Kurier Plus - e-wydanie 29 października 2022

Page 1

adwokat wypadkowy jest najlepszym...

z nagrobka w Langhorne

➭ Warzywa

str.

➭ Dziady na Zaduszkach

Dru¿yna Bidena w odwrocie

W wyborach w po³owie kadencji prezydenc kiej (midterm elections) czêsto jest tak, ¿e partia, która ma w Bia³ym Domu swojego prezydenta traci poparcie w kongresie. Strata jest nieraz tak du¿a, ¿e wiêkszoœæ g³osów przechodzi do partii opozycyjnej. Jedn¹ z najwiêkszych przegranych tego typu zanotowa³ prezydent Bill Clinton w 1994 roku, kiedy republikanie w po³owie je go kadencji zdobyli wiêkszoœæ w kongresie, co sta³o siê po raz pierwszy od 1952 roku. Tzw. re publikañska rewolucja, której twarz¹ by³ wtedy Newt Gingrich, przynios³a republikanom osiem dodatkowym miejsc w senacie i a¿ 54 miejsca w izbie reprezentantów. GOP powiêkszy³a te¿ stan posiadania o dziesiêciu gubernatorów, nie pozostawiaj¹c w¹tpliwoœci jakie s¹ preferencje polityczne Amerykanów w ca³ym kraju. Podob nie by³o w po³owie kadencji prezydenckiej Ba racka Obamy. Republikanie zdobyli wówczas a¿ 63 dodatkowe miejsca w izbie reprezentan tów i wprowadzili o siedmiu senatorów wiêcej ni¿ demokraci. Wygrane te, choæ pamiêtne i spektakularne, nie prze³o¿y³y siê jednak póŸ niej na zwyciêstwa w wyborach prezydenc kich. I Clinton i Obama zostali wybrani na dru g¹ kadencjê. Inaczej bywa³o z kolei z prezyden tami, którzy zachowali wiêkszoœæ w kongresie w po³owie swojej kadencji. Uda³o siê to np. Jimmy’emu Carterowi, który przegra³ póŸniej

z kretesem z Ronaldem Reaganem. W po³owie kadencji Donalda Trumpa republikanie straci li 41 miejsc w izbie reprezentantów, zachowu j¹c jednoczeœnie wiêkszoœæ w Senacie, ale Trump i tak przegra³ wybory na drug¹ kadencjê. Czy tak samo bêdzie w po³owie kadencji Joe Bidena? Czy szala znów przechyli siê na ko rzyœæ partii opozycyjnej?

Sonda¿e wyraŸnie pokazuj¹, ¿e tak. Republi kanie maj¹ szansê przej¹æ kontrolê zarówno w izbie reprezentantów jak i w senacie. Jeœli cho dzi o izbê wy¿sz¹ kongresu we wszystkich sta nach z wyj¹tkiem Georgii, w których odbêd¹ siê wybory (w po³owie kadencji zmienia siê tylko czêœæ senatorów) kandydaci republikanów maj¹ przewagê. Bior¹c pod uwagê, ¿e GOP w sonda ¿ach przewa¿nie jest niedoszacowana mo¿na przewidywaæ du¿e zwyciêstwo republikanów. Wyborczy impet tej partii widaæ tak¿e w sta nach tradycyjnie demokratycznych. W Nowym Jorku, gdzie wybieraæ bêdziemy równie¿ gu bernatora. Sprawuj¹ca urz¹d Kathy Hochul wy raŸnie traci, a Lee Zeldin, sojusznik Donalda Trumpa, wyraŸnie zyskuje. Hochul wci¹¿ po zostaje faworytk¹, ale jej wygrana wcale nie jest przes¹dzona. W jednym z sonda¿y jej prze waga nad Zeldinem zmala³a do zaledwie czte rech procent, co jest ju¿ w granicach b³êdu sta tystycznego.

i

str.

➭ Jestem na „Bo¿ej karuzeli“

stracisz

str.

str.

po raz

Trudno uwierzyæ, ¿e multikulturowy Festiwal Chopin i Przyjaciele odbêdzie siê w tym roku ju¿ po raz 24. Jego pomys³odawc¹ i organizatorem jest do brze znany w polonijnym œrodowjsku spo³ecznik i mi³oœnik sztuki Marian ¯ak. Od kilku lat pan Marian ma godnego nastêpcê i wspó³pracownika. Jest nim pianista i kompozytor Jakub Polaczyk, dyrektor Festiwalu. To w³aœnie z nim Kurier Plus rozmawia o czekaj¹cym nas wydarzeniu.

Co znajdzie siê na tegorocznym festiwalu? Mamy szeœæ artystycznych wydarzeñ. Dwa, otwarcie i zamkniêcie bêd¹ mia³y miejsce w konsu lacie. Cztery w Centrum Polsko S³owiañskim i Lin coln Center. Koncert galowy odbêdzie siê w œrodê 2 listopada o godzinie 19:00 w konsulacie. Poœwiêco ny jest pamiêci wybitnego polskiego kompozytora Wojciecha Kilara. Festiwalowi nadaliœmy nazwê Poci¹g multikulturowy i ca³y festiwal traktujemy ja ko rodzaj artystycznej podró¿y przez ró¿ne stacje: rodzaje sztuki i indywidualnoœci ró¿nych artystów.

Wi¹¿e siê to tak¿e z bardzo pojemnym ty tu³em Festiwalu – Chopin i Przyjaciele.

Oczywiœcie, ¿aden artysta, bez wzglêdu na to jaki rodzaj sztuki uprawia nie jest samotn¹ wysp¹. Czerpiemy z siebie nawzajem, oczywiœcienie bez poœrednio, ale wp³ywy, odniesienia i fascynacje s¹ widoczne. Niektóre utwory bior¹ siê z polemiki, z

artystycznej niezgody, ale jeœli jest ona twórcza, to tylko dobrze.

Chodzi o rodzaj ws³uchiwania siê w siebie nawzajem?

Mo¿na tak powiedzieæ. Ka¿dy artysta móg³by na szkicowaæ swoje drzewo genealogiczne. Ciekawe by ³oby przeœledziæ jak ono siê zmienia, rozrasta, ale czêsto korzenie mamy wspólne, naszym polskim wspólnym prapradziadkiem jest zapewne te¿ Chopin. Wymieñmy wiêc wiod¹ce wagony tegorocz nego poci¹gu. Na razie powiedzieliœmy o Wojciechu Kilarze.

Dodajmy znakomitego Oliviera Messiaena, francuskiego kompozytora, organistê i pedagoga i Johna Cage amerykañskiego kompozytora i arty stê multimedialnego których rocznice œmierci ob chodzimy w tym roku.

➭ 9

NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS KURIER POLISH WEEKLY MAGAZINE NUMER 1468 (1768) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 29 PAÌDZIERNIKA 2022
➭ 6
➭ Jaki
– str. 5 ➭ Historia
8
12
15
16
Czy
emeryturê, gdy wrócisz do Polski? – str. 17 PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM
Jakub Polaczyk, pianista i kompozytor – dyrektor Festiwalu.
1 listopada – Wszystkich Œwiêtych, 2 listopada – Dzieñ Zaduszny Nieca³e dwa tygodnie przed wyborami sonda¿e preferuj¹ republikanów.
Chopin
Przyjaciele
24.
KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com2

Pamiêci ksiêdza Piotra Zendziana

W niedzielê, 23 paŸdziernika, w para fii œw. Krzy¿a na Maspeth mia³a miejsce uroczystoœæ upamiêtnienia œp. ks. Pra³ata Piotra Zendziana: ods³oniêcie pami¹tko wej tablicy w grocie przy parafii oraz nadanie honorowej nazwy Msgr. Peter Zendzian Way fragmentowi 61 Street pomiêdzy 56 Road i 56 Ave.

Obecna by³a rodzina ks. Piotra, przed stawiciele parafii, w których ks. Piotr pe³ ni³ pos³ugê kap³añsk¹, przedstawiciele or ganizacji polonijnych, wicekonsul RP w Nowym Jorku – Stanis³aw Starnawski, nowojorski radny z Queens – Robert Hol den (to on zabiega³ o upamiêtnienie bar dzo lubianego kap³ana).

Ambasador RP przy ONZ, Krzysztof Szczerski, wys³a³ specjalny list.

Obie ceremonie poprzedzi³a uroczysta msza w intencji duchownego, inauguruj¹ ca to podnios³e wydarzenie. W programie artystycznym wyst¹pi³y dzieci z klas dru gich Szko³y Jêzyka i Kultury Polskiej im. Sw. Jana Paw³a II z Maspeth.

Z inicjatyw¹ uhonorowania kap³a na wyst¹pi³a Fundacja Uœmiech Dziecka (Children’s Smile Foundation), której ks. ¯endzian by³ wieloletnim kapelanem.

Jak za ¿ycia podkreœla³ ks. Piotr: „Die cezja Brooklyn to diecezja emigrantów, którzy s¹ obecni w Ameryce od zawsze.

Polski Wieczór w The Explorers Club

W presti¿owym The Explorers Club w Nowym Jorku, z okazji Miesi¹ca Dziedzictwa Polskiego odby³ siê Polski Wieczór. Wzi¹³ w nim udzia³ Konsul Generalnego RP Adrian Kubicki i pre zes Explores Club Richard Garriott.

Koordynatorem wydarzenia byl Piotr Chmieliñski – pierwszy, który przep³yn¹³ Amazonkê, czlonek grupy Canoades i An drzej Piêtowski, wiceprzewodniczy pol skiego oddzialu, kierownik Canoandes

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

podczas przep³yniêcia Rio Colca, i za³o ¿yciel szko³y jêzyka angielskiego w Peru.

Zaprezentowane zosta³y wspó³czesne osi¹gniêcia cz³onków Oddzialu Polskiego Explorers Club, a szko³ê jêzyka angielskie go w Peru przedstawil Andrzej Piêtowski.

Wystawê fotogramów w 40. rocznicê odkrycia kanionu Rio Colca w Peru przy wióz³ z Waszyngtonu Piotr Chmieliñski.

Wieczór Polski m.in. sponsorowa³ LOT, wsparcia finansowego udzieli³o Ministerstwo Edukacjii i Nauki.

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

Instytut Józefa Pi³sudskiego w Ameryce

138 Greenpoint Ave., Brooklyn NY 11222

Z okazji Narodowego Œwiêta Niepodleg³oœci Polski ¿yczymy wszystkim cz³onkom i sympatykom Instytutu radosnego œwiêtowania, dumy z polskich korzeni, umi³owania polskiej mowy i historii oraz dzia³alnoœci nakierowanej na wspieranie niepodleg³oœci Polski.

Zapraszamy w dniu 8 listopada (wtorek), o godzinie 18:00 na spotkanie z okazji Narodowego Œwiêta Niepodleg³oœci Polski w siedzibie Instytutu.

W programie:

To oni pisali, pisz¹ i bêd¹ pisali historiê Koœcio³a w Ameryce. Ka¿dy z nas, ka¿dy katolik, gdziekolwiek by nie by³, gdzie kolwiek nie zaniós³by go los, jest przede wszystkim dzieckiem Bo¿ym, ze wszyst kimi przywilejami oraz obowi¹zkami ja kie za tym id¹. I to w³aœnie poprzez swoje ¿ycie, s³owa i czyny ma obowi¹zek g³osiæ Ewangeliê. Wa¿ne jest przecie¿ nie tylko to, co my mo¿emy dostaæ od koœcio³a, ale tak¿e to, co my mo¿emy daæ koœcio³owi, który jest przecie¿ nasz¹ rodzin¹.” tel.: 212-505-9077 e mail: office@pilsudski.org

goœæ wieczoru Konsul Generalny RP w Nowym Jorku – Adrian Kubicki wyg³osi przemówienie,

koncert pianistyczny w wykonaniu Nicholasa Kaponyas, który zaprezentuje utwo ry Fryderyka Chopina i Gra¿yny Bacewicz.

Nicholas Kaponyas, urodzony w 1999 roku w Nowym Jorku, polsko amerykañski pianista. Naukê gry na fortepianie rozpocz¹³ w wieku 4 lat. Jego nauczycielk¹ i mento rem przez wiele lat by³a jego mama Bo¿ena Konkiel. Maj¹c 9 lat wygra³ Leschetizky Piano Competition. W maju 2016 roku Nicholas zdoby³ pierwsze miejsce w konkursie fortepianowym Accolade. Dwa lata temu Nicholas wygra³ konkurs fortepianowy, któ rego nagrod¹ by³ wystêp z orkiestr¹ symfoniczn¹. Ka¿dego roku Nicholas bierze udzia³ w klasach mistrzowskich w trakcie których pracuje z znakomitymi profesorami jak Seymour Bernstein, Andrzej Jasiñski, Ewa Pob³ocka, Anna Górecka, Wojciech Œwita ³a. Obcnie jest na studiach magisterskich w the Mannes School of Music.

Zosia ¯eleska-Bobrowski

John Tapper

Zofia Doktorowicz-K³opotowska Adam Mattauszek

: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222

Pokój numer 10

: (718) 389-3018 (718) 389-0134

: kurier@kurierplus.com

: www.kurierplus.com

www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 3
ki
NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS
Marsza³ek w Belwederze Od lewej: Piotr Chmielinñski, Tomasz Grzywaczewski, Hubert Kowalski, Andrzej Piêtowski, Adrian Ku bicki, El¿bieta Wnuk Lisowska, Maciej Besta, Tomasz Stachurski

Na drogach Prawdy Bo¿ej

Wezwani do wspinaczki

A pewien cz³owiek, imieniem Zacheusz, który by³ zwierzchnikiem celników i by³ bardzo bogaty, chcia³ koniecznie zobaczyæ Jezusa,, ale sam nie móg³ z powodu t³umu, gdy¿ by³ niskiego wzrostu. Pobieg³ wiêc naprzód i wspi¹³ siê na sykomorê, aby Go ujrzeæ, tamtê dy bowiem mia³ przechodziæ. Gdy Jezus przyszed³ na to miejsce, spojrza³ w górê i rzek³ do niego: „Zacheuszu, zejdŸ prêdko, albo wiem dziœ muszê zatrzymaæ siê w twoim domu”. Zszed³ wiêc z poœpiechem i przyj¹³ go rozradowany. A wszyscy widz¹c, szemrali: „Do grzesznika poszed³ w goœcinê”. Lecz Zacheusz stan¹³ i rzek³ do Pana: „Panie, oto po³owê mojego maj¹tku dajê ubogim, a jeœli kogo w czym skrzywdzi³em, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzek³ do niego: „Dziœ zbawienie sta³o siê udzia³em tego domu, gdy¿ i on jest synem Abrahama” £K 19, 2-9

Przed laty, w dominikañskim magazy nie W Drodze ukaza³ siê wywiad z Alek sandrem Rozenfeldem poet¹ i dziennika rzem ¿ydowskiego pochodzenia. Na jedno z pytañ odpowiedzia³: „Kiedy cztery lata temu odkry³em prawdê na temat swojej relacji z Bogiem, tak naprawdê interesuje mnie ju¿ tylko rozmowa ze Stwórc¹”. Mi mo tak zdecydowanych zainteresowañ, nie zaniedbuje rozmów z ludŸmi. Dziêki czemu mo¿emy poznaæ bardzo ciekaw¹ historiê jego ¿ycia. W tym nat³oku ró¿ nych zdarzeñ ¿yciowych przewija siê w¹ tek jego odkrywania najwa¿niejszego roz mówcy „Stwórcy” i to w kontekœcie kato licyzmu.

Aleksander Rozenfeld urodzi³ siê 30 czerwca 1941r. w Tambowie wZwi¹zku Radzieckim. Przed wojn¹ i w czasie II woj ny œwiatowej jego rodzice marzyli o ko munistycznej Polsce, która zaprowadzi równoœæ spo³eczn¹. Szybko przekonali siê, ¿e jest to mrzonka. Przytoczê s³owa Rozenfelda: „Niedawno spotka³em przy padkowo w restauracji pewne ma³¿eñ stwo. Pani mówi, ¿e chcia³aby dotrzeæ do dokumentów swojego ojca – by³ naczelni kiem wiêzienia na Rakowieckiej. ‘Mia³ szczêœcie, ¿e uciek³” – mówiê. ‘Dlacze go?” – ‘No bo powinien wisieæ. Przez ta kich jak twój ojciec do dziœ jest antysemi tyzm w Polsce”. Faktem bezspornym jest, ¿e jesteœmy zak³adnikami historii, której nie tworzyliœmy, kolejne pokolenie musi siê t³umaczyæ, ¿e nie jest wielb³¹dem”.

Po wojnie Aleksander Rozenfeld za mieszka³ w Polsce. W latach 1971-1981 by³ szar¹ eminencj¹ lubelskiego œrodowi ska literackiego, z czego dwa ostatnie lata poœwiêci³ etatowej pracy w NSZZ „Soli darnoœæ”. Z powodu pewnych zawi³oœci wyemigrowa³ z Polski do Izraela. Wkrót ce jednak doszed³ do wniosku, ¿e Izrael nie jest dla niego, bo jak sam twierdzi³ za du¿o w nim ¯ydów. S³ynny dyplomata amerykañski Henry Kissinger pewnego razu dostrzeg³ go w t³umie i ku zaskocze niu dziennikarzy powiedzia³: „Znam pana, widzia³em kiedyœ, jak mówi³ pan w wia domoœciach CNN, ¿e spieprzy³ z Izraela, bo tam za du¿o ¯ydów. Ha, ha…”.

W Izraelu czu³ siê nieswojo, zapewne tak¿e z powodu jêzyka, bo jego jêzykiem jest polski. W 1987 roku przez Rzym wró ci³ do Polski. W oczekiwaniu na przywró

cenie mu polskiego obywatelstwa spêdzi³ Rzymie ca³y rok. Cieszy³ siê tam szcze gólnymi wzglêdami papie¿a Jana Paw ³a II. Znali siê z czasów lubelskich, kiedy kardyna³ Wojty³a by³ profesorem Katolic kiego Uniwersytetu Lubelskiego, a on stu dentem. Z tamtych czasów pozosta³a po ni¿sza anegdota. W swobodnej rozmowie po egzaminie u profesora kardyna³a Karo la Wojty³y, Rozenfeld powiedzia³: „Wa sza eminencjo, jeœli na takiej uczelni nie ma choæ jednego ¯yda, to uczelnia jest niewa¿na”. Profesor zapamiêta³ te s³owa. W czasie pierwszej pielgrzymki papie¿a do Polski, Rozenfeld zosta³ zaproszony na przyjêcie do Pa³acu Prymasowskiego. Jan Pawe³ II ¿atrobliwie go przywita³: „Panie Olku, jeœli na takim obiedzie nie ma choæ jednego ¯yda, to obiad jest niewa¿ny.”

Rozenfeld mia³ ¿ywe kontakty z oj cem Janem Gór¹, twórc¹ spotkañ m³o dych w Lednicy, jak i te¿ z wieloma wy bitnymi osobami ze œrodowiska katolic kiego. Tak mówi³ o Lednicy: „Lednica jest dla mnie tym, czym dla pierwszych chrzeœcijan jezioro Genezaret”. Kiedyœ, ktoœ prawdopodobnie z tego grona powie dzia³ mu, ¿e „têdy bêdzie przechodzi³ Je zus”. A on jak ewangeliczny celnik, ru

szy³ na spotkanie z Nim i wspi¹³ siê na swoje drzewo spotkania z Chrystusem, na swoj¹ sykomorê. Zreszt¹ sam by³ cz³owie kiem niesamowicie otwartym i inteligent nym i zapewne to wykorzysta³ w swoim szukaniu bliskoœci Boga.

W jednym z wierszy pisa³: „…na skrzy ¿owaniu starej i nowej daty / na skrzy¿o waniu koœcio³a i synagogi / na skrzy¿owa niu starej i nowej ojczyzny / przystan¹ ³em, by siê obejrzeæ…” Przystan¹³, obej rza³ siê i podj¹³ decyzjê. 1 lipca 2001 przyj¹³ chrzest w Archikatedrze Wniebo wziêcia Najœwiêtszej Maryi Panny w GnieŸnie, miejscu koronacji wielu kró lów Polski. Prawdopodobnie wtedy spe³ ni³y siê w jego ¿yciu s³owa Jezusa w dzi siejszej Ewangelii: „Zacheuszu, zejdŸ prêdko, albowiem dziœ muszê zatrzymaæ siê w twoim domu”. Jesteœmy wezwani do wspinaczki na drzewo sykomory, aby le piej dojrzeæ Chrystusa, pokochaæ Go i pójœæ za Nim.

W czasie odwiedzin Jezusa, Zacheusz zrozumia³, ¿e pieni¹dze, bogactwo nie s¹ najwa¿niejsze w ¿yciu. Z tego zrozumie nia zrodzi³a siê decyzja: „Panie, oto po³o wê mojego maj¹tku dajê ubogim, a jeœli kogo w czym skrzywdzi³em, zwracam po

czwórnie”. Trafnie to ujmuje to wiersz Karla Heinza Dolla:

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ ³ó¿ko, ale nie sen.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ jedzenie, ale nie apetyt.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ dom, ale nie kupisz ciep³a rodzinnego domu.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ lekarstwa, ale nie zdrowie.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ przyjemnoœci cia³a, ale nie kupisz radoœci spokojnego serca.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ ksi¹¿ki, ale nie m¹droœæ ¿ycia.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ wiele piêk nych rzeczy, ale nie kupisz piêkna duszy.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ intratne kon trakty, ale nie kupisz wiarygodnoœci.

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ broñ, ale nie pokój

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ ochroniarzy, ale nie spokój serca!

Za pieni¹dze mo¿esz kupiæ piêkny grób, ale nie ¿ycie wieczne.

Powy¿sz¹ litaniê mo¿na podsumowaæ s³owami nieznanego autora: „Pieni¹dze to ar tyku³, który mo¿e byæ u¿ywany jako uniwer salny paszport do wszystkiego, z wyj¹tkiem nieba, i jako uniwersalny dostawca wszyst kiego, oprócz prawdziwego szczêœcia”.

Tak jak niektórzy z nas, Zacheusz my œla³, ¿e pieni¹dze zdobywane nieraz w z³odziejski sposób dadz¹ mu poczucie bezpieczeñstwa i wewnêtrznego spokoju, zapewni¹ mu niezm¹cone szczêœcie. Tak bardzo pokocha³ pieni¹dze, zapominaj¹c, ¿e w zamian one nie mog¹ go pokochaæ. S¹ bezwzglêdne i bez uczucia. Maj¹ bez duszn¹ naturê. Prawdziwe szczêœcie i po kój rodz¹ siê w g³êbi naszej duszy.

Gdy Chrystus zatrzymuje siê pod nasz¹ sykomor¹ i dotyka naszej duszy, wtedy to wszystko nabiera wymiaru wiecznego zbawienia. Tak jak to powiedzia³ Jezus w domu Zacheusza: „Dziœ zabawienie sta ³o siê udzia³em tego domu”.

Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com4

Jaki adwokat wypadkowy jest najlepszym wyborem dla pracowników budowlanych?

Bezp³atne konsultacje prawnika od obra¿eñ cia³a w Nowym Jorku s¹ niezbêd ne do prawid³owej oceny Twojej sprawy, dlatego nigdy nie powinieneœ ufaæ praw nikowi, który takich konsultacji nie oferu je. Pod koniec bezp³atnej konsultacji Twój prawnik powinien wiedzieæ czy Twoja sprawa zwi¹zana z obra¿eniami cia³a jest do wygrania, a Ty powinieneœ wiedzieæ czy chcesz tego prawnika zatrudniæ.

Podczas konsultacji, powinien on zadaæ Ci szczegó³owe pytania dotycz¹ce oko licznoœci zwi¹zanych z Twoim wypad kiem. Prawnik bêdzie zadawaæ Ci pytania, aby ustaliæ w jaki sposób dosz³o do wy padku, kto by³ œwiadkiem wypadku oraz w jaki sposób wypadek ten zosta³ zg³oszo ny. Bêdzie on chcia³ równie¿ uzyskaæ in formacje odnoœnie doznanych przez Cie bie obra¿eñ i leczenia, a tak¿e poznaæ hi storiê Twoich zarobków, aby móc oszaco waæ wartoœæ Twojej sprawy.

W godnym uwagi przypadku pracow nik zosta³ ranny podczas pracy na budo wie w Nowym Jorku. W³aœciciel budowy wynaj¹³ do prac budowlanych generalne go wykonawcê. Z kolei generalny wyko nawca zatrudni³ podwykonawców, w tym firmê stolarsk¹, dla której pracowa³ ten¿e pracownik. W dniu wypadku pracownik nale¿a³ do ekipy montuj¹cej zbrojenie. Pracownik sta³ na podstawie z prêtów zbrojeniowych, która znajdowa³a siê oko

³o dziewiêciu stóp nad ziemi¹. Jego wspó³ pracownicy podawali mu elementy zbro jenia o d³ugoœci 18 stóp.

Pracownik zezna³, ¿e w chwili wypad ku jego wspó³pracownicy upuœcili jeden z elementów zbrojenia. Podawali mu go i upuœcili zanim on zd¹¿y³ go z³apaæ. Ele ment spad³ i uderzy³ pracownika w g³owê, w wyniku czego straci³ on równowagê, upad³ na podstawê, na której sta³ i dozna³ obra¿eñ.

W trakcie konsultacji prawnik pracownika opracowa³ plan

Poniewa¿ prawnik, do którego zg³osi³ siê ten robotnik, przeprowadzi³ dog³êbn¹ analizê sprawy podczas bezp³atnej konsul tacji, wiadomym by³o, ¿e robotnik ma mocne argumenty. Prawnik z³o¿y³ wiêc pozew przeciwko w³aœcicielowi i general nemu wykonawcy. Robotnik i œwiadkowie z³o¿yli zeznania. Nastêpnie prawnik robot nika zwróci³ siê do s¹du o rozstrzygniêcie kwestii odpowiedzialnoœci na korzyœæ pra cownika argumentuj¹c, ¿e wypadek by³ zwi¹zany z ciê¿koœci¹. Zbrojenie spad³o uderzaj¹c pracownika. Mia³o ono 18 stóp d³ugoœci i wa¿y³o 170 funtów. Mimo ¿e zbrojenie pokona³o niewielki dystans spa daj¹c, to wa¿y³o tak du¿o, ¿e by³o w stanie zadzia³aæ znaczn¹ si³¹ na robotnika. Ude rzenie to spowodowa³o upadek robotnika na podstawê, na której sta³.

Prawnik w³aœciciela i generalnego wy konawcy argumentowa³, ¿e nie byli oni winni wypadku pracownika, poniewa¿ pracownik wspomnia³, ¿e patrzy³ na wy konywane przed nim roboty, a nie kon kretnie na zbrojenie, które na niego spa d³o. Twierdzili oni, ¿e to pracownik by³ odpowiedzialny.

Plan prawnika zadzia³a³

Sêdzia przyzna³ racjê prawnikowi pra cownika, nie zgadzaj¹c siê z argumentacj¹ w³aœciciela i generalnego wykonawcy. Uzna³ równie¿, ¿e w³aœciciel i generalny wykonawca byli odpowiedzialni za to, aby prace zosta³y przeprowadzone w sposób bezpieczny. Nie zabezpieczyli oni zbroje nia, a to spad³o i uderzy³o pracownika. W zwi¹zku z tym sêdzia rozstrzygn¹³ o odpowiedzialnoœci na korzyœæ pracowni ka i skierowa³ sprawê na rozprawê. £awa przysiêg³ych zadecydowa³a o wysokoœci odszkodowania nale¿nego pracownikowi.

Poniewa¿ prawnik robotnika mia³ opra cowan¹ strategiê dzia³ania, by³ on w sta nie wywalczyæ dla niego pomyœlne roz strzygniêcie.

W kancelarii Platta, PLLC bezp³atne konsultacje s¹ standardem. W trakcie bez p³atnej konsultacji Twoja sprawa zostanie poddana dog³êbnej analizie, by pomóc Ci odnieœæ sukces w sprawie.

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wy padku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapra szamy do bezp³atnej konsultacji pod nu merem telefonu 212-514-5100, emalio wo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w na szej kancelarii na dolnym Manhattanie. Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie in ternetowej (www.plattalaw.com) u¿y waj¹c emaila lub czatu, który jest do stêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bê dziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

5www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022
XXIV Miêdzynarodowy Festiwal Chopin i Przyjaciele w Nowym Jorku 2-17 listopada 2022 Honorowy patronat: Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Nowym Jorku Konsul Generalny Adrian Kubicki 4 listopada o godz. 10:00 w Centrum Polsko S³owiañskim rozpocznie siê cykl spotkañ poœwiêconych zdrowiu. Prowadziæ je bêdzie Markowa Apteka Pharmacy 176 Java Street 1 piêtro, pokój numer 6; Greenpoint Seniorzy i zdrowy tryb ¿ycia

Widziane z Providence Kazimierz Wierzbicki

Kampania Tuska i Kaczyñskiego

wiœæ jest czêsto efektywna w polityce. Nie wygl¹da na to, ¿eby jego ostatnie wyst¹ pienia przepe³nione by³y prawd¹ i mi³o œci¹. Kilka tygodni temu deklarowa³, ¿e je¿eli zdobêdzie w³adzê usunie si³¹ preze sa NBP Adama Glapiñskiego oraz prze wodnicz¹c¹ Trybuna³u Konstytucyjnego Juliê Przy³êbsk¹.

Prezes PO oœwiadczy³ równie¿ ostat nio, ¿e sprowadzany do Polski wêgiel to w wiêkszoœci kamienie i glina. Tymcza sem premier Morawiecki wyt³umaczy³, ¿e importowany wêgiel jest trzykrotnie sprawdzany zanim trafi do dystrybucji.

Prezes PiS rozpocz¹³ objazd kraju po nad trzy miesi¹ce temu. Wydaje siê, ¿e jest to skuteczna metoda kampanii przedwy borczej. Wypowiedzi Kaczyñskiego s¹ re lacjonowane przez prawie wszystkie me dia – od konserwatywnych po lewicowe.

wych (po³owa Województwa Œl¹skiego) nie posiada bezpoœredniego po³¹czenia z Rosj¹. D³ugoœæ l¹dowej granicy z Polsk¹ wynosi 210 kilometrów.

Chocia¿ do wyborów parlamentar nych pozosta³ prawie rok, kampania przedwyborcza idzie pe³n¹ par¹. Naj wiêcej aktywnoœci wykazuj¹ przy wódcy dwóch najwiêkszych partii –Donald Tusk i Jaros³aw Kaczyñski.

Lider Platformy Obywatelskiej przema wia³ w ubieg³¹ sobotê na kongresie Inicja tywy Polskiej – ugrupowania, które wraz z PO, Zielonymi i Nowoczesn¹ tworzy Koalicjê Obywatelsk¹. Tusk zadeklarowa³, ¿e on i jego partia s¹ zdeterminowani wy graæ wybory na jesieni przysz³ego roku. Nieoczekiwanie przemówienie by³ego premiera poœwiêcone by³o w du¿ej czêœci mi³oœci. Mówca zaznaczy³ miêdzy inny mi: „Chcemy, ¿eby mi³oœæ, empatia, zro zumienie innych ludzi znów sta³y siê pol sk¹ mark¹ – tak jak wtedy, kiedy powsta wa³a wielka Solidarnoœæ i odzyskiwaliœmy niepodleg³oœæ. To wa¿niejsze od ideolo gii, wa¿niejsze od programu. (...) Dlacze go dzia³amy razem jako Koalicja Obywa telska? Jesteœmy razem, dlatego, ¿e jeste œmy ludŸmi, którzy wierz¹. W polityce mi³oœæ jest silniejsza od nienawiœci. Sza cunek i respekt jest silniejszy od pogardy. My to w Koalicji Obywatelskiej wiemy”.

Tusk jest zbyt doœwiadczonym polity kiem ¿eby nie wiedzia³, ¿e w³aœnie niena

*

Objazd kraju i spotkania z wyborcami kontynuuje Jaros³aw Kaczyñski. Prezes PiS zamierza do wiosny przysz³ego roku odwiedziæ wszystkie okrêgi partyjne swe go ugrupowania. Podczas spotkañ z miesz kañcami ró¿nych regionów mówi o doko naniach partii oraz o planach na najbli¿sz¹ przysz³oœæ.

Rzecznik PiS Rados³aw Fogiel wyja œnia, ¿e Jaros³aw Kaczyñski stara siê rów nie¿ odk³amywaæ nieprawdy, jakie poja wiaj¹ siê w przekazie medialnym opozy cji. Jako przyk³ad takich dzia³añ wskaza³ na podejmowan¹ przez PO próbê przeko nania opinii publicznej, ¿e za czasów rz¹ dów tej partii nie by³y podejmowane de cyzje bêd¹ce w interesie Rosji.

W ubieg³¹ sobotê, podczas spotkania z mieszkañcami Przemyœla, prezes PiS mówi³ o wojnie cywilizacji. Kaczyñski zaznaczy³: „Robimy wszystko w jednym celu – po to, ¿eby w Polsce wyrównaæ szanse i ¿eby siê obroniæ przed tym, co godzi nie tylko w nasz¹ kulturê, nasz¹ cy wilizacjê, ale tak¿e w zdrowy rozs¹dek, by to wysadzanie w powietrze naszej cy wilizacji, które trwa dzisiaj na Zachodzie i po czêœci w Stanach Zjednoczonych, zo sta³o powstrzymane”.

Olgierd Annusewicz, politolog z Uni wersytetu Warszawskiego wyjaœnia: „Ob jazd Jaros³awa Kaczyñskiego po Polsce s³u¿y umocnieniu morale wyborców i za dbaniu, ¿eby ten elektorat siê nie rozszed³, ¿eby dalej by³ zaanga¿owany i g³osowa³ na partiê rz¹dz¹c¹. Jaros³aw Kaczyñski dla swoich – zdezorientowanych i znie chêconych w du¿ej mierze wyborców ma byæ swojego rodzaju kierunkowska zem, który ma wskazywaæ drogê i uspo kajaæ nastroje. PiS ma obawy, ¿e czêœæ wyborców tej partii po prostu nie pójdzie g³osowaæ”.

*

Atmosfera walki politycznej w kraju wyraŸnie siê zaostrza. 20-letni mê¿czy zna, przed tym jak zosta³ obezw³adniony, próbowa³ si³¹ dostaæ siê do siedziby PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie, gro¿¹c przy tym ochroniarzowi œmierci¹. Interweniowa³a policja, która odwioz³a napastnika na komendê.

*

Narasta napiêcie na granicy Polski z okrê giem kaliningradzkim nale¿¹cym do Fede racji Rosyjskiej. Niewykluczone, ¿e w naj bli¿szym czasie mo¿na siê bêdzie spodzie waæ wielu prób sforsowania granicy przez nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Taka sytuacja mia³a miejsce na granicy z Bia³orusi¹ w ubieg³ym roku. Obawy przed nap³ywem uchodŸców pojawi³y siê po tym, kiedy lotnisko w Kali ningradzie zawar³o umowy z liniami lotni czymi Turcji, Syrii i Bia³orusi.

Okrêg kaliningradzki jest rosyjsk¹ en klaw¹ granicz¹c¹ z Polsk¹ i Litw¹. Tery torium o powierzchni 5,800 km kwadrato

Przed II wojn¹ œwiatow¹ Kaliningrad nale¿al do Niemiec i jako Koenigsberg by³ stolic¹ Prus Wschodnich. Miasto wraz z przyleg³ym obszarem wchodzi³o formal nie w sk³ad Rzeczpospolitej przez prawie 200 lat (1466-1657) i by³o znane jako Kró lewiec. Po uzyskaniu niezale¿nosci Prusy Wschodnie zosta³y po³¹czone z Branden burgi¹, a w XIX wieku staly sie czêœci¹ Cesarstwa Niemieckiego.

Podczas konferencji przywódców ko alicji antyhitlerowskiej w Ja³cie, w roku 1945, Stalin stwierdzi³, ¿e Zwi¹zek So wiecki potrzebuje portu na Ba³tyku, który nie zamarza w zimie i zaproponowa³ prze jêcie przez ZSRS dystryktu Koenigsber gu. Amerykañski prezydent Roosevelt, który akceptowa³ prawie wszystkie propo zycje Stalina, ³atwo siê zgodzi³. Oczywi œcie wówczas nikt siê nie spodziewa³, ¿e za nieca³e 50 lat Zwi¹zek Sowiecki siê rozpadnie, a omawiany obszar stanie siê enklaw¹ otoczon¹ przez niepodleg³¹ Li twê i Polskê.

Rz¹d RP rozwa¿a koniecznoœæ budowy na granicy z obwodem kaliningradzkim odpowiednich umocnieñ z urz¹dzeniami elektronicznymi, podobnie jak to ma miej sce na granicy z Bia³orusi¹.

Sekretarz generalny PiS Krzysztof So bolewski podczas wywiadu dla Polskiego Radia oœwiadczy³: „Jesteœmy gotowi. Po kazaliœmy, ¿e szturm z Bia³orusi nie przy niós³ spodziewanych przez Putina i £uka szenkê efektów. Bêdziemy musieli wzmoc niæ nasze si³y na odcinku granicy z Kali ningradem i zastanawiaæ siê nad wybudo waniem podobnych umocnieñ granicznych jak na odcinku polsko bia³oruskim. Musi my zrobiæ wszystko, aby ta wojna hybry dowa z u¿yciem nielegalnych imigrantów nie uda³a siê”.

Sonda¿e mog¹ siê oczywiœcie nie sprawdziæ. Tak te¿ bywa³o ju¿ wielokrot nie. Wiêkszoœæ czytelników Kuriera pa miêta zapewne, ¿e badania opinii publicz nej konsekwentnie dawa³y zwyciêstwo Hillary Clinton, której wygrana wydawa ³a siê tak pewna, ¿e czêœæ gazet mia³a ju¿ nawet gotowe czo³ówki z „pani¹ prezy dent.” Rzeczywistoœæ jak wiemy okaza³a siê ca³kiem inna.

Za³ó¿my jednak, ¿e tym razem sonda¿e siê sprawdz¹ i republikanie faktycznie zwyci꿹. Jakie bêd¹ konsekwencje tej wygranej? Co zmieni ona w Ameryce? Wszystko zale¿eæ bêdzie od tego jak du¿e bêdzie to zwyciêstwo. Jeœli republikanie przejm¹ kontrolê w obu izbach kongresu prezydent Biden znajdzie siê w bardzo trudnej sytuacji. Skuteczne rz¹dzenie, któ re ze wzglêdu na ostre podzia³y w kraju i tak jest bardzo trudne, stanie siê niemo¿ liwe. Biden nie bêdzie w stanie wprowa dziæ w ¿ycie ¿adnego ze swoich zamie rzeñ i wszyscy bêdziemy œwiadkami poli tycznej stagnacji. Na zmianê trzeba bêdzie czekaæ do nastêpnych wyborów, których stawk¹ bêdzie tak¿e prezydentura. Je¿eli demokraci zachowaj¹ kontrolê nad sena tem prezydent nie bêdzie a¿ tak zabloko wany i bêdzie móg³ wprowadzaæ pewne

zmiany, które nie wymagaj¹ zgody izby reprezentantów, na przyk³ad przeprowa dzaæ nominacje sêdziowskie. Si³a jego od dzia³ywania bêdzie jednak znacz¹co mniejsza ni¿ teraz.

Jedn¹ z najbardziej zauwa¿alnych zmian po ewentualnym zwyciêstwie re publikanów mo¿e byæ kwestia podejœcia do wojny na Ukrainie. Sygnalizuje to miêdzy innymi Kevin McCarthy, który ma szansê zostaæ przewodnicz¹cym izby reprezentantów. „Myœlê, ¿e wyborcy w obliczu recesji gospodarczej nie bêd¹ chcieli wystawiaæ Ukrainie czeków in blanco” – powiedzia³ McCarthy w jed nym z wywiadów przed wyborami. Ju¿ teraz niektórzy republikañscy senatoro wie, np. Josh Hawley z Missouri, g³osuj¹ przeciwko pomocy wojskowej dla Ukra iny, maj¹c na wzglêdzie nie tylko sytu acjê gospodarcz¹, ale tak¿e uszczuplanie amerykañskich arsena³ów. Zmiana w son da¿ach w tej sprawie te¿ jest widoczna. W lutym tylko dziewiêæ procent republi kañskich wyborców uwa¿a³o, ¿e amery kañska pomoc dla Ukrainy jest za du¿a. We wrzeœniu, wed³ug badania Pew Rese arch Center, s¹dzi³o tak ju¿ 32 proc. repu blikanów.

Niedziela

Tydzieñ na kolanie

Czym jest polskoœæ? Jak zwykle ³a twiej chyba okreœliæ gdzie siê koñczy, al bo gdzie zaczyna, ni¿ podaæ jak¹œ defini cjê. Choæ od zawsze podoba mi siê defi nicja Wincentego Lutos³awskiego, profe sora, poligloty oraz dzia³acza Ligi Naro dowej, który napisa³ (w stylu swojej epo ki): „Do polskiego narodu nale¿¹ spolsz czeni Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Cyga nie, ¯ydzi, je¿eli ¿yj¹ do wspólnego ide a³u Polski. Murzyn lub czerwonoskóry mo¿e zostaæ prawdziwym Polakiem, jeœli przyjmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu zawarte w jego literaturze, sztuce, polityce, obyczajach, jeœli ma niez³omn¹ wolê przyczyniania siê do rozwoju bytu narodowego Polaków”. Tak, akceptujesz dziedzictwo polskie, historyczne i kultu rowe, jesteœ Polakiem.

„Trzy æwierci wieku po wydobyciu siê ze straszliwej niemieckiej okupacji i trzy dekady po wyzwoleniu z okowów so wieckich nie znamy innej powszechnej formy polskoœci ani¿eli w³aœnie ta – œci œle zintegrowana z rzymskim katolicy zmem. Nawet jeœli gdzieniegdzie prze trwa³y jeszcze jakieœ enklawy dawniej szego inteligencko robotniczego patrio tycznego socjalizmu, zaœ tu i ówdzie wy kluwa siê jakiœ nowy, ma³o wyrazisty ga tunek polskoœci „obywatelskiej”, zatro skanej o ekologiê i zdrowe finanse pu bliczne” – pisze Jan Rokita na ³amach „Nowego £adu” www.nlad.pl

Rokita pisze ten tekst w oparciu o dzie³o socjologa Micha³a £uczewskie go pt. „Odwieczny naród”, który wywo ³a³ nieco szumu kilka lat temu. Z tych rzetelnych badañ porównawczych, wyni ka ¿e polskojêzyczny lud, zamieszkuj¹cy Beskid Wyspowy, zyska³ œwiadomoœæ narodow¹ na pocz¹tku XX wieku, za spraw¹ ksiê¿y zaanga¿owanych w ruch ludowy, ale tak naprawdê dopiero po II wojnie, pod przemo¿nym wp³ywem lu

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com6
➭ 1 Dru¿yna Bidena w odwrocie

Kartki

przemijania

podobnie jak i wspania³e Muzeum Powstania Warszaw skiego. Muzeum Wojska Polskiego ju¿ dawno mia³o byæ przeniesione ze skrzyd³a Muzeum Narodowego w War szawie na teren rzeczonej Cytadeli. Ponoæ siê wci¹¿ bu duje, ale media i politycy jakoœ porzucili ten temat.

Miron Bia³oszewski Powitanie jesieni –„Ju¿ jesieñ, ju¿ liœcie spadaj¹ z jaworów, Nastaje czas ch³odnych i d³ugich wieczorów, Ju¿ ptak odlatuje ku ciep³ej krainie. Co by³o – nie wróci, co bêdzie – przeminie.

Przemijam coraz smutniej. Zw³aszcza jesieni¹. Owszem, raduj¹ mnie jej kolory, owszem, ciesz¹ gry œwiat³a i mgie³ ki w pejza¿ach, owszem, lubiê patrzeæ na dziêkczynny ogieñ rozjarzaj¹cy siê w amerykañskich kominkach, ale dosmuca mnie zapadaj¹cy coraz wczeœniej zmrok. Widzê w nim sceny zapamiêtane z ró¿nych ponurych filmów i przypominaj¹ mi siê klimaty odczuwane podczas lektur pesymistycznych dzie³ Dostojewskiego i ¯eromskiego. Je stem wprost proporcjonalnie uzale¿niony od s³oñca. Im go wiêcej, tym i mnie wiêcej. Tego pe³niejszego.

Cieszê siê, ¿e w Warszawie rozpoczê³y siê prace nad odbudow¹ Pa³acu Saskiego. Ciekaw jestem, jakie bê dzie jego przeznaczenie. Mam nadziejê, ¿e wraz z nim od budowany zostanie tak¿e przylegaj¹cy doñ Pa³ac Brühla. By³ jedn¹ z najlepszych prac Tylmana z Gameren, którym zachwycam siê od zawsze. To, co najpiêkniejsze w obec nej Warszawie jest odbudowanym dzie³em dawnych mi strzów. Im wiêcej zabytkowych obiektów wróci do pejza ¿u miasta, tym lepiej. Odzyskanie przez Warszawê wido ków znanych z obrazów, fotografii i filmów dokumental nych bêdzie triumfem nad tymi, którzy j¹ niszczyli.

Muzeum Historii Polski powstaj¹ce na terenie war szawskiej Cytadeli mia³o byæ otwarte w listopadzie 1918 roku, w setn¹ rocznicê odzyskania niepodleg³oœci po 123 latach zaborów. I co? Cisza. A przecie¿ by³o oczkiem w g³owie obecnych w³adz. I pomyœleæ, ¿e Muzeum Hi storii ¯ydów Polskich – „Polin” œwietnie dzia³a w War szawie ju¿ od oœmiu lat. A przecie¿ i ono by³o oczkiem w g³owie œp. pamiêci prezydenta Lecha Kaczyñskiego,

dowego katolicyzmu i wielkich narodo wo religijnych kampanii, organizowa nych przez prymasa Wyszyñskiego w la tach PRL u. A w konsekwencji, i¿ pol skoœæ ludu, co najmniej w tej czêœci kraju, która dziœ uwa¿ana jest za ostojê trady cjonalnego patriotyzmu, narodzi³a siê i trwa nadal tylko dziêki nierozerwalnej wiêzi z katolicyzmem. Wczeœniej ch³opi ci uwa¿ali siê za „cysorskich” i odró¿niali siê od innych w tych okolicach (prawo s³awnych, ¿ydów czy protestantów), w³a œnie katolick¹ wiar¹. Ostatecznie tê ich polsk¹ to¿samoœæ wyrobi³ têpy i bez wzglêdny terror hitlerowskich Niemiec.

Pisze dalej Rokita: „Hitlerowska i stali nowska eksterminacja polskiej elity, wraz z trwa³ym przewrotem socjalnym, prze prowadzonym przez komunistów, sprawi ³y, ¿e jedyn¹ warstw¹, z której po odzy skaniu niepodleg³oœci móg³ siê odrodziæ naród, sta³o siê ch³opstwo. Dziœ stanowi ono sól polskiej ziemi i to niezale¿nie od tego, czy trwa przy swej rzekomo „od wiecznej” narodowo katolickiej polsko œci, czy te¿ uleg³o pokusie radykalnego odciêcia siê od niej, pod presj¹ wszech ogarniaj¹cej wielkomiejskiej popkultury, przymuszaj¹cej „wyzwolonego” ch³opa d zawstydzenia siê w³asn¹, rzekomo teraz

W Muzeum Literatury na warszawskim Rynku Staro miejskim s³ucham nagranych wypowiedzi m.in. Zofii Na³kowskiej, Marii D¹browskiej, Witolda Gombrowi cza, W³adys³awa Broniewskiego, S³awomira Mro¿ka i Marka Nowakowskiego. Mówi¹ g³ównie o po¿ytkach z czytania ksi¹¿ek. Temat jak¿e ju¿ archaiczny. Nigdy przedtem nie s³ysza³em ich g³osów, tedy skupiam siê i staram siê je zapamiêtaæ. Jednak w niewielkim stopniu mi siê to udaje. Brzmienie g³osu zapomina siê najszyb ciej. Nawet lubianych aktorów. Niemniej kilka z nich mam jeszcze w uszach i mogê je naœladowaæ.

W tym¿e Muzeum najwiêcej czasu spêdzam w sa lach, w których odtworzone jest czêœciowo paryskie mieszkanie Adama Mickiewicza i w których zgroma dzone s¹ pami¹tki po nim i jego rodzinie. Z przyjemno œci¹ patrzê na jego fizys uwiecznion¹ w portretach ma larskich i rzeŸbiarskich. Szczególnie przemawia do mnie litografia Józefa Szymona Kurowskiego z 1834 r, któr¹ uda³o mi siê sfotografowaæ. Tak w³aœnie wyobra¿am so bie naszego wieszcza w jego profesorskich latach.

W gabinecie profesora wczytujê siê w jego uwagi o Andrzeju Towiañskim i w dalszym ci¹gu nie pojmujê, jak móg³ zaczadziæ siê jego wielce podejrzan¹ religio fi lozofi¹ g³oszon¹ w Kole Sprawy Bo¿ej. S³owacki wraz z innymi poetami te¿ jej uleg³, ale szybciej przejrza³ na oczy. Towianizm by³ wed³ug Mickiewicza „dalszym rozwiniêciem chrzeœcijanizmu, które z kolei by³o uzu pe³nieniem wiary moj¿eszowej”. Sporo wiem o mistrzu Adamie, bo siê nim zajmowa³em podczas pierwszych

„cringe’ow¹” to¿samoœci¹. Jakby to para doksalnie nie brzmia³o, PiS i Platforma, jako szerokie partie ludowe, s¹ wspó³cze snymi reprezentacjami tych dwóch zwa œnionych ze sob¹ od³amów polskiego ch³opstwa.”

I tu dochodzimy do sedna. Co zauwa¿a te¿ Rokita. Ta ch³opsko katolicka pol skoœæ mia³a swój Z³oty Wiek i swojego Króla. Nietrudno zauwa¿yæ, ¿e „patrio tyczny i religijny zarazem wybuch pierw szej Solidarnoœci” by³ ukoronowaniem procesu tworzenia tego ch³opskiego Na rodu, do którego tak bardzo przyczyni³ siê Prymas Tysi¹clecia, kardyna³ Stefan Wy szyñski. Królem zosta³ oczywiœcie Jan Pawe³ II. Pisze Rokita: „Szczególn¹ rolê lepiszcza odbudowuj¹cej siê polskiej wspólnoty, po tamtych straszliwych histo rycznych katastrofach, odegra³ wybitny Polak wybrany papie¿em, którego poli tyczn¹ rolê wobec w³asnego narodu nie przypadkiem Dariusz Kar³owicz zdefinio wa³ swego czasu jako rolê faktycznego ostatniego króla Polski. Póki ów król sie dzia³ na swoim tronie, nieustannie „pilno wa³” trwania wiêzi polskoœci i rzymskie go katolicyzmu; by³ wiêc – chc¹c nie chc¹c – swoistym „stra¿nikiem” trwa³oœci ch³opskiej formy polskoœci. Jak nale¿a³o

i drugich studiów oraz w latach póŸniejszych. Zbiera³em tak¿e materia³y do dramatu, który pisa³em o jego spotka niu z papie¿em Piusem IX. Jednak wiele rozdzia³ów z jego ¿ycia jest nadal dla mnie tajemnic¹. Z jednej stro ny charakteryzowa³ go mistyczny nadmiar katolicko na rodowy, z drugiej zaœ propagowa³ socjalizm z duchem bo¿ym „w bluzach paryskiego ludu”. Do swych s³ucha czy mówi³ – „Socjalizm to pragnienie, to poszukiwanie, bowiem dogmaty i pewniki prowadz¹ nas do grobu”. W wyk³adzie wyg³oszonym w College de France 5 mar ca 1844 roku powiedzia³ o kapitalistach – „Nie wiedz¹ oni jeszcze, co to jest wartoœæ, co kapita³... za to wiedz¹ bardzo dobrze, jak to korzystnie posiadaæ kapita³, i nie sk¹pi¹ rad ubogim, tj. nie maj¹cym kapita³u. Rady ich, chocia¿ inaczej wys³awiane, wychodz¹ na jedno z ksiê ¿ymi, tak ci, jak i tamci mówi¹: – Biedaku, umieraj”. W artykule pt. „Miliard”, opublikowanym 22 kwiet nia 1849 roku, redaktor Mickiewicz pisze o tych, którzy wierz¹ w z³otego cielca – „Stronnictwa ksiê¿y, arysto kratów, niedowiarków i ateuszów, od tak dawna roz dzielone, jednocz¹ siê wszystkie po raz pierwszy w uwielbieniu bo¿ka KAPITA£U. Lud naciera na kapi ta³”. Natomiast w rozprawie pt. „Socjalizm” z 14 kwiet nia tego¿ roku czytam – „Przy takim upadku dogmatów, tradycji, a nawet przes¹dów, ludzie, którzy zachowali wiarê w postêp ludzkoœci i troszcz¹ siê o losy narodu, musieli nieodzownie szukaæ nowych zasad i nowych form zrzeszania siê. W³adze, zamiast siê tym przera¿aæ, powinny by, przeciwnie, popieraæ poszukiwania i próby, od których zale¿y nasza przysz³oœæ”. I jeszcze genialny zapis redaktora Mickiewicza o agitacji podczas wybo rów – „Doradzamy zatem ka¿demu religijnemu ch³opu, ¿eby nie dowierza³ ludziom, co w czasie wyborów bêd¹ mu mówili o religii, a zw³aszcza tym, co do tych s³ów religijnych bêd¹ przydawali pewne akcenty, pewne ge sty, które ch³op zna doskonale, poniewa¿ je zauwa¿y³ u faktorów i agentów handlowych, a które najlepiej chy ba okreœlimy, nazywaj¹c je jezuickimi. Doradzamy mu równie¿ nie dowierzaæ ksi¹¿kom, broszurom i wydaw nictwom zatwierdzonym przez rz¹d i duchowieñstwo, a rozpowszechnianym przez ludzi z urzêdu religijnych”.

Takich lewicowych wypowiedzi Mickiewicza znam o wiele wiêcej, m.in. z redagowanej przez niego „Trybu ny Ludów”. Bojê siê jednak dalej je przytaczaæ w oba wie przed linczem dokonanym na mnie przez prawico wo narodowo konserwatywnych czytelników.

W³adys³aw Mickiewicz, syn poety – „Mój ojciec nie obawia³ siê przybraæ miana socjalisty w tym czasie, kie dy ta nazwa œci¹ga³a na siebie obelgi i ca³y gniew spo³e czeñstwa rz¹dowego”.

w kolejnych pokoleniach ¿yj¹cych ju¿ w miastach, aglomeracjach i Unii Euro pejskiej. Jaka z tego wykluje siê polskoœæ … to fascynuj¹ce zagadnienie.

Wtorek

Na ukraiñskim froncie bez zmian. Ukraiñcy t³uk¹ z artylerii precyzyjnej ru skie pozycje, przygotowuj¹c siê chyba do wiêkszej operacji. Byæ mo¿e wyzwolenia Chersonia albo ataku na innym kierunku. Rosjanie, nie maj¹c si³ na nic wiêcej, ata kujê w kilku miejscach np. na Bachmut. Ginie przy tym sporo œwie¿o zmobilizo wanych, bo Rosja traktuje ich jak zwyk³e miêso armatnie, pchane atakami wprost na ukraiñskie pozycje.

siê spodziewaæ, po œmierci ostatniego króla w jego dawnym królestwie gwa³ townie przyspieszy³a sekularyzacja, de struuj¹ca dominuj¹cy, a wiêc jedyny real nie wspólnototwórczy kszta³t polskoœci.”

I tu wje¿d¿amy we wspó³czesne czasy. Kryzys dotychczasowej formy katolicy zmu w Polsce, Koœcio³a, oznacza tak¿e dekonstrukcjê polskoœci, co widaæ coraz bardziej. Tak¿e ch³opskoœæ rozmywa siê

Moskwa próbuje wyrz¹dziæ jak naj wiêcej szkód atakuj¹c miasta i infrastruk turê energetyczn¹ przy pomocy importo wanych z Iranu tanich dronów kamikaze.

Putin tej wojny nie wygra, on ju¿ to wie. Wszystko co mo¿e, to zmusiæ Za chód aby wymusi³ na Ukraiñcach nego cjacje. A to, pomimo nadchodz¹cej ciê¿ kiej zimy, bêdzie mimo wszystko trudne do realizacji. I bardzo dobrze.

Musimy wytrwaæ i z³amaæ kacapiê raz na zawsze.

z
7www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022
Prymas Stefan Wyszyñski

Historia z nagrobka w Langhorne

Staro¿ytny, filozof, Heraklit z Efezu, powiedzia³ kiedyœ: panta rhei kai ouden menei – wszystko p³ynie, nic nie stoi w miej scu. Tym zdaniem z genialn¹ prostot¹ zde finiowa³ ca³y proces przemijania, bo jak sam t³umaczy³ – nie mo¿na dwa razy wejœæ do tej samej rzeki, bo za drugim razem bê dzie w niej ju¿ zupe³nie inna woda. Nic nie jest wieczne, a zw³aszcza ludzkie ¿ycie, które wynurza siê z tej rzeki czasu tylko po to, by póŸniej w niej zaton¹æ, nie zostawia j¹c po sobie na jej powierzchni choæby naj mniejszej zmarszczki. Jedynie pamiêæ o zmar³ych mo¿e powstrzymaæ ten proces i dlatego przynajmniej raz do roku odwie dzamy groby naszych bliskich, staraj¹c siê zachowaæ ich postaæ w naszej œwiadomoœci.

W mojej rodzinie jestem pierwszym pokoleniem mieszkaj¹cym w Ameryce i groby moich bliskich pozosta³y w dalekiej Polsce. Z drugiej strony koœci Polaków roz rzucone s¹ po ca³ym œwiecie, cierpliwie mielone w m³ynie up³ywaj¹cego czasu i ludzkiej pamiêci. Pchany si³¹ tradycji od wiedzam czasem tutejsze nekropolie, in stynktownie szukaj¹c na nagrobkach swoj sko brzmi¹cych nazwisk. Cisza i spokój ta kiego miejsca daje wytchnienie, a wzrok powoli przesuwa siê po u³o¿onych w woj skowym porz¹dku nagrobkach. Tysi¹ce lu dzi, tysi¹ce historii zawartych w czasie zna laz³y w tym miejscu swój wspólny koniec.

Taki nie rzucaj¹cy siê w oczy, katolicki cmentarz pod wezwaniem Naszej Pani Bo ¿ej £aski znajduje siê w Langhorne, w Pen sylwanii, tu¿ przy granicy z New Jersey. Wrêcz identyczne, skromne nagrobki wy ró¿nia od siebie tylko nazwisko pochowa nej tam osoby. Jedno z nich brzmia³o zna jomo, ale egzotycznie zarazem. Kim by³a Hildegarde Muszyñska z domu baronowa Wattman Maelcamp Beaulieu? Czy maj¹c imponuj¹cy zestaw obco brzmi¹cych tytu ³ów czu³a siê Polk¹? Czy mo¿e nale¿a³a do innej kultury, tylko dzie³em przypadku, a mo¿e si³¹ mi³oœci staj¹c siê Muszyñsk¹? Nagrobek informowa³ o tym, ¿e urodzi³a siê w 1903 r. i ¿y³a 66 lat. To wszystko co pozosta³o z jej ¿ycia. „Marnoœæ nad marno œciami” – chcia³oby siê powiedzieæ za m³odszym o sto lat od Heraklita, hebraj skim Koheletem.

Hildegarda Muszyñska nie dawa³a mi spokoju. Zapragn¹³em poznaæ jej losy i rzekê, która przynios³a jej koœci do Pen sylwanii i mo¿e to zabrzmi niezrêcznie, ale Hildegarda te¿ tego chcia³a, kieruj¹c mnie na w³aœciw¹ œcie¿kê.

Jej historia zaczyna siê w maj¹tku w P³azowe na Podkarpaciu w powiecie lu baczowskim. W XIX w. p³azowski maj¹ tek zostaje wystawiony we Lwowie na li cytacjê i przejmuje go Herman Brunicki z Wiednia. Do maj¹tku nale¿¹ tak¿e zie mie w Rudzie Ró¿anieckiej i Niemstowie. Po Brunickim maj¹tek dziedziczy jego syn Jan, którego córka Henrietta wycho dzi za m¹¿, za pu³kownika dragonów jego cesarskiej moœci Franciszka Józefa – Wie deñczyka, barona Ludwika Wattmana Maelcamp de Beaulieu.

Ich groby na p³azowskim cmentarzu nadal przykuwaj¹ uwagê, stworzone przez s³ynnego lwowskiego rzeŸbiarza Paw³a Eutelle. Spadkobierc¹ Ludwika Wattmana zosta³ jego syn Hugo, który o¿eni³ siê z Christ¹ z Ledererów i z ogromn¹ ener gi¹ wzi¹³ siê za rozwijanie swojego maj¹t ku. Na œwiat przysz³y dwie jego córki: Brunhilda Hildegarda i Ingeborga. To szcz¹tki doczesne Brunhildy pod jej dru gim imieniem spoczywaj¹ w pensylwañ skim Langhorne. Tu¿ przed wybuchem

I Wojny Œwiatowej Hugo wybudowa³ dla swojej rodziny piêkny pa³ac w Rudzie Ró ¿anieckiej, ale w trakcie dzia³añ wojen nych weszli tam Rosjanie, którzy zdewa stowali i spalili budynek. Zniszczyli tak¿e nale¿¹c¹ do Wattmana hutê szk³a, papier niê, gorzelniê i elektrowniê wodn¹ na rzece Ró¿aniec. Baron nie za³ama³ siê i z ener

gi¹ zabra³ siê za odbudowê wszystkiego co straci³. Doda³ do tego s³ynne stawy ho dowlane.

Cesarstwo Austro wêgierskie przesta³o istnieæ, a P³azów sta³ siê czêœci¹ odrodzo nego pañstwa polskiego. Tym samym Hu go Wattman i jego rodzina stali siê oby watelami polskimi. Mimo, ¿e Wattman

by³ Niemcem, to ludzie go kochali, bo dba³ o nich. Kiedy kucharz barona o na zwisku Wa¿ny, poprosi³ go, aby pomóg³ jego synowi, W³adys³awowi dostaæ siê do Seminarium Nauczycielskiego w Sokalu, baron do³o¿y³ starañ aby mu w tym dopo móc. Nigdy tego nie ¿a³owa³, bo W³ady s³aw ukoñczy³ szko³ê z wyró¿nieniem. A nieco póŸniej mia³o siê okazaæ, ¿e zo sta³ wojennym bohaterem.

Obie córki barona wysz³y za m¹¿. M³odsza, Ingeborga, za polityka, pos³a na sejm i ziemianina Zdzis³awa Avenariusa. Ojciec panny m³odej podarowa³ im w pre zencie œlubnym maj¹tek w Niemstowie, gdzie Avenariusowie wybudowali swój pa³ac, do którego zamierzali siê wprowa dziæ pod koniec 1939 r. Starsza córka Brunhilda Hildegarda – wysz³a za m¹¿ za oficera Wojska Polskiego, kapitana Ja nusza Muszyñskiego. Z tego zwi¹zku uro dzi³a siê dwójka dzieci. W 1931 r. zmar³a matka Brunhildy – Christa Wattman, a ba ron Hugo szybko pogodzi³ siê z t¹ strat¹ i znalaz³ sobie wdowê w Wiedniu, której jego córki nigdy nie zaakceptowa³y. Czte ry lata póŸniej zmar³ teœæ Ingeborgi, Bole s³aw Avenarius – cz³owiek niezwykle dy namiczny i przedsiêbiorczy. By³ on preze sem rady nadzorczej Polskich Zak³adów Skoda i cz³onkiem Rady Banku Przemy s³owców Polskich. Tak on jak i Christa Wattman maj¹ swoje nagrobki na cmenta rzu w P³azowie. Tymczasem wybuch³a kolejna wojna œwiatowa i m¹¿ Brunhildy, kapitan Muszyñski ruszy³ na front, gdzie zgin¹³ w krwawej bitwie pod £omianka mi. M¹¿ Ingeborgi musia³ ukrywaæ siê przed Niemcami i siostry zosta³y same w pa³acu w Rudzie Ró¿anieckiej. Mimo niemieckich korzeni obie czu³y siê Polka mi. Brunhilda – wdowa po poleg³ym ofi cerze – natychmiast za³o¿y³a w Rudzie Ró¿anieckiej komórkê konspiracyjn¹ ZWZ AK, do której jako pierwsza zapisa ³a siê jej siostra Ingeborga.

Byæ mo¿e przez swój arystokratyczny tytu³ i wiedeñskie korzenie rodzinne obie siostry dosta³y list podpisany osobiœcie przez Heinricha Himmlera. Pisa³ on o po trzebie odzyskania dla Niemiec ka¿dej kropli niemieckiej krwi i proponowa³ sio strom ponowne zniemczenie. Brunhilda i Ingeborga nie posiada³y siê z oburzenia! Czu³y siê Polkami! M¹¿ jednej z nich zo sta³ zabity na wojnie przez Niemców, a drugi siê przed nimi ukrywa³! Odpisa³y Himmlerowi, ¿e nie przyznaj¹ siê do ¿ad nych niemieckich korzeni i s¹ Polkami. Niemiecka machina biurokratyczna nie dawa³a za wygran¹. Siostry za to, ¿e nie chcia³y zostaæ Niemkami, mia³y przejœæ reedukacjê w obozie koncentracyjnym, a ich dzieci zamierzano przekazaæ na wy chowanie niemieckim rodzinom. Musia³y wiêc uciekaæ z pa³acu. Ingeborga uciek³a do Warszawy, gdzie ukrywa³ siê jej m¹¿. Brunhilda schroni³a siê razem z dzieæmi we Lwowie. Tam zosta³a aresztowana. W 1944 r. Brunhilda Hildegarda Muszyñ ska znalaz³a siê w obozie koncentracyj nym w Ravensbrück. Odebrano jej dzieci, które zamierzano oddaæ niemieckim ro dzinom na wychowanie. Mia³a wówczas 41 lat, a wygl¹da³a tak, jakby mia³a ich o dwadzieœcia wiêcej.

Nauczyciel szko³y z P³azowa, W³ady s³aw Wa¿ny, tak¿e wzi¹³ udzia³ w Kampa nii Wrzeœniowej, a po jej klêsce przedosta³ siê do Francji. W stopniu porucznika i pod pseudonimem „Tygrys” za³o¿y³ w okupo wanej Francji siatkê wywiadowcz¹ i to je

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com8
Brunhilda i Janusz Muszyñscy Pa³ac w Rudzie Ró¿anieckiej Baron Hugo Wattman Ingeborga i Brunhilda Wattman

mu tysi¹ce londyñczyków zawdziêcza swoje ¿ycie. Niemcy bombardowali Lon dyn rakietami V 1 i V-2, które wystrzeli wali z Francji. „Tygrys” i jego ludzie zlo kalizowali ponad 160 takich wyrzutni, któ re zosta³y zbombardowane przez Brytyj czyków. Jego meldunki mia³y dla Angli ków najwy¿sz¹ wartoœæ operacyjn¹. Niem cy chcieli go za wszelk¹ cenê z³apaæ i wreszcie osaczyli go w miasteczku Mon tigny en Ostrevent. „Tygrys” nie da³ siê wzi¹æ ¿ywcem i zgin¹³ w walce. Zosta³ po chowany na lokalnym cmentarzu, gdzie do dziœ siê o nim pamiêta. Jedna z ulic mia steczka nosi jego imiê. Poœmiertnie zosta³ awansowany do stopnia kapitana i Winston Churchill z³o¿y³ mu imienny ho³d w prze mówieniu w Izbie Gmin. Charles de Gaulle przyzna³ mu order Legii Honorowej. Pa miêtaj¹ o nim tak¿e w Rudzie Ró¿aniec kiej, gdzie lokalna szko³a nosi imiê kapita na W³adys³awa Wa¿nego. Jednak po Watt manach pamiêæ ju¿ siê tam zaciera. Hugo w czasie wojny wyjecha³ do Wiednia, do swojej wdówki, któr¹ w koñcu porzuci³. Zmar³ tam w 1946 r. Ingeborga Avenarius zmar³a w 1997 r., maj¹c 93 lata. Spoczywa w grobowcu rodzinnym Avenariusów na warszawskich Pow¹zkach. Brunhilda Hil degarda po wyzwoleniu obozu w Ravens brück wyjecha³a do USA. Wysz³a za m¹¿ za mieszkaj¹cego w Pensylwanii Erwina Bohosiewicza. Nigdy nie odnalaz³a swoich dzieci. Zmar³a w miejscowoœci Omak w stanie Washington, ale pochowano j¹ w Langhorne w Pensylwanii. Jej pierwszy m¹¿, kapitan Janusz Muszyñski ma swój

grób w kwaterze wojskowej na cmentarzu w Kie³pinie ko³o £omianek.

Wszystko p³ynie i tylko czasem na powierzchni tej rzeki unosz¹ siê œlady mi nionego ¿ycia, zapisane w kamieniu na grobków. To do nich pod¹¿amy ka¿dego roku w Dzieñ Wszystkich Œwiêtych staraj¹c siê jak najd³u¿ej zatrzymaæ w pamiêci to, co odchodzi w nieuniknione zapomnienie.

Chopin i Przyjaciele

To nie¿yj¹ce ju¿ ikony sztuki.

Janusza Kapusty artysty i filozofa polo nijnej spo³ecznoœci nie trzeba przedsta wiaæ. Jego wystawa zatytu³owana jest 50 prac na 50. lecie Centrum Polsko S³o wiañskiego, któremu to jubileuszowi Fe stiwal jest dedykowany. Wystawa odbê dzie siê w odremontowanej sali przy 177 Kent Street na Greenpoincie.

Mówimy o postaciach symbolach Fe stiwalu, ale wagony poci¹gu wype³ ni¹ wspó³czeœni artyœci z ró¿nych krajów.

Dziesiêæ osób przyjedzie z Polski, czte ry z W³och, reszta to Amerykanie, b¹dŸ artyœci tutaj mieszkaj¹cy - przyjad¹ z ró¿ nych stanów, z: Kansas, Newady, Kalifor nii. Prawdziwie miêdzynarodowe, arty styczne œrodowisko.

To du¿e przedsiêwziêcie, ale tak¿e bardzo kosztowne.

I to pod wieloma wzglêdami. Zw³asz cza, ¿e wstêp na wszystkie nasze imprezy jest darmowy. Na szczêœcie mamy szczo drych sponsorów z The New York State Council on the Arts na czele. Wspomaga nas te¿ wiele polonijnych organizacji i osób prywatnych.

Gdzie mo¿na zapoznaæ siê ze szcze gó³owym programem Festiwalu?

Na stronie:

➦ nydai.org/nydaiwp/festival 2022/

Równie¿ na Facebooku mo¿na œledziæ dzia³ania i koncerty: ➦ facebook.com/nydaiorg Nasz kana³ na Youtube: ➦ NYDAI Inc.

Serdecznie dziêkuje za rozmowê

9www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022
Groby Brunhildy Hildegardy Muszyñskiej i Janusza Muszyñskiego Jakub Polaczyk Brunhilda Muszyñska po wyjœciu z obozu koncen tracyjnego Nagrobki Wattmanów i Brunickich w P³azowie
po raz 24. ➭ 1

B³êkitna Armia

fenomen w historii polskiego orê¿a

Z jakich grup spo³ecznych wywodzili siê ochotnicy wstêpuj¹cy do B³êkit nej Armii?

To by³a mozaika, g³ównie emigracja ekonomiczna, zarobkowa. „Za chlebem” wyje¿d¿a³ przewa¿nie element wiejski, ch³opi, byli te¿ i robotnicy, czyli najni¿sze warstwy spo³eczne. Nie mieli wykszta³ce nia, nie znali obcego jêzyka obowi¹zuj¹ce go w kraju ich osiedlenia, wiêc si³¹ rzeczy musieli podejmowaæ najciê¿sze i najgorzej p³atne prace. Zatrudniali siê gdzie mogli: g³ównie w przemyœle, jako pracownicy fi zyczni, w fabrykach, stalowniach, kopal niach, na budowach a tak¿e w rolnictwie na farmach. Sporo m³odych Polaków z ró¿ nych grup spo³ecznych emigrowa³o w œwiat w obawie przed znienawidzon¹ s³u¿b¹ wojskow¹ w armiach zaborczych. Emigro wano te¿ z powodu przeœladowañ poli tycznych, dotyczy³o to zw³aszcza inteli gencji. Tej jednak w B³êkitnej Armii by³o stosunkowo ma³o co mia³o prze³o¿enie na powa¿ny problem deficytu polskiej kadry oficerskiej. W B³êkitnej Armii wszystkie grupy spo³eczne potrafi³y siê w miarê zgodnie zintegrowaæ by razem z broni¹ w rêku walczyæ o wolnoœæ Polski.

Sk¹d wyrasta³o ich przywi¹zanie do ojczyzny? Polska, której na mapie œwiata nie by³o, niczego im nie da³a, ledwie j¹ pamiêtali. A byli gotowi umieraæ za ni¹.

To by³o pokolenie œwie¿ych emigrantów, którzy mieli Polskê w swoich sercach. Ma³o by³o wœród nich tych, którzy urodzili siê na obczyŸnie. Ich patriotyzm zosta³ ukszta³ towany w rodzinnych domach. Du¿y wp³yw mia³ te¿ koœció³ i przywi¹zanie do religii ka tolickiej. To by³ bardzo wa¿ny czynnik, któ ry ich wi¹za³. Emigrowali do ró¿nych kra jów ale nie zapominali, ¿e s¹ Polakami. Ma rzenia o wolnej Polsce zabierali ze sob¹ do najdalszych zak¹tków œwiata. Na wieœæ o organizowaniu siê Armii Polskiej we Francji, porzucali wszystko i zg³aszali swój akces w punktach rekrutacyjnych. Spe³niali nie tylko swoje marzenia ale te¿ marzenia swoich ojców i dziadów. Tych ludzi ³¹czy³a jedna sprawa: chcieli walczyæ za woln¹ Pol skê. Nie za Hallera, nie za Pi³sudskiego, nie za Dowbora Muœnickiego, czy ¯eligowskie go. Oni chcieli walczyæ o niepodleg³oœæ swojej starej ojczyzny. Jeœli chodzi o jeñców z W³och, to z nimi by³o trochê inaczej. Ci ludzie po kilku latach pobytu na froncie iw obozach jenieckich mieli doœæ wojny, marzyli tylko o tym, ¿eby wróciæ do do mów, do rodzin. A skoro nadarzy³a siê oka zja, ¿eby siê tam dostaæ przez armiê polsk¹ to zg³aszali swój akces i po z³o¿eniu przy siêgi wyje¿d¿ali do Francji. Naczelny Wódz Józef Pi³sudski mia³ o nich niepochlebn¹

opiniê i po przyjeŸdzie B³êkitnej Armii do Polski w³aœnie ich w pierwszej kolejnoœci demobilizowano.

Ochotnicy nie mieli zazwyczaj do œwiadczenia wojskowego. Musieli przejœæ szkolenie. Jak ono wygl¹da³o?

Doœwiadczenie wojskowe mieli i to du¿e ochotnicy wywodz¹cy siê z jeñców nie mieckich i austro wêgierskich oraz z rosyj skich korpusów ekspedycyjnych, wyszko lonych wed³ug regulaminów niemieckich, austriackich i rosyjskich. Teraz musieli przejœæ szkolenie zgodne z regulaminami francuskimi. Je¿eli chodzi o ochotników z Ameryki to w Obozie Koœciuszko w Nia gara on the Lake w Kanadzie przechodzili dwumiesiêczny trening podstawowego szkolenia wojskowego wed³ug regulami nów kanadyjskich. By³y to zajêcia g³ównie z musztry i æwiczeñ fizycznych, zw³aszcza odbywania d³ugich marszów kondycyj nych. Zajêcia z broni¹ i strzelanie przecho dzili w tym obozie tylko kursanci szkó³ podoficerskiej i oficerskiej. PóŸniej, we Francji trzeba by³o ponownie przejœæ szko lenie, tym razem wed³ug regulaminów fran cuskich. Jednym s³owem zamêt. Szkolenie wojskowe w Armii B³êkitnej we Francji znów zaczyna³o siê od podstaw tj. musztra i æwiczenia kondycyjne, nastêpnie pozna wanie broni i nauka strzelania. Inaczej wy gl¹da³o szkolenie ¿o³nierzy w jednostkach specjalistycznych tj. w artylerii, ³¹cznoœci, saperów, broni pancernej i lotnictwie, gdzie szkolenie by³o d³u¿sze. Chêtnie kierowano tam ochotników z Ameryki, ze wzglêdu na ich powszechne obycie z urz¹dzeniami technicznymi. Kolejnym etapem by³y æwi czenia w zorganizowanych pododdzia³ach: plutonach, kompaniach, batalionach. Wy ró¿niaj¹cych siê ¿o³nierzy kierowano do szkó³ podoficerskich i oficerskich. Popó³ roku szkolenia, w czerwcu 1918 roku pierw sza w pe³ni wyszkolona jednostka – 1 Pu³k Strzelców Pieszych, z³o¿ony w 70% z ochotników z Ameryki – zosta³ wys³any na front w Szampanii. S³u¿ba by³ ciê¿ka, wielu z nich zginê³o, m.in. w nocy z 9/10 lipca poleg³ por. Lucjan Chwa³kowski, pierwszy oficer ochotnik z Ameryki. Do koñca wojny we Francji, tj. do 11 listopa da 1918 r., poleg³o na froncie 80 ochotni ków zza oceanu. Dowództwo francuskie podkreœla³o, ¿e polscy ¿o³nierze w bojach spisali siê bardzo dobrze. Byli waleczni, od wa¿ni, nieustêpliwi. Widaæ by³o u nich ogromny zapa³, chcieli Niemcom odp³aciæ za lata niewoli. Wielu z nich otrzyma³o francuskie odznaczenia bojowe.

Na dodatek byli œwietnie wyszkoleni i wyposa¿eni w nowoczesn¹ broñ francusk¹.

Tak, pokazali to na froncie. Jak dla Fran cji zakoñczy³a siê wojna i zosta³o z demobi lu mnóstwo nowoczesnej broni oraz innego sprzêtu wojskowego, Francuzi chêtnie prze kazywali to na potrzeby rozbudowuj¹cej siê Armii Polskiej. Dziêki tym sprzyjaj¹cym okolicznoœciom oraz dalszemu nap³ywowi polskich ochotników, g³ównie spoœród jeñ ców niemieckich i austro wêgierskich, przez nastêpne 6 miesiêcy nast¹pi³a szybka rozbudowa B³êkitnej Armii. Sformowane zosta³y kolejne dywizje: 2,3, 6 i 7 (dowód cami byli genera³owie francuscy), osiem pu³ków artylerii, 3 pu³ki kawalerii, jeden pu³k czo³gów, siedem eskadr lotniczych, szereg jednostek technicznych i sanitar nych. Bezsprzecznie by³a to najlepiej wy szkolona i wyposa¿ona polska formacja wojskowa w owym czasie. Jednak strona polska musia³a póŸniej zap³aciæ stronie francuskiej oko³o 400 milionów franków, wydatkowanych na zorganizowanie B³êkit nej Armii (koszty rekrutacji, wyszkolenie po³¹czone z op³aceniem 4 tysiêcznej fran cuskiej kadry oficerskiej, uzbrojenie, wypo sa¿enie, utrzymanie, transport do Polski). Do przewiezienia 80. tysiêcznej B³êkitnej Armii z Francji przez Niemcy do Polski (kwiecieñ maj 1919 r.) u¿yto 380 poci¹ gów. Oprócz ¿o³nierzy przywieziono wiele uzbrojenia i sprzêtu m. in. 1800 karabinów maszynowych, 240 dzia³, 120 czo³gów i blisko 100 samolotów, 3 szpitale polowe. By³a to wielka, kosztowna operacja logi styczna. Nale¿y wspomnieæ, ¿e ¿o³nierzom w B³êkitnej Armii wyp³acano dobry ¿o³d, taki sam jaki obowi¹zywa³ w armii francu skiej. Po przyjeŸdzie B³êkitnej Armii do Polski siê okaza³o, ¿e ¿o³d szeregowca z tej formacji by³ taki sam jak ¿o³d majora woj ska krajowego. To wywo³ywa³o ogromne niesnaski, niezadowolenie. Z pocz¹tkiem lipca 1919 r. ¿o³d w B³êkitnej Armii zrów nano do poziomu wojska krajowego. Z B³ê kitn¹ Armi¹ przyjecha³o do Polski 1,4 tys. francuskich oficerów, g³ównie specjalistów wojsk technicznych i obsada kadrowa po

szczególnych jednostek od batalionów wzwy¿. Przyjazd tej znakomicie wyszkolo nej i wyposa¿onej formacji by³ powa¿nym wzmocnieniem potencja³u militarnego od radzaj¹cego siê pañstwa polskiego. Po przyjeŸdzie do Polski Armia Hallera zosta³a skierowana do walki w wojskami Republiki Zachodnio Ukraiñskiej, które bez wiêk szych problemów pokona³a. Niestety, ta najlepsza polska formacja wojskowa zosta ³a z dniem 1 wrzeœnia 1919 roku rozwi¹za na a po reorganizacji jej jednostki pod zmienionymi numerami i nazwami w³¹czo no w struktury krajowego Wojska Polskie go. B³êkitna Armia (Armia Hallera) formal nie przesta³a istnieæ.

Ochotników z Ameryki w Armii B³ê kitnej by³o wiêcej ni¿ liczebnoœæ os³awionych Legionów Polskich. Ma ³o kto zdaje sobie z tego sprawê.

Legiony Polskie przy boku armii au stro wêgierskiej w szczycie ich rozwoju w 1916 roku liczy³y ok. 16,5 tysi¹ca ¿o³ nierzy. Ci, którzy w nich s³u¿yli stanowili póŸniej najwa¿niejsz¹ kadrê w Wojsku Polskim. W Armii B³êkitnej samych ochotników z Ameryki by³o prawie 21 ty siêcy, czyli ponad 4 tysi¹ce wiêcej. ¯yj¹c zza oceanem, ponad szeœæ tysiêcy kilome trów od rodzinnych ziem polskich, potra fili siê zorganizowaæ i nabyæ w Sokol stwie podstawy wyszkolenia wojskowego. Ochotnicy z Ameryki swoj¹ postaw¹ dali wspania³y przyk³ad patriotyzmu. ¯adna inna grupa etniczna w Stanach nie doko na³a tego, co zrobili Polacy. Ale dla nich nie ma miejsca na kartach historii Polski. S¹ tam przed wszystkich Legiony i jesz cze raz Legiony. Zbrojny, niepodleg³o œciowy czyn ponad 20 tysiêcy polskich ochotników z Ameryki na tych kartach nie istnieje. Pytanie: dlaczego?

Polityka?

Zwierzchnictwo polityczne nad B³êkit n¹ Armi¹ mia³ Komitet Narodowy Polski

Nowy Jork Nr 298 29 paŸdziernika 2022
1
Pu³k Strzelców Pieszych w drodze na front, czerwiec
1918 r. Druga czêœæ rozmowy z dr. Teofilem Lachowiczem, historykiem, au torem ksi¹¿ek, archiwist¹ w Stowarzyszeniu Weteranów Armii Pol skiej w Ameryce

w Pary¿u z Romanem Dmowskim na cze le. Mistrz Ignacy Jan Paderewski równie¿ by³ zwi¹zany z tym Komitetem. Obaj mieli bardzo du¿e zas³ugi podczas konfe rencji pokojowej w Pary¿u po zakoñcze niu I wojny œwiatowej. Dobrze siê tam spisali, bronili interesów Polski jak mogli. Ale obaj byli przeciwnikami politycznymi Pi³sudskiego. Podobnie jak Józef Haller, z którym ochotnicy z Ameryki byli uto¿ samiani i powszechnie nazywano ich hal lerczykami. Oni siê czêsto przeciw temu buntowali. Mówili: my nie byliœmy ¿ad nymi -czykami. Ani pi³sudczykami, ani hallerczykami. W Ameryce myœmy siê zg³aszali w punktach rekrutacyjnych do Armii Polskiej we Francji. Niemniej jed nak, z powodu polityki historycznej ich czyn zbrojny by³ spychany na margines. W niepodleg³ej Polsce w latach miêdzy wojennych ukazywa³o siê wiele opraco wañ na temat I wojny œwiatowej i wojny polsko bolszewickiej, ale ochotników z Ameryki konsekwentnie spychano na margines lub pomijano. „Amerykañscy” weterani z B³êkitnej Armii obserwowali to w Stanach i na ³amach swojego pisma „Weteran” wielokrotnie o tym pisali. Byli bardzo rozgoryczeni z tego powodu.

Decyzja o demobilizacji te¿ by³a dla nich bolesnym ciosem. Nie mo¿na Pi³sudskiego jako naczelne go wodza tak do koñca za to winiæ. Tutaj w grê wchodzi³y ró¿ne powody. Przede wszystkim sami ochotnicy wyra¿ali chêæ powrotu do Ameryki. Transporty przez ocean by³y bardzo kosztowne. Polskie pañstwo dopiero siê tworzy³o, kraj by³ biedny. Ka¿dy grosz, ka¿da marka polska siê liczy³a. W³adze polskie prowadzi³y rozmowy ze stron¹ amerykañsk¹ w spra wie zorganizowania powrotu ochotników do USA. Uda³o siê im dogadaæ i w Kon gresie, przy usilnych zabiegach pierwsze go polonijnego kongresmena Jana Klecz ki, uchwalono rezolucjê na mocy której statki amerykañskie przywo¿¹ce do Am sterdamu zaopatrzenie dla bior¹cych udzia³ w okupacji Nadrenii oddzia³ów ar mii USA, po wy³adowaniu towarów mia³y p³yn¹æ dalej do Gdañska, zabieraæ amery kañskich „hallerczyków” i przewieŸæ ich z powrotem do Stanów. Amerykanie zgo dzili siê, ¿e zrobi¹ to za darmo. Wyzna czyli jednak koñcow¹ datê tych transpor tów: 20 lipca 1920 r. Po tej dacie ochotni cy z Ameryki mieli byæ odsy³ani do USA na koszt rz¹du polskiego. Dlatego w Woj sku Polskim przyspieszono demobilizo wanie ochotników zza oceanu, ¿eby mak symalnie wykorzystaæ ofertê amerykañ skich w³adz. Po za tym, w ka¿dej armii starsze roczniki podlegaj¹ demobilizacji, a jak pamiêtamy podczas akcji rekrutacyj nej w Ameryce rekrutowano tysi¹ce ochot ników w wieku powy¿ej 30 lat.

Ale wojna trwa³a.

Tak siê nieszczêœliwie z³o¿y³o, ¿e naj wiêksze nasilenie akcji demobilizacyjnej przypad³o na wiosnê 1920 roku, tu¿ przed wypraw¹ kijowsk¹. Do lipca na statkach amerykañskich przewieziono do Stanów 11 tysiêcy ochotników. Kiedy by³o ju¿ wiadomo, ¿e idzie wielkie zagro¿enie, ¿e

bolszewicy podchodz¹ pod Warszawê pad³ rozkaz, aby wstrzymaæ demobiliza cjê. Nikogo wiêcej nie zwalniano. Ostat nie grupy zdemobilizowanych ochotni ków czeka³y na transport do Gdañska w punktach zbiorczych w Skierniewicach, Pomiechówku i w obozie Grupa na Pomo rzu. Kiedy dowiadywali siê o bolszewic kim zagro¿eniu, rezygnowali z wyjazdu i wstêpowali do Armii Ochotniczej two rzonej przez ich dawnego dowódcê, gene ra³a Józefa Hallera. By³o ich kilkuset. Z czêœci utworzono ca³¹ kompaniê. Wal czyli w sk³adzie Frontu Pó³nocnego a czêœæ na przedpolach Warszawy. Wielu z nich zginê³o. Mieli wracaæ do Ameryki, do ro dzin. Jednak duch ¿o³nierza ochotnika by³ silniejszy, zwyciê¿y³o poczucie patrioty zmu i wielu odda³o ¿ycie za Polskê. W walkach o wolnoœæ Polski w latach 1914-1920 poleg³o na wszystkich frontach ponad 1,8 tys. ochotników z Ameryki, po nad 2 tys. zosta³o rannych.

Ci, którzy wracali do Ameryki wyje¿ d¿ali z Polski z poczuciem rozczaro wania?

By³o rozczarowanie, bo wojna trwa³a a ich demobilizowano, byli zaskoczeni. Czêsto wrêcz p³akali odchodz¹c, ca³owali dzia³a, ¿egnali siê z koñmi. Nadal czuli siê potrzebni, a ich wycofywano z walk. Do wódcy bardzo niechêtnie siê ich pozbywa li, bo byli doœwiadczonymi, zaprawiony mi w bojach ¿o³nierzami. Ale by³ rozkaz, a ¿o³nierz musi rozkaz wykonaæ. Z tych starszych roczników zostawali tylko ci, którzy byli oficerami i deklarowali chêæ bycia zawodowymi ¿o³nierzami. Zatrzy mywano te¿ specjalistów, g³ównie z wojsk technicznych, wyszkolonych we Francji. W koñcu ktoœ musia³ obs³ugiwaæ nowo czesny sprzêt, jaki przywioz³a ze sob¹ B³êkitna Armia. W lutym 1921 roku na mocy specjalnej rezolucji, tym razem Se natu Stanów Zjednoczonych, na pok³adzie statku M/S „President Grant” powróci³o do USA 1285 „hallerczyków”. Ostatni transport op³acony ju¿ przez rz¹d polski, przyby³ do Ameryki we wrzeœniu 1922 roku. Ogó³em w latach 1920-1922 powró ci³o do USA oko³o 13,5 tys. b. ochotni ków, weteranów z B³êkitnej Armii.

Jak wielu spoœród ochotników zosta ³o w Polsce?

Oko³o 6 tysiêcy. Walczyli do koñca wojny polsko bolszewickiej w jednost kach, w których przysz³o im s³u¿yæ. Po demobilizacji wracali w rodzinne strony, przewa¿nie na wieœ. Starali siê u³o¿yæ so bie ¿ycie. Niektórzy, przewa¿nie oficero wie, zostali na sta³e w wojsku. Inni z ró¿ nym skutkiem próbowali si³ w biznesie. Polska by³a biednym, zniszczonym kra jem, czym wiêc mog³a im odp³aciæ? Rz¹d polski w ramach podziêkowañ za ofiarn¹ s³u¿bê podczas wojny, nadawa³ im ziemiê na Kresach Wschodnich w ramach osad nictwa wojskowego. Ziemia to za du¿o powiedziane. To by³y nieu¿ytki i tereny dawnych rosyjskich poligonów wojsko wych. Osadnicy ogromnie ciê¿k¹ prac¹ musieli swoje kawa³ki ziemi od podstaw zagospodarowaæ, tj. zamieniæ nieu¿ytki w uprawn¹ ziemiê a nastêpnie postawiæ dom mieszkalny i budynki gospodarcze. I kiedy po latach ciê¿kiej mordêgi stanêli wreszcie na nogi, wybuch³a II wojna œwia towa a ze wschodu wkroczyli Sowieci. Nasta³y ich rz¹dy, zaczê³y siê deportacje na Sybir. Osadnicy wojskowi z rodzinami wywo¿eni byli w pierwszej kolejnoœci.

Tym, którzy wracali do Ameryki te¿ nie by³o ³atwo. Oœrodki polonijne nie by³y przygotowane na ich przyjêcie.

W momencie, gdy zapisywali siê do Armii Polskiej we Francji obiecywano im: bêdziemy o was pamiêtaæ, bêdziemy na was czekaæ z ofertami pracy. Ale tylko w New Britain ksi¹dz Lucjan Bujnowski b. oficer rekrutacyjny, przygotowywa³ siê na ich w³aœciwe przyjêcie. Przez ca³y ten czas, gdy ochotnicy z tego rejonu byli w armii, on zbiera³ fundusze. Kiedy wró cili ka¿dy z nich otrzyma³ solidny zasi³ek pieniê¿ny. Dla weteranów by³a to istotna pomoc aby szybko „stan¹æ na nogi” i roz pocz¹æ normalne, cywilne ¿ycie. Tak by³o w New Britain, ale w innych polonijnych oœrodkach, by³o gorzej, weterani zostali pozostawieni sami sobie. W najgorszej sy tuacji znaleŸli siê inwalidzi wojenni, któ rzy mieli najmniejsze szanse na znalezie nie pracy. Systemy opieki socjalnej nie by³y jeszcze w Ameryce rozwiniête. To by³y zupe³nie inne czasy. Jeœli ju¿ pañ stwo obejmowa³o opiek¹ by³ych ¿o³nie rzy, to tylko tych z armii amerykañskiej, nie polskiej. I trudno siê Amerykanom dziwiæ. Wychodzili z za³o¿enia: walczyli

œcie w polskiej armii, niech wam Polska pomaga. A Polska by³a zbyt biedna aby wesprzeæ swoich weteranów w Ameryce. Wiêc „hallerczycy” w Ameryce zostali na przys³owiowym lodzie, bez pomocy i bez œrodków do ¿ycia. Wracali do Ameryki dopiero dwa lata po zakoñczeniu I wojny œwiatowej. Natomiast setki tysiêcy ¿o³nie rzy amerykañskich zd¹¿y³o z wojny wró ciæ wczeœniej, i to oni zajêli miejsca pra cy. Przemys³ przestawia³ siê na produkcjê pokojow¹ i nie by³o ju¿ du¿ego zapotrze bowania na si³ê robocz¹. By³y problemy ze znalezieniem pracy. Nic dziwnego, ¿e powracaj¹cym polskim weteranom by³o trudno siê odnaleŸæ w powojennej, amery kañskiej rzeczywistoœci.

Myœleli o tym ju¿ na statkach wioz¹ cych ich z powrotem do Ameryki. A nawet wczeœniej, w obozach, gdzie oczekiwali na transport. To by³y po cz¹tki Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce.

Po powrocie do Ameryki przez miesi¹c ochotnicy przebywali na kwarantannie w Fort Dix, w stanie New Jersey, gdzie ustalali strategiê na dalsze podtrzymywa nie kontaktów. Tam gdzie siê rozjechali, zak³adali lokalne weterañskie kluby, sto warzyszenia, zwi¹zki. Pod koniec maja 1921 roku delegaci z ró¿nych takich klu bów spotkali siê na zjeŸdzie w Cleveland w stanie Ohio, gdzie powo³ali do ¿ycia sa mopomocow¹, wspóln¹ organizacjê, Sto warzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce (SWAP), która bardzo pomo g³a im siê zintegrowaæ. Wspiera³a w za³a twianiu ró¿nych spraw, a przede wszyst kim organizowa³a pomoc dla kolegów bê d¹cych w najtrudniejszej sytuacji, zw³asz cza inwalidów wojennych. Mistrz Ignacy Jan Paderewski, który przed laty nawo³y wa³ ich do wstêpowania do Armii Polskiej we Francji, zareagowa³ konkretn¹ pomo c¹. Organizowa³ koncerty z których do chód przeznacza³ na fundusz inwalidzki, nazwany jego imieniem. Kiedy w latach Wielkiej Depresji (1929-19320 fundusz inwalidzki siê wyczerpa³, dochodzi³o do dramatycznych sytuacji. Polscy weterani umierali z g³odu na ulicach amerykañ skich miast, za³amani nie wiedzieli co ze sob¹ zrobiæ, czêsto pope³niali samobój stwa. W tej sytuacji poproszono o pomoc genera³a Józefa Hallera. W grudniu 1933 roku przyjecha³ on do USA na zaproszenie SWAP. Objecha³ wszystkie g³ówne oœrod ki polonijne, apeluj¹c o datki na rzecz in walidów wojennych. Ta wyczerpuj¹ca po dró¿ trwa³a szeœæ miesiêcy, a¿ do czerw ca 1934 r. Dziêki pomocy gen. Hallera SWAP zebra³ na Fundusz Inwalidzki im. I.J. Paderewskiego ponad 80 tysiêcy dolarów. Na owe czasy by³a to bardzo po wa¿na suma. Genera³ Haller zaskarbi³ so bie serca weteranów ze SWAP. Odwdziê czyli siê oni swojemu dawnemu dowódcy, gdy ten po zakoñczeniu II wojnie œwiato wej zosta³ na emigracji w Anglii, pozba wiony œrodków do ¿ycia. SWAP kupi³ dla gen. Hallera domek w Londynie i co kwar ta³ wysy³ano mu sta³¹ sumê pieniêdzy na utrzymanie, a¿ do koñca jego ¿ycia.

Redakcja: Jolanta Szczepkowska Teofil Lachowicz

Adres redakcji: P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003 e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org

Rekrutacja w Ameryce wci¹¿ trwa, lato 1918 r. Oddzia³ zdemobilizowanych ochotników z Ameryki oczekuj¹cych na wyjazd do Ameryki. Obóz Grupa na Pomorzu, 25 kwietnia 1920 r.

Dla cia³a i dla ducha Warzywa

Oto obraz cenionego przez history ków sztuki, ale te¿ i silnie celebrowanego za ¿ycia Gerrita Dou – holenderskiego ar tysty, twórcy swoistego stylu malarskiego. Nawet i na podstawie gazetowej repro dukcji ³atwo rozpoznaæ innoœæ tego dzie³a. Wygl¹da jakby powierzchniê obrazu wy polerowano.

Duuu¿o cebuli

Ale nie techniki malarskie nas w tym miejscu interesuj¹, ale cebula. Dzie³o nosi tytu³ „Dziewczyna siekaj¹ca cebulê”. Ob raz pochodzi z 1646 r. i przedstawia s³u ¿¹c¹, pomoc kuchenn¹, czy kogoœ w tym rodzaju przy pracy. Dziewczyna sieka ce bulê, ale w jakich iloœciach! Ca³a balia! Po co komu tyle cebuli? Obok le¿¹ jesz cze cztery, a ch³opczyk przy niej trzyma w rêku kolejn¹ – tym razem bia³¹. Ku charka – tak j¹ bêdê nazywa³, choæ praw dopodobnie dziewczyna jest s³u¿¹c¹ „do wszystkiego” – patrzy nieco w bok jakby na kogoœ, kto w³aœnie wszed³ do kuchni i przeszkodzi³ jej w pracy. Pos³u guje siê specjalnym narzêdziem – rodza jem tasaka, typowym widaæ utensylium kuchennym do tego rodzaju czynnoœci.

Pomieszczenie jest ciemne, dziewczyna pracuje przy oknie. Jest dzieñ, œwieczka na górnej pó³ce ponad ni¹ zgaszona. Obok stoi mosiê¿ny moŸdzierz z t³uczkiem. Promi nentnie oœwietlona zwisa martwa kura ucze piona sznurkiem za ³apy. Dziobem siêga niemal balii z cebul¹. I ch³opczyk przy niej. To wyraŸnie trzy najwa¿niejsze „postaci” tej kompozycji. Reszta to tylko dodatki uzupe³ niaj¹ce i wzmacniaj¹ce wymowê dzie³a.

Typowy holenderski obrazek rodzajo wy, jakich mnóstwo powstawa³o w tam tych czasach, zachowuj¹ce jeszcze przy tym najwy¿sz¹ jakoœæ artystyczn¹. Wiernoœæ wobec rzeczywistoœci pozwala zorientowaæ siê nam dziœ, jakie by³y wa runki prac domowych, co szykowano na stó³ i jak przyrz¹dzano potrawy. W tym wypadku jest to tylko cebula w ogromnych iloœciach. Wspó³czeœni Gerrita Dou zapew

ne wiedzieli doskonale, po co? My mo¿e my siê tylko domyœlaæ. Albo chodzi o ja kieœ marynaty, peklowanie miêsa na zapas, do czego cebula w takich iloœciach mog³a byæ potrzebna; albo – co mniej prawdopo dobne, s¹dz¹c po raczej skromnym wnê trzu kuchennym – przygotowanie przypra wy do jakiegoœ wyrobu na sprzeda¿.

Ale zapewne (historycy sztuki nie maj¹ co do tego w¹tpliwoœci) obraz ma „drugi wymiar komunikacyjny” – erotyczny, oczy wiœcie. Informuj¹ o tym liczne detale – od cebuli pocz¹wszy, maj¹cej do dziœ zreszt¹ opiniê afrodyzjaku. Ch³opczyk przy balii podaje dziewczynie jeszcze jedn¹ cebulê. Zapewne jest on wspó³czesnym dla Dou amorkiem, kupidynem zachêcaj¹cym do erotycznych doznañ.

Niezbyt dobrze widoczna na reprodukcji (ale te¿ z powodu „lakierowanego” stylu ma larskiego artysty) nad dziewczyn¹ wisi pusta klatka. Ptaszek wylecia³. Dla wspó³czesnych artyœcie typowa aluzja do utraconego dzie wictwa. I wreszcie ta kura – ma ewidentne obsceniczny sens zaproszenia do seksu.

Zwi¹zek jedzenia z seksem odnotowano od dawna. Dou i jemu wspó³czeœni byli tylko spadkobiercami starej tradycji – te same przyjemnoœci zmys³owe, tak samo silne i krótkotrwa³e oraz konieczne do nie ustannego odnawiania.

Dziewczêta na s³u¿bie w Holandii „z³o tego wieku” (zapewne i w innych krajach te¿) nie cieszy³y siê opini¹ specjalnie cno tliwych. Zapewne by³o w tym pogl¹dzie sporo racji: dziewczyny „dorabia³y” sobie na boku do nêdznej p³acy, œwiadcz¹c –w zamian za jakieœ gratyfikacje – us³ugi seksualne gospodarzowi czy innym do mownikom. Poprawia³y te¿ w ten sposób warunki bytowania. Lukrowana opowieœæ filmowa o „dziewczynie z per³¹” na s³u¿ bie u Johannesa Vermeera odzwierciedla tylko czêœæ wcale nie romantycznej rze czywistoœci. Czy to samo dotyczy³o mê skiej s³u¿by? Zapewne.

Dziewczyna na obrazie Gerrita Dou za jêta jest przygotowaniem jedzenia, ale za

razem spe³niæ mo¿e i inne obowi¹zki, jeœli zajdzie taka potrzeba.

Mit z³ego od¿ywiania

Ale w tym szkicu interesuj¹ nas dodatki do jedzenia. Od setek lat te same, co i dzi siaj. U¿ywano tych samych jarzyn, tych sa mych przypraw, co my dzisiaj. Niekiedy tylko tajemnic¹ pozostaje (nim ktoœ nie przestudiuje starych, bardzo starych przepi sów kuchennych) jak je przygotowywano do spo¿ycia, jak przyprawiano dania. Tego na starych obrazach nie znajdziemy. Ale mo¿emy siê przekonaæ, jak mylne jest na sze dzisiejsze poczucie wy¿szoœci wobec minionych pokoleñ – ¿e dawniej od¿ywia no siê niezdrowo, bo przodkowie to ciem nota; miêso, t³uszcz i kluski. Bynajmniej, jedli du¿o zieleniny, jedli wiêc zdrowo i smacznie. Nie my odkryliœmy znaczenie sa³at; wiedziano o tym i stosowano przy najmniej 400 lat temu – o czym zaœwiad czaj¹ obrazy. A zapewne i wczeœniej.

Na omawianym ju¿ p³ótnie Diego Vela zqueza „Stara kobieta gotuj¹c¹ jajka” widzi my czerwon¹ cebulê, do uzupe³nienia ni¹ przygotowywanej potrawy. Jak wiemy, ró¿ne gatunki cebuli s³u¿¹ do odmiennych celów. Na innym obrazie tego hiszpañskiego artysty mamy czosnek i suszon¹ czerwon¹ paprykê, zaœ na martwej naturze Luis Egidio Melende za – pomidory i jarzynê przypominaj¹c¹ po wszechnie znane bak³a¿any (aubergine). Nie widzia³em tego w naszych sklepach.

Pe³ny zestaw jarzyn i owoców w obfito œci znajdziemy na obrazie Jana van Kessela

„Targ warzywny z m³od¹ sprzedawczy ni¹”. Co poza owocami i sa³atami dziew czyna ma do zaoferowania, ³atwo siê do myœleæ, jeœli spojrzymy na jej rêkê z fig¹.

Kessel (1626-1679), to popularny fla mandzki artysta, prawnuk (po matce) wiel kiego Pietera Breughela, bardzo ciekawa postaæ w sztuce. Mam nadziejê, ¿e bêdê mia³ jeszcze okazjê o nim i jego dzie³ach wspomnieæ. By³ nie tylko artyst¹ jako takim maluj¹cym obrazy na sprzeda¿, ale tak¿e badaczem przyrody i twórc¹ wspania³ych kolorowych rysunków – studiów owadów, roœlin, nasion, muszli, itd. ❍

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com12
Gerrit Dou – Dziewczyna siekaj¹ca cebulê Jan van Kessel – Targ warzywny z m³od¹ sprzedawczyni¹ Diego Velazquez – Czerwona cebula; fragment obrazu „Stara kobieta gotuj¹c¹ jajka”

Stany wewnêtrzne

Brzask

Wstajê po szóstej. Zanim zapieje pierw szy kot i wiewiórka za³omocze do okna. Jeszcze ciemno. Ale nie palê œwiat³a w kuchni. Nalewam wody do szklanki i ob serwujê jak wy³aniaj¹ siê kontury, rozrze dza czerñ.

Brzask.

Nie od razu przekrêcam ga³kê, w³¹czam œwiat. Lubiê umoœciæ siê w ciszy. Jeszcze przez chwilê balansowaæ na granicy jawy i snu. Zanurzyæ d³oñ w ciep³e futro kota. Poczuæ na jêzyku cierpki smak cytryny. Wy³owiæ pierwsze, nieœmia³e odg³osy bu dz¹cego siê domu. O, s¹siad z góry bierze prysznic. Za kwadrans zbiegnie po scho dach. Trzasn¹ drzwi. Nim na dobre zaata kuje poniedzia³kowy jazgot i porwie nurt obowi¹zków, przez tê krótk¹ chwilê lubiê pos³uchaæ w³asnych myœli; pobyæ trochê ze sob¹. A potem nadchodzi moment, w którym przekonujê siebie, ¿e warto. Ko lejny raz za³o¿yæ chom¹to. Wstaæ. I iœæ. Na stacji metra Myrtle/Wyckoff du¿o policji. Kilka dni temu zamaskowany

mê¿czyzna zepchn¹³ przypadkowego pa sa¿era z platformy prosto na tory. Szczê œliwie nie pod rozpêdzony poci¹g. Inaczej ofiara nie usz³aby z ¿yciem. To kolejny taki incydent w Nowym Jorku. Miasto ro bi siê coraz bardziej niebezpieczne. Ale ci¹gle o tym zapominam. Podchodzê bli sko krawêdzi peronu. Z s³uchawkami na uszach. Z g³ow¹ zupe³nie gdzie indziej. Nie zwracam uwagi na to, co dooko³a. I nawet jeœli zauwa¿am na ulicach wiêcej ni¿ przed pandemi¹ osób w kryzysie bez domnoœci, to wpisujê to zjawisko w pej za¿ miasta. Nie bojê siê. I nie chcê siê baæ. Wysiadam na mniej uczêszczanych stacjach. I idê kilkanaœcie bloków s³abo oœwietlon¹ ulic¹, ¿eby wyrobiæ dzienn¹ normê kroków. Bezrefleksyjnie. Nie katu jê siê myœleniem, ¿e coœ z³ego mo¿e siê staæ. Po prostu robiê to, co zawsze. Co ro bi³am od lat. Czujê siê pewnie. Nie prze ra¿aj¹ mnie nawet szczury przebiegaj¹ce drogê. Chcê myœleæ, ¿e to na szczêœcie. Choæ, gdyby siê zastanowiæ, to kilka ra zy w Nowym Jorku pad³am ofiar¹ prze stêpstwa. Przed laty wyrwano mi telefon z d³oni. W bia³y dzieñ. W drodze do pracy. W wagonie linii M. W okolicach stacji Flu shing Ave. Wystukiwa³am wiadomoœæ tek stow¹ i jakiœ dzieciak, na oko 14-letni szczyl, gdy tylko rozsunê³y siê drzwi me tra, wyrwa³ mi iPhone’a z rêki i uciek³.

W poœcig za nim rzuci³ siê m³ody mê¿czy zna, ale dzieciak by³ szybszy. Przepra szam, nie da³em rady powiedzia³ samo zwañczy bohater. Mam zadzwoniæ na poli cjê? zapyta³. Nie mia³am na to czasu. Spieszy³am siê do pracy. Zreszt¹, co w ta kiej sprawie poradzi policja? Przez chwilê staliœmy obok siebie na peronie. Ja, zupe³ nie oniemia³a. On – zziajany po imponuj¹ cym sprincie. Odruchowo zaczê³am szukaæ telefonu, ¿eby zadzwoniæ do K. i powie dzieæ mu, co siê sta³o. I wtedy poczu³am, ¿e naruszone zosta³o poczucie mojego bez pieczeñstwa. I zrobi³o mi siê przykro. Ale wkrótce zapomnia³am o tym incydencie.

Druga sytuacja mia³a miejsce w pracy. Elegancka galeria z bi¿uteri¹ i sztuk¹ na Manhattanie. Uprzejmy, niewzbudzaj¹cy podejrzeñ mê¿czyzna zagai³ rozmowê. In teresowa³a go praca w drewnie i szkle, nie wielki obrazek, wisz¹cy wysoko na œcia nie. Mówi³, ¿e zbli¿aj¹ siê 80 urodziny je go matki. I chcia³by podarowaæ jej coœ unikatowego. Praca wyceniona by³a na ja kieœ 900 dolarów, ale – jak podkreœla³ – do prezentu ma siê do³o¿yæ siostra, która, tak siê szczêœliwie sk³ada, pracuje niedaleko. Wyskoczy w przerwie na lunch przeko nywa³. Zaraz powinna siê pojawiæ. Zdecy dujemy razem. Na potwierdzenie swoich s³ów odby³ krótk¹ rozmowê z rzeczon¹ siostr¹, a potem grzecznie poprosi³, ¿ebym zdjê³a obraz. Chcia³ siê lepiej przyjrzeæ. Posz³am na zaplecze po drabinê. Pomóg³ mi j¹ roz³o¿yæ. A potem asystowa³ w ope

racji œci¹gania obiektu ze œciany. Obejrza³. Zrobi³ zdjêcie. Powiedzia³, ¿e poczeka na siostrê przed galeri¹. Obieca³, ¿e zaraz wróci. Po¿egna³ siê. I wyszed³. Co za kul turalny cz³owiek pomyœla³am. I posz³am od³o¿yæ drabinê. Wróci³am do biurka, wy pi³am kilka ³yków herbaty. Spojrza³am w lusterko, poprawi³am w³osy. I dopiero wtedy zauwa¿y³am: nie ma telefonu, zo sta³y tylko s³uchawki.

Do trzech razy sztuka – pomyœla³am, gdy pewnego s³onecznego poranka na jed nej z ulic dzielnicy Bed Stuy kolejny ch³opczyk z niewinn¹ min¹ zapyta³ o go dzinê. A potem, wymin¹wszy mnie, rozpê dzi³ siê i… skoczy³ na plecy chc¹c wyrwaæ telefon z d³oni. Ale siê nie uda³o. By³am za wysoka. A mo¿e zbyt nisko trzyma³am aparat? Dzieciak znikn¹³ zanim zd¹¿y³am siê obejrzeæ. Kole¿anka, do której sz³am na kawê, oznajmi³a, ¿e w lokalnym slangu ta niecna zabawa nazywa siê „zrywaniem jab³ek” (Apple Picking) i praktykuj¹ j¹ wszystkie okoliczne dzieciaki.

Well

Generalnie nie mam szczêœcia do tele fonów. Jeden utopi³am w toalecie. Drugi w wannie. Trzeci zosta³ zmieciony przez oceaniczn¹ falê zanim skoñczy³am go sp³acaæ. Dwa aparaty zmieni³y w³aœcicieli. Ale za ka¿dym razem ³atwo godzê siê ze strat¹. Pamiêtaj¹c, ¿e to tylko przedmioty. Rekwizyty. Które – w przeciwieñstwie do ludzi i zwierz¹t – mo¿na szybko i bez boleœnie zast¹piæ.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

¯ycie bez telefonu

Straci³em swój telefon. Smartfon, iPhone. W³aœciwie to zosta³ mi ukradzio ny, wraz z innymi cennymi rzeczami, ale o tym nie bêdê siê rozpisywa³. Ciekawi mnie teraz tylko, jak siê ¿yje bez telefo nu, i czy w ogóle to jest jeszcze mo¿liwe.

Tak jak i Wy, urodzi³em siê nagusieñ ki, bez telefonu, bez Internetu, telewizji. Choæ w PRL-u mia³em w domu radio i telewizor, na telefon, taki stacjonarny, domowy, czeka³em od urodzenia a¿ do 13. roku ¿ycia – rodzice cierpliwie cho dzili do urzêdu komunikacji by dowiady waæ siê, ¿e niestety nie, mo¿e pod³¹cz¹ za rok. Chodzili tak przez trzynaœcie lat.

Nie wszyscy wiêc mieli telefony, nie mniej z tymi którzy mieli, na przyk³ad z kolegami z klasy, mog³em mieæ codzien ny kontakt. Gdy wyprowadzi³em siê od ro dziców, wynaj¹³em mieszkanie – wielkie go wyboru nie by³o – bez telefonu. Odczu ³em wtedy, co to znaczy nie mieæ kontaktu z ludŸmi, no bo niby jak siê umawiaæ na spotkanie na mieœcie?

W Stanach oczywiœcie musia³em sobie za³o¿yæ telefon, by³em te¿ jednym z pierw szych (-Szpaner! – szeptano o mnie za ple cami), który kupi³ sobie telefon komórko wy. Kolejne modele Motoroli i Ericsso na by³y coraz mniejsze, ale w sumie po zwala³y tylko na prost¹ komunikacjê: roz mowy i nagrania g³osowe, wysy³anie tek

stów, potem te¿ robienie jakichœ prymi tywnych zdjêæ.

Pierwszy smartfon – iPhone’a spra wi³em sobie, gdy ju¿ siê d³u¿ej nie da³o bez niego ¿yæ, czyli w 2015 roku, jeszcze w Stanach. S³u¿y³ mi wiernie, choæ by³ ju¿ stareñki, a¿ do ostatniej kradzie¿y.

Byæ mo¿e piszê tu czêœciowo do star szych ludzi, którzy telefonu u¿ywaj¹ oszczêdnie i tylko do podstawowych czynnoœci: rozmowy czy wys³ania sms-a Dla wszystkich innych ludzi telefon sta³ siê jednak osi¹ ¿ycia, centrum biznesu, niemal jedynym œrodkiem komunikacji i rozrywki. Nawet komputer, laptop, u¿y wany jest rzadziej, tylko do studiowania i powa¿nych projektów. Co siê da, prze noszone jest na smartfon, w tym komuni kacja: komentarze na facebooku, w ogóle wszelkie wpisy, co poniek¹d t³umaczy ich debilizm, lakonicznoœæ i wszechobec ne literówki.

Nie chodzi tylko o mody wœród m³o dych u¿ytkowników. Kolejne firmy iu rzêdy namawiaj¹, by przejœæ na us³ugi i kontakty „mobilne”. Najpierw pozbyto siê etatów pracowników w bankowych okienkach, zastêpuj¹c ich infoliniami. Kolejnym krokiem jest „bankowoœæ mo bilna”. Ka¿da w zasadzie us³uga jest do stêpna w formie aplikacji na telefon, czy li „apki”. W telefonie mam ju¿ wiêc ro dzaj identyfikacji obywatelskiej, za œwiadczenie o szczepionkach covido wych, recepty do realizacji, dostêp do kont w ró¿nych bankach, pocztê email, bazê kontaktów, telefon, apki pokazuj¹ce mapy, rozk³ad jazdy autobusów i mnó stwo innych. S¹ komunikatory pozwala j¹ce mi odbywaæ rozmowy audio, a na

wet wideo, i to za darmo, z przyjació³mi na ca³ym œwiecie, tak¿e w Ameryce. Wbudowany w telefon aparat nie tylko pozwala zrobiæ zdjêcie, gdy zobaczy siê coœ ³adnego (a wiadomo, ¿e ciê¿kiej ka mery nikt ze sob¹ bez potrzeby nie nosi), ale te¿ s³u¿y jako notatnik. Sfotografowa ³em na przyk³ad menu lunchowe restau racji, adres i telefon punkt us³ugowego.

W swoim telefonie mia³em ca³¹ doku mentacjê ¿ycia, ponad tysi¹c zdjêæ: g³u pich, wulgarnych, wzruszaj¹cych, pa mi¹tkowych, dokumentacyjnych, a tak¿e filmików wideo, nagrañ g³osu, skanów i pdf ów dokumentów. Mia³em te¿ w te lefonie zanotowane i gdzieœ schowane ale dla hakera nie ma nic trudnego „dane czu³e”: numery kont bankowych, numery PIN kard do bankomatu, kody do drzwi wejœciowych, kopiê paszportu. Co jeszcze? W³aœciwie wszystko o mnie.

Ktoœ spyta, dlaczego to trzyma³em? Otó¿, trzyma to ka¿dy, bo niby jaki jest bezpieczniejszy sposób: na karteczkach trzymanych w walizce podczas azjatyckich podró¿y? Te¿ by to znaleŸli i przeczytali.

Po kradzie¿y lub utracie telefonu po siadacza czeka droga przez mêkê: wizyty w urzêdach i bankach, anulowanie sta rych kont, kart i dokumentów, wyrabia nie nowych, raport na policji, zmiana kluczy – i dalsze ¿ycie w pewnej nerwo woœci. No bo jednak ktoœ siê w³ama³ do telefonu, wyci¹gn¹³ pieni¹dze, shakowa³, skopiowa³ dane. Co zrobi za trzy miesi¹ ce z numerem mojego paszportu?

Na szczêœcie u¿ytkownicy iPhone’ów mog¹ trzymaæ wszystkie dane bezpiecz nie na serwerze iCloud, czyli „na chmu rze”. Gdy kupiê nowy telefon, œci¹gnê

bez uszczerbku wszystkie zdjêcia, kon takty, dane. Jeszcze lepiej je zabezpieczê iw ogóle bêdê teraz chodzi³ z oczami z ty³u g³owy. Ale przecie¿… wszyscy wokó³, na ulicy, w tramwaju, kawiarni, chodz¹ z telefonami w garœci, wpatruj¹ siê w nie, coœ tam dziubi¹, pisz¹, czyta j¹. I ja siê do nich nied³ugo przy³¹czê.

Na razie jednak przechodzê detoks. Utraci³em, chwilowo, wszystkie kontakty do znajomych, wiêc do nich nie dzwoniê. (I tak zreszt¹ do nikogo nie dzwoni³em.) Nie mam ksi¹¿ek z serwisu Kindle w tele fonie, wiêc trzymam pod pach¹ ksi¹¿kê papierow¹. Nie spêdzam ju¿ czasu w auto busie miejskim nieustannie œledz¹c donie sienia znajomych na fejsbuku – wiêc pa trzê sobie w okno. Wiadomoœci ze œwiata i od znajomych sprawdzam na kompute rze rano i wieczorem w domu. W zupe³ noœci wystarczy. Nie s³ucham muzyki z telefonu id¹c ulicami, wiêc wykorzystu jê uszy do odbierania odg³osów miasta, od klaksonów samochodów po szum liœci na wietrze. Nie ³apiê ju¿ instynktownie (kompulsywnie?) za komórkê, gdy widzê cokolwiek ³adnego, œmiesznego, ciekawe go. Muszê teraz obyæ siê wspomnieniem. Jak gdzieœ jest szczególnie piêknie, przy jechaæ tam jeszcze raz, z porz¹dnym apa ratem i poczekaæ na dobre œwiat³o.

Ka¿dy detoks: od narkotyków, papie rosów, alkoholu, Internetu, cukru, jest trudny. Mój jednak nie okazuje siê jakiœ straszny. Mo¿e dlatego, ¿e jestem z po kolenia przejœciowego, które chce, a na wet musi korzystaæ z Internetu, ale nie odczuwa koniecznoœci, by byæ z Sieci¹ po³¹czonym w ka¿dej minucie ¿ycia.

Tak czy inaczej, nied³ugo bêdê mia³ w garœci nowy telefon, z wiêksz¹ pamiê ci¹ lepszymi zabezpieczeniami. Znowu bêdê chodzi³ z superkomputerem w gar œci, nieustannie po³¹czony z wirtualnym œwiatem, zabawiany i informowany.

13www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022

„Kiedy w 1996 roku pojawi³a siê pierw sza czeœæ serii Mission Impossible, by³em jeszcze studentem Akademii Teatralnej. Toma Cruise widzia³em w filmie „Top Gun” i na plakatach u kole¿anek, a plan filmowy zza okna przeje¿d¿aj¹c autobu sem 119 obok Wytwórni Filmów Doku mentalnych i Fabularnych przy Che³m skiej. I gdyby ktoœ powiedzia³ mi wtedy, ¿e 26 lat póŸniej bêdê gra³ w ostatnich dwóch czêœciach sagi o Ethanie Huncie, u re¿ysera, który napisa³ scenariusz filmu „Podejrzani” i „Top Gun: Maverick” to powiedzia³abym – „nie, to niemo¿liwe”, popuka³bym siê po g³owie i czym prêdzej oddali³. A jednak” – napisa³ na swojej oficjalnej stronie Marcin Dorociñski. „Sukcesy nie przychodz¹ same, maj¹ to do siebie, ¿e d³uga droga do nich najczê œciej okupiona jest wyrzeczeniami, pora¿ kami, upadkami, rozczarowaniami. Pa miêtam – kiedy zapytany o moje plany zawodowe – cicho i nieœmia³o powiedzia ³em „chcia³bym spróbowaæ za granic¹”. Pamiêtam równie¿ k¹œliwe uwagi i lekce wa¿¹ce spojrzenia, ale pamiêtam równie dobrze, ¿e byli wokó³ mnie ludzie, które uwierzyli w moje marzenie chyba bar dziej ni¿ ja sam. Bo ja Marcin z K³u dzienka zawsze mia³em z tym problem” kontynuowa³ opowieœæ polski aktor. „Pierwszym castingiem, który otrzyma ³em od mojej londyñskiej agencji by³ „Mission Impossible – Ghost Protocol”. Przegra³em. Od tego czasu nagra³em po nad 1200 self tape’ów. I przegra³em je wszystkie. Pierwszy self tape wygra³em w zesz³ym roku – po ponad dziesiêciu la tach ¿mudnych nagrañ, wielkich nadziei i starañ. Po 1200 wczeœniejszych bole snych i dotkliwych pora¿kach. I te dwa wygrane to by³ serial Netflix’a „Vikings: Valhalla” oraz „Mission Impossible: Dead Reckoning”. I teraz mogê dzieliæ siê moj¹ radoœci¹ z Wami. Dlatego wierzcie w n swoje marzenia i nie poddawajcie siê.

Wasz wielki sen, wyczekane marzenia mog¹ czekaæ za rogiem. Cierpliwoœci i odwagi. Dziêkujê Wam za wsparcie! Je stem wzruszony” – podsumowa³ Doro ciñski, który ma na swoim koncie m.in. rolê w œwietnie przyjêtym na œwiecie se rialu „Gambit Królowej”. Czy to rzeczy wiœcie pocz¹tek miêdzynarodowej kariery

polskiego aktora? Fani wierz¹, ¿e ulubio ny artysta zostanie niebawem laureatem Oscara. Trzymamy kciuki!

*

Z kolei Pawe³ Pawlikowski og³osi³, ¿e w jego najnowszym filmie o roboczym ty tule „The Island” zagra Joaquin Phoenix i Rooney Mara. „To opowieœæ o parze ¿yj¹cej w Ameryce lat 30., która posta nawia uciec od cywilizacji i zbudowaæ na bezludnej wyspie swój prywatny raj. Kiedy jednak przep³ywaj¹cy nieopodal milioner czyni z ich inicjatywy medial n¹ sensacjê, nad ich azylem zbieraj¹ siê czarne chmury. Wkrótce na wyspie po jawia siê samozwañcza hrabina wraz z par¹ kochanków. Kobieta planuje za mieniæ wyspê w luksusowy kurort. Po miêdzy par¹ a œwit¹ hrabiny rozpoczy na siê psychologiczna rozgrywka pe³na aktów podwójnej lojalnoœci oraz intryg, zaœ niespodziewanym sprzymierzeñ cem bohaterów zostaje w niej sama Matka Natura” – czytamy w oficjal nych przekazach.

„Pawe³ Pawlikowski jest jednym z najwiêkszych wspó³czesnych twór ców filmowych. Historia, o zazdroœci, zdradzie i morderstwie w rajskim ogro dzie, jest dok³adnie tym, czego wszyscy potrzebujemy, by przyci¹gn¹æ widzów z powrotem do kina” – stwierdzi³ jeden z producentów filmu. Dla Pawlikow skiego – laureata nagrody Akademii za „Idê” – bêdzie to powrót do re¿yserii po nagrodzonej w Cannes za re¿yseriê oraz nominowanej do Oscara w a¿ trzech ka tegoriach „Zimnej wojnie” z 2018 roku. Bêdzie to równie¿ powrót do anglojê zycznych filmów ostatni, „Kobietê z pi¹tej dzielnicy” z Ethanem Hawke zrealizowa³ a¿ 11 lat temu. Zdjêcia maj¹ siê rozpocz¹æ na pocz¹tku przysz³ego roku. Ale ju¿ w tej chwili wyobraŸniê widzów rozpala wybór g³ównych boha terów, poniewa¿ w prywatnym ¿yciu hollywoodzkie gwiazdy Joaquin Pho enix i Rooney Mara s¹ par¹.

*

Jesteœ skoñczony! – pisz¹ oburzeni in ternauci, a marki modowe, które od lat wspó³pracowa³y z raperem Kanye We stem i jego – ju¿ by³¹ – ¿on¹ Kim Karda shian, odcinaj¹ siê od muzyka. Powód? Seria antysemickich i rasistowskich po stów kontrowersyjnego twórcy.

„Balenciaga nie ma ju¿ ¿adnych relacji ani ¿adnych planów dotycz¹cych przy sz³ych projektów zwi¹zanych z tym arty st¹” – czytamy w oficjalnym oœwiadcze niu firmy Kering, bêd¹cej w³aœcicielem znanej marki. Podobnie rzecz ma siê z fir m¹ GAP i Adidas, które równie¿ rozwa ¿aj¹ rezygnacjê ze wspó³pracy z Kanye. Z kolei gigant bankowy JP Morgan Chase oœwiadczy³, ¿e raper mia³ czas do 21 li stopada, aby przenieœæ swoje zasoby do innej instytucji. Wygl¹da na to, ¿e muzyk znalaz³ siê w prawdziwych opa³ach.

Jednak Kanye – który ka¿e siê od nie dawna nazywaæ Ye – zdaje siê nie przej mowaæ upadkiem swojej reputacji. W ostat nich tygodniach oskar¿y³ Quentina Taran tino o to, ¿e re¿yser ukrad³ jego pomys³y przy produkcji filmu „Django”, wczeœniej w kontrowersyjny sposób wypowiada³ siê na temat œmierci George’a Floyda, która zapocz¹tkowa³a ruch Black Lives Matter, a podczas Paryskiego Tygodnia Mody wyst¹pi³ w koszulce z has³em „White Li ves Matter”, czêsto wykorzystywanym przez przeciwników ruchów walcz¹cych z rasizmem, co oburzy³o wiêkszoœæ fa nów czarnoskórego muzyka. Dodatkowo opublikowa³ na Twitterze wideo, na któ rym widaæ, jak oddaje mocz na jedn¹ ze swoich nagród Grammy, prywatny numer dyrektora handlowego magazynu „For bes” oraz fragmenty swoich kontraktów z wytwórniami muzycznymi. Po licznych naruszeniach jego konta na Instagramie i Twitterze zosta³y zablokowane, pozba wiaj¹c muzyka mo¿liwoœci wysy³ania w œwiat kolejnych „niebezpiecznych” tre œci. Raper jednak nie sk³ada broni i siêga po pomoc najlepszych amerykañskich prawników. W tym gronie ma podobno siê znaleŸæ Camille Vasquez, która reprezento wa³a Johnny'ego Deppa w s³ynnym proce sie z Amber Heard.

Jak donosz¹ media, niepokoj¹ce za chowania Westa mog¹ byæ zwi¹zane z jego stanem psychicznym. Dwa lata temu muzyk og³osi³, ¿e zmaga siê z chorob¹ dwubiegunow¹. Stan jego zdrowia i ko lejne skandale wizerunkowe by³y jednym z powodów rozwodu Westa z ¿on¹, cele brytk¹ milionerk¹ Kim Kardashian, z któr¹ przez blisko osiem lat stanowi³ jed n¹ z najs³ynniejszych par show biznesu. Dziœ muzyk oskar¿a by³¹ ¿onê o utrudnia nie kontaktu z dzieæmi (maj¹ ich czwór kê) i atakuje inne, niegdyœ bliskie mu, osoby. „Mo¿e to dobrze, ¿e odciêto go od mediów spo³ecznoœciowych” – mówi¹ zatroskani fani. „Przynajmniej przestanie siê kompromitowaæ” – dodaj¹. I pomy œleæ, ¿e Kanye West chcia³ zostaæ prezy dentem Stanów Zjednoczonych Ameryki. Choæ z drugiej strony, nie by³by przecie¿ pierwsz¹ „kontrowersyjn¹” osob¹ na tym stanowisku.

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com14
❍ GRUBE RYBY I PLOTKI
Weronika Kwiatkowska
Sukcesy nie przychodz¹ same. Maj¹ to do siebie, ¿e d³uga droga do nich najczêœciej okupiona jest wyrzeczeniami, pora¿kami, upadkami, rozczarowaniami – mówi Marcin Dorociñski, który wyst¹pi w najnowszej ods³onie serii Mission Impossible. Licencjonowane, renomowane przedszkole Wiêcej informacji o naszym programie znajdziesz na stronie internetowej: Jeœli masz pytania zadzwoñ poproœ Halinê lub wyœlij e-mail na 64 Division Ave. Brooklyn, NY 11249 Faks: (718) 387-1461 Jeœli szukasz profesjonalnego przedszkola dla 2, 3 lub 4-latka, jest odpowiednim miejscem - , 10-miesiêczny program nauczania przedszkolnego prowadzony przez wykwalifikowan¹, wielojêzyczn¹ kadrê - poprzez dodatkowe programy edukacyjno ruchowe takie jak; „Education in Dance”, „Soccer”, „Yoga” - przygotowywane pod nadzorem licencjonowanego dietetyka - Bezpieczny, nowy, dobrze wyposa¿ony plac zabaw - , (Brooklyn i Queens)
Rooney Mara i Joaquin Phoenix zagraj¹ w najnowszym filmie Paw³a Pawlikowskiego pt. „The Island“ Kanye West

Dooko³a

Dok³adnie rok temu, na Zaduszki, w cyklu „Dooko³a sto³u” opisywa³em Pañstwu meksykañski obyczaj Dia de Muerto, którego najwa¿niejsz¹ czêœci¹ jest uczta ze zmar³ymi. Przygotowane na ten dzieñ jedzenie zanosi siê na groby bli skich i tam wspominaj¹c ich ¿ycie, dzieli siê jedzeniem z duszami zmar³ych. Taki obyczaj wydaje siê wiêkszoœci z nas obcy, a nawet nieco barbarzyñski. Tymczasem tradycja biesiadowania ze zmar³ymi ist nieje w pogañskiej kulturze s³owiañskiej od tysi¹cleci. Wszystko uleg³o zmianie w zderzeniu z religi¹ chrzeœcijañsk¹, ale nawet wtedy przywi¹zanie i szacunek do zmar³ych funkcjonowa³y silniej ni¿ abs trakcyjne korzyœci p³yn¹ce z nowej wiary, a tradycjê obchodzenia Dziadów celebru jemy do dziœ, czêsto nie zdaj¹c sobie na wet z tego sprawy.

Przez setki lat ludy nawrócone na chrze œcijañstwo po cichu celebrowa³y kult zmar ³ych, równolegle z chrzeœcijañskimi obrz¹d kami. Instytucje koœcielne zwalcza³y to na wszelkie mo¿liwe sposoby, ale ta pierwot na œwiadomoœæ okaza³a siê nad wyraz trwa³a i odporna. Nie pozosta³o ojcom koœcio³a nic innego jak zasymilowaæ i dopasowaæ te obrz¹dki do chrzeœcijañskiej doktryny.

Najwiêcej problemów sprawia³ pocz¹ tek listopada, bo u Celtów i Germanów celebrowano Halloween, a S³owianie ob chodzili swoje Dziady. Pocz¹tek listopada to czas, w którym granica ze œwiatem zmar³ych jest najcieñsza, co mia³o znacze nie w kulcie zmar³ych przodków.

W roku 835 papie¿ Grzegorz IV usta nowi³ dzieñ 1 listopada dniem Wszystkich Œwiêtych, ale i tak ludzie chodzili na cmentarze, pal¹c ogniska po to, aby ogrzaæ b³¹kaj¹ce siê tam dusze. Sypali im okrusz ki jedzenia i rozlewali po grobach piwo i sytê miodow¹ na uroczystej wieczerzy ze zmar³ymi. Nie uda³o siê tego powstrzy maæ i dlatego w 998 r. œwiêty Odilon, opat Cluny wyznaczy³ pierwszy dzieñ po Wszystkich Œwiêtych na Dzieñ Zaduszny. W taki dzieñ mo¿na by³o paliæ ognie na grobach i wznosiæ mod³y za zmar³ych i ich dusze. Tym samym koœció³ pozwoli³ na coœ, co istnia³o tak mocno, ¿e w ¿aden sposób nie uda³o siê tego wyrugowaæ.

O ile koœció³ katolicki têpi³ bezwzglêd nie ka¿dy przejaw pogañskich rytua³ów, to prawos³awna cerkiew by³a bardziej na nie otwarta i nie mia³a ambicji regulowania ¿ycia codziennego swoich wyznawców. Podzielona na samodzielne autokefalie nie przywi¹zywa³a wagi do unifikacji wierzeñ. Koœció³ rzymski dzia³a³ odwrotnie wyda j¹c edykty, nakazy, zakazy, precyzuj¹c i ujednolicaj¹c swoj¹ doktrynê. W zachod niej Europie tak¹ dzia³alnoœæ koœcio³a wieñczy³y przes³uchania œwiêtej inkwizy cji i stosy na których palono czarownice i innych odszczepieñców od wiary. W Pol sce przez wieki ukszta³towa³ siê tzw. kato licyzm parafialny, odrzucaj¹cy ideologiê, a skupiony na w³asnym, regionalnym ko lorycie. Najwiêcej takich obyczajów prze chowywano na Kresach Wschodnich, ale po ich utracie, a potem wielkiej migracji Polaków, powoli je utracono.

Do pocz¹tku XX w., zw³aszcza na Kre sach w Dzieñ Zaduszny zanoszono na mo gi³y potrawy i biesiadowano ze zmar³ymi. Tak¹ ucztê we wschodniej Polsce nazywa no obiat¹, straw¹ lub po rusku tryzn¹. Od dawano siê magicznym obrzêdom, którym nieœmiertelnoœæ nada³ wieszcz – Adam Mickiewicz – w swoim dramacie „Dziady”.

W prawos³awiu, w Dzieñ Zaduszny przynosi siê do cerkwi jedzenie, zwane koliwo i ustawia na specjalnym stoliku,

Dziady na Zaduszkach

kim mówiono na ten chleb po prostu za duszki. Pieczono go po jednym za ka¿de go zmar³ego z domu. Jeœli by³o to zmar³e dziecko, to pieczono wiêcej takich chleb ków, bo dziecina nie zd¹¿y³a siê na tym œwiecie jeszcze najeœæ. Na Pokuciu, w rocznicê zgonu rodziców odprawiano pominki, na które wypiekano szeœæ ko³a czy lub knyszy. Po poœwiêceniu ich w ko œciele zjadano je na obiad zaduszny. W £owiczu na ten dzieñ pieczono pod³u¿ ne bu³ki zwane chlebem umar³ych. Przed upieczeniem nacinano na nich du¿y znak krzy¿a. Taki chleb œwiêcono w koœciele i dzielono na tyle kromek, ilu by³o zmar ³ych w rodzinie. Chleb umar³ych rozdawa no tak¿e ¿ebrakom prosz¹c ich o modlitwê.

tak jak w katolickich koœcio³ach koszycz ki na Wielkanoc. Nad koliwem, które jest gotowan¹ kasz¹ z miodem odmawia siê panichidy, czyli litaniê za zmar³ych, a na stêpnie jedzenie zanosi siê na cmentarz, gdzie jest zjadane na grobie rodzinnym. Grobowiec nakrywa siê bia³ym obrusem, a ziemia dooko³a skrapiana jest wódk¹, zapraszaj¹c zmar³ych do uczty. Dooko³a grobu ustawiane s¹ ³awki aby by³o na czym siedzieæ. Na grób wystawia siê koli wo, miód, twaróg, bliny gryczane, jajka na twardo, kie³basê i solon¹ s³oninê. Do dziœ ten zwyczaj jest ¿ywy na Bia³orusi tyle, ¿e chleba ju¿ nie piecze siê w domu bo tañszy jest „gra¿dañski”, kupowany w sklepie. Czêœæ tego jedzenia zostawia siê na mogile, a biesiadnicy kontynuuj¹ wie czerzê w domu. Szklanki czy kieliszki po takiej biesiadzie stoj¹ niekiedy na grobie przez ca³y rok, a ich zawartoœæ uzupe³niana jest cukierkami i czekoladkami. Tymcza sem goœciom w domu podawana jest gêsta zupa warzywna na miêsie, a do niej paszte ciki i bu³eczki dro¿d¿owe. Daniem g³ów nym jest pieczeñ wieprzowa lub kotlety schabowe, popijane obficie samogonem.

Jeszcze w XVIII w. szlachta polska w pierwszych dniach listopada organizowa ³a uczty, zwane cha³turami, na które zapra szano nêdzarzy, którzy byli poœrednikami z b³¹kaj¹cymi siê duszami. Cha³tury i stypy urz¹dzano w karczmie, bo koœció³ surowo zakazywa³ jedzenia na cmentarzach. Do dziœ tradycja zapraszania na stypê po pogrzebie kogoœ bliskiego wywodzi siê z pogañskiego jeszcze kultu zmar³ych. W szlacheckich do mach w tym czasie pieczono po trzy chleby za ka¿d¹ duszê. Po mszy zaduszkowej dwa z nich oddawano ubogim, a trzeci zabierano do karczmy, gdzie wyprawiano stypê. Przy chodzili tam tak¿e ch³opi, na których czeka³ zestaw: kieliszek wódki, œledŸ i chleb pszen ny albo piwo, herbata i pieczywo. Kiedy umar³ bogaty gospodarz stypa czêsto przy pomina³a wesele. Bito m³odego wo³u, wie przki, pieczono du¿o chleba i nadziewanych pierogów. Wódka i piwo la³o siê strumienia mi, ale obowi¹zywa³ zakaz stukania siê kie

liszkami, ¿eby „nie obudziæ duchów”. Sty pa (nazywana te¿ modnym ostatnio s³o wem konsolacja) mia³a charakter smutny i radosny w tym samym czasie. Zakazane by³y lamentacje, aby do sto³u nie przywo ³ywaæ duszy zmar³ego.

O ile wo³owinê jedzono dla smaku to wieprzowina mia³a g³êbokie magiczne znaczenie w kontakcie pomiêdzy tymi co ¿yj¹ a tymi co ju¿ odeszli. To z tego po wodu w ¿elaznym zestawie wystawnego obiadu jest dziœ kotlet schabowy, który podobnie jak choinka na Bo¿e Narodzenie trafi³ do Polski z Niemiec.

Chleb w obrzêdach zadusznych mia³ ogromne znaczenie. By³ pokarmem ofiar nym, który spo¿ywano ze zmar³ymi. To przez niego prowadzono rozmowy z du szami karmi¹c nim poœredników: dzia dów, ¿ebraków i kaleki. Chleb pieczony na Zaduszki mia³ mieæ tak¿e w³aœciwoœci lecznicze i u¿ywano go w celach magicz nych. Zdarza³o siê, ¿e nie¿yj¹cych by³o tak wielu, ¿e pod koœcio³y i cmentarze za je¿d¿a³y w Zaduszki ca³e furmanki po brzegi wype³nione œwie¿ym chlebem. Chleb dostawa³ ka¿dy, kto modli³ siê pod koœcio³em czy murem cmentarnym. W oko licach Krasnegostawu, wypiekano tego dnia specjalne chlebki zwane powa³kami. Powa³ki to w³aœciwie rodzaj knyszy, czyli pieczonych pierogów z twarogowym na dzieniem. Ciasto robi siê z m¹ki, ugoto wanych poprzedniego dnia ziemniaków, jajek i dro¿d¿y. Po wyroœniêciu i upiecze niu, powa³ki polewa siê sma¿onym bocz kiem. W rejonie P³oñska taki chlebek na zywano peretyczkami, a u mnie, w kielec

Chleb, twaróg i piwo to pokarmy, któ rych nie ma w przyrodzie i dlatego uwa¿a no, ¿e s¹ one najbardziej odpowiednie na ucztê z duchami zmar³ych. Dusze szcze gólnie upodoba³y sobie alkohol i st¹d tra dycja polewania grobów i picia tam piwa, miodu, a póŸniej wódki. Niech nikogo ta ki obyczaj nie razi, bo posiadaj¹ go wszyst kie europejskie kultury. W polskiej trady cji w ten dzieñ nad grobem rozlewano dla ka¿dego po trzy kieliszki wódki (trzy jest tu liczb¹ magiczn¹), a tym co zosta³o, skrapiano grób. Dusze lubi¹ sobie tak¿e dobrze podjeœæ i zabierano dla nich na cmentarz misy kaszy z miêsem, jajka na twardo i s³odkie ciastka. Przynoszono tak ¿e gêste i zawiesiste zupy, robione na pra ¿onym zbo¿u. Polewki na œmietanie, wy wary miêsne z kaszami, krupniki z grzy bami i bezmiêsne bryje. Pieczono podp³o myki, a w glinianych misach pra¿ona pra¿mo czyli chrupki zbo¿owe.

Na Kresach robiono ¿ury ze skwaszonej m¹ki ¿ytniej i kisiele z owsianej. Wszê dzie podawano tak¿e pierogi. Mimo, ¿e pierogi nale¿¹ do œcis³ej elity potraw kuchni polskiej to oferta naszych piero gów jest uboga w porównaniu ze Wscho dem. Polskie pierogi robione s¹ z przaœne go ciasta i nadziewane s¹ postnym lub miêsnym farszem. Jednak im dalej na wschód, to rodzajów ciast z których siê je robi jest znacznie wiêcej. S¹ wareniki z Da lekiego Wschodu, syberyjskie pielmieni, ko³duny, ko³acze i nawet kulebiak jest ro dzajem nadzianego warzywami pieroga.

Czêsto nie zastanawiamy siê nad tym jaki jest sens tradycji, w której uczestni czymy. Dlaczego raz do roku chodzimy na cmentarz, k³adziemy na grobach kwia ty i zapalamy znicze? Dlaczego ten maso wy rytua³ koñczy siê rodzinnym spotka niem z obfit¹ i wystawn¹ kolacj¹? Bo na dal jesteœmy czêœci¹ pradawnej tradycji kultu zmar³ych, gdy do sto³u z ¿ywymi przychodz¹ dusze zmar³ych i trzeba daæ im siê ogrzaæ i godnie ugoœciæ a potem pozwoliæ im wróciæ do swojego œwiata.

15www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022
sto³u Adam Ma³osolny
Uczta na grobie Dziady w prawos³awiu
Powa³ki z serem Pra¿mo Bu³eczki zaduszne

Jestem na „Bo¿ej karuzeli”

Œwiatowy Dzieñ Misyjny w Koœciele Katolickim by³ obchodzony w niedzielê 23 paŸdziernika. W tym dniu parafia Œw. Sta nis³awa Biskupa i Mêczennika na Manhat tanie, goœci³a ksiêdza Micha³a Ulaskiego, pos³uguj¹cego obecnie na Alasce.

Oto rozmowa z misjonarzem.

Kim jest cz³owiek, który zdecydowa³ siê opuœciæ rodzinn¹ diecezjê i wyru szyæ w nieznane, na misje?

Pochodzê z Radomia gdzie siê urodzi ³em i wychowa³em. Od zawsze lubi³em podró¿owaæ. Na lekcjach geografii robi ³em to „palcem po mapie”. Nie s¹dzi³em ¿e Bóg powo³a mnie abym g³osi³ „Dobr¹ Nowinê” na koñcu œwiata.

Dopiero w wieku 19 lat zacz¹³em przy godê z Bogiem „na serio”. Pamiêtam, ¿e w Wielki Pi¹tek, w moim sercu pojawi³o siê pytanie „a jeœli to prawda, ¿e Jezus rzeczywiœcie za mnie umar³?” Od tamtego czasu jestem na „Bo¿ej karuzeli”, która zaprowadzi³a mnie a¿ na Alaskê.

Kiedy zrodzi³o siê pragnienie wyjaz du na misje?

Moje powo³anie misyjne pojawi³o siê i rozwija³o równolegle z powo³aniem do kap³añstwa. Kiedy us³ysza³em w sercu g³os „pójdŸ za mn¹”, to jednoczeœnie my œla³em o terenach misyjnych, gdzie braku je kap³anów. Powodem tych myœli o mi sjach mog³y byæ liczne spotkania z misjo narzami, którzy przyje¿d¿ali na urlopy i ciekawie opowiadali o ludziach i miej scach swojej pos³ugi. Jednak wszystkie te miejsca mia³y dla mnie jeden ogromny minus – klimat! Bardzo nie lubiê upa³ów, dlatego wtedy myœli o misjach zostawia ³em gdzieœ z ty³u g³owy. Jednak wszystko zmieni³o siê w 2016 roku, kiedy Polskê odwiedzi³ biskup Chad William Zieliñski z Alaski. Opowiada³ o ma³ej liczbie kap³a nów, wyzwaniach, trudnoœciach i o d³ugiej zimie. Wtedy g³os w sercu powiedzia³: Misje to nie tylko Afryka i tropikalny kli mat, ale to te¿ Alaska i zima! Od tamtego momentu zacz¹³em interesowaæ siê Ala sk¹ i diecezj¹ Fairbanks. Myœli o wyjeŸ dzie by³y coraz silniejsze, dlatego zdecy dowa³em siê poprosiæ mojego biskupa o pozwolenie na taki wyjazd.

Jak wygl¹da³ proces przygotowania do wyjazdu na Alaskê?

Zosta³em skierowany do Centrum For macji Misyjnej w Warszawie, gdzie przez dziewiêæ miesiêcy przygotowywa³em siê do pos³ugi na misjach. Pobyt w Centrum Formacji Misyjnej by³ piêknym doœwiad czeniem – to czas poznawania misji od strony teorii, szlifowania jêzyka obcego i budowania wspólnoty. Niestety, to wszyst ko zbieg³o siê z czasem pandemii. Mia³em trudnoœci z otrzymaniem wizy, wiêc data mojego wyjazdu by³a d³ugo nieznana. Wreszcie wszystko siê uda³o i przylecia ³em na Alaskê tu¿ przed Bo¿ym Narodze niem w grudniu 2021 roku.

Czy od razu zosta³ ksi¹dz wrzucony na g³êbok¹ wodê?

Biskup Chad Zieliñski ma dobr¹ prak tykê dla nowo przyby³ych ksiê¿y – pierw sze szeœæ miesiêcy to okres poznawania diecezji i uczenia siê „nowej rzeczywisto œci”. Zanim zosta³ biskupem, ks. Zielinski by³ kapelanem w United States Armed Forces i przebywa³ przez wiele lat na ró¿ nych misjach wojskowych. Jego doœwiad czenie wojskowe bardzo siê przydaje, po niewa¿ pos³uga na Alasce to jak prawdzi wy front walki o przetrwanie – z Pismem Œwiêtym i ró¿añcem w rêku.

Do której diecezji ksi¹dz trafi³?

Do Diecezji Fairbanks. Jest to ogromny teren (trzykrotnie wiêkszy od Polski), a ma tylko 165 tys. mieszkañców, z czego zaledwie 12 tys. to katolicy. W sumie jest 46 parafii, a tylko do oœmiu prowadz¹ drogi. Do reszty mo¿na dotrzeæ tylko sa molotem, skuterem œnie¿nym lub ³odzi¹. Ka¿da parafia to inni ludzie i inne wyzwa nia. Na zachodzie Alaski na wybrze¿u mieszkaj¹ Eskimosi, w centrum – India nie, potomkowie Atabasków, a stolicê diecezji Fairbanks zamieszkuj¹ Ameryka nie. Obecnie pos³uguje tutaj 18 kap³anów i wiêkszoœæ ma pod opiek¹ dwie lub trzy parafie. W ka¿dej staramy siê byæ po dwa tygodnie, ale mróz trwaj¹cy dziewiêæ mie siêcy czêsto komplikuje plany.

Alaska kojarzy nam siê z zim¹ i rybami. Jak wygl¹da ten zak¹tek œwiata z perspektywy misjonarza z Polski?

Jestem pos³any by byæ i modliæ siê z ty mi którzy tam mieszkaj¹. Wyzwaniem s¹ ogromne odleg³oœci miêdzy parafiami. W zimie g³ównym œrodkiem komunikacji jest skuter œnie¿ny, a w krótkim okresie letnim – ³odzie, poniewa¿ wszystkie wio ski znajduj¹ siê nad rzekami. Silne opady œniegu lub wiatr nie pozwalaj¹ na bez pieczne przemieszczanie siê do poszcze gólnych parafii, dlatego czêsto trzeba zmieniaæ plany dotycz¹ce podró¿y. Trud no jest siê z tym pogodziæ, ¿e nie mogê byæ tak czêsto z parafianami czekaj¹cymi na kap³ana.

Jak wygl¹da ¿ycie codzienne miesz kañców?

¯ycie w wioskach nie jest ³atwe, mimo ¿e ¿ywnoœæ jest tam ³atwiej dostêpna ni¿ w mieœcie, jednak nie jest to wystarczaj¹ ce. S¹ dwa sposoby na zdobycie po¿ywie nia. Mo¿na je zdobyæ samodzielnie, polu j¹c lub ³owi¹c, albo pójœæ do sklepu i li czyæ na to, ¿e dziœ samoloty przylecia³y i przywioz³y coœ do jedzenia. Starsi roda cy dobrze to zrozumiej¹, bo pamiêtaj¹ pu ste pó³ki w sklepach w Polsce. Jeœli w sklepach coœ siê pojawia, to ceny s¹ tak wysokie, ¿e dwa razy trzeba siê zastano wiæ, zanim siê to kupi. Ze wzglêdu na brak dróg i klimat prawie wszystko jest

transportowane samolotami, które przy wo¿¹ jedzenie, pocztê, leki, itd. Tylko w okresie letnim przyp³ywaj¹ barki, przy wo¿¹c paliwo, materia³y budowlane i to wary o du¿ych gabarytach. Jeœli wiosko wa elektrownia produkuje pr¹d, to jest œwiat³o i lodówka pracuje. Jeœli jest awa ria, to ka¿dy liczy na szybkie jej usuniê cie, tzn. dzieñ lub dwa przy dobrej pogo dzie, bo ktoœ musi przylecieæ i zaj¹æ siê napraw¹. Rzeki s¹ Ÿród³em wody pitnej. Jeœli jest pr¹d, to woda jest pobierana i uzdatniana do picia. Jeœli jest awaria, to zostaje œnieg, który mo¿na rozpuœciæ. W wioskach oczywiœcie jest Internet, prze cie¿ ¿yjemy w XXI wieku. Jednak jest on tak s³abej jakoœci i prêdkoœci, ¿e czasem trudno sprawdziæ pocztê mailow¹. Wszy scy czekaj¹ na wiosnê, która przynosi ko lejne wyzwania. Podtopienia i komary to charakterystyczne zwiastuny koñca zimy.

Czy wiadomo kiedy pierwszy raz Ewangelia dotar³a do mieszkañców Alaski?

Ludzie w wioskach zostali zewangeli zowani przez jezuitów, którzy przybyli tu

taj na prze³omie XIX i XX wieku. Raptem sto lat ewangelizacji to dopiero pocz¹tek zakorzeniania siê Dobrej Nowiny na Ala sce. Wczeœniej jezuici prowadzili szko³y przyparafialne, co pomaga³o przekazywaæ wiarê. Gdy jednak w latach 90. XX w. rz¹d amerykañski zacz¹³ budowaæ w wio skach szko³y, Koœció³ straci³ mo¿liwoœæ ewangelizacji przez edukacjê. Osoby wie rz¹ce niestety nie przekaza³y wiary m³o demu pokoleniu. Cywilizacja Zachodu dociera powoli na Alaskê, przynosz¹c wiele udogodnieñ w ¿yciu codziennym, ale zarazem wiele rzeczy, które utrudniaj¹ duszpasterstwo. M³ody cz³owiek z telefo nem w rêku to czêsty widok nie tylko w Polsce, ale równie¿ tutaj.

Czego ksi¹dz siê uczy na misjach?

To ogromne wyzwanie g³oszenie Jezusa na Alasce. Trudnoœci zwi¹zane z klima tem w po³¹czeniu z trudnoœciami duszpa sterskimi pokazuj¹, ¿e tylko ³aska Bo¿a mo¿e to wszystko pokonaæ. Dla mnie po s³uga na Alasce to czas nieustannych re kolekcji i nauka pok³adania ufnoœci w Bo ¿¹ Opatrznoœæ. Codziennie odczuwam opiekê Matki Bo¿ej, której zawierzy³em swoje ¿ycie i pos³ugê. Najwa¿niejsze to byæ z tymi ludŸmi i przekazywaæ im Do br¹ Nowinê swoim ¿yciem. Robiæ, co mo¿liwe po ludzku, a Bóg dope³ni wszyst kiego. Misje na Alasce ucz¹ mnie pokory i cierpliwoœci.

Od kilku miesiêcy prowadzi ksi¹dz na YouTube blog pt. „Fr. Ulaski z Alaski”. Jakie przes³anie adresuje ksi¹dz do odbiorców tego kana³u?

Kana³ powsta³ by opowiedzieæ o moim ¿yciu codziennym jako misjonarza. Na Alasce trudno jest cokolwiek zaplanowaæ, silny wiatr, mróz, deszcz, œnieg szybko weryfikuj¹ plany. Ca³kowicie trzeba za ufaæ Bogu, dlatego chcê siê dzieliæ do œwiadczeniem dzia³ania w mojej misyjnej pos³udze.

Dziêkujê za rozmowê.

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com16
FOTO. ARCHIWUM PRYWATNE KS. MICHA³A ULASKIEGO
Ks Micha³ Ulaski na Alasce

El¿bieta Baumgartner radzi

Czy stracisz emeryturê, gdy wrócisz do Polski?

El¿bieta Baumgartner

Oto pytanie pana Paw³a: Mam 40 lat i obywatelstwo amerykañ skie. Przepracowa³em w Stanach legalnie ponad dziesiêæ lat i planujê przenieœæ siê do Polski w przysz³ym roku. Chcê tam pracowaæ i mieszkaæ na sta³e. Czy prze prowadzka spowoduje utratê moich œwiadczeñ Social Security, gdy osi¹gnê wiek emerytalny? Czy bêdê musia³ przyje chaæ do Stanów, by z³o¿yæ wniosek?

Kiedy emerytura od Wujka Sama Wielu emigrantów wraca do Polski w œrednim wieku i tam kontynuuje karierê zawodow¹. W przysz³oœci mo¿e im siê nale ¿eæ jakaœ emerytura amerykañska i polska. Oto pokrótce warunki, jakie Polak, który pracowa³ w Stanach musi spe³niæ, ¿eby otrzymaæ emeryturê Social Security.

W tym celu nale¿y:

➦ mieæ zaliczone co najmniej szeœæ kwar ta³ów pracy w Stanach oraz co naj mniej 40 kwarta³ów pracy ³¹cznie w Stanach i w Polsce;

➦ p³aciæ podatki dochodowe i sk³adki So cial Security od wynagrodzenia na le galny numer Social Security. Praca na numer podatnika (ITIN) siê nie liczy;

➦ osi¹gn¹æ wiek emerytalny; wczesny wiek wynosi 62 lat, kiedy mo¿na dostaæ pomniejszone œwiadczenia, a pe³ny wiek dla urodzonych po 1954 roku pod wy¿szany jest stopniowo z 66 do 67 lat. Warunkiem uzyskania emerytury So cial Security nie jest natomiast przepraco wanie w Stanach 40 kwarta³ów, mieszka nie w USA, ani posiadanie legalnego sta tusu imigracyjnego. Przepisy diametralnie zmieni³y siê od wejœcia w ¿ycie polsko amerykañskiej umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym.

Przynajmniej 6 kwarta³ów

W przesz³oœci traci³o siê ca³kowicie uprawnienia do œwiadczeñ Social Securi ty, je¿eli nie mia³o siê przepracowanych w Stanach 40 kwarta³ów. Ale to zmieni³o siê od 1 marca 2009 roku.

Je¿eli ktoœ nie dopracowa³ w Stanach do 40 kwarta³ów (ale ma szeœæ albo wiê cej), to po osi¹gniêciu amerykañskiego wieku emerytalnego mo¿e otrzymaæ czê œciow¹ emeryturê Social Security przez po³¹czenie amerykañskich okresów ubez pieczeniowych z polskimi. £¹czenie eme rytur wyjaœniam w ksi¹¿ce pt. „Emerytura polska i amerykañska ich ³¹czenie i skutki Umowy o zabezpieczeniu spo³ecznym”.

Tak wiêc osoby, które kiedyœ by³y na sak sach w USA, pracowa³y i p³aci³y sk³adki na dobry numer SSN, mog¹ ubiegaæ siê o pa rê groszy emerytury, nawet je¿eli ich ame rykañski status imigracyjny dawno wygas³.

Ile emerytury dostaniesz?

Powiedzmy, na wyci¹gu Social Securi ty widzisz, ¿e za 15 lat, w pe³nym wieku emerytalnym, dostaniesz pó³tora tysi¹ca dolarów emerytury. Uwa¿asz, ¿e masz to

jak w banku, pakujesz walizki i wracasz do Polski z poczuciem dobrze spe³nione go obowi¹zku. Czy to prawda, ¿e za 15 lat otrzymywaæ bêdziesz 1,500 dol. miesiêcz nie? Z ca³¹ pewnoœci¹ nie. Oto dlaczego. Administracja Social Security oblicza pro gnozowane œwiadczenia zak³adaj¹c, ¿e do przejœcia na spoczynek bêdziesz zarabia³ co najmniej tyle, co w ostatnim roku. Je ¿eli wrócisz do Polski i zarobkowaæ w Stanach ju¿ nie bêdziesz, emerytura bê dzie o wiele ni¿sza.

A¿eby obliczyæ wysokoœæ przysz³ej emerytury, pos³u¿ siê kalkulatorem Social Security: ➦ www.ssa.gov/oact/anypia/index.html

Ponadto pamiêtaj, ¿e wczeœniejsza emerytura jest permanentnie pomniejsza na osobom, które zaczê³y j¹ pobieraæ przed osi¹gniêciem pe³nego wieku emery talnego (do 25 – 30 proc. dla 62-latków w zale¿noœci od roku urodzenia).

Podatki w Stanach Podatki amerykañskie po powrocie do Polski na emeryturê pozostan¹ takie same, jak przed wyjazdem, bowiem obywatele i stali rezydenci na zawsze pozostaj¹ ame rykañskimi podatnikami i maj¹ obowi¹ zek deklarowaæ przychody z ca³ego œwia ta. Ale kwota wolna od podatków (stan dard deduction) jest w Stanach znaczna, a ponadto œwiadczenia Social Security nie podlegaj¹ opodatkowaniu dla niewiele za rabiaj¹cych. Je¿eli przed wyjazdem twoje podatki wynosi³y zero i nie musia³eœ s³aæ podatkowego zeznania, to wyjazd do Pol ski tego nie zmienia.

Przepisy dotycz¹ce osób bez legalnego statusu (cudzoziemców) s¹ inne. Po opusz czeniu Stanów staj¹ siê oni podatkowymi nierezydentami i œwiadczenia Social Se curity wyp³acane im w Polsce bêd¹ po mniejszone o 25.5 proc. (non resident tax). Dodam tylko, ¿e osoby bez papierów do stan¹ emeryturê tylko wtedy, gdy praco wa³y na dobry numer Social Security wy dany przed 2004 rokiem. Wiêcej przeczy tasz w ksi¹¿ce Ubezpieczenie Spo³eczne Social Security.

Windfall Elimination Provision

Je¿eli dostajesz jednoczeœnie emeryturê albo rentê inwalidzk¹ Social Security i ZUS (albo KRUS), to amerykañska eme rytura zostanie ci pomniejszona z powodu przepisu, który nazywa siê Windfall Elimi nation Provision (WEP). WEP nie dotyczy emerytur proporcjonalnych (totalized), czyli tych obliczanych na podstawie ame rykañskich i polskich ³¹czonych lat pracy, ani rent rodzinnych. Nie dotyczy te¿ osób, które przepracowa³y w Stanach 30 lat ma j¹c tzw. „znacz¹ce zarobki”.

WEP obni¿a nam emeryturê czy rentê disability niezale¿nie od tego, gdzie mieszkamy: w Stanach czy w Polsce.

Podatki w Polsce

Przepisy podatkowe zmieni³y siê od 1 stycznia 2022 roku. Od emerytury Social Security skierowanej na konto w polskim banku, bank potr¹ci 9 proc. na Narodowy Fundusz Zdrowia osobom mieszkaj¹cym w Polsce, oraz 12 proc. od nadwy¿ki ponad kwotê woln¹ od podatków, która obecnie wynosi 2,500 z³ miesiêcznie (30,000 z³ rocznie). Je¿eli natomiast zostawisz ame rykañsk¹ emeryturê Social Security wy p³acan¹ na twoje konto w banku amery kañskim, to polskie przepisy nakazuj¹ ci s³aæ podatkowe zaliczki, ale nie 9-procen tow¹ sk³adkê na Narodowy Fundusz Zdrowia. Zobaczymy, kiedy ta luka praw na zostanie zamkniêta.

Gdy wejdzie w ¿ycie nowa umowa po datkowa miêdzy Polsk¹, a Stanami, ame rykañskie œwiadczenia Social Security nie bêd¹ opodatkowane w Polsce, ale sk³adka ubezpieczeniowa pozostanie.

Pobieranie renty czy emerytury amery kañskiej nie powoduje pomniejszenia ren ty czy emerytury polskiej, ale pozbawi ciê ewentualnego zasi³ku chorobowego. Jak widaæ, przepisy s¹ dosyæ skomplikowane. Wyjaœniam je dok³adnie w ksi¹¿ce pt. Emerytura reemigranta w Polsce.

Praca w Polsce albo emerytura

Dla mê¿czyzn amerykañski wiek eme rytalny (62 lata) jest ni¿szy od polskiego (65 lat). Gdybyœ zdecydowa³ siê na eme ryturê amerykañsk¹ i kontynuacjê pracy w Polsce, by³by to b³¹d, bo wyp³ata Social Security zostanie ci wstrzymana, je¿eli pracowaæ bêdziesz za granic¹ (w twoim przypadku w Polsce) ponad 45 godzin w miesi¹cu. Prawdê mówi¹c, je¿eli przy znasz siê, ¿e planujesz w Polsce praco waæ, to wyp³ata emerytury Social Security zostanie ci odmówiona.

Masz

nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradników, m.in.

„Ubezpieczenie spo³eczne Social Security”, „Amerykañskie emerytury”, „Emerytura reemigranta w Polsce”, „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” i wielu innych. S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy

Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492

www.PoradnikSukces.com poczta@poradniksukces.com

Nasuwa siê pytanie, sk¹d Administra cja Social Security bêdzie wiedzieæ o two im zatrudnieniu? Od ciebie. Raz albo dwa razy w roku SSA przesy³a kwestionariusz, na który masz obowi¹zek odpowiedzieæ. Nie zrobisz tego, to œwiadczenia zostan¹ ci wstrzymane. Na temat Foreign Work Test mo¿esz przeczytaæ wiêcej w broszu rze pt. Your Payments While You Are Out side the United States ➦ ssa.gov/pubs/EN 05-10137.pdf

Czy trzeba przyjechaæ do Stanów po emeryturê?

Pan Pawe³ pyta, czy w przysz³oœci bê dzie musia³ wróciæ do USA, ¿eby z³o¿yæ wniosek o œwiadczenia Social Security. Nie, mo¿na to zrobiæ w Biurze Œwiadczeñ Federalnych przy amerykañskim konsula cie albo w ambasadzie. Na witrynie inter netowej konsulatu mo¿na znaleŸæ wszel kie pomocne informacje.

Wracasz do Polski?

El¿biety Baumgartner”

„Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów.

„Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA.

„Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej.

Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski).

Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê.

Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492.

Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê.

Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie: www.PoradnikSukces.com

17www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022
tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki

Acupuncture

Shungui Cui, L.Ac, OMD,

Tel. 718-349-2423

11354

Poniedzia³ek, œroda

tel. (718) 359-0956 1839 Stillwell Ave. (off 24th. Ave.), Brooklyn, NY 11223

12:00 - 6:00

czwartek i sobota: 12:00-6:00 PM, w niedziele 12:00 - 3:00 pm (718) 266-1018 www.drshuiguicui.com

KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com18 Zapraszamy do s³uchania Radio RAMP na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00 Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jor ku, a tak¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno Wschod nim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej stro ny internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.
and Chinese Herbal Center Dr
Ph.D – jeden z najbardziej znanych specjalistów w dziedzinie tradycyjnych chiñskich metod leczenia. Autor 6 ksi¹¿ek. Praktykuje od 47 lat. Pracowa³ we W³oszech, Kuwejcie, w Chinach. Pomaga nawet wtedy, gdy zawodz¹ inni. ● katar sienny ● bóle pleców ● rwê kulszow¹ ● ● zapalenie cewki moczowej ● bezp³odnoœæ ● parali¿ ● artretyzm ● zespó³ przewlek³ego zmêczenia ● na³ogi ● objawy menopauzy ● alergie ● zapalenie prostaty ● rekonwalescencja po chorobach nowotworowych z zastosowaniem chiñskiego zio³olecznictwa itp. Do akupunktury u¿ywane s¹ wy³¹cznie ig³y jednorazowego u¿ytku 144-48 Roosevelt Ave. #MD-A, Flushing NY
i pi¹tek:
PM;
Wtorek,
Anna-Pol Travel 821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222
WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM Zamów og³oszenie drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów 289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042 W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy. Fortunato Brothers MICHA£ PANKOWSKI TAX & CONSULTING EXPERT ✓ Rejestracja biznesu i licencje ✓ Konsultacje ✓ Bezpodatkowa zamiana domów ✓ #SS - korekty danych ✓ Ksiêgowoœæ ✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych Us³ugi w zakresie: Email: Info@mpankowski.com 96 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412 ● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW ● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE ● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS ● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY ● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION ● INSPEKCJE SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152 tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu ✓ Rozliczenia podatków indywidualnych i biznesowych (jeden w³aœciciel, partnerstwo, korporacja), ✓ Pe³n¹ ksiêgowoœæ ✓ Rejestracjê i rozwi¹zywanie biznesów 110 Norman Ave, Brooklyn, NY 11222 718-383-0043 lub 917-833-6508

(nie tylko) florydzkiego ¿ycia

, œwiêto radosnego oczekiwania

wielka nagroda, której ¿arliwie pragn¹³, aby móc wróciæ do Japonii i jeszcze raz oœwiad czyæ siê, tym razem dysponuj¹c zabezpie czeniem materialnym, o rêkê wybranej.

Patrzy³am przez ramiê ma³ego ch³op ca, mo¿e dziesiêcioletniego. Na prostok¹t nej karteczce w jasnoniebieskim kolorze powoli pisa³:

„Najukochañsza Babciu, Bardzo Ciê nam wszystkim brakuje. Chcê ¿ebyœ wiedzia³a, ¿e nigdy o Tobie nie zapomnimy. Kochamy Ciê i bêdziemy kochaæ zawsze. Proszê Ciê, dbaj o siebie tam gdzie teraz jesteœ!”

Ch³opczyk poda³ kartkê mamie. Prze czyta³a, uœmiechnê³a siê.

Teraz z³ó¿ swoje tanzaku i wrzuæ do urny na stole – wskaza³a palcem na przeŸroczy ste naczynie wype³nione zapisanymi skrawkami papieru.

Tanzaku przyczepia siê albo wk³ada do lampionów umieszczonych na podstawie w kszta³cie ³ódki. Ca³oœæ sporz¹dzana jest rêcznie z papieru, s³omy i drewna. Wie czorem latarenki zostan¹ spuszczone na wodê. Flotylla migoc¹cych œwiate³ek od dalaj¹cych siê powoli od brzegu. To ko niec œwiêta, odwiedzin bliskich z daleka, ze œwiata, którego nie znamy, tamtej stro ny. Kilka dni wczeœniej zapraszani byli przez rodziny radoœnie ich oczekuj¹cych.

Teraz odchodz¹. Œwiate³ka wskazuj¹ dro gê. Odprowadzaj¹ tych, którzy na krótko co roku przybywaj¹ ze œwiata zmar³ych.

To japoñskie œwiêto Obon, czcz¹ce zmar³ych w radosnym oczekiwaniu na spotkanie.

Na progach domostw pali siê kadzid³a. Wonne smu¿ki zapachu maj¹ przyci¹gn¹æ, wskazywaæ im drogê. Na domowych o³ta rzach obok s³odkich ry¿owych ciasteczek, poczêstunku zachêcaj¹cego do przybycia, ustawia siê, na cienkich drewnianych nó¿ kach ogórek i bak³a¿an. Symbol konia, który szybko przywiedzie tych co odeszli z ich œwiata do naszego, i wo³u, który ma ich niespiesznie odprowadziæ z powrotem.

Obon obfituje w rytua³y, obrz¹dki. Od wiedza siê groby, porz¹dkuje je, sk³ada s³odkie ofiary, wraca z cmentarza o zmro ku przy zapalonych lampionach, które wskazuj¹ zmar³ym drogê do domu gdzie s¹ oczekiwani. Radoœæ ze spotkania znaj duje ujœcie w tañcach wykonywanych czêsto przy wtórze bêbnów, w rytmie tra dycyjnych Bon Odori. Na wzgórzach pa lone s¹ ogniska, aby zmarli przybywaj¹cy z tamtego œwiata ³atwiej rozpoznali drogê do ¿yj¹cych.

Œwiêto Obon korzenie ma w kulturze buddyjskiej, ale praktycznie pochodzi z dwóch sfer filozofii: buddyjskiej i kon fucjañskiej, które harmonijnie przenikaj¹ siê, przeplataj¹ w wielu dziedzinach, wie lu sytuacjach. W buddyzmie obchodzone jest oko³o polowy lipca lub sierpnia, w za le¿noœci od kalendarza ksiê¿ycowego. Trwa kilka dni i mieœci w sobie wiele tra dycji, rytua³ów nie tylko na czeœæ zmar ³ych. Jednym z jego przejawów jest odda wanie czci starszym, tym, którzy dalej s¹ z nami, których cenimy i kochamy za ich rozs¹dek i wspieranie nas.

Kiedy ma³y ch³opiec wsta³ od stolika, na którym roz³o¿ono kolorowe karteczki tanzaku, dawno napisa³am swoje. Kilka. Do moich bliskich, którzy odeszli, a prze cie¿ ci¹gle s¹ ze mn¹. Robiê to co roku, jeœli w czasie œwiêta Obon jestem na Flo rydzie i mogê przyjechaæ do jednego z moich ulubionych miejsc „zen”, do ja poñskiego parku Morikami

Morikami to kompleks kilku ogrodów scalonych harmonijnie w przestrzeñ po³o ¿on¹ wokó³ wielkiego stawu. Miejsce spo koju od samego „progu”. Od momentu, kiedy spoza zieleni wynurzy siê budynek pokryty ciemnoniebiesk¹ dachówk¹.

To miejsce niezwyk³e, stworzone dziêki wytrwa³oœci jednego cz³owieka, Japoñczy ka, który w maju 1906 roku, w wieku 19 lat przyby³ po d³ugiej podró¿y z Miyazu, miasta w prefekturze Kyoto, na wezwanie swojego krajana, Jo Sakai, wykszta³cone

go w Nowym Jorku. Jego pomys³ stworze nia Yamato, japoñskiej kolonii, rodzaju wspólnoty rolników, przemówi³ do m³o dziutkiego Sukeji Morikami, który póŸniej przyj¹³ w Stanach imiê George.

Sukeji mia³ ma³o do stracenia. Jego ro dzina od zawsze pracowa³a na roli. Ziemi wokó³ Miayzu brakowa³o. A nawet gdyby by³a, nie mia³by za co jej kupiæ. Zdawa³ sobie sprawê, ¿e nie ma szans na prowa dzenie du¿ego, nowoczesnego gospodar stwa, a o tym marzy³.

Do tego nieszczêœliwa mi³oœæ! Zakocha³ siê pouszy i chcia³ siê ¿eniæ. Rodzice wy branki odrzucili oœwiadczyny. Gdyby jednak rodzice zgodzili siê Sukeji nie pop³yn¹³by do Ameryki i nie darowa³by du¿o póŸniej, w 1973 roku, po wielu perypetiach ¿ycio wych w kraju, który przyj¹³ za swój, dwustu akrów ziemi hrabstwu Palm Beach z prze znaczeniem na park w stylu japoñskim.

Tak wiêc to dziêki niespe³nionej mi³oœci korzystamy po dziœ dzieñ z piêknego miej sca w Delray Beach, upamiêtniaj¹cego tro chê Japonii na po³udniowej Florydzie.

Aby dostaæ siê do Ameryki Sukeji za d³u¿y³ siê na niewyobra¿aln¹ sumê 150 dolarów. Po wielomiesiêcznej podró¿y dotar³ do okolic obecnego Boca Raton, gdzie do³¹czy³ do innych Japoñczyków tworz¹cych koloniê Yamato. Wiedzia³, ¿e sp³acaæ d³ug prac¹ na roli przyjdzie mu przez trzy lata. Niemniej potem czeka³a go

Umowa przewidywa³a, ¿e otrzyma 500 dolarów i kawa³ek ziemi pod uprawê, któ ry, jeœli zechce, bêdzie móg³ sprzedaæ. To go urz¹dza³o. Nie chcia³ zasiedzieæ siê w Stanach. Jego kilkuletni pobyt s³u¿yæ mia³ œciœle okreœlonemu celowi – zdoby ciu pieniêdzy.

Czy jednak w ¿yciu rzeczy dziej¹ siê za wsze tak, jak je sobie planujemy?

Sponsor Sukeji umar³ nagle i ca³y sprytnie obmyœlony przez m³odego cz³o wieka plan spali³ na panewce. Mia³ d³ug. Nie mia³ pieniêdzy ani ziemi. Jedynym wyjœciem by³o pozostanie wœród japoñ skich rodzin tworz¹cych wspólnotê Yama to. Tak te¿ uczyni³. Mo¿e uwa¿a³, ¿e los tak zrz¹dzi³. Podporz¹dkowa³ siê. Dora bia³ siê powoli. Potem straci³ wszystko. I znowu stopniowo stan¹³ na nogi. Po la tach jego maj¹tek oceniany by³ na setki tysiêcy dolarów. W³aœciwie to œwietny przyk³ad sukcesu emigranta, który przy by³ do USA bez grosza i osi¹gn¹³ wszyst ko dziêki ciê¿kiej pracy. American dream! George Morikami nie wpad³ w pu³apkê powierzchownej konsumpcji. Mieszka³ w skromnym domku. Pracowa³. Pieni¹dze inwestowa³ w to, co uwa¿a³ za najcenniej sze, w ziemiê. Do Japonii nigdy nie wró ci³. Nigdy te¿ siê nie o¿eni³.

Umar³ w wieku 89 lat w Delray Beach. Trzy lata wczeœniej by³ g³ównym bohate rem ceremonii inauguracji japoñskiego parku na ziemi, któr¹ darowa³ hrabstwu Palm Beach. Przekonanie w³adz zajê³o mu dziesiêæ lat, ale dopi¹³ swego. Park nosi teraz jego imiê i jest wraz z wybudo wanym póŸniej muzeum oœrodkiem ja poñskiej kultury na po³udniowej Flory dzie. Przechowuje te¿ pamiêæ m³odych farmerów, którzy na pocz¹tku XX wieku za³o¿yli w pobliskim Boca Raton japoñ sk¹ koloniê – Yamato

Co roku w czasie œwiêta Obon wznoszo ny jest o³tarzyk dla George’a Morikami, hoj nego darczyñcy i za³o¿yciela parku. Na stole fotografia, s³odkie ry¿owe ciasteczka. Stoi te¿ oparty na zapa³czanych nogach ogórek i bak³a¿an. Jak ka¿e japoñska tradycja.

Przed budynkiem ustawiane s¹ bêbny. Od ma³ego do ogromnego. Za chwilê po dejd¹ do nich artyœci, z których znakomita wiêkszoœæ to nie Japoñczycy, a raczej wielbiciele kultury kraju, z którego po chodzi³ George Morikami.

Dr¿¹cy dŸwiêk shakuchachi, japoñskiego fletu czêsto u¿ywanego przy buddyjskiej medytacji, nadejdzie ogarniaj¹cymi falami. Rytm bêbnów obejmie wszystko wokó³, wch³onie realny œwiat, przeniesie mnie gdzieœ ponad park, staw… Nie wzbudzi nie pokoju. Raczej wprowadzi w rodzaj spokoj nej, radosnej energii, która wype³ni mnie, pozwoli odczytaæ rymy tej swoistej poezji.

Pomyœlê wtedy, uœmiechaj¹c siê, o dro gich mi osobach, do których zaadresowa ³am karteczki tanzaku. O migotliwych lampionach na parkowym stawie, które unios¹ je po zmierzchu w dal. Pomyœlê te¿ o m³odziutkim mê¿czyŸnie, który przyby³ do Ameryki nie zamierzaj¹c pozostaæ, i po dziesi¹tkach lat prze¿ytych na florydzkiej ziemi pozostawi³ na niej na zawsze œlad swojego rodzinnego kraju i jego kultury.

Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com

19www.kurierplus.com KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022
❍ Z
Obon
Bêbny Taiko Urna tanzaku
Domowy o³tarz
KURIER PLUS 29 PAÌDZIERNIKA 2022 www.kurierplus.com20

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.