NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P L U S
P O L I S H NUMER 1425 (1725)
W E E K L Y ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E
TYGODNIK
1 STYCZNIA 2022
PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
í Wypadek wypadkowi nierówny – str. 5 í Bilans 2021 – str. 6 í Wielb³¹dy w US Army – str. 8 í Jase³ka i niespodziewany goœæ – str. 9 í Mimoza na Nowy Rok – str. 13 í Jak przestaæ siê k³óciæ o pieni¹dze – str. 17
Tomasz Bagnowski
Tutu, Reagan i apartheid
2022
Œwiat po¿egna³ arcybiskupa Desmonda Tutu. Zmar³y w minion¹ niedzielê w wieku 90 lat duchowny koœcio³a anglikañskiego Desmond Tutu by³ postaci¹ legendarn¹ jeszcze za ¿ycia. Jego nieustêpliwa walka z systemem segregacji rasowej w Republice Po³udniowej Afryki przynios³a mu w 1984 roku Pokojow¹ Nagrodê Nobla, miliony zwolenników na ca³ym œwiecie i popularnoœæ gwiazdy rocka. Zespó³ U2 podczas jednej ze swoich tras koncertowych prezentowa³ na wideo przemówienia Desmonda Tutu, s³ynny jazzman Miles Davis poœwiêci³ mu jeden ze swoich albumów, a hollywoodzki gwiazdor Denzel Washington w obecnoœci arcybiskupa odnowi³ swoje œlubowanie ma³¿eñskie. Tutu, który przez dziesiêciolecia zmaga³ siê z rakiem prostaty, w ostatnich latach wycofa³ siê z ¿ycia publicznego i rzadko udziela³ wywiadów. Do koñca pozosta³ jednak moralnym autorytetem, a jego g³os liczy³ siê w dyskusji o najwa¿niejszych problemach wspó³czesnego œwiata. Arcybiskup znany by³ na przyk³ad ze swojego wsparcia dla œrodowisk LGBT (jego córka za poœlubienie kobiety zosta³a wykluczona z koœcio³a), niedawno zaœ, nie bacz¹c na kontrowersje, wzywa³ wszystkich do przyjêcia szczepionki przeciwko Covid -19.
Po œmierci wiele miejsca postaci duchownego poœwiêci³y amerykañskie media, przypominaj¹c zas³ugi Desmonda Tutu, nie tylko w obaleniu apartheidu, ale równie¿ w walce o rasowe pojednanie w RPA ju¿ po wejœciu tego kraju na drogê demokracji i jego zdecydowany sprzeciw wobec rasowego rewan¿yzmu. W wielu artyku³ach chwal¹cych arcybiskupa wspominano jego s³ynne poczucie humoru i skromnoœæ, „New York Times” przypomnia³ na przyk³ad, ¿e zawsze czu³ siê on nieco nieswojo, s³ysz¹c syreny samochodów policyjnych zapewniaj¹cych mu ochronê. Przez wiele lat ten dŸwiêk by³ dla mnie sygna³em, ¿e trzeba siê chowaæ – mia³ ¿artowaæ Tutu podczas swojej wizyty w Stanach. W mediach ukaza³y siê równie¿ zdjêcia z 2009 roku, pokazuj¹ce Baracka Obamê dekoruj¹cego Desmonda Tutu Prezydenckim Medalem Wolnoœci, najwy¿szym amerykañskim odznaczeniem cywilnym. Ktoœ niezbyt obeznany z amerykañsk¹ histori¹ najnowsz¹, po przeczytaniu wszystkich tych panegiryków, móg³by odnieœæ wra¿enie, ¿e Stany Zjednoczone zawsze sta³y po stronie arcybiskupa i wspiera³y go w jego walce o wolnoœæ. Nic bardziej mylnego. Przez wiele í6 lat by³o dok³adnie odwrotnie.
Wschodz¹ca Gwiazda PSFCU Gimnastyk Paul Juda zosta³ Wschodz¹c¹ Gwiazd¹ Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej w 2021 r. 20-letni cz³onek reprezentacji Stanów Zjednoczonych w gimnastyce otrzyma³ w poniedzia³ek tytu³ oraz stypendium w wysokoœci piêciu tysiêcy dolarów.
l Paul Juda
Mieszkaj¹cy w Deerfield, Illinois Paul Juda jest Cz³onkiem Naszej Unii i studentem trzeciego roku psychologii na University of Michigan, gdzie æwiczy te¿ gimnastykê. Paul, który urodzi³ siê ju¿ w USA, jest cz³onkiem kadry gimnastycznej Stanów Zjednoczonych, a w 2019 r. zdoby³ br¹zowy medal na mistrzostwach USA w æwiczeniach na dr¹¿ku. Odbieraj¹c zaszczytne wyró¿nienie przyznane przez PSFUK dwudziestolatek powiedzia³ „Ta nagroda zmobilizuje mnie, aby pracowaæ jeszcze ciê¿ej i jak najlepiej reprezentowaæ University of Michigan, Poloniê i Stany Zjednoczone w czasie kolejnych zawodów sportowych”. Wyzna³ te¿, ¿e celem, który sobie wyznaczy³, i do którego bêdzie d¹¿y³, jest wystêp w igrzyskach olimpijskich w Pary¿u w 2024 r. i zdobycie na nich medalu dla reprezentacji USA. Stypendium i tytu³ Wschodz¹cej Gwiazdy Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej laureat dedykuje swoim rodzicom – Ewie i Józefowi – którzy wyjechali przed laty z Polski, aby osi¹œæ w Stanach Zjednoczonych, gdzie chocia¿, jak mówi syn, „nie mieli ani pieniêdzy, ani kontaktów”, byli w stanie za-
pewniæ dobrobyt sobie i swoim dzieciom. „Ta nagroda to tak¿e wyraz uznania dla moich rodziców, dziêki którym mogê od ponad 15 lat æwiczyæ i doskonaliæ siê w gimnastyce“. A nawi¹zuj¹c do pierwszych, dzieciêcych wspomnieñ zwi¹zanych z PSFUK doda³ - „Pamiêtam smak wielu lizaków, które dostawa³em, gdy przychodziliœmy z rodzicami do oddzia³u Naszej Unii, aby wp³aciæ ich ciê¿ko zarobione pieni¹dze na konto”. Nagrodê i towarzysz¹cy jej czek na piêæ tysiêcy dolarów wrêczy³ w oddziale PSFCU Bridgeview Paulowi Judzie, szef Rady Dyrektorów PSFCU, Bogdan Ogórek. „Jesteœmy dumni jako Nasza Unia, ¿e mo¿emy wspomóc tak utalentowanego i obiecuj¹cego sportowca. Bardzo cieszy nas fakt, ¿e mamy tak utalentowanych i zdolnych Cz³onków Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej” – powiedzia³ dyrektor Ogórek w czasie wrêczenia stypendium. Jak doda³, nagrodzony gimnastyk wywar³ na Radzie Dyrektorów Unii du¿e wra¿enie swoj¹ „pracowitoœci¹, szczeroœci¹, skromnoœci¹ i otwartoœci¹” oraz faktem, ¿e „jest cz³owiekiem ¿yj¹cym prawdziw¹ pasj¹”. í 9
2
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
3
FOT. WERONIKA KWIATKOWSKA
Iwonka
W Wigiliê, na godzinê przed Pasterk¹ zmar³a Przyjació³ka naszego tygodnika. Iwona Polak z Kurierem zwi¹zana by³a od zawsze, ale jej oczkiem w g³owie by³a Galeria przy naszej redakcji, w której odbywa³y siê potkania, niegdyœ bardzo liczne, wernisa¿e polonijnych, i nie tylko, artystów, wieczory z ludŸmi sztuki i kultury, op³atki, œledziki, jajeczka. Obecnoœæ Iwonki by³a obowi¹zkowa. Lubi³a ludzi i lubi³a ¿eby siê dzia³o. W tym „dzianiu siê” by³a nie tylko aktywna, by³a niezast¹piona. Do niej nale¿a³a „oprawa” – tak siê przez lata utar³o. Kupowa³a wina, przek¹ski, sery, owoce. Przywozi³a w³asne srebrne tace, dzbanki, karafki. Mia³o byæ stylowo, elegancko i... by³o. Kiedy Kurier mia³ jeszcze tak zwan¹ Du¿¹ Galeriê, na Bo¿e Narodzenie Iwonka przywozi³a kilkanaœcie pokaŸnych rozmiarów figurek dziadków do orzechów ze swojej kolekcji, ¿eby uœwi¹teczniæ wnêtrze. Targa³a z domu, z dalekiego Long Island, elektryczn¹ maszynkê, ¿eby na miejscu podgrzaæ wino z korzeniami – bo tak¹ mieliœmy tradycjê. W³asnym sumptem robi³a wymyœlne zak¹ski i ob³êdn¹ jarzynow¹ sa³atkê w przemys³owych iloœciach. Podczas du¿ych imprez, które organizowaliœmy w przesz³oœci, sam¹ swoj¹ obecnoœci¹ dawa³a nam poczucie bezpieczeñstwa. Z Iwonk¹ nie mog³o siê nie udaæ. Potem przysz³y lata chudsze, by³o skromniej, ale dziêki Niej trzymaliœmy fason. Interesowa³a siê sztuk¹. Wiedzia³a wszystko o ka¿dym wystawiaj¹cym w Galerii artyœcie. Kolekcjonowa³a obrazy, kupowa³a je te¿ u nas, dopóki, jak mówi³a, wystarczy³o jej miejsca na œcianach. Towarzyska, uœmiechnêta, z poczuciem humoru, tworzy³a wokó³ siebie dobr¹ aurê. Urzeka³a niezwyk³ym b³êkitnym spojrzeniem i nigdy, przenigdy nie zawodzi³a. Ceniliœmy j¹ za wiele rzeczy, ale przede wszystkim za lojalnoœæ, odpowiedzialnoœæ i kole¿eñskoœæ. Potwierdzaj¹ to osoby z innych œrodowisk, z którymi wspó³pracowa³a, bo by³a czynna w ró¿nych dziedzinach. Wiele czasu i uwagi poœwiêca³a Gift of Life – organizacji charytatywnej sprowadzaj¹cej chore dzieci z Polski na skomplikowane operacje do USA. Cieszy³o j¹ ka¿de uratowane dziecko. Z rodzicami niektórych utrzymywa³a kontakt przez lata. Silna wewnêtrznie i zewnêtrznie – wydawa³a siê niezniszczalna. Pozostawia po sobie wielk¹ pustkê i ¿al. Zofia K³opotowska NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelny
Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
W tym krótkim ¯yciu, Co siê w godzinê koñczy, Jak wiele – jak niewiele – Jest w naszej mocy. Emily Dickinson Nieobecnoœæ ma kszta³t. Kiedy, po d³ugiej przerwie spowodowanej pandemi¹, przekroczy³am próg galerii Kuriera, by uœciskaæ œwi¹tecznie kole¿anki i kolegów z redakcji oraz zaprzyjaŸnionych artystów, natychmiast zauwa¿y³am puste miejsce. Nie pachnia³o te¿ – jak co roku – goŸdzikami i cynamonem, a na stole brakowa³o srebrnych pater z cytrusami. Tam, gdzie zwykle sta³a Iwonka i wita³a goœci, czêstuj¹c grzanym winem w³asnej roboty i œwi¹tecznymi bakaliami, tkwi³o samotne krzes³o. A przecie¿ by³a, odk¹d pamiêtam. Zawsze ubrana w oryginaln¹ bi¿uteriê i piêkny uœmiech. Niezmiennie serdeczna, ciep³a, uwa¿na. Ciekawa drugiego cz³owieka, empatyczna. Lubi³am nasze rozmowy. Dowcip przyprawiony nut¹ sarkazmu; dystans, który mia³a do siebie. By³a dobrym duchem Kuriera. Œwiate³kiem, które promieniuje na innych. Nie zgadzam siê na Jej nieobecnoœæ. Kurier bez Iwonki nie bêdzie ju¿ tym samym miejscem. S¹ bowiem wyrwy, których nijak nie da siê zasypaæ. RIP Kochana. Bêdziesz zawsze w naszej pamiêci. Weronika Kwiatkowska
¯egnaj Iwonko. Bêdzie brakowa³o twojej energii, cudownych niebieskich oczu, uœmiechu, obecnoœci w Kurierze Plus, elegancji, otwartoœci na drugiego cz³owieka, tak ulubionego przeze mnie sarkazmu i nade wszystko twego œwiat³a, które zawsze rozpromienia³o galerie naszej redakcji. Katarzyna Zió³kowska fotografia
Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street
wydawcy
Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Brooklyn, NY 11222
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
4
www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
W drodze za nasz¹ gwiazd¹ Gdy Jezus narodzi³ siê w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto mêdrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest nowo narodzony Król ¿ydowski? Ujrzeliœmy bowiem Jego gwiazdê na Wschodzie i przybyliœmy oddaæ Mu pok³on”. Skoro us³ysza³ to król Herod, przerazi³ siê, a z nim ca³a Jerozolima. Zebra³ wiêc wszystkich arcykap³anów i uczonych ludu i wypytywa³ ich, gdzie ma siê narodziæ Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem Judzkim, bo tak zosta³o napisane przez proroka Izajasza: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteœ zgo³a najlichsze spoœród g³ównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie w³adca, który bêdzie pasterzem ludu mego, Izraela. Mt 2, 1-6
Z
rozrzewnieniem wspominamy piosenkê Haliny Kunickiej „Gwiazda mi³oœci”, w której s¹ s³owa: Niewiele pamiêtam z rodzinnych mych stron /Nasz ogród w dolinie, trzy wie¿e i dzwon /I wzgórza tam by³y i rzeka, i las /I ktoœ, kto powiedzia³, ¿e kocha siê raz /Dni w s³oñcu mija³y, lecz dzisiaj ju¿ wiem /¯e przesz³y, minê³y jak podró¿, jak sen /O, gwiazdo mi³oœci! Nie zagiñ we mgle! /O, gwiazdo mi³oœci! Do snu ko³ysz mnie. W Uroczystoœæ Objawienia Pañskiego, czyli Trzech Króli spogl¹damy w niebo i tam, oczyma wiary, mo¿emy dostrzec gwiazdê, która doprowadzi³a Mêdrców ze wschodu do nowonarodzonego Jezusa, którego zapowiada³ prorok Izajasz: Œwieæ, Jeruzalem, bo przysz³o twe œwiat³o i chwa³a Pañska rozb³yska nad tob¹. Bo oto ciemnoœæ okrywa ziemiê i gêsty mrok spowija ludy, a ponad tob¹ jaœnieje Pan, i Jego chwa³a jawi siê nad tob¹. Mesjasz jest œwiat³em, które bêdzie przybieraæ ró¿ne formy mi³oœci, o jednej z nich mówi psalmista: Wyzwoli bowiem biedaka, który go wzywa, /i ubogiego, który nie ma opieki. /Zmi³uje siê nad biednym i ubogim, /nêdzarza ocali od œmierci. Spe³ni³o siê to, o co prosiliœmy w pieœni adwentowej: O, daj nam S³oñce, które rozœwieci, grzechu i b³êdu straszliwy cieñ. /Spójrz, têskniony na tej ziemi, daj nam Zbawcê, Dzieciê Twe, /My dla Niego ¿yæ pragniemy, Jemu damy serca swe. Mo¿na powiedzieæ, ¿e s³owa piosenki Kunickiej spe³niaj¹ siê w nadprzyrodzonym i wiecznym wymiarze w Chrystusie. Ka¿da mi³oœæ zakotwiczona w betlejemskiej gwieŸdzie poprowadzi nas w³aœciw¹ drog¹ i chroni przed zb³¹dzeniem. Gwiazda mi³oœci Chrystusa daje spokojny sen, który, gdy przyjdzie czas, stanie siê snem wiecznoœci. Nie mo¿emy pozwoliæ, aby ta gwiazda zaginê³a „we mgle”. Gdy j¹ zagubimy, mog¹ pojawiæ siê inne gwiazdy, które mog¹ nas zawieœæ na drogi bez Boga i bo¿ej mi³oœci.
S
ymbolem takiej gwiazdy mo¿e byæ gwiazda kremlowska, która sprowadzi³a miliony ludzi na manowce ¿ycia, staj¹c siê dla wielu Ÿród³em nieludzkiego cierpienia i œmierci. 23 sierpnia 1935 r. Rada Komisarzy Ludowych ZSRR i Komitetu Centralnego CSP podjê³a decyzjê zast¹pienia podwójnych or³ów na wie¿ach Kremla gwiazda-
mi. 25 paŸdziernika 1935 roku zamontowano piêcioramienn¹ gwiazdê na Wie¿y Spasskiej, a 26 i 27 paŸdziernika na wie¿ach Nikolskaja i Borowicka. Ideologia zawarta w symbolice tych gwiazd omami³a wielu, a by³a wœród nich Bella Maria Asunta Isabella Visano Dodd. Nale¿a³a ona do najbardziej wp³ywowych funkcjonariuszy partii komunistycznej w USA. Przez lata piastowa³a wysokie stanowiska w partii. By³a te¿ wieloletni¹ przewodnicz¹c¹ Zwi¹zku Nauczycieli. Nauczyciele byli wa¿nym elementem ruchu komunistycznego w Ameryce. Byli obecni w zasadzie na ka¿dym etapie pracy partyjnej. Wykorzystywano ich jako darmowych instruktorów w partyjnej edukacji. Przewa¿nie Rogier van der Weyden – Pok³on Trzech Króli byli to bezinteresowni idealiœci, którzy stanowili wa¿ny element w struktu- szczyt ich wp³ywów – na okres rewolucji seksualnej. Dlatego obecny kryzys w Korach partyjnych. œciele jest konsekwencj¹ ca³ego etapu powoodstawowym elementem w szerzeniu ³añ, formacji i zdobywania stanowisk przez komunistycznej ideologii by³a walka z re- tych, których dzisiaj nazywa siê ‘lawendoligi¹ i Koœcio³em. Wybrano wyj¹tkowo w¹ mafi¹” w Koœciele katolickim w USA”. perfidny sposób niszczenia Koœcio³a. StaPrzyszed³ moment, kiedy Dodd odkry³a, rano siê go rozsadziæ od œrodka. Pod¹¿aj¹c ¿e ideologia komunistyczna to fa³szywa droza t¹ gwiazd¹ Dodd wyrz¹dzi³a wiele z³a ga. Zrozumia³a, ¿e pod¹¿a³a za fa³szyw¹ i to w spo³ecznoœci, która bierze pocz¹tek gwiazd¹. Zaczê³a szukaæ nowej przewodniej w Chrystusie. Wyzna³a póŸniej: „W koñcu gwiazdy. Rozpoczê³a od studiowania Biblii. lat dwudziestych, trzydziestych, osobiœcie Uczestniczy³a w ró¿nych spotkaniach relipopchnê³am setki homoseksualnych mê¿- gijnych i nabo¿eñstwach. Wa¿n¹ rolê w jej czyzn do kap³añstwa, aby os³abiæ Koœció³ poszukiwaniach odegra³ abp Fulton J. Shekatolicki od œrodka. Chcieliœmy, aby ci en. Nawrócenie Dodd zosta³o przypieczêtomê¿czyŸni otrzymali œwiêcenia i awanso- wane odnowieniem przyrzeczeñ chrzcielwali na wp³ywowe stanowiska jako pra³aci nych. Mia³o to miejsce w czasie œwi¹t Wieli biskupi. W³aœnie obecnie s¹ na najwy¿- kanocy 1952 roku w Katedrze œw. Patryka. szych stanowiskach i pracuj¹ nad zmiana- Dodd, jak Mêdrcy ze Wschodu odnalaz³a mi, aby os³abiæ skutecznoœæ Koœcio³a gwiazdê zbawiaj¹cej mi³oœci Chrystusa. w zmaganiu z komunizmem”. êdrcy prowadzeni przez gwiazdê W tygodniku katolickim Niedziela czytamy: „Popularny amerykañski bloger ka- dotarli do Betlejem Przynieœli w darze Jetolicki Michael Voris na portalu Church zusowi królewskie dary: z³oto, kadzid³o Militiant zauwa¿y³, ¿e istnieje zwi¹zek i mirrê. Z³oto symbolizowa³o to, co piêkmiêdzy wyœwiêcanymi wówczas kap³ana- ne, chwalebne, wartoœciowe. Oznacza³o mi, którzy zrobili potem b³yskotliwe ka- godnoœæ Jezusa jako króla. Kadzid³o by³o riery jako rektorzy seminariów, kierowni- u¿ywane w œwi¹tyniach podczas sk³adacy duchowi, biskupi oraz kardyna³owie. nia ofiar jako symbol modlitwy. OznaczaVoris zasugerowa³, ¿e ich œcie¿kê rozwoju ³o, ¿e Jezus jest Bogiem. Mirra to balsam, mo¿na dok³adnie przeœledziæ. Szczyt po- którym namaszczano zmar³ych, a dodany wo³añ przypada w³aœnie na lata najbar- do wina wzmacnia³ je. Taki napój podadziej aktywnej dzia³alnoœci komunistów wano skazañcom. To by³a zapowiedŸ mêw Stanach Zjednoczonych, natomiast ki Pana i Jego pogrzebu.
P
M
Bóg ukazuj¹c Mêdrcom gwiazdê przyprowadzi³ ich do Dzieci¹tka Jezus. Tê gwiazdê mo¿e dostrzec ka¿dy z nas. Nie musimy szukaæ jej na niebie, ona jest na ziemi, wœród nas. Nasza gwiazda to ludzie, miejsca i rzeczy, które wskazuj¹ nam drogê, inspiruj¹ nas, przyci¹gaj¹. Wa¿ne, aby dostrzec w naszej codziennoœci znaki, przez które Bóg do nas mówi i nami kieruje. Musimy siê nauczyæ uwa¿nego szukania tej gwiazdy, a po odnalezieniu jej konsekwentnego pod¹¿ania za jej œwiat³em. Œwiat³em chrystusowym.
N
ie mo¿emy daæ siê zwieœæ lub rozproszyæ w naszej podró¿y Herodom dzisiejszego œwiata, którzy chc¹ zabiæ Chrystusa w naszych sercach. Za ka¿dym razem, gdy jesteœmy zdezorientowani lub gdy stajemy na rozdro¿u ¿ycia, musimy szukaæ i czekaæ, a¿ pojawi siê gwiazda Chrystusa i wska¿e nam drogê, któr¹ mamy pod¹¿aæ. Proœmy o bo¿e œwiat³o i przewodnictwo s³owami modlitwy: Ojcze, prowadŸ nas drog¹ Twojego œwiat³a. Pomó¿ nam rozpoznaæ Chrystusa w Eucharystii, w S³owie Bo¿ym, w bliŸnim i wielu innych znakach. I doprowadŸ nas do Jezusa, który jest naszym œwiat³em na drogach naszego ¿ycia. m
Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl
Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Pierwszej Sobocie miesi¹ca i w Krucjacie Ró¿añcowej Matki Bo¿ej z Fatimy w Obronie ¯ycia Poczêtego, 1 stycznia o 17:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Info: brat Jan 347 938 8362
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
5
Wypadek wypadkowi nierówny Kiedy niewinna osoba staje siê ofiar¹ wypadku, stara prawda daje o sobie znaæ – ¿e od tej pory taka osoba ma „pod górê”. Dzieje siê tak niezale¿nie od tego czy chodzi o wypadek budowlany, samochodowy lub jakikolwiek inny. Karty zawsze uk³adaj¹ siê niekorzystnie dla osoby która dozna³a obra¿eñ. W normalnym œwiecie, du¿e firmy ubezpieczeniowe, producenci oraz wielkie jednostki ekonomiczne takie jak miasta i stany, mia³yby wspó³czucie dla tych którzy zostaj¹ poszkodowani. Niestety w naszych realiach to nie istnieje. Co gorsza, w wiêkszoœci przypadków te firmy uzyskuj¹ czêstokroæ wiêksz¹ ochronê prawn¹ ni¿ zwykli ludzie. Jak siê to dzieje? Poprzez lata lobbingu prowadzonego przez te ogromne korporacje, s¹ one w stanie zmieniæ prawo na ich korzyœæ, czyni¹c dla ofiar wypadków praktycznie niemo¿liwym uzyskane odszkodowania. W efekcie stworzono system, w którym, od samego pocz¹tku, poszkodowani pracownicy musz¹ „iœæ pod górê”. Jako doskona³y przyk³ad tego fenomenu mo¿e s³u¿yæ jedna z ostatnich decyzji s¹du apelacyjnego w Nowym Yorku. W naszym stanie s¹ trzy poziomy s¹dów. S¹d apelacyjny stanowi drugi ich poziom i sk³ada siê z grupy sêdziów, do których nale¿y ocena prawid³owoœci obowi¹zuj¹cego prawa. Na szczêœcie w tym przypadku stanêli oni na wysokoœci zadania i na stra¿y osób poszkodowanych. Ta sprawa dotyczy³a pasa¿era nowojorskiego autobusu. Zaraz po tym jak do niego wsiad³, upad³ on na ziemiê, poniewa¿ kierowca zahamowa³ bardzo gwa³townie
i nieoczekiwanie. W wyniku tego wypadku, poszkodowany pasa¿er dozna³ powa¿nych obra¿eñ cia³a. Autobus nale¿a³ do nowojorskiego systemu komunikacji miejskiej. Ich prawnicy zamiast pomóc poszkodowanej osobie, z³o¿yli wniosek do sêdziego o oddalenie ca³ego pozwu. To jest normalna taktyka prawników broni¹cych pozwanych. Oni bardzo czêsto u¿ywaj¹ prawa, które ca³y czas jest zmieniane na niekorzyœæ osób poszkodowanych w wypadkach, aby zmniejszyæ wartoœæ ich obra¿eñ lub te¿ ca³kowicie oddaliæ ich sprawê. Prawnicy komunikacji miejskiej u¿yli specjalnego przepisu prawa, który stanowi³, i¿ autobus musia³by zatrzymaæ siê w sposób „niezwyczajny oraz gwa³towny” aby osoba poszkodowana mog³a zaskar¿yæ komunikacjê miejsk¹ o odszkodowanie. Nale¿y tu zwróciæ szczególn¹ uwagê na fakt, i¿ zwykli kierowcy samochodowi nie maj¹ a¿ tak daleko posuniêtej ochrony prawnej jak kierowcy komunikacji miejskiej. Oznacza to, ¿e przepis ten nie chroni³by kierowcy takiego jak my przed pozwem s¹dowym, ale chroni „przewoŸników”. W tym procesie prawnicy komunikacji miejskiej nie tylko stwierdzili, ¿e ich kie-
Chcê Ci powiedzieæ...
Ojciec Pawe³ Bielecki
W nowym roku 2022 stwarzaj innych mi³oœci¹ Stwarzaj s³owami, modlitw¹, dobrymi skojarzeniami. Zobacz, co proponuje Jezus. Mówi nam, ¿e prawda nas wyzwoli. Aposto³owie byli ludŸmi z krwi i koœci. Pope³niali b³êdy, ale to Prawda, ¿e Jezus ich prowadzi otworzy³a im oczy. Prawda o nas samych to spojrzenie z mi³oœci¹ na siebie. Tak, mamy braki, tak, nie jesteœmy doskonali, ale wci¹¿ jesteœmy ludŸmi, którzy mog¹ wybraæ dobro i prawdê a nie po¿eraj¹cy nas od œrodka gniew i ¿al. Wierz mi Przyjacielu, ¿e dasz radê. Bêdzie dobrze. Tylko chciej, proszê Ciê tylko chciej… Prawda to mi³oœæ, która mówi Ci, ¿e w 2022 roku wszystko bêdzie dobrze, jeœli chcesz by by³o dobrze. Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku. I… dobrze, ¿e jesteœ. Szczêœliwego Nowego Roku!!! Zostawiam Ciebie z poezj¹ na dziœ:
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004
www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100
tych najwiêkszych korporacji, mo¿e zmieniæ losy procesu. Dlatego tak wa¿ne jest, aby Pañstwo znali swoje prawa i mieli przy boku kancelariê której prawnicy s¹ nie tylko doœwiadczeni, ale równie¿ posiadaj¹ wspó³czucie dla swoich klientów. m
122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com
Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne. PORADY W ZAKRESIE: v v v v v v v v
Inwazja dobra Koñczy siê era, ale nie ziemia. Liczy siê jutro, a przesz³oœæ jest twoj¹ moralnoœci¹. Nie ma œwiata bez mi³oœci, wiêc nie traæ si³ na z³o – bêdziemy razem pe³ni wspólnoty. Jesteœ ju¿ wolny dwa tysi¹ce lat. W: M. Czuku, Jak kropla deszczu, £ódŸ, Wyd. Biblioteka, 1998
rowca nie zatrzyma³ siê w „niezwyczajny” sposób, ale poszli dalej, twierdz¹c, i¿ ich kierowca, jeœli nawet zatrzyma³ siê w sposób gwa³towny, to by³o tak z powodu jakiejœ „emergency”. Najproœciej mówi¹c, prawnicy komunikacji twierdzili, i¿ ich kierowca nie zrobi³ nic z³ego, ale jeœli nawet zrobi³, to by³a ku temu jakaœ przyczyna. Tego rodzaju podwójna obrona jest popularna wœród prawników broni¹cych pozwanych w procesach, szczególnie zaœ tych których prawo otacza dodatkow¹ ochron¹ jak w tym przypadku. W wielu procesach, kiedy brakuje doœwiadczenia prawnikowi reprezentuj¹cemu osobê poszkodowan¹, taka obrona mo¿e okazaæ siê bardzo skuteczna. Na nieszczêœcie tego pasa¿era, sêdzia w pierwszej instancji uwierzy³ w argumenty prawników komunikacji miejskiej i oddali³ pozew. Z tego dok³adnie powodu, osoby poszkodowane potrzebuj¹ silnych prawników. Gdyby nie z³o¿ona apelacja, ta sprawa by³aby stracona. W apelacji, sêdziowie uznali, ¿e prawnicy miejscy u¿yli niew³aœciwej argumentacji i zmienili decyzjê s¹du pierwszej instancji, pozwalaj¹c na kontynuacjê procesu poszkodowanego pasa¿era. Pozwani, a w szczególnoœci du¿e korporacje, ubezpieczalnie oraz miasta walcz¹ w ten sposób w s¹dach ka¿dego dnia. Liczba ofiar wypadków które zostaj¹ w ten sposób wykorzystane przez system gwa³townie wzrasta. Doœwiadczony prawnik, który zna prawo i wszelkie kruczki prawne które stosuj¹ prawnicy broni¹cy
m
TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID POWER OF ATTORNEY HEALTH CARE PROXY PRAWO SPADKOWE NIERUCHOMOŒCI
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
6
Widziane z Providence...
Bilans 2021 Mijaj¹cy rok przyniós³ nowe, groŸne zjawiska dla naszego kraju, Europy i œwiata. Dla Polski najwiêkszym wyzwaniem jest sytuacja na wschodniej granicy. Rok temu nikt nie spodziewa³ siê powa¿nego konfliktu w relacjach z jednym z naszych s¹siadów. Obecnie jest to prawdopodobnie najwiêkszy kryzys graniczny od zakoñczenia drugiej wojny œwiatowej. Kolejnym problemem jest galopuj¹ca inflacja i powa¿ny wzrost kosztów energii. Trzeci¹, skomplikowan¹ spraw¹ jest konflikt Warszawy z Uni¹ Europejsk¹. Do tego wszystkiego dochodzi ci¹g³a walka z pandemi¹ koronawirusa, która trwa ju¿ dwa lata. Konflikt na granicy polsko-bia³oruskiej rozpocz¹³ siê w sierpniu. Bia³oruski dyktator Aleksander £ukaszenko zmaga siê z kryzysem wewnêtrznym swego kraju od czasu
sfa³szowania wyborów prezydenckich w 2020 r. Najpierw brutalnie st³umi³ masowe demonstracje przeciwko fa³szerstwom wyborczym, nastêpnie rozpocz¹³ akcjê represji wobec dzia³aczy opozycji, niezale¿nych dziennikarzy i innych oponentów dyktatury. Terror nie omin¹³ przywódców polskiej mniejszoœci na Bia³orusi. Wieloletnia prezes Zwi¹zku Polaków Angelika Borys zosta³a aresztowana i oskar¿ona o „szerzenie faszyzmu”. Chc¹c odwróciæ uwagê od wewnêtrznego kryzysu £ukaszenko sprowadzi³ tysi¹ce migrantów z Bliskiego Wschodu, pobieraj¹c 8-10 tysiêcy dolarów od ka¿dej osoby. Polskie s³u¿by – Stra¿ Graniczna, policja, wojsko wype³niaj¹c swe obowi¹zki strzeg¹ wschodniej granicy, która jest równie¿ granic¹ Unii Europejskiej. Mimo tysiêcy prób nielegalnego jej przekroczenia, prowokacji, niszczenia umocnieñ granicznych, ¿o³nierze i policjanci zdo³ali powstrzymaæ ataki na terytorium Rzeczpospolitej. Wiêkszoœæ migrantów to m³odzi mê¿czyŸni, jak czêsto okreœla siê „w wieku poborowym”. Kobiety i dzieci stanowi¹ niewielk¹ ich czêœæ. Pomimo to pewne od³amy opozycji rozpêta³y nagonkê na polskie organa bezpieczeñstwa. Szermuje siê sloganami o splamieniu munduru i „torturowaniu” migrantów. Z drugiej strony spora czêœæ spo³eczeñstwa w³¹czy³a siê w akcjê „Murem za polskim mundurem”. Organizuje siê akcje pomocy dla ¿o³nierzy i policjantów wysy-
www.kurierplus.com
Kazimierz Wierzbicki ³aj¹c kartki z pozdrowieniami, podarunki, artyku³y ¿ywnoœciowe. * Inflacja i wzrost cen energii wystêpuj¹ na ca³ym œwiecie. W Polsce rz¹d og³osi³ jeszcze w listopadzie „tarczê antyinflacyjn¹”. Obejmuje ona m. in. czasow¹ obni¿kê akcyzy na paliwa silnikowe (olej napêdowy, benzyny silnikowe, LPG), zwolnienie od akcyzy dla sprzeda¿y energii elektrycznej wykorzystywanej przez gospodarstwa domowe oraz obni¿kê stawki akcyzy na energiê elektryczn¹. Stawka VAT na gaz ziemny i energiê elektryczn¹ zostanie obni¿ona z 23 do 8 procent. Pozwoli to na pozostawienie w kieszeniach obywateli milionów z³otych. Rz¹d wprowadza równie¿ tzw. dodatek os³onowy. Jest to kwota od 400 z³ do 1150 z³, z której skorzystaæ ma 6,8 mln gospodarstw domowych. Dziêki wprowadzeniu prawie dwa lata temu Tarczy Antykryzysowej, tysi¹ce przedsiêbiorstw przetrwa³o okres pandemii, ocalaj¹c równie¿ miejsca pracy. Dziêki temu stopa bezrobocia w Polsce jest jedn¹ z najni¿szych w Europie. * Bruksela domaga siê od Warszawy spe³nienia trzech warunków zwi¹zanych z reform¹ wymiaru sprawiedliwoœci. Po pierwsze, zlikwidowana ma byæ Izba Dyscyplinarna S¹du Najwy¿szego. Po drugie, zmiany maj¹ obj¹æ tak¿e Krajow¹ Radê S¹downictwa. I po trzecie, do pracy maj¹ wróciæ wszyscy zawieszeni sêdziowie, tak¿e ci, których problemy w ¿aden sposób nie wi¹¿¹ siê z polityk¹. Teoretycznie, jeœli za³o¿ymy, ¿e sprawa jest gard³owa, s¹ to postulaty mo¿liwe do przyjêcia. Izbê Dyscyplinarn¹ mog³oby zast¹piæ jakieœ nowe cia³o, a KRS mo¿na przemodelowaæ, zachowuj¹c sens ca³ej reformy. Problem w tym, ¿e to wci¹¿ niczego nam nie gwarantuje. Istnieje bardzo du¿a obawa, ¿e Komisja Europejska natychmiast wysunie kolejne ¿¹dania. Wielu obserwatorów twierdzi, ¿e premier Mazowiecki jest sk³onny przyj¹æ ¿¹dania Brukseli. Natomiast Zbigniew Ziobro, którego Solidarna Polska stanowi czêœæ koalicji rz¹dowej stanowczo sprzeciwia siê dalszym ustêpstwom. Sprawê komplikuje wstrzymanie przez UE funduszów Krajowego Planu Odbudowy, które Polska mia³a otrzymaæ na o¿ywienie rozwoju gospodar-
czego po epidemii koronawirusa. Kr¹¿¹ pog³oski, ¿e w przypadku dalszego ich przetrzymywania Warszawa mo¿e wstrzymaæ regularne wp³aty na rzecz UE. Nadchodz¹cy rok powinien przynieœæ jakieœ rozwi¹zanie w tej sprawie. Nie wiadomo tylko czy bêdzie to z korzyœci¹ dla Polski. * Prawicowi komentatorzy uwa¿aj¹, ¿e je¿eli rz¹d potrafi utrzymaæ inflacjê w rozs¹dnych granicach (poni¿ej 6 proc.) i nie pope³ni jakiegoœ g³upiego b³êdu, Zjednoczona Prawica ma szanse na zwyciêstwo w wyborach 2023 r. i utrzymanie w³adzy na trzeci¹ kadencjê. Kryzys na granicy spowodowa³ wzrost poparcia dla rz¹du. Jest to oczywiste – w momentach zagro¿enia ludzie jednocz¹ siê wokó³ w³adzy. Dla premiera Morawieckiego by³ to swojego rodzaju prezent od £ukaszenki. Pozycjê koalicji rz¹dowej wzmacnia równie¿ brak jednoœci wœród ugrupowañ opozycyjnych. Reklamowany szeroko powrót Donalda Tuska nie przyniós³ spodziewanych efektów. KO/PO wysunê³a siê co prawda na drugie miejsce, spychaj¹c Polskê 2050 Ho³owni na trzeci¹ pozycjê, ale przekroczenie pu³apu 30 proc. poparcia dla partii Tuska wydaje siê obecnie niemo¿liwe. Problemy ma równie¿ Nowa Lewica. Dwa tygodnie temu piêciu parlamentarzystów partii odesz³o z klubu i utworzy³o ko³o sejmowe PPS. Tak¹ decyzjê motywuj¹ dyktatorskimi metodami w³adzy W³odzimierza Czarzastego. Natomiast notowania PSL wskazuj¹ na problemy ludowców z przekroczeniem progu wyborczego. Jedynym ratunkiem jest do³¹czenie do list wyborczych partii Tuska lub Polski 2050 Ho³owni. * Po raz pierwszy od wielu lat ¿yczenia „Szczêœliwego Nowego Roku” trzeba sk³adaæ w sposób umiarkowany. Pesymiœci twierdz¹, ¿e 2021 jest ostatnim rokiem pokoju. Putin gromadzi wojska na granicy z Ukrain¹ a Chiny szykuj¹ siê do podboju Tajwanu. Komentator brytyjskiego dziennika „The Daily Telegraph” Evans-Pritchard zaznaczy³ niedawno, ¿e przechodzimy przez „najbardziej niebezpieczny” punkt zwrotny od czasów kryzysu kubañskiego w 1962 r. a mo¿e i od konferencji w Monachium w roku 1938. m
Tutu, Reagan i apartheid í1 Wystarczy cofn¹æ siê do lat 80tych i momentu, w którym narasta³a miêdzynarodowa presja w celu obalenia apartheidu i zakoñczenia systemu segregacji rasowej. Wielkiego wsparcia temu systemowi i broni¹cemu go re¿imowi udzieli³ wówczas Ronald Reagan. Wkrótce po dojœciu do w³adzy republikañski prezydent nawi¹za³ œcis³e kontakty z rz¹dem Pietera Bothy, który by³ przyjmowany w Bia³ym Domu, i z którym Reagan spotyka³ siê tak¿e na arenie miêdzynarodowej, przedstawiaj¹c go jako polityka umiarkowanego, chc¹cego przeprowadziæ w RPA demokratyczne reformy. By³a to czêœæ doktryny Reagana znana jako „constructive engagement” (konstruktywne zaanga¿owanie). Argumenty za takim zaanga¿owaniem z grubsza by³y takie: szybkie obalenie rasistowskiego rz¹du mo¿e doprowadziæ w RPA do chaosu, trzeba wiêc utrzymaæ gospodarcz¹ wspó³pracê i przeprowadzaæ zmiany ewolucyjnie. Politykê tê szczegó³owo wy³uszczy³ na ³amach magazynu „Foreign Affairs” Chester Crocker, jeden z wa¿niejszych urzêdników ówczesnego Departamentu Stanu. Twierdzi³ on miê-
dzy innymi, ¿e amerykañskie firmy prowadz¹ce interesy w RPA same powinny stosowaæ niedyskryminacyjn¹ politykê zatrudnienia. Efektem by³o przed³u¿enie ¿ycia apartheidu i szczodra pomoc p³yn¹ca z USA dla rz¹du Bothy, który nie mia³ zamiaru przeprowadzaæ ¿adnych reform i robi³ wszystko, by utrzymaæ system dyskryminacji rasowej i uprzywilejowania bia³ych. Reagan popiera³ Bothê tak¿e po tym, jak wprowadzi³ on w RPA stan wyj¹tkowy i oficjalnie og³osi³, ¿e nigdy nie zaakceptuje zrównania w prawach bia³ych i czarnych mieszkañców kraju. Wsparcie to by³o do tego stopnia silne, ¿e kiedy Kongres USA uchwali³ wreszcie sankcje gospodarcze przeciwko RPA, Reagan je zawetowa³. Wizytuj¹cy Stany Zjednoczone w 1984 roku Desmond Tutu, okreœli³ jego politykê jako: „niemoraln¹, nagann¹ i ca³kowicie antychrzeœcijañsk¹.” Dziœ amerykañskie media nie bardzo chc¹ o tym pamiêtaæ. To b³¹d. Fakty te s¹ mo¿e niezbyt chwalebne, ale s¹ wa¿n¹ czêœci¹ ¿yciorysu Desmonda Tutu.
Tomasz Bagnowski
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
7
Kartki z przemijania Po zawieszeniu stanu wojennego w lipcu 1983 roku pracê dla podziemnej Solidarnoœci ³¹czy³em z prac¹ re¿ysera teatralnego. Sposobi³em siê przez kilka miesiêcy do wystawienia „Don Juana” Moliera w Teatrze Polskim we Wroc³awiu, w zwi¹zku z tym czêsto bywa³em w tym mieœcie. Przeplata³em w nim s³u¿bowe rozmowy inscenizacyjne z tajnymi rozmowami z dzia³aczami Solidarnoœci Dolnoœl¹skiej i Solidarnoœci Walcz¹cej. Kontakt z nimi nawi¹za³em ju¿ wczeœniej g³ównie przez Ryszarda Jasiñskiego – naukowca z Politechniki Wroc³awskiej. On lokowa³ mnie w sprawdzonych mieszkaniach i kierowa³ do osób, które wiedzia³y, co siê dzieje w regionie i zna³y sytuacjê internowanych dzia³aczy. Dziêki niemu mia³em te¿ dobry wgl¹d w uczelnie wroc³awskie i placówki kulturalne. Z kolei jego solidarnoœciowi koledzy informowali mnie o sytuacji we wroc³awskich fabrykach i w kluczowych zak³adach produkcyjnych, Wiedzieli te¿, co dzieje siê w kopalniach wêgla kamiennego w Wa³brzychu. Po kilku kontaktach zaufali mi tak bardzo, ¿e umo¿liwili spotkanie z Kornelem Morawieckim – charyzmatycznym liderem Solidarnoœci Walcz¹cej. To on namówi³ mnie, bym pisa³ o podziemnym ¿yciu solidarnoœciowym Trójmiasta, Warszawy i Krakowa do gazety „Z dnia na dzieñ”, wydawanej nielegalnie przez tê¿e Solidarnoœæ Walcz¹c¹. Prosi³ mnie tak¿e o to ów Ryszard Jasiñski. Zapewnia³ mi œwietne warunki do pisania w pomieszczeniu przy m³ynie wodnym w Siechnicach. On te¿ poleci³ m³odym solidarnoœciowcom, ¿eby odbierali ode mnie wielki plecak z bibu³¹ warszawsk¹ lub krakowsk¹ i nape³niali ten¿e plecak bibu³¹ dolnoœl¹sk¹. Oddawali mi go tu¿ przed odjazdem poci¹gu do Warszawy i zawsze czekali a¿ ten poci¹g odjedzie. Kiedy przyje¿d¿a³em, sprawdzali ju¿ na dworcu, czy nie mam ogona, po czym eskortowali do punktu przeznaczenia. We Wroc³awiu zetkn¹³em siê równie¿ z Lotharem Herbstem – wybitnym poet¹ i zarazem nieustaj¹co przeœladowanym dzia³aczem opozycyjnym. Zetkn¹³em siê tam tak¿e z dzia³aj¹cym w podziemiu W³adys³awem Frasyniukiem, którego widywa³em póŸniej w Warszawie w mieszkaniu Jana Lityñskiego. Pan
Andrzej Józef D¹browski
W³adys³aw wyszed³ wówczas z wiêzienia. Podziemnymi kana³ami dotar³em te¿ do górników z Legnicko-G³ogowskiego Zag³êbia Miedziowego. Od nich dowiedzia³em siê, jak przebiega³y strajki po wprowadzeniu stanu wojennego w Kopalniach Miedzi: „Rudna”, „Rudna Zachodnia”, „Lubin” i „Polkowice”. Ich relacje by³y tak przejmuj¹ce, ¿e czêœæ z nich spisa³em. Przejmuj¹ca by³a tak¿e ich determinacja w dalszej walce z komunistyczn¹ w³adz¹. Z wiadomych powodów nie mog³em podaæ ich nazwisk, zw³aszcza ¿e aresztowania wci¹¿ trwa³y. Jeden z nich, przemi³y i wielce inteligentny ch³opak, dostarcza³ mi póŸniej do Wroc³awia informacje o cichych akcjach oporu w ró¿nych kopalniach. Od niego te¿ otrzymywa³em zdjêcia i „Biuletyn Informacyjny Stanu Wojny”, wydawany przez ukrywaj¹cych siê przywódców strajków: Franciszka Kamiñskiego, Paw³a Kotwickiego, Grzegorza Laskê i Andrzeja Poroszewskiego. W³adze Wroc³awia przestraszy³y siê wymowy i aluzji, jakie mo¿e zawieraæ przedstawienie „Don Juana” i tu¿ przed rozpoczêciem prób kaza³y zamieniæ tê sztukê na „Œwiêtoszka”, pod pozorem, ¿e jest bardziej potrzebny jako lektura szkolna. W tej sytuacji postanowi³em wystawiæ tê gorzk¹ komediê jako… dalszy ci¹g dziejów tego¿ „Don Juana”. Pomys³ podpowiedzia³ mi sam Molier, albowiem tytu³owy Don Juan œcigany przez tych, których skrzywdzi³, postanawia ukryæ siê pod mask¹ i w kostiumie mnicha-rezydenta, pilnuj¹cego religijnego morale w mieszczañskich rodzinach. By³o to rewolucyjne podejœcie do postaci Tartuffa, g³ównego bohatera „Œwiêtoszka”. Próby sz³y dobrze i premiera zapowiada³a siê ciekawie. Tymczasem na ulicach Wroc³awia trwa³y proSolidarnoœciowe walki z milicj¹ i ZOMO. Manifestacja goni³a manifestacjê, akcja akcjê. Mno¿y³y siê aresztowania. W tej sytuacji solidarnoœciowa czêœæ aktorów graj¹cych w tym¿e moim „Œwiêtoszku” prosi³a, ¿ebym nie pokazywa³ tego¿ Tartuffa jako ukrywaj¹cego siê Don Juana, tylko jako skoñczon¹ kanaliê, która poznawszy tajemnice swego gospodarza, chce go pos³aæ do wiêzienia i zagarn¹æ jego dom dla siebie. Chodzi³o o zdobywanie tzw. haków w celu szanta¿owania niewinnych ludzi. Rzecz by³a wtedy (i jest dzisiaj) wielce noœna, tedy przere¿yserowa³em przedstawienie tak, by Tartuffe w finale zwyciê¿a³. Zwyciê¿a³, œwiadom swej mocy, tak jak œwiadomi jej s¹ donosiciele potrzebni w³adzy. Jego triumfuj¹cy œmiech wype³nia³ ca³y teatr i rozbrzmiewa³ d³ugo na ulicy Œwidnickiej. Bohaterem przedstawienia sta³ siê oszu-
kany i skrzywdzony Orgon, grany ujmuj¹co przez Eliasza Kuziemskiego. Z Wroc³awia los teatralny zaprowadzi³ mnie do S³upska. Tu z podziemnymi dzia³aczami Solidarnoœci kontaktowa³a mnie Alicja Kulaszka, œwietna anglistka, internowana uprzednio w Go³dapi. Prowadzi³a Klub Inteligencji Katolickiej, dziêki czemu mia³em informacje o nastrojach panuj¹cych w œrodowiskach koœcielnych na Pomorzu Œrodkowym. Drugim cennym s³upskim wspó³pracownikiem by³ Stefan Korejwo, solidarnoœciowiec internowany w Strzebielinku. Od niego wiedzia³em, co siê dzieje w podziemnych strukturach Solidarnoœci w tym¿e regionie. PóŸniej wiadomoœci takie dostarcza³ mi on bezpoœrednio do Warszawy a jeszcze póŸniej do Grudzi¹dza, w którym zosta³em dyrektorem artystycznym Teatru Ziemi Pomorskiej. Do tego¿ miasta dostarcza³em bibu³ê tak¿e dla S³upska, sk¹d odbiera³ j¹ Stefan lub jego wys³annicy. W samym Grudzi¹dzu rozdziela³a j¹ Jadwiga (Janina?) Misiaszek, która by³a zaufanym sekretarzem literackim tego¿ teatru. O dziwo w tym wielce proletariackim mieœcie sz³a ka¿da jej iloœæ. Ponoæ tajne gazetki kr¹¿y³y nawet w jednostkach wojskowych, nie wy³¹czaj¹c cytadeli, do której sam je podrzuca³em. Przedtem robi³em to samo w S³upsku, gdzie podrzuca³em bibu³ê pod Szko³ê Milicyjn¹ i do Wy¿szej Szko³y Pedagogicznej. Na mojej podziemnej mapie solidarnoœciowej by³ jeszcze Lublin, w którym zdobywa³em informacje od dzia³aczek Solidarnoœci internowanych wczeœniej w Go³dapi: Ewy Kipty z Pracowni Konserwacji Zabytków i Janiny Szymajdy, licealnej nauczycielki historii. Przez nie dotar³em do jednego z przywódców strajku kolejarzy w Lublinie w lipcu 1980 roku. Od niego i jego kolegów dowiedzia³em siê tak¿e o innych strajkach w tym mieœcie i w Œwidniku, nazwanych póŸniej Lubelskim Lipcem. Ma³o kto dzisiaj pamiêta, ¿e to one skutecznie poprzedzi³y strajki, jakie odby³y siê w sierpniu tego¿ roku na Wybrze¿u. Moje przypomnienie o nich ukaza³o siê w „Przegl¹dzie Wiadomoœci Agencyjnych” a póŸniej by³o emitowane w specjalnej audycji II Programu podziemnego Radia Solidarnoœæ. Kiedy jej s³ucha³em wiedzia³em, ¿e wykona³em potrzebn¹ robotê. Dziœ w 40. rocznicê wprowadzenia stanu wojennego, kiedy przypominam sobie inne roboty, jakie wówczas potajemnie wykonywa³em, czujê siê w porz¹dku wobec Solidarnoœci i wobec Polski. m
Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Niedziela Z listu œw. Paw³a do Filipian 4,4-7: Bracia: Radujcie siê zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie siê! Niech wasza ³agodnoœæ bêdzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko! O nic siê ju¿ zbytnio nie troskajcie, ale w ka¿dej sprawie wasze proœby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i b³aganiu z dziêkczynieniem. A pokój Bo¿y, który przewy¿sza wszelki umys³, bêdzie strzeg³ waszych serc i myœli w Chrystusie Jezusie. Kwintesencja postawy prawdziwego chrzeœcijanina. Nie lêki, strachy, COVID-y czy Armageddony, ale pe³ne zaufanie w Bosk¹ Opatrznoœæ. ¯e wszystko co jest nam dane, jest odpowiednie. I ¿e walka toczy siê jedynie o to, jak zareagujemy na radoœci czy przeciwnoœci w ¿yciu. A koniec œwiata? Ka¿dy prze¿yje koniec œwiata… Swój w³asny, gdy bêdzie umiera³. Poniedzia³ek Czasami w nat³oku dziennikarskiego szlamu, znajdzie siê pere³ka. Tekst siêga-
j¹cy g³êbiej, t³umacz¹cy, ³¹cz¹cy kropki, które oczywiste, po³¹czyæ w ca³oœæ musi zdolne pióro. Taki jest artyku³ krytyka literackiego brytyjskiego „Spectatora”, Sama Leitha. „Nowoczesna gospodarka zbudowana jest na uzale¿nieniach. PóŸny kapitalizm zdaje siê wykorzystywaæ zachowania uzale¿nionych” ju¿ podtytu³ pyszny, a dalsze danie jeszcze smaczniejsze. „Uzale¿nienie zdaje siê leczyæ strach, smutek, nudê, ¿al, bez³ad, z³amane serca czy takie-tam egzystencjalne: tylko wybierz jedno. To pragnienie – chêæ oderwania siê choæby na chwilê – to nie odnosi siê tylko do uzale¿nionych (…) Mechanizm uzale¿nienia – pragnienie, nadmierna konsumpcja, uzale¿nienie, wstyd i ukrywanie siê – nie s¹ jakimœ odchyleniem od normy. S¹ norm¹. To norma, na której nowoczesna gospodarka – nie tylko fortuna Sacklerów <rodzina bêd¹ca w³aœcicielem koncernu farmaceutycznego odpowiedzialnego w g³ównej mierze za kryzys opioidowy – przyp. red.> – jest zbudowana. Najwiêksze firmy informatyczne na œwiecie, Big Tech, s¹ zbudowane na psychologii uzale¿nienia: pragnienie otrzymania kolejnego powiadomienia, kolejnego like czy re-
tweeta, dŸwiêk oznajmiaj¹cy przyjœcie e-maila, to spe³nienie osi¹gniêcia nastêpnego poziomu jak po spo¿yciu s³odkiego batonika. A przecie¿ s¹ oni postêpowym udoskonaleniem cyfrowej gospodarki bez granic, która ju¿ zosta³a zbudowana na przewra¿liwionej terapii sprzedawców, szybko przemijaj¹cych modach oraz opartych na strza³ach cukru przyjemnoœciach. Coœ, co spece z dyplomami nauk spo³ecznych nazywaj¹ póŸnym kapitalizmem opiera siê na kreowaniu nowych i niemo¿liwych do zaspokojenia po¿¹daniach. I jest w tym niesamowicie skuteczny. I nie ma to terapii dwunastu kroków”. Dobre, prawda? Graj¹ nami, a my z przyjemnoœci¹ dajemy siê ogrywaæ… Wtorek Przed koñcem starego roku, trochê wypisek ze Zbigniewa Herberta. nic nikomu/ nie bêdzie darowane (…) i snuj¹ siwy paj¹k gorzkie rozwa¿ania o zbyt wielkiej pamiêci o zbyt ma³ym sercu (Ma³e serce, 1980)
Wolnoœæ jest zawsze tragiczna, cz³owiek wolny jest cz³owiekiem samotnym, cz³owiekiem marginesu, jak ciê¿ko chory, ob³¹kaniec, anachoreta. Alternatyw¹ tej postawy by³o ¿ycie w kupie, po „dobrej” stronie historii. A by³o to ¿ycie pozorne, na niby, zak³amane, pe³ne intryg, podjazdów, chwiejnych uk³adów personalnych (Herbert nieznany). ten przydro¿ny krzew ³amie zmowê ostro¿nych i jest jak piêkni m³odzi ochotnicy którzy gin¹ w pierwszym dniu wojny w nowiutkich mundurach podeszwy butów ledwo zapisane piaskiem (…) jak powstañcy którzy wbrew zegarom historii wbrew najgorszym przewidywaniom mimo wszystkim zaczynaj¹ (…) tak tarnino kilka czystych taktów to bardzo du¿o to wszystko (Tarnino) Dosiego Roku wszystkim. Niech bêdzie… niech po prostu bêdzie. m
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
8
W
ielb³¹d to du¿e i egzotyczne zwierzê. Kojarzy siê z pustyni¹ i rzeczywiœcie zamieszkuje tereny pustynne. Wielb³¹dy dzieli siê na jedno i dwugarbne. Te dwugarbne ¿yj¹ w Azji, w okolicy pustyni Gobi, a jednogarbne, zwane dromaderami, w krajach arabskich. Zwierzêta te zosta³y udomowione przez cz³owieka tysi¹ce lat temu, oddaj¹c ludzkoœci nieocenione us³ugi. Doskonale przystosowa³y siê do ¿ycia w wysokiej temperaturze i z minimaln¹ iloœci¹ wody. Te „okrêty pustyni” – jak je poetycznie nazywano – tworzy³y karawany przenosz¹c przez pustyniê niezliczone towary i dobra. Bez nich historia ludzkiej cywilizacji wygl¹da³aby zupe³nie inaczej. Wielb³¹dy zamieszkuj¹ jedynie Azjê i Afrykê, choæ pustynie znajduj¹ siê tak¿e na innych kontynentach, w tym w Ameryce. W Ameryce nie ma jednak rodzimego gatunku wielb³¹da. W po³owie XIX w. w US Army powsta³ pomys³, aby sprowadziæ je do USA i wykorzystaæ ich legendarn¹ si³ê i odpornoœæ do pracy na amerykañskiej pustyni.
Wielb³¹dy w US Army pani z Teksasu z przêdzy jak¹ pozyska³a z futra zwierzêcia, zrobi³a na drutach pierwsze w amerykañskiej historii skarpety z wielb³¹dziej we³ny. Skarpety wys³ano prezydentowi Pierce’owi, który w wyrazie uznania i wdziêcznoœci zrewan¿owa³ siê srebrnym kubkiem z wygrawerowanym na nim swoim imieniem. Wkrótce po nim prezydentem zosta³ James Buchanan, którego wielb³¹dy niezbyt interesowa³y. Mia³ inne, powa¿ne problemy, bo nad m³od¹ federacj¹ zawis³a groŸba nieuniknionej wojny domowej, znanej w historii jako Wojna Secesyjna. Los wielb³¹dów zosta³ ostatecznie przypieczêtowany przez lobby wspierane przez hodowców mu³ów, którzy nienawidzili wielb³¹dów, bo stanowi³y dla nich groŸn¹ konkurencjê.
I
dea sprowadzenia wielb³¹dów do pracy w USA powsta³a w korpusie kwatermistrzowskim, który by³ odpowiedzialny za zaopatrzenie armii. W 1836 r. pu³kownik George Crosman, g³ówny kwatermistrz amerykañskiej armii, napisa³ rozleg³y esej na temat koniecznoœci wprowadzenia wielb³¹dów do s³u¿by wojskowej, gdzie mia³yby spe³niaæ rolê taniego i skutecznego œrodka transportu. I tu pierwsze zaskoczenie, bo pu³kownik Crosman nie mia³ bynajmniej na myœli pustyni Mojave czy Sonora, ale pokryt¹ bujn¹ roœlinnoœci¹ Florydê, gdzie w tym czasie prowadzono wojnê przeciwko Seminolom. Teren ten by³ jednak logistycznie trudny a upa³ i wilgotnoœæ powietrza sprawia³y, ¿e konie i mu³y z trudnoœci¹ dawa³y tam sobie radê. Esej pu³kownika jednak zignorowano a¿ do momentu przy³¹czenia Teksasu do amerykañskiej Unii. W sk³ad terytorium Stanów Zjednoczonych wesz³y po raz pierwszy ogromne tereny pustynne, co by³o dodatkowym argumentem za wprowadzeniem wielb³¹dów do s³u¿by wojskowej. Olbrzymie pustynne obszary na po³udniowym zachodzie kraju by³y kompletnie nieznane i wielu ówczesnych polityków uwa¿a³o, ¿e ich posiadanie nie tylko nie jest konieczne, ale przede wszystkim niepraktyczne. Przez pustynne tereny Teksasu, Nowego Meksyku i Arizony nie wiod³y ¿adne drogi. Mo¿na je by³o przebyæ konno lub z wykorzystaniem mu³ów lub wo³ów, ale zwierzêta te potrzebowa³y du¿ej iloœci wody, której na pustyni nie by³o. Na pustyni – w przeciwieñstwie do prerii – nie ros³a tak¿e trawa, któr¹ mog³yby siê ¿ywiæ zwierzêta poci¹gowe. Nieoczekiwanie ekscentryczny pomys³ pu³kownika Crosmana – aby sprowadziæ do Ameryki wielb³¹dy – sta³ siê niezwykle interesuj¹cy i wrêcz atrakcyjny. Wielb³¹dy by³y doskonale przystosowane przez naturê do tego, aby wytrzymaæ w takich trudnych warunkach. Garb, który w tak zasadniczy i trudny do pomylenia sposób odró¿nia wielb³¹dy od innych zwierz¹t jest wype³niony t³uszczem, który odgrywa wa¿n¹ rolê w metabolizmie zwierzêcia, pozwalaj¹c wielb³¹dom przetrwaæ d³ugi czas w pustynnym klimacie. Dziêki temu wielb³¹d jest w stanie wytrzymaæ bez wody nawet dziesiêæ dni. Wszystko to dziêki unikalnym mo-
www.kurierplus.com
leku³om krwi wielb³¹da, które magazynuj¹ wodê (a nie w garbie, jak uwa¿a wielu ludzi). Gdy wielb³¹d dotrze wreszcie do oazy b¹dŸ studni z wod¹, jest w stanie za jednym posiedzeniem wypiæ nawet 30 galonów wody!
W
ykorzystanie wielb³¹dów w wojsku do celów transportowych nie by³o na œwiecie niczym nowym. Posiadali je w swojej s³u¿bie Rosjanie, którzy wykorzystali wielb³¹dy baktriañskie (dwugarbne) podczas wojny krymskiej. Posiadali je tak¿e Francuzi i u¿ywa³a je powszechnie Legia Cudzoziemska, utrzymuj¹ca porz¹dek we francuskich koloniach w Afryce, które obejmowa³y ogromne obszary Sahary. Napoleon z powodzeniem wykorzysta³ wielb³¹dy podczas s³ynnej bitwy pod Piramidami, gdzie pokona³ egipskich Mameluków. Wprowadzenie wielb³¹dów do armii amerykañskiej wydawa³o siê wiêc logicznym i praktycznie uzasadnionym posuniêciem. Ostateczne sprowadzenie tych zwierz¹t zatwierdzi³ Jefferson Davis, Sekretarz Wojny w rz¹dzie prezydenta Franklina Pierce, który uzna³, ¿e trzeba zastosowaæ oba gatunki wielb³¹dów, aby sprawdziæ ich mo¿liwoœci adaptacyjne. 3 marca 1855 r. na zakup i utrzymanie pierwszych wielb³¹dów przeznaczono z wojskowego bud¿etu 30 tys. dolarów (dziœ jest to oko³o milion dolarów). Porucznik David Porter zosta³ wyznaczony dowódc¹ ekspedycji, która na Bliskim Wschodzie mia³a wybraæ i zakupiæ odpowiednie zwierzêta. Na Morze Œródziemne wys³ano okrêt transportowy USS „Supply”, który mia³ przewieŸæ wielb³¹dy do Ameryki. Ostatecznie na Bliskim Wschodzie zakupiono 31 wielb³¹dów plus dwa m³ode cielaki. Razem z wielb³¹dami przyjecha³o piêciu Arabów, ekspertów w hodowli i wykorzystaniu wielb³¹dów. Kiedy okrêt zawin¹³ do Teksasu natychmiast pojawi³ siê tam sekretarz Jefferson Davis i by³ niezwykle zadowolony z tego, co zobaczy³. Okaza³o siê tak¿e, ¿e ca³a ekspedycja zu¿y³a zaledwie po³owê przyznanego bud¿etu i sekretarz wojny niezw³ocznie wyda³ porucznikowi Porterowi kolejne zadanie. Brzmia³o on w skrócie: „Zrób to raz jeszcze!”. Kilka
miesiêcy póŸniej Porter ponownie zwin¹³ do Teksasu maj¹c tym razem na pok³adzie swojego okrêtu 44 wielb³¹dy! Tymczasem w Teksasie przeprowadzono pierwsze testy przydatnoœci wielb³¹dów. Ich karawana dokona³a swego pierwszego marszu z miejscowoœci Indianola do San Antonio. W San Antonio wielb³¹dy skierowano do pracy i objuczone zaopatrzeniem maszerowa³y przez pustyniê do odleg³ego o 60 mil fortu znanego jako Camp Verde. Armia by³a zachwycona prac¹ wielb³¹dów. Zaopatrzenie dotar³o do miejsca przeznaczenia bez przygód i problemów. Do tego wielb³¹dy mog³y unieœæ znacznie wiêcej ni¿ mu³y. Ekscentryczny pomys³ Sekretarza Wojny Davisa wydawa³ siê byæ doskona³y! Nie wszystko jednak sz³o g³adko.
W
ielb³¹dy maja specyficzny, mocny i – co tu du¿o mówiæ – niezbyt przyjemny zapach. ¯o³nierze, których skierowano do wielb³¹dziego oddzia³u transportowego klêli na czym œwiat stoi, bo wielb³¹dy nie tylko œmierdzia³y, ale plu³y niczego nie przeczuwaj¹cym ¿o³nierzom prosto w twarz! Do tego okaza³o siê, ¿e zapachu tego zwierzecia nie mog¹ znieœæ tak¿e konie, które wpada³y w panikê za ka¿dym razem, gdy tylko wyczu³y wielb³¹da w swoim otoczeniu. Zaprzêgniête do wozów ³ama³y dyszle i z szaleñstwem w oczach ucieka³y na pustyniê. Z kolei przestraszone wielb³¹dy toczy³y ze swoich pysków rodzaj krwawej, ohydnej z wygl¹du i œmierdz¹cej piany. Jakby tego by³o ma³o, podczas sezonu godowego samce wielb³¹da nie tylko wydawa³y z siebie przeraŸliwie dŸwiêki, ale atakowa³y siê nawzajem, chc¹c po prostu zabiæ swojego konkurenta. Dla Jeffersona Davisa by³y to jednak drobiazgi, na które nie zwraca³ uwagi. Wielb³¹dy sprawdza³y siê doskonale. Potrzebowa³y niewiele wody a na dodatek nie trzeba by³o ich podkuwaæ. Davis na temat sukcesu tego eksperymentu napisa³ ca³¹ ksi¹¿kê!
Z
czasem okaza³o siê, ¿e przewra¿liwione konie s¹ jednak w stanie przyzwyczaiæ siê do obecnoœci wielb³¹da, a pewna
W
raz z rz¹dami nowego prezydenta Jefferson Davis przesta³ byæ Sekretarzem Wojny, lecz mimo to pisa³ listy do swojego nastêpcy, aby kontynuowa³ wykorzystanie wielb³¹dów w US Army i wyasygnowa³ kwotê potrzebn¹ na zakup tysi¹ca kolejnych zwierz¹t. Jednak nic wiêcej w sprawie wielb³¹dów nie zrobiono. ¯o³nierze ich nienawidzili i nie chcieli siê nimi zajmowaæ lecz mimo to, genera³ Robert Lee wykorzystywa³ wielb³¹dy do prowadzenia dalekich patroli i by³ zdumiony tym, jak doskonale daj¹ sobie one radê w takich trudnych zadaniach. Potrafi³y biec z prêdkoœci¹ 40 mil/h i ¿adne zwierzê nie by³o w stanie im dorównaæ. Jednak nikt wiêcej nie chcia³ widzieæ wielb³¹dów w amerykañskiej armii i w 1860 r. ca³y program wojskowego wykorzystania tych zwierz¹t ostatecznie zakoñczono. Podczas Wojny Secesyjnej Camp Verde, gdzie trzymano wielb³¹dy dosta³ siê w rêce armii Po³udnia, ale ¿o³nierze ci woleli konie. Druga karawana wielb³¹dów trafi³a do Kalifornii, ale tam tak¿e nie znaleziono dla nich zastosowania. Po zakoñczeniu wojny wojsko uzna³o, ¿e wielb³¹dy nale¿y sprzedaæ. W tym czasie oba stada tych zwierz¹t by³y ju¿ znacznie wiêksze, bo doczeka³y siê w³asnego przychówku na amerykañskiej ziemi. Sprzedano je za grosze do ogrodów zoologicznych, cyrków a nawet ludziom, którzy uznali, ¿e bêd¹ je hodowaæ dla w³asnej przyjemnoœci. Te których nikt nie chcia³, po prostu porzucono i nieoczekiwanie na pustyni Arizony i Newady pojawi³y siê dzikie wielb³¹dy. Taka wolnoœæ wygl¹da³a nawet obiecuj¹co, bo zwierzêta doskonale zadomowi³y siê w trudnym terenie, ale kiedy zaczê³o przybywaæ tam coraz wiêcej osadników, wybili wszystkie wielb³¹dy dla sportu. Nikt te¿ nie chcia³ jeœæ ich miêsa. Ostatniego dzikiego wielb³¹da widziano na pustyni w Newadzie w 1947 r. Ich los zosta³ na zawsze przypieczêtowany i ten jeden, krótki epizod, kiedy armia amerykañska uzna³a, ¿e mog¹ byæ one przydatne do transportu w trudnym i suchym terenie sprawi³, ¿e w ogóle pojawi³y siê na amerykañskim kontynencie. Chris Miekina
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
9
Jase³ka i niespodziewany goœæ w CPS
Gdy nadejdzie zima sroga i nastan¹ wielkie ch³ody, œnieg pojawi siê na drogach i zamarzn¹ wszystkie wody; jedna tylko myœl rozgrzeje oszronione serca ludzi, wkrótce Bo¿e Narodzenie! Niech nadzieja w nas siê budzi. Staropolskim obyczajem szopka do Was bierzy. Przyjmijcie, wiêc zatem tak nas jak nale¿y. Wspomnijcie wraz z nami, co w Betlejem by³o, gdy Bo¿e Dzieci¹tko na œwiat siê zrodzi³o. Tak seniorzy z Centrum Seniora Krakus po dwóch latach przerwy obudzili w sercach publicznoœci œwiate³ko nadziei, ¿e nadchodzi czas zmiany na lepsze, ¿e jesteœmy razem, i ¿e ponownie kolêdujemy. 21 grudnia 2021 nasze „Jase³ka” wróci³y na scenê. Nad prawdziw¹ szopk¹ ponownie zab³ys³a Gwiazda Betlejemska, stan¹³ tron Heroda, zap³onê³o ognisko, pastuszkowie przybie¿eli do Betlejem, a „Anio³ Pañski sam og³osi³ te dziwy, których oni nie s³yszeli jak ¿ywi.” W roli Anio³a, który swoim piêknym aktorskim g³osem opowiedzia³ pastuszkom wielk¹ nowinê i chroni³ swoimi skrzyd³ami bosk¹ dziecinê, wcieli³a siê pani Anna Kucay. Pastuszkowie, którzy z darami udali siê do ¿³óbka to Szymek – Halina Jaworska, Jasio – Ma³gorzata Pos³uszna, Staszek – Julia Garbacz, Antek– Zofia Wiszniewska, Franek – Marianna Prusaczyk oraz Filip – Mieczys³awa Jaksik. Przy ¿³óbku zaœ zasiedli Józef – Krzysztof Zieliñski i Maryja – Jadwiga Sza³yga. Gospodarza, który nie da³ im noclegu zgra³ Waldemar Ostrowski. Za blaskiem Betlejemskiej Gwiazdy pod¹¿ali z darami, w piêknych i kosztow-
nych szatach, z d³ugimi brodami Trzej Królowie, Melchior – Alojzy Jaksik ze z³otem, Baltazar – Stanis³aw Kulczycki z kadzid³em oraz Kacper – Anatol Kiryluk z mirr¹. Na ich drodze staje w czerwonym p³aszczu Król Herod – Tadeusz Nowak, w³adca okrutny, chciwy, który czyha na ¿ycie dzieciny. Wysy³a szybko swojego ¿o³nierza – Waldemar Ostrowski, aby zabi³ wszystkich nowo narodzonych ch³opców z Betlejem. Na nic zda³y siê wysi³ki Heroda, w zamian spotka³a go kara, œmieræ - Ma³gorzata Pos³uszna mu g³owê œciê³a a za te przekrêty i zbytki diabe³ – Wojciech ¯ebrowski do piek³a wid³ami pogoni³. A ca³¹ historiê spisan¹ w prastarej ksiêdze opowiedzia³ nam Kronikarz – Gra¿yna Ostrowska przy dŸwiêkach pianina, na którym gra³a pani Ola Watras oraz kolêd œpiewanych przez wszystkich aktorów. Krakusowe Jase³ka zakoñczy³y siê procesj¹ kolêdników, z przepiêkn¹ obracaj¹c¹ siê Gwiazd¹ Betlejemsk¹ zrobion¹ przez Waldemara Ostrowskiego. Wszystko to odbywa³o siê przy dŸwiêkach akordeonu, na którym przygrywa³ Stefan Orzech.
By³o piêknie, sentymentalnie, magicznie i weso³o. Publicznoœæ by³a zachwycona wystêpem a seniorzy-aktorzy otrzymali oklaski ma stoj¹co. Wystêpuj¹cy dali z siebie wszystko, aby przedstawiæ przepiêkn¹ historiê narodzin Jezusa w sposób mo¿liwie autentyczny i aby przynieœæ dobr¹ nowinê do serc zebranych. Podziêkowania nale¿¹ siê równie¿ pani Stanis³awie Krzyœ za przygotowanie kostiumów i rekwizytów oraz panu Waldemarowi Ostrowskiemu i Tadeuszowi Nowakowi za dekoracje na scenie. Dyrektor Centrum Seniora Artur Postula przygotowa³ dŸwiêk. * Jak to przy wigilijnym stole zostawiamy dodatkowy talerz dla niespodziewanego goœcia tak i do nas zawita³ taki niespodziewany goœæ, Stan Borys. Jego piêkny œpiew i recytacja cudnej kolêdy Chwalcie Dziecinê wzruszy³a naszych seniorów i ca³¹ widowniê do ³ez. By³o to wspania³e i wyj¹tkowe wykonanie tej kolêdy. Dla seniorów by³a to wielka chwila us³yszeæ i zobaczyæ na ¿ywo swojego ido-
Wschodz¹ca Gwiazda PSFCU í 1 Stypendium dla Wschodz¹cej Gwiazdy Naszej Unii zosta³o wrêczona po raz pi¹ty. Nagrodê ustanowiono w 2014 r. jako czêœæ Programu Stypendialnego PSFCU, aby nagradzaæ m³odych Cz³onków Polsko-S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej na podstawie szczególnych osi¹gniêæ kandydata w „dziedzinie nauki, sportu, muzyki, sztuki, przywództwa lub szczególnego talentu, udokumentowanego na poziomie krajowym b¹dŸ miêdzynarodowym”. Dotychczasowi laureaci to: p³ywak Micha³ Domaga³a (2014), br¹zowa medalistka igrzysk olimpijskich w Rio De Janeiro 2016 w szermierce, Monika Aksamit (2016),
gimnastyk Tymoteusz Kutyla (2018) i œpiewaczka Natalia Kawalec (2019).
PR
la. Wystêp zakoñczy³ siê gromkimi brawami. Mo¿na te¿ by³o zakupiæ p³yty z autografem i zrobiæ sobie pami¹tkowe zdjêcie. Dziêkujemy za tak cudowny prezent pod choinkê, który sprezentowa³ nam nasz goœæ Stan Borys razem z cudowna pani¹ Ann¹ Maleady. Ten wystêp pozostanie w naszych sercach na d³ugo a nasi seniorzy bêd¹ opowiadaæ o nim swoim wnukom przy choince, s³uchaj¹c z p³yty piêknych pastora³ek w wykonaniu znakomitego artysty. * Danuta Bronchard, dyrektor Centrum Polsko-S³owiañskiego, podziêkowa³a seniorom za piêkny wystêp, grê aktorsk¹ i by³a pe³na podziwu, ¿e wszystkie teksty by³y mówione z pamiêci. Podziêkowa³a równie¿ mojej skromnej osobie, Kasi Drucker, za re¿yseriê oraz przygotowanie chóralne i aktorskie, dyrektorowi Arturowi Pustule, Agacie Forys, koordynatorce Zuzannie Frontczak-D¹browicz i wszystkim pracownikom Klubu Krakus za pracê, któr¹ wk³adaj¹ ka¿dego dnia, aby nasi seniorzy czuli siê jak w drugim domu. Dyrektor wykonawczy Agnieszka Granatowska do³¹czy³a siê do podziêkowañ i z³o¿y³a wszystkim ¿yczenia œwi¹teczne i noworoczne. Zachwycona wspania³ym wystêpem seniorów zaproponowa³a powtórzenie „Jase³ek” dla szerszej publicznoœci 13 stycznia 2022 r. o godz. 18:00 w ramach obchodów 50-lecia Centrum Polsko S³owiañskiego przy 176 Java St, Greenpoint. Serdecznie zapraszamy wszystkich i starszych i m³odszych.
Katarzyna Drucker
Nr 255
Nowy Jork
1 stycznia 2022
O Wojciechu Kossaku w 165. rocznicê urodzin
Malarz bardzo polski Jest to niew¹tpliwie malarz bardzo polski przez swój temperament i rozmach, przez sw¹ brawurê i werwê, wyra¿aj¹c¹ siê w junackim, szerokim zamaszystym i potoczystym dukcie pêdzla, przez swe umi³owania ¿ycia, ruchu i pêdu, przez swój kult konia, przez swe upodobanie do tematów rycersko-wojskowych i ³owieckich. M. Wallis Wojciech Kossak, jeden z najwa¿niejszych przedstawicieli „niepospolitego rodu Kossaków”, czo³owa postaæ ¿ycia artystycznego m³odopolskiego Krakowa oraz Warszawy w okresie dwudziestolecia miêdzywojennego, zapisa³ siê na kartach polskiej historii sztuki jako jeden z artystów najbardziej p³odnych – jego artystyczny dorobek oceniany jest na 2000 p³ócien, z których du¿a czêœæ znajduje siê w rêkach prywatnych w kraju i za granic¹. Noc sylwestrowa z 1856 na 1857 roku dla malarza Juliusza Kossaka i jego ¿ony Zofii z Ga³czyñskich by³a wyj¹tkowa. W ich paryskim mieszkaniu w³aœnie rodzi³o siê ich pierworodne dziecko. Po d³ugim porodzie, kwadrans przed pó³noc¹ urodzi³ siê ch³opczyk „siny, na wpó³ uduszony, lecz ¿ywy”. Po chwili na œwiat przyszed³ drugi ch³opiec. Wœród migaj¹cych za oknem kolorowych rac, huku dzia³ i bij¹cych koœcielnych dzwonów, w domu Kossaków kwili³o dwoje niemowl¹t – starszy Wojtek i m³odszy Tadzio. Przysz³y malarz pozna³ swój rodzinny kraj dopiero jako czterolatek. Po przeprowadzce do Polski w 1861 roku rodzina Kossaków osiedli³a siê w Warszawie, a nastêpnie w Krakowie. We wspomnieniach pisa³, ¿e Polska wywar³a na nim wra¿enie „cudnej bia³ej krainy, gdzie wszyscy s¹ dobrzy, a cukierków, konfitur i legumin ogromnych wiêcej ni¿ w Pary¿u”. Od najm³odszych lat zdradza³ zainteresowanie sztuk¹, co matka Wojciecha krótko podsumowa³a w jednym ze swych listów: „Wojtek maluje na dobre i wielkie ma zami³owanie do sztuki, zdaje siê, ¿e nie ze-
Wojciech Kossak, Studium dziewczyny (Aniela Franczakówna), 1911
chce byæ czym innym, jak artyst¹”. W arkana malarstwa wprowadzany by³ przez ojca Juliusza Kossaka, dopiero w 1871 r. rozpocz¹³ naukê w krakowskiej Szkole Rysunku i Malarstwa w pracowni W³adys³awa £uszczkiewicza. W 1873 roku wyjecha³ na studia do Monachium, gdzie zetkn¹³ siê z grup¹ polskich artystów, której przewodzi³ Józef Brandt. Po latach tak wspomina³ tamten okres: „…zawióz³ mnie mój ojciec do Monachium, gdzie odda³ mnie w opiekê plejadzie starszych malarzy, jego, bez wyj¹tku, admiratorów. By³a to kompania, jakiej dziœ trudno znaleŸæ, nale¿eli bowiem do niej artyœci tacy, jak Maks Gierymski, Brandt, Witkiewicz, Che³moñski (…). Najmilsi koledzy i towarzysze, pozbawieni zazdroœci zawodowych. Harmonia by³a przedziwna, starsi byli naprawdê ¿yczliwi m³odym, a m³odzi to odczuwali.” W 1877 roku Wojciech wyjecha³ na piêæ lat do Pary¿a, gdzie uczy³ siê u cenionych wówczas malarzy: Leona Bonnata i Aleksandra Cabanela. Po powrocie do Krakowa pozna³ Mariê Kisielnick¹, pochodz¹c¹ ze Stawisk niedaleko £om¿y. Dla niej malowa³ i do niej pisa³ pe³ne mi³oœci listy: „…wiesz dobrze, ¿e Twój narzeczony, którego Ty, aniele, mój przewodniku, w œwiat prawdy i œwiat³a prowadzisz, opuszczony przez Ciebie, spad³by tak nisko jak Zw¹tpienie na obrazie Siemiradzkiego, ¿e ciê kocham najszlachetniejszym uczuciem, jakie cz³owiek na ziemi w swym sercu ¿ywiæ mo¿e, i ¿e straty ciebie, zdaje mi siê, pomimo ¿e kocham sztukê i rodzinê, prze¿yæ bym nie potrafi³, ¿e mimo tych dwu ognisk, przy których ogrzaæ siê mogê, smutno mi i ciemno na œwiecie bez Ciebie, anio³ku mój o jasnej duszy i jasnej g³ówce.” Po œlubie, 16 lipca 1884 roku, m³odzi przenieœli siê do Krakowa i zamieszkali na „Kossakówce” w przebudowanej przez Wojciecha czêœci domu, w której urz¹dzi³ te¿ swoj¹ pracowniê. Prze¿yli tu ponad 50 lat. Tam rozwinê³y swoje talenty artystyczne ich dzieci: Jerzy Kossak – malarz, Maria Pawlikowska – Jasnorzewska – poetka i dramatopisarka oraz Magdalena Samozwaniec – pisarka i felietonistka. Za³o¿enie rodziny i pojawienie siê potomstwa o¿ywczo wp³ynê³o na artystyczn¹ dzia³alnoœæ Wojciecha Kossaka. Z tego okresu pochodz¹ liczne p³ótna batalistyczne i portrety np. Sztab Koœciuszki, Artyleria w ogniu, Granat nieprzyjacielski, Parlamentarz, Jeñcy, Somosierra oraz Olszynka Grochowska, jeden z najs³ynniejszych obrazów w dorobku artysty. Wystawia³ je w Pary¿u, Wiedniu, Peszcie i Monachium. Jego obrazy zostaj¹ zakupione do peszteñskiego muzeum cesarskiego, do Rudolfinum w Pradze czy do zamku Franciszka Józefa. Kontakty z mo¿nymi tego
Wojciech Kossak, Autoportret, 1893
œwiata, talent malarski oraz niepospolity czar osobisty, sprawia³y, ¿e zapraszano go na liczne polowania i przyjêcia. W 1893 roku zaczyna siê faza twórczoœci Kossaka, nazywana „okresem panoram”. W tym czasie w ca³ej niemal Europie zapanowa³a moda na wielkie kompozycje malarskie, na ogó³ o charakterze batalistycznym, w których wielopostaciowe sceny uzupe³niano odpowiednio skomponowanym krajobrazem. Jan Styka zaproponowa³ Wojciechowi Kossakowi wspó³udzia³ w tworzeniu Panoramy Rac³awickiej, przygotowywanej dla uczczenia setnej rocznicy Powstania Koœciuszkowskiego. Ogromna kompozycja o wymiarach 120 na 15 metrów ukoñczona zosta³a pod koniec maja 1894 roku. Uroczyœcie otwarta 5 czerwca na Powszechnej Wystawie Krajowej we Lwowie, okaza³a siê wielkim sukcesem Wojciecha Kossaka, mimo sporów ze Styk¹ o wk³ad w jej realizacjê. Rozg³os i wielkie powodzenie Panoramy przynios³y kolejne zamówienia. W listopadzie 1894 roku Julian Fa³at zaproponowa³ Wojciechowi wspó³udzia³ w malowaniu w Berlinie kolejnej panoramy – Przejœcie
przez Berezynê. Po szesnastu miesi¹cach pracy, w kwietniu 1986 roku Berezyna zosta³a ukoñczona. Entuzjastycznie przyjêta w Berlinie, wystawiona zosta³a równie¿ w Warszawie, Kijowie i Moskwie. W koñcu znalaz³a siê w Krakowie, gdzie w 1907 roku pociêto j¹ na fragmenty. Od czasu Berezyny Wojciech Kossak przez kilka lat pozostawa³ w Berlinie. Sta³ siê wkrótce protegowanym cesarza Wilhelma II, maluj¹c na jego zlecenie liczne sceny batalistyczne oraz portrety w³adcy. Jego prace z tego okresu przynios³y mu te¿ nagrody: Order Korony Pruskiej, austriacki krzy¿ kawalerski Orderu Franciszka Józefa I czy francuski krzy¿ Legii Honorowej. W 1902 roku Kossak opuœci³ Berlin: „…Co mnie jednak najwiêcej zniechêci³o do Niemiec, a szczególnie do Prusaków, to ten sam odwieczny system gnêbienia Polaków, wzywaj¹cy równoczeœnie wielkim g³osem na pomoc uciœnionej niemieckoœci… Obrzyd³ mi Berlin, obmierz³ mi dwór, bo tam musia³em spotykaæ Miquelów, Hammersteinów i Bülowów, i ju¿ tylko czeka³em okazji, aby z niego uciekaæ”. Wszystko to porzuci³ Kossak bez
Wojciech Kossak, Bitwa pod Zieleñcami, 1891
wahania, gdy przekona³ siê, ¿e dalsze pozostawanie w Berlinie nie da siê pogodziæ z jego stanowiskiem polskiego artysty i obywatela. Po powrocie do Krakowa stworzy³ ca³¹ seriê obrazów historycznych miêdzy innymi: Artyleria w ogniu, Do ataku, Ordynans z rozkazem, Odpoczynek, Ranny kirasjer i dziewczyna, Obrona Woli, oraz liczne portrety: Portret córek artysty, Portret hr. J. Potockiego, Portret hr. Zdzis³awa Tarnowskiego czy Portret Ireny Solskiej. Rozwin¹³ równie¿ o¿ywion¹ dzia³alnoœæ w œrodowisku artystycznym, zak³adaj¹c grupê malarsk¹ „Zero”. W 1909 roku wybrany zosta³ cz³onkiem dyrekcji Towarzystwa Przyjació³ Sztuk Piêknych w Krakowie, piastuj¹c w latach 1914-16 funkcjê prezesa. W 1909 roku powsta³ wa¿ny w dorobku Wojciecha Kossaka cykl obrazów „Duch pruski”, jako reakcja na antypolskie akcje ze strony Prus oraz jako manifestacja polskoœci. Z tych lat pochodz¹ tak¿e inne du¿e kompozycje malarskie o tematyce historycznej. Z temperamentem i swobod¹ tworzy³ szeroko malowane, dynamiczne sceny batalistyczne, historyczne, rodzajowe: Miecze grunwaldzkie, £okietek i Florian Szary pod P³owcami, Baterie Somosierry czy Z odwrotu spod Moskwy. Sta³ siê malarzem bardzo popularnym, maluj¹cym na liczne zamówienia. Jego obrazy trafia³y na wystawy w Londynie, Wiedniu, Pary¿u, Rzymie, Krakowie, Warszawie, Lwowie i £odzi. Sukces ten mo¿na przypisaæ tak¿e niecodziennej osobowoœci artysty. Wspó³czeœni tak go charakteryzowali: „By³a to sylwetka niepowtarzalna – ta postawa rotmistrza u³anów, smuk³a sylwetka, szeroka klatka piersiowa, a przy tym trochê cygañska nonszalancja, fantazyjnie zawi¹zany krawat, kapelusz Borsalino…zabójcze spojrzenie, gdy patrzy³ na ³adn¹ kobietê…”. Niestety powodzenie objawiaj¹ce siê wieloœci¹ zamówieñ, liczne repliki i kopie w³asnych obrazów, przyczynia³o siê te¿ do os³abienia jakoœci jego malarstwa. Po wybuchu I wojny Wojciech Kossak zosta³ zmobilizowany do armii austriackiej. Nie uzyska³ z niej zwolnienia w zwi¹zku z zamiarem wst¹pienia w szeregi Legionów. W 1915 roku wyjecha³ do Warszawy, by obj¹æ stanowisko profesora w Szkole Sztuk Piêknych. W paŸdzierniku 1918 roku rozpocz¹³ s³u¿bê w polskiej armii jako major w 3 pu³ku u³anów, nie rozstaj¹c siê w tym czasie z malarstwem. Z okresu wojny i s³u¿by wojskowej pochodz¹ charakterystyczne dla jego dorobku szkice i obrazy polskich u³anów: bitwy, patrole, zwiady, szar¿e, alarmy, a tak¿e umizgi i zaloty u³anów do dziewczyn, a nade wszystko konie
Wojciech Kossak, Ranny kirasjer i dziewczyna, 1908
– nieod³¹czni, towarzysze ¿o³nierza polskiego. Jego obrazy, gloryfikuj¹ce to, co by³o najdro¿sze dla uczuæ Polaków, dawne i wspó³czesne artyœcie polskie wojsko, bohaterstwo ¿o³nierzy, broñ, mundury, or³y, barwy narodowe, trafia³y do patriotycznych uczuæ odbiorców i cieszy³y siê ogromn¹ popularnoœci¹. Po 1918 roku Wojciech Kossak wiele podró¿owa³. Miêdzy innymi wyje¿d¿a³ do Stanów Zjednoczonych Ameryki i Pary¿a. Malowa³ tam na zamówienie przede wszystkim portrety. Po powrocie w 1921 roku jego artystyczne ¿ycie toczy³o siê równolegle w Krakowie i Warszawie, gdzie równie¿ utrzymywa³, na 6 piêtrze
hotelu Bristol, pracowniê malarsk¹. W latach dwudziestych artysta zwielokrotni³ przede wszystkim produkcjê portretów, ciesz¹cych siê nadal ogromnym powodzeniem w ziemiañskim œrodowisku koniarzy. Malowa³ polsk¹ arystokracjê, wojskowych francuskich i amerykañskich. Modela przedstawia³ zawsze na tle rozbudowanego t³a pejza¿owego, czêsto z widokiem stadniny b¹dŸ z ulubionym koniem. Portretowa³ te¿ polskich dostojników pañstwowych. Kilkakrotnie Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego na Kasztance i bez, dwa razy prezydenta Ignacego Moœcickiego. Mimo tych licznych zamówieñ sytuacja finansowa zmusza³a go do podjêcia kolejnych
wypraw do Ameryki (jeszcze piêæ razy) by „malowaæ jankesów i jankeski”, „po now¹ s³awê i dolary”- jak donosi³a ówczesna prasa. Chocia¿ by³ niezwykle p³odnym i pracowitym malarzem, wielkie wydatki i styl ¿ycia, jaki prowadzi³a rodzina Kossaków, poch³ania³y ka¿d¹ iloœæ zarobionych pieniêdzy. Podczas okupacji niemieckiej malowa³ nadal, zdobywaj¹c w ten sposób podstawowe œrodki do ¿ycia dla ca³ej rodziny. Nie sprzeda³ jednak Niemcom ¿adnego swojego obrazu, mimo ¿e chcieli dobrze mu za nie p³aciæ. Odmówi³ te¿ namalowania portretu generalnego gubernatora Hansa Franka. W jednym ze swoich listów z 1941 roku, adresowanym do Stanis³awa Tyca, Wojciech Kossak pisa³ z okupowanego przez Niemców Krakowa: „Zawsze praca moja by³a ³ask¹ najwiêksz¹ jak¹ mi mój talent przyniós³. Bo nie mo¿na byæ nieszczêœliwym, maj¹c tê pocieszycielkê. Pracujê co dzieñ, ale przeciêtnie tylko 3 do 4 godzin dziennie. Oczy moje trochê s³absze z powodu braku witamin, ale chodzê bez okularów jeszcze, które do czytania s¹ ju¿ konieczne. Uporczywy katar kiszek prawie ¿e siê koñczy, ale przy tej wioœnie nic cz³owieka nie ci¹gnie nawet do tego kochanego miasta…”. Od lat cierpi¹cy, znosi³ przewlek³¹ chorobê spokojnie i pogodnie, nie maj¹c œwiadomoœci, ¿e to rak. Chcia³ bardzo doczekaæ wolnej Polski. „Moj¹ ostatni¹ wol¹ – mówi³ – jest by na moim pogrzebie zagrali ukochani u³ani”. Zmar³ 29 lipca 1942 roku, do koñca przytomny i w otoczeniu rodziny. Pochowany zosta³ w rodzinnym grobowcu Kossaków na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Przyg. Jolanta Szczepkowska
Wojciech Kossak, Orlêta – obrona cmentarza, 1926
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Wojciech Kossak w swojej pracowni w Krakowie, 1926
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
12
Mi³oœæ… i co dalej
www.kurierplus.com
Czes³aw Karkowski
Sprawy cia³a te¿ wa¿ne Kolejny temat tego cyklu „mi³oœæ i seks” narzuca siê mimowolnie, tym bardziej, ¿e jako cz³owiek zainteresowany od dziesiêcioleci sztukami plastycznymi, w pamiêci mam „tony” obrazów na ten temat. Jednak po bli¿szym przyjrzeniu siê, sprawa siê skomplikowa³a. Trudno doprawdy znaleŸæ dzie³a malarskie pasuj¹ce œciœle do tej problematyki.
przygoda erotyczna czy nag³a burza hormonów. Wybitnie aseksualny della Francesca doskonale przedstawi³ tê biblijn¹ sytuacjê. Niewa¿ne, czy mia³ j¹ na myœli; istotne, ¿e odbiorcy znali tê historiê i w ten sposób odczytywali owe biblijne spotkanie Salomona i królowej Saby. Seks, seks i wy³¹cznie W „Ogrodzie ziemskich rozkoszy” – najs³ynniejszym obrazie holenderskiego mistrza, Hieronima Boscha, ziemia, centralna czêœæ tryptyku – po lewej niebo, po prawej piek³o i mêczarnie przy pomocy instrumentów muzycznych – wydaje siê opêtana seksem. Obejrzenie ca³oœci dzie³a w ogromie nagromadzonych szczegó³ów zajê³oby sporo czasu. Spójrzmy na ca³oœæ, a przyjrzyjmy siê tylko jednemu fragmentowi wielkiej panoramy œwiata jako groteskowego, surrealistycznego miejsca bytowania ludzi. Na wybranym detalu czym zajmuje siê para jeszcze w embrionalnym stanie? Przedstawieni jako dojrza³e, w pe³ni ukszta³towane jednostki jedno tylko maj¹ w g³owie – erotykê, seks. Nie obchodz¹ ich wznios³e sprawy, wielkie idee, donios³e dla jednostek i spo³eczeñstw wartoœci; za nic maj¹ nawet zwyczajne sprawy ziemskiego funkcjonowania. Od poczêcia po grób nic tylko nagoœæ, seks, kopulacja. Hieronim Bosh przedstawia na niewielkich rozmiarami obrazie po stokroæ, w najrozmaitszych uk³adach, tê sam¹ sprawê. Jak mo¿e wygl¹daæ wizja ziemskiego raju pod³ug wyobra¿eñ istot z podksiê¿ycowej sfery? Tak w³aœnie – cielesne doznania, przyjemnoœci zmys³ów, namiêtnoœci popêdu seksualnego. Wielki karnawa³ zmys³ów, parada nagich cia³ mêskich i ¿eñskich, razem albo osobno, igrzyska fizycznych, p³ciowych doœwiadczeñ. Jedni widz¹ w „Ogrodzie ziemskich rozkoszy” feeriê perwersji, inni upatruj¹ w szalonej grotesce holenderskiego artysty zdecydowanie potêpienie seksualnego rozpasania ludzkoœci jako wyraz jednego z naczelnych g³upstw, przy pomocy których Szatan manipuluje ludŸmi.
Zaplanowane dziecko Tu chcia³by uspokoiæ ewentualnie zawiedzionego czytelnika - seksu i nagoœci bêdzie jeszcze sporo w tym cyklu, mo¿e nawet a¿ za du¿o, ale zaszeregowanych wed³ug innych kategorii. Najczêœciej spotykane obrazy to przedstawienia przemocy, nagoœci, erotyki, gwa³tu. Pretekstem sta³a siê oczywiœcie mitologia albo dzieje staro¿ytnego Rzymu. Ale wróæmy do tematu W przepiêknej serii fresków „opowiadaj¹cych” o historii „prawdziwego krzy¿a” Piero della Francesca przedstawi³ spotkanie króla Salomona i królowej Saby. W³adcy witaj¹ siê ceremonialnie, podaj¹ sobie rêce, s¹ powa¿ni, jak zwykle postaci na wizerunkach tego artysty, monumentalni. Królowa z uszanowaniem pochyla g³owê, Salomon ze spuszczonymi oczami nie patrzy na piêknego goœcia. Czytelnik mo¿e siê obruszyæ: co to ma wspólnego z tematyk¹? A jednak… Wed³ug Biblii (Pierwsza Ksiêga Królewska 10: 1-13 i niemal to samo w Drugiej Ksiêdze Kronik, 9: 1-12), królowa postanowi³a sprawdziæ osobiœcie wieœci o m¹droœci, bogactwie i pobo¿noœci Salomona. Przyby³a na czele wspania³ego orszaku, zada³a mu wiele pytañ, na które król Salomon odpowiedzia³ trafnie i wyczerpuj¹co. Wielkie wra¿enie wywar³a na niej m¹droœæ w³adcy, obdarowa³a go cennymi podarkami. W rewan¿u otrzyma³a wiele z³ota i kosztownoœci, po czym odjecha³a do siebie. Tyle Biblia. Ale to dziwne spotkanie sta³o siê po¿ywk¹ do wielu legend. Jedna, najczêœciej powtarzana, uchodz¹ca za obiegow¹ prawdê, za punkt wyjœcia bierze zdanie z „Drugiej Ksiêgi Kronik”: „Król Gry salonowe Gerard ter Borch (1617 –168) ma³o Salomon da³ królowej Saby wszystko, czego tylko zapragnê³a lub o co wyraŸnie znany szerszej publicznoœci malarz holengo poprosi³a.” (9: 12). Czego¿ mo¿e dopa- derskiego „z³otego wieku”, zaliczany jest trywaæ siê wyobraŸnia w takim nadzwy- dziœ do czo³ówki najwiêkszych artystów czajnym spotkaniu damsko-mêskim? Ro- tego okresu. Odkryty, czyli doceniony mansu, oczywiœcie. W³adczyni, panuj¹ca stosunkowo póŸno, by³ malarzem scen nad Arabi¹ Szczêœliw¹, zapragnê³a dla obyczajowych, dziej¹cych siê g³ównie we swego przysz³ego dziecka ojca najlepsze- wnêtrzach dostatnio ¿yj¹cych mieszczan, go z mo¿liwych. Dociekliwoœæ nagrodzona: inspekcja na miejscu przekona³a j¹, i¿ Salomon dostarczy najlepszego materia³u genetycznego, a koneksja z tak potê¿nym i bogatym królem bêdzie korzystna dla dziedziców jej królestwa. I rzeczywiœcie. Ich syn, ró¿nym mianem obdarzany w legendach odmiennych ludów, sam nazywa³ siebie Menelekiem i sta³ siê pierwszym królem dynastii rz¹dz¹cej Etiopi¹. Sprowadzi³ z Jerozolimy Arkê Przymierza i w tym kraju znajduje siê podobno do dzisiaj. Mo¿e nie jest to faktycznie mi³oœæ, czyli gwa³towny, silny afekt, ale ch³odna kalkulacja m¹drej królowej, która nie chce powierzyæ przysz³oœci swego w³adztwa losowo sp³odzonemu potomkowi. To spotkanie „biznesowe” dwójki mêdrców, a nie doraŸna Hieronim Bosch – Ogród ziemskich rozkoszy
Piero della Francesca – Legenda prawdziwego krzy¿a: Spotkanie królowej Saby z królem Salomonem
których tematyk¹ by³y g³ównie sprawy sercowe. „Odwiedziny zalotnika” mo¿na zaliczyæ do jego typowych obrazów. Kawaler ubrany na czarno, z modnymi hiszpañskimi kryzami rêkawów, stoi w progu, wita siê, kapelusz w jednej rêce, druga lekko wyci¹gniêta jakby towarzyszy³a uk³onowi. Wita go kobieta, raczej m³oda, ubrana w czerwon¹ bluzkê i kremow¹ satynow¹ spódnicê (ter Borch by³ mistrzem malowania materia³ów). Z ty³u panna gra na instrumencie, aluzja do romantycznej sytuacji – „pieœñ mi³oœci” typowy motyw
Gerard ter Borch – Wizyta zalotnika
malarski, któremu poœwiêcê osobny tekst), a w g³êbi mê¿czyzna. Jego rola w tej grupie polega na tym, i¿ jest kimœ, kto ma zastrze¿enia wobec adoratora. I jeszcze piesek – wa¿ny element sceny, symbol wiernoœci, zwrócony ku kobiecie z wyrazem pyska, który mo¿na okreœliæ jako w¹tpienie, nieufnoœæ, niepewnoœæ; czy warto przysiêgaæ wiernoœæ temu osobnikowi u progu? Jakie¿ to mog¹ mieæ obiekcje? W¹tpi¹ w szczeroœæ intencji kawalera. Czy sprowadza go autentyczna mi³oœæ, czy mo¿e po prostu szuka seksu? Przez uk³ad palców goœcia ter Borch komunikuje sensy wyra¿one w raczej ¿artobliwym (choæ niekiedy ca³kiem obscenicznym) jêzyku towarzyskich zabaw, salonowych gier, w których doœæ prymitywna symbolika uk³adu palców, r¹k, trzymanych przedmiotów, tak np. typowych, jak brzoskwinia, stanowi³y formê, umownego, zastêpczego s³ownika. Przekazywano w nim treœci, których nie chciano, nie wypada³o mówiæ. Ludzie bawili siê razem w d³ugie wieczory, a jedn¹ z czêstszych figlarnych zabaw by³a gra w mi³oœæ przy pomocy skonwencjonalizowanego, ale te¿ i doraŸnie dobieranego s³ownika. Czego nie by³o w jêzyku, to wyra¿ano aluzyjnie i zastêpczo – przy pomocy odrobiny wyobraŸni dosadnie, a równie czêsto wprost bezecnie. m
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
Dooko³a sto³u To ju¿ ostatni artyku³ w cyklu: „Dooko³a sto³u”. Oczywiœcie ostatni w tym roku. Jak zawsze ze zdziwieniem zauwa¿amy, ¿e to ju¿ koniec, ¿e czas up³ywa, ¿e „nie wchodzi siê dwa razy do tej samej rzeki” i ¿e nadci¹ga Nowy Rok. Do tego nowego zosta³o zaledwie kilka dni i niemal¿e ka¿dy ma ju¿ zaplanowane miejsce, gdzie spêdzi ostatnie chwile Starego i gdzie ten Nowy przywita. Zawsze zdumiewa³a mnie hucznoœæ takiego wydarzenia: konfetti, tr¹bki, wiwaty i strzelaj¹ce korki szampana, w nadziei ¿e najlepsze w ¿yciu ci¹gle przed nami. Efekt tej celebracji jest niemal¿e zawsze taki sam. Pierwszy dzieñ Nowego Roku zaczyna siê od wysuszonego gard³a, ucisku na wysokoœci skroni i lekko zm¹conego spojrzenia. Czy naprawdê tak musi wygl¹daæ ten pierwszy dzieñ byæ mo¿e prze³omowego roku w naszym ¿yciu, po którym spodziewamy siê tak wiele? Okazuje siê, ¿e wcale nie musi – bo najlepiej zacz¹æ Nowy Rok od odpowiedniego œniadania, które ustawi ¿ycie na w³aœciwych torach. Najwa¿niejsz¹ czêœci¹ tego œniadania jest napój, który w ten pierwszy dzieñ roku smakuje jak ambrozja a nazywa siê: mimoza. Moje pierwsze spotkanie z mimoz¹ mia³o miejsce bardzo póŸno. Moja córka by³a wówczas studentk¹ Pratt Institute na Brooklynie, gdzie startuj¹c w swoje doros³e ¿ycie, zamieszka³a w mikroskopijnym pokoju – szuflandii – w przemys³owej niegdyœ czêœci Bushwick. Noworoczne œniadanie w takim pokoju by³oby wyczynem karko³omnym, dlatego razem z ¿on¹ umówiliœmy siê w zaproponowanej przez córkê, lokalnej restauracji. Po obchodzonym we w³asnym gronie Sylwestrze, miny mieliœmy niezbyt têgie, kul¹c siê w strugach lodowatego wiatru jaki trzyma³ miasto w brutalnym uœcisku. W pierwszy dzieñ roku Bushwick wygl¹da³ jak postapokaliptyczny krajobraz z filmów grozy. Miasto wydawa³o siê wrêcz bezludne a ruchliw¹ zazwyczaj ulic¹ tylko co jakiœ czas przeje¿d¿a³ zab³¹kany samochód. Przez chwilê nawet pomyœla³em, ¿e jesteœmy w z³ym miejscu, ale adres restauracji, gdzie mieliœmy siê spotkaæ, rozwiewa³ wszelkie w¹tpliwoœci. Odczytuj¹c kolejne numery z brzydkich, szarych budynków zastanawia³em siê, kto o zdrowych zmys³ach móg³ w tym nieprzyjaznym dla oka i ducha miejscu, otworzyæ restauracjê i na dodatek nie nadaæ jej nazwy! Wreszcie dotarliœmy. Numer siê zgadza³, szyldu nie by³o i tylko adres: 983 Flatbush Ave. potwierdza³, ¿e byliœmy u celu. Bez przekonania szarpn¹³em ciê¿kie drzwi, przez chwilê mocuj¹c siê z wiatrem. Wreszcie puœci³y… Wnêtrze buchnê³o gor¹cem, gwarem rozmów i przebijaj¹cym siê przez ten radosny ha³as znakomitym jazzem. Pomieszczenie by³o wype³nione po brzegi, w wiêkszoœci m³odymi ludŸmi o nieco wczorajszych fryzurach, ale z pewnoœci¹ doskona³ych nastrojach. By³y to z³ote czasy nowojorskiej dekadencji, gdzie ¿ycie towarzyskie kwit³o w lokalach, którym nie nadawano nawet nazw, bo to adres okreœla³ miejsce. Nazwa by³a tylko pretensjonalnym, nic nieznacz¹cym dodatkiem, niewartym zaœmiecania pamiêci. Z trudem przedzieraliœmy siê przez rozbawiony t³um próbuj¹c odnaleŸæ córkê, która znalaz³a nas pierwsza, co w dzisiejszych czasach jest ³atwe, dziêki po¿ytecznemu wynalazkowi o nazwie: Text message. Usiedliœmy przy wysokim barze, przy którym wywalczy³a nam miejsca i na powitanie zamówi³a dla naszej trójki w³aœnie mimozê. I w taki sposób, po czter-
13
Adam Ma³osolny
Mimoza na Nowy Rok
dziestu paru latach ¿ycia uzupe³ni³em stopieñ mojej ewolucji o kolejne wa¿ne osi¹gniêcie ludzkiej cywilizacji: o mimozê. Recepta na mimozê jest genialnie prosta i s¹ to mniej wiêcej równe do siebie proporcje soku pomarañczowego i szampana, którym w tym przypadku by³ kalifornijski „Korbel”. Ju¿ pierwszy, d³ugi ³yk ze smuk³ego pucharu sprawi³, ¿e nieco skostnia³y od zimna nastrój sta³ siê radosny jak b¹belki szampana. Nie przeszkadza³o nawet to, ¿e „œniadanie” zosta³o ustalone na godzinê jedenast¹, co w amerykañskiej filozofii jedzenia mieœci³o siê doskonale pod nazw¹ brunch. Mimoza swoim kwaskowym, ale zarazem s³odkawym, szczypi¹cym jêzyk b¹belkami smakiem, prze³ama³a wszystkie zak³ócenia noworocznego nastroju i ju¿ wkrótce dorównaliœmy poziomem radoœci do reszty patronów lokalu. Mimoza jako koktajl znajduje siê we wszelkich, szanuj¹cych siê ksi¹¿kach traktuj¹cych o miksologii, czyli sztuce mieszania ze sob¹ napojów bezalkoholowych z alkoholowymi. Smak klasycznej mimozy to gra s³odyczy soku pomarañczowego, któr¹ wyrów-
nuje siê wytrawnym, musuj¹cym winem. Takie wino trzeba wybieraæ uwa¿nie, bo o ile na butelce czerwonego wina s³owo dry oznacza, ¿e jest ono wytrawne, to na butelce wina musuj¹cego dry mówi, ¿e to wino pó³s³odkie a wytrawnego szampana oznacza siê s³owem brut. Ale to nie koniec kontrowersji wokó³ tego wydawa³oby siê prostego i iskrzonego radoœci¹ napoju. Otó¿ wed³ug dwóch konkurencyjnych do siebie szkó³ miksologii, sok pomarañczowy powinien byæ albo przefiltrowany, albo gêsty od pomarañczowej pulpy. Zwolennicy filtrowanego soku pomarañczowego w mimozie mówi¹ o koktajlu z pulp¹, ¿e to raczej sa³atka ni¿ napój. Z drugiej strony nie ma lepszego soku z pomarañczy ni¿ ten œwie¿o wyciœniêty co sprawia, ¿e dopiero wtedy mimoza rozkwita pe³ni¹ swojego smaku. Nazwa koktajlu pochodzi od kwiatu mimozy o jaskrawo ¿ó³tych lub pomarañczowych p³atkach, ale takie kwiaty rosn¹ na amerykañskim po³udniu i w Ameryce Œrodkowej a koktajl ma – wina musuj¹ce – silne korzenie francuskie. Jednak momentu jego narodzin trudniej jest znaleŸæ ni¿ pocz¹tków Sumeru. Jedna z teorii mówi, ¿e nazwa pochodzi od australijskiego krzewu, który w Europie próbowali hodowaæ francuscy ogrodnicy. W 1925 r. Frank Meier w paryskim „Ritz Hotel” zmiesza³ ze sob¹ równe porcje szampana i soku pomarañczowego i nazwa³ ten napój „Le Mimosa”. Meier by³ autorem wielu drinków, ale mimozy nigdy nie podpisa³ swoim imieniem. Panuje opinia, ¿e nie by³ to jego oryginalny pomys³, bo tego typu koktajl pito w wielu arystokratycznych francuskich domach, bez nadawania mu specjalnej nazwy. Brytyjczycy uwa¿aj¹, ¿e mimoza zosta³a wymyœlona w 1921 r. w „Buck’s Club” w Londynie i by³a tam serwowana jako „Buck’s Fizz”. Mimoza sta³a siê popularna w USA dopiero w latach 50-tych a powodem by³a… brytyjska rodzina królewska. Co prawda Amerykanie s¹ dumni z tego, ¿e wybili siê na niepodleg³oœæ przestaj¹c byæ brytyjsk¹ koloni¹, ale rodzina królewska ma do dziœ w USA swoich wiernych fanów. Kiedy Windsorowie zasmakowali w mimozie, koktajl ten sta³ siê natychmiast popularny tak¿e po drugiej stronie Atlantyku. Z kolei w Londynie spopularyzowa³ ten drink lord Mountbatten, który przywióz³ go w³aœnie z Fran-
cji. Wielkim amatorem mimozy by³ Alfred Hitchcock. Mimozê uwielbia³a Elizabeth Taylor, która popija³a tym eleganckim napojem swoj¹ porann¹ jajecznicê. Marylin Monroe równie¿ lubi³a rozpocz¹æ swój dzieñ w³aœnie od mimozy. O ile powstanie mimozy okryte jest g³êbok¹ i nieprzeniknion¹ tajemnic¹, to jej przygotowanie jest niezwykle proste. Do sch³odzonego d³ugiego pucharu najpierw nalewa siê sok a potem musuj¹ce wino, przez co energia i wigor b¹belków miesza ze sob¹ oba sk³adniki. Jeœli ktoœ chcia³by wrzuciæ do œrodka kostkê lodu – nie ma co do tego ¿adnych przeciwwskazañ. Czy musi to byæ koniecznie sok pomarañczowy? Absolutnie nie musi! Dozwolony jest w zasadzie ka¿dy sok i niektóre z nich stworzy³y swój w³asny koktajl i swoich zwolenników. Np szampan z sokiem brzoskwiniowym to „Bellini”, z sokiem ¿urawinowym to „Poinsecja”. Super elegancka mimoza z ³y¿eczk¹ Grand Marnier lub Cointreau to „Grand Mimosa”. Mimoza z likierem morelowym to „Valencia”, z cytrynowym to „Lemosa”, z cydrem jab³kowym to „Vermosa” (bo tak¹ mimozê wymyœlono w Vermont), z sokiem ananasowym to „Flirtini”. Po³¹czenie póŸnego œniadania z wczesnym lunchem – czyli brunch – sprawi³, ¿e mimoza sta³a siê popularnym koktajlem nie tylko w pierwszy dzieñ roku, ale w³aœciwie codziennie. W starych, dobrych, przedpandemicznych czasach mimoza stawa³a siê g³ównym magnesem zachêcaj¹cym do wyboru miejsca na brunch, gdzie czêsto podawano tzw. „bezdenn¹ mimozê”, co oznacza, ¿e raz zap³acony drink dolewano za darmo przez nastêpne dwie godziny jakie konsument spêdzi³ w lokalu. Strategia takich restauracji polega³a na tym, ¿e niew¹tpliwie trac¹c na rozlewanej szerokim strumieniem mimozie, w³aœciciele restauracji mieli nadziejê zarobiæ na potrawach jakie sk³ada³y siê na jej menu. Pomys³ brunchu z bezdenn¹ mimoz¹ przyj¹³ siê jedynie w USA i Kandzie, a swój pocz¹tek ma – ze wszystkich miejsc – w New Jersey, gdzie w takiej bezdennej formie podawano go w Point Pleasant. Ale nawet bezdennoœæ mia³a swoje granice i w najbardziej szczodrych lokalach ogranicza³a siê do góra oœmiu szklanek napoju. W oryginalny sposób rozwi¹zano to w restauracji „Bierhaus” na Manhattanie, gdzie w sobotni brunch i przez ca³¹ niedzielê mo¿na zamówiæ „Mimosa Tower”, czyli wie¿ê mimozy. Jest to wysoki, szklany cylinder z kranikiem, który mieœci w sobie trzy litry tego napoju. Krytyk gastronomiczny Brian O’Connor napisa³ o wie¿y mimozy tak: „Opró¿nienie trzylitrowej mimozy wi¹¿e siê z towarzyskim zobowi¹zaniem. Jej efektownoœæ zaczyna bledn¹æ, gdzieœ przy dnie wie¿y, a twoja nadzieja i marzenia – za ka¿dym kolejnym nalaniem – zaczynaj¹ siê rozpraszaæ jak œlad pomarañczowej pulpy na œcianach cylindra nad twoj¹ g³ow¹. Ale nawet jeœli czujesz, ¿e twoja si³a charakteru blednie, to determinacja wzrasta. Nagle zdajesz sobie sprawê jak wartoœciowych masz przyjació³, jak bardzo ich kochasz i dlaczego s¹ najwspanialsi.” I takiej radosnej i bezdennej mimozy ¿yczê wszystkim Czytelnikom „Kuriera Plus” w Nowym Roku! Niech bêdzie lepszy i szczêœliwszy od tego co mija! m
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
14
www.kurierplus.com
GRUBE RYBY I PLOTKI
Mira Kubasiñska w latach 60. i 70. by³a gwiazd¹ polskiego bluesa
W po³owie lat szeœædziesi¹tych Mira wystêpowa³a z angielsk¹ grup¹ The London Beats
Mira Kubasiñska – pierwsza ¿ona Tadeusza Nalepy, wokalistka zespo³ów Blackout i Breakout. W latach 60. i 70. by³a gwiazd¹ polskiego bluesa, a potem s³uch o niej zagin¹³. „Nie jestem ¿adn¹ artystk¹. Jestem zwyczajn¹ bab¹, która kocha dom, swoich mê¿czyzn i babskie obowi¹zki. Nigdy nie traktowa³am œpiewania jako Ÿród³a ¿yciowej satysfakcji. To normalna praca dla utrzymania rodziny” – mówi³a w ostatnim wywiadzie, którego udzieli³a w 2005 roku. Kilka tygodni póŸniej zmar³a. Urodzi³a siê w 1944 roku w Bodzechowie, ma³ej wsi po³o¿onej w dzisiejszym województwie œwiêtokrzyskim. Dzieciñstwo spêdzi³a w Ostrowcu Œwiêtokrzyskim. Muzykê mia³a w genach. „Dziadek gra³ na skrzypkach, na harmonii, ojciec te¿ pogrywa³, ale tylko w domu, przy jakichœ uroczystoœciach – wigilii, imieninach. Ja natomiast s³ucha³am S³awy Przybylskiej. Oczywiœcie z radia, które w tamtych czasach by³o jeszcze rzadkoœci¹” – opowiada³a. Na scenê wkroczy³a z przytupem, wygrywaj¹c jedn¹ z edycji audycji „Mikrofon dla wszystkich”. Mia³a zaledwie osiem lat. Kolejnym krokiem by³ zespó³ pieœni i tañca przy lokalnym domu kultury, ale Mirê ci¹gnê³o do wielkiego œwiata. Na II Festiwalu M³odych Talentów w Szczecinie w 1963 r. po raz pierwszy zaœpiewa³a z Tadeuszem Nalep¹. Zaprezentowali „Let's Twist Again” amerykañskiego rockandrollowca, Chubby Checkera. Jak mówi³a po latach, potraktowa³a ten epizod jako przygodê i nawet nie marzy³a, ¿e bêdzie œpiewaæ zawodowo. „Wrêcz przeciwnie, s¹dzi³am, ¿e raczej wyl¹dujê w jakimœ w zespole tanecznym, „Mazowszu” czy „Œl¹sku”. Ze swoim przysz³ym mê¿em poznali siê nied³ugo wczeœniej, w jednym z lokali, kiedy Mira przyjecha³a na wystêp do Rzeszowa. Wymienili siê adresami i zaczêli korespondowaæ. „Za mnie odpisywa³y kole¿anki, bo ja strasznie bazgroli³am” – œmia³a siê wokalistka. Rok póŸniej byli ju¿ po œlu-
Zespó³ Blackout
Weronika Kwiatkowska
Tadeusz Nalepa i Mira Kubasiñska z synem
Zespó³ Breakout
bie. Wkrótce na œwiat przyszed³ ich pierwszy syn. Nalepa i Kubasiñska za³o¿yli grupê Blackout, w której g³ówne wokalne stery dzier¿y³ m³ody Stan Borys. Najwiêkszym przebojem jednak okaza³a siê piosenka œpiewana przez Kubasiñsk¹ – antywojenna „Wyspa”. W po³owie lat szeœædziesi¹tych artystka wystêpowa³a tak¿e z angielsk¹ grup¹ The London Beats, zarówno w Polsce, jak i na Wyspach. Choæ – jak mówi³a Mira – w kraju zrobiono z niego wielk¹ gwiazdê, w Anglii by³ to zespó³ graj¹cy do piwa w pubach. „Najwiêkszy szok prze¿y³am po tych trzech miesi¹cach, kiedy wróci³am do kraju” – wspomina³a Kubasiñska. „Po prostu nie mog³am sobie znaleŸæ miejsca. (…) Pojecha³am do Anglii tylko po to, by kupiæ gitarê dla Blackoutów. A zezwolenie na wyjazd dali mi jedynie dlatego, ¿e by³am ju¿ mê¿atk¹ i mia³am dziecko. Inaczej nie mia³abym szans na otrzymanie paszportu”. Wokalistka wielokrotnie przyznawa³a, ¿e by³a w tamtym czasie tak zajêta, ¿e kompletnie zaniedbywa³a wychowanie syna. „Piotruœ mia³ wtedy nieco ponad rok – tu³aliœmy siê z nim po hotelach, po barach mlecznych, bo na restauracje nie by³o nas jeszcze staæ. Autobus, trasa, pod rêk¹ ca³y
Mira Kubasiñska zmar³a w 2005 roku
czas grza³ka do gotowania kaszki. JeŸdzi³ tak z nami a¿ do czasu pójœcia do szko³y. W 1968 r., kiedy wyjechaliœmy do Holandii, zostawiliœmy go w Rabce. I on nas po pó³ roku nie pozna³” – zwierza³a siê w jednym z wywiadów. Po przekszta³ceniu Blackout w Breakout, w 1968 r., Mira, obok Nalepy, sta³a siê g³ówn¹ twarz¹ pierwszej polskiej w pe³ni rockowej formacji. Zespó³ niemal z miejsca sta³ siê tak popularny, ¿e oboje z Nalep¹ zyskali status idoli m³odzie¿y. W latach 19681982 Breakout wyda³ dziesiêæ p³yt, które wyró¿nia³y siê nie tylko œwietn¹ warstw¹ muzyczn¹, ale równie¿ znakomitymi tekstami Bogdana Loebla. Dwa lata po rozwodzie Kubasiñskiej i Nalepy zespó³ zakoñczy³ dzia³alnoœæ. W nastêpnych latach artystka musia³a imaæ siê najprzeró¿niejszych prac. „Aby zarobiæ na ¿ycie, przez siedem lat produkowa³am i rozwozi³am farby dla zaopatrzenia artystów plastyków” – wspomina³a. „Pracowa³am w barze na Dworcu Centralnym, malowa³am Smurfy, szy³am szelki. Jakoœ musia³am sobie radziæ” – t³umaczy³a. W 1994 roku zasiad³a w jury przegl¹du Bluesada w Szczecinie, zorganizowanego przez formacjê After Blues. Przy okazji zaœpiewa³a dwa numery
Stanley Tucci i Colin Firth stworzyli mistrzowskie kreacje w filmie „Supernova”. Polecamy.
i wkrótce zosta³a wokalistk¹ nowego zespo³u. W repertuarze znalaz³y siê miêdzy innymi stare utwory Breakoutu w nowych aran¿acjach. Krótko przed œmierci¹ podczas wywiadu przyzna³a: „Nie mam fobii na punkcie swojego g³osu. W zasadzie nie dbam o niego, palê papierosy, ze wstydem siê do tego przyznajê. Ale jak widzê publicznoœæ, dostajê niesamowitego kopa. Jak d³ugo jeszcze bêdê mog³a to robiæ, nie wiem. Na razie mogê i bardzo siê tym bawiê” – twierdzi³a. Niestety, wokalistka zmar³a nagle. Przyczyn¹ œmierci by³ udar mózgu. Mia³a zaledwie 61 lat. Zostawi³a niedokoñczony album, który ukaza³ siê w 2009 roku pod tytu³em „Miracle”. Kr¹¿ek zawiera miêdzy innymi autobiograficzn¹ piosenkê „Czy warto by³o”. * W k¹ciku kulturalnym polecamy film „Supernova” Harry’ego Macqueen’a. To historia wieloletniej pary, która wyrusza w podró¿ kamperem po górzystej Anglii. Celem wyprawy jest recital fortepianowy Sama na pó³nocy kraju, ale pod drodze bohaterowie odwiedzaj¹ rodzinê, przyjació³ i miejsca z czasów m³odoœci, kiedy wybuch³a ich mi³oœæ. Z pozoru wszystko wygl¹da sielankowo, ale kiedy bli¿ej siê przygl¹damy, zauwa¿amy pierwsze rysy w idyllicznym obrazku. I nie chodzi o uczucie – ono nadal jest esencj¹ tej spe³nionej, szczêœliwej relacji. Wieloletni kochankowie musz¹ jednak podj¹æ trudn¹ decyzjê. Jak¹? Tego Pañstwu nie zdradzimy. Doœæ powiedzieæ, ¿e w g³ównych rolach wystêpuj¹ Colin Firth i Stanley Tucci. Obie kreacje – mistrzowskie. Plenery zapieraj¹ dech w piersiach, a wspania³e kadry brytyjskiego operatora Dicka Pope'a sprawiaj¹, ¿e natychmiast chcia³oby siê pojechaæ w tamte strony. Obraz wzrusza i przejmuje do koœci. Dla wszystkich, którzy lubi¹ p³akaæ w kinie. m
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
15
Stany wewnêtrzne
Weronika Kwiatkowska
Cicha noc Przyjaciele godzin po pó³nocy Ogryzku o³ówka, ma³y notatniku, Lampko do czytania, przyjmuj¹ca mnie W swoim krêgu œwiat³a na stole. Nie dbam o to, ¿e w domu ciemno i zimno, Kiedy dzielicie moj¹ fascynacjê T¹ ksi¹¿k¹, w której czasem jakieœ zdanie Jest warte powtórzenia szeptem. Bez was by³aby tylko moja blada twarz Odbita w czarnej szybie okna I nagie drzewa, i g³êboki œnieg Czekaj¹ce na mnie tam, w ciemnoœci.* Druga w nocy. Dom œpi. Nad sto³em ga³¹zki eukaliptusa. I œwiate³ka. Coraz bledsze. Trzeba wymieniæ baterie, myœlê. Ale nie ruszam siê z miejsca. Obserwujê œpi¹ce koty. Ich p³ytkie oddechy. Ledwie poruszaj¹ce siê cia³a. Drugi dzieñ œwi¹t. Rano pada³ deszcz. Po po³udniu na chwilê
pojawi³o siê s³oñce. Ale szybko zapad³ zmrok. Poszliœmy na krótki spacer. Ulice by³y puste. Liczyliœmy wolne miejsca parkingowe. Myœla³am z zazdroœci¹ o tych, którzy wyruszyli w podró¿. Do suto zastawionych sto³ów. Domów pe³nych ludzi. Œmiechu. Œwi¹tecznej krz¹taniny. Prezentów pod choink¹. Têskni³am za bliskoœci¹ rodziny. Poczuciem przynale¿noœci do stada. Chyba siê starzejê – powiedzia³am. Op³atek. Kolêda. Kiedy to nabra³o takiej wagi? Przez lata nie mieliœmy czasu na celebrowanie. Œwiêta spêdzaliœmy w pracy. Czasem ktoœ siê zlitowa³ i zrobi³ miejsce przy stole. Postawi³ dodatkowy talerz. Pozwoli³ ogrzaæ siê w rodzinnym cieple. Ale nowa œwiecka tradycja nie zd¹¿y³a siê narodziæ. Za du¿o zmian. Towarzyskich fluktuacji. Komunikacyjnych utrudnieñ. Kilka razy zaprasza³am znajomych do siebie. Ale z roku na rok by³o to coraz trudniejsze. Pary rozstawa³y siê. Albo rozrasta³y. Rodzi³y siê dzieci. I problemy. Ktoœ wróci³ do Europy albo przeprowadzi³ siê do innego stanu; znajdowa³ nowego partnera i przejmowa³ jego zwyczaje; wybiera³ atrakcyjniejsz¹ alternatywê (góry, narty); dematerializowa³ siê. Jedyn¹ sta³¹ rzecz¹ w ¿yciu jest zmiana – powtarza³am za
Heraklitem z Efezu. Szczególnie jeœli mieszka siê w Nowym Jorku. I to nie od urodzenia. Zatem – z jednej strony dyskomfort bycia niezagospodarowanym, bez przydzia³u. Z drugiej – w¹t³e pocieszenie, ¿e nie w pojedynkê. Smutek – bo daleko od domu, ale przynajmniej wszyscy zdrowi. Trzeba siê cieszyæ. „Trzeba” to s³owo kluczowe. Trudno nie ulec terrorowi powszechnej szczêœliwoœci. Chcemy byæ merry and bright. Mimo grozy sytuacji. Licznika zgonów. Dzieci zamarzaj¹cych w lasach. Pêkaj¹cych lodowców. Koñca œwiata, którego pocz¹tek przegapiliœmy. Znajomi narzekaj¹, bo pandemiczne obostrzenia kolejny raz pokrzy¿owa³y œwi¹teczne plany. Rozumiem ich frustracjê. Ale z mojej perspektywy to zaledwie wprawki. ¯yjê w stanie permanentnego lockdownu od kilkunastu lat. Wiem co znaczy nie móc po¿egnaæ siê z umieraj¹cym ojcem; nie uczestniczyæ w weselach i pogrzebach najbli¿szych, tkwiæ w mentalnym rozkroku i nieustaj¹cym poczuciu braku kontroli. Nie, ¿ebym siê licytowa³a. ¯e mój ból jest lepszy ni¿ twój. ¯e odma-
wiam innym prawa do wyra¿ania z³oœci i ¿alu. Po prostu nie jestem w stanie uruchomiæ odpowiednio g³êbokich pok³adów wspó³czucia i troski z powodu odwo³anego sylwestra. * Zakwas buraczany, na którego uwarzenie porywam siê po raz drugi w ¿yciu, starannie pielêgnowany i dogl¹dany przez kilka dni, ostatniej nocy, tu¿ przed Wigili¹, pokrywa siê maleñkimi oczkami pleœni. Biorê to za z³y omen. I wylewam do zlewu. Znaki. Znaki. Wszêdzie znaki. Rok siê koñczy. Ale nic siê nie koñczy. Wszystko zastyga. W poczuciu zawieszenia, oczekiwania. Poczucie tymczasowoœci jest bardziej dotkliwe ni¿ zwykle. Puste korytarze prowadz¹ do pustych pokoi. Cokolwiek wiedzieliœmy kiedyœ o ¿yciu, zalewa teraz oczy. ** m * Charles Simic, Nic poza tym, t³um. Konrad Hetel. ** Uroš Zupan, Œwiêta, t³um. Katarina Šalamun-Biedrzycka.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Wszystkiego dobrego! Jan Latus Nie wiem, czego Wam ¿yczyæ. Czego ja bym sobie ¿yczy³ – wiem, ale jestem tylko jednym z blisko oœmiu miliardów ludzi na ziemi, jednym z 38 milionów Polaków, jednym z mo¿e stu tysiêcy rodaków, którzy mieszkali w Nowym Jorku. Kogo obchodzi, co bym chcia³? Poniewa¿ nie wiemy, czego sobie ¿yczyæ: na œwiêta, na Nowy Rok, na urodziny, zwykle poprzestajemy na utartych zwrotach i formu³kach. W Stanach Zjednoczonych u³atwiono to jeszcze bardziej: w sklepie Hallmark mo¿na kupiæ kartki z gotowymi ¿yczeniami na ka¿d¹ okazjê. W Ameryce sprawy s¹ dodatkowo skomplikowane przez fakt, ¿e ró¿ne grupy spo³eczeñstwa wyznaj¹ ró¿ne religie i ideologie. A poniewa¿ ostatnio wszyscy stali siê bardzo wra¿liwi i obra¿alscy, to ¿eby nikomu nie sprawiæ przykroœci, wysy³a siê generyczne ¿yczenia. To akurat sprawka liberalnej lewicy, która mo¿e i mia³a dobre intencje, ale w tej sprawie przegiê³a. Nie wypada wiêc ju¿ ¿yczyæ sobie Merry Christmas, bo rzekomo mo¿e to uraziæ kogoœ, kto nie jest chrzeœcijaninem. Dlaczego mia³oby uraziæ? Wystarczy, ¿e jeden, ¿e kilku, poczu³o siê ura¿onymi, wykluczonymi, napiêtnowanymi – i od tej pory st¹pa siê ju¿ na paluszkach. Na wszelki wypadek stawia siê ¿ydowskie menory w holach obok choinki, a znajomy ¿yczy, neutralnie, „weso³ych œwi¹t” i pomyœlnoœci w tym „szczególnym czasie”.
Ale Bo¿e Narodzenie ju¿ przecie¿ za nami. ¯yczenia na Nowy Rok chyba ju¿ tak ludzi nie ura¿aj¹. Co prawda s¹ ludzie, którzy ¿yj¹ wed³ug innego kalendarza (zreszt¹, na p³askiej Ziemi), ale generalnie w œwiecie zachodnim tak samo odliczamy dni w roku, choæby z powodów praktycznych i biznesowych. ¯yczenia „Szczêœliwego Nowego Roku” s¹ tak ogólnikowe, ¿e nikogo nie mog¹ uraziæ. W Polsce stosuje siê jeszcze staroœwiecko brzmi¹ce i w sumie ju¿ dla nas niezrozumia³e, zawo³anie: „Dosiego roku!” Z ¿yczeniami œwi¹tecznymi mam mniejszy problem choæ, jak ju¿ napisa³em, denerwuje mnie unikanie ich nazwy. ¯yczymy sobie, aby te œwiêta by³y weso³e, mi³e i radosne. Od pewnego czasu w Polsce modne jest (chyba rozpowszechni³ to genera³ Jaruzelski) ¿yczenie sobie „spokojnych œwi¹t”. Bo wiadomo, Polska by³a i w stanie wojennym, i dziesi¹tki, i setki lat wczeœniej, oraz jest obecnie, miejscem, gdzie wiecznie toczy siê jakaœ wojna z wrogiem zewnêtrznym i wewnêtrznym, prawdziwym i kreowanym przez propagandê. Tak czy inaczej, dom ma byæ w œwiêta azylem, gdzie z rodzin¹ mo¿na choæ raz skupiæ siê na prywatnych, mi³ych sprawach. Tak wiêc wiadomo, jakich œwi¹t ¿yczymy rodzinie i znajomym. Ale czego ¿yczymy w nowym roku? I nie chodzi o bezjajow¹ formu³kê „Szczêœliwego Nowego Roku”, tylko o prawdziwe ¿yczenia. Wracam do pocz¹tkowej tezy: nie wiem czego ¿yczyæ w 2022 roku innym ludziom. Wydaje mi siê bowiem, ¿e to, co ja uzna³bym za pomyœlny rozwój wydarzeñ, oni uznaj¹ za polityczn¹ tragediê. To, co jest dla mnie dobrem, dla nich jest
z³em. Ja chcia³bym przerwania z³ej passy – Ameryki, Polski, Unii Europejskiej – oni tej z³ej passy nie widz¹ wiêc ¿yczyliby sobie zachowania status quo. Jest to ju¿ bana³, ale podzieliliœmy siê na dwa obozy, plemiona, nienawidz¹ce siebie nawzajem czêœci spo³eczeñstwa polskiego oraz – jak czytam – amerykañskiego. Dlaczego s¹ dwie grupy, a nie na przyk³ad trzy albo cztery? W przypadku Polski wyjaœnienie widzê takie: w taktyce i mentalnoœci obecnej polskiej w³adzy ka¿dy, kto siê jej sprzeciwia, kto j¹ choæby odrobinê skrytykuje albo nawet nie krytykuje, ale publicznie siê z ni¹ nie uto¿samia i jej nie wychwala – jest jej wrogiem, zdrajc¹, agentem obcego wp³ywu. W Stanach, jak czytam, zwolennicy prezydenta Trumpa bynajmniej nie poszli w rozsypkê. Przeciwnie – zwarli szeregi, hoduj¹ w sobie gorycz z powodu przegranych (nieuczciwie?) wyborów i szykuj¹ siê do nastêpnych. W Ameryce podzia³ na prawdziwych Amerykanów i na „komunistów” czyli kogokolwiek, kto sytuowa³ siê odrobinê na lewo od republikanów, istnia³ od dawna. I trwa dzisiaj w najlepsze. W Polsce podzia³ pog³êbi³ siê po 2015 roku i tak¿e wydaje siê trwa³y. Piszê to, gdy¿ – powtarzam – nie wiem, czego ¿yczyæ ludziom, którzy s¹ po przeciwnej stronie barykady i maj¹ poczucie swojej bezwzglêdnej racji i wy¿szoœci moralnej. Powinienem w zasadzie ca³kowicie wyprzeæ siê swoich pogl¹dów, przenicowaæ je i podaæ na tacy moim opozycjonistom. Nie ma ju¿ ludzi, którzy w niektórych sprawach wyznawaliby idee strony przeciwnej. Nie, zawsze jest to pakiet i to
czasem tak nielogiczny, jak g³êboka wiara katolicka i sprzeciw wobec szczepieñ. Albo niechêæ wielu amerykañskich chrzeœcijan do prezydenta Bidena, chodz¹cego – w odró¿nieniu od swego poprzednika – do koœcio³a. Miliony osób w Polsce, powiedzmy 20-30 procent elektoratu, by³yby zadowolone ze struktury pañstwa, w której wszystkie aspekty ¿ycia, w tym wymiar sprawiedliwoœci i media, kontroluje jedna partia. Mam im tego ¿yczyæ w Nowym Roku? Przecie¿ by³oby to nieszczere. Tak¿e liczna grupa nie mia³aby nic przeciwko temu, ¿eby Polska znalaz³a siê poza Uni¹ Europejsk¹, samotna, jednorodna etnicznie i religijnie, os³abiona, ale dumna. Te¿ mam im – i sobie – tego ¿yczyæ w Nowym Roku? A czy oni bêd¹ mi, szczerze, ¿yczyli, ¿eby Polska by³a coraz bardziej europejska, zró¿nicowana politycznie oraz wielonarodowa (jak zreszt¹ przez ca³e dzieje Rzeczypospolitej)? Nie z³o¿¹ mi takich ¿yczeñ, gdy¿ nie ¿ycz¹ sobie takiej Polski. Czy mam ¿yczyæ amerykañskim – i polskim mieszkaj¹cym w Ameryce – przyjacio³om, ¿eby jeszcze bardziej ograniczono pomoc socjaln¹ i œwiadczenia medyczne, a jeszcze bardziej u³atwiono dostêp do broni? Przecie¿ by³aby to, wed³ug mnie, zmiana na gorsze. Czy ¿yczy³bym sobie, ¿eby Ameryka – i Polska – zbli¿y³y siê do Rosji, zacieœni³y wspó³pracê z Chinami, oddali³y od zachodniej Europy? Ka¿dy z nas ma swoj¹ wizjê swojego kraju, œwiata i swojego w nim szczêœcia. Dlatego nie wiem, czego naprawdê mogê wszystkim bliŸnim ¿yczyæ. Mo¿e, tak bezpiecznie, Dosiego Roku? m
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
16
www.kurierplus.com
PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa
Stanis³awa Fleszarowa-Muskat
- Muskat
Lato nagich dziewcz¹t
Lato nagich dzie wcz¹t
odc. 21
L
ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach... Teraz dopiero Marek mia³ odwagê spojrzeæ na niego. Podawa³ ogieñ Be, nie patrz¹c na ni¹. – On na tr¹bce gra równie dobrze, jak na skrzypcach – powiedzia³a nagle Ulka, wci¹¿ jeszcze pe³na urazy do Kamyka za zlekcewa¿enie zdolnoœci Tony Breacka. – Mo¿e nawet lepiej. – Czort z nim! – mrukn¹³ Kamyk siadaj¹c. – A mo¿e mi powiesz, po co mu ta zmiana nazwiska? Wszyscy wiedz¹, jak je pisa³ przedtem. Ulka obla³a siê rumieñcem. Zerknê³a na Marka, ale on nic nie s³ysza³. On jeden zna³ jej nazwisko i móg³by domyœliæ siê prawdy. – ChodŸmy! – powiedzia³a nagle do niego. – Zamówi³aœ przecie¿ lody. – Prawda – zamilk³a i zaczê³a rozgl¹daæ siê za kelnerk¹. Tymczasem na progu kawiarni ukaza³ siê znów Kanadyjczyk. Zatrzyma³ siê i poszuka³ wzrokiem Be. W jego spojrzeniu nie by³o prowokacji, tylko szczere zdumienie, ¿e coœ, co mu siê podoba, nie jest natychmiast do wziêcia. Przeszed³ obok Be, ale dziewczyna nie podnios³a na niego oczu. Dopiero gdy trzasnê³y drzwiczki i wóz ruszy³ równie cicho, jak porusza³ siê jego w³aœciciel, powoli odwróci³a g³owê. – A wiesz, po co mu to „a” i „c” w nazwisku? – odezwa³a siê znowu Ulka. – To dla kochanych rodaków ten pic i fotomonta¿. Oni ceni¹ tylko to, co zagraniczne. Dziwisz siê cz³owiekowi? Kamyk wzruszy³ ramionami. Patrzy³ za odje¿d¿aj¹cym samochodem, w³aœnie zab³ys³o lewe tylne œwiate³ko – wóz skrêca³ w Podjazd. – Nie dziwiê siê – odpowiedzia³. – Nic go ju¿ nie obchodzi³o to, o czym mówili. Kelnerka przynios³a wreszcie lody i Ulka, spojrzawszy na zegarek, zabra³a siê do nich energicznie. – Zaziêbisz siê – szepn¹³ Marek. Be parsknê³a œmiechem. Ch³opcy spojrzeli na siebie i obydwaj siê zarumienili. – Szlag mnie nie trafi – mruknê³a Ulka, niezadowolona z publicznej troskliwoœci Marka. – Mamy dziœ zmianê programu? – Tak, jakiœ kabaret z Krakowa. – Nie wiesz, jak d³ugo trwa? – Chyba normalnie – dwie godziny. Idziesz gdzieœ potem? – spyta³ i g³os mu drgn¹³. Potrz¹snê³a g³ow¹. – Nie. Muszê dziœ byæ wczeœnie w domu. *** Anna jednak ju¿ spa³a, kiedy Ulka wróci³a. Praca w dusznym magazynie pod-
czas upa³ów wyczerpywa³a j¹. Jak na z³oœæ kauczuk wali³ siê bez przerwy i w ci¹gu dnia nie by³o chwili wytchnienia. Po wyjœciu z portu musia³a jeszcze za³atwiæ zakupy, co w sezonie nie nale¿a³o do rzeczy naj³atwiejszych. Anna wraca³a do domu spocona i zziajana, bra³a tusz i zabiera³a siê do obiadu. Tyle razy postanawia³a sobie, ¿e bêd¹ jadaæ w restauracji, ale t³ok i obawa, ¿e Ulka mo¿e zjeœæ coœ nieœwie¿ego, powstrzymywa³y j¹ od tego. Kiedy wreszcie obiad by³ gotów, nie mia³a ju¿ ochoty nawet na spacer. Bra³a jak¹œ ksi¹¿kê lub czasopismo, ale oczy szybko zaczyna³y siê kleiæ – wstawa³a tak rano. Ulka zwykle szanowa³a sen matki. W gruncie rzeczy cieszy³o j¹, ¿e matka nie wie, kiedy wraca. Tego dnia jednak podesz³a do tapczanu i dotknê³a jej ramienia. Anna obudzi³a siê od razu i od razu by³a przytomna. – Co siê sta³o? – szepnê³a. – Co siê mia³o staæ? – Ulka nie lubi³a, gdy matka we wszystkim wietrzy³a jakieœ niebezpieczeñstwo. – Ojciec przyje¿d¿a. Anna usiad³a na tapczanie, d³onie przycisnê³a do piersi. – Nie denerwuj siê. Przecie¿ nie do nas, tylko do teatru. Za³o¿y³ sobie zespó³ jazzowy. Ja ju¿ przedtem o tym wiedzia³am, nie mówi³am ci, ale skoro tu przyje¿d¿a... – Wiêc co z tego? – spyta³a cicho Anna. – Ach, co z tego! Nie masz zupe³nie wyobraŸni. Œci¹gnê go tu – jestem pewna, ¿e jak ciê zobaczy... – O czym ty myœlisz? Ulka przysiad³a na brzegu tapczanu, zdziwiona. – Nie chcia³abyœ, ¿eby do nas wróci³? Annie zabrak³o g³osu. Wsta³a i przytrzymuj¹c na piersiach zbyt g³êbokie wyciêcie koszuli, podesz³a do sto³u i podnios³a do ust pozostawion¹ od kolacji szklankê z herbat¹. Ulka przygl¹da³a siê jej krytycznie. – Jestem pewna, ¿e jak tylko ciê zobaczy... Czy myœlisz, ¿e jesteœ gorsza od tych babek, które ma w Warszawie? Ostatecznie on wcale nie jest ju¿ taki m³ody! – zawo³a³a. – Czterdziechê ma, prawda? Sama mówi³aœ, ¿e jest o dwa lata od ciebie starszy. To ostatecznie i dla mê¿czyzny jest ju¿ jakiœ wiek – urwa³a, bo przypomnia³a sobie, ¿e przecie¿ ojciec jest m³odszy od Bienia. – Najwy¿szy czas, ¿eby siê ustatkowa³ – doda³a ju¿ z mniejszym przekonaniem. Anna pi³a ma³ymi ³ykami zimn¹ herbatê. Krêpowa³o j¹ to, ¿e stoi przed Ulk¹ w przejrzystej, cienkiej koszuli. Zawsze przestrzega³a zasad fizycznej dyskrecji, a córka ¿enowa³a j¹ bardziej ni¿ ktokolwiek obcy. Ulka ogl¹da³a j¹ z satysfakcj¹. – Ju¿ ja go tu œci¹gnê, ¿ebym mia³a siê okociæ! Bêdzie ostatnim ba³wanem, jeœli siê w tobie po raz drugi nie zakocha. Anna odstawi³a szklankê. – Umyj siê i k³adŸ siê spaæ! – powiedzia³a surowo. Ulka wsta³a leniwie. – Mo¿e mi przynajmniej powiesz, co myœlisz o tym wszystkim? Matka nie patrzy³a na ni¹. – Chyba wiesz, co ja o tym mogê myœleæ. Nie zmieniam zdania z dnia na dzieñ. A na pewno nie zmieniê go z tego powodu, ¿e on przypadkowo tu przyje¿d¿a. Ulka œci¹ga³a przez g³owê sukienkê i na chwilê zamilk³a. – A czy nie wyobra¿asz sobie – powiedzia³a, wieszaj¹c sukienkê w szafie – ¿e ja mam tu te¿ coœ do powiedzenia?
– Ty? – Ja. Mo¿e wreszcie mam prawo chcieæ mieæ ojca? Anna powstrzyma³a uœmiech. – Rych³o sobie o tym przypomnia³aœ. Jesteœ doros³¹ pann¹. – No w³aœnie! Teraz mi ojciec najpotrzebniejszy. Do tej pory ty mi zupe³nie wystarcza³aœ. Ale teraz – wiesz, on ma warszawê. – Warszawê? – No, samochód. Bo¿e drogi, z tob¹ zupe³nie rozmawiaæ nie mo¿na. Ma warszawê, rozumiesz? Jeœli z rzeŸbiarzem siê nie uda... – O czym ty mówisz? – Mamo, zacznij¿e wreszcie myœleæ. Mówiê, ¿e jeœli mnie z rzeŸbiarzem siê nie uda, to ty bêdziesz musia³a zakrêciæ siê ko³o ojca. Dosyæ ju¿ mam tego mieszkania w jednym pokoiku, peda³owania co dnia do kolejki i ca³ego tego naszego dziadostwa. Jeœli teraz nie potrafimy za jednym zamachem wydostaæ siê z tego, mo¿emy siê pokazywaæ w gablotach jako patentowane idiotki. Anna jedno tylko zrozumia³a z potoku s³ów, które wyrzuca³a podniecona dziewczyna: Ulce by³o Ÿle. Ulce nie wystarcza³o to, co jej dawa³a. Usiad³a na tapczanie i okry³a siê ko³dr¹. – Nie wiedzia³am, ¿e siê tak ze mn¹ mêczysz – szepnê³a. Ulka zamilk³a i patrzy³a na ni¹ przez d³ug¹ chwilê z otwartymi ustami. – Nie b¹dŸ g³upia! – powiedzia³a serdecznie. – Wiem, ¿e mog³oby byæ gorzej, ale dlaczego nie ma byæ lepiej? Czy nie widzisz, jak ludzie ¿yj¹? Ile maj¹ pieniêdzy? Czy musimy zawsze ¿yæ z tej twojej pensyjki, no i z tego co ja kiedyœ zarobiê na tej chemii, w któr¹ mnie wrobi³aœ? Widzia³aœ ten parking na Powstañców Warszawy? I jakie baby je¿d¿¹ tymi wozami? Umia³y siê urz¹dziæ! – Przestañ! – krzyknê³a Anna. – Przestañ! Nie chcê tego s³uchaæ! – Ale ja ci to muszê powiedzieæ. Raz ci to muszê powiedzieæ. Teraz albo nigdy. Nadarza nam siê wielka szansa. Nie wiem, czy mi rzeŸbiarz nie przejdzie ko³o nosa – posmutnia³a. – Nie mo¿na z nim dojœæ do porozumienia. Ale ojciec to prawie pewniak. Jeœli zobaczy, ¿e ma tak¹ córkê, musi ruszyæ go sumienie. – Nie wa¿ mi siê tylko iœæ do niego! Ulka zawi¹zywa³a pasek u szlafroka. – Wybacz, ale tego to mi ju¿ nie mo¿esz zabroniæ. Ojciec! Myœlê, ¿e móg³by mnie nawet zaanga¿owaæ. – Zaanga¿owaæ? W jakim celu? – Na pieœniarkê. Co mama myœli, g³os mam przyjemny, nawet Grzegorz mi to powiedzia³, a z niego ³atwiej wydusiæ sok pomarañczowy ni¿ komplement. Czy mama myœli, ¿e one lepiej ode mnie œpiewaj¹? – Kto? – No, te panie z radia. Ka¿da zaczyna³a od amatorstwa. Gdyby ojciec chcia³ mnie wprowadziæ! Grunt siê dostaæ, a potem to ju¿ samo leci. – Umyj siê i idŸ spaæ. Nie chcê tego s³uchaæ. – A jeœli siê nie zgodzi – ci¹gnê³a dalej Ulka – jeœli nie zechce wróciæ do ciebie ani mn¹ siê zaj¹æ, zaskar¿ê go do s¹du. Anna usiad³a znowu na tapczanie. – Jezus Maria! Do s¹du? O co? – O alimenty! Nie p³aci³ na mnie przez ca³e ¿ycie ani grosza. Jeœli ty mu to wspania³omyœlnie darowa³aœ, to jeszcze nie znaczy, ¿e ja muszê post¹piæ tak samo. Je-
stem pe³noletnia i mam prawo upominaæ siê o swoje. Oczy Anny pociemnia³y. – Zadziwiasz mnie, moja droga. Biedni bêd¹ mê¿czyŸni, którzy dostan¹ siê w twoje ³apki. Ulka by³a ju¿ przy drzwiach. Zamierza³a wyjœæ do ³azienki, uznawszy temat za wyczerpany. Teraz jednak zatrzyma³a siê i zwróci³a ku matce oblan¹ rumieñcem twarz. – Niech mama przestanie zgrywaæ siê na anio³a. Teraz nie czasy na anio³ów. A ja chcê ¿yæ jak normalny cz³owiek i mama mi w tym nie przeszkodzi. – Wysz³a. Anna czu³a, ¿e gdyby nie póŸna pora i obawa przed zbudzeniem s¹siadów, trzasnê³aby drzwiami. Zgasi³a œwiat³o. Nie chcia³a jej widzieæ, gdy wróci z ³azienki. Wola³a udawaæ, ¿e œpi – dalsza rozmowa nie mia³a ¿adnego celu. Mimo przykroœci, jakiej dozna³a, czu³a jednak jakiœ dziwny, ³agodny spokój. To by³a myœl, ¿e tamten cz³owiek jest bezpieczny, ¿e nie dostanie siê w drapie¿ne ³apki tego ³akomego stworzonka, które by³o jej córk¹.
XV
GwóŸdŸ siê nudzi³. Nie móg³ zrozumieæ, czego pan wypatruje w tej pustej ulicy, na której nic ciekawego siê nie dzia³o: Raz wiewiórka pokaza³a siê na ga³êzi klonu i raz przebieg³ z ogrodu do ogrodu ³aciaty kot. To wszystko. W dodatku nie mo¿na by³o za nim pobiec ani poszczekaæ. Siedzieli w samochodzie, w rozgrzanym pudle, w którym trudno by³o oddychaæ mimo opuszczonych szyb. Pan pali³ papierosa; mia³ przynajmniej tê rozrywkê. GwóŸdŸ móg³ tylko wygl¹daæ przez okno bez ¿adnego czynnego udzia³u w sk¹pych objawach ¿ycia, które od czasu do czasu burzy³y spokój cichej uliczki. Próbowa³ protestowaæ wierceniem siê na siedzeniu, ale pan uspokoi³ go w sposób brutalny. GwóŸdŸ uzna³, ¿e sytuacja jest powa¿na i od³o¿y³ d¹sy na póŸniej. Podniós³ siê na przednich ³apach i zacz¹³ wygl¹daæ przez szybê samochodu omal¿e z takim samym jak u pana wyrazem napiêtego oczekiwania i uwagi. Ale wci¹¿ nikt siê nie zjawia³ u wylotu uliczki, a w ogrodach panowa³a popo³udniowa ospa³a cisza, przerywana tylko gdakaniem kur i bohaterskim pianiem koguta. Zanosi³o siê na deszcz. Przez niebo przeci¹ga³y niskie, k³êbiaste chmury, pêdzone ciep³ym, porywistym wiatrem. Od lipy, która kwit³a obok, zawiewa³o s³odkim, dusznym zapachem. GwóŸdŸ poczu³ dziwn¹, obezw³adniaj¹c¹ miêkkoœæ w przednich ³apach, na których siê opiera³, i mimo ¿e bardzo chcia³ razem z panem czekaæ na tego kogoœ, kto mia³ ukazaæ siê u wylotu uliczki, równie bardzo zapragn¹³ z³o¿yæ ³eb na kolanach pana i uci¹æ sobie krótk¹ popo³udniow¹ drzemkê. Nie wiadomo w jaki sposób to drugie pragnienie zwyciê¿y³o i GwóŸdŸ rozci¹gn¹³ siê na siedzeniu, wtulaj¹c nos w materia³ przesycony znajom¹ woni¹ tytoniu, benzyny i tego czegoœ, co zawsze pachnia³o z chusteczki, gdy pan wyciera³ nos. Œni³ mu siê rudy kot, skacz¹cy po ga³êziach klonu, i ³aciata wiewiórka, przemykaj¹ca miêdzy p³otami ogrodów. Zaszczeka³, wiewiórka zaczê³a gdakaæ i uciek³a na p³ot, sk¹d przygl¹da³a mu siê z niedwuznaczn¹ ironi¹. Wyprê¿y³ ³apy do skoku i wtedy poczu³, ¿e ziemia siê pod nim porusza i g³owa leci mu w dó³. Umilk³o gdakanie wiewiórki, a zamiast niego dochodzi³ sk¹dœ z daleka miêkki g³os pana, który mówi³ do kogoœ tym samym tonem, jakim zwraca³ siê do niego w chwilach, w których GwóŸdŸ wiedzia³, ¿e jest naprawdê uroczy. Cdn.
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
17
El¿bieta Baumgartner radzi
Noworoczne postanowienia: Jak przestaæ siê k³óciæ o pieni¹dze El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników np. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i „Jak oszczêdzaæ na podatkach”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy
Najczêstszym tematem ma³¿eñskich nieporozumieñ bywaj¹ pieni¹dze. Ankieta Magazynu Money wykaza³a, ¿e a¿ 70 procent par ma³¿eñskich ma nieporozumienia z powodu finansów. Ma³¿onkowie miewaj¹ odmienne potrzeby (materialne i duchowe), zapatrywania na ¿ycie, ró¿ne pogl¹dy na przysz³oœæ. Dla jednej osoby pieni¹dze – to sposób na zapewnienie sobie i rodzinie bezpieczeñstwa. Dla kogoœ innego pieni¹dze s¹ jak woda, która przecieka miêdzy palcami. Je¿eli osoby o tak odmiennych zapatrywaniach ¿yj¹ w zwi¹zku ma³¿eñskim – maj¹ do rozgryzienia powa¿ny problem. Artyku³ ten mo¿e im pomóc. Co jest dla nas w ¿yciu najwa¿niejsze „Znalezienie pieniêdzy na kolejn¹ sp³atê po¿yczki hipotecznej” – ktoœ mo¿e powiedzieæ. Nie, drodzy Pañstwo. Zapomnijmy o drobiazgach. Powiedzmy, ¿e zosta³ nam tylko rok ¿ycia. Co chcielibyœmy w tym czasie zrobiæ, osi¹gn¹æ? Spêdziæ wiêcej czasu z ma³¿onkiem? Przebywaæ jak najwiêcej z dzieæmi, by przekazaæ im swój system wartoœci? Wybraæ siê z ¿on¹/mê¿em w podró¿ dooko³a œwiata? Napisaæ ksi¹¿kê? Odwiedziæ starych rodziców? A mo¿e mieæ dziecko, na które, wydawa³o siê nam do tej pory, nigdy nie mieliœmy czasu? Je¿eli ma³¿onkowie ustal¹ wspólnie hierarchiê wartoœci i ¿yciowe plany, to zaczn¹ tak samo traktowaæ pieni¹dze i nastanie miêdzy nimi zgoda. P³acimy za pieni¹dze w³asnym czasem Po ustaleniu systemu wartoœci i hierarchii spraw uœwiadom sobie, ¿e masz do dyspozycji ograniczony czas. Szybko przemin¹ lata, gdy kszta³tuje siê osobowoœæ naszych dzieci. Niepielêgnowana mi³oœæ nabiera smaku goryczy. W miarê jak stajemy siê starsi, coraz trudniej bêdzie siê nam uczyæ i doskonaliæ, a zdrowie mo¿e nie pozwoliæ na podró¿e, o których tak marzyliœmy i odk³adaliœmy na póŸniej. Czas na realizacjê naszych zamierzeñ jest teraz, a nie w odleg³ej przysz³oœci. Czas jest najcenniejsz¹ wartoœci¹, jak¹ mamy. Nigdy nie nadrobimy straconych dni. I tu nale¿y uœwiadomiæ sobie z ca³¹ wyrazistoœci¹, ¿e za pieni¹dze p³acimy w³asnym czasem. A¿ jedn¹ trzeci¹ ¿ycia spêdzamy pracuj¹c zarobkowo! Wtedy ³atwo bêdzie odpowiedzieæ sobie na pytanie: czy nowy nabytek jest wart czasu, jaki poœwiêciliœmy na zarobienie tych pieniêdzy? Trwoni¹c pieni¹dze, trwonimy w³asne ¿ycie Brzmi to patetycznie, ale jest prawd¹. Otwórzmy nasze szafy i szuflady. Wiêk-
Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com
szoœæ spoczywaj¹cych tam przedmiotów u¿ywamy rzadko albo wcale. Niemniej zap³aciliœmy za nie pe³n¹ cenê. Oto raz noszona para butów, która kosztowa³a nas pó³ dnia pracy. Ile dobrych rzeczy mo¿na by zrobiæ przez owe cztery godziny? Oto nie zaostrzone o³ówki, wyschniête z zapomnienia d³ugopisy, nie chciane prezenty, pi¹ta para kombinerek, zapomniane zabawki. S³owem: graty, graty, które osaczaj¹ nas, zabieraj¹ nasz¹ przestrzeñ ¿yciow¹, stanowi¹ œwiadectwo jak minuta po minucie, godzina po godzinie, przemieniamy nasze ¿ycie... w œmieci. Oszczêdzamy w sposób naturalny Za ka¿dym razem, gdy dokonujesz zakupu, zadaj sobie nastêpuj¹ce pytania: „Jak przedmiot ten pomaga mi w realizacji moich celów?” Czy ma cokolwiek wspólnego z moj¹ hierarchi¹ wartoœci? Czy warto jest zamieniæ godziny spêdzone na zarobienie pieniêdzy na przywilej posiadania tej rzeczy? Przypomnijmy sobie nasz¹ najbardziej wype³nion¹ rupieciami szafê. To wspomnienie ju¿ zmarnowanych pieniêdzy (a wiêc czasu) mo¿e podzia³aæ jak kube³ zimnej wody i ostudziæ komercyjne zapêdy. Stosuj¹c powy¿sz¹ metodê zaczynamy oszczêdzaæ w sposób naturalny, bowiem oszczêdzanie zaczyna wynikaæ z naszego g³êbokiego przekonania, a nie z zakazów. Nie jesteœ „sk¹py”, a raczej czujesz siê wyzwolony z materialnych presji, wywieranych na ciebie przez otoczenie, reklamy, stare przyzwyczajenia. Naturalna metoda oszczêdzania nie zak³ada ciu³ania pieniêdzy, lecz wydawanie ich w przemyœlany sposób, zgodnie z naszymi ¿yciowymi planami. Gdzie zacz¹æ naturalne oszczêdzanie Poznaj samego siebie, poznaj swego ¿yciowego partnera i swoje dzieci. Nastêpnie zobaczcie wszyscy, co robicie z pieniêdzmi. Zacznijcie zapisywaæ ka¿dy wydatek, bo to pomo¿e wam zobaczyæ, jak rzeczywiœcie wydajecie pieni¹dze i porównaæ to ze swoimi za³o¿eniami. Nawet je¿eli uwa¿asz, ¿e gospodarzysz pie-
niêdzmi roztropnie, nie b¹dŸ przekonany, ¿e nie mo¿esz niczego ulepszyæ. Zacznij notowaæ codzienne wydatki w ró¿nych kategoriach. Stwórz ogólne kategorie, jak „¿ywnoœæ” oraz podgrupy, jak „restauracje”, „lunch w pracy”. Mo¿e siê okazaæ, ¿e jedna trzecia bud¿etu przeznaczonego na ¿ywnoœæ wêdruje do chiñskiej restauracji, gdzie bierzesz obiady na wynos, gdy nie chce ci siê gotowaæ. Mo¿e w koñcu rzucisz palenie, gdy podliczysz sobie, ile pieniêdzy puszczasz z dymem? Uœwiadom sobie wartoœæ pieni¹dza Przelicz, ile czasu kosztuje ka¿dy zarobiony dolar, a ³atwiej ci bêdzie zrezygnowaæ z pewnych wydatków. Powiedzmy, ¿e lunch kosztuje ciê 8 dolarów, co stanowi wartoœæ pó³ godziny twego czasu pracy. Czy nie warto spêdziæ paru minut, by zapakowaæ do pracy kanapkê?
Je¿eli jeszcze nie jesteœ przekonany, to przeczytaj ten artyku³ drugi i trzeci raz ze swoim ¿yciowym partnerem. Gdy nastêpnym razem staniesz wobec decyzji: dziesi¹ta torebka czy dzieñ z dzieckiem albo kochan¹ osob¹ – decyzja bêdzie ³atwa. Oszczêdzaj czas na równi z pieniêdzmi Skoro pieni¹dz ma wartoœæ czasu, „naturalny” centuœ oszczêdza czas na równi z pieniêdzmi i nie spêdza trzech kwadransów po to, by gdzie indziej kupiæ ten sam produkt za dolara mniej. Zaciêcie do oszczêdzania pieniêdzy, a brak szacunku do czasu widoczne bywa czêsto na przyk³adzie wyboru miejsca zamieszkania. Ludzie wynajmuj¹ mieszkania czy kupuj¹ domy na dalekich przedmieœciach z powodu ich ni¿szej ceny. Ale za tê oszczêdnoœæ p³ac¹ potem przez d³ugie lata w³asnym ¿yciem, doje¿d¿aj¹c do pracy nawet dwie godziny w jedn¹ stronê. Niedobór pieniêdzy mo¿na jakoœ nadrobiæ, ale straconego czasu – nigdy. m
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
18
www.kurierplus.com
Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów
HYDRAULICY POSZUKIWANI Zatrudnimy pracowników z doœwiadczeniem, pozwoleniem na pracê, prawem jazdy i OSHA30. AMN Corporation Plumbing & Heating Contractor 53-28 61st Str., Maspeth, NY 11378
Tel. 718-326-9090/2795
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
Nauka gry INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
l l
Kobo Music Studio - Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel
tel. 718-609-0088
Anna-Pol Travel WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI
821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat
u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.
Email: Info@mpankowski.com
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042
Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.
LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l
l
alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
Business Consulting Corp.
Ewa Duduœ - Accountant Firma z wieloletnim doœwiadczeniem prowadzi:
3 Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), 3 Pe³n¹ ksiêgowoœæ 3 Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów
11 0 N o r m a n Av e , B r o o k l y n , N Y 11 2 2 2 ( 718-383-0043 lub 917-833-6508
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
www.kurierplus.com
19
Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia
Anna K³osowska
Koraliki wiernoœci Stoisko obs³ugiwa³ Amre. Kenijczyk. – Tak, odpowiedzia³ na moje pytanie, to s¹ wzory batikowe nak³adane na korale z koœci. Krowich koœci. Rodzaj recyklingu. Wiele osób dziwnie reaguje, kiedy dowiaduje siê o pochodzeniu tych wyrobów, ale dlaczego? U¿ywamy surowca, który by siê zmarnowa³. Czemu ludzie nadal ubieraj¹ siê w skóry zwierz¹t, dobrze, mo¿e mniej ni¿ kiedyœ, ale jednak, a wzdrygaj¹ siê przed za³o¿eniem na szyjê korali z koœci krowy, której miêso jedz¹? Czemu koœæ s³oniowa uwa¿ana jest za szlachetn¹, a przecie¿ zabija siê te m¹dre zwierzêta tylko dla ich k³ów! I do tego, mimo ¿e to k³usownictwo, ¿e to zakazane, nielegalne, ludzie wyroby z koœci s³oniowej dalej kupuj¹, inaczej nie by³oby tego bezsensownego zabijania! „To nasze cywilizacyjne zak³amanie. Hipokryzja”, pomyœla³am. – Wiesz ja dlatego nie jem krów, ¿eby nie by³o tych koœci… Ale rozumiem o co ci chodzi. Mój wzrok przyci¹gnê³y wzory naœladuj¹ce symboliczn¹ przenoœni¹ umaszczenie zwierz¹t z wysokotrawiastych sawann. £atwo rozpoznaæ w nich zebrê, panterê, ¿yrafê, ale tak¿e trawy, liœcie palm, manioku. – Wiesz co to jest Kibera? Potrz¹snê³am g³ow¹. – Kibera to najwiêkszy slum w moim mieœcie. W stolicy kraju, z którego pochodzê i do którego ci¹gle wracam. Nie zawsze dos³ownie, ale zawsze wracam. Przymkn¹³ na chwilê oczy. „Jak my wszyscy. My wszyscy, którzy jesteœmy sk¹dœ”, pomyœla³am. Wzi¹³ do rêki kilka sznurów bia³ych, powleczonych batikowym wzorem korali. – Kibera to bieda, to brak pracy, dzieci, które nie chodz¹ do szko³y. A to, to daje pracê, pozwala na zakupy, na op³acenie szko³y, na wiele rzeczy, na inne ¿ycie, na wyjœcie z biedy.
Szklane korale
Batikowe korale
Kiedy wróci³am do domu z wystawy korali i pere³ w Pompano Beach, i poszuka³am filmików na YouTube, zobaczy³am jak wyrabiane s¹ korale z krowich koœci. Jak ciasno siedz¹cy ko³o siebie mê¿czyŸni, niektórzy w maseczkach chroni¹cych przed gêstym py³em, niektórzy w ochronnych okularach, obracaj¹ sprawnie w d³oniach bez rêkawic, bez zabezpieczenia, szlifuj¹ wybielone w nadmanganianie potasu, rozdrobnione kawa³ki koœci i nadaj¹ im okr¹g³y, owalny, pod³u¿ny kszta³t. Efektem tej pracy s¹ naszyjniki, bransoletki i inne przedmioty. I pieni¹dze, które wydobywaj¹ z nêdzy, pozwalaj¹ nadaæ sobie i rodzinie status. I tak, przyznajê, nie umia³am patrzeæ na te filmiki obiektywnie. Wola³abym, ¿eby surowcem nie by³y koœci zwierz¹t z uboju. To co bym wola³a, to powolne odejœcie od hodowli zwierz¹t na ubój. Ale patrzê na to z wygodnego, sytego miejsca. Wiem! Ja mam wybór! Luksus wyboru. Wzory nak³adane s¹ na wyszlifowane korale gor¹cym pszczelim woskiem. To pozwala uszczelniæ powleczone nim powierzchnie. Po wyschniêciu zanurza siê je w naturalnych barwnikach otrzymywanych z kory, ¿ywicy, roœlin, jak indygo. Od d³ugoœci tej k¹pieli zale¿y odcieñ br¹zu i czerni. Wybra³am trzy sznury. – Te s¹ z Ghany. Wzory podobne do tych z moich stron. – A przecie¿ z tak ró¿nej czêœci Afryki! Amre uœmiechn¹³ siê. – Masz racjê, Kenia na wschodzie, od strony Oceanu Indyjskiego, a Ghana na zachodzie. Atlantyk. To setki lat wymiany towarowej sprawi³y, ¿e korale, paciorki, amulety wêdrowa³y nie tylko przez kontynent, ale i ocean. Od XVII wieku statki przewozi³y je czêsto jako balast. Ale s³u¿y³y te¿ za walutê wymienn¹. – WyobraŸ sobie, ¿e kupowano za nie niewolników! Ale spójrz tu, zupe³nie inna opowieœæ. Ekologiczna! Wskaza³ na sznury matowych, pastelowych paciorków. Obok pusta butelka po Coca-Coli. – Szklane koraliki z Ghany. Z butelek t³uczonych na kawa³ki wielkoœci ziarna pieprzu. Potem doœæ prosty proces. Podgrzewanie w foremkach w piecach na drewno i mozolne szlifowanie. S¹ popularne, niedrogie i piêkne.
– Mam swojego partnera w Ghanie. Nazywa siê Garbe. Handluje na rynku w Koforidua, to na po³udniu. On by ci opowiedzia³ niejedno. Przej¹³ handel po ojcu i wuju. Odziedziczy³ ich towar, a czêœæ tych korali pochodzi sprzed kilku wieków. Te rodziny handluj¹ od pokoleñ. Garbe ma niezwyk³e egzemplarze. Nie s¹ na sprzeda¿. To amulety, historia rodziny. G³ównie sprowadza, wymienia, sprzedaje korale ze sproszkowanego szk³a. Ale ma te¿ te najcenniejsze: rozety! Koraliki ze sproszkowanego szk³a wytwarzane przez plemiona Aszanti i Krobo wymagaj¹ du¿o wiêcej pracy ni¿ te, które widzia³am na stoisku Amre. U¿ywa siê bardzo ro¿nego rodzaju szklanego surowca. To mog¹ byæ buteleczki lekarstwach, ale i szyby, pude³ka po kremach, które s¹ rozdrabniane na kolorowy proszek. A potem wsypuje siê sproszkowane szk³o warstwami, kolorami do pod³u¿nych, pojedynczych form wyrabianych z lokalnej gliny. W œrodku tkwi ³odyga manioku. Kiedy siê wypali, pozostawi w¹ski tunelik, przez który bêdzie mo¿na przewlec nitkê. Koraliki rozetkowe to jeszcze inna opowieœæ. To najwy¿sza pó³ka! Najdro¿sze i najcenniejsze. Pochodz¹… Otó¿ pochodz¹ z Murano. Z Wenecji. Znane s¹ od XV wieku. Wyrabiano je na eksport. G³ównie do zachodniej Afryki, ale i do obu Ameryk. Do handlu wprowadzili je kupcy holenderscy. I odt¹d sta³y siê wartoœci¹ handlow¹, a z czasem kulturow¹. Stanowi³y o statusie spo³ecznym. Ozdabia³y kobiety i mê¿czyzn. W Ghanie i nie tylko tam, w dalszym ci¹gu towarzysz¹ urodzinom, œlubom i pogrzebom. Maj¹ jedyny w swoim rodzaju charakter. W przekroju tworz¹ rozetê. St¹d ich nazwa. To za nie kupowano kiedyœ niewolników…
Powstaj¹ w niezwyk³y, ¿mudny sposób. Z kuli roztopionego szk³a, w któr¹ wdmuchuje siê otwór. Potem nak³adane s¹ na tê uformowan¹ w cylindryczny kszta³t masê kolejne warstwy kolorowego szk³a. Mo¿e ich byæ kilka, mo¿e byæ wiêcej. Im ich wiêcej, tym korale cenniejsze. Po na³o¿eniu ka¿dej warstwy szk³o zanurzane jest w formie o poprzecznym przekroju rozety. Po tej wielokrotnej czynnoœci nastêpuje „wyci¹ganie” sznura elastycznego szk³a p³ynnym ruchem z dwu koñców. Otwór, który stworzono na pocz¹tku „ci¹gnie” siê wraz ze szk³em. Ca³oœæ tworzy rodzaj szklanej trzciny, pustej w œrodku. Kiedy ostygnie, zostanie pociêta na segmenty, na koraliki. Do Amre podesz³a wysmukla kobieta. Przywita³ j¹ jak dobr¹ znajom¹, nie jak klientkê. Na przegubie d³oni zauwa¿y³am bransoletê z tego, co, jak siê dowiedzia³am przed chwil¹, by³o rozetowymi koralikami. – To bardzo stara bransoleta, powiedzia³ Amre, kiedy kobieta odesz³a z wielk¹ torb¹, specjalnym zamówieniem, które wydosta³ dla niej spod szklanej lady. – Niebywa³a osoba. Kolekcjonuje stare rozety. JeŸdzi po nie do Ghany. Opowiada³a mi coœ czego nawet nie s³ysza³em od Garbe. M³ode dziewczyny z plemienia Krobo nosz¹, na specjalne uroczyste okazje, kilka funtów tych starych, przekazywanych z matki na córkê, korali. To ma m³odym ch³opcom pokazaæ, ¿e pochodz¹ z zamo¿nej rodziny. Koraliki noszone s¹ nie tylko na przegubach d³oni, na szyi… Zawiesi³ g³os. Pewnie, ¿eby rozbudziæ moj¹ ciekawoœæ. Rozeœmia³ siê. – M³ode kobiety nosz¹ je pod spódniczkami, wokó³ pasa. Widzi je tylko jedna osoba: mê¿czyzna, z którym ta kobieta jest. Rzadko s¹ zdejmowane. Mê¿czyŸni przysiêgaj¹ na nie swoj¹ mi³oœæ! Rozumiesz? Powa¿na sprawa! Bawi¹ siê nimi przed albo i w trakcie, no wiesz…kochania siê. – To piêkne! Ta rola koralików, takie korale wiernoœci? – Tak. I nawet jeœli kobieta opisze je, rozumiesz, opisze, nie poka¿e, innemu mê¿czyŸnie, to mo¿e to byæ przez jej mê¿czyznê uwa¿ane za zdradê, za powód do zerwania! Bi¿uteria mi³oœci, wy³¹cznoœci, przypisania. Istnieje w ka¿dej kulturze. A czym¿e jest w naszej obr¹czka albo zarêczynowy pierœcionek. Tyle, ¿e my wolimy, ¿eby te symbole by³y widoczne. – No to wszystko niezwykle interesuj¹ce, odezwa³ siê po wys³uchaniu mojej opowieœci Przyjaciel, bardzo ciekawe i oryginalne, ale czy to znaczy, ¿e jeœli kobieta zmienia partnera, co jak wiemy zdarza siê w ka¿dej kulturze, to czy nosi pod spódnic¹ inne koraliki? Jestem pewien, ¿e o to nie spyta³aœ! No nie, nie przysz³o mi to do g³owy! m
Po raz kolejny zawiadamiamy, ¿e druga ksi¹¿ka Anny K³osowskiej, naszej Autorki, jest ju¿ do nabycia w ksiêgarniach internetowych. Wspaniale nadaje siê na prezent œwi¹teczny. Mnóstwo w niej zaskakuj¹cych w¹tków, tak¿e polskich! https://sklep.wydawnictwopg.pl/pl/p/Moja-noc-z-Irma/82
Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com
KURIER PLUS 1 STYCZNIA 2022
20
Prezydent Andrzej Duda z ma³¿onk¹ przyjmuje Œwiate³ko od delegatów ZHP w Polsce
www.kurierplus.com
Konsul Adrian Kubicki i wice konsul Mateusz Gmura z delegacj¹ harcersk¹ z hufców Podhale i Warmia
Odpalenie Œwiate³ka przez delegacje hufców Podhale i Warmia na lotnisku w kaplicy Matki Boskiej „Our Lady of the Skies”
Harcerki w Filadelfii, parafia œw. Jana Kantego
Zuchy z phm. Jol¹ Opach w parafii œw. Stanis³awa Kostki na Staten Island
Grono harcerskie w Worcester Mass z hm. Wies³awem Rachoñ
Pan Wolfgang z liderami skatów nowojorskich przynosi Œwiate³ko z samolotu Austrian Airlines
Zuchy w Phoenix, parafia Matki Boskiej Czêstochowskiej, hm. Jagoda Marciszewska
Œwiate³ko przywêdrowa³o do Detroit, hm. Teresa Wi¹cek
Œwiate³ko przekazane w parafii œw. Krzy¿a a na Maspeth
Betlejemskie Œwiat³o Pokoju Sztafeta w Newark, NJ, Parafia Œw. Kazimierza Królewicza, obchody Rocznicy Stanu Wojennego
Tak opisuje Sztafetê Œwiate³ka strona mu poœwiêcona na portalu ZHP w Polsce. Historia zaczyna siê w Betlejem, mieœcie po³o¿onym w Autonomii Palestyñskiej, które przez lata by³o w centrum napiêæ politycznych, konfliktów zbrojnych oraz ataków terrorystycznych. W³aœnie tam ponad dwa tysi¹ce lat temu narodzi³ siê Jezus Chrystus. W Grocie Narodzenia Pañskiego w Betlejem p³onie wieczny ogieñ. To w³aœnie od niego co roku odpala siê jedn¹ malutk¹ œwieczkê, której p³omieñ niesiony przez skautów w wielkiej sztafecie przez kraje i kontynenty obiega œwiat. Sam moment odpalania Œwiat³a w Betlejem jest wyj¹tkowy. Dla tej idei ludzie potrafi¹ na chwilê siê zatrzymaæ, powstrzymaæ z³oœæ i gniew. W ponad 30-letniej historii Betlejemskiego Œwiat³a Pokoju, w zmieniaj¹cych siê warunkach politycznych, nigdy nie zdarzy³o siê by Œwiat³o nie wyruszy³o z Betlejem w swoj¹ drogê. To czyni ze Œwiat³a znak pokoju, poœwiadczenie wzajemnego zrozumienia i symbol pojednania miêdzy narodami. Takim darem skauci z ca³ej Europy, a wœród nich harcerki i harcerze ZHP pragn¹ podzieliæ siê ze wszystkimi. Nios¹c lampiony ze Œwiat³em do parafii, szkó³, szpitali, urzêdów i domów, dziel¹ siê radosn¹ nowin¹ i krzewi¹ najwiêksze uniwersalne wartoœci braterstwa i pokoju.
Œwiate³ko w parafii œw. Cyryla i Metodego
Œwiate³ko w parafii œw. Sanis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhattanie
Œwiate³ko przekazane do parafii œw. Stanis³awa Kostki, Greenpoint
Odpalenie w Amerykañskiej Czêstochowie – instruktorki z Filadelfii, ojciec Bart³omiej Marciniak
W tym roku do USA Œwiate³ko dotar³o na czwarty terminal lotniska JFK, przy kaplicy Matki Boskiej Niebiañskiej w sobotê 11 grudnia. Ten sam delegat z Wiednia od dziesi¹tek lat, pan Wolfgang z linii austriackich, przywióz³ Œwiateko w specjalnej lampie kopalnianej. Linie lotnicze tylko raz w roku daj¹ nam tak¹ mo¿liwoœæ. Ju¿ nastêpnego dnia Austria zamknê³a granice z powodu odnowy pandemii, ale na szczêœcie i w tym roku doczekaliœmy siê „¿ywego ognia”. Odby³o siê uroczyste przyjêcie, przekazanie i odpalenie; delegaci z bliska i z daleka – nawet z Toronto i z Maryland – przywieŸli swoje lampiony i Œwiate³ko jeszcze przed Bo¿ym Narodzeniem zawêdrowa³o, przekazywane z r¹k do r¹k przez skautów i wolontariuszy, do
Œwiate³ko w parafii œw. Franciszki de Chantal
Œwiate³ko w parafii Matki Boskiej Czêstochowskiej/ œw. Kazimierza na Brooklynie
Arizony, Kalifornii, Michigan, Teksasu i Illinois. Mo¿na œledziæ sztafetê na portalu peacelightnorthamerica.org W Stanach na wschodnim wybrze¿u harcerki i harcerze hufców Podhale i Warmia zajmuj¹ siê sztafet¹ w swoich parafiach, od Massachusetts do Waszyngtonu. Tegoroczne has³o sztafet to: „Œwiat³o z Betlejem now¹ œwiatu da nadziejê”. My harcerki i harcerze w Stanach Zjednoczonych przekazuj¹c Betlejemskie Œwiat³o Pokoju chcemy daæ wszystkim „Œwiat³o Nadziei” na lepszy œwiat. Œw. Jan Pawe³ II powiedzia³: „Nadzieja zawiera w sobie œwiat³o mocniejsze od ciemnoœci, jakie panuj¹ w naszych sercach”. Betlejemski p³omieñ przekazywany z r¹k do r¹k wyra¿a nadziejê, ¿e przyjdzie taki
Œwiate³ko w Bridgeport, parafia œw. Micha³a Archanio³a, Connecticut
czas, i¿ bêdziemy mogli na nowo cieszyæ siê sob¹, podawaæ sobie rêce, wymieniæ uœciski i zacz¹æ budowaæ now¹ rzeczywistoœæ œwiata po pandemii. Œwiata, gdzie braterstwo, s³u¿ba, pomoc – idea³y tak bliskie ka¿demu harcerzowi i ka¿dej harcerce – stan¹ siê fundamentem nowych relacji i zasad funkcjonowania. Prezydent Andrzej Duda przyj¹³ delegacjê jednostek harcerskich w Pa³acu Prezydenckim 14 grudnia. Konsul Adrian Kubicki i wice konsul Mateusz Gmura odpalili Œwiat³o Pokoju w konsulacie na Manhattanie 22 grudnia od delegacji obu hufców ZHP „Œwiat”. Czuwaj!
Maria Bielska, hm.
ZDJÊCIA: Z ARCHIWUM ZHP