Kurier Plus - e-wydanie 12 lutego 2022

Page 1

ER KURI P L U S

P O L I S H NUMER 1431 (1731)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

ILUSTRACJA BEATA SZPURA

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

M A G A Z I N E

TYGODNIK

12 LUTEGO 2022

Razem i osobno

Tomasz Bagnowski

NATO i USA deklaruj¹ jednoœæ w przypadku inwazji Rosji na Ukrainê.

Mniej wiêcej w tym samym czasie kiedy prezydent Joe Biden przyjmowa³ w Waszyngtonie kanclerza Niemiec Olafa Scholza, prezydent Francji Emmanuel Macron spotyka³ siê w Moskwie z W³adimirem Putinem. Niemieckiego goœcia przywita³ w Bia³ym Domu rozpalony kominek i przyjazne spojrzenie Bidena, zdradzaj¹ce uœmiech ukryty za maseczk¹ ochronn¹. W Moskwie rozmawiano bez kominka i bez masek na twarzach, a prezydentów Francji i Rosji dzieli³ d³ugi, na kilka metrów, stó³. Mo¿na by³o jednak odnieœæ wra¿enie, ¿e rozmowa Macrona z Putinem by³a znacznie cieplejsza ni¿ Bidena z Scholzem. Putin dziêkowa³ nawet prezydentowi Francji za wysi³ek dyplomatyczny i osobiste zaanga¿owanie w rozwi¹zanie konfliktu wokó³ Ukrainy. W Waszyngtonie podziêkowañ nie by³o, by³y natomiast standardowe w takich okazjach deklaracje o niez³omnym partnerstwie i sojuszniczej jednoœci. Jednoœæ, któr¹ NATO deklaruje ju¿ od wielu tygodni, dotyczy przede wszystkim odpowiedzi na ewentualn¹ rosyjsk¹ inwazjê. Co bêdzie w przypadku gdy do inwazji na Ukrainê jednak nie dojdzie? Jaka bêdzie przysz³oœæ tego kraju i jego miejsce w Europie? W tych kwestiach NATO, USA i Europa ju¿ tak zjednoczone nie s¹. Prawdê mówi¹c nawet w kwestii sankcji na Rosjê mo¿na doszukiwaæ siê

ró¿nic. Olaf Scholz na wspólnej z Bidenem konferencji prasowej, nie chcia³ na przyk³ad powiedzieæ, czy sankcje bêd¹ oznacza³y zablokowanie przez Niemcy Nord Stream 2. „Nasza odpowiedŸ na rosyjsk¹ inwazjê bêdzie bardzo dotkliwa i bêdzie taka sama jak odpowiedŸ Stanów Zjednoczonych” – stwierdzi³ Scholz. Biden mówi³ natomiast jednoznacznie o zamkniêciu gazoci¹gu. Zachowawczoœæ kanclerza w tej kwestii mo¿na zrozumieæ zwa¿ywszy, ¿e dla Niemiec sankcje na Rosjê oznacza³yby du¿o wiêksze k³opoty ni¿ dla USA. Niemcy zdecydowa³y jakiœ czas temu o wygaszeniu swoich elektrowni atomowych, a tak¿e ca³kowitym odejœciu od wêgla i w kwestiach energetycznych s¹ dziœ g³êboko uzale¿nione od rosyjskiego gazu. Nie chodzi zreszt¹ tylko o gaz. Rosja jest dla Niemiec strategicznym partnerem handlowym. Ostre sankcje mog³yby oznaczaæ katastrofê dla niemieckiego eksportu. Ró¿nice pomiêdzy Europ¹ i USA widaæ jeszcze wyraŸniej w sposobie podejœcia do negocjacji z Rosj¹. Biden po miêkkiej pocz¹tkowo postawie usztywni³ stanowisko, czego dowodem jest wys³anie do Europy dodatkowych trzech tys. ¿o³nierzy, których czêœæ trafi³a do Polski. Niemcy zablokowa³y natomiast sprzeda¿ swojej broni do Ukrainy, oferuj¹c jedynie kilka tysiêcy he³mów, co burmistrz Kií3 jowa uzna³ za niesmaczny ¿art.

Zachowaæ odrêbnoœæ Maria Stangret-Kantor, malarka, ¿ona Tadeusza Kantora, aktorka – zagra³a ¿yciowe role, którymi mo¿na by obdzieliæ kilka kobiet.

l Maria Stangret-Kantor

15 maja 2020 roku zmar³a wybitna malarka, ¿ona Tadeusza Kantora, Maria Stangret-Kantor. Lata temu rozmawia³am z ni¹ o jej ¿yciu z Kantorem, cz³owiekiem tyle¿ wybitnym co trudnym. ¯ona awangardowego artysty, jedyna ma prawo powiedzieæ, ¿e twórca „Umar³ej klasy” i „Wielopole, Wielopole”, które przynios³y mu uznanie œwiata, nie by³ pos¹gowym geniuszem tylko zwyk³ym cz³owiekiem. Prze¿yli razem trzydzieœci lat… – Rok 1955, pe³en nadziei – wspomina³a Maria Stangret-Kantor – tu¿ przed paŸdziernikow¹ odwil¿¹, bardzo wa¿n¹ dla artystów. Studiowa³am na Akademii Sztuk Piêknych w Krakowie. W³aœnie wtedy w Domu Plastyków Tadeusz Kantor zacza³ myœleæ o swoim teatrze. Wyrzucono go wczeœniej z Akademii, a przed 1955 rokiem nie by³o mowy o sztuce innej ni¿ socrealistyczna. I gdy gruchnê³a wieœæ, ¿e idzie polityczna odwil¿, a Kantor chce stworzyæ teatr – zaczêliœmy siê gromadziæ w Domu Plastyków. To by³a grupa m³odych malarzy, rzeŸbiarzy, pisarzy. Andrzej Bursa, Irek Iredyñski, Jasiu Gintner, Kazimierz Mikulski, Maria Jaremianka, Jonas Stern, Jurek i Lidka Skar¿yñscy… Wtedy Kantor zrobi³ „M¹twê”. Ja w tym czasie, jeszcze jako studentka, gra³am wolty¿erkê w „Cyrku”,

spektaklu Kazimierza Mikulskiego. Pozna³am Kantora i tak siê to zaczê³o. Pozna³a go jako studentka. A on by³ ju¿ s³awny, znany i starszy o 14 lat… – Ró¿nica wieku nigdy nie mia³a znaczenia – mówi³a Maria Stangret-Kantor – Ale pierwszy raz us³ysza³am o Kantorze du¿o wczeœniej. By³am uczennic¹ i ca³¹ szko³¹ poszliœmy na „Cyda” wystawionego w kru¿gankach na Wawelu. Po spektaklu publicznoœæ zaczê³a entuzjastycznie krzyczeæ: „Kantor, Kantor!” gdy¿ to on zrobi³ œwietne dekoracje a my nie wiedzieliœmy w ogóle kto to jest i krzyczeliœmy: „autor, autor!”. Nasza nauczycielka syknê³a: „Ciszej! Autor nie ¿yje!”. No a potem… mi³oœæ od pierwszego wejrzenia. Nasz œlub by³ ca³kiem zwyczajny. Wzieliœmy go w 1961 roku w Pary¿u, w ambasadzie polskiej. Œwiadkami byli Jan B³oñski i Gizela Szancerowa. Powiedzia³am do ambasadora: „Chcia³abym nazywaæ siê Stangret-Kantor” a on na to: „Proszê pani, ju¿ za póŸno! Trzeba by³o wczeœniej mówiæ! A zreszt¹ czy to takie z³e nazwisko – Kantor?”. Œlub by³ nag³y. Tadeusz po prostu pewnego dnia przyjecha³ z Polski z moimi dokumentami. Ja w ogóle nie chcia³am wychodziæ za m¹¿. Ale wysz³am. í 9


2

KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

3

Razem i osobno í1 W³asn¹ grê z Rosj¹ prowadzi te¿ Francja. Macron i Putin na pocz¹tku tygodnia rozmawiali w cztery oczy ponad piêæ godzin. Prezydent Francji od dawna promuje swoj¹ wizjê bezpieczeñstwa w Europie, którego fundamentem powinna byæ jego zdaniem Unia Europejska. Warto przypomnieæ, ¿e Macron jeszcze nie tak dawno opisywa³ NATO jako organizm w stanie „œmierci mózgowej.”„Europa nie mo¿e ca³kowicie polegaæ na Stanach Zjednoczonych. Musimy nasz los wzi¹æ we w³asne rêce” – mówi³ w wywiadzie dla tygodnika „The Economist” prezydent Francji. To by³o zaledwie dwa lata temu, jeszcze przed zawarciem nowego sojuszu wojskowego AUKUS pomiêdzy USA, Wielk¹ Brytani¹ i Australi¹, który dodatkowo zachwia³ francusk¹ wiar¹ w Amerykê. W Moskwie Macron przedstawi³ Putinowi kilka opcji dyplomatycznego rozwi¹zania konfliktu wokó³ Ukrainy. Wœród nich znalaz³a siê mo¿liwoœæ tzw. finlandyzacji, czyli uczynienia Ukrainy neutraln¹ demokracj¹, na wzór Finlandii, po II wojnie œwiatowej. Macron u¿y³ okreœlenia

„finlandyzacja” w krótkiej rozmowie z dziennikarzami jeszcze przed spotkaniem z Putinem. Oznacza³oby to zamkniêcie drogi do NATO dla Ukrainy, czyli coœ dok³adnie odwrotnego ni¿ to co proponuj¹ Stany Zjednoczone, Jak na francuskie standardy Macron i tak jest politykiem proamerykañskim. Wiêkszoœæ kandydatów na prezydenta, w tym Maine Le Pen i Eric Zemmour, otwarcie g³osi koniecznoœæ wyst¹pienia Francji z NATO i zmniejszenia zale¿noœci od USA. W Niemczech opinia publiczna te¿ specjalnie za Ameryk¹ nie przepada. Ponad 40 proc. Niemców chcia³oby wycofania z ich kraju wszystkich amerykañskich ¿o³nierzy. Z kolei Polska i inne kraje by³ego bloku wschodniego w³aœnie w Ameryce widz¹ swojego g³ównego sojusznika. Jaki bêdzie nastêpny ruch Putina nie wie nikt. Przywódcy Rosji mo¿e jednak wcale nie chodziæ o zajêcie Ukrainy, tylko o dalsze stwarzanie napiêcia i wygrywanie ró¿nic pomiêdzy poszczególnymi krajami NATO.

Tomasz Bagnowski

Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce 138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222

Drodzy Przyjaciele, zapraszamy do odwiedzenia Wirtualnej Galerii Instytutu W trakcie wirtualnego spaceru mo¿na obejrzeæ nasz¹ Galeriê obrazów a tak¿e najciekawsze eksponaty muzealne. Galeria zawiera imponuj¹cy zbiór obrazów olejnych, akwarel, rysunków i rycin. Uwagê zwracaj¹ prace wybitnych polskich artystów z prze³omu XIX i XX wieku, m.in. Jana Matejki, Juliusza Kossaka, Józefa Brandta, Wojciecha Gersona, Leona Wyczó³kowskiego, Aleksandra Gierymskiego, Juliana Fa³ata, Jacka Malczewskiego, Stanis³awa Wyspiañskiego i Józefa Mehoffera. Mamy nadziejê, ¿e nasz najnowszy projekt spotka siê z Pañstwa zainteresowaniem. Zapraszamy na: https://www.pilsudski.org lub bezpoœrednio: https://my.matterport.com/show/?m=zi4HC6NFBnX

Spotkanie z dr Piotrem Puchalskim Instytut Józefa Pi³sudskiego zaprasza równie¿ na spotkanie online z dr Piotrem Puchalskim, autorem ksi¹¿ki „Poland in a Colonial World Order: Adjustments and Aspirations, 1918-1939”. Spotkanie odbêdzie siê 22 lutego 2022 o godzinie 18:00. Wymagamy rejestracji przez Zoom W swojej ksi¹¿ce Piotr Puchalski opisuje, jak nowo powsta³e pañstwo polskie przystosowa³o siê do kolonialnego charakteru okresu miêdzywojennego, aby realizowaæ cele krajowe i zagraniczne. Piotr Puchalski jest adiunktem historii nowo¿ytnej na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie – prowadzi zajêcia z historii Polski, imperiów kolonialnych, stosunków miêdzynarodowych i wspó³czesnej turystyki. Publikowa³ w Historical Journal i Journal of Modern European History. Posiada licencjat z New York University i doktorat z University of Wisconsin-Madison. Ksi¹¿ka jest dostêpna na Amazon.

tel.: 212-505-9077

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny

Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki

sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

e-mail: office@pilsudski.org

fotografia

Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street

wydawcy

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com

Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

Brooklyn, NY 11222

Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

4

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Ks. Ryszard Koper

„Wystarczy ci mojej ³aski” On zaœ podniós³ oczy na swoich uczniów i mówi³: „B³ogos³awieni jesteœcie wy, ubodzy albowiem do was nale¿y królestwo Bo¿e. B³ogos³awieni wy, którzy teraz g³odujecie, albowiem bêdziecie nasyceni. B³ogos³awieni wy, którzy teraz p³aczecie, albowiem œmiaæ siê bêdziecie. B³ogos³awieni jesteœcie, gdy ludzie was znienawidz¹ i gdy wy³¹cz¹ was spoœród siebie, gdy zel¿¹ was i z powodu Syna Cz³owieczego podadz¹ w pogardê wasze imiê jako niecne: cieszcie siê i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem ich przodkowie czynili prorokom”. £k 6, 20- 23

K

atharine Hepburn jest jedn¹ z najwiêkszych legend kina, zdoby³a a¿ cztery Oscary. Jej opowieœci o ¿yciu zosta³y wydane w formie ksi¹¿kowej przez Charlotte Chandler. Biografia aktorki jest niezwykle ciekaw¹ lektur¹. Aktorka opowiada m.in. o tragicznej œmierci starszego brata, który prawdopodobnie w wieku 16 lat pope³ni³ samobójstwo, o rodzicach, dzieciñstwie. Jedn¹ z jej opowieœci przytoczê w dzisiejszych rozwa¿aniach. „Kiedy by³am nastolatk¹, staliœmy z ojcem w kolejce, ¿eby kupiæ bilety do cyrku. Miêdzy nami sta³a tylko jedna rodzina. By³a to para z oœmiorgiem dzieci, wszystkie w wieku poni¿ej 12 lat. Ich ubiór œwiadczy³, ¿e nie s¹ zbyt bogaci, jednak ich ubrania by³y schludne i czyste. Dzieciaki grzecznie sta³y, trzymaj¹c siê za rêce. Podekscytowane mówi³y o klaunach, zwierzêtach i wszystkich tym co mia³y zobaczyæ tego wieczoru. Ich ekscytacja wskazywa³a, ¿e nigdy wczeœniej nie by³y w cyrku. By³oby to najpiêkniejsze wydarzenie w ich dotychczasowym ¿yciu. Ojciec i matka z dum¹ stali na czele swojej gromadki. Uœmiechniêta matka trzyma³a mê¿a, który obserwowa³ radoœæ swojej rodziny. Kasjerka zapyta³a mê¿czyznê, ile potrzebuje biletów? Z dum¹ odpowiedzia³: ‘Poproszê o bilety dla ca³ej mojej rodziny; osiem dla dzieci i dwa dla doros³ych”. Po us³yszeniu sumy do zap³aty usta mê¿czyzny zaczê³y dr¿eæ. Niepewnym g³osem zapyta³: ‘Ile pani powiedzia³a?” Kasjerka ponownie poda³a sumê. Ojciec gromadki nie mia³ doœæ pieniêdzy. Nie wiedzia³ jak powiedzieæ dzieciom, ¿e nie obejrz¹ wymarzonego przedstawienia. Widz¹c co siê dzieje, mój tata wyci¹gn¹³ z kieszeni 20-dolarowy banknot i upuœci³ go na ziemiê. Nie byliœmy bogaci w ¿adnym znaczeniu tego s³owa! Nastêpnie schyli³ siê, podniós³ te 20 dolarów, poklepa³ mê¿czyznê po ramieniu i powiedzia³: ‘Przepraszam, to wypad³o panu z kieszeni”. Mê¿czyzna zrozumia³, co siê dzieje. Nie prosi³ o ja³mu¿nê, ale z pewnoœci¹ doceni³ pomoc w bolesnej i k³opotliwej sytuacji. Spojrza³ prosto w oczy mojego taty. £zy sp³ynê³y mu po policzkach, dr¿¹cym g³osem powiedzia³: ‘Dziêkujê, bardzo dziêkujê. To naprawdê wiele znaczy dla mnie i mojej rodziny”. Tata i ja poszliœmy do samochodu i wróciliœmy do domu, gdy¿ by³y to pieni¹dze, za które mieliœmy kupiæ bilety dla

nas. I chocia¿ nie mogliœmy zobaczyæ cyrku tego wieczoru, oboje czuliœmy radoœæ, która by³a o wiele wiêksza ni¿ ogl¹danie niezwyk³ych akrobacji cyrkowych. Tego dnia nauczy³am siê, jak¹ wartoœci¹ jest dawanie. Jest ono znacznie cenniejsze ni¿ branie. Jeœli chcesz byæ wielki, wiêkszy ni¿ ¿ycie, naucz siê dawaæ. Mi³oœæ nie ma nic wspólnego z tym, czego oczekujesz – tylko z tym, co dajesz. Nigdy nie mo¿na przeceniæ wartoœci jak¹ jest dawanie, ¿yczliwe otwarcie na innych, poniewa¿ one zawsze daj¹ radoœæ i czyni¹ nas szczêœliwymi”.

P

owy¿sza historia ukazuje istotê i sens b³ogos³awieñstw z Ewangelii na dzisiejsz¹ niedzielê. Chrystus nazywa b³ogos³awionymi, inaczej szczêœliwymi, tych którzy s¹ otwarci na potrzeby bliŸnich. Przyjêcie Jezusowych b³ogos³awieñstw sprawia, ¿e nie postrzegamy siebie jako centrum, któremu wszystko ma byæ podporz¹dkowane, ale jako narzêdzie, przez które b³ogos³awieñstwa docieraj¹ do innych i czyni¹ ich szczêœliwymi. A to szczêœcie staje siê tak¿e naszym szczêœciem. Jezus wzywa nas, abyœmy dostrzegali wartoœæ naszego ¿ycia nie w kategoriach bogactwa, w³adzy czy s³awy, ale przyjêli wizjê i perspektywê ¿ycia, któr¹ wytycza pokora i wspó³czucie, mi³oœæ i dobro, stawianie wspólnego dobra nad w³asnym, wolnoœæ od zach³annej pogoni za rzeczami tego œwiata na rzecz trwa³ych rzeczy Bo¿ych.

O

tych, którzy krocz¹ drog¹ b³ogos³awieñstw mówi prorok Jeremiasz w pierwszym czytaniu: „B³ogos³awiony m¹¿, który pok³ada ufnoœæ w Panu, i Pan jest jego nadziej¹. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wod¹, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia siê, gdy nadejdzie upa³, bo zachowa zielone liœcie; tak¿e w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawaæ owoców”. W roku 2000, w czasie jubileuszowej pielgrzymki œw. Jan Pawe³ II na Górze B³ogos³awieñstw mówi³ do m³odzie¿y: „Niedaleko od tego miejsca powo³a³ On swoich pierwszych uczniów, podobnie jak dzisiaj was powo³uje. Jego wezwanie zawsze stawia³o wobec wyboru miêdzy dwoma g³osami rywalizuj¹cymi miêdzy sob¹ w walce o wasze serce, równie¿ te-

mi mo¿e wydawaæ siê czymœ ponad wasze si³y w dzisiejszym œwiecie. Lecz Jezus nie patrzy obojêtnie i nie pozostawia was samych w obliczu tego wyzwania. On jest zawsze z wami, aby przemieniæ wasz¹ s³aboœæ w si³ê. Zaufajcie Mu, gdy do was mówi: ‘Wystarczy ci mojej ³aski. Moc bowiem w s³aboœci siê doskonali”!

O

raz, na tym miejscu. Jest to wybór miêdzy dobrem i z³em, miêdzy ¿yciem i œmierci¹. Za którym z tych g³osów pójd¹ m³odzi XXI wieku? Z³o¿yæ ufnoœæ w Jezusie oznacza wybraæ wiarê w to, co On mówi, niezale¿nie od tego, czy wydaje siê to dziwne, niezrozumia³e i zdecydowaæ siê nie ulegaæ powabom z³a, nawet gdyby wydawa³y siê bardzo poci¹gaj¹ce. Ostatecznie Jezus nie tylko g³osi B³ogos³awieñstwa. On ¿yje B³ogos³awieñstwami. On sam jest B³ogos³awieñstwami. Spogl¹daj¹c na Niego uwierzycie, co to znaczy byæ ubogimi w duchu, cichymi i mi³osiernymi, tymi którzy p³acz¹, ³akn¹cymi i pragn¹cymi sprawiedliwoœci, byæ czystego serca czyni¹cymi pokój, przeœladowanymi. S³uchacie Jego g³osu na tym wzgórzu i wierzycie w to, co On mówi. Jednak¿e tak jak pierwsi uczniowie nad Morzem Galilejskim, musicie pozostawiæ swoje ³odzie i sieci, a to nigdy nie jest ³atwe – zw³aszcza wtedy, gdy stoicie wobec niepewnej przysz³oœci i jesteœcie kuszeni, by straciæ wiarê w swoje chrzeœcijañskie dziedzictwo. Bycie dobrymi chrzeœcijana-

Katolicki Klub Dyskusyjny Katolicki Klub Dyskusyjny Œw. Jana Paw³a II zaprasza cz³onków i sympatykow klubu na spotkanie w niedzielê 13 lutego po mszy œw o godz 12:00. Temat spotkania: ¯yciorys i legenda o Œwiêtym Walentym. Koœció³ Œw. Stanis³awa B. i M. 101 E 7 Str., Manhattan miêdzy 1 Av i Av A. Info: 718-437-6099

dwracaj¹cym siê od b³ogos³awieñstw, warto przypomnieæ s³owa Chrystusa- „Biada wam, bogaczom, bo odebraliœcie ju¿ pociechê wasz¹. Biada wam, którzy teraz jesteœcie syci, albowiem g³ód cierpieæ bêdziecie. Biada wam, którzy siê teraz œmiejecie, albowiem smuciæ siê i p³akaæ bêdziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwaliæ was bêd¹. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fa³szywym prorokom”. Zaœ s³owa proroka Jeremiasza z pierwszego czytania mog¹ byæ uzupe³nieniem ewangelicznego „biada”: „Przeklêty m¹¿, który pok³ada nadziejê w cz³owieku i który w ciele upatruje sw¹ si³ê, a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzewu na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczêœcie; wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemiê s³on¹ i bezludn¹”. m

Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl

Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Krucjacie Ró¿añcowej Matki Bo¿ej z Fatimy w Obronie ¯ycia Poczêtego, 13 lutego o 12:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy siê modliæ z transparentami o zaniechanie aborcji, eutanazji, ma³¿eñstw tej samej p³ci; o powrót Ameryki do Boga. Info: brat Jan 347 938 8362


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

5

Ponad $1.8 miliona za wypadek w metrze W

œwiecie prawniczym czêsto u¿ywane s¹ stare sentencje i zwroty ³aciñskie. Prawdê mówi¹c, nie istniej¹ realne przes³anki aby nadal siê nimi pos³ugiwaæ, ale prawnicy i sêdziowie czêsto po nie siêgaj¹, najczêœciej po to, by wywrzeæ wra¿enie na s³uchaczach. A jednak, czasem zdarza siê, ¿e ich zastosowanie jest wyj¹tkowo uzasadnione. Oto jedna z takich sytuacji, w której u¿ycie sentencji ³aciñskiej: Fiat justitia ruat cælum, która po polsku t³umaczy siê jako „Sprawiedliwoœci musi staæ siê zadoœæ, choæby niebiosa mia³y run¹æ” t³umaczy rzeczy naprawdê niezwyk³e. Jak zatem, w naszym wspó³czesnym œwiecie, u¿ycie tej ³aciñskiej sentencji mo¿e znaleŸæ zastosowanie? Aby znaleŸæ na to odpowiedŸ, musimy zapytaæ ofiarê wypadku samochodowego, która niedawno wygra³a sprawê w S¹dzie Apelacyjnym. Ofiara wypadku (kierowca) przemieszcza³a siê w dzielnicy Queens, kiedy kawa³ek metalu dos³ownie spad³ z nieba, przebijaj¹c przedni¹ szybê samochodu i powoduj¹c u niej powa¿ne i trwa³e obra¿enia. W momencie, gdy kawa³ki metalu spada³y z niebios, nadszed³ czas na sprawiedliwoœæ. Pozwanym w tej sprawie zosta³ New York City Transit Authority, czyli MTA. Po wstêpnym dochodzeniu ustalono, ¿e metalowa czêœæ spad³a na samochód z podwy¿szonych torów metra. Urzêdnicy MTA nie mieli wielkiej mo¿liwoœci do obrony i szybko przyznali siê do odpowiedzialnoœci za wypadek. Oznacza³o to przyznanie siê, ¿e by³a to wina MTA. Nie oznacza³o to jednak zgody MTA na odpowiednie zrekompensowanie kosztów odniesionych obra¿eñ i cierpienia, a to oznacza³o skierowanie sprawy na wokandê. Na Queens sprawy s¹dowe s¹ podzielone na dwie czêœci. Pierwsza czêœæ dotyczy ustalenia odpowiedzialnoœci cywilnej, czyli okreœlenia kto w danym przypadku ponosi winê za wypadek. W tej sprawie by³o to oczywiste. Druga czêœæ dotyczy wysokoœci odszkodowania za wyrz¹dzone szkody: strona poszkodowana przedstawia ³awnikom swoje odniesione obra¿enia i na tej podstawie ³awa przysiêg³ych decyduje o wysokoœci ewentualnego odszkodowania. W tym przypadku ofiara dozna³a skomplikowanego uszkodzenia prawego przedramienia na tyle g³êboko, aby znacznie uszkodziæ jego tkankê. Prawe

przedramiê wymaga³o przeszczepu skóry, któr¹ pobrano z prawego uda poszkodowanego. Operacja pozostawi³a trwa³e blizny na prawym przedramieniu i udzie. Do tego do³¹czy³ ci¹g³y ból i os³abienie nadgarstka, a tak¿e trudnoœci z jego poruszaniem. Co wiêcej, metalowy obiekt, który spadaj¹c uderzy³ w szybê samochodow¹, porusza³ siê z prêdkoœci¹ zbli¿on¹ do rzutu m³otem naszej z³otej medalistki olimpijskiej Anity W³odarczyk. Nic dziwnego, ¿e kierowca w wielkim bólu spêdzi³ w szpitalu ponad dwa tygodnie. Poszkodowany, zdeterminowany do powrotu do normalnego ¿ycia, przeszed³ przez fizykoterapiê i powróci³ do pracy jako mechanik samochodowy dwa miesi¹ce po wypadku. Mimo to, nie by³ jednak ca³kowicie wyleczony. W pracy potrzebowa³ pomocy innych przy podnoszeniu przedmiotów, a manipulowanie palcami w ma³ych, ograniczonych ruchach sprawia³o mu znaczne trudnoœci. Podczas procesu s¹dowego poszkodowany przedstawi³ swoje obra¿enia, a tak¿e wyjawi³ jakie ma k³opoty z prostymi czynnoœciami ¿yciowymi takimi jak jak gotowanie, sprz¹tanie i generalnie codzienne funkcjonowanie, które pojawi³y siê u niego po wypadku. Po wys³uchaniu zeznañ poszkodowanego i zeznañ jego lekarzy, ³awa przysiêg³ych przyzna³a mu 800 tysiêcy dolarów zadoœæuczynienia za ból i cierpienie w przesz³oœci, oraz milion dolarów zadoœæuczynienia za na ból i cierpienie w przysz³oœci. Ponadto przyznano ofierze sumê w wysokoœci 48 607 dolarów za wydatki medyczne, co da³o ³¹czn¹ sumê odszkodowania $1,884,607.00. Mo¿na by³oby pomyœleæ, ¿e skoro w wyniku zaniedbañ MTA ktoœ dozna³ tak powa¿nych krzywd, to odszkodowanie bêdzie prób¹ ich wynagrodzenia, a jednoczeœnie zapewni ofierze pomoc w kontynuowaniu normalnego ¿ycia. Nic bardziej mylnego! MTA wnios³o apelacjê. W swoim odwo³aniu prawnicy strony pozwanej przywo³ali dwa argumenty. Pierwszy podnosi³ fakt, ¿e ³awa przysiêg³ych nie widzia³a metalowego elementu, który uderzy³ ofiarê. Drugi stwierdza³, ¿e odszkodowanie by³o zbyt wysokie i nieadekwatne do poniesionych krzywd. Argument, ¿e ³awnicy nie widzieli dowodu, czyli czêœci metalowej, która ude-

Chcê ci powiedzieæ...

Ojciec Pawe³ Bielecki

Kochaj siebie Przyjacielu, chodzi o twoje zmagania z wczorajszym ba³aganem s³ów, myœli, uczuæ. Zaproœ dobrego Boga to tego ba³aganu. Ale zaproœ Go nie ¿eby znowu oskar¿aæ kogokolwiek ale ¿eby zwyczajnie wyrzuciæ przesz³oœæ i stan¹æ na w³asne nogi. Bóg mówi, ¿e masz siebie kochaæ wtedy bêdziesz móg³ kochaæ innych… A jak byæ pewnym, ¿e siebie kochasz? Zadaj sobie zwyczajne pytanie czy przebaczy³eœ/przebaczy³aœ? Jeœli bowiem nosisz w sobie wieloletni gniew to tylko sobie wyrz¹dzasz krzywdê, siebie ranisz, siebie okaleczasz… a to oznacza, ¿e siebie nie kochasz a co za tym idzie nie potrafisz pokochaæ drugiej osoby. Byæ mo¿e nawet nie wiesz, ¿e nie kochasz w³asnych dzieci, nie kochasz przyjació³, nie kochasz bliskich Ci ludzi, bo ¿yjesz od gniewu do gniewu. Tykasz jak bomba zegarowa. Na pytanie czy chcesz wiêcej ¿ycia w sobie jest tylko jedna odpowiedz. Chciej wiêcej! Nie wracaj do starych wyroków, które ktoœ kiedyœ na ciebie wydal, nie wracaj proszê do s³ów, którymi ktoœ rzuci³ w Ciebie w gniewie. To w³aœnie w gniewie po raz pierwszy w ¿yciu ludzie powiedz¹ Ci jacy s¹ naprawdê. To ich problem. TY IdŸ dalej, chciej wiêcej, nie analizuj spraw, których i tak nie zrozumiesz dzisiaj. B¹dŸ dobrej myœli… i trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku! m

rzy³a w szybê i spowodowa³a obra¿enia kierowcy, jest klasyczn¹ taktyk¹ firm ubezpieczeniowych. Czêsto owi oskar¿eni przyznaj¹ siê szybko i ze skruch¹ do winy, ale robi¹ to licz¹c na ³ut szczêœcia. Dodajmy, ¿e MTA i jej ubezpieczyciel nie przyznali siê do odpowiedzialnoœci za wypadek, poniewa¿ by³o to s³uszne, ale raczej dlatego by zmanipulowaæ system prawny poprzez ukrywanie odpowiednich dowodów. Na szczêœcie w tym przypadku nie mieli oni ju¿ takiego szczêœcia i taktyka ta siê nie powiod³a. Drugi argument MTA by³ jeszcze bardziej zajad³y ni¿ pierwszy. MTA twierdzi³o, ¿e odszkodowanie by³o zbyt wygórowane. Prawie dwa miliony dolarów to z pewnoœci¹ du¿a suma, ale nie ma w¹tpliwoœci, ¿e w tej konkretnej sytuacji, gdy mieliœmy do czynienia z metalowym obiektem spadaj¹cym z nieba i powoduj¹cym nieodwracalne uszkodzenia cia³a, odszkodowanie to by³o odpowiednie. A jednak S¹d Apelacyjny zgodzi³ siê ponownie z argumentacj¹ poszkodowanego. Na koniec naszych rozwa¿añ warto wspomnieæ, ¿e przepisy prawne zachêcaj¹ du¿e podmioty, takie jak MTA, do odwo³ywania siê od wysokoœci przyznanych przez s¹d odszkodowañ. Dlaczego? Có¿, jeœli osoby fizyczne, lub podmioty takie jak ma³e firmy przegraj¹ odwo³anie s¹dowe, to musz¹ zap³aciæ 9 procent odsetek które zwiêkszaj¹ siê co roku. Miejskie podmioty takie jak MTA p³ac¹ tylko 3 procent odsetek. Jest to kolejny przyk³ad, pokazuj¹cy jak przepisy traktuj¹ zwyk³ych zjadaczy chleba.

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004

www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100 Mora³ tej historii? Kiedy trzeba wymierzyæ sprawiedliwoœæ, upewnij siê, ¿e masz prawnika gotowego w twojej sprawie poruszyæ niebiosa. m

122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com

Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne. PORADY W ZAKRESIE: v v v v v v v v

TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID POWER OF ATTORNEY HEALTH CARE PROXY PRAWO SPADKOWE NIERUCHOMOŒCI


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

6

Widziane z Providence...

www.kurierplus.com

Komu potrzebna Nowa ustawa oœwiatowa III wojna œwiatowa Sejm uchwali³ nowelizacjê ustawy o prawie oœwiatowym. Za ustaw¹ opowiedzia³o siê 227 pos³ów PiS, Solidarnej Polski, Kukiz15 i kilku niezale¿nych. Przeciwko oddano 214 g³osów KO/PO, PSL, Lewicy, Polski 2050 oraz wiêkszoœci Konfederacji. Czterech pos³ów Porozumienia stwierdzi³o, ¿e wskutek pomy³ki g³osowali za przyjêciem ustawy. Zapalnym punktem nowego prawa jest kwestia dzia³alnoœci na terenie szkó³ organizacji i stowarzyszeñ, które promuj¹ ró¿nego rodzaju treœci i ideologie. Chodzi g³ównie o grupy propaguj¹ce wychowanie seksualne oraz idee ruchu LGBT. Zgodnie z nowelizacj¹, dyrektor szko³y lub placówki bêdzie mia³ obowi¹zek – nie póŸniej ni¿ na dwa miesi¹ce przed rozpoczêciem zajêæ prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje – uzyskaæ szczegó³ow¹ informacjê o planie dzia³ania na terenie szko³y, konspekt zajêæ i materia³y wykorzystywane na oferowanych zajêciach, a tak¿e uzyskaæ pozytywn¹ opiniê kuratora oœwiaty dla dzia³añ takiej organizacji w szkole lub w placówce. Kurator ma 30 dni na wydanie opinii. Udzia³ ucznia w zajêciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje bêdzie wymaga³ pisemnej zgody rodziców niepe³noletniego lub pe³noletniego ucznia. Z procedury tej wy³¹czono organizacje harcerskie. Wprowadzono równie¿ przepisy zgodnie z którymi minister edukacji i nauki umo¿liwia Zak³adowi Ubezpieczeñ Spo³ecznych przeprowadzanie analiz przyczyn nieobecnoœci nauczycieli z powodu urlopu macierzyñskiego lub choroby. Wzmocniono te¿ nadzór nad szko³ami i placówkami niepublicznymi. Kurator bêdzie móg³ wydaæ osobie prowadz¹cej tak¹ szko³ê lub placówkê polecenie niezw³ocznego umo¿liwienia wykonania czynnoœci dotycz¹cych nadzoru pedagogicznego. W dyskusji nad przyjêciem ustawy, minister edukacji Przemys³aw Czarnek stwierdzi³, ¿e dzieci zas³uguj¹ na opiekê silnego pañstwa polskiego. Opieka ta powinna byæ taka sama niezale¿nie od regionu kraju. Minister argumentowa³, ¿e rodzice maj¹ prawo wp³ywaæ na kszta³cenie i wychowanie swych dzieci w szko³ach. Koñcz¹c swe wyst¹pienie Przemys³aw Czarnek podkreœli³: „Pañstwo polskie ma œwiêty obowi¹zek chroniæ dzieci przed demoralizacj¹”. Opozycja gwa³ownie atakuje nowe prawo nazywaj¹c je „Lex Czarnek”. Ogólnie mówi siê, ¿e nowa ustawa sprzyjaæ bêdzie upolitycznieniu szkolnictwa. Przemawiaj¹c w sejmie, Krystyna Szumilas (PO) stwierdzi³a, ¿e „trzeba walczyæ o woln¹ szko³ê” i sugerowa³a, ¿e PiS stawia kuratora ponad rodzicami. Natomiast Agnieszka Dziemianowicz (Nowa Lewica) zaznaczy³a: „Zamiast walki z seksualnoœci¹ mo¿na zaj¹æ siê ubóstwem dzieci”. Pos³anka zapomnia³a prawdopodobnie, ¿e dziêki programom spo³ecznym obecnego rz¹du dochód czteroosobowej rodziny

Kazimierz Wierzbicki

(rodzice + dwoje dzieci) wzrós³ w ci¹gu ostatnich szeœciu lat o ponad 120 procent. Z apelem przeciwko nowej ustawie wyst¹pi³y do premiera Morawieckiego stowarzyszenia oraz dzia³acze samorz¹dowi. Podpisa³o siê pod nim ponad 60 organizacji, 26 prezydentów miast, 9 wiceprezydentów. Z oddzielnym pismem wyst¹pi³o kilkudziesiêciu wójtów i burmistrzów. W swoim apelu organizatorzy akcji wezwali szefa rz¹du do wstrzymania prac nad „lex Czarnek” oraz rezygnacji z wprowadzenia przedmiotu „Historia i TeraŸniejszoœæ”. Przedmiot ten ma byæ wprowadzony do pierwszych klas szkó³ ponadpodstawowych we wrzeœniu 2022 r. Ma on zast¹piæ dotychczasowe lekcje „Wiedzy o Spo³eczeñstwie” zachowuj¹c podstawowe treœci przedmiotu. Nowoœci¹ bêdzie w³¹czenie zagadnieñ najnowszej historii Polski (1945 – 2015). Nauczanie historii najnowszej napotyka³o do tej pory powa¿ne trudnoœci. Przedmiot ten by³ prowadzony w ostatniej klasie szkó³ œrednich, kiedy uczniowie koncentruj¹ siê na przedmiotach z których bêd¹ zdawaæ maturê. Minister Czarnek tak uzasadnia wprowadzenie HiT do nowego programu: „Pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej po³owy XX wieku. Bez tej wiedzy s¹ bardzo podatni na manipulacjê, nie znaj¹ mechanizmów, które na nich oddzia³uj¹”. Natomiast opozycja g³osi, ¿e nowy przedmiot bêdzie porusza³ zagadnienia rewolucji seksualnej inspirowanej neomarksizmem, katastrofy smoleñskiej jako najwiêkszej tragedii w Polsce powojennej oraz dzia³alnoœci „¿o³nierzy niez³omnych” w szeregach antykomunistycznej partyzantki.

* Ma³opolska kurator oœwiaty Barbara Nowak pytana w Radiu Zet o to, czy szczepienia nauczycieli przeciwko COVID-19 powinny byæ obowi¹zkowe odpowiedzia³a, ¿e absolutnie nie zgadza siê z pomys³em, ¿eby kogokolwiek do czegokolwiek zmuszaæ. To jest wolna decyzja ka¿dego wolnego cz³owieka – oceni³a. Jak doda³a, „konsekwencje tego eksperymentu nie s¹ do koñca stwierdzone”. Po tej wypowiedzi podnios³y siê g³osy postuluj¹ce odwo³anie Barbary Nowak z jej stanowiska. Jej dymisji za¿¹da³ m. in. minister zdrowia Adam Niedzielski. Kilka dni póŸniej kurator Nowak zmieni³a stanowisko oœwiadczaj¹c: „Przyznajê, ¿e maj¹c wykszta³cenie historyczne, a nie medyczne, nie powinnam siê wypowiadaæ na temat szczepionki. Zapewniam, ¿e w Ma³opolsce uczniowie i nauczyciele s¹ bezpieczni, bo realizowane s¹ cele polityki pañstwa polskiego”. * W ubieg³ym tygodniu dosz³o do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z Przemys³awem Czarnkiem. Przed spotkaniem wiceminister edukacji Tomasz Rzymowski oœwiadczy³: „Przede wszystkim liczymy na dobr¹, szczer¹ rozmowê, aby wszelkie w¹tpliwoœci rozwiaæ. Mamy nadziejê, ¿e minister Czarnek w sposób komplementarny i bardzo jasny wyt³umaczy wszelkie w¹tpliwoœci, które mog³y siê zrodziæ u pana prezydenta”. Projekt ustawy oœwiatowej znajduje siê obecnie w senacie. Po rozpatrzeniu poprawek senackich przez sejm ustawa znajdzie siê na biurku prezydenta, który mo¿e j¹ podpisaæ lub odes³aæ z poprawkami do parlamentu. m

Z powodu rywalizacji Chin i Ameryki za kilka lat mo¿e siê zmieniæ mapa polityczna œwiata. Wed³ug Jacka Bartosiaka i Piotra Zychowicza „nadchodzi III wojna œwiatowa”. To tytu³ ich ksi¹¿ki, ktora zapowiada trudne czasy. Choæ ich zdaniem trzecia wojna œwiatowa rozegra siê na zachodnim Pacyfiku, to jej skutki dotr¹ do Europy. Chiny s¹ najpotê¿niejszym rywalem, jakiego mia³y w Stany Zjednoczone. To jest inna sytuacja ni¿ przed II wojn¹ œwiatow¹. Chiny zu¿y³y wiêcej betonu w ci¹gu trzech lat, ni¿ USA w ca³ym XX wieku. Gospodarczo s¹ trzy razy silniejsze ni¿ by³y ³¹cznie III Rzesza i Japonia. Ameryka nigdy nie mia³a przeciwnika o wiêkszej liczbie ludnoœci i gospodarce. Ryzyko gor¹cego konfliktu jest powa¿niejsze, ni¿ z sowieck¹ Rosj¹ w czasie zimnej wojny. Wojna chiñsko-amerykañska Chiny chc¹ pozbawiæ flotê amerykañsk¹ panowania na zachodnim Pacyfiku, poniewa¿ mo¿e zablokowaæ import surowców drog¹ morsk¹. Pekin buduje tak¿e l¹dow¹ trasê dostaw Nowego Jedwabnego Szlaku ze swojej czêœci Azji do zachodniej Europy. Nowy szlak móg³ iœæ przez Polskê z korzyœci¹ dla gospodarki, ale polscy politycy opowiedzieli siê po stronie Ameryki. Waszyngton nie wygra z Pekinem, je¿eli nie przeci¹gnie Moskwy na sw¹ stronê. Dlatego zap³aci wycofaniem gwarancji bezpieczeñstwa dla Warszawy. Polsce grozi powtórka z Ja³ty. Prezydent F.D. Roosvelt odda³ Stalinowi Europê œrodkow¹ za przyst¹pienie do wojny z Japoni¹. Rosja ju¿ popiera Chiny ale mo¿e zmieniæ front. Rosjanie mog¹ obawiaæ siê, ¿e stan¹ oko w oko z Chiñczykami po ich zwyciêstwie nad USA. Co prawda Rosja ma tragiczny bilans demograficzny i s³ab¹ gospodarkê, ale posiada broñ j¹drow¹. Mo¿e wiêc broniæ Syberiê przed zakusami Pekinu. Amerykanie lekkomyœlnie zgodzili siê na wejœcie Chin do Œwiatowej Organizacji Handlu. Dopuœcili do globalnego ³añcucha dostaw produktów i surowców kilkaset milionów r¹k do pracy. Myœleli, ¿e rozwój kapitalizmu zmusi Pekin do liberalnej demokracji a dostali potê¿nego rywala. Na pocz¹tku XVIII wieku Chiny by³y supermocarstwem gospodarczym maj¹c jedn¹ trzeci¹ udzia³u w œwiatowym dochodzie. Ich pozycja os³ab³a z powodu rewolucji przemys³owej w Europie, kolonializmu i komunizmu. Chiñczycy uwa¿aj¹ wiêc, ¿e teraz maj¹ szansê odzyskaæ to, co do nich nale¿a³o. Wejœcie Chin do globalnej gry jest prze³omowym momentem w dziejach. Chc¹ utworzyæ imperium kontroluj¹ce przep³ywy morskie, l¹dowe, powietrzne, kosmiczne i cybernetyczne. Europa i Ameryka zapanowa³y nad œwiatem dziêki przewadze techniki. Ta przewaga teraz znika, twierdz¹ autorzy ksi¹¿ki „Nadchodzi III wojna œwiatowa”. Wojna chiñska a prawa polska Wojna z Chinami zmusi Amerykê do wycofania gwarancji bezpieczeñstwa dla Polski i wyjœcia z Europy. Polska musi przygotowaæ siê do samodzielnej obrony przed Rosj¹.

Zdaniem Jacka Bartosiaka i Piotra Zychowicza, wojna polsko-rosyjska mo¿e wybuchn¹æ w ci¹gu kilku lat. Polska mo¿e wystawiæ nowoczesne si³y zbrojne. Ma dochód narodowy wiêkszy, ni¿ Izrael, który posiada znakomit¹ armiê. Le¿y w najbardziej niebezpiecznym miejscu Europy a wydaje na obronê 2,2 procent dochodu narodowego. Zaœ Izrael le¿y w najbardziej niebezpiecznym miejscu Azji zachodniej i wydaje 5,6 procent dochodu. Po wycofaniu siê USA to Niemcy bêd¹ przewodziæ Europie. Zdaniem autorów ksi¹¿ki, Polska powinna zostaæ m³odszym partnerem Niemców. Tylko czy polscy politycy zgodz¹ siê na ograniczenie niepodleg³oœci kraju? Zdaniem autorów s¹ dwie mo¿liwoœci: Po pierwsze Europa zmieni siê w imperium i Polska jako sojusznik Niemiec bêdzie jego czêœci¹. Lub po drugie Polska nie pomo¿e Niemcom, a projekt imperium pod kierunkiem Niemiec bêd¹ torpedowa³y Francja, W³ochy i inni. Europa wróci do œredniowiecza: ma³ych sk³óconych pañstw, a Polska stanie sam na sam przeciwko Rosji. Polska ma do wyboru Amerykê – lub Niemcy. Politycy polscy uwa¿aj¹, ¿e trzeba byæ wiernym Stanom Zjednoczonym wierz¹c w ich gwarancje bezpieczeñstwa. Autorzy ksi¹¿ki zachêcaj¹ Warszawê do gry miêdzy Waszyngtonem i Pekinem. Nie warto trzymaæ siê kurczowo Ameryki, uwa¿aj¹. Mo¿e to powtórzyæ klêskê z wrzeœnia 1939. Wtedy wierzyliœmy w angielskie gwarancje bezpieczeñstwa, jak dzisiaj wierzymy w amerykañskie. Berlin stworzy³ sobie – przez Uniê Europejsk¹ – Mitteleuropê, o której marzyli niemieccy geopolitycy na pocz¹tku XX wieku. Polska jest jej czêœci¹. Rozgorzeje spór miêdzy opcj¹ amerykañsk¹ i niemieck¹. Zdaniem autorów trzeba wybraæ Niemcy. Najwiêkszy interes strategiczny Polski polega na tym, ¿eby Zachód nie zaprosi³ Rosji do gry o równowagê w Europie. Grozi to bowiem utrat¹ niepodleg³oœci. Warszawa powinna wiêc szykowaæ siê do wojny z Moskw¹. Ale wspó³czesna wojna nie polega na masach ¿o³nierzy w okopach i tysi¹cach czo³gów. Jest informacyjna, propagandowa i cybernetyczna. To daje wiêksze szanse wygranej ma³ym i œrednim krajom, jak Polska. Rosja zaatakuje militarnie Polskê tylko wtedy, kiedy postanowi z³amaæ spoistoœæ NATO. Bêdzie chcia³a pokazaæ, ¿e gwarancje amerykañskie nie dzia³aj¹. Nie ma innego powodu ataku. Je¿eli bêdziemy silni, to zagro¿enie rosyjskie bêdzie siê zmniejszaæ. W Chinach mówi siê, ¿e Polska jest imperium w okresie przejœciowego upadku. Mo¿e dŸwign¹æ siê podobnie, jak istniej¹ce od piêciu tysiêcy lat Pañstwo Œrodka.

Adam Sawicki


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

7

Kartki z przemijania Zmar³ Jaros³aw Marek Rymkiewicz, wybitny poeta, prozaik, eseista i dramatopisarz. Korzystam z napisanych przez Niego encyklopedii o Mickiewiczu, S³owackim i Leœmianie. Podziwiam Jego ostentacyjny klasycyzm i tradycjonalizm. Imponuje mi odwaga, z jak¹ kwestionuje polskie mity narodowe w „Dworze nad Narwi¹” i „U³anach”. Zdumiewa mnie tak¿e Jego potrzeba tworzenia nowych mitów. Bohaterskich. Szanujê przekonane, ¿e polskoœæ jest wartoœci¹ nadzwyczajn¹, ale nie podzielam go. Nie widzê w niej bowiem szczególnego powodu do dumy. Obcy jest mi tak¿e Jego bogoojczyŸniany patriotyzm mierzony krwawymi powstaniami, mszami i krzy¿ami. Dziwi mnie przeœwiadczenie, ¿e tylko partia Jaros³awa Kaczyñskiego jest emanacj¹ prawdziwej Polski i najlepszej polskoœci. Lubiê wiersze, zw³aszcza z tomików: „Metafizyka”, „Zachód s³oñca w Milanówku”, „Pastuszek Che³moñskiego” i „Koniec lata w zdzicza³ym ogrodzie”. Inspiruj¹ mnie eseje „Aleksander Fredro jest w z³ym humorze” i „Juliusz S³owacki pyta o godzinê”. Najwy¿szy podziw budzi cykl studiów o Mickiewiczu, który jest tytaniczn¹ prac¹. Jak¿e potrzebn¹. Podziwiam Sokratyczny upór, z jakim prowokowa³ i dŸga³ rozmówcê, przymuszajac do weryfikacji dotychczasowych pewników. Imponowa³ mi skromnoœci¹. Mawia³ – „Staram siê miêdzy ¿yciem swoim a mrówek jak¹œ równowagê utrzymaæ”. Bardzo bliskie s¹ mi Jego rozwa¿ania o przemijaniu. „Z pewn¹ przyjemnoœci¹ zajmowa³em siê tym, co siê koñczy” – wyzna³ w jednym z wywiadów, dodaj¹c w innym – „Traktujê siebie tak, jakbym ju¿ umar³. Ju¿ mnie nie ma, ju¿ te wiersze nie moje”. Podsumowanie tych¿e rozwa¿añ by³o gorzkie, zakoñczone m.in. spostrze¿eniem, i¿ „Homer ju¿ nie jest nikomu potrzebny” i przypomnieniem przeœwiadczenia Norwida, ¿e „nikt nie zna dróg do potomnoœci”. Ano nie zna.

$

Ca³e ¿ycie ¿yjê wœród ksi¹¿ek. Kiedy by³em dzieckiem rodzice kupowali mi opowiadania, nowele i powieœci, które ich zdaniem powinienem znaæ. Kupowali mi tak¿e dzie³a, o które sam prosi³em, g³ównie o tematyce historycznej, jako ¿e historia by³a pierwsz¹ moj¹ pasj¹. Poch³ania³em powieœci m.in. Henryka Sienkiewicza,

Józefa Ignacego Kraszewskiego, Waltera Scotta i Aleksandra Dumasa (ojca) oraz biografie królów polskich a póŸniej tak¿e francuskich i angielskich. PóŸniej zanurza³em siê w biografie bohaterów narodowych a w wieku licealnym w biografie wielkich artystów. W setn¹ rocznicê Powstania Styczniowego, przygotowuj¹c siê do roli Romualda Traugutta w przedstawieniu szkolnym, przeczyta³em wszystko, co siê o nim ukaza³o. I tak bardzo to prze¿y³em, ¿e jego postaæ osiad³a we mnie na zawsze. Podobnie by³o z Tadeuszem Koœciuszk¹, którego rolê te¿ mi powierzono w szkole. Z polskich królów najwiêksz¹ sympatiê budzili we mnie Kazimierz Wielki, W³adys³aw Jagie³³o i Kazimierz Jagielloñczyk, z francuskich – Król S³oñce, czyli Ludwik XIV. W domowej bibliotece by³o sporo klasyki polskiej, rosyjskiej i francuskiej, zatem zamiast kopaæ pi³kê na œwiderskich polanach, czyta³em, czyta³em i czyta³em. Owszem, chuligani³em trochê z okolicznymi ch³opakami, owszem, robi³em kawa³y co ³adniejszym kole¿ankom, owszem, p³ywa³em w Œwidrze, Mieni, Wiœle i w £asze, ale wieczorami wraca³em do ksi¹¿ek. Czasem czyta³em kawa³ w noc i nastêpnego dnia by³em pó³przytomny na lekcjach. Ksi¹¿ki poznawa³em tak¿e nausznie i naocznie, s³uchaj¹c czytaj¹cych je w radiu aktorów lub ogl¹daj¹c ich telewizyjne adaptacje. Rzeczywistoœci powieœciowe by³y dla mnie o wiele atrakcyjniejsze od œwiata realnego, w którym wzrasta³em. W bibliotece szkolnej pe³ni³em funkcjê sta³ego dy¿uranta wypo¿yczaj¹cego, co dawa³o mi prawo do wypo¿yczania sobie a¿ szeœciu pozycji jednoczeœnie. Korzysta³em z niego nieustannie. Koñcz¹c siódm¹ klasê zna³em ju¿ niemal ca³ego S³owackiego, Sienkiewicza, Prusa, ¯eromskiego i Reymonta oraz dzie³a Stendhala, Hugo, Balzaca, Zoli i Maupassanta a tak¿e Lwa To³stoja, Czechowa i niektóre powieœci Dostojewskiego. W latach licealnych fascynowa³a mnie poezja romantyczna polska, rosyjska, angielska i niemiecka. Kocha³em Schillera, Heine’go, Puszkina i Lermontowa. Z luboœci¹ cytowa³em aforyzmy ze sztuk Oscara Wilde’a. By³em pró¿ny jak Eugeniusz Oniegin i Dorian Gray razem wziêci. Rzuca³em siê na modn¹ wówczas wspó³czesn¹ literaturê amerykañsk¹, na czele z wielk¹ czwórk¹ prozaików: Steinbeckiem, dos Passosem, Faulknerem i Hemingway’em. W dziesi¹tej klasie zaczadzi³em siê egzystencjalizmem Sartre’a i Camusa i nie wywietrza³em zeñ do dzisiaj. Sagi rodzinne „Noce i dnie” i „S³awê i chwa³ê” prze¿y³em tak, jakby by³y dziejami moich przodków. I po mieczu, i po k¹dzieli. Zdjêcia portretowe Krzysztofa Kamila Baczyñskiego i Ma³gorzaty Hillar patronowa³y mojemu rega³owi z poezj¹. Kiedy zdawa³em maturê byli ju¿ w nim

Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Sobota Zmar³ Jaros³aw Marek Rymkiewicz. Wielki. By³ i jest. Byæ mo¿e jeden z ostatnich. Ale nie wielki dlatego, ¿e – jak sztampowo w Polsce pisz¹ prawicowo-rz¹dowe publikatory – „bo wielkim pisarzem by³”. Ale dlatego, ¿e to jego pisanie – szczególnie ostatnie – to ci¹g³e zmaganie z realnymi problemami i jazda bez trzymanki. Zgadzam siê z Mariuszem Cieœlikiem, który napisa³ ju¿ kilka lat temu w internetowym Tygodniku TVP: „Wieszanie”, „Kinderszenen”, „Samuel Zborowski” i „Reytan” to ksi¹¿ki, które napisa³ jako cz³owiek bardzo dojrza³y, po 70-tce. I to one w³aœnie sprawi³y, ¿e poeta uznawany za klasyka, ceniony eseista i historyk literatury, sta³ siê na d³ugie lata najbardziej kontrowersyjnym polskim pisarzem. Co mówi w tych ksi¹¿kach Rymkiewicz? ¯e zdrajców nale¿y karaæ, tak¿e œmierci¹ („Wieszanie”). ¯e Powstanie Warszawskie sta³o siê fundamentem niepodleg³ej Polski („Kindersze-

Andrzej Józef D¹browski

nen”). ¯e z³ej w³adzy nale¿y siê przeciwstawiaæ wszelkimi sposobami („Samuel Zborowski”). ¯e umi³owanie wolnoœci, nawet jeœli prowadzi do szaleñstwa to cecha konstytutywna polskoœci i ¿e jest to chwalebne („Reytan”). Wyra¿ane w taki sposób idee Rymkiewicza nie budz¹ mo¿e ekstremalnych emocji, ale forma i pasja z jak¹ je formu³uje w swoich ksi¹¿kach (oraz wywiadach) sprawiaj¹, ¿e trzeba siê wobec nich jakoœ okreœliæ. Ja nie mam w¹tpliwoœci: warto uwa¿nie czytaæ Rymkiewicza. Nawet jeœli czasem siê z nim nie zgadzamy. Wtorek noc „4 lutego – Œwiatowy Dzieñ walki z rakiem. ¯ycie pisze ró¿ne scenariusze. Czasem uda siê wygraæ, a czasem przeciwnik jest zbyt silny. Niestety u #PanTorpeda ju¿ nie bêdzie walki. I cudu te¿ nie. Pozosta³o oczekiwanie na TEN dzieñ… A mia³o byæ inaczej…” Takie wpisy w mediach spo³ecznoœciowych nie pozostawiaj¹ obojêtnym. Dzieci, niezawinione cierpienie, œmieræ nadchodz¹ca z pewnoœci¹ ka¿dej nadchodz¹cej minuty… Wiem, ¿e tutaj powinno

wszyscy poeci wydani przez PiW, czyli Pañstwowy Instytut Wydawniczy. Rega³y z proz¹ te¿ by³y pe³ne, tyle¿ klasyki, co ksi¹¿ek wspó³czesnych. Podczas studiów polonistycznych spêdza³em ca³e godziny w czytelniach. Na Wydziale Filologii Polskiej w czytelniach literaturoznawczej i jêzykoznawczej, w BUW-ie, czyli Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego – w czytelni ogólnej a póŸniej tak¿e profesorskiej. Kiedy nie by³o w nich miejsca szed³em do Czytelni Naukowej na ulicy Œwiêtojañskiej lub do czytelni Biblioteki Publicznej na Koszykowej. We wszystkich tych ksi¹¿nicach mog³em na przymilne oczy i takie¿ komplementy wypo¿yczaæ ksi¹¿ki na niedzielê do domu. Trzeba by³o je oddaæ w poniedzia³ek rano, w momencie otwarcia czytelni. W BUW-ie na ksi¹¿ki wypo¿yczane na d³u¿ej czeka³o siê niekiedy kilka dni a czasem i tygodni. Ratunkiem wtedy by³y Biblioteka Narodowa przy ulicy Banacha, Centralna Biblioteka Wojskowa w Alei Szucha i Biblioteka Pedagogiczna w podwarszawskim Otwocku. Placówka ta by³a póŸniej moim œwietnym zapleczem dydaktycznym, kiedy okresowo para³em siê licealn¹ belferk¹. Podczas podyplomowych studiów literacko-teatralnych w warszawskiej Pañstwowej Wy¿szej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, korzysta³em bez ograniczeñ z jej archiwum i biblioteki oraz ze zbiorów El¿biety Barszczewskiej, wielkiej aktorki, z któr¹ i z jej synem ³¹czy³y mnie wiêzy najserdeczniejszej przyjaŸni. Mia³a niemal wszystkie dramaty dawne i wspó³czesne oraz wiele teatralnych cymeliów. Czêœæ z nich odziedziczy³em wraz ze zbiorami poezji, varsavianami i rocznikami „Twórczoœci”. W latach mojej pracy redakcyjnej a póŸniej re¿yserskiej moja prywatna biblioteka rozros³a siê do pokaŸnych rozmiarów. Sta³a siê tak zasobna, ¿e ju¿ coraz rzadziej korzysta³em z bibliotek i czytelni miejskich oraz teatralnych. Ewa Szyfman, siostra wielkiego Arnolda Szyfmana, podarowa³a mi wszystkie roczniki „Dialogów”, jakie po nim zosta³y. PóŸniej zbiera³ je dla mnie Micha³ Spandowski – wybitny specjalista od starodruków w Bibliotece Narodowej. Do Nowego Jorku wyjecha³em 33 lata temu, zostawiaj¹c ponad 6 800 tysiêcy woluminów. Czêœæ z nich pad³a ³upem z³odzieja. Te, które zosta³y obrazi³y siê na mnie i poszarza³y ze z³oœci. Wracam jednak do nich z wielk¹ przyjemnoœci¹, przepraszaj¹c je za ka¿dym razem za tak d³ug¹ nieobecnoœæ. Uzupe³nieniem mojej warszawskiej biblioteki sta³a siê biblioteka nowojorska, w której przewa¿aj¹ ksi¹¿ki o sztuce, podrêczniki podró¿nicze i kompendia historyczne. Opiszê je w nastêpnym tygodniu. m

byæ raczej lekko i przyjemnie do czytania, ale tak nie potrafiê. Ale ¿eby nie by³o tylko p³aczliwie, ale konstruktywnie: rozejrzyjcie siê, jest wokó³ naprawdê du¿o do zrobienia, same ³zy i biadolenie to stanowczo za ma³o… Co zrobisz, gdy ja umrê, Panie? Jam dzban twój (kiedy zbijê siê w kawa³y?) Jam napój twój (kiedy siê kwaœny stanie?) Jam twe rzemios³o, twe ubranie, beze mnie stracisz sens twój ca³y. Beze mnie, po mnie, dom postradasz, w którym ciê bliskie s³owa grza³y. Spadnê z twych ciê¿kich stóp, jak spada ten, którym jest twój aksamitny sanda³. Napisa³ w 1899 r. Rainer Maria Rilke, przet³umaczy³ Mieczys³aw Jastrun. Po tylu latach wci¹¿ brzmi mocno i prawdziwie. Œroda W Kanadzie, uczestnicy „Konwoju Wolnoœci” – g³ównie kierowcy wielkich, ciê¿arówek wspomagani przez przeciwników rz¹dowych obostrzeñ zwi¹zanych z pandemi¹ – nie odpuszczaj¹. Dalej tkwi¹ w stolicy, Ottawie, blokuj¹c ulice i organizuj¹c wiece. We wtorek zablokowali Ambassador Bridge, ³¹cz¹cy Detroit z Windsor, Ontario, wielkie przejœcie graniczne, odpowiedzialne nawet za 25 proc. ruchu pomiêdzy Kanad¹ a USA. Premier Kanady Justin Trudeau, zwolennik twardej linii (obowi¹zkowych szczepieñ, maseczek, ograniczeñ dla niezaszczepio-

nych) nie odpuszcza. Po wypowiedziach o protestuj¹cych jako marginalnej grupce ekstremistów, powiedzia³ w parlamencie, ¿e próbuj¹ oni „zablokowaæ gospodarkê, zablokowaæ demokracjê”. „Lekcja dla policji Covid-19: jeœli tracisz Kanadyjczyków, bez w¹tpienia ludzi najbardziej przestrzegaj¹cych prawo na ca³ej planecie, tracisz polityczn¹ narracjê. Czas na now¹ strategiê: bardziej nastawion¹ na powrót do normalnego ¿ycia, nie zdominowan¹ przez strach przed pandemi¹ i rz¹dowe nakazy” napisa³ w komentarzu „Wall Street Journal”. Zgadzam siê w stu procentach. Prawda, dla wielu zwolenników lewicy – generalnie nie wierz¹cych w Boga, pozbawionych prze¿yæ duchowych – ograniczenia zwi¹zane z COVID-19, sta³y siê quasi religi¹ z rytua³ami jak obowi¹zkowe maseczki, szczepienia i niekoñcz¹ce siê boostery, ró¿nego rodzaju ograniczenia narzucane moc¹ rz¹dowych decyzji. A wszystko, oczywiœcie, w imiê Nauki… Przy czym wtajemniczeni w tê now¹ wiarê-niewiarê, uwa¿aj¹ siê sami za quasi kap³anów, patrz¹cych na wszystkich o odmiennym zdaniu, z pozycji autorytetów. Prawda natomiast jest prozaiczna: koronawirus jest jak ka¿da inna zaraza w d³ugiej historii ludzkoœci i stosuj¹c podstawowe œrodki bezpieczeñstwa, musimy siê nauczyæ z ni¹ ¿yæ w miarê normalnie. m


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

8

www.kurierplus.com

Pawian, który pracowa³ na kolei K

si¹¿ki przeczytane w dzieciñstwie czêsto na zawsze zostaj¹ w pamiêci. Ta, która mn¹ wstrz¹snê³a i kto wie, mo¿e nawet zmieni³a podejœcie do ¿ycia, by³a lektur¹ szkoln¹, przerabian¹ we wczesnej podstawówce i nosi³a tytu³ „O psie, który jeŸdzi³ kolej¹”. Ksi¹¿ka napisana przez Romana Pisarskiego opowiada³a historiê psa Lampo, który pomaga³ w obowi¹zkach zawiadowcy na w³oskiej stacji Marittima i sam czêsto podró¿owa³ kolej¹, docieraj¹c nawet do Turynu. Lampo potrafi³ odró¿niaæ od siebie poci¹gi, wiedzia³ dok¹d jad¹ i po krótkiej nieobecnoœci wraca³ bezb³êdnie na stacjê Marittima do zawiadowcy i jego rodziny. Ksi¹¿ka koñczy siê tragicznie, bo Lampo ratuje ¿ycie bawi¹cej siê na torach córki zawiadowcy i ginie pod ko³ami poci¹gu. Wy³em przez ca³¹ noc, nie mog¹c siê pogodziæ z takim zakoñczeniem. Bardzo chcia³em mieæ takiego psa jak Lampo i po filmach o innych psich bohaterach takich jak Szarik, Cywil czy Lassie by³em przekonany, ¿e psy to najinteligentniejsze zwierzêta œwiata i najlepsi przyjaciele cz³owieka. Okazuje siê jednak, ¿e psy nie s¹ takie wyj¹tkowe. W Japonii na stacji Kinokawa zawiadowc¹ stacji by³a kotka o imieniu Tama! Mia³a nawet wyp³acan¹ regularnie pensjê i maleñk¹, kolejarsk¹ czapeczkê na g³owie. Z kolei w Po³udniowej Afryce zwrotnicowym na stacji Uitenheg by³… pawian! Nie wierzycie Pañstwo? No to o tym jest dzisiejsza historia.

Z

anim do obs³ugi ruchu kolejowego wprowadzono komputery i ³¹cznoœæ satelitarn¹, zwrotnicowi na swoich stanowiskach nas³uchiwali g³oœnych sygna³ów z syreny zamontowanej przy kotle parowozu. Takie sygna³y dla laika niewiele znacz¹, ale dla zwrotnicowego sekwencja takich sygna³ów to zakodowana informacja o tym z jakim poci¹giem ma do czynienia, dok¹d taki poci¹g zmierza i wówczas mo¿na odpowiednio przesun¹æ zwrotnicê aby nakierowaæ poci¹g na w³aœciwy cel jego podró¿y. Proste – prawda? Niektórzy uwa¿ali, ¿e tej sztuki mo¿na by³o nauczyæ nawet ma³pê! Ale czy wiedz¹c, ¿e ma³pa jest zwrotnicowym, wsiedlibyœcie Pañstwo do takiego poci¹gu? James Edwin Wide pracowa³ na kolei w Port Elizabeth w Po³udniowej Afryce. Ceniono go jako pracownika, bo doskonale wywi¹zywa³ siê ze swoich obowi¹zków. Znajomi i przyjaciele nazywali go „Jumper” czyli skoczek, bo znany by³ z tego, ¿e zachowywa³ siê na torach nonszalancko i lekkomyœlnie, czêsto w biegu wyskakuj¹c z jad¹cego poci¹gu a nawet przeskakuj¹c z poci¹gu do poci¹gu podczas jazdy. Wszystko jednak do czasu. Któregoœ dnia „Jumper” skoczy³ tak nieszczêœliwie, ¿e wpad³ pod jad¹cy obok poci¹g i straci³ obie stopy. Kolejarzowi uratowano ¿ycie, ale po amputowaniu mu

obu nóg od kolan w dó³, sta³ siê kalek¹. Tragiczny wypadek oznacza³ koniec jego kariery jako pracownika kolejowego i jego przysz³oœæ malowa³a siê w mrocznych barwach. Kalecy tacy jak on, wczeœniej czy póŸniej koñczyli na ulicy jako ¿ebracy. Wide jednak nie tylko siê nie za³ama³, ale tak¿e nie dawa³ za wygran¹! Z twardego drewna wystruga³ drewniane protezy i poprosi³ prze³o¿onych o pracê zwrotnicowego. Praca ta nie wymaga³a zbyt du¿ej fizycznej sprawnoœci i James Wide móg³ poruszaæ siê swoim zrobionym przez samego siebie wózkiem inwalidzkim a potem dokuœtykaæ na drewnianych protezach, aby wykonaæ swoj¹ pracê. W 1881 r. James robi³ zakupy na targu w Port Elizabeth i zobaczy³ coœ, co uzna³ za cud. By³ to wóz zaprzê¿ony w wo³y, którymi powozi³ pawian! Natychmiast znalaz³ w³aœciciela tego pojazdu i okaza³o siê, ¿e pawian ma na imiê Jack i jest niezwykle pojêtn¹ ma³p¹. Doskonale radzi³ sobie jako woŸnica i zachwycony tym co zobaczy³, James Wide przekona³ w³aœciciela Jacka aby mu go odsprzeda³. Uzna³, ¿e Jack zostanie jego pomoc¹ domow¹. Na pocz¹tku Jack nauczy³ siê pos³ugiwaæ miot³¹ i wynosiæ œmieci, by³ jednak na tyle pojêtny, ¿e wkrótce, w kuchni Jamesa zacz¹³ tak¿e zmywaæ naczynia! Poprzedni w³aœciciel Jacka, sprzedaj¹c go Jamesowi przekaza³ mu tak¿e sekret jak zmobilizowaæ pawiana do uczenia siê i wykonywania rozmaitych obowi¹zków. Ka¿dego wieczora, zanim pawian poszed³ spaæ, trzeba mu by³o daæ kieliszek brandy! Bez brandy Jack stawa³ siê nie tylko krn¹brny i nerwowy, ale tak¿e niebezpieczny! Jednym z obowi¹zków Jamesa Wide by³o otwieranie kluczem magazynu z wêglem, który u¿ywano jako paliwo parowozów. Kiedy parowóz podstawia³ swój tender we w³aœciwym miejscu, poczwórnym œwistem gwizdawki dawa³ znaæ zwrotnicowemu, ¿e jest ju¿ gotów. Wide wstawa³ wówczas z wózka i podpieraj¹c siê kulami mozolnie maszerowa³ na protezach, w stronê skrzynki, w której znajdowa³ siê klucz. Nie min¹³ jednak nawet tydzieñ od kiedy James wszed³ w posiadanie pawiana, gdy Jack s³ysz¹c cztery przeci¹g³e gwizdniêcia lokomotywy, sam nagle pobieg³ do skrzynki, wzi¹³ z niej klucz i przyniós³ go Jamesowi! Pawian Jack okaza³ siê niezwykle inteligentn¹ ma³p¹ i przeszed³ wszelkie oczekiwania Jamesa. Za ten rodzaj pomocy James wynagradza³ Jacka kolejnym kieliszkiem brandy a pawian znakomicie wywi¹zywa³ siê ze swojego nowego obowi¹zku.

N

ie trzeba by³o zbyt wiele czasu aby James doszed³ do wniosku, ¿e mo¿e nauczyæ pawiana pracy zwrotnicowego! Jack szybko nauczy³ siê rozró¿niaæ syreny parowozów i wiedzia³ co to oznacza. Pod okiem Jamesa zacz¹³ przek³adaæ

dŸwignie zwrotnic reguluj¹c ruch poci¹gów na ma³ej stacji Uitenheg. Pawian Jack doskonale opanowa³ swoje obowi¹zki i nigdy nie pope³nia³ pomy³ek. Wkrótce James przesta³ nadzorowaæ pracê pawiana i zaj¹³ siê swoj¹ prawdziw¹ pasj¹, jak¹ by³o wypychanie ptaków. System kolejowy dzia³a³ bezb³êdnie i wydawa³o siê, ¿e nic nie zak³óci tej sielanki. Jednak pewnego dnia wydarzy³o siê coœ, czego nikt nie przewidzia³. Poci¹giem jad¹cym do Kapsztadu podró¿owa³a brytyjska arystokratka i chc¹c siê nieco och³odziæ, usiad³a w altance swojego wagonu ciesz¹c oczy egzotycznym krajobrazem. Niemal¿e wypad³a z wagonu, gdy zdumiona zobaczy³a pawiana przek³adaj¹cego zwrotnice i salutuj¹cego maszyniœcie poci¹gu! Kiedy dotar³a na miejsce, roztrzêsiona tym, czego by³a œwiadkiem, natychmiast zawiadomi³a dyrektora po³udniowoafrykañskich kolei, ¿¹daj¹c natychmiastowego œledztwa w tej sprawie. Zarz¹d kolei pocz¹tkowo nie móg³ uwierzyæ w historiê arystokratki, ale ze wzglêdu na jej pozycjê i znajomoœci a tak¿e aby unikn¹æ k³opotów, na stacjê w Uitenheg wys³ano specjaln¹ komisjê, aby zbadaæ sytuacjê na miejscu. Komisja pojecha³a oczywiœcie poci¹giem i jej szacowny sk³ad zaniemówi³ z wra¿enia widz¹c pawiana, który przek³ada³ legary zwrotnic. Dla Jamesa Wide z pewnoœci¹ nie by³ to szczêœliwy dzieñ bo zosta³ natychmiast zwolniony z pracy. James stara³ siê desperacko ratowaæ sytuacjê. Przekonywa³ komisjê kolejow¹, ¿e Jack doskonale daje sobie radê, nie pope³nia b³êdów i mo¿na na nim polegaæ. Inni kolejarze na stacji uwielbiali Jacka i równie¿ siê za nim wstawili. I wówczas znów wydarzy³o siê coœ zdumiewaj¹cego. Zainteresowany niecodzienna histori¹ dyrektor po³udniowoafrykañskich kolei zdecydowa³, ¿e pawian Jack musi zdaæ egzamin do jakiego podchodz¹ zwrotnicowi! Podstawiono paro-

wóz, który w szybkim tempie zacz¹³ wysy³aæ sekwencje rozmaitych sygna³ów dŸwiêkowych. Po ka¿dym z nich Jack mia³ odpowiednio zmieniæ ustawienie zwrotnic. Komisja w zdumnieniu przygl¹da³a siê pracy Jacka, który bezb³êdnie i z wyraŸn¹ przyjemnoœci¹ wykonywa³ swoje obowi¹zki, w³aœciwie odczytuj¹c sygna³y syreny parowozu! Jack zda³ ten egzamin z honorami! Natychmiast wys³ano depeszê z protoko³em egzaminu do dyrektora kolei a po chwili z jego biura przysz³a informacja, ¿e Jack w trybie natychmiastowym zostaje zatrudniony jako pracownik królewskich kolei w Po³udniowej Afryce! Przyznano mu pensjê w wysokoœci 20 centów dziennie, pokryto koszty wy¿ywienia i w ka¿d¹ sobotê Jack dostawa³ pó³ butelki piwa na koszt linii kolejowych. Jack zosta³ pierwszym w historii pawianem, który by³ na liœcie p³ac rz¹du Jej Królewskiej Moœci!

J

ack sumiennie wykonywa³ powierzon¹ mu pracê do koñca swoich dni. Szybko sta³ siê wielk¹ atrakcj¹ turystyczn¹ i ka¿dy kto odwiedza³ Kapsztad koniecznie chcia³ na w³asne oczy zobaczyæ pawiana, który zmienia zwrotnice i salutuje przeje¿d¿aj¹cym poci¹gom. Jack by³ tak¿e wy³¹cznym dysponentem wêgla na stacji, a w wolnych chwilach my³ wagony. Pracowa³ na kolei do 1890 r., do swojej œmierci. Okaza³o siê, ¿e pawian zarazi³ siê gruŸlic¹ i zakoñczy³ ¿ycie. Jego historiê opisano nawet w renomowanym magazynie „Nature”. W afrykañskim muzeum kolejnictwa do tej pory pokazywana jest czaszka Jacka. Jeœli ktoœ mia³by watpliwoœci, czy pawian jest w stanie rzeczywiœcie wykonywaæ tak¹ pracê, to istnieje znacznie wiêcej dowodów na inteligencjê tych ma³p. Pawiany to jedyne zwierzêta które hoduj¹ w³asne zwierzêta! Pawiany porywaj¹ czasem szczeniaki psów, wychowuj¹ je, karmi¹ i traktuj¹ jak czêœæ swego stada. Kiedy takie psy podrosn¹, staj¹ siê stra¿nikami stada i gdy pawiany œpi¹ ostrzegaj¹ je przed czaj¹cym siê w nocy drapie¿nikiem.

H

istoria zwrotnicowego Jacka zosta³a jak na razie uwieczniona tylko w ksi¹¿ce dla dzieci. Nosi ona tytu³ „Jim and Jack” i zosta³a napisana przez K. T. Johnson. Taka historia a¿ siê prosi o swoj¹ filmow¹, fabularn¹ wersjê, ale póki co, nikt nie zdecydowa³ siê na podjêcie takiego wyzwania, choæ sukces wydaje siê tu murowany, co w swoim wierszyku zauwa¿y³ nasz Brzechwa pisz¹c: „Niech pan spojrzy na pawiana! Co za ma³pa proszê pana”! Chris Miekina


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

í 1 Jakoœ sobie radzi³a z domowymi obowi¹zkami. Ale oboje z Kantorem byli szalenie pedantyczni, co bywa³o mêcz¹ce. – Kantor by³ nieprawdopodobnym pedantem. By³ tak nieludzko pedantyczny, ¿e potrafi³ prasowaæ zmiête pieni¹dze! Jak malowa³ to ka¿dy pêdzel musia³ byæ czyœciutki. A mieszkaliœmy razem w niedu¿ym, krakowskim mieszkaniu. Lubi³am gotowaæ, bo oboje lubiliœmy dobrze jeœæ. Tadeusz najbardziej lubi³ pierogi. Lepi³am mu je robi¹c przy tym masê ba³aganu, a czêsto musia³am coœ gotowaæ bo wci¹¿ mieliœmy masê goœci. S¹ ma³¿eñstwa, w których m¹¿ wydziela ¿onie pieni¹dze, kontroluje. On tego nie robi³. Nie umieliœmy z Tadeuszem gromadziæ pieniêdzy, ale te¿ nigdy nie mieliœmy z ich brakiem problemów. By³y takie okresy, ¿e musieliœmy po¿yczaæ. Ale za naszej m³odoœci nie myœla³o siê o pieni¹dzach. Ani o kupowaniu. Ja jakoœ nie mogê dziœ znieœæ tych wszystkich supermarketów. My mieliœmy delikatesy w Rynku i to nam wystarcza³o. Wtedy ludzie d¹¿yli do prawdziwego obcowania ze sztuk¹ – wspomina³a wdowa po Kantorze. – A co teraz? Pustka, kompletna pustka. Ogromna iloœæ ludzi ba³a siê Kantora. Sprawia³ wra¿enie cz³owieka apodyktycznego, demonicznego... – …a by³ szalenie ³agodny i nigdy nie podniós³ g³osu na ¿adn¹ kobietê. On nigdy nie krzycza³, nie by³ gwa³towny. Kantor nie mia³ wad, które poni¿aj¹ kobietê. Rzucanie jego ulubionym „skurwysynem” sta³o siê po prostu powiedzonkiem, a nie wyzwiskiem. To nie by³o w intencji obrazy, choæ wci¹¿ tak krzyca³ do aktorów. W domu by³ zupe³nie inny ni¿ na zewn¹trz. Uwielbia³ zmywaæ naczynia po goœciach. To nic, ¿e potem my³am je jeszcze raz… By³ szalenie uczuciowy i ³agodny. Pamiêtam, jak w czasie remontu w mieszkaniu mojej mattki wziê³am do nas jej klatkê z kanarkiem. A Tadeusz codziennie zmienia³ mu wodê, karmi³, czyœci³ klatkê. Tak kocha³ tego ma³ego ptaszka... Ale nie by³o to ³atwe ¿ycie. Ja jestem osob¹ nocn¹, œpiê po trzy godziny na dobê. A Tadeusz mia³ niezwyk³¹ ³atwoœæ zasypiania. Ja siê t³uk³am po domu, a on spa³. I rano przynosi³ mi œniadanie do ³ó¿ka. Ale to jest tak¿e trudne inaczej: je¿eli ktoœ nie opuszcza nas przez 24 godziny na dobê. My przez 30 lat ani na chwilê siê nie rozstaliœmy.

– Dla Tadeusza ubranie by³o bardzo wa¿ne. Mia³ dobr¹ figurê, ale musia³am mu zawsze wszywaæ kliny w spodnie, a nienawidzê ig³y i szycia. Uwielbia³ spalon¹ czerñ. Kupowanie rzeczy by³o dla niego mêk¹. On je chcia³ mieæ, ale nienawidzi³ zakupów. Kantor sam stworzy³ swój styl. Potrafi³ szarpaæ marynarkê, wypruwaæ wszystko, ¿eby nie by³o w³osia, poduszek… Mnie zostawia³ woln¹ rêkê w tej dziedzinie. Kantor nie chcia³, by jego ¿ona zosta³a aktork¹. Zgodzi³ siê na to z oporami i nie od razu. – Tadeusz mi zawsze powtarza³, ¿e nie znosi aktorek. To Kazimierz Mikulski wci¹gn¹³ mnie do teatru. Kantor nie zabrania³ mi graæ. Ale dla mnie zawsze najwa¿niejsze by³o malarstwo. Gra³am jednak we wszystkich sztukach Kantora. Kiedy szliœmy w korowodzie w speklatlu „Umar³a klasa” a z taœmy szed³ walc „Francois”, reflektory wydobywa³y nas z mroku – publicznoœæ dos³ownie zastyga³a – to ka¿dy z nas, aktorów, mia³ dreszcze. Czuliœmy to samo, co widzowie. Kantor powiedzia³, ¿e chce by „Wielopole, Wielopole” i „Umar³a klasa” by³y pod ochron¹ jak park narodowy, by sztuka nie umar³a razem z nim. Oboje, Maria i Tadeusz byli malarzami. Czy Kantor nie przyt³acza³ ¿ony? Czy nie musia³a walczyæ o siebie, swoj¹ sztukê? – Nigdy nie musia³am o nic walczyæ – wspomina³a – Kantor mia³ niezwyk³¹ wiedzê, jeœli chodzi o sztukê nowoczesn¹. Ka¿de z nas malowa³o swoje rzeczy. Kiedyœ powiedzia³: „Zawsze wiedzia³em, ¿e jesteœ wspania³¹ dziewczyn¹. Ale nie przypuszcza³em, ¿e a¿ tak dobr¹ malark¹”. Dla mnie najwa¿niejsza by³a moja w³asna twórczoœæ. To co absolutnie moje. Dziêki Kantorowi pozna³am historiê malarstwa. On wszystko we mnie otworzy³! Œwiadomoœæ na sztukê choæby. Kantor powiedzia³, ¿e w sztuce i w ¿yciu szalenie wa¿ny jest przypadek. Ale ka¿dy ma taki przypadek, na jaki zas³uguje. I z kimkolwiek siê cz³owiek z³¹czy, trzeba pamiêtaæ, ¿eby zachowaæ swoj¹ odrêbnoœæ. Kiedy spyta³am Mariê Stangret-Kantor czy czuje obecnoœæ Kantora odpar³a: – Pani, która pomaga mi czasem w domu twierdzi, ¿e Kantor ca³y czas tutaj jest, ¿e mówi do niej, zrzuca ksi¹¿ki z pó³ek. Musi byæ tutaj jakaœ energia. Musi byæ. Przecie¿ to niemo¿liwe, ¿eby cz³owiek umar³ i po prostu znikn¹³. Myœlê, ¿e on tutaj jest.

Rozmowa sprzed lat Katarzyna T. Nowak FOT. A. RYBCZYNSKI

Kantor nosi³ siê niezwykle: p³aszcz, kapelusz, szal. Maria Stangret- Kantor ubiera³a siê na luzie. Czy przywi¹zywali wagê do mody?

FOT. DOROTA KRAKOWSKA

Zachowaæ odrêbnoœæ

Maria Stangret-Kantor za swoj¹ twórczoœæ zosta³a odznaczona z³otym medalem Gloria Artis

9

Maria i Tadeusz Kantorowie


Nr 261

Nowy Jork

12 lutego 2022

Ameryka, Hollywood, Carnegie Hall Do Ameryki pierwszy raz Rubinstein przyjecha³ na tournée z pocz¹tkiem 1906 roku. „Na sta³e” do Stanów Zjednoczonych uda³ siê z ¿on¹ i dwojgiem dzieci (Ew¹ urodzon¹ w 1933 roku w Buenos Aires i Paw³em urodzonym w 1935 roku Warszawie) jesieni¹ 1939 roku, po wybuchu II wojny œwiatowej. Zamieszkali najpierw w Nowym Jorku, nastêpnie w Kalifornii, tam m.in. w Beverly Hills. Obywatelstwo amerykañskie otrzyma³ w 1946 roku i na swój sposób by³ i patriot¹ amerykañskim, lubi³ ten kraj, ale o dziwo w drug¹ stronê ró¿nie bywa³o z t¹ wzajemnoœci¹. Oto na przyk³ad ambasadorowie amerykañscy w krajach gdzie koncertowa³, nie zaszczycali go swoj¹ obecnoœci¹ na koncertach czy zaproszeniami do ambasad. By³o to rozczarowaniem dla niego. Bliskoœæ Hollywood i przybywaj¹cy doñ w czasie wojny coraz liczniej tak¿e znani ludzie filmu z Europy (uciekaj¹cy przed Hitlerem) spowodowa³a, ¿e Artur pozna³ bli¿ej i wiêcej ludzi filmu – ale oto i jego zaczêto zapraszaæ przed kamery. Okaza³o siê, ¿e jest utalentowany tak¿e aktorsko i po¿¹dany w tej bran¿y. Mimo proponowanych mu ogromnych ga¿y, „zagra³” wówczas raptem w kilku filmach bêd¹c obecnym na ekranie; podk³ada³ te¿ muzykê fortepianow¹ do kilku filmów. Odrzuca³ jednak oferty udzia³u w filmach, mówi¹c, ¿e jest muzykiem a nie aktorem. Ale liczba filmów z jego udzia³em, mo¿na rzec œwiatowa filmografia (jako naturszczyka przecie¿), filmów z nim i o nim obejmuje ok. 50 filmów. Oto te pierwsze du¿e produkcje z udzia³em pianisty: – Follow the Boys, re¿. A. Eddi Sutherland, z Marlen¹ Dietrich, Artur Rubinstein wyst¹pi³ goœcinnie jako aktor i gra samego siebie; prod. Universal Pictures Company, Inc., 1944, czas trwania 2 godz.; – I’ve Always Loved You, re¿. Frank Borzage, film fabularny o œwiatowej s³awy pianiœcie, którego gra Filip Dorn, Artur Rubinstein wykonuje partie muzyczne, prod. Republic Pictures Corp., 1946, czas trwania 1 godz. 56 min; – Night Song, re¿. John Cromwell, melodramat – film mia³ kilka wczeœniejszych tytu³ów, by³ poprawiany, pierwszy tytu³ Kontrapunkt zmieniony zosta³ na „Wspomnienie mi³oœci”, nastêpnie zmieniony na zachowany w filmografii Night Song. Prod. Columbia Pictures, 1947. W filmie Rubinstein gra w Carnegie Hall koncert fortepianowy napisany specjalnie do tego filmu przez Leith Stevensa. Czas trwania 1 godz. 42 min; – Song of Love, re¿. Clarence Brown, film o Klarze Schumann granej przez Katherine Hepburn, Johannesa Brahmsa kreuje Robert Walker, podk³ad muzyczny w wykonaniu Rubinsteina, który gra utwory: Schumanna, Brahmsa, Liszta. Prod. Metro-Goldwyn-Meyer, 1947, czas trwania 1 godz. 59 min; – Carnegie Hall, re¿. Edgar G. Ulmer, musical; Artur Rubinstein gra recital fortepianowy na scenie nowojorskiej Carnegie Hall graj¹c samego siebie, prod. Columbia Pictures 1947, czas trwania filmu 2 godz. 24 min;

FOT. ARCH. NAC

Hommage á Artur Rubinstein cz. III

Artur Rubinstein (ze znaczkiem „Solidarnoœci”) i redaktor Radia Wolna Europa, Jan hr. Tyszkiewicz, Genewa, luty 1982.

– Of Man and Music, re¿. Alexander Hammid, Irving Reis, scenariusz: Harry Kurnitz, Liam O'Brien, John Paxton. Film dokumentalny muzyczny, Rubinstein gra³ w nim samego siebie, podobnie jak np. Heifetz; produkcja Twentieth Century-Fox Film Corp., 1951, czas trwania 1 godz. 25 min. Zwieñczeniem kariery filmowej pianisty by³ cykl filmów francuskiego re¿ysera François Reichenbacha, o muzyce, realizowany w ró¿nych miejscach œwiata – w tym o Chopinie, nagrywany w Warszawie i ¯elazowej Woli w 1979 roku. Ale s³awê filmow¹ [sic!] przyniós³ artyœcie film pt.: Arthur Rubinstein: L'amour de la Vie (Umi³owanie ¿ycia, tytu³ ang. Love of Life), w re¿yserii François Reichenbacha, Francja, rok produkcji 1969. Film otrzyma³ Oscara w 1970 r. w kategorii „najlepszy film dokumentalny”. Kamera towarzyszy³a Rubinsteinowi i jego rodzinie niemal we wszystkich miejscach œwiata, gdzie przebywali podczas jego podró¿y artystycznych w czasie krêcenia filmu. Rubinstein doskonale aktorsko gra samego siebie. Jest wersja angielska telewizyjna i kinowa; rok wejœcia filmu do kin amerykañskich to 1975. Figurkê Oscara, któr¹ wrêczy³ mu Gregory Peck w domu w Pary¿u, pani Nela przekaza³a po œmierci mê¿a do jego rodzinnej £odzi. * W s³ynnej Carnegie Hall zadebiutowa³ w poniedzia³ek 8 stycznia 1906 roku popisowym jego Koncertem g-moll Saint-Saënsa; objecha³ wówczas jeszcze wiele miast w USA ale tournée nie by³o owiane sukcesem. Wróci³ tu w 1919 roku, wtedy ju¿ jako bardziej dojrza³y pianista, lepiej przygotowany i zaproponowa³ Ameryce m.in. „swojego” Chopina, zosta³ dobrze przyjêty. W Carnegie gra³ jeszcze w tym czasie w 1920 i 1921 roku, a by³ to okres sukcesów Paderewskiego, Hofmanna, Horowitza, wchodzi³ na sceny Rachmaninow – zatem bardzo trudny czas dla kolejnego

„króla fortepianu”. Jednak uda³o mu siê i prawdziwie podbi³ Amerykê w latach 30., gdy w listopadzie 1937 roku wykona³ w tej s³ynnej sali dwa razy Koncert B-dur Brahmsa (17 i 19 XI) oraz Koncert b-moll Czajkowskiego (21 XI), wszystkie z New York Philharmonic pod batut¹ Johna Barbirolliego. Ju¿ w styczniu 1938 r. da³ du¿y recital solowy (Bach, Franck, Poulenc, Debussy, Ravel, Strawiñski, Chopin) zakoñczony Polonezem As-dur. Od tego czasu gra³ tu niemal co roku, czêsto po kilka razy w sezonie; istny maraton wykona³ od 30 X do 10 XII 1961 roku daj¹c dziesiêæ du¿ych solowych koncertów, z rzadka powtarzaj¹c jakieœ utwory; dochód z koncertów przekaza³ na wiele organizacji spo³ecznych, charytatywnych. Po¿egna³ siê z t¹ sal¹ recitalem 15 marca 1976 roku (Beethoven, Schumann, Chopin) ze Scherzem b-moll op. 31 na fina³; gdy dziêkowa³ nowojorskiej publicznoœci za tyle lat wiernoœci, ludzie wstali z miejsc, p³akali… Rubinstein wyst¹pi³ w Carnegie Hall a¿ 130 razy w tym w 57 koncertach z orkiestr¹ symfoniczn¹, zawsze gra³ w du¿ej sali. By³a to pokaŸna liczba koncertów bo np. I. J. Paderewski gra³ tu 89 razy, W. Ma³cu¿yñski 24, K. Zimerman 22 razy – ale J. Hofmann 160 razy. Honory ca³ego œwiata Rubinsteina nagrodzono najwy¿szymi tytu³ami honorowymi, odznaczeniami i orderami œwiata. Otrzyma³ honorowe obywatelstwo wielu miast œwiata, posiada³ doktoraty honoris causa najwiêkszych uniwersytetów. Oto wybrane te najwa¿niejsze honory. W Stanach Zjednoczonych odznaczono go m.in. najwy¿szymi amerykañskimi odznaczeniami: otrzyma³ Medal Wolnoœci ustanowiony w 1963 roku przez prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy'ego, pianista jest jednym z szeœciu Polaków, których nagrodzono tym medalem; otrzyma³ te¿ wstêg¹ Kennedy Center. Nadano mu

doktoraty honoris causa: University Yale, University of California, Columbia University; otrzyma³ tytu³y doktora sztuk piêknych od Uniwersytetu Wake Forest (Pó³nocna Karolina) i Southwestern University w Georgetown. Jest Honorowym Obywatelem miasta Nowy Jork. Stan Minnesota proklamowa³ dzieñ 28 stycznia 1972 roku jako „Artur Rubinstein Day”. Otrzyma³ Oscara (1970), dziesiêciokrotnie nagrody Grammy. W Nowym Jorku znajduj¹ siê rzeŸby pianisty autorstwa Andrzeja Pityñskiego i Natana Rapaporta oraz pomnik w gmachu ONZ (ma³o efektowna rzeŸba); na dworcu metra przy 7 Ave/57 Str. wmurowano jego imienne kafelki œciennej terakoty a w siedzibie firmy Steinway urz¹dzono salê pami¹tkow¹ z wystaw¹ o artyœcie. Fundacja Koœciuszkowska w Nowym Jorku wrêczy³a mu w 1957 roku Medal Uznania za zas³ugi dla kultury polskiej i amerykañskiej – bynajmniej nie za wspieranie Fundacji finansowo – co oczywiœcie czyni³. Polska Liga Sztuk Piêknych w Pittsburgu nada³a mu w 1957 roku specjalny dyplom w uznaniu za odegranie Polskiego Hymnu w San Francisco na Konferencji powo³uj¹cej ONZ. Alojzy Mazewski (m. in. wieloletni i ówczesny prezes Zwi¹zku Narodowego Polskiego i KPA) udekorowa³ go w1969 r. Z³otym Krzy¿em Legii Honorowej ZNP. Francja uhonorowa³a artystê kilkoma klasami Orderu Legii Honorowej, by³ Wielkim Oficerem Legii Honorowej; by³ cz³onkiem francuskiej Académie des Beaux-Art (Akademii Sztuk Piêknych), która tak jak Akademia Francuska wchodzi w sk³ad Instytutu Francuskiego. Otrzyma³ we Francji komandoriê Orderu Sztuki i Literatury. W Holandii otrzyma³ komandoriê Orderu van Oranje-Nassau, jedn¹ z odmian tulipanów nazwano „Artur Rubinstein”. Otrzyma³ tak¿e: komandoriê z gwiazd¹ Orderu Zas³ugi Republiki W³oskiej, komandoriê wielkiego hiszpañskiego Orderu Alfonsa X, Order Wojskowy Œwiêtego Jakuba od Miecza w Portugalii, komandoriê z gwiazd¹ Orderu Imperium Brytyjskiego nadany przez królow¹ El¿bietê II, cz³onkostwo Królewskiej Akademii Muzycznej w Londynie. W Hiszpanii ma swoj¹ palmê w s³ynnym gaju palmowym w Elche, ulicê w Marbelli. W Izraelu otrzyma³ dyplom honorowy cz³onkostwa Izraelskiej Orkiestry Filharmonicznej, utworzono s³ynny mistrzowski konkurs pianistyczny jego imienia w Tel Awiwie, ko³o Jerozolimy jest pomnik i grób pianisty. Miasto Seul nada³o mu Honorowe Obywatelstwo, komandoriê Orderu Czerwonego Krzy¿a otrzyma³ w Monako, odznaczenia oraz inne honory wielu, wielu innych pañstw. W Polsce nadano mu Order Odrodzenia Polski (krzy¿ kawalerski), komandoriê z gwiazd¹ Orderu Zas³ugi PRL (1977), „Z³ot¹ P³ytê” od Polskich Nagrañ (1979), doktorat honoris causa Akademii Muzycznej w Warszawie (1981) – dziœ Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina. Niestety rodzinne miasto £ódŸ nie nada³o mu (jeszcze!) Honorowego Obywatelstwa. Otó¿ gdy ¿y³, w PRL nie by³y takowe przyznawane; gdy zmar³, a po latach


Patriotyzmy Rubinsteina Nie znam ¿adnej wypowiedzi Artura Rubinsteina, która obra¿a³aby Polskê i Polaków. Mia³ jedn¹ komorê serca wype³nion¹ Polsk¹, a drug¹ Izraelem. Pojmowa³ bardzo prosto i naturalnie swoje ¿ydostwo, obowi¹zki wobec tego narodu i swój ¿ydowski patriotyzm – oddzielaj¹c go od swojej polskoœci i polskiego patriotyzmu, bo pianista by³ wielkim polskim patriot¹. By³ ¯ydem i by³ Polakiem; pisa³ o sobie: polski ¯yd! Niekiedy mówimy b³êdnie, ¿e czu³ siê Polakiem – On by³ Polakiem, by³ polskim ¯ydem. Pewien rabin z Lublina powiedzia³ tak a’propos tego „czucia”: albo siê jest ¯ydem – albo nie! Czuæ to mo¿na g…! Rubinstein dziwi³ siê, ¿e ¯ydzi zmieniaj¹ swoje nazwiska, by³ nawet oburzony tym. On by³ dumy ze swego pochodzenia, w³asnych korzeni, tak¿e pozycji jak¹ zdoby³, znajomoœci innych wielkich ¯ydów (np. Einsteina). ¯ydzi finansowali w ca³oœci jego pobyt i naukê w Berlinie, pomagali w rozwoju kariery – bo wspieraj¹ swoich zdolnych ludzi, pomagaj¹ sobie etc., etc., to wszystko by³o oczywiste. Ciekawe, kto lub co przeszkadza Polakom wspieraæ tak swoich zdolnych i twórczych ludzi… Rubinstein stale artyku³owa³ swój patriotyzm ¿ydowski, mia³ do koñca ¿ycia w pamiêci s³owa wpojone mu przez religijnego ojca: „W przysz³ym roku w Jerozolimie”. By³o to wyra¿anie przez ¯ydów ¿yczenia powrotu do w³asnego pañstwa. Jego prochy zgodnie z jego wol¹ pochowane s¹ na wzgórzach Jerozolimy, na Górze Orah. Zosta³y spopielone, z³o¿one w urnie w ziemi w podstawie piêknego pomnika z bia³ego marmuru. Miejsce to nazywa siê Panorama Artur Rubinstein, jest to dzia³ka sosnowego lasu, któr¹ otrzyma³ tam w darze od burmistrza Jerozolimy. Rubinstein nie by³ religijny a poddanie siê kremacji – czego ¯ydzi nie robi¹, tym bardziej po Holokauœcie! – oburzy³o religijnych zw³aszcza ortodoksyjnych ¯ydów. Dodatkowo pianista wyrazi³ ¿yczenie, aby jego prochy rozsypano po prostu nad tym lasem… By³y wielkie problemy, aby tê urnê w ogóle tam pochowaæ, ale uda³o siê to dziêki burmistrzowi Jerozolimy Teddy’emu Kollekowi i po roku od œmierci, 21 XII 1983 roku zorganizowano pogrzeb, rabin zmówi³ modlitwê podczas ceremonii, obecne ¿ona i córki Ewa i Alina z³o¿y³y wi¹zanki kwiatów, Shlomo Mintz zagra³ utwór Bacha. Obok pomnika i „grobu” Rubinsteina usytuowana jest Panorama John Fitzgerald Kennedy, z równie piêknym i ogromnym gabarytami pomnikiem prezydenta J. F. Kennedy’ego. Rubinstein bardzo wspiera³ powstanie pañstwa Izrael, zostawia³ tam ogromne kwoty pieniêdzy, pomaga³ muzykom ¿ydowskim. Stale jeŸdzi³ dawaæ koncerty,

FOT. ARCH. FUNDACJI RUBINSTEINA

tytu³ przywrócono, Rada Miejska stwierdzi³a – po wniosku Fundacji Rubinsteina o taki honor dla najs³ynniejszego obywatela miasta – ¿e nie nadaje siê tych tytu³ów poœmiertnie (?). Ale inne miasta przyznaj¹ poœmiertnie honorowe obywatelstwa, m.in. Warszawa nada³a je prezydentowi Stefanowi Starzyñskiemu czy ostatnio (2021) Lipno nada³o je aktorce Poli Negri. £ódŸ wrêczy³a mu w 1960 r. Honorow¹ Odznakê m. £odzi – które wrêczane by³y doœæ licznie. W £odzi jest tablica pami¹tkowa z p³askorzeŸb¹ na domu w którym mieszka³ (Piotrkowska 78), Fundacja Rubinsteina organizuj¹ca Rubinstein Piano Festival, w PRL jego imiê w³adze nada³y filharmonii ³ódzkiej, sala koncertowa im. A. Rubinsteina (jedyna na œwiecie!) jest w szkole muzycznej przy ul. Sosnowej. W Muzeum Miasta £odzi urz¹dzono Galeriê Muzyki jego imienia a w niej pami¹tki po artyœcie w tym m.in. jego Oscar; w Bydgoszczy organizuje siê konkurs pianistyczny „Artur Rubinstein in Memoriam”.

Artur Rubinstein odznaczany przez mec. Alojzego Mazewskiego (prezesa ZNP i KPA) Z³ot¹ Legi¹ Honorow¹ ZNP, asystuj¹ cz³onkowie zarz¹du ZNP i KPA: F. Prochot, E. Ró¿añski I. Wallace. Chicago 1970.

spotyka³ siê z przywódcami Izraela: Icchakiem Rabinem, Mosze Dajanem czy Gold¹ Meir. Przytoczê dwie anegdoty-zdarzenia izraelskie zwi¹zane z pianist¹. Otó¿ po wojnie szeœciodniowej (1967) i zwyciêstwie Izraela nad Arabami – a Rubinsteina cieszy³o to zwyciêstwo, spotka³ w jakimœ hotelu bodaj w Tel Awiwie M. Dajana. Obaj padli w ho³dzie przed sob¹ na kolana i ¿aden nie chcia³ pierwszy wstaæ... Innym razem rozmawia³ z Gold¹ Meir (bywa³a na jego koncertach) i ta powiedzia³a mu: – Ach, wiesz Arturze, dla mnie jest tylko dwóch pianistów: Ty i Menachem, mój wnuk. Naturalne i autentyczne ¿ydostwo i patriotyzm ¿ydowski pianisty zupe³nie nie przeszkadza³y mu w danej chwili (w ONZ, 1945) zwróciæ uwagê na Polskê, skoro wyrz¹dzano jej wielk¹ krzywdê nawet po wojnie; tu pomijano j¹. Mia³ on prawo do takich manifestacji, odwagê do takich zachowañ, a polski patriotyzm Rubinsteina broni siê sam. * Ukochanie i szacunek pianisty dla Polski, dla Ojczyzny, dla polskiej kultury – by³y bezwarunkowe, jak¹ jest mi³oœæ Ojczyzny. Przywo³am tu s³owa o patosie i wielkich uczuciach, o mi³oœci do Ojczyzny, wyra¿one przez jego kolegê gen. Boles³awa Wieniawê-D³ugoszowskiego w tym kontekœcie: „Cz³owiek, który kocha g³êboko, nie mówi o swojej mi³oœci, lecz ¿yje ni¹ i dla niej, i dla niej umiera”. W tym miejscu trzeba przypomnieæ konferencjê za³o¿ycielsk¹ ONZ w San Francisco w 1945 roku, gdzie w proteœcie zagra³ Hymn Polski. By³o to 13 maja 1945 roku, dawa³ recital dla delegatów i goœci konferencji, na próbie ¿ona Nela zwróci³a mu uwagê, ¿e na scenie w operze – gdzie ustawiono fortepian a wczeœniej i potem toczy³y siê obrady – brak jest polskiej flagi w szeregu kilkudziesiêciu z ca³ego œwiata. To oburzy³o pianistê i przed w³aœciwym recitalem, po odegraniu najpierw hymnu amerykañskiego jak nakazywa³ w czasie wojny protoko³ takich wydarzeñ, manifestacyjnie wyrazi³ oburzenie z powodu „braku chor¹gwi polskiej” i zagra³ Mazurka D¹browskiego. Wszyscy wstali, owacje by³y ogromne, pianista da³ po nosie Stalinowi, Rooseveltowi i Churchillowi, którzy nie zaprosili delegacji polskiej i rz¹du polskiego z Londynu. Jak powiedzia³ Zbigniew Brzeziñski w wypowiedzi do mojego filmu Polski patriotyzm Artura Rubinsteina (2016), taki odwa¿ny

gest i tak¹ manifestacjê polityczn¹ móg³ zrobiæ tylko ktoœ tak wyj¹tkowy jak Rubinstein. Oczywiœcie po tej manifestacji Stalin zakaza³ przyjmowania Rubinsteina w krajach „demokracji ludowej”. Do Polski móg³ przyjechaæ dopiero kilka lat po œmierci satrapy. Pierwsza wizyta w kraju mia³a miejsce w 1958 roku, a w sumie by³o ich siedem: 1958, 1960, 1964, 1965, 1966, 1975, 1979. On doskonale zna³ historiê Polski, ceni³ polsk¹ sztukê, literaturê, du¿o czyta³, mia³ pierwsze wydania wielu dzie³ np. Mickiewicza, rêkopisy Chopina. Kocha³ Polskê i o tym mówi³, wzrusza³ siê, gdy o niej wspomina³ na emigracji, têskni³. Porówna³ nawet cztery pory roku w Polsce do czterech czêœci symfonii Mozarta: ka¿da jest oryginalna, piêkna, ka¿da inna, nie ma tu mowy o jakichkolwiek pomy³kach; ka¿da ma swój pocz¹tek, œrodek i koniec. Du¿y wa¿ny i pozytywny wp³yw na ¿ycie pianisty mia³a wspominana tu wielokrotnie jego ¿ona Aniela z M³ynarskich. Pani Ewa Rubinstein powiedzia³a, ¿e matka nawet w po³owie przyczyni³a siê do owego wielkiego sukcesu ojca. * Trzeba jeszcze wyjaœniæ kwestiê zaprzestania przez niego koncertowania w Niemczech. To nie by³a decyzja po II wojnie œwiatowej, po Holokauœcie, w którym zginêli cz³onkowie i jego rodziny – z siedmiorga rodzeñstwa wojnê prze¿y³ tylko on i brat Ignacy. Tak¹ decyzjê podj¹³, gdy pozna³ w I wojnie œwiatowej ohydne i barbarzyñskie zachowania Niemców: przywódców, dowódców wojennych, ¿o³nierzy. Otó¿ w Pary¿u zatrudni³ siê w jakimœ biurze armii i jako poliglota (t³umacz) m.in. przegl¹da³ i t³umaczy³ dokumenty i korespondencje znalezione na frontach wojny u ¿o³nierzy. Zna³ ju¿ wtedy doskonale jêzyki: polski, rosyjski, niemiecki, angielski, francuski. By³ przera¿ony okrucieñstwem i bestialstwem Niemców po tym co zobaczy³ i przeczyta³. To wtedy powiedzia³, ¿e ju¿ nigdy nie bêdzie gra³ w Niemczech. I nie zagra³ tam koncertu do koñca ¿ycia! Niech ¿yje Polska! Takie s³owa Rubinstein wypowiedzia³ ze sceny Filharmonii Narodowej 22 lutego 1960 roku, po skoñczonym koncercie i po wykonanym bisie. By³ to koncert na inauguracjê VI Konkursu Chopinowskiego, Rubinstein by³ honorowym przewodnicz¹cym jury. Koncert, który wykona³ z Orkiestr¹ Symfoniczn¹ Filharmonii Narodowej pod dyrekcj¹ Witolda Rowickiego obejmowa³ w programie Koncert forte-

pianowy f-moll F. Chopina i Koncert fortepianowy B-dur J. Brahmsa, na bis pianista zagra³ Poloneza As-dur op. 53. Po wielkich owacjach zgotowanych mu przez ubit¹ ponad stan widowniê, pianista d³ugo dziêkowa³ ze sceny, k³ania³ siê wzruszony takim przyjêciem. Jest ogólnie wiadoma nieskoñczona liczba gestów pianisty wobec Polski, przekazania jej milionowej wartoœci pami¹tek w tym m.in. po Chopinie, fundowania nagród polskim artystom, zostawiania w kraju – podobnie jak w Izraelu – pieniêdzy z honorariów koncertowych, darowiznach na odbudowê Warszawy po wojnie, Zamku Królewskiego. Do koñca ¿ycia mówi³ doskonale po polsku. Jakoœæ jego polszczyzny by³a imponuj¹ca, niezale¿nie czy mówi³ to Rubinstein 15-letni, czy 95letni; jêzyk polski nazywa³ swoim rodzimym. Jest nagranie-wywiad dla Radia Wolna Europa, dokonane z nim w lutym 1982 roku w Genewie przez red. Jana hr. Tyszkiewicza. By³ to okres stanu wojennego, represji w Polsce, zastrzelenia górników w kopalni „Wujek” przez huntê komunistyczn¹ – Rubinstein jak widaæ na zdjêciu mia³ wpiêty w szlafrok znaczek „Solidarnoœci”. I w³aœnie wtedy wspomina³ jeszcze raz koncert dla ONZ w 1945 roku, gdy mówi jak gra³ „Mazurka D¹browskiego” („powoli, dostojnie”), gdy wspomina, ¿e Armia Polska nigdy tego gestu nie zapomnia³a, nigdy! – s³ychaæ za³amanie g³osu, ogromne wzruszenie i nawet lekki szloch… Mówi¹c to mia³ na myœli m.in. gen. Andersa, SWAP, Zwi¹zek Narodowy Polski i in. Bêd¹c ostatni raz w Polsce w paŸdzierniku 1979 roku, te¿ mówi³: „Kocham Polskê, kocham Warszawê, która mnie zawsze w jakiœ wyj¹tkowy sposób artystycznie inspirowa³a”. Innym razem: „Kocham mój kraj rodzinny (…). Wszystko co polskie ma dla mnie nieodparty urok i czêsto przyprawia mnie o nostalgiê”. Obrona polskoœci by³a u niego na porz¹dku dziennym, broni³ polskoœci: Chopina – z którego Francuzi chcieli zrobiæ Francuza, Sk³odowskiej-Curie, Koœciuszki, Pu³askiego – tych znowu Amerykanie zaw³aszczali wg niego, Kopernika, Josepha Conrada, itd., itd. Miêdzy innymi i z tych powodów ze zdziwieniem przyj¹³em odmowê nadania poœmiertnego Orderu Or³a Bia³ego Arturowi Rubinsteinowi. Lista odznaczonych tym Orderem, zw³aszcza w ostatnich latach, budzi u wielu osób (u mnie tak¿e!) przekonanie, ¿e Artur Rubinstein jak najbardziej jest godzien bycia w gronie odznaczonych. Gdy obejrzy siê listê pañstw nagradzaj¹cych pianistê swoimi najwy¿szymi odznaczeniami (czytaj wy¿ej), pominiêcie go w rodzinnym kraju i brak nadania w Polsce Orderu Or³a Bia³ego dla tego Cz³owieka jest krzywdz¹cy dla niego i chyba dla nas wszystkich. Fundacja Rubinsteina z³o¿y³a do Kapitu³y i prezydenta RP Andrzeja Dudy jako Wielkiego Mistrza Kapitu³y Orderu Or³a Bia³ego propozycjê (proœbê) o rozwa¿enie mo¿liwoœci nadania Orderu Arturowi Rubinsteinowi. Na 100. rocznicê odzyskania niepodleg³oœci w 2018 roku przyznano poœmiertnie Order kilkudziesiêciu osobom – ale Rubinsteina pominiêto… Mo¿e w tym roku, 2022, w roku okr¹g³ych rocznic pianisty, Kapitu³a Orderu i prezydent RP przyznaj¹ Mu poœmiertnie to najwy¿sze polskie odznaczenie – o co prosimy.

Wojciech Stanis³aw Grochowalski Prezes zarz¹du Fundacji Artura Rubinsteina; dyrektor Rubinstein Piano Festivalu w £odzi Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

12

Mi³oœæ… i co dalej

www.kurierplus.com

Czes³aw Karkowski

Stare dobre ma³¿eñstwo Dosyæ z t¹ tematyka seksu, gwa³tu, przemocy. Na pewno nie na d³ugo, bo niestety problematyka ta w malarstwie zachodnim jednak jest bardzo powszechna, by nie rzec – popularna, wiêc w takiej czy innej postaci bêdzie jeszcze wracaæ.

Dobre ¿ycie razem Dla odmiany przyjrzyjmy siê wcale licznym przedstawieniom dobrego ma³¿eñstwa. Po latach wspólnego po¿ycia ukazuj¹ siê na obrazie wci¹¿ razem zgodni i pogodni. Jak na p³ótnie Rubensa – nie szczêœliwi m³odzieñcz¹ rozhukan¹ uciech¹ biologii, ale zadowoleniem z porz¹dnie spêdzonego, uk³adnego ¿ycia. Wybitny malarz flamandzki przedstawi³ na obrazie swego przyjaciela Jana Breugela de Oude (Starszego) – nie tylko przyjaciela, ale i bliskiego wspó³pracownika. Wspólnie stworzyli wiele obrazów, dziel¹c siê obowi¹zkami. Zwykle Rubens malowa³ postaci, Breugel – przyrodê, detale otoczenia. Breugel w towarzystwie drugiej ¿ony, wyraŸnie m³odszej i dwójki dzieci – ch³opczyk namalowany w postaci heroicznej, dziewczynka – królewskiej – jest spokojny, pogodny. Mia³ dobre ¿ycie zawodowe, w drugim ma³¿eñstwie znalaz³ spokojn¹ przystañ. Dzieci garn¹ siê do matki, na ni¹ pada g³ówne œwiat³o obrazu, co stanowi niew¹tpliw¹ sugestiê, i¿ ona, Katarzyna, jest centraln¹ postaci¹ ogniska domowego – matk¹, ¿on¹, gospodyni¹ zamo¿nej antwerpskiej rodziny. Z Katarzyny œwiat³o sp³ywa na dzieci, zaœ Jan nieco z ty³u, ceniony rzemieœlnik, ju¿ starszy pan (choæ mia³ w chwili powstania portretu 45 lat) z pogodnym pó³uœmiechem za¿ywa pomyœlnoœci zawodowej (w domyœle), ale nade wszystko rodzinnej. Obdarzony piêkn¹ ¿on¹, dwójk¹ wspania³ych dzieci doœwiadcza dobrodziejstw losu. Obraz Rubensa, który by³ tak¿e przyjacielskim podarunkiem, stanowi apoteozê mieszczañskich cnót, Ÿród³a wszelkiego dobra, w tym tak¿e materialnego. Ca³a czwórka ubrana dostatnio – ma³¿onkowie w modnych hiszpañskich kryzach, w czarnych strojach, Katarzyna ze z³otawym kaftanem (jedyny znak luksusu) pod spo-

Anthony van Dyck – Ma³¿eñski portret

dem; dzieci wiêcej ni¿ zadbane, ubrane z wykwintnym smakiem.

Duchowe piêkno I niemal bliŸniaczy obraz Anthny van Dycka. Podobieñstwo nie mo¿e dziwiæ. Artysta by³ najzdolniejszym uczniem Rubensa, wkrótce wyrós³ na najznakomitszego portrecistê epoki – pocz¹tkowo w rodzinnej Antwerpii, póŸniej w Anglii. By³ niezrównanym mistrzem tego gatunku. Nie znamy to¿samoœci osób na „Portrecie ma³¿eñskiej pary”, ale van Dyke by³ malarzem drogim, wiêc na pewno musz¹ to byæ ludzie bardzo majêtni. O zamo¿noœci œwiadczy tak¿e ich strój urzekaj¹cy t¹ bogat¹ skromnoœci¹ obowi¹zuj¹c¹ w protestanckiej etyce. Dlatego tak przypad³a temu spo³eczeñstwo do gustu hiszpañska czerñ ubrañ bez ozdób i wielkie bia³e kryzy. ¯adnego afiszowania siê bi¿uteri¹, ¿adnego manifestacyjnego okazywania dostatku, bogactwa, drogich, wyszywanych materia³ów. Nie bogactwo œwiadczy o ludziach – w przeciwieñstwie do, na przyk³ad, portretów francuskich, gdzie od z³ota i kosztownoœci wrêcz kapie z p³ócien. Wartoœci¹ cz³owieka s¹ mieszczañskie cnoty – skromnoœæ, oszczêdnoœæ, zapobiegliwoœæ wobec codziennych spraw. A nade wszystko, jak na tym portrecie, mi³oœæ, oddanie, poœwiêcenie, przestrzeganie dziesiêciu przykazañ. Splecione rêce starszej pary mówi¹ wszystko: chcieli siê sportretowaæ, aby zaœwiadczyæ raz jeszcze o wzajemnej wiernoœci, potwierdziæ, ¿e wci¹¿ mimo up³ywu lat siê kochaj¹. Nie s¹ z wygl¹du urodziwi – na twarzy kobiety znaæ up³yw czasu, ale ich piêknem s¹ w³aœnie trwalsze wartoœci, których czas siê nie ima. Prze¿yli ze sob¹ sporo i tak chc¹ dotrwaæ do koñca. Ich zwi¹zek jest trwalszy ponad ulotne sprawy m³odzieñczej urody, erotycznej atrakcyjnoœci. Ona upozowana na tle czerwonej kotary, co sugeruje zamkniêcie w zaciszu gospodarstwa domowego, on na tle krajobrazu, wiêc mo¿e kupiec, którego zajêcie wi¹za³o siê z otwarciem na œwiat. Obraz wyznanie I trzeci portret ma³¿eñski ca³kiem wspó³czesny, namalowany w 1931 r.

Peter Paul Rubens – Rodzina Jana Bruegela de Oude

przez meksykañsk¹ artystkê Friedê Kahlo wieszenia nad ³ó¿kiem. Na wstêdze trzyobraz przedstawiaj¹cy j¹ i mê¿a, te¿ wy- manej przez go³¹bka widnieje deklaracja: bitnego malarza, Diego Riverê. „Oto widzicie nas – mnie, Friedê Kahlo Nie by³o to zapewne dobre stare ma³- z mym ukochanym mê¿em, Diego River¹. ¿eñstwo, ale mimo konfliktów – jakoœ do- Namalowa³am te portrety w piêknym miebrane. Zwi¹zek tej dwójki by³ w rzeczy- œcie San Francisco, Kalifornia, dla naszewistoœci bardzo burzliwy – ma³¿eñstwa, go przyjaciela Alberta Bendera, a sta³o siê rozwód, ponowny œlub. Historia pe³na to w miesi¹cu kwietniu roku 1931.” zdrad z obu stron (Frieda miêdzy innymi m romansowa³a z Lwem Trockim), konfliktów osobistych, artystycznych, tak¿e politycznych. Frieda pozna³a starszego o 20 lat Diego, ju¿ s³ynnego twórcê murali, kiedy zapisa³a siê do meksykañskiej partii komunistycznej, której zagorza³ym aktywist¹ by³ jej przysz³y m¹¿. Jej sympatia do komunizmu mia³a charakter raczej erotyczny, jego – pe³na by³a ideologicznego ¿aru. Obraz powsta³ w 1931 r. w San Francisco w dwa lata po œlubie. Namalowany w stylu wiejskiej makatki przedstawia parê ma³¿onków we frontalnej, p³askiej, doœæ niezgrabnej pozie. Frieda niespecjalnie umniejszy³a siê na tym podwójnym portrecie, bo Diego by³ ogromnym grubasem, ona drobn¹ szczup³¹ kobiet¹. Jednak w tym uk³adzie widaæ, kto wed³ug niej jest prawdziwym, wielkim artyst¹, kto zaœ pe³ni podrzêdn¹ rolê, kto jest wa¿ny, a kto – mniej. Ma³¿eñski portret w stylu „naiwnym”, w sam raz do po- Frieda Kahlo – Frieda i Diego


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

Dooko³a sto³u

13

Adam Ma³osolny

Rhum agricole czyli od trawy do szklaneczki Na Karaibach mówi¹, ¿e rum daje ludziom radoœæ. Sprawdza siê to w zimniejszym, pó³nocnym klimacie, bo rum kojarzy siê z rajskimi, tropikalnymi wyspami, nazwanymi imionami wszelakich œwiêtych. Na tych wyspach przez setki lat uprawiano trzcinê cukrow¹, któr¹ przerabiano na cukier. Do tego, co z takiego procesu zosta³o – dodawano dro¿d¿e, destylowano i przyprawiano cynamonem, goŸdzikami i wanili¹. Taki rum – sam w sobie – ma smak œwi¹tecznego placka, dodaje mocy i wigoru zimowej kawie, a zmieszany z cytrusowym lub ananasowym sokiem jest podstaw¹ wielu letnich, smakowitych koktajli, za ka¿dym razem daj¹c ludziom wiele radoœci. Dziêki ¿eglarskiej pasji i wspania³ym przyjacio³om mia³em okazjê regularnie odwiedzaæ rozmaite wyspy rozrzucone jak rodzynki po Morzu Karaibskim – ka¿da z nich produkuje swój w³asny gatunek rumu. Mimo, ¿e sk³adniki s¹ podobne, to tworz¹ unikalny smak takich miejsc jak Tortola, St Lucia czy Antigua. Styl jednak pozostaje zawsze ten sam: mocny alkohol o bursztynowym kolorze i smaku waty cukrowej, przyprawionej egzotycznymi korzeniami. Kiedy jednak dotarliœmy do nale¿¹cej do Francji wyspy Martyniki, to rum jaki tam podawano by³ zupe³nie inny ni¿ wszystko to, co zna³em do tej pory. Ten francuski rum by³ nie tylko znacznie jaœniejszy, a nawet zielonkawy w kolorze, ale tak¿e do s³owa rum, pisanego z francuska „rhum” dodano przymiotnik „agricole”, co w prostym t³umaczeniu znaczy - rolniczy. Ju¿ pierwszy ³yk takiego rumu tworzy³ jeden, wielki znak zapytania, bo smak trudno by³o porównaæ do czegoœ znanego. Ale by³ to smak przyjemny, egzotyczny i b³ogi. Jak siê póŸniej okaza³o jest to smak soku z trzciny cukrowej, smak obcy ka¿demu przybyszowi z pó³nocy, bo do œwie¿ej trzciny nie mamy dostêpu. Rhum agricole powstaje ze œwie¿o wyciœniêtej trzciny cukrowej, której sok po dodaniu do niego dro¿d¿y fermentuje, tworz¹c alkohol. Tego alkoholu nie jest za wiele, bo zaledwie osiem procent, ale jego iloœæ gwa³townie wzrasta dziêki destylacji. Dro¿d¿e w tym procesie heroicznie poœwiêcaj¹ ¿ycie po to, abyœmy mieli wiêcej radoœci. A¿ do momentu destylacji wszystko rozgrywa siê pod wp³ywem si³ natury, niemal¿e bez udzia³u cz³owieka. Fermentacja w tym procesie to kreacja, a destylacja to koncentracja. Fermentacja tworzy smak, który wzmacnia destylacja. Typowy, korzenny rum powstaje po fermentacji cukrowej melasy, która zostaje po produkcji cukru. Taka melasa ma w sobie nadal wiele cukru, ale w procesie tworzenia s³odkich kryszta³ków traci smak trzciny cukrowej, który dla rhum agricole jest najwa¿niejszy. Nieoczekiwanie rum korzenny i rhum agricole to dwa kompletnie inne alkohole, w dramatyczny sposób ró¿ni¹ce siê od siebie smakiem, zapachem i kolorem. Rum korzenny, oprócz przypraw ma w sobie smak drewnianej beczki, w której dojrzewa, smak gorzkich pomarañczy i rozmaite zio³a. Rhum agricole oprócz smaku cukru ma tak¿e mocny smak roœlinny, czyli smak trawy, bo trzcina cukrowa to odmiana trawy. Taki w³aœnie rum preferuj¹ Francuzi, których kulinarne dokonania czêsto s¹ wspominane w serii „Dooko³a sto³u”. Z jakiegoœ powodu to w³aœnie Francuzi doszukuj¹ siê wyrafinowanych smaków w czasami zwyk³ych i codziennych produktach ¿ywnoœciowych. Francuskie alkohole s¹

Trzcina cukrowa

ogromnie cenione na œwiecie, a nawet takie produkty jak s³ynna szkocka whisky nie powsta³aby w swojej obecnej formie, gdyby nie Francuzi. Francuscy Templariusze ukrywali siê w Szkocji przed gniewem króla Filipa Piêknego i zapewne z têsknoty za koniakiem doprowadzili proces destylacji ohydnego, lokalnego bimbru do dzisiejszej szlachetnej whisky. Francuzi – nieco przewrotnie – nazwali swój rum rolniczym a wszystkie inne rodzaje rumu nazywaj¹ rumem przemys³owym. Jak zawsze diabe³ tkwi w szczegó³ach i nawet rodzaj dro¿d¿y u¿ywanych do fermentacji ma znaczenie. Do najlepszych rhum agricole na Martynice u¿ywa siê lokalnych dro¿d¿y, które rosn¹ na owocach kakao. Zebrane dro¿d¿e rozmna¿a siê, oczyszcza i dodaje do soku z trzciny cukrowej. Takie dro¿d¿e w swej magicznej przemianie dodatkowo wzmacniaj¹ smak s³odkiej trawy. O takim procesie powstawania rumu rolniczego mówi siê grass to glass, czyli trawa do szklanki. Rhum agricole tworzy siê na wszystkich tropikalnych wyspach jakie nale¿¹ do Francji w³¹czaj¹c w to wyspê Mauritius u wybrze¿y Madagaskaru czy Tahiti na Pacyfiku. W USA wszelkiego rodzaju rumy nie podlegaj¹ regulacjom, które np. dotycz¹ whisky czy tequili. W Ameryce rum nigdy nie mia³ strategicznego znaczenia, dlatego gdy patrzymy na napis „anejo” na rumie z Dominikany, to tak naprawdê nikt nie jest w stanie powiedzieæ co to znaczy. Wszystko zale¿y od destylerni, gdzie powstaje taki alkohol i od umiejêtnoœci, wiedzy i gustu ludzi, którzy go tworz¹. Rhum agricole, mimo prostoty w powstawaniu jest najwspanialszym ze wszystkich rumów. O jego smaku mówi siê, ¿e jest piêkny bo nie potrzebuje ¿adnych wynalazków czy dodatków jak wiêkszoœæ rumów korzennych. O ile w USA nie ma kontroli jakoœci i procesu powstawania rumu, to na francuskiej Martynice jego tworzenie podlega œcis³ej regulacji i jakoœciowym wymogom – podobnie jak w przypadku ka¿dego francuskiego produktu alkoholowego. Dlatego œwiat powoli docenia ten egzotyczny francuski rum i jego konsumpcja roœnie w osza³amiaj¹cym tempie: 28 procent rocznie. Rhum agricole zaczêto produkowaæ w Luizjanie, Teksasie, Kalifornii

Ti Punch

Clement rhum agricole

Jean Baptiste Labat

i na Hawajach, a trzeba tu pamietaæ, ¿e pierwszy taki rum sprowadzono do Stanów Zjednoczonych zaledwie 18 lat temu. Rhum agricole doczeka³ siê tak¿e swojego w³asnego koktajlu o nazwie „Ti” Punch” i jest on niezwykle prosty do zrobienia, bo w szklaneczce miesza siê ze soba rum, sok z limonki i limonkowy plasterek, koniecznie ze skórk¹ tego owocu. Taki koktajl podaje siê bez lodu! Ka¿dy wybiera w³asne proporcje soku do alkoholu, bo jak mówi stare francuskie przys³owie: „Ka¿dy wybiera swój w³asny rodzaj œmierci”. Trzcina cukrowa zosta³a przywieziona na Karaiby przez Krzysztofa Kolumba i najpierw przyjê³a siê na Bahamach. Na Martynice zaczêto uprawiaæ j¹ 150 lat póŸniej, ale w ci¹gu nastêpnych 50 lat sadzono tam wiêcej trzciny cukrowej ni¿ bawe³ny i tytoniu, które by³y g³ównym uprawami wyspy. Portem, który by³ centrum handlu cukrem i rumem na Martynice sta³o siê miasto St. Pierre, le¿¹ce w cieniu groŸnego wulkanu Mt. Pelee. Proces produkcji rumu na Martynice zapocz¹tkowa³ dominikanin i botanik Jean Baptiste Labat, który pierwszy rhum agricole stworzy³ w lokalnym konwencie pod wezwaniem œw. Jacka. Alkohol jaki tam wydestylowa³ nazwa³ „Eau de vie”, „woda ¿ycia”. Po odkryciu Ameryki przez Kolumba, karaibskie wyspy szybko podzielono pomiêdzy ówczesne mocarstwa. Spowodowa³o to przeniesienie w ten rejon wszystkich europejskich konfliktów. Brytyjczycy bêd¹c

w stanie wojny z Francj¹ skutecznie blokowali eksport cukru z Martyniki do Europy. To w³aœnie wtedy, decyzj¹ Napoleona Bonaparte zaczêto we Francji sadziæ buraki cukrowe. Buraki przyjê³y siê znakomicie i nawet po wojnie nikt ju¿ nie chcia³ kupowaæ drogiego, zamorskiego cukru z kolonii, bo ten z buraków robiono na miejscu. Doprowadzi³o to do upadku plantacji trzciny cukrowej na Martynice. Aby ratowaæ sytuacjê podjêto decyzjê o masowej produkcji rhumu agricole, bo sok z trzciny nie by³ ju¿ potrzebny do produkcji cukru. Jednoczeœnie wprowadzono normy jakoœciowe (AOC), gdzie wiêksz¹ uwagê zwracano na smak ni¿ na zawartoœæ alkoholu. Wszystko sz³o znakomicie a¿ do roku 1902, kiedy dosz³o to potê¿nej erupcji wulkanu Mt. Pelee. Miasteczko St. Pierre zosta³o zmiecione z powierzchni ziemi a w katastrofie zginê³o 30 tys. ludzi. Erupcja zniszczy³a tak¿e wiêkszoœæ destylerni rumu na wyspie. Po tej tragedii trzeba by³o wielu lat, aby odbudowaæ to, co zosta³o zniszczone. Kiedy wydawa³o siê, ¿e wszystko wróci³o do normy, wybuch³a II Wojna Œwiatowa. Pokonan¹ Francj¹ rz¹dzili wówczas kolaboranci z Vichy i eksport rumu znów zosta³ zablokowany. Francuzi na wyspie postanowili – po raz pierwszy w historii tego rumu – przechowaæ go tak, jak le¿akuje siê wino. Okaza³o siê, ¿e smak rhum agricole tylko na tym zyska³ i ju¿ po wojnie sprzedawano go jako alkohol dla smakoszy za odpowiednio wysok¹ cenê. W Ameryce jednak rhum agricole przez d³ugi czas nie chcia³ siê przyj¹æ. Byæ mo¿e dlatego, ¿e nikt go nie sprowadza³, bo nowy produkt na rynku potrzebowa³ odpowiedniej promocji i reklamy, która zawsze jest niezwykle kosztowna. Wszystko zmieni³o siê po tym, jak za rhum agricole wziê³a siê znana grupa handlowa „Campari”, która wypromowa³a na œwiecie wiele znanych dziœ alkoholi. Jednym z problemów importowych okaza³ siê rozmiar butelki. Rhum agricole pakuje siê na Martynice w butelki 700 ml, gdy amerykañski standard przewiduje 750 ml. Francuskich ma³ych producentów nie staæ by³o na odpowiedni¹ liniê produkcyjn¹, ale dla firmy „Campari” nie jest to problemem. Dlatego dziœ, aby odbyæ smakow¹ i egzotyczn¹ przygodê z rhum agricole, nie trzeba jechaæ na koniec œwiata, bo tu i ówdzie jest ju¿ dostêpny w sklepach alkoholowych, dziêki czemu ³atwiej bêdzie ze szklaneczk¹ „Ti” Punch” doczekaæ do wiosny. m


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

14

GRUBE RYBY I PLOTKI „Uwielbiam Polskê w takim znaczeniu, ¿e tutaj siê wychowa³am. Obrazy z przesz³oœci, moja pamiêæ komórkowa jest pamiêci¹ dziecka, które by³o szczêœliwe wœród kaszubskich ³¹k. Pamiêtam, jak jeŸdzi³o siê z innymi dzieæmi rowerami nad zatokê, pamiêtam dok³adnie wszystko: rzekê, kwiaty, wianki, które siê robi³o z tych kwiatów. Bu³kê posmarowan¹ grubo mas³em i z serem oraz to, jak to siê razem stapia³o w lipcowym s³oñcu. Pamiêtam kaszubskoœæ, goœcinnoœæ, rodzinnoœæ, wielopokoleniowy dom. I stamt¹d pamiêtam mowê kaszubsk¹ – gdyby teraz mi to wszystko zabraæ, to by³abym g³êboko nieszczêœliwa. I nie wiem, co by zosta³o” – mówi Joanna Kurowska, jedna z najbardziej znanych aktorek komediowych w Polsce. Gwiazda seriali „Œwiat wed³ug Kiepskich” i „Graczyków” wyda³a w³aœnie ksi¹¿kê biograficzn¹ pt. „Ka¿dy dzieñ jest cudem”. Opowiada w niej, miêdzy innymi, o swoim dzieciñstwie, ale równie¿ – po raz pierwszy otwarcie i szczerze – o samobójczej œmierci ukochanego mê¿a i mierzeniu siê z samotnoœci¹. Aktorka przez wiele lat by³a zwi¹zana z dziennikarzem sportowym Grzegorzem Œwi¹tkiewiczem. Tworzyli szczêœliwy zwi¹zek przez ponad dziesiêæ lat zanim zdecydowali siê pobraæ w 1997 roku. Pierwszy powa¿ny kryzys przyszed³ dopiero po 17 latach zwi¹zku, kiedy zmar³a ich pierwsza córka, Hania. Lekarze nie dawali aktorce szans na drugie dziecko, jednak w 2001 roku na œwiat przysz³a ich druga pociecha, Zofia. „Byli par¹ bardzo kontrastuj¹c¹. Ona – wulkan energii, g³oœna. Grzegorz – cichy, stateczny, spokojny” – wspomina bliska przyjació³ka aktorki, Majka Je¿owska. W 2014 roku Grzegorz Œwi¹tkiewicz pope³ni³ samobójstwo. Ich córka mia³a wtedy 13 lat. Kurowska wielokrotnie w rozmowach przyznawa³a, ¿e by³ to najtrudniejszy okres w jej ¿yciu. „Prze¿y³am dziêki pracy, poniewa¿ trzy tygodnie po œmierci mojego mê¿a mia³am premierê. Nie da siê odsun¹æ ¿a³oby. Ta ¿a³oba potem przysz³a, ale to mi bardzo pomog³o. Pomogli mi przyjaciele i pomog³a mi praca, bo praca jest trochê takim moim przyjacielem” – t³umaczy³a. Dzisiaj dodaje: „Najwa¿niejsze w radzeniu sobie ze strat¹ jest prawda o tym, ¿e trzeba prze¿yæ j¹ samemu. ¯e ¿adne zewnêtrzne

Polemika

* Budka Suflera ma nowego wokalistê. A jest nim – uwaga – Jacek Kawalec. Dziennikarz telewizyjny, aktor, a z zami³owania muzyk. Niezapomniany gospodarz

Kazimierz Wierzbicki

Chamy i Sarmaci A bo ch³op i ma coœ z Piasta, Coœ z tych królów Piastów – wiele! (...) Co czyni, to czyni œwiêcie, Godnoœæ, rozwaga, pojêcie. A jak modli siê w koœciele, Taka godnoœæ, to przejêcie; Bardzo wiele, wiele z Piasta; Ch³op potêg¹ jest i basta. St. Wyspiañski, „Wesele” Kolega ze stron Kuriera stwierdza w felietonie „Z ch³opa król” (5 lutego, 2022), ¿e 90 procent dzisiejszych Polaków wywodzi siê z warstwy ch³opskiej i argumentuje, ¿e odzieczyliœmy jako naród wady tej klasy – zawiœæ, plotkarstwo, sprzeciw wobec zmian, itp. To prawda, ¿e zdecydowana wiêkszoœæ spo³eczeñstwa polskiego ma czêœciowe lub ca³kowite pochodzenie ch³opskie. Wynika to z faktu, ¿e a¿ do XIX stulecia

Weronika Kwiatkowska

Joanna Kurowska z mê¿em Grzegorzem Œwi¹tkiewiczem w 2007 roku i ich ju¿ 20-letni¹ córk¹ Zofi¹.

okolicznoœci, takie jak towarzystwo, praca, ¿adne zakrzyczenie czy zaœmianie nie spowoduj¹, ¿e uciekniemy od pewnego rodzaju bólu. Nie ma po prostu takiej mo¿liwoœci” – mówi aktorka. „Tylko w samotnoœci mo¿emy byæ kompatybilni ze swoimi uczuciami. Tylko w ciszy. Mo¿na w³¹czyæ telewizor czy radio, zaprosiæ znajomych czy przyjació³, ale ten ból, tak czy inaczej, kiedyœ przyjdzie. I trzeba bêdzie go prze¿yæ. Smutkowi nale¿y daæ czas na smutek”. Jednoczeœnie aktorka próbowa³a szukaæ jasnych stron i nie popadaæ w mroki przygnêbienia. „Wszystkich, których pokocha³am – umierali. Mama, tata, brat, siostra, moja ukochana ciotka, moje pierwsze dziecko. To jest bardzo trudne dla mnie. Mimo tego staram siê nie zamêczaæ sob¹, nie zadrêczaæ innych swoj¹ osob¹ i wykrzesujê sobie takie œwiat³o, które jest we mnie. Sk¹d biorê w sobie to œwiat³o? Myœlê, ¿e ja karmiê w sobie jedynie tê pozytywn¹ stronê samej siebie. Nie zwracam uwagi na tê negatywn¹, bo gdybym zwraca³a, to bym zwariowa³a. Bardzo du¿o czasu i si³y poœwiêcam na to, ¿eby nie ulegaæ tej ciemniej stronie” – wyzna³a. Trudna to sztuka, ale warto próbowaæ.

80-90 procent mieszkañców Europy œrodkowo-wschodniej reprezentowali ch³opi. W Polsce sytuacja by³a o tyle odmienna, ¿e co najmniej 10 proc. ludnoœci stanowi³a szlachta. Dla porównania, we Francji odsetek ten wynosi³ nieca³y procent, w Anglii najwy¿ej 3 proc., a na Wêgrzech 5 procent. Warto dodaæ, ¿e w niektórych rejonach Rzeczpospolitej (Mazowsze, Podlasie) szlachta reprezentowa³a prawie 20 procent miejscowej ludnoœci. W wiêkszoœci by³a to tzw. drobna lub zagrodowa szlachta, która czêsto niewiele ró¿ni³a siê od bogatego ch³opstwa, ale posiada³a rodowe nazwisko i herb. Mo¿na powiedzieæ, ¿e obok wad ch³opskich odziedziczyliœmy równie¿ wady (ale i zalety) szlachetnie urodzonych. Pomimo wystêpuj¹cego czasami warcholstwa, egoizmu i braku instynktu pañstwowego wiêkszoœæ szlachty odznacza³a siê mêstwem i patriotyzmem. By³a duchow¹ i w pew-

www.kurierplus.com

„Randki w ciemno” i charyzmatyczny polonista z serialu „Ranczo” postanowi³ stan¹æ na estradzie i wraz z muzykami legendarnej kapeli pobawiæ siê we frontman’a. Jak wysz³o? Niestety, nie za bardzo. Pierwszy wspólny wystêp podczas 30. fina³u Wielkiej Orkiestry Œwi¹tecznej pomocy zosta³ – mówi¹c delikatnie – zmia¿d¿ony przez fanów. Sam „winowajca” przyzna³ po koncercie, ¿e rzeczywiœcie by³o kilka wpadek. „Pierwszy raz mog³em us³yszeæ siebie, jak brzmiê z zespo³em i teraz bêdê w stanie korygowaæ swoje b³êdy, natomiast na pewno nie ma dramatu pod tym wzglêdem” – wyzna³. „Wiem, ¿e trochê emocje mnie ponios³y i momentami za du¿o do³o¿y³em do pieca, a poniewa¿ aparat g³osowy mam, jaki mam, to kiksy mia³y prawo siê

Jacek Kawalec, nowy wokalista Budki Suflera

nym stopniu intelektualn¹ elit¹ spo³eczeñstwa oddzia³ywuj¹c¹ na resztê narodu. Wypada siê zgodziæ, ¿e a¿ do XIX-go wieku lud rolniczy nie posiada³ ogólnie rzecz bior¹c œwiadomoœci narodowej. Gnêbiony jarzmem pañszczyzny i innymi nale¿noœciami wobec dworu, ch³op myœla³ przede wszystkim o utrzymaniu swojej rodziny. Jednak¿e w wiêkszoœci ziem etnicznie polskich (Wielkopolska, Pomorze, Ksiêstwo Warszawskie, Rzeczpospolita Krakowska) pañszczyzna zosta³a zniesiona ju¿ na pocz¹tku XIX wieku, a pod koniec tego stulecia zacz¹³ rozwijaæ siê ruch ludowy. Olbrzymie znaczenie mia³o utworzenie w Galicji Stronnictwa Ludowego w 1895 r. (prawdopodobnie pierwsza partia ch³opska w Europie). Obok hase³ poprawy bytu i równouprawnienia, ludowcy wysuwali postulat niepodleg³oœci narodowej. Trudno siê zgodziæ z g³oszon¹ niekiedy tez¹, ¿e lud rolniczy nie bra³ udzia³u w obronie ojczyzny. Utworzona w XVI wieku piechota ³anowa sk³ada³a siê g³ównie z ch³opów. Has³em kosynierów Koœciuszki by³o „¯ywi¹ i Broni¹”. W milionowej armii polskiej, która pokona³a bolszewików w Bitwie Warszawskiej w 1920 r. s³u¿yli w du¿ej czêœci synowie ch³o-

pojawiæ, ale to wszystko jest do skorygowania” – przekonywa³. Co ciekawe, na kilka dni przed premier¹, kiedy gruchnê³a wieœæ o powrocie Budki Suflera na scenê, Krzysztof Cugowski zapytany o nowego wokalistê, powiedzia³ krótko: „Budka Suflera zakoñczy³a dzia³alnoœæ w 2014 r. Wszystkie dzia³ania po tej dacie s¹ smutnym demolowaniem legendy”. Na co Jacek Kawalec odpowiedzia³: „Nikt mu nie odbierze wspania³ych nut zaœpiewanych z Budk¹. Ale on ju¿ dawno wybra³ inn¹ drogê. (...) Tak bywa w historii zespo³ów, ¿e artyœci maj¹ ego, które kieruje ich w ró¿ne strony. Gdyby pan Krzysztof chcia³ œpiewaæ z Budk¹ Suflera jeszcze wtedy, gdy ¿y³ Romuald Lipko, byæ mo¿e droga zespo³u potoczy³aby siê inaczej” – wbi³ szpilê nowy wokalista. Cugowski rzuca wielki cieñ. „Cieñ wielkiej góry” – za¿artowa³ internauta. Czy Kawalec bêdzie potrafi³ siê spod niego wyczo³gaæ? Zobaczymy. * Jennifer Lopez i Ben Affleck znowu razem. Para zesz³a siê po 17 latach od rozstania. „Jesteœmy starsi, m¹drzejsi, bardziej doœwiadczeni, jesteœmy w ró¿nych miejscach naszego ¿ycia. Mamy teraz dzieci i musimy byæ bardziej œwiadomi pewnych rzeczy” – skomentowa³a Jennifer Lopez. „To piêkne, ¿e odnowiliœmy relacjê w³aœnie w taki sposób i ¿e sta³o siê to w tym momencie. Mo¿emy naprawdê doceniæ to, co mamy i szanowaæ siê nawzajem” – wyzna³a piosenkarka. 52-latka œwietnie pamiêta, jakie piek³o zgotowa³a im prasa przed laty i nie zamierza powtórzyæ tego samego b³êdu. „Wiemy co jest wa¿ne. Nie musimy s³uchaæ podszeptów z zewn¹trz, z³ych doradców. Poza tym mamy dzieci i ¿yjemy ju¿ w zupe³nie inny sposób, ni¿ wczeœniej”. Jak widaæ, stara mi³oœæ nie rdzewieje. * A na koniec kawa³ek z cyklu: Anegdoty o s³awnych Polakach. Malarz Wojciech Kossak wysiadaj¹c z taksówki da³ kierowcy piêæ z³otych napiwku. – Pana córka da³a mi przedwczoraj siedem z³otych napiwku! – obruszy³ siê taryfiarz. – Ona mo¿e, bo ma bogatego ojca – odpar³ Kossak. m

pów. Premierem Rz¹du Obrony Narodowej by³ wówczas wybitny dzia³acz ludowy Wincenty Witos. Autor felietonu podaje jako wadê ch³opsk¹ przywi¹zanie do tradycji obyczajowej i „powierzchown¹ religijnoœæ”. Oczywiœcie, dla wspó³czesnych elit intelektualnych i artystycznych s¹ to negatywne cechy. Jednak¿e katolicyzm, który jest czêœci¹ tradycji narodowej w Polsce, pomóg³ ludnoœci wiejskiej przetrwaæ w najciê¿szych czasach historii. By³ w pewnym sensie bastionem oporu wobec pruskiego protestantyzmu i rosyjskiego prawos³awia. W³aœnie religia i przywi¹zanie do tradycji zadecydowa³y o skutecznym oporze rolników przeciwko kolektywizacji w okresie rz¹dów komunistycznych. Koñcz¹c muszê wyznaæ, ¿e kolega-autor zaszokowa³ mnie trochê swoj¹ opini¹ na temat dzie³a W³adys³awa Reymonta „Ch³opi”. Wed³ug niego jest to „niedoceniona” satyra na spo³eczeñstwo polskie. Jak wiadomo powieœæ Reymonta zosta³a doceniona przez Akademiê Szwedzk¹, która przyzna³a wybitnemu pisarzowi literack¹ Nagrodê Nobla w 1924 r. za realistyczny obraz polskiej wsi z koñca XIX wieku, a nie za „satyrê”. m


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

Stany wewnêtrzne

Weronika Kwiatkowska

Krêgi No bo jak to jest? ¯e z czasem oddalamy siê od miejsca w³asnych narodzin i to ma byæ ucieczka, zdrada, emigracja? I wszystko, co robimy jest prób¹ powrotu? […] No bo jak to jest? ¯e im szersze zataczamy krêgi, tym wyraŸniejszy jest œrodek tego kr¹¿enia i tym silniejsze przyci¹ganie?* * „Zupa nic”. Film Kingi Dêbskiej. Trójwymiarowa pocztówka. Z dzieciñstwa. Wszystko tam jest. Trzepak przed blokiem. Tapczan wypchany gazetkami Solidarnoœci. Podchmielony tatuœ wracaj¹cy wê¿ykiem z choink¹-drapakiem pod pach¹. Paczka z Ameryki. Groza wychowania fizycznego (skok przez koz³a!). Kolejki. Kartki. Karpie w wannie. Piwnice, w których trzyma³o siê ziemniaki i kompoty. ¯ycie s¹siedzkie. Balkony. Klatki

schodowe. Pó³piêtra. I ten rodzaj bliskoœci, którego dzisiaj ju¿ (chyba?) nie ma. Poszczególne kadry wygl¹daj¹ jak wywo³ane z rolki pt. moje ¿ycie. A¿ dziwne, ¿e wszyscy mamy niemal identyczne wspomnienia. I owszem, to cukierkowa wersja idyllicznego dzieciñstwa w bloku z wielkiej p³yty; PRL ogl¹dany przez ró¿owe okulary. Takie obrazy amerykañscy krytycy nazywaj¹ feel-good movies. I maj¹ racjê. S¹ jak kubek kakao przed snem. Ciep³e. S³odkie. I rozgrzewaj¹ od œrodka. Ech, mieæ znowu osiem lat i jechaæ z rodzicami na wczasy. Uczyæ siê p³ywaæ w zimnych wodach Ba³tyku, albo cieplejszych jeziorach gdzieœ w pó³nocno-zachodniej Polsce. Graæ w ping-ponga. Jeœæ gofry z bit¹ œmietan¹. A wieczorami ogl¹daæ kiepskie kopie filmów VHS na œwietlicy. Znów byæ dzieckiem. Mieæ ca³e ¿ycie przed sob¹. Móc zacz¹æ wszystko od pocz¹tku. I po tak siê taplaæ w tej przesz³oœci? – pyta znajomy. Mo¿e po to, by cokolwiek zrozumieæ z w³asnego ¿ycia? – odpowiadam. Choæ czujê, ¿e to nie do koñca prawda. Uciekam we wspomnienia, bo wydaj¹ siê szczêœliwsze i jaœniejsze, ni¿ teraŸniej-

szoœæ. Ja³owoœæ doros³ego ¿ycia. W czasach pandemicznych. Z daleka od domu. W miejscu, które niegdyœ by³o Ÿród³em nieustannej stymulacji. A teraz wydaje siê p³askie, kartonowe. Obce. Straci³o blask. Powab. Zaczê³o uwieraæ. Mêczyæ. Chcê porzuciæ to miasto. Chcê porzuciæ to miasto – œpiewa refren piosenki w g³owie. Kiedy wybiegam z metra. I spieszê do domu. By szybciej znaleŸæ siê w ³ó¿ku. A nazajutrz obudziæ wczeœniej. I znowu. Bloki startowe. Na miejsca. Gotowi. Start. Niekoñcz¹cy siê bieg przez p³otki. Z poczuciem, ¿e jestem na koñcu stawki. Zawsze kiedy o tym myœlê, przypomina mi siê tekst z The Sopranos: Some people are so far behind in the race that they actually believe they're leading. I jeszcze: Wszyscy przegrywamy. Tylko jedni póŸniej, ni¿ inni. * „The Hand of God” Paolo Sorrentino to te¿ powrót do przesz³oœci. Sentymentalny wehiku³ czasu. Intymna, przejmuj¹ca opowieœæ o dorastaniu. Neapol lat 80. Szesnastoletni Fabietto, (w tej roli wspania³y Filippo Scotti, który w jakiœ niezwyk³y sposób przypomina Timothéego Chalameta z obrazu innego w³oskiego re¿ysera „Call me by your name”) to alter ego re¿ysera. Twórca oscarowego „Wielkiego piêkna” wraca do miasta dzieciñstwa i ha³aœliwej rodziny z³o¿onej z – wydawa³oby siê – samych ekscentryków. Jest czu³a, kochaj¹ca

Jan Latus Dziœ obejrza³em w telewizji film historyczny. Straci³em dwie godziny ¿ycia, zu¿y³em pr¹d. Czy sta³em siê m¹drzejszy? A przynajmniej dobrze siê zabawi³em? Filmy historyczne, superprodukcje, koprodukcje, magia szerokiego ekranu, ¿ywych kolorów, efektów dŸwiêkowych. Ciekawe, ¿e mimo ograniczeñ wczesnej technologii filmowej, pierwsi re¿yserzy siêgali chêtnie po tematykê historyczn¹ i batalistyczn¹, tworz¹c obrazy do dziœ uznawane za ponadczasowe arcydzie³a, jak „Pancernik Potiomkin” Eisensteina. Filmy nieme a potem dŸwiêkowe, czarno-bia³e a potem kolorowe, wreszcie szerokoekranowe, których kulminacj¹ by³y te krêcone na kliszy 70mm i z przestrzennym dŸwiêkiem. Na potrzeby takich w³aœnie filmów powsta³o, zrujnowane dziœ, kino „Relax” w Warszawie”. To tu, zadzieraj¹c z pierwszych rzêdów g³owy, ogl¹daliœmy western „Z³oto Mc Kenny” i sceny bitew w filmach radzieckich, no bo zawsze by³y to fajne efekty. A¿ dziw bierze, ¿e tak wtedy emocjonowano siê histori¹ i wydawano ogromne sumy na opowiedzenie spraw, który wydarzy³y siê setki i tysi¹ce lat temu, a nawet nie wydarzy³y siê nigdy, gdy brano siê na przyk³ad za ekranizacjê „Iliady”. Ale to by³y czasy, kiedy czytano jak Pismo Œwiête „Trylogiê” Sienkiewicza, krzepi¹c polskie patriotyczne serca. Czytano te¿, choæ z mniejszym entuzjazmem, „Krzy¿aków”, „Quo Vadis”, „Faraona” a nawet historyczne koby³y Teodora Par-

matka, która potrafi ¿onglowaæ pomarañczami i lubi robiæ psikusy znajomym. Jest ojciec, recytuj¹cy poezjê i… zdradzaj¹cy ¿onê. Ciocia o urodzie bogini, opalaj¹ca siê nago. Ciskaj¹ca przekleñstwami babka. Zdziwacza³a baronowa. I ca³a plejada pe³nokrwistych postaci. Jest miasto i jego sekrety. Miejsca pierwszych wtajemniczeñ. Olœnieñ. I rozczarowañ. Jest w koñcu pi³ka no¿na. Maradona. I jego la mano di Dio. A potem wielka tragedia. I próba znalezienia sensu w ¿yciu, które wydarza siê po niej. Ch³opiec opuszcza miasto. Ale tak naprawdê nigdy z niego nie wyje¿d¿a. Doros³y Fabio/ Sorrentino, który ma na koncie Oscara za „Wielkie piêkno”, w krótkim dokumencie wyœwietlaj¹cym siê zaraz po projekcji, oprowadza widzów po starych fyrtlach i wskazuj¹c na niewysoki blok mówi: o, tu mieszka³em przez 37 lat. Niewiele siê zmieni³o. Nadal stoi ³awka, na której szepta³ zaklêcia. Szumi¹ wody Zatoki Neapolitañskiej. A nieco zetla³e podobizny Maradony zdobi¹ mury. Pocztówki z dzieciñstwa. Papierowe samolociki rzucane przez czas. £ódki z ³upin orzechów. Im szersze zataczamy krêgi, tym wyraŸniejszy jest œrodek kr¹¿enia… silniejsze przyci¹ganie. m * Andrzej Stasiuk, Wschód. Wydawnictwo Czarne, 2015.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Film historyczny nickiego i Zofii Kossak-Szczuckiej, dziœ kompletnie ignorowane. Twórcy i odbiorcy kina z entuzjazmem neofitów eksplorowali nowe mo¿liwoœci stwarzane przez film. Mo¿na by³o teraz mieæ przed oczami te, mozolnie opisywane przez autorów szkolnych lektur, bitwy. Jak ¿ywe! Wynajmowano wiêc setki statystów, ubierano ich w p³aszcze z krepiny i wyposa¿ano w tekturowe tarcze i drewniane miecze. Jakie¿ to by³y urocze filmy. Królowie, faraonowie i cesarze mówili (gdy ju¿ udŸwiêkowiono filmy) z patosem i emfaz¹. Zawsze by³a scena, gdy z pagórka lub wie¿y zamkowej przemawiali do swojego ludu lub rycerzy. A potem by³a bitwa. Konie pada³y jak muchy pod ³awic¹ strza³ i pocisków a nieprzejednany opór obroñców twierdzy, rzekomo nie do zdobycia, ³ama³y cudaczne, wymyœlone w czwartkowy wieczór w Hollywood lub w £odzi, machiny. Te filmy by³y konsultowane z historykami ale, po pierwsze, ich wiedza by³a podówczas nie tak kompletna, jak dziœ. Po drugie, ignorowano ich wskazówki przede wszystkim staraj¹c siê, aby kostiumy by³y efektowne (a w przypadku królowych i odalisek – seksowne) i ¿eby dialogi i ogólnie ca³a odtwarzana rzeczywistoœæ by³y dla wspó³czesnego widza zrozumia³e i lekkostrawne. Ach, te hurysy w tiulowych, pó³przezroczystych pantalonach i górze od bikini wysadzanej cekinami! Ach, ci umiêœnieni wojownicy w eleganckich sanda³ach i os³aniaj¹c¹ korpus b³yszcz¹c¹ na s³oñcu zbroj¹. Te z³ote kolczugi i bu³awy, he³my ods³aniaj¹ce tylko – Ÿle patrz¹ce – oczy wroga. A potem te pojedynki – na oczach obu walcz¹cych stron – ich dowódców, te zamachy ciê¿kimi jak kowad³o mie-

15

czami, jakby by³y to rakietki do badmintona. Krew ciekn¹ca tylko czasami i w estetyczny sposób, niczym miniaturowa fontanna. Cudne to by³y filmy. Królowie i kniaziowie toczyli straszne wojny by zaspokoiæ swoje chucie i przeroœniêt¹ ¿¹dzê w³adze lub zemsty. Kobiety by³y obiektem po¿¹dania i ca³kiem zrozumia³ymi (cia³o os³oniête tylko tiulem) przyczynami wojen wszczynanych przez carów i faraonów. Odziany w œmieszne bawe³niane szmaty lud reagowa³ zawsze zbiorowo: pomstuj¹c lub wiwatuj¹c na czeœæ w³adcy, wymachuj¹c rêkami, bij¹c siê o rzucane mu och³apy jedzenia, wyj¹c, gdy lano nañ ze strasznych machin gor¹c¹ smo³ê lub strzelano ze strasznych machin. W studiach Hollywood lub Cinecitta w Rzymie stawiano zamki ze sklejki, budowano drewniane ulice i wnêtrza pa³aców jak ¿ywe, malowano kolumny z³ot¹ farbk¹. Te wielkie projekty wymaga³y tysiêcy statystów i wielkich nak³adów, nazywano je wiêc superprodukcjami. A poniewa¿ ma³y kraj nie dawa³ rady z superprodukcj¹, filmowano w koprodukcji: NRD-owsko-rumuñskiej, radziecko-polskiej. Jugos³awiañskie by³y góry w westernie, a zamki w Transylwanii udawa³y te we Francji. Do takich koprodukcji zapraszano aktorów z wielu krajów, efektem czego wszyscy mówili strasznym, wyuczonym, drêtwym angielskim, niczym na dawnych pornosach. Dziœ obejrza³em film „Day of Siege”, o odsieczy wiedeñskiej, koprodukcjê w³osko-polsk¹, u¿ywaj¹c¹ polskich, tañszych do wynajêcia, zamków i pa³aców oraz polskich aktorów. Angielski jest na ogó³ wyuczony a dialogi s¹ nieudan¹ od-

powiedzi¹ na pytanie, jak te¿ mogli mówiæ do siebie ludzie kilkaset lat temu. Takich historycznych koby³ krêci siê mniej, a jeœli ju¿, to s¹ pokazem mo¿liwoœci komputerowej animacji. Wiêcej jest filmów i seriali historycznych, na przyk³ad na platformie Netlix, próbuj¹cych w miarê uczciwy i trzymaj¹cy siê kupy sposób pokazaæ jakieœ fakty z przesz³oœci: Bitwê o Normandiê, rozszyfrowanie Enigmy, pakt z Hitlerem w Monachium. Te nowsze produkcje imponuj¹ wizualnym przepychem. Nie scen batalistycznych, lecz realistycznym oddaniem szczegó³ów: ubrañ, samochodów, sprzêtów z epoki. Mamy dziœ ³atwiej: zachowa³y siê zdjêcia i filmy z tych czasów, ktoœ jeszcze coœ pamiêta albo nawet posiada stare pianino lub maszynê do pisania. Jak mianem food porn okreœlono programy dokumentalne ka¿¹ce nam zachwycaæ siê ka¿dym talerzem jedzenia, tak te filmy „z epoki” prosz¹ nas, by siê rozczuliæ nad ka¿dym kadrem, w którym widnieje lampowe radio lub aparat sziegowski umieszczony w wiecznym piórze. Stu konsultantów ustala zgodnoœæ rekwizytów z prawd¹ historyczn¹. Tysi¹c ludzi w internecie krytykuje drobne nieœcis³oœci. Ale przecie¿ nie o przedmioty powinno chodziæ. Powodem powstawania historycznych filmów – a tak¿e seriali, ksi¹¿ek czy malowide³ – jest podobno próba zrozumienia naszych przodków, nauczenia nas czegoœ o sobie przez pokazanie odwiecznych namiêtnoœci, ludzkich wad, spo³ecznych procesów. Próby te najczêœciej s¹ nieudane. Wiêcej o ludzkiej naturze powiedzieli Homer i Szekspir ni¿ producenci efektownych filmów z seksownym, prosto z si³owni Russelem Crowe i piêkn¹ Dian¹ Kruger. Wiêcej ni¿ rzemieœlnicy trzepi¹cy dla Netfliksa lub telewizji kolejny serial, w którym tysi¹ce banalnych s³ów w banalnych sytuacjach wypowiadane s¹ przez ludzi odzianych w stylowe, historycznie skonsultowane, ubrania. m


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

16

PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa

Stanis³awa Fleszarowa-Muskat

- Muskat

Lato nagich dziewcz¹t

Lato nagich dzie wcz¹t

odc. 27

L

ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach... Patrzy³a na GwoŸdzia i nie odrywa³a oczu od jego czarnego ³ba. Widaæ by³o, ¿e istotnie jest poruszona swoj¹ decyzj¹, ¿e nie wie, czy zrobi³a dobrze przyjmuj¹c propozycjê wycieczki ze strony b¹dŸ co b¹dŸ ma³o znanego cz³owieka. By³a tak wzruszaj¹ca w tej swojej niepewnoœci, ¿e Grzegorz zapragn¹³ pog³askaæ j¹ po g³owie, po raz pierwszy w ¿yciu zapragn¹³ pog³askaæ kogoœ po g³owie. – Spêdzi pani urocze popo³udnie – rzek³ miêkko, a poniewa¿ i tym razem nie odpowiedzia³a, nie narzuca³ siê wiêcej z rozmow¹. Ca³¹ jego uwagê poch³onê³o teraz prowadzenie wozu. Przynajmniej tak przed sob¹ i przed ni¹ udawa³. W gruncie rzeczy nie opuszcza³a go tylko jedna myœl: jak ona siê zachowa, gdy daremnie bêd¹ szukaæ w Wie¿ycy Ulki i tamtych? Czy zrozumie, ¿e po to uciek³ siê do k³amstwa, ¿eby jej sprawiæ przyjemnoœæ, ¿eby podarowaæ jej trochê lata? Zerka³ ku niej ukradkiem. Siedzia³a spokojnie ze z³o¿onymi na kolanach d³oñmi i pochyliwszy nieco na bok g³owê obserwowa³a szosê. – O czym ona teraz myœli? – zastanowi³ siê. – Do diab³a, chyba siê mnie nie boi? Wygl¹da, jakby siê ba³a. Przecie¿ mog³aby coœ powiedzieæ, odezwaæ siê chocia¿ s³owem albo siê uœmiechn¹æ. Bo¿e mi³osierny, nie wygl¹dam chyba na bandytê? – Spojrza³ w lusterko nad g³ow¹ i wyda³ siê sobie bardzo dystyngowanym, wzbudzaj¹cym zaufanie panem, w modnej, sportowej koszuli. – Czy ona mo¿e tego nie widzieæ? To niemo¿liwe – ¿eby tego nie widzia³a. Wiele kobiet chcia³oby w tej chwili siedzieæ w jego studebakerze. Nie mówi¹c ju¿ o nim, samochód i GwóŸdŸ byli nies³ychanie twarzowi. – Czy du¿o mia³a pani dziœ kauczuku? – zagadn¹³. – Bardzo du¿o. – A ³adny? – £adny. – Sk¹d? – Z Wietnamu. – Zawsze sprowadzacie z Wietnamu? – Przewa¿nie. Temat by³ wyczerpany, Grzegorz nie wiedzia³, o co mo¿na by jeszcze zapytaæ w zwi¹zku z kauczukiem. Jechali znowu przez d³u¿szy czas w milczeniu. Po czym Grzegorz znowu – ju¿ z rozpacz¹ w g³osie – zapyta³: – W magazynie gor¹co? – Bardzo. – I duszno?

– Tak. – Zle pracuje siê latem? – Zle. – Ale zim¹ pewnie jeszcze gorzej? – Gorzej. – Bo zimno? – Zimno. Grzegorz poczu³, ¿e pot wystêpuje mu na czo³o. Niespodziewanie GwóŸdŸ przyszed³ mu z pomoc¹; do tej pory trzyma³ siê mê¿nie, ale widaæ zmorzy³a go wartkoœæ prowadzonej w wozie rozmowy, bo zwali³ siê nagle z jêkiem na kolana Anny i mrucz¹c coœ do siebie, zasn¹³. Anna po³o¿y³a ostro¿nie d³oñ na jego g³owie. Grzegorz zapyta³ z radoœci¹: – Lubi pani psy? – Bardzo. – Jakie? – Wszystkie. – Ale jak¹ rasê lubi pani najbardziej? – Najbardziej lubiê kundle. – Kundle? – rozeœmia³ siê. – Dlaczego w³aœnie kundle? – Bo kundli nikt nie lubi ani nie chce. Rasowe psy maj¹ czu³ych opiekunów. A kundlami ka¿dy pomiata. Hycel je ³apie i nikt nie przychodzi, ¿eby je od niego wykupiæ. Umilk³a, przestraszona swoj¹ elokwencj¹. Mówi³a jak ma³a dziewczynka i wygl¹da³a jak ma³a dziewczynka, dla której najwiêksz¹ rozpacz¹ by³ widok zab³¹kanego w mieœcie, wêsz¹cego po ulicach, bezpañskiego psa. Stanê³o mu nagle przed oczyma niezwykle wyraŸne i bliskie jego w³asne dzieciñstwo, kiedy p³aka³ w oknie z bezsilnego ¿alu, gdy mu siê zdarzy³o widzieæ takie psie nieszczêœcie, beznadziejn¹ czworono¿n¹ niedolê. Chcia³ byæ wtedy bardzo bogaty i za³o¿yæ du¿y dom dla bezpañskich psów, przed który co rano zaje¿d¿a³by wóz z miêsem i koœæmi, a drugi z bañkami pe³nymi mleka. Potem nieraz myœla³, ¿e jego tkliwoœæ dla GwoŸdzia wywodzi siê z tych wspomnieñ. A jeœli odnajdywa³ je w jakimœ drugim cz³owieku, wiedzia³, ¿e ten cz³owiek nie móg³ byæ z³y. Czule uœmiechn¹³ siê do Anny. Ale nie widzia³a tego. Patrzy³a albo przed siebie, albo na g³owê GwoŸdzia, ani razu jej spojrzenie nie zab³¹dzi³o w bok, ku niemu. Do Wie¿ycy nie zamienili ju¿ ani s³owa. Po obydwu stronach drogi ci¹gn¹³ siê gêsty, zielono podszyty paprociami las. Odurzaj¹ca woñ sosen przewiewa³a samochód. Grzegorza ogarnê³o marzenie, ¿eby po³o¿yæ siê na trawie, czuæ pod policzkiem jej ch³ód, oddychaæ spokojem ziemi. Po co mieli jechaæ do Wie¿ycy? Czy nie lepiej by³o unikn¹æ tej komedii, któr¹ jeszcze w dodatku na pewno Ÿle odegra. Na przyk³ad móg³by mu siê nagle popsuæ samochód. Minê³a ich popielata warszawa, potem ford i fiat... Nie, szosa by³a na to zbyt uczêszczana, tu natychmiast ktoœ ofiarowa³by mu siê z pomoc¹. Gdy wœród drzew ukaza³a siê tafla jeziora, Anna siê o¿ywi³a. – Gdzie oni maj¹ byæ? – zapyta³a. – Gdzieœ po drugiej stronie. Tak mi powiedzieli. Nigdy tu nie by³em – doda³ niewinnie. – To sk¹d pan wie, po której stronie jest druga strona? Pytanie brzmia³o surowo, Grzegorz nie móg³ nawet siê rozeœmiaæ. – S¹dzê, ¿e naprzeciwko wylotu szosy. – Droga wiedzie wokó³ jeziora – powiedzia³a sucho. – Oho, sprawa bêdzie nie³atwa! – Grzegorz pochyli³ siê nad kierownic¹. – Objedziemy ca³e jezioro – rzek³ pojednawczo.

– Proszê. Wyprostowa³a siê i pilnie wygl¹da³a wœród g¹szczu krzewów i wiklin jakichœ ludzkich postaci. Ale nikt siê tu nie k¹pa³. Przez œrodek jeziora p³ynê³y dwie ¿aglówki. Grzegorz mia³ ochotê pokiwaæ im rêk¹. – Mo¿e wynajêli ¿aglówkê? – powiedzia³, ale zaraz tego po¿a³owa³. – Ulka Ÿle p³ywa – szepnê³a Anna. – Chocia¿ w¹tpiê. – dorzuci³ szybko. – Umówiliœmy siê, ¿e bêd¹ czekaæ na brzegu. O, tam s¹ jacyœ ludzie. Wysi¹dŸmy. Wysiad³a pos³usznie. GwóŸdŸ, zbudzony gwa³townie, wyskoczy³ za ni¹ i wytrz¹sa³ z kud³ów sen. Anna sz³a w¹sk¹ œcie¿k¹ miêdzy wiklinami, nios³a swoj¹ torbê i nie ogl¹da³a siê za siebie. GwóŸdŸ biegi przed ni¹, a Grzegorz postêpowa³ za ni¹, ale nie odzywa³a siê do ¿adnego z nich. Wpatrywa³a siê niespokojnie w jezioro, a gdy zeszli na brzeg, zaczê³a wypytywaæ pla¿owiczów, czy nie widzieli dwóch dziewcz¹t i ch³opców? Grzegorz musia³ jej pomagaæ w rysopisie. Poniewa¿ jednak nikt ich nie widzia³, humor Anny pogarsza³ siê z minuty na minutê. Posz³a nastêpnie na przystañ i rozpyta³a siê o osoby, które wynajmowa³y ¿aglówki i kajaki, a potem – cicho – czy nie by³o jakiego wypadku? Grzegorz snu³ siê za ni¹, nie znajduj¹c dla siebie miejsca w tych matczynych niepokojach. Zdo³a³ wreszcie podsun¹æ jej myœl, ¿e m³odzie¿ nie mog¹c siê ich doczekaæ posz³a prawdopodobnie do jakiegoœ rybaka na obiad i ¿e wobec tego oni powinni wyk¹paæ siê i czekaæ na nich na brzegu. Niespodziewanie zgodzi³a siê. Zanim zd¹¿y³ siê rozebraæ, ona zrzuci³a ju¿ sukienkê i sta³a w kostiumie odpinaj¹c zegarek z rêki. Schowa³a go do torby, wci¹gnê³a czepek na g³owê i skoczy³a w wodê. Tymczasem jemu zapl¹ta³o siê sznurowad³o i kiedy by³ wreszcie gotów, ona odp³ynê³a ju¿ kilkanaœcie metrów od brzegu. Dogoni³ j¹ z niejakim wysi³kiem. Unios³a g³owê. – Niech pan nie p³ynie za mn¹! – krzyknê³a. – P³ywam bardzo dobrze! Nie wiedzia³, jak ma to zrozumieæ. Dopiero po pewnym czasie poj¹³, co mia³a na myœli. Zaczyna³ ju¿ odczuwaæ zmêczenie, oddech jego sta³ siê nieco przyœpieszony, a w nogi k³u³y go tysi¹ce lodowatych igie³, ona jednak wci¹¿ p³ynê³a ku œrodkowi jeziora, nie zmieniaj¹c tempa ani stylu. Zazdroœci³ jej tej spokojnej krytej ¿abki, któr¹ dot¹d pogardza³. Sam p³yn¹³ crawlem, ale ju¿ nie uwa¿a³ go za styl królewski. Zacz¹³ siê zastanawiaæ, jak to d³ugo mo¿e potrwaæ. Zawróciæ – oznacza³o koniec wszystkiego. Zas³abn¹æ na œrodku jeziora i pozwoliæ, ¿eby ona go ratowa³a – to tak¿e oznacza³o koniec. Ale uton¹æ w tej sytuacji – to ju¿ chyba by³ najbardziej bezapelacyjny z koñców. Pozostawa³a jeszcze pe³na otuchy myœl o GwoŸdziu, który p³yn¹³ obok, dostojny jak kr¹¿ownik. Przy GwoŸdziu nie mo¿na by³o ton¹æ nawet ¿artem. Holowa³ delikwenta do brzegu, przy czym – oczywiœcie kosztem oœmieszenia ofiary – sam wychodzi³ na bohatera. Rozmyœlania Grzegorza nie by³y wiêc weso³e. Czu³ pod sob¹ kilkumetrow¹ g³êbiê, a gdy unosi³ g³owê, brzeg wydawa³ mu siê daleki, jak nadzieja na zbawienie. – Czy ona chce mi daæ nauczkê? –pomyœla³. – A jeœli tak, to ³adna nauczka, niech j¹ wszyscy diabli! – Zastanowi³ siê, czyby nie daæ GwoŸdziowi do zrozumienia, ¿e Anna tonie i potrzebuje pomocy. Przed GwoŸdziem w wodzie nikt nie potrafi³ siê obroniæ.

www.kurierplus.com

Na szczêœcie Anna zawróci³a do brzegu. Z³oœæ na ni¹ ust¹pi³a podziwowi. P³ywa³a jak szczupak. Powiedzia³ jej to, gdy wysapa³ zmêczenie, wyci¹gn¹wszy siê na trawie. Rzuci³a mu krótkie spojrzenie. – Wychowa³am siê nad Wis³¹. Ostrzegam zawsze panów, ¿eby nie p³ynêli za mn¹. Prze³kn¹³ to „ostrzegam zawsze panów” – asceza widocznie nie obowi¹zywa³a bezustannie. Patrzy³ na ni¹ spod oka, gdy po³o¿y³a siê obok z ramionami pod g³ow¹. By³a pewna swego cia³a t¹ naturaln¹ i niewinn¹ pewnoœci¹ m³odych dziewcz¹t, które wiedz¹, ¿e s¹ twarde i jêdrne jak ziarnko orzecha. Skóra na ramionach i udach mia³a z³oty kolor, musia³a wiêc przynajmniej w niedzielê chodziæ na pla¿ê. Mo¿e to wtedy „ostrzega³a zawsze panów...” Grzegorz zakl¹³ w duchu. Odwróci³ g³owê, ¿eby nie patrzeæ na ni¹, ale ju¿ po chwili powróci³ do poprzedniej pozycji. Le¿a³a na wznak z zamkniêtymi oczyma, oddycha³a spokojnie. Wola³by, ¿eby by³a chocia¿ trochê zmêczona. Poni¿ej prawego ucha mia³a ma³¹ brodawkê, br¹zowe, lekko wypuk³e znamiê. Wzruszy³o go – psiakrew! Wszystko go w niej wzrusza³o. Znowu odwróci³ wzrok i patrzy³ teraz na œcianê trzcin migocz¹cych w s³oñcu i wietrze. – Teraz jej powiem – pomyœla³. – Powiem jej i pójdziemy coœ zjeœæ. Musia³aby zupe³nie nie mieæ poczucia humoru, gdyby chcia³a siê o to gniewaæ. – Ale milcza³ i znowu patrzy³ na jej spokojn¹ twarz, obna¿on¹ pod jego wzrokiem. Brwi mia³a szerokie i czarne, jak ma³e piórka ze skrzyd³a jaskó³ki. Rzêsy podgiête do góry i jaœniejsze nieco na koñcach. Z ust star³a siê podczas k¹pieli pomadka. Spod jej cyklamenowej, jasnej barwy przebija³ prawdziwy kolor warg, ciemna czerwieñ ust brunetki. Oddycha³a spokojnie, mo¿e spa³a? A mo¿e po prostu nie chcia³a rozmawiaæ. GwóŸdŸ wylaz³ z wody, zdziwiony, ¿e nikt go nie wo³a i nie przynagla do przerwania k¹pieli. Zarazi³ siê od ludzi brakiem radoœci z u¿ywania rozkoszy niezakazanych. Patrzy³ na nich przez chwilê w pe³nym rozczarowania zdumieniu i – zanim Grzegorz zd¹¿y³ mu przeszkodziæ – strz¹sn¹³ wodê z kud³ów. Anna podskoczy³a i usiad³a. – Przepraszam – rzek³ Grzegorz – za psa. Uœmiechnê³a siê. – I tak jestem mokra. – I spowa¿nia³a od razu. – Jeszcze ich nie ma? – Sam zaczynam siê ju¿ na nich z³oœciæ! – zawo³a³ Grzegorz. – Podejrzewam, ¿e siedz¹ u jakiegoœ rybaka i opychaj¹ siê rybami. Proponujê ich poszukaæ. Wstêpowali po kolei do wszystkich domów, ale nigdzie nie by³o Ulki i reszty. Anna zaczyna³a dziwnie patrzyæ na Grzegorza. – Do diab³a! Mo¿e wreszcie zrozumia³a i nic jej nie bêdzie musia³ mówiæ. – Grzegorz próbowa³ siê uœmiechaæ, ale jego uœmiechy trafia³y w pró¿niê. Weszli do ostatniego domu, który sta³ nad jeziorem. I tu ich nie by³o, ale Grzegorz nie mia³ ochoty z tego powodu opuszczaæ zasobnej kuchni, w której pachnia³o kiszonymi ogórkami, miêt¹, ryb¹ i suszem jab³kowym, rozrzuconym na kuchennej blasze. Sta³ w drzwiach, dotykaj¹c prawie g³ow¹ framugi i nie myœla³ ruszaæ siê z miejsca. – Dostaniemy u was coœ do jedzenia? – zapyta³ starej kobiety, która przerwawszy na ich widok jakieœ gospodarskie czynnoœci, wyciera³a d³onie o fartuch. – A gdzie by? – odpowiedzia³a pytaniem na pytanie. – Co mo¿e byæ? – Wszystko mo¿e byæ – odpowiedzia³a z godnoœci¹ staruszka. – Co na przyk³ad? – Jajka. – I jeszcze co? – Chleb. – A oprócz tego? – Wszystko mo¿e byæ – powtórzy³a kobieta. Cdn.


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

17

El¿bieta Baumgartner radzi

Gdy zadzwoni do ciebie inspektor z IRS El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie

W

ielu podatników ma na sumieniu jakieœ grzeszki. Wiedz¹ o tym oszuœci, którzy zrêcznie wykorzystuj¹ ludzki strach przez IRS-em. Oto kilka przyk³adów z ¿ycia, z których warto wyci¹gn¹æ wnioski. Przygoda Johna Po ósmej rano zadzwoni³ telefon. John podniós³ s³uchawkê. Ktoœ z hinduskim akcentem przestawi³ siê jako John Adams, inspektor z dzia³u dochodzeñ kryminalnych IRS (Criminal Investigaion). Powiedzia³, ¿e John jest winny $5,000 zaleg³ych podatków i ¿e pójdzie do wiêzienia, je¿eli tej kwoty nie ureguluje natychmiast. Na pytania Johna, rzekomy inspektor powiedzia³, ¿e John ma zadzwoniæ pod numer 585-633-1792 do jego prze³o¿onego o nazwisku Dexter Cruz, który tê sprawê prowadzi. John zna³ przepisy i wiedzia³, ¿e poborca d³ugów na obowi¹zek przed³o¿yæ na piœmie dowody. „Przeœlij mi wszystko na piœmie, a teraz odczep siê” – zakoñczy³ John rozmowê, spokojnie skoñczy³ œniadanie i uda³ siê do pracy. Rzekomy agent IRS wiêcej siê nie odezwa³. Przygoda Reginy Regina by³a bardziej ³atwowierna. Dexter Cruz zadzwoni³ do niej osobiœcie. Przedstawi³ siê jako specjalny agent s³u¿by kryminalnej IRS. Ostrym tonem wyjaœni³ jej, ¿e ona ma du¿e d³ugi podatkowe i ¿e zostanie aresztowana w ci¹gu pó³torej godziny, je¿eli natychmiast nie sp³aci przynajmniej czêœci nale¿noœci. Przeczyta³ jej prawa Mirandy i listê zarzutów. Oœwiadczy³, ¿e nawet $1,000 mo¿e powstrzymaæ policjê, która jest z pewnoœci¹ w drodze. Regina by³a ca³kowicie oszo³omiona. Inspektor Cruz zgodzi³ siê jej pomóc pod warunkiem, ¿e nie od³o¿y s³uchawki. Z telefonem w przy uchu, Regina posz³a do banku i wybra³a ca³¹ swoj¹ gotówkê, której by³o tylko $800 (Cruz zgodzi³ siê przyj¹æ tyle), po czym posz³a do Walgreens, gdzie za $800 gotówki kupi³a przedp³acon¹ kartê GreenDot Money Pack. Poda³a Cruzowi numer tej karty p³atniczej myœl¹c, ¿e sp³aca zaleg³e podatki. Cruz obieca³ zadzwoniæ póŸniej, by doprowadziæ sprawê do koñca. Nigdy wiêcej nie zadzwoni³. Przygoda Zbyszka Przygoda Zbyszka z inspektorem Cruzem by³a jeszcze bardziej interesuj¹ca. Zbyszka nie by³o w domu, gdy Cruz zadzwoni³, zostawi³ wiêc typow¹ wiadomoœæ: ¿e jest specjalnym inspektorem s³u¿by kryminalnej IRS, ¿e trwa dochodzenie przeciw Zbyszkowi, który ukrywa przychody, ¿e tylko szybka wspó³praca zapobiegnie eskalacji kar i pójœciu do wiêzienia. Gdy wieczorem Zbyszek wróci³ do domu i odtworzy³ wiadomoœæ, struchla³ ze strachu, bo rzeczywiœcie mia³ coœ na sumieniu. Wielokrotnie dzwoni³ pod numer 585-633-1792, ale dostawa³ wiadomoœæ,

powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników np. „Jak oszczêdzaæ na podatkach“,

¿e skrzynka jest pe³na. Pewnego dnia inspektor Cruz w koñcu podniós³ s³uchawkê. Ostrym tonem wyrecytowa³ zarzuty i pogró¿ki, zapowiedzia³, ¿e w razie braku wspó³pracy, IRS zamrozi mu wszystkie konta. Kaza³ zadzwoniæ nazajutrz po instrukcje, jak zapobiec problemom, mieæ oko³o dwóch tysiêcy dolarów. Teraz nie mia³ czasu, jako ¿e prowadzi innego podatnika do wiêzienia. Zbyszek przestraszy³ siê nie na ¿arty. Zacz¹³ dzwoniæ po znajomych, polonijnych agencjach, biurach podatkowych, redakcjach gazet itp., próbuj¹c rozgryŸæ polsko-amerykañskie finansowe, podatkowe i emerytalne kwestie, które mog³yby mu wyjaœniæ jego podatkowe zaleg³oœci. Wstawia³ pytania na jakimœ internetowym forum. Z IRS-em siê nie skontaktowa³. Zbyszek bowiem pobiera³ zasi³ek dla ubogich SSI, ale nie wyjawi³ emerytury pobieranej w Polsce, gdzie mia³ te¿ zasobne bankowe konto. Przestraszony, ¿e mo¿e straciæ oszczêdnoœci w Polsce, poszed³ do urzêdu Social Security, ¿eby spytaæ, jak wygl¹da sprawa opodatkowania jego polskiej emerytury i bankowych odsetek. W SSA, oczywiœcie, powiedziano mu, ¿e nie udzielaj¹ porad podatkowych. Natomiast zainteresowano siê maj¹tkiem i przychodem w Polsce, po czym odebrano mu zasi³ek SSI, jest on wszak dla biednych. Zbyszek dalej szuka³ wyjaœnieñ w polonijnych agencjach, bankach, nawet w konsulacie. W ka¿dym miejscu pyta³ o co innego – o to, czego jeszcze nie rozumia³. Dostawa³ ró¿ne odpowiedzi, w których przewija³y siê takie terminy, jak foreign tax credit, Windfall Elimination Provision, kara za niedop³acenie podatków (penalty for underpayment), podatek dochodowy polski i amerykañski, non-resident tax, pranie pieniêdzy, Bank Secrecy Act, umowa podatkowa, umowa emerytalna, ustawa o ujawnianiu kont zagranicznych FATCA. Pomieszanie, z popl¹taniem. Szczególnie w pamiêci pozosta³a mu informacja o 75-procentowym podatku od nieujawnionych przychodów. „Pani Ela ma³o kompetentna” Ktoœ poradzi³ Zbyszkowi zadzwoniæ do pani Eli, „bo ona wszystko wie”. Wiêc zadzwoni³ i zada³ mi proste pytanie: jak FATCA ma siê do jego oszczêdnoœci w Polsce? Czy to prawda, ¿e nak³ada karê w wysokoœci 75 proc. stanu konta? Proste pytanie, prosta odpowiedŸ: „Nie”. „Jaka jest wiêc kara?” spyta³ pan Zbyszek. Kara za co? „No, jak mam w polskim banku pieni¹dze”. Za to kary nie ma, bo pieni¹dze posiadaæ, to nie grzech, trzeba tylko zg³aszaæ wiêksze kwoty. Zasugerowa³am, ¿eby pan Zbyszek opisa³ mi swój pro-

blem, to mog³abym byæ bardziej pomocna, ale on widocznie uzna³ mnie za ma³o kompetentn¹ i dalszych pytañ nie mia³. Pan Zbyszek zadzwoni³ do mnie ponownie po miesi¹cu, ¿eby dowiedzieæ siê, jak siê skontaktowaæ siê z IRS-em. Od s³owa, do s³owa, dowiedzia³am siê o przygodzie pana Zbyszka z „inspektorem” Cruzem. Po dziesi¹tkach rozmów z ró¿nymi ludŸmi, urzêdami, redakcjami, agencjami Zbyszek doszed³ do wniosku, ¿e dwa tysi¹ce dolarów to dobra cena, w porównaniu z 75% kar¹, któr¹ przewidywa³. Po licznych próbach dodzwoni³ siê do inspektora Cruza. Ten kaza³ Zbyszkowi podaæ pe³ne informacje dotycz¹ce jego konta bankowego i czekaæ przy telefonie. Zadzwoni³ wkrótce, ¿e ma k³opoty z przelewem. Poinstruowa³ Zbyszka, ¿eby pojecha³ do Walmartu i kupi³ MoneyCard z zawartoœci¹ $978 (resztê dop³aci potem), po czym poda³ mu przez telefon czternastocyfrowy numer karty. Zbyszek pos³usznie tak zrobi³. Cruz obieca³, ¿e przyœle mu rachunek na resztê i dokumenty poœwiadczaj¹ce zamkniêcie sprawy. Zbyszek nic nie dosta³, a telefon jest wy³¹czony, wiêc martwi siê, ¿e jego sprawa podatkowa nie zosta³a nale¿ycie zamkniêta przez IRS. Nie chcia³ uwierzyæ, ¿e pad³ ofiara oszusta. Wystarczy³o wpisaæ w Google „Dexter Cruz” albo numer 585-6331792, ¿eby znaleŸæ liczne skargi i konkluzjê – debt collection fraud.

„Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”, „Podrêcznik ochrony maj¹tkowej”, „Powrót do Polski” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com poczta@poradniksukces.com

Przygoda Zbyszka zakoñczy³a siê tak, ¿e nie otrzymuje ju¿ wiêcej zasi³ku SSI i musi zwracaæ nies³usznie pobrane zasi³ki w wysokoœci kilkunastu tysiêcy dolarów. Ze wszystkich ofiar Dextera Cruza Zbyszek straci³ najwiêcej. Wniosek Inspektorzy IRS nie dzwoni¹ po ludziach i nie inkasuj¹ gotówki. Tak robi¹ oszuœci. Je¿eli ktoœ do ciebie dzwoni, twierdz¹c, ¿e jesteœ winny jakieœ pieni¹dze, to poproœ go o weryfikacjê d³ugu (verification of debt albo debt validation). W przeci¹gu piêciu dni poborca ma obowi¹zek pos³aæ d³u¿nikowi dowód na to, ¿e on jest odpowiedzialny za zobowi¹zania. Je¿eli tego nie zrobi – od³ó¿ s³uchawkê. m


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

18

Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

Poszukujemy aktorów mówi¹cych po polsku (20-40 lat) do filmu dyplomowego na Uniwersytecie Nowojorskim (NYU).

HYDRAULICY POSZUKIWANI

Doœwiadczenie nie jest wymagane. Kandydat musi byæ w pe³ni zaszczepiony przeciwko Covid 19. Daty zdjêæ: po³owa marca 2022 r.

Zatrudnimy pracowników z doœwiadczeniem, pozwoleniem na pracê, prawem jazdy i OSHA30. AMN Corporation Plumbing & Heating Contractor 53-28 61st Str., Maspeth, NY 11378

Tel. 718-326-9090/2795

www.kurierplus.com

Zainteresowanych prosimy o kontakt na adres e mail: ewlivescasting@gmail.com W¹tek filmu: Brooklyn, 1951 rok. Ocaleni z Holokaustu Manusha i Josef próbuj¹ poradziæ sobie z traum¹ przesz³oœci, dostosowuj¹c siê do nowego ¿ycia. Podczas gdy Josef jest w stanie siê asymilowaæ, Manusha walczy. Pewnego dnia Manusha nawi¹zuje przyjaŸñ ze swoim starszym, ze skomplikowan¹ przesz³oœci¹, s¹siadem Leo…

Dam pracê mê¿czyŸnie Part time. Custodian needed. Pan do sprz¹tania. 9:30AM - 2:30PM. Poniedzia³ek - Pi¹tek. Lower Manhattan - East Village. Text or call at 917-648-9485.

INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 l l

Anna-Pol Travel WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT

WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni.

Email: Info@mpankowski.com

LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l

l

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

u

Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

Fortunato Brothers

ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat

E-mail:annapoltravel@msn.com

Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.

alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz

Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu

Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088

email: Kobomusic@verizon.net


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

www.kurierplus.com

19

Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia

Anna K³osowska

Portugalski ¿eglarz Wieczorna pla¿a. Barwy ciep³ego z³ota. Starego z³ota. D³ugie cienie graj¹ pastelami palety be¿u. Gubi siê w nich g³êbia. Wybrzuszenia, drobne wzniesienia, które rysuje wiatr, staj¹ siê górskim krajobrazem. A mo¿e japoñskim ogrodem? Myœla³am o tym, jak nazwaæ te wszystkie odcienie, jak ma³o jest na nie okreœleñ w polskim, francuskim, angielskim. I o tym, ¿e s¹ jêzyki, w których s³owa jak „œnieg”, „woda”, „fala” opisaæ mo¿na dziesi¹tkami s³ów. I jêzyki, których ju¿ nie ma. Dialekty przypisane do mijaj¹cych lub minionych kultur. I dobrze, ¿e patrzy³am przy tym wszystkim pod nogi! Przede mn¹, na z³otym, wilgotnym, cha³wowym piasku le¿a³ portugalski ¿eglarz. D³ugie wst¹¿ki atramentowego koloru rozpoœciera³y siê wokó³ prawie przezroczystego, ledwie tkniêtego granatem, pêcherza. To ta pora roku. Wyrzuca ich po kilka, kilkanaœcie i wiêcej, wschodnia fala, a poniewa¿ ten „¿eglarz” nie ma steru, jego los spoczywa w podmuchach wiatru, w zawirowaniach wody, w potêdze fal. „Portugalski ¿eglarz”. „Aretuza”. Piêkne imiê nimfy z mitologii greckiej nadane stworowi w kolorze ciemnego, gêstego czerwonego wina. Ale te¿ Portuguese man o’ war albo po prostu Man o’ war. No i Caravela portuguesa. ¯eglarz portugalski nie jest zwierzêciem, a koloni¹ zwierz¹t. Syfonoforem. Pierwszy osobnik powstaje z larwy. Nad nim tworzy siê pneumatofor, pêcherz gazowy – nie powietrzny, bo sk³ad gazu jest inny ni¿ powietrza – z charakterystycznym kolczastym grzbietem. Przypomina on ¿agiel i s³u¿y jako ¿agiel kolonii, wspólnocie, kolektywowi, który rozwija siê, klonuje pod nim w postaci rodzaju macek zwanych tentaku³ami. Tentaku³y to kolejne elementy, które w taœmowy sposób jedne za drugimi przystaj¹ do gromady. S¹ osobnymi, ale zale¿nymi od siebie zooidami. Kiedy siê im przyjrzeæ z bliska, kiedy le¿¹ martwe na piasku, przypominaj¹ sznury paciorków. Powoli rozmywaj¹ siê w ciemniej¹ce wst¹¿ki. I te wst¹¿ki s¹ niebezpieczne. Parz¹! Portugalski ¿eglarz to przemyœlana i przemyœlna ca³oœæ. Sam nie stanowi o tym, gdzie siê przemieszcza, jest zale¿ny od wiatru, który kieruje jego „¿aglem”. Ale nie jest bezbronny. Czêœæ jego tentaku³ów s³u¿y do rozrodu, do replikowania kolejnych jednostek. Inne do obrony. To macki ¿¹dl¹ce. ¯¹dl¹ nawet, kiedy kolonia jest ju¿ martwa i ocean wyrzuca j¹ na brzeg. Dlatego bardzo uwa¿am, ¿eby te atramentowe wst¹¿ki obejœæ z daleka. Z bardzo daleka! Tentaku³y parzyde³kowe zawieraj¹ jad. Nadepn¹æ na nie, a nie jeden raz mi siê to przytrafi³o, to piek¹cy ból. Szczypi¹cy, lekko parali¿uj¹cy. Mo¿na to bez problemu prze¿yæ, ale mi³e nie jest. Gorzej, du¿o gorzej, kiedy p³ywaj¹c, nie zauwa¿y siê os³oniêtego fal¹, przezroczystego, lekko niebieskiego, ma³o widocznego pêcherza. Kiedy ¿¹dl¹ce wst¹¿-

ki, szeroko rozpostarte w poszukiwaniu ¿eru pod powierzchni¹ wody, oplot¹ siê wokó³ ramienia lub nogi, szczelnie przylgn¹, nie dadz¹ siê szybko oderwaæ. Wtedy oparzenie jest du¿o silniejsze. Na wiele godzin, a czasem dni, pozostaje czerwona prêga przypominaj¹ca o dotkliwym bólu. To jest linia obrony ¿eglarza: w kontakcie z innym cia³em, w tym naszym ludzkim, kiedy znajdziemy siê na jego drodze, automatycznie wypuszcza jad. Ten jad parali¿uje ka³amarnice czy rybê. Jest jeden gatunek okoniowatej rybki, który bez strachu przemieszcza siê miêdzy ¿¹dl¹cymi tentaku³ami. Pasterzyk. Spe³nia wa¿n¹ rolê. Z pewnoœci¹ jedn¹, bardzo istotn¹. Jest przynêt¹! Zwabia inne ryby, a te ju¿ nie s¹ tak mile jak on przez ¿eglarza przyjmowane! No i jest tak¹ ostatni¹ desk¹ ratunku. Rodzajem zapasu w podrêcznej spi¿arni. Kiedy nasz syfonofor czuje wielki, wielki g³ód, a nie ma niczego naoko³o, zadowala siê rybk¹, z któr¹ ¿yje w symbiozie. Prawo silniejszego! Portugalski ¿eglarz to fascynuj¹ce zjawisko z uwagi na organizacjê. Jest rodzajem spo³ecznoœci, wspólnoty. Wszystkie jego czêœci specjalizuj¹ siê w jakiejœ czynnoœci i zapewniaj¹ byt ca³oœci. W dalszym ci¹gu okrywa go tajemnica. Nie wiemy zbyt wiele na jego temat. Mimo ¿e jest

starym, prastarym stworzeniem, które istnieje od piêciuset milionów lat! A dlaczego „portugalski”? Wyjaœnia to mo¿e mniej polska nazwa, ile angielska i portugalska. Portuguese War o” man albo caravela portuguesa, to okreœlenie wojennej jednostki p³ywaj¹cej. Karawele floty portugalskiej wzbudza³y w XVI wieku postrach na oceanach. Kolonialna ekspansja Lizbony nie zna³a granic. To wtedy powsta³a nazwa, która w polskim, portugalskim i angielskim zawiera przymiotnik wspólny dla wszystkich. Panowanie Portugalii na morzach przeistoczy³o siê w wartoœæ sam¹ w sobie. To potêga Portugalii stworzy³a nazwê. Nadano j¹ stworzeniu, którego „¿agiel” mia³ podobny kszta³t do niezwyciê¿onych, szerz¹cych zniszczenie karaweli imperium znad Atlantyku. Ja bym doda³a, ¿e piek¹cy ból po u¿¹dleniu tego syfonofora mia³ w tym równie¿ swój udzia³. Zdobywcy „nowego œwiata” postêpowali okrutnie i bezwzglêdnie. Unicestwiali cywilizacje œwiata, który wcale nie by³ „nowy” i ¿y³, do czasu portugalskich karaweli, swoimi prawami i swoj¹ kultur¹.

Co by³o przedtem? Skoro nazwa naszego ¿eglarza wywodzi siê z czasów portugalskiej kolonizacji, czyli gdzieœ sprzed czterech stuleci, to jak mówiono na niego w tych starych kulturach. W tych jêzykach, które z czasem zast¹pi³ portugalski czy hiszpañski. Syfonofory, do których nale¿y zarówno nasz ¿eglarz jak i meduzy, czêsto z nim mylone, istniej¹ na naszej planecie od dawna. S¹ same w sobie star¹, pierwotn¹ kultur¹ zwierzêc¹. Opart¹ na wspólnym dzia³aniu, w którym ¿adna z czêœci nie mo¿e istnieæ sama, bez ca³oœci. Tylko ca³oœæ zapewnia bezpieczeñstwo i powodzenie trwania. Nie usi³ujê nadawaæ filozoficznego znaczenia temu prymitywnemu stworowi, który ¿yje na naszej wspólnej planecie du¿o d³u¿ej ni¿ nasz ciekawski gatunek. Nie usi³ujê przeprowadzaæ paraleli z powstawaniem spo³eczeñstw ludzkich. Syfonofor nie zna pojêcia „zaufania”. Pojêcia zgodnego dzia³ania w ramach wspólnoty. Odrzucenia zachowania indywidualnego na rzecz nadrzêdnego, zapewniaj¹cego pomyœlnoœæ, powodzenie w dzia³aniach. Postêpuje jak postêpuje w odruchu przetrwania. Jest rodzajem ogromnej zagadki, przynajmniej dla mnie. A mo¿e figlem Matki Natury. Albo jakimœ jej eksperymentem. Ale wracam do moich wiecznych i prowadz¹cych mnie dziwnymi drogami rozterek i fascynacji filologa. ¯eglarz portugalski by³ jakoœ nazywany w jêzyku ludów mieszkaj¹cych nad oceanami przed najazdem Portugalczyków i Hiszpanów. Nasza pamiêæ jest tak krótka. Tak wybiórcza. Tak bardzo lubimy pamiêtaæ to co nam wygodne, jak¹œ ostatni¹, satysfakcjonuj¹c¹ w danym momencie wersjê historii, wydarzenia, prze¿ycia. Z pewnoœci¹ to, jak nazywa³ siê syfonofor o przezroczystym, ostro zakoñczonym grzbiecie przed panowaniem Portugalii na morzach, problemem nie jest. Do refleksji sk³ania raczej szersze myœlenie o œwiecie, do którego czêsto nie mamy dostêpu tylko dlatego, ¿e pozwoliliœmy mu zgin¹æ, ¿e go sami gdzieœ kiedyœ unicestwiliœmy. m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com


KURIER PLUS 12 LUTEGO 2022

20

www.kurierplus.com

Rocznica wywózki Polaków na Syberiê Z okazji 82. rocznicy wywózki Polaków z Kresów na Syberiê, w Bridgeport (CT) mia³a miejsce uroczysta akademia i msza œwiêta w koœciele œwiêtego Micha³a Archanio³a. Mszê za Sybiraków odprawi³ ksi¹dz Norbet Siwiñski. Goœæmi specjalnymi uroczystoœci byli konsul generalny Adrian Kubicki i pe³ni¹cy obowi¹zki komendanta SWAP Tadeusz Antoniak. Pieczê nad uroczystoœciami sprawowa³a niezmordowana, pe³na energii – Helena Knapczyk – Sybiraczka. Z radoœci¹ odnotowujemy liczn¹ obecnoœæ m.in. harcerzy. Dla polonijnej m³odzie¿y udzia³ w takich uroczystoœciach to ¿ywa lekcja historii.

Konsul generalny Adrian Kubicki

Helena Knapczyk – Sybiraczka

PR

ZDJÊCIA ZYGMUNT BIELSKI

Williamsburg Y Head Start Licencjonowane, renomowane przedszkole

Darmowe przedszkole

Jeœli szukasz profesjonalnego przedszkola dla 2, 3 lub 4-latka, Williamsburg Y Head Start jest odpowiednim miejscem

Zapewniamy: - Bezp³atny, 10-miesiêczny program nauczania przedszkolnego prowadzony przez wykwalifikowan¹, wielojêzyczn¹ kadrê - Wszechstronny rozwój Twojego dziecka poprzez dodatkowe programy edukacyjno-ruchowe takie jak; „Education in Dance”, „Soccer”, „Yoga” - Zdrowe, smaczne wy¿ywienie przygotowywane pod nadzorem licencjonowanego dietetyka - Bezpieczny, nowy, dobrze wyposa¿ony plac zabaw - Autobus szkolny , (Brooklyn i Queens) Wiêcej informacji o naszym programie znajdziesz na stronie internetowej:

www.williamsburgy.org

Jeœli masz pytania zadzwoñ (718) 387-0229 poproœ Halinê lub wyœlij e-mail na williamsburgyhs@gmail.com

Kontakt: 64 Division Ave. Brooklyn, NY 11249

Tel. (718) 387-0229 Faks: (718) 387-1461

Komendant SWAP Tadeusz Antoniak


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.