AKTUALNOŚCI NA ◊ REGIONY.RP.PL
Poniedziałek 21 września 2020 | nr 36 (11767)
Życie Regionów FINANSE >R2
ROZMOWA >R3 RO
Budżety nie odbudują się w try miga
C Chcemy pokazywać mieszkańcom rrzeczywistość bez cukrowania
Najczarniejsze obawy – na szczęście – się nie realizują, ale lokalne finanse i tak mocno ucierpiały wskutek pandemii i innych okoliczności. Problem szybko nie zniknie.
Sz Szukajmy razem rozwiązań, dzielmy się odpowiedzialnością – mówi prezydent Łodzi Hanna Zdanowska o nowej strategii miasta na czasy po pandemii. Ha
TEMAT NUMERU: OCHRONA ŚRODOWISKA
Toniemy w plastikowych śmieciach, trzeba je ograniczyć Wałbrzych chce zmniejszyć zużycie torebek foliowych. I ma pomysł, jak to zrobić. Problem w tym, że nie wszystkim to się podoba. I skarżą jego uchwały do wojewody. Ten jedną już uchylił. Teraz ważą się losy drugiej. DAMIAN PANKOWIEC/SHUTTERSTOCK
RENATA KRUPA-DĄBROWSKA
W
ałbrzych się nie poddaje. Dalej walczy z plastikowymi torebkami foliowymi oraz jednorazowymi naczyniami. Rok temu nie udało się skutecznie wprowadzić zakazu pakowania towaru w torebki foliowe. To teraz wraca z nowymi rozwiązaniami. – Ktoś zawsze musi być pierwszy i przecierać szlaki – uważa Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. Inne miasta są bardziej ostrożne. Wskazują na brak wyraźnej podstawy prawnej. Czekają, aż rząd w końcu wdroży unijne uregulowania w tym zakresie.
Przecieramy drogę Pierwszą uchwałę Wałbrzycha zakwestionował wojewoda dolnośląski oraz Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu. Miasto nie zdecydowało się na złożenie skargi do
To dolnośląski Wałbrzych przeciera szlaki. Jego włodarze uważają, że walczą w szczytnym celu Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wyciągnęło wnioski z porażki i podjęło drugą uchwałę. – Nie kontynuowaliśmy sporu sądowego. Wyszliśmy z założenia, że lepiej będzie, jak podejmiemy nową uchwałę. Nie zawiera ona zakazów ani kar. Jedynie zaleca, by na terenie nieruchomości komunalnych (przedszkola, szkoły, lokale użytkowe, ratusz etc.) nie używać torebek i plastikowych naczyń – mówi Roman Szełemej. – W innych państwach, nawet mniej rozwiniętych od polskich, jak np. w Kenii, podjęto decyzje o charakterze
PARTNER ŻYCIA REGIONÓW
radykalnym i zakazano sprzedaży toreb plastikowych. Dlaczego my nie możemy tego zrobić? Niestety, zderzyliśmy się z prawem i producentami plastiku. Okazało się, że choć dla wszystkich jest oczywiste, że produkujemy za dużo plastikowych odpadów i mają one zły wpływ na środowisko i zdrowie, to nic nie znaczy – podkreśla Szełemej. Na razie uchwała nie obowiązuje. Wałbrzych czeka na zielone światło ze strony wojewody dolnośląskiego. Jeżeli je otrzyma, uchwała wejdzie w życie. Polski Związek Przetwórców Tworzyw Sztucznych złożył wniosek o unieważnienie uchwały. Już raz udało mu się doprowadzić do unieważnienia uchwały. – Mamy nadzieję, że wojewoda przychyli się do naszej argumentacji i podobnie, jak to miało miejsce w lutym bieżącego roku – uchyli ten dokument w całości, jako rażący przykład dyskryminacji przedsiębiorców i obywateli, niezgodny z polskimi i unijnymi przepisami – mówi Robert
300
kg
80
proc.
odpadów produkuje średnio w ciągu roku jeden tylko mieszkaniec gminy
zanieczyszczeń w morzach i oceanach stanowią odpady plastikowe
Szyman, dyrektor generalny PZPTS. – Jesteśmy zaskoczeni, że po raz kolejny władze Wałbrzycha popełniają te same błędy – dodaje Robert Szyman. Wojewoda dolnośląski odpowiedział „Życiu Regionów”, że na razie analizuje uchwałę i nie podjął jeszcze żadnej wiążącej decyzji. Inne samorządy wspierają Wałbrzych. Ale nie decydują się iść w tym samym kierunku. Powód jest jeden.
plastikowych do końca 2021 r. – mówi Karolina Gałecka z warszawskiego ratusza. – Na razie nie ma żadnej polskiej ustawy, regulującej te kwestie. Dopóki nie będzie określonego prawa, dopóty tego typu zakazy w akcie prawa miejscowego mogą być nieskuteczne. Jak widać, wojewoda i WSA zakwestionowali uchwałę Rady Miejskiej Wałbrzycha – dodaje Gałecka. W stolicy ogranicza się korzystanie z jednorazowych naczyń i sztućców. Podobnie jest w innych miastach. – To, na co pozwalało prawo, już zrobiliśmy. W Urzędzie Miasta Gdyni plastiku nie ma już od dawna – nie ma wody w plastikowych butelkach, plastikowych kubeczków, mieszadełek czy łyżeczek – mówi Michał Guć, wiceprezy-
Brakuje przepisów – Podjęcie uchwały na wzór Wałbrzycha jest ryzykowne. Przepisy unijne nakładają obowiązek wprowadzenia zakazu korzystania z torebek
dent Gdyni ds. innowacji. – Cieszylibyśmy się, gdybyśmy jako samorząd posiadali uprawnienia pozwalające na takie ograniczenia, jak te, które chciał wprowadzić Wałbrzych. Musiałyby być to jednak naprawdę przemyślane, przekonsultowane z samorządami regulacje ustawowe, o które, niestety, dziś coraz trudniej – wyjaśnia wiceprezydent Guć. Z plastikiem walczy też Poznań. – W maju 2019 r. radni przyjęli uchwałę wyznaczającą kierunki działania dla prezydenta Poznania w zakresie realizacji akcji „Poznań bez plastiku”. Chodzi m.in. o wycofanie z użycia w Urzędzie Miasta Poznania i miejskich jednostkach organizacyjnych plastikowych przedmiotów jednorazowego użytku oraz zastąpienie wody mineralnej w plastikowych butelkach wodą z kranu – wyjaśnia Joanna Żabierek z Urzędu Miasta w Poznaniu. – Działający przy Wydziale Zamówień i Obsługi UMP zespół ekologiczny od dłuższego czasu podejmuje działania mające na celu polepszenie warunków środowiskowych w budynkach. Wydział ten – odpowiedzialny za zakup i dostawę zaopatrzenia niezbędnego do sprawnego funkcjonowania Urzędu Miasta Poznania – wprowadził już szereg zmian mających na celu ograniczenie ilości odpadów (jednorazowych butelek plastikowych) poprzez instalowanie w budynkach urzędu miasta urządzeń chłodzących i podgrzewających wodę oraz dystrybutorów z wodą – podkreśla Joanna Żabierek. Natomiast Białystok nie podejmował dotychczas uchwał ani żadnych zaleceń dla mieszkańców, dotyczących wyeliminowania plastiku. – Czekamy na rozporządzenia krajowe w tej sprawie, wówczas – stosownie do ich zapisów – będziemy wprowadzać je w życie. Obecnie koncentrujemy się raczej na akcjach edukacyjnych kierowanych do mieszkańców, prowadzonych przez Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Białymstoku – mówi Anna Kowalska z Urzędu Miasta Białystok. / ©℗
@
masz pytanie, wyślij e-mail do autorki
r.krupa@rp.pl
Życie regionów
R2
Poniedziałek 21 września 2020
◊ regiony.rp.pl
FINANSE SAMORZĄDÓW
Budżety nie odbudują się w try miga Najczarniejsze obawy na szczęście się nie realizują, ale lokalne finanse i tak mocno ucierpiały. Problem szybko nie zniknie. OPINIA DLA „ŻYCIA REGIONÓW”
ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA
N
Milionowe straty – Ale nie oznacza to, że wszystko jest w porządku, samorządy i tak muszą liczyć się z dużymi stratami w efekcie pandemii – zaznacza Andrzej Porawski. – Nie ma wątpliwości co do tego, że pandemia miała i wciąż ma wpływ na budżety samorządów – podkreśla też Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku i prezes Unii Metropolii Polskich. – Białystok nie jest wyjątkiem. Zmagamy się z niższymi dochodami, w związku z tym staramy się oszczędzać wszędzie tam, gdzie to możliwe – zaznacza. Przez pandemię Białystok stracił jak dotychczas ponad 40 mln zł, Szczecin – ok. 50
REKLAMA 0896036 <\t>
Krzysztof Żuk PIOTR GUZIK
a początku pandemii na lokalnych włodarzy padł blady strach. Bo dochody za kwiecień de facto się załamały – z PIT spadły o 40 proc. w porównaniu z kwietniem 2019 r., a z CIT – nawet o 70 proc. Gdyby tak miało być w całym 2020 r., lokalne budżety tylko z tych dwóch źródeł straciłyby łącznie 30 mld zł. – Dziś widzimy, że na szczęście takie najczarniejsze scenariusze się nie zrealizowały – ocenia Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich. Z analiz ZMP, a także ostatnich danych Ministerstwa Finansów, dotyczących pierwszego półrocza, wynika, że dochody z CIT spadły, ale o 1,4 proc. (w porównaniu z I półroczem 2019 r.), a z PIT – „tylko” o 6,8 proc. Łączne zaś wpływy do lokalnych budżetów (czyli dochody własne plus wszystkie subwencje, dotacje, itp.) wzrosły o 9,6 proc., a nadwyżka sięgnęła 11,9 mld zł.
prezydent Lublina
Po pierwszym półroczu samorządowe budżety miały łącznie 11,9 mld zł nadwyżki, a przedstawiciele resortu finansów przekonują, że świadczy to o ich dobrej kondycji. Ale trzeba zauważyć, że potrzeby pożyczkowe samorządów realizowane są przede wszystkim w II półroczu, co związane jest z cyklem realizacji inwestycji. Stąd też w drugiej połowie roku należy oczekiwać znaczącego przyrostu deficytu. Szacuje się, że dla wszystkich JST wyniesie on 26 mld zł, a dla 12 największych miast – ok. 7,5 mld zł. Jeśli chodzi o budżet Lublina, na kompleksowe podsumowanie wpływu pandemii jest jeszcze za wcześnie. Niemniej ubytek dochodów własnych po siedmiu miesiącach wyniósł 60,2 mln zł w porównaniu z 2019 r. Największe straty notujemy we wpływach z PIT i CIT oraz z biletów komunikacji zbiorowej. W całym 2020 r. liczymy się z możliwością braku wpływów do budżetu miasta od 100 do nawet 200 mln zł, w zależności od dalszego rozwoju sytuacji epidemicznej na jesieni.
mln zł, Kraków – ponad 110 mln zł, a Wrocław – ok. 150 mln zł. Największe problemy widać w dochodach z podatku PIT, z podatku od czynności cywilonoprawnych, z opłat za dzierżawę i najem nieruchomości, czynszów, a także we wpływach z różnych opłat za usługi, w tym przede wszystkim za komunikację miejską.
To jeszcze nie koniec – Wykorzystanie komunikacji publicznej jest znacząco mniejsze w stosunku do stanu sprzed pandemii – wyjaśnia Dariusz Nowak, rzecznik Krakowa. – Wprowadzone ograniczenia, konieczność zapewnienia dodatkowych kursów, zwiększenie częstotliwości dezynfekcji, znaczny spadek liczby pasażerów. To wszystko doprowadziło do drastycznego spadku dochodów ze sprzedaży biletów, w naszym przypadku o 56 mln zł, czyli ok. 30 proc. – dodaje Nowak.
Gorzej, że straty finansowe w tym roku mogą być jeszcze większe: do zamknięcia budżetów za 2020 r. jeszcze kilka miesięcy. – W Gdańsku w całym roku ubytek dochodów wynikający z epidemii szacowany jest na ok. 250 mln zł – mówi nam Izabela Kuś, skarbnik Gdańska. – Z tej kwoty ok. 150 mln to dochody bieżące bezpowrotnie utracone (np. wpływy z PIT, CIT, sprzedaż biletów, dzierżawy/czynsze itp.), a pozostałe to wpływy o charakterze majątkowym (np. z obrotu nieruchomościami, dotacje UE, przesunięte w czasie – dodaje. Wrocław przy założeniu, że nie będzie kolejnego lockdownu, szacuje, że w sumie w tym roku może stracić ok. 300 mln zł, podobne kwoty prognozuje Kraków. – Oznaczałoby to mniej czarny scenariusz, niż zakładaliśmy na początku kryzysu, ale to wciąż ogromne ubytki – podkreśla Dariusz Nowak.
Poprawa nieszybko Czy samorządy mogą liczyć na wyraźną poprawę w przyszłym roku? Niestety, odpowiedź jest negatywna. – Spodziewamy się, że recesja i pandemia będą miały długofalowy negatywny wpływ na budżet miasta – mówi nam Aneta Ewa Arcipowska, dyrektorka wydziału budżetu Urzędu Miasta Olsztyna. – Tak duże straty w dochodach podatkowych PIT raczej nie są do odrobienia w krótkim okresie, zwłaszcza że statystyki dotyczące pandemii nie wskazują na rychłe jej wygaszenie, wręcz przeciwnie – dodaje. Sytuacja pandemiczna zwiększa też ryzyko, że dochody z tytułu usług i korzystania z infrastruktury miejskiej, takich jak komunikacja, obiekty sportowe, strefy płatnego parkowania, itp., też szybko nie wrócą do stanu sprzed roku. Dopóki koronawirus nie zniknie, dopóty liczba korzystających z tego typu usług
raczej nie wzrośnie. Nasi rozmówcy podkreślają, że nie pomagają też systemowe problemy. – Kryzys w budżetach pogłębiają zeszłoroczna reforma podatkowa, podwyżki wynagrodzeń pracowników oświaty niepokryte z subwencji oświatowej, coroczne podwyższanie najniższego wynagrodzenia, co np. w Gdańsku dotyczy kilku tysięcy pracowników, rosnące koszty transportu zbiorowego czy rosnące koszty energii elektrycznej. To powoduje, że powrót do „normalności” może trwać kilka najbliższych lat – ostrzega skarbnik Kuś.
