Magazyn "Życie Regionów" (4.10.2021)

Page 1

AKTUALNOŚCI NA ◊ REGIONY.RP.PL

Poniedziałek 4 października 2021 | nr 38 (12082)

Życie Regionów ROZMOWA >R3 SPOŁECZEŃSTWO >R2

Logistyka rośnie w oczach

Kryzys prowincji?

Miastu zależy przede wszystkim na rozwoju gospodarczym, który jest uwarunkowany napływem nowych inwestorów, a tym samym lokowaniem w Toruniu kolejnych inwestycji. To dzięki nim powstają nowe miejsca pracy, które stanowią ciekawą alternatywę dla lokalnego rynku – mówi Michał Zaleski, prezydent Torunia.

Do realnej poprawy jakości życia w miastach i miasteczkach niezbędne jest uzdrowienie relacji między młodzieżą, lokalnymi liderami, przedsiębiorcami, nauczycielami i władzami samorządowymi – pisze Grzegorz Kaczmarek, ekspert ZMP.

TEMAT NUMERU: AUTOMATY PACZKOWE

„Paczkomatoza” zalewa Polskę Niekontrolowana rozbudowa sieci maszyn do odbioru przesyłek to wielkie wyzwanie dla porządku w przestrzeni miejskiej.

N

a rynku automatów paczkowych zapanowała wolna amerykanka – kolejne firmy ogłaszają rozwój sieci tego typu urządzeń, a wyścig konkurentów (i to już nie tylko firm kurierskich, ale m.in. również sklepów spożywczych, stacji paliw oraz platform e-commerce) coraz mocniej zaburza miejską przestrzeń. Nie wszystkim samorządom podoba się ów niekontrolowany zalew metalowych szaf. Tym bardziej że lokalne władze nie mają już narzędzi, aby powstrzymać „paczkomatozę”, jak przyjęło się już powszechnie określać to zjawisko. Broń do walki z pojawiającymi się masowo w przestrzeni miejskiej automatami wytrąciła im ubiegłoroczna nowela prawa budowlanego. Mimo to w niektórych magistratach szukają sposobów na uporządkowanie narastającego problemu.

Lawina automatów Polska w ostatnim roku wyrosła na europejskiego lidera pod względem dynamiki rozbudowy sieci automatów paczkowych. Od lat prym wiedzie InPost, który wciąż rozstawia kolejne urządzenia – na koniec ub.r. miał ich 10,7 tys. w całym kraju, głównie w miastach, choć teraz na celowniku znalazły się miasteczka, a nawet wsie. Firma kierowana przez Rafała Brzoskę chwali się, że przez I półrocze br. rozstawiła 50 razy więcej skrytek w automatach do odbioru paczek niż łącznie wszyscy gracze, którzy mówią o rozwoju podobnych sieci. Efekt? W 2021 r. pojawiło się już ponad 5 tys. takich urządzeń, z czego 60 proc. we wsiach. Do końca

roku InPost chce powiększyć bazę do 16 tys. Ale wyzwanie rzucają mu rywale, w tym Orlen i Allegro. Ten pierwszy postawił niedawno swoje urządzenia m.in. w Warszawie, Krakowie, Płocku, Gdańsku, Gdyni, Łodzi, Poznaniu, a także we Wrocławiu oraz na terenie aglomeracji śląskiej (ma ich już łącznie 200). Do końca 2022 r. koncern chce ich mieć jednak 2 tys., głównie w miejscach o dużym natężeniu ruchu. Z kolei Allegro w tym czasie zamierza uruchomić własne punkty paczkowe w 3 tys. lokalizacji. I na tym nie koniec – urządzenia do odbioru przesyłek stawia też Poczta Polska i DHL. M.in. właśnie dla tych operatorów firma Swipbox chce zbudować w ciągu czterech–pięciu lat sieć liczącą nawet 50 tys. punktów. A jeszcze są: kurierski broker Furgonetka.pl, logistyczny gigant DPD oraz chińska spółka e-commerce AliExpress, które również mają ambitne plany związane z tego typu urządzeniami, czy inwestujące w takie szafy sieci Castorama i Leroy Merlin. Nie ulega wątpliwości, że czeka nas prawdziwa lawina maszyn. I trudno się dziwić, skoro taki jest trend w e-handlu. Badania Gemiusa pokazują, że w 2021 r. automaty paczkowe stały się numerem jeden dostaw zakupów online – korzysta z nich już 77 proc. wszystkich kupujących w internecie (to więcej niż z tradycyjnego kuriera). A wiele wskazuje, że jesteśmy dopiero na początku procesu zasypywania rynku automatami. Eksperci przekonują bowiem, że wciąż ich gęstość jest zbyt mała. Firma Dataplace.ai oszacowała, że wciąż dla prawie 16 mln Polaków najbliższy punkt odbioru paczki znajduje się w odległości ponad dziesięciu minut pieszo, a same tylko maszyny InPostu są poza zasięgiem 20

PARTNER ŻYCIA REGIONÓW

mln klientów (w niektórych rejonach klienci muszą przejechać 27 km do najbliższego – wynika z raportu „Automaty paczkowe i punkty odbioru w Polsce – nowa rzeczywistość świata dostaw”.

Poznań tworzy katalog standardów Grażyna Rokita z biura prasowego krakowskiego ratusza wskazuje, że Wydział Spraw Administracyjnych ma zawarte tylko cztery umowy czasowego udostępnienia terenu w celu ustawienia urządzeń paczkowych (pozostałe maszyny lokalizowane są na działkach należących do innych właścicieli). Przyznaje, że w skali całego Krakowa można zauważyć, iż liczba takich urządzeń narasta. Rozkłada jednak bezradnie ręce. – Po nowelizacji ustawy – Prawo budowlane urządzenia nie wymagają zgłoszenia ani uzyskania pozwolenia na budowę w Wydziale Architektury i Urbanistyki UMK – tłumaczy. Na to samo zwraca uwagę rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth-Lutyk. – W rezultacie konsekwentnej liberalizacji prawa budowlanego przez parlament gminy nie posiadają narzędzi prawnych umożliwiających regulację zjawiska masowego sytuowania automatów – przyznaje. Nowela, która weszła w życie 19 września 2020 r., wprowadziła szereg zmian w przepisach regulujących, jakie roboty budowlane wymagają pozwolenia na budowę, jakie zgłoszenia, a jakie w ogóle zwolnione są z obowiązku dopełnienia formalności w organie administracji architektoniczno-budowlanej. Zgodnie z nią decyzji o pozwoleniu na budowę oraz zgłoszenia nie wymaga budowa m.in.: bankomatów, maszyn vendingowych i właśnie automatów paczkowych o wysokości do 3 m. Nie ma przy tym znaczenia, czy urządzenie zlokalizowane jest na gruncie prywatnym, czy miejskim. To nie podoba się m.in. władzom Poznania, bo – jak wskazuje Piotr Sobczak, dyrektor Wydziału Urbanistyki i Architektury UMP – obiekty te stwarzają duży problem szczególnie w przypadku, gdy przyjęta przez inwestora loka-

ŁUKASZ SOKOL/BLOOMBERG

MICHAŁ DUSZCZYK

Miasta stały się bezbronne w starciu z automatami na paczki. Ale część samorządów ma plan, jak uregulować przestrzenny chaos OPINIE DLA „ŻYCIA REGIONÓW”

Jerzy Muzyk zastępca prezydenta Krakowa ds. zrównoważonego rozwoju

Lokalizacja automatu z reguły nie wymaga decyzji o pozwoleniu na budowę czy zgłoszenia, co zasadniczo oznacza brak konieczności uzyskania decyzji WZ. Niemniej jednak w rzadkich sytuacjach, w miejscach, gdzie nie obowiązują ustalenia żadnego planu miejscowego, może dojść do przypadku, gdy forma, wielkość i lokalizacja obiektu będą wymagały takiego rozpoznania. Gdy dochodzi do zmiany zagospodarowania terenu wymagającego wydania decyzji WZ, zostanie przeprowadzone postępowanie – w jego trakcie powinno zostać potwierdzone spełnienie odpowiednich wymagań oraz fakt, że wnioskowane parametry inwestycji nawiązują do charakterystyki zabudowy i zagospodarowania działek sąsiednich, wpisując się w ład przestrzenny miejsca.

Bartosz Guss zastępca prezydenta Poznania

Przyjęte zasady lokalizacji automatów do odbioru paczek, które pozwalają na nienormowany sposób ich montażu, były zrozumiałe w okolicznościach pandemii. Jednak obecnie, w kontekście normalizującej się sytuacji, skłaniają do refleksji nad ich racjonalnością. Na dłuższą metę musimy liczyć się z tym, że nadmierna liberalizacja przepisów oraz coraz większa konkurencja w sektorze dostaw przesyłek mogą doprowadzić do przesycenia przestrzeni miast infrastrukturą, która wbrew pozorom wymaga spełnienia określonych standardów – np. dostępności czy estetyki. Już teraz spotykamy się z protestami dotyczącymi inwestycji, które powodują problemy porządkowe lub komunikacyjne, takie jak m.in. brak dojazdu czy miejsc postojowych. Są to okoliczności, które nie znajdują zrozumienia u mieszkańców.

lizacja nie posiada wystarczających parametrów dla poprawnej obsługi urządzenia (chodzi np. o brak miejsc postojowych). – Zwiększająca się konkurencja w tym zakresie tylko potęguje ryzyka. Optymalnym rozwiązaniem w celu uniknięcia nadmiaru tego rodzaju inwestycji byłoby współdzielenie automatów przez różnych usługodawców – sugeruje Sobczak. W wielu miastach narastają protesty mieszkańców przeciwko niekontrolowanemu rozstawianiu maszyn – np. w marcu we Wrocławiu lokatorzy kamienic przy ul. Reja wystąpili do miasta z petycją. Pisali, że powstał już szósty automat w tym rejonie, na dodatek, na działce objętej gminną ewidencją zabytków. Problem dostrzega też Jacek

Maleszka, zastępca miejskiego konserwatora zabytków w stolicy Wielkopolski. Potwierdza, że maszyny paczkowe intensywnie wkraczają w miejską przestrzeń publiczną. – Bierzemy czynny udział w pracach Wydziału Urbanistyki i Architektury, których celem jest wypracowanie standardów lokalizacji automatów na terenie miasta – podkreśla. Poznań może być pierwszą metropolią, która mimo braku narzędzi do walki z „paczkomatozą” postara się uregulować chaos. Magistrat przygotowuje aktualnie katalog dobrych praktyk, które winny być uwzględniane przy wyborze lokalizacji. – Przygotowujemy również wykaz nieruchomości miejskich, które będą dla tych inwestycji rekomendowane – / ©℗ dodaje Sobczak.

Premiera jutro godz. 12.00

Aleksandra Dulkiewicz prezydent Gdańska Zaprasza Michał Kolanko

podcasty Partnerem cyklu podcastów jest Unia Metropolii Polskich


Życie regionów

R2

Poniedziałek 4 października 2021

◊ regiony.rp.pl

SPOŁECZEŃSTWO MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY ZE ZWIĄZKIEM MIAST POLSKICH

W

małych i średnich miastach (do 100 tys.) mieszka według danych GUS 12,350 mln osób, czyli 32,2 proc. populacji Polski i 54 proc. ludności miast, w gminach wiejskich mieszka 15,360 mln osób, tj. 40,04 proc. populacji kraju. Razem „polska prowincja” (rozumiana tu także metaforycznie, jako to wszystko, co znajduje się poza obszarem i bezpośrednim oddziaływaniem stołecznych i makroregionalnych centrów) zamieszkiwana jest przez 27,7 mln osób (72,4 proc. ludności Polski). Z raportu Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN, opracowanego na potrzeby Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, wyłania się obraz polski powiatowej – dominium małych i średnich miast „tracących funkcje społeczno-gospodarcze”. Przyczyną tego procesu jest wiele czynników: ∑ niekorzystne procesy demograficzne: ujemne saldo migracji i niski przyrost naturalny skutkujące postępującą depopulacją małych miast, odpływem ludzi młodych i przedsiębiorczych, a w efekcie obniżaniem ich potencjału społeczno-ekonomicznego, ∑ niskie dochody ludności oraz dochody własne samorządów, przy zwiększających się kosztach świadczenia usług publicznych oraz rosnących oczekiwaniach i aspiracjach mieszkańców, ∑ niski poziom aktywności gospodarczej oraz relatywnie wysokie bezrobocie prowadzące do rosnących obciążeń budżetów gminy z tytułu wydatków na świadczenia socjalne i pomoc społeczną, ∑ zanikanie tradycyjnych funkcji usługowych: bankowych, pocztowych, rzemieślniczych, naprawczych, związanych z obsługą rolnictwa – prowadzący do osłabienia roli lokalnych i mikroregionalnych centrów usług, ∑ uzasadniana „racjonalizacją kosztów” likwidacja ważnych instytucji społecznych i administracyjnych (bibliotek, świetlic, szkół, ośrodków zdrowia, komisariatów policji czy sądów) oraz tendencja do ograniczania autonomii i kompetencji samorządów przez instytucje wyższego szczebla, zwłaszcza centralne, ∑ słabe połączenia komunikacyjne małych miast z regionalnymi centrami administracyjnymi i kulturalnymi, ∑ niski poziom aktywności społecznej, charakterystyczny dla ogółu społeczeństwa polskiego, ale szczególnie dotkliwie odczuwany w małych miastach i lokalnych środowiskach. Czynniki te silnie wpływają na diagnozowane zjawisko „utraty funkcji społeczno-gospodarczych i powiększania się dystansu rozwojowego” licznej grupy małych miast. Choć od opublikowania raportu z badań PAN minęło już 6 lat, proces ten dotyka kolejnych lokalnych ośrodków. W kontekście nowych wyzwań i problemów (covid, kryzys demograficzny, migracyjny czy ekologiczny) jego dynamika może jeszcze wzrosnąć. Samorządowcy świadomi są stojących przed nimi wyzwań, czego wyrazem jest zaangażowanie Związku Miast Polskich w dwa duże projekty: „Rozwój lokalny” oraz „Centrum Wsparcia Doradczego”. Pierwszy adresowany jest do małych i średnich miast, drugi – do szeroko rozumianych obszarów

Kryzys prowincji? Młodzi ludzie o swoich małych ojczyznach Grzegorz Kaczmarek

Do realnej poprawy jakości życia w miastach i miasteczkach niezbędne jest uzdrowienie relacji między młodzieżą, lokalnymi liderami, przedsiębiorcami, nauczycielami i władzami samorządowymi – pisze ekspert. zmarginalizowanych. Integralną częścią obu projektów są działania i badania diagnostyczne, zmierzające do identyfikacji lokalnych problemów i potencjałów, wsparcia lokalnych społeczności w planowaniu „nowej ścieżki rozwoju”, działania edukacyjno-szkoleniowe, stymulowanie wymiany doświadczeń i dobrych praktyk w ramach tworzonych przez ZMP sieci współpracy. Jednym z ważnych elementów procesu diagnostycznego są badania młodzieży – uczniów ostatnich klas szkół ponadpodstawowych – zmierzające do poznania ich opinii nt. gminy/ miasta, w którym żyją, oraz planów edukacyjnych i zawodowych. Choć osoby w wieku 17–19 lat stanowią niewielki odsetek populacji, ich wybory mają bardzo duże znaczenie dla przyszłości małych ośrodków miejskich*. W zależności od podejmowanych decyzji zasilą z czasem lokalne elity albo szeregi dobrze wykształconych emigrantów.

Więzi rodzinne i poczucie przynależności Wyrażona w ankietach ogólna ocena obecnego miejsca zamieszkania jest pozytywna: 53 proc. pytanych uczniów uważa, że to dobre miejsce do życia i rozwoju, przeciwnego zdania jest 29 proc., a 19 proc. wybrało opcję „trudno powiedzieć”. Czynnikami, które pozytywnie wpływają na ocenę swojej gminy i skłaniają do pozostania w rodzinnej miejscowości, są tradycyjnie więzi rodzinne i przyjacielskie (ok. 75 proc. wskazań), jakość środowiska naturalnego i poczucie bezpieczeństwa (62 proc.), ale także sentyment i patriotyzm lokalny oraz poczucie historycznej przynależności (ponad 50 proc. wskazań). Tym, co z kolei skłania młodych do opuszczenia rodzinnych stron, są najczęściej brak lub nieatrakcyjne oferty pracy (ponad 70 proc.) i brak możliwości kontynuowania nauki (63 proc.). Ważna w bilansie „zostać – wyjechać” jest też dostępność mieszkań. Spójne z tymi ocenami są postulaty dotyczące działań, jakie powinny zostać zrealizowane w gminie/mieście, aby młodzi chcieli z nimi związać swoje plany życiowe. Zdecydo-

wanie przeważają propozycje związane z ofertami dobrej pracy (68 proc. wskazań), warunkami i wsparciem rozwoju przedsiębiorczości, zakładania własnych firm, samozatrudnienia (49 proc.) oraz lepszej i szerszej oferty edukacyjnej (48 proc.). Równie wysoką rangę (ok. 50 proc. wskazań) uzyskały jeszcze dwa czynniki: lepsza i bardziej dostępna opieka zdrowotna (podstawowa i specjalistyczna) oraz skomunikowanie ze światem i regionem – niemal definicyjne deficyty prowincji.

Uczniowie ostatnich klas szkół ponadpodstawowych w zdecydowanej większości chcą się dalej uczyć (65 proc.), a 21 proc. zamierza po szkole podjąć pracę. Aż 43 proc. chce łączyć naukę z pracą. Ponad 60 proc. chcących się dalej uczyć wybiera studia wyższe. Takie plany oznaczają prawie zawsze opuszczenie rodzimej miejscowości, gdyż tylko w nielicznych z ma-

(poza rolnictwem) (66 proc.), potem równorzędne wskazania (63 proc.) praca w małej i średniej firmie lokalnej i dużej firmie (pow. 250 pracowników). Zdecydowanie najmniej atrakcyjne zdaniem uczniów jest prowadzenie własnego gospodarstwa rolnego (72 proc.) czy praca w rodzinnym gospodarstwie rolnym i prowadzenie gospodarstwa domowego (odpowiednio 71 i 70 proc.). Mało atrakcyjna jest też praca w instytucjach publicznych, urzędzie (56 proc.). Z kolei ocena (a raczej wyobrażenia młodzieży) atrakcyjności pracy wg sektorów tylko częściowo legitymizuje te preferencje. Za najbardziej atrakcyjną uznają uczniowie pracę w branżach nowych technologii: IT, biotechnologii itp., oraz kulturze i rozrywce (obie ok. 63 proc.). Wysoką pozycję zajmuje praca w handlu (60 proc.) i usługach (56 proc.) oraz nauce i technice (53 proc.). Zapewne preferencje te oparte są na wyobrażeniach i stereotypach dobrego i złego miejsca pracy, a nie na własnym doświadczeniu, którego ucznio-

łych miast istnieje możliwość studiowania. Logiczną konsekwencją tych ocen i wyborów młodzieży są odpowiedzi na pytanie o preferowane w przyszłości miejsce zamieszkania i pracy. Jej dodatkowym uzasadnieniem jest ocena przez młodzież atrakcyjności miejsc pracy: najwięcej wskazań otrzymała praca w zagranicznej firmie (74 proc.), następnie własna działalność gospodarcza (pozarolnicza) (68 proc.) i praca w firmie rodzinnej

wie jeszcze nie posiadają. Z drugiej strony aż 75 proc. z nich deklaruje, że już podejmowało pracę zarobkową, a około połowy pochodzi z rodzin, gdzie prowadzona jest własna działalność gospodarcza (pozarolnicza i rolnicza). Relacje te wymagają pogłębionej analizy. Skłania do tego zarówno wstrzemięźliwość młodzieży wobec prowadzenia własnej firmy lub jednoosobowej działalności gospodarczej, jak też zaskakujący sceptycyzm

Praca? Najlepiej w zagranicznej firmie

wobec perspektywy przejmowania rodzinnych firm. Tylko 15 proc. badanych jest zdecydowanych na przedsiębiorczość gospodarczą, kolejne 22 proc. bierze to pod uwagę, a 25 v nie jest zdecydowanych w tej kwestii. Natomiast 16 proc. zdecydowanie nie planuje działalności gospodarczej, a kolejnych 23 proc. wybiera odpowiedź „raczej nie". Główne – deklarowane przez młodzież – przyczyny tej postawy to brak pomysłu na własny biznes, niepewność co do własnej wiedzy i kompetencji, brak środków na start oraz brak znajomości i kontaktów potrzebnych w biznesie. Biorąc pod uwagę, że aż połowa pytanych uczniów pochodzi z rodzin prowadzących własne firmy, firmy rodzinne lub gospodarstwo rolne, nie rokuje to dobrze rozwojowi lokalnej przedsiębiorczości.

Przywilej młodości Świat wartości wyłaniający się z odpowiedzi uczniów jest niemal modelowo tradycyjny. Najważniejsze są aspekty życia związane z najbliższymi: rodziną, przyjaciółmi i znajomymi, w drugiej kolejności z dobrobytem oraz niezależnością i stabilizacją finansową. Jednak posiadanie własnej firmy nie jest chętnie wybieraną drogą do tego celu. Preferują spokojne życie, bez kłopotów i pracę zgodną z zainteresowaniami. Atrakcyjne jest dla nich bogate życie towarzyskie oraz podróże. Mniejszą wagę przywiązują do poważania i szacunku innych, sukcesu czy prestiżu i statusu wynikającego z pełnienia ważnej roli społecznej. To swoisty przywilej młodości. Niepokoić może natomiast niedocenianie wartości społecznie integrujących, wspólnotowych i idei je konstytuujących. W omawianych badaniach nie wyjaśnialiśmy tych danych, więc możemy tylko hipotetycznie założyć, że deklarowane postawy są skutkiem generowanych głównie przez media opinii i sądów oraz powszechnej wśród młodzieży awersji do „świata polityki”. To także skutek braku własnych doświadczeń w tym zakresie i swoistego zagubienia młodzieży w przestrzeni publicznej i życiu społecznym. Tezę tę wzmacniają odpowiedzi bada-

nych na pytanie o zaufanie do autorytetów. Pełnym zaufaniem (ponad 90 proc. wskazań) cieszy się wyłącznie najbliższy krąg rodziny. Na drugim miejscu sąsiedzi i znajomi, koledzy z pracy i szkoły (ale już tylko 50–56 proc. zaufania). Relatywnie wysoką pozycję zajmują nauczyciele (41 proc.). Niepokoi bardzo wysoki poziom braku zaufania młodzieży do większości, kluczowych dla lokalnej społeczności, instytucji: rady miasta/gminy i pracowników ich urzędów, liderów i organizacji społecznych. Druzgocący jest poziom nieufności wobec lokalnych mediów, kapłanów, liderów społecznych, ale też mieszkańców sąsiednich gmin. Nasuwa się dramatyczne i dialektyczne zarazem pytanie: czy to bardziej źródło i przyczyna, czy skutek najwyższego w Europie poziomu nieufności społecznej, jakim legitymuje się nasze społeczeństwo?

Najważniejsza trzecia droga Trudno odpowiedzieć na pytanie, jakie powinny być małe ojczyzny, by wychowywać i przyciągać młodzież społecznie aktywną i przedsiębiorczą. Jak spowodować, by chciała ona swoje ścieżki kariery, życiowe aspiracje i marzenia realizować w swoim miasteczku, gminie, powiecie, w poczuciu spełnienia i satysfakcji, a nie marginalizacji i mniejszych szans? Poszukiwanie rozwiązania tych problemów będzie złożonym i długotrwałym procesem, w który zaangażowani muszą być wszyscy kluczowi aktorzy: młodzież, lokalni liderzy, przedsiębiorcy, nauczyciele, władze samorządowe. Ludzie i instytucje. Wieloletni prezydent Poznania Ryszard Grobelny w artykule w „Rz” z 7 lipca 2021 r. „Mieć »lepiej«, zamiast mieć »więcej«” wskazuje trzy (komplementarne, a nie konkurencyjne) drogi oddziaływania na poprawę jakości życia w małych miastach. Pierwsza to wzrost dostępu do dóbr i usług, druga – zróżnicowanie i poprawianie jakości oferty, tak by była dostosowana do każdego mieszkańca, a nie tylko do hipotetycznej większości, a tym bardziej uprzywilejowanych grup. Trzecia droga, chyba jeszcze nie w pełni doceniana, a – jak sugerują wyniki badań młodzieży – być może najważniejsza, to oddziaływanie na wartości i postawy. By rzeczywiście podnieść jakość życia w miastach i miasteczkach, najpierw muszą zostać uzdrowione relacje między ich głównymi aktorami i wspólnie zdefiniowane wartości i priorytety. Jak pokazują wyniki badań, marzenia i aspiracje młodzieży są raczej przyziemne, wręcz tradycyjne. Wyraźnie zaciera się też zróżnicowanie poglądów i aspiracji według kryterium płci, pochodzenia społecznego i środowiskowego (miasto/ wieś), religii, a nawet sytuacji materialnej – tradycyjnie budujących nierówności, napięcia i konflikty. Może więc spełnienie marzeń młodych ludzi jest znacznie prostsze, niż często myślimy? / ©℗ Autor jest socjologiem, ekspertem Związku Miast Polskich, byłym wiceprezydentem Bydgoszczy w latach 1992-1994

* Cytowanymi badaniami ankietowymi (online) w wyniku pełnego doboru populacyjnego objęto wszystkich uczniów ostatnich klas szkół ponadpodstawowych z 339 miast/gmin z 15 województw uczestniczących w projekcie CWD ZMP. Otrzymano 14 507 w pełni wypełnionych ankiet w okresie grudzień 2020 r. – luty 2021 r.


◊ regiony.rp.pl

Poniedziałek 4 października 2021

Życie regionów

R3

MATERIAŁ PARTNERA

Logistyka rośnie w oczach Miastu zależy przede wszystkim na rozwoju gospodarczym, który jest uwarunkowany napływem nowych inwestorów, a tym samym lokowaniem w Toruniu kolejnych inwestycji. To dzięki nim powstają nowe miejsca pracy, które stanowią ciekawą alternatywę dla lokalnego rynku – mówi Michał Zaleski, prezydent Torunia.

Jak pan ocenia efekty ofensywy inwestycyjnej Torunia? W sierpniu ogłosiliście zmasowaną sprzedaż gruntów pod inwestycje. Wielotorowe działania promocyjne doprowadziły do zauważalnego wzrostu zainteresowania gminnymi terenami inwestycyjnymi i prowadzeniem działalności właśnie na terenie miasta. Inwestorzy doceniają korzystny klimat gospodarczy oraz dobre warunki do życia. Lokalizacja, a także wsparcie ze strony miasta – zaangażowanie w realizację projektów inwestycyjnych, pomoc w przeprowadzeniu przez procedury administracyjne oraz kompleksowa opieka – sprawiają, iż Toruń jest idealnym miejscem do lokowania biznesu. Właśnie te odpowiednie warunki rozwoju biznesu przekładają się na ofensywę inwestycyjną w mieście, co potwierdzają fakty. Do kupienia jest aż 38 nieruchomości o łącznej powierzchni 49,09 ha. Najwięcej z nich jest w Strefie Inwestycyjno-Logistycznej Toruń Wschód. To wasz „flagowy” teren? Tak, to przeznaczony na inwestycje obszar położony w bezpośrednim sąsiedztwie autostrady A1. Cały teren jest uzbrojony, gotowy pod inwestycje, zintegrowany z siecią dróg. Na sprzedaż czeka jeszcze blisko 50 ha atrakcyjnych nieruchomości, z czego część położona jest w specjalnej Strefie Inwestycyjno-Logistycznej Toruń-Wschód. Są one przeznaczone zarówno dla sektora MŚP, jak i dużych firm, w których obrębie możliwe jest prowadzenie niemal każdego typu działalności. Do tej pory na tym obszarze ulokowało się 12 podmiotów. To firmy usługowe i produkcyjne, m. in. z branż farmaceutycznej, meblarskiej, inżynierii sanitarnej, logistycznej czy budowlanej. Co ma być największym magnesem dla potencjalnych inwestorów? Środowisko przyjazne dla inwestorów tworzą przede wszystkim ludzie, którzy prowadzą w Toruniu swoje firmy, mają świetne pomysły i plany na rozwój. Wspiera ich w tym prężnie działający Uniwersytet Mikołaja

nie pomiędzy tymi największymi ośrodkami województwa, ale spowoduje wzrost bezpieczeństwa na tej drodze. Obecna droga DK 10 należy do najniebezpieczniejszych w regionie.

Toruń, to autostrada A1. A jakie są inne? Dobrze przygotowana infrastruktura techniczna oraz relatywnie niskie w stosunku do innych miast koszty nieruchomości stają się magnesem dla nowych firm. Dobry klimat dla biznesu to jednak nie tylko lokalizacja, ale też wykwalifikowani pracownicy i sprzyjający inwestowaniu klimat społeczny.

Liczy pan na szybką sprzedaż gruntów? Poza strefą jest jeszcze 13 nieruchomości o łącznej powierzchni 31,6 ha. Nasza oferta inwestycyjna cieszy się sporym zainteresowaniem, zarówno wśród lokalnych przedsiębiorców, jak i podmiotów zewnętrznych, które coraz śmielej lokują w Toruniu swój biznes. Patrzę na to optymistycznie. Co jest ważniejsze dla miasta – pozyskanie jak największych wpływów ze sprzedaży czy nowych podmiotów, które wygenerują miejsca pracy i będą przez lata zasilać miejski budżet podatkami? Z uwagi na obecną sytuację gospodarczą wszelkie wpływy do budżetu miasta, pochodzące choćby ze sprzedaży nieruchomości czy też podatków, są mile widziane. Niemniej jednak miastu zależy przede wszystkim na rozwoju gospodarczym, który jest uwarunkowany napływem nowych inwestorów, a tym samym lokowanaiem w Toruniu kolejnych inwestycji. To dzięki nim powstają nowe miejsca pracy, które stanowią ciekawą alternatywę dla lokalnego rynku pracy. Nie od dziś bowiem wiadomo, że Toruń jest miastem akademickim, słynącym z różnorodności oferty edukacyjnej uczelni wyższych oraz doskonałej edukacji szkolnej, które stanowią siłę napędową rozwoju gospodarczego miasta. Inwestorzy, doceniając dobrze wykształconą kadrę, nie mają zaś trudności ze znalezieniem pracowników. Stawiacie na branżę logistyczną i magazynową? Z racji swoich walorów inwestycyjnych i doskonałego położenia wobec najważniejszych szlaków komunikacyjnych Polski, szczególnie prężny rozwój obserwujemy m.in. w branży logistycznej. Wspomniane przeze mnie atuty to ogromna zaleta dla firm, które prowadzą dystrybucję w Europie Środkowo-Wschodniej. Toruński rynek powierzchni magazynowych i logistycznych rośnie w oczach, mamy potencjał, aby stać się znaczącym graczem. Dla tej branży największym atutem jest komunikacja. Najważniejszy z nich, jaki ma

SŁAWOMIR KOWALSKI

MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z MIASTEM TORUŃ

Kopernika z licznymi ośrodkami nauki i nowoczesnych technologii, instytucje rozwijające innowacyjność oraz inkubatory przedsiębiorczości. Dobry klimat dla biznesu tworzy nie tylko świetne skomunikowanie z Warszawą, Łodzią czy Trójmiastem przez autostradę A1, ale i doskonale przygotowane tereny pod inwestycje.

Lokalizacja, a także wsparcie ze strony miasta sprawiają, iż Toruń jest idealnym miejscem do lokowania biznesu Jest jeszcze droga ekspresowa S10, która ma połączyć Szczecin z Warszawą, po drodze mijając Toruń. Jej powstanie jednak się opóźnia. Włączacie się w lobbing, by przyśpieszyć jej budowę? Tak, włączyliśmy się w lobbing na rzecz tej inwestycji. Jako miasto byliśmy i jesteśmy nadal odcięci od połączenia z drogą ekspresową S10 i autostradą A1 na terenie Torunia. W ramach rozmów z GDDKiA podpisaliśmy porozumienie o budowie dwóch połączeń z S10 i za jej pośrednictwem z autostradą na terenie Torunia – jedno w Czerniewicach, drugie na osiedlu Podgórz. Połączenia te zostały uwzględnione w koncepcji decyzji środowiskowej oraz w przetargu na budowę tej trasy. Budowa obecnego odcinka pomiędzy Bydgoszczą a Toruniem nie tylko usprawni połącze-

Toruń to też Wisła. Co pewien czas pojawiają się postulaty jej użeglowienia. Mocno liczy na to Bydgoszcz, także samorząd województwa kujawsko-pomorskiego. Jakie jest podejście Torunia? Bez wody nie ma życia, to jest oczywistość. W Toruniu istnieje to przeświadczenie od ośmiu wieków. Wisła zawsze była miejscem, które stanowiło dla nas najważniejsze odniesienie. Niegdyś była to jedyna „autostrada”, na której bogaciło się nasze królestwo i Krzyżacy. Wyciąganie wniosków z historii jest bardzo ważne, tak samo jak odważne patrzenie w przyszłość – musimy traktować królową polskich rzek jako bardzo istotny fragment życia gospodarczego naszego kraju i kierunek innowacji i rozwoju. Toruń od lat inwestuje w nowoczesną infrastrukturę do wypoczynku czy aktywnego uprawiania sportu, budując chociażby Przystań Toruń, ale to nie wystarczy, by wykorzystać potencjał Wisły. Skoro dla niewielkiego portu w Elblągu przecina się mierzeję, pogłębia zalew, to może jest szansa? W 2016 roku, kiedy Sejm RP zdecydował o Roku Rzeki Wisły 2017, apelowałem, o podjęcie stosownych decyzji i wcielenie ich w życie. To był doskonały czas, by podjąć wyzwanie i powiedzieć: tak – możliwy jest wiślany szlak żeglugowy, skomponowany w symbiozie przyrody i gospodarki, tak – walka o udrożnienie gospodarcze Wisły powinna się rozpocząć. To właśnie wtedy w Opolu podpisano list intencyjny dotyczący Odrzańskiej Drogi Wodnej. Będzie to pierwsze miejsce w Polsce, w którym uruchomiona zostanie żegluga śródlądowa. Szacunkowy koszt przywrócenia pełnej żeglowności na Odrze wtedy oscylował w granicach 30 mld złotych. Łatwo sobie wyobrazić, że wiślany projekt będzie wymagał jeszcze większego wsparcia, ale jestem przekonany, że jest to możliwe. Mówimy o sektorze logistycznym, ale Toruń zawsze słynął z branży elektromaszynowej. To wciąż ważna gałąź gospodarki? Profil gospodarczy Torunia jest zróżnicowany – rozwija się tu między innymi przemysł, a także handel i usługi. Tradycyjnym i prężnie rozwijającym się sektorem gospodarki miasta pozostaje

sektor elektromaszynowy na czele z Apatorem, międzynarodowym producentem oraz dystrybutorem urządzeń i systemów pomiarowych. Od lat w Toruniu działalność prowadzą Toruńskie Zakłady Urządzeń Okrętowych Towimor, Elektromontaż-Toruń, Kverneland Group czy Tofama. Należy również docenić wiele mniejszych firm, które przyczyniają się do umocnienia konkurencyjnej pozycji miasta jako ośrodka przemysłowego, a których tutaj nie sposób wymienić.

Toruń to miasto Mikołaja Kopernika, a Starówka jest na światowej liście UNESCO. Dzięki temu odwiedza was aż 2,5 mln turystów rocznie. To może turystyka jest najważniejszą gałęzią gospodarki? Według naszych szacunków w turystyce pracuje około 3 tysięcy osób. Chodzi o miejsca noclegowe, muzea, atrakcje turystyczne, gastronomię, przewodników. Sektor turystyczny jest zatem jednym z największych pracodawców w mieście. Podobnie jak na całym świecie, z pobytu turystów pośrednio korzysta również szeroko pojęty transport, takie usługi jak fryzjer czy spa, sklepy, a nawet wodociągi. Szacuje się, iż w ciągu roku turyści zostawiają w Toruniu od 250 do 300 milionów złotych. To kwota, która robi wrażenie. Miasto od lat konsekwentnie poprawia wygląd zespołu staromiejskiego, inwestując miliony złotych w remonty i konserwacje zarówno znanych ogólnie miejsc, jak np. Dom Mikołaja Kopernika, ale również w przywracanie blasku wielowiekowym kamienicom, często ukrytym w uliczkach starówki. Z powodu pandemii zanotowaliście jednak spadek ruchu turystycznego. W 2020 roku pojawiło się niespełna 900 tysięcy turystów. Jak to się odbiło na kondycji miasta? Pandemia na wiele miesięcy zamknęła branży turystycznej możliwość zarobkowania, co bardzo negatywnie odbiło się na sytuacji w mieście. Jednak z punktu widzenia bardziej kompaktowego miasta, raczej związanego z destynacjami turystycznymi typu city break, spadek gości i wpływ na działalność usługodawców nie był tak spory jak w Krakowie czy we Wrocławiu. Jak wypadł tegoroczny sezon? Czy udało się odrobić część strat? Na takie podsumowanie jeszcze za wcześnie, ale wakacyjne miesiące wypadły bardzo dobrze. Liczba turystów w naszym mieście,

stan obłożenia instytucji kultury, muzeów czy obiektów noclegowych był zbliżony do tego sprzed pandemii, co oczywiście nas bardzo cieszy.

Czy udało się wam uruchomić programy pomocowe dla przedsiębiorców? Toruńscy przedsiębiorcy, którzy zostali najmocniej dotknięci ograniczeniami w prowadzeniu działalności gospodarczej, mogli ubiegać się o pomoc ze strony miasta w ramach programu „Toruń dla przedsiębiorców”. Odraczaliśmy i rozkładaliśmy na raty m.in. należności z tytułu podatku od nieruchomości czy czynszów za najem lokali użytkowych, stanowiących własność Gminy Miasta Toruń. Ponadto w określonych przypadkach przedsiębiorcy będący najemcami i prowadzący działalność w lokalach użytkowych, którymi gospodarowało miasto, mogli liczyć na umorzenie części lub całości należności z tytułu czynszu najmu. Miasto wspiera cały czas przedsiębiorców również poprzez obowiązujące od kilku lat ulgi od podatku od nieruchomości, skierowane do tych, którzy realizują na terenie Torunia nowe inwestycje, tworzą nowe miejsca pracy, prowadzą po raz pierwszy działalność gospodarczą w lokalu położonym na starówce czy reprezentują branże chronione i wygasające. Jak pandemia wpłynęła na budżet miasta? Pandemia, co nie jest dla nikogo zaskoczeniem, odcisnęła piętno także na miejskim budżecie. Zmniejszyły się dochody miasta, te wielkie z udziału w podatku PIT, ale także zauważalne było tąpnięcie w dochodach ze sprzedaży biletów miejskich czy w podatku od nieruchomości. W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy od pisma „Wspólnota” drugie miejsce w rankingu miast, które w 2020 roku zanotowały największy wzrost wydatków na ochronę zdrowia. Przed nami była tylko Warszawa. Na badania przesiewowe, na środki ochronne, dezynfekcję przestrzeni miejskich i wiele innych podobnych działań w ubiegłym roku wydaliśmy ponad milion złotych, ponad 29 proc. więcej niż w latach wcześniejszych. Musieliśmy zaciskać pasa w wydatkach bieżących, robimy to do dzisiaj. Wszystko jednak wskazuje na to, że ten rok pozwoli nam zapomnieć o złym czasie. Tegoroczne lato oraz nadchodzące jesienne tygodnie napawają nas optymizmem w sprawie powrotu do normalności. / ©℗


Życie regionów

R4

Poniedziałek 4 października 2021

◊ regiony.rp.pl

EKOLOGIA

Dolny Śląsk mocno stawia na poprawę jakości powietrza

SHUTTERSTOCK

Na termomodernizację w regionie trafi 120 mln zł. Dzięki tym pieniądzom zniknie wiele szkodliwych kopciuchów, a przybędzie instalacji do produkcji energii z odnawialnych źródeł.

Dzięki obecnej puli dotacji w regionie zniknie przeszło 700 kopciuchów MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z URZĘDEM MARSZAŁKOWSKIM WOJEWÓDZTWA DOLNOŚLĄSKIEGO

Dolny Śląsk za jeden z priorytetów przyjął poprawę jakości powietrza w regionie, co bezpośrednio przekłada się na podniesienie jakości życia mieszkańców. W regionie udostępniane są środki na ten cel dla różnych podmiotów i osób indywidualnych.

Konkurs o 100 mln zł Samorząd województwa ogłosił np. konkurs na dopłaty do inwestycji mających na celu podniesienie efektywności energetycznej budynków użyteczności publicznej. Mogły się o nie starać m.in. jednostki samorządu terytorialnego czy organizacje pozarządowe. W I rundzie konkursu dofinansowanie na łącznie niemal 100 mln zł zdobyło 29 podmiotów, które zarządzają placówkami edukacyjnymi. Pieniądze na termomodernizację pochodzą ze środków unijnych. Dotacje można przeznaczyć m.in. na wymianę lub modernizację źródeł ciepła, ocieplenie budynków, podłączenie do sieci ciepłowniczej czy montaż mikroinstalacji odnawialnych źródeł energii. W konkursie mogły startować podmioty posiadające lub zarządzające budynkami użyteczności publicznej, w których mieszczą się placówki edukacyjne – żłobki, przedszkola i szkoły (z wyłączeniem szkół wyższych). – Jednym z priorytetów samorządu województwa dolnośląskiego jest walka ze smogiem. Podobnie jak lokalne samorządy jesteśmy zdeterminowani, aby mieszkańcy regionu oddychali czystym powietrzem – mówi marszałek województwa Cezary Przybylski z

Bezpartyjnych Samorządowców. – Tego typu programy dopłat są bardzo ważne i potrzebne, ponieważ dzięki nim można za jednym razem wyeliminować wiele nieefektywnych źródeł ciepła oraz poprawić jakość powietrza na dużym obszarze – podkreśla marszałek. Konkurs realizowany jest ze środków unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego na lata 2014–2020. Łącznie, w kończącej się perspektywie finansowej UE, samorząd województwa na gospodarkę niskoemisyjną przeznaczył już prawie 2 mld zł. W tym ponad 240 mln zł na produkcję energii ze źródeł odnawialnych, przeszło 670 mln zł na wdrażanie strategii niskoemisyjności, ponad 114 mln zł podniesienie efektywności energetycznej w małych i średnich przedsiębiorstwach oraz ponad 840 mln zł – w budynkach użyteczności publicznej sektora mieszkaniowego. – Termomodernizacja budynków jest niezwykle istotna, nie tylko ze względu na obniżenie kosztów ogrzewania, ale przede wszystkim na efekt ekologiczny, który jest kolejnym przejawem dbałości o środowisko – zauważa wicemarszałek Grzegorz Macko z Prawa i Sprawiedliwości.

dliwego benzo(a)pirenu przekracza przyjętą normę. To substancja powstająca w wyniku niepełnego spalania związków organicznych, w tym paliw stałych, drewna, odpadów, tworzyw sztucznych czy paliw samochodowych. Benzo(a)piren kumuluje się w organizmie, jest toksyczny i rakotwórczy. Kolejnym zanieczyszczeniem powietrza, jakie występuje na

płuc. Mogą być toksyczne. Powodują kaszel, trudności w oddychaniu i zaostrzenie alergii. W walce z zanieczyszczeniem powietrza konieczne są zdecydowane działania. Dlatego samorząd województwa dolnośląskiego już 30 listopada 2017 r. przyjął uchwały antysmogowe. To trzy dokumenty dotyczące Wrocławia, uzdrowisk oraz pozostałej

20 mln zł dotacji dla mieszkańców

Skala wyzwania Realizacja programów dotyczących gospodarki niskoemisyjnej jest dla regionu bardzo istotna, gdyż ponad połowa Dolnoślązaków wciąż oddycha zanieczyszczonym powietrzem. Według badań Państwowego Monitoringu Środowiska więcej niż 50 proc. mieszkańców regionu żyje na obszarach, gdzie poziom szko-

Z kolei kompleksowe podejście do efektywności energetycznej, transformacji sektora i rozwoju energetyki rozproszonej jako kierunków polityki regionalnej w tym zakresie zostanie określone w przygotowywanym dokumencie „Strategia energetyczna Dolnego Śląska – kierunki wsparcia sektora energetycznego”. Założenia do strategii zostały przyjęte w czerwcu ubiegłego roku. Obecnie prowadzone są analizy dotyczące poszczególnych elementów dokumentu. Wszystkie działania na rzecz transformacji energetyki, w tym związane z kompleksową termomodernizacją obiektów, opierają się na nadrzędnym celu – przyjętym w założeniach strategii energetycznej Dolnego Śląska – jakim jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Wpisują się także w realizację polityki Unii Europejskiej w tym zakresie.

znacznej części województwa, są pyły zawieszone PM10, czyli bardzo małe cząstki m.in. kurzu, popiołu, a także startych opon czy tarcz i klocków hamulcowych. Często osiadają na nich także inne substancje, np. metale ciężkie. Pyły te bardzo łatwo przenikają do

części województwa. Wprowadzają one ograniczenia w zakresie stosowania paliw stałych niskiej jakości oraz klasy instalacji wykorzystywanych do ogrzewania. Na ich podstawie realizowana jest także kampania edukacyjno-informacyjna „Czyste zasady”.

Warto także przypomnieć, że od początku października mieszkańcy Dolnego Śląska mogą starać się o dofinansowanie na wymianę nieefektywnych źródeł ciepła na paliwa stałe oraz na termomodernizację. Pula przeznaczona na pilotaż dla regionu w ramach akcji uzupełniającej rządowy program „Czyste powietrze” to 20 mln zł. Ministerstwo Klimatu i Środowiska szacuje, że dzięki dofinansowaniom efektywność energetyczna poprawi się w 50 wielorodzinnych budynkach mieszkalnych i 300 lokalach mieszkalnych. Dzięki temu zniknie łącznie przeszło 700 kopciuchów. Początkowo planowano na ten cel przeznaczyć 15 mln zł; pula wzrosła jednak o kolejne 5 mln zł.

– Zwiększyliśmy planowany budżet działania z 15 do 20 mln zł, ponieważ wprowadziliśmy dodatkowe preferencje dla budynków zlokalizowanych na terenach gmin graniczących z Republiką Czeską. Mieszkańcy tych właśnie gmin będą mieli szansę na wyższe dotacje, czyli większą o 10 pkt proc. intensywność dofinansowania – podkreśla Michał Kurtyka, minister klimatu i środowiska. O środki starać się mogą osoby fizyczne będące właścicielami lub współwłaścicielami lokali mieszkalnych lub wspólnoty mieszkaniowe. Dla mieszkańców gmin graniczących z Czechami dotacje będą wyższe o 10 pkt proc. Co ważne, wszystkie źródła ciepła, które zostaną zakupione z dofinansowaniem, muszą spełniać docelowe wymagania wspomnianej uchwały antysmogowej przyjętej przez Sejmik Województwa Dolnośląskiego. – Bardzo ważne jest wspólne myślenie o ochronie środowiska oraz realizowanie wspólnych programów i inicjatyw z naszymi partnerami w Czechach. Wszyscy oddychamy tym samym powietrzem, a zanieczyszczenia nie znają granic. Dlatego w naszym wspólnym interesie jest troska o środowisko – dodaje Cezary Przybylski. Dolnośląski pilotaż prowadzi Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Planowany jest on na lata 2021–2024. Przyznane dofinansowania można przeznaczyć na wymianę starych kotłów i pieców na paliwo stałe na efektywne źródła ciepła, a także na modernizację instalacji CO i CWU, wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła, ocieplenie przegród budowlanych, mikroinstalację fotowoltaiczną, dokumentację projektową, audyt energetyczny i ekspertyzy. ©℗ —oprac. Jeremi Jędrzejkowski


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.