NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
ER KURI
í í í í í
P L U S
P O L I S H NUMER 1225 (1525)
W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E TYGODNIK
24 LUTEGO 2018
Tomasz Bagnowski
4,2 mln. dolarów dla polskiego bohatera – str. 7 Wystawa fotografii Marka Rygielskiego – str. 9 Wspomnienia Hallerczyka – str. 10-11 Odwil¿ w 1956 r. – str. 13 Ozdoba madryckiego Prado – str. 20
Ignacy Jan Paderewski
Skandal w Izraelu Pêczniej¹cy skandal korupcyjny na szczytach w³adzy Izraela mo¿e doprowadziæ koñca politycznej kariery premiera tego kraju, Benjamina Netanjahu. Trwaj¹ce od wielu miesiêcy postêpowanie antykorupcyjne, przynios³o pierwsze ¿niwo. W jego wyniku izraelska policja zarekomendowa³a prokuraturze postawienie zarzutów przyjmowania ³apówek Benjaminowi Netanjahu. Wstêpnie mówi siê, ¿e premier Izraela mia³ przyj¹æ ³¹cznie ok. 300 tys. dolarów od przedstawicieli biznesu w zamian za przeprowadzenie korzystnych dla nich regulacji. Netanjahu zaprzecza zarzutom twierdz¹c, ¿e s¹ one motywowane politycznie. Problem w tym, ¿e antykorupcyjna pêtla wokó³ premiera Izraela coraz bardziej siê zacieœnia. W miniony wtorek policja aresztowa³a kilku jego bliskich wspó³pracowników i doradców, a tak¿e szefów firmy telekomunikacyjnej Bezeq, którzy wed³ug zarzutów próbowali zapewniæ sobie preferencyjne warunki prowadzenia biznesu. Kryminalnym dochodzeniem objêta jest równie¿ ¿ona premiera Netanjahu. Jeden
z aresztowanych mia³ wed³ug policji próbowaæ przekupiæ sêdziego i nak³oniæ go w ten sposób do zakoñczenia tego postêpowania. Korupcja na szczytach w³adzy Izraela nie jest czymœ wyj¹tkowym. Sam Benjamin Netanjahu po raz drugi obj¹³ stanowisko premiera po tym jak jego poprzednik, Ehud Olmert, zosta³ oskar¿ony i w konsekwencji skazany za ³apówkarstwo. Olmert ze stanowiska premiera trafi³ wprost do wiêzienia gdzie siedzia³ ponad 16 miesiêcy. Teraz podobny los mo¿e spotkaæ Netanjahu, choæ obecny premier ma silniejsz¹ ni¿ jego poprzednik pozycjê polityczn¹. Netanjahu postrzegany jest jako niez³omny obroñca Izraela i z ca³¹ pewnoœci¹ jest dziœ dominuj¹cym politykiem tego kraju, pe³ni¹cym funkcjê premiera ³¹cznie przez 12 lat. D³u¿ej od niego prezesem izraelskiej Rady Ministrów by³ tylko legendarny David Ben-Gurion. í8
PAMIÊTAMY!
FOTO: IRENA FRACZEK
Budowanie wspólnego dobra Markiem Skulimowskim, prezesem i dyrektorem wykonawczym Fundacji Koœciuszkowskiej rozmawia Czes³aw Karkowski. – Jest Pan jednym z m³odszych prezesów Fundacji Koœciuszkowskiej w dziejach tej organizacji, a zarazem pierwszym prezesem, który pochodzi z Polski. – Drugim. Pierwszym by³ Stefan Mierzwa, za³o¿yciel Fundacji. Nawet pochodzimy z tych samych okolic. Z Podkarpacia, Mierzwa urodzi³ siê w Rakszawie, a kilka lat póŸniej zamieszka³ w Baszni Dolnej – kilka kilometrów od Lubaczowa, sk¹d ja pochodzê.
u Marek Skulimowski – Zak³adamy, ¿e Polska jest partnerem, a nie tylko odbiorc¹ naszej pomocy.
– Nawi¹zuje wiêc Pan do œwietnej, pocz¹tkowej tradycji tej polskiej instytucji w USA. Jak Pan siê odnalaz³ tutaj w nowej roli – po latach spêdzonych w biznesie, a wczeœniej – w s³u¿bie dyplomatycznej? – S¹ to nieco pokrewne zajêcia: biznes i prowadzenie Fundacji, to przede wszystkim, choæ nie tylko, troska o pieni¹dze, o zap³acenie rachunków, o zapewnienie podstaw egzystencji. Natomiast wspólnym mianownikiem dyplomacji, biznesu i Fundacji jest zajmowanie siê ludŸmi, z ich najrozmaitszymi problemami, ¿yczeniami i oczekiwaniami. Fundacja Koœciuszkowska jest organizacj¹ non profit, a koszt dzia³alnoœci instytucji jest ogromny, Mamy piêkny budynek, znakomicie wyposa¿ony, zatrudniamy sporo osób, realizuj¹cych misjê Fundacji. To
wszystko wymaga pieniêdzy i na pewno moje doœwiadczenie biznesowe jakoœ pomaga w zarz¹dzaniu i kierowaniu t¹ placówk¹. – Czyli k³opoty… – Sama praca przynosi du¿o satysfakcji, bo przecie¿ pracujê, jak chyba ka¿dy, aby stworzyæ, zdzia³aæ coœ dobrego, po¿ytecznego dla polskich naukowców oraz Polaków w USA. Poza wszystkimi codziennymi k³opotami, jak w ka¿dej pracy, ten element, ¿e ostatecznie instytucja przyczynia siê do budowania wspólnego dobra, daje mi bardzo du¿o zadowolenia. Jednym z g³ównych obowi¹zków i zadañ prezesa jest staranie o fundusze na cele Fundacji; fundusze, które nastêpnie rozdziela siê miêdzy odbiorcami naukowej i kulturalnej pomocy pieniê¿nej naszej instytucji. Niedawna wiadomoœæ o przekazaniu przez zwi¹zek chicagowskich lekarzy stu tysiêcy dolarów na kszta³cenie adeptów medycyny, weterynarzy i dentystów z Chicago i okolic, stanowi dowód nie tylko renomy Fundacji jako organizacji najlepiej od dziesi¹tków lat zarz¹dzaj¹cych finansami i rozdzielaj¹cej stypendia naukowe, ale i przyk³ad tej w³aœnie podstawowej dzia³alnoœci – mojej, jako prezesa, i zatrudnionego personelu polegaj¹cej w³aœnie na zachêcaniu do darowizn na rzecz Polonii. í 16
2
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
Bieg Tropem Wilczym
Bieg Tropem Wilczym to ogólnopolski projekt koordynowany przez Fundacjê Wolnoœæ i Demokracja, którego celem jest oddanie ho³du ¿o³nierzom polskiego podziemia antykomunistycznego i antysowieckiego dzia³aj¹cego w latach 1944 – 1963 w obrêbie przedwojennych granic RP, którzy pozostali wierni z³o¿onej przysiêdze ¿o³nierskiej oraz byli bezkompromisowi w kwestii wspó³pracy z w³adz¹ komunistyczn¹. Propaganda PRL okreœla³a ich mianem bandytów. Zostali pozbawieni wszelkich praw, tropieni, wiêzieni i mordowani w katowniach Urzêdu Bezpieczeñstwa. W 2017 roku w biegu udzia³ wziê³o 60 000 uczestników z 281 miast z ca³ej
Polski oraz miêdzy innymi Nowego Jorku, Chicago, Londynu i Wilna. W tym roku w biegu w Polsce i na œwiecie zapowiedzia³o udzia³ 70 000 biegaczy z 280 miast. Ubieg³oroczna, druga nowojorska edycja biegu, by³a du¿ym sukcesem. Dopisali uczestnicy – starsi i m³odsi, rodziny z dzieæmi, harcerze, uczniowie szkó³ polonijnych, nauczyciele i przedstawiciele polonijnych organizacji. Zawodnicy z dum¹ prezentowali barwy narodowe i wizerunki „¯o³nierzy Wyklêtych” na koszulkach oraz piêkne pami¹tkowe medale, które otrzymali na mecie. To by³o niezapomniane wydarzenie. Biegnijcie z nami 4 marca! JS
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
3
Przystanek Historia Nowy Jork – ¯o³nierze Niez³omni W dniach od 3 do 11 marca 2018 roku odbêdzie siê III edycja Przystanku Historia IPN Nowy Jork. Termin marcowych spotkañ pokrywa siê z obchodami Narodowego Dnia Pamiêci ¯o³nierzy Wyklêtych i bêdzie poœwiêcony tematyce: „¯o³nierze Niez³omni. Sylwetki – Poszukiwania – Upamiêtnienie”. Podczas spotkañ z Poloni¹ prezentowana bêdzie najnowsza wystawa IPN „£¹czka. Narodowy Panteon pod cmentarnym murem” dokumentuj¹ca etapy prac poszukiwawczych ofiar komunistycznego re¿imu. Poszukiwania trwa³y od 2012 do 2017 roku i by³y prowadzone przez zespó³ historyków, archeologów, antropologów i lekarzy s¹dowych pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka, dyrektora Biura Poszukiwañ i Identyfikacji IPN. W tym okresie odnaleziono szcz¹tki oko³o 300 osób, w tym 51 zidentyfikowano. Oficjalne otwarcie wystawy na terenie Stanów Zjednoczonych odbêdzie siê 5 marca o godz. 19.00 w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku w obecnoœci prof. Krzysztofa Szwagrzyka, prof. S³awomira Cenckiewicza, mec. Anny Szel¹g oraz wspó³autorki wystawy Kamili Sachnowskiej. Kustoszem wystawy jest Stowarzyszenie Pamiêæ, które wspólnie z IPN jest organizatorem Przystanku Historia Nowy Jork. W ramach Przystanku Historia IPN Nowy Jork, dziêki wspó³pracy Stowarzyszenia Pamiêæ z Instytutem Pi³sudskiego w Ameryce oraz z Polsk¹ Fundacj¹ Kulturaln¹ w Clark w dniu 6 marca o godz. 19.00 w siedzibie PFK w Clark, NJ odbêdzie siê spotkanie z prof. Szwagrzykiem i mec. Ann¹ Szel¹g, którzy wyg³osz¹ wyk³ad pt. „Polska Szuka Bohaterów” oraz z prof. S³awomirem Cenckiewiczem, dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego, który przybli¿y temat „WBH i specyfika archiwów wojskowych w Polsce”. Kim byli ¯o³nierze Niez³omni? ¯o³nierze Niez³omni – to ¿o³nierze antykomunistycznego podziemia niepodleg³oœciowego, którzy stawili opór wobec sowietyzacji Polski i podporz¹dkowania jej ZSRR w latach 40. i 50. XX wieku. Jako pierwsi podjêli po wojnie walkê z komunistycznym re¿imem w Polsce. Dla wiêkszoœci z nich by³a to ta sama walka, na któr¹ zdecydowali siê w 1939 r. – walka o niepodleg³oœæ ojczyzny. ¯o³nierze Niez³omni nigdy nie poszli na ¿aden kompromis z w³adz¹ komunistyczn¹, dlatego te¿ zap³acili za to najwy¿sz¹ cenê. Komuniœci nie tylko wiêzili ich, torturowali, mordowali i wrzucali do bezimennych do³ów œmierci, ale uczynili wszystko, aby tak¿e po œmierci zhañbiæ ich i skazaæ na zapomnienie. Ci zaœ, którzy prze¿yli, byli w PRL niejednokrotnie obywatelami drugiej kategorii. Nie by³o dla nich miejsca na uniwersytetach, nie wyje¿d¿ali na zagraniczne stypendia, nie mogli podj¹æ lepszej pracy. Przeœladowani byli równie¿ ich bliscy: rodzice, rodzeñstwo, krewni, a póŸniej dzieci. Przez d³ugie lata pamiêæ o ¯o³nierzach Wyklêtych podtrzymywana by³a jedynie wœród rodzin, przyjació³ i œrodowisk kombatanckich. Dopiero od pocz¹tku lat 90-tych mo¿na by³o o nich NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
g³oœno mówiæ i pisaæ. Mimo, i¿ komuniœci próbowali zatrzeæ wszelkie œlady zbrodni, po latach otwate groby przemówi³y ze zdwojon¹ si³¹, przywracaj¹c prawdê i pamiêæ o naszych bohaterach. Wszystkich zainteresowanych tematem zapraszamy do udzia³u w spotkaniach oraz na stronê organizatora: Stowarzyszenie Pamiêæ www.pamiec.us, gdzie mo¿na znaleŸæ informacje o marcowym Przystanku Historia oraz jego wczeœniejszych edycjach. Dodatkowo obok spotkañ z Poloni¹, które odbêd¹ siê na terenie stanów NY, NJ i PA we wspó³pracy Stowarzyszenia Pamiêæ z Central¹ Polskich Szkó³ Dokszta³caj¹cych pracownicy Biura Edukacji Narodowej poprowadz¹ zajêcia w polonijnych szko³ach oraz warsztaty dla nauczycieli. PLAN SPOTKAÑ III EDYCJI PRZYSTANKU HISTORIA NY W DNIACH 3 – 11 MARCA Sobota 3 marca, godz. 3.00pm, 365 Ferry Rd, Doylestown, PA. Warsztaty metodyczne dla nauczycieli szkó³ polonijnych w Polskiej Szkole Dokszta³caj¹cej w Amerykañskiej Czêstochowie. Zg³oszenia na warsztaty proszê kierowaæ do p. Grzegorza Tymiñskiego, info@pamiec.us. Niedziela 4 marca, godz. 11.00am, Narodowe Sanktuarium Matki Boskiej Czêstochowskiej w Amerykañskiej Czêstochowie, 365 Ferry Rd, Doylestown, PA. Obchody Narodowego Dnia Pamiêci ¯o³nierzy Wyklêtych. Prezentacja wystawy „£¹czka. Narodowy Panteon pod cmentarnym murem”. Poniedzia³ek 5 marca, godz. 7.00pm, Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku, 233 Madison Ave, New York, NY 10016. Spotkanie organizowane przez Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce oraz Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku. Uroczyste otwarcie wystawy pt. „£¹czka. Panteon Narodowy pod cmentarnym murem”. Wtorek 6 marca, godz. 7.00pm, Polska Fundacja Kulturalna w Clark, 177 Broadway, Clark, NJ 07066. Spotkanie z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, zastêpc¹ prezesa IPN, mec. Ann¹ Szel¹g, zastêpc¹ dyrektora Biura Poszukiwañ i Identyfikacji oraz prof. S³awomirem Cenckiewiczem, dyrektorem Wojskowego Biura Historycznego. Czwartek 8 marca, godz. 6.00pm, 150 Dupont Street, Brooklyn, NY 11222. Warsztaty metodyczne dla nauczycieli szkó³ polonijnych w Polskiej Szkole Dokszta³caj¹cej przy parafii Œw. Cyryla i Metodego. Zg³oszenia na warsztaty proszê kierowaæ do p. Renaty Ochockiej, rochocka@aol.com. Sobota 10 marca, godz. 5.00pm, 119 East 15th Street, New York, NY 10003. Spotkanie w siedzibie Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce. Prezentacja wystawy „£¹czka. Narodowy Panteon pod cmentarnym murem”. Niedziela 11 marca, godz. 1.00pm, 101 East 7th Street, New York, NY 10009. Spotkanie w parafii Œw. Stanis³awa BM na Manhattanie. Prezentacja wystawy „£¹czka. Narodowy Panteon pod cmentarnym murem”.
Ewa Tymiñska, Stowarzyszenie Pamiêæ, info@pamiec.us sta³a wspó³praca
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
Andrzej Józef D¹browski, Agata Galanis, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska
sk³ad komputerowy
korespondenci z Polski
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelny Marek Rygielski
Jan Ró¿y³³o
fotografia
Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street
wydawcy
Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax: (718) 389-3140 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Brooklyn, NY 11222
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
4
www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Wiara Abrahama w s³owie „amen” Po szeœciu dniach Jezus wzi¹³ ze sob¹ Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadzi³ KS. RYSZARD KOPER ich samych osobno WWW.RYSZARDKOPER.COM.PL na górê wysok¹. Tam siê przemieni³ wobec nich. Jego odzienie sta³o siê lœni¹co bia³e, tak jak ¿aden na ziemi folusznik wybieliæ nie zdo³a. I ukaza³ siê im Eliasz z Moj¿eszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr rzek³ do Jezusa: „Rabbi, dobrze, ¿e tu jesteœmy; postawimy trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Moj¿esza i jeden dla Eliasza.” Nie wiedzia³, bowiem, co powiedzieæ, tak byli przestraszeni. I zjawi³ siê ob³ok, os³aniaj¹cy ich, a z ob³oku odezwa³ siê g³os: „To jest mój Syn umi³owany, Jego s³uchajcie”. Mk 9, 2-7
W
yra¿enie Gehenna, u¿ywane na okreœlenie ciê¿kich przejœæ ¿yciowych, wielkiego cierpienia psychicznego lub fizycznego wywodzi siê od nazwy Doliny Hinnom, która w czasach staro¿ytnych wyznacza³a granice miasta Jerozolimy. Znajdowa³a siê za bram¹ miasta zwan¹ Hersit. Dolina Hinnom dla Izraelitów by³a miejscem przeklêtym, poniewa¿ tu pogañscy Kanaanici oddawali kult Molochowi. W dolinie stale p³onê³y ogniska, a na jej œrodku znajdowa³o siê wzniesienie zwane Tofet, z o³tarzem ca³opalnym na którym Kanaanici sk³adali w ofierze bogu Molochowi swoje dzieci, wrzucaj¹c je do ognia. Prorok Jeremiasz pisze: „I zbudowali wy¿yny Baala w dolinie Ben-Hinnom, by ofiarowaæ swych synów i swoje córki ku czci Molocha”. Temu okrutnemu kultowi ulegali tak¿e Izraelici. Król Judzki Achaz z³o¿y³ tam w ofierze w³asnego syna. W Drugiej Ksiêdze Królewskiej czytamy: „W chwili objêcia rz¹dów Achaz mia³ dwadzieœcia lat, a szesnaœcie lat panowa³ w Jerozolimie. Nie czyni³ on tego, co jest s³uszne w oczach Pana, Boga jego, tak jak jego praojciec, Dawid, lecz kroczy³ drog¹ królów izraelskich. A nawet syna swego przeprowadzi³ przez ogieñ- na mod³ê ohydnych grzechów pogan, których Pan wypêdzi³ przed Izraelitami. Sk³ada³ ofiary krwawe i kadzielne na wy¿ynach i pagórkach, i pod ka¿dym drzewem zielonym”. Od tego momentu w judaizmie Dolina Hinnom sta³a siê symbolem ba³wochwalstwa, kultu fa³szywego boga, hañby oraz niegodziwoœci. O³tarz ofiarny w Dolinie Hinnom zniszczy³ póŸniejszy w³adca królestwa Judy – Jozjasz, zaœ prorok Izajasz ostrzega³, i¿ wrogowie Izraela zostan¹ unicestwieni w Tofet, które „Tchnienie Pana niby potok siarki je rozpali”. Prawdopodobniej od tego momentu dolina Hinnom, sta³a siê synonimem piek³a. Zaczêto nawet wierzyæ, ¿e na dnie Doliny, znajduje siê jedna z piekielnych bram.
W pierwszym
czytaniu biblijnym na dzisiejsz¹ niedzielê s³yszymy s³owa: „Bóg wystawi³ Abrahama na próbê i rzek³ do niego: „Abrahamie!” A gdy on odpowiedzia³: ‘Oto jestem” – powiedzia³: ‘WeŸ twego syna jedynego, którego mi³ujesz, Izaaka, idŸ do kraju Moria i tam z³ó¿ go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wska¿ê”„. Z³o¿yæ w ofierze, znaczy³o spaliæ w³asnego syna w ogniu, jak to czynili pogañscy Kanaanici i niewierni ¯ydzi. Gdy
my dzisiaj czytamy te s³owa, to one nas nie przera¿aj¹, bo jest napisane, ¿e Bóg wystawi³ Abrahama na próbê, Bóg objawiaj¹cy siê na kartach Biblii nie jest Bogiem, który pragnie œmierci cz³owieka, ale chce, aby cz³owiek ¿y³. Abraham nie wiedzia³, ¿e jest to próba. Wszystko wygl¹da³o dla niego przera¿aj¹co realnie. Wczeœniej Bóg obieca³ Abrahamowi, ¿e bêdzie ojcem wielkiego narodu, a teraz ka¿e zabiæ jedynego syna i to w odra¿aj¹cy sposób, jaki to czynili to poganie. Jak¿e ogromna musia³a byæ wiara Abrahama. Bierze jedynego syna i idzie na wzgórze Moria, tam, gdzie kiedyœ sta³a Œwi¹tynia Jerozolimska a dziœ Meczet na Skale. Na samym œrodku meczetu jest skala, gdzie Abraham mia³ z³o¿yæ w ofierze swojego jedynego syna. Abraham ca³kowicie zaufa³ Bogu i nie zawiód³ siê. Gdy ju¿ mia³ zadaæ œmiertelny cios synowi us³ysza³ g³os Boga: „Nie podnoœ rêki na ch³opca i nie czyñ mu nic z³ego! Teraz pozna³em, ¿e boisz siê Boga, bo nie odmówi³eœ Mi nawet twego jedynego syna”. Po czym Bóg przemówi przez anio³a do Abrahama: „Przysiêgam na siebie, mówi Pan, ¿e poniewa¿ uczyni³eœ to, a nie odmówi³eœ Mi syna twego jedynego, bêdê ci b³ogos³awi³ i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrze¿u morza”. Dla Izraelity w tamtych czasach potomstwo by³o najwiêkszym dobrem. Bóg obdarza Abrahama dobrami ziemskimi i daje obietnice wiecznoœci. Ta obietnica w Chrystusie przybierze bardzo konkretny kszta³t.
Wracaj¹c do historii o Gehennie i Do-
linie Hinnom przypomnê jedn¹ z judaistycznych tradycji, która mówi, ¿e gdy pojawi siê Mesjasz, osoby cierpi¹ce dot¹d mêki w gehennie us³ysz¹ odmawiany w niebiosach kadisz za zmar³ych, i gdy na zakoñczenie modlitwy wypowiedz¹ s³owo „amen”, zostan¹ uwolnieniami i stan¹ przed obliczem Pana. Przywodzi to na pamiêæ modlitwy, które odmawiamy na pogrzebach naszych bliskich. Koñcz¹ siê one s³owami: „Przez Chrystusa Pana naszego”, a wszyscy odpowiadaj¹: „Amen”. Kiedyœ
to „amen” wymawia³ tak¿e zmar³y. Wierzymy g³êboko, ¿e to „amen”, które znaczy „niech siê tak stanie” zaprowadzi zmar³ego przed oblicze Pana. Aby tak siê sta³o, nasze amen ma byæ przes¹czone g³êbok¹ wiar¹, jak¹ mia³ Abraham.
C
hrystus wzywa³ do wiary dziecka, ufnej bezgranicznej. Przyk³adem takiej wiary jest David, którego historiê opisuje Monica Dickens w ksi¹¿ce „Miracles of Courage”. Dwuletni ch³opiec zachorowa³ na bia³aczkê. Matka uda siê z synkiem do General Hospital w Bostonie, gdzie mia³a umówion¹ wizytê u dr. Johna Trumana, dzieciêcego specjalisty od chorób raka. Diagnoza by³a druzgoc¹ca. David ma 50 % szansy na prze¿ycie. Rozpoczê³a siê walka o ¿ycie dziecka. Niezliczone wizyty w klinice, badania krwi, leki do¿ylne, lêk i ból sta³y siê chlebem powszednim ma³ego Davida. Razem z ch³opcem cierpia³a jego matka. David nigdy nie p³aka³ w czasie bolesnych zbiegów. Gdy mia³ trzy lata przeprowadzono bardzo bolesn¹ punkcje lêdŸwiow¹. Przed zabiegiem t³umaczono mu, ¿e dr Truman musi to zrobiæ dla jego zdrowia. „Jeœli bêdzie ciê to bardzo bola³o to pamiêtaj, ¿e doktor ciê kocha i robi to dla twojego dobra” – t³umaczy³a matka. W czasie zabiegu David krzycza³, wyrywa³ siê, p³aka³. Trzy pielêgniarki przytrzymywa³y go. Po skoñczonym zabiegu spocony i zalany ³zami ch³opiec spojrza³ na dr Trumana i wyszepta³: „Panie doktorze, dziêkujê za ból”.
P
rzez scenê przemienienia Jezusa na górze Tabor przebija siê cierpienie i œmieræ Jezusa. Jezus mówi³ uczniom o zbli¿aj¹cej siê mêce i œmierci, któr¹ mia³ ponieœæ z r¹k ¯ydów i pogan. I wezwa³ ich, aby szli za Nim drog¹ krzy¿a i ofiary. To budzi³o lêk aposto³ów i jakiœ wewnêtrzny sprzeciw. Œw. Piotr, ¿e to nie mo¿e siê staæ, na co Jezus zareagowa³ ostrymi s³owami: „ZejdŸ mi z oczu, szatanie! Jesteœ mi zawad¹, bo nie myœlisz po Bo¿emu, ale po ludzku”. Jezus wiedzia³, ¿e na te trudne dni mêki i œmierci aposto³owie potrzebuj¹ umocnienia. Tym umocnieniem by³o cudowne
ukazanie aposto³om swojego bóstwa i chwa³y. Œw. Piotr nie zapomni tej chwili do koñca ¿ycia. W jednym z listów do pierwszych chrzeœcijan pisze: „Oto dlaczego bêdê zawsze wam przypomina³ o tym, choæ tego œwiadomi jesteœcie i umocnieni w obecnej wœród was prawdzie. Uwa¿am zaœ za s³uszne pobudziæ wasz¹ pamiêæ, dopóki jestem w tym namiocie, bo wiem, ¿e bliskie jest zwiniêcie mojego namiotu, jak to nawet Pan nasz Jezus Chrystus da³ mi poznaæ. Staraæ siê zaœ bêdê, abyœcie zawsze mieli sposobnoœæ po moim odejœciu o tym sobie przypominaæ. Nie za wymyœlonymi bowiem mitami postêpowaliœmy wtedy, gdy daliœmy wam poznaæ moc i przyjœcie Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczaliœmy jako naoczni œwiadkowie Jego wielkoœci. Otrzyma³ bowiem od Boga Ojca czeœæ i chwa³ê, gdy taki oto g³os Go doszed³ od wspania³ego Majestatu: To jest mój Syn umi³owany, w którym mam upodobanie. I s³yszeliœmy, jak ten g³os doszed³ z nieba, kiedy z Nim razem byliœmy na górze œwiêtej”. Przemienienie na Górze Tabor jest wezwaniem do wspinaczki na duchowe szczyty wiary, gdzie doœwiadczymy bo¿ej chwa³y, która bêdzie dla nas umocnieniem, a szczególnie w chwilach doœwiadczeñ ¿yciowych. m
Klub Jana Paw³a II Katolicki Klub Dyskusyjny ma zaszczyt zaprosiæ Cz³onków i Sympatyków do obejrzenia sprawnie zrealizowanego dokumentu filmowego o dawnych i aktualnych aspektach reformacji. Projekcja niew¹tpliwie stwarza okazjê do poszerzenia wiedzy na temat dawnych wydarzeñ i ich wspó³czesnych konsekwencji. Katolik kszta³ci siê chêtnie. Spotkanie 25 lutego b. r. ok. 13.20 PM po Mszy Œw. i nabo¿eñstwie Gorzkich ¯ali. Serdecznie zapraszamy! Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Street. Info: facebook. com/KKDSJP2 oraz kkdsjp2@gmail.com
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
List do redakcji
Chcê ci powiedzieæ...
Proszê
Proszê, spróbuj jeszcze raz. Wielki Post to ponowna próba powiedzenia sobie, ¿e mo¿na, ¿e warto, ¿e trzeba byæ dobrym. Spróbuj ponownie zadaæ Ojciec PAWE£ BIELECKI sobie pytanie czy bardziej kochasz puste deklaracje czy pe³ne wiary czyny. Droga Krzy¿owa jak¹ przeszed³ Jezus to przegl¹d specjalistów od pustych obietnic, ale i te¿ prawdziwych œwiadków wiary. To spotkania z tanimi krzykaczami, ale i spotkania z mi³oœci¹ ubran¹ w nadziejê Zmartwychwstania. Proszê spróbuj jeszcze raz pomyœleæ o pojednaniu najpierw z sob¹ zanim dasz szansê Bogu, by Ciê zmienia³ na lepsze za Twoj¹ zgod¹ na cud. I wtedy przyjdzie si³a do zmagañ. Zobacz jak czêsto szukasz uznania wœród bliskich, ale przecie¿ Ty ju¿ jesteœ wyj¹tkowy/wyj¹tkowa. Stworzy³a Ciê MI£OŒÆ do bycia mi³oœci¹. Masz w sobie ogromn¹ si³ê – energiê, której nie wydobywasz na zewn¹trz bo brak Ci czasu by zachwyciæ siê Bogiem w Tobie. Proœcie a bêdzie Wam dane, szukajcie a znajdziecie, pukajcie a otworz¹ Wam…I to wszystko zaczyna siê w Tobie. Wiara zaczyna siê w Tobie, mi³oœæ budzi siê w Tobie, rozumienie wa¿nych spraw dokonuje siê w Tobie…, ale nowe
5
¿ycie do nowych spraw daje nam tylko Bóg. Nawrócenie to zamiana strachu na odwagê by Twoja mowa by³a tak, tak, nie, nie bo wszystko inne od Z³ego pochodzi. SpowiedŸ to nie jakiœ kantor wymiany grzechów na przebaczenie, ale to spotkanie z przebaczaj¹c¹ mi³oœci¹. Zatem jakiego Wielkiego Postu chcesz? Jakich spraw chcesz zrozumieæ sens? Co Ciê budzi a co pozwala zasn¹æ? Jezus i Jego DROGA Krzy¿owa to DROGA do Ciebie, do Twoich spraw, do Twoich rozczarowañ, do Twoich wiecznie odk³adanych nawróceñ. WyjdŸ proszê na tê DROGÊ, ¿eby spotkaæ Boga. WyjdŸ na zewn¹trz Twoich rozczarowañ i zobacz, ¿e nie jesteœ sam/sama. Koœció³ w niedzielê wype³niony jest tymi, którym siê nie uda³o ale wci¹¿ próbuj¹… W wielu muzeach œwiata s¹ piêkne malarskie czy rzeŸbiarskie sceny z Ewangelii. Artyœci, którzy je wykonali przechodzili w³asne nawrócenie, które byæ mo¿e trwa³o latami, ale w koñcu zrobili pierwszy krok. Po³o¿yli pêdzel na p³ótnie, albo d³utem nadali sens kamieniu. Pierwsza próba. A potem nastêpna i nastêpna. Proszê w tym czasie Wielkiego Postu nadaj sens Twojemu ¿yciu. Spróbuj jeszcze raz i jeszcze raz. Nie poddawaj siê, nie zak³adaj, ¿e Ci nie wyjdzie. Ma³ymi krokami idŸ w stronê Jezusa, który ju¿ wyszed³ do Ciebie na DROGÊ… Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku! m
SANKTUARIUM ŒW. O. PIO NA MANHATTANIE ZAPRASZA 24 LUTEGO (SOBOTA) O GODZ. 6:30 WIECZOREM NA MSZÊ ŒWIÊT¥ W JÊZYKU POLSKIM ZA WSTAWIENNICTWEM ŒW. O. PIO. ADRES SANKTUARIUM: St. John the Baptist Church, 210 W 31 Street, New York, NY 10001
Drodzy Przyjaciele! Pomimo mroŸnej pogody przesy³am Wam gor¹ce pozdrowienia i serdeczne podziêkowania za Wasz¹ pomoc i otwarte serca. Od przesz³o 20 lat pe³niê pos³ugê duszpastersk¹ w Krasnojarsku na Syberii. Wielu z Was ta nazwa przywodzi zapewne na myœl negatywne skojarzenia ze wzglêdu na przesz³oœæ tej ziemi, na obozy, przeœladowania, wywózki… Jednak ja jestem wdziêczny Bogu, ¿e pos³a³ mnie w³aœnie tutaj, gdzie s³u¿ba kap³añska jest tak bardzo potrzebna wiernym. Przez wiele lat musieli obywaæ siê bez sakramentów, bez koœcio³a… W ci¹gu tych lat mojej pos³ugi w Krasnojarsku, kiedy sp³ywa³a do nas pomoc od wielu ludzi z ca³ego œwiata, nieustannie modliliœmy siê do Najwy¿szego o œwi¹tyniê. I nasze modlitwy zosta³y wys³uchane. Wybudowanie koœcio³a trwa³o a¿ 12 lat, z czego 4 lata musieliœmy poœwiêciæ na gromadzenie dokumentów i uzyskanie niezbêdnych pozwoleñ. Ale uda³o siê i dziœ w naszym koœciele odprawiane s¹ msze, odbywaj¹ siê ca³onocne adoracje i spotkania ró¿nych parafialnych stowarzyszeñ i organizacji. Parafia Œwiêtej Rodziny sta³a siê te¿ miejscem spotkañ rodzin naszych wiernych. W liœcie tym zwracam siê do Was z proœb¹ o wsparcie budowy Centrum Parafialnego – Domu Pielgrzyma im. œw. Jana Paw³a II. Aktualnie nie mamy tu plebanii, dlatego wraz z ksi¹dzem wikarym musieliœmy sami postaraæ siê o lokum. Dom Pielgrzyma by³by miejscem, w którym mogliby zatrzymaæ siê pielgrzymi i goœcie przybywaj¹cy do parafii. Obecnie najbli¿szy koœció³ posiadaj¹cy zaplecze w postaci plebanii oddalony jest od nas o kilkaset kilometrów. Liczê na Wasze zrozumienie i pokornie proszê o wsparcie tego projektu. Jeœli chcielibyœcie pomóc nam w sfinansowa-
niu budowy, pod listem znajdziecie dane do wp³at donacji. W ka¿dy pierwszy i trzeci pi¹tek miesi¹ca podczas ca³onocnych adoracji modlimy siê za naszych dobroczyñców. Z radoœci¹ uwzglêdnimy w naszych modlitwach równie¿ Was i polecimy Bogu Wasze intencje. Zapraszam tak¿e do odwiedzenia Krasnojarska w miesi¹cach letnich – temperatura siêga tu wtedy 40 st. Celsjusza. A jeœli macie ochotê na bardziej ekstremalne doœwiadczenie, zapraszam do przyjazdu zim¹ – wtedy temperatura równie¿ siêga minus 40 st. Celsjusza. Ma to jednak swoje zalety – oferujemy goœciom darmow¹ krioterapiê. A gdy budowa Domu Pielgrzyma dobiegnie koñca, bêdziemy mogli zapewniæ Wam zakwaterowanie w dobrych warunkach. Proszê Was tak¿e o przekazanie treœci tego listu swoim znajomym i cz³onkom rodziny i byæ mo¿e zachêcenie ich, by te¿ w³¹czyli siê w nasz „krasnojarski projekt”. Listy przez ocean przebywaj¹ d³ug¹ drogê, dlatego dla tych, którzy chcieliby skontaktowaæ siê ze mn¹ szybciej, podajê adres e-mail: tadeosib@gmail.com. Wiadomoœci mog¹ byæ pisane w czterech jêzykach – angielskim, polskim, hiszpañskim lub rosyjskim. Jeszcze raz serdecznie dziêkujê za ju¿ okazan¹ pomoc i liczê na dalsz¹ wspó³pracê. Do³¹czam te¿ ¿yczenia zdrowia, dobrego nastroju i wszelkiej pomyœlnoœci. o. Tadeusz Szyjka Proboszcz parafii Œwiêtej Rodziny w Krasnojarsku Dane do dokonywania donacji: Bank of America 6801 Seminole Boulevard Seminole, FL 33772 Acc. # 229045057145
KURIER PLUS 24 LUTEGO2018
6
Widziane z Providence…
Upadek idola Na czo³o wiadomoœci krajowych w ubieg³ym tygodniu wysunê³a siê sprawa zatrzymania przez policjê W³adys³awa Frasyniuka, który mimo dwukrotnego wezwania nie stawi³ siê KAZIMIERZ WIERZBICKI na przes³uchanie do prokuratury. Frasyniuk oskar¿ony zosta³ o „naruszenie nietykalnoœci cielesnej policjanta” w czerwcu ub. roku w czasie próby blokowania marszu upamiêtniaj¹cego ofiary katastrofy smoleñskiej. W³adys³aw Frasyniuk ma za sob¹ wspania³¹ przesz³oœæ dzia³acza opozycji demokratycznej i „Solidarnoœci”. W czerwcu 1981 r. zosta³ przewodnicz¹cym zarz¹du Regionu Dolny Œl¹sk NSZZ „Solidarnoœæ” – jednego z najwiêkszych i najlepiej zorganizowanych w kraju. W grudniu 1981, na 10 dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, Frasyniuk wraz z Józefem Piniorem dokonuj¹ spektakularnej akcji pobrania z bankowego konta zwi¹zku 80 mln z³. Pieni¹dze te zosta³y nastêpnie ukryte i wykorzystywane na podziemn¹
dzia³alnoœæ „Solidarnoœci”. W odró¿nieniu od olbrzymiej wiêkszoœci dzia³aczy kierownictwa zwi¹zku, Frasyniuk unikn¹³ aresztowania 13 grudnia. Przez nastêpne kilka miesiêcy ukrywa siê i pracuje w konspiracji. W latach 1982-1986 przebywa z ma³ymi przerwami w wiêzieniach lub oœrodkach internowania. Po wyjœciu na wolnoœæ staje siê jednym z g³ównych przywodców nieoficjalnych struktur zwi¹zku. Jego aktywnoœæ i determinacja zyska³a mu przydomek legendy „Solidarnoœci”. Po upadku komunizmu w roku 1989 Frasyniuk anga¿uje siê w dzia³alnoœæ polityczn¹ jako jeden z za³o¿ycieli i przywódców Unii Demokratycznej a póŸniej Unii Wolnoœci. W latach 1991-2001 jest pos³em na sejm. W nastêpnych latach jego aktywnoœæ polityczna nie przynosi wiêkszych rezultatów. Bez powodzenia kandyduje w wyborach uzupe³niaj¹cych do senatu w roku 2004 i w wyborach powszechnych do sejmu w 2005. PóŸniej anga¿uje siê po stronie Platformy Obywatelskiej. Frasyniuk powraca na scenê polityki w roku 2015 jako zdecydowany przeciwnik Jaros³awa Kaczyñskiego i jego partii. Uczestniczy w demonstracjach Komitetu Obrony Demokracji. Na kilku z nich pojawia siê w towarzystwie pu³kownika rezerwy Adama Mazgu³y, który zas³yn¹³ z oœwiadczenia stwierdzaj¹cego, ¿e w sta-
Tydzieñ na kolanie Czwartek rano Jak co roku z okazji Dnia Prezydentów (Presidents’ Day) tzw. znawcy (politolodzy specjalizuj¹cy siê w ocenianiu prezydentów) uk³adaj¹ ranking wszystkich prezydentów. Jak przez lata, w czo³ówce nie ma zmian: Abraham Lincoln, George Washington, Franklin Delano Roosevelt, Theodore Roosevelt, Thomas Jefferson, Harry Truman and Dwight Eisenhower. Tutaj specjalnie sporu nie ma, ale ju¿ od ósmego miejsca tak. Poprzednio by³ na nim Bill Clinton, ale poprawnoœciowa akcja #MeToo zepchnê³a tego znanego mi³oœnika p³ci niewieœciej po dobroci i bez niej na miejsce 13. Awansowa³ bowiem na nie (dopiero 18. w ostatnim zestawieniu z 2014 r.) Barack Obama. Jako ¿ywo nie wiadomo czemu uznano go za lepszego prezydenta ni¿ pogromcê komunizmu Ronalda Reagana (przynajmniej awans do pierwszej dziesi¹tki na 9. Miejsce), bo chyba nie za kulej¹cy i wal¹cy siê system powszechnych ubezpieczeñ medycznych tzw. Obamacare. Znaczy domyœlam siê: z³otousty i elokwentny ponad miarê (na tych przyd³ugich przemowach naprawdê mo¿na by³o przysn¹æ) by³ jakby idea³em prezydenta dla pañ i panów politologów. Zawsze zapatrzony we w³asne ego ju¿ od pierwszych dni w Bia³ym Domu interesowa³ siê jak zapamiêta go Historia, st¹d liczne spotkania choæby z prezydenckimi historykami i modelowanie siê na przysz³ego Ojca Narodu. Ale przecie¿ osi¹gniêcia ostatnich s¹ doœæ umiarkowane i nie grza³y tak bardzo Amerykanów, ¿e na nastêpcê wybrali totaln¹ odmiennoœæ, Donalda Trumpa. A obecny lokator Bia³ego Domu numer 45, w rankingu zajmuje tak¿e ostatnie, 45. Miejsce. Tak, tak, proszê Pañstwa. Po roku na urzêdzie jest ju¿ najgorszym prezydentem w historii, gorszym
nawet ni¿ James Buchanan, obarczany za doprowadzenie niemal do rozpadu Stanów Zjednoczonych i Wojny Secesyjnej, która wybuch³a tu¿ po wyborze jego nastêpcy, Lincolna. To siê nazywa obiektywne i naukowe podejœcie. Podejrzewam, ¿e w g³owach wielu z tych politologów Trump ju¿ by³ najgorszym prezydentem zanim w ogóle zd¹¿y³ z³o¿yæ prezydenck¹ przysiêgê. * Du¿o piszê siê o wojnie Trumpa z mediami, ale trzeba pamiêtaæ ¿e dziennikarze to prawie jak politolodzy, koñczyli te same szko³y, znaj¹ siê pewnie jak stare byki. I opinia o 45. prezydencie jest niemal identyczna: wci¹¿ nie mog¹ pewnie wyjœæ z podziwu jakim cudem nowojorski miliarder wygra³ wybory. Myœlê, ¿e to wrêcz ich boli: jak taki parweniusz zaj¹³ miejsce, które przynale¿y siê tym, których namaszcz¹ Wielce Szanowne Jedyne Sprawiedliwe (Kto Przeciw Nam To Rusek Albo #FakeNews) nowojorsko-waszyngtoñskie media. Niez³y snop œwiat³a na sposób myœlenia dziennikarzy rzuca ksi¹¿ka krytyka medialnego (kiedyœ CNN i „Washington Post”, dzisiaj FOX News) Howarda Kurtza pod znamiennym tytu³em „Media Madness”. Nie ukrywaj¹c, ¿e Trump prowadzi swoist¹ wojnê z mediami rzucaj¹c na ¿ywo w telewizji na prawo i lewo „k³amiesz”, „jesteœ Fake News” i ¿e tê wojna – w du¿ej mierze wyre¿yserowany teatrzyk pod nie lubi¹c¹ mediów prawicow¹ publikê – jest skuteczn¹ prowokacj¹ generuj¹c¹ tani¹ sensacjê i poparcie, bardziej zajmuje siê tym, co sta³o siê z mediami w czasie relacjonowania kampanii Trumpa i w pierwszych miesi¹cach jego prezydentury. A sta³o siê bardzo wiele z³ego. Pisze Kurtz: „Zbyt wielu dziennikarzy i zarz¹dzaj¹cych mediami, przebywaj¹cych w bañce opinii podobnych do swo-
www.kurierplus.com
nie wojennym „by³y jakieœ bijatyki, jakieœ œcie¿ki zdrowia, ale generalnie jednak dochowano jakiejœ kultury”. Wed³ug Frasyniuka obecne rz¹dy PiS-u i jego prawicowych koalicjantów s¹ dyktatur¹ i pañstwem bezprawia porównywalnym z totalitarnym systemem komunistycznym. W roku 2017 dzia³anoœæ KOD-u blednie. Frasyniuk zaczyna braæ udzia³ w demonstracjach organizacji Obywatele RP, która otwarcie g³osi, ¿e w walce przeciw rz¹dowi bêdzie ³amaæ prawo. Obywatele zas³yneli m.in. z blokady samochodu Jaros³awa Kaczyñskiego przy wjeŸdzie na Wawel, kiedy przewodnicz¹cy PiS zamierza³ odwiedziæ grobowiec swego brata. Zaczêto równie¿ organizowaæ nielegalne demonstracje przeciw obchodom miesiêcznic smoleñskich. Na jednej z nich dochodzi do przepychanki miêdzy Frasyniukiem i policjantami. Efektem tego jest doprowadzenie Frasyniuka na przes³uchanie 14 lutego. Wiadomoœæ o zatrzymaniu legendy „Solidarnoœci” odbi³a siê szerokim echem nie tylko w Polsce ale równie¿ w zachodnich mediach. Poda³y j¹ m.in. g³ówne stacje telewizyjne w USA. Strona internetowa ABC News informuje, ¿e zatrzymano i przewieziono do prokuratury „ikonê narodow¹” i „bohatera” epoki Solidarnoœci. Podano równie¿, ¿e Frasyniuk odmówi³ z³o¿enia zeznañ i stwierdzi³, ¿e z w³adz¹ opresyjn¹ siê nie rozmawia lecz siê j¹ zwalcza. ABC nie poinformowa³o, ¿e zatrzymany spêdzi³ jedynie 10 minut w prokuraturze, poŸniej zaœ wróci³ do domu na œniadanie. Nie zaznaczono równie¿, ¿e „bohater” Solidarnoœci zachowywa³ siê agresywnie w stosunku do pracowników
prokuratury i protokolantki. Frasyniuk otwarcie kwestionuje legalnoœæ obecnych w³adz Rzeczpospolitej i g³osi, ¿e w zwi¹zku z tym nie nale¿y przestrzegaæ prawa ustanowionego przez te w³adze – nawo³uje do „niepos³uszeñstwa obywatelskiego”. Nie maj¹c chêci, a byæ mo¿e i dyspozycji, kierowania wiêkszym ruchem politycznym stara siê odgrywaæ rolê pierwszego wiêŸnia politycznego III RP. Jak narazie nic nie wskazuje na to aby Frasyniuk i jego sympatycy zyskiwali wiêksze poparcie spo³eczne. Niektóre komentarze krajowe podkreœlaj¹, ¿e ze wzglêdu na olbrzymie zas³ugi Frasyniuka w walce o wolnoœæ z komunistycznym systemem, w³adza powinna obchodziæ siê z nim delikatniej. Wyra¿a siê w¹tpliwoœæ czy by³o konieczne nachodzenie oskar¿onego o œwicie i zak³adanie mu kajdanek (co by³o zgodne z procedur¹ aresztowania). Inne g³osy mówi¹, ¿e prawo jest takie samo dla wszystkich i Frasyniuk nie powinien byæ inaczej traktowany ni¿ przeciêtny obywatel. Przecie¿ to w³aœnie on walczy³ wiele lat o równoœæ i sprawiedliwoœæ dla wszystkich. Frasyniuk i jego koledzy – Obywatele RP – utrzymuj¹, ¿e w Polsce istnieje dyktatura i pañstwo bezprawia, byæ mo¿e gorsze ni¿ w czasach PRL. Mo¿na sobie wyobraziæ co by by³o gdyby spróbowali zak³óciæ przemarsz pochodu 1-majowego w Warszawie, np. w roku 1978. Zostaliby natychmiast aresztowani, prawdopodobnie pobici i spêdziliby kilka ³adnych miesiêcy w wiêzieniu. Wyrzucono by ich oczywiœcie z pracy i przez wiele lat nie mieliby szans na wyjazdy zagranicê. Warto o tym pamiêtaæ.
ich, przekona³o siebie, ¿e ich œwiêtym obowi¹zkiem jest przeciwstawiaæ siê Trumpowi. Normalne regu³y równowagi i obiektywnego podejœcia uleg³y zawieszeniu, jako relikt spokojniejszych czasów. Usprawiedliwieniem tego by³o powiedzenie sobie i ca³emu œwiatu, ¿e maj¹ obowi¹zek odpychaæ prezydenta Trumpa, a nawet wypchn¹æ z Bia³ego Domu gdy¿ ich zdaniem nie kwalifikuje siê na urz¹d, nie ma umiaru i upiera siê przy wprowadzaniu w ¿ycie szkodliwych projektów politycznych. Wziêli na siebie misjê udowodnienia, ¿e prezydent bra³ udzia³ w utrudnianiu dzia³ania wymiaru sprawiedliwoœci i prawdopodobnie spiskowa³ z Rosj¹ (…) Typowa œpiewka antagonistów Trumpa wœród dziennikarzy mówi o tym, ¿e musz¹ oni siê oprzeæ traktowaniu tej administracji normalnie, jak ka¿dej innej. Ale w tym dzia³aniu i dziennikarstwo sta³o siê nienormalne. Prawdopodobnie najwiêkszym przekroczeniem jest pogarda, drwina, jeœli nie wrêcz otwarty wstrêt, które s¹ widoczne w tak wielu materia³ach i segmentach telewizyjnych o prezydencie, zw³aszcza tych zajmuj¹cych siê rozrywk¹, choæ przez osmozê przenikaj¹cych te¿ do materia³ów informacyjnych”. I na koniec rzuca piêkne zdanie, z którym trudno siê nie zgodziæ: „Donald Trump nie bêdzie wiecznie prezydentem, ale reputacja mediów bêdzie tak poraniona przez te lata konfrontacji, ¿e nie wróci ju¿ nigdy”. Piêknie, tylko jaka „reputacja mediów”? Jej ju¿ dawno nie ma, zosta³a utopiona w lewacko, polityczno-poprawnoœciowej papce, która wylewa niemal ze wszystkich tzw. mediów g³ównego nurtu, no mo¿e wy³¹czaj¹c FOX News i The Wall Street Journal. ¯eby nie by³o go³os³ownie, trochê przyk³adów. „Drodzy wyborcy Trumpa: jesteœcie band¹ idiotów” (Daily Beast). O samym Trumpie: „niewiarygodnie, skoncentrowany tylko na sobie, narcystyczny, nie nadaj¹cy siê na urz¹d g³upiec” (Ann Navarro, CNN), „kretyn (…) szczerze nienawidzê tego cz³owieka i naprawdê mam na myœli s³owo NIENAWIDZÊ (Charles
Blow, New York Times). Do Trumpa zwracali siê tak¿e przedstawiciele szo³biznesu: „Jesteœ œmieciem” (Sarah Silvermann), „Donald. J. Trump jest kutasem bez serca” (Rob Reiner), „bia³y rasista, bigot, najbardziej g³upi i obra¿aj¹cy wszystkich prezydent jakiego znam w swoim ¿yciu” (Jamele Hill, ESPN). Internetowy Salon. com zada³ nawet czytelnikom pytanie: „Czy Donald Trump jest najgorszym z ludzi jakiego jesteœmy sobie w stanie wyobraziæ?” Aby zaraz dodaæ odpowiedŸ: „Nie tylko Trump szybko sta³ siê najgorszym prezydentem w historii, jest byæ mo¿e najbardziej znienawidzonym ¿yj¹cym cz³owiekiem”. No i ta ledwo maskowana wy¿szoœæ krytyków decyzji Trumpa o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z paryskiego porozumienia klimatycznego. „To bêdzie dzieñ, w którym USA zrezygnowa³y z przewodzenia ca³emu Wolnemu Œwiatu” (Fareed Zakaria, CNN). „Trump do Ziemi: a zdychaj” (nag³ówek Huffington Post). Czy nazwanie decyzji prezydenta „pokazaniem œwiatu œrodkowego palca” (Michael Grunwald, Politico Magazine). Smakowitoœci, po prostu. Ale po Trumpie wszystko sp³ywa jak po kaczce. Co ciekawe, dziennikarze maj¹ do Trumpa o wiele wiêkszy dostêp ni¿ do ukochanego przez nich Obamy, który zawsze wszystko lubi³ kontrolowaæ. Obecny lokator Bia³ego Domu gada ca³y czas z dziennikarzami czy to off-the-record czy nie, czy wydzwaniaj¹c do nich po nocach. Jak powiedzia³ niedawno Peter Baker, g³ówny korespondent g³ównego antagonisty Trumpa – The New York Timesa – ataki na media nie przeszkadzaj¹ mu w pracy w Bia³ym Domu. „Gdy pracujê jako reporter w Bia³ym Domu, to nie ma tak wielkiego znaczenia. To jest po prostu teatr” stwierdzi³ Baker. I tak to jest. Nawet bluzgaj¹c i potêpiaj¹c Trumpa, media w perwersyjny sposób promuj¹ go jeszcze bardziej, daj¹c wart¹ miliardy dolarów, darmow¹ reklamê. Donald to wie i nie boi siê tego u¿ywaæ.
Kazimierz Wierzbicki
Jeremi Zaborowski
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
7
4,2 MLN. DOLARÓW DLA POLSKIEGO BOHATERA W dzisiejszym artykule przedstawiam historiê cz³owieka, syna ¿o³nierza Armii Krajowej oraz zas³u¿onego i wielokrotnie internowanego dzia³acza Solidarnoœci, który uzyska³ kilkumilionowe odszkodowanie po niezwykle zaciek³ej batalii s¹dowej. Dodam tylko, i¿ by³ on wczeœniej klientem innej kancelarii amerykañskiej na Manhattanie. Do³¹czy³ do nas jako klient po tym jak straci³ zaufanie do us³ug œwiadczonych przez poprzedniego prawnika po³¹czonym z brakiem mo¿liwoœci rozmowy z nim w jêzyku ojczystym. Do Stanów Zjednoczonych emigrowa³ ze wzglêdów politycznych. Pomimo uzyskaniego w Polsce tytu³u magistra in¿yniera, w Stanach Zjednoczonych musia³ ciê¿ko pracowaæ na budowie, aby utrzymaæ swoj¹ rodzinê. Kiedy powoli zacz¹³ uk³adaæ sobie ¿ycie w Ameryce, jego plany i marzenia rozmy³y siê w dniu, w którym dozna³ wypadku w pracy. Do zdarzenia dosz³o w budynku znajduj¹cym siê w dzielnicy Bronx, gdzie nasz klient mia³ zamontowaæ podwieszany sufit. Wypadek zdarzy³ siê podczas wkrêcania œruby do kana³u wentylacyjnego znajduj¹cego siê w naro¿niku pomieszczenia. Aby tego dokonaæ musia³ on stan¹æ na rusztowaniu na kó³kach. Wkrêcenie przy u¿yciu œrubokrêta by³o bardzo utrudnione, ze wzglêdu na niestabilnoœæ konstrukcji oraz ograniczony dostêp. Pracownik siêgn¹³ wiêc po elektryczn¹ wkrêtarkê. W momencie gdy przy³o¿y³ wkrêt do metalowej listwy, rusztowania siê zachwia³o a on sam straci³ równowagê i run¹³ szeœæ stóp w dó³, uderzaj¹c lew¹ czêœci¹ cia³a o betonow¹ pod³ogê. Pracodawca, jak to w takich sytuacjach zazwyczaj bywa, nie wezwa³ karetki. Zaprowadzi³ poszkodowanego do pobliskiego lekarza, który po krótkim badaniu skierowa³ go
do domu. Zdiagnozowa³ jedynie ze z³amanie lewego nadgarstka. W ci¹gu nastêpnych kilku tygodni poszkodowany zacz¹³ odczuwaæ nasilaj¹ce siê bóle szyi, dolnego krêgos³upa i lewego ramienia. Uda³ siê w koñcu do ortopedy, który wystawi³ mu skierowanie na odpowiednie badania diagnostyczne. Resonans magnetyczny wykaza³ przepuklinê kilku dysków w krêgos³upie szyjnym i lêdŸwiowym oraz naderwanie wiêzade³ w barku. Z kolei badania neurologiczne by³y podstaw¹ do stwierdzenia uszkodzeñ korzeni rdzeniowych, objawiaj¹cych siê mrowieniem i drêtwieniem koñczyn. Poszkodowany rozpocz¹³ intensywne leczenie oraz poddal siê bardzo skomplikowanej operacji szyjnego i lêdŸwiowego krêgos³upa. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e po takich przejœciach, nie móg³ on ju¿ powróciæ do wykonywania pracy fizycznej. Okolicznoœci zmusi³y go do natychmiastowego wszczêcia dwóch procedur prawnych. Pierwsz¹ z nich by³o postêpowanie przed Workers” Compensation, drug¹ natomiast sprawa cywilna o odszkodowanie. Podczas gdy z Workers” Compensation poszkodowany uzyska³ czêœciowy zwrot utraconych zarobków i niezbêdn¹ opiekê medyczn¹, odszkodowania za ból i cierpienie oraz wszelkie straty ekonomiczne dochodzi³ w sprawie cywilnej wytoczonej przeciwko wykonawcy oraz w³aœcicielowi budynku. Po zakoñczeniu fazy rozpoznawczej sprawa zosta³a zg³oszona jako gotowa do procesu s¹dowego z udzia³em ³awników. Ponadto, jeszcze przed procesem prawnicy z³o¿yli wniosek o wydanie bezpoœredniego wyroku przez sêdziego w kwestii odpowiedzialnoœci cywilnej pozwanych. Sêdzia przychyli³ siê do argu-
mentacji prawnej poszkodowanego orzekaj¹c, ¿e pozwani naruszyli przepis prawa Pracy (240 (1)) a w efekcie zostali uznani za sprawców tego wypadku. Pozwani zaproponowali mediacjê. Poszkodowany przyzna³, ¿e po operacjach czu³ siê lepiej, ale nie tak samo jak przed wypadkiem, Twierdzi³, ¿e ma znacznie ograniczony zakres ruchu i prawie ka¿dego dnia odczuwa ból. Poszkodowany wskaza³, ¿e ma trudnoœci w wykonywaniu codziennych obowi¹zków domowych i nigdy nie bêdzie ju¿ w pe³ni samodzielny. Podczas przes³uchania zezna³, ¿e nie jest w stanie nosiæ ciê¿szych zakupów, wykonaæ drobnych napraw, czy nawet odkurzyæ lub wyrzuciæ œmieci. Oœwiadczy³, ¿e codziennie musi przyjmowaæ leki przeciwbólowe i pomimo chêci nie jest w stanie powróciæ do pracy. Jedna z ubezpieczalni zaproponowa³a Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto ma problem ze swoim wypadkiem, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji prawnej pod numerem telefonu 212 - 514 - 5100, emailowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www. plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ. Na naszej stronie internetowej mog¹ Pañstwo (po lewej jej stronie) sami sprawdziæ status swojej sprawy s¹dowej
Tu siê mówi po polsku! W biurze administracji osiedlowej wypatrzy³em dziœ faks firmy Panasonic z dumnym napisem JAN LATUS na obudowie: CYFROWY i wszystkimi funkcjami przycisków tak¿e opisanymi po polsku. Wzruszy³o mnie to ogromnie. Taki gigant jak Panasonic, chc¹c u³atwiæ ¿ycie nieznaj¹cej jêzyków urzêdniczce w prowincjonalnym i niedu¿ym (choæ ostatnio rosn¹cym w si³ê dzieñ po dniu!) kraju wschodnio/œrodkowoeuropejskim, zdoby³ siê na taki k³opot i wydatek. Pewnie jest we mnie piêtno z dawnych czasów, kiedy to wszystko w Polsce by³o nazywane po polsku, a zagranic¹ – po zagranicznemu. Tak wiêc gdy ktoœ przywozi³ z Zachodu (czy ze Wschodu) s³oik konfitur, magnetofon kasetowy, sokowirówkê, interpretacja napisów na obudowie odbywa³a siê intuicyjnie, a przek³ad instrukcji obs³ugi powierzany by³ filologowi. A potem by³y nasze doœwiadczenia z Ameryki, gdzie wszystko by³o nazwane i opisane w ich ojczystym jêzyku ale to przecie¿ ogromny rynek, wa¿ny konsument, tak¿e towarów importowanych. Tak sobie to t³umaczyliœmy. Dla nas jednak by³ to jêzyk obcy: napisów na pilocie telewizora, ostrze¿eñ na butelce lekarstwa. Mo¿e dlatego ze wzruszeniem i niedowierzaniem patrzyliœmy na polskie nazwy dañ w greenpoinckiej jad³odajni i zrozumia³e dla ka¿dego Polaka – a œciœlej: ka¿dego polskiego chemika – opisy sk³adu
zupy grochowej b³yskawicznej w proszku Winiary. Teraz mieszkam w Polsce – i wszystko jest wokó³ po polsku. (To zdanie, wyrwane z kontekstu i zacytowane ³atwo dowiod³oby mojego debilizmu oraz p³ytkoœci myœlowej felietonów.) Zapewniam, ¿e jest to szok. Teoretycznie jest to zrozumia³e: Polska to jednak spory rynek, prawie 40 milionów ludzi i to ju¿ stosunkowo zamo¿nych. S¹ ju¿ tu dealerzy Bentleya, Lamborghini, Rolexa. W centrach handlowych dobre interesy robi¹ sieci odzie¿owe, jak Zara. Tym bardziej wiêc wiele osób staæ na wêdzonego ³ososia, konfiturê pomarañczow¹, lepszy proszek do prania. Wydrukowanie etykiet po polsku, czy choæby w kilku jêzykach Unii Europejskiej, ma sens biznesowy. Niby to wszystko rozumiem, ale jakoœ ciep³o mi siê robi na sercu. Pokorny od urodzenia, wychowany w PRL - u, czujê siê zaszczycony, ¿e ktoœ tak mi, Polakowi, wyszed³ naprzeciw. A ja przecie¿ zrozumia³bym i po angielsku co to jest „exit” czy „desktop”. Je¿d¿ê teraz sporo po Europie i uœwiadamiam sobie, ¿e nie jest to jakieœ preferencyjne traktowanie Polaków. Oraz ¿e nie s¹ oni jakoœ szczególnie opóŸnieni, gdy idzie o jêzyki obce. W Turcji wszystko w sklepach jest po turecku, w Pradze po czesku, a na Wêgrzech w ichnim, poza tym nigdzie nieznanym, jêzyku. Ludzie w ogromnej wiêkszoœci, zw³aszcza starsi, nie znaj¹ np. angielskiego. Tak¿e, wbrew stereotypom, s³abo jest z angielskim u m³odzie¿y kilku zamo¿nych i cywilizowanych krajów: W³och, Francji, Hiszpanii. W Polsce zagraniczne filmy czyta lektor (i jeszcze w jakimœ innym kraju w Europie,
ju¿ zapomnia³em jakim). Naœmiewaj¹ siê wszyscy z tego lektora – którego zreszt¹ czasem mo¿na wy³¹czyæ – ale dla mnie jeszcze gorsze jest dubbingowanie wszystkich filmów i seriali. Kiedyœ rechotaliœmy przecie¿ ogl¹daj¹c pornosy z niemieckimi dialogami albo zdubbingowan¹ w Czechos³owacji „Stawkê wiêksz¹ ni¿ ¿ycie”. Ojczysty jêzyk jest stref¹ komfortu oczekiwan¹ w ka¿dym kraju tak jak powietrze i woda. Z¿ymamy siê od æwieræwiecza, tak¿e my Polonusi, na anglicyzmy w polskim jêzyku ale to s¹ pojedyncze s³owa i to tylko w niektórych dziedzinach ¿ycia, jak reklama, komputery, slang m³odzie¿owy. Z drugiej strony wszystko, co siê da, jest t³umaczone na polski, ¿eby nie zraziæ sobie mniej wykszta³conego, za to patriotycznego, klienta. Paradoksem ostatnich czasów jest, ¿e rozwój technologii byæ mo¿e rozleniwi nas, gdy idzie o jêzyki obce. Do niedawna s¹dziliœmy inaczej: ¿e globalizacja bêdzie zmusza³a kolejne miliony ludzi do nauki angielskiego, a potem nawet zastêpowania nim ojczystego. Wszak angielski to jêzyk internetu, finansów, biznesu, polityki, sportu, turystyki. Z wyj¹tkiem Skandynawii czy Holandii, gdzie wiêkszoœæ ludzi p³ynnie w³ada angielskim, a czêsto kilkoma jêzykami, w reszcie spo³eczeñstw jest to margines: m³odzi, wykszta³ceni, z du¿ych miast. Naœmiewamy siê z nieznajomoœci jêzyków obcych u Amerykanów ale zapewniam, ¿e nie lepiej jest z tym u Greków, Tajlandczyków, Japoñczyków i Rosjan. Podobnie jak Amerykanie, Anglicy i Francuzi zarozumiale uwa¿aj¹, ¿e to inni powinni znaæ ich jêzyk. Mia³em jednak mówiæ o technologii,
kwotê poni¿ej miliona dolarów odszkodowania. Druga ubezpieczalnia nie chcia³a wyp³aciæ ani centa ze swojej polisy, twierdz¹c, ¿e o wypadku zosta³a poinformowana zbyt póŸno. Klient odrzuci³ ofertê ubezpieczalni. Rozpoczê³a siê pokerowa gra prawników i wyczekiwanie na kolejny ruch przeciwnika. Nasz klient cierpliwie czeka³ na rozstrzygaj¹c¹ datê procesu. Tu¿ przed jego rozpoczêciem, ju¿ przed sêdzi¹, prawnicy pozwanych, po kilkudniowych negocjacjach poddali siê i zobowi¹zali do wyp³aty wielomilionowego odszkodowania. Nasz klient przyj¹³ ofertê. Wieloletnia walka, liczne wnioski i posiedzenia s¹dowe doprowadzi³y do ostatecznego zwyciêstwa i uzyskania nale¿ytej rekompensaty dla cz³owieka którego ¿ycie by³o przyk³adem prawdomównoœci i poœwiêcenia dla innych. m (prowadzonej nawet przez inn¹ kancelariê), po wpisaniu numeru akt s¹dowych (index number) swojej sprawy w istniej¹ce tam pole. Ta czêœæ strony jest skonfigurowana bezpoœrednio z oficjalnym systemem s¹dowym stanu Nowy Jork, dziêki czemu wiadomoœci jakie uzyskaj¹ tam Pañstwo na temat swoich spraw s¹ oficjalnymi danymi s¹dowymi. Gdyby z jakiegokolwiek technicznego powodu nie uda³o siê Pañstwu odnaleŸæ swojej sprawy w tym systemie, to z przyjemnoœci¹ pomo¿emy j¹ odnaleŸæ telefonicznie.
The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, New York, NY 10004 www.plattalaw.com tel. 212 - 514 - 5100 która ostatnio tak nam u³atwia przechodzenie z jêzyka na jêzyk, ¿e a¿ rozleniwia, odstrêcza od powa¿nej nauki. T³umacz¹c tu, w Polsce, ksi¹¿ki z angielskiego, pos³ugujê siê np. ostatni¹ edycj¹ s³ownika Fundacji Koœciuszkowsiej, który wys³a³em paczk¹ z Ameryki. By³ on te¿ w wersji CD - ROM ale tej starej technologii mój MacBook Pro nie czyta. Obecnie jednak t³umacze pos³uguj¹ siê s³ownikiem w internecie, czy za³adowanym do komputera. Na ekranie obok tekstu w oryginale ma siê w u³amku sekundy t³umaczenie, synonimy, frazeologiê; nawet nagranie poprawnej wymowy. Ba, mam takie s³owniczki w moim telefonie. Mogê te¿ czytaj¹c coœ w jakimœ jêzyku podkreœliæ s³owo i zaraz mam jego t³umaczenie. Rozwój technologiczny pozwala na zmienianie jêzyka komend urz¹dzeñ. Kiedyœ problemem by³y polskie czcionki, gdy pisa³o siê na komputerze. Dziœ w swoim iPhonie mogê ustawiæ wszystkie komendy po polsku albo mongolsku. Idzie to coraz dalej. Diabelskie si³y w internecie widz¹, ¿e mój komputer, z którego piszê te s³owa, stoi na stoliku w kawiarni w Warszawie a nie w Nowym Jorku, gdzie by³ kupiony i pierwotnie zarejestrowany. Coraz czêœciej wiêc gdy coœ googlujê, dostajê odpowiedzi po polsku. Gdy szukam hotelu w Nowym Jorku, otrzymujê ceny w z³otówkach. Coraz doskonalsze s¹ programy t³umaczenia z jêzyka na jêzyk. Nie trzeba ju¿ nawet wpisywaæ tekstu – wystarczy powiedzieæ. Mo¿e wiêc byæ nied³ugo tak, ¿e powrócimy do idei œwiata jako wie¿y Babel. Bêdziemy czytaæ i rozmawiaæ w swoich jêzykach, dialektach i narzeczach a ktoœ nam to bêdzie t³umaczy³. Zamiast dukaæ po angielsku w globalnej wiosce, bêdziemy mówiæ po swojemu w swoich wioskach. m
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
8
Kartki z przemijania Wolê patriotyzm cichy, spokojny i codzienny od patriotyzmu rocznicowego, œwiêconego mszami, akademiami i marszami. Nie przemawiaj¹ do mnie œwiêcenia kropid³em, bogojczyŸniane mowy i gesty. Nie dzia³aj¹ na mnie masowe skandowania hase³, machanie flagami i odpalanie rac. Z gorycz¹ patrzê na koszmarnie brzydANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI kie pomniki, z nieufnoœci¹ podchodzê do twórczoœci powsta³ej na odgórne zamówienie. Dostrzegam kolejne rocznicowe przek³amania i mitologizacje dokonywane w ramach polityki historycznej. Irytuje mnie wmawianie sobie i œwiatu, ¿e jesteœmy potomkami zawsze bezgrzesznej i zawsze najjaœniejszej Rzeczypospolitej. Popieram patriotyzm polegaj¹cy na poznawaniu polskiej historii, kultury i nauki. Popieram patriotyzm krytyczny, wyci¹gaj¹cy wnioski z naszych zwyciêstw, klêsk, zalet i wad. Popieram patriotyzm walcz¹cy z g³upot¹, nieuctwem i chamstwem. Popieram patriotyzm wyra¿any poprawnym jêzykiem ojczystym i dbaj¹cy o ten jêzyk. Ujmuj¹ mnie ci, którzy walcz¹ ze straszliwym zwulgaryzowaniem i tego¿ jêzyka. Ujmuj¹ mnie ci, którzy próbuj¹ krzewiæ dobre wychowanie. Rzecz jasna, ujmuj¹ mnie tak¿e ci, którzy propaguj¹ wœród cudzoziemców osi¹gniêcia polskiej nauki, kultury i tego, co wartoœciowe w naszej tradycji. I jeszcze – ¿eby ju¿ by³o idealnie – wyznam, ¿e przejawem patriotyzmu jest dla mnie równie¿ dba³oœæ o ³ad moralny w sobie i wokó³ siebie. Tak¿e o ³ad rozumiany jako czystoœæ i porz¹dek. Im mniej ostentacji, tym lepiej. I im nniej zadêæ, tym m¹drzej. Nie bierze mnie zupe³nie patriotyzm kibiców, nie mówi¹c ju¿ o nacjonalizmie, jak¿e czêsto widocznym na stadionach. O kibolach nie piszê, bo to stan umys³ów na najni¿szym poziomie. Ale z tym problemem, te¿ coœ trzeba zrobiæ ku chwale ojczyzny. Czy¿ nie? Œmiesz¹ mnie ci, którzy ubieraj¹ siê w odzie¿ patriotyczn¹ i ka¿¹ sobie wytatuowaæ na ciele narodowe symbole. To tak¿e s¹ widome oznaki stanu umys³u.
Jestem wynikiem naszej historii, ale ten wynik mnie nie zadowala – powtarzam za rzeczonym Gombrowiczem. Patriotyzm jest namys³em, co mo¿na we mnie i w ojczyŸnie zmieniæ na lepsze, nacjonalizm jest przekonaniem, ¿e nasza ojczyzna jest lepsza i ¿e koniecznie, ale to koniecznie musimy odpowiedzieæ na nacjonalizm innych. Nacjonalizm, podobnie jak szowinizm, musz¹ mieæ wroga. Bez niego ani rusz! Nacjonalizm rodzi nacjonalizm. Zawsze i wszêdzie. Jeszcze wczoraj wrogiem dla naszych nacjonalistów byli domniemani kosmopolici, lewacy, libera³owie, ateiœci i mniejszoœci seksualne. Rzecz jasna byli nimi tak¿e nacjonaliœci niemieccy i ukraiñscy oraz imigranci z krajów arabskich. Dziœ wrogiem s¹ równie¿ ¯ydzi. Jak przed wojn¹. Oczywiœcie ¿ydowscy nacjonaliœci nie pozostaj¹ naszym d³u¿ni. Spirala nienawiœci nakrêca siê coraz bardziej. Wygraj¹ nacjonaliœci ¿ydowscy, bo za nimi stoi wszechpotê¿ne i bogate lobby oraz mno¿¹cy siê wci¹¿ kap³ani Holokaustu. Nasz nacjonalizm jest ideologi¹ umys³ów niezbyt subtelnych; brzydz¹ siê ni¹ intelektualiœci i artyœci, natomiast u Starszych Braci w Wierze bywa on religi¹ bardzo wykszta³conych ortodoksów i ruchem wyrastaj¹cym ze zbiorowego lêku przed œwiatem zewnêtrznym. Musimy teraz bardzo uwa¿aæ, by nie daæ siê sprowokowaæ i nie zrobiæ czegoœ, po czym bêdzie siê o nas ponownie mówiæ jako o spo³eczeñstwie prymitywnych i nieuleczalnych antysemitów. A do tego w³aœnie zmierzaj¹ nacjonaliœci ¿ydowscy.
Zajrzyjmy do „Rozmów z Polakiem” w „Dziennikach” Witolda Gombrowicza – „Podchodzê do Polaka i mówiê mu: – Ty ca³e ¿ycie pada³eœ przed Ni¹ [Polsk¹] na kolana. Spróbuj teraz czegoœ wrêcz przeciwnego. Powstañ. Pomyœl, ¿e nie tylko ty masz Jej s³u¿yæ – ¿e ona
Premier Mateusz Morawiecki ma racjê. W czasie okupacji byli sprawcy polscy, ale byli i ¿ydowscy, rosyjscy ukraiñscy etc. W sytuacji nagonki, jak¹ to stwierdzenie spowodowa³o, nie pozostaje nam nic innego jak najspokojniej to udowadniaæ za pomoc¹ dokumentów. Najle-
$
tak¿e ma s³u¿yæ tobie, twemu rozwojowi. Wyzb¹dŸ siê zatem nadmiernej mi³oœci i czci, które ciê pêtaj¹, spróbuj wyzwoliæ siê z narodu. Na co ten Polak odpowiedzia³ mi z wœciek³oœci¹: – Oszala³eœ! Có¿ by³bym wart, gdybym to zrobi³? Na co ja: – Musisz (bo to ju¿ dzisiaj nieuniknione) ustaliæ, co jest dla ciebie najwy¿sz¹ wartoœci¹: Polska, czy ty sam? Musimy w koñcu wiedzieæ, co jest twoj¹ ostateczn¹ racj¹. Wybierz, co dla ciebie bardziej zasadnicze: czy to, ¿e jesteœ cz³owiekiem w œwiecie, czy Polakiem? Jeœli przyznasz prym swemu cz³owieczeñstwu, musisz uznaæ, ¿e Ona o tyle mo¿e ci byæ przydatna, o ile mu sprzyja – ale, jeœli hamuje ciê lub paczy, musi byæ przezwyciê¿ona. Decyduj siê zatem!”.
$
$
piej ¿ydowskich. Zacznijmy od pism Emanuela Ringelbluma i Hannah Arendt. Nie róbmy jednak tego tak, ¿eby powsta³o wra¿enie, ¿e chcemy zas³oniæ nimi nasze w³asne winy. Powojenny Pogrom Kielecki by³ prowokacj¹, ale bra³y w nim udzia³ tysi¹ce ludzi. Tysi¹ce! I bynajmniej nie trwa³ tylko kilka godzin… Skoro nasta³ czas weryfikacji, poka¿my tak¿e najspokojniej i bez jadu nasze krzywdy doznane od ¯ydów. Podkreœlaj¹c nieustannie, ¿e tylko od czêœci ¯ydów. Nie unaradawiajmy i nieureligijniajmy ich. To, ¿e druga strona tak robi, nie oznacza, ¿e i my musimy. Nie patrzmy na Starszych Braci w Wierze jak na monolit, bo monolitem nigdy nie byli i nie s¹. Na wszelki te¿ wypadek pamiêtajmy o tym, co wnieœli do naszej nauki i kultury. A wnieœli niema³o! Nie zaszkodzi te¿ przypomnieæ sobie, ¿e Henryk Szlangbaum z „Lalki” Boles³awa Prusa zosta³ zes³any na Sybir wraz ze Stanis³awem Wokulskim za udzia³ w Powstaniu Styczniowym. Nie zaszkodzi te¿ przypomnieæ sobie, ¿e w Katyniu le¿y 400 oficerów pochodzenia ¿ydowskiego. Ot tak, dla równowagi w licytacji win, która niebawem nast¹pi.
$
Irena Sendlerowa – „Ogromnie mnie osobiœcie krêpuje ca³a ta ‘otoczka”, która nieustannie robi z nas ‘bohaterów”. Te wielkie manifestacje, które towarzysz¹ przy sadzeniu drzewka w Jerozolimie, ta wielka uroczystoœæ, jaka odbywa siê w Izraelu, to bardzo jest krêpuj¹ce dla osób mego pokroju, które nie uwa¿aj¹ siê za wielkich ludzi, ani za bohaterów. Robiliœmy to jako rzecz zupe³nie normaln¹, w myœl zasady, ¿e jak cz³owiek tonie, to ten drugi musi mu podaæ rêkê, lub choæ ma³y palec. To podkreœlanie nadzwyczajnoœci naszych prac jest ¿enuj¹ce. ¯yd, Francuz, Niemiec to przecie¿ tacy sami ludzie, jak my. Tylko taka idea przyœwieca³a nam. To, co robiliœmy wyp³ywa³o z potrzeby serc”.
Skandal w Izraelu 1í Netanjahu móg³ dot¹d cieszyæ siê równie¿ silnym poparciem prawicowych partii, które sk³adaj¹ siê na jego rz¹d. Ich przedstawiciele pozostawali g³usi na zarzuty korupcyjne, które od wielu miesiêcy wa³kowane s¹ przez izraelsk¹ prasê. Teraz jednak po rekomendacjach policji i aresztowaniach wspó³pracowników sytuacja mo¿e siê zmieniæ. Dodatkowym problemem dla Netanjahu jest fakt, ¿e jeden z zatrzymanych zawar³ umowê z prokuratur¹ i zgodzi³ siê byæ œwiadkiem oskar¿enia w zamian za ³agodniejsz¹ karê. Koalicja rz¹dowa, której przewodzi Netanjahu ma w Knesecie nieznaczn¹ wiêkszoœæ. Jej politycy zajmuj¹ 66 na 120 miejsc. Niewielkie nawet wahniêcie mo¿e wiêc spowodowaæ upadek rz¹du. W ostatni¹ œrodê do dymisji wezwa³ premiera Oren Hazan, jeden z liderów partii Likud, której przewodzi Netanjahu. Jego rezygnacji domaga siê równie¿ opozycja. Lider opozycyjnej Labor Party Avi Gabbay oœwiadczy³, ¿e „era Netanjahu dobieg³a koñca” i wezwa³ cz³onków swojego ugrupowania do przygotowañ do wczeœniejszych wyborów. Yari Lapid, przewodnicz¹cy innego opozycyjnego ugrupowania, centrowej partii Yesh Atid, zapowiedzia³ z³o¿enie w parlamencie wniosku o wotum
nieufnoœci wobec Benjamina Netanjahu. „Izrael zas³uguje na premiera, który ca³¹ swoj¹ aktywnoœæ poœwiêci pracy dla kraju, zamiast spêdzaæ po³owê czasu na dyskusjach z prawnikami dotycz¹cych swojej w³asnej obrony” – powiedzia³ Lapid. W zesz³ym tygodniu w Tel Avivie odby³a siê te¿ spora demonstracja, której uczestnicy domagali siê dymisji premiera. Rekomendacja policji postawienia zarzutów Netanjahu nie oznacza jeszcze, ¿e rzeczywiœcie tak siê stanie. Decyzjê w tej sprawie podj¹æ musi prokurator generalny Izraela, Avichai Mandelblit. Wed³ug wstêpnych przewidywañ postêpowanie to mo¿e zaj¹c kilka miesiêcy. Paradoksalnie w³aœnie prokurator generalny mo¿e okazaæ siê ostatni¹ desk¹ ratunku dla Netanjahu. Avichai Mandelblit nale¿y bowiem do politycznych zwolenników obecnego premiera. Benjamin Netanjahu jak ju¿ zapowiedzia³ przed formalnym postawieniem zarzutów do dymisji siê nie poda. Mo¿e w tej sprawie zreszt¹ powo³ywaæ siê na przyk³ad z ministrem obrony Izraela Avigdorem Liebermane. W 2012 roku zarzuty korupcyjne wymusi³y jego rezygnacjê. W wyniku œledztwa Liberman zosta³ jednak uniewinniony i rok póŸniej wróci³ na rz¹dowe stanowisko.
Tomasz Bagnowski
Premier Izraela, Benjamin Netanyahu zaprzecza wszystkim oskar¿eniom. u
$
Nauczmy siê œmiaæ z samych z siebie, tak jak potrafi¹ to potomkowie Moj¿esza. Niezliczona jest iloœæ szmoncesów i dowcipów, jakie opowiadaja oni o sobie nawzajem. Oto jeden z nich – chasydzki rabin Szmuel z Sochaczewa narzeka³ w rozmowie ze swoim ojcem – rabinem Abrahamem Bornsztajnem (1839 – 1910), ¿e sta³y strumieñ odwiedzaj¹cych go ludzi odbiera mu czas na studiowanie Tory. „Co mam zrobiæ?” – zapyta³. „Jest na to sposób, synu” – us³ysza³ w odpowiedzi – „Tych bogatych, proœ o po¿yczkê – i wiêcej ich nie zobaczysz. Tym biednym, udziel drobnej po¿yczki – i te¿ ju¿ ich nigdy nie zobaczysz”. m
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
9
Hymn pionu Kolejn¹ charakterystyczna cech¹ Manhattanu Rygielskiego jest kolor. Zwykle widzimy miasto jako szare, buro-cementowe, w pó³mrok wysokoœciowców s³oñce rzadko zagl¹da w kaniony ulic, niekiedy tylko b³yœnie jak¹œ barw¹. Tymczasem w obiektywie Rygielskiego Nowy Jork jest bajecznie kolorowy, mieni siê rozmaitoœci¹ i wieloœci¹ barw. Niemal nieprawdopodobne. Zapyta³em wiêc kuratorkiê wystawy, Jagodê Przybylak, która starannie wybiera³a z artyst¹ jego zdjêcia do tej ekspozycji. Nie, zapewni³a, to nie s¹ fotografie „kolorowane”. Rygielski czeka³ niekiedy d³ugo i cierpliwie na w³aœciwe z jego punktu widzenia oœwietlenie fragmentu miasta, aby uchwyciæ je w s³oñcu, które wydobywa z murów, z zabudowy, og³oszeñ i reklam, autentyczne barwy. Widzimy je na co dzieñ, ale nie dostrzegamy i w poœpiechu nie zwracamy uwagi, po prostu nie zauwa¿amy. Autorytet znakomitej fotografki rozwiewa wszelkie w¹tpliwoœci: Rygielski oczekiwa³ na odpowiednie ujêcie, aby wydobyæ to, czego w zniecierpliwieniu codziennoœci nie widzimy: kolor wspó³czesnej cywilizacji. Na przedstawionych fotografiach widzimy Manhattan jako miasto, ale na wielu – po prostu jako jedn¹ bry³ê, jako rzeŸbê. Nowy Jork -powiada nam Rygielski jest wielkim dzie³em sztuki, patrzmy na nie jak na fantastyczn¹, wspó³czesn¹ formê o wielu kszta³tach, za³amaniach; wieloœcian, geometryczn¹ masê wype³nion¹ ruchem, dŸwiêkiem, kolorem. Ogl¹dam rozwieszone na œcianach fotogramy po raz kolejny i siê dziwiê: Marek jest nieco samotnikiem, ma naturê medytacyjn¹, refleksyjn¹, a w swej sztuce fotograficznej zainteresowa³ siê œwiatem, z którego ucieka w dalekie wyprawy, tam gdzie jest oddech, przestrzeñ i powietrze, gdzie panuje cisza i szansa na kontemplacjê otoczenia. Jak on godzi te dwie rzeczywistoœci?
Czes³aw Karkowski
Marek Rygielski i kuratorka wystawy, Jagoda Przybylak. u
Wystawê „Manhattan“ mo¿na ogl¹daæ w Galerii Kurier Plus do 2 marca 2018 od poniedzia³ku do pi¹tku w godz. 9 am – 1 pm lub po uprzednim umówieniu siê – telefon: (646) 512-4717 email: marekr@kurierplus.com Wystawione w galerii zdjêcia s¹ na sprzeda¿.
FOTO: KATARZYNA ZIÓ£KOWSKA
S³owa tytu³u zaczerpniête z wiersza „Ulica” Tadeusza Peipera streszczaj¹, moim zdaniem, istotê fotografii Marka Rygielskiego, zaprezentowanych na pi¹tkowym wernisa¿u w Galerii „Kuriera Plus“. Na ekspozycji pod nieco myl¹cym tytu³em „Manhattan” artysta, fotografik, podró¿nik, entuzjasta dalekich, samotnych wypraw rowerowych, cz³owiek wielu talentów, zaprezentowa³ ponad dziesiêæ du¿ych, starannie wykonanych prac; wybór spoœród dziesi¹tków, czy setek nawet zdjêæ zrobionych w ci¹gu lat. Piszê, ¿e tytu³ jest nieco myl¹cy, poniewa¿ Rygielski przedstawi³ na swych fotogramach jedynie dystrykt finansowy i okolice Times Square. Ka¿dy z nas wie, ¿e Manhattan ma wiele twarzy, oprócz „szklanych domów”, t³ocz¹ siê w dzielnicach biedy koœlawe, na wpó³ zrujnowane domki, oprócz nowoczesnych wie¿owców istnieje stary Nowy Jork, niemi³osiernie niszczony, ale jeszcze jest, trwa, oprócz ulic, ruchu, gwaru i œcisku, s¹ miejsca na relaks, na spacer i oddech, klaustrofobia i przestrzeñ. Domyœlaæ siê jednak mo¿na intencji artysty. Chcia³ powiedzieæ, co i my wszyscy mimowolnie nawet robimy: istot¹, metafor¹, czyli wizualnym (b¹dŸ mentalnym) skrótem Manhattanu, nie jest Lower East Side czy, powiedzmy, Chelsea, ale w³aœnie okolice Wall Street. Miastem par excellence, jego kwintesencj¹ jako wykwitu cywilizacji, miastem obróconym ku sobie, a nie ku rzekom, czy w stronê parków (choæ jedno z takich ujêæ ogl¹damy, widok na beton, szk³o i aluminium z perspektywy trawnika i drzew). Tym jest Manhattan w ujêciu Rygielskiego. W taki sposób mo¿na by uchwyciæ ogóln¹ atmosferê wystawy, nastrój przenikaj¹cy ca³oœæ prezentowanego dzie³a. Mówi¹c natomiast konkretniej, pierwsz¹ cech¹, jaka siê rzuca w oczy, to pion przedstawienia. Miasto rwie siê do góry, wy¿ej i wy¿ej. W wielu przypadkach – tworzy skomplikowane piêtra wertykalnej struktury. Na zdjêciach Rygielskiego istnieje tylko jeden wymiar, jeden kierunek, jedno lotne napiêcie. Monotonia? Mo¿e, ale na pewno zryw, energia, dynamiczna si³a witalna pr¹ca do przodu, do góry, do ¿ycia. Przez wieki przyroda stanowi³a symbol wigoru; dziœ - powiada nam przez swe dzie³a Rygielski - to miasto reprezentuje werwê i rozmach wspó³czesnego ¿ycia. Manhattan jest miastem „totalnym”, poch³ania ca³¹ przestrzeñ ¿yciow¹, wype³nia ramy fotograficznego obrazu. Na wielu wizerunkach nie widaæ nawet nieba, tylko ulice, ruch samochodowy i pieszy, kamienne spiêtrzenia gmachów, na wyœcigi pn¹cych siê do góry jeden nad drugim. Ma siê wra¿enie jakiejœ biologicznej, darwinowskiej walki o byt: ku górze, ku niebu i œwiat³u dnia, ku ¿yciu.
FOTO(5): MAREK RYGIELSKI
FOTO: JOLANTA SZCZEPKOWSKA
www.kurierplus.com
NOWY JORK
NR 56
24 lutego 2018
„PRZEBOJEM KU WOLNOŒCI“ – ZE WSPOMNIEÑ HALLERCZYKA CZ 2 Autorem wspomnieñ jest W³adys³aw Sobczyk, porucznik 45 PSK. Tekst by³ publikowany w 1925 r. w miesiêczniku „Weteran”. Zachowano pisowniê oryginaln¹. Po po³udniu tego¿ dnia udaliœmy siê o oznaczonej porze na salê wyk³adow¹, dok¹d po paru minutach nadszed³ major Madill oraz dowódca szko³y podpu³kownik Le Pan, który objaœni³ nam szczegó³owo obowi¹zki podchor¹¿ych w s³u¿bie i poza s³u¿b¹, przepisy bowiem obowi¹zywa³y i w godzinach wolnych od zajêæ. Nastêpnie przedstawi³ nam komendant Majora Madilla, jako g³ównego instruktora klasy polskiej, t. j. naszego plutonu. Powiedzia³, i¿ ma on nas wychowaæ na dobrych ¿o³nierzy i przysz³ych oficerów i wezwa³ wszystkich do u³atwienia mu przysz³ej pracy przez skrupulatne wype³nianie jego rozkazów. Pierwszy zatem wyk³ad szkolny by³ raczej zaznajomieniem nas z obowi¹zkami, przepisami i wymaganiami szkolnemi. Prócz tego powiedziano nam, ¿e szko³a wymaga poœwiêcenia ca³ego wolnego czasu od regularnych zajêæ na przerobienie podanego materja³u z wyk³adów. Ju¿ nastêpnego dnia rozpoczêliœmy orkê na dobre, lekcj¹ o Organizacji Armji, po ukoñczeniu której skonstatowaliœmy, ¿e nie byliœmy ostatni w notowaniu wyk³adów. Najbieglejsi w angielskim jêzyku koledzy, w wolnych godzinach, udzielali swoich skryptów s³abszym, którzy nie ca³y materja³ zapisali. Co 2-gi lub 3-ci dzieñ, najczêœciej po po³udniu w sobotê, kiedyœmy byli wolni od regularnych zajêæ, poœwiêcaliœmy na powtórzenie wszystkich lekcji. Pierwsze dnie pobytu w szkole zaliczam dzisiaj do najpracowitszych, chocia¿by ze wzglêdu na iloœæ materja³u teoretycznego, którym Anglicy, formalnie prze³adowywali nasze umys³y. By³a to próba nie lada. Gdy weŸmiemy bowiem umys³ naszego m³odzieñca, który przed paru laty opuœci³ ³awê szkoln¹, jak¿e¿ ciê¿ko mu przyjdzie zaprzêgn¹æ do rydwanu obowi¹zków mózg swój i ugi¹æ si³¹ woli, by zagrzebaæ siê w Szparga³y, studjujac najpowa¿niejsze dzia³y wiedzy ludzkiej. By³ to ciê¿ki orzech do zgryzienia i s¹dzê, ¿e niejeden z trudem d¹¿y³ do wskazanego celu. Oko³o 11 stycznia 1917 roku pewnego i wieczoru otrzymaliœmy przyjemn¹ nowinê, ¿e Franciszek Dziób, by³y naczelnik Zwi¹zku Soko³ów Polskich w Ameryce, przyby³ z nastêpnym transportem nowicjuszów, ze Stanów Zjednoczonych do Szko³y Oficerskiej w Toronto. Wraz z nim przybyli wówczas nastêpuj¹cy Stracency: Lucjan Chwa³kowski, J. Król, Fr. Barnak, J. Seiler, A. P. Osielski, J. Bogucki. Z przybycia tego uradowaliœmy siê niezmiernie. Dowiedzieliœmy siê od nich bowiem, co mówi¹ o tajemniczym wyjeŸdzie pierwszej grupy do szko³y wojskowej w Toronto. Nowoprzybyli naopowiadali nam najfantastyczniejszych rzeczy, godnych pomys³u reporterskiego czy wyobraŸni redaktorskiej. Okaza³o siê, i¿ wszystkich, którzy w niewiadomy sposób gdzieœ znikli, ochrzczono mianem „Straceñcy”. Jak powsta³a ta nazwa, kto jest jej autorem i dla-
Camp Borden II Kurs Oficerski. 1917 r.
czego nas tak nazwano, dziœ po up³ywie od tej pory oko³o 9 lat trudno mi skonstatowaæ. Najlepiej uczyniliby to ci, którzy na szpaltach pism silili siê, by czyn nasz zlekcewa¿yæ, oœmieszyæ, czy uczyniæ z niego tragedjê. Nazwiska nasze znalaz³y siê na szpaltach pism, choæ o tem wtedy nie wiedzieliœmy. Co gorsza jednak, pomawiano nas, ¿e pojechaliœmy do legjonów Gorczyñskiego, do legjonów Pi³sudskiego, do Armji rosуј skiej. Posy³ano nas, gdzie kto chcia³, unosz¹c siê sensacj¹ chwili. Zas³u¿onych obywateli na wychodŸstwie ochrzczono zdrajcami, krzyczano „Targowiczanie! Sprzedali ch³opców! Marnuj¹ polsk¹ m³odzie¿! Pop³ynie bez celu polska krew!” Sensacja i bluff rozlega³y siê od Atlantyku po Ocean Spokojny. Mam dzisiaj wra¿enie, ¿e gdyby przeciwnicy polityczni wychodŸstwa polskiego byli w posiadaniu wp³ywów w tym kraju, lub co gorsza posiadali si³ê wojskow¹, obydwie przeciwne strony gotowe by³yby do wojny domowej, morduj¹c siê wzajem i niszcz¹c wszystko, cokolwiek stanie na drodze. Dziœ, gdy patrzymy z dala na ubieg³e lata, jak¿e¿ niskimi wówczas kierowano siê instynkty. I zarazem jak p³ytko i powierzchownie oceniano tych ch³opców, którzy jak najemnicy dali siê nabraæ i wywieŸæ na s³u¿bê obcych. Straceñcy ci, œmiem twierdziæ, byli rdzeniem pañstwa polskiego, tak samo jak legjony Pi³sudskiego, gdy¿ owiani byli tym samym celem, t¹ sam¹ ide¹ wolnej i potê¿nej Polski. Ró¿nemi i oddalonemi od siebie drogami ku jednemu zd¹¿aliœmy celowi! Tego nie zaprzeczy nikt, gdy¿ nie ma si³y, która by mog³a zmieniæ fakty stanowi¹ce rzeczywistoœæ dziejow¹. Przeszliœmy przez ogniow¹ próbê, tam i tutaj, by z tem wiêksz¹ si³¹ tworzyæ Armjê i rzuciæ na szalê nie blufu i sensacji gazeciarskiej, lecz nieœæ w³asne ¿ycie. Straceñcy bronili swej racji nie atramentem na papierze, lecz w³asn¹ krwi¹ na polach bitew. Pierwszy miesi¹c pobytu w Szkole, by³ w pewnej mierze chaotyczny, ju¿ chocia¿by dla tego, ¿e zobowi¹zanie „straceñców” wymaga³o zerwania ze œwiatem. Forsowne æwiczenia i ogrom teorji, dzia³a³y piorunuj¹co na nowicjuszów.
Od czasu do czasu w plutonie mo¿na by³o zauwa¿yæ, ¿e tak powiem nadrabianie min¹, a gdy nadszed³ moment rozejœcia siê, podczas którego robi³o siê symboliczny zwrot w stronê zachodz¹cego s³oñca, radoœæ objawia³a siê g³oœnymi ¿artami, a wiara w olbrzymich susach pêdzi³a na oœlep do gmachu szko³y, by oczyœciæ rynsztunek, a umieœciwszy go w odpowiednim miejscu, rzuca³a siê do gazet angielskich, ³akn¹c wieœæi zza oceanu, jak te¿ przedstawia siê sytuacja na froncie. Na pierwszem miejscu bra³y górê komunikaty Sztabu Generalnego aljantów, poczem sensacyjne wieœci korespondentów wojennych, a ostatecznie lista poleg³ych Kanadyjczyków i Anglików, ewentualnie wa¿niejszych dowódzс ów armji nieprzyjacielskich. Charakterystyczn¹ rzecz¹ by³o to, ¿e listy poleg³ych by³y doœæ dok³adne i Kanadyjczycy zwykle skwapliwie je przegl¹dali, szukaj¹c swych krewnych, znajomych na liœcie bohaterów. Przejrzenie i zestawienie listy poleg³ych rannych i zaginionych kanadyjczyków, szczególnie w korpusie oficerskim, dawa³o rêkojmiê poznania wysi³ku i ofiar oraz poœwiêcenia dominjum kanadyjskiego na rzecz królestwa Wielkiej Brytanji i by³o œwiadectwem, ¿e jednak rozbie¿nemi s¹ interesy Anglji w stosunku do Niemiec. A ofiarnoœæ i poœwiêcenie Kanady w czasie wojny œwiatowej, z pomiêdzy kolonji angielskich by³o jednem z najwiêkszych. Niezbitem œwiadectwem powy¿szych danych, by³o tysi¹ce kalek i rekonwalescentów na ulicach Toronto i w szpitalach, którzy powrócili z Francji do Kanady. Luki powsta³e wskutek strat w bojach na froncie francuskim, skwapliwie stara³y siê wype³niæ kadry bataljonów, pod nazw¹ by³ych historycznych oddzia³ów Wielkiej Brytanji, a sposób werbowania armji ochotniczej w Kanadzie czasu wojny œwiatowej, mo¿e s³u¿yæ za wzór ka¿demu pañstwu, które zmuszone jest tworzyæ do swej obrony pañstwowej na podstawie systemu milicyjnego. Otó¿, ulegaj¹c szalonej reklamie, stosunkowo do innych narodowoœci, Ukraiñcy wype³niali luki te w wielkiej mierze. I w wypadku gdyby mieli byli chocia¿ kilku zdolnych i wypróbowanych dyplo-
Andrzej Ma³kowski i Wincenty Skarzyñski w mundurach kanadyjskich Szko³y Oficerskiej, które nosili podczas treningu na Uniwersytecie w Toronto.
matów, mogli byli utworzyæ w³asne oddzia³y, które mog³y coœ znaczyæ podczas zawieszenia broni, na rzecz ich pañstwa t. j. Niepodleg³ej Ukrainy. W rezultacie byli oni jedynie zwyk³em miêsem armatniem, i dziœ mam wra¿enie, ¿e w du¿ej mierze dlatego, i¿ ci¹¿yli w stronê Rosji carskiej, a ulegaj¹c propagandzie rosyjskiej, tracili bezcelowo tysi¹ce m³odzie¿y w interesie obcego pañstwa, id¹c ochotnie i gin¹c na polach walki. Sformowanie si³y zbrojnej ukraiñskiej w po³¹czeniu z Polsk¹ Armj¹ we Francji, mog³o byæ podwalin¹ rzeczywiœcie Wolnego Pañstwa Ukrainy, równoczeœnie mog³o byæ pomostem ³¹cz¹cym obydwa Narody: Polski i Ukraiñski, w zgodnym wysi³ku ku odparciu zaborczej Rosji i utworzeniu Unji Pañstw, na wzór historycznej Unji Lubelskiej. Brak jednakowo¿ u nich ludzi o szerokim pogl¹dzie œwiatowym i wychowanych poza obrêbem polityki i granicami pañstw zaborczych, stworzy³o dla Narodu Ukraiñskiego atmosferê tak¹, jak¹ zastaliœmy w r. 1918-1920, t. j. powoduj¹ca wojnê polsko-ukraiñsk¹ i obecn¹ zale¿noœæ od Rosji bolszewickiej. W przysz³oœci punkty te poruszê, gdy nadejdzie moment opisu Wojny Polsko-Ukraiñskiej i Polsko-Bolszewickiej.
Styczeñ 1917 r. pod wzglêdem atmosfery by³ niezwykle ciê¿ki, a olbrzymie opady œnie¿ne i silne mrozy dawa³y siê we znaki straceñcom przyby³ym ze Stanów Zjednoczonych, nieprzyzwyczajonym do zimy kanadyjskiej. Czapki futrzane i rêkawice by³y tylko poœrednim œrodkiem utrzymania ciep³a. G³ównym i niezbêdnym œrodkiem by³ bezustanny ruch od chwili opuszczenia kwater, a¿ do powrotu. Trzeci tydzieñ stycznia, po prowizorycznym przygotowaniu absolwentów, zaznaczy³ siê tem, ¿e rozpoczêto urabiaæ nas na przysz³ych dowódców. Otó¿ jak zwykle w Szkole Podchor¹¿ych, ka¿dy obrót, chwyt karabinem, czy poruszenie oddzia³u ewentualnie formacji, czy zadanie lub cel takowej – nale¿a³o objaœniæ w jêzyku angielskim i odt¹d rozpoczê³y siê mechaniczne wprost studja regulaminu musztry. A¿eby sobie uprzytomniæ ogrom detalicznego objaœnienia formacji kompanji w kolumnie plutonowej, dosyæ jest podaæ, i¿ zawiera³o ono oko³o 200 wyrazów. Musztra kompanji obejmowa³a oko³o 40-stu najró¿norodniejszych formacyj, które trzeba by³o objaœniæ i znaæ jak pacierz. (Patrz podrecznik „Squad Platou and Company Drill).
Lucjan Chwa³kowski w czasie I Kursu Oficerskiego w Kanadzie 1917 r.
Byli jednakowo¿ i w tym dziale u nas eksperci, dosyæ przytoczyæ jest nazwisko Kressego. Z cywila budowniczy, przywi¹zywa³ do regulaminu musztry niezwyk³¹ wagê i gdy przypad³a na niego kolej dowodziæ kompanj¹, oraz objaœniæ formacjê kompanji w szyku plutonowym w postawie „bacznoœæ”, wykonywa³ to z precyzj¹ in¿yniera. Major Madill by³ wprost zachwycony opanowaniem przez tego¿ musztry kompanijnej. Ja osobiœcie mam wra¿enie, ¿e nie ustêpowa³ w tym dziale, najtê¿szym absolwentom klas z³o¿onych z Anglików, a gdy nadesz³a komenda „bacznoœæ”, ca³a kompanja z ulg¹ w zamarzniêtych koœciach, z uœmiechem na ustach, wykonywa³a objaœniony ruch, a Kresse z tryumfem wraca³ do szeregu. Nie brak by³o i komicznych scen, mianowicie Godowski uprzedzony od pierwszego momentu do wszystkiego co angielskie, nie znosi³ musztry, a szczególnie odnoœnych objaœnieñ, zawartych w regulaminie. I gdy w miêdzyczasie æwiczeñ inni studjowali, on zwykle zagl¹da³ tu i ówdzie do podrêcznika, poczem zapaliwszy papierosa, filozoficznie siada³ na nim, patrz¹c w k³êby wypuszczanego dymu. Naturalnie gdy przysz³a na niego kolej dowodziæ plutonem lub kompanj¹, poza komend¹ trudno mu by³o zdobyæ siê na objaœnienie, szczególnie pocz¹tkowo – poruszy³ kilkakrotnie dwuznacznie ramionami, ³ypn¹³ oczyma na instruktora czy na niego uwa¿a, zakomenderowa³ odpowiednio do podanego mu zadania, i z westchnieniem maj¹cym oznaczaæ ulgê, wstêpowa³ na rozkaz instruktora do szeregu. Jak komicznemi czasem by³y giesty Godowskiego, wystarczy nadmieniæ, i¿ mimo woli ca³a kompanja w pewnych momentach zmuszon¹ by³a wybuchn¹æ œmiechem, nie
„Straceñcy“ w Kanadzie 1917 r.
wy³¹czaj¹c instruktora, mimo wielkiej powagi, jaka cechuje Anglików i funkcji jak¹ mia³ do spe³nienia. Wieczorem po zajêciach, lokale zajête przez podchor¹¿ych zamienia³y siê w biura przepe³nione stosem papierów i podrêczników, które stopniowo ka¿dy gromadzi³ i stara³ siê przeœcign¹æ swego wspó³lokatora, bo naprawdê bardzo obfit¹ by³a literatura wojskowa angielska w czasie wojny œwiatowej, a ka¿dy z wybitniejszych wojskowych angielskich, uwa¿a³ poniek¹d za obowi¹zek, doœwiadczenia swe opublikowaæ. W ten sposób powsta³o setki najrozmaitszych broszur i ksi¹¿ek, które mo¿na by³o otrzymaæ stosunkowo za przystêpn¹ cenê. Chwilami, lokale nasze zamienia³y siê w formalny „hajder”, a by³o to wówczas, gdy przysz³y dyskusje odnoœnie wykonania chwytów broni¹, formacji, lepszego opracowania powierzonych zadañ i t. p. By³y i momenty arcyweso³e. Ucztê tak¹ sprawia³ nam Lucjan Adamczak. Absolwent ten, herkulesowej si³y i wielkoœci, humorem swym umia³ wszystkich wprowadziæ w zachwyt, a si³¹ imponowa³ ca³ej szkole, nie wy³¹czaj¹c klasy oficerów kanadyjskich i Sztabu Szko³y. W czasie æwiczeñ umia³ on uchwyciæ ka¿dy giest poszczególnego absolwenta, a czyni³ to wtenczas, kiedy kandydat oficerski wychodzi³ przed front i rozpocz¹³ dowodziæ oddzia³em. Nic nie usz³o jego uwagi, sposób objaœniania, akcent wymowy, sposób salutowania, chodzenia, utrzymanie munduru i wyekwipowania, a nawet zewnêtrzny wygl¹d. Potrafi³ naœladowaæ ka¿dy typ i umia³ zadziwiaj¹co szybko uchwyciæ sposób postêpowania ka¿dego. W ten sposób urz¹dzi³ nam pierwsz¹ ucztê, zaprosiwszy przedtem wszystkich do pokoju (Sierociñskiego, Szymañskiego, Wiêchê). Naturalnie byliœmy widzami, on zaœ aktorem w poœrodku nas. Naprawdê ma³o mo¿na by³o spotkaæ scen komiczniejszych i zabawniejszych, jakie wystawi³ nam Adamczak. Humor sypi¹cy siê jak z rogu obfitoœci, rozpêdza³ ponure horoskopy na przysz³oœæ, trzymaj¹c siê zasady „Wojna to nie ¿art”. Uzupe³nieniem kompletu absolwentów Szko³y Podchor¹¿ych w Toronto, by³ tylko co przyby³y œ. p. Andrzej Ma³kowski „który bêd¹c skautmistrzem generalnym przy Zwi¹zku Soko³ów Polskich w Pittsburghu, wst¹pi³ wczeœniej o kilka miesiêcy do Konnych Strzelców Armji Kanadyjskiej, który to oddzia³ zajmowa³ garnizon w Hamilton-Ontario. Przybycie Ma³kowskiego by³o dla wszystkich po¿¹danem. Jako pedagog z zawodu, pomimo, ¿e nie by³ wojskowym, rozpocz¹³ od pierwszej chwili przybycia wœród nas intensywnie pracowaæ. Po ukoñczeniu tygodnia, w sobotê po po³udniu, przerabia³ z nami wspólnie
wszystkie wa¿niejsze piœmienne zadania, uzupe³niaj¹c braki wynik³e z niedok³adnej znajomoœci jêzyka angielskiego. Najskuteczniej pracowa³ w dziale topografji, i jemu wszyscy zawdziêczaj¹ usuniêcie du¿ych trudnoœci w tej dziedzinie wiedzy wojskowej. Wœród absolwentów Szko³y Podchor¹¿ych, by³o kilku wojskowych. s. p. Klatt, s³u¿y³ poprzednio w Armji Amerykañskiej, jako kawalerzysta, Fr. Szymañski w piechocie niemieckiej, Skarzyñski s³u¿y³ w Armji Amerykañskiej jako artylerzysta. Ka¿dy z by³ych wojskowych stara³ siê œpieszyæ z pomoc¹ swoim kolegom, lecz jak siê okaza³o, z podwójnym skutkiem. Otó¿ œ. p. Klatt, typ prawdziwego kawalerzysty-zawadjaki, ogranicza³ siê zwykle do opowiadania nam, jak to bêd¹c u wuja Sama w s³u¿bie, przebywa³ na Filipinach, gdzie w pó³ dzikich okolicach musieli czyniæ ekspedycje karne, na krajowców. Nadmienia³ przytem, jakie wra¿enie odnosi siê w takich walkach i t. p., koniem siê zawsze zachwyca³, a gdy mówi³ o kawalerji, oczy jego nabiera³y blasku i stawa³ siê nerwowym. Ceni³ zawsze tylko jazdê, inne bronie wed³ug jego zdania, niewielkie mia³y znaczenie. Wszyscy lubiliœmy go s³uchaæ, tembardziej, ¿e s³u¿y³ 4 lata, a jako stary ¿o³nierz posiada³ wœród nas mir. Lecz biada by³o temu, ktoby nie podziela³ jego zdania o jeŸdzie, a tembardziej stara³ siê jego uwagi zamieniæ w ¿art. Ten by³ jego wrogiem! Nazwaliœmy go Muratem. Fr. Szymañski, z piechoty niemieckiej, oprócz opowiadania o dyscyplinie armji niemieckiej, popisywa³ siê paradnym krokiem Prusaków oraz chwytami broni¹, wed³ug regulaminu armji niemieckiej, co mu siê w zupe³noœci udawa³o. Ze wzglêdu jednak na to, i¿ by³ niezwykle ma³ego wzrostu, czasem ze swymi manierami z pruskiej armji wygl¹da³ komicznie, a z³oœliwi koledzy dali mu przydomek „Krzy¿ak”, o co ogromnie siê gniewa³, lecz bezskutecznie, nazwa ta bowiem pozosta³a przy nim na zawsze i dziœ ktokolwiek z wojskowych zapyta o Szymañskiego, musi dodaæ przydomek „Krzy¿ak”, a¿eby by³o wiadomem, o kogo chodzi. Skarzynski, artylerzysta wuja Sama, próbowa³ kilkakrotnie robiæ wyk³ad z zakresu artylerji, ze wzglêdu jednak na sposób objaœniania który mia³ naœladowaæ wystrza³, bieg, i wybuch pocisku armatniego, dano mu przydomek „Armata”. Mam wra¿enie, i¿ czu³ siê obra¿ony i mia³ do nas ¿al, ¿e korzystaj¹c z jego dobrych chêci, zamiast byæ wdziêczni i oddaæ nale¿ny szacunek potê¿nej w dzisiejszej wojnie broni, doczeka³ siê przydomku „Armaty”. Lecz sta³o siê, nikt nie upewni siê o jego nazwisku, o ile nie przypomni „Armaty”.
Przyg. J. Szczepkowska, T. Lachowicz. Fot. SWAP
KALENDARZ WETERANA 24 lutego 1953 – W Warszawie w wiêzieniu na Mokotowie w³adze komunistyczne wykona³y wyrok œmierci na gen. Auguœcie Emilu Fieldorfie „Nilu”. Gen. Fieldorf by³ organizatorem i dowódc¹ Kedywu Komendy G³ównej AK, jednym z najbardziej zas³u¿onych ¿o³nierzy Rzeczypospolitej, Armii Krajowej i polskiego podziemia niepodleg³oœciowego. 25 lutego 1831 – Bitwa Powstania Listopadowego (48.000 Polaków przeciwko 60.000 Rosjan) pod Olszynka Grochowsk¹. Bitwa choæ nierozstrzygniêta pod pod wzglêdem militarnym uwa¿ana jest jako taktyczne zwyciêstwo Polaków. Ogrom strat obu stron (oko³o 20.000 zabitych i rannych) spowodowa³ wycofanie siê obu stron. 26 lutego 1945 – Prezydent RP powierzy³ gen. W³adys³awowi Andersowi pe³nienie obowi¹zków Naczelnego Wodza. 27 lutego 1863 – Powstanie styczniowe: zwyciêstwo powstañców w bitwie pod Klonow¹. 28 lutego 1813 – W Kaliszu Rosjanie i Prusacy zawarli porozumienie i podpisali tzw. Traktat Kaliski porozumienie polityczne i militarne przeciwko Francji i Napoleonowi. Zapocz¹tkowa³o to powstanie koalicji antyfrancuskiej do której nastêpnie do³¹czy³a Anglia i Austria. 1920 – W Warszawie urodzi³a siê Anna Smoleñska, harcerka Szarych Szeregów – dzia³a³a w konspiracyjnej organizacji ma³ego sabota¿u „Wawer”; twórczyni „Kotwicy”, symbolu Polski Walcz¹cej; zginê³a w 1943 r. w niemieckim obozie Auschwitz. 1 marca – W wiêzieniu mokotowskim w Warszawie w³adze komunistyczne wykona³y wyroki œmierci na siedmiu ¿o³nierzach powojennego podziemia niepodleg³oœciowego z IV Zarz¹du Zrzeszenia Wolnoœæ i Niezawis³oœæ. Straceni zostali: pp³k £ukasz Ciepliñski, mjr Adam Lazarowicz, mjr Mieczys³aw Kawalec, kpt. Franciszek B³a¿ej, kpt. Józef Rzepka, por. Karol Chmiel i por. Józef Batory. Rocznica tej komunistycznej zbrodni obchodzona jest od 2011 r. jako Narodowy Dzieñ Pamiêci „¯o³nierzy Wyklêtych”. 1 marca – Narodowy Dzieñ Pamiêci ¯o³nierzy Wyklêtych – jest wyrazem ho³du dla ¿o³nierzy drugiej konspiracji za œwiadectwo mêstwa, niez³omnej postawy patriotycznej i przywi¹zania do tradycji patriotycznych, za krew przelan¹ w obronie Ojczyzny. Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava-swap@kurierplus.com tel. (212) 358-0306 www.pava-swap.org Redakcja: Jolanta Szczepkowska
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
12
GRUBE
u
RYBY
i
www.kurierplus.com
PLOTKI
Weronika Kwiatkowska
Tom Hanks i Meryl Streep w filmie „The Post“.
Tom Hanks uwa¿any jest za jednego z najsympatyczniejszych aktorów Hollywood. Dziêki roli w „The Post” (pol. „Czwarta w³adza”) mia³ okazjê walczyæ w obronie wolnoœci s³owa i po raz pierwszy spotkaæ siê na planie z Meryl Streep. A¿ trudno uwierzyæ, ¿e tych dwoje gigantów nigdy wczeœniej nie pracowa³o razem. „Ca³¹ moj¹ karierê modli³em siê: „Dobry Bo¿e, uœmiechnij siê do mnie i zeœlij mi film z Meryl Streep” – ironizuje. „Jedyne wyt³umaczenie jest takie, ¿e ona mia³a we wszystkich swoich kontraktach anty – hanksowsk¹ klauzulê” – œmieje siê aktor. „Byliœmy jak orze³ i langusta – jedno ¿yje w nocy, drugie za dnia. Marzyliœmy o spotkaniu, ale nie uda³o nam siê do niego doprowadziæ. Oczywiœcie, to ja jestem langust¹, a Meryl – or³em” – mówi Hanks. Gwiazdor wcieli³ siê w rolê legendarnego wydawcy „The Washington Post”, Bena Bradlee. Film opowiada o Pentagon Papers – tajnym raporcie rz¹du USA dotycz¹cym wojny w Wietnamie. „Na planie codziennie rano ogl¹da³em wywiad, w którym Ben Bradlee opowiada³ o doœwiadczeniu, które zawa¿y³o na jego ¿yciu. By³ m³odym dziennikarzem, kiedy na jego oczach szef lokalnej policji bezczelnie sk³ama³ na temat tocz¹cej siê sprawy. Ben nie móg³ poj¹æ, jak ten cz³owiek mo¿e to robiæ. Wprost, patrz¹c w oczy, kiedy wszyscy wiedz¹, ¿e jest inaczej” – opowiada Hanks. „Bradlee mia³ g³êbokie poczucie odpowiedzialnoœci za bycie przedstawicielem czwartej w³adzy. Uwa¿a³, ¿e nale¿y kopaæ tak d³ugo, a¿ siê cz³owiek dokopie do faktów, które pozwalaj¹ bezdyskusyjnie udowodniæ tezê. Ben Bradlee szybko zrozumia³, ¿e ludzie k³ami¹. K³amie hycel, szef policji, szef drukarni. Wszyscy. Dzisiaj te¿ internet wype³niony jest k³amstwami. Kolejnym newsowym postom na Facebooku mo¿na ufaæ mniej wiêcej tak, jak napisom na œcianach w mêskiej toalecie. Moja rada? B¹dŸ czujny, ale nie stawaj siê cyniczny. Prawda istnieje” – przekonuje aktor. Kiedy amerykañskie media donosi³y o kolejnych sprawach dotycz¹cych molestowania w bran¿y filmowej, w Hollywood kr¹¿y³ dowcip: „Tom Hanks oskar¿ony przez kolejn¹ kobietê o bycie mi³ym goœciem”. Co o sprawie Weinsteina ma do powiedzenia ulubieniec publicznoœci? „Minie trochê czasu, zanim ca³a ta burza siê uspokoi. Niektórzy boj¹ siê, ¿e to „koniec flirtu”, ¿e mê¿czyŸni nie bêd¹ mogli podrywaæ kobiet itd. Oczywiœcie, chodzi o coœ zupe³nie innego. Nie ma ¿adnego prawa zabraniaj¹cego flirtu, a nawet zakochiwania siê w koledze
z planu. Ale musi istnieæ rodzaj etosu, zasad mówi¹cych, ¿e osoba maj¹ca w³adzê nie mo¿e podrywaæ podleg³ych mu kolegów czy kole¿anek, którzy nie s¹ w stanie powiedzieæ „nie” ze strachu przed utrat¹ pracy” – wyjaœnia aktor. „Nie ma, oczywiœcie, prawa zabraniaj¹cego bycia dupkiem, ale wydaje mi siê, ¿e istnieje pewna etyka zawodowa wskazuj¹ca, ¿e nie mo¿na byæ dupkiem w pracy. Myœlê, ¿e flirtowanie nigdy nie zostanie zakazane, ale seksualne drapie¿nictwo – owszem. Z czasem powstan¹ konkretne narzêdzia prawne, by je klasyfikowaæ i zwalczaæ. Zmiana wci¹¿ trwa, na pewno czêœæ wydarzeñ jeszcze przed nami, ale przekroczyliœmy ju¿ Rubikon” – uwa¿a Hanks. Oby mia³ racjê. * Jest feministk¹. I nie wstydzi siê tej „etykietki”. Silna. Bezkompromisowa. Niezale¿na. Wszystkie jej filmy wzbudzaj¹ emocje, czasem kontrowersje. „Ono”, „33 sceny z ¿ycia”, „Sponsoring”, „W imiê…”, „Body/Cia³o” to te najwa¿niejsze, nagradzane (miêdzy innymi Srebrny NiedŸwiedŸ na Festiwalu w Berlinie, Z³ote Lwy, Srebrny Lampart – Europejska Nagroda Filmowa). Ma³gorzata Szumowska, bo o niej mowa, w³aœnie zrobi³a swój siódmy film fabularny. „Twarz” to – jak mówi – „próba pokazania reakcji na innoœæ, na obcego”. Na zarzuty, ¿e polskie spo³eczeñstwo w najnowszym dziele re¿yserki nie zdaje egzaminu, odpowiada: „Du¿o podró¿ujê, co
u
Ma³gorzata Szumowska.
pozwala mi widzieæ spo³eczeñstwo ostrzej. W Polsce jestem zakorzeniona, tu wychowujê swoje dzieci, to jest mój kraj. Znam go nie tylko od strony warszawskich restauracji. Od dziecka znam polsk¹ prowincjê. Widzê wady i zalety” – t³umaczy artystka. Czy nie skupia siê jednak wy³¹cznie na wadach? „Sztuka w swojej naturze jest krytyczna. Przedstawianie wyidealizowanej Polski jest nieprawdziwe. Ostre spojrzenie kina pozwala coœ zrozumieæ. Cristian Mungiu nie ma litoœci pokazuj¹c Rumuniê, a Jorgos Lantimos – demitologizuj¹c Grecjê. Artyœci powinni byæ bystrymi obserwatorami swoich narodów, umieæ opowiedzieæ o ich wadach, z odrobin¹ nadziei, b¹dŸ nie. Tak rozumiem swoj¹ rolê w kinie. Nie robiê filmów dla milionów odbiorców, chocia¿ chcia³abym, aby chodzi³a na nie du¿a widownia. Mogê byæ bezlitosna. Ale jestem te¿ autoironiczna. ¯ycie jest strasznie krótkie i dobrze robiæ filmy, które s¹ dla Ciebie wa¿ne” – deklaruje Szumowska. Matka re¿yserki, Dorota Terakowska, by³a pisark¹. „Nikomu nie chcia³a siê podobaæ, tylko sobie. Mam to po matce. Chcê siê sobie podobaæ. PrzyjaŸniê siê ze sob¹. Robiê sobie przyjemnoœci. Je¿eli mogê, dlaczego mia³abym sobie odmawiaæ? S³owo „poœwiêcenie” jest mi obce” – deklaruje artystka. „Wyobra¿am sobie siebie „na staroœæ”. Podobaj¹ mi siê starsze kobiety, jak Charlotte Rampling teraz. Jest superpiêkn¹ kobiet¹, naturaln¹. Ma naturalnie siwe w³osy, piêkn¹ fryzurê. By³yœmy
na oficjalnej imprezie. Roztacza³a jak¹œ aurê. Mia³a zwyk³¹, czarn¹ sukienkê z kaszmiru, star¹, mo¿e sprzed 30 lat. Mog³a j¹ za³o¿yæ, bo ci¹gle ma ten sam rozmiar. Zauwa¿y³am dziurê wyjedzon¹ przez mola. To by³o wzruszaj¹ce i super fajne” – wspomina re¿yserka. Ma nadziejê, ¿e kolejne filmy te¿ bêdzie robiæ na w³asnych zasadach. „Chcê, ¿eby ta totalna przygoda trwa³a, by³a zmienna i szalona. Nie lubiê stagnacji” – podsumowuje. *
u
Ryszard Kotys.
Mówi siê, ¿e najsmutniejsi s¹ klauni. I komicy. Kto by przypuszcza³, ¿e Ryszard Kotys, 85 – letni aktor kojarzony g³ównie z kultowej roli Mariana PaŸdziocha w serialu „Œwiat wed³ug Kiepskich” jest – jak mówi – przygnêbiony staroœci¹. „W gruncie rzeczy jestem powa¿nym facetem. Nie jestem typem rozrywkowym, choæ lubiê towarzystwo. Wiele osób uwa¿a, ¿e jestem z³oœliwie dowcipny i czêsto nikogo nie oszczêdzam. Wynika to z mojej powagi. A mo¿e i smutku” – t³umaczy. „Mam problemy z orientacj¹ w terenie. Gubiê siê dos³ownie wszêdzie. Na przyk³ad wchodzê do jakiegoœ mieszkania, a wychodz¹c nie mogê trafiæ we w³aœciwe drzwi. Bardzo czêsto gubiê siê te¿ w obcym mieœcie. Id¹c do kogoœ, nie kierujê siê na klatkê schodow¹, tylko na przyk³ad do piwnicy. Wtedy jestem potwornie przera¿ony” – opowiada. Na szczêœcie ¿ona Ryszarda Kotysa zapewnia mu sta³¹ opiekê. Kiedy na jakiœ czas znikn¹³ z serialu, fani pisali proœby, by jak najszybciej wróci³. „Bez PaŸdziocha „Œwiat wed³ug Kiepskich” nie ma sensu”. „Marian wracaj!” – takie wpisy pojawia³y siê w internecie. Miejmy nadziejê, ¿e zdrowie pozwoli aktorowi bawiæ publicznoœæ jeszcze przez wiele lat. m
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
Powtórka z historii
Odwil¿ w 1956 r.
Œwiatowy Festiwal M³odzie¿y w 1955 roku. u
Ze wsi, z miasteczek wagonami jad¹ zbudowaæ hutê, wyczarowaæ miasto, wykopaæ z ziemi nowe Eldorado, armi¹ pioniersk¹, zbieran¹ ha³astr¹ t³ocz¹ siê w szopach, barakach, hotelach, cz³api¹ i gwi¿d¿¹ w b³otnistych ulicach: wielka migracja, skudlona ambicja... Adam Wa¿yk, „Poemat dla doros³ych” Œmieræ Józefa Stalina w marcu 1953 r. rozpoczê³a proces przemian w Zwi¹zku Sowieckim i Europie Wschodniej okreœlany czêsto mianem politycznej odwil¿y. Zmiany te przebiega³y ró¿nie w poszczególnych krajach bloku komunistycznego. W Polsce przez 2 lata po zgonie sowieckiego dyktatora istnia³ ci¹gle stalinizm bez Stalina. Dopiero w po³owie lat 50. rozpoczê³y siê powolne zmiany, najpierw w ¿yciu kulturalnym. Pisarze, artyœci, filmowcy odchodzili stopniowo od idei socrealizmu. W sierpniu 1955 r. tygodnik „Nowa Kultura” opublikowa³ wiersz Adama Wa¿yka „Poemat dla doros³ych”. Autor ods³oni³ fa³sz propagandy stalinowskiej, demoralizacjê obyczajów wœród robotników oraz koszmarne warunki bytowe na „wielkich budowach socjalizmu” – takich jak Nowa Huta. Wiersz Wa¿yka sta³ siê sztandarowym utworem polskiej odwil¿y i uzyska³ miano „bomby politycznej”. Reakcja partyjnych biurokratów by³a natychmiastowa. Redaktor naczelny „Nowej Kultury” zosta³ usuniêty ze swego stanowiska. Mimo ograniczeñ i panuj¹cej cenzury prasa publikuje coraz wiêcej artyku³ów o problemach spo³ecznych, niepowodzeniach „socjalistycznej” gospodarki, upadku polskiego rolnictwa lub o stalinowskich metodach rz¹dzenia na prowincji. Na czo³o liberalnych czasopism wysuwa siê „Po prostu” – tygodnik studentów i m³odej inteligencji. Latem 1955 odbywa siê w Warszawie Miêdzynarodowy Festiwal M³odzie¿y. Organizatorem imprezy by³ tzw. Miêdzynarodowy Zwi¹zek M³odzie¿y Demokratycznej – komunistyczna organizacja kierowana z Moskwy. Niemniej, po raz pierwszy od kilkunastu lat warszawiacy mieli okazjê zobaczyæ i poznaæ cudzoziemców z wielu krajów œwiata. Na festiwal przyby³o ponad 30 tys. m³odych ludzi. Reprezentanci Azji i Afryki ubrani byli przewa¿nie w egzotyczne stroje swoich krajów. Sporo by³o równie¿ m³odzie¿y z Europy Zachodniej, która wzbudza³a zazdroœæ m³odych Polaków modnymi d¿insami, kolorowymi koszulami, stylowym obuwiem. Przez dwa tygodnie stolica by³a miastem swobody, spontanicznych spotkañ oraz nieskrêpowanych dyskusji. Nie mia³o to nic wspólnego ze sztywnym dogmatyzmem siermiê¿nego socjalizmu. W czasie festi-
13
Miêdzy muzyk¹ i dyplomacj¹
walu otwarto w warszawskim Arsenale Ogólnopolsk¹ Wystawê M³odej Plastyki. Zaprezentowane na niej dzie³a by³y na ogó³ dalekie od socrealizmu. W wiêkszoœci eksponowanych obrazów i rzeŸb dominowa³ ekspresjonizm charakterystyczny dla ówczesnej awangardy europejskiej. Wœród artystów bior¹cych udzia³ w wystawie by³y póŸniejsze s³awy polskiej sztuki – Jan Lebenstein, Franciszek Starowieyski oraz Alina Szapocznikow. * Prze³omowe znaczenie dla odwil¿y politycznej mia³ XX Zjazd Komunistycznej Partii Zwi¹zku Sowieckiego w lutym 1956 r. Pod koniec zjazdu, na zamkniêtej sesji, nowy przywódca sowiecki Nikita Chruszczow odczyta³ tajny referat w którym ujawni³ zbrodnie dokonane przez Stalina w okresie jego prawie 30-letnich rz¹dów. Wielu zebranych dowiedzia³o siê po raz pierwszy o nieludzkich warunkach w stalinowskich obozach pracy, czystkach i masowych egzekucjach. Dla wiêkszoœci dzia³aczy partyjnych i rz¹dowych by³ to prawdziwy szok. W Polsce tekst referatu Chruszczowa mia³ byæ dostêpny tylko dla aktywu partyjnego. Szybko jednak znalaz³ siê w rêkach zwyk³ych ludzi i wkrótce zosta³ przekazany Wolnej Europie. Wiosn¹ 1956 r. jego treœæ zna³a wiêkszoœæ Polaków. Boles³aw Bierut, który bra³ udzia³ w moskiewskim zjeŸdzie nie powróci³ ju¿ ¿ywy do kraju. Jako oficjaln¹ przyczynê jego œmierci podano komplikacje uk³adu kr¹¿enia. Wielu Polaków nie wierzy³o w tak¹ wersjê. Pojawi³y siê pog³oski, ¿e Bierut zosta³ otruty. W kraju zaczê³y powstawaæ wierszyki typu „Pojecha³ dumnie, szumnie a wróci³ w trumnie”. Po œmierci Bieruta proces liberalizacji i g³êbokich przemian nabra³ szybkoœci. W kwietniu 1956 r. og³oszono amnestiê dla wiêŸniów politycznych. Na wolnoœæ wysz³o tysi¹ce osób przetrzymywanych szereg lat w ciê¿kich wiêzieniach. * 28 czerwca 1956 r. zastrajkowali poznañscy robotnicy Zak³adów Metalowych im. Stalina (d. Fabryka Hipolita Cegielskiego). Za³oga uformowa³a pochód i pod has³em „Chleba i Wolnoœci” ruszy³a do centrum miasta. Po drodze do³¹czyli do metalowców pracownicy innych fabryk i biur. W po³udnie, na placu im. Adama Mickiewicza manifestowa³o ponad 100 tys. ludzi. Kiedy rozesz³a siê pog³oska, ¿e delegacja robotników na rozmowy z rz¹dem zosta³a aresztowana, demonstranci zaatakowali pobliskie wiêzienie. Zdobyto broñ i uwolniono wiêŸniów. Po po³udniu toczy³y siê ju¿ regularne walki miêdzy robotnikami i milicj¹ oraz funkcjonariuszami UB. Rz¹d skierowa³ do Poznania wojsko i czo³gi. Wed³ug oficjalnych danych zginê³o 75 osób a kilkaset zosta³o rannych. W³adze oskar¿y³y „agentów imperializmu i zachodnioniemieckich odwetowców” o wywo³anie tragicznych rozruchów. Poznañski Czerwiec ods³oni³ g³êboki kryzys rz¹dów komunistycznych w Polsce. Coraz czêœciej na zebraniach robotników, m³odzie¿y, intelektualistów zaczêto domagaæ siê liberalizacji systemu i wprowadzenia radykalnych reform.
Kazimierz Wierzbicki
Wykonawcy i organizatorzy wieczoru niepodleg³oœciowego. Od lewej: Magdalena Mazurek-Nuovo, Barbara Bernhardt, d hab. Tomasz Pud³ocki, dr Magdalena Baczewska, prof. dr Andrew Wise, Anna Domañska. Fot. PUL. u
Dobra wspó³praca daje doskona³e efekty. A w takich s³owach mo¿na podsumowaæ zaanga¿owanie Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku i waszyngtoñskiego centrum Fundacji Koœciuszkowskiej w organizacjê jednej z pierwszych polonijnych ods³on obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskê niepodleg³oœci. Wieczór nazwany „Between Music and Diplomacy: The Founding Fathers of WWI American-Polish Rapprochement” zgromadzi³ w pi¹tkowy wieczór 2 lutego prawdziwe t³umy. Poza miejscow¹ Poloni¹ i reprezentantami Ambasady RP byli goœcie z Filadelfii, Nowego Jorku czy Karoliny Pó³nocnej, którzy z wielkim trudem zmieœcili siê w goœcinnych progach salonu Fundacji Waszyngtoñskiej. Wieczór otworzy³a gospodyni obiektu Barbara Bernhardt, która wraz z Anna Domañsk¹ i Magdalen¹ Mazurek-Nuovo osobiœcie odpowiada³a za organizacjê spotkania. A na program z³o¿y³y siê dwie prelekcje i recital utworów fortepianowych Ignacego Jana Paderewskiego. Dr hab. Tomasz Pud³ocki z Uniwersytetu Jagielloñskiego w Krakowie opowiada³ o fenomenie zaistnienia sprawy polskiej poœród amerykañskich polityków w cza-
sie I wojny œwiatowej. Prof. dr Andrew K. Wise z Daemen College w Amherst, NY, przedstawi³ z kolei zaanga¿owanie Polonii Amerykañskiej na rzecz odzyskania przez Polskê niepodleg³oœci, u¿ywaj¹c przyk³adu Polonii z Buffalo i jej lidera dra Franciszka E. Fronczaka (1874–1955). Œwietna pianistka i wyk³adowczyni Columbia University dr Magdalena Baczewska swoje mistrzowskie wykonie utworów Paderewskiego przeplata³a opowieœci¹ o fenomenie kompozytora – dyplomaty. Liczne pytania i towarzysz¹ce spotkaniu dyskusje kuluarowe, trwaj¹ce du¿o d³u¿ej ni¿ sam w³aœciwy program to doskona³y dowód na to, ¿e tego typu spotkañ powinno byæ znacznie wiêcej. Wszyscy zgodnie podkreœlali, ¿e wieczór powinien byæ powtórzony, ale dla zdecydowanie wiêkszego grona odbiorców w du¿o pojemniejszej sali. Cieszy fakt, ¿e fenomen powstania Polski po tylu latach niewoli, a równoczeœnie atrakcyjnoœæ jej kultury to elementy, które nie tylko sto lat temu zaskakiwa³y, ale i przyci¹ga³y tylu odbiorców. Organizatorom nale¿¹ siê zatem gratulacje i s³owa wielkiego uznania, bo ofiarowali wszystkim obecnym piêkn¹ i atrakcyjn¹ „ucztê s³owa i dŸwiêku”.
Princess Manor Excellence in Catering Every Occasion Specjalizujemy siê w przyjêciach weselnych w stylu polskim.
PRZYJÊCIA OKOLICZNOŒCIOWE NA KA¯D¥ OKAZJÊ
Najwiêksza sala bankietowa na Greenpoincie Informacje i rezerwacje z Biurze Princess Manor: 92 Nassau Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-389-6965 www.princessmanor.com
TP
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
14
www.kurierplus.com
Nowa powieϾ w odcinkach
Tadeusz Do³êga Mostowicz
Pamiêtnik pani Hanki
odc. 27
Powieœæ pod powy¿szym tytu³em, to ostatnia i jak wielu krytyków uwa¿a, najlepsza ksi¹¿ka niezwykle popularnego w okresie miêdzywojennym pisarza Tadeusza Do³êgi Mostowicza. Napisana jest w formie dziennika. Autor œwietnie oddaje w niej klimat przedwojennej Warszawy i ¿ycie ówczesnych elit. G³ówna bohaterka – ¿ona polskiego dyplomaty wpl¹tuje siê w aferê... Je¿eli wojna wybuchnie, Jacek bêdzie musia³ iœæ na front, a Toto równie¿. U³o¿y³am ju¿ sobie razem z Tul¹, ¿e wst¹pimy do Czerwonego Krzy¿a jako siostry mi³osierdzia. W kornecie, który tak œwietnie uwydatnia owal mojej twarzy, wygl¹dam wrêcz przeœlicznie. A poza tym strój siostry mi³osierdzia daje kobiecie un cachet de virginite. Przera¿a mnie tylko myœl o maskach gazowych. Nie doœæ, ¿e siê w nich potwornie wygl¹da, ale na dodatek cz³owiek siê po prostu dusi. I wch³ania wstrêtny zapach gumy. Po co ludzie urz¹dzaj¹ wojny? Rozumiem jeszcze, gdyby urz¹dzali takie piêkne i malownicze jak za czasów Napoleona czy Kmicica. Ale niedawno przeczyta³am w „The London News” opis przysz³ej wojny. To wstrêtne. Mê¿czyŸni bêd¹ siedzieli w okopach i zasypywali siê wzajemnie gradem pocisków, a kobiety w miastach bêd¹ musia³y wci¹¿ ukrywaæ siê w schronach przeciwlotniczych przed bombami, gazami, bakteriami cholery i innymi okropnoœciami. Woda w rzekach bêdzie zatruta i zaka¿ona ró¿nymi epidemiami. Wszystkie samochody zostan¹ zarekwirowane. Koleje te¿ bêd¹ wy³¹cznie na us³ugi wojska. I pomyœleæ, po co to wszystko?! Po to, ¿e jeden kraj drugiemu chce odebraæ jakiœ kawa³ek ziemi. Gdyby to ode mnie zale¿a³o, wola³abym przenieœæ Polskê gdzieœ na odleg³y koniec œwiata, na przyk³ad do Australii. Tam nareszcie mielibyœmy spokój. Wacek Mianowski by³ konsulem w Australii i mówi³, ¿e tam jest bardzo przyjemnie. S¹ teatry, kina, zawody sportowe, kluby i wszystko jak w Europie. Najdziwniejsze jest to, ¿e mieszkañcy Australii to sami przestêpcy. Anglicy wywozili ich tam tysi¹cami i wypuszczali na wolnoœæ. To znacznie lepszy system ni¿ nasz. U nas siê niepotrzebnie trzyma ich w wiêzieniach ca³ymi latami. Oczywiœcie po wyjœciu z wiêzienia znowu powracaj¹ do swego procederu. I tak w kó³ko. W Australii natomiast od razu porz¹dniej¹. Wacek by³ tam zdaje siê trzy lata, a zapewnia³ mnie, ¿e ani razu go nie okradli. Swoj¹ drog¹ to musi byæ nies³ychanie ciekawe, takie spo³eczeñstwo sk³adaj¹ce siê z samych zbrodniarzy. Nie dziwiê siê tym dziewczêtom angielskim, które chêtnie zgadzaj¹ siê jechaæ tam ca³ymi partiami i wychodziæ za nich za m¹¿. Muszê o tym wszystkim pomówiæ dzisiaj na balu w ambasadzie brytyjskiej. Mam sukniê z bia³ego tiulu z prawdziwymi koronkami. Wygl¹dam w niej bardzo efektownie. Ciekawa jestem, czy pani de Rochendier bêdzie mia³a ³adniejsz¹. Toto mówi³ mi, ¿e otrzyma³ z Londynu ostatni model ko³nierzyków frakowych o monstrualnie wygiêtych rogach. Radzi³am mu, by tego nie nak³ada³. Mê¿czyzna dobrze ubrany powinien zawsze w modzie spóŸniaæ siê przynajmniej o miesi¹c. Pod tym wzglêdem Jacek ma racjê. Wtorek Wiêc sta³o siê to najgorsze, czego mo¿na by³o siê spodziewaæ! Postaram siê opowiedzieæ wszystko spokojnie i systematycznie. Poniewa¿ z balu wróci³am po szóstej, spa³am prawie
do pierwszej. Gdy wsta³am, Jacka ju¿ nie by³o w domu. Za du¿o pi³am szampana i dlatego trochê mnie bola³a g³owa. Postanowi³am wiêc do wieczora nie wychodziæ i w zwi¹zku z tym nie ubieraæ siê. Po za³atwieniu kilku telefonów, zamierza³am w³aœnie zaj¹æ siê uporz¹dkowaniem moich notatek, gdy przyszed³ Józef i zameldowa³, ¿e w przedpokoju czeka jakiœ pos³aniec z listem, który mu kazano oddaæ mi do r¹k w³asnych. W pierwszej chwili pomyœla³am, ¿e Toto wykombinowa³ dla mnie jakiœ nowy prezencik. On lubi takie niedorzeczne niespodzianki. Nie przeczuwa³am nic z³ego. W przedpokoju sta³ najzwyklejszy pos³aniec: stary, zgarbiony cz³owiek z siw¹ bródk¹ i z czerwon¹ czapk¹ w rêku. Nie przyjrza³abym mu siê nawet, gdyby nie to, ¿e powiedzia³: – Mo¿e szanowna pani z ³aski swej zamknie drzwi. Obejrza³am siê. Rzeczywiœcie zostawi³am za sob¹ otwarte drzwi do gabinetu. Trochê siê zaniepokoi³am. – Dlaczego mam zamkn¹æ? – Zaraz to szanownej pani wyjaœniê. Spojrza³am nañ nieufnie, lecz pomyœla³am sobie, ¿e przecie¿ taki staruszek nie mo¿e mieæ ¿adnych z³ych zamiarów. Gdy zamknê³am drzwi, wyci¹gn¹³ do mnie rêkê i szepn¹³: – Haneczko!... Omal nie krzyknê³am z przera¿enia. Odskoczy³am w ty³. O ile mogê sobie przypomnieæ, raczej zdawa³o mi siê, ¿e mam do czynienia z wariatem. No, bo proszê sobie wyobraziæ: przygarbiony starzec o niechlujnym wygl¹dzie zewnêtrznym i zmierzwionych, siwych w³osach wyci¹ga rêkê i szepcze do mnie tak, jakbyœmy byli w najintymniejszych stosunkach. W dodatku ma jeszcze czerwone obwódki dooko³a oczu. Przecie¿ to okropne! – Wiêc nie poznajesz mnie? – powiedzia³. I teraz w³aœnie go pozna³am. To by³ Robert. Ale jak okropnie siê zmieni³! Jakie straszne musia³y byæ jego przejœcia, skoro wygl¹da³ naprawdê staro, niezale¿nie od charakteryzacji, i ta charakteryzacja! Mog³abym przygl¹daæ mu siê godzinami i nie wiedzieæ, ¿e to on. – Nie poznajesz mnie? – powtórzy³. Ze strachu i wra¿enia nie mog³am z siebie wydobyæ g³osu. Rêce mi dr¿a³y. – Poznajê – zdo³a³am wymówiæ. – Nie mam wiele czasu, kochana. Przyszed³em tylko po to, by odebraæ, coœ wyjê³a z sejfu. Innym, razem, za dwa, trzy dni, zatelefonujê do ciebie. Czy masz tê paczkê? Skinê³am g³ow¹ – Owszem, mam. Serce wali³o mi jak m³otem. – To dobrze – mówi³. – To doskonale. Jestem ci niewymownie wdziêczny. A teraz proszê ciê, Haneczko, œpiesz siê. I postaraj siê tak przynieœæ mi tê paczkê, by nikt z domowników nie widzia³. Bardzo mi na tym zale¿y. Gdzie j¹ masz? – W sypialni, w bieliŸniarce. – Wiêc œpiesz siê. Trzês³y siê pode mn¹ nogi i krêci³o mi siê w g³owie. Jak na z³oœæ nie mog³am znaleŸæ kluczyka od bieliŸniarki. Minê³o chyba dobrych piêæ minut, zanim wydo-
by³am paczkê i wróci³am do przedpokoju. Przywita³ mnie niemal gniewnie: – Coœ robi³a tak d³ugo?! Mów zaraz, coœ robi³a! Gdzie masz telefon? Gwa³townie œcisn¹³ mnie za rêkê. By³am tak oszo³omiona, ¿e nie wiedzia³am, jak zareagowaæ. – Proszê mnie puœciæ – szepnê³am. – Szuka³am tej paczki. Zapodzia³ mi siê gdzieœ klucz od bieliŸniarki. – Gdzie masz telefon? – zasycza³, coraz mocniej œciskaj¹c moj¹ rêkê. – Tutaj obok, w gabinecie. Patrzy³ mi w oczy groŸnie i nienawistnie. Wygl¹da³ strasznie. Ile¿ okrucieñstwa musi byæ w tym cz³owieku! Odsun¹³ mnie w sposób brutalny i wszed³ do gabinetu. Dopiero stwierdziwszy, ¿e rzeczywiœcie tu znajduje siê telefon, uspokoi³ siê nieco i zacz¹³ rozpakowywaæ paczkê. Nagle z jego ust wyrwa³o siê obrzydliwe przekleñstwo i z furi¹ cisn¹³ paczkê o ziemiê. Na dywanie rozsypa³y siê skrawki gazet. Spojrza³ na mnie z wœciek³oœci¹ i powiedzia³ przez zaciœniête zêby: – To wszystko przez ciebie! Dlaczegoœ nie posz³a do banku tego dnia, gdyœ otrzyma³a mój list? Zd¹¿yli znaleŸæ i zamieniæ. Dlaczegoœ nie posz³a od razu? Zbli¿y³ swoj¹ twarz do mojej i wprost ze strachu sk³ama³am: – Ale¿ posz³am. Od razu... – K³amiesz! – prawie krzykn¹³. – Posz³aœ nazajutrz o jedenastej. By³em idiot¹, ¿e tobie powierzy³em to zadanie! Kopn¹³ nog¹ rozrzucone gazety mówi¹c: – Zreszt¹ ju¿ teraz to jest wszystko jedno. A teraz s³uchaj: Masz milczeæ jak grób. Gdybyœ mnie wyda³a, ¿e tu by³em, zabi³bym ciê z zimn¹ krwi¹. Pamiêtaj, ¿e umiem dotrzymywaæ swoich obietnic, rozumiesz? – Rozumiem. – Nikomu nie powiesz? – Nikomu. Pogrozi³ mi piêœci¹ i dorzuci³: – Pamiêtaj! To powiedziawszy odwróci³ siê i bez s³owa po¿egnania wyszed³. Jak¿e trudno znaleŸæ wyrazy na to, by okreœliæ, co siê wówczas we mnie dzia³o. Wiem jedno, ¿e uleg³am ca³kowicie pierwszemu przemo¿nemu wra¿eniu: oto ten cz³owiek by³ kimœ zupe³nie innym. Wraz z powierzchownoœci¹ zmieni³ swoj¹ treœæ. On, który umia³ obdarzaæ mnie najcudowniejszymi s³owami pieszczot, dziœ mówi³ do mnie jak do najwiêkszego wroga. Patrzy³ na mnie jak na martwy a nienawistny przedmiot. Wówczas tylko to zrozumia³am. Ogarn¹³ mnie przede wszystkim jakiœ bezbrze¿ny, przejmuj¹cy wstyd, wstyd zdeptanej ambicji, wstyd w³asnej ³atwowiernoœci, wstyd, ¿e mog³am wierzyæ temu cz³owiekowi. Potraktowa³ mnie jak s³u¿¹c¹. Jeszcze gorzej. Trzask zamykanych drzwi wyjœciowych odezwa³ siê we mnie echem rzeczywistoœci. Nie wiem, po co pobieg³am do salonu, nie wiem, czy obudzi³a siê wówczas chêæ natychmiastowej zemsty, czy po prostu zrobi³am to odruchowo. Wiem, ¿e z ca³¹ wyrazistoœci¹ pamiêta³am o instrukcji majora. Nale¿a³o podejœæ do okna i daæ znak poruszeniem fi-
ranki. Co prawda uprzytomni³am sobie równie¿, ¿e widocznie od dawna zaniechano obserwacji moich okien. Nie widywa³am na ulicy nikogo, kto by siê w nie wpatrywa³. W pragnieniu ukarania Roberta zrodzi³ siê teraz ¿al do majora. Dlaczego go nie pilnowali? Oto teraz mieliby go w rêku. Nigdy dotychczas nie prze¿ywa³am takiego wzburzenia. Czu³am siê wrêcz zniweczona, dotkniêta w najboleœniejszy sposób, upokorzona. Wiêc k³ama³, ¿e mnie kocha, wiêc oszukiwa³ mnie bezczelnie! Wiêc chcia³ mnie u¿yæ tylko jako narzêdzia swoich pod³ych machinacji. Jak¿e szczêœliwa by³am teraz, ¿e przynajmniej machinacja ta siê nie uda³a. Zas³u¿y³ na to. Zas³u¿y³, by go ujêto. „Co robiæ?” – myœla³am gor¹czkowo. Ju¿ od okna chcia³am zawróciæ i biec do gabinetu, by telefonowaæ do majora, lecz zda³am sobie sprawê, ¿e i tak nie zd¹¿¹. W tej w³aœnie chwili ujrza³am Roberta na dole. Przechodzi³ przez jezdniê. Nagle spoœród przechodniów wysun¹³ siê jakiœ niski, gruby pan i skierowa³ siê w jego stronê. Wówczas sta³o siê coœ strasznego. Robert b³yskawicznym ruchem wydoby³ z kieszeni rewolwer. Rozleg³ siê jeden strza³, póŸniej drugi i trzeci. Przechodnie w panice uciekali we wszystkie strony. Teraz zobaczy³am, ¿e ze stoj¹cego opodal samochodu równie¿ strzela jakiœ jegomoœæ w br¹zowym kapeluszu. Robert rzuci³ siê w bok i zacz¹³ biec w stronê skrzy¿owania ulic. Za nim pêdzi³o dwu czy trzech ludzi. Oni strzelali do niego, on raz po raz odwraca³ siê i równie¿ do nich strzela³. W powietrzu rozlega³a siê kanonada i sk¹dœ z daleka gwizdki policyjne. Otworzy³am okno i wychyli³am siê. Na rogu Robert zobaczy³ widocznie biegn¹cych naprzeciw policjantów, gdy¿ zatrzyma³ siê. Tej jednej chwili wystarczy³o. Musia³o go ugodziæ kilka kul naraz, gdy¿ upad³ jak œciêty kos¹. Wokó³ niego, na œniegu, szybko zaczê³a rosn¹æ czerwona plama krwi. Wstrz¹snê³am siê i odesz³am od okna. Zrobi³o mi siê md³o. Przed oczami wirowa³y mi czerwone p³atki. Ca³y pokój wokó³ mnie siê zatacza³. Zdo³a³am dobrn¹æ do kanapy i tu upad³am nieprzytomna. Dopiero w godzinê póŸniej s³u¿ba mnie tu znalaz³a. Józef nakrywaj¹c do sto³u w jadalni spostrzeg³, ¿e spod drzwi od salonu ci¹gnie zimno. Domyœli³ siê, ¿e w salonie musi byæ otwarte okno i dlatego tam wszed³. Stracili tak g³owê, ¿e pobiegli po lekarza. Wszak¿e nim lekarz nadszed³, gosposia zdo³a³a mnie ocuciæ. Najgorsze z tego wszystkiego by³o to, ¿e przele¿a³am przesz³o godzinê w wyziêbionym pokoju, maj¹c na sobie tylko szlafroczek. Katar ju¿ jest pewny, oby tylko nie przypl¹ta³a siê grypa. Tak nie lubiê chorowaæ. Gdy mam katar, nie mogê pokazywaæ siê nikomu, bo koniuszek nosa robi mi siê czerwony. Na szczêœcie przed przybyciem Jacka zd¹¿y³am oprzytomnieæ o tyle, ¿e uprz¹tnê³am z gabinetu skrawki gazet, rozsypane przez Roberta. Natychmiast po tym po³o¿y³am siê do ³ó¿ka.
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
15
Podwójne ¿ycie Weroniki K.
Bezruch Jaka piêkna drabina. Zgrabna. I poW ERONIKA K WIATKOWSKA trzebna. Pos t a w i o na w k¹cie. Pomalowana na bia³o. Jakie to oryginalne. A jednoczeœnie proste. Genialny pomys³. Fantastyczny. Cmokaj¹. Mówi¹ z pe³nymi ustami. Good job. Good job. A ona znosi. Z ulicznych wystawek. Tymczasowych o³tarzyków. Po które nie zd¹¿y przyjechaæ œmieciarka. Nogê manekina. Wyszczerbion¹ baliê. Samotny kafelek ³azienkowy. Kawa³ek mosiê¿nej klamki. Wszystko jest sk¹dœ. Zdobyczne. Bo nie lubi wydawaæ pieniêdzy. Jest do nich bardzo przywi¹zana. Ma intymny zwi¹zek z kontem bankowym. W pustym mieszkaniu czule g³adzi ksi¹¿eczkê czekow¹. Gdy nie mo¿e zasn¹æ liczy zera. Wszystko co robi jest zorientowane na zysk. Kiedyœ ¿y³a. Mocniej ni¿ inni. Budzi³a siê w sypialniach obcych mê¿czyzn, nie wiedz¹c jak tam trafi³a i po co. Budzi³a siê pod domem. Zasikana. W podartych sukienkach. W wymiocinach. W³asnych. Cudzych. To by³o dawno. By³a m³oda. Uciek³a z domu w Teksasie. Od matki, która j¹ zostawi³a. Od ojca pracoholika. Seks w wielkim mieœcie. Jazda bez trzymanki. Mog³a ju¿ nie ¿yæ. Ale podnios³a siê. Uwierzy³a w Boga. Zrobi³a dwanaœcie kroków. Skoñczy³a szko³ê. Dzisiaj projektuje szkaradne sukienki, za które ludzie
p³ac¹ setki dolarów. Ma pieni¹dze. W³asny biznes. Zatrudnia. Zwalnia. W zale¿noœci od nastroju. Który zmienia siê czêsto. Lata nadu¿ywania zostawi³y œlady. Terapia nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Byle drobiazg potrafi wyprowadziæ j¹ z równowagi. Po niekontrolowanych napadach sza³u wysy³a przeprosiny esemesem. Albo kupuje p¹czki w czekoladzie. Jest jak m¹¿ alkoholik. Najpierw bije. Potem przynosi kwiaty i obiecuje poprawê. Dry drunk. Pozostaje trzeŸwy, ale nadal dzia³a dysfunkcyjnie. Jaka piêkna drabina. Co myœlisz? – pyta. Uœmiecham siê krzywo i mówiê: w porz¹dku. Nie podoba ci siê? Jest ok – rzucam niedbale. Wzruszam ramionami. Nie przy³¹czam siê do chóru piej¹cych z zachwytu. Ja pierdolê. To tylko kawa³ek krzywo przyciêtego drewna pomalowanego olejn¹. Dlaczego w tym mieœcie wszyscy maj¹ pretensje do bycia artystami? Nie ma zwyk³ych ludzi. S¹ tylko wyj¹tkowi. Genialni. Oryginalni. Najlepsi. Trzeba sk³adaæ ho³d. Trzeba schylaæ g³owê. Przed sztuk¹ z paŸdzierza. Manekinem w kasku. Martw¹ papug¹ w galerii. I jeszcze p³aciæ za bilety. Popelina. Ersatz. ¯art. Nie chcê braæ w tym udzia³u. Ale biorê. Chodzê na wystawy lokalnych artystów. Czytam wywiady z ludŸmi sukcesu, których jedynym osi¹gniêciem jest dryfowa-
nie na ¿yciowej powierzchni. S³ucham mówi¹cych o znaczeniu ojczystego jêzyka polszczyzn¹ tak kalek¹, ¿e wiêdn¹ sztuczne kwiaty na stole przykrytym wykrochmalonym obrusem. Jest tak „elegancko i z kultur¹”, ¿e nic tylko puœciæ pawia. Przygl¹dam siê trzeciorzêdnym gwiazdom cha³turz¹cym w greenpoinckich knajpach. Publicznoœci, która zamiast s³uchaæ, rozmawia. Przyszli tylko po to, ¿eby zrobiæ sobie zdjêcie ze znanym <ryjem>. Tak nazywaj¹ swoje trofea polscy paparazzi. Podobno maj¹ cennik. Za Ko¿uchowsk¹ p³ac¹ lepiej ni¿ za Dymn¹. Gdyby jeszcze zatacza³a siê na chodniku albo sika³a w bramie. Ale nie. Grzecznie pozuje na œciankach. Nie wychodzi z domu bez makija¿u. Ma zawsze czyste majtki. * Jesteœ naszym polonijnym skarbem – szczebiocze starsza pani w futrze. Czujê zapach kulek na mole. Albo tylko mi siê wydaje. Pisz dalej, pisz piêknie – radzi. Czytamy, co pi¹tek czytamy – klepie po plecach. Tylko na to mo¿na liczyæ. Na serdeczne poszturchiwanie. I tanie komplementy. „Chc¹ mnie dalej w Nowym Yorku, ale ja dalej nie mam jeszcze papierów. Kiedy to mówiê tutejszym, dziwi¹ siê i myœl¹, ¿e fantazjujê. ¯aden z nich nie jest uchodŸc¹, bo uchodŸcy siê nie dziwi¹; wiedz¹, ¿e papiery to nie formalnoœæ, ale egzystencja, najczystszy z Bytów, zaœ administracja nie uznaje innej, jak tylko administracyjnej, egzystencji. Przychodzimy z nicoœci i dopiero drog¹ zaklêæ i obrz¹dków nadaje nam siê odrobinê istnienia, tyle ¿eby podlegaæ administracji” – pisa³ S³awomir Mro¿ek
do Leopolda Tyrmanda w 1969 roku. Mia³ na myœli zawirowania paszportowe, nie zielon¹ kartê. O tê nigdy siê nie ubiega³. ¯y³ w Europie. Do Polski wróci³ dopiero po piêtnastu latach. Jak siê póŸniej okaza³o, tylko na chwilê. Jednak w listach pisarzy, które wymieniali w latach 65 – 82 znajdujê zapisy bliskich mi stanów wewnêtrznych. „U mnie gówno, to znaczy nie mogê nic osi¹gn¹æ z tego, co zamierza³em osi¹gn¹æ; ale poniewa¿ nigdzie nie jest powiedziane, ¿e ¿ycie ma siê sk³adaæ z osi¹gniêæ, przeto trwam mizernie, zgodnie z prawid³ami ¿ycia. Poniewa¿ zaœ bezruch jest korzystniejszy od ruchu, przeto zamierzam siê tak¿e nie ruszaæ st¹d na razie […]”*. Wiêc kiedy coraz czêœciej, prosz¹c o pomoc, s³yszê, ¿e powinnam przeprowadziæ siê do Kanady albo wróciæ do Polski, mam ochotê odpowiedzieæ jak P³atonow w sztuce pod tym samym tytu³em: „Nowe ¿ycie? Ja ze starym nie wiem, co robiæ, a wy mi proponujecie nowe?”. I jeszcze raz zacytowaæ polskiego dramatopisarza, który pisa³ o losie emigranta: „[…] jakie g³ody mnie wyrzuci³y z tej norki. A przecie¿ mo¿liwe, ¿e by³em za du¿y na ni¹, ale jestem za ma³y na wszechœwiat. ¯e tam by³o mi za ciep³o, ale gdzie indziej jest mi za zimno. Mo¿e jednak wolê zdychaæ z zimna ni¿ ze smrodu. Tak, na pewno”.** *Leopold Tyrmand, W emigracyjnym labiryncie. Listy 1965 – 1982. ** S³awomir Mro¿ek, tam¿e. Napisz do autorki: podwojnezycieweronikik@gmail.com
El¿bieta Baumgartner radzi
Jak pomagaæ rodzicom i dostaæ odpis podatkowy Je¿eli pomagasz swojej matce czy ojcu, to byæ mo¿e wolno ci wpisaæ ich na swoje rozliczenie podatkowe, jako osoby bêd¹ce na twoim utrzymaniu (dependent) i oszczêdziæ na podatkach. Kiedy rodzice s¹ na twoim utrzymaniu Za ka¿d¹ osobê bêd¹c¹ na twoim utrzymaniu (przewa¿nie dzieci) dostajesz odpis osobisty (personal exemption). Ale sytuacja mo¿e siê odwróciæ: ty (dziecko) utrzymujesz swoich rodziców, gdy maj¹ ma³e emerytury. Oto warunki, które nale¿y spe³niæ, by móc skorzystaæ z odpisu: · Warunek przychodu: Twój ojciec lub matka nie maj¹ rocznego dochodu podlegaj¹cego opodatkowaniu wy¿szego ni¿ personal exemption w danym roku. · Warunek utrzymania: Pokrywasz wiêcej ni¿ po³owê kosztów utrzymania rodziców. Twoi rodzice nie mog¹ rozliczaæ siê razem z podatków (file joint tax return), chyba ¿e tylko po to, by dostaæ zwrot nadp³aconych podatków. W przeciwnym razie ¿adne z nich nie mo¿e byæ uznane za dependent na twoim zeznaniu podatkowym. ¯ebyœ móg³ korzystaæ z odpisów podatkowych na rodziców, nie musz¹ oni mieszkaæ z tob¹, ale musz¹ mieæ sta³y pobyt lub obywatelstwo amerykañskie oraz numer Social Security. Z tego wniosek, ¿e rodzice nie mog¹ mieszkaæ w Polsce.
Warunek przychodu Twój rodzic musi mieæ przychód brutto nie przekraczaj¹cy zwolnienia osobistego (personal exemption), które za rok 2017 wynosi $4,050. W roku 2018 personal exemption jest zniesione, wiêc przepisy bêd¹ inne. Uwaga: Emerytura Social Security nie jest tu uwzglêdniana, bowiem nie podlega opodatkowaniu dla niewiele zarabiaj¹cych. Nie jest równie¿ brany pod uwagê przychód bezpodatkowy, np. z municypalnych obligacji (tax exempt). Do przychodu zaliczaj¹ siê natomiast prywatne emerytury, odsetki bankowe, przychód inwestycyjny czy czynsze z kamienicy. Wniosek: Je¿eli twoja mama czy ojciec ma tylko emeryturê czy rentê Social Security, to spe³nia warunek przychodu. Warunek utrzymania Musisz ³o¿yæ wiêcej ni¿ po³owê na utrzymanie matki czy ojca. Uwzglêdnij wszystkie wydatki i ca³e przychody rodziców, w³¹cznie z emerytur¹ czy rent¹ Social Security. Przekazuj swoj¹ pomoc rodzicom zawsze w formie czeku. Wielu z nas daje rodzicom gotówkê, kupuje im ¿ywnoœci czy odzie¿, czy op³aca ich czynsz. Jest to b³¹d, bo takiej pomocy nie mo¿na udokumentowaæ. Lepiej daæ rodzicom czek, a oni niech go spieni꿹 i zrobi¹ zakupy sami. Je¿eli op³acasz za rodziców czynsz, to nie wystawiaj czeku na w³aœciciela domu, lecz równie¿ na rodziców. Je¿eli pomagasz dwojgu rodzicom, ale twoja pomoc nie przekracza 50% kosztów ich utrzymania, to nie masz prawa
do dwóch odpisów. Rada: Pomagaj jednemu z rodziców i wystawiaj czeki tylko na niego. Je¿eli np. dwoje dzieci pomaga rodzicom, to powinny robiæ to na przemian i co drugi rok koszystaæ z odpisu. Kredyt za opiekê Je¿eli stan zdrowia rodziców, którzy s¹ na twoim utrzymaniu, wymaga zatrudnienia opiekunki, to mo¿esz wyst¹piæ o kredyt za opiekê – dependent care tax credit. Wysokoœæ kredytu zale¿y od poziomu twoich dochodu i nie przekracza $1,050 (35% od $3,000). Nie jest to du¿o, ale zawsze coœ. IRS domaga siê numeru Social Security osoby lub numeru podatnika instytucji œwiadcz¹cej opiekê. Je¿eli zatrudni³eœ opiekunkê polsk¹, przebywaj¹c¹ w Stanach nielegalnie, nie mo¿esz skorzystaæ z odpisu. Status g³owy rodziny Osoby samotne, utrzymuj¹ce ojca lub matkê, mog¹ rozliczaæ siê jako g³owa rodziny. Ten status pozwala na zastosowanie wy¿szego standardowego potr¹cenia (standard deduction) oraz korzystniejszych tabel podatkowych. Rodzice nie zawsze musz¹ z tob¹ mieszkaæ. Na przyk³ad, je¿eli matka, któr¹ utrzymujesz, przebywa w domu spokojnej staroœci, nadal kwalifikujesz siê jako g³owa rodziny. Wydatki medyczne Je¿eli ³o¿ysz wiêcej ni¿ po³owê na utrzymanie ojca lub matki, mo¿esz traktowaæ ich rachunki medyczne jako swoje w³asne (medical expenses). Pamiêtaj tylko,
¿e koszty opieki zdrowotnej s¹ odpisem tylko w wymiarze, o jaki przekraczaj¹ 10% twojego dochodu brutto (Adjusted Gross Income) w roku 2017 i 7.5% w roku 2018. Wydatki medyczne, to nie tylko koszty lekarstw, szpitala i honorarium lekarza. Do tej kategorii zaliczyæ równie¿ mo¿na sk³adki na ubezpieczenie zdrowotne, czêœæ sk³adek na ubezpieczenie od d³ugotrwa³ej opieki (long - term care insurance), koszt remontu domu wynik³ego z potrzeb zdrowotnych (np. usuniêcie progów czy rampa dla osoby na wózku inwalidzkim). Wydatki medyczne mo¿esz odliczyæ nawet wtedy, gdy twój rodzic nie spe³nia warunku przychodu, pod warunkiem, ¿e pokrywasz wiêkszoœæ kosztów jego utrzymania. Wniosek Je¿eli pomagasz swoim rodzicom, to warto skorzystaæ z odpisu w tym roku, bo z powodu reformy podatkowej w przysz³ym roku bêdzie to trudniejsze. m
El¿bieta Baumgartner jest autork¹ wielu ksi¹¿ek - poradników m.in. „Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”, „Powrót do Polski”, Emerytura reemigranta w Polsce. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1 - 718 - 224 - 3492 www.PoradnikSukces.com.
16
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
Budowanie wspólnego dobra 1í Proszê pamiêtaæ, ¿e Fundacja Koœciuszkowska przeznacza rocznie blisko 1.3 mln dolarów na programy stypendialne i kulturalne w USA oraz w Polsce. Tu trzeba podkreœliæ, i¿ jest to tylko jeden z piêciu funduszy stypendialnych, które zosta³y za³o¿one u nas w ostatnim pó³roczu, za co ogromnie jestem wdziêczny donatorom. S¹ one przeznaczone na okreœlone cele, innymi s³owy: przekazane pieni¹dze mog¹ byæ wydane tylko wed³ug ¿yczeñ fundatora. Nie mo¿na ich wydaæ w ¿aden inny sposób. Najczêstsze z tego typu ograniczeñ dotycz¹ okreœlonej dziedziny nauki, albo regionu, tak jak w przypadku tu omawianego – stypendia z tego funduszu mog¹ otrzymaæ tylko osoby z rejonu Chicago studiuj¹ce nauki medyczne. – Jak w ramach w tej dzia³alnoœci Fundacji uk³ada siê wspó³praca z Polsk¹? – Zak³adamy, ¿e Polska jest partnerem, a nie tylko odbiorc¹ naszej pomocy. I tak siê dzieje, choæ w szczegó³ach taka wspó³praca wymaga dopracowania. Niejako uwieñczeniem obopólnych starañ w tym kierunku by³a wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w naszej siedzibie 20 wrzeœnia ubieg³ego roku, kiedy przeprowadziliœmy otwart¹ dyskusjê na temat wzajemnych relacji naukowych. Wprawdzie prezydent nie ma mocy wykonawczej, ale mo¿e inspirowaæ wiele zamierzeñ i tutaj pok³adamy ogromne nadzieje. Nied³ugo lecê do Polski, aby prowadziæ rozmowy dotycz¹ce pomocy dla programów polskich w Stanach Zjednoczonych. Chcemy silniej wesprzeæ istniej¹ce na wielu uczelniach USA programy nauki jêzyka polskiego; chcielibyœmy te¿ uruchomiæ podobne kursy na uczelniach, gdzie takich programów jeszcze nie ma. Na pewno bêdziemy dzia³aæ te¿ na rzecz rozwoju nauk œcis³ych. To bêdzie jednym z wa¿niejszych celów na dziœ i na przysz³oœæ. Mamy du¿o œrodków na nauki humanistyczne; Fundacja od dziesi¹tków lat przeznacza³a pieni¹dze g³ównie na naukê jêzyka, historii, literatury, na propagowanie kultury polskiej w USA. Teraz ¿yjemy w czasach zaawansowanej technologicznie cywilizacji, dominuj¹ nauki œcis³e wyznaczaj¹ce kierunek postêpu w œwiecie. Uwa¿am, ¿e polscy naukowcy s¹ œwietnie wykszta³ceni i wybitnie utalentowani, potrzebuj¹ jednak dostêpu do najnowoczeœniejszych laboratoriów, bezpoœredniego kontaktu z amerykañskimi instytucjami, organizacjami, uczonymi, co stworzy im szansê na dorównaniu najlepszym. I dlatego wiêkszoœæ funduszy stypendialnych, które w ostatnich latach powsta³y, dotyczy nauk œcis³ych, technicznych czy medycznych. Chcemy podj¹æ wspó³pracê w Polsce z instytucjami, organizacjami rz¹dowymi, abyœmy w tym dziele nie byli osamotnieni, a jednoczeœnie prowadzili skoordynowane dzia³ania. – Bêd¹ to jednak wci¹¿ tylko fundusze rz¹dowe, a nie prywatne. – Powoli to siê bêdzie zmienia³o. Jest w Polsce wiele dobrze prosperuj¹cych biznesów, które mog¹ zasilaæ organizacje non profit, takie jak nasza. To jeszcze kwestia czasu, ale jestem optymist¹ w tym wzglêdzie. Choæ wspieramy rocznie spor¹ grupê polskich naukowców (ponad 40), których sprowadzamy do USA, jednak Fundacja Koœciuszkowska i jej blisko 100-letnia dzia³alnoœæ jest wci¹¿ ma³o znana w Polsce. Jedn¹ z inicjatyw obliczonych na rozpropagowanie nas, by³a zorganizowana w Muzeum w £azienkach, w Pa³acu na Wyspie, wystawa trzech naszych najpiêkniejszych obrazów, czyli „Koœciuszko w West Point”
Boles³awa Jana Czedekowskiego. „Gamrat i Stañczyk” Jana Matejki oraz „Lisowczycy…” Józefa Brandta. Na otwarciu wystawy mia³em okazjê opowiedzieæ o Fundacji Koœciuszkowskiej, o tym, co robimy. – Fundacja to nie tylko stypendia, ale i zaanga¿owanie w wiêksze przedsiêwziêcia kulturalne. Miniony rok by³ m. in. og³oszonym przez UNESCO rokiem Tadeusza Koœciuszki w dwustuletni¹ rocznicê jego œmierci. – Oprócz wielu imprez rocznicowych, organizowanych przez nas, albo przez inne instytucje, akurat w zesz³ym roku nadarzy³a siê w Nowym Jorku sposobnoœæ, by wiêcej mówiæ o naszym patronie w zwi¹zku z oddaniem do u¿ytku nowego mostu Tadeusza Koœciuszki. By³a to tak¿e sposobnoœæ, aby mówiæ o w³aœciwej wymowie jego nazwiska, niemi³osiernie przekrêcanego przez Amerykanów. Mia³em okazjê odwiedziæ w Saratodze National Historical Site i rozczarowa³em siê: niewiele wspomniano o wk³adzie Koœciuszki w zwyciêstwo Amerykanów w tej jednej najwa¿niejszych bitew wojny o niepodleg³oœæ, nie mówi¹c o tym, ¿e nie znalaz³em bodaj wzmianki o jego roli na oficjalnej stronie internetowej parku. Rok Koœciuszkowski spowodowa³, i¿ wielu ludzi dowiedzia³o siê wiêcej o tej postaci, o Polsce, a dla nas stworzy³ mo¿liwoœæ, aby siê przy³¹czyæ do innych, choæ, oczywiœcie, nie potrzebujemy specjalnego roku, bo wiadomo, ¿e w Fundacji mówi siê o Koœciuszce zawsze. Postaci wybitnej, absolutnie nieskazitelnej, co wa¿ne zw³aszcza w czasach „rewizjonizmu” pomników amerykañskich. Z Koœciuszk¹ nie mamy tego problemu. Staraliœmy siê, aby tak¿e w zwi¹zku z tym rokiem zorganizowano jakieœ okolicznoœciowe imprezy w naszych oddzia³ach w Waszyngtonie, w Buffalo, czy Filadelfii. – Od dawna anga¿uje siê Pan w sprawê odzyskiwania polskich dzie³ sztuki, skradzionych, czy zaginionych w czasie wojny. Jak rozumiem, jest to Pana osobista pasja, nie zwi¹zana z funkcj¹ prezesa i dyrektora Fundacji Koœciuszkowskiej. – Rzeczywiœcie, to rodzaj osobistego hobby, ale naturalnie jako dyplomacie który reprezentuje Rzeczpospolit¹ Polsk¹, czyli prawowitego w³aœciciela odzyskiwanych dzie³ sztuki, by³o mi ³atwiej poczynaæ na tym polu. Najwa¿niejsze, ¿e zdo³a³em wdro¿yæ metodê dzia³ania w podobnych sprawach. Sformalizowa³em j¹ jeszcze w czasach pracy w konsulacie RP w Nowym Jorku. Dziœ wykorzystuje j¹ ministerstwo kultury. Chodzi³o o wypracowanie w³aœciwej formy wspó³pracy ze s³u¿bami federalnymi USA. Du¿a w tym zas³uga mecenasa Przemys³awa Blocha, który tê drogê zasugerowa³. Najkrócej mówi¹c, polega ona na tym, aby unikaæ kosztownego oddawania sprawy do s¹du, ale aby przez zmianê kwalifikacji, podci¹gn¹æ wszystkie te przypadki pod jedn¹ kategoriê – rzeczy skradzionych, a jako takie z definicji nielegalne wwiezionych do Stanów Zjednoczonych i automatycznie podlegaj¹cych zwrotowi. Przyk³ad dzie³ Juliana Fa³ata – akwareli i obrazu – zaginionych w czasie wojny i wystawionych na aukcji w 2006 – pokazuje jak nieskuteczna by³a restytucja drog¹ s¹dow¹. Cztery lata trwa³ impas w kwestii nak³onienia do zwrotu obrazów prawowitemu w³aœcicielowi, czyli Rzeczypospolitej Polskiej. Dopiero gdy do dzia³ania wkroczy³ Homeland Security Investigations, specjalna komórka przy Immigration and Customs
Od lewej: prezes Marek Skulimowski, prezydent RP Andrzej Duda, Alex Storo¿yñski, by³y prezes Fundacji Koœciuszkowskiej i Piotr Wilczek, ambasador RP w Waszyngtonie.
u
Enforcement, obrazy zosta³y zajête, jako nielegalnie wwiezione do USA i decyzj¹ s¹du federalnego przekazane stronie polskiej. Obrazy obecnie znajduj¹ siê w Muzeum Narodowym w Warszawie. Ta droga jest prostsza, poniewa¿ zwalnia stronê polsk¹ z obowi¹zku procesowego. Domagamy siê zwrotu w³asnoœci, a obecny w³aœciciel, jeœli ma pretensje, niech idzie do s¹du i dowodzi swej racji. Ale wtedy nie skar¿y rz¹du Rzeczypospolitej Polskiej, ale w³adze Stanów Zjednoczonych. Coraz ³atwiej jest dziœ odzyskiwaæ zaginione polskie zabytki. Istnieje w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP specjalna komórka zajmuj¹ca siê tymi sprawami i korzystaj¹ca z przetartej ju¿ drogi. Jest na œwiecie wielu pasjonatów tej sprawy, przetrz¹saj¹cych strony internetowe, penetruj¹cych zbiory muzealne, ogl¹daj¹cych spisy katalogów aukcyjnych. Przyk³adem takiej dobrej wspó³pracy mo¿e byæ sprawa odzyskanego parê lat temu niewielkiego obrazu „Wniebowst¹pienie Chrystusa” anonimowego holenderskiego artysty. Zosta³ skradziony z koœcio³a w Sicinach w latach dziewiêædziesi¹tych, a w 2012 roku pojawi³ siê na Ebayu, czy obrazu J. C. Seekatza „Œwiêty Filip chrzci s³ugê królowej Kandaki”, który powróci³ do Mzueum Narodowego w Warszawie w 2014 roku. – Jak Pan siê znalaz³ w dyplomacji? – Studiowa³em w Polsce amerykanistykê i specjalizowa³em siê w polityce stanu Nowy Jork. Otrzyma³em pracê w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i nadarzy³a siê mo¿liwoœæ pracy w placówce konsularnej w Nowym Jorku. Warunkiem by³o przejœcie wielu rozmów kwalifikacyjnych, egzaminów, testów i kiedy ju¿ wszystko by³o gotowe, dosz³o do terrorystycznego zamachu i zburzenia wie¿ World Trade Center. Zacz¹³em siê zastanawiaæ, czy Nowy Jork jest w³aœciwym miejscem dla mnie, a zw³aszcza dla ¿ony i dwójki dzieci. Ostatecznie decyzja zapada³a na „tak”. Pracowa³em w konsulacie nowojorskim, nastêpne wyjecha³em na placówkê do Izraela i po trzech latach wróci³em tutaj do konsulatu. W 2011 roku odszed³em do pracy w prywatnym biznesie – nie moim, ale mojego dobrego znajomego, Wojtka Inglota, który stworzy³ sieæ dobrze prosperuj¹cych sklepów kosmetycznych INGLOT, miêdzy innymi w Nowym Jorku. By³a to œwietna przygoda i znakomite doœwiadczenie zawodowe, wymagaj¹ce zupe³nie innego podejœcia do prowadzenia instytucji – obliczonej na zysk, na wysok¹ jakoœæ oferowanego
produktu, na mordercz¹ walkê konkurencyjn¹ na wymagaj¹cym rynku. W 2016 r. zosta³em prezesem i zarazem dyrektorem wykonawczym Fundacji Koœciuszkowskiej. – Czy praktyka biznesowa pomaga Panu teraz w pracy? – Bardzo mocno siê przydaje, jak ka¿de odmienne, a wa¿ne ¿yciowo doœwiadczenie. – Jak wygl¹da codziennoœæ pracy w Fundacji Koœciuszkowskiej? – Jak w ka¿dej instytucji – rutyna dnia. Ale mówiliœmy na pocz¹tku o funduszach stypendialnych. To wa¿ne, pozwala nam na rozszerzenie dzia³alnoœci, objêcie pomoc¹ wiêkszej liczby naukowców. Ale bardzo istotne jest, aby budowaæ organizacjê w oparciu o cz³onkostwo. Innymi s³owy – chcemy mieæ jak najwiêcej cz³onków Fundacji Koœciuszkowskiej. Z jednej strony sk³adki cz³onkowskie pozwalaj¹ na utrzymanie ca³ej instytucji, z drugiej – liczba cz³onków daje nam si³ê do reprezentowania Polonii i spraw polskich na zewn¹trz. Jeœli Fundacja reprezentuje kilkadziesi¹t tysiêcy Amerykanów polskiego pochodzenia, to w ró¿nych trudnych przypadkach, prezes tak znanej i szanowanej instytucji, w tym wypadku ja, mo¿e œmia³o zabieraæ g³os i podejmowaæ dzia³ania w imieniu Polonii, du¿ej i wymiernej grupy Polonii. Polaków staæ na wiêcej ni¿ zostawiaj¹ organizacjom polonijnym. Niejednokrotnie s³yszy siê pretensje, i¿ organizacje nic, albo niewiele robi¹ na rzecz rodaków w USA. Ale z drugiej strony wiemy, i¿ czêsto takie ¿ale zg³aszaj¹ osoby, które nie anga¿uj¹ siê w dzia³alnoœæ polskich organizacji. Nie wszyscy maj¹ czas i mo¿liwoœci czynnego udzia³u w pracach polonijnych instytucji. Ale doprawdy, status finansowy i spo³eczny Polaków w USA jest du¿o lepszy ni¿ œrednia krajowa, ni¿ wielu innych grup etnicznych. Staæ nas, aby wspieraæ polsk¹ parafiê, polsk¹ szko³ê, staæ te¿ na Fundacjê Koœciuszkowsk¹ i inne po¿yteczne cele spo³eczne. Najni¿sza sk³adka cz³onkowska wynosi 50 dol. rocznie, to jeœli znajdzie siê w miesi¹cu stu nowych cz³onków, si³a Fundacji roœnie niepomiernie. Nie wolno ogl¹daæ siê na innych, ale samemu podj¹æ ów spo³eczny i patriotyczny obowi¹zek. Le¿y to w interesie ca³ej Polonii amerykañskiej. Wszystkie informacje o nas – po polsku i po angielsku – mo¿na znaleŸæ na stronie internetowej www.thekf.org.
Rozmawia³ Czes³aw Karkowski
17
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
www.kurierplus.com
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
Greenpoint Properties Inc. Real Estate Diane Danuta Wolska, broker Victor Wolski, associate broker Specjaliœci od sprzeda¿y nieruchomoœci Greenpoint, Williamsburg i okolice.
SZUKAMY DOMÓW NA SPRZEDA¯ * Diamond St - 2- rodzinny, ³adny ogród, bez lokatorów: $1,650.000 - sprzedany cell. 917-608-5344 WYCENA DOMÓW I MIESZKAÑ WYNAJMUJEMY MIESZKANIA NOTARIUSZ
* 6 rodzinny, murowany: $2,350.000 - sprzedany * 119 India Street - 2-rodzinny: $1,675.00 - sprzedany
933 Manhattan Ave. (pom. Kent St. & Java St. www.greenpointproperties.com tel. 718-609-1485
Chcemy zareklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. 718-389-3018
Anna-Pol Travel ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com
u
Emilia’s Agency 574 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-609-1675; 718-609-0222; Fax: 718-609-0555
3 ROZLICZENIA PODATKOWE 3 NUMER PODATNIKA - ITIN - posiadamy uprawnienia IRS do potwierdzania paszportów bez wizyty w konsulacie.
3 KOREKTA DANYCH W SSA 3 PE£NOMOCNICTWA - APOSTILLE 3 SPONSOROWANIE RODZINNE 3 OBYWATELSTWO i inne formy
3 T£UMACZENIA DOKUMENTÓW 3 ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH 3 BILETY LOTNICZE 3 WYSY£KA PIENIÊDZY I PACZEK 3 EMERYTURY AMERYKAÑSKIE 3 MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY 3 NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji)
Zapraszamy od poniedzia³ku do soboty
Business Consulting Corp.
Ewa Duduœ - Accountant Firma z wieloletnim doœwiadczeniem prowadzi:
3 Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), 3 Pe³n¹ ksiêgowoœæ 3 Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów
110 Norman Ave, Brooklyn, NY 11222 ( 718-383-0043 lub 917-833-6508 STOMATOLOGIA LASEROWA I ESTETYCZNA
DR WANDA ARDEN
tel. (718) 894 - 1516
NOWOROCZNE POSTANOWIENIE BOTOX I JUVADERM 15% zni¿ki
All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo
Pijawki
DOKTOR MÓWI PO POLSKU – AKCEPTUJEMY WIÊKSZOŒÆ UBEZPIECZEÑ
59-77 58TH AVENUE, MASPETH NY 11378 www.queenslaserdentist.com
REKLAMIE W KURIERZE NAJBARDZIEJ WIERZÊ
Czytaj nas w internecie:
Pijawki medyczne stawiane na wszelkie schorzenia Oczyœæ swoje cia³o, pozbêdziesz siê chorób. Pijawki z hodowli, stawiane tylko jeden raz.
(646) 460 4212
Gabinety znajduj¹ siê w Greenpoint, NY, Garfield, NJ
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
18
Og³oszenia drobne
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222
Cena $10 za maksimum 30 s³ów
Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
www.kurierplus.com
Kurier Plus w Internecie
Zainteresownych prenumerat¹ tygodnika
KURIER PLUS informujemy, ¿e roczny abonament wynosi $80, pó³roczny $50 a kwartalny $30.
Chcemy reklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. (718) 389-3018
Email: Info@mpankowski.com
PRACA ZA $13.20 Mo¿esz pomóc ludziom, których kochasz i otrzymywaæ za to dobre wynagrodzenie. Jeœli Twoi rodzice, krewni, przyjaciele, s¹siedzi otrzymuj¹ Medicaid lub Medicare, mo¿na zacz¹æ pracowaæ dla nich jako asystent lub gospodyni domowa. Nie wymagane certyfikaty. Nasza agencja pomo¿e Ci w tym. Wynagrodzenie $13.20 za godzinê.
Zadzwoñ: tel. 347-462-2610
www.kurierplus.com
Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu Kobo Sudio Bo¿ena Konkiel,
tel. 718-609-0088
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
POLONEZ Z GREENPOINTU BIURO PONOWNIE OTWARTE ZAPRASZAMY WSZYSTKICH: BY£YCH I NOWYCH KLIENTÓW
paczki do Polski i Europy * transfer pieniêdzy USME * bilety * notariusz 159 Nassau Avenue Brooklyn, NY 11222 Tel. 718 - 389 - 6001 polonez159@gmail.com
LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. l
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS), UHC Empire Plan
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
19
Studniówka 2018
u
Dyrektorzy i nauczyciele.
Sto dni przed matur¹ tradycyjnie w szko³ach poloninych odbywaj¹ siê bale studniówkowe. Abiturienci szkó³ polonijnych wschodniego wybrze¿a Stanów Zjednoczonych mieli swój bal studniówkowy 3 lutego 2018 roku w restauracji Leonard's Palazzo w Great Neck, NY. Wziê³o w nim udzia³ ponad 460 osób. To by³a wyj¹tkowa noc. Patronat nad Studniówk¹ 2018 objêli: Anna Zalewska, minister edukacji narodowej; Piotr Wilczek, ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Waszyngtonie oraz Maciej Golubiewski, konsul generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Nowym Jorku. Z wdziêkiem i elegancj¹ 202 tegorocznych maturzystów rozpoczê³o Studniówkê 2018 przepiêknym Polonezem Wojciecha Kilara. Olœniewaj¹ca parada polonijnej m³odzie¿y wzbudzi³a wiele emocji wœród zgromadzonych rodziców, goœci, nauczycieli i dyrektorów szkó³ polonijnych. Przyszli maturzyœci na pewno zapamiêtaj¹ tê noc na d³ugo. Zgromadzonych goœci serdecznie powita³y: panie Renata Jujka i Ewa Za³usiñska. Szczególnie ciep³o powita³y zaproszonych goœci: konsula RP – Ewê Jerzykowsk¹; Karolinê Janak z Misji Polskiej; prezesa Fundacji Koœciuszkowskiej – Marka Skulimowskiego; przewodnicz¹cego Rady Dyrektorów PSFCU Krzysztofa Matyszczyka wraz z ma³¿onk¹; zastêpcê przewodnicz¹cego Rady Dyrektorów PSFCU Ma³gorzatê Czajkowski; dr Iwonê Korgê, Prezesa Instytutu Pi³sudskiego; cz³onków Rady Dyrektorów PSFCU: Ma³gorzatê Gradzki z mê¿em i Paw³a Maci¹ga z ¿on¹ oraz mened¿erów odzia³ów PSFCU: Agnieszkê Chwatko i Jolantê Kwiatkowsk¹. Czêœæ oficjaln¹ uroczystoœci rozpoczê³a prezes CPSD dr Dorota Andraka. Do zgromadzonych goœci zwróci³a siê s³owami – „Jeœli Twoje serce jest tak wielkie jak marzenie, to wiedz, ¿e osi¹gniesz o wiele wiêcej. Nie traæ nadziei i wiary dlatego, ¿e to one daj¹ nam si³y do realizowania swoich marzeñ”. W ten sposób wyrazi³a wdziêcznoœæ uczniom szkó³ polonijnych, ich rodzicom i nauczycielom za ogrom wyrzeczeñ i du¿y wysi³ek zwi¹zany z edukacj¹ w szko³ach polonijnych. „Pañstwa zaanga¿owanie zas³uguje na szczery podziw i szacunek” doda³a.
Prezes Andraka kieruj¹c swoj¹ wypowiedŸ do m³odzie¿y powiedzia³a, ¿e stanowi¹ oni wspania³y dowód na to, ¿e warto by³o pos³aæ obecnych dzisiaj abiturientów do szkó³ polonijnych i zainwestowaæ w ich edukacjê. Jêzyk jest bowiem nierozerwaln¹ czêœci¹ kultury naszego kraju, naszych obyczajów, tradycji i wartoœci. Zdobyta w szkole wiedza, jak równie¿ doœwiadczenia pozwol¹ im stawiæ czo³a zmieniaj¹cej siê rzeczywistoœci i umo¿liwi¹ rozwiniêcie skrzyde³. „Stajecie siê ambasadorami polskoœci tu na ziemi amerykañskiej i na ca³ym œwiecie, wszêdzie gdzie bêdziecie ¿yæ” – doda³a prezes. Nastêpnie g³os zabrali zaproszeni goœcie: Konsul RP Ewa Jerzykowska, Marek Skulimowski prezes Fundacji Koœciuszkowskiej oraz przewodnicz¹cy Rady Dyrektorów PSFCU Krzysztof Matyszczyk. Ogromn¹ niespodziank¹ dla wszystkich goœci okaza³ siê fantastyczny popis umiejêtnoœci tanecznych zaprezentowany przez Kevina Filipczaka z partnerk¹ Danielle Malpa z Akademii Jana Paw³a II, South Amboy, NJ. Tancerze zostali nagrodzeni gromkimi brawami. W ramach podziêkowañ za poœwiêcony czas dyrektorzy szkó³ polonijnych oraz nauczyciele klas maturalnych zostali obdarowani kwiatami. Ka¿dy z abiturientów otrzyma³ w prezencie od g³ównego sponsora tegorocznego wydarzenia Polsko – S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej certyfikat w wysokoœci 50 dolarów, który bêdzie móg³ zdeponowaæ w polskim banku. Gazeta polska „Community of America” zafundowa³a 20 biletów maturzystom i 20 biletów rodzicom na koncert poœwiêcony pamiêci Ignacego Paderewskiego, który odbêdzie siê 21 lutego 2018 r. w rocznicê ostatniego wystêpu tego znakomitego kompozytora w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Bilety zosta³y rozlosowane wœród zgromadzonych goœci. Podwójne bilety na koncert otrzyma³ tak¿e 11 – osobowy Zarz¹d CPSD. Patronat nad koncertem obj¹³ ambasador RP w Waszyngtonie oraz konsul generalny w Nowym Jorku. Podziêkowania Gronu Pedagogicznemu w imieniu rodziców z³o¿y³a Iwona Koszelak, nauczycielka z PSD im. Zbigniewa Herberta w Copiague, NY., a podziêkowania rodzicom, nauczycielom i dyrektorom z³o¿yli uczniowie: Marcin Hajduczek z SJiKP Maspet NY,
u
Polonez.
Natalia So³tys i Jan Wiech z PSD Garfield, NJ. Na zakoñczenie czêœci oficjalnej, uczniowie Julia Œwi¹tek i Daniel Matyszczyk z PSS w Derby CT. w imieniu wszystkich przysz³ych maturzystów z³o¿yli ¿yczenia Prezes CPSD Dorocie Andrace zapraszaj¹c wszystkich goœci do wspólnego odœpiewania „Sto lat” w podziêkowaniu za jej ciep³o i za serce. W ten sposób czêœæ oficjalna dobieg³a koñca i gospodarze uroczystoœci zaprosili goœci na kolacjê i wspóln¹ zabawê. Po pysznym posi³ku wszyscy oddali siê tanecznym szaleñstwom. Parkiet mieni³ siê od przepiêknych sukni i eleganckich garniturów. Ca³e wydarzenie zosta³o uwiecznione przez Radio Rampa oraz licznych fotografów. Przewidziany czas na zabawê up³yn¹³ niezwykle szybko. Wszyscy w œwietnych humorach opuszczali lokal udaj¹c siê do oczekuj¹cych autokarów i prywatnych samochodów. Przed wieloma osobami by³a jeszcze kilkugodzinna podró¿ do domów. * Studniówka to bardzo wa¿ne wydarzenie w ¿yciu uczniów trzeciej klasy szkó³ polonijnych. To jedyna okazja, kiedy mog¹ tak licznie spotkaæ siê w jednym miejscu i wspólnie z sentymenetem powspominaæ lata spêdzone w polskich szko³ach dokszta³caj¹cych. Wielu z nich rozpoczê³o swoj¹ przygodê w szkole polonijnej w wieku trzech lat. Dzisiaj ju¿ prawie doroœli, wchodz¹ w nowy okres
u
Abiturienci.
swojego ¿ycia, przygotowuj¹c siê do egzaminu dojrza³oœci, jakim jest matura. Za wszystkich tegorocznych maturzystów trzymamy kciuki ¿ycz¹c: po³amania piór, lotnych myœli i celnych s³ów, jak równie¿ spe³nienia marzeñ w ¿yciu osobistym. £apcie w ¿agle pomyœlne wiatry... „Bo coœ w szaleñstwach jest m³odoœci, wœród lotu wichru, skrzyde³ szumu, co jest m¹drzejsze od m¹droœci i rozumniejsze od rozumu” – Leopold Staff (z Antologii „Wiersze”).
Aneta Matyszczyk
KURIER PLUS 24 LUTEGO 2018
20
Prywatne ¿ycie arcydzie³a
www.kurierplus.com
Czes³aw Karkowski
Ozdoba madryckiego Prado Trzej mistrzowie flamandzkiego malarstwa z XV wieku wydŸwignêli sztukê pó³nocnej Europy na wy¿yny artyzmu. Gotyckie w formie, religijne w treœci obrazy Roberta Campina, Jana van Eycka i Rogiera van der Weydena s¹ niezrównanej piêknoœci. Brzmi banalnie. Ogólne sformu³owanie nic nie znaczy. Niestety, w sztuce do dziœ (i chyba na zawsze) najlepszym œwiadectwem wartoœci jest w³asne doœwiadczenie. Trzeba samemu zobaczyæ, doznaæ, prze¿yæ. Wtedy siê wie, co jest piêkne, a co nie. Kiedy widzê, wiem, ale nie potrafiê zdefiniowaæ, podaæ jasnych kryteriów. Dywagacje historyków sztuki nad mistrzostwem kompozycji, nad artyzmem detalu, albo wrêcz przeciwnie; nad wdziêkiem perspektywy, s¹ w ostatecznym rozrachunku bezwartoœciowe. Kiedy widz staje przed obrazem, to albo mu siê podoba, uwa¿a go za piêkny, albo nie. W tym drugim przypadku ¿adne perswazje specjalistów nie zdadz¹ siê na nic. Autorytety nie pomog¹. „Jak to nie zachwyca, skoro zachwyca” – gromi z katedry profesor Pimko z gombrowiczowskiego „Ferdydurke”, co oczywiœcie ucznia Miêtusa nie przekonuje w najmniejszym stopniu, ¿e ten czy ów wielkim poet¹ (malarzem) by³. Ale stwierdzenie o braku obiektywnych (cokolwiek to znaczy) kryteriów nie znaczy: 1. ¿e w sztukach i krytyce panuje ca³kowita dowolnoœæ oparta na jednostkowej subiektywnoœci; 2. ¿e nie mo¿na nauczyæ (siê) umiejêtnoœci oceny wartoœci obrazów. Mo¿na, tylko nauka trochê trwa. Trzeba ogl¹daæ malarstwo, zwiedzaæ muzea, czytaæ o sztuce. Z czasem, nie wiedzieæ kiedy, wykszta³ca siê umiejêtnoœæ, któr¹ dawniej (w XVIII wieku) nazywano „smakiem”. Jest ona umiejêtnoœci¹ kszta³con¹ na podstawie predyspozycji naturalnej i oczywiœcie kulturowo okreœlon¹, tzn. zale¿y od miejsca i czasu oceniaj¹cego. Ale chcê przez powy¿sze stwierdzenie o piêknie dzie³a powiedzieæ, i¿ wspomniana trójka malarzy udoskonali³a sztukê przedstawiania ludzi i przedmiotów. O ile malarstwo w³oskie tamtego okresu uszlachetnia³o artyzm kompozycji ca³oœci, o tyle mistrzowie flamandzcy pracowali nad starannym wypracowaniem najmniejszych szczegó³ów wizerunku. „Fotograficzny” realizm van Eycka idzie w zawody ze sztuk¹ emocji przedstawianych w wyrazie twarzy i u³o¿eniach cia³a aktorów scen malowanych przez van der Weydena. By³a to sztuka uduchowiona. Nawet nie w tym rzecz, i¿ artyœci malowali g³ównie obrazy treœci religijnej, boæ nie brakowa³o i œwieckich malunków, jak powiedzmy s³ynne „Ma³¿eñstwo Arnolfinich” van Eycka. Ich wysi³ek, tak¿e wielu wspó³czesnych im mistrzów w³oskiego malarstwa, polega³ na próbie oddania na p³ótnie/desce nadzmys³owych treœci w formie dostêpnej zwyczajnym ludzkim oczom. Jak to zrobiæ? Przedstawienie musia³o byæ bardzo realistyczne, ale zarazem mieæ
u Rogier van der Weyden – „Zdjêcie z krzy¿a”. w sobie coœ nierzeczywistego, nie z tego œwiata, stanowiæ coœ w rodzaju platoñskiej idei obleczonej w konkretne cia³o. Ale doœæ tych dywagacji. To, o czym piszê, doskonale ilustruje „Zdjêcie z krzy¿a” van der Weydena – obraz od chwili powstania tak ceniony, ¿e ubiega³y siê o niego wielcy tego œwiata, koronowane g³owy. Od XVI wieku znajduje siê w posiadaniu Hiszpanów i ju¿ nie wypuœcili go z r¹k. W czasie wojny domowej w 1936 r. podjêli dramatyczn¹ akcjê ratowania malowid³a, aby nie uleg³o zniszczeniu w wyniku przypadku, albo jakichœ nieodpowiedzialnych dzia³añ. Jest ozdob¹ madryckiego Prado. Widzia³em wiele innych obrazów „mistrza Rogiera”, jak go dawniej nazywano. Wszystkie znakomite. W Waszyngtonie znajduje siê wspania³y „Portret damy”, w Filadelfii – przejmuj¹ce „Ukrzy¿owanie” na czerwonym tle. Widzia³em w Antwerpii „Siedem sakramentów”. Wszystkie, choæ doskona³e, nie mog¹ siê równaæ ze „Zdjêciem z krzy¿a”. Du¿y obraz (ponad 2x2 metry) na desce przedstawia dziewiêæ postaci uczestnicz¹cych w akcie zdejmowania martwego Jezusa. U jego stóp Matka Boska, blada jak p³ótno, mdleje. Uk³ad jej cia³a „naœladuje” pozycjê œci¹ganego z krzy¿a. ¯yje, ale jej cierpienie równa siê mêce Chrystusa. Prosty malarski chwyt, a ile treœci. Smutek, rozpacz, ¿al, rezygnacja, melancholia. Ka¿da twarz na obrazie zindywidualizowana, ka¿da wyra¿a inny stan ducha. Van der Weyden, najm³odszy ze wspomnianej trójki, namalowa³ to dzie³o na za-
mówienie cechu kuszników z Louven, w dzisiejszej Belgii. Prawdopodobnie w 1435 roku. Wisia³o w kaplicy bractwa przez nieca³e sto lat, kiedy zosta³o wymienione na organy i kopiê tego obrazu. Inicjatorem transakcji, jak i autorem duplikatu, by³ Michael Coxcie (nazwisko rozmaicie pisane). Sprawowa³ funkcjê nadwornego malarza Marii Austriackiej, dla której dekorowa³ zamek w Binche, mieœcie w zachodniej Belgii. Ów Coxie jest o tyle dla nas ciekaw¹ postaci¹, ¿e miêdzy innymi projektowa³ wizerunki dla manufaktury gobelinów w Brukseli. Wiele tkanin z przedstawieniami w jego opracowaniu kupi³ Zygmunt August dla ozdobienia zamku na Wawelu. W³aœnie w pa³acu Binche zobaczy³ „Zdjêcie z krzy¿a” hiszpañski dworak Vicente Alvárez, który w 1551 r. pisa³ o dziele van der Weydena: „Jest to najlep-
szy obraz w ca³ym zamku, a nawet, jak uwa¿am, na ca³ym œwiecie, bo przecie¿ widzia³em w tych stronach wiele dobrego malarstwa, ale ¿aden nie równa siê prawd¹ wobec natury czy nabo¿noœci¹. Wszyscy, którzy go widzieli ¿ywi¹ taki sam pogl¹d.” Dzie³o godne najwiêkszych w³adców. Za jego spraw¹ hiszpañski król, Filip II, zwróci³ uwagê na obraz Flamanda podczas objazdu po swych posiad³oœciach w Holandii. Kupi³ je od swej ciotki, Marii, przewióz³ do kraju i umieœci³ w królewskiej wiejskiej rezydencji, domu myœliwskim. Ale w 25 lat póŸniej „Zdjêcie z krzy¿a” ju¿ figuruje w inwentarzu za³o¿onego przez tego¿ Filipa, monumentalnego pa³acu-klasztoru, Eskurial. Pozosta³o tu prawie przez cztery wieki, dopiero w 1939 r. umieszczono malowid³o w narodowym muzeum hiszpañskim, madryckim Prado. m
Radio RAMPA na fali 620 AM
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w ka¿d¹ sobotê od godz.15:00 do 21:00. Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii
na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www. RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie. m