Kurier Plus - e-wydanie 28 maja 2022

Page 1

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

ER KURI P L U S

P O L I S H NUMER 1446 (1746)

W E E K L Y

ROK ZA£O¯ENIA 1987

M A G A Z I N E

TYGODNIK

Bojowy prezydent

28 MAJA 2022

PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

í Odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu – str. 5 í Tajemnica skarbów Hrabiego Potockiego – str. 8 í Kres mi³oœci – str. 12 í Æwierczakiewiczowa - polskiej kuchni królowa – str. 13 í Minusy ¿ycia bez karty kredytowej – str. 17 í Dwa b³êkitne lata – str. 19

Tomasz Bagnowski

Joe Biden og³osi³, ¿e USA s¹ gotowe do militarnej interwencji w razie chiñskiego ataku na Tajwan. Zaskakuj¹ce oœwiadczenie prezydenta USA mia³o miejsce w trakcie wizyty w Japonii, która odby³a siê w ramach jego podró¿y do Azji. Na wspólnej konferencji prasowej z premierem Fumio Kashid¹, Biden da³ do zrozumienia, ¿e dla obrony Tajwanu by³by gotów zrobiæ wiêcej ni¿ w przypadku Ukrainy. „USA nie zdecydowa³y siê na bezpoœrednie zaanga¿owanie wojskowe na Ukrainie z oczywistych powodów. Czy Stany Zjednoczone s¹ gotowe do militarnego zaanga¿owania dla obrony Tajwanu? – zapyta³ prezydenta jeden z reporterów. „Tak, to jest nasze zobowi¹zanie“ – odpowiedzia³ Biden. WypowiedŸ prezydenta wywo³a³a konsternacjê nawet wœród towarzysz¹cych mu doradców. Bia³y Dom, zaraz po konferencji prasowej, pospieszy³ z oœwiadczeniem, ¿e nie oznacza ona bynajmniej zmiany dotychczasowej polityki USA. „Prezydent podkreœli³ wiernoœæ polityce jednych Chin, jak równie¿ nasze zobowi¹zanie do pomocy Tajwanowi w samoobronie” – oœwiadczy³ Bia³y Dom. Problem jednak w tym, ¿e Biden swoj¹ odpowiedzi¹ wyraŸnie wyszed³ poza to, co od koñca lat 70-tych mówili wszyscy amerykañscy przywódcy. Tajwan to samodzielnie rz¹dzona wyspa, na której pod koniec lat 40-stych, po przegranej w chiñskiej wojnie domowej, schronili siê

wspierani przez USA nacjonaliœci, skupieni wokó³ Czang Kaj-szeka. Chiny uwa¿aj¹ j¹ za czêœæ swojego terytorium, w³adze Tajwanu twierdz¹ natomiast, ¿e to one s¹ prawowitym rz¹dem ca³ych Chin. Tajwan nie jest uznawany za niepodleg³e pañstwo przez wiêkszoœæ krajów œwiata, nie jest te¿ cz³onkiem ONZ. Kiedy pod koniec lat 70-tych rz¹d Jimmy’ego Cartera nawi¹za³ oficjalne stosunki dyplomatyczne z Chinami, USA zerwa³y swój pakt militarny z Tajwanem i zobowi¹za³y siê do uznawania Chiñskiej Republiki Ludowej za jedyne pañstwo chiñskie. Chiñski przywódca Deng Xiaoping odwiedzi³ wówczas Stany Zjednoczone i rozpocz¹³ reformy gospodarcze w swoim kraju. Nied³ugo potem Kongres przyj¹³ ustawê reguluj¹c¹ stosunki z Tajwanem, w której zobowi¹za³ siê m. in. do dostarczania defensywnej pomocy wojskowej dla tej wyspy. Nie ma w niej jednak mowy o tym, ¿e Stany Zjednoczone bêd¹ interweniowaæ militarnie, nawet w przypadku chiñskiego ataku. Do tej pory kwestia ta by³a tzw. strategicznym niedomówieniem. W okresie dobrych stosunków z Chinami amerykañska pomoc wojskowa dla Tajwanu by³a stosunkowo niewielka, a USA wystrzega³y siê dra¿nienia Chiñczyków statusem tej wyspy. í6

l 1 czerwca – Miêdzynarodowy Dzieñ Dziecka

Citrovia – fotografujemy razem Zosia Zeleska-Bobrowski

21 maja Polsko Amerykañski Klub Fotografika mia³ pierwsze spotkanie szkoleniowe po przerwie spowodowanej pandemi¹.

l W Citrovii

Ma³gorzata Sobocka, cz³onkini Klubu zaprosi³a nas na sesjê fotograficzn¹ aby poæwiczyæ robienie portretów. Ma³gorzata jest œwietnym fotografem. Pod jej czujnym okiem i s³uchaj¹c jej profesjonalnych rad zaczêliœmy siê nawzajem portretowaæ. Nasza kole¿anka wybra³a miejsce seji, które zaskoczy³o nas wszystkich. Czuliœmy siê jak w Disneylandzie! Jest to Citrovia na 9 Ave. pomiêdzy 33 a 31 Str., niedaleko s³ynnego sklepu fotograficznego B&H. Citrovia znajduje siê pomiêdzy dwoma drapaczami chmur, 70 piêtrowym i drugim, tylko trochê ni¿szym. Przy wejœciu do instalacji przy 9 Ave, pyszni¹ siê prawie dwumetrowe, dorodne cytryny wa¿¹ce 450 kilogramów ka¿da. To by³o niezwyk³e doœwiadczenie. Citrovia to ogromna mierz¹ca prawie trzy tysi¹ce metrów kwadratowych instalacja zewnêtrzna, która zaprasza goœci do fantastycznego gaju cytrynowego. S¹ tam tysi¹ce nadwymiarowych, rêcznie malowanych cytryn, ich liœci i ponad piêciometrowych drzew w niezwyk³ych kolorach: fioletowym, niebieskim i turkusowym... Drewniane skrzynie wype³niaj¹ gigantyczne cytryny i ich równie ogromne plastry. Wszystko to pod zmieniaj¹cymi oœwietlenie faluj¹cymi chmurami z materia³u. Policzono, ¿e jest tam ponad 700 rêcznie robionych, bardzo szczegó³owo odtworzonych plastrów cytryn i 3800 rêcznie malowanych liœci ze stali i pianki. Warto dodaæ, ¿e tak cytryna, jak ogólnie ¿ó³ty kolor w wielu kulturach s¹ symbolem optymizmu i radoœci. í9


2

KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

3

S³owo i czyn Mi³o jest nam poinformowaæ, ¿e Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce po przerwie spowodowanej pandemi¹, otworzy³ swoje drzwi dla publicznoœci. Z tej okazji redaktor Andrzej Józef D¹browski poprowadzi³ wyk³ad pt. „S³owo i czyn”. Prowadz¹cy w niezwykle ciekawy sposób opowiedzia³ o ¿yciu i twórczoœci legendarnego poety Krzysztofa Kamila Baczyñskiego. Ponadto, licznie zebrana publicznoœæ mia³a okazjê wys³uchaæ utworów poety œpiewanych przez Ewê Demarczyk i Grzegorza Turnaua. „Wyk³ad by³ ho³dem z³o¿onym legendarnemu poecie, porównywanemu przez znawców literatury z Juliuszem S³owackim. Poecie, który podczas okupacji niemieckiej chcia³ byæ tak¿e ¿o³nierzem, uwa¿a³ bowiem, ¿e jego wierszom nawo³uj¹cym do buntu przeciwko wojennemu z³u, powinna towarzyszyæ walka z karabinem w rêku. Poleg³ na posterunku w czwartym dniu Powstania Warszawskiego trafiony w g³owê kul¹ wystrzelon¹ przez niemieckiego snajpera. Mia³ zaledwie 23 lata. Zostawi³ po sobie 500 wierszy, z których wiele znalaz³o swoje miejsce wœród najwybitniejszych liryków w dziejach literatury polskiej.”

Mêczeñstwo Piotra Oheya

AN

Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce 138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222

Noc Muzeów w Instytucie Pi³sudskiego Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce zaprasza 10 czerwca (pi¹tek) o godzinie 18:00 na V Edycjê Nocy Muzeów pt. „W s³u¿bie polskiej dyplomacji”. Prezes Instytutu dr Iwona Korga przedstawi kolekcje archiwalne polskich ambasadorów okresu II Rzeczpospolitej i pocz¹tku II wojny œwiatowej: Juliusza £ukasiewicza, Józefa Lipskiego, Micha³a Sokolnickiego, których zbiory znajduj¹ siê w archiwum Instytutu. Zaprezentowane zostan¹ oryginalne dokumenty z tych kolekcji jak listy, sprawozdania i paszporty dyplomatyczne oraz fotografie. Goœciem wieczoru bêdzie ambasador Polski przy ONZ-cie Krzysztof Szczerski, który wyg³osi wyk³ad pt. „Dyplomacja czasów wojny”. Krzysztof Szczerski urodzi³ siê w 1973 r. w Krakowie. W 1997 r. uzyska³ tytu³ magistra politologii Uniwersytetu Jagielloñskiego, a w 2001 r. stopieñ doktora w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Miêdzynarodowych UJ. W 2010 r. uzyska³ habilitacjê. W 2018 r. otrzyma³ tytu³ profesora nauk spo³ecznych. Od 2000 r. jest akademicko zwi¹zany z Uniwersytetem Jagielloñskim. W latach 2007-2008 by³ podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a nastêpnie w Urzêdzie Komitetu Integracji Europejskiej. By³ cz³onkiem Rady S³u¿by Cywilnej przy Prezesie rady Ministrów (2009-2010) i pos³em na Sejm RP (2011-2015). W styczniu 2015 r. zosta³ przedstawicielem polskiego parlamentu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Od 2015 r. by³ sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP, od 2017 r. pe³ni³ funkcjê Szefa Gabinetu Prezydenta RP, a nastêpnie Szefa Biura Polityki Miêdzynarodowej w KPRP. W 2021 roku obj¹³ urz¹d sta³ego przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej przy Narodach Zjednoczonych w Nowym Jorku. Uwaga: Wymagany certyfikat szczepienia przeciw Covid-19.

tel.: 212-505-9077

NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS

KURIER P L U S

P O L I S H

W E E K L Y

M A G A Z I N E

redaktor naczelny

Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki

e-mail: office@pilsudski.org sta³a wspó³praca

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

„Mêczeñstwo Piotra Oheya” dramat S³awomira Mro¿ka, wystawiony bêdzie przez Trap Door Theater z Chicago. Jest to nowojorska premiera sztuki, która bêdzie pokazywana w ramach festiwalu teatralnego Rehearsal For Truth. Celem festiwalu jest uhonorowanie dramatopisarza i dzia³acza na rzecz praw cz³owieka, Vaclava Havla. Od 12 do 25 czerwca w Bohemian National Hall na Manhattanie bêdzie mo¿na obejrzeæ spektakle z Czech, Polski, S³owacji, Ukrainy, Wêgier i USA. Na wszystkie wydarzenia wstêp jest darmowy. Wymagana jest tylko rejestracja online przez Eventbrite. Dodatkowe przedstawienie odbêdzie siê w Jersey City Theater Center. Wiêcej informacji na stronie instytutpolski.pl/newyork Sobota, 18 czerwca, 2022, 19:30 Bohemian National Hall 321 East 73rd Street, New York Wstêp darmowy Niedziela, 19 czerwca, 2022, 19:30 Jersey City Theater Center 165 Newark Ave, Jersey City, NJ, 07302 (Entrance from Barrow Street) Wstêp darmowy „Mêczeñstwo Piotra Oheya” ¯ycie domowe pewnej rodziny wywraca siê do góry nogami, gdy w ³azience nagle pojawia siê tygrys. W miarê jak coraz wiêcej absurdalnych postaci wkracza do tego domu (naukowiec, urzêdnik pañstwowy, dyrektor cyrku i inni), rodzina

fotografia

Zosia ¯eleska-Bobrowski

wydawcy

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

musi podj¹æ decyzjê, czy siê poddaæ i do³¹czyæ do cyrku. Jeden z najbardziej znanych polskich dramaturgów S³awomir Mro¿ek napisa³ ten absurdalny utwór w 1959 roku jako subteln¹ krytykê ówczesnego systemu politycznego. Ca³oœæ dramatu pe³na jest typowych dla stylu autora groteskowych zdarzeñ, w ostatecznoœci doprowadzaj¹cych do zaskakuj¹cej pointy. Mêczeñstwo Piotra Oheya (1959) Polska Dramaturg: S³awomir Mrozek Adaptacja i re¿yseria: Nicole Wiesner Re¿yseria, choreografia: Miguel Long Dodatkowy scenariusz: Stanis³aw Witkiewicz, Matty Robinson Spektakl wystawiany przez Trap Door Theatre (Chicago) Obsada: Venice Averyheart, Dennis Bisto, Tia Pinson, Matty Robinson, Keith Surney, Bob Wilson, Carl Wisniewski. Po spektaklu odbêdzie siê rozmowa z twórcami przedstawienia. https://instytutpolski.pl/newyork/2022/ 05/23/the-martyrdom-of-peter-ohey-2/

Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10

Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

4

www.kurierplus.com

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Ks. Ryszard Koper

Nasze wniebowst¹pienia Wtedy oœwieci³ ich umys³y, aby rozumieli Pisma i rzek³ do nich: „Tak jest napisane: Mesjasz bêdzie cierpia³ i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imiê Jego g³oszone bêdzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, pocz¹wszy od Jeruzalem. Wy jesteœcie œwiadkami tego. Oto ja zeœlê na was obietnicê mojego Ojca. Wy zaœ pozostaniecie w mieœcie, a¿ bêdziecie przyobleczeni w moc z wysoka”. Potem wyprowadzi³ ich ku Betanii i podniós³szy rêce, b³ogos³awi³ ich. A kiedy ich b³ogos³awi³, rozsta³ siê z nimi i zosta³ uniesiony do nieba. (£k 24, 45-51)

K

ilka dni temu na jednej z ulic Maspeth w Nowym Jorku spotka³em przypadkowo Annê Warzocha. W jej oczach zauwa¿y³em g³êboki pokój i radoœæ ¿ycia. By³em zaskoczony, ale nie spotkaniem, tylko jej pokojem i radoœci¹ ¿ycia jaka z niej bi³a. Ostatni raz spotka³em j¹ we wrzeœniu 2020 r.. Prosi³a mnie wtedy o sakrament namaszczenie chorych dla swojego 20-letniego syna Kevina. Przyjecha³em do szpitala. Przy chorym czuwa³a zrozpaczona matka. Tej rozpaczy nawet nie staram siê opisywaæ, bo jest to niemo¿liwe. Lekarze robili wszystko, aby uratowaæ Kevina. Jednak œmieræ by³a nieub³agana. Kiedy lekarz oznajmi³, ¿e dla syna nie ma ju¿ ratunku, dla Anny by³ to najtragiczniejszy dzieñ w ¿yciu. Lekarz wspomnia³ tak¿e, ¿e organy syna mog¹ byæ przekazane do przeszczepu. Przezwyciê¿aj¹c cierpienie i rozpacz Anna i jej m¹¿ zgodzili siê na to. W tej decyzji pojawi³o siê maleñkie œwiate³ko. „Nasz syn uratuje ¿ycie innym, bêdzie w nich ¿y³”. Dzieñ œmierci syna, dzieñ jego pogrzebu i póŸniejsze dni to by³ czas niewyobra¿alnej ¿a³oby, smutku, bólu, beznadziei i pytañ. Anna wspomina: „Kiedy wróci³am po pogrzebie do domu poczu³am pustkê, nie wierzy³am, ¿e to siê wydarzy³o, czeka³am na powrót syna. W koñcu dotar³o do mnie, ¿e on ju¿ nigdy nie wróci. Zadawa³am sobie bolesne pytania. Dlaczego tak siê sta³o? Jaki jest tego sens? Gdzie jest teraz mój syn? Gdzie i z kim przebywa? Jak siê czuje? Wszystkie one rodzi³y niepokój serca. Martwi³am siê tak¿e o 11-letni¹ córkê, która bardzo kocha³a brata. Wybra³am siê z ni¹ do psychologa, który po wizycie powiedzia³, ¿e to ja potrzebujê terapi nie córka, ¿e to ja prze¿ywam traumê nie ona. Jak ja sobie z tym poradzê, to i córka bêdzie OK. Zaczê³am chodziæ do psychologa, tam mog³am siê wyp³akaæ i wygadaæ. Pani psycholog poradzi³a mi, aby w ci¹gu dnia znaleŸæ sobie godzinê, pó³ godziny, kwadrans, na wspomnienia o Kevinie. Przyj¹æ ból i cierpienie, które one nios¹. Po up³ywie tego czasu wróciæ do swoich obowi¹zków”.

Z

pewnoœci¹ wizyty u psychologa by³y potrzebne, ale nadziejê i spokój Anna odnalaz³a na innej drodze. Zmagaj¹c siê z bólem coraz czêœciej spogl¹da³a w niebo, kierowa³a myœli ku zmartwychwsta³emu Chrystusowi. Anna wspomina: „Za-

czê³am gorliwie odmawiaæ ró¿aniec. Rozwa¿a³am wszystkie tajemnice. W tajemnicach bolesnych ³¹czy³am moje cierpienia z cierpieniami Chrystusa i Matki Bo¿ej. Podczas odmawiania ró¿añca przyjmowa³am wszystkie cierpienia, które rani³y moje serce, rzewnie przy tym p³acz¹c. Prosi³am Matkê Bo¿¹, aby mi pomog³a i zajê³a siê moim synem w wiecznoœci. Codziennie, o tej samej porze odmawia³am ró¿aniec. To by³ mój rytua³, a¿ w koñcu tych ³ez by³o mniej. Szczególnie upodoba³am sobie tajemnicê czwart¹ radosn¹: Ofiarowanie Pana Jezusa w œwi¹tyni. Rozwa¿anie jej umacnia³o moj¹ nadziejê spotkania z synem. Symeon wzi¹³ na rêce Dzieci¹tko Jezus i powiedzia³: ‘Teraz, o Panie, pozwól odejœæ s³udze Twemu w pokoju, wed³ug Twojego s³owa. Bo moje oczy ujrza³y Twoje zbawienie, któreœ przygotowa³ wobec wszystkich narodów”. Wyobra¿a³am sobie jakie wspaniale bêdzie to prze¿ycie, gdy te s³owa spe³nia siê w moim ¿yciu. Jest tam tak¿e mowa o Matce Bo¿ej: „A Twoj¹ duszê miecz przeniknie”. To bardzo do mnie przemówi³o, bo w³aœnie tak siê czu³am, jakby miecz przenikn¹³ moj¹ duszê. Zapragnê³am wtedy, jak najpe³niej poznaæ Jezusa i Jego Matkê. Dowiedzieæ siê, jak Maryja poradzi³a sobie ze œmierci¹ ukochanego Syna. Uœwiadomi³am sobie wtedy, ¿e za ma³o znam Jezusa i Maryjê. Chcia³am siê jak najwiêcej dowiedzieæ o Nich i œwiecie, do którego odszed³ mój syn. Chcia³am siê upewniæ, ¿e jest szczêœliwy, ¿e jest mu dobrze, ¿e nie ma powodu do rozpaczy”. Zaczê³am czytaæ Pismo Œwiête, chcia³am poznaæ œwiêtych, mistyków i wszystko co jest z tym zwi¹zane z ¿yciem wiecznym. Czyta³am ksi¹¿ki religijne, w których odnajdywa³am odpowiedzi na moje pytania. W modlitwie, lekturze Biblii i ksi¹¿ek religijnych odnajdywa³am pokój i radoœæ. W tym wszystkim pomaga³ mi mój syn, który pojawia³ siê w moich snach. Na ró¿ne sposoby upewnia³ mnie, ¿e jest szczêœliwy w nowym œwiecie, ¿ebym nie rozpacza³a, bo jest bardzo blisko mnie. Tak bardzo chcia³am go wtedy przytuliæ i powiedzieæ mu, ¿e bardzo go kocham, bardzo za nim têskniê. Mówi³am mu w snach, ¿eby siê o nas nie martwi³, ¿e dajemy sobie radê. W snach mog³am go uœciskaæ, przytuliæ, uca³owaæ i powiedzieæ jak bardzo go kocham.

bie. Chcê byæ szczêœliwa, radosna pomimo trudnoœci i przykrych doœwiadczeñ, które nas spotykaj¹. Ka¿dy z nas ma na ziemi jak¹œ misjê do spe³nienia. Wierzê, ¿e mój syn dowiedzia³ siê od Jezusa jaka by³a jego misja na ziemi i jaki by³ sens jego œmierci w tak m³odym wieku”.

W

¯yjê teraz w dwóch œwiatach- ziemskim i niebieskim. Chcê jeszcze mocniej poznaæ i ukochaæ Jezusa i Jego Matkê. S¹ Oni teraz najlepszymi opiekunami, rodzicami mojego syna. Têskniê za moim synem i wiele razy jeszcze zap³aczê z têsknoty, ale nie bêd¹ to ³zy rozpaczy”.

A

nna nie ma w¹tpliwoœci w istnienie szczêœliwej wiecznoœci. Ta pewnoœæ dyktowa³a jej pytanie zadane kap³anowi w czasie spowiedzi: ‘Dlaczego my tak p³aczemy i tak d³ugo jesteœmy pogr¹¿eni w ¿a³obie, gdy ktoœ z bardzo bliskich umiera, skoro wiemy, ¿e czekaj¹ na nas wyci¹gniête z mi³oœci do nas rêce Jezusa i Maryi?” Mówi³a to z tak¹ wiar¹, ¿e to pytanie by³o zarazem odpowiedzi¹. Anna mówi o tych sprawach ze spokojem, radoœci¹ i nadziej¹ radosnego spotkania z synem: „¯yj¹c pe³ni¹ ¿ycia tu na ziemi staram siê byæ bli¿ej œwiata nadprzyrodzonego, który zg³êbiam przez modlitwê, uczestnictwo w Mszy œw. korzystanie z sakramentów œwiêtych, lekturê Pisma œw. oraz ksi¹¿ek religijnych, które wprowadzaj¹ mnie w tajemnice ¿ycia duchowego, ¿ycia wiecznego. Czuje siê wtedy spokojna i szczêœliwa, a co najwa¿niejsze bardzo blisko mojego syna. Jestem œwiadoma, ¿e przede mn¹ s¹ dwie drogi: popaœæ w rozpacz lub szukaæ nadziei i umocnienia w Chrystusie. Od nas zale¿y, któr¹ drogê wybierzemy. Mi³oœæ do syna poprowadzi³a mnie t¹ dobr¹ drog¹, któr¹ chcê zawsze pod¹¿aæ ze wzglêdu na Chrystusa, ze wzglêdu na mojego syna i moich bliskich, ze wzglêdu na sam¹ sie-

iara, nadzieja i mi³oœæ, które emanuj¹ z powy¿szej historii stoj¹ na mocnym fundamencie zmartwychwstania Chrystusa i Jego wniebowst¹pienia. W Ewangelii na Uroczystoœæ Wniebo wst¹pienia Pañskiego Chrystus mówi: „Tak jest napisane: Mesjasz bêdzie cierpia³ i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imiê Jego g³oszone bêdzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, pocz¹wszy od Jeruzalem”. Zaœ w Liœcie do Hebrajczyków czytamy: „Mamy wiêc, bracia, pewnoœæ, i¿ wejdziemy do Miejsca Œwiêtego przez krew Jezusa. On nam zapocz¹tkowa³ drogê now¹ i ¿yw¹, przez zas³onê, to jest przez cia³o swoje. Maj¹c zaœ kap³ana wielkiego, który jest nad domem Bo¿ym, przyst¹pmy z sercem prawym, z wiar¹ pe³n¹, oczyszczeni na duszy od wszelkiego z³a œwiadomego i obmyci na ciele wod¹ czyst¹. Trzymajmy siê niewzruszenie nadziei, któr¹ wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który da³ obietnicê”. m

Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl

Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Krucjacie w Obronie ¯ycia Poczêtego w Pierwsz¹ Sobotê miesi¹ca, 4 czerwca o 12:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy wynagradzaæ Niepokalanemu Sercu Marii za zniewagi przeciw Jej dziewiczemu macierzyñstwu Info: brat Jan 347 938 8362


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

5

Odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu – cztery elementy W

iele wp³ywa na odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu z tytu³u ubezpieczenia pracowniczego w Nowym Jorku (Workers” Compensation). Aby otrzymaæ maksymaln¹ rekompensatê za obra¿enia odniesione w pracy, nale¿y zrozumieæ cztery najbardziej istotne elementy: 1. G³ównym celem ubezpieczyciela rozpatruj¹cego roszczenie o Odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu jest minimalizacja kosztów. Poszkodowany pracownik musi zrozumieæ, ¿e ¿adne dzia³ania podjête przez firmê ubezpieczeniow¹ nie maj¹ na wzglêdzie jego najlepszych interesów. Celem ubezpieczalni jest utrzymanie kosztów rekompensaty utraconych zarobków i opieki medycznej na tak niskim poziomie jak to tylko mo¿liwe. Wielu poszkodowanych samodzielnie zajmuj¹cych siê spraw¹ ich odszkodowania, b³êdnie ufa lekarzom i likwidatorom szkód pracuj¹cym dla ubezpieczalni. Osoby te staraj¹ siê tylko w najszybszy i najtañszy sposób zamkn¹æ postêpowanie roszczeniowe. Osoba poszkodowana powinna zawsze poradziæ siê adwokata przed podjêciem decyzji, zw³aszcza je¿eli ma ona dotyczyæ oferty polubownego zamkniêcia roszczenia lub wyboru metod leczenia. 2. Poszkodowany musi wiedzieæ, ¿e ma prawo do rozpatrzenia sprawy przez sêdziego. Gdy wniosek o zatwierdzenie okreœlonego leczenia zostanie odrzucony, pracownik ma prawo do odwo³ania przed sêdzi¹, który póŸniej równie¿ decyduje o odszkodowaniu za uszczerbek na zdrowiu. Wniosek o spotkanie z sêdzi¹, wraz z odpowiednimi dokumentami, musi zostaæ z³o¿ony do Rady Ubezpieczeñ Pracowniczych w ci¹gu okreœlonego czasu. Dodatkowo, Sêdzia mo¿e nakazaæ stronom podjêcie odpowiednich dzia³añ, jak przes³uchanie pod przysiêg¹ lekarzy, co do potrzeby zastosowania wnioskowanego leczenia lub co do stopnia inwalidztwa aplikanta, zanim wyda ostateczne orzeczenie. W takich sytuacjach, adwokat znaj¹cy prawo ubezpieczeñ pracowniczych, wy-

tyczne dotycz¹ce leczenia (MTG) dla roszczeñ pracowniczych i procedury postêpowania przed Rad¹ Ubezpieczeñ Pracowniczych, jest nieocenion¹ pomoc¹ w uzyskaniu przychylnego orzeczenia. 3. Istniej¹ ró¿ne sposoby polubownego zamkniêcia postêpowania roszczeniowego. Osoba poszkodowana ma mo¿liwoœæ dokonania wyboru. Roszczenie mo¿e zostaæ zaspokojone w ca³oœci lub czêœciowo. Na przyk³ad, gdy istnieje uzasadnione przypuszczenie, ¿e osoba poszkodowana bêdzie potrzebowaæ dalszego leczenia w przysz³oœci, mo¿e ona polubownie zamkn¹æ roszczenie, co do utraconych zarobków, pozostawiaj¹c otwart¹ czêœæ roszczenia zwi¹zanego z leczeniem. Zanim pracownik podejmie decyzjê o polubownym zaspokojeniu roszczenia, powinien skontaktowaæ siê z adwokatem znaj¹cym wszystkie ich formy, w celu rozpatrzenia, jaka struktura polubownego zamkniêcia roszczenia bêdzie dla poszkodowanego i jego rodziny najkorzystniejsza. 4. I w koñcu, poszkodowany pracownik musi skontaktowaæ siê z adwokatem, aby sprawdziæ, czy ktokolwiek oprócz jego pracodawcy jest odpowiedzialny za wypadek i spowodowane obra¿enia. Wed³ug prawa stanu Nowy Jork, poszkodowany pracownik na ogó³ nie mo¿e wyst¹piæ z pozwem przeciwko pracodawcy, niezale¿nie od tego czy zaniedbanie pracodawcy przyczyni³o siê do wypadku. Alternatyw¹ jest wniesienie roszczenia z tytu³u ubezpieczenia pracowniczego. Jednak¿e, je¿eli osoby trzecie, takie jak w³aœciciel budynku, generalny wykonawca lub podwykonawca s¹ odpowiedzialni za obra¿enia, poszkodowany mo¿e jednoczeœnie wnieœæ roszczenie z tytu³u ubezpieczenia pracowniczego przeciwko pracodawcy i pozew s¹dowy przeciwko stronom trzecim. W wielu przypadkach, pozwanie strony trzeciej mo¿e zaowocowaæ rekompensat¹ znacznie przewy¿szaj¹ca odszkodowanie za uszczerbek na zdrowiu. Osoba poszkodowana

Chcê ci powiedzieæ...

Ojciec Pawe³ Bielecki

Ciche spotkanie

stêpstwie wypadków, w celu rozwa¿enia wszystkich mo¿liwych opcji prowadzenia sprawy. m

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www. plattalaw. com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004 www.plattalaw.com

tel. 212 – 514 – 5100

122 Nassau Avenue, Brooklyn, New York 11222 tel. (718) 349-2300, fax: (718) 349-2332 e-mail: joannagwozdzlaw@gmail.com

Bardzo proszê o kontakt pod numer (718) 349-2300 aby umówiæ siê na bezp³atn¹ konsultacjê w celu omówienia Pañstwa sprawy. NIE POZWÓL, aby Twój maj¹tek przej¹³ dom starców, by Twoi najbli¿si byli pozbawieni spadku. NIE DOPUŒÆ, aby Twoje niepe³nosprawne dziecko straci³o œwiadczenia socjalne.

Ci¹gle zastanawiam siê dlaczego licytujemy nasz¹ mi³oœæ do z³a ponad mi³oœæ do dobra. To jak nas traktuj¹ inni zale¿y tylko od nas. To jak my traktujemy innych zale¿y od nas tak¿e. Mo¿na toksycznym ludziom wokó³ powiedzieæ stop. Jezus wypomina³ Faryzeuszom, ¿e s¹ jak „groby pobielane” bez ¿ycia, bez nadziei, bez intencji dobra… Jezus mia³ czasami doœæ naszej krótkowzrocznoœci i ci¹gle przypomina³ nam, ¿e z ka¿dego s³owa bêdziemy s¹dzeni. Krwawimy, bo zamiast szukaæ uzdrowienia w nadziei i przebaczeniu wybieramy celebracjê z³a, celebracjê gniewu, celebracjê pustki wewnetrznej. Nie da siê zabanda¿owaæ naszych zranieñ gniewem czy chêci¹ zemsty. Tu potrzeba Twojej i mojej zgody na uzdrowienie jakie przynosi ciche spotkanie z Bogiem. Jeœli masz swoj¹ w³asn¹ wizjê duchowego uzdrowienia to zrozum proszê, ¿e ta wizja przychodzi od Boga wiêc siê nie frustruj, ¿e inni jej nie widz¹. Bóg da³ Tobie wizjê pomocy czy twego uzdrowienia. Nie da³ jej Twoim bliskim by Ci o niej opowiedzieli. Da³ j¹ TOBIE. Ciesz siê ni¹, zaakceptuj, delektuj siê ni¹ i zrób z niej u¿ytek. Wtedy ju¿ banda¿e stan¹ siê przesz³oœci¹... Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku!

powinna zawsze skonsultowaæ siê z adwokatem bieg³ym zarówno w prawie ubezpieczeñ pracowniczych jak i w przepisach o postêpowaniu s¹dowym w na-

m

PORADY W ZAKRESIE: v v v v v v v v

TESTAMENTY TRUSTS HOME CARE MEDICAID NURSING HOME MEDICAID POWER OF ATTORNEY HEALTH CARE PROXY PRAWO SPADKOWE NIERUCHOMOŒCI


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

6

www.kurierplus.com

Widziane z Warszawy

Kazimierz Wierzbicki

Bydgoszcz i Poznañ Dobiega koñca drugi tydzieñ mojego pobytu w kraju. Po powrocie do Warszawy mój siostrzeniec, w³aœciciel dobrze prosperuj¹cej firmy remontowej, zabra³ mnie na dwudniow¹ wycieczkê do Bydgoszczy i Poznania. W Bydgoszczy nigdy nie by³em, chocia¿ moi rodzice i starsze rodzeñstwo mieszka³o tam przed przeprowadzk¹ do Warszawy. Zatrzymaliœmy siê w ma³ym hotelu typu boutique o nazwie „Bohema”. Budynek hotelowy by³ kiedyœ star¹ kamienic¹, która zosta³a gruntownie przebudowana i odnowiona. Pokoje urz¹dzone gustownie w stylu retro. Restauracja hotelowa tak samo. Miasto sprawia ze wszech miar pozytywne wra¿enie. Jest czysto, sporo odrestaurowanych domów z pocz¹tku ubieg³ego wieku, przyjemnie restauracje i kawiarnie. Lecz najwiêksze wra¿enie zrobi³y na mnie zagospodarowane wybrze¿a Brdy. Rzeka jest jakby nieod³¹czn¹ czêœci¹ miasta. Odbyliœmy ma³y rejs niewielkim stateczkiem poruszanym silnikiem elektrycznym. P³ynêliœmy obok zabytkowych kamienic, parków jak równie¿ obszernej hali sportowej „£uczniczka”, gdzie odbywa³y siê swojego czasu mistrzostwa Europy w lekkiej atletyce. Nastêpnego dnia jedziemy do Poznania gdzie by³em ju¿ dwukrotnie, ale jeszcze

za PRL-u. Miasto nie wygl¹da zbyt piêknie. Ca³e œródmieœcie jest rozkopane. Prawdopodobnie roboty drogowe lub wymiana rur. Jedynym pozytywem naszej wizyty jest zwiedzanie Muzeum Poznañskiego Czerwca 1956. Wystawa zaczyna siê od pomieszczenia pokazuj¹cego ¿ycie codzienne w latach 50-ych. Jest sporo przedmiotów z tamtej epoki (np. liczyd³a i stare radio). Nawet toaleta, z której mog¹ korzystaæ zwiedzaj¹cy, jest w staroœwieckim stylu. Sp³uczkê uruchamia siê przez poci¹gniêcie tradycyjnego ³añcuszka. W czêœci poœwiêconej samej rewolcie 1956 r. jest du¿o zdjêæ z poznañskiego czarnego czwartku. Na jednej ze œcian umieszczono tablicê z nazwiskami 58 osób poleg³ych w pamiêtnym czerwcowym dniu. Wiêkszoœæ to mê¿czyŸni poni¿ej trzydziestego roku ¿ycia. Jest kilku nastolatków z najm³odszym Romkiem Strza³kowskim (13 lat), który zgin¹³ od kuli ubeckiej podnosz¹c bia³o-czerwony sztandar z chodnika. Przez naciœniêcie odpowiednich guzików mo¿na wys³uchaæ przemawiaj¹cych obroñców w procesach uczestników zajœæ, które odbywa³y siê we wrzeœniu 1956 r. Charakterystyczne, ¿e wyroki na oskar¿onych, którym zarzucano nawet zabójstwa, nie by³y zbyt surowe. Najwy¿szy wyrok to 4,5 roku wiêzienia. Polska przechodzi³a ju¿ przez falê politycznej odwil¿y. Kilka tygodni po zakoñczeniu procesów dosz³o do gruntownych zmian w kierownictwie partii i rz¹du. Do w³adzy doszed³, maj¹cy wówczas opiniê libera³a, W³adys³aw Gomu³ka. Sporym mankamentem muzeum jest ciasnota. Wystawa znajduje siê w piwnicy, w ma³ych pomieszczeniach. * W ubieg³ym tygodniu Donald Tusk stwierdzi³, ¿e „nie ma innej drogi ni¿ jednoznaczne, natychmiast po wygranych

Bojowy prezydent í1 Sytuacja zmieni³a siê wyraŸnie za rz¹dów Baracka Obamy, który uzna³ Chiny za najgroŸniejszego rywala Ameryki i znacznie zwiêkszy³ dostawy broni na Tajwan. Politykê tê kontynuowa³ Trump, który dodatkowo obj¹³ Chiny sankcjami gospodarczymi, a teraz kontynuuje j¹ Biden. Obecny prezydent mówi ju¿ nie tylko o dostawach broni defensywnej, ale o bezpoœredniej militarnej interwencji dla obrony Tajwanu. Wszystko to jest kolejnym z wielu ju¿ agresywnych kroków Ameryki, która stosuje wobec Chin politykê podobn¹ do tej jak¹ prowadzi³a wobec Zwi¹zku Radzieckiego w okresie zimnej wojny. USA stale zwiêkszaj¹ swoj¹ obecnoœæ wojskow¹ w pobli¿u Chin, a amerykañskie okrêty wojenne wp³ywaj¹ na Morze Po³udniowochiñskie, powoduj¹c ci¹g³y wzrost napiêcia w regionie. Joe Biden zawar³ równie¿ pakt wojskowy poza NATO, znany jako AUKUS, pomiêdzy USA, Wielk¹ Brytani¹ i Australi¹. Oficjalnie nie jest on wymierzony przeciwko Chinom, jego celem jest jednak wyposa¿enie Australii w ³odzie podwodne z napêdem atomowym, co Chiny uznaj¹ za zagro¿enie dla swojego bezpieczeñstwa.

Podpisanie tego porozumienia wyraŸnie och³odzi³o stosunki chiñsko-australijskie. Center for China and Globalization, chiñska grupa ekspercka (think tank) uzna³a AUKUS za naruszenie prawa miêdzynarodowego i oœwiadczy³a, ¿e przystêpuj¹ca do niego Australia mo¿e znaleŸæ siê w obrêbie celów chiñskiej broni atomowej. Chiny tak¿e prowadz¹ politykê militarnej ekspansji, choæ nie tak jak USA tysi¹ce kilometrów od swoich granic, ale na Morzu Po³udniowochiñskim, wznosz¹c tam sztuczne wysepki, które nastêpnie s¹ militaryzowane. Chiny d¹¿¹ równie¿ do wch³oniêcia Tajwanu, na razie jednak g³ównie pokojowymi metodami. Chiñska polityka zmierza do tego by przekonaæ mieszkañców wyspy, ¿e najlepszym dla nich rozwi¹zaniem bêdzie zjednoczenie. Kraje zachodnie oskar¿aj¹ równie¿ Chiny o próby wp³ywania na wyniki wyborów na Tajwanie poprzez rozprzestrzenianie dezinformacji w mediach spo³ecznoœciowych. Sami mieszkañcy Tajwanu w wiêkszoœci popieraj¹ utrzymanie status quo. Jedynie oko³o szeœciu procent jest za og³oszeniem niepodleg³oœci.

Tomasz Bagnowski

wyborach przeprowadzenie procesu oddzielenia Koœcio³a od pañstwa ze wszystkimi tego skutkami.” By³y premier oceni³, ¿e doszliœmy do momentu, w którym „nast¹pi³ rozdzia³ Koœcio³a od spo³eczeñstwa”. Zaznaczy³, ¿e za taki stan rzeczy w jego ocenie odpowiada sam Koœció³ i doda³: „Nie mam natomiast ¿adnych w¹tpliwoœci, ¿e odpowiedzialnoœæ spada na Koœció³, a nie na spo³eczeñstwo; wierz¹cy s¹ ofiar¹, a nie sprawcami tej sytuacji.” W sierpniu 2021 roku Donald Tusk mówi³, ¿e krzy¿ powinien znikn¹æ z przestrzeni publicznej. Przekonywa³, ¿e miejsca publiczne takie jak Sejm czy szko³a powinny byæ wolne od symboliki religijnej. Rozdzia³ Koœcio³a od pañstwa istnieje w wielu krajach Europy. Polska jednak jest w specyficznej sytuacji. Oficjalnie 80 procent ludnoœci to katolicy, z czego prawie po³owa to osoby praktykuj¹ce. Natomiast w wielu krajach wierz¹cy stanowi¹ zdecydowan¹ mniejszoœæ spo³eczeñstwa. We Francji mniej ni¿ 30 procent obywateli przyznaje siê do jakiejkolwiek religii. W Polsce rozdzia³ Koœcio³a od pañstwa nie powinien oznaczaæ zepchniêcia religii i jej symboli z przestrzeni publicznej. Katolicy, stanowi¹cy wiêkszoœæ spo³eczeñstwa, maj¹ prawo wyra¿aæ sw¹ wiarê równie¿ w miejscach publicznych. Mówi³ o tym Jan Pawe³ II podczas swych pielgrzymek do ojczyzny. * Prezydent Duda wyst¹pi³ w ubieg³¹ niedzielê w Radzie Najwy¿szej Ukrainy jako pierwszy zagraniczny przywódca od czasu wybuchu wojny. Jego przemówieniu przys³uchiwa³ siê miêdzy innymi prezydent Ukrainy Wo³odymyr Ze³enski. Andrzej Duda rozpocz¹³ swe przemówienie od s³ów: „Jestem dziœ w piêknym,

dumnym Kijowie, stolicy wolnej, niepodleg³ej, demokratycznej Ukrainy, która prawie od 90 dni stawia bohaterski opór barbarzyñskiej agresji” Przypomnia³, ¿e w Kijowie z³o¿y³ wizytê 23 lutego, dzieñ przed rozpoczêciem rosyjskiej inwazji, by wspieraæ ten kraj i jego naród, a tak¿e by zapewniæ, ¿e Polska nigdy nie zostawi Ukrainy samej. Polski prezydent zaznaczy³, ¿e kolejn¹ wizytê z³o¿y³ w Kijowie w po³owie kwietnia, by rozmawiaæ o pomocy dla Ukrainy. Podczas tamtej wizyty by³ tak¿e w Borodziance i w Irpieniu. Na w³asne oczy widzia³ œlady zbrodni, ogrom ludzkiego nieszczêœcia, cierpienie, ból, zburzone domy, niewyobra¿aln¹ tragediê”. Andrzej Duda doda³, ¿e zbrodniarze z Buczy i innych miejsc musz¹ odpowiedzieæ za swe czyny przed miêdzynarodowymi trybuna³ami. Oœwiadczy³, ¿e pomimo „wielkich zniszczeñ, strasznych zbrodni, wielkiego cierpienia, którego ka¿dego dnia doœwiadcza ukraiñski naród, rosyjscy najeŸdŸcy nie z³amali go (…) nie uda³o im siê to i wierzê w to g³êboko, ¿e nigdy im siê to nie uda. Chcê to dziœ powiedzieæ z ca³¹ moc¹: wolny œwiat ma dziœ twarz Ukrainy”. Prezydent zwróci³ zarazem uwagê, ¿e przed wybuchem wojny wiele pañstw, ekspertów i œwiatowe media przewidywa³y, ¿e bêdzie ona szybka, a Kijów upadnie w trzy dni. Doda³, ¿e „nie mogli siê bardziej pomyliæ. Nie upad³ ani w trzy dni, ani w 33 dni, ani w 53, ani w 83 dni i nie upadnie. Nie upadnie, nie mam co do tego ¿adnych w¹tpliwoœci”. Andrzej Duda podziêkowa³ za zaszczyt przemawiania w miejscu gdzie „bije serce wolnej, niepodleg³ej i demokratycznej Ukrainy”. Prezydent podkreœli³, ¿e to ogromny przywilej i wyró¿nienie, które traktuje jako wielki gest przyjaŸni wobec Polski i Polaków. Polski przywódca odda³ te¿ ho³d ukraiñskim ¿o³nierzom, którzy od blisko trzech miesiêcy broni¹ swego kraju. Stwierdzi³, ¿e s¹ oni bohaterami Polski, Europy i ca³ego œwiata. Przemówienie Prezydenta RP by³o wielokrotnie przerywane burzliwymi brawami. m

Tydzieñ na kolanie Jeremi Zaborowski Pi¹tek Pisze na Facebooku Roman Ziêba: „Pszczo³a, boski poemat. Piêkna opowieœæ o tym niezwykle po¿ytecznym owadzie, ale i szerzej o tym, co wa¿ne. Pisze Ziêba: Pszczo³a ¿yje 40 dni. W tym czasie odwiedza oko³o 1000 kwiatów i wytwarza nieca³¹ ³y¿eczkê miodu. To krótkie ¿ycie wydaje siê znikome i ma³o znacz¹ce, ale pszczo³a wype³nia je wielk¹ pasj¹. Pracowity owad ca³kowicie siê poœwiêca swojej misji. Jego krótkie ¿ycie ma wielki sens. M³ynarz z D¹browic, u którego ostatnio kupowa³em otrêby, okaza³ siê jednoczeœnie pszczelarzem. Mówi³, ¿e ma przy domu 20 pszczelich „rodzin” i jeszcze piêæ pod lasem. Obserwuje te ciekawe stworzenia od lat i jest coraz bardziej zdumiony ich zdolnoœciami i organizacj¹. Pszczo³y œwietnie widz¹ i s³ysz¹, potrafi¹ przewidywaæ pogodê, rozpoznaj¹ kierunki œwiata, s¹ czu³e na promieniowanie,

¿¹dl¹ tylko w miejsca chore lub os³abione, ponoæ po ruchach postaci potrafi¹ rozpoznawaæ poszczególnych pszczelarzy. Tworz¹ doskonale szeœciok¹tne komórki woskowego plastra i wype³niaj¹ je miodem i innymi substancjami, których pe³niê w³aœciwoœci cz³owiek dopiero bada i odkrywa (…) Pszczo³y s¹ bardzo silnie nakierowane na cel. Ca³kowicie poœwiêcaj¹ siê swojej misji. Zdumiewa to poœwiêcenie. Pszczelarz widzia³ wiele razy, jak zmêczone znoszeniem do ula py³ku i nektaru pszczo³y przysiadaj¹ w drodze na k³osach zbo¿a, ¿eby odpocz¹æ. Dostrzega³, ¿e mia³y postrzêpione od przepracowania skrzyde³ka. To znak, ¿e mo¿e zgin¹ w drodze, nie osi¹gn¹wszy ula, albo dolec¹, oddadz¹ py³ek i zgin¹. Jest jakaœ wielka tajemnica w tym ca³kowitym oddaniu siê stworzenia swojemu celowi. Patrz¹c na pszczo³ê poch³oniêt¹ zbieraniem py³ku we wnêtrzu kwiatu mo¿na dostrzec, ¿e œwiat ma naturê celow¹. Symfonia ¿ycia ma Autora i ma swój cel. Ma swój cel, nawet pomimo takich rzeczy jak wojna i zbrodnie na Ukrainie czy ka¿de, inne z³o, jakiego dopuszczaj¹ siê ludzie.


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

7

Kartki z przemijania W Tompkins Square na East Village szczury s¹ dobrze od¿ywione. Biegaj¹ t³uœciutkie i nikogo siê nie boj¹. Podchodz¹ do mnie i czekaj¹ a¿ coœ im rzucê. Tak jak wiewiórki. Kiedy nie rzucam, obra¿aj¹ siê i poœwistuj¹c daj¹ nura w krzaki lub w skupiska œmieci. W Tompkins Square szczurzego po¿ywienia nie brakuje, sporo jest bowiem resztek jedzenia, porzuconego przez ca³odziennych rezydentów parku. G³ównie Murzynów. Oni maj¹ tutaj swój czas, pocz¹wszy od otwarcia bram o szóstej rano a¿ do ich zamkniêcia zaraz po pó³nocy. Niektórzy nocuj¹ w parku, dobrze siê ukrywszy w gêstych krzakach przed parkowymi i policyjnymi patrolami.

$

Zwierzêta na ogó³ mnie lubi¹. Nawet te leœne. Bywa, ¿e podchodz¹ blisko, obw¹chuj¹ mnie i polizuj¹. Bywa, ¿e przypl¹tuj¹ siê do mnie psy lub koty i nie chc¹ odejœæ. Bywa, ¿e muszê je odganiaæ, by nie sz³y za mn¹ ulic¹. Robiê to z przykroœci¹. Z sympati¹ ludzi do mnie ró¿nie bywa. Najbardziej jestem nielubiany wtedy, kiedy prawda, któr¹ mówi³em wczoraj prosto w oczy, dzisiaj siê potwierdzi³a. No, có¿ taki jest los weredyka. Przesta³em siê ju¿ przejmowaæ, czy ktoœ mnie lubi, czy nie. Wszak nie jestem ani Rothschildem ani Rockefellerem, ¿eby siê wszystkim podobaæ.

$

Mam nadziejê, ¿e z pomocy, jak¹ Polska okazuje walcz¹cej Ukrainie narodzi siê autentyczna przyjaŸñ i zagoj¹ siê rany z przesz³oœci. Oby ods³oniêcie rzeŸb lwów na Cmentarzu Orl¹t Polskich we Lwowie okaza³o siê dobrym prognostykiem. Mo¿e bêdzie nim tak¿e nadanie specjalnego statusu Polakom mieszkaj¹cym na Ukrainie, czy jak siê teraz coraz czêœciej mówi i pisze – „w Ukrainie”.

$

Wies³aw Myœliwski skoñczy³ 90 lat. Spodziewa³em siê wielkiego jubileuszu z tego powodu, a tu nic. Cisza. Mo¿e tylko chwilowa? Dobrze, ¿e 90-tych urodzin tego pisarza nie przeoczy³o wydawnictwo „Znak” i opublikowa³o ksi¹¿kê z³o¿on¹ z ró¿nych jego wypowiedzi pt.”W œrodku jesteœmy baœni¹. Mowy i rozmowy”. Wies³awa Myœliwskiego uwa¿am za naszego najwybitniejszego i najm¹drzejszego prozaika doby obecnej. On naj-

Wtorek Rosjanie w koñcu wziêli siê mocno do roboty. Po 90 dniach wojny na Ukrainie potrzebuj¹ jakiegokolwiek sukcesu, wiêc koncentruj¹ siê na Donbasie. Si³y rosyjskie kontynuuj¹ dzia³ania na rzecz odciêcia wojsk ukraiñskich w rejonie Siewierodoniecka oraz ich wyparcia z pogranicza obwodów charkowskiego i donieckiego – oceniaj¹ eksperci Oœrodka Studiów Wschodnich po 90 pe³nych dniach inwazji Rosji na Ukrainê. Analitycy wskazuj¹ tak¿e, ¿e najbardziej prawdopodobnym scenariuszem bêdzie d¹¿enie Rosji do aneksji obwodu chersoñskiego i czêœci zaporoskiego. Wszystko pozwoli og³osiæ Kremlowi sukces w postaci zgromadzenia pod has³em Noworosji terenów od Krymu po sam Donbas. Jak wskazuj¹ autorzy raportu Andrzej Wilk, Piotr ¯ochowski i S³awomir Matuszak walki na drodze Lisiczañsk–Bachmut na wschodzie Ukrainy uniemo¿liwiaj¹ dostarczenie wsparcia i zaopatrzenia (w tym pomocy humanitarnej) oraz ewakuacjê, które ju¿ w poprzednich tygodniach mia³y znacz¹co ograniczony charakter ze wzglêdu na prowadzony przez Rosjan ostrza³ artyleryjski. Ich zdaniem „odzyskanie obecnymi si³ami obroñców kontroli nad drog¹ Lisiczañsk–Bachmut nale¿y uznaæ za ma³o prawdopodobne

Andrzej Józef D¹browski

lepiej pokaza³ zmiany, jakie zasz³y w ostatnich dekadach w œwiadomoœci bardzo wielu Polaków. Tych z prowincji, i tych z du¿ych miast. Nowoczesnoœæ splata siê w niej z tradycj¹, rutyn¹, przes¹dami, wiedz¹ i ogólnie pojêt¹ dawnoœci¹ i niedawnoœci¹. Nowoczesnoœæ jako u³atwienie ¿ycia, ale czy tak¿e jako uszlachetnienie cz³owieka?

$

Wies³aw Myœliwski w rozmowie ze Stanis³awem Bajem zatytu³owanej „O tym, co wa¿ne” – „Ka¿dy cz³owiek ma sta³y punkt w sobie. Mo¿e wêdrowaæ dooko³a œwiata tysi¹c razy, a ka¿de doœwiadczenie bêdzie odnosi³ do tego sta³ego punktu. Cz³owiek bez tego punktu nie istnieje. Bo do czegoœ musi odnosiæ nawet nowe wra¿enia, nowe spostrze¿enia, nowe myœli. Punkt, ta najmniejsza figura geometryczna, jest w ka¿dym cz³owieku. Punkt, symbol, norma. Jedyna sta³a norma w nas”.

$

I jeszcze raz jubilat Wies³aw Myœliwski – „M¹droœæ jest absolutnym darem; wykszta³cenie, wiedza nie maj¹ tu nic do rzeczy i nie zawsze przecie¿ przek³adaj¹ siê na m¹droœæ. Prawdziw¹ m¹droœci¹ nazywam zdolnoœæ odczuwania swojego istnienia, a tym samym œwiadomoœæ swojego istnienia wœród innych, w historii i w samym sobie – w tej codziennej szaroœci, pospolitoœci, trywialnoœci.”

$

G³ówny Urz¹d Statystyczny (GUS) opublikowa³ w miniony poniedzia³ek pierwsze dane ze spisu powszechnego przeprowadzonego w ubieg³ym roku. Wynika z nich niezbicie, ¿e w Polsce jest coraz mniej dzieci i m³odzie¿y oraz coraz mniej osób w wieku produkcyjnym. W ci¹gu ostatnich dziesiêciu lat przyby³o a¿ 30 procent seniorów, czyli niemal dwa miliony. W sumie tych¿e seniorów jest ju¿ niemal 8,5 miliona. Liczba wszystkich Polaków mieszkaj¹cych w Polsce wynosi ponad 38,1 mln. GUS odnotowa³ spadek liczby ludnoœci w miastach – o 657,0 tys. osób, natomiast liczba mieszkañców wsi zwiêkszy³a siê o 181,3 tys. Opublikowane dane pokazuj¹ równie¿ zmiany w stylu ¿ycia Polaków. Wiêkszoœæ z nich ¿yje w ma³¿eñstwie, ale odsetek ten spad³ przez ostatnie dziesiêæ lat z 56 do 54 procent. Mniej jest równie¿ wdów i wdowców – spadek z 9,6 do 8,5 procent. Roœnie natomiast liczba rozwodników. W 2011 roku by³o ich piêæ procent. W najnowszym badaniu okaza³o siê, ¿e odsetek ten wzrós³ do 7,6 procent. To znaczy, ¿e po rozwodzie jest dziœ o 50 procent wiêcej Polaków ni¿ dziesiêæ lat temu. Nieznacznie wzros³a równie¿ liczba kawalerów i panien, którzy dziœ stanowi¹

niespe³na 30 procent spo³eczeñstwa. GUS pokazuje równie¿, ¿e zwiêkszy³a siê liczba Polaków na rynku pracy. Jeszcze w 2011 r. by³o ich nieco ponad 15 mln. Dziœ jest to ju¿ ponad 17 mln, a liczba ta roœnie zarówno wœród mieszkañców miast, jak i wsi. Nie bez znaczenia jest fakt, ¿e dzisiaj mog¹ dalej pracowaæ osoby, które ju¿ pobieraj¹ emeryturê.

$

Po wyk³adach, które wyg³aszam, mam dyskomfort wynikaj¹cy z tego, ¿e nie zd¹¿am podczas nich przekazaæ wielu wa¿nych informacji. Czasu na to po prostu nie starcza. Ostatnio podczas wyk³adu o Krzysztofie Kamilu Baczyñskim nie zdo³a³em powiedzieæ wszystkiego o pomocy, jakiej udzielali potrzebuj¹cym podczas okupacji niemieckiej Anna i Jaros³aw Iwaszkiewiczowie. Ich dom w Stawisku by³ przytuliskiem i schronieniem dla dziesi¹tków rodaków. Tak¿e dla Baczyñskiego. Po Powstaniu Warszawskim znalaz³o w nim dach i strawê 55 osób. Nie tylko ze sfer naukowych, literackich i artystycznych. Ma³o kto wie, ¿e Iwaszkiewiczowie pomogli dziesi¹tkom ¯ydów skazanym na zag³adê, za co po wojnie otrzymali tytu³ „Sprawiedliwych Wœród Narodów Œwiata” i maj¹ swoje drzewo w ogrodzie Yad Vashem w Jerozolimie.

$

Artur Gotz œwietny aktor-piosenkarz skomponowa³ muzykê do wiersza Krzysztofa Kamila Baczyñskiego „Wiatr” i œpiewa ten utwór w sposób przejmuj¹cy. Niestety z braku czasu nie mog³em go zaprezentowaæ podczas wspomnianego wyk³adu. W ramach pocieszenia i nie tylko zapraszam na wystêp Artura Gotza, który odbêdzie siê 4 czerwca o 6 wieczorem w Centrum Polsko-S³owiañskim na nowojorskim Greenpoincie. W programie s¹ niezapomniane piosenki z niezapomnianego Kabaretu Starszych Panów, autorstwa Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego. Jak¿e poetyckie i jak¿e dowcipne! Pana Artura ceniê za znakomite interpretacje dawnych utworów, kulturê s³owa, dykcjê i rodzaj ekspresji zawsze dobrze dobrany do poszczególnych piosenek. W pamiêci mam m.in. ubieg³oroczny wieczór poetycko-muzyczny poœwiêcony przez tego artystê ludnoœci cywilnej zamordowanej na Woli podczas Powstania Warszawskiego. By³em bardzo wzruszony zarówno przypomnieniem przebiegu Powstania w tej dzielnicy, jak i wykonaniem wierszy, fragmentów prozy i powstañczych pieœni, które widzowie œpiewali razem z aktorami. Teraz z ciekawoœci¹ czekam na program muzyczno-teatralny przygotowywany przez pana Artura w stulecie urodzin Mirona Bia³oszewskiego. Wybieram siê na premierê w Warszawie. m

(nie dysponuj¹ dostateczn¹ iloœci¹ ciê¿kiego uzbrojenia do przeprowadzania skutecznych kontrataków)”. Nie oznacza to jeszcze kapitulacji ukraiñskich wojsk, ale perspektywa okr¹¿enia i walki w tzw. worku jest coraz bli¿sza. Rosjanie stosuj¹ ciê¿kie bombardowania artyleryjskie i prowadz¹ natarcie bez wzglêdu na straty w ludziach i sprzêcie. Trzeba przyznaæ, ¿e dotychczasowe klêski nauczy³y ich czegoœ: nie atakuj¹ umocnionych, Ofiary 18-letniego mordercy z Teksasu ukraiñskich punktów obrony z marszu, ale staraj¹ siê je obejœæ z boku lub od ty³u, rów, w tym zapasów skonfiskowanego albo izolowaæ tak, ¿e Ukraiñcom nie pozo- zbo¿a i zagrabionych w Mariupolu 200 staje nic, jak tylko wycofaæ siê. tys. ton wyrobów metalurgicznych o warW raporcie przywo³ano s³owa rzeczni- toœci 170 mln dolarów”. ka ministerstwa obrony Ukrainy, który stwierdzi³, ¿e „Rosja przygotowuje siê Œroda Wtorek, czyli masakra w szkole. Druga do d³ugoterminowej operacji wojskowej, zaœ na obecnym etapie konfliktu d¹¿y pod wzglêdem skali po Sandy Hook. Do do przejêcia kontroli nad granicami admi- strzelaniny dosz³o w miejscowoœci Uvalnistracyjnymi obwodów donieckiego, ³u- de w Teksasie. Uzbrojony w kilka sztuk gañskiego i chersoñskiego, aby zapewniæ broni osiemnastolatek (niech jego imiê stabilny korytarz l¹dowy z Krymu”. Eks- bêdzie zapomniane po wsze czasy) podjeperci OSW przypomnieli, ¿e rosyjski re- cha³ pod szko³ê podstawow¹ pikapem, sort obrony og³osi³ zakoñczenie rozmino- który rozbi³ o barierkê. Nastêpnie wysiad³ wania portu w Mariupolu i utworzenie z auta i ruszy³ w stronê budynku. Gdy korytarza „humanitarnego” dla obcych wszed³ do œrodka, natychmiast zacz¹³ statków przebywaj¹cych w tym porcie, co strzelaæ. Zabi³ 19 uczniów oraz dwie naich zdaniem „œwiadczy o zamiarze trans- uczycielki. Zmasakrowa³ zw³oki dziesiêportu drog¹ morsk¹ zagrabionych towa- ciolatków, uczniów czwartej klasy, gdzie

morderca zabarykadowa³ siê, aby zabijaæ. Masakra skoñczy³a siê, gdy bêd¹cy pod szko³¹ przypadkiem funkcjonariusz Stra¿y Granicznej wdar³ siê do klasy i zastrzeli³ napastnika. Sprawc¹ masakry by³ uczeñ lokalnego liceum Salvador Ramos. Wed³ug policji wczeœniej zastrzeli³ w domu swoj¹ babciê. Motyw jego dzia³ania nie jest znany, ale z mediów spo³ecznoœciowych wynika, ¿e to kolejny (niech imiê jego bêdzie na zawsze zapomniane), znudzony i zmêczony ¿yciem 18-latek, który chcia³ zakoñczyæ swoj¹ ¿a³osn¹ egzystencjê z przytupem (na jednym z wpisów obiecywa³ „ma³y prezencik”). Ile razy? Zostawiamy ich samych sobie, bez ojców, bez odpowiednich wzorców, z oczami wpatrzonymi w gry komputerowe i media spo³ecznoœciowe, straszliwych miêczaków, boj¹cych siê ludzi i trudnych sytuacji, niespe³nionych looserów, którzy nie chc¹ tak marnie ¿yæ… Ich jedynym aktem, ostatnim aktem, jest z regu³y zejœcie z tego ³ez pado³u z broni¹ w rêku, masakruj¹c kogo popadnie. Ile razy? Zostawiamy ich samym sobie, czêsto ju¿ z chorobami psychicznymi, a potem wci¹¿ siê dziwimy „dlaczego? dlaczego on to zrobi³?”… m


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

8

www.kurierplus.com

Tajemnica skarbów hrabiego Potockiego Alfred Potocki powozi bryczk¹ - w bryczce ksiê¿na von Lichtenstein

L

os okrutnie obszed³ siê z polskimi kolekcjami dzie³ sztuki. Cierpliwie zbierane przez kolejne pokolenia polskiej arystokracji, zosta³y podczas II Wojny Œwiatowej w wiêkszoœci zrabowane, najpierw przez Niemców, potem przez wkraczaj¹c¹ do Polski Armiê Czerwon¹ i na koniec przez zwyk³ych szabrowników. Najs³ynniejsza z takich kolekcji nale¿a³a do hrabiego Alfreda Antoniego Wilhelma Romana Potockiego, IV ordynata z £añcuta. Na œcianach ³añcuckiego pa³acu wisia³y obrazy nale¿¹ce niegdyœ do króla Jana III Sobieskiego. Po jego œmierci siedziba w Wilanowie przesz³a najpierw w rêce Sieniawskich, a potem Czartoryskich. Wiele wspania³ych dzie³ sztuki odziedziczy³ ordynat po Miko³aju Potockim z Pary¿a. By³y to obrazy Goi, Canovy, Lampiego, Schaeffera, gobeliny z manufaktury Aubusson, ksi¹¿ki z biblioteki z Tulczyna, wiele wspania³ych powozów a nawet sanki nale¿¹cej do królowej Marii Antoniny. By³a to wiêc kolekcja cenna i nie maj¹ca sobie równych w ca³ej Rzeczpospolitej.

H

rabia Alfred Potocki by³ prawdziwym kosmopolit¹ i prowadzi³ ¿ycie w œwiatowym stylu. Przyjmowa³ go na prywatnych audiencjach papie¿ Pius X i cesarz Austro-Wêgier Franciszek Józef. Spêdza³ swój wolny czas na spotkaniach towarzyskich z prezydentem Moœcickim i marsza³kiem Pi³sudskim. ¯y³ w przyjaŸni z prezydentem USA, F. D. Rooseveltem, premierem Francji Clemenceau i by³ czêstym goœciem brytyjskiej rodziny królewskiej w pa³acu Buckingham. Ksi¹¿ê Kentu – Jerzy Windsor – czu³ siê w £añcucie jak u siebie w domu. Potocki przyjaŸni³ siê tak¿e z gwiazdami Hollywood takimi jak Gloria Swanson, Douglas Fairbanks czy Mary Pickford. Utrzymywa³ tak¿e za¿y³e kontakty z dostojnikami III Rzeszy w osobach Goeringa i Ribbentropa. Bale w £añcucie przechodzi³y do legendy a hrabia Potocki czêsto organizowa³ polowania nie tylko w polskich lasach, ale tak¿e kosztowne, afrykañskie safari. Kolekcjonowa³ broñ i hodowa³ rasowe konie.

T

o ¿ycie jak z bajki zakoñczy³ wybuch wojny, który pocz¹tkowo niewiele zmieni³ w ¿yciu hrabiego. Niemcy szerokim ³ukiem omijali £añcut, a Goering nadal, jak gdyby nigdy nic przyje¿d¿a³ tu na polowania. Niektórzy uwa¿ali, ¿e Alfred Potocki sta³ siê kolaborantem, zw³aszcza ¿e odmówi³ wspó³pracy z AK, ale dziœ wiadomo, ¿e hrabia prowadzi³ w³asn¹ politykê i mia³ inn¹ wizjê powojennej Polski. Nie sposób zignorowaæ tego, z jak¹ energi¹ pomaga³ pokrzywdzonej przez wojnê spo³ecznoœci £añcuta: tak Polakom jak i ¯ydom. W swoich dobrach za³o¿y³ szpital polowy dla polskich ¿o³nierzy a potem utworzy³ Zamkowy Fundusz Zapomogi Spo³ecznej, z którego przekazywano polskim jeñcom wojennym ¿ywnoœæ i gotówkê. Niemcy nie byli mu w stanie tego zabroniæ, bo jego matka –

Alfred z matk¹. Z lewej premier Beck

Ignacy Moœcicki z wizyt¹ w £añcucie

El¿bieta – pochodzi³a z berliñskiej linii Radziwi³³ów, która by³a jednym z najmo¿niejszych, arystokratycznych rodów najpierw w Prusach a potem w Niemczech. Wiele przedwojennych kontaktów z dostojnikami III Rzeszy nawi¹zywa³ hrabia Potocki w porozumieniu z polskim MSZ. Dziêki temu w czasie okupacji, Niemcy nie interesowali siê tym, co dzieje siê na zamku w £añcucie, a przecie¿ umieszczono tam konspiracyjn¹ drukarniê, a w innych budynkach dóbr produkowano amunicjê.

J

ednak w 1944 r. sytuacja siê komplikuje. Niemcy na Wschodzie dostaj¹ lanie i s¹ w odwrocie, szybko ustêpuj¹c przed nacieraj¹c¹ Armi¹ Czerwon¹. Hrabiemu uda³o siê uchroniæ swoje zbiory przed zakusami nazistów, ale wobec Sowietów by³ bezsilny. Zda³ sobie sprawê, ¿e musi jak najszybciej wywieŸæ swoje skarby z £añcuta, bo przesta³y byæ tam bezpieczne. Zabra³ siê do tego ze zdwojon¹ energi¹. Wykorzysta³ wszystkie znajomoœci, jakie posiada³ wœród wp³ywowych Niemców i nie tylko, dosta³ pozwolenie na ewakuacjê najcenniejszych zbiorów, a tak¿e pluton Wehrmachtu do pakowania i ³adowania cennych obrazów i artefaktów na ciê¿arówki! Ogromne bogactwa Potockiego pieczo³owicie pakowano w skrzynie, a s³u¿¹cy ³kali, patrz¹c na ogo³ocone œciany kolejnych pokojów pa³acu. Oni tak¿e czuli siê zwi¹zani z ³añcuckim zamkiem i rodzin¹ Potockich. Spakowano w ten sposób ponad 700 skrzyñ i wówczas hrabia dokona³ nastêpnej, wydawa³oby siê niemo¿liwej rzeczy, jak¹ by³o zdobycie poci¹gu, który wywióz³ skarby z £añcuta do Wiednia. Obdarty z najcenniejszych przedmiotów zamek jednak nadal pe³en by³ drogich powozów, mebli i rozmaitych bibelotów, a Armia Czerwona by³a tu¿, tu¿. Wówczas pracownik zamku, Juliusz Wierciñski wpad³ na niezwyk³y pomys³. Nad drzwiami wejœciowymi zamku powiesi³ ogromny szyld, na którym po rosyjsku wymalowa³ wielki napis: „Nacjonalnyj Muziej” czyli Muzeum Narodowe. To wystarczy³o, aby ostudziæ zakusy czerwonoarmistów przed pl¹drowaniem dóbr, które jak g³osi³ napis, nale¿a³y do pañstwa.

T

ymczasem w Wiedniu hrabia Potocki przekaza³ wiêkszoœæ swojej kolekcji na przechowanie zaprzyjaŸnionym arystokratom i instytucjom miêdzynarodowym. Resztê swoich skarbów postanowi³ wywieŸæ z targanej wojn¹ Europy. Pierwszym przystankiem by³o miasto Vaduz, stolica niewielkiego, europejskiego ksiêstwa, w którym rz¹dzi³a zaprzyjaŸniona z Potockim rodzina von Lichtenstein. Stamt¹d zabrano je do Szwajcarii, a póŸniej Francji, gdzie za³adowano je na statek, którym pop³ynê³y najpierw do Brazylii, a potem do Peru. ¯ona jego brata, Jerzego – Suzenita – by³a Peruwiank¹ i wnuczk¹ prezydenta tego kraju. Potocki umiera w Peru, w 1958 r. a jego kolekcjê przejmuje w spadku najpierw jego ¿ona – Izy-

Jerzy i Alfred Potoccy

dora – a potem bratanek, Stanis³aw Potocki. ¯ycie Stanis³awa Potockiego w Limie jest pe³ne tajemnic. Szczególnie intryguj¹cy jest jego bliski kontakt z tajemnicz¹ W³oszk¹, nazywan¹ Pani¹ X. Nie wiadomo dok³adnie kim by³a, ale z pewnoœci¹ osob¹ wp³ywow¹ i bardzo zamo¿n¹. Tymczasem Potocki bierze aktywny udzia³ w polityce Peru, ale w latach 70-tych kraj ten przechodzi powa¿ne zmiany ustrojowe i hrabia, opowiadaj¹c siê po z³ej stronie traci wiêkszoœæ swoich posiad³oœci w tym kraju, popadaj¹c w k³opoty finansowe. Wyprzedaje czêœæ swoich obrazów i zaci¹ga u Pani X po¿yczkê pod zastaw w postaci reszty swojej kolekcji. Umiera bezpotomnie w 2014 r. i tym samym obrazy z jego kolekcji przechodz¹ na w³asnoœæ Pani X. Wydawa³o siê wówczas, ¿e przez to, przepad³y dla Polski na zawsze.

O

zbiorach Potockiego pamiêtali jednak inni polscy arystokraci, którzy dyskretnie, poprzez w³asne, charytatywne fundacje, próbuj¹ odzyskaæ choæby czêœæ tych dzie³ sztuki. Maciej Radziwi³³, ostatni prezes „Fundacji Ksi¹¿¹t Czartoryskich” i prezes „Fundacji Trzy Tr¹by” wraz Micha³em Sobañskim, prezesem „Fundacji im. Feliksa hr. Sobañskiego”, poszukuj¹c zaginionej kolekcji Alfreda Potockiego, natrafili na jej œlad w Limie. Poszukiwania tajemniczej Pani X zakoñczy³y siê sukcesem po tym, gdy okaza³o siê, ¿e jest ona dobr¹ znajom¹ Adama Karola Czartoryskiego, który sam nie bêd¹c zainteresowany wykupem obrazów poinformowa³ o nich Miko³aja Radziwi³³a. W tym czasie Pani X przenios³a siê z Peru do Mediolanu, a obrazy, zastawione u niej przez Potockiego nadal znajdowa³y siê dok³adnie w tym samym miejscu, w którym z³o¿ono je do depozytu ponad trzydzieœci lat wczeœniej! Tym depozytem by³o jedno z pomieszczeñ w piwnicy domu w Limie, który nadal nale¿a³ do Pani X! Pertraktacje w celu odzyskania obrazów, szczeœliwie dla Polski, nie trwa³y d³ugo i Pani X zgodzi³a siê je oddaæ za 180 tysiêcy z³otych. By³ to ogromny sukces, ale nieoczekiwany k³opot sprawi³o uzyskanie zgody ministerstwa kultury Peru na wywóz tych dzie³ sztuki do Polski. Ostatecznie do Polski wróci³o zaledwie dwadzieœcia obrazów z bogatej kolekcji Potockiego. Wiele tych najcenniejszych, autorstwa Velazqueza, Goi, Caravaggio i van

Dycka zosta³o sprzedanych w 1940 r. w Nowym Jorku, po wystawie zorganizowanej przez brata Alfreda Potockiego – Jerzego, ówczesnego ambasadora Polski w USA. Wiele z nich po prostu zniknê³o, by dziœ nieoczekiwanie pojawiaæ siê na ró¿nych, œwiatowych aukcjach dzie³ sztuki. Jerzy Potocki potrzebowa³ w tym czasie du¿ej gotówki, bo przed wojn¹ porêczy³ kredyty zwi¹zane z budow¹ polskiej ambasady w Ankarze i jak siê okaza³o kredytobiorca nie wywi¹za³ siê ze swojego finansowego zobowi¹zania. Pieni¹dze na ten cel po¿yczy³ bank z Portugalii, którego urzêdnicy przejêli czêœæ obrazów. Tylko jeden z nich powróci³ do Polski po tym, jak anonimowo naby³ go polski kolekcjoner i przekaza³ obraz do Muzeum Narodowego.

O

dzyskane w Peru obrazy to g³ównie portrety Sobieskich, Radziwi³³ów, Potockich, Czartoryskich i Lubomirskich. Po pracach konserwacyjnych wiêkszoœæ z nich wróci³a na zamek w £añcucie. Trzy obrazy przekazano muzeum w Nieborowie, do pa³acu nale¿¹cego kiedyœ do Micha³a Piotra Radziwi³³a, gdzie ponownie uruchomiono za³o¿on¹ przez niego manufakturê majoliki, unikalnej, bogato zdobionej porcelany. Jeden z odzyskanych obrazów przekazano Litwie i wisi dziœ w Wilnie, w Pa³acu Wielkich Ksi¹¿¹t Litewskich. Zachêceni tym sukcesem polscy arystokraci z „Fundacji Trzy Tr¹by” nadal poszukuj¹ reszty zaginionego skarbu swojego przodka. Pani X, która ze Stanis³awem Potockim ¿y³a w wielkiej przyjaŸni okaza³a siê prawdziw¹ skarbnic¹ informacji, doskonale pamiêtaj¹c komu Potocki sprzedawa³ kolejne dzie³a, gdy wpad³ w finansowe tarapaty. Wiele z tych obrazów kupili kuzyni Potockich, rozrzuceni dziœ po ca³ym œwiecie i fundacja Radziwi³³a prowadzi dyskretne zabiegi aby tak¿e i te dzie³a sztuki wróci³y na sta³e do Polski.

P

o przejêciu zamku w £añcucie przez komunistyczne w³adze Polski to, co uda³o siê uratowaæ przed Armi¹ Czerwon¹ zosta³o póŸniej rozszabrowane albo zniszczone. Zniknê³a m.in. spora kolekcja obrazów malowanych przez Kossaka. Wiele cennych przedmiotów zabrali byli pracownicy zamku, chc¹c je uchroniæ przed zniszczeniem. Inne przeszmuglowano na Zachód i sprzedano. Te przedmioty równie¿ powoli wracaj¹ na ich dawne miejsce, nawet jeœli trzeba je odkupiæ. „Fundacja Trzy Tr¹by” odnajduje tak¿e inne dzie³a sztuki wywiezione z Polski po zawierusze wojennej. Niedawno uda³o siê odnaleŸæ i odkupiæ bêd¹cy niegdyœ w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie portret Salomei Becu – matki Juliusza S³owackiego. Zlokalizowano tak¿e miejsca, gdzie znajduj¹ siê kolejne, polskie dzie³a sztuki. Nie ma w¹tpliwoœci, ¿e wszystkich skarbów Alfreda Potockiego nie da siê odszukaæ, ale warto zrobiæ tyle, ile siê da, aby je odzyskaæ dla Polski, bo tam znajduje siê nale¿ne im miejsce. Chris Miekina


www.kurierplus.com

KURIER PLUS 28 MAJA 2022

Cz³onkowie Klubu z organizatork¹ spotkania, Ma³gorzat¹, pokazuj¹c¹ zdjêcia na iPadzie

Citrovia – fotografujemy razem

Wejœcie do Citrovii

í1 Ten gaj cytrynowy na Manhattan West wysoki na 12 metrów jest chyba jedynym miejscem w mieœcie gdzie nigdy nie jest ciemno, deszczowo czy ponuro. Wszystko to dziêki materia³owym, oœwietlonym chmurom, które imituj¹ wschód i zachód i kreuj¹ kolorowe, pozytywne nastroje. Ponadto, dziêki jednej z perfumerii roznosi siê tam równie¿ cytryowy, odœwie¿aj¹cy zapach. Ten surrealistyczny gaj zaprojektowali Evan Schechtman i dyrektor artystyczny

Portret Gra¿yny zrobiony w Citrovii

Midnight Theatre Warren Adcock, a wykona³a firma New York Adirondack Studios, ta sama która robi³a dekoracje w Disney. Ta kraina fantazji posiada du¿o ³awek, krzese³, stolików, otoczona jest przeró¿nymi sklepami np. Whole Foods Market oraz restauracjami. Nasze spotkanie szkoleniowe zakoñczy³o siê integracyjnie, i smakowicie w restauracyjnym ogródku gdzie zamówiliœmy pyszne sa³atki z avokado. Tekst i zdjêcia: Zosia Zeleska-Bobrowski

9


Nr 276

Nowy Jork

28 maja 2022

Halina K³¹b – as polskiego wywiadu rzadko kontaktowa³a siê z rodzin¹, nauczy³a siê myœleæ po niemiecku; odda³a siê zupe³nie pracy konspiracyjnej.

W maju przypadaj¹ rocznice urodzin i œmierci prof. Haliny Szwarc, z domu K³¹b, asa wywiadu Armii Krajowej; urodzi³a siê 5 maja 1923 roku w £odzi, zmar³a 28 maja 2002 roku w Warszawie. To prawdziwa bohaterka, by³a osob¹ godn¹ podziwu. Studiuj¹c historiê (podyplomowo) na Uniwersytecie Warszawskim by³em studentem prof. Andrzeja Szwarca – syna pani Profesor, któremu dziêkujê za cenne informacje o Niej. Przez pp³k. Jerzego Urbankiewicza (szefa Egzekutywy w Kedywie AK w Wilnie, Sybiraka) pozna³em prof. El¿bietê Zawack¹ „Zo”, która namawia³a mnie do badania, poznawania i opisania historii prof. H. Szwarc – co uczyni³em po raz pierwszy w 2003 roku w „Kulturze i Biznesie”. Szpiedzy, agenci, pracownicy wywiadu Do s³ynnych szpiegów kobiet XX wieku nale¿a³a agentka niemiecka H-21. By³a to Mata Hari, w³. Margaretha Geertruida Zelle z domu MacLeod (ur. 1876, rozstrzelana w 1917), Holenderka, œwietna tancerka egzotyczna wystêpuj¹ca nawet w La Scali, kurtyzana, kobieta piêkna i powabna, uwodzi³a niemal ka¿dego mê¿czyznê – a najchêtniej oficerów, od których potrzebowa³a coœ uzyskaæ, nie tylko pieni¹dze. Halina K³¹b mówi³a, ¿e nie pasuje do niej porównanie z Mat¹ Hari, ¿e pasuje bardziej do Hansa Klossa, ¿e Mata Hari by³a piêkna, zgrabna, ¿e mê¿czyŸni szaleli za ni¹. Ale p. K³¹b przecie¿ te¿ by³a wysok¹ zgrabn¹ kobiet¹, ³adn¹ blondynk¹. Nie lubi³a okreœlania jej wojennej profesji jako szpiega, szpiegowania. Kobiety – nie tylko szpiedzy – je¿eli uwiod¹ ju¿ konkretnego mê¿czyznê, na którego zagiê³y parol, potrafi¹ wyci¹gn¹æ z niego niemal ka¿d¹ informacjê. Mo¿e dlatego gen. Wieniawa-D³ugoszowski, doskonale znaj¹c niewieœcie sposoby uwodzenia i negatywne ewentualne tego konsekwencje, po wielokroæ przestrzega³ swoich podkomendnych przed kobietami, przed rozgadywaniem siê i odkrywaniem przed nimi. Ale innymi razy poucza³ kolegów, ¿e je¿eli chc¹ coœ za³atwiæ z kimœ wa¿nym – powinni poznaæ najpierw dobrze ¿onê tego¿ VIP-a, „porozmawiaæ” z ni¹ i przekonaæ do siebie, póŸniej poprosiæ o wstawiennictwo, a ona ju¿ przekona mê¿a, by by³ przychylny naszej sprawie. Dzia³alnoœæ wywiadowcza i sukcesy p. K³¹b w czasie II wojny œwiatowej, nie ustêpowa³y tym osi¹ganym przez najs³ynniejsze jej poprzedniczki i nastêpczynie. Dzia³alnoœæ wywiadowcz¹ antyniemieck¹ w czasie II wojny œwiatowej prowadzi³o wiele Polek, w tym Krystyna Skarbek (ur. w Warszawie 1908 – zamordowana w Londynie w 1952), w³. Maria Krystyna Skarbek-Gi¿ycka, as wywiadu brytyjskiego w czasie II wojny œwiatowej, odznaczona Orderem Imperium Brytyjskiego, którego dewiz¹ s¹ s³owa: „For God and The Empire”. Bohaterka tego artyku³u wykonywa³a tak¿e polecenia wywiadowcze aliantów. Polsko-niemieckie korzenie Ojciec Haliny, Wincenty K³¹b, pochodzi³ z rodziny ch³opskiej z Lipiec Rey-

Muzeum Tradycji Niepodleg³oœciowych w £odzi, ul. Gdañska 13, budynek carskiego wiêzienia z 1886 r., w latach II wojny œwiatowej i 1945-1953 wiêzienie dla kobiet. Na œcianie od ul. Gdañskiej wisi tablica poœwiêcona wiêzionemu tu w 1900 r. Józefowi Pi³sudskiemu. W 2021 r. ods³oniêto widoczny pomnik prof. Haliny Szwarc

montowskich k. Skierniewic sk¹d wyemigrowa³ do przemys³owej £odzi; matka by³a ³odziank¹, maj¹c¹ korzenie niemieckie. Halina uczy³a siê w znanym ³ódzkim Liceum i Gimnazjum Humanistycznym ¯eñskim Heleny Miklaszewskiej, prywatnej szkole chrzeœcijañskiej, ma³¹ maturê uzyska³a tu w 1939 roku. W szkole dzia³a³a w harcerstwie i organizacji „Stra¿ Przednia”, pobiera³a te¿ nauki gry na fortepianie u s³ynnej profesor Dobkiewiczowej, gra³a na szkolnych akademiach, kole¿anki mówi³y na ni¹ „Paderewski”. Pianino mia³a w domu do koñca ¿ycia i grywa³a dla przyjemnoœci swojej, rodziny i goœci. Gdy wybuch³a wojna, szesnastoletnia Halina szuka³a jakiejœ formy aktywnoœci antyhitlerowskiej; mia³a bardzo mocno wpojone wartoœci, idea³y, zasady (tak¿e patriotyczne), by³a gotowa do najwy¿szych poœwiêceñ. Jej wzorem osobowym by³a szkolna wychowawczyni dr Jadwiga hr. Krasicka, w czasie wojny cz³onkini KG-AK; prefektem w szkole by³ znany ks. Dominik Kaczyñski (zamordowany przez Niemców w Dachau). Dowiedzia³a siê od kole¿anki, ¿e „przy ul. Julianowskiej jest konspiracja”. Ta kole¿anka i dru¿ynowa z harcerstwa to Bogus³awa Sierpiñska ps. „Bogusia”, poleg³a w Powstaniu Warszawskim. To ona poleci³a Halinê oficerom SZP/ZWZ. Panna K³¹b posz³a tam i… zosta³a zaprzysiê¿ona, przyjê³a pseudonim „Ryszard”, póŸniej „Jacek II”. Dosta³a pierwsze zadania: nauki jêzyka niemieckiego – którego nauczy³a siê w nieca³e pó³ roku, z³o¿enia wniosku o przyznanie volkslisty, zapisanie siê do niemieckiej organizacji m³odzie¿owej dla dziewcz¹t, namówienia matki do przyjêcia volkslisty. Wtajemniczy³a ojca w tê ryzykown¹ i odpowiedzialn¹ grê prosz¹c, by zaakceptowa³ ow¹

ma³o komfortow¹ dla rodziny sytuacjê. Poniewa¿ babka Haliny, Amanda Vogel by³a Niemk¹, zatem obie z matk¹ mia³y podstawy do otrzymania volkslisty. Kole¿anki szkolne w £odzi, Polki, gdy dowiedzia³y siê o volksliœcie, plu³y na jej widok na ulicy… Ta twarda i zdeterminowana dziewczyna odrzuci³a, a w³aœciwie odstawi³a na potem, radoœci m³odoœci, mi³oœci, uczuæ, zabawy; mówi³a, ¿e nawet przesta³a siê œmiaæ. Jej pierwszym zadaniem bojowym by³o przeprowadzenie i wywiezienie z £odzi do Skierniewic wiosn¹ 1940 roku przez granicê Reichu i Generalnej Guberni ukrywaj¹cego siê jakiegoœ wa¿nego ¯yda o niemieckim pochodzeniu. £ódŸ, podobnie jak m.in. Poznañ, Inowroc³aw, Kalisz, Sieradz czy Zgierz, by³a w granicach Reichu – w Kraju Warty czyli w Warthegau; dzia³alnoœæ konspiracyjna by³a tu bardziej skomplikowana i trudna ni¿ w Generalnej Guberni. Jesieni¹ 1940 roku wyjecha³a z £odzi na naukê do niemieckiego liceum w Kaliszu. Zmieni³a nazwisko na Klomb, by³a najlepsz¹ uczennic¹ w klasie, maturê w 1942 zda³a z wyró¿nieniem, otrzyma³a najwy¿sz¹ kategoriê volkslisty, mówiono, ¿e dosta³a w nagrodê portret Hitlera z w³asnorêcznym autografem – by³a to jej polisa na ¿ycie podczas podró¿y poci¹gami po Reichu, kontroli, rewizji etc. Po maturze pracowa³a jakiœ czas jako nauczycielka w szkole w Piwonicach pod Kaliszem. W Kaliszu „zaprzyjaŸni³a” siê nieco tylko z gospodyni¹ domu, w którym mieszka³a, wzbudzi³a zaufanie tak jej jak i wp³ywowego urzêdnika Niemca, którego syn by³ jej uczniem; bywa³a w jego domu, kopiowa³a tam dokumentacje i archiwalia. ¯adnych bliskich kole¿anek nie mia³a, zerwaniu uleg³y wszelkie polskie przyjaŸnie,

W wywiadzie Z chwil¹ wybuchu II wojny œwiatowej, po Kampanii Wrzeœniowej, Polacy natychmiast przyst¹pili do organizacji konspiracji niepodleg³oœciowej, w niej oddzia³ów wywiadowczych i dywersyjnych. Halina K³¹b by³a ¿o³nierzem ZWZ/AK Okrêgu £ódŸ, skierowana do Oddzia³u II i przez niego prowadzona. W £odzi dowódc¹-szefem wywiadu i kontrwywiadu czyli Oddzia³u II komendy ZWZ/AK by³ od 1940 r. kpt. dypl. Zygmunt Janke ps. „Walter”, „Gertruda”, pierwszy dowódca Haliny K³¹b i on zleca³ jej pierwsze zadania. Raporty sk³ada³a póŸniej szefowi Ekspozytury Wywiadu KG AK na Kalisz ppor. Wac³awowi Ka³u¿niakowi ps. „Jacek”, którego zosta³a zastêpc¹. Gdy zosta³ aresztowany i rozstrzelany w Zgierzu w grupie stu Polaków (g³oœna zbrodnia 20 III 1942), objê³a po nim szefowanie wywiadem i przyjê³a pseudonim „Jacek Drugi” (ppor. „Jacek II”). W pocz¹tku 1943 r. szefem wywiadu w ³ódzkiej AK zosta³ cichociemny kpt. Boles³aw Jab³oñski ps. „Kalia”, Bill”, „Emma”, nowy jej szef, absolwent szko³y wywiadu w Londynie; zdekonspirowanego w £odzi „Waltera” Janke przeniesiono na Œl¹sk. Przy komendzie ³ódzkiej dzia³a³ bardzo aktywnie Referat „N”, prowadz¹cy „Akcjê N” tj. propagandow¹ walkê psychologiczn¹ z Niemcami, zw³aszcza w pó³nocnych Niemczech, od Królewca przez Gdañsk, Szczecin po Hamburg. Akcjê tê zintensyfikowa³ ww. cc Boles³aw Jab³oñski. Drukowano i kolportowano „niemieckie” ulotki, biuletyny, prasê – wszystko o treœci antyhitlerowskiej, obni¿aj¹cej nastroje i morale Niemców. Materia³y wykonywano w doskona³ej formie, w jêzyku niemieckim, „udawa³y”, ¿e ich podziemnym wydawc¹ jest organizacja zwi¹zana z Rudolfem Hessem – zbieg³ym w 1941 roku do Wielkiej Brytanii by³ym zastêpc¹ Hitlera w NSDAP, wiêzionym w Anglii do 1945 r. Druki te wysy³ano tak¿e przez Halinê K³¹b w g³¹b Rzeszy, przewozi³a je w walizkach kolej¹ do: Wiednia (ju¿ w 1942 r., dok¹d skierowa³ j¹ „Walter” Janke), Berlina, Hamburga, Monachium, Frankfurtu n. M., Wroc³awia, Norymbergi, Kilonii, Szczecina. W Reichu materia³y wysy³a³a poczt¹ do wybranych osób lub wrzuca³a do skrzynek na listy. Poniewa¿ mia³a mocne niemieckie „papiery”, by³a zdeterminowana, studentka medycyny w Wiedniu, volksdeutsch, pracownik niemieckich instytucji w tym archiwum wojskowego, nazywa³a siê Klomb – zatem czu³a siê w miarê bezpiecznie; rzadko jednak mieszka³a w hotelach. W kwietniu 1943 r. otrzyma³a z £odzi od wspomnianego mjr. Jab³oñskiego rozkaz wyjazdu do Hamburga i rozpracowania w ci¹gu 10 dni: miejsc i jednostek obrony przeciwlotniczej, roz³o¿enie umocnieñ portowych i obiektów wojskowych w mieœcie, liczby i stanu wojsk, sposobów maskowania obiektów wojskowych i cywilnych, lokalizacjê bunkrów; alianci przygotowywali siê do zbombar-


dowania miasta. Zadanie takie otrzyma³o wielu agentów, ale jak potem podano, jej raporty by³y najcenniejsze, pewne, bardzo precyzyjne. Na ich podstawie w maju 1943 roku Anglicy bardzo dok³adnie zbombardowali i uszkodzili strukturê przemys³ow¹ Hamburga – bombardowali miejsca i obiekty wed³ug planów Haliny K³¹b. Zniszczono m.in. magazyny, bunkry, stocznie w tym buduj¹c¹ i remontuj¹c¹ ³odzie podwodne. Przed wyjazdem tam, zosta³a dobrze przeszkolona m.in. w zakresie budowy okrêtów wojennych, topografii miasta, otrzyma³a sprzêt fotograficzny etc. Na miejscu „poderwa³a” m³odego naiwnego Niemca, który z luboœci¹ obwozi³ j¹ motorówk¹ po porcie, chwal¹c siê z dum¹ osi¹gniêciami i rozwojem Hamburga… By³a tak¿e ³¹czniczk¹ pomiêdzy Komend¹ Okrêgu AK £ódŸ a Polakami zaprzysiê¿onymi dzia³aczami AK przebywaj¹cymi w Niemczech w obozach pracy; jeŸdzi³a jak wspomniano niemal po ca³ym kraju okupanta. W pocz¹tku 1944 roku pracowa³a w Berlinie, w centralnym archiwum medycznym Wehrmachtu, pozyska³a tu mnóstwo danych wojennych i wojskowych, które przekazywa³a do swojej komendy AK. Ustala³a m.in. liczebnoœæ wojsk niemieckich i ich straty na froncie wschodnim, ruchy wojsk, stany osobowe, nastroje ludzi. Po odwo³aniu jej przez „Emmê” do Polski, zosta³a skierowana w marcu do Warszawy. W 1944 roku na skutek kolejnej „wsypy” po denuncjacjach jednego z konfidentów, aresztowano 115 osób, z których 25 mia³o niemieckie obywatelstwo. Efektem tej wsypy by³o aresztowanie i Haliny K³¹b, gdy¿ wówczas Niemcy przejêli archiwum ³ódzkiego wywiadu AK; w £odzi i ³ódzkiem do AK nale¿a³o du¿o Polaków o niemieckich korzeniach... Jesieni¹ 1944 roku okupant zaproponowa³ aresztowanym oficerom sztabu komendy AK £ódŸ podjêcie wspó³pracy antykomunistycznej. Komenda G³ówna AK na tê ofertê nie zgodzi³a siê, a zwolnionego z aresztu szefa sztabu komendy ³ódzkiej AK mjra Bronis³awa Majewskiego „Dziadka” s¹d Podziemia skaza³ na karê œmierci i wyrok wykonano. Halina K³¹b zosta³a aresztowana przez Niemców w domu rodziców w £odzi 26 maja 1944 roku. Podczas przes³uchañ – tzw. badania, nikogo nie wyda³a, by³a bita m.in. desk¹ (!) do nieprzytomnoœci na gestapo przy ul. Anstadta, wiêziona w nieludzkich warunkach w wiêzieniu przy ul. Gdañskiej bêd¹cym w czasie II wojny œwiatowej niemieckim wiêzieniem dla kobiet. Trzymano j¹ m.in. w „Dunkelzelle” tj. ciemnej mokrej celi bez okien, o pow. 1,5 m2, wysokiej na 1,5 metra – ¿eby cz³owiek nie móg³ stan¹æ. Bêd¹c w niewoli, otrzyma³a w paŸdzierniku 1944 roku awans na porucznika. Niemcy skazali j¹ na karê œmierci. Po wojnie; Uniwersytet Trzeciego Wieku Przed nadejœciem Armii Czerwonej, 17 stycznia 1945 r. hitlerowcy ewakuowali to ³ódzkie wiêzienie i pognali j¹ z innymi w kierunku Pabianic. W czasie marszu Halina uciek³a z kole¿ank¹ z konwoju. 19 stycznia wróci³a do wolnej od Niemców £odzi, a poniewa¿ szuka³o jej UB, wyjecha³a na Œl¹sk; w X 1945 podda³a siê weryfikacji jako ¿o³nierz AK, szefem komisji by³ tam jej by³y dowódca pp³k „Walter” Janke. Postanowi³a zostaæ lekarzem, pomagaæ ludziom, pomaga³a zw³aszcza kolegom pokrzywdzonym przez wojnê, dzia³a³a m.in. w Komisji Badania Zbrodni Niemieckich (póŸniej nazwanych hitlerowskimi), w zwi¹zkach kombatanckich, po 1989 roku nale¿a³a do Œwiatowego Zwi¹zku ¯o³nierzy Armii Krajowej, ko³o nr 6 w Warszawie. By³a aresztowana i przes³uchiwana przez UB, z matk¹ mia³y

Prof. Halina Szwarc (1923-2002)

proces o zdradê tj. podpisanie volkslisty, ale udowodni³y, ¿e zrobi³y to na rozkaz Podziemia. W koñcu 1945 r. wyjecha³a do Poznania, podjê³a studia i ukoñczy³a tam w 1948 roku Wydzia³ Lekarski na uniwersytecie; zatrudniono j¹ w II Klinice Chorób Wewnêtrznych, zorganizowa³a tu Centraln¹ Poradniê Chorób Tarczycy. Posiada³a specjalizacje internisty, endokrynologa i gerontologa, tytu³ doktora nauk medycznych (obrona pracy doktorskiej 1951), docent etatowy 1959, habilitacjê uzyska³a na Akademii Medycznej w £odzi w 1959 r., profesorem nadzwyczajnym zosta³a w 1966 a zwyczajnym w 1984 roku. Pracowa³a na Uniwersytecie Poznañskim na Wydziale Lekarskim, w Wy¿szej Szkole Wychowania Fizycznego w Poznaniu (prodziekan). Mimo, ¿e komuniœci wyrzucili j¹ ze stanowiska na uczelni za przynale¿noœæ do AK, uda³o siê jej zrobiæ karierê naukow¹ i zyskaæ doœwiadczenie zawodowe lekarza rodzinnego i zak³adowego; specjalizowa³a siê w chorobach tarczycy, realizowa³a siê w pracy i badaniach nad profilaktyk¹ gerontologiczn¹. W pamiêtnym Poznañskim Czerwcu 1956 ratowa³a rannych robotników opatruj¹c ich w przychodni zdrowia przy ul. S³owackiego. W 1949 r. pozna³a prawnika Andrzeja Szwarca, pobrali siê, urodzi³a dwoje dzieci. Niestety ma³¿eñstwo nie przetrwa³o d³ugo… M¹¿ chyba nie by³ tym twardym facetem jak jej prze³o¿eni z wywiadu, poza tym by³a bardziej aktywna i zaradna, wiêcej zarabia³a, dominowa³a w zwi¹zku. Po rozwodzie zamieszka³a z dzieæmi w 1964 r. w Warszawie, podejmuj¹c pracê w Akademii Wychowania Fizycznego, wiele lat prowadzi³a tu Zak³ad Medycyny Sportowej. W latach 1965-1969 by³a pro-

dziekanem a w latach 1969–1971 pe³ni³a funkcjê prorektora AWF, by³a dyrektorem Instytutu Nauk Biologicznych i Rehabilitacji Ruchowej tej uczelni. W 1973 organizator oddzia³u rehabilitacji gerontologicznej, wreszcie profesor w Zak³adzie Gerontologii Centrum Medycznego Kszta³cenia Podyplomowego. Zajmowa³a siê zawodowo badaniem ofiar II wojny œwiatowej, ich stanem zdrowia. W 1975 r. z jej inicjatywy powsta³ przy ww. CMKP pierwszy w Polsce Uniwersytet Trzeciego Wieku (UTW), przywracaj¹cy sens ¿ycia ludziom starszym, czêsto przywracaj¹cy w ogóle tych ludzi spo³eczeñstwu, daj¹cy im pogodê ducha, optymizm. By³ to trzeci na œwiecie UTW, istnieje nadal, w kraju zaœ takie uniwersytety zak³adane s¹ dziœ nawet w ma³ych miastach. Zajmowa³a siê nimi 27 lat, wyk³ad inauguracyjny wyg³osi³ 12 XI 1975 r. prof. Aleksander Gieysztor „Miejsce historii w kulturze polskiej”, wyk³ady wyg³aszali niemal ju¿ stale dla jej UTW prof. prof. Garlicki, Paszkowski, Wieczorkiewicz… Pomaga³a tworzyæ w kraju nowe UTW, zasiada³a m.in. we w³adzach Miêdzynarodowego Stowarzyszenia Uniwersytetów Trzeciego Wieku (AIUTA) i Miêdzynarodowej Federacji Towarzystw ds. Ludzi Starych. Do koñca ¿ycia mieszka³a w Warszawie; warszawskie adresy to ul. ul. Widok 19, Jana D³ugosza 22 i króla Jana III nr 4, w Poznaniu ul. Bukowska 17. Zmar³a w 2002 roku, pochowana zosta³a z honorami wojskowymi w rodzinnym grobowcu (przy rodzicach) na Pow¹zkach. Honory, odznaczenia, upamiêtnienia Prof. Halina Szwarc jest autork¹ ok. 200 publikacji naukowych, promotorem 50 magistrów i 14 doktorów, recenzentem

kilkudziesiêciu prac doktorskich i postêpowañ o nadanie tytu³u profesora. Badania i prace naukowe prowadzi³a i og³asza³a z zakresu endokrynologii, medycyny sportowej, s¹dowej, gerontologii. Napisa³a wiele artyku³ów historycznych, wspomnienia, wyg³asza³a referaty na temat swojej wojennej dzia³alnoœci wywiadowczej. By³a cz³onkiem Memoria³u Genera³ Marii Wittek za³o¿onego w Toruniu w 1996 roku z inicjatywy prof. El¿biety Zawackiej „Zo” i wspó³prowadzonego przez ni¹ w ramach Fundacji Archiwum Pomorskie Armii Krajowej. Pomniki i tablice pami¹tkowe – w £odzi ustawiono jej pomnik, ca³¹ postaæ siedz¹c¹ jakby na walizce, ³aweczce, przed dawnym wiêzieniem na Gdañskiej; w Radogoszczu na terenie dawnego wiêzienia niemieckiego w 2003 r. ods³oniêto jej pami¹tkow¹ p³ytê. Tablica z not¹ biograficzn¹ jest w Warszawie na fasadzie CMKP przy ul. Marymonckiej 99/103. Stolica upamiêtni³a uczon¹ rondem Haliny Szwarc na Bielanach, Poznañ Skwerem Haliny Szwarc w ci¹gu ul. Koœcielnej. Ksi¹¿ki: „Wspomnienia z pracy w wywiadzie antyhitlerowskim ZWZ-AK” (1999); „Rekreacja i turystyka ludzi w starszym wieku”, „Akcja N. Wspomnienia 1941-1944 pod red. Haliny Auderskiej, Czytelnik 1972; „Akcja wywiadowcza w Hamburgu” [w:] „¯ycie na krawêdzi. Wspomnienia ¿o³nierzy antyhitlerowskiego wywiadu”, Warszawa 1980. Upamiêtniona zosta³a obszernie w ksi¹¿ce Barbary Cygañskiej-Wieland „Danzigerstrasse 13. Wspomnienia z czasów wojny 1939-1945” wyd. £ódŸ 2019, zaœ biogram naukowy z powojennej aktywnoœci zamieszczono w „S³owniku biograficznym pracowników CIWF i AWF” t. IV, Warszawa 2005. Filmy: „Mój ma³y œwiat”, film-wywiad Haliny Miroszowej z Halin¹ Szwarc, TVP 1996; w 2008 r. Teatr Telewizji Scena Faktu (TVP) zrealizowa³ sztukê teatraln¹ pt. „Doktor Halina”, re¿. Marcin Wrona, w rolê Haliny K³¹b wcieli³a siê Joanna Kulig, sztuka/film z udzia³em 32 aktorów, czas trwania 68 min, spektakl nagrany na p³yty DVD. Ordery i odznaczenia: Order Wojenny Virtuti Militari 5 klasy, Krzy¿ Walecznych, Krzy¿e Zas³ugi z Mieczami (srebrny i br¹zowy, konspiracyjne), Order Odrodzenia Polski (czterokrotnie w tym Krzy¿ Komandorski z Gwiazd¹ II klasy), Krzy¿ Partyzancki, Medal Komisji Edukacji Narodowej, Z³oty Krzy¿ Zas³ugi, Medal Zas³u¿onego Nauczyciela PRL, przyznano Jej liczne odznaki w tym Zas³u¿onego Dzia³acza Kultury Fizycznej, nagrody, wyró¿nienia i dyplomy od szeregu organizacji. Otrzyma³a imienne podziêkowania od gen. Dwighta Eisenhowera – Naczelnego Dowódcy Alianckich Ekspedycyjnych Si³ Zbrojnych. Niestety wiele cennych archiwaliów i pami¹tek po Pani Profesor zaginê³o – jedna du¿a czêœæ w rodzinie (w wyniku pomy³ki), zaœ druga znaczna czêœæ po po¿yczeniu w 2008 roku do jednego z domów kultury w £odzi (na wystawê) nie zosta³a zwrócona, a autorka wystawy wyjecha³a i s³uch po niej zagin¹³. Na szczêœcie s¹ teczki personalne z zak³adów pracy prof. Szwarc, jest bogata teczka w Fundacji Genera³ El¿biety Zawackiej w Toruniu (z której korzysta³em przy pisaniu artyku³u), s¹ materia³y w IPN i w Muzeum Tradycji Niepodleg³oœciowych w £odzi. Wojciech Stanis³aw Grochowalski

Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

12

Mi³oœæ… i co dalej

www.kurierplus.com

Czes³aw Karkowski

Edouard Bernard Debat-Ponsan – Mi³oœæ umiera z czasem

Edvard Munch – Popio³y

Kres mi³oœci U

wielbiamy opowieœci o tym, ¿e ¿yli d³ugo i szczêœliwie, ale jak wiemy dobrze, wiele zwi¹zków wielkiej mi³oœci koñczy siê rozczarowaniem, rozstaniem. Namiêtnoœæ nie trwa d³ugo…Kto wie, jakby skoñczyli Romeo i Julia, gdyby po¿yli ze sob¹ jeszcze z dziesiêæ lat…

Namiêtnoœæ a mi³oœæ Nawet nie trzeba d³ugiego czasu. Jeden z bardziej znanych obrazów Edvarda Muncha „Popio³y” przedstawia sytuacjê, któr¹ norweski artysta odmalowywa³ wielokrotnie w ró¿nych wariantach. Jeden rzut oka na obraz pozwala zorientowaæ siê, i¿ tytu³owe „popio³y”, to w³aœnie ¿u¿el, przykre resztki z wielkich emocji. Dzie³o nie jest jednoznaczne, niemniej scena ma wymowê oczywist¹. Mo¿emy, powiedzieæ: „po œniadaniu na trawie”. By³o œwietnie uroczo na pocz¹tku, ale… W centralnej czêœci obrazu widzimy kobietê w rozpiêtej sukni, z rozwianymi w³osami i szeroko otwartymi oczami z wyrazem szoku, niedowierzania. £apie siê za g³owê. Z lewej w rogu mê¿czyzna w czerni twarz zas³ania rêk¹. Z ty³u za nimi jakieœ p³ótno, rodzaj koca i resztki po jedzeniu. Na dalszym planie – las. Czêœæ obrazu obramowana secesyjnym, dekoracyjnym „floresem”. Erotyczny podtekst dzie³a nie ulega w¹tpliwoœci: para wybra³a siê na romantyczn¹ wyprawê w plenerze. Skoñczy³o siê na seksie i wtedy dopiero oboje uœwiadomili sobie, ¿e poza chwilowym biologicznym po¿¹daniem nic wiêcej ich nie ³¹czy. Pomylili mi³oœæ z seksem. A mo¿e w ogóle do niczego nie dosz³o – z powodu mê¿czyzny skulonego ze wstydu. Interpretacjê szczegó³ow¹ ka¿dy sobie dopisze. W ka¿dym razie, uczucie, które tak siê œwietnie rozwija³o, zgas³o gwa³townie, pozosta³ ów popió³. Symboliczny zgon Kolejny symboliczny obraz o znamiennym tytule „Mi³oœæ z czasem umiera” francuskiego akademika Edouarda Debat-Ponsana (1847-1913). Dzie³o zupe³nie paskudne, jego natrêtna symbolika wydaje siê nie do zniesienia, wprost kiczowate wykonanie zdumiewa, ¿e mo¿na by³o nie-

co ponad sto lat temu przyjmowaæ tego typu malowid³a za dobra monetê – w sensie dos³ownym: Ponsan nale¿a³ do ca³kiem wziêtych artystów. Broni¹c siê przed zarzutem propagandy szmiry powiadam, ¿e tematycznie pasuje do tego szkicu i to jest jedyny powód jego zamieszczenia. Starzec ze skrzyd³ami, ¿eby nie by³o w¹tpliwoœci co do tego, i¿ jest to personifikacja czasu, wios³uje ³odzi¹ poœród jakichœ martwych wód, przewozi jak Charon nie¿yw¹ ju¿ mi³oœæ (chyba to kobieta?) do krainy umar³ych. Przy jej (tej mi³oœci) ciele zrozpaczony m³odzian lamentuje nad kresem uczucia. A ¿eby jeszcze nie by³o w¹tpliwoœci, jak nale¿y rozumieæ te scenê, na rufie zawodzi amorek z przezroczystymi, jak u wa¿ki, skrzyde³kami. Ca³a scena to jeden wielki symbol zgonu mi³oœci. M³ody cz³owiek rozpacza, i¿ jego wybranka ju¿ go nie kocha, a mo¿e to w nim uczucie wygas³o? Powiedzmy wiêc, ¿e m³odzi kochankowie nie wytrzymali próby czasu – i to w³aœnie g³osi tytu³ dzie³a. Co u Muncha zosta³o przedstawione jako nag³a, natychmiastowa œwiadomoœæ braku g³êbszego, emocjonalnego zwi¹zku, to Ponsan próbuje przedstawiæ jako up³yw czasu, który jest najsurowszym sprawdzianem trwa³oœci uczucia. William Hunt – Obudzone sumienie

Nag³e przebudzenie „Obudzone sumienie” znanego brytyjskiego prerafaelity Williama Hunta, nale¿y do dzie³ typowych dla tego nurtu w sztuce, a zw³aszcza w jego moralizatorskiej wersji: nie jest to obraz do patrzenia, ale do „czytania”, co oznacza w tym przypadku – do uwa¿nego wpatrywania siê w przedstawion¹ scenê i powolnego „odcyfrowywania” zawartych w niej symbolicznych elementów, które pozwol¹ na odczytanie – jak zdanie po zdaniu w ksi¹¿ce – nie tylko sensu sceny, ale i ca³ej historii tej pary. Wielu ówczesnych krytyków potêpia³o ów narracyjny charakter malarstwa jako sprzeczny z istot¹ sztuki, niemniej by³a to jedna z podstawowych zasad prerafaelickiej estetyki, a zw³aszcza Hunta. Nie wszystkie szczegó³y na reprodukcji papierowej w „Kurierze” mog¹ byæ widoczne, zwrócê wiêc uwagê na najwa¿niejsze.

Zacznijmy jak zwykle od opisu: widzimy m³od¹ kobietê, która wstaje z kolan mê¿czyzny usadowionego na fotelu przed pianinem. Cz³owiek ów jedn¹ rêkê w rêkawiczce trzyma na klawiszach, druga – go³a zawis³a w geœcie, który mo¿na by wyraziæ s³owami: „co siê sta³o?”, „o co chodzi?” Kobieta o prerafaelickiej urodzie jakby siê wyrwa³a nagle z objêæ i przerwa³a sympatyczne amory przy muzyce. Z oczyma wpatrzonymi gdzieœ przed siebie. Wielkie lustro z ty³u odbija nie tylko jej plecy, ale i szeroko otwarte okno na piêkny ogród To stamt¹d jakby przysz³o na ni¹ otrzeŸwienie. W nag³ym olœnieniu zrozumia³a swe niemoralne po³o¿enie. Jest zamkniêt¹ w buduarze utrzymank¹ tego zadowolonego z siebie mê¿czyzny. Jej sytuacja przypomina los nieszczêsnego

ptaszka, którym bawi siê kot pod sto³em. Tak¿e i jej zguba jest bliska. Cz³owiek ów rzuci j¹ w pewnym momencie jak rêkawiczkê le¿¹c¹ przed ni¹ na pod³odze. Zegar na pianinie wskazuje za piêæ dwunast¹: jeszcze nie jest za póŸno, ale to ju¿ ostatnie chwile na powrót do moralnego ¿ycia, do uratowania siebie, swej duszy. Na ramie wskazówka do Ksiêgi Przys³ów 25:20: „Jak p³aszcz zdejmowaæ w dzieñ mroŸny lub ocet wylewaæ na ³ug, tak pieœni œpiewaæ znêkanym”. Przyjemna zabawa przy muzyce (widoczne tytu³y pieœni na pianinie i na pod³odze nic nam nie mówi¹) udrêczonej duszy nie uspokoj¹. Trzeba siê wyrwaæ z tego wiêzienia – na piêkny œwiat (za oknem), na wolnoœæ, zacz¹æ przyzwoite ¿ycie. Koniec z (udawan¹), w istocie p³atn¹ mi³oœci¹. m


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

13

Dooko³a sto³u

Adam Ma³osolny

Lucyna Æwierczakiewiczowa - polskiej kuchni królowa W

1859 r w Warszawie opublikowa³a swoj¹ najs³ynniejsz¹ ksi¹¿kê kucharsk¹ pt.: „365 obiadów za 5 z³otych”. Ksi¹¿ka sta³a siê bestsellerem i doczeka³a siê ponad dwudziestu wydañ, a Boles³aw Prus – wspania³y pisarz i wielki admirator autorki – napisa³ wtedy, ¿e: „O czym u nas nie marzy³ Mickiewicz, to zdoby³a Pani Æwierczakiewicz”. Powodzenie swoich ksi¹¿ek kucharskich i poradników Lucyna Æwierczakiewiczowa zawdziêcza³a wy³¹cznie sobie. By³y to ksi¹¿ki rzetelne, bo autorka sama sprawdza³a wszystkie swoje specja³y i przepisy. Zarobi³a na nich krocie, wiele razy wiêcej ni¿ znani literaci. Honorarium za jej „365 obiadów za 5 z³otych” by³o znacznie wiêksze ni¿ honorarium jakie Sienkiewicz dosta³ za „Potop”, czy Prus za „Faraona”. By³a to du¿a na ówczesne czasy kwota 84 tysiêcy rubli, za które mog³a kupiæ sobie trzy porz¹dne maj¹tki ziemskie. Dla porównania, w powieœci „Lalka”, Boles³awa Prusa, jeden z jej bohaterów – pan £êcki – sprzeda³ swoj¹ dochodow¹ kamienicê w najlepszej czêœci Warszawy za 60 tysiêcy rubli. Z samym Boles³awem Prusem ³¹czy³a Æwierczakiewiczow¹ niæ sympatii za co pisarz od pani Lucyny otrzymywa³, naleweczki, marynaty, konfitury i inne smako³yki. Boles³aw Prus docenia³ to i w „Kurierze Warszawskim” pisa³: „By³a kiedyœ epoka w której zajmowanie siê kuchni¹ i spi¿arni¹ nale¿a³o do z³ego tonu. Wówczas znik³a rasa znakomitych gospodyñ i tradycja polskich potraw. Przeciw niezdrowym pr¹dom owego czasu pani Æwierczakiewiczowa podnios³a sztandar „365 obiadów za 5 z³otych” i zrobi³a pierwszy krok do ocalenia kraju.”

G

dyby ¿y³a dziœ, to sta³aby siê gwiazd¹ prasy bulwarowej, bo Lucynê Æwierczakiewiczow¹ mo¿na by³o albo kochaæ albo nienawidziæ i œmia³o mo¿na powiedzieæ, ¿e mia³a tyle samo przyjació³ co wrogów. Trudno siê temu dziwiæ, bo jej temperament sprawia³, ¿e nie przebiera³a w s³owach mówi¹c – czêsto bolesn¹ i nieprzyjemn¹ – prawdê prosto w oczy. Nie darowa³a ¿adnej z panien warszawskiej elity, jeœli ta pokaza³a siê w towarzystwie nieodpowiednio ubrana. Wszystko opisywa³a w magazynie „Bluszcz”, w którym pracowa³a i nawet jeœli nie wymienia³a takiej osoby z nazwiska, to ca³a stolica wiedzia³a o kogo chodzi. By³a w tym bezkompromisowa. Na balu w Resursie Obywatelskiej przy Krakowskim Przedmieœciu, gdzie spotka³a siê œmietanka towarzyska Warszawy, podziwiaj¹c brylantowy naszyjnik ¿ony znanego wydawcy Gebethnera powiedzia³a: „Piêkne brylanty! Jeszcze kto pomyœli, ¿e prawdziwe.” Mia³a niewyparzon¹ buziê i zawsze mówi³a to, co myœli nie zwracaj¹c uwagi na powagê urzêdu lub pozycjê swoich rozmówców. Nigdy za to nie robi³a sobie ¿artów z biedy, wydaj¹c wszystkie swoje pieni¹dze na cele dobroczynne.

Panny na kursie gotowania

Nic dziwnego, ¿e mia³a armiê wrogów, gdzie najczêstszym s³owem, jakim j¹ okreœlano by³o „babsko”. Ona sama nie darowa³a nikomu. Bawi¹ca w Warszawie Eliza Orzeszkowa sta³a siê sensacj¹ sezonu, po opublikowaniu w „Tygodniku Ilustrowanym” opowiadania „Obrazek z lat g³odowych”, które zosta³o doskonale przyjête przez krytykê i Orzeszkowa ruszy³a w ten sposób w drogê ku s³awie, któr¹ wszyscy jej wró¿yli. S³ysza³a ju¿ legendy o ciêtym jêzyku Æwierczakiewiczowej. Chcia³a j¹ poznaæ osobiœcie, ale te¿ nieco siê tego obawia³a. W koñcu jednak stanê³y przed sob¹ twarz¹ w twarz. Orzeszkowa by³a nieco zmieszana i próbuj¹c zagaiæ rozmowê powiedzia³a: „Ach, to pani pisze o plackach”. B³yskawice jakie nagle rozb³ys³y w oczach ma³ej i okr¹g³ej Æwierczakiewiczowej nie wró¿y³y nic dobrego - odciê³a siê sucho i bezwzglêdnie: „A pani pod placki”. Uœmiech na twarzy Orzeszkowej zgas³ jak zdmuchniêta œwieca, bo w tamtych czasach starymi gazetami wyk³adano blaszki do ciasta.

M

imo, ¿e Æwierczakiewiczowa w magazynie dla pañ – „Bluszcz” – ustala³a trendy mody i doradza³a dziewczêtom gimnastykê i dietê, to sama w³asnych rad nie przestrzega³a. Jej korpulentna sylwetka sta³a w krzycz¹cej przeciwnoœci do tych porad a jej apetyt by³ powszechnie znany. Objada³a siê czekoladkami nawet w teatrze, co nie przeszkadza³o jej wprost z widowni, g³oœno wyra¿aæ swoj¹ opiniê na temat gry aktorów. Z³oœliwi przekrêcali jej nazwisko i nazywali j¹ Æwierciakiewiczowa - takie przezwisko wymyœli³a pisarka Zofia Kossak Szczucka, która jej nie cierpia³a. Nazwa³a j¹ tak, bo pani Lucyna s³ynna te¿ by³a z tego, ¿e chcia³a kupiæ wszystko za pó³ ceny targuj¹c siê z przekupkami choæby o centa. W powieœci „Dziedzictwo” Kossak Szczucka opisuje postaæ panienki, która ma na imiê Lucyna i chce je zmieniæ na dowolne inne, byle tylko nie nazywaæ siê tak, jak ta „Herod baba”. W cukierni Lourse’a, w Hotelu Europejskim, gdzie zbiera³a siê elita literacka Warszawy, telefotoskopem puszczano na œcianie obrazy przedstawiaj¹ce pani¹ Æwierczakiewiczow¹ zrywaj¹c¹ szarotki w Wysokich Tatrach. Taki obraz wywo³ywa³ gromki œmiech, bo królowa polskiej kuchni musia³a schodziæ po schodach odwrócona ty³em. W przeciwnym bowiem przypadku tusza zas³ania³aby jej widok. Z kolei schody pokonywa³a siedz¹c na krzeœle, niesiona przez stró¿a i jego pomocnika. Dlatego w jej przypadku nie tylko zbieranie szarotek nie wchodzi³o w grê, ale tak¿e dotarcie w Wysokie Tatry, bo tam chyba by jej nikt nie wniós³. Faktem jednak jest, ¿e pisz¹c do „Kuriera” korespondencje z uzdrowisk, przyczyni³a siê do rozs³awienia Zakopanego. Mimo ogromnej popularnoœci o jej dzieciñstwie wiadomo jest naprawdê niewiele. Pochodzi³a z rodziny von Bachmanów, któr¹ uznawano w Warszawie za rodzinê „porz¹dn¹”, bo jej ojciec – Fryderyk – by³ urzêdnikiem pañstwowym, za co otrzyma³ od cara Rosji order œw. Stanis³awa III klasy. Jej matka wysz³a powtórnie za ma¿ za oficera – Faustyna Paw³owicza – który by³ koneserem nalewek. Jej brat Karol, równie¿ zosta³ urzêdnikiem pañ-

Tygodnik „Bluszcz“

¿e ich obowi¹zkiem jest zrobiæ wszystko, aby panowie byli zadowoleni.

B

Lucyna Æwierczakiewiczowa

stwowym, ale nale¿al tak¿e do cyganerii warszawskiej i pasjami kocha³ przyjêcia, spotkania towarzyskie i towarzystwo kobiet. Sta³ siê s³awny po tym jak odbi³ ¿onê Józefowi Korzeniowskiemu, który ze zgryzoty wyjecha³ do Anglii i sta³ siê luminarzem brytyjskiej literatury, tworz¹c tam pod nazwiskiem Conrad. Koniec Karola by³ jednak smutny, bo pope³ni³ samobójstwo, wieszaj¹c siê w Lasku Bielañskim. Do dziœ nie wiadomo dlaczego. O wykszta³ceniu Lucyny Æwierczakiewiczowej tak¿e wiadomo niewiele. By³o to w wiêkszoœci wykszta³cenie domowe, tym bardziej zdumiewa jej rozleg³a wiedza na wiele tematów. Panuje tendencja do lekcewa¿enia tego typu wykszta³cenia, choæ sk³ada³a siê na nie umiejêtnoœæ w³adania jêzykami, znajomoœæ algebry, kaligrafii i gospodarstwa domowego. Gospodarstwo domowe oznacza³o nie tylko wiedzê o tym jak prowadziæ dom, ale tak¿e jak gotowaæ, jak zachowywaæ siê przy stole, jak dbaæ o mê¿a. Sama Æwierczakiewiczowa, swojego pierwszego mê¿a – Staszewskiego – który wiêkszoœæ czasu spêdza³ poza domem na uciechach, po zara¿eniu siê od niego chorob¹ weneryczn¹, porzuci³a. Wysz³a powtórnie za m¹¿ za pana Æwierczakiewicza, którego kocha³a do koñca jego dni. By³ on cz³owiekiem nieziemskiego wrêcz spokoju, co by³o kontrastem do ognistego temperamentu Lucyny. Po jego œmierci wystawi³a mu na cmentarzu ogromny pomnik, pisz¹c na nim, ¿e by³ to cz³owiek wielkich zas³ug. Mimo, ¿e swoje poradniki kierowa³a do pañ i tak naprawdê panom niczego nie doradza³a, to paniom powtarza³a,

Karykatura Lucyny Æwierczakiewiczowej

y³a wspania³a Polk¹ i dobr¹ kobiet¹. Chcia³a aby nasz naród by³ zadowolony, szanowany, czysty, zadbany i niewyœmiewany przez innych. Z carskich wiêzieñ wyci¹gnê³a wielu wiêŸniów politycznych p³ac¹c za nich zarobionymi na publikacjach pieniêdzmi. Carscy urzêdnicy nie mogli wyjœæ z podziwu ilu Æwierczakiewiczowa ma bratanków i siostrzeñców, bo nieustannie stara³a siê, aby uwolniono kolejn¹ osobê. Znana jest historia, kiedy warszawsk¹ ulic¹ carska policja prowadzi³a skutego w kajdany, bosonogiego Polaka, który mia³ zostaæ wys³any na Sybir. Æwierczakiewiczowa widz¹c to, zatrzyma³a nadje¿d¿aj¹c¹ doro¿kê, któr¹ jecha³ bogaty ziemianin, bez ceregieli zdjê³a mu buty, dogoni³a prowadzonego skazañca i mu te buty da³a. Chocia¿ tyle mog³a dla niego zrobiæ i tak królowa polskiej kuchni rozumia³a patriotyzm, robi¹c to, co potrafi³a najlepiej i sob¹ daj¹c przyk³ad innym. Mimo bezkompromisowego sposobu bycia by³o w niej wiele ciep³a i wspó³czucia dla czêsto obcych ludzi. Ignacy Paderewski dobrze o tym wiedzia³ i doceni³ j¹ mówi¹c: „Pani szanowna, czym¿e s¹ moje muzyczne sukcesy wobec s³awy Pani. Ilu¿ to mê¿ów, których ¿ony dziêki Pani znaj¹ siê na kuchni, b³ogos³awi i po wsze czasy b³ogos³awiæ bêdzie Pani¹, kiedy ju¿ moja muzyka przebrzmi.” Æwierczakiewiczowa, która nigdy do skromnych nie nale¿a³a, tym razem prze³ama³a najgorsz¹ cechê swojego charakteru i odpowiedzia³a: „Ktoœ powiedzia³, ¿e droga do serca mê¿czyzny prowadzi przez ¿o³¹dek, a do tego zdania zastosowa³am moj¹ dzia³alnoœæ. Ty zaœ Mistrzu, gr¹ i twórczoœci¹ swoj¹ trafiasz do dusz i serc wszystkich ludzi. Mamy wiêc oboje pewne, choæ ró¿ne zas³ugi.”

S

ukces kulinarny Czwierciakiewiczowej polega³ na tym, ¿e wszystkie przepisy opiera³a na w³asnym doœwiadczeniu. Do kuchni wprowadzi³a wiele warzyw jak jarmu¿, karczochy, rzepê, salsefiê, pokrzywy i nasiona takich jak choæby soczewica i gryka. Czerpa³a garœciami z najlepszych osi¹gniêæ kuchni europejskiej: od Pary¿a po Moskwê. Prowadzi³a ciesz¹cy siê powodzeniem salon przy ulicy Królewskiej 3 w Warszawie, gdzie serwowa³a wymyœlone i przyrz¹dzone przez siebie dania. Wyznacza³a trendy prowadz¹c dzia³ mody i gospodarstwa domowego w tygodniku „Bluszcz”. Wspó³pracowa³a z „Kurierem Ilustrowanym”. Redagowa³a popularny kalendarz dla kobiet: „Kalendarz na rok. Kolêda dla gospodyñ”. Produkowa³a kosmetyki dla pañ i zachêca³a do czêstych, regularnych k¹pieli. Polska by³a w tamtych czasach cywilizacyjnie sto lat za zachodni¹ Europ¹, a ma³a i krzykliwa Æwierczakiewiczowa chcia³a to zmieniæ w cztery dekady. Najbardziej zdumiewaj¹ce jest to, ¿e jej siê to uda³o. m


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

14

www.kurierplus.com

GRUBE RYBY I PLOTKI

Stawka wiêksza ni¿ ¿ycie, 1968 r. Z lewej Boles³aw P³otnicki.

Matka Królów, 1982 r.

Odszed³ Jerzy Trela. W historii polskiego teatru zapisa³ siê na wiecznoœæ dwiema rolami w spektaklach Konrada Swinarskiego w Teatrze Starym w Krakowie: Gustawa-Konrada w „Dziadach” Mickiewicza (1973) oraz Konrada w „Wyzwoleniu” Wyspiañskiego (1974). „Trela to zjawisko (…) to cz³owiek dotkniêty palcem Bo¿ym, nieœwiadomy wartoœci swego talentu. Korzysta z niego podobnie jak Aztekowie, którzy z³ota u¿ywali do wyrobu najprostszych narzêdzi. Jest szalenie skromny i pokorny. Jurek to zwyczajnoœæ przy nadzwyczajnoœci” – powiedzia³ niegdyœ o Jerzym Treli aktor Jerzy Biñczycki. Jeszcze dobitniej podsumowa³a jego talent Zofia Rysiówna, mówi¹c, ¿e „tam, gdzie jest Jerzy Trela, tam jest teatr narodowy”. Urodzi³ siê w Leñczach w Ma³opolsce. Ukoñczy³ studia na PWST w Krakowie i z tym miastem zwi¹za³ swoj¹ karierê. Wystêpowa³ na scenie Teatru Rozmaitoœci, a od 1969 r. a¿ do 2014 roku w Starym Teatrze. By³ profesorem Pañstwowej Wy¿szej Szko³y Teatralnej w Krakowie, a w latach 1984-1990 tak¿e jej rektorem. „Jerzy Trela by³ ska³¹, oparciem, cz³owiekiem, którego nie da siê zast¹piæ” – powiedzia³a Dorota Segda, aktorka i obecna rektor Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. „Odszed³ wielkiej dobroci i skromnoœci cz³owiek, kochaj¹cy studentów, choæby nie wiem jak byli „niegrzeczni”, choæby nie wiem jak dawali w koœæ” – mówi³a aktorka. Dobroæ i wyrozumia³oœæ Treli, to by³y cechy, których siê nie zapomina. „Ju¿ za ¿ycia by³ legend¹ polskiego teatru” – podsumowa³a. Co ciekawe, do teatru zaprowadzi³y go… sztuki plastyczne. „Interesowa³a mnie iluzja teatru” – mówi³ Trela w jednym z wywiadów – „Jego wizualnoœæ”. Kiedy chodzi³ na pierwsze w swoim ¿yciu spektakle, to przede wszystkim bacznie przygl¹da³ siê scenografii. I o tym marzy³ – zostaæ scenografem, wspó³tworzyæ iluzoryczny œwiat, który o¿ywa na scenie. Zamierza³ zdawaæ do Akademii Sztuk Piêknych. Jednak, gdy ukoñczy³ liceum plastyczne, musia³ pójœæ do pracy. Trafi³ do teatru lalek, gdzie wykonywa³ drobne dekoracje i rekwizyty. Zatrudniono go równie¿ w Teatrze Miœ w krakowskiej Nowej Hucie. „W wielodzietnych rodzinach powojennej

Kolumbowie, 1970 r.

Weronika Kwiatkowska

Dziady, 1973 r.

Pan Tadeusz, 1999 r. Z lewej Alicja Bachleda-Curuœ

dzielnicy hutników nie brakowa³o m³odej widowni. Czasem jednak, obok dzieciêcego, wystawiano powa¿niejszy repertuar, a gdy zdarza³y siê problemy z obsad¹, bywa³o, ¿e na scenê w czyimœ zastêpstwie wychodzi³ on – Jerzy Trela” – czytamy. Mówi³, ¿e ca³ej jego karierze patronowa³ Miko³aj Gogol. Kiedy Zofia Jaremowa z Teatru Groteska wypatrzy³a m³odego ch³opaka na scenie, zaczê³a proponowaæ mu pomniejsze role u siebie. Los sprawi³, ¿e wystawiany w Grotesce „P³aszcz” Gogola z udzia³em Jerzego Treli zosta³ pokazany za granic¹, a spektakl obsypano gradem nagród. I tym sposobem graj¹cy dot¹d amatorsko Trela, otrzyma³ regularny anga¿ w profesjonalnym teatrze. Po czterech latach od zdania matury absolwent liceum plastycznego wiedzia³ ju¿, co chce robiæ w ¿yciu. ASP posz³o w zapomnienie, Trela zda³ na krakowsk¹ PWST. Dosta³ siê z drug¹ lokat¹ (pierwszy w punktacji mia³ byæ Leszek Teleszyñski), na jego roku znaleŸli siê m.in. Andrzej Grabowski i Marian Dziêdziel. Szko³ê ukoñczy³ w 1969 roku. Wœród swoich teatralnych mistrzów Jerzy Trela wymienia³ przede wszystkim Konrada Swinarskiego. „Ba³em siê jego wielkoœci, a on by³ cudowny, normalny, ze wspania³ym poczuciem humoru” – mówi³ Trela o legendarnym re¿yserze. Nie ukrywa³ jednak, ¿e propozycja roli mickiewiczowskiego Konrada napawa³a go lêkiem. „Premiera odby³a siê 18 lutego 1973 r. Aktor pamiêta³ zamieszki sprzed piêciu lat w Warszawie przed Teatrem Narodowym i ba³ siê porównañ z Gustawem Holoubkiem, który wówczas poruszy³ t³umy. Swinarski chcia³ jednak pokazaæ „Dziady” na swój sposób, widzia³ Konrada inaczej ni¿ Kazimierz Dejmek, a sukces przedstawienia w Starym Teatrze okaza³ siê ogromny” – czytamy. „360 razy musia³em padaæ na deski i przerzucaæ Jerzego Stuhra przez swój kark” – wspomina³ Trela po latach. „Swinarski krzycza³: dajcie¿ mu jakieœ nakolanniki, bo nie bêdzie móg³ chodziæ na stare lata! I miêdzy innymi dlatego z biegiem lat coraz bardziej odczuwam swój krêgos³up” – podsumowa³ ¿artobliwie najœwietniejsze momenty swojej kariery. W filmie zadebiutowa³ w 1967 r. rol¹ partyzanta Romka w serialu telewizyj-

Janosik, 1973 r.

Damy i huzary, 2001 r.

Jerzy Trela zmar³ w wieku 80 lat

nym „Stawka wiêksza ni¿ ¿ycie”. Do jego najbardziej znanych ról na ma³ym ekranie nale¿¹ kreacje m.in. w „Kolumbach” (re¿. Janusz Morgenstern), „Kobiecie samotnej” (Agnieszka Holland), „Matce Królów” (Janusz Zaorski), „Trzech kolorach. Bia³ym” (Krzysztof Kieœlowski) czy „Panu Tadeuszu” (Andrzej Wajda). „On zmar³ dwukrotnie. Pierwszy raz, kiedy zmar³a Georgeta, jego cudowna ¿ona, któr¹ kocha³ bez pamiêci i któr¹ ukrywa³ przed œwiatem” – powiedzia³ po œmierci przyjaciela Jan Nowicki. „Powiedzieæ „szkoda, ¿e odszed³”, to g³upota, bo przecie¿ w majestacie œmierci jest nieuchronnoœæ i przeznaczenie, którego nie uniknie nikt. Ale ¿al jak jasna cholera” – wyzna³. „Kiedy odwiedzi³em go miesi¹c temu w szpitalu, widzia³em, ¿e œmieræ siê zbli¿a i tam go po¿egna³em. Potem jeszcze dzwoni³em do niego i jak zawsze najbardziej zale¿a³o mi na tym, ¿eby siê uœmiechn¹³ i rozpogodzi³, co na jego surowej twarzy by³o rzadkoœci¹ i robi³o ogromne wra¿enie. Kiedyœ byliœmy z teatrem w Londynie i jeden z krytyków przyrówna³ jego twarz do g³owy or³a. I faktycznie, mia³ w tej twarzy coœ orlego” – opowiada³ Jan Nowicki. Aktor

podkreœli³, ¿e ich obu zbli¿y³o to, ¿e urodzili siê w ma³ych miasteczkach. Nowicki w Kowalu pod W³oc³awkiem, Trela w Leñczach ko³o Wadowic. „Znam historiê jego ¿ycia, znam historiê jego ojca, by³em na pogrzebie jego matki. Myœlê, ¿e powinien spocz¹æ obok niej i ¿ony, na piêknym cmentarzyku w Leñczach. Jesteœmy ch³opakami z ma³ych miasteczek i tam jest nasze miejsce. Bardzo go kocha³em” – zakoñczy³ Nowicki. „By³ niezwykle wra¿liwy i delikatny. […] Nie pamiêtam, ¿eby Jurek kiedykolwiek na kogokolwiek podniós³ g³os, czy okaza³ jakieœ zdenerwowanie. Jego pokora mo¿e przejœæ do legendy. Coœ nieprawdopodobnego i niebywa³ego przy tej klasie aktora, co siê niezwykle rzadko zdarza. By³ dla mnie mistrzem, mistrzem s³owa, w jakiœ nieprawdopodobnych sposób interpretowa³ Wyspiañskiego. […] By³ cz³owiekiem bardzo ciep³ym i ¿yczliwym. Jurka to siê chcia³o zawsze przytuliæ, posiedzieæ z nim, poœmiaæ siê” – powiedzia³ Adam Woronowicz. „Przy tak nieprawdopodobnej charyzmie, wielkoœci jako aktora – by³ bardzo skromnym i cichym cz³owiekiem i bardzo serdecznym dla innych. […] Cechowa³y go skromnoœæ, cierpliwoœæ, ciep³o, ¿yczliwoœæ, chêæ s³uchania, a jak by³y jakieœ niepowodzenia, katastrofy, to mówi³: „S³uchaj, nie przejmuj siê, to nie Wietnam”. Od razu robi³o siê lepiej, k³opoty sz³y w las” – wspomina³ Szymon Kuœmider. „Odchodz¹ giganci” – napisa³ £ukasz Maciejewski, krytyk filmowy. Tego samego dnia zmar³ inny wybitny aktor – Ignacy Gogolewski. Ponad dekadê starszy od Treli, równie¿ zapisa³ siê z³otymi zg³oskami w historii teatru i filmu. „Smutny dzieñ dla polskiej kultury; odesz³o dwóch wybitnych aktorów teatralnych i filmowych – Jerzy Trela i Ignacy Gogolewski; obaj tworzyli historiê polskiego teatru, ich dokonania na zawsze pozostan¹ w pamiêci” – napisano na stronie Kancelarii Prezydenta RP. „Mistrzowie w swoim fachu, znamienici odtwórcy roli Gustawa-Konrada w Mickiewiczowskich „Dziadach”. Obaj tworzyli historiê polskiego teatru. Ich dokonania na zawsze pozostan¹ w pamiêci”. Amen. m


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

Stany wewnêtrzne

Weronika Kwiatkowska

Ga³¹Ÿ 21 dzieñ maja. 32 stopnie Celsjusza. S³oñce wysoko. I wieje od oceanu. W tej czêœci pla¿y prawie nie ma ludzi. Grupka nastolatków gra w siatkówkê. Jakaœ para roz³o¿y³a koce blisko wydm. Z daleka trudno zobaczyæ. Czy cia³a s¹ m³ode. Czy zu¿yte. Zdrowe. Bez skazy. A mo¿e naznaczone czasem? Dotkniête tr¹dem choroby. Zabieraj¹ce – jak pisa³a Roxane Gay w „G³odzie” – zbyt du¿o przestrzeni? Nadmiarowe. Zwracaj¹ce uwagê. A jednoczeœnie transparentne. Cia³a, na widok których odwracamy wzrok. Zak³ócaj¹ce przestrzeñ. Prowokuj¹ce. Autorka – feministka, lesbijka, czarnoskóra – pisz¹c „Hunger. Memoir of (My) Body” wa¿y³a ponad 250 kilogramów. By³a wytykana palcami. Wyœmiewana. Obra¿ana. Zdarza³o siê, ¿e w sklepie spo¿ywczym obcy ludzie wyjmowali z jej koszyka produkty, które uznali za niezdrowe. Albo nieproszeni robili wyk³ady o zbilansowanej diecie. „Ró¿ne osoby bêd¹ przedstawiaæ ci statystyki i informacje dotycz¹ce zagro¿eñ zwi¹zanych z oty³oœci¹,

jak gdybyœ nie tylko by³a gruba, ale te¿ niewiarygodnie g³upia, niczego nieœwiadoma, i jakbyœ mia³a z³udzenia co do w³asnego cia³a i co do rzeczywistoœci, która jest wobec takich cia³ ¿ywio³owo wrêcz niegoœcinna” – pisze Gay. „Tego rodzaju uwagi przybieraj¹ czêsto formê wyrazów troski, jak gdyby ludzie, którzy je wyg³aszaj¹, rzeczywiœcie myœleli o tym, co jest dla ciebie najlepsze”. Gay nienawidzi swojego cia³a. Jednoczeœnie stacza heroiczn¹ walkê o godnoœæ. I samostanowienie. Opowiada o aktach przemocy, jakich dopuszcza siê wspólnota wobec osób chorobliwie oty³ych. O tym, ¿e bycie szczup³¹, stanowi w relacjach spo³ecznych walutê. A monstrualne cia³o staje siê kwesti¹ publiczn¹. „Jestem nadmiernie samoœwiadoma. Jestem intensywnie i stale skupiona na moim ciele w œwiecie, poniewa¿ wiem, co ludzie myœl¹ i co widz¹, kiedy na mnie patrz¹. Wiem, ¿e milcz¹co ³amiê przyjête zasady, dotycz¹ce tego, jak powinna wygl¹daæ kobieta. Jestem wyj¹tkowo œwiadoma tego, w jaki sposób zajmujê przestrzeñ. Jako kobieta, gruba kobieta, nie powinnam jej zajmowaæ. Tymczasem jako feministkê zachêca siê mnie, ¿ebym wierzy³a, ¿e mogê to robiæ. Tak wiêc przestrzeñ, w której ¿yjê, zawiera w sobie sprzecznoœæ: powinnam staraæ siê j¹ zajmowaæ, tyle ¿e nie za du¿o

i we w³aœciwy sposób, przy czym – w przypadku mojego cia³a – ka¿dy jest niew³aœciwy. Kiedykolwiek jestem w pobli¿u innych osób, staram siê kuliæ w sobie, ¿eby moje cia³o nie zak³óca³o cudzej przestrzeni. Posuwam siê w tym do skrajnoœci. Potrafiê spêdziæ piêciogodzinny lot przyciœniêta do okna, z ramieniem wsuniêtym pod pas, jak gdyby staraj¹c siê wytworzyæ nieobecnoœæ w miejsce obecnoœci nadmiernej. Chodzê skrajem chodnika. W budynkach tulê siê do œcian”. Autoagresja, pogarda, obrzydzenie do samej siebie – Gay pisze o relacji z w³asn¹ cielesnoœci¹ w brutalny sposób, wstrz¹saj¹co szczery. Szybko siê okazuje, ¿e pod kolejnymi warstwami opowieœci kryje siê historia przemocy, doœwiadczenie gwa³tu. „Pod zwa³ami t³uszczu mieszka ma³a, szczup³a dziewczynka”, która dozna³a ogromnej krzywdy. Traum¹ z okresu dzieciñstwa mo¿na by wyt³umaczyæ wszystko, co sta³o siê póŸniej. Ale Gay tego nie robi. Nie szuka ³atwego wspó³czucia u czytelnika. I nie formu³uje usprawiedliwieñ i wymówek dla siebie. Otwiera ranê. I mówi: patrzcie. Patrzcie. * Pierwsze upalne dni. Zrzucamy tekstylia. Obna¿amy siê. Wystawiamy na widok. Publiczny. Ocenê. Cudz¹. W³asn¹. Najczêœciej krytyczn¹. Rani¹c¹. Nie znam kobiety, która nie mia³aby pretensji do

Trudna jest moja mi³oœæ do Warszawy. Wi¹¿¹ mnie z ni¹ sentymenty, m³odoœæ, wspomnienia. Nie jestem jednak œlepy na fakt, ¿e zburzona w 85 procentach w czasie II wojny œwiatowej stolica po odbudowie utraci³a charakter. Nie liczê Starego i Nowego Miasta, bo to turystyczna atrapa, nie uczestnicz¹ca w ¿yciu miasta. Chodzi mi o zwyczajne, przedwojenne place, ulice, choæby pojedyncze budynki. £a¿¹c bezproduktywnie po mieœcie – bo zawsze du¿o ³a¿ê – tylko omiatam wzrokiem efektowne nowe apartamentowce i PRL-owskie, choæ ostatnio odnowione, bloki. Niewiele miast w Polsce ma nienaruszon¹ star¹ zabudowê. Te nieliczne to czêsto, o ironio historii, nabytki poniemieckie, chocia¿ Wroc³aw czy Szczecin te¿ by³y powa¿nie zniszczone. Kraków ma zabudowê z nawarstwiaj¹cych siê kolejnych wieków, ale mo¿e dlatego trudno wyodrêbniæ budynki z czasów miêdzywojnia, kamienice pozbawione ju¿ ozdób secesji, wille w stylu art deco lub modernistyczne. Takie domy odnajdujê ³atwo w Warszawie, gdy¿ wygl¹daj¹ zupe³nie inaczej ni¿ postkomunistyczne bloki czy „wille” z lat Gomu³ki i Gierka: pozbawione urody i charakteru klocki z pustaków. Chodzi³em ostatnio po Starych Bielanach, wybieram siê na ¯oliborz Oficerski. Czêœæ z tej zabudowy zosta³a stworzona

dla zwyk³ych ludzi pracy, klasy œredniej: robotników, nauczycieli, wojskowych. S¹ to czêstokroæ domki w zabudowie szeregowej, niemal identyczne a konserwator zabytków najwyraŸniej trzyma nad nimi pieczê, gdy¿ nadal s¹ tynkowane na bia³o, maj¹ br¹zowe dachówki i framugi okienne. Pró¿no szukaæ modernizacji, bêd¹cych dzisiaj de rigeur czarnych metalowych framug, dachówek i p³otów. To, co nas zjednuje w tych osiedlach – dziœ zasiedlanych chêtnie przez ludzi bogatych – to koherentnoœæ projektu, przytulnoœæ tych ulic i bezpretensjonalnoœæ zabudowy. Nasuwaj¹ siê skojarzenia z tysi¹cami, stoj¹cych w szeregu, domków jednorodzinnych w Wielkiej Brytanii, Holandii i Nowym Jorku. Zdarzaj¹ siê te¿ pyszne wille ze sporym ogrodem, a na Bielanach i na ¯oliborzu – ze starymi, imponuj¹cymi drzewami. Patrzê na te domy i próbujê sobie wyobraziæ w nich ¿ycie przed wojn¹. Na pewno by³y tam dêbowe parkiety, kryszta³owe ¿yrandole, szafy, kredensy i sto³y z orzecha i mahoniu, porcelanowa i srebrna zastawa. Pani domu byæ mo¿e nie pracowa³a, ale i tak zamieszka³a w domu pani ze wsi zajmowa³a siê gotowaniem i sprz¹taniem. Rodzina byæ mo¿e posiada³a samochód, ale na wakacje daleko nie jeŸdzi³a, na przyk³ad do M³ocin. Ogl¹dam te¿ przedwojenne kamienice. Wiêkszoœæ zosta³a ju¿ odnowiona, ukraszona winylowymi bia³ymi framugami i domofonem na szyfr przy drzwiach wejœciowych. Nie ma ju¿ przekrzykiwania siê s¹siadów na podwórku-studni, nie ma opiekuñczych i wœcibskich zarazem cieciów. Mieszkania w przedwojennych kamienicach na Starym Mokotowie czy na Powiœlu osi¹gaj¹ zawrotne ceny z powodu lokaliza-

swojego cia³a. Lista wymienianych niedoskona³oœci ró¿ni siê tylko d³ugoœci¹. Jesteœmy na wojnie. Niemal¿e od urodzenia. W niekoñcz¹cym zmaganiu siê z form¹. Nadmiarem. Brakiem. Tropimy najdrobniejsze skazy, defekty. Poœwiêcaj¹c przera¿aj¹co wiele czasu na naprawianie mankamentów tzw. urody. Zacieranie œladów. Powstrzymywanie efektów rozpadu komórek. Nieodwracalnego procesu atrofii. * Idziemy brzegiem oceanu. Tu¿ nad lini¹ sukienki, na plecach mojej mamy, tatua¿. Drzewo. Symbol si³y. M¹droœci. Odradzania siê. Energii karmi¹cej. Od¿ywiaj¹cej. Mocnych korzeni. Rysunek na skórze. Spe³nione marzenie, o którym myœla³a, ¿e jest spóŸnione. Bo kto chcia³by upiêkszaæ stare cia³o? – mówi³a. Ale jej nie pos³ucha³am. Z okazji okr¹g³ych urodzin wykupi³am wizytê w salonie. Proszê znaleŸæ najmniej pogniecione miejsce – powiedzia³a tatua¿ystce. Ale dziewczyna tylko siê uœmiechnê³a. Widz¹c, ¿e to czysta kokieteria. Na ciele mojej matki, wyæwiczonym jog¹, drobnej konstytucji, ale silnym, mocnym – nietrudno by³o znaleŸæ idealny kawa³ek p³ótna. Dwa lata póŸniej przygl¹dam siê filigranowej sylwetce na tle niebieskiej p³achty oceanu i rysunkowi drzewa. Ma delikatny, kruchy pieñ. Z którego wyrastaj¹ bujne, roz³o¿yste ga³êzie. Jestem jedn¹ z nich. m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

Przedwojenne wychowanie Jan Latus

15

cji i wysokiego standardu: sufity s¹ wysokie, a grube ceglane œciany t³umi¹ ha³asy. Ci¹gle jest du¿o w Warszawie kamienic ze œladami kul. Niby wstyd, ¿e ich nie odnowiono (choæ zwykle powodem s¹ problemy z w³asnoœci¹ i funduszami na remont). Z drugiej strony, te ospowate elewacje s¹ dowodem, ¿e ten dom to autentyk, swoje prze¿y³, jest jednym z niewielu œwiadków historii w nowoczesnej Warszawie. Moda na okres miêdzywojenny trwa nieustannie. Okres pod zaborami odsuwamy w k¹t pamiêci, boæ przecie¿ i sam naród polski w pewnym stopniu œci¹gn¹³ na siebie zabory i upadek pañstwa. Do okresu komunizmu mamy stosunek pob³a¿liwego wybaczania: odrzucamy okrutny i nieefektywny system polityczny, ale te¿ rozumiemy, ¿e ludzie musieli jakoœ ¿yæ, a nawet, czasami, czerpali z ¿ycia przyjemnoœæ. St¹d mody na ró¿ne odgrzewane, komunistyczne obyczaje, meble, samochody, sprzêty, dania, filmy. Jest to jednak podejœcie z autoironi¹, hipsterskie. Poza tym komunizm jest ci¹gle rozliczany przez polityków i dziennikarzy, padaj¹ wzajemne oskar¿enia o kolaboracjê. Naród dzieli nawet ocena ostatnich trzydziestu lat; równie¿ tu toczy siê wojna na oskar¿enia, epitety i pozwy s¹dowe. Okres miêdzywojnia jest jakoœ oszczêdzany w pamiêci. Du¿a czêœæ polityków uto¿samia siê – bezpodstawnie, ale tego nie wiedz¹ – z myœl¹ polityczn¹ Pi³sudskiego, a nawet Dmowskiego. Wiêcej siê chyba ostatnio pisze o Bitwie Warszawskiej ni¿ o Powstaniu Warszawskim. Byæ mo¿e pomija siê niektóre negatywy II Rzeczypospolitej: biedê, rozwarstwienie spo³eczne, autorytarne zapêdy rz¹du sanacyjnego, napiêcia miêdzy Polakami i mniejszoœciami. Warszawa na przyk³ad

by³a przed wojn¹ miastem niedu¿ym oraz biednie i chaotycznie zabudowanym. Ale wolimy idealizowaæ: patrzymy na nieliczne ocala³e przedwojenne ulice, osiedla willowe na Filtrowej i Starej Sadybie – i wyobra¿amy sobie dobre, przedwojenne ¿ycie. Kiedy matura znaczy³a wiêcej ni¿ dzisiaj studia, oficerowie byli szarmanccy wobec kobiet a lekarze chodzili na koncerty symfoniczne. I nikt – mo¿e oprócz lumpów z Pragi – nie przeklina³. S³yszymy, jak w pokojach sto³owych z lampowego radia lec¹ piêkne piosenki, a z patefonu – Chopin. Siedzimy w otoczeniu ludzi ubranych, nawet po domu, w eleganckie sukienki i marynarki. Na stole, przykrytym koronkowym bia³ym obrusem, stoi waza z pachn¹c¹ zup¹ koperkow¹; potem bêdzie kotlet z kartoflami i marchewk¹ z groszkiem. PóŸniej, na podwieczorek, do œwie¿o zaparzonej herbaty w imbryku, bêdzie domowej roboty jab³ecznik i porzeczki z przydomowego ogrodu. Czasem, gdy ktoœ odziedziczy³ po rodzinie taki dom – albo gdy staæ go na jego kupno – próbuje nawi¹zaæ do przedwojennych czasów. Zachowuje parkiety, kupuje w Desie – bardzo dziœ drogie i rzadkie – przedwojenne meble, zegary i sztuæce. Dyskretnie, by nie psuæ harmonii, umieszcza p³aski telewizor i klimatyzator, a w kuchni no jednak ju¿ musi wstawiæ zmywarkê i dwuskrzyd³ow¹ lodówkê. Wszak ju¿ nie ma pani Heli, która codziennie gotowa³a œwie¿e obiady. Przedwojenni ludzie… ju¿ prawie ich nie ma wœród nas. Zachowywali polskoœæ w czasie zaborów, próbowali na jej bazie coœ zbudowaæ w miêdzywojniu, potem tê polskoœæ uratowaæ w czasie okupacji. Starali siê zachowaæ godnoœæ i maniery w czasie smuty komunizmu. Dziœ pewnie próbowaliby odizolowaæ siê od politycznego i obyczajowego chamstwa. Tak czy inaczej, ju¿ ich nie ma. Pozosta³y po nich ³adne domy. m


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

16

www.kurierplus.com

PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa

Stanis³awa Fleszarowa-Muskat

- Muskat

Lato nagich dziewcz¹t

Lato nagich dzie wcz¹t

odc. 40

L

ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach...

– Muszê siê zwolniæ – szepn¹³. – Poczekaj, ja to za³atwiê. Kierownik nie by³ w stanie niczego Ulce odmówiæ, jeszcze dziœ – w dniu jej pierwszego wystêpu! Marek siedzia³ ju¿ po chwili w samochodzie, a samochód pêdzi³ do Gdañska. Tak wiêc spe³nia³y siê marzenia. Zamiast Grzegorza na widowni mia³ byæ Marek i dla niego bêdzie œpiewaæ w swojej nowej piêknej sukni i pantofelkach na b³yszcz¹cych szpilkach. On zobaczy, ¿e dostanie kwiaty i prze¿yje jej pierwszy tryumf albo pierwsz¹ klêskê. Ogarnê³o j¹ uczucie dziwnie ³agodnego, usypiaj¹cego smutku. A wiêc po to cz³owiek czegoœ pragnie, aby trzymaj¹c wreszcie swoj¹ zdobycz w rêkach spostrzec, ¿e inni s¹ ju¿ wokó³ niego partnerzy szczêœcia. – No, no, odwagi! – ojciec trzepn¹³ j¹ lekko w plecy. S¹dzi³, ¿e ma tremê. Sam doœwiadcza³ lekkiego niepokoju. Wprawdzie na dwóch ostatnich próbach sz³o ju¿ zupe³nie nieŸle, ale licho wie, jak ona zareaguje na publicznoœæ, w dodatku w tak du¿ej sali jak „Leningrad”. – Wszystko bêdzie dobrze – doda³. – Zobaczysz! Julia sprawi³a Antoniemu zawód. Nie tylko, ¿e nie by³a wœciek³a, ale powita³a wejœcie Ulki do zespo³u z westchnieniem ulgi. – Nareszcie sobie odpocznê. Oczywiœcie bêdê œpiewa³a teraz mniej! Pomog³a Ulce ucharakteryzowaæ siê na scenê, po¿yczy³a jej swoje rzêsy i da³a kilka bardzo s³usznych rad. Antoni zrozumia³, ¿e dusza kobieca pozostanie dla niego wieczn¹ tajemnic¹. Z nie mniejszym entuzjazmem powitali pannê Brek pozostali cz³onkowie zespo³u. Wprawdzie woleliby widzieæ na jej miejscu inn¹ m³od¹ dziewczynê, bo sytuacja, w której obydwie kobiety w zespole nale¿¹ do szefa, by³a raczej niewygodna, ale mieli nadziejê, ¿e Antoni oka¿e siê postêpowym ojcem. Kr¹¿yli teraz wokó³ damskiej garderoby, podpytuj¹c siê przez drzwi, czy nie trzeba jakiej pomocy lub fachowej porady w zwi¹zku z koniecznoœci¹ zwalczania tremy i onieœmielenia debiutantki. Julia przepêdza³a ich od drzwi ze œmiechem. Promienia³a dobrym nastrojem, jak lampa kwarcowa. Mo¿na siê by³o sparzyæ jej weso³oœci¹. Antoni by³ szczêœliwy, ¿e ze wzglêdu na Ulkê nie móg³ mieæ z ni¹ wspólnej garde-

roby. Mia³ wprawdzie wspólny pokój w hotelu, ale to w rezultacie by³o o wiele mniej groŸne. Tu po ewentualnej awanturze czeka³by go wystêp, a tam – noc. Antoni umia³ noc¹ uciszaæ wszelkie burze. Ubiera³ siê wiêc teraz razem z ch³opcami, pogwizduj¹c. Gwizda³ zawsze, kiedy mu brakowa³o pewnoœci siebie. – ¯eby ta smarkata nie zapomnia³a tylko s³ów! To by³oby najgorsze. – Gdyby wynik³y k³opoty z melodi¹, zag³uszy j¹ tr¹bka – na to by³ przygotowany. Julia oczywiœcie bêdzie wtedy tryumfowaæ, ale publicznoœæ niczego nie zauwa¿y. Dziewczyna ma wspania³¹ sukniê i jest tak ³adna, ¿e na razie nie powinno siê wymagaæ od niej niczego wiêcej. Jeœli tylko nie potknie siê na scenie albo nie zemdleje – wszystko powinno pójœæ dobrze. Och, byæ mê¿em to wcale nie by³a rzecz najprostsza. Kochankiem – jeszcze mniej godna pozazdroszczenia. Ale wszystko inne by³o zabaw¹ w porównaniu z losem ojca! – Antoni wi¹za³ krawat, gwizda³ i mia³ w oczach ³zy rozczulenia nad sob¹. Sala by³a nabita po brzegi. Sukces, jaki TONY BREACKS QUINTET odniós³ w Sopocie, ugruntowa³ mu opiniê na Wybrze¿u. „G³os” i „Wieczór Wybrze¿a”, „Dziennik Ba³tycki”, ba! „Panorama Pó³nocy”, zamieœci³y entuzjastyczne recenzje. Stawiaj¹cy wysokie wymagania „Jazz” równie¿ pochwali³ zespó³ za konsekwentne uprawianie stylu cool i bardzo ciekawe improwizacje. Antoni mia³ wiêc teraz drogê otwart¹. Móg³ jechaæ z miasta do miasta, wszêdzie wita³y go przyjazne nastroje i du¿e zainteresowanie wœród melomanów. Na szczêœcie nale¿a³ do ludzi, których powodzenie nie rozluŸnia, i raczej zaostrza dyscyplinê. Pierwszy wystêp w Gdañsku by³ dopiêty na ostatni guzik. Sitek spêdzi³ ca³y dzieñ pod najsurowsz¹ kontrol¹, a przed wystêpem dosta³ tylko na moraln¹ rozgrzewkê potê¿ny kielich koniaku. Antoni sam uk³ada³ w ci¹gu dnia menu dla zespo³u; maj¹c wci¹¿ w pamiêci nieszczêsne kotlety, które przeszkodzi³y w zwyciêstwie naszym lekkoatletom. W ogóle by³ zdania, ¿e poeci i muzycy powinni jadaæ tylko bia³e miêso, jarzyny i owoce. Nic tak nie uskrzydla duszy jak pierœ kurczêcia. Musia³ walczyæ z patriotycznymi nawykami w zespole – wszyscy marzyli o kotlecie schabowym. Och, nawet Julia nie uznawa³a obiadu bez schaboszczaka. Oczywiœcie z kapust¹! Dowodzi³ im, ¿e Armstrong wypija przed koncertem tylko szklankê soku pomarañczowego. Sam to sobie wymyœli³, ¿eby ich przekonaæ. Ale oni wierzyli tylko w tr¹bkê Armstronga, a nie w jego ¿o³¹dek. Musia³ wiêc przed ka¿dym wystêpem, na którym mu specjalnie zale¿a³o, staczaæ prawdziwe boje o bardziej lekki dobór potraw. Ustêpowali mu mówi¹c, ¿e szef ma zaburzenia miesiêczne i nie nale¿y mu siê sprzeciwiaæ. Antoni kaza³ im przyrz¹dzaæ bajecznie kolorowe, rozweselaj¹ce surówki z jarzyn i owoców, obw¹chiwa³ miêso, zanim oni nabili je na widelec; sam robi³ im niemowlêce cocktaile. Zaœmiewali siê jedz¹c – wszyscy mieli przygotowane po pó³ kilo kie³basy, któr¹ ratowali siê zaraz po wystêpie. Ulka mia³a wyjœcie dopiero w drugiej czêœci. Ojciec zrobi³ Ÿle – powinien by³ daæ jej numer zaraz na pocz¹tku. Teraz by³oby ju¿ po wszystkim. Uniknê³aby czekania, czekanie by³o najgorsze, nie umia³a czekaæ. Kiedy Julia wysz³a na sce-

nê, zosta³a sama. Dopóki tamta patrzy³a na ni¹; musia³a siê jakoœ trzymaæ. Teraz straci³a zupe³nie panowanie nad sob¹. Zêby jej lata³y tak, ¿e s³ysza³a ich dzwonienie. Mo¿e to by³a trema, a mo¿e naprawdê trzês³o j¹ zimno. Grube mury kina nie dopuszcza³y ciep³a. Salê ogrzewa³y moddechy widzów, za kulisami panowa³ dotkliwy ch³ód. Ulka œci¹gnê³a z wieszaka sukienkê i zarzuci³a j¹ na wydekoltowane ramiona. Spojrza³a w lustro, zobaczy³a obc¹ dziewczynê nieprzytomn¹ ze strachu. Zbli¿y³a twarz do powierzchni lustra i powiedzia³a przez szczêkaj¹ce zêby: – Nie bój siê, ty idiotko! Twarz w lustrze nie nabiera³a wcale pewnoœci siebie. – Nie bój siê – powtórzy³a Ulka. – Do jasnej cholery! nie bój siê! Wiêc to by³o szczêœcie! Wielkie szczêœcie, o którym marzy³a. Sta³a tu sama w pustej, zimnej garderobie, nie mog³a opanowaæ dreszczy, bola³ j¹ brzuch. ¯eby tylko nie musia³a iœæ zaraz do toalety. Spojrza³a na zegarek, o tej godzinie by³aby ju¿ dawno w domu. Zjad³aby kolacjê i spala jak zabita na swojej amerykance, ze swoj¹ poduszk¹ pod g³ow¹, otulona swoj¹ ko³dr¹, która nie mia³a sobie równej na œwiecie. Po co to wszystko? Na litoœæ bosk¹, wcale nie chcia³a byæ w ten trudny sposób szczêœliwa. – Niech diabli porw¹ tego Bienia! – pomyœla³a, patrz¹c w lustro na swoj¹ pozielenia³¹ mimo szminki twarz. – Niech go diabli porw¹! – To przez niego ca³a ta udrêka. Przez niego czy dla niego – wszystko jedno. Kobieta powinna zawsze podejrzliwie traktowaæ ka¿d¹ rzecz, któr¹ zamierza zrobiæ dla mê¿czyzny. W dodatku on tego wcale nie pragn¹³ i nie mog³a mieæ do niego pretensji. Do kogo nale¿a³o mieæ pretensje, ¿e wcale nie jest szczêœliwa, a tylko czuje dreszcze i boli j¹ brzuch? A mo¿e to jest w³aœnie s³awa? Znowu przybli¿y³a twarz do lustra i powiedzia³a z ¿yczliw¹ perswazj¹: – No, nie bój siê! Nie masz siê czego baæ! Ktoœ rozeœmia³ siê za ni¹. Odskoczy³a od lustra. W drzwiach garderoby sta³ konferansjer. On jeden by³ wolny, gdy zespó³ gra³, a Julia œpiewa³a. Uœmiecha³ siê teraz trochê skrêpowany sytuacj¹. Zareagowa³ ¿ywio³owo na widok, który ujrza³, ale dziewczyna nie mia³a poczucia humoru, przynajmniej nie w tej chwili. – Przepraszam – b¹kn¹³ z zamiarem wycofania siê z garderoby. – Nie! Niech pan zostanie! – krzyknê³a. – B³agam pana, niech pan zostanie! Trzês³a siê ca³a. Naprawdê nie wolno by³o zostawiaæ jej samej. Ch³opaka ogarnê³a litoœæ; przypomnia³ sobie swój pierwszy wystêp. Dosta³ rozstroju ¿o³¹dka i dopiero krople Inoziemcowa umo¿liwi³y mu wyjœcie na scenê. – Chce pani us³yszeæ, jak pani¹ zapowiem? – zagadn¹³, ¿eby j¹ rozweseliæ. – Proszê. – Otó¿ najpierw mówiê, ¿e ca³a rodzina Breków jest jak jedna nuta rozdzielona na pó³nuty i æwiartki, ¿e oczywiœcie ten talent z ojca na córkê, no i opowiadam, ¿e pani œpiewa³a ju¿ jako ma³a dziewczynka, a ojciec zawsze w tym czasie wychodzi³ na balkon. – Po co? – spyta³a bezwiednie. – ¯eby s¹siedzi mogli siê przekonaæ, ¿e pani nie bije.

Konferansjer oczekiwa³ wybuchu œmiechu, ale Ulka nawet siê nie skrzywi³a. – Wie pan co? – patrzy³a w jego oczy z b³agaj¹c¹ proœb¹ o aprobatê. – Chyba poproszê ojca, ¿eby mi pozwoli³ dziœ nie œpiewaæ. Ch³opak przyjrza³ siê jej z uwag¹. – Radzê pani, niech pani lepiej tego nie robi. Stary siê wœcieknie. – Wœcieknie siê? – No jasne! – A co on wtedy robi? Co on robi, kiedy siê wœcieknie? – Przede wszystkim nie bêdzie móg³ graæ. A to ju¿ wtedy nie jest jego prywatna sprawa, tu chodzi o opiniê zespo³u. Musi pani wzi¹æ siê w kupê. Ze mn¹ by³o tak samo, kiedy mia³em po raz pierwszy wyjœæ na scenê. – Tak samo? – Identycznie. Mia³em dreszcze i bola³ mnie brzuch. – Naprawdê? – Naprawdê. A potem wyszed³em i gada³em jak z nut. Zwyk³a trema. Niech pani myœli o czym innym. – Ba, kiedy nie mogê. – Musi pani. Tylko proszê nie têskniæ za domem. To najgorsze. Wtedy cz³owiek myœli sobie: Co ja tu w³aœciwie robiê? Po co ja tu siê mêczê, skoro w domu mam swoje ³ó¿ko, swoj¹ poduszkê i swoj¹ ko³drê, z któr¹ nic nie mo¿e równaæ siê na œwiecie. Myœla³a tak pani? – Sk¹d pan wie? – Bo wszyscy przechodz¹ przez to samo. Otó¿ najwa¿niejsze nie myœleæ o tym. By³ taki s³awny aktor angielski, który aby pozbyæ siê tremy, myœla³ zawsze, ¿e nie ma domu, ¿e dom sp³on¹³, rozwali³ siê w gruzy albo, ¿e nigdy go nie mia³. Nic wiêc na niego nie czeka, nie ma dok¹d wróciæ, nie mia³by gdzie byæ, gdyby nie by³ tutaj. A tutaj, gdzie jest, jest jedyne miejsce, w którym mo¿e byæ: scena. – To piêkne! – szepnê³a. Konferansjer obla³ siê rumieñcem. – To nie ¿aden aktor angielski, to ja sam wymyœli³em. – Pan? – Tak. To naprawdê pomaga. Niech pani spróbuje. Ulka przymknê³a oczy. Otworzy³a je zaraz. – To nie bêdzie uczciwe. – Co nie bêdzie uczciwe? – Bo ja chocia¿ naprawdê myœla³am przed chwil¹ o moim ³ó¿ku, poduszce i ko³drze, to czasem myœlê tak¿e, ¿e nie mam dok¹d wróciæ, ¿e dom siê rozpad³ w gruzy albo sp³on¹³. Nie muszê sobie tego wyobra¿aæ... Z sali buchnê³a burza oklasków. Pierwsza czêœæ siê skoñczy³a. Konferansjer rzuci³siê do wyjœcia. – Muszê zapowiedzieæ przerwê. Ale mam dla pani jeszcze jedn¹ radê. Niech pani poczeka na mnie na korytarzu, nie chcia³bym przy Julii... Czeka³a pos³usznie. Znowu j¹ wziê³y dreszcze. Ba³a siê, ¿e ojciec zauwa¿y, co siê z ni¹ dzieje. Ukry³a siê za kotar¹. – Tutaj jestem! – zawo³a³a, gdy konferansjer wyszed³ zza kurtyny. – A wiêc jest jeszcze jedna rada. Ale zaznaczam, ¿e to ju¿ nie ja wymyœli³em. Po prostu praktyka. A sytuacja jest przepraszam – wybitnie mêska. Otó¿ kiedy goœæ czuje, ¿e mo¿e z tremy nie wyjœæ na scenê, umawia sobie kolegê, a ten w odpowiednim momencie daje tak zwanego kopa w d... i ju¿ facet jest na scenie. Skutek murowany, bez pud³a. – Dziêkujê panu – powiedzia³a z godnoœci¹. Cdn.


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

17

El¿bieta Baumgartner radzi

Minusy ¿ycia bez karty kredytowej Gotówka jest jeszcze gorsza – je¿eli zostanie ci skradziona z portfela, nie odzyskasz jej nigdy.

N

ormalne ¿ycie bez kart kredytowych nie jest ³atwe. Niemniej istnieje wiele powodów, dla których ktoœ mo¿e karty kredytowej nie mieæ. Œwie¿y imigranci, jak i m³odzi Amerykanie, nie maj¹ jeszcze ustalonej historii kredytowej, wiêc banki nie chc¹ im zawierzyæ. Niektórzy odbudowuj¹ ¿ycie po bankructwie lub pracuj¹ nad popraw¹ zszarganej wierzytelnoœci. Niektórzy nie maj¹ kart kredytowych, bo uwa¿aj¹ (nies³usznie), ¿e oznacza³oby to zad³u¿enie albo nara¿enie na defraudacjê. Inni z kolei wiedz¹, ¿e nie s¹ w stanie sprawowaæ samokontroli, gdy maj¹ dostêp do pieniêdzy przy pomocy plastiku. Brak historii kredytowej lub oceny kredytowej A¿eby normalnie funkcjonowaæ w Stanach Zjednoczonych (jak i na ca³ym cywilizowanym œwiecie), potrzebujesz wykazaæ siê dobr¹ wierzytelnoœci¹, a ta oceniana jest na podstawie danych zbieranych o tobie przez biura informacji kredytowej – credit bureaus. Mityczne numerki przypiête do twego nazwiska to FICO credit score – oficjalnie zaakceptowany system zaufania, który opowiada historiê o twojej finansowej przesz³oœci i finansowej mo¿liwoœci. Twój scoring sprawdzi w³aœciciel domu, zanim wynajmie ci mieszkanie, pracodawca zanim ciê zatrudni. Bez karty kredytowej oceny kredytowej siê nie ma, a bez oceny nie dostaniesz karty kredytowej ani ¿adnej po¿yczki. I tak ko³o siê zamyka. Aby wypracowaæ ocenê kredytow¹, musisz mieæ co najmniej jedno konto kredytowe, które by³o otwarte i aktywne przez co najmniej szeœæ miesiêcy. Na szczêœcie karty kredytowe to nie jedyny sposób na ustalenie czy zbudowanie historii kredytowej. Czytaj dalej. Masz mniejsz¹ ochronê przed oszustwami Karty kredytowe zapewniaj¹ najlepsz¹ ochronê przed nieuczciwymi transakcjami; w wielu przypadkach twoja odpowiedzialnoœæ za nieuczciwe obci¹¿enia jest ograniczona do $50, a przewa¿nie do zera, je¿eli zg³osisz problem w okreœlonym czasie. Firmy emituj¹ce karty czuwaj¹ nad bezpieczeñstwem klientów i stosuj¹ komputerowe algorytmy do wy³apywania nietypowych, podejrzanych transakcji. Mo¿esz uwa¿aæ, ¿e karta debetowa (p³atnicza), to to samo co kredytowa. Tak nie jest. Karta debetowa pobiera nale¿noœæ prosto z twojego bankowego konta i pieni¹dze wydajesz natychmiast, podczas gdy nale¿noœæ na karcie kredytowej sp³acisz dopiero za miesi¹c czy dwa, w zale¿noœci od cyklu p³atniczego. Ale to nie jedyna ró¿nica. Jako w³aœciciel karty debetowej, mo¿esz zostaæ poci¹gniêty do odpowiedzialnoœci za nieuczciwe obci¹¿enia do $500, w zale¿noœci od tego, jak póŸno zg³osisz oszustwo.

Nie kupisz na odleg³oœæ Bez karty kredytowej nie wynajmiesz samochodu, nie zarezerwujesz hotelu. Powodem jest fakt, ¿e karta s³u¿y jako zabezpieczenie na wypadek gdybyœ siê rozmyœli³ i nie zjawi³ w wypo¿yczalni czy w hotelu, albo gdybyœ wyrz¹dzi³ jak¹œ szkodê. Mo¿esz pos³u¿yæ siê kart¹ debetow¹, ale ona jest mniej bezpieczna od kredytowej (czytaj poni¿ej). Mo¿esz oczywiœcie pójœæ osobiœcie do hotelu czy wypo¿yczalni i zap³aciæ z góry gotówk¹, ale co zrobisz, gdy placówka ta jest po drugiej stronie kontynentu albo gotówki nie przyjmuje? Z pewnoœci¹ pomo¿e ci przedp³acona karta (prepaid card), bo mo¿esz pos³ugiwaæ siê ni¹, jak kredytow¹, albo karta bliskiej osoby, ale po co te kombinacje, kiedy uzyskanie w³asnej karty jest naj³atwiejszym rozwi¹zaniem. Oczywiœcie, bez karty kredytowej albo p³atniczej nie kupisz nic w sieci. Mniejsze bezpieczeñstwo Bez karty kredytowej musisz nosiæ ze sob¹ gotówkê, a to nie jest bezpieczne. Portfel mo¿esz zgubiæ lub mieæ skradziony i gotówki nie odzyskasz. Gdy masz kartê, to w takiej sytuacji dzwonisz do banku, zg³aszasz kradzie¿. Bank anuluje ci kartê i wystawia now¹. Nic nie tracisz, œpisz spokojnie. Bez karty kredytowej mo¿esz znaleŸæ siê w k³opocie, gdy zepsuje ci siê samochód, gdy jesteœ w podró¿y czy na wakacjach i masz nieprzewidziane wydatki. Karta kredytowa pozwala równie¿ na utrzymanie finansowej p³ynnoœci, o któr¹ trudno gospodarz¹c siê tylko gotówk¹. Gdy masz nieco wiêkszy wydatek, ni¿ normalnie, nie musisz biec do banku, by dokonaæ wyp³aty. Gotówka w Stanach to dinozaur: prawie nikt jej nie nosi. Amerykanie p³ac¹ bezdotykowymi kartami albo przy pomocy smartfonów nawet za drobiazgi: kawê w Stabrukcsie czy soki w delikatesach na rogu. Du¿a gotówka – wiêkszy problem. Gdybyœ przyniós³ stos banknotów do dealera samochodowego, by kupiæ auto, albo do Western Union, by pos³aæ wiêksz¹ kwotê do Polski, to zostaniesz spisany, je¿eli transakcja przekracza 10,000 dolarów gotówk¹. Karty p³atnicze mog¹ byæ alternatyw¹ dla kredytowych, ale gdy wpadn¹ w niepowo³ane rêce, z³odziej mo¿e opró¿niæ ci bankowe konto, do którego karta jest podpiêta. Je¿eli zg³osisz kradzie¿ przed jej u¿yciem, nie odpowiadasz za straty, je¿eli przed up³ywem 48 godzin – twoja strata limitowana jest do 500 dol., a je¿eli pó¿niej – bank przerzuca ca³¹ odpowiedzialnoœæ na ciebie. Co do kart przedp³aconych (prepaid) – trzecisz wszystko, je¿eli je zgubisz. Rezygnujesz z programów promocyjnych i zwrotów gotówki (cash back) Praktycznie wszystkie oferowane karty daj¹ posiadaczom mo¿liwoœæ rejestracji (lub automatyczne cz³onkostwo) w programach rabatowych. Dziêki nim za ka¿d¹ transakcjê przeprowadzon¹ kart¹ kredytow¹ na konto klienta wraca czêœæ wydatko-

wanej kwoty. W przypadku niektórych ofert zwroty siêgaj¹ do piêciu procent. Banki przeœcigaj¹ siê w oferowaniu przynêty na klientów. Oto najpopularniejsze benefity: Bonus na powitanie (sign-up bonus) ma przyci¹gn¹æ nowych klientów. Przyjmuje on postaæ pewnej kwoty pieniêdzy (od 200 nawet do 1,000 dol.), punktów lub mil dla czêstego podró¿nika, a wyp³acany zostanie, gdy klient wyda na kartê okreœlon¹ kwotê w okreœlonym czasie. Zwrot pieniêdzy (cash back), np. 2-5 proc. na wszystkie zakupy, albo w okreœlonych kategoriach. Na przyk³ad, karty firmy Amazon i Home Depot daj¹ 5 proc. zwrotu, Je¿eli jesteœ ich czêstym klientem, to mo¿esz oszczêdziæ za ka¿dym razem 5 proc. wydanej kwoty. Od grosza, do grosza, a uzbiera siê pó³ trzosa, jak mówi przys³owie. Zerowe oprocentowanie na okreœlony czas: 6, 12, nawet 18 miesiêcy. Ten przywilej nie ma znaczenia dla osób, które na bie¿¹co reguluj¹ rachunki, ale dobrze o nim wiedzieæ. Ubezpieczenie zakupionych towarów, ubezpieczenie na ¿ycie na czas podró¿y wykupionej za poœrednictwem tej karty, pomoc drogowa, ubezpieczenie wynajmowanego samochodu, przed³u¿ona gwarancja to tylko kilka korzyœci, które mo¿esz uzyskaæ w zale¿noœci od wybranej karty kredytowej. Najlepsze karty w ró¿nych kategoriach rekomenduj¹ liczne witryny internetowe, np. Bankrate czy CreditCarma. Jak zacz¹æ Jeœli masz regularne przychody, posiadasz, czy posiada³eœ w przesz³oœci inne rodzaje kont kredytowych, to masz szansê na uzyskanie pierwszej karty kredytowej. Je¿eli nigdy kredytu nie mia³eœ, to warto zacz¹æ od uzyskania karty kredytowej w którymœ ze sklepów, bo one bywaj¹ mniej wymagaj¹ce od banków. Równie¿ zostanie autoryzowanym u¿ytkownikiem cudzej karty mo¿e pomóc w ustaleniu wierzytelnoœci bez koniecznoœci posiadania w³asnej karty. Zabezpieczona karta kredytowa to kolejna metoda, by szybko stan¹æ na nogi.

El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. „Otwieram biznes”, „Praca w Ameryce”, „¯ycie od nowa, jak uporz¹dkowaæ sprawy w urzêdach”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492, www.PoradnikSukces.com

Deponujesz w banku pewn¹ kwotê, np. 500 dol., a on daje ci limit kredytowy równy twojemu depozytowi. Mo¿esz powiedzieæ, ¿e to marny interes, ale pamiêtaj, ¿e zaistniejesz wtedy w amerykañskim kredytowym systemie, a po pewnym czasie, gdy bêdziesz regularnie sp³acaæ nale¿noœci, dostaniesz opcjê przejœcia na niezabezpieczon¹ kartê kredytow¹. Jeœli tak siê stanie, twój depozyt zostanie zwrócony, a ty bêdziesz móg³ œmia³o patrzeæ w oczy kelnerom i pracownikom wypo¿yczalni samochodowych. Wniosek Karty kredytowe, to bezp³atne instrumenty do uiszczania p³atnoœci, niezbêdne w cywilizowanym œwiecie. Maj¹ wiele zalet, a stroniæ od nich powinni tylko ci, którzy nie potrafi¹ narzuciæ sobie finansowej dyscypliny. Dla niech najlepsza jest gotówka, bo nie wydadz¹ wiêcej, ni¿ maj¹ w rêce. m

Wracasz do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner” „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski). Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê. Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492. Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê. Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie:

www.PoradnikSukces.com


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

18

Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

Matrymonialne

Mi³a, samotna pani, w wieku 70 lat, bez na³ogów i zobowi¹zañ, chêtnie pozna pana o podobnych walorach, na wspóln¹, spokojn¹ jesieñ ¿ycia w Polsce lub na Florydzie. Prosze pisaæ pod adres Kuriera Plus 176 Java Street Brooklyn NY 11222

INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152

www.kurierplus.com

Krakus Senior Center is looking for energetic person for kitchen aid position. Must have work authorization in United States. We provide benefits. If interested please call 718-489-1534 or email krakusluncheonclub@nyc.rr.com Klub Seniora "Krakus" poszukuje energicznej osoby na stanowisko pomocy kuchennej. Musi posiadaæ pozwolenie na pracê w Stanach Zjednoczonych. Zapewniamy benefity w postaci urlopu i ubezpieczenia zdrowotnego. Zainteresowane osoby proszone s¹ o kontakt 718-489-1534 lub krakusluncheonclub@nyc.rr.com

Anna-Pol Travel

l

WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston

l

Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423

ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat

E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet

Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê l zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l

alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.

Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.

Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu

Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088

email: Kobomusic@verizon.net

u

Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699

v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo

896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412

MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych

Email: Info@mpankowski.com

ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz

Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.


KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com

19

Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia

Anna K³osowska

Dwa b³êkitne lata W czasie, gdy Lena Kowerdan pracowa³a jako UN guide, nie pytano ju¿ tak czêsto jak kilka lat wczeœniej o to, w które miejsce mównicy uderza³ butem sowiecki w³adca partyjny, Nikita Chruszczow, kiedy chcia³ swoim s³owom wyg³aszanym w sali Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych przydaæ znaczenia pozawerbalnego. Trzy lata po tym s³ynnym, oœmieszaj¹cym przywódcê Zwi¹zku Sowieckiego wystêpie, w 1963 roku, najczêœciej pytano o to czy to prawda, ¿e przemawia³ tu prezydent Eisenhower i Kennedy. Albo: „Które z koronowanych g³ów przekroczy³y oenzetowskie progi, jak by³y ubrane i jeœli coœ jad³y w czasie takiego pobytu, to co!” No i oczywiœcie by³y pytania o bud¿et i kto za co p³aci… Przewodniczki (dziwnie mi siê ten rzeczownik pisze, w rodzaju ¿eñskim, ale takie to by³y czasy, UN guides to by³y same m³ode kobiety), mia³y odpowiedzi na prawie wszystkie pytania, nawet te najdziwniejsze. A w przypadku, kiedy nie mia³y, wiedzia³y, gdzie skierowaæ ciekawskiego, a zw³aszcza prowokuj¹cego do ostrzejszej politycznej wymiany zdañ „pytacza”, bo tacy rzecz jasna te¿ siê zdarzali. Oprowadzanie po salach Zgromadzenia Ogólnego, Rady Bezpieczeñstwa, Rady Gospodarczej i Ekonomicznej przyjmowano na ogó³ z ogromnym zaciekawieniem, czêsto rodzajem szacunku. Hole wype³nione symbolami, darami pochodz¹cymi od pañstw cz³onkowskich, to miejsca unikalne na œwiecie, niepowtarzalne, nieistniej¹ce gdzie indziej. ¯eby z niezm¹conym uœmiechem i cierpliwoœci¹ wyjaœniaæ, t³umaczyæ, pokazywaæ, UN guides przechodzi³y odpowiednie szkolenie, w czasie którego uczy³y siê czym jest organizacja, jakie s¹ jej zadania, czemu s³u¿y piêæ podstawowych organów ONZ i jej wielkie agencje, jak UNICEF, UNESCO, FAO, UNWRA. Studiowa³y Kartê Narodów Zjednoczonych, rozpoczynaj¹c¹ siê pe³nymi nadziei s³owami: „My, ludy Narodów Zjednoczonych, zdecydowane uchroniæ przysz³e pokolenia od klêski wojny…”. Uczestniczy³y w codziennym porannym briefingu, wiedzia³y, ¿e powinny siê zawsze w odpowiedziach pos³ugiwaæ Ÿród³em oenzetowskim. Reprezentowa³y organizacjê, a nie swój czy inny kraj lub jak¹œ instytucjê, media. I tego od nich oczekiwano. Z za³o¿enia zg³asza³y siê do tej ciekawej i daj¹cej du¿o satysfakcji pracy osoby zainteresowane œwiatem i jego problemami. A tak¿e pokojowym ich rozwi¹zywaniem. „Przewodniczki powinny byæ przede wszystkim atrakcyjne” (to za NYT z kwietnia 1963 roku). Tak je wtedy w mediach okreœlano. Dodawano potem: atrakcyjne urod¹ i intelektem (zwa¿my na kolejnoœæ!). Powinny mieæ mi³e usposobienie, posiadaæ umiejêtnoœæ ³atwego komunikowania siê. Wiele pisano o „b³êkitnych dziewczynach”, robiono z nimi wywiady, zachwycano siê prostymi, eleganckimi strojami, wzorowanymi na uniformach stewardes.

Jeœli UN guides nie chcia³y nosiæ „mundurków”, mog³y ubieraæ siê w stroje narodowe. To piêkna tradycja podkreœlaj¹ca ró¿norodnoœæ i utrzymana jest po dziœ. Ogromnie lubi³am patrzeæ na Afrykanki w kolorowych sukniach i przybraniach g³owy, wygl¹daj¹ce jak niezwyk³e kwiaty. na tradycyjne stroje narodów pó³nocnej Europy. I turbany m³odych mê¿czyzn z Indii lub muzu³mañskiej czêœci Afryki czy Pó³wyspu Arabskiego. Te stroje noszone s¹ z poczuciem to¿samoœci, dum¹ i elegancj¹. Za czasów Leny UN guides pochodzi³y z trzydziestu kilku krajów i w³ada³y dwudziestoma piêcioma jêzykami. W to wliczono jej jêzyk ojczysty: polski. By³o ich piêædziesi¹t, dwa razy wiêcej ni¿ obecnie. Ona sama stanowi³a swoist¹ atrakcjê. Pochodzi³a „stamt¹d”, z tego innego, zamkniêtego, wzbudzaj¹cego podejrzenia i obawy œwiata, z którym Amerykanie nie byli obeznani, który przedstawiano im w sposób jednoznacznie, uogólniaj¹co negatywny, zastraszaj¹c spo³eczeñstwo, wtr¹caj¹c je w swojego rodzaju obsesjê. Jedna z moich florydzkich s¹siadek opowiada³a mi jak to, przera¿ona tym, co s³ysza³a w szkole i co ogl¹da³a w telewizji, zagl¹da³a wieczorem pod ³ó¿ko czy przypadkiem nie ma tam jakiegoœ komunisty albo sowieckiego szpiega! Czêsto przenoszono te reakcje podejrzenia na ludzi zza ¿elaznej kurtyny, na ludzi jak Lena, którzy przyjechali do Stanów w poszukiwaniu nauki, nie czuli siê uciekinierami, mo¿e raczej chcieli czuæ siê obywatelami œwiata, co by³o wtedy tak trudne. I tak Lenê prawie deportowano! A to za spraw¹ wizy studenckiej, która pozwala³a jej uczêszczaæ do Queens College. Posiadacz takiej wizy nie mo¿e pracowaæ. A ona stale gdzieœ pracowa³a. I pewnego piêknego dnia musia³a stawiæ siê w Immigration, gdzie zadawano jej wiele pytañ, nie zawsze grzecznie, raczej agresywnie. Poniewa¿ z³ama³a zasady, na których w Stanach przebywa³a, mia³a zostaæ wydalona z kraju.

– W³aœciwie, gdzie teraz pracujesz, zapyta³ pod koniec d³ugiego „przes³uchania” urzêdnik. – Teraz w ONZ. Mam kontrakt, dwuletni kontrakt z ONZ, mam wizê G-4 w paszporcie, wizê jak¹ dostaje siê, kiedy jest siê pod kontraktem z ONZ, odpowiedzia³a. Zapad³a cisza. Na tyle d³uga, ¿e biedna i tak ju¿ mocno skonfundowana i zmêczona niemile prowadzon¹ rozmow¹ Lena powiedzia³a sobie: „trudno”. Trudno, wyjedzie, wróci do Polski, nie dokoñczy studiów. Ale najgorsze, ¿e nie zd¹¿y siê nacieszyæ swoj¹ now¹, wymarzon¹, wyœnion¹ prac¹! – Nie wiesz, jakie masz szczêœcie, odezwa³ siê po chwili urzêdnik ju¿ innym tonem. – Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie masz szczêœcie! Masz wizê miêdzynarodowej organizacji. Twój pobyt jest legalny! Nie mo¿emy ciê deportowaæ. Wysz³a na nieco chwiejnych nogach. D³ugo pamiêta³a tê miejscami wrêcz brutalnie prowadzon¹ rozmowê z urzêdnikami Immigration. Pojecha³a po niej prosto do ONZ, do pracy. Podobno niejedna grupa zwiedzaj¹cych ¿yczy³a sobie j¹ za przewodniczkê. Z czystej ciekawoœci zobaczenia kogoœ zza ¿elaznej kurtyny. Dziwiono siê te¿ jak to siê stamt¹d wydosta³a. Ale na szczêœcie to nie by³y ju¿ lata Makkartyzmu! Era „czerwonego strachu” skoñczy³a siê w 1954 roku. Przynajmniej teoretycznie! Zainteresowanie Lena Kowerdan wzbudza³a ogromne. Co prawda by³a jedn¹

z dwóch kobiet zza ¿elaznej kurtyny, ale ta druga, sowiecka obywatelka, ¿ona pracownika ONZ, odmawia³a wszelkich spotkañ z dziennikarzami, z mediami. Tak wiêc skupiono siê na przystojnej, wysokiej, szczup³ej Polce o mi³ym uœmiechu i otwartym, spojrzeniu. Ona nie mia³a problemu z wypowiadaniem siê, choæ bezwzglêdnie unika³a, instynktownie, pytañ politycznych, wypowiedzi na tematy kontrowersyjne, co by³o w zgodzie nie tylko z jej pogl¹dami, ale i tym, czego ONZ oczekuje od swoich pracowników: nie reprezentujesz siebie, swojego kraju, a organizacjê. LIFE zamierza³ zrobiæ o niej du¿y reporta¿. Dziennikarze magazynu towarzyszyli jej przez kilka dni w pracy i poza ni¹. Pytano j¹ o hobby. Kiedy powiedzia³a, ¿e kiedyœ lubi³a jeŸdziæ konno, wynajêto w Central Park konie. Zrobiono wiele zdjêæ. Z jakichœ powodów ten materia³ nigdy nie zosta³ wydrukowany. ONZ ma bardzo œcis³y protokó³ postêpowania jeœli chodzi o publiczne wypowiedzi, wywiady i interakcjê z mediami. Na ka¿dy wywiad i jego treœæ potrzebna jest zgoda. Wiele artyku³ów o Lenie ujrza³o œwiat³o dzienne. Zaproszono j¹ równie¿ do popularnego wtedy programu telewizyjnego To Tell The Truth, w którym dwie m³ode dziewczyny udawa³y j¹, a publicznoœæ mia³a po odpowiedziach na pytania odgadn¹æ „kto mówi prawdê”. Obie „uzurpatorki” by³y jednak s³abo przygotowane z tematów zwi¹zanych z ONZ, wiêc rozwi¹zanie zagadki nast¹pi³o szybko! Po drugiej stronie oceanu, siermiê¿ny G³os Robotniczy pozwoli³ sobie na zamieszczenie zdjêcia obu m³odych kobiet z „socjalistycznego obozu”, jak siê wtedy mówi³o. Na pierwszym planie towarzyszka od Sowietów, na drugim delikatna twarz Leny. I króciutka notatka od redakcji. ¯adnych szczegó³ów. Myœlê, ¿e tak nie bardzo by³o wiadomo jak traktowaæ Lenê, bo to niby przebywa³a w Stanach legalnie i praca dla ONZ, której Polska by³a jednym z pañstw za³o¿ycielskich, to zaszczyt dla kraju, ale nie wiadomo by³o jak j¹ zakwalifikowaæ. Nie znalaz³a siê tam „po linii partyjnej”, a to by³ wtedy klucz do wszystkiego. Przynale¿noœæ! Lena zawdziêcza³a te dwa lata pracy, które nazwa³a w rozmowie ze mn¹ „najlepsz¹, najciekawsz¹ prac¹ ¿ycia”, tylko sobie. Podjê³a decyzjê, z której œmia³oœci nie zdawa³a sobie w pe³ni sprawy. W jednym z wywiadów stwierdzi³a, ¿e po skoñczeniu kontraktu z UN guides, chcia³aby pracowaæ dla organizacji w innym charakterze. To nie okaza³o siê mo¿liwe, ale dwa lata spêdzone pod b³êkitn¹ flag¹ pozwoli³y jej patrzeæ na œwiat szerzej. m

Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com


20

KURIER PLUS 28 MAJA 2022

www.kurierplus.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.