NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
í W ho³dzie Chopinowi i Rubinsteinowi – str. 2
ER KURI
í Jak wygraæ sprawê o wypadek z poœlizgniêcia? – str. 5 í Marsz, marsz Polonia – str. 8-9
P L U S
NUMER 1317 (1617)
W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E í Narodziny Wenus – str. 15
TYGODNIK
30 LISTOPADA 2019
ILUSTRACJA: BEATA SZPURA
P O L I S H
í Chcesz byæ bogaty, czy wolny finansowo? – str. 13
Tomasz Bagnowski
Bloomberg na prezydenta Michael Bloomberg, by³y burmistrz Nowego Jorku i jeden z najbogatszych ludzi na œwiecie chce odsun¹æ od w³adzy Donalda Trumpa. Oficjalny start kampanii wyborczej Michaela Bloomberga mia³ miejsce w minion¹ niedzielê. Tak naprawdê o tym, ¿e zdecydowa³ siê on ubiegaæ o prezydenck¹ nominacjê Partii Demokratycznej wiadomo by³o co najmniej od pocz¹tku listopada. Bloomberg zarejestrowa³ siê wówczas jako kandydat do prawyborów w stanie Arkansas, by nie przegapiæ obowi¹zuj¹cego tam deadline'u. W niedzielê 24 listopada ruszy³a strona internetowa kandydata, ukaza³ siê równie¿ pierwszy klip wideo i oœwiadczenie wyborcze. Michael Bloomberg nie pozostawi³ w nim ¿adnych w¹tpliwoœci, ¿e zdecydowa³ siê walczyæ o prezydenturê by usun¹æ z Bia³ego Domu Donalda Trumpa. Ju¿ w pierwszych zdaniach swojego przes³ania do wyborców Bloomberg stwierdzi³: „ubiegam siê o prezydenturê by pokonaæ Donalda Trumpa i odbudowaæ Amerykê. Nie mo¿emy pozwoliæ sobie na kolejne cztery lata lekkomyœlnych i nieetycznych posuniêæ tego prezydenta. Stanowi on egzystencjalne zagro¿enie dla naszego kraju i wyznawanych przez nas wartoœci. Jeœli zostanie wybrany na kolejne cztery lata mo¿emy nigdy ju¿ nie byæ zdolni do naprawienia dokonanych przez niego zniszczeñ.”
W dalszej czêœci przes³ania Bloomberg przypomina swoje wieloletnie doœwiadczenie w biznesie i okres sprawowania urzêdu burmistrza Nowego Jorku przekonuj¹c, ¿e potrafi nie tylko walczyæ w kampaniach politycznych, ale tak¿e wprowadzaæ w ¿ycie zapowiadane przez siebie zmiany. Wœród zagadnieñ, które wymagaj¹ reformy wymienia m. in.: „system ekonomiczny, który dzia³a przeciwko wiêkszoœci Amerykanów”, „zbyt kosztown¹ opiekê zdrowotn¹, która nie obejmuje wszystkich, „szkolnictwo, które nie przygotowuje m³odych ludzi do osi¹gniêcia sukcesu w coraz bardziej stechnologizowanym œwiecie”, a tak¿e „dysfunkcjonalny i okrutny system imigracyjny.” Gdyby braæ dos³ownie stwierdzenia z oœwiadczenia zapowiadaj¹cego kampaniê wyborcz¹ Michaela Bloomberga ciê¿ko by³oby uznaæ, ¿e jest on kandydatem umiarkowanym. Twierdzenie, ¿e Trump stanowi „egzystencjalne zagro¿enie” dla Ameryki do umiarkowanych raczej nie nale¿y. By³y burmistrz Nowego Jorku bêdzie jednak sytuowa³ siê w œrodku spektrum demokratycznych pretendentów do prezydentury, nie ze wzglêdu na te s³owa, ale przede wszystkim ze wzglêdu na swoje poí 13 gl¹dy gospodarcze.
28 listopada - Œwiêto Dziêkczynienia
FOT. KSAWERY ZAMOYSKI
Odwag¹ jest przyj¹æ to, co daje ¿ycie
u
Z Kamil¹ Kamiñsk¹, aktork¹ graj¹c¹ siostrê Faustynê w filmie „Mi³oœæ i Mi³osierdzie”, „Najlepsz¹ Debiutank¹” Festiwalu w Gdyni 2017, rozmawia Katarzyna Zió³kowska. Film „Mi³oœæ i Mi³osierdzie” (Love and Mercy: Faustina) znalaz³ siê na drugim miejscu w amerykañskim Box Office. Niespodzianka? Zaskoczenie? I zaskoczenie, i niespodzianka. Nikt siê tego nie spodziewa³, ani my twórcy filmu, ani dystrybutorzy. To, ¿e bêd¹ kolejne pokazy w USA to te¿ jest ogromny sukces i wielkie zaufanie.
Kamila Kamiñska.
Promuj¹c ten film spotka³aœ siê z widzami ró¿nych kultur w ró¿nych krajach na œwiecie. Które reakcje by³y najbardziej zaskakuj¹ce? Chyba te pierwsze, podczas premiery na Manhattanie na. Kiedy po wyjœciu z sali kinowej widzowie zobaczyli mnie i reagowali spontanicznie „Faustina, you are alive” (Faustyna, ty ¿yjesz) czu³am siê jakbym zmartwychwsta³a. Zaskoczy³a mnie ta œwie¿oœæ widza, który nie zna mnie aktorki. Bo kim jest Kamila Kamiñska w Stanach Zjednoczonych? Zaskoczy³y mnie reakcje na to, ¿e tak jak Faustyna pochodzê z Polski.
Na pierwszym miejscu by³a postaæ, a nie aktor i to jest przepiêkne. Dlatego prawdopodobnie te reakcje by³y tak ¿ywio³owe. To du¿e wyzwanie zmierzyæ siê z fabularyzowanym dokumentem, ¿eby nie wysz³a karykatura, ale ¿eby przekaz by³ jak najbardziej wierny. Ba³am siê o te nasze fabularyzowane wstawki. Jednak ten p³acz, wzruszenie, serdecznoœæ widzów sprawi³y, ¿e poczu³am jakbyœmy wszyscy byli jedn¹ wielk¹ rodzin¹. PóŸniej ktoœ zapyta³ mnie czy ci ludzie, którzy tam byli to moi znajomi. Rzeczywiœcie, z boku wygl¹da³o jakbym siê z tymi ludŸmi zna³a od lat. Piêkne i wzruszaj¹ce doœwiadczenie. By³o sporo poruszeñ serca na poziomie duchowym, decyzje dotycz¹ce wyboru drogi ¿yciowej. Ze ³zami w oczach s³ucha³am wyznañ naprawdê mocno osobistych, zmieniaj¹cych ¿ycie. Coœ zakie³kowa³o w ich wnêtrzu, w ich sercach. To jest niesamowite. Mia³am to szczêœcie, ¿e by³am na premierze filmu w³aœnie na Manhattanie i mog³am obserwowaæ reakcje pu-
blicznoœci, ogromne zaskoczenie ze spotkania po projekcji filmu: Ciebie – Faustyny oraz Micha³a Kondrata – re¿ysera. To by³ polski film, ale jego projekcji byli ludzie z ca³ego œwiata. Niespodziank¹ dla mnie by³a wiedza o œw. Faustynie i Mi³osierdziu Bo¿ym wœrod Filipiñczyków, Chiñczyków, Amerykanów, nawet Hindusów. Zarówno projekcja filmu, to, co siê dzia³o na sali, cisza po seansie, a tak¿e spotkanie z widzami, „dotykanie œw. Faustyny” poprzez ciebie, mia³o szczególny wymiar. Nie ba³aœ siê tej roli, odpowiedzialnoœci za ni¹? Nie ba³am siê. Paradoks polega na tym, ¿e im dalej w las tym wiêcej drzew. Na pocz¹tku rekacja byla spontaniczna: „O super, przygoda, wyzwanie, wchodzê w to”. Mia³am ciekawoœæ dziecka, a zobaczymy, co siê wydarzy. Mia³am swoje wyobra¿enie na temat Faustyny. Wiedzia³am jedno, ¿e to ma byæ prosta dziewczyna, która ma wiarê, nie kombinuje. í 12
2
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com
3
Drodzy Czytelnicy Odk¹d prezydent Abraham Lincoln w 1863 r. ustanowi³ Thanksgiving Day œwiêtem narodowym, w ostatni czwartek listopada, wszyscy Amerykanie, bez wzglêdu na wyznawan¹ religiê, czy kolor skóry, spotykaj¹ siê z rodzin¹ i przyjació³mi, ¿eby dziêkowaæ za miniony rok. Od czasu, kiedy pierwsi pielgrzymi zeszli ze statku Myflower, przetrwali srog¹ zimê i doczekali udanych zbiorów, aby po nich ucztowaæ wspólnie z Indianami, formu³a tego œwiêta znacznie siê rozszerzy³a. Dziêkujemy nie tylko za udane ¿niwa, ale za ca³y pomyœlnie prze¿yty mijaj¹cy rok. Amerykanie, czêsto z odleg³ych zak¹tków kraju, przyje¿dzaj¹ do rodzinnych domów, aby cieszyæ siê czasem spêdzonym z bliskimi. Thanksgiving Day to piêkne œwiêto wdziêcznoœci, które ³¹czy wszystkich ludzi, œwiêto ¿yczliwoœci i tolerancji. Ze swojej strony serdecznie dziêkujê wszystkim naszym wspó³pracownikom i autorom Kuriera Plus, którzy swoimi zdolnoœciami, wiedz¹, przenikliwoœci¹ i wra¿liwoœci¹ pozwalaj¹ utrzymaæ nasz tygodnik na niezmiennie wysokim poziomie. Dziêkujê naszym reklamodawcom, dziêki którym Kurier jest na rynku nieprzerwanie od 32 lat i naszym czytelnikom za wieloletni¹ wiernoœæ, zaufanie i s³owa zachêty do dalszej pracy. Piêknego œwiêtowania! * Przypominam, ¿e 6 grudnia, w pi¹tek, o godzinie 19:00 organizujemy nasz¹ doroczn¹ imprezê propaguj¹c¹ polskich artystów – Sztuka pod choinkê. Bêdzie du¿o atrakcji i niespodzianek; trochê muzyki w wykonaniu m³odych uczniów Kobo Music Studio, trochê grzanego wina, du¿o dobrego, œwi¹tecznego nastroju. Zachêcamy do kupowania dzie³ naszych polonijnych artystów. Obiecujemy niskie ceny i wysoki poziom. Dochód z imprezy przeznaczamy na potrzeby szpitala prowadzonego przez ojca Paw³a Bieleckiego w Libii. Zapraszamy.
Zofia K³opotowska
Widziane z Providence...
Kazimierz Wierzbicki
Prawybory w PO. Pogrzeb powstañców 1963 r. Kandydat Platformy Obywatelskiej w kampanii prezydenckiej zostanie wy³oniony na drodze partyjnych prawyborów. Termin zg³aszania kandydatów w prawyborach min¹³ o pó³nocy 19. XI. Warunkiem zg³oszenia by³o zebranie podpisów 30 cz³onków Rady Krajowej PO. W poniedzia³ek zg³osi³a siê Ma³gorzata Kidawa-B³oñska, która zebra³a 150 podpisów. Do wtorkowego wieczoru nie by³o ¿adnych informacji o kolejnych zg³oszeniach. W ostatniej chwili wp³yne³a kandydatura prezydenta Poznania Jacka Jaœkowiaka. Jaœkowiak jest prawnikiem, ekonomist¹, dzia³aczem sportowym i spo³ecznym; rz¹dzi Poznaniem od 2014 roku, kiedy to doœæ niespodziewanie jako kandydat PO wygra³ w II turze wyborów z wieloletnim w³odarzem tego miasta Ryszardem Grobelnym. Zesz³oroczne wybory prezydenta miasta wygra³ ju¿ w pierwszej turze. Otrzyma³ 55,99 proc. g³osów. Jest ateist¹ oraz zwolennikiem rozdzia³u Koœcio³a od pañstwa. Uczestniczy³ w paradach równoœci i zdecydowanie popiera ruch LGBT. Jego ¿ona, Joanna Jaœkowiak znana jest jako radykalna feministka uznaj¹ca prawo do aborcji bez ograniczeñ. NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelny
Zofia Doktorowicz-K³opotowska
dyrektor artystyczny Marek Rygielski
W pi¹tek, 22-go listopada, zarz¹d krajowy Platformy zatwierdzi³ udzia³ Kidawy-B³oñskiej i Jaœkowiaka w partyjnych prawyborach. Grzegorz Schetyna zapowiedzia³ powo³anie przez zarz¹d krajowy PO „komisji wyborczej, która bêdzie nadzorowaæ prekampaniê”. Szefem komisji zosta³ Rafa³ Grupiñski, który poinformowa³, ¿e w ramach prekampanii odbêdzie siê jedna debata 7 grudnia. Ostateczne mianowanie kandydata PO na prezydenta odbêdzie siê na konwencji 14 grudnia po wyst¹pieniach kandydatów. Wydaje siê, ¿e Jaœkowiak ma niewielkie szanse pokonania Kidawy-B³oñskiej. Poza Wielkopolsk¹ jest on postaci¹ ma³o rozpoznawaln¹. Natomiast by³a marszalek Sejmu jest powszechnie znana w polityce krajowej. Ma równie¿ poparcie partyjnego establishmentu PO z Grzegorzem Schetyn¹ na czele. Jak do tej pory nieznani s¹ kandydaci pozosta³ych ugrupowañ opozycyjnych. Jest prawie pewne, ¿e PSL wysunie kandydaturê swego prezesa W³adys³awa Kosiniaka-Kamysza. Przywódca ludowców ma szereg atutów. Jest znanym dzia³aczem politycznym od szeregu lat, dobrze siê prezentuje i ma spore doœwiadczenie jako parlamentarzysta oraz minister w rz¹dzie PO-PSL w latach 2011 – 2015. Donald Tusk
sugerowa³ kilka razy, ¿e Kosiniak-Kamysz by³by dobrym prezydentem. Gdyby prezesowi PSL uda³o siê przejœæ do drugiej tury wyborów by³by doœæ powa¿nym konkurentem dla prezydenta Andrzeja Dudy. Jak dotychczas nie wyznaczono kandydata lewicy w nadchodz¹cych wyborach. Mo¿na przypuszczaæ, ¿e bêdzie nim Robert Biedroñ lub Adrian Zandberg. Nie wiadomo, czy swego kandydata wystawi Konfederacja.
sta³a wspó³praca
korespondenci z Polski
Andrzej Józef D¹browski, Agata Galanis, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Katarzyna Zió³kowska
* W pi¹tek odby³y siê w Wilnie uroczystoœci pogrzebowe grupy powstañców styczniowych, których szcz¹tki odnaleziono dwa lata temu na wzgórzu zamkowym w stolicy Litwy podczas prac archeologicznych. Zostali oni straceni przez w³adze carskie za udzia³ w powstaniu. Tak jak w przypadku ofiar Katynia, ich cia³a wrzucono do bezimiennej mogi³y aby na zawsze o nich zapomniano. Wœród dwudziestu powstañców, których odprowadzono na wieczny spoczynek, znajdowali siê m. in. przywódcy styczniowego zrywu na Litwie – genera³ Zygmunt Sierakowski oraz Wincenty Kalinowski. W uroczystoœciach uczestniczy³ prezydent Litwy Gitanas Nauseda oraz delegacje z Bia³orusi, Ukrainy i £otwy. Polskiej delegacji przewodniczyli prezydent Jan Ró¿y³³o
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Andrzej Duda oraz premier Mateusz Morawiecki. By³y równie¿ kompanie honorowe wojska polskiego i litewskiego. Po nabo¿eñstwie w katedrze wileñskiej orszak pogrzebowy ruszy³ w kierunku cmentarza na Rossie. Po drodze zatrzymano siê przed kaplic¹ z obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej. Trumny ze szcz¹tkami bohaterów umieszczono w kaplicy cmentarnej, nieopodal grobu matki Józefa Pi³sudskiego gdzie znajduje siê równie¿ serce Marsza³ka. Zwracaj¹c siê do zebranych, prezydent Duda powiedzia³, ¿e jest to wielkie, ogromne i wa¿ne wydarzenie, ¿e „stajemy dzisiaj tutaj razem – Polacy, Litwini, Bia³orusini, £otysze, Ukraiñcy”. Jak doda³, powstanie by³o dwuletni¹, dramatyczn¹ walk¹ narodów Rzeczpospolitej przeciwko Rosji carskiej. Powstañcy podjêli wówczas nierówn¹ walkê o wolnoœæ, godnoœæ i niepodleg³oœæ. W uroczystoœciach pogrzebowych bra³o udzia³ tysi¹ce ludzi, w tym wielu Polakow z kraju jak i z by³ych republik Zwi¹zku Sowieckiego. Przyby³a nawet delegacja z Tobolska na Syberii, gdzie ponad 150 lat temu zes³ano na katorgê setki uczestników powstania. W ³¹cznoœci z uczestnikami tego podnios³ego wydarzenia, w Krakowie odezwa³ siê Dzwon Zygmunta. m
Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street Brooklyn, NY 11222
Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
4
www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
Wo³anie z zaœwiatów Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, ¿enili siê i za m¹¿ wydawali, a¿ do dnia, kiedy Noe wszed³ do arki, i nie spostrzegli siê, a¿ przyszed³ potop i poch³on¹³ wszystkich, tak równie¿ bêdzie z przyjœciem Syna Cz³owieczego. Czuwajcie wiêc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedzia³, o jakiej porze nocy nadejdzie z³odziej, na pewno by czuwa³ i nie pozwoli³by w³amaæ siê do swego domu. Dlatego i wy b¹dŸcie gotowi, bo o godzinie, której siê nie domyœlacie, Syn Cz³owieczy przyjdzie. (Mt 24, 38-39, 42-44).
Z
nany pisarz Gustaw Herling-Grudziñski powiedzia³: „Tylko w wiêzieniu ³atwo jest zrozumieæ, ¿e ¿ycie bez czekania na cokolwiek nie ma najmniejszego sensu i wype³nia siê po brzegi rozpacz¹”. Zaœ francuski pisarz Aleksander Dumas powiedzia³: „Póki Bóg nie raczy ods³oniæ przysz³oœci ludzkiej, ca³a ludzka m¹droœæ bêdzie siê mieœciæ w tych paru s³owach: Czekaæ i nie traciæ nadziei!”. W ¿yciu ci¹g³e na coœ czekamy, do czegoœ przygotowujemy. To nadaje sens naszym mijaj¹cym dniom. Przygotowujemy siê na wa¿ne wydarzenie lub na spotkanie z kimœ bliskim, wa¿nym. W te przygotowania wk³adamy wiele pieniêdzy i energii. Niejeden raz by³em œwiadkiem, kiedy to narzeczeni inspirowani czêsto przez rodziców chcieli przygotowaæ niepowtarzalne przyjêcie weselne. Ile¿ to kosztowa³o pieniêdzy i zabiegania. I to wszystko tylko na jeden wieczór. Jak¿e ekscytuj¹ce jest czekanie i przygotowanie siê do zamieszkania we w³asnym domu. Ciê¿ka praca, pieni¹dze, nieprzespane noce, wyposa¿anie domu i nareszcie u siebie. Co za radoœæ. Radoœæ w³asnego domu trwa trochê d³u¿ej ni¿ weselne przyjêcie. Dobrze wiemy, ile pieniêdzy i wysi³ku poch³ania zdobywanie wyksztalcenia. Niektórzy znaj¹ smak radoœci trzymania w rêku dyplomu doktorskiego. Niektórzy nawet na swoich pomnikach ka¿¹ wykuæ ten tytu³.
P
ierwsza Niedziela Adwentu, któr¹ dziœ prze¿ywamy przypomina nam o zdobywaniu domu, który nazywamy po prostu niebem i tytu³u œwiêtego, który upowa¿nia nas do zamieszkania w tym domu. Adwent, oznacza „przyjœcie”, przyjœcie
Jezusa w czasie œwi¹t Bo¿ego Narodzenia w formie wspomnienia Jego narodzin w Betlejem oraz przyjœcie Jezusa w czasach ostatecznych, które zaczynaj¹ siê dla nas wraz z ostaniem uderzeniem serca. Mówi¹c o przyjœciu Jezusa bardziej poprawne jest mówienie o naszym przyjœciu do Jezusa, bo przecie¿ Bóg jest zawsze i wszêdzie, tylko my czasami Go nie widzimy i rozmijamy siê z Nim. A rozmin¹æ siê z Bogiem, to tyle co rozmin¹æ siê z naszym najwa¿niejszym i ostatecznym celem ¿ycia. Dobre przygotowanie siê do Œwi¹t Bo¿ego Narodzenia wpisuje siê w nasze ostateczne spotkanie z Bogiem. Do tego spotkania w podwójnym wymiarze przygotowuje nas okres Adwentu, który dziœ rozpoczynamy.
W
Miesiêczniku Zdrowie znajdziemy takie porady jak przygotowaæ siê do œwi¹t Bo¿ego Narodzenia: „Dobra organizacja to podstawa, aby nie wpaœæ w œwi¹teczn¹ panikê. Wiedz¹ o tym wszyscy, na których g³owie le¿y przygotowanie œwi¹t. Najlepiej zacz¹æ od rozpisania menu na œwi¹teczne dni. Nastêpnie sporz¹dŸ listê zakupów. Warto wyodrêbniæ produkty, które mo¿na kupiæ wczeœniej (np. m¹ka, cukier, olej, bakalie, s³odycze), a na ostatni tydzieñ zostawiæ tylko te, które nie mog¹ d³ugo le¿eæ. Nastêpnie z kalendarzem w rêku na tydzieñ przed Wigili¹ sporz¹dŸ harmonogram dzia³añ. Zanotuj dok³adnie co masz zrobiæ: np. ugotowaæ warzywa, pokroiæ cebulê do œledzi, wyj¹æ pasztet z zamra¿arki. Lepiej poœwiêciæ wiêcej czasu na zrobienie planu ni¿ miotanie siê po kuchni od jednej roboty do drugiej”. Ten zakres przygotowañ jest wa¿ny, ale nie najwa¿niejszy.
Œ
wiêta Bo¿ego Narodzenia maj¹ przede wszystkim wymiar duchowy i przygotowanie w tym aspekcie jest najwa¿niejsze. Dlatego czynimy w tym okresie wiele postanowieñ zmierzaj¹cych do uporz¹dkowania naszego ¿ycia duchowego, korzystamy z rekolekcji, dni skupienia oraz sakramentu pojednania. W tym przygotowaniu powinno byæ wiêcej modlitwy, refleksji nad w³asnym ¿yciem, wiêcej skupienia, wiêcej mi³oœci. Dawniej Adwent by³ czasem szczególnej aktywnoœci ró¿nych bractw. W XIX w. w Warszawie istnia³o równie¿ bractwo roratnie, które ze sprzeda¿y œwiec uzyskiwa³o fundusze na pomoc ludziom ubogim. Obecnie corocznie podobn¹ akcjê sprzeda¿y œwiec prowadzi Caritas. W Nowym Jorku Wspólnota Dobrego Samarytanina zawsze przygotowuje kiermasz charytatywny, z którego ca³y dochód przeznaczany jest dla g³oduj¹cych sierot w Afryce. Bo jak pisze œw. Jakub „Wiara bez uczynków jest martwa”, a tylko ¿ywa wiara przygotowuje nas na spotkanie z Chrystusem. Ewangelia na dzisiejsz¹ niedzielê przypomina nam, ¿e nie wiemy, kiedy Chrystus zawo³a nas do siebie, dlatego winniœmy byæ przygotowani: „o godzinie, której siê nie domyœlamy, Syn Cz³owieczy przyjdzie”. Przyjœcie Pana bêdzie dla nas niespodziank¹ i jeœli nie bêdziemy czuwali, mo¿emy jej nie zauwa¿yæ i nie przyj¹æ. B¹dŸmy ludŸmi czuwaj¹cymi, to znaczy takimi, którzy nie s¹ duchowo ospali, ale s¹ uwa¿ni na znaki Bo¿ej obecnoœci. Bóg bêdzie mówi³ do nas poprzez spotkane osoby i prze¿yte wydarzenia. W zadziwiaj¹cy sposób Chrystus przynagla nas nieraz do czuwania i przygoto-
wania na spotkanie z Nim, jak w poni¿szej historii. Maria pracuje w dobrze prosperuj¹cym gabinecie lekarskim na Manhattanie. Jej pracodawcy s¹ ma³¿eñstwem. Natasza jest wyznania prawos³awnego a Misza judaistycznego. S¹ wyznawcami swojej religii raczej z metryki chrztu i obrzezania. Mimo to s¹ ludŸmi wra¿liwymi na sprawy duchowe. Mo¿na powiedzieæ, ¿e m¹¿ jest bardziej religijny ni¿ Natasza, której wiara wi¹¿e siê z ciep³ym stosunkiem do babci, po œmierci której zwi¹zek z prawos³awiem sta³ siê bardzo luŸny. Z wielkim uznaniem mówi¹ oni o wierze Marii, która jest katoliczk¹. Nieraz mówi¹, ¿e zazdroszcz¹ jej tak g³êbokiej wiary, która daje Marii tak wiele radoœci, pokoju, wra¿liwoœci dla potrzebuj¹cych. Pewnego dnia po przyjœciu do pracy Natasza poprosi³a Mariê na rozmowê. Maria trochê siê zlêk³a, bo myœla³a, ¿e jest to zwi¹zane z praca, mo¿e j¹ traci. Pierwsze s³owa Nataszy rozwia³y te obawy. Natasza zaczê³a: „Wiem, ¿e wiara dla ciebie jest wa¿na, jesteœ osob¹ uduchowion¹ i chcia³abym z tob¹ porozmawiaæ o Bogu. Czy wierzysz, ¿e Bóg mo¿e dawaæ nam znaki i przez nie wzywa nas do przemyœlenia naszego ¿ycia. Wydaje mi siê, ¿e tego ostatnio doœwiadczam”. Okaza³o siê, ¿e u Nataszy zdiagnozowano raka. Prze¿y³a szok. Zaczê³a szukaæ ratunku poza medycyn¹. Swoj¹ myœl skierowa³a ku Bogu bez jakiœ preferencji wyznaniowych, bo przez Mariê bliski by³ jej katolicyzm, przez mê¿a judaizm, przez chrzest i pochodzenie prawos³awie. Pewnego dnia przechodzi³a ko³o synagogi, z któr¹ by³ zwi¹zany jej m¹¿ – wst¹pi³a do niej. Zaczê³a siê gor¹co modliæ. Ktoœ j¹ zauwa¿y³. Zaprowadzi³ do miejsca, gdzie mog¹ wchodziæ tylko mê¿czyŸni. Obecni dowiedzieli siê o jej chorobie i zaczêli siê za ni¹ wspólnie modliæ. Odczu³a wtedy szczególn¹ bliskoœæ Boga. W nied³ugim czasie posz³a na badania, okaza³o siê, ¿e nie ma œladu po nowotworze. Po jakim czasie ma³¿eñstwo pojecha³o na targ staroci w Trenton. Na jednym ze stoisk m¹¿ zauwa¿y³ Bibliê. Kupi³ j¹ za dolara. Biblia by³a z roku 1906. Oniemieli oboje, gdy zobaczyli w niej dedykacjê i podpis babci Nataszy. Jak Biblia dotar³a z Rosji na targ w Trenton? „Czy wierzysz, ¿e Bóg w ten sposób upomina siê o mnie. Chce abym w Niego uwierzy³a ca³ym sercem?” – pyta³a Natasza Mariê. I powiedzia³a: „Chyba za³o¿ê fundacjê na rzecz ubogich, aby podziêkowaæ Bogu za odzyskan¹ ³askê wiarê”. Natasza rozpoczê³a swój Adwent. m
Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com
5
Jak wygraæ sprawê o wypadek z poœlizgniêcia? Je¿eli osoba uleg³a wypadkowi na skutek poœlizgniêcia i upadku w ogólnodostêpnych miejscach w budynku mieszkalnym lub biurowym, to istotnym jest, aby by³a w stanie podaæ mo¿liwie dok³adny opis substancji lub przedmiotu, które spowodowa³y upadek. S¹dy czêsto oddalaj¹ pozwy, gdy powód nie jest w stanie zidentyfikowaæ przyczyn urazów. Powiedzenie „Poœlizgn¹³em siê i upad³em, gdy szed³em po schodach” nie jest wystarczaj¹ce. Bez opisu przyczyny wypadku, sêdzia mo¿e tylko przypuszczaæ, czy w³aœciciel nieruchomoœci by³ odpowiedzialny za wypadek. Mo¿na jednak¿e unikn¹æ oddalenia sprawy, gdy osoba poszkodowana poda szczegó³y dotycz¹ce substancji, która spowodowa³a upadek, czy by³a ona wilgotna, mydlana lub oleista. S¹dy zazwyczaj uznaj¹, ¿e powód ma prawo do rozpatrzenia pozwu przez ³awê przysiêg³ych, gdy jest w stanie podaæ opis substancji, na której siê poœlizgn¹³, nawet gdy nie jest w stanie powiedzieæ, czy by³a to woda, myd³o lub olej. W niedawnej sprawie zwi¹zanej z poœlizgniêciem siê, listonoszka schodzi³a po schodach w budynku mieszkalnym. Twierdzi³a, ¿e poœlizgnê³a siê na „wilgotnej i œliskiej substancji” na schodach, jednak¿e nigdy nie opisa³a faktycznego charakteru tej substancji. Powódka wnios³a pozew przeciwko w³aœcicielowi budynku i firmie nim zarz¹dzaj¹cej, twierdz¹c, ¿e zdawali sobie sprawê lub powinni byli zdawaæ sobie
sprawê z istnienia tej wilgotnej substancji i usun¹æ j¹ ze schodów przed wypadkiem. W odpowiedzi, pozwani bronili siê twierdz¹c, ¿e powódka nie by³a w stanie okreœliæ przyczyny jej upadku. Po zakoñczeniu postêpowania dowodowego, pozwani z³o¿yli wniosek do s¹du o oddalenie pozwu poszkodowanej listonoszki. Twierdzili, ¿e s¹d powinien oddaliæ pozew, poniewa¿ powódka nie zidentyfikowa³a substancji, która spowodowa³a jej upadek. Równie¿ twierdzili, ¿e oni nie spowodowali tego stanu na schodach, ani te¿ nie zostali poprzednio zawiadomieni o wilgoci lub œliskoœci schodów. W Nowym Jorku, w³aœciciel nieruchomoœci jest odpowiedzialny za zapewnienie i utrzymanie ogólnodostêpnych czêœci budynku w stanie wzglêdnego bezpieczeñstwa. Gdy w³aœciciel zostaje pozwany w zwi¹zku z poœlizgniêciem i upadkeim wewn¹trz jego budynku, mo¿e on usi³owaæ przekonaæ s¹d, aby oddali³ pozew udowadniaj¹c, i¿ nie przyczni³ siê do powstania niebezpiecznych warunków, które spowodowa³y wypadek i nigdy nie by³ œwiadomy ich istnienia. Innym argumentem czêsto przytaczanym przez w³aœcicieli nieruchomoœci jest to, ¿e osoba poszkodowana nie wie na czym siê poœlizgnê³a. Udowadnia siê to na podstawie zeznañ powoda. Niezdolnoœæ do okreœlenia przyczyny upadku mo¿e okazaæ siê fatalna w skutkach dla poszkodowanych. W przypadku tej klatki schodowej, s¹d ni¿szej instancji zgodzi³ siê z argumentacj¹ powódki i odrzuci³ wniosek o oddalenie
Chcê ci powiedzieæ...
Ojciec Pawe³ Bielecki
pozwu. Przy odwo³aniu, s¹d apelacyjny podtrzyma³ decyzjê s¹du ni¿szej instancji. Mimo, i¿ powódka nie by³a w stanie okreœliæ dok³adnie charakteru substancji, która spowodowa³a jej upadek ze schodów, to okreœlenie jej jako wilgotnej wystarczy³o, aby unikn¹æ odrzucenia pozwu. S¹d zauwa¿y³, ¿e dla podtrzymania wa¿noœci pozwu, powódka nie musia³a dok³adnie okreœliæ natury wilgotnej substancji, na której siê poœlizgnê³a i upad³a, w przeciwieñstwie do tych spraw, gdzie przyczyna upadku pozostaje zupe³nie nieznana. S¹d apelacyjny równie¿ zgodzi³ siê z s¹dem ni¿szej instancji, ¿e w³aœciciel budynku nie udowodni³ braku wiedzy na temat tej mokrej i œliskiej substancji, oraz nie by³ w stanie potwierdziæ, czy jego pracownicy sprz¹tnêli lub sprawdzili klatkê schodow¹ krótko przed wypadkiem. Dlatego te¿ s¹d uzna³ i¿ pozwany nie dowiód³, ¿e nie by³ w stanie usun¹æ niebezpieczeñstwa zwi¹zanego z mokr¹ substancj¹, na której poœlizgnê³a siê powódka. Powy¿sza sprawa pokazuje, ¿e w przypadku poœlizgniêcia i upadku w budynku, poziom wiedzy o rodzaju substancji, która spowodowa³a wypadek, mo¿e zdecydowaæ o tym czy sprawa siê odbêdzie czy te¿ zostanie oddalona. Pokazuje ona równie¿, ¿e w³aœciciel nieruchomoœci odpowiedzialny za utrzymanie budynku musi wykazaæ siê starannoœci¹ w sprawdzaniu i usuwaniu wilgotnych substancji z ogólnodostêpnych czêœci budynku, takich jak korytarze, windy i schody. Natychmiastowe po wypadku skontaktowanie siê z adwokatem pozwoli na w³aœciwe zbadanie okolicznoœci Pañstwa upadku, oraz na przes³uchanie œwiadków i zrobienie fotografii miejsca wypadku. m
Czekaj¹c na ¿yczliwych ludzi jest w nas ta energia, która dodaje nam si³ w walce z przeciêtnoœci¹. Ta si³a nadziei ma sens, bo Ewangelia jest przecie¿ hymnem o nadziei. Ewangelia to nasze historie zwi¹zane z szukaniem nadziei. Ewangelia to czas z Chrystusem, który albo przy studni, albo w drodze do Emaus, albo w Nazarecie mówi nam, ¿e bêdzie dobrze, bo w³aœnie po to przyszed³, ¿eby otrzeæ z naszych oczu ³zy. Co wiêcej zostaje z nami a¿ te ³zy wyschn¹. Czas jaki mamy jest nieco pogmatwany. Liban walczy o w³asn¹ narodow¹ to¿samoœæ, w Honk Kongu ludzie walcz¹ z opresj¹ polityczn¹, w Bangui (Centralna Afryka) jest du¿e zagro¿enie katastrofy naturalnej. W Sudanie znowu trzeba zamkn¹æ przychodniê lekarsk¹ bo trwaj¹ tam zamieszki. Gdzieœ na Queens ktoœ ma z³amane serce, albo smutn¹ duszê. Ktoœ inny marzy o lepszej pracy... Przy œwi¹tecznych sto³ach spotkamy siê razem z naszymi planami, marzeniami, a mo¿e z naszymi rozczarowaniami, ale popatrzymy wokó³ i dojdziemy do wniosku, ¿e najwa¿niejsze, ¿e mamy bliskich
(oni nie musz¹ byæ perfekcyjni, wa¿ne, ¿eby byli). Rozejrzymy siê wokó³ i zobaczymy, ¿e przy œwi¹tecznym stole znowu bêdzie okazja, ¿eby podziêkowaæ Niebu, ¿e jesteœmy w miarê zdrowi, ¿e mamy byæ mo¿e byle jak¹ pracê, ale zawsze pracê, ¿e mo¿e nie zawsze jest jak powinno byæ, ale ¿ycie to przecie¿ mieszanka chwil radosnych i smutnych. Œwi¹teczny stó³ to nie tylko stó³, to tak¿e TY i Twoje oczekiwania, Twoje plany, Twoje ma³e radoœci... delektuj siê nimi jak najd³u¿ej. Dziœ miej siê jeszcze lepiej. Dziœ nie daj siê z³ej pogodzie ani z³ym ludziom. Dziœ uœmiechnij siê do siebie bo jesteœ dla mnie wa¿ny Drogi Czytelniku. Byæ mo¿e nie znamy siê osobiœcie, byæ mo¿e nigdy siê nie spotkaliœmy, byæ mo¿e znamy siê tylko z widzenia..., ale tworzymy razem rodzinê Kuriera, rodzinê na ¿yczenie a nie z przymusu. Pan Bog nas dziwnie po³¹czy³ i chce nas podtrzymywaæ na duchu. Potrzebujemy siebie w ka¿dy kurierowy pi¹tek by siê literacko spotkaæ i z³apaæ oddech, by serce bi³o mocniej nie z lêku ale z radoœci, ¿e mamy siebie nawzajem i ¿e to ma piêkny sens... Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku! m
W lewej czêœci naszej strony internetowej mog¹ Pañstwo równie¿ sami sprawdziæ status swojej sprawy s¹dowej (prowadzonej nawet przez inn¹ kancelariê), po wpisaniu numeru akt s¹dowych (index number) w istniej¹ce tam pole. Ta czêœæ strony jest skonfigurowana bezpoœrednio z oficjalnym systemem s¹dowym stanu Nowy Jork, dziêki czemu wiadomoœci jakie uzyskaj¹ tam Pañstwo na temat swoich spraw s¹ oficjalnymi danymi s¹dowymi. Gdyby z jakiegokolwiek technicznego powodu nie uda³o siê Pañstwu odnaleŸæ swojej sprawy w tym systemie, to z przyjemnoœci¹ pomo¿emy j¹ odnaleŸæ telefonicznie.
The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004 www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100
UWAGA!
Szukamy g³êbszych wartoœci, bo przeciêtnoœæ ju¿ znamy... Czekamy na dobrych ludzi wokó³ i w tym czekaniu ja ju¿ czujê siê lepiej, mam nadziejê, ¿e Ty Drogi Czytelniku te¿.
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www. plattalaw. com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
Pani mecenas przyjmuje pod adresem:
122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com
NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne. PORADY W ZAKRESIE: TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID v POWER OF ATTORNEY v v v v
v HEALTH CARE PROXY v PRAWO SPADKOWE v NIERUCHOMOŒCI
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
6
www.kurierplus.com
Kartki z przemijania W Stanach Zjednoczonych spotka³em kilkoro absolwentów mojego otwockiego Liceum Ogólnokszta³c¹cego im. Konstantego Ildefonsa Ga³czyñskiego, które teraz obchodzi swoje stulecie. Jednym z nich jest Andrzej Sobociñski, kierownik dzia³u og³oszeñ w dawnym „Nowym Dzienniku”, przemi³y pan, którego wszyscy lubiliœmy. By³ nies³ychanie taktowny i niemal uwodzicielsko rozmawia³ z klientami. Przekazywa³ mi czasem opinie czytelników o moich artyku³ach i o redagowanym przeze mnie dziale polskim. Kiedy opublikowa³em w „Przegl¹dzie Polskim”, ówczesnym kulturalnym dodatku do tego¿ „Nowego Dziennika”, cykl wspomnieñ pt. „W alei kochanych belfrów”, podszed³ do mnie i powiedzia³, ¿e mieliœmy tych samych nauczycieli w tym samym liceum. Okaza³o siê te¿, ¿e chodzi³ do jednej klasy z moj¹ póŸniejsz¹ polonistk¹ Ew¹ Solsk¹. Okaza³o siê równie¿, ¿e to samo liceum skoñczy³y tak¿e dwie panie pracuj¹ce w redakcyjnej ksiêgowoœci. W „Nowym Dzienniku” odwiedzi³y mnie kiedyœ te¿ trzy czytelniczki, które uzyska³y matury u tych samych, co ja nauczycieli. Po kilku latach jeszcze dwie inne panie pofatygowa³y siê do Instytutu Pi³sudskiego w Nowym Jorku, w którym pracujê, by opowiedzieæ mi swoje licealne dzieje. Moje œwiderskie i otwockie wspomnienia opublikowane w „Kurierze Plus” zainteresowa³y równie¿ Zbigniewa Sroczyñskiego, niegdyœ ze Œwidra a póŸniej z Nowego Jorku, jeszcze póŸniej z San Francisco a ostatnio z Healdsburga w Kalifornii Pó³nocnej. Okaza³o siê, ¿e ukoñczy³ on tê sam¹, co ja szko³ê podstawow¹, to samo liceum i ten sam uniwersytet. W Ameryce pracowa³ m.in. w bibliotece Gie³dy na Wall Street. Ze wspólnych wspomnieñ zrodzi³a siê bardzo serdeczna znajomoœæ, zarówno z nim samym, jak i z jego przyjacielem R. P. – wielce utalentowanym architektem, zakochanym w swej rodzimej Kalifornii. Obaj mnie do niej dwukrotnie zaprosili. Niedawno dowiedzia³em siê, ¿e Katarzyna Iwaniec, znana malarka z Princeton, jest nie tylko otwocczank¹, ale i absolwentk¹ naszego liceum. Po maturze ukoñczy³a chwalebnie matematykê na Uniwersytecie Warszawskim a póŸniej
by³a doktorem w Polskiej Akademii Nauk. W USA znalaz³a siê za spraw¹ swojego mê¿a profesora Henryka Iwañca, który jest jednym z najs³awniejszych matematyków na œwiecie. O dawnym otwockim liceum opowiadali mi tak¿e niektórzy czytelnicy „Kuriera” przypadkowo spotkani w ró¿nych miejscach i na ulicy. Opowiadali mi o nim te¿ Starsi Bracia w Wierze z którymi zetkn¹³em siê w Miami Beach, w miejscowoœciach wypoczynkowych w górach Adirondack i w ¿ydowskich dzielnicach Brooklynu. Tam równie¿ spotka³em kilku naszych licealistów z prze³omu lat 40. i 50. przyby³ych do Nowego Jorku z Izraela. Przedziwny traf chcia³, ¿e na Manhattanie zamieszka³em w wie¿owcu nad mieszkaniem przedwojennej uczennicy tego¿ liceum, a przedtem gimnazjum, równie¿ Starszej Siostry w Wierze, jak siê okaza³o. Niestety jej imienia i nazwiska nie zdo³a³em dzisiaj znaleŸæ w swych dawnych zapiskach. Nasza znajomoœæ zaczê³a siê burzliwie, gdy¿ by³y m¹¿ Krystyny Mazurówny, œwietny pieœniarz francuski – Jean Pierre Bluteau, wypchn¹³ niechc¹cy z okna mojej sypialni klimatyzator, który spad³ na klimatyzator tej¿e s¹siadki i oba polecia³y do ogródka znajduj¹cego siê przy wie¿owcu. Oby³o siê bez ofiar, mimo to oburzenie s¹siadki by³o wielkie, czemu trudno by³o siê dziwiæ. Wpad³a do mnie z awantur¹, pewna ¿e klimatyzator wylecia³ podczas zakrapianej balangi i jê³a straszyæ s¹dem. Na szczêœcie rozpozna³a mnie na zdjêciu widniej¹cym w „Kurierze Plus” i przypomnia³a sobie, ¿e pisa³em kiedyœ o Otwocku. Z³o¿y³em nale¿ne przeprosiny i wydoby³em album ze zdjêciami zrobionymi w tym mieœcie. Ostatecznie sprawa klimatyzatorów skoñczy³a siê po kosztach w³asnych, natomiast zaczê³y siê wspominki i wypominki. Od niej dowiedzia³em siê na jak wysokim poziomie by³o to nasze przedwojenne gimnazjum i liceum, i jacy byli w nim nauczyciele, nie wy³¹czaj¹c Karola Zbyszewskiego, póŸniejszego przewrotnego eseisty i autora s³ynnego „Niemcewicza od przodu i ty³u”. S¹siadka zaprasza³a mnie póŸniej na kawê, raz nawet na indyka i opowiada³a, opowiada³a, opowiada³a. O polskich i ¿ydowskich kolegach, i poprawnych relacjach miêdzy nimi, jeœli nie liczyæ antysemickich wyskoków i niewybrednych dowcipów uczniów z prawicowo-nacjonalistycznych domów. Recytowa³a z pamiêci obszerne fragmenty „Pana Tadeusza” i „Beniowskiego”. Œwietnie zna³a dawne lektury, takie jak „Mendel gdañski” Konopnickiej, czy „Meira Ezofowicza” Orzeszkowej, pamiêta³a te¿ o bliskiej przyjaŸni dwóch sybiraków z „Lalki” – Stanis³awa Wokulskiego i Henryka
Tydzieñ na kolanie Niedziela Kazik, piosenkarz. Kaziutek. Punkt sta³y w mojej podró¿y przez ¿ycie. S³ucha³em w 1987 r., s³ucham dzisiaj. Rogata dusza. Jak zwykle dok³ada do pieca. „Wyborcza” chcia³a sprawdziæ co mia³ na myœli œpiewaj¹c „Mam w d (…) pie obie wasze Polski”. Kazik, który komuszków przepoczwarzonych w postkomuszków wci¹¿ nie trawi, wyznaje: „To podzia³ zrodzony w ³onie jednej matki. Powstanie PO i PiS przyj¹³em z ogromn¹ radoœci¹. Spodziewa³em siê, ¿e ten PO-PiS w koñcu wyruguje kompletnie dla mnie niezrozumia³¹ potêgê postkomuny, która panoszy³a siê we wszystkich odnogach w³adzy: ustawodawczej, wykonawczej i s¹downiczej. Niestety, jak wiadomo, najmocniej nienawidz¹ siê ci, którzy s¹ najbli¿ej – i tak to siê potoczy³o”. S³owem wyznanie typowej „sierotki po PO-PiSie”. Ale sam nie zamierza siê zapisywaæ do ¿adnego z obozów. Wyznaje: „Próbuj¹ zwerbowaæ mnie do któregoœ obozu (…) Od lat powtarzam, ¿e ci, którzy w³adzê maj¹, robi¹ syf i w tym syfie siê tarzaj¹ (…) Kontestujê ka¿d¹ w³adzê, chocia¿by dla zasady, bo w³adza to opresja”. Tak rzecze Kazik Staszewski i dobrze, ¿e jest, jaki jest.
Andrzej Józef D¹browski
Poniedzia³ek rano Gdy myœlê, kiedy obecny œwiat wymkn¹³ siê spod kontroli, kiedy wszed³ w Mrok. A mo¿e raczej, kiedy sam wydoroœla³em i rozsta³em siê z dzieciêcym pojmowania œwiata w jego idealizmie. Tak, oczywiœcie 11 wrzeœnia 2001 r. by³ szokiem, ale jednak fala entuzjazmu i patriotyzmu, by³a odpowiedzi¹ na Z³o, dawa³a nadziejê, ¿e Dotychczasowe – od upadku komuny – utrzyma siê. Jednak przysz³a inwazja Iraku w 2003 r. Otworzy³a puszkê z Pandor¹ tego œwiata. Najpierw jednak oszustwo i manipulacje administracji Busha juniora w sprawie motywu ataku. Broni masowej zag³ady nie znaleziono, ale Zachód zosta³ podzielony. Sama inwazja i bezpoœrednie konsekwencje by³y jeszcze gorsze. Pomys³, ¿e mo¿na zniszczyæ pañstwo irackie, rozwi¹zaæ armiê, zabiæ tyrana i wprowadziæ demokracjê w stylu zachodnim to by³a dziecinada. Dziecinada, na któr¹ nabra³o siê sporo ludzi, w tym ni¿ej podpisany. Wed³ug Ÿróde³ wywiadowczych, Saddam Husejn, gdy Amerykanie zdobyli po³udniowe tereny Iraku, mia³ powiedzieæ „niech teraz rz¹dz¹ szyitami”. Myœla³ biedak, ¿e koalicjanci znów – jak w 1991 r. – siê zatrzymaj¹ i zostawi¹ re¿im w Bagdadzie, wiedz¹c ¿e nikt inny lepiej nie zapanuje nad tym rejonem. Ostatecznie to teren Mezopotamii. Jednak nie, neokonserwatyœci z otoczenia Busha juniora, poszli na ca³oœæ. Rozwalili kraj, rozwi¹zali armiê, z dnia na dzieñ delegalizuj¹c uk³a-
Szlangbauma. Przytacza³a cytaty ³aciñskie i greckie. Mówi³a biegle po francusku i angielsku. Opowiada³a o tajnym nauczaniu w Otwocku, o dy¿urach rodziców przed domami, w których siê ono odbywa³o. Mówi³a te¿ o donosach, na skutek których musia³a siê ukrywaæ. Jej rodzice przed pójœciem do getta oddali co cenniejsze rzeczy polskim s¹siadom lub przyjacio³om, ¿eby nie dosta³y siê w ³apy niemieckie i z tych samych powodów przepisali rzemieœlnicz¹ firmê na polsk¹ rodzinê. Liczyli na to, ¿e wojnê prze¿yj¹. Wkrótce zostali wywiezieni do Treblinki. Ona cudem ocala³a, p³ac¹c za przechowywanie w ch³opskich domach pod Otwockiem i ucz¹c potajemnie wiejskie dzieci. Po wojnie niczego nie odzyska³a z tego, co jej rodzice dali na przechowanie i co ona sama zdeponowa³a. Jej rodzinne mieszkanie by³o zajête przez polsk¹ rodzinê, tedy tu³a³a siê po ró¿nych k¹tach, podejmuj¹c jednoczeœnie studia chemiczne. Po Pogromie Kieleckim przedosta³a siê z Polski do Pary¿a. Tam kontynuowa³a studia a po ich ukoñczeniu za³o¿y³a ma³¹ wytwórniê perfum. Dobrze prosperuj¹c¹. Do Nowego Jorku przyjecha³a wraz z mê¿em, który by³ Amerykaninem. Kiedy j¹ pozna³em, on ju¿ nie ¿y³. Widywa³em natomiast jej syna, który by³ rad, ¿e jego mama mo¿e porozmawiaæ w ojczystym jêzyku nie tylko z polskimi paniami w pralni, ale i z „gimnazjalnym koleg¹”, jak mnie nazywa³. Calek Perechodnik (rocznik 1916) bezpoœrednio po likwidacji przez Niemców otwockiego getta, czyli wywiezienia tysiêcy ¯ydów do Treblinki, schowa³ siê na strychu ówczesnego budynku liceum przy ulicy Warszawskiej 13. Po jakimœ czasie odwa¿y³ siê zejœæ na dó³: „Ogl¹dam sale gimnazjalne, gdzie spêdzi³em osiem lat nauki i zabawy beztroskiej. £awki stoj¹ na tych samych miejscach, przypominam sobie, gdzie kto siedzia³ i jak wygl¹dali profesorowie przy tablicach. Trudno mi w to wszystko uwierzyæ, ¿e przecie¿ kiedyœ by³em cz³owiekiem na równi z innymi, mia³em prawo ¿yæ, p³ataæ figle profesorom, bawiæ siê z kolegami i kole¿ankami [...] widzê znajome nazwiska kolegów, wyryte scyzorykiem na ³awkach [...] widzê, ¿e po ¯ydach, oprócz imion gdzieœ wyrytych nic nie pozostanie”. Do 1939 roku uczniowie ¿ydowscy i Polacy ¿ydowskiego pochodzenia stanowili wiêkszoœæ w naszym gimnazjum i liceum.
dy i klany. Zamiast klasycznie wybraæ lojalnych wojskowych i zrobiæ ich rêkami pucz wojskowy… wybrali Chaos. Konsekwencje? Rozwalona ca³a Mezopotamia. Irak, Syria, kawa³ek Turcji (w efekcie ostry kurs na nacjonalizm), destabilizacja w ca³ym rejonie Bliskiego Wschodu. Wzrost znaczenia Iranu, na zasadzie wype³niania pustki. Rozrost terroryzmu i powstanie ISIS. Fale emigracji zalewaj¹ce Europê. Sama Ameryka wpad³a w bagno Bliskiego Wschodu na tyle, tyle lat. Ju¿ sama wojna w Afganistanie trwa osiemnasty rok. Ile strat ludzkich, jak wielkie koszty, jak wielkie si³y i œrodki wpompowane w pustyniê i kamienne okolice Bliskiego Wschodu. Drugi wstrz¹s to kryzys finansowy 2007-8. Wynikaj¹ce z nieprawdopodobnej, nieograniczonej chciwoœci t³umaczonej turbokapitalizmem i globalizacj¹. Rozwalanie krajów, religii i obyczaów w imiê nowego, turbokapitalistycznego porz¹dku tego œwiata. A potem bum! Zawali³o siê, ale znów mo¿ni tego œwiata, uniknêli konsekwencji. Dlaczego? Ano ukuto formu³ê: „zbyt wielki, aby upaœæ”. W jej imiê posz³y w ruch wielkie œrodki oczywiœcie œci¹gniête z podatków na ratowanie olbrzymów. W myœl zasady „prywatyzacji zysków, nacjonalizacji strat”. A potem, aby podtrzymaæ ¿ycie w bañce dobrobytu, pompowano gospodarkê miliardami papierowego pieni¹dza bez pokrycia. Obama i Trump ze swoimi ekscesami to tylko konsekwencje zabagnienia w Iraku, uwalenia Supermocarstwa w pustyni oraz turbokapitalizmu bez jakiejkolwiek moralnoœci, tylko z ekscesami. Nie wiesz o czym piszê? Zmar³y
Ci¹g dalszy w nastêpnym numerze. m niedawny mi³oœnik nastoletnich dziewcz¹t pan Epstein robi³ dobrze sobie i kole¿kom miliarderom, najmo¿niejszym tego œwiata, szpanuj¹c swoimi pieniêdzmi, wp³ywami i hedge funduszami… Dzisiaj chaos na œwiecie coraz bardziej odczuwalny. Ameryka straci³a pozycjê lidera, zbyt zajêta sob¹ oraz coraz gorzej reaguj¹ca na agresywne ruchy Chin, Rosji czy Iranu. Europa dr¿¹ca przed kolejn¹ inwazj¹ uciekinierów z Mezopotamii, tak¿e raczej nie jest zdolna do mocniejszych ruchów. Na tym tle rosn¹ zamordystyczne despotie (Chiny, Rosja, Iran, Korea Pó³nocna), narzucaj¹c w³asne narracje i rozwi¹zania. Lepiej chyba nie bêdzie. Nie za bardzo widaæ, jak rozbawiona Internetem i „wolnoœci¹” Ameryka mia³aby podci¹gn¹æ siê… Wiele napisano o tym, ¿e czasy przypominaj¹ te, sprzed upadku Cesarstwa Rzymskiego. Czy tak jest? Nie wiem. Siêgnê po ksi¹¿ki opisuj¹ce tamten czas. Ostatecznie „nic nie mo¿e przecie¿ wiecznie trwaæ”, nawet Pax Americana… Poniedzia³ek wieczór A jednak powinniœmy byæ wdziêczni. Mamy dwie rêce, dwie nogi, oczy do czytania, uszy do s³uchania. Dach nad g³ow¹ i co do garnka w³o¿yæ. Nie tak jak wielu innych… Przede wszystkim ¿yjemy, co daje pomyœlunek o alternatywie (w³aœnie obali³o zdrowego jak d¹b przez 61 lat mojego kolegê – wystarczy³o pó³ roku choroby). Tak, wiêc b¹dŸmy wdziêczni, dziêkujmy za wszystko, co mamy, myœl¹c jaka mog³aby byæ alternatywa. Tak, wiêc, Happy Thanksgiving Day, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku!
Jeremi Zaborowski
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
7
Nr 147
Nowy Jork
Tak wygl¹da³y mieszkania warszawiaków po zrabowaniu zbiorów, przed podpaleniem i wysadzeniem w powietrze.
30 listopada 2019
Za³adunek dzie³ sztuki na ciê¿arówkê i przyczepy pod budynkiem Towarzystwa Zachêty Sztuk Piêknych w Warszawie przy pl. Ma³achowskiego 3, 1944 r.
Jak Niemcy okradali Warszawê
Fragmenty wnêtrz Muzeum Narodowego w Warszawie zniszczonego przez Niemców podczas Powstania Warszawskiego, 1944 r.
Tydzieñ po masakrze mieszkañców Woli, kiedy w ci¹gu zaledwie kilku pierwszych dni sierpnia zginê³o 50 tysiêcy Polaków, genera³ SS i policji Heinz Reinefarth przes³a³ Heinrichowi Himmlerowi podarunek. „Reichsführerze! Z naszych warszawskich ³upów wojennych pozwalam sobie przes³aæ panu dwie paczuszki herbaty wraz z najlepszymi pozdrowieniami. Heil Hitler!”. Ponad 70 lat po zakoñczeniu II wojny œwiatowej rz¹dy kilkunastu pañstw wci¹¿ nie mog¹ doliczyæ siê tysiêcy dzie³ sztuki, ton z³ota i kilometrów archiwów zrabowanych przez nazistów. Polska ju¿ we wrzeœniu 1939 r. zosta³a poddana planowemu rabunkowi przez okupanta. Konfiskaty mienia, dokonywane przez wojsko i niemieckich urzêdników, trwa³y przez ca³y okres okupacji. Ich ³upem pad³y fabryki, browary, restauracje, a nawet rzeŸnie. Koncerny niemieckie przejê³y polskie huty i kopalnie, ³ódzkie fabryki tekstylne, zak³ady zbrojeniowe, wytwórnie artyku³ów spo¿ywczych. Niemcy rabowali nie tylko maj¹tek pañstwowy, ale przede wszystkim prywatny: w³asnoœæ polskiej szlachty, srebra sto³owe, fortepiany, futra, porcelanê, meble antyczne i obrazy, radia, telefony, u¿ywa-
j¹c ich do dekoracji biur i prywatnych rezydencji oraz na prezenty. Systematyczny rabunek wszelkich dóbr z Warszawy rozpoczêli ju¿ w lipcu 1944 roku, kiedy stanêli wobec perspektywy utraty miasta. Zajmowa³y siê nim trzy piony: Wehrmachtu, Zarz¹du Cywilnego oraz SS i policji. Warunki wyj¹tkowo sprzyjaj¹ce rabunkowi zaistnia³y po upadku powstania warszawskiego. St³umienie powstania oraz wymordowanie i wygnanie w³aœcicieli mieszkañ umo¿liwi³o w pe³ni zorganizowan¹, pozbawion¹ œwiadków grabie¿ na masow¹ skalê. Himmler, wydaj¹c roz-
kaz ca³kowitego zniszczenia Warszawy, poleci³ przedtem oczyœciæ j¹ ze wszystkiego, co mia³o jak¹kolwiek wartoœæ. Grabiono nawet kable spod ziemi i tory kolejowe, wszystko co mog³o przydaæ siê niemieckiej armii, a wiadomo, ¿e pod koniec 1944 roku by³a ona w trudnej sytuacji. Rabuj¹cy doskonale orientowali siê, gdzie mog¹ byæ schowane monety i bi¿uteria. Domowe skrytki i piwnice by³y przetrz¹sane przy pomocy robotników przymusowych z³o¿onych z polskich wiêŸniów, tak zwanych Sachräumungskommando. Relacje o sposobach i rozmiarach grabie¿y pochodz¹ w³aœnie
XVIII-wieczny obraz Krzysztofa Lubienieckiego „Portret mê¿czyzny” jest jednym z wielu dzie³ sztuki, które zosta³y zrabowane przez Niemców z Muzeum Narodowego w Warszawie, w paŸdzierniku 1944 roku. Prawdopodobnie obraz trafi³ do zamku Fischhorn w Austrii, gdzie zosta³ odkryty przez jednego z ¿o³nierzy amerykañskich, który zabra³ go do Stanów Zjednoczonych. Po œmierci ¿o³nierza obraz zosta³ sprzedany nieœwiadomym jego pochodzenia kupcom z Columbus w stanie Ohio, gdzie pozosta³ przez wiele lat. Nabywca, dowiedziawszy siê, ¿e dzie³o pochodzi z rabunku, dobrowolnie odda³ je Polakom.
od wykorzystywanych do tego celu Polaków. Pozostawiony w opuszczonych domach dobytek „oddzia³y oczyszczaj¹ce” ³adowa³y na samochody. Akcja by³a dok³adnie rozplanowana i codziennie konsekwentnie realizowana pod œcis³ym nadzorem Niemców. Po wyniesieniu z mieszkania wszystkich ruchomoœci nastêpowa³a ich segregacja na meble, cenne obrazy, futra, poœciel, bieliznê, odzie¿, maszyny do pisania i szycia. Wyselekcjonowane i pouk³adane przedmioty sk³adano na pakach samochodów. Warszawiacy ze zgroz¹ obserwowali d³ugie kolumny aut przewo¿¹cych zrabowany dobytek. Sznur samochodów czêsto siê zatrzymywa³, poniewa¿ od nat³oku ciê¿arówek tworzy³ siê korek. We W³ochach na torach czeka³ ju¿ podstawiony poci¹g, do którego podczepiano kilkanaœcie wagonów towarowych. Cenny ³adunek przewo¿ono tak¿e na Dworzec Zachodni, gdzie wiêŸniowie umieszczali zrabowane dobra w wagonach. Tekstylia, futra i dywany trafia³y do obozu Ravensbrück. Do Banku Rzeszy pieni¹dze, z³ote monety i z³oto w sztabkach. Do Urzêdu Lombardowego w Berlinie – pierœcionki, bransoletki i zegarki. Nie zapominano te¿ o skrzypcach i akordeonach, te ostatnie by³y do osobistej dys-
FOT. STEFAN RASSALSKI
pozycji Himmlera, oraz kolekcjach znaczków pocztowych. W jednym z niemieckich dokumentów z jesieni 1944 r. jest mowa o trzech walizach znaczków. Pisarz Bohdan Korzeniewski, który podczas powstania by³ jednym z ratuj¹cych ksi¹¿ki Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, zapamiêta³: „Wszêdzie wa³êsali siê ¿o³nierze niemieccy, którzy sobie wybierali ³upy. Raz po raz to tu, to tam, to ówdzie zaje¿d¿a³y ciê¿arowe samochody, które zape³niano walizami wypychanymi pocz¹tkowo przez oficerów tylko, póŸniej i przez ¿o³nierzy. Ka¿dy z nich co parê dni wysy³a³ 6 do 10 walizek. W prostocie serca wyznawali to polskim bibliotekarzom. Same walizki, naturalnie, te¿ pochodzi³y z ³upie¿y”. Szef bibliotek w Generalnym Gubernatorstwie dr Gustaw Abb w 1942 r., po sowieckich nalotach na Warszawê, obawiaj¹c siê, ¿e kolejny nalot mo¿e zniszczyæ gmach biblioteki, zarz¹dzi³, by zbiory specjalne warszawskich bibliotek zgromadzone podczas wojny w Bibliotece Ordynacji Krasiñskich na Okólniku zosta³y rozlokowane w piwnicach w kilku ró¿nych miejscach miasta. W sierpniu 1944 r. samoloty Luftwaffe zrzuci³y na bibliotekê bomby. W po¿arze sp³onê³a czêœæ zbiorów. Te najcenniejsze zniesiono wczeœniej do piwnicy. Po kapitulacji powstania zosta³y one z premedytacj¹ spalone przez ¿o³nierzy niemieckich. Tadeusz Makowiecki, dyrektor biblioteki UW, tak opisywa³ to, co zasta³ w paŸdzierniku po upadku powstania na Okólniku: „Schodzimy (buty grzêzn¹ w popiele) do ogromnych piwnic. Musia³y byæ podpalane, ka¿da oddzielnie, systematycznie. A tu zgromadzono najwiêksze skarby: rêkopisy, starodruki, ryciny, mapy, Bibliotekê Za³uskich, zbiory Stanis³awa Augusta, resztê zbiorów rapperswilskich, archiwa Krasiñskich, cimelia z wszystkich bibliotek Warszawy. Nic. Nic. Z gór¹ 100 000 pozycji rêkopiœmiennych, niewyzyskanych, niedrukowanych nigdy i ju¿ nigdzie”. Spalone zosta³y, tak¿e z premedytacj¹, miêdzy innymi zbiory Biblioteki Ordynacji Zamoyskich i Biblioteki Publicznej. Czego nie dokona³a grabie¿cza rêka okupanta i wojna, dope³nili rabusie. W czasie okupacji bowiem zjecha³o do Polski mnóstwo drobnomieszczañskich cwaniaków w rodzaju Schindlera, aby robiæ w podbitym kraju swoje interesy. Od strychów do piwnic w ka¿dym domu spl¹drowano i wyszabrowano ka¿dy k¹t. Wyniesiono i wywieziono wszystko, co siê da³o. Z³odziejami byli nie tylko Niemcy. Tak¿e kolaboranci ze Zwi¹zku Sowieckiego pod niemieck¹ komend¹. Zanim jeszcze Armia Czerwona nadci¹gnê³a nad Wis³ê, s³ychaæ by³o w Warszawie ¿¹danie: „Dawaj czasy!”. Dokonywa³a siê wielka operacja, nie tylko masowego wywo¿enia z miasta
Koœció³ œw. Floriana na Pradze, najwybitniejsze dzie³o Józefa Piusa Dziekoñskiego z lat 1887-1904, Niemcy wysadzili we wrzeœniu 1944 roku, wycofuj¹c siê z Warszawy.
wszelkich maj¹cych wartoœæ ruchomoœci, surowców, maszyn, rzeczy codziennego u¿ytku, ale tak¿e dzie³ sztuki, któr¹ nadzorowa³ sam Heinrich Himmler. Niemieccy, a tak¿e austriaccy historycy sztuki, profesorowie, kustosze muzeów d³ugo przed wybuchem wojny sporz¹dzili listê inwentaryzacyjn¹ cennych dzie³ sztuki europejskiej. Jeden z przypadkowych œwiadków opowiada³, jak niemieccy ¿o³nierze opró¿niali s³ynn¹ warszawsk¹ galeriê: „Dzisiaj by³em œwiadkiem szczególnie dla mnie przykrej sceny. Przechodz¹c obok „Zachêty”, zobaczy³em d³ugi szereg ciê¿arówek. Robotnicy przesuwali po chodniku jakieœ ciê¿kie przedmioty. Przez szeroko otwarte okna dostrzeg³em z³oty b³ysk ram obrazów. Chocia¿ wiedzia³em, ¿e to bardzo niem¹dre z mojej strony, podszed³em bli¿ej, ¿eby zobaczyæ, co siê dzieje. Wyrzucano coœ przez okno, coœ, co w jasnym blasku s³oñca zab³ys³o wszystkimi kolorami têczy. Te strzêpy i kawa³ki by³y obrazami, a tu¿ przede mn¹ upad³a moja ukochana „Barbara Radziwi³³ówna”. Robotnicy apatycznie podnosili te skarby polskiej sztuki i wrzucali je na czekaj¹ce ciê¿arówki. Zaraz potem samochody odjecha³y w nieznanym kierunku. Mia³em uczucie, jakbym siê przygl¹da³, jak morduj¹ starych przyjació³.” Na tym tle ogólnego dramatu Warszawy i jej mieszkañców wy³ania siê obraz niezwyk³ego poœwiêcenia muzealników oraz osób zaanga¿owanych w zabezpieczanie i ratowanie dziedzictwa kulturowego narodu. W najwa¿niejszych muzeach, Zabrana przez niemieckiego oficera „na pami¹tbibliotekach oraz archiwach, kê” martwa natura z owocami i butelk¹ wina Anne mimo ¿e niedostêpnych ju¿ dla Vallayer-Coster, nale¿a³a do zbiorów Muzeum Naspo³eczeñstwa, w wiêkszoœci rodowego w Warszawie. wypadków pozostawiono pol-
Zrabowany obraz Aleksandra Gierymskiego „¯ydówka z pomarañczami”, 26 listopada 2010 pojawi³ siê na aukcji w Niemczech. skie kierownictwo i personel, podporz¹dkowuj¹c je niemieckim komisarzom. Prof. Stanis³aw Lorentz, przed wojn¹ dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, próbowa³ ratowaæ dzie³a sztuki oraz konspiracyjnie sporz¹dzaæ rejestry wartoœciowych przedmiotów rabowanych przez okupanta. Rejestry te otrzyma³ Rz¹d Emigracyjny w Londynie. Lorentz i jego wspó³pracownicy starali siê wobec Niemców zachowywaæ pozory ciê¿kiej i intensywnej pracy, czego wyrazem by³y szczegó³owe i czêœciowo fikcyjne sprawozdania miesiêczne. Profesor wspomina³ póŸniej: „W rzeczywistoœci niczego nie robiliœmy, poza rzecz jasna, w miarê si³ konserwacj¹ zbiorów i utrzymywaniem porz¹dku. A g³ówne nasze zadanie, z którego na szczêœcie Niemcy nie zdawali sobie sprawy, polega³o na rejestracji i inwentaryzacji dzie³ sztuki przez nich grabionych”.
Spustoszenie, jakiego w sierpniu i we wrzeœnia 1944 r. dokonali Niemcy, prof. Lorentz opisywa³ w pamiêtnikach: „Niezw³ocznie po wkroczeniu Niemców do muzeum w dniu 3 sierpnia rozpocz¹³ siê rabunek zbiorów. ¯o³nierze wy³amali karabinami i kilofami drzwi do sal muzealnych, rozbijali skrzynie i t³ukli szyby w szafach i gablotach. Ofiar¹ grabie¿y pad³y najpierw wspania³e zbiory Go³uchowskie. Gobelinów i zabytkowych tkanin u¿ywano na podœció³ki ¿o³nierskich legowisk, do zaciemniania okien i na pokrycia sto³ów. Okna zas³aniano obrazami. Ulubion¹ zabaw¹ oficerów i ¿o³nierzy by³o przebieranie siê w zabytkowe stroje, paradowanie z antyczn¹ broni¹, rozbijanie instrumentów muzycznych. Emalii, ceramiki, szk³a i wyrobów metalowych u¿ywano do posi³ków, a gdy woda zala³a korytarze – u³o¿ono przejœcia z tek grafiki i starodruków”. Wed³ug relacji prof. Lorentza 27 wrzeœnia 1944 r. podporucznik Negel, dowódca oddzia³u stacjonuj¹cego w muzeum od 22 sierpnia, wybra³ sobie „na pami¹tkê” dwa obrazy Anne Vallayer-Coster przedstawiaj¹ce martw¹ naturê. Obrazy zosta³y przez niego zdjête z blejtramów i zwiniête, po czym poleci³ dyrektorowi napisaæ zaœwiadczenie, ¿e otrzyma³ je „w darze”. Oficerowie niemieccy, jak stwierdza³ Lorentz, uwa¿ali za zupe³nie naturalne zabieranie rzeczy „na pami¹tkê”. Najprawdopodobniej równie¿ podczas powstania warszawskiego zrabowano z Muzeum Narodowego odzyskan¹ w 2011 r. „¯ydówkê z pomarañczami” Aleksandra Gierymskiego, która pojawi³a siê na aukcji w Niemczech. Profesor Lorentz znalaz³ siê wœród osób, które – na mocy umowy kapitulacyjnej zawartej po upadku powstania warszawskiego pomiêdzy Niemcami a polskimi w³adzami podziemnymi – ratowa³y pozosta³e dzie³a sztuki spod ruin stolicy. Uratowane z po¿ogi wojennej zosta³y ewakuowane do Pruszkowa. Przy czym Polacy musieli do³o¿yæ starañ, aby dzie³a o wiêkszej wartoœci ukryæ przed okupantem. Niemcy metodycznie opró¿niali kolejne domy, ulice i dzielnice. Nastêpnie przyst¹piono do systematycznego wyburzania stolicy. Zabudowania podpala³y tak zwane „oddzia³y niszcz¹ce” – Vernichtungskommando. Po kilku dniach sprawdzano, czy wszystko zosta³o zniszczone. Pod niektóre budynki ogieñ podk³adano kilkakrotnie, a¿ do zupe³nego wypalenia. Warszawa mia³a byæ dziesiêciokrotnie zmniejszona, pozbawiona zabytków i sprowadzona do rangi prowincjonalnego miasta – taki scenariusz przewidywa³ przedstawiony 6 lutego 1940 r. tak zwany plan Pabsta. Ile wynios³y straty? Do dziœ jest to niepoliczalne. Ÿród³a podaj¹ odmienne informacje na temat iloœci wywiezionego dobytku. Ewakuacja dóbr trwa³a od wybuchu powstania a¿ do wyzwolenia stolicy. Relacje œwiadków potwierdzaj¹, ¿e rabowanie Warszawy przez niemieckie wojsko oraz administracjê trwa³o do ostatniej chwili, nawet w dniu wkroczenia do Warszawy Armii Czerwonej oraz 1 Armii Wojska Polskiego. Grabie¿cza dzia³alnoœæ okupanta spowodowa³a prawdopodobnie wywiezienie z miasta w sumie oko³o 45 – 50 tysiêcy wagonów kolejowych i kilkudziesiêciu tysiêcy samochodów ciê¿arowych za³adowanych dobrami materialnymi Polaków. Jednak nie sposób dok³adnie wyceniæ, nie tylko strat materialnych Warszawy, ale i strat moralnych mieszkañców stolicy i ca³ego kraju. Opr. J. Szczepkowska
ZDJÊCIA NAC
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava-swap@kurierplus.com, tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Redakcja: Jolanta Szczepkowska
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
10
www.kurierplus.com
Podró¿ po jeden uœmiech To kolejny felieton pisany w kawiarni, tym razem w Azji. Powinienem mieæ trudnoœci z wywo³aniem w sobie przedœwi¹tecznego nastroju. Jestem jednak na Filipinach, kraju najbardziej dziœ obok Polski katolickim, z 80 procentami ludnoœci deklaruj¹cymi tê wiarê. Siedzê w galerii handlowej popijaj¹c kawê americano. Przede mn¹ las oœwietlonych choinek, animacje dla dzieci, fortepian graj¹cy bo¿onarodzeniowe melodie. Tak przywitano mnie na lotnisku w Manili. Choæ by³o po pó³nocy, trzy dziewczyny na scenie œpiewa³y „Jingle Bells”. Naprzeciwko sta³a gigantyczna szopka. Dzwoni, gra, b³yszczy, ludzie siê uœmiechaj¹ i ciesz¹. Jaki¿ kontrast w stosunku do ponurych, tylko czekaj¹cych, ¿eby mnie powaliæ na glebê i zaaresztowaæ, policjantów w Pekinie, gdzie mia³em przesiadkê. Tak wiêc œwiêta spêdzê po bo¿emu choæ nie gwarantujê, ¿e na wigiliê zjem dwanaœcie potraw i bêd¹ identyczne jak te w PRL-u. Filipiñski katolicyzm jest trochê trefny. Czerpie zarówno od kolonizatorów hiszpañskich jak z pierwotnych wierzeñ i zabobonów. A i samo chrzeœcijañstwo sk³ada siê z wielu koœcio³ów i sekt. Dodam jeszcze, ¿e w katolickich Filipinach wpisana jest do konstytucji (!) ochrona trzeciej p³ci, a w telewizji wywiady z prezydentem przeprowadza czasem transwestyta. S³owem, czyha tu na mnie diabe³, podstêpnie skryty równie¿ w cia³ach œlicznych i zalotnych dziewczyn. Na Filipinach by³em ju¿ kilka razy, podobnie w Tajlandii. Pierwsze cztery mie-
FOT. JAN LATUS
Jan Latus
si¹ce spêdzê w tych krajach. Potem dz¹ nocne bary i wiodê hulaszcze, lecê do Malezji i zobaczy siê co daniebezpieczne ¿ycie, jakiego nie zalej. Mo¿e przypomnê sobie Wietnam znali pracuj¹c w szkole lub korporai Kambod¿ê, albo te¿ po raz pierwcji w swojej Irlandii lub Norwegii. szy odwiedzê Indonezjê, Laos i BirCudzoziemcy maj¹ ró¿ne opcje mê. Bêdê tu siê smyczy³ przynajprzed³u¿ania wizy, starania siê o lemniej pó³ roku, mo¿e d³u¿ej. Dla pogalny pobyt, wyrabiania lokalnych siadaczy amerykañskiego czy poldokumentów i prawa jazdy, podejskiego paszportu wizy przy wjeŸdzie mowania pracy np. nauczyciela jêzys¹ formalnoœci¹ a koszty ¿ycia ni¿sze ka angielskiego. Niektórzy koñcz¹ ni¿ w Polsce, nie mówi¹c o Stanach. Ÿle: zdradzeni przez partnerki, oszuWynaj¹³em przecie¿ swoje mieszkakani przez biznesowych lokalnych nie w Warszawie; do reszty bêdê dopartnerów, aresztowani za posiadanie k³ada³ z kupki dolarów uzbieranych u¿ywek, koñcz¹ w biedzie i rozpaprzez 30 lat w Ameryce. czy, zbieraj¹c na bilet do domu. WieNa Azjê zachorowa³em po pierw- Dekoracje œwi¹teczne w SM Mall w Angeles City na Filipinach. lu wiêcej jest jednak zadowolonych szej wizycie w Tajlandii w 2005 roz azjatyckiej egzystencji: luŸnej, poku. JeŸdzi³em tam – a tak¿e na Filipiny Tymczasem wcale nie jest to akt od- zbawionej gorsetu zachodnich przepisów i do innych krajów regionu – z polskimi wagi ani decyzja odosobniona. Dziesi¹t- reguluj¹cych ka¿dy aspekt ¿ycia. przyjació³mi z Nowego Jorku, czasem ki, jeœli nie setki tysiêcy ekspatów z ZaMoi koledzy mo¿e nie bêd¹ w stanie sam. By³y to wyjazdy najwy¿ej na trzy chodu przenios³o siê do tañszych dla nich spróbowaæ azjatyckiej przygody. Ja mytygodnie i z du¿ym zapasem bezpieczeñ- i luŸniejszych w sposobie bycia, krajów. œla³em sobie jednak: jeœli nie teraz, to stwa: wczeœniej zarezerwowane loty i ho- Czasem s¹ to m³odzi ludzie po studiach, kiedy? Kiedy bêdê ju¿ tak stary, ¿e nie tele, pobyty w miejscach turystycznych. widz¹cy wiêksze szanse dla siebie w Du- tylko o mi³oœci nie bêdzie mowy, ale naChoæ ¿y³o nam siê w Ameryce ca³kiem baju, Singapurze, Guadalajarze. Czêœciej wet o przebie¿ce po pla¿y? Kiedy tak dobrze, ciekawie i bezpiecznie, têsknili- – ludzie w starszym wieku, którzy w siê przyzwyczajê do bezpiecznej nudy œmy do Azji. Do klaksonów skuterów, swoich krajach za emeryturê musieliby ¿ycia w Polsce, ¿e nie odwa¿ê siê jej nieustannego gwaru i ruchu na ulicach, ¿yæ niezmiernie skromnie, rezygnuj¹c opuœciæ na d³u¿ej? Kiedy ju¿ wydam kakofonii dŸwiêków z przydomowych z wszelkich przyjemnoœci i rozrywek, nie amerykañskie zaskórniaki? warsztatów, zapachów z ulicznych kuch- mówi¹c ju¿ o romansie czy ponownym W Polsce ludzie starsi, w tym moi kuni, kolorów: sukienek, owoców na straga- za³o¿eniu rodziny. zyni, dziwi¹ mi siê. Pewnie za plecami nie i morza. Têskniliœmy do rozmaitoœci: W nadmorskim kurorcie Pattaya w szepcz¹, ¿e to desperacja i dziecinada. wymieszania biedy z przepychem i znoju Tajlandii mieszka 20 tys. ekspatów. Tu, M³odzi Polacy chêtniej od nich je¿d¿¹ ¿ycia z wszechobecnym uœmiechem. Bra- gdzie teraz jestem, w mieœcie Angeles Ci- po œwiecie, a szczególnie zachwyceni s¹ kowa³o nam te¿ urody, subtelnoœci i zmy- ty na Filipinach, 80 km na pó³noc od sto- Azj¹ Po³udniowo-Wschodni¹. Kiedy s³owoœci azjatyckich kobiet, przy których licy, te¿ pewnie z 10 tysiêcy. Wielu jest wiêc im mówiê: -Jadê sobie pomieszkaæ Amerykanki wydawa³y siê niewartymi z pobliskiej Australii i Nowej Zelandii, w Indochinach. Podobnie jak w Polsce, starañ baboch³opami, asertywnymi i wy- jak równie¿ z USA, Kanady, Wielkiej zamierzam tam nic nie robiæ. – widzê brednymi mimo umiarkowanej czasem Brytanii, Niemiec, Szwecji, Szwajcarii. w ich oczach rozmarzenie i podziw. urody oraz p³ytkoœci umys³owej. Jest coraz wiêcej Chiñczyków, KoreañTrochê robiê dobr¹ minê do z³ej gry, Obawiam siê, ¿e na marzeniach mo¿e czyków, Hindusów i Rosjan nie poprze- odrobinê siê bojê, ale zarówno obserwacja siê u moich przyjació³ skoñczyæ. Prze- staj¹cych na wizytach turystycznych trendów na œwiecie jak i obserwacja reakcji strasz¹ siê wielkiej zmiany, przekalkuluj¹ i osiedlaj¹cych siê tutaj oraz zak³adaj¹- innych ludzi utwierdza mnie w opinii, ¿e za i przeciw, albo tak siê zestarzej¹, ¿e cych firmy. Niektórzy ¿eni¹ siê z lokalny- dobrze, i¿ podj¹³em ryzyko. Mogê przecie¿ ju¿ nie bêdzie im siê chcia³o zaczynaæ mi dziewczynami, maj¹ z nimi dzieci, sta- wygraæ bardzo wiele: byæ szczêœliwym. nowego ¿ycia. wiaj¹ nowej rodzinie domy. Inni prowam
GRUBE RYBY I PLOTKI „Potrafiê malowaæ sobie paznokcie o trzeciej nad ranem, bo uwa¿am, ¿e nikt nie zrobi tego lepiej ni¿ ja sama. To pewnie jest Ÿród³o mojego sukcesu” – powiedzia³a Scarlett Johansson. Aktorka, która w³aœnie skoñczy³a 35 lat ma na koncie niezliczon¹ liczbê nagród, a przy okazji wiele tytu³ów najseksowniejszej kobiety œwiata. Mówiono o niej „nowa Marilyn Monroe” i zachwycano siê wydatnymi ustami i burz¹ blond w³osów. Jednak Scarlett od pocz¹tku szuka³a ról, które wydobêd¹ jak¹œ „prawdê” o niej samej. Nigdy nie chcia³a byæ tylko s³odk¹ blondynk¹, ozdob¹ ekranu. Dziêki roli Natashy Romanoff, czyli Czarnej Wdowy w filmach z uniwersum Marvela uda³o jej siê odci¹æ od wizerunku seksbomby. „Chyba nigdy wczeœniej nie widzia³am filmu z tego gatunku, w którym seksapil kobiecych bohaterek nie by³ najwa¿niejszy. Oczywiœcie, ¿e s¹ one seksowne, ale przede wszystkim s¹ inteligentne, ambitne, zdeterminowane i rozs¹dne” – stwierdzi³a aktorka. Aby otrzymaæ tê rolê Scarlett przefarbowa³a w³osy na rudo i intensywnie trenowa³a. Ale zwykle jej zaanga¿owanie wykracza daleko poza fizyczn¹ przemianê. Od czasu, kiedy rozpoczê³a swoj¹ przygodê z „Avengersami”, czyli od 2012 roku, wyst¹pi³a w kilku niszowych projektach. Najodwa¿niejszym
Weronika Kwiatkowska
35-letnia Scarlett Johansson ma dwa œluby za sob¹, ale nadal wierzy w instytucjê ma³¿eñstwa, o czym œwiadcz¹ jej tegoroczne zarêczyny z Colinem Jostem. Otrzyma³a pierœcionek z 11-karatowym diamentem.
z nich by³o „Pod skór¹” Jonathana Glazera, w którym zagra³a kosmitkê, najpierw kusz¹c¹ mê¿czyzn swoim seksapilem,
a potem po¿eraj¹c¹ ich. To by³ pierwszy film, w którym pokaza³a siê ca³kiem nago. Chwilê póŸniej zaczarowa³a wszyst-
kich swoim g³osem w roli… oprogramowania komputowego w „Onej” Spike'a Jonze'a. Udowodni³a, ¿e naprawdê ma talent. Jeden z krytyków nawet stwierdzi³, ¿e za tê rolê powinna zostaæ nominowana do Oscara. „Urodzona w Nowym Jorku i wychowana przez Duñczyka i polsk¹ ¯ydówkê, zaczê³a wystêpowaæ w wieku siedmiu lat. Prze³omem by³ dla niej „Zaklinacz koni”. Jego re¿yser, Robert Redford okreœli³ Johansson jako 13-latkê, która zachowuje siê jak 30-latka. Kultowy status osi¹gn¹³ nakrêcony kilka lat póŸniej „Ghost World”, o którym znów pisano, ¿e Scarlett pokazuje wra¿liwoœæ i talent wykraczaj¹ce poza jej wiek. Okres dojrza³ego aktorstwa Johansson rozpoczê³a filmami „Miêdzy s³owami” Sofii Coppoli oraz „Dziewczyna z per³¹” Petera Webbera, w których potwierdzi³a, ¿e wczeœniejsze opinie na jej temat nie s¹ na wyrost. Od tej pory jej kariera nabra³a rozpêdu. Zosta³a muz¹ Allena, który obsadzi³ j¹ we „Wszystko gra”, „Scoop – gor¹cy temat” i „Vicky Cristina Barcelona””- czytamy. ¯ycie prywatne aktorki jest nieco mniej stabilne ni¿ zawodowe. Scarlett mia³a na koncie medialne romanse z Joshem Hartnettem i Jackiem Antonoffem, a w 2008 roku wysz³a za Ryana Reynoldsa. Ma³¿eñstwo rozpad³o siê po niespe³-
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com
Stany wewnêtrzne
11
Weronika Kwiatkowska
Przyjaciel K
si¹¿ka z psem na ok³adce. To nie wró¿y³o dobrze. Co innego koty. Kupi³am zbiór opowiadañ z ilustracjami Gosi Herby, bo piêknie wydany. I poprosi³am, by kole¿anka z Polski przywioz³a powieœæ Filipa Zawady, tylko dlatego, ¿e jej tytu³ brzmia³: „Rozdepta³em czarnego kota przez przypadek”. Po wielu trudach ksi¹¿ka trafi³a w moje rêce. Szybko siê okaza³o, ¿e zdanie z ok³adki to jej najlepsza czêœæ. Teraz czekam na „Iwana Konwickiego. Z domu Iwaszkiewicza”, choæ fragmenty z „Kalendarza i klepsydry” dotycz¹ce domowego tyrana i inne wzmianki, które na temat najs³ynniejszego kota polskiej literatury pojawia³y siê w druku, znam na pamiêæ. Muszê mieæ. Choæby ze wzglêdu na urocze ilustracje Danuty Lenicy. W nagradzanych „Mikrotykach” Paw³a So³tysa, do których mam szereg zastrze¿eñ, jest opowiadanie o umieraj¹cym kocie. Kilka razy próbowa³am odczytaæ je na g³os i za ka¿dym razem pogr¹¿a³am siê w dzikim szlochu. A teraz to. Ksi¹¿ka z psem na ok³adce. Na zielonym tle bia³a sylwetka doga arlekina. Singrid Nunez. „Przyjaciel”. Narratorka mieszka w Nowym Jorku. Pisze. I wyk³ada. Prowadzi kursy z literatury. Dowcipnie opisuje studentów, którzy nie chc¹ czytaæ tego, co napisali inni, tylko chc¹, ¿eby ich czytano. I zastanawiaj¹ siê czy Zygmunt Freud jest postaci¹ fikcyjn¹. Powtarza za Georgem Simenon, ¿e pisarstwo to nie zawód, ale powo³anie do nieszczêœcia. A nowojorski œwiatek literacki porównuje do pola na trzech latach, co sk³oni³o j¹ do szukania pocieszenia w ramionach francuskiego w³aœciciela agencji reklamowej, Romaina Dauriaca, którego poœlubi³a po dwóch latach znajomoœci. Para doczeka³a siê córeczki, Rose, co jednak nie uchroni³o ich ma³¿eñstwa i w po³owie 2016 roku aktorka znów by³a singielk¹. Johansson, która 22 listopada obchodzi³a 35. urodziny, ma dwa œluby za sob¹, ale nadal wierzy w instytucjê ma³¿eñstwa, o czym œwiadcz¹ jej tegoroczne zarêczyny ze scenarzyst¹ Saturday Night Live, Colinem Jostem. Choæ wieœci o kolejnym etapie ich znajomoœci do mediów trafi³y w maju, gwiazda do tej pory nie chwali³a siê pierœcionkiem zarêczynowym. W koñcu pokaza³a cenn¹ b³yskotkê na imprezie Comic Conie w San Diego. Uwagê dziennikarzy zwróci³ pierœcionek z 11-karatowym diamentem, który wycenia siê na 400 tysiêcy dolarów, czyli ponad 1,5 miliona z³otych. Czy tym razem siê uda? Podobno do trzech razy sztuka. * „Trzeba wiedzieæ kiedy ze sceny zejœæ niepokonanym”- œpiewa³ w jednym z najwiêkszych przebojów Perfectu Grzegorz Markowski. I w³aœnie og³osi³, ¿e odchodzi z zespo³u, z którym przez dekady œwiêci³ tryumfy. „Nie odbieram zespo³owi niczego. Po prostu odchodzê. Perfect zostaje, muzyka zespo³u to kawa³ historii polskiego rocka, koledzy maj¹ pomys³y na siebie,
bitwy ze snajperami. „To jak ton¹ca tratwa, na któr¹ próbuje siê wdrapaæ zbyt wiele osób”. Ale najwiêcej miejsca poœwiêca zwierzêtom: „Kiedy mówi³am, ¿e wolê koty od psów, to nie znaczy³o, ¿e koty lubiê bardziej. Oba gatunki lubiê tak samo. Oprócz jednak zaniepokojenia psim oddaniem, podobnie jak wiele osób, wzdragam siê na myœl o w³adzy nad zwierzêciem. […] Psy, tak jak inne udomowione zwierzêta, s¹ hodowane, by ludzie nad nimi dominowali, by je wykorzystywali i by robi³y to, czego ludzie chc¹. A koty nie”. Bohaterka jest samotn¹, starzej¹c¹ siê kobiet¹. Po samobójczej œmierci przyjaciela dostaje - niejako w testamenciepsa. I to nie byle jakiego. Dog arlekin jest wielki. Majestatyczny. I bardzo têskni za poprzednim opiekunem. Jak u Rilkego: spotykaj¹ siê „dwie samotnoœci, które nawzajem siê chroni¹ i pozdrawiaj¹”. Z kulturoznawczym zaciêciem autorka odnajduje autorów, którzy pisali o przyjaŸni ze zwierzêtami: „Ackerley wierzy³, ¿e psie ¿ycie jest nieustannie pe³ne niepokoju i stresu, co wi¹¿e siê z emocjonaln¹ relacj¹ z ludŸmi i nieustannymi próbami ich zadowalania. Ale czy psy boli g³owa?- zastanawia³ siê”. Przywo³uje Milana Kunderê, który pisa³: „Prawdziwa dobroæ cz³owieka mo¿e siê wyraziæ w sposób absolutnie czysty i wolny tylko w stosunku do tego, kto nie reprezentuje ¿adnej si³y”. Autor „Nieznoœnej lekkoœci bytu” uwa¿a³, ¿e „dziêki mi³oœci i przyjaŸni ze zwierzêtami, mo¿emy na nowo po³¹czyæ siê z rajem […]”. ¯e to „wcielone anio³y, futrzaste opiekuñcze duchy zes³ane by strzec ludzi i pomagaæ im ¿yæ”. A jednym z najwiêkszych b³ogos³awieñstw, którymi nas ob-
darzaj¹, jest brak obrzydzenia. Psy kochaj¹ wszystkich. Starych, brzydkich, niedo³ê¿nych. Nie os¹dzaj¹. I zawsze okazuj¹ wdziêcznoœæ. „Którejœ nocy budzê siê i widzê Apollo ko³o ³ó¿ka. Próbuje zêbami naci¹gn¹æ na mnie koc, który najwidoczniej przez sen zrzuci³am. Kiedy o tym opowiadam, ludzie mi nie wierz¹. Twierdz¹, ¿e mi siê przyœni³o. Przyznajê, to mo¿liwe. Choæ tak naprawdê myœlê, ¿e mi zazdroszcz¹”. Choæ „Przyjaciel” to ksi¹¿ka o stracie, Nunez nie opuszcza poczucie humoru. „Znajomy, który najbardziej wspó³czuje mi w tej sytuacji, dzwoni zapytaæ, jak siê trzymam. Opowiadam mu o muzyce i masa¿ach, leczeniu depresji Apolla, a on pyta, czy rozwa¿a³am terapiê. Odpowiadam, ¿e sceptycznie podchodzê do psich terapeutów, i w odpowiedzi s³yszê, ¿e nie to mia³ na myœli”. Psia elegia, jak nazwa³ powieœæ jeden z krytyków, jest jednoczeœnie hymnem na czeœæ przyjaŸni i mi³oœci. Nie tylko do zwierz¹t. Przejmuj¹ce fragmenty dotycz¹ce zagadnienia samobójstwa („Kiedy Stevie Smith nazwa³ œmieræ jedynym bogiem, który musi przyjœæ na nasze wezwanie, spodoba³o ci siê to, tak jak wtedy, gdy ró¿ni ludzie mówili, ¿e nie daliby rady ¿yæ, jeœli nie istnia³aby mo¿liwoœæ samobójstwa”) s¹siaduj¹ ze z³oœliwymi obserwacjami na temat wspó³czesnych rytua³ów (treœæ nekrologu, mowa pogrzebowa, uroczystoœæ ¿a³obna). Lekkoœæ i dowcip, z jakim autorka pisze o trudnych doœwiadczeniach, przypominaj¹ nastrojem wspania³¹ seriê „Patrick Melrose”. Zapad³am w tê powieœæ. Przegapia³am przystanki. Czyta³am ukradkiem w pra-
cy. Zaniedbywa³am obowi¹zki. Podkreœla³am zdania i ca³e akapity. A potem zapragnê³am dowiedzieæ siê kim jest laureatka National Book Award i pogr¹¿y³am siê w lekturze rozmów z Singrid Nunez. „Wiele lat temu ukoñczy³am kurs pisania, dziœ sama jestem wyk³adowczyni¹ i nie mogê uwierzyæ, jak bardzo ró¿ni³am siê od wspó³czesnych studentów. Czytanie ich nudzi! Chc¹ uprawiaæ zawód pisarza, a przeczytanie 100 stron na zajêcia to dla nich niewyobra¿alny, niepotrzebny wysi³ek. Gdybym przyzna³a siê do czegoœ takiego, gdy studiowa³am, zosta³abym wykpiona. Dziœ takie s³owa nie budz¹ za¿enowania. Tym, co rozczarowuje mnie najbardziej, jest wiara m³odych, ¿e pisarzem mo¿na staæ siê z dnia na dzieñ”- mówi autorka w rozmowie z Micha³em Nogasiem. „[…] uwa¿aj¹, ¿e to przepis na szybk¹ i ³atw¹ karierê, jeden ze sposobów na zostanie gwiazd¹. Nie wybór, nie powo³anie, nie poœwiêcenie – life style. Wiêkszoœci m³odych siê œpieszy, chc¹ szybko dostaæ siê na podium i odcinaæ kupony. Jakoœæ nie ma znaczenia, szacunek dla jêzyka równie¿. Nie zale¿y im na staniu siê czêœci¹ literackiej wspólnoty, przejœciu do historii. Ich teksty s¹ powierzchowne, szybkie, tymczasowe. To, co odczuwaj¹ wobec tradycji, to coœ wiêcej ni¿ niechêæ. To wrogoœæ. Tracê powoli wiarê w to, ¿e pisarstwo, jakie znam, przetrwa. I w to, ¿e to, co robiê, ma jakikolwiek sens”. Na szczêœcie „Przyjaciel” zdobywa nagrody na ca³ym œwiecie i chyba mo¿na mówiæ o modzie na prozê Singrid Nunez. Dopóki istniej¹ tacy autorzy, nie wszystko stracone. m
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com sób mi siê koñczy. Uczciwoœæ ka¿e mi pomyœleæ o tym, ¿e to ju¿ koniec drogi z Perfectem”- wyzna³. Markowski nie zostawia jednak swoich fanów. Chocia¿ po ostatniej trasie nie zagra ju¿ z Perfectem, planuje solow¹ karierê. No có¿, pozostaje nam zacytowaæ jedn¹ z wielu rad, które przez lata pada³y ze sceny: nie p³acz Ewka bo tu miejsca brak, na twe babskie ³zy. Albo - jak chcia³aby Monika Olejnik, przyjació³ka Markowskiego - zaœpiewaæ „odk¹d ciebie brak tracê dobry smak, b³agam Pepe wróæ”.
skonale radzi sobie z jêzykiem angielskim, a teksty piosenek pomaga jej pisaæ siostra Melisa”- czytamy. Jednym z pierwszych talent-show, w którym wziê³a udzia³, by³ program „The Voice Kids”, w którym dosz³a do fina³u. Wygl¹da na to, ¿e m³odzi polscy artyœci w miêdzynarodowych konkursach radz¹ sobie du¿o lepiej ni¿ doros³e gwiazdy. Mo¿e powinni udzieliæ kilku rad swoim starszym kole¿ankom i kolegom? m
Grzegorz Markowski ¿egna siê z Perfectem.
nazwê, mog¹ zrobiæ z dorobkiem, co chc¹” – powiedzia³ muzyk. „Najbardziej w ¿yciu ba³em siê tego, ¿e stanê siê karykatur¹ samego siebie. Widzia³em przekroczon¹ miarê u paru artystów i nie chcia³bym byæ w roli cz³owieka, któremu ju¿ nie pobrzmiewa wokal, który jest zmêczonym facetem, co widaæ, czuæ i s³ychaæ” – przyzna³ artysta. Markowski wyzna³, ¿e gdyby kontynuowa³ wystêpy z Perfectem, zachowywa³by siê „nieuczciwie”. „Sympatia ludzi jest po naszej stronie, bo mamy du¿o piêknych piosenek. Mo¿na je œpiewaæ jeszcze d³ugie lata, ale by³bym nieuczciwy wobec muzyki, a muzyka to jest powa¿ny kawa³ mojego œwiata”- przyzna³. „Taki nasz potencja³ na ¿ycie, na dzia³anie, na prawdê, na rodzaj energii, któr¹ dostajesz od Stwórcy, z kosmosu... Myœlê, ¿e w uczciwy sposób powiem, ¿e ten za-
* A na koniec fantastyczna wiadomoœæ. Polska ponownie wygra³a Eurowizjê Junior! To wydarzenie bez precedensu. ¯aden kraj w dotychczasowej historii konkursu Eurowizji Junior nie zwyciê¿y³ dwa razy z rzêdu. Rok temu triumfowa³a Roksana Wêgiel, a w tym roku 12-letnia Wiktoria Gabor. Na drugim miejscu uplasowa³ siê Yerzhan Maksim reprezentuj¹cy Kazachstan. Jego piosenka dosta³a najwiêcej g³osów od jurorów, lecz dziêki niesamowitemu wsparciu widzów, ostatecznie zwyciê¿y³a reprezentantka Polski. Wiktoria pochodzi z romskiej rodziny. Urodzi³a siê w Niemczech, przez kilka lat mieszka³a w Wielkiej Brytanii, a niedawno wraz z ca³¹ rodzin¹ przeprowadzi³a siê do Krakowa. „12-latka uwielbia kulturê i muzykê romsk¹, jednak swoj¹ karierê chcia³aby poprowadziæ w kierunku muzyki pop. Do-
Wiktoria Gabor wygra³a konkurs Eurowizji Junior.
12
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com
Czego o sobie samej nauczy³aœ siê graj¹c tê rolê? ¯e jestem s³aba i ¿e to jest ok! Super mieæ w sobie gor¹ce serce. Jak czujesz bliskoœæ Boga, jak budujesz j¹, to zmienia siê jakoœæ ¿ycia. Zobaczy³am, ¿e bojê siê zaufaæ, ¿e uciekam od wa¿nych decyzji. Ci¹gle wydaje mi siê, ¿e sobie sama dam radê, bo przecie¿ jestem taka silna dziewczyna. Jestem silna w sprawach ludzkich, ale s¹ pewne rzeczy, w których nie muszê byæ silna, wystarczy, ¿e zrzucê ten ciê¿ar. Nie si³¹ jest mieæ 50 kamieni na swoich barkach i wmawiaæ sobie, ¿e uniesiesz jeszcze wiêcej, bo jesteœ taka wspania³a. Istnieje taki stereotyp kobiety, która musi wszystko znieœæ, bo wtedy jest silna. Nieprawda. Odwag¹ jest umieæ powiedzieæ: „Nie dajê rady, pomó¿ mi”. Ka¿dy siê boryka z jakimiœ problemami, z dylematami ¿yciowymi. To jest droga. Odwag¹ jest przyj¹æ to, co ¿ycie ci daje – tego siê nauczy³am o sobie. Dwie sceny w filmie poruszy³y mnie szczególnie: moment, gdy Jezus ukaza³ siê œw. Faustynie po raz pierwszy i moment jej œmierci. By³am pe³na podziwu dla ciebie jako aktorki. Mia³am wra¿enie, ¿e to nie by³a tylko rola; czu³o siê dotkniêcie czegoœ wy¿szego. Twoje oczy, twarz, mimika, wyra¿enie zaufania, które dla takiej m³odej dziewczyny jak Faustyna nie by³o ³atwe, przenios³y nas w g³êbszy wymiar. Która ze scen by³a dla ciebie najtrudniejsza? Za ka¿dym razem jak wchodzi³am na plan czu³am, ¿e bez wyciszenia, bez przygotowa-
nia duchowego, to siê po prostu nie uda. Za ka¿dym razem czu³am, ¿e trzeba wejœæ g³êbiej, pozwoliæ, ¿eby ta rola mnie nios³a. Muszê przyznaæ, ¿e mam uczucie, ¿e du¿o pomocy w tej roli, dosta³am z góry. Scena œmierci, o której mówisz by³a dla mnie bardzo trudna nie tylko z powodów technicznych. Nie wiemy, co czuje cz³owiek, który umiera, przez co przechodzi. Na tym polega jednak mój zawód, ¿e wielu rzeczy nie muszê prze¿yæ, ¿eby je zagraæ. O œmierci Faustyny wiemy tyle, ¿e zmar³a z uœmiechem na ustach i mia³a w sobie spokój – na tym siê skupi³am. W tym wyciszeniu podczas tej sceny te¿ prze¿y³am walkê duchow¹. Czu³am siê jakbym by³a na granicy œwiatów. Trudno o tym mówiæ. Jak jesteœ w takim ci¹g³ym stanie modlitwy to mo¿esz wiêcej zobaczyæ. To jest dar, ¿eby komuœ pomóc. To, ¿e zagra³am Faustynê, nie znaczy, ¿e jestem jakaœ wyj¹tkowa, po prostu takie dosta³am zadanie.
FOT. £UKASZ DZIEWIC
í 1 Potem, jak zaczê³am siê w tê rolê wg³êbiaæ to okaza³o siê, ¿e to wszystko kosztuje. Jak grzeczna uczennica przeczyta³am ca³y „Dzienniczek”, bo musia³am siê dobrze przygotowaæ. Pojecha³am do klasztoru, ¿eby poznaæ ¿ycie zakonne, ¿eby nie pope³niæ jakieœ gafy. Jak zaczê³am czytaæ Dzienniczek, to zaczê³y siê we mnie otwieraæ jakieœ niezwyk³e przestrzenie. Zaczê³am patrzeæ na Faustynê innymi oczami, nie tylko jak na prost¹, weso³¹ dziewczynê, ale jak na cz³owieka, który prze¿y³ niezwyk³¹ walkê, na którego spad³a ogromna odpowiedzialnoœæ. WyobraŸ sobie przychodzi do ciebie Jezus i mówi: „Bêdziesz pos³ank¹ Bo¿ego Mi³osierdzia i ja ciebie wybra³em”, to jest szok. Po pierwsze mieæ takie zaufanie, ¿eby uwierzyæ w cokolwiek siê stanie. To przez co ona przechodzi³a, jak¹ walkê duchow¹ i cielesn¹, bo przecie¿ chorowa³a, musia³a sama ze sob¹ stoczyæ, odpowiedzialnoœæ jak¹ na siebie wziê³a, zaimponowa³y mi. Sz³am razem z ni¹ w tym wszystkim. Zobaczy³am, ¿e jak pokornie spojrzysz na swoje ¿ycie, na swoje s³aboœci, to one s¹ niczym. Mi³oœæ jest tysi¹c razy wiêksza ni¿ te s³aboœci, ale mo¿esz je zwalczyæ dopiero wtedy, kiedy siê do nich przyznasz. I ona w³aœnie tak robi³a. Sz³am razem z ni¹ t¹ drog¹ i czu³am jakby mnie leczy³ ten „Dzienniczek”. Wyp³aka³am tysi¹ce ³ez. Nie chia³am zagraæ jej tylko jako siostry zakonnej, ona by³a cz³owiekiem, który mia³ tak¹ drogê, a nie inn¹. Œwiêtoœæ nie rodzi siê w zakonnie ani w wielu modlitwach tylko w odwadze do bycia sob¹. Jesteœ w pe³ni sob¹ jak masz odwagê pójœæ drog¹, która jest ci dana. To, co widaæ na ekranie to jest etap, nigdy nie ma rzeczy skoñczonych. Tak samo jak obejrzysz ten film kilka razy za ka¿dym razem zobaczysz w nim coœ innego. Ja te¿ nie wiem czy jakbym gra³a pewne sceny innego dnia to nie zagra³abym ich inaczej. Chodzi o esencjê. Dosz³am do takiego etapu, ¿e czu³am, ¿e ta rola jest ponadludzka, ¿e nie muszê byæ grzeczn¹ uczennic¹ tylko mam zaufaæ. I to by³a dobra lekcja.
FOT. BASTEK CZARNEK
Odwag¹ jest przyj¹æ to, co daje ¿ycie
Jak najbli¿si zaregowali na twoj¹ rolê? Pozytywnie. Bardzo siê ucieszyli, ¿e j¹ dosta³am. Brat powiedzia³, ¿e woli mnie w takich rolach jak Faustyna albo Ewa z „Najlepszego” ni¿ w „Zakochani po uszy.” Ja wygl¹da³a wspó³praca z re¿yserem Micha³em Kondratem? Micha³ ma ogromny szacunek i szczêœcie do ludzi. Na planie by³o super, co nie znaczy, ¿e by³o ³atwo. Zdjêcia fabularne dzia³y siê bardzo szybko. Kierowniczka produkcji ustawi³a mu plan zdjêciowy w tydzieñ, co by³o dla mnie prawie cudem. Micha³ wierzy w to, co robi. By³o wiele takich momentów, ¿e siê denerowa³am, bo tekst przychodzi³ w ostatniej chwili, trzeba by³o schowaæ gdzieœ emocje, bo wiedzieliœmy, ¿e robimy ten film w s³usznej sprawie. Micha³ ma w sobie spokój. Aktorstwo to ci¹g³a nauka bycia elastycznym. W Michale bardzo szanujê, ¿e ma wizjê tego, co robi. Umie te¿ s³uchaæ, wnios³am kilka moich pomys³ów do tego filmu. Dla wielu Bóg jest w dzisiejszych czasach niemodny. Mówienie o nim w XXI wieku, to czêsto odwaga, bo mo¿na byæ zaszufladkowanym. Czy w tych rozmowach z widowni¹, które dotyczy³y Boga i wiary, by³a taka, która ciê w szczególny sposób dotknê³a albo poruszy³a? Du¿o by³o takich rozmów. Ju¿ na planie podczas pracy nad filmem czu³o siê tê mi³oœæ Boga. Mam kole¿ankê, która jest buddystk¹ i która po obejrzeniu filmu zadzwoni³a do mnie i powiedzia³a, ¿e coœ w niej po tym filmie zaczê³o siê dziaæ: „Pozna³am mi³oœæ Boga, chcia³am ci podziêkowaæ”. Mówisz, ¿e Bóg jest niemodny, to prawda, ale ludzie sobie sami na to zapracowali. Zbyt czêsto ³¹czymy Boga z polityk¹, z instytucj¹, z jakimœ wyobra¿eniem karz¹cego. Za du¿o tych etykiet. Jego czêsto u¿ywa siê jako narzêdzia i tak jest od wieków, wiêc nie ma siê o co obra¿aæ. Mam wra¿enie, ¿e jest szansa, ¿e Bo¿e Mi³osierdzie mo¿e odkleiæ to wyobra¿enie Boga od takich ludzkich etykietek, dlatego, ¿e to jest czysta mi³oœæ, która nie ma ani religii, ani imienia, ani oceny. Jest dla ka¿dego, istnieje mimo, ¿e w to nie wierzysz. Ona jest. Poruszeñ serca podczas rozmów z widowni¹ by³o bardzo du¿o. Pamiêtam pana, który powiedzia³, ¿e po obejrzeniu filmu postanowi³ otworzyæ hospicjum. Cofnijmy siê w czasie, bo ty jako aktorka to nie tylko œw. Faustyna, ale
tak¿e inne role. W roku 2017 na Festiwalu w Gdyni zdoby³aœ tytu³ „Najlepszej Debiutanki” za rolê w filmie „Najlepszy” £ukasza Palkowskiego. Co siê zmieni³o w twoim ¿yciu od tamtego czasu? Du¿o, choæ myœla³am, ¿e nic. Zawodowo siê rozhula³o. Posz³am w seriale, ¿eby æwiczyæ warszat: „Barwy szczêœcia”. „Diagnoza”, „Zakochani po uszy”. Po nagrodzie nadal nie by³o takiego zaufania: „Fajnie, ¿e nagroda, ale w³aœciwie kto j¹ zna.” Zdobycie zaufania nie jest ³atwe. Przyszy³y wiêc do mnie te seriale. Doskonali³am warsztat a¿ otrzyma³am rolê œw. Faustyny. Teraz z kolei s³yszê: „Ale teraz taka znana”. Nigdy nie zadowolisz ludzi, trzeba robiæ swoje, trzeba robiæ to, co siê czuje. Mam g³ód teatru, zrobi³am teraz spektakl w Teatrze Capitol. Od 2017 na pewno nabra³am wiêcej doœwiadczenia, swobody na planie, wiary w swoje mo¿liwoœci zawodowe. Dlaczego wybra³aœ aktorstwo? Wybra³am ten zawód, bo zawsze chcia³am coœ dobrego robiæ dla ludzi. Prosta odpowiedŸ. ¯ycie mamy jedno, warto robiæ rzeczy, w które siê wierzy. Jakie powinno byæ kino dla ludzi? Kino dla ludzi to kino œrodka, czyli ma cieszyæ, i bawiæ i wzruszaæ, zmuszaæ do myœlenia. Moim zdaniem nie ma sensu robiæ kina je¿eli nie wierzysz w to, co robisz. To jest punkt wyjœcia, punkt zaczepienia. Wa¿ne jest te¿, ¿eby nawet jak opowiadasz o rzeczach trudnych, zostawiæ widza z nadziej¹. „Ka¿da kobieta mo¿e byæ i œwiêt¹, i dziwk¹, wybór nale¿y do niej i ¿aden nie jest z³y” to twoje s³owa. Zawsze jesteœ tak odwa¿na? Nie. Zmuszaj¹ mnie. (ha-ha!) ¯artujê. Myœla³am ostatnio o tym. To zdanie jest perwersyjnie prowokacyjne. Uwa¿am, po prostu, ¿e ka¿dy ma prawo do ¿ycia po swojemu. Im d³u¿ej robi³am film o siostrze Faustynie, tym bardziej czu³am, ¿e bycie œwiêt¹ to jest bycie sob¹ w zaufaniu Bogu. Ale generalnie, nie mamy prawa, ¿eby oceniaæ innych. B¹dŸmy sob¹. W czym tkwi piêkno cz³owieka? To jest wewnêtrzna tajemnica, nie mam na to jednej odpowiedzi. Piêkno tkwi w naszej indywidualnoœci. Ka¿dy z nas jest inny, ze swoimi s³aboœciami i mocnymi rzeczami, ze wszystkim. Zatrzymajmy siê na chwilê nad twoim aktorskim kalendarzem. Sprawdza³aœ siê w bajkach dla dzieci, w tañcu, w operze, w krótkich formach i teatrze plastycznym, studiowa³aœ te¿ arteterapiê. Jakie masz plany na przysz³oœæ? Jak wspomnia³am niedawno by³a premiera w Teatrze Capitol w Warszawie, gram tam z Olafem Lubaszenko. W styczniu wyje¿d¿am do Rosji, ¿eby graæ Ma³gorzatê w sztuce „Mistrz i Ma³gorzata” w rosyjskim teatrze we W³odzimierzu. Zapowiada siê nastêpna fabu³a oraz kolejny film z Micha³em Kondratem „Dusze”. W przysz³ym roku koñczymy „Zakochanych”. Zostawiam te¿ przestrzeñ na nowe rzeczy, bo wierzê, ¿e coœ jeszcze przyjdzie. A ju¿ nied³ugo, 2 i 10 grudnia, dwa dodatkowe pokazy „Mi³oœci i Mi³osierdzia” w ponad 800 kinach w Stanach Zjednoczonych. Zapraszam serdecznie.
Rozmawia³a: Katarzyna Zió³kowska
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
El¿bieta Baumgartner radzi
Chcesz byæ bogaty, czy wolny finansowo?
Tradycja Œwiêta Dziêkczynienia nakazuje zastanowienie siê, za co powinniœmy byæ wdziêczni w minionym roku: za rodzinê, przyjació³, zdrowie. Skoro pisujê dla Pañstwa o finansach, sugerujê refleksjê nad tym, jak bezpieczni i zamo¿ni mo¿emy czuæ siê w Ameryce. Bo bogactwo, to niekoniecznie olbrzymie rezydencje z basenem, jachty, luksusowe wakacje. To wolnoœæ osobista jest bogactwem. Potoczne wyobra¿enie o tym, kto jest bogaty, a kto nie, bywa mylne. Kto bogaty, a kto biedny Przyjrzyjmy siê sytuacji dwóch osób. Ryszard pracuje na dobrym stanowisku w renomowanej firmie. Mieszka w bogatej dzielnicy w du¿ym nowo kupionym domu, jeŸdzi leasowanym Jaguarem. Zabiera klientów do restauracji, jeŸdzi na luksusowe wakacje. Jego ¿ona nie pracuje, a dzieci chodz¹ do prywatnych szkó³. Marta jest emerytk¹, pobieraj¹c¹ skromn¹ emeryturê Social Security i ZUS. Mieszka w Nowym Jorku w wynajmowanym mieszkaniu o stabilizowanym czynszu. Ma leciwe meble, dziesiêcioletni telewizor. Nie posiada samochodu, bo wszêdzie dojedzie subwayem. Kto gór¹? Ka¿dy okreœli Ryszarda jako bogatego, a Martê jako biedn¹. Oka¿e siê to b³êdem, je¿eli przyjrzymy siê bli¿ej ich sytuacji finansowej i ¿yciowej. Ryszard, mimo ¿e zarabia du¿o, ugina siê pod ciê¿arem d³ugów: po¿yczki hipotecznej, samochodowej i kredytów na kartach kredytowych. P³aci du¿o za podatki od nieruchomoœci, utrzymanie domu
i szko³y dzieci. Ryszard nie ma ¿adnych oszczêdnoœci, ¿yje od czeku do czeku, a utrata pracy spowodowa³aby jego natychmiastow¹ niewyp³acalnoœæ. Marta natomiast, mimo ¿e przychody ma niewielkie, jest finansowo zabezpieczona. Emerytura Social Security i renta ZUS wystarczaj¹ Marcie swobodnie na pokrycie jej niewielkich kosztów utrzymania. Poza tym ma oszczêdnoœci i konto IRA, z których czerpie na niespodziane wydatki i podró¿e. Jej przychody, choæ umiarkowane, s¹ regularne, wy¿sze od wydatków, a posiadane oszczêdnoœci i rodzina daj¹ jej poczucie bezpieczeñstwa. Czy przeciêtna osoba mo¿e czuæ siê bogata? Okazuje siê, ¿e skromna emerytka jest zamo¿niejsza od dobrze zarabiaj¹cego ale zad³u¿onego profesjonalisty. Góruje nad nim w liczbach bezwzglêdnych: jej aktywa s¹ warte kilkadziesi¹t tysiêcy dolarów (oszczêdnoœci, konto emerytalne), a jego – minus pó³ miliona (liczne po¿yczki). Ponadto, co wa¿niejsze, ona ¿yje bez finansowej presji, a on – ponad stan i na granicy niewyp³acalnoœci. Ona jest wolna finansowo, a on nie. Tu doszliœmy do sedna sprawy. Mimo ¿e nie zaliczamy siê do milionerów, mo¿emy czuæ siê wolni finansowo. Odwrotnie – niejeden pozorny milioner jest zaprzê¿ony do kieratu, który musi siê krêciæ, by utrzymaæ siê na powierzchni. Bogactwo czy wolnoœæ finansowa Zamo¿noœæ jest wzglêdna, zwi¹zana z lokalnymi standardami maj¹tkowymi. Przedsiêbiorca spod Moniek czuje siê bogaty w swoich Moñkach, ale nie na balu charytatywnym w Bia³ymstoku. Jeszcze mniej komfortowo poczuje siê na salonach w Warszawie, a w Monte Carlo mo¿e nie zostaæ wpuszczony przez ochroniarzy. Wolnoœæ finansowa jest du¿o bardziej osi¹galna i ³atwiejsza do zdefiniowania. Punktem odniesienia nie jest lokalna spo³ecznoœæ, lecz twoje w³asne potrzeby. Poczucie finansowej wolnoœci ka¿dy zdefiniuje dla siebie. Dla kogoœ mo¿e to byæ zgromadzenie maj¹tku w takiej wysokoœci, by dochody pokrywa³y normalne potrzeby rodziny. Ktoœ inny czuje siê wolny, je¿eli ma pozytywny przyp³yw gotówki i podusz-
Bloomberg na prezydenta 1í Bloomberg choæ przyznaje, ¿e najbogatsi Amerykanie, ³¹cznie z nim samym, powinni p³aciæ wy¿sze podatki ni¿ dotychczas, jest jednoczeœnie przeciwnikiem nadmiernego obci¹¿ania podatkami biznesu, co mo¿e jego zdaniem doprowadziæ do st³umienia wzrostu gospodarczego i w konsekwencji zaszkodziæ wszystkim. Nie chce równie¿, jak na przyk³ad Elizabeth Warren, ca³kowitego wyeliminowania prywatnych ubezpieczeñ zdrowotnych, krytycznie wyra¿a siê te¿ o innych propozycjach lewego skrzyd³a Partii Demokratycznej, szczególnie dotycz¹cych regulacji biznesowych i ukrócenia swobody dzia³ania banków, czy Wall Street. Takie pogl¹dy, a tak¿e jego nieprzeciêtna fortuna (Bloomberg posiada maj¹tek oce-
niany na ok. 56 mld dolarów i jest w pierwszej 15 najbogatszych ludzi œwiata) ju¿ na wstêpie walki o nominacjê prezydenck¹ narazi³y go na krytykê ze strony Berniego Sandersa i Elizabeth Warren. Ten pierwszy powiedzia³, ¿e Bloomberg nie powinien myœleæ, i¿ bêdzie móg³ „kupiæ sobie prezydenturê” dodaj¹c, ¿e jego zdaniem w obecnym klimacie panuj¹cym w Ameryce kandydaci bêd¹cy miliarderami daleko raczej nie zajd¹. Warren stwierdzi³a natomiast, ¿e inwestycja Bloomberga w telewizyjne reklamy wyborcze, przekraczaj¹ca ju¿ w pierwszych dniach sumy jakie na swoj¹ ca³¹ kampaniê przeznaczyli inni kandydaci, jest najlepszym dowodem, ¿e jej propozycja obci¹¿enia wy¿szymi podatkami najbogatszych jest s³uszna.
13
Emilia’s Agency 576 Manhattan Avenue, Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-609-1675, 718-609-0222, Fax: 718-609-0555
3 ROZLICZENIA PODATKOWE 3 NUMER PODATNIKA - ITIN - z potwierdzeniem autentycznoœci kopii paszportu 3 PE£NOMOCNICTWA - APOSTILLE
3 T£UMACZENIA DOKUMENTÓW 3 ZASI£KI DLA BEZROBOTNYCH 3 WYSY£KA PIENIÊDZY I PACZEK
3 SPONSOROWANIE RODZINNE
3 EMERYTURY AMERYKAÑSKIE 3 MIÊDZYNARODOWE PRAWO JAZDY
3 OBYWATELSTWO i inne formy
3 NOTARY PUBLIC (zawsze w agencji)
Agencja otwarta od poniedzia³ku do soboty.
kê finansow¹, zapewniaj¹c¹ prze¿ycie pó³ roku po ewentualnej utracie pracy. Emeryt wolny finansowo Dla mnie finansowo niezale¿na jest osoba, która mo¿e swoje comiesiêczne wydatki pokrywaæ ze Ÿród³a innego ni¿ jej aktywnoœæ zawodowa. Innymi s³owy – przestajemy pracowaæ, ale mamy pieni¹dze na wygodne utrzymanie. Wolny finansowo mo¿e byæ w³aœciciel kamienicy przynosz¹cej czynsze, inwestor ¿yj¹cy z dywidend, albo... emeryt. Ale nie ka¿dy emeryt. Nie ten klepi¹cy biedê na rz¹dowych zasi³kach, lecz ten, który wczeœniej zadba³ o spokojn¹ z³ot¹ jesieñ. I w³aœnie o tym pisujê dla Pañstwa od lat. Wniosek Nie musisz mieæ du¿ego maj¹tku, by osi¹gn¹æ niezale¿noœæ finansow¹ i... czuæ siê bogatym. Wszystko zale¿y ciebie. Je¿eli ca³e ¿ycie bêdziesz regularnie oszczêdza³ 10 procent swoich przychodów, to zapewnisz sobie finansow¹ niezale¿noœæ. Je¿eli oszczêdnoœci bêdziesz inwestowa³
w funduszach powierniczych (mutual funds) na kontach emerytalnych, to zakumulujesz wiêcej, ni¿ bêdziesz w stanie wydaæ na emeryturze. W sieci poszukaj retirement calculator i przekonaj siê sam. I za to, ¿e jako przeciêtna osoba w Stanach mo¿emy ¿yæ godnie, czuæ siê bezpiecznie, realizowaæ swoje ¿yciowe plany, powinniœmy byæ wdziêczni nie tylko z okazji Œwiêta Dziêkczynienia. m El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ekporadników, m.in. „Jak dzia³a gie³da”, „Jak inwestowaæ w fundusze powiernicze”, „Jak kupiæ dom m¹drze i nie przep³aciæ” i wiele innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy (Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com).
Planujesz wyjazd do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci nastêpuj¹ce ksi¹¿ki „Powrót do Polski – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów”. Ca³kowicie uaktualniona. Cena: $30. „Emerytura reemigranta w Polsce – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA”. Nie wracaj bez przeczytania! $35. Ubezpieczenie spo³eczne Social Security. Emerytury, renty, Maksymalizacja œwiadczeñ i wiêcej. $35. Równie¿: „Jak chowaæ pieni¹dze” ($50), „Emerytura polska i amerykañska: ich ³¹czenie i skutki Umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym” ($35). Autor: El¿bieta Baumgartner. Op³ata za przesy³kê: po $5 za egzemplarz. Ksi¹¿ki s¹ uaktualnione na rok 2019 i dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo od wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com
Argumenty te trudno jednak uznaæ za wystarczaj¹ce do zdyskredytowania kandydatury Bloomberga. Amerykanie raczej nie s¹ skorzy do karania kogokolwiek za to, ¿e jest bogaty lub, jak w przypadku by³ego burmistrza Nowego Jorku, bardzo bogaty. Lewa strona Partii Demokratycznej bêdzie musia³a znaleŸæ coœ bardziej konkretnego, by walczyæ z Bloombergiem. By³y burmistrz NYC stanowi wiêksze zagro¿enie dla Joe Bidena ni¿ dla Sandersa czy Warren. W kampanii wyborczej bêdzie bowiem ubiega³ siê o g³osy podobnego elektoratu jak wiceprezydent z czasów Obamy. Umiarkowanego, nieopowiadaj¹cego siê za swego rodzaju rewolucj¹ lecz za spokojem, zdrowym rozs¹dkiem i probiznesowym kierunkiem rozwoju Ameryki. Jego s³aboœci to ma³a mimo wszystko rozpoznawalnoœæ poza Nowym Jorkiem i Wschodnim Wybrze¿em USA oraz niska popularnoœæ wœród
Michael Bloomberg.
mniejszoœci, które stanowi¹ wa¿ny element elektoratu demokratów. Nie pomaga równie¿ fakt, ¿e Bloomberg rozpocz¹³ swoj¹ kampaniê w ostatniej chwili. Nie zd¹¿y wiêc wystartowaæ w pierwszych demokratycznych prawyborach w Iowa i New Hampshire, a zamiast tego bêdzie skupia³ siê na walce o g³osy w wiêkszych stanach jak Teksas i Kalifornia.
Tomasz Bagnowski
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
14
Rysunki w Fundacji Koœciuszkowskiej We wtorek 3 grudnia o godz. 7:30 wieczorem zapraszam do Fundacji Koœciuszkowskiej na otwarcie pokonkursowej ekspozycji rysunków: „Micha³ E. Andriolli Drawing Competition - Na³êczów 2018”. Janusz Skowron - kurator wystawy.
WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston
Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.
WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
Cena $10 za maksimum 30 s³ów
na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
Anna-Pol Travel
E-mail:annapoltravel@msn.com
Og³oszenia drobne
NAUKA GRY
Wiêcej informacji: www.thekf.org
821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423
www.kurierplus.com
ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat
u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo
Kobo Music Studio Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel
tel. 718-609-0088 Kurier Plus w internecie: www.kurierplus.com
PRACA ZA $18.50 Mo¿esz pomóc ludziom, których kochasz i otrzymywaæ za to dobre wynagrodzenie. Jeœli Twoi rodzice, krewni, przyjaciele, s¹siedzi otrzymuj¹ Medicaid lub Medicare, mo¿na zacz¹æ pracowaæ dla nich jako asystent lub pomoc domowa. Nie wymagane certyfikaty. Nasza agencja pomo¿e Ci w tym. Wynagrodzenie $18.50 za godzinê.
Zadzwoñ: tel. 347-462-2610 HYDRAULICY POSZUKIWANI Zatrudnimy fachowców z doœwiadczeniem i pozwoleniem na pracê. AMN Corporation Plumbing & Heating Contractor 53-28 61st Street, Maspeth, NY 11378
Tel. 718-326-9090/2795
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
Email: Info@mpankowski.com
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê l zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 7:00 pm; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Od wtorku do soboty: 12:00-7:00 pm, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Akcetujemy ubezpieczenia: 1199, Aetna, BCBS, Cigna, Elder Plan, Liberty, Magnacare, Multiplan, Triad Health (VHS), UHC Empire Plan
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com
Sztuka zapomniana
15
Czes³aw Karkowski
Narodziny Wenus William-Adolphe Bouguereau, wraz z Aleksandrem Cabanelem i nade wszystko – z wczeœniej przedstawionym czytelnikom „Kuriera Plus” Jean-Louis-Ernestem Meissonierem, nale¿eli do czo³ówki francuskich malarzy drugiej po³owy XX wieku. Panowali w artystycznych salonach, podziwiani i suto op³acani za swe dzie³a, a¿ ich zmiót³ „wiatr historii”. O tym „wichrze dziejowym” pisa³em ju¿ nie raz: g³êbokie zmiany spo³eczne przynios³y now¹ estetykê, zaœ pogrzeba³y stare, tradycyjne upodobania. Nowoczesne technologie, zw³aszcza fotografia, czyni³y ich mistrzostwo przedstawiania rzeczy – niepotrzebnym. O wziêtych akademikach zapomniano kompletnie, do tego stopnia, ¿e ich nazwisk nie znajdzie siê nawet szczegó³owych opracowaniach dotycz¹cych historii sztuki. Ich malarstwo wyszydzono, ods¹dzono od wszelkich zalet. Zarzuty pod adresem twórczoœci Bouguereau brzmi¹ mniej wiêcej tak samo jak kierowane przeciw innym twórcom akademickim; elitaryzm, sztuka dla wybranych. Komercjalizm – malowanie pod³ug gustów odbiorców, czyli ¿adnej œmielszych poszukiwañ artystycznych, ale wy³¹cznie tworzenie jednakiego towaru na handel. Brak innowacyjnoœci – wytwarzanie seryjnych wizerunków, g³ównie nagich m³odych kobiet; obrazy jak z taœmy produkcyjnej bez g³êbszej myœli, bez indywidualnoœci. Podobne do siebie. Bouguereau namalowa³ przynajmniej 822 obrazy (tyle jest zarejestrowanych), ale przypuszcza siê, i¿ stworzy³ ich znacznie wiêcej. Ich losy s¹ po prostu nieznane. Za jeden z nich, „Narodziny Wenus”, otrzyma³ w 1879 r. najwy¿sze wyró¿nienie Akademii Francuskiej, Nagrodê Rzymsk¹, czyli roczny w pe³ni op³acony
William-Adolphe Bouguereau – M³oda pasterka. Obraz uwodzicielskiej dziewczynki niewiele odbiega od erotycznie podejrzanej sztuki francuskiego artysty.
pobyt we W³oszech celem pog³êbienia studiów malarskich. W tym czasie malarstwem wstrz¹sa³a ju¿ g³êboka rewolucja artystyczna, nowe pr¹dy w sztuce zaczê³y zdobywaæ coraz wiêksze uznanie i zainteresowanie publicznoœci, krytyków, galerii. Tymczasem Akademia promuje wielkich rozmiarów, straszliwy kicz; sztuka akademicka wesz³a w stadium g³êbokiego kryzysu, który prowadzi³ do jej szybkiego zgonu. Niestety, uwa¿am, ¿e Bouguereau (i wielu jeszcze innych) ze swoj¹ sprawnoœci¹ manualn¹, ale nadzwyczaj powierzchown¹ umiejêtnoœci¹ przedstawiania, pozbawion¹ jakichkolwiek ambicji artystycznych, sta³ siê owym gwoŸdziem do trumny oficjalnej sztuki. W pogoni za zyskiem brakowa³o mu czasu (myœlê, ¿e te¿ autentycznego talentu malarskiego), aby wysiliæ siê na jak¹œ oryginalnoœæ w ramach narzuconych regu³. Produkowa³ wizerunki dla najpospolitszych gustów – nagoœæ chudo stylizowana na antyczne sceny. Sprzedawa³ soft porno pod pozorem sztuki wysokiej. Bouguereau i jemu podobni by³ najgorszym, chorobliwym wykwitem akademizmu. Wszystko, co z³ego powiedziano o tej sztuce, dotyczy w pierwszej kolejnoœci jego dokonañ. Degrengolada akademizmu najwyraziœciej przejawi³a siê na p³ótnach tego malarza, popularnego, cenionego, podziwianego. Do czasu. W okresie jego prosperity postimpresjoniœci sondowali ju¿ mo¿liwoœci tkwi¹ce w sztuce, poszerzali granice wyobraŸni. Fotografia robi³a ogromne postêpy, coraz wierniej oddaj¹c wygl¹d rzeczy. Stawa³a siê najbardziej realistyczn¹ ze sztuk, najœciœlej przylegaj¹c¹ do rzeczywistoœci. Wraz z jej rozwojem powsta³ wielki, podziemny rynek pornograficznych zdjêæ. Drogie p³ótna Bouguereau przesta³y byæ potrzebne. Pogrzeb malarza w 1905 r. sta³ siê ostatni¹ manifestacj¹ na rzecz sztuki akademickiej. A póŸniej przysz³o kompletne zapomnienie. Francuska Akademia Sztuki, najstarsza i najbardziej presti¿owa instytucja malarstwa i rzeŸby, straci³a racjê bytu. Powsta³a w 1648 roku jako swoiste dope³nienie Akademii jêzyka francuskiego i nauk wszelkich, stworzonej jeszcze przez kardyna³a Richelieu w 1635 roku. A¿ do koñca XIX wieku dzier¿y³a monopol na nauczanie sztuki malowania, na twórczoœæ malarsk¹, ocenê i wystawianie prac artystycznych. By³a wyroczni¹ we wszelkich sprawach dotycz¹cych sztuki. Instytucja ta zdoby³a tak siln¹ pozycjê w œwiecie artystycznym, ¿e bez jej aprobaty pocz¹tkuj¹cy twórca nie móg³ uzyskaæ certyfikatu o kwalifikacjach uprawniaj¹cych do uprawiania zawodu, ani liczyæ na szansê wystawienia swych dzie³. Co gorsze – nie móg³ nawet marzyæ o szukaniu oficjalnego patronatu, czy liczyæ na uzyskanie stanowiska nauczyciela rysunków, malarstwa, rzeŸby. Krótko mówi¹c, bez mandatu ze strony Akademii nie móg³ byæ twórc¹ w ogóle, bo nie by³ w stanie wy¿yæ ze swej sztuki. Tak podziwiane i oficjalnie celebrowane p³ótno „Narodziny Wenus” mog³o powstaæ równie dobrze sto, dwieœcie, czterysta lat wczesnej. Oczywiœcie, tkwi³a w tym pewna idea Akademii – sztuki jako wiecznego teraz, niezmiennej afirmacji piêkna w jego trwa³ej formie, twórczoœci, której czas nie rusza, albowiem idea ta jest ponadczasowa. Co by³o artyzmem, jest i bêdzie. Trwanie, jakby nic siê nie zmieni³o od powstania obrazu Sandro Botticellego, do którego to dzie³a Bouguereau wy-
William-Adolphe Bouguereau – Narodziny Wenus.
raŸnie nawi¹zuje. Ale o ile w³oski mistrz Renesansu poszukiwa³ nowych œrodków wyrazu dla rodz¹cej siê epoki Odrodzenia, chcia³ przedstawiæ w wizualnej formie nowo odkryt¹ platoñsk¹ filozofiê idei piêkna, dobra i prawdy, o tyle na obrazie francuskiego malarza mamy po prostu nag¹ kobietê w ca³ej okaza³oœci. Te amorki wokó³ wzbijaj¹ce siê w niebo i p³awi¹ce poni¿ej w wodzie, te trytony, nimfy, syreny s¹ po prostu idiotycznym sztafa¿em, wydumanym pod koniec XIX wieku, w epoce wêgla, stali, gwa³townego przyspieszenia cywilizacji przemys³owej. Obraz Bouguereau w ¿aden sposób nie przystaje do ówczesnej rzeczywistoœci. Nie jest niczym innym jak soft porno bezwstydnie udaj¹cym sztukê z jej najlepsz¹ tradycj¹. Nie chcê tu wytaczaæ jak¿e stosownych w odniesieniu do tego dzie³a, dzisiejszych zarzutów o traktowanie cia³a kobiecego jako towaru.
Alexandre Cabanel – Narodziny Wenus.
To samo mo¿na powiedzieæ o wczeœniejszym obrazie Alexandra Cabanela. Historia identyczna: jego „Narodziny Wenus” wystawione na Salonie 1863 roku przyjêto z wielkim aplauzem. P³ótno natychmiast kupi³a ¿ona cesarza Napoleona III, Eugenia, do prywatnej kolekcji. Artysta namalowa³ jeszcze dwa inne egzemplarze tego dzie³a – rzecz jasna licz¹c na szybk¹ sprzeda¿ (jeden z egzemplarzy znajduje siê w Metropolitan Museum), a nastêpnie odst¹pi³ prawa autorskie do reprodukowania dzie³a w masowej edycji dla ubogich. Sam artysta zosta³ natychmiast profesorem w cenionej Ecole des Beaux-Arts. Zaszczyty, uznanie, honory, pieni¹dze; popularnoœæ dziêki tysi¹com reprodukcji. I jak tu siê dziwiæ gniewowi i frustracji artystów póŸniej zwanych impresjonistami, nowatorami sztuki, w obliczu tak zuchwa³ego kiczu uchodz¹cego za najwy¿sz¹ sztukê. m
16
KURIER PLUS 30 LISTOPADA 2019
www.kurierplus.com