Życie regionów

Page 1

KULTURA: SZTUKA WSPÓŁCZESNA >R7

SPORT: LEKKOATLETYKA >R8

Polska według

Królestwo

królowej sportu

Dudy Gracza

W tym roku Bydgoszcz będzie gospodarzem mistrzostw świata juniorów w lekkiej atletyce. To nie pierwszy raz, kiedy miasto nad Brdą gości międzynarodową imprezę tej rangi.

Toruńskie Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu powołane zostało do życia w lutym 2006 roku

Życie regionów

Z YC I E R E G I O N O W. P L

Czwartek

30 czerwca 2016

ŻYCIE KUJAWSKO-POMORSKIEGO

Nowy cykl

Na żagle i kajaki, tam gdzie woda czysta

„Rzeczpospolitej”

Życie Redaktor prowadzący: Wojciech Romański

Regionów

Informacje o regionach w nakładzie ogólnopolskim

TURYSTYKA | Dla żeglarzy Zalew Włocławski i Koronowski.

>OPINIA

Dla kajakarzy spływy dzikimi rzekami. Region to raj dla wodniaków. Jacek Goszczyński GRAŻYNA ZAWADKA Blisko 400 mln zł na turystykę wydały władze regionu w ciągu ostatnich kilku lat, kolejne 60 mln zł zł przeznaczono na budowę lub rewitalizację przystani wodnych i infrastruktury. Dostrzeżono atut, jakim są rzeki, jeziora i dzika w wielu miejscach przyroda. Opłaciło się – Kujawsko-Pomorskie ma dzisiaj wiele do zaoferowania żeglarzom, kajakarzom i wszelkim fanom relaksu na wodzie. Na amatorów wody, chcących wypocząć blisko miasta, czeka stolica regionu. Przez Bydgoszcz przepływa Brda, więc można tu przybyć drogą wodną. – W mieście istnieje możliwość zacumowania statków czy żaglówek w samym centrum, oraz wypożyczenia sprzętu wodnego – mówi Marcin Obremski z Bydgoskiego Centrum Informacji. Na żeglarzy czeka nowoczesna marina położona na Wyspie Młyńskiej.

Jest jednym z najpiękniejszych przystanków na międzynarodowej drodze wodnej E70, czeka dla żeglarzy preferujących turystykę rzeczną. Łodzie można zacumować także na przystani „Gwiazda”, „Brdyujście” czy innych. Zawiedzeni nie będą także wodniacy preferujący odpoczynek z dala od cywilizacji. Kajakarze mogą wybrać jedną z najpopularniejszych rzek regionu: Brdę, Wdę lub Drwęcę, i z tej perspektywy podziwiać uroki przyrody. Oferta jest nad wyraz szeroka: od spływów weekendowych, po kilkunastodniowe. Organizatorzy zapewniają pełny ekwipunek: kajaki, kapoki, noclegi, a nawet nieprzemakalne worki i mapy. Region to także raj dla żeglarzy, bo mariny i przystanie są tutaj co krok. Doświadczeni mogą wybrać Zalew Włocławski, gdzie są mocne wiatry, a czasem białe szkwały. Mniej wytrawni Zalew Koronowski – perełkę turystyczną, która swój

kształt, pełen zatoczek, zawdzięcza rzeźbie doliny Brdy. Również tu są przystanie żeglarskie, ośrodki wypoczynkowe, stanice wodne. – Mamy 150 miejsc do cumowania jachtów. Oferujemy slipowanie łodzi, wypożyczanie kajaków – zachęca Michał Tazbir z rodzinnej firmy Port Jachtowy „Tazbirowo”. Znakomitym akwenem do uprawiania żeglarstwa czy windsurfingu jest Jezioro Chełmżyńskie. W sąsiedztwie plaży miejskiej znajduje się Przystań Tumska z wypożyczalnią sprzętu pływającego, restauracją, miejscami noclegowymi. Fani nurkowania mają do dyspozycji bazę Piechcin. Dla wszystkich turystów ważne jest coś jeszcze: czyste wody. To efekt inwestycji służących środowisku. Tylko w ramach osi 2 Regionalnego Programu Operacyjnego WKP na lata 2007-2013 (na rozwój infrastruktury wodno-ściekowej) zrealizowano 36 przedsięwzięć za 250 mln zł.

naczelnik wydziału w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Bydgoszczy

Jakość wód w regionie, zarówno w jeziorach, jak i rzekach, poprawiła się zasadniczo. Pozytywne rezultaty przyniosły inwestycje w gospodarce wodno-ściekowej. Mamy trzy rzeki intensywnie wykorzystywane dla celów rekreacyjnych, głównie przez kajakarzy – to Brda, Wda i Drwęca. Na większości naszych stanowisk są to rzeki czyste. Płyną przez bardzo atrakcyjne tereny leśne, woda jest w nich przezroczysta, – Do poprawy jakości wód przyczyniają się też wszystkie inwestycje kanalizacyjne oraz np. budowa przydomowych oczyszczalni ścieków. Ze środków Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich we wsiach w całym regionie wybudowano pół tysiąca kilometrów nowych wodociągów i blisko 800 kilometrów sieci kanalizacyjnej, prawie 7 tys.

o dużej zawartości tlenu, bytują w nich ryby łososiowate. Z kolei najczystsze jeziora znajdują się na obszarach leśnych, w Borach Tucholskich czy na Pojezierzu Brodnickim. Gorszej jakości wody są w jeziorach z terenu Kujaw (np. Gopło), czy Pojezierza Wielkopolskiego, gdzie są widoczne wpływy rolnictwa. Nie mamy zastrzeżeń do jakości wód Zalewu Włocławskiego, chociaż jest ona zróżnicowana w zależności od miejsca poboru prób. Również zbiornik Koronowski uzyskał dobrą ocenę, chociaż niestety latem obserwujemy na nim zakwity. Ale to powszechna bolączka tego rodzaju akwenów. —graż przyzagrodowych oczyszczalni ścieków i 17 nowych ujęć wody, oddano też do użytku 53 nowych lub zmodernizowanych stacji uzdatniania wody i 19 oczyszczalni ścieków – wskazuje marszałek województwa Piotr Całbecki. więcej >R4

PRZEMEK WIERZCHOWSKI

R

NR 3 (3)/10484 | SEKCJA


R2

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO

Druga strona

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

N

Komentarz „Rzeczpospolitej”

Komentarz „Rzeczpospolitej”

W upały syrenką nad wodę

Obywatele decydują

Beata Drewnowska

Wojciech Romański

ie nauczyłabym się pływać mając zaledwie kilka lat, gdyby nie determinacja i cierpliwość mojego taty, pęknięte koło ratunkowe w kolorach białym i czerwonym i bliskość oczka wodnego. Wychowałam się w pobliżu terenów zalewowych Wisły płynącej z Torunia w kierunku bydgoskiego Fordonu. Nie brakowało tam małych akwenów, gdzie w wakacje okoliczna dzieciarnia z zjeżdżała masowo, aby chłodzić się podczas upałów. Do dziś pamiętam, jak z niecierpliwością czekaliśmy na powrót taty z pracy, aby pojechać naszą beżową syrenką nad wodę. Czasami udało się przekonać do wyjazdu także mamę, która musiała podziwiać nasze wyczyny pływackie ("mamo patrz, jak nurkuję"). W weekendy jeździło się do Kamionek (to tam zdobyłam kartę pływacką). Oprócz Okonina było to miejsce tłumnie odwiedzane przez mieszkańców Torunia spragnionych kąpieli w jeziorze. Z kolei idealnym miejscem na dłuższe wakacje czy obozy harcerskie było – wciąż nie odkryte przez turystów – Pojezierze Brodnickie. A to przecież tylko niewielka część kujawsko-pomorskich atrakcji wodnych, jednego z największych atutów tego regionu. Województwo jest rajem nie tylko dla amatorów kąpieli, ale także kajakarzy (wystarczy wspomnieć tylko spływy rzeką Brdą ,Wda i Drwęca) czy żeglarstwa (zalewy Włocławski i Koronowski). Gdyby komuś było wciąż za mało wodnych atrakcji, to odwiedzając Toruń może przeprawić się przez

Wisłę nieśmiertelną Katarzynką. Z kolei będąc w Bydgoszczy powinien przespacerować miejscową Wenecją nad rzeką Młynówką. Trzeba przyznać, że zarówno Toruń, jaki i Bydgoszcz – co jest ich dużym atutem – zawsze wykorzystywały walory płynących przez nie rzek. Bulwar Filadelfijski nad Wisłą – rozsławiony m.in. dzięki kultowemu filmowi „Rejs” Marka Piwowskiego - to ważne miejsce dla mieszkańców Torunia. Trudno wyobrazić sobie gród Kopernika bez tego miejsca. To tutaj chodzi się na rodzinne spacery, randki i wagary. Na szczęście zmiany na lepsze widać już także w innych miastach w Polsce, które przestają odgradzać się od rzek. Jednym z nich jest Warszawa. Stolica z coraz lepszym skutkiem włącza Wisłę w tkankę miejską. Wiele dobrego dzieje się także w innych ośrodkach, gdzie powstają chociażby miejskie plaże, raj dla spędzających lato w mieście. Duże znaczenie dla rozwoju turystyki i rekreacji wodnej ma czystość rzek, jezior czy zalewów. Dlatego cieszy, że region nie szczędzi pieniędzy na ten cel, a w ślad za tym poprawia się jakość wód na Kujawach i Pomorzu. Są więc spore szanse, by w połączeniu z rozbudową bazy noclegowej i odpowiednią promocją, walory wodne województwa zaczęli doceniać również mieszkańcy innych regionów Polski. Może któregoś dnia przeciętny Warszawiak zobaczy, że "na wodzie" można wypocząć nie tylko na Mazurach.

W

Kujawsko-Pomorskiem w najlepsze trwa proces wyboru najlepszych projektów, które zostaną zrealizowane w ramach budżetów obywatelskich. W Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu, Włocławku coraz większa grupa mieszkańców zgłasza pomysły na zmiany w swoim najbliższych otoczeniu, wskazuje, co można poprawić, by żyło się lepiej. Ale jeszcze bardziej cieszy, że rośnie także grupa tych, którzy na te projekty głosują, wybierając do realizacji te, które są ich zdaniem najbardziej potrzebne. Widać, że idea obywatelskiego społeczeństwa, które dba o coś więcej niż przestrzeń do progu swojego domu, powoli staje się faktem. Dlatego zapowiedź płynąca z Bydgoszczy, że w przyszłym roku kwota przeznaczana na projekty wskazane przez mieszkańców wzrośnie, jest ważnym komunikatem, bo oznacza że miasto chce w większym stopniu dzielić się odpowiedzialnością za decyzje inwestycyjne. To sygnał, który powinni odebrać także włodarze innych miast regionu. Historia budżetu partycypacyjnego nie jest długa, wszystko zaczęło się w 1989 r. w brazylijskim mieście Porto Alegre, w Polsce pierwszym miastem, które zdecydowało się przeznaczyć część pieniędzy na projekty mieszkańców był Sopot, który z taką inicjatywą wystartował w 2011 r. W 2016 r., według portalu budzetyobywatelskie.pl, w blisko 60 miastach w częściach partycypacyjnych budżetów znalazło się łącznie ponad 318 mln zł. To imponująca

W

kwota. Co ważne, pieniądze te nie trafiają wyłącznie na nowe place zabaw, chodniki, drogi czy podnoszenie estetyki przestrzeni publicznej, ale coraz więcej – wolą mieszkańców – służy realizacji projektów społecznych: opiekę nad osobami starszymi, organizację integrujących społeczność imprez kulturalnych, wzmacnianie lokalnej tożsamości a nawet opiekę nad zwierzętami. Jak widać, nie jest tak źle z naszą wrażliwością. Budżety obywatelskie na poziomie gmin czy miast przestają być w Polsce czymś niezwykłym, ba, miejmy nadzieję że już niedługo to niedopuszczanie mieszkańców do głosu stanie się rzadkością. Dlatego kujawsko-pomorski samorząd chce iść dalej w budowie społeczeństwa obywatelskiego, rozciągając odpowiedzialność mieszkańców na cały region. W ramach projektu współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) chce zaproponować budżet obywatelski na poziomie całego województwa. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale z pewnością to coś, czemu przyglądać się będzie cała Polska. Jednym z poważniejszych zarzutów, stawianych kolejnym władzom przy okazji kolejnych rocznic czerwca 1989 r. był taki, że budując demokrację nikt nie uczył społeczeństwa, jak z niej korzystać. Działania, które uczą współodpowiedzialności, takie jak współtworzenie budżetu obywatelskiego, są ważnym krokiem w tym kierunku.

Niezwykła szklana przygoda ROZMOWA | Innowacje to produkty, ale i podejście do biznesu – uważa Norbert Kowalkowski, dyrektor zarządzający HTG Polska. ◊: W „biblii” kapitalistów, czyli „Atlasie zbuntowanym” Ayn Rand, bohaterowie Hank Rearden i Francisco d’Ancona podejmują godną mitycznego tytana walkę z piecem hutniczym. Wytwarzając szkło miewa pan podobne przygody? Norbert Kowalkowski: : Zdarzało mi się wchodzić do pieca wytapiającego szkło. Kontrolowałem jakość. To tańsze i mniej czasochłonne niż wysyłanie próbek do laboratorium. Sam zmodyfikowałem piec do laminowania. „Atlas zbuntowany” czytałem, ale kapitalizmu nie uczyłem się z książek, tylko na własnej skórze w Anglii.

I stamtąd ściągnął pan innowacyjną ekipę... HTG Polska to laureat „Orłów Eksportu” Województwa Kujawsko-Pomorskiego za 2016 r. w kategorii innowacyjny produkt eksportowy, nagrody przyznawanej przez „Rzeczpospolitą”? Poza mną czterech kluczowych pracowników HTG przyjechało do Bydgoszczy z emigracji. Nagrodę dostaliśmy za szkło ogrzewane. W naszym wypadku było to docenienie potencjału, bo w momencie jej przyznawania nasz eksport jeszcze był marginalny. Mamy też w ofercie szkło prywatne, czyli takie które zmienia się z przezroczystego w matowe,

chroniąc właśnie prywatność. Jest się czym chwalić, bo uzyskaliśmy już dwa patenty, dwa dalsze są w drodze.

Ale dziś już eksportujecie? Eksportujemy do Niemiec i Szwecji. Robimy małymi krokami rzeczy realne. Nasze środki obrotowe są skromne. Fajnie byłoby sprzedawać szkło do Francji, ale czasami przepływy finansowe nam na to nie pozwalają. Oferta dla Niemiec i Szwecji to rzecz niejako wymuszona przez partnerów. 15-17 proc. naszej sprzedaży to szkło wysokoprzetworzone. Prywatne to 35 proc. Myśleliśmy, że w Polsce nie będzie na to klientów, bo metr kwadratowy kosztuje 550 euro. Ale są.

Szybko się rozwijacie, lecz dalej jesteście małym przedsiębiorstwem. Za to z ambicjami... Zatrudniamy 20 pracowników. Zaczynaliśmy w 2013 roku. Wtedy chcieliśmy skupić się na laminowaniu szkła. Miał to być po prostu wyspecjalizowany mikrozakład. Złożyliśmy wniosek do Banku Gospodarstwa Krajowego o tzw. kredyt technologiczny, nie spodziewając się, że dostaniemy pieniądze. Otrzymaliśmy 4 mln zł. I z mikrofirmy zrobiło się większe przedsięwzięcie. Ale lata 2013 – 2015 to był jedynie wstęp do naszego biznesu,

produkcyjnie działamy niecały rok. Po zakupie maszyn zakończyliśmy organizację zakładu. W styczniu 2016 rozpoczął pracę. Od sierpnia ubiegłego prowadziliśmy jedynie drobną wytwórczość. Dziś zamówienia rosną nam w postępie geometrycznym. W czerwcu mieliśmy 20 razy

Chciałbym oferować tylko produkty innowacyjne w wąskim znaczeniu, bo są najbardziej rentowne. Ale jeżeli klient chce szkło ogrzewane do ogrodu, to zazwyczaj potrzebuje też normalnego. Przecież nie zrezygnuję z tego rynku i zarobku. Gdybym miał jeden innowacyjny produkt,

Drogo można zrobić wszystko, uzyskać to samo taniej jest już sztuką. Modyfikacje technologii to także ważne innowacje. wyższą sprzedaż niż w styczniu. Wszystkie nasze produkty są innowacyjne. Zresztą modyfikacja i udoskonalenie procesów produkcyjnych to też innowacja, w naszym przypadku udało się opracować tańsze technologie, przez co mamy niższe koszty. Przyjęło się w Polsce, że innowacja jest czymś wielkim, a nic bardziej błędnego. Wystarczy 0,5 proc. przewagi w efektywności przy takim samym produkcie i to ten pierwszy jest innowacyjny, zatem nie chodzi o same jego walory. Drogo można zrobić wszystko, uzyskać to samo taniej jest już sztuką.

Jest pan zwolennikiem szerokiej definicji innowacji?

to nie dotarłbym do tego klienta.

Dlaczego zdecydował się pan otworzyć firmę w Bydgoszczy? Urodziłem się w Grudziądzu, studiowałem w Toruniu, pracowałem w Bydgoszczy i Toruniu. Czuję się związany z regionem, tu mi było po prostu łatwiej. Ale mam też wrażenie, że Bydgoszcz nie wykorzystuje swojego potencjału. Nie czuje się tutaj zafascynowania innowacyjnością. 2-3 razy próbowałem rozmawiać z uczelniami o naszych projektach, ale zajmowało to tyle czasu i było z tym tyle tak biurokracji, że zrezygnowałem. W szkolnictwie wyższym

i w ośrodkach naukowych brakuje podejścia biznesowego, żałuję, że bardziej widać je poza naszym regionem. Za to bardzo dobrze oceniam organizacje otoczenia biznesu, bo naprawdę starają się promować innowacje..

To znaczy, że współpraca z Bydgoskim Parkiem PrzemysłowoTechnologicznym układa się dobrze? Mamy adres w bydgoskim parku. To było pierwsze miejsce, gdzie dobrze się nam rozmawiało o biznesie. Wynajmujemy tu także halę, ale nie rozwiązuje ona wszystkich naszych problemów technologicznych. Dlatego chcemy zbudować własną według nowego pomysłu. Do września przygotujemy koncepcję, do końca roku podejmiemy decyzję. Park to jeden z lepszych terenów inwestycyjnych w regionie, dobrze uzbrojony, a my potrzebujemy prądu tyle, co małe miasteczko. Mamy też kontakty z kilkoma firmami z parku technologicznego w Toruniu. Pracujemy nad

piecem laminowanym z producentem maszyn i będziemy współpracować z parkami bydgoskim i toruńskim w tej materii.

Jakie macie plany na przyszłość? Rozmawiamy z firmą izraelską na temat produkcji szkła kuloodpornego. Oni są potentatami w branży, ale ze względu właśnie na to są zachowawczy i nie pozwalają sobie na rzeczy „niemożliwe”. Niektóre nasze fantastyczne pomysły wzbudziły ich zainteresowanie. Natomiast w mojej branży pierwsza firma, która opanuje produkcję elektrochromowego szkła, odniesie największy sukces. Chodzi o to, żeby za sprawą pilota można zwiększać przepuszczalność światła czy kolor w zależności od nastroju. Przyszłością są też rozwiązania ekologiczne, powłoki samoczyszczące czy obniżające straty ciepła. No i oczywiście Internet rzeczy, połączenie funkcjonalności z zarządzaniem na odległość. Dajemy wtedy produktowi życie. —rozmawiał Rafał Mierzejewski

>CV

Norbert Kowalkowski jest dyrektorem zarządzającym HTG Polska i udziałowcem szwajcarskiej firmy HTG High Technology Glass. Skończył studia w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował m.in. jako menedżer w zakładzie laminowania szkła. W 2012 r., wykorzystując zdobyte doświadczenia, wraz z grupą inwestorów założył firmę HTG, która na siedzibę swojego zakładu wybrała Bydgoszcz. ∑


Biznes i turystyka

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R3

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

Bydgoski Rower Aglomeracyjny ruszył 1 kwietnia 2015 roku, obecnie ma 37 stacji i 366 rowerów. W zeszłym sezonie dwa kółka wypożyczano 585 tysięcy razy – to średnio ponad siedemdziesiąt tysięcy przejażdżek miesięcznie.. – W rekordowe dni były to nawet trzy tysiące wypożyczeń na dobę, co dało Bydgoszczy trzecie miejsce w rankingu popularności krajowych systemów rowerów publicznych – mówi Anna Strzelczyk-Frydrych z referatu komunikacji społecznej Urzędu Miasta Bydgoszczy. – Również trzecią lokatę, ale w skali europejskiej (za Dublinem i Barceloną), zajmujemy jeśli chodzi o średnią liczbę wypożyczeń pojedynczego roweru – średnio osiem razy dziennie. W pierwszym kwartale drugiego sezonu w BRA zarejestrowano 157 tysięcy wypożyczeń i ponad cztery tysiące nowych użytkowników. A w tegorocznej edycji zabawy edycji European Cycling Challenge – polegającej na „wykręcaniu” dla swojego miasta kilometrów na rowerze – Bydgoszcz zajęła szóste miejsce w gronie 52 uczestników (polskie miasta wypadły bardzo dobrze: zwyciężył Gdańsk przed Wrocławiem, Warszawą, Rzymem i szwedzkim Umeä). W przeliczeniu na tysiąc mieszkańców wyszło 481 km, co z kolei dało bydgoszczanom ósmą lokatę. W tegorocznym budżecie miasta na budowę ścieżek rowerowych przeznaczono 12 milionów złotych – mają powstać m.in. wzdłuż Grunwaldzkiej, Kruszwickiej, Focha, Wiatrakowej, Skłodowskiej-Curie, Warszawskiej i Toruńskiej. Obecnie po bydgoskich ścieżkach rowerowych można przejechać osiemdziesiąt kilometrów. Podobnie jak w Toruniu, gdzie rowery wypożycza się już od dwóch lat.

Toruński pościg Toruński Rower Miejski wystartował 18 kwietnia 2014 roku – zaczęło się od 120 rowe-

Wielka kariera miejskich rowerów

które sfinansowały ich budowę. Wkrótce mają pojawić się kolejne. – W tym roku planujemy jeszcze co najmniej trzy, ale czekamy jeszcze na ostateczne decyzje. W każdym razie same stacje są gotowe – mówi Małgorzata Mac, prezes zarządu Romet Rental Systems, operatora Toruńskiego Roweru Miejskiego.

tak nazywają się warsztaty – ma na celu „przygotowanie planów strategicznych, które pozwolą na poprawę jakości życia w mieście poprzez rozwój i poprawę jakości dróg rowerowych na terenie miasta”. W tej chwili Włocławek ma czterdzieści km ścieżek, w planach jest podwojenie ich łącznej długości. Także władze Grudziądza myślą o dwóch kółkach. W budżecie na ten rok znalazły się dwa miliony złotych (z tego 1,7 mln ze środków UE) na budowę miejskiego systemu transportowych ścieżek rowerowych. Do 2020 roku miasto planuje zainwestować w rozwój kolarskiej infrastruktury 16 mln zł. Obecnie Grudziądz ma ok. pięćdziesiąt kilometrów dróg rowerowych (połowę stanowią pasy wykrojone z chodników).

Z biegiem Wisły

ROMAN BOSIACKI

BARTOSZ KLIMAS

≥Operatorem sieci Bydgoskiego Roweru Aglomeracyjnego, która liczy na razie 37 stacji, jest firma BikeU.

INFRASTRUKTURA | Miejscy cykliści nabierają rozpędu.

Z Bydgoskiego Roweru Aglomeracyjnego korzysta już ponad 32 tysiące użytkowników, na Toruńskim Rowerze Miejskim jeździ ponad 12 tysięcy. Wyścig trwa. rów na dwunastu stacjach. W pierwszym sezonie wypożyczono je niespełna 40 tysięcy razy, w drugim odbyło się już ponad 120 tysięcy jazd. Obecnie miejscowi cykliści mają do dyspozycji 320 rowerów na trzydziestu stacjach. Do końca 2015 roku zarejestrowało się 10,3 tys. osób – najwięcej w wieku 20-26 lat (48 proc.)

i 27-40 lat (35 proc.). Obecnie z TRM korzysta 12,5 tys. użytkowników. Wedle ubiegłorocznych statystyk najpopularniejsze były: stacja nr 7 na ulicy Broniewskiego (11,9 tys. wypożyczeń), stacja nr 3 na placu Rapackiego (10,9 tys.) oraz stacja nr 20 u zbiegu ulic Mickiewicza i Tujakowskiego (7,4 tys.).

Najpopularniejsza trasa wiodła z ulicy Broniewskiego do placu Rapackiego (2699). Najwięcej wypożyczeń odnotowano 11 czerwca 2015 roku (1032), a zeszłoroczny rekordzista wypożyczał rower 528 razy. Ostatnio otwarto dwie nowe stacje, obie zlokalizowane przy centrach handlowych,

W sondzie przeprowadzonej wiosną przez operatora TRM cykliści, zapytani o lokalizację kolejnej stacji, wskazali skrzyżowanie ulic Żwirki i Wigury oraz Szosy Chełmińskiej. Ich opinia trafi do Urzędu Miasta i ewentualnych sponsorów nowych stacji.

Na dobrej drodze O rowerach mówi się też we Włocławku i Grudziądzu. Jesienią ubiegłego roku prezydent pierwszego z miast wyszedł z inicjatywą cyklu spotkań z miejscowymi cyklistami. „Rowerowy Włocławek” – bo

Na rowerze można wyjechać także za miasto, i to daleko – w okolicy przebiega Wiślana Trasa Rowerowa, która docelowo ma stać się 1200-kilometrowym szlakiem biegnącym przez osiem województw. Droga prowadzi oboma brzegami Wisły: w kujawsko-pomorskim zaczyna się na granicy województwa mazowieckiego, w okolicach Włocławka i Dobrzynia nad Wisłą, następnie biegnie przez Toruń i Bydgoszcz, aż do granicy województwa pomorskiego w okolicach Grudziądza i Nowego. Projekt jest współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2007-2013 oraz ze środków budżetowych. Uczestniczy w nim trzydzieści miast i lokalnych gmin nadwiślańskich. Trasę można pokonać z bezpłatną aplikacją na telefon (z systemem operacyjnym Android, iOS i Windows), zawierającą mapę trasy i opisy najważniejszych atrakcji turystycznych i przyrodniczych.

@ masz pytanie, wyślij e-mail do autora b.klimas@rp.pl

Pociągi Link z Pesy mogą wjeżdżać na niemieckie tory

O wielkim sukcesie może mówić bydgoska Pesa. Federalny Urząd Kolejnictwa (EBA) homologował 3 czerwca 2016 r. pojazd Link, wyprodukowany dla NiederbarnimerEisenbahn (NEB). To pierwszy w historii polskiego przemysłu i drugi, po austriackim Integralu z 1998 r., skład spalinowy wyprodukowany poza Niemcami, który został wpuszczony na tamtejsze tory. Link dla NEB ma także polską homologację, ponieważ przewoźnik chce, by kursował na linii Berlin – Kostrzyń nad Odrą. NEB zamówił w Pesie łącznie 9 spalinowych pojazdów w sierpniu 2013 roku. Wartość zamówienia to 180 mln zł. Do składów Link części i komponenty dostarczyło 311

firm, w tym 263 z Polski. Każdemu etapowi produkcji towarzyszyli specjaliści EBA, którzy w listopadzie 2015 roku zakończyli badania gotowych składów. Mimo to homologacja trwała pół roku dłużej niż zakładał producent. Prezes Pesy Tomasz Zaboklicki stwierdził, że zakład dostał od pracowników EBA porządną szkołę, ale zebrane doświadczenie ocenił jako bezcenne. Podobne pociągi Pesa sprzedała Deutsche Bahn za ponad 5 mld zł, uzyskana homologacja przyspieszy więc proces wydawania licencji dla kolejnego klienta. W lutym 2016 roku dwa pierwsze Linki pojawiły się w Basdorf k. Berlina. Były wykorzystywane do szkoleń maszynistów i personelu serwisowego, a 19 maja zostały wstępnie odebrane przez NEB. DMU Link jako pierwsze spalinowe pojazdy na świecie spełniają wymagania czterech scenariuszy zderzeniowych, co oznacza najwyższy poziom bezpieczeństwa.

Konstrukcja została opracowana samodzielnie przez inżynierów Pesy. Pociągi dysponują 140 miejscami siedzą-

cymi, miejscami dla dwóch wózków inwalidzkich, i dwunastoma miejscami do przewozu rowerów. Dwa silniki

pozwalają uzyskać prędkość 140 km/h. Zdobycie niemieckiej homologacji to także prestiż, bo

ROMAN BOSIACKI

TRANSPORT Pesa, jako drugi w historii Niemiec zagraniczny producent pociągów, otrzymała homologację, dopuszczającą do ruchu na tamtejszych torach jej pojazd Link.

≥Link z niemiecką homologacją może już kursować po torach Brandenburgii

Pesa tworzy własne konstrukcje zarówno wózków jezdnych, jak i wagonów oraz układów sterowania. Prezes Zaboklicki podkreśla, że to najlepsze potwierdzenie słuszności koncepcji rozwoju firmy. – Chcemy samodzielnie dochodzić do celu, bez wchodzenia w konsorcja, bez korzystania z gotowego, cudzego know – how. To droga dłuższa, zapewne trudniejsza, ale pozwala konkurować ze światową czołówką nie doraźnie, „przy okazji”, lecz w długim horyzoncie – tłumaczy. Pesa nie jest pierwszym polskim producentem, który wszedł na niemiecki rynek z zaawansowanym technicznie produktem. W 2000 roku pierwszą homologację na autobus Urbino uzyskał Solaris. Ten sam producent otrzymał w 2012 roku pierwszą homologację na tramwaj Tramino. Były to pierwsze niemieckie świadectwa dopuszczenia dla pojazdów polskiej konstrukcji i produkcji. —Robert Przybylski


R4

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO

Turystyka

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

Po Wiśle, Brdzie, Wdzie i Drwęcy TURYSTYKA | Spokojne rzeki, urokliwe jeziora – to mniej znana

GRAŻYNA ZAWADKA „W dobie zmęczenia i uzależnienia od technologii warto zadbać o chwilę wytchnienia” – zachęcają organizatorzy wypoczynku na wodzie i proponują pełną wrażeń podróż po rzekach i jeziorach regionu.

Dwumetrowe fale Miejsc zapraszających turystów do odkrywania uroków województwa z wodnej perspektywy jest mnóstwo. Do wyboru są popularne akweny, i kameralne, mniej oblężone. Niewątpliwą atrakcją dla żeglarzy jest Zalew Włocławski. Wiatry są tutaj o 2 stopnie w skali Beauforta większe niż gdzie indziej. – To dość trudny akwen, a przy mocnych wia-

trach jacht potrafi się tak rozbujać, że fale nieraz mają dwa metry. To miejsce dla wytrawnych żeglarzy, mniej doświadczeni mogą wynająć jacht z kapitanem – mówi Wojciech Warecki, wicekomandor Yacht Club Anwil, który prowadzi urokliwą przystań Marina Zarzeczewo. Można tu wypożyczyć jachty żaglowe klasy Venus (150 zł za dobę). Nie najnowsze, ale stabilne i bezpieczne. – Mamy rowery wodne, kajaki, łodzie wiosłowe, organizujemy przejażdżki katamaranem – zachwala Warecki. Jest pole namiotowe, można też naprawić jacht, i zadbać o wszystko ze świata żeglarskiego, czego dusza zapragnie. Łodzie można zacumować również w nowoczesnej przystani wodnej na Wiśle. Wypożyczyć sprzęt, popływać kaja-

kiem, motorówką lub „smoczą łodzią”. Z przystani można się wybrać w podróż statkiem i poczuć klimat „Rejsu”. Na Zalewie są rozgrywane m.in. Długodystansowe Mistrzostwa Polski Jachtów Kabinowych. Najciekawsze pływające cuda na Wiśle można podziwiać podczas Festiwalu Smoczych Łodzi. Żeglarzy kuszą piękne mariny. Jak Przystań Wodna Dobiegniewo, z pełną infrastrukturą żeglarską i wypoczynkową. W kompleksie jest m.in. restauracja, pokoje gościnne, letni bar i pole namiotowe. Również Zalew Koronowski, gdzie znajdują się liczne przystanie, ośrodki wypoczynkowe, domki letniskowe i plaże przyciąga amatorów żagli. Marina Koronowo-Pieczyska, gdzie mieści się ośrodek żeglarski PTTK Pasat oferuje ok. 60 miejsc cumowniczych przy pomostach i pole namiotowe. Z kolei do uprawiania windsurfingu doskonale nadaje się Jezioro Żnińskie. Jest duże, wzdłuż brzegu brak lasów, co daje dobry dostęp wiatrów.

Rzeki rwące i spokojne Zawiedzeni nie będą kajakarze, bo czystych rzek w regionie nie brakuje. – Organizujemy spływy kajakowe Wdą i Brdą. Zapewniamy sprzęt, noclegi i wyżywienie, a w razie potrzeby instruktora. Mamy zamknięty parking dla zmotoryzowanych, duże pole biwakowe z dostępem do prądu– mówi Włodzimierz Sękowski z rodzinnej firmy, od lat oferującej spływy. Brda jest głębsza, więcej jest na niej przeszkód,

123RF

strona regionu, który może być alternatywą dla Mazur.

≥Na turystów czekają szlaki kajakowe o różnym stopniu trudności z kolei płytsza Wda nadaje się dla rodzin z dziećmi. – Tereny przy rzekach są dziewicze, więc na kilkudniowy spływ trzeba wziąć namiot – mówi Sękowski. Jednodniowe kosztują 35-40 zł od osoby. Dłuższe spływy są tańsze. Fani kajakowych przygód mogą popłynąć w większym składzie – w końcu lipca rusza 56. Międzynarodowy Spływ Kajakowy Pojezierzem Brodnickim, Drwęcą, Wisłą, organizowany przez Klub Turystów Wodnych Chełmno. To impreza dla amatorów i doświadczonych kajakarzy. – Cała trasa ma 252 kilometry, ale można wziąć udział w wybranym etapie – mówi Marek Grabowski z Klubu Turystów Wodnych Chełmno. Zapewnia, że impreza nie jest wyczerpująca. – Spływamy co drugi dzień, są postoje z atrakcjami, zwiedzanie Torunia i Golubia-Dobrzynia – zachęca Grabowski.

Koszt: 550 zł. W cenie jest kajak, poranna kawa, obiady i noclegi. – W poprzednich spływach brało udział nawet 250 osób. Dotąd zgłosiło się ok. 30 Polaków i kilka osób z zagranicy. Wszystkich ubezpieczamy – mówi Grabowski.

Miejskie atrakcje Uroki wody dostrzegły również miasta. W Bydgoszczy zrewitalizowano nabrzeża, polepszono czystość wody. Ściagają tu masowo amatorzy wodniactwa. Nową przystań dla żeglarzy i wioślarzy po Wiśle, buduje Toruń. Będzie jedną z najlepszych baz wioślarskich w kraju. Inwestorem jest miasto, obiekt współfinansuje resort sportu i turystyki. Po słynnym „Sterze na Bydgoszcz” w stolicy regionu szykują się inne ciekawe wydarzenia wodne – m.in. Ogólnopol-

skie Zawody Pływackie na Brdzie „Woda Bydgoska”. Kolejna to „Wielka Wioślarska o Puchar Brdy” – największe w Polsce regaty wioślarskich ósemek ze sternikiem. Ścigają się na dystansie 8,5 km. Imprezę stworzono na wzór legendarnego wyścigu ósemek Oksford-Cambridge. Inwestycje w środowisko poprawiły jakość wód i powietrza. – W połowie lat 80. do Brdy zrzucanych było ok. 100 tys. metrów nieoczyszczonych ścieków komunalnych na dobę. Dzisiaj praktycznie odcięto wszystkie, a na terenie miasta odbywają się zawody pływackie – mówi Jacek Goszczyński, naczelnik Wydziału Monitoringu Środowiska w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Bydgoszczy.

@ masz pytanie, wyślij e-mail do autorki g.zawadka@rp.pl

Z włoskiego skweru do bydgoskiego muzeum

Polski turysta podczas pobytu w miejscowości Scalea we włoskiej Kalabrii zwrócił uwagę na armatę, która stała na skwerze. Haubica była w dobrym stanie, upamiętniała udział włoskich żołnierzy w II Wojnie Światowej. Z umieszczonych na niej informacji jednoznacznie wynikało, że w przeszłości należała do Wojska Polskiego (nabity jest na niej symbol starachowickich zakładów, data produkcji 1932, numer 843, oznaczenie W.P.). Dr Mirosław Giętkowski, dyrektor Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy tłumaczy, że w Polsce do dzisiaj nie zachował się ani jeden egzemplarz odnalezionej przez turystę haubicy 100 mm wzór 14/19 P, chociaż przed wojną była ona popularna w polskiej armii.

Turysta o znalezisku poinformował ambasadę w Rzymie, a ta powiadomiła polskich muzealników. Zapadła decyzja, aby zaproponować wymianę włoskiemu samorządowi, który jest właścicielem haubicy. W zamian za polską maszynę Włosi otrzymają sowiecką armatę ZIS 76 mm. Ostateczną decyzję na przeprowadzenie tej operacji musi jeszcze wyrazić ministerstwo kultury.

„Setka" trafi do Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy, które stara się kompletować kolekcję ciężkiej broni, w którą wyposażone było polskie wojsko w 1939 r. Jak „setka" mogła trafić na południe Włoch? Prawdopodobnie została zarekwirowana polskim żołnierzom przez Sowietów w 1939 r. W kilka lat później została przejęta przez armię włoską, która u boku

Niemców walczyła z Armią Czerwoną na terenach Związku Sowieckiego. Haubice takie produkowane były przez czeską fabrykę Skoda. Po wojnie polsko – bolszewickiej kupiliśmy licencję i w 1928 r. zaczęliśmy je wytwarzać w zakładach w Starachowicach, a przed rozpoczęciem II wojny także w Stalowej Woli. Jak szacują historycy we wrześniu 1939 r. Wojsko Pol-

<„Setka” na skwerze we włoskiej miejscowości Scalea

MATERIAŁY PRASOWE

MILITARIA Do bydgoskiego Muzeum Wojsk Lądowych trafi niebawem unikalny egzemplarz polskiej haubicy znaleziony we Włoszech.

skie miało ok. 900 „setek". Stanowiły one – obok armat 75 mm – podstawowe wyposażenie pułków artylerii lekkiej. Armaty takie znajdowały się także na stanie wojsk Słowacji, Jugosławii i Włoch. Dzięki wsparciu polskich dyplomatów do bydgoskiego muzeum od kilku lat trafiają unikalne egzemplarze polskich broni, które dotychczas znajdowały się w rękach zagranicznych kolekcjonerów lub muzeów. Kolekcja militariów wzbogaciła się m.in. o kilka armat, karabin przeciwpancerny Ur czy pistolet maszynowy Mors. Ten ostatni znajdował się w węgierskich zbiorach muzealnych. Co ciekawe 76 lat temu we wrześniu 1939 r. w Munkácsu broń ta została przekazana Węgrom w depozyt przez polskich żołnierzy. Wróciła do Polski po tym, gdy jej losami zainteresowali się dyplomaci. Z Finlandii do bydgoskiego muzeum trafiła unikatowa armata o kalibrze 120 mm. Jej historia jest niezwykła. Miała ona bowiem lufę starej armaty

z 1878 roku, a do Polski przywędrowała wraz z armią gen. Hallera. Służyła w wojnie polsko-bolszewickiej, polscy żołnierze strzelali z niej do Niemców w czasie wojny obronnej 1939 r. Niemcy, którzy ją zdobyli, sprzedali ją Finom, ci zaś być może ostrzeliwali z niej nacierających na ten kraj żołnierzy Armii Czerwonej. Z kolei Norwegowie sprezentowali bydgoskiemu muzeum trzy tzw. działa prawosławne lub putiłówki. Armatę wz. 02 dyrektor bydgoskiej placówki wypatrzył w magazynach norweskiego muzeum w Oslo. Była ona produkowana w ogromnych ilościach na potrzeby rosyjskiej armii carskiej przed 1917 rokiem, a po 1918 roku stanowiła element wyposażenia Wojska Polskiego, pozostając aż do II wojny jednym z najpopularniejszych typów armat polowych. W 1939 roku nasza armia dysponowała ponad 500 egzemplarzami tej broni. To właśnie z takich armat ostrzeliwali się obrońcy Westerplatte. —Marek Kozubal


Inwestycje i samorząd

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R5

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

Miliony w rękach mieszkańców FINANSE | W Toruniu wybrano już projekty do zrealizowania w ramach budżetu obywatelskiego, Bydgoszcz czeka na pomysły. JANINA BLIKOWSKA Mieszkańcy miast regionu właśnie decydują, jak widać miliony złotych z samorządowej kasy. I coraz więcej osób chce mieć na to wpływ, bo rośnie liczba tych, którzy zgłaszają obywatelskie projekty i biorą udział w głosowaniach, które z nich zostaną zrealizowane.

Jednym z pierwszych miast w Kujawsko-Pomorskiem, którego władze zdecydowały się zaprosić mieszkańców do współdecydowania o kształcie budżetu była Bydgoszcz. Wszystko zaczęło się w 2012 roku. – W pierwszej edycji miasto przeznaczyło na ten cel 5 mln zł, co stanowiło ok. 0,5 proc. naszego budżetu – opowiada Michał Sztybel, dyrektor biura obsługi mediów i komunikacji społecznej Urzędu Miasta. W pierwszej edycji mieszkańcy zgłaszali swoje propozycje do rad osiedli, a te po wstępnej selekcji przekazywały je miastu. W sumie zebrano około 60 pomysłów, a do realizacji wyznaczono 55 z nich. – Była to m.in. budowa bądź modernizacja boisk, chodników czy skateparków, a także różne propozycje zagospodarowania terenów osiedli – wylicza Michał Sztybel. I dodaje, że dzięki budżetowi obywatelskiemu mieszkańcy mogą korzystać z wielofunkcyjnego boiska przy gimnazjum nr 5, zagospodarowanych terenów nad „Balatonem” czy schodów, łączących ul. Malinową z ul. Nakielską. W kolejnych latach kwota do wydania przez mieszkańców urosła do 10 mln zł. Z roku na rok rośnie liczba też głosujących. Dlaczego? Zdaniem urzędników z Bydgoszczy, mieszkańcy tego

123RF

Bydgoskie pomysły

≥W Toruniu mieszkańcy decydują, na jakie projekty wydać 7,5 miliona złotych

10

131 projektów mln zł

przeznacza Bydgoszcz na budżet obywatelski miasta dostrzegają potrzebę zmian na swoich osiedlach i aktywnie uczestniczą w Bydgoskim Budżecie Obywatelskim. – W 2014 roku na poszczególne projekty głosowało około 17 tysięcy osób, a w 2015 już ok. 23 tys. wskazując na inwestycje, które w ich opinii są najbardziej potrzebne tam, gdzie mieszkają – tłumaczy szef komunikacji Urzędu Miasta. Tegoroczna edycja budżetu rozpoczęła się 15 czerwca.

do wyboru mieli mieszkańcy Torunia głosując nad propozycjami zgłoszonymi w ramach budżetu obywatelskiego

Do piątego lipca urząd czeka na propozycje od bydgoszczan. Mieszkańcy mogą to zrobić za pośrednictwem specjalnej aplikacji lub wrzucając wypełniony formularz do urn w szkołach, przedszkolach, domach kultury.. Kolejnym etapem będzie weryfikacja pomysłów, a głosowanie wśród mieszkańców zaplanowano na październik. – Zagłosować może każdy, kto ma skończone 16 lat, poprzez

aplikację internetową lub wrzucając wypełnioną kartę do urny – tłumaczy Michał Sztybel. Ogłoszenie wyników miasto zaplanowało na 9 grudnia, a zwycięskie projekty zostaną ujęte w projekcie budżetu na 2017 rok. W przyszłym roku miasto planuje zwiększenie budżetu obywatelskiego, ale szczegóły nie są jeszcze znane.

Włocławek głosuje We Włocławku głosowanie na projekty obywatelskie, które zostaną zrealizowane w przyszłym roku zakończyło się 30 czerwca. Swoje propozycje mieszkańcy mogli zgłaszać w pierwszej połowie maja. Kwota 3,5 mln zł zachęciła ich do aktywności. Wystarczyły dwa tygodnie, by do ratusza wpłynęło około stu wypełnionych formularzy – opowiada Bartłomiej Kucharczyk, rzecznik prezydenta Włocławka. Urząd wybrał z nich 46. O czym marzą mieszkańcy Włocławka? O budowie dróg,

chodników, ścieżek rowerowych, poprawie oświetlenia. Pojawiły się także propozycje zagospodarowania przestrzeni miejskiej, tworzenia centrów rekreacyjnych, ale i organizacji festiwali, koncertów, czy inscenizacji historycznych. - Z roku na rok, co nas bardzo cieszy, udział takich wniosków w całej puli jest coraz większy – mówi Bartłomiej Kucharczyk. Projekty wybrane do realizacji poznamy najpóźniej 5 września.

Toruń już wybrał W Toruniu prace nad budżetem partycypacyjnym są najbardziej zaawansowane. 27 czerwca skończyło się głosowanie na 131 projektów zgłoszonych przez mieszkańców. Wyboru można było dokonywać przez internet lub tradycyjnie, wrzucając kartę do głosowania do urny w urzędzie lub wysyłając ją pocztą. Wyniki miasto przedstawi pod koniec lipca.

Torunianie do tegorocznej edycji budżetu złożyli niemal 200 pomysłów. Do wydania jest nieco ponad 7 mln zł. - Podobnie jak w poprzednich latach 30 proc. tej kwoty stanowi pula ogólnomiejska, pozostałe 70 proc. rozdzieliliśmy pomiędzy trzynaście osiedli – opowiada Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prezydenta miasta. Wśród tegorocznych pomysłów największym powodzeniem nadal cieszyły się zadania ze sfery rekreacyjno-wypoczynkowej i sportowej, choć nie brakowało też np. projektów drogowych. - Zauważamy wyraźną zmianę. Mieszkańcy coraz śmielej zgłaszają propozycje dotyczące tzw. działań miękkich, nie inwestycyjnych jak opieka nad osobami potrzebującymi, tworzenie świetlic osiedlowych, organizację festynów i koncertów, działania edukacyjne, ale i np. związane z opieką nad zwierzętami - wylicza Anna Kulbicka-Tondel. W Toruniu mieszkańcy dzielą miejskie pieniądze od 2013 roku. Wtedy przeprowadzono tam po raz pierwszy pilotażową edycję budżetu partycypacyjnego. Wtedy torunianie decydowali, na co wydać ponad 6 mln zł, co stanowi 0,63 proc. wydatków miasta. Pieniądze pozwoliły zrealizować 43 pomysły mieszkańców. W 2014 roku zgłoszono 215 projektów, a po weryfikacji 144 poddano pod głosowanie. - Sporo było siłowni zewnętrznych, placów zabaw, terenów i ścieżek rekreacyjnych. Głosowano także nad budową fragmentów ulic, chodników czy parkingów. Pojawiły się wybiegi dla psów, murale, budki dla ptaków, ale także tablice informacyjne o miejscach historycznych – wylicza Anna Kulbicka-Tondel.

@ masz pytanie, wyślij e-mail do autorki j.blikowska@rp.pl

SPORT I REKREACJA Bydgoszcz będzie miała nowe lodowisko, które wybuduje konsorcjum firm Alstal i AGB2. Konstrukcja przypominająca lodowy kryształ ma być gotowa jesienią 2017 roku. Inwestycję, wartą 23,5 mln zł, finansuje miasto. Umowa z konsorcjum, które zbuduje nowoczesny obiekt, podpisano 2 czerwca, a niespełna trzy tygodnie później ruszyły pierwsze prace. - Lodowisko będzie zlokalizowane po północno-zachodniej stronie hali sportowo-widowiskowej „Łuczniczka”. Od 2002 roku Bydgoszcz, po zamknięciu starego, krytego lodowiska „Torbyd”, nie posiadała takiego obiektu. Jego namiastką były wyłącznie ślizgawki sezonowe w namiotach. Obecnie kończy się rozbiórka „Torbydu” – mówi „Rz” Agnieszka Przybył z biura ob-

sługi mediów i komunikacji społecznej Urzędu Miasta Bydgoszczy. Całoroczny obiekt będzie posiadał w funkcje usługowe, między innymi suszarnie sprzętu hokejowego, punkt handlowy, pomieszczenie medyczne, wypożyczalnię łyżew wraz z ostrzalnią i suszarnią, a na piętrze restaurację z widokiem na taflę lodu. - Cieszę się bardzo, że tak skutecznie i szybko przeszliśmy przez etap projektowania i uzgadniania szczegółów z Radą ds. Estetyki Miasta, a także przez sam przetarg. Termin zakończenia prac to 2 października 2017 roku co oznacza, że już w przyszłym sezonie jesienno-zimowym bydgoszczanie będą mogli korzystać z krytego lodowiska. Jestem przekonany, że będzie to piękny obiekt, którym my będziemy mogli się szczycić, a wykonawca będzie mógł umieścić go w swoim portfolio jako trudny, ale zrealizowany z sukcesem – podkreślił przed

MATERIAŁY PRASOWE

Lodowy kryształ nad brzegiem Brdy

podpisaniem umowy prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Bryła budynku ma przypominać lodowy kryształ. Na elewacji dominować mają srebrne okładziny oraz szkło. - Projektanci uwzględnili sugestie otwarcia elewacji od strony wody na rzekę Brdę, likwidacji parkingów od stro-

<Budowa bydgoskiego lodowiska już ruszyła ny rzeki, aranżację nabrzeża umożliwiającą dostęp mieszkańców – dodaje Agnieszka Przybył. Lodowisko spełnia wymogi Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie. Projekt przygotowało biuro TBiArchitekci. - Budynek doskonale wpisze się w okolicę, podkreślając

sportowy charakter tego fragmentu miasta, jak również wizualnie ciekawie wkomponowuje się w zieleń i sąsiadującą Brdę. Dołożymy wszelkich starań, aby ten obiekt wyglądał jak najładniej i stał się wizytówką miasta – zapewnia Piotr Linowiecki, dyrektor pionu Alstal Grupa Budowlana

sp. z o.o. Oprócz niego umowę ze strony wykonawcy podpisała także Stella Felchner, dyrektor działu wsparcia ofertowania tej firmy. Obiekt będzie miał 4,6 tys. mkw powierzchni użytkowej. Na trybunach znajdzie się miejsce dla 300 osób. Rafał Mierzejewski


R6

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO

Firmy i społeczeństwo

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

Po pracę do Bydgoszczy i Torunia ZATRUDNIENIE | Choć Kujawsko-Pomorskie ma wysokie bezrobocie, to w głównych miastach regionu niełatwo o pracowników. ANITA BŁASZCZAK Z 12,7 proc. bezrobociem na koniec maja tego roku ( o prawie 40 proc. powyżej krajowej średniej) Kujawsko-Pomorskie należy do województw o najwyższym udziale osób bez pracy wśród aktywnych zawodowo mieszkańców regionu. Chociaż w ciągu roku z rejestrów ubyło ponad 13 tys. osób, to i tak ma koniec maja w powiatowych

rynku pracy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Toruniu. – Chociaż w regionie mamy zarejestrowanych ponad 100 tys. osób bez pracy, to przybywa firm narzekających na braki kadrowe. Bezrobotni albo pracują na czarno, albo nie mają kwalifikacji czy chęci do pracy, albo nie są mobilni – wyjaśnia dyr. Piskorska. Zwraca też uwagę, że bardzo wiele osób rejestruje się w urzędach pracy, by mieć zapewnioną

ki nad dziećmi a rodzina straci świadczenia z opieki społecznej, wielu bezrobotnym nie opłaca się legalne zatrudnienie. Tym bardziej, że latem i jesienią łatwo mogą dorobić na czarno przy pracach sezonowych.

Rynek pracownika O rosnących problemach z pozyskaniem kandydatów do pracy mówią przedstawi-

techników elektryków, kierowców, samodzielnych księgowych, operatorów maszyn i specjalistów IT. Spore zapotrzebowanie na pracowników zgłaszają branże: produkcyjna, logistyczna, budowlana i przetwórstwo owocowo-warzywne.

Z tzw. rynkiem pracownika zderzają się nawet renomowane, znane w świecie firmy, jak PESA Bydgoszcz, która ma ok. 3400 pracowników a teraz szuka kolejnych fachowców i specjalistów. – Obok stałych rekrutacji inżynierów, planujemy zatrudnienie spawaczy, lakierników, operatorów CNCwylicza Michał Żurowski, rzecznik spółki przyznając, że od początku roku widać pewne trudności w pozyskaniu

Jednak patrząc na skalę całego regionu wyraźnie widać, że w wielu miejscach mamy do czynienia z bezrobociem formalnym, a nie realnym –zaznacza Żmijewski.. Jak ocenia Natasza Kaczmarek z agencji zatrudnienia Manpower, pomimo wysokiego bezrobocia rynek pracy w Kujawsko-Pomorskim nabiera cech rynku pracownika – sprzyja temu m.in. napływ inwestorów, jak również dobra

Ratunek z Ukrainy – Odnotowujemy wyraźne deficyty wśród kandydatów na wykwalifikowanych pracowników technicznych, w tym spawaczy, ślusarzy i elektryków Pojawiają się również trudności z obsadzeniem stanowisk dla sektora produkcyjnego – potwierdza Żmijewski. W rezultacie firmy coraz częściej prowadzą rekrutacje nawet w odległości 50 km od zakładu i zapewniają codzienny transport dla pracowników. Jak ocenia Beata Piskorska, przy niezbyt wysokich zarobkach w regionie część fachowców i specjalistów szuka lepiej płatnych zajęć w innych województwach albo za granicą. Dotyczy to zwłaszcza młodych ludzi, którym łatwiej zdecydować się na migrację zarobkową. Stąd też wyraźny spadek ich liczby w rejestrach bezrobotnych w województwie. Firmy coraz częściej wyrównują braki kadrowe pracownikami ze wschodu, głównie z Ukrainy. – W zeszłym roku firmy zgłosiły zapotrzebowania na 30 tys. pracowników ze wschodu, a w tym, do końca maja, już na prawie 20 tys. Co więcej, o ile wcześniej zatrudniały ich głównie firmy w większych miastach, głównie w Bydgoszczy, to teraz Ukraińcy pracują praktycznie w każdym powiecie głównie w produkcji, przy prostych pracach, choć przybywa też specjalistów – mówi Beata Piskorska.

>SPECJALISTA Z SIECI

ROMAN BOSIACKI

Podczas gdy w powiatowych urzędach pracy firmy najczęściej poszukują robotników przemysłowych i sprzedawców, to w Internecie łowią głównie specjalistów. Ta prawidłowość,

≥Bydgoska PESA odpowiednich kandydatów do pracy szuka też poza regionem oraz rozwija współpracę ze szkołami technicznymi i uczelniami urzędach pracy było zarejestrowanych 102,5 tys. bezrobotnych. Mogłoby się więc wydawać, że pracodawcy przebierają w kandydatach do pracy, ale w rzeczywistości wybór mają niewielki, zaś lista deficytowych zawodów w regionie liczy 32 pozycje, dwukrotnie więcej niż krajowa średnia. - Figurowanie w rejestrach bezrobotnych jest coraz częściej fikcyjne - przyznaje Beata Piskorska, wicedyrektor ds.

opiekę zdrowotną czy świadczenia z opieki społecznej. W tej grupie są np. kobiety zajmujące się domem i dziećmi, które stanowią ok. 20 proc. bezrobotnych w regionie. Większość z nich nie jest zainteresowana pracą, a chęci do podejmowania prostych, nisko opłacanych zajęć zmniejsza dodatkowo program 500+. Przy minimalnej pensji, gdy część zarobków pochłoną koszty dojazdu do pracy i opie-

ciele agencji zatrudnienia. W największym stopniu trudności występują w dużych miastach, takich jak Bydgoszcz czy Toruń, gdzie bezrobocie jest w granicach 5-6 proc. -ocenia Nikodem Żmijewski, dyrektor Regionu Północnego w Work Service. Wyjątkiem na tym tle jest Włocławek, który mimo dobrego skomunikowania i silnego uprzemysłowienia nadal daje spore szanse na znalezienie pracowników.-

kondycja produkcji przemysłowej czy sektora usług dla biznesu (centra BPO/SSC). W rezultacie coraz bardziej brakuje fachowców – zarówno na stanowiskach niższych, jak i specjalistycznych. Ten trend wzmacnia teraz sezon wakacyjny z ofertami pracy sezonowej oraz na zastępstwo. Poszukiwani są m.in. pracownicy produkcji, pakowacze, magazynierzy czy też osoby znające języki obce – wylicza Kaczmarek.

widoczna w całej Polsce, występuje też w Kujawsko-Pomorskiem, jak wynika z analizy WUP w Toruniu. Według niej, ponad jedna trzecia z ok. 8 tys. ogłoszeń o pracy w regionie opublikowanych w 2015 r. w sieci dotyczyła specjalistów. Szukano zawodów związanych ze sprzedażą (zwłaszcza przedstawicieli handlowych) oraz branżą IT (m.in. administratorów systemów i programistów). Po specjalistach największy wybór ofert w sieci mieli technicy. W ponad 60 proc. ofert jako miejsce pracy wskazywano Bydgoszcz i Toruń. ∑ pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Największy problem pojawia się przy pozyskiwaniu deficytowych w skali całej Polski doświadczonych kandydatów na stanowiska techniczne i inżynierskie oraz na stanowiska marketingowe, bo tu firma oczekuje znajomości języków obcych. Według ogólnopolskiego raportu Barometr Zawodów 2016, w regionie najbardziej brakuje

@ masz pytanie, wyślij e-mail do autora a.blaszczak@rp.pl

FUNDUSZE UE W regionie startuje projekt „Pieniądze dla pokoleń”. Współfinansowane ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego przedsięwzięcie ma nowatorski charakter. Pomysłodawcą jest Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko – Pomorskiego. Pierwszy filar pomocy to kilka programów, m.in. szkolenia językowe i kursy komputerowe oraz szkolenia zawodowe, urząd oferuje osobom w wieku 18-65 lat, których sytuacja na rynku pracy jest trudna niepełnosprawnym, o niskich kwalifikacjach i po 50. roku życia, z dodatkowymi preferencjami dla zamieszkałych na terenach o wysokim bezrobociu. Marszałek nie wyklucza także objęcia pomocą osób powyżej 65. roku życia w ramach uniwersytetu trzeciego wieku.

Część środków ma wesprzeć najmłodszych (tworzenie miejsc w żłobkach i przedszkolach), młodzież (organizacja praktyk zawodowych), osoby w wieku produkcyjnym, rodziny (pomoc w powrotach do pracy po urodzeniu dziecka, wynagrodzenie opiekunów) i seniorów (szkolenia i kursy), stąd nazwa „Pieniądze dla pokoleń”. W ramach drugiego filaru, o którym na razie wiadomo mniej, województwo zadba o rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Jednym z jego elementów ma być wprowadzenie pierwszego w Polsce budżetu obywatelskiego na tym poziomie samorządu z kwotą około 500 mln zł do wykorzystania. - Pracując nad strategią rozwoju województwa doszliśmy do wniosku, że taki program jest potrzebny. Współpracowaliśmy między innymi z Wojewódzkim Urzędem Pracy. Przeprowadziliśmy też

badania ankietowe wśród mieszkańców i oni mieli podobne sugestie – mówi w rozmowie z „Rz” Beata Krzemińska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko – Pomorskiego. Innowacyjny aspekt szkoleń językowych i komputerowych polega na tym, że mieszkańcy regionu będą mogli dzięki specjalnym voucherom wybierze miejsce i termin dokształcania. Do tej pory najpopularniejszą metodą finansowania kursów z funduszy unijnych było wsparcie dla instytucji urzędowych, w tym urzędów pracy i przedsiębiorstw, które kierowały na szkolenia i kursy bezrobotnych i pracowników. Z grantów na naukę języków obcych i szkolenia komputerowe będzie mogło skorzystać 6000 osób. Dotacje na szkolenia zawodowe, organizowane w porozumieniu z pracodawcami

JACEK SMARZ/UMWKP

Kursy językowe i szkolenia za unijne pieniądze

≥Region robi dużo dla mieszkańców. Jednym z działań, zrealizowanych w poprzedniej perspektywie unijnej w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, był nakielski projekt „Postaw na niezależnych” przygotowano dla 2600 osób. Kursy zakończą się uzyskaniem powszechnie uznawanych certyfikatów językowych i komputerowych.

- Kształcenie ustawiczne, nauka przez całe życie, by jak najlepiej dostosować się do warunków życia i pracy, to właściwa odpowiedź na wy-

zwania szybko zmieniającego się świata. Nasze oferta jest popytowa, dotyczy grantów dla zwykłych ludzi. Każdy będzie się mógł zgłosić do Urzędu Marszałkowskiego lub któregoś ze współpracujących z nami podmiotów i otrzymać voucher na wybrane przez siebie szkolenie. Chcemy, by co piąty uczestnik miał 50 lub więcej lat. Chcemy też wywołać modę na kształcenie ustawiczne, a potem utrwalić ją jako element stylu życia. Edukację dorosłych uznaje się powszechnie za jeden z kluczowych czynników wzrostu gospodarczego i rozwoju społecznego – mówi marszałek województwa Piotr Całbecki. Przedsięwzięcia przygotowywane są w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko – Pomorskiego. Konkursy o dofinansowanie zostaną ogłoszone w trzecim kwartale 2016. System ruszy w przyszłym roku. Projektom w dziedzinie kształcenia ustawicznego poświęcone są dwa z konkursów organizowanych w ramach RPO. Pula w każdym z nich to 4 miliony euro. —Rafał Mierzejewski


Kultura

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R7

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

1

KULTURA | Toruńskie

2

Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu powołane zostało do życia w lutym 2006 roku. JAN BOŃCZA-SZABŁOWSKI Budynek, zaprojektowany przez wrocławskiego architekta Edwarda Lacha, jest pierwszym od 1939 r. obiektem architektonicznym dedykowanym sztuce współczesnej w Polsce. Dysponuje jedną z największych w naszym kraju przestrzeni ekspozycyjnych przeznaczonych na eksponowanie prac współczesnych artystów – łącznie to ponad 4 tys. m. kw. Z zewnątrz przypomina współczesne centrum handlowe. Obok sal ekspozycyjnych jest miejsce na czytelnię, kino, kawiarnię, salę konferencyjną. Na górze znalazł się rozległy taras, na który wjeżdża się szklaną windą lub wchodzi krętą klatką schodową. Od 2006 roku placówką kieruje Wacław Kuczma, co mogłoby zadawać kłam podkreślanemu wciąż antagonizmowi między Toruniem a Bydgoszczą. Szef CSW jest rodowitym bydgoszczaninem i absolwentem wydziału malarstwa i grafiki ASP w Gdańsku. Uznanie zyskał kierując Galerią Miejską w Bydgoszczy, gdzie zorganizował 265 wystaw i 140 prezentacji wybitnych artystów z Polski, Europy i świata. - Kiedy wygrałem konkurs na stanowisko dyrektora CSW zaproponowałem konieczne zmiany - mówi "Rzeczpospolitej" dyrektor Kuczma. - Uznałem, że nie powinna to być placówka skierowana do bardzo wąskiego grona odbiorców.

3

Polska według Dudy Gracza 4

Ponad podziałami

5

CSW ZNAKI CZASU W TORUNIU (5)

Wacław Kuczma podkreśla, że chciałby, by CSW ZCz było miejscem, w którym uda się zespolić w jeden organizm sztukę plastyczną z literaturą, kinem, muzyką, ukazać ją w dialogu z wideo i działaniami kulturowymi i filozofią. - Nie rezygnujemy przy tym z prezentacji sztuki wysokiej – dodaje szef CSW ZCz. - Uważam, że powinniśmy otworzyć się na wszystkie ciekawe zjawiska, które pojawiły się w pejzażu polskiej i europejskiej sztuki współczesnej. Jednym z takich zjawisk jest choćby twórczość Jerzego Dudy Gracza. Artysty, który wzbudza kontrowersję wśród niektórych krytyków, ale jest bez wątpienia ważną osobowością naszej powojennej kultury. Tak jak Kantor, Hasior czy Brzozowski nigdy nie ukrywał przywiązania do swego kraju. I tę polskość mocno akcentował w swojej twórczości. Przekonywał, że twórczość ma związek z miejscem urodzenia. Jerzy Duda Gracz to malarz próbujący otwierać pozamykane wnętrza nas samych. Piękne to, ale i smutne. Jak zawsze pewni siebie wierzymy w nieśmiertelność swoich słów i czynów. Magiczna ironia. Portret nas samych pełnych ciemnych mocy. Jak to malarstwo jest dziś prawdziwe i pełne. Czy aby „niewspółczesność” obrazu Dudy Gracza nie jest przypadkiem stygmatem jego ponowoczesności? Toruńska prezentacja dzieł Jerzego Dudy gracza przygotowana została z okazji 75

1 Autoportret w peruce, Incognito ergo sum, 1981 2 Apoteoza pokoju, Wasilijowi Wereszczaginowi, 1977 3 Obraz 1786, Pamiątka z Barlinka - Anioł Śmierci, 1995 4 Portret Agaty – I, 1975 5 CSW Znaki Czasu w Toruniu zaprojektował Edward Lach

rocznicy urodzin zmarłego przed 12 laty artysty. To jeden z największych pokazów od lat. Obejmuje ponad 250 prac, w tym oprócz najbardziej znanych cykli i obrazów także te mniej popularne, zwłaszcza z okresu wczesnej młodości. Artysta , jak sam przyznawał „chory na Polskę”, prezentuje ją wnikliwie, w zdecydowanej kontrze do naszych wyobrażeń, oficjalnej propagandy, bez patosu. Odziera Polaków z ich snów o potędze. Utrwala w pamięci świat, który odchodzi, krajobraz z dzieciństwa. Drwi z amerykanizacji polskiej kultury, naszego tępego zapatrzenia na Zachód.

Bohater siermiężny Ten Polak siermiężno-buraczany przedstawiony na jego obrazach bliski jest bohaterom reportaży, "z terenu”, jakie często prezentuje telewizja. Portrety, które widzimy z pewnością nie są wyidealizowane, ale warto zauważyć że Duda Gracz nie oszczędza też samego siebie. Prezentuje się w pokracznej peruce, podartym podkoszulku czy gazetowej czapce, spod której wystaje jego wydatny nos. Na wystawie przedstawiani są jego przyjaciele, a także najbliższa rodzina z żoną i córką Agatą, dziś jedną z najbardziej oryginalnych reżyserek teatralnych. Ważnym elementem ekspozycji są prace będące dialogiem z innymi artystami, Schulzem, Chełmońskim, a także Witkacym. Jeden z obrazów utrzymany jest w tonacji Witolda Wojtkiewicza. Artysta wyrastający w cieniu Jasnej Góry często podejmował wątki religijne. To włąśnie klasztorowi jasnogórskiemu ofiarował cykl Droga Krzyżowa. Jeden z obrazów z doklejoną metalową sylwetką Jezusa z krucyfiksu przypomina dzieło Władysława Hasiora. Duda Gracz poruszając tematy religijne kilkakrotnie zadawał sobie pytanie „co by było, gdyby dziś Jezus pojawił się na ziemi”. I nie ma wątpliwości: też by został wleczony na górę i ukrzyżowany.

Golgota 2000 Najbardziej niezwykłym cyklem malowanym pod koniec życia była Jasnogórska Golgota. Cykl składający się z 18 obrazów zaczął powstawać w maju 2000 roku. W połowie procesu twórczego czując niezadowolenie z wykonywanej pracy artysta zamalował płótna i zaczął je tworzyć od nowa. Szczególny cykl stanowią prace tworzone w hołdzie Chopinowi. 313 obrazów powstałych w 92 miejscowościach tworzy największy cykl malarski w historii polskiej sztuki. Etiudy, pieśni i preludia, namalowane zostały akwarelą, pozostałe jako „cięższe” stworzone zostały w technice olejnej. Są jeszcze Całuny na luźno wiszących kawałkach tkanin. Jerzy Duda Gracz sięga w swej twórczości po uniwersalne wartości. Często wadzi się z Polską. Pokazuje, że hasło patriotyzmu jest od dawna kompletnie zdewaluowane i sprowadzone, jak ,mówił do marszu trąbek i chorągiewek. Na toruńskiej prezentacji można obejrzeć także reportaże o artyście. Posłuchać jego wypowiedzi. W okolicznościowym katalogu jeden z kuratorów Mateusz Kozieradzki przytacza znamienne słowa Jerzego Dudy Gracza: "Maluję wyłącznie w Polsce, bo jestem człowiekiem chorym na Polskę. Mogę żyć i pracować tylko tutaj. Gdzieś na świecie najpewniej zgłupiałbym do reszty, i wreszcie umarł z tęsknoty. Jestem przywiązany do tego, co moje, bliskie, lokalne, i zanurzając się w polskość malarstwa, muzyki literatury od sarmackich trumniaków, poprzez Chopina do Gombrowicza próbuję ten ukochany, peryferyjny grajdół nie tyle podnieść do wymiaru wszech, do wymiaru kosmicznego, ile wyrazić tak, by adresaci moich obrazów nie zapierali się rodzimej ojcowizny, nie wstydzili się własnej słomy w butach , swojej tubylczości i odrębności, bo są jak linie papilarne niepowtarzalne w tym, co dobre i złe." Wystawę można oglądać do 28 sierpnia.


R8

ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO

Sport

Czwartek

30 czerwca 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L

OLGIERD KWIATKOWSKI Bydgoszcz od kilku lat potwierdza status lekkoatletycznej metropolii. W mieście nad Brdą właśnie zakończyły się mistrzostwa Polski, a 19 lipca rozpoczynają się mistrzostwa świata juniorów. Z pewnych powodów ta anegdota straciła na wartości. Cztery lata temu ówczesny szef Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF) Lamine Diack na uroczystości stulecia organizacji spotkał się z polską delegacją. Powiedział, że jedyne miasto, które dobrze zna w Polsce to Bydgoszcz. Przypomniał, że gościł w niej w 2008 roku, kiedy rozgrywano mistrzostwa świata juniorów. W lipcu Diack na pewno nad Brdą się nie pojawi. W ubiegłym roku opuścił urząd przewodniczącego IAAF, a niedługo potem został oskarżony o korupcję. Prowadzone przez francuską prokuraturę śledztwo nadal trwa. To właśnie jest ten powód dla którego lepiej nie obnosić się z pochwałami skompromitowanego działacza z Afryki.

standard First Class. Stadion uzyskał także wszystkie niezbędne wymogi piłkarskich federacji PZPN, UEFA i FIFA. W 2009 roku polska reprezentacja zagrała tu spotkania towarzyskie z Grecją i Kanadą. Mimo że mecze rozgrywał tu także zespół Zawiszy (nie wiadomo jaka czeka go przyszłość, bo nie otrzymał licencji) to jednak na obiekcie króluje „królowa sportu”. Tuż po otwarciu w 2008 roku rozegrano pierwsze w Polsce MŚ juniorów, w 2009 mistrzostwa Polski i prestiżowy mityng Enea Cup. W mieście

trochę VIP-ów. – Chrzest bojowy przeszliśmy w 2008 roku, dlatego jest nam łatwiej. O stadion, zaplecze treningowe w ogóle się nie martwimy. Wiele razy testowaliśmy ten obiekt. Po ośmiu latach zmieniło się też nasze miasto, rozkwitło, mamy więcej hoteli i nie musimy już kwaterować zawodników w okolicach – tłumaczy „Rz” dyrektor Wolsztyński. Aby rozpropagować imprezę w Polsce i na świecie pomocy organizatorom z ramienia IAAF udziela wicemistrz olimpijski z Seulu, dwukrotny

rencji. Tytuł zdobywał w 1986 roku w Atenach.

Swoboda i Bukowiecki gwiazdami To tylko świadczy o tym, że oglądając zawody w Bydgoszczy można wypatrzyć przyszłą gwiazdę lekkiej atletyki. Zazwyczaj są to dwa, trzy nazwiska, ale takich zawodników, którzy potem mają w seniorach coś do powiedzenia przez długie lata. Mistrzem świata osiem lat temu na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka

daleko do najlepszego wyniku w historii tej konkurencji 10,88 należącego do Marlies Gohr, ale też czas (1977 rok) i przynależność państwowa tej rekordzistki (NRD) wiele tłumaczą, skąd i dlaczego wziął się tak fenomenalny rezultat. W pchnięciu kulą mamy Konrada Bukowieckiego, broniącego tytułu sprzed dwóch lat z Eugene i mistrza Europy z Eskilstuny. W tym roku debiutując w Diamentowej Lidze na mityngu w Oslo nastolatek z Mazur uzyskał rezultat 21,14 m. Pchał kulą „dla seniorów” o wadze 7,26 kg, ustanowił więc

ilemariyam Amare, który biegł w finale 3000 m z przeszkodami na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Pekinie. Wielu z tych zawodników będzie można również zobaczyć w przyszłym roku podczas kolejnych wielkich zawodów lekkoatletycznych w Bydgoszczy – mistrzostw świata młodzieżowców (do lat 23). Ta impreza była planowana już wcześniej. IAAF powierzył ją stolicy Kujaw i Pomorza w ubiegłym roku. Czy wobec takiego zaufania międzynarodowej federacji możliwe jest, że w niedalekiej

Królestwo królowej sportu

Ale w żaden sposób nie naruszają one renomy Bydgoszczy w lekkoatletycznym świecie. Wprost przeciwnie. Pozytywnie wpłynęły na postrzeganie miasta w tym środowisku. Gdy jesienią IAAF zawiesił Rosję w prawach członka federacji w związku ze skandalem dopingowym z udziałem rosyjskich sportowców (krył ich właśnie Diack i jego syn, ale nie tylko oni), federacja wpadła w kłopoty. Tegoroczne MŚ juniorów miały się bowiem odbyć w Kazaniu. Po zawieszeniu Rosji miasto w Tatarstanie straciło automatycznie prawo do organizacji tej imprezy. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania zastępcy. Od początku jako główny kandydat pojawiła się Bydgoszcz. Trzeba było tylko przekonać miejscowe władze i Polski Związek Lekkiej Atletyki, o co nie było trudno. – Nie bez znaczenia było wsparcie, jakie niemal natychmiast otrzymaliśmy od polskiego rządu – mówi prezes PZLA Jerzy Skucha. 7 stycznia – aby zachować niezbędne procedury - w elektronicznym głosowaniu IAAF przyznał Bydgoszczy prawo gospodarza młodzieżowych MŚ. – Myślę, że gdybyśmy nie zdecydowali, się mistrzostwa w tym roku w ogóle by się nie odbyły – uważa dyrektor imprezy Krzysztof Wolsztyński. Na tak wysoką pozycję Bydgoszcz pracowała latami. Zawdzięcza ja lokalnym działaczom, samorządowcom, także silnym tradycjom lekkoatletycznym i prężnie działającemu klubowi Zawiszy. Ale lot w lekkoatletyczną galaktykę miasto wykonało po modernizacji stadionu przy ulicy Gdańskiej. Zakończona w 2008 roku przebudowa dokonana kosztem 41 milionów złotych pozwoliła obiektowi uzyskać wszystkie najważniejsze certyfikaty. IAAF nadał mu

ROMAN BOSIACKI

Bydgoszcz ratuje IAAF

LEKKOATLETYKA | W tym roku Bydgoszcz będzie gospodarzem mistrzostw świata juniorów w lekkiej

atletyce. To nie pierwszy raz, kiedy miasto nad Brdą gości międzynarodową imprezę tej rangi. dwukrotnie odbyły się mistrzostwa świata w biegach przełajowych. IAAF dostrzega tę aktywność, docenia również, że ludzie, którzy pracują obecnie przy MŚ stali za organizacją Halowych Mistrzostw Świata w Sopocie przed dwoma laty. Wybór Bydgoszczy był więc całkowicie naturalny.

Ambasador Colin Jackson Pół roku to jednak mało czasu na przygotowanie takiej imprezy. Uczestniczyć będzie w nich trzy tysiące zawodników, do Bydgoszczy zjedzie też

mistrz świata seniorów i były rekordzista świata w biegu 110 m ppł. Colin Jackson. Brytyjczyk był ekspertem BBC podczas mistrzostw w 2008 roku, ale jak sam mówi z powodu ogromu pracy nie miał wtedy czasu na odwiedzenie Bydgoszczy. Już wtedy zachwycił się poziomem zawodów i gościnnością Polaków. W tym roku dwukrotnie odwiedził Polskę, w Bydgoszczy uczestniczył w finale zawodów „Lekkoatletyka dla każdego”. Na mistrzostwach pojawi się w środę 20 lipca, kiedy odbędzie się finał biegu 110 m ppł. Jackson jest pierwszym w historii złotym medalistą mistrzostw świata juniorów w tej konku-

w biegu na 200 m był francuski sprinter Christophe Lemaitre, późniejszy mistrz Europy seniorów, srebrny medal w skoku o tyczce wywalczył zawodnik Zawiszy Paweł Wojciechowski, który trzy lata później był najlepszy na świecie w Daegu, w ubiegłym roku był trzeci w Pekinie. W obecnej edycji na świeczniku znajdzie się dwoje Polaków. W sprincie kobiet faworytką jest Ewa Swoboda. Najszybsza polska zawodniczka od czasu Ireny Szewińskiej i Ewy Kasprzyk w maju w St. Poelten wynikiem 11,18 ustanowiła rekord Polski juniorów. Biegaczce z Żor, aktualnej mistrzyni Europy w tej kategorii wiekowej

tym wynikiem nieoficjalny rekord świata juniorów. W Bydgoszczy wróci do 6-kilogramowej kuli z którą radzi sobie jeszcze sprawniej. Z zagranicy wschodzących gwiazd będzie kilka. Ewa Swoboda będzie miała godną siebie rywalkę – Kaylin Whitney, która w tym roku pobiegła tylko o 0,01 sekundy wolniej, a jej rekord życiowy wynosi 11,10. Amerykanka znacznie lepiej czuje się na 200 m, dwa lata temu w Eugene sięgnęła po złoto w tej konkurencji. U panów wysoki status w juniorskiej lekkiej atletyce mają Abdullah Abkar Mohammed z Arabii Saudyjskiej z rekordem życiowym 10,04 na 100 m i Etiopczyk Ha-

przyszłości odbędą się w stolicy polskiej lekkoatletyki zawody rangi mistrzowskiej, ale seniorów? – IAAF wolałaby Warszawę ze względu na ułatwienia logistyczne, dostępność dwóch lotnisk. My mamy jedno z ograniczoną siatką połączeń. To za mało – tłumaczy Krzysztof Wolsztyński. 20-tysięczny stadion ma zbyt ograniczoną pojemność jak na wymagania takiej imprezy. Ale lokalni działacze nie przejmują się tym. Ostatnio mocno zaangażowali się w rozwój halowego mityngu Copernicus Cup w nowoczesnej hali Arena Toruń. Kujawsko-pomorskie królestwo lekkiej atletyki zdobywa coraz to nowe terytoria.

Partnerzy Życia Kujawsko-Pomorskiego:

Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.