Kurier Plus - e-wydanie 3 września 2022

Page 1

oraz w Music Planet

NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURIER POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 1460 (1760) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 3 WRZEŒNIA 2022

383-2051 ➭ 6 Nasi rodacy ciesz¹ siê, ¿e ¿ycie rozrywkowe na Greenpoincie po latach pandemicznej przerwy rozkwita na nowo. Szalona noc w CPS ➭ Wypadek z udzia³em dŸwigu na Manhattanie – str. 5 ➭ Tajemnica doliny rzeki Nahanni – str 8 ➭ Wesele w Kanie – str. 9 ➭ Funeral Pizza – str. 15 ➭ W s³u¿bie Polsce i Polobii – str. 16 ➭ Zapomniane konto w banku – str. 17 PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM Fotoreporta¿ na stronie 12. 1 wrzeœnia – 83. rocznica wybuchu II Wojny Œwiatowej. (Piekary Œl¹skie) Wys³annicy Rosji, Francji i USA przemierzaj¹ Afrykê w poszukiwaniu poparcia. Afrykañskie zaloty Tomasz Bagnowski F OT Z. OSIA Z ELESKA -B OBROWSKI

NY 11222 Tel:

Minister spraw zagranicznych Rosji Sier giej £awrow odwiedzi³ niedawno kilka kra jów afrykañskich, gdzie pozycja Rosji jest o wiele silniejsza ni¿ w Europie, nie wspomi naj¹c ju¿ o Stanach Zjednoczonych. £awrow w obliczu kryzysu ¿ywnoœciowego, który w najwiêkszym stopniu dotyka w³aœnie Afry ki przekonywa³ swoich rozmówców, ¿e winê za ten stan rzeczy ponosi Zachód, utrzymuj¹ cy sankcje gospodarcze wobec Rosji. Wed³ug dobrze znanej rosyjskiej narracji to w³aœnie sankcje, a nie wojna jako taka, wywo³a³y pro blemy z dostawami ziarna i nawozów sztucz nych, od których wiele kraków Afryki zale¿y niemal w stu procentach. £awrow wizytuj¹cy Egipt, Kongo, Ugandê i Etiopiê przekonywa³ tak¿e, ¿e Stany Zjed noczone i Unia Europejska odpowiadaj¹ za wzrost cen ¿ywnoœci forsuj¹c ró¿ne, prze sadne wed³ug niego, regulacje ekologiczne. Winna jest te¿ polityka tych pañstw, w po cz¹tkowym okresie pandemii i paniczne ro bienie zapasów, co doprowadzi³o do braków na rynkach, które do dziœ trudno zniwelowaæ. „Sytuacja na Ukrainie na³o¿y³a siê na to wszystko, ale to nie rosyjska operacja specjal na ponosi za to odpowiedzialnoœæ, tylko ca³ kowicie nieadekwatna reakcja Zachodu” mówi³ w Addis Abebie £awrow, a etiopscy politycy s³uchali tych wywodów ze zrozumie niem.WUgandzie, £awrow zosta³ przyjêty jesz cze bardziej ¿yczliwie. Prezydent tego kraju Yoweri Museveni, który przez lata by³ so jusznikiem USA, odmówi³ krytyki wobec Ro sji po inwazji na Ukrainê, a ostatnio dawa³ nawet do zrozumienia, ¿e posuniêcie Puti na nie jest specjalnie szokuj¹ce, bior¹c pod uwagê, ¿e Ukraina jest w strefie wp³y wów Rosji. £awrow nieprzypadkowo pojawi ³y siê w³aœnie w Ugandzie. Jest ona jednym z wa¿niejszych krajów Afryki Wschodniej, a sprawuj¹cy w³adzê od trzech dekad prezy dent Museveni, ma znacz¹cy wp³yw na in nych afrykañskich liderów. Szef rosyjskiego MSZ przemierzaj¹c Afry kê wszêdzie obiecywa³ wspó³pracê i poparcie dla tego kontynentu na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rosja zapowie dzia³a wrêcz ofensywê dyplomatyczn¹ maj¹ c¹ doprowadziæ do reformy Rady Bezpie czeñstwa, tak by Afryka mia³a w niej swoj¹ sta³¹ reprezentacjê. W ostatni¹ sobotê sierpnia, mia³a miejsce ju¿ trzecia z kolei tanecz na noc z polsk¹ muzyk¹. Sala Centrum Polsko S³owiañskiego, przy 176 Java Street po prostu pêka³a w szwach. Wszystko wskazuje na to, ¿e po wymuszonej Covidem przerwie nasi rodacy chc¹ siê dobrze bawiæ w zaprzyjaŸnionym gronie i przy polskiej muzyce. Nowa administracja CPS dok³ada starañ aby kolejny taneczny wie czór ró¿ni³ siê od poprzedniego. Na ka¿dej dyskotece gra inny DJ. Tym razem by³ to „Top Secret”. Sala by³a piêknie przybrana. Chwalono czar ne obrusy i pokrowce na krzes³a wprowadzaj¹ce odœwiêtny nastrój. No woœci¹ by³a mo¿liwoœæ zrobienia sobie pami¹tkowych zdjêæ na tzw. „œciance” z czego chêtnie korzystali rozbawieni goœcie. Tradycyjnie odby³a siê loteria fantowa, z nagrodami ufundowanymi przez Centrum Polsko S³owiañskie. Mo¿na by³o wygraæ bilety na przy sz³¹ dyskotekê lub kolacjê w restauracji Kaskade. Loteriê z werw¹ pro wadzi³a Jolanta Filip, w³aœcicielka tej restauracji, która równie¿ na par kiecie pokaza³a swoje talenty taneczne. Centrum Polsko S³owiañskie zaprasza na kolejn¹ taneczn¹ sobotni¹ noc 10 wrzeœnia. Bilety do nabycia na stronie polishslaviccenter. us/wydarzenia/ 649 Manhattan Ave, Brooklyn, (718)

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com2

www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 3 Zofia Doktorowicz-K³opotowskaki Maria Bielski, Andrzej Józef WeronikaKrzysztofCzes³awMa³gorzataD¹browski,Ka³u¿a,Karkowski,K³opotowski,Bo¿enaKonkiel,Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska Zosia ¯eleska-BobrowskiJohnTapper Zofia Doktorowicz-K³opotowskaAdamMattauszek : 176 Java PokójBrooklyn,StreetNY11222numer10 : (718) 389-3018 (718) 389-0134 : :kurier@kurierplus.comwww.kurierplus.com NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS Mo¿esz pomóc Weronice Dzieñ dobry. Nazywam siê Joan na Siudek, mieszkan w Krakowie. Mam od lat niepe³nosprawn¹ córkê. Rehabilitacja, która mo¿e jej obecnie pomóc ma kosztowaæ ponad 100.000 tysiêcy z³otych. Nie dysponujemy ta k¹ sum¹ i prosimy o pomoc. Weronika przysz³a na œwiat w krakow skim szpitalu. Urodzi³a siê jako zdrowa dziewczynka z wag¹ 4 kg i 10 punktami na skali Pocz¹tkowoabgard.nic nie wskazywa³o na to, ¿e dziecko bêdzie niepe³nosprawne. Miê dzy 11 a 12 miesi¹cem ¿ycia córka zaczê ³a siê cofaæ w rozwoju. W wieku 13 miesiêcy zdiagnozowano u niej epilepsjê. Lekarze zastosowali leki przeciwpadaczkowe. Córka rosn¹c uod pornia³a siê na podawane leki, co wyma ga³o coraz wiêkszych dawek i ich modyfi kacji przez lekarzy w Prokocimiu. W wieku 16 miesiêcy Weronika pierw szy raz pojecha³a do Radziszowa na reha bilitacjê. By³a tam oko³o 8 tygodni i dziê ki zabiegom, którym tam j¹ poddawano zaczê³a chodziæ za jedn¹ rêkê, a w wie ku 18 miesiêcy zaczê³a sama chodziæ. W wieku trzech lat córka dozna³a pierwszych ataków padaczki lekoopornej, któr¹ ledwo prze¿y³a. Gdyby nie sanita riusz i jego b³yskawiczna reakcja córka by odesz³a mimo, ¿e za¿ywa³a przepisane le ki. Lekarze w Prokocimiu do dzisiaj mo dyfikuj¹ leczenie córki. Do czwartego roku ¿ycia córka syste matycznie jeŸdzi³a do Radziszowa na re habilitacjê i æwiczenia rozluŸniaj¹ce na piêcie nerwowo miêœniowe co by³o bar dzo wa¿ne w walce o jej powrót do zdro wia.Weronika, z powodu choroby wymaga kszta³cenia rewalidacyjno specjalnego w zespole szkó³ specjalnych numer 6. Na dwoje dzieci przypada tam jeden na uczyciel.Zpowodu posuwaj¹cej siê choroby i braku konkretnej rehabilitacji na któr¹ nie mamy funduszy córka od ósmego ro ku ¿ycia porusza siê przy pomocy wózka ortopedyczno inwalidzkiego Weronika nie mówi i jest karmio na i pampersowana. Wymaga sta³ej opieki i przebywa w DPS w specjalnym oœrodku. Staramy siê by nasza córka trafi³a do oœrodka Votum w Krakowie bo jest to najlepszy oœrodek rehabilitacyjny, który daje nadziejê na poprawê jej stanu. Tylko dziêki dobrym ludziom o wiel kich sercach którzy wespr¹ nasz¹ córkê mamy mo¿liwoœæ uzbierania na rehabilita cjê w Votum. Bardzo prosimy o pomoc. Ewentualne wp³aty nale¿y kierowaæ na konto fundacji siepomaga. pl/weroni ka siudek

Listy do redakcji

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com4

Na drogach Prawdy Bo¿ej Ks. Ryszard Koper Zapraszamy na stronê Autora: www.ryszardkoper.com.pl

A sz³y za Nim wielkie t³umy, On odwróci³ siê i rzek³ do nich: „Jeœli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiœci swego ojca i matki, ¿ony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie mo¿e byæ moim uczniem. Kto nie dŸwiga swego krzy¿a, a idzie za Mn¹, ten nie mo¿e byæ moim uczniem”. Bo któ¿ z was, chc¹c zbudowaæ wie¿ê, nie usi¹dzie najpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykoñczenie? Inaczej, gdyby po³o¿y³ fundament, a nie zdo³a³by wykoñczyæ, wszyscy, patrz¹c na to, zaczêliby drwiæ z niego: „ten cz³owiek zacz¹³ budowaæ, a nie zdo³a³ wykoñczyæ”. (£k 14, 25-30)

Byæ uczniem Chrystusa

Grupa Pro-Life zaprasza Grupa Pro-Life œw. Maksymiliana Kolbe, zaprasza do udzia³u w Krucjacie Ró¿añcowej Matki Bo¿ej z Fatimy w obronie ¯ycia Poczêtego, 3 wrzeœnia o 17:00 przed koœcio³em Œw. Antoniego i Alfonsa, 862 Manhattan Ave., Greenpoint. Bêdziemy te¿, wynagradzaæ Niepokalanemu Sercu Marii za zniewagi przeciw Jej Niepokalanemu Poczêciu. Info: brat Jan 347 938 8362

W wielu miejscowoœciach Ukrainy wierni nale¿¹ do Ukraiñskiego Koœcio³a Prawos³awnego Patriarchatu Kijowskiego oraz Rosyjskiego Koœcio³a Prawos³awnego Patriarchatu Moskiewskiego. Tak jest w niewielkiej miejscowoœci Jasnohorodki. Olga, jedna z mieszkanek tej wioski mówi: „Wiêkszoœæ z nas nale¿a³a i nale¿y nadal do Koœcio³a ukraiñskiego. Do moskiew skiego chodzi³o kilku, g³ównie lokalni poli tycy. Po³o¿ony przy wjeŸdzie do wsi ko œció³ zbudowano dla Koœcio³a Prawos³aw nego Ukrainy i reprezentuj¹cego go w Ja snohorodce ksiêdza Dudarenki. Kiedy jed nak w³adzê w Kijowie przej¹³ prorosyjski Janukowycz, œwi¹tyniê przekazano kap³a nowi moskiewskiemu. Nasz ksi¹dz zacz¹³ odprawiaæ msze na powietrzu, póŸniej przy kapliczce, któr¹ sam zbudowa³. Wiêk szoœæ mieszkañców chodzi³a na jego nabo ¿eñstwa, to jego proszono o ostatnie po¿e gnanie, gdy umierali nasi bliscy. Mieszkañ cy wsi od pocz¹tku inwazji podejrzewali podlegaj¹cego Moskwie kap³ana o wspó³ pracê z rosyjsk¹ armi¹. Przed atakiem na wieœ ca³ymi dniami wisia³ na telefonie. Nie wiedzieliœmy wówczas, z kim tak roz mawia³, ale dziœ sprawa wydaje siê jasna: naprowadza³ Rosjan na ukraiñskie pozycje. Po walkach przy wjeŸdzie do miasta zebra³ broñ, któr¹ trzyma³ póŸniej w koœciele. Œciany œwi¹tyni jeszcze wczeœniej pokry³ rosyjskimi barwami narodowymi”. Oprócz wymienionych koœcio³ów jest tak¿e koœció³ grekokatolicki, który powsta³ w wyniku unii Koœcio³a rzymskokatolic kiego z koœcio³em prawos³awnym oraz ko œció³ rzymskokatolicki. Kilka tych infor macji niech pos³u¿y jako t³o wydarzeñ, które mia³y miejsce w Jasnohorodki pod czas agresji wojsk Putnia na Ukrainê. We wspomnianej miejscowoœci wywi¹za³a siê zaciêta walka miêdzy ukraiñskimi ¿o³nie rzami, a rosyjskimi najeŸdŸcami. Olga wspomina: „Pomiêdzy nacieraj¹cymi or kami (¿o³nierze Putina) i naszymi ch³opca mi wywi¹za³a siê zaciêta walka. Nasi nie mieli wiêkszych szans. By³o ich mniej, te ren jest niemal niemo¿liwy do obrony. W pewnym momencie na drodze pojawi³ siê nasz ksi¹dz, szed³ w stronê Rosjan z krzy¿em i towarzysz¹cym mu asysten tem, chcia³ zatrzymaæ rozlew krwi rozma wiaæ o pokoju. Wtedy zabili naszego ksiê dza 45-letniego Dudarenkê wraz z asysten tem. Potem dla zabawy jeŸdzili po ich cia ³ach czo³gami. Pamiêtam porozrzucane wokó³ miejsca walk cz³onki, do dziœ czujê zapach krwi, który wtedy wype³ni³ okoli cê”. Po odzyskaniu przez Ukraiñców kon troli nad regionem, pochowanemu w Ja snohorodce Dudarence przekazano sym bolicznie utracon¹ przed laty œwi¹tyniê, która na powrót sta³a siê w³asnoœci¹ Ko œcio³a Prawos³awnego Ukrainy. W tym okrutnym œwiecie barbarzyñ skich najeŸdŸców i szlachetnych pory wów obroñców ojcowizny szczególn¹ wymowê maj¹ s³owa Jezusa: „Kto nie dŸwiga swego krzy¿a, a idzie za Mn¹, ten nie mo¿e byæ moim uczniem”. Te s³owa przywodz¹ na pamiêæ wspominanego ksiêdza Dudarenkê, który w piekle wojny wzi¹³ krzy¿ w swoje rêce i szed³ z orê dziem pokoju. Na oczach zgromadzonych zap³aci³ najwy¿sz¹ cenê za to, ¿e pod¹¿a³ drog¹ pokoju za Chrystusem. By³ godnym uczniem Chrystusa, w którym spe³ni³y siê z dzisiejszej Ewangelii: „Jeœli kto przy chodzi do mnie, a nie ma w nienawiœci swego ojca i matki, ¿ony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie mo¿e byæ moim uczniem”. Bóg jest Mi³oœci¹ i Ÿród³em mi³oœci, st¹d te¿ mi³oœæ Boga ma byæ na pierw szym miejscu. Mamy Go bardziej kochaæ ni¿ ojca i matkê, ni¿ rodzone dzieci. Mi ³oœæ Boga uzdolnia nas do doskona³ej mi ³oœci naszej rodziny, naszych bliskich. W tym kontekœcie nale¿y szukaæ znacze nia ewangelicznego s³owa „nienawiœæ”. Adam Mickiewicz w znanym wierszu „¯ród³a” napisa³: „Mówisz: Niech sobie lu dzie nie kochaj¹ Boga, / Byle im by³a cnota i Ojczyzna droga. G³upiec mówi: Niech so bie Ÿród³o wyschnie w górach, / Byleby mi p³ynê³a woda w miejskich rurach”. Niemo¿liwa jest prawdziwa mi³oœæ, szczególnie w ekstremalnych warunkach jakie kreuje wojna bez mi³oœci, która sta wia Boga na pierwszym miejscu. Jeœli w hierarchii mi³oœci nie postawimy Boga na pierwszym miejscu, to wtedy nasza miêdzyludzka mi³oœæ bêdzie niepe³na, oka leczona. To z mi³oœci Boga rodzi siê nasza zdolnoœæ doskona³ej mi³oœci wzajemnej. Chrystus daje przyk³ad takiej mi³oœci na krzy¿u, gdy modli siê za swoich oprawców: „Ojcze wybacz im, bo nie wiedz¹ co czyni¹”. Te s³owa rozwiewaj¹ wszelkie w¹tpliwoœci i podejrzenia, ¿e Chrystus wzywa do nienawiœci nawet swoich najbli¿szych. Oprawcy wojenni nie wiedz¹ co czyni¹. Niektórzy egzegeci t³umacz¹ wspo mniany fragment Ewangelii jako wezwa nie do nienawiœci swojego domu rozumia nego jako spuœcizna ró¿nych pogañskich wierzeñ, œwieckich przyzwyczajeñ, reli gijnych stereotypów, przes¹dów, uprze dzeñ, zwyczajów. Takie rozumienie wyni ka z u¿ytej w tym fragmencie szczególnej figury retorycznej, która wymienia cz³on ków rodziny na okreœlenie domu rodzin nego. Dom rodzinny zakorzeniony w hi storii by³ œwiêtoœci¹. Kto nie nale¿a³ do domu, by³ obcy, a los obcych nie mia³ wiêkszego znaczenia. Wielopokoleniowy dom ¿ydowski czy pogañski, stanowi³ fundament, punkt odniesienia we wszel kich decyzjach. Chrystus mówi o sobie, ¿e to On sam jest tym punktem odniesienia, co mo¿e kolidowaæ z ustabilizowanym ¿yciem domowników, dla których wszy scy spoza tego krêgu s¹ traktowani jako obcy. Takie wyjaœnienie rzuca nowe œwia t³o na s³owa Jezusa: „Tak wiêc nikt z was, jeœli nie wyrzeka siê wszystkiego, co po siada, nie mo¿e byæ moim uczniem”. Nasze pod¹¿anie za Chrystusem do konuje siê niejako w trzech wymiarach. Po pierwsze mamy postawiæ Chrystusa w centrum naszego ¿ycia, ponad nasz¹ ro dzinê, pracê, pieniêdze, karierê, a nawet ¿ycie. Po drugie, naœladowanie Jezusa wymaga cierpliwego dŸwigania krzy¿a. Krzy¿ jest kluczem, który otwiera w¹skie drzwi do królestwa Bo¿ego. W dzisiej szych czasach wielu ludzi odrzuca krzy¿, który wi¹¿e siê z poœwiêceniem i cierpie niem. Wol¹ uganiaæ siê za pieniêdzmi, wygod¹ i luksusem. Kiedy pojawia siê mo¿liwoœæ nieuczciwego zysku milknie w nich cnota uczciwoœci, w myœl powie dzenia: „Kiedy pieni¹dze mówi¹, prawda milczy”. I po trzecie pójœcie za Chrystu sem wymaga ca³kowitej wolnoœci od spraw tego œwiata. Sprawy tego œwiata nie mog¹ przes³oniæ wiecznego domu, do którego zd¹¿amy drog¹ ziemskiego ¿y cia. A jest to droga, która wymaga wiel kiej uwagi. Zbytnie obci¹¿enie ziemskimi sprawami mo¿e spowolniæ nasz¹ podró¿ lub odwróciæ uwagê od jej celu. Dlatego Jezusowi mówi: „Ka¿dy z was, kto nie wyrzeka siê wszystkich swoich po siad³oœci, nie mo¿e byæ moim uczniem”. Te trzy warunki s¹ zaproszeniem do autentycz nej mi³oœci i kultu Boga poprzez odrzucenie trzech form ba³wochwalstwa. Pierwszym ba³wochwalstwem jest mi³oœæ do stworzeñ. Jezus przypomina nam, abyœmy kochali Boga bardziej ni¿ nasz¹ rodzinê i jak¹kol wiek ludzk¹ istotê. Drugim ba³wochwal stwem jest umi³owanie ponad wszystko pieniêdzy i rzeczy materialnych. Trzecim ba³wochwalstwem stawianie na pierwszym miejscu komfortu, luksusu i przyjemnoœci. Zamiast tego Jezus zaprasza nas do wziêcia krzy¿a i pójœcia drog¹ ofiarnej mi³oœci. ❍

Projekty do których niezbêdne s¹ dŸwigi s¹ zazwyczaj bardzo du¿ymi przedsiêwziêciami. Te ogromne projekty objête s¹ przez znaczne polisy ubezpie czeniowe. Wypadki z udzia³em dŸwigów mog¹ spowodowaæ katastrofalne w skut kach obra¿enia. Je¿eli weŸmiemy pod uwagê wszystkie wspomniane czyn niki, nie powinniœmy siê dziwiæ, ¿e dewe loperzy zatrudniaj¹ najlepszych adwoka tów, w celu obrony spraw dotycz¹cych wypadków z udzia³em dŸwigów. Wypadek pracownika budowy mia³ miejsce w momencie, kiedy wa¿¹ca pra wie 50 000kg, stalowa kolumna przeno szona by³a za pomoc¹ dŸwigu. Wypadek mia³ miejsce w godzinach porannych, i wtedy w³aœnie pracownik zg³osi³ do miejsca roz³adunku, aby roz³a dowaæ stalow¹ kolumnê z przyczepy dŸwigu. Kolumna mia³a 5,5 metra d³ugo œci oraz wa¿y³a prawie 50 000kg. Pracow nik pe³ni³ rolê tzw. hakera, w momencie kiedy kolumna by³a podnoszona. Oznacza to, ¿e by³ on odpowiedzialny za przy³¹ czenie haka do kolumny. Pe³ni³ on rów nie¿ rolê tzw. liniarza. Oznacza to, ¿e by³ on odpowiedzialny za nadzorowanie ko lumny za pomoc¹ lin zabezpieczaj¹cych. Co by³o przyczyn¹ wypadku? Pracownik sta³ na pod³odze platformy ³a dunkowej razem ze swoim wspó³pracow nikiem. Obydwoje owinêli kolumnê za pomoc¹ owiniêcia jej chokerami, wo kó³ ka¿dego jej koñca. Wspomniane cho kery by³y przymocowane do dŸwigu za pomoc¹ haków. Nastêpnie, do metalo wych haków pracownicy przymocowali liny, okreœlane jako liny zabezpieczaj¹ce. Wspomniane liny by³y przez nich trzyma ne w celu nadzorowania kolumny w mo mencie jej przenoszenia. W momencie kiedy dŸwig uniós³ kolumnê, ca³y proces niespodziewanie wymkn¹³ siê spod kon troli. Pracownik musia³ bardzo silnie naci skaæ na liny zabezpieczaj¹ce, aby utrzy maæ kolumnê pod kontrol¹. Cofn¹³ siê do ty³u w momencie kiedy poci¹gn¹³ linê w dó³. Nagle lina oderwa³a siê od haka, powoduj¹c, ¿e pracownik zacz¹³ prze mieszczaæ siê na niezabezpieczonej linie do ty³u. Nastêpnie spad³ z krañca przycze py i wyl¹dowa³ na ziemi. Po wypadku dŸwigu pracownik dostrzeg³, ¿e hak uleg³ zgiêciu, co pozwoli³o jemu na odczepienie siê od Kierownik³adunku.pracownika stwierdzi³, ¿e haki u¿yte do pracy by³y niewystarczaj¹ce. By³y mniejsze i s³absze, ni¿ te zwykle u¿y wane do lin zabezpieczaj¹cych. Przed wy padkiem kierownik narzeka³ do generalne go kierownika, ¿e haki by³y nieprawid³o we do przeprowadzenia takiego procesu. Pozwani wykonali dwie ekspertyzy, które mniema³y, ¿e pracownik nie by³ w stanie wygenerowaæ takiej iloœci si³y, która spo wodowa³aby deformacjê haka. Adwokat przedstawia argumenty Po przes³uchaniu œwiadków, adwokat po prosi³ sêdziego o opowiedzenie siê po stro nie poszkodowanego. W zamian, pozwani poprosili sêdziego o zlekcewa¿enie proœby adwokata osoby poszkodowanej. Wspo mniany adwokat stwierdzi³, ¿e nowojor skie prawo dotycz¹ce rusztowañ jest stoso wane jest w zakresie wypadku z dŸwi giem. Konkretnie, pracownik stwierdzi³, ¿e pozwani nie ochronili go przed mo¿li wym ryzykiem spowodowanym przez spa daj¹c¹ linê zabezpieczaj¹c¹. Dodatkowo, poszkodowany pracownik uzna³, ¿e po zwani nie ochronili go przed ryzykiem je go upadku z wysokoœci, a dok³adniej mó wi¹c z przyczepy. Pozwani natomiast stwierdzili, ¿e skoro ¿aden z przemiesz czanych przez dŸwig obiektów nie uderzy³ pracownika, to kwestia prawna dotycz¹ca spadaj¹cych obiektów nie powinna byæ w tej sytuacji zastosowana. Sêdzia decyduje kto jest winny Sêdzia nie zgodzi³ siê z pozwanymi i uzna³ ich za odpowiedzialnych za wypadek pra cownika budowlanego z udzia³em dŸwigu. Podkreœli³ równie¿, ¿e prawo dotycz¹ce rusztowañ chroni pracowników przed za gro¿eniami zwi¹zanymi z upadkiem osób lub przedmiotów z wysokoœci. Jest to prawd¹, pomimo ¿e wspomniane zagro¿e nia zdarzaj¹ siê niezwykle rzadko i s¹ nie kiedy niespodziewane. Pozwani ponosz¹ pe³n¹ odpowiedzialnoœæ karn¹ za obra¿e nia pracownika oraz szkody powsta³e w wyniku wypadku, bowiem nie zapewni li oni odpowiedniej ochrony dla pracowni ka budowlanego na stanowisku pracy. ❍

5www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022

Spotkanie z histori¹ w Klubie Krakus

Drugi wyk³ad dr Teofila Lachowicza w CPS.

Wypadek z udzia³em dŸwigu na Manhattanie

Proœba pod koniec lata

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wy padku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapra szamy do bezp³atnej konsultacji pod nu merem telefonu 212-514-5100, emalio wo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w na szej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie in ternetowej (www.plattalaw.com) u¿y waj¹c emaila lub czatu, który jest do stêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bê dziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ. Chcê ci powiedzieæ... Ojciec Pawe³ Bielecki

Przyjacielu, ka¿dego dnia TY jesteœ inny/inna. Ka¿dy dzieñ uczy Ciê czegoœ no wego o Tobie. Bóg ka¿dego dnia uczy siê te¿ czegoœ o Tobie. W tych ostatnich dniach lata proszê Ciê nie analizuj codziennoœci. Nie sklejaj jej za wszelk¹ cenê, tak bez planu, bez wiary, bez nadziei, bez mi³oœci. Pozbieraj proszê to, co siê rozbi³o w Tobie z ró¿nych przyczyn: z³oœliwoœci ludzi, ich wiecznego os¹dzania Ciebie, fa³szywych przyjació³, sytuacji w pracy, w domu… Zanieœ to wszystko Bogu, nie czekaj, przecie¿ nie jesteœ specjalist¹ od wszystkiego. Bóg tak, z tego Bóg siê utrzymuje w istnieniu. Skleja ciê ka¿dego dnia, jeœli Go o to poprosimy. Zatem niech to lato, ostatnie dni lata bêd¹ dla Ciebie modlitw¹ proœb¹ „posklejaj mnie Bo¿e, jeszcze raz proszê…” Niech to ciep³o odchodz¹cego latapanuje w Twoim domu zawsze… Niech Twoje dziœ bêdzie cich¹ proœb¹ o si³y byœ mia³/mia³a w sobie te¿ odwagê, by Bogu czekaj¹cemu zanieœæ Twoje nieposklejanie, niepouk³adane, pe³ne chaosu ¿ycie.Trzymaj siê dzielnie kimkolwiek jesteœ Drogi Czytelniku! ❍ 24 sierpnia w Centrum Polsko S³o wiañskim w Klubie Seniora „Krakus” odby³o siê drugie spotkanie ze zna nym historykiem, archiwist¹, dzienni karzem dr Teofilem Lachowiczem. Znakomitego goœcia oraz cz³onków Klubu Seniora Krakus przywita³a Zuzan na Frontczak – Dabrowicz – koordynator programow klubu. Dr Teofil Lachowicz, jest archiwist¹ w Stowarzyszeniu Weteranów Armii Pol skiej w Ameryce oraz redaktorem mie siêcznika „Weteran”, opiekunem weterañ skiego muzeum i autorem ksi¹¿ek histo rycznych.Œodowe spotkanie by³o kontynuacj¹ pierwszego pod tytu³em: „Polonia amery kañska na rzecz niepodleg³oœci Polski w latach 1914-1920”. Pan Teofil mówi³ m.in. o ofiarnoœci Po lonii amerykañskiej na rzecz niepodleg³ej Polski. W latach 1914-1920 zebrano po nad 16 milionów ówczesnych dolarów, tj. okolo 400 milionów dzisiejszych dolarów. Polska ochotnikom zza oceanu da³a odzna czenia w postaci krzy¿a z napisem: „Swo im ¿o³nierzom z Ameryki, oswobodzo na Polska”. Odznaczenie to traktowane jest obecnie jako logo Stowarzyszenia Wetera nów Armii Polskiej w Ameryce (SWAP). ¯o³nierzy „Hallerczyków” – ochotni ków z Ameryki, nale¿y zachowaæ w pa miêci za ich gor¹cy patriotyzm i mêstwo. Podobnie ówczesn¹ Poloniê za jej ogrom n¹ ofarnoœæ i poœwiêcenie dla sprawy pol skiej, gdy¿ historia czêsto o nich zapomi na - apelowa³ Teofil Lachowicz. Po spotkaniu wyk³adowca by³ oblegany przez s³uchaczy, którzy dopytywali siê o szczegó³y opisywanych wydarzen. Wœród seniorów znaleŸli siê potomko wie „Hallerczyków”, Krzysztof Zieliñski i IrenaWyk³adPerzyñska.dr.Lachowicza, po³¹czony by³ z prezentacj¹ kilkudziesiêciu unikatowych fotografii ze zbiorów Archiwum SWAP w Nowym Jorku - cieszy³ siê bardzo du¿¹ frekwencj¹.Zniecierpliwoœci¹ czekamy na nastêp ne spotkania historyczne.

A¿ 52 proc. ankietowanych uwa¿a, ¿e by ³y premier nie powinien kandydowaæ. Li dera Platformy w Sejmie chce zoba czyæ 37 proc. badanych, a 11 proc. bada nych wybra³o odpowiedŸ „nie wiem”. Podczas niedzielnej konferencji praso wej, Donald Tusk zosta³ poproszony o ko mentarz do wpadki na antenie TVN24. Prezes PO stwierdzi³: „Wiecie co, ja my œlê, ¿e doœæ delikatnie siê wyrazi³em na temat Sejmu pod rz¹dami PiS. To, co sta³o siê z Sejmem w ostatnich latach to jest coœ By³yupiornego”.premiernawi¹za³ do katastrofy ekologicznej mówi¹c: „To symboliczne, ¿e w sierpniu nie bêdzie posiedzenia Sej mu, gdy ci ciê¿ko pracuj¹cy ludzie nad Odr¹ potrzebuj¹ pomocy. Chcê, ¿eby zabrzmia³o to mocno, Sejm jest, jaki jest, wiemy co ludzie myœl¹ o pos³ach. Po szed³bym nawet do piek³a, ¿eby uratowaæ Polskê przed ba³aganem, jaki nam zgoto wali.”Wpadka w TVN24 nie jest jedynym te go typu incydentem by³ego premiera. Po litycy opozycji krytykuj¹ Tuska, ¿e prze grza³ temat Odry. Uwa¿aj¹, ¿e Ÿle zrobi³, powielaj¹c k³amstwo o rzekomej rtêci. Tymczasem dziennikarze zaznaczaj¹, ¿e lider PO nakrêca panikê wszêdzie tam, gdzie tylko ma okazjê, nawet jeœli s¹ to przejœciowe problemy, jak w sprawie wê gla, czy zupe³nie zmyœlony kryzys doty cz¹cy niedoboru cukru. Publicysta Piotr Semka przypomnia³, ¿e to nie pierwsza tego typu sytuacja w ostatnim czasie i zaznaczy³: „Tak¿e i sam Donald przy³o¿y³ rêkê do niedawnej histerii cukrowej”. Semka przytoczy³ naj nowsze doniesienia, ¿e panika zakupowa zwi¹zana z cukrem i jego rosn¹cymi cena mi prze³o¿y³a siê na wyniki sklepów. Przedsiêbiorcy sprzedali tego produktu w lipcu o 83 proc. wiêcej ni¿ w analogicz nym okresie ubieg³ego roku. Tymczasem ¿adnych realnych braków nie by³o i nie ma.W lipcu min¹³ rok od powrotu Tuska do polskiej polityki i objêcia stanowiska prezesa KO/PO. Pojawiaj¹ siê opinie, ¿e Tusk dosta³ z Brukseli zadanie do wyko nania. Chodzi o zdobycie w³adzy w Pol sce i wprowadzenie nad Wis³¹ euro. Sze fowa Komisji Unii Europejskiej, Ursula von der Leyen, na spotkaniu z Tuskiem wyrazi³a nadziejê, ¿e jego nastêpna ofi cjalna wizyta w Brukseli bêdzie w charak terze premiera Polski. Jednak jak na razie wysi³ki Tuska w ce lu zwiêkszenia swej popularnoœci i popra wy notowañ jego partii nie przynosz¹ re zultatów. Przewaga PiS nad KO wynosi zwykle ok. 10 procent. Przeprowadzony w ubieg³ym tygodniu sonda¿ pracowni Social Changes daje rz¹dz¹cej koalicji 36 proc., a Koalicji Obywatelskiej 27 pro cent.By³y premier chwyta siê ró¿nych me tod. Pozwala sobie na agresywne, kontro wersyjne wypowiedzi. Ostatnio stwier dzi³, ¿e usuniêcie prezesa Narodowego

Wpadka Tuska

Tydzieñ na kolanie

Afrykañskie zaloty 1

Donald Tusk stwierdzi³: „Demotywuje mnie œwiadomoœæ, ¿e bêdê musia³ kandy dowaæ – To jest tak upiorna myœl, ¿e ja bêdê tam z powrotem siedzia³... na tej Wiejskiej” (adres siedziby Sejmu). W reakcji na zaskakuj¹c¹ deklaracjê polityka, Instytut Badañ Pollster przepro wadzi³ na zlecenie „Super Expressu” son da¿, w którym zapyta³ Polaków o przy sz³oœæ lidera Platformy Obywatelskiej w parlamencie.Ankietowani musieli odpowiedzieæ na pytanie: „Donald Tusk w ostatnim cza sie powiedzia³, ¿e „bêdzie musia³ kandy dowaæ do Sejmu i siedzieæ na Wiejskiej”. Czy Twoim zdaniem powinien kandydo waæ w wyborach parlamentarnych?”.

Pi¹tek Jeden na czterech przedstawicieli tzw. Pokolenia Z (urodzeni po 1995 r.) pra gnie zostaæ… influencerem. Czyli poka zywaæ siê w mediach, g³ównie spo³ecz noœciowych, mieæ miliony fanów i zara biaæ w ten sposób masê kasy. Naprawdê? Jak widaæ bajeczka, ¿e ka¿dy mo¿e byæ milionerem ot, tak, zatruwa coraz wiêcej umys³ów. A przecie¿, jak popatrzeæ, licz ba osób, które „s¹ s³awne z tego, ¿e s¹ s³awne” i do tego bogate, to mo¿e najwy ¿ej tysi¹ce, albo dziesi¹tki tysiêcy. Reszta to frajerzy, którzy wierz¹ w podobne me dialne opowieœci… * Andrzej Kozicki na Facebooku napi sa³, pokazuj¹c zdjêcie z Grobu Nieznane go ¯o³nierza: „Monte Cassino, Falaise, Surkonty – pola bitewne na Grobie Nie znanego ¯o³nierza. Cmentarz w Surkon tach zosta³ w³aœnie rozjechany buldo¿era mi przez bia³oruskie KGB. I dla tych, którzy s¹ ¯ydami czy chrzeœcijanami jest ta druga bitwa pod Surkontami znamien na. Z kim £ukaszenka prowadzi prawdzi w¹ wojnê? Kto mu spaæ nie daje? Dybu ki. Dybuki go przeœladuj¹. Spokoju mu nie daje œwiêtych obcowanie.” Kto ma jeszcze w¹tpliwoœci czym jest stepowa ruska (rosyjska czy bia³oruska, wsjo rawno) barbaria, po tym roku zbrodniach w Buczy czy Mariupolu nie powinien mieæ*w¹tpliwoœci…

Stopieñ zidiocenia œwiata osi¹ga coraz wiêkszy stopieñ. Dziêki internetowi, mo ¿emy ka¿dego dnia siê dowiedzieæ – jak mawia³ Stanis³aw Lem – „jak wielu idio tów ¿yje na œwiecie”. Wspó³czesne me dia sta³y siê szczekaczkami chorych emo cji czy chaosu. Co robiæ? Zwin¹æ siê w k³êbek i p³akaæ?

Widziane z Providence Kazimierz Wierzbicki Donald Tusk Rosyjskie wysi³ki powoli procen tuj¹. Widaæ to by³o wyraŸnie w marcu br., podczas g³osowania rezolucji potêpiaj¹cej Rosjê za inwazjê na Ukrainie. 28 krajów Afryki popar³o tê rezolucjê, ale znacz¹ca mniejszoœæ – 25 pañstw – wstrzyma³a siê od g³osu, lub nie g³osowa³a wcale. Rosji po magaj¹ w Afryce kontakty jeszcze z czasów Zwi¹zku Radzieckiego, który popiera³ nie podleg³oœciowe aspiracje wielu pañstw tego kontynentu wci¹¿ jeszcze wówczas d³awio nego przez kolonializm. O przesz³oœci tej wspomina³ zreszt¹ prezydent Museveni mó wi¹c: „jak mogê odrzucaæ Rosjê skoro sta ram siê mieæ dobre kontakty nawet z by³ymi potêgamiAsertywnakolonialnymi.”postawaRosji w Afryce po parta jest dodatkowo akcj¹ propagandow¹. Stacja informacyjna RT (Russia Today) od dawna jest obecna na tym kontynencie, a ostatnio zapowiedzia³a otwarcie nowego biura w CytowanyJohannesburgu.przezAssociated Press Anton Harber, profesor Uniwersytetu Witwater srand w Republice Po³udniowej Afryki wskazuje, ¿e inicjatywa ta to nie tylko próba wp³ywania na opinie dotycz¹ce wojny na Ukrainie. Jego zdaniem chodzi równie¿ o przysz³oœæ. „Rosja uwa¿a Afrykê z wa¿ny grunt w walce o przysz³e wp³ywy, a g³osy w ONZ te¿ maj¹ du¿e znaczenie” – mówi Harber.Zachód nie zamierza naturalnie oddawaæ Afryki walkowerem. Prezydent Francji Em manuel Macron, który podró¿owa³ po tym kontynencie niemal w tym samym czasie co £awrow przekonywa³, ¿e to w³aœnie Rosja jest ostatnim pañstwem kolonialnym. „To przecie¿ Rosja zaatakowa³a swojego s¹siada, by w ten sposób broniæ swoich interesów” przekonywa³ Macron. Prezydent Francji wskazywa³ równie¿, ¿e to nie sankcje Za chodu, ale rosyjska blokada ukraiñskich por tów na Morzu Czarnym spowodowa³a per turbacje w eksporcie ziarna iw konsekwen cji k³opoty na rynku ¿ywnoœci. W podobnym tonie wypowiada³a siê w Afryce wys³anniczka Stanów Zjednoczo nych Samantha Power, szefowa amerykañ skiej Agencji Miêdzynarodowego Rozwoju. Power zapowiedzia³a miêdzy innymi wsparcie USA dla krajów Afryki Wschod niej w walce z g³odem i katastrofaln¹ susz¹, przy okazji ostro krytykuj¹c Rosjê. „Bloku j¹c eksport ziarna i nawozów sztucznych z Ukrainy Putin powoduje cierpienie Kenij czyków i mieszkañców innych pañstw w tym regionie. Szkodzi wam, po to by, po prawiæ swoj¹ w³asna sytuacjê” – mówi³a Power w stolicy Kenii Nairobi. W drugiej po³owie sierpnia po Afryce jeŸdzi³ równie¿ sekretarz stanu USA Antony Blinken prze konuj¹c wszêdzie, ¿e to Ameryka bêdzie lepszym sojusznikiem dla tego kontynentu. Bior¹c pod uwagê wieloletnie wsparcie USA dla apartheidu w RPA jego misja nie by³a jednak zbyt ³atwa.

Banku Polskiego Adama Glapiñskiego nie bêdzie wymagaæ ¿adnej decyzji sejmu. Jak stwierdzi³: „Przyjdzie kilku silnych fa cetów i wyprowdzi goœcia z NBP”. Nie mo¿na tego inaczej okreœliæ jak nawo³y wanie do przemocy i anarchii. Ju¿ za rok oka¿e siê, czy taktyka Tuska przyniesie mu jakieœ realne korzyœci. * Od rozpoczêcia rosyjskiej agresji na Ukrainê minê³o ponad pó³ roku. Poja wiaj¹ siê g³osy, ¿e nadchodzi zjawisko, które mo¿na okreœliæ jako „przyzwyczaje nie do wojny”. Mimo dzia³añ wojennych Ukraiñcy staraj¹ siê prowadziæ normalne ¿ycie, co jest rzecz¹ pozytywn¹. Tak samo wielu Polaków „przyzwycza i³o siê” do walk na wschodzie. S³yszy siê opinie, ¿e pomogliœmy ju¿ Ukraiñcom wystarczaj¹co i powinniœmy zacz¹æ trosz czyæ siê o swoje interesy. Ci, co tak mó wi¹ musz¹ zrozumieæ, ¿e ¿o³nierze ukra iñscy walcz¹ równie¿ w naszej obronie. Dlatego dzia³ania zbrojne tocz¹ siê daleko od polskich granic w okolicach Charko wa, Doniecka i Chersonia, a nie pod Bia ³ymstokiem lub Rzeszowem. Znany publicysta Jacek Karnowski pi sa³ ostatnio: „W istocie dopiero teraz wi dzimy, w jak wielkim byliœmy niebezpie czeñstwie. Rosja szykowa³a siê do wiel kiego uderzenia i odzyskania pozycji su permocarstwa rz¹dz¹cego po³ow¹ Europy i maj¹cego prawo weta w odniesieniu do pozosta³ej czêœci. Pierwszym etapem mia³o byæ opanowanie Ukrainy, póŸniej pojawi³oby siê ¿¹danie usuniêcia si³ NA TO z Polski i pañstw ba³tyckich, co –w razie powodzenia – sprowadzi³oby te kraje do roli faktycznych wasali Mo skwy.”Pomoc polskiego spo³eczeñstwa i pol skiego rz¹du dla Ukrainy jest niewielkim wyrzeczeniem w porównaniu z tym, co prze¿ywaj¹ sami Ukraiñcy. Na ich g³owy spadaj¹ bomby, pociski, rakiety. Wiosn¹ Polacy otworzyli serca i domy dla uchodŸców ze wschodu. Wielu w dalszym ci¹gu pomaga naszym s³owiañskim bra ciom i siostrom. W imiê szlachetnego ha s³a „Za wolnoœæ wasz¹ i nasz¹” wytrwaj my jeszcze jakiœ czas. ❍

Lider PO zaliczy³ w ubieg³y pi¹tek faut pas. Tu¿ przed emisj¹ programu „Jeden na jeden” w TVN 24 u¿ytkow nicy mobilnej aplikacji TVN 24 GO mogli us³yszeæ zakulisow¹ rozmowê dziennikarki Agaty Adamek i by³ego premiera, którzy nie spodziewali siê, ¿e ich pozaantenowa rozmowa ujrzy œwiat³o dzienne.

Jeremi Zaborowski

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com6

W Teatrze Dramatycznym m. st. Warszawy obejrza ³em wybitn¹ inscenizacjê sztuki Petera Shaffera „Ama deusz”. Rzecz jest o niszcz¹cej sile zawiœci. Kompozy tor Antonio Salieri nie mo¿e pogodziæ siê z tym, ¿e to nie on jest geniuszem, tylko dziecinny i niezrównowa ¿ony psychicznie Wolfgang Amadeusz Mozart. Nie doœæ, ¿e geniusz nad geniuszami, to jeszcze i mason. Uruchamia zatem ca³¹ sieæ intryg, by doprowadziæ do jego upadku. I doprowadza. Mozart umiera w skraj nej biedzie i w pe³ni si³ twórczych. Spektakl jest nie tyl ko ho³dem oddanym kompozytorowi „Requiem” po przez przypomnienie jego postaci i fragmentów jego utworów wykonywanych znakomicie przez orkiestrê pod batut¹ Jacka Liszkowskiego, ale tak¿e ho³dem od danym muzyce klasycznej dzisiaj coraz mniej znanej. Dwaj protagoniœci: Adam Ferency jako Salieri i Marcin Hycnar w roli Mozarta stworzyli wielkie kreacje. Pozo sta³e role zagrane s¹ znakomicie. Wszystkie! Wykona nia orkiestry, chóru i œpiewaków œciskaj¹ za gard³o. Sce nografia i projekcje, z Wiedniem i Pa³acem Cesarskim w tle, budz¹ najwy¿sze uznanie, podobnie jak i kostiu my, œwiat³a i choreografia. Re¿yseria Anny Wieczur zsynchronizowa³a te wszystkie elementy w piêkn¹ ca ³oœæ i pokaza³a jak dzia³a mechanizm niszcz¹cy cz³owie ka, którego siê nienawidzi. ❍ Kartki z przemijania Andrzej Józef D¹browski Jednak nie, ale warto zastosowaæ meto dê Sokratesa. Jak g³osi legenda, kaza³ on przepuœciæ wszystko, co chcemy powie dzieæ przez trzy sita. Jak to dzia³a? Mówi ten rzekomy (nie wiem czy to prawdziwy zapis, ale brzmi … bardzo dobrze) dialog filozofa ze zna jomym:„Zanim zaczniemy mówiæ, zawsze po winniœmy przesiaæ to, co chcemy powie dzieæ, przez trzy sita. Pierwsze sito to sito prawdy. Czy sprawdzi³eœ, ¿e to co masz mi do powiedzenia, jest doskonale zgod ne z prawd¹?Nie,tylko s³ysza³em, jak o tym mó wionoNoi…có¿… S¹dzê jednak, ¿e przynaj mniej przesia³eœ to przez drugie sito, któ rym jest sito dobra. Czy to, co tak bardzo chcesz mi powiedzieæ, jest przynajmniej jak¹œ dobr¹ rzecz¹? Nie, niestety, to nie jest nic dobrego, wrêczHm!przeciwnie…–westchn¹³ filozof. – Pomimo to przypatrzmy siê trzeciemu situ. Czy to, co pragniesz mi powiedzieæ, jest przynaj mniejPo¿yteczne?po¿yteczne?Raczej nie… –W takim razie nie mówmy o tym wcale! – powiedzia³ Sokrates. Je¿eli to, co pragniesz mi wyjawiæ, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani po ¿yteczne, wolê nic o tym nie wiedzieæ. Ai tobie radzê, ¿ebyœ o tym zapomnia³.” Warto o tym pamiêtaæ! Wtorek Zmar³ Michai³ Gorbaczow. Ostatni przy wódca Zwi¹zku Sowieckiego. Niew¹tpli wie przyczyni³ siê do upadku ZSRS. Py tanie czy zrobi³ to œwiadomie czy nie? Ale teraz robienie z niego Œwiêtego Koñ ca Komunizmu jest po prostu nie na miej scu. Wrêcz jest niesmaczne, ale kto za broni prostackim politykom i dziennika rzom z Zachodu, dla których „bez czo³ gów i przelewu krwi” zakoñczy³ Zimn¹ Wojnê i wyprowadzi³ wojska sowieckie z TypowaNiemiec…perspektywa sytych tumanów z sytego Zachodu, dla których ofiary z Kazachstanu, Baku, Tbilisi, Rygi, Wil na (zat³uczeni saperkami, zagazowani, rozjechani czo³gami) czy nara¿eni na pro mieniowanie z uszkodzonej elektrowni atomowej w Czarnobylu s¹… niczym. Bo przecie¿ ci mi³oœnicy Rosji (a do niedaw na i Putina) nie widz¹ nic poza w³asnym pêpkiem i tylko step na wschód od rzeki Odry… Œroda Ju¿ kolejny dzieñ trwaj¹ akcje zaczepne wojska ukraiñskiego na po³udniu, w oko licach zajêtego przez Rosjan Chersonia. Ukraiñcy uderzyli w kilku miejscach jed noczeœnie. Czy to wielka ofensywa czy jednak próba ogniowa? Na razie trudno cokolwiek definitywnego powiedzieæ: si ³y zbrojne Ukrainy maj¹ embargo na in formacje, docieraj¹ce do nas wiadomoœci s¹ bardzo Ukraiñskiesk¹pe.si³y pancerne kontynuuj¹ natarcie na po³udniu kraju i odsunê³y w kilku miejscach s³abo utrzymywan¹ ro syjsk¹ liniê obrony; Rosja zapewne bê dzie próbowa³a uzupe³niæ te luki jednost kami rezerwowymi – poda³o w œrodê bry tyjskie ministerstwo obrony. Ukraiñskie formacje odsunê³y w nie których miejscach liniê frontu na pewn¹ odleg³oœæ, wykorzystuj¹c stosunkowo s³a bo utrzymywan¹ obronê rosyjsk¹. Zgod nie ze swoj¹ doktryn¹, Rosja prawdopo dobnie bêdzie teraz próbowa³a wype³niæ luki w swojej linii, wykorzystuj¹c wcze œniej wyznaczone mobilne jednostki re zerwowe. Wœród nich znajd¹ siê prawdo podobnie jednostki ze Wschodniego Zgrupowania Si³ – napisano w codziennej aktualizacjiNajwa¿niejszewywiadowczej.iztegoteraz trzeba siê cieszyæ, ¿e Ukraiñcy atakuj¹ i spychaj¹ Rosjan do obrony.CzyChersoñ bêdzie szybko wyzwolony? Tutaj uzbroi³bym siê w daleko posuniêt¹ cierpli woœæ.Ostatecznie broniæ siê jest ³a twiej – wspó³czesne ofensywy wymagaj¹ wielu si³, dobrego wy szkolenia i koordynacji, a przede wszystkim sporych rezerw w lu dziach, sprzêcie i amunicji.

Niedawno kaczyœci pi sali o Tusku, ¿e to nie miecki szatniarz, poda wacz marynarek i ju¿ nic nie znacz¹cy Tusk.dzisiajikonawc¹skompromitowanymPrzypominali,polityk.¿ejestwypolitykiMerkeljednoczeœniecz³owiekiemPutina.Atupopatrzka¿dyznichodnosisiêdotego,comówiBezniegowkaczy stowskich mediach ani rusz. W antykaczystowskich tako¿.Poziom g³ównego wydania „Wiadomoœci” i progra mów politycznych w TVPiS siêgn¹³ dna. Jacek Kurski sta³ siê rzeczywistym ministrem propagandy, czyni¹cym wszystko, ¿eby przypodobaæ siê naczelnikowi pañstwa Jaros³awowi Kaczyñskiemu. I czyni to skutecznie! Na czelnik bardzo go lubi i nie przeszkadza mu zupe³nie de bilny poziom tej¿e propagandy. Niestety jej telewizyjny zasiêg jest w Polsce najwiêkszy. Gwoli prawdy dopowiem, ¿e bezstronnych mediów w ojczyŸnie nie ma, w czym walny udzia³ ma tak¿e TVN24. Niemal wszyscy polityczni dziennikarze i ko mentatorzy s¹ na froncie. Piszê o tym podczas ka¿dego pobytu w Polsce, bo to siê nie zmienia. Nienawiœci i szczucia jest w tych¿e mediach coraz wiêcej. Coraz wiêcej! I dzieje siê to w kraju nazywaj¹cym siebie chrzeœcijañskim.ZaprzyjaŸniony ze mn¹ wybitny historyk o podrêcz niku „Historia i TeraŸniejszoœæ” („HiT”) zalecanym dla szkó³ œrednich przez ministra edukacji Przemys³awa Czarnka – „Jako dziecko chodzi³em do katolickiego ko œcio³a i pañstwowej szko³y. Ale podobno wtedy byliœmy zniewoleni... A teraz w rzekomo wolnym œwiecie mam posy³aæ swoje dzieci do pañstwowego koœcio³a i katolic kiejMariaszko³y…”Sk³odowska – jeszcze nie Curie – o III ¯eñ skim Gimnazjum Rz¹dowym, w którym siê uczy³a „Wartoœæ nauki by³a w¹tpliwa. Dzieci wiecznie podej rzewane i szpiegowane wiedzia³y o tym, ¿e jedna roz mowa polska albo nieostro¿ne s³owo mog³y powa¿nie zaszkodziæ nie tylko im samym, lecz tak¿e ich rodzi com. We wrogim otoczeniu traci³y ca³¹ radoœæ ¿ycia, a przedwczesne uczucie nieufnoœci, oburzenia przyt³a cza³o jak zmora ich dzieciñstwo. Z drugiej strony tak nienormalne warunki rozwoju podnieca³y uczucia pa triotyczne”.„Polacymaj¹ w dupie czytanie ksi¹¿ek”. Tak twierdzi w tygodniku „Polityka” Dariusz Chêtkowski, niebanal ny polonista, pisarz i publicysta. Niestety tak w³aœnie jest, o czym siê przekonujê niemal codziennie podczas bytnoœci w ksiêgarniach, bibliotekach i antykwariatach oraz podczas rozmów z ludŸmi pióra i nauki. Coraz czê œciej s³yszê te¿ narzekania na poziom polskich uczelni, zarówno pañstwowych jak i prywatnych. Nierzadko by wa, ¿e to one szukaj¹ studentów, jako ¿e maturzyœci nie wal¹ do nich drzwiami i oknami. ZaprzyjaŸniony ze mn¹ wspomniany wybitny historyk utyskuje na niski poziom humanistyki, mierzony m.in. coraz ni¿szym po ziomem prac doktorskich. Coœ niecoœ wiem na ten temat po lekturze niektórych prac opublikowanych w nauko wych pismach lub w postaci ksi¹¿ek. Zw³aszcza gdy chodzi o prace z historii teatru i literatury. Modne jest w nich deprecjonowanie ustaleñ poprzednich badaczy i kwestionowanie istniej¹cych hierarchii, nie mówi¹c ju¿ o kwestionowaniu autorytetów. Niestety jakoœæ argu mentów w tej mierze czêsto pozostawia wiele do ¿ycze nia. To, co nowe nie zawsze jest lepsze. W kamienicy, w której mieszkam w Warszawie, dzie ci likwidowa³y mieszkanie po zmar³ych rodzicach. Dzieci maj¹ce ju¿ w³asne doros³e dzieci, dodam dla pe³ noœci obrazu. Do kontenera posz³y nie tylko stylowe meble z drewna, ale i mnóstwo ksi¹¿ek. Wœród nich ró¿ ne encyklopedie oraz klasyka rodzima i europejska. Kraja³o mi siê serce, kiedy patrzy³em na nie z balkonu. W koñcu nie wytrzyma³em, przystawi³em w nocy tabo ret i wszed³em do tego kontenera. Wydoby³em zeñ m.in. zbiorowe wydania dzie³ Prusa, ¯eromskiego, Reymonta i Conrada oraz przedwojenne wydania powieœci Kornela Makuszyñskiego i romansów podró¿niczych Ferdynan da Antoniego Ossendowskiego. Com siê przy tym napa kowa³ i nadŸwiga³, tom siê napakowa³ i nadŸwiga³, choæ mi nie wolno, bom po k³opotach z sercem i po operacji przepukliny. Wiêkszoœæ tomów przekaza³em znajome mu bibliotekarzowi, który z kolei przeka¿e je do biblio teki w wiêzieniu dla mê¿czyzn na warszawskiej Bia³o³ê ce. Ponoæ teraz to w³aœnie wiêŸniowie czytaj¹ najwiêcej ksi¹¿ek. Dzie³a Ossendowskiego zostawi³em sobie, jako ¿e ma³o znam tego pisarza, poza jego ksi¹¿kami o Leni nie, Polesiu i HuculszczyŸnie. Wstydzê siê tego, bo w okresie miêdzywojennym by³ on jednym z najczêœciej czytanych prozaików w Polsce i na œwiecie. Nak³ad jego dzie³ siêgn¹³ 80 milionów egzemplarzy! Przet³umaczono je 150 razy na 20 jêzyków. W Polsce Ludowej by³ zaka zany. Dziœ jest niemal zupe³nie zapomniany.

7www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022

Marcin Hycnar jako Mozart Chersoñ.

3

KURIER PLUS 27 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com8

Historyk tego rejonu Pierre Breton uzna³, ¿e przyczyna œmierci Jorgense na mog³a byæ prozaiczna. Jego sza³as sta n¹³ w ogniu i gdy próbowa³ ugasiæ po¿ar stan¹³ nagle oko w oko z niedŸwiedziem. Próbowa³ siê broniæ, wystrzeli³ dwa poci ski, ale przegra³ tê bitwê, a rozwœcieczone zwierze urwa³o mu g³owê. Takie wyt³u maczenie wbrew pozorom ma sens, bo ogieñ nie odstrasza niedŸwiedzi, a zacie kawia je i przyci¹ga ich uwagê. Nie od straszaj¹ ich tak¿e strza³y z broni palnej. W historii kanadyjskiej tajgi spisano wiele ataków niedŸwiedzi grizzly na cz³o wieka. Tragiczna historia Jorgensena nie powstrzyma³a kolejnych poszukiwaczy z³ota, którzy przez nastêpne lata docierali do doliny Nahanni. Ale na z³ocie tej doli ny najwyraŸniej ci¹¿y³a kl¹twa. Tymczasem Charlie McCloud posta nowi³ opuœciæ North Western Territory i parowcem ruszy³ do Vancouver. Po zna lezieniu cia³ braci doszed³ do wniosku, ¿e zostali zamordowani przez Szkota, Rober ta Weira. Jeœli gdzieœ móg³ go dopaœæ to by³ to w³aœnie Vancouver. Uda³o mu siê zdobyæ informacje, gdzie przebywa Weir i kiedy dotar³ wreszcie do Vancouver, swoje pierwsze kroki skierowa³ do salo onu przy Water Street. Kiedy wszed³ do œrodka od razu dostrzeg³ potê¿nie zbu dowanego mê¿czyznê, który siedzia³ za barem i nalewa³ sobie kolejne drinki. Przymru¿y³ oczy aby mu siê lepiej przyj rzeæ. Nie mia³ w¹tpliwoœci: cz³owiekiem tym by³ morderca jego braci! Charlie McCloud zacisn¹³ zêby i ruszy³ w stronê baru. Bez s³owa odsun¹³ krzes³o i usiad³ wpatruj¹c siê zimno w Szkota. Ten tak¿e patrzy³ na niego ponuro i w milczeniu. „Opowiedz mi o twojej podró¿y po z³oto z moimi braæmi” – cicho i ch³odno zapy ta³ McCloud. Robert Weir wyczu³ groŸbê w jego g³osie, ale zebra³ myœli i zacz¹³ opowiadaæ.Okaza³o siê, ¿e podczas podró¿y przez tajgê, trzej poszukiwacze z³ota zostali przez kogoœ zaatakowani. Szkot uwa¿a³, ¿e byli to Indianie Dene. Z lasu lecia³y w ich stronê pociski i trzej mê¿czyŸni mu sieli opuœciæ obóz. Wiedzieli, ¿e ktoœ chce ich dopaœæ, ale nie mieli pojêcia kto to jest. Ruszyli wzd³u¿ rzeki i nadal badali jej dno w poszukiwaniu z³ota. Wreszcie uda³o im siê natrafiæ na solidnych rozmia rów ¿y³ê z³otego kruszcu. Ustalili, ¿e nie bêd¹ jej wydobywaæ, bo ktoœ dybie na ich ¿ycie. Postanowili wracaæ do Fort Liard i jeszcze raz wyruszyæ w to miejsce z wiêksz¹ iloœci¹ ludzi i broni. Pobrali kil ka próbek i ruszyli w powrotn¹ drogê. To wtedy zauwa¿yli, ¿e s¹ œledzeni. Postano wili siê rozdzieliæ. Zanim to zrobili spra wiedliwie podzielili z³oto. Bracia ruszyli na wschód, a Szkot na zachód. By³ to ostatni raz kiedy widzia³ siê z Frankiem i Willem McCloud. Szkot zakoñczy³ sw¹ opowieœæ i za milk³. Charlie wiedzia³, ¿e w tej historii jest coœ nie tak. Dlaczego Indianie Dene mieliby zaatakowaæ poszukiwaczy z³ota? On sam by³ przecie¿ z braæmi w dolinie Nahanni i napotkani Indianie byli nie tyl ko przyjaŸni, ale i pomocni. Pokazali im nawet z³oto jakie znaleŸli. Charlie powoli dochodzi³ do wniosku, ¿e Szkot chce wro biæ Indian w morderstwo, które sam po pe³ni³. Nie mia³ jednak na to dowodów. Po tym spotkaniu Robert Weir nagle znik n¹³ z miasta. Minê³o wiele lat i w 1926 r. Charlie McCloud dowiedzia³ siê, ¿e Weir ma farmê w centralnej Kanadzie, w pro wincji Saskatchewan i postanowi³ go tam odwiedziæ.Dotar³do odleg³ej farmy, ale Weir do strzeg³ go jako pierwszy i zacz¹³ uciekaæ w stronê stodo³y. Dobieg³ do niej i ukry³ siê w jej wnêtrzu. Charlie ruszy³ za nim. Zanim dotar³ do stodo³y us³ysza³ strza³. Wbieg³ do œrodka i zobaczy³ cia³o Szkota na ziemi. W jego d³oni dymi³ rewolwer, którym sam pozbawi³ siê ¿ycia. Co gorsza iskra wywo³ana strza³em zaprószy³a ogieñ w stodole i nagle ca³y budynek stan¹³ w p³omieniach. Charlie natychmiast opu œci³ to miejsce. Weir by³ i tak martwy, ale ca³a prawda o œmierci jego braci zginê³a wraz z nim. Czy Szkot zastrzeli³ siê, bo czu³ siê winnym morderstwa braci? Jeœli pomyœleæ o tym na spokojnie Ro bert Weir niekoniecznie by³ morderc¹. Je dynym powodem dla którego chcia³by po zbawiæ braci McCloud ¿ycia, by³o ich z³o to, ale Charlie McCloud, gdy znalaz³ ich cia³a znalaz³ tak¿e z³oto jakie wyp³ukali z dna potoku podczas tej wyprawy. Czy zabi³ ich zatem dlatego, aby samemu wró ciæ w miejsce, gdzie odkryli z³oto i wejœæ w jego posiadanie? Tak¿e niekoniecznie. Weir nie mia³ ¿adnego doœwiadczenia ani w wydobywaniu z³ota ani w przetrwaniu w kanadyjskiej tajdze. No i wreszcie ostatnie pytanie. Jeœli nawet ich zabi³, to co siê sta³o z ich g³owami? I na koniec. Cz³owiek, którego Charlie mcCloud wzi¹³ za Roberta Weira, wcale nie musia³ nim byæ… Kim by³? To kolejna zagadka tej historii. W 1910 r, dwa lata po tym jak Char lie znalaz³ cia³a swoich braci, kanadyjska konna policja odkry³a jeszcze jeden szkie let, kilka mil od miejsca œmierci braci. Ka pral Arthur Muller, który by³ w tym miej scu dwa lata wczeœniej razem z Charliem uzna³, ¿e znaleziony szkielet nale¿y do Roberta Weira. Cia³o nie mia³o przy sobie ¿adnego z³ota, ale posiada³o g³owê. Policjant uzna³ wówczas, ¿e bracia Willy i Frank byli ofiarami jakiegoœ dziw nego przypadku albo po prostu umarli z g³odu. Weir ruszy³ po pomoc, ale po drodze tak¿e straci³ ¿ycie. Brak g³ów wyt³umaczy³ tym, ¿e zabra³y je leœne dra pie¿niki i padlino¿ercy. Martwe cia³a mia ³y na sobie ubrania i zwierzêta zabra³y tyl ko to co by³o nieprzykryte. Tych cia³ ni gdy nie zbadano w szpitalu i mo¿na tu po legaæ jedynie na opiniach tych, którzy je widzieli. Jedna z takich opinii mówi, ¿e koœci szyi by³y rozerwane tak, jakby ktoœ chcia³ oderwaæ g³owê braci. Charlie odrzuci³ wszystkie te teorie. Bracia byli znakomitymi traperami i wie dzieli jak przetrwaæ w lesie. Dlatego nie wierzy³ policjantowi, ¿e mogli umrzeæ z g³odu. Dlatego dziœ trudno jest uznaæ któr¹œ z tych wersji wydarzeñ za prawdzi w¹. Na dodatek obie wersje maj¹ jeden powa¿ny mankament. W dolinie rzeki Na hanni nadal ginêli ludzie i nadal tracili g³owy i to w sensie dos³ownym. W 1930 r. do doliny Nahanni dotar³ Phil Powers. Nie szuka³ on z³ota bo by³ traperem. Chcia³ siê wzbogaciæ na futrach dzikich zwierz¹t. Zamierza³ spêdziæ w do linie dwa lata i w tym czasie nazbieraæ ty le skór aby zapewniæ wygodne ¿ycie sobie i swojej narzeczonej. Jednak nigdy nie po wróci³ z lasu. Na jego poszukiwanie ru szy³a kanadyjska konna policja. Do ekspe dycji do³¹czy³ Field. W koñcu znaleziono sza³as Powersa. By³ spalony do funda mentów. Przy przeszukiwaniu popio³ów natrafiono na stopione kawa³ki ¿elaza, co wskazywa³o, ¿e po¿ar osi¹gn¹³ niezwykle wysok¹ temperaturê, ale nie zaj¹³ siê od niego rosn¹cy blisko las! W popiele znaleziono zwêglone koœci. Poszukiwacze uznali, ¿e s¹ to szcz¹tki Philla Powersa. Mimo dok³adnych poszukiwañ, nie znale ziono g³owy trapera. Skóry jakie zbiera³ traper, le¿a³y z³o¿one na stosie niedaleko sza³asu. Ca³y stos tych skór by³ nietkniêty. Przyczepiony by³ do nich kawa³ek desecz ki na którym widnia³ napis: „Phil Powers jest skoñczony. Sierpieñ 1932”. Policjanci uznali, ze Powers zgin¹³ w swoim sza³asie rok wczeœniej, ale wiadomoœæ na deseczce napisana zosta³a niedawno. Historia Po wersa do³¹czy³ do ponurej legendy doliny. Ka¿dy, kto próbowa³ wzbogaciæ siê w do linie, czy to szukaj¹c z³ota, czy zbieraj¹c futra – traci³ ¿ycie. W 1945 r znaleziono tam jeszcze jed no cia³o – tak¿e bez g³owy. Nie wiadomo ile takich bezg³owych cia³ znaleziono w dolinie, ale jedno jest pewnie. By³o ich zbyt du¿o aby uznaæ to jako przypadek. Do legendy do³¹czy³y zaginiêcia samolo tów, a tak¿e przypadki obserwacji UFO. Czy za tym wszystkim stali niebezpieczni kanibale, Indianie Naha, przed którymi przestrzegali Dene? Kanadyjska, górska konna policja szuka³a tak¿e Indian Naha, ale nikogo nie odnaleziono i poszukiwa niaKiedyprzerwano.wiatrwieje wzd³u¿ doliny ma siê wra¿enie, ¿e las dooko³a groŸnie szczep ce, odbija siê od gór i wydaje niskie tony, które wraz z si³¹ wiatru staj¹ siê coraz wy¿sze i przypominaj¹ wycie ¿ywych istot.Do dziœ dolina Nahanni jest zamkniêta dla turystów. Oficjalnie ze wzglêdu na de likatny ekosystem, a tak¿e dlatego, ¿e jest to œwiêta ziemia Indian Dene. Ale wielu jest przekonanych, ¿e dolina jest zamkniê ta po to, aby uchroniæ ludzi przed czaj¹ cym siê tam z³em. Z³em którego nigdy nie pojmiemy.

Poszukiwacze z³ota Samorodki z³ota wydobyte z potoku.

O ile œmieræ braci McCloud mog³a byæ przypisana ich trzeciemu partnerowi, o ty le nikt nie mia³ pojêcia kto móg³ zabiæ Jorgensena! Policja zamknê³a œledztwo z braku œladów zbrodni.

Rozgl¹daj¹c siê po pogorzelisku Field znalaz³ szkielet Jorgensena. Mo¿na by³o odnieœæ wra¿enie ze sta ra³ siê on ugasiæ po¿ar sza³asu, bo obok niego le¿a³o przewrócone wia derko. To wtedy ktoœ albo coœ zada³o mu œmiertelny cios. Inna interpretacja po³o¿enia koœci Jorgensena mówi, ¿e poszukiwacz z³ota ucieka³ ze swoje go sza³asu i jakieœ 65 metrów dalej dogoni³a go œmieræ. Znaleziono jego strzelbê, a obok niej dwie ³uski. Jor gensen najwyraŸniej siê przed czymœ broni³. Bez powodzenia. Jorgensen straci³ ¿ycie, a w jego szkielecie bra kowa³o… g³owy! Podobnie jak w przypadku braci McCloud nie zna leziono jego czaszki. Wed³ug parkowych stra¿ników, niedŸwiedzie nawet jeœli zabij¹ cz³owieka zostawiaj¹ jego cia³o w spokoju.

Tajemnica doliny rzeki Nahanni cz.

Paolo Veronese – Wesele w Kanie

Wesele w Kanie Dla cia³a i dla ducha

W wyobra¿eniu Veronese nie mamy wiejskiego wesela gdzieœ w Palestynie, ale huczne przyjêcie w renesansowej We necji, z udzia³em mnóstwa goœci, w tym wielu dostojników, jak na przyk³ad su³ta na Imperium Ottomañskiego, Sulejma na Wspania³ego (ów brodaty jegomoœæ w turbanie obok damy w b³êkitnej sukni elegancko pos³uguj¹cej siê wyka³aczk¹) i inne koronowane g³owy po stronie m³o dej pary, wszyscy ubrani w modny wów czas w Wenecji styl „turecki”. W tym ruchu, nat³oku i zgie³ku ludz kim dobrze nie widaæ, ¿e goœciom wesel nym podano ju¿ deser – owoce, jak pi gwy, winogrona, daktyle, orzechy – te ostatnie to tradycyjny element przyjêcia weselnego, choæ zgromadzeni po przeciw nej stronnie dopiero zabieraj¹ siê do je dzenia g³ównych dañ miêsnych. Nie nad¹ ¿ano z podawaniem dañ. Jeden, z tej „gor szej” strony sto³u coœ kroi no¿em na tale rzu (zas³oniêtym nieco przez postaæ w bia³ej wzorzystej szacie; ma to byæ po dobizna poety, pisarza i znanego pijaka, Piero Aretino, w³aœnie przymierzaj¹cego siê do skosztowania „nowego” wina). In ny obok dopiero zak³ada bia³¹ serwetê pod brodê. Powy¿ej (za balustrad¹) trwa ruch ró¿nych mistrzów obs³ugi pañskich sto³ów (ka¿dy z nich mia³ swój dworski tytu³), którzy przygotowuj¹ (kroj¹, æwiar tuj¹) miêsiwa do podania na stó³; niektóre potrawy s¹ ju¿ na pó³miskach gotowe do wniesienia, inne jeszcze porcjowane. A jeszcze wy¿ej, z drugiego piêtra – gapie przygl¹daj¹cy siê, jak mo¿ni i wspaniali biesiaduj¹, O zachowaniu przy stole Najwa¿niejsze w tym bankietowym za mieszaniu jest zachowanie goœci przy sto le: ¿adna z postaci nie je tego, co ma na talerzu; przedstawianie ludzi jedz¹cych uwa¿ano w tamtych czasach za wizerunek zachowañ prostackich. Ludzie z klas¹, arystokraci nie tylko urodzenia, w³adzy i pieni¹dza, ale te¿ i ducha, zajêci s¹ kon wersacj¹. I to jest jakby istotne przes³anie „sto³owej” czêœci obrazu: elegancja przy jêcia nie polega na „¿arciu” – choæ dañ ma byæ w bród – ale na sztuce zachowania siê przy stole, wytwornej, zajmuj¹cej kon wersacji, œwiadczeniu sobie wzajem uprzejmoœci, Jest to towarzyskie wydarze nie, wykwintne i eleganckie, a nie sposob noœæ do napchania ¿o³¹dka. „Wesele w Kanie” Veronese nie przed stawia zwyk³ego przyjêcia. To wielka feta z udzia³em najwybitniejszych goœci. Bar dzo bogata grupa arystokratyczna Wene cji, Mediolanu czy Rzymu XVI wieku sta ra³a siê nawi¹zywaæ do swych rzekomo antycznych przodków staro¿ytnego Rzy mu. Czêœci¹ kontynuacji tej tradycji by³y wystawne przyjêcia, w których chodzi³o przede wszystkim o zademonstrowanie presti¿u, potêgi w³adzy, maj¹tku. Wszyst ko mia³o byæ na pokaz, aby luksusem olœniæ i onieœmieliæ; powaliæ poddanych na kolana przed majestatem w³adzy. Bo gactwo mia³o tylko sens, gdy by³o na po kaz, s³u¿y³o afiszowaniu siê maj¹tkiem. Uczty stanowi³y polityczno spo³eczne spotkania, a nie bynajmniej okazjê do wielkiego ¿arcia. Na obrazie Veronese mamy artystycz ny ekwiwalent tego, co dzia³o siê w rze czywistoœci – mimo surowych zakazów w³adz republiki wobec manifestowania maj¹tku – te w³aœnie wystawne biesiady, przyjêcia, bankiety odbywa³y siê nie ustannie. Klasa rz¹dz¹cych potwierdza³a racjê dla swego panowania. W przeciwieñstwie do nowobogackich Holendrów, parweniuszy, mo¿na powie dzieæ, którzy nagle obroœli w maj¹tki, za chwyconych, ¿e maj¹ tyle dóbr do dyspo zycji, w³oska arystokracja by³a bardzo po wœci¹gliwa w jedzeniu (mo¿e nie w piciu). Natomiast przepych na zewn¹trz, na po kaz, rytua³ potwierdzenia mocy, której przejawy maluczcy mogli tylko ogl¹daæ z daleka, stanowi³ najwa¿niejsz¹ czêœæ tych widowisk. Nawiasem – czy¿ dziœ ta kich weselisk w Kanie nie ogl¹damy na ekranach telewizorów podczas rozma itych gali, gdzie zbieraj¹ siê bogaci i s³aw ni we wspania³ych strojach i o boskim wy gl¹dzie? Demonstracja, ¿e s¹ to ludzie lep si, wspanialsi, m¹drzejsi: ich wizerunki ogl¹damy, ich opinie s¹ natychmiast pod chwytywane i rozpowszechniane. A wszystko marnoœæ… Jeœli przyjrzeæ siê dobrze „Weselu w Ka nie”, to zobaczymy, ¿e krêci siê w tej ci¿ bie wiêcej s³u¿by i obs³ugi (na przyk³ad muzykantów – w tej roli Veronese obsa dzi³ siebie i paru innych wybitnych arty stów swego czasu) ni¿ zasiada przy sto³ach sproszonych goœci. Ubranych z pañska, w sute, wzorzyste, kosztowne szaty, maj¹ cych przed sob¹ drogie talerze i misy. U do³u obrazu leje siê wino – ów cu downie przemieniony napój. Z lewej (na zbli¿eniu) jeden z goœci pyta pannê m³od¹, dlaczego tak doskona³e wino poda j¹ na koniec. Z prawej, znany pijak i ¿ar ³ok, Pietro Aretino smakuje podany napój. Tylko w centralnym miejscu obrazu panuje spokój: Jezus i Matka Boska sie dz¹ nieruchomo, obok aposto³owie, tak¿e skromnie ubrani. Pionowo w dó³ od nich na stoliku nakrytym wzorzyst¹ serwet¹ stoi klepsydra. Odmierza czas tych „œwia ta ³akomych marnoœci” (cytat z Miko³aja Sêp Szarzyñskiego). Wszystko to chwilo we, przemijaj¹ce. Ludzie zabiegani wo kó³ spraw doczesnych, zapomnieli o wiecznoœci.

❍ 9www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022

S¹ dwojakiego rodzaju s³ynne obra zy. Jedne s³awne z powodu komer cyjnego ich wykorzystania, jak po wiedzmy „Krzyk” Edvarda Muncha, „S³oneczniki” Vincenta van Gogha czy „Dziewczyna z per³¹”. Johannesa Vermeera. S¹ rozpoznawane natych miast przez szerokie rzesze. Ludzie nie musz¹ nawet znaæ autora ani ty tu³u, ale ich reakcja jest natychmia stowa: „znam ten wizerunek”. Drugi rodzaj s³ynnoœci przys³uguje dzie³om malarskim znanym, dyskutowa nym, wci¹¿ analizowanym w œrodowi skach historyków i krytyków sztuki; s³u ¿¹ce jako modelowe przyk³ady pewnych zjawisk w dziejach malarstwa. Do takich nale¿y niew¹tpliwie „Wesele w Kanie” Paolo Veronese, artysty póŸnego Odro dzenia z Wenecji. Pañskie przyjêcie Spojrzenie na reprodukcjê w „Kurierze” nic czytelnikowi nie powie. Zobaczy t³um ludzi przy sto³ach pod balustrad¹, która odgradza wy¿szy pasa¿. Na nim tak¿e t³um ludzi. Po³owê p³ótna zajmuje b³êkit ne niebo okolone kolumnami i zabudowa niami w renesansowym stylu. Jest to p³ótno ogromne – prawie siedem na dziesiêæ metrów, dziœ zajmuj¹ce pocze sne miejsce w Luwrze, gdzie znalaz³o siê po napoleoñskim rabunku w³oskich skar bówDlakultury.historyków sztuki wa¿na jest nie tylko kompozycja ca³oœci – symetryczna, a jednak ruch postaci, du¿a przesada w kolorystyce oraz manierystyczne bo gactwo strojów sugeruje ju¿ schy³ek rene sansowego umiaru, klarownej symetrii geometrycznego ³adu i spokoju. Obraz analizowano z rozmaitych punk tów widzenia, ale dla nas najwa¿niejsze jest jedzenie – i to, co na sto³ach, i sposób zachowania goœci weselnych, obrazuj¹ce najwa¿niejszy dla nas temat – kulturow¹ funkcjê spo¿ywania posi³ków. Temat obrazu, zadany artyœcie przez zgromadzenie ojców bernardynów, do skonale wszystkim znany – cud przemia ny wody w wino podczas wesela w Kanie Galilejskiej, na które „wezwan te¿ by³ i Jezus i uczniowie jego. A gdy nie stawa³o wina, rzek³a matka Jezusowa do niego: wina nie maj¹. (…) Rzek³ im Jezus: Nape³nijcie st¹gwie wod¹. I nape³nili je a¿ do wierzchu. (…) A gdy skosztowa³ prze³o¿ony wesela wody, która siê sta³a winem, a nie wie dzia³, sk¹dby by³o; (lecz s³udzy wiedzieli, którzy wodê czerpali).” (J: II, 2-9).

Informacje o powstaniu Zwi¹zku Pola ków w Niemczech oraz jego statut zosta³y wydrukowane w polskiej gazecie „Dziennik Berliñski” z dnia 9-10 grudnia 1922 r. „My, którzy pozostaliœmy w Niemczech jako obywatele Pañstwa niemieckiego, z³¹ czyæ siê musimy do wspólnej pracy, je¿eli nie chcemy utraciæ wiary ojczystej, naszego jêzyka polskiego, naszej kultury rodzimej.

Konstytucja niemiecka zapewnia równo uprawnienie mniejszoœciom niemieckim, ale ogólnikowe to zapewnienie nie da³o nam nic dotychczas. Trzeba, ¿eby rz¹d przyzna³ nam prawa mniejszoœci narodowych, takie jak ju¿ przyznano mniejszoœci niemieckiej w Polsce. A¿eby móc przeprowadziæ akcjê wyborcz¹, która da³aby pos³ów naszych, dla obrony na szych interesów w Sejmie i Parlamencie, ¿e by utrzymaæ ³¹cznoœæ miêdzy rozrzuconymi po ca³ym Pañstwie niemieckim rodakami dla wspólnego jêzyka, dlatego tworzymy Zwi¹ zek Polaków w Niemczech” – czytamy. To w³aœnie wtedy opublikowana zosta³a odezwa o „mi³oœci”: „Mi³oœæ wzajemna mo ¿e tylko œwiat od zag³ady wybawiæ. Kochaj my siê jak bracia i wspierajmy wzajemnie. Nie traæmy wiary w nasze si³y i lepsz¹ przy chylnoœæ dla nas”. W roku 1923 ZPwN liczy³ oko³o 100.000 cz³onków. Liczba ta stale siê zwiêksza³a. Zwi¹zek mia³ swoich reprezentantów w Sejmie pruskim, sejmikach krajowych i radach miejskich. Anga¿owa³ siê nie tylko w ochronê interesów polskiej mniejszoœci narodowej w Niemczech, a równie¿ w ochronê polskiego dziedzictwa kulturo wego, jakie znajdowa³o siê w granicach Niemiec.Wydawa³ w³asn¹ prasê. G³ównym orga nem by³ miesiêcznik „Polak w Niemczech”, ukazuj¹cy siê w nak³adzie od 10 tys. do 20 tys. egzemplarzy. Ponadto ukazywa³y siê ty tu³yOrganizacjeregionalne. polskie posiada³y w³asne spó³dzielnie, powsta³y organizacje m³odzie ¿owe, akademickie, organizacje Soko³a i harcerskie. Du¿e znaczenie przywi¹zywa³ Zwi¹zek do pielêgnowania ¿ycia religijnego w jêzyku polskim, przy czym w³adze nie mieckie w ca³ym okresie miêdzywojennym stara³y siê ograniczaæ mo¿liwoœci dzia³ania zw³aszcza polskim szko³om. Opiekê ducho w¹ nad polskimi katolikami w Rzeszy spra wowali prymasi Polski. Dzia³alnoœæ Zwi¹z ku by³a wspierana przez polsk¹ s³u¿bê dy plomatyczn¹ ‒ poselstwo a nastêp nie ambasadê RP w Berlinie oraz polskie konsulaty. Wsparcie to obejmowa³o m.in. powa¿ne subwencje finansowe. Wielk¹ rolê w ¿yciu Polaków w Niem czech odegra³ za³o¿ony 8 lutego 1933 r. Bank S³owiañski, który by³ centralnym ban kiem wszystkich polskich instytucji finanso wych w Rzeszy maj¹cy kapita³ za³o¿yciel ski 150.000 marek, w chwili likwidacji pod niesiony do pó³ miliona. Jego obroty wyno si³y 30.426.000 marek. Bank finansowa³ wiele polskich projektów m.in. dwie polskie szko³y œrednie – w Bêdzinie i Kwidzyniu. Ufundowa³ te¿ ksi¹¿eczki oszczêdnoœciowe

Pierwsza strona „Dziennika Berliñskiego” z dnia 9–10 grudnia 1922 roku, publikuj¹ca odezwê do Polaków w Niemczech oraz statut Zwi¹zku zare jestrowany Kaczmarek

3 grudnia 1922 r. Nowy Jork Nr 290 3 wrzeœnia 2022 Setna rocznica powo³ania Zwi¹zku Polaków w Niemczech Przywódcy Zwi¹zku Polaków w Niemczech, od lewej: Stefan Szczepaniak, Jan

i Józef Micha³ek Graficzne przedstawienie znaczenia znaku Rod³a. Symbol odpowiada kszta³towi biegu rzeki Wis³y z zaznaczonym Krakowem jako kolebk¹ kultury pol skiej i symbolem trwania oraz ci¹g³oœci Pañstwa Polskiego.

100 lat temu – 27 sierpnia 1922 roku –w Berlinie powsta³ istniej¹cy do dzisiaj Zwi¹zek Polaków w Niem czech. G³ównym zadaniem organiza cji by³a pomoc ka¿demu Polakowi lub temu kto siê do polskoœci przy znaje, niezale¿nie od jego pogl¹dów, religii czy pochodzenia, w zdobyciu pe³nych praw mniejszoœci narodowej i obrona jego interesów we wszyst kich dziedzinach ¿ycia spo³ecznego. Jedn¹ z konsekwencji, jakie spotka³y Rzeszê Niemieck¹ w wyniku przegranej wojny œwiatowej 1914-1918 by³o znaczne zredukowanie terytorium tego pañstwa. Niemcy ponios³y straty na zachodzie i wschodzie. Jako szczególnie dotkliw¹ ode brano w Niemczech utratê wiêkszoœci ob szaru dawnego zaboru pruskiego z Wielko polsk¹ i Pomorzem Gdañskim, a tak¿e w³¹ czenie do Polski najbogatszej czêœci Górne go Œl¹ska. Po wytyczeniu w latach 19191922 granicy polsko niemieckiej obywatele Rzeszy narodowoœci polskiej stanowili spo ³ecznoœæ, licz¹c¹ ok. pó³tora miliona osób w tym kilkaset tysiêcy w uprzemys³owio nym Zag³êbiu Ruhry, w Nadrenii Westfalii i ponad 100 tys. w Berlinie. Byli to g³ównie przedstawiciele emigracji zarobkowej, która jeszcze pod koniec XIX w. opuœci³a Polskê. Polsk¹ spo³ecznoœæ tworzyli tak¿e polscy mieszkañcy obszarów Œl¹ska, Wielkopolski, Warmii i Mazur. Ju¿ przed I wojn¹ œwiatow¹ dostrzegalne by³o konkurowanie miêdzy sob¹ dwóch oœrodków organizuj¹cych siê Polaków w Niemczech: westfalsko nadreñskiego i berliñskiego. Równie¿ po wojnie wyraŸne by³y ró¿nice zdañ miêdzy dzia³aczami obu tych œrodowisk. W pocz¹tkach lat dwudzie stych powstawa³y lokalne organizacje Pola ków w ró¿nych czêœciach Rzeszy. Jednak wobec narastaj¹cych po traktacie wersal skim i po niekorzystnym dla Niemiec po dziale Górnego Œl¹ska antypolskich nastro jów w spo³eczeñstwie niemieckim, pojawi³a siê koncepcja skonsolidowania polskiego ruchu narodowego. Istotn¹ rolê odgrywa³y równie¿ nadzieje na wprowadzenie polskich pos³ów do parlamentu Rzeszy i Prus. 27 sierpnia 1922 r. odby³ siê w Berlinie zjazd za³o¿ycielski Zwi¹zku Polaków w Niemczech, który sta³ siê reprezentantem ludnoœci polskiej w Niemczech wobec w³adz i urzêdów niemieckich oraz na forum miêdzynarodowym Ligi Narodów i innych organizacji mniejszoœciowych. Wœród ini cjatorów jego powstania byli reprezentuj¹cy polsk¹ spo³ecznoœæ w Prusach Wschodnich prezes Towarzystwa Szkolnego w Olsztynie Jan Baczewski oraz Jan Kaczmarek z Bo chum, wspó³za³o¿yciel Polskiego Uniwersy tetu Ludowego. Na pierwszego prezesa Zwi¹zku Polaków w Niemczech wybrano Stanis³awa hr. Sierakowskiego. Bra³ on udzia³ w organizacji plebiscytu na Warmii. W latach 1933-1939 organizacj¹ kierowa³ ks. Boles³aw Domañski, a od kwietnia do 1 wrzeœnia 1939 r. Stefan Szczepaniak. Zwi¹zek mia³ za zadanie pracowaæ na rzecz utrzymania œwiadomoœci narodo wej polskiej ludnoœci i koordynowaæ na te renie Niemiec dzia³alnoœæ wszystkich pol skich organizacji kulturalnych, gospodar czych, oœwiatowych, sportowych, religij nych i politycznych. Przestrzega³ zasady lo jalnoœci wobec pañstwa niemieckiego, ale domaga³ siê od w³adz respektowania kon stytucyjnych praw narodowych i obywatel skich. Siedzib¹ w³adz naczelnych ZPwN zo sta³NaBerlin.pierwszym walnym zebraniu w 3 grudnia 1922 r. delegaci wybrali zarz¹d oraz radê naczeln¹, oficjalnie zarejestrowano Zwi¹zek Polaków w Niemczech, uchwalono podstawowe akty prawne organizacji i do konano podzia³u Niemiec na piêæ dzielnic, aby sprawnie zarz¹dzaæ i dzia³aæ, których siedziby znajdowa³y siê w Opolu (Œl¹sk), Berlinie (obszar: Niemcy œrodkowe i Ham burg), Bochum (Westfalia i Nadrenia), Olsztynie (Warmia i Mazury) i Z³otowie (Kaszuby, babimojskie i z³otowskie).

i Nadrenii czy w Berlinie, ale w³aœnie nad Odr¹ od Raciborza po Szczecin, w ca ³ym Nadodrzu i Prusach Wschodnich tam tejsza autochtoniczna ludnoœæ polska mani festowa³a w ponurych latach III Rzeszy swoj¹ przynale¿noœæ do kolebki narodu pol skiego i jego kultury”. Na 15-lecie dzia³alnoœci Zwi¹zku Pola ków w Niemczech postanowiono zorgani zowaæ uroczysty zjazd. Zosta³ zwo³any na 6 marca 1938 r. do Berlina. Poci¹gami zbioro wymi, autobusami przybyli Polacy ze Œl¹ ska Opolskiego, z miêdzyrzeckiego, z babi mojskiego, z krainy Kaszub, Warmii, ziemi malborskiej, Mazur, ziem po³abskich, z Westfalii i Nadrenii, w sumie ponad 5 tys. osób. Uchwalono na nim „Piêæ Prawd Pola ków”, które sta³y siê kanonem organizacji: „My, wierni synowie narodu polskiego spod znaku Rod³a, og³aszamy piêæ prawd Polaków. Jesteœmy Polakami! Wiara ojców naszych jest wiar¹ naszych dzieci. Polak Po lakowi bratem. Co dzieñ Polak narodowi s³u¿y. Polska jest matk¹ nasz¹, nie wolno mówiæ o matce Ÿle – wyg³osi³ Jan Kaczma rek, sekretarz Zwi¹zku Polaków w Niem czech. – Z Kongresu Polaków w Niemczech prawdy te do wszystkich serc polskich w œwiecie przesy³amy.” Jak opisuje E. Osmañczyk: „Zjecha³y siê tysi¹ce i trzeba by³o widzieæ gospodarzy, ro botników, górników, hutników, jak parado wali dumnie na Unterdenlinden czy po pocz damskiej ulicy, gdzie siê mieœci³a g³ówna sie dziba Zwi¹zku Polaków. Ka¿dy obnosi³ dumê swoj¹ za wszystkich Polaków w Niemczech. Cieszy³o siê serce ka¿dego, ¿e oto Polacy w Niemczech, choæ ¿adnych udogodnieñ nie maj¹cy, potrafi¹ zjechaæ siê tak wielk¹ gro mad¹ na w³asny, polski kongres w Niem czech. Zorganizowany przez Zwi¹zek Pola ków, w oparciu o w³asne œrodki – tak, ka¿dy uczestnik p³aci³ za bilet, kwaterê, utrzymanie. Nikt nic nie otrzymywa³ za darmo.” Dzia³o siê to rok przed wojn¹, w czasie eliminacji wszystkiego co polskie w Niem czech, w czasie zaostrzaj¹cego siê terroru hitlerowskiego! Najwiêkszy teatr Berli na nie móg³ pomieœciæ wszystkich. Jak dalej opisuje E. Osmañczyk: „sala szumia³a mo rzem g³ów. Na scenie wielki znak Polaków w Niemczech, rod³o królewskie, znak Wis³y i Krakowa, kolebki narodu polskiego i kul turyKryzyspolskiej.”wstosunkach polsko niemiec kich, do jakiego dosz³o wiosn¹ 1939 r., dra matycznie pogorszy³ sytuacjê polskich orga nizacji w Rzeszy. Mno¿y³y siê ekscesy anty polskie, pocz¹wszy od rozbijania nabo ¿eñstw i zebrañ, poprzez napady i niszczenie mienia, rewizje, po przymusowe wysiedlenia i aresztowania. Dochodzi³o do wielu ataków oraz szykan wobec mniejszoœci polskiej na terenie III Rzeszy. Cz³onkowie Zwi¹zku p³acili bardzo wysok¹ cenê za swoje zaanga ¿owanie. Wszyscy wpisywani byli na spe cjaln¹ listê „wrogów Rzeszy”, licz¹c¹ po nad 61 tys osób, tzw. Sonderfahndungsbuch Polen, przygotowan¹ przez kontrwywiad s³u¿by bezpieczeñstwa SS w Berlinie. Na jej podstawie przeprowadzano masowe areszto wania polskiej inteligencji oraz dokonywano czystek etnicznych ramach w operacji Tan nenberg i Intelligenzaktion. W³adze niemiec kie przygotowa³y jeszcze przed wojn¹ poli cyjne tzw. „akcje specjalne”, wymierzone w mniejszoœæ polsk¹. W pi¹tek 25 sierp nia 1939 r. niemiecka policja aresztowa³a wszystkich uczniów polskiego gimnazjum w Kwidzynie w wieku od lat 9 do 17, któ rych wraz z nauczycielami skierowano do tzw. „obozu ochronnego”. 26 paŸdzierni ka w Rypinie cz³onkowie hitlerowskiej bo jówki Selbstschutz zamordowali pierwszego przewodnicz¹cego zwi¹zku Stanis³awa Sie rakowskiego wraz z rodzin¹. Na podstawie Rozporz¹dzenia Rady Mi nistrów dla obrony III Rzeszy z dnia 27 lu tego 1940 r. zwi¹zek zosta³ zdelegalizowa ny, a jego maj¹tek, szacowany na 8,45 mln ówczesnych marek, skonfiskowany. Tego dnia Polacy utracili status mniejszoœci naro dowej w Niemczech i nie odzyskali go do dziœ. Czêœæ dzia³aczy rozstrzelano, a ok. 1200 cz³onków uwiêziono w obozach koncentracyjnych, g³ównie w Hohenbruch, Mauthausen Gusen i Sachsenhausen. Po wojnie, w 1945 r. Zwi¹zek wznowi³ dzia³alnoœæ w zachodniej strefie okupacyj nej Niemiec. W 1950 roku ZPwN zosta³ za rejestrowany w RFN, pocz¹tkowo z siedzi b¹ we Frankfurcie nad Menem, a od 1956 r. siedzib¹ Zwi¹zku Polaków w Niemczech jestWBochum.1950r. od Zwi¹zku „Rod³o” oddzieli ³a siê grupa Polaków, tworz¹c zwi¹zek pod nazw¹ „Zgoda”, który w przeciwieñ stwie do „Rod³a,” utrzymywa³ kontakty z komunistycznym rz¹dem w Warszawie. W roku 2015 „Zgoda” przesta³a istnieæ. Zwi¹zek Polaków w Niemczech spod zna ku Rod³a jest dzisiaj najstarsz¹ organizacj¹ polonijn¹ w Niemczech, spadkobierc¹ dzie dzictwa historycznego i maj¹tkowego ZPwN sprzed wojny. Od 2020 r. jest cz³onkiem Eu ropejskiej Unii Wspólnot Polonijnych ze sta tusem obserwatora. Aktualnie jego konstruk cja opiera siê na trzyosobowym zarz¹dzie, który kieruje prac¹ oddzia³ów terenowych. Od 2013 r. prezesem Zwi¹zku jest Józef Ma linowski. Za dzia³ania programowe odpowia da Rada Naczelna sk³adaj¹ca siê z piêciu osób. Najwa¿niejszym celem Zwi¹zku jest odzyskanie utraconego w 1940 r. statusu mniejszoœci narodowej, zwrot skonfiskowa nych nieruchomoœci i ca³ego zagarniêtego maj¹tku. Wed³ug statystyk z ostatnich lat w Niemczech mieszka ponad 2 mln Polaków.

Zaœlubiny Rod³a z Wis³¹.

Reprezentacyjna dru¿yna pi³ki no¿nej Zwi¹zku Pola ków w Niemczech, sk³ada³a siê z uczniów Polskiego Gimnazjum w Bytomiu, wystawiono j¹ na Polonijne Igrzyska Sportowe w Warszawie w 1934 r.

dla ka¿dego dziecka urodzonego w polskiej rodzinie z wk³adem 20 marek. By³ w³aœci cielem wielu nieruchomoœci, m.in. domu bursy akademickiej we Wroc³awiu, gruntu w Raciborzu zakupionego pod budowê gim nazjum ¿eñskiego. W 1939 r., tu¿ przed na paœci¹ Niemiec na Polskê, bank zosta³ roz wi¹zany, a jego maj¹tek zagrabiony. Istotn¹ spraw¹ dla ZPwN by³o posiadanie czytelnego znaku. W 1933 r. Zwi¹zek za swój symbol przyj¹³ znak Rod³a, który powsta³ po przejêciu przez Adolfa Hitlera w³adzy w Niemczech. Naziœci w ramach li kwidacji struktury organizacyjnej Republiki Weimarskiej zmieniali symbolikê wszyst kich niemieckich organizacji i instytucji. Go d³em pañstwowym Niemiec sta³a siê swasty ka, a pozdrowieniem podniesienie rêki oraz okrzyk „Heil Hitler”. Wprowadzenia tej ze wnêtrznej symboliki wymagali od wszyst kich dzia³aj¹cych w III Rzeszy organizacji politycznych, kulturalnych i spo³ecznych. Obowi¹zywa³ tak¿e zakaz u¿ywania przez Polaków w Niemczech znaku Or³a Bia³ego. Zwi¹zek stan¹³ wiêc wobec problemu za akceptowania nazistowskiej symboliki. Ak ceptacja ta by³aby zgod¹ na totaln¹ germani zacjê Zwi¹zku oraz utratê jego polskiego cha rakteru. Dlatego te¿ z inspiracji Jana Kacz marka, który pisa³: „Swastyce przeciwstawi my siê tylko wtedy, gdy bêdziemy mieli swój narodowy znak nie budz¹cy w¹tpliwoœci, ¿e ³¹czy on tylko Polaków”, dzia³acze organiza cji postanowili utworzyæ nowy znak. Symbol graficzny Zwi¹zku zaprojekto wa³a polska artystka, wówczas studentka ASP w Berlinie, Janina K³opocka. Logotyp przedstawia zapis biegu rzeki Wis³y z wy odrêbnionym z lewej strony krótkim, po przecznym odga³êzieniem symbolizuj¹cym Kraków – kolebkê kultury polskiej. Wyra¿a tym samym ³¹cznoœæ z narodem polskim i jego tradycj¹. Pod bia³o czerwonym rysun kiem umieszczono nastêpuj¹cy tekst: „Jeste œmy Polakami. Nale¿ymy do narodu pol skiego, którego kultury kolebk¹ jest Kra ków, wiern¹ rzek¹ Wis³a. Te dwie si³y to Rod³o, które nie jest ani herbem, ani go d³em, ale symbolem naszego pochodzenia i ³¹cznoœci naszej z ca³ym narodem polskim i jego dusz¹”. Polski Zwi¹zek Polaków w Niemczech przyj¹³ Rod³o za swój symbol w dziesi¹t¹ rocznicê istnienia. Autorem nazwy jest wybitny publicysta polityczny i pisarz Edmund Osmañczyk. Neologizm Rod³o utworzy³ od s³ów: rodzi na i god³o. W okresie miêdzywojennym Osmañczyk by³ bardzo aktywnym dzia³a czem, dziennikarzem, autorem tekstu do hymnu Zwi¹zku, z ostatni¹ zwrotk¹: „I nie ustaniem w walce / Si³ê s³usznoœci mamy / I moc¹ tej s³usznoœci / Wytrwamy i wygramy”. Ka¿de zebranie polskie rozpo czyna³o siê tym hymnem. Rod³o sta³o siê czêœci¹ sk³adow¹ znaków kilku organizacji polonijnych, polskiego harcerstwa w Niemczech, a tak¿e herbów kilku miast i samorz¹dów terytorialnych. M³odzi Polacy u¿ywali te¿ znaku Rod³a w po³¹czeniu z lipowym listkiem. „Niemcy pocz¹tkowo nie bardzo rozu mieli, co przedstawia ten znak. Niektórzy nawet uwa¿ali, ¿e to pó³ swastyki”- pisa³a Janina K³opocka. W rzeczywistoœci pozor nie podobny znak oznacza³ ³¹cznoœæ Pola ków z Niemiec z macierz¹ i by³ przeciwsta wiany swastyce. W ten sprytny sposób Po lacy w Niemczech uniknêli przyjêcia sym boliki nazistowskiej. W publikacji „Na Œl¹sku Opolskim” wy danej w 1937 r. Stanis³aw Wasylewski pisa³ o Rodle i jego znaczeniu integruj¹cym spo ³ecznoœæ Polaków w Niemczech: „To by³a bardzo dobra myœl: zjednoczyæ wszystkich Polaków, ¿yj¹cych w pañstwie niemieckim pod jednym zawo³aniem, jak pierwotni ry cerze polscy w zgie³ku bitewnym jednoczyli siê na zawo³anie Pó³kozy czy Jastrzêbca. Takim zawo³aniem sta³o siê Rod³o. Nowy wyraz wszed³szy nagle do jêzyka potoczne go zadziwi³ ludzi swym doskonale antycz nym dŸwiêkiem. Byli nawet tacy, którzy studia urz¹dzali po s³ownikach, aby ko niecznie wynaleŸæ jego genealogiê i stare znaczenie. Tymczasem ¿adnego Rod³a ni gdy nie by³o, zosta³o œwie¿o i celnie ukute.” Podczas II Zjazdu Polaków z Zagranicy odbywaj¹cego siê w Warszawie w gmachu sejmu RP przy ulicy Wiejskiej, odby³y siê zaœlubiny Rod³a z Wis³¹. Dnia 5 sierpnia 1934 r. o godzinie dzie si¹tej rano pochód trzech tysiêcy Polaków z zagranicy przeszed³ ulicami Warszawy na Wybrze¿e Koœciuszkowskie za pocztami nios¹cymi zwi¹zkowe bia³o czerwone sztandary, na których widnia³ nowy symbol oraz nazwy poszczególnych oddzia³ów Zwi¹zku Polaków w Niemczech. Nad brze giem Wis³y zanurzano sztandary w nurtach rzeki. By³a to pierwsza masowa manifesta cja Polaków z ró¿nych czêœci Niemiec i podkreœlenie ich zwi¹zków z Macierz¹. Wkrótce Polaków w Niemczech zaczêto na zywaæRozwój„Rod³akami”.zwi¹zkuprzypad³ na trudny dla wszelkich mniejszoœci czas nasilenia nazi zmu w Niemczech pod koniec lat 30. Od pocz¹tku dzia³acze organizacji byli prze œladowani, chocia¿ Hitler tolerowa³ jej dzia ³anie w III Rzeszy, obawiaj¹c siê, ¿e w razie ostrzejszych represji w³adze w Polsce ogra nicz¹ równie¿ prawa mniejszoœci niemiec kiej na terenie II RP. Wielu polskim dzia³a czom, którzy otrzymali powo³anie do Wehr machtu, Gestapo wbija³o piecz¹tkê „Ach tung Pole!” – Uwaga Polak!. We wrzeœniu 1937 r. Gestapo zakaza³o cz³onkom Zwi¹zku Harcerstwa Polskiego w Niemczech noszenia mundurów harcer skich i lilijki z Rod³em oraz dekorowania zbiórek bia³o czerwonymi barwami. U¿y wanie znaku Rod³a wymaga³o od Polaków znacznej odwagi, zw³aszcza w okresie nasi lenia siê przeœladowañ. Atmosferê tych lat odda³ Edmund Osmañczyk, który pisa³: „Oczywiœcie, ¿e wymaga³o to ogromnej od wagi, op³aconej przez jak¿e wielu w 1939 r. wiêzieniami i obozami koncentracyjnymi, niemniej pozosta³o dla historii œwiadectwo, i¿ po wrzesieñ 1939 r. nie tylko w Westfalii

Tablica z Prawdami Polaków spod znaku Rod³a jest w koœciele œw. Marcina na Ostrowie Tumskim we Wro c³awiu, wmurowana w 1995 r. Oœrodkiem pamiêci o Polakach spod znaku Rod³a sta³ siê w³aœnie Wroc³aw.

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com12 Szalona noc w CPS F OT Z. OSIA Z ELESKA -B OBROWSKI F OT I. GOR W IECZORKOWSKI

To moje prywatne rocznice – obchody tych pañstwowych i narodowych pozo stawiam innym. Jakoœ teraz mija szósta rocznica moje go powrotu ze Stanów do Polski, pi¹ta rocznica œmierci Taty i pierwsza rocznica powrotu z Azji, w której pomieszkiwa ³em niemal dwa lata.

Stany wewnêtrzne Weronika Kwiatkowska

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

„Czas leczy rany”, brzmi powtarzane do znudzenia powiedzenie. Jego mniej pompatyczna, a bardziej ogólnikowa wersja to: „Czas najlepszym lekar stwem”.Niebêdê pisa³, jak siê czu³em zaraz po œmierci Ojca, a jak po up³ywie piêciu lat. Zreszt¹, kto mnie wtedy uwa¿nie czy ta³, to siê domyœla. Powiem tylko, ¿e ¿a³o ba po kimœ bliskim jest czymœ, co trwa za wsze, tli siê coraz s³abiej, ale jednak, jest czymœ co naznacza nas na resztê ¿ycia smutkiem, którego nie mo¿na siê wsty dziæ, ale którego te¿ nie da siê zwalczyæ. Smutek z powodu wyjazdu z jakiegoœ kraju jest oczywiœcie czymœ innym. Tym bardziej dla nas, skoro nie jesteœmy po wstañcami, uciekinierami, którzy têskni¹ do ojczyzny, ale nie mog¹ powróciæ na jej ³ono, niczym Chopin. Dziœ nasze decyzje o powrotach i gdzie mieszkaæ maj¹ charakter praktyczny: finansowy, prawny, zawodowy, rodzinny. A czasem wrêcz kierujemy siê gustem i kapryœnymi marzeniami.

Zacznê od têsknoty za Ameryk¹. Mu sia³a byæ silna, skoro: 1: mieszka³em tam 27 lat, 2: zawsze chcia³em tam mieszkaæ i 3: dobrze mi siê tam ¿y³o, od najdywa³em siê tam, nie planowa³em po wrotu.Do tego powrotu zmusi³o mnie co prawda ¿ycie, ale ci¹gle wspomina³em amerykañskie ¿ycie, jedzenie, obyczaje, rozrywki. Na ile mog³em, rekompenso wa³em to sobie s³uchaj¹c amerykañskie go radia w Internecie, ogl¹daj¹c fil my. I korzysta³em z tanich przelotów, od wiedzaj¹c dwukrotnie Nowy Jork. Ale potem mieszka³em w Azji, potem znowu w Polsce. Czy nadal wiêc têskniê do Ameryki, czy te¿ „czas zaleczy³ ra ny”?Têskniê mniej, gdy¿ potem mieszka ³em dwa lata w azjatyckim raju, a wiêc miejscu, o którym marzy³em, mieszkaj¹c w… Ameryce. Tak wiêc fajne ¿ycie za st¹pi³em fajniejszym. Nie wróci³em z Manhattanu do Kielc zim¹, lecz smy czy³em siê po s³onecznych i gwarnych metropoliach i pla¿ach przy równiku. Najwa¿niejszym œrodkiem znieczula j¹cym okaza³a siê jednak œwiadomoœæ, ¿e ju¿ w Ameryce nigdy nie bêdê mieszka³. Koniec, kropka, nie ma co siê ³udziæ, emerycie. Po rozstaniu z partnerem cza sem oszukujemy siebie samych, ¿e zej dziemy siê na nowo, wspominamy, roz pamiêtujemy. Mija czas, poznajemy no wego partnera (na przyk³ad seksown¹ Azjatkê) wiêc poprzedniego wspomina my mi³o, obiektywnie, bez emocji jed nak. Pamiêtamy mu dobre rzeczy, na przyk³ad, ¿e by³ pracowity i zaradny. Ja te¿ pamiêtam dobr¹, uczciw¹, pra LatusJan cowit¹ i zaradn¹ Amerykê. I czytam o niej, prenumeruj¹c „New York Time sa” i „Wall Street Journal”. Ale ju¿ nie po to, by byæ na bie¿¹co, gdy wrócê tam do pracy, lecz po prostu, aby œledziæ wy darzenia, nie byæ ignorantem. Ci¹gle te¿ czytam du¿o ksi¹¿ek o No wym Jorku, moim ulubionym mieœcie œwiata, lecz coraz czêœciej przychodzi smutna refleksja: przecie¿ ja ju¿ tam nie bêdê przewodnikiem ani dziennikarzem, nie bêdê po pracy w biurze poznawa³ ko lejnych restauracji i zabytkowych budyn ków. Czujê siê jak jakiœ prowincjusz w XIX wiecznej Rosji albo mieszkaniec Warszawy za komuny, który zaczytywa³ siê wszystkim o Pary¿u, ale wiedzia³, ¿e raczej tam nie pojedzie, a ju¿ na pewno nieNiecozamieszka.podobne odczucia mam co do Azji. Zanim tam pojecha³em zaczyty wa³em siê w reporta¿ach i podrêczni kach. „Wyspy Filipin”, „Jak przejœæ na emeryturê w Tajlandii”, „Jak prowa dziæ biznes w Birmie”. Chodzi³em w Warszawie na spotkania podró¿ników, widzia³em przed sob¹ szczêœliw¹ resztê ¿ycia.Pocz¹tki w Azji by³y takie, jak sobie wymarzy³em: przeloty z kraju do kraju, w³óczenie siê z jedn¹ walizeczk¹, ¿ycie beztroskie i bez planu. A potem przyszed³ COVID i ten raj run¹³ na moich oczach. Jeszcze d³ugo nie bêdzie, o ile w ogóle wróc¹, tanich lotów, wiz wbijanych bez pytania na lotnisku, opcji przed³u¿ania pobytu i pracy, energii i zachwytu przynoszonych przez miliony zagranicznych turystów. Po pó³tora roku quasi aresztu domowego w hotelu w Ma lezji, ró¿nych przejœciach dobrych i nie dobrych, wróci³em do Polski trochê z braku innej opcji, ale te¿ ¿eby odpo cz¹æ, przeczekaæ, zebraæ na nowo si³y i myœli.Czytêskniê do Azji? Najbardziej, jak sobie przypomnê jedzenie. Czy wyry wam siê, ¿eby tam wróciæ? Nie wyklu czam tego, ale wiem te¿, ¿e tej fanta stycznej Azji, na której koñcówkê jesz cze siê za³apa³em, ju¿ nie ma. Po co têsk niæ do czegoœ, czego ju¿ nie bêdzie? Tak wiêc zracjonalizowa³em sobie od czucia. W Polsce jest jak jest w polityce i tego nie zmieniê. Nieprêdko pojawi siê tu radoœæ i luz. Tym bardziej, ¿e obok to czy siê wojna kolejny wielki proces, na który nie mam ¿adnego wp³ywu. Tak wiêc, jak planowa³em sobie przy jemn¹, a w porywach – zmys³ow¹ wcze sn¹ emeryturê podró¿uj¹c po œwiecie, mo¿e bêdê musia³ teraz zaplanowaæ so bie resztê ¿ycia w bloku w Warszawie, w mieszkaniu numer 10 na drugim piê trze. Przed COVID em lata³em jak opêta ny po europejskich miastach. Skoñczy³y siê tanie loty i hotele? No, to ju¿ nie bêdê lata³. Swoje zobaczy³em, ponad 50 kra jów na piêciu kontynentach. Wielu ludzi nie by³o nigdy za granic¹ i te¿ ¿yj¹. Bêdê za to ogl¹daæ na Netfliksie i HBO filmy z Brazylii i Korei, których to krajów pewnie nie zobaczê. Trudno, nie da siê w ¿yciu wszystkiego prze¿yæ. Bêdê siê wiêc stara³ cieszyæ drobnymi przyjemnoœciami: spacerem po Ogrodzie Saskim, wiejskim twaro¿kiem i szczy piorkiem kupionym na bazarku, cowie czornym dziennikiem telewizyjnym. Za miast przeraŸliwych syren stra¿ackich w Nowym Jorku i wycia o œwicie muezi nów w muzu³mañskiej Azji, bêdê s³ysza³, codziennie w po³udnie, dzwony bij¹ce na Anio³ Pañski i nadawany przez Pol skie Radio Hejna³ Mariacki. ❍

Mg³awice

Tamto lato te¿ by³o œwietliste. Wszyscy zostali na miejscu. Samoloty przesta³y la taæ. I trzeba by³o urz¹dziæ wakacje w mie œcie. Mimowolnie sta³am siê ekspertk¹ od lokalnych atrakcji turystycznych. Zna jomi pytali o wspó³rzêdne. I pod¹¿ali wskazanym œladem. W stronê dzikich pla ¿y. I niewydeptanych œcie¿ek w górach. Dziwi¹c siê urokom stanu Nowy Jork, którego – mimo dekad spêdzonych w Ameryce – nie zd¹¿yli dobrze poznaæ. Bo ka¿dego lata, wiedzeni dojmuj¹c¹ tê sknot¹, odbywali pielgrzymki do ojczy zny; trwoni¹c uzbierane w ci¹gu roku dni i tygodnie urlopu na podró¿ w rodzinne strony. Pokój w podkarpackim czy ma³o polskim bloku, weranda domu na podrze szowskiej wsi, spanie k¹tem w altance ogródka dzia³kowego pod Wroc³awiem wszystkie te mo¿liwoœci jawi³y siê du¿o atrakcyjniej, ni¿ ró¿owe ska³y kanionów Arizony, palmy na Florydzie, lub gigan tyczne sekwoje w amerykañskich parkach narodowych. Powrót do Domu by³ powro tem do arkadii dzieciñstwa. Która smaku je kompotem z rabarbaru, gor¹cym dro¿ d¿owym ciastem, ziemniakiem z ogniska, zimn¹ maœlank¹. Pachnie œwie¿o skoszo n¹ traw¹, ch³odem sieni w upalne popo³u dnie, praniem schn¹cym na sznurku w ogrodzie. I jeszcze ta œwiadomoœæ nie odwracalnoœci czasu. Nadci¹gaj¹cej utra ty. ¯e to wszystko umrze. Razem z ludŸ mi i zwierzêtami. Wiêc spieszmy siê ko chaæ. I odwiedzaæ. Bo za rok, dwa, te po koje mog¹ byæ puste. Nikt nie odpowie na ko³atanie do drzwi. Tamtego lata umiera³ mój ojciec. A ja nie mog³am siê z nim po¿egnaæ. Wejœæ do mieszkania na czwartym piêtrze wrze siñskiego bloku. I spojrzeæ w wystraszo ne oczy, coraz wiêksze. Choroba kurczy³a cia³o. Wydobywaj¹c niemal m³odzieñcze rysy twarzy. Rozmawialiœmy o wszyst kim. Ale nie o œmierci. ¯adnych podsu mowañ. Po¿egnañ. Jeszcze zd¹¿y³am na pisaæ list na Dzieñ Ojca. Zdobyæ siê na jakieœ koœlawe wyznanie. A potem ju¿ tylko rozpraszaliœmy myœl o nieuchron nym, mówi¹c o rzeczach nieistotnych, polityce, pogodzie. Rok póŸniej czyta³am ksi¹¿kê mo³dawsko rumuñskiej pisarki o ostatnich wakacjach, które syn spêdza z umieraj¹c¹ matk¹*. I p³aka³am bardziej, ni¿ tamtego sierpniowego poranka. Kiedy dosta³am wiadomoœæ sk³adaj¹c¹ siê z trzech s³ów. I pomyœla³am: to ju¿. I wy dawa³o mi siê, ¿e jestem gotowa. ¯e od miesiêcy biorê udzia³ w warsztatach z utraty. Op³akujê œmieræ roz³o¿on¹ na ra ty. I moj¹ niemo¿noœæ bycia obecn¹. Po mocn¹. Obok. * Znajomi skar¿yli siê, ¿e nie mog¹ od wiedziæ bliskich. ¯e to ju¿ rok, albo dwa, kiedy nie widzieli. Ojca. Matki. Doros³e go syna. A ja nie umia³am im wspó³czuæ. Mówi³am: pandemia siê skoñczy. Bramy lotnisk zostan¹ otwarte. Czym jest dwana œcie miesiêcy wobec kilkunastu lat roz³¹ ki? Nie rozœmieszajcie mnie – szydzi³am. Che³pi¹c siê smutnym rekordem, którego nikt z najbli¿szego otoczenia nie by³ w stanie pobiæ. Iw napadach histeryczne go egoizmu cieszy³am siê, ¿e nie jestem sama. ¯e mam towarzyszy niedoli. Tamto lato by³o z³oto niebieskie. Znale ziona wiosn¹ ustronna pla¿a sta³a siê miej scem cotygodniowych uciech. Na bia³ych kamieniach rozpalaliœmy ogniska. Woda by³a przejrzysta. I ciep³a. Na mokrad³ach ¿erowa³y czaple. Po zachodzie s³oñca, w¹ skie œcie¿ki zalewane przez ocean, pokry wa³y stada malutkich krabów. St¹paliœmy ostro¿nie, ¿eby ¿adnego nie nadepn¹æ. Po drodze mijaliœmy wêdkarzy, którzy wyprawiali siê na nocne ³owy. Paliliœmy Palo Santo, ws³uchuj¹c siê w koj¹ce dŸwiêki uzdrawiaj¹cych mis. Zdradzali œmy najg³êbsze tajemnice. I szeptaliœmy zaklêcia. Odurzeni piêknem. Które przez chwilê mieliœmy na w³asnoœæ. Tak. To by³o piêkne lato. Jedno z naj piêkniejszych. Lato, gdy umiera³ mój oj ciec. * D³ugo nie mog³am tego zmieœciæ w so bie. Poczucia obezw³adniaj¹cej radoœci i jednoczeœnie obezw³adniaj¹cego mroku. Wyrzutów sumienia, ¿e nie pomagam. Nie dogl¹dam. Nie trzymam za rêkê. ¯e nie ma mnie w tym pokoju. Na czwartym piêtrze. Gdzie co roku siadaliœmy do Wi gilii, sk³adaj¹c sobie ¿yczenia. Zdrowia, pomyœlnoœci. Zawiod³am. Wyjecha ³am. I nigdy nie wróci³am. I teraz jestem tu – nad wod¹ wielk¹ i czyst¹. Pod nie zm¹conym niebem. I potrafiê cieszyæ siê jak dziecko. Z bliskoœci ludzi, roœlin i zwierz¹t. K³adê siê na plecach, ocean ko ³ysze, uspokaja. Przypominam sobie silne rêce ojca, które trzyma³y mnie na wodzie. Nauczy³eœ mnie p³ywaæ, Tato – mó wiê. I ci¹gle jeszcze unoszê siê na po wierzchni. Choæ bywaj¹ mg³awice, któ rych nie rozproszy ¿adne oko. Wci¹¿ wy patrujê ¿ycia**. * Lato, gdy mama mia³a zielone oczy. Tatiana Tîbuleac, Ksi¹¿kowe Klima ty, **Wyjechali,2021. Austerlitz, W. G. Sebald, Ossolineum, 2020. ❍

13www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022

Czas zagoi³ rany

GRUBE Kwiatkowska Maciej Berbeka Zdzis³awa Soœnicka

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com14

W latach 70. i 80. ubieg³ego wieku jej piosenki œpiewa³a ca³a Polska. Najwiêk sz¹ popularnoœci¹ cieszy³ siê szlagier „Aleja gwiazd”, ale równie¿ duet ze Zbi gniewem Wodeckim „Z tob¹ chcê ogl¹ daæ œwiat” czy nostalgiczna „Julia i ja”. Zdzis³awa Soœnicka, gruntownie wy kszta³cona artystka: absolwentka œredniej szko³y muzycznej w klasie fortepianu oraz studiów na Wydziale Wychowania Muzycznego poznañskiej Pañstwowej Wy¿szej Szko³y Muzycznej, dysponowa ³a g³osem o wielkiej sile i skali obejmuj¹ cej 2,5 oktawy. Od wielu lat piosenkarka nie wystêpuje na scenie. 29 sierpnia skoñczy³a 77 lat. Zdzis³awa Soœnicka urodzi³a siê w Ka liszu. I– jak mówi³a w wywiadach – ni gdy nie chcia³a zostaæ wokalistk¹. Ale œpiewanie mia³a w genach. „Zarówno oj ciec, jak i mama byli bardzo muzykalni, ale ich ¿ycie uk³ada³o siê w ten sposób, ¿e nie mogli siê kszta³ciæ w tym kierun ku” – opowiada³a. „Mama ju¿ jako doro s³a osoba zaczê³a uczyæ siê graæ na forte pianie i st¹d instrument znalaz³ siê w na szym domu. Ja sama chodzi³am do szko ³y muzycznej od siódmego roku ¿ycia, wystêpuj¹c jako pianistka na wszystkich okolicznoœciowych koncertach. W Li ceum im. Anny Jagiellonki sta³am siê „etatow¹” recytatork¹, anga¿owan¹ do wszystkich imprez i akademii” – wspo mina³a. Ojcem Zdzis³awy by³ przedwo jenny wojskowy po szkole wileñskiej, który œpiewa³ tam w chórze. I to w³aœnie on zadecydowa³, ¿e obie córki bêd¹ siê uczyæ w szkole muzycznej w Kaliszu. Soœnicka zadebiutowa³a w 1963 roku na nies³awnym Festiwalu Piosenki Ra dzieckiej w Zielonej Górze, by³a te¿ fina listk¹ w II Festiwalu M³odych Talentów w Szczecinie, a rok póŸniej zdoby³a I na grodê na Ogólnopolskim Festiwalu Pio senki Studenckiej w Krakowie. Potem przysz³y wystêpy z grupami Tramp i Bi zony. Prawdziwy triumf odnios³a w So pocie, w 1971 roku, odbieraj¹c nagrodê publicznoœci.Artystkamia³a szczêœcie do wspó³pra cowników. Muzykê pisali dla niej najlep si: Andrzej Korzyñski, Seweryn Krajew ski Krzesimir Dêbski. Za s³owo odpowie dzialni byli m.in. Jacek Cygan, Jonasz Kofta, Bogdan Olewicz, Andrzej Mogiel nicki, a nawet s³ynny poeta, który odkry³ Papuszê, Jerzy Ficowski. Szczególna wiêŸ ³¹czy³a artystkê z Ro mualdem Lipko, autorem muzyki m.in. do najwiêkszego hitu artystki – „Alei gwiazd”. Poznali siê na festiwalu w Opo lu. „Sta³am w³aœnie w t³umie artystów, godzinami czekaj¹cych na swoj¹ kolejkê” wspomina³a Soœnicka. „Wtedy by³a jedna wspólna garderoba dla wszystkich, bez ¿adnych krzese³. Obok sta³ Romek. Nie znaliœmy siê osobiœcie, ale nie mia³o to znaczenia. Przywitaliœmy siê jak starzy znajomi. Po chwili rozmowy powiedzia³: <Gdybyœ potrzebowa³a kiedyœ jakiegoœ numeru, daj znaæ>. Po kilku miesi¹cach przypomnia³am sobie jego s³owa, wiêc zadzwoni³am”. Reszta jest histori¹. Po transformacji Zdzis³awa Soœnicka nagra³a jeszcze dwa albumy – „Serce” i „Musicale”, które doczeka³y siê tak¿e swojej anglojêzycznej wersji „Musicals”. Ale chocia¿ przyjêcie mia³y ciep³e, ar tystka stanê³a przed podobnym wyzwa niem jak wiêkszoœæ jej kole¿anek i kole gów po fachu – starzy fani pozostali, ale m³odsza publicznoœæ kierowa³a swoje za interesowanie w stronê nowych twarzy. Nastêpowa³a naturalna zmiana pokole niowa.„Proszê mi wierzyæ, ¿e to wszystko jest uzasadnione i ma swój sens” – t³uma czy³a przed³u¿aj¹c¹ siê przerwê w karie rze. „Samo œpiewanie zaczê³o mieæ zbyt wielki wp³yw na moje ¿ycie, zaczê³o mi ci¹¿yæ. Nie chcia³am mieszkaæ w domu, do którego przyje¿d¿am jednego dnia tyl ko po to, by nastêpnego wyjechaæ. Zaczê ³am zadawaæ sobie pytania, czy bez œpie wania potrafiê byæ szczêœliwa i ¿yæ w zgodzie ze sob¹”. Po wielu latach nieobecnoœci, w 2015 roku, Soœnicka wyda³a now¹ p³ytê. Nosi ³a tytu³: „Tañcz, choæby p³on¹³ œwiat” i choæ zyska³a przychylne recenzje, nie odnios³a oczekiwanego sukcesu. Artystka znowu zaczê³a wycofywaæ siê z ¿ycia pu blicznego.Natomiast w ¿yciu osobistym wokali stce dopisywa³o szczêœcie. Z mê¿em po zna³a siê w latach 60. w jednym z po znañskich klubów, trzy dni po rozpoczê ciu studiów na kierunku dyrygentury chó ralnej. Mia³a wtedy zaledwie 18 lat. Przy stojny in¿ynier od razu zawróci³ jej w g³owie. Para szybko siê pobra³a, a w cza sach najwiêkszych sukcesów Soœnickiej m¹¿ by³ tak¿e jej mened¿erem. Oboje s¹ razem do dziœ. Mieszkaj¹ w podwarszaw skim Klarysewie, w domu z piêknym ogrodem, o którym artystka mówi: „To moje miejsce na ziemi, jestem tu bardzo szczêœliwa”.

RYBY I PLOTKI Weronika

„W 1988 roku, po nieudanej próbie zdobycia K2, Berbeka bierze udzia³ w ataku na s¹siaduj¹cy szczyt – Broad Pe ak. Nowy kierunek ekspedycji zmieni je go ¿ycie w sposób, którego nigdy by siê nie spodziewa³. 25 lat póŸniej polski wspinacz dostaje kolejn¹ szansê na sta wienie czo³a oœmiotysiêcznikowi” – czy tamy w zapowiedziach. „To opowieœæ o pasji i niesamowitej determinacji, ale te¿ wzruszaj¹ca historia mi³oœci, jaka ³¹czy³a Maæka i jego ¿onê Ewê” – zapewniaj¹ producenci. A re¿y ser dodaje: „Podczas realizacji du¿o za stanawia³em siê nad t¹ tajemnicz¹ i po ci¹gaj¹c¹ si³¹, która pcha cz³owieka w tak niebezpieczne miejsca mimo jego œwiadomoœci, jak wiele ryzykuje” – mó wi Leszek Dawid. W rolach g³ównych zobaczymy Ireneusza Czopa oraz Majê Ostaszewsk¹, która gra ¿onê himalaisty. „Ewa by³a siln¹ kobiet¹. Walczy³a ze stereotypem, który przedstawia³ ¿ony hi malaistów w roli ofiar. Kobiet, które sie dz¹ sfrustrowane w domach, podczas gdy mê¿czyŸni zdobywaj¹ szczyty” – opo wiada aktorka. „Ewa kocha³a góry – sa ma nigdy nie wysz³a tak wysoko jak Ma ciek, ale by³a na trekkingu w Himalajach i na wyprawie pod Broad Peakiem, na któr¹ wyruszy³a razem z najbli¿szymi, by po¿egnaæ ukochanego mê¿a. Zale¿y mi, by na przestrzeni moich scen wiernie oddaæ tê niezwyk³¹ energiê i si³ê, która ³¹czy³a Ewê i Maæka. To przez ca³e ich wspólne ¿ycie by³a wielka, prawdziwa mi³oœæ. Po œmierci mê¿a, kiedy Ewa po wa¿nie zachorowa³a, nawet do choroby nie podchodzi³a ze strachem, a z poczu ciem, ¿e ju¿ niebawem bêdzie razem z Maækiem” – t³umaczy Ostaszewska. „Ewa wypracowa³a system ¿ycia z hima laist¹. Choæ denerwowa³a siê, mia³a w sobie niezwyk³y spokój. Za ka¿dym ra zem, kiedy Maciek wyrusza³ na wypra wê, szuka³a dla siebie nowych zadañ. Przemeblowywa³a pokój, robi³a remont. Do tego przez ca³y czas by³a mam¹, a opieka nad czterema synami to przecie¿ bardzo wymagaj¹ce zajêcie. Ewa mówi³a jasno: moim sposobem na zmartwienia s¹ rêce pe³ne roboty”. W filmie wystêpuj¹ równie¿ £ukasz Simlat, Piotr G³owacki oraz Tomasz Sa pryk. „Broad Peak” prezentowany bêdzie w Konkursie G³ównym tegorocznej edy cji Festiwalu Polskich Filmów Fabular nych w Gdyni, a 14 wrzeœnia bêdzie mia³ premierê na platformie Netflix. ❍

* Wkrótce na ekranach d³ugo wyczeki wany film Leszka Dawida „Broad Peak”. To oparta na prawdziwych wydarzeniach historia Macieja Berbeki, legendarnego polskiego himalaisty nale¿¹cego do grupy s³ynnych Lodowych Wojowników, który pragn¹³ zdobyæ szczyt jednej z najniebez pieczniejszych gór œwiata.

Ilario Fabbrini z ¿on¹.

Pizza z grzybami.

Czy lubicie Pañstwo pizzê? Pizza jest tak popularna, ¿e ze œwieczk¹ szukaæ ko goœ, kto by jej nie lubi³. Pizza jest tak¿e uniwersalna, bo mo¿e byæ nawet jedynym daniem na towarzyskim spotkaniu i wszy scy bêd¹ z tego zadowoleni. Mo¿na od nieœæ wra¿enie, ¿e pizza towarzyszy cz³o wiekowi od zawsze i pasuje do ka¿dej sy tuacji. Byæ mo¿e najdziwniejsza z nich wydarzy³a siê w 1973 r., w stanie Michi gan, gdzie pizzy wyprawiono najpraw dziwszy pogrzeb, w którym uczestniczy³ ówczesny gubernator tego stanu – Milli kan. Pogrzebana pizza nale¿a³a do lokalne go biznesmena i w³oskiego imigranta, Ila rio Fabbriniego. Fabbrini urodzi³ siê tu¿ przed II Wojn¹ œwiatow¹ we w³oskiej miejscowoœci Fiu me, na wybrze¿u Adriatyku. Krótko potem jego ojciec zosta³ wys³any przez Mussoli niego na front gdzie zgin¹³. W³ochy prze gra³y tê wojnê z kretesem, a Fiume po jej zakoñczeniu przy³¹czono do Jugos³awii i zmieniono nazwê miasta na Rijeka. Dzia dek Ilario Fabriniego nie widz¹c dla siebie przysz³oœci pod rz¹dami komunisty Broz Tito zabra³ wnuka i wyemigrowali do USA. Ilario mia³ wówczas zaledwie szeœæ lat. Kiedy dorós³ wst¹pi³ do armii amerykañskiej i walczy³ w wojnie koreañ skiej. Po jej zakoñczeniu zamieszka³ razem z ¿on¹ Olg¹ na przedmieœciach Detroit, gdzie otworzy³ sieæ lokali sprzedaj¹cych pizzê. Ilario by³ kreatywnym biznesmenem i zmodyfikowa³, a raczej zamerykanizowa³ przepis na swoj¹ pizzê do tego stopnia, ¿e ¿aden z W³ochów mieszkaj¹cych na Pó³ wyspie Apeniñskim nie zna³ takiego sma ku. Jego drug¹ innowacj¹ by³o dostarcza nie gor¹cej pizzy do domu klienta. Dziœ wydaje siê to normalne, ale na taki pomys³ jako pierwszy wpad³ w³aœnie Ilario Fabbri ni. Jego biznes niemal¿e od samego po cz¹tku by³ sukcesem. Zamerykanizowa na pizza smakowa³a mieszkañcom Michi gan, ale Illario nigdy nie ujawni³ swojego przepisu na ten przysmak. Dziœ wiadomo jedynie, ¿e jako sera u¿ywa³ cheddaru z Wisconsin, a nie tradycyjnej w³oskiej mozzarelli. Jego pizzy nie smarowano so sem pomidorowym, a podawano go osob no jako dip Wkrótce zaczê³a siê Zimna Wojna. Berlin podzielono murem i coraz g³oœniej 5 marca 1973 r. na farmie Ossineke w stanie Michigan wykopano olbrzymi dó³, w którym mia³y znaleŸæ siê wszystkie truj¹ce pizze, a obrotny Fabbrini nazwa³ to wydarzenie „Pizza Funeral”! W tym nie zwyk³ym pogrzebie pizzy uczestniczy³ na wet gubernator stanu Michigan – William Milliken, który wyg³osi³ stosown¹ mowê po¿egnaln¹ podkreœlaj¹c, ¿e Fabbrini po winien byæ przyk³adem dla wszystkich amerykañskich biznesmenów. Obok gu bernatora w tym niecodziennym pogrzebie uczestniczyli tak¿e przedstawiciele izby handlowej i prezesi banków. Byli tam równie¿ dziennikarze z ca³ego kraju, a ca³oœæ filmowa³a telewizja! Buldo ¿ery wolno i dostojnie zsuwa³y zwa³y zie mi do do³u w który wrzucono feraln¹ piz zê. Na usypanym pagórku Illario Fabbrini po³o¿y³ wieniec z bia³ych i czerwonych kwiatów. Czerwone gladiole symbolizo wa³y sos pomidorowy, a bia³e goŸdziki ser na pizzy. Lokalny pastor poprowadzi³ krótk¹ modlitwê, a Fabbrini zaprosi³ obec nych na pogrzebow¹ stypê, gdzie podawa no – a jak¿e – pizzê z jego wytwórni, tym razem ju¿ bez jadu kie³basianego. Nikt nie mia³ w¹tpliwoœci, ¿e Fabbri ni by³ cz³owiekiem, który prawdziwie ko cha³ to, co robi³. Byli jednak i tacy, którzy uznali, ¿e jest to doskona³a okazja aby na tym niefortunnym wydarzeniu zarobiæ. Siedemnaœcie osób zg³osi³o siê do szpitala, skar¿¹c siê na zatrucie po zjedzeniu pizzy Papy Fabbriniego. Po zbadaniu okaza³o siê, ¿e wszystkie te osoby po prostu symu luj¹ i szybko wypisano je do domu. Oka za³o siê tak¿e, ¿e nikt nie zatru³ siê pizz¹ Fabbriniego – z jednego prostego powodu bo nie móg³! Badania laboratoryjne prze prowadzono w niew³aœciwy sposób i ko lejne wykaza³y, ¿e puszki z pieczarkami nie maj¹ w sobie jadu kie³basianego! Nikt nie wie dlaczego myszy nakarmione pizz¹ pad³y, ale powodem nie by³ jad kie³basia ny. Kiedy zapytano o to Fabbriniego odpo wiedzia³, ¿e byæ mo¿e myszom nie smako wa³a jego pizza i pad³y na niestrawnoœæ. Po tym wydarzeniu sprzeda¿ jego piz zy gwa³townie spad³a. Zniszczona piz za przynios³a 30 tysiêcy dolarów straty. Z oferty firmy wycofano pizzê z grzybami i zamieniono j¹ innymi smakami. Sprze da¿ tych nowych smaków nie sz³a jednak zbyt dobrze. Nieszczêœcie Fabbriniego wy korzystali inni producenci pizzy, którzy zajêli jego miejsce w supermarketach. Mniejsza produkcja pizzy w fabryce Fab briniego spowodowa³a zwolnienia, a on sam wezwa³ swoje dzieci aby stanê³y przy taœmie i pomog³y rodzinnej firmie przetrwaæ ciê¿kie czasy. „Papa Fabbrini Pizza” po tym wydarze niu nigdy ju¿ nie stanê³a no nogi. D³ugi firmy ros³y i w koñcu Fabbrini uzna³ ¿e czas sprzedaæ biznes. Po zap³aceniu wszystkich d³ugów i rachunków w kiesze ni zosta³o mu zaledwie piêæ tysiêcy dola rów. Otworzy³ jeszcze jeden biznes sprze daj¹cy pizzê, ale ju¿ nie odniós³ sukcesu.

Ostatecznie rzuci³ rêcznik na ring i po konany przeniós³ siê do San Diego, gdzie ¿yje do dziœ. Nadal piecze pizzê dla swojej rodziny, a jego ulubiona to pepperoni z sar del¹, zielon¹ papryk¹ i… grzybami! Uwa ¿a, ¿e amerykañska pizza bije na g³owê tê w³osk¹, g³ównie ze wzglêdu na ciasto. We d³ug Fabbriniego we W³oszech do robienia pizzy u¿ywa siê ciasto jakie zostaje z pie czenia chleba i amerykañskie ciasto bije je na g³owê. Jako dowód podaje restauracje w Niemczech, które nie sprzedaj¹ w³oskiej, a w³aœnie amerykañsk¹ wersje pizzy. Pogrzeb pizzy jest z pewnoœci¹ wyda rzeniem wyj¹tkowym, ale pizza na pogrze bie ju¿ nie! W stanie Wisconsin dzia³a sieæ domów pogrzebowych o nazwie „Krauss”, gdzie podczas ceremonii wystawienia zw³ok podaje siê uczestnikom pogrzebu darmow¹ pizzê. Umar³emu pomaga ona jak kadzid³o, ale ¿ywym daje satysfakcjo nuj¹cy komfort, bo ludzie czuj¹ siê przez to spokojniejsi i bardziej zrelaksowani. Nie powinno to dziwiæ bo w koñcu ca³e nasze ¿ycie obraca siê… „Dooko³a sto³u”. ❍ mówiono o zbli¿aj¹cym siê konflikcie ze Zwi¹zkiem Sowieckim. Ilario Fabbrini by³ rezerwist¹ i lada chwila spodziewa³ siê kolejnego powo³a nia do wojska. Wiedzia³, ¿e jego gastrono miczny biznes bez niego nie przetrwa i po stanowi³ go sprzedaæ. Czas mija³, a woj na nie wybuch³a i Ilario nie trac¹c animu szu otworzy³ kolejn¹ sieæ pizzerni, tym ra zem w Alpena w stanie Michigan. Nazwa³ swoj¹ firmê „Papa Fabbrini Pizza”. Tam wpad³ na nastêpny biznesowy pomys³ i czêœæ swojej pizzy zamiast piec, wrzuca³ doMro¿onazamra¿arki.pizza szybko zyskiwa³a na po pularnoœci, bo wystarczy³o wstawiæ j¹ do domowego piekarnika i jeœæ gor¹cy placek w zaciszu swojego domu. Jeœli ktoœ nie mia³ w domu piekarnika, to móg³ go wypo¿yczyæ od Ilario, który precyzyjnie przemyœla³ ka¿dy aspekt swojego biznesu. Jego mro¿ona pizza by³a szczególnie po pularna w barach miasta, gdzie mo¿na j¹ by³o zamówiæ razem z piwem. Mro¿ona pizza Fabbriniego smakowa ³a wszystkim i któregoœ dnia w jego lokalu pojawili siê przedstawiciele giganta ¿yw noœciowego – firmy „Heinz”. „Heinz” widzia³ ogromny potencja³ w pomyœle W³ocha. Zaproponowano mu wspó³pracê i masow¹ sprzeda¿ mro¿onej pizzy w stanach Michigan i Ohio. Fabbrini nie móg³ odmówiæ tak lukratywnej propo zycji. W 1966 r. rozbudowa³ swoj¹ firmê do rozmiarów ma³ej fabryczki, w której z taœmy produkcyjnej schodzi³o dziewiêæ tysiêcy pizz dziennie. Biznes szed³ œwietnie a¿ do 1972 r, kiedy w fabryce pizzy nie oczekiwanie pojawili siê kontrolerzy z Agencji ¯ywnoœci i Leków (FDA). Jed nym ze sk³adników pizzy by³y grzyby, któ re Fabbrini kupowa³ w puszkach w firmie United Canning z Ohio. Inspektorzy po ru tynowej kontroli tamtejszej fabryki odkryli, ¿e czêœæ puszek z grzybami napuch³a wskazuj¹c, ¿e ich zawartoœæ mo¿e byæ szkodliwa, a nawet niebezpieczna dla zdro wia. Grzyby w takich „napuchniêtych” puszkach by³y zepsute i zawiera³y laseczki jadu kie³basianego. Bakterie tego typu ma j¹ zabójcze dzia³anie na ludzki organizm i po otrzymaniu listy klientów fabryki, in spektorzy ruszyli do ka¿dego, kto kupowa³ hurtowo puszkowane pieczarki. Jednym z odbiorców by³ Ilario Fabbrini. Kiedy inspektorzy wyjaœnili Fabbrinie mu o co chodzi, szybko zda³ sobie sprawê, ¿e byæ mo¿e oznacza to koniec jego – zbu dowanego z takim wysi³kiem – biznesu. Przez chwilê myœla³ o bankructwie, ale w swoim ¿yciu przetrwa³ ju¿ niejedn¹ dra matyczna odmianê losu i zawsze wycho dzi³ z niej obronn¹ rêk¹. Mimo, ¿e wieœæ o jadzie kie³basianym w jego pizzy by³a hiobowa, Fabbrini nie zamierza³ poddaæ siê bez walki. Zwróci³ siê do urzêdników z ¿¹daniem przeprowadzenia testów aby sprawdziæ szkodliwoœæ jego pizzy. W tam tych czasach badania tego typu by³y bar dzo proste. Podejrzan¹ pizzê Fabbriniego podano do jedzenia laboratoryjnym my szom. Myszy nie przetrzyma³y takiego po si³ku i pad³y trupem. Fabbrini natychmiast podj¹³ decyzjê o wycofaniu swojej mro¿o nej pizzy ze wszystkich sklepów i barów do jakich j¹ sprzedawa³. Zgodzi³ siê z tym, ¿e jego pizza mo¿e zagroziæ zdrowiu jego klientów i postanowi³ j¹ zniszczyæ. Zebra no 30 tysiêcy sztuk pizzy z grzybami!

Dooko³a sto³u Adam Ma³osolny Michigan pizza funeral.

Funeral Pizza

15www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022

Spogl¹daj¹c z obecnej perspektywy na dzieje polskiego wychodŸstwa niepodleg³oœciowego na terenie Sta nów Zjednoczonych po zakoñcze niu II wojny œwiatowej w 1945 r. nie sposób jej sobie wyobraziæ bez zna cz¹cych osobowoœci. Te w³aœnie in dywidualnoœci swoim poœwiêceniem, dzia³alnoœci¹ polityczn¹, spo³eczn¹ i trosk¹ o zachowanie narodowych imponderabiliów w walce z komuni stycznymi wp³ywami na polonijne œrodowisko niepodleg³oœciowe dawa³y wyraŸne œwiadectwo istnienia poza Polsk¹ wolnej myœli w utrwala niu tradycji, kultury i prawdy histo rycznej narodu polskiego. Wœród nich bez wahania mo¿emy wskazaæ na Stanis³awa Gierata. Stanis³aw Gierat urodzi³ siê 2 ma ja 1903 w Koz³owie. W okresie miêdzywojennym by³ dzia ³aczem ludowym zwi¹zanym ze œrodowi skiem pi³sudczykowskim. S³u¿y³ tak¿e w szeregach Polskich Si³ Zbrojnych na Zachodzie, a w okresie póŸniejszym by³ dzia³aczem niepodleg³oœciowym i kombatanckim.Gieratbra³udzia³ w kampanii wrze œniowej 1939 r. dowodz¹c w randze po rucznika kompani¹ telegraficzn¹. Po na padzie 17 wrzeœnia 1939 r. Zwi¹zku So wieckiego na Polskê przedosta³ siê przez Wêgry do Francji, gdzie wst¹pi³ do od tworzonego Wojska Polskiego. Wzi¹³ udzia³ w walkach prowadzonych z Niem cami w 1940 r., a po klêsce wojsk francu skich przedosta³ siê do Anglii. W trakcie swej s³u¿by podda³ stanowczej krytyce dzia³ania polskiego rz¹du w Londynie z genera³em W³adys³awem Sikorskim na czele zwalczaj¹cego swoich przeciwni ków politycznych ze œrodowiska pi³sud czykowskiego. W opublikowanym przez niego referacie pt. „Wytyczne dla emigra cji polskiej” pisa³ m.in. „Na skutek kom pleksu ni¿szoœci psychicznej i porachun ków partyjnych z by³ym re¿imem, sami rz¹dz¹cy obni¿yli wartoœæ kampanii wrze œniowej, obwiniaj¹c klêsk¹ jedynie i wy ³¹cznie poprzedni rz¹d i jego satelitów, poni¿yliœmy siê w oczach Francuzów, a nastêpnie pozwoliliœmy siê zepchn¹æ do roli narzêdzia polityki angielskiej. W umowach i deklaracjach polsko rosyj skich nie mieliœmy si³y i odwagi na zde cydowan¹ ochronê ca³oœci naszego teryto rium i samodzielnoœci bytu pañstwowego. Bezmyœlnie i lekkomyœlnie pozwoliliœmy kwestowaæ spraw¹ naszych wschodnich granic, robi¹c bezbo¿nej Rosji popular noœæ w œwiecie chrzeœcijañskim i domaga j¹c siê dla niej pomocy materialnej i woj skowej poprzez propagowanie konieczno œci otwarcia drugiego frontu”. Nie widz¹c dla siebie mo¿liwoœci dal szej s³u¿by na terenie Anglii Gierat wyje cha³ w czerwcu 1942 r. do stacjonuj¹cych na terenie Bliskiego Wschodu oddzia ³ów 2. Korpusu dowodzonego przez gen. W³adys³awa Andersa. Na wniosek Jerze go Giedroycia skierowano go do pracy w prowadzonym przez niego Oddziale Kultury i Prasy, gdzie zosta³ zastêpc¹ Jó zefa Czapskiego. PóŸniej zosta³ przenie siony wraz z czêœci¹ oddzia³ów 2. Korpu su do W³och, gdzie zajmowa³ siê nadzo rem politycznym nad wydawnictwami i wozami radiowymi. 1 marca 1944 r. uzyska³ awans na stopieñ kapitana. Po zakoñczeniu wojny Gierat zosta³ przeniesiony 21 listopada 1945 r. do pracy w Biurze Planowania przy Dowództwie 2. Korpusu, gdzie zajmowa³ siê opracowa niem planu rozmieszczenia polskich ¿o³ nierzy po ich demobilizacji. Gierat zaanga¿owa³ siê w organizowa nie Stowarzyszenia Polskich Kombatan tów, które powsta³o w maju 1946 r. w Londynie. 27 marca 1947 r. wst¹pi³ do utworzonego przez Anglików Polskie go Korpusu Przysposobienia i Rozmiesz czenia i ju¿ dzieñ póŸniej, 28 marca zosta³ zdemobilizowany w randze majora. Na stêpnie zosta³ zatrudniony w ramach 2. Korpusu w Generalnym Inspektoracie by³ szefem Oddzia³u Rozmieszczenia. W 1951 r. Stanis³aw Gierat wraz z ma³ ¿onk¹ Ew¹ przeniós³ siê do Stanów Zjed noczonych i zamieszka³ w Bronxville. Na terenie Stanów Zjednoczonych Gierat oprócz dzia³alnoœci kombatanckiej by³ zaanga¿owany w prace IV Rady Na rodowej Rzeczypospolitej Polskiej, do której powo³a³ go na terenie Stanów Zjednoczonych w koñcu listopada 1951 r. prezydent August Zaleski. Tak pisa³ na ten temat sam Gierat: „Przyj¹³em udzia³ w IV Radzie Narodowej celem da nia wyrazu, ¿e popieram legalny Rz¹d polski na wygnaniu”. Zaanga¿owa³ siê w równie¿ w tworzenie w Nowym Jorku Skarbu Narodowego, czego podj¹³ siê na wyraŸne sugestie wyra¿one zarówno przez prezydenta Augusta Zaleskiego jak te¿ i gen. W³adys³awa Andersa. Do wspó³pracy Gierat Komitetu siê listopada 1952 r. w Domu Narodowym przy St Marks Place na no wojorskim Manhattanie. Dla Gierata jako zdecydo wanego legalisty by³o nie zwykle wa¿ne, aby prowa dzona przez niego akacja Skarbu Narodowego ków,munizmubezwzglêdnejuchodŸstwie,krytycekoijegozwolenniatak¿epotêpianiujakichkolwiekkontaktówzeœrodowiskaemigracjiniepodleg³oœciowejzprzedstawicielamiw³adzkomunistycznychwPolsce.WtymokresieGieratstara³siêtak¿edoprowadziædorealizowaniawspólnejdzia³alnoœciprzez¿o³nierzywchodz¹cychwsk³adSPKiistniej¹cejnaterenieStanówZjednoczonychorganizacjiweterañskiejSWAP.Niestety,zpowodudecyzji

30

opie ra³a siê na uznaniu ci¹g³o œci prawnej pañstwa pol skiego na

odby³o

podjêtych na zjeŸdzie SWAP, który siê odby³ w dniach 30-31 maja 1952 r. w Utica w Stanie Nowy Jork dosz³o do roz³amu. Z tego powodu powo³ano do ¿ycia 16 li stopada 1952 r. w sali bibliotecznej Pol skiego Domu Narodowego przy Saint Marks Place Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Ameryce. Zjazd za³o¿ycielski stowarzyszenia SPKodby³ siê w dniach 6–7 czerwca 1953 r. w hotelu Henry Hudson przy 57 ulicy na Manhattanie. Na podstawie decyzji podjêtej przez Komitet Organizacyjny umo¿liwiono wziêcie w nim udzia³u na prawach pe³nomocnych delegatów dwudziestu trzem kawalerom orderu Vir tuti Militari. Wœród nich znaleŸli siê m.in. Wac³aw Jêdrzejewicz i gen. Wincenty Kowalski.Jakpisano, „Zjazd by³ wielkim wyda rzeniem zarówno w ¿yciu ca³ej emigracji polskiej, jak i w ¿yciu polsko amerykañ skim”. W obradach wziê³o udzia³ 59 dele gatów z istniej¹cych 22 kó³ terenowych komórek organizacyjnych, a tak¿e po nad 500 Organizatorzygoœci. zjazdu w wiêkszoœci by li legalistami, uznaj¹cymi prawowit¹ w³a dzê Polski – prezydenta i rz¹d Rzeczypo spolitej Polskiej na uchodŸstwie. Gierat w swoim wyst¹pieniu w imieniu by³ych polskich ¿o³nierzy zapewni³ o chêci pomocy polskiej emigracji dla Ameryki „w walce z komunizmem i dyktatur¹ So wietów. Zawsze w dobrej, czy z³ej chwili bêdziemy po tej stronie, która walczyæ bê dzie z tyrani¹ komunistycznego ucisku, a¿ wolnoœæ zapanuje na ca³ym œwiecie”. Stani s³aw Gierat zosta³ wybrany prezesem SPK, a Janusz Krzy¿anowski jego zastêpc¹. Zarz¹d G³ówny SPK wydawa³ w³asne pismo „Kombatant w Ameryce” w któ rym przez lata zamieszczano m.in. rzetel ne relacje historyczne poœwiecone tema tycznie II wojnie œwiatowej, a tak¿e dzia ³alnoœci w³adz komunistycznych zarówno w Polsce jak te¿ i ich przedstawicieli rezy duj¹cych na ziemi amerykañskiej, którzy podejmowali coraz to nowe próby maj¹ce na celu skuteczniejszy wp³yw na polonij ne œrodowisko niepodleg³oœciowe. Cz³on kowie Zarz¹du zwracali siê przy tym do w³adz poszczególnych kó³ o propago wanie na swoim terenie publikowanych przez nich informacji wœród spo³ecznoœci amerykañskiej. Dlatego te¿ zarówno sam Stanis³aw Gierat jak i Janusz Krzy¿anow ski d¹¿yli do ukazania spo³eczeñstwu amerykañskiemu prawdy o Polsce, jej kul turze, tradycji i historii najnowszej wspól nie z istniej¹cym na terenie Nowego Jorku Instytutem Józefa Pi³sudskiego. Zarówno Instytut Pi³sudskiego jak i SPK ³¹czy³a przede wszystkim idea nie podleg³oœciowa, a tak¿e niechêæ do w³adz komunistycznych w Polsce. Na terenie In stytutu jak i SPK dzia³a³o wiele osób wœród których mo¿na wyró¿niæ poza sa mym Stanis³awem Gieratem tak¿e m.in. Janusza Krzy¿anowskiego, Wac³awa Jê drzejewicza, Tadeusza Siutê, Stanis³awa Jordanowskiego, Edwarda Kleszczyñskie go, Jerzego Lerskiego, gen. W³adys³awa Bortnowskiego i Tadeusza Katelbacha. Zwyczajowo tak¿e zwi¹zki z nowojorsk¹ instytucj¹ archiwalno naukow¹ by³y do datkowo zaciœniête przez fakt, ¿e obydwaj kolejni prezesi SPK byli tak¿e cz³onkami Rady w tej placówce. Stanis³aw Gierat zo sta³ powo³any do Rady w dniu 14 wrze œnia 1965 Stanis³awr. Gierat zmar³ 30 maja 1977 r. w Betlehem w Connecticut. Zosta³ pocho wany 2 czerwca w kwaterze kombatanc kiej na cmentarzu w Doylestown w Pen sylwanii. Uroczystoœci ¿a³obne koncele browa³ kapelan naczelny SPK ks. dr Hen ryk Leœniewski d’Anjou. Przemawiaj¹c nad grobem Janusz Krzy¿anowski powie dzia³ m.in. „Wszyscy Stanis³awa Gierata lubili, a adwersarze szanowali i powa¿ali bo by³ uczciwym kontrahentem. Ka¿de pokolenie wydaje szczup³e grono osób, predestynowanych do odegrania kierow niczej roli wœród ich spo³eczeñstw. Stani s³aw Gierat mia³ szczêœcie byæ jednym z nich. Stanis³aw Gierat, który ca³e ¿ycie poœwiêci³ walce o Polskê demokratyczn¹, woln¹ i niepodleg³¹, odszed³ od nas w œwiadomoœci, ¿e ju¿ nie jest kwesti¹, czy idea walki o niepodleg³oœæ przetrwa”.

Czerwiec 1942 r., Londyn, Stanis³aw Gierat i Jan Kazimierski.

Komendant SWAP Jan Dec i prezes SPK Stanis³aw Gierat podczas Parady Pu³askiego, Nowy Jork, paŸdziernik 1972 r.

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com16

przekona³ swego przyjaciela Melchiora Wañkowicza. Ze branie organizacyjne

STANIS³AW GIERAT w s³u¿bie Polsce i Polonii

El¿bieta Baumgartner radzi

17www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA

Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê. Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492. Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê. Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie: www.PoradnikSukces.com

Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski).

Wracasz do Polski?

Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner”

W skarbcach stanowych spoczywa ponad 50 miliardów dolarów zapo mnianych przez co dziesi¹tego Ame rykanina. Bywaj¹ to nieodebrane de pozyty wp³acone firmie telefonicznej, niezrealizowane czeki i przekazy pie niê¿ne, czy osierocone konta banko we. Warto upewniæ siê, ¿e nie zgubi my tego, co do nas nale¿y. Zapomniane konto pani Danuty Jak wielu imigrantów, Danuta postanowi ³a wróciæ do Polski. Wyp³aci³a wszystkie pieni¹dze z konta w Polsko S³owiañskiej Federalnej Unii Kredytowej i uzna³a je za zamkniête. Konto w Unii jednak pozo sta³o, najpierw puste, a potem zaczê³a do niego sp³ywaæ niewielka emerytura Social Security. Po paru latach Admini stracja Social Security wstrzyma³a wyp³a tê, bowiem pani Danuta opuœci³a kraj i nie odpowiada³a na korespondencjê. Gdy de pozyty usta³y, z biegiem czasu konto z wk³adem 18,000 dol. zosta³o zakwalifi kowane jako „nieaktywne”. Co roku setki kont w Unii staj¹ siê nieak tywne. Pracownicy Unii wysy³aj¹ listy pod ostatni znany adres, dzwoni¹, umiesz czaj¹ og³oszenia w polonijnej prasie z na zwiskami w³aœcicieli. Po trzech latach nie aktywnoœci, zgodnie z przepisami stanowy mi, Unia ma obowi¹zek odsy³aæ pieni¹dze do stanowego Office of Unclaimed Funds. Odszukiwanie w³aœcicieli zapomnia nych kont by³o jednym z obowi¹zków pa ni Moniki w P-SFUK. Adres i numer tele fonu pani Danuty by³y od dawna niekatu lane, jej nazwisko nie figurowa³o w ame rykañskiej informacji telefonicznej. Na szczêœcie Unia Kredytowa by³a w po siadaniu informacji o beneficjencie konta, panu Kazimierzu, który mia³ te¿ w³asne konto w Unii z aktualnymi danymi. Pani Monika skontaktowa³a siê z Kazimie rzem, równie¿ przebywaj¹cym w Polsce, jak okaza³o siê, bratem pani Danuty. Pani Danuta nie posiada³a siê ze szczêœcia na wiadomoœæ, ¿e jest w posiadaniu takiej du¿ej kwoty. Nie spodziewa³a siê ani ta kiego maj¹tku, ani faktu, ¿e ktoœ z Unii Kredytowej odnajdzie j¹ po latach za oce anem. Jak chroni¹ ciê przepisy stanowe Amerykañskie firmy nie mog¹ sobie przy w³aszczyæ pieniêdzy klientów. Banki, do my maklerskie, fundusze powiernicze, do my handlowe, sklepy, firmy u¿yteczno œciowe i inne maj¹ obowi¹zek do³o¿yæ starañ, ¿eby klientów szukaæ, a w razie niepowodzenia przekazaæ do w³adz stano wych pieni¹dze nie roszczone przez 3 do 5 lat (w zale¿noœci od stanu). Ale wiel kie banki nie zadaj¹ sobie tyle trudu, ¿eby odszukaæ w³aœcicieli zapomnianych kont, co Polsko S³owiañska Federalna Unia Kredytowa. Warto wiêc znaæ przepisy i pieniêdzy nie gubiæ, tym bardziej, ¿e stan Nowy Jork skróci³ okres „uœpienia” kont z piêciu lat do trzech. Przepisy w poszczególnych stanach mo¿na znaleŸæ przy pomocy witryny Na tional Association of Unclaimed Property Administrators: http://www.unclaimed.org/ Kiedy konto uznane jest za „uœpione” Ka¿dy stan definiuje konta nieaktywne (inactive) czy uœpione (dormant) trochê inaczej. Ogólnie mówi¹c, konto staje siê nieaktywne, je¿eli w³aœciciel nie dokonuje ¿adnej transakcji (depozytu, wyp³aty, transferu), ani nie kontaktuje siê z ban kiem. Przepisy dyktuj¹, kiedy konto staje siê nieaktywne i bank mo¿e pobieraæ op³aty (inactivity fee), przewa¿nie po kil ku miesi¹cach braku aktywnoœci albo póŸ niej. Przepisy stanowe mog¹ limitowaæ te op³aty, ¿eby ocaliæ konta z wiêkszymi wk³adami. Ma³e konta przestaj¹ istnieæ, gdy op³aty doprowadz¹ ich saldo do zera. Nadal nie u¿ywasz swego konta ani nie dokonujesz ¿adnych transakcji przez ko lejne 24 miesi¹ce, twój bank zmieni status twojego konta z „nieaktywnego” na „uœpiony”. Próbuje ciê odnaleŸæ, po czym zamyka twoje konto i wysy³a po zosta³e œrodki do w³adz stanowych. Konta terminowe (CD – certificates of deposit) uznane s¹ za zapomniane dopiero trzy lata po wygaœniêciu terminu. „Zapomniane” konto IRA Konta IRA mog¹ le¿eæ spokojnie, bo trak towane s¹ inaczej. Zostaj¹ one uznane za zapomniane, dopiero wtedy, gdy nie ma na nich ¿adnych transakcji przez trzy lata (w stanie Nowy Jork) od daty, któr¹ IRS uznaje za „przymusow¹ datê wyp³a ty” (Required Minimum Distribution RMD) dla osób, które ukoñczy³y 72 la ta. To banki maj¹ obowi¹zek informowaæ klientów o obowi¹zkowych wyp³atach RMD i naliczaæ ich wysokoœæ. Ale je¿eli korespondencja s³ana przez bank do klien ta wraca nieodebrana, klient staje siê nara ¿ony na kary wymierzone przez IRS i na utratê Niektóreœrodków.stanytraktuj¹ konta Roth IRA podobnie, jak tradycyjne konta IRA, nie które uznaj¹ Roth IRA za zapomniane po 3 albo 5 latach od ukoñczenia przez w³aœciciela 59 i pó³ roku. Dowiedz siê w swojej finansowej instytucji. Co siê dzieje z zapomnianymi pieniêdzmi w Stanach Finansowe instytucje maj¹ obowi¹zek do ³o¿yæ starañ, by odszukaæ w³aœcicieli za pomnianych pieniêdzy: napisaæ jeden lub 2022 dwa listy pod ostatni znany adres klienta oraz og³osiæ w prasie, je¿eli saldo danego konta przekracza pewn¹ kwotê. Jak widaæ na przyk³adzie pani Moniki z Polsko S³o wiañskiej Federalnej Unii Kredytowej, niektóre instytucje zadaj¹ sobie sporo tru du, ¿eby odnaleŸæ zapominalskich, mimo ¿e przepisy tego nie wymagaj¹. Inne nie. Pieni¹dze nieodnalezionych klientów s¹ przekazywane do skarbu stanu, gdzie klient zamieszkiwa³. Je¿eli ten adres jest nieznany, pieni¹dze wêdruj¹ do stanu, gdzie bank jest zarejestrowany. Tam pie ni¹dze pozostaj¹ do czasu zg³oszenia siê w³aœciciela albo jego spadkobierców, aw miêdzy czasie obracaj¹ nimi w³adze stanowe.Zg³aszanie zapomnianych kont i ich przekazywanie do w³adz stanowych nie jest dla banków uznaniowe, lecz przymu sowe. Stanowe przepisy narzucaj¹ na ban ki kary, np. 100 dol. za ka¿dy dzieñ zw³o ki w stanie Nowy Jork. Zapomniane pieni¹dze w Polsce W Polsce przepisy dotycz¹ce zapomnia nych kont zosta³y sprecyzowane 1 lip ca 2016 roku. Od tej pory, je¿eli w ci¹gu 5 lat i nie by³y na koncie wykonywane ¿ad ne operacje, to bank wyst¹pi do rejestru Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludnoœci (PESEL) po ustale nie, czy posiadacz rachunku ¿yje. Je¿eli w³aœciciel zmar³, to zgromadzone œrodki maj¹ byæ przekazane spadkobiercom. Gdy bank nie znajdzie spadkobierców, to œrod ki przejmie gmina, w której zameldowany by³ w³aœciciel konta. Je¿eli bank dostanie potwierdzenie, ¿e w³aœciciel konta ¿yje, to musi konto za trzymaæ otwarte, a dopiero 10 lat od ostat niej czynnoœci wykonanej na rachunku bank ma obowi¹zek zamkn¹æ rachunek klienta. Bank jednak bêdzie musia³ na co najmniej szeœæ miesiêcy przed up³ywem tego terminu poinformowaæ klienta o skutkach up³ywu tego okresu. Za tydzieñ wyjaœniê, jak odzyskaæ za pomniane bankowe depozyty w Stanach i w Polsce, a tak¿e nieodebrane zwroty podatku (tax refunds) i emerytury. ❍

Zapomniane konto w banku

„Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA. „Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej.

El¿bieta Baumgartner nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in. „Planowanie spadkowe, czyli jak uporz¹dkowaæ swoje sprawy w Stanach i w Polsce, Podrêcznik ochrony maj¹tkowej” i „Jak chowaæ pieni¹dze przed fiskusem”. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com18 ANIA TRAVEL AGENCY ✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz 57-53 61st Street, Maspeth, N.Y Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653 Acupuncture and Chinese Herbal Center Dr Shungui Cui, L.Ac, OMD, Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. ● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● ● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY 11354 Poniedzia³ek, œroda i pi¹tek: 12:00 - 6:00 PM; tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223 Wtorek, czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com Anna-Pol Travel 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423 WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT ✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych ✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia windywidualnepodatkoweibiznesowe,tymsamochodówciê¿arowych Us³ugi w zakresie: Email: Info@mpankowski.com 96 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412 ● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE ● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS ● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY ● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION ● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu American Travel Abroad poszukuje osoby do pracy biurowej na Manhattanie na stanowisko Sales Specialist to book airline tickest. Wymagana dobra znajomoœæ jêzyka polskiego i angielskiego. Proszê telefonowaæ do Ewy: (212)586.5230 ext. 114 lub przes³aæ resume pod adres: eva@amta.com

19www.kurierplus.com KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022

Wydawa³o mi siê, ¿e to p³ynie p³owy pies wielkoœci labradora. Oczywiœcie co robi³by p³owy pies w wodach Zatoki Meksykañskiej, miêdzy koralowymi wy sepkami archipelagu Florida Keys? Po chwili, kiedy s³oñce przesta³o mnie oœlepiaæ, zobaczy³am obleczone matow¹ biel¹Maszporo¿e.unikaln¹ okazjê. Mark wy³¹ czy³ motor. – Pozwól, ¿e ci przedstawiê. Key deer. Najmniejszy jeleñ naszej plane ty! Wystêpuje ju¿ tylko tu i to na kilku za ledwie wysepkach. Symbol Florydy, jej endemicznej przyrody. Przemijaj¹cy sym bol…£epek podp³yn¹³ bli¿ej. Specjalnie siê nami nie przejmowa³, ale zachowa³ dy stans. Key deer, najmniejszy podgatunek mu laka bia³oogonowego, inaczej jelenia wir ginijskiego.Jestdrobny, wa¿y od 20 do 40 kilogra mów, zwinny i szybki. Nie boi siê specjal nie ludzi, a to z powodu bardzo d³ugiej i trudnej drogi jak¹ przeszed³ w towarzy stwie naszego gatunku. Paradoksem jest, ¿e nie boi siê nas, bo prawie go wynisz czyliœmy. Key deer zamieszkuje g³ównie wysep kê Big Pine Key, na której stworzono dla niego rezerwat. Do niedawna jego habitat obejmowa³ i inne wysepki, przemieszcza³ siê z jednej na drug¹, bo œwietnie sobie ra dzi w wodzie. Dlatego mog³am go zoba czyæ, kiedy p³ynê³am z Markiem, entuzja st¹ florydzkiej fauny i flory ko³o Cudjoe Key, oddalonego o kilka wysepek od re zerwatu. Key deer zosta³ prawie wytrzebiony przez cz³owieka (a kogó¿ innego) pod ko niec lat piêædziesi¹tych. Zajêto siê nim, kiedy naliczono mniej ni¿ piêædziesi¹t sztuk tego gatunku. Obok krowy mor skiej, manatee i florydzkiej pantery jest jednym z symboli florydzkiej fauny. Wszystkie trzy s¹ zagro¿one. Nigdzie indziej na œwiecie ma³y flo rydzki jelonek nie wystêpuje. Urós³ do tu rystycznej atrakcji, czego wcale nie po trzebuje. Do maskotki, bo jest taki s³odki, œliczny i malutki. Pewno wola³by zamiast tej ludzkiej niezrozumia³ej dla niego emo cjonalnoœci wiêcej przestrzeni i dobrego Ÿród³a pitnej wody, której ma coraz mniej. I ¿eby deweloperzy nie starali siê wykurzyæ go z i tak okrojonego habitatu. Bezwzglêdnie Key deer przetrwa³ dziê ki ludzkiej interwencji, tak jak ma³o nie wybity zosta³ do ostatniej sztuki przez ludzkie (ludzkie?) postêpowanie. Na Big Pine Key jest ich kilkaset, mo¿e szeœæset, mo¿e siedemset sztuk. Utworzenie rezerwatu i wpisanie flo rydzkiego jelonka na listê gatunków za gro¿onych, przyczyni³o siê do zwiêksze nia populacji, ale sprowadzi³o nañ inny rodzaj ludzkiego zagro¿enia. Key deer nie obawia siê ludzi. Oczywi œcie nie zachowuje siê jak pies, jak oswo jone zwierzê, ale wie, ¿e nie grozi mu ze strony nas nic z³ego. Spotka³am jelonki w ogródkach domów rozlokowanych w czêœci Big Pine Key nieobjêtej rezerwa tem. Widzia³am jak spokojnie pas¹ siê tu¿ przy ruchliwej drodze. Mimo ogranicze nia szybkoœci kilkadziesi¹t ginie rocznie w kolizjach z samochodami. Nie zapyta³aœ nawet sk¹d siê tu wzi¹³. Sk¹d nasz endemiczny florydzki jelonek tu przywêdrowa³. A to ciekawa i poucza j¹ca historia. WyobraŸ sobie, ¿e kiedyœ wygl¹da³ jak „normalny” jeleñ bia³oogo nowy, znany nam z wielu regionów Sta nów i NieKanady.takdawno temu, oczywiœcie z punktu widzenia rozwoju gatunku, jele nie swobodnie przemieszcza³y siê z pó³ nocy na pó³wysep florydzki i dalej na to, co teraz jest archipelagiem koralowych wysepek.Wtedy, kilkadziesi¹t tysiêcy lat temu archipelag jeszcze nie istnia³, by³ l¹dem sta³ym. Jelenie œwietnie tu sobie radzi³y, klimat im odpowiada³: du¿o cieplejszy ni¿ tam sk¹d przywêdrowa³y. Mówimy o okresie ostatniej epoki lodowcowej, sie demdziesi¹t tysiêcy do dziesiêciu tysiêcy latWarunkitemu. zaczê³y siê jednak zmieniaæ. Bardzo powoli poziom wody podnosi³ siê. Bardzo powoli, przez dziesi¹tki tysiêcy lat w przeciwieñstwie do zmian klimatycz nych, z którymi mamy do czynienia teraz. Bardzo, bardzo powoli zwiêksza³a siê temperatura.Jelenie–wtedy jeszcze nie florydzkie i nie endemiczne – przemieszcza³y siê na dal po ca³ym terytorium suchym kopytem. Potem brodzi³y w wodzie miêdzy kawa³ kami l¹du. Bar dzo powoli przy zwyczaja³y siê do coraz wy¿sze go poziomu wo dy, a¿ kiedyœ nie mog³y ju¿ prze p³yn¹æ na l¹d sta ³y. Zosta³y tam, gdzie w ci¹gu ty si¹cleci przyzwy czai³y siê do kli matu, namalej¹c.Przystosowa³yotoczenia.siêMia³ytoczas.Topozwoli³oimprzetrwaæ.Oko³odziesiêciutysiêcylattemujakakolwiekwymianagenetycznamiêdzyje leniem z wysp, a jeleniami z l¹du usta³a. Powsta³ endemiczny podgatunek jelenia bia³oogonowego: Key deer. Niskie, zwin ne, czujne jelonki dawa³y sobie doskonale radê.Dopóki nie zjawi³ siê cz³owiek. Ten bezrozumnie poluj¹cy. Bardziej rozumny cz³owiek stworzy³ prawa chroni¹ce ten i inne gatunki flo rydzkiejJednakfauny.cobêdzie dalej? My, ludzie, mamy wybór. Do pewne go momentu mo¿emy i bêdziemy inwe stowaæ w podnoszenie dróg, w zabezpie czanie naszych miast przed rosn¹cym po ziomem oceanu. Ale w jakimœ momencie to bêdzie ogromnie kosztowne. Na przy k³ad kanalizacja. Obecny system ju¿ od dawna daje nam odczuæ, ¿e coœ jest nie tak. Nie wspominaj¹c o wodzie pitnej. –W czasie przyp³ywu wybijaj¹ stu dzienki. Pe³nia ksiê¿yca jest przekleñ stwem wielu mieszkañców nie tylko Fort Lauderdale i Miami, wiem! Wiêc w jakimœ momencie pewno siê zaczniemy przeprowadzaæ, mam nadziejê, ¿e nie tak jak w latach trzydziestych wê drowa³y w rozpaczy ca³e rodziny, wioski i miasteczka z terenów objêtych Dust Bowl! Dust Bowl na Wielkich Równinach by³ rodzajem katastrofy ekologicznej spo wodowanej intensywn¹ eksploatacj¹ zie mi.–I susz¹. I arogancj¹ wobec trybu ¿y cia pierwszych mieszkañców tych tere nów, którzy umieli zachowaæ równowagê w przyrodzie, szanowaæ j¹. My bêdziemy uciekaæ przed nadchodz¹c¹ s³on¹ wod¹. Przed brakiem pitnej wody. Ale gdzie po dziej¹ siê nasze zwierzêta, ptaki, roœliny, ten nasz florydzki œwiat, tak inny, tak swoisty, tak Wró¿yszniepowtarzalny?koniecnaszego jelonka? Po wiedzmy za kilkadziesi¹t lat? Mo¿na i je go przenieœæ.Mo¿na. I oby tak siê sta³o, ale po myœl, wtedy zacznie siê gdzieœ w tym no wym miejscu zmieniaæ, przystosowywaæ do nowych warunków. To ju¿ nie bêdzie Key deer Mark pokaza³ mi na terenie rezerwatu koŸlêta florydzkiego jelonka. Mini Bambi o rozczulaj¹cych wilgotnych oczach wiel koœci najmniejszego pieska – chihuahua! Ta zmiana przychodzi tym razem szybko, nie bêdziemy mieli tysiêcy lat na przystosowanie siê, jak kiedyœ mia³ Key deer. Kiedy podchodzê pod wydmê, na której rosn¹ nasze sosny, sosny bagien ne, które s¹ przedsionkiem namorzyn, la sów mangrowców, widzê jak ten pas so sen cofa siê, jak te, pod które podchodzi dwa razy dziennie przyp³ywowa woda, marniej¹, kar³owaciej¹ i gin¹. Ich miejsc zajmuj¹ mangrowce. Czarne, czerwone. Im jest tu œwietnie. Ale to œwiadczy o szybkoœci zasolenia. Key deer nie ma ju¿, od ostatniego huraganu, od Irmy, któ ra spustoszy³a jego habitat, bezpiecznego i sta³ego Ÿród³a wody pitnej. Wody s³od kiej. I to jest najwiêkszy problem w tej chwili. Zwierzêta pij¹ wodê o zbyt du¿ym zasoleniu, choruj¹…* Kiedy o zmierzchu wraca³am przez Big Pine Key, ¿eby wyjechaæ na US1 wij¹c¹ siê miêdzy wysepkami, zobaczy³am jesz cze jednego florydzkiego jelonka. Drobna, zgrabna, p³owa ³ania. „W optymistycznej wersji, pomyœla ³am, bêdziesz kiedyœ, kiedyœ, za wiele ty siêcy lat innym jeleniem, tryumfem przy rody nad ludzk¹ g³upot¹ i krótkowzrocz noœci¹, bo przetrwasz jeszcze jedn¹ ekolo giczn¹ katastrofê… W optymistycznej wersji…”W³¹czy³am siê do szybkiego ruchu na miêdzystanowej I 95. W dali têtni³a, falowa³a, po¿era³a horyzont ³una œwiat³a. Miami. ❍ Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia Key deer Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com

stalikiSWAPu¿onchodznaczeñgoSWAPucekomendantanieRPcheputyKarolAntoniakTadeuszip³k.BudniakDeMilitaryAttazAmbasadywWaszyngtowasyœcieIwiAntoniePlotkadokonalizas³uweteranówPlaców12.Wyró¿nienizoweteraniPlacówki

W niedzielê 7 sierpnia 2022 odby³y siê tradycyjne obchody Œwiêta Dnia ¯olnierza w siedzibie Placówki 12 SWAPu na Polance Weteranów w Bensalem w Pennsylvanii. W roku 2022 Polonia Amerykañska w Pennsylvanii œwiêtowa³a 101 rocznicê powstania SWAPu, oraz 102-g¹ rocznicê Bitwy Warszawskiej, zwanej cudem nadWeterañskieWis³¹. uroczystoœci rozpoczê³y siê przemarszem pododdzia³ów w szyku paradnym na czele z pocztami sztandaro wymi Placówki 12 Bensalem, PA i Pla cówki 81 z Trenton NJ. Zosta³y wci¹gniê te na maszty flagi: polska i amerykañska oraz odegrano hymny Polski i Stanów Zjednoczonych. W dalszej czêœci odby³ siê Apel Poleg³ych, który odczyta³ II Wi ce Komendant Tadeusz Ogonowski Przegl¹du weterañskich pododdzia³ów dokonali: P³k. Karol Budniak Deputy Mi litary Attache i Jacek Szklarski I Wice Komendant Placówki 12 SWAPu.. Ode grany zosta³ weterañski capstrzyk. Po zakoñczeniu przemarszu pododdzia ³ow rozpoczê³a siê polowa Msza Œwiêta, któr¹ koncelebrowa³ ks. Kapelan dr. Kon stanty Pruszyñski. Do mszy s³u¿yli: Tade usz Antoniak – Komendant Naczelny SWAP i Jacek Szklarski I Wice Komen dant, Liturgiê Slowa czytali: Wojcieh Mi chalik i Janusz Romañski. W kazaniu, które wyg³osi³ ks. dr Kon stanty Pruszyñski zosta³y przypomniane wartoœci moralne niesione przez pokole nia weteranów w s³owach: Bóg, Honor i Ojczyzna. Te tradycje s¹ przekazywane nastêpnym pokoleniom Polonii. Ksi¹dz Pruszyñski podkreœli³ równie¿ dzia³ania weteranów w kszta³towniu pa triotycznych postaw m³odego pokolenia polonijnego. Kapelan ¿yczy³ weteranom si³y i wytrwa³oœci potrzebnych do spe³nie nia statutowych zadañ jakie stoj¹ przed stowarzyszeniem. Na zakoñczenie Mszy œwiêtej weterani wspólnie odœpie wali „Bo¿e coœ Polskê”. Po Mszy Œwiêtej rozpoczê³a siê oficjal na polonijna akademia, któr¹ prowa dzi³ I wice Komendant Jacek Szklarski, który oficjalnie powita³ zaproszonych goœci przyby³ych na uroczystoœæ: m.in. plk Karo la Budniaka Deputy Military Attache z Ambasady Polskiej w Waszyngtonie, Wesley Musiala – dyrektora Rady Zwi¹zku PNA, Michaela Blichasza – Prezesa Kon gresu Polonii Amerykañskiej, Theresê Ro manowski – wiceprezesa Kongresu Polonii Amerykañskiej, ks. dr Konstantego Pru szyñskiego – Kapelana Placówki 12 SWA Pu, dr Janusza Romañskiego – Prezesa Ho norowego Stowarzyszenia Polskich In¿y nierów „Polonia Technica”, historyka i kronikarza Pl 12., dr Aleksandrê Zió³kow sk¹ – Boehm pisarkê ze stanu Delaware, Joseph DiGirolamo burmistrza miasta Ben salem, State Pennsylvania Commissioner Gine DiGirolamo, przedstawicieli w³adz SWAPu: Adiutanta Protokolowego Zyg minta Bielskiego, redaktora naczelneo „Weterana” dr Teofila Lachowicza, I wice komendanta SWAPu Antoniego Plotka, Komendant Okrêgu 10 Miros³awa Plotka, Komendanta Placówki 81 w Trenton, NJ, Stefana Radgowskiego Komendanta Hono rowego Pl 12 Zbigniewa Wrzosa, przedsta wiciela harcerzy hm. Mariê Bielsk¹. W uroczystoœci tradycyjnie brali udzia³ weterani Placówki 12 z Bensalem PA i Placówki 81 z Trenton NJ. G³ównym mówc¹ uroczystoœci by³ Ta deusz Antoniak – Komendant Naczelny SWAPu, który przedstawi³ temat:”Patrio tyczny Program SWAPu.” Mówca pod kresi³ historyczny udzia³ Armii B³êkitnej w uzyskaniu niepodleg³oœci przez Polskê. Wolnoœæ, pokreœi³ mówca, nigdy nie jest dana na zawsze, i trzeba jej broniæ i o ni¹ dbaæ. Byæ przygotowanym na niesienie pomocy naszej Ojczy¿nie Polsce, gdy zaj dzie potrzeba. Komendant Naczelny po dziêkowa³ weteranom za pe³n¹ oddania pracê na rzecz Polonii i ¿yczy³ im zdrowia i dalszychNastêpniesukcesów.wimieniu Polskiego Zwi¹z ku Narodowego przemawia³ Wesley Mu sia³ dyrektor Rady Zwi¹zku PNA, który podkreœli³ mêstwo i wolê walki polskiego ¿o³nierza, stanowi¹ce inspiracjê dla stu dentów szkó³ wojskowych w USA. Zna nymi amerykañskiemu spo³eczeñstwu s¹ dwie historyczne postacie, mówi³: Gene ra³ Tadeusz Koœciuszko i Genera³ Kazi mierz Pu³aski. Ameryka jest wdziêcz na Polsce za historyczny udzia³ wszyst kich Polaków, którzy walczyli o wolnoœæ i znaleŸli swoje miejsce w historii Stanów Zjednocznych AP. Jest to du¿y powód do dumy dla naszych weteranów, którzy winni kontynuowaæ swoj¹ misjê i zachê caæ m³ode pokolenie polonijne do wspó³ pracy, dla dalszej budowy presti¿u Polonii w Stanach Zjednoczonych. Prezes PAC Michael Blichasz poinfor mowa³ o bie¿¹cych pracach Kongresu Po lonii Amerykañskiej Eastern District PA. Prezes Blichasz przekaza³ zaproszenie weteranom SWAPu do udzialu w Para dzie Pu³askiego zaplanowanej na 2 paŸ dziernika 2022. Zaprosi³ te¿ Poloniê do udzia³u w uroczystej Mszy Œwiêtej ja ka odbêdzie siê 11 listopada 2022 w Ame rykañskiej Czêstochowie z okazji 102-le cia odzyskania niepodleg³oœci przez Pol skê.Nastêpnie g³os zabrali: burmistrz mia sta Bensalem Joseph DiGirolamo, State Commissioner Gine DiGirolamo, którzy przekazali ¿yczenia weteranom podkreœla j¹c du¿e znaczenie dzia³añ SWAPu dla miasta i spo³eczeñstwa Bensalem. PA. State Commissioner Gine DiGirolamo przekaza³ weteranom Uroczysty List (Ci tation) odnotowuj¹cy proklamowanie

Medalem 75-lecia SWAPu: Romuald Gryczewski.Nastêpnie Komendant Tadeusz Anto niak i Janusz Romañski dokonali wyró¿ nienia Z³ot¹ Odznaka „Polonia Techni ca: p³k Karola Budniaka Deputy Military Attache” z Waszyngtonu. DC. W dalszej czêœci dr Romanski odczyta³ okolicznoœciowe ¿yczenia, które wetera nom przes³ali: Konsul Generalny z Nowe go Jorku Adrian Kubicki, burmistrz mia sta Bensalem PA Joseph DiGirolamo. An na Maria Anders Ambasador Republiki Polskiej we Wloszech i w Republice San Marino, Stowarzyszenie Polskich In¿ynie rów i Techników „Polonia Technica” w Nowym Jorku, Polski Uniwersytet Lu dowy w KomendantFiladelfii.Tadeusz Antoniakt przeka za³ podziêkowania weteranom za okazy wanie wsparcie od Longiny Dubiel, wdo wy po zmar³ym zas³u¿onym weteranie Placówki 12 Stanis³awie Dubielu. Uroczystoœæ Dnia ¯o³nierza zakoñczyl krótkim podsumowaniem Komendant Na czelny Tadeusz Antoniak dziêkuj¹c wszystkim za udzia³ i wsparcie weterañ skiej uroczystoœci. Wyrazi³ równie¿ po dziêkowanie ¿onom weteranów za okazy wane zrozumienie i pomoc. Nastêpnie rozpocz¹³ siê ¿o³nierski obiad, podczas którego przywo³ywano po lonijne wspomnienia i snuto plany na przysz³oœæ. Mówiono m. in o koniecz noœci rozpoczêcia spisywania historii Pla cówki 12 SWAPu, aby upamiêtniæ czyny najbardziej zas³u¿onych weteranów i za chowaæ je dla weterañskiej historii.. Wy ra¿ono du¿e zadowolenie z faktu ukoñ czenia Izby Pamiêci Placówki 12, która zosta³aPodkreœlano,zagospodarowania.¿enale¿y te¿ rozpocz¹æ realizacjê projektu gabloty Historii Pla cówki 12 SWAPu dla muzeum w Narodo wym Sanktuarium Matki Bo¿ej w Amery kañskiejNastêpnieCzêstochowie.weteraniwraz z przyby³¹ Po loni¹ bawili siê na pikniku przy muzyce granej przez dyskd¿okeja GT GRZE GORZ do póŸnych godzin wieczornych. Dzieñ Weterana roku 2022 wpisa³ siê do historii SWAPu i Filadelfijskiej Polonii.

12: Mieczami Hallerowskimi: Dariusz Tomczak. Kzy¿em Zas³ugi Stowarzyszenia Weteranów Armii Pol skiej: Roman Babula, W³adys³aw Dziki, Czes³aw Gajownik, Janusz G³owacki, Marian Grech, Tadeusz Guzik, Wojciech Michalik, Tadeusz Ogonowski, Janusz Romañski, Jacek Rutkowski, Mieczys³aw Smagacz, Krzysztof Wawrzyniak, Woj ciech Wójcik, Zbigniew Zasada. Orderem Ignacego Paderewskiego: Pawe³ Gry czewski, Szymon Moskal, Stefan Szyma nik.

Dnia ¯olnierza w dniu 7 sierp nia 2022 w Bucks County.NastêpniePA.. Ko mendant Naczelny SWAPu

KURIER PLUS 3 WRZEŒNIA 2022 www.kurierplus.com20 Dzieñ Weterana Polskiego w Placówce SWAPu nr 12 w Bensalem, PA.

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.