Kurier Plus - e-wydanie 18 lutego 2023

Page 1

KURIER

POLISH WEEKLY MAGAZINE

NUMER 1484 (1784) ROK ZA£O¯ENIA 1987 TYGODNIK 18 LUTEGO 2023

Tomasz Bagnowski

PE£NE WYDANIE KURIERA W INTERNECIE: WWW.KURIERPLUS.COM

➭ Powa¿ne obra¿enia spowodowane wypadkami... – str. 5

➭ Lady Awantura – str. 8

➭ Konie szlachetne – str. 12

➭ Niezwyk³e ¿ycie homarów – str. 15

➭ Piêæ bolesnych b³êdów finansowych – str. 17

➭ Bia³o-czerwone Lake Placid – str. 20

Pierwsza sprawa, która warto odnotowaæ, to absolutny brak efektu zachodnich sankcji gospodarczych. Nie spowodowa³y one wiêkszych trudnoœci w Rosji, a jeœli w ogóle maj¹ jakikolwiek efekt, to na razie jest on ma³o zauwa¿alny. To siê raczej w najbli¿szym czasie nie zmieni, a jeœli ju¿ to na gorsze, bo Rosja dziêki wzmo¿onemu handlowi z s¹siadami z Azji, w tym z Indiami i Chinami, buduje wspó³pracê, która w przysz³oœci pozwoli jej jeszcze skuteczniej uniezale¿niæ siê od wspó³pracy z Zachodem. Druga sprawa to liczebna przewaga wojsk rosyjskich nad ukraiñskimi. Od pocz¹tku wojny w zachodniej prasie du¿o by³o informacji opisuj¹cych niekompetencjê rosyjskich dowódców, s³abe morale ¿o³nierzy, ogromne straty w ludziach i sprzêcie. Pomimo to jednak Rosja skutecznie przeprowadzi³a mobilizacjê i ma w tej chwili oko³o 300 tys. ¿o³nierzy gotowych do walki. Ukraiñcy, którzy równie¿ przecie¿ ponosz¹ ogromne straty, nie bêd¹ w stanie takiej liczby wystawiæ. „Trudno jest walczyæ kiedy ma siê do dyspozycji 50 ludzi, a wróg ma 300” – mówi cytowany w „New York Timesie” jeden z rannych Ukraiñców. Sytuacjê tê zdaje siê rozumieæ prezydent Wo³odymyr Ze³enski, który w trakcie swoich ostatnich rozmów z przywódcami europejskimi usilnie i po raz kolejny zabiega³ o przekazanie Ukra-

inie lotnictwa, które mog³oby znacz¹co zmieniæ sytuacjê na froncie. Wys³anie na Ukrainê myœliwców wykluczaj¹ jednak sojusznicy z NATO, z obawy przed wejœciem w bezpoœredni¹ wojnê z Rosj¹. Niewykluczone, ¿e w przysz³oœci siê to zmieni, tak jak zmieni³o siê stanowisko w sprawie czo³gów, których pocz¹tkowo Ukraiñcom odmawiano, a teraz maj¹ dostaæ oko³o 300 maszyn. Na razie jednak to wszystko.

Czy czo³gi mog¹ przechyliæ szalê na korzyœæ Ukrainy? Eksperci wojskowi nie s¹ w tej sprawie zgodni. Na pewno pomog¹ one broniæ siê przed ewentualn¹ now¹ ofensyw¹ Rosji, której spodziewa siê NATO. Raczej nie pozwol¹ jednak wyprzeæ Rosjan z zajêtych ju¿ terenów. Czo³gi, szczególnie te amerykañskie, wymagaj¹ skomplikowanej logistyki i ca³ego zaplecza operacyjnego, którego na Ukrainie nie ma. Odbywaj¹ce siê w³aœnie pospieszne szkolenie Ukraiñców w obs³udze tych maszyn pokazuje, ¿e kraj ten nie ma kadr gotowych do szybkiego wdro¿enia ich do walki. To nie wró¿y dobrze jeœli chodzi o skutecznoœæ u¿ycia czo³gów. Generalnie rzecz bior¹c Rosja, przy wszystkich swoich s³aboœciach, jest pañstwem du¿o potê¿niejszym ni¿ Ukraina, o du¿o wiêkszych zasobach i mo¿liwoœciach d³u¿szego prowadzenia wojny. Ta dynamika, a tak¿e prawdopodobne zmêczenie Zachodu, bêd¹ sprzyja³y Putinowi.

➭ 12

Zaczyn emocjonalny

Studiowa³a teatrologiê na Uniwersytecie Jagielloñskim, potem by³a Szko³a Wajdy i filmy dokumentalne – „Kawa³ek lata”, „Decrescendo”, nagradzany na œwiecie „Zud”, ¿eby wymieniæ te najwa¿niejsze. „Iluzja”, któr¹ poka¿e podczas przegl¹du kina polskiego w nowojorskim BAM jest jej debiutem pe³nometra¿owym. Z Mart¹ Minorowicz – re¿yserk¹ i scenarzystk¹, rozmawia Weronika Kwiatkowska.

Co sprawi³o, ¿e zdecydowa³aœ siê porzuciæ kino dokumentalne i poszukaæ innego jêzyka dla swojej opowieœci?

Moja droga do filmu nie jest specjalnie wyboista, ale nie jest te¿ drog¹ na skróty. Studia teatrologiczne pozwoli³y mi obcowaæ z takimi znakomitoœciami jak Krzysztof Warlikowski, czy Krystian Lupa i obserwowaæ ich przy pracy. Podobnie, jeœli chodzi o osobowoœci aktorskie – pozna³am wtedy Ma³gorzatê Hajewsk¹-Krzysztofik, któr¹ po latach zaprosi³am do filmu, czy Marcina Czarnika – bohatera „Iluzji”, który by³ wtedy na pocz¹tku swojej drogi zawodowej. Z drugiej strony, doœwiadczenia teatralne wi¹za³y siê równie¿ z mnóstwem spektakli, które nie do koñca by³y spe³nione, w których uwiera³ mnie jakiœ rodzaj sztucznoœci, fa³sz. Zmiana nast¹pi³a, kiedy przesz³am do telewizji i zaczê³am zajmowaæ siê reporta¿em spo³ecznym. To, co w tej pracy okaza³o siê najbardziej interesuj¹ce, to spotkania z ludŸmi. Intensywne, g³êbokie. W trakcie jednego z nich pozna³am matkê, któ-

