AKTUALNOŚCI NA ◊ REGIONY.RP.PL
Poniedziałek 28 grudnia 2020 | nr 50 (11848)
Życie Regionów FINANSE >R2
ROZMOWA >R3
SPOŁECZEŃSTWO >R6
Odcięci od unijnych funduszy?
Forum Ekonomiczne opuszcza Krynicę-Zdrój
Polacy wskazali, gdzie dobrze im się żyje
Miasta i gminy ze stołecznego obszaru obawiają się, że nowe zasady podziału unijnej pomocy pozbawią ich wsparcia dla istotnych inwestycji.
Większość konferencji odbyła się online. My postawiliśmy na tradycyjną formułę – mówi Zygmunt Berdychowski, twórca Forum Ekonomicznego.
Wielkopolska, Pomorze i Mazowsze otwierają ranking nstytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS.
SAMORZĄDY
2021: Czas politycznego przełomu? Od prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego do Bezpartyjnych z Dolnego Śląska: samorządowcy stawiają na większe zaangażowanie ogólnokrajowe.
P
Sutryk po głosowaniu. Jego klub nazywa się Wrocław – andemia zdefiniowa- Wspólna Sprawa. ła 2020 rok, ale też W Warszawie, próbując pokazała, jak ważne wykorzystać falę popularności dla skutecznej po wyborach prezydenckich i efektywnej reakcji – gdy w II turze poparło go 10 były i są władze samorządowe. mln osób – Rafał Trzaskowski Politycy, prezydenci, burmi- postawił na własny projekt, strzowie i wójtowie znaleźli się niezależny od Koalicji Obywana pierwszej linii frontu. W telskiej. Ruch Wspólna Polska 2020 roku nie tylko musieli na ma wspierać opozycję m.in. niej walczyć, ale też znaleźli się przez tworzenie zaplecza na drodze do większej poli- eksperckiego i analitycznego, tycznej samodzielności. działania w terenie oraz budoW przyszłym roku samorzą- wę zaplecza. Wspierają go dowcy będą chcieli odgrywać również samorządowcy, główjeszcze większą rolę – nie tylko nie prezydenci największych „u siebie” – poprzez większe miast. Ale nie tylko: np. w trakzaangażowanie ogólnokrajo- cie akcji sprzeciwu wobec we. Tworzą ku temu struktury, groźby unijnego weta apel ale pandemia – tak jak w przy- (wspólnie z węgierskimi samopadku ruchu Rafała Trzaskow- rządowcami, a zwłaszcza burskiego – znacznie utrudnia im mistrzem Budapesztu) podpirealizację planów. sali samorządowcy z całej Polski. Nie tylko prezydenci miast, ale też burmistrzowie Ku samodzielności i lokalni liderzy. Zgodnie z deklaracjami zaplecza Rafała W miastach prezydenci, Trzaskowskiego ruch ma zaburmistrzowie, a nawet wójto- cząć bardziej intensywne wie – ale zwłaszcza prezyden- działania wiosną 2021 roku. ci dużych miast – budują właAle nawet w PO jego działalsne zaplecze polityczne. ność – lub raczej jej brak – Widać to we Wrocławiu, bywa krytykowana. Ostatnio gdzie Jacek Sutryk chce stwo- przez byłego przewodniczącerzyć klub prezydencki. Wcze- go Grzegorza Schetynę. – śniej w głosowaniu nad budże- Grzegorz chciał w ten sposób tem jego projekt poparło pokazać, że istnieje – podsutrzech radnych z PiS, którzy mowuje nasz rozmówca z PO. zostali po tym głosowaniu wyrzuceni. Budżet był kontrowersyjny, zwłaszcza dla radSpoglądając nych Nowoczesnej (ostateczna Hołownię nie poparli projekt). – Najważniejszy jest Wrocław. Dlatego Politykiem, który w ostatpo rozmowach z radnymi, nich miesiącach wyraźnie inktórzy konsekwentnie od westuje w nawiązywanie reladwóch lat wspierają wypraco- cji z samorządowcami, jest wany z mieszkańcami kieru- Szymon Hołownia. Lider runek rozwoju miasta, zapropo- chu Polska 2050 ogłosił nowałem utworzenie klubu w ubiegłym tygodniu współprezydenckiego w Radzie pracę z Rafałem KomarewiMiejskiej – stwierdził Jacek czem, wiceprzewodniczącym
PARTNER ŻYCIA REGIONÓW
JERZY DUDEK
MICHAŁ KOLANKO
Rafał Trzaskowski po wyborach prezydenckich postawił na własny projekt Rady Miasta Krakowa i szefem prezydenckiego klubu radnych w mieście (pozostanie na tych stanowiskach). I niektórzy samorządowcy – byli lub obecni – również na niego spoglądają. – Spotkam się z Szymonem Hołownią po Nowym Roku – powiedział w Radiu Wrocław tuż przed Bożym Narodzeniem Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia, który poprzez swój projekt Nowa Nadzieja chce być zarówno w regionalnej, jak i w ogólnokrajowej polityce. Jak dodał Dutkiewicz, on i Szymon Hołownia mają podobne pomysły na politykę. W trakcie kampanii prezydenckiej Hołownię poparło wielu samorządowców z różnych regionów Polski. Hołownia w swoim politycznym przesłaniu mocno akcentuje rolę samorządności, oddolnego aktywizmu oraz budowy politycznej wspólnoty. Do jego ruchu w ostatnich dniach dołączył też były radny PiS w Łodzi Bartłomiej Dyba-Bojarski. Kolejne transfery, w tym
polityczne – w Sejmie – też są planowane.
Ambicje Bezpartyjnych Wielkie plany na rok 2021 mają Bezpartyjni Samorządowcy. Kilka miesięcy temu ogłosili powstanie Federacji Bezpartyjni i Samorządowcy, która ma służyć konsolidacji wszystkich bezpartyjnych ruchów i ludzi w całej Polsce. Bezpartyjni współrządzą na Dolnym Śląsku, mają też reprezentacje w innych województwach, przede wszystkim na ścianie zachodniej i na Mazowszu. – Różnimy się od wszystkich efemerycznych projektów, jak ruch pana prezydenta Trzaskowskiego, który jest przybudówką polityczną PO, czy jak projekt Rafała Dutkiewicza, w którym nie ma pomysłu ani ludzi. To, co nas odróżnia, to praca organiczna i praca samorządowa, która dała wynik ponad 5 proc. w ostatnich wyborach samorządowych w całym kraju, a ponad 15 proc.
na Dolnym Śląsku – mówi nam Bohdan Stawiski z Bezpartyjnych. Na 2021 rok Bezpartyjni planują kolejne działania, m.in. w sferze walki z wykluczeniem komunikacyjnym, rozbudowy infrastruktury i realizacji innych projektów poprawiających życie mieszkańców.
Plany Platformy Sprawy samorządu mają być też jedną z ważniejszych kwestii dla obecnie największej partii opozycyjnej, czyli dla Platformy Obywatelskiej. Kilka dni temu jej lider Borys Budka w Radiu ZET wymienił „dochód z PIT i CIT w samorządach i zwiększenie kompetencji samorządów” jako jeden z najważniejszych postulatów Platformy. Jego partia pracuje nad nową deklaracją ideową, nowymi postulatami programowymi i pomysłami, które mają być systematycznie prezentowane w 2021 roku. Pierwsza ma być właśnie nowa deklaracja, której publikacja
będzie zbiegać się z mijającym w styczniu przyszłego roku 20-leciem Platformy. Jarosław Makowski, szef think tanku PO, Instytutu Obywatelskiego, podkreśla, że samorządy zdały egzamin w walce z pandemią, a decentralizacja, deglomeracja i samorządność będą bardzo ważne dla partii w najbliższych latach. Dla samorządowców na Mazowszu – niezależnie od opcji politycznej – w przyszłym roku będzie liczył się jeden temat: możliwy podział regionu oraz kampania wyborcza w dwóch nowych województwach. Takie plany od wielu miesięcy snuje PiS. Odpowiednia ustawa miała trafić do Sejmu w tym roku, już po wyborach prezydenckich. Ale druga fala pandemii opóźniła te plany. Chociaż wicerzecznik partii Radosław Fogiel obstawia, że pod koniec 2021 roku Mazowsze będzie już podzielone. / ©℗
@
masz pytanie, wyślij e-mail do autora
michal.kolanko@rp.pl
Życie regionów
R2
Poniedziałek 28 grudnia 2020
◊ regiony.rp.pl
◊ regiony.rp.pl
Życie regionów
Poniedziałek 28 grudnia 2020
R3
KULTURA
ROZMOWA
W intencji pożegnania z pandemią
Forum Ekonomiczne po latach wyprowadza się z Krynicy Zdrój
iele teatrów w związku z koronawirusem przesuwało premiery na listopad i grudzień. Spektakl muzyczny o Magdzie Gessler Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego miał pokazać Polski w Warszawie. Lockdown zdemolował wiele planów. Na szczęście nie wszystkie. Udało się uratować te, które zakładały występy online. Gala Sylwestrowa w warszawskiej Operze Narodowej wypełniona będzie muzyką dwóch geniuszy opery: Wolfganga Amadeusa Mozarta i Gioachina Rossiniego. Z Warszawy usłyszymy arie dwóch wielkich kompozytorów. Wystąpią śpiewacy Akademii Operowej, absolwenci programu, Andrzej Filończyk (baryton) i Tomasz Kumięga (bary-
ton), święcący dziś tryumfy na najważniejszych scenach operowych świata, a także gwiazdy polskiej wokalistyki, profesorki Akademii Operowej, sopranistki Izabella Kłosińska oraz Olga Pasiecznik. Towarzyszyć im będzie orkiestra i chór pod batutą dyrektora muzycznego, maestra Patricka Fournilliera. Wykonają między innymi motywy z „Wesela Figara”, „Cyrulika sewilskiego”, „Così fan tutte”, „Włoszki w Algierze” i „Don Giovanniego”. Początek o godz. 20. O tej samej porze zaprasza Orkiestra Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Andrzeja Boreyki. W programie znajdą się utwory Straussów – Josefa i Johanna, ale także „Walc w starym stylu” Władysława Szpilmana. Finał uświetni polonez A-dur Fryderyka Chopina. Transmisja odbędzie się online, ale także na antenie radiowej Dwójki.
MAT. PRAS.
W JACEK CIEŚLAK
Stołeczne Buffo Na granie online, już odpłatzaprasza na 100 światowych nie, zdecydowały się tylko tehitów i szampana atry rozrywkowe – farsowe
Wieczory online mają tę zaletę, że odwiedzić o jednej porze będzie można oprócz warszawskiej opery i filharmonii także Operę Bałtycką. Pewnie podczas tradycyjnego koncertu byłoby to niemożliwe, ale tym razem muzycy nie będą mieli nic przeciwko temu, żeby słuchacze nucili najpiękniejsze utwory, a nawet postarają się porwać publiczność do tańca. Zaśpiewają Alexandra Nowakowski, Rafał Bartmiński, Sławomir Kowalewski, Szymon Mechliński.
MATERIAŁ PARTNERA
Zabrzmi walc Kilara z filmu „Trędowata”, a wśród klasyków nie zabraknie uwertury do operetki „Zemsta nietoperza” Straussa, walca z opery „Eugeniusz Oniegin” Czajkowskiego, arii Torreadora z „Carmen” Bizeta, oracji Pana Marcina z „Verbum Nobile” Moniuszki. W finale usłyszymy mazura z opery „Straszny dwór”. Nastroje melomanów dobrze wyczuwa Opera Krakowska, proponując koncert sylwestrowy pod tytułem „Kto
śpiewa, jest wolny!”. Oprócz utworów muzyki polskiej usłyszeć będzie można także kompozycje z kręgu muzyki niemieckiej, włoskiej, francuskiej, hiszpańskiej. Ważne miejsce w programie koncertu zajmie twórczość Ludwika van Beethovena, którego 250-lecie urodzin świętował w roku 2020 cały świat. Pamięć wiedeńskiego klasyka uczczona zostanie wykonaniem fragmentu z IX symfonii d-moll op. 125 oraz słynnej miniatury „Dla Elizy”.
i muzyczne. Kwadrat w Warszawie zaprasza na szampańską propozycję, czyli światowej sławy farsę Robina Hawdona „Ślub doskonały”. Łączy ona romantyzm znanego hitu „Kiedy Harry poznał Sally” z absurdalnym dowcipem i matematyczną precyzją najlepszych światowych fars. Z kolei barokowy weselny kicz to znakomity wehikuł nieprawdopodobnych zdarzeń. Zabawę rozkręcą Paweł Małaszyński, Andrzej Nejman, Marta Żmuda-Trzebiatowska i Katarzyna Glinka, zaś sylwester to ostatnia szansa, by zobaczyć tę obsadę. Na godz. 21 zaprasza stołeczne Buffo. Na jego scenie orkiestra Janusza Stokłosy wykona ponad 100 polskich i światowych hitów w interpretacji zespołu Janusza Józefowicza i jego gwiazdy Nataszy Urbańskiej. O północy artyści wzniosą noworoczny toast z nadzieją, że to ostatni pandemiczny sylwester, a przed nami nowy wspaniały rok 2021. / ©℗
FINANSE
Miasto Ełk – o wyzwaniach, Odcięci od funduszy UE? planach i skarbie Miasta i gminy ze stołecznego obszaru obawiają się, że nowe zasady podziału unijnej pomocy pozbawią ich wsparcia dla istotnych inwestycji.
