Miesięcznik Instytutu Aktywności Społecznej nr 2, Marzec-Kwiecień 2013
W numerze: Historia „wyklęta” ze szczegółów Muniek Staszczyk: Jestem rozczarowany politykami Problemy z partycypacją
REDAKCJA REDAKTOR NACZELNA: Martyna Nowosielska Julisz Skibicki (redaktor działu POLSKA), Sylwia MelanowiczKiełbiewska (redaktor działu ZAGRANICA), Mikołaj Rutkowski (redaktor działu III SEKTOR), Cezary Szczepański (redaktor działu EKONOMIA), Paweł Jachowski, Dominika Jędrzejczyk, Marcin Froelich, Krzysztof Pyzia, Piotr Ślusarski, Dagmara Woś KOREKTA: Katarzyna Czajka
ZDJĘCIA: Dagmara Woś, Martyna Nowosielska SKŁAD I GRAFIKA: Adam Krassowski
WYDAWCA
Instytut Aktywności Społecznej ul. Kolendrowa 46 lok. 2, 05-077 Warszawa-Wesoła KRS: 0000444590, REGON: 146456280, NIP: 9522122623 www.ias.org.pl
KONTAKT kontakt@ias.org.pl www.facebook.com/iasorgpl
SPIS TREŚCI
Spis treści WSTĘPNIAK 4
Recepta na rozczarowanie
POLSKA 5
Historia „wyklęta” ze szczegółów
8
Problemy z partycypacją
ZAGRANICA 11
Krótki rachunek zysków i strat z finansowania kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych w 2012 roku - część I
13
W dalekich stepach. O współczesnej Polonii w Kazachstanie słów kilka
III SEKTOR 16
Relacja: Wykład prof. Chudolieja pt. „Rosyjska polityka zagraniczna”
SPOŁECZEŃSTWO 20
Brak partnerstwa w sali sejmowej
22
Jestem rozczarowany politykami
EKONOMIA 26
Jak pokroić europejski tort, czyli „polskie” fundusze unijne
29
Polska w strefie euro - konieczność czy oferta godna odrzucenia?
31
Niewidzialna ręka
ZAMIAST OSTATNIEJ STRONY 32
Przyszła wiosna
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
3
Recepta na rozczarowanie „Jestem rozczarowany politykami” - powiedział nam w wywiadzie Muniek Staszczyk. Nietrudno się domyślić, że podobne przekonanie towarzyszy dużej części obywateli. W końcu prawie połowa z nas nie stawia się w ogóle na wyborach, a część reszty narzeka, że zazwyczaj głosuje na mniejsze zło. Jednak zmienienie pojawiających się ciągle tych samych twarzy w Sejmie nie jest takie łatwe.
MARTYNA NOWOSIELSKA, REDAKTOR NACZELNA "ZAMIAST" Ten numer „zamIAStu” może wydawać się bardzo przeciw władzy. Oprócz wspomnianego wywiadu z Muńkiem mamy też tekst o problemach z partycypacją czy rozczarowaniu wynikiem głosowania nad związkami partnerskimi. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy anarchistyczni. Łatwo jest bowiem być przeciw wszystkiemu nie proponując żadnych rozwiązań. My nie chcemy być po prostu przeciw. Władza centralna niejednokrotnie daje nam się we znaki i wielu osobom pierwszy na myśli przychodzi bunt. Ponieważ na zmiany na górze wpłynąć niełatwo proponujemy wam formę buntu konstruktywnego. Nie idźmy ze sztandarami pod siedzibę kolejnego ministerstwa. Nie wylewajmy swoich żali w internecie, który wszystko łyknie, ale chyba w niczym nie pomoże. Zacznijmy działać inaczej – od dołu. Od liceum kładzie się nam do głów, że najlepszym rodzajem społeczeństwa jest społeczeństwo obywatelskie. Ile jednak z tego przenosimy do realnego życia? Ile z tych zaleceń zostaje nam w głowie? Niektórym na pewno niewiele. Musimy zrozumieć, że zrzeszanie się i wspólne działanie jest najważniejsze dla budowy państwa, które nam się wreszcie spodoba. Nie próbujmy zmienić rządu – zmieńmy to co zmienić łatwiej – np. władze lokalne. Na najniższym szczeblu, gdzie wszyscy się znamy i możemy wzajemnie ocenić kompetencje łatwiej jest wybierać i dokonywać przemian. A jeśli ta warstwa, nieraz uznawana za nieistotną, będzie działała jak należy, to za tym przyjdzie czas na zmianę kolejnych. Na lepsze. Nie chcąc przyjmować tonu manifestu bądź szkolnej pogadanki powiem wprost: Działajmy. Pobudzanie do pracy III sektora i kontrolowanie oraz wpływanie na lokalną władzę nie zabierze nam naprawdę wiele wysiłku. Można zacząć od zastanowienia się przy czyim nazwisku postawimy krzyżyk w tych „nieistotnych” wyborach samorządowych. A może trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i kandydować? Może wybrać się na sesję Rady Dzielnicy? Może stworzyć organizację pozarządową, która będzie skutecznie naciskała to tu, to tam, aż w końcu osiągniemy to, czego oczekujemy? Walka o sprawy takie jak chodniki czy ścieżki rowerowe może wydawać się błaha, ale od czego mamy zacząć jak nie od tego co jest nam najbliższe i dotyka nas bezpośrednio? Nie da się bowiem ukryć, że nie da się przeskoczyć od razu całej drabiny. Najpierw musimy się wspiąć na jej pierwszy szczebel.
4
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
POLSKA
Historia „wyklęta” ze szczegółów Obchodzony niedawno „Dzień Żołnierzy Wyklętych” unaocznił to, o czym pisałem w poprzednim numerze – Polacy nie znają historii, a swoją ocenę wydarzeń minionych opierają na mitach, które zakorzeniły się w ich świadomości społecznej. Więcej w celebracji przeszłości dzisiejszej polityczności, aniżeli jakiejkolwiek refleksji na temat naszej bogatej przeszłości.
JULIUSZ SKIBICKI Najchętniej do czczenia pamięci „żołnierzy wyklętych” wzięły się środowiska uznawane w Polsce za prawicowe (czyli np. Kluby „Gazety Polskiej”) oraz grupy kibicowskie. Kogo czcili? Jak sami podczas obchodów skandowali, upamiętniali „żołnierzy wyklętych”, jednak bardzo często na ich sztandarach znajdowały się wyłącznie Narodowe Siły Zbrojne. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na pierwszą, jakże jaskrawą nieścisłość – tzw. „żołnierze wyklęci” to przecież nie tylko NSZ. Jakby tego było mało, Narodowe Siły Zbrojne nie były nawet największą grupą podziemia antykomunistycznego.
tarną oraz którego charakter był zdecydowanie bardziej nacjonalistyczny. Członkowie NZW, co z pewnością podoba się obecnie wielu młodym radykałom, domagali się kontynuowania zbrojnego oporu, ponieważ liczyli na wybuch III Wojny Światowej. Podobnie myśleli członkowie Narodowych Sił Zbrojnych, kolejnej organizacji podziemia antykomunistycznego. Według Wolności i Niezawisłości należało w rzeczywistości po 1945 roku organizować się politycznie i prowadzić walkę nade wszystko (choć nie wyłącznie) w sposób cywilny, partyzantka narodowa sądziła, że walka jest naj„Żołnierze wyklęci” to różnorodne militarna lepszą metodą walki z narzuconą formacje, które ciężko komunistyczną zakwalifikować jako jedną grupę; władzą.
Największą organizacją walczącą z komunistyczną władzą była Wolność i Niezawisłość. Składała się głównie z byłych żołniemiały różne motywacje i metody Na przykładzie rzy Armii Krajowej (przypomnijmy, że ostatni jej tych dwóch grup – walki. szef, gen. Leopold Okuz jednej strony licki „Niedźwiadek” rozWiN, z drugiej wiązał jej szeregi, a żołnierzy zwolnił z NZW i NZS, już widać, że zarówno zróżnicoprzysięgi), którzy walczyli o realizację postawanie ideologiczne „żołnierzy wyklętych”, jak nowień konferencji w Jałcie i w Poczdamie, a też ich podejście do ówczesnej sytuacji poliwięc przede wszystkim o wolne wybory. tycznej i przedsięwzięte metody były skrajnie Członków WiN można by dzisiaj określić różne. Warto jednak zauważyć, co wskazał mniej więcej (choć trzeba koniecznie pamięprof. Rafał Wnuk w wywiadzie dla „Gazety tać o dużej dozie „naciągania” w takich poWyborczej” z 1 marca, że przecież sama Arrównaniach) jako liberałów bądź mia Krajowa w końcowej fazie II Wojny Świacentrolewicowców. Chwała „Gazecie Polskiej”, towej była tworem zróżnicowanym. Inna była że celebruje pamięć o ludziach o odmiennych sytuacja jej żołnierza konspirującego w Warpoglądach. Warto podkreślić, że pełna nazwa szawie, dla którego komuniści mieli jakąś organizacji zdradzała jej charakter – Ruch ofertę (niezależnie od jej wartości moralnej i Oporu bez Wojny i Dywersji „Wolność i Niepraktycznej) – dla walczącego z NKWD na zawisłość”. wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej żołnierza podziemia komuniści nie mieli właściDrugą pod względem liczebności organizacją wie żadnej oferty. Jak więc różniące się było Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, któideologicznie organizacje mogłyby być wrzure, jak sama nazwa wskazuje, było nastawione cone do jednego worka? o wiele bardziej niż WiN na działalność milizamIASt
marzec-kwiecień 2013
5
POLSKA Jednym z dwóch głównych problemów jest Co możemy jak dotąd zauważyć? Po pierwsze, ocena przeszłych wydarzeń. Oczywiście, że „żołnierze wyklęci” to różnorodne formacje, zbrojny opór wobec nieprawomocnej władzy które ciężko zakwalifikować jako jedną grupę, jest bardzo chwytliwą koncepcją walki i, w ponieważ miały różne motywacje kontynuacji określonych warunkach, godną jak najwyższeoporu i różne metody walki przeciwko komugo uznania. Jednak apoteoza polityki z karanistycznej władzy. Warto w tej sytuacji wspobinem na ramieniu nie może być mnieć oczywistą rzecz, która dla kiepsko jednocześnie aktem dezawuowania jakiejkolznających historię wcale nie jest oczywistą: wiek innej metody walki. Brutalnie rzecz uj„żołnierze wyklęci” nie stanowili wszak jedymując – karabiny nej formuły walki „żołnierzy wyklęz Polską Partią RoKarabiny „żołnierzy wyklętych” nie tych” nie pomogły botniczą i narzucaną pomogły wrzucanym przez sympatyków wrzucanym przez sympatyków PSLpolityczno-spoPSL-u kartkom wyborczym, które u kartkom wyborłeczną rzeczywiczym, które kostością. Główną komuniści na potęgę sfałszowali. muniści na potęgę formą oporu, zwasfałszowali. Wyżywszy na status borczy wynik ludowców, oscylujący najprawliczebny, było Polskie Stronnictwo Ludowe, dopodobniej około wyniku 70 proc. głosów, które do 1948 roku stanowiło największy redałby demokratycznym siłom w normalnych likt II Rzeczpospolitej i o najdonioślejszym warunkach władzę – w ówczesnych realiach znaczeniu. nie dał im nic. PSL Stanisława Mikołajczyka działał w ówczeDziałań popartych honosnych legalnych warunkach, toteż musiał odrem nie można oceniać na cinać się od działalności „żołnierzy bazie wymiernych wskaźwyklętych”, nie należy zapominać jednak o ników, zatem stwierdzenie, tym, że PSL stanowił wówczas jedyną legalną że z bronią walczyło około drogę realizacji interesów dużej części obywa20 tysięcy, a legalną dziateli. Tu dochodzimy do drugiego ważnego łalność prowadziło niepopunktu, o którym powszechnie się zapomina, zwykle z niewiedzy, a którego pominięcie stanowi nobilitację dla grup „wyklętych” względem legalnego działania ludowców. Zbrojny opór w Polsce jest szacowany na ok. 20 tys. ludzi, czym Polska wcale – i warto to podkreślić – nie wyróżniała się na tle innych państw Europy Środkowo-Wschodniej. Co znamienne, tak samo liczebne były militarne grupy oporu na Litwie, która przecież była wówczas, tak jak i dzisiaj, o wiele mniejsza od Polski. Natomiast liczbę członków Polskiego Stronnictwa Ludowego, zanim ugrupowanie uległo rozpadowi i przejęrównywalnie więcej ludzi, nie jest ciu przez aparat komunistyczny, można najodpowiedniejsze – chociaż nie można o liczyć w setkach tysięcy ludzi. Czy ich działaltych dysproporcjach zapominać. Warto jedność ma być zapomniana tylko dlatego, że nak zapytać o realne efekty donkiszotyzmu i ktoś inny walczył z karabinem w ręku narażao jego skutki wśród ludności cywilnej. Należy jąc często nie tylko swoje życie? także zapytać, czy gro młodych, wykształco-
6
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
POLSKA nych i pełnych ideowości ludzi nie byłoby bardziej przydatne w budowaniu zrębów opozycji demokratycznej, dzieląc się swoim doświadczeniem (jak np. Aleksander Gieysztor). Zważywszy na nasze zamiłowanie do martyrologii, nikt się zapewne nie dziwi, że legalna działalność setek tysięcy w Polskim Stronnictwie Ludowym budzi mniejszy poklask niż walka o wiele mniejszych grup, często kontrowersyjna w swoich efektach. Drugim problemem pozostaje wykorzystywanie przeszłości do bieżących wydarzeń politycznych. Skąd w ogóle czczenie bohaterów zbrojnego podziemia? W dużej mierze dlatego, że walczyli z totalitarną komuną, która, zdaniem wielu, wciąż ma duży wpływ na dzisiejszą rzeczywistość. Skoro zaś tamci bohatersko walczyli z oprawcami, może i my powinniśmy chwycić za broń przeciw postkomunistycznej władzy, spadkobierczyni tamtej okrutnej, a przynajmniej wyjść na ulice i zamanifestować nasz sprzeciw? Wydaje się to
wprawdzie szalone i zupełnie nierealne, niestety w dobie kryzysu każde szaleństwo jest jakąś metodą. Po co zatem mówić o działalności PSL-u, skoro „nam nie o to dzisiaj chodzi”. Po co wyróżniać, że „żołnierze wyklęci” to nie tylko NZW i NZS, ale przede wszystkim WiN – z jego liberalniejszą od wcześniej wymienionych ideologią, innym podejściem do geopolityki i, wreszcie, prymatem walki cywilnej nad walką zbrojną – skoro „nam nie o to dzisiaj chodzi”.
Hołubienie antykomunistycznej partyzantki jest tyleż szlachetne, co niebezpieczne. Brakuje edukacji o tym, czym były tzw. „leśne oddziały”, jakimi metodami się posługiwały i jakie efekty przynosiła ich walka. Brakuje nauczania o tym, jak bardzo różniły się grupy tak ochoczo wrzucane do jednego worka o nazwie „żołnierze wyklęci”. Nie chodzi nawet o to, że może oni sami nie chcieliby być stawiani w jednym szeregu. Chodzi przede wszystkim o to, że zapominamy o tym, co dla nich było najważniejsze – o JAKĄ Polskę walczyli. Wszak mając różne poglądy, nie walczyli o taki sam kształt Ojczyzny. Prof. Wnuk pytany przez dziennikarza o to, czy „żołnierze wyklęci” byliby zadowoleni z dzisiejszej rzeczywistości, odpowiedział, że ci z WiN-u pewnie tak. Możemy domniemywać, że członkowie NZS nie byliby szczęśliwi w neoliberalnej rzeczywistości, pamiętajmy jednak, że są to tylko nasze domysły! To, co możemy zrobić, by ich działalność nie poszła na marne, to przede wszystkim zastanowić się nad ich dziedzictwem. Władza komunistyczna walczyła z „żołnierzami wyklętymi” dezawuując ich ideologie i metody walki, zakłamując obraz ich działalności. Chcąc czcić ich pamięć i pozostawić ich prawdziwie niezapomnianymi, nie możemy zaciemniać i mieszać ich wizerunku. Powszechnie mówi się, że historia jest nauczycielką życia. Nauczycielką specyficzną, bo chociaż uczy o sukcesach i błędach poprzedników, to kolejne pokolenia wciąż popełniają głupstwa obciążone wysokimi kosztami. Dlaczego tak jest? W dużej mierze dlatego, że historia przestała być źródłem wiedzy, a stała się narzędziem walki politycznej. Póki wciąż nim pozostanie, niczego się z niej nie nauczymy, szkodząc sobie samym i następnym pokoleniom. Może czas zacząć wyciągać mądre wnioski, zamiast sprzeczać się o to, kto i jak kultywuje czyjeś dziedzictwo?
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
7
POLSKA
Problemy z partycypacją Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli i demokratycznym państwem prawa – przynajmniej zgodnie z pierwszymi artykułami Konstytucji. Również Konstytucja daje obywatelom narzędzia, za pomocą których mają troszczyć się o dobro jakim jest Rzeczpospolita – władzę zwierzchnią, wolność zrzeszania się, zdecentralizowany ustrój, inicjatywę ustawodawczą, prawo do udziału w wyborach czy referendum ogólnokrajowym i lokalnym. Konstytucyjne zasady i prawa często jednak przegrywają z praktycznymi przeszkodami w ich urzeczywistnianiu. Nierzadko niestety bariery takie tworzy samo prawo lub sposób jego interpretacji. Czasami zresztą wbrew zgodnej woli i mieszkańców, i władz gminy.
TOMASZ RUTKOWSKI, RADCA PRAWNY, MANAGING ASSOCIATE W KANCELARII DELOITTE LEGAL Czy mieszkańcy mogą wystąpić z obywatelską inicjatywą uchwałodawczą?
Niektóre gminy, wzorując się na instytucji inicjatywy ustawodawczej przysługującej grupie obywateli, wprowadziły do swojego wewnętrznego ustroju inicjatywę uchwałodawczą mieszkańców. Zrobiła tak np. rada gminy Wodzisławia Śląskiego przyjmując uchwałę w sprawie zasad i trybu występowania przez grupę co najmniej 1000 osób posiadających czynne prawo wyborcze do organów Miasta Wodzisław Śląski z inicjatywą podjęcia uchwały przez Radę Miejską. Rozwiązanie to jednak nie miało okazji przydać się mieszkańcom Wodzisławia, uchwała bowiem została uznana za istotnie naruszającą prawo i wojewoda śląski stwierdził jej nieważność. Wojewoda wskazał, że materia dotycząca inicjatywy uchwałodawczej gminy z całą pewnością dotyczy jej wewnętrznego ustroju, co oznacza, że może zostać uregulowana wyłącznie w statucie gminy, który
8
zamIASt
ma charakter aktu prawa miejscowego. Tym samym podjęcie zwykłej uchwały w tej sprawie stanowi naruszenie przepisów obowiązującego prawa. Wojewoda stanął więc na stanowisku, że uregulowanie zasad inicjatywy
uchwałodawczej jest na tyle ważne, że może zostać dokonane wyłącznie w statucie gminy. Z kolei rada miejska Sępopola instytucję ini-
marzec-kwiecień 2013
POLSKA cjatywy uchwałodawczej mieszkańców wprowadziła do regulaminu rady, który stanowi część statutu gminy. I to rozwiązanie spotkało się jednak z brakiem akceptacji ze strony organu nadzoru.
Z kim można się konsultować?
Ustawa o samorządzie gminnym przewiduje, że w sprawach ważnych dla gminy mogą być przeprowadzane konsultacje na jej terytorium z mieszkańcami gminy. Zasady i tryb przeprowadzania konsultacji określa uchwała rady gminy.
Wojewoda warmińsko-mazurski orzekł, że postanowienie to w istotny sposób narusza prawo ponieważ rada gminy w ogóle nie może W przypadku konsultacji nie ma zatem miejwprowadzić do swojego ustroju inicjatywy sca na tak fundamentalne rozbieżności jak te uchwałodawczej obywateli. Zdaniem wojewodotyczące obywatelskiej inicjatywy uchwałody w przepisach Konstytucji RP oraz w ustadawczej. Okazuje się jednak, że i takie wyraźwie o samorządzie gminnym brak jest ne rozstrzygnięcie ustawodawcy może rodzić unormowań przyznających mieszkańcom kłopoty. wspólnoty samoIntuicyjnie postrzegamy referendum Rada gminy Olrządowej prawo do przedstawiania szyna wprowadzalokalne jako formę ostatecznego pod obrady rady jąc zasady i tryb gminy projektów przeprowadzania rozstrzygnięcia danej kwestii przez uchwał. Granice wskamieszkańców, z mocą nadrzędną nad konsultacji udziału mieszkańzała, że ich uczestców gminy w spramogą być uchwałami rady gminy. Niestety, nic nikami wowaniu przez osoby posiadające nich władzy jak też czynne prawo wybardziej mylnego. poborcze do rady dejmowaniu rozstrzygnięć wygminy. Wojewoda zaskarżył uchwałę, wojeznacza Konstytucja oraz wódzki sąd administracyjny stwierdził jej nieustawa o samorządzie gminważność a Naczelny Sąd Administracyjny (II nym. Zdaniem wojewody, milOSK 1562/2011) zgodził się z wyrokiem sądu czenie ustawodawcy w sprawie wojewódzkiego stwierdzając, że zaskarżona inicjatywy uchwałodawczej uchwała narusza przepisy ustawy o samorzą(odmiennie aniżeli w przypaddzie gminnym oraz Konstytucji. W ocenie Sąku inicjatywy ustawodawczej) du, kompetencja rady gminy, nie obejmuje stanowi świadomą decyzję i określania praw podmiotowych warunkująoznacza brak zgody na sprawocych uprawnienie mieszkańców gminy do wanie przez mieszkańców gmiudziału w konsultacjach. Istotnym jest, iż krąg ny władzy w formie inicjatywy osób uprawnionych do udziału w konsultauchwałodawczej. W odróżniecjach społecznych został określony przez saniu od wojewody śląskiego mego ustawodawcę. Są nimi mieszkańcy uznał zatem, że aby móc wprogminy, czyli osoby zamieszkujące w miejscowadzić instytucję inicjatywy wości położonej na jej obszarze z zamiarem uchwałodawczej obywateli kostałego pobytu. Jak wyjaśnił Sąd pojęcie nieczne jest jej umocowanie mieszkańca nie jest tożsame z pojęciem osoby konstytucyjne a przynajmniej posiadającej czynne prawo wyborcze a fakt ustawowe i gmina w tym zakrepozbawienia praw publicznych, praw wyborsie nie ma możliwości podejczych, czy też ubezwłasnowolnienie mieszmowania samodzielnych kańca gminy nie jest jednoznaczne z decyzji. pozbawieniem go prawa do udziału w konsultacjach. Jak zauważył Sąd, rada gminy ograniDodać jednocześnie należy, że czając krąg osób uprawnionych do udziału w w Polsce są gminy (np. m.st. konsultacjach przekroczyła granice delegacji Warszawa), które wprowadziły ustawowej. w statucie rozwiązania pozwalające grupie obywateli wnieść Interpretacja przedstawiona przez Sąd ma projekt uchwały pod obrady rady i rozstrzyznaczące konsekwencje. Gmina nie może bognięcia te nie spotkały się z krytyką organów wiem, w myśl takiego rozumienia przywołanadzoru. nych przepisów, przeprowadzić konsultacji z osobami niebędącymi mieszkańcami np. z zamIASt
marzec-kwiecień 2013
9
POLSKA właścicielami nieruchomości o charakterze rekreacyjnym; musi zaś zawsze konsultować dane zagadnienie z wszystkimi mieszkańcami bez względu na to czy problem poddany konsultacjom dotyczy całej gminy czy nie. Jest jednak prawdopodobne, że stosując tok rozumowania Sądu sprawa, która dotyczy tylko części terytorium gminy nie zostałaby uznana za „ważną dla gminy” a więc pewnie w ogóle nie mogłaby być przedmiotem konsultacji.
takiego obrotu sprawy jest wyłącznie to, że właściwy organ jednostki samorządu terytorialnego ma niezwłocznie podjąć czynności w celu realizacji sprawy poddanej referendum. Nic więcej, nawet bez określenia maksymalnych ram czasowych ani sankcji za niewykonanie tego obowiązku, nie mówiąc już o uznaniu rozstrzygnięcia referendalnego za prawo lokalne i uniemożliwieniu zmiany rozstrzygnięcia w drodze zwykłej uchwały rady gminy.
Nietrudno zatem o konkluzję, że biorąc pod uwagę koszty doprowadzenia do referendum i Najpełniejszą formą partycypacji w sprawowaprzeprowadzenia kampanii oraz istotne zaniu władzy jest regrożenie braku ferendum. Brak uczestnictwa w sprawowaniu odpowiedniej freIntuicyjnie postrzekwencji, angażogamy referendum władzy nie musi być spowodowany wanie się w lokalne jako formę biernością społeczności lokalnych ale projekt referenostatecznego rozdum lokalnego po strzygnięcia danej kwestii przez może wynikać również z trudności jakie prostu się nie mieszkańców gmi- napotykają zarówno władze lokalne jak opłaca. ny. Oczywiste wyOpisane przeze daje się też, że takie i obywatele. mnie przykłady rozstrzygnięcie ma złego prawa, niespójnej interpretacji lub złej moc nadrzędną nad uchwałami rady gminy. praktyki jego stosowania wskazują, że brak Niestety, nic bardziej mylnego. uczestnictwa w sprawowaniu władzy nie musi być spowodowany biernością społeczności loŻeby jednak móc w ogóle zastanawiać się nad kalnych ale może wynikać również z realnych realnymi skutkami rozstrzygnięcia referentrudności jakie napotykają zarówno władze dalnego musimy w pierwszej kolejności osiąlokalne jak i aktywni obywatele. gnąć cel jakim jest ważność referendum. Po co wygraliśmy to referendum?
Jeżeli uda nam się doprowadzić do zarządzenia referendum, radząc sobie po drodze z formalnościami związanymi z utworzeniem komitetu referendalnego, zbieraniem podpisów a później z prowadzeniem kampanii referendalnej, musimy pokonać jeszcze jedną przeszkodę – próg frekwencji. Referendum w innej sprawie niż odwołanie organu gminy jest bowiem ważne jeżeli wzięło w nim udział co najmniej 30 % uprawnionych do głosowania. Zwolennicy zmiany muszą zatem walczyć nie tylko z jej przeciwnikami ale również z obojętnością wobec bliskiego im zagadnienia. Z kolei przeciwnicy zmiany nie muszą prowadzić żadnej aktywnej kampanii – wystarczy, że nie wezmą udziału w referendum i podobnie uczyni więcej niż 70% mieszkańców. Załóżmy jednak, że i ta przeszkoda została pokonana i referendum jest ważne a wynik głosowania rozstrzygający na rzecz wspieranego przez nas rozwiązania. Okazuje się, że niewiele w sumie osiągnęliśmy, bo skutkiem
10
zamIASt
W związku z tym warto wspierać inicjatywy, które zmierzają do uporządkowania i uproszczenia zasad partycypacji takie jak np. prezydencki projekt ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego oraz o zmianie niektórych ustaw. Przewiduje on szereg zmian w przepisach dotyczących konsultacji społecznych, referendum lokalnego oraz innych form współuczestnictwa mieszkańców w sprawowaniu władzy. Pamiętać jednak równocześnie należy, że partycypacja nie powinna być narzucana ani władzom lokalnym, ani mieszkańcom a prawo powinno jedynie wskazywać możliwe do zastosowania instytucje i nie ograniczać władz w możliwości wprowadzania innych, dostosowanych do lokalnych potrzeb danej społeczności. Nie należy zapominać przecież, że brak bezpośredniego zaangażowania mieszkańców w sprawy gminy może wynikać również z pozytywnej oceny pracy władz samorządowych.
marzec-kwiecień 2013
ZAGRANICA
Krótki rachunek zysków i strat z finansowania kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych w 2012 roku - część I* "Dwie rzeczy są ważne w polityce. Pierwszą rzeczą są pieniądze, a drugiej nie pamiętam." - Mark Hanna, senator partii republikańskiej ze stanu Ohio, w latach 1897-1904.
MAREK GOZDERA Obserwując kampanie wyborcze w Stanach Zjednoczonych trudno nie zauważyć, rosnącej z elekcji na elekcję, kwoty pieniężnej, za pomocą której kandydaci usiłują zdobyć zaufanie swoich wyborców.1 W roku 2008 serwisy informacyjne podawały sumę 1,4 mld dolarów jako nowy rekord wydatków poniesionych na rzecz kampanii wyborczej przez kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych.2 Tym samym została ogłoszona wszystkim chętnym pełnić ten urząd w przyszłości, nowa cena wywoławcza amerykańskiej kampanii. Ale czy naprawdę jest to takie proste? Czy dysponowanie sumą półtora miliarda dolarów jest gwarantem sukcesu w amerykańskich wyborach? Trudno udzielić krótkiej i prostej odpowiedzi na te pytania. Nie jest też łatwo jednoznacznie ocenić, jaki (pozytywny czy negatywny) ma to wpływ na samą demokrację w Stanach Zjednoczonych. Postaram się przedstawić możliwie bezstronna ocenę tego zagadnienia. Wraz z kosztami kampanii wyborczych, rośnie też liczba osób określających tę sytuację, jako postępującą degradację amerykańskiej demokracji. Taki system staje się przecież coraz bardziej oddalony od możliwości finansowych przeciętnego Amerykanina. Przypuszczalnie większość z nich, nigdy nie widziało na własne oczy miliarda dolarów, i co gorsza pewnie nigdy nie zobaczy. Głosiciele tego poglądu zwracają uwagę na zanikanie jednego z założycielskich mitów amerykańskiego systemu wyborczego, mówiącego o tym, że w Stanach Zjednoczonych każdy może zostać prezydentem, a wraz z wyborem staje się on jedynie primus inter pares. Z kolei druga strona sporu, nie dość, że nie wi-
dzi w tym nic złego, to uważa wręcz, że rosnące koszty amerykańskich kampanii wyborczych czynią tamtejszą demokrację bardziej sprawną, nowoczesną, a także (co niektórym może wydawać się szczególnie zadziwiające) bardziej równą i sprawiedliwą. W tym przypadku rekordowe wydatki mają podkreślać jedynie specyfikę systemu politycznego w Stanach Zjednoczonych i nie ma żadnych podstaw by wątpić, że nadal jest to ustrój w pełni demokratyczny. Ostatecznie przecież z budżetu federalnego nie finansuje się żadnego z kandydatów, dzięki czemu, z prawnego punktu widzenia, wszyscy mają zapewniony równy start i tylko od zdolności samego kandydata zależy, czy będzie on potrafił być na tyle przekonujący wobec swoich wyborców, by w niego zainwestowali. New York Times3 już w pierwszym tygodniu po wyborach4 szacował całkowite koszty kampanii wyborczej na co najmniej 2 mld dolarów, jednak, dokładne ustalenie tej kwoty jest równie skomplikowane, co cały amerykański * Wystąpienie na I Ogólnopolskiej Konferencji Kół Naukowych w dniach 10-11 listopada 2012 r. w Szczyrku, zorganizowanej przez portal Nowa Politologia. Panel "Czego dowiadujemy się o współczesnej demokracji obserwując wybory w Stanach Zjednoczonych" W USA funkcjonuje system finansowania partii politycznych, który nie zezwala na dotacje dla partii politycznych z budżetu państwa. Ma to fundamentalne znaczenie dla samej kampanii, gdyż kandydaci w wyborach muszą sami zabiegać u swoich wyborców lub różnego rodzaju grup interesów o pieniądze na prowadzenie swoich kampanii. 1
Federal Election Commission - Financial Summary Report, Washington D.C., 2008, [dostęp: 2 grudnia 2012], http://query.nictusa.com/cgi-bin/cancomsrs/?_08+00+PR. 2
The New York Times - The 2012 Money Race: Compare the Candidates, [dostęp: 2 grudnia 2012], http://elections.nytimes.com/2012/campaign-finance. 3
4
Wybory w Stanach Zjednoczonych odbyły się 6 listopada 2012 r.
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
11
ZAGRANICA system wyborczy. Kłopoty te wynikają przede wszystkim z mającego znaczący wpływ na przebieg tegorocznej kampanii, bezprecedensowego zastosowania tzw. SUPER PAC’s.5 Jednak mimo owych problemów, już wtedy zdecydowana większość komentatorów zgodnie określała kampanię wyborczą 2012 r. jako najdroższą w całej historii Stanów Zjednoczonych.
Santorum, będziemy dodawać do kosztów kampanii wyborczej 2012 czy nie. Jeśli uznamy, że nie należy tych pieniędzy wliczać, np. aby uczynić nasze obliczenia bardziej klarownymi, wówczas uzasadnione staje się pytanie od którego momentu należy liczyć koszty ponoszone przez ostatecznego kontrkandydata Baracka Obamy - Mitta Romneya. Przecież oficjalnie uzyskał on nominację od partii republikańskiej dopiero po konwencji partyjnej O znacznym stopniu trudności w dotarciu do w miejscowości Tampa (w stanie Floryda) w rzeczywistej kwoty wydatków na kampanię dniach 27-30 sierpnia 2012 r., a pamiętajświadczy też fakt, że różnego rodzaju media my, że tegoroczne wybory w Stanach Zjednozbliżały się w swoich obliczeniach aż do czonych odbyły się tradycyjnie w pierwszy kwoty 6 mld dolarów. To daje różnice 4 mld wtorek, po pierwszym poniedziałku listopada. dlatego należy koCzy powinniśmy zaNie wolno zapominać, że niecznie postawić pytem uznać za koszty tanie, co rozumiemy pretendentów do urzędu prezydenta kampanii wyborczej, pod pojęciem kampapieniądze wydane zania wyborcza 2012, jest zwykle więcej niż dwóch. Chcąc ledwie w ciągu pięponieważ przypuszciu ostatnich precyzyjnie liczyć koszty, czalnie stąd właśnie tygodni? mogą wynikać tak powinniśmy wziąć pod uwagę duże rozbieżności Problem w tym, że w obliczeniach. serwisów inforwydatki wszystkich kandydatów. wiele macyjnych nie precyNie bez przyczyny uparcie używam takich zuje, w jaki sposób zostały obliczone kwoty, o określeń jak „wybory 2012” lub „kampania których następnie informuję swoich odbiorwyborcza 2012” bez określania ich jako „preców. A przecież na zakończenie tego wątku zydenckie”, bowiem należy pamiętać, że należy jeszcze zwrócić uwagę, na istotną różzgodnie z systemem politycznym jaki wystęnicę między pieniędzmi wydanymi, a piepuje w Stanach Zjednoczonych, oprócz nieniędzmi zebranymi przez kandydatów oraz wątpliwie najbardziej spopularyzowanych ich sztaby wyborcze lub Super PAC’s. wyborów prezydenckich, odbywają się tam jednocześnie wybory do Izby Reprezentantów Po wyjaśnieniu problematyki związanej z doi Senatu oraz do legislatur stanowych. kładnym określeniem kosztów kampanii wyW dniu wyborów odbywają się również liczborczej 2012 w Stanach Zjednoczonych nie ne stanowe referenda dotyczące przykładowo: pozostaje mi nic innego, jak arbitralnie, na legalizacji małżeństw jednopłciowych, prawa potrzeby tej analizy, przyjąć, że wynosiły one do aborcji, eutanazji lub zażywania marihuco najmniej 2 mld dolarów. To wszystko jeśli any. chodzi o wstępne objaśnienia terminów i tematu tej pracy. Nie wolno też zapominać, że pretendentów do 5 Skrót od Super Political Action Comittee - Zgodnie z orzeczeniami urzędu prezydenta jest zwykle więcej niż Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie: Citizens United dwóch. Prawdą jest, że najczęściej6 kampania v. Federal Election Commission (styczeń 2010), oraz Speechnow.org v. Federal Election Comission (marzec 2010) są to organizacje mogąrozgrywa się właśnie między kandydatami rece gromadzić nieograniczone środki na wsparcie określonego kandyprezentującymi dwie największe partie polidata w wyborach, którymi te organizacje całkowicie dysponują oraz za które ponoszą pełną odpowiedzialność. W odróżnieniu od tradytyczne Stanów Zjednoczonych, ale chcąc cyjnych PAC's, mogą one także pobierać fundusze od korporacji, precyzyjnie liczyć całkowite koszty powinnizwiązków zawodowych i innych grup oraz od indywidualnych osób bez prawnych ograniczeń. Organizacje te nie mogą jednak koordyśmy wziąć pod uwagę również wydatki pononować swoich działań bezpośrednio z kandydatami lub partiami poszone przez inne partie i pozostałych litycznymi, które popierają. Sami kandydaci, których kampania jest w ten sposób wspierana nie ponoszą odpowiedzialności za sposób kandydatów. wykorzystania funduszy Super PAC’s. Ważny jest także moment, od którego liczymy wydawane pieniądze. Należy tu bowiem rozstrzygnąć, czy kwotę jaką przeznaczył na swoją kampanię przegrany (i pozostali przegrani) w prawyborach republikańskich – Rick
12
zamIASt
W roku 1912 miała miejsce sytuacja, w której oficjalny kandydat partii republikańskiej zajął trzecie miejsce w wyborach prezydenckich, a na drugim znalazł się Theodore Roosevelt – kandydat utworzonej przez siebie partii progresywnej – wybory prezydenckie wygrał wówczas Thomas Woodrow Wilson, kandydat partii demokratycznej (L. Pastusiak – Prezydenci Stanów Zjednoczonych, RSW „Prasa-Książka-Ruch”, Warszawa 1987). 6
marzec-kwiecień 2013
ZAGRANICA
W dalekich stepach. O współczesnej Polonii w Kazachstanie słów kilka. Wyprawa do Kazachstanu jest niezwykłym przeżyciem. To ogromny kraj, ale dla Polaków ma on szczególne znaczenie. Kazachstan był od XVIII wieku miejscem zsyłek Polaków. Na te tereny trafiło według różnych danych od 100 do 250 tysięcy Polaków. Zsyłki, deportacje, przymusowe przesiedlenia, a także polskie osadnictwo w Kazachstanie zostały omówione w wielu wartościowych publikacjach. Te zagadnienia są ważnym, ale nie jedynym problemem współczesnej Polonii w Kazachstanie.
BARTOSZ JABŁOŃSKI* nia. Istotnym czynnikiem repolonizacji z pewnością było też odrodzenie religii katolickiej. Niejednokrotnie trudno oddzielić działalność polonijną od działalności na rzecz parafii. Ten temat wart jest osobnego, pełniejszego omówienia. W tych warunkach powstała też możliwość tworzenia organizacji polonijnych, a w konsekwencji zjednoczenie ich na zjeździe w Karagandzie w 1994 roku i utworzenie Związku Polaków Kazachstanu (ZPK). Związek skupia obecnie w zasadzie wszystkie lokalne organizacje polonijne działające we wszystkich obwodach kraju. Należy do niego około 4 tysięcy osób. W drugiej dekadzie XXI wieku działalność ZPK nabrała nowego wymiaru. We władzach Związku na szczeblu centralnym oraz w wielu lokalnych organizacjach nastąpiła Polonia jest aktywnym, zmiana pokoleniowa. Prezesami zostali luWe wszystkich pańszanowanym i cenionym dzie w średnim wieku, stwach, które niedawno wybiły się na niepodlepartnerem w życiu publicznym biznesmeni, osoby dobrze wykształcone i głość, a w których Republiki Kazachstanu. niezależne, szanowane mniejszości narodowe w lokalnych środowistanowią znaczny poskach, a jednocześnie dbające o rozwijanie tencjał społeczny, polityka narodowościowa wielowektorowych kontaktów z Polską. ma oczywiście szczególne znaczenie. Podobnie jest w Kazachstanie. Koegzystencja różPolonia jest aktywnym, szanowanym i cenionych narodowości to z jednej strony nym partnerem w życiu publicznym Republibogactwo, ale także wyzwanie dla młodej pańki Kazachstanu. Świadczyć może o tym stwowości. Trzeba przyznać, że kazachstańmiędzy innymi fakt, iż w wyborach parlaskie doświadczenia w tym zakresie są mentarnych w styczniu 2012 roku po raz interesujące i warte uwagi. pierwszy do niższej izby parlamentu Kazachstanu (Mażylisu) wybrano z list rządzącej parOsłabienie restrykcyjnej polityki narodowościowej u schyłku istnienia ZSRR, uzyskanie niepodległości przez Kazachstan oraz prze* Autor był w latach 2009-2012 kierownikiem wydziału miany polityczne lat 90-tych pozwoliły na konsularnego (konsulem RP) Ambasady RP w nowej stolicy odrodzenie świadomości polskiego pochodzeKazachstanu – Astanie. Szacuje się, że obecnie w Kazachstanie zamieszkuje około 60 tysięcy osób polskiego pochodzenia, co stanowi prawie 0,4 procenta ogółu ludności kraju. Polacy są jedną z ponad 130 mniejszości narodowych zamieszkujących ten ogromny kraj, jedenastą pod względem liczebności. Największe skupiska Polonii znajdują się w centralnej i północnej części Kazachstanu - w stolicy kraju Astanie oraz w Kokczetaw, Karagandzie, ale przede wszystkim na terenach wiejskich. To tu znajdowały się prawie wszystkie miejsca zsyłek, tzw. toczki i łagry, do których wywożono ludność polskiego pochodzenia. Prawdziwym „zagłębiem” Polonii jest rejon (powiat) tajynszyński w obwodzie akmolińskim, gdzie osoby polskiego pochodzenia stanowią większość mieszkańców.
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
13
ZAGRANICA tii NUR OTAN 2 deputowanych przyznających się do polskiego pochodzenia. Polaków wybrano także w wyborach w 2012 roku deputowanymi (radnymi) lokalnych władz (Maslichatów). Ośmioosobowa reprezentacja Polonii zasiada w Zgromadzeniu Narodu Ka-
zac hstanu (Assambleja Naroda Kazachstana), który jest organem doradczym, powołanym do reprezentowania wszystkich mniejszości narodowych na szczeblu krajowym. Zgromadzenie wypracowało w 2009 roku Doktrynę jedności narodu Kazachstanu – podstawowy dokument określający politykę narodowościową państwa. Przewodniczącym Zgromadzenia jest prezydent Kazachstanu. Jednym z pierwszych wiceprzewodniczących Zgromadzenia był w latach 2009-2010 Witalij Święcicki, prezes ZPK, działacz polonijny z Pawłodaru. Także na szczeblu lokalnym przedstawiciele Polonii zasiadają w regionalnych, obwodowych odpowiednikach Zgromadzenia – tzw. Małych Zgromadzeniach Narodu Kazachstanu. Nowe warunki wewnętrzne i zewnętrzne państwowości kazachstańskiej pozwoliły Polonii na nawiązanie i rozwijanie kontaktów z Polską i Polskością, spowodowały wzrost zainteresowania kulturą, językiem, a także potencjałem jaki wiąże się z faktem polskiego pochodzenia. W ten sposób powstały warunki do realizacji repatriacji do Polski. Jednak od początku był to temat złożony i trudny, a czasem wręcz bolesny. Repatriacja prowadzona
14
zamIASt
jest na podstawie ustawy z 9 listopada 2000 roku. Z takiej możliwości powrotu do Polski skorzystało do tej pory w Kazachstanie niewiele ponad 1.700 osób. Drugie tyle zarejestrowanych osób od lat oczekuje na zgodę i zaproszenia od polskich gmin. Warto odnotować, że w tym samym czasie w ramach programu powrotu ludności niemieckiego pochodzenia z Kazachstanu wyjechało do Niemiec około miliona osób. Określona w naszej ustawie o repatriacji procedura jest dość skomplikowana i długotrwała, ale przede wszystkim mechanizmy umożliwiające przyjęcie repatriantów w Polsce są mało e fektywne. Ten fakt jest bezsporny. Stąd inicjatywy nowelizacji regulacji prawnych w zakresie repatriacji, a przede wszystkim tzw. obywatelski projekt ustawy M. Płażyńskiego. Projekty nowych rozwiązań ustawowych budzą jednak gorące spory i niestety nie rokują szybkiego rozstrzygnięcia. W tym czasie tysiące osób polskiego pochodzenia emigruje z Kazachstanu do Rosji, przede wszystkim do Obwodu Kaliningradzkiego. Problem repatriacji i emigracji pozostaje jednym z kluczowych zagadnień dla Polonii w Kazachstanie oraz relacji Polski z tą grupą rodaków. Polski system prawny, wychodząc naprzeciw sprawom polonijnym, a zwłaszcza specyfice Polaków i Polonii na Wschodzie, oferuje pewne nowatorskie rozwiązania, jak na przykład Karta Polaka. Rozwiązanie to budzi szereg kontrowersji w różnych krajach, ale nie w Kazachstanie. Tutaj Karta Polaka jest postrzegana jako otwarcie różnorodnych możliwości rozwijania kontaktu z Polską, wyjazdów, nauki etc. Środowiska polonijne podkreślają przy tym, że Karta Polaka jest skutecznym instrumentem repolonizacyjnym bowiem wymogi jej otrzymania wymuszają uporządkowanie,
marzec-kwiecień 2013
ZAGRANICA wyjaśnienie, udokumentowanie swojej genealogii oraz kompetencji z zakresu znajomości języka i kultury polskiej w stopniu przynajmniej elementarnym. Karta jest też wykorzystywana przez Polonię jako swoisty wstęp do repatriacji, przygotowanie przyjazdu. To ceniony dokument, który otrzymało do 2012 roku blisko 1.200 osób polskiego pochodzenia w Kazachstanie. Karty Polaka wręczane są zwykle w sposób uroczysty i – co warto podkreślić – często w obecności przedstawicieli władz kazachstańskich.
ność, ale także wspierać ich rozwój zawodowy i status w środowisku nauczycielskim. Jedną z form oddziaływania, którą warto wymienić, są cykliczne zjazdy nauczycieli języka i kultury polskiej.
Zagadnieniem, które tworzy optymistyczny klimat na przyszłość jest zaangażowanie w działalność polonijną młodzieży. Większa część osób uczących się języka polskiego to właśnie młodzież. Stworzyła ona własne stowarzyszenie polonijne afiliowane przy ZPK. Odbywają doroczne zloty, organizują szereg Znaczącym wyzwaniem dla Polonii w Kaimprez kulturalnych, wyjazdów do Polski. Co zachstanie pozostaje znajomość języka polroku ponad 30 absolwentów kazachstańskich skiego. Polska społeczność Kazachstanu szkół średnich polskiego pochodzenia wyjeżobecnie składa się praktycznie wyłącznie z dża na studia do Polski. Interesującą inicjatyosób urodzonych tu w czasach sowieckich i wą było utworzenie przez nich w Polsce 23 postsowieckich. Dla września 2011 roku Zagadnieniem, które tworzy ogromnej większości z stowarzyszenia młonich językiem ojczydzieżowego „Bars” (bars optymistyczny klimat na stym jest język rosyjto puma śnieżna wyski, choć są od tego w górach Kaprzyszłość jest zaangażowanie w stępująca wyjątki. Odrodzenie zachstanu). działalność polonijną młodzieży. Organizacja ta za jeden tożsamości narodowej oraz krzewienie polze swych celów postaskości wymaga kontaktu z językiem i kulturą wiła sobie wspieranie studentów z Kazachstanarodową, inaczej trudno sobie to wyobrazić. nu uczących się w Polsce. Problem ten ma Świadomość tego problemu jest powszechna. szczególne znaczenie w kontekście skorzystaStąd szereg inicjatyw wychodzących naprzenia z możliwości specjalnej ścieżki repatriacji ciw temu wyzwaniu. Od lat 90-tych w Kazachdedykowanej dla absolwentów polskich uczelstanie pracuje grupa nauczycieli z Polski. W ni, ale także przezwyciężania barier w możliszczytowym okresie, tj. w połowie lat 90-tych, wościach znalezienia obecnie zatrudnienia było ich nawet 40. W roku szkolnym przez młodych ludzi w Polsce. 2012/2013 aktywnych jest 12 nauczycieli skierowanych przez Ośrodek Rozwoju PolPrzedstawione problemy i poglądy są jedynie skiej Edukacji za Granicą. Ich zasługi dla Pozarysem. Działalność polonijna w Kazachstalonii są nie do przecenienia. Liczba nie napotyka na wiele barier, a często także nauczycieli jest jednak dalece niesatysfakcjona brak zrozumienia. Znaczna odległość od nująca. Z tego powodu docierają oni tylko do Polski, trudne, skomplikowane warunki dzianiektórych, największych ośrodków polonijłania, ogromne odległości wewnątrz kraju są nych. Zresztą ich przyjazdy i praca w Kazachczynnikami determinującymi tę aktywność stanie nie są uregulowane prawnie, co rodzi społeczną. Należy też zaznaczyć, że nie są na szereg napięć i nieporozumień w relacjach z nią kierowane istotne fundusze. Wsparcie jest władzami kazachstańskimi. Stąd też istnieje często jedynie deklaratywne. Współczesna pilna potrzeba zawarcia stosownej dwustronPolonia oferuje jednak między innymi swoje nej umowy porządkującej tę wrażliwą, a zarakompetencje dla tworzenia związków z Kazem istotną sferę aktywności. zachstanem i regionem Azji Centralnej. Położenie Kazachstanu i jego zasoby naturalne Wspominając o nauczaniu języka polskiego czynią go istotnym w relacjach pomiędzy UE nie wolno zapomnieć o grupie kilkudziesięciu i Azją Centralną. Kraj ten staje się coraz barnauczycieli miejscowych, polonijnych, którzy dziej atrakcyjnym obszarem także dla polprowadzą tę działalność przede wszystkim w skiego biznesu i z pewnością ma znaczący ramach systemu oświaty publicznej. Są to abpotencjał godny dostrzeżenia i zagospodarosolwenci filologii polskiej funkcjonującej jeszwania. Warto także w tym kontekście spojrzeć cze kilka lat temu na uniwersytecie w na Polonię w Kazachstanie. Kokczetaw lub też absolwenci polskich uczelni. Należy z pewnością dostrzec ich działalzamIASt
marzec-kwiecień 2013
15
III SEKTOR
Relacja: Wykład prof. Chudolieja pt. „Rosyjska polityka zagraniczna” Główne wyzwania związane z polityką zagraniczną Rosji były tematem wykładu, który we wtorek 19 marca br. został wygłoszony na Uniwersytecie Warszawskim przez profesora Konstantina Chudolieja, kierownika Katedry Studiów Europejskich Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego i byłego prorektora tej uczelni, a także członka United Nations University. W spotkaniu organizowanym przez Instytut Aktywności Społecznej, Instytut Stosunków Międzynarodowych UW oraz Koło Wschodnie UW uczestniczyli także: dziekan Wydziału Stosunków Międzynarodowych Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego Irina Nowikowa, zastępca dyrektora Instytutu Polskiego w Sankt Petersburgu Zbigniew Piotrowski, studenci oraz inni licznie przybyli goście, zainteresowani omawianą tematyką. Wykład prof. Chudolieja poprowadził dr Maciej Raś z ISM UW, członek Rady Naukowej IAS.
PAWEŁ JACHOWSKI • ZDJĘCIA: DAGMARA WOŚ
Zdaniem prof. Chudolieja, z polityką zagraniczną Federacji Rosyjskiej związane są dwa główne podejścia. Po pierwsze, Rosja chce się możliwie najszybciej integrować z instytucjami świata zachodniego. – Istota tej tendencji zawiera się w postrzeganiu świata jako porządku jednobiegunowego – podkreślił prelegent. Drugie natomiast podejście, funkcjonujące w polityce rosyjskiej w sposób niejednoznaczny, charakteryzuje się myśleniem, iż świat w jakim żyjemy jest w rzeczywistości wielobiegunowy, a Rosja powinna dążyć do tego, żeby właśnie w takim świecie stawać się liczącą siłą. Jak zauważył prof. Chudoliej, takie podejście w ostatnich latach charakteryzowało kremlowskie kręgi rządowe. Unia Euroazjatycka – szansa i wyzwanie dla Rosji?
Gość z Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego podkreślił, że najważniejszym ob-
16
zamIASt
szarem w polityce zagranicznej Rosji jest terytorium byłego ZSRR. – Mimo to, stawia się na jednoczenie tylko niektórych państw poradzieckich – zauważył, podając przykłady Rosji, Kazachstanu i Białorusi jako tych krajów, które wymienia się najczęściej w kontekście planowanego utworzenia Unii Euroazjatyckiej (prawdopodobnie 2015 r.), wzorowanej częściowo na Unii Europejskiej. Zdaniem profesora, współpraca między tymi trzema państwami cały czas się rozwija, natomiast od pewnego etapu będzie bardzo utrudniona ze względu na odmienności w ustrojach społeczno-politycznych. Prelegent zwrócił również uwagę na brak w powyższym zestawieniu kluczowego dla Rosji kraju, a mianowicie Ukrainy, której elity polityczne działają dwuwektorowo - z jednej strony nie chcą psuć relacji z Moskwą, ale z drugiej dążą do zbliżenia z Unią Europejską.
marzec-kwiecień 2013
III SEKTOR
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
17
III SEKTOR Podsumowując koncepcję utworzenia Unii „Rosja jest państwem europejskim”, a pojawiło Euroazjatyckiej, prof. Chudoliej stwierdził, że się sformułowanie, że kraj ten „pochodzi ze choć nie odegra ona z pewnością takiej roli, świata euroatlantyckiego”. - W nowej koncepjak kiedyś ZSRR, to jednak z punktu widzenia cji Putina Federacja Rosyjska powinna budoRosji mogłaby być ciekawym połączeniem wać współpracę z Unią Europejską, ale także z kierunku europejskiego z dalekowschodnim. – USA. Tego nie było w polityce rosyjskiej już Wiele w tym zakresie rozstrzygnie się w roku od dawna – ocenił prelegent. Nowa koncepcja 2014, na kiedy to zaplanowane jest utworzekładzie nacisk nie na problemy regionalne, nie Parlamentu Euroazjatyckiego – podkreślił lecz globalne: nieproliferację broni masowego prelegent, zwracając uwagę na spory pomięrażenia, uregulowanie istniejących konfliktów dzy Rosją a Kazachstanem na temat tego, jak drogą pokojową, zacieśnianie międzynarodotaki organ miałby właściwie wyglądać: czy powej współpracy gospodarczej. Oprócz tego dowinien przypominać Parlament Europejski, kument podkreślił rolę Chin jako jednego z czy też ma być jedynie zgromadzeniem parlanajbliższych partnerów Rosji. mentarnym z odProf. Chudoliej: W nowej koncepcji delegowanymi Czynnikiem, któprzedstawicielami rego znaczenie Putina Federacja Rosyjska powinna parlamentów krabardzo mocno jowych. Kończąc budować współpracę z Unią Europejską, podkreślił gość wątek organizacji spotkania, jest międzynarodowzrost znaczenia ale także z USA. Tego nie było w wych, profesor BRICS (nieforpolityce rosyjskiej już od dawna. krótko wspomniał malne określenie też o innych ingrupy państw strumentach zacierozwijających się śniania współpracy na obszarze – Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz RPA). – Do poradzieckim: Organizacji Układu o Bezpietej pory na forum zrzeszonych państw rozmaczeństwie Zbiorowym, Euroazjatyckiej Wspólwiano tylko o gospodarce, podczas gdy Rosja nocie Gospodarczej oraz Wspólnocie chce, aby BRICS zaczęło odgrywać rolę poliNiepodległych Państw. tyczną – powiedział prof. Chudoliej. Zaznaczył, że wielu ekspertów uważa, iż Rosja jako jedyny członek zarówno BRICS, jak i G8 będzie mogła w ten sposób zwiększać swoją pozycję międzynarodową. Relacje z UE i USA
Nowa koncepcja Putina
Prof. Chudoliej zwrócił uwagę na przełom, jakim było przedstawienie przez Władimira Putina 15 lutego br. zaktualizowanego założenia koncepcji polityki zagranicznej Rosji. W odświeżonym dokumencie znikła fraza, iż
18
zamIASt
Dużo czasu w trakcie wykładu poświęcone zostało relacjom Rosji z Unią Europejską, która zaraz po obszarze poradzieckim wymieniana jest jako kolejny obszar kluczowy dla Moskwy. Głównym problemem, na który zwrócił uwagę prof. Chudoliej jest brak jednego, konkretnego celu, do którego należy dążyć na linii BrukselaMoskwa. Prelegent w swoich rozważaniach zastanawiał się nad tym, czy integracja euroazjatycka ma szansę stać się częścią integracji europejskiej, czy też pozostanie jedynie procesem równoległym. Przywołał Porozumienie o Partnerstwie i Współpracy z UE, podpisane przez Rosję w
marzec-kwiecień 2013
III SEKTOR jednego, wspólnego fundamentu (inaczej niż na przykład w relacjach Rosji z Unią Europejską, które łączy ścisła wymiana handlowa). – Mimo to, w przypadku wielu problemów stanowiska Rosji i USA są zbieżne – oznajmił, przywołując przykład Afganistanu. – W tym kraju taki sam interes mają nie tylko USA i Rosja, ale nawet Iran i Chiny. (...) Nikt nie jest zainteresowany zwycięstwem talibów – podkreślił. Podsumowanie
czerwcu 1994 roku podczas szczytu na Korfu, w którym znajdowała się fraza, iż oba te podmioty „łączą wspólne wartości”. Profesor podkreślił, że połowa postanowień wspomnianego dokumentu nie została nigdy zrealizowana, choć, jak zauważył, „lepsze takie porozumienie, niż żadne”. Gorąco zaprotestował także przeciwko sprowadzaniu przez niektóre osoby problemu relacji między Rosją a Unią Europejską jedynie do rozmów na temat cen gazu. Przechodząc do wątku stosunków rosyjskoamerykańskich, prof. Chudoliej wyraźnie podkreślił, że jego stanowisko w tej materii różni się od dominującej wśród ekspertów opinii, jakoby to relacje między Rosją a USA w najbliższym czasie musiały pozostać kiepskie. – To zbędny pesymizm, bo na przestrzeni historii, poza okresem zimnej wojny stosunki te były wyjątkowo dobre – zasugerował. Jak podkreślił, od czasów zimnej wojny oba te kraje nauczyły się ze sobą rozmawiać o sprawach strategicznych, takich jak ograniczenia zbrojeń. Profesor zwrócił uwagę na to, że w relacjach między Moskwą a Waszyngtonem brakuje
O tym, jak ciekawie prof. Chudoliej opowiadał o wyzwaniach dla polityki zagranicznej Rosji, najlepiej świadczy lawina pytań od publiczności, jaka posypała się zaraz po jego przemowie. Były one bardzo zróżnicowane i dotyczyły między innymi takich zagadnień, jak pro-
blem konfliktu na Kaukazie, rosnące napięcie na Półwyspie Koreańskim, czy też ścieranie się interesów różnych państw na terytorium Syrii. Spotkanie z gościem z Petersburskiego Uniwersytetu Państwowego być może nie wyczerpało całkowicie szerokiej tematyki rosyjskiej polityki zagranicznej, ale z pewnością dostarczyło publiczności olbrzymiej ilości znakomicie uporządkowanej wiedzy. zamIASt
marzec-kwiecień 2013
19
SPOŁECZEŃSTWO
Brak partnerstwa w sali sejmowej 25.01.2013 r. niemalże wszystkie media skupiły się na jednym temacie. Projekt ustawy o związkach partnerskich autorstwa Artura Dunina (PO) został odrzucony już w pierwszym czytaniu. Stosunek głosów za odrzuceniem projektu wynosił 228 do 211 głosów przeciwnych. 46-ciu posłów Platformy Obywatelskiej zagłosowało wbrew linii partyjnej. Między ministrem sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, okrzykniętym przez media nieformalnym przywódcą legendarnej frakcji konserwatywnej w PO, a Donaldem Tuskiem doszło do wymiany zdań. – Jarosław Gowin wygłosił swoją osobistą opinię, nie rządu – krzyczał z mównicy Tusk. Wcześniej Gowin stwierdził, że wszystkie projekty ustaw o związkach partnerskich są niezgodne z konstytucją.
PIOTR ŚLUSARSKI Projekty zostały odrzucone, opinia publiczna się podzieliła, a media podtrzymywały debatę publiczną wokół ustawy przez ponad miesiąc. W tym momencie warto zadać sobie pytanie: dlaczego temat związków partnerskich wzbudzał i wciąż wzbudza tak wiele kontrowersji oraz czym owe związki miałyby być w rzeczywistości?
walny. Ponadto osoby żyjące w konkubinacie nie są traktowane jako osoby sobie bliskie w sensie prawnym. Takie podejście implikuje np. brak możliwości odwiedzania partnera w szpitalu. Czy jednak projekt ustawy Artura Dunina byłby w stanie rozwiązać wspomniane wyżej problemy oraz przede wszystkim, czy spełniał postulat zgodności z konstytucją wbrew temu co ogłosił Jarosław Gowin? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie nie wdając się w spory ideologiczne ale odwołując się do opinii Sądu Najwyższego oraz wybitnych konstytucjonalistów.
Według statystyk, coraz więcej par prowadzi wspólne życie w związkach nieformalnych. Według danych GUS współczynnik dzietności pozamałżeńskiej rośnie. Coraz mniej osób decyduje się na małżeństwo, coraz mniej osób decyduje się na posiadanie dzieci. Tenden- Sąd Najwyższy: żaden z projektów cje obecne od dawna w Sąd Najwyższy stwierkrajach zachodnich nie uwzględnia w wystarczającym dził, że żaden z zaprejuż od dłuższego czasu stopniu rozwiązań konstytucyjnych zentowanych w sejmie dają o sobie znać także projektów dotyczących w Polsce. Związki mięzwiązków partnerskich oraz normatywnego modelu dzy dwojgiem ludzi „nie uwzględnia w wymałżeństwa i rodziny. oparte na silnej więzi starczającym stopniu emocjonalnej coraz rozwiązań konstytucyjczęściej realizują się poza instytucją małżeńnych oraz normatywnego modelu małżeństwa. Na ogólną liczbę osób znajdujących się stwa i rodziny skonstruowanego z ich w nieformalnych związkach partnerskich uwzględnieniem”. Przy wyroku przypomniaskładają się zarówno osoby hetero jak i homony został artykuł 18 konstytucji mówiący, iż seksualne. W uzasadnieniu projektu ustawy małżeństwo jako związek kobiety i mężczyposeł Dunin pisze, iż brakuje w ustawodawzny, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują stwie polskim regulacji umożliwiającej unorsię pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej mowanie relacji pomiędzy osobami Polskiej. Co więcej, Sąd Najwyższy nie uznał pozostającymi w konkubinacie. Takie osoby za przekonujące odwoływanie się do przykłamogą korzystać z przepisów kodeksu cywilnedu innych państw UE – „Nie przekonuje więc go o spółce, o zniesieniu współwłasności lub o argument - uznał dalej Sąd Najwyższy - iż dlabezpodstawnym wzbogaceniu się. Obecna sytego że konkubinaty są często wybieraną fortuacja uniemożliwia rozliczenia majątkowe z mą pożycia, powinny być unormowane. partnerem lub partnerką w sposób przewidyPodobnie nie może być wiążącą dyrektywą
20
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
SPOŁECZEŃSTWO dla ustawodawcy w suwerennym państwie stan prawny obowiązujący w innych państwach”. Mniej kategoryczne stanowisko zajął Sąd Najwyższy w sprawie statusu partnerów, jako osób bliskich. Uznał, iż dopuszczalność takich unormowań nie jest wykluczona. Interesujący wydaje się fakt, iż w opinii Sądu Najwyższego kobieta i mężczyzna mający możliwość zawarcia ze sobą związku małżeńskiego powinni rozważyć korzyści jakie z niego płyną, oraz konsekwencje rezygnacji z tej możliwości. Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek w wywiadzie dla wyborcza.pl uważa jednak co innego. Stwierdza on, że przepisy polskiej konstytucji nie wykluczają innych związków niż małżeństwo. Jego zdaniem, art.18 konstytucji oznacza jedynie, iż ochrona i opieka państwa nad związkiem partnerskim nie powinna być tak rozbudowana, jak jest w przypadku małżeństwa. Prof. Winczorek sądzi, że wystarczy spisać wynikające z prawa cywilnego i rodzinnego uprawnienia i obowiązki małżonków, a następnie uważać aby ten zestaw nie został przeniesiony na związki partnerskie. Dyskusyjna byłaby tutaj oczywiście kwestia adopcji dzieci oraz wychowywania dzieci z poprzednich związków. Prof. Winczorek zwraca uwagę na bardzo ważny temat społecznej percepcji nowego zjawiska, jakim byłyby związki partnerskie. Aby wprowadzać zmiany w sferach drażliwych obyczajowo, należy działać niezwykle ostrożnie. Zmiana prawa w Polsce następuje powoli, zmiana społeczna może trwać dekady. W podobnym stylu została utrzymana wypowiedź konstytucjonalisty dr-a Ryszarda Piotrowskiego. Stwierdził on w wywiadzie dla PAP-u że, „Art. 18 konstytucji dotyczy małżeństwa, nie dotyczy związków partnerskich, a konstytucja powinna być interpretowana z punktu widzenia postanowień preambuły, czyli wstępu do konstytucji. Zatem powinna być interpretowana z punktu widzenia poszanowania przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności. To wy-
klucza odnajdywanie w konstytucji funkcji odbierania wolności. Konstytucja nie jest aktem, który ma wolność odbierać, a dawać". Ryszard Piotrowski powołał się na podstawowe wartości wynikające z konstytucji. Stwierdził, że wykładnia dyskryminująca w życiu społecznym osoby homoseksualne lub niechętne małżeństwu jest w swojej istocie antykonstytucyjna – kłóci się z art.32 konstytucji stanowiącym o zasadzie równości. Dr Piotrowski wskazał na obowiązek państwa w zapewnieniu bezpieczeństwa wszystkim obywatelom. Brak uregulowanej sytuacji ekonomicznej między osobami przebywającymi w konkubinacie został przez niego odczytany jako sprzeczny z art. 5 konstytucji. "Jest to wykładnia antykonstytucyjna również dlatego, że jest sprzeczna z art. 1 konstytucji, który mówi, że Rzeczpospolita jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. To znaczy także tych, którzy życzą sobie uregulowania swoich relacji w postaci związku partnerskiego, a nie w postaci małżeństwa. Obywatele ci płacą podatki, mają prawo wymagać, żeby utrzymywany z ich podatków ustawodawca robił, co do niego należy" – zauważył konstytucjonalista. Kwestie obyczajowe rzadko podnosi się w polskiej debacie publicznej. Temat związków partnerskich wielokrotnie był „zamiatany pod dywan”, tym razem jednak stało się inaczej. Pomimo odrzucenia wszystkich projektów mających na celu uregulowanie prawne związków nieformalnych, temat nie zniknął z debaty publicznej. Media oraz opinia publiczna zainteresowały się sytuacją osób żyjących w konkubinacie. Zarówno entuzjaści ustawy jak i jej przeciwnicy zaczęli organizować się wokół różnego rodzaju inicjatyw obywatelskich powiązanych bezpośrednio z działalnością „za” lub „przeciw” związkom partnerskim. Dzięki komentarzom zarówno polityków, prawników jak i środowiska medialnego, każdy może wyrobić sobie własne zdanie w tej spornej choć istotnej społecznie kwestii. zamIASt
marzec-kwiecień 2013
21
SPOŁECZEŃSTWO
Jestem rozczarowany politykami Na początku roku Muniek Staszczyk z T.Love ogłosił, że idzie na urlop. Na scenę wróci dopiero w maju 2014 roku. Wcześniej zagra tylko jeden koncert – w listopadzie, z okazji swoich 50. urodzin. Nam udało się porozmawiać z Muńkiem tuż przed jego wylotem na wakacje. O facebooku, polskiej młodzieży, patriotyzmie i polityce.
ROZMAWIAŁ KRZYSZTOF PYZIA ZDJĘCIA: MARTYNA NOWOSIELSKA
22
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
SPOŁECZEŃSTWO Patrzysz na Polaków i co sobie myślisz? Zapomnieli o moich słowach: „Ojczyznę kochać trzeba i szanować, nie deptać flagi i nie pluć na godło?” Muniek Staszczyk: Jestem rozczarowany politykami. Od początku nowej Polski żaden z rządów nie spełniał moich oczekiwań jako obywatela. Do tej pory zawsze chodziłem na wybory. Gdyby teraz miały odbyć się kolejne, pewnie znów wziąłbym w nich udział, chociaż nie wiem na kogo bym zagłosował. Nawet obecna partia rządząca, na którą zdarzyło mi się głosować, absolutnie mnie rozczarowała… W ogóle wydaje mi się, że zarówno w polskiej jak i europejskiej specyfice bardzo rzadko dochodzi do spełniania obietnic wyborczych. To jest po prostu taka mydlana opera, w której
każdy odgrywa swoją rolę. Myślisz, że to przez polityków Polacy mają dzisiaj „gdzieś” Polskę? To dobre pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Na przykład dzisiaj byłem na spotkaniu w jednym z warszawskich liceów, dokładnie w liceum Staszica na Nowowiejskiej. Sala była wypełniona po brzegi fajnymi ludźmi, którzy chcieli ze mną porozmawiać. Zadawali mądre pytania. Ale zdarzają się też skrajności. Wśród młodzieży widzę dwie chore opcje: albo ktoś jest taki totalny, od razu wręcz narodowy. Może nie jest to faszyzm, ale podejście – powiedziałbym – mocno radykalne, takie jak Młodzież Wszechpolska, które jest dla mnie kompletnie bez sensu. Albo podejście bezideowe – „Co mi tam Polska, Polska to obciach, jestem obywatelem świata”. Chciałbym, żeby młodzi ludzie szukali podejścia pośrodku tych dwóch skrajności.
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
23
SPOŁECZEŃSTWO Starsze pokolenia szukały takiego podejścia? W 1939 roku była wojna, później powstanie warszawskie. To odcisnęło na naszym społeczeństwie ogromne piętno. Śpiewałem w piosence „Warszawa”, że Hitler i Stalin zrobili swoje. Potem był komunizm, w czasie którego w dużym stopniu wycięto nam elity. To jasne, że zrobili to celowo. Dzisiaj mamy tego pokłosie – słabych polityków, słabe elity, dosyć marną klasę rządzącą, polityczną. I to jest wynik przeszłości.
naprawdę są próżniakami w większości, do tego o średnich kompetencjach. A co jeśli chodzi o zwykłych obywateli? W tym przypadku to trzeba zacząć od siebie. Trzeba chodzić na wybory, decydować o losach swojego kraju. Nawet jeśli mamy teraz słabą ofertę polityczną.
Może czas na Muńka-polityka? Myślałeś o tym kiedyś? Nie, nie, nie! To jest coś, czym się prędzej czy później się pobrudzisz. Czy to jest Polska, czy Na ostatniej płycie „Old is gold” śpiewasz to jest Francja, czy to jest Europa… Wydaje „Pier***ę fejsa, pier***ę mocno go”. Patrząc mi się, że te poziomy polityki się trochę różna dzisiejszą młodzież i ich stosunek do Polnią, bo to zależy od ski, można by te słowa sparafrazować śpiewa- Podejście obywatelskie w polityce społeczeństw… To jest że ta wszystko jąc „Pierdolę Polskę, oznacza nie interes partii, a interes smutne, sprowadza się do kiełpier***ę mocno ją”? Nie, ja bym tego tak nie racji stanu, Polski. Wśród liderów basy wyborczej w postaci obietnic, z łączył. Z moich obserwacji wynika, że jest partii głównych i tych mniejszych których później nic nie wynika. To przykre, że mnóstwo pozytywnych tego nie widzę. te partie obsadzają młodych ludzi. Zresztą swoimi ludźmi stanonie jestem tak bardzo wiska. To folwarczne myślenie jest słabe. Tak, sfrustrowany młodzieżą, by za wszystko ich wiem. Mam świadomość, że mówię teraz trołajać jak jakiś tam mądrala. Co do fejsa, to piochę jak idealista. Nie ukrywam, że nie podoba senka jest przewrotna, oczywiście dotyczy mi się wiele rzeczy, ale nie zamierzam się stąd mojego stosunku do tego, że ja się w to spewyprowadzić. cjalnie nie bawię. Może jestem za stary, może mnie to po prostu nudzi? Dla mnie to poA propos wyprowadzek – wielu młodych obwierzchowna forma kontaktu, typu „ugotowaraża się na Polskę, mówi, że skoro ona nie łem zupkę, zrobiłem kupkę”, upraszczając ma dla nich pracy, to oni wyjeżdżają za graoczywiście. Jasne, że Facebook pomaga jakoś nicę. Co można zrobić dziś, żeby ci młodzi w kontaktach, dzięki czemu ludzie mogą się nie mieli „gdzieś” swojego kraju? dla jakiejś idei szybko zwołać, ale jest w nim Jedni wyjeżdżają, drudzy wracają. Często gryteż dużo powierzchowności i głupoty. Mamy wam na Wyspach Brytyjskich i z tego co witeż zmasowaną dawkę głupoty serwowaną dzę, to tam więcej osób już wróciło, niż przez telewizje w postaci beznadziejnych prowyjechało. W ciągu ostatnich dwóch, trzech gramów i seriali. Dziś jest ich więcej, niż kielat wesoło z pracą nie jest, nawet bardzo niedykolwiek. Mimo wszystko wierzę w to, że wesoło. Mi się wydaje, że to jest globalny krygrupa ludzi z głową istnieje. I tyle. zys ekonomiczny, na którym się nie znam. To, że ktoś wyjeżdża na jakiś czas popracować Widzisz wokół siebie coś takiego jak społegdzieś tam, to nie jest nic złego. Najważniejczeństwo obywatelskie? sze, co ma w sercu. Jeżeli na przykład po Nie. Przez lata jedynym dla mnie politykiem, dwóch latach pobytu w Londynie Polak mówi który – oczywiście mogę się mylić – reprezenz takim akcentem „Wiesz, stary, rozumiesz” tował takie myślenie to był Balcerowicz. W ja[naśladuje angielski akcent], jakby tam mieszkiś tam sposób obywatelskie, czyli ważne było kał nie wiem ile lat, to jest to żenujące. Pamiępaństwo i interes państwa. Przecież podejście tam jak po raz pierwszy w 1989 przyjechałem obywatelskie w polityce oznacza nie interes do Londynu i wynajmowałem pokoik u pana, partii, a interes racji stanu, Polski. Wśród liktóry był z ekipy lotników z czasów II wojny derów partii głównych i tych mniejszych tego światowej gen. Maczka. Facet był emerytowanie widzę. Dziś to jest normalna lanserka. nym wojskowym i mówił piękną polszczyzną Oczywiście pomagają im w tym media, te z takim przedwojennym „l”. On nie miał wszystkie TVN-owskie śniadania, jakieś rozkompleksów, mówił co tu w Wielkiej Brytanii mowy z nimi. One utwierdzają polityków w jest dobrego, co jest złego z jego punktu wiprzekonaniu, że są naprawdę świetni. A tak
24
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
SPOŁECZEŃSTWO dzenia. A mi zdarzyło się, że przyjechałem do Londynu na koncert T.Love, udzielałem wywiadu jakiejś młodej Polce i ona nagle do mnie mówi[naśladuje angielski akcent] „Muniek, słuchaj, rozumiesz?” K***a i to jest śmieszne! Wtrąca angielskie słowa, które są paranoją w tej chwili. Zabrudzanie tego języka polskiego tą kminą angielską jest obrzydliwe i wku***a mnie to strasznie! Albo pisanie w smsach „by the way”, „ASAP”. Nie daliśmy się zrusyfikować, a teraz dajemy się na maksa zamerykanizować, zangielszczyć. Ja nie jestem
byśmy nagle zapominali swojego ojczystego języka. Porozmawiajmy na koniec o przyjemniejszych rzeczach. Przechodzisz teraz na roczną emeryturę – to będzie wolne tylko od grania, czy też od pisania piosenek? Chcę trochę pojeździć po świecie. Jadę na tydzień do RPA, potem do Ameryki do znajomych, potem po Polsce gdzieś tam będę sobie jeździł. Czytam książki, chodzę na wystawy. Pewnie będę pisał nowe teksty, choć bez żadnej napinki, nie z myślą o konkretnej płycie. Do tej pory napisałem już jeden tekst. Płyta
jakimś skinheadem, bo daleko mi do tego, ale uważam, że musimy bronić naszego języka. To jest głupota, że młodszym wydaje się, że są cool, jak wtrącą angielskie słowo. Sam pewnie się z tym spotykasz, chociażby na Facebooku?
„Old is Gold” odniosła jakiś tam sukces, zebrała dobre recenzje. Teraz chcemy wrócić na rynek w 2014 roku na wiosnę z reedycją płyty „Prymityw” sprzed 20 lat, która będzie wzbogacona o jakieś bonusy. Na pewno ten urlop wszystkim się przyda, te 30 lat grania trochę nas zmęczyło. T.Love nie będzie grał teraz żadnych koncertów poza jednym w Stodole, który odbędzie się w listopadzie z okazji moich urodzin.
Rzeczywiście wpisów tego typu jest sporo na Facebooku. W myśl zasady: zamiast napisać coś po polsku, napiszę to po angielsku, bo chcę być super. Będąc Polakiem? Tak. Zacytują jakąś piosenkę, albo napiszą po angielsku jak to się dobrze czują i za kimś tęsknią. Tak jakby po polsku nie potrafili. Nie jest to dla ciebie dziwne? Mnie to irytuje. Z boku wygląda to tak jak-
Właśnie, Muniek! W tym roku kończysz 50 lat. Z tej okazji na koniec przyjmij nasze najlepsze życzenia urodzinowe. Mam nadzieję, że będę pierwszy, który to powie, czyli: wszystkiego najlepszego! Dziękuję ci bardzo. I do zobaczenia na koncercie w Stodole! zamIASt
marzec-kwiecień 2013
25
SPOŁECZEŃSTWO
Jak pokroić europejski tort, czyli „polskie” fundusze unijne Tocząca się obecnie dyskusja nad kształtem perspektywy budżetowej Unii Europejskiej w latach 2014-2020 to coś więcej, niż tylko zwykłe negocjacje. To twarda walka o ponad 950 miliardów euro, czyli wg obecnego kursu walutowego o prawie 4 biliony (!!!) złotych. Tak olbrzymia kwota może w opinii wielu specjalistów przyczynić się do realnego wyjścia z tzw. kryzysu w strefie euro. Czym tak naprawdę są fundusze unijne i co one oznaczają dla Polski?
CEZARY SZCZEPAŃSKI W wielkim skrócie fundusze unijne to wszystkie środki, jakie przeznaczane są na rzecz krajów członkowskich przez różne instytucje unijne. Ich cel zależy od rodzaju funduszu. Mamy zatem np. fundusze spójności (przeznaczane na rzecz rozwoju słabiej rozwiniętych gospodarczo regionów Unii) czy
mld złotych wg dzisiejszego kursu). To gigantyczne pieniądze. Zwróćmy przede wszystkim uwagę na to, jak dużo uda nam się zdobyć z funduszy unijnych w perspektywie 2014-2020. (Uwaga – to wyliczenia na podstawie lutowego kompromisu w Radzie Europejskiej – do czasu ostatecznego uchwalenia
Struktura wydatków Unii Europejskiej w perspektywie budżetowej 2007-2013
fundusze strukturalne. Pokaźne pieniądze przeznaczane są także na rzecz rolnictwa i ochrony środowiska. Co tak naprawdę oznacza to dla takiego kraju, jak Polska? Oddajmy głos liczbom… W perspektywie budżetowej 2007-2013 Polska otrzymała łącznie około 101 mld euro (czyli rocznie jest to około 14,5 mld euro – 60
26
zamIASt
perspektywy przez Parlament Europejski nie są to dane ostateczne.) W sumie w nowej perspektywie otrzymamy nawet 106 mld euro – 72,9 mld euro na politykę spójności i 28,5 mld euro na rolnictwo. Polska wciąż pozostaje największym biorcą funduszy unijnych (11 proc. całego budżetu UE może trafić do Polski). Co ciekawe, pomimo wysokich cięć w budżecie unijnym (żądania płatników netto, czyli wpłacających więcej pieniędzy niż
marzec-kwiecień 2013
EKONOMIA otrzymujących. Wbrew niektórym twierdzeniom Polska nie oddaje więcej niż otrzymuje – w roku 2012 wpłaciliśmy w formie składki 16 mld złotych otrzymując w zamian aż 73 mld złotych) zaledwie dwa kraje dostały realnie więcej pieniędzy, niż w poprzedniej perspektywie budżetowej. Chodzi o Słowację i… Polskę.
nych projektów na terenie państw Unii Europejskiej. Mowa o inicjatywie JASPERS, JESSICA oraz JEREMIE. Co to wszystko oznacza dla zwykłych ludzi? Oto krótka lista skutków wykorzystania funduszy unijnych. W każdym z poniższych punktów udało się otrzymać finansowanie ze strony UE (na koniec 2012 roku):
No, dobrze… tylko co z tego? Zgodnie z najnowszymi danymi Ministerstwa Rozwoju Re• Długość wybudowanych autostrad i dróg gionalnego (program Narodowa Strategia ekspresowych: 1 277 km, Spójności) według stanu z 24 marca 2013 ro• Długość wybudowanych/przebudowanych ku Polska wykorzystała 85,1 proc. funduszy dróg krajowych i wojewódzkich: 2 504 km, strukturalnych, jakie zostały przyznane w la• Długość wybudowanych/przebudowanych tach 2007-2013. Poldróg powiatowych i Zdaniem wielu ekonomistów skie samorządy, gminnych: 6 564 km, przedsiębiorcy i oby• Długość wybudostosunkowo bezbolesne przejście wanych/przebudowawatele otrzymali łącznie 240 mld złotych. linii kolejowych: Polski przez kryzys finansowy nych Naturalnie, jednym z 1 503 km, podstawowych aspek- 2007-2009 zawdzięczamy właśnie • Liczba zakupiotów otrzymywania ponych jednostek taboru potężnym dotacjom unijnym. mocy unijnej jest tzw. komunikacji miejskiej: „wkład własny pań1 906 szt. stwa”. W tym momencie środki krajowe w • Długość wybudowanej/zmodernizowanej przypadku dofinansowania muszą stanowić sieci kanalizacyjnej: 20 721 km, co najmniej 15 proc. jej wartości (wcześniej 25 • Długość wybudowanej/zmodernizowanej proc.). Oznacza to, że aż 85 proc. funduszy sieci wodociągowej: 5 539 km, może pochodzić z Unii Europejskiej. Z budże• Liczba wybudowanych/przebudowanych tu krajowego pochodzi 15 proc. To tak zwana oczyszczalni ścieków: 368, zasada dodatkowości wymagana przy prowa• 300 inwestycji w zakresie OZE oraz 653 dzeniu polityki spójności. inwestycje związane z podnoszeniem efektywności energetycznej i kogeneracji, O co chodzi w polityce spójności? Jej celem • Liczba utworzonych nowych miejsc pracy: jest zredukowanie różnic, jakie istnieją po127 356 etatów, w tym 2 658 etatów badawmiędzy różnymi regionami Unii Europejskiej. czych, Cały obszar Unii został bowiem podzielony • Długość wybudowanej sieci Internetu szena tzw. NUTS (Nomenclature of Units for rokopasmowego: 31 396 km, Territorial Statistics - po polsku Nomenklatu• Liczba gospodarstw domowych, które ra Jednostek Statystyki Terytorialnej). Każdy otrzymały dofinansowanie dostępu do Interz regionów poddawany jest odpowiednim netu: 112 118, analizom, które pozwalają na stwierdzenie, • Liczba nowych e-usług: 5 166, czy potrzebuje on wsparcia z funduszy unij• Liczba objętych wsparciem ośrodków banych. Na szczęście (albo i nie) wszystkie 16 dawczych: 491, NUTS na terenie Polski (pokrywają się z gra• Liczba pomysłów innowacyjnych inkubonicami województw) mają na tyle słabe, w stowanych dzięki wsparciu: 1 837, sunku do całej Unii, wskaźniki, że taka pomoc • Liczba projektów badawczych i rozwojoim się należy. wych w ośrodkach badawczych: 201, • Liczba utworzonych/zmodernizowanych W ramach funduszy strukturalnych wyróżlaboratoriów: 1573, niamy 2 główne rodzaje projektów: EFRR • Liczba wdrożonych technologii: 2 345. (wsparcie dla regionów) i EFS (promocja za• Liczba przedsiębiorstw objętych systetrudnienia – warsztaty itd.). Odmienną katemem B2B: 22 457, gorią jest Fundusz Spójności, który zajmuje • Liczba wspartych funduszy pożyczkosię szeroko rozumianą ochroną środowiska. wych i poręczeniowych: 99, Nie można także zapominać o specjalnych • Liczba wspartych instytucji otoczenia bizinicjatywach, które mają na celu wsparcie różnesu: 173, zamIASt
marzec-kwiecień 2013
27
EKONOMIA
Mapa regionów NUTS-2 na lata 2007-2013
• Powierzchnia wspartych terenów inwestycyjnych: 12 416 ha. Do tego należy doliczyć dopłaty dla rolników, ochronę środowiska, ale także projekty prywatnych przedsiębiorców, inwestycje samorządów itd. Jak widać realny zysk płynący z funduszy unijnych nie może być kwestionowany przez jakąkolwiek siłę polityczną. Co więcej – zdaniem wielu ekonomistów stosunkowo bezbolesne przejście Polski przez kryzys finansowy 2007-2009 oraz ciągle względnie dobre wyniki gospodarcze zawdzięczamy właśnie potężnym dotacjom unijnym. Oczywiście, z takim stanowiskiem można się spierać. Niepodwa-
28
zamIASt
żalnym faktem pozostają jednak liczby oraz ilość projektów realizowana ze wsparciem unijnym. Praca domowa: by nie być gołosłownym polecam każdemu z czytelników zrobienie sobie krótkiego spaceru (oczywiście po przeczytaniu całego magazynu). W czasie wycieczki zwróćmy szczególną uwagę na charakterystyczne, białe tabliczki z powtarzającym się napisem „Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Funduszu XXX w ramach Programu YYY na lata 2007-2013”. Zastanówcie się: czy bez pieniędzy unijnych ta inwestycja rzeczywiście mogłaby powstać?
marzec-kwiecień 2013
EKONOMIA
Polska w strefie euro konieczność czy oferta godna odrzucenia? W obecnych czasach temat strefy euro jest szczególnie istotną i często poruszaną kwestią w ramach Unii Europejskiej ze względu na problemy ekonomiczne, które dotknęły tę strefę, a niejednemu Europejczykowi spędzają sen z powiek.
KATARZYNA BIEŃKO Chcąc mówić o strefie euro, musimy wiedzieć jakie były jej początki, co doprowadziło do jej powstania. Otóż w Traktacie z Maastricht powołano Unię Gospodarczą i Walutową (UGW), której celem była integracja gospodarek państw UE, związana z koordynacją polityk gospodarczych i fiskalnych, wspólną polityką walutową oraz wspólną walutą - czyli euro.
wysokości stopy procentowej (zakłada, że w ciągu roku przed badaniem średnia nominalna długoterminowa stopa procentowa ma nie przekroczyć więcej niż o 2 pkt. proc. stopy procentowej trzech państw członkowskich o najbardziej stabilnych cenach) oraz kryterium dotyczące wahania kursu waluty krajowej (+/- 15 proc. w stosunku do euro przez minimum 2 lata). Kiedy już państwom członkowskim uda się spełnić kryteria konwergencji, ich krajową walutę zastąpi euro.
Oczywiście, obecnie wszystkie 27 państw członkowskich uczestniczy w unii gospodarczej, jednakże niektóA jak jest z Polską? re z nich (17) weszły Jak i kiedy wsiąść do pociągu Europy Wstępując do Unii na wyższy poziom inzobopierwszej prędkości, by nie narazić Europejskiej tegracji, tworząc unię wiązaliśmy się wstąwalutową - tzw. strefę pić do strefy euro, się na zbytnie ryzyko kryzysu? euro. To jedno z ważdlatego wydaje się to niejszych osiągnięć być uzasadnioną koUE: obecnie około 330 milionów obywateli niecznością i swoistym następstwem członkoUE posługuje się euro jako swoją walutą i odstwa w UE. Dyskusja zatem, jak wypowiedział nosi związane z tym korzyści, które zyskają się premier Donald Tusk, dotyczy nie tego, jeszcze szerszy wymiar wraz z przyjęciem euczy Polska ma wstąpić do strefy euro, poniero przez inne kraje UE. waż Polacy zdecydowali o tym w referendum akcesyjnym, ale terminu, kiedy ma się to doTrzeba zauważyć istotny fakt: jednak konać. Tu pojawia się pewien zasadniczy pronie wszystkie państwa Unii Europejskiej zoblem: strony mamy kryzys ekonomiczny i bowiązały się do przystąpienia do strefy euro. Polacy są coraz bardziej niechętni do zmiany Dwa kraje (Dania i Wielka Brytania) uzgodninarodowej waluty na euro. Główne obawy to: ły w Traktacie „klauzulę nieprzystąpienia”, niskie płace, sposoby przeliczania polskiego która zwalnia je z uczestnictwa w strefie euro, złotego na euro, a tym samym pogorszenia podczas gdy inne (wielu spośród najnowszych sytuacji materialnej, bądź też w skrajnym członków UE i Szwecja) zobowiązane są do przypadku, rozpadu eurolandu. Wg raportu spełnienia odpowiednich kryteriów, tzw. kryTNS Polska z 2012 r. wynika, iż 58% Polaków teriów konwergencji. Czym są te warunki? jest negatywnie nastawionych do waluty euro Otóż kryteria konwergencji dotyczą wskaź– uważają oni, że przyjęcie przez Polskę euro, ników makroekonomicznych: kryterium inbędzie czymś złym, 28% respondentów jest flacji (inflacja nie wyższa niż o 1,5 pkt proc. zdania, że nie będzie to ani dobre, ani złe, a od średniej z trzech krajów UE o najniższej 12% ocenia, że byłoby to dobre rozwiązanie. Z inflacji); kryterium fiskalne (zakładające, że jednej strony, wnioski z tego badania przeddeficyt finansów publicznych nie może przestawiają raczej negatywne nastawienie społekraczać 3 proc. PKB, a dług publiczny nie moczeństwa do kwestii strefy euro. Z drugiej że być większy niż 60 proc. PKB); kryterium strony, kryzys ten spowodował podział na EuzamIASt
marzec-kwiecień 2013
29
EKONOMIA ropę dwóch prędkości. Strefa euro jest Europą pierwszej prędkości - tam zapadają istotne decyzje zarówno natury ekonomicznej, jak i politycznej dotyczące przyszłości UE. Drugą prędkość stanowią państwa członkowskie, które nie należą do strefy euro, mając tym samym mniej do powiedzenia w samej UE. Na sesji XX Forum Gospodarczego w Toruniu,
mechanizmy, które zrodziły się w odpowiedzi na kryzys ekonomiczny, właśnie w państwach Europy pierwszej prędkości.
Dylemat do rozwiązania brzmi: jak i kiedy tego dokonać, by wsiąść do pociągu Europy pierwszej prędkości, nie narażając się na zbytnie ryzyko kryzysu? Polskie elity polityczne, podobnie jak społeczeństwo, są podzielone co do tej kwestii. Jednakże 26 lutego br. odbyło się posiedzenie Rady Gabinetowej, na której uzgodniono, iż do 2015 r. Polska będzie w stanie spełnić warunki niezbędne do przyjęcia do strefy euro. Stanowi to jeden ze strategicznych celów Polski. Rodzi się tu kolejne pytanie, czy o tym kiedy wejdziemy do strefy euro zadecydują elity polityczne, czy może jednak zadecydować o tym powinno polskie społeczeństwo? Wspomniany wcześniej Aleksander Kwaśniewski jest zdania, że należałoby poddać pod referendum kwestie członkostwa w strefie euro: „Zdaję sobie sprawę, że mówienie o referendum w sytuacji, gdy 60 proc. ludzi mówi »nie« jest może ryzykowne, tylko pamiętajmy: mamy kilka lat na poważną debatę na ten temat i mamy dodatkowo Państwa UE, które przyjęły Euro Państwa UE przyjmujące Euro (ERM II) bardzo silny argument o braku czy też deficycie Państwa UE, które nie przyjęły Euro Regiony poza UE używające Euro demokracji w UE; taka bezpośrednia demokracja Aleksander Kwaśniewski powiedział: „Euro w postaci referendum jest niewątpliwie wyjbędzie kolejnym kamieniem milowym naściem naprzeciw temu deficytowi demokraszych dziejów: nie tylko rozumiane jako zacji". Czy byłoby to jednak sensowne miana złotego na euro, ze wszystkimi rozwiązanie, skoro wchodząc do UE wyrazilikonsekwencjami, ale przede wszystkim zmiaśmy aprobatę również co do tej kwestii? na polityczna, która będzie miała dwa wymiary. To będzie zmiana polityczna dla Polski, bo Jak widać, sprawa wejścia Polski do strefy jest wejście do strefy euro to wejście do Europy dekontrowersyjna. Wzbudza wiele emocji cydującej, »Europy pierwszej prędkości«, jądra zwłaszcza w dobie kryzysu, niemniej „oferta” Europy i to poważnego kraju". Niewątpliwie dotycząca euro nie jest do odrzucenia, ale jeintegracja europejska nabrała rozpędu, ważne dynie do zrealizowania w późniejszym termidecyzje, m.in. fundusz stabilizacji finansowej, nie. Tylko czy pociąg strefy euro będzie pakt fiskalny czy wreszcie Unia Bankowa to jeszcze czekał…?
30
zamIASt
marzec-kwiecień 2013
EKONOMIA
Niewidzialna ręka Gdyby społeczeństwo bez głowy było w ogóle możliwe, okazałoby się, że my jako uczestnicy społecznego systemu mielibyśmy powody do nieograniczonego szczęścia. Nie oznacza to jednak, że brak nadzoru, kontroli czy zakaz uniformizacji na poziomie różnych sfer życia stałby się konsekwencją hulaszczego sposobu egzystowania czy nieuchronnego rozleniwienia, ale byłby to rodzaj psychicznego uwolnienia. Bez presji i nacisku zewnętrznego, bez strachu przed autorytetem czy niespełnieniem oczekiwań władcy. Jednak jeśli społeczeństwo zamienilibyśmy na inwestorów, a otoczenie wokół którego się poruszają na rynek giełdowy, to czy możliwe jest odnalezienie władcy, demiurga panującego na giełdzie, sterującego wzrostami i spadkami akcji?
MARTA WEISGERBER To co trapi inwestorów to poglądy na temat danej sytuacji giełdowej. Niezliczone pytania o wzrosty czy spadki indeksów największych spółek na Giełdzie Papierów Wartościowych pojawiają się w głowach tych, którzy stali się graczami giełdowymi na całym świecie. Giełda i rynek są częścią pobudzającą cały mechanizm gospodarki, a gospodarka wpływa na człowieka w każdej dziedzinie życia. To giełda oferuje społeczeństwu, nie tylko inwestorom, możliwość stania się wizjonerem i przewidywania konsekwencji gospodarczych. Giełda jest rodzajem barometru gospodarczego, gdzie spadki lub wzrosty indeksów niczym mewy wirujące nad morzem, zwiastując sztorm, zapowiadają najbliższe zjawiska zachodzące w gospodarce, recesję lub ożywienie. Jednak kto lub co decyduje o wahaniach na rynku giełdowym? Jakie są przejawy wzrostów lub spadków instrumentów finansowych? Dlaczego czasem rynek nie reaguje na pewne zjawiska polityczne czy ekonomiczne i od czego to zależy? Czy jeśli cały obrót prowadzony na rynku giełdowym jest obrotem niematerialnym, czyli nieistniejącym w formie drukowanej, to ręka, która steruje rynkiem też jest niewidzialna? Na początku marca prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka i Rada Polityki Pieniężnej kolejny raz obniżyli stopy procentowe o 50 punktów bazowych. Pamiętajmy, że spadek stóp procentowych powoduje wzrost kursu akcji i obligacji, a wzrost jest rezultatem spadku kursu akcji i obligacji. Decyzja o obniżeniu stopy została potwierdzona szacunkami o stosunkowo niskiej inflacji objawiającej się
słabszym popytem, który zatrzymał wzrost cen konsumenckich do dosyć powolnego tempa z 2007 roku. Według Rady obniżenie stopy, czyli wprowadzenie złagodzenia polityki pozwoli na ożywienie polskiej gospodarki. Ponadto to dobre wiadomości dla kredytobiorców w złotym, bo raty się obniżą. Jednak mimo obniżenia stóp procentowych, a w konsekwencji tańszego kredytu, spółki nie zawsze będą chętne do powiększenia swoich pożyczek. Z powodu spowolnienia gospodarczego i gorszych wyników spółek nawet obniżone stopy nie popchną inwestorów do kupna akcji. Jak widać reguły na rynku giełdowym nie istnieją. Podobnie jest z wydarzeniami politycznymi, makroekonomicznymi i zagranicznymi. Spadki indeksów w Europie nie zawsze, ale często oznaczają spadki WIG 20 na GPW. Pogarszające się dane z przemysłu Francji czy Japonii lub spadek PKB we Włoszech są sygnałem do sprzedaży akcji przez polskich inwestorów. Podobnie ważne są informacje dotyczące stopy bezrobocia, kursów walut czy tendencje wzrostowe lub spadkowe w określonej branży np. budowlanej. Okazuje się, że to inwestorzy decydują o tym, czy postawią na kupno czy sprzedaż akcji i w zależności od ilości kupujących i sprzedających to jedni albo drudzy będą decydować o wzroście lub spadku kursów akcji. Z tego wynika, że jednym ze sterujących kursami akcji jest system informatyczny, który w sposób pośredni, ale poprzez właściwy algorytm wyznacza kursy zawieranych transakcji w systemach jednolitych oraz ciągłych. Jest to określenie takiej ceny, aby jak największa ilość sprzedających sprzedała akcje, a kupujący dokonali zakupu. zamIASt
marzec-kwiecień 2013
31
ZAMIAST OSTATNIEJ STRONY
Przyszła wiosna Po długim, zimowym oczekiwaniu na boiska Ekstraklasy zawitała wiosna. Co prawda za oknem jeszcze mróz, ale już najwyższa pora „zatopić marzannę” i zwrócić uwagę na to, co działo się w przerwie między rozgrywkami. A działo się - jak na nasze warunki - sporo.
MARCIN FROELICH
32
Niestety, jak w prawie każdym oknie transferowym, naszą Ekstraklasę opuściło wielu piłkarzy, którzy zdecydowanie wyróżniali się umiejętnościami wśród innych zawodników. Z ligi wyemigrowały dwie młode perełki: Arkadiusz Milik oraz Rafał Wolski. Pierwszy zalicza epizody w niemieckim Bayerze Leverkusen, drugi zaś nie zagrał jeszcze ani minuty we włoskiej Fiorentinie. Na debiut Wolskiego przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ponieważ były legionista przez ostatnie pół roku nie trenował z powodu przewlekłej kontuzji pięty i musi odbudować swoją formę sprzed urazu. Ponadto na boiskach Ekstraklasy więcej nie wystąpią bramkostrzelny Arkadiusz Piech i napastnik reprezentacji Litwy Darvydas Šernas - obaj grają już w klubach tureckich. Ten sam kierunek obrał Abdou Razack Traore, który według mnie był największą gwiazdą naszej ligi. Reprezentant Burkina Faso zachwycał wyszkoleniem technicznym, nieszablonowymi zagraniami i łatwością, z jaką mijał rywali. Szkoda, że żaden polski klub nie zdecydował się wyłożyć pieniędzy na tego zawodnika. Będą za nim tęsknić wszyscy kibice Ekstraklasy, nie tylko ci z Gdańska.
sona z Wisły Kraków. Ex-wiślak ostatnio swoją grą nie porywał tłumów, jak jeszcze w poprzednim sezonie. Cały krakowski klub grał jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań, dlatego ciężko jest obwiniać za słabe wyniki piłkarza, który o mały włos nie wprowadził Wisły do elitarnej Ligi Mistrzów. Jak widać, w każdym oknie transferowym naszą ligę
W Polsce nie zobaczymy także Maora Melik-
Na transferową nudę nie możemy jednak na-
zamIASt
opuszczają piłkarze, którzy do tej pory stanowili o jej kolorycie i sprawiali, że warto było iść na mecz. Nie można im tego zabronić, ale żałuję, że rodzime kluby nie są w stanie zatrzymać swoich gwiazd na dłużej, tak by budować potencjał ligi.
marzec-kwiecień 2013
ZAMIAST OSTATNIEJ STRONY rzekać, w końcu rzadko do tej pory dochodziło do tylu spektakularnych transferów między klubami Ekstraklasy. Za niekwestionowanego króla polowania uchodzi warszawska Legia. Klub z Łazienkowskiej wykorzystał sytuację panującą na rynku, sprowadzając kilku klasowych zawodników i osłabiając zarazem w ten sposób głównych konkurentów w walce o tytuł mistrzowski. Od lokalnego rywala, Polonii, wykupił Tomasza Brzyskiego oraz Vladimera Dvalishvili'ego , który w tym sezonie strzelił już siedem bramek. Warto zaznaczyć, że w historii nieczęsto dochodziło do transferów pomiędzy warszawskimi drużynami. Jeszcze większym zaskoczeniem okazało się przejście Bartosza Bereszyńskiego z poznańskiego Lecha do obecnego lidera Ekstraklasy. Transfery na linii Poznań – Warszawa zdarzają się niezwykle rzadko, ponieważ kibice obu drużyn delikatnie rzecz ujmując - nie pałają do siebie miłością i nie wybaczają przejścia do odwiecznego rywala. W stolicy Wielkopolski o Bereszyńskim już śpiewają niewybredne piosenki. Legia pozyskała także, po drobnych prawnych perturbacjach, reprezentacyjnego obrońcę Tomasza Jodłowca ze Śląska Wrocław, co stawia stołeczny klub w roli murowanego faworyta to zdobycia mistrzostwa. Na drugim biegunie transferowej karuzeli znalazł się inny z warszawskich zespołów – Polonia. Podczas zimowego okienka transferowego drużynę opuściło aż siedmiu piłkarzy, w tym przynajmniej czterech stanowiących dotychczas o sile drużyny. Klub z Konwiktorskiej przypomina tonący okręt, z którego uciekają praktycznie wszyscy. Sytuację w zespole po zimowych roszadach najlepiej obrazuje sesja zdjęciowa, w trakcie której piłkarze prezentowali się z powybijanymi zębami. Przy obecnym składzie trudno wróżyć Polonii sukcesy, ale w piłce
zdarzyć się może wszystko, a już w szczególności w naszej Ekstraklasie. Zimą wzmacniał się Lech Poznań. Wicelider wykupił od wspomnianej Polonii świeżo upieczonego reprezentanta Polski Łukasza Teodorczyka, który ma za zadanie wzmocnić siłę rażenia poznańskiego zespołu. Ponadto ekipa trenera Mariusza Rumaka pozyskała ofensywnie grającego Kaspera Hämäläinena. W Wielkopolsce kibice liczą na to, że Fin będzie dyrygował poczynaniami drużyny niczym Semir Štilić za swoich najlepszych czasów, a działacze wierzą, że w przyszłości uda się zrobić ze Skandynawa dobry towar eksportowy i zarobić na jego sprzedaży pieniądze porównywalne do tych, za które wytransferowani zostali na zachód Robert Lewandowski i Artjoms Rudņevs. Na uwagę zasługują jeszcze transfery Ireneusza Jelenia do Górnika Zabrze oraz Kamila Kosowskiego do Wisły Kraków. Obaj panowie z pewnością nie prezentują już takiej klasy i takich umiejętności, jak kiedyś, ale wciąż są to głośne nazwiska. Zawodnicy ci wiedzą, jak smakuje gra w silniejszych ligach zagranicznych oraz Lidze Mistrzów. Dla Kosowskiego jest to już trzecie podejście w klubie z ulicy Reymonta, z którym to świętował swoje największe sukcesy. Jeleń z kolei zmienia drużynę po zupełnie nieudanej rundzie w Podbeskidziu Bielsko-Biała, gdzie ani razu nie potrafił umieścić piłki w siatce rywali. W Zabrzu liczą na to, że były król strzelców ligi francuskiej odblokuje się i pomoże w walce o najwyższe cele. Po czterech kolejkach rundy rewanżowej można powiedzieć, że faworyci zawodzą. Ligowa tabela się spłaszcza, a dotychczasowe wyniki pokazują, że w każdym meczu faworyt jest wskazywany tylko i wyłącznie na papierze, a boiskowe poczynania weryfikują rzeczywistość. Można narzekać, że poziom ligi jest słaby, ale obecna sytuacja daje nadzieję na to, że walka o podium i prawo do gry w europejskich pucharach będzie trwała do samego końca, przez co rozgrywki będą ciekawsze. GKS Bełchatów i Podbeskidzie mają już co prawda tylko matematyczne szanse na utrzymanie, ale nie takie cuda już się u nas zdarzały. Dobrze, że wiosna w końcu wróciła. Teraz każdy domowy ekspert będzie mógł ponarzekać nie tylko na sytuację polityczną kraju, ale także na naszą Ekstraklasę. W końcu o to chodzi, żeby trochę pomarudzić. zamIASt
marzec-kwiecień 2013
33