16

NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS
rej córka, wiele lat wczeœniej, zaginê³a. Zrozpaczona kobieta stworzy³a sobie iluzjê ¿ycia. Przed domownikami udawa³a, ¿e œwietnie sobie radzi – prowadzi³a tzw. normalne ¿ycie, chodzi³a do pracy, spotyka³a siê ze znajomymi. Ale w domu wydzieli³a kawa³ek przestrzeni, który nale¿a³ do zaginionej córki. Tam czas nie p³yn¹³. Ale w³aœnie w tym miejscu, paradoksalnie, ona mog³a odetchn¹æ, byæ sob¹. Wtedy zrozumia³am, ¿e poza autentyzmem i prawd¹, wa¿na jest… poezja spotkania, metafora. Mój poprzedni obraz, „Zud” opowiada o 11-letnim Sukhbacie ¿yj¹cym wraz z rodzicami na mongolskim stepie; dziecku, które na swoich barkach niesie odpowiedzialnoœæ za los ca³ej rodziny. Napisa³am scenariusz, w filmie wyst¹pili naturszczycy. By³o to wiêc coœ pomiêdzy dokumentem, a fabu³¹; rodzaj hybrydy. „Iluzja” jest filmem w pe³ni fabularnym, ale równie¿ bazuj¹cym na doœwiadczeniach dokumentalnych iw kwestii znalezienia tematu, i sposobu realizacji. ➭
Marta Minorowicz – Interesuje mnie tajemnica relacji miêdzy ludŸmi. 21 lutego – Ostatki. Obraz Teodora Axentowicza. W najbli¿szych miesi¹cach Rosja mo¿na znacznie polepszyæ swoj¹ pozycjê w wojnie na Ukrainie. Pat sprzyja Rosji
KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 2

Polecamy

Mini retrospektywa Magdy Zawadzkiej

23 lutego, w czwartek, o godz 18:00 pod egid¹ Centrum Polsko S³owiañskiego (176 Java St, Brooklyn, NY 11222) zostanie otwarta wystawa malarstwa Magdaleny

Zawadzkiej. Bêdzie to retrospektywa jej prac na papierze, od 1970 r. do dnia dzisiejszego. Zostanie te¿ pokazany film dokumentalny w którym artystka mówi o swoim ¿yciu i drodze artystycznej.

Spotkanie poprowadzi redaktor Andrzej Dabrowski.

Projekcja filmu „¯o³nierze niechciani“ z komentarzem red. Teofila Lachowicza

Kurier Plus zaprasza 24 lutego 2023 r (pi¹tek) o godz. 18:00, na projekcjê filmu dokumentalnego pt. ¯o³nierze niechciani, w re¿yserii Jana Piotra Lata³³o. Film opowiada o zapomnianym i niedocenianym czynie zbrojnym Polonii amerykañskiej w czasie I wojny œwiatowej. Najwiêksz¹ wartoœci¹ tego dokumentu s¹ zarejestrowane na taœmie filmowej w 1993 r. wypowiedzi piêciu weteranów – by³ych ¿o³nierzy B³êkitnej Armii we Francji.

Wprowadzenie do filmu: dr. Teofil Lachowicz, redaktor pisma Weteran i Marsz, marsz Polonia

Miejsce spotkania: Centrum Polsko-S³owiañskie, 176 Java St, Brooklyn, NY 11222 Pierwsze piêtro

„LITTLE PICASSO“

Klasy malarstwa dla dzieci z prof. Krzysztofem Zacharowem

Klasy w ka¿d¹ œrodê od 17:00 – 20:00 przez ca³y rok. Cena kursu $360 (8 klas).

Miejsce: Centrum Polsko S³owiañskie, 179 Java Street, Brooklyn, NY 11222

Rejestracja: lub PSC

Zofia Doktorowicz-K³opotowska

Maria Bielski, Andrzej Józef D¹browski, Ma³gorzata Ka³u¿a, Czes³aw Karkowski, Krzysztof K³opotowski, Bo¿ena Konkiel, Weronika Kwiatkowska, Chris Miekina, Jolanta Szczepkowska, Katarzyna Zió³kowska

Zosia ¯eleska-Bobrowski

John Tapper Zofia Doktorowicz-K³opotowska

Adam Mattauszek

: 176 Java Street Brooklyn, NY 11222 Pokój numer 10

: (718) 389-3018 : kurier@kurierplus.com

: www.kurierplus.com

www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 3
ki
NEW YORK PENNSYLVANIA CONNECTICUT NEW JERSEY MASSACHUSETTS

Na drogach Prawdy Bo¿ej Ks. Ryszard Koper

Nie warto wybijaæ zêbów

S³yszeliœcie, ¿e powiedziano: „Oko za oko i z¹b za z¹b”. A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu z³emu: lecz jeœli ciê ktoœ uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawowaæ siê z tob¹ i wzi¹æ twoj¹ szatê, odst¹p i p³aszcz. Zmusza ciê ktoœ, ¿eby iœæ z nim tysi¹c kroków, idŸ dwa tysi¹ce. Daj temu, kto ciê prosi, i nie odwracaj siê od tego, kto chce po¿yczyæ od ciebie. S³yszeliœcie, ¿e powiedziano: „Bêdziesz mi³owa³ swego bliŸniego, a nieprzyjaciela swego bêdziesz nienawidzi³”. A Ja wam powiadam: Mi³ujcie waszych nieprzyjació³ i módlcie siê za tych, którzy was przeœladuj¹, abyœcie siê stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; poniewa¿ On sprawia, ¿e s³oñce Jego wschodzi nad z³ymi i nad dobrymi, i On zsy³a deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. (Mt 5, 38-46)

S³owa Chrystusa „Nie stawiajcie oporu z³emu” wydaj¹ siê byæ wymaganiem nie z tego œwiata. W takim przekonaniu utwierdzaj¹ nas s³owa, w których Jezus daje przyk³ad jak to w ¿yciu realizowaæ: „Jeœli ciê ktoœ uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawowaæ siê z tob¹ i wzi¹æ twoj¹ szatê, odst¹p i p³aszcz. Zmusza ciê ktoœ, ¿eby iœæ z nim tysi¹c kroków, idŸ dwa tysi¹ce”. Muszê przyznaæ, ¿e ¿yciowe zrozumienie tych s³ów potwierdzone doœwiadczeniem przysz³o do mnie dosyæ póŸno, a ostatnie lata by³y tego najlepsz¹ szko³¹. Dziœ mówi¹c o tym staram siê to przedstawiæ w sposób logiczny, przekonywuj¹cy i na ile pozwalaj¹ mi moje zdolnoœci tak¿e jêzykiem literackim. Ale najwa¿niejsze w tym przekazie jest osobiste przekonanie, ¿e to siê sprawdza nawet w ¿yciu doczesnym, ¿e to po prostu dzia³a.