To był burzliwy, ale i wyjątkowy rok. Zmagaliśmy się z pandemią, zdalnym nauczaniem, organizacją służby zdrowia, segregacją odpadów. Jednocześnie w Ełku świętowaliśmy jubileusz 595-lecia miasta i odnaleźliśmy skarb – mówi Tomasz Andrukiewicz prezydent Ełku.
ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA
Bez wątpienia był to trudny rok dla wszystkich. Pandemia Covid-19 wymusiła na samorządach zmianę sposobu działania oraz rezygnację z wielu planów. – Musieliśmy w krótkim czasie zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców i na bieżąco dostosowywać realizację zadań do licznych ograniczeń. Wyzwaniem była m.in. organizacja zdalnej edukacji czy też przygotowanie szpitala miejskiego do świadczenia usług podczas pandemii. Zmierzyliśmy się też z wprowadzoną odgórnie segregacją odpadów komunalnych na pięć frakcji. Stawiliśmy czoła zmniejszonym wpływom do budżetu z podatku PIT. Jako miasto zostaliśmy pominięci w dotacji z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Jestem jednak przekonany, że w wyniku odwołania, które wysłałem do premiera RP, w kolejnym naborze mieszkańcy Ełku zostaną zauważeni przez rząd – wskazuje prezydent. W tym roku w mieście zakończono kilka ważnych inwestycji. Na jednym z osiedli do użytku oddano ponad 90 kolejnych bezpłatnych miejsc parkingowych. Przeprowadzona została termomoderni-
MAT. PRAS.
MATERIAŁ PRZYGOTOWANY PRZEZ MIASTO EŁK
Prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz podkreśla, że rok był trudny, ale było też co świętować zacja przedszkoli i szkół na kwotę 12,9 mln zł. Zakończyła się budowa największej w okolicy galerii handlowej, w której pracę znajdzie nawet 350 osób. Z myślą o ekologicznym rozwoju miasta zastosowano nowe technologie w oczyszczalni ścieków, użyto paneli fotowoltaicznych w stacji uzdatniania wody oraz kupiono kolejne trzy autobusy hybrydowe. Rozpoczęła się też budowa drogi ekspresowej Via Baltica, która przebiega obrzeżami Ełku, a w przyszłym roku ruszą inwestycje w ramach Rail Baltica. O obie inwestycje samorząd miasta zabiegał kilkanaście lat. I w końcu się udało. Ełczanie mieli też powody do radości i świętowania. W tym roku przypadł bowiem jubileusz 595-lecia Ełku. W maju członkowie ełckiej grupy poszukiwawczo-badawczej „Jaćwież” odnaleźli największy jak dotąd skarb w mieście. Było to ponad 500
XVII-wiecznych monet z całej ówczesnej Europy. Hipotezy głoszą, że monety stanowiły depozyt kupca, karczmarza lub majątek żołnierza. – Planując budżet na 2021 r., musieliśmy wstrzymać realizację niektórych inwestycji – zastrzega Tomasz Andrukiewicz. Było to wymuszone m.in. skutkami pandemii. Pomimo to w przyszłym roku będzie kontynuowana bardzo ważna inwestycja przebudowy jednej ze szkół podstawowych. Powstanie tam 100 miejsc w nowym żłobku oraz 150 w przedszkolu, a także ponad 500 dodatkowych miejsc w samej szkole. – Zagospodarujemy też przestrzeń do rekreacji na ełckich osiedlach, a na ulice miasta trafią kolejne autobusy hybrydowe. Dlatego nowy rok rozpocznę z nadzieją i wiarą w to, że wspólnie uda nam się sprostać nowym wyzwaniom, które pojawią się przed naszym miastem – podsumowuje włodarz Ełku. / ©℗
Obecnie w Polsce trwają intensywne próby ustalenia, do kogo i na jakich zasadach mają trafiać dotacje z nowego unijnego budżetu na lata 2021–2027, a ostatnia propozycja dotycząca podziału pieniędzy dla mazowieckich samorządów wzbudziła ogromne kontrowersje. Minister finansów, funduszy i polityki regionalnej Tadeusz Kościński proponuje bowiem, by region warszawski stołeczny został wyłączony ze wsparcia z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego (RPO WM), a był finansowany z poziomu krajowego. Zmiana dotknęłaby Warszawę i otaczających ją dziewięć powiatów z prawie 70 gminami. Przeciwko temu pomysłowi zaprotestowały władze nie tylko Mazowsza i Warszawy, ale też wielu mniejszych samorządów. – Jeśli takie propozycje staną się wiążące, blisko 20-tysięczna gmina Tłuszcz w znacznym wymiarze zostanie pozbawiona możliwości dalszego rozwoju – mówi nam Paweł Bednarczyk, burmistrza Tłuszcza. –
70
Tak krzywdząca i niesprawiedliwa decyzja rządzących sprawi, że ucierpią na tym mieszkańcy – dodaje. Grodzisk Mazowiecki ma już zaplanowaną całą listę inwestycji, jakie chciałby zrealizować przy wsparciu z mazowieckiego RPO. To np. budowa zbiornika retencyjnego, uzbrojenie strefy przemysłowej, rewitalizacja zabytkowych parków, budowa nowoczesnej szkoły itp. – Teraz to wszystko wisi na włosku – komentuje Grzegorz Benedykciński, burmistrz Grodziska Mazowieckiego. – Wstrzymanie dofinansowania z RPO spowoduje zatrzymanie rozwoju naszej gminy i podobnie innych gmin podwarszawskich, a planowana decyzja rządu jest zupełnie niezrozumiała – podkreśla. – W zasadzie nasze miasto zostanie pozbawione jakichkolwiek możliwości pozyskiwania środków europejskich. Liczyliśmy głównie na wsparcie „zielonych inwestycji” związanych z promocją i wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, rekultywacji zieleni miejskiej, likwidacji niskiej emisji (wymiana kopciuchów) czy też z zarządzaniem energią w budynkach sektora publicznego – podkreśla burmistrz Mińska Mazowieckiego Marcin Jakubowski. – Mam nadzieję, że przyjdzie w tej sprawie głęboka refleksja, dopóki nie jest za późno – dodaje.
140 gmin
dotyczą nowe zasady podziału funduszy UE
mln euro ma wynosić gwarantowana pula funduszy UE dla samorządów z regionu warszawskiego stołecznego
– W efekcie centralizacji naborów Wołomin, będący gminą o mniejszych zasobach i budżecie w porównaniu z bogatszymi jednostkami administracyjnymi, będzie miał zasadniczo niższe szanse w naborach wniosków o dofinansowanie, w których również konkurencja będzie dużo większa, ponieważ wnioski będą składane przez wnioskodawców z całej Polski – wyjaśnia zastępca burmistrza Wołomina Łukasz Marek. W podobnym tonie wypowiadają się inni samorządowcy i podejrzewają, że rządowe propozycje mają podłoże polityczne. Resort finansów i funduszy w wypowiedzi dla „Życia Regionów” wyjaśnia, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. A co najważniejsze: obawy samorządowców o utratę dostępu do unijnych środków rozwojowych są nieuzasadnione. – Niezależnie, czy pieniądze dla Warszawy i dziewięciu powiatów byłyby inwestowane z programów krajowych czy z programu regionalnego, pula dla nich jest taka sama – około 140 mln euro. I jest to pula gwarantowana. Nikt jej nie odbierze – zaznacza resort. Sam pomysł, by wydzielić tę pulę z RPO WM, wynika z faktu, że 90 proc. dofinansowania dla projektów realizowanych w Warszawie w obecnej perspektywie (na lata 2014–2020) pochodzi z programów krajowych, a 10 proc. – z regionalnego programu województwa mazowieckiego. W przypadku regionu stołecznego to odpowiednio 79 i 21 proc. Resort dodaje, że dodatkowo Warszawa i otaczające ją powiaty mogłyby korzystać ze środków Funduszu Spójności bez ograniczeń. Z tej puli unijnych pieniędzy finansowane jest np. warszawskie metro. / ©℗
Gdy większość konferencji odbywała się online, my postawiliśmy na dotychczasową formułę – mówi Zygmunt Berdychowski, przewodniczący Rady Programowej Forum Ekonomicznego. PIOTR MAZURKIEWICZ
Forum Ekonomiczne wyprowadza się z Krynicy. Jak wybierana była nowa siedziba? Oferty czterech grup partnerów analizowała komisja przetargowa Rady Programowej Forum Ekonomicznego. Wszyscy bardzo zabiegali, byli wręcz zdeterminowani, aby nasz kongres odbywał się przy współpracy z nimi, w lokalizacjach z ich punktu widzenia atrakcyjnych. Większość oferowała nam bardzo atrakcyjne warunki współpracy. Goszczenie Forum jest atrakcyjne, bo daje możliwości związane z promocją i rozwojem małych społeczności oraz województwa. Ofertę województwa dolnośląskiego, która najbardziej spodobała się komisji przetargowej, przygotowało wspólnie aż sześć podmiotów. I to one dostały wyłączność na dalsze negocjacje do 25 stycznia. Jeżeli do tego dnia nie zostanie podpisana umowa, to zaczniemy rozmowy z województwem wielkopolskim, Poznaniem i Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, których oferta była równie dobra. Intensywność prac nad kolejną edycją będzie w dużej mierze uwarunkowana sytuacją z pandemią. Trudno
jest, ale z drugiej strony teren Międzynarodowych Targów Poznańskich to zielona strefa, w której będą przebywali tylko goście Forum. Cała infrastruktura jest na miejscu. Uczestnicy nie będą uciekali na miasto w poszukiwaniu okazji do spotkań, bo na terenie MTP można stworzyć unikalny klimat, są restauracje. Trudno stworzyć takie warunki w zamkniętych nawet bardzo dużym budynkach, jakie można znaleźć w Warszawie, Katowicach lub Rzeszowie. Pomiędzy przeszklonymi pawilonami można spokojnie spacerować, rozmawiać, można przejść do restauracji, pozostając cały czas na terenie konferencyjnym. Taka lokalizacja ma wiele zalet, baza hotelowa jest duża, na wysokim poziomie i zróżnicowana pod względem hotelowych gwiazdek i jakości. To dla nas niesłychanie ważne: w 2019 r. goście Forum zarezerwowali prawie 7 tys. pokoi.
Forum to szereg wydarzeń towarzyszących. Nadal będą organizowane w innych miastach wokół głównej, centralnej lokalizacji? Faktycznie zbudowaliśmy szereg wydarzeń towarzyszących, takich jak Forum Młodych, Trzeciego Wieku, Samorządowe, Ochrony Zdrowia i inne. Wciąż są częścią głównej konferencji, ale niektóre były
oszczenie Forum jest atrakcyjne, G daje możliwości związane z promocją i rozwojem małych społeczności, a także województwa rozmawiać o tym, co może wydarzyć się we wrześniu, jeśli w lutym liczba zachorowań ponownie zacznie wzrastać. Mówimy o umowie na sześć–osiem lat. 29 lat istnienia Forum pokazało, że jest to wydarzenie wyjątkowe i że cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Tak jest to odczytywane przez partnerów. Obie najpoważniejsze zaproponowane lokalizacje dysponują infrastrukturą do organizacji tak dużych wydarzeń. To nie jest łatwe, bo nie jest tak, że wszędzie w Polsce mamy od ręki możliwość zorganizowania kongresu na 5 tys. osób. Stąd nasze pytanie o oferty goszczenia Forum trafiło tylko do wybranych miejsc.
Specyfiką Krynicy było to, iż – z racji trudnego dojazdu – goście zostawali na dłużej. Czy z Poznania nie wyjechaliby od razu, np. po swoim panelu? To jest jeden z powodów atrakcyjności oferty Dolnego Śląska i Karpacza. W Poznaniu to zagrożenie
na tyle duże i miały na tyle specyficzną, wymagającą publiczność i uczestników, że stały się odrębnymi wydarzeniami. Nie wszystkich da się oczarować ogólnymi tematami, chcą szczegółów i bardziej specjalistycznej wiedzy o opiece zdrowotnej, zarządzaniu kryzysami, energetyce i wielu innych. To w sumie kilkanaście wydarzeń, które stały się zupełnie specjalnym i wyjątkowym zjawiskiem, dzięki nim Forum się rozwijało. Takie pączkowanie wokół dużej konferencji mniejszych ośrodków w regionie daje im szanse na rozwój. Dlatego wydarzenia towarzyszące to wątek, który pojawia się w rozmowach z nowymi partnerami: czy są w stanie zagwarantować uczestnikom kongresu w regionie inne lokalizacje pod takie spotkania. Nasi najpoważniejsi kandydaci w rozmowach deklarują, iż takie lokalizacje posiadają.
Jakie inne wydarzenia, poza Forum Ekonomicznym, będą
ROBERT GARDZIŃSKI
Teatry i filharmonie i teatry zagrają w sylwestra online z nadzieją, że nowy rok będzie pomyślniejszy.
jeszcze organizowane w przyszłości? Choćby Forum Europa– Ukraina. Jednak w 2021 r. nie uda się go zorganizować z powodu pandemii. UE wprowadziła zakaz wjazdu z Ukrainy, jest obowiązkowa kwarantanna – w tych warunkach nie uda się tego zrobić. Planujemy też Europejski Kongres Samorządów na 10 maja. Czy uda się w tym terminie? Takie mamy nadzieje i planujemy to wydarzenie. Podobnie jak Forum Przemysłowe w grudniu 2021 r. Jak samorządowcy podchodzą do organizowania konferencji? Zdecydowanie pozytywnie, widać ich determinację do tego, aby budować i kreować takie wydarzenia. Nie chodzi tylko o samorządowców, także w administracji rządowej widać trend, aby decentralizować wydarzenia, które odbywają się z jej udziałem. Widać to było choćby po szczycie Grupy Wyszehradzkiej – odbył się w Lublinie. Miało mu towarzyszyć forum środkowoeuropejskie, które nie odbyło się jednak z powodu pandemii. Trzeba inwestować w nowe ośrodki, które nie mają takich tradycji i doświadczeń w organizowaniu wielkich wydarzeń jak Krynica czy Warszawa. Widać to choćby po patronacie prezydenta Andrzeja Dudy nad organizowanym w Rzeszowie Kongresem 590. Pomorze wspiera sopockie Forum Nowych Idei. Cieszy, iż tego rodzaju inicjatyw jest więcej, ale żadna nie jest podobna do naszego Forum, choćby
dlatego, że teraz będziemy obchodzić 30-lecie.
Już w 2009 r., przy okazji negocjowania wygasającej obecnie umowy z Krynicą, były nieudane rozmowy z Poznaniem czy Sopotem. Poznań też był wówczas wysoko przez nas oceniany, są tam bardzo dobra infrastruktura, wysokiej klasy specjaliści i warunki. Sopot również był oceniony bardzo dobrze – nie zwróciliśmy się teraz do nich, bo wykreowali Forum Nowych Idei w podobnym terminie co nasze Forum. Dwa duże wydarzenia za blisko siebie, w jednym miejscu, nie są dobrym pomysłem. Macie już doświadczenie w organizowaniu Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Ekspresowe przenosiny do tego miasta tegorocznej edycji Forum były zdarzeniem zupełnie bezprecedensowym. Kiedy zapadła decyzja, aby zorganizować je w Karpaczu, a nie w Krynicy-Zdroju? Zapadła w ostatnim możliwym momencie, czyli 16 sierpnia, kiedy upływały terminy wpłacenia zaliczek na hotele, budowę tymczasowych pawilonów i dla firm organizujących zaplecze techniczne. Gdybyśmy wówczas dokonali tych wpłat, oznaczałoby to, że niezależnie od tego, czy Forum w Krynicy się odbyło czy nie, pieniędzy byśmy nie odzyskali. Tymczasem od lipca w powiecie nowosądeckim obowiązywały restrykcje czerwonej strefy w związku z wysoką liczbą zachorowań na koronawirusa. Te
ograniczenia dotyczyły wielu aspektów życia, był m.in. zakaz organizowania wszelkich konferencji, i to obejmowało także KrynicęZdrój. Uniemożliwiało to zrobienie tam czegokolwiek. Najgorsze było jednak to, że nie wiedzieliśmy, kiedy się ta sytuacja skończy. Musieliśmy w ostatnim momencie podjąć decyzję – Forum poza Krynicą albo wcale.
Taka decyzja po 29 latach w Krynicy nie była raczej łatwa? Oczywiście, ale to była wtedy jedyna opcja. Czekaliśmy z tą decyzją do ostatniego momentu, czyli terminu, gdy musielibyśmy wydać pieniądze na zaliczki. Goście też przez pewien czas wyczekiwali, jednak z powodu obostrzeń w czerwonej strefie coraz częściej rezygnowali z uczestnictwa. Karpacz był od razu rozważany jako potencjalna lokalizacja do przenosin? To nie była tak oczywista decyzja, a lokalizacja pojawiła się jako efekt rozmów, jakie prowadziliśmy z kilkoma podmiotami, m.in. centrum handlowokonferencyjnym Ptak pod Warszawą, a także z Krakowem oraz Karpaczem. Dopiero wynik tych rozmów i nasze doświadczenia z organizacją innych wydarzeń spowodowały, iż zapadła decyzja o zorganizowaniu Forum Ekonomicznego właśnie tam. Na decyzję mieliśmy trzy dni, to były zwariowane realia. Biorąc pod uwagę uwarunkowania związane
z pandemią, był to frekwencyjny sukces? Faktem jest, że podczas pandemii nikt nie zrobił w Polsce większej konferencji, mieliśmy szczęście, iż notowaliśmy wówczas w kraju najniższy poziom zachorowalności. W efekcie zarejestrowani na Forum goście chętniej decydowali się na przyjazd do Karpacza. Było ich 1,8 tys. To oznacza, że nie można tego wydarzenia porównywać do Forum z 2019 r. Wówczas mieliśmy w Krynicy 5 tys. gości. Jednak już sam fakt, iż tegoroczna konferencja się odbyła, był niebywałym wręcz sukcesem. W czasie, gdy większość konferencji odbywała się online, my postawiliśmy na dotychczasową formułę bezpośrednich spotkań. Dzisiaj łatwo to powiedzieć, ale wówczas było to wyzwanie i ryzyko. Ale się opłaciło, ludzie chcieli i chcą rozmawiać, i my odpowiedzieliśmy na taką potrzebę. W internecie można mieć jednorazowe wydarzenia, wykład, prezentację. Coś, co opiera się na spotkaniu, rozmowie, wymianie wizytówek – już nie. Taka konferencja jak nasza polega na bezpośrednich spotkaniach i w tym tkwi jej siła oraz sukces. Co przeważyło na rzecz wygranej Karpacza? Głównie szybka odpowiedź od lokalnych włodarzy. Z propozycją zorganizowania takiego wydarzenia zwróciliśmy się przecież do potencjalnych partnerów bardzo późno. Do końca czekaliśmy na rozwój sytuacji w Krynicy. Nie byliśmy przygotowani na te wszystkie okoliczności. Na miesiąc przed terminem nie powinno się przecież nigdy zmieniać lokalizacji tak dużej konferencji. Władze Karpacza nam zaimponowały, mówiąc po prostu: „jesteśmy gotowi, mamy potencjał, przyjmiemy was i możemy
Podczas pandemii nikt nie zrobił większej konferencji w Polsce. Mieliśmy szczęście, że był wtedy najniższy poziom zachorowań zorganizować takie wydarzenie wspólnie”. Rozmawialiśmy też równolegle o dwu innych lokalizacjach, ale w ich przypadku już podczas negocjacji rodziły się wyzwania i problemy, których nie widzieliśmy w Karpaczu. / ©℗
Życie regionów
R4
Poniedziałek 28 grudnia 2020
◊ regiony.rp.pl
◊ regiony.rp.pl
Życie regionów
Poniedziałek 28 grudnia 2020
R5
MATERIAŁ PARTNERA
Pomorze Zachodnie
R
Nowe kilometry dróg wojewódzkich nad morze
Marszałek Olgierd Geblewicz (drugi z lewej) i przedstawiciele POLREGIO po podpisaniu umowy na obsługę regionalnych kolei
POLREGIO z umową na dziesięć lat Regionalne połączenia kolejowe na Pomorzu Zachodnim nawet przez następnych dziesięć lat będą obsługiwane przez POLREGIO. Marszałek województwa Olgierd Geblewicz i wicemarszałek Tomasz Sobieraj podpisali umowę z władzami kolejowej spółki. Kontrakt zakłada utrzymanie rocznej pracy eksploatacyjnej na poziomie 5,8 mln pociągokilometrów. Codziennie uruchamianych będzie średnio około 240 pociągów.
O
rganizacja kolejowych przewozów pasażerskich na terenie województwa należy do zadań marszałka województwa. Przewoźnikiem w naszym regionie jest spółka POLREGIO, wcześniej funkcjonująca jako Przewozy Regionalne. Obowiązująca przez cztery lata umowa została zawarta w 2016 roku i właśnie się kończy. Już w październiku 2019 roku zarząd województwa zachodniopomorskiego podjął decyzję o dalszej współpracy z POLREGIO. We wtorek 8 grudnia 2020 roku podpisano nową umowę, która obowiązywać może nawet dziesięć lat. – Przed nami wspólne dziesięć lat z POLREGIO w trosce o podnoszenie jakości podróży – mówi marszałek województwa Olgierd Geblewicz. – W dziesięciu minionych latach udało nam się bardzo dużo. Jako samorząd województwa zmieniliśmy flotę, zmieniliśmy standard w sposób przenoszący nas w XXI wiek. Zaczynaliśmy z pojazdami, które miały często po 50 lat, a dzisiaj mamy najnowocześniejszy tabor w Polsce. Ale z drugiej strony widzimy kolejne wyzwania. Chcemy, żeby standard obsługi był coraz wyższy, chcemy, żeby pociągi były nie tylko punktualne, ale też coraz bardziej przyjazne, chociażby rowerzystom. Chcemy wreszcie uruchomić ten wielki projekt, nad którym pracujemy już kilka lat, a więc Szczecińską Kolej Metropolitalną, która ma spowodować, że zainteresowanie tym środkiem lokomocji będzie jeszcze większe – zapowiada marszałek Olgierd Geblewicz. Obok marszałka umowę podpisał wicemarszałek Tomasz Sobieraj. Ze strony spółki POLREGIO podpisy złożyli Artur Martyniuk, prezes zarządu i dyrektor generalny, oraz Adam Pawlik, członek zarządu i
dyrektor handlowy. Umowa o świadczenie usług publicznych w zakresie kolejowych przewozów pasażerskich wykonywanych na terenie województwa zachodniopomorskiego ureguluje zasady współpracy pomiędzy województwem zachodniopomorskim a spółką POLREGIO na okres obowiązywania dziesięciu kolejnych rozkładów jazdy pociągów, obejmujących lata 2021–2030. – Przede wszystkim chciałbym podziękować panu marszałkowi za współpracę. Dzięki panu marszałkowi, pani dyrektor [Wydziału Infrastruktury i Transportu UMWZ – red.], ta umowa jest tak korzystna, tak dobrze służąca społeczeństwu. To jest pierwsze i najważniejsze. To jest służba publiczna, odpowiedzialność za obywateli, za mieszkańców, którzy codziennie jeżdżą do pracy, do szkoły, po zakupy – podkreśla Artur Martyniuk, prezes POLREGIO. – Co ta umowa oznacza dla nas? Po pierwsze, mamy tu kilkuset pracowników, więc to oznacza miejsca pracy. Po drugie, rozwijanie zapleczy, zakładu w Kołobrzegu, jak również modernizację taboru, o czym rozmawialiśmy. Po trzecie, bezpieczeństwo. To jest miliardowy kontrakt, bardzo rozwojowy dla nas jako dla spółki. Zapewnia nie tylko stałą pracę przewozową, ale też rozwój. Mamy nadzieję, że w ciągu dziesięciu lat znacznie powiększymy pracę przewozową ze względu na ilość par pociągów, których coraz więcej będzie na poszczególnych odcinkach – ocenia prezes POLREGIO. Umowa została przygotowana w wersji „5 + 5”, czyli z podziałem na dwa pięcioletnie okresy. Oznacza to, że początkowo kontrakt obowiązywać będzie przez pięć lat. Po tym okresie województwo będzie mogło ocenić współpracę z przewoźni-
kiem i jakość świadczonych przez POLREGIO usług, a także przeanalizować sytuację na rynku i wtedy przedłużyć umowę o kolejnych pięć lat. Jednym z wymogów stawianych przewoźnikowi przez województwo jest posiadanie odpowiedniego zaplecza, które pozwoli na utrzymanie pojazdów należących do Pomorza Zachodniego w jak najlepszym stanie technicznym. Coroczna praca eksploatacyjna – na Pomorzu Zachodnim oraz w ruchu transgranicznym – została zaplanowana na poziomie 5,8 mln pociągokilometrów. Codziennie uruchamianych będzie średnio ok. 240 pociągów. Na ich dofinansowanie w kolejnych latach województwo zaplanowało w wieloletniej prognozie finansowej środki w łącznej wysokości 990 mln zł (średnio 99 mln zł rocznie). – Ta kwota budzi respekt – komentuje wicemarszałek województwa Tomasz Sobieraj. – To jak do tej pory największa umowa, jeśli chodzi o świadczenie usług. – Wynegocjowanie tej umowy to wielka sprawa. I dużo szczegółów, które zaowocowały sukcesem. Dziesięcioletni kontrakt przyniesie stabilizację zarówno dla spółki POLREGIO, jak i dla województwa – ocenia Tomasz Sobieraj. Umowa przewiduje możliwość rozszerzenia współpracy w związku z uruchomieniem Szczecińskiej Kolei Metropolitalnej (SKM), w ramach której powróci po latach kolejowe połączenie do Polic. POLREGIO zostanie również włączone do pracy nad planowanym wspólnym biletem. Przewozy kolejowe organizowane przez województwo realizowane są wyłącznie nowoczesnym taborem należącym do województwa zachodniopomorskiego. Tabor ten w liczbie 70 pojazdów zostanie wydzierżawiony POLREGIO, z obowiązkiem utrzymania go na wysokim poziomie technicznym, na okres realizacji dziesięcioletniej umowy przewozowej. Już w styczniu 2021 roku do floty nowoczesnego taboru dołączą dwa pojazdy hybrydowe o napędzie spalinowo-elektrycznym. Pociągami regionalnymi współfinansowanymi przez województwo zachodniopomorskie podróżuje rocznie ok. 7 mln pasażerów. / ©℗
T
o największa inwestycja Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie sfinalizowana w tym roku. Ostatnie odbiory techniczne odbyły się 25 listopada. Przebudowano ponad 15 kilometrów trasy z Trzebiatowa do Gryfic i ponad 9,6 km z Gryfic do Płotów. 25 km poszerzonej drogi służyć będzie nie tylko mieszkańcom powiatu gryfickiego, ale również tysiącom zmotoryzowanych turystów zmierzających nad Bałtyk. – Przebudowana DW 109 to ważne uzupełnienie sieci dróg w regionie. Odciąży zakorkowane trasy nad morze, poprawi komfort i bezpieczeństwo podróżowania. W sezonie wakacyjnym na pewno będzie bardzo popularnym połączeniem z nadbałtyckimi miejscowościami znajdującymi się w gminie Trzebiatów czy w gminie Rewal – zauważa marszałek województwa Olgierd Geblewicz. Zakończona niedawno inwestycja jest zwieńczeniem gruntownej modernizacji DW 109. Powstało w sumie ponad 30 km wygodnej, unowocześnionej trasy. DW 109 może być alternatywą dla zakorkowanych w sezonie ekspresówek. Pełni też ważną funkcję w obsłudze ruchu lokalnego. Kompleksowy remont drogi spinającej pas nadmorski z krajową S6 wzmocni transportowy potencjał Pomorza Zachodniego. – Sukcesywnie badamy, planujemy i przebudowujemy sieć dróg wojewódzkich w Zachodniopomorskiem – tłumaczy wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego Tomasz Sobieraj. – Niewątpliwym wsparciem są pieniądze z Unii Europejskiej, dzięki którym możliwe są tak gruntowne przebudowy, jak w przypadku zakończonej właśnie inwestycji. Stodziewiątka to bardzo ważna trasa. Latem liczba przejeżdżających samochodów wzrasta tu kilkakrotnie, dlatego kładziemy tak duży nacisk na segregację ruchu – podkreśla wicemarszałek Tomasz Sobieraj.
DW 109 po przebudowie to zupełnie nowa jakość podróży. W wielu miejscach została przeprojektowana, zyskała elementy nowoczesnej infrastruktury. – Droga, która miała zmienną szerokość, została na całej długości doprowadzona do normatywnej szerokości 7 metrów. Przebudowano skrzyżowania, istniejące zjazdy i zatoki autobusowe. Na wlotach do miejscowości położonych na trasie wykonane zostały elementy wymuszające ograniczenie prędkości. Zaprojektowano również azyle na przejściach dla pieszych i wyspy spowalniające ruch – wylicza dyrektor ZZDW Michał Żuber. Przebudowa przejść, wykonanie nowych ciągów pieszych ucieszyło mieszkańców miejscowości znajdujących przy DW 109. Nowa nawierzchnia zaś poprawiła humory kierowcom. W niektórych miejscach wykonano również wzmocnienia konstrukcji jezdni, uregulowano pobocza, udrożniono lub wybudowano nowe przepusty. Ponadto remont obejmował – na wybranych odcinkach – przebudowę kanalizacji deszczowej, wymianę oświetlenia i nowe oznakowanie. Ważną częścią drogowego przedsięwzięcia był remont mostu w Górzycy nad rzeką Otoczką (dopływ Regi). Efektownie wygląda też rozdzielenie jezdni w miejscowości Kłodkowo – dwie jednokierunkowe nitki omijają zabytkowy kościół. Przebudowa drogi wojewódzkiej między Trzebiatowem a Płotami kosztowała prawie 97 mln zł. Projekt otrzymał aż 85 procent unijnego dofinansowania. Wykonawca prac: firma COLAS Polska sp. z o.o. Kilka lat wcześniej wyremontowany został odcinek DW 109 z Trzebiatowa do Mrzeżyna (6,4 km). W ten sposób powstało kolejne wygodne połączenie S6 z miejscowościami nadmorskimi. Zachodniopomorski Zarząd Dróg Wojewódzkich zarządza 2100 / ©℗ km dróg.
MAT. PRAS.
MAT. PRAS.
Zakończyła się przebudowa drogi wojewódzkiej 109 na odcinku Trzebiatów–Płoty. Projekt o wartości prawie 100 mln zł był realizowany w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego na lata 2014–2020. Popularna trasa alternatywna do nadmorskich miejscowości jest szersza i bezpieczniejsza.
Rozdzielenie jezdni w miejscowości Kłodkowo
owerem po Pojezierzu Myśliborskim – taki pomysł na weekendową wycieczkę już w przyszłym roku będzie oznaczał przejażdżkę równiutkimi i bezpiecznymi szlakami. Zaczyna się ważna inwestycja, która wypełni brakujące części trasy z Trzcińska-Zdroju w kierunku Myśliborza. Powstaną tu dwa zupełnie nowe odcinki o nawierzchni bitumicznej: między Trzcińskiem i Góralicami (4,06 km) i między Dobropolem i Pniowem (4,71 km). Nowe odcinki będą przebiegać po starym, nieczynnym nasypie kolejowym. Pierwszy rozpocznie się w miejscu inwestycji zakończonej w 2018 roku, czyli odcinka Siekierki–Trzcińsko-Zdrój. – Podróż od polsko-niemieckiej granicy szlakiem pojezierzy będzie wielką atrakcją dla rowerzystów. Jesteśmy przekonani, że ta trasa zyska ogromną popularność. I wśród turystów, i wśród mieszkańców Pomorza Zachodniego – ocenia Tomasz Sobieraj, wicemarszałek województwa. – Sąsiedzi zza Odry kochają podróże na dwóch kółkach, teraz będą mogli poznawać Polskę i nasz region z wygodnej velostrady. Trasą Pojezierzy Zachodnich będą mogli objechać mnóstwo atrakcyjnych przyrodniczo i historycznie zakątków – podkreśla Tomasz Sobieraj. W przyszłym roku powinny być już gotowe – wybudowane od nowa lub uporządkowane i oznakowane – odcinki szlaku rowerowego od mostu w Siekierkach aż do Choszczna. Dwa lata temu otwarta została droga z nadodrzańskiej miejscowości do Trzcińska-Zdroju (36,7 km), w tym roku cykliści mogli się rozpędzić na nowiutkich odcinkach w rejonie Barlinek–Pełczyce–Choszczno (w sumie 27 km). Inwestycje realizowane między Trzcińskiem a Myśliborzem pozwolą „spiąć” dużą część Trasy Pojezierzy Zachodnich. Oprócz budowy opisanych wyżej odcinków (o łącznej długości prawie 9 km) wyłoniony w przetargu wykonawca zajmie się też oznakowaniem dwóch fragmentów szlaku rowerowego (w sumie 11,7 km). Prace mają się zakończyć do 30 września 2021 roku. Obejmują nie tylko przygotowanie podłoża, konstrukcji nowej ścieżki i asfaltowanie. Konieczne będą rozbiórki m.in. torowiska kolejowego na przejeździe, słupów żelbetowych, a nawet małego mostu. Wybudowane zostaną nowe przepusty. W Pniowie przebudowany zostanie również fragment drogi gminnej. Powstanie tam 160-metrowy łącznik o szerokości 3,5 m, który umożliwi wygodny przejazd między nowo wybudowanym odcinkiem a odcinkiem przeznaczonym tylko do oznakowania. Ten fragment trasy, pod Myśliborzem, spodoba się miłośnikom rowerów i zabytków. Jadąc przez wieś Rościn, można podziwiać zbudowany z granitowych ciosów romański kościół oraz ruiny XVIII-wiecznego pałacu. Budową trasy rowerowej między Trzcińskiem a Myśliborzem zajmie się firma Maldrobud z Myśliborza. Zaoferowała wykonanie zadania za 6 mln 881 tys. 711 zł. Zleceniodawcą jest Zachodniopomorski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Koszalinie. Projekt jest współfinansowany ze środków RPO dla województwa zachodniopomorskiego. Umowa z wykonawcą została podpisana w piątek, 27 listopada 2020 roku w Urzędzie Gminy Trzcińsko-Zdrój. W spotkaniu uczestniczyli: wicemarszałek województwa Tomasz Sobieraj, wicestarosta gryfińska Ewa Dudar i dyrektor ZZDW Michał Żuber.
Trasa Pojezierzy Zachodnich (nr 20) prowadzi od granicy z Niemcami przez niezwykłą krainę jezior: Myślibórz, Barlinek, Choszczno, Ińsko, Drawsko, Złocieniec, Czaplinek, Szczecinek. Realizowany przez województwo zachodniopomorskie projekt sieci tras rowerowych Pomorza Zachodniego to prawdziwa rowerowa rewolucja, która docelowo będzie liczyła 1100 km szlaków. Nowo budowane odcinki łączą się ze ścieżkami rowerowymi, które zostały zbudowane bądź są budowane przez lokalne samorządy. Większość nowych inwestycji jest realizowana przez Zachodniopomorski Zarząd
i oczywiście zabytki dawnego grodu Wikingów. – Na trasie wokół Zalewu Szczecińskiego jest wiele pięknych miejsc. Ta część szlaku będzie jedną z najatrakcyjniejszych. I na pewno będzie bardzo popularna – prognozuje Olgierd Geblewicz, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego. – Pagórkowate tereny za Wolinem nawet z perspektywy kierowcy samochodu robią wrażenie, otwierają widoki na Zalew. Z roweru będzie widać dużo więcej, bliżej, ciekawiej. To będzie turystyczne must have dla odwiedzających Pomorze Zachodnie i lubiących aktywny wypoczynek.
starych nawierzchni z kostki betonowej i płyt betonowych, wykonanie projektowanej konstrukcji ścieżki rowerowej i zjazdów, ustawienie słupków drewnianych, wykonanie poboczy z kruszywa, humusowanie wraz z obsianiem trawą, wykonanie ścieków z kostki kamiennej i elementów prefabrykowanych, wykonanie oznakowania poziomego i pionowego, usunięcie kolizji energetycznych. Szacowana wartość projektu przekracza 6 mln 133 tys. zł (bez VAT). Będzie on finansowanych ze środków unijnych (Regionalny Program Operacyjny dla Województwa Zachodniopomorskiego), Samorządu Wojewódz-
MAT. PRAS.
Mocno infrastrukturalne
Projekt Sieci Tras Rowerowych Pomorza Zachodniego to prawdziwa rowerowa rewolucja
Przybędzie tras rowerowych w regionie Prawie 9 kilometrów asfaltowej drogi rowerowej i 11,7 km szlaku z nowym oznakowaniem powstanie w przyszłym roku między Myśliborzem a Trzcińskiem-Zdrojem. W piątek, 27 listopada 2020 roku, podpisano umowę z wykonawcą bardzo malowniczego fragmentu trasy. Ścieżka będzie wiodła po nieczynnych nasypach kolejowych, przez senne wioski i obok ruin XVIII-wiecznego pałacu. Dróg Wojewódzkich w Koszalinie, a 85 proc. finansowania zabezpieczają środki unijne w ramach regionalnego programu operacyjnego 2014–2020.
Śladami wikingów Prace nad kolejnymi trasami są w toku. W 2021 r. będzie gotowych kilka ważnych odcinków trasy rowerowej wokół Zalewu Szczecińskiego. Właśnie ogłoszono przetarg na budowę drogi Łubczewo-Wolin-Recław. To wyjątkowo urokliwa okolica z pagórkami, wiatrakami i śladami Wikingów. Podróżujący po Pomorzu Zachodnim na rowerach z niecierpliwością czekają na takie wiadomości. Za niespełna trzy miesiące rozpoczną się prace przy budowie szlaku rowerowego w okolicach Wolina. Chodzi o prawie 13 kilometrów od Łubczewa (koło Wapnicy) do Recławia, czyli odcinek biegnący także po wzniesieniach nad samym Zalewem. Widoki są tam zachwycające – woda, łąki, wiatraki, zaciszne siedliska. No
Od razu uspokoję: podjazdy są tam dość łagodne. Każdy da radę – zapewnia Olgierd Geblewicz. Trasa będzie spinała Woliński Park Narodowy z Wolinem, zahaczy o okolice Sułomina – znanego z Country Festivalu oraz dużego pola namiotowego – i przejdzie przez rzekę Dziwnę. A stamtąd już prosta droga wiedzie w kierunku Stepnicy i Szczecina. Dlatego jest to tak ważna inwestycja na rowerowej mapie regionu. Kiedy będzie gotowa? Przetarg ogłoszony właśnie przez Zachodniopomorski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Koszalinie przewiduje zakończenie prac do 30. września 2021 r. Przekazanie placu budowy – w połowie lutego. Głównym kryterium przetargowym jest cena, ale wysoko punktowane jest również doświadczenie wykonawców przy budowach i przebudowach infrastruktury drogowej. Wyłoniona w przetargu firma będzie miała niespełna osiem miesięcy na zbudowanie ok. 12 km 830 metrów szlaku dla rowerzystów. Zakres robót obejmuje m.in. przygotowanie terenu, rozbiórkę
twa Zachodniopomorskiego oraz gminy Wolin. Odcinek Łubczewo-Wolin-Recław to kolejny etap zamykania prawie 300 km pętli wokół Zalewu Szczecińskiego: Świnoujście – Międzyzdroje – Wolin – Stepnica – Szczecin – Nowe Warpno – Ueckermunde – Anklam – Świnoujście. Ta atrakcyjna velostrada ma częściowo wspólny przebieg z międzynarodowymi szlakami Velo Baltica (wybrzeżem Bałtyku) i Blue Velo (znad morza do Szczecina i dalej na południe Polski). Przebiega m.in. przez obszary chronione Wolińskiego Parku Narodowego, Natura 2000 Wolin i Uznam, Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków Zalew Szczeciński, Obszar Specjalnej Ochrony Siedlisk Ujście Odry i Zalew Szczeciński.
Magia klifów W pobliżu klifów, pięknych plaż i magii Wolińskiego Parku Narodowego: to będzie jedno z najbardziej urokliwych miejsc na szlakach rowerowych Pomorza Zachodniego. Zachodniopomorski Zarząd Dróg
Wojewódzkich w Koszalinie ogłosił przetarg na budowę 10 km odcinka trasy rowerowej z Wisełki do Międzywodzia. Prace mają się zakończyć przed wakacjami 2022 r. – Mimo trwającej pandemii nie przerywamy inwestycji, bo wiemy jakie mają one znaczenie dla regionalnej gospodarki i firm, które często realizują nasze zamówienia. W ostatnich dniach miałem przyjemność przejechać się po naszych szlakach rowerowych wybudowanych wzdłuż Zalewu Szczecińskiego. To niesamowite miejsce, gdzie można rozkoszować się przyrodą i wypocząć od codziennego zgiełku. Porównywalne, być może nawet większe, wrażenie zrobi na nas w przyszłości szlak rowerowy w okolicach Wisełki. Liczę, że mimo trwającej pandemii szybko uda się go zrealizować, a nową trasę docenią mieszkańcy regionu i przybywający do nas turyści – powiedział marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. Dzięki tej inwestycji mieszkańcy i turyści przebywający w Wisełce, Kołczewie czy Międzywodziu będą mogli dojechać spokojnie rowerem na plażę i nie martwić się ani o korki, ani o miejsce parkingowe. Z pewnością wpłynie to na rozwój i bezpieczeństwo miejscowości, przez które wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 102 przebiegnie łącznie 10 km nowego szlaku dla rowerów. Nawierzchnia trasy zostanie wykonana w technologii bitumicznej. Inwestycja ma być gotowa do końca maja 2022 r. Wtedy już po większości odcinków szlaku Velo Baltica, od Wisełki w kierunku wschodnim, będzie można przejechać rowerem w komfortowych warunkach. Aż do granic z województwem pomorskim. Kończy się bowiem projektowanie blisko 5 km odcinka trasy z Dziwnówka do Łukęcina. Ulepszane są fragmenty w Pustkowie, Niechorzu i Mrzeżynie, a w listopadzie br. zostanie ogłoszony przetarg na wybudowanie brakujących 5 km z Mielna do Łaz. Trasa Velo Baltica na zachód od Wisełki, która w kierunku Międzyzdrojów przebiegnie przez Woliński Park Narodowy, czeka na decyzje Ministerstwa Środowiska. Odcinek przez Międzyzdroje wymaga oznakowania, a część prac na zachód w kierunku Świnoujścia już trwa. Drugą część zrealizuje miasto Świnoujście, które zleciło już zaprojektowanie trasy. Szlak Velo Baltica liczy w Zachodniopomorskiem łączenie 240 km. W najbliższych tygodniach ZZDW planuje ogłosić przetargi dla liczącego prawie 11 km odcinka Łubczewo-Recław (Trasa Wokół Zalewu Szczecińskiego), a także blisko 6 km szlaku Mostkowo-Dzikowo i 4km trasy Koplin – Choszczno-Pakość – rzeka Ina (Trasa Pojezierzy Zachodnich). Realizowany przez Województwo Zachodniopomorskie projekt Sieci Tras Rowerowych Pomorza Zachodniego to prawdziwa rowerowa rewolucja, która docelowo będzie liczyła 1100 km szlaków. Nowobudowane odcinki łączą się ze ścieżkami rowerowymi, które zostały zbudowane bądź są budowane przez lokalne samorządy. Większość nowych inwestycji jest realizowanych przez Zachodniopomorski Zarząd Dróg Wojewódzkich w Koszalinie, a 85 proc. finansowania zabezpieczają środki unijne w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego 2014-2020. / ©℗
WWW
Aktualny stan prac można śledzić pod adresem
www.trasyrowerowe.wzp.pl.
Poniedziałek 28 grudnia 2020
◊ regiony.rp.pl
OPINIA
C
nych na lata 2007–2013 w kilku województwach. W regionach, których stolicami były największe ośrodki miejskie (jak Warszawa, Poznań czy Kraków), przeważało raczej przekonanie, że przy rozdziale środków faworyzowane są peryferyjnie położone ośrodki, a nie ich stolice. To prawda, że duże miasta (licząc w przeliczeniu na jednego mieszkańca) pozyskują często więcej środków niż mniejsze ośrodki. Ale to wynika
Podział Mazowsza a bardziej równomierny rozwój regionu Przekonanie, że podział województwa na dwa mniejsze doprowadziłby do bardziej równomiernego rozwoju całego regionu, też nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. Kilka lat temu badałem realizację Regionalnych Programów Operacyj-
liwe. Nie mówiąc już o poprawie jakości czy rozbudowie tych usług.
Nowe siedziby władz wojewódzkich impulsem rozwojowym? Przekonanie o zbawiennym wpływie funkcji stołecznych na rozwój miasta bierze się z dwóch przesłanek. Po pierwsze, kiedy w 1975 r. powsta-
Komu i po co potrzebny jest podział Mazowsza?
Podział Mazowsza a dostęp do środków unijnych
Paweł Swianiewicz MAT. PRAS.
Najważniejsze w tym punkcie jest to, że argument dostępu do funduszy unijnych jest zupełnie nieaktualny od 2018 r., kiedy Komisja Europejska zaaprobowała podział na dwa odrębne regiony statystyczne NUTS-2. Od tego momentu Warszawa nie zawyża żadnych wskaźników reszty Mazowsza, bo jest traktowana w statystyce unijnej jako odrębny region. Europejska polityka regionalna nie skupia się bowiem na regionach administracyjnych, takich jak polskie województwo. Tym, czym kieruje się Komisja Europejska, formułując zasady przyznawania środków dla poszczególnych regionów, są właśnie statystyki rozwoju gospodarczego w regionach statystycznych NUTS-2. A więc podział województwa mazowieckiego na dwie mniejsze jednostki samorządowe nic by tu nie zmienił.
sowego punktu widzenia, na takiej zmianie zyskałby region stołeczny, a mocno straciła pozostała część Mazowsza. Tezę tę można uzasadnić, zarówno wskazując na stronę dochodową, jak i wydatkową budżetu. Ponieważ dochody województw składają się przede wszystkim z udziałów w podatkach dochodowych od osób prawnych i osób fizycznych, podział województwa wzmocni region sto-
Wracają pomysły podziałów i tworzenia nowych województw. Najczęściej pomysł ten powtarzany jest odnośnie Mazowsza. Ostatnio: w wypowiedziach niektórych polityków rządzącego ugrupowania.
nie z alokacji środków regionalnych, tylko z większych funduszy pozyskiwanych z programów zarządzanych na poziomie kraju. Wynika to z faktu, że w programach tych preferowane są wielkie inwestycje o znacznym oddziaływaniu ponadregionalnym. A o takie projekty dużo łatwiej w największych aglomeracjach. A zatem podział województwa nic by w tym zakresie nie zmienił. Natomiast miałby wpływ na możliwość wykonywania bieżących zadań, za które odpowiada samorząd regionalny. Jakie to zadania? Najważniejsze to dofinansowanie regionalnych przewozów kolejowych, utrzymanie i modernizacja dróg wojewódzkich, wyposażenie szpitali wojewódzkich czy utrzymanie wielu obiektów kultury (muzeów, teatrów). Najkrócej rzecz ujmując: wbrew temu, co sugerują liczne wypowiedzi zwolenników podziału z czysto finan-
łeczny, gdzie wpływy z tych podatków są zdecydowanie najwyższe. W efekcie region stołeczny będzie musiał zapłacić jeszcze wyższy niż teraz tzw. podatek janosikowy. Ale z nawiązką zrekompensują to wyższe dochody podatkowe w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Z kolei dochody podatkowe pozostałej części województwa spadłyby do poziomu poniżej średniej (stanowiłyby ok. 80 proc. ogólnopolskiej przeciętnej). Problemy widzimy też, kiedy spojrzymy na stronę wydatkową. Potrzebne wydatki na utrzymanie dróg czy finansowanie przejazdów kolejowych pozostaną przede wszystkim zadaniem „Mazowsza bez Warszawy”. Przy obecnym systemie finansowania samorządów w Polsce utrzymanie na obecnym poziomie usług dostarczanych mieszkańcom Mazowsza byłoby – po wydzieleniu stolicy jako odrębnego województwa – niemoż-
ły nowe województwa, ich stolice zaczęły się szybko rozwijać. Ale miało to miejsce w zupełnie innych niż obecne warunkach gospodarczych i politycznych. Większość decyzji o wyborze i szczegółowej lokalizacji inwestycji podejmowana była przez ówczesne władze (partyjno-państwowe). Po drugie, przeżywane w latach 90. trudności związane z transformacją gospodarczą, a także spowolnienie gospodarcze przełomu XX i XXI wieku zbiegły się w czasie z reformą administracyjną lat 1998–1999. Wywołało to mylne wrażenie zależności przyczynowo-skutkowej. Miasta, o których mówimy, w większości przeżywałyby bardzo podobne kłopoty bez względu na to, czy utrzymałyby, czy nie, swój status stolic województw. Automatycznego, pozytywnego wpływu stołeczności na rozwój miast nie można traktować jako oczywistości. Przeprowadzone niedawno bar-
dzo staranne badanie, którego autorką jest Anna Kurniewicz (A. Kurniewicz „Wpływ zmiany statusu administracyjnego na rozwój gospodarczy miasta”, praca doktorska, WGiSR, Uniwersytet Warszawski, 2020), dowodzi, że w przypadku reformy przeprowadzonej w Polsce w 1998 r. wpływ ten był wątpliwy. A skoro tak, to również oczekiwanie, że odzyskanie pozycji stolicy województwa automatycznie rozwiąże problemy miasta, jest szkodliwym złudzeniem.
A zatem – po co ten podział? Skoro zatem wszystkie podawane argumenty za podziałem województwa nie wytrzymują krytycznej konfrontacji z faktami, to dlaczego ten podział jest forsowany? Przychodzą do głowy trzy możliwe odpowiedzi. Pierwsza, że są jeszcze jakieś dodatkowe argumenty, których ja nie umiem dostrzec. Nie mogę tego wykluczyć, ale dziwię się, że do tej pory nikt ich nie wyartykułował w sposób przekonujący i zrozumiały. Pozostałe dwie odpowiedzi są z gruntu pesymistyczne. Forsowanie podziału województwa mazowieckiego może być efektem niewiedzy (graniczącej czasem z ignorancją), nieznajomości lub braku zrozumienia faktów, o których pisałem wyżej. Trzecia możliwość to cynizm polityków, którzy zdają sobie sprawę z potencjalnych negatywnych skutków podziału, ale forsują zmianę z powodów innych niż oficjalnie deklarowane. Na przykład po to, by odwrócić uwagę opinii publicznej od innych niewygodnych wydarzeń (ostatnio np. przebiegu pandemii). Ostatnim wytłumaczeniem dążenia do podziału województwa może być chęć odniesienia zysku politycznego (nadzieja, że przy nowym układzie granic uda się przejąć władzę w jednym lub obu nowo powstałych województwach). Nie można wykluczyć tej hipotezy, ale jej analiza wykracza poza ramy artykułu, w którym wskazuję na racjonalne – ekonomiczne i społeczne – konsekwencje podziału. Poza możliwymi skutkami reformy tym, co mnie mocno niepokoi, jest tryb jej ogłaszania i wdrażania. Zmiana podziału kraju na województwa to naprawdę bardzo poważna decyzja. Oczekiwałbym klarownego przedstawienia wizji i celów zmian, potem czasu na spokojną dyskusję, wypowiedzi ekspertów, ale także zainteresowanych partnerów społecznych i samorządowych, a dopiero potem decyzji. / ©℗ Paweł Swianiewicz Katedra Rozwoju i Polityki Lokalnej, Uniwersytet Warszawski
SPOŁECZEŃSTWO
Mieszkańcy wskazali, gdzie dobrze się żyje
Instytut badał trzy aspekty: zadowolenie z poziomu życia w województwie, percepcję relatywnego poziomu życia oraz ocenę władz wojewódzkich w danym regionie. Najwyższe zadowolenie z poziomu życia panuje na Pomorzu, Wielkopolsce i Śląsku, a najniższe w województwie kujawsko-pomorskim. – Badanie pokazuje, że Polacy niezależnie od regionu, w większości są zadowoleni ze swojego poziomu życia – mówi nam Marcin Duma, prezes IBRiS. Zupełnie inaczej kształtuje się percepcja relatywnego poziomu życia. Tu najwyższe
komunikację społeczną, otwartość i przewidywalność – komentuje dla „Życia Regionów” marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak. W ostatecznym rankingu okazało się, że najwyżej została oceniona Wielkopolska, dalej Pomorze i Mazowsze. Najsłabiej – Lubelszczyzna. – O wejściu do najlepszej trójki decydowała niewielka różnica punktów procentowych – mimo wszystko zarówno czołówka, jak i koniec peletonu są wyraźnie zaznaczone – mówi prezes Duma. Z czego może wynikać wysoka ocena niektórych regionów, zapytaliśmy marszałków województw. – My, Wielkopolanie, rzeczywiście w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a może nawet dłuższego okresu, inwestowaliśmy przede wszystkim w fundamenty rozwoju. Inwestowaliśmy w takie elementy, które sprzyjają przedsiębiorczości, tworzeniu przedsiębiorstw, nowych miejsc pracy. Starali-
śmy się inwestować bardzo mądrze w te wszystkie kwestie, które budują rozwój i wzmacniają potencjał, unikając wydatków na spektakularne atrakcje, bo uważaliśmy, że to nie jest najbardziej pilne i potrzebne – mówi Marek Woź-
niak, marszałek województwa wielkopolskiego. Zdaniem Mieczysława Struka, marszałka województwa pomorskiego, na poziom zadowolenia mieszkańców składa się kilka aspektów. – Na pewno nie bez znaczenia jest
SHUTTERSTOCK
JANINA BLIKOWSKA
oceny dostało Mazowsze, Małopolska i Śląsk. Najniższe – Lubelskie. – Jest takie powiedzenie: u sąsiada trawa jest zawsze bardziej zielona. Akurat ten pomiar wskazuje, że mieszkańcy większości województw mu nie ulegają. Wyjątkami są województwa lubelskie, świętokrzyskie i kujawsko-pomorskie – w tym ostatnim wskaźniki subiektywnej oceny jakości życia w ogóle są najniższe. Warto zwrócić uwagę, że w odpowiedziach dominują wskazania pozytywne i neutralne – zauważa prezes Duma. Najwyższą ocenę władz wojewódzkich dostał od mieszkańców samorząd województw: lubuskiego, opolskiego i warmińsko-mazurskiego. Najgorszą – lubelskiego. – To potwierdza zasadę, że najważniejszym miernikiem zadowolenia z życia tu i teraz są relacje międzyludzkie i ten sukces to zaufanie ludzi budowane latami poprzez dobrą
Poznań i Wielkopolska należą do najlepiej ocenianych regionów w Polsce
MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z URZĘDEM MARSZAŁKOWSKIM WOJEWÓDZTWA MAZOWIECKIEGO
P
andemia postawiła przed wszystkimi, także przed samorządami, niespodziewane wyzwania. Mazowsze reaguje na nie na bieżąco. Władze samorządu województwa, przygotowując budżet na 2021 rok, zaplanowały już także przyszłoroczne działania i zabezpieczyły ich finansowanie. Najkrócej mówiąc: ponad 1,2 mld zł na inwestycje i ponad 131 mln zł na programy wsparcia – tak przedstawia się budżet województwa na 2021 r. Jego głównym założeniem jest wsparcie dla samorządów lokalnych i walka z Covid-19. Mazowsze właśnie uruchomiło kolejną pulę środków unijnych na doposażanie placówek medycznych w najpotrzebniejszy sprzęt i środki ochrony osobistej.
R7
Burza wokół Mazowsza
Programy wsparcia W 2021 r. samorząd Mazowsza będzie kontynuował dotychczasowe programy wsparcia. Pojawi się także nowy, który ma wesprzeć samorządy w walce z koronawirusem poprzez m.in. doposażanie zakładów opieki medycznej. Jak mówi marszałek Adam Struzik, ta decyzja podyktowana jest ogromnymi potrzebami samorządów lokalnych w zakresie bezzwrotnego wsparcia finansowego. – O te środki będą mogły ubiegać się wszystkie samorządy, bez względu na przynależność partyjną. Naszym celem jest bowiem zrównoważony rozwój regionu, bez względu na barwy polityczne, tak jak ma to miejsce w przypadku wsparcia rządowego, które przydzielane jest według klucza partyjnego, czego byliśmy świadkami w ostatnim czasie – podkreśla Adam Struzik. Planowane dochody Mazowsza w przyszłym roku sięgną 3,6 mld zł, z czego ponad 2,6 mld zł to prognoza wpływów z podatków CIT i PIT. Z kolei wydatki mają przekroczyć 3,8 mld zł. Wpłata do budżetu państwa, czyli tzw. janosikowe, w 2021 r. wyniesie 639 mln zł. Pozytywną opinię o planie budżetowym województwa na 2021 r. wydała Regionalna Izba Obrachunkowa.
Zdrowie kluczowe położenie i warunki naturalne. Te walory nie tylko sprawiają, że na Pomorzu przyjemnie jest wypoczywać, ale także na co dzień czerpiemy z nich korzyści, choćby z uwagi na niewielki problem ze smogiem – uważa marszałek Struk. Region przyciąga też poszukujących pracy i możliwości rozwoju. – Innym aspektem, który na taką ocenę ma z pewnością wpływ, jest sprawne działanie pomorskich samorządów, w tym naszego. Minione lata były czasem ogromnych inwestycji, które przekładają się na codzienność każdego mieszkańca. Dość wspomnieć o Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. To chyba najlepszy przykład zmian, które zaszły i wciąż zachodzą dzięki sprawnemu zarządzaniu, ale i dobremu wykorzystaniu unijnych środków. Nie ma praktycznie miasta, miasteczka czy wsi na Pomorzu, gdzie te zmiany nie nastąpiły – zauważa marszałek Struk. / ©℗
Życie regionów
Poniedziałek 28 grudnia 2020
SAMORZĄDY
zemu ma służyć taki podział? Nie wiadomo, bo nie spotkałem się z klarownym dokumentem, który by przedstawiał pełną i spójną wizję tej zmiany wraz z jej uzasadnieniem. Ale z poszczególnych wypowiedzi zwolenników takiej zmiany można wyłuskać następujące tezy: 1. Podział Mazowsza ma poprawić dostęp do środków unijnych, utrudniony zawyżaniem statystycznego poziomu zamożności przez Warszawę i jej okolice. 2. Województwo rozwija się nierówno, bo Warszawa i jej okolice zajmują najwięcej uwagi przy rozdziale funduszy inwestycyjnych (m. in. tych z UE). Podział regionu miałby więc pozwolić na skierowanie większego strumienia środków na odległe od stolicy fragmenty Mazowsza. 3. Miasta (lub miasto, na przykład Radom), które stałyby się siedzibami władz nowego województwa, zyskałyby impuls rozwojowy pomagający im przełamać kłopoty, w których się znalazły po utracie statusu miasta wojewódzkiego. Czy obietnice te faktycznie mają szansę się spełnić?
Wielkopolska, Pomorze i Mazowsze to regiony, w których mieszkańcom żyje się najlepiej – wynika z rankingu przygotowanego przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS.
◊ regiony.rp.pl
W przyszłym roku na realizację inwestycji władze Mazowsza zaplanowały ponad 1,2 mld zł. W związku z pandemią na pierwsze miejsce wysunęły się wydatki w ochronie zdrowia. Trafi na nie 405 mln zł. Na drugą pozycję spadły inwestycje drogowe, na które władze Mazowsza przeznaczą 384 mln zł. Z kolei ponad 72 mln zł pochłoną projekty w obszarze kultury i dziedzictwa narodowego, a ponad 42 mln zł zadania w oświacie. – W 2021 r. na doposażenie i modernizację naszych placówek medycznych przeznaczymy aż 405 mln zł. Niewątpliwie wpływ na taką zmianę priorytetów ma sytuacja epidemiologiczna. Covid-19 cały czas zbiera ogromne żniwo, nie tylko jeśli chodzi o dzienny wskaźnik zakażeń, ale przede wszystkim umieralność – mówi Elżbieta Lanc, członek zarządu województwa mazowieckiego. – Chcemy, aby mieszkańcy Mazowsza czuli się bezpiecz-
MICHAŁ SŁABY
Życie regionów
R6
Rządowej decyzji o pozbawieniu Warszawy i okolicznych gmin unijnego wsparcia na poziomie regionalnym sprzeciwiają się m.in. radni województwa mazowieckiego
Budżet regionu na przyszły rok w oczywisty sposób kładzie szczególny nacisk na ochronę zdrowia i mimo trudnej sytuacji będzie rekordowy. Jednak plany rządzących dotyczące podziału regionu sprawiają, że 2021 rok to dla Mazowsza wielka niewiadoma. nie i otrzymali jak najlepszą pomoc. A to wymaga dużych nakładów finansowych. Największa pula środków, bo aż 91,5 mln zł pozyskanych z UE, przeznaczona zostanie właśnie na przygotowanie mazowieckich szpitali na kolejną falę wirusa – dodaje.
Nowe drogi Inwestycje drogowe są drugą pozycją w przyszłorocznym budżecie. – Mazowieckie drogi zmieniają się cały czas. Nie zwalniamy tempa i przeznaczamy środki na rozbudowy, modernizacje i budowy nowych odcinków. To nie tylko inwestycja w infrastrukturę, ale przede wszystkim w bezpieczeństwo kierowców, pieszych czy rowerzystów – zauważa wicemarszałek Rafał Rajkowski. Wśród największych inwestycji w tej grupie znalazły się m.in. budowa zachodniej obwodnicy Grodziska Mazowiec-
i dostosowywać do nowej rzeczywistości – zaznacza wicemarszałek Wiesław Raboszuk. Natomiast wśród inwestycji w placówkach oświatowych najwięcej, bo aż 13,6 mln zł, pochłonie budowa nowej siedziby dla Zespołu Szkół Drzewnych i Leśnych im. Jana Kochanowskiego w Garbatce-Letnisku.
Wsparcie gmin i powiatów Mimo pandemii samorząd województwa po raz kolejny przeznaczy środki na wsparcie gmin i powiatów. Poza dotychczasowymi programami pojawił się nowy instrument, w ramach którego samorządy będą mogły ubiegać się o wsparcie na doposażenie placówek medycznych. – Nie wyobrażam sobie, abyśmy zostawili samorządy lokalne bez wsparcia. To nie są może duże środki, ale bardzo potrzebne. Pandemia, zmiany
omysł podziału Mazowsza na dwa P województwa budzi coraz większy sprzeciw naukowców, ludzi kultury, mieszkańców i samorządów lokalnych kiego (117 mln zł, w tym 98,6 mln zł stanowią środki unijne) czy rozbudowa drogi wojewódzkiej nr 541 (46,7 mln zł). Z kolei największą pozycją wśród projektów w obszarze kultury będą inwestycje w muzea, na które trafi 47,5 mln zł. – To bardzo trudny czas dla placówek kulturalnych. Muzea i teatry po raz drugi w 2020 roku zostały zamknięte dla publiczności i zwiedzających. I tak naprawdę nie wiadomo, kiedy znów się otworzą. Staramy się jednak doposażać je
w finansach na szczeblu rządowym – to wszystko niekorzystnie wpływa na budżety gmin. Dlatego po raz kolejny zapraszamy samorządy lokalne do ubiegania się o środki – podkreśla Janina Ewa Orzełowska, członek zarządu województwa. Na wsparcie mazowieckich gmin, powiatów władze regionu przeznaczą w 2021 r. ponad 131 mln zł. Te pieniądze trafią m.in. na doposażenie ośrodków medycznych, rozbudowę infrastruktury sportowej,
działania związane z ochroną powietrza, aktywizacją sołectw i działkowców czy doposażenie mazowieckich OSP.
Groźne pomysły podziału Na tych wszystkich bieżących działaniach samorządu regionu cieniem kładą się pomysły rządu. Najważniejszy to zapowiedzi podziału Mazowsza na dwa województwa. Inny dotyczy rozdziału środków unijnych i wyłączenia Warszawy i 70 okolicznych gmin ze wsparcia unijnego z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego (RPO WM) na lata 2021–2027. Jest wreszcie trzecia kwestia – upolitycznionego przydzielania środków z Funduszu Inwestycji Lokalnych. PiS nie ustaje w dążeniach do podziału Mazowsza na Warszawę z okolicznymi powiatami oraz pozostałą część, której stolicą miałby zostać Radom. Pomysł budzi coraz większy sprzeciw naukowców, ludzi kultury, mieszkańców i samorządów lokalnych. Jednym z argumentów, na które powołują się rządzący, szukając poparcia dla swojego pomysłu, ma być rzekomy wzrost środków unijnych dla Mazowsza regionalnego w ramach nowej perspektywy finansowej. Niestety, nie jest to prawda. – Od 1 stycznia 2018 r. UE, dzieląc pieniądze, nie widzi jednego bogatego województwa, tylko dwa osobne obszary: Mazowsze regionalne, które klasyfikuje jako słabiej rozwinięte, oraz lepiej rozwinięty obszar stołeczny. Dzięki temu Mazowsze regionalne dostaje takie samo wsparcie jak wszystkie inne słabiej rozwinięte – zauważa Marcin Wajda, dyrektor Departamentu Rozwoju Regionalnego i Funduszy Euro-
pejskich w urzędzie marszałkowskim. Tak samo uważa Paweł Swianiewicz z Katedry Rozwoju i Polityki Lokalnej Uniwersytetu Warszawskiego. Jak podkreśla wicemarszałek Wiesław Raboszuk, cel podziału jest jeden, czysto polityczny: PiS chce przejąć władzę w największym województwie. – Nie udało mu się tego zrobić w demokratycznych wyborach, więc chce zastosować drogę na skróty. To bardzo niebezpieczne myślenie. Kierując się żądzą władzy, PiS chce skazać jeden z najlepiej rozwijających się regionów w Europie na stagnację i brak jakiejkolwiek perspektywy rozwoju – ostrzega Wiesław Raboszuk. Zdaniem Anety Gęsiarz-Krasuckiej, zastępcy dyrektora ds. prawnych w Departamencie Organizacji Urzędu Marszałkowskiego, podział województwa naruszy szereg norm konstytucyjnych. – W tym przede wszystkim art. 1 poprzez złamanie nakazu działania na rzecz dobra wspólnego, art. 2 poprzez szereg różnych negatywnych konsekwencji dla obywateli, w tym brak wcześniejszych konsultacji społecznych. Projektowane zmiany naruszą także art. 2 i 7 konstytucji w powiązaniu z kodeksem wyborczym (…). Naruszone zostaną także art. 15 i 16 konstytucji. Podział województwa na dwie jednostki organizacyjne przerwie bowiem istniejące więzi społeczne, gospodarcze i kulturowe – wylicza mec. Gęsiarz-Krasucka. Do tej ostatniej kwestii nawiązuje Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Obawiam się o integrację nowego województwa. Możliwe są bardzo duże napięcia lokalne dotyczące podziału między nowe województwa w obszarach granicznych części powiatów – mówi.
Według szacunków urzędu marszałkowskiego wyłączenie metropolii warszawskiej uderzy pod względem finansowym w tzw. część regionalną. To stolica i okoliczne powiaty generują największe wpływy do budżetu. W 2019 r. dochody z Warszawy i okolicznych powiatów sięgnęły aż 2 mld zł, a z Mazowsza regionalnego zaledwie 338 mln zł. Tymczasem wydatki z budżetu województwa na zadania realizowane poza częścią metropolitarną sięgają 1,65 mld zł. Oznacza to, że aby utrzymać inwestycje i działalność instytucji kultury, szpitali, szkół i stan dróg na obecnym poziomie, w budżecie nowego województwa mazowieckiego zabrakłoby prawie 1,3 mld zł! – Znajdziemy się w województwie o dramatycznie niskich dochodach: obecnie na tym obszarze są na poziomie 13 proc. ogółu dochodów wytwarzanych na Mazowszu. Będziemy funkcjonować w obszarze pogłębiającej się biedy, dysproporcji ekonomicznych i społecznych – komentuje Joanna Potocka-Rak, starosta powiatu ciechanowskiego.
Warszawa bez wsparcia? Choć strona rządowa wyraziła w końcu zgodę na uwzględnienie Mazowsza regionalnego w programie „Polska Wschodnia”, o co samorząd województwa zabiegał od 11 lat, to jednocześnie Ministerstwo Finansów, Funduszy i Polityki Regionalnej podało, że stolica i okoliczne powiaty (to 70 gmin) zostają wyłączone z regionalnego wsparcia w ramach RPO WM. – Zgodę można skomentować krótko: lepiej późno niż wcale – mówi marszałek Adam Struzik. Dodaje, że gdyby na tym kończyło się pismo, można by je uznać za przejaw troski strony rządowej o region. – Tak jednak nie jest. Drugą ręką strona rządowa zamierza ukarać Warszawę i okoliczne powiaty i odciąć je od bardzo potrzebnego wsparcia w ramach RPO WM. Odnoszę wrażenie, że to cynicznie zaplanowane działanie, którego celem jest przygotowanie gruntu pod podział województwa i antagonizowanie dwóch obszarów regionu – dodaje. Co oznacza pismo ministerstwa, wyjaśnia Marcin Wajda. – Minister nie napisał wprost: Warszawa i okoliczne powiaty nie mają już dostępu do środków unijnych na poziomie regionalnym, ale dokładnie to właśnie ta decyzja oznacza. Jeśli – jak podkreślono – cała alokacja ma być dostępna w ramach programów centralnych (czyli tych, o których decyduje rząd, a nie samorząd), to podwarszawskie gminy tracą właśnie szansę na dofinansowanie inwestycji, takich jak np. budowa ścieżek rowerowych i pieszych, budowa dróg lokalnych, budowa kanalizacji, boisk czy placów zabaw. Nie będzie też możliwe finansowanie przedszkoli, szkół i ich uczniów szczebla podstawowego i ponadpodstawowego, osób starszych, z niepełnosprawnością i innych potrzebujących wsparcia, a także osób bezrobotnych, pracodawców i ich pracowników – podkreśla Marcin Wajda. / ©℗ —oprac. Jeremi Jędrzejkowski
Życie regionów
R8
Poniedziałek 28 grudnia 2020
◊ regiony.rp.pl
SPORT
Futbol prosto z miasta Bez samorządów i ich wsparcia byłoby z polską klubową piłką jeszcze bardziej krucho, niż jest obecnie. W Kielcach miasto kolejny raz uratowało Koronę. A to tylko jeden z wielu przykładów.
W
ŁUKASZ MAJCHRZYK
sparcie przybiera różne formy: zwolnień z czynszu za wynajem stadionu, umów o promocję, dotacji, sponsorowania przez spółki komunalne. Czasami, żeby ratować zagrożony klub, miasto musi go po prostu przejąć. Na zachodzie Europy, jeśli wydatki nie spinają się z dochodami, to najczęściej sprawę załatwia bogaty, prywatny właściciel.
Na garnuszku ratusza W polskiej piłce nie ma szejków, nie zgłaszają się rosyjscy oligarchowie. Polscy miliarderzy też się nie garną do futbolu, a Zbigniew Jakubas, który ostatnio wsparł Motor Lublin, czy Michał Świerczewski (właściciel X-kom i Rakowa Częstochowa) to wyjątki. Zagraniczny kapitał do polskiej piłki nie napływa, a jeśli już się pojawia, jak w Kielcach, to stosunkowo szybko traci zapał. Najlepszymi i najsolidniejszymi mecenasami są w tej sytuacji miasta. Wspierają futbol nawet wtedy, gdy nie mają większościowych udziałów, a często bywa po prostu tak, że są współwłaścicielami piłkarskich spółek, jak w Kielcach, Wrocławiu, Zabrzu, Płocku i Bielsku-Białej.
Nie znaczy to, że samorządy chcą być właścicielami klubów lub wspierać je w inny sposób. – Jest stosunkowo mało klubów zarządzanych przez prywatnych właścicieli. To systemowy problem polskiej piłki. Wrocław, Gliwice, Bielsko-Biała też poszukują prywatnych inwestorów i są gotowe sprzedać udziały. Prezydent Gliwic mówił o tym wprost. Część środków zaangażowanych we wsparcie profesjonalnego futbolu można by przeznaczyć na co innego – mówi „Życiu Regionów” prof. Rafał Adamus, były członek rady nadzorczej Piasta. Najprostsze, co miasto może zrobić, to obniżyć czynsz, a w razie problemów głośno nie upominać się o należności, bo może usłyszeć: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”. Łatwiej dług zamienić na udziały albo akcje w klubie, zależnie od formy prawnej, ale już pozostałych należności się w ten sposób nie anuluje. Tak wpadło w kłopoty m.in. Podbeskidzie Bielsko-Biała po spadku do 1. ligi. Przychody spadły drastycznie (odpadły pieniądze z praw telewizyjnych), więc właściciele (czyli miasto i spółka PMiW Łukosz) podnieśli w 2018 r. kapitał zakładowy – to forma uregulowania ok. 3,5 mln zł zobowiązań. Klub żył ponad stan, mimo wsparcia miasta, które dawało dotacje w wysokości niemal 1,5 mln zł, a na poczet podwyższenia kapitału zakładowego wpłaciło kolejny mi-
lion. Do tego dołożyło jeszcze w 2017 r. 3 mln w stypendiach dla piłkarzy. Podbeskidzie na szczęście wyprostowało księgi, wróciło do Ekstraklasy, ale miasto w dalszym ciągu jest współwłaścicielem. Może niedługo do Ekstraklasy wróci też Korona? W Kielcach wsparcie samorządu ma bogatą historię. Miasto od 2008 r., kiedy ze sponsorowania Korony zrezygnowała spółka Kolporter, pozostaje właścicielem bądź współwłaścicielem klubu, choć próbowało to zaangażowanie zmniejszyć. – W 2017 r. miasto sprzedało 72 proc. akcji spółki firmie Phenecia Burdenski Investment, reprezentowanej przez Dietera Burdenskiego, znanego z licznych występów w Bundeslidze bramkarza, byłego reprezentanta Niemiec. Później zostały one odkupione przez rodzinę Hundsdörferów, właścicieli spółki Korona Invest GmbH, a 28 proc. akcji klubu pozostało w posiadaniu gminy Kielce. W tym roku, w związku z decyzją niemieckich inwestorów o rezygnacji z dalszego finansowania klubu, Rada Miasta Kielce wyraziła zgodę na zakup 72 proc. akcji spółki za 1 zł. Pod koniec 2019 r. radni zgodzili się podnieść kapitał zakładowy spółki o 5,1 mln zł (z budżetu miasta trafiło 1,4 mln zł, a 3,7 mln zł przekazali większościowi akcjonariusze). Kolejne dokapitalizowanie, w wysokości 4,9 mln zł, mogło
nastąpić po zakupie 72 proc. akcji spółki – mówi nam Tomasz Porębski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. Chodzi o to, by nie dopuścić do upadłości klubu, bo zgodnie z przepisami PZPN powoduje to automatyczny spadek o kilka klas rozgrywkowych. To mogłoby oznaczać lokalne trzęsienie ziemi, więc miasto woli przejąć klub i spłacić długi. – To jest niewłaściwe podejście, bo zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami jest instytucja tzw. pre pack, gdzie zmienia się tylko właściciel. Nic nie jest zamykane, klub działa cały czas, nie traci praw do barw i historii. To nie powinno generować spadku. Rozwiązania PZPN są niezgodne z europejskimi przepisami i wzmagają tolerancję dla nieprawidłowości pod hasłem: nie idźmy do sądu, bo spadniemy – mówi „ŻR” mecenas Bartosz Groele, specjalista prawa upadłościowego.
To będzie trudny rok Podobnie było w Zabrzu. Już w 2015 r. klub miał ponad 30 mln zł długów, więc zdecydowano się na emisję obligacji, których gwarantem zostało miasto, na co zgodzili się radni. Ciężko było sobie wyobrazić, że klub znajdzie w swoim budżecie co roku środki na wykup zobowiązań. Pierwsza pomoc nie wystarczyła i już w 2017 r. radni znów
przegłosowali wsparcie dla klubu. Bank wykupił akcje, a miasto zadeklarowało, że odkupi je do 2031 r. Zapewne dlatego, na pytanie „ŻR” o planowane wsparcie w 2021 r., rzecznik Urzędu Miasta przysłał lakoniczną odpowiedź. „Model wsparcia finansowego dla klubu został wypracowany i wprowadzony przy akceptacji Rady Miasta. Jest on realizowany w niezmienny sposób od kilku lat” – napisał Dawid Wowra. Ostatnio Górnik zarabia więcej na sprzedaży piłkarzy. Obok miejskiego stadionu miasto wybudowało też boisko treningowe. „W Zabrzu wyszkoleni zostali zdolni zawodnicy, tacy jak Szymon Żurkowski, Przemysław Wiśniewski i wielu innych” – przypomina rzecznik Urzędu Miasta. Na porządku dziennym jest wspieranie klubów przez miejskie spółki oraz przekazywanie dotacji w ramach promocji przez sport. W Gliwicach miasto jest nie tylko współwłaścicielem i bierze na siebie zarządzanie, ale też wypłaca pieniądze. Raz więcej, raz mniej. – Miasto co pół roku wypłaca klubowi kilka milionów złotych, ale w skali budżetu Piasta to nie są wielkie pieniądze. Kiedy był gorszy sezon, to płaciło więcej, ale ostatnio za dobre pieniądze sprzedano Radka Murawskiego i Joela Valencię. Pomoc nie musi być duża, ale tak czy inaczej pie-
niądze zawsze trzeba dosypywać – mówi „Życiu Regionów” prof. Adamus. Według raportu przygotowanego przez EY na zamówienie Legii Warszawa Piast dostał w 2017 r. od miasta 12 mln zł. W zamian Gliwice były promowane na koszulkach. Na tym tle doszło jednak do nieporozumień. Po zdobyciu mistrzostwa Polski logo miasta zniknęło z centralnego miejsca na koszulkach, czego nikt z samorządem nie konsultował. Miasto zażądało wyjaśnień. Lista miast, które ratowały futbol, jest długa. Teraz zapowiada się trudny rok dla sportu. Kibice zniknęli z trybun, nie kupują biletów. Kryzys dotknął lub dotknie wielu firm, a wtedy najłatwiej oszczędzać, tnąc koszty marketingowe. – W projekcie budżetu na 2021 r., podobnie jak w poprzednich latach, została zapisana kwota 2,5 mln zł w ramach promocji miasta poprzez sport – mówi Tomasz Porębski. Podobnie ma być też we Wrocławiu. Dla Śląska Wrocław zapisano w projekcie budżetu 13 mln zł, czyli tyle samo, ile w kończącym się właśnie roku. Jeśli zabraknie sponsorów prywatnych, to jedynym ratunkiem pozostaną samorządy. – Miasta mają pieniądze głównie z podatków, więc chociaż na pewno wpływy będą mniejsze, to jednak pula pieniędzy do podziału pozostanie na podobnym poziomie – ocenia Bartosz Groele. Wygląda na to, że miejskich pieniędzy w piłce nożnej jeszcze długo nie będzie czym zastąpić. / ©℗
WYDARZENIE
Partnerstwo publicznoprywatne, dotyczące go fakty, mity i praktyczne korzyści będą tematem konferencji zaplanowanej na 21 stycznia 2021 r. MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z FUNDACJĄ VEOLIA
W ciągu ostatnich dziesięciu lat, od początku 2009 r. do 30 września 2020 r., w Polsce wszczęto łącznie 586 postępowań w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). 147 z tych umów weszło ostatecznie w fazę realizacji – wynika z najnowszego raportu przygotowanego przez Departament Partnerstwa Publiczno-Prywatnego Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Od stycznia do września 2020 r. podpisano sześć umów PPP o łącznej wartości ponad 200 mln zł. W tym okresie wszczęto 17 postępowań o łącznej wartości ponad 292 mln zł – w sektorach: efektywności energetycznej, sportu i turystyki, edukacji, gospodarki odpadami, gospodarki wodno-kanalizacyjnej oraz budynków publicznych.
W ostatnich latach powoli rośnie wartość umów PPP zawieranych w sektorze transportu i jest ich tu też najwięcej (23). Kolejne dwie duże grupy to umowy w sektorze sportu i turystyki (21) oraz efektywności energetycznej (21). Od 2019 r. sektorem z najwyższą wartością projektów (31 proc. wartości zawartych w Polsce umów PPP) jest gospodarka odpadami. Zepchnął on z pozycji lidera we wcześniejszych latach sektor telekomunikacyjny, który ma 22 proc. udziału w wartości zawartych umów PPP. Partnerstwo publiczno-prywatne jest rozwijane głównie przez samorządy, które zawarły dotychczas (bezpośrednio lub przez jednostki z nimi związane) 132 umowy (90 proc. wszystkich). Najwięcej kontraktów, które weszły w fazę realizacji, podpisały gminy miejskie (45 umów) oraz wiejskie (30 umów) i miejsko-wiejskie (24 umowy). Tylko 15 umów PPP zostało zawartych przez podmioty niepowiązane z samorządem, z czego w siedmiu przypadkach stroną umowy były organy centralnej administracji rządowej (budowa siedziby Sądu Rejonowego w Nowym Sączu
o wartości 52 mln zł oraz sześć umów koncesyjnych na usługi). Dotychczasowy szczyt popularności tej formuły realizowania inwestycji przypadł w 2013 r. Zawarto wówczas umowy PPP o łącznej wartości aż 2,1 mld zł. Największymi projektami były umowy na budowę poznańskiej spalarni odpadów (783 mln zł) oraz na powstanie sieci szerokopasmowej w województwie mazowieckim (458 mln zł) i w województwie podkarpackim (310 mln zł). W późniejszych latach na polskim rynku PPP zawierane były głównie umowy o niskiej wartości. I tak średnia wartość umów zawartych w latach 2009–2018 sięgnęła zaledwie 46 mln zł. Przełom nastąpił w roku 2019, kiedy to odnotowano wyraźny skok wartości projektów PPP. Zawartych zostało dziewięć umów na ponad 1,3 mld zł, w tym największa w Polsce umowa PPP (850 mln zł). Dotyczy ona budowy instalacji termicznego przekształcania odpadów wraz z odzyskiem energii do zapewnienia dostaw ciepła do miejskiej sieci ciepłowniczej w Olsztynie.
GIRTS RAGELIS/SHUTTERSTOCK
PPP to korzyści dla inwestora, wykonawcy i mieszkańców
Konferencję „PPP – szansą na dalszy rozwój miast” zaplanowano na 21 stycznia 2021 r. W tym roku w II kwartale, mimo spowolnienia gospodarczego spowodowanego pandemią, zawarto jedną z większych umów PPP na polskim rynku. Dotyczy ona zaprojektowania, wybudowania i eksploatacji parkingów dla Łodzi (110 mln zł). Tego typu umowę zawarto również w I kwartale w Warszawie. Ogółem do końca września 2020 r. w ramach PPP zawarto umowy o łącznej wartości 7,52 mld zł. – I właśnie obserwowane ostatnio ożywienie na rynku partnerstwa publiczno-prywatnego stało się przesłanką do przyjrzenia się tej ważnej tematyce – mówi Izabela Rakuć-Kochaniak, prezes Fundacji Veolia Polska, która jest współorgani-
zatorem specjalnej konferencji „PPP – szansą na dalszy rozwój miast”, podczas której eksperci będą rozmawiać o perspektywach współpracy w tej formule. Organizatorzy zaplanowali wiele zagadnień, które złożą się na program wydarzenia: ∑ Wprowadzenie do PPP – czym jest – fakty i mity, różnice między PPP a modelem tradycyjnym – jakie korzyści, ∑ Realizacja globalnych celów zrównoważonego rozwoju polskich miast – Fundacja Veolia Polska, ∑ „Po co nam to PPP?!” – PPP jako pozytywna odpowiedź na obecne wyzwania cywilizacyjne i klimatyczne w dziedzinach takich jak woda, odpady i ciepło – dobre praktyki PPP: modele działania,
∑ Warsztaty interaktywne PPP – podział ryzyk w projektach PPP, mechanizm płatności (warsztaty zawsze super wychodzą na żywo, online to zawsze jest loteria, czy ludzie się otworzą i dogadają), ∑ Sesja pytań i odpowiedzi + konsultacje indywidualne dla wszystkich chętnych (do umówienia po webinarze). Konferencja odbędzie się w modelu hybrydowym: panel otwarcia zaplanowano w trybie bezpośrednim, natomiast uczestnicy będą korzystać z dostępu zdalnego. Organizatorami wydarzenia, które odbędzie się 21 stycznia 2021 r., są Fundacja Veolia Polska w partnerstwie z Fundacją Centrum PPP. / ©℗