10 minute read

Running Wild

Next Article
Judas Priest

Judas Priest

Każde pokolenie ma własny Rock And Roll

Advertisement

Najpopularniejszy pirat heavy metalu, Rock N' Rolf, po sześciu latach wydaje z Running Wild nowy krążek, "Blood on Blood", którego premierę zaplanowano na 29 października 2021. Sam uznał go za najlepszą płytę w dotychczasowym dorobku. Jest się przy czym pobawić, są klasyczne, szybkie numery, dziesięciominutowy utwór historyczny i opowieści o muszkieterach. To bez dwóch zdań najbardziej zróżnicowana płyta Running Wild od lat, ale co kryją w sobie poszczególne kawałki? O procesie powstawania kilku z nich, czasem sięgających dawnych lat w historii zespołu, sentymentu do młodzieńczych inspiracji i stosunku do terminu "heavy metal" opowiedział sam Rolf Kasparek.

HMP: W nawiązaniu do ostrzy, które ze sobą krzyżujesz na zdjęciach promocyjnych, porozmawiajmy o kawałku z nowego albumu "Crossing the Blades " , który wydałeś już wcześniej na EP. W nim i w pierwszym utworze śpie-wasz o braterstwie: " we stand as one " , " one for all" . To oczywiście nawiązanie do muszkieterów, ale czy widzisz podobieństwa między sobą, innymi, stosunkowo nowymi członkami zespołu a muszkieterami? Rolf Kasparek: Zdecydowanie. Nawet pomijając fakt, że kiedy wspólnie gramy czy piszemy materiał, zawsze chodzi o braterstwo. Za każdym razem, gdy wychodzimy na scenę, nasiebie, by dać słuchaczom odczuć, że to będzie zróżnicowana, ciekawa płyta? Oczywiście. Kiedy tylko zacząłem pisać ten album, wiedziałem, że znajdą się na nim mocno różniące się od siebie utwory. Prace nad nim zaczęły się już w momencie, kiedy robiliśmy "Rapid Foray". To była odskocznia od miksowania. Wpadały nowe pomysły, część piosenek wypadała z pierwotnego założenia, na ich miejsce wchodziły inne. Wszystko po to, by się upewnić, że zrobię najbardziej różnorodną płytę do tej pory. To był pierwszy raz, gdy miałem tak jasno wyznaczony cel. Po "Rapid Foray" wiedziałem, że następny album będzie wyjątkowy.

Patrzyłem na to z innej perspektywy.szym głównym celem jest uszczęśliwianie ludzi. Zespół i publiczność jest całością, nieodłącznym elementem show. Gramy według zasady "one for all": na żywo każdy się czasem myli, ale potrafimy to sobie wybaczyć i staramy się sobie w takich sytuacjach pomagać. Czujemy też braterstwo pomiędzy innymi zespołami. Etos muszkieterów to podobna sprawa, co cała ta piracka otoczka. W "Blood on Blood", tytułowym kawałku, również o tym śpiewamy.

Na początku, po pierwszym numerze, myślałam, że to będzie typowy album pełen pirackiego metalu, nastawiony na zabawę i wesołe riffy. Ale następny mnie powalił, mam na myśli "Wings of Fire " , skojarzył mi się z

Foto:RunningWild

Może stąd twoje stwierdzenie, że to najlepszy album Running Wild. Miałeś wystarczająco dużo czasu, by dopracować wszystkie szczegóły. Czułeś to od początku, czy dopiero gdy skończyłeś prace nad "Blood on Blood"? To poczucie samo przyszło, gdy wszystkie kawałki już były gotowe. Przesłuchałem je i wiedziałem, że ta płyta będzie jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek nagrałem. Wróciłem też do starszych płyt, przesłuchałem je ponownie i stwierdziłem, że teraźniejsze brzmienie jest najlepsze. Gdy usłyszałem wstępny miks, wiedziałem, że jest konkretny poziom, który muszę osiągnąć. Niektóre kawałki na nim nie były, więc musieliśmy to poprawiać. Ale każdy z nich traktowałem indywidualnie, dlatego brzmią inaczej, brzmienie każdego dopasowałem do tego, co chciałem osiągnąć w konkretnym przypadku. Każdy utwór ma swój unikalny charakter.

Jak ci się współpracuje z nowym perkusistą, Michaelem Wolpersem? Nareszcie nie musisz zatrudniać muzyków sesyjnych, niektórzy zarzucali "Rapid Foray " sztuczne brzmienie perkusji, przypominające automat. A teraz masz kogoś w składzie na stałe. Co sprawiło, że uznałeś, że będzie pasować do Running Wild? Już wcześniej miałem kontakt z kilkoma kolesiami, którzy grali na perkusji. Michael Wolpers pojawił się, kiedy szykowaliśmy się do występu na Wacken Open Air w 2015r. Gdy później zacząłem pracę nad albumem, zaangażowałem w to kilku innych gości. Michael był doradcą na "Rapid Foray", komponował partie perkusyjne, ale ich nie grał. Jako, że dobrze pracowało nam się szykując występy na żywo, zaprosiłem go do kolejnych projektów. Przy pracy nad następną płytą był już o wiele bardziej zaangażowany. Dorzucał sporo pomysłów do podstawowych wersji utworów, które przygotowywałem. Oceniał indywidualnie, czego potrzebuje każdy z nich, czy używać dwóch centrali, rzeczy w tym stylu. Dodał dużo nieoczywistych przejść. Okazało się, że jesteśmy w stanie razem tworzyć o wiele bardziej blisko, niż myśleliśmy. Tak naprawdę stanowimy jeden zespół już od koncertów z 2015r., czy 2018r., to znów był Wacken. Przez ten czas dobrze się poznaliśmy. Dla Running Wild jest kimś bardzo ważnym.

I to wszystko słychać na płycie. Płycie, na której znalazły się utwory o proroctwach, wydanej w czasach pandemii, która również została podobno przepowiedziana przez Nostradamusa. Pisałeś już wcześniej o przepowiedniach, jak w "Sinister Eyes " , nawiązywałeś do Biblii, jak w "Genesis " , ale tym razem to przepowiednie Jana z Jerozolimy. Osobiście, wierzysz w proroctwa, czy uważasz je jedynie za dobry motyw na tekst? Zajmuję się tą tematyką już od 25 lat, a proroctwa interesowały mnie praktycznie od uro-dzenia. Czytałem o kompletnie różnych ludziach, Jan jest bardzo ciekawą postacią, był ważny dla rycerzy, Szpitalników, bronił świątyń Jero-zolimy. Jest więc bardzo dużo tematów, które poruszał. Wiele z jego przepowiedni odnosi się już do przeszłości. Kiedy chciałem napisać inspirowany nim utwór, poczułem, że tego jest zbyt wiele, że wszystko, co próbował przekazać Jan, oprócz tego, że jest interesujące, stało się też prawdą. Teraz pomyśl, że to, o czym napisałem teraz w tekstach, powinno się wydarzyć w tym roku albo już się wydarzyło. Może sam album był przepowiednią (śmiech). Wystarczy spojrzeć, co dzieje się teraz na świecie. To w pewien sposób przerażające.

Może faktycznie, przepowiedzieliście na przykład, że wasz pierwszy gitarzysta, Preacher, stanie się duchownym (śmiech). Wiem, że inspiruje cię historia, legendy i przepowiednie. Dużo na ten temat czytałeś, więc muszę zapytać, co aktualnie czytasz? Lub jaki temat aktualnie cię zajmuje. Mówiąc zupełnie szczerze, nie mam teraz czasu na czytanie (śmiech). Zajmuje mnie teraz wszystko, co jest związane z wydaniem. Naprawdę nie mam kiedy, muszę dbać o promocję. Czekam, aż to wszystko się uspokoi, żeby wrócić do normalności i zadbać o życie prywatne.

Jesteś też fanem Kiss. Paul Stanley rozwinął twój styl gry na gitarze, dzięki temu, że tak jak on starałeś się trzymać instrument nisko, przy kolanach. Nagrałeś cover "Strutter " na EP-kę z 2019r. To twój ulubiony numer Kiss, czy po prostu uznałeś, że będzie pasować do Running Wild? Pierwszy raz usłyszałem Kiss kilkadziesiąt lat temu, w 1976 roku. Poszedłem wtedy do sklepu z płytami i sprzedawca polecił mi przesłuchać "Alive", to był album koncertowy. Wysłuchałem pierwszej strony, poleciały "Deuce" i "Strutter". Ten numer od razu do mnie przemówił! Pamiętam, jak grali w Hannover. To było tak blisko mnie, że mogłem tam pójść na piechotę (śmiech). Zorientowałem się, że był jeden kawałek, którego nie zagrali i to był właśnie "Strutter". Wtedy postanowiłem, że nagram go w swojej wersji jako tribute dla zespołu, który tak naprawdę sprawił, że Running Wild w ogóle powstało. Kiedy zakładaliśmy zespół, to był mniej więcej ten sam okres, w którym zacząłem słuchać Kiss. Lubiliśmy też AC/DC. Wiesz, w 1976r. nie było heavy metalu, którym moglibyśmy się inspirować.

Widziałeś Kiss na ich na finałowej trasie, "The End"? Bardzo chciałem się wybrać, ale koronawirus to uniemożliwił, kilka koncertów zostało odwołanych lub przełożonych.

Pozostając w temacie specjalnych koncertów i okazji, jeden z twoich albumów, "Pile of Skulls " , skończy 30 lat w przyszłym roku. "Blazon Stone " skończył 30 już w tym. To dużo świetnych kawałków, w tym jeden z twoich ulubionych, tytułowy i mój faworyt, "Little Big Horn " . Planujesz w jakiś sposób świętować te rocznice? Niestety nie ma na to szans (śmiech). Oczywiście mam na myśli pandemię. Nie wiemy, czy będziemy mieć możliwość zagrać jakiekolwiek koncerty.

Ale ogłosiliście już daty pierwszych, przełożonych występów w 2022r., w Bułgarii i Czechach. Tak, ale to, że je zagramy nadal nie jest stuprocentowo pewne. Nikt nie może przewidzieć, co się wydarzy. Mamy co prawda założony program na 2022r., ale możliwe, że wprowadzimy w nim zmiany. Na przykład, jeśli okaże się, że nasza nowa płyta stanie się bardzo popularna, znajdzie się w nim więcej utworów z "Blood on Blood". Może faktycznie zagramy też więcej z "Pile of Skulls" albo "Blazon Stone", ale nie mogę ci teraz tego powiedzieć. Każdy ogrywa setlistę, którą póki co mamy przygotowaną we własnym zakresie, w domu lub sali prób, jak Michael. Zespół nie ćwiczy razem. Dlatego też nie mogę nic obiecywać. Dopiero, gdy się wspólnie zbierzemy, zdecydujemy, czy setlista się zmieni.

Obydwa albumy, o których mówimy są z lat 90. W jednym z wywiadów z późnych lat 90. wypowiadasz się o kondycji ówczesnego metalu, która nie była według ciebie zbyt dobra, bo zespoły przestały inspirować się klasykami gatunku, jak Priest czy Maiden. Tymczasem w 2021r. jest masa zespołów, które przywracają klasyczne heavy metalowe brzmienie. Co dziś myślisz o współczesnej scenie? Nie miałem czasu się w nią zagłębić z tego samego powodu, dla którego nie mam kiedy czytać, całe biurko mam zagracone pracą (śmiech). Ale tak, jestem świadomy, że jest dziś wiele zespołów, które inspirują się tymi starymi, również Running Wild. Istnieją nawet takie, które są kopiami tego, co my robimy od lat, na przykład Sabaton. Są też zespoły, które wzięły te same pomysły z naszej muzyki, ale zrobiły z tym coś swojego. Dokładnie tak samo, jak my zrobiliśmy to kiedyś z Kiss, AC/DC, Judas Priest i Saxon. Wierzę, że każde pokolenie tworzy własną wersję heavy metalu i rock and rolla, czy jakkolwiek chcesz to nazwać. Osobiście nie przywiązuję specjalnej wagi do określenia "heavy metal", bo pierwsze użycia tego terminu kojarzą mi się dopiero z późnymi latami 80. czy 90. Koniec końców, to wszystko po prostu rock and roll. Jest mnóstwo zespołów, które inspirowały się właśnie nim, a nie metalem, na przykład Mötley Crüe. To świetna sprawa i również myślę, że ma wpływ na młodsze pokolenie.

Skoro już mówimy o inspiracjach, na nowym albumie znalazł się długi, kończący go utwór zainspirowany wydarzeniem historycznym,

"The Iron Times " . To prawie jak "Alexander the Great" Iron Maiden, albo wasz "Treasure Island" . Tak, zdecydowanie.

Foto:RunningWild

Dlaczego postanowiłeś napisać akurat o wojnie trzydziestoletniej? Czy ma to związek z tym, że toczyła się głównie na ziemiach niemieckich? Pomysł, by napisać o tym wydarzeniu chodził za mną już od dawna. Dokładniej już od 1999r., kiedy nagrywaliśmy "Victory", więc odleżał swoje. Chciałem, by to był długi, dopracowany utwór, ale czekałem na właściwy moment, by to zrobić. Głównym pomysłem na "Blood on Blood" było pisanie o muszkieterach, ale stwierdziłem, że to dobry moment, by dołożyć utwór o wojnie trzydziestoletniej, bo to ten sam wiek. Muszkieterowie również walczyli na froncie w tym konflikcie. Stwierdziłem, że będzie tam pasować. Wątki na płycie się przenikają. O pierwszym i ostatnim utworze można myśleć jak o pierwszej i ostatniej literze alfabetu. Są bardzo ważne. Oczywiście, pomiędzy nimi znalazło się wiele zróżnicowanych, obrazowych kompozycji, ta płyta ma dużo odcieni. Zaczyna się niepozornie, wprowadza w dobry, zabawowy nastrój, aż nagle pojawia się melodia z intro "The Iron Times". To też bardzo ciekawa Okładka to zasługa Jensa Reinholda, który na bazie twojego zdjęcia wykonał też okładkę do "Rapid Foray " . "Blood on Blood" to też twój pomysł? Ona istnieje w rzeczywistości, zbudowałem ją. Wszystkie te elementy, krzyż, szpady, czaszka - wykonałem to samodzielnie z metalu. Chciałem, by dokładnie tak wyglądała finałowa okładka. Jens zrobił tylko zdjęcie i jest odpowiedzialny za edycję. Oryginał stoi w moim studio, nie miałem tylko czasu, żeby go powiesić. Myślę, że wyszła świetnie. To hybryda pomiędzy klasycznymi elementami a naszą maskotką, Adrianem - coś, co każdy jest w stanie rozpoznać. Dodałem do tego wszystko, co typowe dla piratów, żeby mieć pewność, że Running Wild przejęło ten motyw. Nawet nasze logo na tej okładce - też zbudowałem sam, zrobiłem je z drewna, plastiku i metalu, pomalowałem na

złoto, żeby wyglądało, jak prawdziwe i powiesiłem sobie na ścianie. Jens pomógł mi to uporządkować, jak zrobił to na "Rapid Foray".

Mniej więcej w okresie, gdy Running Wild zawiesiło działalność, miała się ukazać biografia zespołu, "Death and Glory: The Story of a Heavy Metal Band" , ale premierę przesunięto. Na waszej oficjalnej niemieckiej stronie znalazła się informacja, że ukaże się w 2019 roku, ale to się wciąż nie stało. Porzuciliście ten pomysł? Nie mam pojęcia, ponieważ prawa do niej aktualnie już do mnie nie należą. Osoby, które je mają, mówiły, co mają zamiar z tym zrobić, ale nie mogę za nich decydować.

Pierwszym utworem napisanym na "Blood on Blood" był "Diamonds and Pearls " . Brzmi jak Running Wild w pigułce, kojarzy się z czasami "Death and Glory " czy "Under Jolly Roger " . Czy pomysł na ten kawałek pojawił się jeszcze wcześniej, tak jak "The Iron Times "? Nie, gdy zacząłem pracę nad "Diamonds and Pearls", przed nagraniem audio miałem w głowie sam tytuł. Później wyklarowała się cała piosenka i tekst. To faktycznie typowa piosenka Running Wild o piratach. Ale na pierwszym planie są diamenty i perły. Diamonds and

This article is from: