aktualności na ◊ regiony.RP.PL
Poniedziałek 11 października 2021 | nr 237 (12087)
Życie Regionów rozmowa Konrad Fijołek >R3
Finanse samorządów >R2
Bardzo poważnie rozważamy zakup autobusów wodorowych
Najważniejsza jest finansowa samodzielność
Nie wszędzie musimy dojeżdżać samochodem. Warto czyścić centra miast i nie zasypywać ich samochodami. Ale w zamian oferować mieszkańcom inne rozwiązania – mówi prezydent Rzeszowa.
Erozja stabilnego, niezależnego od decyzji politycznych finansowania prowadzi do uderzającego w fundamenty samorządności klientelizmu.
gospodarka odpadami
Skokowa poprawa w śmieciach
mat.pras.
Polacy coraz więcej odpadów wyrzucają do odpowiednich pojemników. Pomogły zakupy online i edukacja ekologiczna, ale wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia. Już ponad 40 proc. śmieci zbieranych jest selektywnie, w czym pomogła śmieciowa rewolucja
W
Anna Cieślak-Wróblewska
skaźnik odpadów zebranych od gospodarstw domowych w sposób selektywny przekroczył w 2020 r. pewną symboliczną granicę i wyniósł 40,8 proc. – wynika z danych przedstawionych ostatnio przez GUS. W porównaniu z 2019 r. to wprost skokowa poprawa, aż o ponad 6 pkt proc., podczas gdy w poprzednich latach wskaźnik ten rósł o 2–3 pkt proc.
Obowiązek obliguje Skąd to przyspieszenie? – Od momentu kiedy segregacja odpadów jest obowiązkiem każdego mieszkańca, co stało się w 2020 r., odnotowujemy wzrost masy odpadów zbieranych selektywnie. Dowodzi to, że mieszkańcy rzeczywiście segregują odpady powstające w ich domach – mówi nam Katarzyna Jauksz-Zalewska, zastępca dyrektora wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miasta Poznań. Nieco paradoksalnie pomogła pandemia, bo w czasie lockdownów mieszkańcy zamknięci w domach chętnie kupowali online, a to z kolei generowało duże ilości odpa-
dów łatwych do segregacji, np. opakowań z tektury czy tworzyw sztucznych. – W Krakowie istotne było zaliczenie od 2020 r. punktów skupu metali i surowców do gminnych statystyk – mówi Piotr Odorczuk, rzecznik krakowskiego MPO. – A dla jakości segregacji odpadów z żółtych, niebieskich i zielonych pojemników duże znaczenie miało zmodernizowanie w 2019 r. jednej z sortowni odpadów selektywnie zbieranych w Centrum Ekologicznym Barycz.
Nauka segregacji Przede wszystkim jednak rosnący odsetek śmieci zbieranych w sposób selektywny to efekt rosnącej świadomości Polaków w tym zakresie. I chyba można powiedzieć, że odpadowa rewolucja, która rozpoczęła się kilka lat temu, w postaci rosnących drastycznie cen za wywóz śmieci i nowego systemu ich wyrzucania do odpowiednich pojemników, w końcu przyniosła efekty. – Radykalna poprawa w tym zakresie w Lublinie jest efektem wprowadzenia nowych rozwiązań oraz skuteczności kampanii edukacyjno-informacyjnej – potwierdza
partner Życia Regionów
Marta Smal-Chudzik, dyrektor wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miasta Lublin. Jak opisuje, wprowadzenie nowych zasad segregacji śmieci było dużym wyzwaniem organizacyjnym, ale poprzedzone było też dużą kampanią informacyjną. Sukcesywnie dostarczano mieszkańcom coraz bardziej szczegółowej wiedzy w różnych ulotkach i plakatach umieszczanych w przestrzeni publicznej. W Lublinie pojawił się jednolity system tabliczek informacyjnych na wiatach śmietnikowych, było dużo spotkań z mieszkańcami, filmików instruktażowych, akcji w mediach itp. Wiele materiałów przetłumaczono też na języki obce, bo w Lublinie mieszka sporo obcokrajowców.
Liderzy zbiórki Obecnie Lublin należy do miast liderów, jeśli chodzi o odsetek odpadów zbieranych selektywnie – w 2020 r. wynosił on 50,3 proc., a jeszcze dwa lata wcześniej – 33,6 proc. Wśród miast wojewódzkich doskonałymi wynikami mogą się pochwalić Gdańsk (63,6 proc., wobec 47,4 proc. w 2019 r.), Białystok, Opole, Bydgoszcz i Kraków, gdzie wskaźnik ten wynosił powyżej 45 proc. Dla porównania, wyraźnie gorzej jest w takich miastach jak Kielce, Zielona Góra, Katowice czy Łódź, gdzie według danych GUS odsetek śmieci zebranych selektywnie wyniósł w ubiegłym roku poniżej 35 proc. Jak informuje Jędrzej Sieliwończyk z gdańskiego magistratu, w mieście w 2020 r. masa surowców zbieranych selektywnie z nieruchomości wzrosła o 40 proc. rok do roku,
masa bioodpadów (bez odpadów zielonych) – o 17 proc., a masa odpadów resztkowych spadła o 15 proc.
Cel – recykling Nasi rozmówcy podkreślają, że przed wszystkimi jeszcze wiele do zrobienia. Wielkim wyzwaniem jest nie tylko wzrost odsetka odpadów zbieranych selektywnie, ale też jakość segregacji. Bo tylko dobrze posegregowane odpady nadają się do recyklingu, a przecież cały proces selektywnej zbiórki ma na celu właśnie odzyskanie jak największej ilości surowców do ponownego użycia. Już w 2021 r. gminy będą obowiązane osiągnąć poziom przygotowania do ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych w wysokości co najmniej 20 proc., a to wymaga jeszcze większej dyscypliny po stronie mieszkańców, nowych rozwiązań po stronie rządu i zaangażowania samorządów. – Jeżeli chodzi o Zieloną Górę, to ilość odpadów komunalnych i opakowaniowych selektywnie zbieranych ustabilizowała się na pewnym poziomie – przyznaje Monika Zapotoczna z Zielonej Góry. – Nasze instalacje do unieszkodliwiania odpadów zostały wybudowane wiele lat temu. Wymagają modernizacji, zmiany technologii, a w niektórych przypadkach wybudowania nowych. Niestety te, które mamy, są na granicy przepustowości – zaznacza.
Konieczne zmiany – Mając na uwadze konieczność osiągania poziomów recyklingu, niezbędne jest, żeby również na produ-
Opinie dla „życia regionów”
Michał Sztybel
Agnieszka Jakubowska
zastępca prezydenta Bydgoszczy
dyrektorka Biura Gospodarki Odpadami m.st. Warszawy
Mieszkańcy coraz lepiej segregują odpady – są coraz bardziej świadomi, że to ważne i potrzebne. Choć jest jeszcze wiele do poprawy, dziękujemy mieszkańcom za systematyczne postępy. Postępów jednak nie widać po stronie rządu. Co z tego, że mamy więcej segregowanych odpadów, skoro nie można ich w pełni sprzedać dla recyklingu, bo w Polsce nie działa chociażby system kaucyjny czy rozszerzona odpowiedzialność producentów. Opakowania w Polsce są tak słabej jakości, ponieważ korporacje nie mają żadnych obowiązków w związku z ich jakością. Prowadzi to do tego, że recyklerzy ściągają odpady jako surowiec z zagranicy, by przetwarzać tworzywa sztuczne do ponownego wykorzystania, choć w Polsce mamy mnóstwo śmieci.
Każda pozytywna zmiana cieszy, a wzrost ilości odpadów z selektywnej zbiórki cieszy szczególnie w kontekście wymaganych poziomów recyklingu. Jesteśmy zadowoleni ze wzrostu, niemniej zawsze może być jeszcze lepiej. Biuro Gospodarki Odpadami m.st. Warszawy będzie dążyło do poprawy wskaźników w przyszłości, przede wszystkim w zakresie jakości odpadów selektywnie zbieranych. Niemniej jest to oczywiście projekt długoterminowy. By jeszcze poprawić poziom selektywnej zbiórki odpadów, przede wszystkim należy w sposób ciągły edukować mieszkańców, pokazując, jak ważna jest selektywna zbiórka – zarówno w kontekście ekologicznym, jak i obniżenia kosztów systemu.
centach spoczywał obowiązek tworzenia opakowań nadających się do powtórnego przetworzenia – mówi Katarzyna Jauksz-Zalewska z Poznania. – Mamy nadzieję, że wdrożenie ustawy o rozszerzonej odpowiedzialności producentów przyczyni się do ustabilizowania systemów i obniżenia koszów, a z opłaty produktowej pochodzącej od producentów opakowań zostanie sfinansowana edukacja ekologiczna dla mieszkańców – dodaje.
– Chcemy być jeszcze lepsi jako proekologiczna społeczność, a trend wzrostowy w Gdańsku utwierdza nas w przekonaniu, że cały czas możliwe jest jeszcze podnoszenie poprzeczki. Mówimy tu i o ilości, i o jakości segregacji – mówi też Jędrzej Sieliwończyk z Gdańska. – Stawiamy na pracę u podstaw, edukację i walczymy z szarą strefą „odpadową” poprzez nowy speczespół, który kontroluje nierzetelnych wytwórców odpadów komunalnych – opisuje. / ©℗
Życie regionów
R2
Poniedziałek 11 października 2021
◊ regiony.rp.pl
Finanse samorządów 21,9 proc.). Za to udział dotacji wzrósł i to bardzo wyraźnie – z 14,3 proc. w 2004 r. do 30 proc. w 2020 r. – Oznacza to poważne ograniczenie samodzielności finansowej jednostek samorządu terytorialnego – podkreśla Jan M. Czajkowski.
Znaczone pieniądze
Najważniejsza jest finansowa samodzielność Erozja stabilnego, niezależnego od decyzji politycznych finansowania prowadzi do uderzającego w fundamenty samorządności klientelizmu. I grozi wręcz praktyczną likwidacją lokalnej władzy publicznej.
Rola samorządu Przykładowo, jak wynika z analizy wydatków publicznych przygotowanej przez Eurostat za 2019 r., samorządy (i ich jednostki zależne) są odpowiedzialne w niemal 100 proc. za takie kwestie jak dostawy wody i odbiór ścieków, zagospodarowanie śmieci, edukacja podstawowa i ponadpodstawowa. To na ich barkach (w 70–80 proc.) spoczywa zadanie rozwoju budownictwa mieszkaniowego, kultury, sportu i rekreacji, w ponad połowie wydatków są też organizatorem transportu publicznego (np. w zakresie komunikacji miejskiej czy rozbudowy i modernizacji sieci drogowej), a w ponad 40 proc. za organizację ochrony zdrowia. – Polska reforma samorządowa wyznaczyła społecznościom lokalnym i regionalnym wiele istotnych zadań, wśród których jednym z najważniejszych jest rozwój lokalny i regionalny – podkreśla Jan M. Czajkowski, samorządowiec, wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego, w raporcie Związku Miast Polskich „Stan finansów JST”. I zaznacza, że samorządy dobrze realizują te zadania – w latach 2004–2020 wydatki na
Finansowa erozja Powyższe liczby powinny uświadamiać wszystkim mieszkańcom, że zdecydowana większość usług publicznych, jakie państwo polskie świadczy na rzecz swoich obywateli, wykonywana jest właśnie przez samorząd terytorialny. Jednak by wykonywać te zadania odpowiedzialnie, samorządy potrzebują stabilnych, niezależnych od decyzji politycznych źródeł finansowania. Niestety, jak pokazuje raport „Stan finansów JST”, od wielu lat można mówić o postępującej erozji tych źródeł. Jednym z głównych problemów jest relatywnie niska dynamika dochodów własnych samorządów, przy czym najpoważniejszą przyczyną są tu zmiany ustawowe w systemie podatkowym, przede wszystkim w podatku PIT (który jest głównym źródłem dochodów własnych). Na przykład duża reforma podatkowa z 2008 r. (przypomnijmy – wprowadzono wtedy dwie stawki podatku 18 i 32 proc. zamiast trzech: 19, 30 i 40 proc.) spowodowała spadek samorządowych dochodów z PIT rok do roku o kilka procent. W kolejnych latach wpływy z PIT sukcesywnie rosły, ale w 2020 r. znowu się załamały – zarówno przez pandemię, jak i kolejne zmia-
ny w tym podatku (tym razem chodziło o rządową reformę obniżenia stawki z 18 do 17 proc. czy podwojenie kosztów uzyskania przychodów).
Krótka kołdra Ale to nie koniec. Przed samorządami rysują się kolejne wyzwania, ponieważ – wedle rządowych szacunków – wdrożenie zmian w podatkach PIT i CIT w ramach Polskiego Ładu przynieść ma lokalnym budżetom straty w dochodach własnych na poziomie 13–14 mld zł rocznie. Ministerstwo Finansów przygotowało system, który ma rekompensować sa-
morządom te straty, jednak nie pokryją one prawdopodobnie wszystkich ubytków. Lokalnych włodarzy czekają więc trudne decyzje – coraz krótsza finansowa kołdra oznacza cięcia i oszczędności w wielu zadaniach i wydatkach. Ogromnym problemem jest także zmieniająca się na niekorzyść samorządu struktura dochodów. I tak udział dochodów własnych w dochodach ogółem w latach 2004– 2020 sukcesywnie się zmniejszał (z ponad 51,4 proc. w 2004 r. do 48,1 proc. w 2020 r.), choć zgodnie z umową społeczną z 2003 r. powinien rosnąć. Spada też udział subwencji (z 34,2 proc. do
Luka w oświacie Oznaką ograniczenia stabilności i samodzielności finansowej samorządów może być też nakładanie zadań bez zapewnienia adekwatnego ich finansowania (co akurat jest domeną wszystkich rządów w III RP). Świetnym przykładem jest oświata, która ma być w więk-
Potencjał rozwojowy Z raportu „Stan finansów JST” wynika, że własny potencjał rozwojowy kształtuje się odmiennie w różnych kategoriach samorządów, wynika z różnych uwarunkowań lokalnych i musi być rozpatrywany indywidualnie. O ile samorządy jako całość nie wyglądały dotychczas najgorzej, o tyle nawet wśród stereotypowo bogatych miast na prawach powiatu są też „biedne”, których potencjał rozwojowy spada po okresie wytężonych inwestycji. Podobnie są też „biedne” i „bogate” gminy czy powiaty. – Analizy kształtowania się nadwyżki operacyjnej to wyraźny sygnał do pilnego podjęcia postulowanej od wielu lat modyfikacji systemu finansów samorządowych w celu usprawnienia jego funkcjonowania – zaznacza Czajkowski. Zdaniem samych samorządowców należy już nie tylko postulować reformę systemu finansowania JST, ale trzeba o tym głośno krzyczeć. Trzeba alarmować, że uznaniowa redystrybucja środków przez władze centralne, bez czytelnych zasad oraz równego dostępu, prowadzi do uderzającego w fundamenty samorządności klientelizmu. A finansowe osłabienie samorządów grozi praktyczną likwidacją lokalnej władzy publicznej, co szybko odbiłoby się na jakości i możliwości świadczenia usług publicznych. / ©℗ —Anna Cieślak-Wróblewska
Opinie dla „życia regionów”
prof. Paweł Swianiewicz
prof. Michał Bitner
Uniwersytet Warszawski, Fundacja im. S. Batorego
Uniwersytet Warszawski
Zalety decentralizacji mogą się pojawić tylko wtedy, gdy samorządy mają pewną swobodę, samodzielność w podejmowaniu decyzji. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, po co nam samorząd, skoro mamy mądry rząd, który siedząc w stolicy, może decydować, co i gdzie ma się dziać, i przyznawać na to pieniądze. Ja oczywiście z takim rozumowaniem się nie zgadzam. System, w którym mamy samorząd, jest lepszy, ponieważ lokalna władza jest bliżej skutków podejmowanych decyzji, co pozwala na lepsze decyzje, dostosowane do lokalnych uwarunkowań i aktualnych potrzeb. Niestety, niezależność finansowa samorządów jest ograniczana od dobrych kilku lat. Wystarczy spojrzeć na wskaźnik, jaką część w ich dochodach stanowią dotacje celowe, które są przekazywane w taki sposób, że można je wykorzystać jedynie na cele wskazane przez „darczyńcę”. W sumie to już ponad 1/3 wszystkich pieniędzy, jakimi dysponują samorządy gminne. Poza tym po stronie rządowej dosyć często podnoszony jest argument, że łączne dochody samorządów rosną. To prawda, ale nie cała, bo jednocześnie rosną też ich obowiązki. Dobrym przykładem jest subwencja oświatowa, do której JST muszą z roku na rok dokładać coraz więcej. Czyli muszą dokładać z innych źródeł, co zmniejsza ich możliwości prowadzenia samodzielnej polityki finansowej.
Przez podsektor samorządowy przechodzi więcej niż 1/3 wszystkich wydatków publicznych, duże znaczenie ma też samorząd jako pracodawca, bo w sumie pracuje tu znacznie więcej pracowników sfery budżetowej niż łącznie w podsektorze centralnym i ubezpieczeniowym. A jeszcze większą rolę odgrywa w finansowaniu wydatków rozwojowych. By realizować te wszystkie zadania, samorząd potrzebuje stabilnego finansowania. Szkoda, że nie udało się zrealizować ponadpartyjnego pomysłu z 2015 r. rozdziału dochodów z PIT na część samorządową i rządową. Gdyby do tego doszło, dziś lokalne władze nie musiałyby obawiać się skutków reform podatkowych, w tym tych zapowiedzianych w Polskim Ładzie. Ciekawe, że przy okazji dyskusji o Polskim Ładzie pojawiają się argumenty, że skoro mieszkańcy zyskają na obniżce PIT, to samorządy nie mają powodów do zmartwień. Ale to fałszywy argument. Równie dobrze moglibyśmy powiedzieć, że warto znieść wszystkie podatki, bo wszyscy mieliby na tym zyskać. Tyle że wówczas państwo nie będzie miało dochodów, by świadczyć ważne przecież dla wszystkich usługi publiczne. Podobnie w przypadku samorządów – więcej w kieszeniach mieszkańców oznacza mniej w lokalnych budżetach, czyli mniej pieniędzy np. na kulturę, na szkoły, na drogi, na biblioteki, na zakup usług z zakresu świadczeń zdrowotnych itp.
mat.pras.
N
awet co trzecia złotówka przeznaczana na usługi publiczne wydawana jest przez samorządy. A w niektórych obszarach, decydujących o rozwoju lokalnym czy zadaniach związanych z codziennym życiem Polaków, zdecydowana większość.
inwestycje wyniosły ok. 558 mld zł i jest to kwota większa niż wydatki inwestycyjne budżetu centralnego. Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę działania rozwojowe ogółem (gdzie zaliczane są nie tylko inwestycje, ale też np. nakłady na edukację, zdrowie czy kulturę), także ok. połowy to przedsięwzięcia samorządowe.
mat.pras.
Tekst przygotowany we współpracy ze Związkiem Miast Polskich
Dotacje to bowiem pieniądze „znaczone”, można je wydać jedynie zgodnie z ich przeznaczeniem, np. na daną inwestycję albo określone, konkretne zadanie. Gorzej, że coraz częściej o tym przeznaczeniu decyduje rząd centralny, który uruchamia nowe fundusze wsparcia dla działań samorządowych – np. na drogi czy infrastrukturę sportową. Tymczasem to samorządowcy najlepiej wiedzą, jakich działań potrzeba w danym okresie w danej gminie, bo to oni najlepiej znają potrzeby mieszkańców. Jeszcze gorzej, że zdarza się, iż podział tych funduszy jest przeprowadzany bez jasnych kryteriów, co prowadzi do uznaniowego wyboru jednostek, które otrzymają wsparcie lub nie. Przykładem takiego podziału, dokonanego z klucza politycznego, a nie merytorycznego, jest – jak wynika z analizy Fundacji Batorego – II tura Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Zdecydowana większość z ok. 6 mld zł trafiła do tych JST, których władze sympatyzują z obecnym rządem. Podobnie niejasne kryteria ma też uruchomiony w tym roku Rządowy Fundusz Polski Ład: Program Inwestycji Strategicznych, za którego pośrednictwem w ciągu kilku lat do samorządów ma trafić ok. 100 mld zł, a który też ma być formą rekompensaty za Polski Ład. Wedle regulaminu tego funduszu ostateczny głos w sprawie podziału ma sam premier, a nie wyniki konkursów.
szości finansowana z budżetu państwa, ale realizatorem zadań są samorządy. Problem w tym, że subwencja oświatowa nie pokrywa wszystkich potrzeb, a luka w finansowaniu edukacji (czyli to, co samorządy chcą i muszą dokładać, ograniczając wydatki na inne dziedziny), rośnie z roku na rok. W latach 2004–2019 subwencja oświatowa wzrosła o 87 proc., do ok. 47 mld, a w tym samym czasie bieżące wydatki samorządów na oświatę wzrosły o 227 proc., do ok. 77 mld zł! W 2004 r. subwencja wystarczała na pokrycie 98 proc. wydatków osobowych (w tym płace nauczycieli), obecnie jedynie na 84 proc. Kondycja finansowa samorządów wpływa na ich potencjał rozwojowy. Tu ważnym wskaźnikiem jest nadwyżka operacyjna (różnica między dochodami a wydatkami bieżącymi).
◊ regiony.rp.pl
Życie regionów
Poniedziałek 11 października 2021
R3
rozmowa
Bardzo poważnie rozważamy zakup autobusów wodorowych infrastrukturze, która mogłaby je zasilać. Bardzo poważnie to rozważamy.
janina blikowska
Panie prezydencie, w Rzeszowie powołano już miejskiego architekta miejskiego? A jeśli nie, to kiedy to nastąpi? Jeszcze nie, ale będzie od 1 listopada. Jesteśmy już dogadani w sprawie różnych szczegółów. Jest zarządzenie powołujące takie stanowisko w strukturze urzędu miasta. Jest też osoba, która zostanie miejskim architektem. Na razie kończy inne swoje projekty i dopiero za miesiąc dołączy do nas.
Rowery wjechały już na buspasy w Rzeszowie? Od 1 października. W miejscach, gdzie nie ma ścieżek rowerowych, chcemy, by jednoślady mogły się poruszać po buspasach. Chcemy rowerzystom umożliwić przejazd przez centrum miasta, dlatego mamy nowe kładki rowerowe na naszej rzece Wisłok. Dwie zostały już otwarte, a trzecia jest przygotowywana. A kolejny ruch to przeprowadzenie sieci ścieżek przez centrum miasta. A jednym z elementów są rowery na buspasach.
A jak idą przygotowania do opracowania studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego? Kończymy właśnie wewnętrzne ustalenia i właśnie ogłaszamy założenia studium, które poddamy debacie publicznej i działaniom eksperckim.
Czy głos mieszkańców liczy się teraz dla urzędu bardziej? Przy jakich decyzjach to już miało dla pana znaczenie w pierwszych 100 dniach sprawowania urzędu? Konsultujemy z mieszkańcami większość decyzji, które chcemy podjąć. Choćby kwestię miejskiego architekta, o czym dyskutowaliśmy na comiesięcznych spotkaniach z architektami. W przypadku planów zagospodarowania przestrzennego nad Wisłokiem w kluczowym punkcie w mieście prowadzimy publiczną debatę na ten temat z udziałem mieszkańców i innych zainteresowanych stron i radnych. Cały czas trwają konsultacje społeczne także w mniejszych sprawach, jak zmiany związane z likwidacją przeszkód architektonicznych dla pieszych, dla rowerzystów. Robimy to podczas tzw. aktywnych konsultacji, razem jeżdżąc po mieście czy spacerując po nim albo w rzeszowskim UrbanLabie, który jest przestrzenią do dyskusji i rozmów ze stronami społecznymi. Tam odbywają się spotkania i konsultacje choćby ze środowiskiem kobiecym i powołaną radą kobiet. Konsultacjom podlegają też takie drobne sprawy, czy i jak opryskiwać insekty albo jak zachowywać bioróżnorodność w mieście. Cały czas prowadzimy różne konsultacje nie tylko z mieszkańcami. Zresztą przygotowujemy uchwałę rady miasta ustalającą zasady konsultacji. Powołaliśmy Centrum Kontaktu Społecznego, które ma za zadanie je organizować i przeprowadzać. Dalej konsultacje będziemy prowadzić we wszystkich kluczowych zamierzeniach. Zamknięcie dla ruchu samochodowego ul. Jagiellońskiej oburzyło część mieszkańców. Czyj głos miał największe znaczenie przy podejmowaniu tej decyzji? Może nie oburzyło części mieszkańców, ale zaniepokoiło tych, którzy przy ul. Jagiellońskiej
mat.pras.
Pytam o te sprawy, bo to były m.in. pierwsze zadania, które pan deklarował jako prezydent elekt. Tak było. Udało się. Architekta udało się umocować w strukturze miasta. Znaleźć osobę. I teraz ruszamy do pracy.
Nie wszędzie musimy dojeżdżać samochodem. Warto czyścić centra miast i nie zasypywać ich samochodami. Ale w zamian oferować mieszkańcom inne rozwiązania – mówi Konrad Fijołek, prezydent Rzeszowa. mieszkają. To głównie od nich płyną te głosy zaniepokojenia.
Ale to też mieszkańcy Rzeszowa… Cieszę się z dyskusji, która wywiązała się wokół zmian na ul. Jagiellońskiej, bo taka też była idea tego ruchu. Zresztą zamknięcie ruchu na Jagiellońskiej było związane z tygodniem mobilności, który jest obchodzony w całej Europie. W ramach tego typu obchodów Komisja Europejska m. in. podpowiada, że może to być zamykanie niektórych fragmentów infrastruktury drogowej, żeby pokazywać, że ruch w centrum może wyglądać inaczej, ale też po to, by wywoływać dyskusje na temat zachowań transportowych. Nie wszędzie – zwłaszcza w centrach miast, musimy dojeżdżać samochodem, a zwłaszcza parkować pod sklepem, do którego przyjechaliśmy na zakupy. Można zaparkować kawałek dalej i się przejść albo wręcz skorzystać z innych form transportu przy dojeździe do centrum. Warto skorzystać z transportu publicznego, transportu alternatywnego czy transportu ostatniej mili. Warto czyścić centra miast i nie zasypywać ich samochodami. Ale w zamian za to oferować mieszkańcom inne rozwiązania. Ta debata dotycząca ulicy Jagiellońskiej świetnie się w tę dyskusję wpisała. Za chwilę będziemy siadać do kolejnych dyskusji z mieszkańcami, co było
przy tym rozwiązaniu dobre, a co złe. Co trzeba naprawić? Sporo już wiemy, ale warto w duchu konsultacji z mieszkańcami spotkać się i dalej rozmawiać.
W Rzeszowie ma powstać strefa czystego transportu. Gdzie i kiedy? To jest związane z nowymi przepisami. Mamy możliwość ustawową powoływania takich stref czystego transportu, ale nie ma jeszcze rozporządzeń precyzyjnych w tej sprawie. Czekamy na nie i przymierzamy się do fragmentu miasta, który moglibyśmy w tę strefę włączyć. Jak tylko pojawią się rozporządzenia, które będą precyzować te kwestie związane z konkretnymi wymogami, będziemy chcieli to realizować. Na pewno takie strefy powstaną w centrum miasta. Zarówno strefa tempo 30, czyli spokojniejszego ruchu, jak i strefa czystego transportu. Miasto będzie rozwijać nadal transport publiczny? W tym roku lub w następnym przybędzie autobusów elektrycznych? A o wodorowych miasto już myśli? To jest jedna z tych rzeczy, którą w tej chwili analizujemy. Jesteśmy przed zakupem kolejnych 20 autobusów w ramach obecnej perspektywy unijnej i próbujemy zastanowić się wspólnie z instytucjami zarządzającymi, czy byłaby już możliwość zakupu autobusów wodorowych. Rozmawiamy też o
W Rzeszowskiej Diagnozie Społecznej mieszkańcy uznali, że Rzeszów jest miastem czystym, przyjaznym i bezpiecznym, ale brak mu np. aquaparku, a najbliższy jest w… Krakowie. Taka inwestycja powstanie w Rzeszowie? To jest dla nas wręcz symboliczna teraz inwestycja. Wytypowaliśmy miejsce, gdzie ma powstać. Rozpoczynamy rozmowy z partnerami prywatnymi, bo chcielibyśmy aquaprk realizować w ramach partnerstwa publicznoprywatnego (PPP). Pierwsze rozmowy są już za nami, a kolejne przed nami. To proces, który wymaga pewnego przygotowania. Mamy partnerów, mamy miejsce, przed nami rozmowy co do szczegółów i założeń takiego przedsięwzięcia. Z tego powodu pojechałem do Wrocławia, gdzie rozmawiałem na ten temat. Wrocławskie rozwiązania w tym zakresie są pokazywane jako jedne z przykładowych, bo tamtejsze aquaparki nie są deficytowe, a mają takie funkcje, które przyciągają mieszkańców. Chcemy taki model biznesowy przenieść do nas. Także Płock swój aquapark buduje teraz w formule PPP. To też jeden z przykładów, z którego doświadczeń chcielibyśmy skorzystać. W Tychach też jest ciekawy przykład aquaparku zasilanego energetycznie w nowoczesny sposób. Parę wypraw nas jeszcze czeka, by podejrzeć rozwiązania i wdrożyć u nas te optymalne. A inne inwestycje sportowe czy w tereny rekreacyjne są planowane jeszcze w czasie tej kadencji samorządu? Złożyliśmy wniosek do Ministerstwa Kultury i Sportu o dofinansowanie na remont stadionu Resovii, by stworzyć tam centrum lekkoatletyczne. Pan minister deklaruje wsparcie. My zabezpieczyliśmy własne środki w wieloletniej prognozie finansowej. Rozmawiamy z samorządem województwa o wsparciu finansowym i, jak dobrze pójdzie, będziemy ruszać z tą inwestycją. To największe plany, jeśli chodzi o sport czy rekreację. Oprócz tego mamy program budowy boisk i hal dla tych dyscyplin, które nie mają swoich obiektów na rzeszowskich osiedlach. To będą zarówno boiska piłkarskie, jak i hal przyszkolnych sportowych, aby nasze dyscypliny sportowe się tam zmieściły. Wspominał pan o stadionie Resovii, a niedawno odwołano mecz między
Apklan Resovią a Miedzią Legnica, bo zalana została płyta innego miejskiego stadionu. Modernizacja tego obiektu to była fuszerka? I co dalej ze stadionem? Chyba nie była aż taką fuszerką. Po prostu wystąpiły zaniedbania w bieżącym utrzymaniu i trosce o murawę. To udało się rozwiązać. Mimo wszystko zleciliśmy ekspertyzy, które potwierdzą, czy wszystko jest zgodnie z normami wykonane i za chwilę będziemy to wiedzieć. Ale wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Dużo rodziców korzysta z bonu żłobkowego wprowadzonego we wrześniu? Jest szansa, że zostanie podniesiony, zwłaszcza dla najbiedniejszych, jak chce lokalny PiS – z 300 do 500 zł? Szansa na to jest. Dlatego będziemy to dokładanie analizować. Wypowiemy się po trzech miesiącach funkcjonowania bonu. Jeśli bon zadziała, to na pewno zrobimy kolejny krok. Wiadomo już, kiedy może w Rzeszowie ruszyć pilotaż projektu działań rewitalizacyjnych w sferze społecznej? Czego będzie dotyczył? Trudno powiedzieć, bo na razie analizujemy właśnie raport NIK na temat rewitalizacji w mieście. Raport jest świeży, więc trzeba przeanalizować jego zalecenia. A my będziemy korygować. Miasto robiło symulacje swojego budżetu przy Polskim Ładzie? Duże straty będą w dochodach po planowanych obniżkach podatków? Trudno powiedzieć, bo Polski Ład nie jest jeszcze jasno określony. Nie do końca wiemy, na czym stoimy, jeśli chodzi o dochody. Jeśli nie będzie refundacji dla samorządów za Polski Ład, to spadek w przypadku Rzeszowa będzie sięgał 100 mln zł, a wtedy nakłady na inwestycje będą niższe, a nie wyższe, niż obecnie. Po objęciu urzędu miał pan kontakt z byłym prezydentem Tadeuszem Ferencem? Doradzał coś panu, czy raczej zniknął z życia publicznego? Na razie, z tego co wiem, pan prezydent Tadeusz Ferenc reperuje swoje zdrowie. Jesteśmy w kontakcie. Złożył mi gratulacje po wyborach. Jesteśmy umówieni i wkrótce się spotkamy. A czy z kontrkandydatami w wyborach, m.in. panią wojewodą Ewą Leniart czy wiceministrem sprawiedliwości Marcinem Warchołem, ma pan jakiś kontakt? Współpracują państwo na rzecz Rzeszowa? Spotykamy się przy okazji różnych działań. Z panią wojewodą współpraca jest bardzo dobra, choćby przy akcji szczepień. Wspólnie nam zależy, aby zwiększać odsetek zaszczepionych w Rzeszowie na koronawirusa. Mamy też inne wspólne pomysły. Także z wiceministrem sprawiedliwości czasem się widujemy. Mamy strategię na rzecz poprawy bezpieczeństwa w Rzeszowie, w tym wspierania naszych OSP, i tego wszystkiego, co w ramach Funduszu Sprawiedliwości można robić. Współpraca jest niezła. / ©℗
Życie regionów
R4
Poniedziałek 11 października 2021
◊ regiony.rp.pl
Transport
mat.pras.
trakcji elektrycznej. Kupując hybrydowe pociągi, stawiamy zarówno na nowoczesność, jak i ekologię – podkreśla wicemarszałek Grzegorz Macko z Prawa i Sprawiedliwości. Hybrydowe Impulsy II składają się z trzech członów. Osiągają prędkość 160 km/h, poruszając się w trybie elektrycznym, oraz 120 km/h w trybie spalinowym. Zastosowanie w poj a z d a c h i n n owa cy j nyc h technologii pozwala na redukcję emisji spalin. Jednak nie jest to jedyne ekorozwiązanie w nowych pociągach. Po raz pierwszy na świecie wykorzystano w nich technologię elektronicznego papieru jako informacji dla pasażerów, zastępując tym samym drukowane plakaty, które były dostępne w pojazdach. To rozwiązanie oszczędza energię elektryczną, dając możliwość zdalnego zarządzania wyświetlaną treścią.
Nowoczesne składy o napędzie hybrydowym pojadą na trasie do Trzebnicy oraz na uruchamianym wkrótce połączeniu do Świdnicy
Dolny Śląsk stawia na zrównoważoną kolej
mat.pras.
Na regionalne tory wyjeżdża nowoczesny hybrydowy Impuls II – pierwszy polski pojazd szynowy dysponujący jednocześnie napędem elektrycznym i spalinowym. Ekologiczna inwestycja Kolei Dolnośląskich przyspieszy podróżowanie i zwiększy komfort przejazdu Materiał powstał we współpracy z Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego
mat.pras.
W
minionym tygodniu na wrocławskim Dworcu Głównym został zaprezentowany nowy pociąg Kolei Dolnośląskich. Nowoczesne składy o napędzie hybrydowym pojadą na trasie do Trzebnicy oraz na uruchamianym wkrótce połączeniu do Świdnicy. – Rozwój kolei jest jednym z najważniejszych zadań, jakie postawiliśmy przed sobą na najbliższe lata. Stąd zarówno sprawnie realizowane przejmowanie od PKP nieużywanych linii kolejowych, jak i zakupy nowoczesnego taboru dla Kolei Dolnośląskich – mówi marszałek Cezary Przybylski z Bezpartyjnych i Samorządowców. – Dolnoślązacy coraz częściej wybierają kolej jako swój codzienny środek transportu, dlatego odpowiadając na potrzeby, będziemy konsekwent-
Regionalny przewoźnik kolejowy zakupił od Newagu sześć pociągów z opcją powiększenia zamówienia zamówienia o dwa kolejne składy nie rozwijać siatkę połączeń regionalnych – dodaje Cezary Przybylski.
Hybrydowa nowość Dolny Śląsk jest jednym z pierwszych regionów w kraju,
które zdecydowały się na zakup pociągów hybrydowych. Nowe pojazdy wyróżnia dwusystemowy napęd e l e k t r y c z n o - s p a l i n o w y, umożliwiający obsługę wszystkich tras, w tym również takich, które nie są zelektryfikowane.
– Hybrydowy Impuls II na trasie z Trzebnicy do Wrocławia, a docelowo do Świdnicy, będzie mógł w pełni wykorzystać swój potencjał – dzięki zastosowaniu dwunapędowego silnika może on płynnie poruszać się także po odcinkach pozbawionych
Szybciej i wygodniej Ekologiczna inwestycja Kolei Dolnośląskich nie tylko przyspieszy podróżowanie, ale też zwiększy komfort przejazdu. Składy są niskopodłogowe, a więc wygodne dla wszystkich pasażerów, a szczególnie dla osób z ograniczoną możliwością poruszania się. W celu zwiększenia komfortu podróży pociągi wyposażone zostały w klimatyzację, dysponują także specjalnymi miejscami do przewozu rowerów, gniazdkami elektrycznymi oraz portami USB. Znalazły się także w nich podokienne stoliki. Funkcjonalność taboru zwiększają ogólnodostępny, bezprzewodowy internet, nowoczesny system informacji pasażerskiej, a także kosze do segregacji odpadów. – Walka z wykluczeniem transportowym i rozwój kolei w naszym regionie to dla nas priorytet. Cieszę się, że Dolnoślązacy będą korzystać z nowoczesnych i komfortowych pociągów, które są nowością na rynku. Warto podkreślić, że Dolny Śląsk jest jednym z dwóch województw, po których będą jeździć pociągi hybrydowe – wskazuje wicemarszałek Marcin Krzyżanowski. Testy nowego pociągu przed oficjalnym dopuszczeniem go do ruchu odbyły się w lipcu. Pierwszy z zamówionych pojazdów przechodził uzupełniające badania homologacyjne na Torze Doświadczalnym Instytutu Kolejnictwa w Żmigrodzie nieopodal Wrocławia. – Bezpieczeństwo pasażerów to jeden z naszych priorytetów. Przywiązujemy dużą wagę do tego typu testów, które są niezbędne przed dopuszczeniem nowych jednostek do ruchu – wyjaśniał wtedy Bartłomiej Rodak, rzecznik Kolei Dolnośląskich.
Walka z wykluczeniem Samorząd województwa konsekwentnie realizuje politykę zmniejszania wykluczenia transportowego także poprzez przejmowanie od PKP SA i rewitalizację linii kolejowych, nieużytkowanych często przez kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Celem tego przedsięwzięcia jest stworzenie możliwości korzystania z transportu kolejowego wszędzie tam,
gdzie jest to możliwe między innymi do realizacji codziennych przejazdów do pracy czy szkoły. – Cieszę się, że dolnośląska mapa kolejowa cały czas rozszerza się, a wraz z nią przybywa nowych pociągów. Przejmując od PKP SA następne linie kolejowe, nie tylko realizujemy nasz plan walki z wykluczeniem komunikacyjnym, ale także spełniamy oczekiwania mieszkańców regionu – tłumaczy Ty-
W celu zwiększenia komfortu podróży pociągi zostały wyposażone w klimatyzację, dysponują także specjalnymi miejscami do przewozu rowerów, gniazdkami elektrycznymi oraz portami USB moteusz Myrda, członek zarządu województwa dolnośląskiego. – Przejmowanie, a następnie rewitalizacja kolejnych linii przyczyni się do popularyzacji wielu atrakcji w naszym województwie wśród turystów, a także do zwiększenia aktywności gospodarczej i społecznej mieszkańców regionu – dodaje Tymoteusz Myrda. Nowoczesne hybrydowe pociągi Impuls II produkcji nowosądeckiego Newagu kosztowały w sumie niemal 170 milionów złotych. Producent dostarczy Kolejom Dolnośląskim w sumie sześć trzyczłonowych Impulsów II, z których każdy może zabrać na pokład co najmniej 315 pasażerów. Umowa zawiera także opcję rozszerzenia zamówienia przez Koleje Dolnośląskie o zakup dodatkowych dwóch składów Impuls II. Zakup nowego taboru jest współfinansowany z budżetu Unii Europejskiej w ramach realizacji projektu pn. „Aglomeracyjna Kolej Dolnośląska – zakup taboru kolejowego do obsługi ruchu pasażerskiego we Wrocławskim Obszarze Funkcjonalnym” w ramach Działania nr 5.2. w Priorytecie nr V Programu Operacyjnego „Infrastruktura i Środowisko 2014–2020”. Nowe pociągi dołączą do 27 elektrycznych Impulsów I użytkowanych obecnie przez Koleje Dolnośląskie. – Koleje Dolnośląskie od zawsze stawiały na najnowocześniejszą technologicznie flotę. Kontrakt z Newagiem czy jeszcze wcześniej z bydgoską Pesą potwierdza obrany kurs rozwojowy, który chcemy kontynuować. Niebawem przewidziane są kolejne dostawy, które wzmocnią nasz park taborowy. Wszystkie zamówione pojazdy zostaną dostarczone w pierwszym półroczu 2022 roku – p o d s u m ow u j e Damian Stawikowski, prezes Kolei / ©℗ Dolnośląskich. Jeremi Jędrzejkowski