), a nawet celem krzywdzenia osób, które ją realizują. Przymykając oczy na tak niebezpieczne, ocierające się o terroryzm działania, dajemy na ich prowadzenie i propagowanie swoiste zezwolenie. Jako myśliwy, wieloletni członek Polskiego Związku Łowieckiego, członek Komisji Tradycji, Etyki i Kultury Łowieckiej przy ORŁ w Krakowie oraz Sekretarz Koła Łowieckiego, nie mogę obojętnie przejść obok coraz dalej idącego obrażania, szkalowania, oczerniania w oczach społeczeństwa oraz szczucia na mnie, moją Rodzinę oraz rzeszę Koleżanek i Kolegów połączonych wspól-

nym zadaniem, stylem życia, pasją i tradycją. Liczę, iż Koleżanki i Koledzy również nie przejdą obojętnie i, w miarę posiadanych możliwości, dołożą starań, by położyć kres takim haniebnym praktykom. Do tej pory ksenofobia w naszym kraju była piętnowana i zwalczana – ufam, iż z pomocą Koleżanek i Kolegów ten jej wyraz, jaki zaprezentowała Pani Katarzyna Śliwa-Łabacz, także nie zostanie pominięty. Z myśliwskim pozdrowieniem, Darz Bór! Dorota Durbas-Nowak

143


Smak polowania

Kaczka krzyżówka jest bardzo popularnym w Polsce gatunkiem łownym. Od 15 sierpnia do 21 grudnia myśliwi chętnie polują „na pióro”, choć kaczki wcale nie są łatwym celem… TEKST I ZDJĘCIA: VIOLETTA NOWAK


na kaczki


W

prost idealnym mieszkaniem dla kaczek jest biotop wodno-błotny. Lubią one środowisko wodne, urozmaicone roślinnością. Ptaki lecąc nad ziemią, z daleka widzą połyskliwe lustro wody, które je instynktownie przyciąga, brzeg takiego zbiornika może być dla nich azylem – bezpieczną przystanią. W Polsce spotkać można różne gatunki kaczek, jedne są traktowane jako inwazyjne, mają obce pochodzenie, a w środowisku wiele z nich zachowuje się agresywnie. Para obcych osobników bytujących na stawie już wystarczy, by rodzime krzyżówki nie miały szans na osiedlenie. Taki ptasi intruz wchodzi w środowisko, gdzie nie spodziewa się go ani ornitolog, ani myśliwy, ani fotograf, ani rodzime ptactwo. Dodatkowo stanowi zagrożenie dla środowiska. Krzyżówka zadomowiła się dobrze, jej bytność jest widoczna zarówno w miejskim parku, w odosobnionych miejscach aglomeracji miejskiej, jak i w odludnym lesie, przy leśnych rozlewiskach, moczarach i ciekach wodnych. Kaczka szybko dostosowuje się do warunków panujących w przyrodzie. W parku miejskim potrafi z ręki człowieka zabrać pożywienie, jednak w lesie, gdy go zobaczy, błyskawicznie ucieka.

CO O NICH WIEMY?

Bazą pokarmową kaczki krzyżówki jest… wszystko, co można zjeść. Nie pogardzi nawet myszą. Kaczka żeruje od zmierzchu do rana. Głównie żywi się roślinami, najczęściej wodnymi. Pływając, zanurza się do połowy, skubiąc rośliny pod wodą. Staje na głowie i widać jedynie czerwone wiosła w górze. Do menu kaczki należą również pokarmy zwierzęce: chrząszcze, larwy komarów, skorupiaki, zwierzęta związane ze środowiskiem wodnym. Kaczki pierzą się na przełomie lipca i sierpnia. Wówczas tracą pióra, a ich szata jest ubarwiona nierówno, kolory są jakby „upstrzone”. W tym czasie kaczki zaszywają się w szuwarach i tracą swoją lotność. Potem następuje okres godów. Można zaobserwować ciągnący się sznur adoratorów – kaczorów za jedną samiczką. W czasie toków dochodzi do bójek, potyczek między samcami, przy czym słychać ich donośne kwaczenie. Kaczory nie należą do monogamistów i zapładniają wszystkie samiczki w okolicy, nawet kaczki innego gatunku. Instynkt w czasie godów u kaczorów jest bardzo silny, potrafią bić się między sobą o względy kolejnej samiczki do upadłego. Czas godów trwa w czasie zimowiska, do lutego.



Na wiosnę, w marcu, dobrana para kaczek zakłada gniazdo. Buduje je np. na wzniesieniu nad wodą wśród sitowia, ale może być założone niemal wszędzie. Kaczki potrafią wykorzystać dziuplę w pniu starego, wysokiego drzewa, jak i zrobić gniazdo w trawie, przy brzegu, w sąsiedztwie wody. Były przypadki zatrzymania ruchu drogowego, bo krzyżówka wyprowadzała pisklęta z placu znajdującego się na rondzie miejskim do pobliskiej rzeczki. Na wyższych piętrach budynku, np. w starej doniczce, samiczka także po-

trafi założyć gniazdo. Pisklęta po wykluciu opuszczają takie miejsce, nie robiąc sobie krzywdy. Po wykluciu umieją od razu pływać, jednak umiejętność latania nabywają po około 8 tygodniach. W wodzie czyha jednak na nie wiele niebezpieczeństw – polują na nie drapieżne ryby: szczupak, starszy okaz suma. W powietrzu i na lądzie polują na nie jastrząb, lis, norka, szop pracz czy kot. Co ciekawe, najstarsza, znana kaczka krzyżówka dożyła 29 lat... W sierpniu i wrześniu kaczki zaczynają przelatywać w poszukiwaniu


bogatego żeru, są wtedy spore pozostałości na polach, na które przylatują po zachodzie słońca, a rano wracają do swojego siedliska. BARWY I ROLE

Samiec ma kontrastowe upierzenie, a jego opalizująca zielona głowa z żółtym dziobem zmienia w słońcu barwę z granatowej w fioletową. Ozdabia ją biała „obroża”, oddzielająca od reszty ciała. Pierś i wole są brązowe, a brzuch kontrastuje białą barwą. Na kuprze samiec ma podwinięte dwa czarne metalicznie po-

łyskujące kędziorki. Bok i wierzch ciała są w kolorze szarym. Kaczor z daleka odróżnia się od samiczki, co widać, gdy płyną w parze. Jest znacznie większy, kolorowy, a samiczka brązowo-szara. Ubarwienie ptaków związane jest z tym, że każde z nich ma inną rolę do spełnienia w naturze. Samiczka w gnieździe, w czasie lęgu, gdy prowadzi pisklęta, w swojej szacie zlewa się z naturalnym tłem, jest niewidoczna w trzcinach czy tataraku. Z kolei samiec w szacie spoczynkowej jest znacznie mniej barwny i co za tym idzie,


mniej widoczny. Kaczkę młodą od starej odróżnia się po tym, że młoda kaczka ma dziób miękki i łamliwy, szczególnie górną jego część. Młode kaczory w pierwszym upierzeniu są podobne do samic. Młoda krzyżówka ma ciemnosiwe wiosła, starsza, 3-letnia, pomarańczowo-czerwone. Młode kaczki nazywa się klapakami, a starsze, które zaczynają pierwsze loty, podlotkami. NIEŁATWY CEL

Kaczka krzyżówka jest duża, rozpiętość jej skrzydeł wynosi od około 80 cm do 1 metra. Staje się celem myśliwego, gdy jest w locie, jednak kaczki latają szybko, około 60 km/h, i towarzyszy temu charakterystyczny gwizd. Gdy lot jest dłuższy, ustawiają się w klucz, czasem jest to lot w linii prostej. Oddanie wówczas celnego strzału nie jest takie proste. Na dodatek kaczki są bardzo ostrożne. Na otwartej przestrzeni trudno je podejść, są czujne, a na każdy hałas reagują ucieczką – zrywają się i błyskawicznie odlatują. Nic więc dziwnego, że wśród myśliwych często mówi się, że „jedna paczka to jedna kaczka, ale czasem nawet dwie paczki i nic” a także „ni pióra, ni pierza”… Myśliwy, wybierając się na polowanie na kaczki, ma obo-


wiązek mieć ze sobą wytresowanego psa. Zgodnie z przepisami jest to jeden pies dla trzech polujących. MOJE OBSERWACJE

