Kurier Plus - e-wydanie 29 stycznia 2022

Page 1

ER KURI P L U S

P O L I S H NUMER 1429 (1729)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

M A G A Z I N E

TYGODNIK

29 STYCZNIA 2022

Bli¿ej wojny

PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

í Ubezpieczenie na wypadek o którym... – str. 5 í Pegasus, Omnikron i... co dalej? – str. 6 í Pomidory, czyli przygody Kopciuszka – str. 12 í Tajemnica sterowca „L-8“ – str. 13 í Które przychody licz¹ siê do emerytury – str. 17 í Dar jednoro¿ca – str. 19 FOT. WERONIKA KWIATKOWSKA

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

Tomasz Bagnowski

NATO i USA na skraju konfliktu z Rosj¹ wokó³ Ukrainy. W miniony poniedzia³ek NATO podjê³o decyzjê o wys³aniu na wschód Europy dodatkowych wojsk maj¹cych stanowiæ wzmocnienie tzw. wschodniej flanki sojuszu. Dania wys³a³a na Morze Ba³tyckie fregatê i cztery myœliwce F-16, które bêd¹ stacjonowaæ na Litwie. Flotê NATO w regionie wzmocni¹ tak¿e okrêty wys³ane przez Hiszpaniê, która rozwa¿a równie¿ wys³anie myœliwców do Bu³garii. Francja wyrazi³a gotowoœæ wys³ania swoich wojsk do Rumunii. Dwa holenderskie myœliwce F-35 maj¹ z kolei wzmocniæ si³y sojuszu w Bu³garii. Wys³anie dodatkowych si³ do Europy Wschodniej rozwa¿aj¹ równie¿ Stany Zjednoczone. W grê wchodzi³oby wstêpnie do 8,5 tys. ¿o³nierzy, okrêty wojenne oraz samoloty. W razie dalszego zaostrzenia sytuacji si³y te mog³yby byæ szybko wzmocnione nawet dziesiêciokrotnie. Wszystko to dzieje siê po serii rozmów z Rosj¹ dotycz¹cych bezpieczeñstwa w Europie w kontekœcie Ukrainy, które nie przynios³y odprê¿enia. Rosja i pañstwa NATO oskar¿aj¹ siê wzajemnie o eskalacjê konfliktu. USA i Wielka Brytania twierdz¹, ¿e rosyjska inwazja na Ukrainê mo¿e nast¹piæ w ka¿dej chwili, a pos³u¿yæ do tego mog¹ wojska zgromadzone przez W³adimira Putina w pobli¿u granic tego

kraju. Rosja zaprzecza natomiast, ¿e planuje inwazjê. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedzia³, ¿e winê za wzrost napiêcia ponosi NATO. „Wszystko to dzieje siê na skutek dzia³añ Stanów Zjednoczonych i NATO i rozprzestrzenianych przez nie informacji.” W oœwiadczeniu NATO dotycz¹cym wzmocnienia wschodniej flanki sojuszu nie ma mowy o tym, ¿e dodatkowe wojska bêd¹ u¿yte w razie wybuchu nowego konfliktu na Ukrainie. Przeciwnie zachodni oficjele, w tym prezydent Joe Biden oœwiadczyli ju¿, ¿e nie maj¹ zamiaru bezpoœrednio anga¿owaæ siê militarnie przeciwko Rosji, nawet jeœli dojdzie do inwazji. Zachód zapowiada w takim wypadku dodatkowe sankcje gospodarcze, które maj¹ byæ bardzo dotkliwe. O zbli¿aj¹cej siê inwazji œwiadczyæ mo¿e tak¿e decyzja Wielkiej Brytanii i USA o ewakuacji rodzin personelu dyplomatycznego ze swoich ambasad na Ukrainie, co nawet sami Ukraiñcy uznali za dzia³anie przedwczesne. Obie placówki pozostan¹ na razie otwarte jednak pracuj¹cy tam dyplomaci niemal siedz¹ na walizkach. Zachód nie ma pewnoœci co do nastêpnych posuniêæ Putina. Czy zdecyduje siê on na pe³n¹ inwazje z udzia³em armii, czy raczej na mocniejsze wsparcie prorosyjskich separatyí6 stów na wschodniej Ukrainie?

l Zimowe Ridgewood

Dobro zawsze zwyciê¿y Z Jerzym Antczakiem, ¿yw¹ legend¹ polskiego filmu, teatru i Teatru Telewizji, re¿yserem nominowanym do Oscara za „Noce i dnie”, dwukrotnym zdobywc¹ Diamentowych Lwów i Nagrody Specjalnej Platynowe Lwy za ca³okszta³t twórczoœci oraz autorem ksi¹¿ki „Jak ja ich kocha³em” rozmawia Katarzyna Zió³kowska. „Jak ja ich kocha³em” to opowieœæ o wielkim re¿yserze ludzkich losów. Ksi¹¿ka zaskoczy³a mnie nie tylko ogromn¹ iloœci¹ fotografii, ale tak¿e artystycznymi opisami pana ¿ycia i rzeczywistoœci, która pana otacza³a. Kiedy zrodzi³ siê pomys³ na jej napisanie? Jak mówi³ Ga³czyñski „Chcia³bym i œlad na drodze ocaliæ od zapomnienia”. Gdy cz³owiek ju¿ ¿yje na po¿yczonym czasie, jak siê ma 91 plus, to próbuje zastanawiæ siê, co zostawi³ na tej drodze. W swojej ksi¹¿ce chcia³em daæ g³os ludziom, którzy przytrzymywali mi drabinê. W kinematografii, tak jak w teatrze, istnieje hierarchia. S¹ role czo³owe, œrednie, role ma³e i statyœci. O „Nocach i dniach”, ich aktorach, o g³ównych postaciach pisano tomy, ale nikt nie wspomnia³ o wózka¿u panu Tadziu, o Bogdanie, który dba³ o ostroœæ, o monta¿yœcie, o kostiumologu, o moich asystentach, których ja nazywam wspó³re¿yserami. Mój ojciec powiedzia³ kiedyœ: „Nie wolno ludzi prowadziæ na smyczy”. Trzeba, kontrolowaæ, ale daæ swobodê dzia³ania!

l Jerzy Antczak – Ludzie pragn¹ byæ dobrzy i kochani.

W Pana ksi¹¿ce zaskoczy³a mnie iloœæ szczegó³ów i pe³ne detali opisy.

Ksi¹¿ka jest skierowana do specyficznego czytelnika i pewnej kategorii ludzi, którzy chc¹ pochyliæ g³owê nad tymi, którzy przy realizacji filmu „Noce i dnie” pracowali. Pisa³em scenariusz dwa i pó³ roku, a potem re¿yserowa³em dwa i pó³ roku. Rzuci³em na stó³ wszystkie karty podejmuj¹c siê gigantycznego ryzyka. Przecie¿ gdyby Barañska ponios³a klêskê, krytyka roztar³aby mnie i j¹ w py³. Natomiast gdyby Biñczycki nie udŸwign¹³ Bogumi³a dano by mu kredyt. Ot, po prostu, nieznany aktor, spotka³ go wypadek przy pracy, wiêc po co siê nad nim znêcaæ. W polskiej kinematografii mo¿na obsadziæ dziewczynê z ulicy, konkubinê, ale nie daj Bo¿e ¿onê. Mia³em œwiadomoœæ tego przystêpuj¹c do pracy. W ksi¹¿ce „Jak ja ich kocha³em” ujawni³em te rozterki! Jest w niej szmat mojego ¿ycia pe³nego obaw o ostateczny rezultat. Jest ona prób¹ dochodzenia do „Nocy i dni”. Gdy ktoœ siê wczyta wnikliwie to zobaczy, ¿e pisa³em „Noce i dnie” w³aœciwie od wczesnych lat dzieciñstwa. Urodzi³em siê w koszarach, jakby w teatrze, gdzie by³y trzy garnizony, niczym trzy wielkie sceny teatralne: 23 Pu³k Piechoty, w którym s³u¿y³ mój ojciec, s³ynna Szko³a Podchor¹¿ych Rezerwy Artylerii, wreszcie 27 Pu³k Artylerii Lekkiej – razem 12 tysiêcy wojska. í 8-9


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

2

Mi³oœæ… i co dalej

Felice Ficherelli – Zgwa³cenie Lukrecji

Czytelnik mo¿e oponowaæ – i ca³kiem s³usznie: to nie mi³oœæ, to przestêpcze po¿¹danie, brutalny seks i nic wiêcej. Zapewne, ale ten w¹tek odnaleŸæ mo¿na chyba w najliczniejszych postaciach w mitologii grecko-rzymskiej, w Biblii, w dawnej historii. Kiedy gwa³towny afekt, który nie znajduje zaspokojenia, przeradza siê w gwa³t. Moderniœci prze³omu XIX i XX wieku najchêtniej mówili o walce p³ci, jak w przypadku pokojowo nastawionej Wenus i wojowniczego Marsa. Seks i przemoc to dwa rodzaje orê¿a u¿ywanego w stosunkach damsko-mêskich – dowodzili. NajzwiêŸlej wyrazili to, w co wielu wierzy³o przez stulecia: miêdzy mê¿czyzn¹ a kobiet¹ trwa nieustanny konflikt. W boju tym orê¿em jest podstêp, si³a, zdrada, poni¿enie; seks u¿ywany jako przynêta, a celem – w³adza, panowanie, zniewolenie. I jak to w patriarchalnym œwiecie – za pokonanych, za ofiary, uwa¿ali siê mê¿czyŸni, którzy tylko formalnie i na pokaz byli panami sytuacji. Fascynacja przemoc¹ Bez przesady chyba powiem, ¿e by³ to jeden z ulubionych tematów dawnego malarstwa. Tak licznie reprezentowany, ¿e trzeba bêdzie mu poœwiêciæ dwa kolejne teksty z tego cyklu. Liczne obrazy dawnych mistrzów dotycz¹ zgwa³cenia Lukrecji. Ów popularny niezmiernie w¹tek, wziêty z na po³y legendarnych dziejów Rzymu opowiedzianych przez Liwiusza i innych historyków, dotyczy³ wydarzenia, które mia³o doprowadziæ do upadku monarchii i utworzenia republiki rzymskiej. Lukrecja by³a ¿on¹ Lucjusza Tarkwiniusza Kollatyna, s³ynn¹ nie tylko z urody, ale i z cnót niewieœcich. Stawiana za wzór, podziwiana i szanowana, wzbudza³a zawiœæ i po¿¹danie. Opowieœæ jest doœæ bogata w w¹tki oboczne, ale najkrócej: pod nieobecnoœæ mê¿a zosta³a zgwa³cona przez syna w³adcy miasta-pañstwa, Tarkwiniusza Pysznego. Lukrecja powiadomi³a o tym mê¿a, kaza³a mu poprzysi¹c zemstê i nastêpnie pope³ni³a samobójstwo. Ów gwa³t, jak i œmieræ cnotliwej Lukrecji wywo³a³ takie wzburzenie wœród obywateli, i¿ dosz³o do

Czes³aw Karkowski

Cesare Mussini – Leda i ³abêdŸ

Przemoc i gwa³t Niejedna spoœród wielu postaci mi³oœci ma fatalne oblicze. Ale chyba najgorsza jej twarz to przemoc i gwa³t.

www.kurierplus.com

powstania przeciwko królowi i do obalenia Tarkwiniusza oraz powo³ania republiki. Mia³o to staæ siê w 509 r. p. n. e. Spoœród licznych artystycznych opracowañ tego tematu przyjrzyjmy siê jednemu tylko, malunkowi w³oskiego artysty wczesnego baroku, Felice Ficherelliego. Jak na barokowy obraz przysta³o, przedstawiona scena jest dynamiczna, pe³na ruchu, napiêcia, akcji w toku. Lukrecja oczywiœcie naga (artyœci nie przepuœcili okazji do przedstawienia go³ego cia³a kobiecego) na ³ó¿ku, napastnik ubrany w b³êkitny kaftan. Grozi jej sztyletem, choæ mo¿e on zarazem s³u¿yæ jako symbol owego gwa³tu. Z ty³u œwiadek ataku, który potwierdzi s³owa skrzywdzonej kobiety. Zarazem, zapewne ów niewolnik, któremu napastnik grozi³, i¿ zamorduje wraz z Lukrecj¹ oraz fa³szywie oskar¿y oboje o to, ¿e przy³apa³ parê razem w ³ó¿ku, jeœli jego ofiara nie bêdzie mu powolna. Na marginesie warto mo¿e dodaæ, ¿e w modnym dziœ ruchu feministycznym

Peter Paul Rubens – Porwanie córek Leukippusa

wielokrotnie i rozmaicie odmalowywany gwa³t na Lukrecji s³u¿y jako sztandarowy wizerunek losu kobiet w brutalnym mêskim œwiecie. Z drugiej strony krytyczny ruch „artystycznego darwinizmu” interpretuje tê i podobne sceny jako nie tylko wyobra¿on¹ rzeczywistoœæ odleg³ych wieków, ale i po¿¹dan¹ z punktu widzenia zachowania i doskonalenia gatunku ludzkiego. A o to w istocie chodzi w przyrodzie, a wiêc i wœród ludzi jako czêœci naturalnego œrodowiska. Zdobywcy, ³upie¿cy, napastnicy gwa³cili kobiety bez wyj¹tku (niezale¿nie wiêc od urody, statusu spo³ecznego) dziêki czemu dzieci zrodzone z takich sytuacji otrzymywa³y najlepsze, najsilniejsze geny z mo¿liwych. NajeŸdŸcy, zdobywcy, to przecie¿ brutale, prymitywne dzikusy, których zwierzêca moc zawarta by³a w ich genach i tê tê¿yznê przekazywali przypadkowemu, ale licznemu potomstwu. Kastor i Polluks w akcji Sceny malarskie, (opisy literackie jak np. w „Iliadzie”), dotycz¹ tedy istoty egzystencji skrytej pod p³aszczykiem konwenansów: gwa³tu jako najskuteczniejszego sposobu zapewniaj¹cego biologiczne doskonalenie gatunku ludzkiego.

Ogromny obraz Petera Paula Rubensa „Porwanie córek Leukipposa” przedstawia tê w³aœnie rzeczywistoœæ. Temat zaczerpniêty z greckiej mitologii opowiada o dwóch córach królewskich Hilajri i Fojbe, przemoc¹ zabranych przez Dioskurów, dwóch s³ynnych braci z jednej matki, Ledy, ale ró¿nych ojców. Œmiertelnik Kastor, s³awny poskramiacz koni, z lewej, ³apie jedn¹ z pañ; nieœmiertelny Polluks (jego ojcem by³ Zeus), zawo³any bokser, pó³nagi wci¹ga na konia drug¹. Leukippiady porwano w dzieñ ich œlubu. Mia³y wyjœæ za innych kawalerów, a staraj¹cych siê o nie Dioskurów odrzucono jako kiepskich kandydatów na mê¿ów, tote¿ uznali, ¿e trzeba si³¹ wzi¹æ to, czego im nie dano dobrowolnie. Bezsprzecznie jest to obraz s³awi¹cy tê¿yznê fizyczn¹, m³odoœæ i urodê (choæ mo¿e dzisiaj nie wszystkim odpowiada piêkno rubensowskich cia³). Barokowa dynamika, napiêcie i kulminacyjny punkt dzia³añ gwa³towników w p³askim w dali, nieruchomym krajobrazie, doskonale kontrastuj¹ ze sob¹: t³o nie rozprasza uwagi widza, kieruj¹c wzrok wy³¹cznie na k³¹b cia³ – ludzkich i koñskich – na pierwszym planie Choæ mit opowiada o tym, i¿ dosz³o nastêpnie do œlubu Kastora i Polluksa (Amorek przy koniu Kastora zapowiada mi³oœæ i ma³¿eñstwo), jednak starannie wyeksponowana przez artystê nagoœæ tych doœæ obfitych cieleœnie panien wyraŸnie wskazuje, do czego przede wszystkim potrzebne s¹ one obu s³ynnym w mitologii braciom. Leda z ³abêdziem Jak ju¿ mowa o Dioskurach to i trzeba wspomnieæ o ich matce, Ledzie, uwiedzionej i zgwa³conej przez Zeusa pod postaci¹ ³abêdzia. Wed³ug mitu urodzi³ siê w wyniku tego nie tylko Polluks, ale i Helena (trojañska). Historia Ledy fascynowa³a malarzy. Od wieków przedstawiano tê sytuacjê w rozmaity sposób – od flirtu, zabawy z ptakiem, która koñczy siê jak siê skoñczy³a (Boucher); zaproszenia ³abêdzia do siebie (Gerome); gwa³towne zniewolenie kobiety przez agresywne stworzenie (pod³ug kompozycji Micha³a Anio³a). I wiele jeszcze innych ró¿nego stopnia œmia³oœci przedstawieñ. WeŸmy wiêc scenê poœredni¹, namalowan¹ przez w³oskiego akademickiego artystê XIX wieku, Cesare Mussiniego. Teatralny uk³ad kobiety, aby pokaza³a nie tylko swe nagie cia³o, ale przede wszystkim grecki profil. Drapie¿ny, zwierzêco brutalny ³abêdŸ i delikatna, zauroczona Leda. Wszystko, czego potencjalny nabywca by pragn¹³, na jednym obrazie. m


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

www.kurierplus.com

3

Marcin Luc w otoczeniu poprzednich Wielkich Marsza³ków

Szarfowanie Marsza³ka Razem w jednej Orkiestrze Polacy w USA i PayPal znów zagraj¹ z WOŒP. Konsul Adrian Kubicki gratuluje Marcinowi Lucowi

Pañstwo Magda i Marcin Luc z synami

23 stycznia 2022 roku na nowojorskim kawa³ku polskiej ziemi, w nowojorskim konsulacie, Marcin Luc otrzyma³ szarfê Wielkiego Marsza³ka 85. Parady Pu³askiego. Nowy Marsza³ek, razem z ¿on¹, Magd¹ i synkami Aleksandrem i Sebastianem, którzy tak¿e zostali symbolicznie szarfowani jako „Junior Marsza³kowie” wraz z rodzicami, piêknie i godnie zaprezentowali typow¹ rodzinê polonijnych spo³eczników. Marcin jest kolejnym cz³onkiem Stowarzyszenia Biznesmenów im. Pulaskiego, który dozna³ zaszczytu poprowadzenia dorocznej Parady Pulaskiego 5-t¹ Alej¹ Manhattanu. Prezes G³ównego Komitetu Parady Genera³a Kazimierza Pu³askiego, Ryszard Zawisny, podkreœli³ wa¿noœæ Parady jako najwiêkszej manifestacji Polonii na zachodzie, i podziêkowa³ konsulowi Adrianowi Kubickiemu i wice konsulowi Mateuszowi Gmurze za goœcinnoœæ. Pan Konsul zapewni³ zebranych o swoim poparciu dla wszelkich patriotycznych imprez, i ¿yczy³ Komitetowi powodzenia w organizowaniu nastêpnej wspania³ej Parady. Marsza³ek Parady 2021, Jadzia „Heidi” Kopa³a uroczyœcie przekaza³a funkcjê swojemu nastêpcy. Ryszard Mazur prowadzi³ uroczystoœæ, a ksi¹dz Cezary Jastrzêbski z Parafii Matki Boskiej Czêstochowskiej/Œw. Kazimierza, wyg³osi³ inwokacjê. Ma³gorzata Keliis i Wiktoria Knapik zaœpiewa³y hymny. Wiktoria zakoñczy³a uroczystoœæ pieœniami „God Bless America”

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny

Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki

Jadzia Kopa³a przekazuje szarfê Marcinowi Lucowi

i „Bo¿e coœ Polskê”. Dr Robert Bronchard zachwyci³ zebranych brawurowo wykonanym utworem Chopina „Polonaise Militaire”. Z powodu zaostrzeñ pandemicznych, ma³e przyjêcie po szarfowaniu odby³o siê w Domu Narodowym na Greenpoincie. Nie mamy w¹tpliwoœci, ¿e entuzjazm nowego Wielkiego Marsza³ka, ofiarna praca komitetu organizacyjnego Parady, zaanga¿owanie kontyngentów i poparcie Polonii zapewni œwietn¹ Paradê, która w tym roku odbêdzie siê 2 paŸdziernika. Ju¿ od lutego polonijne kontyngenty planuj¹ bankiety nominacyjne dzielnicowych i parafialnych marsza³ków i Miss Polonii. Bêdzie piêknie i kolorowo. 5-ta aleja jak zawsze zalœni bia³o-czerwono, a rzesze Polaków z NY, NJ, PA i CT t³umnie stawi¹ siê by pokazaæ swoje przywi¹zanie do ojczystego kraju , jego dziedzictwa i tradycji.

Maria Bielska

30 stycznia 2022 r., odbêdzie siê 30. jubileuszowy Fina³ Wielkiej Orkiestry Œwi¹tecznej Pomocy. W tym roku celem zbiórki bêdzie pomoc w zapewnieniu najwy¿szych standardów diagnostyki i leczenia wzroku u dzieci. W akcjê anga¿uje siê ponad 1600 Sztabów, w tym blisko 100 zagranicznych w 29 krajach. Cel Fina³u wspieraæ mo¿na m.in. dorzucaj¹c siê do puszek wolontariuszy lub wykorzystuj¹c rozmaite formy wp³at w kana³ach elektronicznych (m.in. PayPal). Kweœcie towarzyszy 16. Bieg „Policz siê z cukrzyc¹”. Centrum wydarzeñ stanowi³o bêdzie studio telewizyjne w Warszawie oraz scena koncertowa w s¹siedztwie Pa³acu Kultury i Nauki. W planie s¹ koncerty m.in. zespo³ów D¿em, Happysad, IRA, Kwiat Jab³oni, De Mono, LemON, Sorry Boys oraz Piotra Bukartyka (mo¿na ogl¹daæ na Youtubie: youtu.be/yLrWwzMDVc0).

Wielka Orkiestra Œwi¹tecznej Pomocy to najwiêksza akcja charytatywna w Europie, organizowana przez Jerzego Owsiaka od 30 lat. Orkiestra anga¿uje nie tylko miliony Polaków w kraju – co roku do wydarzenia do³¹czaj¹ tak¿e Polacy z ca³ego œwiata, w tym z USA, które zamieszkuje blisko 10 mln osób o polskich korzeniach. W czasie ubieg³orocznego Fina³u za poœrednictwem kana³ów elektronicznych przekazano na WOŒP ponad 133 mln z³, co stanowi³o prawie 64% wszystkich zebranych œrodków. Od 2019 roku u¿ytkownicy PayPal z ca³ego œwiata wspieraj¹ WOŒP przekazuj¹c darowizny za poœrednictwem platformy. PayPal umo¿liwia przekazywanie œrodków na wiele sposobów, m.in. za pomoc¹ jednorazowej dotacji online poprzez przycisk na stronie www.wosp.org.pl lub cyklicznych wp³at. Sukces WOŒP nie by³by mo¿liwy bez milionów darczyñców. To od Waszego zaanga¿owania zale¿y sukces inicjatywy. PR

MEMENTO VIVERE- PAINTINGS Janusz Skowron zaprasza na swoj¹ najnowsz¹ wystawê zatytu³owan¹ "MEMENTO VIVERE- PAINTINGS" w Christina’s Restaurant 853 Manhattan Ave, Brooklyn, NY 11222

Obrazy Janusza Skowrona mo¿na ogl¹daæ do 28 lutego 2022 r.

ZDJECIA: Z BIELSKI I M BIELSKA

sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

fotografia

Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street

wydawcy

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Brooklyn, NY 11222

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

4

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Ks. Ryszard Koper

Nierozpoznany I doda³: „Zaprawdê powiadam wam: ¯aden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyŸnie. Naprawdê mówiê wam: Wiele wdów by³o w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawa³o zamkniête przez trzy lata i szeœæ miesiêcy, tak, ¿e wielki g³ód panowa³ w kraju; a Eliasz do ¿adnej z nich nie zosta³ pos³any, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydoñskiej”. Na te s³owa wszyscy w synagodze unieœli siê gniewem. Porwali siê z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili a¿ na stok góry, na której ich miasto by³o zbudowane, aby Go str¹ciæ. On jednak przeszed³szy poœród nich oddali³ siê. £k 4, 24-26, 28- 30

W

Nowym Jorku jest wiêcej ¯ydów ni¿ w Tel Avivie. Najbardziej rzucaj¹ siê w oczy ci ortodoksyjni, zw³aszcza chasydzi. Nazwa chasyd wywodzi siê od hebrajskiego s³owa pobo¿ny. Chasydyzm jest to ruch religijny zapocz¹tkowany w XVIII wieku na Podolu. Uformowa³ now¹ ludow¹ wiarê, opart¹ na autorytecie cadyków. Celem tego ruchu by³a odnowa religijnoœci wyznawców judaizmu. Naucza on, ¿e Bogu mo¿na s³u¿yæ nie tylko poprzez modlitwê i przestrzeganie nakazów religijnych, ale przede wszystkim poprzez sumienne wype³nianie codziennych obowi¹zków. Wed³ug nich œwiat przenikniêty jest „œwiêtymi odblaskami” boskiej obecnoœci. Celem cz³owieka, w szczególnoœci ¯yda, jest uwolnienie tych odblasków ze skorupy z³a, tak by mog³y po³¹czyæ siê ze swym Ÿród³em. Powierzona ¯ydom misja uwalniania „œwiêtych odblasków” ma przybli¿yæ nadejœcie Mesjasza.

proroka Izajasza. Jezus przeczyta³ ten fragment: „Duch Pañski spoczywa na Mnie, poniewa¿ Mnie namaœci³ i pos³a³ Mnie, abym ubogim niós³ dobr¹ nowinê, wiêŸniom g³osi³ wolnoœæ, a niewidomym przejrzenie; abym uciœnionych odsy³a³ wolnymi, abym obwo³ywa³ rok ³aski Pana”. Wszyscy ten fragment odnosili do czasów mesjañskich. To wszystko zacznie siê dziaæ, gdy przyjdzie Mesjasz. Jezus powiedzia³, ¿e to ju¿ siê sta³o: „Dziœ spe³ni³y siê te s³owa Pisma, które s³yszeliœcie”. Wszyscy dziwili siê Jego piêknym s³owom, ale z niedowierzaniem pytali: „Czy nie jest to syn Józefa?” Jezus potwierdzi³, ¿e jest Mesjaszem i s³uchaczom zarzuci³ niedowiarstwo. „Na te s³owa wszyscy w synagodze unieœli siê gniewem. Porwawszy siê z miejsc, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili a¿ na urwisko góry, na której zbudowane by³o ich miasto, aby Go str¹ciæ”. Nie rozpoznali Mesjasza. Do nich mog¹ nale¿eæ ich potomkowie, którzy jako chasydzi dalej czekaj¹ na Mesjasza.

W

moich rodzinnych stronach najbardziej znanym i jednym z pierwszych cadyków by³ Elimelech Weissblum z Le¿ajska. Jego postaæ obros³a wieloma legendami. Za ¿ycia mia³ leczyæ nieuleczalnie chorych i rozmawiaæ ze zwierzêtami. W rocznicê œmierci cadyka przybywaj¹ do Le¿ajska ¯ydzi z ca³ego œwiata, g³ównie z USA i Europy. Przyje¿d¿aj¹, aby uczestniczyæ w modlitwach nad grobem cadyka. Wierz¹, ¿e w rocznicê swojej œmierci Elimelech zstêpuje z nieba i zabiera do Boga ich proœby o zdrowie, pomyœlnoœæ, lub sukcesy w pracy. Wszystkie proœby zapisuj¹ na kartkach i sk³adaj¹ na grobie cadyka. W tym œrodowisku zrodzi³a siê ksi¹¿ka „Opowieœci chasydzkie”, w której zebrano wielu pouczaj¹cych przypowieœci. Oto jedna z nich. Do poci¹gu jad¹cego do Krakowa wsiad³ bogaty ¯yd. Poci¹g by³ zat³oczony, ale uda³o mu siê znaleŸæ miejsce przedziale, gdzie siedzia³ niepozorny, niezbyt urodziwy cz³owiek. Wygl¹da³ na zmêczonego, jego ubranie by³o schludne, ale mia³o wszystkie znaki staroœci. Ten widok nie zachêca³ bogacza do rozmowy z przypadkowym towarzyszem podró¿y. Niepozorny cz³owiek uprzejmnie pozdrowi³ bogacza i zapyta³ jak siê czuje. Ten spojrza³ na niego pogardliwie i od-

burkn¹³: „Wszystko w porz¹dku”. I to by³ koniec rozmowy. Bogacz zastanawiaal siê jak ten biedaczyna znalaz³ siê w przedziale pierwszej klasy. Takie miejsca s¹ dla bogatych jak on. Dojechali razem do Krakowa. Na dworcu czeka³a spora grupa ludzi z kwiatami. Bogacz pomyœla³, ¿e na pewno jego firma wys³a³a pracowników, ¿eby go godnie powitali. Jak¿e by³ zaskoczony, gdy nikt nie zwróci³ na niego najmniejszej uwagi. Wszyscy przyszli entuzjastycznie witali jego niepozornego towarzysza podró¿y. Wiwatowali na jego czeœæ i ostatecznie wynieœli go z poci¹gu na ramionach. Zdziwiony bogacz zapyta³ jednego z wiwatuj¹cych, kim jest ten cz³owiek. W odpowiedzi us³ysza³: „To najwa¿niejszy cadyk w ca³ej Polsce. Nie pozna³eœ go?”. „Nie, nie pozna³em, chcia³bym go przeprosiæ za moje zachowanie w poci¹gu” – powiedzia³. Zaprowadzono go do cadyka, przed którym bogacz ukl¹k³ i t³umaczy³ swoje zachowanie: „Wybacz mi. Nie pozna³em ciê”. Cadyk uœmiechn¹³ siê i powiedzia³: „Nie musisz klêkaæ przede mn¹ i przepraszaæ. Jednak musisz przejœæ przez

Kraków i klêkaæ przed niepozornymi staruszkami i przepraszaæ ich za to, ¿e ich dot¹d nie poznawa³eœ.

Z

iomkowie Jezusa z Nazaretu, jak i ca³y lud czekali na przyjœcie Mesjasza. Znali oni Jezusa bardzo dobrze, bo przecie¿ spêdzi³ wœród nich prawie 30 lat. By³ wyró¿niaj¹cym siê dzieckiem i m³odzieñcem, ale nie na tyle w ich pojêciu, aby zobaczyæ w Nim zapowiadanego Mesjasza. Gdy Jezus opuœci³ Nazaret to zapewne dociera³y do nich wieœci o Nim, czy bardziej o Jego dzie³ach, wskrzeszeniach, uzdrowieniach itd. Mo¿e to rodzi³o w nich domys³y, ¿e Jezus jest kimœ wiêcej ni¿ tylko jednym z nich. Spodziewali siê, ¿e gdy przyjdzie do Nazaretu, to dokona podobnych dzie³. Jednak tak siê nie sta³o. Jezus nie dokona³ w tym mieœcie ¿adnego cudu, a to dlatego jak mówi Ewangelia, ¿e ich wiara w Jezusa by³a mniejsza ni¿ ich w¹tpliwoœci.

W

tym kontekœcie s³owa Jezusa wskazuj¹ce na jego mesjañskie powo³anie by³y dla nich zgorszeniem. Jezus przyszed³ do Nazaretu i w dzieñ szabatu uda³ siê do synagogi. Podano Mu ksiêgê

W

œwietle powy¿szych s³ów rodzi siê pytanie: Czy my rozpoznajemy Chrystusa w naszym ¿yciu? On przychodzi do nas na ró¿ne sposoby i w ró¿nych sytuacjach. On to powiedzia³: „Cokolwiek uczyniliœcie jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieœcie uczynili”. Mo¿e nierozpoznany siedzi w poci¹gu naszego ¿ycia obok nas. I za to nierozpoznanie trzeba Go przepraszaæ jak bogacz z przypowieœci mia³ przepraszaæ biednych, niepozornych ludzi na ulicach Krakowa.

O

rozpoznaniu Chrystusa œw. Jan Pawe³ II mówi³ do m³odzie¿y: „Starajcie siê zawsze zachowywaæ blisk¹ wiêŸ z Panem ¿ycia, trwaj¹c wiernie w Jego obecnoœci przez modlitwê, poznawanie Pisma, uczestnictwo w Eucharystii i przystêpowanie do sakramentu pojednania. Dziêki temu wasze ¿ycie nie bêdzie powierzchowne, ale g³êboko zakorzenione w wartoœciach duchowych, moralnych i ludzkich, które stanowi¹ koœciec wszelkiego istnienia i wszelkiego ¿ycia”. m

Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

www.kurierplus.com

5

Ubezpieczenie na wypadek o którym ubezpieczalnie nie mówi¹ Czego nie wiemy o naszym w³asnym ubezpieczeniu samochodowym, a co mo¿e siê zemœciæ? Najczêœciej, kupuj¹c ubezpieczenie samochodowe, martwimy siê uszkodzeniem w³asnoœci lub tym co siê stanie, gdy zostaniemy pozwani do s¹du. Jest jednak równie wa¿ne, co siê stanie, gdy bêdziemy mieli wypadek, a drugi kierowca ucieknie. Celem tego artyku³u jest poinformowanie Pañstwa, w jaki sposób chroniæ swoje prawa, gdy zidentyfikowanie sprawcy wypadku jest niemo¿liwe. W Nowym Jorku, osoba poszkodowana mo¿e uzyskaæ odszkodowanie z jej w³asnego ubezpieczenia, je¿eli drugi uczestnik wypadku zbieg³ lub nie mo¿e byæ zidentyfikowany. Tego rodzaju ubezpieczenie, nazywane Zabezpieczeniem Przed Nieubezpieczonym Kierowc¹ [Uninsured Motorist Coverage], oferowane jest w ka¿dej polisie ubezpieczenia samochodowego, ale jest czêsto lekcewa¿one, a agenci ubezpieczeniowi nie t³umacz¹ jego wagi wystarczaj¹co jasno. Je¿eli ta czêœæ polisy nie bêdzie opiewaæ na odpowiednio wysok¹ sumê, jest prawdopodobne, ¿e wyp³acona kwota nie bêdzie stanowiæ wystarczaj¹cej rekompensaty za odniesione obra¿enia. Ostatnio prowadziliœmy sprawê weterana, który odniós³ obra¿enia w wypadku motocyklowym takiego w³aœnie rodzaju. Je¿eli zdarzy siê nam, ¿e druga strona wypadku zbiegnie lub bêdzie nieznana, jest bardzo istotne, aby mieæ policyjny protokó³ powypadkowy. W przypadku jego braku, jest wysoce prawdopodobne, ¿e ubezpieczyciel odmówi wyp³aty odszkodowania z Uninsured Motorist Coverage. Na szczêœcie nasz klient zg³osi³ wypadek natychmiast. Sporz¹dzony protokó³ policyjny szczegó³owo opisywa³ jak i gdzie dosz³o do wypadku. Motocyklista jecha³ po jednym z mostów w powiecie Nassau oko³o godziny 1-szej w nocy. Gdy zwalnia³, zosta³ uderzony z ty³u. Uderzenie zrzuci³o go z motocykla. W powsta³ym zamieszaniu, pojazd,

który go uderzy³, odjecha³, nawet siê nie zatrzymuj¹c. Poszkodowany, który po uderzeniu przetoczy³ siê po jezdni kilka razy, nigdy nie widzia³ co go uderzy³o. Po wypadku, poszkodowany zosta³ przewieziony karetk¹ do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy w zwi¹zku z powa¿nymi urazami. Dozna³ on z³amania lewej kostki, na tyle skomplikowanego, i¿ musia³ poddaæ siê operacji, w czasie której wstawiono metalow¹ p³ytkê i zamocowano j¹ œrubami w celu z³o¿enia z³amania. Mimo, i¿ przywrócono stabilnoœæ kostki, poszkodowany by³ i w dalszym ci¹gu jest poddawany fizjoterapii. Dodatkowo do urazu kostki, ofiara dozna³a obra¿eñ szyi i pleców, leczenie których rozpoczê³o siê wkrótce po operacji kostki. Po operacji, motocyklista zaanga¿owa³ nasz¹ kancelariê prawn¹ w celu pomocy prawnej przy uzyskaniu odszkodowania. Pierwszym krokiem jest zawsze wszczêcie dochodzenia w celu znalezienia drugiego uczestnika wypadku. Jednak¿e, gdy nie ma kamer, tablic rejestracyjnych ani œwiadków, nawet najbardziej uporczywe poszukiwania mog¹ nie daæ rezultatu. Je¿eli nie uda siê znaleŸæ sprawcy, nastêpnym krokiem jest zwrócenie siê do firmy ubezpieczeniowej poszkodowane-

Chcê ci powiedzieæ...

Ojciec Pawe³ Bielecki

Ufaj w³asnym uczynkom Z³ap Pana Boga za rêkê w cichej modlitwie by nauczy³ Ciê znowu chodziæ. Nie obawiaj siê upadków, bo bêd¹, to jest nieuniknione. I kogo wtedy szukaj? W³aœnie rêki Pana Boga. Takich spotkañ z Nim ucz¹cego Ciê chodziæ ¿yczê Ci jak najwiêcej. Nie ufaj s³owom, ale w³asnym uczynkom. Z czynów bêdziemy s¹dzeni, nie z planów na przysz³oœæ. Œwiêty Jan od Krzy¿a mawia³: „Pod wieczór naszego ¿ycia bêdziemy s¹dzeni z mi³oœci”. Jedynym pytaniem o dary dane duszy bêdzie: „Czy dobrze kocha³eœ?...” Czy wszystko, co robi³eœ, by³o robione na rzecz mi³oœci? Czy wszystkie okna zosta³y otwarte, by ciep³o mi³oœci bliŸniego mog³o nape³niæ ca³y dom – okna umyte, ¿eby mog³y coraz bardziej i bardziej promieniowaæ ze œrodka tajemniczym Boskim œwiat³em? Czy odrêbne ¿ycie domu [duszy] coraz bardziej i bardziej zlewa³o siê z potê¿nym nurtem ¿ycia miasta? B¹dŸ dobrej myœli i trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku!

m

go. Nasz klient by³ ubezpieczony od zdarzenia, gdy sprawca wypadku bêdzie nieznany, na kwotê 25 tys. dolarów. W Nowym Jorku jest to minimalna kwota takiego ubezpieczenia. Po zapoznaniu siê z warunkami polisy, byliœmy w stanie szybko zabezpieczyæ roszczenie do ca³ej kwoty ubezpieczenia. Co jest istotne w tej sprawie, to nie fakt, ¿e ugoda nast¹pi³a szybko. Wrêcz przeciwnie. Motocyklista dozna³ urazów, których wartoœæ odszkodowawcza siêga setek tysiêcy dolarów. Gdyby polisa opiewa³a na w³aœciw¹ kwotê, jest wysoce prawdopodobne, i¿ otrzyma³by on znacznie wy¿sze odszkodowanie. Jednak¿e, gdy nabywa³ on ubezpieczenie, ta opcja polisy nie zosta³a mu w³aœciwie wyjaœniona. Kancelaria The Platta Law Firm zachêca wszystkich Pañstwa do przejrzenia waszych polis ubezpieczeniowych. Czasami, po wypadku jedynym Ÿród³em odszkodowania mo¿e byæ nasza w³asna polisa lub polisa cz³onków rodziny, z którymi mieszkamy. Czêsto siê zdarza, ¿e kwoty chroni¹ce innych s¹ wy¿sze od tych, które maj¹ chroniæ nas samych. Zwiêkszenie kwoty odszkodowania na okolicznoœæ niemo¿noœci identyfikacji uczestników wypadku jest czêsto najmniej kosztown¹ opcj¹ zwiêkszenia za-

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004

www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100

bezpieczenia. Jest logiczne, i¿ chcemy zabezpieczyæ siê przed nieprzewidzianym niebezpieczeñstwem. A to jest w³aœnie g³ówny cel ubezpieczenia, za które p³acimy. m

122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com

Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne. PORADY W ZAKRESIE: v v v v v v v v

TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID POWER OF ATTORNEY HEALTH CARE PROXY PRAWO SPADKOWE NIERUCHOMOŒCI


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

6

Bli¿ej wojny í1 Wywiad Wielkiej Brytanii twierdzi, ¿e Rosja mo¿e te¿ spróbowaæ przeprowadziæ na Ukrainie swego rodzaju pucz, który mia³by doprowadziæ do przejêcia w³adzy w kraju przez któregoœ z prorosyjskich polityków. Decyzja o wys³aniu dodatkowych si³ dla wzmocnienia wschodniej flanki NATO ma pokazywaæ zwartoœæ sojuszu. Tygodnie negocjacji z Rosj¹ ujawni³y jednak równie¿ jego s³aboœci. G³ównym hamulcowym w kwestii poskramiania Rosji wydaj¹ siê byæ Niemcy, które inaczej ni¿ inne kraje sojuszu odmówi³y sprzeda¿y broni Ukrainie. Niemcy twierdz¹ wprawdzie, ¿e wynika to nie ze s³aboœci wobec Rosji, ale z d³ugoletniej polityki tego kraju, który nie sprzedaje broni pañstwom zaanga¿owanym w aktywne konflikty zbrojne. Wypowiedzi niemieckich polityków wyraŸnie œwiadcz¹ jednak o tym, ¿e Republika Federalna chce za wszelka cenê unikn¹æ dalszego zaostrzenia sporu z Rosj¹. Nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz unika³ na przyk³ad odpowiedzi na pytanie czy ewentualne sankcje wobec Rosji bêd¹ oznacza³y równie¿ zablokowanie drugiej nitki Gazoci¹gu Pó³nocnego, która zosta³a niedawno ukoñczona, ale nie jest jeszcze dopuszczona do u¿ytku. Minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock podkreœli³a natomiast, ¿e Ukraina nie jest cz³onkiem NATO i pañstwa sojuszu powinny pamiêtaæ o tym kalkuluj¹c swoj¹ odpowiedŸ wobec dzia³añ Rosji. Baerbock sceptycznie wypowiedzia³a siê równie¿ o ewentualnym odciêciu Rosji od miêdzynarodowego systemu bankowego

www.kurierplus.com

Widziane z Providence...

Kazimierz Wierzbicki

Pegasus, Omikron i... co dalej? grania z restauracji „U Sowy” spowodowa³y upadek rz¹dów Platformy w 2015 r. Jednak obydwie afery znacznie ró¿ni¹ siê miêdzy sob¹. Nie wiadomo, czy mo¿na znaleŸæ twarde dowody na pods³uchiwanie opozycji przez Pegasusa. Nawet wspomniany ju¿ Citizens Lab nie jest pewien czy pods³uchy prowadzone by³y z terytorium Polski, czy z innego kraju.

Swift, w razie inwazji na Ukrainê. Dziennik „Wall Street Journal” komentuj¹c postawê Niemiec napisa³, ¿e zale¿noœæ tego kraju od dostaw rosyjskiego gazu rozbija jednoœæ NATO w postawie wobec Rosji. W USA pod presj¹ znalaz³ siê natomiast prezydent Biden, którego czêœci republikanów oskar¿a o s³aboœæ. Senator Joni Ernst, cz³onkini komisji nadzoruj¹cej sprawy armii, w wywiadzie dla ABC powiedzia³a, ¿e USA nie mog¹ dopuœciæ do inwazji na Ukrainê i nie powinny byæ w tej sprawie bierne. „Na razie ze strony tej administracji widzimy politykê pob³a¿ania, co z ca³¹ pewnoœci¹ nie powstrzyma W³adimira Putina” – powiedzia³a Ernst. Jej zdaniem Biden nie powinien czekaæ na ruch Putina tylko ju¿ teraz na³o¿yæ na Rosjê ostre sankcje gospodarcze.

Tomasz Bagnowski

Od kilku tygodni krajowe media nag³aœniaj¹ sprawê systemu pods³uchowego o nazwie „Pegasus”. Wed³ug niektórych Ÿróde³ rz¹d PiS-u pos³uguje siê tym systemem od kilku lat w inwigilowaniu polityków opozycji. Pegasus pozwala na zdalne przejêcie telefonu komórkowego (smart phonu). Spoœród wielu metod inwigilacji umo¿liwia nagrywanie rozmów, robienie zdjêæ przedni¹ i tyln¹ kamer¹ lub œledzenie posiadacza telefonu przy pomocy systemu GPS. Wiadomoœæ o stosowaniu Pegasusa przez obecne w³adze RP w walce z opozycj¹ polityczn¹ poda³ m.in. Washington Post. Œrodowiska opozycyjne twierdz¹, ¿e system by³ u¿ywany do inwigilacji senatora KO Krzysztofa Brejzy, Romana Giertycha, by³ego ministra skarbu Dawida Jakimowicza i kilku innych polityków. Informacje te potwierdza kanadyjska organizacja Citizen Lab, ktora jest powi¹zana z liberalno-lewicow¹ Amnesty International. Jaros³aw Kaczyñski oœwiadczy³, ¿e Pegasus jest w posiadaniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego od roku 2018, ale dotychczas by³ stosowany w minimalnym stopniu. Prezes PiS zaznacza: „Opowieœci opozycji o u¿ywaniu Pegasusa w celach politycznych to ca³kowite bzdury”. Pos³owie opozycji z³o¿yli wniosek o powo³anie komisji sejmowej w celu zbadania „afery” Pegasusa. Mówi siê, ¿e wniosek taki móg³by byæ poparty przez niektórych pos³ów koalicji rz¹dowej, którzy obawiaj¹ siê, ¿e sami byli pods³uchiwani. Poparcie dla powo³ania komisji wyrazi³ Pawe³ Kukiz, który od kilku miesiêcy wraz z dwoma pos³ami swego ko³a wspó³pracuje ze Zjednoczon¹ Prawic¹ i popiera wiêkszoœæ jej ustaw. Kukiz proponuje aby dochodzenie objê³o okres od 2007 r., a wiêc równie¿ czasy rz¹dów Platformy Obywatelskiej. Niespodziewanie, Donald Tusk wyrazi³ zgodê na tak¹ propozycjê. Jednak¿e powo³anie komisji zale¿y od decyzji marsza³ek sejmu El¿biety Witek. Wszystko wskazuje na to, ¿e wniosek o powo³anie komisji dochodzeniowej zostanie od³o¿ony „do lodówki”, tak jak siê to sta³o z kilkoma podobnymi wnioskami w nieodleg³ej przesz³oœci. Kukiz posiada mocne karty do gry w izbie sejmowej. Jego trzy g³osy pozwalaj¹ obozowi rz¹dowemu utrzymaæ wiêkszoœæ. Bez poparcia by³ego muzyka i jego kolegów rz¹d dysponuje dwustu trzydziestoma g³osami a wiêc dok³adnie po³ow¹ miejsc w sejmie. Dlatego nie mo¿na siê dziwiæ, ¿e w komentarzu „Polityki” znalaz³y siê s³owa: „Kukiz mo¿e okazaæ siê pierwszym z Brutusów Jaros³awa Kaczyñskiego”. Opozycja chcia³aby, aby sprawa Pegasusa okaza³a siê afer¹ typu Watergate dla PiS-u. Mia³oby siê to przyczyniæ do obalenia rz¹dów prawicy, podobnie jak na-

* Wielu komentatorów zastanawia siê czy program Polskiego £adu bêdzie ciosem czy trampolin¹ dla PiS-u. Miliony Polaków œrednio i nisko zarabiaj¹cych skorzystaj¹ nieco z ulg podatkowych, które s¹ czêœci¹ tego programu. Dla niektórych jednak zysk tysi¹ca z³otych w skali rocznej nie bêdzie mieæ znaczenia ze wzglêdu na inflacjê. Czêœæ przesiêbiorców odnotuje pewne straty. Nowy system jest doœæ skomplikowany i do rozliczenia podatkowego trzeba bêdzie zatrudniæ ksiêgowego. A to jest wydatek rzêdu od kilkuset z³otych do tysi¹ca. W sumie Polski £ad mo¿e kosztowaæ obecny obóz w³adzy kilka punktów procentowych przy nastêpnych wyborach. Opozycja g³osi, ¿e PiS wypycha Polskê ze wspólnoty europejskiej. Szermuje siê argumentem osamotnienia. Zgodnie z t¹ teori¹ Polska ma byæ ignorowana na arenie miêdzynarodowej. Wiele zale¿y od sytuacji na Wschodzie. W przypadku rosyjskiej agresji na Ukrainê poparcie dla obozu rz¹dowego mo¿e siê znacznie zwiêkszyæ. Tak dzieje siê zwykle w przypadku zagro¿enia z zewn¹trz. Sytuacjê komplikuje dodatkowo panuj¹ca pandemia. WskaŸnik zgonów w Polsce jest niepokoj¹co wysoki. Zajmujemy obecnie drugie, po Meksyku, miejsce w liczbie zgonów na sto tysiêcy mieszkañców. W sejmie trwaj¹ prace nad ustaw¹ o szczególnych rozwi¹zaniach zapewniaj¹cych mo¿liwoœæ prowadzenia dzia³alnoœci gospodarczej w czasie pandemii (tzw. ustawa Hoca – od nazwiska pos³a PiS). Ustawa dawa³aby prawo pracodawcom do kontroli pracowników w zakresie posiadania zaœwiadczenia o szczepieniach lub negatywnego wyniku testu. Przewiduje siê udogodnienia dla przedsiêbiorstw, w których pracownicy legitymuj¹ siê odpowiednim statusem zdrowotnym. Nowe prawo wymaga³oby szczepieñ ochronnych dla wszystkich pracowników placówek leczniczych. Krytycy twierdz¹, ¿e ustawa pog³êbi³aby istniej¹ce ju¿ podzia³y spo³eczeñstwa zwi¹zane z segregacj¹ sanitarn¹. Wprowadzenie paszportów covidowych w Polsce, tak jak to ma miejsce we Francji, Austrii i innych krajach, nie mia³oby raczej szans. Byæ mo¿e opozycja popar³aby taki obowi¹zek, gdy¿ wywo³a³oby to niepokoje spo³eczne. A to jest zwykle na rêkê partiom opozycyjnym. Poza tym, zgodnie z badaniami opinii publicznej, proporcje miêdzy szczepionkowcami i antyszczepionkowcami s¹ bardzo podobne wœród zwolenników ró¿nych partii politycznych w Polsce. Wiele zale¿y od tego, jak rozwinie siê pi¹ta fala pandemii zdominowna przez odmianê wirusa o nazwie Omikron. Zgodnie z wieloma opiniami Omikron jest bardzo zaraŸliwy, ale skutki jego zaka¿eniem s¹ stosunkowo ³agodne. Najbli¿sze tygodnie przynios¹ wyjaœnienie tej kwestii. m


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

www.kurierplus.com

Kartki z przemijania Trzy bardzo bolesne œmierci w teatrze, filmie i telewizji – Barbary Krafftówny, Janiny Traczykówny i Tadeusza Bradeckiego. To niezwyk³e indywidualnoœci. Ich role teatralne, tak¿e te najwybitniejsze, poch³onie niepamiêæ. Najniesprawiedliwiej. D³u¿ej przetrwaj¹ kreacje zapisane przez film i telewizjê. Rola Barbary Krafftówny w dziele Wojciecha Jerzego Hasa „Jak byæ kochan¹” jest jedn¹ z najwiêkszych aktorskich kreacji w historii kina œwiatowego. Janina Traczykówna jako Michalina Ostrzeñska w „Nocach i dniach” Jerzego Antczaka zdobywaæ bêdzie sympatiê widzów przy ka¿dej emisji tego filmu, zw³aszcza w wersji serialowej. Sympatia ta bêdzie wzniecona przy powtórkach pierwszego polskiego serialu telewizyjnego „Barbara i Jan”. Tomasz Bradecki zapamiêtany zostanie jako twórca m³odych i zarazem czystych wewnêtrznie postaci w filmach Krzysztofa Kieœlowskiego i Krzysztofa Zanussiego, zw³aszcza w „Constansie”. Jego prace re¿yserskie przejd¹ do historii teatru jako spektakle stawiaj¹ce istotne pytania w klarownych i zarazem efektownych formach. Wystarczy przypomnieæ choæby „Wiosnê Narodów w Cichym Zak¹tku”, „Operetkê”, czy „Wzorzec dowodów metafizycznych”.

$

Z powy¿szej trójki legend¹ sta³a siê Barbara Krafftówna – aktorka wszechstronna, obdarzona niepospolit¹ inteligencj¹, kobiec¹ intuicj¹, ludzk¹ m¹droœci¹ i urokiem osobistym, oddzia³ywuj¹cym na bardzo wielu widzów, zarówno teatralnych, kinowych, jak i estradowych i kabaretowych. Jej warsztat aktorski by³ doskona³y, za spraw¹ nauk pobieranych u Iwo Galla. Tragedie, jakimi by³y œmierci dwóch mê¿ów i syna, pog³êbi³y Jej wiedzê o ¿yciu i granych postaciach. „Jestem siostr¹ samotnych i ¿on¹ owdowia³ych – powiedzia³a w filmie „Krafftówna w krainie czarów”. W Jej notesie z telefonami i adresami, który mia³a w Domu Aktora Weterana w Skolimowie, nie by³o ju¿ nikogo, kto ¿y³. Nie wierzy³a w œmieræ. To tylko „przejœcie na jaœniejsz¹ stronê” – twierdzi³a. Trudno jednak wyobraziæ sobie stronê jaœniejsz¹ i piêkniejsz¹ ni¿ Jej dokonania aktorskie. Wszystkie! Nie mia³a bowiem ról i wystêpów nieudanych, nie wy³¹czaj¹c ról w Kabarecie Starszych Panów i Teatrze Polskiego Radia.

$

Fragmenty rozmowy Remigiusza Grzeli z Barbar¹ Krafftówn¹, opublikowanej w 2018 roku „Zwierciadle”. R. G. – Lubi Pani wracaæ do Gombrowicza? B. K. – Ca³a jestem z Gombrowicza i Witkacego, ich postrzegania rzeczywistoœci w deformacji, przesadzie. Granie Gombrowicza jest jak lot w kosmos. (...). W moim aktorstwie jest poszukiwanie i precyzja. Tak d³ugo bêdê d³uba³a, przygl¹da³a siê, próbowa³a, a¿ znajdê. Nie siêgam do tego, co wyuczone, zastane. Dostajê now¹ rolê i jakbym zaczyna³a od zera”. (...) Jestem doœæ mendliwa dla re¿yserów, mam zawsze masê propozycji, pytañ, niuansików, z którymi przychodzê, ale u¿ywam te¿ wdziêku, który ich rozbraja. R. G. – Pamiêtam z podró¿y, ¿e w jednej z Pani toreb brzêcza³o szk³o. Zapyta³em, co Pani wiezie. B. K. – A to by³y s³oiczki z pestkami awokado zanurzonymi w wodzie, które postanowi³am wyhodowaæ. Pestka to ¿ycie. Kiedy po œmierci ojca na Wo³yniu zosta³yœmy z mam¹ same, a wojna by³a i g³ód by³, mama zdoby³a trochê ziemniaków, niedu¿o. Kroi³a je w tych miejscach, gdzie by³y kie³ki. Wsadza³yœmy je do ziemi. I ju¿ mia³yœmy na chwilê zapewniony byt. Niedawno znalaz³am w lodówce ziemniaki, o których zapomnia³am. Puœci³y pêdy. Zapakowa³am je i zawioz³am do kole¿anki, jeszcze z Wo³ynia, bo ma ogródek. Wiedzia³am, ¿e zrozumie.

$

Kiedy piszê o zmar³ych artystach polskich, zw³aszcza tych najwybitniejszych, uœwiadamiam sobie, z jak wielkiej kultury wyros³em i jednoczeœnie ubolewam, ¿e jest ona tak ma³o znana nie tylko œwiatu, ale i rodzimym pokoleniom, które id¹ za mn¹. Ta kultura jest moim fundamentem, ich ju¿ nie.

$

Zmar³ profesor Jacek Trznadel, prozaik, poeta i krytyk literacki. Korzysta³em z Jego ksi¹¿ek o poezji Leœmiana i Norwida, oraz rozpraw „Polski Hamlet” i „P³omieñ obdarzony rozumem”. Najbardziej znan¹ Jego publikacj¹ sta³a siê „Hañba domowa”, która jest zbiorem rozmów z pisarzami o ich postawach wobec komunizmu w Polsce. Liczy³em siê z opiniami, które publikowa³. Uwa¿nie s³ucha³em tego, co mówi³ o swej przyjaŸni z Herbertem. Wœcieka³em siê na Donalda Tuska, który nie pos³ucha³ jego apelu, by po katastrofie smoleñskiej powo³aæ do jej zbadania miêdzynarodow¹ komisjê techniczn¹. Jacek Trznadel by³ jednym z najtê¿szych polskich umys³ów, bezkompromisowym w drugiej po³owie swego ¿ycia.

Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Œroda rano Cierpienie. Umieranie. Co w ¿yciu najwa¿niejsze. Znów opis trudów jednego z ma³ych bohaterów, którzy zmagaj¹ siê z prawdziwymi problemami w tym coraz bardziej mniej powa¿nym œwiecie. „Natanek razem z Mam¹ praktycznie zamieszka³ w szpitalu na d³ugie trzy lata. Niewielkie przerwy w leczeniu wykorzystywa³ na regeneracjê i na przytulanie z tymi, za którymi tak bardzo têskni³ zza szklanej szyby izolatki (…) Ile bólu rozdzieraj¹cego to ma³e cia³ko? Ile bolesnych zabiegów, operacji? Ile morderczej chemii wlanej w w¹t³e ¿y³ki? Przez te trzy lata, przeszed³ tak wiele, ile niejeden doros³y nie prze¿y³. Diagnoza, chemia, operacja, chemia, przeszczep szpiku, radioterapia, immunoterapia przeciwcia³ami, pierwsza wznowa, Megachemia, Sepsa, Chemia, terapia MIBG, chemia, radioterapia, druga wznowa z przerzutem do mózgu i zajêciem

szpiku, eksperymentalna megachemia i immunoterapia, operacja wyciêcia guza mózgu, chemoimmunoterapia, autoprzeszczep szpiku, chemia z immunoterapi¹ i trzecia wznowa... Ten dzieñ mo¿emy nazwaæ dotarciem do œciany. (…) Wszystkie miejsca za granic¹ w jakich szukaliœmy ratunku odmówi³y, poniewa¿ nie mia³y do zaproponowania ¿adnej terapii, która mog³aby uratowaæ Natanka. Wiêc spe³nialiœmy w szaleñczym tempie jego najskrytsze i najbardziej zwariowane marzenia. Uda³o siê. I co dalej? Dalej nie ma ju¿ nic. Jest czekanie. Nie na kolejny rok, ale na kolejny dzieñ. Ka¿dy dzieñ i godzina s¹ cudem. On umiera. Ka¿dego dnia jest bli¿szy odejœcia do nieba. I na to wszystko ca³a rodzina musi patrzeæ. Wiecie jak ciê¿ko jest patrzeæ na guzy, które wrêcz rozrywaj¹ jego twarzoczaszkê? Uciskaj¹ na mózg. Guz w buzi wypycha zêby poza dzi¹s³o i powoduje ruszanie siê wszystkich zêbów na dole. Ale nie mo¿na usun¹æ tych zêbów, bo korzenie tkwi¹ w mocno unaczynionym guzie i ich wyrwanie na pewno spowodowa³aby krwotok, A to by go zabi³o od razu (…)”

7

Andrzej Józef D¹browski

$

W TV Historia ogl¹dam film o Jerzym ksiêciu Giedroyciu, którego mia³em zaszczyt poznaæ osobiœcie i goœciæ u niego parokrotnie w siedzibie paryskiej „Kultury”. W tym¿e filmie on sam siebie podsumowa³, przypominaj¹c, i¿ jako redaktor i publicysta nie schlebia³ polskiej mentalnoœci, tylko pracowa³ nad jej przebudow¹. Przypomnia³ te¿, ¿e wiêkszoœæ nie zawsze ma racjê i prawda nie zawsze le¿y poœrodku. Obca mu by³a idea pañstwa wyznaniowego i narodowego. Zwalcza³ wszelkie formy totalitaryzmu, pocz¹wszy od faszyzmu i komunizmu. By³ zwolennikiem gospodarki rz¹dz¹cej siê sprawdzonymi prawami ekonomii i wolnej acz uczciwej konkurencji. Opowiada³ siê za powierzaniem stanowisk kierowniczych nie partyjnym karierowiczom i dorobkiewiczom, tylko osobom kompetentnym i uczciwym. Postulowa³ rozdzia³ Koœcio³a od pañstwa. Zwalcza³ nacjonalizm i przekonanie, ¿e Polska jest krajem wybranym przez Boga. Nie wierzy³ w cuda w jej dziejach. By³ wolnomyœlicielem. Nie ukrywam, ¿e te jego przekonania s¹ mi szczególnie bliskie. Bardzo ¿a³ujê, ¿e nie zaj¹³em siê postaci¹ cenionego przez niego wojewody wo³yñskiego i ³ódzkiego Henryka Józewskiego ani dziejami tej¿e paryskiej „Kultury” i Instytutu Literackiego, co proponowa³ mi on sam i jego brat ksi¹¿ê Henryk. Stchórzy³em po prostu, zrobiwszy uprzednio setki dokumentalnych zdjêæ. Zawsze siê ba³em i nadal bojê, ¿e przerastaj¹ mnie du¿e tematy i g³êbokie zagadnienia.

$

Stale ¿yjê w przekonaniu, ¿e za ma³o wiem. Nawet wtedy, kiedy na dany temat przeczyta³em ju¿ wszystko, co zosta³o napisane. Ten strach niejednokrotnie skutecznie mnie parali¿owa³. Kiedy ju¿ jednak czegoœ dokonam, czy coœ napiszê, to zawsze ogarniaj¹ mnie w¹tpliwoœci, czy powiedzia³em wszystko, co powinno byæ powiedziane i czy zrobi³em to dostatecznie dobrze. Prawdê powiedziawszy, nigdy nie jestem z siebie zadowolony.

$

PiS czêsto mówi o odzyskiwaniu lub budowaniu naszej narodowej to¿samoœci. Nie zauwa¿y³em, ¿ebyœmy j¹ utracili. Nie zauwa¿y³em te¿, ¿ebyœmy ¿yli dotychczas na kolanach i podnieœli siê z nich wtedy, kiedy PiSowcy objêli w³adzê. Wielce niepokoi mnie perspektywa utraty unijnych pieniêdzy dlatego, ¿e ten¿e PiS zaw³adn¹³ Trybuna³em Konstytucyjnym i chce zaw³adn¹æ s¹downictwem. Dziwi mnie cierpliwoœæ spo³eczeñstwa w tej sprawie.

$

Artyku³ 173 Konstytucji RP – „S¹dy i Trybuna³y s¹ w³adz¹ odrêbn¹ i niezale¿n¹ od innych w³adz”. Nie s¹, niestety. m

Tyle chyba wystarczy – ma³a wrzutka ze œwiata, który jest tak blisko nas, a którego staramy siê raczej unikaæ, bo to s¹ trudne sprawy… Cierpienie. Umieranie. Co w ¿yciu najwa¿niejsze na koñcu drogi, gdy ka¿da godzina, co piszê – minuta, jest darem. Œroda wieczór Waszyngton i NATO odpowiadaj¹ na ¿¹dania Rosji. Odpowiadaj¹ oficjalnie, na piœmie. „W pisemnej odpowiedzi na propozycje Rosji podtrzymaliœmy podstawowe zasady dotycz¹ce suwerennoœci Ukrainy i prawa narodów do wyboru sojuszy – powiedzia³ sekretarz stanu USA Antony Blinken. Doda³, ¿e Waszyngton zaproponowa³ Moskwie œrodki zapewniaj¹ce wzajemn¹ przejrzystoœæ w sprawie si³ na Ukrainie. Szef dyplomacji oznajmi³, ¿e USA jasno zakomunikowa³y Rosji, i¿ nie zrezygnuj¹ z podstawowych zasad, takich jak obrona suwerennoœci i integralnoœci terytorialnej Ukrainy i prawa pañstw do wyboru w³asnych sojuszy. Zaznaczy³ te¿, ¿e polityka otwartych drzwi NATO pozostanie w mocy, a w dokumencie – którego treœæ by³a konsultowana z sojusznikami Ameryki – zosta³o zawarte to, co on sam i inni przedstawiciele w³adz USA mówili publicznie.

Równie¿ NATO wys³a³o Rosji w³asn¹ odpowiedŸ. „Po raz kolejny wzywamy Rosjê do natychmiastowej deeskalacji sytuacji. NATO jest g³êboko przekonane, ¿e napiêcia i nieporozumienia musz¹ byæ rozwi¹zywane poprzez dialog i dyplomacjê – powiedzia³ sekretarz generalny Sojuszu, Jens Stoltenberg. NATO i Rosja powinny przywróciæ biura swoich reprezentantów w Moskwie i Brukseli, a NATO jest gotowe wys³uchaæ obaw Rosji dotycz¹cych bezpieczeñstwa i zaanga¿owaæ siê z ni¹ w rzeczywisty dialog. Zastrzeg³ jednak, ¿e Rosja musi wycofaæ swoje wojska z Ukrainy, Gruzji i Mo³dawii. Stoltenberg podkreœla³, ¿e napiêcie wokó³ Ukrainy wci¹¿ roœnie, a rosyjskie wojska gromadz¹ siê pod pretekstem æwiczeñ równie¿ od strony granicy bia³orusko-ukraiñskiej. „Nie widaæ oznak deeskalacji – oœwiadczy³ Stoltenberg, odpowiadaj¹c na pytanie, czy jesteœmy dziœ bli¿ej wojny ni¿ dwa tygodnie temu. Teraz pi³ka jest po stronie Rosji, a œciœlej prezydenta W³adimira Putina. Pytanie czy zaryzykuje wojnê czy wystarczy straszenie, aby uzyskaæ wszystko od p³ochliwych polityków Zachodu. Ciekawe czy coœ stanie siê w czasie igrzysk olimpijskich w Pekinie, które odbêd¹ siê w dniach 4-20 lutego… m


8

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

www.kurierplus.com

Dobro zawsze zwyciê¿y í 1 W³odzimierz Wo³yñski to by³a zapyzia³a dziura, gdzie wœród trzech tysiêcy mieszkañców 2000 to byli wyznawcy wyznania moj¿eszowego. W³odzimierz Podolski wyznacza³y dwa elementy: koœció³ i synagoga, które by³y blisko obok siebie. To by³o jak z Szagala. Ja w tym mieœcie dojrzewa³em. Czy korzysta³ pan z osobistych notatek? Pisz¹c t¹ ksi¹¿kê nie musia³em siêgaæ do notatek. Nie prowadzi³em dziennika. Tak jak skrzypkowie czy muzycy maj¹ absolutny s³uch, ja mam absolutn¹ pamiêæ. Czasami jest to mêcz¹ce, bo cz³owiek chcia³by o pewnych sprawach nie pamiêtaæ! Mój ojciec poszed³ na pierwsz¹ wojnê œwiatow¹ w wieku szesnastu lat. Powróci³ z niej odznaczony Krzy¿em Walecznych. W 1939 roku odby³ kampaniê wrzeœniow¹, a w czasie okupacji by³ wysokim oficerem Armii Krajowej. Po wojnie tylko cudem unikn¹³ wyroku œmierci za akowsk¹ dzia³alnoœæ. Ojciec nauczy³ mnie nie baæ siê œmierci. Nieustannie powtarza³, ¿e na wojnie w wiêkszoœci gin¹ ci, którzy chowaj¹ siê, ¿eby ich kula nie trafi³a. Mówi³: „IdŸ œmia³o do przodu, jeœli kula ma ciê trafiæ, to ciê trafi”. Kiedy szed³ na wojnê, s³ynna czêstochowska wró¿ka Leokadja powiedzia³a mu: „Wrócisz z wojny i umrzesz w ³ó¿ku”. Pamiêtam jak ojciec opowiadaj¹c mi o tym wspomina³: „Jurku, to dawa³o mi wiarê, ¿e nie zginê”. Ja reagujê w podobny sposób. Myœlê, ¿e Bóg trzyma mnie tak d³ugo, ¿ebym móg³ opowiedzieæ o tych wszystkich, którzy odeszli, o których teraz ju¿ nikt nie opowie. Wielki holenderski malarz Van Gogh mówi³: „Cz³owiek mo¿e byæ g³odny, chodziæ w podartym odzieniu, ale nie mo¿e ¿yæ bez „glory”. W m³odoœci uprawia³em sporty, gra³em w pi³kê no¿n¹, w koszykówkê, uprawia³em amatorsko boks. Sukcesy te dawa³y mi ogromn¹ si³ê, która po latach pomaga³a mi przy realizacji „Nocy i dni”. Ile trwa³a praca nad ksi¹¿k¹? To jest przecie¿ 714 stron wspomnieñ. Po „Nocach i dniach mojego ¿ycia”, ksi¹¿ce pisanej na jubileusz 80-lecia wiedzia³em, ¿e muszê zrobiæ nowy film. Napisaliœmy z Jadzi¹ scenariusz filmu pt. „Chopin – pragnienie mi³oœci”. Niestety, mimo starañ nie mogliœmy znaleŸæ w Polsce pieniêdzy. Kiedy rozgoryczeni zamierzaliœmy powróciæ do Ameryki, nieoczekiwanie prezes Banku Polskiego – pani Henryka Pieronkiewicz – otworzy³a przed nami niebo gwarantuj¹c œrodki finansowe. Film zosta³ sprzedany do 47 krajów œwiata. Czu³em potrzebê napisania drugiej ksi¹¿ki. Z³o¿y³em podanie o dotacjê na „Jak ja ich kocha³em” do Instytutu Filmowego. Niestety odmówili mi. W³odek Niderhaus, szef wytwórni filmowej w Warszawie cierpia³, ¿e nie robiê filmów i nieustannie powtarza³: „Jurku, ty powinieneœ robiæ film za filmem”. Kiedy dowiedzia³ siê o mojej rozmowie z Instytutem kaza³ mi z³o¿yæ podanie jeszcze raz. Tak te¿ zrobi³em i dosta³em doœæ wysok¹ dotacjê na „Jak ja ich kocha³em”. To by³ cud. Tak wiêc ksi¹¿ka istnieje. Wierzê g³êboko, ¿e po moim odejœciu bêd¹ do niej siêga³y kolejne pokolenia. „Jak ja ich kocha³em” to podziêkowanie i ho³d dla tych, którzy pojawili siê w pana ¿yciu: rodzice, rodzeñstwo, Kiry³ Kulig - ordynans Pana ojca, Kurt Zweig - wybawiciel od nieszczêœæ, starszy strzelec Jan Kos, moja ¿ona - Jadwiga Barañska, aktorzy W³adys³aw Hañcza, Leon Niemczyk, Tadeusz £omnicki, Ry-

szarda Hanin, Jerzy Biñczycki. Oni ci¹gle ¿yj¹ w pana sercu, a dziêki tej ksi¹¿ce na jej kartach. Sk¹d ta mi³oœæ do ludzi? Ludzie nie umieraj¹, odchodz¹ tylko mówi¹c „Dobranoc”. Ja nie akceptujê, ¿e nie ma mego ojca, mojej matki, mojej babci, nie ma mojego brata, który by³ wspania³ym lekarzem. Wierzê, ¿e jest jakaœ energia, ¿e coœ jest w zaœwiatach. Czy to jest Bóg teraz tego nie wiem, ale kiedyœ, jak ka¿dy z nas po odejœciu, bêdê wiedzia³ jaka jest prawda. Mój ojciec siedz¹c w wiêzieniu powiedzia³ mi: „Dopóki nie zaakceptujesz tego, ¿e jesteœ uwiêziony – jesteœ wolny”. Wolnoœæ to sprawa przekonania. Demokracja polega na tym, ¿e muszê szanowaæ czyjeœ przekonania. Mogê siê z nimi nie zgadzaæ, ale muszê je szanowaæ. Jestem wrogiem u¿ycia argumnentów si³y. Prawdopodobnie jestem idealist¹, ale chcê w to modlitewnie wierzyæ. „Emigrant to cz³owiek, który opuszcza miejsce urodzenia, aby zakorzeniæ siê w nowej rzeczywistoœci” to pana s³owa. Bêd¹c na emigracji jesteœmy czêsto bli¿ej Polski ni¿ gdybyœmy w niej mieszkali. ¯yjê w Stanach czterdzieœci kilka lat. Amerykañskiej telewizji prawie nie ogl¹dam. Jêzyk angielski wydaje mi siê szorstki. Musia³em jednak wyk³adaæ w tym jêzyku, pisaæ scenariusze, dokonywaæ analizy. Jednak ja ¿yjê Polsk¹ i z Polski nie wyjecha³em. Mam polsk¹ telewizjê – wszystkie kana³y. Jest mi bardzo przykro, kiedy patrzê na k³ótnie, s³ucham brutalnych s³ów, wzajemnych oskar¿eñ. Ale jak pisa³ Steinbeck: „Jestem pewien, ¿e pod wierzchni¹ warstw¹ swych przywar ludzie pragn¹ byæ dobrzy i pragn¹ byæ kochani”. Jerzy Antczak z ¿on¹ Jadwig¹ Barañsk¹ i synem.

Co pana poci¹ga w drugim cz³owieku? Mój ojciec dzieli³ ludzi na dwie kategorie: tych, co potrafi¹ p³akaæ i tych, którzy nie potrafi¹ p³akaæ. Mówi³: „Jureczku, uciekaj od ludzi, którzy nie potrafi¹ p³akaæ” – to pierwsze, a drugie „Uciekaj od ludzi, z którymi nie chcia³byœ pójœæ na wojnê”. Wojna to jest strefa, gdzie w pewnej chwili mój przyjaciel le¿y na polu ranny, a ja bez wahania, pod ogniem karabinów maszynowych, pójdê po niego. Nie bêdê myœla³, ¿e zginê. Pracuj¹c przez ponad 25 lat na jednym z najwiêkszych uniwersytetów Ameryki – UCLA, w Los Angeles, podczas rozmowy kwalifikacyjnej zadawa³em dwa pytania: pierwsze – „Czy kochasz zwierzêta? Czy wzrusza ciê umieraj¹cy pies?” i drugie – „Czy kochasz swoj¹ babciê?”. Je¿eli ktoœ zawaha³ siê moja odpowiedŸ brzmia³a: „Dziêkujê, nie widzê mo¿liwoœci wspó³pracy”. W ci¹gu 25 lat wychowa³em wiele re¿yserskich osobowœci. Mój instynkt, ta selekcja i ten rodzaj wchodzenia do duszy cz³owieka, prawie nigdy mnie nie zawiod³y. Jakie by³y Pañstwa pocz¹tki w Stanach? Kiedy podj¹³em decyzjê, ¿eby zostaæ w Ameryce, pierwsze piêæ lat by³y trudne pomimo, ¿e mia³em baga¿ doœwiadczeñ i nominacjê do Oskara. Jak przyje¿dza siê w goœci i spotyka ludzi z Akademii witaj¹ ciê z otwartymi ramionami: „Wow, Jerzy, ci¹gle pamiêtamy twój epik „Noce i dnie”. Niestety, wygl¹da to inaczej, kiedy s³yszeli, ¿e chcia³bym re¿yserowaæ. W Hollywood nie lubi siê dzieliæ tortu szczególnie z tymi z Europy. Pierwsze piêæ lat od 1980 roku do 1985 pracowa³em dorywczo jako konsultant. Zna³em przyzwoicie angielski, biegle czyta³em. Reprezentowa³ mnie Paul

Kohner, który by³ agentem najwiêkszych re¿yserów i aktorów œwiata, takich jak Paul Newman czy Kurosawa. Na pocz¹tku pope³ni³em b³¹d. Kohner zadzwoni³ do mnie i powiedzia³: „Jerzy mam dla ciebie propozycjê, chcê ¿ebyœ to zrobi³ – dwugodzinny film o Indianach, nazywa siê 110 Strza³”. Zapyta³em go ile dni zdjêciowych. Powiedzia³ mi, ¿e 21 w tym czternaœcie nocy. Odpowiedzia³em: „W Ameryce macie na pewno wielu lepszych re¿yserów, którzy znaj¹ siê na Indianach lepiej ni¿ ja”. Paul Kohner mnie ma³o nie zabi³. „Czy to rozumiesz, ¿e w tym kraju powiedzieæ, ¿e ktoœ mo¿e lepiej coœ zrobiæ i odmówiæ to jak pope³niæ samobójstwo?”. I niestety mia³ racjê. Przylgnê³a do mnie ksywa „re¿ysera arystycznego”, a poniewa¿ Paul Kohner mia³ do mnie zaufanie usi³owa³ znaleŸæ mi pracê w filmach artystycznych. Zapyta³ mnie czy nie mam pomys³u na jakiœ ma³y, nisko bud¿etowy film telewizyjny, który móg³by zainteresowaæ Kalsera i Kleinermana. Kony Kalser i Isaak Kleinerman, w³aœciciele Maraton Productions, jak wiêkszoœæ amerykañskich ¯ydów mieli korzenie w Polsce. Kony Kalser by³ synem wybitnego aktora ¿ydowskiego urodzonego w Kaliszu, st¹d nazwisko Kalser. Obaj odnosili olbrzymie sukcesy, g³ównie w filmach dokumentalnych. Wspomnia³em im o „Mistrzu”. Temat ich porwa³. Szczególnie Kone’go – syna aktora. Na szczêœcie mia³em film na kasecie 3/4. Obejrzeli i podjêli decyzjê – bêdziemy robiæ. Fruwa³em ze szczêœcia. Aby nadaæ filmowi szerszy oddech, przyszli producenci chcieli przybli¿yæ Ameryce grozê okupacyjnej nocy, potwornoœæ ³apanek, wszechpotêgê gestapo. Pe³ni respektu dla kreacji Janusza Warneckiego wiedzieli, ¿e musz¹ znaleŸæ

aktora z najwy¿szej pó³ki. Rod Steiger, legenda amerykañskiego kina, geniusz aktorski, wyrazi³ zgodê na udzia³ w tym filmie i czeka³ niecierpliwie na poprawiony scenariusz. Obecnoœæ Steigera w przysz³ym filmie gwarantowa³a dystrybucjê. Pierwsza wersja scenariusza by³a gotowa. I nagle sta³o siê to najgorsze. Kiedy Kony mia³ go przes³aæ Steigerowi, otrzyma³ od niego wiadomoœæ: „Po¿ar strawi³ moj¹ ukochan¹ rezydencjê na Malibu”. Nieszczêœcie to wywo³a³o u niego straszne za³amanie psychiczne i depresjê. Odrzuca³ wszystkie propozycje filmowe. Roli w „Mistrzu” nie odmawia³. Proponowa³ tylko od³o¿enie jej na póŸniej. Ale Kony wiedzia³, ¿e w biznesie filmowym przesuniêcie projektu na dwa lata zawsze stawia jego realizacjê pod znakiem zapytania. Jak siê po latach dowiedzia³em, przerwa Steigera w filmie trwa³a równe dwanaœcie lat – od 1981 do 1993 roku. I tak, niestety, nadzieja, która zaœwieci³a mi czymœ tak piêknym jak zrobienie „Mistrza” ze Steigerem, zgas³a. By³em w ciê¿kiej depresji i oto Kohner pojawia siê z artystyczn¹ propozycj¹, która mo¿e staæ siê moim wejœciem na rynek amerykañski. Jim Carson, znany producent filmowy mia³ scenariusz filmowy pt. The Vestement, (Ornat). Jest to historia Barabasza i Chrystusa. Carson ogl¹da „Noce i dnie” i bez wahania widzi mnie jak przysz³ego re¿ysera. Rozpoczynam z nim intensywne prace nad scenariuszem. W szybkim tempie nastêpuj¹ przygotowania do producji. Operatorem ma byæ Johny Cabrera, twórca zdjêæ do „Ryszarda III” z Laurencem Olivierem. Wybieramy obiekty w Hiszpanii. Dokonujemy obsady aktorskiej. Kiedy do rozpoczêcia zdjêæ pozostaj¹ dwa tygodnie wybucha bomba. Martin Scorsese zrobi³


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

9

Kadr z filmu „Noce i dnie“.

film o Chrystusie dla Universalu. Premiera „Ostatniego kuszenia Chrystusa” wywo³uje gniew kó³ chrzeœcijañskich i katolickich w USA. Rozpoczyna siê niemal krucjata w celu zatrzymania filmu. W Los Angeles dewastowano kina – jedno spalono. W Pary¿u spalono nastêpne. Pochody, demonstracje przeciwko filmowi. Wielu dystrybutorów odmawia wyœwietlania filmu w swoich kinach. Poma³u sytuacja zaczyna wymykaæ siê spod kontroli. Film ugodzi³ w boskoœæ Chrystusa, a wiêc w fundament tego, na czym od tysiêcy lat budowano wiarê. Tak wiêc decyzja zapad³a: prace nad „Ornatem” musz¹ zostaæ wstrzymane, projekt upad³, a z nim zgas³a moja nadzieja na zrobienie filmu w Ameryce. I kiedy by³em w stanie krañcowej depresji, nastêpuje cud – poszukiwanny jest wyk³adowca w Szkole Filmowej UCLA, z szans¹ na tak zwany tenure, czyli do¿ywotni status – „Re¿yser z du¿ym filmowym dorobkiem, nagrodami, miêdzynarodowym uznaniem”. Poniewa¿ Jadwiga namiêtnie œledzi³a filmow¹ prasê nie mia³a cienia w¹tpliwoœci, ¿e powinienem natychmiast z³o¿yæ aplikacjê i staraæ siê o tê pozycjê.

jednym z g³ównych przykazañ w dekalogu re¿ysera jest: Nie wydawaæ wyroków z góry! Zreszt¹ w ogóle nie wydawaæ. Re¿yser nie jest sêdzi¹. Maj¹c na uwadze to, ¿e nic nie jest tylko czarne, albo tylko bia³e, jego obowi¹zkiem jest pokazaæ czyny i cz³owieka w ca³ej jego z³o¿onoœci. A os¹d zostawiæ widzowi, jak to robi³ Dostojewski: „Aby ukaraæ zbrodniarza, trzeba go najpierw zrozumieæ”. To by³ strza³ w dziesi¹tkê. Dyskusja by³a ¿arliwa. Napiêcie by³o wielkie, bo stawka wysoka. Kilka dni póŸniej John Young, dziekan, powiedzia³ mi, ¿e wygra³em konkurs otrzymuj¹c najwy¿sze noty. Na UCLA pracowa³em 25 lat. ZnaleŸæ pracê na (University of California in Los Angeles), czwartym uniwersytecie œwiata, by³o czymœ, co przerasta³o wyobraŸniê. Po wygraniu konkursu na profesurê, w uznaniu dotychczasowych osi¹gniêæ, przyznano mi tytu³ Full Profesor trzeciego stopnia. W ci¹gu nastêpnych lat filmy: „Dama Kameliowa” i „Chopin – Pragnienie Mi³oœci” oraz dwa widowiska Teatru Telewizji „Cezar i Pompejusz” i „Œcie¿ki chwa³y” wynios³y mnie do Full Professor siódmego stopnia. To jest wielki zaszczyt.

Ile osób by³o zainteresowanych? By³o 60 kandydatów. Kiedy dowiedzia³em siê, ¿e a¿ tylu, za³ama³em siê. Wœród nich by³o szereg wielkich nazwisk, niektóre zdobione Oscarami i Z³otymi Palmami z Cannes. Kiedy waha³em siê czy z³o¿yæ aplikacjê, Jadwiga powiedzia³a krótko: „Ty ten konkurs wygrasz.” Oczywiœcie z³o¿y³em aplikacjê, ale ci¹gle drêczy³ mnie strach. Po pierwszym odsiewie zosta³o 30, potem 10, a na koñcu trzech kandydatów. Kiedy mówiê o tym dzisiaj, jeszcze mam ciarki na grzbiecie i robi mi siê niedobrze. Ostatnia runda wygl¹da³a tak - w studio filmowym siedzi 15 cz³onków senatu, przede mn¹ 20 studentów i daj¹ kandydatowi dwie godziny, ¿eby siê zaprezentowa³, mo¿e tañczyæ, œpiewaæ, graæ na flecie. Potem jest punktowanie od jeden do dwudziestu. D³ugo zastanawia³em siê, w jakim kierunku poprowadziæ ten wyk³ad. Na pocz¹tku zamierza³em pokazaæ du¿e fragmenty „Nocy i dni” i skupiæ siê na adaptacji dzie³a literackiego. I nagle olœnienie. W Nowym Jorku zosta³em zaproszony na Wydzia³ Filmowy NYU (New York University) do pokazania „Epilogu norymberskiego”. Rektor NYU by³ na pokazie w ONZ, kiedy prezentowa³em ten film, który spotka³ siê z entuzajstycznym przyjêciem. Rektor doradzi³ mi abym na spotkaniu ze studentami NYU zaprezentowa³ „Epilog norymberski” daj¹c spotkaniu tytu³ – „Zbrodnia i kara”. Wyk³ad na UCLA postanowi³em otworzyæ tym samym kluczem. A wiêc projekcja „Epilogu norymberskiego”, a potem dyskusja. Sta³em przed grup¹ dwudziestu m³odych Amerykanów. Za chwilê mieli wydaæ wyrok, czy nadajê siê na ich wyk³adowcê, czy te¿ nie. A oto jak zacz¹³em walkê o zwyciêstwo w konkursie: „Niezale¿nie od ohydy zbrodni jakiej morderca dokona³,

Kiedy rozpoczyna³ pan pracê nad filmem „Noce i dnie” us³ysza³ pan, ¿e „trzeba byæ szalonym, aby siê do tego zabieraæ”. Jak¹ radê da³by pan m³odym ludziom, którzy czêsto boj¹ siê siêgn¹æ po swoje marzenia? Powiedzia³bym im tak: „Kochani moi, siêga siê tylko po to czego nie mo¿na osi¹gn¹æ, marzeniom droga otwarta”. W ¿yciu wszystko jest mo¿liwe. Z³o dzia³a szybko, dobro dzia³a wolniej, ale dobro zawsze zwyciê¿y. Wielu m³odych ludzi za³amuje siê, przegrywa z powodu niecierpliwoœci, nie wytrzymuje nerwowo. Trzeba zacisn¹æ zêby i iœæ dalej. Opowiedzia³bym im te¿ historiê mojego ¿ycia. „Zodiakalne Kozioro¿ce nigdy siê nie poddaj¹” napisa³ pan ostatnio na Facebooku. Sk¹d pan czerpie si³ê? Z wiary, któr¹ zdobywa³em przez ca³e ¿ycie! „Kto czyta ksi¹¿ki ten ¿yje podwójnie. Pana do lektury ksi¹¿ek nie trzeba by³o namawiaæ. Lew To³stoj, Henryk Sienkiewicz, Maria D¹browska, Ryszard Kapuœciñski to tylko niektórzy z pana ulubionych autorów. Jak¹ ksi¹¿kê, by pan poleci³? To jest mo¿e niemodne, ale „Na wschód od Edenu” Johna Steinbecka. Jest to najpiêkniejsza ksi¹¿ka o mi³oœci, o niekochaniu, o potrzebie bliskoœci. Od najm³odszych lat by³a niemal moj¹ bibli¹, z której czerpa³em si³y do pokonywania wybojów ¿ycia. W mojej ksi¹¿ce „Jak ja ich kocha³em” najwa¿niejsze, s¹ dwie ostatnie stronice, gdzie siêgam w³aœnie do Steinbecka i pytam: „Czy to ¿ycie by³o dobre, czy z³e? Czy postêpowa³em dobrze, czy Ÿle? Czy wszystko ju¿ zrobi³em? Czy wystarczaj¹co kocha³em? Jakie znaczenie mia³o dotychczas mo-

Barbara i Bogumi³ Niechcicowie. Scena z filmu.

je ¿ycie, w czasie, który mi pozosta³? Czym zapisa³em siê w Wielkiej Ksiêdze Losu?” Druga ksi¹¿ka, któr¹ bym poleci³ to „Zbrodnia i kara”. Dostojewski pisa³ o ludziach pod³ych, o ludziach nieprawdopodobnych, ale on ich rozumia³. Wiele nieszczêœæ tego œwiata spowodowane jest tym, ¿e my siebie nie rozumiemy. Ka¿dy z nas jest prototypem. Wszyscy nie s¹ jednakowi. Kolejne arcydzie³o, które polecam to „Wujaszek Wania” Antona Czechowa. Robi³em je z moimi studentami. Te trzy utwory zamykaj¹ tê paletê. Ostatnie dwa lata to „dziwny” czas, zabra³ wielu: Wies³awa Go³asa, Ryszarda Filipskiego, Andrzeja Zaorskiego, Sylwestra Chêciñskiego

i ostatnio Janinê Traczykównê. Kto wype³ni pustkê po nich? Tych pustek nie wype³ni nic! Po prostu jak mówi D¹browska: „¯yjemy, umieramy, a ¿ycia wci¹¿ wystarcza”! Z pani¹ Jadwig¹ Barañsk¹ jesteœcie ma³¿eñstwem od 65 lat. Co stanowi si³ê mi³oœci? Po prostu œwiadomoœæ jak bardzo jesteœmy sobie potrzebni, aby pokonywaæ trudy istnienia. Czego ¿yczy pan sobie i ludziom wokó³? Spokoju myœli i wiary w DOBRO we wszystkich tonacjach ¿ycia.

Rozmawia³a: Katarzyna Zió³kowska


Nr 259

Nowy Jork

29 stycznia 2022

Hommage á Artur Rubinstein cz.1 FOT. EWA RUBINSTEIN

Rok 2022 jest rokiem 135. rocznicy urodzin i 40. rocznicy œmierci Artura Rubinsteina – jednego z najs³ynniejszych pianistów i chopinistów œwiata. Rubinstein pamiêtany jest tak¿e jako: wielki artysta (nie ka¿dy dobry muzyk jest wybitnym artyst¹), chopinista ale i brahmsista (gra³ Brahmsa wczeœniej i w m³odzieñczych latach wiêcej ni¿ Chopina), patriota (polski i ¿ydowski), wystêpowa³ w filmach i zdoby³ Oscara, gawêdziarz i erudyta, kolekcjoner sztuki, bibliofil, autor wspomnieñ, filantrop, wreszcie cz³owiek o wielkim poczuciu humoru (m.in. doskonale parodiowa³ ró¿nych ludzi) i wielki smakosz. Urodzi³ siê 28 stycznia 1887 roku w £odzi, zmar³ 20 grudnia 1982 roku w Genewie. Artysta i pianista Jeden z wybitnych wspó³czesnych pianistów, Amerykanin Emanuel Ax, urodzony we Lwowie w 1949 roku i buntuj¹cy siê, gdy wpisywano mu, ¿e urodzi³ siê w Zwi¹zku Radzieckim (!), na I Miêdzynarodowym Festiwalu Muzycznym im. Artura Rubinsteina w £odzi w 2008 roku powiedzia³ (po polsku): – „Tak jak powiedzmy Rachmaninow, Hofmann, Horowitz… Rubinstein by³ jednym z tych wielkich pianistów, którzy mieli wszystko, to znaczy ogromn¹ technikê pianistyczn¹, ogromn¹ muzykalnoœæ, ogromn¹ wra¿liwoœæ, uczucie i zrozumienie muzyki. Do tego wszystkiego ka¿dy mia³ wyj¹tkow¹ osobowoœæ. Rubinstein to by³ taki artysta, ¿e gdy wychodzi³ na scenê, to zanim zagra³ jedn¹ nutê, publicznoœæ ju¿ wiedzia³a, ¿e to bêdzie wielki koncert”. By³ to ten typ artysty, co to nie d¹sa siê i nie obra¿a na ludzi ale gra dla nich – wystêpuj¹c nawet na lodowisku przy minusowych temperaturach. Z wielkim powodzeniem gra³ solowo, uprawia³ kameralistykê, wykonywa³ koncerty fortepianowe z orkiestrami symfonicznymi, nagrywa³ audycje muzyczne i s³owne, radiowe i telewizyjne, nagrywa³ p³yty czêsto powtarzaj¹c nagrania s³ynnych dzie³. „Gra³” w filmach fabularnych i dokumentalnych, pomaga³ ludziom daj¹c m.in. koncerty charytatywne, dawa³ lekcje masterclass dla m³odych pianistów – choæ nie by³ pedagogiem (nie mia³ na to czasu), stale poszerza³ swój repertuar w³¹czaj¹c do niego tak¿e muzykê wspó³czesn¹ ró¿nych pañstw. Prowadzi³ liczne korespondencje, pisa³ artyku³y, napisa³ trzy tomy wspomnieñ, prowadzi³ bardzo aktywne ¿ycie towarzyskie, organizowa³ przyjêcia w domu – zw³aszcza po o¿enku z Aniel¹ (Nel¹) M³ynarsk¹ – w tym tak du¿e jak np. w Hollywood na sto osób. Goœcili tam takie s³awy kina jak: S. Goldwyn, Ch. Chaplin, C. Grant, G. Cooper, C. Gable, L. Bacall, B. Kaper i inni. PrzyjaŸni³ siê z najwiêkszymi ludŸmi swojej epoki, anga¿owa³ siê w ¿ycie spo³eczne, zajmowa³ stanowisko w wa¿nych sprawach publicznych i politycznych, wreszcie za³o¿y³ rodzinê i wychowa³ z ¿on¹ czworo dzieci, doczeka³ wnuków. Który ze wspó³czesnych mu artystów – poza Paderewskim zmar³ym w 1941 roku – albo z dzisiejszych, mo¿e poszczyciæ siê takim stylem ¿ycia, tak¹ osobowoœci¹, aktywnoœci¹, kontaktami z ca³ym œwiatem? Mówi³:

Artur Rubinstein, Nowy Jork 1970.

– „Urodzi³em siê z cennym darem – na œwiat, w którym ¿yjê, umiem patrzeæ zawsze nowymi oczami. ¯ycie by³o i nadal pozostaje dla mnie bajk¹; codziennie dziêkujê Opatrznoœci, ¿e pozwala mi byæ jej czêœci¹”. Rzadko siê zdarza, aby koronowane g³owy, np. królowie, wstawali z miejsc, gdy wchodzi na scenê jakiœ artysta. A na jego koncertach wstawali – i to na powitanie, zanim zacz¹³ graæ. W swoich wspomnieniach te¿ oddaje im ho³d i wymienia wielu monarchów, koncerty przed nimi, mówi³ o przyjaŸni z nimi, pokazywa³ wspólne zdjêcia. A byli to m.in. Ich Wysokoœci: Alfons XIII król Hiszpanii, Edward VII i Edward VIII królowie Anglii, Jerzy król Grecji, Fryderyk IX król Danii, Maria Krystyna królowa-matka hiszpañska, Wiktoria Eugenia królowa Hiszpanii, El¿bieta II królowa Anglii, El¿bieta królowa Belgii, El¿bieta królowa Rumunii, Elena królowa W³och, Julianna królowa Holandii, Wilhelmina królowa Holandii. Z pokaŸnego grona ksi¹¿¹t, których przyjaŸni¹ móg³ siê pochwaliæ pianista, wymieniê tylko Polaka W³adys³awa ksiêcia Lubomirskiego, który wspiera³ finansowo i naszego m³odego jeszcze arty-

stê a tê pomoc obdarowany pamiêta³ i dozgonnie by³ zañ wdziêczny. Listê jego przyjació³ dope³niaj¹ prezydenci i premierzy wielu pañstw, znani artyœci, naukowcy, politycy, dyplomaci, bankierzy, przedsiêbiorcy, etc. Poza muzyk¹, zainteresowania Rubinsteina obejmowa³y niemal wszystkie dziedziny kultury i sztuki: architekturê, rzeŸbê, malarstwo, operê, teatr, balet, film, poezjê, literaturê. Znajdziemy w jego ¿yciu i politykê, nie tê nachaln¹ i nie bezpoœrednio anga¿owa³ siê w ni¹, ale czasami zajmowa³ publicznie stanowisko w wa¿nych sprawach. Trzeba wymieniæ tu np. sytuacje, gdy niezliczon¹ liczbê razy broni³ honoru Polski i Polaków, tak gdy kraj nasz znajdowa³ siê pod zaborami jak i póŸniej; odes³a³ Mussoliniemu przed II wojn¹ nadane mu ordery w³oskie, gdy Duce og³osi³ w 1938 roku ustawy rasowe i antysemickie (we W³oszech od 2000 lat ¯ydzi byli bardzo zasymilowani i traktowani na równi z W³ochami, jako autochtoni, do partii faszystowskiej nale¿a³o oko³o 5000 ¯ydów z 50.000 populacji w tym kraju); prosi³ Poloniê w Ameryce o g³osowanie w czasie wojny w 1940 roku

na F.D. Roosevelta ufaj¹c, ¿e pomo¿e Polsce (prezydent 1933-1945, zmar³ na pocz¹tku IV kadencji) – a potem, gdy ten zdradzi³ Polskê w Teheranie (1943) i w Ja³cie (1945) odrzuci³ go z najwiêksz¹ gorycz¹ i wyrzuci³ z pamiêci; zagra³ manifestacyjnie „Hymn Polski” w ONZ w 1945 roku; wyst¹pi³ przeciw anga¿owaniu s³ynnego niemieckiego dyrygenta (zwi¹zanego z nazistami) W. Furtwänglera w USA po II wojnie œwiatowej; broni³ szeroko racji Izraela w wojnach arabsko-izraelskich, uwa¿aj¹c, ¿e Palestyñczycy powinni byæ osiedleni w Jordanii. Potêpi³ dzia³ania w³adz komunistycznych w Zwi¹zku Sowieckim i Polsce, które pomaga³y Arabom w tych wojnach i nie akceptowa³y powstania pañstwa Izrael; potêpi³ w³adze komunistyczne w Polsce, gdy w 1967 i 1968 roku prowadzi³y antysemickie dzia³ania (m. in. komuniœci wyrzucili z armii wielu oficerów pochodzenia ¿ydowskiego, oskar¿aj¹c ich, ¿e zdradzali tajemnice wojskowe Izraelczykom, np. pozycje armii arabskich, si³y etc.); odwo³a³ tournée do kraju na 1967 rok. Gomu³ka nazwa³ go wtedy demagogiem. Bardzo d³uga kariera Rubinstein gra³ na fortepianie od czwartego roku ¿ycia, wystêpowa³ ju¿ jako dziecko w rodzinnej £odzi debiutuj¹c z wieku siedmiu lat. Debiut na du¿ej scenie mia³ miejsce w Berlinie w 1900 roku, w Warszawie wyst¹pi³ w 1902 roku. Œwiatow¹ karierê rozpocz¹³ w Pary¿u w 1904 roku, gdy mia³ 17 lat; w 1906 odbywa tournée po Stanach Zjednoczonych, w 1910 podbija Londyn, 1915 Hiszpaniê, nastêpnie Amerykê Po³udniow¹. Do USA wróci³ z koncertami w 1919 roku, do wybuchu II wojny œwiatowej wystêpowa³ ju¿ w ca³ej Europie, zdobywa³ œwiatow¹ s³awê. Na pierwszej gali w Pary¿u zagra³ Koncert fortepianowy f-moll F. Chopina, popisowy jego Koncert fortepianowy g-moll C. Saint-Saënsa oraz entuzjastycznie i z werw¹ wykona³ s³ynn¹ Etiudê a-moll op. 25 nr 11 Chopina. Ta etiuda zwana jest „Eroic¹” lub „Wiatrem zimowym”, zaczyna siê bardzo spokojnie i powoli by nagle wybuchn¹æ z ogromn¹ ekspresj¹. Odniós³ wówczas wielki sukces! Koncert Saint-Saënsa sta³ siê jego popisowym i sztandarowym utworem orkiestrowym do koñca ¿ycia; mówi³, ¿e nigdy go nie zawiód³. Rubinstein ¿y³ 95 lat, wystêpowa³ przez ponad 80 lat swojego d³ugiego aktywnego i artystycznie ¿ycia, wyst¹pi³ oko³o 6.000 razy, nagra³ ponad 200 p³yt, ostatnie koncerty da³ w 1976 roku. Ostatni koncert w Polsce zagra³ w rodzinnej £odzi w 1975 r., koncertowa³ tu co najmniej 37 razy. Mia³ domy i mieszkania w: Pary¿u, Nowym Jorku, Kalifornii (m.in. Beverly Hills), Marbelli, Genewie. Nie ukoñczy³ ¿adnej uczelni wy¿szej, by³ jednak w swojej profesji jednym z najlepszych. Obdarzony by³ wielk¹ inteligencj¹, znakomit¹ pamiêci¹, wra¿liwoœci¹, wielkim talentem, mia³ fantazjê, jego grê cechowa³a ekspresja, potê¿ne forte, pe³nia i soczystoœæ dŸwiêków. Jego wielkoœæ wynika³a nie tylko z wielkiego artyzmu, d¹¿enia do perfekcji muzycznej, ale i z autentycznego umi³owania ¿ycia – pi-


* Lekcje gry na fortepianie Artur pobiera³ najpierw w £odzi, parê miesiêcy w Warszawie u profesora Aleksandra Ró¿yckiego (przysypia³, gdy Artur gra³), zaœ od dziewi¹tego roku ¿ycia przez siedem lat (1897-1904) w Cesarsko-Królewskiej Akademii Muzycznej w Berlinie, st¹d doskona³a u niego znajomoœæ jêzyka niemieckiego, zwyczaju i obyczaju Niem-

FOT. EWA RUBINSTEIN

sz¹c za tytu³em filmu Umi³owanie ¿ycia. Uwielbia³ kontakty z ludŸmi, biesiady po koncertach, gawêdy a gdy wspó³biesiadnicy nudzili go albo nie mieli wiele do powiedzenia – sam opowiada³ i œwietnie siêprzy tym bawi³. Lubi³ d³ugie m¹dre rozmowy z przyjació³mi, ¿arty, dobre jedzenie, dobre wino, cygara. Artur Rubinstein urodzi³ siê jako siódme dziecko, siedem lat po poprzednim i tylko dziêki wielkim zabiegom jakiejœ ciotki, jego matka nie podda³a siê aborcji… Jako dziecko czêsto i ca³ymi miesi¹cami przebywa³ w Inow³ódz nad Pilic¹, pomiêdzy Tomaszowem a Raw¹. Pamiêta³ te pobyty do koñca ¿ycia, pobyty w tym piêknym miejscu rozwija³y jego wra¿liwoœæ. Otó¿ po bankructwie warsztatu tkackiego ojca, rodzina musia³a opuœciæ du¿e i wygodne mieszkanie przy ul. Piotrkowskiej 78, rozdzieli³a siê i Artur pomieszkiwa³, zw³aszcza w wakacje, u najstarszej siostry Jadwigi, zamê¿nej z Maurycym Landau. Mieli oni w Inow³odzu dom (zapewne z pokojami dla letników), gdzie Arturek w koñcu XIX w. bywa³ z radoœci¹, mia³ tu pianino do æwiczeñ. Jako wra¿liwy m³odzieniec podziwia³ piêkne krajobrazy, prze³omy Pilicy, koœció³ Œw. Idziego z XI w. wystawiony na wysokiej nadpilickiej skarpie, suche sosnowe lasy, korzysta³ w szerokiej letniej oferty turystyczno-artystycznej tutejszego uzdrowiska Birencweiga. Ch³opca zauroczy³a tu – ¿eby nie napisaæ, ¿e zakocha³ siê „na œmieræ” – jakaœ piêkna i du¿o starsza od niego ciemnow³osa Mania, mo¿liwe ¿e inow³odzanka o w³oskiej proweniencji. By³a to chyba jego druga mi³oœæ, pierwszy raz zakocha³ siê, jak wspomina³, gdy mia³ piêæ lat… Ta inow³odzanka jednak nie chcia³a go, by³ chyba za m³ody – ¿eby nie napisaæ, ¿e jeszcze za ma³y. Te w³oskie korzenie i nazwiska ma tu do dziœ wiele rodzin, gdy¿ w XVI w. królowa Bona Sforza remontuj¹c i zagospodarowuj¹c inow³odzki zamek kazimierzowski, osiedli³a tu wielu w³oskich rzemieœlników, rolników czy ogrodników. W pocz¹tkach XX wieku do Inow³odza, „do wód”, przyje¿d¿a³ w wakacje tak¿e Tuwim. Tak to opisa³ w „Kwiatach polskich“: By³ to na lato punkt inwazji Drobnej ¿ydowskiej bur¿uazji, Nie by³o tam potê¿nych szczepów Ws³awionych w przemys³owym dziele. Lecz tacy sobie w³aœciciele Mniejszych fabryczek, wiêkszych sklepów, Bo ksiêstwo o manierach dworskich, Rody Rotwandów i Przeworskich, Poznañscy ani Natansony Nie zagl¹daj¹ w tamte strony (…) Ale do Inow³odza przyje¿d¿ali ludzie ró¿nych nacji i profesji, tak¿e z Warszawy, szukaj¹cy oprócz relaksu na ³onie naj¿ywszej natury innych wra¿eñ i przygód. Do tutejszych wód gremialnie przybywali kuracjusze i goœcie na letni wypoczynek, licznie wybierali siê tu zw³aszcza ³odzianie, jak pisa³ Tuwim, w³aœciciele mniejszych zak³adów w³ókienniczych, mieszczanie; Inow³ódz s³owami poety by³o to: Takie letnisko. Jedno s³owo: Wypisz – wymaluj – Soplicowo. Rozwój uzdrowiska w Inow³odzu przerwa³a I wojna œwiatowa, podobnie jak rozwój odleg³ego o 30 kilometrów w dó³ rzeki uzdrowiska w Nowym Mieœcie nad Pilic¹, gdzie przyje¿d¿a³ regularnie m.in. Ignacy Jan Paderewski, Henryk Sienkiewicz, Eliza Orzeszkowa, Micha³ Elwiro Andriolli, Józef Brandt.

Artur Rubinstein z dyrygentem Danielem Barenboimem, lata 70. XX w.

ców. Jego profesorem fortepianu by³ tu Heinrich Barth. Z Berlina Rubinstein wyjecha³ w 1904 roku, po awanturze ze swoim profesorem, bo ten nie godzi³ siê na jego indywidualn¹ karierê, na wyjazdy, widzia³ go jako swojego asystenta, jako pedagoga – czym artysta nie by³ zainteresowany. Wyjecha³ do Pary¿a, gdzie zamieszka³, bawi³ siê i szala³ m³odzieñczo zamiast du¿o æwiczyæ i uczyæ siê dalej. Na szczêœcie po kilku latach przysz³o opamiêtanie… W³aœciwie ca³e ¿ycie Rubinsteina to by³a ci¹g³a nauka i samokszta³cenie. Nie dane mu by³o zostaæ np. uczniem: Antoniego Rubinsteina (jak s³ynny pianista Józef Hofmann), Gustawa Neuhausa (ojca s³ynnego Harry Neuhausa i nauczyciela Karola Szymanowskiego), Teodora Leszetyckiego (nauczyciela Ignacego Jana Paderewskiego). Tym bardziej wiêc imponuje szybka i konsekwentnie rozwijana œwiatowa kariera Rubinsteina. Rzadko by³ zadowolony ze swych nagrañ, dlatego powtarza³ je, mia³ œwiadomoœæ, ¿e mo¿na by³o zagraæ to jeszcze lepiej. Ale te nastêpne, te¿ po pewnym czasie przestawa³y mu siê podobaæ. Gdy np. s³ucha³ w Warszawie w 1979 roku nagrania Koncertu B-dur Brahmsa (celem zatwierdzenia nagrania do wyt³oczenia p³yty winylowej), wykonanego w Filharmonii Narodowej podczas inauguracji VI Konkursu Chopinowskiego w 1960 roku powiedzia³ szczerze i radoœnie, zadowolony z wizyty w kraju i komentuj¹c to stare wykonanie: – „Twenty years ago, well… I was the young boy then! Mia³em 74 lata. Szczeniak graj¹cy taki koncert! Œmiaæ mi siê chce! No to jest trudny koncert. Ale Rowicki mia³ temperament doskona³y. Pierwsza czêœæ jest bardzo trudna do pojêcia, tak jak pierwsza czêœæ w G-dur Beethovena. Nigdy nie mo¿na zupe³nie byæ kontentym. Scherzo doprawdy wysz³o œwietnie. Nie fa³szowa³em za du¿o”. Repertuar Poza fascynacj¹ Chopinem, Beethovenem czy Brahmsem, pianista doskonale zna³, rozumia³ i bardzo czêsto wykonywa³ równie¿ muzykê: Mozarta, Schuberta, Schumanna. Wyrazi³ nawet kiedyœ pogl¹d, ¿e mo¿e sobie wyobraziæ œwiat bez

jakiejœ wyspy, ale nie wyobra¿a sobie œwiata bez muzyki Beethovena. Do kompozytorów, których muzykê wykonywa³, nale¿eli (wykaz alfabetyczny): Albeniz, Bach, Beethoven (gra³ m.in. jego wszystkie piêæ koncertów fortepianowych), Brahms, Chopin, Charbier, Czajkowski, Debussy, Dworzak, deFalla, Fauré, Franck, Gershwin, Granados, Grieg, Haydn, Liszt, Mendelssohn, Milhaud, Mompou, Mozart, Musorgski, Manuel Ponce, Poulenc, Prokofiew, Rachmaninow, Ravel, Rimski-Korsakow, Anton Rubinstein, Saint-Saëns, Schubert, Schumann, Skriabin, Strawiñski, Szymanowski, Tartini, Villa-Lobos, Wieniawski. Najczêœciej wykonywa³ i nagrywa³ muzykê: Beethovena (kilka razy nagra³ wszystkie piêæ koncertów), Mozarta (piêæ koncertów), oba koncerty Chopina i oba Brahmsa – drugie nagranie Koncertu B-dur uznano za idea³, Saint-Saënsa (ulubiony Koncert g-moll, nigdy go nie zawiód³, jak mówi³), koncerty Czajkowskiego i Griega; do ulubionych solowych utworów nale¿a³o tak¿e wiele pozycji Schuberta i Schumanna. Z polskich kompozytorów nagra³ dzie³a Chopina i Szymanowskiego, wykonywa³ zaœ jeszcze utwory: R. Maciejewskiego, I. J. Paderewskiego, L. Ró¿yckiego, J. Wertheima oraz akompaniowa³ do pieœni: S. Moniuszki, E. Pankiewicza, K. Szymanowskiego, A. Zarzyckiego. Gra³ te¿ utwory Manuela M. Ponce, meksykañskiego kompozytora. Wystêpowa³ pod batutami s³ynnych dyrygentów, byli to artyœci z ca³ego œwiata (wykaz alfab.): sir J. Barbirolli, D. Barenboim, H. Barlow, sir T. Beecham, L. Bernstein, F. Calusio, A. Coates, H. Czy¿, W. Damrosch, A. Dorati, G. Fitelberg, P. Gaubert, C. M. Giulini, V. Golschmann, B. Haitink, sir H. Harty, J. Joachim, E. Jorda, J. Katlewicz, O. Klemperer, J. Krenz, J. Krips, S. Kusewicki, E. Leinsdorf, Z. Mehta, W. Mengelberg, M. Mierzejewski, D. Mitropoulos, E. M³ynarski, P. Monteux, Ch. Munch, E. Ormandy, J. Ozimiñski, A. Previn, F. Reiner, A. Rodziñski, M. Rossi, W. Rowicki, V. de Sabata, F. Scheel, S. Skrowaczewski, W. Steinberg, F. Stock, L. Stokowski, J. Stransky, W. Susskind, A. Toscanini, A. Wallenstein, B. Walter, S. Wis³ocki, B. Wodiczko i inni. Jak widaæ z wykazu, nie gra³ pod dyrekcj¹ wybitnych H. von Kara-

jana i W. Furtwänglera z powodu zaanga¿owania obu po stronie Hitlera – choæ Furtwängler by³ tu bardziej powœci¹gliwy; obaj byli na niemieckiej s³ynnej „liœcie wybrañców Boga”, chronionych i hojnie sponsorowanych przez nazistów – by³a to lista tzw. „niezast¹pionych”, „nieœmiertelnych”. Gra³ muzykê solow¹, kameraln¹ i orkiestrow¹, akompaniowa³ œpiewakom. Jego partnerami w kameralistyce byli m.in. skrzypkowie: Pawe³ Kochañski, Jacques Thibaud, Jascha Heifetz, Eugen Ysaÿe, Henryk Szeryng; wiolonczeliœci: Emanuel Feuermann, Pablo Casals, Pierre Fournier, Gregor Piatigorski; wystêpowa³ i nagrywa³ ze s³ynnymi zespo³ami: Rose Quartet, Londyñski Kwartet Smyczkowy, Pro Arte Quartet, Guarneri Quartet, Paganini Quartet. Zespó³ w sk³adzie: Rubinstein, Heifetz, Piatigorski, nazwano medialnie The Million Dollar Trio. Jest anegdota, jak Heifetz mia³ pretensje do Rubinsteina, ¿e w programach i na p³ycie na pierwszym miejscu jest nazwisko pianisty, potem skrzypka i wiolonczelisty: Rubinstein, Heifetz, Piatigorski. Pianista odpowiedzia³ mu, ¿e w triach fortepianowych pianista jest zawsze na pierwszym miejscu i nawet gdyby gra³ z nimi na skrzypcach Pan Bóg, by³oby wydrukowane: Rubinstein, Bóg, Piatigorski. Mówi³ w 1968 roku: „Wykonywanie wielkiej muzyki zawsze musi zawieraæ element odwagi, ryzyka. Dziœ m³odzi muzycy s¹ zbyt ostro¿ni. Tak, jakby wyci¹gali swoj¹ muzykê z kieszeni, zamiast z serca. Poza tym niewiele wiedz¹ o pedalizacji i sposobach wydobycia dŸwiêku”. Mówi³ te¿, ¿e doskonale wie, jaka muzyka podoba siê publicznoœci. (czêœæ II za tydzieñ) Wojciech Stanis³aw Grochowalski

Prezes zarz¹du Fundacji Artura Rubinsteina; dyrektor Rubinstein Piano Festival w £odzi Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

12

Dooko³a sto³u

www.kurierplus.com

Adam Ma³osolny

Pomidory, czyli przygody Kopciuszka W ka¿dym szanuj¹cym siê warzywniaku warzywa i owoce zajmuj¹ oddzielne sekcje sklepu i taki podzia³ w nikim nie wzbudza zdziwienia choæ nie ma on z botanik¹ zbyt wiele wspólnego. Okrutnym zapewne zrz¹dzeniem losu w centralnej czêœci sekcji warzywnej znajduj¹ siê pomidory, a pomidory to nie warzywa a owoce! I nie tylko pomidory znajduj¹ siê w z³ej botanicznie sekcji, ale tak¿e ogórki, bak³a¿any, kukurydza a nawet zielony groszek – bo wszystkie s¹ owocami. Owoc jest organem powstaj¹cym z zal¹¿ni s³upka a funkcj¹ owocu jest ochrona i przenoszenie nasion. Warzywa – z kolei – to jadalne czêœci roœlin czyli np. marchewka, pietruszka, cebula, ale tak¿e rabarbar, który bêd¹c klasycznym warzywem traktowany jest jak owoc. W Sandomierzu, w którym siê wychowa³em, prawdopodobnie nikt nie mia³by problemów z uznaniem, ¿e pomidor to owoc, bo rejon tego miasta s³awny by³ w Polsce nie tylko z sadów jab³kowych ale i badylarstwa i pomidory w sezonie jedliœmy tak samo jak jab³ka. Porównanie jest tu jak najbardziej na miejscu, bo przez setki lat pomidora nazywano jab³kiem: czasem mi³oœci, czasem z³otym, a czasem truj¹cym. Dziœ trudno sobie wyobraziæ kuchniê bez potraw z pomidorami, ale jest to efekt ostatnich 150 lat naszej historii, bo wczeœniej pomidory mia³y ca³y czas pod górkê. Pomidory kojarz¹ siê g³ównie z kuchni¹ w³osk¹ i panuje opinia, ¿e do Ameryki trafi³y razem z w³oskimi imigrantami. Tymczasem pomidor jest rodzim¹, amerykañsk¹ roœlin¹, bo pochodzi z Mezoameryki, gdzie zosta³ wyselekcjonowany przez niezwykle zaawansowan¹, prehistoryczn¹ kulturê Majów. Nazwa „tomatl” pochodzi z jêzyka Nahuatl, którym porozumiewali siê Aztekowie i najstarszy œlad u¿ycia takiej nazwy pochodzi z 700 r. n. e. Pomidory trafi³y do Europy w XVI w. razem ze zlotem zdobytym na Aztekach przez hiszpañskich konkwistadorów. Cortez osobiœcie przywióz³ nasiona pomidorów do Hiszpanii jeszcze w 1519 r. Pocz¹tkowo uprawiano je nie dla owoców a g³ównie ze wzglêdu na egzotyczny i interesuj¹cy wygl¹d, dlatego szybko pojawi³y siê na innych europejskich dworach. Aptekarz i nadworny botanik angielskiego króla Jakuba I – John Parkinson – nazywa³ owoce pomidora jab³kami mi³oœci i w swoim raporcie informowa³ króla, ¿e ludzie ¿yj¹cy w gor¹cym klimacie jedz¹ pomidory po to, aby sch³odziæ ¿o³¹dek. O pomidorach w sensie spo¿ywczym jako pierwszy napisa³ w³oski lekarz z Pa-

dwy, Pietro Andrea Mattioli, który nazywa³ pomidory z³otymi jab³kami. Pomidory, rzeczywiœcie swoim kszta³tem nieco przypominaj¹ jab³ka, co sugeruje pochodzenie nazwy, ale jak siê okazuje, takie podobieñstwo nie mia³o wcale na to wp³ywu. Z³ote jab³ka czy jab³ka mi³oœci to nazwa, która nawi¹zywa³a do Starego Testamentu, gdzie roœlinê tê okreœlano hebrajskim terminem „dudaim” czyli jab³ko mi³oœci, którego cech¹ by³o tworzenie tak potêpianej przez chrzeœcijañstwo ¿¹dzy. Wielu ludzi w tamtych czasach by³o przekonanych, ¿e w Rajskim Ogrodzie Ewa skusi³a Adama podaj¹c mu w³aœnie pomidora. Jakby tego by³o ma³o to pomidor, a raczej wygl¹d jego owocu, kojarzy³ siê ówczesnym ludziom erotycznie i w zwi¹zku z tym mieli grzeszne myœli, co nie powinno dziwiæ, bo jako ludzie tacy w³aœnie jesteœmy i czêsto mamy nieuczesane skojarzenia. To, z czym kojarzy³ siê ludziom renesansu pomidor, jest tym samym, z czym s³ynnemu poecie T. S. Eliotowi kojarzy³a siê brzoskwinia. Pietro Mattioli, jako renesansowy naukowiec zaklasyfikowa³ pomidory – zreszt¹ s³usznie – do rodziny roœlin z rzêdu psiankowatych, gdzie znajduj¹ siê do dziœ, ale w jego czasach roœliny te mia³y z³¹ s³awê. Wierzono, ¿e czarownice smaruj¹ nimi swoje miot³y, a wrzucenie takiej roœliny do magicznego wywaru sprawia³o, ¿e po jego wypiciu cz³owiek zamienia³ siê w wilko³aka. Na dodatek roœliny z tej rodziny mia³y za sob¹ d³ug¹ i mroczn¹ historiê ich toksycznych w³aœciwoœci. John Gerard w 1597 r. opublikowa³ ksi¹¿kê pt. „Herball” i by³a to encyklopedia roœlin. W opisie pomidora uzna³, ¿e jest to smrodliwa roœlina z okropnym owocem i toksycznymi liœæmi. Dlatego w oczach ludzi tamtych czasów pomidor by³ czymœ nie tylko truj¹cym, ale i odra¿aj¹cym czy nawet pornograficznym w swojej wymowie. Tymczasem hiszpañscy kucharze, którzy towarzyszyli konkwistadorom widz¹c w jaki sposób pomidory s¹ jedzone przez mieszkañców dzisiejszego Meksyku, sami zaczêli stosowaæ je w swojej kuchni. Po Hiszpanach natychmiast zaakceptowali je W³osi, ale nadal wiêkszoœæ Europejczyków uwa¿a³a je za truciznê i w ten sposób pomidor otrzyma³ swoj¹ trzeci¹ nazwê i by³o to: truj¹ce jab³ko, które omijano szerokim ³ukiem a¿ do XVIII w. Wierzono, ¿e cz³owiek móg³ po zjedzeniu takiego owocu umrzeæ. I rzeczywiœcie – na podstawie raportów lekarskich, gdzie opisywano schorzenia i terapie ówczesnej elity, czêœæ gwa³townych œmierci tych ludzi przypisano zjedzeniu pomidora, po

którym taki cz³owiek poczu³ siê nagle Ÿle i wyzion¹³ ducha. Dziœ wiemy, ¿e pomidory same w sobie nie by³y tu niczemu winne. Ówczesne talerze i sztuæce mia³y w sobie ogromn¹ zawartoœæ o³owiu. Kwaœny pomidor pokrojony na takim talerzu wci¹ga³ o³ów jak g¹bka i zatruwa³ ludzki organizm. Oczywiœcie taki proces by³ rozci¹gniêty w czasie, ale poniewa¿ pomidor by³ rodzajem egzotycznej nowalijki o zszarganej opinii, nietrudno by³o uznaæ, ¿e to on stoi za seri¹ tajemniczych œmierci wœród europejskiej elity. W 1710 r. William Salmon napisa³ ksi¹¿kê pt. „Botanologia”. Ksi¹¿ka opisuje tak¿e roœliny amerykañskie i jest tam paragraf poœwiêcony pomidorom. Miejscem, gdzie uprawiano wówczas pomidory by³y obie Karoliny. W Ameryce pomidorom towarzyszy³y podobne przes¹dy i uprzedzenia jak w Europie. By³y uznawano za roœlinê ozdobn¹ a ich owoce po prostu wyrzucano. Do tego dochodzi³a lokalna histeria w obawie przed uk¹szeniem przez tzw. zielon¹ g¹sienicê pomidorow¹. Dr Fuller z Nowego Jorku znalaz³ tak¹ ogromn¹, rogat¹ g¹sienicê w swoim ogródku i napisa³, ¿e jest truj¹ca jak grzechotnik. Dziœ wiemy, ¿e g¹sienica jest kompletnie niegroŸna dla cz³owieka, ale to pokazuje ile uprzedzeñ ludzkich trzeba by³o prze³amaæ aby pomidor sta³ siê tym, czym jest dzisiaj. W 1808 r. jeden z mieszkañców New Jersey wywo³a³ ogromne zbiegowisko po tym jak usiad³ na schodach swojego domu i na oczach gapiów zjad³ ca³y koszyk pomidorów. Ludzie patrzyli na niego z zaciekawieniem i strachem wierz¹c, ¿e za chwilê bêd¹ œwiadkami jego gwa³townej œmierci, do której oczywiœcie nie dosz³o. Kolejnym problemem pomidora by³ jego kolor. Przez setki lat uwa¿ano, ¿e czerwony kolor owocu lub warzywa œwiadczy o tym, ¿e nie jest to roœlina spo¿ywcza. Wszystko zmieni³o siê w 1834 r. kiedy to

dr John Cook Bennett, lekarz i amator botanik og³osi³, ¿e pomidor jest roœlin¹ lecznicz¹. Uzna³, ¿e pomidory zabezpieczaj¹ przed choler¹, pomagaj¹ w rozwolnieniu a nawet lecz¹ ból g³owy. Wszystko to jest nieprawd¹, ale w tamtych czasach natychmiast wywo³a³o to ogromne zainteresowanie owocem, który do tej pory bojaŸliwie omijano. Sam dr Bennet mimo tytu³u doktorskiego nie by³ osob¹ godn¹ zaufania, gdy okaza³o siê, ¿e dorabia³ sobie sprzedaj¹c rozmaite tytu³y naukowe po dziesiêæ dolarów za sztukê. Sprzedawa³ tak¿e sos pomidorowy i pomidorowe tabletki jako cudowny lek na wszelkie dolegliwoœci. „Leczono” nimi wszystko: od bólu g³owy po syfilis a ludzie uwielbiali te tabletki i wierzyli, ¿e im pomagaj¹. Jest coœ dziwnego w naturze ludzkiej, co dotyczy zdrowia. Mamy tak wielk¹ obsesjê na jego punkcie, ¿e uwierzymy we wszystko, w nadziei na jego zachowanie albo polepszenie i weŸmiemy z tego powodu ka¿dy booster, ignoruj¹c logikê i rozs¹dek. Tymczasem wzorem dr Bennetta coraz wiêcej „finansowych geniuszy” produkowa³o w³asne, pomidorowe tabletki, walcz¹c za¿arcie z konkurencj¹. W koñcu okaza³o siê, ¿e ¿adna z pomidorowych tabletek w ogóle nie zawiera w sobie pomidorów! Jeœli nawet zdarza³o siê, ¿e komuœ rzeczywiœcie pomog³y to z pewnoœci¹ by³ to efekt placebo. Okaza³o siê tak¿e, ¿e g³ównym ich sk³adnikiem s¹ œrodki na przeczyszczenie. Wybuch³ skandal, a zwalczaj¹ce siê do tej pory zaciekle firmy produkuj¹ce pomidorowe tabletki, dyskretnie i bez rozg³osu zakoñczy³y dzia³alnoœæ. Ludzie zaczêli uprawiaæ pomidory w przydomowych ogródkach i jeœæ ich owoce, wierz¹c w ich cudowne w³aœciwoœci. Tym samym pomidor w Ameryce zosta³ ostatecznie oswojony i nieoczekiwanie sta³ siê popularnym produktem spo¿ywczym. W ci¹gu zaledwie dziesiêciu lat pomidory z Kopciuszka sta³y siê prawdziwymi królowymi warzywniaka. Dziœ wiemy tak¿e, ¿e pomidory maj¹ sk³adniki dobre dla naszego zdrowia. Zawarty w nich likopen jest silnym antyutleniaczem i pomaga nawet w zwalczaniu nowotworów. W pomidorach znajduje siê tak¿e szereg witamin. Chêtnie widzimy je na stole, ale cudu medycznego nikt dziœ po nich nie oczekuje. Mimo, ¿e pomidory s¹ owocem, to s¹ traktowane jak warzywo i w USA s¹ drugim pod wzglêdem popularnoœci warzywem po ziemniakach. Nawet jeœli pomidorowe tabletki by³y zwyk³ym oszustwem to dziêki nim zaczê³a siê w Ameryce mi³oœæ do pomidorów, która trwa do dziœ. m


www.kurierplus.com

16 sierpnia 1942 r, w miejscowoœci Daly City, w Kalifornii, wydarzy³o siê coœ absolutnie niezwyk³ego. Oko³o po³udnia, zauwa¿ono nad miastem du¿y sterowiec z napisem na burcie: „L-8”, który powoli opada³ w stronê centrum miasta. Ktokolwiek by³ za sterem tego pojazdu, wyraŸnie straci³ nad nim panowanie. Ogromny blimp – bo tak mówi siê na niego w Ameryce – zawadzi³ w koñcu o linie elektrycznie i w snopach iskier, skrzesanych przez urwane przewody osiad³ na ziemi. Wedle zeznañ jednego ze stra¿aków, który przyjecha³ na miejsce zdarzenia, blimp wygl¹da³ jak wielka, z³amana parówka. Nie by³a to tak spektakularna katastrofa jak sterowca „Hindenburg” w Lakehurst, w New Jersey, ale z pewnoœci¹ widok rozbitego, powietrznego olbrzyma by³ po¿a³owania godny. Rozbity sterowiec w centrum miasta wywo³a³ oczywiste zaciekawienie, ale i chaos. Policja i stra¿ po¿arna pojawi³y siê natychmiast i stworzono wokó³ niego kordon ochronny. W tym czasie grupa ratowników ruszy³a w stronê gondoli, w poszukiwaniu ofiar katastrofy. Kiedy ratownicy przedarli siê przez zatrzaœniête drzwi gondoli, okaza³o siê, ¿e jest ona kompletnie pusta! Na pok³adzie sterowca nie by³o ¿ywej duszy. Natychmiast sprawdzono skrzyniê, gdzie w gondoli znajdowa³y siê spadochrony ale wszystkie, jakie by³y na wyposa¿eniu sterowca znajdowa³y siê na swoim miejscu. Na panelu kontrolnym wci¹¿ le¿a³a czapka pilota. Wszystkie urz¹dzenia dzia³a³y bez zarzutu, ³¹cznie z radiem, za pomoc¹ którego utrzymywano ³¹cznoœæ z l¹dowiskiem. W gondoli nie znaleziono najmniejszych œladów paniki czy innego dramatycznego wydarzenia. Jedyne co wiedziano to, ¿e sterowiec nale¿y do wojska i po bli¿szych oglêdzinach gondoli okaza³o siê, ¿e tu¿ pod ni¹ podczepiono prawdziw¹ bombê! By³a to bomba g³êbinowa, przeznaczona do zwalczania okrêtów podwodnych wroga. Bombê natychmiast zabezpieczono a wojsko zorganizowa³o grupy poszukiwawcze, które mia³y odnaleŸæ zaginion¹ za³ogê sterowca. Przetrz¹sano teren nad którym przelatywa³ sterowiec nie tylko na ziemi ale i z powietrza. Wys³ano nawet morski patrol na Pacyfik wierz¹c, ¿e byæ mo¿e tam znajduje siê zaginiona za³oga. Nie znaleziono jednak nikogo. Sterowiec nale¿a³ do amerykañskiej marynarki wojennej. Trwa³a wojna z Japoni¹ i szukano wszelkich mo¿liwoœci wykrycia japoñskich okrêtów podwodnych, które parali¿owa³y morskie szlaki handlowe. Sterowiec wydawa³ siê do tego doskona³ym narzêdziem. Dodatkowo uzbrojono

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

13

Tajemnica sterowca “L-8” go w bomby g³êbinowe, którymi móg³ zaatakowaæ nieprzyjacielski okrêt. W ci¹gu pierwszych miesiêcy wojny Japoñczycy zatopili u kalifornijskich wybrze¿y szeœæ statków handlowych i ostrzelali wie¿ê wiertnicz¹, wydobywaj¹c¹ ropê naftow¹. Wojskowe sterowce prowadzi³y swoje wojenne operacje z bazy Moffett Field w Kalifornii. Jednym z nich by³ blimp „L-8”. Przed wojn¹ „L-8” nale¿al do firmy „Good Year” i s³u¿y³ do reklamy produkowanych przez ni¹ opon samochodowych. Po ataku na Pearl Harbor marynarka wojenna odkupi³a sterowiec, który mia³ patrolowaæ wody Pacyfiku. Sterowiec mia³ oko³o 50 metrów d³ugoœci i by³ wype³niony helem, dziêki któremu unosi³ siê w powietrzu. Posiada³ dwa silniki, które napêdza³y œmig³a pozwalaj¹ce pojazdowi na poruszanie siê w powietrzu. Ró¿nica pomiêdzy amerykañskim blimpem a niemieckim zeppelinem polega³a na tym, ¿e pojazd niemiecki mia³ konstrukcjê ¿ebrow¹, obci¹gniêt¹ tkanin¹, a amerykañski nie posiada³ takiego szkieletu i technicznie by³ balonem o kszta³cie sterowca. Sterowiec „L-8” by³ doskonale sprawdzony. Zanim odkupi³a go marynarka wojenna odby³ ponad tysi¹c lotów reklamowych! W tym czasie nigdy siê nie zepsu³ i jedyne czego wymaga³ to regularnych przegl¹dów technicznych. Z dokumentacji wynika, ¿e tu¿ przed swoim ostatnim lotem stan techniczny sterowca by³ bez zarzutu. 16 sierpnia, 1942 r., „L-8” wraz z dwuosobow¹ za³og¹ ruszy³ w powietrzny rejs patrolowy, którego celem by³o sprawdzenie kalifornijskiego wybrze¿a Pacyfiku i powrót tego samego dnia do bazy na Tresure Island, niedaleko San Francisco. Dowódc¹ patrolu by³ porucznik Ernest DeWitt Cody, a drugim pilotem chor¹¿y Charles Ellis Adams. DeWitt Cody by³ doœwiadczonym pilotem. Dostarcza³ on sterowcem czêœci do samolotów B-52 na lotniskowiec USS „Hornet”, które póŸniej zbombardowa³y Tokio. Chor¹¿y Adams pracowa³ z blimpami od 28 lat i na w³asne oczy widzia³ katastrofê niemieckiego zeppelina – „Hindenburga” w New Jersey, w 1937 r. Uczestniczy³ w akcji ratunkowej i osobiœcie uratowa³ kilka osób za³ogi z p³on¹cego wraku. Zazwyczaj za³ogê takiego sterowca dope³nia³ jeszcze mechanik, ale w tej czêœci Kalifornii gêste mg³y sprawia³y, ¿e ogromna iloœæ wody osiada³a na kad³ubie blimpa, tworz¹c dodatkowe obci¹¿enie. To z tego powodu, tego dnia

zrezygnowano z trzeciej osoby w za³odze zw³aszcza, ¿e planowany czas patrolu obliczono na zaledwie cztery godziny. Ju¿ w pierwszej godzinie lotu, obaj piloci sterowca dostrzegli coœ podejrzanego. By³a to du¿a plama oleju na powierzchni Pacyfiku, co oznacza³o, ¿e musia³a ona pochodziæ z jakiejœ du¿ej jednostki p³ywaj¹cej, byæ mo¿e nawet z japoñskiego okrêtu podwodnego. Cody zameldowa³ przez radio, ¿e obni¿a lot blimpa i dokona detalicznej inspekcji plamy. Ze sterowca zrzucono do wody dwie race œwietlne a nastêpnie p³ywaj¹c¹ œwiecê dymn¹. By³ to sposób oznaczenia podejrzanego miejsca na wodzie, w które p³yn¹³ ju¿ wojenny patrolowiec a tak¿e kuter rybacki, ³owi¹cy w tym rejonie ryby. Oba statki i bez tego doskonale wiedzia³y, gdzie p³yn¹æ, bo na horyzoncie majaczy³ olbrzymi kszta³t sterowca, unosz¹cego siê nad wod¹. Kuter rybacki dotar³ na miejsce jako pierwszy i jego za³oga doskonale widzia³a dwóch oficerów marynarki wojennej wewn¹trz gondoli pojazdu. Po zbadaniu tego miejsca, sterowiec wyrzuci³ swój balast, wzniós³ siê nieco i ruszy³ w drogê powrotn¹ do Kalifornii. By³ to ostatni raz kiedy widziano dwóch ludzi z za³ogi sterowca. Tymczasem na l¹dowisku w Moffett Field, z wie¿y kontrolnej z coraz wiêkszym niepokojem wzywano przez radio za³ogê sterowca „L-8”. Odpowiedzi¹ by³o g³uche milczenie. Natychmiast poderwano w powietrze dwa samoloty patrolowe z zadaniem odnalezienia zaginionego blimpa. Do samolotów bêd¹cych w tym czasie w powietrzu wys³ano pytanie, czy czasem nie zauwa¿ono z nich wojskowego sterowca. Wreszcie oko³o godziny 10:45 do wie¿y kontrolnej l¹dowiska blimpów zg³osi³ siê pilot linii „Pan-American”, który zauwa¿y³ „zgubê” nad „Golden Gate Bridge” w San Francisco. Potwierdzono to z dwóch innych samolotów i na wie¿y kontrolnej odetchniêto z ulg¹. Zguba siê znalaz³a. Godzinê póŸniej sterowiec lecia³ tu¿ nad pla¿¹ wlok¹c za sob¹ liny cumownicze. Z³apali za nie dwaj przypadkowi wêdkarze, ale nie zdo³ali utrzymaæ blimpa, który uderzy³ w niewielki pagórek. Sterowiec nagle stan¹³ w powietrzu dêba i zacz¹³ siê gwa³townie wznosiæ, gin¹c z oczu za warstw¹ chmur. Nieoczekiwanie uwolni³ jedn¹ z bomb g³êbinowych podwieszonych pod gondol¹ i szybko zwiêksza³ swój pu³ap. Takie gwa³towne wznoszenie siê powoduje

zmianê ciœnienia wokó³ pojazdu i aby unikn¹æ pêkniêcia balonu z helem zamontowano w jego pow³oce zawory, które wypuszcza³y hel jeœli sterowiec uniós³ siê zbyt wysoko. Sterowiec znikn¹³ z pola widzenia, ale dostrze¿ono go ponownie 20 minut póŸniej nad nadbrze¿n¹ autostrad¹. Lecia³ w stronê Daly City i gwa³townie obni¿a³ swój lot. Sterowiec gubi³ hel, którym by³ wype³niony, bo jego kszta³t by³ wyraŸnie zdeformowany. Kiedy w koñcu osiad³ na ziemi, spod ogromnego p³aszcza jego balonu wyczo³ga³ siê cz³owiek, który niczego nie przeczuwaj¹c, na ulicy polerowa³ woskiem swojego Dodge’a. Ponad dwa tysi¹ce osób by³o œwiadkami tego, ¿e w gondoli blimpa nie znaleziono jego za³ogi. Nikt nie mia³ pojêcia co siê sta³o z tymi ludŸmi. Dok³adne sprawdzenie gondoli wykaza³o, ¿e nie tylko nie znikn¹³ ¿aden ze spadochronów, ale tak¿e nic z wyposa¿enia sterowca. Oba silniki pojazdu tak¿e by³y sprawne. Gondola mia³a dwoje drzwi i jedne z nich by³y zatrzaœniête na zamek a drugie tylko zamkniête. Gdyby powsta³ jakiœ problem, to za³oga mog³a u¿yæ radia i o nim powiadomiæ. Mo¿na by³o u¿yæ tak¿e du¿ego g³oœnika i w ten sposób daæ znaæ okrêtom na morzu, ¿e sterowiec jest w klopotach. Jedyne czego brakowa³o, to kamizelek ratunkowych, ale piloci standardowo nosili je na sobie podczas lotu. Poszukiwania zaginionej za³ogi trwa³y nastêpne trzy dni, ale bez skutku. Nikt nie by³ w stanie znaleŸæ rozs¹dnego wyt³umaczenia tego co siê sta³o. Przez nastêpne siedem dni prowadzono wojskowe dochodzenie w tej sprawie. Nie ustali³o ono niczego konkretnego, a jedyne przypuszczenie, ¿e obaj piloci w jakiœ sposób wypadli ze sterowca. Czy mo¿e byæ jakieœ inne wyt³umaczenie tego co zasz³o? Fascynaci tego przypadku gubi¹ siê w domys³ach i kto wie, mo¿e racjê maj¹ ci, którzy uwa¿aj¹, ¿e w grê wesz³y uczucia, ¿e posz³o o kobietê i na pok³adzie sterowca dosz³o do morderstwa? Morderca usun¹³ cia³o a nastêpnie sam wyskoczy³ do wody tu¿ przy brzegu Kalifornii. Ze sterowca zwisa³y d³ugie liny, którymi na l¹dowisku cumowano pojazd do ziemi. Mo¿na siê by³o po nich opuœciæ i w miarê bezpiecznie zeskoczyæ do wody lub nawet na ziemiê. Ale dlaczego? Czy dowiemy siê kiedyœ jak by³o naprawdê? Zapewne nigdy i tajemnica sterowca „L-8” zachowa swój sekret na zawsze. Chris Miekina


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

14

www.kurierplus.com

GRUBE RYBY I PLOTKI „Jeœli nic nie idzie dobrze, zadzwoñ do babci” – brzmi w³oskie przys³owie. „Dziadkowie posypuj¹ gwiezdnym py³em ¿ycie ma³ych dzieci” – dodaje Alex Haley. „Daj¹ bezwarunkow¹ mi³oœæ, ¿yczliwoœæ, cierpliwoœæ, humor, komfort, ¿yciowe lekcje. I, co najwa¿niejsze, ciasteczka”. W Polsce Dzieñ Babci przypada na 21 stycznia. Oficjalnie pomys³ na to œwiêto pojawi³ siê w magazynie „Kobieta i ¿ycie” w 1964 roku, a ju¿ na pocz¹tku 1965 spopularyzowa³ go „Express Poznañski”. Na ca³ym œwiecie Dzieñ Babci i Dzieñ Dziadka jest obchodzony w ró¿nych terminach, np. w Wielkiej Brytanii przypada na pierwsz¹ niedzielê paŸdziernika, a w Hiszpanii: 26 lipca. Amerykanie natomiast po³¹czyli to œwiêto z Dniem Dziadka i ustanowili Narodowy Dzieñ Dziadków na pocz¹tku wrzeœnia. Nad Wis³¹ uroczystoœci zwi¹zane z Dniem Babci i Dziadka obchodzone s¹ w szko³ach i przedszkolach, które organizuj¹ przedstawienia, podczas których dzieci recytuj¹ wierszyki, œpiewaj¹ piosenki i wrêczaj¹ swoim dziadkom upominki przygotowane na zajêciach. Nie mo¿na te¿ zapomnieæ o laurkach! W³asnorêcznie wykonane kartki to najpiêkniejszy prezent, jaki mo¿na otrzymaæ od wnuków. Wiele gwiazd podkreœla, ¿e maj¹ fio³a na punkcie swoich wnucz¹t. Uwielbiaj¹ rozpieszczaæ najm³odsze z rodu i wcale siê tego nie wstydz¹. Choæ zdarza siê, ¿e niektóre z aspektów bycia babci¹, nie do koñca przypadaj¹ celebrytom do gustu. Na przyk³ad Magda Gessler, nazywana królow¹ polskiej gastronomii, ma problem z samym s³owem „babcia”. „To takie skapcanienie. To tak, jakby komuœ do³o¿yæ szpilê” – mówi restauratorka. „Podoba mi siê za to po w³osku „la nonna” lub po hiszpañsku „abuela”. Te s³owa brzmi¹ piêknie!” – dodaje. „Tak naprawdê jednak nie zastanawiam siê nad okreœleniem, bo najwa¿niejsza dla mnie jest mi³oœæ do wnuczki, która jest ogromna” – og³osi³a gwiazda „Kuchennych reŒwie¿o upieczon¹ babci¹ jest Majka Je¿owska

Edyta Herbuœ z babc¹ Tolci¹.

wolucji”. Jaki wp³yw Magda Gessler bêdzie mia³a na wychowanie wnuczki? Wydaje siê, ¿e niewielki. Bowiem – jak twierdzi – córka „nie pozwala jej mi³owaæ wnuczki”. „Jak mam przyzwolenie, to wtedy wchodzê, ale to siê zdarza bardzo rzadko. (...) Ona uwa¿a, ¿e powinna wychowywaæ dziecko na swój sposób, bez mojego wp³ywu, który jest anarchistyczny i nieuporz¹dkowany” – zdradzi³a w jednym z wywiadów. Hmmm… ogl¹daj¹c programy telewizyjne Gessler, trudno siê takiej decyzji dziwiæ. Œwie¿o upieczon¹ babci¹ jest Majka Je¿owska. 10 stycznia tego roku urodzi³a siê pierwsza wnuczka piosenkarki. „Póki Ró¿yczka nie zacznie chodziæ i mówiæ, to babcia jeszcze trochê poszaleje na scenie i w studio. Szykujê teraz nowe, zaskakuj¹ce piosenki. Mój repertuar ju¿ pozna³a, bo œpiewa³am jej do brzuszka i mówi³am, ¿e bardzo na ni¹ czekam” – powiedzia³a Majka Je¿owska w jednym z wywiadów. Wokalistka – jak twierdzi – oszala³a na punkcie wnuczki i zorganizowa³a nawet „babciashower”, czyli przyjêcie dla przysz³ej babci. Anna Lewandowska, ¿ona s³ynnego pi³karza i instagramerka, pokaza³a fanom zdjêcie z babci¹, na którym wêdruj¹ po górach. Fotografiê opatrzy³a ¿yczeniami: „By Dzieñ Babci obchodzony by³ du¿o czêœciej, ni¿ tylko raz w roku! Wszystkiego najlepszego! I zdrowia, bo to najwa¿niejsze. Moja Babcia Jola jest coool! Love”. Z kolei Edyta Herbuœ podziêkowa³a swojej babci Tolci, jak i wszystkim babciom za to, ¿e po prostu s¹. Tancerka prze¿y³a ostatnio trudny czas, poniewa¿ seniorka rodu mia³a powa¿ne problemy ze zdrowiem i trafi³a do szpitala. Na szczêœcie kryzys zosta³ za¿egnany i Dzieñ Babci mog³y spêdziæ razem. „¯yczê dziœ wszystkim babciom œwiata, takiej mi³oœci, jakiej my doœwiadczamy z Tolci¹. Niech Was bliscy otulaj¹ ciep³em, radoœci¹ i wdziêcznoœci¹ w³aœnie za to, ¿e jesteœcie. Œlemy Wam kochane babcie najs³odszy uœmiech poranka” – podpisa³a zdjêcie. Natalia Kukulska z kolei przypomnia³a swojego dziadka Kazimierza. „Od lat zwi¹zany we Wrzeœni z ko-

Weronika Kwiatkowska œcio³em. Ma³o brakowa³o, a by³by ksiêdzem. Ech ta babcia Maryla... w której siê zadu¿y³, choæ by³a od niego sporo starsza. Dziadek by³ kupcem. Sprzedawa³ owoce z sadu. By³ dzia³aczem spo³ecznym. Anga¿owa³ siê w sprawy koœcielne. Wydawa³o siê, ¿e jest surowy i zasadniczy, ale tak naprawdê mia³ duszê romantyka i okazywa³ mi wiele czu³oœci” – napisa³a piosenkarka. „Pisa³ wiersze. Ostatnio znalaz³am ca³¹ grub¹ teczkê maszynopisów, które zadedykowa³ mi na Pierwsz¹ Komuniê Œwiêt¹. Dedykacja zaczyna siê od s³ów: „Mojej najukochañszej wnuczce (...), by wspomnia³a dziadka po jego œmierci, czytaj¹c te wiersze...”. Wzruszy³o mnie to znalezisko. Zmar³ pó³ roku po œmierci swojej ¿ony. Napisa³ te¿ wiersz o têsknocie za ni¹ i o mi³oœci do niej. Odszed³ 14 lutego” – zakoñczy³a córka Anny Jantar. „Mam z nimi najpiêkniejsze wspomnienia z dzieciñstwa. D³ugie godziny z babci¹ w kuchni podczas lepienia pierogów, robienia go³¹bków i rozmawiania o ¿yciu i o mi³oœci” – wyzna³a Daria £adocha. Dziennikarka przywo³a³a d³ugie godziny spêdzone z dziadkiem na spacerach, w piwnicy i na podwórku i podkreœli³a, ¿e to w³aœnie dziadkowie nauczyli j¹, ¿e ze wszystkiego w ¿yciu mo¿na zrobiæ fajn¹ przygodê. Dziennikarka zdradzi³a te¿, ¿e babcia z ka¿dej podró¿y przywozi³a jej upominki z wizerunkiem rêki Fatimy, ¿eby „mieæ na ni¹ oko”. Dlatego, kiedy babci zabrak³o, £adocha wytatuowa³a sobie ten symbol. „Chcia³am czuæ, ¿e zawsze jest przy mnie” – wyzna³a. „Moja babcia by³a najwspanialsza. Kiedy piek³a sernik, po³owê blachy robi³a z rodzynkami, a po³owê bez – bo ja nie przepada³am za rodzynkami w cieœcie” – powiedzia³a jedna z dziennikarek Radia 357 na antenie. I posypa³y siê wspomnienia o wspólnych kulinarnych przygodach z babciami. O p¹czkach, konfiturach, pierogach a nawet plackach z buraka cukrowego i zupie nic. Bowiem, jak pisa³a Wanda Chotomska: U babci jest s³odko, œwiat pachnie szarlotk¹.

Natalia Kukulska zawsze z wielk¹ czu³oœci¹ mówi o dziadkach.

No proszê, zjedz jeszcze Ÿdziebe³ko i g³owa do góry! Odpêdzê te chmury i niebo odkurzê miote³k¹. Nie ma jak babcia, jak babciê kocham, bez babci by³by kiepski los. Jak macie babciê to siê nie trapcie, bo wam nie spadnie z g³owy w³os. U babci jest s³odko, œwiat pachnie szarlotk¹, a mo¿e chcesz placka spróbowaæ? Popijasz herbatê i s³oñce nad œwiatem ju¿ œwieci jak z³oty samowar. Wszystkie wnuki, nawet du¿e, nawet takie po maturze, nawet takie z d³ug¹ brod¹ a¿ po pas, niech do babci lec¹ z kwiatkiem i zanios¹ na dok³adkê tê piosenkê, któr¹ œpiewa ka¿dy z nas. m

Daria £adocha wspomina babcine kulinaria.

Myli³em siê Jan Latus Pomyli³em siê w ocenie Polaków i Polski. Zawiod³em wiêc jako intelekt, dziennikarz, myœl¹cy cz³owiek, obserwator, rodak. Chcia³em widzieæ Polaków w zgodzie z w³asnymi pogl¹dami, wiêc przypisywa³em im cechy, których zwykle nie mieli. Zak³amywa³em rzeczywistoœæ. Sporo Czytelników tych s³ów zapewne mieszka w dzielnicy Greenpoint, bo tam ci¹gle Kurier Plus jest powszechnie dostêpny w formie papierowej. Oczywiœcie, nie s¹ to ci sami „greenpoinciacy”, co kiedyœ. Dawniej by³o ich wiele tysiêcy, dziœ zosta³y niedobitki – inni przeprowadzili siê do innych dzielnic, stanów, Polski; niektórzy umarli. Ci imigranci sprzed 30 lat mieli wiele wspólnych cech. Bêd¹c

na pocz¹tku pobytu na obczyŸnie demonstrowali zrozumia³e w tych okolicznoœciach kompleksy, niepewnoœæ, nieufnoœæ a nawet antypatiê do amerykañskiej rzeczywistoœci, rozdêty, ale powierzchowny patriotyzm. Zarazem byli cz³onkami tak samo myœl¹cej i licznej grupy. W swoich antyamerykañskich fobiach byli jednymi z wielu, tak wiêc swoich pogl¹dów bynajmniej nie uwa¿ali za aberracjê. Przeciwnie – widzieli wokó³ siebie tak samo myœl¹cych ziomków. Dziœ, jak s¹dzê, ci którzy pozostali na Greenpoincie ciesz¹ siê, ¿e staæ ich (niektórzy maj¹ tu domy) na ¿ycie w tej, modnej teraz i miêdzynarodowej dzielnicy. A po kilkudziesiêciu latach w Ameryce na pewno siê wyrobili, zrozumieli wiele zjawisk, wyluzowali, polubili tutejsze ¿ycie. Tak¹ przynajmniej mam nadziejê. Piszê to, gdy¿ w ubieg³ych latach rozpowszechniona by³a opinia o Greenpoincie, ¿e jest to jakaœ aberracja, prowincja, wiocha. Wizytuj¹cy dzielnicê Polacy –


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

www.kurierplus.com

Stany wewnêtrzne

15

Weronika Kwiatkowska

Katalog Niewielka ranka na palcu wskazuj¹cym prawej d³oni. W miejscu zgiêcia, tu¿ pod opuszkiem. Skaleczy³am siê przegl¹daj¹c szufladê z tysi¹cami równo przyciêtych kartoników, na których ktoœ wypisa³ rêcznie, albo wystuka³ na maszynie, imiê, nazwisko, datê urodzenia i kilka dodatkowych informacji. Wiêkszoœæ fiszek zachowa³a siê w dobrym stanie. Papier jest sztywny, mocny. Atrament nie straci³ intensywnoœci, tusz nie wyblakn¹³. Ale trafiaj¹ siê kartki cienkie jak bibu³ka, po¿ó³kniête, zetla³e. Rozsypuj¹ siê w palcach. Krusz¹. Najwiêcej zachwytu przynosz¹ te starannie wykaligrafowane. Eleganckie italiki, zawijasy, œwiat³o. Przedwojenna rzetelna robota. Czytam na g³os nazwiska, które brzmi¹ jak wynotowane z m³odopolskich powieœci: Tadeusz Deszcz, Franciszek G¹ska, Antoni Dro¿d¿, Jan Grzyb, Bruno Dojutrek, Leopold Dzia³o! Poezja w formie czystej. Z namaszczeniem uk³adam te drobne œlady wielkiej historii. Zastanawiaj¹c siê jakie ¿ycie wiedli w Ameryce. Kim byli. Czy na obcej ziemi obiecanej znaleŸli szczêœcie? Ciasno wypakowane szuflady przenosz¹ w zamierzch³e czasy szkolnych i osiedlowych bibliotek. Pod³ogi wy³o¿one linoleum. Lekko zakurzone, uginaj¹ce siê pod ciê¿arem ksi¹¿ek, rega³y. Surowe panie w spódnicach z koca i we³nianych kamizelkach, które starannie naostrzonym o³ówkiem wpisywa³y sygnatury ksi¹¿ek do kart bibliotecznych. Szczególnie wyraŸnie zapamiêta³am bibliotekê przy Domu Seniora. Kwaœny zapach niewietrzonych korytarzy, które w porze obiadowej dodatkowo tr¹ci³y odorem podsma¿anej cebuli wydostaj¹cym siê

z s¹siedniej sto³ówki i… cisza. Ta specyficzna aura miejsca, w którym ¿yj¹ starzy i samotni. Gdzie nie szczekaj¹ psy, nie p³acz¹ dzieci, nikt nie trzaska drzwiami i nie zbiega ze schodów. Lubi³am tam przychodziæ. Bo zawsze by³o miejsce w czytelni. A wybór ksi¹¿ek wydawa³ siê du¿o wiêkszy ni¿ w osiedlowej bibliotece. Poza tym mo¿na by³o przejechaæ siê – wtedy jedyn¹ w mieœcie – wind¹. A jak siê mia³o du¿o szczêœcia, trafiæ na Dziadka Mroza, staruszka o sk³onnoœciach pedofilskich. Który podobno zaprasza³ dziewczynki do siebie i w zamian za cukierki i gumê do ¿ucia, zagl¹da³ pod spódniczki. Tak przynajmniej twierdzi³a Wioletka z ulicy Piastowskiej, która lubi³a siadaæ Dziadkowi na kolana. A w wolnych chwilach chodzi³a do piwnicy i tam œci¹ga³a majtki przed ch³opcami. Podobno p³acili w bilonie. A jak ktoœ nie posiada³ monet, to wystarczy³y liœcie babki lekarskiej rosn¹cej za blokiem. My by³yœmy m¹drzejsze. I trzyma³yœmy siê z daleka. Lecz gdy tylko Dziadek Mróz pojawia³ siê na horyzoncie, rzuca³yœmy w jego stronê parszywym wierszykiem i ucieka³yœmy co si³ w nogach. Œwiadomoœæ, ¿e ten wystêpny i niebezpieczny cz³owiek chce nas dopaœæ, dodawa³a pikanterii zabawie czyni¹c j¹ bardziej ekscytuj¹c¹. Bywa³o, ¿e goni³ nas po korytarzach Domu Seniora. Czai³ siê za drzwiami i przy wejœciu na klatkê. A czasem tylko macha³ z balkonu. Udaj¹c, ¿e jesteœmy jego wnuczkami. Z tym miejscem mam jeszcze kilka innych wspomnieñ. Na przyk³ad odwiedziny u starszej pani, która najpierw poczêstowa³a nas herbatk¹ i ciasteczkami, a potem wyzna³a, ¿e sztuæce i naczynia wyciera w stare gazety pociête na paski, ¿eby zaoszczêdziæ na rachunku za wodê. Nigdy nie myjê no¿y – powiedzia³a. Tylko wycieram, o tak – zademonstrowa³a. WyraŸnie widzê tê scenê. Plamy mas³a na

zw³aszcza ci przyje¿d¿aj¹cy z kraju z krótk¹ wizyt¹ – nie mogli siê nadziwiæ. – Takich miejsc, takich ludzi w Polsce ju¿ nie ma! Równie¿ mnie, a tak¿e innym polskim imigrantom w Ameryce, wywodz¹cym siê z du¿ych miast, a mieszkaj¹cych na przyk³ad na Manhattanie czy Long Island, wydawa³o siê, ¿e ci ludzie z polskiej dzielnicy s¹ niereprezentatywni dla ca³oœci narodu, nietypowi. Polska ponoæ rozwija³a siê, coraz bardziej scala³a z Europ¹, otwiera³a na œwiat. Widzieliœmy zmiany: w zabudowie miast, ale i mentalnoœci ludzi, przy ka¿dej wizycie w kraju. Polacy z Warszawy czy Wroc³awia – tak to widzieliœmy z Ameryki – byli ju¿ œwiatowcami, je¿d¿¹cymi na dowód osobisty na zakupy do Niemiec, wysy³aj¹cymi dzieci na studia do Anglii, ubranymi w markowe ciuchy, s³uchaj¹cymi Stinga i Rolling Stonesów, mentalnie bêd¹cy ju¿ Europejczykami. Greenpoint by³ rzekomo zatrzymany w czasie, zadowalaj¹cy siê rewizytami Tadeusza Rosiewicza i p³ytami disco polo grupy Bolter. W Polsce mia³a siê rozpowszechniaæ tolerancja i kosmopolityzm. Greenpoint trwa³ przy swojej odpustowej religijnoœci, rygorystycznym porz¹dku dni œwi¹tecznych,

bardzo zachowawczych pogl¹dach politycznych. Nie mia³em racji. Greenpoint nie jest jak¹œ aberracj¹, nie jest negatywn¹ selekcj¹ spoœród wszystkich Polaków. Jest selekcj¹ reprezentatywn¹. Polska jest taka jak Greenpoint. Greenpoint jest taki jak ca³a Polska. Nie piszê tego z lekcewa¿eniem. Po prostu stwierdzam fakt, którego nie dostrzega³em pisz¹c przez ponad 20 lat do „Nowego Dziennika” i innych mediów polonijnych. Tyle siê dziœ mówi o „bañkach”. Czy to w prywatnych kontaktach czy na internetowych forach dyskusyjnych, ludzie maj¹ stycznoœæ wy³¹cznie z myœlami i opiniami z którymi siê uto¿samiaj¹. Republikanie i demokraci, PiS i opozycja, lewica i prawica, ludzie wykszta³ceni i nie, technokraci u w³adzy, a naprzeciwko nich populiœci, dewoci i antykleryka³owie – ka¿dy ma swoj¹ bañkê, strefê akceptacji. Pracuj¹c dla „Nowego Dziennika”, maj¹cego kiedyœ wiele tysiêcy czytelników i ciesz¹cego siê przez pewien czas niemal monopolem na rynku, mia³em komfort pisania tego, co uwa¿a³em. Zwraca³em siê do ludzi otwartych, inteligentnych, staraj¹cych siê zrozumieæ i polubiæ Amerykê, inne nacje i kultury. Wœród tak wielu kupuj¹cych

zadrukowanym papierze. Zapach zje³cza³ego t³uszczu. Kontempluj¹c stare dokumenty myœlê o stalówkach, które kupi³am ojcu na urodziny, kilka lat przed jego œmierci¹. Chcia³ siê zaj¹æ na nowo kaligrafi¹. Poprosi³ o profesjonalne pióra. Nigdy ich nie u¿y³. Przypominam sobie przedwojenne szkolne ³awki, z dziur¹ na ka³amarz. By³y pomalowane na zielono. I sta³y w sali liceum ogólnokszta³c¹cego, które przez rok czy dwa u¿ycza³o miejsca pierwszakom, poniewa¿ szko³a podstawowa numer 5 by³a dopiero w budowie. Chodziliœmy wiêc, jako siedmiolatki, do Sienkiewicza. Za oknem ros³y stare drzewa. Skrzypia³y drewniane pod³ogi. Wychowawczyni, profesor Aleksandrowicz, te¿ mia³a w sobie jakiœ przedwojenny sznyt. Nosi³a dopasowane garsonki i bluzki z okr¹g³ym ko³nierzykiem. Mówi³a piêkn¹ polszczyzn¹. I mia³a tzw. powo³anie. Z okazji pierwszej komunii œwiêtej, do której przystêpowa³am o rok wczeœniej, podarowa³a mi album do zdjêæ. By³ jak ona, klasyczny i trochê niemodny. Oprawiony w br¹zowy skaj, z czarnymi stronami prze³o¿onymi bibu³k¹. Nie pamiêtam bym kiedykolwiek w³o¿y³a do niego jakieœ fotografie. Za to pamiêtam zeszyt, w którym pisaliœmy o rodzicach. I zdjêcie taty, które wtedy wklei³am. Stoi oparty o œcianê, w s³onecznych okularach, rozebrany do pasa. Wygl¹da jak gwiazdor filmowy. Dlaczego rodzice pozwolili mi zabraæ to zdjêcie do szko³y? Czy nie by³o zbyt odwa¿ne? Intymne? Widocznie w PRL-u mniej przejmowano siê golizn¹. Zw³aszcza mêsk¹. Pamiêtam, ¿e by³am dumna z wizerunku m³odego, piêknego ojca. Profesor Aleksandrowicz chyba te¿ siê podoba³o. Dosta³am pi¹tkê. I propozycjê, by prowadziæ kronikê klasow¹. Stronê tytu³ow¹

i wszystkie nag³ówki pomaga³ mi zaaran¿owaæ tata. U¿ywa³ profesjonalnych, zachodnich markerów, które przynosi³ ze swojej pracowni. Od ich zapachu krêci³o siê w g³owie. Litery by³y równe, jak od linijki. Mia³y cienie i wydawa³y siê trójwymiarowe. Wychowawczyni by³a zachwycona. Od tej pory zawsze prosi³a ojca o transparenty okolicznoœciowe i plakaty na gazetkê œcienn¹. Nigdy nie odmawia³. Odziedziczy³am po nim charakter pisma. Na studiach notatki z zajêæ kserowali ode mnie wszyscy na roku. Umia³am podrobiæ podpis ojca. Mamy zreszt¹ te¿. W szkole œredniej nagminnie produkowa³am usprawiedliwienia. Dzisiaj coraz rzadziej piszê rêcznie. Kolekcjonujê przepiêkne notesy. A potem wzbraniam siê przed ich u¿yciem. Bo cierpiê na widok niechlujnego pisma. Skreœleñ. Nieudanych szkiców na marginesach. Wolê, ¿eby zosta³y nienaruszone. Nieskalane. Notatki robiê w telefonie. Wysy³am do siebie wiadomoœci. Nagrywam pomys³y. Zdania, które przychodz¹ do g³owy podczas spacerów. Albo kiedy jadê metrem do pracy. Têskniê do czasów analogowych, wyznajê im mi³oœæ, ale jestem ju¿ bardzo zanurzona w nowoczesnych technologiach, operuj¹c g³ównie klawiatur¹. Zastanawiam siê, przek³adaj¹c kolejne kartki podrêcznego katalogu, który prze¿y³ grubo ponad sto lat, o tym, co pozostanie po nas. Czy potomni bêd¹ przegl¹daæ statusy na Facebooku i zdjêcia na Instagramie? Czy ktoœ stworzy wielkie cmentarzysko zapisanych cyfrowo myœli i emocji? A mo¿e zgromadzone w chmurze œwiadectwa przesz³oœci znikn¹ razem z nami? I mo¿e to wcale nie bêdzie takie z³e? W koñcu ¿yjemy w czasach nadmiernej produkcji œmieci. m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

gazetê, znalaz³o siê zawsze doœæ tych s³uchaj¹cych tego co mówiê, ale co z wiêkszoœci¹, której istnienie ignorowa³em? Greenpoint nienaruszalnych ceremonia³ów religijnych i zwi¹zanych z tym obowi¹zkowych zachowañ spo³ecznych: procesji, œwiêconek, bankietów i prezentów komunijnych, odnajdujê na wielk¹ skalê w Polsce w 2022 roku, gdzie transmituje siê polityczne msze ku czci oraz œwiêci stacje benzynowe i nowe odcinki autostrad. Muzykê disco polo s³yszê w publicznej telewizji TVP. Kibice w barach, a nawet w swoich mieszkaniach na kanapie, kibicuj¹ polskim pi³karzom, tenisistkom i skoczkom narciarskim, ubrani w koszulki z or³em i bia³o-czerwone szaliki zakoñczone frêdzlami. Pij¹ i przy Manhattan Avenue i przy Marsza³kowskiej w Warszawie piwo Lech, pojadaj¹ hotdogi. W ksiêgarniach ogl¹daj¹ publikacje o dumnej przesz³oœci polskiego orê¿a i kupuj¹ „Trylogiê” w prezencie dla wnuków. Maszeruj¹ z flagami Pi¹t¹ Alej¹ na Paradzie Pu³askiego – i w marszu 11 listopada po Alejach Jerozolimskich w stolicy. I tu i tam nienawidz¹ komunistów, których obwiniaj¹ za wszelkie winy przesz³e i za ca³e z³o, które wydarza siê obecnie. Tak jak nie ma wœród naszych przyjació³ na Greenpoincie

wielu gejów, protestantów i Murzynów, tak samo nie ma ich wielu w Grajewie, Toruniu i Opolu. By³em w swojej bañce: polskich artystów w Nowym Jorku, m³odzie¿y id¹cej tu na studia, jakiejœ miêdzynarodowej zbieraninie przyjació³. Moje dawne œrodowisko w Warszawie: ludzi, którzy widzieli Polskê, Europê, œwiat podobnie do mnie, okaza³o siê fantomem. Byli ma³¹ grupk¹, dziœ pogardliwie wyzywan¹ od „elyt” i „wykszta³ciuchów”. Elitê faktyczn¹: w rz¹dzie, parlamencie, pañstwowych mediach i spó³kach, stanowi¹ teraz przybysze z ma³ych miasteczek – tych samych, które kiedyœ wysy³a³y emigrantów do Ameryki. Na swoje usprawiedliwienie powiem, ¿e nie ja jeden mia³em nieprawdziwy obraz spo³eczeñstwa. Czytam w internecie wiele wypowiedzi w tym duchu. W ostatnich latach okaza³o siê, ¿e Polacy w swojej masie niekoniecznie s¹ entuzjastami demokracji, tolerancji, indywidualizmu, zachodniej mentalnoœci, odpolitycznionego ¿ycia spo³ecznego i laickiej polityki. S¹ wiêc czêsto tacy jak ich rodacy w Chicago, Passaic, Ridgewood i na Greenpoincie. Wreszcie to zrozumia³em. m


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

16

www.kurierplus.com

PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa

Stanis³awa Fleszarowa-Muskat

- Muskat

Lato nagich dziewcz¹t

Lato nagich dzie wcz¹t

odc. 25

L

ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach...

Czy¿yk machn¹³ rêk¹. Antoni milcza³. W pierwszej chwili mia³ ochotê spraæ perkusistê, ale radoœæ, ¿e w ogóle jest, obezw³adni³a go i odebra³a chêæ jakiegokolwiek dzia³ania. – Ubieraj siê! – powiedzia³ tylko. Czy¿yk spojrza³ na niego ze zdumieniem, wzruszy³ ramionami i wycofa³ siê do garderoby. Antoni dŸwign¹³ Sitka. – Ubieraj siê – powtórzy³. – I ³eb pod kran! Tylko prêdko, musimy posadziæ ciê przed podniesieniem kurtyny. – Sam wejdê. Sam! – upiera³ siê sennie Sitek. – Kto powiedzia³, ¿e mnie nie ma?! – podniós³ nagle g³os i rozejrza³ siê wojowniczo doko³a. Antoni wzi¹³ go za ramiona i wepchn¹³ do garderoby. – Ch³opaki! – zawo³a³. – Pod kran go! Tego nie trzeba by³o dwa razy powtarzaæ. Koledzy Sitka przynajmniej w ten sposób mogli wywrzeæ na nim swoj¹ zemstê. Sitek wyrywa³ siê, drapa³ i kopa³, ale piêæ par r¹k trzyma³o go mocno, a woda la³a siê strumieniem. Antoni wszed³ do swojej garderoby. – Jest Sitek! – powiedzia³ z tryumfem. Julia podnios³a zdziwione oczy. – Przecie¿ od razu mówi³am, ¿e Sitek nigdy nie nawala. – Sta³a ju¿ ubrana do wyjœcia na scenê w bia³¹, g³êboko dekoltowan¹ sukienkê, spod której wystawa³ puszysty brze¿ek czarnej koronkowej halki. Biel podkreœla³a z³oty br¹z jej opalonych ramion i pleców. Wiedzia³a, ¿e ³adnie wygl¹da i uœmiechnê³a siê promiennie do Antoniego. – No, poca³uj prêdko swego ma³ego s³owiczka. – Antoni zbli¿y³ siê i ostro¿nie, ¿eby nie zniszczyæ makija¿u, poca³owa³ j¹ w czubek nosa. Ulka sta³a przy wejœciu, nie mog¹c opanowaæ podniecenia. Gong ju¿ przebrzmia³, pogas³y œwiat³a na widowni – chwile przed rozsuniêciem kurtyny by³y najtrudniejsze do czekania. Stara³a siê wmówiæ sobie, ¿e fakt zobaczenia ojca w³aœciwie nic dla niej nic znaczy. Nie zna³a go prawie. Pozosta³a jej w pamiêci z lat dziecinnych wysoka sylwetka i niskie brzmienie g³osu; twarz by³a twarz¹ nie ze wspomnieñ, lecz z fotografii, któr¹ pokazywa³a jej matka. Nie pamiêta³a go, nie kocha³a, nigdy za nim nie têskni³a – nie mog³o wiêc byæ mowy o ¿adnym wzruszeniu. Raczej mo¿e trochê ciekawoœci

i sportowej prawie emocji, jak przed pojawieniem siê konia, na którego mia³o siê chêæ postawiæ. A jednak czu³a nieprzyjemny ucisk w gardle i brak œliny w ustach. Zacisnê³a powieki i podnios³a je dopiero wtedy, gdy umilk³y brawa i rozleg³o siê pierwsze uderzenie w klawisze fortepianu, a za nim odezwa³a siê tr¹bka. To w³aœnie on gra³ na tr¹bce, wiedzia³a o tym. Mia³ na sobie kurtkê z wiœniowego aksamitu i szafirowy, równie¿ aksamitny krawat w kszta³cie motyla czy kokardy. Zauwa¿y³a najpierw te szczegó³y, one bowiem by³y podstaw¹ ogólnego wra¿enia, które ukszta³towa³o siê w niej natychmiast w sposób konkretny i nie podlegaj¹cy zmianom. To by³ jej ojciec, ten dm¹cy w tr¹bkê m³odzik o czerwonej twarzy. Nie mog³a pokonaæ uczucia rozczarowania; czy mo¿na by³o porozmawiaæ rozs¹dnie z kimœ tak niepowa¿nym, pomówiæ z nim o planach na przysz³oœæ, poprosiæ o pomoc? Stara³a siê wyobraziæ sobie chwilê, kiedy po raz pierwszy powie mu „tatusiu” albo „ojcze”. Obejrzy siê na pewno, czy ktoœ nie s³yszy. Albo – kto wie? – mo¿e bêdzie dumny, ¿e przy minimalnym swoim udziale doczeka³ siê takiej córki? Mo¿e siê ucieszy? Diabli ich tam wiedz¹, jacy oni s¹... W dodatku nie potrafi³a wcale os¹dziæ, czy przynajmniej dobrze gra na tej tr¹bce, któr¹ teraz przesadnie podnosi³ do góry, ci¹gn¹c d³ugi, wysoki ton, bardzo d³ugi, wysoki ton, nagrodzony wreszcie brawami. Nie zna³a siê na tym, ale skoro publicznoœæ go oklaskiwa³a, musia³ siê jej podobaæ. Jeœli siê nie ma w³asnego zdania, trzeba przynajmniej umieæ opieraæ siê na cudzym. Ulka zaczê³a z zainteresowaniem przys³uchiwaæ siê grze ojca. Mo¿e rzeczywiœcie coœ w tym by³o? Jak w koniaku czy w kawiorze, które absolutnie jej nie smakowa³y... Gdy rozleg³y siê znowu brawa, ona przy³¹czy³a siê do nich i bi³a je najd³u¿ej. Zaczê³o j¹ to w koñcu bawiæ i w momentach, gdy to by³o choæ w czêœci usprawiedliwione jakimœ efektownym wyst¹pieniem tr¹bki, sama wywo³ywa³a oklaski. Widzia³a, ¿e zespó³ przyjmowa³ to jako pocz¹tek niechybnego sukcesu i cieszy³a siê ju¿ na myœl, jak¹ ojciec zrobi minê, gdy mu powie, kto oklaskiwa³ go najgorêcej. A mo¿e lepiej mu nie mówiæ? Móg³by pomyœleæ, ¿e chce przez to pomniejszyæ jego powodzenie. Zjawi³ siê konferansjer i powiedzia³ kilka dowcipów. By³y œmieszne, choæ w nie najlepszym guœcie. Ulka s¹dzi³a, ¿e sala zatrzêsie siê od œmiechu. Zd¹¿y³a ju¿ w ci¹gu kilku tygodni zorientowaæ siê, z czego œmieje siê publicznoœæ. Tym razem jednak na widowni panowa³a cisza. Odezwa³y siê dwa, trzy klaœniêcia niepodjête przez nikogo, skwitowane milczeniem prawie, jak nietaktowne przerwanie oklaskami niezakoñczonego jeszcze koncertu. Spojrza³a na salê i zobaczy³a kamiennie powa¿ne twarze. S³uchacze nie pozwolili przerwaæ sobie nastroju, w którym trwali. – Chwyci³o! – pomyœla³a Ulka bardziej z uczuciem zdziwienia ni¿ radoœci. Na sali wytworzy³a siê atmosfera, która by³a z góry akceptacj¹ wszystkiego, co mia³o nast¹piæ w dalszym ci¹gu koncertu. Kiedy na scenie ukaza³a siê pieœniarka, powita³y j¹ d³ugie brawa. Ulka nigdy jej nie widzia³a, zna³a j¹ tylko z radia. Julia wyda³a jej siê ³adna i efektowna. Jak lekko przebieg³a kilka metrów zza kulis do mikrofonu, z jakim

wdziêkiem pochyli³a w uk³onie ma³¹ rud¹ g³owê. Ulka poczu³a coœ na kszta³t dumy, ¿e taka s³awa jak Julia œpiewa w zespole ojca. – Ile on jej p³aci? – zastanowi³a siê i to pytanie zajê³o j¹ na czas d³u¿szy. Julia œpiewa³a, g³os jej trz¹s³ siê i ³ama³; po³yka³a w³asne dŸwiêki. Œpiewa³a po angielsku; ten jêzyk najlepiej oddawa³ dreszcz jazzowej ekstazy. Chrz¹szcze brzmi¹ce w trzcinie – to by³a ojczyzna kujawiaków i oberków. W chwilach gdy koñczy³ siê refren, zaczyna³y siê partie solowe poszczególnych instrumentów. Czy¿yk musia³ wreszcie zakoñczyæ swoj¹ k³ótniê z Sitkiem, któr¹ wiód³ od pocz¹tku koncertu, i podskoczy³ z kontrabasem do mikrofonu. By³a to prawie ewolucja taneczna, a nie transport ciê¿kiego b¹dŸ co b¹dŸ instrumentu. Czy¿yk tañczy³ przez ca³y czas podczas swego popisu, podrygiwa³ równie¿ Antoni, a Julia skwapliwie pokazywa³a swoje czarne figi. Publicznoœæ podskakiwa³a równie¿ na krzes³ach i nawet brawa, którymi nagrodzono kontrabasistê, mia³y coœ z nerwowego dreszczu melodii. Potem gra³ fortepian, saksofon, a¿ wreszcie przysz³a kolej na Sitka. Antoni ba³ siê spojrzeæ na niego, ba³ siê tak¿e spotkaæ spojrzenie kogokolwiek z zespo³u. Dopiero gdy us³ysza³ szybki, lekki deszcz na bêbnie, opuœci³ go strach i poczu³ dziwny, wyzwalaj¹cy spokój w ca³ym ciele, jak po wypiciu kieliszka wódki. Dopiero teraz odwróci³ g³owê i rzuci³ perkusiœcie czu³e spojrzenie. Ch³opak gra³, pochylony nieco do przodu. W³osy opad³y mu na czo³o, oczy by³y skupione i drapie¿ne, ale usta rozchyla³ ch³opiêcy, pewny siebie, trochê cwaniacki uœmieszek. Podziwia³ sam siebie, b³yskawiczne ruchy swoich r¹k, wdziêk i sprawnoœæ ekwilibrysty, umiar i subtelnoœæ wirtuoza. Pa³eczki spada³y na skórê bêbnów i metal talerzy pos³uszne i uleg³e jak tresowane zwierzêta; bieg³y na miêkkich ³apach, zaczaja³y siê, przystawa³y, odwa¿a³y siê na krok, jeden, dwa, znów stawa³y i nas³uchiwa³y skupione, zanim zaczê³y uciekaæ, depcz¹c sobie po piêtach niedokoñczonym echem. Sitek pochyla³ siê coraz ni¿ej, coraz ni¿ej pochylali siê s³uchacze na krzes³ach. Ko³ysali siê te¿ jego rytmem, oddychali jego przyœpieszonym oddechem. Ulka z przymkniêtymi oczyma, sprê¿ona, jakby mia³a za chwilê wyskoczyæ na bie¿niê, czeka³a, kiedy na widowni wybuchn¹ oklaski. Sitek uderza³ jeszcze w bêben, siek³ jego powierzchniê dotkniêciami lekkimi i ostrymi jak uk³ucie, a s³uchacze unosili siê prawie na krzes³ach, roœli, jakby wypycha³o ich w górê podniecenie, którego nie mogli ju¿ opanowaæ, którego nie mogli ju¿ znieœæ i wreszcie podnios³y siê naraz wszystkie rêce i brawa zmiesza³y siê z ostatnimi taktami, które wybija³ nieprzytomny ju¿ z wysi³ku i emocji Sitek. Do Ulki podszed³ Marek, stan¹³ za ni¹ i œcisn¹³ j¹ za ramiê. On tak¿e uleg³ nastrojowi sali, choæ uwa¿a³ dot¹d, ¿e jest wolny od tego rodzaju wzruszeñ. – Szatan! – zawo³a³. Ulka wci¹¿ bi³a brawo, bi³a brawo jak opêtana. Pod koniec koncertu bola³y j¹ ju¿ d³onie. Cieszy³a siê na myœl, ¿e za chwilê poka¿e je ojcu i powie, dlaczego s¹ tak czerwone i opuchniête. Och, i pójd¹ od razu do matki, musi j¹ zobaczyæ jeszcze dziœ, tego pierwszego wieczoru, który spêdza w ich mieœcie. Bêd¹ szli razem ciemnymi ulicami, wsunie mu d³oñ pod

ramiê i powie, ¿e to zupe³nie bez sensu mieæ tak m³odego ojca, tak m³odych rodziców – poprawi³a siê. Trzeba bêdzie bardzo uwa¿aæ podczas tej rozmowy. Kiedy wystêp zbli¿a³ siê ku koñcowi, wysunê³a siê niepostrze¿enie z sali. Przez g¹szcz krzewów dosta³a siê na ty³y teatru przed wejœcie dla artystów. Przysiad³a na ³aweczce i usi³owa³a opanowaæ wzrastaj¹ce zdenerwowanie. Podnios³a g³owê i patrzy³a w niebo, w ogromn¹ migotliw¹ ciszê nad sob¹. Okr¹g³y, dojrza³y ksiê¿yc wisia³ nad morzem, tak piêkny tego wieczoru, jakby podmalowali go co znakomitsi sopoccy malarze ku wiêkszemu oczarowaniu romantycznych turystów. Przez brezentowy dach teatru wci¹¿ bi³y zmieszane dŸwiêki. Ulka nie mog³a ju¿ tego znieœæ, nie czu³a siê na si³ach, ¿eby s³uchaæ d³u¿ej, maj¹c w g³owie te wszystkie s³owa, które musi zaraz powiedzieæ, wyobra¿aj¹c sobie gest, z jakim wyci¹gnie d³oñ, którym ojca powita. To musia³o siê ju¿ staæ, na to nie mo¿na by³o d³u¿ej czekaæ... Wcisnê³a palce w uszy. Zerwa³a siê z ³awki i kr¹¿y³a wokó³ trzech schodków, które prowadzi³y do garderób. – Na pewno z bliska wygl¹da inaczej – pomyœla³a. Reflektory bardzo zmieniaj¹. Na scenie nie ma siê ¿adnych lat, ma siê rolê i kostium. Ojciec ma tr¹bkê i tê kretyñsk¹ kurtkê. Nie, kurtka jest ³adna, ale i ona by nie pomog³a, gdyby by³ naprawdê stary jak inni ojcowie. Najwy¿szy czas, ¿eby spowa¿nia³, ona go do tego przygotuje, choæ w³aœciwie po co? Niech sobie bêdzie taki, jaki jest. To nawet przyjemnie, jeœli rodzice sprawiaj¹ dzieciom niespodzianki swoim wygl¹dem. Nie mog³aby siê zgodziæ na ojca z brzuszkiem i z ³ysin¹. Nie pasowa³by ani do niej, ani do matki. Ale tacy ojcowie s¹ najbezpieczniejsi. Nikt ich nie chce, jak stare s³u¿¹ce trzymaj¹ siê domu. Matka by³a bardzo nierozs¹dna, wychodz¹c za ch³opca zaledwie parê lat starszego od niej. Mê¿a nie wybiera siê na ³y¿wy ani na camping. Powinien byæ o dobre dwadzieœcia lat starszy od ¿ony, dopiero wtedy ma tak zwan¹ pozycjê, pieni¹dze i mo¿e siê na coœ przydaæ. Zamyœli³a siê, odjê³a palce od uszu i sta³a przez d³ug¹ chwilê z nog¹ opart¹ o pierwszy stopieñ schodów. Kopnê³a niewinn¹ deskê i zaczê³a znów chodziæ wzd³u¿ œciany teatru. Nie s³ysza³a teraz nawet muzyki, inna myœl zaprz¹tnê³a jej uwagê bez reszty. Chyba zrobi³am wszystko, co mo¿na by³o zrobiæ – myœla³a. – Nie mogê zrobiæ nic wiêcej. Nie mam sobie nic do zarzucenia, przynajmniej to: ¿adnych wyrzutów, ¿e zachowa³am siê jak idiotka. Nie wszystkie szanse dadz¹ z³apaæ siê za nogi. Czasem przechodz¹ obok nas, a czasem nawet nas kopn¹. Tamta te¿ go nie dostanie – to jednak jest pociecha. A ostatecznie ojciec te¿ ma samochód. Wprawdzie warszawa to nie studebaker, ale zawsze lepsza ni¿ w³asne nogi w trampkach. ¯eby tylko matka stanê³a na wysokoœci zadania i ¿eby dziœ mia³a na sobie tê swoj¹ œliczn¹ koszulkê, gdy przyjd¹ we dwoje j¹ obudziæ... Ulka znów przystanê³a przed schodami, wtedy us³ysza³a brawa zamiast muzyki i ogarnê³a j¹ panika, dziki strach zaj¹ca, który dosta³ siê w smugê reflektora i nie potrafi siê z niej wydostaæ. Brawa wci¹¿ jeszcze trwa³y, a gdy zaczê³y przycichaæ i milkn¹æ, Ulka s³ysza³a je razem z waleniem w³asnych pulsów. Zza ¿ywop³otu dochodzi³ ju¿ zmieszany gwar wielu g³osów. Publicznoœæ opuszcza³a salê. Po¿a³owa³a nagle, ¿e nie stoi teraz przy drzwiach na swoim stanowisku, staraj¹c siê jak zwykle pos³yszeæ coœ z tego, co ludzie mówi¹ o przedstawieniu. C.D.N.


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

17

El¿bieta Baumgartner radzi

Które przychody licz¹ siê do emerytury œci 2.9 proc. od ca³oœci wynagrodzenia (bez limitu), równie¿ p³acone po po³owie przez pracownika i pracodawcê. Od roku 2014 osoby w najwy¿szym przedziale podatkowym p³ac¹ dodatkowo 0.9 proc. na Medicare Hospital Insurance. Z tego wynika, ¿e osoby du¿o zarabiaj¹ce nie p³ac¹ sk³adek od ca³ego swego wynagrodzenia, a tylko do pu³apu 147,000 dolarów. Z tego powodu emerytura Social Security jest dla nich ograniczona do kwoty 3,345 dol. w roku 2022. Na prawo do œwiadczeñ Social Security nie wp³ywaj¹ wszystkie nasze przychody, a tylko te, które podlegaj¹ sk³adkom ubezpieczeniowym, a wiêc wynagrodzenie z pracy najemnej albo pracy na w³asny rachunek (earned income). Wiele innych rodzajów przychodu, zwanych pasywnymi (pasive income) osk³adkowanych nie jest, wiêc do emerytury siê nie liczy. Ale ró¿nica pomiêdzy tymi dwoma rodzajami przychodu nie zawsze jest klarowna. Przyk³ad z ¿ycia Pani Alicja rozwiod³a siê z mê¿em po oœmiu latach po¿ycia. Na otarcie ³ez pozosta³ jej czterodzinny dom; m¹¿ zabra³ szeœciorodzinn¹ kamienicê. Alicja wiedzia³a, ¿e nie bêdzie uprawniona do renty ma³¿eñskiej i ¿e powinna zatroszczyæ siê o swoj¹ w³asn¹ emeryturê. Dom dawa³ jej niez³y dochód, z którego rozlicza³a siê sumiennie, ufaj¹c, ¿e ksiêgowy p³aci od tego sk³adki na Social Security. Do tego dorabia³a trochê sprz¹taniem za gotówkê. Gdy raz przyjrza³a siê raportowi z Social Security, dostrzeg³a, ¿e jej przewidywana emerytura wyniesie… trzysta dolarów. Dlaczego, przecie¿ od lat rozlicza siê z pobieranych czynszów? OdpowiedŸ brzmi: dlatego, ¿e dochód pasywny, taki jak czynsz z nieruchomoœci, nie jest ob³o¿ony sk³adkami na Social Security i nie wlicza siê do emerytury. Jak dzia³aj¹ „kwarta³y” ubezpieczeniowe Aby otrzymaæ emeryturê Social Security nale¿y przepracowaæ co najmniej 40 kwarta³ów, maj¹c odpowiednio wysokie zarobki z pracy (earned income) i p³aciæ od nich sk³adki na legalny numer Social Security. W roku 2022 nale¿y zarobiæ co najmniej 1,510 dolarów, by mieæ zaliczony jeden kwarta³, czyli 6,040 dolarów do uzyskania roku ubezpieczenia. Liczy siê wynagrodzenie z pracy najemnej albo na w³asny rachunek, ob³o¿one sk³adkami na Social Security. Ale nie wystarczy uzbieraæ 40 kwarta³ów, bo po dziesiêciu latach minimalnych zarobków emerytura jest bardzo ma³a, na granicy stu kilkudziesiêciu dolarów. Im d³u¿ej legalnie pracujemy i im wiêcej zarabiamy p³ac¹c podatki, tym wiêksz¹ otrzymamy emeryturê Social Security. TAK: Wynagrodzenie do pewnego limitu P³ace pracowników podlegaj¹ podatkom na Social Security zwanym FICA (skrót od Federal Insurance Compensation Act). Podatek FICA, zwany te¿ payroll tax, wynosi 15.3 procent i sk³ada siê z dwóch komponentów: sk³adki na Social Security w wysokoœci 12.4 proc. wynagrodzenia, p³acone po po³owie przez pracownika (6.2 procent) i pracodawcê (6.2 proc.) do górnej granicy, która w roku 2022 wynosi 147,000 dol. oraz ze sk³adki na Medicare w wysoko-

TAK: Wynagrodzenie pomocy domowej Gosposie i pracownicy domowi maj¹ takie same prawa i obowi¹zki, jak inni pracownicy. Podlegaj¹ podatkom FICA, je¿eli zarabiaj¹ 2,300 dol. rocznie lub wiêcej (od roku 2021). Opodatkowane s¹ tylko ich zarobki wyp³acone w formie monetarnej, ale nie wartoœæ posi³ków czy mieszkania. Od FICA zwolnieni s¹ tylko pracownicy domowi, którzy nie osi¹gnêli 18 lat, albo s¹ uczniami. Osoba zatrudniaj¹ca gosposiê czy nianiê jest odpowiedzialna za potr¹canie odpowiednich sk³adek i podatków oraz odprowadzanie ich do skarbu pañstwa. Wniosek: Je¿eli gosposia pracuje w domach kilku klientów i u ka¿dego z nich zarabia rocznie poni¿ej kwoty 2,300 dol., to ¿aden klient nie ma obowi¹zku op³acaæ sk³adek Social Security tej gosposi. Jedynym sposobem na ich uiszczanie i wypracowanie emerytury jest, jest samodzielne rozliczanie siê gosposi, jako osoby pracuj¹cej na w³asny rachunek (self-employed). Wiêcej mo¿na przeczytaæ w publikacji 926, Household Employer’s Guide: æ www.irs.gov/pub/irs-pdf/p926.pdf TAK: Odprawa i wynagrodzenie za wakacje Je¿eli nie wykorzysta³eœ kilku tygodni wakacji, to dzia³ kadr przeliczy je na wynagrodzenie i od tej kwoty odprowadzi podatki dochodowe i sk³adki ubezpieczeniowe. Innymi s³owy, na potrzeby Social Security zaleg³e wakacje licz¹ siê tak, jak czas pracy. Podobnie jest z odpraw¹ (severance pay). Pó³roczna odprawa jest równoznaczna z przepracowaniem szeœciu miesiêcy. TAK: Napiwki i komisowe Dobra wiadomoœæ dla sprzedawców pracuj¹cych na komisowe (commissions). Komisowe uznawane jest za wynagrodzenie (earnings) i odprowadza od sk³adki Social Security. Napiwki (tips) ponad 20 dol. na miesi¹c licz¹ siê te¿ jak zarobki, oczywiœcie wtedy, je¿eli deklarujesz je na rozliczeniu podatkowym. TAK: Praca na w³asn¹ rêkê Osoby pracuj¹ce na w³asny rachunek maj¹ obowi¹zek s³aæ podatkowe deklaracje, je¿eli w danym roku zarobi³y ponad 400 dolarów. P³ac¹ one same ca³oœæ sk³adek Social Security, które wynosz¹ 15.4 proc. przychodu netto, plus podatek dochodowy. Do formularza 1040 dodaje siê za³¹cznik Schedule C i Schedule SE, na którym wylicza siê sk³adki ubezpieczeniowe. Szczegó³y wyjaœnia ksi¹¿ka pt. Jak oszczêdzaæ na podatkach. Forma przychodu – czek, gotówka, przelew – nie ma znaczenia. NIE: Przychód z inwestycji Uwaga: Sk³adek na Social Security nie p³aci siê od przychodu pasywnego (passive income), takiego jak odsetki bankowe, dywidendy, zyski kapita³owe, czynsze z w³asnej kamienicy (jak pani Alicja) itp. Tego

rodzaju przychody nie s¹ uwzglêdniane do obliczenia œwiadczeñ Social Security. Czynsze z kamienicy s¹ dochodem pasywnym, nie objêtym sk³adkami na Social Security, chyba ¿e prowadzisz dzia³alnoœæ gospodarcz¹ (rental business) i rozliczasz siê, jako pracownik tego biznesu. Porozmawiaj ze swoim ksiêgowym. Uwaga: Je¿eli masz w³asn¹ korporacjê, a p³acisz sobie nie wynagrodzenie (salary), lecz dywidendê, to ta dywidenda do emerytury siê nie liczy, bo jest zaliczana do dochodów pasywnych. Wielu biznesmanów, którym pomys³owi ksiêgowi minimalizowali podatki przez wyp³atê dywidend, przytomnieje, gdy widz¹ prognozê groszowej emerytury. NIE: Zasi³ek dla bezrobotnych Od zasi³ku dla bezrobotnych p³aci siê podatek dochodowy, ale nie sk³adki ubezpieczeniowe. Z tego powodu zasi³ek dla bezrobotnych nie jest liczony do emerytury, a czas spêdzony na bezrobociu nie przydaje ubezpieczeniowych kwarta³ów. Równie¿ nie objête sk³adkami na Social Security s¹ inne zasi³ki spo³eczne (np. SSI), renty czy p³atnoœci z systemu Workers Compensation. NIE: Rozliczenie podatkowe z mê¿em Nale¿y rozró¿niæ podatki dochodowe od sk³adek ubezpieczeniowych FICA. Podstawê do w³asnej emerytury daj¹ sk³adki odprowadzone na w³asny numer do Administracji Social Security (FICA), a nie dodanie nazwiska ma³¿onka do wspólnego rozliczenia i p³acenie wspólnych podatków dochodowych do IRS. Gdy m¹¿ pracuje, p³aci sk³adki i podatki dochodowe, to jego ubezpieczenie daje podstawê do jego w³asnej emerytury, a tak¿e rodzinnych rent dla niepracuj¹cej ¿ony i nieletnich dzieci. Niepracuj¹ca ¿ona sk³adek na Social Security nie p³aci, wiêc w³asnej emerytury nie wypracowuje, mimo ¿e ma³¿onkowie rozliczaj¹ siê z IRS-em jako married filing jointly. Je¿eli ma³¿eñstwo trwa³o krócej ni¿ dziesiêæ lat, to po rozwodzie ¿ona nie dostanie ani w³asnej emerytury, ani renty ma³¿eñskiej, mimo ¿e rozlicza³a siê z podatków wspólnie z mê¿em.

El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników np. „Ubezpieczenie spo³eczne Social Security“, „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com

Wniosek Tylko w³asne osk³adkowane przychody z pracy, najemnej albo na w³asny rachunek, liczone s¹ do emerytury Social Security. Im d³u¿ej pracujemy i wiêcej zarabiamy, i im póŸniej przejdziemy na spoczynek, tym wiêksza bêdzie nasza emerytura. Niemniej rzadko kiedy emerytura Social Security zapewni nam dostatni¹ z³ot¹ jesieñ. Oprócz niej warto mieæ inne przychody oraz znacz¹ce oszczêdnoœci. Co poradziæ pani Alicji? Warto wskazaæ, ¿e posiadanie intratnej kamienicy jest podobne do otrzymywania emerytury, bo daje regularny przyp³yw gotówki i finansowe zabezpieczenie. Pani Alicja zawsze mo¿e tê kamienicê sprzedaæ i ¿yæ z uzyskanego kapita³u. m


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

18

Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

HYDRAULICY POSZUKIWANI

Potrzebni doœwiadczeni elektrycy 347-283-1711

Zatrudnimy pracowników z doœwiadczeniem, pozwoleniem na pracê, prawem jazdy i OSHA30.

Part time. Custodian needed. Pan do sprz¹tania. 9:30AM - 2:30PM. Poniedzia³ek - Pi¹tek. Lower Manhattan - East Village. Text or call at 917-648-9485.

Tel. 718-326-9090/2795

INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 l

Experienced Electricians Wanted 347-283-1711

Dam pracê mê¿czyŸnie

AMN Corporation Plumbing & Heating Contractor 53-28 61st Str., Maspeth, NY 11378

l

www.kurierplus.com

Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.

Anna-Pol Travel WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT

WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

Email: Info@mpankowski.com

LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l

l

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

u

Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

Fortunato Brothers

ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat

E-mail:annapoltravel@msn.com

Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.

alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz

Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu

Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088

email: Kobomusic@verizon.net


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

www.kurierplus.com

19

Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia

Anna K³osowska

Dar jednoro¿ca By³ drobnym, delikatnym ch³opcem. Dociekliwym, spokojnym, cierpliwym. Godzinami przygl¹da³ siê swojej matce, kiedy krz¹ta³a siê wokó³ drzew pomarañczy. W³aœnie za pomoc¹ niewielkiego pêdzelka przenosi³a zgrabnym, lekkim ruchem py³ek z jednego bia³ego kwiatu na drugi. Podziwia³ j¹. Nie nazywa³a czynnoœci, które wykonywa³a trudnymi nazwami: zapylanie krzy¿owe, szczepienie, przechowywanie podk³adek do szczepienia. Nie, pokazywa³a swojemu synowi jak to robi. Uœmiecha³a siê do niego, kiedy zapatrzony w ni¹ mia³ w oczach podziw jaki siê ma tylko dla matki. Przy tym wszystkim marzy³. Marzy³ o czymœ co z drzewami pomarañczy nie mia³o niczego wspólnego. Chcia³ pop³yn¹æ do Ameryki. To pod wp³ywem wuja nabawi³ siê tej choroby, tego dziwnego, bo niespe³nialnego przecie¿ marzenia. By³ tylko ma³ym ch³opcem z Taishan w prowincji Guangdong, w pobli¿u Kantonu. Poddanym chiñskiego cesarza z dynastii Qing. Za kilka lat rodzice wybior¹ mu ¿onê. Bêdzie pracowa³, jak oni, w pomarañczowych sadach. I to wszystko. Przygody nie by³y wpisane w ten ¿yciorys. Przed nim spokojne, skromne, ustabilizowane ¿ycie. Jego rodzice byli wdziêczni niebiosom za drobnego ch³opca o b³yszcz¹cych, roziskrzonych, ciemnych oczach. St¹d jego imiê: Gim Gong, „podwójny b³ysk”. By³ dla nich b³ogos³awieñstwem, darem najwy¿szym, darem szlachetnego jednoro¿ca, zwierzêcia legendarnego, tajemniczego maj¹cego umiejêtnoœæ przepowiadania przysz³oœci. Dobrej przysz³oœci. Takiej przysz³oœci pragnêli dla swojego syna. Ma³o prawdopodobne, ¿eby dwunastoletni ch³opiec zdawa³ sobie sprawê z przewidywalnoœci swojego ¿ycia, z tego, ¿e wszystko jest ju¿ w nim ustalone, pouk³adane. Ma³o prawdopodobne, ¿eby w tym wieku a¿ do tego stopnia nie chcia³ na tê wyznaczon¹ losem œcie¿kê wst¹piæ. Ma³o prawdopodobne, ¿eby móg³ sobie cokolwiek innego wyobraziæ. A jednak. A jednak w koñcu rodzice zgodzili siê. Oddali syna pod opiekê wuja, który w Ameryce ju¿ by³, powróci³ do Chin, ale nie chcia³ tu pozostaæ. Po³kn¹³ bakcyla innoœci, tamtego, niezrozumia³ego dla nich œwiata. Przeprawa przez Atlantyk w 1872 roku, to by³a kwintesencja ryzyka. Œwiadomie i w jakimœ celu podejmowanego przez ludzi szukaj¹cych przygód. Albo ludzi bez wyjœcia. Od momentu, kiedy po wielu tygodniach trudnej podró¿y piêtnastolatek Lue Gim Gong znalaz³ siê na amerykañskiej ziemi, nie ma ¿adnych przekazów na temat opieki nad nim. Mo¿e coœ siê z wujem sta³o, a mo¿e po prostu zaj¹³ siê sob¹. Nie dowiemy siê, a s¹dziæ, kiedy siê nie wie nie nale¿y, wiêc zamykam ten rozdzia³. Rozdzia³ dzieciñstwa drobnego kilkunastolatka z b³yskiem w migda³owych oczach. Musia³ sobie daæ radê sam. Zamieszka³ w chiñskiej dzielnicy i zacz¹³ pracowaæ w fabryce obuwia.

Lue Gim Gong

Czy¿by to by³ koniec przygód? Czy¿by na tym mia³y siê skoñczyæ marzenia? Mo¿e nie warto by³o p³yn¹æ przez Atlantyk, chorowaæ, pilnowaæ pakunku jedwabiu danego przez rodziców na drogê. To by³o tak, jakby wyposa¿yli go finansowo na to przysz³e, niepewne ¿ycie. Ale daleko, bardzo daleko od San Francisco, w North Adams, w stanie Massachusetts, zastrajkowali robotnicy innej fabryki butów, której w³aœcicielem by³ Calvin T. Sampson. Kiedy Gim Gong wsiada³ do poci¹gu wraz z grup¹ siedemdziesiêciu Chiñczyków, nie mia³ pojêcia, gdzie jedzie i jak d³ugo potrwa podró¿. Pachnia³o to przygod¹. Po to przyjecha³ do tego dziwnego kraju, do tego innego œwiata. Pachnia³o to te¿ czymœ etycznie trudnym do zaakceptowania. By³ ³amistrajkiem. Nie s¹dzê, ¿eby on czy jego towarzysze podró¿y o tym wiedzieli. Jechali, bo tam, gdzie jechali, by³a praca. Sampson zatrudnia³ g³ównie imigrantów ze Szkocji i Irlandii. Nielubianych przez okoliczn¹ ludnoœæ. Mo¿e dlatego, ¿e przed nimi Sampson zatrudnia³ miejscowych. Mo¿e dlatego, ¿e ³atwo wcisn¹æ ludzi z zewn¹trz w gorset negatywnego stereotypu. W koñcu nastêpni na tej liœcie, ju¿ nied³ugo, znajd¹ siê Polacy i W³osi… Na stacji kolejowej w North Adams czeka³ na Chiñczyków ponury t³um. Nie chcê myœleæ, jak czuli siê ci, którzy za chwilê mieli wysi¹œæ z wagonów. Czy spodziewali siê takiego przywitania? Czy zdawali sobie sprawê, ¿e ten t³um móg³ nie tylko zagrodziæ im drogê, ale pobiæ, opluæ, zasypaæ wyzwiskami. A mo¿e jeszcze gorzej… T³um milcza³, kiedy powoli na peron schodzili drobni m³odzi ludzie o ¿ó³tawej, wrêcz niezdrowej cerze. Szczupli, ubrani w sposób, którego mieszkañcy North Adams przedtem nie widzieli, z czapeczkami na g³owach, cienkimi warkoczykami z ty³u g³owy. Nie wygl¹dali groŸnie. W³aœciwie z wagonów wychodzili ch³opcy, dzieci. Zreszt¹ wielu z nich mia³o, jak Lue Gim Gong, zaledwie kilkanaœcie lat. Szli spokojnie, rozgl¹dali siê, ale z rodzajem respektu. Tak przynajmniej to odczytywano. Pozwolono im przejœæ. Pozwolono pracowaæ. Pozwolono ¿yæ. W koñcu miasteczko sta³o na produkcji butów. Samp-

son mia³ w nim swoj¹ niepodwa¿aln¹ pozycjê. Chcia³ z³amaæ strajk i zrobi³ to. Racjonalne, biznesowe podejœcie. A ci nowi niczego nie ¿¹dali, pracowali dobrze, uœmiechali siê, pochylali g³owy w szacunku, ¿yli w cieniu. Wynika³o to miêdzy innymi z faktu, ¿e wszyscy wyznawali buddyzm. Ale o tym miasteczko nie wiedzia³o. Dla miejscowych byli poganami. Koœció³ przyj¹³ na siebie zadanie edukowania przybyszów. Zorganizowano wolontariuszy, którzy w niedzielê po mszy uczyli jêzyka, bo tylko jeden z Chiñczyków mówi³ po angielsku. I religii. To w jedn¹ z niedziel Lue Gim Gong pozna³ osobê, która mu pomo¿e, bêdzie nim kierowaæ i zaprowadzi go znowu w pomarañczowe sady… Frances Amelia „Fannie” Burlingame, jedna z córek zamo¿nego kupca, zajê³a siê nim nie tylko z poczucia obywatelskiego i chrzeœcijañskiego obowi¹zku. Od razu zauwa¿y³a, jak lubi roœliny, jak siê do nich odnosi, jak umie siê nimi opiekowaæ. Robi³ to ze spokojnym entuzjazmem osoby, której przez d³ugi czas brakowa³o czegoœ istotnego. Zaprosi³a go do rodzinnego domu. Chcia³a, ¿eby zaj¹³ siê ogrodem. Kiedy, po kilku latach, wiêkszoœæ Chiñczyków wróci³a do San Francisco, on, mimo ¿e nie odpowiada³y mu ch³ody Massachusetts, pozosta³ w North Adams. Z Fannie i jej rodzin¹. Wilgotna jesieñ i ostra zima by³y dla ch³opca o delikatnym zdrowiu, pochodz¹cego z miejsca, gdzie temperatura rzadko spada poni¿ej dwudziestu stopni, trudne do zniesienia. Kas³a³, gor¹czkowa³, s³ab³. GruŸlica. Na tyle zaawansowana, ¿e nie pozosta³o mu wiele ¿ycia. Postanowi³ wróciæ do swojej chiñskiej rodziny, do pomarañczowych sadow, ciep³a…

Ale to nie by³ ju¿ Lue Gim Gong sprzed kilku lat. Owszem, dotar³ do celu, wpad³ w ramiona bliskich, ale on dla nich i oni dla niego byli inni. Obcy. Zgodnie z tradycj¹ rodzice postanowili go o¿eniæ. Szybko, bo czasu ma³o… On przed wyjazdem przyj¹³ chrzest. Fannie, baptystka, przekona³a go do odejœcia od wiary, w której siê wychowa³, a on skrupulatnie przestrzega³ nowej, wybranej przez siebie religii. By³ chory, móg³ nied³ugo umrzeæ, nie by³by w zgodzie ze swoim sumieniem, gdyby siê w tej sytuacji o¿eni³. W dzieñ przed œlubem uciek³. Nie wiem jak i gdzie. Do Stanów nie móg³ wróciæ. Nie z powodu klimatu. Chinese Exclusion Act wszed³ w ¿ycie w 1882 roku i zatrzyma³ imigracjê robotników z Chin. Fannie, mentorka, przybrana matka, wkroczy³a kolejny raz w jego ¿ycie. Czy wp³yw na uzyskanie pozwolenia na wjazd do Stanów mia³ jej kuzyn, by³y ambasador USA w Chinach? Mo¿e. Kiedy wreszcie Lue Gim Gong wyszed³ na l¹d w San Francisco, otrzyma³ od szwagra Fannie wiadomoœæ, ¿eby nie udawa³ siê do zimnego, wilgotnego North Adams, a do DeLand, miejscowoœci w œrodkowej Florydzie, gdzie rodzina kupi³a posiad³oœæ, ¿eby spêdzaæ w niej zimy. Za domem znajdowa³ siê sad. Sad pe³en drzew pomarañczy… To tu, na Florydzie, przylgnie do niego miano: citrus wizard. Tu znajdzie sens swojego ¿ycia, tu bêdzie honorowany i ignorowany, podziwiany i nierozumiany, uwa¿any za geniusza i dziwaka, tu wyhodowana przez niego odmiana pomarañczy nazwana zostanie jego imieniem i zrewolucjonizuje przemys³ produkuj¹cy cytrusy… C.d.n. m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com


KURIER PLUS 29 STYCZNIA 2022

20

www.kurierplus.com

Dzieñ Babci i Dziadka w Akademii Jêzyka Polskiego

16 stycznia w Akademii Jêzyka Polskiego w Manchester, NJ odby³a siê uroczystoœæ z okazji Dnia Babci i Dziadka po³¹czona z Pasowaniem Uczniów. Dyrektor Anna Tracz powita³a zaproszonych goœci, zaprosi³a do odœpiewania hymnu, a nastêpnie poprosi³a uczniów klasy trzeciej wraz z wychowawczyni¹ King¹ Dobrzañski o wystêp i przywitanie m³odszych kole¿anek i kolegi. Uczniowie Mar-

ty Kirkickiej i Marioli Tarkowski kolejno œlubowali i zostali uroczyœcie w³¹czeni do grona uczniów. Kolejnym punktem programu by³o Œwiêto Dnia Babci i Dziadka. Wnukowie przedstawili program artystyczny dla kochanych babæ i dziadków: inscenizacjê bajki Rzepka J. Tuwima (narratorem by³a Kamila Misztela z klasy IV) oraz taniec Babuszki. Wystêpom towarzyszy³ œmiech i oklaski. Uczniowie odegrali swoje role w pe³nym skupieniu i z ogrom-

Williamsburg Y Head Start Licencjonowane, renomowane przedszkole

Zapisy do darmowego przedszkola Jeœli szukasz profesjonalnego przedszkola dla 2, 3 lub 4-latka, Williamsburg Y Head Start jest odpowiednim miejscem

Zapewniamy: - Bezp³atny, 10-miesiêczny program nauczania przedszkolnego prowadzony przez wykwalifikowan¹, wielojêzyczn¹ kadrê - Wszechstronny rozwój Twojego dziecka poprzez dodatkowe programy edukacyjno-ruchowe takie jak; „Education in Dance”, „Soccer”, „Yoga” - Zdrowe, smaczne wy¿ywienie przygotowywane pod nadzorem licencjonowanego dietetyka - Bezpieczny, nowy, dobrze wyposa¿ony plac zabaw - Autobus szkolny , (Brooklyn i Queens) Wiêcej informacji o naszym programie znajdziesz na stronie internetowej:

www.williamsburgy.org

Jeœli masz pytania zadzwoñ (718) 387-0229 poproœ Halinê lub wyœlij e-mail na williamsburgyhs@gmail.com

Kontakt: 64 Division Ave. Brooklyn, NY 11249 Tel. (718) 387-0229 Faks: (718) 387-1461

nym zaanga¿owaniem. Po raz kolejny okazuje siê, ¿e nasza poezja nie ma sobie równych. Re¿yseria Ani Iwaszkowskiej i dekoracje Marty Kirkickiej przemawiaj¹ zdecydowanie do wszystkich pokoleñ anga¿uj¹c najm³odszych i przywo³uj¹c uœmiech i radoœæ. Nastêpnie prowadz¹ce Kinga Dobrzañski i Mariola Tarkowski, zaprosi³y babcie i dziadków do wspólnych gier i zabaw, by³y to: tañce, dekorowanie ciasteczek, zagadki i poczêstunek. Zaanga¿owani byli wszyscy obecni. W czasie uroczystoœci akompaniowa³ i rozœpiewywa³ zebranych Krzysztof Tokarski. Starsi uczniowie podawali s³odycze, owoce, napoje; starali siê sumiennie spe³niaæ rolê kelnerów i wychowanków, którzy z uœmiechem próbuj¹ odwdziêczyæ siê naszym seniorom za wszystko co robili dla nich przez d³ugie lata. Koñcz¹c uroczystoœæ wnukowie podarowali babciom i dziadkom oraz obecnym

goœciom przygotowane upominki i wyhodowane roœlinki. Spotkanie up³ynê³o w mi³ej atmosferze, a dzieci poprzez wierszyki, piosenki i taniec mog³y wyraziæ mi³oœæ zebranym babciom i dziadkom. Niezmiernie cieszy zaanga¿owanie rodziców i nauczycieli, bo to w³aœnie w taki sposób i wspólnie mo¿emy przekazywaæ nasze tradycje i kulturê. Mamy nadziejê, ¿e nasi uczniowie bêd¹ to kontynuowaæ. A wszystkich, którzy tego dnia nie mogli spêdziæ z nami, zachêcamy do relacji wideo na youtube Krzysztofa Barczyka. Kochany Dziadku i Droga Babciu ¯yczymy Wam zdrowia, szczêœcia, pomyœlnoœci Uœmiechów na co dzieñ i du¿o radoœci

Ewelina Bigos ZDJÊCIA: EL¿BIETA WSZÊDYRÓWNA


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.