AKTUALNOŚCI NA ◊ REGIONY.RP.PL
Poniedziałek 15 marca 2021 | nr 10 (11912)
Życie Regionów ROZMOWA >A3
TRANSPORT >R2
Zmiany tak, ale nie naszym kosztem
Samorządy autobusami rozpędzają elektromobilność
Trzeba wzmacniać samodzielność finansową samorządów, a nie ją osłabiać – podkreśla Krzysztof Żuk, prezydent Lublina
Coraz więcej miast decyduje się na zakup autobusów elektrycznych. W ubiegłym roku co czwarty nowo rejestrowany autobus miejski był napędzany prądem
TEMAT NUMERU: FINANSE SAMORZĄDÓW
W mniejszych miastach spadek PIT najdotkliwszy Pandemia nie oszczędziła nikogo, nawet małych miejscowości. Jeszcze gorzej może być w tym roku. ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA
W
kontekście swoistego przeciągania liny między samorządowcami a rządem, gdzie powinny trafiać w pierwszej kolejności fundusze na odbudowę po pandemii, „Życie Regionów” przyjrzało się, kto mógł ponieść największe straty. Wyniki są dosyć zaskakujące. W naszych analizach pod lupę wzięliśmy informacje o wpływach z podatku PIT, jako jednego z ważniejszych wskaźników kondycji finansowej, dla 300 miast, z grudnia 2020 r., jakie przedstawia Ministerstwo Finansów. To wstępne dane i samorządy mogą jeszcze dokonywać korekt swoich wyników.
Katastrofa odwołana Nasze zestawienie pokazuje po pierwsze, że w porównaniu z obawami z połowy roku wyniki budżetowe za cały 2020 r. nie wyglądają dramatycznie źle. Przypomnijmy, że w maju wpływy z PIT spadły o 30–40 proc. i gdyby taka sytuacja miała się utrzymać do końca roku, groziłoby to bankructwem wielu jednostek. Na tym tle spadek dochodów z PIT o 2,5 proc. na koniec roku (dla wszystkich samorządów) i 3,3 proc. dla miast w naszej analizie to dobry wynik. Po drugie, nieco mniej dotknięte przez kryzys pandemiczny, przynajmniej w zakresie wpływów z PIT, wydają się miasta największe, o liczbie mieszkańców powyżej 200 tys. Ich łączne dochody z tego podatku okazują się o 460 mln zł, czyli 2,7 proc., mniejsze niż rok wcześniej (przy czym kwotowo najwięcej mogła stracić Warszawa – ok. 175 mln
zł, a procentowo Szczecin – 5,8 proc.). Za to w miastach małych, poniżej 50 tys. mieszkańców, średnie straty sięgają 4,4 proc. rok do roku (choć kwotowo to mniej – 110 mln zł dla prawie 220 podmiotów). Trzeba przy tym zaznaczyć, że w tej grupie widać znaczące rozpiętości pomiędzy poszczególnymi miejscowościami. Są tu i takie miasta, gdzie wpływy z PIT nawet wzrosły w porównaniu z 2019 r. (np. w Krynicy Morskiej o 2,5 proc.), ale i takie, gdzie można mówić o pewnym załamaniu tego źródła dochodów (np. Szczawno-Zdrój – o prawie 14 proc.).
PARTNER ŻYCIA REGIONÓW
Maciej Wróbel wiceburmistrz Kętrzyna
Nasze ubytki w PIT i CIT sięgnęły ok. 2 mln zł, jeszcze większym problemem jest niewystarczająca subwencja oświatowa. Obecnie pokrywa tylko 49 proc. potrzeb, kilka lat temu sięgała 60 proc. Wdrożyliśmy konieczny program oszczędności, co przyniosło nam 4,5 mln zł. Przed nami spore wydatki inwestycyjne, chcemy skorzystać z funduszy UE, stąd musimy zbudować odpowiednią zdolność kredytową. Oczekiwalibyśmy większego wsparcia ze źródeł zewnętrznych, dotacje z RFIL są dobre, ale nie pokrywają wszystkich strat.
Iwona Górecka-Sęczek
Wszędzie jest gorzej Nieco większy spadek PIT w małych miastach to zaskoczenie. Przykładowo z badania „Polskie miasta w czasach pandemii” przygotowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny wynika, że największe miasta (te powyżej 100 tys. mieszkańców) czują się najbardziej poszkodowane, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie koszty finansowe pandemii. W tej grupie aż 96 proc. badanych miast deklaruje, że ich sytuacja finansowa pogorszyła się przez pandemię, wśród miast średnich (20–100 tys. mieszkańców) uważa tak 86 proc. badanych, a wśród miast małych (poniżej 20 tys.) – 76 proc. Samym samorządowcom z mniejszych miejscowości trudno ocenić, kto ewentualnie poniósł większe straty. Każdy samorząd ma swoją lokalną specyfikę i trudno tu generalizować, choć im bardziej zdywersyfikowana lokalna gospodarka, co jest charakterystyczne dla wielkich miast, tym mniejsze ryzyko, że kryzys jednej branży (np. turystycznej czy szeroko
OPINIE DLA „ŻYCIA REGIONÓW”
skarbnik Świnoujścia
pojętego przemysłu czasu wolnego, z czym mamy do czynienia w czasie pandemii) zdemoluje lokalny budżet. Za to nasi rozmówcy podkreślają, że dla wszystkich pandemia była i jest ogromnym wyzwaniem, które kosztowało ich wiele wysiłku.
Rynek ucierpiał – Pandemia uderzyła nas na tyle, że w ubiegłym roku byliśmy w dochodach 4–5 mln do tyłu. Dokładne dane jeszcze są wyliczane – mówi nam Krzysztof Dąbrowski, zastępca burmistrza miasta Sokołów Podlaski (woj. mazowieckie). – Taki spadek wynika z sytuacji na rynku pracy i słabszej kondycji przedsiębiorstw. Występuje wyraźne spowolnienie gospodarcze, stąd zmniejszają się wpływy z tytułu podatku PIT czy CIT. Odczuwamy też utratę w dochodach z tytułu podatków lokalnych, chcąc nie chcąc musieliśmy wziąć byka za rogi, tniemy koszty, cały czas szukamy oszczędności, ale też wspieramy przedsiębiorców, stosując ulgi w podatkach, odraczając terminy płatności, także w staraniach o dotacje i programy pomocowe rządowe i unijne – wylicza. Dochody z PIT Świdwina (woj. zachodniopomorskie)
spadły rok do roku o 1,25 mln zł (ok. 8 proc.). – Dla takiego miasta jak nasze to duży ubytek. Choć nie jesteśmy gminą turystyczną, nasz rynek pracy trochę osłabł, część punktów gastronomicznych zamknęła się na dobre, część osób zawiesiła działalność, niektóre firmy musiały zwolnić ludzi. To wszystko przekłada się na nasz budżet – wyjaśnia Magdalena Grad, skarbnik Świdwina.
Fundusze pomagają Pani skarbnik podkreśla, że sytuację pogarszała mniejsza subwencja oświatowa, choć wydatki na ten cel stale rosną. – Nie jest łatwo, staramy się pozyskiwać jak najwięcej dotacji zewnętrznych, by w jak najmniejszym stopniu ograniczać inwestycje – dodaje. Jadwiga Skórcz, skarbnik Złotowa (woj. wielkopolskie), przyznaje, że najgorszy był II kwartał 2020 r. – Ale od września sytuacja zaczęła się wyraźnie poprawiać. Spadku dochodów z PIT nie dało się uniknąć, ale nie były one tak ogromne, jak by się można było spodziewać. Za to dochody z CIT okazały się zaskakująco wysokie, na koniec roku dostaliśmy aż o 70 proc. więcej, niż planowaliśmy – wylicza skarbnik. Dzięki temu
cały ubiegłoroczny budżet zanotował – zamiast założonego deficytu – niewielką nadwyżkę. Skarbnik przyznaje, że dużym zastrzykiem pieniędzy dla miasta było też łącznie 2,7 mln dotacji Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Giżycko (woj. warmińsko-mazurskie) dostało z RFIL 4,7 mln zł (tylko z I transzy), a burmistrz Wojciech Iwaszkiewicz zaznacza, że była to pomoc na wagę złota. – Nasze straty z tytułu pandemii szacujemy na ok. 2–3 mln zł, więc dotacja z funduszu dała nam pewien zapas i pozwoliła nawet na uzyskanie nadwyżki w budżecie – mówi burmistrz.
Na pandemii ucierpieliśmy dwojako, jako miasto uzdrowiskowe i jako miasto przygraniczne. Straciliśmy dużą część dochodów z opłaty uzdrowiskowej, targowiska przygraniczne przestały działać, wprowadziliśmy ulgi w czynszach dla firm itp. To co nas uratowało, to ograniczenie podróży zagranicznych Polaków. W efekcie latem co prawda ubyło nam kuracjuszy, za to inni turyści chętnie wybierali nasze miasto. Moglibyśmy życzyć sobie więcej takich sezonów, ale obawiam się, że to szybko nie nastąpi.
Piotr Janowski sekretarz Białogardu
Wojna trwa – Poza tym, mimo wszystko sytuacja na naszym lokalnym rynku nie była ostatecznie taka zła – dodaje Iwaszkiewicz. Okazuje się, że letni sezon turystyczny był na Mazurach wyjątkowo udany, dzięki czemu firmom udało się nadrobić straty z maja i czerwca. – Bardziej obawiamy się tego roku. Nie wiemy, jak długo potrwa pandemia, jak długo będziemy tkwić w zamrożeniu. Oszczędzamy w naszym budżecie gdzie się da, bo wojna ciągle trwa – ostrzega burmistrz Giżycka. / ©℗
W 2020 r. wzrost wpływów z PIT, z czym mieliśmy w mieście do czynienia przez ostatnie lata, gwałtownie wyhamował. To efekt zmian w systemie podatkowym, które uszczuplają dochody samorządów, jak i pandemii. Zanotowaliśmy też mniejsze wpływy z innych źródeł, np. transportu miejskiego, a ponosiliśmy stałe koszty utrzymania zamkniętej infrastruktury, np. pływalni czy centrów kultury. Staramy się nie ograniczać inwestycji publicznych.
Życie regionów
R2
Poniedziałek 15 marca 2021
◊ regiony.rp.pl
TRANSPORT
Przybywa tramwajów z niską podłogą Od 5 marca gdański Zarząd Transportu Miejskiego wozi pasażerów wyłącznie tramwajami niskopodłogowymi. MAŁGORZATA STUCH
G
SHUTTERSTOCK
dańsk jest pierwszym polskim miastem, w którym komunikacja tramwajowa funkcjonuje nieprzerwanie i które wymieniło cały tabor tramwajowy na niskopodłogowy. Gdańsk był także pierwszym dużym miastem, które całkowicie zastąpiło stare autobusy niskopodłogowymi pojazdami.
Przede wszystkim wygoda Tramwaje niskopodłogowe stanowią zazwyczaj od 40 do 70 proc. taboru O zaletach taboru niskopodłogowego pasażerów przekonywać nie trzeba. Dlatego miejscy przewoźnicy starają się jak najszybciej wymienić stare autobusy i tramwaje na nowoczesne, z niską podłogą, idealnie dostosowane do potrzeb np. starszych i niepełnosprawnych pasażerów. W Gdańsku ta ostateczna wymiana stała się możliwa dzięki zakupowi 30 nowoczesnych tramwajów Pesa Jazz Duo. W nocy z 18 na 19 lutego do Gdańska dotarł ostatni z zamówionych tramwajów, a już 5 marca wyjechał wozić pasażerów. Dzień później miasto pożegnało ostatnią kursującą stopiątkę, czyli model Konstal 105 N. Tramwaje te woziły pasażerów nieprzerwanie przez 46 lat (pierwszy wagon tego typu wyjechał w Gdańsku 5 marca 1975 r.). W ostatnich latach były sukcesywnie wycofywane z ruchu i zastępowane nowymi tramwajami. Ostatnie trzy składy „105” jeszcze do 4 marca tego roku obsługiwały linię nr 8 Jelitkowo–Stogi. – Stopiątka, którą miasto pożegnało 6 marca, dołączy do naszej historycznej floty po-
jazdów zabytkowych – mówi Jędrzej Sieliwończyk z referatu prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Tramwaje z chorzowskiego Konstalu, nazywane też akwariami, były bardzo popularne. Do tej pory kursują np. w Krakowie. Pięć lat temu krakowskie MPK co prawda wycofało z użytku składy 105 N złożone z trzech wagonów, ale ze względu na epidemię znów zostały wysłane na trasę. Przewoźnik tłumaczył, że stopiątki są bardzo pojemne, co pozwala zachować nieco większy dystans społeczny.
Wymieniają tabor Cały tabor tramwajowy Gdańska (141 sztuk) jest niskopodłogowy. W innych dużych miastach tramwaje niskopodłogowe stanowią od 40 do 70 procent całego taboru. W Krakowie, który ma 300 tramwajów, pojazdy niskopodłogowe lub z tzw. elementem niskiej podłogi stanowią ponad 70 proc. ogółu.
– Po stołecznych torach jeździ dziś 529 tramwajów i składów tramwajowych. 281 tramwajów jest całkowicie niskopodłogowych, 30 częściowo niskopodłogowych, a 415 wagonów wysokopodłogowych, ale w tym przypadku mówimy o wagonach, czyli gdybyśmy chcieli podać liczbę tramwajów w ruchu, trzeba by tę liczbę podzielić przez dwa, bo składy jeżdżą dwuwagonowe, czyli tramwajów jest 207. Pozostałe tramwaje są jednoprzestrzenne, dlatego liczone są pojedynczo. Dziennie na ulice wysyłamy w godzinach szczytu ok. 420 tramwajów, w pierwszej kolejności dysponowane są w pełni niskopodłogowe – wylicza Tomasz Kunert, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie. Jednak gdy do już kursujących w Warszawie tramwajów z niską podłogą dołączą 123 wagony z ostatniego zamówienia, stolica będzie mogła pochwalić się największą liczbą niskopodłogowych tramwajów w Polsce.
przebiega wymiana autobusów. Np. w Krakowie wszystkie autobusy są niskopodłogowe, a do wymiany wciąż pozostaje ok. 30 proc. tramwajów. Także stolica ma wszystkie autobusy niskopodłogowe, a tramwaje z wysoką podłogą stanowią ponad 40 proc. wszystkich pojazdów szynowych. – Podobnie jak to było w przypadku autobusów, chcemy, aby 100 proc. naszych tramwajów posiadało niską podłogę i klimatyzację. Zdecydowanie do tego celu przybliża nas zakup 110 nowych tramwajów Stadlera. Dostawy tych pojazdów rozpoczęły się w grudniu 2019 roku. Obecnie w Krakowie jest już 27 lajkoników, z czego 25 wozi pasażerów – tłumaczy Marek Gancarczyk, rzecznik krakowskiego MPK. – Planując zakupy taboru tramwajowego, bierzemy pod uwagę budowę nowych linii w Krakowie. Obecnie są realizowane dwie takie inwestycje – Trasa Łagiewnicka i linia do Górki Narodowej. Do tego trzeba doliczyć budowę trasy do Mistrzejowic oraz
– Łódź posiada 116 pojazdów przegubowych, które są niskopodłogowe w 100 proc. albo mają człon niskopodłogowy. Natomiast składów 805 Na, czyli wagonów z wysoką podłogą, mamy 178. Łącznie to 294 pociągi. Niskopodłogowe wagony stanowią zatem 40 proc. taboru – mówi Agnieszka Magnuszewska, rzecznik MPK Łódź. We Wrocławiu po dostarczeniu już zamówionych 46 moderusów gamma pozostanie około 80 sztuk tramwajów starszego typu. – Po zakupie moderusów łącznie dwie trzecie naszego taboru tramwajowego będą w całości bądź w części niskopodłogowe – podkreśla Krzysztof Balawejder, prezes wrocławskiego MPK.
Nowe zamówienia Tramwajów niskopodłogowych systematycznie przybywa, wycofywany jest stary tabor. Nie jest to jednak proces tak szybki i łatwy, jak chcieliby pasażerowie. Szybciej i taniej
plany budowy kilku kolejnych linii w różnych częściach miasta – dodaje rzecznik. Na nowe tramwaje czekają też Łódź i Warszawa, a Wrocław ma nadzieję jeszcze w tym roku ogłosić przetarg na ich zakup. – Zarząd Inwestycji Miejskich w Łodzi już kupił 30 niskopodłogowych tramwajów, które ma użytkować MPK–Łódź. Dostawy mają się rozpocząć w marcu 2022 r. Trzydzieści niskopodłogowych wagonów zastąpi 30 składów 805 Na. Wówczas niskopodłogowe tramwaje będą stanowić połowę wszystkich pociągów – mówi Agnieszka Magnuszewska z MPK-Łódź. Do stolicy pierwszy nowy, niskopodłogowy tramwaj w ramach podstawowego kontraktu Tramwajów Warszawskich na dostawę 123 wagonów, podpisanego z firmą Hyundai Rotem, przyjedzie już na początku lata. Kontrakt przewiduje także opcję na dostawę kolejnych 90 pojazdów. – Zgodnie z harmonogramem produkcji w połowie drugiego kwartału tego roku dwa pierwsze tramwaje będą przygotowane do uruchomienia i przejdą badania fabryczne. Po ich zakończeniu, pod koniec drugiego kwartału, trafią do Warszawy. Wówczas rozpoczną się procedury homologacyjne. Pierwszy tramwaj zostanie przekazany do odbioru Tramwajom Warszawskim pod koniec trzeciego kwartału. Kolejne tramwaje, poza pierwszymi egzemplarzami, które już będą w Warszawie, będą dostarczane od początku 2022 aż do końca kwietnia 2023 roku, kiedy to zostanie dostarczony ostatni wagon – podsumowuje Tomasz Kunert z warszaw/ ©℗ skiego ZTM.
KOMUNIKACJA MIEJSKA
Coraz więcej miast decyduje się na zakup autobusów elektrycznych. W ubiegłym roku co czwarty nowo rejestrowany autobus miejski był napędzany prądem. ADAM WOŹNIAK
Warszawa i Zielona Góra są liderami w elektryfikacji miejskiego taboru autobusowego – poinformowała w czwartek Polska Izba Rozwoju Elektromobilności (PIRE). Na koniec 2020 r. w Warszawie jeździło 161 autobusów elektrycznych, w Zielonej Górze 43. Na trzecim miejscu znalazł się Kraków z 29 elektrobusami. W zestawieniu województw prowadzi mazowieckie, w którego miastach kursuje 181 elektrobusów. Na drugim miejscu jest województwo wielkopolskie (47), a podium zamyka województwo lubuskie (43). To właśnie komunikacja miejska jest teraz motorem rozwoju ekologicznego transportu publicznego i elektromobilności w Polsce. I rozpędza się coraz szybciej. Jeżeli w 2016 r. na łączną liczbę 1942 wszystkich zarejestrowanych w kraju nowych autobusów zaledwie 42 pojazdy (2,2
proc.) miały napęd alternatywny, w tym 6 miało napęd elektryczny, to w rok później odsetek ekologicznych autobusów zwiększył się do 7 proc., w których znalazły się 63 elektrobusy. W roku 2018 elektrobusów zarejestrowano tyle samo, za to samorządy kupiły 200 autobusów hybrydowych. Rok 2019 przyniósł w zakupach e-busów spadek – przybyło tylko 55 sztuk. Za to w ub. roku nastąpiło mocne odbicie: na łączną liczbę 704 zarejestrowanych nowych autobusów miejskich przeszło połowa dysponowała napędem alternatywnym, a co czwarty pojazd miał napęd elektryczny. – Transport publiczny to dobry pierwszy krok, aby upowszechnić elektromobilność wśród mieszkańców i pokazać zalety pojazdów elektrycznych na szeroką skalę – uważa Krzysztof Burda, prezes PIRE. Ubiegły rok okazał się pod tym względem przełomowy, bo łączna liczba autobusów elektrycznych wykorzystywanych w miejskiej komunikacji przekroczyła poziom 400 szt. I dalej będzie się szybko zwiększać. Według branżowego serwisu Infobus
SHUTTERSTOCK
Samorządy autobusami rozpędzają elektromobilność
Z ponad 700 zarejestrowanych w 2020 r. autobusów miejskich co czwarty miał napęd elektryczny miejskie spółki przewozowe mają już podpisane umowy na dostawy następnych 257 elektrobusów. Na kolejne 62 uruchomione zostały przetargi, a dla zakupu 26 pojazdów, które na przetarg czekają, przygotowano już finansowanie. W elektryfikacji taboru Warszawa wyforsowała się daleko przed pozostałe miasta. Jest nie tylko liderem w Polsce. – W dziedzinie napędów zeroemisyjnych utrzymujemy się w europejskiej czołówce. Więcej elektrobusów mają tylko Moskwa i Londyn – mówi Karolina Gałecka, rzecznik warszaw-
skiego ratusza. W dodatku elektryczna flota jeszcze się powiększy. Po 2022 r. stołeczne Miejskie Zakłady Autobusowe mają otrzymać kolejnych 100 elektrobusów. Do dużych zakupów szykuje się także Kraków. Na początku roku tamtejsze Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne złożyło wniosek o dofinansowanie zakupu 40 przegubowych autobusów elektrycznych w ramach programu „Zielony transport publiczny” (ZTP). Ponieważ dotychczasowe najważniejsze źródło wsparcia dla elektryfi-
kacji miejskich autobusowych flot – dopłaty z funduszy unijnych – już wysycha, finansową pomocą zajmie się teraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W ramach pierwszego naboru do zamkniętego już „Zielonego transportu publicznego” zgłoszono wnioski o dofinansowanie zakupu 302 e-busów. – Spodziewamy się, że pierwsze przetargi z ZTP ruszą pod koniec tego roku i będą miały realny wpływ na obraz rynku w 2022, a przede wszystkim w 2023 r. – twierdzi Aleksander Kierecki z firmy JMK Analizy Rynku Transportowego, szef serwisu Transinfo. Tymczasem już niedługo w miastach zaczną się pojawiać autobusy wodorowe. Według ekspertów z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE) o przewadze technologii wodorowej czy bateryjnej zdecyduje w przyszłości bilans kosztów tych dwóch zeroemisyjnych technologii. – Pierwsze autobusy wodorowe pojawią się na pewno również w Polsce. NFOŚiGW planuje wprowadzenie dopłat do zakupów autobusów wodorowych w wysokości 90 proc.
kosztów kwalifikowanych – informuje Rafał Bajczuk z FPPE. Zwłaszcza że wodorowe autobusy produkuje już Solaris, wysyłając je za granicę. Ale i w Polsce zainteresowanie nimi rośnie. W styczniu wodorowy model Urbino hydrogen 12 prezentowany był w Jaworznie, Krakowie, Koninie, Włocławku i Poznaniu. Operatorzy i przedstawiciele władz miejskich mieli możliwość bezpośredniego obejrzenia pojazdu, zapoznania się z jego technologią i odbycia przejażdżki. Problemem mogą się natomiast okazać autobusy gazowe. Miejskie spółki przewozowe mają ich dużo i chętnie kupują kolejne, bo w porównaniu z elektrycznymi „gazowce” są znacznie tańsze. Mają przy tym zbliżone zalety eksploatacyjne do pojazdów z silnikami Diesla przy mniejszej emisji hałasu i szkodliwych substancji. Tymczasem w nowelizowanej ustawie o elektromobilności rząd chce zrezygnować ze wsparcia dla paliw gazowych. Postawi to przewoźników dysponujących flotą ok. 800 pojazdów na CNG i LNG w / ©℗ trudnej sytuacji.
◊ regiony.rp.pl
Życie regionów
Poniedziałek 15 marca 2021
R3
ROZMOWA
Zmiany tak, ale nie naszym kosztem Trzeba wzmacniać samodzielność finansową samorządów, a nie ją osłabiać – podkreśla Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Rząd zapowiada kompleksową reformę systemu podatkowego w Polsce. Czy samorządy są w tej kwestii konsultowane? Reforma systemu podatkowego w Polsce to kwestia fundamentalnie ważna dla stabilności całych finansów publicznych, więc także naszych. Samorządy powinny uczestniczyć w tej dyskusji, ale nie zostaliśmy zaproszeni do udziału w konsultacjach.
realna możliwość to cięcia w inwestycjach, głównie tych planowanych, ponieważ zadań realizowanych nie możemy przerywać ze względu na zaciągnięte już zobowiązania.
Czym są samorządy bez własnych inwestycji? Na myśl przychodzą lata 80. i rady narodowe szczebla podstawowego, które ograniczały się do bieżącego zarządzania ustawowo określonymi usługami dla mieszkańców. O pieniądze na inwestycje rady zabiegały w Jakie mogą być skutki centrali, w resortach czy jak finansowe tej reformy, która to wówczas praktykowano – u wedle doniesień medialnych I sekretarza partii rządzącej. zakłada m.in. podniesienie kwoty wolnej od podatku do 30 Powrót do podobnych rozwiązań byłby absurdalny. tys. zł? Nie wyobrażam sobie takiej Rząd nie wspomina, że skutki finansowe tych reform sytuacji. Jako samorządowcy zrobimy wszystko, by do tego w połowie obciążają samorządy, co może zagrażać nie dopuścić. Rozwiązania są gotowe, przedłożyliśmy już ich bezpieczeństwu i rządowi m.in. propozycję samodzielności finansowej, Krzysztof Żuk jest prezydentem Lublina od 2010 roku zwiększenia udziałów PIT ważnej dla ciągłości i odpowiednio dla sprawności realizacji usług poszczególnych kategorii inwestycje muszą być na rzecz mieszkańców. Jako bieżącymi. Ta z kolei oparta samorządów. realizowane. Im bardziej rząd samorządy nie mamy nic jest głównie na dochodach będzie ograniczał nasz przeciwko podniesieniu własnych, wśród których potencjał inwestycyjny, tym kwoty wolnej od podatku do A co, jeśli rząd nie da wam najważniejszym źródłem jest więcej będziemy 30 tys. zł, ponieważ jej udział w PIT. To wysokość większych udziałów w PIT czy potrzebować instrumentów wprowadzenie oznaczałoby, nadwyżki operacyjnej innych rekompensat, ale np. że osoby, których dochód stworzy coś w rodzaju funduszu przesądza o zdolności danego zwrotnych, po które będzie trudniej sięgać ze względu na miesięczny nie przekracza samorządu do skutecznego rządowych dotacji dla ograniczenie zdolności 2,5 tys. zł, dysponowałyby sięgania po fundusze unijne, samorządu, tak by mieszkańcy kredytowej poszczególnych większymi środkami w co wymaga odpowiedniego nie odczuli straty? jednostek. W ten sposób domowych budżetach. wkładu własnego, a także po Mamy w tym względzie znajdziemy się w pułapce. Natomiast w efekcie zwrotne instrumenty negatywne doświadczenia. wprowadzenia tej kwoty finansowe, ponieważ część Przykładem tego jest m.in. wolnej od podatku inwestycji jest finansowana z Rządowy Fundusz Inwestycji PiS nie lubi samorządów? nastąpiłoby znaczne długu. Redukcja wpływów z Lokalnych. W pierwszej Na pewno widoczne są uszczuplenie dochodów PIT to automatycznie niższa transzy, wynoszącej 6 mld zł, tendencje centralizacyjne i samorządów z PIT, które nadwyżka operacyjna, mechanizm podziału nie był niechęć do samorządów, a można szacować na pogorszenie kondycji może idealny, ale każda zwłaszcza do dużych miast. kilkadziesiąt miliardów jednostka otrzymała wsparcie finansowej samorządów i ich Dobrym przykładem jest złotych rocznie. W takiej finansowe według przyjętego wiarygodności finansowej Krajowy Plan Odbudowy, sytuacji będziemy decydującej o tym, czy algorytmu. Natomiast w czyli plan wykorzystania bezwzględnie domagać się samorządy będą stabilnym unijnych funduszy na odpowiedniej rekompensaty partnerem dla banków. odbudowę i zwiększanie w postaci zwiększonego Inaczej mówiąc, oznacza to odporności. Duże miasta udziału samorządów w ograniczenie potencjału zostały z niego praktycznie dochodach z PIT lub inwestycyjnego jednostek wyeliminowane i stały się udziałów w VAT. Tak znaczący samorządu terytorialnego beneficjentem drugiej ubytek w dochodach obecnie i w przyszłości. samorządów oznacza Trudno sobie wyobrazić, jak bowiem osłabienie zdolności w sytuacji ustawowej redukcji REKLAMA 0905720/A/ORLOA inwestycyjnej i potencjału dochodów mielibyśmy inwestycyjnego JST. realizować inwestycje z nowego rozdania funduszy UE. Przypomnę, że w efekcie A nie moglibyście się państwo ubiegłorocznych regulacji w jakoś dostosować w inny systemie podatkowym sposób niż cięcia w wprowadzanych przez rząd inwestycjach? PIS samorządy straciły ok. 7,5 Według naszych mld zł, w tym miasta Unii drugiej transzy, w wysokości przybliżonych szacunków ponad 4 mld zł, obiektywnych Metropolii Polskich – ok. 2 przez nową reformę miasto mld zł. kryteriów rozdziału środków Lublin może stracić 160 mln zabrakło i zdecydowana zł rocznie, a zmiany większość samorządów, w regulacyjne w systemie Rząd przekonuje, że przecież podatkowym z poprzedniego tym duże miasta, otrzymała samorządy są w świetnej roku już nas kosztowały około zero złotych lub bardzo kondycji finansowej, a niewielkie dofinansowanie. To przynajmniej były przed 60 mln zł. Czyli w sumie pokazuje, że jakiekolwiek mamy ponad 200 mln pandemią. substytuty, zastępcze zmniejszonych corocznie Ministerstwo Finansów rozwiązania w stosunku do dochodów, trudno więc przedstawia wyliczenia, z budowania samodzielności znaleźć z roku na rok których wynika, że nadwyżka finansowej samorządów, to oszczędności na tak dużą samorządów wyniesie do ułuda i powrót do czasów skalę. To tak jak w budżecie 2028 r. ponad 180 mld zł. socjalizmu, gdzie rządziła domowym, jeśli nagle Brzmi to optymistycznie, ale łaska czy niełaska komitetu pracodawca zmniejszy nam proszę pamiętać, że nasze politycznego. wynagrodzenie, to zmuszeni potrzeby inwestycyjne w tym jesteśmy redukować swoje okresie to blisko 400 mld zł. wydatki bieżące, Mówił pan, że mniejsze dochody Czyli reszta musi być konsumpcyjne i inwestycyjne. z PIT to osłabienie potencjału finansowana albo z długu, Samorządy mają ograniczone inwestycyjnego samorządów, a albo najlepiej z długu i możliwości rezygnacji z dotacji europejskich lub przecież większość inwestycji wydatków bieżących, bo innych. Jeśli mamy rozwiązać jest finansowana z dotacji zdecydowana większość z zewnętrznych, głównie unijnych. problemy w gospodarce nich związana jest z oświatą, odpadami, sieci drogowej, Możliwości rozwojowe w pomocą społeczną oraz z uporządkować kwestię samorządach uzależnione są komunikacją zbiorową, a z energetyki cieplnej, od trzech elementów. Po tych wydatków nie możemy pierwsze, to potencjał własny, gospodarki wodnozrezygnować w takim kanalizacyjnej, co jest wynikający z nadwyżki stopniu, w jakim zabierane są operacyjnej, czyli nadwyżki niezbędne choćby dla nam dochody. Jedyna więc ochrony klimatu, to takie dochodów nad wydatkami
Widoczne są tendencje centralizacyjne i niechęć do samorządów, a zwłaszcza do dużych miast
<\t>
kategorii, a proponowane w nim rozwiązania zmierzają do centralizacji podziału dotacji. Dyskryminacja dużych miast jest więc ewidentna. Fundamentem KPO jest zielona transformacja, transformacja cyfrowa, inteligentny i trwały rozwój gospodarczy oraz spójność społecznoterytorialna. W tych obszarach metropolie odgrywają wiodącą rolę i trudno zrozumieć, dlaczego zostały potraktowane marginalnie.
MACIEJ RUKASZ/RUKASZ.COM
ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA
W KPO jest mowa o tym, że średnie i małe miasta czy obszary wiejskie potrzebują więcej wsparcia, bo radzą sobie gorzej niż obszary metropolitalne. My nie mówimy, że rząd ma nie wspierać małych i średnich miast, wręcz odwrotnie, popieramy i będziemy popierać wszelkie programy dedykowane mniejszym jednostkom. Podkreślamy jednak, że nie można eliminować czy dyskryminować dużych miast, ponieważ to w nich będą rozstrzygać się decyzje o tym, czy ostatecznie spełnimy wymagania, jakie stawiają nam regulacje prawne Unii Europejskiej (i polskie prawo) w wyżej wymienionych obszarach. Dla przykładu, weźmy pod uwagę ogromny katalog inwestycji, które mają na celu ochronę klimatu, choćby transport zeroemisyjny. W KPO mowa jest tylko o dotacjach na zakup autobusów, zaś wykluczony został cały transport szynowy, który dominuje w dużych miastach i jest najbardziej proekologiczny. Taka sama sytuacja jest w przypadku inwestycji w źródła ciepła, w systemy ciepłownicze. Tu programy
kierowane są do spółek, których udziałowcami są samorządy z miast średnich, a nie dużych, choć przecież potrzeby w obu grupach miast są ogromne i mają fundamentalne znaczenie dla ochrony środowiska naturalnego. Trudno zrozumieć, dlaczego w KPO praktycznie nie są obecne metropolie, a to właśnie w nich kumulują się problemy, których bez funduszy europejskich nie rozwiążemy.
Może będzie więcej pieniędzy dla metropolii w „zwykłym” budżecie UE na lata 2021– 2027? Rząd powinien wspierać inwestycje wszystkich samorządów, a nie je ograniczać. Ciągle powtarzamy, że jeśli chcemy zwiększać inwestycje publiczne, ponieważ to one w dużym stopniu będą decydować o poziomie wzrostu gospodarczego, administracja rządowa musi wykorzystywać nie tylko zasoby swoich agencji, ale również zasoby samorządów. Przez ostatnie 30 lat udało się nam zbudować dobrze funkcjonujący samorząd terytorialny, który może pochwalić się potężnymi inwestycjami. Związek Miast Polskich policzył, że nasze wydatki prorozwojowe w ciągu ostatnich 15 lat wyniosły ponad 510 mld zł, czyli znacznie więcej niż wydatki budżetu centralnego. Nie wolno naruszać fundamentów, które spowodowały, że byliśmy w stanie nadrobić zaległości z zakresu infrastruktury, poprawić jakość życia mieszkańców i jako kraj spełnić wymagania wynikające z prawa unijnego w zakresie ochrony środowiska. / ©℗
R4
Życie regionów
Poniedziałek 15 marca 2021
◊ regiony.rp.pl
TURYSTYKA
Dolny Śląsk otwarty na gości Region zachęca do przyjazdów i wędrówek po malowniczych zakątkach oraz zwiedzania ciekawych zabytków. A to wszystko w bezpiecznych warunkach. MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z URZĘDEM MARSZAŁKOWSKIM WOJEWÓDZTWA DOLNOŚLĄSKIEGO
D
olny Śląsk tradycyjnie słynie w Polsce i za granicą z bogatej i różnorodnej oferty turystycznej. Goście znajdą tu atrakcje przyrodnicze, tajemnicze zamki, stare kopalnie, intrygujące legendy, piękne miasta – ze stolicą regionu, Wrocławiem, na czele. Region zachwyca malowniczymi krajobrazami, kusi różnorodnością szlaków, wśród których znajdą coś dla siebie zarówno goście przyjeżdżający na jeden dzień czy weekend, jak i piechurzy czy rowerzyści zaprawieni w długich wędrówkach.
Co zachwyca gości Mimo szczególnego czasu goście są niezmiennie oczaro-
Jedną z najbardziej imponujących i znanych atrakcji turystycznych regionu jest Zamek Książ w Wałbrzychu wani tym, co mogą odkryć dla siebie w województwie dolnośląskim. Jak oceniają region? Co robi na nich największe wrażenie i najmocniej zostaje w pamięci? Kto podróżował po Dolnym Śląsku w ubiegłym roku? A przede wszystkim, jak pandemia wpłynęła na turystykę? Postanowili to sprawdzić twórcy badania „Dolnośląskie zachwyty 2020” – Magdalena Piotrowicz-Zbieraj, autorka bloga o podróżach zbierajsie. pl, oraz Dolnośląska Organi- Dolny Śląsk stawia na bezpieczne zwiedzanie zacja Turystyczna. Odpowiedzi przynosi przeprowadzone na początku roku Na podstawie ich głosów po- miejsca, w których nie ma internetowe badanie gości wstała lista Zachwyty 2020, na tłumów turystów. A na Dolnym odwiedzających Dolny Śląsk. której najpopularniejsze Śląsku nie brakuje zakątków Okazało się także, jakie są propozycje podzielono na położonych z dala od uczęszulubione formy spędzania cztery kategorie: miejsca czanych szlaków – miejsc wolnego czasu przez turystów przyrodnicze; miasta/mia- nieodkrytych, które nie są oraz ich potrzeby i zaintereso- steczka i wsie; zabytki, muzea, zatłoczone. A wskazali je m.in. wania. A przy okazji internau- miejsca historyczne, podzie- dolnośląscy blogerzy i przeci pomogli wskazać najbar- mia i fortyfikacje oraz parki i wodnicy, którzy włączyli się w dziej zachwycające miejsca w inne atrakcje turystyczne. akcję. regionie. – Dolny Śląsk to aż 12 parTak przedstawia się pierwCzego dowiadujemy się z sza dziesiątka Zachwytów ków krajobrazowych, które badania? Na przykład tego, że 2020: niesłusznie pozostają w cieniu zdecydowana większość tury- 1. Karpacz bardziej znanych i zatłoczostów przyjeżdża do regionu ze 2. Wrocław nych parków narodowych w swoim partnerem/partnerką 3. Góry Stołowe Karkonoszach i Górach Stoło(ok. 70 proc. ankietowanych). 4. Karkonosze wych – zwraca uwagę Bartek Podróżują po Dolnym Śląsku, 5. Kopalnia Złota w Złotym Stoku Dziwak, bloger podróżniczy, aby odzyskać energię, zrelak- 6. Szklarska Poręba w zdobywca drugiego miejsca w Karkonoszach sować się, wypocząć (prze3. Turystycznych Mistrzoszło 70 proc.), poznać nowe 7. Zamek Grodno w Zagórzu stwach Blogerów. Śląskim miejsca, doświadczyć czegoś – Jeden z moich ulubionych nowego oraz przebywać na 8. Zamek Książ w Wałbrzychu parków krajobrazowych znajłonie przyrody (po prawie 70 9. Góry Sowie duje się w Górach Sowich – proc. wskazań). Z kolei 56,2 10. Szczeliniec. regionie znanym nie tylko z Badanie będzie miało także pięknych krajobrazów, ale też proc. respondentów w 2020 roku podróżowało po Dolnym wymiar praktyczny, stanie się pełnej nierozwiązanych tajemŚląsku tyle samo (29,5 proc.) bowiem źródłem wiedzy i in- nic historii. Miłośnicy sielskich lub nawet więcej (26,7 proc.) spiracją do działań Dolnoślą- widoków świetnie odpoczną w niż w poprzednich latach; skiej Organizacji Turystycznej, Dolinie Bobru czy w północnej 35,6 proc zadeklarowało, że która mimo trudnych okolicz- części województwa, gdzie na ności pandemicznych przygo- turystów czeka Park Krajobrajeździło rzadziej. Ciekawie przedstawia się towuje się do startu nowego zowy „Dolina Baryczy” z unitakże ocena atutów Dolnego sezonu. katowym rezerwatem Stawy Śląska. I tak, zdaniem odwieMilickie – opowiada twórca dzających region, jego główbloga Bartekwpodrozy.pl. Bezpieczne zwiedzanie nymi zaletami są: góry (86,5 W trakcie podróży zminimaproc. wskazań); lasy, parki lizować ryzyko zakażenia poWłaśnie mając na uwadze mogą maseczki ochronne, zanarodowe i krajobrazowe (60 proc.); zabytki, muzea, zamki obecną sytuację, Urząd Mar- chowanie dystansu oraz bezi pałace oraz podziemia (52,7 szałkowski Województwa pieczne szlaki, które Dolnośląskiego wystartował z jednocześnie zadbają o naszą proc.). Uczestnicy badania mogli kampanią #BezpieczneDoOd- kondycję psychofizyczną. także wskazywać miejsca, krycia. Jej celem jest promo- Warto wybierać miejsca poza które zrobiły na nich najwięk- wanie świadomych i bezpiecz- głównymi szlakami, tam gdzie sze wrażenie w ubiegłym roku. nych podróży blisko domu, w bez tłumu turystów możemy
MAT. PRAS.
Nic dziwnego, że region co roku przyciąga rzesze turystów, zarówno powracających, jak i tych, którzy po raz pierwszy chcą zasmakować dolnośląskiego klimatu. Podobnie – choć ze zrozumiałych względów niestety na mniejszą skalę niż zwykle – dzieje się także w ostatnich, szczególnych miesiącach, naznaczonych przez pandemię i obostrzenia zmieniające się wraz z jej falami. Kiedy tylko przyjazdy są możliwe, gości się pojawiają. Mocno liczy na nich branża turystyczna, która jest jedną z najmocniej poszkodowanych przez sytuację pandemiczną. To dla hotelarzy, właścicieli atrakcji turystycznych czy restauratorów czas bardzo trudny, dlatego ważne jest, by włączyć się w pomoc dla nich, tak by mieli szansę przetrwać. A liczby są nieubłagane. Według danych Urzędu Statystycznego we Wrocławiu w okresie styczeń– sierpień 2020 r. liczba turystów, którzy skorzystali z obiektów noclegowych na Dolnym Śląsku, była o ponad 44 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Nawet w sierpniu, kiedy obserwowaliśmy największy ruch turystyczny, stopień wykorzystania miejsc noclegowych w regionie był o 9,6 proc. niższy niż rok wcześniej. – W tym trudnym czasie, dbając o swoje zdrowie, możemy zadbać również o innych, którzy obecnie bardziej niż kiedykolwiek potrzebują naszego wsparcia i lokalnej solidarności. Świeże powietrze, ruch, to wszystko wpływa korzystnie na naszą kondycję i odporność – mówi marszałek Cezary Przybylski z Bezpartyjnych Samorządowców. – Dlatego, z uwzględnieniem wszystkich zasad bezpieczeństwa, wciąż możemy odkrywać nasz piękny region. Poza szlakiem, bez tłumów, kupując w lokalnych sklepikach, nocując w bezpiecznych miejscach. Do tego chcemy dziś zachęcać, wciąż promując lokalną turystykę – zaznacza Cezary Przybylski.
ADOBESTOCK
Wsparcie i lokalna solidarność
swobodnie zwiedzać i spędzać czas. – W Sudetach najczęściej wybierane są trasy znane i popularne, które można opisać w skrócie „szybko i pięknie”: duży parking, krótki spacer i piękny widok na końcu są dobre w tygodniu, gdy w górach jest mało osób. Na weekendy polecam miejsca poza głównymi szlakami, gdzie zazwyczaj nie planuje się wypadów, bo nikt o tych miejscach nie słyszał. To na przykład wąwozy na Pogórzu Kaczawskim, Góry Krucze, Starościńskie Skały, Zamek Wleń czy Małe Organy Myśliborskie. Teraz nastał czas, aby zacząć je odkrywać – podpowiada Gracjan Kielijański, przewodnik sudecki. W trosce o zdrowie twórcy kampanii #BezpieczneDoOdkrycia promują także dekalog bezpiecznego turysty przygotowany przez Polską Organizację Turystyczną. Wskazówki dotyczące bezpiecznych zachowań dostępne są na stronie POT.
Z mapą na szlak Turystom w bezpiecznym poruszaniu się po regionie i odkrywaniu jego uroków pomocny może być Geoportal Dolny Śląsk. Jest to zbiór regionalnych map, który stale jest powiększany. Ostatnio jego zasoby wzbogaciły się o mapę Dolnośląskiego Szlaku Zabytków Techniki. Przedstawia ona 26 obiektów dziedzictwa przemysłowego i technicznego. Są to miejsca związane z kolejnictwem, górnictwem i hutnictwem, przetwórstwem, łącznością, przemysłem spożywczym, uzdatnianiem wody czy wytwarzaniem energii. Mapa zawiera informacje o historii obiektów, najważniejsze wskazówki turystyczne oraz zdjęcia. Wersję drukowaną map można bezpłatnie otrzymać w punktach Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej na wrocławskim lotnisku i dworcu głów-
nym PKP. A także w obiektach znajdujących się na szlaku.
Korona z bolesławieckiej ceramiki Wśród najbardziej znanych produktów, które od wieków kojarzą się z Dolnym Śląskiem i promują region, jest bez wątpienia ceramika bolesławiecka. Według przekazów historycznych była ona tu wytwarzana już w średniowieczu. Jako ośrodek produkcji ceramiki Bolesławiec był także znany w XVII i XVIII w. Tradycje te kultywowane są do dziś. A teraz zyskują nowy wymiar. Otóż w MANUFAKTURZE w Bolesławcu powstała prawdopodobnie pierwsza na świecie korona wykonana z ceramiki. Trafi ona do Miss Polonii Województwa Dolnośląskiego. – Ceramika bolesławiecka to perła w koronie dolnośląskich produktów regionalnych. Wytwarzana ręcznie, z dbałością o nawet najmniejszy szczegół, znana jest już na całym świecie. Gratuluję pomysłu nowego zastosowania dla tego wyjątkowego rękodzieła – mówi Piotr Karwan, szef sejmikowego klubu Prawa i Sprawiedliwości. Miss Polonia to jeden z najstarszych konkursów piękności na świecie. Jego historia sięga 90 lat wstecz. W 2019 r., po latach przerwy, konkurs wrócił na Dolny Śląsk. Wydarzenie objął honorowym patronatem marszałek województwa dolnośląskiego. Warto przy tym podkreślić, że w wyborach Miss Polonii Województwa Dolnośląskiego promowana jest wśród uczestniczek znajomość regionu, jego historii, kultury i tradycji. – Co roku dbamy o to, aby poszerzać wiedzę naszych kandydatek o Dolnym Śląsku. Dlatego wraz z Urzędem Marszałkowskim przeprowadzamy szkolenia na ten temat, które kończą się testem wiedzy o regionie – wyjaśnia Marcin Chabier, organizator Miss Polonii Województwa / ©℗ Dolnośląskiego. —Jeremi Jędrzejkowski