JAK? czasopismo bardzo kulturalne nr 8

Page 1

nr 8 (1/2019) egzemplarz bezpłatny

malarstwo • architektura • fotografia • design • biżuteria • rękodzieło • literatura • teatr • muzyka • ilustracja moda • rozwój osobisty • biznes • edukacja • sport • turystyka • wypoczynek • kulinaria • historia

8 ISSN 2545-1871

JAK?

czasopismo bardzo kulturalne



wstępniak Drodzy Czytelnicy! W tym roku przechodzimy na kwartalny tryb wydawania naszego pisma. Wobec tego zapraszamy do poszukiwania kolejnych numerów odpowiednio od marca, czerwca, września i grudnia. Udało nam się zebrać kilka wyjątkowo ciekawych tematów, nawiązaliśmy współpracę z fantastycznymi instytucjami kultury takimi jak Muzeum Śląskie w Katowicach, Regionalny Instytut Kultury w Katowicach czy Stowarzyszenie Region Beskidy, których teksty znajdziecie w bieżącym numerze. Obok nich mocną reprezentację ma architektura. Polecamy artykuły o minimalizmie w architekturze i o trendach w projektowaniu przestrzeni biurowych. Ponadto pierwszy z serii felietonów pod wspólnym tytułem „Kultura niezapisana”. W części poświęconej szeroko rozumianym występom scenicznym rozmowa z Jackiem Hałasem oraz tekst o krakowskiej scenie improwizacji. Do tego coś o szybkim czytaniu i kilka słów o bielskiej Mediatece. Na deser smakowite teksty kulinarne, podlane opowieścią o winach z hiszpańskiego regionu Rioja. Miłej lektury!

spis treści 3

Muzeum Śląskie w Katowicach Paweł Doś

7

Minimalizm a tradycja Piotr Pyrtek

12

Kultura niepiśmienna Witold Vargas

14

Kreatywny Hałas – rozmowa z Jackiem Hałasem rozmawiała Katarzyna Michniowska

16

Improwirus rozprzestrzenia się po Krakowie Maria Tuchowska

18

Najnowsze trendy w projektowaniu przestrzeni biurowych... Karolina Górnisiewicz

20

Efektywne czytanie Paweł Rudzki

21

Mapa Obrzędowa Górnego Śląska Aleksander Lysko, Robert Garstka

24

Czechowicka „Sagrada Familia” Edward Wieczorek

26

Tam, gdzie narodziła się jakość hiszpańskiego wina Andrzej Bocheński

28

W tyglu kultur, czyli o krakowskim dziedzictwie kulinarnym Magdalena Gatlik

30

Dieta na przednówku Alicja Mendel

32

Mediateka – propozycja multimedialna Książnicy Beskidzkiej... Bogdan Kocurek


wydarzenia

Zapowiedzi wydarzeń kulturalnych 15.03–26.05 – Światło – wystawa pokonkursowa – Muzeum Karykatury, Warszawa 23.03 – Kukavica – koncert – Strefa, Kraków 24.03 – Grupa MoCarta i Przyjaciele – 25 lat razem – ICE Kraków 27.03–30.03 – 19. Dni Tischnerowskie – Kraków 30.03–31.03 – 8. Krakowski Festiwal Komiksu – MOS Kraków 6.04–8.09 – Wajda – Muzeum Narodowe, Kraków 08.04 – Kabaret Hrabi – Wady i Waszki – Teatr Variete, Kraków 12.04–14.04 – 8. Festiwal WSCHODY – Lublin 14.04 – Noe Festival – kultura wina – MCK Katowice 15.04–22.04 – 16. Festiwal Misteria Paschalia, Kraków 25.04–28.04 – Gdańsk LOTOS Siesta Festival 2019, Gdańsk 26.04–30.04 – Jazz nad Odrą – Impart, Wrocław 26.04–30.04 – Katowice Jazz Art Festival – Pałac Młodzieży, Katowice 26.04–23.06 – Antoni Rząsa – Rzeźba – BWA, Bielsko-Biała 04.05 – Elton John – Farewell Yellow Brick Road – Tauron Arena Kraków 14.05 – 12. Festiwal Muzyki Filmowej – Kraków 17.05/18.05 – Noc Muzeów 2019 – Kraków 18.05 – Stacey Kent – koncert – BCK Bielsko-Biała 23.05 – Lenny Kravitz – koncert – Atlas Arena Łódź 23.05 – Jamiroquai – koncert – Tauron Arena Kraków 04.06 – Slayer – koncert – Gliwice 20.06–22.06 – Festiwal Tauron Nowa Muzyka 2019 – Katowice, MCK, 21.06–23.06 – 42. Małopolski Festiwal Orkiestr Dętych – finał – Nowy Sącz

Chcesz w kulturalnym towarzystwie zareklamować swoją firmę, opowiedzieć w artykule o swojej działalności albo zaprezentować swoje dzieło? Zapraszamy do kontaktu!

materiały sponsorowane i reklamy umieszczone są na stronach: 7–10, 11, 24–25, na 3. i 4. stronie okładki

ISSN 2545-1871 2

JAK? czasopismo bardzo kulturalne wydawca: JAK - studio graficzne ul. Jemiołowa 20F, Kraków adres redakcji: ul. Wygrana 9/2, Kraków tel.: 607 986 515 e-mail: jakczasopismo@gmail.com www.facebook.com/jakczasopismo

redakcja: Katarzyna Michniowska, Jakub Michniowski projekt graficzny, skład i łamanie: JAK – studio graficzne www.jakstudio.pl


muzea

Muzeum Śląskie w Katowicach

tekst: Paweł Doś zdjęcia: Sonia Szeląg, Rafał Wyrwich, Marcin Czechowicz

Muzeum Śląskie, obchodzące w tym roku jubileusz 90-lecia, od 4 lat znajduje się w nowej siedzibie na terenie katowickiej Strefy Kultury, w sercu Górnego Śląska. Byłą kopalnię węgla zamieniono w unikatową „kopalnię kultury”, będącą przykładem odważnej współczesnej architektury. W nowoczesnych, otwartych wnętrzach umiejscowionych na głębokości 14 metrów pod ziemią prezentowane są bogate kolekcje sztuki. To bez wątpienia wizytówka miasta i regionu, miejsce, które obowiązkowo trzeba odwiedzić, będąc na Górnym Śląsku. Muzeum Śląskie w Katowicach zostało utworzone przez Sejm Śląski 23 stycznia 1929 r. jako pomnik 10-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Funkcję pierwszego dyrektora muzeum powierzono dr. Tadeuszowi Dobrowolskiemu, który przygotował koncepcję ideową i – wspólnie z architektem Karolem Schayerem – plan funkcjonalno-użytkowy nowoczesnego modernistycznego budynku, usytuowanego naprzeciw gmachu Sejmu Śląskiego. Budowę

muzeum rozpoczęto w 1936 roku, wiosną 1940 roku planowano jego otwarcie. Wybuch II wojny światowej spowodował przerwanie prac, a następnie budynek rozebrano. Do wznowienia działalności doszło dopiero w 1984 roku. Tymczasową siedzibę muzeum znalazło w dawnym hotelu o eklektycznej architekturze z przełomu XIX i XX wieku, położonym przy al. W. Korfantego 3 (wówczas Armii Czerwonej).

3


muzea W 2015 roku otwarto nową siedzibę Muzeum Śląskiego w Katowicach, zlokalizowaną na terenie byłej kopalni „Ferdinand”, założonej w 1823 roku, kilkadziesiąt lat przed nadaniem Katowicom praw miejskich, a później przemianowanej na KWK „Katowice”.

Muzeum Śląskie obejmuje obecnie unikatową przestrzeń muzealną. Wystawy stałe prezentowane są w nowoczesnych,

4

otwartych wnętrzach na głębokości 14 metrów pod powierzchnią ziemi, co nawiązuje do postindustrialnego dziedzictwa Katowic i Śląska. W skład muzealnego kompleksu wchodzą: umiejscowiony pod ziemią budynek główny z widocznymi na powierzchni szklanymi prostopadłościanami, a także pokopalniane budynki z charakterystycznej czerwonej


muzea

cegły. Część z nich została już odrestaurowana i zaadaptowana na cele muzealne i usługowe, jak maszynownia szybu „Warszawa I”, magazyn odzieżowy, łaźnia i stolarnia (pełniące obecnie funkcje wystawiennicze i kulturalne) oraz wieża wyciągowa dawnego szybu „Warszawa II” kopalni „Katowice” (obecnie punkt widokowy).

Muzeum Śląskie oferuje publiczności sześć wystaw stałych. „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów” to opowieść o Górnym Śląsku od czasów najdawniejszych do przełomu ustrojowego 1989 roku. Jest to

5


muzea pierwsza ekspozycja tak obszernie prezentująca skomplikowaną historię Górnego Śląska i jedyna wystawa w Polsce tak szeroko pokazująca historię regionalną. Galeria sztuki polskiej 1800–1945 prezentuje bogatą kolekcję malarstwa polskiego, która wyróżnia się wysokim poziomem artystycznym dzieł i stanowi jeden z najbardziej kompletnych zbiorów sztuki XIX i XX wieku w Polsce. Kontynuację zbiorów ukazuje Galeria sztuki polskiej po 1945 roku, która sygnalizuje istotne zjawiska w dziejach sztuki powojennej. Galeria śląskiej sztuki sakralnej, łącząca zbiory Muzeum Śląskiego oraz eksponaty Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach, prezentuje skarby śląskiej kultury w zakresie rzeźby, malarstwa i rzemiosła artystycznego od okresu gotyku do czasów nowożytnych. Prace twórców nieprofesjonalnych zgromadzono w Galerii plastyki nieprofesjonalnej, w ramach której prezentowane są także prace najciekawszych przedstawicieli nurtu polskiego art brut. Z kolei na wystawie „Laboratorium przestrzeni

6

teatralnych. Przeszłość w teraźniejszości” prezentowane są najbardziej znaczące dokonania teatru europejskiego, począwszy od jego antycznych korzeni, aż po współczesność. Poza tym w zabytkowym budynku stolarni została stworzona nowoczesna przestrzeń edukacyjna dla rodzin z dziećmi „Na tropie Tomka”, zainspirowana postacią Tomka Wilmowskiego, bohatera popularnych powieści Alfreda Szklarskiego. Oprócz wystaw stałych w Muzeum prezentowane są liczne wystawy czasowe. Charakterystyczną i wyjątkową w skali kraju przestrzenią jest monumentalna Galeria jednego dzieła, w której prezentowane są dzieła interpretujące dziedzictwo Śląska i powstałe z myślą o tej właśnie przestrzeni. Pokazywane w niej już były dzieła takich artystów jak Leon Tarasewicz, Dani Karavan, Carole Benzaken, Mirosław Bałka czy Teresa Murak.


tekst: Piotr Pyrtek ilustracje: EKOTEKTURA

Estetyka opisywana jest przez pryzmat artyzmu i piękna w odniesieniu do formy zewnętrznej i wewnętrznej obiektów, m.in. budowlanych i użytkowych, poszukuje ludzkich gustów i upodobań, ale również wzorców piękna. Obiektywny aspekt estetyki to artyzm, czyli wymierny środek wizualny związany z percepcją i postrzeganiem obiektu. Subiektywny aspekt opiera się zaś na kryterium piękna, które jest niewymierne i wynika bezpośrednio z aktu postrzegania i odczuwania obiektu. Dziś klasycznie rozumiane kategorie estetyczne – szczególnie piękno – stają się anachroniczne na styku z obecnym dziełem, poszukującym zupełnie nowych wartości i nowych mediów, a także często odnoszącym się do współczesnych mu problemów społecznych. Błędem jest zatem interpretowanie współczesnych dzieł poprzez pryzmat klasycznych kanonów piękna, które często utknęły w okowach swoich epok. Dzieła naszych czasów należy oceniać w sposób bardziej subiektywny niż obiektywny. W dużej mierze jakość samego dzieła zależy bowiem od szerszego obrazu całości: interpretacji nie tylko widza, ale również

autora, emocji i odczuć jakie wzbudza dzieło, jakości użytkowej (aspekt techniczny) i funkcji obiektu. „Piękno” współczesnego dzieła (również architektonicznego) wiąże się także z jego przydatnością użytkową, ale również funkcjonalną, energooszczędną i ekonomiczną, co w połączeniu z wyważonymi proporcjami i wzajemnymi relacjami brył budynku je definiuje. Relacje i proporcje pomiędzy płaszczyznami budującymi obiekty architektoniczne oraz wzajemna korelacja pomiędzy tymi płaszczyznami a ich fakturą, strukturą czy ozdobnikiem stanowią esencję architektury współczesnej. Odejście od tradycyjnych, historycznych elementów dekoracji ujawniło nowy sposób definicji płaszczyzn budujących bryły architektoniczne. Współczesna elewacja, mimo braku widocznej dekoracji, również jest płaszczyzną pełną życia, kontrastów, intensywnych barw, światłocienia i faktur. Współczesny detal architektoniczny wzmacniający oddziaływanie płaszczyzny, mimo iż znacznie różni się od historycznego, staje się w pewnym stopniu odwzorowaniem tradycyjnego ornamentu. Nowoczesne techniki budowlane, nowe materiały i technologie znacznie ubogaciły możliwości ekspresji współczesnego architekta. Środkiem wyrazu nie jest już tylko pojedynczy detal architektoniczny, ale również cała elewacja, która poprzez strukturę, materiał, urządzenia techniczne staje się swego rodzaju dekoracją – współczesnym ornamentem. Domy poznajemy po ich powierzchowności, wizualnym aspekcie zewnętrznym, który skrywa i broni swoje wnętrze, niejednokrotnie pozostawiając je nieodkryte.

architektura

Minimalizm a tradycja

7


architektura 8

MINIMALIZM Budynki „kostki” w polskim krajobrazie się źle kojarzą, co wynika głównie ze spuścizny pozostałej po epoce PRL-u w postaci blokowisk z wielkiej płyty. Jednak w polskiej architekturze znane są przykłady domów o podobnej stylistyce, które wręcz emanują pięknem: polskie wille 20-lecia międzywojennego. Na świecie w tym czasie tryumfy święcił minimalizm, z wielkimi dziełami Miesa van der Rohe czy Le Corbusiera. Tradycja tego rodzaju form architektonicznych jest głęboko zakorzeniona w polskim modernizmie. Nawet dziś przechadzając się po Warszawie można zobaczyć wiele perełek architektury z tego okresu. Prosta bryła, zgrabne proporcje, czytelność formy i pozorny brak „detalu” to główne cechy tego rodzaju architektury. Prezentowany dom to współczesna willa krakowska, zlokalizowana w południowej części Krakowa. Inwestor dopilnował, aby Warunki Zabudowy dopuszczały budowę budynku z płaskim dachem, ponieważ taki właśnie dom sobie wymarzył. Uwarunkowania działki narzuciły niejako kształt budynku, determinując jego układ funkcjonalny, ale również wygląd

zewnętrzny. Budynek stanowi spójną całość, zarówno pod względem estetycznym, jak i użytkowym.

Bardzo ważną cechą architektury minimalistycznej jest sam układ funkcjonalny budynku. Czytelny rzut to prosta droga do sukcesu, a przemyślana funkcja to zadowolony klient. Innym budynkiem, chociaż zaprojektowanym w podobnej konwencji, jest dom jednorodzinny w Szwecji. Zaprojektowany z myślą o rodzinie 2 + 1. Budynek stoi na skarpie, wpisując się w naturalny sposób w otoczenie. Dużym wyzwaniem było również wkomponowanie go w istniejący układ drzew na działce. Efekt końcowy jest jednak więcej niż zadowalający, a nowoczesne kształty budynku oraz sama aranżacja otoczenia sprawiają, że nie pozostaje on obojętny dla postronnym obserwatorów. Rozbicie funkcji na gospodarczą i „życiową” oraz dzienną i nocną ułatwia codzienne użytkowanie budynku, a duża ilość przeszkleń otwiera wnętrze na zewnętrz.


Często otrzymujemy zapytania: „co trzeba zrobić, żeby wybudować dom z płaskim dachem?”, bo taki rodzaj dachu wielu kojarzy się z minimalizmem. Otóż, albo znaleźć miejsce, gdzie jest dopuszczalna taka zabudowa, albo znaleźć miejsce, gdzie nie ma Planu Miejscowego i starać się o Warunki Zabudowy pozwalające na taką zabudowę, albo budować nielegalnie :). Tego ostatniego oczywiście odradzamy, ale jest inna rada dla miłośników minimalizmu… można taki budynek mieć, lecz z dachem skośnym. Poniżej prezentujemy dom zaprojektowany pod Warszawą, gdzie zabudowa z płaskim dachem jest zabroniona. Obiekt posiada wszystkie cechy budynku minimalistycznego. Prostota bryły, jednolitość płaszczyzn, zarówno ścian,

jak i dachu, czy czysty układ funkcjonalny nadają mu klarowności i tego co jest w minimalizmie najważniejsze: braku przesady.

Starannie przemyślany układ funkcjonalny budynku sprawi, że w domu tym będzie się chciało przebywać. Rozdział funkcji dziennej i nocnej, gościnnej i prywatnej, garażowej i mieszkalnej, zapewni bezkonfliktowe użytkowanie budynku, a co za tym zdrowe i długie życie.

architektura

MINIMALIZM PO POLSKU

9


architektura

POLSKA TRADYCJA Polska skośnym dachem stoi, a tradycja zobowiązuje. Okapy, gzymsy, dachówki, kamienie… wszystkie te dobroci tradycyjnego budownictwa powinny być częścią współczesnego domu. I jak tu pogodzić ilość ozdobników z tak pożądanym minimalizmem? Ano używać ich z głową. O ile bryła takiego budynku naszpikowana jest dużą ilością różnego rodzaju materiałów i kształtów, to już

samo ich rozsądne wspólne zestawienie może sprawić, że z chęcią w takim domu zamieszkamy. To, co na zewnątrz musi współgrać z tym, co w środku. Niech funkcja nocna ma inny materiał niż dzienna i niech obie te strefy będą rozdzielone łącznikiem. Niech przestrzeń dzienna będzie bardziej doświetlona i otwarta na zewnątrz niż nocna. Rozplanowanie użytkowe budynku/rzutu jest kluczem do zaprojektowania udanej bryły.

Piotr Pyrtek – architekt, właściciel studia projektowego EKOTEKTURA, drugi najstarszy w zespole… wie dużo, ale nie wszystko… co stara się skrzętnie ukrywać. Absolwent Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej i Fachhochschule Coburg. Swoje doświadczenie zdobywał w kraju i za granicą, gdzie raz udało mu się z bliska zobaczyć sir Normana Fostera, u którego w pracowni spędził rok. Doktorant Politechniki Krakowskiej, autor kilkunastu zgłoszonych wniosków patentowych i patentów. Można się z nim bez większych problemów porozumieć po angielsku i włosku, a czasami nawet po polsku. Ma czas na wszystko. 10


Myśli za złote

Zbigniew Michniowski

Kogo miłość usypia, tego nienawiść budzi. Zbigniew Michniowski

Życie jest lawiną epizodów. Demokracja ma dwa oblicza: przedwyborcze i powyborcze.

wydawnictwa

Myśli za złote

Marzenia spełniaja się tylko tym, którzy je mają.

W czasie flauty nie ma złych sterników! Przestrzeganie prawa, zasad i zwyczajów nie daje poczucia władzy, w przeciwieństwie do ich łamania czy naginania.

Dla człowieka sukcesu błędy są schodami w górę, dla przegranego schodami w dół.

63

Kultura nadaje sens potędze.

ISBN 978-83-940948-1-2

Diagnoza nie leczy. 9 788394 094812

Lajkonik trojański Zbigniew Michniowski

Zbigniew Michniowski

Można zniszczyć nuty, ale nie kompozycję.

Lajkonik trojański

Nic nie umyka tak szybko jak pomysły.

11


kultura niezapisana 12

KULTURA NIEPIŚMIENNA tekst: Witold Vargas ilustracje: Witold Vargas i Paweł Zych

Zwykliśmy sądzić, że w erze powszechnego obowiązku szkolnego, kilka tysięcy lat od pojawienia się pisma, a pięćset od wynalezienia druku, analfabetyzm jest jedynie ułomnością, chorobą słabo rozwiniętych krajów i należy go zwalczać wszelkimi możliwymi środkami. Prawdą jest, że nieumiejętność pisania stawia dziś człowieka albo wręcz całą społeczność na pozycji straconej. Pismo jest narzędziem cywilizacji, ba – bronią, której żadna siła nie jest w stanie się oprzeć. Porównałbym je do rzymskich taktyk wojennych, które sprawiały, że niezłomni duchem walki, potężni barbarzyńcy byli na polu bitwy dziesiątkowani. Jednak, zanim obrazimy kogoś epitetem „analfabeta” warto poszukać w obecnej kulturze reliktów epoki niepiśmiennej i zadać sobie pytanie, czy aby są one aż tak nieistotne, błahe i czy rzeczywiście wyginęły doszczętnie. Dla ułatwienia naszego śledztwa posłużmy się kryterium, które odróżnia czasy historyczne od prehistorycznych. Czasy historyczne to takie, po których zachowały się źródła pisane. Dzięki nim możemy ocenić, czy ówczesne sprawy miały się tak, czy inaczej. Natomiast bez źródeł pisanych możemy jedynie snuć domysły. Prawda jest jednak o wiele bardziej skomplikowana: kultury piśmienna i niepiśmienna współistnieją do dziś. Źródła pisane nie dają nam jasnego obrazu nawet najnowszej historii. Zawsze i wszędzie znajdzie się miejsce na subiektywizm i interpretacje. Rzeczywistość jest bowiem na tyle złożona, że jej opisu nie pomieści choćby olbrzymi stos dokumentów. Jak więc radzili sobie ludzi w czasach przedpiśmiennych? Jak mogli określać swoją tożsamość, zachowywać pamięć o minionych czasach, definiować siebie kultu-

rowo i plemiennie, skoro rzeczywistość, gdy stawała się przeszłością, zacierała się niemal natychmiast? Ba, jak mogły powstać starożytne budowle, skomplikowane obliczenia matematyczne i astrologiczne oraz systemy prawne i polityczne bez pomocy zapisu?

MĄDROŚĆ POKOLENIOWA To prawda, że starożytne cywilizacje rozwijały się o wiele wolniej niż dzisiejsze. Brak środków szybkiego przekazywania informacji sprawiało, że w obliczu wszelakich nieoczekiwanych zmian w otoczeniu, kataklizmów, klęsk, najazdów, ale i drobniejszych niespodzianek, człowiek zdany był tylko na siebie. Musiał więc posiadać jakiś wrodzony instynkt, który podpowiadał mu właściwą reakcję. Taką zbiorową

intuicją niewątpliwie były mity, legendy i baśnie, a one mogły powstać tylko w warunkach bardzo powolnego postępu cywilizacyjnego, mozolną drogą prób i błędów.

Opowieści każdego narodu zawierają w sobie pewne ukryty kodeks postępowania, niezrozumiały dla nas dziś, ale bardzo skuteczny na poziomie podświadomości. W końcu wszyscy ulepieni jesteśmy z jednej gliny i choć różnimy się poglądami, charakterem i postawą wobec życia, gros mechanizmów

1


Dzisiaj takie traktowanie rzeczywistości nazwiemy fantazją czy fantastyką i przeciwstawimy je racjonalizmowi, w epoce którego obecnie żyjemy. Jednak to nie on kierował naszymi działaniami w dawnych czasach i to nie on był motorem postępu. Zadajmy więc sobie pytanie, czy ta prawda, ten racjonalizm, który tak hołubimy i do którego tak zawzięcie dążymy, rzeczywiście jest tym, czego na co dzień pragniemy? Odpowiem na to kilkoma pytaniami: Co chcemy robić w wolnym czasie? Oglądać film, czytać książkę czy patrzeć przez okno na rzeczywistość? Czy gazety starają się być jak najbardziej obiektywne, żeby poszerzyć grono swych czytelników? Moim zdaniem subiektywna interpretacja rzeczywistości, jej modelowanie i nadawanie form prawdopodobnych, ale dalekich od prawdy jest jedną z najbardziej pierwotnych potrzeb ludzkich. Na podwalinach tego starożytnego „fantazjowania” stoi dziś potężny gmach naszej kultury.

PRAWDA LEGEND Powiadają, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy. W kolejnych felietonach postaram się wyłożyć wiele dowodów na to, że nie o ziarnku tu mowa, a o całym kosmosie. Dosłowność legend nie tkwi w kształtach występujących się w nich fantastycznych istot, a w mechanizmach, jakie doprowadziły do ich powstania. Legendy to realistyczna opowieść o naszych ludzkich lękach, traumach, pragnieniach, skłonnościach metafizycznych i postawach wobec nieznanego. Te równoległe światy, zrodzone w niepiśmiennej mentalności ludzkiej kierują się absolutną logiką i konsekwen-

kultura niezapisana

naszego rozumowania jest wspólne dla całej ludzkości. Zadaniem mitów, legend i baśni jest wydobycie tej ludzkiej mądrości i nadanie jej łatwo przyswajalnej formy, możliwej do zastosowania wobec nadchodzących wydarzeń.

2

cją. Ale ponieważ owa logika musi być uniwersalna i nie może się odnosić tylko do pojedynczych zdarzeń, jest bardzo odległa od naszej codzienności. Kieruje się ona odmienną koncepcją czasoprzestrzeni, posiada własne narzędzia klasyfikacji bytów i własną genetykę – na pierwszy rzut oka całkowicie niedorzeczną, po dogłębnej analizie nie tylko wytłumaczalną, ale i fascynującą. Następne artykuły będą pełne takich fantastycznych powiązań, jednak abyście mieli przedsmak tego, o czym mowa, podam jeden z naj-

bardziej oczywistych przykładów tej legendarnej genetyki, tak odmiennej od racjonalnej. Spróbujcie sami odnaleźć dla niego jak najwięcej konotacji kulturowych. Mowa o pokrewieństwie trzech istot: kota, węża i diabła. Zadanie dość proste. Ja ograniczę się tym razem do przedstawienia w ilustracjach kilku istot z naszej słowiańskiej tradycji, niosących w genach mieszankę tych gatunków. Ilustracje pochodzą z Bestiariusza Słowiańskiego i Księgi smoków polskich z serii „Legendarz”.

1. Wargin – Paweł Zych – Bestiariusz Słowiański 2. Żmij domowy – Witold Vargas – Księga Smoków Polskich Witold Vargas – wraz z Pawłem Zychem tworzy i ilustruje książki z serii „Legendarz” w której ukazał się, m.in. Bestiariusz Słowiański. Od lat, wraz z Pawłem, zajmuje się badaniem skarbów polskiego dziedzictwa niematerialnego i popularyzowaniem go.

13


muzyka 14

Kreatywny Hałas rozmowa z Jackiem Hałasem

Jacek Hałas – muzyk (akordeon, lira korbowa, fortepian, pasterski flety i perkusjonalia), śpiewak, kompozytor, tancerz, aktor, i performer. Współzałożyciel kilku formacji muzycznych (Reportaż, Bractwo Ubogich, Muzykanci, Lautari, Kapela Hałasów, Kwartet Wiejski, Ket Jo Barat), twórca i uczestnik międzynarodowych projektów artystycznych, teatralnych oraz filmowych. Wraz z żoną Alicją (ludowe instrumenty perkusyjne) zajmuje się tradycjami wędrownych śpiewaków, tańcem korowodowym i wirowym, muzyką tradycyjną Europy Wschodniej, działalnością warsztatową i edukacyjną. Oprócz praktykowania sztuki opartej na formach tradycyjnych tworzy muzykę dla teatru, filmu i radia.

żewski (obecny szef fundacji „Pogranicze” w Sejnach), który był ówcześnie w pierwszym składzie Teatru Gardzienice. Zebrał on wokół siebie grupę młodzieży, która poszła z nim „tropem gardzienickim” odkrywając, że istnieje coś takiego jak muzyka, śpiew, kultura tradycyjna. Potem trafiliśmy do Teatru Węgajty, gdzie poznaliśmy m.in. Anię i Witka Brodów, Janusza Prusinowskiego, Remka Hanaja, Agatę Harz, Adama Struga. Tam też spotkałem po raz pierwszy Andrzeja Bieńkowskiego, który pokazywał swoje znakomite filmy i nagrania. „Coś” między nami zaiskrzyło i powstało „Bractwo Ubogich” – owoc odkrycia i zauroczenia polską muzyką ludową. Potem kolejne spotkania, przyjaźnie, kapele – Muzykanci, Lautari, Eastwind...

Katarzyna Michniowska: Jacku, od czego zaczęła się przed laty Twoja artystyczna droga? Jacek Hałas: Moja artystyczna droga zaczęła się wiele lat temu w czasach poznańskiego Liceum Plastycznego, gdzie trafiłem na znakomitą „ekipę” niepokornych i poszukujących młodych ludzi . Tam właśnie zacząłem grać w pierwszym „alternatywnym” zespole „Reportaż”. Tam też – jako wykładowca – pojawił się Krzysztof Czy-

KM: Jesteś w ciągłym ruchu, sam nazywasz siebie niespokojnym duchem. Co jest dla Ciebie najważniejsze – praca „badawcza”, komponowanie, granie i śpiewanie, czy może działalność edukacyjna? JH: Myślę, że wszystkie te działania są dla mnie równie ważne. Oczywiście proporcje się zmieniają zależnie od potrzeb. Kiedy pracuję nad nowym materiałem (choć w kontekście na przykład pieśni dziadowskich raczej


muzyka NOISEBAND, foto: Leszek Wesołowski

należałoby powiedzieć – nad starym materiałem;) dużo czasu poświęcam „tropieniu” wątków (muzycznych i literackich) oraz poszukiwaniu odpowiedniego „brzmienia” dla danej pieśni. Kiedy pracuję nad muzyką do spektaklu teatralnego, spędzam dużo czasu z aktorami, uczestniczę w próbach, i właściwie jestem nieco „wyłączony” z innych działań. Edukacja i warsztaty to jeszcze inny rodzaj uwagi. Warsztaty – niezależnie od tematu głównego, który wytycza ich ogólny kierunek – traktuję zawsze jako proces. Nie mają więc z góry ustalonej formy i rozwijają się rytmem, który wynika z potrzeb (często nieuświadomionych) i możliwości (często nierozpoznanych) uczestników. Doświadczenie, intuicja oraz wszystkie „narzędzia” z których korzystam w czasie tych spotkań – ruch, taniec, głos, śpiew, kontakt fizyczny, opowieść, zmęczenie, żart, zmiana przestrzeni, suspens – są użyte po to, by każdy doświadczając własnych ograniczeń (fizycznych czy emocjonalnych), miał szansę je przekroczyć i otworzyć się na nowe doświadczenia oraz umiejętności. Tu więc praca polega na maksymalnej koncentracji „tu i teraz”. KM: Grasz i występujesz z żoną, często też w Waszych projektach biorą udział wasze duże dzieci. Udało Wam się zarazić je miłością do tradycyjnych form muzycznych. Czy społeczeństwo, szczególnie młodzież, wykazuje nimi zainteresowanie? JH: Tak, gram „od zawsze” z moją żoną Alicją – oczywiście nie we wszystkich składach i projektach, ale dużo grywamy razem. Ponieważ oboje jesteśmy „amatorami” – i to takimi, którzy zaczęli naukę gry na instrumentach dość późno, to rodzaj porozumienia, jaki udało nam się wypracować – szczególnie w graniu do tańca – jest niepowtarzalny. Mam nadzieję, a właści-

wie wiem też to, że czworo naszych nastoletnich dzieci też lubi grywać w rodzinnej kapeli. Nie nazwałbym tego miłością do tradycji, ale na pewno sprawia im to dużo radości. Mam nadzieje, że słuchaczom również. Co do społeczeństwa czy młodzieży ogólnie – wydaje mi się, że większość nie zna po prostu tego, czym się zajmujemy (my, czyli całe środowisko „etno”). Ci, którzy mają okazję spotkać się z tym zjawiskiem „osobiście”, są raczej pozytywnie zaskoczeni, często zauroczeni, czasem „wsiąkają” na dłużej i zasilają te „obrzeża” po których się poruszamy. KM: Jakie projekty Cię w tej chwili pochłaniają? JH: Przygotowuję rolę (Dziad) w Operze Wrocławskiej (Stanisław Moniuszko, Widma). Z Lautari pracujemy nad nowym materiałem odwołującym się do archiwaliów muzyki żydów aszkenazyjskich (Psomim Biksł). W polsko-duńskim składzie Eastwind przygotowujemy kilka występów w Danii. Z rodzinnym składem (firmujemy to hasłem Rodzinna Orkiestra i Teatr NOISEBAND) pracujemy nad nowym spektaklem teatralnym, oraz nowym materiałem muzyczno-tanecznym. I jeszcze kilka mniejszych przedsięwzięć, które są na razie w sferze pomysłów. KM: W zeszłym roku można Cię było zobaczyć i posłuchać m.in na Festiwalu EtnoKraków/Rozstaje na rocznicowym koncercie Muzykantów. Jakie masz plany na ten rok? Będziesz koncertował w Krakowie? JH: Mam nadzieję – z przyjemnością grywam w Krakowie. A w planach koncertowych i teatralnych na ten rok Polska, Dania, Belgia, Francja, Hiszpania i Japonia. Zapraszam serdecznie, spotkajmy się gdzieś na szlaku.

15


kabaret

Improwirus rozprzestrzenia się po Krakowie

tekst: Maria Tuchowska zdjęcia: W. Rojek

Grupa dorosłych ludzi spotyka się po pracy w zorganizowanej po znajomości salce. Po krótkiej rozgrzewce zaczyna odgrywać scenki. Informatyk z urzędnikiem walczą na niewidzialne miecze, pani prezes z muzykiem pieką pizzę z fragmentami Księżyca, ekonomista i nauczycielka pakują produkty w fabryce szalików dla żyraf. Po kilku godzinach rozchodzą się i znikają w tłumie normalnych, praworządnych obywateli, aby w weekend wziąć udział w pokazie – własnym lub innej grupy impro. Kiedy rok temu wylądowałam w Krakowie, domyślałam się, że częściej będę wychodzić z domu, brać udział w koncertach i spektaklach. Jako widz! Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek sama wyjdę na scenę. Przez przypadek zapisałam się na warsztaty improwizacji komediowej, od tego czasu regularnie ćwiczę i poznaję krakowski improświatek. A przede wszystkim przesiąkam do cna zasadami impro, które zaczynają mieć (interesujący) wpływ na moje codzienne życie. Jako neofitka uważam, że jest to wpływ jak najbardziej pozytywny, a tym co dobre należy się dzielić.

16

TAK, I... Na scenie w ramach sceny impro podsta-

wową zasadą jest przyjmowanie ofert partnera. Jeśli usłyszysz, że w otwartej przed chwilą lodówce leżą skrzypce, twoim zadaniem jest przede wszystkim to potwierdzić – można się (szczerze) zdziwić, ale nie wolno stwierdzić, że to coś innego. Jeśli do tego dodasz coś od siebie (tak, w lodówce mamy skrzypce, bo w zamrażalniku czekają dwa klarnety) dialog może ruszyć do przodu, a pomysł drugiej osoby ma szansę się rozwinąć w gag lub całą historię. To złota zasada – można nie znać innych reguł impro, ale ZAWSZE należy zgadzać się w scenie na oferty. Co dzieje się, jeśli taką zasadę wprowadzić w życie? Zaczynasz brać udział w wydarzeniach, na które nigdy byś się nie wybrał, próbować nowych smaków, angażować się w nowe projekty. Przyjmowanie ofert na co dzień niesamowicie otwiera na nowe możliwości. Warsztaty afrykańskiego śpiewu polifonicznego? TAK! A na obiad owoce morza w sosie słodko-kwaśnym!


kabaret

TU I TERAZ – w impro nie ma miejsca na planowanie. Trzeba być gotowym na zmianę, uważnie słuchać i obserwować, bo podczas sceny nie ma czasu na jakiekolwiek ustalenia. Nie można przywiązywać się do swoich (nawet najlepszych) pomysłów, bo wystarczy jedno słowo–inspiracja z widowni, która zmienia wszystko. Podczas występu nie powinno też się jedynie stać i mówić o tym co się wydarzyło lub wydarzy. Scena jest zdecydowanie ciekawsza, jeśli coś robimy, a nie tylko o tym gadamy. Nie powinno się plotkować o innych postaciach, lepiej budować relację między osobami na scenie. Historia toczy się tu i teraz, trzeba zaangażować się fizycznie w wykonywanie różnych czynności (np. zszywanie skórek od banana lub przeglądanie średniowiecznych ksiąg) a w rezultacie zapomina się o całym świecie, tzn. świecie poza impro. Powrót do rzeczywistości pozwala spojrzeć na problemy z innej perspektywy, a od tych najtrudniejszych – choć przez chwilę odpocząć.

inspiracje do scen się powtarzają. A kiedy odpuszczanie w impro zaczyna wchodzić w krew... zaczynasz odpuszczać w życiu codziennym. Irytujący klient, trudny dzień? Wydarzyło się, nie wracajmy do tego. Najlepsze impro wymaga sporych przygotowań i doświadczenia, aby nie zapominać o tych i setce innych zasad. Na szczęście już początkujące impro potrafi sprawić mnóstwo radości. Zaczyna się niewinnie od udziału w spektaklu w charakterze widza. Tych w Krakowie z miesiąca na miesiąc jest coraz więcej. Następnym krokiem jest udział w dżemie/ wieczorze open mic w charakterze uczestnika, aby sprawdzić swoją podatność na improwirusa. Jedna, niewinna wizyta na scenie…

WYDARZYŁO SIĘ... I KONIEC – sceny im-

Maria Tuchowska – absolwentka UMK w Toruniu, specjalistka ds. funduszy unijnych, w wolnym czasie animatorka czasu wolnego, miłośniczka polskiej tradycji komediowej. Od kilku miesięcy zafascynowana sztuką improwizacji komediowej.

pro to kopalnia pomysłów. Sprytny kabareciarz po kilku improwieczorach byłby w stanie zbudować program i grałby go do złotego jubileuszu. Najtrudniejszą lekcją dla mnie osobiście było przyzwyczajenie się do zasady, że do tego, co się odbyło, już nie wracamy. Owszem, nawiązanie w ramach występu do wątku sprzed kilku scen jest miłym akcentem, ale nikt nie odgrywa ponownie improwizowanej sceny. W impro nie ma „największych hitów”, każdy spektakl jest niepowtarzalny, nawet jeśli

17


architektura

Najnowsze trendy w projektowaniu przestrzeni biurowych oraz zasady tworzenia idealnego „home office”.

tekst: Karolina Górnisiewicz zdjęcia: Krzysztof Łysek

Każdemu budynkowi, każdemu miastu powinna towarzyszyć jakaś opowieść – o życiu, ludziach. Inaczej budynek jest tylko abstrakcją. Daniel Libeskind

Wybitny architekt dużo wcześniej rozumiał potrzebę, która dziś wybija się spośród idei kreujących współczesne podejście do projektowania przestrzeni pracy. Po latach bezosobowych biur typu „open space” nadchodzi czas zmian. Duże korporacje stają naprzeciw oczekiwaniom pracowników i dostrzegają ludzki wymiar ich potrzeb. Tworzenie stref „chillout”, czyli miejsc odpoczynku i relaksu to już w największych firmach standard. Wzorem, a właściwie legendą stało się biuro Google, w którym etatowym pracownikom oferuje się darmowe baseny, siłownie, pralnie, kilkanaście kawiarni, boisko do siatkówki, a to wszystko w otoczeniu zieleni. Pracodawcy i projektanci zaczęli działać w imię zasady „im lepiej będziesz czuł się w miejscu pracy, tym dłużej będziesz chciał w nim przebywać”. Ta odrobinę cyniczna myśl prowadzi jednak do poprawy ogólnych warunków, w których większą część dnia spędzają pracownicy biur. Swobodny dostęp do internetu pozwala na wykonywanie zadań w dowolnym miejscu, co istotnie wpłynęło na zmianę sposobu komunikacji między pracownikami. Za dynamicznie postępującymi zmianami nie nadążają współczesne biura, w których aranżacja nie pozwala na realizowanie aktualnych założeń. Najnowszą odpowiedzią na dostosowanie przestrzeni biurowej do potrzeb użytkowników jest idea „Activity Based

18

Working”. Zgodnie z jej założeniami biuro, oferując wiele rodzajów przestrzeni odpowiadających różnym potrzebom, stanowi narzędzie do efektywnego zarządzania zróżnicowanym zespołem dzięki wykorzystaniu pełnego potencjału jego członków oraz możliwości komunikacji mobilnej. Trzech liderów rynku środowiska pracy – Hays, Kinnarps oraz Skanska – opublikowało obszerny raport „Nie bój się Activity Based Working” na temat polskich doświadczeń dotyczących wdrażania tej koncepcji. Badania, które przeprowadzili stawiają przed przedsiębiorcami szereg pytań: ile czasu w ciągu dnia poświęcamy na spotkania, rozmowy telefoniczne, pracę indywidualną wymagającą skupienia? Jak często do pracy potrzebujemy focus roomów, budek telefonicznych, stref kreatywnych? Jak ważna jest dla nas przestrzeń do kreatywnego myślenia, pracy w skupieniu, regeneracji sił? Odpowiedzi na te pytania pokazują, jak szerokim wachlarzem możliwości dysponują projektanci, którzy, po zapoznaniu się z indywidualnymi potrzebami każdego zespołu, muszą stworzyć dla niego najlepsze z możliwych wnętrze. Zgłębiając zagadnienia specyfiki pracy oraz potrzeb współczesnych pracowników zwrócono uwagę na kilka kwestii, które są szczególnie ważne dla dobrego samopoczucia w przestrzeni biurowej.


Świat się zmienia. Człowiek zaczyna być znów podmiotem, a jego ludzkie potrzeby zaczynają być dostrzegane. Biznes przestaje być obojętny wobec degradacji naszej planety. Głos ekologów w dziedzinie designu zaczyna być słyszany. Coraz więcej proekologicznych rozwiązań jest stosowanych w architekturze najnowocześniejszych biurowców, a projekty wnętrz przypominają, że nadal jesteśmy częścią natury. Miejmy nadzieję, że ten trend pozostanie z nami na dłużej i że nie jest za późno.

architektura

Poza mobilnością, o której wspomniałam wcześniej, istotne jest aby biuro stało się udomowione. Przyjazna przestrzeń oraz możliwość personalizacji miejsca pracy to cechy, które charakteryzują nowoczesne biura. Projektanci wnętrz oraz największe firmy produkujące meble biurowe, stawiają na rozwiązania komfortowe dla zmysłów. Miękkie tkaniny i formy, ciepła, przytulna kolorystyka, dobra akustyka wnętrz oraz duża ilość zieleni i naturalnego oświetlenia nadają kierunek współczesnemu wyobrażeniu o idealnym biurze. Czy te zasady są możliwe do zastosowania dla mniejszych firm lub osób coraz częściej pracujących w domach? Oczywiście, duże korporacje dysponują ogromnymi nakładami finansowymi, które pozwalają im na realizowanie śmiałych idei. Mniejsi przedsiębiorcy również mogą, na miarę swoich możliwości, kreować przestrzeń swoich biur. Pierwszym krokiem jest dostrzeżenie potrzeby. Jeśli zrozumiemy, podobnie jak robią to najwięksi, że wnętrze, w którym pracujemy ma znaczenie, będziemy chcieli, aby służyło nam oraz naszym pracownikom. Dzięki temu będą oni chętnie przychodzić do pracy, a ich efektywność wzrośnie. Co zatem możemy zrobić? Jest kilka zasad, które od dziś możemy wdrożyć w naszym codziennym, biurowym życiu. Jeśli pracujemy w domu, wyznaczmy miejsce swojej pracy. Nie siedźmy z laptopem między prasowaniem a brudnymi talerzami. Nawet najmniejsze biurko pozwoli nam poczuć, że jesteśmy w pracy. • Zapewnijmy sobie możliwie jak największą ilość dziennego światła. Jeśli potrzebujemy wspomagać się dodatkowym, sztucznym oświetleniem, zadbajmy o jego jakość. • Zapoznajmy się z podstawowymi zasadami ergonomii. Dzięki funkcjonalnym rozwiązaniom maksymalnie wykorzystamy przestrzeń i nie zmarnujemy czasu na pokonywanie barier aranżacyjnych. Przemyślenie swojego sposobu pracy, czynności, które wykonujemy, pomoże w sposób logiczny urządzić swoje stanowisko. • Personalizujmy swoje miejsce pracy i pozwólmy na to naszym pracownikom. Każdy lubi czuć, że w swojej indywidualności jest częścią zespołu i jego wyjątkowość jest zauważalna i istotna. • Dbajmy o porządek i minimalizowanie przedmiotów wokół siebie. Zbyt duża ilość rzeczy przytłacza nas i wprowadza chaos. Dobra organizacja i logiczne przechowywanie dokumentów i materiałów pozwala nam skupić się na pracy. • Odpoczywajmy. Zarówno w domu, jak i w niewielkim biurze powinniśmy stworzyć miejsce relaksu. Miejsce, w którym możemy wypić kawę, czy zjeść drugie śniadanie. Siedzenie kilka godzin cięgiem przed ekranem komputera nie wpływa pozytywnie na naszą wydajność, ani na nasze zdrowie. • Otaczajmy się przyjaznymi barwami, które pozytywnie wpływają na nasz nastrój. Unikajmy ciemnych, przytłaczających wnętrz oraz jaskrawych, męczących kolorów.

Karolina Górnisiewicz – architekt wnętrz, absolwentka krakowskiej ASP. Wraz z Agnieszką Goryjewską prowadzi pracownię projektową goryjewska.górnisiewicz. Poprzez swoje podejście do pracy chce pokazać, że wnętrza wpływają na nastrój, sposób życia i energię, że mają znaczenie. Prywatnie mama dwójki wspaniałych dzieci i żona wyjątkowego męża. 19


edukacja

Efektywne czytanie W dzisiejszych czasach wejście do księgarni przyprawia nas wielokrotnie o ból głowy. Nie tylko z powodu cen książek czy czasopism, ale przede wszystkim liczby pozycji, które trzeba przeczytać. Bo chcemy wiedzieć więcej, rozwijać się. Jak znaleźć czas? Jak się skoncentrować, aby efektywnie przeczytać daną książkę? Efektywnie to znaczy szybko i jednocześnie z wysokim poziomem zrozumienia czytanego tekstu. Poniżej kilka wskazówek jak tego dokonać.

Wskazówka 1 – cel czytania Banalna sprawa, o której mało kto myśli. Po co mam czytać daną książkę? Co mi da zdobycie wiedzy tam zawartej? Szansę na lepszą pracę? Zdanie egzaminu? Rozwój osobisty? Każdy cel jest dobry i dobrze go wyartykułować głośno, a jeszcze lepiej zapisać na papierze. Zapiszmy go – jeżeli się uda – w formie pytań, aby dodatkowo zmobilizować nasz mózg do wysiłku. A jeżeli już wiemy, po co czytamy, zastanówmy się, czy jest to tylko pogłębienie już posiadanej wiedzy czy może zdobywanie tej wiedzy od zera? Zróbmy krótką notatkę na ten temat. Zaoszczędzimy czas i nie będziemy czytać rzeczy, które nie przybliżają nas do celu naszego czytania.

Wskazówka 2 – czas czytania Tak, tak, wiem – wszyscy jesteśmy zagonieni. Wszyscy mamy milion rzeczy do zrobienia: praca, dom, dzieci. Gdy przychodzi czas zdobywania wiedzy, po prostu padamy. Często po całym dniu ciężkiej pracy (również domowej!) zabieramy się za czytanie. No i mamy problem. Musimy bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że każdy z nas ma odpowiednie cykle aktywności dziennej. Dla zdecydowanej większości osób największy poziom aktywności przypada na godziny od ok. 9 do ok. 14. Potem następuje spadek aktywności, która wzrasta z powrotem między 17 a 19. Tym samym – jeżeli musisz przeczytać ważną rzecz, nie zostawiaj tego na 21, gdy dzieci pójdą spać. Lepiej znaleźć pół godziny w ciągu dnia. Jak znaleźć ten czas w ciągu dnia? Czasu nie można zatrzymać, ale można go lepiej zorganizować. A dokładniej - można siebie zorganizować, aby wykorzystać lepiej swój czas. Przyjmijmy, że przeznaczasz 45 minut na uczenie się. Na początku najważniejsze będą dwie sprawy – motywacja do efektywnego przepracowania założonego czasu. Możesz sobie wyznaczyć nagrodę (jakąkolwiek, ale realną…) – typu „za przepracowanie efektywne najbliższych 45 minut wypiję pyszną kawę”. Motywacja jednak w niczym Ci nie pomoże, jeżeli nie pozbędziesz się na ten czas wszelkich przeszkadzaczy. Tak, tak, mam na myśli wszelkie komunikatory, media społecznościowe i przede wszystkim telefon. Nawet jeżeli go wyciszysz, ale wibracje będą nadal uruchomione, jakikolwiek ich dźwięk rozproszy Cię. Nawet jeżeli 20

tekst: Paweł Rudzki

nie popatrzysz od razu, o co chodzi, to gdzieś z tyłu głowy będziesz myśleć o tym. Niestety wiele osób nie jest w stanie wyłączyć telefonu nawet na 45 minut. Jeżeli jednak Ci się to uda, to już sukces! Podczas takiego „czasu na naukę” staraj się uruchamiać skojarzenia odnośnie zagadnienia, o którym czytasz. Może jakiś obraz z tym związany? Jakieś słowa? Jeżeli uda się skojarzyć czytany tekst z aktualną wiedzą, będzie łatwiej. Postaraj się też, jeżeli tylko to możliwe, zmienić miejsce czytania, na przykład usiądź przy innej krawędzi stołu. A może wskazujesz sobie czytany tekst długopisem? Na chwilę skorzystaj z ołówka, to będzie tak zwana odmienność. Pod koniec wyznaczonego czasu na naukę zrób szybkie powtórzenie. Przejrzyj słowa kluczowe, podkreślone miejsca w tekście, zrób notatkę. To będzie taka ostatnia mobilizacja, ostatnia prosta.

Wskazówka 3 – miejsce czytania Elementem, o którym się często zapomina, jest miejsce czytania i postawa przy czytaniu tekstu. Jeżeli udało Ci się wyłączyć telefon, motywacja Twoja znajduje się w okolicy 100%, masz wyznaczony cel czytania ale… czytasz w biurze, gdzie obok gra radio, to możesz mimo wszystko mieć problem. Bo to jest czynnik, który Cię po prostu może rozpraszać. Radio i telefon wyłączone, cel naznaczony, motywacja super, ale siedzisz w dużym, miękkim, wygodnym fotelu. Nikt Ci nie przeszkadza, wyciągasz leniwie nogi na stół, fotel lekko przechylony do tyłu… tak, tak! Relaksujemy się w ten sposób i zasypiamy, a nie zdobywamy wiedzę! Podobnie, jeżeli chcesz się uczyć w łóżku. Okryty kocem, popijając ciepłą herbatę. Szkoda czasu! Twoja pozycja przy czytaniu powinna pomagać Ci się skoncentrować. Inaczej mówiąc – powinno Ci być wygodnie, ale nie za bardzo. Plecy wyprostowane, lekko przechylone do przodu, stopy na podłodze, uda równolegle do podłogi. W ten sposób oprócz tego, że łatwiej możesz się skoncentrować, to jeszcze w najmniejszym stopniu obciążasz swój kręgosłup! To tylko kilka podstawowych wskazówek, co zrobić, aby nasze czytanie było bardziej efektywne. Oprócz zastosowania ich należy ćwiczyć pamięć, koncentrację, zachować odpowiednią dietę. Ale to już temat na inny artykuł… Paweł Rudzki – od 2000 roku zajmuje się szybkim czytaniem, poprawą koncentracji, pamięci i efektywności czytania. Autor książki „Rzuć na to okiem. Rewelacyjne sposoby na szybkie czytanie” (Wyd. II – www.rzucnatookiem.pl). Organizuje kursy dla dzieci, młodzieży, osób dorosłych, firm i instytucji. Więcej na temat kursów Akademia Szybkiego Czytania Paweł Rudzki: www.szybkie-czytanie.pl . Absolwent kursu z zakresu tworzenia Map Myśli prowadzonego przez Tony Buzana.


tekst: Aleksander Lysko, Robert Garstka zdjęcia: Robert Garstka, Bogdan Jasiński

Obrzędy, zwyczaje, rytuały – niektóre z nich są powszechnie znane i kultywowane. Inne – powoli odchodzą w zapomnienie. Tradycje przez lata zmieniają swoje formy, a kolejne pokolenia dodają do nich własne elementy, tworząc ich współczesną wersję. Obrzędy często traktujemy jako barwny dodatek do codzienności, ciekawy zwyczaj urozmaicający powszedniość. Warto jednak zagłębić się nieco w historię i źródła zwyczajów, które nam towarzyszą. Regionalny Instytut Kultury w Katowicach od kilkunastu lat bada, dokumentuje i wyjaśnia pochodzenie tradycji i obrzędów funkcjonujących na terenie województwa śląskiego i historycznej ziemi górnośląskiej. W ramach jednego z projektów Instytutu o nazwie – Mapa Obrzędowa Górnego Śląska – prowadzone były badania żywych do dziś obrzędów, które kultywowane są na terenie województwa śląskiego oraz opolskiego.

tradycja

Mapa Obrzędowa Górnego Śląska Opisując i ilustrując zwyczaje, rozmawiając ze społecznościami kultywującymi lokalne tradycje, badacze Instytutu starają się ukazywać skalę zmian, jaka zaszła na ziemi górnośląskiej na przestrzeni ostatnich lat. Efektem prowadzonych prac było m.in. stworzenie strony internetowej i wydanie publikacji ilustrującej i opisującej wybrane obrzędy. Fragmenty publikacji prezentujemy na gościnnych łamach czasopisma „Jak?”. W kolejnych numerach będziemy opisywać interesujące zwyczaje, ich pochodzenie i miejsca, w których współcześnie można je jeszcze zobaczyć. Zachęcamy do lektury i przemierzania Śląska i Opolszczyzny z Mapą Obrzędową Górnego Śląska. Więcej na stronach: mapaobrzedowa.pl rik.katowice.pl

Stawianie moja W sołectwach gminy Jasienica: Łazach, Międzyrzeczu Dolnym, Międzyrzeczu Górnym, Roztropicach i Wieszczętach 30 kwietnia wieczorem stawia się moja. Każda z miejscowości stawia jednego „wioskowego” moja w widocznym z daleka miejscu, np. przy remizie strażackiej, kościele lub na boisku, starając się, aby ich moj był okazalszy od tego w wiosce obok. Jest to obecnie forma swoistej młodzieńczej rywalizacji, jednak jeszcze w latach 70. XX w. kawalerzy stawiali jednego moja dla wszystkich panien we wsi. Współcześnie po wyszukaniu w lesie odpowiednio wysokiego i prostego świerka lub jodły, ścina się je, obcina gałęzie, zostawiając jedynie zielony czubek zwany goiczkiem. Tak przygotowany pień niesiony jest na ramionach pod osłoną nocy w wybrane miejsce, a następnie pozbawia się go kory, a czubek przystraja wstążkami z bibuły i balonami.

Gotowy, niejednokrotnie ponad 20–metrowy pień, młodzi mężczyźni stawiają siłą swych rąk, z pomocą lin i drabin, wkopując go w ziemię na głębokość 2–3 metrów. Od tego momentu przez całą noc czuwają przy nim warty mężczyzn, chroniąc go przed ścięciem lub kradzieżą, której mogą się dopuścić grupy z innej miejscowości. 21


tradycja

Zgodnie z tradycją moj powinien stać do Zielonych Świątek, kiedy to wieczorem zostaje obalony, pocięty i spalony podczas zabawy. Dla podtrzymania zanikającej tradycji od 2010 roku GOK w Jasienicy organizuje konkurs na najpiękniejszy moj. Zwyczaj praktykowany w podobnej formie zachował się także na Orawie oraz w wielu słowackich miejscowościach. W Tworkowie, Cyprzanowie i Pawłowie w powiecie raciborskim oraz w kilku miejscowościach województwa opolskiego, m.in. w Solarni, Żędowicach, Lubieszowie, Jemielnicy, Rozmierce, Kadłubie i Barucie kultywowany jest zwyczaj stawiania majowego drzewka, zwanego na tych terenach maibaum. Tradycja za sprawą lokalnej społeczności, np. mniejszości niemieckiej, powróciła na te tereny ok. 2010 roku.

Św. Urban (25 maja) Na ziemi raciborskiej i opolskiej w dniu świętego Urbana lub w najbliższą niedzielę tej daty organizuje się procesje piesze i konne do figur i kaplic świętego, a także krzyży stojących wśród pól. Obchody ku czci św. Urbana – patrona rolników, mają w różnych miejscach nieco odmienny charakter, choć wszystkie łączy jego kult oraz modlitwy o urodzaje. W Raciborzu–Brzeziu spod kościoła parafialnego wyrusza na okoliczne pola procesja. Na jej czele podążają jeźdźcy na koniach, za nimi ksiądz, mężczyźni niosący figurę świętego, śpiewoki podający tekst pieśni, orkiestra dęta oraz pozostali wierni. Procesja z udziałem koni organizowana jest również w Bieńkowicach.

22

Do filialnego kościółka pw. św. Urbana w Tworkowie, zwanego Urbanek, udają się wierni z Tworkowa i okolicznych wiosek. Od kilkunastu lat, jak to było tradycją przed II wojną światową, przybywa także procesja z Haci w Czechach. Wierni pod przewodnictwem księdza zatrzymują się w kilku miejscach, by prosić o sprzyjającą pogodę i urodzaje. Kiedyś w procesji uczestniczyły również panny niosące obraz maryjny i młodzieńcy z obrazem Opatrzności Bożej. Na dwudniowe uroczystości w Tworkowie (sobota i niedziela) składa się również festyn rodzinny — W gościnie u św. Urbana, natomiast w Reńskiej Wsi od 2017 roku organizowany jest Jarmark Urbanowy.


Boże Ciało, czyli uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, jest jednym z ważniejszych świąt w Kościele katolickim. Najbardziej widowiskową częścią są procesje podążające do czterech ołtarzy, przy których wierni modlą się wraz kapłanem. Ołtarze przygotowywane są przez grupy wiernych wcześnie rano przed procesją, natomiast po jej przejściu rozbierane. Ustrojone są kwiatami, zielonymi gałązkami, np. brzozy, lipy czy bzu. Po zakończonej modlitwie wierni obrywają gałązki, przypisując im lecznicze i ochronne właściwości. Są one zatykane za „święte” obrazy oraz wsadzane w ziemię. Okna na trasie procesji dekorowane są religijnymi obrazami i figurami, świecami, kwiatami oraz flagami. Szczególnie w blokach mieszkalnych i dużych miastach można zauważyć powolny zanik zdobienia okien. W Raciborzu oraz w kilku raciborskich i opolskich wsiach, np. w: Roszkowie, Cyprzanowie, Zimnej Wódce, Kluczu, Zalesiu Śląskim, Olszowej, Rozmierzy mieszkańcy wcześnie rano tworzą na drodze procesji tzw. kwietne chodniki – dywany, wykonane z roślin, piasku i barwionych trocin, po których kroczy jedynie kapłan niosący monstrancję. Do ich wykonania służą własnoręcznie zrobione szablony, dzięki którym powstają roślinne ornamenty i obrazy. W Raciborzu–Studziennej do dekorowania trasy wykorzystuje się również tkane chodniki. W niektórych miejscowościach, np.: Dąbrówka Wielka, Świętochłowice–Lipiny, Bytom–Rozbark, Koniaków, dzielnicach Mysłowic: Kosztowy i Brzezinka oraz w katowickich dzielnicach: Nikiszowiec, Szopienice, Bogucice, mieszkańcy prezentują się w regionalnych

tradycja

Boże Ciało

i odświętnych strojach. W procesji udział biorą także strażacy, poczty sztandarowe, bractwa i grupy religijne, dzieci sypiące kwiaty oraz orkiestra.

23


architektura 24

CZECHOWICKA „SAGRADA FAMILIA” tekst i zdjęcia: Edward Wieczorek

W krajobrazie kulturowym Polski – – tym samym i w regionie popularnie nazywanym Podbeskidziem – budowle sakralne są elementem oczywistym. Kościoły katolickie i ewangelickie, murowane i drewniane, małe i duże, stare i nowe – towarzyszą nam na każdym kroku. Sporą grupę z nich

stanowią także budowle współczesne, często kontrowersyjne w odbiorze. Można nie lubić nowoczesnej architektury, ale nie sposób przejść obok niej obojętnie. Nie inaczej jest ze stojącym w sąsiedztwie torów linii kolejowej Katowice – Bielsko-Biała kościołem Jezusa


W 2005 roku na ogłoszony konkurs „Polska. Ikony architektury”, Jury wybrało spośród 220 obiektów zgłoszonych – 20 budowli (nie hierarchizując ich): Seminarium Księży Zmartwychwstańców w Krakowie, Centrum Sztuki Manggha w Krakowie, Cerkiew w Białym Borze, Dom Pogrzebowy „Brama do Miasta Zmarłych” w Krakowie, Aulę Kordeckiego na Jasnej Górze w Częstochowie, Kościół Jezusa Chrystusa Odkupiciela w Czechowicach-Dziedzicach, Biurowiec „Rodan” w Warszawie, Bibliotekę Uniwersytecką w Warszawie, BRE Bank w Bydgoszczy, Wydawnictwo „Agora” w Warszawie, Osiedle Eko-Park w Warszawie, „Dom z Ziemi Śląskiej” w Mysłowicach-Wesołej, „Fabrykę Trzciny” w Warszawie, Bolko Loft w Bytomiu, „Dom z gontu” w Krakowie, Centrum Handlowe „Stary Browar” w Poznaniu, Miejsce pamięci w Bełżcu, Ambasadę Królestwa Niderlandów w Warszawie, Szkołę w Białołęce i Pawilon Polski Expo 2005 w Nagoya. Jury uznało, że obiekty te stanowią: wyróżniającą się wypowiedź architektoniczną na tle czasów i wydarzeń; były, w momencie powstania obiektami przełomowymi i odkrywczymi na tle współczesnej polskiej architektury; stanowią „opowieść” na temat miejsca, w którym się znajdują; stały się ikoną-znakiem w przestrzeni i zdobyły uznanie środowiska architektów w różnego typu prestiżowych konkursach.

nie, symbolizujące Świętą Rodzinę, umieszczono za ołtarzem w prezbiterium. Niezwykłej urody wnętrze jest zasługą samego Niemczyka oraz projektantki polichromii i witraży – Agnieszki Niemczyk-Janik. Jej bajecznie kolorowa polichromia nawiązuje do tradycji malarstwa ikonowego i ikonostasu – ściany z obrazami w kościołach i cerkwiach obrządku wschodniego. Wartość architektoniczną czechowickiego kościoła dostrzegli nie tylko wierni i turyści, przyjeżdżający oglądać budowlę, ale także fachowcy – architekci i dziennikarze zajmujący się architekturą współczesną. Kościół Jezusa Chrystusa Odkupiciela zdobył w 1998 r. Grand Prix w rankingu Architektura Roku Województwa Śląskiego, znalazł się wśród 20 ikon współczesnej polskiej architektury po roku 1990, w ogłoszonym w 2005 roku rankingu miesięcznika „Architektura”. Takich architektonicznych perełek, jak czechowicka świątynia, pojawia się w naszym regionie coraz więcej. Coraz większy też prestiż zdobywają tutejsi architekci. Krytycy i teoretycy sztuki operują nawet takim określeniem jak „śląska szkoła architektury”, mając na myśli architekturę wpisującą się w miejscową tradycję, zwłaszcza międzywojenny

architektura

Chrystusa Odkupiciela w Czechowicach-Dziedzicach. Jest intrygujący. I dla wielu oglądających pierwszym skojarzeniem jest Sagrada Familia w Barcelonie. Trudno sprecyzować dlaczego: może ze względu na kilka wysokich wież, może ze względu na prostą, a jednocześnie bogatą elewację? Po dokładniejszym obejrzeniu osąd ten ulega zweryfikowaniu, ale pierwsze skojarzenie pozostaje (stąd tytuł). Monumentalny (chociaż architekt odżegnuje się od skojarzenia świątyni z monumentalnością), a zarazem kameralny kościół zbudowano w latach 1995–1998 wg projektu arch. Stanisława Niemczyka, przy współpracy Anny Niemczyk-Wojteckiej i Roberta Wojteckiego. W tym miejscu warto też wspomnieć, że budowa prowadzona była wyłącznie siłami społecznymi parafian, przy udziale zaledwie kilku wyspecjalizowanych fachowców. Wykorzystując teren budowy, nadano świątyni rzut zbliżony do trójkąta, którego wierzchołki ograniczają strzeliste wieże. Architektura świątyni zachwyca zwartością, dopasowaniem poszczególnych elementów i starannym dopracowaniem detalu. Ważną rolę w tym wszystkim odegrał budulec, jakim głównie jest surowa cegła o różnej fakturze, często przepalone odrzuty. To z niej uzyskano niecodzienna fakturę murów, poprzez stosowanie różnych wątków i łączenie różnych rodzajów cegieł na zasadzie intarsji, symbolicznych rysunków czy geometrycznych ornamentów. Z niej też formowano różnej wielkości otwory, prześwity i świetliki. W tym miejscu warto wspomnieć, że do budowy kościoła użyto 183 330 cegieł, nie licząc betonu, konstrukcji stalowych i materiałów do wykończenia wnętrza: drewna dębowego barwionego na zielono oraz granitu i marmuru na posadzki. Zastosowane tu materiały budowlane mają niejako znaczenie symboliczne: cegła to ogień, kamień i drewno to ziemia, a beton – woda. Ważnym elementem całego założenia kościelnego jest też niski ceglany mur, który wyznacza granice sacrum. Także w jego fakturze zastosowano różne wątki cegieł, wkomponowując w nie naturalne kamienie. Takie same naturalne kamie-

funkcjonalizm (modernizm) i charakterystyczne czerwone ceglane elewacje. Warto więc jeżdżąc po województwie śląskim zainteresować się nie tylko dziedzictwem industrialnym, architekturą XIX i wcześniejszych stuleci, ale także odkryć dla siebie jego współczesną architekturę.

25


wino

Tam, gdzie narodziła się jakość hiszpańskiego wina

tekst i zdjęcia: Andrzej Bocheński

Zbiorniki fermentacyjne wydłubane w skałach świadczą o tym, że już w czasach rzymskich uprawiano tu winorośl i tłoczono wina. Później produkcję winogron i doskonalenie winifikacji przejęły klasztory, by od XVI wieku do czasów współczesnych cieszyć winem podniebienia winomanów na całym świecie. Oprócz Rzymian wkroczyli tu między innymi Wizygoci, Maurowie i Asturyjczycy oraz dwukrotnie Francuzi. Na początku XIX wieku pod wodzą Napoleona, jako wojska okupacyjne, a ponad 50 lat później za sprawą filoksery (mszycy niszczącej krzewy winorośli), która odwiedziła w pierwszej kolejności Bordeaux i inne regiony Francji –

26

praktycznie karczując winnice. To spustoszenie spowodowało wzrost zapotrzebowania na czerwone wina w typie bordoskim z innych, wolnych (jeszcze) od plagi winolubnych insektów, lokalizacji. Oprócz kapitału Francuzi przywieźli też doświadczenie oraz wiedzę o uprawie winorośli i tłoczeniu wina, przesiedlali się tutaj, by kontynuować winiarskie, wielopokoleniowe dziedzictwo. To był milowy krok w podnoszeniu jakości tutejszych win, które w XX wieku zdobyły rynki świata. Tereny te osłonięte są od północy górami Kantabryjskimi, od południa zachodnimi pasmami Gór Iberyjskich, tu krzyżują się oceaniczne wpływy klimatyczne z Zatoki Biskaj-

skiej i Morza Śródziemnego, a wody rzeki Ebro, zbierają wody licznych dopływów przecinających górzyste tereny i dają wilgoć winnym uprawom. Jednym z dopływów zasilających Ebro (choć nie bezpośrednio) jest rzeka Oja (czytaj oha). Złożenie rzeczownika oznaczającego w języku hiszpańskim rzekę – RIO – z jej nazwą własną – OJA – oznaczyło jeden z najatrakcyjniejszych regionów winiarskich Hiszapnii – RIOJA. Region nie jest jednorodny pod względem warunków uprawy winorośli, mających wpływ na charakter wina. Najwyżej cenione są te z Rioja Alavesa – najmniejszego, najbardziej wysuniętego na północ subregionu leżącego w prowincji Alava Kraju Basków.


wino

Trzy cechy geograficzne decydują o jakości wina produkowanego w Rioja Alavesa. Po pierwsze, jego winnice leżą na zboczach gór kantabryjskich na dużych wysokościach (400–1200 m.n.p.m.). Po drugie, gleba na zboczach i tarasach, na których uprawia się większość winorośli, jest bogata w wapień i glinę. I po trzecie wreszcie Alavesa jest podstrefą, w której dominuje chłodzący wpływ klimatyczny Oceanu Atlantyckiego. Dodatkowo średnia roczna suma opadów jest stosunkowo niska (około 500 mm), co zmusza korzenie winnych krzewów do głębokiej penetracji gleby w poszukiwaniu wody. To wszystko sprawia, że tłoczone tu wina są ekstraktywne, skoncentrowane, z dobrym balansem pomiędzy kwasowością, garbnikami i poziomem alkoholu. Niekwestionowanym królem Rioja Alavesa (ale i całej Hiszpanii) jest odmiana Tempranillo, która tutaj się narodziła. Nazwa odmiany jest zdrobnieniem hiszpańskiego słowa temprano, co oznacza „wczesny” i odnosi się do pory dojrzewania gron. Ów wcześniak zamknięty w butelce charakteryzuje bukiet truskawek, malin, śliwek, czarnych porzeczek, często z delikatnymi nutami ziołowymi i korzennymi. Trunek poddany dojrzewaniu w dębinie zyskuje dodatkowo posmaki wanilii, drzewa cedrowego czy tabaki. W Rioja Alavesa, w miejscowości Labastida zlokalizowana jest między innymi bodega Señorio de Arana, założona pod koniec lat 70 XX wieku przez rodzinę De Santiago o długiej tradycji w świecie wina. Winiarnia dysponuje 120 ha własnych winnic oraz nowoczesnymi urządzeniami do produkcji wina, które ułatwiają proces. Ale właściciele Bodegas Señorío de Arana uważają, że czynnik ludzki ma kluczowe znaczenie w winiarstwie, począwszy od uprawy winogron w winnicy po zbiory i pracę w piwnicy. Produkcja wina opiera się tu na ścisłym systemie śledzenia winifikacji według identyfikowalnych partii winogron z każdej parceli, co pozwala na dokładna kontrolę procesu. Po zakończeniu kontrolowanej fermentacji wina dojrzewają od 15 do 30 miesię-

Señorio de Arana Gran Reserva 2010 Grona: Tempranillo (90%), Mazuelo (5%) i Graciano (5%). Winifikacja: fermentacja i maceracja prowadzona w stalowych zbiornikach przez 15 dni w kontrolowanej temperaturze 28°C. Dojrzewanie: 30 miesięcy w beczkach z dębu amerykańskiego i 3 lata w butelce. Nota degustacyjna: Wino o intensywnym, złożonym bukiecie, w którym dominują aromaty czerwonych owoców jagodowych oraz wanilii i drzewa cedrowego. Wino pełne, o mocnej strukturze, eleganckie i zrównoważone, z nutami balsamicznymi i korzennymi oraz jedwabnymi taninami.

cy w beczkach z amerykańskiego i francuskiego dębu, w zależności od kategorii wina. Główną odmianą, z której tłoczy się tu wina, jest endemiczne Tempranillo z niewielkim udziałem Garnachy, Mazuelo i Graciano, dodawanych w celu wzbogacenia profilu aromatycznego i smakowego win, cenionych również ze względu na ich potencjał starzenia. Señorio de Arana oferuje dwie różne marki. Viña del Oja to szeroka gama win, od młodych winifikowanych bez użycia beczki (Joven), poprzez starzone 15 miesięcy (Crianza) i 18 miesięcy (Reserva) w beczce, po wino najwyższej klasy Gran Reserva, które w dębie spędziło aż 30 miesięcy i jeszcze 3 lata w butelce przed skierowaniem do sprzedaży. To ostatnie wino pro-

dukowane jest tylko w najlepszych rocznikach i wytłoczone z najlepszej jakości gron. Sommelier to wina pochodzące z bardzo restrykcyjnej selekcji gron, pochodzących z wybranych, najlepszych parceli o niskiej wydajności. Takie podejście skutkuje wyższą ekspresją i koncentracją win tej linii. Produkowane są dwie etykiety wina. Crianza dojrzewa 14 miesięcy w nowych beczkach zarówno z dębu francuskiego jak i amerykańskiego, zaś Reserva 18 miesięcy. Wszystkie wina są do zdobycia w krakowskiej winotece WINOMAN, przy ul. Retoryka 21.

Andrzej Bocheński – miłośnik wina, dobrej kuchni i muzyki klasycznej, współwłaściciel firmy WINOMAN.PL, która zajmuje się importem i dystrybucją win oraz propagowaniem kultury winnej

27


kulinaria

W tyglu kultur, czyli o krakowskim dziedzictwie kulinarnym tekst: Magdalena Gatlik zdjęcia: Mateusz Torbus/UM Kraków

Kraków wszedł w nowy rok z tytułem Europejskiej Stolicy Kultury Gastronomicznej. Jedną z przyczyn, dla których to właśnie Kraków otrzymał zaszczytne wyróżnienie, jest jego bogate dziedzictwo kulinarne. Kuchnia krakowska od zawsze była międzynarodowa i – obok mocnej polskiej tradycji – były w niej widoczne wpływy orientalne, żydowskie, włoskie, węgierskie, francuskie i niemieckie. Kraków miał to szczęście, że leżał na „tatarskim” szlaku handlowym i dzięki podróżującym nim kupcom krakowscy mieszczanie mogli korzystać choćby z bliskowschodnich przypraw. Handlarze z Lewantu: ormiańscy, greccy i żydowscy przywozili także wina, bakalie, grykę czy mak. W rachunkach królewskich dworów pojawiają się też rodzynki, figi oraz ryż. Żydzi osiedlali się w Krakowie już w czasach średniowiecza. Chętnie sięgali po gęsinę. Półgęsek, czyli wędzona pierś z gęsi popularna w kuchni staropolskiej, przyjęła się w kuchni żydowskiej. Z kolei gęsi pipek, czyli gęsie żołądki duszone w cebuli, znalazły się na stołach krakowian. Wpływy włoskie w kulinariach Krakowa, wbrew pozorom, nie zaczynają się wraz z przybyciem królowej Bony. Dużą rolę odegrały powstałe na ziemiach pol-

28

skich klasztory, fundowane przez przybyłych z Włoch dominikanów, czy franciszkanów. Kolejne włoskie wpływy pojawiły się wraz z powstaniem Akademii Krakowskiej. Wysoki poziom kształcenia zaowocował obustronnymi kontaktami: profesorowie Akademii wykładali na uniwersytecie w Bolonii, a włoscy uczeni przybywali do Polski. Z Włoch sprowadzano oliwki, koper włoski, kasztany, marcepan i oliwę. Dzięki włoskim kucharzom złagodzono smak niektórych ciężkich dań staropolskich. Szerzej na stoły trafiała „włoszczyzna”, sałaty, a nawet pokrzywy. Związek z Italią ma także powstanie na przełomie XVIII i XIX wieku pierwszych krakowskich cukierni, kiedy to Szwajcarzy z włoskojęzycznego kantonu otwierali swoje lokale. Jednym z pierwszych był Dominik Wieland, który oprócz tortów i ciast oferował karmelki z wierszami i „komendantkę”, czyli nalewkę na cześć generała Wodzi-


kulinaria

ckiego. Redolfi oferował smażone kasztany, a Maurizio, który przejął interes Redolfiego, pączki z różą, makaroniki z migdałów oraz pierożki z ciasta francuskiego z makiem. Jednak cukiernie nie odniosłyby w Krakowie aż takiego sukcesu, gdyby nie kawa. Ziarno przybyło z Wiednia (podobnie zresztą jak ziemniaki), ale początkowo odnoszono się do niego niechętnie. Uważano, że mający arabskie korzenie napój, to dzieło samego szatana. Z czasem jednak nastawienie uległo zmianie. Jedną z najsłynniejszych kawiarni otworzył Jan Noworolski ze Lwowa. W usytuowanym w Sukiennicach lokalu podawał kawę z pierwszego w mieście ekspresu ciśnieniowego. Do kawy krakowianie najchętniej jedli wiedeński strudel jabłkowy, jajka po wiedeńsku oraz tort Pischingera i Sachera. Już od czasów średniowiecza sprowadzano do Krakowa wina z Węgier. W XVI w. działało w mieście ponad osiemdziesiąt piwnic z tokajem, a wedle ówczesnego przysłowia na Węgrzech wino się robiło, a w Krakowie sprzedawało. Oprócz wina sprowadzano suszone śliwy. Z kuchni francuskiej na krakowski grunt przeszczepiono nowe techniki kulinarne: blanszowanie, pieczenie w kąpieli wodnej, faszerowanie czy flambirowanie. Dzięki francuskich kucharzom upowszechniły się w naszej kuchni buliony, po których jedzono ciepłe i zimne przystawki, potem pieczyste. Po mięsach ryby, po nich sery, dalej sałaty, a na końcu desery. Kuchnia niemiecka wpływała na kuchnię Krakowa już od czasów lokacji miasta. Z Norymbergii dotarły do nas przepisy na pierniki z korzeniami, a najbardziej popularna wersja polskiego grzanego wina jest bardzo

podobna do niemieckiego, zaprawionego gałką muszkatołową, cynamonem i goździkami. W Krakowie, jak w żadnym innym polskim mieście, przez wieki współistniały i czerpały od siebie nawzajem kuchnia polska i kuchnie wielu innych krajów i narodów. Dlatego i dziś, oprócz tradycyjnych krakowskich: żurku, flaków, maczanki (oczywiście wszystkich „po krakowsku”), znajdziecie przysmaki inspirowane kuchnią naszych sąsiadów i całkiem odległych od Krakowa miejsc. Więcej o dziedzictwie kulinarnym Krakowa oraz Europejskiej Stolicy Kultury Gastronomicznej na stronie kulinary.krakow.pl. Znajdziecie tam też opracowanie „Kulinarne dziedzictwo Krakowa” autorstwa Magdaleny Wójcik, prawdziwą kopalnię wiedzy o Krakowie od kuchni.

Magdalena Gatlik – z zawodu bibliotekarka, w wolnym czasie miłośniczka dobrej kuchni i ciekawej rozmowy. Od kilku miesięcy realizuje autorski projekt „Co u was dobrego?”, w ramach którego osoby mniej i bardziej znane opowiadają o swoich kulinarnych fascynacjach.

