NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
ER KURI P L U S
NUMER 1453 (1753)
W E E K L Y
ROK ZA£O¯ENIA 1987
M A G A Z I N E
TYGODNIK
16 LIPCA 2022
Bye, bye Boris
í Tak, motocykle mog¹ byæ niebezpieczne – str. 5 í Ada Sari: Primadonna i Maestra – str. 8 í Dla ducha i cia³a – str. 12 í Smak pustyni - historia cukierków z kaktusa – str. 15 í Zni¿ki dla seniorów na wakacje i nie tylko – str. 17 í Nieinkluzywne bondi – str. 19
Tomasz Bagnowski
FOT. EWA ZALEWSKA
P O L I S H
PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
Premier Wielkiej Brytani zmuszony do rezygnacji. Najbardziej znany i jednoczeœnie najbarwniejszy brytyjski polityki od czasów Winstona Churchilla, po buncie kolegów z Partii Konserwatywnej zapowiedzia³ swoj¹ dymisjê. Johnson nie bêdzie ju¿ ani liderem konserwatystów, ani premierem, choæ to ostatnie stanowisko ma sprawowaæ jeszcze przez jakiœ czas, do momentu wyboru nastêpcy. Rezygnacjê Johnsona poprzedzi³a seria skandali, które sukcesywnie podkopywa³y jego autorytet wœród torysów. Jednym z najg³oœniejszych by³y popijawy z udzia³em premiera i jego wspó³pracowników organizowane w rz¹dowych budynkach, w 2020 i 2021 roku, czyli w œrodku pandemii, kiedy obowi¹zywa³y og³oszone przez samego Johnsona obostrzenia zabraniaj¹ce Brytyjczykom zgromadzeñ. Dog³êbny raport analizuj¹cy te wydarzenia wyliczy³ 16 takich nielegalnych imprez, na które uczestnicy obowi¹zkowo przynosili w³asne trunki. Johnson na pocz¹tku kluczy³ twierdz¹c, ¿e by³y to zebrania maj¹ce zwi¹zek z prac¹ gabinetu. Zdjêcia samego premiera wznosz¹cego toasty rozwia³y jednak wszelkie w¹tpliwoœæ. Johnson zosta³ formalnie ukarany grzywn¹ za ³amanie w³asnych zakazów, ale przeprosi³ i wyrazi³ skruchê. Pod koniec listopada zesz³ego roku kontrowersje wywo³a³o zaanga¿owanie premiera w obronê
jednego z ustawodawców, który narusza³ prawo anga¿uj¹c siê w lobbing. Johnson nie tylko go broni³, ale próbowa³ nawet zmieniæ przepisy na podstawie których oskar¿ono wspomnianego polityka. Awantura w mediach doprowadzi³a w koñcu do dymisji ustawodawcy, a Johnson jak zwykle przeprosi³. Miarka przebra³a siê ostatecznie kilka tygodni temu kiedy wysz³o na jaw, ¿e Johnson wiedz¹c o zarzutach molestowania seksualnego wobec innego z ustawodawców, da³ mu rz¹dowe stanowisko i partyjny awans. Premier znów próbowa³ siê jakoœ wywin¹æ, ale masowe dymisje ministrów z jego gabinetu, zmusi³y go ostatecznie do rezygnacji. „Oddajê najlepsz¹ posadê na œwiecie, ale w polityce nie ma ludzi niezast¹pionych” – powiedzia³ Boris Johnson og³aszaj¹c swoj¹ dymisjê. Jego kariera na stanowisku szefa rz¹du trwa³a nieca³e trzy lata. Johnson doszed³ do w³adzy pod has³ami skutecznego dokoñczenia brexitu i ograniczenia imigracji do Wielkie Brytanii, w szczególnoœci zastopowania nielegalnych imigrantow. Program ten i nietuzinkowe przywództwo Johnsona zapewni³o Partii Konserwatywnej wiêkszoœæ w parlamencie jakiej nie mia³a ona od wielu dziesiêcioleci. í6
l Catskill, stan Nowy Jork
FOT. PAWE³ JEZUITA
Nowojorski œwiat nauki i kultury w Muzeum Pu³askiego w Warce
l Parada Pu³askiego w Warce
Czasem warto wyjechaæ, aby doceniæ to, co siê ma pod tzw. nosem. Ka¿dy Polonus, który wybierze siê do padwarszawskiej Warki, do Muzeum Pu³askiego doœwiadczy tego uczucia, ogl¹daj¹c wystawê „Pomys³ ¿ycia. Amerykañska Fundacja Koœciuszkowska – dzie³o Polaka”. W niezwykle atrakcyjny sposób opowiada ona historiê instytucji, która od prawie stu lat jest jednym z najwa¿niejszych ambasadorów Polski w USA, a tak¿e Ameryki nad Wis³¹. Wernisa¿ wystawy, który mia³ miejsce 3 lipca zbieg³ siê z dziewi¹tym z kolei Piknikiem Vivat Pu³aski. Przy wspania³ej pogodzie t³umy mieszkañców Warki bra³y udzia³ w dorocznej, barwnej Paradzie Pu³askiego, biwakowa³y, i mia³y okazjê uczestniczyæ w otwarciu wystawy, która oddaje barwny œwiat Polonii nowojorskiej w jej manhattañskim wydaniu. Wystawa zosta³a zaprojektowana przez Kamilê Schinwelsk¹ i Marcina Gwiazdowskiego, a wykonana przez ekipê Aleny Trafimavej (Artmontage). Poprzez dzieje instytucji, ekspozycja prowadzi zwiedzaj¹cych ulicami Nowego Jorku póŸnych lat 20. XX w. Pokazuje nie tylko ¿ycie codzienne Fundacji, zmieniaj¹ce siê koleje losu, wyzwania kolejnych dziesiêcioleci, ale i s³ynne nazwiska z obu stron Oceanu, które by³y i s¹ z ni¹ zwi¹zane: niektórzy jako wspó³pracownicy, inni jako stypendyœci. Wszystko to widziane przez pryzmat Szczepana/Stefana Mierzwy (vel Stephena Mizwy), którego „pomys³ ¿ycia” kontynuowany jest od po³owy lat 20. XX w. Warto przypomnieæ, ¿e Mierzwa (1892-1971), pochodz¹cy z podkarpackiej Rakszawy, by³ jednym
z wielu, który spe³ni³ swój amerykañski sen. Biedny ch³opak wybi³ siê tylko dziêki swojej ciê¿kiej pracy i postawieniu na edukacjê. Po latach wspomina³, ¿e by³ chyba najlepiej obieraj¹cym ziemniaki poœród absolwentów Amherst College – gdy¿ ima³ siê rozmaitych prac, byleby ukoñczyæ szko³ê wy¿sz¹. To Mierzwa by³ pomys³odawc¹ powo³ania ¯ywego Pomnika Bohatera Dwóch Narodów – a wiêc czegoœ trwa³ego, co stale bêdzie przypomina³o postawê Koœciuszki i jego znaczenie po obu stronach Oceanu. Z okazji 150. rocznicy przybycia Tadeusza Koœciuszki do USA powo³a³ najpierw Komitet Stypendialny, a w 1925 r. Fundacjê, która sta³a siê jednym z najwa¿niejszych g³osów Polski i o Polsce w amerykañskiej przestrzeni. Wœród kilku ówczesnych pomys³ów na wsparcie badañ polsko-amerykañskich, tylko pomys³ Mierzwy opar³ siê próbie czasu. Dziêki ogromnemu poparciu Polonii Fundacja od prawie stu lat wspiera polskich uczonych i artystów, a tak¿e naukowców i studentów z USA, których interesuj¹ sprawy polskie. í9
2
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
3
Drodzy Czytelnicy przypominamy, ¿e Kurier Plus zmieni³ adres. Zostaliœmy do tego czêœciowo zmuszeni, bo Klub Demokratyczny od którego przez 23 lata wynajmowaliœmy lokal na biuro i galeriê, ma inny pomys³ na swoj¹ dzia³alnoœæ. Nasza redakcja mieœci siê teraz w budynku Centrum Polsko S³owiañskiego przy 176 Java Street (1 piêtro), pokój nr 10. Poniewa¿ czêœciowo pracujemy z domu, najlepszy jest z nami kontakt internetowy kurier@kurierplus.com. Na osobiste spotkania zapraszamy we wtorki, œrody i czwartki, od godz. 12:00 do 17:00. Pod nowym adresem bêdziemy, jak dawniej, organizowaæ wystawy i spotkania. Naszym pierwszym goœciem bêdzie Ma³gorzata Potocka, znana aktorka, re¿yserka i autorka filmów dokumentalnych. Spotkanie, w du¿ej czêœci poœwiêcone sprawom ukraiñskim, choæ nie tylko, bêdzie mia³o miejsce 5 sierpnia w pi¹tek o godz. 18:00. O szczegó³ach poinformujemy w kolejnym wydaniu Kuriera Plus. Ju¿ teraz serdecznie zapraszamy. Zofia K³opotowska
Rekolekcje Ignacjañskie Pragniesz spokoju i ciszy? Pragniesz u³yszeæ szept Boga? Zapraszamy na Rekolekcje Ignacjañskie w ciszy z Mocnymi w Duchu. Oœrodek jezuicki w Morristown, NJ. Cena: $760 nocleg plus pe³ne wy¿ywienie. Zaliczka $120. Zapisy: rekolekcjeignacjanskieusa@gmail.com do 25 lipca lub do wyczerpania miejsce. 11-18 wrzeœnia, 2022.
Moja przygoda z CISZ¥ zaczê³a siê w 2014 kiedy prze¿y³am swoje pierwsze rekolekcje Ignacjañskie. Bliskoœæ i obecnoœæ Boga by³a tak namacalna, ¿e s³ysza³am Jego szept. By³o to tak mocne i uzdrawiaj¹ce doœwiadczenie, ¿e moja jakoœæ ¿ycia przybra³a zupe³nie inny wymiar. Sta³am siê spokojniejsza, moje serce przepe³nia³a radoœæ i czu³am wewnêtrzn¹ wolnoœæ, której tak pragnê³am, a której mo¿na doœwiadczyæ tylko w relacji z Bogiem. Pragnê³am aby inni doœwiadczyli tego samego. By³a to dla mnie ogromna motywacja do zorganizowania Rekolekcji Ignacjañskich w ciszy, które po raz pierwszy odby³y siê w 2015 roku przy pomocy parafii Œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika i Wspólnoty Odnowy w Duchu Œw „Lew Judy” na Manhattanie. Rekolekcje te na sta³e wpisa³y siê w harmonogram rekolekcyjny naszej parafii i wspólnoty.
ŒP. Dr Joanna Maria Badmajew lat 68, zmar³a 8 lipca 2022 r. w Nowym Jorku
Urodzona i wychowana w Warszawie, dr Badmajew dwukrotnie ukoñczy³a studia medyczne: w Akademii Medycznej w Warszawie, potem w New York College of Osteopathic Medicine, staj¹c siê cenionym i uwielbianym lekarzem w Maspeth, Queens. Joanna Badmajew przez prawie dwie dekady prowadzi³a rodzinn¹ praktykê medyczn¹ na Queensie. By³a ca³kowicie oddana swoim pacjentom. Podczas pandemii Covid-19 kontynuowa³a leczenie lokalnej spo³ecznoœci. Oprócz sukcesów zawodowych Joanna by³a dumn¹ i uwielbiaj¹c¹ matk¹ córki Karoliny Wojtasik. Czêsto mo¿na je by³o spotkaæ na szlakach wêdrownych w Catskills w stanie Nowy Jork, gdzie jest ich ukochany wakacyjny dom, a tak¿e podró¿uj¹ce po ca³ym œwiecie i ciesz¹ce siê swoim towarzystwem. Joanna nie pragnê³a niczego wiêcej, jak tylko zapewniæ zdrowie i szczêœcie wszystkim wokó³ siebie. By³a znana ze swojej witalnoœci, m³odzieñczej energii i mi³oœci do wielu zajêæ, takich jak: taniec, jazda na nartach, gotowanie, piesze wycieczki, ogrodnictwo (zw³aszcza jej ró¿e) i po prostu cieszenie siê natur¹. Joanna Badmajew by³a córk¹ zmar³ej dr Antoniny Badmajew, pozostawi³a po sobie ojca dr Piotra Badmajew i córkê Karolinê Wojtasik, a tak¿e brata dr Wolika Badmaev i bratanka dr Micha³a Badmaev. Jej œmieræ jest op³akiwana przez rodzinê, przyjació³, pacjentów oraz kochaj¹cego psa Stellê.
14 lipca o godzinie 10:30 rano odby³a siê msza ¿a³obna w intencji Joanny w Holy Cross Roman Catholic Church 61-21 56th Rd, Queens, NY 11378
NEW YORK • PENNSYLVANIA • CONNECTICUT • NEW JERSEY • MASSACHUSETTS
KURIER P L U S
P O L I S H
W E E K L Y
M A G A Z I N E
redaktor naczelny
Zofia Doktorowicz-K³opotowska ki
sta³a wspó³praca
Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska
fotografia
Zosia ¯eleska-Bobrowski
wydawcy
John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek
Kurier Plus, Inc. Adres: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10
Tel: (718) 389-3018 (718) 389-0134 E-mail: kurier@kurierplus.com Internet: www.kurierplus.com Redakcja nie odpowiada za treœæ og³oszeñ.
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
4
www.kurierplus.com
Na drogach Prawdy Bo¿ej
Ks. Ryszard Koper
Wybieraæ lepsz¹ cz¹stkê W dalszej ich drodze zaszed³ do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjê³a Go w swoim domu. Mia³a ona siostrê, imieniem Maria, która usiad³szy u nóg Pana, s³ucha³a Jego s³owa. Marta zaœ uwija³a siê oko³o rozmaitych pos³ug. A stan¹wszy przed Nim, rzek³a: „Panie, czy Ci to obojêtne, ¿e moja siostra zostawi³a mnie sam¹ przy us³ugiwaniu? Powiedz jej, ¿eby mi pomog³a”. A Pan jej odpowiedzia³: „Marto, Marto, martwisz i niepokoisz siê o wiele, a potrzeba ma³o, albo tylko jednego. Maria obra³a najlepsz¹ cz¹stkê, której nie bêdzie pozbawiona”. (£k 10, 38-42)
P
rzed laty, gdy nie by³o muru oddzielaj¹cego Izrael od Autonomii Palestyñskiej pieszo wêdrowa³em z Jerozolimy przez Górê Oliwn¹ do Betanii. Po drodze mija³em Betfage, miejsce, gdzie Jezus dosiada³ osio³ka przed triumfalnym wjazdem do Jerozolimy. Droga liczy³a oko³o trzy i pó³ kilometra. Mija³em kwitn¹ce drzewa figowe, palmy i arabskie dzieci, które serdecznie mnie pozdrawia³y. W Betanii by³o podobne. Nawiedzaliœmy tam koœcio³y upamiêtniaj¹ce dom rodzeñstwa £azarza, Marii i Marty i grób £azarza. Mo¿na sobie wyobraziæ to miejsce w czasach Jezusa jako oazê spokoju i odpoczynku. Tu, Jezus czêsto zatrzymywa³ siê zd¹¿aj¹c do Jerozolimy. Dzisiaj mur oddzielaj¹cy Izrael od Autonomii Palestyñskiej uniemo¿liwia spacer. Nawet nawiedzenie sanktuarium œw. £azarza autobusem uzale¿nione jest od sytuacji politycznej. Mur jaki powsta³ w sercach arabskich mieszkañców jest nie mniej uci¹¿liwy. Wiele lat od pierwszego spaceru wybra³em siê ponownie do Betanii, ale zawróci³em z drogi z powodu wrogoœci arabskich dzieci, które obrzuci³y nas kamieniami.
N
iezale¿nie od zewnêtrznych okolicznoœci mo¿emy wróciæ tam duchowo i odnajdywaæ wa¿ne przes³anie Jezusa. To tutaj Jezus powiedzia³ do Marty: „Ja jestem zmartwychwstaniem i ¿yciem. Kto we mnie wierzy, choæby i umar³, ¿yæ bêdzie na wieki”. Na potwierdzenie tych s³ów wskrzesi³ £azarza, spoczywaj¹cego od czterech dni w grobie. W Ewangelii na dzisiejsz¹ niedzielê Chrystusa mówi o ¿yciowych wyborach, które decyduj¹ o naszej wiecznoœci. Marta jest praktyczna, rzeczowa, koncentruje siê na wykonaniu codziennych obowi¹zków. Maria zaœ jest bardziej oderwana od codziennoœci, która schodzi na drugi plan, gdy Jezus jest wœród nich. £atwo zrozumieæ napiêcie jakie zrodzi³o siê miêdzy siostrami, wyrazem czego s¹ s³owa Marty: „Panie, czy Ci to obojêtne, ¿e moja siostra zostawi³a mnie sam¹ przy us³ugiwaniu? Powiedz jej, ¿eby mi pomog³a”. Na co Jezus odpowiedzia³: „Marto, Marto, martwisz i niepokoisz siê o wiele, a potrzeba ma³o, albo tylko jednego. Maria obra³a najlepsz¹ cz¹stkê, której nie bêdzie pozbawiona”. Ta cz¹stka, to cz¹stka wiecznoœci.
W
ka¿dym z nas jest coœ z Marty i Mari, co z kolei rodzi w nas wewnêtrzne napiêcie. Strona „Marty” w nas jest poch³oniêta obowi¹zkami zwi¹zanymi z karier¹, domem, list¹ rzeczy do wykonania. Jest to kalendarz z goni¹cymi nas terminami. Strona Marii w nas szuka czegoœ bardziej znacz¹cego i satysfakcjonuj¹cego w naszym ¿yciu. Pragnie spêdzaæ wiêcej czasu ze swoimi dzieæmi, poœwiêciæ wiêcej uwagi na sprawy duchowe, odnaleŸæ radoœæ i pokój w relacjach z Bogiem i bliŸnimi, i tymi wartoœciami przes¹czyæ nasz¹ codziennoœæ. Jednak bardzo czêsto brakuje nam na to czasu, bo obowi¹zki naszej wewnêtrznej Marty s¹ bardziej krzykliwe i natarczywe. Jezus zaprasza ka¿dego z nas, abyœmy uczynili miejsce w naszym ¿yciu dla „lepszej cz¹stki” Marii przez otwarcie siê na beztrosk¹ radoœæ, mi³oœæ rodziny i przyjació³, które przygotowuj¹ nas na przyjêcie Boga.
W
ybór lepszej cz¹stki przybiera w naszym ¿yciu bardzo prozaiczne formy. Pijesz kawê z przyjació³mi, rozmawiasz z nimi. Nagle ktoœ wspomnia³ nieobecnego znajomego. Rozpoczyna siê rozmowa na jego temat. Komentarze staj¹ siê coraz bardzie zjadliwe, plotkarskie i krzywdz¹ce. Nie chcesz braæ udzia³u w tym festiwalu ludzkiej pod³oœci. Zaczynasz opowiadaæ jakiej ¿yczliwoœci i troski doœwiadczy³eœ ze strony obmawianej osoby. To zmienia ton ca³ej rozmowy. Zamyka usta oszczercom i plotkarzom. Wybra³eœ ¿yczliwoœæ i wspó³czucie, wybra³eœ „lepsza cz¹stkê”. Jesteœ szefem firmy. Docieraj¹ do ciebie nieprzychylne opinie o jednym z twoich pracowników. Wezwa³eœ go na ostatni¹ rozmowê przed zwolnieniem. W szufladzie masz dla niego ostatni czek. Zaczynasz z nim rozmowê i po kilku minutach zdajesz sobie sprawê, ¿e prawdziwe umiejêtnoœci tego pracownika nie zosta³y wykorzystane, ¿e jego prze³o¿eni nie kieruj¹ siê dobrem firmy, tylko zazdroœci¹. Proponujesz zatem zamiast zwolnienia przeniesienie go do innego zespo³u, gdzie m¹dry i doœwiadczony prze³o¿ony bêdzie jego mentorem. Wybra³eœ rozs¹dek i ¿yczliwoœæ, wybra³eœ „lepsz¹ cz¹stkê”.
niem nad innych, itd. Poch³oniêci tym ko³owrotem zapêdzenia bezmyœlnie poœwiêcamy to, co jest o wiele bardziej znacz¹ce i wartoœciowe. Mo¿emy byæ tak poch³oniêci programami i harmonogramami, ¿e stajemy siê œlepi na obecnoœæ Boga w naszym ¿yciu. Musimy jednak œwiadomie i celowo wybieraæ i szukaæ „najlepszej cz¹stki”, która jest realizacj¹ wezwania Jezusa do sprawiedliwoœci, wspó³czucia i pokoju.
W
Masz grono przyjació³ i znajomych. £¹cz¹ was nie tylko wiêzi przyjaŸni, ale tak¿e wspólne interesy. Czêsto s³yszysz w czasie spotkañ, ¿e z tym cz³owiekiem warto trzymaæ, bo ma wielkie wp³ywy w banku, urzêdzie miejskim, w mediach, jest w³aœcicielem dobrze prosperuj¹cej firmy. Jednym s³owem mo¿esz na tej znajomoœci wiele zyskaæ. A¿ tu nagle jeden z tego grona podpad³ bardzo wyp³ywowym osobom. Wszyscy zaczêli siê od niego odsuwaæ, zrywaæ kontakty. Ty wiesz, ¿e te oskar¿enia s¹ nies³uszne i ¿e ten cz³owiek jest kimœ bardzo wartoœciowym. Zdaj¹c sobie sprawê, ¿e nara¿asz siê wp³ywowym znajomym utrzymujesz nadal ¿yczliwy kontakt z odtr¹conym koleg¹. Wybra³eœ zwyk³¹ ludzk¹ uczciwoœæ i przyzwoitoœæ, wybra³eœ „lepsz¹ cz¹stkê”.
P
odobnych przyk³adów mo¿na przytoczyæ dziesi¹tki. Generalnie ujmuj¹c mo¿emy powiedzieæ, ¿e wybieranie „lepszej cz¹stki” oznacza spojrzenie na ca³y problem oczyma Jezusa i zadanie sobie pytania, co w tej sytuacji uczyni³by Jezus. Nie jest to tylko unikanie z³ych rzeczy, ale ryzyko podejmowania dzia³añ, które wykraczaj¹ poza nasze w³asne potrzeby i daj¹ szansê w³aœciwego, bo¿ego rozwi¹zania problemu w ka¿dej sytuacji ¿yciowej. Zdajemy sobie jednak wszyscy sprawê, ¿e mo¿emy ulec przyt³aczaj¹cej, pogoni za dobrami materialnymi, s³aw¹, wyniesie-
czasie Eucharystii, jak Maria s³uchamy Chrystusa Pana. A ju¿ po jej zakoñczeniu, wrócimy do domów, by krz¹taæ siê jak Marta. Mamy ³¹czyæ te dwie postawy ze sob¹, pamiêtaj¹c o pierwszeñstwie s³uchania nad dzia³aniem, nape³niaj¹c nasze dzia³anie m¹droœci¹ us³yszan¹ u stóp Jezusa. W czasie kazania ksi¹dz zapyta³ dzieci: „Które miejsce w koœciele jest najwa¿niejsze?” Zg³osi³ siê ma³y ch³opiec, który odpowiedzia³: „Wyjœcie z koœcio³a”. Ksi¹dz by³ niemile zaskoczony. Czy¿by msze by³y za d³ugie i nudne, a mo¿e kazania zanudzaj¹. Zapyta³ zatem: „Dlaczego uwa¿asz, ¿e wyjœcie z koœcio³a jest najwa¿niejsze”. „Bo wychodz¹c z koœcio³a zbieramy ze sob¹ nauki Jezusa, Jego m¹droœæ i mi³oœæ, które w domu wcielane w ¿ycie sprawiaj¹, ¿e nasza codziennoœæ jest radoœniejsza i szczêœliwsza”. m
Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl Œwiêto Matki Bo¿ej Szkaplerznej 16 lipca, sobota, Msza œw. po polsku o 18.00. Koœció³ Matki Bo¿ej Szkaplerznej z Góry Karmel - 275 8 St. North Williamsburg. Wyruszamy jako grupa pielgrzymkowa, sprzed koœcio³a œw. Stanis³awa Kostki o godz. 17.30. Info: brat Jan 347 938 8362
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
5
Tak, motocykle mog¹ byæ niebezpieczne Oto w jaki sposób wady produkcyjne mog¹ wp³ywaæ na ich bezpieczeñstwo M
³ody kierowca potrzebowa³ prawnika po tym, jak mia³ wypadek motocyklowy na Bronxie. Jego motocykl zosta³ odholowany do warsztatu. Mechanicy powiedzieli mu, ¿e jedna z czêœci zosta³a wycofana ze sprzeda¿y ze wzglêdu na swoj¹ wadliwoœæ. Wydaje siê, ¿e przez lata liczba takich wycofañ z rynku w przypadku motocykli by³a znacznie wy¿sza ni¿ w przypadku samochodów. Przy udowadnianiu, ¿e to wada by³a przyczyn¹ wypadku, musimy skupiæ siê na rodzaju wady, jak¹ posiada³ motocykl i tym, czy defekt ten mia³ zasadnicze znaczenie dla spowodowania wypadku i wynikaj¹cych z niego obra¿eñ. Motocyklista zatrudni³ prawnika z kancelarii Platta Law Firm, który z powodzeniem doprowadzi³ jego sprawê wypadku motocyklowego do koñca. Wadliwa czêœæ motocykla podpada pod przypadek odpowiedzialnoœci za produkt. Sprawy dotycz¹ce odpowiedzialnoœci za produkt opieraj¹ siê na ró¿nych teoriach prawa. Ta, na której skupia siê w takich przypadkach, zak³ada, ¿e wyst¹pi³o zaniedbanie po stronie producenta – albo w trakcie procesu produkcyjnego, podczas projektowania czêœci, albo poprzez nieostrze¿enie w³aœciciela o wadzie (np. przez zawiadomienie o wycofaniu czêœci ze sprzeda¿y). Jak wady motocykla wp³ywaj¹ na taki proces s¹dowy Wada powsta³a w procesie produkcyjnym oznacza, ¿e czêœæ, o której mówimy, jest odpowiednia do zastosowania zgodnie z przeznaczeniem, ale na etapie produkcji lub monta¿u wyst¹pi³ jakiœ b³¹d. Drugi rodzaj wady oznacza, ¿e czêœæ by³a wadliwa i niebezpieczna w u¿yciu, przyczyniaj¹c siê do powstania problemów z bezpieczeñstwem. To brzmi jak podstawa dla roszczenia z tytu³u braku w³aœciwego ostrze¿enia: producent wie-
dzia³ wiêcej ni¿ poda³ do wiadomoœci publicznej lub nie poda³ wystarczaj¹cych informacji albo instrukcji niezbêdnych do u¿ytkowania produktu. Czy kiedykolwiek widzia³eœ ma³e ostrze¿enia na wszelkich rodzajach produktów? Zw³aszcza na zabawkach zawieraj¹cych ma³e czêœci, które oznacza siê jako ''nieodpowiednie dla dzieci poni¿ej trzeciego roku ¿ycia''? Ostrze¿enia te niew¹tpliwie zrodzi³y siê w wyniku procesu s¹dowego takiego rodzaju. Motocykle nie zapewniaj¹ kierowcy lub pasa¿erowi takiej samej ochrony jak samochód czy ciê¿arówka. Jest to oczywiste dla wszystkich. Oczywistym jest równie¿ to, ¿e w trakcie wypadku motocyklista mo¿e doznaæ wiêkszych obra¿eñ ni¿ osoby chronione w samochodzie. Bêdziesz potrzebowaæ zaanga¿owanego prawnika zajmuj¹cego siê wypadkami motocyklowymi. Ludzie doœæ czêsto zak³adaj¹, ¿e jeœli w³aœciciel motocykla bierze udzia³ w wypadku, to przyczyn¹ jest jego nierozwa¿na jazda. Dlatego te¿ przy
Chcê ci powiedzieæ...
Ojciec Pawe³ Bielecki
Mi³oœæ i samotnoœæ Jest niestety w liczbach samotnoœæ, jest samotnoœæ w reakcjach chemicznych, jest samotnoœæ w wierszach, ale za to bezdomna mi³oœæ jest niepoliczalna, nieprzewidywalna, niepos³uszna rozumowi…, mówi nam na przekor wszystkiemu…, ¿e nawet najnudniejsze kazanie nie zmieni Twojej wiary w Niego bo to co zostaje miedzy nami, a Bogiem to nie kiepskie kazanie czy niedzielna taca, ale Ty i Twoja zgoda na Jego cud w Twoim ¿yciu. Gdybyœ tylko móg³ dziœ Bogu powiedzieæ, ¿e Twoich wrogów, plotkarzy, z³oœliwców, fa³szywych proroków i równie fa³szywych przyjació³ zostawiasz na Jego g³owie bo masz wa¿niejsze sprawy do rozwa¿enia. Wtedy zejdzie z Ciebie ca³e to z³e powietrze, którym oddychasz gdy zanadto analizujesz jak z³em odp³aciæ za z³o. Ksi¹dz Twardowski mówi nam: Nie rozdzielaj Mi³oœæ i samotnoœæ wziê³y siê pod rêce jak siostry id¹ noga w nogê nie rozdzielaj ich nie szarp. £apy przy sobie mi³oœæ bez samotnoœci by³by nieprawd¹ samotnoœæ bez mi³oœci rozpacz¹. Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku!
m
wypadku z udzia³em motocykla bardzo wa¿ne jest zabezpieczenie pojazdu – co mo¿e oznaczaæ nienaprawianie go od razu – aby nasi eksperci, którzy mog¹ ustaliæ czy przyczyn¹ wypadku by³a wadliwa czêœæ, mogli go dok³adnie sprawdziæ. Pozwany w sprawie postara siê wykazaæ, ¿e to nieostro¿noœæ prowadz¹cego motocykl spowodowa³a lub przynajmniej przyczyni³a siê do spowodowania wypadku i wynikaj¹cych z niego obra¿eñ. Ponownie, wszyscy myœl¹, ¿e to kierowca motocykla jeŸdzi bardziej ryzykownie ni¿ prowadz¹cy samochód czy ciê¿arówkê. Prawnicy z kancelarii Platta Law Firm nigdy nie przyjmuj¹ z góry takiego za³o¿enia. W toku prowadzenia twojej sprawy
Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.
The Platta Law Firm, PLLC 42 Broadway, Suite 1927, NY, NY 10004
www.plattalaw.com tel. 212 – 514 – 5100
badamy ka¿dy aspekt wypadku i nie pozostawiamy ¿adnej kwestii niewyjaœnionej. Posiadamy doœwiadczony zespó³ prawników, którzy z powodzeniem prowadzili sprawy z zakresu wypadków motocyklowych. m
Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce 138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222
Zapraszamy 26 lipca (wtorek) o godzinie 18:00 na wyk³ad dr hab. Tomasza Pud³ockiego pt. „Ksi¹¿ê Kazimierz Lubomirski w œwiecie amerykañskiej dyplomacji (1919-1922).” Autor omówi dzia³alnoœæ pierwszego pos³a II RP w Waszyngtonie i organizatora polskiej s³u¿by dyplomatycznej w USA w okresie przejœciowym zarówno dla Polski jak i dla Ameryki. Poka¿e wyzwania i trudnoœci jakie sta³y przed ksiêciem-pos³em na tle sytuacji w USA po I wojnie œwiatowej. Tomasz Pud³ocki – doktor habilitowany nauk humanistycznych ze specjalnoœci historia kultury, nauki i wychowania, wyk³adowca w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagielloñskiego, dyrektor Archiwum Nauki Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejêtnoœci w Krakowie. Stypendysta Fundacji Koœciuszkowskiej, Fundacji Fulbrighta i Instytutu Pi³sudskiego w Ameryce. Zajmuje siê relacjami Polski ze œwiatem anglosaskim oraz histori¹ nauki w XIX i XX w.
tel.: 212-505-9077
e-mail: office@pilsudski.org
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
6
www.kurierplus.com
Widziane z Providence
Kazimierz Wierzbicki
Wybory 2023 na celowniku Chocia¿ do wyborów parlamentarnych pozosta³o wiêcej ni¿ rok, wszystko wskazuje na to, ¿e ju¿ teraz ruszy³a kampania przedwyborcza. Na pocz¹tku czerwca odby³a siê konwencja PiS, na której Jaros³aw Kaczyñski og³osi³ mobilizacjê Prawa i Sprawiedliwoœci i ca³ej Zjednoczonej Prawicy. Prezes partii zadeklarowa³: „To nie jest has³o, to jest objazd kraju, stara wypróbowana metoda”. Zapowiedzia³ odwiedzenie wszystkich powiatów, a nawet gmin przez dzia³aczy PiS i cz³onków rz¹du z premierem Morawieckim na czele. O znaczeniu kampanii przedwyborczej najlepiej œwiadczy fakt, ¿e Kaczyñski zrezygnowa³ z funkcji wicepremiera aby ca³kowicie poœwiêciæ siê przygotowaniu swej partii do nadchodz¹cych wyborów. Natomiast w ubieg³ym tygodniu odby³a siê w Radomiu „Konwencja przysz³oœci” Platformy Obywatelskiej. Zapowiadane hucznie wydarzenie mia³o byæ okazj¹ do podsumowania 12 miesiêcy Donalda Tuska na fotelu szefa partii, po powrocie z unijnej posady. Wielu niecierpliwie czeka³o, ¿e najwiêksza partia opozycji przedstawi swój program, dziêki któremu zamierza powróciæ do w³adzy. Jednak jak na razie, g³ównym programem Tuska i Platformy jest: „Odsun¹æ PiS od w³adzy”.
W swym wyst¹pieniu Donald Tusk zarzuca³ rz¹dz¹cym odpowiedzialnoœæ za panuj¹c¹ inflacjê, karci³ katolików za g³osowanie na PiS i zapowiada³, ¿e „zrobi z tym wszystkim porz¹dek i uzdrowi Polskê”, jeœli tylko... wygra wybory. Niekoniecznie by³a zreszt¹ mowa o wygrywaniu wyborów, bo sposobem by³ego premiera ma byæ ulica. Dlatego oœwiadczy³: „Przyjdzie taki moment, ¿e na ulicy te¿ siê wszyscy zorganizujemy, jeœli ta w³adza nie zniknie”. Doda³ równie¿, ¿e Adam Glapiñski „nie bêdzie ani jednego dnia d³u¿ej prezesem NBP. I nie trzeba bêdzie ustawy ¿eby goœcia wyprowadziæ. I ja to zrobiê, ja to wam gwarantujê”. Niektórzy komentatorzy ocenili, ¿e by³o to nawo³ywanie do zamachu stanu i rewolucji. Lider PO najwidoczniej zapomnia³, ¿e prezes NBP powo³ywany jest przez sejm na szeœcioletni¹ kadencjê. Gdyby nawet opozycja wygra³a wybory w przysz³ym roku i przeg³osowa³a odpowiedni¹ ustawê, to prezydent Duda, który sprawuje swój urz¹d do 2025 r., zapewne by jej nie podpisa³. Uczestnicy spotkania mówili równie¿ o 500 Plus i innych programach spo³ecznych rz¹du. Dariusz Szczotkowski, który jak wskaza³ nale¿y do partii, zwracaj¹c siê do Tuska wyrazi³ nadziejê, ¿e gdy PO dojdzie do w³adzy, zlikwiduje 500 Plus i 14. emeryturê. S³owa te zosta³y przyjête z aplauzem przez zgromadzonych. Jednak¿e prezes PO zadeklarowa³ poparcie dla 500 Plus oœwiadczaj¹c: „Tyko odpowiedzialna w³adza, tylko tacy ludzie jak my s¹ w stanie uratowaæ 500 Plus. Zastanówmy siê przez chwilê co zrobiæ, ¿eby 500 Plus znaczy³o 500 plus, a nie 1000 minus.” Odpowiedzi Tuskowi udzieli³ Mateusz Morawiecki. Na spotkaniu z mieszkañcami Rypina (woj. Kujawsko-pomorskie) szef rz¹du przestrzega³: „Rz¹dy PO ozna-
Bye, bye Boris í1 Po tym wielkim zwyciêstwie du¿a czêœæ torysów traktowa³a Johnsona jak bohatera, a konserwatywna prasa sk³ada³a mu ho³dy, przymykaj¹c oczy na kontrowersje wokó³ jego osoby, które towarzyszy³y mu w³aœciwe od zawsze. Boris Johnson ju¿ jako dziennikarz konserwatywnych mediów prezentowa³ pogl¹dy i siêga³ po okreœlenia, których dziœ trudno by³oby broniæ. W magazynie „Spectator”, w odniesieniu do Afryki pisa³ na przyk³ad: „ten kontynent mo¿e byæ skaz¹, ale nie jest to skaza na naszej œwiadomoœci. Problemem nie jest to, ¿e kiedyœ tam rz¹dziliœmy, ale to, ¿e ju¿ nie rz¹dzimy.” Innym razem Johnson atakowa³ muzu³manki zakrywaj¹ce twarze, porównuj¹c je do bandytów napadaj¹cych na banki. Wyœmiewa³ gejów i lesbijki, u¿ywa³ rasistowskich okreœleñ wobec osób ciemnoskórych, itd. B³êdem by³oby jednak budowaæ charakterystykê Johnsona na samych tylko kontrowersjach. Jako polityki by³o on zawsze bardzo sprawny i umia³ wykorzystaæ to, co czasem okreœla siê mianem „s³uchu spo³ecznego.” Potrafi³ te¿ zmieniaæ pogl¹dy, co mo¿na dok³adnie przeœledziæ analizuj¹c jego wypowiedzi dotycz¹ce zmian klimatu. Od sceptyka
Donald Tusk
czaj¹ biedê; nie ma powrotu Tuska; nie chcemy powrotu biedy. Ale uwa¿ajmy, (...) bo to jest prawdziwy program PO: zlikwidowaæ nasz¹ politykê spo³eczn¹. Oni chc¹ powrotu do tego, jak by³o. (...) A jak by³o? Stara bieda, prawo d¿ungli, ubóstwo i chaos. Nie pozwolimy na to”. W trakcie spotkania z premierem, burmistrz miasta Pawe³ Grzybowski podszed³ do starszego mê¿czyzny trzymaj¹cego krytyczny wobec szefa rz¹du transparent. Samorz¹dowiec bez s³owa wyrwa³ karton z r¹k seniora i znikn¹³ w t³umie. Odpowiadaj¹c na komentarze internautów Grzybowski zaznaczy³: „Jeœli ktoœ obra¿a³by Pana s³ownie i na planszy to i Pan by siê broni³”. * Pomimo rosn¹cej inflacji poparcie dla koalicji rz¹dowej utrzymuje siê na doœæ wysokim poziomie. Z sonda¿u przeprowadzonego w ubieg³ym tygodniu przez pracowniê Social Changes wynika, ¿e na Zjednoczon¹ Prawicê zag³osowa³oby 37 proc. zdecydowanych wyborców, na KO/PO 26 proc., na Polskê 2050 10 proc., na Konfederacjê 9 proc., na Lewicê 8 proc., na PSL 5 proc. W porównaniu do poprzedniego badania zasz³y minimalne zmiany. Mimo dobrych od kilku miesiêcy wyników sonda¿y, kierownictwo PiS takes nothing for granted (nie mo¿na byæ niczego
pewnym). St¹d program objazdu Polski i dotarcia do najmniejszych zak¹tków. Jaros³aw Kaczyñski og³osi³, ¿e wszyscy musz¹ zabraæ siê do konkretnej pracy. Dotyczy to równie¿ reprezentuj¹cych PiS urzêdników w³adz samorz¹dowych ni¿szego szczebla. Istnieje obawa, ¿e czêœæ z nich przyjê³a postawê „t³ustych kotów” – lenistwo, brak inicjatywy i pewnoœæ, ¿e nic nie usunie ich ze sprawowanych stanowisk. Warto pamiêtaæ, ¿e podobne zjawisko przyczyni³o siê do pora¿ki Platformy Obywatelskiej w wyborach 2015 roku. Natomiast w wyborach 2019 r. PiS podszed³ doœæ nonszlancko do wyborów senackich. Skutkiem tego by³a utrata wiêkszoœci w wy¿szej izbie parlamentu przez Zjednoczon¹ Prawicê. Istniej¹ca inflacja powoduj¹ca wzrost cen surowców energetycznych, ¿ywnoœci i wielu artyku³ów pierwszej potrzeby nie musi oznaczaæ utraty w³adzy przez obecn¹ koalicjê rz¹dow¹. Du¿a czêœæ spo³eczeñstwa obawia siê zlikwidowania programów socjalnych wprowadzonych przez ostatnie siedem lat. Na korzyœæ Zjednoczonej Prawicy wp³ywa równie¿ wojna na Ukrainie i zagro¿enie pokoju w Europie przez agresywn¹ politykê rosyjskiego dyktatora. W takiej sytuacji wiêkszoœæ spo³eczeñstwa skupia siê wokó³ rz¹dz¹cych i podchodzi sceptycznie do ewentualnej zmiany w³adzy. Obecna koalicja ma spore szanse na zwyciêstwo jesieni¹ 2023 r. Mog³yby temu zapobiec tylko jakieœ nadzwyczajne, nieprzewidziane wydarzenia, np. wykrycie bardzo powa¿nej afery korupcyjnej. Sukces w wyborach i zdobycie nawet 40 proc. g³osów nie oznacza jednak mo¿liwoœci sprawowania samodzielnych rz¹dów. Jest bardzo prawdopodone, ¿e PiS bêdzie musia³ szukaæ koalicjanta, co nie by³oby prost¹ spraw¹. m
Tydzieñ na kolanie
przeszed³ do zwolennika, czy wrêcz promotora odnawialnych Ÿróde³ energii, wprowadzaj¹c wiele regulacji maj¹cych zapewniæ Wielkiej Brytanii energetyczn¹ niezale¿noœæ, opart¹ na Ÿród³ach odnawialnych. Generalnie rzecz bior¹c Johnson, szczególnie w ostatnich latach, by³ raczej w lewym skrzydle konserwatystów, a gdyby przysz³o mu startowaæ w wyborach w USA, by³by pewnie okreœlany konserwatywnym demokrat¹. Wielk¹ Brytaniê czekaj¹ rz¹dowe przetasowania, ale raczej nie zmiana polityki. Ktokolwiek zostanie nastêpc¹ Johnsona na stanowisku premiera bêdzie niemal z ca³¹ pewnoœci¹ kontynuowa³ zaostrzanie przepisów imigracyjnych oraz œcis³y sojusz z USA i Australi¹, skierowany przeciw Chinom. Nie zmieni siê te¿ nic jeœli chodzi o politykê wewnêtrzn¹, oddalanie siê od Uniii Europejskiej, czy wsparcie dla Ukrainy. Chyba, ¿e brytyjskiej opozycji uda siê przeforsowaæ wczeœniejsze wybory, co nie jest ca³kiem wykluczone. Notowania opozycyjnej Labour Party od ostatniego sukcesu Johnsona systematycznie rosn¹. Na pocz¹tku lipca mia³a ona 41 proc. poparcia, o 10 proc. wiêcej ni¿ konserwatyœci.
Tomasz Bagnowski
Jeremi Zaborowski Czwartek „Jeœli istnieje jakiœ wyznacznik wspó³czesnej degeneracji spo³eczeñstwa, jest nim nadmiar luksusu w dzisiejszym œwiecie. Gdy ludzie zapominaj¹ o swoich duszach, zaczynaj¹ nadmiernie dbaæ o swe cia³a. Na œwiecie istnieje wiêcej klubów fitness ni¿ domów rekolekcyjnych i nie da siê zliczyæ milionów wydawanych w salonach urody w celu gloryfikowania twarzy, które pewnego dnia stan¹ siê ¿erem dla robaków”. Arcybiskup Fulton J. Sheen „Victory over Vice”, 1939 r.. Prosto i na temat dzisiejszego „starzeæ siê z godnoœci¹ i botoksem”, choæ pisane 83 lata temu. Pi¹tek „Musz¹ byæ zapamiêtani.” „Trzeba o nich pamiêtaæ”… pe³no takich deklaracji na co dzieñ, zw³aszcza w Polsce. Jak zawsze, gdy nam kogoœ brakuje, gdy od-
chodzi, umiera, chcielibyœmy, aby trwa³ w naszej pamiêci. Niestety we wspó³czesnym œwicie bardziej pamiêtamy o z³ych ludziach. Jakichœ celebryckich durniach albo o ma³ych hitlerkach strzelaj¹cych do niewinnych ludzi, zgni³kach, którzy nie czynili niczego poza wielkim z³em. Nie, nie mo¿e siê przebiæ postulat, ¿eby o ludziach pope³niaj¹cych straszliwe zbrodnie mówiæ „Pan X” albo „Pani Y”. Jak w biblijnym zawo³aniu, ¿e tylko imiona dobrych „bêd¹ zapisane” w Ksiêdze ¯ycia. Nie hodujmy pamiêci o z³ych. Pamiêtajmy tylko o tych, o których powinniœmy pamiêtaæ… Poniedzia³ek Dr Maciej Kawêcki. Przemowa do studentów na zakoñczenie roku szkolnego. Facet siê zna, na co dzieñ siedzi w œwiecie nowoczesnych technologii, komputerach, algorytmach i takich tam. Tytu³ to „Wra¿liwoœæ, która umiera”. Kawêcki mówi³: „Wstajemy rano, bierzemy do rêki telefon komórkowy. To on przejmuje nas najbardziej. To z nim zaczynamy dzieñ œmiej¹c siê, p³acz¹c lub irytuj¹c. Otwieramy stronê portalu
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
Kartki z przemijania Im jestem starszy, tym mniej wiem i mniej rozumiem. To, co umiem jest ju¿ coraz mniej przydatne. Coraz trudniej przychodzi mi nauczenie siê czegoœ nowego i napisanie czegoœ, co nie wynika z mojej potrzeby lub pasji. Nie rozpaczam, bo to normalka. Od wczesnej m³odoœci wiedzia³em, ¿e tak bêdzie, zatem zero zaskoczenia, ¿alu, czy rozczarowania.
$
Noszê w sobie swój wewnêtrzny œwiat i chêtnie w nim przebywam. Bywa w nim piêknie. Wpuszczam doñ tylko piêknych ludzi. Piêknych duchowo, ma siê rozumieæ, choæ wiedza i intelekt te¿ siê licz¹, nie mówi¹c ju¿ o m¹droœci. A spotka³em takie osobowoœci w swym dotychczasowym ¿yciu. Niektóre z nich wrêcz po¿¹da³em. Intelektualnie i artystycznie, ma siê rozumieæ, bowiem umiem kochaæ tak¿e ponadseksualnie. Œwiatu zewnêtrznemu przygl¹dam siê z zainteresowaniem, acz ju¿ coraz mniej rzeczy mnie fascynuje. Czujê siê w nim niekiedy obco, zw³aszcza wtedy, kiedy przys³uchujê siê rozmowom i mowie pokoleñ id¹cych po moim. Takie oto refleksje dopada³y mnie ostatnio w ojczystej rzeczywistoœci. Nasta³ bowiem w moim ¿yciu czas wstêpnych podsumowañ. Wœród nich jednym z najwa¿niejszych rozdzia³ów mojego polskiego ¿ywota by³a praca dla podziemnej Solidarnoœci i takiego¿ radia. Cieszê siê, ¿e nie zosta³a zapomniana. Po przylocie do Warszawy na moim biurku czeka³o podziêkowanie za antykomunistyczn¹ dzia³alnoœæ wystosowane przez Instytut Pamiêci Narodowej. Czeka³ na nim tak¿e list od premiera Mateusza Morawieckiego z „podziêkowaniem za woln¹ Polskê”. Nie powiem, robi to na mnie wra¿enie.
$
W snach nigdy nie dochodzê do celu i zawsze budzê siê przed zakoñczeniem poszukiwañ. Bywa, ¿e próbujê doœniæ dalszy ci¹g, ale on te¿ siê urywa. W Warszawie œni¹ mi siê osoby, których ju¿ nie ma i po przebudzeniu odczuwam ¿al, a nierzadko ból, ¿e nigdy ju¿ ich nie zobaczê w realu. Têskniê za niektórymi z nich i wyrzucam sobie, ¿e okazywa³em im za ma³o mi³oœci, przyjaŸni lub uwagi. Nie pamiêtam ju¿ g³osu rodziców. Pamiêtam natomiast g³osy moich nauczycieli i profesorów. Oczywiœcie nie wszystkich. Ach, gdybym móg³ spotkaæ dziœ niektórych z nich! I to niekoniecznie tych, u których mia³em dobre notowania. Najwiêcej zawdziêczam tym,
internetowego czy medium spo³ecznoœciowego. To co zobaczymy determinowane jest niemal wy³¹cznie przez algorytmy. Strony g³ówne najwa¿niejszych portali to kolektory pozostawianych przez nas cyfrowych œladów. Czytacie ten wpis nie tylko dlatego, ¿e go napisa³em, ale te¿ dlatego ¿e algorytm zdecydowa³, ¿e ma Wam siê pokazaæ na tablicy. Zmêczeni czytaniem owych krzycz¹cych stron bierzecie do rêki aplikacjê by zamówiæ hulajnogê elektryczn¹. Dotyk elektronicznej wolnoœci. Aplikacja pokazuje, ¿e najbli¿sza wolna jest za kilometr. Ubieracie kurtkê, schodzicie na dó³ klatki schodowej i po lewej stronie stoi hulajnoga firmy, która pokaza³a wam przed minut¹ dostêpnoœæ urz¹dzenia za kilometr. Sczytujecie kod QR Wasz¹ aplikacj¹ i okazuje siê uruchomiona. Algorytm dobrze wie gromadz¹c te¿ dane o waszej glokalizacji, ¿e wy jesteœcie cierpliwi. ¯e wy przejdziecie kilometr po hulajnogê, ale w waszej klatce s¹ mniej cierpliwi u¿ytkownicy i dla nich to urz¹dzenie by³o w³aœnie dedykowane. Tym razem zrezygnujecie jednak z hulajnogi. Zamówicie Ubera, mieszkaj¹c w centrum Warszawy. Nagle okazuje siê, ¿e jedzie po was kierowca z drugiego koñca miasta. Czekacie 5,10,15 minut. Naprawdê nie ma bli¿ej ¿adnego
Andrzej Józef D¹browski
którzy pozbawiali mnie z³udzeñ na temat samego siebie. Im bardziej dostawa³em od nich w przys³owiow¹ dupê, tym po¿ytki by³y wiêksze. Niestety dostawa³em w ni¹ za rzadko, jak widzê po latach. Nale¿a³o mnie laæ tak d³ugo i tak mocno a¿ w koñcu zm¹drzejê. Dla uspokojenia sceptyków dodam, ¿e nie jestem masochist¹.
$
Ryszard Kapuœciñski, wybitny reporter – „Wiele rzeczy zaczynamy rozumieæ póŸno, jeszcze wiêcej – bardzo póŸno, najwiêcej – zbyt póŸno.”
$ $
Ca³e ¿ycie lgn¹³em do m¹drzejszych od siebie. I nadal lgnê. Pamiêæ, pamiêæ, pamiêæ. To moja kula u nogi i mój najwiêkszy skarb. Nikt i nic we mnie nie umiera. W Polsce przekonujê siê o tym ponownie. Na cmentarzach mam ju¿ wiêcej zaprzyjaŸnionych adresów ni¿ w realu. Notabene u mnie nigdy nie wiadomo, co jest wiêkszym realem – to, co by³o, czy to, co jest teraz, w niema³ym bowiem stopniu jestem publicyst¹ nagrobkowym. Zaduszki s¹ moim ¿ywio³em, a portrety trumienne moj¹ specjalnoœci¹. Maluj¹c je sp³acam d³ugi i jednoczeœnie wysy³am listy goñcze za czasem minionym.
$ $
„Jedynym rajem, z którego nas nie wypêdz¹, s¹ wspomnienia”. Kto to powiedzia³/napisa³? Oscar Wilde? Odk¹d mieszkam w Warszawie na Starych Bielanach zanurzam siê z w³aœciw¹ sobie ciekawoœci¹ w dzieje tej dzielnicy. To tu rozkwit³a przyjaŸñ Czes³awa Mi³osza i Jerzego Andrzejewskiego, to tu poeta Jerzy Zagórski zobaczy³ w Krzysztofie Kamilu Baczyñskim przysz³ego S³owackiego, to tu ten¿e Krzysztof Kamil Baczyñski zosta³ ojcem chrzestnym synka Jerzego Andrzejewskiego Marcina. To tu pañstwo Andrzejewscy ukrywali studentkê tajnej polonistyki, kole¿ankê ¿ony Krzysztofa, która mia³a nies³uszne pochodzenie. To tu siêgnê³a zenitu niespe³niona mi³oœæ Andrzejewskiego do Baczyñskiego, przerodziwszy siê w przepiêkn¹ przyjaŸñ. Ma³o kto ju¿ pamiêta, ¿e na tutejszej wiœlanej skarpie by³o przed wojn¹ gimnazjum prowadzone przez Ksiê¿y Marianów, znane z wysokiego poziomu nauczania i wielce surowej dyscypliny. Uczyli w nim œwietni profesorowie, wychowuj¹cy uczniów w duchu narodowo-patriotycznym. Wœród tych¿e uczniów by³ Tadeusz Gajcy, póŸniejszy wybitny
kierowcy w centrum stolicy? Otó¿ jest. Ale on dedykowany jest dla u¿ytkowników, którzy odwo³aj¹ przejazd, gdy zobacz¹, ¿e czekaj¹ zbyt d³ugo. Cierpliwi czekaj¹ i dziêki algorytmom musz¹ tê cierpliwoœæ pokochaæ. Zmêczeni algorytmami, które mówi¹ do nas tak cicho, ¿e ju¿ ich niemal nie zauwa¿amy dojedziecie na Dworzec Centralny w Warszawie, weŸmiecie do rêki aplikacjê by kupiæ bilet PKP i znów to algorytm wyznaczy wam miejsce do siedzenia. Determinuj¹ ka¿d¹ dziesi¹t¹ minutê naszego ¿ycia. Problem w tym, ¿e coraz czêœciej owe algorytmy karmimy danymi, które nie istniej¹. Krzyczymy w sieci nasz¹ prywatnoœci¹ tak silnie, a dane które pozostawiamy s¹ i tak niewystarczaj¹ce by zaspokoiæ ¿¹dzê algorytmów, którymi s¹ karmione. Tworzymy wiêc dane syntetyczne. Sztuczne. Pe³n¹ iluzjê rzeczywistoœci. Owa iluzja karmi jednak algorytmy, podejmuj¹ce decyzje wzglêdem nas. My nie jesteœmy jednak iluzoryczni. Ale tacy z dnia na dzieñ siê stajemy. Wyzuci z resztek empatii, wra¿liwoœci i potrzeby patrzenia na drugiego cz³owieka. Jak w œwiecie karmionym fikcj¹ i determinowanym tym co nieludzkie mamy dostrzec drugiego cz³owieka? I tak œwiat zamyka nas w bañkach iluzji, zmieniaj¹c nieod-
7 poeta zwi¹zany z Armi¹ Krajow¹ oraz pismem „Sztuka i Naród”, który zgin¹³ w Powstaniu Warszawskim. Jego koleg¹ z klasy by³… Wojciech Jaruzelski, osi¹gaj¹cy dobre wyniki we wszystkim. W gazetce szkolnej Wojtek napisa³ – „Najwa¿niejsz¹ cech¹ czyni¹c¹ cz³owieka szlachetnym jest jego wartoœæ duchowa, krystalizuj¹ca siê w miarê wzrastania czci i mi³oœci ku Bogu”. Kto by siê wówczas spodziewa³, ¿e po powrocie z zes³ania na Syberiê Wojtek stanie ortodoksyjnym komunist¹? Podobno jako uczeñ tego¿ gimnazjum pisa³ niez³e wiersze…
$
W Centrum Sztuki Wspó³czesnej na Zamku Ujazdowskim w Warszawie nie zachwyci³em siê ¿adnym obrazem, ¿adn¹ rzeŸb¹ i ¿adn¹ instalacj¹. Nie ujê³y mnie te¿ dzie³a o tematyce religijnej i patriotycznej, obowi¹zkowe teraz w galeriach pañstwowych. Owszem, podziwia³em niekiedy koncept i technikê, ale ¿adnych iluminacji nie dozna³em. SnadŸ jestem nieuleczalnym tradycjonalist¹. Sprzed gmachu „Zachêty” w tej¿e Warszawie ma znikn¹æ symboliczny prostok¹t w kolorach têczy. Têczowi artyœci s¹ obecnie nies³uszni.
$
Ogl¹dam przedstawienia re¿yserów nale¿¹cych do tzw. pokolenia m³odszych zdolniejszych. ¯adne mnie nie wziê³o. W przypadku wielkiej klasyki, ¿adne nie by³o na miarê literackiego orygina³u. Na afiszu „Hamlet”, a na scenie kompleksy i obsesje re¿ysera, który chce udowodniæ, ¿e jest m¹drzejszy od Szekspira i dlatego go dekonstruuje i masakruje. Konieczne s¹ wulgarne t³umaczenia, bo musi byæ wspó³czeœnie. A¿eby tak by³o to „kurwy” i „jebania” musz¹ lecieæ ze sceny raz po raz. O tym, ¿e rzeczony Szekspir by³ wielce subtelnym poet¹ nikt ju¿ nie wie.
$
W dniu urodzin Mirona Bia³oszewskiego ogl¹dam popis studentów pobieraj¹cych nauki w studium aktorskim przy Teatrze Ochota przygotowany na kanwie jego utworów. Niestety nie rozumiem ponad po³owy tekstów, albowiem dykcja tych¿e studentów jest fatalna. Sam Bia³oszewski s³abiej ju¿ do mnie przemawia. Mo¿e dlatego, ¿e nie jestem ju¿ tak kabaretowy, jak kiedyœ. Natomiast jego „Pamiêtnik z Powstania Warszawskiego” dalej mnie przejmuje do szpiku koœci. Zw³aszcza przytaczane w nim modlitwy do Boga i Matki Boskiej o pomoc, wznoszone niemal na ka¿dym warszawskim podwórku w sytuacji, kiedy ta pomoc nie nadchodzi i kiedy miasto ginie. Czy ktoœ wie, dlaczego nie zosta³y wys³uchane?
$
Jestem u siebie w Warszawie i u siebie w Nowym Jorku. I tu, i tam mam swoje gniazdo, które lubiê. I tu, i tam jednakowo przemijam. m
wracalnie i pozbawiaj¹c podstawy naszego cz³owieczeñstwa. Wra¿liwoœci. Drodzy studenci b¹dŸcie ludŸmi i stawiajcie na cz³owieka.” Mo¿e przyd³ugie, ale przeczytaæ warto. Skupmy siê na cz³owieku, a nie na cyfrowym szmelcu, który produkujemy. Œroda rano Unia Europejska znów siê ³amie na pomruk rosyjskiego niedŸwiedzie na kurzych ³apkach. Komisja Europejska uleg³a w sprawie tranzytu przez Litwê (cz³onka UE) do Kaliningradu. „Rosja mo¿e przewoziæ kolej¹ towary objête sankcjami do i z obwodu kaliningradzkiego przez terytorium Unii – wynika z wytycznych opublikowanych przez Komisjê Europejsk¹. „Niniejsze wytyczne potwierdzaj¹, ¿e tranzyt drogowy towarów objêtych sankcjami przez rosyjskich operatorów nie jest dozwolony na mocy œrodków ograniczaj¹cych UE. Podobny zakaz nie istnieje w przypadku transportu kolejowego, o ile odbywa siê on bez uszczerbku dla obowi¹zku przeprowadzania przez pañstwa cz³onkowskie skutecznych kontroli” – czytamy – w napisanym jak zwykle nowomow¹ – komunikacie KE. Mocarstwo, za jakie chce uchodziæ Unia, to w rzeczywistoœci gromadka zestrachanych karze³-
ków udaj¹cych – z wielkim moralnym zadêciem – si³aczy. Œroda póŸniej Inflacja w USA w czerwcu da³a do wiwatu znacznie mocniej, ni¿ spodziewali siê analitycy. Inflacja CPI (z uwzglêdnieniem cen paliw i ¿ywoœci) wynios³a 9,1 proc. w ujêciu rok do roku w czerwcu 2022 r., a w ujêciu miesi¹c do miesi¹ca ceny ros³y o 1,3 proc. Wzrost wskaŸnika w ujêciu rocznym jest najwy¿szy od 1981 r., zaœ miesiêczny – najwy¿szy od 2005 r. Joe Biden i czarusie z Bia³ego Domu jêli przekonywaæ, ¿e to ju¿ nieaktualne dane, bo przecie¿ ceny benzyny spad³y w ostatnich dniach. Ale my im nie wierzmy. Go³ym okiem w sklepach widaæ, ¿e inflacja galopuje i ¿adne zaklêcia Demokratów, ¿e jest inaczej oraz ¿ebyœmy siê skoncentrowali raczej na kwestii dostêpu do aborcji i broni oraz zbrodniach przeciw demokracji Trumpa, tego nie zmieni¹. Polityka prezydenta Bidena i innych polityków Partii Demokratycznej jest bezpoœrednio odpowiedzialna za gwa³towny wzrost cen i ¿adne zaklêcia „to wina Putina” tego nie zmieni¹. Teraz trzeba czekaæ na drastyczne podwy¿ki stóp procentowych przez Rezerwê Federaln¹, co prawdopodobnie spowoduje… recesjê. m
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
8
www.kurierplus.com
Ada Sari: Primadonna i Maestra Panna Sari posiada talent rzeczywisty, szczery, trafiaj¹cy do s³uchacza bezpoœrednio za pomoc¹ cennych œrodków œpiewaczych, jakimi rozporz¹dza. G³os artystki brzmi metalicznie i niesie dobrze. Skala obszerna, siêgaj¹ca górnego S, pozwala swobodnie panowaæ œpiewaczce nad ca³¹ parti¹ i wydobywaæ z niej wszystkie efekty ekspresyjne. W ogóle talent artystki przedstawi³ siê nam z jak najlepszej strony i wywar³ wra¿enie niepowszednie.
T
ak opisa³ wystêp operowy Ady Sari recenzent „Kuriera Warszawskiego” w kwietniu 1914 roku. By³ to jej debiut w Operze Warszawskiej, ale by³a ju¿ wtedy s³awna w ca³ej Europie. Jadwiga Szayer – znana bardziej ze swojego pseudonimu artystycznego jako Ada Sari – przysz³a na œwiat 29 czerwca 1886 r. w Wadowicach. Jej rodzina przenios³a siê do Starego S¹cza, gdzie jej ojciec, Edward Szayer, doktor praw i absolwent Uniwersytet Jagielloñskiego otworzy³ kancelariê adwokacj¹. Naukê œpiewu rozpoczê³a w 1903 r. Jej matka – Franciszka – by³a stryjeczn¹ siostr¹ znanego muzykologa Adolfa Chybiñskiego. Mia³a wspania³y g³os, ale nigdy nie zosta³a œpiewaczk¹ operow¹. Mówi³a za to, ¿e jeœli bêdzie mia³a córkê, to w³aœnie ona zostanie œpiewaczk¹. I tak siê sta³o. Pierwsze swoje lekcje muzyczne bra³a Jadwiga Szayer u sióstr Klarysek w Krakowie. Tam nauczy³a siê gry na fortepianie a swoj¹ muzyczn¹ edukacjê kontynuowa³a w Wiedniu, w prywatnej szkole hrabiny Pizzamano. Ka¿dy rok nauki koñczy³ siê tzw. „popisem”, gdzie uczennice publicznie prezentowa³y swoje umiejêtnoœci wokalne. Jadwiga Szayer zrobi³a na s³uchaczach tak wielkie wra¿enie, ¿e otrzyma³a niewielk¹ rolê w operze „Oberon”. Jej talent dostrze¿ono natychmiast i trzykrotnie powtarza³a swój wystêp i zyska³a wspania³e recenzje. Ojciec zabra³ j¹ wówczas do Mediolanu, gdzie kontynuowa³a naukê œpiewu. Nie by³a to ³atwa droga. Po dwóch latach ciê¿kiej, tytanicznej pracy, by³a w stanie wyci¹gn¹æ ju¿ trzy oktawy i w 1909 r. obsadzono j¹ w Rzymie, w niewielkiej roli Ma³gorzaty w „Fauœcie”. Jej ogromny talent i potencja³ zosta³ jednak natychmiast zauwa¿ony. Rozpoczê³a regularne, operowe wystêpy w takich miejscach jak neapolitañskie „San Carlo”, opery rzymskie, by w koñcu zadebiutowaæ w mediolañskiej „La Scali”, która by³a wówczas najs³ynniejsz¹ scen¹ operow¹ na œwiecie. Mia³a wyst¹piæ w „Czarodziejskim flecie”, a orkiestr¹ dyrygowa³ s³awny Arturo Toscanini. Toscanini nie chcia³ s³yszeæ o innej œpiewaczce
W roli Królowej Nocy
M³odziutka Jadwiga Szayer
Ada Sari w powojennej Polsce
ni¿ Ada Sari – bo taki pseudonim artystyczny przyjê³a Jadwiga Szayer – i zwleka³ z premier¹ tak d³ugo, a¿ œpiewaczka mog³a wyst¹piæ w Mediolanie. Odnios³a olœniewaj¹cy sukces i to tam, w pe³ni objawi³a siê potêga jej niezwyk³ej koloratury.
Koloratura Ady Sari by³a wrêcz fenomenalna, niezwykle precyzyjna i brawurowa. Ten rodzaj œpiewu nazywano koloratur¹ dramatyczn¹, co by³o umiejêtnoœci¹ wœród œpiewaczek operowych rzadk¹, a bez tego nie mo¿na by³o wystawiæ wielu oper takich jak choæby „Królowa nocy”. Odpowiedni¹ potêgê g³osu mo¿na by³o osi¹gn¹æ jedynie dziêki ogromnej i wytê¿onej pracy. II Wojna Œwiatowa zmieni³o wszystko w ¿yciu artystki. W czasie okupacji mieszka³a w Warszawie i utrzymywa³a siê z lekcji œpiewu. Jej mieszkanie i wiêkszoœæ pami¹tek jakie zebra³a, sp³onê³o wraz z domem w Powstaniu Warszawskim. Po zakoñczeniu kariery operowej Ada Sari sta³a siê nauczycielk¹ œpiewu i pedagogiem. Jej uczennic¹ by³a wybitna œpiewaczka Janina Stano, która by³a pierwsz¹ Polk¹ po wojnie, wystêpuj¹c¹ na scenach wiedeñskich. Lekcje œpiewu u Ady Sari bra³y tak¿e Bogna Sokorska, Urszula Trawiñska-Moroz, Danuta Florek Damiêcka, Zdzis³awa Donat, Barbara Nieman i wiele innych. Ada Sari by³a oddana œpiewaniu i uczy³a nie tylko utalentowane dziewczêta, ale tak¿e mê¿czyzn. Stworzy³a w³asn¹ metodê nauczania polegaj¹ca na tym, aby w³aœciwie s³uchaæ dŸwiêku i jego emisji. Uczy³a jak oczyœciæ g³os z przydechów i przydŸwiêków. Bardzo dba³a o dykcjê wykonawców. Uwa¿a³a, ¿e z ksi¹¿ek nikt siê œpiewu nie nauczy. Dla ka¿dej œpiewaczki, lekcje u Ady Sari stawa³y siê najwa¿niejszym i najpe³niejszym doœwiadczeniem ich ¿ycia. Potrafi³a odkryæ diament talentu i w jednej chwili wydobyæ go w pe³nej i oszlifowanej formie. Nigdy nie wpada³a w rutynê i ka¿d¹ swoj¹ uczennicê traktowa³a indywidualnie, poœwiêcaj¹c jej swoj¹ uwagê i energiê, której wraz z up³ywem czasu mia³a przecie¿ coraz mniej. Jej serce dla sztuki by³o jednak zawsze gor¹ce. Kiedy okaza³o siê, ¿e jedna z jej uczennic – Halina Mickiewiczówna – przychodzi na lekcje pieszo, bo nie ma 15 groszy na autobus – i przez to jest kompletnie wyczerpana, Ada Sari zaproponowa³a jej matce aby ta swietnie zapowiadaj¹ca siê œpiewaczka zamieszka³a u niej. Bardzo szybko by³a traktowana przez artystkê jak jej w³asna córka. Gdy zapowiedziano jej pierwszy publiczny wystêp, dyrygent nazwa³ Mickiewiczówn¹ cudem natury i dzieckiem Ady Sari. Na co Ada Sari z charakterystycznym dla siebie wdziêkiem odpowiedzia³a: „Ale¿ panie dyrektorze! Ja ca³e ¿ycie na kufrach! Gdzie¿ ja bym mia³a czas!” Powtarza³a swoim m³odziutkim uczennicom, ¿e nie mo¿na mieæ w ¿yciu wszystkiego. Jeœli chc¹ kariery na scenie, to nie mog¹ wyjœæ za m¹¿, bo sztuka jest zaborcza i nie chce siê dzieliæ. Jeœli artystka zdradzi sztukê, to sztuka jeszcze tego samego wieczoru zdradzi j¹ na scenie. Ona sama przez ca³e ¿ycie pozosta³a kobiet¹ samotn¹ i nigdy nie za³o¿y³a rodzi-
S
ari z wystêpami podró¿owa³a po ca³ej Europie, a jej popisow¹ ari¹ by³a aria Rozyny w „Cyruliku sewilskim”. By³a tak¿e £ucj¹ z Lammermooru, Lind¹ z Chamounix, Dinor¹ w operze Meyerbeera. We wszystkich tych operach jej bohaterki wpada³y w ob³êd i póŸniej czêsto œmia³a siê z tego, ¿e wpadanie w ob³êd jest czymœ, co robi w ¿yciu najczêœciej. Kiedy by³a w Sztokholmie, w tamtejszej Grand Opera, celebrowano œlub ksiê¿niczki Astrid i dla szwedzkich monarchów wystawiano operê „Rigoletto”. Re¿yser przedstawienia napomina³ Adê Sari aby nie bisowa³a w czasie trwania opery, jak to by³o w zwyczaju we W³oszech czy Francji, a doœpiewa³a wszystko w jednej ca³oœci do koñca. Jednak po jednej z jej koloratur rozleg³y siê tak rzêsiste brawa, ¿e z niepokojem patrzono na sufit czy siê nie zawali. Ada Sari tak jak przyrzek³a próbowa³a œpiewaæ dalej, ale brawa nie ustawa³y. W lo¿y szwedzkiej rodziny panuj¹cej znajdowa³o siê wiele koronowanych g³ów i na wyraŸne ¿yczenie szwedzkiego króla, Ada Sari postanowi³a jednak zabisowaæ. Re¿yser przedstawienia, który nigdy czegoœ podobnego w Szwecji nie widzia³, nie mia³ do niej pretensji i powiedzia³, ¿e jak ktoœ tak œpiewa jak ona, to mo¿e sobie bisowaæ ile tylko chce.
