SPORT TRADYCJA >R5
KULTURA WYDARZENIE >R6
Toruński piernik 123RF
jak żywy
Skąd wziął się kształt „katarzynki”? I dlaczego Toruń? Odpowiedzi znajdziemy w Żywym Muzeum Piernika.
Święto operatorów nad Brdą Kolejna, już dwudziesta czwarta edycja festiwalu Camerimage, ruszy w Bydgoszczy 12 listopada.
Życie regionów
Z YC I E R E G I O N O W. P L
NR 6 (6)/10561 | SEKCJA
R
Czwartek
29 września 2016
ŻYCIE KUJAWSKO-POMORSKIEGO <Dwór w Kłóbce, jedno z miejsc na Kujawach związanych z Fryderykiem Chopinem, podniesiony z ruiny dzięki funduszom z urzędu marszał-kowskiego
Życie Informacje o regionach w nakładzie ogólnopolskim
MATERIAŁY PRASOWE
Redaktor prowadzący: Wojciech Romański
Regionów
Na ratunek zabytkom KULTURA | Prawie 60 mln zł region przeznaczył w ciągu kilku lat
na remonty i odtworzenie najcenniejszych zabytków. GRAŻYNA ZAWADKA Zabytkowe kościoły, nawet te w małych miejscowościach, zrujnowane dworki, wiekowe kamienice i wiele innych obiektów składających się na dziedzictwo kulturowe regionu, odzyskuje dawny blask. Kujawsko-pomorskie mocno zaangażowało się w ratowanie zabytków. – Co roku przeznaczamy wiele milionów na ochronę zabytków na Kujawach i Pomorzu. Efektem naszych działań są odnowione i uratowane przez zniszczeniem
obiekty – zaznacza marszałek Piotr Całbecki. Program odnowy zabytków ruszył kilka lat temu, co roku są uruchamiane jego kolejne edycje. Środki pochodzą z Regionalnego Programu Operacyjnego oraz z budżetu województwa. Dzięki połączonym dotacjom, które w ciągu siedmiu lat (od 2009 do 2015 r.) sięgnęły 60 mln zł, odrestaurowano już ponad pół tysiąca zabytków, realizując ponad 800 zadań. Wsparcie objęło wiele obiektów sakralnych, ale nie tylko. Spektakularnym sukcesem była odbudowa ze zgliszczy i wyposażenie w historyczne
przedmioty dworu w Kłóbce (powiat włocławski), gdzie mieszkała Maria Wodzińska-Orpiszewska, XIX-wieczna malarka, narzeczona Chopina i muza Słowackiego. – Sześć lat temu kupiliśmy 7,5 hektara „dżungli”, z ruiną, która kiedyś była dworkiem. Obiekt był w tak złym stanie, że groziło mu skreślenie z listy zabytków –mówi Piotr Nowakowski dyrektor Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku (o kujawskich śladach Fryderyka Chopina piszemy na str. R6) Dzisiaj dwór, park i otoczenie, w tym niepowtarzalny skansen, są w kwitnącym stanie. Odtwo-
rzono go wielkim wysiłkiem, nakładami ok. 7 mln zł,. a zabytkowe wnętrza goszczą turystów. Po kilka latach prac renowacyjnych otwarty jest także zabytkowy gmach dawnej synagogi w Koronowie. Kilka lat temu władze miasta przejęły zrujnowany budynek, by zaadaptować go na cele kulturalne. Udało się, wymieniono niemal wszystko od dachu, przez instalacje, po wnętrze w którym odtworzono wyjątkowe freski. Niedawno otwarto tu Centrum Kultury Synagoga. Dzięki inwestycjom w zabytki dawną świetność odzyskało wiele kościołów. Naprawiono dachy, wyremontowano wiekowe mury, odnowiono elewacje, a także przeprowadzono renowację wnętrz i konserwację wyposażenia, w tym ołtarzy czy obrazów.
– O ile pierwszych latach działania programu przyznane środki były wykorzystywane głównie na naprawy elementów konstrukcyjnych, to obecne coraz częściej na prace przy konserwacji polichromii czy ołtarzy – zauważa Beata Krzemińska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. Program wciąż trwa, w tym roku wsparcie otrzyma niemal 200 nowych zadań. celem są głównie obiekty sakralne. Prace trwaj m.in. w drewnianym kościele św. Marka w Nakonowie, w kościele Znalezienia Krzyża w Radziejowie oraz w Sanktuarium w Skępem, gdzie specjaliści przywracają świetność zabytkowym freskom. więcej >R4, >R6
R2
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Druga strona
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
K
Komentarz
Komentarz
Historia nie lubi filcowych kapci
Autostrady to jeszcze nie wszystko
Beata Drewnowska
Adam Woźniak
iedy niemal dwie dekady temu trafiłam w Amsterdamie do piwnego muzeum Heinekena, nie mogłam wyjść z podziwu, że zwiedzanie i poznawanie historii można połączyć z rozrywką. Wychowana w czasach, gdy polskie muzea kojarzyły się z filcowymi kapciami i paniami surowo spoglądającymi na zwiedzających, placówki tego typu kojarzyłam głównie z nudą i powagą. Dziś w Polsce już dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że atrakcją może być nie tylko zbiór zabytkowych naczyń, mebli czy obrazów. Zaczęliśmy szukać czegoś więcej, niż suchych faktów, czego dowodem jest duża popularność historycznych festynów, jak ten cyklicznie organizowany w skansenie w Biskupinie. Strzałem w dziesiątkę okazały się także rekonstrukcje historyczne z różnych epok. W efekcie trudno jest o rocznicę czy imprezę nawiązującą do przeszłości, na której nie pojawiliby się rycerze czy ułani. Historię można poznawać także poprzez zabawę, zapach i smak. Tak właśnie dzieje się w Żywym Muzeum Piernika w Toruniu, mieście, które od lat promuje się hasłem "gotyk na dotyk". Prowadzący piernikowe muzeum udowodnili, że możliwość przygotowania własnego piernika według tradycyjnej receptury to spora atrakcja dla gości. Świadczą o tym tłumy, które odwiedziły muzeum podczas 10 lat jego istnienia. W pierwszym roku działania było ich 34 tys. W 2015 r. już niemal pięć razy więcej. K
Z
Interaktywnych muzeów i centrum rozrywki jest w Polsce coraz więcej. Poznań doczekał się Rogalowego Muzeum (można poznać tam historię zarejestrowanego przez Komisję Europejską rogala świętomarcińskiego), a śląskie Radzionkowo Muzeum Chleba. Sporo w muzea zainwestowały również browary, co procentuje dużą liczbą turystów. W tym roku mija 10. rocznica otwarcia Muzeum Browaru Żywiec. Przez ten czas odwiedziło je ponad 850 tys. osób. Swoje browary w Tychach i Poznaniu otworzyła dla gości także Kompania Piwowarska. Tyskie Browarium, które rocznie odwiedza od 35 do 38 tys. osób, jako pierwszy obiekt turystyczny wprowadziło zwiedzanie w gwarze śląskiej. Muzea tego typu to nie tylko promocja marki, ale także miast i regionów. Wśród gości żywieckiego muzeum pojawili się już m.in. turyści z Australii, Nowej Zelandii, Japonii czy Argentyny. O tym, jak sukces rynkowy połączyć z hitem turystycznym, światu pokazali Szkoci tworząc szlak destylarni otwartych dla gości. W Polsce, która jest największym producentem wódki w Unii Europejskiej, mimo ambitnych planów nie udało się stworzyć podobnej atrakcji (a szkoda, bo z pewnością przyciągnęłaby nie tylko miłośników mocnych trunków). Producenci zamiast myśleć o wspólnej promocji, walczą zaciekle o udziały rynkowe. Ochoty, by pomóc branży, nie mają >R5, R7 także kolejne rządy.
miany w infrastrukturze drogowej w szczególnie widoczny sposób przybliżają nas do rozwiniętych krajów zachodniej części Europy. Jeszcze dekadę temu o szybkim przejechaniu z południa kraju do Gdańska czy z Rzeszowa do Poznania można było co najwyżej pomarzyć. Dziś autostrady i drogi ekspresowe stają się czymś zupełnie oczywistym: nierzadko z zaskoczeniem odkrywamy, że na trasie naszej podróży pojawia się nowa ekspresówka, o budowie której nawet nie mieliśmy pojęcia. Pod tym względem dokonaliśmy już cywilizacyjnego skoku i to pomimo faktu, że gęstość sieci szybkich dróg w Austrii czy we Francji jest nieporównanie od polskiej większa. I choć przy autostradach brakuje nam stacji benzynowych, o restauracjach czy motelach nie wspominając, to nadganiamy braki w całkiem przyzwoitym tempie. To dynamiczne wydłużanie szybkich dróg nie rozwiązuje jednak komunikacyjnych problemów. Pomiędzy mniejszymi miastami oraz w znacznej części wschodniej i północnej części kraju nadal jeździ się źle. I choć inwestycji na drogach wojewódzkich przybywa, ich skala jest niewspółmierna do potrzeb. Jeszcze gorzej bywa na drogach powiatowych, przypominających o czasach głębokiego peerelu: jedzie się po wybojach i dziurach, wolno, beznadziejnie. Fakt, że ruch na takich drogach jest znacznie mniejszy niż na ekspresówkach i autostradach wcale
W
nie oznacza, że ich modernizację i dostosowanie do dzisiejszych standardów możemy odkładać na później. Złe drogi powodują nie tylko dyskomfort jazdy i wydłużają czas podróży, ale przede wszystkim stwarzają zagrożenie dla kierowców i pieszych. Jeździmy coraz szybszymi samochodami, coraz bardziej nam się spieszy, więc zjechanie na lokalną lub regionalną trasę po godzinnym pędzie autostradą może się skończyć szybko i z fatalnym skutkiem. Przy tym samo poszerzenie jezdni i położenie nowej, równej nawierzchni wcale nie wystarczy. Konieczna staje się budowa chodników, ścieżek rowerowych, bezpiecznych zatok dla autobusów, montaż oświetlenia i poprawa oznakowania. Dopiero wtedy korzyści odczują zarówno kierowcy przejeżdżający tranzytem, jak i mieszkańcy. Wiele zależy teraz od samorządów. Muszą skutecznie walczyć o pieniądze, ale także sensownie planować ich wydawanie. Powinny także ze sobą współpracować. Niewielki sens ma modernizacja drogi pomiędzy dwoma miastami, która w połowie odległości z nowej i wygodnej przechodzi w najeżony dziurami, łatany przez lata trakt. Unijna perspektywa 2014-2020 daje okazję na dofinansowanie inwestycji, jaka później się nie powtórzy. Rzecz jasna, nie da się załatwić wszystkich potrzeb, ale trzeba wybrać te najpilniejsze. Z pozostałymi, już później, powinno być >R4 łatwiej.
Teatr dla dzieci uczy empatii TOMASZ MAN | O swojej najnowszej premierze w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu mówi dramatopisarz, reżyser i muzyk
Tomasz Man: Zdarzyła nam się kiedyś rozmowa ze Zbyszkiem Lisowskim, dyrektorem teatru Baj Pomorski w Toruniu, o tekście, który miałem napisać Podczas tej rozmowy rzucił: „Wiesz co, napisz coś o empatii!”. Tak się złożyło, że było to krótko po rozmowie z moim synkiem, u którego w szkole pojawił się Syryjczyk. Świetnie grał w piłkę, a mimo to niektórzy chłopcy przyczepiali się do niego o byle co. Zdarzyła się też inna sytuacja. Mój synek czekał na autobus do domu koło kościoła, tymczasem po drugiej stronie ulicy przechodził jego syryjski kolega. Polskie dzieci przezywały i wyśmiewały, nazywając małpą. Mój syn, mimo że młodszy od napastników,, stanął w jego obronie, z czego jestem bardzo dumny. No po prostu Rambo! Powiedział polskim dzieciom, że Syryjczyk jest człowiekiem jak każdy z nas, a nie żadną małpą. Opowiedziałem to Zbyszkowi i umówiliśmy się, że napiszę o uchodźcach, ale nie w stylu „kawa na ławę”, tylko w formie wymyślonej przeze mnie baśni.
Podczas rozmowy przy śniadaniu z Aneczką, moją żoną – scenografką, wpadłem na pomysł bajki o syryjskiej dziewczynce, której wojna spaliła dom i zabrała rodziców. Idzie więc za nimi w zaświaty.
Nazwał pan swoją sztukę musicalem multi-kulti i bardzo często wzmacnia pan przekaz przedstawień muzyką. Inspiracją były zespoły z Bliskiego Wschodu? Pracowaliśmy nad tym w gronie trzech kompozytorów. Każdy zajmował się czym innym. Maja Miro-Wiśniewska, znakomita flecistka odpowiadała za folk arabski, jej mąż Ignacy Wiśniewski, świetny pianista jazzowy – opiekował się motywami jazzowymi i musicalowym sznytem, zaś ja – wiadomo! – rockowymi brzmieniami. Słuchałem też dużo syryjskiej muzyki tradycyjnej, ale również, uwaga!, syryjskiego heavy-metalu, który jest bardzo dobry. Dlatego muzyka w spektaklu jest arabsko-musicaloworockowa...
MAT. PRAS.
◊: Skąd wziął się pomysł sztuki „Aya znaczy miłość” o małej Syryjce, która wyprawia się w zaświaty w poszukiwaniu rodziców?
Zespół Teatru Baj-Pomorski w Toruniu jest znakomity również dlatego, że jego aktorzy fantastycznie czują potrzeby dzieci.
W jaki sposób spektakl nawiązuje do mitów greckich i kultury wschodu? W sprawie powiązań między kulturą arabską i grecką konsultowałem się z wybitną profesorką
Katarzyną Pachniak, która kieruje katedrą arabistyki i islamistyki na Uniwersytecie
Warszawskim. Dużo pomogła, uświadomiła mnie, pożyczyła stos książek! Przeczytałem też Koran, żeby jak najwięcej nasiąknąć jego aurą. Trzeba pamiętać, że Syria jest miejscem, gdzie spotyka się Wschód ze Zachodem. Są tam silne wpływy greckiej kultury i chrześcijaństwa, bo przecież św. Paweł działał na terenie Syrii, i ,oczywiście, kultura islamu. Wszystkie spotykają się na jednej ulicy. Generalnie nawiązaliśmy w spektaklu do wyobrażeń kulturowych o "podróży w zaświaty". Aya spotyka tam m.in. przewoźnika dusz, który pojawia się w wielu kulturach Wschodu i Zachodu. Ciekawe jest to, że wyobrażenia ludzi z wielu, nawet bardzo odległych kultur, są bardzo podobne. Czy to nie zastanawiające?
Pochodzi pan z Rzeszowa, mieszka na stałe we Wrocławiu, czy to wzmacnia pana doświadczenie wielokulturowości? Wielokulturowość poznawałem od dziecka, bo miałem astmę i musiałem "włóczyć" się po sanatoriach od gór po morze. Od wschodu po zachód. Do dzisiaj mi to zostało, bo jako reżyser jeżdżę w tę i z powrotem po całym kraju. Poza tym Rzeszów i Wrocław łączy
to, że leżą blisko granic. A jak to na granicach bywa – spotykają się tam różne kultury, języki, tradycje. Trzeba je zrozumieć, poznać i zaakceptować, bo świat jest różnorodny, kolorowy. I to jest właśnie najfajniejsze!
Czym różni się praca nad sztukami dla dorosłych i dzieci? Kiedy reżyseruję dla dzieci, siadam na widowni i myślę sobie tak: „O kurcze!, to za nudne, to za długie, a to jakiś głupi przekaz, a to znowu za dużo wygłupiania się”. Zauważyłem też, że spektakle dla dzieci chętniej "tnę", skracam. W Toruniu wyrzuciłem z pierwotnej wersji aż 30 minut, bo dzieci by nie wytrzymały. Trzeba wejść w skórę dziecka, które przychodzi na spektakl i mieć to dziecko w sobie. A zespół Teatru BajPomorski w Toruniu jest znakomity również dlatego, że jego aktorzy czują dzieci fantastycznie..
Jakie były reakcje dzieci na prapremierze? Co je zaintrygowało najbardziej? Dzieci słuchały, trochę się bały, a trochę się śmiały, zaś rodzice się wzruszali. Pani siedząca przede mną popłakała się. Właściwie zrobiłem spektakl familijny. Rodzice przychodzą z dziećmi
i rozmawiają później z nimi o sprawie uchodźców. W najbliższym czasie mają przyjść na spektakl uczniowie w wieku szkolnym, w formie zorganizowanej szkolnej wycieczki i ich reakcji jestem ciekaw. Zaraz po przedstawieniu zadzwonię do aktorów, zapytać jak było.
Wspomniał pan o swoim synu. Czy dzieci mają pojęcie o sytuacji uchodźców, mają świadomość, że ich rówieśnicy przeżywają koszmar? Niedawno zapytałem moje dzieci, czy chciałyby, żeby dzieci z Syrii u nas zamieszkały. Zgodziły się. Synek chciałby mieć towarzystwo chłopca, z którym grałby w piłkę, a córka oczywiście koleżankę, z którą mogłaby się bawić. Rozmawialiśmy z dziećmi o uchodźcach kiedy pisałem bajkę. Takie rozmowy to super sprawa, bo mogę się dowiedzieć, co ich interesuje, co ich boli, śmieszy, w co teraz grają. A ja i moja Aneczka, tłumaczymy im na czym świat polega i jest to krok do empatii i tolerancji: do zakolegowania się z innymi. Przecież każde dziecko chce mieść normalny dom, kochającą rodzinę i swoje zabawki. —rozmawiał Jacek Cieślak
Region i inwestycje
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R3
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
Ekologia na dwóch kółkach
MIKOŁAJ KURAŚ
INWESTYCJE | W kujawsko–pomorskim powstanie sieć ścieżek rowerowych. Będą budowane nawet przy drogach lokalnych.
≥Rajd „Kujawsko-Pomorskie na rowery” to jedna z imprez, która ma promować walory poruszania się na dwóch kółkach
RAFAŁ MIERZEJEWSKI W kraju ścieżki rowerowe buduje się głównie na terenach mających walory turystyczne. Województwo kujawsko – pomorskie wyróżnia się, bowiem zajmuje trzecie miejsce w Polsce pod względem długości tras poza szlakami turystycznymi. Dla Unii Europejskiej niskoemisyjność jest priorytetem i będzie dotowała ścieżki położone przy trasach. – Efekt ekologiczny budowy takich ścieżek jest oczywisty. Rowerzyści przesiadający się z samochodu ograniczają tzw. niską emisję. Uważam, że te ścieżki przynoszą wymierne rezultaty. Podobnie usprawnienie ruchu samochodowego poprzez wydzielenie oddziel-
nych tras dla rowerzystów daje ograniczenie emisji – mówi nam Elżbieta Derlak, dyrektor biura Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu.
Promocja zeroemisyjności Samorządy regionu zamierzają rozbudować tę infrastrukturę. Niektóre gminy i powiaty już mają gotową dokumentację projektową. – W nowej perspektywie finansowej UE drogi rowerowe można wspierać pod warunkiem, że będą spełniały cele niskoemisyjne. Indywidualny transport samochodowy ma być ograniczony na rzecz rowerowego. Ścieżki o walorach
wyłącznie turystycznych nie będą już wspierane. Każda będzie musiała mieć punkt odniesienia w postaci drogi dla ruchu samochodowego, dotyczy to również tras wojewódzkich. Dlatego będziemy wspierać gminy i powiaty w takich inwestycjach– mówi „Rz” Przemysław Mentkowski z departamentu rozwoju regionalnego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko – Pomorskiego. Jedną z już istniejących jest ścieżka łącząca dwa największe miasta województwa. Na tej trasie leży Unisław. – Dzięki budowie ścieżki z Unisławia do Chełmna ludzie będą mogli dojeżdżać do pracy rowerem. To część większego projektu budowy tras w całym województwie. Za-
20 mln euro na budowę ścieżek rowerowych zapisano w Regionalnym Programie Operacyjnym Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2014-2020 mysł był taki, żeby łącząc Bydgoszcz i Toruń spowodować, by użytkownicy przesiedli się z samochodów na rowery. Wiemy, że ścieżki przy drogach są często użytkowane – opowiada Jakub Danielewicz, wójt gminy Unisław. Podobną opinię wyraża Leszek Jóskowiak, dyrektor de-
partamentu ochrony przyrody i edukacji ekologicznej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a jednocześnie zapalony rowerzysta korzystający ze ścieżek rowerowych. – Także przy drogach wojewódzkich ludzie mieszkający wzdłuż trasy będą korzystali z pasa dla rowerów, na przykład mieszkańcy okolicznych wsi poruszający się między blisko położonymi miejscowościami. Jeżeli blisko są położone zakłady pracy to część ludzi ze względów ekonomicznych przesiądzie się z samochodu na rower, ograniczając przy okazji emisję dwutlenku węgla. Samo stworzenie możliwości do zmiany wzorca zachowań przyczynia się do zwiększenia popularności rowerów. W miastach tysiące osób dojeżdżają do pracy rowerem, spodziewam się podobnych efektów po budowie ścieżek przy drogach wojewódzkich – mówi „Rz” Jóskowiak. Budowa ścieżek rowerowych przy drogach przyczynia się także do poprawy bezpieczeństwa rowerzystów. – Miałem okazję korzystać ze ścieżek rowerowych położonych przy drogach w Borach Tucholskich. To zupełnie inna jakość. Budowa ścieżek spowoduje też, że rodzicom będzie łatwiej podjąć decyzję o posłaniu dziecka do szkoły rowerem – dodaje Jóskowiak. W ramach umowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Fundacja Arka prowadzi projekt „Zadbaj o klimat. Zadbaj o niskoemisyjny rozwój Polski”, którego częścią jest akcja „Rower pomaga”. Na stronie akcji jest dostępny kalkulator, dzięki któremu rowerzyści mogą obliczyć, w jakim stopniu ograniczyli emisję dwutlenku węgla, sprawdzając efektywność programów Unii Europejskiej i wysiłków samorządów woje-
wództwa kujawsko – pomorskiego.
Rowerowa promocja Leszek Jóskowiak uważa, że sama budowa infrastruktury nie wystarcza. Potrzebna jest jeszcze edukacja. Dlatego region promuje jazdę rowerem. W ramach Narodowego Programu Rozwoju Kolarstwa dla młodych adeptów prowadzi Kujawsko-Pomorskie Szkółki Kolarskie. W każdej z 27 wspieranych przez Urząd Marszałkowski szkółek ćwiczy 10-15 młodych miłośników kolarstwa w wieku 10-13 lat. W ramach projektu uczestnicy otrzymali stroje kolarskie, kaski oraz rowery. Sfinansowano także pracę trenerów-instruktorów opiekujących się każdą szkółką. Całkowity koszt tego projektu w 2015 roku wyniósł 615 tys. zł, z czego 397 tys. zł pochodziło z dotacji Ministerstwa Sportu i Turystyki, samorząd województwa wyłożył 100 tys. złotych, a zainteresowane gminy – 118 tysięcy złotych. Operatorem projektu jest ALKS Stal Grudziądz. Władze promują też aktywny wypoczynek na rowerze. 17 września pół tysiąca osób wzięło udział w rodzinnym rajdzie rowerowym dla miłośników dwóch kółek „Kujawsko-Pomorskie na rowery”. Rajd w Toruniu był piątym z cyklu tegorocznych, marszałkowskich rajdów. A jest gdzie jeździć, bowiem region słynie z rowerowych szlaków turystycznych. Najbardziej znana jest Wiślana Trasa Rowerowa, biegnąca wzdłuż całego kujawsko-pomorskiego odcinka królowej polskich rzek, po obu jej brzegach. Trasa prezentuje walory turystyczne doliny Wisły i przylegających do niej terenów. Została wytyczona na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły.
Region walczy z suszą, by chronić rolnictwo
Region kujawsko-pomorski leży na obszarze dwóch głównych dorzeczy Polski. 70 proc. wód odprowadzana jest do Wisły (przede wszystkim Drwęcą, Brdą, Wdą i Osą), reszta do Odry (Notecią i Wełną). Oba dorzecza łączy wybudowany w latach 70 osiemnastego wieku Kanał Bydgoski. Województwo jest jedynym w Polsce, które obejmuje trzy główne pojezierza: Mazurskie, Pomorskie i Wielkopolskie. Na jego terenie znajduje się 1002 jeziora o łącznej powierzchni 25 tys. ha. Mimo takich zasobów wodnych województwo jest najbardziej w Polsce zagrożone stepowieniem. Występujące tutaj susze, pojawiające się średnio raz na trzy lata, są
najczęstsze i najgłębsze w kraju - szacuje Kujawsko-Pomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku. Spadek poziomu wód gruntowych i stepowienie to niedobra wiadomość dla mieszkańców regionu, w którym ważną rolę pełni rolnictwo. Użytki rolne pokrywają 65,2 proc. powierzchni województwa, gdy dla całego kraju ten odsetek wynosi 59,9 proc. Dlatego konieczne są inwestycje. Zarząd od 1994 roku prowadzi program budowy małych zbiorników, które mają gromadzić wodę wiosną i po dużych opadach. Hamują one odpływ wód z pól i systemów melioracyjnych. W latach 1994-2006 zrealizowano łącznie ponad 170 projektów, które zwiększyły retencję o 27,4 mln m szesc. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej pojawiły się nowe możliwości, związane z dofinansowaniem ze środków UE. W latach 2007-2015 kosztem 40,5 mln zł powstało 138 kolejnych budowli hydrotechnicz-
nych. Wśród tegorocznych inwestycji jest m.in. budowa trzech zbiorników małej retencji na rzece Bętlewiance w gminie Dobrzyń nad Wisłą tak, by zwiększyć jej możliwość retencjonowania wody. Kolejny projekt to budowa jazu piętrzącego na rzece Pannie w gminie Mogilno. Działania te mają m.in.utrzymać stan wód gruntowych wokół Jeziora Mogileńskiego. Również w tym roku rozpocznie się przebudowa 14-kilometrowego odcinka Kanału Bachorza w gminach Kruszwica, Dąbrowa Biskupia i Inowrocław. Zadanie obejmie m.in. budowę zbiornika retencyjnego. Zarząd prowadzi także drenowanie, które obniża poziom zwierciadła wody wiosną, co pozwala na wcześniejsze prowadzenie upraw. Melioracją objęto blisko 0,4 mln ha gruntów ornych, czyli blisko połowę wszystkich w regionie. Równie ważna jak retencja jest ochrona przeciwpowo-
<Działania zapobiegające powodziom, jak i inwestycje związane z retencją są ważne dla ekologicznego bezpieczeństwa regionu
ROMAN BOSIACKI
OCHRONA ŚRODOWISKA Województwo kujawsko-pomorskie inwestuje miliony złotych w budowle hydrotechniczne, chroniące rolnictwo przed suszami i powodziami.
dziowa. Kujawsko-Pomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku ma pod swoją pieczą 179 km wałów przeciwpowodziowych, które chronią 41 tys. ha. W 2016 roku planowana jest modernizacja ostatniego, 3,6-kilometrowego odcinka wału przeciwpowodziowego Niziny Ciechocińskiej (rzeka Wisła) na terenie gmin Raciążek oraz Ciechocinek. Wał chroni Dolinę Ciechocińską o powierzchni 2 138 ha, zamieszkałą przez 20 tys. osób (w tym 3 tys. kuracjuszy). Cał-
kowita długość budowli to 12 km. Od 2013 roku przebudowano 8,35 km wału, przeznaczając na ten cel 29,5 mln zł. W ramach tegorocznych prac wał zostanie podniesiony, zaplanowano też modernizację przejazdów, uszczelnienie korpusu i podłoża oraz wykonanie zamknięcia przeciwpowodziowego, tzw. Mobilnego Systemu Ochrony Przeciwpowodziowej. Powstanie też ścieżka rowerowa biegnąca po wale. Inwestycja, warta 8 mln zł, już ruszyła i zakończy się jeszcze w tym roku.
Także w tym roku zaplanowano budowę systemu monitorowania zużycia energii elektrycznej na przeciwpowodziowych stacjach pomp. Przedsięwzięcie obejmie modernizację części układów pomiarowo-rozliczeniowych, instalację modułów umożliwiających bezprzewodową komunikację z centralą oraz instalację odpowiedniego oprogramowania. System pozwoli na przewidywanie sytuacji kryzysowych oraz natychmiastowe reagowanie w przypadku awarii. —Robert Przybylski
R4
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Region i inwestycje
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
GRAŻYNA ZAWADKA Ratowanie zabytków, w które mocno angażuje się samorząd województwa, doceniła Unia Europejska, przyznając mu dwa lata temu wyróżnienie w prestiżowym konkursie UE „Europa Nostra Awards”. Konkurencja była duża, do konkursu zgłoszono 160 wniosków z 30 krajów. – Dostrzeżono, że robimy rzecz nieprzeciętną w skali europejskiej. Aktywnie wspieramy remonty konserwatorskie zabytków i projekty rewitalizacyjne polegające między innymi na adaptacji wiekowych obiektów do nowych funkcji – zaznacza marszałek Piotr Całbecki.
Uratować pamiątki historii KULTURA | Zabytkowe kościoły, klasztory,
spichrze i fortyfikacje są remontowane z pieniędzy urzędu marszałkowskiego
Z kolei w Bydgoszczy w XVwiecznej katedrze p.w św. Marcina i Mikołaja przegląd czeka zabytkowe organy, Na liście są również dwory, zabytkowe spichrze w Bydgoszczy, kamienice. Konserwację przejdzie elewacja skrzydła koszar Fortu IV im. Żółkiewskiego w Toruniu. A Uniwersytet Mikołaja Kopernika dzięki wsparciu z regionu zbada i podda konserwacji srebrne oprawy księcia Albrechta Hohenzollerna ze zbiorów uczelnianej biblioteki.
Wzorcowa Kłóbka Jak trudne bywa przywracanie do życia zabytków pokazuje sztandarowy przykład renowa-
nie zachowało się prawie nic, więc trafiły tu podobne stylistycznie zabytkowe przedmioty, dobrane na podstawie zachowanych opisów. – Trzeba było wyszukać dziesiątki mebli i poddać je konserwacji, ale też zakupić spuściznę po Marii Wodzińskiej, narzeczonej Chopina (czytaj też na str. R6). Jej rysunki, szkice, pamiątki. To były wieloletnie poszukiwani, niektórych obrazów szukaliśmy pięć lat – opowiada Piotr Nowakowski, dyrektor Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. – Korzystaliśmy z przekazów rodziny ostatnich przedwojennych właścicieli Kłóbki. Odtwarzając zabytek i otoczenie trzeba było także wy-
platformę tarasową, gdzie odbywają się koncerty. Oprócz dworu wart obejrzenia jest zachowany w tym miejscu skansen. – Mamy unikalny krajobraz dawnej wsi – mówi dyr. Nowakowski. W planach urządzenie ścieżki edukacji kuturalno-historycznej. – Aby pokazać m.in. jak wyglądał folwark, przygotujemy jego wizualizację. Do końca roku chcemy, by ścieżka była gotowa. W planach jest też rekonstrukcja rekonstrukcja młynu wodnego – dodaje Piotr Nowakowski.
Setki uratowanych
≥Remonty zabytkowych obiektów wymagają ogromnej staranności i pieczołowitości przy odtwarzaniu historycznego wyglądu klasztoru. Łączne wsparcie ze wszystkich źródeł na ten cel to ponad 300 tys. zł. Po wojnie państwo zabrało klasztor i zwróciło po latach w opłakanym stanie. Na remont czekają m.in. organy i elewacja. – Na samo tylko przywrócenie świetności głównego ołtarza potrzeba ponad 1 mln zł – zaznacza ojciec Janusz. Wsparcie z programu obejmie w tym roku też unikatowy drewniany zabytek klasy zerowej: kościół św. Mikołaja Bi-
Startuje „Przygrywka” WYDARZENIA Region kreuje nowe wydarzenie kulturalne – I Ogólnopolski Przegląd Egzaminów i Dyplomów Muzycznych Wyższych Szkół Artystycznych „Przygrywka”. Przegląd odbędzie się w dniach 14 - 23 października 2016 roku w Kujawsko-Pomorskim Impresaryjnym Teatrze w Toruniu. Adresowany jest do studentów szkół artystycznych, publicznych i niepublicznych. – To pierwsza impreza tego typu w kraju. Od ponad 30 lat w Łodzi odbywa się festiwal szkół teatralnych, w Bydgoszczy zaś forum młodych muzyków. Przeglądu spektakli muzycznych do tej pory nie było. A przecież to ważny element współczesnego teatru. Pierwszy etap, czyli kwalifikacje wstępne, mamy już za sobą – mówi „Rz” Anna Wołek, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Impresaryjnego Teatru Muzycznego w Toruniu. Teatr współpracuje od dwóch lat z absolwentami kierunków musicalowych i muzycznych państwowych i prywatnych szkół artystycznych. To między innymi z obserwacji rozwoju ich ta-
lentów zrodziła się idea organizacji przeglądu. Wybrane w I fazie spektakle zostaną zaprezentowane podczas październikowego weekendu przed jury, do którego udało się zaprosić znanych i cenionych twórców: Janusza Grzywacza, Macieja Wojtyszko, Jacka Bończyka oraz Roberta Czechowskiego. Organizatorzy planują nagrody finansowe zespołowe i indywidualne. Pula wynosi 15 tys. zł. Nagrodzony spektakl będzie dodatkowo zaprezentowany w sezonie 2016/2017 w toruńskim teatrze. - Mamy nadzieję, że nasz przegląd zapisze się trwale w kalendarzu wyższych szkół artystycznych. Planujemy już drugą edycję pod koniec kwietnia 2017 roku. Liczymy na to, że „Przygrywka” stanie się miejscem wymiany doświadczeń – dodaje Wołek. Organizatorzy oczekują również, że prezentacja umiejętności studentów i absolwentów artystycznych szkół wyższych wypromuje młodych aktorów, pomoże w rozwoju ich umiejętności oraz zintegruje to środowisko. Całość wydarzeń składać się będzie na międzynarodowy projekt o interdyscyplinar—raf nym charakterze.
skupa – Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej w Pieraniu (koło Inowrocławia). To największy drewniany kościół na Kujawach. Konserwacja obejmie polichromie ścienne na drewnie. W Pieraniach urodził się Jerzy Waldorff. Dofinansowanie otrzymają również zabytki Torunia. Środki pójdą m.in. na konserwację części sklepienia i ścian kościoła pw. Jakuba Apostoła i wykonanie prac przy ołtarzu w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP.
cji – dwór w Kłóbce. Do wybuchu wojny należał do rodziny Orpiszewskich, po 1945 r. mieściła się tu szkoła, później popadł w ruinę. W końcu lat 90. wrócił do rodziny, ale ta, nie mając środków na remont, sprzedała go prywatnym nabywcom. W 2010 r. dwór i zabytkowy 7,5 hektarowy park kupiło Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Wielkim wysiłkiem dwór został odbudowany. Odtworzono każdy detal wnętrza. Z oryginalnego wyposażenia
konać prace, których praktycznie nie widać: melioracje, odtworzyć zarośnięty staw, doprowadzić do wyglądu sprzed lat parkowe drzewa. – Szukaliśmy np. ogrodników, którzy wykonywali pielęgnację dębów w Rogalinie – mówi Nowakowski. Efekt jest imponujący. Odwiedzając dwór, jak i otaczający go park i wiejski skansen można przenieść się w czasy ubiegłego wieku. Co ważne, obiekt żyje, przyjmuje turystów i się rozwija. Urządzono
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autorki g.zawadka@rp.pl
Drogi będą szersze i trwalsze INWESTYCJE Przyspieszą inwestycje na drogach wojewódzkich. Władze regionu ogłosiły przetargi na przebudowę 100 kilometrów tras. To pierwsza część przedsięwzięć ujętych w Kujawsko-Pomorskim Planie Spójności Komunikacji Drogowej i Kolejowej. Zakłada on przebudowę 351 kilometrów dróg wojewódzkich z wykorzystaniem funduszy z RPO na lata 20142020. Dofinansowanie na pierwsze pięć inwestycji wyniesie 101 mln euro. – W nowej perspektywie do roku 2023 na modernizację dróg zamierzamy przeznaczyć ok. 600 mln złotych – zapowiada Piotr Całbecki, marszałek województwa. Oprócz modernizacji jezdni planowana jest przebudowa skrzyżowań, mostów i wiaduktów, będą także inwestycje w poprawę bezpieczeństwa. We współpracy z samorządami zostaną zbudowane chodniki i ścieżki rowerowe. Na 15-kilometrowym odcinku pomiędzy Żninem a granicą województwa jezdnia zostanie wzmocniona i poszerzona do 7 metrów. Gruntownie prze-
budowany zostanie także most na Gąsawce w Żninie. Przebudowa drogi pomiędzy Stolnem a Wąbrzeźnem, stanowiącej połączenie z węzłem autostradowym w Lisewie, obejmie poszerzenie i wzmocnienie jezdni na odcinku 25 kilometrów. Powstanie kilka rond, m.in. w Krusinie i w Lisewie.
7-metrową szerokość będzie mieć droga z Brześcia Kujawskiego do Kowala, na której zaplanowano budowę nowego przejazdu kolejowego w Gołaszewie. Przebudowa poprawi dojazd do autostrady. Z kolei modernizacja trasy z Lipna do granicy województwa obejmuje m.in. budowę ronda w miej-
MAT. PRAS.
Tegoroczne wsparcie z budżetu województwa oraz Regionalnego Programu Operacyjnego pozwoli zrealizować blisko 200 zadań – m.in. konserwatorskich i remontowych. Podobnie jak i w poprzednich, dotacje otrzymały zabytki w mniejszych i większych miastach regionu. Pieniądze zostaną wykorzystane m.in. na prace konserwatorskie przy wieży kościoła Andrzeja Apostoła w Brudzawach, dwa etapy remontu dachu kościoła Narodzenia NMP w Czarżu, prace konserwatorsko - restauratorskie polichromii kościoła św. Mateusza w Ostrowie nad Gopłem, remont elewacji klasztoru w Markowicach. oraz dachu pałacu w Bąkowie. Wsparcie finansowe otrzymał także zabytkowy Zespół Klasztorny Ojców Bernardynów w Skępem, który jest też Sanktuarium Maryjnym.Ta główna atrakcja miejscowości przyciąga tu turystów i pielgrzymów. – Prace już trwają. Obejmują sufit i dwie ściany w kaplicy św. Anny, która ostatnio była odnawiana jakieś pół wieku temu. Na sklepieniu są freski naszego współbrata, nad przywróceniem ich świetności pracują konserwatorzy – mówi ojciec dr Iwo Janusz, wikary
MIKOŁAJ KURAŚ (2)
Freski do renowacji
Zabytków uratowanych w ciągu kilku lat trwania programu jest więcej. Dzięki wsparciu regionu możliwa była m.in. kompleksowa rewitalizacja zabytkowego centrum Chełmna i odnowa ulic Starego Miasta w Grudziądzu. Odnowiono także Kalwarię Pakoską – największy i najsłynniejszy zespół stacji Męki Pańskiej w północnej Polsce. Składają się nań 24 kaplice i kościół pw. Ukrzyżowania. Kosztem ok. 8 mln zł. wykonano renowację dwunastu barokowych kaplic i adaptację oraz rozbudowę budynku tzw. „starej plebanii” na potrzeby centrum informacji turystycznej. Po pożarze, w którym ogień zniszczył dwie wieże i drewnianą konstrukcję dachu, odbudowano także zabytkowy kościół w Rogowie. Za szczególne osiągnięcia w dziedzinie konserwacji i restauracji zabytków w ramach konkursu „Dziedzictwo wieków” marszałek województwa przyznaje medale Hereditas Saeculorum. To wyraz uznania dla osób zaangażowanych w działania na rzecz ochrony materialnego dziedzictwa kulturowego regionu. Jednym z laureatów w 2015 zostało Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku za odbudowę dworu w Kłóbce.
≥Jeden z odcinków dróg, które niebawem zmienią się nie do poznania
scowości Kamień Kotowy oraz poprawienie geometrii ważniejszych skrzyżowań, a na dwóch wzmacnianych i poszerzanych fragmentach drogi łączącej Tucholę i Świecie, jednej z najbardziej ruchliwych dróg wojewódzkich w regionie, remontowane mają być mosty i wiadukty. Drogi wojewódzkie na Kujawach i Pomorzu liczą łącznie 1730 kilometrów. Znaczna ich część została zmodernizowana już wcześniej, w ramach unijnej perspektywy 2007-2013. W ostatnich latach samorząd województwa przeznaczył na modernizację dróg pół miliarda złotych, co pozwoliło na przebudowę 250 km tras. Kolejne 200 milionów kosztowała budowa siedmiu obwodnic. W 2015 r. na drogowe inwestycje uruchomiono dodatkowe fundusze w ramach RPO. Pozwoliły one dokończyć m.in. modernizację odcinków pomiędzy Gródkiem i Krąplewicami oraz Mroczną i Wielem, przebudowę fragmentu drogi w Węgorzynie i Wielgiem. Wybrano już także wykonawców modernizacji odcinków dróg 249 i 551 w Solcu Kujawskim i w Raciniewie. —adw
Turystyka i biznes
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R5
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
Toruński piernik jak żywy TRADYCJA | Skąd wziął się kształt „katarzynki”? I dlaczego Toruń? Odpowiedzi znajdziemy w Żywym Muzeum Piernika. >PRZEPIS Z 1735 R.
