KULTURA MIEJSCA >R3
SPORT ROZMOWA >R8
Toruńskie Jordanki
Kolarstwa z klasą już nie ma
biją
JAKUB CERTOWICZ
rekordy
P.G.
Obsypane nagrodami Centrum Kulturalno-Kongresowe w ciągu roku odwiedziło już 140 tys. widzów.
Zaczynał w bydgoskim Romecie, przez 15 lat ścigał się w najlepszych włoskich grupach zawodowych. Sylwester Szmyd zakończył karierę.
Życie regionów
Z YC I E R E G I O N O W. P L
NR 7 (7)/10585 | SEKCJA
R
Czwartek
27 października 2016
ŻYCIE KUJAWSKO-POMORSKIEGO
Jesień – czas na gęsinę Życie Informacje o regionach w nakładzie ogólnopolskim
DANIEL PACH
Redaktor prowadzący: Wojciech Romański
Regionów
POTRAWY REGIONALNE | Kujawsko-pomorska gęsina jest dziś tak rozpoznawalną marką,
jak śląskie rolady z modrą kapustą czy rogale świętomarcińskie w Wielkopolsce. IZABELA KACPRZAK Kiedy zbliża się Święto Niepodległości, gospodynie na Kujawach wiedzą już, co podadzą na stół. Gęś, najlepiej tą kołudzką owsianą – dumę regionu. – Dopasana owsem nabiera kruchości i tłustości, a jej walory zdrowotne, tzw. dobry cholesterol, są niepodważalne. Trzeba umieć ją zrobić, musi być dobrej jakości, ale ona się potrafi smakoszowi odwdzięczyć. To po prostu niebo w gębie - mówi Piotr Lenart, pasjonat kuchni polskiej, miłośnik regionalnej gęsiny. Od siedmiu lat jesienią promuje ją urząd marszałkowski. Akcję „Kujawsko-pomorska gęsina na
świętego Marcina” (św. Marcina wypada właśnie 11 Listopada w Dzień Niepodległości) zna tu każdy. Corocznie można wygrać w konkursach, ufundowane przez marszałka województwa tuszki gęsie. W tym roku będzie ich 2 tysiące. Smakowite nagrody będą rozdawane zwycięzcom 5 listopada. Skąd pomysł na gęsinową kampanię? – W Kujawsko-pomorskiem konsekwentnie promujemy tradycję rodzinnego spotkania przy stole, zwłaszcza w tak wyjątkowym dla Polaków dniu, jak Święto Niepodległości. Naszą kampanią zachęcamy do budowania więzów rodzinnych i kultywowania patriotyzmu, ale też wspólnego świętowania i dobrej
zabawy przy gęsinie – mówi marszałek Piotr Całbecki. Moda na gęsinę, którą konsekwentnie buduje się od siedmiu lat, to jeden z najbardziej widocznych sukcesów promocyjnych województwa. Stoją za tym nie tylko kulinarne obyczaje Kujaw i Pomorza, ale także całkiem współczesne aspekty gospodarcze. W Kołudzie Wielkiej w powiecie inowrocławskim działa Zakład Doświadczalny Instytutu Zootechniki, z którego pochodzi słynna gęś biała kołudzka. Renesans przeżywa hodowla gęsi rypińskiej, którą hodowcy z sukcesem promują na krajowych i zagranicznych stołach. Najpopularniejszym wydarzeniem kampanii gęsinowej na św.
Marcina jest zaplanowany na weekend Narodowego Święta Niepodległości (11 i 12 listopada) Kujawsko-Pomorski Festiwal Gęsiny w Przysieku pod Toruniem. To największy w Polsce kiermasz gęsich tuszek i produktów z gęsiny, który w ciągu dwóch dni odwiedza kilkanaście tysięcy osób. – Można tu kupić wszystko, co wiąże się z gęsią, ale także i inne regionalne przysmaki i wyroby. Przygotowujemy wiele atrakcji, dużą popularnością cieszą się pokazy kulinarne znanych kucharzy – zachęca Jan Syrdyka, wójt gminy Zławieś Wielka, do której należy Przysiek. W tym roku potrawy z gęsiny gotować m.in. Jakub Kuroń i Marietta Marecka. Do Przysieka
kursują z Torunia bezpłatne autobusy. Kto nie będzie mógł być w tych dniach w Przysieku, a ma ochotę skosztować wybornej regionalnej gęsiny, niech szuka restauracji w całej Polsce, które włączają się w kujawsko-pomorską kampanię i z tej okazji serwują gęsinowe potrawy. – Poznamy je po umieszczonych w widocznych miejscach naklejkach z gęsinowym logo - mówi Jacek Piotrowski. Z gęsiny, jak zapewnia Lenart, można wyczarować smakowite cudeńka. - Rarytasem jest pierś wędzona na zimno przez tydzień, nasze fois gras - pasztet z sadełka i wątróbek gęsich - wymienia Lenart. Smak gęsiny jest wyjątkowy - przypomina bardziej dziczyznę. więcej >R4
R2
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Druga strona
Czwartek
27 października 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
P
Komentarz
Komentarz
Miasta i tory
Gęsina, czyli powód do dumy
Wojciech Romański
Beata Drewnowska
olskie miasta, wspierane przez Unię Europejską, która promuje ekologiczny transport, coraz intensywniej inwestują w rozwój i modernizację swoich sieci tramwajowych. Systemy komunikacji szynowej działają w 15 miastach, najmłodszy, uruchomiony w 2015 r., ruszył w Olsztynie. Polsce udało się uniknąć masowej likwidacji tej formy transportu w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, jaka dotknęła np. Francję, kiedy to miały je zastąpić autobusy lub metro. Tramwaje zniknęły co prawda z ulic kilku miast, takich jak Bielsko-Biała, Jelenia Góra, Inowrocław, Słupsk czy Wałbrzych, ale na ogół nie były to systemy rozbudowane. Najbardziej drastycznego cięcia dokonał Olsztyn, który zresztą właśnie odbudował sieć od zera i myśli o jej dalszej rozbudowie. Jednak przez lata dominacja autobusu odbijała się – w różnym stopniu – na tramwajach. Miejskie systemy nie były remontowane, tabor był przestarzały, zamykano kolejne linie… Pieniądze z Unii Europejskiej, skierowane na wsparcie zrównoważonego transportu, odmieniły losy tego środka komunikacji. Miasta remontują torowiska, kupują nowy tabor, budują lub planują nowe linie. Duże inwestycje realizuje bądź przygotowuje nie tylko Warszawa, Gdańsk, Wrocław, Kraków, Łódź, konurbacja śląska czy Bydgoszcz, ale i tak małe ośrodki, jak Grudziądz. Wszystko dlatego, że tramwaj wysoko lokuje się na liście ekologicznych środków miejskiego transportu, a dzięki odpowiednie-
W
mu zarządzaniu ruchem w mieście jest naprawdę szybki i wygodny. Tramwaj przeżywa zresztą renesans w całej Europie. Po wielkim cięciu we Francji, z którego ocalały jedynie trzy systemy tramwajowe (Lille, Marsylia oraz Saint-Etienne), kolejne miasta decydują się na jego odbudowę. Tramwaj pojawił się na Wyspach Brytyjskich, m.in. w Edynburgu czy Manchesterze. Nie wszędzie bowiem opłaca się budować kosztowne metro, nie zawsze także autobus może rozwiązać wszelkie problemy komunikacyjne. Ale rozbudowa sieci tramwajowej to także szansa dla rodzimych producentów taboru. Polskie firmy mają na tym polu szczególne osiągnięcia, czego przykładem jest chociażby bydgoska Pesa. Dlatego korzyść z tych – współfinansowanych przez proekologiczną Unię – inwestycji transportowych może być znacznie większa, niż tylko podniesienie wygody i komfortu pasażerów. To także szansa dla gospodarki. Po nowej, uruchomionej w 2016 r. linii do wielkiego bydgoskiego osiedla Fordon kursują składy bydgoskiej Pesy. To reklamówka i miasta, i producenta, który okazał się na tyle dobry, by pokonać w przetargu konkurencję. Czy w kolejnym, ogłoszonym właśnie przez miasto także wygra lokalny producent, nie wiadomo. Ale dobrze, bo dzięki takim inwestycjom ma na to szanse. A produkcja pojazdów szynowych staje się naszą specjalnością. >R5
P
olska jest potęgą drobiarską w Europie. Od 2014 roku żaden z unijnych krajów nie produkuje tyle mięsa drobiowego, co my. Awans na pierwsze miejsce jest nie tylko zasługą większego apetytu Polaków. Znaczący wpływ miał na niego również rosnący eksport. Nasze kurczaki trafiają masowo na stoły na Zachodzie. Jesteśmy także jedynym krajem europejskim, który aktualnie może sprzedawać mięso kurczaków i indyków do Chin. Do naszej drobiowej hosyy dokłada się gęsina. Jej produkcja jest wprawdzie niewielka w porównaniu z produkcją kurczaków. Jednak to właśnie mięso gęsi jest naszym flagowym mięsem eksportowym, które niemal w 90 proc. trafia za granicę. Kupują je przede wszystkim Niemcy, ale lada dzień może ono także zacząć trafiać na Tajwan. Polacy przez wiele lat nie potrafili w gęsiach dostrzec tego, co od dawna widzą w nich nasi sąsiedzi zza Odry. Kulinarny przełom nastąpił kilka lat temu. Stało się to w dużej mierze dzięki Kujawsko-pomorskiemu, które z tego ptactwa i jego smacznego mięsa uczyniło jedną ze swoich wizytówek. O tym, że robi to skutecznie świadczy fakt, iż w Polsce głośno jest przede wszystkim o akcji Kujawsko – Pomorska Gęsina na Świętego Marcina. Dzieje się tak, mimo że gęsi hoduje się również w Wielkopolsce czy na Podlasiu. Nie dziwi zatem, że właśnie w Toruniu, w dniu inauguracji tegorocznego gęsiego święta, odbywa się konferencja P
podsumowująca obchody na 25-lecie Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej. Gęsina, kojarząca się z tradycyjną i ekologiczną kuchnią – czyli tym, co zyskuje nad Wisłą na popularności – jest idealna do promocji regionalnej. Tym bardziej, że Kujawsko – pomorskie stoi silnym rolnictwem i produkcją żywności. A to dodaje autentyczności jego działaniom. Akcja okazała się strzałem w dziesiątkę także dlatego, że województwo kujawsko – pomorskie prowadzi swoje działania konsekwentnie. Widać tam również chęć do współpracy i zaangażowanie samorządów na różnych szczeblach. Duży udział w renesansie kujawsko – pomorskich gęsi odgrywa też Instytut Zootechniki – Państwowy Instytut Badawczy Zakładu Doświadczalnego w Kołudzie, skąd pochodzi słynna gęś biała kołudzka. Skuteczność prowadzących akcję jest tak duża, że w tym roku dania z kujawsko-pomorskiej gęsi pojawią nawet podczas paryskiej konferencji Table et diplomatie à l'échelle du monde (Kuchnia i dyplomacja na świecie). Prawdziwą miarą sukcesu jest jednak fakt, że pieczona gęś czy półgęsek – przez lata niemal zapomniane - pojawia się w wielu domach mieszkańców regionu. To oni masowo odwiedzają Kujawsko-Pomorski Festiwal Gęsiny w Przysieku pod Toruniem czy Gęsinowy Show w Rypinie. Przy okazji sprawią, że o tych miejscowościach, oraz o regionie, będzie znowu głośno w całym kraju.
Wózki z Rypina jadą w świat z tworzyw do wózków sklepowych, uniezależniając się od zewnętrznych dostawców. Dzięki tym inwestycjom zwiększyliśmy możliwości produkcyjne ze 150 do 300 tys. wózków koszowych rocznie. Dzisiaj jesteśmy czołowym producentem wózków w Europie z dużymi szansami na stabilną drugą pozycję.
LEONARD MURAWIEC, ZYGMUNT ARKUSZEWSKI
Wspieramy kształcenie młodzieży z regionu – mówią prezes i wiceprezes spółki Damix.
Zygmunt Arkuszewski: Specjalizujemy się w produkcji wyposażenia dla sklepów, marketów i hipermarketów oraz magazynów i stacji paliw. Oferujemy wózki sklepowe, systemy prowadzenia klienta z bramkami elektronicznymi i mechanicznymi, mamy także ofertę produktów związanych z samą sprzedażą i prezentacją towarów oraz dla branż magazynowania i logistyki. Stopniowo zwiększamy eksport, który obecnie zbliża się do 50 proc. przychodów ze sprzedaży. Cykle koniunkturalne mogą dotykać każdej branży, ale ludzie muszą kupować towary, a my współpracujemy ze sklepami i marketami. Nawet jeśli w samych sieciach zachodzą zmiany właścicielskie, to nie mają dużego negatywnego wpływu na kontrakty.
To widać, bo jesteście laureatami nagrody Orły Eksportu "Rzeczpospolitej" w kategorii eksportowy produkt województwa kujawsko - pomorskiego. Macie jakąś specjalną receptę na podbój zagranicznych rynków? Od początku koncentrowaliśmy uwagę na rynku polskim
i międzynarodowym, ale dziś priorytetem jest umocnienie naszej pozycji za granicą. Dlatego przywiązujemy wielką wagę do budowy naszej marki Produs. Ważne role do odegrania mają tu nasze spółki handlowe Produs Shop Services w Sękocinie Nowym, Produce Service w Moskwie i Polidar w Czechach, wchodzące w skład grupy Damix. Produkty i marka Produs promowane są na światowych Targach Euroshop w Düsseldorfie, na tematycznych imprezach targowych w Paryżu i Madrycie oraz targach RetailShow w Warszawie. Z naszej perspektywy najważniejszy jest rynek unijny, w szczególności niemiecki. Naszymi partnerami są sieci Real, Bauhaus czy Hornbach. W Niemczech mamy magazyny i rozbudowany serwis. Ale zainteresowani jesteśmy również Europą Wschodnią. W Rosji w 2014 roku powołaliśmy spółkę handlową, która w 2015 roku miała ponad 2 mln euro przychodów ze sprzedaży. Mniejsze obroty mamy na Ukrainie, ale obserwujemy tam rozwój sieci handlowych i mamy nadzieję, że Ukraina stanie się znaczącym odbiorcą naszych produktów. Coraz większym
Jesteście samowystarczalni?
MATERIAŁY PRASOWE
◊: Czym spółka z niewielkiego Rypina podbija globalne rynki?
zainteresowaniem nasze wózki i inne produkty cieszą się w krajach skandynawskich, w południowej Europie i na Bliskim Wschodzie. Można je spotkać prawie w każdym kraju UE od Szwecji po Rumunię i Cypr, a także w Norwegii, Serbii a nawet w Katarze. Trudno natomiast rozwijać handel z krajami Dalekiego Wschodu i obu Ameryk. Tu przeszkodą jest kosztowny transport. Aby ograniczyć te koszty nasi konstruktorzy i technolodzy opracowali wózki MEC o unikatowej konstrukcji i kształcie. Zajmują mniej miejsca, a przez to łatwiej je przewieźć.
Dużo inwestujecie za granicą? Leonard Murawiec: Zainwestowaliśmy w spółki handlowe w Rosji i w Cze-
chach. Mamy kontakty i dalsze propozycje inwestowania między innymi w Rosji i na Dalekim Wschodzie. Ale to przyszłość. Teraz skupiamy się na unowocześnianiu produkcji w fabryce w Rypinie. Damix może pochwalić się nowoczesnym zakładem ze znaną w kraju galwanizernią, chwaloną za dobrą jakość chromowania, niklowania, cynkowania i miedziowania. Oddając w 2016 r. do eksploatacji nową linię podwoiliśmy możliwości cynkowania. Nowoczesna instalacja zamkniętego obiegu wody pozwala zrzucać ścieki pogalwaniczne tylko dwa razy w roku, co jest korzystne dla środowiska. Robotyzujemy stanowiska do spawania i zgrzewania. Uruchomiliśmy też produkcję akcesoriów
L.M.: Naszą receptą na sukces są produkty wysokiej jakości, dlatego współpracujemy z dostawcami z europejskiej czołówki, m. in. oferującymi koła, rączki do wózków i zamki na monety, a także najnowocześniejsze technologie galwaniczne. Myślę, że ważna jest także odwaga w działaniu - podjęliśmy decyzję o kluczowych inwestycjach w bardzo trudnym okresie. W grudniu 2007 roku kupiliśmy spółkę Siegel Polska od upadłego niemieckiego inwestora, przekształcając ją w Produs Shop Services. Rok później rozpoczęliśmy produkcję wózków. Opłaciło się.
Czujecie związki z regionem mimo tego globalnego rozmachu? Z.A.: Mamy liczne związki z regionem. Fabryka od początku była miejscem, gdzie kształciliśmy kadry z naszego miasta i okolicy. Teraz w warsztatach miejscowego Zespołu Szkół Zawodowych wspieramy kształcenie młodzieży w kierunku obróbki metalu.
Obecnie naukę zawodu pobiera około 50 uczniów, wielu z nich później zatrudnimy. Udzielamy pomocy szkołom, klubom sportowym i młodym sportowcom. Cenimy współpracę z samorządami Rypina i wojewódzkim. W 2015 roku skorzystaliśmy z wsparcia unijnego dla przedsiębiorstw produkcyjnych współpracujących ze szkołami zawodowymi.
Wózki i wyposażenie sklepów to opłacalna działalność? Z.A: Firma ma kilkunastu procentową rentowność przy przychodach ze sprzedaży skonsolidowanej w grupie Damix wynoszącej 100 mln zł. Co stoi za szybkim rozwojem? Doświadczona załoga, certyfikaty ISO, TÜV na wózki sklepowe, produkty dobrej jakości, krótki czas dostawy i korzystne ceny. To recepta na umocnienie pozycji rynkowej. Jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla krajowych i zagranicznych podmiotów. Damix i marka Produs są postrzegane przez organizacje handlowe i przedsiębiorstwa przemysłowe jako partner z szeroką ofertą produktową, zapewniający dobre i stabilne warunki współpracy.
Skoro tyle inwestujecie, myśleliście o debiucie na Giełdzie Papierów Wartościowych? Z.A.: Nie. Na razie nie mamy takiej potrzeby, ale nie wykluczamy, że w przyszłości to się zmieni. —rozmawiał Rafał Mierzejewski
Region i inwestycje
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R3
Czwartek
27 października 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
KULTURA |
Obsypane nagrodami Centrum KulturalnoKongresowe Jordanki w ciągu roku odwiedziło już 140 tys. widzów.
19 listopada Toruń zaprasza na imprezę z okazji pierwszej rocznicy otwarcia centrum na Jordankach. Dla publiczności zagra znakomity ukraiński zespół 5'nizza. Jak zapewniają organizatorzy to jeden z fenomenów muzycznych współczesnej Ukrainy. Muzycy łączą różne style muzyczne od reggae, ragga przez hip-hop i beatbox po muzykę kabaretową i jazz, a nawet punk. Śpiewają w języku rosyjskim oraz ukraińskim. Nazwa w obu tych językach znaczy piątek – piatnica. Otwarty rok temu nowoczesny obiekt przyciąga coraz więcej widzów i ma ambitne plany. W ciągu roku w Centrum Kulturalno-Kongresowego Jordanki zorganizowanych zostało ok. 300 różnych imprez. – Koncertów, przedstawień teatralnych, konferencji i szkoleń. Łącznie uczestniczyło w nich około 140 tys. widzów – mówi nam Grzegorz Grabowski, dyrektor centrum. Jak podkreśla, popularność Jordanek przerosła oczekiwania. – Zakładaliśmy, że w ciągu roku odbędzie się 135 imprez, w których weźmie udział ok. 85 tys. widzów – przyznaje dyrektor Grabowski.
Stawiają na targi To, jakie imprezy odbywają się w centrum, zależy od instytucji, które wynajmują jego pomieszczenia na zasadach komercyjnych. – Centrum jest także instytucją kulturalną. Opera czy balet
REPLISIA.OWNLOG.COM
MAREK KOZUBAL
≥Centrum Jordanki okazało się wielkim sukcesem. Przyciąga tłumy widzów i zdobywa kolejne nagrody za niezwykłą architekturę
Niezwykłe Jordanki biją rekordy może być prezentowana w Toruniu tylko w naszej sali – tłumaczy dyrektor. – W przyszłym roku zakładamy 5 proc. wzrost liczby widzów. Naszym celem jest przyciągnięcie dużych imprez komercyjnych – targów oraz konferencji. W listopadzie w Jordankach odbędą się m.in. koncerty Brodki, Michała Bajora, Dawida Podsiadło, Meli Koteluk. Grane będą spektakle teatralne, odbędą się też duże koncerty muzyki poważnej np. Straussa. W kolejnych miesiącach będzie
można obejrzeć spektakle baletowe: „Jezioro łabędzie” oraz „Dziadka do orzechów" Piotra Czajkowskiego, a także „Don Kichota” według powieści Miguela de Cervantesa w wykonaniu Narodowego Baletu Ukrainy Imperial Lviv Ballet.
Grad nagród Centrum Kulturalno-Kongresowe Jordanki w Toruniu zostało zbudowane według projektu hiszpańskiego archi-
tekta Fernando Menisa. To wielofunkcyjny obiekt, w którym mogą odbywać się m.in. koncerty, widowiska teatralne, targi i konferencje. Podczas uroczystości otwarcia prezydent miasta Michał Zaleski wręczył Menisowi medal Thorunianum, przyznany za „stworzenie projektu sali na miarę XXI wieku, która będzie służyć wielu pokoleniom torunian". Koncepcja Menisa zyskała uznanie zarówno w Polsce, jak i za granicą. Projekt sali na Jordankach otrzymał w 2010 roku nagrodę na Festiwalu Architektury Światowej (WAF) w Barcelonie jako najlepszy kulturalny obiekt przyszłości. Niedawno Jordanki uzyskały tytuł Nowego Cudu Polski w konkursie „7 Nowych Cudów Polski” National Geographic Traveler Poland. Była to już 6. edycja popularnego plebiscytu tego podróżniczego czasopisma. Czasopismo zaproponowało tym razem 32 obiekty. Głosowanie odbywało się przez internet. Obiekt ten znalazł się też na liście 6 najlepszych projektów w ramach prestiżowego zesta-
wienia World Architecture News Award 2016 w kategorii „beton w architekturze”. Wyróżnienie to przyznawane jest przez najlepszych światowych architektów tym projektom, w których zastosowano śmiałe pomysły i wszechstronne materiały. Jury w składzie Chiaki Arai, Jason Parker, Elaine Toogood i Simon Anson oceniło między innymi oryginalność projektów, ich innowacyjność, formę i funkcjonalność oraz sposób wykorzystania betonu jako materiału wykończeniowego. W konkursie brało udział 25 realizacji,
225 mln zł kosztowała budowa Centrum Jordanki w Toruniu. To jeden z najnowocześnieszych takich obiektów w Polsce.
m.in. z Japonii, Meksyku, Izraela i Chin. Projekt toruńskiego centrum doceniono „za jego funkcjonalność, modularność i wielozadaniowość”. Członkowie jury zachwycili się wnętrzem budynku, szczególnie innowacyjną techniką Picado (połączenie betonu z innymi materiałami – tufem wulkanicznym oraz cegłą klinkierową), która została wykorzystana w niemal całym obiekcie. Nadała ona budowli surowego wyrazu oraz stworzyła bardzo dobre warunki akustyczne. Simon Anson stwierdził, że Jordanki to „świetny, bardzo unikatowy i ambitny projekt”, zaś Elain Toogood nazwała go „niezwykłym i bardzo inspirującym”. Centrum Kulturalno-Kongresowe Jordanki powstało w sąsiedztwie Starego Miasta. Budowla jest nieregularną bryłą ceglano-betonową, co według Menisa jest nawiązaniem do średniowiecznej architektury Torunia, ale zarazem podkreśla nowoczesny charakter obiektu. W centrum znajduje się sala koncertowa z 882 miejscami i sala kameralna dla 287 widzów, które mogą być ze sobą połączone systemem rozsuwanych ścian. Akustyka dużej sali może być modyfikowana dzięki ruchomemu sufitowi. Składa się on z pięciu brył, pełniących rolę ekranów akustycznych, które poprzez zmianę wysokości podwieszenia zmieniają kubaturę sali, co także wpływa na rozchodzenie się dźwięków. W obiekcie znajdują się również trzy sale konferencyjne, sala prasowa, sala prób i restauracja, a także podziemny parking na 185 samochodów. Kompleks nazwę zawdzięcza miejscu, na którym został zbudowany. W połowie poprzedniego wieku w miejscu tym powstały korty tenisowe i basen. Określono je Jordankami, od nazwiska Henryka Jordana, który był pomysłodawcą budowania publicznych placów zabaw. Budowa centrum trwała 2,5 roku i kosztowała 225 mln zł, z czego 170 mln zł stanowił wkład miasta, 47 mln zł – wsparcie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego i 8 mln zł – dofinansowanie z budżetu państwa.
Wielki sport w toruńskiej hali lekkoatletycznej
- To historyczne wydarzenie tak dla Polski, jak i dla Torunia. Organizacja imprezy wspólnie z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki to dla nas wielki zaszczyt. Świadczy bowiem o ufności międzynarodowej federacji w jakość pracy naszego zespołu. Mamy najnowocześniejszą halę w Polsce, pozwalającą na bicie rekordów. Dzięki transmisjom na cały świat wypromujemy również miasto Toruń – mówi „Rz” Mariola Soczyńska, dyrektor wydziału sportu i turystyki Urzędu Miasta w Toruniu.
Trzecia edycja Copernicus Cup odbędzie się 10 lutego 2017 w Arenie Toruń. Przyjęte parametry otwartego latem 2014 roku obiektu pozwalają na rozgrywanie pełnego programu dyscyplin lekkoatletycznych w zawodach międzynarodowych. Hala przy ul. Bema jest jedyną taką w Polsce. Ma około 5000 stałych miejsc siedzących, dzięki dostawianym i rozsuwanym krzesłom może zmieścić ponad 8000 widzów. Sam IAAF World Indoor Tourng, czyli cykl najbardziej prestiżowych mityngów halowych w świecie powstał przed rokiem i w pierwszym sezonie zaliczano do niego cztery mityngi. W przyszłym sezonie w tym elitarnym gronie znajdą się zawody w Bostonie, Düsseldorfie, Karlsruhe, Birmingham oraz właśnie w Toruniu. Choć zawody Copernicus Cup rozgrywane są dopiero od 2015 roku, już zyskały światową renomę.
– Szykuje się nam wspaniały teatr z wybitną grą aktorską. Do Torunia przyjadą największe gwiazdy światowej lekkiej atletyki. Zawodnicy walczą o duże pieniądze z IAAF – u. Będziemy obserwować 12 konkurencji, 8 wskazanych przez międzynarodową federację, i 4 dodatkowe wytypowane przez organizatora. Robimy wszystko, by zawody przyznawano nam cyklicznie. Ten sam zespół organizował mistrzostwa świata w Sopocie i w Bydgoszczy. Federacja była zadowolona, między innymi dlatego przyznano nam organizację prestiżowej imprezy w Toruniu – mówi „Rz” Krzysztof Wolsztyński, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Lekkiej Atletyki, dyrektor generalny zawodów. W ramach IAAF World Indoor Tour rozgrywane są wybrane konkurencje znajdujące się w programie halowych mistrzostw świata. W przyszłym roku w cyklu punktowane będą wśród mężczyzn biegi na
<Arena Toruń to jedyny obiekt lekkoatletyczny tej klasy w Polsce
MAREK CZARNECKI
WYDARZENIE Gród Kopernika ugości najlepszych lekkoatletów z całego świata. Halowy mityng lekkoatletyczny Copernicus Cup zaliczany będzie do prestiżowego cyklu IAAF World Indoor Tour, zimowego odpowiednika Diamentowej Ligi IAAF, czyli Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych.
400 i 1500 metrów, a także na 60 metrów przez płotki oraz skoki wzwyż i w dal. Panie rywalizować będą o punkty w biegach na 60, 800, 3000 (wymiennie z 5000) metrów oraz w pchnięciu kulą, skoku o tyczce i trójskoku. Na najlepszych w poszczególnych konkurencjach czekają wysokie nagrody finansowe oraz „dzikie karty” uprawniające do startu w halowych mistrzostwach świata w Birmingham w 2018. Już poprzednim dwóm edycjom Copernicus Cup towarzyszył niemal komplet widzów w toruńskiej hali. Nie brakowa-
ło gwiazd światowego formatu. Na przykład w lutym 2016 roku na imprezie zobaczyliśmy medalistów Mistrzostw Świata z Pekinu: Pawła Wojciechowskiego, Piotra Liska i Adama Kszczota, który w zeszłym sezonie został triumfatorem IAAF World Indoor Tour w biegu na 800 metrów. Hitem mityngu był właśnie bieg mężczyzn na 800 metrów rozgrywany w bardzo mocnej obsadzie, z udziałem m. in. Adama Kszczota, Mohammeda Amana z Etiopii oraz Timothyego Kituma z Kenii. Kszczot nie zawiódł oczekiwań i triumfował. Kolejnym przycią-
gającym uwagę wydarzeniem był halowy rekord świata do lat 20 w biegu na 60 m. w wykonaniu Ewy Swobody (7.07 s.). Wydarzenie przyciągnęło 190 sportowców z 26 krajów. W 2015 roku w Toruniu gościło 140 zawodników z 21 krajów. W tym roku ma być jeszcze lepiej. – Mam nadzieję, że Toruń, ze swoją unikalną na polskie realia halą, na stałe stanie się ważnym miejscem na mapie polskiej lekkiej atletyki – deklarował przed zawodami w 2015 roku Krzysztof Wolsztyński. Tak też —raf się stało.
R4
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Region i kultura
Czwartek
27 października 2016
ANDRZEJ GOIŃSKI
WOJTEK SZABELSKI
W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
≥Festiwal Gęsiny w Przysieku pod Toruniem, który odbywa się 11 i 12 listopada co roku przyciąga kilka tysięcy gości spragnionych kontaktu z regionalnymi potrawami
Gęsinowy renesans na Kujawach TRADYCJE REGIONALNE | Najlepsza gęsina w Polsce? Biała,
wyhodowana w Kołudzie Wielkiej koło Inowrocławia. Trzeba jej skosztować w dniu św. Marcina. IZABELA KACPRZAK Mięso gęsi jest zdrowe (posiada dobry cholesterol, a maść wytworzona z sadełka używana jest przy przeziębieniach), ma wyjątkowy smak (o walorach dziczyzny, bo gęś to właściwie ptak półdziki). Najlepsza jest pięciokilogramowa, zagrodowa, z ekologicznych hodowli. Kilogram mięsa kosztuje wtedy 1618 zł. Właściwie je się ją dwa razy do roku: w sierpniu (chów marcowy) i jesienią (chód sierpniowy). – U nas w domu babci i mamy zawsze była gęsina, ale ja musiałam się jej nauczyć i docenić. Dziś uważam, że umiejętnie oprawiona i przygotowana jest rewelacyjna – mówi Alina Krawisz z Gzina, prowadząca z rodziną od siedmiu lat ekologiczne gospodarstwo rolne Pachotówko. Dla gęsiny Krawisze wrócili z emigracji. – Dziś nie wyobrażam sobie innego życia – śmieje się pani Alina.
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autorki i.kacprzak@rp.pl
Gęsi owsiane, na własnym, ekologicznym owsie Krawiszów, hoduje im sąsiad, a oni ją podają na stół turystom, nie tylko z Polski, ale i z zagranicy. – Agroturystyka się nam rozrosła, a sąsiad ma wspaniałe łąki – tłumaczy pani Alina. Pachotówko należy do ogólnopolskiej sieci zagród edukacyjnych. Organizuje warsztaty dla grup z przyrządzania gęsi albo darcia pierza i pisania piórem gęsim. U pani Aliny można też kupić potrawy regionalne z kujawsko pomorskiego: pasztety, smarowidła, smalec, okrasę, gęsie pipki, półgęski oraz kiełbasy z gęsiną. Sąsiadka Krawiszów z gęsiego sadła wyrabia mydło. – Marzy mi się, by na bazie zielnika i sadła gęsiego robić maści – dodaje pani Alina.
Współczesność i tradycja – Onegdaj bito gęsi tylko na św. Marcina, stąd powrót do
tej staropolskiej tradycji - wyjaśnia Piotr Lenart, smakosz gęsiny i wszystkiego co staropolskie i tradycyjne. Po siedmiu latach akcji promocyjnych, organizowanych przez urząd marszałkowski, zachęcających do powrotu do tradycji spożywania gęsiego mięsa, kujawsko-pomorska gęsina stała się dobrze rozpoznawalną marką regionu. przekonało się do niej wielu kucharzy. Chlubą Kujaw jest najpopularniejszej dziś wśród hodowców gęś biała kołudzka. – W 2012 r. została uznana za odrębną rasę hodowlaną – mówi Piotr Lenart. Została wyhodowana w Zakładzie Doświadczalnym Instytutu Zootechniki w Kołudzie Wielkiej z gęsi białej włoskiej. 50 lat doświadczeń pozwoliło z niej wyodrębnić gęś owsianą - hit polskiego drobiarstwa. Skąd nazwa? – Przez ostatnie trzy tygodnie karmiona jest owsem, dzięki czemu ma wspaniałe mięso i tłuszczyk – tłumaczy Lenart. Renesans przeżywa od kilku lat także hodowla gęsi rypiń-
skiej dzięki „Stowarzyszeniu Dobrzyniacy”, nagrodzonemu przez marszałka województwa za najlepszą inicjatywę społeczną. – Wykreowanie nie tylko w naszym regionie mody na gęsinę to jeden z najbardziej widocznych sukcesów promocyjnych województwa – uważa Edyta Macieja-Morzuch, dyrektor departamentu promocji Urzędu Marszałkowskiego.
Czas promocji Trwająca właśnie, kolejna już kampania „Kujawsko-pomorska gęsina na świętego Marcina” cieszy się ogromną popularnością. Jej głównym wydarzeniem jest festiwal gęsiny w Przysieku pod Toruniem (11 i 12 listopada – to dzień św. Marcina). Ten największy w Polsce kiermasz gęsich tuszek i produktów z gęsiny przyciąga rokrocznie tysiące osób. Na kiermaszu można kupić produkty regionalne i wyroby rękodzielnicze, zobaczyć, jak kulinarni celebryci gotują na żywo. W tym roku będzie to Robert Sowa, Marietta Marecka, Jakub Kuroń, Artur Moroz oraz aktorka Olga Bończyk. Podczas festiwalu wręczany jest także Złoty
Półgęsek – nagroda za najlepszy produkt z gęsiny dla producentów i wystawców przysieckiego festiwalu. Wydarzeniem będzie też wypełniony atrakcjami „Gęsinowy Show” w Rypinie, z gęsią rypińską w roli głównej (11 listopada). W programie występy artystyczne, konkursy dla dzieci i dorosłych oraz warsztaty z gęsią tle. Urząd Marszałkowski zachęca także do udziału w konkursach gęsinowych towarzyszących kampanii, m.in. plastycznym dla dzieci oraz na najciekawsze relacje ze świątecznego obiadu z gęsiną w roli głównej. Nie tylko ze względu na dobrą zabawę. Na uczestników czekają atrakcyjne nagrody, między innymi zestaw rowerów dla rodziny, sprzęt gospodarstwa domowego, gry, i przybory plastyczne - zachęca Jacek Piotrowski z urzędu marszałkowskiego. Jeśli ktoś nie może być w tych dniach na festiwalu, może poszukać w Polsce restauracji, które coraz liczniej włączają się do kampanii i specjalnie z tej okazji serwują gęsinowe potrawy - poznać je można po umieszczonych w widocznych miejscach naklejkach z logo akcji. W ubiegłym roku w „Gęsinowym
Szlaku Kulinarnym” wzięło udział ponad 200 lokali. Jak podkreśla Jacek Piotrowski, gęsinowa kampania wychodzi już daleko poza region. – W tym roku na gęsinowej kolacji podejmiemy touroperatorów i dziennikarzy z Niemiec. Walory kujawsko-pomorskiej gęsiny zaprezentujemy także podczas paryskiej konferencji „Kuchnia i dyplomacja na świecie”, która odbędzie się 5 listopada. To prestiżowe wydarzenie naukowe i kulturalne, poświęcone roli kuchni w dyplomacji – podkreśla Piotrowski. Tegoroczna kampania „Kujawsko-pomorska gęsina na świętego Marcina” zakończy się 6 grudnia panelem popularnonaukowym z udziałem historyków, etnologów, archeologów oraz kucharzy. Polska gęsina z Kujaw trafia głównie do Niemiec. Ale, jak przyznaje Aleksandra Gajos z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, staje się także coraz popularniejsza w Polsce. - Wylęgarnia w Kołudzie nie nadąża ze zleceniami. Jeszcze kilka lat temu rolnicy mieli małe stadka gęsi, dziś liczą po 200-300 sztuk i nadal widzimy niedosyt na rynku – mówi Aleksandra Gajos. Potencjał rozwoju rynku jest więc ogromny.
Zabytek zyska nowe oblicze i będzie wizytówką miasta KULTURA Nieczynny zabytkowy budynek Muzeum Okręgowego przy ul. Gdańskiej 4 w Bydgoszczy przejdzie remont i rozbudowę. Za dwa lata zagości w nim sztuka współczesna. MATERIAŁY PRASOWE
Projekt jest imponujący, a środki na inwestycję już są. Całość pochłonie 21 mln zł, przy czym 14,5 mln zł to dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Blisko 6,5 mln zł wyłoży miasto. – To pierwszy projekt, który będziemy realizować w obszarze kultury w tej perspektywie unijnej – zaznacza prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Budynek przy ul. Gdańskiej ma długą historię. Powstał w XVII wieku i kiedyś był czę-
<Projekt rewitalizacji i rozbudowy Muzeum Okręgowego przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy
ścią klasztoru klarysek. Do Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego należy od czasów powojennych. W 2009 r. obiekt na tyle podupadł, że ze względu na zły stan techniczny został zamknięty. Teraz odzyska dawną świetność. Przejdzie kompleksowy
remont konserwatorski, jego elewacja zostanie odnowiona, a dzięki zdecydowanej kolorystyce nabierze nowego wyrazu. Architektoniczne detale będą w innym niż tło kolorze, zostaną więc wyeksponowane. To nie koniec: dobudowana zostanie nowa, przeszklona
część, co zwiększy powierzchnię obiektu z obecnych 1,6 tys. m kw. do ponad 3 tys. m kw. Niemal cały zostanie przeznaczony na cele muzealne. –Dobudowana część będzie różniła się kształtem i kolorystyką elewacji od tej zabytkowej, jednocześnie ten nowo-
czesny gmach zostanie dopasowywać się do naszej tradycyjnej, bydgoskiej architektury – opowiada dyrektor Muzeum Okręgowego, dr Michał F. Woźniak. Nowy budynek dzięki biało-czarnym barwom ma nawiązywać do kolorystyki miejskich spichrzy. Z boku, czyli od strony przyległego placu, będzie przeszklone wejście. Nowy obiekt będzie podpiwniczony, z parkingiem i magazynami w podziemiach. Niemal całe pierwsze piętro ma zajmować ekspozycja zbiorów sztuki współczesnej. Zwiedzający będą mogli więc obejrzeć m.in. kolekcję obrazów pochodzącego z Bydgoszczy aktora Leonarda Pietraszaka i jego żony Wandy Majerówny – również aktorki. Wejście na piętrze budynku będzie prowadzić do sali au-
diowizualnej, której wysokość sięgnie poddasza. Z kolei na poddaszu zostaną ulokowane pracownie konserwatorskie – ponieważ ich ściany i drzwi będą przeszklone, zwiedzający będą mogli podpatrywać artystów podczas tworzenia. W budynku będzie biblioteka, sklepik z pamiątkami i kawiarnia, i wyjątkowa atrakcja: taras widokowy, z którego widać panoramę miasta. W tym miesiącu zostaną ogłoszone przetargi. Prace ruszą jeszcze w tym roku i potrwają do końca 2018 r. Tak, aby miłośnicy sztuki mogli odwiedzać nowe wnętrza oraz ekspozycje od początku 2019 roku. Władze miasta i muzeum mają nadzieję, że zabytek stanie się wizytówką ulicy Gdańskiej. —Grażyna Zawadka
Edukacja i inwestycje
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R5
Czwartek
27 października 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
Bydgoszcz stawia na tramwaje <Linia tramwajowa na Fordon, uruchomiona w styczniu 2016 r., to jedna z większych tramwajowych inwestycji w Polsce. Bydgoszcz zapowiada realizację kolejnych projektów
KOMUNIKACJA | Miasto kupuje
MAREK KOZUBAL Nowe pojazdy mają być niskopodłogowe, klimatyzowane i wyposażone w najnowsze rozwiązania technologiczne. – To największe zamówienie w historii bydgoskiej komunikacji miejskiej związane z odnową taboru – nie ma wątpliwości Rafał Bruski, prezydent miasta. Wszystkie tramwaje mają mieć szerokość ok. 2,4 m, a ich wysokość nie może przekraczać 3,6 m. Większość pojazdów (czyli 15) ma mieć długość około 30 metrów. Pozostałe trzy tramwaje będą o 10 metrów krótsze, bowiem zostaną skierowane do obsługi linii, z których korzysta mniej pasażerów.
Nowoczesny tabor Zdaniem prezydenta Bydgoszczy zakup ten pozwoli obsługiwać kolejne linie komfortowymi pojazdami. – Już wcześniej przyjmując plan transportowy zdecydowaliśmy się na tramwaje wyłącznie niskopodłogowe. Przygotowując się do kolejnych inwestycji w rozbudowę i remonty torowisk, najważniejsze zadania powiązaliśmy z zakupami tramwajów. Będzie to sprzyjać budowie atrakcyjnej oferty komunikacji miejskiej i zrównoważonemu rozwojowi miasta – dodaje prezydent Bruski.
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autora m.kozubal@rp.pl
Urząd miasta zakłada, że pierwsze trzy nowe pojazdy zaczną kursować ulicami Bydgoszczy już w przyszłym roku, a pozostałe w 2018 roku. O wyborze najkorzystniejszej oferty decydować będzie nie tylko cena, ale także jakość serwisu technicznego oraz unifikacja podzespołów. Zamówienie zostanie zrealizowane w ciągu 24 miesięcy od podpisania umowy. Zakup nowych pojazdów zostanie sfinansowany ze środków europejskich, z których dofinansowane będą m.in. rozbudowa ul. Kujawskiej oraz modernizacja pętli Kapuściska. Rozbudowa ul. Kujawskiej zakłada m.in. budowę nowego torowiska tramwajowego i drugiej jezdni na odcinku od ronda Kujawskiego do ronda Bernardyńskiego. Plan ustalony przez bydgoski magistrat zakłada modernizację obu rond oraz dróg dojazdowych. Ulica Bernardyńska przebudowana zostanie od ronda Bernardyńskiego do mostu. Wcześniej, w związku z budową linii tramwajowej do Fordonu urząd zakupił 12 Swingów wyprodukowanych w zakładach Pesa. Kosztowały 109 mln zł. Zakup 18 nowoczesnych tramwajów pozwoli na stopniowe wycofywanie z ruchu najstarszych pojazdów szynowych. Licząca 9,5 km linia do Fordonu, wraz z nową zajezdnią, to jeden z największych projektów tramwajowych ostatnich lat w Polsce. Oddana do użytku w styczniu 2016 r. inwestycja, wraz z przebudową stacji Bydgoszcz Wschód kosztowała 437,3 mln zł. Unij-
ŁUKASZ OKOŃSKI/UM BYDGOSZCZ
18 nowoczesnych tramwajów i rozbudowuje transport szynowy.
ne dofinansowanie wyniosło 209,7 mln zł.
Mniejsze i większe projekty Bydgoszcz coraz mocniej stawia na rozwój transportu szynowego, budowę nowych tras tramwajowych, a także modernizację już istniejących linii. W ostatnich tygodniach ratusz ogłosił przetarg na modernizację 600-metrowego odcinka torowiska na ul. Wojska Polskiego oraz pętli na Kapuściskach. Przebudowane ma być też skrzyżowanie ul. Wojska Polskiego z Chemiczną. Miasto będzie się także starać o unijne wsparcie na kończącą się modernizację ul. Chodkiewicza. Złożony został
już wniosek o refinansowanie projektu na kwotę 13,5 mln zł. To największa w tym roku inwestycja drogowa miasta. Obejmuje przebudowę odcinka od ul. Sułkowskiego do Wyszyńskiego wraz z ułożeniem nowego torowiska, wytyczeniem drogi rowerowej, budowę nowych chodników oraz miejsc parkingowych. Koszt inwestycji to 23 mln zł. Zakończenie prac planowane jest w listopadzie.
Most tramwajowy Kolejną planowaną inwestycją jest nowy most tramwajowy w ciągu ul. Kazimierza Wielkiego. Dobudowana zostanie też druga jezdnia tej trasy. Warianty koncepcji przestrzennej tej inwestycji latem
były konsultowane z mieszkańcami. Mogli oni wskazać preferowany przez siebie wariant i zgłosić uwagi do prezentowanych rozwiązań. Większość osób biorących udział w konsultacjach poparła poprowadzenie nowego torowiska wzdłuż ul. Kazimierza Wielkiego. Jak wskazują włodarze miasta atutem tego rozwiązania jest brak konieczności wykupu dodatkowego terenu pod inwestycję. – Obok modernizacji ul. Kujawskiej będzie to najważniejsza inwestycja związana z rozwojem transportu szynowego w mieście – uważa prezydent Rafał Bruski. Inwestycja pozwoli rozładować korki tworzące się na ul. Kazimierza Wielkiego oraz
skrócić czas przejazdu pomiędzy Fordonem i Bartodziejami oraz osiedlami tak zwanego górnego tarasu miasta. W grudniu ubiegłego roku została podpisana umowa na opracowanie dokumentacji projektowej dla inwestycji „Budowa trasy tramwajowej łączącej ul. Fordońską z ul. Toruńską wraz z rozbudową układu drogowego i przebudową infrastruktury transportu szynowego w Bydgoszczy”. Wykonawca zobowiązał się do opracowania koncepcji przestrzennej dla dwóch wariantów różniących się lokalizacją przeprawy tramwajowej. Teraz w oparciu o wybraną koncepcję opracowany zostanie projekt budowlany, przygotowywana będzie też realizacja inwestycji.
Kujawsko-pomorskie walczy Doceniają młodych prymusów o pieniądze na rozwój
Deklarację w sprawie przyszłości europejskiej polityki spójności w końcu września podpisali przedstawiciele regionalnych i lokalnych samorządów. Chodzi o środki na rozwój gospodarczy i podniesienie poziomu życia, m.in.w polskich regionach. Podpisany w Brukseli dokument trafił do szefów unijnych instytucji. Skąd inicjatywa? Istnieje ryzyko że Brexit zmniejszy ilość środków na Regionalne Programy Operacyjne. – To przełomowy moment dla UE, walka o europejski budżet nowej perspektywy – mówi Piotr Całbecki. Zauważa, że coraz częstsze są opinie, iż polityka spójności,czyli europejska polityka regionalna, po 2020 r. przestanie istnieć. – Dla regionów takich jak nasz oznacza to, że środki RPO 2014-2020 to ostatnie bezpo-
średnio adresowane do nas pieniądze. Nie zgadzamy się na to, tak jak i samorządowcy z całej Europy – dodaje. W ramach RPO 2014-2020 region otrzyma z Brukseli 1,9 miliarda euro. 72 procent tej kwoty pochodzić będzie z Europejskiego Funduszu
4 mld zł. w ramach RPO na lata 2007-2013 otrzymało województwo kujawsko pomorskie Rozwoju Regionalnego, 28 proc. to środki Europejskiego Funduszu Społecznego. Do tego trzeba doliczyć 335 mln euro, z tzw. wkładu krajowego do programu. Oznacza to, że na realizację RPO WK-P 20142020 łącznie region dyspono-
wać będzie 2,23 mld euro czyli około 9,5 mld zł. W ramach RPO na lata 2007-2013 region otrzymał blisko 1 mld euro (ok. 4 mld zł) wsparcia z UE. Podpisano 2270 umów o dofinansowanie projektów na ponad 8 mld zł. – Najwięcej dotyczyło przedsięwzięć z zakresu wspierania przedsiębiorczości. Na ich realizację przeznaczyliśmy co czwartą złotówkę – mówi Beata Krzemińska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. Drugie pod względem wielkości wsparcie dotyczyło rozwoju infrastruktury transportowej. Unijne środki pomogły m.in. sfinansować budowę Interdyscyplinarnego Centrum Nowoczesnych Technologii UMK w Toruniu i przeprowadzić rewitalizację miast. Dzięki wsparciu z RPO powstała np. Trasa Uniwersytecka w Bydgoszczy i sala koncertowa na Jordankach w Toruniu, mieszkańcom Włocławka służy Centrum Kultury Browar B, w Grudziądzu wypiękniało nadwiślańskie nabrzeże, a w Inowrocławiu odnowiono —graż. centrum miasta.
Promowano w nich nie dochód rodziny, a wyniki w nauce i osiągnięcia w konkursach czy olimpiadach przedmiotowych. Wyróżnieni uczniowie będą dostawać przez dziesięć miesięcy po 300 zł. – Projekt stypendialny „Prymus Pomorza i Kujaw” stworzyliśmy z myślą o uczniach, którzy dobrze radzą sobie w nauce z przedmiotów przyrodniczych, informatycznych, matematyki, języków obcych oraz przedsiębiorczości. Dodatkowe środki finansowe będą mogli wykorzystać między innymi na rozwój naukowych zainteresowań – mówi marszałek Piotr Całbecki. Środki pochodzą z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 20142020. W sumie zaplanowano siedem edycji tego projektu. W tym roku szkolnym na wsparcie może liczyć 1,2 tys. uczniów. Aby dostać stypendium musieli oni w ciągu trzech ostatnich lat być finalistą lub laureatem konkursu
MIKOŁAJ KURAŚ
FUNDUSZE Przedstawiciele blisko 300 samorządów z całej Europy, w kujawsko-pomorskie, walczą o środki dla regionów.
EDUKACJA Aż 1,2 tys. uczniów z gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych będzie otrzymywać stypendia przyznawane im przez samorząd regionu.
≥Konkurs stypendialny „Prymus Pomorza i Kujaw” to szansa dla uczniów, którzy osiągają dobre wyniki m.in. w naukach przyrodniczych czy olimpiady z preferowanych przez region przedmiotów, mieszkać na terenie województwa kujawsko-pomorskiego i chodzić tam do szkoły dziennej, a w ostatnim roku szkolnym mieć jedną najwyższą ocenę klasyfikacyjną bardzo dobrą lub celującą z przynajmniej jednego spośród przedmiotów przyrodniczych, informatycznych, języków obcych, matematyki lub przedsiębiorczości. W pierwszej edycji wpłynęło 1776 wniosków. – Obecnie trwa ich ocena formalna. Liczymy, że pierwsze stypendia trafią do uczniów na przełomie roku – mówi Renata Drozdowska, naczelnik wydziału projektów innowacyjnych w urzędzie marszałkowskim.
Projekt „Prymus Pomorza i Kujaw” to kolejny marszałkowski program stypendialny skierowany do młodzieży. Pomoc finansowa kierowana jest też do uzdolnionych uczniów znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, zawłaszcza z terenów wiejskich, a także do młodych sportowców i artystów. Wcześniej urząd realizował projekt „Zdolni na start”. Korzystali z niego uzdolnieni uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych z regionu. W ramach wszystkich naborów wniosków projektu „Zdolni na start” przyznano łącznie 1958 rocznych stypendiów, a wsparcie trafiło w sumie do 1176 uczniów. Rekordziści skorzystali ze stypendium na—blik wet sześciokrotnie.
R6
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Region i inwestycje
Czwartek
27 października 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
ROBERT SAWICKI
Park rośnie jak na drożdżach
MATERIAŁY PRASOWE
≥Park Przemysłowo-Technologiczny przyciąga także mieszkańców, na których czeka tu m.in. 6,5 km ścieżek rowerowych <BPPT to jeden z największych takich projektów w Polsce
INWESTYCJE | Pomysł powołania Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego
okazał się strzałem w dziesiątkę. Firmy, które w nim działają, zatrudniają już trzy tysiące osób. I szykują kolejne inwestycje ROBERT PRZYBYLSKI W ciągu ostatnich czterech lat na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego powstały obiekty o łącznej powierzchni 193 tys. m kw. Działające tam siedemdziesiąt firm zatrudnia już ponad 3 tys. osób, ponad dwa razy więcej niż na koniec 2013 roku. BPPT to jeden z największych parków przemysłowo-technologicznych w Polsce. Obejmuje tereny o pow. 286 hektarów. Tę część miasta coraz częściej nazywa się inwestycyjnym centrum Bydgoszczy. Obszar
jest dogodnie skomunikowany i został objęty w całości Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego, co ułatwia realizację nowych projektów. Dodatkowo inwestorów przyciąga fakt, że teren parku częściowo należy do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Powołanie BPPT miało służyć nie tylko tworzeniu miejsc pracy, ale i pobudzaniu przedsiębiorczości poprzez wspieranie niewielkich, perspektywicznych firm. W oddanym do użytku w tym roku biurowcu IDEA Przestrzeń Biznesu wynajęto już 1840 mkw. W tym
nowoczesnym budynku pracuje ponad 100 osób.
Ciągły rozwój O tym, że wybór BPPT jako miejsca inwestycji był właściwy najlepiej świadczą firmy, które się tu rozwijają. Na terenie parku w trakcie rozbudowy są obecnie firmy: Melett (centrum dystrybucji kompletów naprawczych turbosprężarek), Pixmet (specjalizująca się w obróbce metali), Medan (zajmująca się zaopatrzeniem szpitali i aptek), Cimat (producent wyważarek), a także Metal-
ko (działająca w branży mechanicznej). Łączna powierzchnia nowych hal to ponad 17 tysięcy metrów kwadratowych. Metalko, która powstała w 1992 roku z wydzielenia ze struktur Zakładów Chemicznych „Organika Zachem”, buduje aparaturę chemiczną, wirówki oraz prowadzi zakład antykorozyjny. W Metalko pracuje ponad 220 osób. W branży metalowej działa spółka Pixmet. We wrześniu przeprowadziła się do nowej hali o powierzchni 1,2 tys. m kw, położonej na hektarowej działce. Nowy obiekt pozwoli firmie wykonywać większe zlecenia.
Spółka dysponuje m.in. wypalarkami do metalu i planuje rozbudowę parku maszynowego. Spółka Mac-Graf produkuje i sprzedaje materiały opakowaniowe, m.in. folię pęcherzykową, piankę polietylenową, folię stretch, tektury i taśmy samoprzylepne. Jednym z przykładów sukcesu jest spółka Cimat. – Podwajamy powierzchnię naszych obiektów – wyjaśnia dyrektor zarządzający Przemysław Marcinkowski. W 2014 roku Cimat wzniósł halę produkcyjną o powierzchni 1,5 tys. mkw wraz z część biurową liczącą 500 m kw. W tym roku zainwestował w halę produkcyjną o powierzchni 3 tys. m kw oraz biuro mierzące 750 m kw. – Pozostajemy przy dotychczasowym profilu produkcji, to jest wyważarkach. Są to niszowe, wysokospecjalizowane produkty – wyjaśnia dyrektor. Cimat produkuje wyważarki dla przemysłu samochodowego (dla turbosprężarek), lotniczego i energetycznego (turbiny). Jest jedyną w Polsce firmą o takim profilu produkcji. Wyroby eksportuje do ponad pięćdziesięciu krajów świata. W BPPT Cimat produkuje kilkaset maszyn rocznie, koszt jednej wynosi od 50 tys. do 500 tys. zł. Firma zatrudnia 95 osób. W tym roku do użytkowania oddano także kilka dużych obiektów o powierzchni 40 tysięcy metrów kwadratowych. Są to przede wszystkim duże hale należące do dotychczasowych inwestorów: SPX
Flow Technology i Airon Investment.
Rośnie centrum logistyczne W sąsiedztwie BPPT powstają centra logistyczne: Carrefour i Kaufland. – Inwestycje przyciągają uwagę nie tylko imponującą powierzchnią, która wyniesie 135 tys. m kw, ale również tempem prowadzonych prac budowlanych. - Z dnia na dzień obserwujemy, jak Bydgoszcz staje się logistyczną stolicą regionu – z dumą przyznaje prezes BPPT Andrzej Półgrabski. Obydwie inwestycje powstają na terenach przyległych do Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Park nie tylko zachęca przedsiębiorców do lokowania się na swoim terenie, ale jednocześnie tworzy przyjazne i atrakcyjne dla nowych inwestorów otoczenie biznesowe. Rozwój Parku przekłada się na zatrudnienie. Stopa bezrobocia w Bydgoszczy wynosi tylko 5,0 proc., a miejsc pracy nadal przybywa. Co ciekawe, BPPT przyciąga na swój teren nie tylko inwestorów, ale również mieszkańców, którzy w celach rekreacyjnych chętnie korzystają ze ścieżek rowerowych, których w BPPT jest aż 6,5 km. – Jest to idealne miejsce do jazdy rowerem, na rolkach, czy też do biegania. Będąc w Parku widzimy nowe inwestycje, ale i mieszkańców, którzy chętnie i aktywnie spędzają tu swój wolny czas – podkreśla Półgrabski.
Czas na termomodernizację EKOLOGIA Urząd marszałkowski rozdzielił unijne środki na termomodernizację szkół i innych budynków publicznych. W pierwszym konkursie z RPO na lata 2014-2020 przyznano blisko 14 mln zł.
MATERIAŁY PRASOWE
Dzięki termomodernizacji zarządzający budynkami wydadzą mniej na ich ogrzewanie, a one same staną się bardziej ekologiczne. W połowie października urząd marszałkowski podpisał umowy z 11 podmiotami, którym przyznano dotację w wiosennym konkursie na takie działania. Do podziału było ponad 22 mln zł. Przyjmowanie wniosków zaczęło się w pod koniec marca, a zakończyło w połowie kwietnia. Wpłynęło ich 16, pozytywną ocenę merytoryczną przeszło 11 z nich. I to z ich autorami podpisano umowy na dofinansowanie prac o łącznej wartości 13, 6 mln zł.
<Region prowadził termomodernizację szkół dzięki środkom z poprzedniej perspektywy finansowej. Teraz kontynuuje te prace
– Środki, które pozostały, zasilą pulę kolejnego konkursu – mówi Małgorzata Brzykcy z urzędu marszałkowskiego. Większość przedsięwzięć, na które podpisano umowy w październiku, dotyczy głębo-
kiej modernizacji energetycznej budynków szkół, które będą miały ocieploną elewację, wymienione pokrycia dachowe, okna i drzwi, zamontowane energooszczędne oświetlenie, zmodernizowane systemy
grzewcze oraz założone instalacje systemów wykorzystujących odnawialne źródła energii. – Efektem zaplanowanych prac będą mniejsze koszty utrzymania budynków oraz czystsze i zdrowsze powietrze
dzięki zmniejszeniu emisji szkodliwych pyłów do atmosfery. W naszym RPO jest więcej środków na tego rodzaju działania – mówi marszałek Piotr Całbecki. Pieniądze dostanie m.in. miasto Rypin na inwestycję w Zespole Szkół Miejskich, gmina Baruchowo, która zaplanowała termomodernizację tamtejszego zespołu szkół czy gmina Wąpielsk, gdzie zmiany przejdą szkoły w Długiem oraz w Radzikach Dużych. Z kolei Skrwilno przeprowadzi takie inwestycję w budynkach szkoły podstawowej oraz urzędu gminy, a projekt Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP dotyczy budynku Pracowni Inspiracji w Brodnicy. – Planujemy, że pierwszą transzę płatności uruchomimy do końca grudnia, w zależności od przedkładanych przez beneficjentów wniosków – mówi Małgorzata Brzykcy. Co dla samorządów oznacza takie wsparcie? – Ograni-
czenie strat ciepła pozwoli na zaoszczędzenie pieniędzy na ogrzewanie tych budynków w sezonie zimowym. Dzięki termomodernizacji zredukujemy zużycie energii w urzędzie o 53 proc. i o 51 proc. w szkole podstawowej – wylicza Magdalena Dąbkowska z Urzędu Gminy w Skrwilnie. Urząd Marszałkowski zapowiada kolejne dotacje na termomodernizację. – Na wsparcie takich działań planujemy się w następnych latach przeznaczyć jeszcze ponad 36 mln euro z naszego RPO. Wsparcie dotyczyć będzie zarówno termomodernizacji sektora publicznego, jak i mieszkaniowego.Terminy naborów w 2017 roku znane będą po przyjęciu harmonogramu konkursów – mówi Michał Heller, naczelnik wydziału programowania europejskiego w Departamencie Rozwoju Regionalnego Urzędu Marszałkowskiego. —blik
Kultura
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO R7
Czwartek
27 października 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L 1
BARBARA HOLLENDER
ANNA WŁOCH/CAMERIMAGE
„Camerimage” jest też imprezą nietypową. Najważniejsi są tutaj ci, którzy na innych filmowych świętach są niemal niezauważalni: operatorzy, czyli jak oni sami siebie nazywają, autorzy zdjęć. Może dlatego mniej na tym festiwalu snobizmu, a więcej rozmów o sztuce i technice filmowej. Zaczynało się skromnie. Na początku lat 90. kilka osób z toruńskiej fundacji „Tumult” kierowanych przez historyka sztuki Marka Żydowicza postanowiło zorganizować międzynarodowy festiwal filmowy. Pierwsza jego edycja odbyła się w 1993 roku w Toruniu. Tak te początki wspomina sam Marek Żydowicz: – Organizowaliśmy wystawy plastyczne. Na „Tumulcie Toruńskim ’89” zgromadziliśmy 1500 prac 250 artystów mieszkających lub wywodzących się z Torunia. Dwa lata później były „Konfrontacje artystyczne’91”, na które udało nam się ściągnąć niepokazywane wcześniej w Polsce dzieła niezależnych artystów z Czech, Rosji, Słowacji, Węgier, towarzyszył przegląd filmowy „Droga ku nowej Europie”. Z filmem „Homo Faber” przyjechał wówczas do Torunia Volker Schlöndorff i to on podszepnął organizatorom, żeby zorganizowali festiwal z oryginalną formułą. – Spytałem, o czym myśli, a on odpowiedział: „Gdybym wiedział, sam bym taką imprezę stworzył” – wspomina Marek Żydowicz. – Zastanawiałem się nad jego słowami i uświadomiłem sobie, że jako historyka sztuki interesuje mnie w kinie obraz i warto byłoby wywołać dyskusję na temat języka filmu. Tak narodziła się idea festiwalu poświęconego sztuce ruchomych obrazów.
CAMERIMAGE
2
Kamera na pierwszym planie
Żaby do rozdania
KINO | Dobre zdjęcia, interesujące filmy, świetni artyści,
ciekawe dyskusje i wspaniała atmosfera. „Camerimage” to festiwal wyjątkowy. 3
CAMERIMAGE
Święto operatorów
4
CAMERIMAGE
Okazało się, że było to trafienie w dziesiątkę. Na świecie odbywa się kilka tysięcy festiwali filmowych, te wielkie, w Cannes, Berlinie i Wenecji oferują w konkursach najciekawsze produkcje roku, inne poświęcone są określonym gatunkom: komedii czy thrillerowi. Jeszcze inne pokazują filmy o górach, morzu, sztuce, dzieciach, zwierzętach. A ludzie kamery zwykle stoją w cieniu. Nic więc dziwnego, że byli pomysłem zachwyceniu i od początku bardzo Marka Żydowicza i jego współpracowników wspierali. Pokochali tę imprezę i tłumnie stawiali się na jej kolejne edycje. Przyjeżdżali z Polski i ze świata. Gościli więc na tym festiwalu laureaci Oscarów – Sven Nykvist, Vilmos Zsigmont, Dante Spinotti, Polacy pracujący w USA – Adam Holender, Andrzej Bartkowiak, Dariusz Wolski, Janusz Kamiński. A także ci z bazą w kraju: Witold Sobociński, Sławomir Idziak, Jerzy Zieliński, Krzysztof Ptak, Arthur Reinhart, Piotr Wojtowicz i wielu, wielu innych. Dzisiaj dołączają do nich najmłodsi: Piotr i Michał Sobocińscy czy Kacper Fertacz. – Za każdym razem, gdy bierzemy do ręki kamerę, wyruszamy w egzotyczną
1 „Powidoki”, reż. Andrzej Wajda, Bogusław Linda jako Władysław Strzemiński 2 „Moonlight”, reż. Barry Jenkins 3 „Marie Curie”, reż. Marie Noelle, w roli głównej Karolina Gruszka 4 „ Blood and Glory”, reż. Sean Else
podróż. I tęsknimy za miejscem, gdzie nasze drogi by się przecięły. Gdyby takiego miejsca nie było, musielibyśmy je stworzyć. Na szczęście ono jest „Camerimage” – mówił, jeden z najlepszych operatorów europejskich Vittorio Storaro. Za nimi ściągali też do Polski reżyserzy, m.in. David Lynch, Volker Schlöndorff, Peter Weir, Alan Parker, Manoel de Oliveira, Joel Schumacher, Roland Joffe, Todd Haynes, Neil Jordan, a także aktorzy – Bill Murray, Juliette Binoche, Keanu Reeves, Alan Rickman czy Giovanni Ribisi. I oczywiście najznamienitsi twórcy polscy. Od pierwszej edycji minęło prawie ćwierć wieku, w tym czasie festiwal sztuki autorów zdjęć filmowych dwukrotnie zmieniał swoją siedzibę. Pierwsze edycje odbyły się w Toruniu, potem operatorzy przenieśli się do Łodzi, od sześciu lat przyjeżdżają do Bydgoszczy. Marek Żydowicz mówi, że współpraca z władzami miasta układa się dobrze, ale też nie ukrywa, że jego impreza nadal nie dysponuje odpowiednią bazą. – Są rozmowy na temat ewentualnej rozbudowy bydgoskiej Opery, choć wciąż nie jest to rozwiązanie, które gwarantuje festiwalowi dynamiczny rozwój – mówi. Impreza okrzepła i należy do najbardziej szanowanych spotkań filmowych świata. A że nie ma dobrych zdjęć w złych filmach, dyrektor festiwalu Marek Żydowicz zawsze podkreśla, że „Camerimage” promuje dobre kino.
W tym roku w konkursie głównym o Złote Żaby będą walczyli autorzy zdjęć do filmów dobrych i głośnych. Te najgłośniejsze produkcje to „Snowden” Olivera Stone’a (zdjęcia: Anthony Dod Mantle) o byłym pracowniku CIA i NSA odpowiedzialnym za największy wyciek poufnych danych w historii USA oraz „Przełęcz ocalonych” Mela Gibsona (zdjęcia: Simon Duggan) o młodym Amerykaninie, który choć odmawiał używania broni, zaciągnął się do wojska i w czasie II wojny światowej ratował życie innych jako sanitariusz. W „Past Life” (zdjęcia: Michel Abramowicz) Avi Nesher pyta o dalsze życie i wybory moralne tych, którzy przeżyli piekło Holocaustu. Były więzień obozu koncentracyjnego, który pod koniec życia planuje zemstę na swoim oprawcy, jest bohaterem filmu „Remember” Atoma Egoyana (zdjęcia: Paul Sarossy). Kanadyjski reżyser myli jednak tropy, mówi o pamięci, kłamstwie, odpowiedzialności za wlasne czyny. W historię zagłębia się również Sean Else, który w „Blood and Glory” (zdjęcia: Adam Bentel). Opowiada on o farmerze z Afryki Południowej, który po wojnie burskiej trafia do brytyjskiego obozu jenieckiego na Wyspie Świętej Heleny. O laury festiwalu będą też walczyły inne tytuły. Bohaterem filmu „Lion” Gartha Davisa (zdjęcia: Greig Fraser) jest mężczyzna, który jako pięcioletni chłopiec został adoptowany przez
australijskie małżeństwo. Teraz próbuje poznać własne korzenie, dowiedzieć się, kim jest. Inny młody człowiek szuka swojej drogi w amerykańskim Miami w „Moonlight” Barry’ego Jenkinsa (zdjęcia: James Laxton). Z kolei Felipe Guerrero w „Mrocznych bestiach” (zdjęcia: Fernando Lockett) zabiera widzów do Kolumbii, gdzie do desperackiej walki o życie i szczęście zmuszone są trzy młode kobiety. I jeszcze inny zakątek świata: jedna z malowniczych wysepek Vanuatu należących do Oceanii. Tam rozgrywa się dramat miłosny bohaterów „Tanny” Martina Butlera i Bentleya Deana (zdjęcia: Bentley Dean) „Nowy początek” (zdjęcia: Bradford Young) sięga natomiast do rejonów wciąż całkowicie nieznanych. Reżyser Denis Villeneuve opowiada o próbie nawiązania kontaktu z obcymi. Po to, by przypomnieć, jak ważne są nasze relacje z bliskimi. I wreszcie film łączący tradycje kina grozy, opowieści fantasy z filmowymi historiami o dojrzewaniu: „Siedem minut po północy” Juana Antonio Bayony (zdjęcia: Óscar Faur), a zabiera widzów w przygodę na granicy rzeczywistości i fikcji, w której widz może znaleźć lęki własnego dzieciństwa. Polskę w głównym konkursie reprezentują dwa filmy. „Maria Skłodowska- Curie” to koprodukcja, film wyreżyserowała Marie Noelle (zdjęcia: Michał Englert), w roli głównej zobaczymy Karolinę Gruszkę. „Powidoki” Andrzeja Wajdy (zdjęcia: Paweł Edelman) ze znakomitym Bogusławem Lindą — opowieść o Władysławie Strzemińskim, artyście zaszczutym i zniszczonym przez reżim komunistyczny początku lat 50.
Polska rywalizacja Konkurs główny to najważniejsza rywalizacja „Camerimage”, której zwycięzcy dostają prestiżowe Żaby. Ale w Bydgoszczy, jak zwykle, będą też inne konkursy. W konkursie polskim pokazane zostaną: „Ederly” Piotra Dumały (zdjęcia: Adam Sikora), „Las, czwarta rano” Jana Jakuba Kolskiego (zdjęcia Jan Jakub Kolski), „Na granicy” Wojciecha Kasperskiego (zdjęcia: Łukasz Żal), „Plac zabaw” Bartosza Kowalskiego (zdjęcia: Mateusz Skalski), „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego (zdjęcia: Kacper Fertacz), „Szczęście świata” Michała Rosy (zdjęcia: Marcin Koszałka), „Zaćma” Ryszarda Bugajskiego (zdjęcia: Arkadiusz Tomiak) oraz „Zjednoczone stany miłości” Tomasza Wasilewskiego (zdjęcia: Oleg Mutu). Wszystkie te filmy oceni jury złożone z twórców zagranicznych, co jest zawsze sprawdzianem ich uniwersalnej wymowy. A poza tym tradycyjnie zaplanowano konkursy etiud studenckich, debiutów filmowych, wideoklipów, pilotów seriali telewizyjnych, Camerimage Market, Camerimage Forum, pokazy specjalne, przeglądy narodowych kinematografii i retrospektywy, spotkania i oczywiście imprezy towarzyszące festiwalowi wystawy czy koncerty. Festiwal potrwa od 12 do 19 listopada.
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autorki b.hollender@rp.pl
R8
ŻYCIEKUJAWSKO-POMORSKIEGO
Sport
Czwartek
27 października 2016 W W W. Z Y C I E R E G I O N O W. P L
◊: Pamięta pan jak to wszystko się zaczęło – sport, kolarstwo, pierwszy klub? Sylwester Szmyd: Od małego kochałem żużel, chodziłem na wszystkie mecze Polonii. Piłka nożna mnie nie pociągała, może dlatego, że Zawisza nie był wtedy mocny. W latach mojego dzieciństwa, w latach 80. chyba każdy Polak oglądał Wyścig Pokoju. Ja także. Jeszcze zanim zacząłem się ścigać, wracałem szybko do domu, żeby zobaczyć relację z wyścigu. Jeśli kolarze przejeżdżali przez Bydgoszcz stałem przy trasie. Miałem 10 lat, okres kiedy dziecko chce być wszystkim i wtedy zapisałem się do klubu kolarskiego. Za inny sport już się nie wziąłem. Zostało tylko kolarstwo. Aż do wczoraj.
kiedy robiłem to już bardziej świadomie marzyłem o zawodowej grupie, ale nie miałem szans na kontrakt z Mrozem, bo to wtedy była najwyższa półka, ale też z innymi polskimi grupami. Wyjechałem do Włoch.
Dla większości kolarzy to szkoła życia. Po takich wyjazdach rezygnują z kolarstwa. Michał Kwiatkowski długo nie wytrzymał w półamatorskiej drużynie z Włoch... We Włoszech rozgrywane są najsilniej obsadzone
Dobre wspomnienia mam z każdej z tych zespołów. Z Vini Caldirola, bo z nią podpisałem pierwszy zawodowy kontrakt w 2001 roku. W Mercatone Uno spędziłem sezon z Marco Pantanim. Byłem ostatnim pomocnikiem Pantaniego, w ostatnim jego wyścigu – Giro d’Italia w 2003 roku. Saeco była jedna z najsilniejszych grup kolarskich, taki dzisiejszy Sky pomieszany z Movistarem. Damiano Cunego wygrał wtedy Giro, Gilberto Simoni był trzeci.
Zawsze uważany był pan za dobrego pomocnika. Odpowiadała panu ta rola? Miałem nawet takie propozycje, żeby przejść do drużyny, w której miałbym za zadanie być w dziesiątce wyścigów tygodniowych. To nie miało sensu. Nawet jak dobrze jeździłem w górach, to zbyt wiele traciłem na czasówkach. Dobrze jest, gdy sportowiec stawia sobie realne cele. Czułem, że najlepiej czuje się wtedy, kiedy mogę komuś pomóc. Wyzbyłem się więc chorych ambicji, że wygram
godzin przed wylotem ćwiczyliśmy sprinty. Wiedziałem wtedy, że ma mocną nogę i może wygrać, mówiłem mu o tym. Po zdobyciu tytułu podziękował mi za treningi i wiarę w jego mistrzostwo.
Słowak jest barwną osobowością, słychać opinie, że pojawienie się takiej postaci jest czymś najlepszym, co mogło się przytrafić kolarstwu. Zgadza się pan z tą opinią? Brakowało kogoś takiego. To co robi, filmy, popisy, żarty ale i mądre wypowiedzi,
Kolarstwa z klasą już nie ma
Pierwszym pana rowerem był Romet produkowany w Bydgoszczy? Bydgoszcz w tych latach kojarzyła się z Rometem. Działał tam też przyzakładowy klub, na tych rowerach ścigała się kadra Polski na Wyścig Pokoju. Potem jako zawodnik dostałem jeden z takich rowerów. Jako dziecko marzyłem o pasacie. Chciałem go kupić za pieniądze z Komunii Św. musiałem czekać pół roku. Rowery były wtedy niedostępne, nawet jeśli fabryka znajdowała się obok twojego domu. Prawie codziennie zachodziłem do sklepu i patrzyłem, czy przyszedł towar. W końcu pojawiły się dwa waganty i jeden pasat. Natychmiast, pobiegłem do mamy, prosiłem ją, żeby się zwolniła z pracy i go kupiła.
A jednak się panu udało, został pan zawodowym kolarzem... Nie powiedziałbym, że się udało. Mam taki charakter. Jeśli się za coś biorę, to robię to profesjonalnie do końca. Koledzy chodzili na dyskoteki, popijali piwo, a ja w tym czasie jeździłem na trening. Padał deszcz, nawet śnieg a ja jako jedyny stawiałem się na zbiórkę z której trener z powrotem odwoził mnie do domu, ale czasami trenowałem w pojedynkę. Gdy była jakaś uroczystość rodzinna o piątej rano wychodziłem na trening, byleby tylko pojeździć. Zimą trzy razy w tygodniu jeździłem do babci pod Świecie i zasuwałem na łyżwach na stawach. Wracałem o 21 pekaesem do domu. Nie było to dla mnie wyrzeczeniem. Z czasem
Ale czy to nie jest dobre dla kolarstwa, kibice lubią taką rywalizację? Nie mówię tego po to, żeby szukać zrozumienia, doceniam inne poglądy, cieszę się jednak, że nie muszę się ścigać w takich warunkach. Chodzi mi o to, że w peletonie, w którym ja jechałem, liderzy walczyli twarzą w twarz, umawiali się na bezpośrednie pojedynki. Nikt nie protestował kiedy etapy na Giro czy w Tour de France zaczynały się wolno od 25 km na godzinę, a tempo podkręcano dopiero w ostatniej fazie. Nie było tej wycinki, rzeźni. Nie podoba mi się to, że dziś każdy chce być z przodu, choć nie ma do tego predyspozycji. Takie czasy.
Nibaliego i Henao też pan krytykuje za jazdę va banque podczas wyścigu olimpijskiego w Rio?
Wielokrotnie pan powtarzał, że nie był zbyt utalentowany do kolarstwa?
Nie, bo to było ściganie się o medal. Wtedy trzeba grać va banque, ale na wielkich tourach panują inne zasady. W Brazylii Nibali nie jechał po medal, ale jechał po złoto. Przednie koło mu poderwało się do góry, nie zdążył go opanować i upadł, ale grał o wszystko.
PIOTR GUZIK
Trener rozmawiając z rodzicami mówił, że kolarze ze mnie nie będzie, że nie nadaję się do sportu wytrzymałościowego. Radził, żebym zajął się szkołą, może innym sportem. Trochę miał rację. Na treningach mieliśmy dojechać rundę do dawnej jednostki wojskowej, to było trzy kilometry, a ja nie dojeżdżałem z kolegami. Zawsze pierwszy puszczałem koło, gdy wiał silny wiatr.
które wcześniej panowały. Skończyło się kolarstwo z klasą. Lider leży na ziemi i rywale wtedy dopiero zaczynają atak. Tak było podczas Giro gdy upadł Krujiswik. 40 km przed metą jest niebezpieczny zjazd i każdy zjeżdża na granicy życia i śmierci. Pamiętam jak kilka lat temu etap Vuelty kończył się w Murcji, skąd pochodzi Alejandro Valverde. Byłem w pierwszej grupie. Podjechał i powiedział na zjeździe nie walczymy, jest niebezpiecznie, można sobie krzywdę zrobić. Znał te rejony, bo tu mieszkał. Każdy mu uwierzył i posłuchał. Na większości wyścigów ściganie na całego zaczyna się od początku. Tak kiedyś nie było.
ROZMOWA | Zaczynał w bydgoskim Romecie, przez 15 lat ścigał się w najlepszych
włoskich grupach zawodowych. Sylwester Szmyd zakończył karierę. wyścigi do lat 23. Nie można inaczej przejść na zawodowstwo jeśli przez to się nie przejdzie. Gdzie w Polsce można nabrać takiego doświadczenia? Trzeba się zagiąć i ścigać. Za moich czasów nie było Internetu, komórek, skype’a mi wystarczyła karta za 5 tys. lirów i dzwoniłem do rodziców raz na tydzień. Nie tęskniłem, bo wiedziałem, że jak w styczniu wyjadę, wrócę dopiero za kilka miesięcy, więc nie ma sensu rozczulać się nad sobą.
Jeździł pan w najlepszych włoskich drużynach. Spotkał pan w nich wielu wybitnych kolarzy, szczególnie ceni pan jednak kontrakt z Liquigasem. Dlaczego?
W Lampre miałem chyba swój najsilniejszy sezon. W kilku wyścigach 2008 roku nie zajmowałem gorszego miejsca niż dziesiąte. Miałem szansę na zwycięstwo etapowe w Tour de France, ale zostałem wstrzymany przez grupę, by pomagać Cunego. Mam do dziś o to ogromny żal. W Liquigas panowała wspaniała atmosfera, poznałem tam wielu kolegów – Vincenzo Nibaliego, Ivana Basso, młodego jeszcze Petera Sagana. Wtedy też wygrałem etap w Dauphine na Mont Ventoux. Bardzo dobrze się czułem przez cztery lata kontraktu, bo osiągnąłem dojrzałość zawodniczą, nie męczyły mnie obciążenia treningowe i startowe.
wielki wyścig. Mam też z tego powodu satysfakcję, bo kilka razy słyszałem jak angielscy dziennikarze mówili, że jestem jednym z najlepszych na świecie pomocników. Dziękował mi Basso, Nibali. Bjarne Riis chciał mnie zatrudnić do Saxo Bank z nastawieniem, że miałbym wspierać liderów. Byłem za to ceniony w peletonie.
Pomaga pan nawet teraz Peterowi Saganowi, choć nie jeździliście ostatnio w jednej drużynie. Jesteśmy sąsiadami, mieszkamy razem na Lazurowym Wybrzeżu. Kiedy Peter, który ma wiele startów i obowiązków reklamowych, jest w domu razem trenujemy. Przed mistrzostwami świata w Katarze jeszcze kilka
sposób wygrywania siłą rzeczy podobają się ludziom. Dla przeciętnego kibica jesteśmy dopingowiczami. Peter zrywa z wizerunkiem kolarza-koksiarza. Pojawienie się takiej gwiazdy dało świeży powiew dyscyplinie. Jest nam bardzo potrzebny. Uwielbiają go nawet rywale. Każdy jest zadowolony kiedy on wygrywa. Jak go nie lubić. Jeździ czysto, nie jest cwaniakiem, sam się wkurza na tych kuglarzy, co tylko wożą mu się na kole, robią różne podchody, by potem wykorzystać jakieś nieszczęście w peletonie.
Czy kolarstwo przez 15 lat pana zawodowej kariery zmieniło się na gorsze? Nie ma już niepisanych dżentelmeńskich reguł,
Ma pan wiele pasji – samoloty, wina, kolarstwo. Czy jedną z nich zajmie się pan zawodowo po zakończeniu kariery? Latanie traktuje hobbystycznie. Gdybym ukończył kurs w moim wieku nie znalazłbym pracy w tej dziedzinie. Kocham wina i wszystko, co związane z hodowlą, degustacją. Jestem teraz na Morawach i szukam szczepów. Ale to też tylko pasja, choć chodzi mi po głowie projekt w którym połączyłbym rower i wino. Studiuję na drugim roku AWF. Chciałbym zostać trenerem. —rozmawiał Olgierd Kwiatkowski
>Sylwester Szmyd (1978).
Kolarz grup Vini Caldirola, Tacconi Sport, Mercatone Uno, Saeco, Lampre, Liquigas, Movistar, CCC Sprandi Polkowice. W 2009 roku wygrał etap z metą na Mont Ventoux w wyścigu Dauphine Libere. 23 razy uczestniczył w wielkich tourach.
Partnerzy Życia Kujawsko-Pomorskiego:
Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu