10 minute read

Cirith Ungol

Next Article
Judas Priest

Judas Priest

pearls, attracting the girls (śmiech). Cały kawałek ma być dobrą zabawą, tak jak solówka, które się w nim znalazła. To radość pomieszana z chciwością, chęcią zagarnięcia całego bogactwa. Myślę, że miejsce na zabawę znajdzie się w każdym numerze Running Wild.

Wybacz, że to powiem, to dosyć osobiste skojarzenie, ale linia wokalu w zwrotkach w tym kawałku bardzo kojarzy mi się z "Red Hot" Mötley Crüe (śmiech). (śmiech) Tak!

Advertisement

Graliście z nimi pierwszą większą trasę przed zmianą image ' u, czy w jakiś sposób na was wpłynęli? Pewnie, ale myślę, że więcej inspiracji Mötley Crüe słychać w "Wings of Fire", ze względu na styl riffowania. Na ten konkretny pomysł wpadł Michael, żeby ten kawałek był bardziej jak Mötley. W naszej muzyce słychać echa wielu zespołów, zaczynając od AC/DC. Myślę, że na moje pomysły miało wpływ wiele czynników. Czasem myślę, że nie chodziło nawet o dobre solówki czy rzeczy w tym stylu. Mogły nie być dobre. Wiesz, w tamtych czasach podobała ci się muzyka, bo lubiłeś konkretny zespół.

Ciekawi mnie, czy pamiętasz koncert w Polsce zaraz po wydaniu "Under the Jolly Roger " , na bardzo ważnym dla nas festiwalu, Metalmanii, w 1987r. Ludzie sami domagali się, żebyście przyjechali, wysyłali tysiące próśb na kartkach pocztowych. A organizatorom wydawało się, że mało kto będzie was znać. Oczywiście, bardzo zapadł mi w pamięć. To dzięki temu, że byliśmy mocno zaskoczeni tym, jak przyjęła nas wtedy publiczność. Próbowaliśmy zrobić sobie na hali pamiątkowe zdjęcie i nie mogliśmy znaleźć z niej wyjścia, tak uczepili się nas fani (śmiech). Byli wszędzie! Zastanawialiśmy się, co się do cholery dzieje i co mamy zrobić. To był świetny koncert. Jeden z pierwszych dla tak dużej publiki, dziesięć, może osiem tysięcy osób. Niesamowite doświadczenie. Co prawda graliśmy już wcześniej sporą trasę z Mötley Crüe w podobnie dużych obiektach, ale to oni byli wtedy gwiazdami, nie my.

Skoro masz tak dobre wspomnienia, to czy planujesz uwzględnić Polskę na najbliższej trasie Running Wild? W tym momencie sytuacja koncertowa jest bardzo niepewna. Zdecydowaliśmy się nie akceptować więcej propozycji grania na festiwalach, dopóki nie będziemy mieć pewności, że koncert będzie mógł odbyć się bez żadnych przeszkód. Widzę, że sporo dużych zespołów ogłasza teraz trasy ku uciesze fanów. A później muszą je odwoływać. Nie wiem, czy to właściwe zachowanie w tej sytuacji, bo w ten sposób się ich zawodzi. Wrócimy do tego tematu, gdy wszystko wróci do normy.

Rozumiem. Dziękuję ci za dzisiejszą rozmowę. Mam nadzieję, że nowa płyta zostanie dobrze przyjęta przez fanów - osobiście dobrze się przy niej bawiłam. Dzięki! Również mamy taką nadzieję. Do zobaczenia.

Iga Gromska

Jesteśmy gotowi!

Chyba każda kapela, czy to młodsza, czy też starsza ma pochowane po szufladach jakieś szkice, pomysły lub nawet całe gotowe utwory, których z różnych względów nie udało się nagrać. Bywa, że tego typu utwory zalegają w szufladzie przez długie lata, zanim dany zespół zdecyduje się do nich powrócić. W przypadku Cirith Ungol było to niemal... 45 lat(!). Jak jednak mówi stare mądre porzekadło: "co się odwlecze, to nie uciecze". Po świetnym albumie "Forever Black", zespół wypuścił na rynek EPkę "Half Past Human" zawierającą utwory powstałe jeszcze przed wydaniem ich debiutu. Na tym wydawnictwie w dużej mierze skupiła się nasza rozmowa. Rob Garven oraz Greg Lindstrom opowiedzieli, jak w ogóle doszło do tego, że się znają. Co ciekawe, pierwotnie nie połączyła ich muzyka, a zupełnie inne wspólne zamiłowanie.

