Goniec Polski, wydanie 719

Page 1

goniec the polish times

polski

.com

Rocznica odzyskania Niepodległości

CZYTAJ ONLINE

TWÓJ BIZNES

NA WYSPACH [EXCLUSIVE] S.

Urbaniak

Czas na

dla „Gońca”

Settled Status

23

TOKARCZUK

Z LITERACKIM NOBLEM

NR 11 (719) 8 LISTOPADA 2019 / ISSN 2044-5202




4 ~ w NUMERZE

spis treści

LISTOPAD 2019

6

goniec

FERIE I PRZEMYŚLENIA małgorzata mroczkowska

O ileż byłoby spokojniejsze i przyjemniejsze [życie], gdybyśmy tak te nasze zwyczaje wpajane nam przez matki i ojców w naszych rodzinnych miastach i miasteczkach umieli przenieść do wielkiego miasta...

7

TAMTEN ŚWIAT gosia nowicka

Fajtnąć, kopnąć w kalendarz, wyciągnąć kopyta… Jak go zwał, tak go zwał. Wszystkich śmiertelników czeka ten sam los i tylko kwestią czasu jest, kiedy przyjdzie nam zasnąć na wieki.

8

FILOZOFIA ŚMIERCI ks. bartek rajewski

Nigdy nie zrozumiemy śmierci. Łatwiej jednak ją przyjmiemy i zaakceptujemy, gdy zaufamy naszemu Ojcu, który jest i czeka na nas w niebie. Patrzmy na śmierć nie oczami �ilozofów, ale oczami dzieci Bożych.

ODZYSKALIŚMY NIEPODLEGŁOŚĆ PO 123 LATACH NIEOBECNOŚCI NA MAPACH POLITYCZNYCH

Adres: Goniec Polski – The Polish Times 84 Uxbridge Road West Ealing London, W13 8RA Dyrektor wydawniczy: Samanta Kulpa E: s.kulpa@goniec.com Redaktor naczelny: Karol Pomeranek E: karol.pomeranek@goniec.com Redakcja (Editorial): T: 020 7099 7106 F: 020 7099 6815 E: redakcja@goniec.com Zespół redakcyjny i współpracownicy: Marta Bielawska-Borowiak, Dariusz Dzikowski, Sonia Grodek, Marta Mikulewicz, Anna Paprzycka, Sergiusz Pinkwart, Adam Sochacki (rysownik), Małgorzata Skibińska, Anna Zielińska, Katarzyna Żabicka, Felietoniści: Małgorzata Mroczkowska Małgorzata Nowicka ks. Bartosz Rajewski

42

12

OSIEMDZIESIĄT LAT MINĘŁO

Wielki Jubileusz działalności obchodził Polski Uniwersytet na Obczyźnie. Pod patronatem Prezydenta RP.

18

POD STRZECHAMI WESTMINSTER ABBEY

Róża Włodarczyk mówi, że praca w Opactwie Westminsterskim jest dla niej źródłem ciągłych inspiracji.

20

SEKRET POLSKIEGO CHLEBA

Mirosław Zubicki w Anglii zaczynał od zera. Dziś jest właścicielem piekarni zaopatrującej 60 sklepów.

CZAS NA SETTLED STATUS ZA NAMI KOLEJNE SPOTKANIE INFORMACYJNE

10 52

małgorzata skibińska

OTWARTY NA TO, CO SIĘ DZIEJE DOOKOŁA

Specjalnie dla „Gońca”: Michał Urbaniak, polski skrzypek jazzowy i saksofonista, ikona fusion jazzu.

55

„WIERZĘ W SWOJE MARZENIA”

Z Damianem „Gorsky” Górskim, polskim tatuatorem w Londynie, rozmawia Marta Bielawska-Borowiak.

57

WIELKI IMPREZOWNIK GOŃCA,

czyli redakcyjny przewodnik po najważniejszych koncertach i wydarzeniach w Twojej okolicy. Nie przegap! 8 listopada 2019

Korekta: Elżbieta Marciniak Skład i gra�ika: Rafał Koczan Redakcja portalu Goniec.com: marta.bielawska-borowiak@goniec.com Marketing i reklama: (Advertising) ogłoszenia: T: 020 7099 7107 Sylwia Bohatyrewicz T: 079 749 900 11 E: sylwia@goniec.com Łukasz Zawisza T: 079 749 900 12 E: lukasz.zawisza@goniec.com Bożena Szul E: bozena.szul@goniec.com Administracja i �inanse: T: 020 7099 7105 T: 079 749 900 14 E: of�ice@1mmmedia.co.uk Dystrybucja: E: dystrybucja@mail.goniec.com T: 020 7099 7107 Prenumerata: T: 020 7099 7105 Wydawca (Publisher): 1MM Media Limited Tytuł zarejestrowany pod numerem: ISSN 2044-5202 Redakcja „Gońca Polskiego” nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji ogłoszenia bez podania przyczyny.



6 ~ felieton

Małgorzata Mroczkowska

erie jesienne i przemyślenia o chamstwie, które panoszy się w stolicy

Ferie jesienne to krótkie, bo tygodniowe, przerwy w nauce, które co roku są powodem do radości brytyjskich dzieci. Rodzice także się cieszą, z tym że raczej mniej. Owszem, zgodnie z planem pedagogów jest to czas na spędzanie czasu z rodziną, ale jest to także czas dość kosztowny. Po pierwsze, bo trzeba jakoś się dziećmi zająć, co może wiązać się z niepójściem do pracy jednego z rodziców. Bywa, że polskie rodziny w tym czasie jadą na tygodniowy wypoczynek do Polski, co również nie jest tanim rozwiązaniem. I tylko dzieciaki cieszą się i zacierają ręce na długich siedem dni bez porannego zrywania się do szkoły. Tymczasem z moją rodziną zdecydowaliśmy się spędzić ten czas nad brytyjskim morzem, w małej miejscowości Ramsgate. Nie jest to może Lazurowe Wybrzeże, ale morze jest tam równie piękne. Tylko z pogodą kiepsko, ale nie będziemy tu się rozpisywać o tym temacie zostawiając go wyspiarzom, którzy jak wszystkim wiadomo temat pogody męczą przy byle okazji. Zatrzymajmy się przy temacie obyczajów międzyludzkich. Dlaczego taki temat? Otóż wyjazd ze stolicy dał mi wiele do myślenia. I jak mówi stare powiedzenie: „Najciemniej pod latarnią”. Nie widzimy pewnych zdarzeń i sytuacji, kiedy jesteśmy blisko nich. Łatwiej nam je ocenić 8 listopada 2019

dopiero z perspektywy, kiedy jesteśmy daleko. Jadąc lokalnym autobusem, który tłukł się przez okoliczne wioski hrabstwa Kent z jednej nadmorskiej miejscowości do drugiej, zauważyłam pewne zmiany panujące w zwyczajach tutejszych ludzi. Zmiany te porównuję do zwyczajów ludzi mieszkających tak jak ja w stolicy. Otóż w małych miejscowościach ludzie czekając na autobus ustawiają się w równej kolejeczce. Jak w sklepie do kasy. Nikt się nie przepycha, nikt nie ma zamiaru wepchać się na pierwszego, na tak zwany „krzywy ryj”. I nikt nie rozpycha się łokciami. Spokojnie, czekając na swoją kolej, lokalni mieszkańcy grzecznie wchodzą do autobusu. Następnie kierowca wita się z każdym, może nie poprzez uścisk dłoni, bez przesady, ale wita pasażera jakby to był jego własny pojazd. Bardzo miłe uczucie, muszę przyznać. Co więcej, kiedy na jednym przystanku wsiadła staruszka, od razu wszyscy siedzący na przedzie zerwali się, by ustąpić jej miejsca. Kobieta mogła wręcz wybierać, gdzie chce usiąść. Miło? I to nie koniec. Proszę sobie wyobrazić, że pan kierowca zatrzymując się na przystanku obniżał poziom podłogi za każdym razem, kiedy wsiadał do niego starszy człowiek. Szczęka mi opadła. A jak jest w Londynie? Ano tak, że w porze szczytu w metrze rozgrywają się sceny wręcz kryminalne. Pracownicy wypuszczeni z biur i banków lecą do wagonów na łeb na szyję, byle szybciej, po trupach prawie. Jakby te dwie minuty miały ich zbawić! Nie dalej jak w zeszłym tygodniu na stacji Green Park w centralnym Londynie pewien młody pan w garniturze biegnący w przeciwnym kierunku niż ja (ja grzecznie szłam, nie biegłam, dla jasności) tak mnie przetrącił swoją torbą prze-

Komentuj! Goniec.com

wieszoną przez ramię, że omal nie złamał mi nadgarstka. A że w tej torbie miał laptopa to uderzenie było solidne. Nim się obejrzałam dostrzegłam jedynie jego plecy znikające na ruchomych schodach. Nawet mnie nie przeprosił! Na schodach też nie stał, tylko zbiegał lewym pasem, bo bardzo mu się spieszyło. Bo w Londynie tak się wszystkim spieszy, że obowiązują zasady ruchu drogowego dla pieszych i każdy wie, że na schodach stoi się po prawej stronie, a lewy pas zostawiamy wolny dla zbiegających, tych niecierpliwych, którym czasu szkoda na stanie. Kolejek na przystankach też w tym mieście nie uraczysz. Wszyscy chcą być pierwszymi, nikt nie chce być ostatnim. A jeśli ktoś kogoś przepuszcza w drzwiach to można być pewnym, że jest to nasz krajan znad Wisły. Bo w Polsce nadal, bez względu na to, czy to wieś, czy stolica, mężczyźni, nawet młodzi nadal przepuszczają kobiety w drzwiach. I tak sobie myślę o tym naszym życiu. O ileż byłoby spokojniejsze i przyjemniejsze, gdybyśmy tak te nasze zwyczaje wpajane nam przez matki i ojców w naszych rodzinnych miastach i miasteczkach umieli przenieść do wielkiego miasta. Byłoby o jeden stres mniej. A tak mamy o jeden stres więcej. I kolejne nerwy. Tak się żyje w stolicy, proszę państwa. Po chamsku. Dlatego warto czasem zahaczyć się o prowincję i posmakować wolniejszego stylu życia. Bo warto. << Małgorzata Mroczkowska, z wykształcenia politolog, od 2004 r. mieszka w Londynie. Autorka powieści obyczajowych, m.in. „Angielskie lato”, „Od jutra dieta! Zapiski niedoskonałej pani domu” i najnowsza „Dziennik przetrwania. Zapiski niedoskonałej matki”. Od lat prowadzi portal dla polskich rodziców www.mumsfromlondon.com.


felieton ~

Gosia Nowicka

amten

ŚWIAT Fajtnąć, kopnąć w kalendarz, wyciągnąć kopyta… Jak go zwał, tak go zwał. Wszystkich śmiertelników czeka ten sam los i tylko kwestią czasu jest, kiedy przyjdzie nam zasnąć na wieki. Temat może i mało radosny, ale za to jakże aktualny z racji dnia Wszystkich Świętych. To czas zadumy i kontemplacji nad sensem istnienia… Nie każdemu oczywiście w głowie takie dyrdymały. Człek uczciwy zajmie się robotą, dziećmi, serial obejrzy i nie będzie sobie głowy zawracał sednem bytowania. Niby wie, że któregoś dnia szlag go tra�i, ale po co zaraz o tym rozmyślać. Może się jednak zdarzyć, że istota wysoko rozwinięta, zapragnie odpowiedzi na pytanie, co ja tu właściwie do jasnej cholery robię?! Jaki jest sens tej ziemskiej tułaczki? Gruba kasa, szybie samochody, sława – być może to cieszy, ale tylko przez chwilę. Dosyć, że szczęście nie jest uczuciem stałym, to jeszcze do tego skończymy na cmentarzu. Pięknie. Szkoda, że nie da się z tego jakoś wywinąć. Są tacy, którzy kierując się swoją religią, oczami wyobraźni widzą swoją pośmiertną przyszłość u Pana Boga za piecem. Z wiarą ufają, że tra�ią do nieba i tam sobie w spokoju odpoczną, po jakże mozolnym pobycie

na ziemskim padole. Czyli sprawa niby jasna – ciało do piachu, dusza do nieba, tudzież do piekła – zależnie od występków jakich się zainteresowany dopuścił. Rzecz komplikuje się jednak, gdy weźmiemy pod uwagę ile różnych religii, wierzeń, przekonań jest na świecie. Jeden wierzy w życie wieczne po śmierci, drugi w reinkarnację, trzeci w nic nie wierzy. I kto tu ma rację? Otóż każdy ma swoją własną rację i prawo do własnych poglądów. Co poniektórzy zamiast zająć się własnym nosem, uzurpują sobie prawo do mówienia innym co jest prawdą, a co nie i w co mają wierzyć. Personalnie wierzę, że wszystko wokoło, łącznie z nami, jest energią. Materia jest tylko formą energii budującej wszechświat. Każde nasze słowo, myśl i uczucie jest wibracją, energią oddziałowującą na nas samych i na innych ludzi. W wymiarze duchowym jesteśmy zatem nieograniczeni, nieśmiertelni, doskonali – możemy wszystko. Na niedowiarków ta teoria jednak nie podziała; tylko to w co wierzymy, staje się dla nas prawdą. Nie mam zresztą zamiaru nikogo przekonywać do swoich racji. Ja wierzę, że jak wyzionę ducha to nie będzie koniec. Po prostu moja energia przerodzi się w jakąś inną energię i chociaż za cholerę nie mam pojęcia w jaką, to nie spędza mi to snu z powiek. Wielu szarych zjadaczy chleba, nęka lęk przed śmiercią. Marudzą, narzekają na pracę, nadwagę, brak pieniędzy, pogodę, a jednak zakończenie tej udręki nie jest im w smak. Strach przed nieznanym mrozi krew

Komentuj! Goniec.com

w żyłach. A co jeśli umrę i już? I to będzie koniec mnie. Zaiste myśl niewesoła. Ale co nas przeraża najbardziej, to chyba rozstanie z bliskimi. Nie chcemy ich opuszczać, wyobrażenie rozłąki jest bolesne. Sama myśl o godzinie śmierci to jak mroczna zmora. Nie możemy mieć pewności co się z nami stanie. Zacierać ręce z radości mogą tylko ci, którym udało się znaleźć wewnętrzny spokój i odpowiedź na zagadkę o sens istnienia. Często dopiero w obliczu choroby i zbliżającej się kostuchy, zdajemy sobie sprawę, ilu rzeczy chcielibyśmy jeszcze w życiu spróbować. Zanim spakujemy się na tamten świat warto sobie tutaj trochę poszaleć! Jak Marek Aureliusz powiedział: ,,Szczęśliwy to ten, kto los szczęśliwy sam sobie przygotował. A szczęśliwy los to dobre drganie duszy, dobre skłonności, dobre czyny”. Jasne wydaje się to, że to drganie duszy nie zakończy się tylko dlatego, że przyszło nam wąchać kwiatki od spodu. Wystarczy, że zaczniemy szukać odpowiedzi wewnątrz, zamiast na zewnątrz i wszystko zacznie układać się w jedną całość. <<

Gosia Nowicka. Studiowała dziennikarstwo w Łodzi w latach 2001-2004. Od 2004 roku przebywa w Wielkiej Brytanii, gdzie ukończyła Dental College. Pasjonuje ją pisanie felietonów, w których przekornie komentuje otaczającą ją rzeczywistość.

7


8 ~ felieton

ks. Bartosz Rajewski

ilozofia śmierci Ks. Bartosz Rajewski, proboszcz jednej z najstarszych polskich wspólnot katolickich w UK – para�ii pw. Św. Wojciecha na South Kensington w Londynie (Little Brompton Oratory).

Listopad nieuchronnie nadszedł i zapukał do drzwi naszego życia. Jest to jeden z tych miesięcy, który daje nam sposobność przemiany w �ilozofów. Śmierć bowiem, obok m.in. takich pojęć jak dobro, zło, szczęście czy miłość to temat wybitnie �ilozo�iczny. Kant i Nietzsche uważali, że �ilozo�ia jest chorobą na śmierć, a wielki Platon nauczał o ćwiczeniu się w śmierci. Filozofowanie rozumiał jako przyuczanie się do umierania. To w listopadzie właśnie szczególnie pochylamy się nad mogiłami naszych bliskich, wspominamy tych, którzy odeszli, oczami wdzięcznej pamięci serca ponownie wpatrujemy się w ich roześmiane oczy. W ten sposób stajemy w obliczu własnej śmierci. Pochylamy się nad tajemnicą i zadajemy sobie pytanie, co będzie z nami? Wraz z upływem czasu, z każdym rokiem te pytania stają się coraz bardziej wyraźne. Patrzymy na zmęczoną, obumierającą po gorącym lecie przyrodę. Obserwujemy świat wokół nas, który zdaje się zapadać w zimowy sen. Nic nie wskazuje na to, że na ogołoconych gałęziach drzew za kilka miesięcy znów pojawią się liście. Wszystko wokół nas zamiera, obumiera. Co stanie się z nami, kiedy staniemy w obliczu rozdarcia ciała i duszy? W dniu Wszystkich Świętych w Kościele zawsze czytane jest Osiem Błogosławieństw. Dlaczego? Może dlatego, że są one ziarnem, które Jezus pragnie zaszczepić w naszych sercach? A może dlatego, że chce nam wskazać klucz do zrozumienia nielogicznej śmierci? Tym kluczem są nielogiczne (wg sposobu myślenia tego świata) błogosławieństwa. Życie 8 listopada 2019

Filozofia zaufania

według błogosławieństw wydaje owoce nie tylko tu – na ziemi, ale także, albo przede wszystkim tam – po drugiej stronie, po śmierci. Nie ulega wątpliwości, że błogosławieni, czyli szczęśliwi są ludzie bogaci, zaradni, głośni, piękni, najedzeni, weseli, zatroskani o swoje interesy. Czy jednak ich szczęśliwe życie wyda owoce ponadczasowe? Wielka nagroda spotka po śmierci ubogich w duchu, zasmuconych, doświadczających niesprawiedliwości i innych, których wspomina Jezusa. Jest to nagroda o tak doniosłym znaczeniu, że nawet doświadczając trudności za życia, ze względu na tę nagrodę, możemy czuć się szczęśliwi. Jezus nie mówi, że niebo jest zarezerwowane tylko dla tych, którzy tu na ziemi klepią biedę, chorują, walczą o przetrwanie każdego dnia. Nie mówi też, że na niebo nie zasługują ci, którym się dobrze wiedzie. On wskazuje na istotny fakt, że w obliczu trudnych doświadczeń łatwiej poddajemy się mocy Boga. Gdy nie doświadczamy żadnych braków, a życie nasze zdaje się być „usłane różami”, wówczas bardzo często popadamy w pychę i przekonanie, że Bóg do niczego nie jest nam potrzebny. Tymczasem postawa zaufania Bogu jest kluczowa w życiu człowieka wierzącego. Na tym właśnie polega duchowe ubóstwo – całkowite zdanie się na Boga, uznanie swojej ograniczoności. Wówczas pokładamy nadzieję nie w naszej mocy, ale w mocy Boga. „Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (por. 1 J 3,3). Co to znaczy być świętym? To znaczy poddać się mocy samego Boga! Świętość przynależy się samemu Bogu i temu, kto do Boga należy. Na tym polega świętość! Nie ma jednak za-

Komentuj! Goniec.com

ufania, a więc nie może być także świętości bez miłości. Miłość bowiem znosi lęk przed zaufaniem i pozwala nam powierzyć całe swoje istnienie Bogu, a nawet – w relacji miłości międzyludzkiej – drugiemu człowiekowi. Wierzymy w świętych obcowanie, w ciała zmartwychwstanie i w życie wieczne. Bądźmy jednak szczerzy – każdy z nas myśl o odejściu z tego świata oddala od siebie jak najdalej. Boimy się śmierci i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Powodem lęku nie jest brak wiary, czy też brak miłości. Boimy się śmierci, bo jedyne jej doświadczenie, traumatyczne doświadczenie dotyczy odejścia z tego świata osób nam najbliższych i najukochańszych. Lęk przed śmiercią wynika z tego, że jej nie znamy i nie mamy na nią żadnego wpływu. Nigdy nie zrozumiemy śmierci. Łatwiej jednak ją przyjmiemy i zaakceptujemy, gdy zaufamy naszemu Ojcu, który jest i czeka na nas w niebie. Patrzmy na śmierć nie oczami �ilozofów, ale oczami dzieci Bożych (por. 1 J 3,1), oczami ludzi nadziei. Przyuczajmy się do śmierci, jak chciał tego wspomniany Platon, ale nie �ilozofowaniem, lecz myśleniem o Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał, aby przeprowadzić nas przez dolinę nicości do nowego życia. Jezu, ufam Tobie! Ps. W listopadzie koncentrujemy się na modlitwie w intencji naszych zmarłych. Wypominki (w Poznańskiem – wymienianki, na Śląsku – zalecki) to jedna z najbardziej popularnych form modlitwy błagalnej za zmarłych. Są one odczytywane w naszej para�ii we wszystkie niedziele listopada, tak po południowej, jak i po wieczornej Mszy św. Imiona bliskich zmarłych można wypisać na kartce i wręczyć księdzu przed Mszą św. Zapraszamy do wspólnej modlitwy. <<



10 ~ news UK

Aplikacja o SETTLED STATUS

SPOTKANIE INFORMACYJNE Spotkanie polskiej społeczności i specjalistów z Home Of�ice zajmujących się usprawnieniem procedury aplikowania o status osoby osiedlonej odbyło się w londyńskim POSK. Wydarzenie zorganizowały Ambasada RP w Londynie, Polski Ośrodek Społeczno–Kulturalny, Departament ds. Wyjścia z UE (DExEU) i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Wielkiej Brytanii (Home Of�ice). W czasie spotkania urzędnicy polscy i brytyjscy krok po kroku zaprezentowali proces aplikacji o Settled Status, po czym odpowiedzieli na pytania publiczności. – Aplikacja o Status Osoby Osiedlonej to temat, który dla wielu Polaków mieszkających na Wyspach nie jest zupełnie jasny. Aby pomóc rodakom w procesie aplikacji i odpowiedzieć na wszelkie nurtujące ich pytania, zdecydowaliśmy się wspólnie z naszymi brytyjskimi partnerami, zorganizować to właśnie spotkanie informacyjne – mówi Arkady Rzegocki, ambasador RP w Londynie. – Proces wyjścia powoduje sporo zamieszania i sporo niepewności wśród obywateli Unii Europejskiej. Jak zaznaczył podczas spotkania ambasador Rzegocki, przygotowanie społeczeństwa do aplikacji jest ogromnym wyzwaniem organizacyjnym. Zwłaszcza dotarcie z informacją do rzeszy Polaków rozrzuconych po całym terytorium Wielkiej Brytanii wydaje się być trudne i niezbędne. A jak przekonywali organizatorzy spotkania, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że po grudniu 2020 może mieć problemy z udowodnieniem swoich praw do edukacji, służby zdrowia i innych ważnych kwestii życiowych. Tymczasem aplikowanie nie jest skomplikowane, a Home Of�ice współpracuje z polonijnymi organizacjami, które wspierają wszystkich mających trudności lub obawy z przejściem przez proces aplikacyjny. Jednym z celów spotkania było pokazanie problemów i kłopotów, na jakie napotykają Polacy przy próbie aplikowania o status osoby osiedlonej. Uczestnicy spotkania obejrzeli i wysłuchali prezentacji przygotowanej przez Home Of�ice z ogólnymi infor8 listopada 2019

macjami o systemie osiedleńczym, a następnie za pomocą slajdów przeprowadzeni zostali przez cały proces aplikowania, poznając jego poszczególne etapy oraz dowiadując się, jak i dlaczego wypełniać kolejne elementy aplikacji. Część merytoryczna rozpoczęła się od rozwiania wątpliwości, czym jest schemat statusu osoby osiedlonej i dlaczego jako obywatele musimy aplikować. Po wyjściu WB z UE przestanie obowiązywać m.in. dyrektywa unijna 2004/38 mówiąca o swobodnym przepływie osób. W związku z tym Wielka Brytania będzie posiadać swobodę w sprawie krajowych przepisów emigracyjnych. Settlement Scheme utworzono, aby uregulować prawa obywateli UE mieszkających w UK oraz ich rodzin i zagwarantować im takie same prawa, jakie mieli przed potencjalnym wyjściem Wielkiej Brytanii ze wspól-

noty. Co ważne, stworzony przez Brytyjczyków algorytm postępowania opiera się na przesłankach, aby ten status przyznać, a nie odmówić. Oznacza to, że urzędnicy i caseworkerzy skupiają się na pozytywnych aspektach dokumentów składanych przez aplikującego, aby ten status przyznać. Każdy obywatel, który chce pozostać w Wielkiej Brytanii po brexicie

powinien złożyć wniosek o przyznanie statusu osoby osiedlonej. Również te osoby, które mają obecnie status rezydenta. – Wielu osobom wydaje się, że nie muszą składać takiego wniosku, tymczasem rezydentura wydawana jest na podstawie unijnych przepisów, które przestaną obowiązywać wraz z wyjściem Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty

Europejskiej. Te przepisy nie będą już obowiązywać i konieczne będzie wówczas ponowne potwierdzenie swojego statusu – wyjaśniali eksperci. – Ale to z kolei oznacza, że osoby, które już spełniły warunek niezbędny do uzyskania rezydentury (pięcioletni pobyt w Wielkiej Brytanii), to dla nich zdobycie statusu osoby osiedlonej będzie prostą formalnością.


news UK ~ Tylko osoby z brytyjskim obywatelstwem nie muszą tego wniosku składać. Wniosek jest darmowy a aplikacja jest podzielona na trzy etapy. I etap – potwierdzenie tożsamości. – trzy możliwości – możemy skorzystać z aplikacji mobilnej i z jej pomocą zeskanować swój dokument biometryczny (paszport) i w ten sposób potwierdzić swoją tożsamość bez konieczności wysyłania dokumentu pocztą do Home Of�ice. Jeśli nie możemy mobilnie, możemy wypełnić aplikację przez Internet i wysłać dokument pocztą do HO. Trzecim sposobem potwierdzenia swojej tożsamości jest wizyta w miejscu wyposażonym w skaner dokumentów tożsamości. Tych punktów jest stosunkowo dużo w UK, są zwykle prowadzone przez władze lokalne. II etap – to potwierdzenie swojego pobytu w Wielkiej Brytanii – pięcioletniego lub krótszego. Najłatwiej jest ten pobyt udowodnić podając swój numer NIN. III etap – oświadczenie o niekaralności. Aplikacja pyta, czy wnioskodawca był karany. Po wypełnieniu wniosku można uzyskać dwa różne statusy – osoby osiedlonej i tymczasowy status osoby osiedlonej. Do tej pory Home Of�ice rozpatrzył ponad półtora miliona wniosków. Polacy wypełnili 350 tys. aplikacji. Przyznano 61 proc. statusów osoby osiedlonej i 38 proc. tymczasowego statusu osoby osiedlonej. Władze lokalne stworzyły ponad 300 punktów cyfrowego wsparcia przy aplikowaniu mające na celu udostępnić skanery dla osób, które nie mają możliwości aplikowania za pomocą smartfona i nie chcą wysyłać paszportu do Home Of�ice. HO przyznało też w pierwszym etapie wsparcia procesu aplikacji 9 mln dla organizacji mających pomagać osobom z trudnościami społecznymi, które nie potra�ią samodzielnie wypełnić wniosku lub mają z tym trudność. Jeśli po wypełnieniu aplikacji, nie są wymagane dodatkowe dokumenty potwierdzające długość zamieszkiwania w WB, to na decyzję po złożeniu wniosku średnio będziemy czekać pięć dni. Algorytm aplikacji połączony jest z bazą danych NIN i sprawdza się ze wskazaniami związanymi z NIN. Jeżeli system nie pobierze z dostępnej bazy danych informacji o 5-letnim pobycie, przejdzie automatycznie na poziom decyzji o tymczasowym statusie osoby osiedlonej, ale aby

taką decyzję algorytmu przyjąć, potrzebna jest nasza zgoda w postaci kliknięcia w odpowiednim miejscu do wyboru. Jeśli nie zgodzimy się na tymczasowy status osoby osiedlonej, bo mamy pewność, że przebywamy w UK wymagane 5 lat, nie powinniśmy udzielać zgody w aplikacji na status tymczasowy. Aplikacja pokazuje na tym etapie wiadomość „nasze dane pokazują, że byłeś w tym kraju mniej niż 5 lat. Czy ta sytuacja rzeczywiście dotyczy ciebie?”. Jako odpowiedź mamy dwie opcje do zaznaczenia. Opcja pierwsza to „faktycznie byłem w tym kraju mniej niż 5 lat” oraz opcja druga „jestem w tym kraju dłużej niż 5 lat i jestem uprawniony do otrzymania statusu osoby osiedlonej”. Jeśli osoba aplikująca nie zgadza się z tym, co system automatycznie pobrał z bazy związanej z NIN, trzeba z własnej inicjatywy załadować więcej dokumentów potwierdzających długość naszego pobytu. Dla przykładu osobę samozatrudnioną, która składa dokumenty do urzędu skarbowego raz do roku, system odczytuje, że przebywa w W. Brytanii jeden miesiąc w roku. W takim przypadku trzeba pobyt w UK udowodnić innymi, pomocniczymi dokumentami. Wachlarz dokumentów, które można dołączyć jest nieograniczony i bardzo szeroki, np. możemy dostarczyć umowę najmu mieszkania, umowę z bankiem, wizyty u GP. Aby pomagać osobom z problemami w aplikowaniu, ponad 50 organizacji otrzymało wsparcie �inansowe z łącznego budżetu 9 milionów GBP. Z tej puli pieniędzy powstały też polskojęzyczne punkty pomocy w aplikowaniu o status osoby osiedlonej. Dodatkowo powstało 300 ośrodków, które oferują wsparcie telefoniczne, wsparcie w skanowaniu dokumentów przy potwierdzaniu tożsamości. Najprościej je znaleźć pytając w lokalnym urzędzie miasta lub gminy. Jeśli Wielka Brytania wyjdzie bez umowy termin aplikowania upływa 31 grudnia 2020 roku. Jeśli wyjście nastąpi na podstawie umowy, termin będzie dłuższy o pół roku – upłynie 30 czerwca 2021. Po takim wyjaśnieniu procedury aplikacji, nastąpiła sesja pytań, które dotyczyły konkretnych przypadków, najczęściej związanych z własną historią pobytu w Wielkiej Brytanii. Spotkanie było bezpłatne i było tłumaczone na język polski. Z prezentowanych informacji skorzystało ponad 100 osób. o Settled Status czytaj także na str. 22

11

reklama


12 ~ news UK

80 lat PUNO

Doktorat honoris causa, w osiemdziesiątą rocznicę powołania do życia Polskiego Uniwersytetu Na Obczyźnie, otrzymała prof. Halina Taborska, która była rektorem PUNO w latach 2011–2017. Laudację na cześć polskiej �ilolog, �ilozof, historyk sztuki przygotowała i wygłosiła prof. Ewa Lewandowska-Tarasiuk, kierująca Zakładem Współczesnej Kultury Literackiej i Artystycznej PUNO. 86–letnia dzisiaj profesor Taborska to ceniony wykładowca akademicki współpracująca w przeszłości z ponad 30 uczelniami na świecie, w tym m.in. Oxford University i Harvard University. Z okazji jubileuszu działalności PUNO zorganizowana została międzynarodowa konferencja naukowa w całości poświęcona rocznicy pt. „PUNO – 80 lat ciągłości nauki polskiej na świecie”. W programie znalazły się trzy sesje tematyczne: „Historycznie o PUNO”, „PUNO w świecie” oraz „Współczesne PUNO”. Pomiędzy nimi swoje wspomnienia z dawnych lat na PUNO przedstawili absolwenci uczelni. – Uniwersytet pełnił istotną rolę w zachowaniu wolnej, niezależnej polskiej myśli akademickiej i w swobodnym poszukiwaniu prawdy, zwłaszcza w latach, kiedy w Polsce wyższe uczelnie poddawane były silnej indoktrynacji ideologicznej – mówi prof. inż. Tomasz Kaźmierski, rektor PUNO. Po konferencji odbył się w Galerii POSK wernisaż wystawy „PUNO – 80 lat Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie”, gdzie zaprezentowane zostały gra�iki nawiązujące do historii i dorobku PUNO, na którym obecny był m.in. Arkady Rzegocki, ambasador RP w Londynie. Obecna struktura uniwersytetu to Wydział Nauk Humanistycznych, Wydział Nauk Społecznych oraz dwa Instytuty – Kultury Europejskiej oraz Nauk Technicznych. Placówka prowadzi również własne badania oraz działalność dydaktyczną. Małgorzata Skibińska 8 listopada 2019

JUBILEUSZ 80–LECIA DZIAŁALNOŚCI OBCHODZIŁ POLSKI UNIWERSYTET NA OBCZYŹNIE. WYDARZENIU TOWARZYSZYŁ ZJAZD ABSOLWENTÓW, WYSTAWA GRAFIK, KONFERENCJA NAUKOWA ORAZ WRĘCZENIE MEDALI I WYRÓŻNIEŃ PRZYZNANYCH ZASŁUŻONYM DLA UNIWERSYTETU DZIAŁACZOM. PATRONAT HONOROWY NAD JUBILEUSZEM OBJĄŁ PREZYDENT RP, ANDRZEJ DUDA.



14 ~ news UK

POLISH

TECH DAY NAJWIĘKSZE WYDARZENIE PROMUJĄCE POLSKIE TECHNOLOGIE, TWÓRCÓW INNOWACYJNYCH STARTUPÓW, KREATORÓW CYFROWEJ PRZYSZŁOŚCI I PRZEDSTAWICIELI SEKTORA TECHNOLOGICZNEGO POLSKI I WIELKIEJ BRYTANII ZORGANIZOWANE ZOSTAŁO W LONDYŃSKIEJ SIEDZIBIE GOOGLE.

W tym roku organizacyjne siły połączyli twórcy Polish Tech Day organizując piątą edycję tego spotkania oraz II British-Polish IT Forum, którego pomysł wywodzi się z Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. – Jesteśmy po piątej edycji Polish Tech Day w siedzibie Google w Londynie. Wyszło super. Mieliśmy zarejestrowanych trzystu uczestników i myślę, że 200-250 osób przewinęło się w ciągu całego dnia – mówi Jacek Ratajczak, twórca idei Polish Tech Day. – Podczas tegorocznej edycji wręczyliśmy nagrody dla ambasadorów pol8 listopada 2019

skiej innowacji, w konkursie „Pitch to London” zobaczyliśmy najlepsze polskie startupy, mieliśmy dużo inspirujących dyskusji w panelach, genialnych mówców. Wydarzenie przyciągnęło sporą część polskiej i brytyjskiej śmietanki technologicznej. Jestem bardzo zadowolony z tegorocznej edycji. Głównym celem Polish Tech Day i współtowarzyszącej II edycji BritishPolish IT Forum jest wzmocnienie wzajemnych stosunków między polskim i brytyjskim sektorem technologicznym. W imprezie udział biorą zarówno najbardziej aktywne

startupy, kadra zarządzająca międzynarodowych korporacji, jak również brytyjskie organizacje szukające ciekawych partnerów biznesowych oraz możliwości inwestycyjnych w Polsce. Wydarzenie było także świetną okazją do poznania rokujących polskich startupów. Nieodłączną częścią imprezy jest konkurs „Pitch to London” organizowany z myślą o najbardziej innowacyjnych polskich startupach. Spośród 6 startupowych prezentacji, jurorom najbardziej do gustu przypadła propozycja o nazwie Simmetrical. – Nasza propozycja pomaga około połowie polskiej i europejskiej populacji, która nie ma żadnych oszczędności i doświadcza problemów �inansowych w osiąganiu bezpieczeństwa �inansowego. Rozwiązujemy te problemy poprzez aplikację Simmetrical – mówi Piotr Smoleń, CEO i co-founder Simmetrical.ai. – Aplikacja pozwala użytkownikom mieć dostęp do zarobionych przez nich pieniędzy, które nie muszą czekać 30 dni na rachunku pracodawcy do dnia wypłaty. Pomagamy również w wychodzeniu ze spirali zadłużenia i zamienianiu tej spirali i nieetycznych kredytów na tanie i etyczne kredyty, które zapewniają komfort �inansowy. Myślę, że głównym powodem, dla którego nasz startup wygrał to fakt, że rozwiązujemy gigantyczny problem społeczny, który dotyka zarówno Polskę, jak i populację w całej Unii Europejskiej. Dzięki naszej

propozycji możemy rozwiązywać ten problem używając technologii, a nie regulacji czy narzuconych odgórnie przepisów. Sukces poprzednich edycji Polish Tech Day potwierdził potrzebę budowania globalnej sieci skupiającej polskich profesjonalistów działających w sektorze technologicznym. Organizatorem wydarzenia jest stosunkowo młoda fundacja z Polski o nazwie PLUGin. Jest to inicjatywa skupiająca kreatywnych specjalistów z branży technologicznej, która swoje aktywne sieci ma w Londynie, Wrocławiu, Paryżu, Singapurze, Nowym Yorku, Gdańsku, Dublinie, San Francisco. Swój początek PLUGin wywodzi z londyńskich spotkań organizowanych przez Jacka Ratajczyka w ramach Polish Tech Link. Z czasem, m.in. poprzez połączenie sił z aktywnymi startupowcami i informatykami z Polish Professionals in London, sieć polskich informatyków, programistów, innowatorów rozrosła się, osiągając poziom największej grupy polskich profesjonalistów technologicznych poza granicami Polski, którzy regularnie spotykają się rozwijając swoje zainteresowania i wymieniając się doświadczeniem. Z czasem liderzy projektu zdecydowali się na kolejny krok i rozszerzyli formułę wymiany myśli i współpracy już o zasięgu globalnym i ubrali przedsięwzięcie w formy prawne rejestrując w Polsce fundację.


news UK ~

15

ŻYCIE W UK, DŁUGI W POLSCE? WYJAZD DO WIELKIEJ BRYTANII TO DLA WIELU EUFORIA ORAZ NADZIEJA NA POZBYCIE SIĘ DŁUGÓW POWSTAŁYCH W POLSCE I ZDOBYCIE DOBRZE PŁATNEJ PRACY. GORZEJ, KIEDY DOWIADUJEMY SIĘ, ŻE ZOBOWIĄZANIA FINANSOWE W POLSCE NIE ODESZŁY W ZAPOMNIENIE. I NIGDY NIE ULEGNĄ PRZEDAWNIENIU. ROZWIĄZANIEM W TAKIEJ SYTUACJI MOŻE BYĆ UPADŁOŚĆ KONSUMENCKA (BANKRUCTWO OSOBISTE) OGŁOSZONA W ANGIELSKIM SĄDZIE. KAŻDY WYROK STWIERDZAJĄCY UPADŁOŚĆ, WYDANY PRZEZ ANGIELSKIEGO SĘDZIEGO MA CHARAKTER TRANSGRANICZNY. UPADŁOŚĆ TRANSGRANICZNA? CO TO TAKIEGO? Najkrócej mówiąc jest to możliwość ogłoszenia upadłości konsumenckiej w kraju należącym do Unii Europejskiej, w tym przypadku w Wielkiej Brytanii, przy posiadaniu zadłużenia w Polsce. Najważniejszą kwesią będzie określenie tzw. Centrum Interesów Życiowych dłużnika (ang.: COMI – Centre Of Main Interests). COMI jest to miejsce, gdzie dłużnik prowadzi swoje co-

dzienne życie, pracuje lub prowadzi działalność gospodarczą od co najmniej 6-ciu miesięcy poprzedzających złożenie w sądzie wniosku o upadłość (Bankruptcy Application). Co ważne, nie ma znaczenia gdzie znajdują się wierzyciele i gdzie powstało zadłużenie. W Polsce ustawa o upadłości konsumenckiej obowiązuje od 2009 roku. Jednak cała procedura jest bardzo kosztowna (nawet do 30 000 PLN) i co istotne, bardzo niewiele osób

zostało przez polskie sądy zaakceptowane do przeprowadzenia całego procesu.

Dlatego, jeżeli mieszkasz i pracujesz w UK, i tu płacisz podatki masz prawo ogłosić upadłość konsumencką wg. przepisów prawa brytyjskiego. Możesz nie mieć nawet 1 pensa zadłużenia w Wielkiej Brytanii i kilka milionów długów w Polsce. Wyrok wydany przez angielski sąd będzie prawomocny i ważny na terenie całej Unii Europejskiej (poza Danią) a Twoja upadłość będzie musiała zostać uznana przez polskich wierzycieli. W przyszłości będziesz mógł spokojnie wrócić do Polski i nie będziesz miał ani złotówki długu. Wszystko może jednak zmienić tzw. twardy brexit. Wówczas orzeczenia brytyj-

skich sądów mogą, ale nie muszą być uznawane przez polskich wierzycieli i wymiar sprawiedliwości w Polsce. Jeżeli brexitowi będzie towarzyszyć porozumienie, to nastąpi okres przejściowy, podczas którego wszystkie wnioski złożone przed ostateczną datą wyjścia Wielkiej Brytanii z UE będą miały charakter transgraniczny. Sytuacja �inansowa każdego dłużnika jest inna, dlatego też nasi prawnicy do każdej sprawy podchodzą indywidualnie. Zadzwoń i zapytaj jak możemy Ci pomóc w pozbyciu się długów.

www.dlugi.co.uk tel: 0208 123 2576 info@dlugi.co.uk

reklama


16 ~ 48. BAL POLSKI

RUSZYŁY PRZYGOTOWANIA DO

48. BALU

POLSKIEGO

WYDARZENIE ZAPLANOWANE JEST NA 1 LUTEGO 2020, ALE JUŻ TERAZ MOŻNA ZGŁASZAĆ ORGANIZATOROM CHĘĆ PRZEKAZANIA PRZEDMIOTÓW NA DOBROCZYNNE AUKCJE I LOTERIE ORAZ ZAKUPIĆ BILET. KAŻDEGO ROKU BAL POLSKI PRZYCIĄGA KILKASET OSÓB. SPONSOREM GŁÓWNYM WYDARZENIA BĘDZIE NAJWIĘKSZA POLSKA INSTYTUCJA FINANSOWA W WIELKIEJ BRYTANII – SAMI SWOI PRZEKAZYPIENIĘŻNE.COM. Bal Polski to od lat największe wydarzenie towarzyskie roku. Kilkuset gości, dziesiątki tysięcy funtów zebranych na cele dobroczynne, najlepsi muzycy (swingujący band), toast za królową brytyjską i Rzeczpospolitą i liczne polskie akcenty podkreślające dziedzictwo naszego narodu, to cechy charakterystyczne poprzednich edycji, ale też stałe elementy, których można spodziewać się również już za trzy miesiące. Do tego patronat honorowy członka brytyjskiej rodziny królewskiej. Po raz kolejny honorowy patronat wydarzeniu udzielił Książę Kentu. Po raz kolejny również honorowy patronat nad wydarzeniem objął Arkady Rzegocki, ambasador RP w Londynie. – Bal Polski to wydarzenie dla tych osób, które lubią dobrą, wytworną zabawę i jednocześnie chętnie angażują się w inicjatywy skierowane do najbardziej potrzebujących. Wszystkie takie osoby, w imieniu komitetu organizacyjnego Balu serdecznie zapraszam na 48. Bal Polski – mówi Marzena Konarzewska, przewodnicząca komitetu organizacyjnego Balu. 48. Bal Polski, który odbędzie się w hotelu Hilton przy Park Lane w Londynie, postanowił wesprzeć inicjatywę Oddziału Dziennego On-

kologicznego w szpitalu w Starachowicach, gdzie zbierane są fundusze na zakup czepca onkologicznego. Czepek onkologiczny to urządzenie łagodzące skutki chemioterapii, zapobiegające wypadaniu włosów. Taki sprzęt ma zaledwie kilkanaście placówek w Polsce. Dzięki użyciu czepca pacjenci mają więcej woli do walki z chorobą nowotworową. To niezmiernie ważne w terapii. – Doktor Małgorzata Majecka, która prowadzi Oddział Dzienny Onkologiczny była na ubiegłorocznym Balu. Po Balu opowiedziała o możliwościach, jakie daje czepiec i o kwotach, jakie na to urządzenie trzeba zebrać. To koszt około 25 tysięcy funtów. Komitet Organizacyjny postanowił wesprzeć szpital w dążeniach do posiadania tego urządzenia, tym bardziej, że będzie to jedyny taki sprzęt w regionie – mówi Marzena Konarzewska. Kolejnym wybranym przez Komitet Organizacyjny bene�icjentem Balu będzie działająca w Wielkiej Brytanii organizacja charytatywna imienia Sue Ryder. Wpływy z Balu są zawsze przekazywane na cele charytatywne. Przez ponad 20 lat Bal wspierał Skarb Państwa Polskiego na Uchodźstwie,

Loteria: Podczas przywitania z lampką szampana oraz w trakcie Balu wolontariusze sprzedają losy na Loterię. Za jedyne £10 za los lub £50 za 6 losów można wygrać luksusową nagrodę w Loterii. Wśród nagród podczas ubiegłych edycji znalazł się m.in. weekend w Hotelu Bristol w Warszawie, zestaw kryształowych kieliszków oraz kosmetyki pielęgnacyjne i zabiegi ofiarowane przez dr Gabrielę Mercik o wartości 1500 funtów. Tu, aby wygrać, potrzebny jest łut szczęścia. 8 listopada 2019


48. BAL POLSKI ~ a następnie Fundusz dla Polaków ze Wschodniej Polski. W ostatnich latach Bal Polski wsparł między innymi Polskie Towarzystwo Oświatowe, Bibliotekę Polską w Londynie, Polski Dziennik, Polską Misję Katolicką w Anglii i Walii, Stowarzyszenie Polskich Twórców za Granicą, polskie zespoły taneczne, Fundusz Pomocy Medycznej dla Polski, Polski oddział St Johns Ambulance, Szpital Dziecięcy w Lublinie, Fundację Alina, Ośrodek w Laskach – Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi, Specjalistyczny Ośrodek Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży z wadą słuchu w Opolu, Dom Dziecka w Przybysławicach. Wszystkie nagrody są podarowane przez darczyńców Balu i wszystkie zebrane pieniądze tra�ią bezpo-

Cicha aukcja: Podczas Balu trwa licytacja atrakcyjnych nagród, która toczy się równolegle do zabawy na parkiecie, dlatego nazywana jest „cichą”. W minionych latach w puli przedmiotów do licytacji znalazły się m.in. strzelanie na strzelnicy z polskim konsulem, dzieła sztuki, weekend w luksusowym hotelu, staż w renomowanej kancelarii adwokackiej. Tu każdy sam wybiera przedmiot lub usługę, którą chciałby wygrać i proponuje za nią coraz wyższą cenę, aż zostanie zwycięzcą licytacji. W trakcie Balu należy obserwować, jak toczy się licytacja. Aukcja kończy się o północy. Płatności przyjmowane są gotówką i kartą.

Na Balu obowiązuje strój wieczorowy. U pań wymagane są długie suknie balowe do ziemi, zakrywające buty. Panowie powinni pojawić się w ciemnym smokingu lub jednorzędowej marynarce, koszuli frakowej, czarnej kamizelce.

17

średnio do wybranych organizacji charytatywnych. Podczas Balu wolontariusze pomagają sprzedawać bilety i organizować nagrody. Goście podczas Balu mogą wziąć udział w loteriach i licytacjach.

Drzewko szczęścia: Losy w cenie £20. A co najważniejsze – każdy los wygrywa. Nagrodami są zestawy kosmetyków, markowe alkohole. Losy są w sprzedaży już od pierwszych minut balu i cieszą się bardzo dużym powodzeniem.

Główna aukcja: Prowadzona przez międzynarodowego aukcjonera Hugh Edmeadesa. Dzięki staraniom Komitetu Organizacyjnego i hojności naszych darczyńców stawki na Głównej Aukcji są wysokie, a licytowane przedmioty cenne. Wśród nich pojawiają się takie unikaty, jak portret autorstwa Barbary Kaczmarowskiej–Hamilton czy suknia balowa szyta na miarę projektu sióstr Kruszyńskich. Każdy z Bali Polskich ma swój temat przewodni, mający promować Polskę, polską historię i kulturę wśród Brytyjczyków. W nadchodzącej edycji tematem przewodnim Balu będzie 100. rocznica Bitwy Warszawskiej.


18 ~ reportaż

POD STRZECHAMI

WESTMINSTER

ABBEY

ŚCISKAŁA DŁOŃ PAPIEŻA BENEDYKTA XVI, BRAŁA UDZIAŁ W PRZYGOTOWANIACH DO KSIĄŻĘCEGO ŚLUBU, OPROWADZAŁA DAVIDA BOWIE. RÓŻA WŁODARCZYK NIE UKRYWA, ŻE PRACA W OPACTWIE WESTMINSTERSKIM JEST DLA NIEJ ŹRÓDŁEM CIĄGŁYCH INSPIRACJI. 8 listopada 2019

To fascynujący zabytek. Obok katedr w Canterbury i św. Pawła w Londynie Westminster Abbey jest najważniejszą świątynią anglikańską na Wyspach Brytyjskich. Począwszy od 1066 roku to miejsce koronacji królów, a potem także ich pochówków. Oprócz monarchów spoczywają tu także szczątki zasłużonych dla kraju osób, z różnych dziedzin. Wśród nich są wybitni pisarze, poeci, muzycy, politycy, uczeni… – Opactwo wyróżnia się ogromną różnorodnością, dlatego, mimo że pracuję tu już 10 lat, praktycznie codziennie odkrywam coś nowego. Moim ulubionym miejscem jest mała XIII-wieczna kapliczka St Faith’s Chapel, która pozostaje w nienaruszonym stanie od czasów, kiedy ją

zbudowano. Nawet z zawiązanymi oczami wiedziałabym gdzie jestem, bo tak specy�iczny panuje w niej zapach. Bardzo lubię tam przyjść, posiedzieć, podumać – mówi Róża.

Prąd w deszczu

Menedżer działu obsługi zwiedzających. Tak brzmi jej o�icjalny tytuł. Czym konkretnie się zajmuje? Obowiązki są zróżnicowane i trudno przewidzieć co się wydarzy. Zazwyczaj swój dzień zaczyna od upewnienia się, że systemy sprzedaży biletów oraz punkty dystrybucji przewodników multimedialnych funkcjonują poprawnie. Nieprzypadkowo, kilka razy, w związku z nagłą awarią prądu zdarzyło się bowiem, że nie były

one gotowe przed otwarciem drzwi dla zwiedzających i szybko trzeba było przejść do planu B, zachęcając przybyłych do ściągnięcia aplikacji ze strony internetowej, zawierającej taki sam materiał jak przewodniki. Rola tych ostatnich jest bardzo ważna, gdyż są wliczone w cenę i 90 proc. turystów z nich korzysta. – Podobna sytuacja zdarzyła się kiedy po ulewnym deszczu zaczął przeciekać dach w pomieszczeniu z audiobookami. Wówczas nie tylko musieliśmy zaproponować alternatywną opcję, ale również uratować sprzęt, pamiętając o tym, żeby nie porazić się prądem – wspomina Włodarczyk. Inna sprawa to zapewnienie bezpieczeństwa ludziom czekającym


reportaż ~ na wejście do katedry, co jest o tyle istotne, że kolejki w sezonie dochodzą nawet do dwóch godzin. To pokłosie ataku terrorystycznego do jakiego doszło w marcu 2017 roku na Moście Westminsterskim i nowych procedur jakie wtedy wprowadzono. Obecnie każdy, kto chce zobaczyć opactwo, musi przebywać na jego terenie, a nie na chodnikach rozciągających się wokół. Katedra jako zabytek skali światowej, znajdująca się na liście UNESCO, ma charakter nie tylko religijny, ale też polityczno-historyczny, w związku

byli nauczycielami, specjalizując się w przedmiotach humanistycznych. Róża po maturze zakotwiczyła w Gdańsku, gdzie ukończyła turystykę kulturową na tamtejszej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, a już dwa dni po obronie pracy magisterskiej razem z przyjaciółmi wyjechała do Londynu. Planowała na cztery miesiące, żeby w ramach wakacyjnej przygody trochę zarobić i wrócić nad Wisłę, ale brytyjska stolica urzekła ją swoim kolorytem i możliwościami. Był rok 2008, szybko znalazła zatrudnienie jako kelnerka w wegetariańskiej

z czym stanowi miejsce podwyższonego ryzyka odnośnie potencjalnych ataków. Nieprzypadkowo Polka, podobnie jak inni pracownicy, przeszła szkolenie z zakresu udzielania pierwszej pomocy, a także postępowania z ludźmi wykazującymi problemy psychiczne. Jak przyznaje, prawdziwym wyzwaniem jest umiejętność zachowania balansu pomiędzy obowiązkiem opieki nad takimi osobami, a nienarażaniem siebie oraz innych na niebezpieczeństwo.

restauracji na Soho, poznała wielu ludzi, po czym, po 12 miesiącach, wybrała się w podróż życia. Hiszpania, Francja, Portugalia, potem zachodnie wybrzeże USA, które przemierzała wynajętym Mustangiem. Jednak największe wrażenie zrobiły na niej Tajlandia i Singapur. Ten ostatni jest mieszanką wielu kultur i religii, a pomimo kolonialnej przeszłości zachowało się tam wiele oryginalnych zabytków. Połączenie kultury, nowoczesności oraz biznesowego imperium w tak małym powierzchniowo kraju robi wrażenie. To było inspirujące pięć miesięcy, pokazujące inny horyzont i prozę życia na różnych kontynentach. Po powrocie do Londynu Polka czuła, że stać ją na większe wyzwania niż praca kel-

Policjanci i żołnierze

Pochodzi z Kałuszyna na Mazowszu. Wychowała się w domu wypełnionym sztuką, muzyką poważną, edukacją. I nic dziwnego, gdyż jej rodzice, podobnie jak dziadkowie i pradziadkowie,

nerki, dlatego aplikowała do działającego w dzielnicy Embankment teatru, angażując się przy przygotowaniu nowej sztuki. Szybko jednak okazało się, że pieniądze z grantu gdzieś się rozpłynęły, a o zapłacie mogła tylko pomarzyć. To wtedy, śledząc ogłoszenia w mediach, tra�iła na ofertę pracy jako marshal w Opactwie Westminsterskim. Bardzo się starała, żeby zabłysnąć podczas rozmowy kwali�ikacyjnej i pomimo wpadki, jaką było wylanie szklanki wody na jedną z przesłuchujących ją osób, została przyjęta. Sukces tym większy, że znalazła się wśród pierwszych trzech kobiet, które tra�iły do obsługi zwiedzających, gdyż wcześniej te posady były przeznaczone dla policjantów i żołnierzy dumnie stojących na warcie. One co prawda takich zasług nie miały, posiadały za to doświadczenie z bezpośredniej kooperacji z ludźmi i wykształcenie z zakresu kultury, turystyki, historii. – Kiedy w końcu zaczęłam pracę na swoim nowym stanowisku poczułam, że to niesamowity moment. Wcześniej wielokrotnie przechodziłam koło opactwa, ale nigdy nie byłam w środku, a teraz nagle stoję w czerwonym mundurku i pomagam innym poznawać dzieje jednego z najważniejszych budynków w tym kraju – wspomina Róża, która przez kolejne lata pięła się po szczebelkach zawodowej kariery i obecnie jest jedyną kobietą, a równocześnie obcokrajowcem, wśród menedżerów. Jako jedna z trzech osób odpowiada za prawidłowe funkcjonowanie całego zespołu, składającego się ze 130 pracowników i 200 wolontariuszy, zajmującego się obsługą zwiedzających. Planuje budżet i gra�iki, organizuje szkolenia, prowadzi rekrutację i postępowania dyscyplinarne. Udało się jej stworzyć bardzo zróżnicowany team, w którym pracownicy mówią w 18 językach, gdzie każdy szanuje swoją religię, ale jednocześnie jest otwarty na inne wartości – razem celebrują Boże Narodzenie i Eid, czyli muzułmańskie święto oznaczające koniec Ramadanu. Po raz pierwszy w dziejach katedry Polka zatrudniła również osoby niepełnosprawne, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. – Obcowanie z ludźmi praktycznie z całego świata jest niepowtarzalną przygodą. Zarówno od współpracowników, jak i zwiedzających, uczę się nowych obyczajów, tradycji, zachowań. Opanowałam na przykład podstawy brytyjskich znaków migowych, zapoznałam się ze zwyczajami Ramadanu, a także zaprzyjaźniłam się z właścicielami jastrzębia o imieniu Rufus, który regularnie gości u

19

nas, polując na rebelianckie gołębie niechcące wylecieć z opactwa.

Kawałek weselnego tortu

Według legend pierwsza świątynia powstała już w roku 616, w miejscu nazywanym wówczas Thorney Island. Około roku 800 stanął tam klasztor, a niemal 250 lat później Edward Wyznawca, który z powodów politycznych nie mógł dotrzymać ślubów udania się na pielgrzymkę do Rzymu, w zamian za zwolnienie z nich, zgodnie z radą papieża, miał przebudować katedrę. Doszło do tego w latach 1045-1050, a nowe opactwo konsekrowano 28 grudnia 1065 roku, na tydzień przed śmiercią monarchy, który został w nim pochowany. Kilka miesięcy później Wilhelm Zdobywca koronował się tam na króla Anglii. Przez kolejne wieki to miejsce stanowiło serce wyspiarskiego imperium. W ostatnich latach liczba odwiedzających je turystów i pielgrzymów przekracza rocznie 1.300.000. To ludzie z różnych zakątków globu, jednak w ostatnim okresie dominują goście z Chin. Tani funt jest również zachętą dla Europejczyków, a wyprawy na długi weekend stały się bardzo popularne. Pod strzechy opactwa przybywają też Polacy. – Dla mnie to ważny argument przy zatrudnianiu polskojęzycznych pracowników – mówi Róża, zachęcając do zwiedzania katedry, w której sama przeżyła wiele niezapomnianych chwil. Pod koniec pierwszej w historii wizyty papieskiej w opactwie Ojciec Święty Benedykt XVI zaszczycił ją uściskiem dłoni, a słynny piosenkarz David Bowie, którego razem z rodziną oprowadzała po budynku, okazał się bardzo sympatycznym, skorym do żartów człowiekiem. Polka brała też udział w przygotowaniach do ślubu księcia Williama i księżnej Kate, w ramach podziękowania dostając kawałek weselnego tortu, w pięknie zdobionym inicjałami nowożeńców pudełku. – Do dziś czuję zapach tysiąca konwalii i drzew cytrusowych, który wypełniał kościół. Widziałam również bukiety ślubne księżnych Kate i Meghan, co wiąże się z tradycją zapoczątkowaną przez Królową Matkę, która po ślubie w opactwie w 1923 roku złożyła swoje kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza. Ta tradycja jest kontynuowana przez książęce panny młode, a ich bukiety są z nami przez kilka dni po ceremonii zamążpójścia – opowiada Róża, która nie ukrywa, że jej marzeniem jest uczestniczenie w kolejnej koronacji królewskiej. Z pewnością będzie to wyjątkowe wydarzenie, chociaż nie zapowiada się, że nastąpi wkrótce… <<


20 ~ reportaż

W ANGLII ZACZYNAŁ OD ZERA. DZIŚ JEST WŁAŚCICIELEM PIEKARNI ZAOPATRUJĄCEJ W PIECZYWO 60 SKLEPÓW, W TYM DWA FIRMOWE, NA OBSZARZE 200 KILOMETRÓW. MIROSŁAW ZUBICKI NIE ZAMIERZA SPOCZYWAĆ NA LAURACH. Stara się być wszędzie. Jak trzeba pomaga na produkcji, dogląda księgowości i rozliczeń, a przede wszystkim pilnuje jakości. Zawsze znajdzie się coś do roboty. – Nasz chleb jest specy�iczny, klienci przyjeżdżają z różnych miejsc, żeby kupić po kilka bochenków. Nawet jadąc do Polski na wakacje nabywają większy zapas, chcąc się pochwalić przed rodziną jaką mają tu piekarnię – mówi pan Mirek, zdradzając, że za sekretem jakości oferowanych przez jego �irmę wyrobów kryje się dawna rodzima technologia, sięgająca lat 70. ubiegłego stulecia. Podczas gdy współczesne piekarnie idą na skróty używając polepszaczy i sztucznego zakwasu, on bazuje na naturalnym. Owszem, trzeba go regularnie, co trzy godziny przerabiać, co w efekcie wydłuża cykl produkcyjny ze standardowych obecnie 2 godzin do 16, ale efekt robi wrażenie. Jak podkreśla Zubicki, ludzie często nie wiedzą, że każdy indywidualnie powinien dopasować chleb do siebie – biorąc pod uwagę wartości odżywcze poszczególnych gatunków, skład zawartych w nich minerałów oraz użytego zakwasu. Ten ostatni jest bardzo istotny, gdyż ma wpływ nie tylko na smak i zapach, ale też funkcjonowanie �lory bakteryjnej.

Hak za oknem

Wychował się w Oławie, w biednej rodzinie. Mama była sprzątaczką, a tata pracował na budowie. Często brakowało na śniadanie do szkoły, o kieszonkowym mógł tylko pomarzyć, a pieniądze zarobione podczas letniej pracy w polu oddawał rodzicom. Do jego obowiązków należało rąbanie drzewa i noszenie węgla, bo mieszkali na poddaszu, podczas gdy ubikacja znajdowała się na parterze. Przez wiele lat kąpali się w dużej misce w kuchni, a za lodówkę służył hak za oknem. Mimo to Mirek był żywym, wszędobylskim dzieckiem, całymi dniami uganiał się za piłką, a wieczorami czytał książki. Z nauką nie miał problemów – świadectwa z czerwonym paskiem, nagrody, szkolne akademie. Wydawało się, że 8 listopada 2019


reportaż ~ droga na studia jest mu pisana, ostatecznie jednak po ukończeniu podstawówki wybrał szkołę zawodową w specjalności piekarz. Zadecydowały względy praktyczne, przede wszystkim możliwość szybszego zarobienia pieniędzy, których nigdy nie miał. Poza tym piekarnia, taka prawdziwa, znajdowała się o trzy minuty drogi od rodzinnego domu, a na ulicy często unosił się zapach świeżych wypieków. Po zdobyciu dyplomu czeladnika odbył zasadniczą służbę wojskową w jednostce w Gliwicach. Dobrze sobie radził, dostawał pochwały, tra�iając nawet na łamy „Żołnierza Polskiego”, jako wyróżniający się strzelec granatnika przeciwpancernego. W tym czasie poznał Danusię, absolwentkę kolejowej szkoły zawodowej, a owocem ich związku jest czworo dzieci – trzech synów i córka. Adoptowali też syna zmarłej siostry pana Mirka. Niełatwo było związać koniec z końcem. Zubicki pracował w różnych piekarniach, w Oławie i okolicach, a w miesiącach letnich wyjeżdżał z żoną do pracy w Niemczech, żeby zbierać owoce. Regularnie,

pisarz i uliczny bard potra�ił przetrwać w najcięższych sytuacjach. Zubicki również nie bał się wyzwań. W listopadzie 2004 roku, niedługo po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, jako 40-latek zdecydował się na wyjazd do Anglii i zakotwiczył w Worksop, w hrabstwie Nottinghamshire, pracując w tamtejszej fabryce kanapek. Po odliczeniu kosztów pokoju zostawało 70 funtów na tydzień, z tego dla siebie brał 15, a resztę wysyłał żonie. Mieszkał z 10 współlokatorami, chleb z masłem, jajka oraz frytki stanowiły podstawę jego posiłków. Miał jednak szczęście – pół roku później, jako pierwszy Polak w mieście, otrzymał z councilu dom. Mimo że w opłakanym stanie, w bardzo złej dzielnicy, to radość była ogromna. Zamieszkał w nim z żoną i dziećmi (będącymi wówczas w wieku 8-18 lat), którzy w międzyczasie przyjechali z Polski. Spali na podłodze, uczyli się emigracyjnych realiów, a podstawowe wyposażenie pojawiało się dopiero przy okazji kolejnych wy-

SEKRET polskiego

CHLEBA Dariusz Dzikowski

przez 12 lat, do miejscowości Gierstädt. Praca 7 dni w tygodniu, po 10, a nawet 12 godzin. – To była prawdziwa harówka. Danusia bała się wchodzić na drabinę, więc ja rwałem śliwki, jabłka czy gruszki, a ona targała po cztery wiadra do wagi. Natomiast kiedy padało, żeby nie tracić czasu, piekłem pączki oraz drożdżówki i sprzedawałem w okolicy – wspomina pan Mirek, dodając, że w tym czasie dzieci zostawały w Polsce pod opieką dziadków bądź cioć.

Boso, ale w ostrogach

Anglia. Kraj, przez który w ostatnich latach przewinęło się miliony rodaków. Co podoba mu się tu najbardziej? Brak biurokracji, łatwość załatwiania spraw urzędowych, uśmiechnięci ludzie. Gdyby jeszcze pogoda się do tego dostosowała… Zubicki przyznaje, że w wolnych chwilach, których nie ma zbyt wiele, lubi się tak jak w dawnych czasach zatopić w dobrej lekturze. Szczególne miejsce w jego księgozbiorze zajmują książki z okresu II wojny światowej, głównie te dotyczące Żołnierzy Wyklętych, a także trylogia Stanisława Grzesiuka – „Pięć lat kacetu”, „Boso, ale w ostrogach” oraz „Na marginesie życia”. Przeczytał ją wielokrotnie, zawsze będąc pod wrażeniem charakteru autora, dzięki któremu ten

płat. Sztućce, lodówka, odkurzacz… Oczywiście, wszystko używane. Zubicki był zatrudniony w fabryce, ale w wolnych chwilach w domu smażył pączki i piekł chleb, dorabiając w ten sposób do rodzinnego budżetu. W końcu, po 10 latach pobytu na Wyspach, zdecydował się na otworzenie własnej piekarni. Był grudzień 2014 roku, kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. W swoją własną piekarnię zainwestował dotychczasowe oszczędności oraz pieniądze jakie uzyskał ze sprzedaży mieszkania w Polsce. – Razem ze wspólnikiem postanowiłem zaryzykować. On był mechanikiem, ja znałem się na piekarstwie, więc czemu nie? Znaleźliśmy lokal, bardzo mały, o powierzchni 50 metrów kwadratowych, a cały sprzęt i wyposażenie, łącznie z piecem, ściągnęliśmy z Polski. Mało kto wierzył, że się uda – opowiada pan Mirek i podkreśla, że obecnie piekarnia wygląda zupełnie inaczej, została bowiem rozszerzona o dodatkowe pomieszczenie. Na początku pracował z żoną, na nocnych zmianach, a w dzień, na przemian ze wspólnikiem (z którym dwa lata temu się rozstał), stał za sklepową ladą, gdzie sprzedawał swoje wyroby.

21

Po kilku miesiącach zatrudnił piekarza, następnie cukiernika i produkcja zaczęła nabierać rozmachu. W efekcie trzeba było szukać nowych miejsc zbytu – po nocce krótka drzemka, worek z chlebami do samochodu i objazd okolicznych sklepów.

Sok z bambusa

Biegi, szczególnie te na średnich i długich dystansach. Dobrze wskoczyć w adidasy, zresetować myśli, powalczyć z samym sobą. Zubicki ma na koncie udział w wielu imprezach – ukończył m.in. maraton w Wenecji, 11 półmaratonów, a także 25kilometrowy challenge w Alpach w Lichtensteinie. Jednak bodaj najbardziej w pamięci utkwił mu „bieg brutal”. 10 km na terenie poligonu wojskowego w Longmoor było prawdziwym sprawdzianem. Błotnista trasa, rowy, górki, niemal zamarznięte jeziorko do przepłynięcia. Ciężkich chwil nie brakowało, dlatego kiedy w końcu dotarł do mety nie krył zadowolenia. – To było siedem lat temu, ale tamta sceneria do dziś stoi mi przed oczami. Fajne wspomnienia i wiara w to, że chcieć, to móc – mówi Zubicki, przyznając, że determinacja nabyta podczas sportowych zmagań przydaje się obecnie w prowadzeniu piekarni. Nawet kiedy z żoną jeżdżą na urlop, żyją prowadzonym przez siebie biznesem, ciągle będąc pod telefonem. A podróżowali po wielu ciekawych krajach – Egipcie, Maroku, Tunezji, Włoszech, Grecji, Chorwacji, Lichtensteinie, Hiszpanii. Najlepiej wspominają Maroko, gdzie zaliczyli ekstremalną wycieczkę wynajętym samochodem na trasie 4 tysięcy kilometrów! Na własną rękę, bez biura podróży, zwiedzili zakątki, gdzie zazwyczaj turyści nie docierają. W Egipcie też się nie nudzili. Byli m.in. w nubijskiej wiosce, w której zostali dostojnie przyjęci przez tubylców, a w Kairze błąkali się po ulicach w środku nocy, pijąc sok z bambusa i paląc sziszę w knajpie z miejscowymi. – Turyści się tam nie pokazują, ale ja lubię takie przygody. Żona mi ufa i wie, że jak się już na coś decyduję, to znaczy, że będzie ok – zapewnia pan Mirek. ***************************

Zaczynał od zera, obecnie zatrudnia 20 osób. Piekarnia działa na okrągło, przez 7 dni w tygodniu i ciągle się rozwija, zaopatrując 60 sklepów, w tym dwa �irmowe, na obszarze 200 kilometrów. Jej właściciel nie zamierza spoczywać na laurach – myśli o powiększeniu produkcji i otworzeniu sieci kolejnych placówek, również w Londynie. Dzieci też odnalazły się na emigracji. Córka pracuje w renomowanej angielskiej �irmie, dwaj synowie są kierowcami (jeden jeździ tirem, a drugi ciężarówką), kolejny pomaga rodzicom w piekarni, a najmłodszy zahaczył się w fabryce, ale świetnie zna angielski, więc to nie kres jego aspiracji. – Fajnie się to wszystko zazębia, chociaż jeszcze dużo przed nami. Mam nadzieję, że kiedyś wrócimy do Polski, kupimy chatkę na Mazurach, nad brzegiem jeziora, a ja będę mógł sobie pozwolić na to, żeby korzystać z uroków przyrody, w wolnych chwilach jeżdżąc do Anglii i sprawdzając jak biznes się kręci – planuje pan Mirek... <<


22 ~ informacje

Settlement Status ZA DARMO z Sami Swoi PrzekazyPieniężne.com! PRZYSZŁOŚĆ PONAD 70 PROC. POLAKÓW NA WYSPACH PO BREXICIE MOŻE STANĄĆ POD ZNAKIEM ZAPYTANIA. DOKŁADNIE TYLU SPOŚRÓD NASZYCH RODAKÓW NIE ZŁOŻYŁO BOWIEM JESZCZE WNIOSKÓW O PRZYZNANIE STATUSU OSOBY OSIEDLONEJ. WYCHODZĄC TEMU NAPRZECIW SAMI SWOI PRZEKAZYPIENIĘŻNE.COM URUCHOMIŁY UNIKALNY SYSTEM GRUPOWEJ REJESTRACJI. Przed kilkoma tygodniami, z uwagi na niski wskaźnik poziomu złożonych aplikacji, ambasador RP w Londynie wystosował specjalny list, w którym apeluje o składanie w wiarygodnych placówkach stosownych wniosków, by zapobiec ewentualnym komplikacjom związanym z brakiem uregulowania swojego statusu po brexicie.

reklama

Już wcześniej problem zauważyła największa polska instytucja �inansowa na Wyspach – właściciel popularnej sieci przekazów pieniężnych Sami Swoi PrzekazyPieniężne.com. W maju ruszył pilotażowy system grupowej rejestracji, w ramach którego przeszkoleni pracownicy ZA DARMO pomagają Polakom uzyskać status osoby osiedlonej. Projekt cieszy się coraz większym zainteresowaniem i najprawdopodobniej skorzystają z niego tysiące naszych rodaków, którzy nie chcą ryzykować popełnienia błędu. W planach jest rozszerzenie programu o kolejne autoryzowane placówki. Dlaczego Sami Swoi PrzekazyPieniężne.com zdecydowały się uruchomić system grupowej rejestracji i bezinteresownie pomagać Polakom w UK? Odpowiedź jest prosta. Firma z 15-letnią tradycją, której zaufało

ponad 300 tys. Klientów, która zbudowała odpowiednią infrastrukturę i zatrudnia profesjonalistów, w chwili próby po prostu staje na wysokości zadania. – Czujemy się częścią tej społeczności i pragniemy pomagać nie tylko w szybkich i tanich przekazach do Polski. Za granicą jesteśmy po prostu jedną drużyną – tłumaczy swą

decyzję Paweł Mes, szef największej polonijnej instytucji �inansowej w Wielkiej Brytanii. Darmową pomoc uzyskać można w autoryzowanej placówce na Ealing Broadway (W5 3TA). Aby umówić się na wizytę, wystarczy wejść na stronę: https://samiswoi. simplybook.it/v2.

(art. prom.)



24 ~ BIZNES na wyspach

Czy wiesz,

Zaproszenie na Kongres Polskich Przedsiębiorców 14 listopada 2019

ile warta jest Twoja firma?

CZY WIESZ, ILE WARTA JEST TWOJA FIRMA? CZY ZASTANAWIAŁEŚ SIĘ KIEDYŚ, JAK JĄ WYCENIĆ, JEŚLI ZAJDZIE TAKA POTRZEBA? Wiedza na ten temat jest bardzo ważna przy prowadzeniu własnego przedsiębiorstwa. Może przydać się podczas wielu zdarzeń gospodarczych. Nie tylko w sytuacji, w której będziesz chciał sprzedać �irmę, ale także, gdy będziesz chciał sprzedać udziały, pozyskać inwestora czy ubiegać się o kredyt. Polacy w Wielkiej Brytanii bardzo często tworzą �irmy wielopokoleniowe – działające na brytyjskim rynku od wielu lat, przechodzące z ojca na syna. Wielu właścicieli takich przedsiębiorstw nie zastanawia się jak wielką wartość ma ich działalność. A w dobie brexitu, szczególnie warto dokonać takiej analizy.

Dyskusja i warsztaty na ten temat, są więc niezwykle potrzebne. PBLINK wychodzi tym potrzebom naprzeciw. Podczas Kongresu Polskich przedsiębiorców, to właśnie proces wyceny �irmy będzie tematem przewodnim.

Dowiesz się m.in.: · jakie czynniki wziąć pod uwagę, by dokonać odpowiednich wyliczeń; · co zrobić, by zwiększyć realną wartość przedsiębiorstwa, · z pomocy jakich specjalistów najlepiej skorzystać. Istnieją różne metody wyceny przedsiębiorstwa, zależnie od celu, dla którego chcemy oszacować jego wartość. Głos podczas eventu zabiorą fachowcy z wieloletnim doświadczeniem w branży. Dołącz do nas, poznaj innych przedsiębiorców

i pozyskaj cenną wiedzę. Spotykamy się w polskim klubie – White Eagle Club w Londynie. Miejsce udostępnia jeden z członków naszego stowarzyszenia. Podczas eventu zapewniony będzie lunch.

KIEDY: 14.11, godz. 10:00 – 18:00 GDZIE: White Eagle Club, 211 Balham High Rd, London, SW17 7BQ KOSZT: Cena dla członków PBLINK: £30 + VAT – cały dzień z lunchem, £15 + VAT – tylko networking. Cena dla �irm niezrzeszonych: £45 + VAT – cały dzień z lunchem, £30 + VAT – tylko networking. PROGRAM I REJESTRACJA: WWW.PBLINK.CO.UK/ CONGRESS2019

Historia Kongresu

Od 2014 r. Polish Business Link organizuje coroczny Kongres Polskich Przedsiębiorców w Londynie, który

W 2018 ROKU ZAREJESTROWANYCH BYŁO 48 TYSIĘCY SPÓŁEK HANDLOWYCH PROWADZONYCH PRZEZ POLAKÓW W UK Kolejny rok z rzędu wraz z „Gońcem Polskim” stworzyliśmy poradnik biznesowy z tematami, które dotyczą prowadzenia firmy w Wielkiej Brytanii. Polacy są jednym z najbardziej przedsiębiorczych mniejszości etnicznych w Wielkiej Brytanii. Otwieramy tutaj firmy budowlane, konsultingowe oraz handlowe. Wg danych IOD (Institute of Directors) w 2018 roku było ponad 48 tysięcy spółek handlowych prowadzonych przez Polaków. Zapewne drugie tyle

8 listopada 2019

gromadzi ponad 120 �irm działających w różnych branżach. Tematyka całodniowego eventu dotyka takich zagadnień jak dostępne w UK do�inansowania na rozwój działalności, środki �inansowania start-upów, programy wspierające działania przedsiębiorców czy też uczestnictwo �irm w kontraktach publicznych. Uczestnicy Kongresu mają niepowtarzalną okazję, by zdobyć praktyczną wiedzę nt. samorozwoju z zakresu zarządzania biznesem, jak również skutecznego marketingu – tak ważnego w aspekcie dotarcia z ofertą do brytyjskiego (i nie tylko) konsumenta. Podczas wydarzenia swoimi doświadczeniami dzielą się także przedsiębiorcy, których działania na Wyspach już zaowocowały sukcesem. Będąca integralną częścią Kongresu sesja networkingowa jest niepowtarzalną okazją do nawiązania między uczestnikami bezcennych kontaktów biznesowych.

to osoby samozatrudnione. Od 2012 roku prowadzę organizację zrzeszającą polskich przedsiębiorców w Wielkiej Brytanii. Przez ten czas pomogliśmy setkom przedsiębiorców w nawiązaniu kontaktów biznesowych, dzięki którym ich firmy mogą się prężnie rozwijać za granicą. Oprócz kontaktów potrzebna jest także wiedza z zakresu marketingu, księgowości, prawa, ale także wiedza fachowa, szczególnie ważna dla np. branży budowlanej. Odda-

jemy Państwu dodatek biznesowy, który jest interesującym zbiorem informacji na temat prowadzenia firmy w Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że informacje przedstawione w tej publikacji będą przydatne. Życzę powodzenia i zapraszam do współpracy. Bartłomiej Kowalczyk Twórca PBLINK bart.k@pblink.co.uk


Sami Swoi Premium Jako największa polska instytucja finansowa na Wyspach Sami Swoi PrzekazyPieniężne.com polecamy usługę „Sami Swoi Premium”, pozwalającą realizować profesjonalne transfery pieniężne dla Biznesu.

W jej ramach udostępniamy Państwu nowoczesne narzędzia �inansowe, niezbędne do wykonywania szybkich i bezpiecznych transferów pieniężnych do Polski. Nasze ponad 15-letnie doświadczenie oraz tysiące zadowolonych Klientów są najlepszą gwarancją jej najwyższej jakości. Co ważne, przez pierwsze trzy miesiące usługa jest bezpłatna i wszystkie transfery realizowane są za DARMO.

Co nas wyróżnia?

Indywidualne podejście i oszczędność – profesjonalne doradztwo indywidualnego opiekuna pozwala dostosować usługi do potrzeb każdego Klienta. Dodatkowe korzyści zapewni: Konkurencyjny kurs wymiany; Bezpieczeństwo transakcji – wszystkie transfery są monitorowane na każdym etapie; Wygoda i szybkość – możliwość wykonania transferów online lub telefonicznie, bez jakichkolwiek limitów. Każdy transfer otrzymuje status priorytetowego, z opcją dostarczenia na konto odbiorcy w ciągu 10 minut; Prestiżowy status Authorised Electronic Money Institution nadany przez Financial Conduct Authority. Otwórz darmowe konto biznesowe i skorzystaj z limitowanej oferty „Sami Swoi Premium”. Skontaktuj się z nami, aby dowiedzieć się więcej na temat naszej propozycji. Nie zwlekaj! Oferta jest ważna tylko do 31 grudnia 2019 roku.

Opinie naszych Klientów:

Dariusz, Londyn: „Współpraca od kilku lat poprzez zaufanie, bez-

pieczeństwo i zawsze na czas. Zaletą jest indywidualne podejście i indywidualny opiekun biznesowy”. Magdalena, Manchester: „Prowadzę sieć sklepów kosmetycznych, wykonuję kilkanaście przelewów w miesiącu, otrzymałam korzystny kurs po negocjacjach, transfery bez opłat, a co najważniejsze pieniądze po 10 minutach są w Polsce. Polecam”. Marcin, Liverpool: „W moim biznesie zdarzają mi się szybkie decyzje zakupu towaru w Polsce. Nawet w sobotę, gdzie pod hurtownię podjeżdża zamówiony TIR. Tylko w Sami Swoi Premium mogę wykonać szybki przelew w Weekend”. Karol, Londyn: „W SSP jestem z polecenia znajomych, wynegocjowałem świetną ofertę, spróbowałem i się nie zawiodłem. Wszystkie przelewy wpływają w określonym czasie”. Marek, Glasgow: „Jestem od niedawna, opiekunowie zawsze mi pomogą i wyjaśnią. Świetna atmosfera i bezproblemowa współpraca. Dwóch Panów i jedna Pani – pozdrawiam”. Jacek, Londyn: „W końcu znalazłem bezproblemowego operatora z całej konkurencji. W budowlance zamawiam materiały z Polski o dużych kwotach, nikt mnie nie blokuje, a w biznesie jest to ważne, zwłaszcza jak planujesz transport. Pieniądze bez limitu dostarczone w tym samym dniu roboczym – Well done!”.

BIZNES na wyspach ~

25

reklama



BIZNES na wyspach ~ 27

Pracodawcy muszą walczyć o młodych pracowników – Coraz częściej nie stawiają się oni na umówione rozmowy rekrutacyjne. Już dawno przyzwyczailiśmy się, że frekwencja na umówionych rozmowach kwalifikacyjnych nie osiąga 100 proc. Wiemy nie od dziś, że dużo osób nie zgłasza się na umówione spotkanie, zauważyliśmy, jednak że większość osób, które nie pojawiają się to millenialsi – mówi Grzegorz Chimiak, dyrektor Emplink Workforce – firmy z siedzibą w Londynie specjalizującej się w rekrutacji pracowników z sektora budowlanego.

Millenialsi, czyli pokolenie urodzone w latach 80. i 90., bywają też nazywani pokoleniem Y. Zgodnie z de�inicją Center for Generational Kinetics, która zajmuje się badaniem generacji na rynku pracy, igreki mają dziś od 24 do 42 lat. Do 2025 roku będą stanowić już 75–80 proc. wszystkich pracowników na globalnym rynku pracy. Są świadomi swoich kwali�ikacji i umiejętności, oczekują czegoś więcej niż samo wynagrodzenie. Wśród pracodawców millenialsi mają opinię roszczeniowych i wymagających, ale z drugiej strony potra�ią też wnieść do �irmy wiele korzyści i są bardzo efektywni w działaniu. Każdego dnia widzimy jak zmienia się rynek pracy. Do tej pory jedyna forma motywowania pracowników, która opierała się na budowaniu poczucia strachu przed zwolnieniem nie zdaje więcej egzaminu. – Coraz więcej �irm oferuje dodatkowe bene�ity licząc, że to zaspokoi potrzeby roszczeniowego pracownika – mówi Grzegorz Chimiak, dyrektor Emplink Workforce. – To już nie te czasy, kiedy w pracy trzeba być wdzięcznym tylko dlatego, że ona jest

– podkreśla. – Rozmowy kwali�ikacyjne uległy znacznej ewolucji, obecnie prowadzone są na partnerskich zasadach. Nasz proces rekrutacji stale mody�ikujemy i dostosowujemy do nadchodzącego pokolenia tak, aby rozmowa kwali�ikacyjna była satysfakcjonująca dla obu stron – dodaje Chimiak. – Rekrutujemy na różne stanowiska i na każde z tych stanowisk mamy inny model rekrutacji. Im wyższe stanowisko, tym większe

wymagania zarówno ze strony kandydata, jak i pracodawcy. Często millenialsi umawiają się na kilka rozmów w ten sam dzień, a nawet o tej samej godzinie i po wery�ikacji przyszłego pracodawcy oraz oferty pracy wybierają gdzie się pojawią, a gdzie nie – mówi Celina Matysiak Head of Recruitment w Emplink Workforce.

Autor: Celina Matysiak,

Head of Recruitment, Emplink Workforce

reklama



BIZNES na wyspach ~

29

POLSCY PRZEDSIĘBIORCY DZIAŁAJĄCY

W WIELKIEJ BRYTANII NIE MUSZĄ SIĘ BAĆ BREXITU JUŻ TRZECI ROK BREXIT SPĘDZA NAM SEN Z POWIEK. SFRUSTROWANI SĄ ZARÓWNO CI, KTÓRZY PRAGNĘLI ABY WIELKA BRYTANIA ODŁĄCZYŁA SIĘ OD EUROPY, JAK I CI, KTÓRZY ZA WSZELKA CENĘ CHCIELIBY W EUROPIE POZOSTAĆ. SFRUSTROWANE SĄ INNE PAŃSTWA CZŁONKOWSKIE, KTÓRE INWESTUJĄ FUNDUSZE W PRZYGOTOWANIA DO EWENTUALNEGO BREXITU, ALE NAJBARDZIEJ CIERPIĄ NA TYM PRZEDSIĘBIORCY. Kluczowym problemem jest wielka niewiadoma i niepewność, która niczym ołowiana chmura wisi nad przedsiębiorcami i uniemożliwia rozwój biznesu. Wiele transakcji jest wstrzymywanych w oczekiwaniu na informacje co do kierunku, który brexit obierze. Brak konkretnych informacji prowadzi do niepewność i strachu. Przedsiębiorcy obawiają się wzrostu cen i ceł, kolejek na granicach i braku siły roboczej. Przedsiębiorcy w końcu obawiają się czy będą mogli w Wielkiej Brytanii pozostać i jeśli tak, to na jakich zasadach.

Jakie przygotowania w obecnej sytuacji powinni podjąć polscy przedsiębiorcy na Wyspach? Przedsiębiorcy powinni przygotować się – i to na najgorszy scenariusz – bezumownego brexitu. Przede wszystkim to trzeba sprawdzić status imigracyjny i jeśli nie został on uregulowany, to do końca 2020 należy wystąpić o settled status,

czyli o status tzw. osoby osiedlonej. Warunkiem otrzymania tego statusu jest 5 lat legalnego pobytu. Osoby, które uzyskają status osoby osiedlonej, zachowują prawo do pracy, edukacji, służby zdrowia i świadczeń społecznych, a w przyszłości mogą złożyć wniosek o obywatelstwo. Polacy mieszkający na Wyspach mniej niż 5 lat, powinni wystąpić z wnioskiem o tymczasowy pre-settled status. Następnie należy przeprowadzić audyt biznesu i zadać sobie pytanie, w jaki sposób brexit wpłynie na nasz biznes? Jeśli przedmiotem naszego biznesu są usługi, to czy będziemy mieli odpowiednią liczbę pracowników i czy będą oni mieli prawo do pracy? Jeśli business oparty jest na eksporcie, imporcie czy tranzycie towarów poza granice, należy spodziewać się zmian związanych z formalnościami celnymi, które należy sprawdzić na stronach www.gov.uk, aby zapoznać się z taryfą

celną zaproponowaną przez Wielką Brytanię. Należy też wystąpić z wnioskiem o uzyskanie numeru EORI (Economic Operators Registration and Identi�ication). Wniosek ten składa się przez Government Gateaway i należy do niego dołączyć takie dane jak: numer VAT, NI, UTR oraz kod klasy�ikacji Companies House (SIC code). Numer EORI jest nadawany w przeciągu kilku minut, ale może zająć do 5 dni. Ponieważ zmiany mogą następować bardzo szybko, należy na bieżąco sprawdzać strony rządowe, aby zapoznawać się z wprowadzonymi zmianami i być przygotowanym na wszelkie możliwości. Katarzyna Bogusławska Carter Lemon Camerons,

katarzynaboguslawska @cartercamerons.com reklama

TEL: 0208 347 2305, 07403 284196 EMAIL: AGNIESZKA@KINAS.CO.UK

KINAS SOLICITORS - POLSKIE BIURO PRAWNICZE, NAJWYŻSZE ODSZKODOWANIA - POLSKA OBSŁUGA

TWOJE BIURO W TWOJEJ SPRAWIE! KINAS SOLICITORS TO KANCELARIA PRAWNA, KTÓREJ CELEM JEST POMOC POLSKIEJ SPOŁECZNOŚCI. NASZYM PRIORYTETEM JEST NASZ KLIENT. OFERUJEMY USŁUGI PRAWNE, BEZPŁATNE PORADY ORAZ KONSULTACJE. KŁADZIEMY SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ NA OBSŁUGĘ PRAWNO – MERYTORYCZNĄ I ZACHOWANIE NAJWYŻSZYCH STANDARDÓW. Nasz cel to spełnianie oczekiwań naszych klientów i pomoc, biorąc pod uwagę indywidualną sytuację i potrzeby każdego klienta. Mamy grono zadowolonych klientów, którzy rekomendują naszą �irmę. A oto tylko niektóre opinie:

Wypadek przy pracy: Witam, Pani Agnieszko dziękuję bardzo za prowadzenie mojej sprawy, jestem zadowolona z przebiegu oraz końcowego rezultatu. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego. ANNA Wypadek drogowy: Witam, chciałam podziękować za prowadzenie mej sprawy o odszkodowanie powypadkowe. Jestem zadowolona z osiągniętego wyniku i pozytywnego zakończenia mej sprawy. Również chcę podziękować osobą które prowadziły moją sprawę a w szczegól-

ności Pani mecenas Agnieszce, i Pani Natalii. Przemiła obsługa, zawsze służą radą mówiąc w jednym słowie profesjonalistki. Dziękuje bardzo i pozdrawiam. MIROSŁAWA Od wielu lat prowadzimy sprawy naszych klientów z sukcesami, nasze specjalizacje to:

• ODSZKODOWANIA Z TYTUŁU WYPADKÓW DROGOWYCH, PRZY PRACY I WYPADKÓW W MIEJSCACH PUBLICZNYCH • PRAWO PRACY – umowy o pracę, rozwiązanie umów o pracę, pomoc w postępowaniach dyscyplinarnych, apelacyjnych , zażaleniach , redukcje etatów • PRAWO RODZINNE – rozwody • OBSŁUGA PRAWNA PRZY ZAKUPIE NIERUCHOMOŚCI , LUB WYNAJMIE LOKALU










38 ~ BIZNES na wyspach

Jak powinna wyglądać optymalna konstrukcja strony www?

poprzez śledzenie liczby odwiedzin, musisz koniecznie poinformować o tym odwiedzającego oraz otrzymać zgodę na kolekcjonowanie i przetwarzanie takich informacji.

miejsca cały czas. Dodatkowo, powinno być umieszczone na górze jako stały element strony, gdyż nawigacja jest często używana.

Jaki problem rozwiązujesz?

Pokaż klientowi czym się zajmujesz, najprzejrzyściej jak to tylko możliwe. Może być to zdjęcie z krótkim tekstem, video lub gra�ika – ważne, aby na pierwszy rzut oka było widać czym się zajmuje Twój biznes, aby klient mógł ocenić czy na pewno tra�ił do odpowiedniej �irmy.

Stronę www można porównać do zatrudnienia sprzedawcy w firmie. Z małą różnicą, gdyż strona www przedstawia ofertę Social media 24 godziny na dobę do wielu potencjalnych klientów naraz, Umieszczenie ikonek kierujących do a do tego nie bierze urlopów! Facebooka, Twittera, LinkedIn i innych Usługi KLIENT WCHODZĄC NA TWOJĄ STRONĘ WYKAZUJE ZAINTERESOWANIE – ROLA TWOJEJ STRONY WWW TO PRZEKONANIE KLIENTA DO KONTAKTU Z TWOJĄ FIRMĄ I SKORZYSTANIA Z JEJ USŁUG.

Wbrew pozorom strony www się skanuje, a nie czyta. Odbiorca Twojej strony, przemieszcza się po niej w poszukiwaniu informacji. Stąd sposób w jaki przedstawiamy naszą �irmę oraz jej ofertę jest kluczowy. Im lepiej przedstawimy czym się zajmujemy, tym bardziej odwiedzający będzie chciał stać się naszym klientem.

Techniczne elementy oraz wymogi

RESPONSYWNOŚĆ Twoja strona, musi zmieniać się adekwatnie do urządzenia na jakim

jest przeglądana. Dzięki temu łatwo będziesz mógł się po niej przemieścić.

SZYBKOŚĆ ŁADOWANIA STRONY Bardzo kluczowy element – jeżeli ktoś przeglądając Twoją stronę musi za każdym razem czekać po kilka sekund zanim się załaduje, to jest duża szansa, że szybko opuści Twoją stronę.

CERTYFIKAT SSL Posiadając SSL na swojej stronie mamy pewność, że wszystkie dane są przesyłane przez szyfrowane połączenie. Utrudnia to bardzo przechwycenie danych przez osoby niepożądane, a przy okazji strona będzie bezpieczna w oczach odbiorcy. CIASTECZKA I POLITYKA PRYWATNOŚCI Jeżeli Twoja strona zbiera dane np. poprzez formularz kontaktowy lub

mediów społecznościowych pozwoli Twojemu klientowi szybko sprawdzić co inni uważają na Twój temat oraz co ostatnio się dzieje u Ciebie w �irmie. Jest to też często używane jako forma kontaktu z �irmą.

Logo

Posiadanie logo na stronie i umieszczenie go w widocznym miejscu spowoduje, że klient lepiej zapamięta Twoją �irmę. Dodatkowo, jeśli klient już spotkał się z Twoim logo np. w social mediach albo na wizytówkach, to wchodząc na stronę odczuje spójność i wielkość Twojej marki.

Menu

To miejsce, z którego klient powinien być w stanie dostać się do najważniejszych podstron np.: usługi, cennik, galeria, wykonane prace, o �irmie itp. Menu powinno być rozwijane po to, aby nie zajmowało cennego

Jeżeli Twój biznes świadczy kilka różnych usług, wypisz ich nazwy oraz dodaj link/guzik, który przekieruje klienta w miejsce, gdzie przeczyta więcej na temat usługi, która go interesuje. Dzięki temu klient otrzyma szybko konkretne informacje – w dedykowanej podstronie możesz też podać ceny, czas realizacji, poprzednie wykonane prace itp, bo to właśnie będzie interesowało Twojego klienta.

Call to action

Po tym jak już klient zapoznał się z Twoim biznesem, czas aby podjął decyzję o współpracy z Tobą, stąd na stronie i w reklamach powinno być „call to action”, czyli zdanie/słowo, które zachęci klienci do wykonania akcji, np. wykonania telefonu albo wypełnienia formularza zgłoszeniowego.

Autor: Dawid Patrykowski SLT Media, dawid@sltmedia.com

WIELKA BRYTANIA NAJWIĘKSZYM RYNKIEM

HANDLU INTERNETOWEGO

Statystyczny Brytyjczyk wydaje rocznie na zakupy w internecie niemal 2 tys. funtów; to najwięcej spośród krajów uwzględnionych w raporcie brytyjskiego regulatora telekomunikacyjnego Ofcom. Polska znalazła się na przedostatnim miejscu w gronie 14 państw. Jak wynika z raportu Ofcom, rocznie statystyczny Brytyjczyk wydaje na zakupy internetowe 1968 funtów. Przewaga Wielkiej Brytanii pod tym względem nad innymi krajami jest znacząca – druga Australia może pochwalić się tylko 1356 funtami na osobę, a w USA przeciętnie wydaje się przez internet 1171 funtów rocznie. Wśród 14 krajów uwzględnionych w raporcie na przedostatnim miejscu znalazła się Polska z wynikiem 161 funtów na osobę rocznie. Wyprzedziliśmy pod tym względem tylko Rosję (128 funtów). Przed nami znalazły się jeszcze: Chiny, Włochy, Hiszpania, Korea Południowa, Holandia, Japonia, Niemcy, Francja i Szwecja. Wynik Wielkiej Brytanii jest jeszcze lepszy, jeśli wydatki na zakupy w internecie podzieli się nie przez wszystkich obywateli, a tylko przez tych, którzy rzeczywi8 listopada 2019

ście robią zakupy w internecie. Wówczas średnia ta wynosi 3077 funtów na osobę rocznie. Ofcom nie podał wyniku Polski w tej kategorii. „Od bardzo dawna dużą popularnością wśród Brytyjczyków cieszyły się zakupy katalogowe i wydaje się, że ta popularność przenosi się teraz na zakupy w internecie. Duży wpływ na ten fakt ma także zaufanie, jakim konsumenci darzą usługi pocztowe w zakresie dostarczania przesyłek” – powiedział cytowany przez „Financial Times” analityk firmy CCS Insight Kester Mann. Według Ofcom duża popularność zakupów online w Wielkiej Brytanii wynika także z dużej skali wykorzystywania kart płatniczych. Efektem popularności zakupów internetowych w Wielkiej Brytanii jest także

znaczący udział wydatków reklamowych w internecie. Według Ofcom brytyjskie firmy około 40 proc. swoich budżetów reklamowych lokują właśnie w internecie – ponownie jest to najwyższy wynik spośród wszystkich badanych krajów. W Polsce w internecie lokowanych jest około 21 proc. wydatków reklamowych. Raport bada nie tylko kwestię handlu online, ale także inne zastosowania internetu oraz jego dostępność. Pod niemal każdym względem notowane są wzrosty, tak w dostępności szybkiego internetu i jego średnich prędkości, jak popularności różnych zastosowań internetu. Wyjątkiem jest aktywność Brytyjczyków na portalach społecznościowych, która spadła znacząco w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Przynajmniej raz w tygodniu z portali społecznościowych korzysta 56 proc.

dorosłych Brytyjczyków, gdy rok temu było to 65 proc. Według Ofcom, przyczyną tego spadku jest rosnąca popularność innych środków komunikacji internetowej, np. streamingu wideo, platform gier komputerowych czy aplikacji do komunikacji tekstowej. Niemal 80 proc. brytyjskich gospodarstw domowych ma dostęp do internetu o prędkości przynajmniej 30 Mbit/s. „Internet nigdy nie był ważniejszy dla codziennego życia w naszym kraju i zapotrzebowanie na coraz lepszą jakość połączeń internetowych stale rośnie. Obserwujemy znaczący postęp pod tym względem, ale też zdajemy sobie sprawę, że wiele pod tym względem jest jeszcze do zrobienia i będzie to nasz cel na kolejne lata” – uważa szef Ofcom Ed Richards. (źródło: uk.trade.gov.pl)


Jak zwiększyć sprzedaż,

BIZNES na wyspach ~

39

CZYLI ROZWIĄZANIA „NEURO”, KTÓRYCH BOI SIĘ BBC

ISTNIEJE MNÓSTWO KSIĄŻEK I SZKOLEŃ, KTÓRE PODEJMUJĄ TEMAT „CO ROBIĆ, ABY ROSŁY SŁUPKI SPRZEDAŻOWE”. CO CHWILA POJAWIA SIĘ „GURU” E-COMMERCE CZY SOCIAL MEDIÓW. NIEZALEŻNIE OD KANAŁU, PAMIĘTAJ, IŻ SPRZEDAŻ TO… EMOCJE, PO KTÓRYCH SZYBKO GENEROWANE SĄ RACJONALNE TŁUMACZENIA DECYZJI ZAKUPOWYCH. DLATEGO TEŻ SKUPIENIE SIĘ NA EMOCJONALNYM ASPEKCIE SPRZEDAŻY TO JEST TWÓJ „PUNKT ZWROTNY’. I TU Z POMOCĄ PRZYCHODZI NEURONAUKA.

Jak doświadczają Cię klienci?

Klient poszukuje poczucia bezpieczeństwa. Jeśli porównuje ceny, to i tak wybierze ofertę, która da mu emocje większego bezpieczeństwa z tym produktem czy producentem. Dlatego rozpoznawalne marki odnoszą sukces dzięki konsekwentnemu: „znam i ufam”. Jak to osiagnąć? Od-

powiedzią jest interakcja z klientem. Masz aż trzy możliwości tworzenia tej relacji: etap przed-sprzedażowy, sprzedaż właściwa oraz doświadczenie po-sprzedażowe. Zrób rachunek sumienia. Czy w Twojej �irmie została wdrożona poprawnie kampania z próbkami Twojego biznesu: demo, trial, sample, eksperckie wskazówki? Jakich narzędzi używasz, aby korzystanie z Twojego serwisu było bezproblemowym procesem w ekstremalnie szybkim czasie? Czy masz zautomatyzowane działania posprzedażowe? Jak jest Twój program lojalnościowy?

FOMO i dlaczego BBC ostrzega przed nim?

Z jednej strony dostarczasz informacji na temat produktu i usługi, a z drugiej – musisz wywołać emocję pożądania. Niezależnie co sprzedajesz, proponuję Ci narzędzia oparte na potężnej emocji, jakim jest… strach. FOMO, czyli z j. angielskiego:

Fear Of Missing Out (lęk przed odrzuceniem) jest tak skuteczny, iż nawet BBC publikuje artykuły i programy, jak się przed tym bronić. Podejrzyj liderów rynkowych a zobaczysz „odliczanki”, ile czasu zostało do końca wyprzedaży czy też cyfry, jak mało zostało jeszcze sztuk produktu, który właśnie oglądasz.

Womenomics – sprawdź, ile tracisz rocznie

Liczby potwierdzają, iż �irmy, w których jest większość kobiet w zespołach zarządzających osiągają 55 proc. większy pro�it ze sprzedaży niż te, które nie mają takiej przewagi kobiet w zarządach! I właściwie powinnam w tym miejscu skończyć. Fakty mówią same za siebie. Nie tylko jako kobieta biznesu od 22 lat na rynku, ale także jako współzałożycielka organizacji wspierającej przedsiębiorczość wśród kobiet, ogromnie mnie to cieszy. Fakt, że „kobiecy pierwiastek w biznesie” to nie HR-

owe „fanaberie”, a rozwiązania, które budują stabilny biznes na lata z krzywą sprzedażową idącą w górę. Jak możesz to wykorzystać? Zrób audyt wszystkich Twoich najważniejszych odcinków w �irmie. Nie tylko wewnątrz, ale także zadań zlecanych na zewnątrz. Policz, ile możesz zyskać, implementując ideę „womenomics”. Jeśli podobnie jak ja jesteś entuzjastą skutecznych narzędzi w marketingu i w budowaniu biznesu – zapraszam do kontaktu.

Dorota Iwankiewicz, Fellow of the Chartered Institute of Marketing DM2 marketing agency, BiznesMamaNetwork dm2agency.co.uk dorota@dm2agency.co.uk 07498057937

reklama


40 ~ BIZNES na wyspach Ta ostatnia kategoria listów szokowała nie tylko treścią, ale także samym sposobem pisania: wielkie litery, zielony bądź �ioletowy atrament, co drugie lub trzecie słowo podkreślone. Oscylowały zwykle wokół podobnych tematów: okropny rasizm, oskarżenia lokalnej policji o korupcję czy też podejrzenia o spiski masońskie urzędników z ratusza. W Coventry Evening Telegraph, czy też Ealing Gazette, wszyscy zgodnie twierdziliśmy, że czytelnicy nie mogą tych listów przeczytać. Żaden z nich nigdy nie ukazał się na łamach gazety. Takie listy czytało się w redakcji na głos i wszyscy pękali ze śmiechu. Te najdziwniejsze, najzabawniejsze tra�iały do czarnego muzeum. Odczytywaliśmy je potem na redakcyjnych imprezach. Słowem: redaktorzy gazet byli na tyle odpowiedzialni, że nie dopuszczali do głosu czytelników o tak skrajnych i radykalnych opiniach. W dzisiejszych czasach nowoczesne media społecznościowe, które w Internecie zaczęły pojawiać się około 15 lat temu, dają każdemu człowiekowi ze skrajną opinią bezpośredni dostęp do ogromnej grupy odbiorców. Wystarczy stworzyć chwytliwe hasła, a one szybko i szeroko rozpowszechnią się w sieci. Kontrola nad tym, kto pisze, do kogo i o czym, przeszła z rąk ludzkich we władze algorytmów, które mają za zadanie wychwytywać przekleństwa i wyrazy nienawiści. To jednak nie wystarcza – każdego dnia wielka fala hejtów i fejków przechodzi przez �iltry i tra�ia do rzeszy czytelników. Wystarczyło kilka lat, by zauważyć, jak wielki i negatywny wpływ ma to na ludzi– społeczeństwo mocno się podzieliło. Gazetom, w których system publikacji pozostał niezmienny, niestety coraz

TRZY

FAKE NEWSY i nienawiść w sieci zagrożeniem dla społeczeństwa

W latach osiemdziesiątych, gdy odbywałem staże w lokalnych gazetach, jednym z moich obowiązków było wybieranie do publikacji listów od czytelników. Listy dzieliłem na trzy rodzaje: te interesujące i dobrze napisane, które warto opublikować; w miarę dobrze napisane, które również można zamieścić na łamach gazety, ale tylko jeśli będzie na nie miejsce; oraz takie, które szokują swoją treścią i z całą pewnością nie można ich opublikować.

Jeśli planujesz City Break i chciałbyś spędzić weekend w Polsce czy gdzieś w Europie, polecam wylot w 8 listopada 2019

Michael Dembinski, British Polish Chamber of Commerce

michael. dembinski @bpcc.org.pl

SPOSOBY NA POŁĄCZENIE URLOPU I PRACY ZDALNEJ?

JESZCZE NIEDAWNO PRACA PODCZAS URLOPU BYŁA SYNONIMEM PRACOHOLIZMU I WYWOŁYWAŁA WSPÓŁCZUJĄCE POTAKIWANIA GŁOWĄ. CZASY SIĘ JEDNAK ZMIENIŁY A UŻYWANIE TELEFONÓW I LAPTOPÓW PODCZAS WAKACJI JEST PRAWIE NASZĄ DRUGĄ NATURĄ. CORAZ WIĘKSZA LICZBA OSÓB CHCE SIĘ UNIEZALEŻNIĆ OD LOKALIZACJI I PRACOWAĆ ZDALNIE, A TO Z KOLEI OZNACZA TROCHĘ MNIEJ OCZYWISTE ROZRÓŻNIENIE MIĘDZY PRACĄ A ZABAWĄ. DLATEGO WYCHODZĄC NAPRZECIW ASPIRUJĄCYM CYFROWYM NOMADOM, PRZEDSTAWIAM 3 SPOSOBY NA POŁĄCZENIE URLOPU I PRACY ZDALNEJ, TAK BYŚ MÓGŁ W PEŁNI CIESZYĆ SIĘ CZASEM WOLNYM.

Długi weekend

trudniej jest konkurować z mediami społecznościowymi. Za dobre reportaże czy felietony trzeba sporo zapłacić, łatwiej jest więc zamieścić komentarze, które wypełniają łamy bezpłatnie. Redakcje obcinają koszty, tym samym tracąc swoją wiarygodność. Najbardziej narażeni na nieprawdziwe newsy i nienawiść w sieci są osoby starsze, którym trudno jest odnaleźć się w internetowej rzeczywistości, a także ta część społeczeństwa, która jest słabiej wykształcona. Ludzie, którzy nie potra�ią czytać i myśleć krytycznie, dają się łatwo zmanipulować, np. populistycznym politykom, którzy karmią ich hasłami budowanymi na półprawdzie lub zwyczajnym fałszu. Jednym z najczęściej popełnianych błędów poznawczych, przez odbiorców mediów społecznościowych, jest efekt potwierdzania – tendencja do poszukiwania faktów potwierdzających posiadaną opinię, nie zaś wery�ikujących ją. W ten sposób internauta spotyka się tylko z takimi opiniami innych, które są bardzo podobne do jego własnych poglądów. Skutkiem tego zjawiska jest podział w społeczeństwie, tak duży, jakiego od dawna nie było. Niestety, w tej chwili nie dajemy sobie rady z tym problemem. Warto mieć świadomość tego podziału oraz zastanowić się, dlaczego i po co to robimy?

czwartek wieczorem, zaraz po pracy. Zazwyczaj loty do europejskich miast nie trwają więcej niż 4 godziny, zatem będziesz miał wystarczająco dużo czasu by dojechać do hotelu, sprawdzić czy jest dobre Wi�i i może nawet w ramach kolacji skosztować lokalnej kuchni. W piątek z rana zacznij pracę najszybciej jak się da. Jeśli zazwyczaj pracujesz od 9 do 17, warto zacząć już od 7 rano i wylogować się o 15. Wówczas, będziesz miał jeszcze mnóstwo czasu na zwiedzanie i odpoczynek.

Pracuj na zaś

Ten punkt może niekoniecznie działać u każdego, ale warto go rozważyć. Polega na tym, by wykonać pewne kluczowe zadania przed wyjazdem na wakacje. Oblicz, ile czasu spędzisz w czasie podróży, a następnie odejmij to od swojego normalnego harmonogramu zajęć i spróbuj wyrównać różnicę przed urlopem. Postaraj się pracować kilka godzin dłużej każdego dnia bądź poświęć trochę czasu w weekend, by zrobić sobie tzw. bufor. Dzięki tej metodzie, będziesz mógł cieszyć się wakacjami i zapewnić, że poziom Twojej pracy nie ulega zmianie.

Wycieczki zorganizowane

Ciekawą propozycją na zwiedzanie i pracę zdalną jest wycieczka zorganizowana. Dzięki przewodnikom i organizatorom, którzy podadzą Ci plan i zaplanują szczegółowo cały wyjazd, Ty będziesz mógł skupić się na wykonywaniu swoich zadań bądź na pracy „na zaś” (patrz punkt 2). Po wycieczkach zorganizowanych będziesz mógł pracować już w hotelu w czasie wolnym. Często podczas takich wycieczek są też dni wolne, podczas których będziesz mieć szansę odpocząć np. przy basenie. W takim wypadku proponuję, rozpocząć pracę kilka godzin wcześniej, by potem bezkarnie móc sobie pójść popływać czy zrobić popołudniową sjestę. Balans w połączeniu pracy zdalnej i urlopu jest kluczowy, dlatego metodą prób i błędów warto sprawdzić co działa najefektywniej dla Ciebie. Powodzenia i Bon voyage! Mrs HR London – Specjalista HR i prawa pracy www.mrshrlondon.com













52 ~ goniec strefa KOBIET KULTURALNY

Michał

URBANIAK „Jestem otwarty na to, co się dzieje dookoła” Jesteś powszechnie uważany za jednego z najważniejszych i najbardziej kreatywnych muzyków fusion na świecie. Jak się ma fusion jazz obecnie, dokąd zmierza? – Mówiąc o fusion, muszę wspomnieć o jednej rzeczy: już na samym początku, jazz zaczął się jako fuzja europejskich i afrykańskich wpływów muzycznych. Słowo „fusion” pojawiło się, oczywiście, w połowie lat 70., kiedy niektórzy muzycy jazzowi – i ja byłem jednym z nich – zaczęli być pod

wpływem dźwięków wywodzących się z muzyki rockowej i łączyć je z swoim jazzowym doświadczeniem. Oczywiście działo się również na odwrót – wiele zespołów rockowych zaczęło wprowadzać elementy jazzu do swojej muzyki, prezentowanej w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych – nazywali to rock-jazz, podczas gdy my nazywaliśmy to jazz-rock. Ten rodzaj muzyki jest oczywiście obecny do dziś, ale ma o wiele więcej elementów – z czasem zaczęły

być dodawane elementy muzyki R’n’B, soulu, bluesa i oczywiście, na początku lat 90., elementy hip-hopu – tak jak zrobiłem to ja z moim zespołem Urbanator w 1989 roku, kiedy zaczęliśmy grać hip-hop jazz fusion. Myślę, że wiele współczesnej muzyki stylistycznie jest muzyką fusion. Zasadniczo chodzi o bycie otwartym – jestem pełnokrwistym muzykiem jazzowym, który jest otwarty na to, co się dzieje dookoła.


goniec KULTURALNY ~

53

Michał Urbaniak, polski skrzypek jazzowy i saksofonista, międzynarodowa ikona fusion jazzu, nagrywał i koncertował z takimi muzykami jak m.in. Herbie Hancock, Miles Davis (gościnnie na płycie „Tutu”) Billy Cobham, George Benson czy Quincy Jones. Ten wybitny muzyk, kompozytor i aranżer, a także odkrywaca młodych talentów, nie wymaga rekomendacji. Z Michałem Urbaniakiem rozmawia Tomasz Furmanek. Nie tak dawno temu, 14 września, wystąpiłeś w The Hideaway w Londynie – jak ci się tam grało? – Publiczność była fantastyczna! Przy tej okazji chciałbym podziękować Polakom, którzy przybywają na nasze koncerty nie tylko z Londynu, ale i spoza Londynu. Graliśmy z wielką radością, była to celebracja muzyki. Zespół był fantastyczny, publiczność jeszcze lepsza... Zagrałem ze znakomitym zespołem o następującym składzie: trębacz Michael „Patches” Stewart, wokalista i klawiszowiec Xantone Blacq, basista Ottow Williams oraz wspaniały nowicjusz w grupie, perkusista Nathan Allen. Było to naprawdę dobre granie, publiczność reagowała wspaniale, zazwyczaj tak jest podczas naszych koncertów – wszystko się fajnie rozkręca, robi się super groove, który się wszystkim udziela. Muzyka zaczęła grać.

Czy nadal lubisz wyruszać w świat, a jeśli tak, to co lub kto sprawia, że jest to przyjemne? – Szczerze mówiąc, najbardziej przyjemną rzeczą w moich podróżach – które kontynuuję od 17. roku życia – jest powracanie do Nowego Jorku i mieszkanie tam. A następnie, oczywiście, spotkania z moimi fanami na całym świecie. Od kilku lat wstecz nie podróżuję aż tak często jak w latach 90., czy nawet 10 lat temu, ale wciąż podróżuję dość dużo, i dużo nagrywam. Niedawno nagrałem swój nowy album w Nowym Jorku, a jesienią (listopad, grudzień) tego roku będę nagrywać następny (bluesowy tym razem) album w Stanach, a potem mam plany na jeszcze jeden album. Przy okazji tych nagrań zawsze będzie granie na żywo, tak więc będziemy mieli trasę od Nowego Jorku po Chicago. Ponoć już w latach 60., kiedy jeszcze mieszkałeś i grałeś w Łodzi, wiedziałeś już, że Nowy Jork jest miejscem dla ciebie i że „twoja dusza jest czarna”, jak zwykłeś mawiać... Jakieś dziesięć lat później już mieszkałeś w Nowym Jorku. – Kiedy miałem 15 lat mieszkałem w Łodzi, gdzie grałem na klasycznych skrzypcach (faktem jest, że byłem małym wirtuozem klasycznych skrzypiec), a także grałem na saksofonie, który był moim pierwszym instrumentem jazzowym. Łączyłem te dwa rodzaje muzyki. Wiedziałem, że muszę mieszkać w Nowym Jorku – widziałem amerykańskie �ilmy, słyszałem jazz, wiedziałem już wtedy, że to miejsce dla mnie... W 1962 roku zespół, w którym grałem w tym czasie, został uznany za najlepszy zespół jazzowy za żelazną kurtyną i Departament Stanu zaprosił nas na dwumiesięczną trasę po USA. Był to, oczywiście, ogromny szok dla gościa z komunistycznego kraju, którym wtedy byłem, ale jednocześnie było to naprawdę spełnienie moich marzeń, i dodatkowo po prostu upewniłem się co do tego, że pewnego dnia muszę tam wrócić na dobre. No i zrobiłem tak 11 września 1973 roku.

Twój najnowszy album nazywa się „For Warsaw with Love” i nagrałeś go w celu upamiętnienia 75. rocznicy Powstania Warszawskiego. Jakie myśli i uczucia towarzyszyły tworzeniu tej muzyki? – Album „For Warsaw With Love” wywodzi się z mojej osobistej historii życia. Urodziłem się w Warszawie. Zaledwie jeden dzień przed powstaniem w Warszawie moja matka Irena wywiozła mnie z miasta, zdołała to zrobić udając, że jest Niemką, i w ten sposób najprawdopodobniej ocaliła nam obydwojgu życie... Miałem wtedy nie więcej niż dwa lata. Moja mama opowiadała mi wiele historii. Wciąż pamiętam, jak zaraz po wojnie, jako małego chłopca, mama zabrała mnie do Warszawy i zobaczyłem ruiny, i tragedię miasta, które w zasadzie zostało usunięte z powierzchni Ziemi. Chciałem więc stworzyć możliwość zrobienia czegoś muzycznego dla upamiętnienia tego miasta oraz tych, którzy brali udział w walkach. Podjąłem wyzwanie i pojechałem do Nowego Jorku, aby zaprosić najlepszych muzyków i przyjaciół, jakich mam. Ta płyta, w zasadzie, to także moja historia życia. Zaczyna się ona od utworu „Red Bus” – czerwony autobus jest tu symbolem wielu lat podróży. Zaczęły się od czerwonego autobusu, zanim wiele lat później różnorakie linie lotnicze zabrały mnie do Paryża i przez Atlantyk do Nowego Jorku. I od tego czasu podróżuję po całym świecie.

„For Warsaw with Love” nagrana została w USA z takimi kultowymi muzykami jak Herbie Hancock, Marcus Miller, Michael „Patches” Stewart, David Gilmour czy Lenny White. W jaki sposób zaprosiłeś ich do tych nagrań albumu o tak polskiej tematyce? – Cóż, album ten, jako całość, nie ma aż tak wiele wspólnego z polską muzyką jako taką, to w zasadzie muzyka nowojorska i równocześnie chapeau bas od muzyków nowojorskich dla Powstania Warszawskiego i dla samej Warszawy, a także dla mojej historii życia. Innymi słowy, mógłbym powiedzieć, że to hołd od Nowego Jorku dla Warszawy. Jestem w Nowym Jorku już od 45 lat i przyjaźnię się tam z większością muzyków, zarówno tych sławnych, jak i mniej znanych, jestem tam zrzeszony w Musicians Society i tak dalej... Szczerze mówiąc, to mój dom, jestem częścią nowojorskiej sceny. Tuż przed planowaniem tego nagrania napisałem listy do wszystkich moich dobrych przyjaciół, w których wytłumaczyłem im tę historię i poprosiłem ich o udział. Byłem naprawdę pod wielkim wrażeniem tego, w jaki sposób wszyscy zareagowali! O ile mi wiadomo, pomogłeś niektórym z tych muzyków na początku ich karier, na przykład Marcusowi Millerowi – czyż nie grał on w twoim zespole?

– Tak, Marcus Miller był w moim zespole przez siedem lat. Kenny Kirkland grał ze mną od 17. roku życia. Również Lenny White, z którym się przyjaźnię i gram od 40 lat... Nagraliśmy razem trzy albumy w Village Vanguard, wiele płyt Urbanatora, mógłbym snuć wiele opowieści. George Benson, Quincy. Gdybym miał więcej czasu, więcej przyjaciół byłoby na tym albumie. Jedynym problemem było zgranie harmonogramów.

Czy mógłbyś przypomnieć tę historię, kiedy Miles Davis powiedział o tobie: „get me this fxxxxx Polish �iddler, he’s got the sound!”? Jak to dokładnie było, jakie były okoliczności? – Większość moich młodych muzyków w zespole, po kilku latach grania ze mną, zaczynało pracę z Milesem Davisem lub Weather Report. W okresie kiedy na kilka miesięcy przeprowadziłem się do Kalifornii, któregoś dnia zadzwoniłem do kalifornijskiego biura Tommy Lee Pollarda, który był jednym z najlepszych jazzowych producentów dla Warner Brothers, aby umówić się z nim na spotkanie. Kiedy jego sekretarka zdała sobie sprawę, że to ja, wykrzyknęła „och! to wspaniałe, że dzwonisz, Tommy cię szuka!”. To mnie zaskoczyło, a ona kontynuowała: „zadzwoń do Tommy’ego, przeprowadził się z powrotem do Nowego Jorku!”. Zadzwoniłem więc do nowojorskiego biura Tommy’ego, a on powiedział do mnie: „świetnie, że dzwonisz! Miles wraca, właśnie pracuje nad nowym albumem. Słyszał cię w programie „Johnny Carson Tonight” (gdzie grałem na moich talking violin) i powiedział, że chciałby mieć cię na tej płycie. Marcus Miller będzie to produkował”. „W porządku!” powiedziałem do Tommy’ego, „a co dokładnie powiedział?”, a on zacytował Milesa: „Hey Tommy, get me this Polish fxxxxxg �iddler, he’s got the sound!”. I to, w zasadzie, cała historia. Kilka tygodni później przyjechałem do The Clinton Recording Studios na Manhattanie, aby nagrywać dla Milesa, a kiedy wszedłem do studia, zobaczyłem tam cały mój zespół, z którym grałem kilka miesięcy wcześniej! Marcus Miller, Bernard Wright, Lenny White. Wszyscy on byli tam podczas tej sesji. W ciągu godziny nagrałem trzy solówki i to było tyle. Następnego dnia wpadłem do studia ponownie, jako gość, i wtedy poznałem Milesa. Dopiero wtedy w pełni uświadomiłem sobie, że nagrywałem z Milesem Davisem – ponieważ sesja nagraniowa z poprzedniego dnia była taka, jakbym nagrywał z moim zespołem. W którymś momencie Miles podszedł do mnie i zapytał „jak zagrałeś?”. Powiedziałem: „zagrałem tak, jak chciałeś”. On na to odpowiedział tylko „yeah” swoim słynnym ochrypłym głosem, stanął za mną i zaczął masować mi szyję. Wtedy właśnie, w zasadzie, trochę się wzruszyłem i miałem łzy w oczach. W końcu zdałem sobie sprawę, że nagrywałem z Milesem.


54 ~ goniec KULTURALNY ZBIGNIEW NAMYSŁOWSKI, WRAZ ZE SWOIM KWINTETEM, WYSTĄPI W JAZZ CAFE POSK W LONDYNIE W SOBOTĘ 7 GRUDNIA 2019. PODCZAS SPECJALNEGO KONCERTU TEN WYBITNY MUZYK ZAGRA ZARÓWNO SWOJE NAJBARDZIEJ SŁYNNE UTWORY, JAK I KILKA WYBRANYCH KOMPOZYCJI KRZYSZTOFA KOMEDY, KTÓREGO 50. ROCZNICĘ TRAGICZNEJ ŚMIERCI OBCHODZIMY W TYM ROKU.

Zbigniew

Namysłowski w Jazz Cafe POSK w Londynie

Zbigniew Namysłowski, fenomenalny saksofonista i kompozytor, jest ikoną polskiego jazzu i pierwszym polskim muzykiem, który nagrał płytę w Europie Zachodniej („Lola” dla Decca, 1964). Artysta ten to niedościgniony mistrz polskiego dialektu jazzowego, któremu udało się wypracować oryginalny język muzyczny, rozumiany zarówno przez polską, jak i światową publiczność jazzową. Już na początku swojej kariery Namysłowski tra�ił do Anglii, gdzie zrobił ogromne wrażenie swoim nowatorskim podejściem do jazzu i gdzie nagrał wspomniany album „Lola” w 1964 roku. Oto jak sam artysta wspomina ten okres w jednym z wywiadów, które miałem przyjemność przeprowadzić z nim wcześniej obecnego roku: – Po sukcesie mojego kwartetu na Jazz Jamboree’63 byliśmy kilkakrotnie zapraszani do Wielkiej Brytanii na tournee. Podczas ktorejś z tych angielskich tras nasz ówczesny manager, jakimiś swoimi sposobami, dogadał się z wydawcą i wytwórnią Decca. To były naprawdę bardzo duże trasy po całej Anglii, Walii i Szkocji, mnóstwo koncertów, i w zasadzie wszędzie 8 listopada 2019

gdzie graliśmy odnosiliśmy bardzo duży sukces. No więc widocznie jakaś fama się wtedy rozeszła i Decca postanowiła to zarejestrować. Mieliśmy wtedy w programie takie kompozycje jak „Siódmawka” czy „Piątawka”, które były inspirowane polskim, góralskim folklorem. Poza tym graliśmy jeszcze moją balladę „Piękna Lola kwiat północy”, i jeszcze coś folklorystycznego. To były formy po prostu niesłyszane tam nigdy przedtem. Mówiąc inaczej, nie dość, że pojawił się muzyk zza żelaznej kurtyny, to jeszcze nagle okazało się, że ma własny głos i pokazuje coś odkrywczego. W 1965 r. Krzysztof Komeda zaprosił go do nagrania albumu „Astigmatic”, powszechnie uważanego za jeden z kamieni milowych w historii muzyki jazzowej: – Krzysztof po prostu zaprosił mnie do zagrania koncertu i do nagrania tej płyty. Generalnie nie grałem – i nie grałbym – w zespole Komedy, gdyż zawsze zajmowałem się swoimi sprawami i sam komponowałem repertuar dla swojego zespołu. W przypadku grania np. w zespole Komedy musiałbym być jedynie odtwórcą czyjejś muzyki. Niemniej, była

to znakomita współpraca, ta płyta okazała się ogromnym sukcesem i ciągle zdobywa pierwsze miejsca w rankingach najlepszych polskich albumów jazzowych. Podczas koncertu 7 grudnia w Jazz Café POSK Namysłowski zagra zarówno swoje najbardziej znane kompozycje, jak chociażby „Kuyaviak Goes Funky” czy „Jasmine Lady”, jak też wybrane kompozycje Krzysztofa Komedy, aby w ten sposób upamiętnić 50. rocznicę tragicznej śmierci Komedy – będzie to więc wyjątkowo rzadka okazja, aby usłyszeć na żywo fragmenty legendarnego albumu „Astigmatic”. Ten wybitny polski saksofonista i kompozytor występował ze swoim zespołem na wszystkich najważniejszych festiwalach jazzowych w kraju i za granicą, m.in. biorąc udział w prawie wszystkich Jazz Jamboree. W sumie grał w całej Europie, a także w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Indiach, Australii, Nowej Zelandii, Izraelu, Kubie, Meksyku, Brazylii, Kuwejcie i Afryce Południowej. Wielką Brytanię, a szczególnie Londyn, gdzie zagrał również ostatnio, zawsze wspomina ze szczególnym uznaniem: – Uważam, że jest to wspaniałe miasto, bardzo internacjonalne, czuję się tu znakomicie. Uważam, że jest to najprzyjaźniejsze miejsce w Europie, dla wszystkich. Oczywiście Paryż też, chociaż w Paryżu jest troszkę inaczej. Londyn jest otwarty na wszystkich, wszyscy są traktowani równie dobrze. Zbigniew Namysłowski nagrał prawie 30 autorskich płyt, z których wiele zostało wydanych za granicą. Albumy takie jak „Winobranie” (1973) i „Kuy-

KONCERT: Zbigniew Namysłowski Quinet ...gra muzykę Namysłowskiego oraz Komedy Zbigniew Namysłowski – saksofony altowy i sopranowy, Jacek Namysłowski – puzon, Łukasz Ojdana – fortepian, Andrzej Święs – kontrabas i Patryk Dobosz – perkusja. JAZZ CAFE POSK, SOBOTA 7.12 DRZWI OTWARTE: 19:30 (ROZPOCZĘCIE KONCERTU: 20:30) BILETY: £20 wegottickets.com

Koncert ten odbędzie się w serii wydarzeń: „Tomasz Furmanek zaprasza…” jazzcafeposk.org culture.pl/en/artist/ zbigniew-namyslowski

aviak Goes Funky (1975) stały się ogromnymi hitami jazzowymi w Polsce i zostały uznane za jedne z najlepszych płyt wszech czasów w polskim jazzie. W 1980 r. nagrał pierwszy album ze swoim funk jazzowym zespołem Air Condition: „Follow Your Kite”. Zbigniew Namysłowski utrzymuje się w ścisłej czołówce najwybitniejszych polskich muzyków jazzowych, jest laureatem wielu Fryderyków, a w 2014 i w 2015 został uhonorowany laurem saksofonisty altowego roku w plebiscycie miesięcznika Jazz Forum. 7 grudnia w Jazz Cafe POSK będzie wyjątkowym wieczorem muzyki w wykonaniu wielkiej legendy jazzu Zbigniewa Namysłowskiego i jego kwintetu.


goniec KULTURALNY ~

55

Z DAMIANEM GÓRSKIM „GORSKY”, POLSKIM TATUATOREM W LONDYNIE, ROZMAWIA MARTA BIELAWSKA-BOROWIAK

WIERZĘ W SWOJE MARZENIA Co cię skłoniło do wyjazdu do Londynu? Kiedy to nastąpiło? – Był to rok 2009, a dokładniej druga jego połowa. Świeżo po licencjacie z kumplem ze studiów wyruszyliśmy w pogoni za funtem do drugiej stolicy Polski – Londynu. Właściwie nikt z nas nie planował dłuższego pobytu, bardziej skupieni byliśmy na sezonowej pracy, szybkim zarobku i powrocie do kraju.

Jak wyglądały twoje początki nowego życia w Wielkiej Brytanii? – Bardzo jestem wdzięczny Krzysiowi F i jego rodzinie, która przygarnęła dwie obce osoby do swojego mieszkania na Langley koło Slough. Pamiętam, że Wiktor znalazł pracę dosyć szybko, ja musiałem trochę pobyć w niepewności lecz z nadzieją, że w końcu coś się znajdzie. Pierwsza praca była całkiem interesująca ze względu na samochody, którymi miałem okazję przejechać przez myjnię. Niewielu z moich rówieśników miało okazje czyścić mercedesy AMG! Do dziś pamiętam ten ryk silnika i zapach wnętrza! Nieliczni mają pracę, która jest jednocześnie ich pasją. Tobie się udało. Kiedy postanowiłeś zająć się tatuażem? Jak wyglądały początki? – Wprawdzie pierwsze tatuaże robiłem już jako dzieciak w przedszkolu malując �lamastrem kolegom po rękach, ale wracając do sedna, to właśnie czasy pracy w Mercedes Benz World mogę uznać za początki zabawy w tatuaż. To właśnie wtedy zrozumiałem, że fajnie by było rozwijać swoją pasję jaką jest tatuaż. Zacząłem zatem więcej rysować, oglądałem wszystko co związane było z tatuażem, w późniejszym czasie nawet chodziłem z moimi bazgrołami i zdjęciami wykonanych tatuaży po londyńskich studiach, nikt nie chciał młodego Górskiego, więc nie miałem od kogo się uczyć. Całe szczęście, że posiadam wrodzony upór i mocno wierzę w swoje marzenia, co zaowocowało szybciej niż mogłem się tego spodziewać. Kiedy zrobiłeś sobie pierwszy tatuaż i co to było? – Pierwszy tatuaż zrobiłem sobie już w wieku 16 lat. Były wakacje, a ja miałem wtedy przelotny romans z maszynką domowej roboty. Siedząc w swoim pokoju na pięterku dłubałem sobie napis Skateboarding w okolicach dość intymnych... Niestety zmieścił się tylko w 70 proc. i wyszło z tego skateboard... w sumie też fajnie!

Czy każdy, kto przyjdzie do ciebie, może liczyć na tatuaż? Czy jednak komuś odmawiasz? – Tak, zdarza się, że odmawiam, ale tylko w przypadku, gdy styl tatuażu znacznie odbiega od tego, w którym pracuję. Odmawiamy też wykonywania tatuaży w miejscach najbardziej widocz-

nych, typu dłoń, szyja czy nawet twarz osobom, które przychodzą do nas po swój pierwszy tatuaż.

Każdy tatuaż musi coś znaczyć? Co mówisz ludziom, którzy przychodzą i mówią „chciałbym coś ładnego… nie wiem co dokładnie”? – Uwielbiam ludzi, którzy przychodzą właśnie po to, żeby dostać coś ode mnie, a nie jakiś tam tatuaż. Wtedy wyciągam swoje autorskie projekty, te nad którymi spędziłem kilka bądź kilkanaście niekiedy godzin pracy. To właśnie wtedy czuję się tak naprawdę doceniony nie jako narzędzie do wykonywania tatuażu, a człowiek którego obrazki zawierają głębszą treść, kradnąc wam kilka sekund życia w celu ich analizy.

Czy to prawda, że z pomysłem na tatuaż klient powinien trochę „pochodzić” zanim się zdecyduje? – Tak i nie! Dla mnie tatuaż autorski jest sztuką, a tatuator artystą. Jeżeli podobają mi się obrazy Beksińskiego, nie zadowolę się obrazem Kowalskiego, a przecież jedno i drugie zwie się obrazem. Wybierając tatuatora dla siebie kieruję się jego stylem, lubię też nieco poznać osobę, która permanentnie wbije we mnie część swojej duszy. Musi być ta więź między nami! Jeżeli lubię i szanuję tatuatora za to jakim jest człowiekiem i artystą, daję mu wolną rękę i dumnie noszę jego dzieło. W przypływie emocji i nieprzemyślanej decyzji o tatuażu można popełnić duży błąd. Czym powinno charakteryzować się profesjonalne studio tatuażu? – Profesjonalne studio tatuażu powinno być przede wszystkim miejscem czystym i sterylnym, a pracujący w nim ludzie nie powinni bać się odmówić wykonania tatuażu w momencie, gdy coś im podpowiada, żeby tego nie robić.

Czy czujesz się polską legendą tatuażu na Wyspach? – Nie, nie czuję się legendą, bo nie mam na to czasu. Ostatnie lata wraz z narzeczoną i ekipą poświeciliśmy całkowicie studiu i wszystkiemu co się wokół niego dzieje. Oczywiście ucierpiały na tym nasze relacje ze znajomymi bądź rodziną. Mam jednak nadzieję, że ci najbliżsi zrozumieli już, że to wszystko co się wokół nas dzieje nie rośnie na drzewie bądź spada z nieba. Trzeba na to zapracować niekiedy nawet ponad własne siły. Tytuł legendy jest niezmiernie miły, lecz nie wydaje mi się bym mógł już teraz go sobie przypisać. Jestem chłopakiem z Podkarpacia, który wierzy, że sporo tu jeszcze namiesza. Jak to się stało, że stałeś się jednym z najbardziej znanych polskich tatuatorów w UK? – Nie mówię o tym głośno, ale gdzieś tam w głębi siedzi we mnie chęć bycia najlepszym w tym co robię. Poświęcam się tej idei całkowicie. Styl abstrakcyjny realistyczny, z którym się utożsamiam nie był popularny na Wyspach w momencie kiedy powstało studio. Miałem też zatem trochę szczęścia, że zostałem zauważony. Jaki jest twój przepis na sukces? – Marzenia, wiara w ich spełnienie oraz konsekwentne dążenie do tego, żeby się spełniły poprzez ciężką pracę. Nie znam innej drogi.

Jakie jest twoje największe marzenie? – Rany, czasem aż się boję marzyć wysoko, bo wiem, że się to może spełnić... Najważniejsze to być zdrowym, realizującym się człowiekiem, otaczającym się dobrymi ludźmi, od których można czerpać energię do życia... Reszta przyjdzie sama.


56 ~ goniec KULTURALNY Z MARKIEM PĘDZIWIATREM, CZŁONKIEM ZESPOŁU EABS, KTÓRY WYSTĄPI 21 LISTOPADA W RAMACH POLISH JAZZ LONDON SERIES, ROZMAWIA MARTA BIELAWSKA-BOROWIAK

prawdziwy polski

1 października tego roku graliście w kultowym Ronnie Scott w Londynie – jakie są wasze doświadczenia z tego koncertu? – To bardzo historyczne miejsce. Jakiś stały bywalec Ronnie powiedział nam, że jesteśmy chyba najmłodszym zespołem, któremu udało się tam zagrać. Ja pamiętam jak 10 lat temu oglądałem na DVD koncert Cheta Bakera z 1986 roku w Ronnie Scotts. Już wtedy to miejsce stało się dla mnie czymś nie do zdobycia. A tu proszę... Udało się, zagraliśmy dobry koncert dla pełnej sali. Z tych nerwów wydawało nam się, że zagraliśmy tak sobie i nigdy nas już więcej nie zaproszą. Na szczęście dostaliśmy informację zwrotną od organizatorów, że było świetnie i zapraszają przy okazji następnych naszych projektów. Jesteście uważani za jeden z najbardziej interesujących i pod wieloma względami spełniony zespół na świecie – tak opisali was właśnie w Ronnie Scott. Co składa się na tak dobry odbiór twórczości przez publiczność i krytyków? – Nie ma na to jednej recepty. Nam się jakoś udaje, bo uprawiamy muzykę instrumentalną zaangażowaną w sprawy społeczne. Opowiadamy ciekawe historie, potem gramy na ich temat – albo na odwrót. Co więcej nie wstydzimy się tego skąd i kim jesteśmy. Jesteśmy EABS z Polski i serwujemy prawdziwy polski jazz.

Czy macie jeden ulubiony styl muzyczny? – Dużo się mówi, że EABS to formacja wywodząca się ze środowiska hip-hopowego. To prawda, chociaż jakby spojrzeć na członków z osobna, to każdy ma inne korzenie, np. Paweł Stachowiak jest wychowany na metalu, a Kuba Kurek na folku i muzyce improwizowanej. Łączy nas język jazzu.

Jakim miejscem dla was jest Londyn? – Londyn to jedna ze stolic muzyki rozrywkowej. To miejsce to nie tylko miejsce – to ludzie. Uwielbiam londyńską publiczność, nie tylko jak dla nich gramy. Lubię się w nią też wtapiać. Lubię jak czują muzykę. W Londynie często się mówi o czuciu „vibe’u”. To jest coś co ja też naturalnie czuję i tęsknię za tym jak wyjeżdżam z Londynu. 8 listopada 2019

Jaki wpływ na waszą obecną twórczość mają wasze korzenie? Gdzie dorastaliście? – Trudno mi się wypowiadać za każdego z osobna. To co nas łączy to słowiańskie dusze. Wszyscy wychowaliśmy się w Polsce, podobnie myślimy i dzielimy tą samą historię. Kiedy się spotykamy, żeby grać otwartą muzykę wtedy nie ma potrzeby myśleć o tym skąd nasza muzyka pochodzi, to zamienia się w naszą muzykę. Opowiedzcie Czytelnikom Gońca, jaka historia kryje się pod nazwą Electro-Acoustic Beat Sessions? Jak powstał zespół i skąd nazwa?

muzyków. Działaliśmy jako zespół wielu raperów i wokalistów, np. Jeru the Damaja, Jesse Boykins III, Raashan Ahmad... Potem przestaliśmy funkcjonować jako „live band”. Kiedy takich zespołów nagle zaczęło być coraz więcej skończyliśmy pracować z raperami i skręciliśmy w stronę jazzu. Nagraliśmy „Repetitions – Letters to Krzysztof Komeda” i dużo namieszaliśmy i mieszamy do dziś.

Jakie są wasze marzenia? Jakie macie plany na przyszłość? Z kim chcielibyście współpracować, w jakim miejscu zagrać? – Naszym marzeniem jest stworzenie kolejnej autorskiej płyty i praca nad muzyką �ilmową. Chciałbym bardzo polecieć z naszą muzyką na kontynenty, na których nas jeszcze nie było: Ameryka, Afryka, Australia.

Gracie koncerty w Polsce i poza granicami. Jakie macie doświadczenia z poszczególną publicznością? Czy w każdym miejscu odbiór jest inny? – Wszędzie jest inaczej. O londyńskiej publiczności już wspominałem. Na przykład jest spory

Fot. Hubert Misiaczyk

Serwu jemy jazz

Już niedługo usłyszymy was na Polish Jazz London Series. – Wspaniale, że możemy drugi raz wrócić do Londynu z naszą nową płytą. Będzie to na pewno wyjątkowy koncert, bo każdy nasz występ to dla nas świętość. Z koncertu na koncert mamy coraz więcej fanów w UK. To wspaniałe, że polski jazz jest tak dobrze odbierany i tra�ia do coraz większej świadomości fanów jazzu na świecie. Bardzo nas to cieszy!

– Wydarzenie to powstało z inicjatywy Spiska Jednego, który w 2011 roku był rezydentem klubu Puzzle w samym sercu Wrocławia. Celowo piszę „wydarzenie”, ponieważ początkowo Electro-Acoustic Beat Sessions to był cykl jam sessions. Było nas czterech: Spisek Jednego na gramofonach, ja na pianie, Adam Kabaciński na basie i Marcin Rak na bębnach. Założyłem specjalny songbook z krótkimi pętlami hip-hopowymi, które rozwijaliśmy na różne sposoby na jamach. Przychodzili lokalni muzycy. Niektórzy zagrali z nami raz i już nigdy nie wracali, niektórzy przychodzili czasami, a jeszcze paru dołączało do nas za każdym razem. Tak znalazło się 7 grających osób na scenie. Wtedy zorientowaliśmy się, że chyba jesteśmy zespołem, dalej graliśmy w Puzzlach, ale już nie zapraszaliśmy do grania innych

kontrast jeśli chodzi o odbiór między europejską a chińską publicznością. Europejczycy najhuczniej reagują na muzykę efektowną, czy wszelkie przejawy wirtuozerii. Z kolei dla Chińczyków to wszystko to za wiele. Oni przychodzą na koncerty odpocząć. Jak zagrasz im piękną balladę wpadają w ekstazę. To jest bardzo ciekawe, ponieważ często robiąc setlistę na koncerty w Europie przeważają raczej żywe numery, a w Chinach jest totalnie na odwrót. Kiedy: 21.11, godz. 19:00 Gdzie: Leyton Great Hall London, 1 Adelaide Rd, Leyton, London E10 5NN



























82 ~ horoskop KLASYCZNY

Horoskop klasyczny na listopad Baran

Byk

Miłość: Barany będą porządkować stare sprawy. Część z was pożegna się bez żalu z drugą połową. Część z was będzie oddzielać znajomości na te ważne i te, które wam ciążą. Miesiąc porządków i rachowania kto jest kim dla nas, na kim warto polegać. A część z was będzie chciała naprawić swój związek. Finanse: Mam gotówkę przy was, nie mam strat, nie mam nagłych, niezapowiedzianych wydatków. Mam natomiast planowanie zakupów – coś związanego z ruchem – czy to wycieczka, wyjazd czy to coś związanego z naprawą samochodu, z nowym samochodem. Są to plany, które uda się zmaterializować. Spokojnie – może nie już, ale na pewno. Praca: Róbcie swoje tak jak potra�icie, nie angażujcie się w cudze sprawy, nie szukajcie zwady, ale i nie róbcie nic dla nikogo, bo wyświadczycie tylko niedźwiedzią przysługę. Karty wskazują – teraz jest wasz czas, czas by pokazać co wy umiecie, na co was stać i jakim typem pracownika jesteście, bo szykują się zmiany organizacyjne i nie wykluczam awansu, zmiany stanowiska. Jeśli pracujecie z klientami, to może się tra�ić osoba niezadowolona, złośliwa, trudna. Racja jest po waszej stronie. Nie dajcie się wyprowadzić z równowagi. Osoby pozostające bez pracy, niech zwrócą uwagę na ogłoszenia w Internecie. Mam pokazane oferty, na które mogliście nie zwrócić uwagi, tak jakby były w miejscu, do którego dawno nie zaglądaliście. Zdrowie: Przeziębienie, złe samopoczucie, bóle kości, coś na kształt grypowych dolegliwości. Szybka reakcja pomoże uniknąć prawdziwej choroby. Rada z Karty Tarota: Musisz działać. Odwaga i determinacja niech cię prowadzą. Nie bój się, jeśli trzeba – broń się. Jesteś doświadczony w bojach, wygrasz każdą potyczkę. Bądź czujny i oglądaj się za siebie. WYGRASZ!

Miłość: Byki będą w nastroju smutnym, niepewnym, melancholijnym. Będziecie w jesiennych smuteczkach, będziecie się zastanawiać co dalej, z kim dalej i jak daleko. Będziecie chcieli pójść dalej, ale tak jakbyście nie byli pewni czy dacie sobie radę. A wiem, że dacie radę! Tylko mniej rozgrywania scenariuszy, a więcej AKCJI. Mam zaręczyny. Wolne Byki będą chciały złapać chwilę odpoczynku i to będzie dobry ruch. Nic na siłę, przestańcie gonić miłość, a sama do was przyjdzie. Finanse: Mam stabilny stan konta. Mam przy was wydatki, ale są to dobra luksusowe. Uwaga na brak dokumentów, podpisu na dokumencie, kwestie papierów – przez to może opóźnić się coś co jest związane z waszymi �inansami. Ale wszystko powinno się wyjaśnić na PLUS dla was. Pomyślcie nad planem oszczędnościowym. Praca: Pierwsze karty to awans lub też plany awansu. Pracy sporo, trochę chaosu, coś możecie zapomnieć, zgubić czy też zwyczajnie wykonać nie tak jak powinno się zrobić. Radzę przyłożyć dużą uwagę. Mam karty czy to pecha, czy to „zawalonych” spraw, niedopatrzenia. Dla osób, które szukają pracy, nie mam dobrych kart. Zdrowie: Nerwy, zmęczenie, przemęczenie, może stres. Na pewno za dużo myślenia, za dużo analizowania, trochę niesprzyjających okoliczności i to wszystko na jednego Byka na jeden raz. I to was zwyczajnie zmęczy. Musicie oddzielić to co ważne od tego co jest błahe i nijakie, nie warte uwagi. Rada z Karty Tarota: Nie bój się, idzie nowe, idź bez lęku, nie cofaj się przed decyzjami, które chcesz podjąć. Masz opiekę sił nad sobą, masz fart – wykorzystaj to do swoich celów. Świat ci sprzyja.

Bliźnięta

Rak

Miłość: Karty sporów w stałych związkach, kłótni, braku porozumienia. Tylko, że karty wyraźnie zaznaczają, że spory te dotyczą spraw NIEISTOTNYCH. Tak jakby wasz upór wynikał z potrzeby chwili, kaprysu. Nie warto się z ukochanym spierać, odpuście, zwłaszcza, że to bzdury, drobnica. Wolne Bliźnięta mogą spotkać kogoś, kto na początku stanie się dla was przyjacielem. Czas pokaże czy znajomość ma szansę się rozwinąć. Finanse: Na brak gotówki nie będziecie narzekać. Wszystkie karty są kartami stabilnego wzrostu i dobrego pomnażania. Wolną sumkę radzę ulokować. To nie chodzi o wielkie procenty, raczej o zostawienie tej kwoty na późniejsze wydatki czy też – co bardziej polecam – prezenty dla bliskich. Uwaga drobna na zgubę – niewielka kwota, ale może wam się zapodziać. Praca: Karty nowych możliwości, dzięki waszym czy to pomysłom, czy to wprowadzonym zmianom. Nie bójcie się planować i działać w obszarze poprawy „warunków pracy”, wszelkie pomysły są na wagę złota i dobrze by było, by to wasza główka na nie wpadła. Dla osób pozostających bez pracy, mam podpisanie dokumentów. Zdrowie: Nowa energia, nowe siły, będziecie w ciągłym ruchu. Rada z Karty Tarota: Patrz co masz, ile masz i dziel się z innymi. Teraz jest czas, byś spojrzał wokół siebie i zrozumiał ile dobra cię spotkało. Podziel się, daj innym nadzieję, a do ciebie przyjdzie światło, serce wypełni radość.

Miłość: Czy Raki nie są znużone i zmęczone drugą połówką? Jeśli chcecie fajerwerków, to je wprowadźcie sami, weźcie Partnera na romantyczny wypad, na kolację, do kina. Zróbcie coś co was na powrót zbliży do siebie. Wolne Raki mogą mieć mniej okazji do wyjścia, ale mogą trochę porandkować przez portale internetowe i tam możecie poznać kogoś z waszej okolicy. Może być okazja do szybkiej randki oko w oko, a co dalej... to już sami będziecie decydować. Finanse: Oj chyba te zaskórniaki będą potrzebne w tym miesiącu. Mam płatności przed wami – coś co jest związane z dziećmi i ich edukacją lub też waszą edukacją, kursem. Więc rozsądnie wydajemy. Praca: Spowolnienie, ale coś może wisieć w powietrzu. Będziecie bliżej końca miesiąca wiedzieć kto jest godny zaufania, a komu nie powierzycie nawet kapci na przechowanie. Bezrobotne Raki będą szukać pracy, ale nie mam tu dobrych kart. Zdrowie: Karty pokazują kłopoty z układem krążenia, ciśnienie, serce. Tak jakby dla części z was odezwały się „stare sprawy”. Nie wolno bagatelizować nawet najmniejszych oznak ze strony serca. Rada z Karty Tarota: Odpocznij, teraz jest czas na odpoczynek. Dużo już za tobą, już dużo było, teraz czas na spokój, może relaks. Postarajcie się teraz złapać oddech, wyciszyć się i nie szukać nowych wojen. Teraz jest rozejm z życiem.

Lew

Panna

Miłość: Zajęte Lwy – możecie kusić płeć przeciwną i nie wykluczam, że spotkacie na swojej drodze osobę, której ulegniecie. Pytanie co z tym zrobicie dalej, ale tego moje karty już nie mówią, każdy Lew musi sam ocenić co z tym fantem zrobić. Natomiast to nie będzie miało szansy na prawdziwy, dojrzały związek, jest to jednorazowa przygoda. Wolne Lewki będą także kusić i brylować to tam, to tu. Ale to będą raczej romansiki. Finanse: Oj, może wam brakować do końca miesiąca. Pokazują się wydatki niezapowiedziane, nagłe płatności i zaległości. Będziecie liczyć każdy grosz i rozsądnie planować wydatki. Zwracam też uwagę – to pewnie nie dla wszystkich informacja, ale może komuś pomoże, że trzeba będzie kupić coś do domu rodzicom / dziadkom. Oni potrzebują rzeczy, która może być droga – może uda wam się wspólnie z rodziną im pomóc? Pomyślcie o tym. Praca: Spokojny czas, wypełniony przygotowaniami do zamknięcia roku. Część z was może odczuwać powoli przemęczenie i powoli przełączać się na wolniejszy bieg. Możecie sobie na to pozwolić, zwłaszcza na początku listopada, bo UWAGA – możliwe zamieszanie i kłopoty bliżej przełomu miesięcy. Dla osób bez pracy mam karty rozmowy, która bardzo was zainteresuje. Zdrowie: Mam karty zabiegów operacyjnych lub też zabiegów chirurgicznych i mam nadzieję, że są to zabiegi zaplanowane. Jeśli tak jest, to trzeba im się poddać. Uwaga na przeziębienie i gorsze samopoczucie. Warto dbać o zdrowie wcześniej! Rada z Karty Tarota: Twardo stąpaj po ziemi, pilnuj tego co masz i licz na siebie. Masz dużo więcej niż przypuszczasz, tylko dostrzeż to, co masz, co osiągnąłeś. Bo przecież ciężko pracowałeś na to, Lwie. 8 listopada 2019

Miłość: W stałych związkach będziecie się kłócić i godzić – prawie jednocześnie. No będziecie jak włoskie małżeństwo – intensywne. I dobrze, bo dowiecie się dzięki temu więcej o samych sobie, zobaczycie też jak wasz partner potra�i o was zadbać i jak potra�icie się razem dogadać. To tylko wzmocni wasz związek. Wolne Panny mają spore szanse na poznanie osoby na całe życie, jeśli nie na całe, to na takie mocne pół. Finanse: Tak jakby spadały wam z nieba – dosłownie. Mogą to być mniejsze, ale zawsze są to realne kwoty. Może być to kilka razy z różnych źródeł. A to ktoś odda zaległości, a to coś sprzedacie w internecie, a to coś w pracy wam wpadnie. Miesiąc będzie ob�itował w mniejsze kwoty, ale wpadające raz tu, a raz tam. Praca: Tu już trochę inne karty – karty pracy, nawału obowiązków. Dużo się może dziać i to jednego dnia, jakby wszystkie zaległości trzeba było naprawić teraz, na wczoraj. Gro obowiązków spadnie na ciebie. Uwaga na konkurencję – możliwe, że ktoś nie wypowiada się pochlebnie o was szefom. Ale wiedzcie, że robi to z czystej zawiści. Panny szukające zatrudnienia będą myśleć o własnej działalności gospodarczej. Pokazują mi się dziedziny związane z szeroko rozumianą sztuką lub też rękodziełem. Panny mają zmysł artystyczny, więc warto to wykorzystać. Zdrowie: Panny, mam zaległe badania i trzeba to zrobić. Dla części z was jest to USG, a drugich rentgen – inaczej nazwę – diagnostyka obrazowa. Rada z Karty Tarota: Planuj, nie bój się, planuj, miej marzenia, nie bój się realizacji tylko przemyśl punkt po punkcie jak do tego dojdziesz. Plany się zrealizują, jeśli zaczniesz planować. Śmiało, Panno!


horoskop KLASYCZNY ~

opracowała: Mira Wróżka wrozbyonline.pl

Waga

Skorpion

Miłość: Miłe Wagi, jeśli chodzi o miłość pokazują się karty dylematu i są to zarówno karty dylematu dla Wag pozostających w stałych związkach, jak i wolnych. Dylemat co wybrać, kogo wybrać i jak wybrać. Wagi w stałych związkach będą się zastanawiać czy kontynuować, czy po prostu zakończyć relację. Wolne Wagi będą miały dylemat czy angażować się w nowo poznaną znajomość. Finanse: Karty mówią o pewnej gotówce. Myślę, że kilka z was otrzyma spadek, darowiznę, bo zaznaczają się bardzo duże pieniądze. A co się z tym wiąże, konieczność załatwienia spraw �inansowych w urzędach czy też w bankach, więc Wagi poświęcą listopad na załatwianie spraw �inansowych, które przyniosą duże korzyści. Praca: Wasze myśli będą rozbiegane, będą się kręcić wokół spraw miłosnych, spraw związkowych, spraw urzędowych. Natomiast końcówka miesiąca – może zostać zawalony termin, może zostać zapomniany dokument, może zostać niewykonane zlecenie i oby tym nie była obciążona Waga. Wagi, które szukają zatrudnienia mogą otrzymać bardzo ciekawą ofertę, choć pokazują się nieduże pieniądze. Zdrowie: Na pewno przeziębienie, na pewno gorączka, na pewno zatoki, uszy, gardło. Obawiam się, że Was to nie ominie w listopadzie. Może zacznijmy wcześniej zażywać witaminy, zioła i naturalne wyciągi z owoców. Rada z Karty Tarota: Może was czekać dar �inansowy, dosłownie pieniądze spadają z nieba, okazja, fart, szczęście. Wykorzystaj to jak najlepiej droga Wago. Wykorzystaj i pomnóż.

Miłość: Spokojny miesiąc, bardzo zrównoważony pod warunkiem, że same Skorpiony nie będą szukać zwady. Karty wskazują na to, że możecie odczuwać nudę i może część z was będzie chciała tę nudę przerwać. Nie radzę. Wolne Skorpiony będą ruszać na łowy. Pokazuje mi się wyjście do ludzi, impreza, przyjęcie – będziecie brylować w towarzystwie. Myślę, że części z was uda się złowić łakomy kąsek. Finanse: Pokazują się karty nowych pomysłów, świeżych pomysłów. Coś na co wpadniecie, dzięki czemu będziecie mogli wkrótce odebrać spory zastrzyk pieniędzy. Natomiast będę przestrzegać przed pochopnymi decyzjami �inansowymi. Jest to czas na mądre lokowanie i szybkie odbieranie pro�itów, bliżej końca miesiąca. Praca: Mały mętlik, małe zamieszanie i małe nieporozumienie. Karty wskazują, że możecie źle zrozumieć informację, którą otrzymaliście i źle wykonacie zadanie. Osoby będące na własnej działalności gospodarczej, mogą otrzymać bardzo fajne zlecenie. Nie wykluczam, że do tego zlecenia będziecie potrzebowali osoby do spółki. Będzie to duża rzecz. Szczególne powodzenie mam dla osób pracujących w branży budowlanej, tutaj pokazuje się coś, co może być duże i bardzo dobrze płatne. Dla osób, które poszukują pracy mam kartę mówiącą o tym, że należałoby zmienić sposób poszukiwania. Tak jakby obecna droga nie była dobra, bo tra�iacie w pustkę. Zdrowie: Dla części z was mam zabiegi, operacje, pobyt w szpitalu, ale zdecydowanie są to karty zaplanowane! Nie mam kart kłopotów z tym związanych. Rada z Karty Tarota: Zabaw się. Skorzystaj z okazji, raduj się, ciesz. Naprawdę dobry czas, dobry miesiąc. Daj sobie prawo do radości i do uśmiechu.

Strzelec

Koziorożec

Miłość: Strzelcy w stałych związkach będą zmuszone rozwiązywać problemy i drobne kłopoty. Natomiast uda się wszystko załatwić pod warunkiem, że poprosicie o pomoc i będziecie działać razem. Karty mówią – nie wstydźcie się prosić o pomoc, a uda się załatwić dwa razy więcej niż przypuszczacie. Wolne Strzelce będą szukać pary i myślę, że części z was może się to udać. Finanse: Przed wami pojawi się możliwość szybkiego i łatwego zarobku, ale karty ostrzegają przed tym krokiem. Nawet nie radzę rozważać tej propozycji, jeżeli zainwestujecie w niepewne źródło, mam stratę. Zanim zainwestujecie swoje oszczędności, zapytajcie kilku mądrych głów, czy warto. Praca: Przed wami zmiany, nowe obowiązki, nowe wyzwania, nowe zadania. Bardzo szybko przywykniecie do nowej sytuacji. Jeśli coś jest dla was z nowych obowiązków niezrozumiałe, nie bójcie się prosić o pomoc. Dla części z was, mam awans i co za tym idzie – podwyżkę. Dla Strzelców bez pracy – karty, które mam, mówią o tym, że trzeba zintensy�ikować swoje działania. Poszerzyć obszar poszukiwań. Zdrowie: Karty zmęczenia i przemęczenia. Rada: ruch, sport, witaminy i dobre towarzystwo. Pamiętajcie, jak najwięcej wychodzić i przebywać wśród ludzi. Rada z Karty Tarota: Przed wami duża sprawa. Tylko musicie się na nią otworzyć. Coś co kiedyś odłożyliście, teraz ma szansę się zrealizować. Pod warunkiem, że weźmiecie się ostro do pracy.

Wodnik

Miłość: Wodniki będą w jesiennym, sentymentalnym nastroju. Wodniki w stałych związkach dadzą się zaprosić na romantyczne wyjście, same również będą szukały romantycznych chwil uniesienia. Wolne wodniki będą rozliczać same siebie, będą myśleć o tym jakie błędy popełnił przy poszukiwaniach. Jakie błędy popełniły we wcześniejszych związkach i co mogłyby zmienić. Finanse: Mam karty oszustwa, złodzieja, straty. Może nie wszystkie te trzy rzeczy naraz wydarzą się w listopadzie, natomiast karty ostrzegają przed tym, żebyście nie padli o�iarą oszustwa, zmowy bądź najzwyczajniej w życiu kradzieży. Pilnujcie pieniędzy i dóbr. Praca: Karty mówiące o kon�likcie w pracy o podejrzeniach, o nerwach, o tym, że będzie to bardzo nerwowy i stresujący dla was miesiąc. Wszystko się będzie walić i to wszystko jednego dnia, w jednej godzinie. Tak naprawdę nie będziecie wiedzieć na czym stoicie. Albo miejsce, w którym pracujecie będzie musiało przejść reorganizację, która może być bolesna, bądź wy będziecie musieli się uzbroić w ogromne pokłady cierpliwości. Wykonywać wszystko na 200 proc., bo inaczej nie miną was naprawdę spore nerwy. Dla Wodników bez pracy nie mam oferty. Zdrowie: Dla części z was to dobry i spokojny miesiąc. Niektórych dopadnie stres i tylko spokój może was uratować. Rada z Karty Tarota: Dla Wodnika karta kon�liktu. Jeżeli tarot pokazuje pewnie nie uda się tego uniknąć, natomiast musisz się uzbroić w argumenty. Nie siła, a argumenty. Niech prowadzą cię przez listopad mocne argumenty.

Miłość: Koziorożce będą dokonywać rewolucji w swoim życiu miłosnym. Koziorożce będące w stałych związkach, Koziorożce zaobrączkowane będą się zastanawiały co dalej począć ze swoim życiem. Będziecie myśleć o przeprowadzce, zmianie domu, remoncie, zmianie aranżacji, ponieważ będzie w was ogromny duch zmian. Część zmian warto wprowadzić, bo to bardzo wzbogaci wasze życie uczuciowe i umocni wasz związek. Wolne Koziorożce – zmienicie sposób szukania nowej znajomości, zmienicie coś na swoich portalach internetowych: czy to opis, czy to zdjęcie. Finanse: Karty mówią o pomnażaniu, o zyskach, o nowych źródłach zarobkowania. Możecie spokojnie wydawać pieniądze, właśnie na cel wskazany wyżej: remont, unowocześnienie mieszkania, zmianę mieszkania, kupno nowej nieruchomości. Praca: Bardzo spokojny miesiąc. Wśród osób z waszego najbliższego otoczenia pracy może być jakiś zazdrośnik. Dla osób poszukujących zatrudnienia, mam także karty zmiany. Otwórz się na nowe, zmień obszar poszukiwań, zmień coś w swoim internetowym pro�ilu pracownika, może poszukaj pracy na zupełnie odmiennym stanowisku. Nie ograniczaj się, nie zamykaj się. Wypłyń na szeroki ocean. Zdrowie: Karty mówiące o odnowieniu się dawnych kontuzji, o bólach w kościach. Rada z Karty Tarota: Wypadła karta, która nazywana jest potocznie dom – nieruchomość, wszystko to co jest związane z domem. W tym miesiącu mogą być ważne sprawy materialne.

Ryby

Miłość: Im bliżej końca roku, tym Ryba jest bardziej przemęczona, sfrustrowana. Będziecie szukać zwady z partnerem, ze współpracownikami. Mam tu karty kłótni, niezadowolenia, dlatego, Rybki, spróbujcie się wyciszyć. Znajdziecie w ramionach partnera bezpieczną przystań, znajdziecie tam siłę. Tylko pozwólcie się kochać i same kochajcie. Ryby poszukujące swojej drugiej połówki także będą krytykować pojawiających się kandydatów. Finanse: Nie wiem czy dla wszystkich Ryb jest ta informacja, ale mam tutaj karty mówiące o tym, że Ryby czekają na zaległe pieniądze, które bliżej końca listopada mają szansę nareszcie do was dotrzeć. Nie jest to duża kwota, natomiast są to pieniądze, na które bardzo liczycie. Nie mam wydatków nagłych, ale nie mam też rozrzutności i wielkich zakupów. Praca: Nerwy, kłótnie, szukanie sporów, szukanie zatargu. Jeżeli jesteście bardzo zdenerwowani, wyjdźcie na chwilę na zewnątrz, skaczcie, zróbcie przysiady, oddychajcie głęboko, ale nie zaczynajcie sporów. Nie rzucajcie papierami, nie szukajcie winnych zaistniałej sytuacji. Ryby, które poszukują pracy będą także kręcić nosem. Więc możecie rozejrzeć się i zastanowić nad dostępnymi ofertami, bądź po prostu przeczekać listopad i skupić się na sobie. Zdrowie: Nerwy, wyczerpanie, zmęczenie, stresy. A to szybka droga do problemów jelitowych i sercowych. Proponuję witaminę, ruch, taniec, muzykę, gimnastykę. Rada z Karty Tarota: Ryba będzie zmuszona w listopadzie zakończyć pewną znajomość, czy też zamknąć pewien temat. Zamknąć pewne sprawy. Jeżeli czekacie na sprawy sądowe, sprawy majątkowe, także one zakończą się w listopadzie.

83



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.