BARTOSZ KLIMAS
Chleb miętki i niewarzony Podczas pokazów goście muzeum przenoszą się w XVI wiek. Towarzyszą im animatorzy w rolach Mistrzów Cechu Piekarzy Chleba Miętkiego i Niewarzonego oraz Wiedźm Korzennych (które wiedzą wszystko o przyprawach, tak ważnych w produkcji pierników). Stroje i polszczyzna są stylizowane, a cały proces kończy się uzyskaniem certyfikatu czeladnika. To wszystko na pierwszym piętrze muzeum, gdzie zrekonstruowano wnętrza wczesno-
Jak przygotować piernik Weź miodu praśnego ile chcesz, włóż do naczynia, wlej do niego gorzałki mocnej sporo i wody, smaż
MATERIAŁY PRASOWE
W tym roku toruńskie muzeum obchodzi dziesięciolecie – powstało w kwietniu 2006 roku z inicjatywy Elżbiety i Andrzeja Olszewskich.– Na pomysł wpadł mąż, ale właściwie zdecydowało miejsce – Toruń od zawsze kojarzy się z piernikami – mówi „Rz” Elżbieta Olszewska. – To była dla nas całkowita zmiana zawodowa, wcześniej prowadziliśmy kilka sklepów z butami i doszliśmy do wniosku, że czas tego handlu się kończy. W pierwszym roku działania muzeum odwiedziły 34 tysiące gości, w roku ubiegłym – już ponad 115 tysięcy. Na miejscu zebrano ponad setkę eksponatów, jednak, jak podkreśla Elżbieta Olszewska, artefakty nigdy nie były głównym celem placówki.– To muzeum narracyjne, zgodne z nurtem współczesnej turystyki. Goście uczestniczą w tradycyjnym procesie produkcji – od przesiewania mąki, przez zagniatanie ciasta, dodawanie miodu, po odciśnięcie piernika w drewnianej formie – mówi współwłaścicielka.
≥W toruńskim muzeum można nie tylko poznać historię piernika, ale i nauczyć się go robić nowożytnej piernikarni. Ściany zdobi kilkadziesiąt drewnianych form piernikarskich. Na otwartej niedawno drugiej kondygnacji mamy już początek wieku XX. Tu odbywają się pokazy zdobienia pierników. Sercem ekspozycji jest zabytkowy piec z 1903 roku przeniesiony z lubuskiego Międzyrzecza i zrekonstruowany. Linii produkcyjnej dopełniają mieszarka z okolic 1905 roku i równie wiekowa dzielarka. Wszystkie urządzenia działają. Chlubą tej części muzeum jest kolekcja woskowych form piernikarskich z początku XX stulecia (największa w Europie). Cennych, bo zrobionych z tak nietrwałego materiału.
Z Rzymu do Torunia Wiadomo, że początki wypiekania pierników w Toruniu
sięgają XIV, a według niektórych źródeł nawet XIII wieku. Tradycja wypieku ciastek z miodem i przyprawami przybyła tu wraz z niemieckimi osadnikami. Pierwsze wzmianki o toruńskich piernikach pochodzą z okolic 1380 roku. Na pojawienie się nazwy „piernikarz” trzeba było czekać niemal przez dwa kolejne stulecia: w 1564 źródła toruńskie podały informację o śmierci piernikarza Symeona Neissera. Jednak, jak podkreślają w toruńskim muzeum, piernikowa historia zaczęła się znacznie wcześniej – przepisy na miodownik z pieprzem, bliski późniejszemu piernikowi, można znaleźć w książkach kucharskich z czasów Cesarstwa Rzymskiego. Po jego upadku tradycja popadła w zapomnienie, by powrócić w średniowieczu za sprawą zakonników (wyprawy krzyżo-
we pozwoliły sprowadzać do Europy znaczne ilości przypraw korzennych). A dlaczego właśnie Toruń? Zdaniem muzealników szczególne znaczenie miało tu położenie miasta. Żyzna ziemia zapewniała stały dopływ dobrej mąki. Podobnie było z miodem, bo hodowla pszczół była dobrze rozwinięta. Zaś przyprawy gwarantowało położenie na szlaku handlowym łączącym Lwów z Gdańskiem.
Weź miodu ile chcesz Spośród europejskich miast, które zdobyły rozgłos dzięki wypiekowi piernika (Bazylea, Salzburg, Akwizgran, Pardubice), jedynym znaczącym konkurentem Torunia w rywalizacji o pierwszeństwo na kontynencie stała się Norymberga. Każde z miast strzegło swoich recep-
powoli szumując, aż będzie gęsty, wlej do niecki, przydaj imbieru białego, gwoździków, cynamonu, gałek, kubebów, kardamonu, hanyżu nietłuczonego, skórek cytrynowych drobno krajanych, cukru ileć się będzie zdało, wszystko z gruba przetłukłszy, wsyp do miodu gorącego, miarkując żeby niezbyt było, zmieszaj, a jak miód ostygnie, że jeno letni będzie, wsyp mąki żytniej ile potrzeba, umieszaj, niech tak stoi nakryto, aż dobrze wystygnie, potym wyłóż na stół, gnieć jak najmocniej, przydając mąki ile tur, nie rezygnując przy tym z prób odkrycia sekretu rywala. W końcu, na mocy ugody z 1556 roku, Toruń otrzymał prawo wypieku pierników norymberskich, zaś Norymberga zaczęła oficjalnie produkować pierniki toruńskie. Jednak receptury nadal były pilnie strzeżone – najstarszy znany przepis na piernik toruński pochodzi dopiero z 1725 roku. – Z punktu widzenia współczesnych książek kucharskich jest to dość ogólnikowa receptura. Zaczyna się od słów „weź miodu praśnego ile chcesz”, jednak korzystamy z niej przy wypieku – mówi Elżbieta Olszewska. Datę powstania przepisu udało się ustalić, nie ma jednak pewności, kiedy po raz pierwszy powiedziano: piernik. Przymiotnika „pierny” (pieprzny) używano do XVI
Nowe klimaty w starej bydgoskiej hali targowej
28 września uchwałą w sprawie zakupu zajęła się Rada Miasta, a akt notarialny w tej sprawie powinien zostać podpisany jeszcze w tym roku. Ponad stuletnia hala targowa położona jest u zbiegu ulic Magdzińskiego i Podwale.- To dla wielu bydgoszczan pewien symbol. Ewenementem jest fakt, że od samego początku istnienia do dziś pełni wyłącznie rolę handlową. W latach PRL-u, kiedy sklepy często świeciły pustkami, była miejscem, gdzie handel kwitł głównie za sprawą podbydgoskich rolników. Poza tym to bardzo interesujący architektonicznie obiekt, położony jest ok. 100 metrów od Starego Rynku – opowiada Anna Strzelczyk-Frydrych z bydgoskiego ratusza.
Od kilku lat hala, mimo przeprowadzonej renowacji, traciła na znaczeniu, bo handel artykułami spożywczymi przeniósł się do marketów. Dotychczasowy właściciel, Bydgoska Spółdzielnia Spożywców (BSS), bezskutecznie próbowała sprzedać obiekt. Trzy lata temu złożyła ofertę również miastu, ale cena 9,6 mln zł, jaka zażądała, była nie do przyjęcia przez ratusz. W styczniu 2015 roku BSS ponownie złożyła ofertę, obniżając cenę do 6,1 mln zł. Teraz miastu udało się wynegocjować znaczną obniżkę ceny. Zleciliśmy operat szacunkowy niezależnemu rzeczoznawcy, który wycenił nieruchomość na kwotę 5,142 mln zł – wyjaśnia urzędniczka. Kwartał Bydgoszczy, na którym znajduje się hala, zmienia się dość mocno. Miasto przeprowadziło rewitalizację ulic okalających Stary Rynek, w tym tych, do których przylega teren hali. Po drugiej stronie ulicy w pierwszej połowie 2018 roku prywatny inwestor za-
mierza oddać do użytku biurowiec klasy A. – Po podjęciu przez radnych stosownej uchwały zezwalającej na zakup, uruchomiona zostanie procedura. Akt notarialny powinien być podpisany jeszcze w tym roku – twierdzi Anna Strzelczyk-Frydrych. Środki na halę będą pochodzić będą z budżetu miasta z puli przeznaczonej na wykupy nieruchomości. Władze miasta chcą, by obiekt znów tętnił życiem, jak przed laty, a jednocześnie, aby nie zatracił swojego handlowego charakteru. – Po zakupie chcemy rozpisać konkurs na zagospodarowanie i wynajem nieruchomości. W dokumentacji konkursowej na pewno zawrzemy pewne elementy, których będziemy wymagać od zainteresowanych – zapowiada urzędniczka. – Myślimy o miejscu – jak to się mawia – klimatycznym, z częścią gastronomiczną. Działka, na której stoi hala jest na tyle duża, iż pozwala również na otworzenie stoisk
Źródło: „Compendium medicum auctum. To iest krótkie zebranie y opisanie chorób, ich różności, przyczyn, znaków sposobów do leczenia” Wyd. w drukarni Jasney Góry Częstochowskiej.
wieku, zatem piernik pojawił się nie później niż na przełomie XV i XVI wieku. Nazwa od pieprzu była wynikiem dodawania przypraw korzennych przy wypieku. Piernik to zresztą nie tylko słodycz. Był zarówno zakąską do wódki („Kto nie pija gorzałki i od niej umyka, ten nie godzien słodkiego kosztować piernika”), sucharem wojskowym, który można było przechowywać dzięki konserwującym właściwościom miodu, jak i lekarstwem, bo dzięki zawartości ostrych przypraw pobudzał trawienie. – Mimo wszystko, nie polecałabym diety piernikowej na co dzień. Współczesna piramida żywieniowa wygląda jednak nieco inaczej – podsumowuje Elżbieta Olszewska. Co nie oznacza, że nie warto spróbować wyrobów z manufaktury działającej przy muzeum.
<Bydgoska hala targowa ma szanse na nowe życie
MATERIAŁY PRASOWE
INWESTYCJE Władze Bydgoszczy za kwotę 5 mln zł chcą kupić halę targową w pobliżu Starego Miasta. Planują zachować jej handlowy charakter, ale też stworzyć miejsce z klimatem.
potrzeba, potym nakładź cykaty krajanej albo skórek cytrynowych w cukrze smażonych, znowu przegnieć i zaraz formuj pierniki, wielkie według upodobania porobiwszy, możesz znowu po wierzchu tu i owdzie wtykać cykatę krajaną, do wierzchu pozyngowawszy [posmarowawszy] piwem kłaść do pieca i wyjąwszy je jak się przepieką, znowu je zyngować miodem z piwem smażonym i znowu po wsadzeniu do pieca.
czy ogródka kawiarnianego na zewnątrz, za zabytkowym budynkiem. Dlatego miasto liczy na interesujące pomysły. Hala targowa została zaprojektowana przez spółkę Boswau & Knauer GmbH z Berlina. Inwestorem było miasto, a teraz historia ma szansę zatoczyć koło. Budowę obiektu rozpoczęto jesienią 1904 roku., a zakończyła się ona dwa lata później. Od strony ul. Podwale znajdowały się pomieszczenia administracyjne.
W samej hali stworzono 96 stoisk, gdzie handlowano głównie mięsem, ale także rybami, a nawet owocami morza, jak kraby, raki, ostrygi, homary. – To zresztą wyróżniało ten obiekt na tle innych hal działających na ziemiach polskich. Inne towary sprzedawano bowiem na placach, co upamiętniają współczesne nazwy placów okalających w Bydgoszczy Stary Rynek np. Wełniany Rynek, Rybi Rynek,
Zbożowy Rynek, plac Solny – wylicza Anna Strzelczyk-Frydrych. Budynek hali był podpiwniczony, a w wysokich na 3,5 metra piwnicach działały instalacje chłodnicze. W latach 1924-1939 obiekt był administrowana przez Dyrekcję Rzeźni Miejskiej. Po II wojnie światowej budynek przeszedł w ręce BSS. W 1971 roku został wpisany do rejestru zabytków. —blik
R6
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Kultura i turystyka
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
Święto operatorów nad Brdą WYDARZENIA | Kolejna, już dwudziesta czwarta edycja festiwalu Camerimage, ruszy w Bydgoszczy 12 listopada BARBARA HOLLENDER Camerimage to festiwal poświęcony autorom zdjęć filmowych. Tutaj ci skromni ludzie, ukryci zazwyczaj za kamerą,
zorganizować międzynarodowy festiwal filmowy. Na świecie odbywa się kilka tysięcy festiwali filmowych, te wielkie, w Cannes, Berlinie i Wenecji, oferują w konkursach najciekawsze produkcje roku, inne
wiali się znakomici operatorzy z Polski i ze świata, laureaci Oscarów, legendy kina. Za nimi zaczęli przyjeżdżać reżyserzy, aktorzy. – Za każdym razem, gdy bierzemy do ręki kamerę, wyruszamy w egzotyczną po-
się do Łodzi, od 2010 roku stawiają się w Bydgoszczy. Marek Żydowicz mówi, że współpraca z władzami miasta układa się dobrze, ale też nie ukrywa, że jego impreza nadal nie dysponuje odpowiednią bazą.
WALDEMAR DOMAGAŁA
<Opera Nova w Bydgoszczy to miejsce, gdzie toczy się festiwalowe życie
stają się gwiazdami. Tu ich właśnie się nagradza, tu mówi się o ich sztuce. Nic dziwnego, że kochają tę imprezę.
Od Torunia do Bydgoszczy Zaczynało się skromnie. Na początku lat 90. ubiegłego wieku kilka osób z toruńskiej fundacji „Tumult” kierowanych przez historyka sztuki Marka Żydowicza postanowiło
poświęcone są określonym gatunkom — komedii, thrillerowi, jeszcze inne pokazują obrazy o górach, morzu, sztuce, dzieciach, zwierzętach. Oni postanowili zorganizować pierwszą na świecie imprezę, która nagradzałaby autorów zdjęć i na której mówiłoby się o problemach środowiska operatorskiego. Pierwszy festiwal Camerimage odbył się w 1993 roku. Ludzie kamery byli zachwyceni. Na kolejnych edycjach zja-
dróż. I tęsknimy za miejscem, gdzie nasze drogi by się przecięły. Gdyby takiego miejsca nie było, musielibyśmy je stworzyć. Na szczęście ono jest, tu, na Camerimage – mówił Vittorio Storaro, jeden z najlepszych operatorów europejskich. Przez blisko ćwierć wieku festiwal sztuki autorów zdjęć filmowych dwukrotnie zmieniał swoją siedzibę. Pierwsze edycje odbyły się w Toruniu, potem operatorzy przenieśli
– Są rozmowy na temat ewentualnej rozbudowy opery, choć wciąż nie jest to rozwiązanie, które gwarantuje festiwalowi dynamiczny rozwój – mówi. A impreza okrzepła i należy do najbardziej szanowanych spotkań filmowych świata. To tutaj prezentują swoje najnowsze osiągnięcia najpoważniejsze firmy produkujące sprzęt filmowy, a ludzie kamery dyskutują o problemach swojego zawodu, prowadzą
warsztaty dla studentów i oczywiście pokazują filmy, do których robili zdjęcia. Ale że nie ma dobrych zdjęć w złych filmach, dyrektor festiwalu Marek Żydowicz zawsze podkreśla, że jego impreza promuje dobre kino.
Kuszące wydarzenia Co nas czeka w tym roku? Jak zwykle poza głównym konkursem, gdzie za najlepsze zdjęcia jury przyznaje Żaby, festiwal obejmuje m.in. także konkursy etiud studenckich, filmów polskich, debiutów filmowych, wideoklipów, wilotów seriali TV. Poza tym - Camerimage Market, Camerimage Forum, pokazy specjalne, przeglądy narodowych kinematografii i retrospektywy, spotkania, a wreszcie imprezy towarzyszące, takie jak wystawy czy koncerty. Marek Żydowicz wyjawia, że w tym roku budżet festiwalu jest o milion mniejszy niż w roku ubiegłym. Jednak dodaje, że zrobi wszystko, żeby uczestnicy festiwalu za bardzo tego nie odczuli. Filmów pewnie będzie trochę mniej, gości również, ale i tak ma być bardzo ciekawie. Już wiadomo, że nagrodę za całokształt twórczości odbierze Michael Chapman, który zasłynął jako współpracownik Martina Scorsese przy filmach „Wściekły byk” i „Taksówkarz”. W swojej długiej, trwającej już ponad pół wieku karierze robił zdjęcia do filmów m.in. Stevena Spielberga, Hala Ashby’ego, Philipa Kaufmana, Martina Ritta, Roberta Towne, Joela Schumachera, Michaela Catona-Jonesa, Andrew Davisa czy Ivana Reitmana.
Wszystkie formy obrazu Wydarzeniami Camerimage staną się też zapewne dwie towarzyszące pokazom wystawy. Pierwsza z nich to „Evolution”, prezentująca dorobek twórczy Davida Cronenberga. Koncepcję wystawy projektowali twórcy Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto (TIFF). Jej kuratorami są Piers Handling i Noah Cowan. W Polsce ekspozycja będzie zrealizowana przez organizatorów Camerimage – Fundację Tumult oraz Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu” w Toruniu. Składają się na nią oryginalne rekwizyty, kostiumy i fragmenty scenografii z filmów Cronenberga, jak również fragmenty jego filmów, osobiste zapiski i projekty. Z kolei w Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy będzie można obejrzeć wystawę fotografii Jessiki Lange, aktorki znanej z takich filmów jak „Cały ten zgiełk”, „Listonosz zawsze dzwoni dwa razy”, „Tootsie”, „Rob Roy”, „Przylądek strachu”, „Błękit nieba”, a także z serialu „American Horror Story”. Lange pod koniec lat 60. porzuciła studiowanie fotografii na rzecz aktorstwa, ale 20 lat później wróciła do swojej pierwszej pasji. Zdjęcia są zapisem jej podróży i wędrówek przez kraje takie jak USA, Francja, Finlandia i Włochy, choć jak sama przyznaje, szczególną słabość ma do Meksyku „za jego światło i wspaniałe noce". Wystawa obejmuje 135 czarno-białych fotografii. Wkrótce organizatorzy mają ogłosić składy konkursów. Festiwal ruszy 12 listopada i potrwa do 19 listopada.
TRADYCJA Wychował się w Warszawie, ale to na Pomorzu i Kujawach poznał ludowe mazurki, oberki, kujawiaki, które potem wykorzystał w swojej twórczości. Mazowsze, a zwłaszcza stolica, to rodzinne miejsca największego polskiego kompozytora Fryderyka Chopina. Ale bywał też na Kujawach, a te pobyty zmieniły jego postrzeganie świata i miały ogromny wpływ na muzykę. Ten region zaraz po Mazowszu może się pochwalić się największą ilością miejsc powiązanych z wielkim kompozytorem. Najważniejszym z nich jest Szafarnia w powiecie golubsko-dobrzyńskim. To w tamtejszym dworze młody Frycek dwa razy spędzał wakacje u swojego przyjaciela Dominika Dziewanowskiego, którego bliscy troszczyli się o zdrowie zdolnego młodzieńca. – Jestem zdrów z łaski Pana Boga i najprzyjemniej zawsze czas mi schodzi. Nie czytam, nie piszę, ale gram, rysuję, biegam, używam świeżego powietrza – pisał Fryderyk Chopin w li-
ście z Szafarni do swoich rodziców. W czasie wakacji nie tylko bawił się na świeżym powietrzu, uczył się jeździć konno, ale też wydawał wzorowany na „Kurierze Warszawskim” „Kurier Szafarski”. To były listy do bliskich, w których kompozytor opisywał swoje wiejskie życie. Agnieszka Brzezińska, dyrektor Ośrodka Chopinowskiego w Szafarni, który utworzono w dawnym pałacu rodziny Dziewanowskich opowiada, że podczas tych wakacji zetknął się polskim folklorem, co miało wpływ na jego kompozycje. Słuchał i zachwycał się oberkami, kujawiakami czy mazurkami. Młody kompozytor, gdy przyjechał do Szafarni, zaczynał być już znany jako zdolny pianista, więc okoliczni właściciele majątków chętnie zapraszali go na koncerty do siebie. Młody Chopin grał m.in. w dworach w miejscowościach: Płonko, Dulnik, Bocheniec, Radomin, Rętwiny, Płonne, Białkowo, Lipno i Golubiu- Dobrzyniu. Odwiedził kościół i klasztor Karmelitów Trzewiczkowych w Oborach, o czym do dziś przypomina
pamiątkowa tablica. Podczas kolejnych wakacji w 1825 roku młody Chopin nie tylko polował na bażanty i zające z Dominikiem Dziewanowskim, ale też obserwował dożynkowe tańce i obrzędy, słuchał ludowych melodii i zapisywał ich teksty. Towarzyszył też wiejskim muzykantom, grając na basetli. Podczas tych wakacji odwiedził m.in. Toruń i Turzno, a do tego drugiego wrócił w 1827 roku. Z tych pobytów Chopina w regionie zostało mało osobistych pamiątek po kompozytorze. – Pałac w Szafarni kilkakrotnie spłonął –tłumaczy dyr. Brzezińska. Zdradza, że na miejscu można obejrzeć redagowany przez Frycka „Kurier Szafarski” (oryginały znajdują się w Muzeum Chopinowskim w Warszawie). Ośrodek Chopinowski w Szafarni pełni jednak przede wszystkim ważną rolę edukacyjną związaną z muzyką Fryderyka Chopina. Tu odbywają się regularnie, koncerty,warsztaty muzyki wybitnego kompozytora. W listopadzie odbędzie się konkurs wiedzy o Chopinie. Poza tym co roku organizowany jest
MAT. PRAS.
Kujawskie ślady Fryderyka Chopina
≥Dwór w Szafarni, w którym spędzał wakacje młody Fryderyk Chopin konkurs chopinowski dla młodych pianistów. – Wielu naszych laureatów dostawało się finału Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego – mówi z dumą dyr. Brzezińska. W Szafarni do dziś serwują kawę żołędziową, taką samą jak pijał kompozytor. Poza tym co sobotę prowadzone są warsztaty z rytmiki. – Każdy znajdzie u nas coś dla siebie, bo naszym celem jest edukacja chopinowska – podkreśla dyrektor Ośrodka Chopinowskiego w Szafarni. Innym ważnym miejscem związanym z Chopinem jest
Kłóbka, wieś w gminie Lubień. Choć kompozytor prawdopodobnie nigdy w niej nie był, to tu swoje ostatnie lata spędziła Maria Orpiszewska, z domu Wodzińska, znana malarka i pianistka, oficjalna i jedyna narzeczona Chopina. – To jej kompozytor zadedykował Nokturn Es-dur, Walca As-dur i pieśń pt. Pierścień. Maria Wodzińska była autorką bardzo znanego portretu artysty z 1836 roku – wspomina Piotr Nowakowski, dyrektor Muzeum Ziemi Kujawsko-Dobrzyńskiej we Włocławku. To jemu podlega
skansen, wiejski dwór i otaczający go park. Aby upamiętnić wybitnego, polskiego kompozytora na Kujawach powstało pięć tras szlaku chopinowskiego, prowadzących przez miejsca związane z jego życiem oraz dwoma bardzo ważnymi dlań kobietami: jego matką, Justyną z Krzyżanowskich i pierwszą miłością właśnie – Marią Wodzińską. Co roku w lipcu w Kłóbce odbywają się koncerty pod lipą z muzyką chopinowską, które gromadzą miłośników twórczości wiel—blik kiego kompozytora.
Kultura
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R7
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
≤W Biskupinie udaje się połączyć zabawę z edukacją
Tu można dotknąć przeszłości
MATERIAŁY PRASOWE (2)
HISTORIA | W Biskupinie znajduje się jeden z najbardziej znanych w Europie Środkowej rezerwatów archeologicznych.
≥Pokaz mody pradziejowej „na wybiegu” biskupińskiego półwyspu
MAŁGORZATA PIWOWAR Na jego terenie corocznie odbywa się wielki Festyn Archeologiczny. Pierwsza edycja odbyła się 22 lata temu. – Kiedy profesor Aleksander Bursche wrócił z podróży do Niemiec, opowiedział o festiwalu poświęconym średniowieczu, który tam widział – wspomina Wiesław Zajączkow-
ski, dyrektor muzeum i festynu. – Zrobił na nim wielkie wrażenie – wzięło w nim udział bardzo wielu wykonawców i przyjechał tłum gości. Popatrzyliśmy sobie w oczu i powiedzieliśmy: „To co, może zorganizujemy to jeszcze lepiej?”. Tak doszło do pierwszej edycji, w której w centrum zainteresowania był człowiek i środowisko. Potem były kolejne epoki i tematy: Bałtowie, Skandyna-
wowie, Wikingowie, Celtowie, Grecy, Rzymianie. Były także kraje zamorskie jak: Japonia, Egipt.
Prawdziwi wodzowie – No i Indianie z Ameryki Północnej, których początkowo chcieliśmy porównać z kulturą mezolitu i neolitu, ale potem feeria ich kolorów
i ubiorów, a szczególnie to, że sprowadziliśmy autentycznych wodzów szczepów Lakota i Czarnych Stóp spowodowało takie zainteresowanie środowisk amerykanistycznych, że w pewnym momencie przestaliśmy panować nad sytuacją – kontynuuje dyrektor Zajączkowski. – Wyrastały na łące całe szeregi tipi, w których milośnicy kultury indiańskiej spali, jedli, odprawiali modły. A na arenie głównej królował niepodzielnie barwny taniec Powwow. To był bardzo oblegany festiwal, przyjechało na niego 89 tysięcy ludzi. Mamy tę przewagę nad innymi tego typu imprezami, że u nas każdy chce wystąpić, a my możemy dokonywać wyboru. Występ jest niejako certyfikatem jakości. Zdaniem dyrektora zadaniem kierowanej przez niego placówki jest przede wszystkim edukacja. Najliczniej przyjeżdżają tu IV i V klasy szkoły podstawowej. Połowa spośród 230 tysięcy gości, a tylu jest ich w tym roku, to właśnie grupy szkolne, pozostali to najczęściej rodziny. Na pierwszej imprezie, już wtedy ogólnopolskiej, pojawiło się 39 tysięcy gości, ich liczba rosła z roku na rok. Dziś to największa tego typu impreza w Europie Środkowej. – Działa-
ologii jako zwietrzałej dziedzinie tylko dla wybranych.
my w światowej organizacji stowarzyszającej takie rezerwaty archeologiczne jak nasz, w której mamy wysokie notowania, bo ciągle poszerzamy naszą ofertę. W tym roku królowała u nas moda. Zaprosiliśmy gości na Festiwal „Biskupin Archeo fashion week”, na którym zaprezentowaliśmy hity, trendy i style archeo mody, były jej pokazy – opowiada Wiesaw Zajączkowski. – Pozostała też spora wiedza, bo były wykłady na temat strojów np. na Litwie i Białorusi, pokazy najróżniejszych technik zdobniczych. Co się nosiło i jak opowiadali także goście z Belgii, Holandii, Niemiec, nawet jedna Peruwianka i to wszystko razem dało pełny koloryt. Było świetne stoisko, na którym pokazywane było powstawanie stroju od a do z, czyli przędzenie, tkanie, farbowanie, szycie i można nawet było taki strój przymierzyć w osadzie wczesnośredniowiecznej. Były też zaskakujące prezentacje, jak „Historia mydła” autorstwa Muzeum Mydła i Brudu w Bydgoszczy. Duże zainteresowanie wzbudziła inscenizacji chrztu Mieszka I. Za największy sukces imprezy Wiesław Zajączkowski uważa przełamanie stereotypowego myślenia o przeszłości i arche-
Nowi archeolodzy – Najbardziej cieszy, że dzięki naszej imprezie ludzie zaczynają się interesować czymś, co do tej pory nie wydawało im się zbyt atrakcyjne. Odwiedzający nas widzą, że jest to wizyta uczestnicząca, w czasie której mogą o wszystko zapytać, spróbować ulepić naczynie, zrobić paciorki czy ozdobę z drutu, postrzelać z łuku, przejechać się na tarpanie. I nawet fakt, że przybywa nam gości. nie obniża jakości ich obsługi. Od dawna współpracujemy z Uniwersytetem Przyrodniczym w Poznaniu. Ciągle dołączają do nas nowi archeolodzy, którzy poszerzają swoje myślenie i chcą się z innymi podzielić swoją wiedzą, pokazywać kuchnię zawodu – cieszy się dyrektor Zajączkowski. – Oczywiście są też tacy, którzy twierdzą, że tylko nauka jest ważna, a reszta to są rzeczy niepoważne, ale myślę, że młodsze pokolenie patrzy na to całkiem inaczej.
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autorki m.piwowar@rp.pl
Wędrówka festiwalu z muszli na stadion
W tym roku odbyła się XX. jubileuszowa edycja. Wzięło w niej udział wielu wykonawców z zagranicy, a gościem specjalnym była Grażyna Brodzińska. Imprezę współprowadził Dziani - syn Don Vasyla, dzięki któremu festiwal trwa do dziś. Wszystko zaczęło się w 1997 roku, kiedy Don Vasyl, jeden z najpopularniejszych Romów w Polsce – muzyk, piosenkarz, kompozytor i poeta, postano-
wił zorganizować taką imprezę. Ideą pierwszego festiwalu było zebranie dawnych członków zespołu Roma, który działał od 1948 roku. Stąd gośćmi festiwalu byli: Randia z USA i siostry Rajfer z Izraela (wystąpiły też podczas tegorocznej edycji). Początkowo Festiwal Romów odbywał się w drewnianej, zabytkowej Muszli Koncertowej, znajdującej się w Ciechocinku, co nadawało malowniczego charakteru tej imprezie. Jednak z roku na rok zainteresowanie festiwalem, tak intensywnie rosło, że aby wszyscy chętni mogli go obejrzeć, trzeba było przenieść występy na większy teren. W 2001 roku, festiwal odbył się na płycie stadionu „Zdrój”,
w Ciechocinku, gdzie co roku, stawiana jest specjalna scena, na której występują artyści romscy z całego świata.
W czasie drugiej edycji imprezy zaprezentowano kulturę romską w Europie, a trzecia przebiegająca pod hasłem
„Romowie wokół nas”, koncentrowała się na kulturze Romów w krajach sąsiadujących z Polską. IV Międzynarodowy Festi-
MAT. PRAS
MUZYKA Każdego roku latem w Ciechocinku odbywa się Międzynarodowy Festiwal Piosenki i Kultury Romów, który jest największą imprezą romską w całej Europie.
≥Barwna kultura romska prezentowana jest w Ciechocinku do 20 lat
wal Piosenki i Kultury Romów, zaprezentował nam proces metamorfozy narodu romskiego oraz kultywowanie tradycji w pokojowej konfrontacji z innymi tradycjami i kulturami. Kolejne edycje Festiwalu, propagowały kulturę, muzykę, taniec, a także język społeczności romskiej. Z każdym rokiem przybywało gości i artystów propagujących kulturę, muzykę, taniec, a także język społeczności romskiej. Od tamtej pory rokrocznie festiwal przyciąga tłumy miłośników folkloru i muzyki romskiej, a także samych Romów, którzy zjeżdżają nawet z najodleglejszych zakątków świata, by podtrzymać i kultywować swoją bogatą tradycję. —Małgorzata Piwowar
R8
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Sport
Czwartek
29 września 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
OLGIERD KWIATKOWSKI Czwartek, 11 sierpnia był jednym z najważniejszych dni w historii Lotto-Bydgostia. W siedzibie założonego w 1928 jako Kolejowy Klub Wioślarski Bydgoszcz klubu, od kilku lat sponsorowanego przez Totalizator Sportowy pod nową nazwą Regionalne Towarzystwo Wioślarskie Lotto-Bydgostia, zebrali się najważniejsi jego członkowie. Zaproszenie przyjęły też władze samorządowe, w tym prezydent miasta Rafał Bruski. Tego dnia na torze Lagoa Rodrigo de Freitas odbywały się cztery wioślarskie finały. W trzech startowały polskie osady, w każdej zawodnicy Bydgostii miało przynajmniej jednego przedstawiciela.
który w grudniu żegna się z tym stanowiskiem. Metodą prób i błędów zbudował jasny i skuteczny system szkoleniowy, m.in. zapewniając młodym zawodnikom równocześnie warunki do treningów i nauki w szkole, a seniorom godziwe stypendia. Za złoto w Rio Fularczyk-Kozłowska otrzymała z klubu
pracy klubu z miastem. Sekcje młodzieżowe otrzymują dotacje od samorządu, młodzi uczniowie trenujący w klubie mogą uczyć się w specjalnie utworzonych oddziałach sportowych w szkołach publicznych bądź w szkołach mistrzostwa sportowego. To jeden z przykładów na to jak lokalny samorząd może sku-
Bydgoszcz konsekwentnie stawia na sport dzieci i młodzieży. Mówią o tym liczby. W placówkach oświatowych zatrudnienie znalazło 194 trenerów i instruktorów, co znacznie odciąża budżety klubów. Ze środków publicznych sekcje młodzieżowe dokonują zakupu sprzętu sportowego (w ubiegłym roku za
Miasto olimpijczyków
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autora o.kwiatkowski@rp.pl
Jak się okazuje ma ona klarowne przełożenie na sport profesjonalny. Sponsorzy chętniej garną się do klubów, z których mają naturalny dopływ talentów tak jak to dzieje się w Lotto-Bydgostii. Mocno na sport stawiają też władze CWZS Zawisza Bydgoszcz, w których poprzez stowarzyszenia działają jeden z najsilniejszych w kraju sekcje lekkoatletyczne, kajakowa, strzelecka, podnoszenia ciężarów.
Medale zdobyły aż cztery zawodniczki w trzech konkurencjach. Oprócz wioślarek Fularczyk-Kozłowskiej i Madaj oraz Ciaciuch, po brąz w kajakarstwie w K-2 na 500 m sięgnęła (z Karoliną Nają) Beata Mikołajczyk. – Nie ma takiego drugiego miasta w Polsce jak Bydgoszcz – komentował ten dorobek witając zawodniczki po powrocie z Brazylii prezydent Bruski. Miasto doceniło sukcesy z Rio. Na uroczystej gali poolimpijskiej „Mecenas Bydgoskiego Sportu” w hotelu Słoneczny Młyn prezydent wręczył złotym medalistkom symboliczne czeki na kwotę 80 500 zł dla każdej z zawodniczek, brązowym na 46 tys. zł. Ale nagrodzeni zostali także pozostali uczestnicy igrzysk olimpijskich z bydgoskich klubów – lekkoatleci Iga Baumgart, Marika Popowicz-Drapała, Marcin Lewandowski i Paweł Wojciechowski, wioślarki Martyna Mikołajczak oraz siostry Anna i Maria Wierzbowskie, wioślarze Dariusz Radosz, Krystian Aranowski, Piotr Juszczak, Michał Szpakowski, Daniel Trojanowski i Mikołaj Burda, strzelczyni Klaudia Breś. Wyróżnienie otrzymali trenerzy, w tym prowadzący zawodniczki Lotto-Bydgostia, mąż Magdy Fularczyk, Michał Ko-
Na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro Bydgoszcz wysłała drugą - ex aequo z Poznaniem - najliczniejszą reprezentację sportowców. W Brazylii wystartowało 19 zawodników wywodzących się z bydgoskich klubów – z Zawiszy 10, Lotto-Bydgostii 7 i po jednym z BKS i UKS Kopernik. W odróżnieniu od stolicy większość z bydgoskich olimpijczyków jest związana z miastem bądź regionem.
złowski, a specjalne podziękowania otrzymali sponsorzy. – Spotykamy się z mecenasami sportu, bo wiemy, że potrzeba ich wsparcia, żeby sport mógł się rozwijać – mówił w lokalnej telewizji prezydent miasta. – Dla mnie mecenasem sportu jest przede wszystkim Bydgoszcz. Docenia nas i możemy się chwalić, że mamy tylu wodniaków – podkreśliła podczas gali Beata Mikołajczyk.
Bydgoszcz docenia sukcesy i sponsorów
Bydgostia – medal za medalem
SZKOLENIE | Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro
zawodniczki bydgoskich klubów zdobyły trzy medale. To nie przypadek. Władze miasta nad Brdą od kilku lat stawiają na sport.
AFP/DAMIEN MEYER
Największego pecha miała męska czwórka podwójna – zajęła czwarte miejsce. Płynął w niej 30-letni Dariusz Radosz od 11 lat zawodnik reprezentujący Bydgostię. Nie zawiodła czwórka pań, zaczęła mocno i utrzymała medalową pozycję, wywalczyła brąz. Jedną z medalistek została wioślarka z Bydgoszczy Monika Ciaciuch. W sali klubowej wszyscy wstali z miejsc podczas finału kobiecej dwójki, który po emocjonującym finiszu wygrał duet z Lotto Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj. Niektórzy płakali ze wzruszenia, inni wspólnie odśpiewali „Mazurka Dąbrowskiego”. – Spełniły się moje marzenia, choć zakładałem, że możemy zdobyć trzy medale – mówił prezes Lotto-Bydgostii Zygfryd Żurawski. – Wieczorem siadamy i rozmawiamy o Tokio. Tam medalowa passa zawodników Lotto musi być kontynuowana – dodał. Bydgoski klub dokonał wyjątkowego wyczynu. Z pięciu kolejnych igrzysk olimpijskich jego zawodnicy przywieźli medale. Zaczął od złota w Sydney Robert Sycz (razem z Tomaszem Kucharskim) w dwójce podwójnej wagi lekkiej i obronił z partnerem tytuł w Atenach. W Pekinie srebro wywalczyli Bartłomiej Pawełczak i Miłosz Bernatajtys (z Pawłem Rańdą i Łukaszem Pawłowskim) w czwórce bez sternika wagi lekkiej, w Londynie trzecie miejsce zajęła Magdalena Fularczyk w dwójce podwójnej (z Julią Michalską ), a w Rio sięgnęła już po złoto w parze z klubową koleżanką Natalią Madaj. Od kilkunastu lat to najlepszy wioślarski klub w Polsce, jego zawodnicy przywożą z mistrzostw Polski po kilkanaście medali, od 1993 roku wygrywają drużynowe mistrzostwa kraju. Sukces jest głównie zasługą Zygfryda Żurawskiego pełniącego funkcję prezesa od 1991 roku,
zł, a na halę Łuczniczkę – przez pierwsze półrocze – 2,3 mln zł. W skali ogólnopolskiej ta inwestycja przynosi znaczące wyniki. W ubiegłym roku Bydgoszcz zajęła piąte miejsce w rywalizacji dzieci i młodzieży w kraju za Warszawą, Poznaniem, Wrocławiem i Krakowem. Jeśli przeliczyć liczbę zdobytych punktów na jednego mieszkańca to wynika z tego, że miasto nad Brdą znajduje się na czele stawki, ze wskaźnikiem 0,014 podczas gdy dla Warszawy i Krakowa wynosi on 0,006. Tak w Bydgoszczy wygląda praca u podstaw.
≥Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj – złote medalistki z Rio 400 tys. zł, Madaj 200 tys. zł, a Ciaciuch 150 tys. zł. Żurawski postawił też klub na nogi finansowo. Nakłonił do współpracy lokalnych sponsorów i dzięki wieloletnim staraniom Totalizator Sportowy mimo że do tej firmy pytania o sponsoring co roku składa ponad sto klubów z całej Polski. Medale olimpijskie zawodników Lotto-Bydgostii to także wynik harmonijnej współ-
tecznie wesprzeć sportowców i kluby.
Miejska praca u podstaw Takie ułatwienia nie dotyczą wyłącznie wioślarzy, ale także kajakarzy, ciężarowców, lekkoatletów, bokserów, strzelców i przedstawicieli innych dyscyplin, głównie olimpijskich.
613 tys. zł). Od 2013 roku średnia suma wydatków na szkolenie sportowe dzieci i młodzieży w Bydgoszczy wyniosła blisko 4 miliony złotych. Oprócz tego miasto umożliwia korzystanie praktycznie za darmo ze sportowych obiektów miejskich, bo wzięło na siebie ciężar ich utrzymania. W tym roku na obsługę stadionu Zawiszy, Chemika, BTS wydało 5,7 mln
Partnerzy Życia Kujawsko-Pomorskiego:
Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu