JAK? czasopismo bardzo kulturalne nr 10

Page 1

malarstwo • architektura • fotografia • design • biżuteria • rękodzieło • literatura • teatr • muzyka • ilustracja moda • rozwój osobisty • biznes • edukacja • sport • turystyka • wypoczynek • kulinaria • historia

ISSN 2545-1871

JAK? czasopismo bardzo kulturalne

nr 10 (3/2019) egzemplarz bezpłatny


ww

w

.fa c

dz ielo jak

JAK

ko e r eb o o o m / k .c

ceramika uşytkowa wykonywana ręcznie i na kole warsztaty ceramiczne tel.: 607 986 515


wstępniak Drodzy Czytelnicy!

JAK? czasopismo bardzo kulturalne malarstwo • architektura • fotografia • design • biżuteria • rękodzieło • literatura • teatr • muzyka • ilustracja moda • rozwój osobisty • biznes • edukacja • sport • turystyka • wypoczynek • kulinaria • historia

Jesień w pełni, momentami ciepła i złota, kiedy indziej chłodna, dżdżysta i mglista. A my, na przekór przeciwnościom i jesiennym nastrojom, mamy dla Was dziesiąty (!) już numer czasopisma, w którym znowu mieszamy różne wątki kulturalne, mając nadzieję, że znajdziecie coś ciekawego dla siebie. Jest coś o festiwalach minionych i zbliżających się do nas (EtnoKraków/Rozstaje i Impro Fest). Jest trochę o sztukach plastycznych (malarstwie i fotografii). Są też tematy cykliczne, z których bardzo się cieszymy. Wśród nich artykuł Witolda Vargasa, kolejna odsłona opowieści o obrzędach Górnego Śląska i coś z Euroregionu Beskidy. Po raz kolejny gościmy też na naszych łamach Macieja Farskiego, tym razem piszącego o kulturze w ujęciu statystycznym. A na koniec bardzo dobry temat na jesienne chandry na stronach o zdrowiu i kulinariach. Zapraszamy do lektury!

nr 10 (3/2019) egzemplarz bezpłatny

spis treści 3

Rozstaje, czyli miejsce spotkań Tomasz Janas

7

Slow Fashion Café Katarzyna Michniowska

8

PŁASKA ZIEMIA, KANIBALE I EDEN Witold Vargas

10

Bursztynowe Drzewo z Enceku Katarzyna Michniowska

11

Galeria jednego obrazu

12

Są kolory, są kobiety ikony Beata Stefaniak-Klepek

14

Mapa Obrzędowa Górnego Śląska Aleksander Lysko, Robert Garstka

16

Beskidy – z prestiżowym certyfikatem Polska Marka Turystyczna Monika Pasierbek

18

Kultura w liczbach Maciej Farski

20

ImproFest 2019 Alan Pakosz

22

Złota jesień bez zmęczenia i depresji Beata Rudzińska

24

Po co pokazywać fotografię? Monika M. Jarecka


wydarzenia

Zapowiedzi wydarzeń kulturalnych 28.10 – John McLaughlin & The 4th Dimension – NOSPR, Katowice 02.11 – Sting: My Songs – koncert– Tauron Arena Kraków 02–10.11 – 64. Krakowskie Zaduszki Jazzowe – Kraków 06–11.11 – ImproFest – Kraków 08.11 – Polska Noc Kabaretowa 2019 – Hala Stulecia, Wrocław 08.11.2019–08.03.2020 – Jan Hrynkowski. Opowieść artysty – wystawa – Muzeum Narodowe w Krakowie 10–17.11 – 12. Festiwal Twórczości Korowód – Kraków 11.11 – Siesta w drodze - LUCIBELA – Bielskie Centrum Kultury, Bielsko-Biała 12-17.11 – Jazzowa Jesień 2019 – Bielskie Centrum Kultury, Bielsko-Biała 22.11 – „Naturgemälde” – premiera – NCK, Kraków 22.11 – Eric Marienthal & AMC Trio Plus – Klub Klimat, Bielsko-Biała 22–23.11 – Festiwal Wszystkie Mazurki Świata 2019 – Warszawa 23.11 – Morcheeba – koncert – Hala Stulecia, Wrocław 24.11 – Peter Bence – koncert –Centrum Kongresowe ICE, Kraków 26.11 – Chris de Burgh – koncert –Centrum Kongresowe ICE, Kraków 03.12 – Deep Purple – LIVE IN CONCERT – Tauron Arena Kraków 15.12 – Aga Zaryan i European Jazz Quartet – koncert „Christmas Songs” – NCK, Kraków

Chcesz w kulturalnym towarzystwie zareklamować swoją firmę, opowiedzieć w artykule o swojej działalności albo zaprezentować swoje dzieło? Zapraszamy do kontaktu!

materiały sponsorowane i reklamy umieszczone są na stronach: 7, 12–13, 16–17 oraz na 3 i 4 stronie okładki

ISSN 2545-1871 2

JAK? czasopismo bardzo kulturalne wydawca: JAK - studio graficzne ul. Jemiołowa 20F, Kraków adres redakcji: ul. Wygrana 9/2, Kraków tel.: 607 986 515 e-mail: jakczasopismo@gmail.com www.facebook.com/jakczasopismo

redakcja: Katarzyna Michniowska, Jakub Michniowski projekt graficzny, skład i łamanie: JAK – studio graficzne www.jakstudio.pl


festiwale

Rozstaje, czyli miejsce spotkań tekst: Tomasz Janas zdjęcia: Michał Ramus, Norbert Roztocki

Wielu obserwatorów uważa folk / world music za jeden z najciekawszych i najoryginalniejszych nurtów współczesnej muzyki. EtnoKraków/Rozstaje to odbywający się od ponad dwóch dekad jeden z najważniejszych folkowych festiwali – nie tylko w skali kraju! Czy to prawda, że w Krakowie odbywa się jeden z najważniejszych polskich festiwali folkowych / muzyki świata – i to już od wielu lat? Czy to możliwie, że wielu Krakowian nadal nie wie – i nie docenia – jak ważna impreza odbywa się w ich mieście co roku u progu wakacji? Ano, chyba prawda. Co zrobić, by zwrócić ich uwagę na ten fenomen, albo o nim przypomnieć? Nie, nie trzeba żadnej specjalnej, szalonej kampanii reklamowej. Wystarczy zwykła, choćby skrótowa opowieść o faktach. Wystarczy wyostrzyć wzrok i słuch, by nie pominąć kolejnych edycji tej niezwykłej imprezy. Zresztą, folkowe życie – dzięki organizatorom festiwalu i jednocześnie właścicielom klubu Strefa przy ul. św. Tomasza – tętni nieustannie, przez cały rok. Festiwal jest „tylko” swoistym ukoronowaniem tych codziennych działań.

Manifestacja, ciekawość, otwartość Oczywiście, prawdą jest, że krakowskie życie kulturalne jest niebywale dynamiczne, twórcze, wielowątkowe. Że w wielkości zdarzeń umknąć mogą niektóre nawet szczególnie ambitne i cenne przedsięwzięcia. Festiwal EtnoKraków/Rozstaje jest jednak imprezą o naprawdę niezwykłych walorach, szczególnym charakterze. Jest jedną z tych imprez, których pomijanie byłoby wielką szkodą dla oglądu / oceny stanu kultury, nie tylko tej muzycznej. Jest tak zarówno z uwagi na niezmiennie wysoki poziom artystyczny imprezy, na jej umiejętne łączenie twórczych ambicji z trafianiem do stosunkowo szerokiego kręgu odbiorców, a także za sprawą upartego trzymania się z dala od miraży komercyjnych, popowych, łatwych i banalnych rozwiązań. Nie najmniej ważna jest tu sama idea, samo przesłanie festiwalu, które – choć nie formułowane, nie definiowane wprost w postaci jakiegoś rodzaju manifestów – jest wyraźnie dostrzegalne w przebiegu kolejnych jego odsłon, kolejnych edycji, kolejnych starannie komponowanych dni / spotkań z muzyką i przejawami artystycznej ekspresji odległych czasami kultur.

Są bowiem: festiwal EtnoKraków/Rozstaje i krakowski klub Strefa – swoistą manifestacją otwartości i przyjaznego traktowania ludzi przybywających z najdalszych (a czasami całkiem bliskich) zakątków świata. Jest – wręcz symbolicznie ważnym w dzisiejszych czasach chaosu idei oraz wyrastających tu i ówdzie nieuzasadnionych uprzedzeń – znakiem gotowości do posłuchania co mają do przekazania, do opowiedzenia, do zaśpiewania przedstawiciele innych krajów, narodów, innych wyznań, kultur, języków… To tylko na pozór takie banalne. W rzeczywistości jest to ważny gest, który wyrażają organizatorzy i gospodarze: Joanna i Jan Słowińscy, jak i od lat towarzysząca wydarzeniom czujna publiczność. Kluczową cechą lipcowych krakowskich spotkań wokół muzyki świata i dorocznych imprez w Strefie – jest bowiem naturalna ciekawość, życzliwa gotowość do wsłuchania się w egzotyczną czasami muzykę – niekiedy skłaniającą do bezpretensjonalnej zabawy, czasami zaś zmuszająca do refleksji czy bardziej uważnego odbioru, wymagającego skupienia się na detalach, na odkrywczych współbrzmieniach – i znów kiedy indziej pozwalająca rozkołysać się lub rozprężyć w bardziej znanych tematach muzycznych, w ujmujących i skądinąd pamiętanych melodiach.

