Kurier Plus - 7 listopada 2015

Page 1

ER KURI

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

P L U S

NUMER 1105 (1405)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

➭ Instytut Pi³sudskiego nagradza – str. 3 ➭ Polska gra o Miêdzymorze – str. 5 ➭ Powyborcza kompromitacja PO – str. 7 ➭ Kicz jako sztuka – str. 10 ➭ Wyborcza arytmetyka. Si³a g³osów Polonii w USA – str. 11

M A G A Z I N E

TYGODNIK

FOTO: NATHAN BRISK

P O L I S H

PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

7 LISTOPADA 2015

Adam Sawicki

Paranoje opinii publicznej

Rosjanie maj¹ siê coraz lepiej, a Amerykanie coraz gorzej. Czy ktoœ przy zdrowych zmys³ach mog³by tak powiedzieæ? Ale¿ tak, s¹ to w³aœnie sami Rosjanie oraz Amerykanie oceniaj¹cy stan swoich pañstw. Legatum Institute wyda³o kolejny raport na temat dobrobytu na œwiecie. Rosja zajê³a w nim piêædziesi¹te ósme miejsce. Stanowi to poprawê o dziesiêæ pozycji wobec roku ubieg³ego! Ale nie sta³o siê tak dlatego, ¿e spad³ dobrobyt na ca³ym œwiecie, co poprawi³oby jej wzglêdn¹ pozycjê. Gospodarka rosyjska równie¿ siê nie poprawi³a, wrêcz przeciwnie. Inflacja rubla wynosi obecnie piêtnaœcie procent. GDP, dochód narodowy, spad³ w ci¹gu roku o prawie piêæ procent. To nie s¹ wskaŸniki typowe dla pañstwa dobrobytu. Czemu wiêc Rosja tak bardzo awansowa³a w tabeli pañstw, gdzie ¿yje siê dobrze? Dlatego, ¿e Legatum bierze pod uwagê równie¿ samopoczucie obywateli. I w tym zakresie Rosjanie czuj¹ siê o wiele lepiej, ani¿eli rok temu. Raport stwierdza wiêc, ¿e Rosja poczyni³a ogromne postêpy w dziedzinach Kapita³u Spo³ecznego (fachowy termin okreœlaj¹cy z grubsza zaufanie ludzi do siebie i poziom wspó³pracy), Jakoœci Rz¹dzenia i Wolnoœci Osobistej. Tak! Rosjanie uwa¿aj¹, ¿e Rosja jest rz¹dzona coraz lepiej a oni sami s¹ coraz bardziej

wolni. Mo¿na g³oœno siê rozeœmiaæ, gdyby skutki tego stanu rzeczy nie by³y takie groŸne. Œwiadomoœæ Rosjan daje siê lepiæ jak plastelina przez propagandê rz¹dow¹ szykuj¹c¹ pañstwo na mo¿liw¹ wojnê. Od czasu przy³¹czenia Krymu poparcie dla rz¹dów W³adimira Putina podskoczy³o o 27 procent a zaufanie do uczciwoœci wyborów poprawi³o siê o 21 procent, natomiast zaufanie do wojska o 13 procent. Zadowolenie z poziomu ¿ycia te¿ wzros³o o 13 procent, zaœ zaufanie do instytucji finansowych o szeœæ procent. „Okazuje siê, ¿e telewizja jest mocniejsza od lodówki. A stosuj¹c inn¹ metaforê, Putin jest torreadorem u¿ywaj¹cym propagandy jako kapy dla unikniêcia byka rzeczywistoœci”, skomentowa³ te dane jeden z szefów Legatum Institute. Wielki sukces Putina polega na tym, ¿e od pó³tora roku korzysta z mobilizacji patriotycznej mimo jednej nieudanej interwencji wojskowej na Ukrainie i drugiej, która te¿ raczej siê nie uda na Bliskim Wschodzie a konkretnie w Syrii, podajê za „The Washington Post”. ➭8

u Listopad w Harriman Park.

Miêdzy literatura faktu, a literatur¹ piêkn¹ FOTO: © DAVID A. GOLDFARB

Z Wojciechem Jagielskim, pisarzem, rozmawia Izabela Barry.

u

Wojciech Jagielski – Niepokoi fakt, ¿e dla coraz wiêkszej liczby wybuchaj¹cych wojen, wspólnym mianownikiem staje siê walka z Zachodem.

- Trzy i pó³ roku temu rozmawialiœmy na temat Pañskiej poprzedniej ksi¹¿ki „Nocni wêdrowcy”, która w³aœnie wtedy pojawi³a siê w amerykañskich ksiêgarniach. Wspomnia³ Pan wówczas, ¿e koñczy swoj¹ now¹ ksi¹¿kê. Za kilka dni „Wypalanie traw” uka¿e siê w wydawnictwie Seven Stories Press, w przek³adzie Antonii Lloyd-Jones, jako „Burning the Grass”. Powiedzia³ Pan wtedy, ¿e bêdzie to inna ksi¹¿ka ni¿ poprzednie. Staram siê, ¿eby ka¿da moja ksi¹¿ka by³a inna ni¿ poprzednie. Staram siê, by czytelnik, który czyta³ moje ksi¹¿ki rozpoznawa³ mój styl pisania w ka¿dej nastêpnej, natomiast staram siê o to, by zaskakiwaæ go form¹. Czytelnika i samego siebie. Myœlê, ¿e ju¿ dawno przesta³bym pisaæ, gdyby ksi¹¿ka afgañska by³a taka sama jak kaukaska, kaukaska taka sama jak czeczeñska. Do ka¿dej ka¿dej historii staram siê dopasowaæ formê, która w moim przekonaniu jest najlepsza. Ja tej formy ci¹gle szukam. Ale tak¿e z ca³¹ pewnoœci¹ i ja siê zmieniam. Inaczej patrzy³em na œwiat, inaczej o tym œwiecie mówi³em, kiedy mia³em lat trzydzieœci parê, inaczej dzisiaj, kiedy mam lat 55. Inne rzeczy przyci¹gaj¹ moj¹ uwagê. Mo¿e jestem m¹drzejszy, mo¿e g³upszy, ale z ca³¹ pewnoœci¹ inaczej opowiadam.

Z ca³¹ pewnoœci¹ ta narracj¹, której u¿y³em w „Wypalaniu traw” nie jest prób¹ odejœcia od literatury faktu. Kiedy ksi¹¿ka ukaza³a siê w Polsce, mówiono mi i pytano, dlaczego przypomina ona powieœæ. Dla mnie ró¿nica miêdzy powieœci¹ a literatur¹ faktu dotyczy wy³¹cznie materii. Literatura faktu opisuje œwiat istniej¹cy rzeczywiœcie, literatura piêkna opisuje œwiat bêd¹cy wytworem bogatej wyobraŸni pisarza. Natomiast nie uwa¿am, ¿eby literatura faktu nie mia³a prawa siêgaæ po to instrumentarium, które przypisuje siê warsztatowi pisarza uprawiaj¹cego literaturê piêkn¹. - W jednej z recenzji, które ju¿ ukaza³y siê tu na temat angielskiego wydania Pana ksi¹¿ki, napisano, ¿e przypomina ona narracj¹ ksi¹¿kê „Z zimn¹ krwi¹” Trumana Capote… Gdybym siê z tym zgodzi³ okaza³bym straszliw¹ pychê, a mam nadziejê, ¿e jestem od niej wolny. Ale tego rodzaju opinia jest dla mnie najwy¿szym komplementem. Capote by³ dziennikarzem i jego ksi¹¿kê równie dobrze mo¿na postawiæ zarówno na pó³ce z fiction, jak i na pó³ce z non-fiction. On w literacki przepiêkny sposób opisuje zdarzenie, które przecie¿ mia³o miejsce i „Z zimn¹ krwi¹” jest pewnego rodzaju hybryd¹ pomiêdzy literatur¹ piêkn¹ a literatur¹ faktu. ➭6


2

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Spotkanie z Zofi¹ Romaszewsk¹

We wtorek, 10 listopada o godz. 18: 00 w dolnej sali koœcio³a œw. Stanis³awa Kostki na Greenpoincie, Brooklyn, NY, odbêdzie siê spotkanie z Zofi¹ Romaszewsk¹, spo³ecznym doradc¹ Prezydenta RP. Po spotkaniu, o godzinie 7 pm w górnej sali koœcio³a odbêdzie siê msza œwiêta w intencji poleg³ych w Smoleñsku. Drugie spotkanie z Zofi¹ Romaszewsk¹ odbêdzie siê w Linden, NJ, w dolnej

sali koœcio³a œw. Teresy w œrodê, 11 listopada br. godzinie 19: 00 rozpocznie siê msza œwiêta, celebrowana przez biskupa Wies³awa Lechowicza, delegata Episkopatu Polski dla Polonii w intencji wolnej Polski. Po mszy, o godzinie 20: 00 – spotkanie z Zofi¹ Romaszewsk¹.

Witold Rosowski, SOLIDARNI2010NY/NJ oraz Klub Gazety Polskiej NY

Zaproszenie na fina³owe przes³uchania

u Marcelina Sembrich-Kochanska. Jako Dyrektor Artystyczny Miêdzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Marceliny Sembrich Kochañskiej sponsorowanego przez Fundacjê Koœciuszkowsk¹ w Nowym Jorku, chcia³abym zaprosiæ czytelników na fina³owe przes³uchania konkursowe, które odbêda siê w najbli¿sz¹ niedzielê, 8 listopada w Ida Lang Audytorium w Hunter College od godz. 11: 00. Przes³uchania s¹ otwarte dla publicznoœci i mo¿na wejœæ o dowolnej porze. Konkurs z ró¿n¹ czêstotliwoœci¹ jest organizowany od oko³o czterdziestu lat. Jego zwyciêzcy, którzy zyskali najwiêksz¹ popularnoœæ to Jan Opalach i Valerian Ruminski, obydwaj byli solistami Metropolitan Opera.

Tegoroczna edycja konkursu cieszy siê du¿a popularnoœci¹, gdy¿ po raz pierwszy otrzymaliœmy 92 aplikacje, z czego po przes³uchaniu nades³anych materia³ów dŸwiêkowych, dopuœciliœmy do przes³uchañ w Hunter College 37 kandydatów. Niedzielne przes³uchania bêda fina³owymi, podczas których kandydaci bêd¹ musieli wykonaæ jedn¹ ariê polskiego kompozytora, jedn¹ pieœñ Karola Szymanowskiego i dowolna ariê. Kandydaci bêd¹ walczyæ o nagrody pieniê¿ne w wysokoœci $5000, $3000 i $1500, sponsorowany wyjazd do Polski i udzia³ w przysz³orocznym konkursie im. Stanis³awa Moniuszki w Warszawie oraz o recital w Fundacji Koœciuszkowskiej i w Sembrich Museum w Bolton Landing, NY. W jury naszego konkursu zasiada: Vice President Columbia Artists Management – Damon Bristo; Manager z IMG Artists Management -Marcus Beam oraz profesor z Juilliard School – Charles Kellis. Celem konkursu jest propagowanie polskiej muzyki wokalanej oraz dzia³alnoœci Fundacji Koœciuszkowskiej. Po og³oszeniu wyników i wrêczeniu nagród bêdzie recepcja, podczas której publicznoœæ bêdzie mia³a mo¿liwoœæ porozmawiania ze zwyciêzcami i organizatorami.

u Na zdjêciu od lewej: Ma³gorzata Kellis - wspó³organizatorka

tegorocznego konkursu, zdobywczyni trzeciej nagrody - Tatiana Poletskaya, zwyciê¿czyni drugiej nagrody - Julia Lima Mariusz Kwiecieñ, zwyciêzca pierwszej nagrody: Szymon Komasa i Edyta Kulczak

Ma³gorzta Kellis

Grafiki Edmunda Korzeniewskiego Do 16 listopada w artystycznej kawiarni Starbucks na Greenpoincie mo¿na ogl¹daæ wystawê grafik Edmunda Korzeniewskiego pt.“Bye, Bye New York II”. Jest to ju¿ 108 pokaz sztuki w tym miejscu. -Janusz Skowron, kurator wystawy STARBUCKS 910 Manhattan Ave. Brooklyn, New York Tel. 718.609.0467


3

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Instytut Pi³sudskiego nagradza Na dorocznej Gali zorganizowanej 30 paŸdziernika w salach nowojorskiego konsulatu Instytut Pi³sudskiego przyzna³ zaszczytne nagrody nastêpuj¹cym osobom: nagrod¹ „Marshal Jozef Pi³sudski Leadership and Achievement Award” zosta³ wyró¿niony Bogdan Chmielewski, dyrektor wykonawczy Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej. Przyznaj¹c tê nagrodê Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce docenia osi¹gniêcia Bogdana Chmielewskiego w dziedzinie polskiej bankowoœci w Stanach Zjednoczonych oraz pomocy udzielanej instytucjom polonijnym. Nagrodê „Wac³aw Jêdrzejewicz History Medal” przyznano prof. Wojciechowi Roszkowskiemu, historykowi i ekonomiœcie za wk³ad w badania historii Polski XX wieku oraz edukacjê historyczn¹ polskiego m³odego pokolenia. Nagrodê „Ignacy Paderewski Arts and Music Medal” otrzyma³a Alina Czerniakowska, re¿yser filmowy i dziennikarka telewizyjna za osi¹gniêcia w dziedzinie twórczoœci filmów dokumentuj¹cych re¿im komunistyczny w PRL, biografie wybitnych polityków i patriotów polskich oraz wa¿ne wydarzenia patriotyczne. Medale przyznawane przez Instytut to ogromne wyró¿nienie dla laureatów a jednoczeœnie wa¿ne wydarzenie w Nowym Jorku propaguj¹ce polsk¹ historiê i kulturê. Uroczystoœæ otworzy³ konsul Mateusz St¹siek. Nagrody wrêcza³a prezes Magda Kapuœciñska, towarzyszyli jej: wiceprezes Marek Zieliñski i dyrektor wykonawczy dr. Iwona Korga. Uroczystoœæ prowadzi³a Jolanta Szczepkowska. Prezydent Rzeczypospolitej Polski przys³a³ list gratulacyjny na rêce prezes Magdy Kapuœciñskiej, który zosta³ odczytany przez wiceprezesa dr. Artura Kowalskiego. W Gali uczestniczy³o oko³o 200 osób. Oprócz sympatyków i przyjació³ Instytutu, obecni byli przedstawiciele szeregu organizacji nowojorskich oraz ambasador Bo-

u Dyrektorzy Instytutu i goœcie honorowi. gus³aw Winid, przedstawiciel polski przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. W imieniu profesora Wojciecha Roszkowskiego madal odebra³ jego syn, Marcin Roszkowski, a w imieniu Aliny Czrniakowskiej, jej bliski wspó³pracownik, Waldemar Baczuñ. Podziêkowania nieobecnych laureatów zosta³y nagrane w Warszawie i wyœwietlone w czasie gali. Urozmaiceniem uroczystoœci by³a wystawa fotografii „Od gali do gali” zwi¹zana z osi¹gnêciami Instytutu w ci¹gu ostat-

nich 12 miesiêcy, przygotowana przez cz³onka Rady Instytutu Janusza Skowrona. Gala by³a wspó³finansowana przez Konsulat Generalny RP w ramach funduszy polonijnych MSZ RP. Z pomoc¹ finansow¹ przyszli równie¿ fundatorzy reklam w pami¹tkowym programie, prywatni darczyñcy oraz sponsorzy poczêstunku: Adamba Imports International, Hudson Bread oraz Christina Restaurant. Dekoracje kwiatowe podarowa³a Teresa Mazur. Dziêkujemy!

PR

W BIBLIOTECE

W przysz³ym tygodniu w naszej bibliotece (107Norman Ave.)odbêd¹ siê dwa wa¿ne spotkania, na które Pañstwa bardzo serdecznie zapraszam. Po pierwsze, wznawiamy nasz¹ seriê „Znani i nieznani emigranci”. O Zofii Brzeskiej Gaudier, niedawno na nowo odkrytej pisarce, tajemniczej i ma³o znanej opowie we wtorek, 10 listopada o godzinie 6:30 Monika Sosnowska. W czwartek, 12 listopada, równie¿ o 6:30 zapraszam zwolenniczki i zwolenników medytacji, chiñskiej filozofii i medycyny na warsztat z Ray¹ Rad¹ Demsk¹ zatytu³owany Bardzo zachêcam do uczestnictwa w obu programach! Do zobaczenia w bibliotece!

u Od lewej: Bogdan Chmielewski,

Izabela Barry

Marcin Roszkowski i Waldemar Baczuñ.

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

sekretarz redakcji

Anna Romanowska

sta³a wspó³praca

Izabela Barry, Andrzej Józef D¹browski, Agata Galanis, Halina Jensen, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska

korespondenci z Polski

Jan Ró¿y³³o, Eryk Promieñski

fotografia

Zosia ¯eleska-Bobrowski

sk³ad komputerowy Marek Rygielski

wydawcy

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

„Nadzieja”

dla przyjació³ i rodzin osób z problemem alkoholowym

Zapraszamy serdecznie rodziny i przyjació³ osób dotknietych chorob¹ alkoholow¹ na spotkania grupy Al Anon „Nadzieja” na Greenpoincie. W Al Anon mo¿esz znaleŸæ zrozumienie, przyjaŸñ i nauczyæ siê jak postêpowaæ w relacjach z osob¹ uzale¿nion¹. Grupy Al Anon istniej¹, aby rozwi¹zywaæ problemy poprzez dzielenie siê swoim doswiadczeniem, si³¹ i nadziej¹, ucz¹ jak zacz¹æ myœleæ o sobie. Zapraszamy na polskie spotkania w ka¿dy pi¹tek o 7 wieczorem do Outreach Greenpoint, 960 Manhattan Ave. (winda na 3 pietro), Brooklyn, NY 11222. PrzyjdŸ lub porozmawiaj z Magd¹ 347-840-1646. Poczytaj wiecej o Al Anon na stronach: www.al-anon.org.pl (po polsku) lub www.nycalanon.org (po angielsku).

Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street Brooklyn, NY 11222

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax: (718) 389-3140 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: http://www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


4

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Pieni¹dze nie zast¹pi¹ daru z siebie zaœ ze swego niedostatku wrzuci³a wszystko, co mia³a, ca³e swe utrzymanie”. Jezus podkreœla, ¿e owa kobieta ofiarowa³a „wszystko, co mia³a, ca³e swe utrzymanie”. W dos³ownym greckim t³umaczeniu brzmia³oby to: „Ofiarowa³a ca³e swe ¿ycie”. Podobnie jak wdowa z Sarepty Sydoñskiej ofiarowa³a Bogu swoje ¿ycie. Niedoœcigniony wzór takiej ofiary odnajdujemy w Chrystusie, o którym w Liœcie do Hebrajczyków czytamy: „A tymczasem raz jeden ukaza³ siê teraz, na koñcu wieków, na zg³adzenie grzechów przez ofiarê z samego siebie”. Zaœ sam Jezus powie: „Nikt nie ma wiêkszej mi³oœci od tej, gdy ktoœ ¿ycie swoje oddaje za przyjació³ swoich”. Tê wielk¹ mi³oœæ widzimy, spogl¹daj¹c na Golgotê. Dar mi³oœci z samego siebie ofiarowany Bogu i bliŸniemu jest najpiêkniejszym, zbawiaj¹cym darem.

Chrystus wszed³ nie do œwi¹tyni, zbudowanej rêkami ludzkimi, bêd¹cej odbiciem prawdziwej œwi¹tyni, ale do samego nieKS. RYSZARD KOPER ba, aby teraz wstawiaæ siê za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby siê czêsto mia³ ofiarowaæ jak arcykap³an, który co roku wchodzi do œwi¹tyni z krwi¹ cudz¹. Inaczej musia³by cierpieæ wiele razy od stworzenia œwiata. A tymczasem raz jeden ukaza³ siê teraz, na koñcu wieków, na zg³adzenie grzechów przez ofiarê z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeæ, a potem s¹d, tak Chrystus raz jeden by³ ofiarowany dla zg³adzenia grzechów wielu, drugi raz uka¿e siê nie w zwi¹zku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekuj¹. Hbr 9,24-28

W

K

ilka lat temu, w Ciechanowie mia³a miejsce tragedia, która poruszy³a nie tylko mieszkañców tej niewielkiej miejscowoœci, ale ca³¹ Polskê. Irena, trzydziestokilkuletnia kobieta udusi³a swojego czteroletniego synka £ukasza i sama dwukrotnie usi³owa³a bezskutecznie odebraæ sobie ¿ycie. S¹siedzi widzieli j¹ zawsze uœmiechniêt¹ i zadowolon¹. Wynajête mieszkanie umeblowa³a, a synek mia³ wszystko czego potrzebowa³. Sama wygl¹da³a na zadban¹. Na spacerach z synem widaæ by³o radoœæ maluj¹ca siê na jej twarzy i ogromn¹ mi³oœæ do dziecka. W czasie tych przechadzek towarzyszy³ im pies, kot zostawa³ w domu. Irena zabi³a obydwa te zwierzaki po zamordowaniu synka. Dopiero po tej tragedii zaczêto odkrywaæ w jakiej sytuacji ¿y³a Irena ze swoim dzieckiem. Okaza³o siê, ¿e mia³a powa¿ne k³opoty finansowe. Nie mia³a za co op³aciæ czynszu. Skoñczy³y siê pieni¹dze, które zarobi³a podczas kilkukrotnych wyjazdów zarobkowych do Niemiec. S¹siedzi mówili, ¿e gdyby o tym wiedzieli to by j¹ wsparli finasowo. Ale ona nie wyci¹gnê³a do nikogo rêki po pomoc. Znajomi mówi¹ o jej matczynej nadopiekuñczoœci. Chcia³a, aby £ukaszowi niczego nie zabrak³o. Pewnego razu, gdy wygra³a w lotto sto z³otych powiedzia³a: „Mo¿e coœ wiêcej wygram, to zapewniê byt sobie i £ukaszkowi”. Œwiadkowie tej tragedii snuj¹ domys³y, ¿e odebra³a ¿ycie swemu dziecku, aby mu zaoszczêdziæ cierpieñ zwi¹zanych z brakami materialnymi. A tu siê bardzo pomyli³a. To ona by³a najwa¿niejszym darem dla swego dziecka, nie dobra materialne. Gdyby to wczeœniej zrozumia³a, to na pewno nie dosz³oby do tej tragedii, a sytuacja materialna z pewnoœci¹ by siê odmieni³a. Dar materialny jest wa¿ny, ale dar samego siebie najwa¿niejszy. Druga historia, któr¹ chcê opowiedzieæ mia³a miejsce w Nowym Jorku. Anna i Marek z dwójk¹ dzieci wygl¹dali na szczêœliw¹ rodzinê. Materialnie uk³ada³o siê im bardzo dobrze. Firma jak¹ prowadzi³ Marek zapewnia³a im wiêcej ni¿ tylko dostatnie ¿ycie. Mogli sobie pozwoliæ prawie na wszystko. Prowadzenie firmy poch³ania³o Markowi wiele czasu, tak ¿e nieraz Anna mia³a poczucie, ¿e firma dla jej mê¿a jest najwa¿niejsza. Wola³aby nawet, aby zostawa³ d³u¿ej z rodzin¹, na-

wet kosztem mniejszych zarobków. Podobnie dzieci, które mia³y wszystko czego zapragnê³y, prosi³y aby tata zosta³ w domu d³u¿ej i pobawi³ siê z nimi. To by³o dla nich cenniejsze ni¿ ró¿ne rzeczy, które otrzymywa³y. Ten problem jeszcze bardziej da³ znaæ o sobie, gdy Marek zaanga¿owa³ siê w zwi¹zek z kobiet¹ o wiele lat m³odsz¹ od niego. Teraz mia³ jeszcze mniej czasu dla ¿ony i dzieci. A nawet gdy by³ razem z nimi, to wyczuwa³o siê jego nieobecnoœæ. Myœlami i sercem by³ gdzieœ indziej. Marek zasypywa³ teraz prezentami ¿onê i dzieci, jak gdyby chcia³ zrekompensowaæ tê swoj¹ nieobecnoœæ. Ale to nic nie zmienia³o. Najbli¿si pragnêli bardziej jego obecnoœci ni¿ prezentów. W koñcu Marek odszed³ od rodziny, oczywiœcie, zapewniaj¹c jej dostatek materialny. Ale to nie zrekompensowa³o cierpienia z powodu jego odejœcia. Dar materialny jest wa¿ny, ale nigdy nie zast¹pi on daru z samego siebie.

N

a dwie powy¿sze historie spójrzmy przez pryzmat dzisiejszych czytañ mszalnych. Oczywiœcie myœli w nich zawarte, odnosz¹ siê do naszych ludzkich relacji, ale najwa¿niejsza w tym wszystkim jest nasza zbawiaj¹ca relacja z Bogiem. Wa¿ne s¹ dary jakie sk³adamy Bogu z tego co posiadamy, ale najwa¿niejszy jest dar z samego siebie. Jeœli ma siê dokonaæ cud naszego zbawienia, winniœmy zaufaæ Bogu i ofiarowaæ samych siebie. Niewiele znacz¹ ofiary materialne, sk³adane na ró¿nego rodzaju dzie³a bo¿e, jeœli zabraknie w nich daru naszego czystego serca, ofiary z nas samych. O tym mówi¹ czytania biblijne na dzisiejsz¹ niedzielê. W pierwszym z nich mowa jest o proroku Eliaszu, który spotka³ w Sarepcie wdowê i poprosi³ j¹ o kromkê chleba, na co ona odpowiedzia³a: „Na ¿ycie Pana, twego Boga, ju¿ nie mam pieczywa, tylko garœæ m¹ki w dzbanie i trochê oliwy w bary³ce. W³aœnie zbieram kilka kawa³ków drew-

na i kiedy przyjdê, przyrz¹dzê sobie i memu synowi strawê. Zjemy to, a potem pomrzemy”. Prorok zaœ jej odpowiedzia³: „Nie bój siê! IdŸ, zrób, jak rzek³aœ; tylko najpierw zrób z tego ma³y podp³omyk dla mnie i wtedy mi przyniesiesz. A sobie i twemu synowi zrobisz potem”. Uboga wdowa us³ucha³a proroka Eliasza. Ofiarowa³a wszystko, ryzykuj¹c swoje ¿ycie i ¿ycia swojego syna. Ofiarowa³a Bogu swoje ¿ycie i ¿ycie syna. Dziêki tej wierze nie tylko otwar³y siê dla niej bramy nieba, ale tak¿e dostatek materialny zagoœci³ w jej domu: „Dzban m¹ki nie wyczerpa³ siê i bary³ka oliwy nie opró¿ni³a siê wed³ug obietnicy, któr¹ Pan wypowiedzia³ przez Eliasza”.

Kontynuacjê tej myœli odnajdujemy

w ewangelicznej przypowieœci o wdowim groszu. Jezus usiad³ naprzeciw skarbony i patrzy³ jak wierni wrzucali swoje ofiary. Ewangelista podkreœla: „Wielu bogatych wrzuca³o wiele”. Zauwa¿y³ to, bo prawdopodobnie sk³adaj¹cy ofiarê czynili to ostentacyjnie, aby inni to widzieli. Jednak Jezus zwróci³ uwagê na kobietê, która z³o¿y³a bardzo ma³¹ ofiarê, jeden grosz. Nie tylko zauwa¿y³, ale pochwali³, mówi¹c: „Zaprawdê powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuci³a najwiêcej ze wszystkich, którzy k³adli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywa³o; ona

czasie IV pielgrzymki do Ojczyzny, w przemówieniu do przedstawicieli œwiata kultury œw. Jan Pawe³ II zacytowa³ s³owa z Encykliki Gaudium et spes: „Cz³owiek, bêd¹c jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chcia³ dla niego samego, nie mo¿e odnaleŸæ siê w pe³ni inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego”. Po czym powiedzia³ miêdzy innymi: „Podobnie jak przez absolutnie bezinteresowny dar Ojciec i Syn wraz z Duchem Œwiêtym bytuj¹ w jednoœci Bóstwa – jako Komunia Osób, podobnie i cz³owiek nie inaczej spe³nia siebie samego jak przez „bezinteresowny dar”. Ów dar stanowi pe³n¹ aktualizacjê celowoœci, która jest w³aœciwa cz³owiekowi – osobie. Jego autoteleologia polega wiêc nie na tym, aby byæ „dla siebie”, zamykaæ siê w sobie w sposób egoistyczny – ale aby byæ „dla innych”, byæ darem. Chrystus jest niedoœcig³ym, a równoczeœnie wci¹¿ najwy¿szym wzorem takiego cz³owieczeñstwa. Cz³owiek urzeczywistnia siebie, spe³nia siebie, przekraczaj¹c siebie. W tym potwierdza siê jego osobowa to¿samoœæ, a zarazem boski rys cz³owieczeñstwa”. ❍

Katolicki Klub Dyskusyjny zaprasza w niedzielê 8 listopada b.r. na Mszê œw. i wyk³ad na temat „Biblia o homoseksualiŸmie", który poprowadzi O. Marek Kreis - paulin. SpowiedŸ o godz. 2.30 ppo³. Msza œw. o godz. 3.00 ppo³. Wyk³ad z dyskusj¹ o godz. 4.00 ppo³. Koœció³ œw. Stanis³awa B.i M. - 101 E 7 Street – Manhattan, miêdzy 1 Ave i Ave A. Dojazd metrem “6” do Astor Place lub metrem “F” do 2-ej Ave. inf. tel. 347 225 4860

PIELGRZYMKA–MEKSYK Pielgrzymka – wycieczka do Guadalupe i Meksyku – 10 dni; 20 – 29 czerwca 2016 roku Wiêcej informacji na stronie: www.ryszardkoper.pl w sekcji: Klub Pielgrzyma > Pielgrzymki planowane. Szczegó³y bêd¹ podane w przysz³ym tygodniu, ale ju¿ dziœ mo¿na zapisaæ siê w Redakcji Kuriera Plus (718) 389 3018 lub pod numerem tel. 347 876 3738 i rkoper@hotmail.com


5

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

FOTO ANDRZEJ HRECHOROWICZ

Polska gra o Miêdzymorze

u Obrady w Bukareszcie.

u Bukareszt. Prezydenci Andrzej Duda Klaus Iohannis. Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Bukareszcie w pierwszej po³owie tego tygodnia mia³a na celu wykonanie kolejnego kroku w kierunku stworzenia Miêdzymorza. Ma to byæ blok pañstw Europy œrodkowej i wschodniej, które nale¿¹ do NATO, ale czuj¹ siê niedoceniane i zaniedbane przez zachodnich sojuszników. Krok wstêpny zosta³ wykonany, kiedy polski prezydent wybra³ Estoniê jako pierwszy odwiedzany kraj po objêciu urzêdu g³owy pañstwa. Krok drugi ku Miêdzymorzu, to w³aœnie wizyta w Rumunii, gdzie Andrzej Duda z prezydentem tego kraju Klausem Iohannisem przewodniczy³ miniszczytowi pañstw NATO. W spotkaniu wziêli oprócz nich udzia³ prezydenci Bu³garii, Estonii, £otwy, Litwy, S³owacji, Wêgier. Prezydent Czech odmówi³ grzecznie udzia³u w spotkaniu, lecz wys³a³ przewodnicz¹cego ni¿szej (wa¿niejszej) izby parlamentu. Obecny by³ tak¿e zastêpca sekretarza generalnego NATO. Przez nieobecnoœæ swego prezydenta Czechy nada³y sygna³ do Rosji i do pañstw zachodnich Unii Europejskiej, ¿e bêd¹ trzymaæ siê z daleka od polskiej i rumuñskiej incjatywy przyjêcia kierunku antyrosyjskiego polityce pañstw Unii i NATO. Pañstwa zachodnie staraj¹ siê unikaæ zaostrzania konfliktu z Moskw¹. Natomiast pañstwa miniszczytu przeciwnie, przyjê³y mocn¹ deklaracjê wskazuj¹c¹ Rosjê jako g³ówne zagro¿enie pokoju w Europie. Prezydenci stwierdzili, ¿e Moskwa jest agresorem na Ukrainie i dokona³a nielegalnej aneksji Krymu. Wskazali, na jej „poparcie dla separatystów na Ukrainie, a tak¿e na rosyjsk¹ aktywnoœæ militarn¹ w naszym s¹siedztwie, co podkopuje architekturê europejskiego bezpieczeñstwa.” Oœwiadczyli, ¿e Rosja powin-

na wróciæ do polityki przestrzegania umów miêdzynarodowych. Domagaj¹ siê tak¿e wzmocnienia sojuszu Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Natomiast polski prezydent w osobnym oœwiadczeniu skrytykowa³ budowê drugiego ruroci¹gu ba³tyckiego ³¹cz¹cego Rosjê i Niemcy. Tzw. Nordstream2 pozwoli na podwojenie dostaw gazu rosyjskiego dla Europy zachodniej z pominiêciem Polski. Zdaniem Andrzeja Dudy zagra¿a to bezpieczeñstwu energetycznemu jego kraju i œwiadczy o z³amaniu solidarnoœci europejskiej przez Niemcy. Nie zwiêksza bezpieczeñstwa energetycznego Europy, nie jest decyzj¹ czysto gospodarcz¹ (tak dowodzi³a kanclerz Angela Merkel) ale decyzj¹ polityczn¹. Duda oœwiadczy³ równie¿, ¿e Unia powinna powstrzymaæ ekspansjê gospodarcz¹ Rosji. Ponadto sprzeciwi³ siê systemowi kwotowego narzucania krajom UE imigrantów islamskich. Andrzej Duda okaza³ zadowolenie dla ustaleñ spotkania: „Pokazaliœmy jednoœæ, pokazaliœmy decyzyjnoœæ i uczyniliœmy powa¿ny wk³ad do kolejnych decyzji, jakie zostan¹ podjête na szczycie Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego w Warszawie.” W po³owie przysz³ego roku maj¹ spotkaæ siê w stolicy Polski przywódcy wszystkich pañstw NATO. Polski prezydent chce, ¿eby nie skoñczy³o siê na przemówieniach i rozmowach w kuluarach, lecz ¿eby na szczycie warszawskim zapad³y powa¿ne decyzje. Kraje obraduj¹ce w Bukareszcie w ostatni¹ œrodê, stanowi¹ce tzw. wschodni¹ flankê sojuszu, bêd¹ próbowa³y uzyskaæ wiêksz¹ obecnoœæ wojskow¹ paktu w Europie Œrodkowej. Jak wyjaœni³ polski prezydent, obecnoœæ NATO w tej czêœci Europy powinna byæ zwiêkszana i jest naturalna. Trzeba wyrównaæ status wojskowy Europy zachodniej i wschodniej. Chodzi wiêc o wiêcej wojska i wiêcej infrastruktury a¿ do zbudo-

wania trwa³ych baz NATO w Polsce. Prezydent Polski wszed³ w jawny kurs kolizyjny zarówno z Moskw¹, jak Berlinem. Uczyni³ to bez w¹tpienia w uzgodnieniu z Jaros³awem Kaczyñskim, który wystawi³ jego kandydaturê na urz¹d g³owy pañstwa. Prezydent ma w Polsce niedu¿e uprawnienia. Jednak zyska realny wp³yw na politykê zagraniczn¹ z chwil¹ utworzenia rz¹du przez Prawo i Sprawiedliwoœæ, co jest kwesti¹ dni. Beata Szyd³o zostanie premierem namaszczona przez Jaros³awa Kaczyñskiego. Prezes jako niepodzielny szef zwyciêskiej partii uzyska decyduj¹cy g³os nie tylko w prezydenckim pa³acu ale tak¿e w kancelarii premiera, w Sejmie i w Senacie. Dok¹d poprowadzi Polskê w œwiecie? Koncepcja Miêdzymorza nawi¹zuje do, niestety nie zrealizowanych, prób II

Rzeczpospolitej utworzenia sojuszu pañstw tego regionu jako przeciwwagi dla Niemiec i Rosji bolszewickiej. Do tej koncepcji nawi¹za³ prezydent Lech Kaczyñski, jednak nie mia³ poparcia rz¹du Donalda Tuska. Prezydent Andrzej Duda oczywiœcie bêdzie mia³ poparcie rz¹du PiS, wiêc tym razem polityka ta mo¿e okazaæ siê skuteczna, przynajmniej na krótk¹ metê. Jest jednak bardzo ryzykowna. Kiedy Warszawa dzia³a na przekór interesom Berlina i Moskwy, wtedy musi oprzeæ siê na Waszyngtonie. Jednak Stany Zjednoczone u¿ywaj¹ Polski we w³asnej grze oziêbienia stosunków z Rosj¹ lub ocieplania. Natomiast Warszawa nie jest w stanie u¿ywaæ Waszyngtonu w ¿aden sposób. Zdaje siê wiêc na ³askê dalekiego i egoistycznego protektora. Jan Ró¿y³³o


6

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Miêdzy literatura faktu, a literatur¹ piêkn¹ Je¿eli jest taka pó³ka, na której ktoœ 1➭ ustawiwszy ksi¹¿ki Capote zdecydowa³by siê tam postawiæ równie¿ moje, to by³by to dla mnie najwiêkszy sukces zawodowy. – Porozmawiajmy zatem o tym, co jest treœci¹ „Wypalania traw”. Ksi¹¿ka mówi o Po³udniowej Afryce, o ma³ym miasteczku, w którym czas siê zatrzyma³, do którego – zdaje siê – nie dotar³y wielkie wydarzenia sprzed prawie 20 lat, które nie przyjmuje do wiadomoœci zmian spo³ecznych. Ale zanim dojdziemy do konkretnych faktów i ludzi, proszê powiedzieæ kilka s³ów o Burach – grupie spo³ecznej? Narodzie? Kim s¹, sk¹d siê tam wziêli, i co sprawi³o, ¿e stali siê trzeci¹ si³¹ w tamtejszej rzeczywistoœci. Mówi¹c o Po³udniowej Afryce i o historii tego kraju mówimy o konflikcie pomiêdzy bia³ymi i czarnymi, zapominaj¹c, ¿e ta historia obejmuje tak¿e konflikt pomiêdzy bia³ymi i bia³ymi. Burowie, czyli Afrykanerzy, to pierwsi biali, którzy osiedlili siê tam jeszcze w siedemnastym wieku, uciekaj¹c z Europy przed przeœladowaniami religijnymi. Na po³udniu Afryki stali siê dopiero narodem Burów, dzisiaj okreœlaj¹ siebie jako Bia³e Plemiê Afryki – White Tribe of Africa. To bia³e plemiê zosta³o podbite, podobnie jak czarne plemiona, przez nowych przybyszów z Europy. Ci nowi przybysze to ju¿ nie byli uciekinierzy, tylko najeŸdŸcy, którzy przybyli z misj¹ podbicia tych terenów. To by³y europejskie metropolie, które podbija³y ca³y œwiat – od po³udniowej Ameryki po Azjê, po Australiê. Po³udniow¹ Afrykê podbili Brytyjczycy i Burowie musieli ust¹piæ. Nie byli oczywiœcie traktowani tak jak czarni mieszkañcy, ale znaleŸli siê gdzieœ pomiêdzy. Nie byli Zulusami, zajmowali inne miejsce w strukturze spo³ecznej, ale jednak musieli siê podporz¹dkowaæ Brytyjczykom. Burowie próbowali zachowaæ swoj¹ to¿samoœæ, próbowali wymkn¹æ siê spod kontroli Brytyjczyków wêdruj¹c w g³¹b Afryki i tworz¹c swoje niepodleg³e republiki. Ale ta wielka ucieczka tak¿e zakoñczy³a siê niepowodzeniem, bo zostali w koñcu podbici i zagarniêci przez Imperium Brytyjskie. Ale historia potrafi p³ataæ psikusy i na pocz¹tku XX wieku, w wyniku wolnych wyborów Burowie zaczêli dochodziæ do w³adzy, a po zakoñczeniu II wojny œwiatowej, w 1948 roku, przejêli w³adzê ca³kowicie dla siebie. Pomys³em na to, by ratowaæ swoj¹ bursk¹, afrykanersk¹ to¿samoœæ by³o wprowadzenie ustroju apartheidu. „Apartheid” oznacza w jêzyku afrykanerskim „osobno”, „oddzielnie”. Wed³ug doktryny apartheidu ka¿dy z ludów, ka¿de plemiê zamieszuj¹ce Po³udniow¹ Afrykê, mia³o mieszkaæ oddzielnie, zachowuj¹c swoj¹ odrêbnoœæ i to¿samoœæ. Ta segregacja rasowa, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, oznacza³a dyskryminacjê rasow¹ i apartheid przerodzi³ siê w ideologiê czy te¿ w ustrój, uznany przez ONZ za podobnie zbrodniczy jak komunizm. Ca³¹ odpowiedzialnoœæ za dyskryminacjê rasow¹ zwyk³o siê zrzucaæ na Burów, poniewa¿ to oni wprowadzili apartheid. Natomiast tak naprawdê odpowiedzialnoœæ za dyskryminacjê rasow¹ ponosz¹ w równej, albo i w wiêkszej mierze Brytyjczycy. Bo apartheid oznacza tylko skodyfikowanie przepisów, ustaw, zwyczajów, które obowi¹zywa³y w Po³udniowej Afryce od lat i zosta³y tam wprowadzone przez Brytyjczyków. Podstawowe akty prawne, czyli wyw³aszczenie czarnej ludnoœci z ziemi, grupowanie ich w tych samych regionach, przepisy daj¹ce przywileje bia³ym przy szukaniu pracy – to s¹ wszystko regulacje autorstwa brytyjskiego, nie afrykanerskiego. Natomiast Burowie rzeczywiœcie wprowadzili apartheid jako ustrój polityczny i po jego upadku przyprawiono im gêbê najgorszych w œwiecie rasistów. Oni zaœ wci¹¿ uwa¿aj¹ siê za owo

Bia³e Plemiê Afryki oraz s¹ przekonani o krzywdzie, któr¹ wyrz¹dzili im Brytyjczycy, nie tylko dlatego, ¿e odebrano im niepodleg³oœæ burskich republik, ale tak¿e dlatego, ¿e obarczono ich odpowiedzialnoœci¹ za rasizm w Po³udniowej Afryce i nieomal¿e na ca³ym œwiecie. – Pañska ksi¹¿ka zaczyna siê od brutalnej sceny morderstwa. Terre’Blanche – przywódca separatystycznej organizacji po³udniowoafrykañskiej, za³o¿yciel Afrykanerskiego Ruchu Oporu – zostaje zamordowany 3 kwietnia 2010 r. Dwóch sprawców dokona³o tego czynu przy u¿yciu maczet i metalowych rur, po czym sami oddali siê w rêce policji. Jak szybko po tych wydarzeniach znalaz³ siê Pan w miasteczku Ventersdorp? W Ventersdorpie by³em wielokrotnie, poczynaj¹c od 1993 roku. Eugene’a Terre’Blanche’a zamordowano w Wielkanoc, ja zaœ pojawi³em siê tam dwa miesi¹ce póŸniej, w czerwcu, kiedy rozpoczyna³ siê proces zabójców. Jeden z nich, 28-letni Chris Mahlangu zosta³ skazany na do¿ywocie, jego wspólnik, 15-letni Patrick Ndlovu, zosta³ zwolniony z zarzutu morderstwa, ale odsiedzia³ dwa lata za w³amanie. – W swojej ksi¹¿ce opisuje Pan scenê pogrzebu Eugene’a Terre’Blanche’a. Mowê wyg³osi³ wówczas Steve Hofmeyr, burski poeta i pieœniarz, który powiedzia³: „¿aden z bia³ych ludów w Afryce nie zniós³ tylu cierpieñ, co Burowie, ¿aden nie straci³ a¿ tak wielu najlepszych spoœród siebie. Jeœli siê tego nie zrozumie, nie zrozumie siê równie¿ Burów. Ciê¿ko siê pogodziæ z t¹ œmierci¹, ale jesteœmy spokojni, nie poddajemy siê rozpaczy, ani ¿¹dzy odwetu. Jeszcze nie.” To ostatnie zdanie brzmi groŸnie. Co ono oznacza i w jaki sposób przek³ada siê na rzeczywistoœæ piêæ lat póŸniej? W ¿aden sposób siê nie przek³ada. Wszystkie partie polityczne czy ruchy polityczne bia³ych, które próbowa³y odwo³ywaæ siê do jakichœ narodowoœciowych resentymentów, które gra³y czy próbowa³y graæ na nacjonalizmie burskim zniknê³y ze sceny politycznej lub nie odgrywaj¹ na niej ¿adnej roli. Jedyn¹ prób¹ reaktywacji takiego ruchu narodowoœciowego by³o za³o¿enie osady Orania, o której piszê w ksi¹¿ce. To by³a próba reaktywowania burskiej republiki zaczynaj¹c od tej jednej osady. Trudno jednak powiedzieæ, ¿e by³ to wyraz jakiegoœ rewan¿yzmu ze strony Burów. Orania, gdzie wci¹¿ mieszkaj¹ tylko Burowie, uczestniczy we wszystkich wyborach w Afryce Po³udniowej. Po 1994 roku nie dosz³o praktycznie do ¿adnej powa¿nej próby buntu przeciwko nowemu porz¹dkowi datuj¹cemu siê od tej daty. Co nie znaczy, ¿e Afrykanerzy s¹ zadowoleni z nowych porz¹dków. Nie s¹ zadowoleni i to niezadowolenie roœnie z roku na rok, dlatego, ¿e im dalej od transformacji, im dalej od rz¹dów Nelsona Mandeli, tym bardziej ten kraj pogr¹¿a siê w korupcji. Problemem s¹ fatalne rz¹dy niekompetentnych ludzi. Nie uchroniono siê od tych wszystkich plag dotykaj¹cych inne kraje afrykañskie. Mam tu na myœli nepotyzm, trybalizm. I to jest g³ówne zagro¿enie. Pogarsza siê jakoœæ ¿ycia i cierpi¹ na tym g³ównie biali, mo¿e dlatego, ¿e biali byli uprzywilejowan¹ warstw¹ przez ca³e dziesiêciolecia. Ale je¿eli dostrzega siê tam zarzewia buntu, to na ich czele stoj¹ m³odzi czarnoskórzy Afrykanie, którzy s¹ rozczarowani tym, co nast¹pi³o po upadku apartheidu. Oni uwa¿aj¹, ¿e nic siê nie zmieni³o, po prostu jedna uprzywilejowana grupa zosta³a zast¹piona drug¹, o takich samych prawach i ¿e jedyna ró¿nica to kolor skóry. Za czasów apartheidu uprzywilejowanymi

byli biali, bez wzglêdu na pogl¹dy polityczny, a dziœ wyniesiono do góry grupê tych, którzy s¹ najbli¿ej zwi¹zani z rz¹dz¹c¹ parti¹, czyli dawnym ruchem wyzwoleñczym Afrykañskiego Kongresu Narodowego. – Jest Pan Polakiem, który jeŸdzi do Afryki, obserwuje Pan miejsca, w których dziej¹ siê straszne rzeczy i pisze Pan o tym. Pañskie ksi¹¿ki s¹ t³umaczone na inne jêzyki. Czy s¹dzi Pan, ¿e fakt, i¿ wychowa³ siê Pan w takim a nie innym kraju, w takim a nie innym miejscu œwiata wp³ywa na Pana opisywanie tego, co Pan widzi? Czy s¹dzi Pan, ¿e Pañski punkt widzenia ró¿ni siê od punktu widzenia Pañskich kolegów reporterów z tzw. Zachodu? Myœlê, ¿e widzê pewne rzeczy inaczej. Zosta³em ukszta³towany przez Polskê, wychowany w innej sytuacji politycznej, spo³ecznej i kulturalnej. Byæ mo¿e opowieœæ o Afryce mojego 17-letniego syna i jego rówieœnika na przyk³ad z Hiszpanii by³yby dziœ podobne pod wzglêdem punktu widzenia. Œwiadczy to jedynie o tym, ¿e œwiat siê zglobalizowa³, ¿e postrzeganie œwiata dzisiejszych rówieœników z ró¿nych krajów jest dziœ zbli¿one. Ale ktoœ taki jak ja? No có¿, myœlê, ¿e moja opowieœæ ró¿ni siê w sposób wyraŸny od opowieœci moich kolegów z Francji, Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych. Ró¿ni nas wychowanie, szko³y, do których chodziliœmy, ¿yciowe doœwiadczenie, lata dorastania. Mamy inn¹ wra¿liwoœæ, inny sposób ekspresji. Zreszt¹ nie chcia³bym, by dosz³o do takiej sytuacji, gdzie nie ma znaczenia, czy opowieœæ snuje Hiszpan, Urugwajczyk czy Polak. Znaczy³oby to, ¿e rzeczywiœcie staliœmy siê globaln¹ wiosk¹, a taka sytuacja by³aby dla mnie upiorna. Nie mamy te¿ kolonizatorskiej przesz³oœci, takiej jak na przyk³ad Francuzi czy Anglicy. Ja jestem wolny od takiej pamiêci, która zapewne by³a przekazywana przez generacje w innych krajach. Wydaje mi siê, ¿e doœwiadczeniem, które tak naprawdê odciska siê na sposobie patrzenia na œwiat polskich reporterów mojego pokolenia jest doœwiadczenie komunizmu. Ktoœ, kto ¿y³ przez ca³e ¿ycie w wolnym kraju inaczej postrzega œwiat, ni¿ ten, komu zdarzy³o siê ¿yæ przez pewien czas, d³u¿szy ni¿ krótszy, w pañstwie, które wolnym nie by³o, albo przynajmniej by³o pañstwem podlegaj¹cym ró¿nego rodzaju cenzurom. – Pana ostatnia ksi¹¿ka, „Wszystkie wojny Lary” (dodam, ¿e ju¿ zakupiona do zbiorów biblioteki na Greenpoincie) mówi o innym rejonie œwiata. Czy zechcia³by Pan powiedzieæ kilka s³ów na ten temat? Mówi¹c w skrócie jest to historia matki, Czeczenki mieszkaj¹cej w Gruzji, i jej dwóch synów. Lara usi³uje uciekaæ przed wojnami, które zmierzaj¹ za ni¹ niby jakieœ fatum, bo widzi w nich najwiêksz¹ si³ê niszczycielsk¹. Najpierw ucieka z Czeczenii do Gruzji, ale tam równie¿ nie jest bezpiecznie, wiêc wysy³a swoich synów do Europy, godz¹c siê na bolesn¹ roz³¹kê, ale maj¹c nadziejê, ¿e w ten sposób zapewni im dobre ¿ycie. Po latach z przera¿eniem dowiaduje siê, ¿e synowie nie s¹ zadowoleni z ¿ycia w Europie, ¿e Europa przera¿a ich swoj¹ duchow¹ pustk¹, a w koñcu wêdruj¹ do Syrii i zaci¹gaj¹ do armii pañstwa islamskiego. Lara pakuje walizki i jedzie do Syrii, by ich ratowaæ. Lara wraca do domu sama. I to jest g³ówny temat ksi¹¿ki. Nie bêdê zdradza³ reszty, ale jest to ksi¹¿ka o radykalizmie, sk¹d siê bierze, jak siê pojawia, kim s¹ mud¿ahedinowie, sk¹d siê bior¹. Jest te¿ nieco o uchodŸcach, a tak¿e o k³opotach z to¿samoœci¹, które sprawiaj¹, ¿e m³odzi ludzie, którzy w nie potrafi¹ odnaleŸæ siê w zglobalizowanym, niby wszêdzie takim samym, a przecie¿ czêsto nie daj¹cym

oparcia, œwiecie. – U¿y³ Pan s³owa „uchodŸcy”, które ostatnio pojawia siê czêsto w wiadomoœciach ze œwiata. Jak Pan s¹dzi, jako reporter, pisarz, który jeŸdzi po œwiecie i obserwuje konflikty, ociera siê o œmieræ, o ludzkie nieszczêœcie – czego trzeba by zmieniæ nastawienie du¿ej czêœci polskiego spo³eczeñstwa wobec uchodŸców, sprawiæ, by spojrzano na nich jak na ludzi, którzy potrzebuj¹ pomocy? Wydaje mi siê, ¿e te obawy Polaków wobec uchodŸców wynikaj¹ nie z niechêci do obcych, sk¹dkolwiek by oni nie byli, ale z niepewnoœci, która towarzyszy nam, i nie tylko nam, we wspó³czesnych czasach. Prze¿ywamy ogromny kryzys, i nie mówiê tu tylko o kryzysie gospodarczym. Ca³y dotychczasowy œwiat zosta³ postawiony pod znakiem zapytania. To, co przywykliœmy uwa¿aæ za oczywiste i pewne, przesta³o byæ oczywiste i pewne. I ta niepewnoœæ wspó³czesnych czasów przek³ada siê na lêk, na obawê. Ludzie zwyczajnie siê boj¹ i boj¹ siê wszystkiego, co te obawy powiêksza. Nie ma znaczenia, czy to s¹ dziœ uchodŸcy, czy przed rokiem eskalacja wojny na Ukrainie. Za rok – bo zapewne ta niepewnoœæ siê nie skoñczy – pojawi siê nowy problem, który znów bêdzie budzi³ w ludziach lêk. Mo¿e to byæ na przyk³ad kryzys ekonomiczny w Chinach. Nie mówi³bym wiêc o niechêci du¿ej czêœci Polaków do uchodŸców, tylko t³umaczê to niepewnoœci¹ i lêkiem o przysz³oœæ. Niestety, ci którzy pretenduj¹ do roli przywódców politycznych nie niweluj¹ tych lêków, ani nawet nie staraj¹ siê ich niwelowaæ. Wrêcz przeciwnie, graj¹ na nich po to, by wygrywaæ sobie na nich polityczne punkty. – Pana pierwsza ksi¹¿ka ukaza³a siê w 1994. JeŸdzi Pan ju¿ od mniej wiêcej 30 lat po œwiecie i jest Pan obserwatorem wojen, konfliktów, rewolucji. Leje siê krew, umieraj¹ ludzie. Czy jest ich mniej, czy s¹ mniej krwawe, czy wrêcz przeciwnie? Jednym s³owem, czy jest dla œwiata jakaœ nadzieja? Zawsze wydaje siê nam, wspó³czesnym, ¿e wojny, które dziej¹ siê w naszym œwiecie s¹ bardziej krwawe, straszniejsze, groŸniejsze ni¿ te, które dzia³y siê w przesz³oœci. Ale to jest z³udzenie. Wojny wybucha³y od zawsze i towarzysz¹ nam od pocz¹tku historii. Nie ma powodu s¹dziæ, ¿eby to siê mia³o zmieniæ. Czas koñca historii pocz¹tek wiecznej szczêœliwoœci, hucznie kiedyœ og³aszany, okaza³ siê utopi¹. Wojny dzisiejsze trudno nazwaæ straszniejszymi, maj¹c w pamiêci choæby dwie minione wojny œwiatowe. Trudno te¿ mieæ nadziejê, ¿e w przysz³oœci do innych wojen nie dojdzie. Jedno, co mnie niepokoi, to fakt, ¿e dla coraz wiêkszej liczby wybuchaj¹cych wojen wspólny mianownikiem staje siê walka z Zachodem, pod has³ami Jihadu, co wydaje siê odpowiedzi¹ na og³oszon¹ przez ten¿e Zachód wojnê z terroryzmem, a która zosta³a sprowadzona do walk zbrojnych tam, gdzie tego terroryzmu nigdy nie by³o. B³êdy polityczne przywódców politycznych, niewygrane wojny w Afganistanie i w Iraku sprawi³y, ¿e terroryzm tam siê dopiero pojawi³. Te wojny doprowadzi³y Zachód do powa¿nego kryzysu ekonomicznego i politycznego. Tym siê one ró¿ni¹ od choæby wojen z lat 70., ¿e mog¹ rzeczywiœcie zagroziæ dotychczasowemu porz¹dkowi œwiata, który zosta³ narzucony przez Zachód. Dzisiejsze wojny, sytuacja w Rosji, konflikt na Bliskim Wschodzie bardzo temu dzisiejszemu porz¹dkowi zagra¿aj¹. – Dziêkujê za rozmowê. Izabela Barry


www.kurierplus.com

Powyborcze kompromitacje PO

u

Ewa Kopacz.

Platformiarze wci¹¿ nie mog¹ otrz¹sn¹æ siê z traumy spowodowanej klêsk¹ poniesion¹ w wyborach do parlamentu. Jest to zdumiewaj¹ce, albowiem wszystkie sonda¿e, nawet te przychylne Platformie, klêskê tê zapowiada³y ju¿ od wyborów prezydenckich, zatem by³ czas, ¿eby jakoœ przygotowaæ siê na ni¹ psychicznie. W wewnêtrznych rozliczeniach tej partii te¿ najczêœciej mówi siê o kampanii nienawiœci, jaka by³a przeciw niej prowadzona w mediach elektronicznych. Nie mówi siê natomiast niemal w ogóle o wczeœniejszych pogarszaj¹cych siê nieustannie jej notowaniach w owych sonda¿ach, co by³o wynikiem m.in. nastêpuj¹cych po sobie afer i niekompetencji kolejnych ministrów. Premier Ewa Kopacz, owszem przed ponad rokiem i póŸniej usunê³a ze stanowisk polityków skompromitowanych m.in. w aferze taœmowej, ale samej afery nie wyjaœni³a. Zreszt¹ nie by³o to do koñca mo¿liwe, albowiem wci¹¿ ujawniane s¹ nowe nagrania kompromituj¹ce kolejnych polityków PO i wci¹¿ pojawiaj¹ siê sygna³y, ¿e nagrañ jest o wiele wiêcej. Platformiarze, chwal¹c siê nieustannie swymi dokonaniami, zapominaj¹ o poprzednich aferach pocz¹wszy afery hazardowej. Zapominaj¹ tak¿e o ra¿¹cej nieudolnoœci swych ministrów takich np. jak Klich, Kudrycka, Mucha czy Ar³ukowicz. Zapominaj¹ równie¿ o idiotycznych wypowiedziach i przek³amaniach Rados³awa Sikorskiego najpierw na stanowisku ministra spraw zagranicznych a póŸniej marsza³ka Sejmu. Ostatnio na twitterze napisa³ on, ¿e czêœci¹ jego ministerialnej pracy by³o chodzenie do drogich restauracji i spo¿ywanie drogich posi³ków. Przed tygodniem w wypowiedzi dla mediów powiedzia³, ¿e premier Kopacz powinna wiedzieæ co zrobiæ w sytuacji zaistnia³ej po wyborach jasno daj¹c do zrozumienia, ¿e oczekuje, i¿ zrezygnuje ona z przywództwa w partii. Kiedy us³ysza³a to Hanna Gronkiewicz – Waltz zaproponowa³a mu, aby uda³ siê do sklepu Lidla po oœmiorniczki, czego zdaje siê Sikorski nie zrozumia³. Nie rozumie on w ogóle przyczyn, z powodu których jego kariera polityczna zosta³a przerwana i nikt siê ju¿ o niego nie upomina. Jakby tego by³o ma³o, Anita Gargas i Cezary Gmyz w programie „Zadanie specjalne”, wyemitowanym w Telewizji Republika, ujawnili nowe fragmenty taœm z udzia³em Jana Kulczyka. Na nagraniach zarejestrowane zosta³y nowe w¹tki jego rozmowy w³aœnie z Rados³awem Sikorskim, w czasie kiedy by³ on ministrem spraw zagranicznych. Panowie rozmawiali m.in. o tym, dlaczego wci¹¿ nie powsta³a w Polsce elektrownia j¹drowa. Sikorski

7

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

nie reaguje w ¿aden sposób, kiedy Kulczyk jasno mówi, i¿ jednym z jego celów jest zmonopolizowanie rynku energetyczno-gazowego nie tylko w Polsce ale tak¿e na Ukrainie. Kulczyk wyznaje, ¿e od tych spraw ma swojego cz³owieka w ukraiñskim parlamencie i Radzie Ministrów. Nie kryje równie¿, i¿ stan¹³ na czele komitetu, którego zadaniem jest w³¹czenie energetyki ukraiñskiej do Unii Europejskiej. Osob¹ mu sprzyjaj¹c¹ mia³ byæ Jerzy Buzek by³y premier, a obecnie eurodeputowany z ramienia PO. Sikorskiemu nie przeszkadza³o, ¿e Kulczyk zamierza³ zaw³adn¹æ dobrem, które jest w rêkach Polskich Sieci Energetycznych wchodz¹cych w sk³ad skarbu pañstwa i zmierza³ do tego, ¿eby nie powsta³y w Polsce elektrownie atomowe. Ministra nie niepokoi³ równie¿ fakt, ¿e ca³¹ operacjê Kulczyk chcia³ sfinansowaæ przy pomocy banku niemieckiego. Przeciwnie uwa¿a³ on, ¿e jego rozmówca „zrobi³ dobr¹ robotê”. Ta dobra robota polega³a na tym, ¿e uk³ad z Ukrain¹ mia³ byæ transakcj¹ wi¹zan¹, polegaj¹c¹ na wpuszczeniu do Polski taniego pr¹du z tego kraju, który zar¿nie polskie elektrownie i na sprzedawaniu Ukrainie rosyjskiego gazu nazywanego gazem europejskim. Dla Sikorskiego nie by³o w tym niczego podejrzanego, dopyta³ on tylko: „Naprawdê byœ nape³nia³ ruskim gazem, tylko albo z Rosji albo z Niemiec?”. Z relacji Kulczyka wynika, ¿e o sprawie wiedzia³ Pawe³ Graœ – ówczesny rzecznik prasowy Donalda Tuska i W³odzimierz Karpiñski – minister skarbu pañstwa. Kolejny fragment rozmowy Kulczyka z Sikorskim dotyczy Rinata Achmetowa, najbogatszego Ukraiñca wspieraj¹cego prorosyjskie ugrupowania, w tym obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza. O nim Sikorski ju¿ wie, ¿e „ma on przechlapane w Kijowie”. Od Kulczyka dowiaduje siê natomiast, ¿e Achmetowi uda³o siê skorumpowaæ „ch³opców z PSE”. I cisza. Minister spraw zagranicznych uwa¿a, i¿ wszystko jest w porz¹dku. Innym rozmówc¹ wtajemniczanym przez Kulczyka w jego plany by³ Robert Kwiatkowski z PO, by³y minister sprawiedliwoœci a obecnie szef Najwy¿szej Izby Kontroli. Trudno o wymowniejsze przyk³ady swoistej moralnoœci urzêdników pañstwowych z nadania Platformy. Partiê tê kompromituj¹ równie¿ najnowsze wewnêtrzne rozgrywki. Czêœæ jej cz³onków obarcza win¹ za przegranie wyborów Ewê Kopacz, choæ obiektywnie trzeba przyznaæ, ¿e uczyni³a on niemal wszystko, by tak siê nie sta³o. W ka¿dym razie determinacji i energii jej nie brakowa³o w walce o zwyciêstwo. Dla siebie samej zdoby³a ostatecznie najwiêksz¹ iloœæ g³osów, pokonuj¹c przeciwników tak groŸnych jak Jaros³aw Kaczyñski i Beata Szyd³o. Œwiadczy to ewidentnie o sympatii, któr¹ mimo wszystko obdarza j¹ czêœæ wyborców. Nie przeszkadza to jednak Grzegorzowi Schetynie i jego zwolennikom w d¹¿eniach, by usun¹æ j¹ ze stanowiska szefa partii i przej¹æ w niej w³adzê. Schetyna zawsze mia³ na ni¹ ochotê, ale skutecznie blokowa³ go Donald Tusk. I choæ Ewa Kopacz nie zamierza jak na razie rezygnowaæ, nie jest wykluczone, ¿e bêdzie musia³a ust¹piæ w³aœnie na rzecz Schetyny. Sprawy personalne s¹ obecnie w Platformie wa¿niejsze ni¿ analiza przyczyn klêski. Jak¿e zas³u¿onej.

Eryk Promieñski

Tydzieñ na kolanie Poniedzia³ek Kolejne nagrania wrzucane w œwiat przez zbrodniarzy z Pañstwa Islamskiego. Coraz bardziej i wyszukane metody mordowania, wrêcz pastwienia siê nad cia³ami przeciwników. Wszystko w doskona³ych technicznie i nowoczesnych estetycznie i filmowo formach (pomarañcz kostiumów skazañców dobrze kontrastuj¹cy z t³em, szerokie plany, dobra scenografia – pustynia, lazur morza, lub dobrze dobrane miejskie klimaty). Myœlê sobie, ¿e to wszystko jest skrojone pod widowniê z bogatych krajów Zachodu, bo przecie¿ nie pod obdartusów w sanda³ach. Te materia³y jakoœci Hollywood maj¹ raziæ oczy na Zachodzie. Raz – zastraszaæ, szokowaæ, zniechêcaæ do konfrontacji. Dwa – rekrutowaæ nowych mi³oœników „swawoli” Pañstwa Islamskiego. I nie wiem czy to nie wa¿niejsze zadanie, bo tereny po³owowe s¹ przeogromne. Zw³aszcza wœród m³odzie¿owego œmiecia albo cywilizacyjnych przegni³ków. Znudzonych gówniarzy, g³ównie z tzw. normalnych rodzin zapewniaj¹cych im utrzymanie. Przeorani pornosami, alkoholem, narkotykami, seksem, internetem i grami komputerowi. Wielu z nich po latach takiego ¿ycia, odczuwa pustkê, w któr¹ wdziera siê wspó³czesne ¿ycie duchowe dla ubogich. Jedni lec¹ w jakieœ okultyzmy i New Age. Inni planuj¹ zemsty na spo³eczeñstwie, sk¹d mamy raz po raz strzelaniny w miejscach publicznych. Pewna czêœæ odnajduje siê jako d¿ihadyœci. I produkcje filmowe wytwórni ISIS s¹ dla nich. Krew, rozcz³onkowane cia³a, zabawy z broni¹, faceci w czerni i maskach na twarzach – czy¿ to nie s¹ obrazy z ich Œwiata Fantazji? Podobne do gier komputerowych i internetowego œmiecia. A do tego przecie¿ jeszcze opowieœci o gwa³tach, seksualnej przemocy. Czy¿ to nie podniety zdobywane na filmach porno, zw³aszcza tych najbardziej hardkorowych? Myœlê, ¿e filmowcy Pañstwa Islamskiego wiedz¹, co robi¹, a w bieg³oœci nie ustêpuj¹ Goebbelsowi i jego fachowcom. Zrozumieli czego potrzeba, „bogatym, m³odym, znudzonym i zagubionym” z Zachodniej Cywilizacji. I dostarczaj¹, w coraz bardziej wyuzdanej, coraz mocniejszej, okrutniejszej formie. Cel jest jeden: zafascynowaæ i sprowadziæ do siebie. Pañstwo Islamskie jak ka¿da dyktatura jednego potrzebuje i w jak najwiêkszych iloœciach: œwie¿ego miêska armatniego, które mo¿na pos³aæ na front. Wtorek Dla mieszkañców targanych wojn¹ fragmentów Iraku i Syrii Pañstwo Islamskie ma coœ innego: stabilizacjê i pieni¹dze. Jak pisze Aleksandra Rybiñska w „Nowej Konfederacji” (internetowy magazyn myœli, zachêcam do czytania, bo naprawdê warto): www.nowakonfederacja.pl „Maria¿ œredniowiecznej wizji islamu z ide¹ pañstwow¹ mo¿e siê wydawaæ absurdalny. Jednak si³a przyci¹gania Pañstwa Islamskiego stale roœnie, odk¹d w czerwcu ubieg³ego roku d¿ihadyœci proklamowali utworzenie swojego dawla, czyli pañstwa, na czêœci terytoriów Iraku i Syrii. PI dzia³a racjonalnie, ³¹cz¹c brutaln¹ przemoc ze sprawn¹ administracj¹, co paradoksalnie – po latach wojny, zagranicznych interwencji i niepewnoœci – zwiêksza u miejscowej ludnoœci poczucie stabilnoœci. Kalifat, który Pañstwo Islamskie chce ustanowiæ, ma byæ pañstwem opartym nie na dyktaturze, lecz na przyzwoleniu spo³ecznym. Na zajêtych przez siebie terenach PI stanowi prawo, wydaje dowody osobiste, prowadzi administracjê, œci¹ga podatki, wyp³aca pen-

sje i emerytury oraz zapewnia mieszkañcom bezpieczeñstwo (...) D¿ihadyœci na zajêtych przez siebie terytoriach nie morduj¹ bezmyœlnie. Dzia³aj¹ racjonalnie. Oszczêdzaj¹ potrzebnych im fachowców. Lekarze, urzêdnicy i akademicy mog¹ zachowaæ stanowiska, jeœli s¹ gotowi podporz¹dkowaæ siê nowym zasadom. I dokonaæ poprzez swoj¹ pracê „zadoœæuczynienia” za wczeœniejsz¹ wspó³pracê z wrogiem, czyli ustanowionym w Bagdadzie przez Amerykanów szyickim rz¹dem Nuriego al-Malikiego”. Czwartek o œwicie „Zmar³a ¿ona aktora Harrisona Forda” czytam nag³ówek. „Gad¿et w œrodku” bije mi po oczach z pude³ka z jogurtem. „Pi... l siê, p... ny rasisto” wykrzykuje do Donalda Trumpa kilkulatek z aparatem stomatologicznym na zêbach w nowej, superfajnej reklamówce „przeciwników rasizmu”. Do tego dodam liczne panie, które chc¹ mnie atakowaæ z ekranu komputera wychodz¹c z za³o¿enia, ¿e powinienem daæ ich chwilê zainteresowania, bo albo zagra³y rólkê w filmie, albo pociacha³y buziê skalpelem lub botoksem, wreszcie da³y jakiemuœ innemu milusiñskiemu, który z kolei „æpa i pije”, ale generalnie jest romantykiem i nawet monogamist¹, chocia¿ seryjnym. To wszystko rzuci³o siê na mnie, gdy otworzy³em oczy, próbowa³em coœ zjeœæ i wszed³em na internet, aby przygotowaæ siê do pracy. Oczywiœcie, mam myszkê i mogê siê odklikaæ, odsperowaæ od wiêkszoœci tego badziewia, ale chcia³em ¿eby zosta³ tutaj œlad moich porannych bojów. Czas, którego jest tak cholernie ma³o – pisz¹c te s³owa uciek³o mi z dziesiêæ minut czyli szeœæset sekund nie do odzyskania – w walce z bana³em, œmieciem, odwracaniem uwagi. Nie, nie bêdê jak zgred mówi³, ¿e „w naszych czasach...”, bo wcale tak nie by³o. Wspó³czesne nasze mo¿liwoœci s¹ wiêksze ni¿ kiedyœ, ale to tylko mo¿liwoœci przecie¿. Mo¿emy zrobiæ co chcemy, wszystko zale¿y od tego, co zrobimy: czy damy oku zarosn¹æ bielmem œmiecia a uszom woskowi wrzasku, czy nie. Choæ trzeba powiedzieæ, ¿e œmieæ coraz lepiej opakowany, zw³aszcza poz³otka medialnego „gie” dobrze przyci¹ga oko. Jak zawsze w tego typu chwilach, dobrze siêgn¹æ po poezjê, bo ona wydobywa esencjê. Jak zwykle przy tego typu okazjach wracam do „Dezyderaty” Maksa Ehrmanna, poematu napisanego dawno, prawie wiek temu, bo w 1927 r. Pocz¹tkowe fragmenty mówi¹ wszystko, zwiêŸlej i lepiej od ni¿ej podpisanego: Krocz spokojnie wœród zgie³ku i poœpiechu, pamiêtaj jaki spokój mo¿e byæ w ciszy. Tak dalece jak to mo¿liwe, nie wyrzekaj¹c siê siebie, b¹dŸ w dobrych stosunkach z innymi ludŸmi. Prawdê sw¹ g³oœ spokojnie i jasno, s³uchaj¹c te¿ tego, co mówi¹ inni: nawet g³upcy i ignoranci, oni te¿ maj¹ sw¹ opowieœæ. Je¿eli porównujesz siê z innymi mo¿esz staæ siê pró¿ny lub zgorzknia³y, albowiem zawsze bêd¹ lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz siê zarówno swymi osi¹gniêciami jak planami. Wykonuj z sercem sw¹ pracê, jakkolwiek by by³a skromna. Jest ona trwa³¹ wartoœci¹ w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostro¿noœæ w swych przedsiêwziêciach – œwiat bowiem pe³en jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przes³ania prawdziwej cnoty; wielu ludzi d¹¿y do wznios³ych idea³ów i wszêdzie ¿ycie jest pe³ne heroizmu.

Jeremi Zaborowski


8

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Kartki z przemijania

ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI

W Nowym Jorku jest coraz wiêcej ludzi. Na rogu 1 Alei i 14 Ulicy wrêcz siê mrowi¹. Ciê¿ko przejœæ, jeszcze ciê¿ej wymijaæ, kiedy siê cz³ek spieszy. Times Square omijam szerokim ³ukiem. To miasto nas wszystkich jakoœ wch³ania i wch³ania. Tych, którzy zeñ na sta³e wyje¿d¿aj¹ jest niewielu.

$

Nap³ywowi mieszkañcy Warszawy twierdz¹, ¿e to obrzydliwe miasto, ale jednoczeœnie dodaj¹, ¿e „nie mieszkaæ w nim to strata czasu”. Bardzo niewielu z nich chce z niego póŸniej wyjechaæ, natomiast bardzo wielu siê chêtnie dopisuje i uto¿samia z bohatersk¹ przesz³oœci¹ stolicy. Jak wiêkszoœæ polskich miast, Warszawa te¿ siê starzeje, co widaæ go³ym okiem. Na ulicach przybywa biednie wygl¹daj¹cych emerytów wêdruj¹cych z plastikowymi torbami po zakupy. Typowa wspó³czesna warszawska para to ma³¿eñstwo starszych ludzi lub nieformalny zwi¹zek m³odych. Na 100 mê¿czyzn przypada 118 kobiet, bo kobiety czêœciej przyje¿d¿aj¹ tu w poszukiwaniu szczêœcia. M³odzi warszawiacy owszem planuj¹ za³o¿enie rodziny, ale chc¹ najpierw od³o¿yæ pieni¹dze i zdobyæ mieszkanie. W ci¹gu dnia przebywa w stolicy 2,4 mln ludzi – ok. 495 tys. to codziennie doje¿d¿aj¹cy do pracy spoza miasta, 250 tys. to mieszkaj¹cy w nim niezameldowani.

$

Ogl¹dam czasem debaty przysz³orocznych potencjalnych kandydatów na prezydenta USA. S¹ ¿a³osne. Nikt z nich nie jest na miarê tego stanowiska. Nikt nie ma spójnej wizji przysz³oœci Ameryki. Kolejny Bush skompromitowa³ siê beznadziejnie, Trump budzi obrzydzenie, zaœ Hillary Clinton sprawia wra¿enie jakby zale¿a³o jej na w³adzy dla samej w³adzy, ¿eby nie powiedzieæ – dla osobistej satysfakcji. S³owem jeœli tak mierni s¹ dzisiejsi kandydaci, to ³atwo sobie wyobraziæ, jaka jest reszta klasy politycznej. W Polsce tak¿e jest ona na bardzo miernym, poziomie i to niezale¿nie od opcji. Wci¹¿ kuleje wychowanie obywatelskie, nie ma nauczycieli, którzy by wychowywali przysz³ych polityków, kszta³tuj¹cych ich poziom intelektualny i etyczny oraz wyrabiaj¹cych w nich poczucie odpowiedzialnoœci za Polskê.

$

Na Facebooku powstaj¹ rozpolitykowane towarzystwa wzajemnej adoracji. Nakrêcaj¹ siê wzajemnie w nienawi-

œci do nienaszych i w bezkrytycznym uwielbieniu dla naszych. ¯adnego dialogu nie ma, merytoryczne uwagi nie padaj¹, jest jeno agresja. Zwolennicy Komorowskiego nie widz¹ jego wad i gloryfikuj¹ go pod niebiosa. To samo czyni¹ zwolennicy Kaczyñskiego. ¯adnego umiaru. Czegokolwiek nie zrobi³by prezydent Duda dla jednych jest od razu z³e, dla drugich od razu dobre. Nikt nie widzi, ¿e podzia³y i pêkniecie narodu na co najmniej dwie Polski, nies³ychanie j¹ os³abia i oœmiesza nie tylko j¹ sam¹, ale i wszystkich tych, którzy tak ochoczo dziel¹ i wykluczaj¹. Powtarzam to stale w bezpoœrednich rozmowach i powtarzam w „Kartkach”, ale odzew jest zerowy. Zdobycie i utrzymanie w³adzy jest wa¿niejsze ni¿ budowanie jednoœci narodu. Niedobrze to wró¿y, bardzo niedobrze. W dodatku szybkimi krokami zbli¿a siê w Polsce konflikt œwiatopogl¹dowy. Zwolennicy neutralnego pod tym wzglêdem pañstwa bêd¹ siê œcieraæ ze zwolennikami pañstwa wyznaniowego. Ci drudzy nie lubi¹ okreœlenia: pañstwo wyznaniowe, ale jednak chc¹ je budowaæ i coraz rzadziej siê z tym kryj¹. Ci pierwsi bêd¹ sk³onni do relatywizacji zasad i bêd¹ siê kierowaæ zasad¹ wyboru mniejszego z³a, ci drudzy bêd¹ walczyæ o kategoryczne rozró¿nianie dobra od z³a i moralny maksymalizm. Zatem czekaj¹ nas ostre podzia³y i pod tym wzglêdem.

$

Seren Kiergegaard – „Jak rozjaœniaj¹c¹ by³a chwila œmierci Chrystusa, w której odrzuci³ on narodowoœæ! Nie chcia³ mieæ z ni¹ nic wspólnego. Jednak obecnie ortodoksi stali siê prawdziwymi nacjonalistami – nawet tworz¹ teorie o chrzeœcijañskich narodach. A przecie¿ gdy nacjonalizm dyktuje porz¹dek dnia, trudno postawiæ na religiê. Znakiem ortodoksji staje siê wtedy narodowy fanatyzm”.

$

„Tannhauser” wystawiony w Metropolitan Opera jest piêknym przyk³adem tradycyjnego teatru w jego najbardziej krystalicznej postaci. Dzieje siê tak za spraw¹ wizji malarskiej i przestrzennej oraz kostiumów i œwiat³a tworz¹ one harmonijn¹ ca³oœæ, jak¹ pamiêtamy ze œredniowiecznych obrazów namalowanych przez wielkich mistrzów. Orkiestra pod batut¹ Jamesa Lewina gra wspaniale a wszyscy œpiewacy zachwycaj¹ piêknem i si³¹ g³osów oraz szlachetnymi interpretacjami postaciami. Podkreœlam: wszyscy œpiewacy! Powinienem przepisaæ tu ca³¹ obsadê, pocz¹wszy od Johana Botha w partii tytu³owej i Evy Marii Westbroock jako Elisabeth. Chór tak¿e brzmi wspaniale; ciarki chodz¹ po plecach kiedy rozbrzmiewa s³awetna pieœñ pielgrzymów. Producent Otto Schenk, scenograf Gunther Schneider-Siemsen, projek-

tantka kostiumów Patrycia Zipprodt, projektant œwiat³a Gil Wechsler oraz re¿yser Stephen Pickover stworzyli wzorcowe wrêcz dzie³o, z którego Wagner by³by zapewne dumny. Nie jest to mój ulubiony kompozytor, ale fragmenty jego dzie³ bior¹ mnie od zawsze. Tak¿e z „Tannhausera”. Jednakowo¿ podzielam opiniê Piotra Czajkowskiego, ¿e nie koñcz¹ce siê dialogi „s¹ udrêk¹ dla nerwów w stopniu najwy¿szym”.

$

Oscar Wilde – „Wolê muzykê Wagnera ni¿ innych kompozytorów. Jest tak g³oœna, ¿e przez ca³y spektakl mo¿na rozmawiaæ, a inni i tak ciê nie us³ysz¹”.

$

Ma³o kto wie, ¿e Wagner pod wra¿eniem Powstania Listopadowego skomponowa³ uwerturê „Polonia”, w której pobrzmiewaj¹ motywy „Mazurka 3 Maja”, hymnu „Jeszcze Polska nie zginê³a i zapomnianej dziœ pieœni patriotycznej „Wion¹³ wiatr b³ogi przez Lechitów ziemie”. Warto by przypominaæ od czasu do czasu to dzie³o w salach koncertowych. Powinny je mieæ w swoim repertuarze przede wszystkim polskie orkiestry i graæ je np. na bis.

$

Umar³ Andrzej Siemiñski, malarz kochaj¹cy Boga i Kazimierz Dolny nad Wis³¹. Ten¿e Bóg i ten¿e Kazimierz by³y jego ca³ym œwiatem. Razem z ¿on¹ – Katarzyn¹ Siemiñsk¹ trwa³ przy prawdach, jakie uwa¿ali za elementarne i ostateczne. W Nowym Jorku Andrzej mia³ swoje piêæ minut, albowiem jego obrazy szybko siê rozchodzi³y. Z tego okresu mam m.in. „Zmartwychwsta³ego Chrystusa”, którego podarowa³ mi na Wielkanoc. Natomiast z póŸniejszych lat kazimierzowskich trafi³o do mnie kilka widoków tego miasteczka, namalowanego tak, jakby by³o ono mikrokosmosem. Andrzej prawie niczego do mnie nie mówi³, przemawia³ obrazami a ja by³em wdziêcznym widzem. Ten jego mikrokosmos by³ namalowany jakby za mnie i on o tym wiedzia³. Lubi³em go bardzo. Dobrze siê te¿ czu³em w ascetycznym domu, jaki tworzyli razem z Kasi¹.

$

W dzieñ Wszystkich Œwiêtych szczególnie przemówi³a do mnie refleksja Normana Cousinsa, i¿ œmieræ nie jest najwiêksz¹ strat¹ w ¿yciu, tylko to, co umiera w nas, gdy ¿yjemy. We mnie ju¿ niestety umar³o wiele rzeczy; jestem wielkim cmentarzyskiem myœli i uczuæ. ❍

Paranoje opinii publicznej Gdy Rosjanie s¹ coraz bardziej za1➭ dowoleni ze swej jakoœci ¿ycia, to Amerykanie maj¹ wrêcz odwrotnie. Stany Zjednoczone zajê³y 11 miejsce w rankingu dobrobytu pañstw. W ci¹gu roku ubieg³ego pogorszy³y sw¹ pozycjê o jedno miejsce. Nie z powodu spadku gospodarczego, ale z racji zmniejszonego poczucia bezpieczeñstwa osobistego i narodowego. Po czêœci wynika to z realiów. Rozruchy rasowe w Ferguson i Baltimore, masowe mordy na przypadkowych ludziach dokonywane przez psychopatów wp³ynê³y na postawy obywateli. Mimo wszystko wydaje siê, ¿e Amerykanie przesadzaj¹ w lêku. Wed³ug badañ Legatum zarówno œwiat jak USA sta³y siê mniej bezpieczne. Ameryka zajmuje 33 miejsce pod tym wzglêdem, co stanowi spadek o dwie pozycje. Jednak Amerykanie bardziej obawiaj¹ siê o swe bezpieczeñstwo ka¿dego dnia, ni¿ mieszkañcy Egiptu, Bangladeszu, Sudanu. A w tych krajach dochodzi regularnie do ataków terrorystycznych, zamieszek ulicznych i wojen. Czego wiêc naprawdê siê boj¹ mieszkañcy „kraju ludzi wolnych”? 73 procent powiada, ¿e czuje siê bezpiecznie id¹c samotnie w nocy. Przeciêtna œwiatowa wynosi szeœædziesi¹t dwa

procent. W zakresie z³odziejstwa 17 procentom Amerykanów coœ ukradziono w ubieg³ym roku, a przeciêtna dla œwiata wynosi prawie tyle samo. Co z tego wynika? Rosja nie jest krajem dobrobytu a jej pozycja materialna w œwiecie pogarsza siê. Mimo to Rosjanie uwa¿aj¹, ¿e ¿yje im siê lepiej. Ba! maj¹ nawet wiêcej wolnoœci, ni¿ mieli poprzednio. Stany Zjedoczone i Federacja Rosyjska zmierzaj¹ w przeciwnych kierunkach. Ale w polityce subiektywne odczucie bywa czêsto wa¿niejsze od rzeczywistoœci. Dlatego Rosja jest tak niebezpieczna. Chocia¿ Putin zrujnowa³ gospodarkê kraju prowokuj¹c sankcje zachodnie za karê na agresjê przeciwko Ukrainie, to Rosjanie nagradzaj¹ go zaufaniem w³aœnie za to. Bêd¹ gotowi do ponoszenia ciê¿kich ofiar, jeœli oka¿¹ siê potrzebne dla realizacji ich marzeñ imperialnych. Natomiast Amerykanie gnuœniej¹, zw³aszcza pod kierunkiem prezydenta Obamy. Czy wybór prezydenta z partii republikanów odwróci tê tendencjê? Bo jeœli do Bia³ego Domu znów wejdzie liberalny demokrata, trudno na to liczyæ.

Adam Sawicki


9

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Biuro Prawne

ROMUALD MAGDA, ESQ 776 A Manhattan Avenue, Brooklyn, New York 11222

Dzwoñ do nas ju¿ dziœ! Tel. 718-389-4112 Email: romuald@magdaesq.com

79Kancelaria prowadzi sprawy w zakresie: ✓ Wypadki na budowie, b³êdy w sztuce lekarskiej, inne ✓ Wszelkie sprawy spadkowe, w tym roszczenia spadkowe ✓ Trusty, testamenty, pe³nomocnictwa ✓ Ochrona maj¹tkowa osób starszych ✓ Nieruchomoœci: kupno - sprzeda¿ ✓ Kupno i sprzeda¿ biznesów; spory pomiêdzy w³aœcicielami nieruchomoœci ✓ Sprawy w³aœciciel-lokator ✓ Inne sprawy s¹dowe Romuald Magda, ESQ - absolwent New York Law School i Uniwersytetu Jagielloñskiego. Praktyka na Greenpoincie i wiele wygranych spraw. Od lat skutecznie reprezentuje swoich klientów.

Anna-Pol Travel ATRAKCYJNE CENY NA:

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com

Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat Pakiety wakacyjne: Karaiby Meksyk, Hawaje, Floryda WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu na naszej stronie

❖ Rezerwacja hoteli ❖ Wynajem samochodów ❖ Notariusz ❖ T³umaczenia ❖ Klauzula “Apostille” ❖ Zaproszenia ❖ Wysy³ka pieniêdzy Vigo

Dr Micha³ Kiselow

909 Manhattan Ave. Greenpoint NY 11222,

718-389-0333

60-44 Myrtle Ave Ridgewood NY 11385

718.456.3100

Zapraszamy do gabinetów okulistycznych dr. Micha³a Kisielowa.

Nowoczesne metody leczenia chorób oczu (jaskra, cukrzyca) badanie dna oka, pomiar ciœnienia œródga³kowego oraz komputerowe badanie pola widzenia). Kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku oraz usuwania zaæmy. Okulistyczne badania dla kierowców (DMV). Pe³ny zakres opieki okulistycznej doros³ych i dzieci; soczewki kontaktowe; oprawki min. Prada, Dior, Gucci, Tiffany www.greenpointeyecare.com

DOKTOR MÓWI PO POLSKU Wiêkszoœæ medycznych i optycznych ubezpieczeñ honorowana.

Ca³y „Kurier Plus”, z reklamami w³¹cznie, jest w internecie: www.kurierplus.com

Pastylki Grether’s pomagaj¹ na ból gard³a Zapalenie gard³a to w 90 procentach przypadków choroba wirusowa. Mo¿e byæ te¿ spowodowana wdychaniem zbyt suchego lub zimnego powietrza, szczególnie, kiedy oddychamy ustami. Najlepsz¹ broniê przeciwko wirusom jest hartowanie, wzmacniaj¹ce odpornoœæ organizmu. Gdy nas jednak dopadn¹ i wywo³aj¹ zapalenie gard³a, liczy siê dobra strategia. Ból gard³a najmocniej daje siê we znaki zaraz po obudzeniu. W ci¹gu dnia mo¿emy nawet o nim zapomnieæ. Jeœli objawy przechodz¹ niemal od razu po wyjœciu na œwie¿e powietrze (kiedy przyczyn¹ jest np. klimatyzacja) lub po wejœciu do ciep³ego pomieszczenia (kiedy przyczyn¹ jest mroŸne powietrze), nie ma powodów do korzystania ze specjalistycznego leczenia. Pozostaje jednak pytanie, co mo¿emy zrobiæ, aby skutecznie z³agodziæ ból gard³a lub pozbyæ siê mêcz¹cej chrypki, bez stosowania drogich leków, które w wielu przypadkach nawet nie s¹ nam potrzebne? Przede wszystkim zadbaj, by by³o ci ciep³o – wirusy nie znosz¹ wysokiej temperatury. Najlepszym sposobem jest gor¹ca k¹piel, np. z olejkiem sosnowym, który ma dzia³anie antyseptyczne. Dodatkowo, wypij ciep³¹ herbatê – z sokiem z malin, dzikiej ró¿y, pigw¹ lub cytryn¹ i miodem. Nie zapominajmy o naszej przyjació³ce, witaminie C, która uszczelnia naczynia krwionoœne. W zwi¹zku z tym, ¿e przeziêbienie wywo³ane jest najczêœciej przez wirusy, stosowanie antybiotyków jest bezzasadne… Gdy potrzebujemy pomocy, najlepiej jest zwróciæ siê do Matki Natury. Jednym ze sposobów na naturalne pozbycie siê objawów infekcji wirusowej, takich jak chrypka, drapanie w gardle, czy uporczywy ból, s¹ pastylki do ssania firmy „Grether’s”. Pastylki „Grether’s” to sprawdzona szwajcarska marka, produkuj¹ca pastylki glicerynowe, które s¹ obecnie dystrybuowane przez szwajcarski koncern. Pastylki „Grether’s s¹ dostêpne w czterech ró¿nych smakach: Czarna porzeczka / Czarna porzeczka Sugar Free, Czerwona porzeczka Sugar Free, Czarny bez Sugar Free i Jagoda, Sugar Free. Historia pastylek ma d³ug¹ tradycjê. Siêga ona roku 1910, kiedy zaczêto ich produkcê w Londynie. Naturalne sk³adniki maj¹ koj¹cy wp³yw na ból gard³a i napiêty g³os. Skutecznie zwalczaj¹ ³askotanie w gardle, ³agodz¹ chrypkê oraz tworz¹ warstwê ochronn¹ na b³onie œluzowej nadwra¿liwych strun g³osowych. Ponadto, ze wzglêdu na unikalny sposób produkcji, który polega na stosowaniu owoców, dojrzewaj¹cych przez minimum trzy miesi¹ce, pastylki „Grether’s” obdarowuj¹ nas intensywnym owocowym smakiem. Zima jest ju¿ za pasem. Nieuchronnie przychodzi czas przeziêbieñ, chrypki, bólu gard³a i kichania. Warto zaopatrzyæ siê zawczasu w skuteczn¹ broñ, która pozwoli nam zwalczaæ infekcje wirusowe, bez koniecznoœci stosowania skomplikowanych i drogich leków. Wst¹p do Markowej Apteki i zapytaj siê o pastylki „Grether’s”, dziêki którym ¿adne przeziêbienie nie bêdzie Ci groŸne! Zapraszamy!

www.MarkowaApteka.com

This statement has not been evaluated by the Food and Drug Administration. This product is not intended to diagnose, treat, cure or prevent any disease. Consult the pharmacist before taking this medication.

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 ✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz


10

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

Amerykañska mitologia

www.kurierplus.com

Czes³aw Karkowski

Kicz jako sztuka Jeœli ktokolwiek móg³by rywalizowaæ z Normanem Rockwellem (autorem „Rosie the Riveter” omawianej w tym cyklu) o miano najpopularniejszego amerykañskiego rysownika, to tylko Maxfield Parrish. Jego „Brzask dnia” („Daybreak”) bi³ rekordy powodzenia. Wed³ug szacunkowych danych, reprodukcja tego obrazu znajdowa³a siê w co czwartym amerykañskim domu. Kalendarze z rysunkami Rockwella przechowywano d³ugo po skoñczeniu roku, kartki ilustruj¹ce poszczególne miesi¹ce – oprawiano i wieszano na œcianach jak obrazy. Ksi¹¿ki (g³ównie dla dzieci) z rysunkami Parrisha zachêca³y miliony ma³ych Amerykanów do czytania. Co tak fascynowa³o mieszkañców tego kraju w jego sztuce? Kicz – mówi¹c krótko; kicz najwy¿szej jakoœci. Jego znamiona w wydaniu Parrisha – lukrowany œwiat przedstawiony w intensywnych kolorach zawsze z du¿¹ domieszk¹ b³êkitu (niezbêdnego, aby siê podobaæ), nieco fantastyczny arkadyjski krajobraz, albo, dziœ powiedzielibyœmy – jak z filmu „Lord of the ring” (rodem z tej samej estetyki), baœniowa tematyka, piêkni m³odzi ludzie, z regu³y, naturalnie, dziewczyny na granicy doros³oœci, elegancka nagoœæ, subtelnoœæ nieco androginicznych postaci, delikatny erotyzm; ogólny efekt jego dzie³ podobny do przedstawieñ brytyjskich prerafaelitów maluj¹cych jakby tworzyli na p³ótnie niezwykle ozdobny gobelin. Profesjonalista Nie opisujê tylko „Brzasku dnia”, ale wiele innych, albo zgo³a wiêkszoœæ dzie³ Maxfielda Parrisha. Artysta wiedzia³, czemu zawdziêcza powodzenie swej sztuki, zna³ doskonale gust publicznoœci. Wœród wielu kiczmanów, jakich wyda³a Ameryka, by³ postaci¹ nietuzinkow¹, choæby z tego wzglêdu, ¿e doskonale zdawa³ sobie sprawê z tego, co robi, tote¿ nigdy sam nie nazywa³ swych dzie³ „sztuk¹”, ani te¿ nie uwa¿a³ siebie za artystê. Op³acano go bajecznie, on zaœ deklarowa³ wielokrotnie, i¿ jego celem jest popularyzacja i demokratyzacja sztuki w spo³eczeñstwie oraz piêkna jako jednego z podstawowych instrumentów poprawy jakoœci ¿ycia. Ilu znamy artystów eksploatuj¹cych zawsze z powodzeniem tê sprawdzon¹ po wielokroæ receptê na sukces… Parrish nale¿a³, rzec mo¿na, do prekursorów tego nurtu; tylko w tym sensie „prekursorów”, ¿e bardzo œwiadomie korzysta³ z nowoczesnych mediów, bo sama formu³a atrakcyjnego kiczu jest stara jak œwiat. Artysta mia³ do dyspozycji tylko prasê i coraz lepszy druk kolorowych ilustracji pozwalaj¹cy mu na dotarcie do dziesi¹tków milionów odbiorców. Reklamodawcy wiedzieli, ¿e Parrish „siê sprzedaje” i p³acili za jego obrazy najwy¿sze stawki i wiedzieli te¿, i¿ umie trafiæ w gust odbiorów, przyci¹gn¹æ ich wzrok, zainteresowaæ produktem, promowanym ilustracj¹ artysty. By³ on sumiennym wykonawc¹ zamówieñ, doskona³ym fachowcem, g³ównie ilustratorem. Stale pracowa³ nad sw¹ technik¹, aby udoskonalona poligrafia mog³a uchwyciæ wszystkie kolory oraz niuanse œwiat³a i cienia, jakie zawiera³ orygina³. Nie zadowala³ siê tym, co by³o, ale pra-

u Daybreak. Maxield Parrish (1922). gn¹³ jak najlepszego efektu: jeœli druk nie odzwierciedla³ wszystkich odcieni jego obrazów, to modyfikowa³ sztukê malowania, aby dopasowaæ j¹ do ówczesnych mo¿liwoœci technicznych. Niezwyk³oœæ Parrisha polega jeszcze na tym, ¿e w przeciwieñstwie do innych podobnych mu twórców, nie zapomniano o nim za ¿ycia, czy po œmierci. Jego sztuka jakoœ nie przemija. W latach szeœædziesi¹tych, a potem – w osiemdziesi¹tych i dziewiêædziesi¹tych nast¹pi³y dwie rundy wzmo¿onego zainteresowania jego pracami. Zaskoczy³o to nawet sêdziwego artystê (zmar³ w 1966 r. w wieku 96 lat). W 2006 r. sprzedano „Daybreak” za rekordow¹ sumê 7,6 mln dolarów. Co pewien czas organizowane s¹ wystawy jego dzie³; od 21 listopada do marca nastêpnego roku bêdziemy mieli okazjê obejrzeæ ekspozycjê jego prac w uroczym Nassau County Musem na Long Island, a ponad dziesiêæ lat temu ogl¹da³em dzie³a Parrisha w Brooklyn Museum. Dzie³ nawet wybitnych artystów nie prezentuje siê tak czêsto. To, co nieosi¹galne Stale zastanawia³ siê nad sw¹ twórczoœci¹, ci¹gle szuka³ odpowiedzi na odwieczne pytanie: co ludzi w sztuce poci¹ga? I na swój u¿ytek odpowiada³: nieosi¹galne. ¯yjemy w dwóch œwiatach – rzeczywistym, o którym wiemy, jaki jest; oraz w œwiecie fantazji i marzeñ, wyobraŸni i ci¹g³ych têsknot. „Brzask dnia” wydaje siê idealnym wizerunkiem marzeñ: klasyczny przedni plan nadaje kompozycji symetriê i harmoniê, stabilna równowaga kolumn wzbudza uczucie spokoju, swobody i bezpieczeñstwa. Tylny plan skalistych gór przeœwietlonych b³êkitem sugeruje niebiañsk¹ atmosferê wielkiego relaksu i zarazem odciêcia tego rajskiego

zak¹tka od reszty œwiata. Nikt nam nie przeszkadza, frustracjê codziennoœci mamy daleko za sob¹. Jesteœmy znów m³odzi, bardzo m³odzi, piêkni, boscy w z³otej poœwiacie wstaj¹cego s³oñca; troski, poœpiech dnia ustaje; niczego nie musimy. Budzimy siê z ¿ycia jak ze z³ego snu. Ulga. Tylko nam siê wydawa³o, ¿e krêcimy siê w kieracie k³opotów, zmartwieñ, znerwicowani tym, co nas otacza i tym, co tkwi w nas. Bo tak naprawdê przebywamy przecie¿ w podniebnym œwiecie m³odoœci, piêkna, zdrowia, wielkiego spokoju. „Brzask dnia” namalowany w 1922 r by³ pierwsz¹ prac¹ Parrisha stworzon¹ specjalnie do rozpowszechnienia – jako osobne dzie³o. W milionach egzemplarzy. Reakcja na ten obrazek by³a potê¿na; jak pisa³ jeden z ówczesnych krytyków: „studenci dekorowali nim swoje pokoje, dawno go jako prezent œlubny, hotele ozdabia³y nim westybule, gospodynie domowe stawia³y na kominku – krótko mówi¹c ‘Daybreak” sta³ siê dekoracyjn¹ sensacj¹ dekady.” Szalone powodzenie tego dzie³a zwolni³o artystê od przymusu ilustrowania na ¿yczenia reklamodawców. Móg³ poœwiêciæ siê swojej sztuce i malowaæ, co chce. Zapotrzebowanie na jego dokonania nie s³ab³o. Co ludziom siê podoba? W 1993 roku dwaj artyœci rosyjskiego pochodzenia przeprowadzili g³oœny eksperyment – zakrojone na szerok¹ skalê badanie opinii publicznej na temat smaku artystycznego. Z odpowiedzi na szczegó³owe pytania ankiety wynika³o, ¿e wiêkszoœci ludzi podoba siê „spokojny, realistyczny, niebieski krajobraz” – coœ w³aœnie jak „Daybreak”. Wspomniani artyœci namalowali nawet obraz pod³ug wskazañ ankiety. Wyszed³ rodzaj „jelenia na rykowisku” w amerykañskiej wersji, albo „widoczek”

Parrisha. Sporz¹dzili te¿ dzie³o opieraj¹c siê na sugestiach, czego publicznoœæ najbardziej nie lubi. Okaza³o siê – nowoczesnego malarstwa w stylu abstrakcyjnego ekspresjonizmu. Nie od dziœ znan¹ spraw¹ jest, ¿e kicz siê podoba, zarazem doskonale te¿ wiadomo, ¿e kiczu okreœliæ siê nie da. W ¿aden sposób. Mo¿na go tylko wyczuæ – mniej lub bardziej trafnie. Wspó³czeœni adepci sztuki przestraszeni pora¿k¹ wielu twórców schlastanych przez recenzentów za podstawowe wykroczenie przeciwko wymogom plastyki, tworz¹ wbrew gustom publicznoœci, aby unikn¹æ zarzutu pod adresem swych dokonañ, który uœmierci ich jako artystów wraz z ich sztuk¹ – oskar¿enia o sprzyjanie gustom powszechnym, o komercjalizm; krótko mówi¹c – o kicz. Czyli, gdyby sformu³owaæ najkrótszy przewodnik po wspó³czesnej sztuce, brzmia³by on mniej wiêcej: jeœli coœ siê podoba, jest przyjemne dla oka – kicz. Jeœli siê zdecydowanie nie podoba – sztuka. Gdyby zapytaæ, kto w ostatnich latach by³ najpopularniejszym malarzem amerykañskim, niewielu zapewne potrafi³oby wskazaæ na Thomasa Kinkade, artystê tragicznie zmar³ego w 2012 r., twórcê doprawdy tak strasznych (tzn. w z³ym guœcie) widoczków amerykañskich miasteczek, ¿e przy nim Parrish jest Rafaelem wobec Nikifora. Sedno sprawy pozostaje: podobaj¹ siê, ciesz¹ siê wziêciem dzie³a, które prawodawcy sztuki gromi¹ jako przejaw najgorszego smaku. Nie Maxfield Parrish zapocz¹tkowa³ amerykañski kult zdrowia, piêkna, nieprzemijaj¹cej m³odoœci. Zapewne jednak by³ jednym z pierwszych, najdoskonalszych wyrazicieli tego nurtu, który z czasem sta³ siê najtrwalsz¹ z narodowych obsesji. ❍


KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

11

Wyborcza arytmetyka, czyli zerowa si³a g³osu Polonii w USA G³os Polonii amerykañskiej mia³ w wyborach parlamentarnych w Polsce symboliczne znaczenie. Ogó³em w USA oddano blisko 25 tys. g³osów, podczas gdy w Polsce wa¿nych g³osów by³o ok. 15,2 mln. Dwa razy wiêksze znaczenie od amerykañskiej ma Polonia brytyjska, gdzie g³osowa³o ponad 54 tys. ludzi. W stosunku do ogólnej liczby g³osuj¹cych w kraju, wyborcy oddaj¹cy g³os za granic¹ stanowi¹ nieco ponad 1 proc. Jeœli wzi¹æ pod uwagê tylko osoby id¹ce do urn wyborczych w USA odsetek ten jest jeszcze du¿o mniejszy. W tym roku wyniós³ oko³o 0,16 proc. Wyborcy za granic¹ oddaj¹ g³os tylko na listê kandydatów z okrêgu nr 19, który obejmuje Warszawê. Wybieranych jest z niego 20 pos³ów na ogóln¹ liczbê 460. W ostatnich wyborach za granic¹ na kandydatów z tego okrêgu, oddano w Polsce blisko 1,1 mln g³osów. Za granic¹ prawie 175 tys., czyli ok. 16 proc. Powiedzieæ wiêc mo¿na, ¿e wcale nie tak ma³o. W Stanach Zjednoczonych pad³o jednak tylko nieca³ych 25 tys. g³osów, co oznacza, ¿e stanowi³y one ju¿ tylko ok. 2,2 proc. To w³aœnie te procenty wyra¿aj¹ mniej wiêcej si³ê g³osu Polonii amerykañskiej, która znaczeniem wyraŸnie ustêpuje brytyjskiej. W Wielkiej Brytanii i Irlandii Pó³nocnej w ostatnich wyborach g³osowa³o oko³o 54,5 tys. ludzi. Jeszcze gorzej ni¿ w procentach wygl¹da si³a g³osu Polonii w USA, jeœli chodzi o wybór poszczególnych pos³ów. G³osy oddane w tych wyborach w Stanach Zjednoczonych nie mia³y ¿adnego znaczenia. Najwiêksze poparcie od Polonii amerykañskiej otrzyma³ Jaros³aw Kaczyñski – 9298 g³osów. Lider Prawa i Sprawiedliwoœci i tak jednak wszed³by do Sejmu, bo ogólnie dosta³ ponad 202 tys. g³osów. Od-

dane na niego g³osy w USA stanowi³y jedynie 4,5 proc ogó³u. G³osuj¹cy w Stanach poparli mocno tych kandydatów PiS, którzy prowadzili tu kampaniê wyborcz¹: Ma³gorzatê Wypych, Filipa Fr¹ckowiaka i Marcina Gugulskiego. Spoœród nich do Sejmu wesz³a tylko Ma³gorzata Wypych. W USA dosta³a ona 2129 g³osów, a w Polsce 5367 g³osów. Gdyby w Stanach nawet nikt na ni¹ nie zag³osowa³ Wypych i tak wesz³aby do Sejmu, bo ostatni z pos³ów PiS z okrêgu nr 19 – Artur Krajewski dosta³ w Polsce 4753 g³osy. Z kolei Filip Fr¹ckowiak, który otrzyma³ w USA 1972 g³osy i Marcin Gugulski – 1761, czyli niewiele mniej ni¿ Wypych, mandatu nie zdobyli. Do Sejmu wejdzie za to na przyk³ad Ma³gorzata Gosiewska, któr¹ popar³y w Stanach zaledwie 494 osoby, czyli blisko 1500 mniej ni¿ Fr¹ckowiaka. Wejdzie te¿ Artur Górski, który w Stanach mia³ zaledwie 128 zwolenników, a tak¿e Pawe³ Lisiecki, który wœród Polonii w USA zdoby³ jedynie 26 g³osów. G³osy oddane w Stanach na kandydatów pozosta³ych komitetów wyborczych mo¿na w tym zestawieniu pomin¹æ, bowiem zdecydowana wiêkszoœæ, ponad 72 proc. g³osuj¹cych wybiera³a PiS. Si³a g³osu Polonii amerykañskiej mog³aby byæ o wiele wiêksza gdyby do urn sz³o wiêcej wyborców, teoretycznie mog¹cych braæ udzia³ w g³osowaniu. Przy niemal ka¿dych wyborach oko³o 90 proc. lub wiêcej zostaje jednak w domach. W ostatnich wyborach w ca³ych Stanach Zjednoczonych g³os odda³o nieca³e 25 tys. ludzi. Tymczasem tylko w nowojorskim okrêgu konsularnym mieszka ok. 100 tys. Polaków, z wa¿nymi polskimi paszportami.

u Polonijny wyborca przed lokalem wyborczym zorganizowanym w Centrum Polsko-S³owiñskim na Greenpoincie/Foto: BAT

Stowarzyszenie Pañ imienia Marii Sk³odowskiej Curie w 20 rocznicê istnienia organizacji serdecznie zaprasza na Dinner Dance W pi¹tek 13 listopada 2015 Princess Manor 92 Nassau Ave. Greenpoint 19:00 - godzina koktajlowa 20:00 - kolacja W programie muzycznym wyst¹pi¹ Ma³gorzata Kellis i Piotr Buszewski Stypendia otrzymaj¹: Ma³gorzata Kêpka i Magdalena Sawicka

greenpointpl. com

SILVA INTUITION SYSTEM Nowy Jork 21-22 listopada 2015 r.

Silva Intuition System jest dwudniowym seminarium, którego materia³ jest oparty na klasycznym Kursie Podstawowym stworzonym przez genialnego amerykañskiego samouka, José Silvê. Oprócz nauki stanu rozluŸnienia i medytacji dynamicznej nauczysz siê m. in.: jak u¿ywaæ intuicji w sposób œwiadomy, podejmowaæ w ¿yciu odpowiednie decyzje, kontrolowaæ stres; poznasz zaawansowan¹ technikê osi¹gania celów, psychometriê (wyczucie energii materii nieo¿ywionej), misjê swojego ¿ycia, rozwiniesz w sobie moc uzdrawiania siebie i innych, oraz nauczysz siê technik pomocy sobie i innym ludziom. Promocyjna cena dla tych, którzy zdecyduj¹ siê na kurs do 30 paŸdziernika. Wszyscy powtarzaj¹cy, którzy byli na Kursie Podstawowym Metody Silvy, przysy³aj¹ przedp³atê. Zajêcia prowadzi ANDRZEJ WÓJCIKIEWICZ – znakomity wyk³adowca, psycholog, t³umacz ksi¹¿ek o Metodzie Silvy, dyrektor Metody Silvy w Polsce.

INFORMACJA: www.silva.alpha.pl, tel: (347) 645 28 38, e-mail: luckyisland11@yahoo.com

JOANNA BADMAJEW, MD, DO 6051 Fresh Pond Road, Maspeth, NY 11378; tel. 718-456-0960 MEDYCYNA RODZINNA ✩ Badania okresowe i prewencyjne ✩ Elektrokardiogram - USG ✩ Badania laboratoryjne na miejscu ✩ Badania ginekologiczne, cytologia ✩ Planowanie rodziny ✩ Szczepienia okresowe ✩ Prowadzenie chorób przewlek³ych - cukrzyca,nadciœnienie, astma,leczenie uzale¿nieñ ✩ Medycyna estetyczna - laserowe usuwanie ow³osienia ✩ LimeLight - leczenie zmian skórnych, tr¹dzik m³odzieñczy, ró¿owaty ✩ NOWOŒÆ TITAN - usuwanie efektów wiotczej¹cej i starzej¹cej siê skóry Godziny otwarcia gabinetu: Pon., Œr. - 3-7pm / Wt., Czw., Sob. - 9am-2pm / Pi¹tek - zamkniête. Zapraszamy.


12

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Obserwatorium

Bardzo specjalne miasto Coroczne, amerykañskie œwiêto Halloween zaczyna siê du¿o wczeœniej ni¿ 31 paŸdziernika. Ludzie stroj¹ domy i ich najbli¿sze otoczenie. S¹ wiêc najprzeró¿niejszych kszta³tów i kolorów dynie, przepiêkne roz³o¿yste chryzantemy, pajêczyny itp. zdobi¹ce miejskie place, skwery, parki i handlowe centra. Dzieci przygotowuj¹ swoj¹ najbli¿sz¹ przestrzeñ – sypialnie tak, by z ka¿dego k¹ta ktoœ czy coœ straszy³o. Najpierw wiêc trzeba wydaæ sporo pieniêdzy, by we w³aœciwym dniu zaskoczyæ wszystkich. Sklepy jakby z ka¿dym rokiem maj¹ coraz bogatsze oferty. Zape³niaj¹ swoje pó³ki tym bardzo specjalnym towarem, który œwieci, grzechocze, straszy i œmieszy. Dzieci uwielbiaj¹ to œwiêto. Przebrane w halloweenowe stroje pukaj¹ do drzwi domów, mieszkañ, sklepów i prosz¹ o cukierki. Jeszcze jeden wa¿ny dodatek do tego œwiêta. Jakby tego by³o ma³o w Nowym Jorku na tydzieñ przed w³aœciwym Halloween na Greenwich Village, swoj¹ paradê mia³y wszelkiej maœci i wielkoœci psy, których z w³aœcicielami zaproszono w tym roku do Tompkins Square na East Village. Parada ta ma te¿ swoj¹ d³ug¹ – jak siê okazuje – tradycjê, choæ ja widzia³am j¹ po raz pierwszy. Nie mog³am uwierzyæ w³asnym oczom, obserwuj¹c poprzebierane od stóp do g³ów czworonogi. Co siê tu-

taj dzia³o, trudno opisaæ. T³umy zawita³y na tê paradê. W³aœciciele mieli inwencjê niesamowit¹. Sami przebrani, psy w maskach, kostiumach, ale rzadko ubrane w jakieœ upiorne stroje. Raczej by³y to przebrania ró¿owych króliczków, supermenów, smoków, piratów, pies smartphone, malutki piesek w kubku z frytkami, czy pies hod-dog. W³aœciwa halloweenowa parada na Greenwich Village, ta najwa¿niejsza i najbardziej znana, jak zwykle skupia t³umy paraduj¹cych i ogl¹daj¹cych. Trzeba siê wzd³u¿ szóstej alei wczeœniej ustawiæ, by mieæ dobre miejsce obserwacyjne. Ale ta parada to przede wszystkim zabawa. Trwaj¹ca do póŸnych godzin wieczornych i potem kontynuowana zabawa w klubach, barach, domach. Spacer ulicami miasta po paradzie jest niesamowity. Postrzeleni, zakrwawieni, wiedŸmy, upiory, znane osoby, które odesz³y ze œwiata ¿ywych albo ¿yj¹ce, a budz¹ce najwiêcej emocji. Mo¿na tak œwiêtowaæ w Nowym Jorku, ale mo¿na te¿ inaczej. Owszem znam nowojorsk¹ tradycjê halloweenow¹, kilka razy by³am na paradzie, lubiê nawet ogl¹daæ te specjalne t³umy w tê jedn¹, dziwn¹ noc w roku, ale lubiê te¿ Wszystkich Œwiêtych obchodziæ po swojemu, tak jak obchodziliœmy to œwiêto w kraju. A ¿e groby moich najbli¿-

szych s¹ daleko, dlatego nieraz wybieram siê do Katedry œw. Patryka na Manhattanie, by tam uczciæ ich pamiêæ. Nie ja jedna. 31 paŸdziernika przychodz¹ tu t³umy. Specjalnie z okazji Dnia Wszystkich Œwiêtych odprawione s¹ msze. Tak samo zapewne by³o w innych katolickich koœcio³ach w mieœcie. Wiele osób przysz³o w³aœnie tu, by zapaliæ œwieczki za swoich bliskich, którzy odeszli, pomodliæ siê za ich dusze. Wybra³am siê do Katedry œw. Patryka, by zobaczyæ te¿ j¹ w pe³nym blasku po remoncie, który niedawno siê skoñczy³. Przynajmniej w œrodku. Na zewn¹trz jeszcze nie wszystkie budowlane konstrukcje zniknê³y, ale widaæ ¿e remont zbli¿a siê do koñca. Katedra pojaœnia³a, wygl¹da przepiêknie. Wszystkie detale odzyska³y swój blask. Œw Patryk liczy 137 lat. Prace nad przywróceniem œwi¹tyni pe³nego blasku ropoczêto w 2012 r., ale nigdy podczas remontu katedry nie zamkniêto dla wiernych i zwiedzaj¹cych. Oczyszczono i naprawiono kamienie na wie¿y katedry, lœni¹ drzwi wejœciowe z br¹zu, boczne wejœcia odzyska³y dawnych blask. Odnowiono ogromne organy piszcza³kowe, wyremontowano ³awki, zabiegom renowacyjnym poddano malowid³a, witra¿e i rzeŸby. Katedra Œwiêtego Patryka jest najwiêk-

Pi¹tek w kinie

W Nowym Jorku ka¿dy wiêc mo¿e œwiêtowaæ Dzieñ Wszystkich Œwiêtych po swojemu. Przybyliœmy tu z ró¿nych krajów i kultur, o czym Nowy Jork pamiêta. W tym mieœcie mo¿na zetkn¹æ siê z obchodami nam kompletnie obcymi i z takimi, które s¹ nam bliskie. Nikt nic nam tu nie narzuca, mo¿emy wybieraæ w przebogatej ofercie tego miasta. Jestem przekonana, ¿e Dzieñ Wszystkich Œwiêtych jeszcze inaczej obchodzili Latynosi, Meksykanie czy Afroamerykanie. A wszystko to mia³o miejsce w jednym mieœcie. Bardzo specjalnym.

Anna Romanowska Krzysztof K³opotowski

Ugotowany

Restauracje nale¿¹ do najwa¿niejszych placówek kulturalnych w dojrza³ej cywilizacji. Dlatego recenzje najlepszych lo-

sz¹ w kraju neogotyck¹ œwi¹tyni¹ katolick¹ i siedzib¹ arcybiskupa Nowego Jorku. Po³o¿ona przy Pi¹tej Alei, pomiêdzy 50 i 51 ulic¹ w centrum Manhattanu, w 1976 roku zosta³a wpisana do rejestru zabytków. Jej budowa trwa³a ponad 20 lat. Pierwsza mszê œwiêt¹ odprawiono tu 25 maja 1879 roku. W podziemiach katedry znajduj¹ siê groby wszystkich nowojorskich kardyna³ów. W 1979 r. mszê œwiêt¹ odprawi³ tu Ojciec œw. Jan Pawe³ II, a w 2008 r. Benedykt XVI, w 2015 zawita³ tu papie¿ Franciszek.

kali ukazuj¹ siê w The New York Times’ie w sekcji „Enterteinment” czyli rozrywka. Nie chodzi bowiem o to, ¿eby

Film pt. „Burnt” jest wiêc niby o znakomitym szefie kuchni, ale w tej postaci mo¿e rozpoznaæ siê ka¿dy twórczy artysta (s¹ bowiem tak¿e artyœci nietwórczy, dobrzy rzemieœlnicy jednak bez silnej wyobraŸni). Adam Jones odniós³ wielki sukces restauracyjny w Pary¿u: dosta³ od Michelina dwie gwiazdki. Niestety gwiazdora poch³onê³y prochy, alkohol i rozpusta. Zada³ sobie pokutê i wyjecha³ do brudnej roboty restauracyjnej w Luizjanie. Po odbyciu kary w kuchennym czyœæcu pojawi³ siê w Londynie, ¿eby powalczyæ o trzy gwiazdki przyznawane przez poradnik turystyczny Michelina. Trzeba wiedzieæ, ¿e trzy gwiazdki ma tylko nieco ponad sto restauracji na œwiecie. To jest sam szczyt w dziedzinie dogadzania jedzeniem. Adama w Londynie dopada paryska przesz³oœæ. Fabu³a skupia siê na tym, jak naprawi krzywdy, które wyrz¹dzi³ wtedy ludziom. G³ównego bohatera gra Bradley Cooper. Aktor ma ju¿ cztery nominacje do Oscara w tym dwie za „American Sniper” dla najlepszego aktora i dla producenta, bo równie¿ wyst¹pi³ w takiej roli. Mo¿na by spytaæ co maj¹ ze sob¹ wspólnego strzelec wyborowy i kucharz doskona³y? Precyzjê pracy i ogromn¹ samodyscyplinê. Adam musi nauczyæ siê panowania nad sob¹. Jest nieznoœny jak ka¿dy wybitny artysta, który z natury rzeczy pracuje z zespo³em: despota, gwa³townik, arogant, egocentryk i obsesjonat doskona³oœci. Równie¿ rozpustnik, gdy¿ boi siê g³êbokich zwi¹zków ludŸmi, bo w dzieciñstwie chowa³ siê bez matki i jest uczuciowo pokiereszowany. Bradley Cooper w³o¿y³ w tê rolê czêœæ w³asnej osobowoœci. Cztery lata temu zosta³ uznany przez magazyn „People” za najbardziej seksownego mê¿czyznê

wœród ¿ywych i przez ten czas nie straci³ warunków zewnêtrznych. Choæ ma ju¿ 41 lat, ale trudno mu siê oprzeæ. Od 29 roku ¿ycia jest abstytnentem, poniewa¿ na³ogi zagrozi³y karierze zawodowej. Mówi biegle po francusku i umie gotowaæ. Jest katolikiem z rodziny w³osko-irlandzkiej i pewnie st¹d te¿ zrodzi³a siê pomys³owa pokuta za paryskie grzechy. Adam jest doskona³ym artyst¹ kuchni, ale film w re¿yserii Johna Wellesa nie jest doskona³y, ani nawet bardzo dobry. To stereotypowa opowieœæ na temat walki o wielk¹ nagrodê ¿ycia i koniecznej w tym celu przemianie bohatera. Wszak¿e to odrodzenie wewnêtrzne dzieje siê w ciekawym œwiecie wielkich restauracji œwiatowej klasy. Te ogromne napiêcia w kuchni, kiedy trzeba przygotowaæ i wydaæ znakomite potrawy pod wielk¹ presj¹ czasu, te kreacje smaku, a mo¿na siê ich tylko domyœlaæ z reakcji konsumentów, te wysmakowane wnêtrza doœæ wyraŸnie przypominaj¹ filmy o œwiecie wielkiej mody. W obu wypadkach to sztuka budzenia po¿¹dania, które nie mo¿e zostaæ nasycone. Taki efekt pragnie te¿ uzyskaæ Adam: nawet nie doprowadzaæ ludzi do orgazmu swymi kreacjami, ale do wiecznego niezaspokojenia i pragnienia wiêcej, coraz wiêcej. Chodzi mu bardziej o wywo³anie têsknoty za jego jedzeniem, ni¿ nakarmienie g³odnych. To œredniej klasy kino towarzystkie. Oprócz Coopera wystêpuj¹ znani aktorzy: Sienna Miller, ktor¹ kocha Cooper; Daniel Bruhl, który kocha Coopera, Omar Sy, który Coopera nienawidzi i EmmaThompson, która Coopera leczy psychiatrycznie. I co siê dziwiæ, ¿e akcja krêci siê wokó³ Coopera, skoro zdaniem „People” by³ najbardziej seksownym mê¿czyzn¹ poœród ¿ywych ludzi. ❍


13

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

O muzyce bez dyplomacji

Roman Markowicz

Czy „prawdziwy Chopin” zechce powstaæ? Jest to oczywiœcie parafraza s³ynnego anglojêzycznego powiedzenia, które mia³o swoj¹ genezê w latach 50. ubieg³ego wieku. Na potrzeby moich muzycznych rozwa¿añ u¿y³em znanego pytania, jako ¿e kilka ostatnich spotkañ z muzyk¹ Chopina nie pozwoli³o mi na kategoryczne uznanie którejkolwiek z interpretacji jako tê, któr¹ moglibyœmy nazwaæ prawdziwie stylow¹.

P

iszê te s³owa, kiedy w Warszawie zakoñczy³ siê w³aœnie XVII Konkurs Chopinowski; z jego laureatami na pewno zapoznamy siê bli¿ej w nadchodz¹cych miesi¹cach; tymczasem paru z dotychczasowych laureatów przewinê³o siê ostatnio przez nowojorskie estrady. Wœród nich do dziœ najwiêksz¹ s³awê posiada Maurizio Pollini, który jako 18-latek triumfowa³ w Warszawie w 1960 r.. W paŸdzierniku Pollini trzykrotnie wyst¹pi³ w Nowym Jorku: dwukrotnie w Carnegie Hall z recitalami, na których prezentowa³ kompozycje Beethovena i Schoenberga oraz Schumanna i Chopina ale tak¿e w David Geffen Hall (do niedawna Avery Fisher Hall), gdzie po raz pierwszy od 20 lat pojawi³ siê jako solista Filharmonii Nowojorskiej. Tam zaprezentowa³ nam Koncert e-moll Chopina, dzie³o, które 55 lat temu przynios³o mu s³awê i sta³o siê jednym z jego najs³ynniejszych nagrañ p³ytowych: wówczas akompaniowa³ mu wielki polski kapelmistrz Pawe³ Kleczko. Ów koncert z nowojorskimi filharmonikami by³ zreszt¹ jedynym i wype³ni³ drug¹ czêœæ wieczoru na którym orkiestra wykona³a tak¿e uwerturê Hektora Berlioza „La corsaire” oraz Uwerturê-Fantazjê Piotra Czajkowskiego „Romeo i Julia”.

O

nowojorskich wystêpach Polliniego pisa³em stosunkowo czêsto zarówno w Nowym Dzienniku, jak i w Kurierze Plus. Jest to dla mnie jedna z najwiêkszych zagadek wspó³czesnej pianistyki – nie jestem w stanie zrozumieæ, dlaczego pianista wydawa³o by siê daleki jeszcze od „podesz³ego wieku”, tak wczeœnie traci swoje umiejêtnoœci pianistyczne. Zastanawia mnie równie¿, jak siê to dzieje, ¿e zazwyczaj surowi recenzenci w stosunku do tego w³aœnie pianisty stosuj¹ najczêœciej taryfê ulgow¹. Zarówno program schumanowsko-chopinowski w Carnegie Hall jak i wystêp z Filharmoni¹ Nowojorsk¹ prezentowa³ te same problemy. W grze tego wspania³ego niegdyœ pianisty – dziœ s³ychaæ jedynie echa dawnej œwietnoœci – dominuje uczucie niepokoju. Jest to uczucie podobne do tego, jak gdyby aktor wchodzi³ ze swoj¹ kwesti¹ zanim jeszcze jego partner na scenie skoñczy³ w³asn¹. Nerwy muzyka powoduj¹ te¿ nadmiernie pospieszne tempa, brak przestrzeni pomiêdzy frazami i generalnie, dla mnie przynajmniej, czasami uczucie wrêcz brutalnej gry. Technicznie, jak ju¿ zd¹¿y³em to niejednokrotnie zauwa¿yæ pianista trochê „p³ywa” – klarownoœæ gry, bêd¹ca niegdyœ jego domen¹, dziœ przykryta jest prawym, „ratunkowym” peda³em, a na przyk³ad wirtuozowskie fragmenty koncertu e-moll wrêcz zamazane dziêki powierzchownej grze. Ale nawet wolna, liryczna, w swojej kantylenie operowa II czêœæ koncertu w nastroju wyda³a mi siê niemal obojêtna. Generalne

uczucie: aby dotrwaæ do koñca. Pollini, po zakoñczeniu swej produkcji na estradzie David Geffen Hall (donacja kilkudziesiêciu milionów dolarów pozwoli³a na przemianowanie nazwy sali – jak zawsze, money talks…) wydawa³ siê zak³opotany, zaskoczony entuzjastyczn¹ reakcj¹ publicznoœci i orkiestry; jego stosunek do muzyków na scenie by³ nadzwyczaj sympatyczny, wrêcz ujmuj¹cy. Tym razem artysta jednak nie bisowa³, choæ w Carnegie Hall od lat jego bisy wydaj¹ siê rytua³em; entuzjastyczna publicznoœæ wynagradzana jest dodatkowym mini-recitalem sk³adaj¹cym siê niemal zawsze z tych samych kompozycji. Do nich nale¿¹ Ballada g-moll, czêsto etiuda c-moll op10 No12 (rewolucyjna), Nokturn Des-dur op27No2 i wówczas, wydaje siê, s³yszymy w grze pianisty nieco wiêcej spokoju, mo¿e wtedy nerwy s¹ ju¿ bardziej ukojone.

N

ie wiêcej szczêœcia do Chopina mieliœmy podczas recitalu Lang Langa, który w Carnegie Hall ca³¹ drug¹ czêœæ recitalu poœwiêci³ wykonaniu kompletu chopinowskich scherz. W pierwszej czêœci dziwnie skomponowanego programu us³yszeliœmy cykl „Pory roku” Czajkowskiego (niefortunna nazwa kompozycji, bo kompozytorowi chodzi o nazwy miesiêcy, a nie czterech pór roku), po których wykonawca cofn¹³ siê do Bacha i jego Koncertu W³oskiego. Mo¿na i tak, jeœli nawet nie ma to wielkiego sensu. Chiñski artysta, który dla popularyzacji muzyki klasycznej, szczególnie w swoim kraju, zrobi³ wiêcej ni¿ ktokolwiek inny, jest kolejnym przyk³adem pianisty, który powoduje u mnie (i znacznej czêœci bardziej wybrednej publicznoœci i krytyków) uczucie frustracji. Frustracja polega na tym, ¿e Lang Lang jak ¿aden inny muzyk, nie jedynie pianista, potrafi w jednej kompozycji oscylowaæ pomiêdzy tandet¹ i cyrkowymi efektami a cudown¹ gr¹ na instrumencie. Posiada zdolnoœæ wykreowania przepiêknej frazy ze wspania³ymi efektami brzmieniowymi, by w chwilê póŸniej narzuciæ wariackie tempo lub nie pasuj¹c¹ do dzie³a dynamikê. Czasami jego techniczna bieg³oœæ, mimo, ¿e legendarna, nie do koñca siê sprawdza we wspomnianych, wyœrubowanych tempach. Tak te¿ siê sta³o w przypadku chopinowskich scherz, które mia³y wrêcz boskie momenty prawdziwego uczucia i piêkna, jak równie¿ chwile, w których dominowa³a wulgarnoœæ, przesada i wreszcie zwyk³e, nieuzasadnione walenie w klawiaturê. To by³o wrêcz na pograniczu dziobania fortepianu, zupe³nie mu zreszt¹ nie potrzebnego. Odwa¿ê siê stwierdziæ, ¿e tak jak w przypadku wielu wielkich artystów publicznoœæ wyzwala z nich to co najlepszego maj¹ do zaoferowania, o tyle w przypadku chiñskiego wirtuoza gra dla publicznoœci (czy mo¿e bardziej „pod publiczkê”) powoduje odmienne rezultaty. W kompozycjach Czajkowskiego mia³em na pocz¹tku wra¿enie, ¿e bêdzie to idealna wersja miniatur ilustruj¹cych poszczególne miesi¹ce; myli³em siê, w przypadku kilku utworów wydawa³o mi siê, ¿e artysta wrêcz ¿arty sobie stroi. Podobnie nieprzekonywuj¹cy sta³ siê wykonany po Czajkowskim Koncert W³oski Bacha, który tak¿e miejscami wyzwala³ pianistyczn¹ agresjê.

u Daniil Trifonov.

Lang Lang z Alanem Gilbertem otwo-

rzyli w koñcu wrzeœnia kolejny sezon koncertowy Filharmonii Nowojorskiej i wówczas pianista zaoferowa³ super-wirtuozowsk¹ wersjê Koncertu a-moll Griega. Wtedy nieco ³atwiej by³o mi tolerowaæ opisywane przed momentem zachowanie: z jednej strony podziwia³em zapieraj¹c¹ dech w piersiach czysto pianistyczn¹ wirtuozeriê, z drugiej strony zastanawia³em siê, czy musi siê to odbyæ kosztem cyrkowych efektów i muzycznej pustki. Ceniê u Lang Langa jego chêæ pomocy m³odym muzykom, którzy czasami zyskuj¹ dziêki mo¿liwoœci pojawienia siê na jednej scenie z tak wielkim artyst¹; najwyraŸniej jest on w stanie dostrzec prawdziwie zjawiskowe talenty, gdy¿ o wspólnych wykonaniach Schuberta na cztery rêce wspomina w swojej biografii Katie Liu, laureatka III nagrody ostatniego Konkursu Chopinowskiego i ulubienica polskiej publicznoœci. Dowiedzia³em siê niedawno z miarodajnego Ÿród³a, ¿e krytykowany przeze mnie pianista, na scenie zachowuj¹cy siê czêsto jak wspania³omyœlny monarcha, za co uwielbia go s³abo wyrobiona, choæ t³umnie przybywaj¹ca na koncerty chiñska publicznoœæ, w ¿yciu prywatnym i podczas prywatnych koncertów doskonale potrafi opanowaæ swoje „instynkty”. Nie wydaje mi siê, abym zbyt prêdko mia³ szansê na w³asne uszy przekonaæ siê o tym, na razie wiêc skazany zostanê na te piêkne momenty, których s³uchaæ bêdê z nadziej¹, ¿e kiedyœ mo¿e bêd¹ dominuj¹cym elementem publicznych wystêpów pianisty przez wielu uwa¿anego za najwiêkszy talent naszej epoki. Przynajmniej u niego pozostaj¹ wspomniane momenty, zaœ podczas koncertów Polliniego dominuje we mnie jedynie uczucie frustracji.

M

ówi¹c o Chopinie – ostatnio przez Nowy Jork przewin¹³ siê inny chopinowski laureat, Ingolf Wunder, który wyst¹pi³ we Frick Collection. Wunder by³ okreœlany jako gwiazda poprzedniego Konkursu w 2010r. i wed³ug znawców, to on powinien by³ zostaæ laureatem I-szej nagrody; jak mo¿e pamiêtamy otrzyma³ wówczas srebrny medal. W Nowym Jorku, swój raczej konwencjonalny program u³o¿y³ przedstawi¹c kompozycje Chopina parami; w pierwszej czêœci recitalu, otworzonego Appassionat¹ Beethovena, us³yszeliœmy Nokturn Es-dur op55 No2 i Polonez As-dur op53; drug¹ czêœæ recitalu otworzy³ kolejny Nokturn H-dur op62 No2, po którym us³yszeliœmy kolejnego polone-

za, tym razem Poloneza Fantazjê op61. Program zakoñczy³y wirtuozowskie kompozycje Liszta: Sonet Petrarki No104 oraz Walc Mefisto No. 1. Przyznam, ¿e nie przypominam sobie równie prêdko granych nokturnów; mo¿e artysta posiada ich wizjê jako ariê œpiewan¹ na jednym oddechu, ale momentami sprawia³o to wra¿enia zapêdzenia czy wrêcz niepokoju, chyba w tych kompozycjach zbêdnego. W polonezach koncepcja dzie³ podoba³a mi siê bardziej ni¿ sama realizacja, szczególnie w trochê niepewnym Polonezie Fantazji. Ju¿ podczas wystêpów Wundera na festiwalu w Dusznikach odczuwa³em trochê niewyt³umaczaln¹ powierzchownoœæ pianistyki. To siê powtórzy³o tak¿e w Warszawie na wspominanym fina³owym koncercie Festiwalu Chopin i Jego Europa. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e Wunder jest zarówno myœl¹cym muzykiem jak te¿ wirtuozem, co zademonstrowa³ w koñcz¹cym program Walcu Mefisto: od czasu konkursu w 2010 r. pojawi³y siê jednak w jego interpretacjach zbyt wyraŸnie s³yszalne niedoskona³oœci techniki. Miejmy nadziejê, ¿e jest to jedynie zjawisko przejœciowe. Firma Deutsche Gramophone, dla której pianista nagrywa, najwyraŸniej w jego przysz³oœæ wierzy. Ostatnia CD m.in. koncertem f-moll Chopina (dyryguje Jacek Kasprzyk) w orkiestracji pianisty pojawi³a siê w Europie i byæ mo¿e wkrótce trafi na amerykañski rynek.

W

listopadzie mi³oœników pianistyki czeka wielka atrakcja nie tylko w postaci solowych recitali Kissona i Andsnesa w Carnegie Hall, ale równie¿ innego pianisty, który sw¹ miedzynarodow¹ karierê rozpoczyna³ podczas Konkursu Chopinowskiego w Warszawie; wówczas przyznano mu trzeci¹ nagrodê. Po triumfalnym sukcesie w styczniu 2015 r., Daniil Trifonow pojawi siê powtórnie jako solista Filharmonii Nowojorskiej wykonuj¹c dzie³a Rachmaninowa na fortepian z orkiestr¹, jak równie¿ z muzykami Filharmonii tego¿ kompozytora Trio d-moll op. 9. Ka¿dy z trzech orkiestrowych koncertów bêdzie dyrygowany przez innego kapelmistrz; bêd¹ nimi: Cristian Macelaru, Neeme Jarvi oraz Ludovic Morlot. Seria koncertów rozpoczyna siê 11. XI i trwa do 28. XI. Program koncertów obejmowaæ bêdzie nie tylko koncerty fortepianowe, ale te¿ wiêkszoœæ dzie³ symfonicznych Rachmaninowa. Seria zapowiada siê ju¿ w tym momencie jako wydarzenie sezonu. Wiecej informacji mo¿na zdobyæ na stronie nyphil. org/rachmanioff. ❍


14

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

Nowa

powieϾ

w

www.kurierplus.com

odcinkach

Liliana Arkuszewska

Czy by³o warto? Odyseja d¿insowych Kolumbów

Kiedy by³am ma³a, mama czêsto mówi³a do mnie: „Zuch jesteœ!”. I staram siê nim byæ. Troszczyæ siê o najbli¿szych, postêpowaæ tak, by ich nie zawieœæ. Doceniam dobre ¿ycie, jakie mamy w Kanadzie, dziêkujê… ju¿ sama nie wiem komu… ¿e w³aœnie tu je mamy. Czasami jednak, zazwyczaj wieczorem, chwyta mnie w swe szpony melancholia. Powspominam, posmucê siê trochê, a jak pomarudzê, to przechodzi. Dzisiaj zasypa³o nas na bia³o, tote¿ nie mam czasu na rozczulanie. Wy¿ywam siê przy ³opacie. Patka jeszcze na treningu, Andrzej jeŸdzi po paczki, wiêc mi przypad³o odœnie¿anie. – Niech to szlag trafi! – klnê pod nosem, czuj¹c jak krew zalewa mnie ze z³oœci. Jak d³ugo bêdê w stanie wytrzymywaæ te cholerne zimy?! Przyje¿d¿a Andrzej, z samochodu wysiada jakiœ o¿ywiony, uœmiecha siê k¹cikiem ust. Na pewno zaraz mi powie, ¿e jestem zuch, bo tak ³adnie odœnie¿y³am, ale on obejmuje mnie czule i zaci¹ga do domu. – Lilka, mam dla ciebie niespodziankê – k³adzie na ³awê teczkê, wyjmuje z niej plik papierów. Z tajemnicz¹ min¹ sadza mnie na kanapie, a ja ju¿ nie wytrzymujê. – No mów! Tylko nie ka¿ mi zgadywaæ. – Ok. Kupujemy condo na Florydzie! – Co ty wygadujesz? Jakie condo? Gdzie? Dlaczego na Florydzie? – Któregoœ dnia, kiedy tak marudzi³aœ, narzeka³aœ na kanadyjskie zimy, powiedzia³aœ, ¿e ciê przera¿a, gdy sobie pomyœlisz, ¿e do staroœci bêdziesz musia³a siê mêczyæ w tej zimnicy. A ja nie chcê, ¿ebyœ siê mêczy³a. Pomyœla³em, ¿e jak bêdziesz mia³a gdzieœ w ciepe³ku dom czy mieszkanie, to ci ul¿y. Sama œwiadomoœæ, ¿e pewnego dnia bêdziesz mog³a ¿yæ w tropiku, na pewno ci pomo¿e. Nooo, spójrz na te plany! – S³odki jesteœ, ale… Po pierwsze, sk¹d weŸmiemy na to pieni¹dze? Po drugie, ja nie marzê o Florydzie. – Wiem, ale kupiæ w Stanach jest ³atwiej. Podobny do naszego system bankowy, ten sam jêzyk, bez problemu mo¿na siê dogadaæ. Firma, która sprzedaje te nieruchomoœci, oferuje hipotekê na wspania³ych warunkach, daje niskie oprocentowanie, mo¿liwoœæ odliczenia jej od podatku. Poza tym na Florydê blisko. W razie gdyby by³y jakieœ trudnoœci, dojedziesz samochodem. – Gdzie? To znaczy gdzie jest to condo? W jakim mieœcie? – W Sarasocie nad Zatok¹ Meksykañsk¹. Pamiêtasz, jak ci siê tam podoba³o? Tylko… tych condominiów jeszcze nie ma… Dopiero zostan¹ zbudowane. – To o czym mowa? – Kupimy z planów. „Mo¿e to dobry pomys³” – pomyœla³am i zrobi³o mi siê cieplej na duszy. Obejrza³am plany. Tak mi siê spodoba³y, ¿e po nieca³ym tygodniu staliœmy siê w³aœcicielami Condominium Central Park ii. Prawdê mówi¹c, wspaniale to na mnie wp³ynê³o. Lubiê, jak znacz¹ce wydarzenia przychodz¹ spontanicznie. Wydaje mi siê, ¿e bardziej raduj¹; od razu przyby³o mi energii i pogodnych myœli. Z nowiny zwierzamy siê S³awkom, Tomkom i w trakcie opowiadania wszyscy zaczynamy siê podniecaæ kupnem na

spó³kê nieruchomoœci na Florydzie. Rodzi siê plan – wyjazd do Sarasoty. Przedstawiciele z ka¿dej rodziny, czyli Tomek, Gosik i ja, polecimy na zwiady. A gdy trafi siê coœ nadzwyczajnego i taniego, kupimy. „Pomys³ doskona³y” – pomyœla³am. Czy siê uda, czy nie, przez swoj¹ spontanicznoœæ przypomnia³ mi zrywy m³odoœci. Kiedyœ tak podejmowaliœmy decyzje, bez g³ówkowania, przeliczania, bez stresu, wszystko jakoœ siê udawa³o. Ju¿ po tygodniu l¹dujemy w Fort Lauderdale. – To mi pasuje! – uœmiechniêty Tomek patrzy na zegarek. – Trzy godziny i jesteœmy w upale! – £adnie tu – Gosik rozgl¹da siê dooko³a. Wsiadamy w samochód i prujemy na drug¹ stronê pó³wyspu do Sarasoty. W biurze handlu nieruchomoœciami poznajemy korpulentn¹ starsz¹ pani¹, dobiegaj¹c¹ szeœædziesi¹tki. Elegancko ubrana, wyperfumowana niemi³osiernie, je¿d¿¹c z nami przez nastêpne dni, pokazuje domy. I wszystko by³oby dobrze, gdyby nie to, ¿e ka¿dy z nas szuka czegoœ zupe³nie innego. Mnie interesuj¹ tylko nowe domy. Gosikowi nie robi ró¿nicy; mog¹ byæ stare, byle w okolicy zaroœniêtej tropikaln¹ roœlinnoœci¹. – Opamiêtajcie siê, dziewczyny! – oburza siê Tomek. – Kupimy coœ nad wod¹… i tak dalej… najlepiej blisko przystani. Mo¿e to byæ najnêdzniejsza chata, nawet taka do zburzenia. „O Chryste! Jeszcze budowaæ mu siê zachciewa!” – w³osy stanê³y mi dêba. Z politowaniem spogl¹dam na zmêczon¹ kobietê, która g³upieje przy nas do reszty. Nie sposób nam dogodziæ. W miarê czasu, przejechanych mil, po obejrzeniu wielu posiad³oœci nasz zapa³ do inwestycji gaœnie, za to prze¿ywamy wakacje, jakich ma³o. Na ka¿dym kroku filmujê Sarasotê. Na pami¹tkê i ¿eby pokazaæ Andrzejowi, jak teraz wygl¹da. W centrum na deptaku nakrêcam ruchliwe rondo. Miêdzy palmy wtula siê radosna Gosik, patrzy prosto w kamerê, szeroko rozpoœciera ramiona i mówi: – Oto miejsce naszej staroœci – krêci siê w kó³eczko. Jeszcze dzieñ przed powrotem do Ottawy zaje¿d¿amy na Tamiami Trail. Dodeptaka, pla¿y bia³ej jak sól dziesiêæ minut samochodem. A poniewa¿ podoba mi siê to, co widzê, radosna wracam do domu. * Z rozpêdu wpadam w rutynê. Szykuj¹c wielkie pranie, chwytam kosz z brudami w Patki pokoju i zauwa¿am oparty o biurko rulon graficznej mapy atrakcji Zony Hotelowej Cancun. Na pocieszenie kupiliœmy j¹ tu¿ przed wyjazdem z raju. – Pacita, zupe³nie zapomnia³yœmy o tym plakacie! – Ja nie zapomnia³am, tylko my na nic nie mamy czasu. – Zaraz to za³atwiê. Zadzwoniê do Billa, podrzucê Keithom, ¿eby od nich wzi¹³. W tym tygodniu bêdzie oprawiony. Kiedy po kilku dniach z podnieceniem przypatrujemy siê ulubionym miejscom w Cancun, s³yszymy pukanie. – To chyba Karol – Andrzej podrywa siê. – Co za Karol?

– A, taki malarz mieszkaj¹cy po drugiej stronie rzeki, w Hullu. Znajomy mi go poleci³, jak szuka³em kogoœ do wykonania rysunków do patentu – Andrzej ju¿ przy drzwiach, zapraszaj¹c goœcia do œrodka, proponuje coœ do picia. Karol siada na brzegu kanapy, z kieszeni marynarki wyjmuje paczkê benson & hedges. Jest nieprzeciêtnie wysoki, lecz do przystojnych bym go nie zaliczy³a. Mimo m³odego wieku ³ysiej¹cy, wysokie czo³o z meszkiem na œrodku. Pyzat¹ twarz zdobi¹ czarne w¹sy, wypisz wymaluj Pancho Villa. Przypatruje siê z uœmiechem oprawionej mapie. – To coœ z mojej bran¿y – zagaduje. – Czy¿byœ zajmowa³ siê turystycznymi mapami? – Andrzej podniós³ brwi, stawiaj¹c przed nim lampkê wina. – W³aœnie skoñczy³em malowaæ panoramê miasta Lyonu i zabieram siê za Lourdes. – Powa¿nie? To musi byæ œwietne zajêcie. Ciekaw jestem… Zaczyna siê rozmowa, która nie interesuje ani Patki ani mnie, zatem zostawiamy panów samych. Zabieramy mapê na górê, by znaleŸæ dla niej najlepsze miejsce. Nic nie sugerujê, ale pytanie, czy zast¹pi Phantoma, czy p³ywackie medale, intryguje. Nie na d³ugo. Patka nie mia³a problemu z wyborem. Medale l¹duj¹ w pude³ku pobutach, a nad biurkiem rozpostar³ siê widok zak¹tka Meksyku. * Mijaj¹ miesi¹ce, ile razy przydepcze mnie paskudna sytuacja w pracy, muszê lecieæ na bingo czy te¿ zdenerwuje œnie¿na zadyma, siadam na ³ó¿ku w pokoju Patki i patrzê prosto przed siebie. Spogl¹dam na miejsce szczêœliwoœci. Wiara w spe³nienie marzenia podnosi na duchu i ju¿ jest dobrze, abyœmy zdrowi byli. Patka dopiero co wróci³a z turnieju w Toronto. Zamiast na podium wyl¹dowa³a w szpitalu. Od paru miesiêcy ka¿dy jej wyjazd koñczy siê chorob¹. Czy zadu¿o trenuje? Za ma³o œpi? Nawet w niedziele nie odpoczywa, bo pracuje u Zbyszków w sklepie z bi¿uteri¹. Odpewnego czasu coraz wiêcej godzin poœwiêca te¿ na ¿ycie towarzyskie. W g³owie kole¿anki i koledzy. Chocia¿ nie widzê w tym nic z³ego, obserwujê j¹ ze zdwojon¹ uwag¹. Ojejku! Jak mog³am tego nie zauwa¿yæ?! No, niby widzia³am, ale dopiero teraz uœwiadamiam sobie, ¿e nasza Pacita to ju¿ kobieta. Tu i ówdzie przyby³o cia³a. Zmiany kszta³tów, niesamowita wra¿liwoœæ na pewno maj¹ wp³yw na jej zdrowie i sportowe osi¹gniêcia. Codziennie miele wodê godzinami, a rezultaty w ogóle siê nie poprawiaj¹. – Patka, mo¿e zrezygnuj z pracy, nie musisz pracowaæ. – Wiem, ¿e nie muszê, ale chcê. Przecie¿, nie ja jedna; moje kole¿anki, nie mówi¹c o kolegach… No, przecie¿ sama wiesz… wszyscy pracuj¹. Ja te¿ mam swoje zachcianki. Jak mi siê ubzdura na przyk³ad para d¿insów Guessa, to nie muszê was o nie prosiæ. Idê do sklepu i kupujê. Chcê byæ niezale¿na. – Na to jeszcze przyjdzie pora. – Ale wy mnie znacie, ja zawsze muszê wybiegaæ do przodu.

odc. 88 – Pamiêtaj, ¿eby nie trzymaæ wszystkich srok za ogon. W ¿yciu nie mo¿na mieæ wszystkiego. – Ale trzeba chcieæ! Mówi³aœ, ¿e chcieæ to móc. I tym mnie zatka³a. Zawsze tak mówi³am i w to wierzy³am, ale ostatnio… czy¿bym pow¹tpiewa³a? * Obserwujê, jak Keith z dnia na dzieñ prze¿ywa coraz gorsz¹ gehennê. – Liliana, bêdziemy w tym tygodniu siedzieæ po godzinach – spiêty, nie potrafi siê zrelaksowaæ nawet w czasie lunchu. – Nie ma sprawy, jak trzeba, to trzeba. Tej wrednej babie nie damy satysfakcji. Wyrobimy siê na czas. Choæbym wci¹¿ go pociesza³a, on i tak jest zestresowany. Mimo ¿e projekt dobiega koñca, na widok dyrektorki, która rani go codziennie, trzês¹ mu siê rêce, twarz szarzeje. Lecz Keith nie popuœci, o nie. Twardo obstaje przy swoich racjach. Wieczorami, gdy odwozi mnie do domu, skacze mu ciœnienie, bo ma wypieki na twarzy i ¿adnej ochoty na rozmowy. Tak bym chcia³a nim potrz¹sn¹æ, wrzasn¹æ: „Odpuœæ pieprzon¹ politykê, wyluzuj siê!”. Jednak on, jakby by³ w jakimœ amoku, jest nie- ustannie zacietrzewiony. – Sleep tight and see you tomorrow – zatrzaskuj¹c drzwi od samochodu, mia³am jeszcze dodaæ: „Jutro bêdzie lepiej”, ale nawet na mnie nie spojrza³. Stres dopada i mnie. W nocy przewracam siê z boku na bok, nie mogê zasn¹æ. Co pocz¹æ, by za³agodziæ napiêcie? Budzê siê z motylkami w ¿o³¹dku. Ju¿ wiem, co zrobiæ, ¿eby dzisiaj oddaæ do druku oficjalny raport finansowy. Za³atwiê to jeszcze rano. Jak oparzona wbiegam do windy, a ona wlecze siê niemo¿liwie. Wyskakujê z niej jak z procy, nie patrz¹c na boki, w te pêdy biegnê do biura. Rzucam torebkê na krzes³o i zasuwam doszefa. Za œciank¹ obok ani Keitha, ani nikogo z naszych wspó³pracowników. Ani Sue, ani Malcoma nie widaæ na horyzoncie. Dziwna cisza. Cisza w pracy nigdy nie przynosi³a nic dobrego. Kojarzy mi siê z lêkiem, obaw¹, któr¹ ju¿ czujê. Zaniepokojona idê do kafeterii, mijam grupki znajomych. Rozmawiaj¹ prawie szeptem, spogl¹daj¹ na mnie niezrozumia³ymi minami. O co tu chodzi? Mo¿e znowu szykuje siê jakieœ zebranie, biznesowe mydlenie oczu, mitelowska propaganda? Mo¿e znowu zwolnienia? Ojejku, byle nie to… – Lili – s³yszê za plecami. – Malcolm, szukam was wszystkich, czy coœ siê œwiêci? Wyczuwam jak¹œ niezdrow¹ sytuacjê. – To ty jeszcze nic nie wiesz? Rzeczywiœcie, sytuacja jest niezdrowa. Keith w szpitalu. W nocy dosta³ ataku serca.

Liliana Arkuszewska Szczecinianka. Wyjecha³a z kraju z trzyletni¹ córk¹, mê¿em, siostr¹ i szwagrem; najpierw do Francji, potem do Kanady. W Odysei d¿insowych Kolumbów razem z ni¹ prze¿ywamy emigracyjn¹ codziennoœæ i zastanawiamy siê – czy by³o warto?


15

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

Podwójne ¿ycie Weroniki K.

Sorry Polsko Ju¿ dawno opad³ kurz po przemarszu 5 Alej¹, trupki W ERONIKA K WIATKOWSKA baloników sczez³y na wysypiskach, flagi narodowe pieczo³owicie z³o¿ono w kostkê i schowano na strychu, a jeszcze ci¹gle odzywaj¹ siê g³osy w sprawie „felietonu o Paradzie”, który wcale nie by³ felietonem o Paradzie, lecz o potrzebie, a raczej braku, manifestowania w zorganizowany sposób, pod sztandarem i w grupie, tak intymnego uczucia jakim jest mi³oœæ. Nawet jeœli to tylko mi³oœæ do Ojczyzny. Okazuje siê, ¿e nie mo¿na indywidualnie i po swojemu. Trzeba w kupie. Tradycyjnie. I z pomp¹. Bo inaczej „wyrodne dziecko ojczyzny”, „zaprzañstwo”, a w najlepszym razie malkontenctwo i niedojrza³oœæ. Byæ mo¿e. W koñcu przyzna³am siê do u³omnoœci. ¯e nie potrafiê uruchomiæ w sobie energii potrzebnej do patriotycznych wzmo¿eñ, wykrzesaæ entuzjazmu, odnaleŸæ siê we wspólnym celebrowaniu. Czegokolwiek. Wolê w osamotnieniu. Kameralnie. Intymnie. Bo z patriotyzmem jak z wiar¹. Jedni chodz¹ na pielgrzymki. Inni modl¹ siê na ³¹ce. I nie ma jedynie s³usznego wzorca. Wbrew temu, co g³osz¹ pr꿹cy nacjonalistyczne musku³y „prawdziwi patrioci” i „prawdziwi katolicy”. Te kilka ostatnich s³ów napisa³am z pewn¹ obaw¹, bo nic tak nie wznieca i nie dzieli Polaków, jak one. Przekona³am siê o tym w ci¹gu ostatnich kilku tygodni, kiedy wiele ¿yczliwych mi osób radzi³o, ¿ebym nie zabiera³a g³osu „w sprawach politycznych”- cytujê, nie dr¹¿y³a tematu, nie sz³a t¹ drog¹ - jak mawia³ Ludwik Dorn - bo wyboista i ³atwo siê potkn¹æ. „Narobisz sobie wrogów” – szeptali. „Wiesz jakie jest to œrodowisko”ostrzegali. S³ucha³am w os³upieniu myœl¹c o tym, ¿e jeœli „niewinne” wyznanie braku potrzeby maszerowania

z flag¹ Pi¹t¹ Alej¹ rozjuszy³o tak wielu, co by by³o, gdybym ujawni³a pogl¹dy na inne „³atwopalne” tematy? Celowo u¿y³am czasownika „ujawniaæ”, gdy¿ wielu znajomych, dzia³aj¹cych w polonijnych organizacjach i pracuj¹cych w polonijnych firmach, swoje przekonania ukrywa. Z obawy przed „problemami, które mog³yby z tego wynikn¹æ”- cytujê. Nie decyduj¹ siê na œwiatopogl¹dowy coming out, traktuj¹c swoje – powiedzmy „nowoczesne”pogl¹dy, jak odmienn¹ orientacjê seksualn¹. Która owszem, niby jest akceptowana, w koñcu obowi¹zuje poprawnoœæ polityczna, mieszkamy w Nowym Jorku itd., ale wiadomo - po k¹tach szepcze siê, ¿e zboczenie. I wyklucza. I piêtnuje. Albo - co gorsza - postanawia „uzdrowiæ”, nawróciæ, uœwiadomiæ. Ech, nic bardziej irytuj¹cego, ni¿ mentorski ton i patriotyczna (lub polityczna) krucjata, te wszystkie próby zawrócenia zb³¹kanej owieczki do stada. Przypomina siê od razu kontrowersyjna Maria Peszek, która ma czelnoœæ byæ ateistk¹ i jeszcze o tym g³oœno œpiewaæ: „Pan nie prowadzi mnie, sama prowadzê siê, w³asn¹ drog¹, zawsze obok”. Zabieraæ g³os w sprawie eutanazji, albo w kawa³ku „Sorry Polsko” wyznawaæ wprost: „po kana³ach z karabinem nie biega³abym/ nie odda³abym ci Polsko ani jednej kropli krwi”. Nic dziwnego, ¿e nie gra koncertów na Greenpoincie. „Prawdziwi patrioci” œci¹gnêliby j¹ pewnie ze sceny i ukamieniowali pod muralem Polski Walcz¹cej. Trochê ¿artujê. A trochê nie. W ka¿dym razie jestem ju¿ bardzo zmêczona t³umaczeniem „co autor mia³ na myœli”. ¯e te t³umy z flagami, te dzieciaki w ludowych strojach przytupuj¹ce w rytm mazurka czy oberka, œpiewaj¹ce „gdybym ja by³a s³oneczkiem na niebie” z amerykañskim akcentem, weterani w odœwiêtnych mundurach,

o twarzach, z których mo¿na czytaæ jak z ksi¹¿ek do historii najnowszej, wzruszeni na widok wiwatuj¹cych, nawet te nasze przaœne „majteczki w kropeczki”, które nuc¹ pod nosem pokolenia, ¿e na to wszystko jest miejsce. I bardzo dobrze, ¿e jest. Ale niech bêdzie równie¿ przestrzeñ dla myœl¹cych/ czuj¹cych inaczej. Tych, którzy nie widz¹ powodu, by manifestowaæ dumê z przynale¿noœci narodowej, „obnosiæ siê z polskoœci¹”- jak napisa³a jedna z komentuj¹cych osób. Co nie znaczy, ¿e siê jej wstydz¹ lub wyrzekaj¹. Przeciwnie. Dzia³aj¹ na rzecz wspólnoty, dbaj¹, by nie zatraciæ to¿samoœci kulturowej, swoim dzieciom staraj¹ siê zaszczepiæ mi³oœæ do polskiego jêzyka, tradycji, œwi¹t. Tylko robi¹ to po swojemu. Na inn¹ mod³ê. Bez patosu. S³ów pisanych z wielkiej litery. Hase³ wykrzykiwanych pod sztandarem. I jeszcze - na koniec - s³owo do tych, co z internetowej ambony prawi¹ kazania, besztaj¹c „m³odych i g³upich”, którzy nie wiedz¹, jak kochaæ ojczyznê, w co wierzyæ, jakie filmy ogl¹daæ, jakiej muzyki s³uchaæ, generalnie - nie wiedz¹ jak ¿yæ i po co: „Trzeba mieæ prawo do tego, ¿eby pouczaæ, ¿eby moralizowaæ, a przekona³em siê […] ¿e im bardziej cz³owiek uprawniony do moralizowania, tym bardziej unika tego. Co jest te¿ w jakiœ sposób zrozumia³e - cz³owiek maj¹cy jakiœ wiarygodny pogl¹d na œwiat, sprawdzony, prze¿yty, jest szalenie ostro¿ny w wydawaniu wyroków. […] Wolê ludzi ogarniêtych w¹tpliwoœciami, bo oni maj¹ ogl¹d ca³oœci. Widz¹, ¿e jedna racja nie mo¿e korzystaæ z nadzwyczajnych preferencji”.* Ano. A mo¿e lepiej: amen. *Tadeusz Konwicki, „W poœpiechu”. Napisz do autorki: podwojnezycieweronikik@gmail.com

W konsulacie – wzruszenia i radoœæ biegania

u Zebranych powita³ konsul Mateusz St¹siek.

Polscy uczestnicy maratonu nowojorskiego spotkali siê w poniedzia³ek, 2 listopada na wydarzeniu organizowanym co roku przez Konsulat RP w Nowym Jorku. W tym roku na liœcie goœci znalaz³o siê oko³o 200 osób, dwa razy wiêcej ni¿ rok temu, mieszkaj¹cych w Polsce, USA, Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii. Ka¿dy z zawodników mia³ okazjê krótko przedstawiæ siê i poinformowaæ o swoim wyniku. Przemawiali równie¿ przedstawiciel stacji wodnej zorganizowanej podczas maratonu po raz drugi przez Polaków na Greenpoincie oraz prezes Polsko-Amerykañskiego Zwi¹zku Sportowego Andrzej Krygowski, a tak¿e przedstawicielka grupy biegaczy z Poznania, reprezentuj¹ca Fundacjê wspieraj¹c¹ m³odych maratoñczyków. Goœciem honorowym by³ porucznik Karol Cierpica – ¿o³nierz Wojska Polskiego, któremu w sierpniu 2013 r. podczas ataku talibów na bazê w Afganistanie ocali³ ¿ycie poœwiêcaj¹c w³asne sier¿ant armii amerykañskiej Michael Ollis. Karol przyjecha³ na zaproszenie rodziców Michaela razem z ¿on¹ Barbar¹ oraz synami Kub¹ i Michaelem. W maratonie bieg³ razem z dwiema siostrami Michaela Ollisa – Kim i Kelly oraz przyjació³mi amerykañskiego ¿o³nierza, w tym Williamem Abe-

lem, dla którego by³ to 50-ty maraton w ¿yciu. Podczas spotkania Robert Ollis, ojciec Michaela powiedzia³, ¿e œmieræ syna by³a dla niego potê¿nym ciosem, ale zyska³ now¹ rodzinê i nowy kraj - Polskê, o której wczeœniej za wiele nie myœla³, a która sta³a siê dla jego ca³ej rodziny bardzo bliska. Podkreœli³ te¿, ¿e ma obecnie szeœciu wnuków – piêciu w USA i jednego w Polsce. Wspomina³ o licznych wyrazach ¿yczliwoœci z jak¹ spotyka siê ze strony Polaków, którzy zapewniaj¹ go, ¿e sier¿ant Michael Ollis jest nie tylko amerykañskim, ale równie¿ polskim bohaterem. Porucznik Cierpica podziêkowa³ Pañstwu Ollisom za serdecznoœæ jak¹ jest przez nich obdarzany i podkreœli³, ¿e on równie¿ traktuje ich jako czêœæ swojej rodziny. Wyst¹pienia by³y bardzo emocjonalne, wielu uczestników spotkania mia³o ³zy w oczach i czêsto przerywano wypowiedzi oklaskami. Spotkanie zakoñczy³o siê wrêczeniem pucharów ufundowanych przez Konsulat – dla najszybszego Polaka, który otrzyma³ Pan Grzegorz Gronostaj (25. miejsce wœród mê¿czyzn) oraz dla najszybszej Polki, który otrzyma³a Aleksandra Dzierzkowska, nauczycielka wychowania fizycznego uczestnicz¹ca w maratonie nowojorskim ze swoimi uczniami – (183. miejsce wœród kobiet). Wizyta porucznika Karola Cierpicy mog³a siê odbyæ dziêki wsparciu finansowemu Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku oraz Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej, przy pomocy Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Napoje zosta³y ufundowane przez Pañstwa Prenkiewiczów PR z Brooklynu.

u Wspólne zdjêcie.

u Od lewej: Linda Ollis, Michael Cierpica, Robert Ollis.

u Wywiady z medalistami.

u Brawa dla najszybszych.


16

GRUBE

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

RYBY

i

PLOTKI

www.kurierplus.com

Weronika Kwiatkowska

kañskim raperem, Drakiem. Bardzo siê kochaj¹ i doskonale dogaduj¹”- czytamy. „Z ca³¹ pewnoœci¹ bêd¹ œwietnymi rodzicami”- dodaje tzw. osoba z bliskiego otoczenia tenisistki. Na razie nie wiadomo, kiedy Serena oficjalnie potwierdzi pog³oski i na jak d³ugo zawiesi sportow¹ karierê. Polscy kibice maj¹ nadziejê, ¿e czarnoskóra zawodniczka d³ugo nie wróci na kort, daj¹c tym samym szansê naszej rodaczce na zdobycie tytu³u najlepszej tenisistki œwiata. I przy okazji - najbogatszej.

u Agnieszka Radwañska. Zdzis³awa Soœnicka po prawie 20 latach wraca z nowym albumem. „Tañcz, choæby p³on¹³ œwiat”. „Romuald Lipko, który jest producentem p³yty, przes³a³ mi tytu³ow¹ piosenkê”- opowiada artystka. „Nie mog³am siê oderwaæ od tego utworu, a¿ w koñcu uzna³am, ¿e chcia³abym go zaœpiewaæ. Tyle, ¿e nie umia³am”. Piosenkarka przyzna³a szczerze: „Operowanie g³osem, zw³aszcza w du¿ej skali, wymaga æwiczeñ, a ja w ogóle nie œpiewa³am od oœmiu lat. ¯eby wykonaæ tê piosenkê, potrzebowa³am piêciu miesiêcy ciê¿kiej pracy”. Jak dowiadujemy siê z rozmowy w jednym z popularnych tygodników, legenda polskiej estrady sta³a siê ikon¹ polskich gejów. Wszystko to za spraw¹ utworu „Julia i ja”, który rzekomo mia³ opowiadaæ o dwóch, zakochanych w sobie, kobie-

ni³ samobójstwo, doczeka³ siê nie tylko w³asnej gwiazdy w s³ynnym Rock and Roll Hall of Fame, ale równie¿ w³asnego dnia, który obchodzony bêdzie 10 kwietnia! Co wiêcej, dom aukcyjny z Los Angeles organizuje w³aœnie aukcjê pami¹tek po gwiazdach rocka, wœród których znalaz³ siê m.in. pukiel w³osów lidera Nirvany, oraz jego s³ynny bury sweter, w którym zagra³ koncert MTV Unplugged. „Wystêp z 1993 roku przez wielu dziennikarzy muzycznych zosta³ uznany za kamieñ milowy w historii popkultury, a sweter Cobaina za symbol wizerunku zespo³u i grungu”- czytamy w amerykañskiej prasie. Z³achany, poplamiony ciuch wart jest teraz - jak szacuj¹ znawcy – przynajmniej 60 tysiêcy dolarów, czyli ponad 200 tysiêcy z³otych. Wychodzi na to, ¿e nie-

u Zdzis³awa Soœnicka. tach. „To ca³kowite nieporozumienie”wyjaœnia Soœnicka. „To opowieœæ o dwóch przyjació³kach, które zawar³y braterstwo krwi. Zreszt¹ to nie jest a¿ tak istotne, bo w tej piosence chodzi o klimat”- doda³a. „A jak odbieram to, ¿e sta³am siê gejowsk¹ ikon¹? Có¿. Jestem w dobrym towarzystwie, np. Barbary Streisend. Myœlê, ¿e wra¿liwoœæ gejów jest bliska mojej. Oni ju¿ w latach 70. do mnie pisali. W tych listach nic nie by³o wprost, bo to by³y inne czasy, ale mo¿na by³o wyczytaæ wiele miêdzy wierszami. Bogdan Olewicz inspiruj¹c siê tymi zwierzeniami, napisa³ dla mnie teksty na p³ytê „Odcienie samotnoœci”. Z tego co wiem, ta p³yta nale¿y do ulubionych albumów gejów”. Trzymamy kciuki za pani¹ Zdzis³awê. Mamy nadziejê, ¿e nowy album spodoba siê wiêkszoœci. Nie tylko mniejszoœci (seksualnej). * Staæ siê ikon¹ za ¿ycia nie jest ³atwo. Co innego po œmierci. Kurt Cobain, lider zespo³u Nirvana, który 21 lat temu pope³-

którzy artyœci mog¹ zarobiæ wiêksz¹ forsê le¿¹c w grobie, ni¿ stoj¹c na scenie. Wystarczy byæ wiernym przykazaniu prawdziwych rockendrollowców: ¿yj szybko, kochaj mocno i umieraj m³odo. * Pozostaj¹c w zaduszkowych klimatach, warto przedstawiæ coroczn¹ listê najlepiej zarabiaj¹cych zmar³ych gwiazd wed³ug magazynu „Forbes”. Na szczycie, ju¿ trzeci raz z rzêdu, uplasowa³ siê Michael Jackson. Król popu zgarn¹³ w tym roku 115 milionów dolarów. Na drugim miejscu znalaz³ siê Elvis Presley, który spadkobiercom przysporzy³ fortuny wartej 55 milionów dolarów. W zestawieniu pojawiaj¹ siê takie gwiazdy, jak: Bob Marley, Elizabeth Taylor, Marylin Monroe czy… Albert Einstein. Ten ostatni chyba przez przypadek. * Nie tylko gwiazdy piosenki i legendy kina zarabiaj¹ krocie. Równie¿ sportowcy. I to – na szczêœcie - jeszcze za ¿ycia.

Agnieszka Radwañska w³aœnie odnios³a najwiêkszy dotychczasowy sukces w karierze i wygra³a presti¿owy turniej WTA Finals koñcz¹cy tenisowy sezon na œwiecie. „To by³ najszczêœliwszy dzieñ w moim ¿yciu”- powiedzia³a po wystêpie. Tym samym Polka awansowa³a na 10. miejsce w rankingu najlepiej zarabiaj¹cych tenisistek. Sukcesy na kortach przynios³y jej prawdziw¹ fortunê. Jak podaj¹ media - Radwañska zgromadzi³a na swoim koncie ju¿ ponad 21 milionów dolarów. I dopiero siê rozkrêca. Byæ mo¿e naszej tenisistce bêdzie teraz ³atwiej, bowiem z kortu schodzi – przynajmniej tak podaj¹ media – Serena Williams. Amerykañska prasa donosi, ¿e najlepsza tenisistka œwiata jest w 12. tygodniu ci¹¿y. „34-letnia sportsmenka od d³u¿szego czasu spotyka siê z amery-

* Nie jest ³atwo zawiesiæ karierê na ko³ek, ale czasem trzeba. Piotr Marzec, znany wiêkszoœci jako raper Liroy, zosta³ pos³em RP. Najs³ynniejszy „Scyzoryk”, „¿yj¹ca legenda polskiej sceny muzycznej”, producent, cz³onek Akademii Fonograficznej, zasi¹dzie – wraz z koleg¹ Kukizem - w ³awach sejmowych. Zapytany, co wp³ynê³o na decyzjê, by startowaæ w wyborach parlamentarnych, odpowiedzia³: „Kiedy patrzê na moj¹ 10-letni¹ córkê która mówi ju¿ o studiach, ale nie w Polsce, to wiem, ¿e nie jestem w stanie na si³ê jej zatrzymaæ w kraju. Jeœli dziesiêcioletnie dziecko nie jest zainteresowane ¿yciem w Polsce, zupe³nie gdzie indziej siê widzi, to dochodzê do wniosku, ¿e ja w komunie dok³adnie o tym samym myœla³em, by³em dok³adnie w takiej samej sytuacji”- podkreœla³. „Dlatego czasami mi siê chce wejœæ do polityków, z³apaæ ich wszystkich za szyje i…” Potem nast¹pi³ ci¹g zdañ, w których pose³ z Kielc t³umaczy³ co i jak uczyni swoim kolegom z Wiejskiej, gdy tylko bêdzie mia³ tak¹ mo¿liwoœæ. Dziennikarze ju¿ zacieraj¹ rêce. Liroy na mównicy sejmowej rapuj¹cy o stanie pañstwa – to dopiero bêdzie awantura! ❍


17

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com

PEDIATRA - BOARD CERTIFIED

Princess Manor

Dr Anna Duszka

Excellence in Catering Every Occasion Specjalizujemy siê w przyjêciach weselnych w stylu polskim.

Ostre i przewlek³e choroby dzieci i m³odzie¿y Badania okresowe i szkolne, szczepienia Manhattan Medical Center - 934 Manhattan Ave. Greenpoint

(718) 389-8585

Mo¿liwoœæ umówienia wizyty przez komputer - ZocDoc.com

CARING PROFESSIONALS, INC.

PRZYJÊCIA OKOLICZNOŒCIOWE NA KA¯D¥ OKAZJÊ

Najwiêksza sala bankietowa na Greenpoincie Informacje i rezerwacje z Biurze Princess Manor: 92 Nassau Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-389-6965 www.princessmanor.com Zainteresownych prenumerat¹ tygodnika

KURIER PLUS informujemy, ¿e roczny abonament wynosi $80, pó³roczny $50 a kwartalny $30.

70-20 Austin St, suite 135, Forest Hills, NY 11375 (718) 897-2273 wew.114 (F do 71 Ave. Forest Hills) ☛ Oferujemy prace dla opiekunek posiadaj¹cych legalny pobyt i certyfikat HHA. ☛ Tym, którzy nie maj¹ certyfikatu organizujemy bezp³atne kursy. ☛ Wszyscy, którzy kiedyœ u nas pracowali s¹ równie¿ mile widziani.

Oferujemy prace we wszystkich dzielnicach. Rejestracja w poniedzia³ki i œrody od godz. 10 am. Po informacje prosimy dzwoniæ od poniedzia³ku do pi¹tku w godz. 10 am - 4 pm. Mówimy po polsku. 663 Grandview Ave., Ridgewood, NY 11385, (718) 366-3200 www.mortonridgewood.com Pe³ne us³ugi pogrzebowe ju¿ od $3225. W tym wizytacje, trumna i wszystkie niezbêdne profesjonalne us³ugi. Przewóz zw³ok do Polski w konkurencyjnej cenie. Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê!

Greenpoint Properties Inc. Real Estate Diane Danuta Wolska, broker Victor Wolski, associate broker Specjaliœci od sprzeda¿y nieruchomoœci Greenpoint, Williamsburg i okolice.

✓ NA SPRZEDA¯:

Kurier Plus, tel. (718) 389-3018

W-NASSAU MEAT MARKET

Kiszka

Dwurodzinny dom murowany, Morgan Ave., po kapitalnym remoncie. Du¿e rozk³adowe mieszkania. £adny ogród. Wykoñczona piwnica i pralnia kontrakt

cell. 917-608-5344 WYCENA DOMÓW I MIESZKAÑ WYNAJMUJEMY MIESZKANIA NOTARIUSZ

Ridgewood: 3-rodzinny -sprzedany. domy na sprzeda¿ ✓ Potrzebnei mieszkania do wynajêcia.

933 Manhattan Ave. (pom. Kent St. & Java St. www.greenpointproperties.com tel. 718-609-1485

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D

– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 43 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

LECZY: katar sienny bóle pleców rwê kulszow¹ nerwobóle impotencjê zapalenie cewki moczowej bezp³odnoœæ parali¿ artretyzm depresjê nerwice zespó³ przewlek³ego zmêczenia na³ogi objawy menopauzy wylewy krwi do mózgu alergie zapalenie prostaty itd. l

l

Najsmaczniejsze domowe wêdliny 915 Manhattan Ave. Brooklyn, N.Y. 11222 Tel: 718-389-6149

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

l

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS), UHC Empire Plan


18

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222

Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie:

✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych

Og³oszenia drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

24-GODZINNY SERVICE, RYSZARD LIMO: us³ugi transportowe, wyjazdy, odbiór osób z lotniska, œluby, komunie, szpitale, pomoc jêzykowa w urzêdach, szpitalach oraz bardzo drobne przeprowadzki. Tel. 646-247-3498 FIRMA HYDRAULICZNA zatrudni pomocnika z pozwoleniem na pracê. Maspeth, NY. Tel. 718- 326- 9090

Email: Info@mpankowski.com

ADAS REALTY Licensed Real Estate Broker Biuro czynne codziennie od 9:30 rano do 7:30 wiecz.

w Domy w Condo w Co-Op w Dzia³ki budowlane w

DODA BETTER HOMES and GARDENS RE - FH Realty office: Tel. 718-544-4000 mobile: 917-414-8866 email:cezar@cezarsells.com

NAUKA GRY na fortepianie, gitarze, skrzypcach oraz lekcje œpiewu. Szko³a z tradycjami. Kobo Music Studio. Rejestracja: Bo¿ena Konkiel Tel. 718-609-0088

Fortunato Brothers

DANIEL ANDREJCZUK

www.kurierplus.com

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042

CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

Notariusz publiczny. Fachowa wycena domów.

MIESZKANIA DO WYNAJÊCIA 150 N. 9 Street, Brooklyn, NY 11249

Tel. (718)

599-2047

(347) 564-8241

Pijawki Pijawki medyczne stawiane na wszelkie schorzenia Oczyœæ swoje cia³o, pozbêdziesz siê chorób. Pijawki z hodowli, stawiane tylko jeden raz.

(646) 460 4212

Gabinety znajduj¹ siê w Greenpoint, NY, Garfield, NJ

SPRZEDAMY TANIO Trzy dizajnerskie biurka, robione na zamówienie do biura, sprzedamy bardzo tanio. Biurko metalowe, w kolorze oliwkowym oddamy w dobre rêce.

(718) 389-3018

Nowy serwis po³¹czeñ autokarowych

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Czytaj nas w internecie: www.kurierplus.com


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

19


20

KURIER PLUS 7 LISTOPADA 2015

www.kurierplus.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.