Doœwiadczaj¹c z³a od drugiego cz³owieka ogarnia nas nieraz instynktowny odruch, aby odp³aciæ tym samym, tak jak to by³o w czasach przed ewangelicznych: „Oko za oko i z¹b za z¹b”. A jeszcze lepiej, gdyby za jeden z¹b uda³o siê wybiæ dwa lub wiêcej, to by³o by super. Tylko trzeba wiedzieæ, ¿e jeœli nasz nieprzyjaciel myœli tak samo jak my to wojna nie bêdzie mia³a koñca. Roœnie piramida z³a, któr¹, budujemy z coraz wiêksz¹ zaciek³oœci¹. Budulcem tej piramidy mo¿e staæ siê uczucie zazdroœci, zawiœci, pychy, bezdusznoœci, czy po prostu zwyk³ej g³upoty. Te uczucia u maj¹cych w³adzê przybieraj¹ nieraz formê orzekanych w majestacie prawa krzywdz¹cych decyzji, a u tych bez w³adzy formê zwyk³ego drañstwa. Obojêtnie z czego budujemy piramidê z³a w koñcu zawali siê ona, przygniataj¹c zawziêtych budowniczych. Mo¿e tu na ziemi, a mo¿e dopiero w wiecznoœci. Aby przerwaæ szaleñstwo budowania tej piramidy ktoœ musi zastosowaæ Jezusowe wskazanie: „Nie stawiajcie oporu z³emu”. Inaczej nie odp³acajcie tym samym.

Gdy zastosujemy siê do tego wezwania Chrystusa, to nie tylko uwolnimy siê od wyniszczaj¹cego niepokoju rozwijaj¹cej siê spirali nienawiœci, ale zaczniemy zbieraæ pozytywne owoce takiej postawy.

Podane przez Jezusa przyk³ady nie oznaczaj¹ wcale pob³a¿liwoœci wobec napastnika. Przecie¿ sam Jezus, gdy zosta³ spoliczkowany przez s³ugê arcykap³ana, broni³ w³asnej godnoœci i stara³ siê postawiæ w prawdzie krzywdziciela. Nale¿y broniæ godnoœci w³asnej i cudzej. Trzeba walczyæ o sprawiedliwoœæ, postawiæ tamê z³u, nie pozwoliæ na krzywdê. Jednoczeœnie nie wolno odpowiadaæ na z³o z³em, bo w ten sposób zni¿amy siê do poziomu krzywdzicieli i stajemy siê podobni do nich. Gdy nie odpowiemy z³em za z³o, nie bêdziemy pertraktowaæ ze z³em, ale staniemy ponad nim, wtedy z³o skierowane przeciwko nam straci si³ê ra¿enia. Spotka siê z naszym spokojem. Muszê przyznaæ, ¿e wielk¹ rolê w takim rozumieniu s³ów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii odegra³ kap³an, kandydat na o³tarze ksi¹dz Dolindo Ruotolo z Neapolu.

Imiê Dolindo w dialekcie neapolitañskim oznacza cierpieæ. Kandydat na o³tarze doœwiadcza³ od wczesnego dzieciñstwa cierpienia i z³a. By³ maltretowany i poni¿any przez ojca, zamykany w komórce ze szczurami, g³odzony i bity. Nigdy nie uleg³ nienawiœci, modli³ siê za ojca i za wszystkich póŸniejszych przeœladowców, tak¿e tych zajmuj¹cych wysokie stanowiska w Koœciele.

Ojciec Dolindo kilkakrotnie stawa³ przed Œwiêtym Oficjum za swoje rzekome przewinienia, sk³adano przeciwko niemu donosy, na dwadzieœcia lat by³ pozbawiony mo¿liwoœci sprawowania Mszy Œwiêtej. Móg³ w niej uczestniczyæ jedynie jako zwyk³y wierny. Nie wolno by³o mu tak¿e spowiadaæ i g³osiæ nauk. W konsekwencji nawet najbli¿sza rodzina odwróci³a siê od niego. Mimo to ojciec Dolindo nie odp³aca³ z³em swoim wrogom. Zniewagi przyjmowa³ z pokor¹, pozosta³ wierny Bogu i pos³uszny Koœcio³owi. Po latach zosta³ zrehabilitowany. Wszelkie z³o wymierzone w niego, Przyjmowa³ z pokor¹.

O jego œwiêtoœci upewniaj¹ nas t³umy pielgrzymów przy jego grobie, gdzie otrzymuj¹ wiele ³ask.

Œwiêtoœæ ojca Dolindo dyktowa³a s³owa, które mog¹ byæ dla nas wskazówk¹ do piêknego i œwiêtego ¿ycia. Pos³uchajmy chocia¿ fragmentu jego pouczeñ: „Dlaczego zamartwiacie siê i niepokoicie? Zostawcie Mi troskê o wasze sprawy, a wszystko siê uspokoi. Zaprawdê powiadam wam, ¿e ka¿dy akt prawdziwego, œlepego i ca³kowitego oddania siê Mnie rozwi¹zuje trudne sytuacje. Oddanie siê Mnie nie oznacza zadrêczania siê, wzburzenia, rozpaczania, a póŸniej kierowania do Mnie modlitwy pe³nej niepokoju, abym pod¹¿a³ za wami.

Oddanie siê oznacza zamianê niepokoju na modlitwê. Oddanie siê oznacza spokojne zamkniêcie oczu duszy, odwrócenie myœli od udrêki i poddanie siê Mnie, bo tylko dziêki Mnie poczujecie siê jak dziecko uœpione w objêciach matki, gdy pozwolicie, abym móg³ przenieœæ was na drugi brzeg. Mnie oddajcie to co wami wstrz¹sa, co was boli bezgranicznie – te wasze w¹tpliwoœci, wasze przemyœlenia, wasze niepokoje i chêæ powziêcia odpowiednich kroków za wszelk¹ cenê, aby zapobiec temu co was trapi. Czegó¿ nie dokonujê, gdy dusza, tak w potrzebach duchowych jak i materialnych, zwraca siê do Mnie, patrzy na Mnie mówi¹c: ‘Ty siê tym zajmij”, a przy tym zamyka oczy i uspokaja siê!”

W powy¿szym kontekœcie jesteœmy w stanie zrozumieæ i przyj¹æ przykazanie mi³oœci nieprzyjació³. Nie jest ono znane w innych religiach. Znany wyznawca religii judaistycznej Moses Montefiore mówi, ¿e Stary Testament nie zna przykazania mi³oœci nieprzyjació³. Przyznaje, ¿e to ewangeliczne przykazanie jest piêkne, zaznacza jednak, ¿e jest niemo¿liwe i z tej racji jest niepotrzebne, a nawet szkodliwe.

Mahometanin Seyyed Naser, uwa¿a, ¿e wojna jest czêœci¹ historii ludzkoœci. Koran uzna³ prawo wojny za prawo œwiête. Celem ka¿dej wojny jest niszczenie nieprzyjació³. W tej sytuacji przykazanie mi³oœci nieprzyjació³ dla muzu³manina jest nie do przyjêcia, a nawet godne pogardy. Jezus mówi¹c o mi³oœci nieprzyjació³ odwo³uje siê do Boga, który ojcowsk¹ mi³oœci¹ obejmuje wszystkich ludzi, niezale¿nie od rasy i wyznania. Chrystus mówi, ¿e przez mi³oœæ, która nie wyklucza nikogo stajemy siê dzieæmi jedynego i prawdziwego Boga: „Tak bêdziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; poniewa¿ On sprawia, ¿e s³oñce jego wschodzi nad z³ymi i dobrymi i On zsy³a deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Deszcze i s³oñce to znak ³askawoœci Bo¿ej. Doœwiadczaj¹ jej ci, którzy nie stawiaj¹ mi³oœci ¿adnych granic. ❍

Zapraszamy na stronê Autora: ryszardkoper.pl

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 4

Powa¿ne obra¿enia spowodowane wypadkiem na budowie

– Ile wyniesie odszkodowanie?

Uraz spowodowany upadkiem pracownika mia³ miejsce w jego miejscu pracy, podczas gdy on i jego wspó³pracownicy roz³adowywali wi¹zkê stalowych prêtów zbrojeniowych. Pracownicy roz³adowywali prêty z ciê¿arówki z naczep¹, podczas gdy on pracowa³ przy projekcie budowlanym. W dniu jego wypadku, nowojorski Departament Budownictwa wyda³ nakaz czêœciowego wstrzymania prac. Miasto wyda³o ten nakaz, poniewa¿ na budowie podnoszono materia³y za pomoc¹ nylonowych pasów. Miasto uwa¿a tê metodê za niebezpieczn¹ praktykê. Dlatego mê¿czyzna i jego wspó³pracownicy nie mogli u¿ywaæ dŸwigu do podnoszenia wi¹zek. Ka¿da z wi¹zek wa¿y³a oko³o 8 000 do 10 000 funtów. Zamiast tego, pracownicy u¿ywali ³omów do zrzucania wi¹zek prêtów zbrojeniowych z drewnianych desek o przekroju cztery na cztery. Deski, na których opiera³y siê prêty, znajdowa³y siê na naczepie ciê¿arówki. Robotnicy przesunêli jedn¹ z wi¹zek i zaczê³a ona zsuwaæ siê z ciê¿arówki. To przesuniêcie ciê¿aru spowodowa³o, ¿e jedna z drewnianych desek wyrzuci³a mê¿czyznê w powietrze. Mê¿czyzna spad³ z wysokoœci 20 stóp na ziemiê i natychmiast zosta³ uderzony i zraniony przez tê sam¹ deskê o przekroju cztery na cztery.

Urazy spowodowane upadkiem w miejscu pracy zdarzaj¹ siê czêœciej ni¿ nam siê wydaje.

Mê¿czyzna, który dozna³ obra¿eñ w wyniku spadaj¹cego prêta pozwa³ zarówno firmê zarz¹dzaj¹c¹ projektem, jak i w³aœciciela placu budowy. Mê¿czyzna domaga³ siê odszkodowania za obra¿enia

cia³a, zarzucaj¹c naruszenie przepisów Prawa Pracy § 240 (1). Powód wniós³ o wydanie wyroku w trybie uproszczonym w kwestii odpowiedzialnoœci z tytu³u naruszenia przepisów Prawa Pracy § 240 (1). S¹d ni¿szej instancji odrzuci³ wniosek powoda o wydanie wyroku skróconego. Powód odwo³a³ siê.

S¹d drugiej instancji uzna³, ¿e uraz spowodowany upadkiem w miejscu pracy spowodowa³ naruszenie przepisów Prawa Pracy § 240 (1). Dlatego te¿ s¹d ni¿szej instancji powinien by³ przychyliæ siê do wniosku powoda o wydanie wyroku w sprawie odpowiedzialnoœci za wyrz¹dzon¹ szkodê. S¹d drugiej instancji stwierdzi³, ¿e „Paragraf 240 (1) Prawa Pracy zosta³ stworzony, aby zapobiec tego typu wypadkom, w których rusztowanie, podnoœnik, naczepa, drabina lub inne urz¹dzenie ochronne okaza³y siê nieodpowiednie, aby

ochroniæ poszkodowanego pracownika przed szkod¹ wynikaj¹c¹ bezpoœrednio z dzia³ania si³y grawitacji na przedmiot lub osobê.” S¹d wyjaœni³ dalej, ¿e zrzucenie powoda z ciê¿arówki wraz z drewnian¹ desk¹, na której sta³, nast¹pi³o bezpoœrednio w wyniku dzia³ania si³y ciê¿koœci na wi¹zkê prêtów zbrojeniowych.

S¹d podkreœli³, ¿e ró¿nica wysokoœci pomiêdzy samochodem ciê¿arowym, a pod³o¿em by³a znaczna. Prawo pracy 240 (1) mia³o zastosowanie z uwagi na du¿y ciê¿ar wi¹zek i si³ê, jak¹ generowa³y podczas upadku. Zwi¹zek przyczynowy pomiêdzy opadaniem wi¹zek, a urazem powoda by³ nieusuwalny przez ¿adne urz¹dzenie zabezpieczaj¹ce. Dotyczy to równie¿ dŸwigu, który podnosi³ wi¹zki wczeœniej w ci¹gu dnia. S¹d drugiej instancji uzna³ równie¿, ¿e dowody przedstawione przez powoda wykaza³y, ¿e w³aœciciel

Walentynki z Children’s Smile Foundation

W sobotê, 11 lutego, ponad dwieœcie osób bawi³o siê na charytatywnej imprezie zorganizowanej przez Children’s Smile Foundation. Bal Walentynkowy odby³ siê w Terrace on the Park na Queensie.

Tegorocznym goœciem honorowym balu by³ prezes nowojorskiego Ko³a Przyjació³ Fundacji Jana Paw³a II w Nowym Jorku, Mieczys³aw Paj¹k. W swoim przemówieniu wyrazi³ wdziêcznoœæ Radzie Dyrektorów, pracownikom i sponsorom Children’s Smile Foundation za wytrwa³oœæ w pracy na rzecz potrzebuj¹cych dzieci. Zwróci³ siê do swojej rodziny, ¿ony Reginy, córki Adriany oraz wnuków. Przypomnia³ cytat Jana Paw³a II – „Dzieci s¹ nadziej¹, która rozkwita wci¹¿ na nowo, projektem, który nieustannie urzeczywistnia, przysz³oœci¹, która pozostaje zawsze otwarta. Dziecko jest najpiêkniejszym darem dla rodziny, dla narodu. Nigdy nie odrzucajmy tego daru Boga.”

Uhonorowany przez Children’s Smile Foudation Mieczys³aw Paj¹k znany jest w œrodowisku polonijnym – od 25 lat pracuje na rzecz Fundacji Jana Paw³a II. Od roku 1986 jest zaanga¿owany w organizowanie corocznych spotkañ upamiêtniaj¹cych mêczeñsk¹ œmieræ b³. ks. Jerzego Popie³uszki – 19 paŸdziernika, pod pomnikiem mêczennika na Greenpoincie. By³ jednym z inicjatorów i przewodnicz¹cym budowy tego pomnika.

Wa¿nym punktem programu, podczas balu, by³o og³oszenie wyboru prezesa Children’s Smile Foundation na rok 2023.

Zosta³a nim Joanna GwóŸdŸ, znana wœród Polonii prawniczka.

Uroczystoœæ poprowadzi³ dyrektor wykonawczy Children’s Smile Foundation, Wojciech Maœlanka, a licytacjê i loteriê prezes Pawe³ Wierzbicki.

Obecny na balu konsul Mateusz Gmura powiedzia³ „Poczucie, ¿e jest siê kochanym i na œwiecie s¹ ludzie, dla których jesteœmy wa¿ni ma ogromne znaczenie dla ka¿dego cz³owieka, a szczególnie ma znaczenie dla najm³odszych. Jest naszym moralnym obowi¹zkiem pomagaæ innym, a pañstwo, organizatorzy i goœcie balu, wype³niacie to zobowi¹zanie. Dajecie w ten sposób najlepsze œwiadectwo o Pol-

sce, Polakach oraz o naszej wra¿liwoœci i potrzebie niesienia pomocy.”

G³ównym celem imprez organizowanych przez Children’s Smile Foundation jest zebranie funduszy na rzecz potrzebuj¹cych. Podczas balu mo¿na by³o z³o¿yæ donacjê i wzi¹æ udzia³ w licytacji i loterii. Wœród nagród loterii fantowej by³y m.in.: Apple Watch ufundowany przez goœcia honorowego Mieczys³awa Paj¹ka, torebka firmy Valentino Garavani ufundowana przez Ma³gorzatê Kozikowsk¹ oraz srebrne kolczyki z per³¹ ufundowane przez przedszkole Little Einstein Podczas aukcji zlicytowano: dwa obrazy – jeden zmar³ego w ubieg³ym roku Ar-

Jeœli Pañstwo sami stali siê ofiar¹ wypadku, lub znaj¹ kogoœ kto potrzebuje pomocy prawnej po wypadku, to zapraszamy do bezp³atnej konsultacji pod numerem telefonu 212-514-5100, emaliowo pod adresem swp@plattalaw.com, lub w czasie osobistego spotkania w naszej kancelarii na dolnym Manhattanie.

Mo¿ecie Pañstwo równie¿ zadaæ nam pytania bezpoœrednio na stronie internetowej (www.plattalaw.com) u¿ywaj¹c emaila lub czatu, który jest dostêpny dla Pañstwa 24 godziny na dobê. Zawsze udzielimy Pañstwu bezp³atnej porady w ka¿dej sprawie, w której bêdziemy mogli Pañstwa reprezentowaæ.

placu budowy naruszy³ przepisy Prawo Pracy § 240. Naruszenie nast¹pi³o, gdy nie zapewni³ odpowiednio przygotowanego urz¹dzenia bezpieczeñstwa, takiego jak podnoœnik (tj. dŸwig). Brak zapewnienia przez w³aœciciela odpowiedniego urz¹dzenia bezpieczeñstwa by³ przyczyn¹ szkody powoda. S¹d ostatecznie uzna³, ¿e w przeciwieñstwie do powoda, w³aœciciel nie zdo³a³ wykazaæ mo¿liwej do sprawdzenia niezgodnoœci zeznañ ze stanem faktycznym.

tura Skowrona, a drugi jego ojca Janusza Skowrona, koszulka Roberta Lewandowskiego, pi³ka z autografami piêciu dzia³aczy PZPN m.in. prezesa Cezarego Kuleszy i by³ego selekcjonera reprezentacji Polski Czes³awa Michniewicza; wieczne pióro oraz zdjêcie z autografem podarowane przez premiera RP Mateusza Morawieckiego. Dziêki hojnoœci goœci z samej licytacji zebrano sumê 4,900 dolarów. Dochód z balu zostanie przekazany rodzeñstwu osieroconmu przez zmar³ego niedawno Marcina Pachowicza – pi³karza klubu Polonia NY Soccer.

5 www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023
Od prawej: Wojciech Maœlanka, Mariusz Œniarowski, Micha³ Paj¹k z córk¹, ¿on¹ i wnukami. Mecenas Joanna GwóŸdŸ.

Polskie wczoraj i dziœ

Wybitne kobiety w dziejach narodu

W czerwcu 1979 r. papie¿ Jan Pawe³ II dokona³ uroczystej kanonizacji Jadwigi Andegaweñskiej podczas mszy œwiêtej sprawowanej na krakowskich b³oniach w obecnoœci ponad miliona wiernych.

*

Ksiê¿niczka francuska Maria Ludwika Gonzaga by³a ¿on¹ króla W³adys³awa IV

po jego œmierci poœlubi³a nastêpcê tronu Jana Kazimierza. Urodzona we Francji, wiêkszoœæ ¿ycia spêdzi³a w Polsce.

Kobiety nie mia³y tak wielu zas³ug jak mê¿czyŸni w œwiatowej polityce, nauce lub kulturze. Powód by³ zrozumia³y. Przez stulecia nadobna p³eæ nie by³a dopuszczana do wy¿szych stanowisk w strukturach rz¹dowych, w wojsku, w placówkach oœwiatowych i naukowych lub w zwi¹zkach religijnych. Nie inaczej by³o w Polsce. Dopiero w 1894r. Kongres Pedagogów Polskich zatwierdzi³ wniosek o dopuszczenie kobiet na studia w wy¿szych uczelniach. Uniwersytet Jagielloñski jako pierwszy otworzy³ oficjalnie drzwi dla studentek.

W historii Polski by³o wiele wybitnych kobiet. Spójrzmy na dorobek kilku z nich. Interesuj¹ce, ¿e ¿adna z wymienionych nie pochodzi³a z rodziny etnicznie polskiej. Królowa Jadwiga by³a Wêgierk¹, Maria Ludwika Gonzaga Francusk¹, przodkowie Emilii Plater byli Niemcami a Anna Walentynowicz urodzi³a siê w rodzinie ukraiñskich protestantów.

Œw. Jadwiga Andegaweñska (13741399) by³a córk¹ Ludwika Wêgierskiego, w³adcy Wêgier i Polski. Po œmierci ojca, jako dziesiêcioletnia dziewczynka, zosta³a koronowana na króla Polski. W³adzê sprawowa³a przy pomocy mo¿now³adców ma³opolskich. Propozycja, aby powo³aæ regenta na miejsce ma³oletniej Jadwigi zosta³a odrzucona. Historyk Jan D³ugosz oceni³ Jadwigê nastêpuj¹co: „Wszystko co mówi³a lub czyni³a, znamianowa³o sêdziwego wieku powagê”.

W 1385r. dosz³o do zawarcia unii polsko-litewskiej. Na mocy tego zwi¹zku Jadwiga mia³a poœlubiæ starszego o 22 lata ksiêcia litewskiego Jagie³³ê, który zobowi¹za³ siê przyj¹æ chrzeœcijañstwo i ochrzciæ swój kraj. Jadwiga musia³a zrezygnowaæ z ma³¿eñstwa z austriackim ksiêciem Wilhelmem Habsburgiem, z którym by³a zarêczona jako ma³e dziecko. Nie by³a to ³atwa decyzja, lecz królowa poœwiêci³a siê dla dobra chrzeœcijañstwa i swego królestwa.

Na swoim dworze skupi³a elitê intelektualn¹. Zleci³a pierwsze w historii Polski t³umaczenie Ksiêgi Psalmów na polski. Fundowa³a wiele nowych koœcio³ów i wyposa¿a³a ju¿ istniej¹ce klasztory. Opiekowa³a siê szpitalami. Uzyska³a zgodê papie¿a na utworzenie fakultetu teologii na Akademii Krakowskiej. Swoje klejnoty przeznaczy³a na odnowienie Akademii.

Jadwiga zmar³a w lipcu 1399 r. kilka tygodni po urodzeniu córki (dziecko zmar³o równie¿). Podczas pogrzebu królowej rektor Akademii Krakowskiej zaznaczy³: „Królowa by³a ozdob¹ kleru, ros¹ dla biednego, kolumn¹ Koœcio³a, ³askawoœci¹ dla dostojników, czu³¹ opiekunk¹ obywateli, matk¹ biednych, ucieczk¹ nêdzarzy, obroñczyni¹ sierot, kotwic¹ s³abych, opiekunk¹ wszystkich poddanych”.

Wykszta³cona i inteligentna, za³o¿y³a w 1661 r. pierwsz¹ polsk¹ gazetê „Merkuriusz Polski”. Mia³a ambitne plany gospodarcze i polityczne. Postulowa³a wzmocnienie w³adzy króla i senatu, zmianê systemu g³osowania w sejmie oraz elekcjê vivente rege (okreœlenie odnosz¹ce siê do elekcji i koronacji królewskiej dokonanej za ¿ycia poprzedniego króla).

Podczas potopu szwedzkiego prowadzi³a samodzielnie wojska polskie do walki. Stworzy³a Janowi Kazimierzowi warunki powrotu do kraju w 1656 r. W tym samym roku by³a inicjatork¹ œlubów lwowskich narodu polskiego. Mowa Marii Ludwiki zachêcaj¹ca króla do powrotu zawarta jest w powieœci Henryka Sienkiewicza „Potop”. Po jej wys³uchaniu Jan Kazimierz mia³ powiedzieæ: „Nie straci³em jeszcze królestwa, skoro mam tak¹ królow¹. Niech¿e siê stanie jej wola”.

Odt¹d do koñca ¿ycia Maria Ludwika mia³a decyduj¹cy wp³yw na politykê dworu i wszystkie wa¿niejsze sprawy w pañstwie. Odegra³a znaczn¹ rolê w rozbiciu sojuszu szwedzko-brandenburskiego i ustaleniu ostatecznego kszta³tu traktatu koñcz¹cego wojnê ze Szwecj¹.

B³yskotliwa i oczytana prowadzi³a salon literacki, w którym bywa³ m.in. Jan Andrzej Morsztyn. dam¹ dworu Ludwiki Marii by³a Maria Kazimiera d’Arquien, póŸniejsza Marysieñka Sobieska. Królowa zmar³a w Warszawie w 1667 r.

* Emilia Plater urodzi³a siê w 1806 r. w Wilnie. Gdy mia³a dziewiêæ lat, jej matka wyprowadzi³a siê z wileñskiego domu, zabieraj¹c ze sob¹ dziecko. Ich nowym domem sta³ siê maj¹tek Liksna, nale¿¹cy do stryjostwa dziewczynki. Tam Emilia odebra³a wykszta³cenie wspólnie z kuzynami, jej rówieœnikami – Ludwikiem i Kazimierzem.

Z pobudek patriotycznych odrzuci³a oœwiadczyny zamo¿nego rosyjskiego in¿yniera. W 1830 r. na wieœæ o wybuchu powstania listopadowego nawo³ywa³a do podjêcia walki na Litwie. Po uzyskaniu obietnicy wsparcia od adeptów miejscowej szko³y podchor¹¿ych w Dyneburgu, opracowa³a plan zdobycia miasta. Plater obciê³a w³osy i uzbrojona, w mêskim stroju, razem z przyjació³k¹ Mari¹ Prószyñsk¹, utworzy³a kilkusetosobowy powstañczy oddzia³, w sk³ad którego weszli strzelcy, kawalerzyœci i kosynierzy. W drodze do Dyneburga zbiera³a kolejnych ochotników i stoczy³a kilka zwyciêskich staræ z si³ami rosyjskimi. Jednak wobec przewagi przeciwnika, nie zdecydowa³a siê na atak na miasto.

Wiosn¹ 1831 r. Plater do³¹czy³a ko³o Poniewie¿a do formacji wolnych strzelców wi³komierskich w oddziale Karola Za³uskiego i wraz z nimi wkroczy³a do Wi³komierza. Jej oddzia³ walczy³ m.in. o Kowno, a sama Plater odznaczy³a siê

niezwyk³¹ walecznoœci¹ broni¹c eskortowanych oddzia³ów zaopatrzenia armii powstañczej. Kiedy dowodz¹cy jej grup¹ genera³ Ch³apowski podj¹³ decyzjê o rezygnacji z dalszej walki, Plater zdecydowa³a siê na do³¹czenie do si³ powstañczych w rejonie Warszawy. Razem z krewnym Cezarym Platerem przedziera³a siê lasami w przebraniu ch³opskim, jednak podró¿ okaza³a siê dla niej zbyt wyczerpuj¹ca i chora Emilia musia³a zatrzymaæ siê pod przybranym nazwiskiem Korawiñska w Justianowie (pow. sejneñski) w dworku Ab³amowiczów, gdzie by³a leczona. Kuracja jednak nie pomog³a i Emilia Plater zmar³a 23 grudnia 1831 r. Jej cia³o spoczê³o na le¿¹cym na ziemiach Ab³amowiczów cmentarzu w Kopciowie (dzisiejsza Litwa). Grób zachowa³ siê do dnia dzisiejszego.

Emilia Plater sta³a siê symbolem patriotyzmu i walki o niepodleg³oœæ oraz bohaterk¹ poematów. Adam Mickiewicz uwieczni³ jej postaæ w wierszu „Œmieræ pu³kownika”. Plater jest tak¿e patronk¹ wielu szkó³ i ulic w ca³ym kraju.

*

Anna Walentynowicz urodzi³a siê w 1929 r. na Wo³yniu. W wieku 12 lat zosta³a zmuszona do pracy w polskim maj¹tku. W roku 1943 zarz¹dcy maj¹tku zabrali m³od¹ Annê do Polski. Przez kilka lat po wojnie pracowa³a w gospodarstwie rolnym w okolicach Gdañska.

W listopadzie 1950 Anna Walentynowicz zapisa³a siê na kurs spawacza i trafi³a do Stoczni Gdañskiej. Szybko sta³a siê przodownic¹ pracy. Wyrabia³a 270 proc. normy. Jej zdjêcia trafi³y do gazet. W nagrodê, jako cz³onkini komunistycznego Zwi¹zku M³odzie¿y Polskiej, wys³ana zosta³a w sierpniu 1951 na zjazd m³odzie¿y do Berlina. Jednak¿e wkrótce odda³a legitymacjê ZMP. Jako dzia³aczka tej organizacji zaczê³a zabiegaæ o prawa pracowników. Wtedy zaczê³y siê jej k³opoty z Urzêdem Bezpieczeñstwa Publicznego.

Podczas robotniczego protestu w grudniu 1970 Anna Walentynowicz przygotowywa³a strajkuj¹cym posi³ki. W 1978 r.

zosta³a jedn¹ ze wspó³za³o¿ycieli Wolnych Zwi¹zków Zawodowych. Jej mieszkanie by³o punktem kontaktowym WZZ. To sprowadzi³o na ni¹ szykany ze strony S³u¿by Bezpieczeñstwa MSW, m.in. w postaci zatrzymywania na 48 godzin i rewizji.

8 sierpnia 1980 r., piêæ miesiêcy przed osi¹gniêciem wieku emerytalnego, Annê Walentynowicz dyscyplinarnie zwolniono z pracy. Decyzja dyrekcji przes¹dzi³a o wybuchu strajku w dniu 14 sierpnia, w wyniku którego powsta³ NSZZ „Solidarnoœæ”. Pierwszym postulatem protestuj¹cych robotników by³o przywrócenie Anny Walentynowicz do pracy. W³adza uleg³a ich ¿¹daniom i wkrótce przyjêto j¹ ponownie do pracy. W ci¹gu nastêpnych miesiêcy Walentynowicz wchodzi³a w sk³ad krajowego kierownictwa zwi¹zku.