Bez pozy, bez szminki, bez plastiku Muzyka folkowa / etniczna / world music – jakkolwiek byśmy nie nazywali dźwięków, które płyną do nas z rozmaitych scen podczas festiwalu EtnoKraków/Rozstaje – ma w sobie bowiem wiele różnorodnych cech, które sprawiają, że jest ona przyjazna i bliska wielu słuchaczom – niezależnie od płci, wieku, stylistycznych upodobań. Jej wielkim walorem jest to, że swe inspiracje wywodzi – bardziej lub mniej bezpośrednio – z muzyki tradycyjnej, ludowej, wiejskiej, czasami też i dworskiej, i sakralnej, za to swój współczesny wyraz odnajduje w twórczym dialogu albo twórczym zderzeniu ze współczesną estetyką, ze współczesnymi nurtami, ze współczesną wrażliwością twórców z całego świata. Dlatego z całą pewnością zawsze znajdą tu sporo dla siebie wielbiciele twórczości bezpośrednio odwołującej się do wspomnianych źródeł, m.in. do cieszących się coraz większym uznaniem poszukiwań w obrębie przetwarzania, interpretowania muzyki wiejskiej. Ale przecież w tym nurcie – a zatem i na tym festiwalu – odnajdziemy wiele innych stylistycznych odcieni: odwołania do tradycyjnej piosenki i ballady, do folku anglosaskiego, celtyckiego, do fado, flamenco, muzyki latynoskiej, orientalnej, afrykańskiej, bogate w swych odwołaniach i różnorodności interpretacje tradycji ży3


festiwale

dowskiej, romskiej, ale także łączenie wątków pochodzących z różnych źródeł, a nierzadko także włączanie ich we współbrzmienia z muzyką rockową, jazzową, klasyczną, dawną, ambitną elektroniką, avant-popem i wieloma innymi pomysłami, których wspólną cechą jest ucieczka od komercyjnej sztampy, od „plastikowych”, nieznośnie ugrzecznionych brzmień i aranży. Folk / muzyka świata jest bowiem zazwyczaj wyrazem autentycznych emocji, prawdziwej autorskiej wypowiedzi, indywidualnego widzenia świata, które trudno pogodzić ze schematami typowymi np. dla popularnych radiofonii. W zamian oferują za to niezwykłą przygodę w spotkaniu z muzyką nieupozowaną, nieuszminkowaną, szczerą, autentycznie przejmującą – i często odmienną od większości tego, z czym słuchacze mieli wcześniej do czynienia. I zazwyczaj dla tych słuchaczy zachwycającą, o czym świadczą reakcje po znakomitej większości festiwalowych koncertów na przestrzeni owych dwóch dekad.

Historia i charakter Muzyka folkowa / etniczna / world music, na całym świecie już od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku znajduje nieustannie rosnące grono wielbicieli (własne czasopisma, oficyny wydawnicze, radiostacje, festiwale, dziś także oczywiście portale internetowe, etc.). Mniej więcej od przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych powstaje i rośnie też krajowe grono wykonawców, wydawców – i słuchaczy. Szczególnie aktywne i liczne zdaje się ono w ostatnich kilkunastu latach, co jest również efektem swoistej „pracy u podstaw” zarówno wykonawców, nielicznych mediów (radiowa Dwójka), jak i festiwali w rodzaju krakowskich Rozstajów. Zresztą, na przykład w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych wydawało się, że najlepiej fenomen tej muzyki uchwycili animatorzy życia muzycznego z mniejszych miejscowości – głośne

festiwale odbywały się m.in. w Ząbkowicach Śląskich, Krotoszynie, Dowspudzie, później też w Skierniewicach i wielu innych. Dziś folkowe festiwale odbywają się w kilkudziesięciu większych i mniejszych miastach i miejscowościach. Najważniejsze z nich – te wyznaczające poziom krajowej sceny tej muzyki, te, na których koncertują niekwestionowane gwiazdy z całego świata – odbywają się w dużych miastach: Warszawie (Nowa Tradycja i Skrzyżowanie Kultur), Poznaniu (Ethno Port Poznań), Wrocławiu (Brave Festival, EthnoJazz Festival), Gdyni (Globaltica), Lublinie (Mikołajki Folkowe) czy – last but not least – w Krakowie właśnie (EtnoKraków/Rozstaje). Co ważne, dwie ostatnie z wymienionych należą do najdłużej istniejących i realnie kształtujących oblicze tej muzyki w naszym kraju, Tej, to znaczy zarówno folku / world music, jak i szerzej: sceny niezależnej, ambitnej muzyki popularnej: mają bowiem i na nie niewątpliwy wpływ. Co więcej, krakowska impreza, dzięki swemu charakterowi, dzięki swej bogatej i słynnej już historii traktowana jest również jako jeden z najbardziej znaczących europejskich festiwali sceny etno i world music.

Od tradycji do nowoczesności Warto bowiem też podkreślić, że krakowski festiwal ma też swoje charakterystyczne cechy i niewątpliwe walory, które wyróżniają go również na tle tak bogatej, jak wspomniana, oferty krajowych imprez. Funkcjonujący od końca lat dziewięćdziesiątych festiwal – początkowo pod nazwą Rozstaje, później rozszerzoną – cechował się zawsze szczególnie uważnym doborem wykonawców, bardzo przemyślanym kreowaniem wizerunku tej muzyki w naszym kraju. Po pierwsze zatem jego organizatorzy – czyli Jan Słowiński i krąg

EtnoKraków/Rozstaje na placu Wolnica / fot. Michał Ramus / archiwum EtnoKraków/Rozstaje

4


festiwale

Trebunie Tutki & Twinkle Brothers / fot. Norbert Roztocki / archiwum EtnoKraków/Rozstaje

jego współpracowników – świadomie wskazywali na miejsce, z którego festiwal się wywodzi. Wielką uwaga otaczali więc muzykę małopolską, a dalej tę z innych regionów kraju – zarówno w jej aspekcie ludowym, tradycyjnym, jak i nowoczesnych folkowych jej opracowaniach. Dopiero w dalszej kolejności, bez zbędnego pospiechu, nerwowości i fałszywych ruchów, odsłaniano fascynację kulturą i tradycją kolejnych kręgów: krajów i regionów Europy Środkowej, Wschodniej, później i jej dalszych zakątków, a wreszcie innych stron świata: orientu, Afryki Środkowej i następnych obszarów. Zawsze też – aż do dziś – z pełną świadomością, uwagą i powagą traktowali zarówno tych twórców, którzy starają się jak najwierniej przechowywać i odtwarzać tradycyjne formy artystycznej ekspresji (nazywane na festiwalu sceną In Crudo), jak i tych, którzy poddają owe źródłowe natchnienia własnym, czasami bardzo daleko idącym interpretacjom (festiwalowa scena Inspiracje). Mają też świadomość, że sama muzyka bywa tylko zaczynem, wokół którego tworzy się i rośnie wiele innych cennych inicjatyw, pomysłów, przedsięwzięć. Były więc i bywają na festiwalu liczne warsztaty, spotkania, dyskusje, targowiska instrumentów, pokazy filmów i spektakli teatralnych, które dotykają tak ważnych dla festiwalu problemów tożsamości, tolerancji, dialogu, otwartości. Wynikających z ciekawości tym, co niesie ze sobą drugi człowiek wraz ze swą kulturą, ze swą pieśnią i muzyką, ze swym słowem.

Przestrzenie i wydarzenia Przez te ponad dwie dekady festiwal Rozstaje zdążył zaistnieć w wielu miejskich przestrzeniach: w pierwszych latach m.in. w okolicach Rynku Głównego czy

gościnnych przestrzeniach Radia Kraków. W ostatnich latach swoje szalenie przyjazne miejsca odnalazł przede wszystkim na Kazimierzu: na placu Wolnica i placu Nowym, w Muzeum Inżynierii Miejskiej i Starej Zajezdni, w Żydowskim Muzeum Galicja i Muzeum Etnograficznym, klubie Alchemia, kościele Św. Katarzyny, Centrum Kongresowym ICE, ale przecież także w klubie Strefa przy ul. św. Tomasza, który jest całorocznym centrum folkowego „dziania się” rzeczy ważnych w Krakowie. Wreszcie, w minione wakacje festiwal zaistniał też na scenie plenerowej na Powiślu, która okazała się również ciekawym miejscem, a dla dopełnienia tego obrazka dodajmy, że festiwalowe imprezy odbywały się też m.in. w Nowohuckim Centrum Kultury. Wszystkie wspomniane idee, pomysły i przestrzenie nie miałyby jednak większego znaczenia, gdyby nie grono (więcej niż) kompetentnych organizatorów (znów pod wodzą Jana Słowińskiego), którzy wiedzą jakich artystów – i w jaki sposób – zaprosić na festiwal, aby zyskiwał on niesłabnąca rangę artystyczną. Z jednej strony decyduje tu zatem wiedza merytoryczna dotycząca tej muzyki, w skali kraju i świata, z drugiej – dobra opinia i wiarygodność wobec międzynarodowych partnerów, dzięki którym przybywają nad Wisłę rok za rokiem wielcy artyści. Ot, spójrzmy na ostatnie miesiące. W lipcu bieżącego roku na festiwalu mieliśmy zgoła symboliczne występy kapeli Virtualnaja Derevnia łączącej w swym składzie – ponad politycznymi konfliktami – muzyków z Rosji i Ukrainy, a także wielkiej afrykańskiej artystki Azizy Brahim, upominającej się o losy wypędzonych. Świetne były też koncerty, które dali inni zagraniczni wykonawcy: Felix Lajko Trio z Węgier, Tamara Obrovac & Tranhistra Ensemble z Chorwacji (a także Sło5


festiwale

wenii i Włoch), Svetlana Spajić z Serbii, czy Bel Air de Forró z Brazylii i fiński Tuuletar. W roku ubiegłym, rocznicowym, czcząc dwudziestolecie festiwalu wystąpiły niekwestionowane światowe gwiazdy: Alim Qasimov i Fargana Qasimova z Azerbejdżanu, Alireza Ghorbani z Iranu, bracia Teofilovic z Serbii, Omar Souleyman z Syrii, międzynarodowa Szikra – czyli wspólny projekt słynnych Węgrów z Sőndorgő i Holendrów z Amsterdam Klezmer Band, a dalej Marko Markovic z Serbii, Chico Trujillo z Chile i wielu, wielu innych na czele z obchodzącą też swój własny jubileusz kapelą Muzykanci – jedną z legend polskiej sceny folku.

Rodzi się historia… Nie znajdziemy tu miejsca, by wymienić wszystkich tych gości Rozstajów, cenionych na międzynarodowych scenach, o których należałoby powiedzieć. Wymieńmy więc tylko przykładowe gwiazdy z tych wcześniejszych lat. Byli wśród nich Dhafer Youssef (Tunezja), Twinkle Brothers & Trebunie Tutki (Jamajka/Polska), Gheorghe Zamfir (Rumunia), Gypsy Queens & Kings (Bałkany) z udziałem Esmy Redzepovej (Macedonia), Taraf de Haidouks (Rumunia), Kocani Orkestar (Macedonia), Kimmo Pohjonen (Finlandia), Adama Drame (Burkina Faso), Giridhar Udupa (Indie), Raduza (Czechy), Debashish Bhattacharya (Indie), Concha Buika (Hiszpania), Gurdijeff Ensemble (Armenia), Kayhan Kalhor (Iran), trio Pulkinen - Räss - Sadovska (Finlandia/Szwajcaria/Ukraina). O polskich artystach wspominać nie trzeba, wystąpili tu bowiem chyba wszyscy liczący się przedstawiciele gatunku – i jego licznych, barwnych okolic.

Wspomnimy jeszcze pospiesznie rok 2015, kiedy pod jednym szyldem połączone zostały EtnoKraków/Rozstaje oraz legendarny i niezwykle prestiżowy festiwal Europejskiej Unii Nadawców EBU. Była to swoista symboliczna pieczęć, potwierdzająca znaczenie Rozstajów. Zagrała wówczas w Krakowie w ciągu tygodnia cała rzesza ważnych wykonawców. Pośród kilkudziesięciu artystów byli m.in. Ahlberg, Ek & Roswall (Szwecja), Arkady Shilkloper (Rosja), Buda Folk Band (Węgry), Jacky Molard Quartet (Francja), Manou Gallo Groove Orchestra (Wybrzeże Kości Słoniowej), Maria Kalaniemi & Timo Alakotila (Finlandia), Meridian Brothers (Kolumbia), Nomadic Voices (Mongolia / Włochy), Valentin Clastrier (Francja), Zakir Hussain & Rakesh Chaurasia Duo (Indie). Tak, od ponad dwóch dekad, co roku u progu wakacji rodzi się piękna historia. Warto, naprawdę warto się jej przypatrywać i przysłuchiwać. A kto nie może się doczekać letnich miesięcy, powinien czym prędzej sprawdzić aktualny program klubu Strefa. Tam podobną muzykę odnajdzie o każdej porze roku.

Tomasz Janas – dziennikarz muzyczny, publicysta, felietonista, współpracownik m.in. „Dwójki” Polskiego Radia, „Gazety Wyborczej” (1995–2013), stały współpracownik i członek zespołu redakcyjnego poznańskiego „Czasu Kultury”, redaktor portalu kultura.poznan.pl i miesięcznika IKS, wielokrotny juror festiwali i konkursów, m.in. muzyki folkowej (Nowa Tradycja – Polskie Radio, Scena Otwarta Mikołajek Folkowych, Folkowy Fonogram Roku). Absolwent polonistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza.

klub Strefa / fot. Michał Ramus / archiwum EtnoKraków/Rozstaje

6


Mam taki kompleks – nie umiem szyć na maszynie. Gdy trzeba coś zszyć albo udziergać ubranko dla lalki, zawsze robię to ręcznie. Zawsze chciałam móc wymyślić sobie jakiś ciuch, narysować go, wykroić, usiąść, uszyć... i mieć. Po wielu latach poszukiwań trafiłam wreszcie na miejsce idealne dla takich jak ja, chcących szyć samodzielnie i kreatywnie.

Slow Fashion Café to warsztatownia na krakowskim Kazimierzu, której działania wpisują doskonale się w nurt Slow Life – stawia się tam na indywidualizm, ręczną pracę, spotkanie w kameralnym gronie.

moda

Slow Fashion Café

tekst: Katarzyna Michniowska zdjęcia: Rafał Korzeniowski

natomiast są profesjnonalistkami w każdym calu – to projektantki, konstruktorki ubioru i doświadczone krawcowe. Slow Fashion Café obchodził niedawno, w październiku, siódme urodziny. Ma na koncie oprócz warsztatów również ciekawe eventy – m. in. modowo–fotograficzne, na których mogą zabłysnąć zarówno projektanci, jak kursanci i fotografowie. Nie mogę się już doczekać, kiedy dołączę do uczestników kursów i uszyję sobie pierwsze samodzielne dzieło. Ciekawe, co to będzie? Niewykluczone, że pokażę je w JAK–u, więc śledzcie naszą i Slow Fashionową stronę na Facebooku! A więcej znajdziecie na stronie: www.slowfashioncafe.pl.

Można tam, w kilkuosobowych grupkach, nauczyć się szyć rozmaite rzeczy. Slow zaprasza między innymi na jednorazową akcję tworzenia shoperek; kurs, na którym powstaje płaszcz; kurs szycia bokserek/podkoszulka; kurs szycia koronkowej bielizny, „techniki szycia dla początkujących”, warsztaty konstrukcji biustonosza na fiszbinach, kurs konstrukcji odzieży i wiele, wiele innych. W tym sezonie rozkręcają się również wyjazdowe kursy szycia! Ekipa Slow Fashion Café dba o przytulną atmosferę – dla uczestników zawsze dostępne są kawa, herbata i domowe ciasta. Kameralne grupy zapewniają pracę indywidualną oraz czas i uwagę prowadzących. Prowadzące

7


kultura niezapisana

PŁASKA ZIEMIA, KANIBALE I EDEN. tekst: Witold Vargas ilustracje: Witold Vargas

Towarzystwa Płaskiej Ziemi przedstawiać chyba nie trzeba. Tych, co jednak jeszcze o nim nie słyszeli, zapraszam do wygooglowania nazwy – znalezienie jej nie powinno sprawić żadnego kłopotu. Członkowie tej społeczności, których spotkać można w niemal każdym zakątku globu, albo dla żartu, albo całkiem serio, starają się wszelkimi sposobami udowodnić, że kulistość ziemi jest 1

8

jedną wielką mistyfikacją. Czy mają oni jakiekolwiek racjonalne podstawy, by upierać się przy swoim? Jak to możliwe, żeby w XXI wieku nadal trwać przy micie pogrzebanym już ostatecznie za czasów Krzysztofa Kolumba? Moim zdaniem wyjaśnienie jest bardziej niż oczywiste: ziemia dziś nie do końca przestała być płaska i ma to wbrew pozorom wiele wspólnego z opowieściami o kanibalach

i tęsknotą za rajem utraconym. Jak to? Zastanówmy się. W dawnych czasach, kiedy całą wiedzę o otaczającym nas świecie czerpano z zasłyszanych opowieści i bezpośrednich doznań zmysłowych, nie mylił się ten, kto twierdził, że ziemia jest płaska. Nie tylko dlatego, że taki był wówczas stan wiedzy. Pojęciem ziemia określano bowiem obszar pod nogami, który faktycznie można uznać za płaski, nawet we współczesnym ujęciu naukowym, a jego ewentualne krzywizny mieściły się w granicach błędu. Gdy więc pradawne legendy o potopie mówią, że woda zalała cały świat, przekazują nam pamięć o wydarzeniach, które rzeczywiście miały miejsce. Drwiąc z dawnych przekonań o płaskiej ziemi to my zachowujemy się dziś prymitywnie, przykładając te historie do kulistego desygnatu słowa ziemia, który zupełnie do nich nie przystaje. Ale odważni podróżnicy i zdobywcy, tacy jak chociażby Aleksander Wielki, wyruszali przed siebie, daleko poza horyzont i wracali, nawet po wielu latach z krain, których nie widać nawet z najwyższych szczytów gór. Jak to godzono z koncepcją płaskiej ziemi? Odpowiedź kryje się w nienaukowym, aczkolwiek całkiem rzeczowym sposobie pojmowania rzeczywistości, jaki wówczas panował. Nazwijmy go roboczo antyracjonalizmem. Zgodnie z nim, aby przyjąć coś za prawdę, wcale nie trzeba było potwierdzić tego empirycznie; należało tylko zdać się na autorytet znawców pisma, uczonych i podróżników. Oni z kolei, budując swoje teorie opierali się na tradycji, sądach mentorów i na własnej wyobraźni. W tym tyglu nienaukowych źródeł informacji zrodziło się pojęcie zaświatów. Chodziło o to, że w koncepcji płaskiej ziemi przestrzeń dzielono na tę bliższą – poznawalną i dalszą – kryjącą się tam gdzie zmysły ani poznanie nie sięgają. Mówiono


W mentalności tychże nomadów narodziły się dwa mity, które towarzyszą nam do dziś, choć w zmienionej formie: mit o kanibalach oraz mit o raju. Gdy dwa plemiona walczą o ten sam skrawek ziemi na śmierć i życie, muszą przeprogramować się na zabijanie, co jest sprzeczne z ich wro2

dzonym instynktem sympatii do bliźnich. Na rozwiązanie tego konfliktu poznawczego wpadli ludzie już bardzo dawno. Wystarczy stworzyć mit dehumanizujący przeciwnika. Jeśli nie jest on człowiekiem, nie jest jednym z nas, więc nie musimy żywić w stosunku do niego żadnej empatii. A najlepszym sposobem na dehumanizowanie przeciwnika jest oskarżenie go o kanibalizm. Dlatego w czasach rozkwitu systemu kolonialnego plemię, które gwałciło godność, kulturę i wolność innych narodów na całym świecie, tak chętnie opowiadało o przygodach podróżników „w krainie ludojadów”. Kanibalizm zdarza się sporadycznie tu i ówdzie nawet dzisiaj. Ma się on jednak nijak do wizji dwóch „dzikich” gotujących podróżnika w wielkim kotle, który kiedyś znało każde dziecko. Jak to się ma do płaskiej ziemi? Odpowiedź brzmi „antyracjonalizm”: miast dokonać wysiłku sprawdzenia czy ten obraz odpowiada rzeczywistości, zdajemy się na stereotypy. Na tym samym

podłożu wyrasta rasizm, ksenofobia czy epitety typu „brudas” określające ludzi z krajów, gdzie każda łazienka wyposażona jest w bidet. Wróćmy jednak do kawałka ziemi i do dwóch plemion o niego walczących. W wyobraźni obu stron musiało to być najlepsze miejsce na świecie, skoro ryzykowano nawet życiem, by je zdobyć. W epoce płaskiej ziemi o takie podejście nie było trudno. Oczywiście po wygranej bitwie albo nawet kilka lat później okazywało się, że ten skrawek nie jest tym jedynym wymarzonym miejscem i trzeba było ruszyć dalej w drogę. Ziemia obiecana wyprzedzała więc wędrowców zawsze o jeden horyzont – tak zrodził się mit o raju. Mało kto dziś zdaje sobie sprawę, jaką rewolucję światopoglądową wywołało ostateczne zmierzenie całej kuli ziemskiej przez zdobywców i podróżników, zaledwie kilkaset lat temu. Do tego czasu panowało przekonanie, że gdzieś na ziemi rzeczywiście znajduje się raj, a gdy nigdzie go nie znaleziono, dopiero przeniesiono go do nieokreślonej geograficznie przestrzeni symbolu. Ale nie zrezygnowano z samej koncepcji raju. Empiryka nie obaliła mitu. Tak jak potop została zgrabnie dostosowana do nowych realiów. Tym samym w świadomości zbiorowej do dziś ziemia pozostaje z grubsza płaska.

kultura niezapisana

więc na przykład: „Gdzie pies nie doszczeka, gdzie kur nie dopieje.” To tam, za górami, za lasami, a tak naprawdę w tej sferze ludzkiego poznania, gdzie empiryka zawodziła i zastępowała ją wyobraźnia, rodziły się wszystkie baśnie, legendy i zabobony. Kraina ta, nieosiągalna nawet wzrokiem, była przerażająca i pociągająca zarazem; człowiek wędrowny tysiące lat temu pragnął ku niej dążyć, a jednocześnie miał się przed nią baczności.

1. Raj – Witold Vargas 2. Dzicy ludzie – Witold Vargas

Witold Vargas – wraz z Pawłem Zychem tworzy i ilustruje książki z serii „Legendarz” w której ukazał się, m.in. Bestiariusz Słowiański. Od lat, wraz z Pawłem, zajmuje się badaniem skarbów polskiego dziedzictwa niematerialnego i popularyzowaniem go. 9


teatr

Bursztynowe Drzewo z Enceku tekst: Katarzyna Michniowska zdjęcia: Andrzej Janikowski / archiwum Art Color Ballet

Publiczność Sceny Nowohuckiego Centrum Kultury ma szczęscie do wyjątkowych, interdyscyplinarnych, nowatorskich spektakli - można tu było zobaczyć m. in. „Kryptonim 27” oraz „Preludium słowiańskie” wyreżyserowane przez Agnieszkę Glińską. Spektakl muzyczno-baletowy „Bursztynowe drzewo” to kolejne dzieło reżyserki, która jest również autorką scenariusza i choreografii. 2 lipca otwierał on z rozmachem festiwal EtnoKraków/Rozstaje . Treść spektaklu można by w uproszczeniu opisać jako wędrówkę ludów prasłowiańskich i proces kształtowania się ich tożsamości narodowej. Warstwa narracyjna (autorem tekstów jest Jan Słowiński) wydaje się być pretekstem dla warstw: muzycznej i wizualnej. Muzyka, która jest dziełem młodego wszechstronnego kompozytora, dyrygenta i skrzypka Stanisława Słowińskiego, w wykonaniu na żywo przez band autora porywa bogactem stylów i dynamiką. Śpiew genialnej Joanny Słowińskiej jak zwykle poraża mocą i głebią. Układ choreograficzny i taniec Art Color Ballet nie pozwalają oderwać oczu od sceny – mieszają się kształty, kolory, tańczący na scenie przenikają się ze scenografią, a ta zawdzięcza wielowymiarowość bogatym wizualizacjom i animacjom. „Bursztynowe drzewo” to prawdziwy rarytas na krakowskiej scenie. Także dlatego, że jest grany wyłącznie

10

przy specjalnych okazjach. Gdy kolejny raz się takowa przydarzy, trzeba koniecznie zapolować na bilety. Bursztynowe Drzewo reżyseria, choreografia, scenariusz: Agnieszka Glińska teksty: Jan Słowiński muzyka: Stanisław Słowiński śpiew: Joanna Słowińska śpiew, recytacje: Karol Śmiałek tancerze: Art Color Ballet muzycy: Stanisław Słowiński Quintet w/Strings wizualizacje: Szymon Kamykowski, Piotr Słodkowicz


Galeria jednego obrazu

Monika M. Jarecka Pszczew/2018 olympus OM-2, Kodak T-max 400, papier: Ilford Multigrade IV FB, akwarela 11


malarstwo 12

Są kolory, są kobiety ikony. Wystawa portretów Beaty Stefaniak-Klepek pod egidą Profeminy. Wystawa od 17 do 2 lutego wernisaż 17 stycznia Galeria KFK Sala z widokiem


malarstwo Beata Stefaniak-Klepek Absolwentka krakowskiej ASP, Filii w Katowicach. Była nauczycielka sztuki w gimnazjum w Zabrzu. Pracownik redakcji miesięcznika „Euroregiony Polska”. Przez lata związana z Almi Decor jako manager submarki AlmiART. Organizatorka warsztatów plastycznych i wystaw na terenie Skansenu Górniczego Królowa Luiza w Zabrzu, manager galerii „Zmiękczalnia”. Pracownik Działu Promocji w MGW w Zabrzu. Przez kilka lat prowadziła prywatną pracownię plastyczną w Katowicach. Po wielu latach wraca do swojej pasji - malarstwa. 13


tradycja

Mapa Obrzędowa Górnego Śląska Obrzędy, zwyczaje, rytuały – niektóre z nich są powszechnie znane i kultywowane. Inne – powoli odchodzą w zapomnienie. Tradycje przez lata zmieniają swoje formy, a kolejne pokolenia dodają do nich własne elementy, tworząc ich współczesną wersję. Obrzędy często traktujemy jako barwny dodatek do codzienności, ciekawy zwyczaj urozmaicający powszedniość. Warto jednak zagłębić się nieco w historię i źródła zwyczajów, które nam towarzyszą. Regionalny Instytut Kultury w Katowicach od kilkunastu lat bada, dokumentuje i wyjaśnia pochodzenie tradycji i obrzędów funkcjonujących na terenie województwa śląskiego i historycznej ziemi górnośląskiej. W ramach jednego z projektów Instytutu o nazwie – Mapa Obrzędowa Górnego Śląska – prowadzone były badania żywych do dziś obrzędów, które kultywowane są na terenie województwa śląskiego oraz opolskiego.

Św. Marcin W miejscowościach na Górnym Śląsku, np. w: Krzanowicach, Owsiszczach, Krzyżanowicach organizowane są pochody św. Marcina. Procesje wyruszają zazwyczaj przed lub po nabożeństwie wieczornym. Osoba, odgrywająca postać świętego jedzie na koniu, ubrana w kostium nawiązujący do stroju rzymskiego żołnierza. Po procesji prezentowana jest scenka, w której św. Marcin dzieli się połową swego płaszcza z biedakiem, a następnie mieszkańcy spotykają się na festynie organizowanym przez lokalne grupy społeczne i parafialne. Tego dnia

14

tekst: Aleksander Lysko, Robert Garstka zdjęcia: Robert Garstka

Opisując i ilustrując zwyczaje, rozmawiając ze społecznościami kultywującymi lokalne tradycje, badacze Instytutu starają się ukazywać skalę zmian, jaka zaszła na ziemi górnośląskiej na przestrzeni ostatnich lat. Efektem prowadzonych prac było m.in. stworzenie strony internetowej i wydanie publikacji ilustrującej i opisującej wybrane obrzędy. Fragmenty publikacji prezentujemy na gościnnych łamach „JAK?”. W kolejnych numerach będziemy opisywać interesujące zwyczaje, ich pochodzenie i miejsca, w których współcześnie można je jeszcze zobaczyć. Zachęcamy do lektury i przemierzania Śląska i Opolszczyzny z Mapą Obrzędową Górnego Śląska. Więcej na stronach: mapaobrzedowa.pl rik.katowice.pl

nie może zabraknąć rogali zwanych marcińskimi, świętomarcińskimi lub martinami. Czasem spróbować można również rosołu na gęsinie lub gęsiny – pieczonej gęsi, która dawniej królowała na stołach. Zwyczaj orszaków przywędrował na Górny Śląsk z Wielkopolski i jest to tradycja stosunkowo młoda. Od lat 90. XX w. zwyczaj obecny jest np. w Potępie, gdzie przy kapliczce św. Marcina organizowane są marcinki. W Mikołowie od 2007 roku odbywa się Marcinowe Święto połączone z jarmarkiem na rynku oraz występami zespołów regionalnych i chórów.


Obecnie w powszechnej świadomości, za sprawą m.in. mediów i reklam, obraz św. Mikołaja – biskupa związany jest laickim i komercyjnym wizerunkiem jowialnego staruszka w czerwonym kombinezonie. Filmy i bajki dla dzieci, reklamy oraz różnego rodzaju spotkania mikołajkowe wzmacniają ten przekaz – przekonując, że Mikołaj mieszka w Laponii, porusza się saniami zaprzężonymi w latające renifery; w pracy pomagają mu elfy; on zaś przynosi dzieciom prezenty pod choinkę. Jednak kult świętego Mikołaja na Górnym Śląsku jest o wiele starszy i przejawia się w różnych, tradycyjnych formach wspomnienia i czci tego świętego. Do sanktuarium w Pierśćcu przybywają pielgrzymi, by modlić się u stóp słynącej z łask figury św. Mikołaja. Wierni pocierają plecy drewnianej rzeźby chusteczkami i ręcznikami, zaś po powrocie do domu przykładają je na chore części ciała, wierząc, iż przyniesie to uzdrowienie. W Krzanowicach spod kościoła św. Wacława wyrusza konna procesja, podążająca do Mikołaszka – kościółka pw. św. Mikołaja. Jeźdźcy po trzykrotnym okrążeniu świątyni udają się na nabożeństwo. Główną postacią jest św. Mikołaj, rozdający cukierki napotkanym po drodze mieszkańcom. W niedzielę najbliższą 6 grudnia w Łące koło Pszczyny odbywa się odpust parafialny. Po uroczystej sumie, wśród kolorowych straganów pojawiają się grupy przebierańców – bandy mikołajowe, kultywujące tradycję chodzenia po mikołajstwie. Mikołaje poruszają się w swoich rewirach, odwiedzając kolejne gospodarstwa. Najpierw do domu wchodzi trzyosobowa grupa „świętych”, śpiewająca pieśń o świętym Mikołaju. Po nich z impetem wpada reszta „bandy” wraz z muzykantami, wciągając do żywiołowej zabawy wszystkich domowników. W Borkach Małych w grupie Mikołajów prezentują się jedynie młodzi mężczyźni. Przed każdym domem śpiewają zabawną i nieco frywolną pieśń, a gdy wyjdzie do nich gospodarz, każda z postaci odgrywa

swoją rolę. Współcześnie mieszkańcy obawiają się zbyt dużej spontaniczności i żywiołowości kolędników (np. smarowania sadzą), dlatego do domu coraz częściej zapraszają jedynie postać św. Mikołaja, by ten wręczył dzieciom prezenty, przygotowane wcześniej przez rodziców.

tradycja

Św. Mikołaj

15


sport i turystyka 16

Beskidy

– z prestiżowym certyfikatem Polska Marka Turystyczna

Na przestrzeni ostatnich lat zaszły ogromne zmiany w turystyce na poziomie krajowym, europejskim i światowym. Podróżowanie staje się coraz łatwiejsze, zarówno pod względem finansowym, jak i transportowym. Turystyka przeżywa rozkwit. Destynacje turystyczne konkurują ze sobą już nie tylko na poziomie krajowym, ale również globalnie, co wymaga nieustannego doskonalenia jakości i dostosowania poziomu usług do potrzeb konsumentów. W związku z powyższym Ministerstwo Sportu i Turystyki wraz z Polską Organizacją Turystyczną zdecydowało się na realizację projektu pn. „Polskie Marki Turystyczne”, którego ideą było wsparcie tworzenia tzw. regionów turystycznych, których marka, wysoka jakość świadczonych usług oraz spójny marketing mają zachęcać do podróży. Celem projektu było także doprowadzenie do sy-

tuacji, w której graniczące, a często nawet konkurujące ze sobą gminy czy lokalne organizacje turystyczne rozpoczną współpracę przy tworzeniu wspólnej oferty turystycznej pod jednym, dużo mocniejszym wizerunkowo szyldem i w ramach jednego podmiotu, który będzie odpowiedzialny za zarządzanie i promowanie danej marki. Kapituła składająca się z przedstawicieli MSiT, POT oraz ekspertów w zakresie turystyki poddała ocenie formalnej i merytorycznej 117 zgłoszeń z całej Polski. Efektem prac Kapituły była rekomendacja w oparciu o którą Minister Sportu i Turystyki przyznał ubiegającym się tytuł „Polska Marka Turystyczna”. Uroczyste ogłoszenie wyników oraz wręczenie przyznanych tytułów odbyło się 16 września br. w Reducie Banku Polskiego w Warszawie. Jeden z pięciu zaszczytnych tytułów „Polska Marka Turystyczna”

tekst: Monika Pasierbek zdjęcia: Monika Pasierbek, Rafał Soliński, Paweł Wojechowski

z rąk Ministra Sportu i Turystyki – Pana Witolda Bańki, Sekretarz Stanu – Pani Anny Krupki oraz Prezesa Polskiej Organizacji Turystycznej – Pana Roberta Andrzejczyka odebrał dla Marki Beskidy – Pan Marcin Filip, Dyrektor Biura Stowarzyszenia „Region Beskidy”. Tym samym, turystyczna marka Beskidy znalazła się w elitarnym gronie podobnie uhonorowanych: Krainy Lessowych Wąwozów, Śląska Cieszyńskiego, Lublina oraz Torunia. Podmiotem zarządzającym marką turystyczną Beskidy jest Stowarzyszenie „Region Beskidy” z Bielska-Białej. Głównym zamysłem tworzenia turystycznej marki Beskidy jest skoordynowanie działań promocyjnych oraz ujednolicenie przekazu marketingowego wszystkich podmiotów zajmujących się promocją turystyki w Beskidach tj. jednostki samorządu terytorialnego, regionalne i lokalne organizacje turystyczne, podmioty branżowe działające w regionie.


sport i turystyka

Zastosowanie jednego spójnego znaku dla marki turystycznej Beskidy, przyczynia się do wzrostu rozpoznawalności regionu. Marka turystyczna Beskidy to marka parasolowa, która oferuje spójny i klarowny przekaz informacyjny dla całego regionu. W przyszłości nasze działania powinny się przełożyć na przyrost ruchu turystycznego oraz wydłużenie pobytów turystów zarówno krajowych jak i zagranicznych. Dzięki współpracy różnych podmiotów w ramach marki Beskidy możliwe będzie budowanie kompleksowego produktu turystycznego, jakim są Beskidy, tworząc atrakcyjną i wiarygodną ofertę. Zapewniony zostanie spójny i jednoznaczny przekaz komunikacji marketingowej dla regionu – powiedział Marcin Filip, dyrektor Biura Stowarzyszenia „Region Beskidy”. Komunikacja marki stosowana konsekwentnie m. in. na folderach, przewodnikach, broszurach, produktach regionalnych, stronach www pozwoli na „ukrycie” stojących za promocją instytucji przedkładając na pierwszy plan właśnie promowany produkt – Beskidy. Przygotowany zestaw komunikacyjny zawiera w sobie zapis słowa BESKIDY zarówno po polsku, jak i czesku oraz słowacku, tym samym podkreślając transgraniczny charakter regionu. Dodatkowo wykazuje on potencjał międzynarodowy poprzez wykorzystanie angielskich

słów SKY (niebo) i SKI (narty), które są bardzo charakterystyczne dla promocji regionu. Całość opracowania zachowana jest w minimalistycznej formie zapewniającej lekkość i przejrzystość przekazu marketingowego. Kolorystyka i symbole loga nawiązują do gór i wzniesień (czerwień zachodzącego słońca), zieleni beskidzkich łąk i hal, błękitu jezior

i rzek, a także szarości skał (typografia). Logo wraz z całą księgą znaku udostępniane jest zainteresowanym podmiotom, dzięki czemu jest możliwość jego szerokiego zastosowania i użycia. Obserwuj nas na: FB @MarkaBeskidy Instagram #beskidytravel

17


kultura

Kultura w liczbach Raport księgowych o kulturze Niedawno pojawił się najnowszy raport poświęcony kulturze w naszym kraju. Opracowane dane GUS pochodzą z 2017 roku. Nie znaczy to, że są przestarzałe, wprost przeciwnie – pokazują, jak odbieramy kulturę, jak bardzo jej potrzebujemy, ile instytucji kultury działa w Polsce, co nam się podoba najbardziej i wiele innych. Pewnie każdy zainteresowany kulturą znajdzie swój własny klucz do odczytania tych liczb. Zapewne też wielu informacji każdemu z nas w tym raporcie zabraknie, a niektóre może i go wzburzą. Tym bardziej warto niektórym z nich się przyjrzeć.

Ilu z nas potrzebuje kultury na co dzień? Wydatki na kulturę i ochronę dziedzictwa narodowego rosną. Zarówno te z budżetu państwa jak i te samorządowe. Rosną też wydatki gospodarstw domowych na te cele. Wniosek? Super! A liczby? No cóż, w innych badaniach wykazano, że odsetek naszego społeczeństwa aktywnie potrzebujący i po-

18

tekst: Maciej Farski

szukujący doznań kulturalnych to jakieś 10% Polaków. Analizy czytelnictwa zatrważają, ale inne dane z tego samego obszaru mówią, że są od lat mniej więcej na tym samym poziomie, do tego nikt jeszcze nie włącza do czytelnictwa audiobooków słuchanych na smartfonach, które to urządzenia ma jakieś 89% Polaków na własność. Jak to więc z nami jest? Staczamy się, stajemy się coraz bardziej prostaccy? Bycie mądrym, wykształconym, zdolnym do refleksji, zadumy, analizy otaczającego nas świata jest nam generalnie zbędne? Czy gnamy do góry, bo przecież wydatki na dobra wyższe rosną. A może to stygmatyzacja jakiejkolwiek postawy wobec kultury, nauki, wobec czegokolwiek jest już objawem prostactwa? I czemu w ogóle owo dzielenie i oznaczanie ma służyć?

Zostańmy przy liczbach Zostańmy więc przy liczbach. Wydatki państwa i samorządów są ciekawe, ale dla człowieka prowadzącego dom, utrzymującego rodzinę, płacącego podatki i znającego cenę kilograma pietruszki w warzywniaku nic


Pseudodarmowe najpopularniejsze Cały czas w naszym kraju rośnie atrakcyjność festiwali wszelakich, muzycznych najbardziej. Oczywiście tych umownie zwanych bezpłatnymi jest najwięcej, na nie najczęściej chadzamy całymi rodzinami. Te finansują z naszych pieniędzy samorządy, a my możemy oddać

się błogiej ich krytyce, że za poważne, że za głupie i na co to ci słabi rządzący wydają nasze pieniądze, mogliby przecież na szpital – jak kto woli. W każdym razie (choć nie każdy koncert jest imprezą masową, o czym warto pamiętać) w imprezach masowych, których było 6,9 tys. w całej Polsce wzięło udział trochę ponad 26mln osób – zatem jedna biblioteczna książka na jednego uczestnika festynu! Intrygujące hasło promujące czytelnictwo?

kultura

te liczby nie mówią, poza tym, że „och, warto byłoby tyle mieć, bylibyśmy zabezpieczeni na kilka pokoleń” i owo my to nasza mała ojczyzna i nikt poza nią. Zajmijmy się więc tą ojczyzną. Małą i wielokrotnie jedyną… W 2017 wydatki na zakup artykułów i usług kulturalnych wzrosły na jednego członka rodziny o 1,1% w stosunku do poprzedniego roku. Ten 1% to nominalnie 3,96 zł i teraz cała roczna kwota wydatków na kulturę jednego członka naszej rodziny wynosi średnio 351, 36 zł. W tej kwocie mieszczą się prasa, książki (łącznie z podręcznikami), abonamenty RTV/AGD, wydatki na dodatkową telewizję, streaming, bilety do kina, teatru, na koncert, do muzeum etc. Kiedy porówna się to z biletami na co najwyżej poprawny koncert Dead Can Dance na Torwarze czy z cenami podręczników dla pierwszoklasisty w liceum (które w przeciwieństwie do biletów na koncert raczej należy kupić), kiedy dodają państwo liczbę kupionych miesięczników, gazet, książek, płyt, liczbę koncertów, na których byli państwo i to wcale nie sami, liczbę wyjść do kina z przyjaciółmi, to owo 10% wspomniane w drugim akapicie tego wywodu jawi się jako przybysze z innej planety, ale być może równie wielu z czytających JAK? Czasopismo bardzo kulturalne dojdzie do równie dobrej konkluzji – matko, ile to ja wydałem na przyjemności???!!! Jeśli kupili państwo w tym miesiącu Twój Styl, Panią, Tylko Rock, to właśnie limit rocznych wydatków na jedną osobę w zakresie czytelnictwa prasy mają państwo załatwiony. Wasza miesięczna opłata za pakiet filmowy z różnymi „GO” także dobiła do średnich wydatków rocznych na osobę w gospodarstwie. Nawet nie zająknę się tutaj nad średnią wydatków na książki i ceną podręcznika do religii dla licealisty – swoją drogą, bez względu na światopogląd, to bardzo ciekawy punkt wyjścia do rozważań o życiu. Również tym pozagrobowym… A 2,7 mln osób korzystających z bibliotek (w tym tych naukowych, uczelnianych) wypożyczyło 27,4 mln książek, co jest o jakieś 6% mniej niż w roku 2016 – tutaj możemy pokusić się o naciąganą, ale jakże optymistyczną myśl, że to prawie tyle samo książek, co umiejących czytać w naszym kraju, ale przypominam, że to nawet nie wszyscy mieszkańcy Katowic i okolic zapisali się i wypożyczyli coś z biblioteki. W 2017 każdy z nas, obywateli państwa będącego wzorcem zachowań kulturowych i ostoją dziedzictwa europejskiego na kino, teatr, operę, koncerty itp. wydał rocznie nie całe 32 zł – na szczęście kwota ta nie zawiera wydatków na pop corn i inne chrupaki umilające Króla Lwa czy innego Almodovara.

Wnioski Jakieś wnioski? Aż się boję, tyle możliwości. Skończyłem czytać Higienistów, Zabójczą biel, Pamiętnik bibliotekarza, Wynalazek nowoczesnego serca – nie wszystkie polecam. Niebawem będę na koncertach Nancy Vieira, Lucibeli i bardzo chciałbym zaliczyć jeszcze ze dwa w październiku i listopadzie, a do tego za chwilę ogłosimy przyszłopaździernikowy warszawski koncert Beth Hart na Torwarze, na który bilet będzie kosztował jakąś 1/3 rocznych wydatków na kulturę na osobę w gospodarstwie, czyli jak na klasę artystki tanio jak barszcz. W ebooku zostało mi dosłownie kilka stron książki Ludzie, Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko i mam wrażenie, że może to być całkiem udana puenta tego felietonu. W każdym razie mam ochotę pójść na nową wystawę fotograficzną w moim mieście, podyskutować o kilku jesiennych płytach i spotkać się z państwem w różnych takich dziwnych i niepopularnych miejscach szumnie zwanych kulturalnymi, choćby w jakiejś małej księgarni prowadzonej przez nawiedzoną nieuleczalnie optymistycznie nastawioną do świata niedoszłą polonistkę. Do zobaczenia!

Maciej Farski – indywidualista kochający pracować w zespołach; współorganizator festiwali muzycznych – m.in. Ladies’ Jazz Festival i Siesta Festival; wydarzeń kulturalnych i sportowych; skutecznych strategii i kampanii komunikacyjnych; również politycznych, przez co (bo „skutecznych”) po czasie niekiedy z nich zawstydzony. Zajmuje się promocją kultury, miejsc, idei. Uwielbia muzykę od zawsze, słucha wszędzie i niemal wszystkiego, lubi wiedzieć i rozumieć… Autor audycji muzyczno-mówionej „Z powrotem w czasie” w gdyniaradio.com. 19


scena kabaretowa

ImproFest 2019 ImproFest to jeden z pierwszych w Polsce festiwali, na którym prezentują się najstarsze i najlepsze grupy improwizatorów z całego kraju i z zagranicy. Podczas każdego z występów spektakle, skecze, piosenki tworzone są spontanicznie, w oparciu o ustalone zasady i sugestie widowni. Żaden inny spektakl nie daje widzom takiej władzy nad wykonawcami i nie gwarantuje takiej zabawy, jak improwizacja. Dziewiątą edycję festiwalu ImproFest uświetnią teatry improwizacyjne z całej Polski. Gościem specjalnym będzie amerykański improwizowany musical Baby Wants Candy! Przez wielu uznawany za najlepszy na świecie! W ramach tej edycji ImproFestu planowane są różnorodne projekty sceniczne – im-

20

prowizowane spektakle po angielsku, spektakle w trzech językach, spektakl dla jednego widza, wieczory open improv (podczas których, każdy z widzów może spróbować swoich sił na scenie), muzyczne improwizacje, a także liczne warsztaty improwizacji scenicznej. Podczas ośmiu poprzednich edycji widzowie mogli zobaczyć na scenie członków formacji kabaretowych, takich jak: Kabaret Moralnego Niepokoju, Hrabi, Limo, Jurki, Łowcy.B, jak również znanych i cenionych solistów oraz aktorów – wśród nich znaleźli się m.in.: Szymon Majewski, Grzegorz Halama, Mariusz Kałamaga, Adam Grzanka, Abelard Giza, Tomasz Jachimek, Katarzyna Piasecka, Magdalena Stużyńska, Aneta Zając. Gorąco przyjętymi gośćmi specjalnymi poprzednich edycji festiwalu

tekst: Alan Pakosz zdjęcia: Wojciech Rojek

były zagraniczne zespoły: brytyjskie teatry improwizacyjne – Mischief Improvised Comedy Theatre oraz Racing Minds, gwiazdy czeskiej sceny improwizacyjnej - Czech Impro All Stars, szwajcarski duet Simone Schwegler i Gerald Weber, jak również IGLU Theatre ze Słowenii. W Krakowie gościli również znakomici improwizatorzy: Jim Libby (USA/Austria), Rod Ben Zeev (USA/ Izrael) oraz Neil Curran (Irlandia), Charlotte Gittins, Andrew Hunter Murray, Heather Urquhart, Jules Munns (Anglia) oraz legendy improwizacji – Susan Messing, Rachael Mason, David Razowsky, Jonathan Pitts z USA. Festiwalowe wydarzenia z programu głównego odbywać się będą w krakowskim Klubie STUDIO.


scena kabaretowa

Dlaczego warto wybrać się na ImproFest? Powodów jest mnóstwo! Najważniejszy to taki, że ImproFest to wielkie krakowskie święto improwizacji. Znakomity festiwal, którego już dziewiąta edycja odbędzie się w listopadzie. To doskonała okazja, by zobaczyć na scenie najlepszych specjalistów tego gatunku, zarówno z Polski, jak i z zagranicy. Wszystko, co wydarzy się na festiwalu jest improwizowane, więc nie powtórzy się już nigdy więcej. Wszystkie skecze, piosenki, spektakle komediowe są tworzone na bieżąco, w oparciu o sugestie widowni. ImproFest jest doskonałą propozycją na jesienne wieczory zarówno dla fanów gatunku, jak i dla wszystkich tych, którzy do tej pory się z nim nie zetknęli, ale chętnie bywają w teatrze lub na występach kabaretowych. Warto zobaczyć taką alternatywę! Widzowie będą mogli podziwiać najlepsze w Polsce grupy impro-

wizacyjne (AD HOC, Hofesinka, Improkracja, Klub Komediowy), wspaniałych gości z zagranicy – amerykański improwizowany musical Baby Wants Candy! Przez wielu uznawany za najlepszy na świecie! Festiwal daje widzom niepowtarzalną okazję zobaczenia, jak improwizacja rozwija się u nas i w innych krajach, porównania pomysłów, scenicznych rozwiązań i umiejętności!

ImproFest od 8 do 10.11 w krakowskim Klubie Studio. Zapraszają Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA oraz Grupa AD HOC. Więcej informacji: www.improfest.pl Zapraszają: Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA oraz Grupa AD HOC.

21


zdrowie

Złota jesień bez zmęczenia i depresji tekst i zdjęcia: Beata Rudzińska

„Światem zaczęła rządzić jesień, topi go w żółci i czerwieni, a ja tak pragnę czemu nie wiem, uciec pociągiem od jesieni”. Tak zaczynam ten tekst o emocjach. Jesień bywa piękna i złota, ale bywa też smutna i depresyjna. Kto z nas nie marzył, aby stąd czmychnąć gdy listopadowa szaruga? Jednakowoż przeżywanie smutku może być inspirującym, pełnym refleksji czasem, kiedy zweryfikujemy, to co istotne i ważne, i sprawdzimy jaki jest głębszy sens naszych działań. Aby tak się stało potrzebna jest nam zdrowa energia. Dobrze byłoby umieć przeglądnąć się temu, co stresuje, i nie dać się przy tym temu pochłonąć. Czym jest stres? To termin pochodzący z fizyki, który opisuje siłę przyłożoną do danego materiału i szkody, jakie z tego wynikają. W kontekście samopoczucia stres to metafora, podobnie jak słowa: napięcie czy nadwyrężenie. Opisujemy nimi ludzkie doświadczenie. Słowa te pokazują, iż istnieją granice, których przekroczenie sprawia, iż materiał, do którego przykładamy siłę niszczeje, pęka, łamie się i podobnie może zareagować ludzkie ciało. Przy czym w przeciwieństwie do materiału człowiek ma wybór, czy będzie znosić, czy też unikać stresu, lub jak na niego reagować. W zależności od naszych umiejętności różna może być odpowiedź na stres, a zatem i uszkodzenia.

Prosta definicja stresu brzmi zatem: Stres to uszkodzenie ciała w odpowiedzi na stresującą sytuację. Czy stres to samo zło? W istocie chodzi o to, jak postrzegamy stres, jakie mamy nastawienie, jakie nadajemy znaczenie wydarzeniom w naszym życiu i jak bardzo podtrzymujemy negatywne skutki stresu poprzez wyobrażenia, które zapętlają nasze myśli. Stres może mieć jednak dobrą stronę. Może mobilizować do działania i wynajdywania lepszych rozwiązań. Czy można żyć bez stresu? Nie! Już sama myśl, że musimy żyć bez stresu, może stresować. Stres to element życia. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest akceptacja i zmiana podejścia. Akceptacja sprawi, że zaczniesz przyglądać się stresowi z pozycji obserwatora, lepiej widzieć będziesz daną sytuację, ocenisz ją i z dystansem poszukasz rozwiązania. Sprzyjać temu będzie twój oddech. Uważne, spokojne oddychanie to pierwszy krok, żeby sobie poradzić w niepokoju. 22

Kolejno zauważ, że nie masz wpływu na wszystko, co cię spotyka. Próba kontrolowania zawsze wszystkiego i wszystkich nie zlikwiduje stresu, wręcz przeciwnie, a dodatkowo może osłabić serce. Efektywne działanie w stresie to: działanie w sytuacjach, na które możesz wpłynąć, zachowanie spokoju w sytuacjach, na które nie możesz wpłynąć, nauczenie się rozróżniania jednych sytuacji od drugich, akceptowanie tego, czego nie możesz zmienić, bycie „tu i teraz”, przyznanie się do tego, że odczuwasz stres, jak również szukanie wsparcia w sytuacjach, kiedy naprawdę już nie dajesz rady. Jak pozbyć się natrętnych wyobrażeń, które potęgują stres? Przede wszystkim nie fantazjuj i przyjrzyj się faktom. Negatywne myśli wynikają z przekonań, które wcale nie muszą być prawdą. Trudno jest uniknąć całkowicie stresu, a nawet byłoby to wręcz niepożądane, niemniej można w pewien sposób wzmocnić ciało i umysł na wypadek nerwowych sytuacji. To wzmocnienie to nic innego jak należyta troska o ciało, która może być wyrażeniem wdzięczności dla samych siebie. A wdzięczność to piękna siostra miłości.

Troska o ciało przejawia się w następujących obszarach: odżywianie, oddychanie, aktywność fizyczna, pielęgnacja, sen, relaks, zarządzanie emocjami, seksualność. Zaniedbania mogą skutkować mniejszą odporności na stres. Sprawdź, co możesz już dzisiaj zrobić, by lepiej się o siebie zatroszczyć. Zacznij od drobnych rzeczy. Ja zachęcam cię do sprawdzenia tego co jesz, jak jesz, kiedy i gdzie. Zdrowe odżywianie sprzyja utrzymaniu równowagi wewnętrznej. Warto wspomóc swoją mikroflorę jelitową. Bakterie, które zamieszkują jelita w znacznym stopniu odpowiedzialne są za produkcję serotoniny. To, jaki jest skład naszego mikrobiomu, może wpływać na to, jak się czujemy, czy mamy np. skłonności do depresji. Warto zatem karmić nasze dobre bakterie, które lubią kolorowe i bogate w błonnik jedzenie roślinne, produkty fermentowane jak jogurty, kiszonki. Twoje nerwy za to będą wdzięczne za kwasy omega 3, które znajdziesz w rybach, ale i we wspaniałym roślinnym super food jakim


zdrowie

jest siemię lniane. Sprawdź przy okazji poziom wit. B12. Jak pokazują badania, niedobór tej witaminy jest dosyć częsty i łączy się m.in. z depresją i odczuciem zmęczenia. Jeśli tylko masz okazję, wystawiaj twarz do słońca. To najlepsze źródło wit. D, którą jesienią i zimą trzeba suplementować. Jej niedobór również wpływa na brak odporności na stres, co prowadzić może do anhedonii – stanu, kiedy nie umiemy odczuwać przyjemności i radości z prostych rzeczy, takich np. jak poranna kawa, czy piękny poranek, co w efekcie prowadzić może właśnie do depresji. Wg przewidywań specjalistów, w 2020 r. depresja zajmie drugie miejsce wśród chorób będących najczęstszymi przyczynami przedwczesnej śmierci. Obecnie na świecie na depresję cierpi 350 mln ludzi. Kobiety cierpią na nią dwukrotnie częściej! W Polsce liczbę osób z depresją szacuje się już na 1,5 mln. To poważne dane. I warto sobie je wziąć do serca i już dziś pomyśleć, jak możesz o siebie zadbać tej jesieni. Niech ten sezon będzie dla ciebie czasem wypełnionym złotymi kolorami!

Jedzenie na szczęście Kolorowe, sezonowe, roślinne jedzenie doskonale poprawi nastrój i sprzyjać będzie twojej odporności. Jesień to czas pomarańczowej dyni, sycących warzyw korzeniowych i zdrowych roślin kapustowatych. Co powiesz na początek na rozgrzewającą zupę z dyni? Potrzebujesz: • 1 małą dynię (pokrój w łódeczki, wydrąż, ułóż na blasze i do piekarnika na 15-20 min) • 1 mały batat • 2 marchewki • imbir (3-4 cm lub więcej jeśli lubisz) • 3 ząbki czosnku lub więcej • 2 łyżki oliwy • 1 szkl. pomarańczowej soczewicy • 4-5 szkl. wody • 1 puszkę mleczka kokosowego (400ml) • 3-4 łyżki curry • 1/3 łyżeczki cynamonu • pieprz, 1 płaska łyżeczka soli • 1-2 listki geranium (anginki) lub garść posiekanej kolendry

Dynię włóż do piekarnika. W tym czasie obierz marchew i utrzyj na grubych oczkach, batata pokrój w małą kostkę, z kolei imbir utrzyj na drobnych, a czosnek posiekaj. Do dużego garnka wlej oliwę. Rozgrzej. Wrzuć utarte warzywa, zamieszaj, dodaj szkl. soczewicy, dodaj curry, znów zamieszaj. Po 2-3 min. wlej 4-5 szkl. wody. Gotuj kilkanaście minut. Wyciągnij upieczoną dynię. Posiekaj ją nożem i wrzuć do garnka. Posól, popieprz. Dodaj mleczko kokosowe. Zagotuj. Wyłącz. Dodaj posiekane geranium lub kolendrę. Smacznego! Być może zaciekawia cię dodatek geranium. Ta aromatyczna roślina nie tylko nada ciekawego charakteru twojej zupie, ale również sprzyjać będzie odporności. Geranium Anginka – jak nazwa wskazuje – pomaga wyleczyć z anginy i posiada właściwości antybakteryjne i antywirusowe.

fot.: Joanna Sułkowska

Beata Rudzińska – akredytowana coach Izby Coachingu, diet coach i doradca żywieniowy; specjalizuje się w dietach roślinnych, felietonistka i wykładowczyni. Jeśli potrzebujesz zmiany nawyków żywieniowych, nie radzisz sobie z wyzwaniami dietetycznymi, chciałbyś ulepszyć swój styl życia, radzić sobie ze stresem, żyć zdrowiej – gorąco zapraszam do gabinetu przy ul. Św. Tomasza 35/4 w Krakowie oraz na bloga www.wegespektrum.pl tel.: 602 404 111 beata@wegespektrum.pl 23


fotografia

Po co pokazywać fotografię? refleksje po wernisażu wystawy Po co pokazywać fotografię, obrazy? Po co jest sztuka w ogóle? Nie chcę wyważać otwartych już drzwi, ale takie pytania powracają przy okazji wystawy. Może po to jest sztuka, aby nie dać ludziom zasnąć, aby nie pozwolić zastać się w konsumpcji, pozornym komforcie i obojętności, w niedziałaniu? Czasem będzie dawała nadzieję, innym razem ostrzeżenie. Za historykiem sztuki prof. dr hab. Maria Poprzęcką: sztuka wyrasta przede wszystkim z bardzo szeroko rozumianych potrzeb religijnych: transcendencji, przekroczenia doczesności, niezgody na śmierć *. Prezentowany cykl fotografii jest przenikaniem, zagłębianiem się pod powierzchnię, jak jesienne światło, tak intensywe, jakby chciało nakarmić nas na zapas przed nieuchronnym mrokiem zimy. Podążając za nim obserwujemy różne warstwy, różne punkty widzenia. Ubrane w estetyczną formę, spłaszczone do dwóch wymiarów, a jednak niedające jednoznaczenej odpowiedzi, zostawiają miejsce dla odbiorcy na jego własną interpretację. Kontemplacja jesiennego piękna skłaniająca do poszukiwań. *cytat z wywiadu „Po co nam sztuka” dla „Polityka” z dnia 6 lutego 2018. Monika M. Jarecka z cyklu „taniec jesieni”, Nieborów 2016 druk pigmentowy, 1/5, 40x60

24

tekst: Monika M. Jarecka zdjęcie z wernisażu: Michał Kacprzyk


NOWO OTWARTY GABINET MEDYCYNY ESTETYCZNEJ

z tym czasopismem do końca 2019 roku

rabat 20%

na zabiegi laserowe

• konsultacje lekarskie z zakresu medycyny estetycznej • laseroterapia (zagęszczenie skóry, leczenie przebarwień, blizn, rozstępów) • modelowanie owalu twarzy • niechirurgiczny lifting twarzy • modelowanie konturu i nawilżanie ust • osocze bogatopłytkowe • relaksacja mięśni twarzy – toksyna botulinowa • nici liftingujące • pilingi Kraków, ul. Bujaka 1 (1 piętro) tel.: 603 690 256


#StrefaEtno #StrefaJazz #StrefaOtwarta #Dwukropek #FonóKraków #StrefaKraków

koncerty / warsztaty / festiwale wystawy / spotkania / konferencje

ZAPRASZAMY CODZIENNIE OD 18:00 facebook.com/StrefaKrakow

www.strefa-krakow.pl

@strefa.krakow

strefakrakow@rozstaje.pl

KLUB STREFA / KRAKÓW / UL. ŚW. TOMASZA 31


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.