HMP: Witaj Rob. Cieszę się, że znalazłeś czas na kolejny wywiad dla magazynu HMP. Rob Garven: Bartek, to ja Ci bardzo dziękuję. Widzę, że HMP tworzy kronikę historii zespołu od naszego ponownego zejścia się w 2016 roku, za co jestem Wam bardzo wdzięczny (właściwie to pisanie owej "kroniki" rozpoczęło się znacznie wcześniej - przyp. red.) Fajnie, że mamy przyjemność znów dzisiaj z Wami porozmawiać! Z racji faktu, że to Greg jest autorem wszystkich utworów, które znalazły się na naszym najnowszym wydawnictwie, poprosiłem go, aby pomógł dokładniej odpowiedzieć na niektóre Twoje pytania.

Bardzo mnie to cieszy. W zeszłym roku wydaliście pierwszy pełny album studyjny po Waszym powrocie na scenie. Mam na myśli oczywiście "Forever Black" . Rok później robicie swym fanom prezent w postaci EP zatytułowanej "Half Past Human " . Jestem pod wrażeniem Waszego tempa wydawniczego. Wygląda na to, że chcecie nadrobić stracone lata. Rob Garven: Taki jest plan. To był pomysł Jarvisa, aby zrobić EPkę jako przystawkę między daniami głównymi. Wielu naszych fanów prosiło o ponowne nagranie kilku starszych, nieco archaicznych kawałków, a teraz właśnie trafił się na to idealny moment. Zdecydowaliśmy się na te konkretne utwory, ponieważ wszystkie miały w sobie motyw "Bestii", co znajduje również odzwierciedlenie w dziele Michaela Whelana będącym okładką tego mini albumu.

Wszystkie utwory z tej EPki zostały wyciągnięte z Waszych głębokich archiwów. Jak w ogóle przetrwały do naszych czasów? Czy mieliście jakieś wersje demo lub nagrania z prób? A może przez te lata istniały one tylko w Waszej pamięci? Rob Garven: Te cztery kawałki w tamtych czasach były jednymi z naszych standardów. Myślę, że Greg, Tim i ja przypomnieliśmy sobie je niemal natychmiast i mogliśmy je odtworzyć z pamięci, więc zdecydowaliśmy się wydobyć je z długiej hibernacji. Trzy z tych piosenek pojawiły się również na albumie z 2004 roku innego zespołu Grega, mianowicie Falcon. Greg Lindstrom: Mamy stare taśmy z prób z lat 70-tych wszystkich czterech kawałków, chociaż tylko "Route 666" został nagrany z wokalem. Niestety był to mój wokal. "Shelob's Lair" zostało napisane, gdy Neil Beattie był naszym wokalistą, więc graliśmy to wiele razy na żywo ze Neilem za mikrofonem, jednak nie zachowały się żadne nagrania. Wszystkie te piosenki zostały napisane zanim Tim oficjalnie dołączył do zespołu jako wokalista, więc graliśmy je na żywo jako utwory instrumentalne w późnych latach 70-tych.

Czy proces nagrywania tym razem przebiegał standardowo? Rob Garven: Utwory były nagrywane w podobny sposób, jak wszystko, co do tej pory zrobiliśmy w naszej karierze, zaczynając od dobrze przemyślanego demo, które wykuliśmy z płynnego metalu w naszej sekretnej kryjówce. Potem nadszedł czas na pracę w studio. EPka została zarejestrowana i nagrana w studiu naszego kumpla z Night Demon, Armanda Johna Anthony'ego, gdzie zrealizowaliśmy nasze ostatnie trzy projekty. Czujemy się tam bardzo dobrze, a jego wiedza i umiejętności naprawdę stworzyły ciężki dźwięk, którego potrzebowaliśmy.

Mam wrażenie, że kawałki, które możemy usłyszeć na "Half Past Human " są bardziej rock' n ' rollowe, niż Wasza późniejsza twórczość. Chcieliście nadać im jakąś konkretną moc i chwytliwość? Rob Garven: Myślę, że chcieliśmy nadać tym utworom nową tożsamość oraz uczynić je cięższymi. Wszystkie zostały napisane w latach 1975-1976, stąd też hardrockowy klimat. Napisał je Greg, a on zawsze był typowym rockmanem. Greg Lindstrom: Kawałki te są produktem czasów, w których zostały napisane - od połowy do późnych lat 70-tych. Główne części kawałków są w takiej samej formie, jak zostały napisane 45(!) lat temu, ale dodaliśmy tu i ówdzie linię melodyczną, której nie było w oryginale. Jimmy dodał piękną linię gitary do początku "Half Past Human", która naprawdę daje mu kopa. I może z wyjątkiem "Route 666", jest to pierwszy raz, kiedy Tim je zaśpiewał.

Główny riff "Shelob' s Liar " przypomina mi raczej zespoły w stylu AC/DC niż Cirith Ungol. Greg Lindstrom: To zostało napisane w 1975 roku, kiedy AC/DC było tylko lokalnym australijskim zespołem grywającym w knajpach! "Shelob's Lair" to najstarsza nasza piosenka, jaką kiedykolwiek wydaliśmy. Solowy riff jest dla nas trochę "szczęśliwszy" niż zwykle, ale porusza się w dobrym tempie i fajnie się go gra.

"Half Past Human " to bardzo ciekawy tytuł. Jaka idea się za tym kryje? Greg Lindstrom: Zainspirował mnie tytuł ze starej książki science fiction autorstwa TJ Bassa, której tak naprawdę nigdy nie czytałem. Zamówiłem ją w serwisie eBay i przeczytam, gdy tylko do mnie dotrze. Ten kawałek jednak opowiada o odległej przyszłości, kiedy człowiek zdegenerował się i stał się podporządkowany rasie wyższych, podobnych do małp stworzeń, które czczą Bestię i są "na wpół ludzkie" w swoim intelekcie.

Jak się nad tym głębiej zastanowię, to potrafię przytoczyć kilka hardrockowych czy heavymetalowych utworów zaczynających się od motocyklowego ryku. "Rote 666"do nich dołącza. Rob Garven: Właściwie, jeśli wsłuchasz się uważnie, dźwięki intro i outro "Route 666" to usłyszysz, że to stary włoski samochód Formuły 1, Alfa Romeo. Zdecydowanie bardziej od motocykli preferuję cztery kółka. Grega poznałem dlatego, że obaj byliśmy miłośnikami marki Ferrari.

Tytuł tego utworu w oczywisty i bezpośredni sposób nawiązuje do słynnej amerykańskiej autostrady Route 66. Czy miałeś kiedyś okazję przemierzać tę słynną drogę? Rob Garven: Podobnie jak w przypadku wszystkich piosenek na tej EPce Greg napisał teksty. Jego wyjaśnieniem tego utworu jest to, że gdzieś na opustoszałej autostradzie późno w nocy możesz spotkać Bestię. Greg Lindstrom: W młodości wybrałem się z rodziną na kilka wycieczek drogowych drogą 66, aby zobaczyć Wielki Kanion i Skamieniały Las. To było niesamowite. Ale jest wiele długich opuszczonych odcinków tej autostrady, na których szczególnie w nocy mogą Ci się zdarzyć różne przygody. Niekoniecznie miłe.

Moim zdaniem najlepiej wypada utwór tytułowy. Czy pamiętasz, dlaczego nie zdecydowaliście się go zamieścić na swoim regularnym albumie? Rob Garven: Kiedy wydaliśmy "Forever Black", chcieliśmy mieć pewność, że cały materiał jest zupełnie nowy i pisany na świeżo. Świadomie postanowiliśmy nie umieszczać tam żadnego starszego numeru (bardziej miałem tu na myśli debiut "Frost and Fire" - przyp. red)

W tym roku obchodzimy czterdziestą rocznicę wydania Waszego debiutu "Frost and Fire " . Czy planujecie jakąś specjalną edycję tego wydawnictwa? Rob Garven: Nic wielkiego nie mamy w planach, ale to niesamowita rocznica dla naszego pierwszego albumu wydanego 31 października 1981 roku! 2021 będziecie nadal aktywnymi muzykami? Rob Garven: W 1981 byłem pewien, że do 1991 na pewno będziemy rozpoznawalni. Właśnie wtedy w konsekwencji licznych wydarzeń złożyłem przysięgę, że nigdy nie dotknę pałki od perkusji. Po tym, jak ponownie się spotkaliśmy, wydarzyło się tak wiele niesamowitych rzeczy, przestałem przewidywać przyszłość. Greg Lindstrom: Pomyślałem, że zawsze będę grał na gitarze dla własnej przyjemności, ale nigdy nie wyobrażałem sobie grania przed tysiącami ludzi.

Album "Forever Black" ukazał się jak już mówiłem rok temu. Czy jesteś zadowolony z reakcji publiczności oraz metalowych mediów? Rob Garven: Byłem zachwycony wszystkimi recenzjami i reakcjami. Nie jest tajemnicą, że zawsze tworzymy muzykę dla siebie, więc jest to naprawdę satysfakcjonujące, gdy inni doceniają to, co robimy. Zawsze podchodzę krytyzagramy w jakimś starożytnym greckim lub rzymskim miejscu tego typu. Greg Lindstrom: Wiem, że Rob i ja chcemy grać we Włoszech, abyśmy mogli odwiedzić fabrykę Ferrari i rozkoszować się tamtejszą atmosferą (a może by tak pomyśleć o Polsce przyp. red.)

Cirith Ungol pojawiła się na pierwszym albumie z serii Metal Massacre obok m. in. Metalliki. Dzieliliście album z zespołem, który potem stał się jednocześnie legendą metalu oraz jedną z ikon całej popkultury. Rob Garven: Najlepszą częścią tej części naszej działalności było spotkanie Briana Slagela, który okazał się jednym z najlepszych przyjaciół w historii zespołu. Na tym albumie było kilka niesamowitych zespołów, z kilkoma w końcu graliśmy na żywo w tamtym czasie. To był zaszczyt być na pierwszym wydawnictwie Metal Blade Records!

Z tego co wiem, to obok wspomnianej kapeli

Foto:CliffMontgomery

cznie do naszej twórczości, ale "Forever Black" był bardzo mocnym, ciężkim albumem i czuję, że zasługuje na uwagę. Greg Lindstrom: Odbiór tego albumu był niesamowity. Numer jedenasty na niemieckich listach pop przez tydzień i uznanie go za Najlepszy Metalowy Album 2020 we Włoszech, a także ogólna reakcja ludzi była o wiele wspanialsza, niż kiedykolwiek się spodziewałem.

Nie mieliście okazji promować tego albumu na żywo. Teraz wydaje się, że całe szaleństwo związane z koronawirusem dobiega końca. Czy jesteście gotowy na trasę? Rob Garven: To było dla nas irytujące, gdyż byliśmy gotowi, aby zaprezentować ten album na żywo całemu światu. Teraz niektóre z tych kawałków po prostu zgrabnie trafią do naszej setlisty na przyszłe koncerty. Jesteśmy gotowi!!!

Czy są jakieś miejsca, w których chcielibyście zagrać, ale jak dotąd nie było okazji? Rob Garven: Lubię grać na świeżym powietrzu, ponieważ uwielbiam sposób, w jaki można tam podkręcić dźwięk. Każde uderzenie bębna brzmi jak grzmot! Nie ma to jak granie w dużym amfiteatrze. Mam nadzieję, że kiedyś nie udało się Wam nigdy wystąpić. Rob Garven: Niestety, nigdy się z nimi nie spotkaliśmy, nie mówiąc już o wspólnym koncertowaniu.

Rob, w niektórych wywiadach twierdzisz, że jesteś zafascynowany młodymi zespołami heavy metalowymi. Czy możesz nam powiedzieć, które z nich są dla Ciebie najbardziej inspirujące? Rob Garven: Nie chcę zranić uczucia żadnego zespołu przez pominięcie go, ale jest grupa młodszych zespołów niosących do przodu pochodnię prawdziwego metalu. Wszyscy stoimy na ramionach tych, którzy byli przed nami, i bądźcie pewni, że metal przetrwa!

Dziękuję Wam bardzo za poświęcony czas. Rob Garven: Bartek, jeszcze raz dziękuję Tobie i wszystkim czytelnikom HMP za nieustające zainteresowanie Cirith Ungol. Jeśli ktokolwiek z was będzie miał szansę, spróbujcie dostać się na jeden z naszych koncertów. Obiecuję, że damy Wam "A Churning Maelstrom of Metal Chaos Descending!"

This article is from: