aktualności na ◊ regiony.RP.PL
Poniedziałek 22 listopada 2021 | nr 44 (12122)
Życie Regionów rozmowa >R3
rozmowa >R4
Osłabienie samorządów to wprost psucie państwa
Tylko w jednym jesteśmy bezradni
PiS „karze” miasta za to, że nie wygrywa tam wyborów – ocenia Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich.
Dbamy o mieszkańców, ale walki o czyste powietrze sami nie wygramy – mówi Marian Buras, burmistrz Morawicy.
Temat Numeru: Komunikacja publiczna
Bez biletu, ale nie na gapę Lidzbark Warmiński to kolejne miasto, które wprowadziło bezpłatną komunikację miejską. Na podobny krok decyduje się coraz więcej samorządów. ieszkańców Lidzbarka będą wozić elektryczne autobusy. Władze miasta przekonują, że taki rodzaj komunikacji to najlepsze rozwiązanie. – Bezpłatne przejazdy kosztują nasze miasto tyle samo, ile kosztowałaby płatna komunikacja, a poza tym dbamy o ekologię, czyste powietrze i ułatwiamy życie mieszkańcom – podkreśla Jacek Wiśniowski, burmistrz Lidzbarka Warmińskiego.
Ponad 50 gmin Na podobne argumenty powołują się samorządy gmin, na których terenie już funkcjonuje bezpłatna komunikacja. W całym kraju jest ich ponad 50. Sporo jest także gmin, w których komunikacja jest płatna, ale lokalne przepisy pozwalają na darmowe przejazdy określonym grupom pasażerów, np. w Krakowie, Ostródzie i Olsztynie z takich przejazdów korzystają uczniowie szkół podstawowych, w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie, Szczecinie czy Poznaniu bez biletów jeżdżą seniorzy. W Rzeszowie bez biletów mogą podróżować osoby bezrobotne. Samorządowcy przekonują, że wprowadzenie darmowej komunikacji ma sporo plusów. – Przeliczyliśmy, ile budżet naszego miasta kosztowałoby wprowadzenie płatnych przewozów. Trzeba brać pod uwagę m.in. zakup sprzętu, koszty utrzymania systemu biletowego, który jest bardzo drogi, zatrudnienie pracowników do kontroli biletów itd. Wyszło nam, że koszt jest porównywalny z kosztem utrzymania bezpłatnej komunikacji – mówi Jacek Wiśniowski.
Bezpłatna komunikacja nieźle zdaje egzamin w mniejszych miastach. W podwarszawskich Ząbkach (ok. 35 tys. mieszkańców), które są jednym z pierwszych miast, gdzie ją wprowadzono, funkcjonuje z sukcesem od dziesięciu lat. Pierwszy autobus zaczął wozić pasażerów dokładnie 1 września 2011 r. Samorządowcy Ząbek nie ukrywają, że uruchomienie bezpłatnych przejazdów było – podobnie jak w pobliskim Piasecznie – elementem „walki o wpływy z PIT”. – I dlatego bez biletów mogą u nas jeździć osoby posiadające kartę mieszkańca, którą wyrabia się na podstawie okazanego rozliczenia podatku w naszej gminie – wyjaśnia Tomasz Kret z referatu utrzymania infrastruktury i transportu publicznego miasta Ząbki. Ząbkowicki magistrat na bezpłatną komunikację wydaje ok. 3 mln zł rocznie, prawie tyle samo co na dopłaty do warszawskich autobusów aglomeracyjnych obsługujących teren gminy. Mrągowo (ok. 22 tys. mieszkańców) na bezpłatną komunikację miejską wydaje ok. 1 mln zł rocznie. Przewozy zostały uruchomione 1 września 2020 r. Samorządowcy podkreślają, że to rozwiązanie sprzyja redukcji szkodliwych emisji, ochronie zdrowia i środowiska. – Autobusy naszych pięciu linii są bardziej ekologiczne od pojazdów, które zastąpiły – podkreśla Mirosława Krakowska z mrągowskiego magistratu. Z bezpłatnej komunikacji mogą tu korzystać wszyscy podróżni – nie tylko mieszkańcy miasta.
Odzyskać pasażera Bezpłatna, dostępna dla mieszkańców komunikacja działa m.in. w Żorach, Kościerzynie, Strykowie, Gostyniu, Giżycku, Działdowie, Mosinie i
partner Życia Regionów
na terenie gmin Zakroczym czy Sitno. W czasie pandemii i związanych z nią obostrzeń w komunikacji miejskiej wiele gmin zdecydowało się na czasowe uruchomienie bezpłatnych przewozów. Głównie po to, by odzyskać pasażerów, którzy tłumnie rezygnowali z komunikacji na rzecz samochodów. – Trzeba jednak pamiętać, że takie rozwiązanie nie dla wszystkich gmin miejskich jest opłacalne. Dobrze się sprawdza w przypadku mniejszych ośrodków, ale większe miasta musza się liczyć z koniecznością sporego zwiększenia wy- W Warszawie z komunikacji miejskiej za darmo korzystają m.in. seniorzy datków na transport. A nie zawsze jest to możliwe i koOpinie dla „życia regionów” rzystne dla rozwoju – zaznacza Sebastian Kowal z krakowskiego Zarządu Transportu Marzena Grzegorz Artur Publicznego (ZTP). Paluszkiewicz Mrowiński Ciecierski W stolicy Małopolski (ok. naczelnik Wydz. Gospodarki burmistrz burmistrz 800 tys. mieszkańców) część Komunalnej Gostynia Działdowa Zakroczymia radnych miejskich od lat domaga się wprowadzenia bezBezpłatna komunikacja w Pomysł na takie rozwiązanie Dostaliśmy dotację z płatnych przejazdów dla naszej gminie to odpowiedź problemów komunikacyjrządowego programu na mieszkańców. Powołują się na oczekiwania mieszkańnych zaczerpnęliśmy z utworzenie gminnej przy tym na przykład Tallina, ców. Zdecydowali, by ją niedalekiej Mławy. komunikacji. Mieliśmy gdzie taka komunikacja świetwprowadzić, głosując na Wprowadzając bezpłatną pomysł, by wprowadzić nie się przyjęła, co ma być projekt w ramach budżetu komunikację, mieliśmy na przejazdy za symboliczną dowodem, że i w dużych miaobywatelskiego. Potem o uwadze głównie trzy złotówkę, ale ostatecznie stach takie rozwiązania są utrzymaniu bezpłatnej aspekty: dbanie o ekologię, zdecydowaliśmy, opłacalne. Tallin nie jest komunikacji decydował czyli wyeliminowanie by była to komunikacja zresztą jedynym większym samorząd. W Gostyniu bez starych samochodów, które bezpłatna. miastem z darmową komunibiletu może jeździć każdy, są jednym z głównych Działa od stycznia tego kacją. W Luksemburgu od niezależnie od tego, czy jest trucicieli powietrza, roku i bardzo dobrze się marca 2020 r. mieszkańcy nie mieszkańcem miasta czy zapobieganie wykluczeniu sprawdza. Dzisiaj z płacą za bilet w prawie żadnie. Ten rodzaj komunikacji komunikacyjnemu u tych każdego sołectwa nym środku transportu pudobrze się sprawdza. Liczba mieszkańców, którzy nie mieszkaniec może blicznego. Tym sposobem to pasażerów w miejskich mają własnych pojazdów i dojechać do miasta, państewko chce walczyć z autobusach zwiększyła się nie mogą dojechać np. do urzędu, szkoły korkami na ulicach, poprawiać znacznie, natomiast miasta, oraz rozładowanie czy ośrodka zdrowia. klimat i działać na rzecz ochrozmniejszył się ruch korków w mieście. Mamy zamiar utrzymać ny środowiska. Samorządowcy samochodowy w centrum Bezpłatna komunikacja bezpłatną komunikację z Krakowa deklarują, że oni miasta. Gostyń jest mniej sprawdziła się u nas oraz starać się również działają i chcą działać zatłoczony, a drogi mniej znakomicie, mieszkańcy są o kolejne dotacje na rzecz poprawy środowiska, eksploatowane. bardzo zainteresowani. na nią. ale nieco innymi metodami. Nie darmową komunikacją, ale np. zakazem spalania paliw stałych, który obowiązuje od września 2019 r. na terenie kowaniem w centrum miasta. Zupełnie inną sprawą jest stety, mieszkańcy nie zawsze O wprowadzeniu bezpłatnej bezpłatna komunikacja w du- potrafią docenić to, co dostają gminy miejskiej Kraków. komunikacji myślą też inni. żych miastach. To się nie za darmo. Zwykle tego nie sza– Wprowadzenie bezpłatnej opłaca. Nie sądzę, aby które- nują – uważa. – Nie jest więc komunikacji faktycznie jest kolwiek z dużych polskich powiedziane, że zawsze bezJak zachęcać możliwe i opłacalne, ale jedy- miast zdecydowało się na takie płatna komunikacja przełoży do przesiadki nie w mniejszych ośrodkach. W rozwiązanie – mówi prof. An- się np. na rozładowanie korków Na bezpłatną komunikację nich koszt zorganizowania drzej Szarata z Katedry Syste- czy przesiadkę mieszkańców z decydują się jednak nadal bezpłatnych przejazdów jest mów Transportowych Poli- samochodów do komunikacji mniejsze ośrodki miejskie, np. porównywalny z kosztem ko- techniki Krakowskiej (autor publicznej – dodaje. Zdaniem od września tego roku wpro- munikacji płatnej, m.in. dlate- modeli transportowych m.in. specjalisty do podróży komuniwadził ją Chełm. Miasto chce w go, że wprowadzając płatne Wrocławia, Poznania, Gdań- kacją publiczną mogą zachęcać ten sposób ograniczyć emisję przejazdy, gmina musiałaby ska, Rzeszowa, Warszawy). ceny biletów, które powinny spalin, zachęcić mieszkańców sporo wydać na system biletoProf. Szarata przyznaje jed- być niskie. – Obniżka cen może do zamiany samochodu na wy, który jest drogi. O wiele nak, iż nie jest zachwycony tym, spowodować, że mieszkańcy autobus i tym samym zmniej- prościej jest zorganizować ko- że tak wiele samorządów decy- przesiądą się z samochodów do szyć liczbę aut na ulicach i munikację bezpłatną. Taki duje się na wprowadzenie komunikacji miejskiej – pod/ ©℗ pozbyć się problemów z par- trend może się więc utrzymać. bezpłatnych przejazdów. – Nie- kreśla prof. Szarata.
Shutterstock
M
Małgorzata Stuch
Życie regionów
R2
Poniedziałek 22 listopada 2021
◊ regiony.rp.pl
Zmiany klimatyczne
Miasta walczą o klimat, ale końca wyzwań nie widać Dla bezpieczeństwa mieszkańców samorządy chcą i muszą dbać o czyste środowisko. Wiele robią już dziś, ale ich plany idą znacznie dalej.
nych obszarach mogą wiele zdziałać – zaznacza. Jego zdaniem miasta powinny być jeszcze bardziej aktywne właśnie np. w kwestii zeroemisyjnego transportu, ograniczenia zużycia energii (np. przez efektywną termomodernizację własnych zasobów i wspieranie w tym mieszkańców) czy oddolnej modernizacji źródeł ciepła oraz ogrzewania indywidualnego i systemowego (bo wciąż wiele przedsiębiorstw pozyskuje energię cieplną ze spalania węgla).
Materiały przygotowane we współpracy ze Związkiem Miast Polskich
Energia bez węgla
Działania od A do Z Na te imponujące kwoty składają się m.in. działania w zakresie utrzymania i rozwoju lokalnych sieci drogowych i transportu publicznego. Szczególnie mocny nacisk kładziony jest na zeroemisyjny transport – samorządy inwestują w transport szynowy (pociągi i tramwaje) i wymianę starych autobusów na pojazdy przyjazne środowisku. Duże nakłady pochłania rewolucja śmieciowa, zgodnie z którą mamy nie tylko segregować śmieci, ale też większość z nich powinna być poddawana recyklingowi, a także gospodarowanie
mat.pras.
S
amorządy są już ogromnie zaangażowane w ochronę środowiska, powietrza i klimatu, czego wyrazem mogą być wydatki na ten cel z lokalnych budżetów. Tylko w 2020 r. było to ok. 50 mld zł, w tym na inwestycje 22 mld zł, zaś w latach 2016–2020 łącznie 213 mld zł, w tym 97 mld zł na inwestycje – wynika z raportu „Miasta dla klimatu i powietrza” przygotowanego przez Związek Miast Polskich.
Samorządy będą odgrywać coraz większą rolę w rozproszonym systemie produkcji energii ze źródeł odnawialnych ściekami i wodą. Chodzi przy tym nie tylko o rozbudowę sieci kanalizacyjnych i oczyszczalni, by nadrobić zapóźnienia, ale też np. nowe podejście w polityce zagospodarowania wody z opadów, tak by przeciwdziałać skutkom gwałtownych deszczów i falom upałów. Rosną też wydatki na utrzymanie zieleni miejskiej, oświetlenie ulic, termomodernizację budynków itp. Samorządy mocno zaangażowały się również w procesy, które składają się na transformację energetyczną Polski. Chodzi tu np. o modernizację lokalnego ciepłownictwa, zachęty dla mieszkańców do wymiany
starych pieców na ekologiczne źródła ogrzewania czy promocję instalacji odnawialnych źródeł energii.
Zielone zadania Niemniej przed samorządami jeszcze wiele do zrobienia. Jak wynika z „Raportu o stanie polskich miasta – środowisko i adaptacja do zmian klimatu” przygotowanego przez Obserwatorium Polityki Miejskiej IRMiR, poczynione dotychczas w miastach zmiany w obszarze środowiska są generalnie znaczące. Jednak w kontekście realizacji nowej unijnej strategii Zielonego
Dobre praktyki
Bydgoszcz jako „miasto gąbka” Miejska przestrzeń może „magazynować” nadmiar wody podczas ulewnych deszczów, by „oddawać” ją podczas letniego żaru. Bydgoszcz już tak robi.
nym zalewaniem i podtapianiem). Duża inwestycja o wartości prawie 260 mln zł realizowana była w 26 zlewniach wód deszczowych, obejmowała budowę 14 km
Anna Cieślak-Wróblewska
18
Zmiany klimatyczne to też gwałtowne opady czy fale upałów, szczególnie dotkliwe w miastach, które zamieniły się w wyspy ciepła. Dobrym sposobem na rozwiązanie tych problemów jest idea „miasta gąbki”, które akumulowałoby wodę deszczową, umożliwiając jej wykorzystanie w okresach suszy. Bydgoszcz jest jednym z tych samorządów, które taki projekt już realizują. Pierwszym etapem była modernizacja sieci kanalizacji deszczowej, tak by powiedzenie „co ulewa, to nas zalewa” przestało był opisem rzeczywistością (w Bydgoszczy 75 km ulic i 18 proc. budynków było zagrożonych notorycz-
proc.
budynków w Bydgoszczy narażonych jest na notoryczne ryzyko zalania lub podtopienia sieci kanalizacji deszczowej i przebudowę 90 km kanałów oraz wybudowanie 81 instalacji służących gospodarowaniu wodami opadowymi. Ale udrożnienie systemu odbioru nadmiaru opadów to tylko cześć programu. Równie ważne są działania sużące temu, by woda deszczowa nie spływała w całości do kanalizacji, a stamtąd do rzeki. Powinna ona przede wszystkim wsiąkać i zasilać wody grunto-
we. By to osiągnąć, Bydgoszcz stawia na tworzenie zielono-niebieskiej infrastruktury. Ta część projektu „miasta gąbki” jest nieco większym wyzwaniem, bo nie wystarczy kilka dużych inwestycji. Tu koniecznych jest wiele działań zarówno po stronie miasta, jak i mieszkańców. Przykładowo chodzi o odpowiednio zaprojektowane parki, zastosowanie roślinności buforowej, która powoduje zwiększenie powierzchni wsiąkania wody (także przy miejskich ulicach), stosowanie nawierzchni przepuszczalnych na dużych powierzchniach, tworzenie ogrodów deszczowych itp. Z kolei mieszkańcy powinni się w większym stopniu zaangażować w wykorzystywanie wód opadowych (np. przez gromadzenie deszczówki), zaś od inwestorów, także prywatnych, wymaga się, by w nowych projektach było mniej betonu, za to więcej zielonych i niebieskich roz/ ©℗ wiązań.
Ładu, czyli osiągnięcia neutralności klimatycznej najpóźniej do 2050 r. (co zadeklarowała Polska i indywidualnie kilka polskich miasta i gmin), samodzielność i aktywność samorządów w kreowaniu polityki środowiskowej powinna być zwiększona. Jak wyliczają eksperci w raporcie, wymaga to m.in. zmian regulacyjnych na poziomie krajowym, zmian organizacyjnych w samorządach, zwiększenia dostępności źródeł finansowania (na co szanse dają m.in. nowe fundusze UE), wypracowania katalogu dobrych praktyk, a także zwiększenia świadomości konieczności ochrony klimatu wśród
mieszkańców (co tylko po części zależy od samorządów).
Lokalna transformacja – W kontekście osiągnięcia celu neutralności klimatycznej najważniejsza jest transformacja energetyczna kraju, w tym wyzwania związane z ograniczeniem emisji, rozwojem odnawialnych źródeł energii i poprawą efektywności energetycznej – mówi Patryk Białas ze Stowarzyszenia BoMiasto. – I o ile samorządy nie są w stanie same zrealizować kluczowego postulatu, to jest odejścia od węgla w całej polskiej gospodarce, o tyle w in-
Bardzo ciekawym projektem jest też samowystarczalność energetyczna społeczności lokalnej, o czym miasta muszą myśleć, jeśli chciałyby być naprawdę neutralne klimatycznie. W uproszczeniu mówiąc, chodzi o to, by dana społeczność w ogóle przestała korzystać z energii pochodzącej z paliw kopalnych (węgla czy ropy) i przeszła w całości na odnawialne źródła energii. – To ambitne podejście, ale możliwe do realizacji – ocenia Magdalena Maj, kierownik zespołu energii i klimatu w Polskim Instytucie Ekonomicznym. – Obecnie problem transformacji energetycznej rozpatruje się głównie jako działanie centralne, na szczeblu państwa, z naciskiem na odgórne programy, takie jak „Czyste powietrze” czy dyskusje o przyszłości kopalni i publicznych spółek energetycznych. A przecież transformacja będzie prowadzić do powstanie energetyki rozproszonej, w jednych regionach Polski opartej na energii z wiatru, w innych – np. ze słońca. W organizacji takiej „wyspowej” produkcji energii samorządy będą ogrywać aktywną rolę – zaznacza Magdalena Maj. / ©℗ —Anna Cieślak-Wróblewska
system ciepłownictwa
Jak odzyskać energię ze śmieci – spalanie to nie największe zło Odpady komunalne, zamiast zalegać na hałdach i truć środowisko, mogą być dobrym źródłem ciepła. Anna Cieślak-Wróblewska
Projekt „Strategii dla ciepłownictwa do 2030 r. z perspektywą do 2040 r.”, nad którym pracuje resort klimatu i środowiska, zakłada m.in. wykorzystanie na szeroką skalę ciepła z odpadów komunalnych. „Tam, gdzie to konieczne i uzasadnione lokalnymi zasobami, nastąpi rozwój instalacji termicznego przekształcania odpadów komunalnych w nowoczesnych, spełniających ostre kryteria środowiskowe instalacjach, wytwarzających energię elektryczną i ciepło w kogeneracji” – napisano. To dobre informacja dla samorządów, które także dostrzegają w śmieciach duży potencjał. Dziś, ze względu na obostrze-
nia regulacyjne czy niechęć mieszkańców, rozwój instalacji termicznego ich przetwarzania został mocno ograniczony. Za to góra śmieci, które nie nadają się do powtórnego wykorzystania, szybko rośnie, powodując duże zagrożenia dla środowiska. Ważne jest, że nowe instalacje nie mają wiele wspólnego ze spalarniami śmieci starego
Rządowy projekt zakłada wykorzystanie na szeroką skalę ciepła z odpadów komunalnych
typu, które kojarzone były jako śmierdzące, trujące obiekty. Dzięki wykorzystaniu nowych technologii można spalać odpady bez szkód dla środowiska, odzyskując przy tym ciepło i energię, którą można dostarczyć mieszkańcom. I co ważne, pozyskiwanie ciepła w ten sposób to mniejsza emisja zanieczyszczeń niż spalanie węgla (co dziś dominuje w systemach ciepłowniczych). Zresztą termiczne przetwarzanie odpadów to nie tylko wielkie nowe spalarnie. Możliwe jest też zastosowanie tego typu technologii na mniejszą skalę, w działających już przedsiębiorstwach cieplnych. Problemem są jednak wysokie koszty takich inwestycji i brak zewnętrznych źródeł ich finansowania. Rozwiązaniem byłoby uzyskanie na poziomie unijnym zgody na dofinasowanie tego typu projektów środkami publicznymi. / ©℗
◊ regiony.rp.pl
Życie regionów
Poniedziałek 22 listopada 2021
R3
rozmowa
Rząd dewastuje finansowo miasta pod pretekstem, że są bogate i sobie poradzą. Prawda jest jednak taka, że PiS „karze” miasta za to, że nie wygrywa tam wyborów – ocenia Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich.
MateriaŁ Przygotowany we współpracy ze Związkiem Miast Polskich
Czym są samorządy: częścią szeroko pojętej administracji publicznej czy jakąś odrębną, niezależną od rządu władzą lokalną? Są oczywiście częścią administracji publicznej państwowej, umocowaną w konstytucji i realizującą ogromną część zadań państwa, szczególnie tę, która służy do obsługi ludności mieszkańców gmin i miast.
To znaczy, że mimo wszystko samorządy nie mogę robić tego, co chcą? W państwie prawnym nikt nie może robić tego, co chce. Ramy prawne ograniczające zakres działania dotyczą zarówno administracji samorządowej, jak i rządowej. Ona też musi się poruszać w granicach prawa, przede wszystkim konstytucji. Ostatnio mamy bardzo często do czynienia z wykraczaniem poza te ramy i stąd napięcia z samorządami i nawet konflikty z Unią Europejską. Te napięcia na linii rząd–samorząd są szczególnie widoczne w dużych metropoliach, gdzie prezydentami są politycy związani z partiami opozycyjnymi. Może to jest przyczyną tych konfliktów? Definicja polityka jest nieostra, a zdecydowana większość prezydentów miast, nawet tych dużych, to nie są członkowie żadnych partii. Nie zostali wybrani jako przedstawiciele partii, tylko startowali z własnych komitetów wyborczych. Ale Rafał Trzaskowski, prezydent stolicy, jest czynnym politykiem Koalicji Obywatelskiej, kandydował na prezydenta Polski z ramienia tej partii. Trudno powiedzieć, że to apolityczny samorządowiec. Lech Kaczyński był liderem PiS i prezydentem Warszawy, a potem został prezydentem Polski. W związku z tym pozycja Rafała Trzaskowskiego nie jest niczym dziwnym. Proszę też zwrócić uwagę, że zdecydowana większość prezydentów miast na prawach powiatów, a jest ich tylko 66, to niezależni samorządowcy. Wśród wszystkich miast i gmin jest podobnie, to ludzie pragmatyczni i skupieni na pracy na rzecz swoich społeczności. Te napięcia, o którym mówimy, nie biorą się z prostego sporu politycznego, choć taka jest retoryka rządu, tylko z tego, że rząd chce osłabić samorząd. Jakie są merytoryczne przykłady na to, że ta niezależność jest ograniczana rzeczywiście, a nie tylko w warstwie retorycznej? Weźmy przykład programu 500+. Gdy partia rządząca go wprowadzała, obawiała się, że samorządy nie wykonają sprawnie tego zadania, bo może są politycznie niechętne. Okazało się, zgodnie z moimi przewidywaniami, że poszło perfekcyjnie. A teraz to zadanie jest zabierane do ZUS, żeby obywatele przypadkiem nie
mat.pras.
To skąd tak silne zarzuty, że rząd centralny ogranicza niezależność i samodzielność samorządów? Bo niezależność samorządów jest zapisana w konstytucji bardzo wyraźnie. Administracja rządowa może sprawować nadzór nad działalnością samorządu jedynie w zakresie legalności tych działań. W przypadku zadań własnych nie może więc kontrolować i nadzorować celowości tych działań ani gospodarności, bo to robi społeczność lokalna. Zapisy konstytucyjne wymagają też adekwatnego finansowania zadań, bo bez tego samorząd robi się zależny od rządu. A to się niestety teraz dzieje. W przypadku zadań zleconych rząd może narzucić sposób ich wykonywania oraz to kontrolować. Ale tych zadań własnych jest znacząca większość.
Osłabienie samorządów to wprost psucie państwa wyciągali wniosku, że pieniądze są przekazywane przez burmistrza czy prezydenta, przez samorząd. Bo obywatele, zdaniem PiS, muszą czuć, że dostają pieniądze od rządu.
Bo to rząd ma być tym dobrym... Dokładnie. Tak samo jest z innymi świadczeniami czy zadaniami zabieranymi samorządom. Pierwszym ruchem rządu Zjednoczonej Prawicy było odebranie samorządom regionalnym zarządzania wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska, które dziś są instytucjami wprost kierowanymi przez władze centralne. Jakie w zasadzie ma to znaczenie dla mieszkańców? Ogromne, bo pieniądze z funduszu ochrony środowiska są wykorzystywane na realizację zadań z zakresu ochrony środowiska. Wcześniej priorytety, zgodnie z tym co najważniejsze, ustalał samorząd wojewódzki. Teraz te priorytety i kierunki wydawania pieniędzy są ustalane centralnie. Myśli pani, że są dostosowane do potrzeb regionu, czy do potrzeb centrali? Kolejny przykład odbierania kompetencji to
działalność Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie, które przejęło rolę regulatora przy ustalaniu taryf za odprowadzanie ścieków i dostawy wody. I często kwestionuje stawki przedstawione przez samorządowe spółki wodociągowo-kanalizacyjne.
Wody Polskie stoją na stanowisku, że to one bronią interesów mieszkańców, bo nie dopuszczają do nadmiernego wzrostu cen za wodę i ścieki. Powiem tak – to bezczelność. To samorząd jest reprezentacją mieszkańców, jeżeli ktoś ich broni, to właśnie samorząd, a nie jakiś organ rządowy, który ma cele polityczne. Wody Polskie nie chcą uwzględniać w kosztach działalności spółek wod.-kan. amortyzacji, czyli wydatków na inwestycje i odtworzenie majątku. Rzeczywiście, przez rok czy dwa ceny nie będą rosły, a rząd będzie mógł się chwalić, że uchronił mieszkańców przed podwyżkami, ale potem spowoduje to zapaść w całej gospodarce wodnokanalizacyjnej. W jaki sposób? Sztuczne, odgórne utrzymywanie cen to droga donikąd. To powrót do
Lokalnych w II i III turze czy Funduszu Dróg Lokalnych. To bardzo ordynarna forma rozdawania pieniędzy publicznych, pieniędzy, które powinny być wydawane przejrzyście. Proszę się nie dziwić, że przeciwko temu protestujemy. Podobnie zresztą obawiamy się, że zmiany związane z Polskim Ładem to powolne ubezwłasnowolnienie samorządu i czynienie ich zależnymi od władzy wykonawczej.
Jak rozumiem, mowa o propozycji rekompensat z tytułu zmian w PIT, które mają kosztować samorządy kilkanaście miliardów złotych rocznie ubytków w dochodach z tego podatku? Dokładnie tak. Zresztą to już się powoli dzieje. Weźmy Program Inwestycji Strategicznych, gdzie rozdzielono ok. 23 mld zł. Wstępne analizy pokazują, że ok. 93 proc. samorządów dostało pieniądze z tego tytułu, choć miały dostać wszystkie. Co więcej, większe miasta w przeliczeniu na jednego mieszkańca mają otrzymać ok. sześciu razy mniej niż gminy wiejskie. Teoretycznie chodzi o biedne gminy wiejskie, ale tak naprawdę to miasta zostały tak zdołowane finansowo, że w tej chwili trudno wielu z nich uchwalić budżet. To moim zdaniem celowa polityka rządu, który od lat prowadzi operacje na PIT. Dla ludzi to świetnie, mogą się cieszyć obniżkami podatków, ulgami, ale to świadome uderzenie w samorządy miejskie, bo to tam wpływy z PIT są ważnym źródłem dochodów. Dlaczego miałoby to być celem rządu? Bo elektorat PiS jest głównie w mniejszych miejscowościach i na wsiach, a opozycja rządzi głównie w miastach, w tym w tych dużych. Największym miastem, na którego czele stoi prezydent wybrany z list Zjednoczonej Prawicy, jest Chełm, który liczy ok. 60 tys. mieszkańców. Wszystkie inne są już zarządzane przez prezydentów i burmistrzów, którzy zostali wybrani z niezależnych albo opozycyjnych list. Takie konsekwentne osłabianie ośrodków miejskich, które jednak są ośrodkami rozwoju państwa, to psucie państwa. To działanie antypaństwowe, podyktowane politycznymi względami.
Ale może mimo wszystko gminy wiejskie bardziej potrzebują wsparcia niż miasta? Po pierwsze, jak się zabiera samorządom pieniądze z PIT i potem to rekompensuje, to powinno to trafić przede wszystkim tam, skąd się zabrało. To jest chyba prosta logika. Więc jeżeli stracili ci, którzy mieli dochody z PRL, gdzie wszystko były PIT, to nie można tych pieniędzy wydrenowane tak, że po 1989 r. przekazywać głównie tym, którzy infrastrukturę gospodarki mniej stracili. Po drugie, komunalnej trzeba było argumenty, że gminy wiejskie są co praktycznie budować od nowa. Zresztą potrzeby wciąż są ogromne. do zasady biedne, a miasta co do zasady bogate, są z gruntu Wedle szacunków Banku fałszywe. Jak już mówiłem, polityka Światowego chodzi o 60–70 mld zł rządu zdewastowała finansowo nakładów, by kontynuować proces. miasta. Wśród miast na prawach Jeśli nie będzie pieniędzy na powiatu są takie, które są biedne inwestycje, to rząd popsuje to, co jak mysz kościelna, mają zagrożoną zostało z tak ogromnym wysiłkiem płynność finansową, grozi im zbudowane przez 30 lat. prawdziwa zapaść. Są też małe gminy, te obwarzankowe, blisko Ale rząd dał ostatnio samorządom 4 dużych miast, albo z rozwiniętym mld zł właśnie na inwestycje wodnoprzemysłem itp., które mają kanalizacyjne. nieporównywalnie większe Zacznijmy od sformułowania „rząd dał samorządom”. Wszyscy go dochody per capita niż nawet największe metropolie. używają, a przecież rząd nic nie Po trzecie zaś, miasta mają daje, tylko wydaje publiczne ogromne potrzeby wydatkowe, pieniądze, i to moim zdaniem w wynikające z funkcjonowania tak sposób nieuczciwy czy wręcz dużych organizmów. Gminy niezgodny z prawem. Ponownie, to wiejskie też mają swoje potrzeby i władza centralna określa cel i przeznaczenie tych środków i znów potrzebują wsparcia, tyle że nie rząd mówi, do kogo mają one trafić. może się to odbywać kosztem Jak uczy nas doświadczenie, zwykle miast. Chciałbym podkreślić, że nie ma konfliktu między samorządami podział rządowych funduszy jest na linii miasto–wieś, ale obecna taki, by w dużej mierze trafiły one polityka rządu doprowadzi do do samorządów, w których rządzi stagnacji w miastach. A im one PiS albo gdzie jest elektorat tej słabsze, tym słabsza Polska. partii. Tak było w przypadku / ©℗ Rządowego Funduszu Inwestycji —Anna Cieślak-Wróblewska
Życie regionów
R4
Poniedziałek 22 listopada 2021
◊ regiony.rp.pl
rozmowa
Tylko w jednym jesteśmy bezradni Dbamy o mieszkańców, ale walki o czyste powietrze sami nie wygramy – mówi Marian Buras, burmistrz Morawicy. Anna Cieślak-wróblewska
W Morawicy udaje się osiągnąć ten cel? Moim zdaniem tak, ponieważ mieszkańcy od nas nie uciekają, odwrotnie – sprowadza się do nas co roku średnio od 150 do 200 osób. W efekcie liczba mieszkańców stale rośnie, na początku lat 90. było ich 10,5 tys., teraz już 16,7 tys. I końca tego wzrostu nie widać, budują się kolejne domy, powstają kolejne osiedla. Ludzie chcą się tu sprowadzać dlatego, że jakość życia jest wysoka, przez dobrą oświatę, przedszkola, żłobki, tereny rekreacyjne, bazę sportową, ale też miejsca pracy. Morawica zwyciężyła w naszym Rankingu Samorządów, który ocenia działania władz lokalnych pod kątem zrównoważonego rozwoju, już trzeci rok z rzędu. Jakaś prosta recepta na sukces? Na pewno nie jest to proste. Ale warto zaznaczyć, że ważną rzeczą jest tak zorganizować gminę, by świadczyć usługi dla mieszkańców na najwyższym poziomie przy jednoczesnym minimalizowaniu kosztów. Nie jesteśmy gminą bogatą, ale racjonalne podejście do realizacji zadań sprawia, że starcza na wszystkie bieżące wydatki i możemy odłożyć,
mat.pras.
Strategia rozwoju gminy jest oparta o trzy filary – rozwój ekonomiczny, społeczny i ekologiczno-przestrzenny. Dlaczego ta triada jest taka ważna? Bo to konieczne, by gmina jako wspólnota samorządowa rozwijała się w sposób zrównoważony. Te trzy filary zrównoważonego rozwoju pozwalają osiągnąć cel główny, czyli zapewnienie najlepszej jakości życia dla mieszkańców.
Marian Buras, burmistrz Morawicy, zwycięzcy Rankingu Samorządów 2021 w kategorii gmin miejskich i miejsko-wiejskich zaoszczędzić pieniądze na inwestycje.
Największą piętą achillesową każdego samorządu jest oświata, która mnóstwo kosztuje, a subwencja nie starcza na pokrycie tych kosztów. Jak rozwiązaliście ten problem? Rzeczywiście, problemy z subwencją oświatową trwają już od wielu lat, a my poradziliśmy sobie z tym, racjonalizując sieć szkół jeszcze w latach 2001–2003. Małe szkoły przekazaliśmy w zarządzanie stowarzyszeniom założonym przez rodziców. Obecnie mamy dziesięć szkół, czyli dosyć dużo jak na taką gminę, z czego połowa jest prowadzona przez samorząd, a połowa przez te organizacje społeczne. Do tego aż osiem przedszkoli, na dziesięć
ogółem, też prowadzą stowarzyszenia rodziców, dzięki czemu wszystkie dzieci w gminie są objęte opieką przedszkolną i mają do tych placówek bardzo blisko. Taka organizacja zadań obniża znacząco koszty oświaty i wychowania przedszkolnego.
Wracając do recepty na sukces… Równie ważne, obok optymalizowania kosztów funkcjonowania, jest dbanie o rozwój gospodarczy. Dzięki naszym staraniom udało się utworzyć w naszej gminie specjalną strefę ekonomiczną, która działa bardzo prężnie. Obecnie większość z 80 hektarów została już sprzedana i zagospodarowana przez różne firmy. Zostało już tylko kilkanaście hektarów wolnych
terenów. Przyznam, że w czasie pandemii zainteresowanie było mniejsze, ale w tym roku mamy już absolutny boom, jeśli chodzi o inwestorów, którzy chcą budować tu swoje przedsiębiorstwa. Rozwój gospodarczy jest ważny, bo, po pierwsze, zapewnia wpływy do budżetu gminy z podatku od nieruchomości. Druga kwestia to pojawianie się ciągle nowych miejsc pracy, co ma znaczenie dla mieszkańców. Bo nie tylko bezrobocie w gminie jest niewielkie, ale też ludzie mają możliwości wyboru, gdzie chcą pracować, np. bliżej domu, bez dojazdów. Myślę, że w najbliższych latach powstanie u nas kilka firm, które będą zatrudniały około tysiąca osób, co jest ewenementem w woj. świętokrzyskim.
Wielu samorządowców, zwłaszcza tych z wielkich miast, narzeka, że rząd PiS jak żaden inny dąży do centralizacji i marginalizacji samorządów...
Rzeczywiście największą swobodę działania samorządy gmin miały na początku lat 90. Potem, wraz z pojawieniem się samorządów powiatowych i wojewódzkich, wkroczyła tam już polityka i zaczęło następować powolne centralizowanie pewnych zadań. Obecnie, jeśli chodzi o wsparcie finansowe z budżetu państwa, to trzeba przyznać, że samorządy dostają naprawdę dużo pieniędzy, szczególnie te mniejsze. Można jednak ubolewać, że pieniądze te idą w formie subwencji czy dotacji, a dochody własne schodzą na drugi plan. A to uzależnia samorząd od różnych programów rządowych. Dodatkowo opinia samorządów w wielu kwestiach nie jest brana pod uwagę, a to też pewna forma centralizacji, bo tak naprawdę między rządem a samorządem powinien być dialog, współpraca, wspólna dyskusja co zrobić, jak organizować i zarządzać państwem, by spełnić cel nadrzędny dla wszystkich, czyli jak najlepiej służyć mieszkańcom. Samorząd to ogromny dorobek demokratycznej Polski po 1990 r., który tak naprawdę zmienił Polskę. To my, samorządowcy, zmieniliśmy Polskę, oczywiście przy współpracy z rządem, ale to my byliśmy na tym najniższym poziomie, wsłuchując się w potrzeby ludzi i na nie odpowiadając. Wielką szkodą byłoby, gdyby samorząd w jakiś sposób był psuty czy ograniczany. Ale jeśli chodzi o poczucie wspólnoty lokalnej ze strony mieszkańców i poczucie, że mamy wpływ na nasze małego ojczyzny, co jest kwintesencją samorządu, tego już nam nikt nie zabierze. Przynajmniej w naszej gminie. / ©℗
(jeden z najgorszych wskaźników z wykonania zadań inwestycyjnych w powiecie), nie potrafi zrealizować budżetu gminy, nie przygotowuje planów rozwoju miasta, za jego kadencji niszczone jest środowisko naturalne – wylicza radny Niepłoszek. Inna radna Milanówka, Ewa Galińska, wybrana z własnego komitetu, przyznaje, że nie brała udziału w lipcowej sesji. – Wiceprzewodniczący rady zwołał posiedzenie w dobie pandemii w trybie stacjonarnym, mimo iż wnosiłam o tryb hybrydowy. Jako osoba starsza, mająca kilka chorób współistniejących, nie zdecydowałam się na uczestnictwo, no i nie miałam możliwości głosowania – żali się Galińska. Jej zdaniem obecny burmistrz Milanówka stara się, aby rozwijać miasto, zabiega o środki zewnętrzne, a od początku kadencji pozyskał już prawie 50 mln zł. Sam burmistrz uchwałę w sprawie braku absolutorium zaskarżył do wojewody mazo-
wieckiego. Ten jej jednak nie uchylił. Sprawa trafiła też do Regionalnej Izby Obrachunkowej (RIO) w Warszawie, która jeszcze przed lipcową sesją Milanówka wydała pozytywną opinię o wykonaniu budżetu miasta, ale później trzyosobowy skład utrzymał w mocy uchwałę o braku absolutorium. Jak to możliwe? Jak poinformowała nas Bożena Zych, zastępca prezesa RIO w Warszawie, „skład orzekający dokonuje oceny sprawozdania pod względem kryterium jego zgodności z prawem, natomiast ocena działań organu wykonawczego w zakresie stopnia realizacji budżetu oraz gospodarności i celowości przy wykonywaniu budżetu należy do organu stanowiącego”. – W zakresie kontroli uchwały o nieudzieleniu burmistrzowi absolutorium z tytułu wykonania budżetu Izba z jednej strony jest władna kontrolować tryb postępowania, a z drugiej samą treść uchwały – tłumaczy prezes / ©℗ Zych.
Ważnym elementem jakości życia, o czym pan mówił, staje się czyste środowisko. Co małe samorządy mogą robić w tej kwestii? To bardzo istotny temat, który również mnie leży bardzo na sercu. Niestety muszę przyznać, że w niektórych momentach jako mniejsze samorządy jesteśmy po prostu bezradni. Mam tu na myśli głównie ochronę powietrza, bo jeśli chodzi o takie kwestie jak kanalizacja, wodociągi czy śmieci, to z tym samorządy jakoś sobie radzą, natomiast jeśli chodzi o ochronę powietrza, to niestety nie. U nas w gminie od lat stosujemy dopłaty do wymiany pieców węglowych na piece gazowe. Rocznie ok. setka takich pieców jest wymieniana, ruszył rządowy program „Czyste powietrze” o dużym potencjale. Ale część gospodarstw domowych, właściwie nie wiem z jakich względów, czy finansowych, czy z braku świadomości, nie chce zmian. Poza tym nasza gmina nie jest do końca pokryta siecią gazową, a sami, ze względu na istniejące przepisy prawne, nie możemy wypełnić luk. I tu jesteśmy bezradni. Okazuje się, że paradoksalnie w centrum Warszawy jest czystsze powietrze niż w małych miasteczkach. A jak się panu współpracuje z rządem centralnym? Sprawuję swoją funkcję od 30 lat, więc można powiedzieć, że przeżyłem wszystkie rządy w nowej Polsce. Zawsze wychodzę z założenia, że moją partią są moi mieszkańcy, a z każdym rządem staram się współpracować.
Samorząd
Mieszkańcy Milanówka poszli do urn
Janina Blikowska
– To, co mi się przytrafiło, przypomina „Proces” Franza Kafki, który zaczyna się pojawieniem się przedstawicieli tajnej policji w domu Józefa K., informujących, że jest on aresztowany. Józef K. pyta, z jakiego powodu. Nie możemy panu powiedzieć… – uważa burmistrz Remiszewski. Milanówek to kilkunastotysięczne miasteczko w pobliżu Warszawy. Od trzech lat burmistrzem jest Piotr Remiszewski. Mieszkańcy próbowali odwołać burmistrza w ub. roku. Głosowanie z powodu pandemii koronawirusa odbyło się dopiero w czerwcu. Referendum okazało się nieważne.
Miejska komisja wyborcza podała, że za odwołaniem burmistrza głosowały 1972 osoby, przeciw było 67 głosujących, ale w referendum udział wzięło tylko 2056 osób. Do głosowania uprawnionych było 12 950 mieszkańców, a żeby referendum było wiążące, do urn musiałoby się udać 4 384 z nich. W niedzielę 21 listopada odbyło się kolejne referendum w sprawie odwołania burmistrza. To skutek decyzji radnych, którzy w sierpniu podjęli uchwałę dotyczącą ogłoszenia referendum w sprawie odwołania burmistrza, a ma ona związek z nieudzieleniem burmistrzowi na lipcowej sesji absolutorium za realizację budżetu w 2020 roku i brakiem wotum zaufania. Lipcowa sesja, podczas której głosowano nad absolutorium, wśród części radnych i samego włodarza Milanówka budzi kontrowersje. A to dlatego, że mimo panujących nadal reżimów sanitarnych odbyła się w trybie stacjonarnym, a wzięło w niej udział zaledwie
ośmiu z 15 radnych miasta, czyli minimalna liczba wymagana prawem, aby podejmowane uchwały były ważne. – Głosowałem za nieudzieleniem absolutorium z wykonania budżetu i przeprowadzeniem inicjatywy referendalnej za odwołaniem Piotra
Remiszewskiego z urzędu burmistrza. Oczywiście będę także głosował za jego odwołaniem w samym referendum – mówił radny Piotr Napłoszek z KWW Razem dla Milanówka. – Nie zarządza sprawnie urzędem, nie jest w stanie racjonalnie prowadzić inwestycji
Shutterstock
W niedzielę już po raz drugi w tej kadencji w Milanówku odbyło się referendum w sprawie odwołania burmistrza miasta Piotra Remiszewskiego. Tym razem z inicjatywy części radnych, którzy w lipcu nie udzielili włodarzowi absolutorium.
Mieszkańcy Milanówka już drugi raz w tej kadencji decydowali o odwołaniu burmistrza ze stanowiska