Rząd pomoże? Dotychczas rząd, w reakcji na finansową zapaść w samorządach, przygotował kilka instrumentów pomocowych. To m.in. możliwość zadłużania się w tym roku na pokrycie pandemicznych ubytków. Uruchomiono też Fundusz Inwestycji Lokalnych (o budżecie 12 mld
zł), dzięki któremu miasta i gminy mogłyby kontynuować swoje projekty rozwojowe. Samorządowcy doceniają tę pomoc, ale podsuwają też rządowi kolejne pomysły. – Ponieważ gospodarcze skutki pandemii będą widoczne w budżetach JST nie tylko w tym roku, ale także w latach kolejnych, należy umożliwić czasowe zawieszenie limitów zadłużenia JST. Takie podejście umożliwiłoby szybkie wyjście z kryzysu bez drastycznego ograniczania poziomu wydatków bieżących – sugeruje w imieniu władz miasta Marcin Obłoza, rzecznik Wrocławia. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa ma zaś całą długą listę postulatów. To m.in. realne zwiększenie subwencji oświatowej na pokrycie skutków podwyżek w oświacie, zwolnienie JST z wpłaty tzw. janosikowego, zwiększenie udziału gmin w podatkach z PIT i CIT oraz wprowadzenie udziału gmin w dochodach z podatku VAT. / ©℗
◊ regiony.rp.pl
Poniedziałek 21 września 2020
Życie regionów
R3
ROZMOWA
Chcemy pokazywać mieszkańcom rzeczywistość bez cukrowania Szukajmy razem rozwiązań, dzielmy się odpowiedzialnością – mówi prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska, o nowej strategii miasta na czasy po pandemii. Skąd pomysł na tworzenie strategii dla Łodzi po Covid-19, skoro nie wiemy, jak długo pandemia jeszcze potrwa? Nie wiemy, ile potrwa, nie wiemy do końca, jak będzie wyglądało nasze życie po pandemii, ale świat wygląda już teraz trochę inaczej i jest inaczej zorganizowany. Musimy się nauczyć żyć z Covid-19, który po części stał się już czymś w rodzaju sezonowej grypy. Ludzie chcą się spotykać z innymi, nawet w maseczce i z dystansem. W tym momencie bardzo istotna jest zmiana postrzegania świata. Łódź w dokumentach założeń do strategii jest opisana szczerze – z wadami i zaletami.
Musimy się nauczyć żyć z Covid-19, który po części stał się już czymś w rodzaju sezonowej grypy. Ludzie chcą widywać innych Uważam, że musimy w ten sposób działać, jeśli chcemy osiągnąć założone cele. Łódź, a szerzej Polska, ma problemy z budowaniem społeczeństwa obywatelskiego. Niektóre decyzje, które są podejmowane przez rządzących, podważają zaufanie do tego, że społeczeństwo obywatelskie uda się stworzyć. Ludzie odczuwają bezsilność. A zaufanie trzeba budować. Jeśli chcemy pokazać mieszkańcom na poziomie lokalnym, że faktycznie chcemy podzielić się władzą, jeśli chcemy ich zaktywizować, to musimy sobie mówić prawdę w oczy. Musimy sobie mówić, jak wygląda rzeczywistość bez cukrowania. Zwłaszcza że ostateczny dokument chcemy współtworzyć razem z mieszkańcami. Bez szczerości na początku nie otrzymamy tego, czego oczekujemy. I to jest podstawa.
Łódź ma być miastem współtworzonym przez mieszkańców. Ale strategia nie jest jeszcze gotowa. Co teraz wokół niej będzie się działo? Strategię tworzymy od prawie roku, poprzednia obowiązywała do roku 2020. Musieliśmy przeprowadzić diagnozę, co się sprawdziło, a co nie. W tym czasie
wybuchła pandemia. To zmienia percepcję. Stwierdziliśmy, że teraz musimy inaczej spojrzeć na miasto. Rozpoczęliśmy proces przedstawiania zarysów strategii tym wszystkim, z którymi będziemy budować nasze społeczeństwo obywatelskie. To oczywiście długi proces, zmiana mentalności. Nie będzie już tak, że prezydent powie: „ja tego chcę i tak ma być, raz na cztery lata mnie zweryfikujecie”.
Zwykle takie dokumenty są w jakimś sensie narzucane przez ratusz. My przygotowaliśmy cztery filary rozwojowe, jeśli chodzi o Łódź i wszystkie przyszłe decyzje dotyczące miasta. Ale przedstawione działania mogą być wykasowane, zmienione, dopisane nowe. My chcemy wywołać dyskusję. Chcemy pobudzić umysły i serca łodzian. Strategie są zwykle bardziej dla urzędów. Ten dokument jest inny. Nie mówimy w nim wprost, co będziemy robić, tylko będziemy pytać, jak mamy to zrobić. Jaka będzie Łódź w przyszłości? Hasło jest pojemne: „Współtworzyć Łódź”. Cytując naukowca, który współtworzył ten dokument: „Nie dawaj mieszkańcom ryb. Nie dawaj im wędek. Stwórz mentalność wędkarza”. O to nam chodzi: by mieszkańcy byli świadomi swoich praw, ale i obowiązków. Jak rozumiem, to wszystko wymaga poważnej zmiany mentalności – ale nie tylko po stronie mieszkańców. Ta strategia ma budować świadomość społeczną tworzenia wspólnie rzeczy istotnych, jeśli chodzi o funkcjonowanie w mieście. W pierwszym filarze – miasta bezpiecznego, odpornego na wstrząsy, miasta rozwijającego się w sferze społecznej, miasta fajnego do życia i miasta, które ma w sobie to coś, co zachwyci. Do tego się sprowadza ten dokument. Ta wizja jednak wymaga wkładu – od mieszkańców. Ale hasło „Łódź kreuje” pozostaje. Tak, to się sprawdziło. To przełożyło się na wiele aktywności społecznych i kulturalnych. I na wizerunek miasta kreującego, w którym dzieje się wiele nieoczywistych rzeczy w sferze kreacji. Taki jest też wizerunek – miasto się utożsamiło, ale i inni je utożsamiali, właśnie z tą kreacją. To chcemy absolutnie kontynuować. To sfery społeczne, biznesowe i kulturalne.
SEBASTIAN GLAPIŃSKI
MICHAŁ KOLANKO
Współtworzenie... Jakie narzędzia mieliby mieć mieszkańcy, by to faktycznie robić? Konsultacje, o których wspominałam, mają właśnie dać odpowiedzi na to pytanie. Oczywiście, są już istniejące narzędzia, jak budżet obywatelski. Łódź jest liderem w Polsce pod tym względem. Jesteśmy liderami, jeśli chodzi o spotkania, konsultacje, partycypację w różnych obszarach. Mamy swoją sondażownię, czyli portal Vox Populi, na którym mieszkańcy głosują nad konkretnymi rozwiązaniami. Do tej pory my proponowaliśmy rozwiązania. Teraz mówimy: szukajmy razem rozwiązań, realizujmy wspólnie wasze pomysły. Czyli mieszkańcy będą mieli więcej władzy. Tak, ale będą też musieli być świadomi swojej odpowiedzialności. Gdzie w tym jest reakcja na Covid-19? W pierwszym filarze. To jest najistotniejsze: odporność na przyszłe wstrząsy. Zabezpieczenie zasobów, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. To zabezpieczenie np. dostępu do wody, do zieleni, do profesjonalnej opieki zdrowotnej, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby starsze. Pandemia pokazała, jak ważne jest zabezpieczenie, zbudowanie systemu wsparcia seniorów. Co jeszcze pokazała pandemia? Gdy trzeba było szybko wesprzeć osoby starsze, to udało nam się błyskawicznie stworzyć system przygotowywania dla nich posiłków. Potrzebny był
system wolontariatu, też przy wsparciu urzędników i pracowników wielu placówek w mieście. Trzeba to było szybko zrobić, a nikt nie wiedział do końca jak. To była trochę metoda prób i błędów. Na początku ludzie byli tak wystraszeni, że nie było wielu chętnych do wolontariatu poza harcerzami. Ten kryzys pokazał, że musimy znaleźć taki system, by był odporny na przyszłe tego typu sytuacje. By mieć strategię na kryzysy, na pandemie, na lockdown. Młodzi sobie poradzą – ale co z seniorami? Muszą mieć szansę na przetrwanie trudnych warunków. Zamknięcia w domu. To też kwestia zmiany przepisów. Bo np. na początku nie mogliśmy
realizacji i w przewidywanych rezultatach. Na przykład każda zrewitalizowana kamienica to podłączenie do sieci cieplnej, elektrycznej lub gazowej i likwidacja w niej dziesiątków pieców węglowych.
Mieszkańcy pytają, co konkretnie miasto będzie robić w tej sprawie? I to jest właśnie rola mieszkańców, by też proponowali nam swoje pomysły. Tysiąc urzędników nigdy nie będzie mądrzejszych od 700 tysięcy łodzian. Jeśli chcemy doprowadzić do współtworzenia Łodzi, rozmawiajmy i proponujmy rozwiązania. W ubiegłym tygodniu miałam spotkanie z młodzieżą. Rozmawialiśmy właśnie o nowej strategii dla
Jeśli chcemy pokazać mieszkańcom na poziomie lokalnym, że faktycznie chcemy podzielić się władzą, jeśli chcemy ich zaktywizować, to musimy sobie mówić prawdę w oczy przewozić posiłków, bo do tego potrzeba było specjalnych pojazdów. Trzeba było sobie z tym szybko poradzić, by posiłki mogły przewozić np. pojazdy straży miejskiej. Więc trzeba się przygotować na takie sytuacje.
Na ile w tym wszystkim mieści się walka ze zmianami klimatu? W każdym elemencie strategii. We wszystkich działaniach miasta. Każda nasza aktywność musi już być zgodna z wyzwaniami przyszłości. Przy planowaniu inwestycji, na etapie
miasta. Ze wszystkich pytań najbardziej przebijała się kwestia miejskiej zieleni. Biznes pyta z kolei o jakość edukacji i jakość życia. I tego właśnie chcę: by każdy dołożył swoją cegiełkę do strategii. Podsuwał nam pomysły, ale także rozwiązania.
Co się teraz wydarzy, jeśli chodzi o opracowywanie strategii? Teraz daliśmy sobie pół roku na konsultacje. Chcemy, by z końcem pierwszego kwartału przyszłego roku ten dokument wszedł w życie,
oczywiście po akceptacji przez Radę Miasta. Ale przede wszystkim po akceptacji łodzian. Ja już te spotkania konsultacyjne rozpoczęłam. Na początek to były spotkania z interesariuszami: kultura, biznes, edukacja, ludzie służby zdrowia, sportu, rektorzy wyższych uczelni. Teraz spotykam się z mieszkańcami na osiedlach i dyskutujemy o przyszłości Łodzi.
To też wizja społeczna, publiczna. Jak jej realizację rozliczać? Będziemy na bieżąco monitorować realizację strategii, gdy już porozumiemy się z mieszkańcami, jak miasto zmieniać. Ta strategia ma pokazać nie tylko, co chcemy zrobić w mieście, ale i jak. Będą zmiany w ratuszu? Tak. Ten projekt nie powiedzie się bez zmian w urzędzie. Zarówno jeśli chodzi o samo załatwianie spraw przez mieszkańców – obecnie robią to w kilkudziesięciu lokalizacjach zamiast w jednym miejscu – jak i podejście urzędników do klientów. Tworzymy centrum obywatelskie, gdzie będzie przestrzeń i czas na bezpośredni kontakt z mieszkańcami. Na warsztaty, spotkania i rozmowy. Na koniec chciałbym zapytać o nowe stowarzyszenie samorządowców Samorządy dla Polski. Czemu ma służyć? Chcemy swoje zadania wobec obywateli wykonywać jak najlepiej – a o projektach i postulatach samorządów mówić jednym, wspólnym głosem. Potrzebujemy takiej wspólnej płaszczyzny, by rozmawiać i dzielić się swoimi pomysłami. Warto mieć taką przestrzeń. / ©℗
Życie regionów
R4
Poniedziałek 21 września 2020
◊ regiony.rp.pl
MATERIAŁ PARTNERA
Współpraca intensywniejsza niż kiedykolwiek To już piąty rok działania Rzeszowskiego Obszaru Funkcjonalnego: partnerstwa 13 gmin położonych wokół Rzeszowa. Dzięki niemu udaje się sprawniej rozwiązywać problemy Podkarpacia. ści spędzania wolnego czasu. W efekcie na terenie 13 gmin – od Rzeszowa, przez Głogów Małopolski, Trzebownisko, Czarną, Łańcut, Krasne, Chmielnik, Tyczyn, Boguchwałę, Świlczę, Czudec, Lubenię, po miasto Łańcut – pojawiły się m.in. odnawialne źródła energii, nowe piece grzewcze, prowadzi się projekty związane z rewitalizacją, kulturą, strefami aktywności gospodarczej, gospodarką ściekową i zrównoważonym transportem.
MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z URZĘDEM MARSZAŁKOWSKIM WOJEWÓDZTWA PODKARPACKIEGO
Z
MAT. PRAS.
Z rozmachem
Na Podkarpaciu panują dobre warunki do produkcji energii słonecznej: poziom nasłonecznienia sięga 1100 kWh/m kw./rok OPINIA DLA „ŻYCIA REGIONÓW”
Justyna Placha-Adamska prezes Rzeszowskiego Obszaru Funkcjonalnego
MAT. PRAS.
integrowane inwestycje terytorialne (ZIT) wciąż są instrumentem stosunkowo mało znanym w Polsce. Instrument ten, wprowadzony przez Unię Europejską wraz z perspektywą finansową na lata 2014–2020, zmienia jednak gminy nie do poznania i może się okazać najefektywniejszym modelem rozwoju dla mniejszych samorządów. – Realizacja ZIT oznaczała nowe doświadczenia dla naszej gminy – mówi nam Lesław Kuźniar, wójt gminy Trzebownisko. – Korzyścią z realizacji tego instrumentu jest nie tylko realizacja wspólnych projektów, ale też rozwinięta dzięki temu współpraca w procesie ubiegania się o środki unijne w miejsce dotychczasowej konkurencji. ROF stwarza ogromne możliwości współpracy pomiędzy samorządami, zwłaszcza z miastem wojewódzkim, w zakresie wspólnej polityki społeczno-gospodarczej, w tym transportu, tak ważnego dla mieszkańców – podkreśla. W Trzebownisku formuła ta zaowocowała pięcioma inwestycjami. – Zrealizowano działania związane z wprowadzeniem OZE, zarówno do budynków gminnych, jak i prywatnych. 253 instalacje fotowoltaiczne na budynkach naszych mieszkańców świadczą o rosnącej świadomości ekologicznej społeczności. Jesteśmy także w trakcie procesu wymiany starych kotłów węglowych na nowoczesne kotły gazowe lub kotły opalane biomasą – wylicza. Gmina przygotowuje też kolejne tereny, w pełni wyposażone w infrastrukturę techniczną, pod aktywność gospodarczą. Na Wisłoku za 26 mln zł powstał z kolei 166-metrowy most. – Na tę przeprawę ludzie czekali od wielu lat – kwituje wójt Trzebowniska.
Rzeszowski Obszar Funkcjonalny swój potencjał gospodarczy tworzy głównie w oparciu o sektory: lotniczy, elektromaszynowy, rolno-spożywczy oraz chemiczny. Nie sposób nie zauważyć, że ciągły wzrost potencjału gospodarczego wyróżnia ROF na tle województwa podkarpackiego i jest pozytywnie oceniany przez inwestorów. Dlatego obserwujemy, że na przestrzeni ostatnich lat przedsiębiorcy coraz chętniej decydują się na realizację inwestycji na naszym obszarze. Istotnym aspektem są także dobrze przygotowane tereny inwestycyjne: w ramach ROF w obecnej perspektywie UE gminy wchodzące w skład obszaru funkcjonalnego w ramach dofinansowania z RPO WP uzbrajają kolejne działki pod nowe inwestycje. Do dobrych praktyk realizowanych przez Stowarzyszenie ROF należy bez wątpienia
zaliczyć budowanie partnerstwa i ścisłej współpracy pomiędzy gminami ROF, co przekłada się bezpośrednio na: wzajemne zaufanie, umiejętność dokonywania wiążących uzgodnień na poziomie wszystkich partnerów (gmin) w zakresie działań administracyjnych, finansowych, technicznych, konsekwentną realizację współpracy oraz synchronizację działań partnerów polegającą na umiejętności wykonywania tych samych działań, w tym samym czasie i sprawnym obiegu informacji, np. w odniesieniu do mieszkańców gmin. Według mnie największym osiągnięciem dla ROF jest realizacja projektów parasolowych, zakończonego projektu polegającego na montażu w gospodarstwach domowych prawie 3 tys. instalacji fotowoltaicznych oraz trwającym obecnie projekcie, polegającym na wymianie starych źródeł ciepła na nowoczesne piece, przede wszystkim gazowe. Wychodzimy z założenia, że czyste powietrze nie zna granic administracyjnych i wszyscy jesteśmy zobowiązani do tego, aby o nie dbać, stąd wspólne starania o walkę z zanieczyszczeniami powietrza.
Siła w grupie To tylko część przykładów zmian, jakie zachodzą w ROF. „Łączy nas jedna strategia, w której zapisaliśmy, że wszystkie inwestycje powinny oddziaływać w jak największym stopniu na cały obszar obejmujący 13 gmin skupionych w sąsiedztwie Rzeszowa” – podkreślają członkowie stowarzyszenia tworzącego ROF. – „Współdziałanie partnerskie na takich zasadach nie może nie przynieść sukcesu, chociaż czasami wymaga zrozumienia i tolerancji oraz kompromisu” – dodają.
Samorządowcy uważają jednak, że warto. – Pierwsze sygnały o możliwości utworzenia obszaru pojawiły się jeszcze w 2014 r. Każda z gmin pokładała olbrzymie nadzieje w formule zakładającej kompromis – opowiada „Życiu regionów” Adam Dziedzic, wójt gminy Świlcza. – Sformowanie ROF dało nam nie tylko możliwość wspólnego planowania inwestycji. Stworzyło też platformę dla dyskusji, co możemy robić i jak ukierunkować działania, by poprawić jakość życia i funkcjonowania
naszych mieszkańców. I to udało się w znacznej mierze zrobić – dorzuca. Jak wskazuje Dziedzic, wspólne inwestycje wymagają wspólnych koncepcji oraz daleko posuniętej integracji. Kluczem do wzrostu jest bowiem wykorzystanie istniejących możliwości oraz tworzenie nowych – na skalę regionu, a nie pojedynczej gminy. Impulsem, rzecz jasna, może być miasto Rzeszów i przyciągany do niego (i w jego okolice) wielki biznes. – Tam lokowane są przedsiębiorstwa z olbrzy-
mim potencjałem, ukierunkowane przede wszystkim na innowacje. Ale w otoczeniu tych firm zawsze pracują firmy mniejsze – podkreśla Dziedzic. – Wychodzimy więc z założenia, że potrzebne jest miejsce dla firm mniejszych, wypełniających gospodarczą lukę, tworzących przepływ towarów i usług – kwituje. Ale i te mniejsze firmy powinny mieć optymalne otoczenie: od wykwalifikowanego personelu, przez wysoką jakość życia, po ekologiczne otoczenie czy ofertę możliwo-
I nie chodzi tu bynajmniej o niewielkie inwestycje w pilotażowe projekty. Weźmy wspomniane wyżej instalacje fotowoltaiczne: Podkarpacie słynie z doskonałych warunków dla produkcji energii ze słońca, poziom nasłonecznienia wynosi w regionie ponad 1100 kWh/m kw. rocznie. Dlatego projekty PV stały się sztandarowym projektem dla całego obszaru wchodzącego w skład ROF: za, bagatela, 84 mln zł zakupiono i zamontowano instalacje fotowoltaiczne na obiektach użyteczności publicznej oraz domach prywatnych. – Efektem realizacji obu projektów będzie nie tylko czystsze powietrze, ale też niższe rachunki za utrzymanie budynków – zastrzegają członkowie stowarzyszenia. Jak się łatwo domyślić, ten czynnik ma olbrzymie znaczenie zarówno dla mieszkańców, jak i – a może nawet bardziej – dla przedsiębiorców. Za 27 mln zł zrealizowano projekt „Porządkowanie gospodarki ściekowej na terenie Gmin ROF (etap I i II)”, polegający na modernizacji systemu oczyszczania ścieków komunalnych przy zapewnieniu podwyższonego poziomu usuwania substancji biogennych, głównie fosforu i azotu. Na projekt „Wymiana źródeł ciepła na terenie ROF” planuje się wydać 50 mln zł, z czego ponad 39 mln zł pochodzić będzie z dofinansowania. W kwocie 38 mln zł zamykają się z kolei koszty realizacji projektu „Zachowanie dziedzictwa kulturowego oraz wsparcie instytucji kultury na terenie ROF”. Chodzi o przebudowę, rozbudowę i nadbudowę ośrodków kultury, prace w otoczeniu projektów i dostawy wyposażenia dla 11 gmin z grona członków stowarzyszenia. Będą one wehikułem pozwalającym promować wspólny produkt turystyczny, tzw. Etnokrainę Franciszka Kotuli – szlak wytyczony badaniami słynnego podkarpackiego etnografa i folklorysty. Różnorodna oferta – od tańców ludowych, strojów, obrzędów, rzemiosła i kultów religijnych
po kuchnię – ma przyciągnąć tych, którym samotne wędrówki po Bieszczadach nie wystarczają. Wizytówką ROF mogą być jednak najbardziej skomplikowane projekty. Pierwszym z nich jest modernizacja transportu na obszarze dziewięciu gmin (tu liderem projektu jest akurat Związek Gmin PKS): w jej ramach mieszkańcy mogą podróżować 54 nowoczesnymi i ekologicznymi autobusami przystosowanymi dla potrzeb osób niepełnosprawnych. „Swoje oblicze zmieniły też przystanki i węzły przesiadkowe, wybudowano 16 parkingów dla samochodów i 20 parkingów dla rowerów” – podkreślają władze ROF. Koszty realizacji projektu sięgają 133 mln zł. Na terenie ROF prowadzone są też prace rewitalizacyjne: od poszczególnych obiektów, jak Ośrodek Garncarski w Medyni Głogowskiej, po całe miejscowości, jak Boguchwała. Na te cele również przeznaczono niemal 107 mln zł.
Wielki potencjał – Samorządy powinny przede wszystkim współpracować i uzupełniać swoją ofertę o te elementy, które jeszcze u nich nie występują – prezentuje filozofię stojącą za działaniami ROF Adam Dziedzic. – Ważne, by się uzupełniać: istotą naszych działań nie jest konkurencja między samorządami, ale współpraca i przewidywanie skutków inwestycyjnych tych działań w następnych latach – przekonuje. O tym, że takie podejście działa, jest też przeświadczony Lesław Kuźniar. – Na dzień dzisiejszy gmina Trzebownisko sprzedała wszystkie z 14 oferowanych działek. Inwestorzy chętnie wybierają nasz obszar z uwagi na atrakcyjne położenie, jak również uzbrojenie techniczne gruntów w strefach aktywności gospodarczej. Gmina jest otwarta na inwestorów zewnętrznych, chętnie pomagamy lokalnym przedsiębiorcom, sięgając po wszystkie możliwe instrumenty. Czuję ogromną dumę z dotychczasowych efektów i sukcesów, ze współpracy gminy z wieloma znaczącymi inwestorami – podsumowuje. Przed samorządowcami z całej Polski współpracującymi w ramach ZIT jeszcze wiele ciekawych projektów: na politykę w ramach tego instrumentu przeznaczono bowiem 3,8 mld euro. Gdy dołożyć do tego krajowe programy operacyjne (POIIŚ i POPW), kwota ta rośnie do astronomicznych 6,2 mld euro. / ©℗