Poniedziałek 18 maja 2021 | nr 18 (11963)
AKTUALNOŚCI NA ◊ REGIONY.RP.PL
Życie Regionów ROZMOWA >R3
FINANSE >R2
Do Kołobrzegu wrócili kuracjusze, ale miasto tęskni za turystami
Samorządy straciły zaufanie do rządu
Chciałabym, aby port w Kołobrzegu stał się portem serwisowym dla morskich farm wiatrowych – mówi prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska.
KPO to fundusze unijne i czuwać będzie nad nimi Bruksela, ale lokalni włodarze i tak boją się politycznego podziału tych środków.
TEMAT NUMERU: KRAJOWY PLAN ODBUDOWY
Potrzebna jest solidarność i wrażliwość dla słabszych gmin Chcemy wierzyć, że to ten moment, w którym wszyscy zauważą, że mamy dwie Polski – mówią w małych samorządach.
K
ków własnych. Można mieć wrażenie, że dopiero druga rajowy Plan Odbu- część planu – zawierająca dowy jest podstawą komponent kredytowo-porędo wypłaty pienię- czeniowy, która wymagać już dzy z unijnego będzie znacznego zaangażoFunduszu Odbudo- wania własnych zasobów – wy. Fundusz ma pomóc gospo- będzie skierowana do poddarkom krajów Unii Europej- miotów innych niż rządowe i skiej stanąć na nogi po pande- centralne – zauważa Krzysztof mii Covid-19, unowocześnić je Iwaniuk, przewodniczący i uodpornić na przyszłe kryzy- Związku Gmin Wiejskich Rzesy. Polska będzie miała do czypospolitej Polskiej, gdy dyspozycji 23,9 mld euro w pytamy o nadzieje małych formie grantów oraz 34,2 mld miejscowości i gmin wiejskich euro w formie pożyczek. Wraz związane z KPO. – Przede z pieniędzmi z budżetu UE na wszystkim chcielibyśmy, żeby lata 2021–2027 da to po prze- do samorządów poszło nie 30, liczeniu 770 mld zł. – Rząd lecz 40 proc. środków z Krajochce przeznaczyć 30 proc. wego Planu Odbudowy. 40 środków z Krajowego Planu proc. z tej puli, z pieniędzy dla Odbudowy dla samorządów samorządów, miałoby przy – zapowiedział premier Mate- tym trafić do gmin zdegradousz Morawiecki. wanych – dodaje. Przekonuje, że ważne jest, żeby pieniądze te pochodziły Długa lista postulatów z części dotacyjnej KPO, a nie pożyczkowej, bo wiele małych Małe miasteczka i gminy wiejskie chcą, by pieniądze z KPO wsparły także remonty i modernizacje dróg lokalnych Samorządy zgodnie twier- gmin po prostu nie ma zdolnodzą, że bardzo potrzebują tych ści kredytowych. – Tu kumupieniędzy. Martwią się, że rząd lują się wszystkie problemy nie inne – mówi szef ZGWRP. przedsięwzięć z tym związa- szkoli. – Ma to związek ze dykowanego wyłącznie obszanie słucha ich postulatów, że społeczne, gospodarcze, fi- O związanych z Krajowym nych, w tym wymiana źródeł zmianą stylu życia. Jesteśmy rom wiejskim, programu ich wysłał KPO do akceptacji do nansowe – mówi Krzysztof Funduszem Odbudowy postu- ciepła na niskoemisyjne oraz społeczeństwem postproduk- rozwoju na bazie konkurenBrukseli przed zakończeniem Iwaniuk. Zwraca uwagę, że już latach Unii Miasteczek Pol- OZE bez dotacyjnego wsparcia cyjnym. Wielkie zakłady pracy cyjności oraz budowy odporkonsultacji z nimi. Obawiają 70 gmin ma wyższe wydatki skich opowiada nam jej prezes funduszami zewnętrznymi, nie zatrudniają już tylu ludzi ności – napisał Związek w się też, że przeznaczone dla bieżące niż dochody. – To jest Grzegorz Cichy, burmistrz będzie bardzo t rudna – mówi co wcześniej. Młodzi pracują swoich uwagach do KPO. – nich wsparcie pochodzić bę- dramat. Nie można pozwolić, gminy i miasta Proszowice. – Grzegorz Cichy. dziś w usługach, w gastrono- Uważamy, że same deklaradzie z części pożyczkowej, a żeby kolejna grupa gmin wy- Także wnioskujemy, aby poUMP postuluje ponadto mii, hotelarstwie. Potrzebują tywne zapisy, wskazujące na nie dotacyjnej Funduszu Od- koleiła się, straciła płynność chodzące z KPO, jak i z fundu- zwiększenie wysokości wspar- opieki nad swoimi dziećmi w odbudowę, rozwój infrastrukbudowy oraz że przyznając finansową. Jeśli gdzieś nie ma szy unijnych z nowej perspektury i poprawę jakości życia, wsparcie poszczególnym sa- wody, kanalizacji i kawałka tywy środki finansowe dla które miałyby objąć również morządom, rząd będzie się porządnej drogi, to żaden in- samorządów, w tym dla maobszary wiejskie w ramach kierował sympatiami politycz- westor tam nie przyjdzie. A łych miast, miały przede przytoczonych polityk i pronymi, czyli trafi ono przede takich miejsc jest na mapie wszystkim formę dotacji – gramów, nie przełożą się na wszystkim tam, gdzie rządzą Polski bardzo dużo. Zaczynają mówi Grzegorz Cichy. Jego zapewnienie środków związalokalni politycy związani z nam wymierać wsie. To równia zdaniem o wysokości dotacji nych z pilną potrzebą wsparobozem władzy. pochyła – dodaje przewodni- powinna przy tym decydować cia rozwoju oraz odbudowy – Alokacja środków dedyko- czący Związku Gmin Wiej- wysokość nadwyżki operacyjtych obszarów – dodał. wanych stronie samorządowej skich RP. nej netto w przeliczeniu na na poziomie ok. 30 proc. Tłumaczy też, że w kontek- głowę mieszkańca, bo to, a nie cia i przyjaznych zasad udzie- wieku 4–6 lat nawet do godz. pierwszej transzy jest dla nas ście KPO najwięcej mówi się o kryterium dochodowe, świad- lania dotacji dla obszarów 17. Stąd potrzeba budowy Zadanie na długie lata absolutnie nie do przyjęcia. potrzebach dużych miast i czy o prawdziwej skali potrzeb wiejskich i małych miast na nowych przedszkoli – tłumaNiepokoi nas to, że dotyczy to metropolii, o małych miejsco- gminy. – W obecnej sytuacji na przebudowę i poprawę na- czy Grzegorz Cichy. – Mamy – Potrzeby wielu małych przede wszystkim tej części wościach i gminach wiejskich rynkach finansowych pożycz- wierzchni dróg lokalnych i nadzieję, że rząd, który chwali miejscowości i gmin wiejskich unijnego wsparcia, która ma mówi się znacznie mniej. – Nie ki nie są dla samorządów gminnych, a także na wsparcie się polityką prorodzinną, są ogromne. Same często nie być wsparciem bezpośrednim, mamy szans konkurować z atrakcyjnym źródłem finanso- gospodarki wodno-ściekowej, przychyli się także do tego mają szans na to, by sobie popraktycznie bez udziału środ- dużymi, ich potrzeby są zupeł- wania – przekonuje burmistrz retencji wody i gospodarki postulatu – dodaje. radzić. Chcę wierzyć, że prace Proszowic. odpadowej. Wszystkie swoje postulaty nad Krajowym Planem OdbuUnia Miasteczek Polskich Chciałaby także, by w KPO Unia Miasteczek Polskich dowy to jest ten moment, w wnioskuje też o szczególne termin „obszary zagrożone przedstawiła rządowi. Także którym wszyscy zauważą, że PARTNER ŻYCIA REGIONÓW wsparcie, w formie dotacji, trwałą marginalizacją” zastą- Związek Gmin Wiejskich RP mamy dwie Polski. Potrzebna termomodernizacji i remon- pić terminem ,,obszary wyma- ma nadzieję, że choć KPO rząd jest wrażliwość i solidarność tów budynków komunalnych, gające wsparcia i i interwen- wysłał już do Brukseli, to przy- – mówi Krzysztof Iwaniuk. w których znajdują się lokale cji”. – Jest to pojęcie szersze, chyli się do jego propozycji. Dodaje, że sam Krajowy Plan mieszkalne, w tym socjalne. – bardziej nam, samorządom – W celu materializacji za- Odbudowy nie wystarczy. – Tu Stały deficyt finansowy wyni- małych miast, odpowiadające gadnień dotyczących spójno- potrzebne są także inne, rozkający z posiadania komunal- – tłumaczy szef Unii Miaste- ści oraz zrównoważonego pisane na wiele lat, działania nych zasobów mieszkanio- czek Polskich. rozwoju Związek Gmin Wiej- systemowe – przekonuje wych, a także zły stan Unia chciałaby także wspar- skich Rzeczypospolitej Pol- przewodniczący Związku techniczny znacznej ich części cia budowy nowych i moder- skiej domaga się stworzenia w Gmin Wiejskich Rzeczypospopowodują, że wysokie koszty nizacji już istniejących przed- ramach KPO specjalnego, de- litej Polskiej. / ©℗
SHUTTERSTOCK
PIOTR SKWIROWSKI
J eśli gdzieś nie ma wody, kanalizacji i porządnej drogi, to żaden inwestor tam nie przyjdzie. A takich miejsc jest dużo
Życie regionów
R2
Poniedziałek 17 maja 2021
◊ regiony.rp.pl
FINANSE
KULTURA
Samorządy straciły zaufanie do rządu
Straszny obraz pandemii, jaki pokazał GUS celów, jakim ma służyć jego realizacja, więc rodzi się podejrzenie, że rząd będzie wybierał projekty wedle uznania. Stąd nasze obawy o upolitycznienie KPO – wylicza Wójcik. Ale najważniejszym powodem są złe doświadczenia z podziałem krajowych funduszy publicznych, głównie z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. – To było czystej wody politykierstwo, samorządy straciły zaufanie do rządu, gdyby nie to, nie było tej całej „awantury” o KPO – przekonuje Porawski.
Dziesięć razy mniej
Z
arzuty, że Krajowy Plan Odbudowy to fundusz wyborczy PiS, są zupełnie nieuzasadnione. Wystarczy spojrzeć, jak wykorzystywane są pozostałe fundusze unijne – powtarzają przedstawiciele rządu. Ma to być argument w dyskusji o Krajowym Planie Odbudowy, w której opozycja i samorządy domagają się gwarancji, że nie dojdzie do podziału unijnego Funduszu Odbudowy według partyjnego klucza. Rzeczywiście, jeśli chodzi o podział „zwykłego” siedmioletniego budżetu UE, w Polsce nie słychać krytyki w sprawie potencjalnych preferencji czy marginalizacji. Potwierdza to nasza analiza tego, gdzie trafiły unijne dotacje w ciągu ostatnich pięciu lat, gdy ich podziałem zajmuje się PiS. Z naszych obliczeń nie wynika, by duże miasta, które najbardziej skarżą się na wykluczenie w KPO, dostawały mniej pieniędzy niż inne jednostki samorządowe. Jeśli już, to na niską dotację per capita mogą się skarżyć mniejsze miasta. Ważne są tu też ostatnie dwa lata od czasu, gdy PiS wygrał wybory w połowie sejmików wojewódzkich. W danych nie widać jednak, by to wydarzenie w jakiś sposób zmieniło wcześniejszy podział.
Ścisłe procedury Skąd więc obawy samorządów? – Fundusze strukturalne to jedno, KPO to zupełnie coś innego – podkreśla Andrzej Porawski, dyrektor Związku Miast Polskich. – Te pierwsze rzeczywiście nie wzbudzają wielu kontrowersji. Przede wszystkim dlatego, że ok. 40 proc. środków ogółem jest zarządzanych przez
SHUTTERSTOCK
ANNA CIEŚLAK-WRÓBLEWSKA
Bruksela definiuje tylko cele dla środków z Funduszu Odbudowy samorząd wojewódzki w ramach regionalnych programów operacyjnych, skąd miasta i gminy czerpią najwięcej. A samorządowcy ufają urzędom marszałkowskim, niezależnie od tego, czy na ich czele stoją politycy obozu rządzącego czy opozycyjnego – wyjaśnia. Pozostałe 60 proc., w tym pieniądze na ważne lokalne przedsięwzięcia w zakresie ochrony środowiska czy transportu, jest dzielonych na poziomie centralnym, przez rządowe instytucje. Ale to samorządom nie przeszkadza, bo jak wyjaśnia Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu ZMP ds. legislacji i b. wiceszef MSWiA, proces podziału środków ma ściśle określone procedury. Działają komitety monitorujące i komitety sterujące na różnych szczeblach i na różnych etapach wdrażania unijnych funduszy – od momentu ustalania kryteriów
wyboru projektów po ocenę wniosków czy kontrolę realizacji i rozliczania projektów.
Polityczny podział Taki system gwarantuje bezstronność podziału, tak by pieniądze trafiały na rzeczywiście najefektywniejsze dla założonego celu projekty. Takich procedur w KPO jednak nie ma, Komisja Europejska w rozporządzeniu wskazuje jedynie, na jakie cele ma być przeznaczony Fundusz Odbudowy, oraz daje ogólne wytyczne ich wykorzystania. Szczegóły ustalają rządy państw. To dlatego w pierwszej wersji naszego KPO w ogóle nie było żadnych komitetów monitorujących i mechanizmów kontroli, pojawiły się dopiero po interwencji samorządów. – W KPO brakuje też jasnej wizji strategicznych
Utrata zaufania to mocne słowa, ale, niestety, z takimi opiniami zgadzają się też niezależni eksperci. – W przypadku PiS skrzywienie w stronę „naszych” przy dzieleniu rządowych funduszy zaczęło się od Funduszu Dróg Lokalnych, a w RFIL przybrało już bezprecedensową, bezpardonową formę – mówi Jarosław Flis z Fundacji im. Stefana Batorego. Jak wynika z badań fundacji, w drugiej turze podziału 6 mld zł dotacji z RFIL (w pierwszej turze, o wartości też 6 mld zł, dzielono dotacje wedle algorytmu) do gmin i miast rządzonych przez włodarzy związanych z PiS trafiło nawet dziesięć razy więcej pieniędzy (w przeliczeniu per capita) niż do jednostek związanych z opozycją. Wśród gmin rządzonych przez PiS rządowe wsparcie ominęło tylko ok. 2 proc., wśród pozostałych – 60 proc. – Politycy PiS są całkowicie impregnowani na wszelkie argumenty i z uporem powtarzają, że w konkursach RFIL wygrały najlepsze projekty, a że akurat były to gminy z obozu władzy, to trudno. Ale ludzie widzą czarno na białym, że podstawowe kryterium podziału pieniędzy jest proste: na naszych i nie naszych. I trudno się dziwić, że to przekłada się na obawy, jeśli chodzi o KPO – zauważa Flis. – Dotychczas wokół funduszy unijnych panował konsensus i ponadpolityczna zgoda – zauważa Tomasz Kaczor, ekspert ds. funduszy UE z Instytutu Prevision. Jak wylicza, priorytetem było sprawne wykorzystanie tych środków na rozwój: dopracowaliśmy się kryteriów, instytucji, procedur, a Unia nie miała zastrzeżeń. – Niestety, ostatnie lata pokazały, że nawet fundusze unijne mogą być narzędziem walki politycznej, tym bardziej że są to ogromne środki. Pokazał to przykład Węgier, gdzie wsparcie z UE zostało wykorzystane do umacniania pozycji obozu rządzącego, i okazało się, że nawet procedury mogę być fasadowe. Nie mówię, że tak będzie i w Polsce, ale podzielam obawy samorządowców, że istnieje ryzyko upolitycznienia podziału nawet tych funduszy – mówi Kaczor. / ©℗
Z 14,5 mln do 4,5 mln zmalała frekwencja w teatrach i instytucjach muzycznych, z 4,5 mln do 2,1 mln zaś w galeriach. JACEK CIEŚLAK
Na te wyniki czekało całe środowisko artystyczne. Wszyscy wiedzą, że pandemia wywołała w instytucjach katastrofę, tym większą, że teatry, opery, filharmonie nie mogą długo żyć bez publiczności, która zwraca artystom energię nie tylko w postaci braw. Bez tej energii, wykonania muzyczne czy aktorskie tracą siłę, są uboższe. Teraz już wiemy dokładnie, jakie są straty po stronie artystów i publiczności. Prezentują je dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny. Wspomniane 4,5 mln widzów i słuchaczy w teatrach i instytucjach muzycznych, którzy zdołali zobaczyć spektakle i wysłuchać koncertów pomiędzy kolejnymi lockdownami, to spadek aż o 68,7 proc. notowany w 2020 r. w porównaniu z 2019 r. Na ten ogólny obraz złożyły się spadki w poszczególnych obszarach. Jeden podmiot zorganizował w minionym roku średnio 126 przedstawień lub koncertów, gdy w 2019 r. było ich 370. W jednym przedstawieniu lub koncercie wzięło udział średnio 185 osób. Główny Urząd Statystyczny poinformował też, że w 2020 r. w Polsce działalność prowadziły 194 teatry i instytucje muzyczne. Przypomnijmy, że przed pandemią przybywało teatrów, których w 2019 r. mieliśmy 213. Liczba widzów i słuchaczy wszystkich scen, w tym muzycznych, przez dekadę do 2019 r. wzrosła z 11,5 mln do 14,3 mln. Najlepszy był rok 2018 (14,9 mln). To ogromny sukces. Teatry w mniejszych miastach, takich jak Radom czy Bielsko-Biała, gromadziły blisko 100 tysiące widzów rocznie. W Warszawie tylko sceny prowadzone przez Krystynę Jandę przyciągały dziennie do 800 teatromanów. Pandemia wzrost, jaki notowaliśmy, przerwała. Te instytucje, które przetrwały, wystawiły 24,4 tys. przedstawień. Odbyło się 389 premier. Dużo. Tu spadków nie było, ponieważ artyści pracowali nawet w lockdownie. A gdy tylko można było grać w reżimie 25 lub 50 procent – wracali na scenę. W repertuarze teatry i instytucje
muzyczne miały 3,4 tys. przedstawień. Dane GUS potwierdzają ogromną aktywność instytucji w sieci. Blisko 89 proc. podmiotów udostępniło przedstawienia i koncerty przez internet. Widzowie mogli uczestniczyć w takiej formule w 3943 koncertach i przedstawieniach. Nie zmieniła się też mapa. Najwięcej teatrów i instytucji muzycznych posiadających własny zespół artystyczny działało w województwie mazowieckim (36), a najmniej w podkarpackim (3). Warto jednak dodać, że pandemia w paradoksalny sposób wyrównała szanse dostępu do sztuki. Widz i meloman na Podkarpaciu miał taki dostęp do wydarzeń w sieci, jak widz w Warszawie. W 2020 r. działalność prowadziło 307 galerii sztuki, czyli o 6,1 proc. mniej w porównaniu z 2019 r. Pogłębia się zła tendencja: galerii ubywa. Od 2010 r. do 2019 r. zanotowano spadek z 370 do 327. Znowu ich ubyło. Te, które przetrwały, zorganizowały 2377 wystaw. To aż blisko 40 procent mniej. Zwiedziło je 2,1 mln osób. To znaczy, że pandemia odebrała galeriom ponad połowę widzów. Większość galerii i salonów sztuki udostępniła swoje wystawy przez internet, ale mniej niż teatry – 65,5 proc. Teatry mają jednak większe budżety, oprzyrządowanie zaś w sieci potrafi kosztować. W 2020 r. najwięcej podmiotów działało w województwie małopolskim (57), jak i najliczniej odwiedzane galerie sztuki znajdowały się w województwie małopolskim (861,8 tys.). Większość osób zwiedziło publiczne galerie sztuki (90,7 proc.). Wystawy plenerowe odwiedziło 47,3 proc. ogółu zwiedzających. Przeciętnie na galerię sztuki przypadało 6,7 tys. zwiedzających, gdy w 2019 r. – 13,9 tys., zaś wystawę w Polsce obejrzało średnio 868 osób. W 2019 r. było ich 1,2 tys. Najgorsze będą jednak wyniki na rynku koncertowym. W 2019 r. liczba wszystkich uczestników na wydarzeniach o profilu artystyczno-rozrywkowym wyniosła blisko 12,4 mln widzów. Już wiemy, że gigantyczne straty poniósł sektor kinowy. Badania Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej wskazują, że w 2019 r. do 528 kin poszła rekordowa liczba widzów – blisko 61 mln, w minionym zaś roku – niecałe 21 mln. / ©℗
Jan Peszek zagra tytułową rolę w „Minettim” w Polonii już 20.05
MAT. PRAS.
Choć pieniądze z KPO to fundusze unijne i czuwać będzie nad nimi Komisja Europejska, to lokalni włodarze i tak obawiają się, że PiS upolityczni ich podział.
◊ regiony.rp.pl
Życie regionów
Poniedziałek 17 maja 2021
R3
ROZMOWA
Kołobrzeg tęskni za turystami Chciałabym, aby port w Kołobrzegu stał się portem serwisowym dla morskich farm wiatrowych – zapowiada prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska. Pani prezydent, czy po wielu miesiącach turyści wracają do Kołobrzegu? Wracają. To cudowne. Wszyscy się cieszymy, bo bardzo długo na to czekaliśmy. Na razie są to turyści weekendowi. Pewnie to jeszcze potrwa, zanim wszystko wróci do takiego rytmu i tempa, w jakim żyliśmy przed pandemią. Wrócili za to kuracjusze, choć uzdrowiska przede wszystkim liczą straty. Odczuwają też wielki niepokój, bo w ubiegłym roku otrzymały ryczałty, a kuracjusze nie przyjechali, bo nie mogli. Teraz uzdrowiska są zobligowane do tego, aby te ryczałty albo zwrócić, albo odpracować. Jaka jest szansa, że wiosną i latem lokalna branża turystyczna i uzdrowiska odrobią straty? Tych strat się już nie odrobi, nie ma takiej możliwości. Liczba pokoi i łóżek jest ograniczona, więc turystów nie przyjedzie więcej, niż jest miejsc noclegowych. A jeśli chodzi o samorząd, to są to niemal cztery miesiące, podczas których nie była pobierana opłata uzdrowiskowa. To duży uszczerbek dla naszego budżetu. Jak wiele lokalnych, małych firm nie przetrwało kolejnych lockdownów? Na szczęście nie było takich dramatycznych sytuacji. Gastronomia czekała przede wszystkim na pomoc rządową, ale ona nie wszędzie dotarła. Nie dotarła też do wszystkich, bo uwzględniony w kryteriach kod PKD był bardzo krzywdzący dla branż, które w innych regionach Polski może nie odczuwały tak dotkliwie zamknięcia jak u nas. W Kołobrzegu, który żyje tylko z turystyki, było mniej klientów u fryzjera, w cukierni czy na parkingu. A o takich przedsiębiorcach
pakiet pomocowy dla przedsiębiorców, który oferował wsparcie we wszystkich tych obszarach, gdzie tylko mogliśmy interweniować. Zwolniliśmy z dzierżaw także przedsiębiorców, którzy od nas wynajmują tereny, grunty czy budynki. Zwolniliśmy z płatności podatków lub je odraczaliśmy, a odroczenia dawaliśmy nawet na rok. Ograniczyliśmy opłatę targową. Ona po prostu nie była pobierana w pierwszych miesiącach, a później była obniżona. Pomagaliśmy przedsiębiorcom w każdym aspekcie, w którym mogliśmy. Uruchomiliśmy pomoc prawną dla właścicieli firm. Podpisaliśmy umowę z kancelarią i kilkunastu prawników odpowiadało na maile. Udzielaliśmy pomocy także tym, którzy stracili pracę. Udzielaliśmy zasiłków stałych bądź okresowych. W ten sposób staraliśmy się pomóc wszystkim ludziom, którzy stracili źródło dochodów.
Kolejne hotele powstają w Kołobrzegu. Przed pandemią w mieście w szybkim tempie przybywało też apartamentów na wynajem krótkoterminowy. Koronawirus nie zatrzymał tego rozwoju? Nie zatrzymał. To były inwestycje planowane. Część z nich jeszcze trwa. Część w tym sezonie będzie zakończona. Życie toczy się dalej. Inwestorzy – inwestują. Blisko dwa lata temu w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówiła pani, że jeśli turystyka zostanie podcięta, to trzeba będzie rozwijać w mieście inną działalność, np. przemysłową. Co miasto robiło w tym kierunku przez ostatni rok? Zleciliśmy studium możliwości poszerzenia gospodarczych możliwości miasta. Eksperci już pracują. Jesteśmy na etapie diagnozy. Rozmawiam cały czas z wójtem gminy Kołobrzeg o poszerzeniu granic miasta.
obię wszystko, by Kołobrzeg był R miastem bezpiecznym, do którego ludzie chcą przyjeżdżać rządzący ewidentne zapomnieli. Upominałam się o nich wielokrotnie, ale mój głos, podobnie jak wielu innych samorządowców, został całkowicie pominięty. Widzimy, że te tarcze były zwyczajnie dziurawe.
Czy miasto starało się pomóc przedsiębiorcom? Tak, i to od samego początku, choć pandemia nas całkowicie zaskoczyła. Już 10 kwietnia 2020 roku mieliśmy przygotowany
Przygotowujemy analizę, przygotowujemy ofertę inwestycyjną, która będzie pokazywała, jakie są możliwości czy jakie gałęzie gospodarki będą się mogły u nas rozwijać.
I jakie na przykład mogłyby to być biznesy? Mogłaby to być branża IT, czy też branże, które zajmują się handlem, pośrednictwem, a które nie stoją w kolizji z uzdrowiskowym charakterem naszego miasta. O to musimy zadbać. Teraz
jest lockdown, ale to wszystko się odbuduje, odrodzi. Nie możemy zniszczyć tych dokonań, które już są, ale też musimy poszukać czegoś, co wzmocni gospodarkę miasta, co da ludziom poczucie stabilizacji, co pozwoli nam funkcjonować w przyszłości bez zakłóceń.
Jak kołobrzeski ratusz radzi sobie w pandemii? Bardzo spadły jego dochody? Turystyka, o czym wspomnieliśmy, mocno przecież ucierpiała... Dochody bardzo spadły. Wciąż spadają, bo przecież nie ma jeszcze takiej liczby turystów, jak przed pandemią. Z tytułu samej opłaty uzdrowiskowej jesteśmy 7 milionów na minusie za ubiegły rok. To potworny cios. Jak będzie dalej? Tego nie wiemy. Ale mam nadzieję, że także w tym roku turyści zdecydują się na przyjazd do Kołobrzegu. Poza pięknymi plażami mamy też bogatą ofertę i kulturalną, i sportową. Jest u nas co robić. Zachęcamy wszystkich do szczepień. Jesteśmy dobrze zorganizowanym miastem. Mamy dziewięć punktów populacyjnych, utworzyliśmy punkt szczepień powszechnych. Robię wszystko, by mieszkańcy miasta się szczepili, żeby nabywali odporność, a Kołobrzeg był miastem bezpiecznym, do którego ludzie chcą przyjeżdżać. Czy w mieście trzeba było zrezygnować z jakiś inwestycji bądź ją odłożyć? W ubiegłym roku w lipcu robiliśmy debatę budżetową, taką rekonstrukcję budżetu, i przesunęliśmy wszystkie inwestycje na ten rok. Te wszystkie przesunięte inwestycje są realizowane teraz, w tym roku. Nie zaniechaliśmy żadnej, wszystko realizujemy zgodnie z planem. Tylko rozłożyliśmy ten proces na dwa lata. Wielu samorządowców protestuje przeciwko proponowanemu podziałowi środków w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Uważają, że do tego sektora trafi ogólnie zbyt mało pieniędzy i jednocześnie zbyt dużo w ramach kredytów, a nie dotacji. Pani też tak uważa? To oburzające, ale jeszcze nie została postawiona kropka. Wiem, że 27 maja Senat będzie nad tym debatował. Ja upominam się o port w Kołobrzegu i o możliwość poszerzenia jego działalności. Chciałabym, aby port w Kołobrzegu stał się portem serwisowym dla morskich farm wiatrowych. W KPO pomięte zostało Pomorze Zachodnie, a Kołobrzeg jest portem, który w chwili obecnej jest prawie gotowy.
AGNIESZKA ORSA
JANINA BLIKOWSKA
Rząd – z niezrozumiałych dla nas powodów – pominął Kołobrzeg. Wskazane zostały Łeba i Ustka. Przecież te farmy wiatrowe będą powstawać niemal vis a vis nas. Jak my się nie zabierzemy do pracy, strona rządząca nie zrozumie, że przy tak ważnych decyzjach nie może kierować się politycznymi sympatiami.
Ceny usług komunalnych – śmieci, woda, parkowanie, bilety komunikacji miejskiej – w tym roku drastycznie się zmieniły. Czy zmienią się także w Kołobrzegu? Do tej pory ceny usług komunalnych się u nas nie zmieniły. Ale może tak się stać. Jesteśmy przed rozstrzygnięciem przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych. Z naszych analiz wynika, że znowu wzrosły – o 30 proc. – ceny na składowiskach. To jest dla mnie kompletnym wręcz skandalem, że rząd nie zadba o uregulowanie cen i kwestii związanych z zagospodarowaniem odpadów. A za wszystko płacą mieszkańcy. Jednak największą naszą bolączką są ceny dostarczania wody i odbioru ścieków. Wody Polskie uprawiają najzwyczajniej w świecie politykę.
Dlaczego? Nie zgadzam się na to, aby mieszkańcy mojego miasta płacili za mieszkańców innych gmin. A niestety, populizm bierze górę i Wody Polskie nie chcą nam uchwalić taryfy policzone zgodnie z instrukcją, którą same wydały w 2019 roku. Był w niej podany algorytm regulujący, jak powinna być wyliczana taryfa – według kosztów, które są kosztami powstałymi na terenie gminy. We wskazówkach jest napisane, że Wody jako regulator mają obowiązek sprawdzić, czy te koszty są kosztami powstałymi na terenie gminy, czy przypadkiem mieszkańcy innej gminy nie płacą za innych. Teraz pan minister Marek Gróbarczyk mówi posłom, że
Nie zgadzam się na to, aby mieszkańcy Kołobrzegu płacili za mieszkańców innych gmin trwają prace nad zmianą ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i odbiorze ścieków. Ma ona na celu ujednolicenie cen. Mam pytanie, z jakiej racji kołobrzeżanki i kołobrzeżanie mają płacić wyższe kwoty, bo mieszkańcy innych gmin będą płacić mniej? Niech każdy płaci za siebie, według kosztów powstania. / ©℗
Premiera jutro godz. 12.00
Renata Kaznowska wiceprezydent Warszawy Zaprasza Michał Kolanko
podcasty Partnerem cyklu podcastów jest Unia Metropolii Polskich
Życie regionów
R4
Poniedziałek 17 maja 2021
◊ regiony.rp.pl
INWESTYCJE MATERIAŁ POWSTAŁ WE WSPÓŁPRACY Z URZĘDEM MARSZAŁKOWSKIM WOJEWÓDZTWA DOLNOŚLĄSKIEGO
W
przygotowanym przez zarząd województwa dokumencie „Koncepcja sieci głównych tras rowerowych województwa dolnośląskiego” znalazło się kilkanaście propozycji ich przebiegu, które staną się osią powstającej Cyklostrady Dolnośląskiej.
Dyskusja o kształcie Cyklostrady Dolnośląskiej Projekt przebiegu sieci głównych tras rowerowych w regionie trafił właśnie do konsultacji społecznych. Propozycje i uwagi można zgłaszać do 10 czerwca.
– Dolny Śląsk jako jeden z pierwszych regionów w Polsce podjął temat dróg rowerowych w sposób tak kompleksowy. Wspólnie z ekspertami i przedstawicielami środowiska miłośników turystyki rowerowej tworzymy strategię budowy sieci dróg rowerowych w całym regionie – zwraca uwagę marszałek Cezary Przybylski z Bezpartyjnych Samorządowców. – Zadbaliśmy również o wypracowanie standardów projektowych, dzięki którym nowo budowane drogi będą bezpieczne, funkcjonalne, przyjazne dla użytkowników i środowiska – dodaje marszałek. Projekt sieci głównych tras rowerowych właśnie trafił do konsultacji społecznych. Wszyscy chętni mogą zgłaszać swoje pomysły i uwagi do przebiegu Cyklostrady do 10 czerwca za pośrednictwem strony urzędu marszałkowskiego, e-mailem (na adres rower@irt.wroc.pl), a także – po raz pierwszy – poprzez Geoportal Dolnośląski. Ta ostatnia droga daje także możliwość zaproponowania na mapie nowego przebiegu odcinków Cyklostrady. Formularz dostępny jest na stronie Geoportalu (geoportal. dolnyslask.pl; po wejściu na stronę z mapą Cyklostrady uwagi można zgłaszać według opcji dostępnych w menu po lewej stronie).
WIESŁAW JUREWICZ
Rowerowa strategia dla regionu
Cyklostrada Dolnośląska to łącznie ok. 1800 km tras, które nie tylko pozwalają na dotarcie do atrakcji turystycznych regionu, ale też poprawią dostępność transportową Dolnego Śląska >KONCEPCJA SIECI GŁÓWNYCH TRAS ROWEROWYCH REGIONU – CYKLOSTRADA DOLNOŚLĄSKA
1800 km ścieżek Cyklostrada Dolnośląska to łącznie ok. 1800 km tras, które nie tylko pozwalają na dotarcie do atrakcji turystycznych regionu, ale też poprawią dostępność transportową Dolnego Śląska, zintegrują lokalne drogi rowerowe i powiążą je z siecią kolejową w regionie. Projekt Cyklostrady oparty jest na sieci głównych ścieżek rowerowych obejmujących cały region, łączących się dodatkowo z trasami po stronie czeskiej i niemieckiej. Projekt sfinansowany zostanie z wykorzystaniem m.in. środków z Unii Europejskiej. Przewiduje inwestycje konieczne do tego, aby sieć mogła spełniać standardy bezpieczeństwa, wygody i atrakcyjności – była dostępna dla wszystkich rowerzystów, bez względu na wiek, sprzęt, sprawność czy zasobność portfela. Biorąc pod uwagę fakt, że część tras rowerowych jest już gotowa, szacowany łączny koszt realizacji Cyklostrady Dolnośląskiej wyniesie ok. 850 mln zł. – Czekamy na uruchomienie środków unijnych z nowej perspektywy finansowej, dzięki którym w dużej mierze będzie realizowana Cyklostrada. Oczywiście budowa całego systemu tras w regionie będzie oparta na współpracy z samorządami, również przy ich współudziale finansowym.
Wspólnie stworzymy przełomowy w skali kraju produkt turystyczny – podkreśla wicemarszałek Grzegorz Macko z Prawa i Sprawiedliwości.
Konsekwentne prace Projekt Cyklostrady Dolnośląskiej jest efektem prac planistycznych, które trwały w
przez ostatnie cztery lata. W 2017 r. zarząd województwa dolnośląskiego przyjął Dolnośląską Politykę Rowerową, której podstawowym celem jest wzrost udziału ruchu rowerowego w transporcie na terenie województwa. Warto przypomnieć, że jednocześnie w tym samym roku region opracował dokument „Standardy projektowe i
wykonawcze dla infrastruktury rowerowej województwa dolnośląskiego” w celu zachowania komfortu korzystania ze ścieżek rowerowych przez użytkowników. Dzięki temu trasy realizowane w różnych częściach województwa przez różne podmioty mają takie same parametry. Pozwala to rowerzystom na przewidywalne i wygodne korzystanie ze
ścieżek i planowanie wypraw. Za opracowanie tego dokumentu odpowiedzialny był podlegający marszałkowi województwa Instytut Rozwoju Terytorialnego, który jest zaangażowany w szereg projektów związanych z tematyką rowerową. Jest wśród nich także „Koncepcja transportu zeroemisyjnego w województwie dolnośląskim – mobil-
ność rowerowa w codziennych dojazdach Dolnoślązaków”. Rok później podpisano list intencyjny w sprawie Blue Velo – szlaku odrzańskiej trasy rowerowej przebiegającej wzdłuż rzeki od granicy czeskiej aż do Bałtyku. Dokument podpisano podczas Rowerowego Forum Metropolitalnego zorganizowanego m.in. przez urząd marszałkowski i Instytut Rozwoju Terytorialnego. Trasa Blue Velo nawiązuje do modelu długodystansowych szlaków rowerowych prowadzonych wzdłuż dolin rzecznych, takich jak np. Łabska Trasa Rowerowa czy ścieżka wzdłuż Dunaju. Dzięki intensywnemu ruchowi turystycznemu szlaki te stanowią ważny czynnik rozwoju społeczno-gospodarczego obszarów, przez które przebiegają, przynosząc im wymierne korzyści ekonomiczne. – Projekt Cyklostrady Dolnośląskiej mamy nadzieję zrealizować w ciągu najbliższych trzech–czterech lat we współpracy z gminami dolnośląskimi – deklaruje Tymoteusz Myrda, członek zarządu województwa dolnośląskiego. – To będą trasy turystyczne, długodystansowe, przebiegające nie tylko przez nasz region, ale także przez sąsiednie województwa i będą się łączyć z trasami w Niemczech i Czechach. Jestem przekonany, że ten projekt przyniesie korzyści ze względu na łatwiejszy dostęp do atrakcji Dolnego Śląska, które przez to odwiedzi więcej osób wspierających w ten sposób naszą regionalną turystykę – zaznacza Tymoteusz Myrda.
Transport i ekologia Główne ścieżki rowerowe regionu tworzą sieć o wspomnianej już długości niemal 1800 km. Składa się na nie 11 głównych tras, w tym pięć tras krajowych, stanowiących element ogólnopolskiego systemu tras rowerowych, przyjętego przez Konwent Marszałków RP. Są to: ∑ Trasa krajowa nr 9 (EV 9; Adriatyk–Bałtyk), ∑ Trasa krajowa nr 3 Blue Velo (Ołomuniec–Bałtyk), ∑ Trasa krajowa nr 12 (Słubice–Katowice), ∑ Trasa krajowa nr 6 Via Regia (Drezno–Kijów), ∑ Trasa krajowa nr 8 (Wrocław–Warszawa). Cyklostrada Dolnośląska w założeniu ma pełnić nie tylko funkcję rekreacyjną, ale ma też stanowić ważny element lokalnej sieci transportowej. Rower jest najbardziej ekologicznym środkiem transportu, a dzisiejsze jednoślady pozwalają na pokonywanie znacznie dłuższych odległości. Dzięki temu rower staje się realną alternatywą w codziennych dojazdach do szkoły, pracy czy sklepu. Rozwijając tę formę transportu, samorząd województwa realizuje jednocześnie wskazania zawarte w unijnym Zielonym Ładzie. – Najważniejsze cele, które chcemy osiągnąć, to oczywiście w dalszej perspektywie neutralność klimatyczna, a także multimodalność transportowa – czyli zintegrowanie różnych form przemieszczania się, w tym rowerowego, w regionie. Zachęcam do kontaktu z nami i przekazywania uwag do projektu poprzez strony internetowe urzędu marszałkowskiego, Instytutu Rozwoju Terytorialnego, a także poprzez Geoportal Dolny Śląsk – podsumowuje Maciej Zathey, dyrektor Instytutu Rozwoju Terytorialnego. / ©℗ —oprac. Jeremi Jędrzejkowski