D
o wybuchu II Wojny Œwiatowej Ada Sari prze¿ywa nieprzerwane triumfy, wystêpuj¹c u boku najwiêkszych œpiewaków operowych tamtych czasów, ale tak¿e w towarzystwie najwspanialszych dyrygentów. Œpiewa³a w jedenastu jêzykach! Uwa¿ano j¹ za najwspanialszy sopran na œwiecie.
W roli Ma³gorzaty w Fauœcie
ny. Ca³kowicie poœwiêci³a siê sztuce, ale powtarza³a tak¿e, ¿e nigdy nie ¿a³owa³a tej decyzji. Potrafi³a byæ tak¿e surowa. Kiedy jej uczennica przez dziewiêæ miesiêcy nie robi³a postêpów uznawa³a, ¿e skoro da siê po takim czasie urodziæ dziecko, to jej pupilka powinna zaœpiewaæ przynajmniej jeden w³aœciwy dŸwiêk. Na jej fortepianie le¿a³a miêkka narzuta i ta narzuta wch³ania³a ³zy wszystkich rozgoryczonych adeptek œpiewu operowego. Wszystkie bez wyj¹tku kocha³y Adê Sari i tytu³owany j¹: Maestra. Hanna Nieman, po w³asnych sukcesach operowych sama otworzy³a szko³ê œpiewu i przywozi³a swoich uczniów do Maestry. Ada Sari chêtnie s³ucha³a takich recitali, a na koniec kaza³a œpiewaæ ich nauczycielce. Czasami jedynym jej wnioskiem by³o: „Mój Bo¿e. Tyle ciê uczy³am, a ty nadal nic nie umiesz…”. Rzadko chwali³a, bo jak mówi³a od chwalenia jest publicznoœæ, a ona jest od wy³apywania mankamentów. „Nie liczcie na brawa ode mnie!” – powtarza³a.
W
szyscy jej wychowankowie jednak zgodnie powtarzaj¹, ¿e by³a dla nich jak matka. Chcia³a zawsze pomóc, a nigdy skrzywdziæ, dlatego by³a przez uczniów kochana. Jej brak ¿ycia prywatnego znalaz³ ujœcie w pasji uczenia. Nawet, gdy ze wzglêdu na wiek nie mog³a ju¿ wyk³adaæ w konserwatorium, to dalej udziela³a prywatnych lekcji m³odym ludziom z ca³ej Polski. By³a w tym niezmordowana i ta pasja kompletnie wype³ni³a jej ¿ycie. Pielêgnowa³a wszystkie muzyczne przyjaŸnie i interesowa³a siê karier¹ swoich podopiecznych. By³a osob¹ religijn¹ i przez ca³e swoje ¿ycie zabiera³a w podró¿ ma³¹, góralsk¹ kapliczkê przedstawiaj¹c¹ „Chrystusa Frasobliwego”. Z wielkim wzruszeniem prze¿y³a audiencjê u papie¿a Piusa XII w 1957 r. W trudnych i wa¿nych chwilach oddawa³a siê modlitwie. Uwielbia³a piec ciasta i nigdy ich sobie nie szczêdzi³a. Celebrowa³a swoje imieniny, wydaj¹c z tej okazji dwa przyjêcia. Jedno dla przyjació³, a drugie dla uczennic. Na tych przyjêciach obecny by³ zawsze s³ynny matematyk Wac³aw Sierpiñski, wieloletni przyjaciel Ady Sari, przy którym – jak mówiono – gwiazda opery zamienia³a siê w zakochan¹ dzierlatkê. Lubi³a tak¿e drog¹ bi¿uteriê, któr¹ zrabowano podczas wojny. Operowe kreacje szy³a jej w³asna krawcowa, a jej szewc z tych samych tkanin co suknie – robi³ dla niej buty. Nawet komunistyczne w³adze docenia³y jej niezwyk³oœæ i Ministerstwo Kultury przydzieli³o jej samochód z kierowc¹. Nigdy sama nie robi³a zakupów i nie mia³a pojêcia o cenach. ¯ycie przyziemne w ogóle jej nie interesowa³o.
Z
mar³a 12 lipca 1968 r. na serce. Wraz z ni¹ œwiat straci³ najwspanialszy instrument muzyczny jakim jest ludzki g³os, którym mo¿na wyraziæ wiêcej ni¿ ca³a orkiestra. Chris Miekina
Ada Sari z uczniami
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
FOT. PAWE³ JEZUITA
9
FOT. PAWE³ JEZUITA
FOT. PAWE³ JEZUITA
www.kurierplus.com
S. Mierzwa w swoim gabinecie oko³o 1950 r.
gie Hall Stefan Mierzwa zorganizowa³ wydarzenie, które mia³o byæ przeciwwag¹ dla nazistowskiej propagandy, foruj¹cej niemieckoœæ Kopernika. Rozmach uroczystoœci i dobór zaproszonych goœci odbi³y siê szerokim echem w amerykañskich mediach. Przez kolejne dziesiêciolecia takich inicjatyw by³o setki. Od ponad 80. lat s³ynny Bal Fundacji Koœciuszkowskiej to jedna z najwa¿niejszych i najbardziej presti¿owych imprez kulturalnych Polonii. Dziœ Fundacja jest jedn¹ z najwa¿niejszych wizytówek Polonii amerykañskiej. St¹d pomys³, aby jej dzieje i wspó³czesnoœæ przybli¿yæ odbiorcom w Polsce. Kuratorami wystawy s¹ stypendyœci Fundacji Koœciuszkowskiej, tj. dr Anna Rudek-Œmiechowska – historyczka sztuki (Instytut POLONIKA, autorka znakomitej biografii W. T. Bendy), oraz prof. Tomasz Pud³ocki z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagielloñskiego. Nad ca³oœci¹ czuwa³a dyrektor Muzeum Iwona Stefaniak, która od lat s³ynie z organizacji znakomitych wydarzeñ kul-
FOT. T. PUD³OCKI
FOT. ZE ZBIORÓW FUNDACJI KOŒCIUSZKOWSKIEJ
í1 Fundacja od pocz¹tku istnienia zawsze dba³a o dobre imiê Polski w USA, a tak¿e ³¹czy³a œwiat nauki, sztuki, dyplomacji i biznesu. W 1943 r. Albert Einstein osobiœcie przemawia³ na uroczystoœciach poœwiêconych Miko³ajowi Kopernikowi. W Carne-
FOT. T. PUD³OCKI
Nowojorski œwiat nauki i kultury w Muzeum Pu³askiego w Warce
turalnych pokazuj¹cych zwi¹zki polsko-amerykañskie. W wernisa¿u wziêli te¿ udzia³ m.in. partnerzy wystawy, tj. cz³onkowie zarz¹du Fundacji Koœciuszkowskiej Polska, na czele z dr Gra¿yn¹ Czetwertyñsk¹ oraz dyrekcja Archiwum Nauki PAN i PAU w Krakowie (dyrektor Pud³ocki z zastêpc¹ Maciejem £yszczarzem), a tak¿e przedstawiciele miejscowych w³adz, na czele z senatorem Stanis³awem Karczewskim, by³ym Marsza³kiem Senatu.
Wszystkim tym, którzy wybieraj¹ siê na wakacje do Polski gor¹co polecam wypad do Warki, gdzie wystawê zobaczyæ mo¿na do koñca sierpnia. Ci, którzy nie zd¹¿¹, bêd¹ j¹ prawdopodobnie mogli zobaczyæ od jesieni w rozmaitych miejscach w kraju. Wszêdzie tam, gdzie kwitnie polska nauka, Fundacja Koœciuszkowska jest bowiem dobrze znana i st¹d pomys³, by w szerszy sposób upowszechniæ jej dokonania i zaznajomiæ z jej przesz³oœci¹ i teraŸniejszoœci¹.
Fragmenty wystawy „Pomys³ ¿ycia”.
T. P.
Nr 283
Nowy Jork
16 lipca 2022
Jak Mieszko i Czcibor pogromili Niemców pod Cedyni¹ W historii ka¿dego narodu s¹ wielkie bitwy, których znaczenie jest podkreœlane przez kolejne pokolenia. Dzieje narodu polskiego równie¿ nie s¹ wolne od konfliktów zbrojnych, które trwale zmienia³y stosunek si³ w regionie wp³ywów Pañstwa Polskiego. Bitwê pod Cedyni¹ mo¿na zakwalifikowaæ do tych, które s¹ œwiadectwem powstania nowego silnego narodu, z którym ówczeœni w³adcy musieli siê liczyæ. Historycy wysnuwaj¹ ró¿ne tezy dotycz¹ce bitwy i jej znaczenia geopolitycznego. W latach poprzedzaj¹cych bitwê, Mieszko I opanowa³ Pomorze Zachodnie. Polski ksi¹¿ê utwierdza³ swoj¹ w³adzê na tym terenie, wzmacniaj¹c sieæ miejscowych grodów. Cedynia we wczesnym œredniowieczu znajdowa³a siê w miejscu strzeg¹cym wa¿nej przeprawy przez Odrê. Mieœci³a siê na prawym brzegu rzeki i kontrolowa³a szlak handlowy przebiegaj¹cy tu¿ pod jej umocnieniami, prowadz¹cy ze œrodkowych Niemiec w kierunku polskiego wybrze¿a. Dlatego ksi¹¿ê Mieszko zamieni³ gród w warown¹ twierdzê. Od momentu przejêcia jej przez Piastów odgrywa³a szczególn¹ rolê militarn¹ na Pomorzu Zachodnim. Rozwój grodu trwa³ nieprzerwanie do pocz¹tku XI wieku. Dzia³ania polskiego w³adcy by³y akceptowane przez niemieckiego cesarza Ottona I, który chcia³ utrzymania dobrych stosunków z ksiêciem Polan. 1050 lat temu, 24 czerwca 972 r., dosz³o do bitwy, która przes¹dzi³a o dalszym kszta³cie naszej historii. Niedaleko warowni granicznej w rejonie Cedyni star³y siê wojska Mieszka I i jego brata Czcibora z liczn¹ jak na owe czasy wypraw¹ wojenn¹ margrabiego Hodona, w³adcy Marchii £u¿yckiej, który postanowi³ najechaæ tereny bêd¹ce we w³adaniu Mieszka I i uczyni³ to wbrew woli cesarza Ottona I. Informacjê o bitwie przekaza³ w swym dziele – kronice – „Thietmari merseburgiensis episcopi chronicon” niemiecki biskup Thietmar, którego ojciec – komes Zygfryd – jako m³odzieniec bra³ udzia³ w tym boju. Bitwa pod Cedyni¹ jest pierwszym poœwiadczonym Ÿród³owo starciem w d³ugiej historii polskiego orê¿a. W kronice mamy jeden akapit, który mówi o wojnie:
Dziêki kronice Thietmara znamy niemieck¹ wersjê tego co wydarzy³o siê w 972 roku.
J. Strankowski „Bitwa pod Cedyni¹” Obraz olejny, przedstawia atak piechoty Czcibora pod Cedyni¹. Pierwszy plan – z góry atakuj¹ca piechota polska na maszeruj¹c¹ drog¹ ku Cedyni piechotê niemieck¹.
„Tymczasem Hodon, czcigodny margrabia, zebrawszy wojsko uderzy³ na Mieszka, który by³ wierny cesarzowi i p³aci³ mu trybut [z ziem] a¿ do rzeki Warty. Z pomoc¹ przyby³ mu jedynie wraz ze swoimi [ludŸmi] mój ojciec, graf Zygfryd, podówczas m³odzian, jeszcze niez³¹czony [wêz³em] ma³¿eñskiej mi³oœci. I [tak] w dniu œw. Jana Chrzciciela, walcz¹c przeciw niemu [czyli Mieszkowi], a nawet pocz¹tkowo zwyciê¿aj¹c, w miejscu zwanym Cidini wszyscy najwspanialsi ¿o³nierze – z wyj¹tkiem tylko obu wspomnianych grafów – polegli zabici przez jego brata, Czcibora. Cesarz, wstrz¹œniêty ¿a³osn¹ wieœci¹ [o tych wypadkach], wys³a³ goñców z Italii, nakazuj¹c Hodonowi oraz Mieszkowi – jeœli chc¹ utrzymaæ jego ³askê – wytrwaæ w pokoju a¿ on, przybywaj¹c osobiœcie, zbada sprawê.” Hodon najprawdopodobniej poprowadzi³ swoje uderzenie z obawy przed coraz silniejszym i stale rosn¹cym w si³ê pañstwem Mieszka I. W tym celu zgromadzi³ pod swoim sztandarem blisko trzy tysi¹ce zbrojnych z czego oko³o 1000 do 1300 stanowi³o niemieckie rycerstwo tworz¹ce oddzia³y konnicy. Pozosta³¹ czêœæ stanowi³a piechota, która rekrutowana by³a z plemion s³owiañskich bêd¹cych poddanymi cesarza. Mieszkowej uwadze nie umknê³a tak wielka koncentracja wojsk tu¿ przy polskiej granicy, co zaowocowa³o podjêciem
Mieszko I, rysunek Jana Matejki
szybkich decyzji i wymarszu polskich wojsk na spotkanie z Hodonem. Oddzia³y niemieckie skierowa³y siê w stronê Cedyni, która odgrywa³a kluczow¹ rolê w systemie obronnym pomorza œrodkowego. Gród zosta³ wzniesiony na szczycie wzgórza nad zabagnion¹ dolin¹. Bezpoœrednio przy grodzie przebiega³ szlak z Niemiec
do Pomorza. Niemcy chc¹c siê tam dostaæ musieli skorzystaæ z tej drogi, o czym doskonale zdawa³ sobie sprawê Mieszko I poniewa¿ skoncentrowa³ swoje si³y dok³adnie w tym miejscu. Trzon jego oddzia³ów stanowili ³ucznicy i ruchliwa piechota. Ìród³owy opis bitwy nie mówi nam o niej zbyt wiele. Historycy stawiaj¹ jednak ró¿ne hipotezy na temat jej przebiegu. Najprawdopodobniej wojska Polskie zosta³y podzielone na 3 czêœci, z czego pierwsz¹ dowodzi³ Mieszko I, który ustawi³ swój oddzia³ na polskim brzegu Odry. Druga czêœæ wojsk uda³a siê do Cedyni, a trzecia pod dowództwem rodzonego brata Mieszka I – Czcibora pozosta³a w ukryciu na wzgórzu przy drodze. Hodon ustawi³ na przedzie dwa oddzia³y niemieckiego rycerstwa, natomiast za nimi porusza³a siê w kilku kolumnach s³owiañska piechota. Kiedy Hodon otrzyma³ informacjê o polskim oddziale broni¹cym przeprawy, nakaza³ natychmiast rozpocz¹æ uderzenie. Najprawdopodobniej da³ siê wci¹gn¹æ w zasadzkê, któr¹ Mieszko I zrêcznie na niego zastawi³. Polskie oddzia³y upozorowa³y odwrót, przemieszczaj¹c siê pod obronne wa³y Cedyni, a pewni zwyciêstwa niemieccy rycerze ruszyli za nimi w pogoñ, ³ami¹c przy okazji szyk, co znacznie obni¿y³o ich wartoœæ bojow¹. Niemcy prowadz¹cy pogoñ za wojami Mieszka pojawili siê naprzeciw ukrytego
oddzia³u Czcibora, który wypuœci³ grad strza³, skutecznie ra¿¹c i zaskakuj¹c zdezorientowanych niemieckich rycerzy. W tym samym momencie ruszy³a na nich polska piechota, a ze wzgórza runê³a równie¿ polska jazda odcinaj¹c niemieckie ty³y. Równoczeœnie do bitwy do³¹czy³ garnizon Cedyni wraz z konnic¹ z oddzia³u Mieszka I. Margrabiowskie hufce znalaz³y siê w krwawym kotle. W efekcie, jak pisa³ drugi z kronikarzy wspominaj¹cych bitwê pod Cedyni¹, Brunon z Kwerfurtu: „[…] wojowniczy margrabia Hodo z poszarpanymi chor¹gwiami rzuci³ siê do ucieczki”. Jak wiadomo ocala³ te¿ ojciec Thietmara – graf Zygfryd. O innych ofiarach, a zw³aszcza ich liczbie – nic nie wiemy. Zak³ada siê, ¿e saskie straty w takim starciu musia³y byæ spore. Nieznana jest równie¿ skala ofiar po stronie wojsk mieszkowych. Przyjmuje siê, ¿e by³y zdecydowanie mniejsze ni¿ najeŸdŸców. Jednak do dzisiaj historycy wojskowoœci podkreœlaj¹ wysoki poziom sztuki wojennej wojsk ksiêcia, który wed³ug kaznodziei z Kwerfurtu „sztuk¹ zwyciê¿y³”, a „upokorzona pycha Teutonów musia³a ziemiê lizaæ”. Ksi¹¿ê Polski, wykorzystuj¹c doskona³¹ taktykê oraz ukszta³towanie terenu pokona³ wojska Hodona, który chc¹c unikn¹æ losu swoich rycerzy, musia³ ratowaæ siê ucieczk¹ na niemiecki brzeg Odry. Za kronikarzem Thietmarem sukces polskiego orê¿a w bitwie przypisywano Czciborowi: „brat jego Czcibor zada³ im klêskê”. Bitwa pomiêdzy wojskami Mieszka I i margrabiego Marchii £u¿yckiej Hodona stanowi³a punkt zwrotny w konflikcie zbrojnym o utrwalenie wp³ywów Mieszka u ujœcia Odry. Po wojnie z Marchi¹ £u¿yck¹ Mieszko ruszy³ na ziemiê sandomiersk¹ i podbi³ j¹. Stamt¹d ruszy³ na Lubelszczyznê i ziemiê przemysk¹. W tym czasie do pañstwa Mieszka przy³¹czone zosta³y tak¿e ziemie plemienia Wiœlan. Mimo ¿e piastowski ksi¹¿ê nie podj¹³ ¿adnych kroków ofensywnych i nie przeniós³ wojny na tereny cesarstwa, Otton I postanowi³ zapobiec na przysz³oœæ mo¿liwoœciom takich dzia³añ ze strony rosn¹cego w si³ê w³adcy Polan. Na wieœæ o klêsce margrabiego, Otton I wezwa³ do Kwedlinburga Mieszka I oraz Hodona, aby rozstrzygn¹æ zaistnia³y miêdzy nimi spór. Zainteresowane strony stawi³y siê przed oblicze cesarskie w marcu 973 roku. Cesarz przyzna³ Mieszkowi zdobyte orê¿nie wp³ywy w dolnym biegu rzeki Odry, ale przypuszcza siê, ¿e ksi¹¿ê piastowski zosta³ uznany za winnego wybuchu sporu z margrabi¹, skoro – jak poinformowa³ jeden z roczników bawarskich – musia³ oddaæ na dwór Ottona swego syna Boles³awa, póŸniejszego króla Polski, jako zak³adnika. Mia³a
Polska za panowania Mieszka I wed³ug Stanis³awa Zakrzewskiego – „Mieszko I jako budowniczy pañstwa polskiego”, Warszawa, 1921
która przypad³a na maj 973 roku, trudno stwierdziæ, jak mog³yby siê potoczyæ dalsze wypadki. Niemniej jednak zachód musia³ zdaæ sobie sprawê, ¿e na wschodzie powsta³o silne pañstwo, które dysponowa³o armi¹ potrafi¹c¹ skutecznie siê przeciwstawiæ cesarskiemu rycerstwu. Zwyciêstwo Mieszka pod Cedyni¹ sta³o siê wielkim prze³omem. Demonstracyjnie ujawnia³o si³ê, organizacjê oraz ambicje w³adcy Polan. Mieszko I nie tylko opracowa³ oryginalny plan bitwy, ale równie¿ odpowiednio wcieli³ go w ¿ycie. Dowiód³ w ten sposób, ¿e zas³uguje na miano dobrego dowódcy, odznaczaj¹cego siê umiejêtnoœci¹ zadawania klêski przeciwnikowi manewrami taktycznymi na polu walki. Sukces pod Cedyni¹ nie by³by mo¿liwy bez sprawnoœci i walecznoœci wojsk piastowskich. To równie¿ przyk³ad starcia, stanowi¹cego dowód efektywnej wspó³pracy miêdzy braæmi Mieszkiem a Czciborem, co w historii wojen przydarza³o siê niezwykle rzadko. Jednoczeœnie po bitwie pod Cedyni¹ granica z cesarstwem by³a zabezpieczona, co pozwoli³o polskiemu ksiêciu na prowadzenie ekspansji na po³udniu. Efektem tego by³o zdobycie Œl¹ska oraz uwolnienie Ma³opolski od czeskich wp³ywów. Zatem zasadzka pod Cedyni¹ w ostatecznym rozrachunku mia³a znacz¹co wiêksze skutki ni¿ tylko poskromienie wojowniczego margrabiego Marchii £u¿yckiej. Bitwa pod Cedyni¹ pe³ni³a bardzo wa¿n¹ rolê w PRL. Po wojnie polscy komuniœci zaczêli budowaæ ideologiê tzw. Ziem Odzyskanych. Polityka historyczna PRL po³¹czy³a starcie Mieszka z 972 roku i forsowanie Odry z 1945 roku w jedn¹ opowieœæ o serii odwiecznych wojen Polaków z pr¹cymi na wschód Niemcami. W ten sposób potwierdzano historyczn¹ polskoœæ tych terenów, które po wojnie wróci³y do macierzy i powojenn¹ granicê PRL, której Niemcy przez lata nie uznawali. W czerwcu 1972 roku, w ramach obchodów 1000-lecia bitwy, na pobliskiej Górze Czcibora ustawiono wysoki kamienny pomnik przedstawiaj¹cy or³a z rozpostartymi skrzyd³ami. Pomnik ma 15 metrów wysokoœci i wa¿y 300 ton. W pobli¿u umieszczano tak¿e upamiêtniaj¹c¹ bitwê mozaikê. Przyg. J. Szczepkowska
Na wzniesieniu nazwanym gór¹ Czcibora, które znajduje siê na zachód od Cedyni 24 czerwca 1972 roku ods³oniêto „Pomnik Polskiego Zwyciêstwa nad Odr¹”, upamiêtniaj¹cy tysi¹clecie Bitwy pod Cedyni¹. Wiedzie do niego 270 kamiennych schodów. Przy schodach prowadz¹cych do pomnika znajduj¹ siê tablice z napisami w jêzyku polskim, rosyjskim, angielskim i niemieckim.
to byæ swoista gwarancja niepodejmowania dzia³añ wymierzonych w interesy cesarstwa. Hodo zachowa³ urz¹d margrabiego a¿ do œmierci w 993 roku.
Mozaika przedstawiaj¹ca bitwê pod Cedyni¹, fragment kompleksu pomnika na Górze Czcibora
Wyrok cesarski okaza³ siê zatem stronniczy, a stosunki pomiêdzy ksiêstwem polskim i cesarstwem uleg³y znacznemu pogorszeniu. I gdyby nie œmieræ Ottona,
Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
12
www.kurierplus.com
Dla cia³a i dla ducha
Czes³aw Karkowski
W sprawie sera Pozostañmy jeszcze przy nabiale na p³ótnach starych mistrzów. Tym razem ser – zapomniany i pomijany w poprzednich tekstach, a tymczasem by³ silnie obecny na holenderskich zw³aszcza p³ótnach. Ser w Holandii nale¿a³ do wiktualiów po¿¹danych, stosunkowo drogich, jeœli gatunek wymaga³ specjalnej, mozolnej sztuki dojrzewania. Jego obecnoœæ stanowi³a niezbêdny element dobrego posi³ku. A gdy go brak³o na stole, mo¿na przynajmniej by³o obejrzeæ jego wizerunek na obrazie. Holenderskie sery Nawiasem – w tym cyklu dominowaæ bêdzie malarstwo holenderskie. Z uwagi na specyfikê tej sztuki – w odpowiedzi na zapotrzebowanie spo³eczne – po¿ywieniu i jego przedstawieniom artyœci poœwiêcali sporo uwagi. ¯ywnoœæ na obrazach spe³nia³a wielorakie funkcje i o tym bêdzie tekst poni¿szy (powiedzmy – podstawowy), i wiele dalszych. Czyli o czym? O konkretnych dzie³ach, które zarazem stanowiæ bêd¹ sposobnoœæ do refleksji ogólnej na temat kulturowej roli pokarmów w tej specyficznej spo³ecznoœci, jak i w zachodnim œwiecie w ogóle. Oto obraz Floris van Dycka (ok. 15751651) malarza z holenderskiego Haarlemu, w którym spêdzi³ niemal ca³e ¿ycie (z krótk¹ wizyt¹ w Rzymie). Wiód³ nieciekaw¹ egzystencjê wziêtego twórcy, cenionego rzemieœlnika (choæ dziœ powiedzielibyœmy – artysty) w mieszczañskim spo³eczeñstwie. Traktowany z równym powa¿aniem co bednarz, czy piwowarnik i inni wytwórcy po¿ytecznych przedmiotów codziennego u¿ytku, nie narzeka³ na brak klientów na swój towar. Taka by³a jedna z podstawowych ró¿nic miêdzy malarstwem holenderskim i flamandzkim tzw. z³otego wieku (XVII), a sztuk¹ innych krajów zachodniej Europy. Tam artysta ¿y³ ze sprzeda¿y swoich wyrobów, niekiedy dobrze, niekiedy Ÿle, jak przyk³adowo Rembrandt, który na swej sztuce dorobi³ siê ca³kiem sporego maj¹tku, ale przesadzi³ z wiar¹ we w³asne powodzenie i w koñcu zbankrutowa³. Zasadniczo jednak dobrym malarzom, a takich by³o w tych krajach mnóstwo, dobrze siê wiod³o – nabywcami ich dzie³ byli bogatsi rzemieœlnicy, kupcy, bankierzy – zamo¿niejsi mieszczanie. W innych krajach artysta-malarz niemal bez reszty zale¿a³ od bogatego patrona. Rezydowa³ na dworze króla albo innego mo¿now³adcy i on by³ niemal wy³¹cznym odbiorc¹ jego sztuki. Jego artystyczny byt zale¿a³ od ³aski patrona. Sprzeda¿ „na rynku” rzecz niepewna i dostarcza³a ograniczonych dochodów. W Polsce sytuacja malarza by³a jeszcze inna – na pañskich dworach nie widziano potrzeby utrzymywania artystów, zapotrzebowanie na sztukê malarsk¹ by³o nik³e, choæ przecie¿ na inne zbytki szastano pieniêdzmi. Swoist¹ niechêæ do obrazów podsyca³y kontrreformacyjne nastroje silnie zalecaj¹ce od¿egnywania siê od pychy wspania³ych wizerunków. Twórcy, skrêpowani dodatkowo surowymi rygorami przepisów cechowych, w³aœciwie skazani byli na podrzêdne, dekoracyjne zamówienia na sw¹ sztukê, w najlepszym wypadku – na zlecenia koœcielne. Oryginalnoœæ, innowacyjnoœæ twórcza by³a surowo têpiona. Natomiast wêdrowni artyœci (zwykle anonimowi) mieli siê ca³kiem dobrze.
Floris Van Dyck – Martwa natura
Floris Van Dyck – Gatunki sera: Martwa natura (fragment)
Wracaj¹c po tej przyd³ugiej dygresji do sera. Floris van Dyck by³ jednym z pierwszych, co nie znaczy – jedynym, który wprowadzi³ nowy temat – martwych natur, jak¿e po¿¹danych przez nabywców malarstwa. Owe wczesne (z pierwszych dekad XVII wieku) kompozycje reprezentowa³y swoist¹ surowoœæ jad³a – w przeciwieñstwie do póŸniejszego tzw. bankietowego stylu. O nim innym razem. Skromny posi³ek Floris van Dyck namalowa³ wiele wariantów tego obrazu. Ten który omawiam, powsta³ oko³o 1608 roku. Trójk¹tna kompozycja pozwala wyeksponowaæ g³ównego „bohatera” obrazu – ser w dwóch gatunkach. Poni¿ej, na opadaj¹cych „bokach” przedstawienia – jab³ka na tacy (srebrnej albo cynowej), pomiêdzy nimi bu³ka i obok kieliszek – typowy dla holenderskiego sto³u tzw. roemer z odrobin¹ bia³ego wina. Z drugiej strony – kiœæ winogron i jab³ko. Na przednim planie rozrzucone orzechy, bu³ka na tacy i po³ówka jab³ka; parê pu-
Clara Peeters – Martwa natura z serami (fragment)
stych ³upinek i najbardziej zastanawiaj¹ca – zwisaj¹ca ze sto³u zesch³a skórka obranego jab³ka – z drugiej po³ówki le¿¹cej na stole? Akcent religijny – „Ewa” ju¿ swoj¹ czêœæ zjad³a? Sugestia „œwiata ³akomych marnoœci” – wszystko przemija, brzydnie, wiêdnie? A mo¿e po prostu popis wirtuozerii artystycznej zwiêkszaj¹cej maksymalny realizm przedstawienia i efekt z³udzenia rzeczywistoœci? Tê sam¹ rolê spe³nia wysuniêty poza brzeg sto³u talerzyk z bu³k¹; nic, tylko dotkn¹æ! Z ca³oœci kompozycji znaæ ogromn¹ dba³oœæ artysty o najdrobniejsze szczegó³y – odbite œwiat³o na winogronach, refleksy na naczyniach i w kieliszku. Warto przyjrzeæ siê detalom obrazu Floris van Dycka, aby doceniæ jego mistrzostwo. Ktoœ je bardzo skromnie, powiem – oszczêdnie. To dopiero pocz¹tek œniadania – chleb ani ser jeszcze nie ruszone, wino mo¿e ju¿ nieco skosztowane. Œniadanie zdrowe, po¿ywne, jarskie. I dziœ powinniœmy tak jeœæ. W tym efektownym, starannie wyeksponowanym obrazie, gdzie poszczególne
elementy po¿ywienia s¹ wyraŸnie przedstawione, w sensie – oddzielone od siebie, wzajem nie zas³aniaj¹ siê, kontekst spo³eczno-religijny jest najwa¿niejszy: artysta sugeruje jedn¹ z cnót kardynalnych – powœci¹gliwoœæ, umiar w jedzeniu. Zarazem oszczêdnoœæ i porz¹dek – cechy, z których s³ynê³o i do dziœ s³ynie spo³eczeñstwo tego kraju. Poza tym nieoczekiwana kariera tych wczesnych holenderskich martwych natur wynika³a z surowych zasad kalwinizmu. Ruch ikonoklastów purytañskiej rewolucji Cromwella w Anglii by³ nieco póŸniejszy, ale ju¿ na kontynencie wzbiera³y si³y wrogie ze wzglêdów religijnych wizerunkom istot ¿ywych, zw³aszcza ludzi. Przedstawiciele ró¿nych od³amów protestantyzmu otwarcie wypowiadali siê przeciwko idolatrii, choæ nie nawo³ywali wprost do niszczenia obrazów, jak to siê sta³o wkrótce w Anglii. Miêdzy innymi z tego nurtu duchowego narodzi³ siê pomys³ martwych natur komunikuj¹cych religijne treœci. m
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
13
Stany wewnêtrzne
Weronika Kwiatkowska
Maine (I) W³aœciwie mo¿na by siê st¹d nie ruszaæ. Od œwitu do nocy obserwowaæ spektakl. Najpierw z³oto-pomarañczowe ³uny. Potem chwila jasnoœci. Jakby ktoœ miêkk¹ szmatk¹ przetar³ szybê. I nagle jest. Niebieskie. Patrzeæ jak barwa tê¿eje. I przyp³ywaj¹ ob³oki. Pojawia siê pierwszy ¿agiel. Potem nastêpne. Na horyzoncie wyrastaj¹ wzgórza. I latarnia morska, do której prowadzi kamienny falochron. Z lewej strony sceny – port. I s³aby zarys miasteczka. Proscenium – g³adka tafla wody – odbija kolor nieba. Bli¿ej widowni – niewielka tratwa. I ³ódka, z której s¹siad ³owi ryby. Z lo¿y s³ychaæ szum wiatru i fale ³agodnie bij¹ce o brzeg. Wieczorne przedstawienie ma wiêcej dramaturgii. Najpierw seledyny, ró¿e i fiolety. Potem jadowite oran¿e i czerwienie. Podkreœlone mocn¹ kresk¹ kontury. I wreszcie czerñ z migaj¹cymi gwiazdami œwiate³. Nic dwa razy siê nie zdarza. Nie ma dwóch podobnych nocy. O brzasku inny œpiewa ptak. Zmierzchy pachn¹ dzikimi trawami. Albo s³on¹ woni¹ butwiej¹cych alg. Zmienia siê faktura powietrza. Mg³a,
jak wata szklana, wype³nia pejza¿. Spada z ³oskotem kotara burzowych cumulonimbusów. Wiatr przewraca szklane flakoniki na stole. Zaczyna padaæ. P³atki zerwanych na ³¹ce kwiatów przyklejaj¹ siê do blatu sto³u jak znaczki. Ziemia paruje, oddycha. Niestrudzony scenograf co rusz zmienia dekoracje i kostiumy. W³aœciwie nie trzeba wychodziæ z domu. Mo¿na zostaæ na tarasie i patrzeæ. Ale coœ w œrodku przywo³uje. Pogania. Wiêc tu¿ po œniadaniu wyruszamy na pierwszy szlak. Psy nadaj¹ tempo. Biegn¹ w¹skimi œcie¿kami, co rusz przystaj¹c i ogl¹daj¹c siê na niemraw¹ wycieczkê z³o¿on¹ z czterech przedstawicieli homo sapiens. Zza zielonej œciany wychyna ocean. Maine rozwi¹zuje odwieczny wakacyjny dylemat: w góry czy nad morze. Nie trzeba wybieraæ. Skaliste wybrze¿e, ³añcuchy wzniesieñ i szmaragdowe wody Atlantyku – po³¹czenie doskona³e. Wspinamy siê ³agodn¹ œcian¹ Beech Hill Preserve i odpoczywamy w cieniu domu zbudowanego z kamieni, na dachu którego wyros³a ³¹ka. Polne kwiaty, dzikie trawy, mech. Wygl¹da jak z bajki o czarownicy i niegrzecznych dzieciach. S³ychaæ jak uwijaj¹ siê owady. Zbocza gór maj¹ kolor malachitu. Drzewa – zieleni Veronese’a. Polany s¹ natrêtnie jaskrawe, jadowicie ¿ó³te.
£aweczka Jan Latus Moje miejsce zamieszkania w Warszawie ma wiele zalet. Osiedle niewysokich domków z czerwonej ceg³y, piêknie zaprojektowana i starannie pielêgnowana zieleñ, zapewniaj¹ce bezpieczeñstwo ogrodzenie i brama na kod, plac zabaw dla dzieci. Brakuje tylko ³aweczki. Na osiedlu mieszka sympatyczne ma³¿eñstwo emerytów. Poniewa¿ ¿ona nie pozwala paliæ w domu, m¹¿ wychodzi przed klatkê schodow¹, a czasem przycupnie na czymœ w rodzaju murku, wciœniêtego miêdzy komórkê na rowery a p³ot. Tam sobie siedzi i coœ czyta. Bo na osiedlu nie ma przecie¿ ³aweczki. Czytam opinie warszawiaków na temat nowych osiedli, tych piêknych, grodzonych, z drzwiami na kody, podziemnymi parkingami, szklanymi balustradami balkonów i bia³ym tynkiem œcian. Nie ma na nich ³aweczek. Zak³ada siê, ¿e ka¿dy mieszkaniec wjedzie swoim samochodem, rzadko – jak ja – wejdzie pieszo na osiedle, a nastêpnie szybko uda siê do swojego mieszkania. Tam, na kanapie przed telewizorem lub fotelu przed komputerem, siedzieæ wolno. Przy okazji dyskusji o braku ³awek pojawia siê odwieczny argument ludzi bêd¹cych przeciw czemukolwiek: bo to przeszkadza, bo bêdzie ha³as, usi¹d¹ menele lub bezdomni i bêd¹ zaczepiaæ prze-
chodniów, piæ wino, a mo¿e nawet bêd¹ na tej ³awce spaæ. A jeœli usi¹d¹ ludzie m³odzi, to pewnie bêd¹ to dresiarze, ¿³opi¹cy piwo z puszki i tylko szukaj¹cy okazji by kogoœ zaczepiæ, obraziæ, lokalne dziewczyny atakowaæ s³owami a ch³opaków piêœciami. Bo ludzie boj¹ siê innych ludzi. Lepiej wiêc nie stwarzaæ okazji do interakcji, do gromadzenia siê, ¿ycia towarzyskiego. Niech wszystko teraz dzieje siê w domu albo zdalnie. Pamiêtam z dzieciñstwa ³awkê na podwórku. Co prawda nie udziela³em siê strasznie w zabawach z rówieœnikami, zawsze by³em dziwny, ale z mojego parterowego okna s³ysza³em, ¿e na ³awce siê dzia³o. Starsze ode mnie ch³opaki flirtowa³y z chichocz¹cymi dziewczynami, ktoœ uparcie próbowa³ odegraæ na gitarze jakiœ przebój, na przyk³ad grupy Deep Purple. Owszem, czasem zabrzêcza³y butelki piwa i wina, ale w sumie to towarzystwo nie by³o groŸne – w koñcu rodzice z okien bloków mogli ich zawsze przywo³aæ krzykiem do porz¹dku. Ale ³aweczek ju¿ nie ma. Zostawiono je w starych parkach: Saskim, Dreszera, £azienkowskim, krakowskich Plantach. £awki wygl¹daj¹ tam tak, jak zawsze powinny: z drewnianych desek, z wygiêtym oparciem, na krañcach z pod³okietnikami z kutego ¿elaza. Zniszczone przez deszcze, z wydrapanymi sercami przebitymi strza³¹ i imionami ukochanych, odmalowywane, a¿ farba siê z³uszczy. Pamiêtam takie ³awki z dzieciñstwa, bo siedzia³y na nich moja mama, ciocia i babcia, gdy ja le¿a³em w zaparkowa-
Kilka minut póŸniej jemy lunch w porcie miasteczka Camden. Tu wszystko jest bia³o-niebieskie. Przy deptaku zacumowa³y ¿aglówki i statki z ogromnymi masztami, które zabieraj¹ chêtnych na wycieczkê. Mo¿na wypo¿yczyæ kajaki. Albo motorówkê. Wilk morski, w granatowym berecie, z siw¹, wypielêgnowan¹ brod¹, zaprasza na pok³ad. W parku, przed bibliotek¹, koncert skrzypcowy. Publicznoœæ siedzi na kocach i rozk³adanych krzese³kach. Raczej tutejsi, turystów niewielu. Lipcowe popo³udnie s¹czy siê niespiesznie. Po drodze odwiedzamy farmê. Skrzynki z kalafiorami wielkoœci d³oni, wysypano lodem. Piêtrz¹ siê stosy czosnku z zielonymi ³odygami i czerwonej cebuli. Truskawki prosto z pola. Dorodne sa³aty. Rzodkiewki. Wybieram okaza³¹ kalarepê. A potem, w plastrach, jem na surowo. Nuc¹c frazê z piosenki Rojka, ¿e plagiaty dzieciñstwa to wakacje i œwiêta. Nazajutrz kolejny park. Efektowne g³azy, klify i strumienie. Siadamy na chwilê przy piknikowym stole, ¿eby napoiæ psy zmêczone wysi³kiem i s³oñcem. Ale te wyrywaj¹ siê w stronê auta, wiêc szybko podnosimy siê do wyjœcia. Zapinamy pasy
i postanawiamy odwiedziæ jeszcze jedno miejsce, oddalone o jakieœ dziesiêæ minut samochodem. Parkujemy i zaczynamy wêdrówkê w stronê oceanu. Zobacz jakie ³adne te rdzawe kwiatki – mówi D., wskazuj¹c na kraj œcie¿ki. Siêgam po aparat. I w u³amku sekundy wiem, ¿e nie mam go przy sobie. I ¿e nie zostawi³am w aucie, ale w poprzednim parku, na ³awce. Zgroza. Panika. Histeria. K. biegnie do samochodu, ja za nim, bo z niejasnych przyczyn okazuje siê, ¿e trzymam jego telefon w d³oni. Rusza z piskiem opon. Czekamy. W g³owie korowód mo¿liwych scenariuszy. Liczenie strat. Nie tylko finansowych. To niemo¿liwe, ¿eby siê odnalaz³. Minê³o ju¿ prawie pó³ godziny. Po pla¿y chodzili ludzie. Na stoliku obok sta³o niedopite piwo. Ktoœ po nie z pewnoœci¹ wróci. Zobaczy sprzêt warty kilka tysiêcy dolarów. I zabierze. Nie mo¿e byæ inaczej. A mo¿e jednak? Jak mówi wyœwiechtane przys³owie – nadzieja umiera ostatnia. Czekamy. Liczymy sekundy, minuty. W koñcu dzwoni telefon. Jest! Odnalaz³ siê. Czeka³ w tym samym miejscu. Cud! Cud nad Jesionowym Stawem! CDN
Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com
nym obok wózku albo, ju¿ starszy, biega³em sobie wokó³. £awki by³y miejscem rozmów tak¿e ludzi obcych, wszak siadywali na nich d¿entelmeni w marynarce, p³aszczu i kapeluszu, a panie w sukienkach. Kulturalny pan czyta³ gazetê lub ksi¹¿kê, pani pismo kobiece lub robi³a na drutach. Czasem jedno z nich siêga³o po kanapkê, jab³ko, kruche ciastko. Nie by³o wtedy smartfonów, coli w puszkach i kebabów. £awka by³a postojem dla ludzi spêdzaj¹cych czas w niezrozumia³y dziœ sposób: spaceruj¹c. Dziœ robi¹ to w parkach starsi ludzie. M³odsi tylko wtedy, gdy ci¹gn¹ ze sob¹ dzieci. Dla m³odych s¹ œcie¿ki rowerowe, po których mkn¹ drogimi rowerami, elektrycznymi hulajnogami i innymi zaawansowanymi technicznie, modnymi pojazdami. Dla jad¹cych szybkim pojazdem ³aweczka nie jest potrzebna, wystarczy pit stop, moment na tankowanie, ³adowanie, baton energetyczny. Dlatego elektryczne rowery, wrotki i deskorolki mkn¹ po ca³ej Warszawie, ale ³awek w niej coraz mniej. Ale przecie¿ nie tylko w Warszawie. Pozbawiony ³awek jest te¿ Nowy Jork. Owszem, s¹ w du¿ych parkach, a w miejscach turystycznych, jak Times Square, stawia siê czasem jakieœ dziwne siedziska, p³askie ³awy, betonowe kostki, jakieœ ni to pufy ni to le¿aki. Zak³ada siê jednak, ¿e nowojorczyk nie ma czasu ani cierpliwoœci, by siedzieæ na ³awce, a turyœcie szkoda bêdzie na to czasu. Jeœli ju¿ to niech to bêdzie stolik w kawiarnianym ogródku, gdzie przynajmniej wyda pieni¹dze. Albo siedzisko w jakimœ oœrodku kultury lub ksiêgarni, gdzie ka¿dy, wygiêty w dziwne pozy, i tak patrzy siê w swój ekran. £awka potencjalnie grozi, ¿e ktoœ za wygodnie siê na niej poczuje, mo¿e siê na przyk³ad po³o¿yæ a nawet zasn¹æ, zaj-
muj¹c innym cenne miejsca. Dlatego w nowojorskim metrze, gdzie bezdomni zawsze byli plag¹, dominuj¹ indywidualne siedziska, a na peronach ³awki nie maj¹ oparæ a ich siedzenie, poprzedzielane poprzecznymi sztachetami, przypomina po³o¿on¹ drabinê. Spaæ na tym siê nie da. Podobnie na lotniskach: stoj¹ w poczekalniach tysi¹ce foteli w rzêdach, poprzedzielanych porêczami. Niech ludzie siedz¹ ca³¹ noc w oczekiwaniu na kolejny lot. Lotnisko to nie darmowe noclegowisko! W mojej ukochanej Azji jest pod tym wzglêdem jeszcze gorzej. Parków tam za bardzo nie znaj¹, a ulice to kaniony bez trotuarów, zapchane samochodami i motorami, a na poboczach, którymi trzeba siê przeciskaæ, stoj¹ przeró¿ne budki, sklepy i stragany. Jeœli ktoœ tu przysi¹dzie, to na malutkim jak dla dziecka, plastikowym taborecie, ¿eby szybko zjeœæ miskê ry¿u. Wróæmy do Europy, do Polski, gdzie miskê ry¿u ma przecie¿ obiecan¹ ka¿dy obywatel, i to przez samego premiera. Na ³aweczce w £azienkach raczej nie bêdziemy siedzieæ z tak¹ misk¹, bo nieporêcznie i jakoœ nie wypada. Bêdziemy jeœæ w domu, po otwarciu zakodowanych drzwi. Szkoda, ¿e nie ma na moim osiedlu, ¿adnym nowym osiedlu, ³awek. Poniewa¿ nie mam balkonu, móg³bym na takiej ³awce sobie posiedzieæ korzystaj¹c z lata, poczytaæ ksi¹¿kê, opaliæ siê. Przy okazji wreszcie pozna³bym mo¿e s¹siadów, których widujê tylko wtedy, gdy wyprowadzaj¹ psy lub wynosz¹ œmiecie. Ale, gdybym ich pozna³, mo¿e bardzo bym siê ich poziomem rozczarowa³ albo zdenerwowa³ ich pogl¹dami? Mo¿e wiêc w spo³eczeñstwie mizantropów nie powinno byæ ³awek? m
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
14
www.kurierplus.com
GRUBE RYBY I PLOTKI
Weronika Kwiatkowska
Janina Ochojska ma na g³owie przyrz¹d s³u¿¹cy do prostowania krêgos³upa po chorobie polio. 1990 r.
Pierwsze biuro Fundacji Equilibre przy ulicy Miodowej. 1993 r.
Janina Ochojska i Markiem Edelmanem z konwojem humanitarnym w Sarajewie. 1995 r.
Janina i Tadeusz Mazowiecki podczas wywiadu w ramach Komitetu Odbudowy Szkó³ w Sarajewie. 1997 r.
Nagranie piosenki na 20-lecie Polskiej Akcji Humanitarnej. 2012 r.
Janina Ochojska by³a honorow¹ uczestniczk¹ sztafety znicza olimpijskiego przed Zimow¹ Olimpiad¹ w Korei Po³udniowej. 2018 r.
„Pomaganie jest uzale¿niaj¹ce. Jak siê raz zobaczy efekt swojej pomocy, chce siê wiêcej i wiêcej. Nic innego nie daje ju¿ równej satysfakcji” – mówi Janina Ochojska, aktywistka, za³o¿ycielka i prezeska Polskiej Akcji Humanitarnej. „Od dziecka marzy³am, ¿eby zostaæ astronomem, by³am pewna, ¿e tak siê stanie, ale czym s¹ nawet te wielkie zdobycze astronomiczne, kiedy mo¿esz uratowaæ ludzkie ¿ycie, które jest bezcenne! Do tego siê nie przyzwyczajasz, za ka¿dym kolejnym razem jest to tak samo piêkne uczucie” – twierdzi wolontariuszka. Powodem, dla którego Ochojska wybra³a pomaganie jako sposób na ¿ycie, by³a jej w³asna niepe³nosprawnoœæ. „Wychowywa³am siê g³ównie w sanatoriach, szpitalach, w domu tylko bywa³am – na urlopie! Moi wychowawcy, rehabilitanci byli szalenie m¹drymi ludŸmi. Uczyli nas samodzielnoœci, sprawczoœci, solidarnoœci. Uczono nas, ¿e musimy sobie wzajemnie pomagaæ, bo kole¿anka, która ma sparali¿owane rêce, nie napije siê, nie zje sama. W domu by nas wyrêczano, mamusia, tatuœ, babcia skakaliby wokó³ córeczki z niepe³nosprawnoœci¹, obs³ugiwaliby j¹, a w tych oœrodkach i sanatoriach uczono nas odpowiedzialnoœci za siebie i za innych” – wspomina dzia³aczka. „Potem, kiedy by³am ju¿ nastolatk¹, trafi³am w kolejne genialne miejsce, do oœrodka w Œwiebodzinie. Tam spêdzi³am trzy lata liceum. To by³o prawdziwe, wspania³e wychowanie obywatelskie. Nasi wszyscy nauczyciele byli wyj¹tkowi. Do takich sanatoriów, szpitali i oœrodków wysy³ano, a mo¿e raczej zsy³ano, tych niepokornych wychowawców. I temu zawdziêczam w³aœnie to, jak zosta³am ukszta³towana” – twierdzi Janina Ochojska. „Wesz³am w œwiat jako osoba przekonana, ¿e nie mogê ¿yæ wy³¹cznie swoim ¿yciem, tylko dla siebie. Wyjecha³am na studia do Torunia, najpierw do³¹czy³am do duszpasterstwa akademickiego, tam te¿ uczy³am siê ofiarnoœci, zaanga¿owania. Potem by³a opozycja demokratyczna. Nie by³am ¿adnym wielkim dzia³aczem, ale mia³am przydzielone swoje zadania i je wykonywa³am. Dwa razy by³am aresztowana, ale nawet nie siedzia³am. To te¿ by³a bardzo dobra, cenna lekcja aktywnoœci spo³ecznej. Kiedy powsta³a Solidarnoœæ, te¿ do niej do³¹czy³am. Obraca³am siê w krêgu ludzi-spo³eczników. To wszystko zrobi³o
Dziœ Janina Ochojska jest pos³ank¹ w Parlamencie Europejskim.
swoje. Kiedy skoñczy³am astronomiê, dosta³am pracê w pracowni Astrofizyki PAN-u – uwa¿a³am, ¿e moje ¿ycie jest urz¹dzone, ale wybuch³ stan wojenny. A na mojej drodze stanêli ludzie, którzy przyje¿d¿ali do Polski z pomoc¹” – wspomina Ochojska. „Zosta³am wolontariuszk¹ Fundacji EquiLibre. Doœæ szybko z t¹ francusk¹ fundacj¹ pojecha³am do Sarajewa. Postanowi³am potem wys³aæ tam „swój” konwój z Polski; jak wys³a³am jeden, trzeba by³o wys³aæ kolejny i nastêpny… Konwój jest form¹ pomocy, ale o wiele lepsz¹ œcie¿k¹ pomagania s¹ misje, to dawanie ludziom wêdki, a nie ryby. Wiêc PAH zaczê³a zak³adaæ misje – pierwsz¹ w Czeczenii, a potem by³y Afganistan, Irak, Somalia, Sudan Po³udniowy i wiele innych krajów. I tak zosta³o. To jest fascynuj¹ca praca, naprawdê, dziœ nie wyobra¿am sobie, ¿ebym mog³a oddaæ siê w ¿yciu czemuœ innemu” – twierdzi za³o¿ycielka PAH-u. „Polacy s¹ lepsi, ni¿ sami o sobie myœl¹. Jesteœmy wra¿liwi, jest w nas empatia. Polska Akcja Humanitarna uros³a tak przecie¿ dlatego, ¿e by³o tyle osób, które nas wspiera³y. Mnie ta ogromna fala pomocy dla naszych wschodnich s¹siadów nie zaskoczy³a. Spodziewa³am siê, ¿e tak siê stanie, ¿e otworzymy swoje domy, zaprosimy Ukraiñców pod swoje dachy. Wspania³e by³o dla mnie obserwowanie, jak du¿¹ wiedzê organizacyjn¹ maj¹ wolontariusze, to mnie wrêcz zaskoczy³o. Zdaliœmy egza-
min z pomocy na pi¹tkê!” – mówi Ochojska. I dodaje: „Mamy potencja³, potrzebujemy tylko m¹drych przewodników”. Na pytanie, czy los obszed³ siê z ni¹ ³askawie, prezeska PAH-u odpowiada: „£askawie, nie³askawie – to kwestia podejœcia. Czerpiê si³ê w³aœnie z tego, o czym ca³y czas rozmawiamy. Jak zachorowa³am na raka, proszê mi wierzyæ, pomyœla³am od razu o tym jak o zadaniu. Powiedzia³am sobie przede wszystkim, ¿e choroba nie mo¿e przerwaæ mojego ¿ycia, moich planów. Postanowi³am te¿ powiedzieæ o tym publicznie, ¿e mam raka piersi, ¿e jak najszybciej zaczynam leczenie, chcia³am byæ u¿yteczna z moj¹ chorob¹. Chcia³am, ¿eby osoby, które s¹ w podobnej sytuacji, mog³y skorzystaæ na moim niepoddawaniu siê. I mam nadziejê, ¿e tak siê sta³o. W³aœciwie to wiem, ¿e tak siê sta³o. Ludzie zaczêli do mnie pisaæ. Najpierw to by³y serdeczne ¿yczenia zdrowia, ale szybko sta³o siê to drog¹ komunikacji – wsparcia: „Ja te¿ zachorowa³am, co robiæ, jak to znieœæ?” itd. Okaza³o siê, ¿e to moje skromne doœwiadczenie mo¿e ludziom pomóc” – wspomina Ochojska. I dodaje: „Niepe³nosprawnoœæ nauczy³a mnie, ¿e z ka¿dej, nawet najtrudniejszej sytuacji mo¿na coœ dobrego wynieœæ. Nigdy nie zapomnê spotkania z pewnym mê¿czyzn¹, ojcem studenta, bardzo uzdolnionego matematycznie, który zosta³ zat³uczony przez kiboli. Stworzy³ organizacjê, która wspiera
rodziców, których dzieci zginê³y w sposób nag³y. On powiedzia³: <Wie pani, chcia³bym bardzo, ¿eby mój syn ¿y³, ale zawdziêczam synowi to, ¿e robiê coœ dobrego, coœ dla innych. Skoro to ju¿ siê sta³o, zamiast rozpamiêtywaæ i rozpaczaæ, mogê dzia³aæ dla innych>. Pomyœla³am sobie wtedy, ¿e je¿eli nawet z takiej tragedii, jak¹ jest utrata dziecka – chyba nie ma wiêkszej – ktoœ potrafi wyci¹gn¹æ coœ pozytywnego, to oznacza, ¿e ze wszystkiego mo¿na! To jest mój sposób podejœcia do ¿ycia. Z ka¿dego najczarniejszego punktu, miejsca mo¿na wybrn¹æ, wydostaæ siê z czymœ dobrym, pozytywnym <w rêku>”. Janina Ochojska wspomina ksiêdza Tischner’a który, gdy zachorowa³ na raka krtani i wszyscy mówili, ¿e to wielka niesprawiedliwoœæ, odpowiada³ skromnie: Ale jakim ja jestem wyj¹tkiem? Wolontariuszka twierdzi, ¿e „nikt z nas nie dostaje obietnicy, ¿e nie bêdzie chorowa³, ¿e nie spotka go jakieœ nieszczêœcie” I wyjaœnia: „¯ycie nie jest tylko pasmem szczêœcia, i dobrze, bo co byœmy mieli wtedy doceniaæ? ¯ycie jest pasmem przeplataj¹cych siê zdarzeñ, raz wiêcej jest tych dobrych, raz wiêcej trudnych, z³ych” – t³umaczy dzia³aczka. „Mnie w³aœnie w Œwiebodzinie moi wychowawcy, lekarze nauczyli patrzeæ na tê moj¹ niepe³nosprawnoœæ jako na dar. Mówili nam: <Dano wam, a nie odebrano, macie coœ wiêcej ni¿ inni>. Dla wielu mo¿e zabrzmieæ to irracjonalnie. Ale dziœ, z perspektywy lat, jak patrzê na moje ¿ycie – pe³ne, bogate w cudownych ludzi – to jak mam nie postrzegaæ tego, co je naznaczy³o, jako daru w³aœnie? Mia³am osiem miesiêcy, kiedy zachorowa³am na polio, gdzie bym dzisiaj by³a, gdyby nie to wydarzenie?” – pyta retorycznie Janina Ochojska. I podsumowuje: „Mam piêkne ¿ycie i poczucie, ¿e to w³aœnie choroba je zdeterminowa³a. Nawet nie mam potrzeby, by wyobra¿aæ sobie, co by by³o, gdyby nie polio, nie mam potrzeby, bo jest tak piêknie. Cieszê siê z mojego ¿ycia. I to wcale nie znaczy, ¿e nie bywa mi trudno, nie budzê siê ka¿dego dnia jak skowronek. Je¿d¿ê teraz na wózku, oczywiœcie wola³abym jeszcze móc chodziæ, mo¿e siê uda, a mo¿e ju¿ nie. Zobaczymy, ale nie bêdê rozpaczaæ i u¿alaæ siê nad sob¹. Kocham ¿ycie”. m
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
15
Dooko³a sto³u
Adam Ma³osolny
Smak pustyni - historia cukierków z kaktusa Cukierki to temat rzeka. Mo¿na je zrobiæ ze wszystkiego co posiada cukier. Wystarczy zmieszaæ s³odk¹ substancjê z mlekiem, skarmelizowaæ i zrobiæ z tego ca³¹ torbê cukierków. Jednak w Ameryce, jeszcze sto lat temu, najbardziej popularne cukierki robiono z rosn¹cych na pustyni kaktusów. Kaktusy nale¿a³y do gatunku Echinocactus i do dziœ s¹ popularnym, parapetowym sukulentem. W Polsce nieco przewrotnie nazywa siê je „fotelem teœciowej”. Historia cukierków z kaktusa zaczyna siê w 1891 roku, gdy maj¹cy zaledwie 12 lat Dominic Donofrio jecha³ poci¹giem, który niespiesznie pokonywa³ pustkowia Arizony. Dominic by³ w³oskim imigrantem i Arizona mia³a siê staæ jego ziemi¹ obiecan¹.
K
rajobraz za oknem poci¹gu by³ monotonny, ale rdzawa, pustynna ziemia Arizony nie by³a martwa. Porasta³y j¹ najrozmaitsze gatunki kaktusów. Najpopularniejszy i najczêœciej spotykany na pustyni kaktus wygl¹dem przypomina³ naszpikowan¹ kolcami beczkê. Mimo swojego niezbyt przyjemnego wygl¹du kaktusy te zbierali Indianie Pima, którzy nazywali je visnaga. Dominik pochodzi³ z rodziny w³oskich cukierników i kiedy wreszcie dotar³ do Phoenix w Arizonie, znalaz³ zatrudnienie w fabryczce cukierków swojego brata. Doskonale zna³ proces produkcji cukierków i zauwa¿y³, ¿e Indianie gotowali pozbawione kolców kaktusy jako czêœæ swojego posi³ku. Kaktus sam w sobie nie ma smaku, ale w po³¹czeniu z ostrymi sosami i zio³ami by³ smakowitym dodatkiem do indiañskiego obiadu. Pewnej nocy m³ody Dominik mia³ sen. Œni³a mu siê pustynia Arizony pe³na k³uj¹cych kaktusów, które we œnie zamienia³y siê w miliony dolarów. Sen by³ tak intensywny, ¿e Dominik uwierzy³, ¿e jest proroczy i mo¿e siê ziœciæ. Postanowi³ zamieniæ kaktusy na cukierki. W 1905 r. odkupi³ od brata fabryczkê cukierków i zacz¹³ wprowadzaæ swoje marzenie w ¿ycie.
D
ominik doskonale pamiêta³ co z kaktusami robili Indianie. Kaktusy z gatunku Echinocactus nie zawieraj¹ w sobie zbyt wiele cukru i pomys³ aby robiæ z nich cukierki na pierwszy rzut oka wydawa³ siê pozbawiony sensu. Jedyne co by³o pewne to, ¿e kaktusów w Arizonie by³o pod dostatkiem. Ros³y gdzie okiem siegn¹æ. Dorasta³y do ponad metra wysokoœci i wa¿y³y nawet 40 kilogramów sztuka! Do tego by³y zupe³nie za darmo. Dominik zatrudni³ ludzi, którzy zaczêli je wycinaæ i zwoziæ do jego fabryczki w Phoenix. Ju¿ na miejscu z kaktusów odcinano kolce, obierano ze skóry, krojono w kostkê, a nastêpnie gotowano w syropie cukrowym. Kaktus jest bardzo odporny na temperaturê i utrzymywa³ swój kszta³t, nie rozpadaj¹c siê podczas gotowania na miazgê. Po ugotowaniu w syropie cukrowym, kostki kaktusa styg³y, a cukier, którym nasi¹k³y przechodzi³ proces krystalizacji i kaktus twardnia³. Po ostygniêciu ca³y proces powtarzano i kaktusowe kostki znów trafia³y do kot³a z syropem cukrowym by potem znów zastygn¹æ i wówczas stawa³y siê kaktusowymi cukierkami. Ich zewnêtrzna czêœæ by³a chrupi¹ca i s³odka od skrystalizowanego cukru, a wnêtrze cukierka mia³o ¿elatynow¹, przyjemn¹ w smaku kon-
Cactus Candy
Echinocactus czyli „fotel teœciowej“
systencjê. Dominik zadowolony z efektu swojego pomys³u natychmiast zacz¹³ reklamowaæ nowy produkt jako zadziwiaj¹ce s³odycze, które rodzi kaktus. „Cz³owiek, który je stworzy³ przejdzie do historii, bo jako pierwszy zamieni³ brzydk¹, pustynn¹ roœlinê w rozkoszn¹ s³odycz” – pisano w reklamie kaktusowych cukierków.
technologii zajê³o mu szeœæ lat prób i b³êdów. Firma Caramerosa tylko w 1927 r. wyprodukowa³a 75 ton kaktusowych przetworów i dwa razy tyle dekadê póŸniej.
N
S
przeda¿ takich s³odyczy ruszy³a niemal¿e od razu i ludzie natychmiast pokochali ten nowy, niecodzienny smak pustyni. Na pude³kach cukierków umieszczano wizerunek Azteka, czêstuj¹cego kaktusowymi cukierkami swoj¹ ukochan¹ i w ten sposób zdobywaj¹cego jej serce. Ilustracja ta idealnie trafia³a w wyobraŸniê klientów, którzy kupowali ogromne iloœci cukierków sprawiaj¹c, ¿e sen Dominika Onofrio ziœci³ siê, bo m³ody cz³owiek zosta³ milionerem. W rzeczywistoœci cukierki z kaktusa nie mia³y nic wspólnego z Aztekami. Onofrio s³ysza³ star¹ legendê Tolteków o bogu S³oñca, który uwiêzi³ duszê dziewicy wewn¹trz kaktusa. Z tego powodu podczas ceremonii œlubnej u Tolteków, przysz³y m¹¿ œcina³ kaktus, wyrywa³ z niego kolce w³asnymi zêbami i gotowa³ go w syropie z dzikiego miodu, co mia³o przeb³agaæ boga S³oñca i przynieœæ nowo¿eñcom szczêœcie. Dominik chyba sam uwierzy³ w tê historiê, bo w pewnym momencie zacz¹³ utrzymywaæ, ¿e wcale nie jest W³ochem, a pochodzi z królewskiej dynastii tolteckich producentów kaktusowych cukierków! Historia taka brzmi wrêcz niewiarygodnie, ale smakosze cukierków natychmiast w ni¹ uwierzyli! Dziwicie siê Pañstwo? To wcale nie jest jedyny taki przypadek. Znany producent przepysznych lodów Häagen-Dazs wcale siê tak nie nazywa³ – twórc¹ tych lodów by³ Reuben Mattus z Bronxu (urodzony w Polsce). Wymyœli³ s³owo Häagen -Dazs, bo chcia³ aby brzmia³o tak, jakby pochodzi³o z jêzyka duñskiego! I wszyscy w to uwierzyli. Zniewalaj¹ca moc s³odkiego deseru wyraŸnie os³abia czujnoœæ i krytycyzm. Si³¹ ka¿dego produktu jest historia jaka za nim stoi. Jeœli jej nie ma, nale¿y j¹ stworzyæ po to, aby produkt odniós³ sukces. Doskonale wiedz¹ o tym nie tylko specjaliœci od reklamy, ale tak¿e promotorzy idei politycznych. Onofrio czu³ to intuicyjnie i wkrótce kaktusowe cukierki zamawia³y u niego sklepy w ca³ym USA. W 1920 r. jego firma produkowa³a siedem ton tych cukierków. Dla wielu cukierników kaktusowe cukierki sta³y siê nagle nowym sposobem na zbicie fortuny i szybo tworzono nowe fabryczki kaktusowych s³odkoœci. Jednak prawdziwym królem kaktusowych cukierków zosta³ George Carameros.
Legenda kaktusowych cukierków
tusowych cukierkach okazjê na du¿e pieni¹dze i wraz ze szwagrem otworzyli w³asn¹ fabryczkê w El Paso. Mieli ju¿ biznesowe doœwiadczenie, bo prowadzili dzia³alnoœæ cukiernicz¹ w Mexico City, ale po wybuchu w tym kraju rewolucji, uciekli do USA. Pocz¹tkowo zajêli siê produkcj¹ piwa, ale splajtowali po tym jak wprowadzono prohibicjê. Któregoœ dnia George Carameros zobaczy³ na straganie w El Paso coœ, czego do tej pory nie zna³. By³y to kaktusowe cukierki, które wyrabiano lokalnie i ka¿dy z nich by³ wielkoœci piêœci. Sprzedawano je po jednym cencie za sztukê. Kaktusowy cukierek zaintrygowa³ George i postanowi³ spróbowaæ jak smakuje. Ju¿ po pierwszym kêsie wiedzia³, ¿e jest to smak sukcesu i fortuny, która do tej pory by³a dla niego wyj¹tkowo nie³askawa. Wiedziony instynktem zaoferowa³ sprzedawcy piêæ dolarów za to, ¿e poka¿e mu jak zrobiæ taki specja³. Opowiedzia³ o tym szwagrowi i obaj uznali, ¿e nastêpnym wspólnym przedsiêwziêciem bêdzie produkcja kaktusowych cukierków. Zdecydowali, ¿e bêd¹ je produkowaæ na masow¹ skalê i szybko wprowadzili swoje plany w ¿ycie. Nie ograniczyli siê tylko do cukierków. Robili kaktusowe przetwory, a nawet lody o kaktusowym smaku. Szczytem cukierniczego królestwa George Caramerosa by³y kaktusy w czekoladzie. By³ on niezwykle kreatywnym cz³owiekiem i opracowa³ tajn¹ technikê, dziêki której jego kaktusy siê nie psu³y i zawsze smakowa³y doskonale. Stworzenie takiej
C
arameros by³ tak¿e imigrantem i pochodzi³ z Grecji. Szybko dostrzeg³ w kak-
Kaktusowe cukierki
Fabryka Donofrio
ie tylko Carameros stara³ siê zbiæ fortunê na kaktusowych cukierkach bo wytwarzali je tak¿e inni. Wydawa³o siê, ¿e kaktusów na pustyni Arizony, Nowego Meksyku, Teksasu i Kalifornii s¹ nieskoñczone iloœci. Do tego by³y one za darmo, bo nikt ich nie uprawia³. Nic jednak w ¿yciu nie trwa wiecznie i po wielu latach rabunkowego wycinania kaktusów, nagle zaczê³y one znikaæ z pustynnego krajobrazu amerykañskiego Zachodu.
P
od koniec lat 20-tych coraz trudniej by³o znaleŸæ kaktusy na amerykañskiej pustyni. Zaczê³y nawet pisaæ o tym gazety pytaj¹c retorycznie: „Czy nasza pasja do s³odyczy kompletnie wytêpi kaktusy?” W 1928 r., w San Bernardino w Kalifornii wprowadzono zakaz wycinania roœlin rosn¹cych na pustyni. Zakaz dzia³a³ jednak kiepsko, bo od tego momentu zaczêto kraœæ pustynne kaktusy. Kradziono je nie tylko po to, aby przerabiaæ je na cukierki. Kalifornijczycy uwielbiali dekoracyjne kaktusy w swoich ogródkach i brali je wprost z pustyni. Powsta³a wówczas organizacja „Przyjaciele pustyni”, która zaczê³a aktywnie uczestniczyæ w ochronie tych pustynnych roœlin. Wkrótce za przyk³adem Kalifornii posz³a Arizona i tam rownie¿ zakazano dalszej eksploatacji rosn¹cych dziko kaktusów. Wprowadzenie tego prawa powinno wstrzymaæ dzia³alnoœæ twórcy kaktusowych cukierków – Dominika Donofrio, ale on sam nie chcia³ siê poddaæ bez walki. Natychmiast rozpocz¹³ wspó³pracê z Indianami mieszkaj¹cymi w rezerwatach, którzy mieli prawo zbieraæ pustynne roœliny, w tym kaktusy. Dziêki temu móg³ dalej prowadziæ swoj¹ produkcjê. Carameros z kolei, wysy³a³ swoich ludzi a¿ do Nowego Meksyku, gdzie nie obowi¹zywa³o prawo ochrony kaktusów i prowadzi³ swoj¹ produkcjê kaktusowych cukierków a¿ do lat 50-tych. Prawo o ochronie pustynnych roœlin w tym stanie wprowadzono dopiero w 2014 r.! „Fotele teœciowej” niemal ca³kowicie zniknê³y z krajobrazu tego stanu. Kaktusom tym udawa³o siê przetrwaæ w niezwykle trudnym klimacie pustyni przez tysi¹ce lat, a cz³owiekowi wystarczy³o kilkadziesi¹t aby niemal¿e zupe³nie jest wytêpiæ. Dziœ pozostawione sobie i chronione prawem kaktusy powoli wracaj¹ na pustyniê. Kaktusowe cukierki nadal s¹ w sprzeda¿y, ale nie s¹ ju¿ robione z „fotela teœciowej”, a z opuncji. Znawcy mówi¹, ¿e smakuj¹ one tak samo jak te, które produkowa³ Onofrio, a sama opuncja jest roœlin¹ uprawn¹, dziêki czemu ten jedyny w swoim rodzaju smak pustyni ma szanse przetrwaæ w przysz³oœci. m
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
16
www.kurierplus.com
PowieϾ w odcinkach St. Fleszarowa
Stanis³awa Fleszarowa-Muskat
- Muskat
Lato nagich dziewcz¹t
Lato nagich dzie wcz¹t
odc. 47
L
ato nagich dziewcz¹t przenosi nas do Sopotu lat 50. Trwa gor¹ce lato, pachn¹ce rozpalon¹ s³oñcem pla¿¹ i olejkiem do opalania. Monciak têtni ¿yciem – rz¹dzi nim barwny t³um spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeŸbiarz, przyjecha³ tutaj w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, które zabiegaj¹ o jego wzglêdy i uczucia, walcz¹c o chwilê uniesienia, odnajdzie wreszcie mi³oœæ. Odbêdzie siê to jednak w doœæ zaskakuj¹cych okolicznoœciach...
Tylko jeden cz³owiek zainteresowa³ siê stron¹ artystyczn¹ dzie³a. – Panie – odezwa³ siê ni st¹d ni zow¹d z nut¹ serdecznej proœby w g³osie – tylko niech to ma rêce i nogi. Od tych „pikasów” – wskaza³ brod¹ obraz przed sob¹ – ju¿ cz³owieka g³owa boli. Lodowata cisza zaleg³a gabinet. Przewodnicz¹cy rzuci³ omdla³e spojrzenie w stronê profana. Grzegorz z uœmiechem sk³oni³ ku niemu g³owê. – Co do r¹k – powiedzia³ – nie mogê gwarantowaæ. Ale za nogi rêczê. Ktoœ zatuszowa³ szybko incydent. Nieszczêsnemu konserwatyœcie dostawa³y siê tylko od czasu do czasu piorunuj¹ce spojrzenia. Honorowy goœæ natomiast uœmiecha³ siê do niego z intymnym porozumieniem. Zebranie przeci¹gnê³o siê, a o dwunastej mia³ siê spotkaæ z Ann¹ na kawie u „W³ocha”. Podziêkowa³ wiêc za przyjêcie jego propozycji i obiecawszy wzi¹æ udzia³ w zebraniu na temat lokalizacji rzeŸby – zacz¹³ œciskaæ d³onie ojców i opiekunów miasta. Zbieg³ na dó³ podœpiewuj¹c. Nad trawnikiem przed gmachem unosi³a siê ¿ó³ta chmura os. Na ³aweczce siedzia³y mamy, pilnuj¹c opalaj¹cych siê w wózkach pociech. GwóŸdŸ spa³ w samochodzie rozwalony na ca³ym siedzeniu. Dobrze by³o ¿yæ tego sierpniowego ranka. Grzegorz otworzy³ wóz, potarga³ GwoŸdzia za uszy i mrucz¹c „Volare”, nacisn¹³ starter. Ju¿ wiedzia³, co zrobi. Górnikom podniesie cenê, ¿eby móc kupiæ fiñski granit na rzeŸbê dla Sopotu. Oni ostatecznie te¿ coœ z tego bêd¹ mieli. Mo¿e wybuduj¹ tutaj dom wczasowy. – Sopot bêdzie wtedy ³adniejszy, bêdzie mia³ rzeŸbê Grzegorza Bienia. Czym by by³a Florencja bez rzeŸb Micha³a Anio³a? Nie ma teraz Medyceuszów, rolê ich musz¹ wzi¹æ na siebie zwi¹zki zawodowe. Ktoœ musia³ za to p³aciæ. Postanowi³ jeszcze tego samego dnia wys³aæ list ekspres do górników z ¿¹daniem podwy¿ki honorarium i proœb¹ o zaliczkê. Dzieñ by³ naprawdê piêkny. Tak piêknego dnia mo¿na odwa¿yæ siê na wszystko. Wczoraj by³a u niego. Zostali tylko we dwoje i móg³ jej to powiedzieæ, móg³ j¹ poca³owaæ, a ona na pewno nie obrazi³aby siê ju¿ po raz drugi. On jednak ca³owa³
tylko jej rêce i mrucza³ coœ pod nosem, zgo³a jak GwóŸdŸ, kiedy by³ bardzo z czegoœ zadowolony. Trzeba wiêc by³o odrobiæ wczorajsze zaniedbanie, a dzieñ by³ tak piêkny, ¿e móg³ siê na to odwa¿yæ. Przed „W³ochem” sta³a ju¿ kolejka po lody. Amatorów kawy o tej porze nie by³o jednak zbyt wielu i wewn¹trz kawiarenki znalaz³ wolny stolik. Zamówi³ kawê tylko dla siebie, s¹dz¹c, ¿e Anna siê spóŸni. Przysz³a jednak punktualnie, nawet brakowa³o dwóch minut do dwunastej, gdy stanê³a na progu. Sukniê mia³a tê sam¹, w której zobaczy³ j¹ po raz pierwszy. Tylko dekolt wyciêty by³ g³êbiej, a nowy jego brzeg nosi³œlady niedawnego prasowania zbyt gor¹cym ¿elazkiem. Nie powinien by³ daæ jej poznaæ, ¿e to zauwa¿y³. Za bardzo go to jednak wzruszy³o, wiêc powiedzia³ nie odrywaj¹c oczu od jej nagich ramion. – Tak jest o wiele lepiej. Siedzia³a sp³oniona i sparali¿owana jego wzrokiem, staraj¹c siê prawie nie oddychaæ, nieszczêsny dekolt by³ zbyt oczywistym sprzymierzeñcem wyobraŸni rzeŸbiarza. – Poka¿ oczy! – powiedzia³, nisko pochylony nad sto³em. – Najwy¿szy czas, ¿eby ktoœ zacz¹³ ciê kochaæ. – Proszê dwie kawy – odezwa³ siê W³och znad ekspresu. Grzegorz podszed³ do kontuaru i zabra³ fili¿anki. Anna mia³a przynajmniej teraz pretekst do niepodnoszenia g³owy. Z t¹ sam¹ nadmiern¹ pilnoœci¹, któr¹ zapamiêta³ z pierwszego ich spotkania, miesza³a kawê. – Czy bêdziesz siê jeszcze broniæ? – zapyta³ cicho. Wci¹¿ milcza³a. – Mocny Bo¿e, co ja z tob¹ bêdê robi³? Masz zamiar przez ca³e ¿ycie tak ma³o mówiæ? Nie odrywa³a oczu od fili¿anki. – A mo¿e ty mnie po prostu nie chcesz? Odpowiedz – nie kochasz mnie? Anna zacisnê³a powieki i przesta³a mieszaæ kawê. Siedzia³a teraz bez ruchu i bez oddechu, zupe³nie unicestwiona sytuacj¹. – Aha, w dalszym ci¹gu nic nie mówisz. Ale nie potwierdzasz – to ju¿ dobrze. Co ja jednak w koñcu mam zrobiæ. Muszê siê komuœ o ciebie oœwiadczyæ. Z tob¹ sam¹ nie mo¿na siê dogadaæ. Bo ja wiem, mo¿e oœwiadczê siê M-lle Eugenie albo dyrektorowi „Polcargo”. A mo¿e mê¿owi, bo podobno zjawi³ siê m¹¿?... Anna wreszcie przemówi³a: – Proszê... proszê o tym... nie wspominaæ. – Ale¿ dlaczego? To bardzo interesuj¹ce. Kto – poza rodzicami – jest bardziej predysponowany do tego, ¿eby wydawaæ kobietê za m¹¿? No wiêc komu mam siê oœwiadczyæ? – Pan ze mnie ¿artuje – szepnê³a. Usta jej dr¿a³y. – Skarbie! – zawo³a³ Grzegorz, a¿ W³och za kontuarem opuœci³ fili¿ankê. – Ja mia³bym z ciebie ¿artowaæ? Mo¿e zachowujê siê jak stary dureñ, ale musisz mnie zrozumieæ – od dwudziestu lat nie powiedzia³em ¿adnej kobiecie, ¿e j¹ kocham. Opuœci³a g³owê jeszcze ni¿ej. Mia³ teraz przed oczyma proœciutki przedzia³ przebiegaj¹cy miêdzy jej ciemnymi, g³adkimi w³osami. Pochyli³ siê iszybko poca³owa³ tê bia³¹, ciep³¹ kreskê. Podnios³a struchla³e oczy, ale ludzie pchali siê w ogonku po lody, a W³och za-
jêty by³ parzeniem kawy – nikt niczego nie zauwa¿y³. – Chcê, ¿ebyœ wreszcie zrozumia³a, ¿e mówiê to tobie. – Ja... – zaczê³a cicho. – Ja... – Nie mog³a znaleŸæ ¿adnych s³ów, by³a zupe³nie og³uszona tym, co siê dzia³o. – Odpowiedz krótko: jest ci dobrze? – Tak. O, tak! – A wiêc o co jeszcze chodzi? – Ja muszê siê z tym oswoiæ... Muszê oprzytomnieæ... – Po co? Przez tyle lat by³aœ wystarczaj¹co przytomna. I ja by³em przytomny, bardzo mnie to zmêczy³o. Milcza³a. – W gruncie rzeczy jesteœ wci¹¿ jeszcze ma³¹, g³upi¹ dziewczynk¹. Bêdziesz mia³a sto lat i nie przestaniesz ni¹ byæ – takie rzeczy s¹ nieprzemijaj¹ce. Muszê wiêc za ciebie zdecydowaæ – biorê ciê sobie. P³acê kawê i idziemy! – Dok¹d? – przestraszy³a siê Anna. Grzegorz spojrza³ na ni¹ i rozeœmia³siê cicho. – Na pla¿ê, skarbie. Szkoda dnia. Nie po to bra³aœ urlop, ¿eby teraz siedzieæ w dusznej kawiarni. A do mnie przyjdziesz sama. I o wiele wczeœniej, ni¿ przypuszczasz.
XXVIII Antoni le¿a³ na tapczanie i czyta³ gazetê. – Gdybym siê zdrzemn¹³, obudŸ mnie o dziewi¹tej – powiedzia³ do Anny, gdy na chwilê wesz³a z kuchni do pokoju. – O dziewi¹tej musimy wyjechaæ, zabraæ Ulkê i byæ o wpó³ do dziesi¹tej w „Leningradzie”. A w ogóle co ty tam robisz? Nie mog³abyœ posiedzieæ przy mnie? – Sma¿ê konfitury – szepnê³a Anna. – Przypal¹ siê, jeœli nie bêdê ich mieszaæ. – W rzeczywistoœci konfitury nale¿a³y do M-lle Eugenie, ale on tego nie musia³ wiedzieæ. – Myœlê, ¿e w ogóle nie powinnam jechaæ z wami. Antoni zerwa³ siê i usiad³ na tapczanie. – No wiesz, przeciwstawiaæ konfitury... – Ach, nie dlatego. Ja siê bardzo denerwujê, kiedy Ulka œpiewa i kiedy ty grasz – doda³a szybko. – By³am ju¿ raz, pozwólcie mi zostaæ w domu. Antoni rozeœmia³ siê. – W gruncie rzeczy jesteœ ma³¹, g³upi¹ dziewczynk¹. Bêdziesz mia³a sto lat i nie przestaniesz ni¹ byæ. Trzeba za ciebie decydowaæ i nie pozwalaæ ci na myœlenie. Skoñcz z tymi konfiturami i ubieraj siê. Ja trochê jeszcze odpocznê przed koncertem. Anna wysz³a do kuchni. M-lle Eugenie miesza³a konfitury z wiœni. – No i co? – zapyta³a. – I nic. Muszê jechaæ. W przedpokoju odezwa³siê dzwonek. Anna podnios³a rêce do ust i sta³a nie ruszaj¹c siê z miejsca. M-lle Eugenie zwróci³a ku niej zgorszone spojrzenie. – Co mam powiedzieæ? – Niech mu pani powie cokolwiek: ¿e wysz³am, pojecha³am do Gdañska... Nie! – krzyknê³a. – Och, nie! Niech mu pani powie, ¿eby na mnie czeka³ w „Teatralnej”. M-lle Eugenie odpina³a fartuch. – Zaproszê go do swego pokoju – powiedzia³a z godnoœci¹. – Do czego to podobne? Kazaæ cz³owiekowi od drzwi odchodziæ. Dzwonek zadŸwiêcza³ znowu. Emerytka pocz³apa³a do przedpokoju, a Anna usi³owa³a zebraæ myœli.
Sytuacja by³a nies³ychana. Antoni czu³ siê w jej mieszkaniu jak u siebie w domu. Nie dawa³a mu do tego ¿adnego powodu, on jednak zachowywa³ siê, jakby wszystko miêdzy nimi zosta³o wyjaœnione albo jakby nic nie by³o do wyjaœniania. Mo¿e powinna by³a pomówiæ z nim otwarcie? – Jeœli pani nie wie, którego wybraæ – powiedzia³a wczoraj pani Eugenia – nie jest pani warta tego lepszego. – Prze¿ywa³a komplikacje Anny z wiêkszym przejêciem ni¿ w³asne. By³a z³a na ni¹, uwa¿a³a, ¿e panu Bieniowi dzieje siê krzywda. Annie œciska³o siê serce, kiedy stara nauczycielka o tym mówi³a. Wybieg³a na korytarz. Nie, niech siê dzieje, co chce, nie mo¿na pozwoliæ mu odejœæ. Na progu zderzy³a siê z M-lle Eugenie. – To tylko ktoœ do panny Ró¿y – rzek³a. – Ale to nie mo¿e d³u¿ej trwaæ. – Popatrzy³a z nagan¹ na Annê. – M¹¿ wraca sobie po trzynastu latach i k³adzie siê na tapczan. Jakby nigdy nic, k³adzie siê natapczan. – Ulka jest taka szczêœliwa! – szepnê³a Anna. – Ona ma jeszcze czas na szczêœcie. I przedtem nic jej nie brakowa³o. Dlaczego pani nie pomyœli o sobie? – Nie jestem do tego przyzwyczajona. Nigdy nie myœla³am o sobie. – Najwy¿szy czas, ¿eby wreszcie zacz¹æ. Anna zbli¿y³a siê do kuchenki. – Konfitury! Staruszka zanurzy³a ³y¿kê w gêstej ciemnej masie. Mrucza³a coœ pod nosem, ale Anna udawa³a, ¿e tego nie s³yszy. Gdy znów zadŸwiêcza³ dzwonek, obydwie podnios³y na siebie oczy. M-lle Eugenie siêgnê³a do ty³u, aby odwi¹zaæ fartuch, ale nie mia³a go na sobie. Ruszy³a ku drzwiom, a Anna wola³a nie patrzyæ w jejstronê. – Bednarkowa po klucz od strychu – obwieœci³a wróciwszy po chwili. Zamiesza³a konfitury i zwróci³a siê do Anny: – Wie pani co? – powiedzia³a. – Niech ju¿ pani z nim jedzie. Moje nerwy s¹ wiêcejwarte ni¿ jego spanie. A jak o n przyjdzie – œciszy³a g³os – to ja z nim porozmawiam. – Pani? – A kto? – M-lle Eugenie pokiwa³a g³ow¹. – Biedny cz³owiek. Ktoœ w tym domu musi okazaæ mu trochê serca. Anna zakrêci³a siê wokó³ w³asnej osi, nie wiedz¹c co najpierw chwyciæ w rêce, ¿eby byæ jak najprêdzej gotow¹ do wyjœcia. Spotkanie w drzwiach Antoniego z Grzegorzem wyda³o jej siê katastrof¹ równ¹ trzêsieniu ziemi. Antoni naprawdê zasn¹³ i musia³a zadaæ sobie wiele trudu, aby go obudziæ nie przekraczaj¹c granicy oficjalnych b¹dŸ co b¹dŸ stosunków. – Co siê sta³o? – zawo³a³, spogl¹daj¹c na zegarek. – Dlaczego mamy jechaæ tak wczeœnie? – Kaza³eœ mis iê przecie¿ ubieraæ. Jestem gotowa. – Ale prosi³em ciê, ¿ebyœ mnie obudzi³a dopiero o dziewi¹tej. – Antoni by³ wyraŸnie niezadowolony. – Mam ochotê wyjœæ ju¿ z domu – szepnê³a z gor¹czkow¹ stanowczoœci¹. – Moglibyœmy poczekaæ na Ulkê przed teatrem. – Tak, tylko ¿e ja chcia³em trochê odpocz¹æ. Rano mia³em próbê z Ulk¹, a teraz bêdê gra³ i sta³ przez bite dwie godziny. – Nie, ona nigdy nie zrozumie jego zawodu! Szkoda wysi³ku. Trzeba byæ samemu artyst¹, ¿eby zrozumieæ, ile to kosztuje nerwów. Czym ona siê denerwuje przy kauczuku? ¯e nikt nie zawo³a bis? I bez bisów dostanie swoj¹ pensjê na pierwszego. CDN
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
17
El¿bieta Baumgartner radzi
Zni¿ki dla seniora na wakacje i nie tylko El¿bieta Baumgartner
S
eniorzy staj¹ siê coraz wa¿niejsz¹ grup¹ konsumentów, a sprzedawcy i us³ugodawcy staraj¹ siê im przypodobaæ, tworz¹c dla nich specjalne oferty cenowe. W zale¿noœci od okolicznoœci, seniorem mo¿e byæ nawet 50-latek – posiadacz legitymacji AARP (Americen Association of Retired Persons). Tydzieñ temu zaczê³am wyjaœniaæ zni¿ki, jakie mog¹ nale¿eæ siê seniorom w czasie wakacji. Dziœ ci¹g dalszy. Taniej w muzeach Muzea oferuj¹ zni¿ki dla seniorów, m³odzie¿y, weteranów i lokalnych rezydentów. Niektóre maj¹ wolny wstêp raz w tygodniu. Wszystkie maj¹ programy cz³onkowskie, które umo¿liwiaj¹ nieograniczony wstêp. Warto z nich skorzystaæ. Cenik przewa¿nie wisi przy kasie, ale je¿eli nie – to warto spytaæ. Uwaga: Niektóre muzea podaj¹ „sugerowan¹” cenê biletu, wiêc mo¿na zap³aciæ „co ³aska”. Na przyk³ad s³ynne Metropolitan Museum w Nowym Jorku sugeruje 25 dolarów od osoby, 17 dolarów od seniora, ale daje wstêp za dowoln¹ kwotê rezydentem stanu Nowy Jork i New Jersey i uczniom ze stanu Connecticut. Uwaga: Je¿eli jedziesz na wycieczkê po Europie, weŸ koniecznie swój polski paszport. Wiele placówek oferuje zni¿kowe bilety dla seniorów mieszkaj¹cych w Unii Europejskiej. Taniej w restauracjach Chc¹c pozyskaæ klientów, restauracje daj¹ rabaty dla seniorów w okreœlonych godzinach (np. wczesny obiad) albo w pewnych dniach tygodnia. IHOP, Country Kitchen, Fazoli’s, Panderosa Steakhouse, Sizzler, Denny’s maj¹ Senior Menu, a w nim mniejsze i tañsze dania dla starszych osób. Znane z przychylnoœci dla seniorów s¹ Denny’s, Burger King, Bubba Gump Shrimp Co., Papa John’s, Outback Steakhouse, Golden Corral, Dunkin Donuts, Arby’s, IHOP, Boston Market, Chili’s i Applebee’s. Daj¹ one seniorom od 10 do 15 proc. zni¿ki ka¿dego dnia, albo w wybranym dniu tygodnia. Nie wszystkie restauracje tych sieci uczestnicz¹ w tych programach, wiêc nie zaszkodzi dowiedzieæ siê wczeœniej. Wiêcej znajdziesz tu: æ theseniorlist.com/senior-discounts/ #restaurants Taniej w sklepach Wiele lokalnych sklepów jak i krajowych sieci przyci¹ga seniorów ofert¹ cenowych upustów nie tylko w lecie, ale ca³y rok. Oto kilka przyk³adów. æ Albertson’s – 10 proc. zni¿ki w ka¿d¹ pierwsz¹ œrodê miesi¹ca dla 55-latków i starszych. æ American Discount Stores – 10 proc. zni¿ki w ka¿dy poniedzia³ek ju¿ dla psón 62+.
æ Walgreens – 20 proc. zni¿ki w pierwszy wtorek miesi¹ca dla 55-latków, który równie¿ maj¹ cz³onkosk¹ kartê Balance Card. æ RiteAid – 10 proc. we wtorki i wiêcej w pierwsz¹ œrodê miesi¹ca. æ Kohl’s – 15 proc., ale tylko dla weteranów. æ Sklepy Salvation Army – do 50 proc. dla osób 55+. Sklepy odzie¿owe równie¿ chc¹ siê przypodobaæ starszej generacji. Banana Republic, Bealls, C. J. Banks, Clarks, Dress Barn, Googwill, Hallmark, Michael’s, Midell’s i inne daj¹ sta³e lub okresowe upusty. Oferty mog¹ ulegaæ zmianie, wiêc sprawdŸ sam. Wiêcej: æ theseniorlist.com/senior-discounts/ #grocery-stores æ theseniorlist.com/senior-discounts/retail/ Taniej w kinie i nie tylko Senior dostanie zni¿kê prawie w ka¿dej sieci kin, szczególnie je¿eli zechc¹ póœæ do kina wczeœnie. Na przyk³ad w AMC zni¿ka dla ka¿dego wynosi 30 proc. na spektakle przed 16:00. Niektóre kina Cinemark obni¿aj¹ cenê biletu do 35 procent. W Showcare Cinemas w œrody senior zap³aci 7.75 dol. za bilet i 5.50 za popcorn i jakiœ napój. Zadzwoñ do pobliskiego kina i dowiedz siê, kiedy bilety s¹ najtañsze dla seniorów. Wynajem samochodów Avis obni¿a ceny do 35 proc. cz³onkom USAA, AARP albo Veteran Advantage. Cz³onkowie AARP zap³ac¹ mniej w Budget Rent-A-Car (do 30 proc.) i w Payless, a piêædziesiêciolatkowie – w Dollar Rent-A-Car (do 10 proc.) i w Hertz (do 20% podstawowej ceny). Przewa¿nie rezerwacji musisz dokonywaæ bezpoœrednio w danej firmie, a nie przez internetowe turystyczne witryny, takie jak Orbitz czy Travelocity. SprawdŸ. Wiêcej: æ theseniorlist.com/senior-discounts/ #travel Zni¿ki w Polsce Z racji wieku w Polsce mog¹ ci równie¿ przys³ugiwaæ ró¿ne upusty. Do najpopularniejszych nale¿¹ zni¿ki na komu-
nikacjê miejsk¹. Na przyk³ad w Warszawie emerytom oraz rencistom przys³uguje 50-procentowa zni¿ka, a osoby, które ukoñczy³y 70. rok ¿ycia, je¿d¿¹ w Warszawie za darmo po okazaniu dokumentu ze zdjêciem zawieraj¹cym datê urodzenia. Przeczytasz wiêcej: æ 60plus.pl Je¿eli spêdzasz sporo czasu w Polsce, a ukoñczy³eœ szeœædziesi¹tkê, to wyrób sobie w swoim mieœcie Kartê Seniora. Karty wydawane s¹ na Uniwersytetach Trzeciego Wieku, w Klubach Seniora oraz targach i wydarzeniach dla seniorów. Karta Seniora uprawnia do wielu lokalnych zni¿ek. Istnieje równie¿ Ogólnopolska Karta Seniora, o której zaletach przeczytasz tu: æ glosseniora.pl/ogolnopolska-kartaseniora/ Centrum seniora W ca³ych Stanach Zjednoczonych istniej¹ oœrodki seniorów (senior centers). Dla osób, które ukoñczy³y 60 lat, s¹ tam tanie posi³ki, bezp³atne kulturalne atrakcje, grupowe wycieczki, pomoc w sk³adaniu wniosków o pomoc spo³eczn¹ itp. W lecie mo¿na tam schroniæ siê przed upa³em. Oœrodek mo¿e zorganizowaæ transport dla seniorów maj¹cych problem z samodzielnym dojazdem.
nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. „¯ycie od nowa”, „Obywatelstwo z przeszkodami”, „Podrêcznik w³aœciciela domu”, „Praca w Ameryce” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com
W Nowym Jorku znajdziesz oœrodek seniora w swojej okolicy wpisuj¹c swój numer kodu pocztowego w witrynie: æ a125-egovt.nyc.gov/egovt/services/ service_query.cfm Mieszkañcy innych rejonów kraju niech w Google wpisz¹ „Find a senior center” i nazwê swojej miejscowoœci. Korzystaj z Internetu Dla seniorów przeznaczone s¹ ró¿ne inne zni¿ki: na wystawy, wycieczki, ró¿ne us³ugi, zakupy itp. Informacje o nich znajdziesz w Internecie. W Google wpisz senior discounts i nazwê firmy. W przeszukaniu ofert w twojej okolicy pomo¿e witryna www.seniordiscounts.com. Je¿eli masz smartphone, to zainstaluj sobie aplikacje w rodzaju Sciddy, AARP Member Advantage czy Senior Savings. Ró¿ne zni¿ki wynosz¹ od 10 do 20 proc., co mo¿e urosn¹æ do znacznych kwot. Poza tym, w ka¿dej placówce handlowej czy us³ugowej przy kasie pytaj o zni¿kê dla seniorów. Nie masz nic do stracenia. m
Wracasz do Polski? Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner” „Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej. Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski). Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê. Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492. Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê. Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie:
www.PoradnikSukces.com
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
18
Zamów og³oszenie drobne Zatrudniê mê¿czyznê, part time. Od poniedzia³ku do pi¹tku, w godz. 9:30 - 14:30. JP2 Senior Center. Text or call at 917-648-9485.
www.kurierplus.com
Cena $10 za maksimum 30 s³ów
Mi³y, uczuciowy, energiczny i przystojny 64-latek, obywatel amerykañski, pozna sympatyczn¹, atrakcyjn¹ pani¹, gotow¹ zawrzeæ zwi¹zek ma³¿eñski. Listy, koniecznie ze zdjêciem (do zwrotu), proszê adresowaæ: J. S. 100 Montgomery St #12F Jersey City NJ07302
INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE l USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS l RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY l CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION l INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
Anna-Pol Travel
l l
WYCIECZKI AUTOBUSOWE: Niagara, Waszyngton, Boston
Œrodki transportu posiadaj¹ zezwolenia i licencje federalne (US Department of Transportation) oraz wymagane ubezpieczenia.
821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423
ATRAKCYJNE CENY NA: Bilety lotnicze do Polski i na ca³y œwiat
E-mail:annapoltravel@msn.com WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM
Promocyjne ceny przy zakupie biletu przez internet
Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. LECZY: l katar sienny l bóle pleców l rwê kulszow¹ l nerwobóle l impotencjê zapalenie cewki moczowej l bezp³odnoœæ l parali¿ l artretyzm l depresjê l nerwice l zespó³ przewlek³ego zmêczenia l na³ogi l objawy menopauzy l wylewy krwi do mózgu l
l
u
Pakiety wakacyjne: Karaiby, Hawaje, Floryda All-inclusive: Punta Cana, Meksyk od $699
v Rezerwacja hoteli v Wynajem samochodów v Notariusz v T³umaczenia v Klauzula “Apostille” v Zaproszenia v Wysy³ka pieniêdzy Vigo
896 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT
alergie l zapalenie prostaty l rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp.
Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com
Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu
Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel tel. 718-609-0088
email: Kobomusic@verizon.net
Us³ugi w zakresie: 3 Ksiêgowoœæ 3 Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych
3 Rejestracja biznesu i licencje 3 Konsultacje 3 Bezpodatkowa zamiana domów 3 #SS - korekty danych
Email: Info@mpankowski.com
ANIA TRAVEL AGENCY 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y. 11378 Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 3 Bilety Lotnicze 3 Wysy³ka pieniêdzy i paczek 3 T³umaczenia 3 Sprawy imigracyjne 3 Notariusz
Fortunato Brothers 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 CAFFE - PASTICCERIA ESPRESSO - SPUMONI GELATI - CAKES
W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
www.kurierplus.com
19
Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia
Anna K³osowska
Nieinkluzywne bondi – Buongiorno signora! Welcome! Pulchna brunetka przywita³a mnie uœmiechem. Coop, ma³y sklep spo¿ywczy na w¹skiej uliczce Dorsoduro, dzielnicy po drugiej stronie Canale Grande i placu œw. Marka. Coop to sieæ spó³dzielczych mini marketów wciœniêtych w weneckie uliczki, ciekawie i wszechstronnie zaopatrzonych. Zgrzewki wody ustawione tu¿ przy kasie. Klienci wyd³ubuj¹ po butelce. Tu zakupy robi siê na jeden dzieñ. W Wenecji wszystko nosi siê w rêku. Poruszanie siê jest przemieszczaniem siê na piechotê, po uliczkach, mostkach i mosteczkach. Motorówki nie zastêpuj¹ samochodu, poniewa¿ brakuje miejsca na ich parkowanie, wiêc nogi to najefektywniejszy œrodek transportu. A z motorówki te¿ trzeba nosiæ. Welcome by³o jedynym angielskim s³owem, jakie us³ysza³am. Potem porusza³am siê w dziwnej przestrzeni jêzykowej. W³aœcicielka rzuca³a pojedyncze s³owa nie brzmi¹ce jak w³oski w stronê swoich najwyraŸniej sta³ych klientów, których po ubiorze i zachowaniu ³atwo mo¿na by³o odró¿niæ od nas, podró¿ników, zwiedzaczy, ogl¹daczy. Wobec nas u¿ywa³a w³oskiego w zwolnionej wersji. To spowolnione mówienie, jak na kursie jêzykowym dla niezaawansowanych, przychodzi³o jej z wyraŸnym trudem. Szybko wchodzi³a na wysokie obroty. Na szczêœcie sklepy Coop s¹ samoobs³ugowe. Jêzyk mo¿na wyeliminowaæ. Wa¿ne mieæ odpowiedni¹ iloœæ „eurosów”, a nie bogate s³ownictwo! Kiedy wchodzili stali mieszkañcy s³ysza³am weneckie bondi zamiast buongiorno. Venexiàn jêzyk raczej ni¿ dialekt. Wenecki pisany nie ró¿ni siê zbytnio od w³oskiego standardu. Wymowa owszem tak. Wenecki przetrwa³ nie tylko w obrêbie miasta, ale i w Istrii (obecnie Chorwacja) gdzie na wybrze¿u, niegdyœ pod panowaniem Najjaœniejszej Republiki, u¿ywany jest po dziœ. Odbywaj¹ siê tam festiwale, obchodzone s¹ œwiêta nieznane mieszkañcom w g³êbi kraju. Weneckie lwy œw. Marka trwaj¹ na flagach i coko³ach. Oznaczaj¹ odrêbnoœæ, innoœæ, choæ innoœæ wpisuj¹c¹ siê w kontekst, nie konkuruj¹c¹ z kultur¹ reszty kraju. Co ambitniejszych jêzykowo muszê jednak przestrzec. Mieszkañcy miasta na wyspach u¿ywaj¹ venexiàn trochê jak masek, jak przebrania wobec obcych. To ich sposób porozumiewania siê, wynik ich wielkiej cywilizacyjnej odrêbnoœci i dumnej chêci pozostawania we w³asnym krêgu kulturowym. Historyczna czêœæ Wenecji jest niewielka. Odwiedzana przez miliony, sama w sobie stanowi spo³ecznoœæ zamkniêt¹. Miêdzy sob¹ znaj¹ siê. Dobrze. Mo¿e nawet zbyt dobrze, ¿eby zachowaæ prywatnoœæ. W czasie pandemii nast¹pi³ rozkwit, wielki powrót do venexiàn, co by³o logiczne: miasto zosta³o zamkniête, plac œw. Marka opustosza³, pozostali wenecjanie, ci, którzy czêsto mieszkaj¹ tu od pokoleñ, w tych samych mieszkaniach, domach, którzy kupuj¹ codziennie tyle ile mieœci siê w siatce. Ci, którzy wieczorem spoty-
kaj¹ siê w sobie znanych restauracyjkach na Murano, innych wyspach, niekoniecznie przy placu œw. Marka. Ci, którzy zamawiaj¹ cicchetti (cicheti po wenecku), zak¹ski, rodzaj tapas i chodz¹ od baru do baru, trochê jak w hiszpañskich miastach. To jedna z przyjemniejszych atrakcji i dla nas, weneckich piechurów. Giro d’ombra, kr¹¿enie po barach. Byle nie w czasie karnawa³u! Wenecjanie, piêædziesi¹t tysiêcy zamieszkuj¹cych najstarsz¹ czêœæ miasta, oblegan¹ w czasie wielkiego szaleñstwa nie chc¹, ¿eby ich jêzyk, ich odrêbnoœæ przesta³a istnieæ. Mo¿emy odezwaæ siê do mieszkañca Wenecji bondi, zamiast buongiorno. To bêdzie uk³on w stronê gospodarza, mo¿e wzbudzi uœmiech kasjerki w sklepie. Mo¿emy zamówiæ un’ombra, czyli kieliszek wina i odezwaæ siê grzecznie per piaser (proszê), ale na tym zakoñczmy ingerencjê w venexiàn, czyli w ¿ycie prawdziwych Wenecjan, którzy zmêczeni turystami (z których dobrze ¿yj¹) uciekaj¹ na bacani, piaszczyste wysepki wynurzaj¹ce siê w czasie odp³ywu. I to, jak ich jêzyk, niech pozostanie ich tajemnic¹.
Moja gospodyni, z któr¹ rozmawia³am mieszank¹ w³oskiego, francuskiego wplataj¹c w to jêzyk gestów i mimikê twarzy, powiedzia³a mi w pewnym momencie, kiedy po raz kolejny spyta³am, jak brzmi jakiœ wyraz po wenecku: „to nas trochê œmieszy, to ¿e turyœci chc¹ mówiæ po naszemu. To jest NASZ jêzyk!”. I tu z powag¹ przy³o¿y³a rêkê do serca. Maski pozwala³y na ukrycie twarzy, na zawoalowanie osobowoœci, wtopienie siê w inn¹. Jêzyk, dialekt skupiaj¹cy w¹sk¹ grupê uwa¿aj¹c¹ siê za ekskluzywn¹, pozwala na to samo. Taka spo³ecznoœæ nie chce w³¹czania do niej ludzi z zewn¹trz, Jest w dzielnicy Dorsoduro miejsce, gdzie traktuje siê cudzoziemca inkluzywnie. Ca’Macana, mój ulubiony sklep z tradycyjnymi weneckimi maskami. Mo¿na tam znaleŸæ nowoczesne i uwspó³czeœnione i szalone, ale te tradycyjne nawi¹zuj¹ do przesz³oœci, do wielkiej kultury Serenissimy. Mascherere powstaj¹ z papier mache, uk³adanego w gipsowych formach. Potem dekoruje siê je, upiêksza. Kosztuj¹ sporo, ale nie ma porównania z chiñszczyzn¹ i tanim plastikiem. Te maski mo¿na
w sklepie przymierzyæ, ponosiæ, dopasowaæ i zabraæ ze sob¹ tê w której poczujemy siê dobrze, któr¹ mo¿emy siê staæ, kiedy wtopimy siê w t³um œwiêtuj¹cych. Ja w tym sklepie, po³¹czonym z pracowni¹ i warsztatem, gdzie odbywaj¹ siê zajêcia, na których mo¿na samemu stworzyæ swoj¹ maskê, tracê poczucie czasu i przestrzeni. Na niewielkiej powierzchni jest tu ca³y wielki wenecki œwiat. Tu warto siê z nim zapoznaæ, nawet jeœli nie chce siê wydaæ kilkudziesiêciu euro na klasyczn¹ bia³¹ bautê, na koci¹ podobiznê gnagi, czy medico della peste, czyli „doktora zarazê”, maskê wprowadzon¹ po epidemii d¿umy, która spad³a na kwitn¹ce, potê¿ne miasto w 1575 i w ci¹gu dwóch lat zagarnê³a ¿ycie po³owy jego mieszkañców. Najprostsza maska to volta, albo larva. Dos³ownie „twarz”. Nie twoja, bo zamaskowana. Oryginalnie bia³a z otworami na oczy, noszona z kapeluszem, do którego by³a przyczepiana. Teraz najpopularniejsza, czêsto bardzo ozdobna, ciê¿ka cekinami, b³yskotkami. Drugiej nazwy volty – larva, nie musimy t³umaczyæ. W nik³ym œwietle gazowych latarni te lœni¹ce biel¹ maski z rozedrganymi na niej cieniami jawi³y siê kiedyœ przechodniom jak duchy… Artyœci maschereri, zrzeszeni w cechu producentów masek, jakbyœmy dziœ powiedzieli, byli kimœ wiêcej ni¿ rzemieœlnikami. Ju¿ w XIII wieku pojawiaj¹ siê wzmianki o ró¿nych rodzajach masek, jakie wytwarzali. A w dawnej Wenecji wolno je by³o nosiæ w ci¹gu szeœciu miesiêcy w roku! Popyt na te artyku³y by³ ogromny wœród wszystkich warstw spo³ecznych. Dlatego gilda, cech maschereri mia³ swoje prze³o¿enie polityczne: w koñcu „ubierali siê” tutaj nawet cz³onkowie „Dziesi¹tki”, Rady rz¹dz¹cej Republik¹. Maschereri zrzeszali malarzy, z³otników, projektantów tkanin, hafciarzy (tak, mê¿czyzn), specjalistów od galanterii skórzanej wykonuj¹cych z³ocone wzory, ale tak¿e wytwórców kart do gry i szyldów. Maskereri (to z weneckiego), wyodrêbnieni zostali w potê¿ny cech w 1436 roku. Jednak pod koniec weneckiej œwietnoœci zrzesza³ on ju¿ tylko kilkudziesiêciu rzemieœlników. Teraz istnieje zaledwie kilka sklepów warsztatów proponuj¹cych wyroby na wysokim poziomie artyzmu. Turyœci kupuj¹ tanie i ³atwo mieszcz¹ce siê w lotniczym baga¿u ma³e maski, które mo¿na nabyæ za kilka euro. Szkoda i tej sumy na coœ, co nie jest w ¿aden sposób Wenecj¹, ani jej wspania³ym karnawa³owym œwiêtem! W Ca’Macana us³ysza³am wiele anegdotek, opowiastek i opowieœci, legend, które niekoniecznie maj¹ pokrycie w historycznej prawdzie, ale tak wdziêcznie i zrêcznie ukierunkowuj¹ nasz¹ wyobraŸniê na wielkie œwiêta, na czas odmienny w którym pod mask¹ (prawie) wszystko wolno! Opowiadane angielskim ze œpiewnym akcentem rozci¹gaj¹cym samog³oski, daj¹ turystom poczucie, ¿e przynale¿¹ do weneckoœci, ¿e wiedz¹ o tym mieœcie coœ wyj¹tkowego, oryginalnego, niespotykanego. Tak jak venexiàn stanowi dla mieszkañców miasta na wodzie rodzaj przepustki do œwiata tylko im znanego. m
Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com
KURIER PLUS 16 LIPCA 2022
20
Ch³opcy ucz¹ siê strzelaæ z ³uku – warunek przyjêcia do leœnej dru¿yny Robin Hooda
Zuchy i opiekunowie z tablic¹ punktacyjn¹ – wyniki og³oszone na koñcu – która szóstka wygra?
www.kurierplus.com
Dzielne zuchy Robin Hooda otrzymuj¹ nagrodê na ostatnim pokazowym kominku
Kominek – bajka o szewczyku Dratewce – na tle zamku Szeryfa z Nottinghamu
„Jak to mi³o mieszkaæ w lesie” Tak zaczyna siê piosenka zuchowa, któr¹ codziennie œpiewa³y nasze zuchy. Dziewczynki magicznie przenios³y siê w piêkny polski sosnowy las, pe³en grzybów, jagód, kwitn¹cych ³¹k, ptaków i innych mieszkañców puszcz i zagajników. Ch³opcy zaopatrzeni w ³uki swojego wyrobu prze¿ywali przygody Robin Hooda kryj¹cego siê w g³êbiach angielskiego lasu – Sherwood Forrest, tym razem znajduj¹cego siê w przy Sanktuarium Matki Boskiej Czêstochowskiej. Codzienna poranna Msza œw. w „zuchowej” kapliczce na cmentarzu od 1967 roku przygotowuje instruktorów i zuchy do rozmaitych przygód ca³ego dnia. A dzieñ po dniu wype³niony jest zajêciami: œpiewem, majsterkowaniem, k¹piel¹ w basenie, grami i zabawami w terenie oraz weso³ym kominkiem, po którym przy kapliczce Matki Boskiej Fatimskiej zuchy ¿egnaj¹ dzieñ wieczorn¹ modlitw¹.
Obrzêd pasowania na harcerza
Kolonijny zespó³ muzyczny
Ekipa kwatermistrzowska s³ynna ze swych zupek, zapiekanek i pysznych deserów i tym razem nie zawiod³a. Uroczyœcie obchodzono urodziny. Zuchy bardzo na nie czeka³y bo wtedy podawano lody. Rodzice czêsto pytali: „Jak to mo¿liwe. ¿e mój synek jad³ zupy, jak to robicie? W domu nie bierze ich do ust.” Za skromn¹ op³atê zdradzimy przepisy… chyba warte s¹ 100 dolarów od osoby? – œmia³y siê opiekunki. Komenda Kolonii Hufca Harcerek Podhale zadowolona by³a z m³odzie¿y opiekuj¹cej siê dzieæmi. Harcerki i harcerze, którzy z w³asnej inicjatywy poœwiêcaj¹ swoje wakacje stworzyli zwart¹ serdeczn¹ rodzinê. Bez ich pomocy w rozstawianiu i sk³adaniu ca³ego kolonijnego gospodarstwa od masztu po kuchniê, kolonia by siê nie odby³a. Doœwiadczenie zdobyte podczas akcji letniej przyda im siê w zdobyciu stopni instruktorskich. Najlepszym tego przyk³adem by³o m³ode grono instruktorskie prowadz¹ce administracjê i program – to w³aœnie oni wychowali siê na koloniach. * Serdecznie dziêkujemy za szczodre donacje popieraj¹ce nasz¹ akcjê letni¹ – od Unii Kredytowej, Greenpoint Insurance i Syrena Bakery.
Kolonia Hufca Podhale po niedzielnej Mszy Œw. w Sanktuarium Matki Boskiej Czêstochowskiej
Hufcowa hm. Jola Nowacka z odznakami kolonii
Wrêczanie sprawnoœci
Na szczególn¹ pochwa³ê zas³uguj¹ rodzice – za utrzymanie polskoœci w swoich domach i zaufanie kierownictwu, powierzaj¹c swoje pociechy na samodzielne zuchowe wakacje. Na kolonie przyjmujemy dzieci zapisane do gromad zuchowych przy parafiach polskich w New York, New Jersey, i Pennsylvanii. Po informacje o jednostkach
Zuchy i obsada przed kapliczk¹
Na rêkawie nowa sprawnoœæ Rysowniczki.
proszê pisaæ na Facebook – strona Hufiec Podhale Zuchy. Z piosenk¹ na ustach - Maszeruj¹ Zuchy lasem, s³onko w górze lœni, przyœpiewuj¹c sobie czasem, aby raŸniej szli, a poœród drzew, rozlega siê radosny œpiew!Do nastêpnego roku. Czuj Zuchy!
Maria Bielska, hm.