Kurier Plus - 14 kwietnia 2018

Page 1

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

PE£NE E-WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

ER KURI

í í í í í

P L U S

NUMER 1231 (1531)

W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987

M A G A Z I N E TYGODNIK

PHOTO COURTESY: THE METROPOLITAN OPERA, NEW YORK

P O L I S H

Pamiêæ i pomnik – str. 6 7. milionowa st³uczka – str. 7 Dwa portrety – str. 9 Weterani – str. 10 - 11 Egzaminy dla polonijnej m³odzie¿y– str. 17

14 KWIETNIA 2018

Tomasz Bagnowski

Orban triumfuje Koalicja partii Orbana Fidesz i Chrzeœcijañsko-Demokratycznej Partii Ludowej zdoby³a 133 miejsca w parlamencie, co oznacza wiêkszoœæ 2/3 g³osów. Partia Jobbik uzyska³a 26 miejsc, a koalicja Wêgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i partii Dialog tylko 20 mandatów. Po wyborach Orban bêdzie móg³ wiêc bez ¿adnych praktycznie przeszkód przekszta³caæ dalej kraj (wed³ug swoich w³asnych s³ów) w „nieliberaln¹ demokracjê”. Potê¿ny dziœ Orban nie zawsze by³ uwa¿any za polityka sprawnego. Kiedy jego partia w 2006 roku, drugi raz z rzêdu przegra³a wybory parlamentarne z socjalistami, wielu w¹tpi³o nawet czy kiedykolwiek zdo³a powróciæ do w³adzy. Rok 2010 okaza³ siê jednak dla niego prze³omowy. Orban wygra³ wówczas zdecydowanie i od tego czasu tylko ju¿ umacnia³ siê jako lider, wczeœniej ni¿ inni politycy europejscy rozumiej¹cy jak noœna wœród wyborców bêdzie sprawa imigracji. Dziœ w partii Fidesz nikt nie kwestionuje jego przywództwa, a liderzy prawi-

cowych i nacjonalistycznych ugrupowañ w ró¿nych krajach Europy, stawiaj¹ go sobie a wzór. Orban, podobnie jak Jaros³aw Kaczyñski w Polsce, prawid³owo rozpozna³ silne w spo³eczeñstwie wêgierskim obawy zwi¹zane z utrat¹ to¿samoœci narodowej i poczucie, ¿e instytucje europejskie traktuj¹ Wêgrów jak obywateli drugiej kategorii. Na tych obawach zbudowa³ swoje polityczne poparcie. Fala imigracji, z któr¹ Unia Europejska nie potrafi³a sobie poradziæ, doda³a mu jeszcze skrzyde³. Orban umiejêtnie po³¹czy³ strach przed uchodŸcami ze strachem przed terroryzmem. Kiedy w 2015 roku we Francji dosz³o do zamachu przeprowadzonego przez islamskich ekstremistów, wezwa³ do ca³kowitego wstrzymania imigracji do Europy. í8

Piotr Becza³a – tenor liryczny – zosta³ uznany za najlepszego œpiewaka roku i nagrodzony International Opera Awards, nazywanymi „operowymi Oscarami”. Na zdjêciu z Sony¹ Yonchev¹ w operze „Luisa Miller”, na deskach MET. Becza³a bêdzie œpiewa³ partiê Rodolfo do 21 kwietnia.

FOTO: FOT. CAROL LLAMAS

Polski Stra¿ak w nowojorskich mediach Z Aleksandrem Korabem, szefem amerykañskiej gazety „Metro” – rozmawia Tomasz Pud³ocki. „Metro”. Czwarta co do wielkoœci gazeta w USA i jedna z najs³ynniejszych marek dziennikarskich na œwiecie. Podobnie jak „Ikea”, czy legendarny zespó³ „Abba” – produkt prosto ze Szwecji. Jej redaktorem na Nowy Jork, Filadelfiê i Boston jest Polak, Aleksander Korab.

u

Aleksander Korab – Szczêœciu trzeba pomagaæ.

lepsze wynalazki oszczêdzaj¹ nasz czas, tak te¿ by³o z „Metrem” i dlatego bardzo szybko sta³o siê najwiêksz¹ gazet¹ codzienn¹ na œwiecie. To by³y czasy przed rewolucj¹ internetow¹, i „Metro” by³o doskonale dostosowane do potrzeb przede wszystkim m³odych czytelników.

– Co musi zrobiæ cz³owiek urodzony i wychowany w Polsce, ¿eby zostaæ szefem du¿ej amerykañskiej gazety? – W sumie niewiele. Najlepiej zacz¹æ pracê w zawodzie jak najwczeœniej i potem redagowaæ gazety w ró¿nych krajach przez dwadzieœcia lat. Ale tak na serio – do Nowego Jorku dosta³em siê pracuj¹c przez wiele lat dla globalnego koncernu Metro, który wydaje gazety na ca³ym œwiecie.

– Jesteœ na rynku medialnym ponad 20 lat. Du¿o siê zmieni³o przez ten czas? – Policzmy… Pierwszy etat dosta³em w 1997 roku, kiedy mia³em 19 lat. Ale drukowa³em teksty od 15. roku ¿ycia. Co siê zmieni³o? Kiedy zaczyna³em, dziennikarze pisali teksty na maszynach do pisania, pali³o siê papierosy, siedz¹c przy biurku… no i nie by³o te¿ takiej ma³ej rzeczy jak internet. Wszystko musieliœmy sprawdzaæ w archiwum albo bibliotece...

– Na czym polega³ fenomen „Metra” przed laty i dlaczego „szwedzki” wynalazek podbi³ rynki œwiatowe? – Od pocz¹tku, czyli od 1995 roku „Metro” by³o zaprojektowane przede wszystkim z myœl¹ o czytelnikach. Mamy w nim najwa¿niejsze informacje, jest bezp³atne i ³atwe do znalezienia w drodze do pracy. W ci¹gu 15-30 minut czytelnicy mog¹ dowiedzieæ siê wszystkiego co wa¿ne. Naj-

– Jak dosz³o do publikacji tego pierwszego tekstu? By³eœ wybitnie utalentowany, urodzi³eœ siê we w³aœciwej rodzinie, czy mia³eœ dobre plecy? – To by³o w rzeszowskich „Nowinach”. Po prostu wykurzy³ mnie tekst starszego dziennikarza, który narzeka³, ¿e „m³odzie¿ Ÿle siê prowadzi i generalnie schodzi na psy”. í 13


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

2

Wystawa grafik i rysunków Adama Panka w A.R Gallery

ADAM PANEK „LINOCUTS AND DRAWINGS” 18. IV- 6. VI. 2018 A. R GALLERY, 71 India St., Brooklyn, New York 11222

u

CZAS, linoryt.

Adam Panek (ur. w 1952 w S³awatyczach) – artysta grafik, linorytnik, doktor habilitowany nauk o sztuce, cz³onek Zwi¹zku Polskich Artystów Plastyków. Habilitowa³ siê w 2013 na Wydziale Grafiki warszawskiej ASP. Pracuje jako adiunkt na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie. Bra³ udzia³ w 180 wystawach zbiorowych i mia³ 30 wystaw indywidualnych. Od wielu lat wystawia swoje prace wraz z Grup¹ Emocjonalistów. Janusz Skowron- kurator wystawy

u

DROGA W EPOKI, linoryt.

UWAGA – w pi¹tek 27 kwietnia o godz. 6:30 wieczorem, w Galerii AR odbêdzie siê happening po³¹czony wernisa¿em nowej wystawy fotografii Marka Rygielskiego. Szczegó³y ju¿ za tydzieñ. ZAPRASZAMY

www.kurierplus.com


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com

3

Wybieramy Miss Polonia Manhattanu 2018 Piêkne panny poszukiwane! Komitet Parady Pu³askiego dzia³aj¹cy przy koœciele œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie organizuje doroczny Bal Wiosenny, po³¹czony z wyborem Miss Polonia Manhattan 2018. Impreza odbêdzie siê w sobotê 12 maja o godzinie 21:00 w sali parafialnej koœcio³a przy 101 E 7 str. (pomiêdzy 1 Ave. i Ave. A). Organizatorzy poszukuj¹ kandydatek do udzia³u w konkursie piêknoœci. Mile widziane s¹ wszystkie niezamê¿ne, polskiego pochodzenia dziewczyny w wieku od 17 do 25 lat.

Zainteresowane osoby proszone s¹ o kontakt pod numerem tel. 917-9922173. Zwyciê¿czyni konkursu otrzyma koronê i nagrodê pieniê¿n¹. Dla pozosta³ych piêknych pañ przewidziano równie¿ atrakcyjne nagrody. Na uczestników balu czeka gor¹ca kolacja i wiele niespodzianek. Do tañca zagra wspania³y i popularny zespó³ ZAMBROWIACY. Aby zarezerwowaæ bilety na Bal Wiosenny, nale¿y zadzwoniæ do kancelarii koœcio³a œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika pod numer 212-475-4576. Bilety s¹ w cenie 40 dolarów. Serdecznie zapraszamy.

PR

Tydzieñ z Plusem

W pi¹tek 20 kwietnia o godz. 19: 00 zapraszamy na otwarcie wystawy zatytu³owanej „Opowiedz mi bajkê”, Valerii Sokolovej. Valeria urodzi³a siê w spolonizowanej rodzinie we Lwowie. Od wielu lat mieszka w Nowym Jorku. Artystka o sobie: Robiê ilustracje do ksi¹¿ek m.in. w Polsce, na Ukrainie, w Rosji, Mo³dawii i na Bia³orusi. Równoczeœnie pracujê na nowojorskim uniwersytecie; uczê ilustracji, typografii, projektowania graficznego. Piszê te¿ ikony w stylu bizantyjskim i uczê tej sztuki w szkole Prosopon na Manhattanie. Celem mojej wystawy w Kurierze jest pokazanie przyk³adów profesjonalnej ilustracji. Rysunki rzadko s¹ dos³ownym przedstawieniem rzeczywistoœci; zamiast tego zawsze jest szk³o powiêkszaj¹ce, linza, któr¹ dodaje ilustrator. A tak¿e odpowiedni punkt widzenia – i poszerzania historii poprzez jej wizualn¹ interpretacjê – czêsto wymaga to od ilustratora umiejêtnoœci artysty, psychologa, pisarza, historyka, projektanta, maga i, co najwa¿niejsze, marzyciela. W ci¹gu ostatnich kilku dekad ilustracja dla dzieci uleg³a znacz¹cym zmiaNEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

nom. Teraz jest to elitarny zawód, w którym wci¹¿ widzimy niesamowicie wysoki poziom konkurencji. Chocia¿ niektórzy twierdz¹, ¿e wszystkie media wkraczaj¹ w sferê cyfrow¹, w ostatnim dziesiêcioleciu zauwa¿y³am rosn¹ce zainteresowanie wydawców ilustratorami, którzy s¹ w stanie pracowaæ w tradycyjnych mediach. Tacy mistrzowie s¹ teraz rzadkoœci¹, co powoduje, ¿e staj¹ siê coraz bardziej cenieni i poszukiwani. Dodajmy, ¿e ksi¹¿ki z ilustracjami Soko³owej zdobywaj¹ wiele presti¿owych nagród. Jej „Thankful Together” sta³a siê bestselerem, sprzedana w 100.000 egzemplarzy. Artystka bêdzie obecna na otwarciu wystawy w Galerii Kuriera. Serdecznie zapraszamy. 145 Java Street – Greenpoint

sta³a wspó³praca

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

Andrzej Józef D¹browski, Agata Galanis, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska

dyrektor artystyczny

korespondenci z Polski

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny Marek Rygielski

Jan Ró¿y³³o

fotografia

Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street

wydawcy

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 Fax: (718) 389-3140 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Brooklyn, NY 11222

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

4

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Mi³oœæ silniejsza ni¿ œmieræ O n i równie¿ opowiadali, co ich spotka³o w drodze i jak Go poKS. RYSZARD KOPER znali przy ³amaniu WWW.RYSZARDKOPER.COM.PL chleba. A gdy rozmawiali o tym, On sam stan¹³ poœród nich i rzek³ do nich: „Pokój wam!” Zatrwo¿onym i wylêknionym zdawa³o siê, ¿e widz¹ ducha. Lecz On rzek³ do nich: „Czemu jesteœcie zmieszani i dlaczego w¹tpliwoœci budz¹ siê w waszych sercach? Popatrzcie na moje rêce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonacie siê: duch nie ma cia³a ani koœci, jak widzicie, ¿e Ja mam”. Po tych s³owach pokaza³ im swoje rêce i nogi. Lecz gdy oni z radoœci jeszcze nie wierzyli i pe³ni byli zdumienia, rzek³ do nich: „Macie tu coœ do jedzenia?” Oni podali Mu kawa³ek pieczonej ryby. Wzi¹³ i spo¿y³ przy nich. £k 24, 35- 43

I

da Nowakowska, aktorka, tancerka i jurorka popularnego telewizyjnego show You Can Dance powierzia³a: „Wiara, to najlepsza rzecz jaka w ¿yciu mi siê zdarzy³a, i chcê siê ni¹ dzieliæ”. Katarzyna Olubiñska w ksi¹¿ce „Bóg w wielkim mieœcie” zamieœci³a z ni¹ wywiad, który zatytu³owa³a „Bóg, który nape³nia pokojem”. W wywiadzie Ida mówi, ¿e w tym zamêcie œwiata odnajduje w Bogu oparcie i najg³êbszy wewnêtrzny pokój, którego nie mog¹ zburzyæ ¿adne doœwiadczenia ¿yciowe. W Bogu odnalaz³a pokój w bardzo dramatycznym momencie swojego ¿ycia jakim by³a œmieræ ukochanego ojca. Tak wspomina ten czas: „Od œmierci mojego taty minê³y ju¿ dwa lata, dziœ mam przede wszystkim pokój w sercu, Musia³am zrozumieæ, ¿e œmieræ jest nieod³¹czn¹ czêœci¹ ¿ycia, ale nie oznacza to, ¿e Bóg nie jest dobry. Dotar³o do mnie, ¿e naprawdê wszyscy odejdziemy. Zrozumia³am, ¿e moja kariera, moje dzia³anie nie s¹ najwa¿niejsze. Nabra³am dystansu. Wydoroœla³am. Tata by³ pisarzem, poœwiêci³ siê swojej sztuce – i co? To ja zasypiam dziœ, pamiêtaj¹c o nim, a nie jego czytelnicy. By³ geniuszem, jego ksi¹¿ki s¹ fantastyczne, na pewnym etapie historii Polski by³y bardzo wa¿ne. Tata za swoje idea³y trafia³ do wiêzienia, poœwiêci³ siê im, za swoj¹ dzia³alnoœæ dosta³ potem odznaczenia od pañstwa. Naprawdê jestem z niego dumna. Marek Nowakowski – to imiê i nazwisko, które na zawsze zostanie na kartach historii Polski. Mia³ kolegów, ludzi, którzy go szanowali i podziwiali, ale jestem pewna, ¿e oni nie zasypiaj¹ dziœ, myœl¹c o nim, tak jak to robiê ja. Bo ja by³am jego rodzin¹ i ja go nadal kocham. Odkry³am, ¿e mi³oœæ jest silniejsza ni¿ œmieræ”. Ludzka mi³oœæ zakotwiczona w Chrystusie jest realnie mocniejsza ani¿eli œmieræ. Niejako namacalnie doœwiadczyli tego uczniowie Jezusa, szczególnie w dniach po Jego zmartwychwstaniu.

W

raz ze œmierci¹ Jezusa na krzy¿u skoñczy³ siê, jak myœleli Jego uczniowie najpiêkniejszy okres w ich ¿yciu. Przy Chrystusie spe³nia³ siê najpiêkniejszy sen o wiecznoœci i dotykalnej bliskoœci Boga. Wierzyli Chrystusowi i z radoœci¹ szli

u Jezus w drodze do Emmaus – Duccio. za nim. Prawie codziennie doœwiadczali cudownego dotkniêcia Boga. Jego s³owa by³y balsamem dla ich serc, a by³y to s³owa pe³ne mocy, które sprawia³y, ¿e umarli wychodzili z grobów, chorzy wracali do domu zdrowi, wzburzone jezioro stawa³o siê spokojne. A w tym wszystkim wyczuwa³o siê ogromn¹ mi³oœæ Boga. To wszystko sprawia³o, ¿e uczniowie czuli siê przy Chrystusie bezpiecznie, mieli wewnêtrzny pokój. On by³ ich oparciem i Ÿród³em pokoju nawet w obliczu œmierci. Wszystko jednak leg³o w gruzach, gdy Chrystus skona³ na kalwaryjskim wzgórzu. Umar³a Mi³oœæ, która wydawa³a siê byæ silniejsza ani¿eli œmieræ. W ich sercach miejsce pokoju zajê³y lêk i trwoga. Niektórzy z nich, zatrwo¿eni zamknêli siê w Wieczerniku, inni zaœ chcieli byæ jak najdalej od miejsca tragedii, od Golgoty.

P

o tych traumatycznych przejœciach zaczê³a siê rodziæ radosna wielkanocna nadzieja. Rodzi³a siê w niedowierzaniu. Do Wieczernika wrócili uczniowie, którzy spotkali zmartwychwsta³ego Chrystusa w drodze do Emaus i rozpoznali Go przy ³amaniu chleba. „A gdy rozmawiali o tym, On sam stan¹³ poœród nich i rzek³ do nich: ‘Pokój wam!”. Widz¹c ich niedowiarstwo, Chrystus mówi: „Czemu jesteœcie zmieszani i dlaczego w¹tpliwoœci budz¹ siê w waszych sercach? Popatrzcie na moje rêce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie siê: duch nie ma cia³a ani koœci, jak widzicie, ¿e Ja mam”. Radowali siê, ale ci¹gle nie dowierzali, myœleli, ¿e to duch, dlatego Chrystus ich pyta: „Macie tu coœ do jedzenia?”. Podali rybê, któr¹ spo¿y³. Nastêpnie, tak jak uczniom w drodze do Emaus wyjaœnia Pisma, które mówi¹, ¿e to wszystko musia³o siê staæ. Mi³oœæ musia³a przejœæ przez krzy¿ i grób, aby pokazaæ, ¿e jest silniejsza ani¿eli œmieræ: „Tak jest napisane: Mesjasz bêdzie cierpia³ i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imiê Jego g³oszone bêdzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, pocz¹wszy od Jeruzalem. Wy jesteœcie œwiadkami tego”. Z tej Mi³oœci silniejszej ani¿eli œmieræ rodzi³y siê wiara, nadzieja i pokój silniejszy ani¿eli œmieræ. Ten pokój rodzi³

siê tak¿e ze œwiadomoœci, ¿e jest to Mi³oœæ wybaczaj¹ca. Prawie wszyscy opuœcili Jezusa, zaparli siê Go, gdy On umiera³ na krzy¿u. Chrystus im wybaczy³, otwieraj¹c im serca na najg³êbszy pokój. Dziêki temu w najtrudniejszych momentach ¿ycia, uczniowie Jezusa zachowali ogromny spokój i radoœæ. Anonimowy autor œwiadek œmierci pierwszych mêczenników pisa³: „Szli pe³ni radoœci, z twarzami jaœniej¹cymi chwa³¹ i piêknem. (…) Roztaczali wokó³ siebie tak mi³¹ woñ Chrystusow¹, ¿e wielu pyta³o, czy nie u¿yli pachnide³”.

D

o szczêœcia potrzebujemy wielu rzeczy, ale pokój jest nieodzown¹ wartoœci¹ do jego osi¹gniêcia. Dzisiaj tego pokoju brakuje w œwiecie i w nas samych, jak to œpiewamy w jednej z piosenek religijnych: „Ci¹g³y niepokój na œwiecie, / wojny i wojny bez koñca; / Jak¿e niepewna jest ziemia, / jêkiem i gniewem drgaj¹ca. /Ci¹g³y niepokój w cz³owieku, / ucieczka w ha³as, zabawy; / szukamy wci¹¿ nowych wra¿eñ, /a w g³êbi ciszy pragniemy”. W g³êbi duszy pragniemy pokoju, który przynosi Chrystus, jak mówi refren tej piosenki: „Pokój zostawiam wam, pokój Mój dajê wam; / nie tak, jak daje dzisiaj œwiat, /powiedzia³ do nas Pan”. Jest to pokój, którym obdarowa³ Chrystus pierwszych swoich uczniów. Tak jak wtedy tak i teraz przychodzi do nas Chrystus i mówi: „Pokój wam!”. W tym przes³aniu jest wybaczenie oczyszczaj¹ce nasze serce, które czyni je gotowymi na przyjêcie prawdziwego pokoju. Papie¿ Franciszek przypomina, ¿e nieodzownym elementem takiego pokoju jest wybaczenie: „W istocie wobec Boga wszyscy jesteœmy grzesznikami, potrzebuj¹cymi przebaczenia. Jezus nam powiedzia³ byœmy nie os¹dzali. Upomnienie braterskie jest kwesti¹ mi³oœci i jednoœci, która musi panowaæ we wspólnocie chrzeœcijañskiej, jest wzajemn¹ pos³ug¹, któr¹ mo¿emy i musimy wype³niaæ nawzajem wobec siebie. Jest to mo¿liwe i skuteczne tylko wtedy, jeœli ka¿dy uzna siebie za grzesznika i osobê potrzebuj¹c¹ przebaczenia Pana. Ta sama œwiadomoœæ, która sprawia, ¿e rozpoznajê b³¹d drugiego,

jeszcze wczeœniej przypomina mi, ¿e ja sam zb³¹dzi³em i wiele razy b³¹dzê”.

Z

aœ œwiêty Jan Pawe³ II z wysokoœci nieba przypomina nam: „Z g³êbokim przekonaniem pragnê zatem zwróciæ siê do wszystkich z apelem, aby d¹¿yli do pokoju drogami przebaczenia. Zdajê sobie w pe³ni sprawê, jak bardzo przebaczenie mo¿e siê wydawaæ sprzeczne z ludzk¹ logik¹, bo ona czêsto kieruje siê zasad¹ rywalizacji i odwetu. Przebaczenie natomiast czerpie natchnienie z logiki mi³oœci – tej mi³oœci, któr¹ Bóg darzy ka¿dego cz³owieka, ka¿dy lud i naród, ca³¹ ludzk¹ rodzinê. Jeœli jednak Koœció³ ma odwagê g³osiæ zasadê, która ludzkim umys³om mog³aby siê wydawaæ nierozumna, to dlatego ¿e pok³ada niezachwian¹ ufnoœæ w nieskoñczonej mi³oœci Bo¿ej. Jak zaœwiadcza Pismo Œwiête, Bóg jest bogaty w mi³osierdzie i nie przestaje przebaczaæ tym, którzy do Niego powracaj¹. Bo¿e przebaczenie staje siê w naszych sercach niewyczerpalnym Ÿród³em przebaczenia tak¿e w naszych wzajemnych relacjach i pomaga nam prze¿ywaæ je w duchu prawdziwego braterstwa”. m

Katolicki Klub Dyskusyjny Katolicki Klub Dyskusyjny zaprasza Pañstwa na spotkania w niedzielê 22 kwietnia b.r. . O godzinie 1.00 PM we wspó³pracy ze Stowarzyszeniem Pamiêæ - Przystanek Historia dr Witold Bagieñski, uczestnik prac nad likwidacj¹ zbioru zastrze¿onego IPN zaprezentuje swoj¹ publikacjê "Wywiad cywilny Polski Ludowej w latach 1945 - 1961". Tematem prelekcji bêdzie inwigilacja Polonii amerykañskiej. O 3.00 PM Msza Œwiêta, a nastêpnie wyk³ad ks. Tomasza Szczepañczyka "Misja narodu polskiego na obecne czasy wed³ug objawieñ duszom mistycznym. Spojrzenie historyczno - teologiczne". Serdecznie zapraszamy Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Street. Info: facebook. com/KKDSJP2 oraz kkdsjp2@gmail.com


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

Chcê ci powiedzieæ...

Œwiat³o w ciemnoœci Chcê Ci powiedzieæ, ¿e kiedy siê poddasz z³u czy zniechêcaniu to tak jakby Zmartwychwstania nie by³o. To tak jakby nie by³o nadziei. To tak jakby Ewangelia nie Ojciec PAWE£ BIELECKI mia³a sensu. A przecie¿ Ewangelia ma sens bo mówi kto mo¿e nam pomoc, mówi nam kto jest œwiat³em w ciemnoœci. Dlatego proszê nie ulegaj szybko zniechêceniu choæ jest Ci coraz trudniej. Pomyœl o Aposto³ach, którym Chrystus mówi w wieczerniku POKÓJ WAM, bo widzi jak siê boj¹, bo widzi ich ¿yj¹cych w strachu, ¿e sobie nie poradz¹, ¿e przed nimi same pora¿ki. POKÓJ TOBIE, bo siê martwisz, bo siê boisz jak bêdzie, bo siê zamêczasz myœleniem o przysz³oœci. Pokój z Tob¹, ¿eby œwiat³o Bo¿e by³o dla Ciebie widoczne mimo ciemnoœci zniechêcenia. Kto kogo bardziej potrzebuje? Ty Boga czy Bóg Ciebie? Otó¿ ON Ciê potrzebuje bardziej ni¿ mo¿esz sobie to wyobraziæ. Dla kogo ma do ofiarowania mi³oœæ? Dla Ciebie? Po co stworzy³ cz³owieka? ¯eby wszechmog¹cy Bóg nie by³ sam w niebie bo MI£OŒÆ nie mo¿e byæ samotna. Nie potrzebujesz ju¿ dowodów

na istnienie Pana Boga, ale potrzebujesz dowodów na MI£OŒÆ. I takich dowodów ¿yczê Ci na co dzieñ. Proszê Ciê o cierpliwoœæ do siebie, do ¿ycia… Nie ok³adaj swoim krzy¿em innych. Ceniê sobie ogromnie s³owa wspania³ego poety Romana Brandstaettera. (…) Przez zamkniête drzwi wszed³ Chrystus i po³o¿ywszy d³oñ na mojej g³owie, rzek³: „To ty jesteœ dowodem mojego istnienia, Tomaszu, gdy¿ jesteœ moj¹ otwart¹ ran¹, miejscem cierni, gwoŸdzi i w³óczni”. (Pieœñ o moim Chrystusie). Zatem, nie daj siê Przyjacielu k³opotom, bo jest Zmartwychwsta³y Bóg tu¿ obok, bo jesteœ TY z Twoj¹ nadziej¹ wbrew nadziei. Schody bêd¹ czasami zmuszaæ nas do wysi³ku. Dobro bêdzie nas zmuszaæ do porzucenia z³a. Dobro bêdzie nas budziæ z rutyny krzywdzenia innych. W naszej wierze o to w³aœnie przebudzenie chodzi. Chodzi o Twoje i moje zmartwychwstanie, które tak nam czasem jest potrzebne bo ju¿ nie mamy si³y ani chêci. I tu znowu z pomoc¹ przychodzi nam Brandstaetter i Jego s³owa niczym modlitwa: Jak ¿yæ?„(…) Jak ¿yæ, by prze¿yæ godnie odrobinê Wrogiego czasu. Jak ¿yæ, by nie z³amaæ Twego imienia – Ja, celnik, który kiedyœ bêdê Ciê b³aga³ o kromkê wiecznoœci jak o kromkê chleba“. Trzymaj siê proszê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku…. m

Czytaj nas w internecie: www.kurierplus.com

5

ZABEZPIECZENIE MAJ¥TKU ZABEZPIECZENIE PRZYSZ£OŒCI ***TESTAMENTY-TRUST- HOME CARE-MEDICAID- NURSING HOME*** ***POWER OF ATTORNEY, PRAWO SPADKOWE** * Czy pomyœla³eœ o swojej przysz³oœci i o przysz³oœci swojej rodziny – nieletnich, niepe³nosprawnych, rodziców? * Czy wiesz co to jest i czy potrzebujesz TRUST? * Zabezpiecz swój maj¹tek przed d³ugami – rachunki za szpital, dom starców, przewinienia dzieci, rozwód, itp. * Postêpowanie spadkowe – co zrobiæ po œmierci bliskiej osoby? * Oraz: Testament, Pe³nomocnictwo do czynnoœci prawnych i Pe³nomocnictwo do czynnosci medycznych – dlaczego ich potrzebujesz?

Mecenas Joanna Gwozdz zaprasza na BEZP£ATNE SEMINARIUM 15 kwietnia (niedziela) godz. 2:00 pm po Mszy Œwiêtej w koœciele Œwiêtego Stanis³awa Kostki 607 Humboldt Street, Brooklyn, NY 11222

188 Eckford Street, Brooklyn, NY Tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

6

Widziane z Providence…

Pamiêæ i pomnik We wtorek, 10 kwietnia odby³y siê g³ówne uroczystoœci upamiêtniaj¹ce ósm¹ rocznicê katastrofy smoleñskiej. W godzinach porannych prezydent KAZIMIERZ WIERZBICKI Andrzej Duda odwiedzi³ podziemia Katedry Wawelskiej, gdzie z³o¿y³ wieniec na krypcie œp. prezydenta Lecha Kaczyñskiego i jego ¿ony Marii. Prezydentowi towarzyszy³a córka zmar³ej pary prezydenckiej Marta. Centralne uroczystoœci odby³y siê w Warszawie, na Placu Pi³sudskiego, gdzie ods³oniêto pomnik ku czci 96-ciu ofiar tragicznego lotu sprzed oœmiu lat. Symbolicznego ods³oniêcia monumentu dokonali przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy. Nastêpnie zosta³ on poœwiêcony przez metropolitê warszawskiego kardyna³a Kazimierza Nycza. * Historia budowy pomnika smoleñskiego jest d³uga i skomplikowana. Idea jego budowy powsta³a zaraz po kwietniowej tragedii 2010 roku. Najwiêcej kontrowersji wywo³a³a sprawa lokalizacji monumentu. W³adze stolicy opanowane przez Platformê Obywatelsk¹ nie chcia³y siê zgodziæ na jego powstanie na Krakowskim Przedmie-

œciu. Po kilku latach wyra¿ono zgodê na mniej eksponowane miejsce – w pobli¿u Placu Teatralnego, w s¹siedztwie pêtli autobusowej, na ty³ach znajduj¹cego siê tam biurowca. Sprawy zaczê³y siê zmieniaæ po objêciu w³adzy przez koalicjê prawicy w roku 2015. Jesieni¹ 2017 r. wojewoda mazowiecki przej¹³ kontrolê nad Placem Pi³sudskiego i zezwoli³ na wzniesienie pomnika w tym miejscu. W konkursie na projekt monumentu wziê³o udzia³ niewielu artystów. Wiêkszoœæ obawia³a siê ostracyzmu ze strony œrodowisk twórczych, wrogo nastawionych do rz¹dz¹cej koalicji. Ostatecznie realizacjê projektu przyznano Jerzemu Kalinie. Dzie³o artysty jest zbudowane z ciemnego granitu i ma dziewiêæ metrów wysokoœci. Z jednej strony obelisku znajduj¹ siê schody, które wed³ug wielu osób przypominaj¹ce wejœcie do samolotu. Na bocznej œcianie monumentu umieszczone s¹ w porz¹dku alfabetycznym nazwiska ofiar katastrofy i god³o narodowe – Bia³y Orze³. Wokó³ pomnika umieszczono szklan¹ podstawê pod któr¹ widoczna s¹ puste przestrzenie symbolizuj¹ce do³y œmierci. Jest to analogia do zbiorowych mogi³, w których pogrzebanono straconych w Katyniu polskich oficerów. Na czeœæ ofiar tragedii zainstalowano pod szklan¹ podstaw¹ 96 œwiate³ pamiêci. Poniewa¿ w³adze Warszawy odmówi³y wykonawcom dostêpu do energii elektrycznej, œwiat³a s¹ zasilane bateri¹ s³oneczn¹ znajdujac¹ siê na szczycie pomnika.

Tydzieñ na kolanie Wtorek rano Jedyna radoœæ z tkania codziennoœci. Przygotowanie posi³ku dla dzieci, mycie naczyñ, „ogarnianie” domu – to bycie w danej chwili i miejscu, przy wykonywaniu prozaicznych dzie³ ¿ycia codziennego – daje mi satysfakcjê. Nie warto bujaæ w przysz³oœci, zagrzebywaæ siê w tym co by³o. ¯ycie prze¿ywa siê tylko w chwili, która jest nam dana „tu i teraz”. I to jest dopiero realizm.

czyli comiesiêcznych marszów pod Pa³ac Prezydencki. Rana smoleñska musi zacz¹æ zarastaæ, choæ czy zacznie? Trudno powiedzieæ. Musimy mieæ pe³n¹ œwiadomoœæ, ¿e rozerwanych po³ówek nie da siê ³atwo skleiæ a kacap na Kremlu zrobi wszystko, aby zabliŸniaæ siê nie zaczê³o (nie, wraku nie dostaniemy w tej konfiguracji nigdy, chyba ¿e po z³o¿eniu ho³du lennego). Ale próbowaæ trzeba, bo jednak… Polska jest jedna dla wszystkich Polaków.

Wtorek 10 kwietnia. Ósma rocznica katastrofy smoleñskiej. Wybra³em milczenie. Tak lepiej. Ale oczywiœcie w tym dniu, wysz³o wszystko, co przez ostatnie lata trapi Polskê. Z jednej strony niegodziwcy, którzy z nieskrywan¹ radoœci¹ eksploatuj¹ czyjeœ cierpienie, ¿eby tylko „dowaliæ Kaczorowi”. Ludzie jakby wyrwani z europejskiej tradycji i cywilizacji, zniewa¿aj¹cy pamiêæ zmar³ych, nie szanuj¹cy bólu i cierpienia ani koniecznoœci uszanowania zmar³ych. Z drugiej strony ta mêcz¹ca pañstwowo-partyjna celebra, pchaj¹cy siê na pierwszy front wieczni rewolucjoniœci ostatniej minuty, którzy dla pokazania „jak oni bardzo, najbardziej, najnajbardziej”, oœmieszaj¹ siebie i ca³¹ sytuacjê. No i ta niewa¿koœæ s³ów: mo¿na miotn¹æ najmocniejsze oskar¿enie, najwiêksz¹ g³upotê bezkarnie ale za to w imiê, ¿e „nasza mojsza” racja jest „najmojsza”. A jednak nie, nie ma tu symetryzmu. Sikanie do zniczy pod Pa³acem czy robienie krzy¿y z puszek po piwie to barbaria rodem z ateistycznych Sowietów. Ale z drugiej strony dobrze, ¿e Jaros³aw Kaczyñski zakoñczy³ tradycjê miesiêcznic

Czwartek A propos wtorkowego wpisu. Dzisiaj b³ysn¹³ Wojciech Maziarski, jeden z czo³owych hejterów i sekciarzy „Gazety Wyborczej” komentuj¹c obchody rocznicy 10 kwietnia”. Dosiad³em trumny brata jak wierzchowca i zmusi³em j¹ do galopu, dziêki czemu dojecha³em wreszcie do upragnionej w³adzy.(…) Prezes Kaczyñski przyzna³, ¿e po w³adzê jecha³ na trumnie brata (…) Nie dajcie siê nabraæ na schody do nieba Jerzego Kaliny. To pic na wodê. Pomnik to alibi, listek figowy, taran toruj¹cy drogê do prawdziwego celu, jakim jest wzniesienie monumentu Lecha Kaczyñskiego. To bêdzie w³aœciwy pomnik i o niego toczy siê gra.”- pisze autorytet dla ubogich z Czerskiej. Tak wiêc o zabliŸnianie ³atwo nie bêdzie, proces to bêdzie d³ugi. Pocieszaj¹ce, ¿e szybciej „Gazeta Wyborcza” z medium kiedyœ opiniotwórczego, stacza siê do roli gazetki antypisowskich frustratów oraz tzw. genitalnej lewicy, modnej na Zachodzie, dla której centralnym punktem odniesienia na œwiecie jest dostêp do nieograniczonej i nieskrêpowanej kopulacji we wszystkich wyobra¿alnych (i nie) uk³adach.

www.kurierplus.com

Kilkadziesiat metrow dalej, przed budynkiem Garnizonu Warszawa, ods³oniêto postument w miejscu, w którym najprawdopodobniej jesieni¹ stanie pomnik Prezydenta RP œp. Lecha Kaczyñskiego.

z utrat¹ znacznej czêœci elity narodu. Wed³ug prezesa PiS pomnik ofiar katastrofy smoleñskiej jest „wyrazem odrzucenia lêku i przywrócenia godnoœci, godnoœci pañstwa, godnoœci narodu”.

* Ten pomnik jest symbolem naszej wspólnoty – mówi³ Prezydent Andrzej Duda podczas uroczystosci i doda³: „Wierzê, ¿e ten pomnik bêdzie nas jednoczy³, niezale¿nie od pogl¹dów politycznych. On jest wszystkich. I dla wszystkich”. Nawiazuj¹c do dramatu sprzed oœmiu lat prezydent doda³, ¿e by³ to „tragiczny moment” zarówno dla rodzin ofiar jak i ca³ej Polski: „To byli ludzie, którzy Polskê, tê odrodzon¹, budowali i co do których przecie¿ wszyscy mieliœmy nadziejê, ¿e jeszcze bêd¹ j¹ budowali przez d³ugie lata”. Andrzej Duda podkreœli³, ¿e w katastrofie smoleñskiej zginêli ludzie ze wszystkich stron sceny politycznej, w tym z SLD, PO, PSL, PiS. By³a to „pe³na reprezentacja polskiego œwiata politycznego. Czemu zginêli? Zginêli, bo byli razem, zjednoczeni, w przekonaniu o absolutnym obowi¹zku ka¿dego Polaka, ka¿dego z nich, uczczenia pamiêci, oddania ho³du polskim oficerom ludobójczo pomordowanym w Katyniu.” Prezes PiS, Jaros³aw Kaczyñski podkreœli³, ¿e pomnik „powinien stan¹æ, bo jest wyrazem pamiêci o ludziach, którzy chcieli uczyniæ coœ wa¿nego nie tylko w wymiarze osobistym, ale tak¿e w wymiarze narodowym, w wymiarze odnosz¹cym siê do naszej historii, naszej pamiêci, tej trudnej pamiêci o Katyniu, ale pamiêci tak wa¿nej”. Kaczyñski zaznaczy³, ¿e tragiczna œmieræ 96 zwyk³ych Polaków zas³ugiwa³aby na upamiêtnienie poprzez budowê pomnika. W przypadku tragedii z kwietnia 2010 r. mieliœmy jednak do czynienia

* Przywódcy „twardej” opozycji z PO i Nowoczesnej nie wzieli udzia³u w uroczystoœciach. Pad³y nawet stwierdzenia, ¿e je¿eli Platforma wróci do w³adzy, pomnik zostanie przeniesiony na inne miejsce. Mówi¹ to ci sami ludzie, którzy zezwolili na oddanie ca³ego dochodzenia przyczyn katastrofy smoleñskiej w rêce Rosjan. Nieco póŸniej tolerowali ró¿ne ekscesy przed Pa³acem Prezydenckim – szydzenie z symboli narodowych i religijnych, obra¿anie modl¹cych siê, itp. Podczas uroczystoœci na Placu Pi³sudskiego mówiono, ¿e budowa pomnika smoleñskiego jest w du¿ej mierze zas³ug¹ ludzi, którzy przez osiem lat przychodzili co miesi¹c na nabo¿eñstwa ku czci ofiar katastrofy i maszerowali od katedry staromiejskiej do Pa³acu Prezydenckiego. Pad³y s³owa, ¿e ci ludzie „wychodzili” pomnik ofiar tej tragedii.

* „Nasi ministrowie s¹ zmêczeni – mówi¹ politycy PiS. I czekaj¹, co wymyœli prezes. A on „dzieli i rz¹dzi” – nadal sprawnie, ale...” tak zaczyna siê analiza Piotra Zaremby, dla mnie najlepszego publicysty politycznego w Polsce. Dalej jeszcze lepiej idzie wiwisekcja smuty, jaka ogarnê³a partiê rz¹dz¹c¹ i generalnie Dobr¹ Zmianê. Zaczyna od tego jak Kaczyñski za³atwi³ sprawê nagród dla rz¹du, nakazuj¹c nie tylko ich oddanie, ale i obcinaj¹c zarobki w przysz³oœci. Pisze Zaremba: Kolejnej wolty, przeciw nagrodom i wysokim zarobkom, dokona³ z hukiem. Doznaj¹c pochwa³ za taktyczn¹ skutecznoœæ, ale te¿ krytyki, ¿e wylewa dziecko z k¹piel¹, skazuj¹c pañstwo na Ÿle op³acanych funkcjonariuszy. I wywo³a³ w PiS sprzeczne emocje. Nadziejê na odzyskanie inicjatywy przed wyborami samorz¹dowymi. I frustracjê z powodu wyrzeczeñ. Na dok³adkê obni¿ka poborów samorz¹dowców niekoniecznie s³u¿y pozyskaniu na listy tych najlepszych. Teraz powinien partii oferowaæ coœ wiêcej, poza po³ajankami, ¿e dopilnuje zwrócenia nagród. Dzia³acze PiS s¹ przekonani, ¿e na sobotniej konwencji Zjednoczonej Prawicy pojawi¹ siê pomys³y atrakcyjne dla elektoratu. Pewnie poka¿e siê kilku kandydatów na prezydentów miast, a prezes obieca kontynuacjê rewolucji w takich sferach jak walka o uszczelnienie VAT (komisja œledcza) czy mieszkanie dla ka¿dego. Jednak katalog pomys³ów zmieniaj¹cych regu³y gry w pañstwie wyczerpano albo uznano za nieaktualne w dobie szukania kompromisu z Europ¹ (dekoncentracja mediów). Pozostaj¹ mgliste korekty polityki spo³eczno-ekonomicznej, z trudem mieszcz¹ce siê w mo¿liwoœciach finansowych pañstwa: sugestie wsparcia rodzin z ma³ymi dzieæmi czy odblokowania projektu

* Plac Pi³sudskiego sta³ siê prawdopodobnie najwa¿niejszym miejscem w Polsce. Znajduje siê tu Grób Nieznanego ¯o³nierza, pomnik jednego z najwiêkszych Polaków czasów nowo¿ytnych – marsza³ka Józefa Pi³sudskiego, pomnik ofiar katastrofy smoleñskiej – najwiêkszej tragedii narodu od roku 1945, oraz krzy¿ upamiêtniaj¹cy historycz¹ pielgrzymkê Jana Paw³a II do ojczyzny, podczas której papie¿ wyg³osi³ pamiêtne s³owa: „Niech zst¹pi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi”.

Kazimierz Wierzbicki zmniejszenia ZUS dla nowych firm, mo¿e pomocy dla emerytów. – Podniesienie kwoty wolnej od podatku? Nie staæ nas – spekuluje pisowski minister.” Ale z nowymi rozwi¹zaniami mo¿e byæ trudno, bo s¹ sprzeczne interesy. Dobrze to wychwytuje publicysta: „Partia ma wci¹¿ potencja³. Bo choæby dziesiêæ razy potknê³a siê o w³asne nogi, to w kilku kluczowych kwestiach znalaz³a wspólny jêzyk z wiêkszoœci¹ wyborców – od oporu wobec imigracji po ruchy w kierunku mniejszej rozpiêtoœci dochodów. Ale czar sonda¿owej teflonowoœci s³abnie. Dochodz¹ nowe czynniki. – Nasze kadry s¹ zmêczone rz¹dzeniem, w szeregi wkrada siê nerwowoœæ, a wtedy ³atwiej o fa³szywy krok – mówi pisowski minister.” „PiS próbuje byæ równoczeœnie modernizacyjn¹, spokojn¹ chadecj¹ i parti¹ permanentnej rewolucji, godnoœciowej, wymierzonej przeciw polskim elitom i w jakiejœ mierze przeciw zagranicy. Zmiana swojskiej Beaty Szyd³o na pragmatycznego bankiera Mateusza Morawieckiego mia³a wzmocniæ tê pierwsz¹ naturê. Choæby po to, aby osi¹gn¹æ polepszenie relacji z Uni¹ Europejsk¹. Tyle ¿e sporo czynników temu przeszkadza. Od prawicowych mediów zainteresowanych awantur¹ napêdzaj¹c¹ czytelników i widzów po ambicje polityków, którzy na wrzeniu buduj¹ wiêŸ z elektoratem i ambicje na przysz³oœæ.” – pisze Zaremba. A ja sobie myœlê, ¿e politycy PiS powinni siê przyjrzeæ Viktorowi Orbanowi, który w³aœnie wygra³ z mia¿d¿¹c¹ przewag¹ mandat do rz¹dzenia Wêgrami przez trzeci¹ kadencjê. Potrafi byæ ostry retorycznie, ale politykê prowadzi iœcie pragmatycznie. Rzek³bym do bólu pragmatycznie, rozgrywaj¹c dla Wêgier, a to Uniê Europejsk¹, a to Moskwê, a to Sorosa, a to… Polskê. Uczmy siê.

Jeremi Zaborowski


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com

7

7. MILIONOWA ST£UCZKA W dzisiejszym artykule przedstawiê historiê robotnika, który uzyska³ nale¿yte odszkodowanie za obra¿enia cia³a doznane w wypadku samochodowym. Pracownik podró¿owa³ jako pasa¿er ciê¿arówk¹ nale¿¹c¹ do jego pracodawcy. Do zdarzenia dosz³o zaraz po tym jak pojazd zatrzyma³ siê przed skrzy¿owaniem na œwiat³ach. Nadje¿dzaj¹cy samochód dostawczy nieoczekiwanie wjecha³ w ty³ ciê¿arówki. Na miejsce natychmiast przyjecha³a policja. Poszkodowany zosta³ przewieziony karetk¹ do szpitala, z którego zosta³ wypisany po wykonaniu zaledwie kilku badañ. Po kilku dniach wci¹¿ odczuwa³ jednak silny ból w klatce piersiowej, w zwi¹zku z czym uda³ siê do ortopedy, który zaleci³ wizytê u specjalisty od krêgos³upa. Szczegó³owe badania diagnostyczne wykaza³y pêkniêcie w krêgos³upie piersiowym. Ubezpieczenie Workers” Compensation pokry³o koszty leczenia. Poszkodowany przez szeœæ miesiêcy musia³ nosiæ specjalny pas w celu stabilizacji krêgos³upa. Nie móg³ wróciæ do pracy. Badanie MRI wykaza³o uszkodzenia w ramieniu. Kilkumiesiêczna fizykoterapia przynios³a chwilow¹ ulgê. Poszkodowany zdecydowa³ siê wróciæ do pracy. Po kilku miesi¹cach ból powróci³ ze zwiêkszon¹ si³¹ – poszkodowany musia³

ponownie zrezygnowaæ z zatrudnienia. Konieczne by³o wykonanie operacji barku i krêgos³upa szyjnego. Poszkodowany nie by³ w stanie wróciæ do swojej wczeœniejszej pracy, w zwi¹zku z czym pozwa³ w³aœciciela i kierowcê tira o odszkodowanie za ból i cierpienie oraz wszelkie straty ekonomiczne. Po zakoñczeniu fazy rozpoznawczej i przes³uchaniach obydwu stron poszkodowany z³o¿y³ wniosek o orzeczenie odpowiedzialnoœci pozwanych, wskazuj¹c, ¿e prawnicy pozwanych nie wykazali istnienia ¿adnych istotnych spornych okolicznoœci, które wymaga³by decyzji ³awników. Sêdzie przychyli³ siê do wniosku poszkodowanego. Pozosta³a jeszcze kwestia ustalenia wysokoœci odszkodowania. Pozwani poprosili o mediacjê. Po d³ugich neegocjacjach ubezpieczalnia pozwanych nie chcia³a jednak zaoferowaæ nale¿ytej kwoty, w zwi¹zku z czym sprawa trafi³a do procesu, po którym ³awnicy mieli zadecydowaæ o wysokoœci odszkodowania. Podczas zeznañ na sali s¹dowej poszkodowany zezna³, ¿e mia³ trudnoœci w wykonywaniu codziennych obowi¹zków domowych. Skar¿y³ siê, ¿e nigdy nie bêdzie ju¿ w pe³ni samodzielny. Wskaza³, ¿e nie by³ w stanie nosiæ ciê¿szych zakupów, wykonywaæ drobnych napraw, czy nawet odkurzaæ lub wyrzucaæ œmieci.

Oœwiadczy³, ¿e codziennie musia³ przyjmowaæ leki przeciwbólowe i pomimo chêci nie jest w stanie powróciæ do pracy. Twierdzi³, ¿e przez ca³e ¿ycie pracowa³ fizycznie i nic innego nie potrafi³. Pozwani wskazali, ¿e poszkodowany móg³ przekwalifikowaæ siê i kontynuowaæ pracê w zawodzie siedz¹cym. Ekspert zatrudniony przez ubezpieczalnie twierdzi³, ¿e operacje krêgos³upa i barku nie by³y konieczne. Lekarze poszkodowanego byli innego zdania. Zeznaj¹c, ¿e obra¿enia poJeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto ma problem ze swoim wypadkiem, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji prawnej pod numerem telefonu 212 - 514 - 5100, emailowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www. plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ. Na naszej stronie internetowej mog¹ Pañstwo (po lewej jej stronie) sami sprawdziæ status swojej sprawy s¹dowej

Ukraiñcy Ka¿dy z nas ogl¹da³ filJAN LATUS my grozy, w których ludzkoœæ by³a atakowana przez jakieœ stwory: zombie, przybyszy z kosmosu ze œmiesznymi antenami na g³owach, ociekaj¹ce œluzem, pokryte brodawkami i ³uskami potwory. Bardziej wyrafinowane by³y filmy pokazuj¹ce zinfiltrowanie ludzkoœci przez najeŸdŸców wygl¹daj¹cych dok³adnie tak jak my. Zsy³ani z bardziej od nas rozwiniêtej planety, byli tworami sztucznymi, robotami. W œrodku cia³a nie mieli serca i innych organów, lecz mechanizmy i zwoje drutów. Zamiast mózgu superkomputer. Byli od ludzi przebieglejsi i m¹drzejsi, lecz pozbwieni uczuæ. Albo nie by³y to roboty lecz ludzie wirtualni, trójwymiarowe odwzorowania, hologramy. Filmy te pozwala³y na ciekawsze rozwiniêcie akcji, wrogowie byli bowiem nierozpoznawalni, wydawali siê jednymi z nas. Na szczêœcie bohaterskim obroñcom ludzkoœci udawa³o siê w koñcu znaleŸæ sposób ich odró¿niania, a dziêki temu – unicestwienia. Jesteœmy œwiadkami inwazji na Polskê przez wrogów wygl¹daj¹cych i zachowuj¹cych siê jak my. Ukraiñców. Jest ich, wedle ró¿nych szacunków, 1,3 lub 1,5 miliona, czyli ludnoœæ Warszawy. Nie jesteœmy œwiadkami inwazji innego typu, gdzie wroga ³atwo rozpoznaæ. Bardzo ma³o jest bowiem w Polsce osób o innym kolorze skóry, zdecydowanie po swojemu ubranych, wydaj¹-

cych dŸwiêki niepodobne do polszczyzny. Rozpoznanie takiego wroga na ulicy jest ³atwe. Nie ukryje siê w miejscu pracy, na uczelni, w przedszkolu. Z Ukraiñcami jest inaczej. Mo¿e ci, którzy dopiero co do Polski przyjechali, maj¹ jeszcze na sobie tañsze ubrania. Poza tym ró¿nic nie ma. Wygl¹daj¹ jak my, ubrani s¹ jak my, zachowuj¹ siê jak my. Inwazja idealna. Demaskacja nast¹pi gdy siê odezw¹: kupuj¹c coœ w sklepie, obs³uguj¹c klienta w restauracji, staraj¹c siê o pracê. Ci, którzy niedawno przyjechali, po polsku prawie nie mówi¹, pos³uguj¹ siê mieszank¹ rosyjskiego i ukraiñskiego, czasem angielskiego. Jednak nauka polskiego ³atwo im idzie: po kilku miesi¹cach ju¿ normalnie rozmawiaj¹, a po kilku latach mówi¹ po polsku jak my. Kilkakrotnie zdarzy³o mi siê rozmawiaæ z Ukraiñcami, którzy mówili bez najmniejszego akcentu. Byli to jednak m³odzi ludzie, którzy w Polsce ukoñczyli studia. Proszê wybaczyæ ten sarkastyczny wstêp, ale niechêæ do cudzoziemców jest teraz w Polsce wielka. Podsycanie antyimigranckich nastrojów przez media, zw³aszcza pañstwow¹ telewizjê, przynios³o „po¿¹dane” efekty: wedle ostatnich ankiet, obni¿y³ siê procent Polaków pozytywnie oceniaj¹cych inne nacje – WSZYSTKIE nacje. Inna zabawna statystyka: nie ma narodu na œwiecie, który lubi³oby wiêcej ni¿ 50 procent Polaków. Najmniej lubiani s¹ Arabowie, Cyganie, ¯ydzi. Ukraiñcy s¹ gdzieœ w œrodku stawki. Jacy s¹ Ukraiñcy? Jak siê w Polsce czuj¹? Jest to dla mnie wielka zagadka. Wygl¹daj¹ jak my, mieszkaj¹ wœród

nas, nie tworz¹ etnicznych enklaw. Nie ma w Warszawie dzielnicy ukraiñskiej, gdzie mo¿na by przechadzaæ siê w weekend, kosztuj¹c ich kuchni i piwa, poznaj¹c w ich dyskotekach ich dziewczyny (a potem l¹duj¹c w polskim szpitalu ze z³aman¹ szczêk¹). Ukraiñcy nie tworz¹, o ile mi wiadomo, swoich klubów, organizacji. Jest co prawda kilka ukraiñskich restauracji w Warszawie (a¿ dziw, ¿e tak ma³o), ale chyba spotykaj¹ siê oni w „polskich” miejscach. Przez pó³tora roku nie uda³o mi siê lepiej poznaæ ani jednego Ukraiñca i Ukrainki. Jedna mi³a barmanka okaza³a siê Ukraink¹ ale któregoœ dnia nie przysz³a do pracy i nie wiadomo, co siê z ¯eni¹ dzieje. Jej ch³opak, te¿ Ukrainiec, zostawi³ pod barem swój stary samochód. W innym barze w Pawilonach barman by³ Ukraiñcem i w zwi¹zku z tym przychodzi³o tam du¿o jego rodaków. Któregoœ dnia powiedziano mi, ¿e go zwolniono, bo „Ukraiñcy sa prywatnie mili, ale do pracy siê nie nadaj¹”. W zwi¹zku z tym zniknêli z baru ukraiñcy klienci. Daria by³a mi³¹ sprzedawczyni¹ w sklepie English Home w Galerii Mokotów, ale skoñczy³a prawo na UW i zwolni³a siê z tej przejœciowej pracy. Na polskim fejsbuku jej nie ma. Jest natomiast na jego ukraiñskim odpowiedniku. Trudno mi penetrowaæ temat, gdy¿ nie jestem czynny zawodowo w Polsce. Gdybym by³ nauczycielem akademickim, mo¿e mia³bym studentów z Ukrainy. Gdybym prowadzi³ restauracjê albo remontowa³ domy, pewnie bym ich zatrudnia³. Gdybym mia³ mieszkania

szkodowanego by³y zwi¹zane z wypadkiem samochodowym i wymaga³y zabiegów chirurgicznych. Po wys³uchaniu koñcowych przemów obydwu stron ³awa przysiêg³ych wyda³a werdykt, przyznaj¹c poszkodowanemu prawie siedem milionów dolarów odszkodowania, które zapewni¹ poszkodowanemu bezpieczeñstwo finansowe i czêœciow¹ rekompensatê za ból i cierpienie, z którym bêdzie musia³ zmagaæ siê do koñca ¿ycia. m (prowadzonej nawet przez inn¹ kancelariê), po wpisaniu numeru akt s¹dowych (index number) swojej sprawy w istniej¹ce tam pole. Ta czêœæ strony jest skonfigurowana bezpoœrednio z oficjalnym systemem s¹dowym stanu Nowy Jork, dziêki czemu wiadomoœci jakie uzyskaj¹ tam Pañstwo na temat swoich spraw s¹ oficjalnymi danymi s¹dowymi. Gdyby z jakiegokolwiek technicznego powodu nie uda³o siê Pañstwu odnaleŸæ swojej sprawy w tym systemie, to z przyjemnoœci¹ pomo¿emy j¹ odnaleŸæ telefonicznie.

The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, New York, NY 10004 www.plattalaw.com tel. 212 - 514 - 5100 do wynajêcia, byæ mo¿e byliby moimi lokatorami. Ci¹gle jednak by³yby to kontakty powierzchowne i zwi¹zane z biznesem. Czy Ukraiñcy integruj¹ siê z polskim spo³eczeñstwem? Chyba s³abo. To dziwne, bo Polska to przecie¿ trochê bogatsza i bardziej cywilizowana Ukraina. Niemal identyczny mamy klimat, przyrodê, kuchniê. Czêœæ Ukraiñców decyduje siê na zakup mieszkania w Polsce. Ale rodziny zak³adaj¹ najczêœciej miêdzy sob¹. Czuj¹ siê u nas bezpiecznie, zw³aszcza jeœli przyjechali nie tylko ze strefy biedy, ale i dzia³añ wojennych (jak rzeczone ¯enia i Daria). Czasem us³ysz¹ coœ przykrego ale nie budz¹ agresji. Ale mo¿e oni odczuwaj¹ to inaczej? Mo¿e przemykaj¹ siê przez ulice polskich miast udaj¹c, ¿e s¹ Polakami. Mo¿e prze³ykaj¹ nieprzyjemnoœci rozwa¿aj¹c przeniesienie siê gdzieœ dalej, np. do Niemiec? Nie widzia³em jeszcze ksi¹¿ki opisuj¹cej ukraiñsk¹ spo³ecznoœæ w Polsce. Nie czyta³em o niej reporta¿y w polskiej prasie. Mo¿e zadanie utrudnia reporterowi ich amorficznoœæ, ich obecnoœæ wszêdzie i nigdzie zarazem? Mo¿e by³oby ³atwiej pojechaæ z mikrofonem do Little Ukraine, jak na manhattañskiej East Village, i wejœæ do kilku miejsc z ukraiñskimi szyldami? A mo¿e problem jest jeszcze inny: Ukraiñcy w Polsce s¹ trochê jak Polacy w Ameryce æwieræ wieku temu. Panie sprz¹ta³y domy, gotowa³y i zajmowa³y siê dzieæmi, panowie byli budowlañcami i kierowcami. Grupa ta trzyma³a siê razem, nie zaprzyjaŸnia³a z Amerykanami, rzadko wchodzi³a z nimi w zwi¹zki. Tylko nieliczni z nas koñczyli studia i wtapiali siê w amerykañsk¹ middle class. Mo¿e teraz tak¹ drogê przechodz¹ ukraiñscy emigranci w Polsce. Jednak, bior¹c pod uwagê, jak jesteœmy do siebie kulturowo i mentalnie podobni, dziwiê siê, ¿e te nasze œwiaty i ¿ycia w ogóle siê ze sob¹ nie ³¹cz¹. m


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

8

Kartki z przemijania Ju¿ przywyk³em do brzydoty Greenpointu. Przed laty bardzo mnie razi³a i nie mog³em poj¹æ, dlaczego w³aœnie tu osiedlili siê nasi przodkowie. Teraz dostrzegam ³adne fragmenty tej dzielnicy. Podobaj¹ mi siê te¿ nowe przeszklone budynki i domy-plomby wciœniête miêdzy szpetn¹ zabudowê. Niemniej trudno nazwaæ Greenpoint miejscem ANDRZEJ JÓZEF D¥BROWSKI reprezentacyjnym czy presti¿owym. Ma³o kto mówi o tej dzielnicy jako wizytówce polskoœci i raczej siê ni¹ nie chwalimy przed Amerykanami i goœæmi z Europy. Nie chwalimy siê równie¿ polskimi dzielnicami w Chicago, Filadelfii, Baltimore czy Trenton. Nie da siê ukryæ, ¿e i one nie s¹ reprezentacyjne ani presti¿owe. Acz i tam mo¿na znaleŸæ ³adne miejsca i domy. Rodacy nie podejmuj¹ tematu, kiedy mówiê o brzydocie otoczenia, w jakim mieszkamy lub pracujemy. Czy¿by ona nam nie przeszkadza³a? Kiedy ¿y³em w Polsce, wyobra¿a³em sobie polskie dzielnice w Ameryce jako, mo¿e nie najbogatsze, ale wrêcz bajkowo ³adne. Kiedy w roku 1989 po raz pierwszy zobaczy³em Greenpoint by³em wrêcz w szoku. Miary do³uj¹cych wra¿eñ dope³nia³y grupy pijanych i mocno nieœwie¿ych rodaków wystaj¹cych niemal na ka¿dym rogu i pij¹cych wódkê w parkach i pod pomnikiem ksiêdza Popieluszki. Dzisiaj tych grup jest mniej. Mniej jest tak¿e nowo przyby³ych Polaków szukaj¹cych pracy. Tak jak dawniej, tak i obecnie dra¿ni mnie ich ordynarny jêzyk i pos³ugiwanie siê s³owem „kurwa” u¿ywanym jako przecinek. W Polsce wulgarna mowa sta³a siê ju¿ norm¹. Jesteœmy wolni, ale chamiejemy. Nikt z tym nie walczy.

$

O architektonicznej brzydocie w Polsce pisa³em ju¿ wielokokrotnie. I stale mnie ona zastanawia. Ostatnio temat ten podj¹³ Szczepan Twardoch, modny prozaik z Górnego Œl¹ska, którego ceniê za niezale¿noœæ umys³u i trzeŸwoœæ spojrzenia. Napisa³ wprost – „Jest zaœ Polska bardzo brzydka, bo oprócz tego, ¿e jest królestwem groteski, jest równie¿ królestwem przestrzennego chaosu. Polska, krajobrazowo rzecz bior¹c, jest normalna, nijaka, ani brzydka, ani ³adna, mog³aby byæ znoœna (...) gdyby tylko polska wspólnota polityczna by³a w stanie wydaæ z siebie regulacje porz¹dkuj¹ce ten chaos, który na kilku poziomach polsk¹ przestrzeñ zatruwa, zohydza i czyni nieznoœn¹, przykr¹ do ¿ycia. Zamiast regulacji mamy jednak

miasta obrzygane reklamami na ka¿dym dostêpnym skrawku powierzchni pionowej, przydro¿ny krajobraz zas³oniêty ekranami dŸwiêkoszczelnymi oraz billboardami z go³¹ bab¹, domy budowane na zasadzie „szlachcic na zagrodzie”, bo dlaczego wolni i dumni Polacy, potomkowie husarzy wyklêtych mieliby siê dostosowywaæ do jakichœ tam gminnych ustaleñ, co do iloœci kondygnacji, czy nachylenia dachu? Do tego rozlewaj¹ce siê w dzikiej suburbanizacji przedmieœcia, pe³ne paskudnej architektury upchniêtej w jeszcze gorsz¹ urbanistykê (...).”. Nic dodaæ, nic uj¹æ. Ta odwieczna niemo¿noœæ wydania odpowiednich regulacji, ta nieumiejêtnoœæ ochrony pejza¿u zarówno przyrodniczego, jak i urbanistycznego, jednoznacznie wskazuj¹ na nasz¹ niewra¿liwoœæ na estetykê otoczenia.

$

Zdumiewaj¹ce jest odwrócenie siê wielu polskich miast ty³em do rzeki i bylejakoœæ przybrze¿nej zabudowy. Porównajmy oba brzegi Wis³y w Warszawie, Krakowie, Sandomierzu, P³ocku i W³oc³awku z brzegami Pary¿a, Pragi, Budapesztu, Florencji, Rzymu… Ile¿ chaosu i architektonicznego wrzasku widzi siê, patrz¹c za Wis³ê ze Wzgórza Wawelskiego, czy z warszawskiej skarpy i z warszawskich mostów!

$

Filmy i seriale powstaj¹ce na zamówienie polityczne rzadko siê nam udaj¹. S¹ zazwyczaj tendencyjne, maj¹ tandetne scenariusze i drewniane dialogi. Brak w nich oryginalnej wyobraŸni re¿yserskiej i poruszaj¹cych kreacji aktorskich. Najlepszymi przyk³adami mog¹ byæ „Bitwa warszawska 1920”, „Historia Roja”, „Smoleñsk”, czy ostatnio wyœwietlana w TVPiS „Korona królów”, s³usznie nazywana „tandetn¹ produkcj¹ paŸdzierzow¹”. A to dlatego, ¿e ma scenariusz na poziomie czytanki dla pi¹tej klasy szko³y podstawowej, rozmijaj¹cy siê z historycznym realiami, z fatalnymi dialogami i sztucznymi sytuacjami. Do tego dochodzi fatalna re¿yseria i kiepskie aktorstwo rodem z amatorskiego teatrzyku. W dodatku – jak zauwa¿yli niektórzy historycy – pomniejsza osobowoœæ kró³a W³adys³awa £okieteka, pozbawiaj¹c go przenikliwoœci i inteligencji. I to wszystko za spore publiczne pieni¹dze. Film „Smoleñsk” jednoznacznie mówi o zamachu, tymczasem coraz rzadziej mówi¹ o nim cz³onkowie nowych komisji badaj¹cych przyczyny katastrofy prezydenckiego Tu 154.

$

Zmar³a Barbara Bittnerówna jedna z najwybitnieszych artystek w dziejach polskiego baletu. Pamiêtam jej partie

Orban triumfuje 1í „Przyjmowanie imigrantów nie przynosi nam ¿adnych korzyœci. Oznacza jedynie k³opoty. Dlatego imigracja powinna byæ wstrzymana. Takie jest i bêdzie stanowisko Wêgier. Nie ¿yczymy sobie ¿adnej znacz¹cej mniejszoœci w naszym spo³eczeñstwie, maj¹cej ró¿n¹ od naszej przesz³oœæ i ró¿nej od nas kulturowo. Chcemy, by Wêgry by³y dla Wêgrów” – mówi³ Orban w jednym z wywiadów telewizyjnych w 2015 roku. Premier swoje zapowiedzi wprowadzi³ skutecznie w czyn. We wrzeœniu 2015 roku na granicy z Serbi¹ wybudowany zosta³ mur maj¹cy powstrzymywaæ imigrantów i uchodŸców. Wœród antyimigracyjnych ugrupowañ w Europie zjedna³o to Orbanowi wielu zwolenników. „Orban ma silniejszy krêgos³up i charakter ni¿ wszyscy tchórze z Unii Europejskiej razem wziêci” – mówi jeden z jego admiratorów Geert Wilders, z holenderskiej antyislamskiej Partii Wolnoœci. „Szanujê Viktora Orbana i jego odwagê gdy¿ potrafi stawiæ czo³a szykanom ze strony Unii Europejskiej” – wtóruje Wildersowi Marine Le Pen, przywódczyni francuskiego Frontu Narodowego. Jaros³aw Kaczyñski tak¿e chyli czo³a przed Orbanem. Wed³ug niego „nie da siê

dzisiaj myœleæ o przysz³oœci Europy, jeœli nie pamiêta siê o Wêgrzech, o Viktorze Orbanie i o Fideszu. Nasza obecna przyjaŸñ to jest wspólna droga ku temu, by nasze narody by³y narodami wolnymi i mog³y decydowaæ same o swoim losie i swoich sprawach wewnêtrznych” – powiedzia³ prezes PiS, komentuj¹c wyniki wyborów na Wêgrzech. Kiedy Polska i Wêgry wychodzi³y spod sowieckiej opresji wspóln¹ drog¹ do wolnoœci by³o do³¹czenie do Unii Europejskiej. To UE by³a wówczas synonimem wolnoœci, ide¹ ³¹cz¹c¹ i Wêgrów i Polaków. W Polsce popierali j¹ rz¹dz¹cy wówczas postkomuniœci (podpis pod traktatem akcesyjnym w 2004 r. z³o¿y³ premier Leszek Miller) i prawicowa opozycja, ró¿ni¹ca siê od nich we wszystkim innym. Po 14 latach cz³onkostwa w tej instytucji i w Polsce i na Wêgrzech Unia Europejska, s¹dz¹c przynajmniej z wyników wyborów, przez wiêkszoœæ spo³eczeñstwa uwa¿ana jest za instytucjê, która wolnoœci i samostanowieniu zagra¿a. Jak uj¹³ to wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymañski konieczna jest wrêcz „emancypacja Europy Œrodkowej”. Zwyciêstwo Viktora Orbana jest wed³ug niego potwierdzeniem s³usznoœci tej polityki.

Tomasz Bagnowski

u

Viktor Orban.

z wielkiej klasyki pokazywane w telewizji, tañczone solo i w duecie z Witoldem Gruc¹. By³a romantyczn¹ i pe³n¹ subtelnego wdziêku Juli¹ w balecie Prokofiewa „Romeo i Julia”. Podziwia³em Jej kreacjê w „Coppelii”. Pamiêtam tak¿e choreografie przygotowywane przez Ni¹ dla teatrów dramatycznych. Sam zabiega³em o nie jako re¿yser i dyrektor artystyczny. Niestety kolejka do pani Barbary by³a bardzo d³uga… Na pomoc przysy³a³a mi swoje asystentki, które wiele siê od niej nauczy³y. Dobrze siê sta³o, ¿e w 1994 roku powsta³ film dokumentalny „Barbara Bittnerówna – legenda baletu”. Tak niewiele jest filmowych zapisów kreacji polskich mistrzów Terpsychory. Widywa³em pani¹ Barbarê w ogrodzie Domu Aktora-Weterana w podwarszawskim Skolimowie. Mia³a w sobie coœ z motyla. St¹pa³a po trawie tak lekko, jakby siê ba³a, ¿e j¹ przygniecie swoj¹ filigranowoœci¹. Niekiedy wrêcz wydawa³o mi siê, ¿e ona siê nad t¹ traw¹ unosi z w³aœciw¹ sobie gracj¹. Rytualnie przynosi³a El¿biecie Barszczewskiej, wielkiej aktorce, koszyczek z leœnymi owocami i podawa³a je gestem tak prostym, ¿e a¿ wyrafinowanym. Obie panie na tle skolimowskich wierzb p³acz¹cych wydawa³y mi siê uosobieniem kobiecego piêkna. W ich urodzie, wdziêku i sposobie bycia by³o coœ, czego siê ju¿ nie widywa³o. Mia³y w sobie klasê ju¿ wówczas niespotykan¹.

$

Lubiê patrzeæ na ludzi tañcz¹cych na zabawach, weselach, placach. Ich widok jakoœ swoiœcie mnie pobudza. Bywa, ¿e siê do nich do³¹czam. Onegdaj na jednym z placów w Palermo zatañczy³em tarantelê z sycylijskim zespo³em foklorystycznym. Kroków nauczy³em siê podczas prób do „S³ugi dwóch panów” w mojej re¿yserii. Towarzystwo tancerzy dobrze mnie usposabia. Wspó³pracuj¹cy ze mn¹ choreografowie, zw³aszcza Janina Niesobska i Jerzy Graczyk, umieli rozluŸniæ mnie przed premier¹ i wydobyæ z ró¿nych zacisków spowodowanych strachem, ¿e spektakl nie uda. Z psychicznej zapaœci po premierze „Œwiêtoszka” w Teatrze Polskim we Wroc³awiu wyci¹gn¹³ mnie Henryk Tomaszewski – twórca i szef legendarnej Pantomimy Wroc³awskiej. Uwa¿a³, ¿e zrobi³em wymowne przedstawienie z przes³aniem tyle¿ aktualnym, co ponadczasowym. Jego opinia by³a dla mnie wa¿na.

$

„O Polsko – Œwiêtoszku Europy!” – jeden z wykrzykników w „Dziennikach” Marii D¹browskiej. m


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com

9

Prywatne ¿ycie arcydzie³a

Czes³aw Karkowski

Dwa portrety

u Vigée Le Brun – Stanis³aw August Poniatowski – 1797r. Parê lat temu zobaczy³em portret Stanis³awa Augusta Poniatowskiego w Metropolitan Museum. Autork¹ portretu by³a francuska malarka prze³omu XVIII i XIX wieku, Vigée Le Brun, zdolna artystka, œwietna portrecistka, jedna z nielicznych kobiet, które talentem i prac¹ przebi³y siê w niewdziêcznym œwiecie mêskiej – jak twierdzono – profesji. A i tak nie mia³a lekko, bo wielu zamo¿nych, potencjalnych klientów odmawia³o modelowania przed niewiast¹. Woleli sw¹ podobiznê wykonan¹ przez miernego artystê, ale za to mê¿czyznê. Vigee Le Brun musia³a uciekaæ z Francji po rewolucji. Poniewa¿ by³a ulubion¹ portrecistk¹ Marii Antoniny, wiêc uwa¿ano j¹ za rojalistkê, orêdowniczkê znienawidzonego re¿imu. JeŸdzi³a po Europie w poszukiwaniu pracy, miêdzy innymi znalaz³a zamówienia na sw¹ sztukê na dworze carskim w Petersburgu, tam gdzie do¿ywa³ swych dni ostatni polski król po przymusowej abdykacji. Z nowojorskiego muzeum dosta³em doskona³¹ elektroniczn¹ kopiê tego obrazu. Czasami przy jakiejœ okazji przygl¹dam mu siê. Smutek. Stanis³aw August Poniatowski ju¿ stary, zmêczony, sponiewierany, chcia³ siê jednak sportretowaæ w stroju królewskim. Nie by³ ju¿ w³adc¹ Polski, nie by³o ju¿ Polski, miêdzy innymi za spraw¹ carycy, na której dworze znalaz³ schronienie.

Jednak uwieczniæ siê chcia³ w glorii i chwale, dawnej i kurczowo zatrzymanej w pamiêci œwietnoœci. Nie jest przecie¿ ju¿ królem, nie jest nawet kimœ wa¿nym. Jest nikim, Polakiem na rosyjskim dworze, bez znaczenia, lekcewa¿onym, pogardzanym. A jednak, mimo wszystko, wyci¹gn¹³ gdzieœ ze skrzyni dawne regalia, jest znowu monarch¹, kimœ imponuj¹cym, wspania³ym, choæby tylko na p³ótnie. Tak chcia³ byæ zapamiêtany – na rok przed œmierci¹ w 1798. Przypominam sobie o innym obrazie, portrecie Stanis³awa Augusta Poniatowskiego w stroju koronacyjnym, wykonanym 30 lat wczeœniej przez nadwornego malarza, Marcello Bacciarellego. Dzie³o to dziœ znajduje siê na Zamku Królewskim. M³ody w³adca Polski pawi siê i papu¿y w barwnych, efektownych i rozmaitych strojach. Kosztowne materia³y, lœni¹ce szaty, przepych, nadmiar, bogactwo i splendor. Oszo³omiæ widza, obezw³adniæ luksusowym zbytkiem, rzuciæ wszystkich wokó³ na kolana w obliczu tak wystawnej potêgi. Klejnoty, regalia, wstêgi, kolumny; z³oto i purpura. Naddatek ozdób, popis wybuja³ego ego, igrzyska pychy i zarozumialstwa. Nie wiadomo, czy sam Stanis³aw August pragn¹³ zaprezentowaæ siê okazale, czy to artysta malarz tak ustawi³ Stanis³awa Augusta przekonuj¹c go, i¿ w³adza monarsza musi podkreœliæ sw¹ wielkoœæ, uwydatniæ j¹; ¿e tak siê maluje królów. Tak siê nie przedstawia.

u Bacciarelli – Stanis³aw August Poniatowski w stroju koronacyjnym. Przyjrzyjmy siê portretom hiszpañskich w³adców. Na czarno, bez dystynkcji, mo¿e niekiedy jakiœ lœni¹cy order, albo ³añcuch. I nic wiêcej. W³adza to znamiê urzêdu, cecha osoby, cz³owieka, a nie jego zewnêtrznych atrybutów. Twórcy hiszpañscy wiedzieli: malujemy cz³owieka, a nie dekoracjê. Choæby nie wiem ile ich zgromadziæ, zawsze spoza strojów i koronek wyziera cz³owiek – albo wielki, albo ma³y. Na temat formatu Stanis³awa Augusta Poniatowskiego toczy siê spór od setek lat: jedni twierdz¹, ¿e by³ to jeden z najgorszych w³adców kraju, bawidamek, mimowolny agent rosyjski, który przypieczêtowa³ ostatni rozbiór Polski (i dwa poprzednie), a przy tym nawet siê tym nie przej¹³; drudzy – ¿e by³ doskona³ym królem i w sytuacji, w jakiej przysz³o mu panowaæ, zrobi³ wszystko, co by³o mo¿na, aby ratowaæ – ju¿ nawet nie kraj, bo ten by³ nie do uratowania, ale przynajmniej spo³eczeñstwo. Przygotowaæ je na d³ugi okres niewoli. Osobiœcie podzielam ten drugi pogl¹d, choæ wiem, ¿e argumenty przeciwko „królowi Stasiowi” s¹ potê¿ne. Studiowa³em polonistykê jako pierwszy kierunek we Wroc³awiu, na wydziale zdominowanym jeszcze przez wychowanków Tadeusza Mikulskiego, znawcy Oœwiecenia. Wiêkszoœæ profesorów to byli jego uczniowie, specjaliœci od literatury, historii, sztuki tego w³aœnie okresu. Si³¹ rzeczy przewodzili tym wydzia³em sympatycy Stanis³awa Augusta, z uznaniem pisz¹cy i wyra¿aj¹cy siê o jego kolejnych poci¹-

gniêciach reformacyjnych. Niechêæ niechêci¹, ale jednak ostatniemu w³adcy coœ siê od Polski nale¿a³o. Polacy, jak zwykle nie pokazali klasy. W 1938 roku sprowadzono z Petersburga trumnê ze zw³okami Stanis³awa Augusta do Polski. W nocy, pod os³on¹ policji i tylko z udzia³em niskich rang¹ przedstawicieli w³adz Rzeczypospolitej, pochowano go w koœciele „rodzinnym” w Wo³czynie, na dzisiejszej Bia³orusi. W czasie drugiej wojny ostatecznie teren ten zaj¹³ Zwi¹zek Sowiecki. Koœció³ spl¹drowano, trumnê obrabowano, œwi¹tyniê zamieniono na sk³ad nawozów sztucznych. W 1989 roku szcz¹tki w³adcy, resztki trumny, zetla³e fragmenty szat, sprowadzono ponownie do Polski i monarchê pochowano po raz trzeci w krypcie warszawskiej katedry. Nawet nie na Wawelu poœród królów polskich. Ponownie wysz³a polska ma³oœæ, skoro póŸniej znalaz³o siê tam miejsce dla innych. No có¿, Polacy nie maj¹ szacunku do siebie i w³asnej przesz³oœci, a póŸniej dziwi¹ siê, ¿e cudzoziemcy ich lekcewa¿¹ i zwracaj¹ im uwagê na b³êdy w traktowaniu swojej historii urabianej do doraŸnych potrzeb politycznych. Dwa portrety jak ilustracje kolei ¿yciowych – m³odoœci pewnej siebie, hardej, ambitnej, ufnej we wspania³¹ przysz³oœæ; i staroœci schowanej gdzieœ w pokoiku na wielkim zamku, zapomnianej poœród mrowi¹cej siê ci¿by ludzkiej. Nikogo ju¿ nie obchodz¹ dawne zaszczyty, minione sukcesy. Nowe istnienie siê pieni. m


NOWY JORK

NR 63

14 kwietnia 2018

ADAM WOLANIN – PAMIÊTNIK KAPRALA (3)

Adam Wolanin.

W drodze na front.

Dnia 9-go lipca 1918 roku urz¹dziliœmy œmia³¹ wycieczkê na okopy niemieckie. Lecz czujni Niemcy nie dali siê podejœæ. Narobili na ca³ej linji ha³asu z kulomiotów i artylerji do tego stopnia, ¿e dalszy pochód nasz by³ niemo¿liwy, a musia³ siê zacz¹æ odwrót. I w³aœnie wtedy to zosta³ zabity dowódca wycieczki, porucznik Lucjan Chwa³kowski, nasz ch³op, ochotnik z Ameryki. Pad³o równie¿ wtedy czterech szeregowych, a kilku zosta³o rannych. Wspomina³em poprzednio o okopach. Otó¿ dodaæ muszê, ¿e bardzo trudno siê by³o w tym labiryncie rowów i zasieków zorientowaæ. I tak jak ³atwo przybyszowi zab³¹dziæ w cudzem mieœcie, tak i tu nieobeznanemu z sytuacj¹ nie trudno by³o zab³¹kaæ siê i nieraz, okopem, zamiast do kolegów, dostaæ siê w szpony niemiaszków. By³y wprawdzie po rogach tych okopów napisy, no, ale kto w nocy bêdzie czyta³, kiedy œwieciæ nie wolno. Zdarzy³a siê i mnie pewnego razu taka „przyjemnoœæ”, ¿e id¹c do kolegów, znajduj¹cych siê w innym rowie, zaszed³em do okopów niemieckich, wzglêdnie na stronê linji niemieckiej. Dopiero, gdy zobaczy³em pagórek, który przedtem Niemcy zajêli, uprzytomni³em sobie, gdzie jestem. Szczêœciem, niemiaszki drzemali widocznie, bo nie zauwa¿yli mnie. Spokój ten ich dziwny mi siê wydawa³, bo wszak w dzieñ prawie stale cicho by³o. Dopiero w nocy zaczyna³o siê ¿ycie, jak dowóz amunicji, ¿ywnoœci, i ostrzeliwanie dróg. Pu³k I Strzelców Polskich wyruszy³ w bój pod sztandarem sokolim, który wrêczony zosta³ I Baonowi w obozie Niagara on the Lake w Kanadzie. Dumni bêd¹c z naszego Bia³ego Ptaka, pod którego skrzyd³ami zeszliœmy siê gromad¹, po raz pierwszy od wielu lat, wznosz¹cego w³a-

œnie z nasz¹ pomoc¹ skrzyd³a do lotu wielkiego, do boju krwawego, do zwyciêstwa. W praktyce jednak¿e sztandar ten nie nadawa³ siê do okopów, gdy¿ rozmiar jego by³ za wielki. Sztandar urzêdowy pu³k nasz otrzyma³ od miasta Verdun. Na uroczystoœæ wrêczenia sztandaru by³o wydelegowanych po kilku ¿o³nierzy z ka¿dej kompanji. A gdy ju¿ sztandar by³ na pozycji, to do kwatery pu³ku, po dwóch, trzech urz¹dzaliœmy pielgrzymkê, by ten nowy nasz znak, darowany nam przez przyjació³ Francuzów zobaczyæ. Przydzielono nas na froncie do 170 dywizji francuskiej, pozostaj¹cej pod dowództwem genera³a Bernarda, póŸniejszego dowódcy I Dywizji Strzelców Polskich. Zaœ 170 dywizja wchodzi³a w sk³ad czwartej armji walcz¹cej pod rozkazami genera³a Gouraud. Na odcinku, o którym wspomnia³em, przebyliœmy miesi¹c, poczem zwolnieni zostaliœmy przez Francuzów. Powiedziano nam, ¿e bêdziemy mieli kilka tygodni odpoczynku, a potem maj¹ nas przenieœæ na inny odcinek, pomiêdzy Amerykanów. Pog³oski bowiem ju¿ dawno chodzi³y, ¿e bêdziemy z Amerykanami nied³ugo w Alzacji lub Lotaryngji. Cieszy³y nas te pog³oski, boæ zawsze z Amerykanami umieliœmy siê dogadaæ ludzk¹ mow¹, podczas gdy z „kataniarzami” trzeba by³o na wszystkie strony jêzykiem obracaæ, a i tak nic cz³owiek siê dogadaæ z nimi nie móg³. Cieszy³o nas i to, ¿e bêd¹c miêdzy Amerykanami, bêdzie nam siê lepiej powodziæ. Papierosy, „¿arcie” Amerykanie maj¹ wspania³e, toæ nie bêdzie tak Ÿle, by i nam siê coœ z tego nie okroi³o. Dnia 14 lipca, w dzieñ œwiêta narodowego francuskiego, otrzymaliœmy rozkaz odmarszu. Otrzymaliœmy podwójne porcje wina i ró¿nych ³akoci, a koron¹ tego œwiêta i wymarszu by³o wyznaczenie jednej butelki wcale porz¹dnego szampa-

na na dwóch ¿o³nierzy. Wymarsz wiêc rozpocz¹³ siê pod dobr¹ wró¿b¹ i w weso³ym humorze. Maszerowa³o siê ze œpiewem, zmêczenia, mimo upa³u nikt nie czu³. Szliœmy pono do stacji. Tymczasem i wieczór nadszed³, a tu stacji nie widaæ, za to huk dzia³ coraz donoœlejszy i bli¿szy. Zamiast wiêc na odpoczynek, widocznie idziemy na nowe pozycje. Humor zrzed³ zaraz, nie dlatego, by nam straszno by³o iœæ na pozycje, ale dlatego, ¿e nas ch³opów doros³ych traktuj¹ jak dzieci. Prowadz¹, a nie powiedz¹ naprzód gdzie, jak, co i po co. Na odpoczynku wieczornym wyt³umaczyli nam oficerowie rzecz ca³¹ i humory siê zaraz poprawi³y. Otó¿ Niemcy spodziewali siê, ¿e Francuzi w dniu swojego œwiêta popij¹ siê jak Bele, tak, po niemiecku, ¿e wiêc ³atwo im bêdzie zaj¹æ pozycje. Planowali generalny atak na ca³ym froncie. Dlatego to wszystkie wojska z rezerw zosta³y przys³ane na front, by plan niemiaszków zniweczyæ. Marsz trwa póŸno w noc. Co chwila któryœ z kolei siê przewróci w ciemnoœci. Natkn¹³ na wyrwê czy okop. I co chwila wybiega z ust ciche: szlag trafi³, lub cholera ciê¿ka. Szeptem rozmawiamy, bo i huk armat po obu stronach walcz¹cych

Nekropolia narodowa w Aubérive, Francja. Grób nr 88 podporucznika Lucjana Chwa³kowskiego.

umilk³. Zupe³nie ma siê wra¿enie, jak gdybyœmy byli w pokojowem miejscu. Lecz doœwiadczeni ¿o³nierze ostrzegaj¹, ¿e w³aœnie taka cisza w nocy jest najgorsza. Maszerowaliœmy rzymsk¹ drog¹. Drog¹, któr¹ kroczy³y niegdyœ, przed wiekami legjony rzymskie. Kompanja sztabowa II Baonu sz³a pierwsza. Jeszcze nie dotarliœmy do oznaczonego miejsca, gdy nagle, w jednej chwili rozwar³y siê coœ jakby czeluœcie piekielne. Jak daleko oko i ucho siêgn¹æ mog³o, jeden by³ b³ysk i jeden huk armat. Tysi¹ce ich tam gra³o. I przeciw mam gra³y. W pierwszej chwili kompanja stanê³a w miejscu, jak piorunem, ra¿ona, patrz¹c na to cudo. Nie by³o czasu podziwiaæ piêknego widoku, gdy¿ opodal zaczê³y z hukiem pêkaæ pociski niemieckie. A w³aœnie minêliœmy miasteczko Marmelon, gdy nam ta muzyka zagra³a. Zorientowa³ siê nasz komendant,

Lucjan Chwa³kowski, ppor., 5 kompania 1 p. strz. polskich, wyniesiony spod ostrza³u przez szer. Micha³a Mroczko, zmar³ z ran 8 lub 10 lipca 1918 r. Ochotnik z Ameryki, pierwszy poleg³y oficer Armii Polskiej we Francji. Poœmiertnie odznaczony Legi¹ Honorow¹ (Légion d’Honneur), Croix de guerre avec palme, VM 5 kl., Krzy¿em Walecznych i Krzy¿em Niepodleg³oœci.


który wiedzia³, ¿e drogê tê szwaby bêd¹ mia³y w szczególnej opiece, boæ chodzi³o o to, by Francuzom nie przysz³y posi³ki. Da³ wiêc rozkaz do zajêcia najbli¿szych okopów. By³ te¿ czas na to najwy¿szy, bo w chwilê póŸniej widzieliœmy jak z goœciñca bitego robi siê jedno wielkie rumowisko. W Ameryce widzia³em nieraz w „movies” ataki artylerji. S¹dzi³em, ¿e to wszystko przesadzone. Lecz to co tu widzia³em, to przesz³o wszelkie zdjêcia kinematograficzne. Ze wszystkich stron pociski padaj¹ gêsto, eksploduj¹, rozrywaj¹, wyrzucaj¹ ziemiê w powietrze. Kapitan Wielhorski bada pozycjê na mapie i powiada, ¿e znajdujemy siê w pu³apce, ¿e gdyby Niemcom uda³o siê przerwaæ lewe skrzyd³o to reszta by³aby otoczona i dosta³aby siê do niewoli. Niewoli baliœmy siê jak ognia, boæ wszak z nami by³ nasz znak œwiêty i ten nie móg³ siê dostaæ w rêce niemieckie. Wszak na niemieckich trupach i okopach przysiêgaliœmy go zatkn¹æ i pokazaæ, ¿e silniejszy on ni¿ pruski but, ni¿ pruska pod³a moc. Zdawa³o siê, ¿e nocy tej nikt ¿ywy nie ujdzie. Zw³aszcza, ¿e niemiaszki czêstowaæ i nas poczêli pociskami gazowymi. Tabaczkowy to by³ gaz, trudny do poznania, tem bardziej, ¿e miesza³ siê z dymem prochu strzelniczego. Ostro¿noœæ nie zawadzi. Wielu pozak³ada³o maski ochron-

Odznaka oficerska w Armii B³êkitnej.

Agnieszka Wis³a prezentuje sztandar ofiarowany przez Sokolice Okrêgu II, Chicago dla Armii Polskiej tworzonej przez Sokolstwo w Ameryce.

ne, inni œmiali siê szczerze, z „tchórzów” lub „bab”. W kilka jednak minut zmienili zdanie i maski swoje pozak³adali. By³o to trochê za póŸno, bo wielu z nich ju¿ porz¹dnie kicha³o. Szczêœciem wiatr powsta³ i gazy rozwia³. Mój sier¿ant Einsztein i kilku kolegów z mojej kompanji posz³o do szpitala. Dnia³o ju¿, a muzyka ta piekielna nie ustawa³a. Bo Niemcom zasypuj¹cym nas pociskami odp³acali w dwójnasób Francuzi i Amerykanie. Trwa³a ta zabawa dalej, lecz jej ju¿ w dzieñ nie widzia³em, bo trafi³ mi siê ma³y wypadeczek. A by³o to tak. Gdy artyleria niemiecka zaczê³a strzelaæ, i gdy puszczono potem gazy, truj¹ce, chowa³ siê ka¿dy w rowie jak móg³. Odstêpowa³ z jednego miejsc na drugie tak, gdzie zdawa³o siê, ¿e pocisk nie padnie. Huk, gazy krêtanina, strzelanina, mêczy i wyczerpuje cz³owieka. ¿ywego. Na jakieœ trzy, metry przede mn¹ upad³ pocisk, wry³ siê w ziemiê tak silnie, jakby to ca³e trzêsienie ziemi by³o. Nie by³o nawet tyle czasu, a¿eby wykrzykn¹æ: Jezus, Marja! Myœl tylko jak „b³yskawica przelecia³a przez mózg: Koniec! Oczy zamknê³y siê same mimowoli i... czeka³em koñca. Up³ynê³a jedna sekunda i druga, a zdawa³y siê one wiekiem, a tu nic. Pocisk nie wybucha. Wtedy ja wybuchn¹³em œmie-

Polski patrol zwiadowczy na froncie we Francji, 1918 r.

Armia B³êkitna na froncie 1918 r.

chem. I w czasie tego œmiechu mojego pad³ pocisk drugi tu¿ obok, który ju¿ nie utkn¹³ w ziemi, ale pêk³ na miejscu, og³uszaj¹c mnie, rzucaj¹c do zrobionego przezeñ do³u i przysypuj¹c ziemi¹. I na tem siê skoñczy³o. To by³ w³aœnie koniec, bo, jak powiedzia³em wy¿ej, dzia³o siê to nad ranem, a obudzi³em siê dopiero pod wieczór. Francuz mnie podniós³ gadaj¹c coœ diabe³ go wie, co! Wla³ mi w gard³o wina z manierki i to mnie postawi³o na nogi. Widzê, ¿e jestem jeszcze na tym ³ez padole, i do tego na w³asnych nogach, pytam na migi, gdzie s¹ „Polonais Soldats”? „A, Polonais Soldats, oui”, no i znów coœ miele i pokazuje rêk¹, ¿e poszli naprzód. Rozgl¹dn¹³em siê najpierw ko³o siebie „strategicznie” i przekona³em siê, i¿ ¿yjê tylko dlatego, ¿e Niemcy zamiast wys³aæ ten drugi silniejszy pocisk pierwej, wys³ali najpierw ten, który by³ s³abo prochem podsypany i dlatego, choæ pad³ bli¿ej mnie, nie wybuch³. Ten drugi zaœ, silniejszy, pad³ krok dalej i dlatego mnie nie rozerwa³. Pozbiera³em siê i ruszy³em za kolegami naprzód, obserwuj¹c skutki cywilizacji dwudziestego wieku, zniszczenie wojenne, posiew armat, które grzmieæ nie przestawa³y wprawdzie, tylko pociski ich pada³y znacznie dalej na przodzie. Widocznie nasi gór¹, widocznie, zamiar Hunów przerwania naszej linji okopów nie uda³ siê. Furgony naszego I Pu³ku, wozy z ¿ywnoœci¹, z amunicj¹, wóz z instrumentami muzycznemi, wszystko to zosta³o potrzaskane. Widaæ tylko sanitarjuszy, jak zbieraj¹ i znosz¹ rannych i zabitych. Widzê jak czterech francuskich sanitarjuszy niesie na noszach jakiegoœ oficera. Pada na drogê pocisk przed samym automobilem, który wywraca siê do góry ko³ami. Nie widzia³em, by wyszed³ ktoœ spod auta… Opodal ¿o³nierz czy oficer artylerii francuskiej wyszed³ na okop, coœ poprawia, coœ wskazuje. Pada pocisk. Gdy siê dym rozwia³, jego ju¿ nie by³o. Wiele, wiele strasznych rzeczy widzia³em wtedy, lecz opisywaæ ich nie chcê, bo powie kto jeszcze, ¿e „bujam goœci” … IdŸcie, gdy bêdzie druga wojna, przekonacie siê sami. Id¹c od okopu do okopu, pytaj¹c o drogê bardzo goœcinnych ¿o³nierzy francuskich, dopiero na trzeci dzieñ znalaz³em sw¹ kompanjê, gdzie ju¿ znajdowa³em siê na liœcie poleg³ych. Takie œwiadectwo wyda³ o mnie mój kolega Lewandowski, warszawiak, który sta³ opodal mnie, widzia³ gdy pad³em, potrz¹sn¹³ mn¹, a gdy siê nie rusza³em, s¹dz¹c, ¿e jestem zabity,

poszed³ dalej. Wszak tylu ludzi pada³o... By³o wiêc obojêtne, kto pada … Ci¹g dalszy nast¹pi. (Zachowano pisowniê oryginaln¹)

Oprac. J. Szczepkowska Foto: Archiwum SWAP w Nowym Jorku

KALENDARZ WETERANA 15 kwietnia 1945 – Wojska brytyjskie wyzwoli³y obóz koncentracyjny Bergen-Belsen w Dolnej Saksonii, w którym Niemcy zamordowali ponad 50 tys. ludzi; do po³owy czerwca 1945 r. w utworzonym przez Brytyjczyków szpitalu z powodu chorób i skrajnego wycieñczenia zmar³o jeszcze 14 tys. by³ych wiêŸniów obozu. 16 kwietnia 1952 – S¹d Wojewódzki w Warszawie skaza³ na œmieræ gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”, organizatora i szefa Kedywu KG AK, jednego z najbardziej zas³u¿onych ¿o³nierzy podziemia niepodleg³oœciowego. 17 kwietnia 1990 – W Warszawie zmar³ Witold £okuciewski, pu³kownik WP, as myœliwski, pilot Dywizjonu 303, uczestnik Bitwy o Angliê; w 1942 r. zestrzelony nad Francj¹, trafi³ do niemieckiej niewoli; po wojnie ostatni dowódca Dywizjonu 303. 18 kwietnia 1944 – Na Wo³yniu w walce z Niemcami poleg³ pp³k Jan Kiwerski „Oliwa”, dowódca 27 Wo³yñskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. 19 kwietnia 1943 – W getcie warszawskim wybuch³o powstanie; cz³onkowie Ż ydowskiej Organizacji Bojowej (Ż OB) i Ż ydowskiego Zwią zku Wojskowego (¯ZW) stawili zbrojny opór oddzia³om niemieckim, które przyst¹pi³y do ostatecznej likwidacji getta. 20 kwietnia 1919 – Do kraju przyby³ pierwszy poci¹g z ¿o³nierzami Armii Hallera. 21 kwietnia 1920 – Podpisano umowê polityczn¹ pomiêdzy polskim rz¹dem i Symonem Petlur¹, uznaj¹c¹ prawo Ukrainy do niezawis³oœci. Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava-swap@kurierplus.com tel. (212) 358-0306 www.pava-swap.org Redakcja: Jolanta Szczepkowska


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

12

GRUBE

u

RYBY

i

PLOTKI

www.kurierplus.com

Weronika Kwiatkowska

Stephen Hawking.

14 marca zmar³ Stephen Hawking. „Piêkny umys³ w zdeformowanym ciele” – jak przez lata pisa³a prasa. Nieuleczalnie chory na ALS (stwardnienie zanikowe boczne) jeden z najwybitniejszych i najprê¿niej dzia³aj¹cych naukowców naszych czasów. „Geniusz. Ikona. Wspó³czesny Einstein”. Ponad 55 lat ¿y³ ze œwiadomoœci¹, ¿e w ka¿dej chwili mo¿e odejœæ. Dlatego – zgodnie z ostatnio lansowan¹ mod¹ – by³ „tu i teraz”, ciesz¹c siê ka¿dym dniem. Mówi³, ¿e nie boi siê œmierci. Martwi tylko, ¿e nie zd¹¿y zrobiæ wszystkiego. „Chcia³bym jeszcze spróbowaæ tak wielu rzeczy” – mówi³ w wywiadzie. A swoim dzieciom powtarza³: „Zawsze patrzcie w górê, na gwiazdy, a nie pod nogi”. Kiedy w 1988 roku wyda³ „Krótk¹ historiê czasu” ca³y œwiat pozna³ nie tylko jego geniusz, ale równie¿ niesamowite poczucie humoru. Ksi¹¿ka sprzeda³a siê w ponad dziewiêciu milionach egzemplarzy, a Hawkinga nazwano Indian¹ Jonsem… astrofizyki. Mi³oœci¹ do gwiazd zarazi³a go mama, absolwentka Oxfordu. „Stephen zawsze wierzy³ w cuda” – mówi³a. „I wiedzia³am, ¿e gwiazdy w koñcu go przyci¹gn¹”. Wczeœniej jednak by³a matematyka, choæ m³ody naukowiec wcale nie by³ genialnym uczniem. „Mia³em jasno sprecyzowane wartoœci. Najbardziej interesowa³o mnie to, co siê dzia³o poza budynkiem szko³y” – mówi³ w jednym z wywiadów. „Moja klasa by³a wyj¹tkowa. Ze swoimi wynikami nie by³em nawet w pierwszej po³owie stawki. Brzydko prowadzi³em zeszyty, mój charakter pisma by³ prawdziw¹ zmor¹ dla nauczycieli” – wspomina³. „Pamiêtam, ¿e kiedy mieliœmy po 12 lat, jeden z moich kolegów z klasy za³o¿y³ siê z drugim, ¿e do niczego nie dojdê. Teraz jestem ciekawy, czy pamiêtaj¹ o tym zak³adzie. A je¿eli go rozstrzygnêli, to który z nich wygra³?” – ¿artowa³. Pierwsze symptomy choroby pojawi³y siê, gdy mia³ 21 lat. Nagle straci³ przytomnoœæ i przewróci³ siê przed budynkiem swojego pierwszego kolegium w Cambridge University, wybi³ sobie przednie zêby. Drugi taki wypadek zdarzy³ siê w poci¹gu w Niemczech. Stephen, który ju¿ wtedy spotyka³ siê z m³od¹ studentk¹ literatury – Jane zbagatelizowa³ objawy. Dopiero ojciec zaniepokojony dziwnymi drgawka-

mi syna i tym, ¿e coraz czêœciej podczas d³u¿szych wypowiedzi zaczyna³ be³kotaæ, wys³a³ go do lekarza. Diagnoza brzmia³a jak wyrok œmierci. Hawking dowiedzia³ siê, ¿e zosta³y mu dwa lata ¿ycia. Wpad³ w depresjê. Zamyka³ siê w pokoju w akademiku, upija³ do nieprzytomnoœci, zamiast ksi¹¿ek naukowych poch³ania³ lektury science fiction i zrezygnowa³ z pracy nad doktoratem. Z mroku otch³ani wyci¹gnê³a go mi³oœæ. Wzi¹³ œlub z Jane i mimo postêpów choroby, zabra³ siê do pracy. W latach 70. straci³ ju¿ zdolnoœæ do poruszania siê o w³asnych si³ach. Na g³owie ¿ony by³a opieka nad dwójk¹ dzieci i niedo³ê¿nym mê¿em. „Bywa³o tak, ¿e Stephen godzinami siedzia³ na wózku i beznamiêtnie wpatrywa³ siê w jeden punkt. By³ jak zahipnotyzowany. Nie reagowa³ na nic. Kiedy spodziewa³am siê najgorszego, nagle odzyskiwa³ œwiadomoœæ i uradowany krzycza³ na ca³y dom, ¿e rozwi¹za³ równanie” – wspomina³a Jane. Gdy straci³ zdolnoœæ mówienia, zacz¹³ korzystaæ z syntezatora mowy. By³ ju¿ wtedy gwiazd¹ astrofizyki. Gdziekolwiek siê pojawia³, wzbudza³ zachwyt t³umu fanów. Podobno w domu by³ zamkniêty w sobie i roszczeniowy, a na spotkaniach tryska³ humorem i zabawia³ wszystkich. Pierwsze ma³¿eñstwo nie przetrwa³o. Drugi zwi¹zek, z pielêgniark¹ Elaine trwa³ dziesiêæ lat i by³ bardzo burzliwy. W tym czasie Hawking wielokrotnie l¹dowa³ w szpitalach poturbowany, ze z³amanymi koñczynami, lub z udarem, gdy ¿ona zostawi³a go na kilka godzin na s³oñcu. W 2006 roku dosz³o do rozwodu. Jednym z nieoficjalnych powodów podawanym przez prasê by³a… niewiernoœæ ma³¿onka. Podobno uczony by³ czêstym goœciem przyjêæ dla swingersów organizowanych w Kalifornii. „To by³oby do niego podobne. Ca³e ¿ycie przekracza³ granice, nie uznawa³ zakazów i nakazów. Tworzy³ w³asny kodeks postêpowania” – mia³ powiedzieæ o Hawkingu zaprzyjaŸniony profesor. W ostatnich latach przed œmierci¹ przeszed³ du¿¹ zmianê. Pogodzi³ z pierwsz¹ ¿on¹, wróci³ do rodziny. Po œmierci wspominano nie tylko jego wybitny umys³, ale przede wszystkim przystêpnoœæ, „ludzk¹ twarz”, której nie obawia³ siê pokazywaæ œwiatu. S³ynny by³ dowcip, którym zaskoczy³

Johna Olivera, popularnego satyryka. „Czy myœlisz, ¿e istnieje taki wszechœwiat, w którym móg³bym byæ m¹drzejszy od ciebie” – zapyta³ Hawkinga podczas wywiadu. „Tak. Byæ mo¿e istnieje te¿ taki, w którym jesteœ zabawny” – odpar³ geniusz. Przez ca³e ¿ycie stara³ siê popularyzowaæ naukê, ale przede wszystkim pokazywaæ, ¿e mo¿na i trzeba prze³amywaæ wszelkie schematy i ograniczenia. „Nie mo¿na przeskoczyæ tylko tych blokad, które stawiamy sobie sami w g³owie” – przekonywa³. Jego ¿ycie dla wielu sta³o siê inspiracj¹. W 2014 roku nakrêcono „Teoriê wszystkiego” ze wspania³¹ rol¹ Eddiego Redmayne'a, opowiadaj¹c¹ o ¿yciu geniusza. * „Powiem uczciwe, a mo¿e i przewrotnie, ¿e nie wiem, czy za Peerelu jedzenie nie pachnia³o mi bardziej ni¿ w tej chwili” – mówi Robert Sowa, znany polski restaurator i nowy juror siódmej edycji programu „Top Chef”. „Do dziœ pamiêtam smak pomarañczy, które tata przynosi³ po jednej dla ka¿dego syna na Œwiêta. Pamiêtam gotowan¹ szyneczkê robion¹ przez moj¹ mamê. Jedliœmy j¹ ca³y tydzieñ poœwi¹teczny, a i potem s³u¿y³a jako dodatek do jajecznicy, a koñcówki by³y podsma¿ane w bigosie” – wspomina. „Dzisiaj jak siê kupuje rano wêdlinê, wieczorem sama wypadnie z papieru. Mój kot woli swoj¹ such¹ karmê ni¿ kilkudniow¹ szynkê” – mówi Sowa. „Moja

u

Robert Sowa.

mama mia³a zak³ad krawiecki. W kuchni przy oknie sta³a maszyna do szycia, na stole by³ roz³o¿ony koc, obok ¿elazko. I jak coœ uszy³a, to od razu prasowa³a. Pogryza³a przy tym ziarnka kawy, tak jak my jemy orzeszki, no i mia³a nas wszystkich na oku – czterech ch³opów, ojca i nas trzech. By³em najstarszy, wiêc to mnie wydawa³a polecenia: „Namocz bia³¹ bu³kê do miêsa, podsma¿ cebulê, posól, dodaj pieprzu i wyciœniêty czosnek, zmieszaj to wszystko i zrób kotlety mielone”. To by³o dla mnie takie normalne. Potrawa, któr¹ najlepiej pamiêtam z dzieciñstwa, to mó¿d¿ek cielêcy z jajkiem i szczypiorkiem, podawany na grzance. Lubiê te¿ sma¿on¹, karmelizowan¹ grasicê, któr¹ podajê na wiejskiej kaszance. A do tego puree z kalafiora, na to pieczony, karmelizowany buraczek” – mówi restaurator. I wspomina swoje pocz¹tki. „Moja mama to by³ mój pierwszy szef. Tata wychodzi³ o szóstej rano do pracy w Nowej Hucie, bracia szli do szko³y, ja te¿. Ale jak wraca³em, to zamiast na boisko graæ z ch³opakami w pi³kê, zabiera³em siê za obiad. Tata wraca³ oko³o 17, mia³em wiêc trochê czasu na gotowanie” – opowiada. Dzisiaj Robert Sowa jest w³aœcicielem kilku restauracji w stolicy. Najs³ynniejsza, czyli „Sowa i przyjaciele” sta³a siê aren¹ jednego z najwiêkszych skandali politycznych w Polsce. To tam jadano s³ynne oœmiorniczki, które do dzisiaj niektórym odbijaj¹ siê czkawk¹. m


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

13

Polski Stra¿ak w nowojorskich mediach

1í Odpisa³em mu, ¿e to naturalne, ¿e m³odzie¿ ma inne pomys³y na ¿ycie ni¿ starsze pokolenie. List wys³a³em poczt¹. I ku mojemu zdziwieniu „Nowiny” opublikowa³y go. Potem wysy³a³em im inne teksty, a oni drukowali albo nie. Kiedy zacz¹³em studiowaæ zaocznie na Uniwersytecie Jagielloñskim, potrzebowa³em pracy, ¿eby siê utrzymaæ. Od razu poszed³em do „Nowin”. Przyjêli mnie od rêki, bo dzieñ wczeœniej konkurencyjna gazeta podkupi³a im po³owê zespo³u. Mia³em trochê szczêœcia. Ale gdybym nie napisa³ i nie wys³a³ pierwszego tekstu i nie poszed³ osobiœcie do redakcji, to bym tej pracy nie dosta³. Szczêœciu trzeba pomagaæ. – Jak wspominasz tê pracê po latach? Bardzo siê ona ró¿ni³a od Twoich póŸniejszych doœwiadczeñ? – „Nowiny” by³y dla mnie wspania³ym miejscem. Mia³em œwietnych mentorów i kolegów – du¿o siê od nich nauczy³em. Najfajniejsze by³o to, ¿e mog³em przeskakiwaæ z dzia³u do dzia³u i próbowaæ ró¿nych rzeczy: ³ama³em strony, projektowa³em design, robi³em grafiki, pisa³em, wprowadza³em korekty, naœwietla³em filmy, nawet robi³em za goñca. Dziêki temu wiem jak zrobiæ gazetê od pocz¹tku do koñca. A czy siê ró¿ni³a? Niespecjalnie. Gazety – jak hot dogi – robi siê wszêdzie bardzo podobnie. – W 2000 r. dosta³eœ propozycjê pracy w Warszawie. Inna firma i inne wyzwania – „Metro”. – Do Warszawy œci¹gn¹³ mnie w³aœciciel ma³ej agencji prasowej, której sprzedawa³em teksty. Powiedzia³ mi, ¿e pomaga otwieraæ gazetê, ale ma tylko samych absolwentów dziennikarstwa i nikogo, kto by siê zna³ na redagowaniu gazety. Zapyta³em, kiedy planuje launch, a on – za dwa dni! Jecha³em tam na wariata. Na pocz¹tku szefowie Metropolu dali mi umowê na dwa tygodnie, potem przed³u¿yli na miesi¹c, w koñcu zaproponowali sta³¹ pracê. – Pracowa³eœ w znacz¹cej gazecie na Podkarpaciu, a „Metro” w Polsce pocz¹tkowo musia³o byæ ryzykown¹ inwestycj¹? – Tak, nikt wtedy nie chcia³ pracowaæ dla bezp³atnych gazet, dlatego nie mieliœmy w zespole doœwiadczonych dziennikarzy. Ja by³em jedyn¹ osob¹ z doœwiadczeniem, a by³em najm³odszy. Ale dziêki temu wskoczy³em od razu na stanowisko mened¿erskie, by³em redaktorem prowadz¹cym, drug¹ osob¹ w redakcji. W „Nowinach” potrzebowa³bym 1015 lat ¿eby wejœæ na ten poziom. Dla mnie to by³ no-brainer. – Trudno by³o? – Mieszka³em w wielu krajach na œwiecie i wiele razy siê przeprowadza³em, ale przenosiny z Rzeszowa do Warszawy by³y dla mnie

najwiêkszym wyzwaniem. PóŸniejsza przeprowadzka do Londynu te¿ by³a stresuj¹ca, ale nie tak jak ta warszawska. Mimo stresu podjêcie samej decyzji nie by³o dla mnie najmniejszym problemem. Fascynuj¹ mnie wyzwania.

naturalne, ¿e ja tam polecê. By³em odpowiedzialny za koordynacjê redakcyjn¹ projektu. Spêdzi³em tam wiele miesiêcy. To by³a ciê¿ka praca, ale i wielka frajda. Dziœ rosyjskie „Metro” jest jedn¹ z najwiêkszych gazet w Rosji.

– Na pocz¹tku lat dwutysiêcznych „Metro” by³o powa¿nym zagro¿eniem dla „starych, dobrych tytu³ów”. Z tego, co wiem, stanowisko naczelnego polskiego „Metra” nie nale¿a³o do ³atwych. Mo¿esz coœ o tym opowiedzieæ… – Zawód redaktora naczelnego nie jest ³atwy sam w sobie, a jeœli dodasz do tego, ¿e w³aœnie zagrozi³eœ wszystkim silnym konkurentom na rynku, ¿e ka¿dy z tych konkurentów ma du¿o doœwiadczenia i armiê inteligentnych wspó³pracowników, no, a ty masz 26 lat, to stawia ciê to w ekstremalnie wymagaj¹cej sytuacji. Ale dziêki temu nauczy³em siê radziæ sobie ze stresem i wielu tricków biznesowych, przekona³em sie te¿ na w³asnej skórze, ¿e co ciê nie zabije, to ciê wzmocni.

– „Metro” przed laty zas³ynê³o z akcji z Lady Gag¹. Mo¿esz przypomnieæ, co to by³a za inicjatywa i o co w niej chodzi³o? – Poniewa¿ Metro dociera do milionów ludzi na ca³ym œwiecie, jest nam ³atwiej rozmawiaæ z wielkimi gwiazdami i robiæ wspólne projekty. Pracowaliœmy np. z Karlem Lagerfeldem, Richardem Bransonem, Edem Nortonem, Willem Smithem. Lady Gaga promowa³a wtedy swoj¹ now¹ p³ytê i zaproponowaliœmy jej przejêcie roli redaktor naczelnej na jeden dzieñ. Przyjecha³a do nas do redakcji i pracowa³a nad edycj¹, która ukaza³a siê dzieñ póŸniej na ca³ym œwiecie. Projekt siê uda³, nasze bezp³atne gazety sprzedawano na eBayu po 20 dolarów za sztukê… W dodatku okaza³o siê, ¿e pod makija¿em kryje siê bardzo sympatyczna i inteligentna osoba. Mia³a tylko problemy z wstukiwaniem tekstu do komputera, bo w tym dniu mia³a gigantyczne sztuczne paznokcie...

– Czym „Metro” zagrozi³o starej gwardii? Mo¿esz podaæ jakieœ szczegó³y? – „Metro” odnios³o gigantyczny sukces w Szwecji, wydzieraj¹c tradycyjnym koncernom du¿y kawa³ek rynku reklamowego. Ka¿da rozs¹dna firma widzia³a w tym zagro¿enie i rozpoczê³a dzia³ania obronne. Np. Agora zaczê³a wydawaæ konkurencyjny bezp³atny dziennik i atakowaæ nas z ³amów „Gazety Wyborczej”; wytoczy³a nam te¿ proces. To byli twardzi rywale, mnóstwo siê od nich nauczy³em. – Jak z rynku polskiego uda³o Ci siê trafiæ do centrali, tj. do Londynu? – W tamtych czasach „Metro” by³o jak swego rodzaju Ikea. Centrala bardzo siê skupia³a na tym, ¿eby wszystkie rzeczy by³y robione w dok³adnie w taki sam sposób, w jaki robiono gazetê w Szwecji. Problemem by³o to, ¿e Szwedzi nie mieli tych samych wyzwañ co inne nacje. Jako ¿e by³em m³ody i nie do koñca rozumia³em siê na korporacyjnej polityce, zmieni³em kilka podstawowych rzeczy i dostosowa³em polskie „Metro” („Metropol”) do naszego rynku. Te pomys³y zje¿y³y w³os na g³owie szwedzkim szefom, ale spodoba³y siê w innych krajach, które szybko je zaadaptowa³y. Od tego czasu by³em w wyselekcjonowanym think-tanku, który by³ odpowiedzialny za rozwój gazety i nowe pomys³y. Z uwagi na moje doœwiadczenie z uruchamianiem gazety, proszono mnie te¿ ¿ebym by³ odpowiedzialny za nowe gazety i pomaga³ lokalnym redakcjom rozwi¹zywaæ problemy. Ju¿ wtedy spêdza³em sporo czasu w Nowym Jorku i Atenach. Kiedy firma zdecydowa³a siê zamkn¹æ polsk¹ edycjê z miejsca dosta³em propozycjê, ¿eby przenieœæ siê do londyñskiej centrali. By³ tylko ma³y problem… Ja wtedy prawie w ogóle nie mówi³em po angielsku... – Od tego czasu pracowa³eœ w wielu krajach na œwiecie – to zawsze by³o i jest to samo „Metro”, czy jest ono za ka¿dym razem inne? – Metro International mia³o gazety w ponad 20 krajach, wiêc by³y to ró¿ne redakcje. Pracowa³em w Brazylii, Chile, Czechach, Danii, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Meksyku, Portugalii, Rosji, Szwecji, W³oszech. – Nie ukrywam, ¿e wiadomoœci o otwarciu „Metra” w Rosji bardzo mnie zaskoczy³a. I z tego co wiem, Ty za tym stoisz. – W Rosji mieliœmy gazetê w St. Petersburgu, z któr¹ czêsto wspó³pracowa³em i któr¹ bardzo lubi³em. Wiêc kiedy podjêliœmy decyzjê o uruchomieniu „Metra” w Moskwie, by³o

– Czyli praca w firmie takiej jak „Metro” to nie tylko wydawanie dziennika. Wiem, ¿e robisz te¿ inne, poboczne projekty, jak wydania specjalne z okazji du¿ych imprez czy wa¿nych wydarzeñ dla wielkich firm czy zleceniodawców. Co to za projekty? – W „Metro USA” wydajemy codziennie trzy gazety, w Bostonie, Filadelfii i Nowym Jorku. Mamy te¿ popularn¹ stronê internetow¹, która teraz najbardziej mnie krêci i która rz¹dzi siê nieco innymi prawami. Oprócz tego wydajemy od czasu do czasu kolorowe magazyny na tych trzech rynkach. W marcu uruchomiliœmy gigantyczny projekt: Metro ONZ, skierowane do wp³ywowych ludzi w dyplomacji. Wczeœniej robi³em magazyny. Np. wymyœli³em, napisa³em i zredagowa³em Magazyn na Mistrzostwa Œwiata w RPA, który wydrukowaliœmy w piêciu jêzykach, w trzech milionach egzemplarzy i rozdaliœmy w Anglii, Holandii, Francji, W³oszech i Hiszpanii. – Z tego co opowiadasz mam wra¿enie, ¿e jesteœ trochê „cz³owiekiem do zadañ specjalnych” w tej firmie. Chyba te¿ w takich okolicznoœciach trafi³eœ do Nowego Jorku. Mam racjê? – Firma, która rozwija siê tak dynamicznie jak „Metro”, natrafia na mnóstwo wyzwañ. Mnie siê dobrze pracuje pod presj¹ i bardzo lubiê rozwi¹zywaæ problemy, wiêc do mnie trafia³y najciekawsze przypadki. W jakimœ momencie przylgnê³a do mnie etykietka „Polskiego Stra¿aka”, bo wysy³ano mnie tam gdzie by³ najwiêkszy po¿ar. W amerykañskim „Metrze” moim zadaniem by³o przeprowadzenie restrukturyzacji, poprawienie jakoœci tekstów i transformacja z gazety wy³¹cznie drukowanej do nowoczesnej firmy medialnej, która jest przygotowana do konkurencji i w internecie i w mediach spo³ecznoœciowych. Od tego czasu finansowo firma wygl¹da du¿o lepiej. Zaoszczêdzone œrodki zainwestowaliœmy w platformê i redakcjê internetow¹. W zesz³ym roku liczba czytelników naszych gazet drukowanych nieco wzros³a (przy trendzie ca³ej bran¿y gwa³townie trac¹cej czytelników!), a liczba u¿ytkowników online wzros³a czterokrotnie. Szefowie jak na razie nie narzekaj¹. – Kiedy rano wsiadam do metra i siêgam po „Metro” dostajê produkt, który ró¿ni siê od „Washington Post” czy „New York Timesa”. Jaki jest Wasz g³ówny cel? Czy „Metro” ma byæ gaze-

t¹ g³ównie informacyjn¹, czy mo¿e ma jak¹œ misjê? – „Metro” oszczêdza czas czytelników. A w dzisiejszych czasach w gigantycznym mieœcie jak NYC, nikt tego czasu nie ma. Skanujemy miliardy newsów, które codziennie w ró¿ny sposób do nas docieraj¹, wybieramy najwa¿niejsze i najciekawsze i prezentujemy je w ³atwy do przyswojenia sposób. Nie specjalizujemy siê w dziennikarstwie œledczym, to nie jest nasza rola. Nie drukujemy d³ugaœnych tekstów dlatego ¿e nasi czytelnicy nie maj¹ czasu na ich czytanie. Zreszt¹ ka¿dy dobry redaktor przyzna, ¿e du¿o trudniej jest skróciæ tekst, ni¿ coœ do niego dopisaæ. – Kiedy mówiliœmy o internecie wspomina³eœ, ¿e drukowana wersja gazety powstaje w oparciu o analizê tego, co najbardziej interesuje czytelników w wydaniu on line. Dlaczego w³aœnie internet jest dziœ dla nowoczesnego dziennikarstwa taki wa¿ny? – Robimy badania czytelnictwa gazet drukowanych dwa razy do roku. To daje nam du¿o wiadomoœci, na temat tego, co czytelnicy lubi¹, a czego nie. Teraz, wyobraŸ sobie sytuacjê, kiedy wchodzi internet i dostajemy ten feedback nie dwa razy w roku, nie co miesi¹c, nie co tydzieñ, ale w ka¿dej sekundzie! Kiedy patrzê na tablicê rozdzielcz¹ tekstu, wiem ile ludzi czyta go w danej sekundzie, gdzie to czytaj¹, na jakim urz¹dzeniu, gdzie póŸniej klikaj¹, jaka jest ich p³eæ, etc. Mogê te¿ np. testowaæ ró¿ne warianty tytu³u. Internet dla mediów jest czymœ, czym by³ – powiedzmy – rentgen dla medycyny; nie zast¹pi³ lekarzy, ale da³ im fantastyczne narzêdzie do tego, ¿eby byæ du¿o bardziej skutecznym. – Skoro „Metro” jest globalne i metropolitarne, to czy wiadomoœci o Polsce, czy ¿yciu polonijnym maj¹ szansê w gazecie zaistnieæ? Byciem Polakiem-szefem powoduje, ¿e jest Ci ³atwiej coœ przemyciæ, czy odwrotnie – starasz siê nie naciskaæ, bo jednak jest to pewien margines, który interesuje Twoich odbiorców? – Nie mo¿e byæ tak, ¿e skoro jestem Polakiem to zmieniê liniê redakcyjn¹ pisma; przestanê pisaæ o amerykañskim futbolu, przerzucê siê na soccer i zmieniê jêzyk na polski. Moim obowi¹zkiem jest przede wszystkim s³u¿yæ czytelnikom „Metra”, i choæ wœród nich jest wielu Polaków, to stanowi¹ oni jednak kroplê w morzu. Ale oczywiœcie zale¿y mi na tym, ¿eby od czasu do czasu coœ przemyciæ. Zrobiliœmy niedawno fajny projekt z Instytutem Kultury Polskiej w NYC, dziêki któremu ukaza³a siê seria sympatycznych tekstów na temat Polski. Bardzo chcia³bym coœ zrobiæ z Polsk¹ Misj¹ przy ONZ. £atwiej mi te¿ rozmawiaæ z du¿ymi polskimi firmami, jak LOT czy Wyborowa i doradzaæ, jak najlepiej dotrzeæ do amerykañskiej grupy docelowej. Poza tym, staram siê edukowaæ moich dziennikarzy metod¹ Paw³owa i nagradzaæ ich polskimi specja³ami. Bardzo mi w tym pomagaj¹ wspania³a Eva Lokaj, jej m¹¿ Grzegorz Gryzlak i jego wspólnik: Przemys³aw Motyka z Old Traditional Polish Cuisine, z którymi organizujemy Pierogi Day albo P¹czki Day dla moich amerykañskich wspó³pracowników. Uwielbiaj¹ to! – Skoro pozycja gazety jest tak mocna i macie wypracowane skuteczne metody dzia³ania, to mo¿e masz przed sob¹ kilka spokojnych lat i… odcinanie kuponów? – Odcinanie kuponów nie jest dla mnie. Odpocznê sobie w grobie, bêdê mia³ du¿o czasu. Jesteœmy w Nowym Jorku i tutaj the sky is the limit. Zawsze jest coœ nowego do spróbowania.

Rozmawia³ Tomasz Pud³ocki


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

14

www.kurierplus.com

Nowa powieϾ w odcinkach

Tadeusz Do³êga Mostowicz

Pamiêtnik pani Hanki

odc. 34

Powieœæ pod powy¿szym tytu³em, to ostatnia i jak wielu krytyków uwa¿a, najlepsza ksi¹¿ka niezwykle popularnego w okresie miêdzywojennym pisarza Tadeusza Do³êgi Mostowicza. Napisana jest w formie dziennika. Autor œwietnie oddaje w niej klimat przedwojennej Warszawy i ¿ycie ówczesnych elit. G³ówna bohaterka – ¿ona polskiego dyplomaty wpl¹tuje siê w aferê... W ten sposób w ci¹gu lat kilku dowiedzia³em siê, ¿e nie znam ziemiañstwa, ch³opów, dentystów, robotników, adwokatów, przemys³owców, fryzjerów, szoferów, in¿ynierów, pisarzy gminnych, kolejarzy, literatów, w³aœcicieli magli parowych, rzeŸników, akuszerek, dziennikarzy, radioamatorów, ¯ydów, bankowców, hydraulików, aktorów, kominiarzy, kobiet, mê¿czyzn i dzieci. Je¿eli dotychczas nikt nie zakwestionowa³ mojej erudycji w œwiecie niemowl¹t, to tylko dlatego, ¿e niemowlêta nie umiej¹ pisaæ listów. Pewien znajomy redaktor opowiada³ mi, ¿e kiedyœ zg³osi³a siê doñ delegacja zwi¹zku akuszerek z p³omiennym protestem przeciw wprowadzeniu przeze mnie do jednej z powieœci postaci akuszerki, zajmuj¹cej siê niedozwolonymi sprawami. Wtedy dopiero zrozumia³em, ¿e w Polsce „czarnym charakterem” mo¿e byæ tylko analfabeta lub niemowlê. Trudno mi siê oprzeæ przeœwiadczeniu, ¿e ta nadwra¿liwoœæ zawodowa czy kastowa jest objawem najzwyklejszego kompleksu ni¿szoœci, i ogarnia mnie przera¿enie, gdy muszê stwierdziæ, jak powszechnym zjawiskiem jest w Polsce kompleks ni¿szoœci. Dosz³o ju¿ do takiego idiotyzmu, ¿e nazwy pewnych profesji trzeba by³o pozmieniaæ. Z wielu tysiêcy stró¿ów kamienicznych w ci¹gu paru lat nie zachowa³ siê ani jeden. Zostali sami dozorcy, chocia¿ w ¿aden rozs¹dny sposób nie umia³em sobie wyt³umaczyæ, czym dozorca przewy¿sza stró¿a. Jedynym stró¿em pozosta³ nadal tylko Anio³ Stró¿. Lecz czy na d³ugo?... Dalej, by nakarmiæ kompleks ni¿szoœci s³u¿by domowej, potulnie siê zgodzono nie u¿ywaæ terminu „s³u¿¹ca” i zast¹piæ go nazw¹ „pomocnica domowa”. Równie¿ lokaj wyszed³ z obiegu. Lokaj woli byæ s³u¿¹cym. Co za kadryl kretynizmów! W tym smutnym pejza¿u najsmutniejsze jest to, ¿e jest prawdziwy i ¿e z nim liczyæ siê trzeba. Dlatego wola³em uchroniæ p. Hankê Renowick¹ przed konsekwencjami jej wypowiedzi o ziemiañstwie i arystokracji. Nie chcia³bym, by otrzyma³a w druku i w listach tyle skarg i protestów, z³oœliwoœci i potêpieñ, co ja po wydaniu swoich „Wysokich progów” Poniedzia³ek Obudzi³am siê dziœ w doskona³ym nastroju. Gor¹czki ani œladu. Trochê zmizernia³am, ale wygl¹dam z tym interesuj¹co. B³êkitnawe cienie pod oczami dodaj¹ mojej cerze bardzo wiele delikatnoœci. Nie piszê tego, by siê chwaliæ, ale tak delikatnej cery nie widzia³am jeszcze nigdy. Nawet Norblin mi to kiedyœ powiedzia³. A on ju¿ chyba siê na tym zna. Bêdê musia³a pozowaæ mu drugi raz, gdy¿ Toto koniecznie chce mieæ mój portret. Ju¿ wiem, jak siê ubiorê. Bia³a tunika empire i g³adka, z³ota obrêcz na g³owie. Tunika naturalnie z rozciêciem od biodra. Tak, by ca³a noga by³a widoczna. To bêdzie œliczne. Dziœ ju¿ wsta³am, a pojutrze bêdê mog³a wyjœæ. W czwartek wyje¿d¿am do Krynicy. Rozmyœlnie nie powiedzia³am o tym dotychczas Jackowi. Nie chcia³abym by mi odradza³, by (kto go wie!?) da³ jej znaæ, ¿e ja przyje¿d¿am. Móg³by po-

krzy¿owaæ wszystkie moje plany, u³o¿one tak pracowicie. Zastanawia³am siê nad tym, czy nie pomówiæ o nich ze stryjem Albinem. Dosz³am jednak do przekonania, ¿e lepiej nie. Niepokoi mnie tylko, ¿e stryj od tak dawna nie dzwoni³. Bardzo ciekawie u³o¿y³y siê moje stosunki z Jackiem. Zachowujemy siê niby zupe³nie normalnie. Rozmawiamy o potocznych sprawach bie¿¹cych, widujemy siê przy stole, ale do tamtych historii nie wracamy ani jednym s³owem. Zupe³nie tak, jakby by³a miêdzy nami w tym wzglêdzie jakaœ nie pisana umowa. O ile znam Jacka, musi siê czuæ przygnêbiony. Pojêcia nie ma, co o nim myœlê i jak zamierzam post¹piæ. Dla niego zawsze bêdê tajemnic¹. Rozmyœlnie zreszt¹. Mê¿czyzna póty interesuje siê kobiet¹, póki jej nie zna i póki nie jest pewien, czego siê mo¿e po niej spodziewaæ. Co prawda i my, kobiety, mog³ybyœmy o sobie powiedzieæ to samo. Nic zreszt¹ dziwnego. Có¿ mo¿e byæ nudniejszego ni¿ cz³owiek, o którym siê wszystko wie. Gdy patrzê na Tota, chce mi siê ziewaæ. Nie omylê siê nigdy, przewiduj¹c, co powie lub co zrobi. Pod tym wzglêdem najzabawniejsi s¹ jeszcze artyœci wszelkiego rodzaju. Poeci, aktorzy, muzycy, pisarze. Ale u nich ju¿ to dochodzi do przesady. Myœl¹c o Jacku, nie mogê zaprzeczyæ, ¿e jakkolwiek wyjœcie na jaw tej skandalicznej afery sprawi³o mi wiele bólu i smutku, to jednak on sam – co tu ukrywaæ – podniós³ siê w moich oczach. Oczywiœcie, nie z punktu widzenia etyki, lecz tej treœci, której nie umiem nazwaæ. Je¿eli chodzi o etykê, to w ogóle wydaje mi siê, ¿e ludzie zbyt wiele przywi¹zuj¹ do niej wagi. Ma siê rozumieæ, z³odzieje, oszuœci i inni przestêpcy zas³uguj¹ na potêpienie. Ale nie zmienia to faktu, ¿e czêsto wœród tych potêpionych spotykamy jednostki wysoce interesuj¹ce lub wrêcz czaruj¹ce. WeŸmy chocia¿by takiego Roberta, takiego Jacka czy stryja Albina. Albo nawet owego szpiega, który udawa³ adiutanta pu³kownika Korczyñskiego. ¯eby Toto, który jest zwierciad³em wszystkich cnót, mia³ chocia¿ cz¹stkê ich szarmu! Móg³by byæ naprawdê zajmuj¹cym przyjacielem. To dobrze, ¿e wyje¿d¿am. Od tak dawna nie rusza³am siê z Warszawy. Obmierz³y mi ju¿ wci¹¿ te same twarze. Trzeba odetchn¹æ. Muszka, która snobuje siê na przewra¿liwione nerwy, powiedzia³aby, ¿e jej dusza wiêdnie w mieœcie. Kabotynka. Moja dusza nie wiêdnie. Po prostu siê nudzê, gdy zbyt d³ugo siedzê na jednym miejscu. Koñczê ju¿. Mamy dzisiaj wieczorem na obiedzie dwadzieœcia dwie osoby i muszê siê zaj¹æ tym nieszczêsnym gospodarstwem. Powiedzia³am dziœ Jackowi, by napisa³ do ciotki Magdaleny. Niech ju¿ sobie przyjedzie. Wtorek Cudna pogoda! By³am na spacerze z Totem. Przy Belwederze wysiedliœmy i przysz³am pieszo a¿ na Kredytow¹, gdzie mi chcia³ pokazaæ u jubilera jakieœ okazyjne kolczyki. Wcale mi siê nie podoba³y. Je¿eli siê nie mylê, stanowi³y one w³asnoœæ

¯uczki Olszynowskiej. Czy¿by z nimi by³o tak Ÿle, ¿e musz¹ wyprzedawaæ siê z bi¿uterii?! Wczoraj obiad siê nie uda³. By³am wœciek³a. Jednak dobrze, ¿e postanowi³am sprowadziæ ciotkê Magdalenê. Mam dziœ urwanie g³owy. Oczywiœcie okaza³o siê, ¿e wszystkiego mi brak. Nawet narty mi siê rozesch³y bo je po³o¿yli na pawlaczu obok przewodu kominowego czy czegoœ takiego. Na gwa³t musia³am uzupe³niaæ swoj¹ garderobê. Nie mogê przecie¿ w Krynicy pokazaæ siê w swoich zesz³orocznych rzeczach z Davos. Wobec tych obostrzeñ dewizowych wiele osób spêdza zimê w kraju. Sprzyja³o mi szczêœcie. Gdy jecha³am do stryja Albina, spotka³am go na Miodowej. Powiedzia³ mi, ¿e na ca³¹ sprawê zapatruje siê optymistycznie. Jego zdaniem ta kobieta nie ma z³ych zamiarów, w przeciwnym bowiem razie nie odk³ada³aby sprawy, lecz stara³aby siê wywrzeæ jak najprêdzej skuteczny nacisk na Jacka. Siedzieliœmy u „Loursa” i irytowa³ mnie tym, ¿e robi³ oko do jakiejœ egzotycznej brunetki, która jednak nie by³a ¯ydówk¹. W rzeczywistoœci mia³a tylko ³adne oczy. Ci mê¿czyŸni s¹ szalenie niewybredni. Nawet tacy doœwiadczeni jak stryj Albin. Gdybym mu zrobi³a najmniejsze awanse, oczywiœcie oszala³by ze szczêœcia. To dziwne, ¿e czasami o tym myœlê. Ca³kowita wina za to spada na Tota. Jak to dobrze, ¿e nie bêdê go widzia³a przez czas d³u¿szy. Œroda Jutro wyje¿d¿am. Powiedzia³am to dziœ Jackowi przy obiedzie, dodaj¹c, ¿e wyjazd zosta³ zalecony przez lekarzy. Spodziewa³am siê jakichœ protestów lub przeszkód, lecz zachowa³ siê zupe³nie normalnie. Zawsze w nim ceniê to opanowanie odruchów. Przy s³owie „Krynica” nie drgnê³y mu nawet powieki. Nie mog³o go to zreszt¹ zdziwiæ, gdy¿ wszyscy jad¹ do Krynicy. Spotkam tam mnóstwo znajomych. Od Tota dowiedzia³am siê, ze jest tam równie¿ Romek ¯erañski. To bardzo dobrze. Mo¿e na tle uzdrowiska straci coœ ze swojej eternalnoœci. Mo¿e zm¹drzeje. Przez pó³ godziny szuka³am w bibliotece „Sezonowej mi³oœci” Zapolskiej. Dam mu to do przeczytania. O ile sobie przypominam, ta powieœæ mo¿e mu daæ do zrozumienia, ¿e mê¿czyzna powinien traktowaæ mi³oœæ sezonowo. Opowiem mu te¿, co mówi³ mi kiedyœ Do³êga. Twierdzi³, ¿e zna trzy rzeczy wieczne: wieczne pióro, wieczn¹ mi³oœæ i wieczn¹ ondulacjê. Jego zdaniem najtrwalsze z tych trzech rzeczy jest wieczne pióro. Nie mogê poj¹æ, dlaczego ci dwaj ludzie siê przyjaŸni¹. Romek bywa na wszystkich czwartkowych przyjêciach u Mostowicza i zdaje siê, ¿e widuj¹ siê jeszcze poza tym. A propos tych czwartków. Nie mogê odmówiæ Tadeuszowi. Jutro bêdê musia³a zjawiæ siê u niego. Je¿eli mam byæ szczera, nie cieszy mnie to wcale, chocia¿ spotkam wielu znajomych. Jedyn¹ rzecz¹, która mnie sk³ania do pójœcia na „czwartek”, jest to, ¿e w ten sposób dam do zrozumienia Jackowi, ¿e siê z jego uprzedzeniami nie liczê.

Nie wiem jeszcze, jak post¹piê. W ka¿dym razie Tadeusz okazuje mi zawsze tyle ¿yczliwoœci i zachowa³ dla mnie niezmienn¹ przyjaŸñ. Czwartek Siedzê w poci¹gu. Kto nigdy w poci¹gu nie pisa³, nie wie, jak to trudno. Litery wychodz¹ niewyraŸnie, niektóre s¹ zupe³nie zniekszta³cone. Jestem ciekawa, czy kiedyœ, je¿eli zdecydujê siê moje notatki uporz¹dkowaæ i wydaæ w formie pamiêtnika, sama to zdo³am odczytaæ. Swoj¹ drog¹ by³oby rzecz¹ frapuj¹c¹ wydaæ swój pamiêtnik. Obserwujê twarze pasa¿erów. Przygl¹daj¹ mi siê jak zwyk³ej ³adnej kobiecie. Czy¿ który z nich mo¿e siê domyœlaæ, ile treœci kryje siê w mojej duszy?! Ja równie¿ na nich patrzê, jak na ludzi zwyk³ych, przeciêtnych. Ten ³ysawy brunet jest pewno handlowcem lub fabrykantem. Ten gruby wygl¹da na bankiera. Starsza pani o utlenionych w³osach musi byæ ¿on¹ jakiegoœ dygnitarza kolejowego. Nie sprawia wra¿enia pasa¿erki, która mo¿e sobie pozwoliæ na pierwsz¹ klasê. Na pewno ma bilet darmowy. M³ody cz³owiek o aparycji sportowca ma wiele pryszczy na twarzy. Jest obrzydliwy. Prawdopodobnie pracuje w jakimœ dzienniku i te¿ ma gratisowy przejazd. Tak ich okreœli³am. A czy¿ mogê wiedzieæ, kim s¹ naprawdê? Spojrza³am na grubasa. Mo¿e jedzie, by zastrzeliæ swoj¹ niewiern¹ ¿onê, i ju¿ za dwa dni bêdzie siedzia³ w wiêzieniu? Ta kobieta mo¿e byæ ksiê¿n¹ krwi, a nieciekawy m³odzieniec jakimœ znakomitym cudzoziemcem. Przecie¿ ksiêcia Windsoru wziê³am kiedyœ za komiwoja¿era. Nic nigdy nie mo¿na wiedzieæ. Ka¿dy cz³owiek kryje w sobie jakieœ tajemnice. Ma swoje w³asne ¿ycie. Ludzie w³aœciwie nigdy siê nie znaj¹ i nie mog¹ mieæ o sobie zdecydowanie sprawiedliwego zdania. £ysawy brunet, który mi siê wydaje cz³owiekiem zupe³nie pospolitym, mo¿e mieæ w duszy ca³e piek³o lub ca³e niebo. Dopiero nieszczêœcia, które spadaj¹ na ludzi, ujawniaj¹ przed innymi ich skarby i ich ubóstwa. Naprawdê powinnam to przerobiæ na pamiêtnik. Coraz bardziej siê przekonujê, ¿e wiele cennych myœli, które mnie nawiedzaj¹, zas³uguje w zupe³noœci na opublikowanie. Ile¿ kobiet, ba, ilu¿ mê¿czyzn skorzystaæ z nich mo¿e! Najwiêksz¹ trudnoœci¹, jak¹ przewidujê przy uk³adaniu takiego pamiêtnika, s¹ nazwiska. Oczywiœcie nie mog³abym daæ swego ze wzglêdu na rodziców i na Jacka. A wymyœliæ jakieœ nazwisko jest rzecz¹ nies³ychanie trudn¹. Zreszt¹, jak mówi Gombrowicz, najbardziej nieprawdopodobne nazwisko, wykomponowane przez autora, zawsze mo¿e znaleŸæ swego prawnego posiadacza. A to ponoæ nara¿a autora na wiele przykroœci. Autorka pamiêtnika, a raczej Witold Gombrowicz, ma tu zupe³n¹ racjê. Sam zanotowa³em wiele podobnych wypadków. Prawny posiadacz jakiegoœ nazwiska nie ma nic przeciw temu, je¿eli siê danego bohatera tym nazwiskiem ozdabia. Czyta powieœæ w b³ogim zadowoleniu. Dopiero wówczas gdy bohater pope³nia jakieœ œwiñstwo, prawny posiadacz gwa³townie protestuje.


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com

15

Podwójne ¿ycie Weroniki K.

Pisanka „Montauk. Ma³a miejW ERONIKA K WIATKOWSKA scowoœæ przy koñcu d³ugiej wyspy. Morze jest grzywiaste, niecierpliwe, twarde. Przy brzegu las, gêsty, pe³en krzewów, ze specyficznymi woniami, gorzkawo-zielonym zapachem szyszek i nadmorskiej roœlinnoœci, z jeziorkiem poroœniêtym lotosami. Ostre, surowe powietrze […] ogromne i obojêtne. Popo³udnie na brzegu, gdzie nie widzia³em niczego innego poza w¹skim br¹zowym pasmem - to by³a ziemia, ciemnoszarym – to by³ ocean, i ciemnoniebieskim szklanym kloszem, który nakrywa³ œwiat - to by³o niebo. Ziemia, Woda i Powietrze jeszcze nigdy nie zwróci³y siê do mnie w tak bezpoœredniej wizji; nie zm¹ci³ jej ani jeden statek, drzewo, ptak. To by³ nagi Œwiat.”- pisa³ Sándor Márai w Dzienniku z roku 1955. Stoimy na wysokiej skarpie. Piasek ma kolor bursztynu. W dole kamienista pla¿a, po której spaceruje para z psem. Postaci z daleka przypominaj¹ figurki lego. Pomniejszeni gigantyczn¹ przestrzeni¹ wydaj¹ siê komicznie mali. Nieistotni. Ocean pohukuje. Z³ote trawy uk³adaj¹ siê na wietrze. O tej porze roku widaæ wiêcej. Bezlistne drzewa ods³aniaj¹ panoramê miasteczka. Odwracamy siê plecami do wody, próbuj¹c znaleŸæ zaciszne miejsce na wielkanocne œniadanie: sa³atkê jarzynow¹ z plastykowego pojemnika i kawa³ek chleba. Shadmoor State Park, nie licz¹c pary z psem, jest bezludny. Wczeœniej zatrzymaliœmy siê w Napeague, gdzie wygl¹da³o trochê jak na

afrykañskiej pla¿y. Skarla³e drzewa, wysokie trawy i bezbrze¿ny b³êkit. Spotkaliœmy trzy osoby. I bia³¹ czaplê na podmok³ej ³¹ce. Kroczy³a dumnie, z podniesion¹ g³ow¹. Kiedy zrobi³am kilka kroków w jej stronê, poderwa³a siê do lotu. Majestatyczna. Doskona³a. Co kilka chwil zatrzymywaliœmy samochód, ¿eby niczego nie przegapiæ. Nawet s³upy wysokiego napiêcia, chwiej¹ce siê wzd³u¿ drogi, wygl¹da³y malowniczo. Myœla³am o pisarzu- emigrancie, który przesz³o pó³ wieku temu ogl¹da³ te same miejsca. I têskni³ do ojczyzny, do której nie móg³ wróciæ. Patrzy³am ze skarpy w oceaniczne otch³anie i czu³am, ¿e w koñcu odpada pêpowina ³¹cz¹ca mnie z krajem. ¯e ju¿ nie wzdycham do œwiêconki, sto³u z bia³ym obrusem, dro¿d¿owych bab, sinego nieba wczesnej wiosny, porzuconych ulic i domów, w których ¿ycie toczy siê beze mnie. Wyzwoli³am siê. Oswobodzi³am. Mog³abym œmia³o wzi¹æ udzia³ w programie „zerwane wiêzi”. Pod latarni¹ pla¿a wysypana g³adkimi kamieniami. Znajdujemy jedno w kszta³cie wielkiego jaja. To nasza pisanka z Hamptons. Za du¿a do koszyczka, wiêc nie zabieramy jej ze sob¹. Robimy zdjêcie i idziemy dalej. Nied³ugo zajdzie s³oñce. Niebo zmienia kolory. Ró¿owieje. Drobne ob³oczki nad spokojn¹ tafl¹ wody, a wszystko w pastelach, rozmytych szaroœciach, oran¿ach. Oczadzeni piêknem, przyt³oczeni krajobrazem, siadamy na jednej z drewnianych ³awek, ¿eby odpocz¹æ. Przyzwyczajeni do gêstej zabudowy, urbanistycznego nadmiaru,

kakofonii formy i napieraj¹cych t³umów, zachowujemy siê trochê, jak og³upia³e kury z chowu klatkowego, które ktoœ wypuœci³ na podwórko, by poskuba³y zielonej trawki. Krêci siê w g³owie od nadmiaru tlenu. Na poboczach drogi sarny. Stoj¹ w niewielkich grupkach. Patrz¹ wielkimi, br¹zowymi œlepiami. Przechodz¹ niespiesznie przez jezdniê. A potem znikaj¹ w zaroœlach, które maj¹ kolor ich sierœci. Jedziemy do Sag Harbor. To niewielkie miasteczko po³o¿one od strony zatoki. W niedzielê wielkanocn¹ wygl¹da na opustosza³e. Mijamy niewielkie, przycupniête domki i drewniane wiatraki, które przywodz¹ na myœl niderlandzkie makatki. PóŸnym wieczorem meldujemy siê w hotelu. Wygl¹da lepiej ni¿ na zdjêciach. Poœciel ma wyhaftowane logo. Do szlafroków przyczepiono karteczkê, informuj¹c¹, ¿e identyczne mo¿na kupiæ w butiku na dole, ale jeœli zdecydujemy siê zatrzymaæ egzemplarz z pokoju, obci¹¿¹ kartê kredytow¹ stosown¹ sum¹ ($65). Rano ma padaæ œnieg. Nie wierzymy prognozom. Ale budzimy siê z wiosennego snu. I znowu jest zima. W miasteczku nadal pusto. Samotny artysta w kufajce rozstawi³ blejtram i zabra³ siê do malowania. Do witryny ksiêgarni przytroczony szyld „Dobrá Tea”. Wchodzimy zaintrygowani. M³oda pyzata blondynka parzy herbatê. W³aœciciel firmy jest Czechem. Rozmawiamy chwilê. O ¿yciu w ma³ej mieœcinie na koñcu œwiata. O pragnieniu, ¿eby st¹d uciec. W œwiat. Albo chocia¿ do Nowego Jor-

ku. Zabieram ma³y kubeczek imbirowego napoju. To chyba najdro¿sza fili¿anka herbaty, jak¹ pi³am. Siedem dolarów. Musi byæ dobrá. Skradam siê za plecami artysty. Przygl¹dam zagruntowanemu p³ótnu. Wiktor jest Rosjaninem z Moskwy. Ma uwa¿ne, b³êkitne spojrzenie. I coœ bardzo s³owiañskiego. Mo¿e to skórzany pas, który przytrzymuje zielono-bury waciak. A mo¿e jakiœ rodzaj melancholii? Zaprasza na wernisa¿. Niestety, jutro ju¿ bêdê z powrotem w nowojorskich odmêtach. Choæ mog³abym tutaj zostaæ na d³u¿ej. Mog³abym tutaj zostaæ na zawsze. Bliskoœæ wody mnie uspokaja. Hipnotyzuje osowia³oœæ kurortów poza sezonem. W centrum miasteczka szyld „Monika Olko Gallery”. Brzmi swojsko. Ale nie ma ¿adnych informacji. Dopiero póŸniej oka¿e siê, ¿e w³aœcicielk¹ jest Polka, która wyemigrowa³a do Stanów Zjednoczonych w wieku 13 lat. W 2012, w niewielkiej galerii Sag Harbor wystawia³a prace zaprzyjaŸnionego Jurka Kubiny. Jest teoria, która mówi, ¿e od konkretnego cz³owieka dzieli nas zaledwie szeœæ uœcisków d³oni. Na to wygl¹da. Opuszczam Hamptons z poczuciem niedosytu. I osobliwym smutkiem niespe³nionych ¿yciowych scenariuszy, których nie zd¹¿y³am sobie nawet wyobraziæ, a które teraz jawi¹ siê w ca³ym swoim splendorze i bolesnej niemo¿liwoœci. Có¿, jak pisa³ Michel Houellebecq: Wszystko mo¿e nas spotkaæ w ¿yciu, przede wszystkim zaœ nic.

Napisz do autorki: podwojnezycieweronikik@gmail.com

El¿bieta Baumgartner radzi

Czego twój szef nie chce s³yszeæ Przebieg twojej kariery i podwy¿ki zale¿¹ od twego szefa. Warto do³o¿yæ starañ, by zapewniæ sobie dobre relacje z prze³o¿onym. Oto postawy, których absolutnie nale¿y unikaæ. „To nie moja dzia³ka” W wiêkszej firmie pracownicy otrzymuj¹ na piœmie opis ich zakresu obowi¹zków. Ale zawsze zdarzyæ siê mo¿e, ¿e zostaniesz poproszony o wykonanie dodatkowych zadañ. Powinieneœ je wykonaæ, bo w przeciwnym razie szef uzna ciê za aroganckiego i bêdzie pomija³ w awansach i podwy¿kach. Gdyby taka sytuacja powtarza³a siê regularnie, czy to z powodu reorganizacji czy wyeliminowania czyjegoœ stanowiska, to porozmawiaj z szefem na temat okreœlenia nowego zakresu obowi¹zków i wy¿szego wynagrodzenia. We wspó³czesnym œwiecie dobry pracownik musi byæ elastyczny, dostosowaæ siê do zmieniaj¹cych siê sytuacji. M¹dry szef potrafi to doceniæ. „Tego siê nie da zrobiæ” Chiñskie przys³owie mówi, ¿e cz³owiek, który twierdzi: „tego siê nie da zrobiæ”, nie powinien przeszkadzaæ temu, który to robi. Twój szef mo¿e siê z tym zgadzaæ i promo-

waæ pracowników, którzy s¹ samodzielni i przedsiêbiorczy, a eliminowaæ z zespo³u biernych i lekcewa¿¹cych. Je¿eli rzeczywiœcie uwa¿asz, ¿e jakieœ zadanie jest niemo¿liwe do wykonania, to rzeczowo wyjaœnij to szefowi i zaproponuj skuteczne alternatywne rozwi¹zanie problemu. Je¿eli jesteœ ob³o¿ony prac¹, a szef daje ci nastêpne zadanie, to poka¿ mu listê projektów z terminami i spytaj, który z nich masz od³o¿yæ na potem albo przekazaæ komuœ innemu. „Kiedyœ próbowaliœmy, ale nie wysz³o” To odpowiedŸ niejednego starszego pracownika, któremu szef sugeruje nowe rozwi¹zania. Œwiat siê zmienia, a firma musi dostosowaæ siê do nowej rzeczywistoœci, w przeciwnym razie przegra z konkurencj¹. Ponios³eœ kiedyœ pora¿kê? Zastanów siê, jak tym razem unikn¹æ b³êdów. „Nie zrozumieliœmy siê” Niektórzy pracownicy argumentuj¹ niedoróbki czy opóŸnienia brakiem komunikacji. W epoce Internetu i telefonów komórkowych jest to argument nie do przyjêcia. Staraj siê mieæ polecenia i informacje na piœmie, a sam informuj szefa mailem o postêpie pracy czy ewentualnych problemach. Natychmiast odpisuj na maile, w razie w¹tpliwoœci proœ o wyjaœniania. Dobra komunikacja jest kluczem do sukcesu.

„To nie moja wina” Nie zwalaj winy na innych. Doros³y cz³owiek przyjmuje odpowiedzialnoœæ na siebie i sam szuka rozwi¹zania problemów. Nie tylko w pracy, ale i w ¿yciu osobistym. Gdy powiesz „Powinienem by³ to przewidzieæ” – m¹dry szef przyjmie to wyjaœnienie z szacunkiem. „Za ma³o mi tu p³ac¹” Nie skar¿ siê szefowi i nie rozpowiadaj powszechnie, ¿e twoje wynagrodzenie jest zbyt niskie. Nara¿asz siê bowiem na odpowiedŸ, ¿e powinieneœ pójœæ tam, gdzie zap³ac¹ ci wiêcej. Gdy czujesz siê niedoceniany, najpierw staraj siê wykazaæ dobr¹ prac¹. Gdy nie dostaniesz podwy¿ki mimo szczerych starañ, to naprawdê zmieñ pracê. Przy okazji warto wspomnieæ, ¿e w Stanach Zjednoczonych wysokoœæ zarobków jest tematem tabu. Mo¿esz spytaæ kolegê, ile da³ za samochód, ile zap³aci³ za wakacje, ale nigdy – ile zarabia. „Jestem na wylocie” Nie dawaj do zrozumienia, ¿e na pracy ci nie zale¿y, bo wtedy szefowi nie bêdzie zale¿eæ na tobie. £aski szefa dostan¹ siê lojalnej osobie, która traktuje swoje stanowisko powa¿nie i d³ugoterminowo. Nie stawiaj te¿ ¿adnego ultimatum, bo mo¿esz siê niemile rozczarowaæ. Gdy rzeczywiœcie chcesz odejœæ, to znajdŸ drug¹ pracê i powiedz o tym grzecznie szefowi. Je¿eli jesteœ mu na-

prawdê niezbêdny, mo¿e zaproponuje ci lepsze warunki. „Mam problemy w domu” Wszyscy mamy ¿ycie prywatne i w³asne problemy, ale ¿aden szef nie chce, by kolidowa³y one z obowi¹zkami s³u¿bowymi. Sporadyczna grypa dziecka – to normalna sprawa. Ale powa¿ne problemy finansowe czy ma³¿eñskie, nadu¿ywanie alkoholu, itp., powoduj¹, ¿e pracownik staje siê ma³o efektywny w pracy. Wniosek: Nie szukaj w szefie przyjaciela, a rodzinne problemy zostaw w domu. m

El¿bieta Baumgartner – autorka wielu ksi¹¿ek – poradników m.in. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i „Jak oszczêdzaæ na podatkach”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint albo u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. (718) 224-3492 www.PoradnikSukces.com


16

KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com

TOTAL Paw³a Sakowicza W NYU Skirball Cultural Center na Manhattanie bêdzie mia³a miejsce amerykañska premiera spektaklu solowego „TOTAL” Paw³a Sakowicza na V. 4 Dance Festival. Sakowicz pracuje w Polsce i za granic¹, tworzy choreografie do spektakli teatralnych m.in. w Warszawie, Poznaniu, Wa³brzychu i Wilnie. W 2016 nominowany zosta³ do Paszportów Polityki za „sceniczn¹ – pe³n¹ ironii i dowcipu – charyzmê”. Jest tancerzem, choreografem i politologiem z dyplomem Uniwersytetu Warszawskiego i London Contemporary Dance School. W rozmowie z „Polityk¹” Pawe³ Sakowicz przyznaje, ¿e jego praca choreograficzna czêsto zaczyna siê na papierze albo w ksi¹¿ce lub w internecie. „Pracujê analitycznie, buduj¹c niekoñcz¹ce siê mapy myœli, po³¹czenia (...) Teatr i choreografia mog¹ siê uczyæ od siebie nawzajem” – podkreœla artysta. Jego debiutancki spektakl solowy „Bernhard” inspirowany by³ rytmem i muzycznoœci¹ literackiego jêzyka Thomasa Bernharda, bo jak wyjaœni³ Mike'owi Urbaniakowi: „Mój stosunek do ksi¹¿ek Bernharda jest taki, ¿e nie mogê przestaæ ich czytaæ. Mam dziwn¹ przyjemnoœæ z czytania ich w kó³ko, trochê jak mantrê. Przek³adaj¹c jego jêzyk na ruch, infekuj¹c jego literatur¹ moje cia³o, pracowa³em du¿o z repetycj¹. Powsta³ z tego doœæ formalny, na koñcu improwizowany spektakl.” W 2014 ta choreografia zakwalifikowa³a siê do Polskiej Platformy Tañca w Lublinie. Z kolei spektakl „TOTAL” zrealizowany w Art Station Foundation by Gra¿yna Kulczyk jest wariacj¹ na temat tanecznej wirtuozerii. Pod okiem Joanny Leœnierowskiej (kuratorki programu performatywnego fundacji) i Daliji Acin Thelander (opiekuna artystycznego) powsta³a solowa praca taneczna, której g³ównym zagadnieniem jest wirtuozeria taneczna. TOTAL to hybrydowy lecture performance, który niekoniecznie upatruje tanecznego kunsztu w tradycji baletowej. Choreograf za g³ówne narzêdzie w budowaniu performansu obra³ spekulacjê: co by by³o gdyby tañczyæ mogli nie tylko ludzie? Jaki taniec by³by eko-wirtuozerski? Co jeœli spektakl odbywa³by siê bez obecnoœci widza? Te pytania mobilizuj¹ choreografa do inscenizowania, definiowania, jak równie¿ wykonywania mo¿liwie jak najbardziej wirtuozerskiego tañca. TOTAL jest te¿ polem negocjacji: jakie pragnienia ma widz, a jakie performer? W rozmowie z Urbaniakiem, Sakowicz tak opisuje proces powstawania tego spektaklu. „Wszystko sz³o w bardzo ró¿nych kierunkach: od pomys³u na taniec non stop, do pomys³u na to, ¿e tañca nie bêdzie w ogóle. A wzi¹³em na warsztat temat wirtuozerii i wyobra¿enia tego, czym w ogóle taniec jest, szczególnie w kontekœcie miejsca, w którym powstawa³. Interesowa³em siê konfrontacj¹ mnie – choreografa ze mn¹ – wykonawc¹, interesowa³em siê oczekiwaniami – tym, jak spektakl mo¿e byæ odebrany, interesowa³a mnie w koñcu kwestia pora¿ki – na ile mogê zaplanowaæ to, ¿e spektakl siê nie uda. To by³ dla mnie d³ugi proces myœlowy. raca nad „TOTAL” odbywa³a siê przede wszystkim w ksi¹¿kach, notatkach

u

Pawe³ Sakowicz w spektaklu „Total“, foto: Jakub Wittchen.

za co zosta³ wyró¿niony na 22. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Wspó³czesnej. Do Paszportów Polityki nominowany za " interesuj¹ce poszukiwania solowe i za choreografiê, która jest nie tyle równorzêdnym elementem, co konstrukcyjnym szkieletem projektu teatralnego". u

Balet Koparyczny, foto: Monika Stolarska.

i mojej g³owie, a g³ównym narzêdziem by³a spekulacja. Tradycyjnie rozumianego tañca jest w tym spektaklu ma³o.” W 2015r. Sakowicz wspó³pracowa³ z Iz¹ Szostak przy wyprodukowanym przez krakowsk¹ Cricotekê „Balecie koparycznym”, czyli oryginalnym tañcu dwóch maszyn budowlanych, których operatorami byli w³aœnie artyœci. „Zaskakuj¹co szybko praca przy maszynie sta³a siê intuicyjna, mechanicznym przed³u¿eniem anatomicznego ruchu koñczyn” – powiedzia³ Sakowicz w rozmowie z Witoldem Mrozkiem z Gazety Wyborczej. Choreografia maszyn by³a prób¹ zmierzenia siê z twórczoœci¹ Oskara Schlemmera (profesora Bauhausu, niemieckiego malarza, teoretyka sztuki i reformatora tañca) zafascynowanego mechanicznoœci¹ ruchu tancerzy baletowych. Pawe³ Sakowicz wspó³pracowa³ tak¿e m.in. z takimi artystami jak Ramona Nagabczyñska, Alex Baczyñski-Jenkins, Rebecca Lazier, Isabelle Schad, Peter Pleyer, Anna Smolar, Joanna Leœnierowska czy Marta Zió³ek. To w³aœnie rola w jej g³oœnym spektaklu tanecznym „Zrób siebie” w Komunie//Warszawa przynios³a m³odemu artyœcie rozg³os i uznanie publicznoœci. Zdaniem krytyka teatralnego Paw³a Soszyñskiego, Sakowicz jest wyrazist¹ sceniczn¹ osobowoœci¹ i najbardziej magnetycznym tancerzem choreografii. Jest te¿ autorem choreografii do spektaklu muzycznego „Schubert. Romantyczna kompozycja na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy” w re¿yserii Magdy Szpecht (Teatr Dramatyczny im. Jerzego Szaniawskiego w Wa³brzychu),

* Amerykañsk¹ premierê „TOTAL” Paw³a Sakowicza bêdzie mo¿na zobaczyæ podczas V.4 Dance Festival, który odbêdzie siê w NYU Skirball Center na Manhattanie w dniach 19-20 kwietnia (wystêp Paw³a 19 kwietnia o 19:30), oraz w Contemporary Arts Center w Nowym Orleanie w dniach 25-26 kwietnia (wystêp Paw³a - 26 kwietnia, 19:00). * V.4 Dance Festival to prezentacja najciekawszych spektakli tanecznych wywodz¹cych siê z krajów Grupy Wyszehradzkiej, a którego g³ównymi organizatorami s¹ NYU Skirball Cultural Center, Contemporary Arts Center w Nowym Orleanie oraz Instytut Kultury Polskiej w No-

wym Jorku. Podczas festiwalu bêdzie mo¿na zobaczyæ tak¿e: „Guide” Very Ondrašíkovej (Czechy); ”Wow” Debris Company (S³owacja); „Timothy and the Things” László Fülõp i Emese Cuhorka (Wêgry). Kuratorem festiwalu jest Laurie Uprichard jedna z najbardziej cenionych promotorek tañca wspó³czesnego w USA, obecnie pracuj¹ca jako Senior Curator of Performing Arts w The Contemporary Arts Center w Nowym Orleanie. Wczeœniej wiele lat zwi¹zana by³a z najbardziej presti¿owymi instytucjami tañca w NYC, jak Danspace Project (przez 15 lat w funkcji dyrektora), Abrons Arts Center (jako kurator serii Travelogues, któr¹ zachwyca³ siê The New York Times). Piastowa³a tak¿e pozycjê szefowej Dublin Dance Festival. Czwartek, 19 kwietnia, 2018, godz. 19:30 Skirball Center for the Performing Arts at NYU 566 LaGuardia Place, New York, NY 10012 Wstêp: $20, $15 z kodem zni¿kowym DANCE15

Opracowane na podstawie materia³ów nades³anych przez artystê oraz z archiwów culture.pl

STOMATOLOGIA LASEROWA I ESTETYCZNA

DR WANDA ARDEN tel. (718) 894 - 1516

NOWOROCZNE POSTANOWIENIE BOTOX I JUVADERM 15% zni¿ki DOKTOR MÓWI PO POLSKU – AKCEPTUJEMY WIÊKSZOŒÆ UBEZPIECZEÑ

59-77 58TH AVENUE, MASPETH NY 11378 www.queenslaserdentist.com


www.kurierplus.com

17

KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

Egzaminy dla polonijnej m³odzie¿y

Emilia’s Agency 574 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-609-1675; 718-609-0222; Fax: 718-609-0555

3 ROZLICZENIA PODATKOWE 3 NUMER PODATNIKA - ITIN - posiadamy uprawnienia IRS do potwierdzania paszportów bez wizyty w konsulacie.

3 KOREKTA DANYCH W SSA 3 PE£NOMOCNICTWA - APOSTILLE 3 SPONSOROWANIE RODZINNE 3 OBYWATELSTWO i inne formy

3 T£UMACZENIA DOKUMENTÓW 3 ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH 3 BILETY LOTNICZE 3 WYSY£KA PIENIÊDZY I PACZEK 3 EMERYTURY AMERYKAÑSKIE 3 MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY 3 NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji)

Zapraszamy od poniedzia³ku do soboty

Anna-Pol Travel

Centrala Polskich Szkó³ Dokszta³caj¹cych zrzesza 76 szkó³ z dziesiêciu stanów, w wiêkszoœci po³o¿onych na wschodnim wybrze¿u Stanów Zjednoczonych, chocia¿ do centrali nale¿¹ równie¿ szko³y z tak odleg³ych terenów jak Floryda, Texas, Arizona czy Ohio. Do szkó³ polonijnych uczêszcza oko³o dziesiêciu tysiêcy uczniów, których edukacja w wiêkszoœci przypadków trwa 11-12 lat. Rzecz¹ oczywist¹ jest, ¿e zwi¹zane jest to z ogromem wyrzeczeñ zarówno dzieci jak i rodziców, bowiem zajêcia w szko³ach polonijnych odbywaj¹ siê, poza kilkoma wyj¹tkami, w pi¹tki wieczorem i w soboty, podczas których, dzieci pochodzenia polskiego ucz¹ siê jêzyka polskiego oraz historii, geografii, kultury i tradycji ojczyzny swoich rodziców i dziadków, co daje niepodwa¿alne korzyœci m³odej generacji Polonii Amerykañskiej. Niemniej jednak, CPSD dok³ada wszelkich starañ, aby edukacja w szko³ach polonijnych przynosi³a jej odbiorcom równie¿ bardziej namacalne efekty, w postaci dodatkowych kredytów w amerykañskich szko³ach na ró¿nych poziomach, co jest mo¿liwe dziêki proponowanym egzaminom. Powszechnie znanym jest egzamin LOTE (Language Other Than English) organizowany przez wiele lat, przez Komisjê Oœwiatow¹ Kongresu Polonii Amerykañskiej, a od 2014 roku przez CPSD, do którego rokrocznie przystêpuje kilkuset uczniów licealnych, g³ównie w stanach NY, NJ i CT, za który licea ameraykañskie przyznaj¹ trzy kredyty.

Inn¹ form¹ udokumentowania znajomoœci jêzyka polskiego s¹ pañstwowe egzaminy certyfikacyjne z jêzyka polskiego jako obcego dostêpne naszym uczniom od 2004 roku, a od 2017 przeprowadzane przez Centralê Polskich Szkó³ Dokszta³caj¹cych, która w 2016 roku otrzyma³a uprawnienia zamiejscowego oœrodka egzaminacyjnego (informacje na temat certfikatów s¹ dostêpne na stronie centrali www.centralapolskichszkol.org oraz na www.certyfikatpolski.pl) Od ubieg³ego roku Podgrupa d/s Edukacji Polonijnej przy Radzie Polonii, w której sk³ad wchodz¹ przedstawiciele ró¿nych organizacji polonijnych ze stanóww NY i NJ, z Konulem Generalnym RP Maciejem Golubiewskim na czele, podjê³a dzia³ania zmierzaj¹ce do wprowadzenia egzaminów AP z jêzyka polskiego. Bêdzie to d³ugotrwa³y proces i o jego etapach bêd¹ Pañstwo informowani na bie¿¹co. Od kilku lat pojawi³ siê na „rynku” program Seal of Biliteracy (www. sealofbiliteracy. org), którego incjatorem by³a organizacja Californians Together skupiaj¹ca rodziców i nauczycieli. Jest to program propaguj¹cy i nagradzaj¹cy wielojêzycznoœæ, którego koñcowym efektem jest Seal of Biliteracy na dyplomie absolwenta liceum, potwierdzaj¹cy bieg³¹ znajomoœæ kilku jêzyków; (angielski plus inny). Jest on zatwierdzany w ró¿nych stanach od 2011roku, nie jest jednak obowi¹zkowy i decyzje o jego wprowadzaniu podejmuj¹ indywidualne dystrykty i szko³y. Zachêcamy rodziców i uczniów do zapoznania siê z obowi¹zuj¹cymi kryteriami koniecznymi do spe³nienia, w celu pozyskania Seal of Biliteracy i zasiêgniêcia informacji w swoich amerykañskich szko³ach, bowiem po okresie pilota¿owym, w którym bra³y udzia³ nieliczne placówki, jest on coraz bardziej popularny. Niezale¿nie od tego, do jakich egzaminów przystêpuj¹ nasi uczniowie i absolwenci Zarz¹d Cenrala Polskich Szkó³ Dokszta³caj¹cych trzyma za nich przys³owiowe kciuki i ¿yczy samych sukcesów. Bo¿ena Mahmoud

ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat u

Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda u

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com

All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

Pijawki Pijawki medyczne stawiane na wszelkie schorzenia Oczyœæ swoje cia³o, pozbêdziesz siê chorób. Pijawki z hodowli, stawiane tylko jeden raz.

(646) 460 4212

Gabinety znajduj¹ siê w Greenpoint, NY, Garfield, NJ

Chcemy zareklamowaæ Twoj¹ firmê! Kurier Plus, tel. 718-389-3018

663 Grandview Ave., Ridgewood, NY 11385, (718) 366-3200 www.mortonridgewood.com Pe³ne us³ugi pogrzebowe ju¿ od $3,350, w tym wizytacje, trumna i wszystkie niezbêdne profesjonalne us³ugi. Przewóz zw³ok do Polski w konkurencyjnej cenie.


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

18

Og³oszenia drobne

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222

Cena $10 za maksimum 30 s³ów

Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

Email: Info@mpankowski.com

www.kurierplus.com

Nauka gry

na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu Kobo Sudio Bo¿ena Konkiel,

tel. 718-609-0088 ALARMY – KAMERY – INTERKOMY 20 LAT DOŒWIADCZENIA CZYSTO – SZYBKO – TANIO 347-235-2842 aa2ap@yahoo.com •Zdalna Kontrola Ogrzewania •Termostaty •Kamery – Nagrywanie •Podgl¹d na telefon •Polska TV Satelitarna •Instalacje – Naprawy

PRACA ZA $13.20 Mo¿esz pomóc ludziom, których kochasz i otrzymywaæ za to dobre wynagrodzenie. Jeœli Twoi rodzice, krewni, przyjaciele, s¹siedzi otrzymuj¹ Medicaid lub Medicare, mo¿na zacz¹æ pracowaæ dla nich jako asystent lub gospodyni domowa. Nie wymagane certyfikaty. Nasza agencja pomo¿e Ci w tym. Wynagrodzenie $13.20 za godzinê.

Zadzwoñ: tel. 347-462-2610 SPRZEDAM szeœcioosobowy samochód Mazda MPV LX Rok 2000. Przebieg 62 tys. mil. Cena 2,500 - do negocjacji. Tel. (718)389.2704

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

POLONEZ Z GREENPOINTU BIURO PONOWNIE OTWARTE ZAPRASZAMY WSZYSTKICH BY£YCH I NOWYCH KLIENTÓW

WYCIECZKI * paczki do Polski i Europy * transfer pieniêdzy USME * bilety 159 Nassau Avenue Brooklyn, NY 11222 Tel. 718 - 389 - 6001 polonez159@gmail.com

LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. l

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS), UHC Empire Plan


KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com

W 78. rocznicê zbrodni katyñskiej i ósm¹ rocznicê katastrofy smoleñskiej Komitet Katyñski stanu New Jersey, Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Kongres Polonii Amerykañskiej i Polska Fundacja w Clark, zorganizowa³y w niedzielê 8 kwietnia tradycyjne obchody zwi¹zane z rocznicami zbrodni katyñskiej i katastrofy smoleñskiej. W obchodach pod pomnikiem katyñskim w Jersey City udzia³ wziêli przedstawiciele nowojorskiego konsulatu, weteranów, instytucji i organizacji polonijnych i jak zwykle licznie reprezentowani harcerze. red. zdjêcia: Maria Bielski

19


20

KURIER PLUS 14 KWIETNIA 2018

www.kurierplus.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.