29


zdrowie

Dieta na przednówku tekst i zdjęcia: Alicja Mendel

Przednówek, czyli czas poprzedzający nadejście wiosny w pełnym jej rozkwicie, to okres w którym od wieków panował dość surowy „rygor dietetyczny”. Ograniczano spożycie pokarmów, wybierano monodiety lub nawet całkowicie poszczono. Poza względami ideologicznymi czy religijnymi, najważniejszy powód był bardzo prozaiczny – zapasów jesiennych pozostawało już zazwyczaj bardzo niewiele, a na nowe plony trzeba było jeszcze poczekać. W ten sposób ludzie, podporządkowując się rytmom natury, oczyszczali organizm czyli przeprowadzali to, co dziś nazywamy często detoksem. W dzisiejszych czasach nie narzekamy na brak pożywienia – sklepowe półki zawsze są pełne i niezależnie od pory roku możemy dowolnie komponować nasze posiłki.

Jednak rytmy natury pozostają niezmienne i warto zadbać o to, by na przednówku odżywiać się prawidłowo. Przede wszystkim warto sięgać po warzywa korzeniowe – te, które od wieków stanowiły podstawę wczesnowiosennego menu: buraki, marchew, seler, pietruszkę, cebulę... W chłodne dni można przygotowywać z nich ciepłe potrawki, gęste aromatyczne zupy czy zapiekanki,

30

łącząc je z kapustą czy przedstawicielami rodziny dyniowatych, a także wszelkiego rodzaju strączkami – soczewicą, fasolą czy ciecierzycą. Warzywa te warto również jeść w postaci kiszonek, podnosząc naturalną odporność osłabionego zimą organizmu i wspomagając metabolizm. Poza klasycznymi kiszonkami z kapusty, buraków czy ogórków, na naszych talerzach powinny się również znaleźć np. kiszona marchew, cukinia czy kalafior – rewelacyjne w smaku i bardzo proste w przygotowaniu. Zamiast sięgać po dostępne w sklepach nowalijki, które w tym okresie pochodzą z upraw szklarniowych i są pełne szkodliwych substancji, można pokusić się o samodzielną hodowlę świeżych ziół w doniczkach, szczypiorku i kiełków, których nasiona są powszechnie dostępne. Nie tylko wzbogacą one smak przygotowywanych przez nas potraw, ale też dostarczą wielu cennych witamin i składników mineralnych. Jeśli chcemy wzmocnić i oczyścić organizm, zyskać nową „wiosenną” energię, a także przywrócić blask poszarzałej cerze czy włosom, warto zrezygnować, przynajmniej na jakiś czas, ze słodyczy czy wysoko przetworzonej żywności, sięgając po pożywienie zgodne z rytmem natury. Być może będzie to początek nowego – zdrowszego życia :)


2 filiżanki dyni 1 marchew 1 cebula 2–4 ząbki czosnku masło klarowane lub olej kokosowy nierafinowany sól pieprz kurkuma czarnuszka rukola ziarna ( dynia słonecznik) * opcjonalnie mleko kokosowe PRZYGOTOWANIE Dynię obieramy, usuwamy pestki, kroimy na kawałki. Marchew, cebulę i czosnek obieramy i kroimy na mniejsze części. Wszystkie składniki przekładamy do garnka z grubym dnem, dodajemy olej kokosowy lub masło klarowane i podsmażamy, stale mieszając przez mniej więcej 3 minuty. Warzywa zalewamy wodą i gotujemy pod przykryciem około 30 minut. Po tym czasie warzywa powinny być miękkie. Całość dokładnie miksujemy blenderem, aż zupa nabierze konsystencji kremu. Przyprawiamy solą i pieprzem do smaku. Podajemy posypane czarnuszką i nasionami. Świetnie smakuje z rukolą lub świeżymi ziołami.

Kolorowa zapiekanka z cukinii 2 duże cukinie (najlepiej jeśli jedna jest żółta, a jedna zielona - pięknie wtedy wyglądają na talerzu Suszone pomidory w oliwie Ser feta, kozi lub owczy - do wyboru Czosnek 5-6 ząbków sól himalajska lub morska bazylia do smaku

zdrowie

Zupa krem z dyni

PRZYGOTOWANIE Cukinię kroimy w plastry i układamy w foremce lub naczyniu żaroodpornym Pomiędzy plastry cukinii wkładamy suszone pomidory i pokrojone kawałeczki czosnku Całość posypujemy solą i bazylią, polewamy delikatnie oliwa z pomidorów Na wierzch układamy wybrany ser. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury ok 180 stopni, na ok 40 minut I to wszystko - przygotowanie całego dania to zaledwie kilka minut, a zapiekanka jest PRZEPYSZNA!!! SMACZNEGO!

Jeśli gustujecie w orientalnych smakach zamiast wody, możecie do gotowania dodać mleko kokosowe.

Alicja Mendel – psycholog, naturoterapeuta, dietetyk. Holistycznie podchodzaca do zagadnień zdrowotnych. Na co dzień wspiera osoby dążące do odzyskania dobrego samopoczucia, wymarzonej sylwetki oraz rozwoju osobistego. Prywatnie szczęśliwa żona i mama.

31


media

Mediateka – propozycja multimedialna Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej tekst: Bogdan Kocurek Dyrektor Książnicy Beskidzkiej

Zbiory multimedialne Książnica Beskidzka gromadzi i udostępnia swoim czytelnikom od kilku lat. We wrześniu 2018 roku znalazły one swoją nową siedzibę. Zbiory te zostały przeniesione z kamienicy na ul. Podcienie 9 do gmachu głównego na ul. Juliusza Słowackiego 17a. W pomieszczeniu po czytelni ogólnej znalazły swoje nowe miejsce zbiory filmów na DVD, muzyki na płytach CD, audiobooki oraz kursy językowe. Warto dodać, iż kolekcja audiobooków z wypożyczalni ogólnej została przeniesiona do mediateki i dzięki temu czytelnicy w jednym miejscu mają do dyspozycji prawie 3.200 tytułów. Kolekcja ta jest systematycznie uzupełniana o nowości wydawnicze i śmiało możemy powiedzieć, iż jesteśmy na bieżąco z tytułami z rynku księgarskiego. Audiobooki są ważną i zdobywająca coraz większą popularność pozycją w naszej ofercie. Chętnie korzystają z niej czytelnicy mający problemy ze wzrokiem, dla których jest to często jedyna możliwośc zanurzenia w bogactwo słowa i literatury. Dla wielu osób książka mówiona stała się codziennym elementem poruszania się samochodami, podróżowania, czy po prostu, wykonywania codziennych czynności. Równie ceniona jest przez dzieci i młodzież, zarówno jako rozrywka, jak i element kształcenia. Nasz zbiór audiobooków podzielony jest na trzy grupy: literatura piękna, popularnonaukowa oraz dziecięco-młodzieżowa. Taki podział ułatwia czytelnikom poruszanie się wśród zasobów i odnajdywanie pozycji adekwatnych do zainteresowań i potrzeb. W kolekcji płyt z muzyką na płytach CD dominuje muzyka popularna z różnych nurtów, lecz jest i muzyka klasyczna, ludowa czy okolicznościowa. Posiadamy ponad 3400 pozycji. Głównym wyznacznikiem, którym kierujemy się przy zakupie, są potrzeby naszych czytelników oraz poziom artystyczny wykonywanych utworów. Staramy się, aby nasza kolekcja była reprezentatywna dla szeroko rozumianego rynku muzycznego, aby z każdego popularnego nurtu móc zaproponować zainteresowanym czytelnikom coś ciekawego. Dlatego też często korzystamy z sugestii osób nas odwiedzających a poszukujących jakiejś pozycji i rekomendujących jej wartość. Niewielki jest też nasz zbiór kursów językowych. Ta oferta przeżywa poważną reorganizację ze względu na nośniki i zawartość merytoryczną. Bacznie obserwujemy i badamy potrzeby środowiska w tym zakresie i nie wykluczone, że zaczniemy uzupełniać zasoby o np. język polski dla obcokrajowców czy kursy dedykowane specyficznym grupom społecznym, np. seniorom, informatykom, prawnikom itp. 32

Najobszerniejszą kolekcją w tych zasobach multimedialnych, jest nasz zbiór filmów DVD. Kolekcja liczy 5410 tytułów. Jest bardzo różnorodna, od klasyki kina i literatury, poprzez wszystkie chyba gatunki filmowe do zarejestrowanych koncertów czy spektakli teatralnych i operowych. Znajdują też u nas coś dla siebie nasi młodzi i najmłodsi czytelnicy. Oferujemy im filmy animowane i aktorskie, bajki, przygodowe czyli rozrywkowe oraz ekranizacje lektur. Spośrod czytelników odwiedzających mediatekę, najliczniejszą grupę stanowią właśnie osoby wypożyczające filmy. Najnowszym nabytkiem mediateki, a co za tym idzie, najnowszą propozycją dla naszych czytelników, są zestawy robotów lego : LEGO WeDo 2.0 oraz LEGO EV3. Są to kilkusetelementowe zestawy klocków, z których można budować postacie ludzi, zwierząt, fantastycznych stworów i różne rodzaje pojazdów, a następnie je programować, za pomocą tabletu, laptopa czy telefonu komórkowego o odpowiednich parametrach i realizować wymyślony przez siebie scenariusz zabawy. Zestawy WeDo są przeznaczone dla dzieci od lat pięciu ,a zestaw EV3 najlepiej sprawdza się od ośmiu lat w górę. Zajęcia z tymi zestawami są wszechstronnie rozwijające dla bawiących się nimi młodych ludzi. Rozbudzają wyobraźnię potrzebną do wymyślenia scenariusza akcji czy „zorganizowania” scenografii, sprawność manualną oraz wyobraźnię przestrzenną potrzebną do zbudowania wymyślonych przez siebie postaci czy pojazdów oraz wiedzę i umiejętności logiczne potrzebne do zaprogramowania robotów. Dzieci uczestniczą w zajęciach po wcześniejszym zgłoszeniu, w grupach 2–4 osobowych pod opieką bibliotekarza. Bardzo dobrze sprawdza się koncepcja, aby w zajęciach uczestniczył ojciec z dzieckiem. Frajdę mają porównywalną, a mamy są zachwycone możliwością tak twórczego dzielenia się opieką nad dzieckiem. Premierę zajęcia z robotami lego miały podczas październikowej Nocy w Bibliotece i cieszyły się ogromnym powodzeniem. Na dzień 30 listopada w mediatece zarejestrowanych było 1719 czytelników, którzy odwiedzili nas 14967 razy oraz wypożyczyli 29111 materiałów bibliotecznych. Mediateka, choć nie jest całkiem nową propozycją Książnicy Beskidzkiej, jednak w swojej nowej siedzibie, może potencjalnie służyć większej liczbie osób, odwiedzających gmach główny.


Organizatorzy

Współfinansowanie

Sponsor

ECOLBAU

Galeria sztuki współczesnej bwa w katowicach • Wernisaż 26.04.2019 • www.bwa.katowice.pl

STYPA COSMOREAL MUSEUM OF FUTURE 27.04 — 06.06.2019

NEUBAU • SANIERUNG • DACHAUSBAU

Patronat medialny


#StrefaEtno #StrefaJazz #StrefaOtwarta #Dwukropek #FonóKraków #StrefaKraków koncerty / warsztaty / wystawy / spotkania / konferencje klub muzyczny / zapraszamy codziennie od 18:00 facebook.com/StrefaKrakow

www.strefa-krakow.pl

#strefakrakow

strefakrakow@rozstaje.pl

KLUB STREFA / KRAKÓW / UL. ŚW. TOMASZA 31


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.