NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P L U S
P O L I S H NUMER 1436 (1736)
W E E K L Y
ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E
TYGODNIK
Nowy porz¹dek
19 MARCA 2022
PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
í W jaki sposób w³aœciciel niebêd¹cy... – str. 5 í Tragedii ci¹g dalszy – str. 6 í Wyœcig stulecia, Nowy Jork-Pary¿, 1908 r. – str. 8 í Downton Abbey - wy¿sze sfery od kuchni – str. 13 í Marsz Polonii dla Ukrainy – str. 14 í Kto nie musi rozliczaæ siê z podatków – str. 17
Tomasz Bagnowski
Rosyjska inwazja na Ukrainê wymusza nowe realia w stosunkach miêdzynarodowych. NATO nie jest gotowe do bezpoœredniego, militarnego zaanga¿owania na rzecz Ukrainy. Pomoc w postaci dostaw broni to wszystko co Sojusz Pó³nocnoatlantycki jest gotów zrobiæ. Prezydent Joe Biden kilkakrotnie odmawia³ zamkniêcia przestrzeni powietrznej nad Ukrain¹ mówi¹c, ¿e oznacza³oby to de facto pocz¹tek III wojny œwiatowej. Wszystko wskazuje równie¿ na to, ¿e Ukraiñcy nie dostan¹ myœliwców zaoferowanych przez Polskê, bo przetransportowanie ich do kraju objêtego bombardowaniami uznano za zbyt niebezpieczne. Krótko mówi¹c, Ukraina nie jest pañstwem na tyle wa¿nym, by NATO zdecydowa³o siê ryzykowaæ dla niej bezpoœredni konflikt z Rosj¹. Pytanie zatem po co obiecywano Ukraiñcom cz³onkostwo w tym sojuszu? Przypomnijmy bowiem, ¿e szczyt w Budapeszcie, w 2008 r. zakoñczy³ siê deklaracj¹ stwierdzaj¹c¹, ¿e Ukraina i Gruzja w przysz³oœci stan¹ siê cz³onkami NATO. W USA w gronie specjalistów toczy³a siê na ten temat intensywna dyskusja. Wielu militarnych strategów, podobnie jak specjalistów od stosunków miêdzynarodowych wskazywa³o, ¿e Ukraina dla Stanów Zjednoczonych jest krajem o ma³ym znaczeniu strategicznym i przyjmowanie jej do NATO nie ma wiêkszego sensu. Politolodzy, jak na przyk³ad John
Mearsheimer, czo³owy przedstawiciel amerykañskiego realizmu, ostrzegali, ¿e dalsze d¹¿enie do tego zakoñczy siê zniszczeniem Ukrainy przez Rosjê, która nie bêdzie tego tolerowaæ. Zwyciê¿y³ jednak idealizm schy³kowego Busha, który wierzy³ w budowanie demokracji nawet w Afganistanie i Iraku. Gruzja za natowsk¹ obietnicê cz³onkostwa zap³aci³a wysok¹ cenê. Po wojnie z Rosj¹ w 2008 r., która wybuch³a wkrótce po szczycie w Budapeszcie, straci³a Osetiê Po³udniow¹ i Abchazjê. Kiedy prezydent Lech Kaczyñski na wiecu zorganizowanym w Tbilisi mówi³, ¿e obowi¹zkiem spo³ecznoœci miêdzynarodowej jest solidarne przeciwstawienie siê rosyjskim d¹¿eniom imperialnym Zachod go nie s³ucha³. Kaczyñskiego nie bardzo s³uchano tak¿e w Polsce. Jego s³ynne s³owa: „dziœ Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze pañstwa ba³tyckie, a póŸniej mo¿e przyjœæ czas na mój kraj, na Polskê”, uznawano wtedy za przesadê. Rz¹d Donalda Tuska, podobnie jak rz¹dy krajów zachodniej Europy, skupiony by³ wówczas na budowaniu dobrych stosunków z Rosj¹. Dziœ swoj¹ cenê za obietnicê NATO p³aci Ukraina. Obietnicê, która podobnie jak ta z³o¿ona Gruzji, nie bêdzie zrealizowana w daj¹cej siê przewidzieæ przysz³oœci. í6
l 20 marca – Pocz¹tek astronomicznej wiosny
Polonia na pomoc Ukrainie Setki tysiêcy Polaków w³¹czy³y siê w pomoc uchodŸcom z Ukrainy, którzy szukaj¹ schronienia przed wojn¹. Trwa wielka narodowa zbiórka na rzecz potrzebuj¹cych. Organizacje pozarz¹dowe, fundacje, stowarzyszenia, a przede wszystkim tzw. zwyczajni obywatele, wp³acaj¹ pieni¹dze, kupuj¹ ¿ywnoœæ i artyku³y higieniczne, organizuj¹ transport, zapraszaj¹ Ukraiñców pod swój dach, oferuj¹c mieszkanie, pokój, a czasem po prostu wolne ³ó¿ko. O nieprawdopodobnym zrywie Polaków pisz¹ media na ca³ym œwiecie.
l UchodŸcy otrzymuj¹ ciep³e posi³ki i artyku³y pierwszej potrzeby
W podobnym duchu dzia³aj¹ rodacy mieszkaj¹cy za granicami kraju. Polonia nowojorska organizuje zbiórki pieniê¿ne i rzeczowe, marsze przeciwko wojnie i wydarzenia kulturalne, z których dochód przeznaczany jest na pomoc humanitarn¹. Pulaski Association of Business and Professional Men w b³yskawicznie zebra³ 20 tysiêcy dolarów, którymi wspar³ dzia³ania urzêdu miasta w Przemyœlu. „W porozumieniu z prezydentem miasta Wojciechem Bakunem, zorganizowaliœmy zbiórkê pieniêdzy, które bezpoœrednio zostan¹ przeznaczone na pomoc uchodŸcom z Ukrainy” – mówi Dariusz Knapik, wiceprezes zarz¹du. „Chcia³bym bardzo serdecznie podziêkowaæ zarz¹dowi i wszystkim cz³onkom stowarzyszenia, którzy bardzo ciê¿ko pracowali, by w tak krótkim czasie zorganizowaæ fundusze i przes³aæ je do kraju”. W Przemyœlu centrum pomocy humanitarnej funkcjonuje w budynku po dawnym centrum handlowym. Ka¿dego dnia przyje¿d¿aj¹ tu dziesi¹tki tysiêcy osób z Ukrainy, g³ównie kobiety i dzieci. Miasto zorganizowa³o miejsca noclegowe i punkty medyczne.
UchodŸcy otrzymuj¹ ciep³e posi³ki i artyku³y pierwszej potrzeby. Mog¹ siê ogrzaæ i odpocz¹æ przed dalsz¹ podró¿¹. „To wszystko jest œwietnie zorganizowane” – mówi Dariusz Knapik. „Przyjezdni s¹ rejestrowani, otrzymuj¹ specjalne opaski. Gdyby w przysz³oœci dosz³o do sytuacji, ¿e rodziny zostan¹ rozdzielone, czy jakieœ osoby zagin¹, ³atwo bêdzie mo¿na znaleŸæ informacje w ewidencji” – dodaje. Do punktów recepcyjnych przybywaj¹ wolontariusze nie tylko z ca³ej Polski, ale te¿ ze œwiata. Ale potrzeby ca³y czas rosn¹, poniewa¿ kolejne miasta s¹ bombardowane przez rosyjskie wojska. „Przemyœl œciœle wspó³pracuje z piêcioma miastami w Ukrainie. Wysy³a sprzêt, jedzenie, artyku³y medyczne, cokolwiek jest potrzebne” – t³umaczy Dariusz Knapik. „Oczywiœcie pomoc przychodzi równie¿ z innych krajów. Przyje¿d¿aj¹ tiry z Niemiec, Holandii, Danii. Ale dopóki dzia³ania wojenne nie zostan¹ zakoñczone, ka¿da pomoc, a szczególnie finansowa, jest konieczna. í9
2
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
3
Nowa wystawa w restauracji Christina’s
„Women in motion“ To ju¿ kolejna ekspozycja sztuki w Christina's Restaurant. Po indywidualnych wystawach akwarel Henryka Lasko i najnowszych obrazów Janusza Skowrona mamy wystawê zbiorow¹. Wœród kilkunastu prac na wystawie pt.”Women in Motion” znalaz³y siê m.in. metalowe p³askorzeŸby Lubomira Tomaszewskiego, obrazy: Marii Fuks, Beaty Szpury, Zbigniewa Nowosadzkiego, Janusza Skowrona oraz Witolda Bia³okura. Zapraszamy do obejrzenia i zachêcamy do kupowania sztuki. Wystawê mo¿na ogl¹daæ do koñca kwietnia 2022 r. CHRISTINA'S RESTAURANT, 853 Manhattan Ave., Brooklyn, New York 11222
NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelny
Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
fotografia
Kurier Plus, Inc. Adres: 145 Java Street
wydawcy
Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com
Zosia ¯eleska-Bobrowski John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Brooklyn, NY 11222
Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
4
Na drogach Prawdy Bo¿ej
www.kurierplus.com
Ks. Ryszard Koper
„Wszyscy tak samo zginiecie” Albo myœlicie, ¿e owych osiemnastu, na których zwali³a siê wie¿a w Siloam i zabi³a ich, by³o wiêkszymi winowajcami ni¿ inni mieszkañcy Jeruzalem? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeœli siê nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie. Pewien cz³owiek mia³ drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; poszed³ i szuka³ na nim owoców, ale nie znalaz³. Rzek³ wiec do ogrodnika „Oto ju¿ trzy lata, odk¹d przychodzê i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduje. Wytnij je; po co jeszcze ziemiê wyja³awia”. Lecz on mu odpowiedzia³: „Panie jeszcze na ten rok pozostaw; ja okopie je i ob³o¿ê nawozem; mo¿e wyda owoc. A jeœli nie, w przysz³oœci mo¿esz je wyci¹æ”. (£k 13, 4-9)
W
trzeci¹ niedzielê Wielkiego Postu s³yszymy s³owa Chrystusa: „lecz jeœli siê nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Kontekst ewangeliczny wskazuje, ¿e chodzi tu o œmieræ fizyczn¹. W Ewangelii czytamy: „W tym czasie przyszli jacyœ ludzie i donieœli Jezusowi o Galilejczykach, których krew Pi³at zmiesza³ z krwi¹ ich ofiar”. Jezus zareagowa³ na tê wieœæ pytaniem: „Albo myœlicie, ¿e owych osiemnastu, na których zwali³a siê wie¿a w Siloam i zabi³a ich, by³o wiêkszymi winowajcami ni¿ inni mieszkañcy Jeruzalem?” A potem powiedzia³ do zgromadzonych: „lecz jeœli siê nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie”. Misja Chrystusa ukierunkowana jest na wiecznoœæ, na nasze zbawienie. Zaœ wydarzenia ziemskie Jezus wykorzystuje jako ilustracjê rzeczywistoœci nadprzyrodzonej, wiecznej. Chodzi tu przede wszystkim o nasze zbawienie, nasz¹ wiecznoœæ. Jest to wezwanie do nawrócenia, które ma nas uchroniæ przed zatrat¹. Brzmi to bardzo groŸnie. Jednak grozê wymowy tych s³ów ³agodzi druga czêœæ perykopy ewangelicznej o ja³owym drzewie figowym. W³aœciciel sadu ka¿e wyci¹æ drzewo figowe, które mimo dobrych warunków nie owocuje. Jednak na proœbê ogrodnika zgadza siê, aby stworzyæ jeszcze lepsze warunki do owocowania i zaczekaæ: „Panie, jeszcze na ten rok go pozostaw, a¿ okopiê go i ob³o¿ê nawozem; i mo¿e wyda owoc. A jeœli nie, w przysz³oœci mo¿esz go wyci¹æ”. Jest to przypowieœæ o Bogu i naszym owocowaniu. Bóg jest cierpliwy i mi³osierny, daje nam szansê nawrócenia. Wielki Post jest szczególnym czasem ku temu. A zatem pomyœlmy o owocach naszego ¿ycia, o dobru i z³u, które rodzi siê w naszym sercu. W pierwszym rzêdzie trzeba zacz¹æ od siebie. Jednak obecna sytuacja, która rodzi obawy o nasz nastêpny dzieñ przynagla nas, aby spojrzeæ na problem owocowania w szerszym, spo³ecznym kontekœcie.
K
iedy zbrodnicze wojska rosyjskiej armii, o mentalnoœci hord mongolskiego wodza Czyngis-chana pustosz¹ Ukrainê, doskonale rozumiemy ewangelicznego w³aœciciela ogrodu, który ka¿e wyci¹æ i spaliæ w ogniu bezowocn¹ figê. Ale nim j¹ wytnie daje jej szansê wydania dobrego owocu. Gdy nie skorzysta z tej szansy,
wtedy bêdzie bezwzglêdnie wyciêta. Doskonale wiemy, ¿e jest to przypowieœæ o nas, która stawia pytanie o owocnoœæ naszego ¿ycia. Jeœli staniemy przed Bogiem i nasze rêce bêd¹ puste, to tylko pozostaje bo¿e mi³osierdzie lub los figi skazanej na wyciêcie. A¿ strach pomyœleæ jaki bêdzie los tych, których rêce pe³ne s¹ z³ych owoców z piek³a rodem. Mo¿e da im Bóg ³askê nawrócenia, jak niektórym zbrodniarzom hitlerowskim.
N
ajazd rosyjskich barbarzyñców na Ukrainê ukazuje tysi¹ce ludzi, których rêce s¹ pe³ne z³ych owoców – najpotworniejszych zbrodni. Kremlowski zbrodniarz na podobieñstwo Hitlera, ukryty w jakimœ bunkrze posy³a na œmieræ tysi¹ce swoich rodaków, rêkami których dokonuje potwornych zbrodni. Zrzuca bomby na szpitale, przedszkola, szko³y. Zabija rodziny, niszczy ca³y dobytek ich ¿ycia. Wypêdza je z domów, spycha do podziemi bez jedzenia i picia. Nie ma litoœci ani dla ma³ych dzieci, ani sêdziwych starców. Widzieliœmy jak zbrodniarz, bo trudno go nazwaæ ¿o³nierzem opancerzonym wozem, dla kaprysu przejecha³ osobowy samochód z ludŸmi. Owoc z³a tych ludzi przekracza wszelkie wyobra¿enie i spowija œwiat mrokiem lêku i przera¿enia.
P
o stronie tej ciemnoœci jest rosyjski koœció³ prawos³awny. 75-letni patriarcha Moskwy i Wszechrusi jawnie wspiera Putina. Ten, który ma nieœæ œwiat³oœæ Chrystusa rozsiewa na œwiecie diabelsk¹ ciemnoœæ. W kazaniu wyg³oszonym 23 lutego, dzieñ przed inwazj¹ Rosji na Ukrainê, nazwa³ dzia³ania rosyjskiej armii „jedynym s³usznym i prawid³owym wyborem”. Zanim stanie przed trybuna³em Boga, mo¿e stanie przed trybuna³em w Hadze za pod¿eganie do zbrodni wojennych. W tej ciemnoœci barbarzyñskiej napaœci, diabelskiej ciemnoœci czynów najeŸdŸcy mo¿emy dojrzeæ œwiat³o, które nios¹ ludzie owocuj¹cy dobrem. Popatrzymy na ca³y cywilizowany œwiat, który na ró¿ne sposoby spieszy Ukrainie z pomoc¹. Popatrzmy na polskie granice, gdzie setki naszych rodaków czeka z gor¹cym posi³kiem, ciep³ym ubraniem, swoim samochodem, zabawkami dla dzieci i najwa¿niejsze czeka z otwartym sercem, aby przyj¹æ ukraiñskich uchodŸców. Pa-
trz¹c na to trudno powstrzymaæ ³zy. Popatrzmy na naszych rodaków i ich rodziny. Dziel¹ siê z uchodŸcami swoimi mieszkaniami, po¿ywieniem i wszystkim co jest potrzebne do ¿ycia. Popatrzmy na polskie w³adze, które uruchomi³y ró¿ne sposoby pomocy uchodŸcom. Kiedyœ to wszystko zostanie spisanea. A najwa¿niejsze – zostanie zapisane w ksiêdze samego Boga.
T
o œwiat³o dobrych czynów, owoc ludzkiej dobroci mo¿emy dostrzec tak¿e wœród Amerykanów i Polonii Amerykañskiej. 6 marca odprawia³em Mszê œw. w parafii œw. Jadwigi w Floral Park w diecezji Rockville Centre. By³em poruszony tym jak diecezja i wierni tej diecezji wspieraj¹ naród ukraiñski. We wszystkich parafiach tej diecezji by³a specjalna taca dla ofiar napaœci zbrodniarzy kremlowskich na Ukrainê. Oprócz ofiar pieniê¿nych wierni mog¹ ofiarowaæ ró¿ne rzeczy, które bêd¹ przes³ane dla potrzebuj¹cych Ukraiñców. Rzeczy te mo¿emy dostarczyæ do parafii, a ona przeœle je kontenerami do miejsca przeznaczenia. Mo¿e ktoœ zechce skorzystaæ z tej formy pomocy. Adres parafii: St Vladimir's Catholic Church / 709 Front St, Hempstead, NY 11550. Telefon (516) 481-7717.
Ksi¹dz Piotr Ro¿ek, proboszcz parafii œw. Jadwigi we Floral Park opowiedzia³ wzruszaj¹cy przyk³ad piêknego owocowania. Piêæ lat temu do koœcio³a œw. Jadwigi zaczê³a przychodziæ m³oda Hinduska, która z mê¿em przyjecha³a z Indii do USA. Nie by³o im ³atwo. Czêsto z powodu biedy jakiej doœwiadczali dochodzi³o miêdzy nimi do nieporozumieñ. W takich momentach kobieta szuka³a wsparcia nie tylko duchowego u ks. Piotra i je otrzymywa³a. Przed dwoma laty hinduskiej parze urodzi³o siê dziecko, które zosta³o ochrzczone w parafii œw. Jadwigi. W czasie najazdu na Ukrainê kobieta przysz³a do ksiêdza proboszcza i powiedzia³a: „Jestem przera¿ona tym co siê tam dzieje. To jest ogromna tragedia. Modlê siê w ich intencji i chcia³bym wesprzeæ materialnie naród ukraiñski. Jesteœmy jednak biedni i nie mamy pieniêdzy, dlatego chcê ofiarowaæ to co mam. Mam kilka z³otych drobiazgów, nie s¹ mi potrzebne. Pieni¹dze z ich sprzed¿y bardziej przydadz¹ siê mordowanym ukraiñskim dzieciom ni¿ nam”. Jest to piêkny owoc ludzkiego wspó³czucia i ¿yczliwoœci. m
Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
W jaki sposób w³aœciciel niebêd¹cy w posiadaniu posesji jest odpowiedzialny za wypadek poœlizgniêcia i upadku w mieœcie Nowy Jork Od roku 2003 prawo obowi¹zuj¹ce w mieœcie Nowy Jork nak³ada na w³aœcicieli nieruchomoœci komercyjnych obowi¹zek utrzymania chodników przylegaj¹cych do ich posesji w stanie rozs¹dnego bezpieczeñstwa. Wed³ug paragrafu 7-210 Kodeksu Administracyjnego miasta Nowy Jork, odpowiedzialnoœæ za konserwacjê i utrzymanie chodników przesz³a na w³aœcicieli posesji. Po zatwierdzeniu tego przepisu, w³aœciciele nieruchomoœci komercjalnych i mieszkalnych dla trzech lub wiêcej rodzin, s¹ odpowiedzialni za roszczenia dotycz¹ce obra¿eñ cielesnych powsta³ych na skutek zaniedbania usuniêcia œniegu i lodu z chodników przylegaj¹cych do posesji. Kilka miesiêcy temu, s¹dy Mahattanu i Bronxu, podlegaj¹ce S¹dowi Odwo³awczemu, Pierwszy Departament, zinterpretowa³y §7-210 jako nie maj¹cy zastosowania w stosunku do w³aœcicieli nie zajmuj¹cych aktywnie posesji, okreœlanych jako „nie bêd¹cych w posiadaniu”. Sprawy rozpatrzone przez S¹d Odwo³awczy dopuszcza³y przeniesienie w umowie wynajmu zobowi¹zania utrzymania przylegaj¹cych chodników na wynajemców. Jednak¿e, niedawna decyzja najwy¿szego s¹du stanu Nowy Jork, S¹du Apelacyjnego, Xiang Fu He v. Troon Management, Inc., 2019 NY Slip Op 07643 (2019), uniewa¿ni³a t¹ seriê decyzji i uzna³a, i¿ §7-210 stanowi nieprzenoszalne zobowi¹zanie w³aœcicieli posesji do w³aœciwego utrzymania chodników. W sprawie rozpatrywanej przez S¹d Apelacyjny, kobieta odnios³a obra¿enia na skutek poœlizgniêcia i upadku na chodniku przylegaj¹cym do posesji. W momencie wypadku pracowa³a dla wynajemcy budynku. Pozwa³a w³aœciciela nieruchomoœci, twierdz¹c, i¿ odnios³a obra¿enia na skutek akumulacji lodu na chodniku przed budynkiem. Twierdzi³a, i¿ lód by³ tam na skutek zaniedbania przez w³aœciciela nale¿ytego utrzymania chodnika.
S¹d Odwo³awczy oddali³ jej pozew, stwierdziwszy, i¿ umowa wynajmu miêdzy wynajemc¹ i w³aœcicielem niebêd¹cym w posiadaniu, zdjê³a z w³aœciciela odpowiedzialnoœæ za utrzymanie chodnika. Argumentuj¹c przed S¹dem Apelacyjnym, poszkodowana twierdzi³a, ¿e przepis §7-210 jest nadrzêdny w stosunku do zobowi¹zañ umownych, i ¿e jego brzmienie obci¹¿a wszelk¹ odpowiedzialnoœci¹ za obra¿enia odniesione na chodniku w³aœcicieli posesji. S¹d Apelacyjny zgodzi³ siê z powódk¹ i stwierdzi³, ¿e §7-210 obci¹¿a potencjaln¹ odpowiedzialnoœci¹ w³aœcicieli posesji za obra¿enia spowodowane ich zaniedbaniem usuniêcia œniegu i lodu z chodników przylegaj¹cych do posesji. Zdaniem S¹du Apelacyjnego, okreœlenie „w³aœciciel nieruchomoœci” jest jasne i jednoznaczne i nie wyklucza w³aœcicieli „nie bêd¹cych w posiadaniu”. Nie zmienia tego tak¿e fakt istnienia umowy miêdzy w³aœcicielem i wynajemc¹ dotycz¹cej utrzymania chodnika w stanie rozs¹dnego bezpieczeñstwa. S¹d Apelacyjny zauwa¿y³, ¿e niezdolnoœæ w³aœcicieli posesji do przeniesienia odpowiedzialnoœci za utrzymanie chodników w bezpiecznym stanie zachêca ich do podejmowania optymalnych decyzji zwi¹zanych z utrzymaniem i w³aœciw¹ konserwacj¹ chodników oraz zmniejsza zagro¿enie dla pieszych. Ponadto, S¹d równie¿ podniós³, i¿ w³aœciciele nieruchomoœci mog¹ zawieraæ umowy z wynajemcami lub niezale¿nymi wykonawcami na konserwacjê i utrzymanie chodników, ale §7-210 nie pozwala w³aœcicielom na przeniesieni odpowiedzialnoœci kontraktowej. Czyni¹c to, S¹d wspomnia³, ¿e Rada Miejska Nowego Jorku, wprowadzaj¹c ten przepis mia³a na celu na³o¿enie na w³aœcicieli nieruchomoœci odpowiedzialnoœci za obra¿enia powsta³e w wyniku niedba³oœci w utrzymaniu i konserwacji chodników. Niniejszy przypadek pokazuje, ¿e w³aœciciele nieruchomoœci komercyjnych i miesz-
Chcê ci powiedzieæ...
Ojciec Pawe³ Bielecki
O
jciec Pawe³ Bielecki zaproponowa³, ¿ebyœmy przez najbli¿sze tygodnie – zamiast jego felietonów – drukowali Stacje Drogi Krzy¿owej. Bardzo nam siê ten pomys³ spodoba³. Do Wielkanocy, zawsze w tym samym miejscu, bêdzie mo¿na kontemplowæ opis Mêki Pana Jezusa.
Stacja VI – Weronika ociera twarz Jezusowi C.: K³aniamy ci siê Panie Jezu Chryste i b³ogos³awimy Tobie. To wymaga³o odwagi: okazaæ wspó³czucie Skazañcowi, uznanemu za wroga religii i narodu. Weronika wystêpuje z t³umu, by przynieœæ Jezusowi tê drobn¹ ulgê – otarcie twarzy. Jej czyn jest wyrazem solidarnoœci z Kimœ, kto zosta³ przekreœlony i potêpiony. Równoczeœnie jej czyn ma wymiar najbardziej ludzki: pochylenia siê nad cz³owiekiem cierpi¹cym. Solidarnoœæ z Chrystusem wymaga odwagi. Wymaga solidarnoœci z cz³owiekiem poni¿onym i cierpi¹cym. Wymaga wiêc tego, co bywa nazywane wra¿liwoœci¹. Któryœ za nas cierpia³ Rany, Jezu Chryste, zmi³uj siê nad nami. Stacja VII – Jezus upada po raz drugi C.: K³aniamy ci siê Panie Jezu Chryste i b³ogos³awimy Tobie. Brzemiê krzy¿a jest zbyt ciê¿kie. Drugi upadek przynosi dodatkowe cierpienie. Jak trudno teraz dŸwign¹æ siê, by kontynuowaæ drogê. Ile¿ razy doœwiadczaliœmy tego w ¿yciu osobistym. Ile¿ razy wydawa³o siê, ¿e ciê¿ar jest zbyt wielki, ¿e nie damy rady… I tak trwa cz³owiek przygnieciony krzy¿em w³asnego ¿ycia, wyborów, powo³ania, bo sam chce uczyniæ siebie szczêœliwym. Jezus wsta³ z ziemi bo wiedzia³, sk¹d wyszed³ i dok¹d zmierza. Kiedy bêdziesz le¿a³ na ziemi twojego ¿ycia, popatrz na Chrystusa. Któryœ za nas cierpia³ Rany, Jezu Chryste, zmi³uj siê nad nami. m
kalnych wielorodzinnych nie mog¹ pos³ugiwaæ siê umow¹ wynajmu w celu przeniesienia odpowiedzialnoœci prawnej za wypadki spowodowane poœlizgniêciem i upadkiem na chodnikach przylegaj¹cych do ich posesji. W mieœcie Nowy Jork jest obowi¹zkiem w³aœciciela upewnienie siê, ¿e na chodniku nie ma œniegu ani lodu. Je¿eli mieli Pañstwo wypadek spowodowany poœlizgniêciem na lodzie lub œniegu, prosimy niezw³ocznie skontaktowaæ siê z adwokatem. Nasi przedstawiciele udadz¹ siê na miejsce wypadku, przeprowadz¹ rozmowy ze œwiadkami mog¹cymi poœwiadczyæ niebezpieczny stan chodnika, oraz pozyskaj¹ nagrania wideo miejsca wypadku. Poprzez oglêdziny miejsca wypadku, dowiedziemy, ¿e jego stan stanowi³ zagro¿enie, i ¿e w³aœciciel zaniedba³ jego w³aœciwego utrzymania. m
5 Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004
www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100
Rosyjskie wojska na Ukrainie – tydzieñ 3 Po dwudziestu jeden dniach wojny na Ukrainie widaæ wyraŸnie, ¿e rosyjska maszyna wojenna dozna³a zadyszki. Od kilku dni, Rosjanie nie przeprowadzaj¹ wiêkszych ataków, koncertuj¹c siê za to na terrorystycznym ostrzale ukraiñskich miast, aby z³amaæ morale obroñców. Zachodni nalitycy nie maj¹ w¹tpliwoœci: Rosjanie œci¹gaj¹ nowe si³y z okrêgów wojskowych na Dalekim Wschodzie, nad Pacyfikiem i z Armenii oraz okupowanej czêœci Gruzji. Dodatkowo na Ukrainê przyje¿d¿aj¹ ochotnicy z Czeczenii i Syrii oraz najemnicy z prywatnej Grupy Wagnera, która œciœle wspó³pracuje z Moskw¹. Zaciek³y opór Ukraiñców oraz wielkie straty Rosjan, zmusi³y ich do siêgniêcia po rezerwy, które zajm¹ siê terenami ju¿ zajêtymi, uwalniaj¹c w ten sposób oddzia³y pierwszego rzutu. Prawie trzy tygodnie walk spowodowa³y zastój w akcjach ofensywnych. Rosjanie zatrzymali siê, gdy¿ poruszaj¹ siê g³ównie po drogach (ze wzglêdu na b³oto z roztopów), ale wysadzenie w powietrze kluczowych mostów oraz sprytna obrona Ukraiñców, zredukowa³y mobilnoœæ ich si³. Wed³ug ocen w³adz amerykañskich, we wtorek wieczorem ¿adne nowe si³y ani zaopatrzenie i broñ z Rosji nie przyby³y. Co wa¿ne – nie atakuje armia bia³oruska co tylko potwierdza pog³oski, ¿e wojna jest na Bia³orusi bardzo niepopularna, a ¿o³nierze wrêcz sabotuj¹ rozkazy wymarszu na po³udnie. Po planie A, plany B i C Na przedmieœciach Kijowa sytuacja bez zmian: sporadyczne potyczki, a wojska rosyjskie – znajduj¹ce siê 10 mil (17 km) od centrum – ostrzeliwuj¹ metropoliê. Czernihów wci¹¿ „w izolacji”, ale Ukraiñcy próbuj¹ przerwaæ okr¹¿enie. Charków – wci¹¿ siê mocno broni. Mariupol na po³udniu – „okr¹¿ony, pod ciê¿kim ostrza³em”. W ci¹gu 21 dni inwazji, Rosjanie wystrzelili ponad 950 rakiet na cele na Ukrainie. Ju¿ teraz widaæ, ¿e ca³y rosyjski Plan A – szybki atak mobilnymi si³ami, zdobycie Kijowa w dwa dni, nowe w³adze Ukrainy w 72 godziny – od pocz¹tku by³ oparty na fa³szywych przes³ankach, mó-
wi¹cych, ¿e rz¹d to „naziœci” i „narkomani” bez poparcia spo³eczeñstwa. Putin korzysta³ z danych wywiadowczych, które jak widaæ by³y super optymistyczne. Dlaczego? Chyba zadzia³a³a tutaj logika dyktatury: nikt nie chcia³ przekazaæ Carowi prawdy albo informacji, które nie zgadza³yby siê z jego optymistycznymi przewidywaniami. Jednak jak zwykle, ju¿ siê znaleŸli winni: pod aresztem domowym s¹ szefowie wywiadu zagranicznego FSB, odpowiedzialni za odcinek ukraiñski. Plan B to by³ zmasowany atak z kilku kierunków, ale bez dodatkowych si³. Znów siê nie uda³o, bo Ukraiñcy zbyt dobrze siê bronili. Kulminacja za pó³tora tygodnia? Przyszed³ wiêc czas na plan C. Który polega na tym: utrzymaæ tereny ju¿ zajête, podtrzymanie ostrza³u z broni dalekiego zasiêgu w celu terroryzowania ludnoœci i niszczenia ukraiñskiej infrastruktury obronnej i przemys³owej, plus próba zapobie¿enia nap³ywowi ochotników i broni z Zachodu (st¹d atak rakietowy w okolicach Lwowa). I niszczyæ jak najwiêcej, aby zmusiæ Ukrainê do ustêpstw. Bo Rosjanom zaczyna brakowaæ czasu. Rosyjski wysi³ek na rzecz podbicia Ukrainy bêdzie kulminowa³ siê w ci¹gu nastêpnych dziesiêciu dni napisa³ we wtorek emerytowany genera³ Ben Hodges, by³y dowódca wojsk amerykañskich w Europie. Co oznacza „kulminacja”? Proste – po wyczerpaniu si³, Rosjanie bêd¹ musieli zakoñczyæ operacje ofensywne albo wrêcz cofn¹æ siê na pozycje wyjœciowe, ¿eby oddaj¹c inicjatywê Ukraiñcom, nie naraziæ wojsk na ca³kowite zniszczenie. Rosjanie maj¹ k³opot i wiedz¹ o tym. Dlatego próbuj¹ namówiæ Chiny do udzielenia pomocy, dlatego rekrutuj¹ do walki Syryjczyków. Koñczy im siê czas, amunicja, brakuje ludzi - napisa³ Hodges. Dlatego teraz Ukraina nie mo¿e odpuszczaæ, ale broniæ siê zaciekle. Rosjanom, w ramach desperacji, mo¿e pozostaæ jedno: pos³anie zieloniutkich ¿o³nierzy z poboru (czego nota bene zakazuje rosyjskie prawo), bo od 1 kwietnia rozpoczyna siê pobór 130 tys. m³odych Rosjan, roczniki 1997-2004.
Jeremi Zaborowski
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
6
www.kurierplus.com
Widziane z Providence...
Kazimierz Wierzbicki
Tragedii ci¹g dalszy Mija czwarty tydzieñ bandyckiej inwazji na Ukrainê. Do Polski przyby³o ju¿ prawie dwa miliony uchodŸców ze wschodu. Polacy wykazuj¹ niezwyk³¹ solidarnoœæ i wspó³czucie ofiarom straszliwej wojny. Tysi¹ce wolontariuszy pracuje wiele godzin ka¿dego dnia organizuj¹c punkty recepcyjne, rozprowadzaj¹c ¿ywnoœæ, lekarstwa i artyku³y higieniczne. Niestety, w niektórych miejscach lokalne w³adze i organizacje charytatywne nie mog¹ sobie poradziæ z olbrzymi¹ fal¹ uciekinierów. W najbardziej dramatycznej sytuacji s¹ wielkie miasta. Do Krakowa przyby³o ju¿ ponad sto tysiêcy uchodŸców. Szacuje siê, ¿e codziennie przyje¿d¿a tu dwa tysi¹ce osób, które potrzebuj¹ pomocy. Nowo przyby³ych umieszcza siê tymczasowo na dworcu centralnym gdzie rozstawiono ³ó¿ka polowe. Oœrodki recepcyjne zorganizowano w obiektach poszpitalnych, halach sportowych i niektórych hotelach. Zaczyna brakowaæ miejsc. W³adze lokalne oferuj¹ zakwaterowanie w miescowoœciach odleg³ych 10-20 km od Krakowa. Olbrzymia wiêkszoœæ uchodŸców woli jednak zostaæ w mieœcie. Najwiêksze centrum handlowe miasta – Galeria Kraków, udostêpni³o pomieszczenia biurowe dla ukraiñskich matek z dzieæmi. W³adze królewskiego grodu wyda³y ju¿ 19 mln z³otych na pomoc dla uciekinierów.
Nowy porz¹dek í1 Trudno przecie¿ wyobraziæ sobie rozpoczêcie procesu akcesyjnego do NATO kraju, zniszczonego, niestabilnego i podzielonego. A Ukraina ju¿ dziœ, w trakcie trwania inwazji, jest pañstwem podzielonym, które w wyniku rosyjskiej agresji prawdopodobnie straci czêœæ swojego wschodniego terytorium. Konsekwencje inwazji mog¹ byæ jeszcze powa¿niejsze. Ukraina mo¿e utraciæ suwerennoœæ i staæ siê pañstwem ca³kowicie zale¿nym od Rosji. Drug¹ Bia³orusi¹, skutecznie zwasalizowan¹ przez W³adimira Putina. Wszystko zale¿eæ bêdzie od tego jak wytrwa³e w swoich sankcjach oka¿¹ siê Stany Zjednoczone i jak twarda bêdzie Europa, która jak wiemy po wojnie w Gruzji i po aneksji Krymu, szybko wróci³a do wzglêdnie normalnych stosunków z Rosj¹. Konflikt wokó³ Ukrainy bêdzie te¿ mia³ konsekwencje globalne, Po pierwsze uœwiadomi³ on wszystkim, ¿e wojna z u¿yciem broni nuklearnej nie jest wcale tak nieprawdopodobna jak jeszcze niedawno siê wydawa³o. To mo¿e siê zdarzyæ zw³aszcza, ¿e w arsena³ach Rosji i Ameryki jest dziœ tak-
Mateusz Morawiecki i Jaros³aw Kaczyñski podczas spotkania z prezydentem Ukrainy Wo³odymyrem Ze³enskim w Kijowie
Podobna sytuacja panuje w Warszawie. Stolica przyjê³a 200 tysiêcy uchodŸców, czyli równowartoœæ dziesiêciu procent ludnoœci miasta. Przybysze zza wschodniej granicy s¹ umieszczani na dworcach, stadionach i w innych obiektach. Hala sportowa Torwar na warszawskim Powiœlu udostêpni³a miejsce dla 500 osób. Powa¿nym problemem s¹ pojawiaj¹ce siê braki ¿ywnoœci, mimo trwaj¹cej zbiórki artyku³ów spo¿ywczych. Niepokoj¹ce s¹ równie¿ wystêpuj¹ce przypadki koronawirusa co jest zwi¹zane z zagêszczeniem obiektów recepcyjnych. Wiêkszoœæ przyby³ych uchodŸców ma w Polsce krewnych lub znajomych i zwykle zatrzymuje siê u nich. Pozostali potrzebuj¹ pomocy. S¹ to najczêœciej ludzie, którzy nigdy nie byli w Polsce i s³abo znaj¹ nasz jêzyk. Znany historyk profesor Andrzej Nowak przestrzega³ ju¿ pó³ roku temu przed atakiem Putina na Ukrainê. Dzisiaj wiadomo, ¿e nasy³ani na polsk¹ granice jesieni¹ ubieg³ego roku migranci z Bliskiego Wschodu spe³niali rolê „zielonych ludzików” maj¹cych doprowadziæ do destabilizacj Polski i Europy Œrodkowo-Wschodniej. Mia³ to byæ wstêpny etap tyczna broñ atomowa, o mniejszej sile ra¿enia. Pokusa jej u¿ycia bêdzie ros³a. Przy tym stopniu sk³ócenia trudno te¿ wyobraziæ sobie rosyjsko-amerykañskie rozmowy o rozbrojeniu nuklearnym. Bêdziemy raczej œwiadkami procesu odwrotnego. Rosja i Ameryka bêd¹ patrzeæ na siebie z nieufnoœci¹, znan¹ z okresu zimnej wojny. To siê nie zmieni nawet kiedy nie bêdzie ju¿ Putina. Bêdziemy zapewne obserwowaæ nowy wyœcig zbrojeñ, który bêdzie dotyczy³ równie¿ innych pañstw. Niemcy zapowiedzia³y ju¿ niemal podwojenie swojego bud¿etu obronnego. Rosja, chyba, ¿e stanie siê cud i rz¹d Putina szybko upadnie, dziêki inwazji na Ukrainê prawdopodobnie osi¹gnie swój cel minimum jakim jest zatrzymanie rozszerzania NATO. Cena bêdzie jednak bardzo wysoka. Sankcje, choæ nie obejmuj¹ rosyjskiego eksportu ropy i gazu, w d³u¿szej perspektywie bêd¹ niszcz¹ce. Oznaczaæ to bêdzie coraz wiêksze uzale¿nienie Rosji od Chin i dalszy wzrost znaczenia tego pañstwa na arenie miêdzynarodowej, Chiny bêd¹ coraz silniejsze i z czasem podejm¹ pewnie próbê zdominowania swoich azjatyckich s¹siadów, w takim samym stopniu jak USA dominuj¹ dziœ w swoim regionie.
Tomasz Bagnowski
inwazji. Nie dosz³o do tego dziêki zdecydowanej postawie rz¹du polskiego, który zdo³a³ zabezpieczyæ granice kraju. We wtorek premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jaros³aw Kaczyñski udali siê do Kijowa. W sk³ad delegacji, która reprezentuje Uniê Europejsk¹, weszli równie¿ premier Czech Petr Fiala oraz premier S³owenii Janez Jansa. W zamieszczonym na facebooku wpisie szef polskiego rz¹du zaznaczy³ miêdzy innymi: „Ta wojna to wynik dzia³añ okrutnego tyrana, który atakuje bezbronnych cywili, bombarduje miasta i szpitale na Ukrainie (...). Musimy jak najszybciej zatrzymaæ tragediê, która dzieje siê na Wschodzie”. Natomiast europose³ PiS Joachim Brudziñski skomentowa³ kijowsk¹ wizytê nastêpuj¹co: „To, ¿e dzisiaj w Kijowie s¹ premierzy Czech i S³owenii, a tak¿e wicepremier do spraw Bezpieczeñstwa Narodowego i spraw Obronnych Jaros³aw Kaczyñski, którzy pojechali na Ukrainê jako delegacja Rady Europejskiej, w imieniu ca³ej wspólnoty europejskiej, to dowód na to, ¿e liczy siê tylko realna polityka, realne wsparcie, równie¿ to symboliczne. To moralne wsparcie dla prezydenta Ze³eñskiego, ale nie tylko, bo równie¿ dla ca³e-
go narodu ukraiñskiego, dla tych wszystkich, którzy broni¹ dzisiaj równie¿ bezpieczeñstwa Warszawy, Berlina, Pary¿a czy Brukseli”. Je¿eli Ukraina jest obecnie wrogiem nr 1 dla Putina, to Polska niew¹tpliwie jest pod tym wzglêdem na drugiej pozycji. Od kilku lat historycy rosyjscy staraj¹ siê ukazaæ Polskê jako zacofane, faszystowskie pañstwo. Putin chwyta nawet za orê¿ antysemityzmu oskar¿aj¹c Polaków o nienawiœæ rasow¹. Taka retoryka mo¿e wzbudziæ obawy o suwerennoœæ naszego kraju. Jedyn¹ nadziej¹ w takiej sytuacji jest uczestnictwo Polski w strukturach Paktu Pó³nocnoatlantyckiego. * Polska przyjmuje w goœcinê setki tysiêcy uchodŸców z Ukrainy a tymczasem Parlament Europejski przyjmuje rezolucjê zwi¹zan¹ z wstrzymaniem funduszy unijnych dla naszego kraju rzekomo za ³amanie praworz¹dnoœci. Rezolucji nie poparli nawet deputowani PO/KO twierdz¹c, ¿e jest ona nie na czasie. Natomiast za rezolucj¹ g³osowali przedstawiciele Lewicy na czele z postkomunistami W³odzimierzem Cimoszewiczem i Leszkiem Millerem. Nawi¹zuj¹c do zakupów ropy i gazu od Rosji przez niektóre kraje UE, eurodeputowany PiS Patryk Jaki oœwiadczy³: „...zamiast pomóc Polsce, dalej p³acicie w tym czasie 600 mln euro dziennie Putinowi. I za te pieni¹dze on morduje codziennie ludzi!” * Zbrodniczy najazd putinowskiej Rosji na Ukrainê trwa. Moskiewski re¿im stosuje metody terroru typowe dla mongolskich najeŸdŸców w Œredniowieczu. Ojczyzna Puszkina, Lermontowa, Sacharowa, Wysockiego milczy. Nieliczne protesty antywojenne s¹ t³umione w zarodku przez si³y policyjne. W dalszym ci¹gu pozostajemy solidarni z Ukrain¹. m
Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski
Pi¹tek Widzê, ¿e „Putin jest dobry na wszystko“… Inflacja oficjalnie w USA ju¿ osiem procent (rz¹dowo, precyzyjnie – 7,9 proc.), a tak naprawdê (bez rz¹dowych manipulacji liczbami) kilkanaœcie procent, co ka¿dy mo¿e zauwa¿yæ w sklepie czy – przede wszystkim – na stacji benzynowej. Spanikowani Demokraci, spanikowany prezydent Joe Biden, postanowili wszystko zrzuciæ na Putina. Na Putina i jego wojnê na Ukrainie (dlatego rosn¹ ceny ropy), no i oczywiœcie COVID (przerwy w dostawach niemal wszystkiego).” Zrobiê wszystko, aby zmniejszyæ zwy¿kê cen spowodowan¹ przez Putina tutaj, w Ameryce” zadeklarowa³ prezydent USA. Zdziecinniali „szpece” od propagandy wymyœlili na-
wet hasztag do mediów spo³ecznoœciowych #PutinPriceHike. Prawda jest jednak taka, ¿e to Biden i Demokraci swoj¹ polityk¹ (niemal nieograniczonymi stymulusami, wydatkami bud¿etowymi, walk¹ z sektorem paliwowym w imiê ochrony klimatu) bardzo przyczynili siê do rozbuchania inflacji. I doskonale o tym wiedz¹, wiêc szukaj¹ wymówek, próbuj¹c zdj¹æ z siebie odpowiedzialnoœæ. Bo inflacja to wyborczy killer dla Demokratów w czasie listopadowych wyborów do Kongresu. Dlatego próbuj¹ sugerowaæ, ¿e to „wina Putina”. Problem w tym, ¿e inflacja posz³a ostro w górê zanim zaczê³a siê wojna na Ukrainie. Amerykanie o tym doskonale wiedz¹ i – jeœli potwierdz¹ siê póŸn¹ jesieni¹ nastroje z dzisiaj – zapowiadaj¹ siê srogie, wyborcze baty dla Demokratów. Zas³u¿one. Niedziela Na naszych oczach zmienia siê historia. Byæ mo¿e Projekt Miêdzymorza na-
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
7
Kartki z przemijania Na Dominikanie zieleñ gêsta i soczysta. Gdzie nie spojrzeæ, tam trzcina cukrowa i palmy. S³oñce parzy, niebo b³êkitnieje, morze turkusowieje. Ksiê¿yc œwieci ca³y dzieñ. W lasach iguany i inne p³azy z wy³upiastymi oczami i d³ugimi jêzykami. Wielkie ptaki poluj¹ na ryby i mniejsze ssaki. Ma³pek te¿ nie brakuje. Bawi¹ siê rozkosznie na ga³êziach. Przy drogach wystaj¹ od œwitu m³odzi Murzyni w nadziei, ¿e ktoœ ich do czegoœ zatrudni. Chudzi i drobni. Plantatorzy i kontraktorzy zbieraj¹ ich do ma³ych furgonetek, w których stoj¹ œciœniêci jak sardynki. Po pracy podwo¿¹ ich tylko do szosy i tam znów musz¹ czekaæ na kogoœ, kto ich podwiezie w pobli¿e domu. Niektórzy pieszo pokonuj¹ kilka kilometrów. Bywa te¿, ¿e na motocyklu lub motorowerze jad¹ trzy osoby. Bywa, ¿e z ma³ym dzieckiem. Widujê kobiety nios¹ce zakupy w koszu na g³owie.
$
Wschodnia Dominikana jest równa jak stó³, ale ju¿ na pó³nocy rysuje siê pasmo gór, wypiêtrzaj¹ce siê prosto z tej¿e równiny. ¯adnej pagórkowatoœci i falistoœci – równina i nagle góry. A za nimi znowu¿ równina. Przy Morzu Karaibskim roz³o¿yste palmy wyrastaj¹ z piaszczystych pla¿. A to¿ morze to istne cudo. Cieplutkie, czyœciutkie i ma³os³one. Nie chce siê zeñ wychodziæ. Tchu mi nie brakuje, tedy p³ywam i p³ywam. W Punta Cana luksusowe hotele i takie¿ pola golfowe, nieco dalej maleñkie pólka i bieda-domki z czegokolwiek, tak¿e z blachy. Jeszcze dalej plantacje i plantacyjki, stra¿nice i stra¿nicyjki, konie i koniki, krowy i krówki, os³y i osio³ki. Wszystkie zwierzêta chude. Osio³ki objuczone.
$
W Hotelu Riu Palace w Punta Cana drinki podaj¹ niemal ca³¹ dobê. A to w basenach, a to na pla¿y. Siedzisz sobie na le¿aku a tu co chwila podchodzi kelner i proponuje to, i tamto z najwy¿szej pó³ki. Na œniadanie dostajê szampana. Do obiadu butlê czerwonego wina, na kolacjê whisky. A póŸniej, podczas ró¿nych koncertów i wystêpów, daj¹ tyle ró¿nych procentów, ile dusza zapragnie. Trudno byæ trzeŸwym, ale próbujê.
$
Saona. Wyspa przy po³udniowym brzegu Dominikany. Sami turyœci. Widoki pocztówkowe. Lasy palmowe rosn¹ce na pla¿ach i ci¹gn¹ce siê kilometrami. W za-
prawdê zacznie nabieraæ lepszych barw. Zwi¹zek Polski z Ukrain¹ zacieœnia siê (oby tylko Ukraiñcy nie stracili portu w czarnomorskiej Odessie). Pañstwa ba³tyckie, ale tak¿e S³owacja, Rumunia, Wêgry a nawet zawsze proniemieckie Czechy, widz¹ coraz bardziej koniecznoœæ wiêkszego zgrania si³ Europy Œrodkowo-Wschodniej nawet wewn¹trz struktury Unii Europejskiej. O tym mówi w wywiadzie dla portalu www.wPolityce.pl wiceminister spraw zagranicznych, Pawe³ Jab³oñski. Poczytajmy, to wa¿ne, zw³aszcza ¿e mówi to osoba z bliskiego otoczenia premiera Mateusza Morawieckiego: „Polska by³a pañstwem, które w znacz¹cym stopniu przyczyni³o siê do szybkiej reakcji Zachodu na rosyjsk¹ agresjê (…) niew¹tpliwy prze³om w polityce niemieckiej, jaki nast¹pi³ dwa tygodnie temu (…) Ale ten prze³om nie by³by mo¿liwy, gdyby nie bardzo silne naciski polskiego rz¹du, premiera Morawieckiego, który razem z prezydentem Litwy pojechali do Berlina. W bardzo mocnych, ostrych, niespotykanych na co dzieñ w dyplomacji s³owach, premier Morawiecki powiedzia³, ¿e przyjecha³ obudziæ sumienie Olafa
Andrzej Józef D¹browski
toczkach czekaj¹ ¿aglówki i motorówki a nieco dalej katamarany. Bufety i kelnerzy te¿ czekaj¹. W wydr¹¿onych ananasach z maleñkimi parasolkami podaj¹ mleczko kokosowe z rumem. P³ywasz w turkusie. A po wyjœciu z morza – jedzenie i drinki oraz muzyka. Gor¹ce powietrze i gor¹ce rytmy. Na kataramanach dyskoteki. Ramiona siê ko³ysz¹, biodra id¹ w ruch, ty³ki siê krêc¹, stopy przybijaj¹ pi¹tki z pod³og¹. Rumu skolko ugodno.
$ $
Powrót na l¹d. I zaraz do netu po now¹ porcjê wiadomoœci. Jak¿e przygnêbiaj¹cych. Jak¿e zatrwa¿aj¹cych. A tym¿e necie anegdota na pocieszenie – „W³adymir W³adymirowicz Putin idzie po œmierci do piek³a. Po jakimœ czasie dostaje przepustkê za wzorowe sprawowanie. Przybywa do Moskwy, spaceruje i wchodzi do baru na wódkê. Pyta barmana – „Krym nasz? „Nasz”, odpowiada barman. „A Donbas nasz?” „Nasz” odpowiada barman. „A co z Kijowem – nasz?”, „Te¿ nasz” – mówi barman. W³adymir W³adymirowicz wyraŸnie zadowolony dopija i pyta: „No charaszo. Ma³adcy. To ile p³acê?” – „Sto hrywien”, odpowiada barman.
$
W Polsce pomagaj¹ uchodŸcom z Ukrainy nawet ci, którzy na co dzieñ nie s¹ altruistami. Wojna z Rosj¹ otwiera w ludziach przestrzenie niekiedy wrêcz nieprzewidywalne. Wszyscy moi polscy przyjaciele i znajomi s¹ w ró¿nych formach g³êboko zaanga¿owani w pomoc Ukraiñcom po obu stronach granicy. Po tej¿e wojnie ju¿ nic nie bêdzie takie samo jak przed ni¹. Nic.
$
Obawiam siê, ¿e skoñczy³a siê ju¿ wypornoœæ Polski w tym¿e przyjmowaniu uchodŸców. Lada moment mog¹ pojawiæ siê problemy natury ekonomicznej, organizacyjnej, logistycznej, prawnej, mentalnoœciowej itp. Oby nie! Potrzeba mnóstwa cierpliwoœci i wytrwa³oœci. I pieniêdzy.
$
Najazd Rosji na Ukrainê spowodowa³ nag³y wzrost zainteresowania jej histori¹ i kultur¹. W gruncie rzeczy bardzo niewiele siê o nich wie. T³umacze siêgaj¹ po ukraiñsk¹ literaturê, teatry po ukraiñskie sztuki. Ja z przyjemnoœci¹ ogl¹dam zarejestrowane na dvd wystêpy znanego mi dobrze ukraiñskiego Zespo³u Pieœni i Tañca im. Paw³a Wirskiego. Werwa i akrobatycznie niemal umiejêtnoœci m³odych tancerzy s¹ wrêcz niesamowite. Popisy solowe i zbiorowe porywaj¹ widowniê bez reszty. Mnie te¿. Lubiê pieœni i tañce poszczegól-
Scholza i ten efekt zosta³ osi¹gniêty. Oczywiœcie to te¿ nie jest tak, ¿e to tylko zas³uga Polski. Dzia³aj¹ inne pañstwa razem z nami. Ale bez tego bardzo silnego g³osu Polski by³oby to trudniejsze. Dzisiaj musimy robiæ to dalej. To jest nasze zadanie. Potrafimy byæ skuteczni, co pokaza³y ostatnie tygodnie, natomiast trzeba sobie zdawaæ sprawê z tego, ¿e po drugiej stronie przeciwnicy te¿ s¹ bardzo silni. Ba, wiele bardzo du¿ych interesów stoi za tym, ¿eby tych naprawdê zdecydowanych sankcji przeciwko Rosji nie wprowadzono”. I dalej: „to s¹ wydarzenia absolutnie historyczne. Dzisiaj tak naprawdê wa¿¹ siê losy tego, jak bêdzie wygl¹daæ ca³y nasz region w najbli¿szych dekadach. Je¿eli bêdziemy w stanie skutecznie wesprzeæ Ukrainê, ¿eby mog³a siê obroniæ i by Putin przegra³ tê wojnê, to zbudujemy dziêki temu na lata relacje z Ukrain¹ czy innymi pañstwami naszego regionu, które bêd¹ po prostu lepiej gwarantowa³y bezpieczeñstwo na ca³ym kontynencie, a zw³aszcza w naszej czêœci. Nad tym bardzo mocno pracujemy, bo to, co jest dzisiaj najwa¿niejsze, to wsparcie w najpilniejszych potrzebach, ale ma te¿
nych narodów, albowiem odbija siê w nich ich dusza w swej najpiêkniejszej postaci. Nawet w tych utworach najbardziej wystylizowanych i uestetycznionych. Muzyka rzadko kiedy jest kompozycj¹ wziêt¹ znik¹d.
$
Jerzy Trela – wybitny nasz aktor skoñczy³ 80 lat. Nie przypominam sobie ani jednej nieudanej jego roli. A widzia³em ich wiele. Szczyty osi¹gn¹³ w spektaklach Konrada Swinarskiego jako Gustaw-Konrad w „Dziadach” Mickiewicza i Konrad w „Wyzwoleniu” Wyspiañskiego. Wspania³¹ kreacjê stworzy³ w „Nosie” Gogola. By³ znakomitym Raskolnikowem w „Zbrodni i karze” Dostojewskiego, Jasz¹ w „Wiœniowym sadzie”, Czechowa, Rejentem Milczkiem w „Zemœcie” Fredry, Klaudiuszem w „Hamlecie” Szekspira, Prosperem w „Morzu i zwierciadle” wed³ug Audena. Wymieniam tylko niektóre z jego najwybitniejszych kreacji. We wspomnianych „Dziadach” porywa³ ¿arliwym buntem przeciwko niesprawiedliwemu Bogu i imponowa³ si³¹ ducha w walce ze z³em. 360 razy musia³ przerzuciæ przez swój krêgos³up Jerzego Stuhra graj¹cego Szatana. Wspomniana kreacja w „Wyzwoleniu” rzuci³a mnie na kolana, w czym nie by³em odosobniony. „Trela to zjawisko […] to cz³owiek dotkniêty palcem Bo¿ym, nieœwiadomy wartoœci swego talentu. Korzysta z niego podobnie jak Aztekowie, którzy z³ota u¿ywali do wyrobu najprostszych narzêdzi. Jest szalenie skromny i pokorny. Jurek to zwyczajnoœæ przy nadzwyczajnoœci” – powiedzia³ o Jerzym Treli aktor Jerzy Biñczycki. Jeszcze dobitniej podsumowa³a jego talent Zofia Rysiówna, mówi¹c, ¿e „tam, gdzie jest Jerzy Trela, jest teatr narodowy”. I nie pomyli³a siê. Aktora tego i jego ¿onê pozna³em osobiœcie, kiedy odwiedzali w szpitalu w Wadowicach wielkiego scenografa Kazimierza Wiœniaka, który le¿a³ tam wraz ze mn¹ po tragicznym wypadku samochodowym, z któregoœmy cudem ocaleli. Przynosili nam rosó³ ugotowany przez tê ¿onê i smako³yki, ¿eby uzupe³niæ szpitaln¹ dietê. Wówczas zdumiewa³a mnie skromnoœæ pana Jerzego i ujmuj¹ca pokora wobec sztuki teatru i sztuki Kazia. Po latach to w³aœnie on dosta³ jego obraz, który bardzo mi siê podoba³ i mia³em nadziejê, ¿e Kazio mi go podaruje. Tak to w ¿yciu bywa. Jako rektor krakowskiej PWST Jerzy Trela zatrudnia³ w niej wyk³adowców usuniêtych przez w³adze z innych uczelni z powodów politycznych.
$
„Panie Wittgenstein, podobno widzia³ pan Boga? Tak w s³owniku”. Tak mi siê jakoœ teraz przypomina to pytanie, kiedy czytam o katastrofalnej sytuacji w Mariupolu. m
ogromne znaczenie jako fundament wieloletnich stosunków miêdzynarodowych.” Amen. Oby siê uda³o. Idea Trójmorza, po fatalnym i na razie bez sukcesu ataku Rosji, jak najbardziej potrzebna dla nowej, stabilnej i demokratycznej Europy. Wtorek Dwaj aktorzy, dwa œwiaty i wrêcz cywilizacyjna przepaœæ. Jeden – Jussie Smollett. Komediant jakich wielu w Ameryce. W³aœnie dosta³ wyrok: sto dni wiêzienia za upozorowany atak rasistowski na siebie. Dlaczego? Bo by³ sfrustrowany, bo chcia³ wiêcej kasy, jeszcze wiêcej rozg³osu, s³awki… Nic nie zrozumia³, nie przeprosi³, dalej odgrywa³ niewinn¹ ofiarê, zalewaj¹c siê ³zami w s¹dzie (te¿ pewnie udawanymi). Ot, Narcyz staraj¹cy siê za wszelk¹ cenê byæ na deskach œwiata, zgni³owatej Cywilizacji Zachodu, imperium „ja, ja, ja”, staraj¹cey siê dyktowaæ standardy ca³emu œwiatu… Wo³odymyr Ze³eñski, równie¿ aktor, g³ównie filmowo-komediowy. Ale gdy przysz³o mu odegraæ prawdziw¹ rolê, prawdziwego przywódcy narodu, nie zawiód³. Nie p³acze, nie jêczy, spokojnie
kieruje obron¹, staj¹c siê ska³¹, na której stoi Forteca Ukraina. Ju¿ dwadzieœcia dni w Kijowie, z którego – pomimo mo¿liwoœci – nie spyla, jak wielu uczyni³oby na jego miejscu, aby gdzieœ z ty³u, kierowaæ obron¹. Niby peryferia Cywilizacji Zachodu (gdzie ta Ukraina? Gdzie ten Kijów? Czy warto gin¹æ za to zadupie? – myœli pewnie wielu mieszkañców Pierwszego Œwiata). A jednak w centrum obrony prawdziwych wartoœci, nie wydumanych „praw” i „szczêœcia” ludzkoœci… Wtorek popo³udniem Premierzy Polski (Mateusz Morawiecki), Czech (Petr Fiala) i S³owenii (Janez Jansza), wicepremier Jaros³aw Kaczyñski przedostali siê do oblê¿onego Kijowa, ¿eby spotkaæ siê z prezydentem Ze³eñskim i jego wspó³pracownikami, wyraziæ solidarnoœæ, rozeznaæ siê w mo¿liwoœciach realnej pomocy. Czyny, nie s³owa tak modne wœród elit Zachodu. Ju¿ nie napiszê co ze stali, ale tak, w³aœnie tak stwarza siê historiê i wykuwa prawdziwe wartoœci a nie liberalne ple, ple, ple… m
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
8
Samochody na linii startu na nowojorskim Time Squre
www.kurierplus.com
Niemiecki Protos
Wyœcig stulecia. Nowy Jork - Pary¿, 1908r. W 1908 r. zorganizowano wyœcig samochodowy, który nazwano „wyœcigiem stulecia”. Nie by³o w tej nazwie zbyt wiele przesady, bo jego trasa prowadzi³a przez trzy kontynenty: ze startem w Nowym Jorku i met¹ w Pary¿u. Samochody zwane w tamtych czasach automobilami, wci¹¿ by³y techniczn¹ nowink¹ i pokonanie tej olbrzymiej, licz¹cej sobie 35 tysiêcy kilometrów trasy, mia³o przekonaæ œwiat do tego wynalazku. Sponsorem wyœcigu by³a nowojorska gazeta „New York Times” i francuska: „Le Matin”, a nagrod¹ za zwyciêstwo by³ wa¿¹cy 635 kg puchar i s³awa.
W
yœcig Nowy Jork – Pary¿ zorganizowano na fali sukcesu rozegranego rok wczeœniej rajdu z Pekinu do Pary¿a. Celem takich wyœcigów by³a popularyzacja idei u¿ywania samochodu i wykazanie, ¿e napêdzane silnikiem spalinowym auto, jest w stanie zast¹piæ zaprzêg ci¹gniêty przez konie. Miêdzykontynentalny wyœcig pomiêdzy Nowym Jorkiem a Pary¿em mia³ byæ najwiêkszym wyœcigiem samochodowym w dziejach ludzkoœci. O œwicie, 12 lutego 1908 r., w centrum Manhattanu, na Time Square, na linii startu stanê³o szeœæ samochodów reprezentuj¹cych cztery ró¿ne kraje. Trzy za³ogi by³y francuskie, po jednej ekipie wystawili Niemcy, W³osi i Amerykanie. Patrz¹c na marki startuj¹cych w wyœcigu samochodów nie sposób wœród nich odnaleŸæ tak¹, która przetrwa³aby do naszych czasów. Na starcie stanê³y francuskie: „De Dion Bouton”, „Moto-Bloc”, „Sizaire Naudin”, w³oski „Zust”, niemiecki „Protos” i amerykañski „Thomas Flyer”.
A
merykañski automobil – „Thomas Flyer”, Model 35 – zbudowa³a firma „Thomas Motor Company” z Buffalo w stanie NY. r. Samochód mia³ czterocylindrowy silnik o mocy 60 KM i by³ w stanie rozwijaæ prêdkoœæ 90 kilometrów na godzinê. W tamtych czasach by³ to prawdziwy demon prêdkoœci. Na wyposa¿enie samochodu sk³ada³y siê dwie ³opaty, dwa kilofy, dwie latarnie i osiem reflektorów. Przewidziano tak¿e miejsce na kanistry z benzyn¹, zwój liny o d³ugoœci 120 metrów, strzelbê i rewolwer dla ka¿dego z pasa¿erów pojazdu. Za³oga samochodu sk³ada³a siê z czterech osób: kierowcy, dwóch mechaników i reportera „Timesa”. Ich konkurenci mieli podobn¹ iloœæ za³ogi i wyposa¿enia. Doœwiadczenie kierowców nie by³o jednolite. O ile amerykañski kierowca – Monty Roberts – by³ zawodowcem i trenowa³ wielogodzinn¹ jazdê samochodem przed tym wyœcigiem, to kierowca za³ogi francuskiej, arystokrata, baron de St. Chaffray, który prowadzi³ „De Dion Bouton”, œciga³ siê wczeœniej, ale na motorówkach. Bra³ udzia³ w wyœcigu takich ³odzi z Marsylii do Algieru, tyle ¿e wszystkie motorówki zatonê³y w jego trakcie. Kierowca „Moto-Bloc” – Charles Godard – startowa³ w poprzednim wielkim wyœcigu z Pekinu do Pary¿a, ale nikt wówczas nie wiedzia³, ¿e nigdy wczeœniej nie prowadzi³ samochodu.
rym europejski samochód zostawa³ na noc. Jeden dolar w 1908 r. mia³ wartoœæ 30 dzisiejszych dolarów.
N
Amerykañski Thomas Flyer
We w³oskiej ekipie, jad¹cej samochodem „Zust” znalaz³ siê Antonio Scarfoglio – dziennikarz i poeta, który szanta¿owa³ swojego ojca, w³aœciciela dziennika w Neapolu, ¿e jeœli nie kupi mu biletu do Ameryki, to ukradnie ³ódŸ na której dotrze do Nowego Jorku. Ojciec ugi¹³ siê, staj¹c siê tak¿e sponsorem w³oskiej ekipy. W niemieckiej za³odze jad¹cej samochodem „Protos”, kierowc¹ by³ niemiecki arystokrata Hans Koeppen. Koeppen by³ porucznikiem niemieckiej armii i by³ przekonany, ¿e jeœli wygra wyœcig, to zostanie awansowany na kapitana.
S
tart do „wyœcigu stulecia” wywo³a³ w Nowym Jorku ogromne zainteresowanie. Na Time Square zgromadzi³o siê æwieræ miliona gapiów. Wyœcig mia³ siê rozpocz¹æ o godzinie 11 rano, wystrza³em oddanym ze z³otego pistoletu przez burmistrza miasta – George McClellana. Jednak o wyznaczonej godzinie burmistrza – znanego ze swojej niepunktualnoœci – nadal nie by³o. Okaza³o siê póŸniej, ¿e po prostu zaspa³. Tymczasem mija³y kolejne minuty a zniecierpliwienie przed³u¿aj¹cym siê startem powoli dochodzi³o do punktu wrzenia. Nieoczekiwanie dla wszystkich do stolika sêdziowskiego podszed³ finansista kolejowy Colegate Hoyt i nie pytaj¹c nikogo o zdanie podniós³ pistolet i wystrzeli³, daj¹c znak, ¿e wyœcig siê rozpocz¹³. W jednej chwili maszyny z rykiem motorów i w k³êbach spalin ruszy³y w transkontynentaln¹ trasê. Samochody mia³y przed sob¹ olbrzymi dystans do pokonania. Pierwsza czêœæ wyœcigu wiod³a przez ca³¹ Amerykê, do Pacyfiku. Nastêpnie ca³a stawka mia³a dotrzeæ a¿ do Cieœniny Beringa na Alasce. Organizatorzy wyœcigu uznali, ¿e cieœnina bêdzie zamarzniêt¹ i œcigaj¹ce siê auta po lodzie przedostan¹ siê do Azji! Stamt¹d samochody mia³y przez Syberiê dotrzeæ do Europy. Proste, prawda? Nawet wspó³czeœnie, nikomu nie uda³o siê pokonaæ cieœniny Beringa samochodem! Z kolei na rosyjskiej Syberii nie by³o dróg i w 1908 r. nie widziano tam jeszcze ani jednego auta. Tym wszystkim organizatorzy wyœcigu zdawali siê jednak nie przejmowaæ. Górê bra³a ekscytacja i entuzjazm. Wierzono, ¿e z problemami trzeba sobie radziæ dopiero wtedy, gdy siê pojawi¹. Samochody mia³y nastêpnie przejechaæ ca³¹ Azjê, przekroczyæ góry Ural i przez Moskwê, Sankt Petersburg i Berlin
dotrzeæ do mety wyœcigu w Pary¿u, pokonuj¹c dystans 35 tysiêcy kilometrów! W tamtych czasach samochody rozsypywa³y siê ju¿ po 15 tysi¹cach kilometrów i gdyby zapytaæ kogoœ, co jest lepszym œrodkiem lokomocji: samochód czy koñ – ka¿dy bez wahania wybra³by konia. Startuj¹ce w wyœcigu samochody nie mia³y dachów a nawet przedniej szyby! W lutym pogoda by³a wci¹¿ zimowa. Ju¿ po wyjeŸdzie z Nowego Jorku samochody z trudem przedziera³y siê przez kopny œnieg. W takich warunkach francuski samochód „Sizaire Naudin” rozsypa³ siê ju¿ po 150 km trasy. Kiedy w West Virginii w b³ocie utknê³y trzy samochody, to trzeba by³o szeœciu koni aby wyci¹gn¹æ ka¿dy z nich z bagna. Z pewnoœci¹ nie by³a to dobra reklama samochodu jako zamiennika konia… W tamtych czasach drogi w Ameryce by³y fatalne i nazywano je szlakami a nie jak dziœ highwayami.
K
a¿da ekipa samochodowa zaczyna³a jazdê o pi¹tej rano i trwa³a ona do ósmej wieczorem. Wówczas kierowca szed³ spaæ a mechanicy pracowali nad samochodem co najmniej do pó³nocy, a czêsto do œwitu. Ka¿dej nocy wylewano wodê z ch³odnicy aby nie zamarz³a i reperowano pêkniêcia ramy samochodu. Paliwo odbierano w sk³adach rolniczych, do których na grzbietach mu³ów, dostarcza³a je firma „Standard Oil”. Poza wielkim miastami nie istnia³a jeszcze sieæ stacji benzynowych. Atmosfera pomiêdzy œcigaj¹cymi siê za³ogami daleka by³a od d¿entelmeñskiej. Amerykanie zostali oskar¿eni o oszustwo po tym, gdy zamiast drog¹, pojechali na skróty po torach kolejowych. Ich konkurenci obawiali siê, ¿e amerykañski pojazd zostanie za³adowany na platformê kolejow¹ i w tajemnicy przewieziony nad Pacyfik. W Indianie za³ogi „Protosa” i „Moto-Bloc” musia³y wynaj¹æ przewodników, co kosztowa³o ich fortunê. Szczególnie s³ono p³acono za konie, które wyci¹ga³y samochody z b³ota. Z nienawiœci¹ patrzono na Amerykanów, bo mogli liczyæ na pomoc swoich ziomków i za nic nie musieli p³aciæ. Europejczycy zamieœcili w „Chicago Tribune” og³oszenie, zwracaj¹c siê do lokalnych automobilistów o pomoc. Gazeta wydrukowa³a je tytu³uj¹c: „¯a³osny apel cudzoziemców”. Przewodnicy brali od nich po trzy dolary za ka¿d¹ przejechan¹ milê i piêæ dolarów za miejsce, w któ-
ic wiêc dziwnego, ¿e na pocz¹tku marca na czele stawki znajdowali siê Amerykanie, którzy osi¹gnêli Kolorado. Na drugim miejscu by³ w³oski „Zust”, który dotar³ do Nebraski, a trzeci by³ francuski „De Dion” przedzieraj¹cy siê przez pustkowia stanu Iowa. „Moto-Bloc” by³ czwarty, jad¹c przez Illinois, a tu¿ za nim by³ niemiecki „Protos”. „Moto-Bloc” by³ jednak w kiepskim stanie i jad¹cy nim Francuzi zdali sobie sprawê, ¿e nie dotr¹ nawet do Pacyfiku. Zdecydowali wówczas, ¿e pojad¹ do Chicago, gdzie za³adowali swój samochód do poci¹gu jad¹cego do San Francisco. Byæ mo¿e nikt by siê o tym nie dowiedzia³, ale wœcibscy dziennikarze sfotografowali ca³¹ sytuacjê. W atmosferze skandalu w³aœciciel francuskiego automobilu wys³a³ swojej ekipie depeszê, która brzmia³a: „Wycofajcie siê z wyœcigu. Sprzedajcie samochód. Wracajcie do domu.” W taki sposób „Moto-Bloc” skoñczy³ swoj¹ przygodê i w stawce zosta³o ju¿ tylko cztery pojazdy.
N
a pocz¹tku kwietnia, za³oga „Thomas Flyer” osi¹gnê³a San Francisco, sk¹d statkiem przetransportowano samochód najpierw do Seattle, a potem do Valdez na Alasce. W Valdez ca³e miasto wysz³o na ulicê aby ich powitaæ. Problem polega³ jednak na tym, ¿e poza Valdez nie by³o dróg, którymi da³oby siê dojechaæ do Cieœniny Beringa. Amerykanie wybrali jedyn¹ opcjê jaka im pozosta³a. Roz³o¿yli swój samochód na kawa³ki i psimi zaprzêgami przedzierali siê dalej na pó³noc. Kiedy informacja o tym dotar³a do komitetu organizacyjnego, zdano sobie sprawê, ¿e zasady wyœcigu s¹ niemo¿liwe do utrzymania i trzeba je zmieniæ. Do Amerykanów wys³ano depeszê aby zawrócili, zabrali swój samochód z powrotem do Seattle i tam za³adowali go na statek p³yn¹cy do W³adywostoku. Amerykanie nie tylko stracili masê czasu na przedzieranie siê do Alaski, ale mieli k³opoty z uzyskaniem rosyjskich wiz. Zanim dotarli do Rosji – Seattle osi¹gnê³a trójka ich konkurentów za³atwiaj¹c formalnoœci szybciej ni¿ Amerykanie, którzy z pierwszego miejsca spadli na ostatnie. Komitet organizacyjny uznaj¹c, ¿e strata za³ogi USA zosta³a wymuszona zmianami regulaminu wyœcigu odjêli od ogólnego czasu Amerykanów 15 dni, co oznacza³o, ¿e jeœli dotr¹ oni do Pary¿a dwa tygodnie po pierwszym samochodzie ze stawki to i tak zostan¹ zwyciêzcami wyœcigu. Z kolei niemieckiej za³odze „Protosa” doliczono karê 15 dni za to, ¿e próbowali oszukaæ i w Ogden w stanie Utah spakowali swój samochód na poci¹g do Seattle. Niemcy t³umaczyli siê nieporozumieniem i dlatego zamiast dyskwalifikacji dostali karê. W tej sytuacji Amerykanie mogliby przyjechaæ do Pary¿a ca³y miesi¹c póŸniej ni¿ Niemcy i wci¹¿ byliby od nich lepsi. Nie by³ to jednak dobry czas na to, aby o tym myœleæ, bo do pokonania zosta³a ca³a Azja. Cdn. Chris Miekina
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
9
Polonia na pomoc Ukrainie í1 Dlatego zachêcamy wszystkich, by do³o¿yli choæby najmniejsz¹ cegie³kê. Datki mo¿na wp³acaæ m.in. korzystaj¹c ze specjalnego konta w Polish Slavic Federal Credit Union, lub zasilaj¹c wybrane przez
siebie organizacje pomocowe. A w najbli¿szym czasie Pulaski Association planuje kolejn¹ zbiórkê” – dodaje wiceprezes zarz¹du.
WK
ZDJÊCIA DOSTALIŒMY OD DARIUSZA KNAPIKA
Nr 266
Nowy Jork
19 marca 2022
Uratowani z nieludzkiej ziemi Ewakuacja Armii Polskiej ze Zwi¹zku Sowieckiego do Iranu w marcu 1942 r. 30 lipca 1941 r. Premier Polskiego Rz¹du na Emigracji genera³ W³adys³aw Sikorski i ambasador sowiecki w Londynie Iwan Majski podpisali uk³ad przywracaj¹cy stosunki dyplomatyczne miêdzy Polsk¹ i Zwi¹zkiem Sowieckim zerwane przez ZSRS 17 wrzeœnia 1939 r. Jednym z postanowieñ by³o utworzenie Armii Polskiej w Rosji. Umowê wojskow¹ w tej sprawie zawarto 14 sierpnia 1941 r. w Moskwie. Przewidywa³a ona, ¿e utworzone „w mo¿liwie najkrótszym czasie” polskie wojsko, bêd¹ce czêœci¹ si³ zbrojnych suwerennej Rzeczypospolitej, walczyæ bêdzie przeciwko Niemcom wspólnie z Armi¹ Czerwon¹ i wojskami innych pañstw sojuszniczych. Podczas walki Polskie Si³y Zbrojne mia³y operacyjnie podlegaæ Naczelnemu Dowództwu ZSRS, z nim te¿ strona polska mia³a uzgadniaæ sprawy organizacyjne i personalne. Uzbrojenie i wyposa¿enie dla polskiej armii mia³o byæ przekazane przez stronê sowieck¹ lub przez rz¹d RP w ramach pomocy z USA. Na wodza Armii Polskiej wyznaczono genera³a W³adys³awa Andersa, wiêzionego od jesieni 1939 r. przez NKWD na £ubiance, który jednoczeœnie us³ysza³ informacjê o uwolnieniu i propozycjê objêcia dowództwa nad formuj¹c¹ siê armi¹. W momencie otrzymania komendy by³ wyniszczonym fizycznie wiêŸniem. Mimo to podj¹³ siê nie tylko wielkiego wysi³ku organizacyjnego, ale tak¿e skomplikowanej gry z sowieckimi w³adzami. Do ulokowanego w mieœcie Buzu³uk w obwodzie orenburskim sztabu Armii Polskiej z ró¿nych zak¹tków „sowieckiego raju” zaczêli œci¹gaæ, czêsto w stanie skrajnego wyczerpania, Polacy, których bezprawnie uwiêzionych w sowieckich wiêzieniach i ³agrach, zwalniano z miejsc zes³ania „na mocy amnestii”. Stworzono z nich pierwsze du¿e formacje wojskowe, które przygotowywano do walki na froncie wschodnim. Po zajêciu wschodniej Polski przez Zwi¹zek Sowiecki wielu Polaków z Kresów Wschodnich zosta³o wcielonych do Armii Czerwonej. Anders chcia³ daæ tym ludziom mo¿liwoœæ wst¹pienia do nowo organizowanej armii polskiej. Sowieci najpierw usi³owali mu wmówiæ, ¿e ¿adnych Polaków w ich wojsku nie ma, a póŸniej, gdy nie mogli ju¿ zaprzeczaæ, odmówili zwalniania ich. Wraz z zaci¹gaj¹cymi siê do wojska Polakami, do Buzu³uku przybywali te¿ cywile. Fatalny stan zdrowia i koszmarne warunki trwaj¹cych niekiedy miesi¹cami podró¿y, sprawi³y, ¿e wielu z tych, którzy chcieli wst¹piæ do Armii Polskiej, nigdy do niej nie dotar³o. Zmarli w drodze z g³odu, zimna i chorób. Wspó³praca ze stron¹ sowieck¹ od pocz¹tku sprawia³a wiele problemów. Moskwa wyraŸnie nie by³a zainteresowana rzetelnym realizowaniem porozumieñ zawartych w uk³adzie Sikorski-Majski. Sowiecka „amnestia” nie objê³a wszystkich polskich wiêŸniów, ponadto w³adze sowieckie kiero-
Podpisanie uk³adu, nazwanego od nazwisk sygnatariuszy „uk³adem Sikorski–Majski”, Londyn, 30 lipca 1941 r. Od lewej: W³adys³aw Sikorski, Anthony Eden, Winston Churchill i Iwan Majski
Oddzia³y polskiej armii w ZSRR, 1942
Genera³owie: Micha³ Tokarzewski-Karaszewicz, W³adys³aw Anders, Mieczys³aw Boruta-Spiechowicz (pierwszy rz¹d, od lewej), Zygmunt Bohusz-Szyszko, p³k Leopold Okulicki (drugi rz¹d). Polskie Si³y Zbrojne w ZSRR, 1942
wa³y czêœæ zwalnianych Polaków na przymusowe osiedlenie w Azji Œrodkowej. Przez ca³y czas strona polska domaga³a siê uzupe³nienia kadry dowódczej o oficerów znajduj¹cych siê, wed³ug przekonania londyñskich w³adz, w obozach internowania na terenie ZSRS w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. W Griazowcu odnaleziono jedynie 400 oficerów, których przeniesiono tam z trzech wspomnianych obozów wiosn¹ 1940 r. Tymczasem Sowieci konsekwentnie unikali odpowiedzi na pytania o zaginionych i utrudniali w³adzom polskim prowadzenie poszukiwañ. Ostatecznie nie ustalono ich losu, który wyjaœni³ siê dopiero w kwietniu 1943 r., gdy Niemcy odkryli w Katyniu masowe groby polskich oficerów. Pomimo ró¿norodnych trudnoœci Armia Polska rozwija³a siê i w po³owie paŸdziernika 1941 r. liczy³a ponad 40 tys. ludzi. Jednak wraz ze wzrostem liczby ¿o³nierzy oraz powiêkszaj¹c¹ siê liczb¹ polskiej ludnoœci cywilnej, która przybywa³a do miejsc tworzenia armii, coraz powa¿niejsze stawa³y siê problemy aprowizacyjne. Tymczasem Sowieci nie tylko nie zwiêkszali przydzia³ów ¿ywnoœciowych dla polskiego wojska, ale je obni¿ali. W grudniu 1941 r. obóz w Tockoje nie otrzyma³ w ogóle po¿ywienia. ¯o³nierze polscy mieszkali w namiotach przy 40 stopniowych mrozach, chodzili w ³achmanach, a szmaty zastêpowa³y im buty. Panowa³ coraz dokuczliwszy g³ód. Narastaj¹ce trudnoœci w relacjach z Sowietami by³y powodem wizyty gen. W³adys³awa Sikorskiego w Moskwie i jego rozmowy ze Stalinem, do której dosz³o 3 grudnia 1941 r. W spotkaniu na Kremlu obok gen. Sikorskiego obecni byli gen. Anders i ambasador Stanis³aw Kot. Ze strony sowieckiej poza Stalinem w rozmowach uczestniczy³ komisarz spraw wewnêtrznych Wiaczes³aw Mo³otow oraz zastêpca szefa sztabu Armii Czerwonej gen. Aleksiej Panfi³ow. Gen. Sikorski w trakcie rozmowy zagrozi³ wyprowadzeniem powstaj¹cej w ZSRS Armii Polskiej do Iranu, gdzie jak mówi³: „Klimat oraz zapewniona pomoc amerykañsko-brytyjska da³yby mo¿e w krótkim czasie przyjœæ ludziom do siebie i sformowaæ siln¹ armiê”. „Armia ta – mówi³ Sikorski – wróci³aby potem na front, by zaj¹æ na nim w³asny odcinek”. „Nie stawiam ultimatum – zastrzega³ siê Naczelny Wódz – ale gdy jest ostra zima, wiatr i mrozy, od których gin¹ ludzie, nie mogê na to patrzeæ i milczeæ”. Gen. Anders oceniaj¹c warunki tworzenia Armii Polskiej stwierdzi³: „Nie jest to formowanie oddzia³ów wojskowych, lecz marna wegetacja”. Stalin siê ugi¹³, w du¿ej mierze z powodu nacieraj¹cych na Moskwê Niemców. Postanowiono powiêkszyæ Armiê Polsk¹ do 96 tysiêcy i przenieœæ do Taszkientu w Azji Œrodkowej, gdzie panowa³ przyjaŸniejszy klimat. 25 tys. ¿o³nierzy przeznaczonych do s³u¿by w lotnictwie, marynarce i wojskach pancernych mia³o opuœciæ ZSRS i udaæ siê do Wielkiej Brytanii oraz na Bliski Wschód. Transport
Gen. W³adys³aw Anders dokonuje inspekcji oddzia³ów Armii Polskiej w ZSRS, 1941
polskich jednostek do Azji Œrodkowej zakoñczono pod koniec lutego 1942 r. Odbywa³ siê on przy mrozach siêgaj¹cych 50 stopni. Nowe tereny zakwaterowania, zaproponowane przez Stalina, okaza³y siê dla ¿o³nierzy i polskiej ludnoœci cywilnej fatalne pod wzglêdem klimatycznym. Warunki by³y dramatyczne, a w wyniku epidemii tyfusu zmar³o 10 tysiêcy osób, w tym wiele dzieci. Wci¹¿ pog³êbia³ siê konflikt polityczny i organizacyjny miêdzy stron¹ polsk¹ a w³adzami sowieckimi, które umiejêtnie go podsyca³y. Przyk³adem ³amania przyjêtych zobowi¹zañ by³o powo³ywanie do sowieckich s³u¿b pomocniczych obywateli polskich narodowoœci ukraiñskiej, bia³oruskiej i ¿ydowskiej oraz zakazywanie im podró¿owania do miejsc organizowania Armii Polskiej. W odpowiedzi na protesty polskiej ambasady rz¹d sowiecki wystosowa³ notê, w której odmawia³ uznania za obywateli polskich tych mieszkañców wschodnich obszarów Rzeczypospolitej, zaanektowanych przez ZSRS, którzy nie byli narodowoœci polskiej. Stalin d¹¿y³ do dezintegracji tworz¹cej siê armii polskiej. Przeciwny by³ od samego pocz¹tku powstaniu zwartych si³ zbrojnych, które, podlegaj¹c legalnym w³adzom Rzeczypospolitej, przyczyni³yby siê do wyparcia wojsk niemieckich z okupowanych obszarów pañstwa polskiego. Sowieci opóŸniali dalszy pobór do polskiej armii, ograniczaj¹c go do trzech republik: kirgiskiej, kazachskiej i uzbeckiej. Nadal starali siê uniemo¿liwiaæ przyjmowanie do Wojska Polskiego obywateli polskich narodowoœci niepolskiej i blokowali zwalnianie obywateli polskich wcielonych do Armii Czerwonej i batalionów pracy. Nie zezwalali tak¿e na ewakuacjê do Wielkiej Brytanii i na Bliski Wschód wspomnianych wczeœniej 25 tys. ¿o³nierzy przeznaczonych do s³u¿by w lotnictwie, marynarce i wojskach pancernych. Gdy na pocz¹tku lutego 1942 r. w³adze sowieckie za¿¹da³y od gen. Andersa skierowania na front nieprzygotowanych jeszcze do walki polskich oddzia³ów, gen. Anders zdecydowanie odmówi³, stwierdzaj¹c, ¿e jego armia osi¹gnie gotowoœæ bojow¹ najwczeœniej za szeœæ miesiêcy. Nie zgodzi³ siê równie¿ na wysy³anie na front pojedynczych dywizji. Powo³ywa³ siê przy tym na dos³owne brzmienie pocz¹tkowych ustaleñ, wed³ug których armia polska mog³a byæ u¿yta wy³¹cznie jako ca³oœæ. Historycy nie maj¹ w¹tpliwoœci, ¿e polscy ¿o³nierze mieli pos³u¿yæ Stalinowi jako „miêso armatnie”. Do 15 marca 1942 r. liczebnoœæ armii polskiej powiêkszy³a siê do 66 750 ¿o³nierzy, nie osi¹gaj¹c poziomu ustalonego w polsko-sowieckich porozumieniach z grudnia 1941 r. Sowieci wczeœniej zobowi¹zali siê, ¿e bêd¹ dostarczaæ broñ kolejnym dywizjom, jeœli poprzednie pójd¹ na front. Ostatecznie tylko 5 Dywizja Piechoty otrzyma³a broñ, ale bez artylerii pancernej i przeciwlotniczej oraz œrodków transportu, przez co jej wartoœæ bojowa zosta³a ograniczona. Pozosta³e polskie dywizje nigdy nie otrzyma³y broni, poza niewielk¹ iloœci¹ niezbêdn¹ dla celów szkoleniowych i wartowniczych.
Statek przewo¿¹cy polskich ¿o³nierzy i cywilnych uchodŸców przybywa do Iranu ze Zwi¹zku Sowieckiego, 1942
Namioty dla polskich uchodŸców w Iranie, 1943
Po raz kolejny zmniejszono racje ¿ywnoœci. Blisko 70 tys. ¿o³nierzy gen. Andersa nadal otrzymywa³o tylko 40 tys. przydzia³ów ¿ywnoœciowych. Liczbê tê w marcu 1942 r. zredukowano do 26 tys. racji. Tymi g³odowymi porcjami ¿o³nierze dzielili siê jeszcze z ludnoœci¹ cywiln¹. W tej sytuacji najwa¿niejszym zadaniem dla gen. Andersa stawa³o siê ocalenie polskiej armii i ludnoœci cywilnej. 18 marca 1942 r. na spotkaniu ze Stalinem poruszy³ kwestiê ewakuacji czêœci wojska polskiego do Iranu. W³adze brytyjskie popar³y ten pomys³. Ewakuacja by³a na rêkê i Stalinowi i Winstonowi Churchillowi, potrzebuj¹cemu na gwa³t wsparcia dla Brytyjczyków, którzy chcieli u¿yæ polskiej armii do ochrony pól naftowych na Œrodkowym Wschodzie w przypadku groŸby ich zajêcia przez si³y niemieckie, o czym zreszt¹ premier Wielkiej Brytanii za plecami Polaków rozmawia³ z przywódc¹ Zwi¹zku Sowieckiego. Polacy ponownie stali siê przedmiotem niehonorowego, godnego pogardy aktu wielkich mocarstw. Stalin zgodzi³ siê bez wahania na wyjazd wszystkich tych ¿o³nierzy polskich, dla których nie wystarcza³o ¿ywnoœci. Od momentu gdy Armia Czerwona zdo³a³a zatrzymaæ niemieck¹ ofensywê, poczu³ siê pewniej, a gdy alianci zapewnili mu dostawy broni, sprawa polska zaczê³a odsuwaæ siê na dalszy plan. Z politycznego punktu widzenia nieobecnoœæ armii polskiej na froncie wschodnim
by³a dla Stalina dogodniejsza – rozwi¹za³ siê problem niechcianego sojusznika, co zwalnia³o go, jego zdaniem, z jakichkolwiek zobowi¹zañ wobec Polski. W konsekwencji przyjêtych ustaleñ przy sowieckiej pomocy od 24 marca do 5 kwietnia 1942 r. ZSRS opuœci³o, udaj¹c siê do Iranu blisko 44 tys. osób, w tym ponad 33 tys. wojskowych. W Zwi¹zku Sowieckim pozosta³o nadal ponad 40 tys. ¿o³nierzy polskich. Gen. Anders obawia³ siê jednak, ¿e w przypadku poprawy sytuacji militarnej ZSRS, polskie jednostki mog¹ zostaæ rozwi¹zane, a ¿o³nierze uwiêzieni ponownie w ³agrach. Ewakuacja polskiej ludnoœci odby³a siê w dwóch turach, g³ównie drog¹ morsk¹, która by³a ³atwiejsza do pokonania ze wzglêdów transportowych ni¿ l¹dowa, z portu w Krasnowodzku do Pahlevi. Prowadzona by³a tak¿e drog¹ l¹dow¹ z wykorzystaniem miasta Aszchabad, le¿¹cego przy granicy sowiecko-perskiej, gdzie gen. Bohusz-Szyszko zorganizowa³ bazê ewakuacyjn¹. 2 lipca 1942 r. rz¹d polski w Londynie zosta³ poinformowany o tym, ¿e Stalin zdecydowa³ siê na wyprowadzenie z ZSRS pozosta³ych jednostek wojska polskiego na Bliski Wschód. Sowiecki dyktator pozbywa³ siê w ten sposób polskiego wojska, lojalnego wobec legalnych w³adz RP, pozyskuj¹c z drugiej strony wdziêcznoœæ Brytyjczyków. 31 lipca 1942 r. w Taszkiencie podpisano polsko-sowiecki protokó³ doty-
cz¹cy wyprowadzenia do Iranu Polskich Si³ Zbrojnych oraz rodzin oficerów i ¿o³nierzy. Ewakuacja polskiej armii by³a zdaniem gen. Andersa jedyn¹ szans¹ na jej ocalenie, uwa¿a³, ¿e pozostanie w Rosji musi skoñczyæ siê dla wszystkich Polaków ca³kowit¹ zag³ad¹. Od 19 do 31 sierpnia 1942 r. ZSRS opuœci³o blisko 70 tys. osób, w tym oko³o 25 tys. cywilów. Wœród ewakuowanych znalaz³o siê tak¿e na skutek interwencji gen. Andersa oko³o 4 tys. polskich ¯ydów. Dziêki placówce likwidacyjnej w Aszchabadzie, która dzia³a³a do listopada 1942 r., do Teheranu wyjecha³o jeszcze ponad 2,5 tys. osób. Wœród nich ponad 700 ¿o³nierzy i blisko 2 tys. osób cywilnych. £¹cznie w czasie ewakuacji przeprowadzonych w 1942 r. do Iranu wys³ano ponad 115 tys. osób, w tym blisko 78,5 tys. ¿o³nierzy i 18 tys. dzieci. Pozostali polscy obywatele, ró¿nych narodowoœci i wyznañ, nie opuœcili ZSRS, a groby ich rozsiane s¹ po ró¿nych zak¹tkach imperium Stalina. Ewakuowanych rozmieszczono na terenie Iranu i Iraku. Rozpoczê³a siê praca nad popraw¹ kondycji i wyszkoleniem polskich ¿o³nierzy. W 1943 r. z jednostek przebywaj¹cych w Iranie utworzony zosta³ II Korpus Polski dowodzony przez gen. Andersa, który bêd¹c w sk³adzie brytyjskiej 8. Armii uczestniczy³ w kampanii w³oskiej. W maju 1944 r. polscy ¿o³nierze brali udzia³ w zdobywaniu Monte Cassino. Ludnoœæ cywilna zosta³a rozlokowana w ró¿nych miejscach na œwiecie, wchodz¹cych wówczas w sk³ad Imperium Brytyjskiego. Polskie osiedla i ochronki dla dzieci znajdowa³y siê w Indiach, Australii, Zimbabwe i Ugandzie. Czêœæ Polaków na zawsze pozosta³a na emigracji. Porozumienie polsko-radzieckie okaza³o siê wyj¹tkowo nietrwa³e. Przyczyn¹ ponownego konfliktu by³o odkrycie masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez Sowietów wiosn¹ 1940 roku w Lasku Katyñskim. Opr. J. Szczepkowska
ZDJ. NAC
Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Droga ewakuacji i dzia³ania bojowe Armii Polskiej pod dowództwem gen. Andersa
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz
12
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
Dooko³a sto³u
13
Adam Ma³osolny
Downton Abbey – wy¿sze sfery od kuchni
„Downton Abbey” to nazwa posiad³oœci brytyjskich arystokratów – rodziny Crawley – z powieœci Juliana Fellowesa. Historia rozpoczyna siê od zatoniêcia s³ynnego „Titanica” w 1912 r., którym podró¿owa³ spadkobierca g³owy rodziny – hrabiego Grantham. Jego œmieræ tworzy rodzinny chaos, który wpisuje siê w kryzys coraz bardziej chaotycznego œwiata. Ta piêkna i wzruszaj¹ca historia przypad³a widzom – w swojej filmowej wersji – do gustu tak mocno, ¿e nakrêcono szeœæ sezonów serialu, kilka wydañ specjalnych i pe³nometra¿owy film o dalszych losach rodziny Crawley. Tytu³owe Downton Abbey wchodzi w swoj¹ fazê schy³kow¹, podobnie jak brytyjska arystokracja. Coraz ciê¿sze czasy i wojna œwiatowa sprawiaj¹, ¿e utrzymanie posiad³oœci i ci¹g³oœci rodzinnego, feudalnego splendoru jest coraz trudniejsze. Arystokracja przestaje spe³niaæ swoj¹ tradycyjn¹ rolê, wypierana przez zyskuj¹c¹ na popularnoœci emancypacjê a tak¿e efekt rewolucji przemys³owej, dziêki której powsta³a klasa œrednia. Tradycyjne zawody takie jak: lokaje, pokojówki, kamerdynerzy czy obs³uga pañskiej kuchni, odchodzi powoli w przesz³oœæ. Nie od razu jednak i nie w ca³ej swojej rozci¹g³oœci. ¯ycie wy¿szych, brytyjskich sfer wci¹¿ prze¿ywa swoje momenty dawnego splendoru: bale, wystawne kolacje, organizowane z rozmachem œwiêta czy odwiedziny wa¿nych osobistoœci. Wszystko to ma swoj¹ oprawê, zanurzon¹ w brytyjskiej historii, tradycji i przepychu. ¯ycie w Downton Abbey jest do bólu symboliczne. Centraln¹ czêœæ pa³acu zajmuj¹ wy¿sze sfery a w maleñkich pokoikach suteren i strychów mieszka ich obs³uga. Rezydencja taka jak Downton Abbey potrzebowa³a do swojej obs³ugi minimum 25-30 s³u¿¹cych, wliczaj¹c w to ogrodnika. S³u¿¹cy równie¿ byli podzieleni na wy¿sz¹ i ni¿sz¹ klasê z w³asnymi przywilejami. Po wspólnym obiedzie ca³ej s³u¿by, jej górna dziesi¹tka mia³a jeszcze jeden posi³ek z³o¿ony z tego, co zosta³o po obiedzie arystokratów. Miejscem, w którym nastêpuje spotkanie obu tych sfer spo³ecznych jest kuchnia i jadalnia i to w³aœnie jedzenie nieoczekiwanie jest centralnym punktem historii Downton Abbey. Stó³ w jadalni demonstruje bogactwo i pozycjê rodziny, która od pokoleñ zamieszkuje posiad³oœæ. Kuchnia pracuje tam od œwitu do zmierzchu w nieustannym procesie przygotowywania jedzenia i napojów na ró¿ne okazje i czêœci codziennej rutyny arystokratów. S¹ to czasy, gdzie elektrycznoœæ jest technologiczn¹ nowink¹, a lodówek jeszcze nie wynaleziono. Kiedy w posiad³oœci w koñcu zak³ada siê elektrycznoœæ, pomys³ aby by³a dostêpna tak¿e w kuchni wydaje siê szalony i nie na miejscu.
Jedzenie jest w opowieœci symbolem statusu, bo tylko klasa wy¿sza ma dostêp do najlepszych produktów, nie do osi¹gniêcia dla zwyk³ych ludzi. Gotuje siê wówczas w brytyjskich arystokratycznych domach na mod³ê francusk¹, wprowadzon¹ na wyspy brytyjskie przez króla Edwarda VII. Podawane na lordowski stó³ potrawy s¹ nie tylko drogie i wystawne, ale musz¹ tak¿e wspaniale wygl¹daæ i przyk³ada siê do tego ogromn¹ wagê. Panuje zasada, ¿e jeœli mo¿na rozpoznaæ z czego zosta³a zrobiona okreœlona potrawa, to nie mo¿e byæ ona dobra. Dlatego kucharze przechodz¹ samych siebie w wymyœlnych dekoracjach. Jeœli podawano np. ozorki w galarecie to musia³y byæ one najpierw ugotowane, zmielone, przyprawione, zmieszane z ¿elatyn¹ i dopiero wtedy przek³adano je do foremek o kszta³cie jêzyka i po zastygniêciu podawano na stó³. Ozorki mia³y wygl¹daæ jak jêzyk, ale nie przypominaæ ozorków. Taka by³a kulinarna obsesja edwardiañskiej Anglii, w której w tym samym czasie tysi¹ce ludzi przymiera³o g³odem. Matka hrabiego Grantham – Violet – zwyk³a mowiæ, ¿e: „nic bardziej nie ilustruje sukcesu ni¿ nadmiar”. Kucharz w takiej rezydencji ma nie tylko sta³¹ posadê, ale tak¿e pomocników do swojej dyspozycji. W filmowej wersji jest to lubiana przez wszystkich pani Patmore, która ¿ongluje setkami rozmaitych naczyñ, brytfann, foremek, rozmaitych maszyn, które mia³y u³atwiæ tworzenie takiego wystawnego jedzenia. Obiad w Downton Abbey sk³ada³ siê z dziewiêciu dañ, które rozpoczyna³a sklarowana zupa rybna, za któr¹ pod¹¿a³y przek¹ski, takie jak ostrygi czy pieczone ptaki ³owne, popijane szampanem. Danie g³ówne to zazwyczaj pieczyste a dalej pudding – obowi¹zkowo œliwkowy, jedzony z plastrem pieczonej wo³owiny, owoce, rozmaite deserowe ciasteczka i ciê¿ki jak mokra ceg³a placek owocowy. Taki placek najlepiej smakuje w towarzystwie serów. W najbogatszych domach podawano obiad w stylu à la française, który sk³ada³ siê z trzech dañ tyle, ¿e ka¿de takie danie wymaga³o kompletnej zmiany zastawy sto³owej, bo w jego sk³ad wchodzi³o kilkanaœcie potraw. Wymaga³o to doskonalej organizacji i wiedzy osoby, która zawiadywa³a przep³ywem potraw. Na stole
wszystko musia³o byæ ustawione w idealnym, symetrycznym porz¹dku. Nie mo¿na by³o na jednym koñcu sto³u postawiæ homara, a na drugim ozorki w galarecie. Potrawy na stole musia³y harmonizowaæ ze sob¹ nie tylko sk³adnikami ale i kolorem. W najbogatszych domach podawano tak¿e lody. Tworzono dziesi¹tki ich odmian z lodami ogórkowym na czele! Lody polewano interesuj¹c¹ mieszank¹ wody pomarañczowej lub ró¿anej, zmieszanej ze œmietan¹, cukrem i brandy. Taka mikstura dojrzewa³a przez kilka dni, powoli odparowuj¹c wodê. Polane ni¹ lody eksplodowa³y smakiem i b¹belkami. Innym egzotycznym brytyjskim deserem jest spotted dick, ciasto gotowane na parze z suszonymi porzeczkami, polewane gor¹cym, s³odkim sosem. Wszystkie potrawy podawane by³y bezszelestnie i w milczeniu przez obs³ugê, która stoj¹c za plecami obiaduj¹cego pañstwa, dba³a aby wszystko by³o na w³aœciwym miejscu. Obs³uga przy takim stole przechodzi³a d³ugie szkolenie, staraj¹c siê wkomponowaæ swój serwis w harmoniê sto³u i przenosz¹c czasem setki ceramicznych naczyñ, w drodze z i do kuchni. Pierwsza wojna œwiatowa drastycznie zmieni³a ten brytyjski, arystokratyczny epikureizm, ale w sposób przewrotnie oszczêdny. Iloœæ dañ podawanych na obiad w rodzinie Crawley spada z dziewiêciu do piêciu. Nawet arystokraci zaczynaj¹ byæ wstrzemiêŸliwi. To wtedy rezygnuje siê z francuskiego stylu podawania obiadu na rzecz rosyjskiego (!) zwanego à la russe. W tym stylu, zamiast kilkunastu potraw na stole, pojawia³a siê jedna potrawa podzielona na kilkanaœcie porcji. Dla kuchni by³a to prawdziwa ulga. Ciekawe jest to, ¿e etykieta pozwala³a na to, aby ka¿dy móg³ zdecydowaæ czy chce spróbowaæ danej potrawy i ile chce aby jej na³o¿ono mu na talerz, ale wówczas trzeba by³o zjeœæ wszystko to, co siê na takim talerzu znalaz³o. Wojna sprawi³a, ¿e racjonowanie ¿ywnoœci sta³o siê koniecznoœci¹ i najbardziej odczuli to zwykli ludzie. Mówiono im, ¿e ograniczenie spo¿ywania chleba jest ich patriotycznym obowi¹zkiem. Arystokratów to nie obowi¹zywa³o, bo mieli swoje w³asne posiad³oœci produkuj¹ce ¿ywnoœæ. Obiad by³ niezwykle wa¿nym elementem codziennej rutyny arystokratów, bo pozwala³ na zapraszanie goœci. Mia³o to kolosalne znaczenie, gdy zapraszaj¹cy dom mia³ pannê na wydaniu i szukano dla niej odpowiedniego kandydata na mê¿a. Taki kandydat by³ uwa¿nie obserwowany przy stole. Upewniano siê wówczas co do jego manier, a tak¿e lotnoœci umys³u, bo obiad by³ doskona³ym pretekstem do konwersacji. Trzeba tu tak¿e pamiêtaæ, ¿e ka¿da z zaproszonych osób przybywa³a z minimum jednym s³u¿¹cym i kierowc¹ i wszystkich tych ludzi trzeba by³o wy¿ywiæ. Dlate-
go kuchnia w domach jak Downton Abbey nieustannie produkowa³a ogromne iloœci jedzenia. Musia³a byæ znakomicie wyposa¿ona, zorganizowana i mieæ kucharza lub kucharkê jak pani¹ Patmore, która zna³a najbardziej wyrafinowane przepisy, aby dogodziæ podniebieniu arystokracji. Osoba jak pani Patmore musia³a mieæ pierwszego pomocnika, który by³ szkolony na nastêpcê kucharza i gotowa³ potrawy dla obs³ugi domu. Czêsto kucharz w takim domu mia³ czterech pomocników i ten ostatni musia³ d³ugo pracowaæ aby zaj¹æ pozycjê trzeciego. Struktura pracy w kuchni przypomina³a strukturê wojskow¹, gdzie dyscyplina i jasnoœæ umys³u by³a niezwykle wa¿na. Sercem arystokratycznej kuchni jest ¿eliwny piec i od jego pracy i wydajnoœci zale¿a³o powodzenie i smak potraw. Taki piec, gdy siê nagrza³ rozprowadza³ swoje ciep³o niezwykle równomiernie, co dawa³o fantastyczne efekty kulinarne. Wa¿ny by³ tak¿e u¿ywany opa³ i od jego jakoœci zale¿a³o wszystko. Kiepski wêgiel nie dawa³ wystarczaj¹cej temperatury i wró¿y³ katastrofê. W kominach czêsto montowano ro¿na na pieczyste, ale w kominach lubi³y siê zadomowiæ kawki i inne ptaki. Ich gniazda notorycznie zatyka³y kominy, staj¹c siê powodem biblijnej w swojej skali, kuchennej katastrofy. Historia Downton Abbey sta³a siê tak popularna, ¿e opublikowano nawet „Oficjaln¹ ksi¹¿kê kucharsk¹ z Downton Abbey” napisan¹ przez dr Annie Gray, brytyjsk¹ historyk jedzenia z Oxfordu. Pani historyk zadba³a o to, aby nie tylko opisana przez ni¹ potrawa odpowiada³a temu, co podawano w angielskich, arystokratycznych domach, ale tak¿e ¿eby mo¿na j¹ by³o zrobiæ we wspó³czesnej kuchni z tego, co jest dostêpne w sklepach. Pani doktor wypróbowa³a w swojej kuchni wszystkie przepisy jakie zamieœci³a w ksi¹¿ce upewniaj¹c siê, czy prawda historyczna idzie w parze ze smakiem. Nie wszystkie sk³adniki jest ³atwo zdobyæ. Niektóre z potraw wymagaj¹ np. konkretnego gatunku jab³ka, co nie jest ³atwe, nawet gdy na rynku sprzedaje siê trzy tysi¹ce gatunków tych owoców. Niektórych jab³ek ju¿ siê nie uprawia, bo przynosz¹ zbyt ma³y zysk. Takim jab³kiem s¹ coxy, których smak wci¹¿ pamietam z dzieciñstwa. Podobno mo¿na jednak znaleŸæ ich zamiennik. Ale powsta³y tak¿e inne ksi¹¿ki z przepisami z Downton Abbey. Ich tytu³y s¹ standardowe, choæ podtytu³y brzmi¹ zachêcaj¹co. Jedna z nich, z przepisami na koktajle, ma podtytu³: „W³aœciwa libacja na ka¿d¹ okazjê”. Bo¿onarodzeniowy podtytu³ ksi¹¿ki kucharskiej rodziny Crawley brzmi: „Celebruj Œwiêta jak arystokrata”. Tymczasem popularnoœæ historii Juliana Fellowesa nie s³abnie. W maju tego roku pojawi siê kolejna czêœæ sagi pt. „Downton Abbey: A New Era” i zapewne na stole znów zobaczymy kolejne, wystawne potrawy z epoki. m
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
14
www.kurierplus.com
GRUBE RYBY I PLOTKI W zwi¹zku z napaœci¹ Rosji na Ukrainê i dramatyczn¹ sytuacj¹, w jakiej znaleŸli siê nasi wschodni s¹siedzi, coraz wiêcej artystów zabiera g³os. Muzycy legendarnej grupy Pink Floyd og³osili, ¿e wycofuj¹ czêœæ swoich utworów z serwisów streamingowych dzia³aj¹cych na terenie Rosji i Bia³orusi. „Stoj¹c po stronie œwiata zdecydowanie potêpiaj¹cego rosyjsk¹ inwazjê na Ukrainê, dzie³a Pink Floyd od 1987 r. oraz wszystkie solowe nagrania Davida Gilmoura s¹ od dzisiaj usuwane ze wszystkich platform muzyki cyfrowej w Rosji i na Bia³orusi” – og³osili muzycy. W ramach sankcji za rozpêtanie wojny z Ukrain¹ fani zespo³u mieszkaj¹cy na terenie wymienionych krajów strac¹ dostêp do albumów studyjnych Pink Floyd, które zespó³ nagra³ po rozstaniu z Rogerem Watersem oraz czterech solowych kr¹¿ków Davida Gilmoura. Artysta aktywnie potêpia agresjê najeŸdŸcy i apeluje w mediach spo³ecznoœciowych: „Rosyjscy ¿o³nierze przestañcie zabijaæ swoich braci. W tej wojnie nie bêdzie zwyciêzców. Moja synowa jest Ukraink¹, a moje wnuczki chc¹ odwiedziæ i poznaæ ich piêkny kraj. Zatrzymajcie to, zanim wszystko zostanie zniszczone. Putin musi odejœæ” – napisa³ Gilmour na Twitterze. Przeciwko wojnie w Ukrainie, a konkretnie za natychmiastowym zawieszeniem broni przez obie strony, dzieñ wczeœniej opowiedzia³ siê równie¿ Roger Waters, który odszed³ z Pink Floyd w 1985 r. (i do dziœ jest sk³ócony z Davidem Gilmourem). On co prawda nie wycofa³ swoich solowych nagrañ z rosyjskich i bia³oruskich platform, za to publicznie odpowiedzia³ na list 19-letniej Ukrainki – Aliny Mitrofanowej. Dziewczyna dziwi³a siê, ¿e Waters, który napisa³ tak wiele antywojennych utworów, nie skrytykowa³ jeszcze publicznie tragedii, któr¹ prze¿ywa jej naród. „Tê wojnê mo¿na uznaæ tylko za nasz problem, ale niestety szybko mo¿e staæ siê katastrof¹ dla ca³ej Europy i œwiata” – poinformowa³a Watersa. Ten opublikowa³ zarówno jej list, jak i swoj¹ odpowiedŸ, w której nazwa³ wojnê „gangsterskim czynem” Putina i oœwiadczy³, ¿e powinno natychmiast nast¹piæ zawieszenie broni. Skrytykowa³ jednak dzia³ania pañstw zachodnich, które wysy-
Weronika Kwiatkowska
David Gilmour
Roger Waters
³aj¹ Ukraiñcom broñ, zamiast anga¿owaæ siê w dyplomacjê. „Zrobiê wszystko, co w mojej mocy, by zakoñczy³a siê ta okropna wojna w waszym kraju. Wszystko z wyj¹tkiem machania flag¹, by zachêcaæ do rzezi” – obieca³ swojej fance. S³owa Watersa spotka³y siê z mieszanymi reakcjami fanów.
teksty i luŸne zapiski ikony polskiej muzyki rockowej, z nadziej¹, ¿e m³odsza wokalistka u³o¿y z nich piosenki. Tak te¿ siê sta³o. Na p³ycie znalaz³o siê siedem utworów z³o¿onych z zapisków Kory i dwie autorskie piosenki Natalii: „Zew” – traktuj¹ca o terapeutycznych dzia³aniach przyrody podczas pandemii oraz „Jest Mi³oœæ”, która opowiada o obcowaniu z twórcz¹ energi¹ drugiej kobiety. „To wielka odpowiedzialnoœæ wzi¹æ na warsztat teksty Kory. S³owa traktowa³am jak per³y z dna morza. Stara³am siê nie braæ wiêcej ni¿ by³o konieczne” – mówi Natalia Przybysz. „Poezja Kory z precyzj¹ akupunktury dotyka³a czêsto rdzenia mojej emocjonalnej konstrukcji. Wiem, ¿e nie jestem jedyn¹ jej pacjentk¹, mam nadziejê, ¿e moje melodie pomog¹ mocniej dzia³aæ tej medycynie” – doda³a. Premierze albumu towarzyszy teledysk do piosenki „Jest mi³oœæ” z udzia³em, m.in. Marii Dêbskiej, Ilony Ostrowskiej i re¿yserki teledysku – Silvii Pogody.
* Kora Jackowska – legendarna wokalistka zespo³u Maanam – zmar³a cztery lata temu. Jednak – jak to w przypadku artystów bywa – pozostaje nieœmiertelna za spraw¹ swojej poezji i muzyki. Po tym jak ukaza³a siê p³yta Ralpha Kamiñskiego z oryginalnymi interpretacjami znanych przebojów Jackowskiej pt. „Kora”, po twórczoœæ liderki Maanamu siêgnê³a Natalia Przybysz. P³yta „Zaczynam siê od mi³oœci” powsta³a za spraw¹ Kamila Sipowicza, wieloletniego partnera i mê¿a Kory, który powierzy³ Przybysz niezaœpiewane nigdy wczeœniej
* Celebrytka Kim Kardashian s³awê zyska³a za spraw¹ seks taœmy (któr¹ – jak podaj¹ media – opinii publicznej udostêpni³a jej w³asna matka!) i reality show „Z kamer¹ u Kardashianów”, w którym wystêpowa³a przez 14 lat, wystawiaj¹c swoje prywatne ¿ycie na widok publiczny. W zesz³ym roku dwutygodnik Forbes umieœci³ j¹ na 2674. miejscu najbogatszych ludzi œwiata wyceniaj¹c jej maj¹tek na miliard dolarów. W ostatnim wywiadzie, którego celebrytka udzieli³a magazynowi Variety, bo-
Natalia Przybysz
O sytuacji na granicy z Ukrain¹ mówi³ Marek Skulimowski, prezes Fundacji Koœciuszkowskiej.
Przemawia konsul Stanis³aw Starnawski.
Marsz Polonii dla Ukrainy W ubieg³¹ niedzielê, pod has³em „Polonia for Ukraine march”, zebrali siê ci, którzy chcieli wspomóc uciekinierów wojennych z Ukrainy w Polsce. Marsz wystartowa³ z Washington Square Park o godzinie 12:00. Na czele szli wspó³pracuj¹cy z Fundacj¹ Koœciuszkowsk¹ Patryk Tomaszewski i Natalia Wowczko. Obecny by³ konsul RP Stanis³aw Starnawski, a tak¿e prezes Fundacji Koœciuszkow-
skiej Marek Skulimowski. Obaj zabrali g³os, mówi¹c o koniecznoœci pomocy dla uchodŸców i wyra¿aj¹c sprzeciw wobec agresji Rosji na Ukrainê. Z Washington Square maszeruj¹cy przeszli do 23 Ulicy, gdzie w parku okrzykami Ukraina, Ukraina zakoñczyli swój marsz. Organizatorzy spotkania byli sygnowani pod nazw¹ Polonia4Ukraine. (Mo¿na siê z nimi kontaktowaæ na twitter@Polonia4Ukraine.) ZDJÊCIA GRZEGORZ WORWA
Marsz przeciwko wojnie
haterka sporo mówi na temat zarabiania pieniêdzy, pracy w telewizji i rozrastaj¹cym siê imperium marek lifestylowych. Zapytana o porady dla czytelniczek, jak osi¹gn¹æ sukces, Kardashianka stwierdzi³a, ¿e kobiety powinny… przestaæ siê leniæ. „Mam najlepsz¹ radê dla kobiet w biznesie. Podnieœcie swoje p*****one ty³ki i pracujcie. Zdaje siê, ¿e w dzisiejszych czasach nikt ju¿ nie chce pracowaæ” – stwierdzi³a. Uwaga celebrytki spotka³a siê z wieloma nieprzychylnymi komentarzami, z których wiêkszoœæ wytyka³a z³oœliwie, ¿e gwiazda Instagrama rzeczywiœcie „zarobi³a ty³kiem”, wiêc zna tylko jedn¹ drogê do sukcesu. Wystarczy³o kilka godzin, by internet zala³a fala negatywnych wpisów, równie¿ na temat pracy w koncernie zarz¹dzaj¹cym przez Kris Jenner. Dawni wspó³pracownicy podkreœlaj¹, ¿e sprytna matka Kardashianek zatrudnia najczêœciej za g³odowe stawki, albo szuka studentów na darmowe sta¿e. „Mam doœæ s³uchania rad od bogatych imbecyli, którzy uczciwie nie przepracowali ani jednego dnia” – grzmieli internauci. „Wasza fortuna zbudowana jest na niewolniczej pracy tysiêcy osób” – pisali komentuj¹cy. Swoj¹ histori¹ podzieli³a siê równie¿ osoba, która przed laty by³a zatrudniona u celebrytek. „W 2015 roku by³am edytork¹ w kampanii promuj¹cej aplikacjê Kim” – napisa³a Jessica DeFino. „Pracowa³am dzieñ i noc, w ka¿dy weekend. Ale staæ mnie by³o na zakupy tylko w sklepach 99 Cents, kilka razy musia³am braæ dzieñ wolny, bo nie mia³am pieniêdzy na benzynê, ¿eby dojechaæ do pracy” – doda³a dziennikarka. Post DeFino zosta³ polubiony ju¿ ponad 700 tysiêcy razy. m
Kim Kardashian i Kris Jenner
Natalia Wowczko z m³odziudk¹ aktywistk¹.
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
Stany wewnêtrzne
Weronika Kwiatkowska
To „Wojna mia³a nadejœæ ju¿ dawno. Spodziewano siê jej rok za rokiem, miesi¹c za miesi¹cem, dzieñ za dniem. Na Nowy Rok, na Wielkanoc, na Zielone Œwi¹tki, Bo¿e Narodzenie, na wszystkie Marie, Jany, Piotry, Paw³y i we wszystkie, wszystkie inne dni. By³a obgadana, wywró¿ona, wymodlona. A od pewnego czasu nawet s³ychaæ j¹ by³o. Wystarczy³o przy³o¿yæ ucho do ziemi, a gdy pogoda by³a czysta, ws³uchaæ siê dobrze we wschód, a dochodzi³y jej dalekie pomrukiwania, dudnienia, nawet pojedyncze czasami wybuchy. Niekiedy zaœ, w ciemn¹, bezgwiezdn¹ noc, gdy wysz³o siê wzgórze, mo¿na j¹ by³o nawet ujrzeæ. Gdzieœ daleko, daleko, jakby na samym brzegu nocy, ukazywa³y siê oczom ró¿ne przedziwne b³yski, jasnoœci, ³uny czerwone, wygl¹daj¹ce na zwyk³¹ dalek¹ burzê, ale mówiono, ¿e to jest w³aœnie wojna. I mówiono, ¿e nie jest ju¿ wcale daleko, i na dni j¹ obliczano. A gdy d³u¿ej patrzy³o siê na ni¹, robi³a siê tak bliska, jakby dziœ jeszcze mia³a nadejœæ, w œrodku nocy, nad ranem, najwy¿ej ju-
15
tro, pojutrze, ale te¿ strach przed ni¹ bra³. Niektórzy ju¿ na dalekie drogi wychodzili jej naprzeciw, aby pos³uchaæ, wypatrzyæ, którêdy najpewniej przybêdzie. A drudzy mówili, ¿e to jeszcze nie wojna, ¿e to dopiero przeczucie”.* To niemo¿liwe. Powtarzamy. Jak mantrê. Wojna zawsze przecie¿ by³a gdzie indziej. W telewizji. Na pierwszych stronach gazet. W oczach przestraszonych dzieci o innym, ni¿ nasza, kolorze skóry. Które patrzy³y z wyrzutem. Prosto w obiektyw. Ich fotografie wygrywa³y presti¿owe konkursy. A potem zdobi³y œciany galerii w Nowym Jorku i Londynie. By³y wystawiane na aukcjach. Reprodukowane. Zamieniane w pocztówki. Plakaty. Pochylaliœmy siê nad nimi, w trwaj¹cym u³amek sekundy skupieniu. A potem nam obojêtnia³y. Ile mo¿na p³akaæ nad nêdz¹ i nieszczêœciem œwiata? Którego – przyznajmy uczciwie – nigdy do koñca nie rozumieliœmy. I nie chcieliœmy rozumieæ. Konflikty na Bliskim Wschodzie. Strefy objête embargo. Bombardowania. Broñ szybkiego reagowania. Sankcje. Znaliœmy wojenny s³ownik. Ale pojêcia nie nios³y ze sob¹ treœci, ciê¿aru. Byliœmy za daleko. Fizycznie. I mentalnie. Niewiele nas to, w gruncie rzeczy, obchodzi³o. A teraz dziel¹ nas kilometry. Od p³on¹cych domów. Lejów po bombach. Czo³gów na ulicach.
Piszê w pierwszej osobie liczby mnogiej, bo od kilkunastu dni przebywam w Polsce. Rano, zanim jeszcze wstanê z ³ó¿ka, sprawdzam wiadomoœci z frontu. W po³udnie – œledzê newsy na krajowych i zagranicznych platformach, obsesyjnie przewijaj¹c informacje dotycz¹ce konfliktu na Ukrainie, wieczorem ogl¹dam wiadomoœci i programy publicystyczne. Przed zaœniêciem czytam posty na portalach spo³ecznoœciowych o zbiórkach (w Poznaniu, Warszawie, Kutnie, £odzi), punktach recepcyjnych, oddolnych inicjatywach dla potrzebuj¹cych: domowych przedszkolach dla dzieci, tymczasowych schroniskach i szpitalach dla zwierz¹t, koncertach „na rzecz”, wspólnym lepieniu pierogów i dziesi¹tkach, setkach, tysi¹cach inicjatyw na rzecz pomocy uchodŸcom i uchodŸczyniom. Niesie mnie – jak w piosence Daabu – fala ludzkich serc. Energia tych, którzy trwaj¹ na posterunku. Znajomy oferuje darmowy transport na granicê. Kole¿anka szuka materaców i dodatkowej zmiany poœcieli, bo w³aœnie przyjê³a pod swój dach dwie rodziny z Charkowa. ZaprzyjaŸniona dziennikarka pisze o ukraiñskich artystach, udostêpnia œciany wirtualnej galerii zachêcaj¹c, by kupowaæ obrazy i grafiki. Dochód ze sprzeda¿y w ca³oœci zostanie przeznaczony na pomoc potrzebuj¹cym. Ktoœ kompletuje ¿o³nierski ekwipunek, by wspomóc walcz¹cych. Ktoœ inny podaje numery kont bankowych bezpoœrednio obs³uguj¹cych ukraiñskie wojsko. Spo³ecznoœæ ca³ego wolnego œwiata skrzykuje siê,
by wspólnie dzia³aæ. Zapa³, pomys³owoœæ i odwaga wolontariuszy z najró¿niejszych zak¹tków globu, wzbudza podziw. Inspiruje. Mimo przera¿aj¹cych scen z frontu, wypalonego do skóry krajobrazu, czerwonych ³un nad miastami, w których jeszcze kilka tygodni, a nawet dni wczeœniej ludzie chodzili na spacery z psami, siedzieli w kawiarniach, a dzisiaj gruz, dym i wycie seren… mimo ca³ej grozy i mroku wojny, ci¹gle tli siê nadzieja. ¯e przecie¿ nie mo¿e byæ powtórki z historii. ¯e tym razem Dawid pokona Goliata. Sojusznicy przyjd¹ z pomoc¹ wczeœniej. Dobro zwyciê¿y. Humor w narodzie, na szczêœcie, nie ginie. Przekazujemy sobie memy jak znak pokoju. Cieszymy siê wiadomoœci¹ o staruszce, która str¹ci³a rosyjskiego drona rzucaj¹c weñ s³oikiem ogórków. A mo¿e by³y to peklowane pomidory? A mo¿e to w ogóle nieprawda? Niewa¿ne. Przez chwilê chcemy wierzyæ w dzieln¹ ukraiñsk¹ babciê. W rolników, którzy holuj¹ traktorem rosyjsk¹ wyrzutniê rakietow¹. W grzêzn¹ce czo³gi ze znakiem Z, którym zabrak³o paliwa, bo za³oga po drodze sprzedawa³a j¹ na lewo. W nieudolnoœæ i s³aboœæ armii, któr¹ straszono nas od dziecka. I chocia¿ wszelkie znaki na niebie i ziemi zwiastuj¹ rych³¹ katastrofê, jesteœmy jak bohaterowie filmu Don’t look up. Po prostu nie mo¿emy w to uwierzyæ. Jeszcze nie. m * Wies³aw Myœliwski, Pa³ac.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
Rzeczpospolita Jan Latus Mój typowy wtorkowy wieczór w Warszawie: wydajê ciê¿ko zarobione w Ameryce dolary na drinki w barach „Pawilony”. Robiê to, by rozmawiaæ z ludŸmi. Od czasu COVID-u, a potem wojny, niemal zniknêli – kiedyœ doœæ liczni – zagraniczni turyœci oraz studenci z zachodniej Europy, korzystaj¹cy z wymiany akademickiej „Erasmus”. Kilka barmanek i barmanów to Ukraiñcy. Do niedawna czêsto o tym nie wiedzia³em, bo po kilku latach w Polsce mówi¹ po polsku biegle i bez akcentu. Teraz jednak¿e „zdystansowana tolerancja”, jak ktoœ okreœli³ najczêstszy stosunek Polaków do Ukraiñców, zamieni³a siê w podziw, szacunek, potrzebê pomocy. Nawet kibole Legii mówi¹: szacun! To typowa, emocjonalna reakcja zbiorowa. Jak d³ugo te pozytywne emocje przetrwaj¹, czas poka¿e. Czas, gdy z blisko dwóch milionów Ukraiñców, którzy ju¿ wjechali do Polski, kilkaset tysiêcy, a mo¿e wiêcej, pozostanie tu na sta³e i trzeba bêdzie im przez d³ugi czas pomagaæ, dawaæ œwiadczenia spo³eczne, rywalizowaæ na uczelni i na rynku pracy. Ja siê cieszê z tego, ¿e Polska – która do niedawna mia³a w programie rz¹dowym jak¹œ (wyimaginowan¹) jednorodnoœæ narodow¹, etniczn¹, rasow¹ i religijn¹ – i która strzela³a focha do Zachodu i Unii Europejskiej, teraz – chc¹c nie chc¹c – musi do-
konaæ zwrotu w myœleniu, propagandzie, politycznej strategii. Nawet jeœli wiêkszoœæ z tych Ukraiñców w koñcu wyjedzie dalej, tam, gdzie jest wy¿szy poziom ¿ycia i wiêksze szanse – do Niemiec, Kanady – myœlê, ¿e jakieœ kilkaset tysiêcy zostanie. Mo¿e nawet kolejny milion. Ostatnia fala uchodŸców ró¿ni siê od imigrantów ju¿ osiad³ych w Polsce. Tamci to w wiêkszoœci m³odzi ludzie, którzy wykonywali prace potrzebne w gospodarce: kierowców taksówek, budowlañców, kelnerek. Szybko nauczyli siê polskiego, dobrze sobie radz¹ w nowoczesnym, elektronicznym œwiecie. Dziœ jednak na polskie dworce przyje¿d¿aj¹ g³ównie kobiety z gromadk¹ dzieci, czasem starsze „babuszki”. Wystraszone, nie znaj¹ce ¿adnego jêzyka oprócz ukraiñskiego i czasem rosyjskiego. Które by³y gospodyniami domowymi albo pracowa³y w jakimœ biurze. Które nigdy nie by³y za granic¹ a nawet w du¿ym mieœcie. Ci ludzie musz¹ otrzymaæ naprawdê wielk¹ pomoc i trzeba daæ im wiêcej czasu na adaptacjê – i wyleczenie wojennej traumy. Myœlê, ¿e Ukraiñcy stan¹ siê teraz bardziej zauwa¿alni w codziennym ¿yciu. Do tej pory przemykaj¹cy wzd³u¿ œciany, teraz – zachêceni nag³¹ do nich sympati¹ i podziwem Polaków – bêd¹ zachowywaæ siê œmielej. Rozmawiaæ g³oœno na ulicy w swoim jêzyku, nawi¹zywaæ kontakty i przyjaŸnie z Polakami. Nienawidzimy Rosjan, nie lubimy Niemców, Unii Europejskiej i Bidena, teraz chyba te¿ Orbana, a kogoœ przecie¿
lubiæ trzeba dla zdrowia psychicznego narodu. Mo¿e padnie na Ukraiñców? Wedle propagandowej telewizji rz¹d polski zachowuje siê wspaniale wobec Ukraiñców. Zdaniem opozycji – nie robi nic, a gros dzia³añ pomocowych wychodzi od obywateli. Nie wdaj¹c siê w tê dyskusjê powiem jedynie, ¿e obecne w³adze, nie s³yn¹ce ze sprawnoœci i umiejêtnoœci logistycznych, przynajmniej wyda³y dekrety i prawa przyznaj¹ce Ukraiñcom wiele praw. Uchwalenie ich by³o proste, ale d³ugofalowe korzyœci finansowe dla Ukraiñców bêdê oczywiœcie ogromne. Uzyskali na przyk³ad prawo do dwumiesiêcznego pobytu w Polsce, pracy, darmowej opieki medycznej, edukacji, bezp³atnych przejazdów poci¹gami i komunikacj¹ miejsk¹. Jak w ka¿dym spo³eczeñstwie, ju¿ siê rozlegaj¹ – a bêd¹ tylko czêstsze – g³osy krytyki, ¿e imigranci zabieraj¹ nam pracê, ¿e s¹ leczeni za darmo, gdy nas nie przyjmuj¹ do szpitala. (Ja na przyk³ad nie mam teraz ¿adnego ubezpieczenia medycznego.) Mieszkaj¹c w Stanach s³ysza³em od Amerykanów – ale i od polskich imigrantów – narzekania na... imigrantów: ¿e nic nie robi¹, tylko p³odz¹ dzieci, bior¹ miejskie mieszkania, zasi³ki i kupony na ¿ywnoœæ, podczas kiedy my, ciê¿ko pracuj¹cy Teksañczycy, Polacy… itd. Dodatkowym smaczkiem tych krytycznych opinii dziœ w Polsce jest to, ¿e w Internecie s¹ one czêsto szerzone przez tzw. ruskie trolle, czyli osoby op³acane przez Rosjê, aby w dyskusjach internetowych promowaæ opinie podwa¿aj¹ce wiarê w ludzk¹ dobroæ, ¿e tak to po swojemu, naiwnie, ujmê. Tak wiêc trolle tru-
j¹ nas teraz cynizmem, ¿e Zachód nic nie robi w sprawie Ukrainy, ¿e znowu sprzedali nas za srebrniki, ¿e Ukraiñcy to – przypomnijmy – banderowcy, a ci w Polsce, no w³aœnie, zabieraj¹ nam pracê i zasi³ki, narzekaj¹ na komfort oferowanych im za darmo mieszkañ, brudz¹ i kradn¹. Te same trolle pisz¹, ¿e Ukraina nie ma szans w wojnie, a Rosja na pewno obejdzie zachodnie sankcje. W czasach, gdy wyemigrowa³em do Ameryki, trolli nie by³o, w ogóle nie by³o Internetu, ale przecie¿ i tak ktoœ o mnie na pewno myœla³, ¿e „zabieram mu pracê”. We wtorek w barze rozmawia³em z mi³¹ m³oda par¹. Ona jest ze Lwowa, on – koñcz¹cym studia medyczne na Ukrainie – Syryjczykiem. S¹ bystrzy, mówi¹ po angielsku. W Warszawie s¹ dopiero dwa tygodnie, ona ju¿ ma pracê w swojej korporacji, która znalaz³a jej te¿ mieszkanie. Czuj¹ siê upokorzeni, zawstydzeni sytuacj¹, ¿e s¹ uwa¿ani za uchodŸców, którym oferowana jest pomoc (znowu: tak jak my czuliœmy siê nieco upokorzeni pomoc¹ i nawet szczer¹ ¿yczliwoœci¹ okazywan¹ nam, gdy uciekliœmy na Zachód). Maj¹ jakieœ pieni¹dze, sami zap³acili za swoje piwa. Wypytywali mnie jakie mieliby szanse w USA i Kanadzie. A mo¿e zostan¹ w Polsce – tak jak milion innych Ukraiñców? I Polska, zamiast jakiegoœ XXI-wiecznego przedmurza chrzeœcijañstwa i wolnoœci, stanie siê normalnym krajem, gdzie ludzie mówi¹ do siebie w ró¿nych jêzykach, ró¿ni¹ siê karnacj¹, kuchni¹ i modlitwami? ¯e stanie siê znowu Rzeczpospolit¹ Obojga Narodów? A mo¿e nawet wielu narodów? m
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
16
www.kurierplus.com
PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa
Stanis³awa Fleszarowa-Muskat
- Muskat
Lato nagich dziewcz¹t
Lato nagich dzie wcz¹t
odc. 32
L
ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach...
– Zapakowaæ? – spyta³a sprzedawczyni. – Tak. Nie zwiêdn¹ do popo³udnia? – Nie, proszê po³o¿yæ je w cieniu i nie rozwijaæ z papieru, da³am trochê mchu na ³odygi. Na pewno bêd¹ siê podobaæ. Grzegorz poczu³, ¿e siê rumieni. Zap³aci³ szybko, wzi¹³ ró¿e i wyszed³ ze sklepu. Przejrza³ siê w szybie wystawowej. Muszê mieæ minê kretyna – pomyœla³. Trzyma³ kwiaty w wysoko podniesionej rêce, bo GwóŸdŸ dopomina³ siê, ¿eby je nieœæ. Nie móg³ zrozumieæ, ¿e jego pora jeszcze nie nadesz³a. Wróciwszy do domu, Grzegorz zabra³ siê do pisania listu. Czasu mia³ niewiele, bo o dziesi¹tej musia³ zejœæ do pracowni; by³a sobota, Anna na pewno koñczy³a tego dnia pracê wczeœniej; nale¿a³o ju¿ co najmniej od wpó³ do drugiej na ni¹ czekaæ. Chcia³ wiêc mieæ wszystko przygotowane, aby zaraz po odejœciu modeli zabraæ GwoŸdzia i pojechaæ przed jej dom. Na szczêœcie – jak zd¹¿y³ sprawdziæ – Ulka mia³a popo³udniówkê i nie wraca³a do domu. Mia³ wiêc wolne pole do dzia³ania. Pani Anno! – napisa³. – Pani nie mo¿e mnie nie wys³uchaæ! GwóŸdŸ i ja b³agamy o przebaczenie. Chcieliœmy, ¿eby Pani spêdzi³a z nami jeden letni wieczór. Nie sposób by³o zacz¹æ bez k³amstwa. Czy pojecha³aby Pani, gdybym nie sk³ama³? A potem wszystko potoczy³o siê tak niespodziewanie i tak piêkne ma Pani usta, musia³em je poca³owaæ, musia³em – nic innego staæ siê nie mog³o... Od³o¿y³ pióro i nerwowo potar³ d³oni¹ spocone czo³o. Och, Bo¿e œwiêty, ona mia³a ochotê daæ mu po pysku, a on pisze takie rzeczy. Wzi¹³ drugi arkusz papieru i przepisa³ list do zdania: „A potem wszystko potoczy³o siê tak niespodziewanie”. Nie mo¿e mnie Pani o to winiæ – pisa³ dalej – ale jeœli obrazi³em Pani¹, przepraszam. Z najwiêksz¹ czci¹ ca³ujê Pani rêce. Jeœli mi Pani przebaczy³a, proszê GwoŸdzia zaprosiæ do œrodka i wrêczyæ muodpowiedŸ. Sam nie œmiem pokazaæ siê Pani na oczy. Pe³en skruchy Grzegorz Bieñ. GwóŸdŸ siedzia³ przy stole i nie spuszcza³ z pana oczu. Kiedy koperta zosta³a zaklejona, zerwa³ siê. Wiedzia³ z doœwiadczania, ¿e zwykle w takich wypadkach wychodzi³o siê z domu i sz³o do czerwonej skrzynki wisz¹cej
na murze. Pan jednak pozostawi³ list na stole i zszed³ na dó³. W pracowni by³a tylko Be. Roztargniona i nieobecna. Czesa³a siê opar³szy puderniczkê o skrzynkê. – D³ugo dziœ bêdziemy pracowaæ? – spyta³a, nie przerywaj¹c poprawiania fryzury. – To siê zobaczy – rzek³ Grzegorz ma³o uprzejmie. Nieraz sam zastanawia³ siê nad tym, na jakiej zasadzie ca³a czwórka przywi¹za³a siê do niego – ka¿de z nich na swój sposób, ale jakieœ uczucia musieli ¿ywiæ do niego wszyscy. Od dawna nie p³aci³ im ju¿ za pozowanie – praca nad rzeŸb¹ przed³u¿a³a siê, a ich jednak by³o czworo, sami zaproponowali mu honorow¹ wspó³pracê. By³ wymagaj¹cy, czêsto gburowaty i rzadko pozwala³ im odczuæ, ¿e ma wdziêk osobisty. Oni jednak przychodzili do niego, tracili najpiêkniejsze godziny pla¿y, starali siê byæ punktualni i znosili cierpliwie histerie, w które popada³. – Tylko do pierwszej – rzek³ ³agodniej – Spieszysz siê? Be rzuci³a mu krótkie spojrzenie. – Tak – powiedzia³a niedbale. – Ma ktoœ po mnie przyjechaæ samochodem o pierwszej. Grzegorz poj¹³ znaczenie i cel tych s³ów. B³ysn¹³ zêbami w uœmiechu. – Brawo, Beñka! A model wart grzechu? Wzruszy³a ramionami. – Cadillac. Cadillac 59. – Sk¹d? – Z Ontario. Grzegorz zagwizda³: – Z Ontario? Bagatela! – O niego pan nie pyta? – Po co? Przecie¿ on siê nie liczy. Trzasnê³a wieczkiem puderniczki i wrzuci³a j¹ do torebki. – Tak pan s¹dzi? – Jestem tego pewny. W gruncie rzeczy w tym jest coœ dobrego. O ile¿ szlachetniej jest zdradzaæ samochody zamiast mê¿czyzn. Be chcia³a coœ odrzec, ale zrezygnowa³a z tego. Posmutnia³a. By³a przygotowana na inny efekt. S¹dzi³a, ¿e cadillac Kanadyjczyka to bomba. Bomba tymczasem okaza³a siê niewypa³em. Usiad³a na skrzynce i za³o¿y³a nogê na nogê. – Do cholery, dlaczego nikt nie przychodzi? – Do cholery – powtórzy³ Grzegorz tym samym tonem. – Gdzie¿ oni s¹? – Uzmys³owi³ sobie, ¿e czeka go prawdopodobnie niezbyt przyjemna rozmowa z Ulk¹. A mo¿e w³aœnie jej i Kamykowi wieczór uda³ siê lepiej ni¿ jemu? Drzwi wejœciowe trzasnê³y i na progu pojawi³ siê Marek. – Wie – pomyœla³ Grzegorz, patrz¹c na jego szar¹ od niewyspania twarz. – Rzeczywiœcie chodzi za ni¹ jak cieñ. Kamykowi nie uda³o siê zmylenie pogoni i musia³ ich widzieæ razem. No, ale przynajmniej – pocieszy³ siê – nie bêdzie uwa¿a³ mnie za jedynego uwodziciela. Marek pokrêci³ siê po pracowni, potarga³ GwoŸdzia za uszy, przyjrza³ siê rzeŸbie, jakby w ci¹gu nocy mog³y w niej zajœæ jakieœ zmiany, i wzi¹wszy ze skrzyni garœæ gliny, zacz¹³ j¹ z pasj¹ ugniataæ. – Nie widzia³eœ tamtych? – zagadnê³a Be. – A czy ja za nimi chodzê? – krzykn¹³. Be spojrza³a na niego uwa¿nie. Grzegorz by³ przygotowany, ¿e zacznie siê œmiaæ i dokuczaæ ch³opcu, ale Be niespodziewanie
nie powiedzia³a ani s³owa. Odwróci³a g³owê i zaczê³a ogl¹daæ swoje paznokcie, zwil¿y³a koñcem jêzyka skórkê przy jednym z nich, potem usi³owa³a j¹ odgryŸæ. Marek, zawstydzony swoim wybuchem, rzuci³ glinê i przysiad³ siê do GwoŸdzia. GwóŸdŸ by³ niezawodnym powiernikiem wszystkich zmartwieñ. Sytuacja stawa³a siê jednak z minuty na minutê nie do zniesienia. Grzegorz stara³ siê zmusiæ do pracy, ale by³o to tylko ³a¿enie wokó³ rzeŸby i poklepywanie jej ³opatk¹. W dodatku zda³ sobie sprawê, ¿e ju¿ jej nie lubi, ¿e prawdopodobnie zbraknie mu odwagi, ¿eby j¹ wys³aæ na konkurs. Pozwoli³ zak³óciæ sobie spokój podczas pracy – to zawsze siê mœci³o na wynikach. Mierzi³a go teraz maniera florentyñska, któr¹ mu tylekroæ zarzucano, a przed któr¹ i tym razem nie umia³ siê obroniæ, konwencjonalizm kszta³tów posuniêty a¿ do wyczuwalnego strachu przed œmia³¹, wyra¿aj¹c¹ myœl jaœniej ni¿ piêkno deformacj¹. Mo¿na by³o szanowaæ mistrzów i schylaæ przed nimi g³owê, ale trzeba by³o tak¿e – przy najwiêkszym uwielbieniu – umieæ ich zdradzaæ. Grzegorz czu³, ¿e bluŸni; ca³a jego twórczoœæ czerpa³a natchnienie z wielkoœci Renesansu, ale zbytnia mu uleg³oœæ oznacza³a w nim zawsze brak w³asnej si³y. Teraz tak by³o, teraz czu³ siê s³abszy ni¿ kiedykolwiek w ¿yciu. Och, nie powinien by³ tu przyje¿d¿aæ. Trzeba by³o zamkn¹æ siê w warszawskiej pracowni, zrezygnowaæ z ³ata, morza i s³oñca i pracowaæ, pracowaæ bez wytchnienia, doznaj¹c jedynie rozkoszy ze swoich ascetycznych wyrzeczeñ. On jednak chcia³ równoczeœnie ¿yæ, a to by³o zawsze demoralizuj¹cym luksusem dla artysty. Obszed³ jeszcze raz dooko³a swoj¹ rzeŸbê. Zatraci³ krytyczne rozeznanie – to by³o najgorsze. Nie wiedzia³, czy jest dobra, czy z³a; gdyby mu powiedzia³ ktoœ, ¿e jest absolutnym nieporozumieniem, nie umia³by jej broniæ; gdyby ktoœ twierdzi³, ¿e jest genialna, nie wiedzia³by dlaczego. Przypomnia³ mu siê Roso³owski – osiem nóg! Tak, cia³a tu by³o wiele. Mo¿e ten ba³wan mia³ racjê, nie trzeba t³umu, ¿eby pokazaæ ludzkie uczucia. Nie, nie – teraz nie nale¿a³o o tym myœleæ. Jutro. Pojutrze, jakiegoœ innego dnia. Mia³ przed sob¹ jeszcze trzy miesi¹ce do terminu nadsy³ania prac na konkurs. Móg³ siê jeszcze odnaleŸæ. Móg³ odzyskaæ jasnoœæ widzenia. Teraz tylko trochê spokoju i, mój Bo¿e, trochê szczêœcia. Pojedzie tam i bêdzie czeka³ w samochodzie na GwoŸdzia. A jeœli wróci i przyniesie mu pomyœln¹ odpowiedŸ.. Znów trzasnê³y drzwi, trzasnê³y g³oœno, z wyraŸnie manifestacyjnym ha³asem. Na progu stanê³a Ulka. – O której ty przychodzisz?! – krzyknê³a Be. – O której mi siê podoba! – rzuci³a wyzywaj¹co. Ka¿de jej s³owo by³o pokazaniem jêzyka – Beñce, Grzegorzowi, wszystkim. Nie, na Marka nie patrzy³a. Rozpiê³a gwa³townie sukienkê i zaczê³a siê rozbieraæ. Potem spostrzeg³a, ¿e Be i Marek s¹ ubrani i zaniecha³a tej czynnoœci. Brakowa³o jeszcze tylko Kamyka, ale wszyscy mieli jakiœ powód, ¿eby nie pytaæ o niego. – Mo¿e jednak zaczniemy? – odezwa³ siê Grzegorz. Œwiadomie pope³nia³ oszustwo. Powinien w³aœciwie podziêkowaæ im i powiedzieæ, ¿e zdecydowa³ siê przerwaæ pracê nad rzeŸb¹, ale zdawa³ sobie
sprawê, ¿e jedynie utrzymanie jakiejœ dyscypliny zdo³a uratowaæ sytuacjê. Nim zd¹¿yli siê rozebraæ i wejœæ na podium, wpad³ Kamyk zdyszany, czerwony i – to by³o widaæ od razu – wœciek³y. Na Grzegorza, ¿e go ubra³ w ca³¹ tê historiê. Na Be za Kanadyjczyka. Na Ulkê, poniewa¿ okaza³a siê nie tylko idiotk¹. Wieczór w Grand Hotelu zakoñczy³ siê gorzej, ni¿ przypuszcza³. Po ucieczce Ulki schowa³ siê w lewym korytarzu i gdy Roso³owski nie otrzymawszy klucza od portiera, wbieg³ jak furiat na górê, zszed³ do sali dansingowej i usiad³ sobie najspokojniej przy stoliku. D³ugo czeka³ na Roso³owskich. Kiedy siê wreszcie zjawili, powiedzia³, ¿e mia³ w³aœnie zamiar szukaæ ich przez megafon, bo Ulce zrobi³o siê niedobrze i musia³ j¹ taksówk¹ odes³aæ do domu. Powinien by³ j¹ odwieŸæ, ale zosta³, ¿eby uregulowaæ rachunek. Kwestiê rachunku Roso³owski podj¹³ natychmiast. Zawo³a³ kelnera i kaza³ obliczyæ po po³owie. Kamyk chcia³ zaprotestowaæ; uczyni³ jakiœ gest rêk¹, ale pani Ewa siedzia³a ze spuszczonymi oczyma, a jej ma³¿onek wpatrywa³ siê w bloczek kelnera. Na szczêœcie mia³ tyle pieniêdzy przy sobie, ale wydatek, który niespodziewanie poniós³, opró¿ni³ zupe³nie jego nieciê¿k¹ sakiewkê. Mieszkanie mia³ zap³acone do koñca miesi¹ca, trzeba wiêc by³o tu siedzieæ, zw³aszcza ¿e do Krakowa nie mia³ po co wracaæ, musia³by siê sam utrzymywaæ – siostra, u której mieszka³, bawi³a wraz z mê¿em w Bu³garii. Pozostawa³a tylko wieœ pod £añcutem, ale to mimo wci¹¿ p³omiennych uczuæ rodzinnych – Kamyk uwa¿a³ za ostatecznoœæ. Gdyby nie Kanadyjczyk, sprawa by³aby prosta; przy Be nikt nie móg³ byæ g³odny ani spragniony. Posiada³a sta³¹ potrzebê karmienia i pojenia wszystkich, którzy znajdowalisiê w jej krêgu. Ale Be ju¿ siê nie liczy³a ani on nie liczy³ siê dla niej. Zerkn¹³ ku niej z ¿alem. Wygl¹da³a jak niewini¹tko. Nale¿a³a do kobiet, którym nagoœæ przydaje czystoœci i spokoju zakonnicy. Oczy mia³a spuszczone, d³ugie rzêsy rysowa³y lekkie cienie na policzkach. Wyci¹gnê³a do niego rêkê, aby mu pomóc wejœæ na podium. Pod³a! Nie zdawa³a sobie sprawy, ¿e j¹ widzia³. S¹dzi, ¿e pozwoli siê oszukiwaæ, ¿e wszystko bêdzie jak dawniej. Uda³, ¿e nie widzi jej rêki. Raczej zdechnie z g³odu, ni¿ przyjmie od niej kawa³ek chleba. Choæby to mia³ byæ chleb z kawiorem. Sam wgramoli³ siê na podium, a Grzegorz zacz¹³ udawaæ, ¿e pracuje. Podczas przerwy poprosi³ go na papierosa do przedsionka. – Co siê sta³o? – zapyta³. Kamyk przez sekundê mia³ ochotê powiedzieæ mu prawdê. Bieñ zwróci³by mu pieni¹dze i nie musia³by siê martwiæ, za co zjeœæ obiad. Wieczór w Grand Hotelu nie nadawa³ siê jednak do zrelacjonowania bez szczegó³ów i Kamyk musia³ zdecydowaæ siê na zmyœlenie innych okolicznoœci, które by wyt³umaczy³y jego z³y humor. – Nic siê nie sta³o – mrukn¹³. – Ona by³a wœciek³a, ¿e pan nie przyszed³ i wczeœnie posz³a do domu. A ja wda³em siê w jakieœ towarzystwo... Panie! – zawo³a³ nagle. – Te baby cz³owiekowi przejœæ nie daj¹. Ani siê obejrzysz, a ju¿ siê jakaœ rozbiera. A ja – westchn¹³ – jestem d¿entelmenem. Cdn.
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
17
El¿bieta Baumgartner radzi
Kto nie musi rozliczaæ siê z podatków P
onad czterdzieœci procent Amerykanów nie p³aci ¿adnych podatków: czêœæ dlatego, ¿e zarabiaj¹ poni¿ej pewnego pu³apu, czêœæ dlatego, ¿e s¹ uprawnieni do podatkowych przywilejów (seniorzy i rodziny z dzieæmi). Niewiele zarabiaj¹cy nie musz¹ nawet wysy³aæ podatkowych deklaracji. Artyku³ ten wyjaœnia kiedy pracownik, emeryt, dziecko czy przedsiêbiorca nie musz¹ spowiadaæ siê Wujkowi Samowi. Osoby ma³o zarabiaj¹ce Osoby ma³o zarabiaj¹ce nie musz¹ rozliczaæ siê z podatków, czyli te, których roczne zarobki wynosz¹ mniej ni¿ standard deduction (odpis standardowy), który w roku 2021 wynosi 12,550 dol. dla osoby samotnej, a dla ma³¿eñstwa rozliczaj¹cego siê razem – 21,100 dolarów. Odpis standardowy jest wiêkszy dla osób, które ukoñczy³y 65 lat, o dodatkowe 1,700 dol. dla samotnych i po 1,350 dol. na seniora dla ma³¿eñstw. W minionym roku nawet wiêcej zarabiaj¹cy podatku nie p³ac¹ dziêki zasi³kom stymulacyjnym, które stanowi¹ zaliczki na kredyt podatkowy. Wed³ug raportu Tax Policy Center ponad sto milionów amerykañskich gospodarstw domowych, czyli 61 proc. wszystkich podatników, nie zap³aci³o w zesz³ym roku ¿adnych federalnych podatków dochodowych. Seniorzy Osoby, które skoñczy³y 65 lat nie musz¹ wype³niaæ zeznania podatkowego, je¿eli zarobi³y poni¿ej 14,250 dol., a ma³¿eñstwa – poni¿ej 27,800 dol. Do tej kwoty dla niewiele zarabiaj¹cych nie wlicza siê œwiadczeñ Social Security. Po³owa albo 85% œwiadczeñ Social Security zaczyna byæ wliczane do dochodu podlegaj¹cego opodatkowaniu (taxable income), gdy masz znaczne inne przychody: wynagrodzenie z pracy twojej czy ma³¿onka, emeryturê zak³adow¹, zyski inwestycyjne, czynsze z nieruchomoœci. Emerytura czy renta Social Security nie jest dodawana do dochodu podlegaj¹cego opodatkowaniu dla ma³¿eñstw o prowizorycznym dochodzie poni¿ej 32,000 dol. i dla osób samotnych o dochodzie poni¿ej 25,000 dol. Prowizoryczny dochód – to po³owa emerytury Social Security plus inne przychody. W przedziale od 32,000 do 44,000 dol. 50 proc. emerytury mo¿e byæ dodane do dochodu podlegaj¹cego opodatkowaniu, a powy¿ej tego limitu 85 procent. Kiedy opodatkowana jest emerytura Social Security Przyk³ad: Powiedzmy, ¿e dostajesz przeciêtn¹ emeryturê Social Security, która wynosi ok. 1,600 dol. miesiêcznie, czyli 19,200 dol. rocznie. Po³owa tej kwoty, to 9,600. Oprócz emerytury mo¿esz mieæ 15,400
dol. innego przychodu (25,000 – 9,600) i ci¹gle nie mieæ opodatkowanej emerytury. Twój dochód podlegaj¹cy opodatkowaniu (taxable income) w takim przypadku to 1,150 dol. (15,400 – 14,250), stopa podatkowa 10 proc., wiêc zap³acisz ok. 115 dol. podatku dochodowego. Przeciêtna para seniorów pobiera 2,700 dol. œwiadczeñ Social Security miesiêcznie, czyli 32,400 dol. rocznie. Po³owa tego, to 16,200 dol. Mog¹ oni mieæ 15,800 dol. innego przychodu i nie mieæ emerytury wliczanej do dochodu podlegaj¹cego opodatkowaniu (32,000 – 16,200 = 15,800). Skoro kwota wolna od podatku (standard deduction) wynosi dla nich 27,800 dol., to program Turbo Tax wykazuje, ¿e podatku nie zap³ac¹ ¿adnego, nawet wtedy, gdy oprócz tej emerytury bêd¹ mieli poni¿ej ok. dwudziestu trzech tysiêcy innego przychodu, np. wyp³aty z konta IRA. Spraw sobie Turbo Tax i popatrz, jak wygl¹daj¹ obliczenia, albo spytaj o szczegó³y swego doradcy podatkowego. Osoby na naszym utrzymaniu Inne regu³y dotycz¹ podatników, którzy s¹ na czyimœ utrzymaniu, niezale¿nie od tego, czy s¹ dzieæmi czy osobami doros³ymi. Powinny one pos³aæ podatkow¹ deklaracjê, je¿eli ich przychód jest wy¿szy od ich odpisu standardowego (standard deduction). Osoba poni¿ej 65. roku ¿ycia bêd¹ca na czyimœ utrzymaniu nie musi s³aæ w³asnej podatkowej deklaracji, je¿eli: æ ma przychód z inwestycji poni¿ej 1,100 dol. (odsetki, dywidendy, czyli unearned income); æ zarobi³a z pracy mniej ni¿ wynosi w danym roku standardowy odpis (standard deduction) – 12,550 dol. w roku 2021; æ mia³a zarówno przychód pasywny, jak i z pracy, to limit stanowi sumê: 350 dol. plus zarobiony przychód (earned income) do wysokoœci standardowego odpisu dla osoby samotnej. Je¿eli mamy na utrzymaniu np. babciê, czy inn¹ osobê w wieku ponad 65 lat, to nie musi ona s³aæ podatkowej deklaracji, je¿eli: æ jej przychód z inwestycji nie przekracza 2,750 dol. w roku (unearned income); æ zarobi³a z pracy mniej ni¿ wynosi jej standardowy odpis (standard deduction), czyli 14,250 dol.; æ mia³a zarówno przychód pasywny, jak i z pracy, to pu³ap przychodu stanowi sumê: 350 dol. plus zarobiony przychód (earned income) do wysokoœci jej standardowego odpisu. Gdy pracujemy dla siebie Osoby pracuj¹ce dla samych siebie nie musz¹ s³aæ rozliczenia tylko wtedy, gdy zarobi¹ w danym roku poni¿ej 400 dol., bo powy¿ej tej kwoty trzeba p³aciæ sk³adki na Social Security. To samo dotyczy osób na czyimœ utrzymaniu. Uwaga: Otrzymywanie gotówki od klientów nie zwalnia nas z koniecznoœci deklaracji przychodu. Nie ma znaczenia, czy klienci p³ac¹ nam gotówk¹, czekami czy kart¹ kredytow¹. Proszê nie wierzyæ niektórym podatkowym specjalistom, którzy twierdz¹, ¿e ujawniaæ trzeba tylko udokumentowany przychód. Na przyk³ad, uliczny sprzedawca nie bierze od klienta pokwitowania, a przychód ma obowi¹zek rozliczyæ.
El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników m.in. „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem” i „Jak oszczêdzaæ na podatkach” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint,
Nielegalni imigranci Imigranci bez legalnego statusu powinni siê rozliczaæ z podatków tak, jak inni mieszkañcy USA, je¿eli s¹ w stanach ponad pó³ roku. Sumiennie spe³niaæ swój obowi¹zek powinni szczególnie ci, którzy oczekuj¹ na przyznanie zielonej karty, bowiem Urz¹d Imigracyjny na fina³owej rozmowie (interview) chce zobaczyæ raporty podatkowe za ostatnie lata. Urz¹d Podatkowy chêtnie przyjmie ich pieni¹dze i nie doniesie Urzêdowi Imigracyjnemu o ich zatrudnieniu. Rada: Je¿eli ktoœ nie ma numeru Social Security (SSN), powinien rozliczaæ siê na numer indentyfikacyjny podatnika, zwany ITIN (Individual Taxpayer Identification Number). ¯eby emeryturê dostaæ, trzeba zalegalizowaæ status, dostaæ dobry numer Social Security i przeksiêgowaæ zarobki z ITIN na SSN. Kiedy warto s³aæ podatkow¹ deklaracjê Chocia¿ osoby nie bêd¹ce winne podatków nie musz¹ wype³niaæ zeznañ podatkowych, radzê ¿eby w niektórych okolicznoœciach to czyni³y. Powodów jest kilka:
albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com poczta@poradniksukces.com
æ Mo¿esz byæ uprawniony do jakiegoœ kredytu podatkowego, np. Earned Income Credit, który jest szczególnie hojny dla rodzin z dzieæmi. æ Warto mieæ rozliczenie podatkowe, bo w niektórych okolicznoœciach trzeba je okazaæ. æ ¯eby otrzymaæ zwrot nadp³aconych podatków albo nale¿ny ci zaleg³y zasi³ek stymulacyjny. IRS nie mo¿e wtr¹caæ siê do zeznañ sprzed trzech lat, bo ulegaj¹ one przedawnieniu. Ale je¿eli podatnik nie pos³a³ deklaracji, IRS mo¿e go skontrolowaæ nawet wiele lat wstecz. W indywidualnych sprawach zwróæ siê do swojego doradcy podatkowego. m
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
18
www.kurierplus.com
Zamów og³oszenie drobne
Anna-Pol Travel
Cena $10 za maksimum 30 s³ów
WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston
Wiosenny Koncert Slavic Arts Ensemble
Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.
25 marca o godz. 11:00 w Greenpoint Library, 107 Norman Ave., Brooklyn wyst¹pi Kwartet Smyczkowy w sk³adzie: Krzysztof KuŸnik i Mieczys³aw Gubernat - skrzypce, Maurycy Banaszek - altówka, Marta Bêdkowska-Reilly - wiolonczela. W programie utwory Chopina, Wieniawskiego, Paderewskiego i innych.
821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423
ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat
E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
Wstêp wolny. Tel. (718) 389-4394, (917) 225-9590
u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 l
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D
l
– jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l
l
alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
Email: Info@mpankowski.com
Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
email: Kobomusic@verizon.net
Business Consulting Corp.
Ewa Duduœ - Accountant Firma z wieloletnim doœwiadczeniem prowadzi:
3 Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), 3 Pe³n¹ ksiêgowoœæ 3 Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów
11 0 N o r m a n Av e , B r o o k l y n , N Y 11 2 2 2 ( 718-383-0043 lub 917-833-6508
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com
19
Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia
Anna K³osowska
„Nieustraszeni” z florydzkiego Neapolu Po wojnie secesyjnej na wybrze¿e zachodniej Florydy przybywali ludzie ubodzy, zamo¿ni, nowobogaccy. Kupowali ziemiê od licencjonowanych poœredników, którymi czêsto w tym czasie byli urzêdnicy pocztowi albo w³aœciciele wielobran¿owych sklepów takich „myd³o i powid³o”. Ziemia by³a niczyja, tak uwa¿ali przyjezdni. Seminole, rdzenni jej mieszkañcy zostali oficjalnie usuniêci prezydenck¹ ustaw¹ „Indian Removal Act”, prawnie nie istnieli. Reszty dokona³y trzy wojny seminolskie zwane te¿ „florydzkimi”. Ci, którzy przetrwali, osiedlali siê w g³êbi podmok³ych terenów Everglades. Ceny ziemi nad Zatok¹ Meksykañsk¹ wzrasta³y. By³y genera³ Konfederacji i by³y senator Kentucky, John Stuart Williams oraz Walter Newman Handleman, w³aœciciel najpoczytniejszego dziennika w Kentucky „Louisville Courrier Journal”, obrali strategiê szybkiego dzia³ania. Postanowili, ¿e na paœmie l¹du miêdzy Zatok¹ Meksykañsk¹ a lagun¹, która przywiod³a im na myœl skojarzenie z Neapolem, powstanie miasto. Postanowili, ¿e nazw¹ je Naples. Wielu rzeczy jednak nie domyœleli, nie przewidzieli i za kilka lat ponios¹ tego konsekwencje. Na razie trwali w zachwycie nad w³asnym pomys³em. W 1886 roku, w rok po podró¿y ³odzi¹, w rok po tym, jak zauroczy³o ich to rajskie miejsce, powsta³a „Naples Town Improvement Company”, spó³ka, której celem by³o stworzenie miejsca wypoczynku, zimowego kurortu dla przybywaj¹cych z Mid West. Za jedenaœcie tysiêcy sto trzynaœcie dolarów kupili ponad trzy tysi¹ce akrów ziemi obiecanej. * Czekaliœmy na kolejn¹ fazê zachodu. Niebo gêstnia³o. Mój brat by³ gotowy na ten etap: blue hour. Ustawi³ inaczej statyw. Umocowa³ na nim inny aparat. Jakaœ kobieta z maleñkim pieskiem na rêku przesz³a tu¿ przed nim, w zachwycie, patrz¹c w stronê z³otej, zagarniaj¹cej œwiat³o kuli. Odwróci³a siê. „Strasznie przepraszam”, powiedzia³a do brata, „czy wesz³am w kadr, coœ zepsu³am? Strasznie mi przykro!”. „Nie”, brat uœmiechn¹³ siê i zaprzeczy³ gestem g³owy, „nie, na razie czekam, ju¿ zrobi³em kilka serii, zreszt¹, nawet gdyby, w czasie edycji zdjêæ da³bym sobie z tym radê!”. Na to ona: „Czy jako
Naples – pocz¹tki
profesjonalny fotograf móg³byœ mi zrobiæ zdjêcie moim telefonem?”. Potem, kiedy siedzieliœmy we w³oskiej restauracyjce przy bia³ej pizzy, a ja mia³am przed sob¹ kieliszek montepulciano, brat wróci³ do tego momentu: „wiesz, kiedy mnie nazwa³a profesjonalnym fotografem, nie umia³em odmówiæ. Nie ma, jak podkrêciæ czyjeœ ego!”. * „Nieustraszony”, tak nazwali obaj za³o¿yciele nieistniej¹cego jeszcze praktycznie miasta niewielki parowiec, który mia³ przewoziæ chêtnych na odpoczynek w nowiutkim hotelu i tych przybywaj¹cych z zamiarem inwestowania. „Fearless” kursowa³ systematycznie miêdzy po³o¿onym na pó³noc Punta Gorda, gdzie dociera³o siê jako tako, ¿mudnie i uci¹¿liwie drog¹ l¹dow¹, a Naples. Do 1928 roku, kiedy kolejny inwestor z wizj¹, ale i wielkimi pieniêdzmi sfinansowa³ Tamiami Trail, pozostawa³a tylko droga wodna. Mimo d³ugiej podró¿y, „nieustraszonych” pasa¿erów na parowcu nie brakowa³o. W³aœciwie to miasto, dziœ pere³ka, klejnocik, kwintesencja rozkosznego ¿ycia, zaczê³o siê od dwóch nieruchomoœci: wybiegaj¹cego daleko w wody zatoki pomostu, do którego przybija³ „Fearless” i po³o¿onego naprzeciw, wybudowanego w najwê¿szym miejscu oddzielaj¹cym pla¿ê od laguny „The Naples Hotel”. Pierwszym goœciem by³a siostra prezydenta, Rose Cleveland. Ciekawa postaæ, sawantka i intelektualistka, pe³ni³a przez ponad rok rolê pierwszej damy, kiedy jej brat zosta³ prezydentem a by³ czterdziestoparoletnim kawalerem. Wykonywa³a swe obowi¹zki z siostrzanego przywi¹zania, ale z niechêci¹. Nie pasowa³a do herbatek wydawanych przez ¿ony politycznej œmietanki stolicy. Wola³a towarzystwo ksi¹¿ek… i pewnej przyjació³ki, z któr¹ spêdzi-
³a potem dojrza³e lata ¿ycie. Z ulg¹ przyjê³a ma³¿eñstwo brata z m³odziutk¹ Frances Folsom i odda³a jej ber³o królowania na waszyngtoñskich salonach. Jednak magia nazwiska jej brata pozyska³a hotelowi na krótko nowych, snobistycznych goœci. Osiemdziesiêciu mieszkañców miasteczka po³o¿onego miêdzy cukrow¹ pla¿¹ a b³êkitn¹ lagun¹, która za kilkadziesi¹t lat przeistoczy siê w port wype³niony luksusowymi jachtami i ¿aglowcami, znajdowa³o schronienie w niezwykle prostych domostwach. Samo przedsiêbiorstwo naszych bohaterów pomieszczone zosta³o na pocz¹tku w „chickee”, strukturze wzniesionej na cyprysowych palach (wtedy florydzki cyprys rós³ wszêdzie i nie by³ pod ochron¹), której dach tworzy³y palmowe liœcie. „Chickee” to w jêzyku Seminole dom. * Teraz siê zaczyna³o. Chmury postanowi³y wspó³pracowaæ, stwarza³y relief, strukturê, miêsist¹ trójwymiarowoœæ. O to chodzi³o. Ju¿ kilka dni „zasadzaliœmy” siê na ten zachód. I tego wieczoru to by³o to. Korzystaliœmy z idealnego zachodu jaki sobie Natura na ten wieczór zaplanowa³a. S³oñce przes¹cza³o wdziêcznie œwiat³o, jeszcze pewne swojej w³adzy, jeszcze silne, rozprasza³o promienie w feeriê ró¿owoœci. Powoli, bardzo powoli barwy przechodzi³y w pomarañcze i czerwienie. Powoli, bardzo powoli zanurza³y siê w ¿ar nad powierzchni¹ wody. Powoli, bardzo powoli przelewa³y siê miêkko ³udz¹c, prowokuj¹c trwaniem, kusz¹c nieskoñczonoœci¹ tej gry… I potem nag³a zapaœæ. Bohater spektaklu opuœci³ scenê… * Ju¿ w rok po otwarciu hotelu, w 1890 roku, spó³ka Williamsa i Haldemana ugrzêz³a w d³ugach. To by³o do przewidzenia. Dochody nigdy nie pokrywa³y nawet w niewielkim procencie wydatków. Ma³y hotel, do którego trudno by³o dotrzeæ, nie przynosi³ wielkich zysków. I wszystko potoczy³oby siê doprawdy Ÿle, poniewa¿ nikt z grona inwestorów nie mia³ ochoty pchaæ siê w najwyraŸniej nieprzemyœlany do koñca interes. Brakowa³o temu cudownemu miejscu przede wszystkim logistyki. Raj bez infrastruktury nie jest rajem. A na to poradziæ mog³y tylko wielkie pieni¹dze. One przyjd¹ do Naples póŸniej, ale na razie… Na publicznej aukcji znalaz³ siê tylko jeden zainteresowany: Walter Newman Haldeman. Tak, wspó³w³aœciciel spó³ki,
która mia³a ju¿ wobec niego d³ug w wysokoœci trzydziestu piêciu tysiêcy dolarów! Za piêædziesi¹t tysiêcy dolarów, szalon¹ na tamte czasy sumê, zosta³ jedynym w³aœcicielem „Naples Town Improvement”, oœmiu tysiêcy akrów ziemi, na której mia³o stan¹æ miasto, „The Naples Hotel” na szesnaœcie pokoi, parostatku „Fearless”, przystani d³ugoœci 600 stóp, a tak¿e…domu by³ego genera³a Williamsa, swojego biznesowego partnera. * Najpiêkniejsza czêœæ zachodu zaczê³a siê w³aœnie teraz. Po tym, jak s³oñce gwa³townie opuœci³o niebosk³on i pozwoli³o kolorom graæ odtr¹bione. Graæ barwami ciep³a, gor¹ca, przeb³yskami starego z³ota. To teraz publicznoœæ, nieliczna, ale wierna, na krzese³kach, kocach, ucich³a w obliczu koñca spektaklu. Zamiast oklasków chwila ca³kowitego zauroczenia. Cisza. Za chwilê s³ychaæ bêdzie trzask sk³adanych fotelików, strzêpki rozmów. Ale teraz by³ moment zachwytu, teraz dzia³a³ czar gwiazdy, która ju¿ dawno opuœci³a scenê, ale nadal panowa³a nad widowni¹. * Handleman traktowa³ Naples, które praktycznie w ca³oœci naby³, jako swojego rodzaju hobby. Móg³ sobie na to pozwoliæ. W rodzimym Kentucky by³ potentatem prasowym, zamo¿nym przedsiêbiorc¹. W Naples wybudowa³ wygodny obszerny, ponad trzystumetrowy bia³y dom, który stoi do dziœ. Pierwszy solidny dom w miasteczku. Mieszka³ w nim z rodzin¹, ale drzwi otwiera³ na oœcie¿ dla przyjació³ i znajomych z Kentucky. Wiedzia³ doskonale, ¿e nie wzbogaci siê na „neapolitañskim” przedsiêwziêciu. W Naples nie by³ wydawc¹, publicyst¹. Owszem, w jego florydzkim gabinecie sta³a i stoi po dziœ dzieñ jego maszyna do pisania. Ale tu, na po³udniu, w stycznoœci z przyrod¹ narodzi³ siê wielbiciel Florydy. Dba³ o ten swój klejnocik trochê jak zazdrosny kochanek, który pokazuje to co ubóstwia tylko wybranym. Naples pozostawa³o d³ugo jeszcze po œmierci Handlemana w 1902 roku urocz¹ oaz¹, w której zimowa³o kilkanaœcie, czasem kilkadziesi¹t osób, tyle ile mieœci³ jedyny hotel. Sytuacjê miasteczka i ca³ej po³udniowo zachodniej Florydy zmieni³ pewien multimilioner, magnat reklam tramwajowych, który lubi³ ³owiæ ryby w ciep³ych wodach Zatoki Meksykañskiej. I lubi³ to robiæ w pewnym, sobie w³aœciwym, stylu… c.d.n.
Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com
m
20
KURIER PLUS 19 MARCA 2022
www.kurierplus.com