Przyroda rządzi się swymi prawami, w które nie ingeruję. Obserwowana przeze mnie krzyżówka nie pokazywała się dłuższy czas, czekałam więc w czatowni na jej powrót. Założyła ona gniazdo przy brzegu, niedaleko wody w kępie suchych traw, na ziemi wśród tataraków. Była to młoda kaczka, starsze bowiem zakładają gniazdo w bardzo trudno dostępnych miejscach i pilnują bezpieczeństwa lęgu przez cały czas, aż do szczęśliwego końca, czyli wychowu piskląt. Cierpliwie czekając na powrót krzyżówki do gniazda, z okienka mojej czatowni dostrzegłam zbliżającą się watahę dzików. Kierowały się w stronę brzegu, gdzie rosło sporo tataraku. Gdy dzik znalazł gniazdo wypełnione jajami, błyskawicznie zaczął je zjadać, połykając zawartość wraz ze skorupkami. Przyszedł też młody przelatek, i zjadł to, co pozostało z kaczych jaj. Buchtujące dziki chyba mnie usłyszały, bo szybciej zniknęły, niż się pojawiły. Kaczki czasem wynajdują dziuplę idealną na gniazdo, jednak nic nie



jest w stanie uchronić jaj i piskląt przed małymi, głodnymi drapieżnikami takimi jak norka. Lista wrogów, poszukujących wiosennych kaczych lęgów jest jednak większa. Skrzydlaci amatorzy kaczych jaj to kruki, wrony siwe i sójki. Wśród poszukujących lęgów są też lisy, wspomniane już norki, jenoty, szopy pracze, dziki i wilki. ŁOWIECKIE IMPRESJE

Zachodnia Polska to tereny w większości leśne. Dolina Warty i Dolina Odry są bezpieczną ostoją dla wielu zwierząt, które znajdują tu miejsce dla spokojnego życia i rozrodu. Kiedyś spotkałam w tamtejszych lasach młodego myśliwego, którego przez kilka następnych wspólnych wypraw polubiłam i stał się moim kolegą z leśnej kniei. Tradycje łowieckie były mu wpajane niemal z mlekiem matki. Najpierw chodził w nagance, a w polowaniu brał udział ojciec. Dzięki temu chłopak znał okolice jak własną kieszeń. Te wyprawy

z ojcem dostarczały mu wiele emocji. To było swoiste wtajemniczenie w męskie sprawy – nie było miejsca na łzy czy posępną minę. Lata mijały, a ojciec coraz rzadziej wychodził z synem w knieję, bo nie pozwalały mu na to wiek i zdrowie. Dziś te same ścieżki, które od dzieciństwa wydeptane były za ojcem, Hubert potrafi przejść w pojedynkę o każdej porze, czy to będzie świt, czy ciemna, bezksiężycowa noc. Lubi samotne obserwacje przyrody i zabiera na takie wyprawy psa, który chwyta komendy w lot, jakby czytał myśli swego pana. Pewnego razu rozpoczęli polowanie na kaczki z podchodu. Obeszli spore jezioro, trzcina rosła tu rzadko, ale gdzieś w zatoczce kaczki miały swe schronienie. Gdy Hubert doszedł w ich okolice, one zaczęły się podrywać. Pies czekał w ciszy. Pojedynczy strzał śruciny spadł na taflę wody, większość kaczek odleciała, pokazując swe kacze kupry, z widocznym zakręconym piórkiem na ogonie. Hubert nie


154


zrażał się, znał jeszcze jedno miejsce na jeziorze, gdzie gromadzi się ptactwo. Wiedział, że musi postarać się o sytuację umożliwiającą dobry strzał. Podchodził nieśpiesznie, tak jak uczył go ojciec. Doszedł, przyłożył dwururkę gotową do strzału. Był w oczekiwaniu, gdy pod butami strzeliło kilka trzcin, które w tej ciszy zrobiły spory hałas. Nagle nad trzcinowiskiem aż poczerniało od kaczek, tabun rwał ze wszystkich stron. Pies czekał jednak, aż pan odda strzał. Hubert strzelił celnie jedną z kaczek. Nie musiał po nią iść, ponieważ jego psi towarzysz uczynił to za niego. Aportował w trzciny, po chwili wrócił z kaczką. Myśliwy szybko przeładował broń. Z boku, z małego zakola, obrośniętego sitowiem i trawami, nagle zerwało się kilka krzyżówek. Po strzale jedna z nich spadła na kępę trzcin, a pozostałe odleciały, zataczając koło. Pies i tę zdobycz aportował. Gdy skończyła się amunicja, skończyło się również polowanie. Indywidualne łowy mają swoje wady i zalety. Z jednej strony Hubert żałował, że nie ma z nim kolegów myśliwych, że nie było słychać dźwięku rogu na rozpoczęcie polowania, a po nim nie ma wspólnego biesiadowania przy dziczyźnie. Z drugiej jednak

strony z takiego indywidualnego polowania oprócz pozyskanych kaczek przynosi się do domu również coś wartościowego – zapach lasu i wiatru, ciszę kniei oraz satysfakcję z obcowania z naturą. SEZON JUŻ SIĘ ZACZĄŁ…

Polowania „na pióro” trwają już od 15 sierpnia. Przeważają indywidualne, ale czasem organizuje je też koło łowieckie. Gdy polowanie zbiorowe odbywa się na stawach hodowlanych, obowiązuje żelazna zasada – absolutnie zabrania się strzelania przed trąbką. Jeśli zdarzy się w czasie obsadzania stanowisk, że kaczki rwą się do lotu, bywa, że któryś z myśliwych nie wytrzyma i strzeli. Przez to polowanie na cały dzień jest popsute dla pozostałych – wypłoszone strzałem kaczki podrywają się w górę wielką chmurą i wszystkie uchodzą. Indywidualne polowania na kaczki mogą odbywać się na różny sposób: z łódki, na przelotach, z podchodu. Są sady, zloty, z naganką lub z krykuchą (krykucha – samica dzikiej kaczki w niewoli lub domowa kaczka wabiąca kaczory na strzał) lub z bałwankiem – to ulubiona metoda włoskich dewizowców. Włoscy myśliwi używają dodatkowo elektro155


Pracownicy GDOŚ, czyli Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, mówią o nowych trendach zróżnicowania reżimów ochronnych, gdzie mogą być odstępstwa i zwolnienia od obowiązującego katalogu zakazów. Zmiany dotyczące ptactwa są ściśle związane z regulacjami zawartymi w unijnych dyrektywach, koniecznością jest ich implementacja do prawa krajowego. Projekt ten nie dotyczy gatunków powszechnych – ptaków łownych takich jak: bażant, kaczka krzyżówka, grzywacz i kuropatwa.

nicznych wabików, choć tradycyjne wabiki u polskich wprawionych myśliwych spokojnie zdają egzamin. Ponieważ w okresie wiosennym kaczory mają okres ochronny, polowanie z krykuchą czy bałwankiem obecnie nie ma już zastosowania. ZMIANY W PRZEPISACH

Obecnie rozważany jest projekt dotyczący ptactwa – ochronie mają podlegać gatunki łowne: dzikie gęsi (zbożowa, białoczelna i gęgawa) oraz kaczki (głowienka, czernica i cyraneczka, słonka, łyska oraz jarząbek).

156


My już tak mamy, że ciągle coś ulepszamy. Teraz podnieśliśmy jakość lunety titanium 2.5-10x56 i jest już jej nowa wersja HD, wyróżniająca się m.in. większym polem widzenia. Celowniki titanium charakteryzują się wysoką transmisją światła potwierdzoną testami niemieckiego instytutu DEVA. Co ważne, celowniki oraz lornetki titanium zostały pozytywnie przetestowane w praktyce w Niemczech, m.in. w znanym rewirze łowieckim Jagd-Erlernen. 10 lat gwarancji na wszystkie elementy produktu.

www.deltaoptical.pl/titaniumhd 157



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.