W stanie wojennym, po zd³awieniu si³¹ strajku w Stoczni Gdañskiej zosta³a internowana. 9 marca 1983 Anna Walentynowicz stanê³a przed s¹dem w Grudzi¹dzu oskar¿ona o udzia³ w organizacji strajku w grudniu 1981. Skazano j¹ na 1,5 roku pozbawienia wolnoœci w zawieszeniu.

Po roku 1989 nie uto¿samia³a siê z polityk¹ ugody wobec komunistów i z obradami Okr¹g³ego Sto³u. Bêd¹c w trudnej sytuacji materialnej, w 2003 wyst¹pi³a o 120 tys. z³otych odszkodowania za przeœladowania w latach 80. W lutym 2005 S¹d w Gdañsku odmówi³ przyznania œwiadczeñ ze wzglêdu na przedawnienie roszczeñ. Walentynowicz nie zgodzi³a siê przyj¹æ emerytury specjalnej od prezesa Rady Ministrów Marka Belki. Ostatecznie w kolejnej instancji s¹d przyzna³ jej 70 tys. z³otych odszkodowania.

Ze wzglêdu na etos Anny Walentynowicz i jej powi¹zanie z ide¹ Solidarnoœci, nadano jej przydomek „Anna Solidarnoœæ”. Zgine³a w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleñskiem w kwietniu 2010 r.

Amerykañski tygodnik „Time” zamieœci³ Annê Walentynowicz na liœcie najbardziej wp³ywowych stu kobiet œwiata w ubieg³ym wieku.

Tydzieñ na kolanie

Wtorek Ukraina p³onie, Chiny szalej¹, Iran siê panoszy, a ekoœwiry z Unii Europejskiej nie odpuszczaj¹. We wtorek w Parlamencie Europejskim odby³a siê debata dotycz¹ca nowych, „ambitnych” celów w zakresie emisji CO2 dla nowych pojazdów ciê¿kich na okres po 2030 r. W jej trakcie Frans Timmermans, wiceprzewodnicz¹cy wykonawczy do spraw Europejskiego Zielonego £adu, zapowiedzia³ de facto koniec do 2050 r. bezemisyjnej motoryzacji. – Nasze cele w zakresie klimatu i zerowego poziomu emisji zanieczyszczeñ, s¹ mo¿liwe do osi¹gniêcia pod warunkiem, ¿e wszystkie czêœci sektora

transportu aktywnie uczestnicz¹ w tym procesie. W 2050 r. prawie wszystkie pojazdy na naszych drogach musz¹ byæ bezemisyjne – stwierdzi³ kategorycznie. Widzicie to pañstwo? Europejski, przez nikogo nie wybrany urzêdas krzyczy: w 2050 r. ma prawie nie byæ samochodów spalinowych!

Ale to pocz¹tek, bo jak wygl¹da prawdziwa agenda ekoœwirów wychodzi jakby przy okazji. Oto w³adze Warszawy zapisa³y siê do C40 Cities – zrzeszenia, które grupuje miasta, których w³odarze zobowi¹zali siê do tego, ¿e w zwi¹zku ze zmianami klimatycznymi, bêd¹ ograniczali. Co? Wszystko!

Nie wierzycie, czytajcie. Mieszkañcy Warszawy maj¹ jeœæ mniej miêsa i nabia³u. Miêsa do 16 kg, nabia³u do 90kg rocznie. Mieszkañcy tych miast mieliby kupowaæ do 2030 roku tylko osiem sztuk nowych ubrañ rocznie. Ponadto mia³aby

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 6
*
Jeremi Zaborowski

Kartki z przemijania

cymi przy Grobie Pañskim w Jerozolimie. By³o w nich coœ pokornego i zarazem promiennego, zw³aszcza w bracie Krzysztofie, który oprowadza³ mnie i moich przyjació³ po wszystkich zakamarkach Bazyliki i pozwoli³ byæ przy grobie Jezusa d³u¿ej ni¿ innym przychodz¹cym doñ na kolanach.

Œwiêty Antoni Padewski mnie nie lubi. Ilekroæ zwracam siê doñ o pomoc w znalezieniu zguby lub osoby, tylekroæ mi odmawia. Nawet wtedy, kiedy obiecujê mu sowite znaleŸne. Tak sta³o siê i ostatnio, kiedy zgubi³em klucze do mieszkania i kiedy poszukiwania nie przynios³y ¿adnego rezultatu. Sytuacja sta³a siê dramatyczna, bo klucze zapasowe pechowo by³y hen poza Nowym Jorkiem. Kilka lat temu zgubi³em smartfona i te¿ nic nie da³y proœby, zaklêcia i obietnice sk³adane temu œwiêtemu franciszkaninowi. Nie pomóg³ mi tak¿e w znalezieniu poszukiwanych osób oraz w odzyskaniu utraconych cennych ksi¹g i dzie³ sztuki, z których onegdaj ogo³ocone zosta³o moje warszawskie mieszkanie. Uda³em siê nawet do Padwy, by prosiæ go na miejscu i ofiarowaæ, co trzeba, ale niczego nie odzyska³em. SnadŸ ten¿e padewczyk/padwianin naprawdê nie darzy mnie sympati¹. Nie odwzajemniam siê jednak tym samym, maj¹c w pamiêci innych franciszkanów, których spotka³em w swym ¿yciu. Przez niektórych przemyca³em w stanie wojennym grypsy oraz to i owo do obozów internowania. Niektórzy podwozili mnie do punktów, w których mog³em popatrzeæ w milczeniu na uwiêzionych przyjació³ znajduj¹cych siê pod nadzorem za wysokim ogrodzeniem. W milczeniu, albowiem internowanym nie wolno by³o niczego mówiæ do osób z zewn¹trz. Stra¿nicy warczeli na mnie widz¹c, ¿e próbujê porozumiewaæ siê na migi. Wieczorem ci¿ franciszkanie pocieszali mnie, bym nie wpad³ w rozpacz i nie zw¹tpi³ w zwyciêstwo Solidarnoœci. Bywa³o, ¿e przy klasztornym piwie lub takich¿e nalewkach zastanawialiœmy siê nad wol¹ Najwy¿szego. Jak¿e czasem kontrowersyjn¹. Mi³e wspomnienia mam te¿ ze spotkañ z franciszkanami czuwaj¹-

zostaæ ograniczona liczba lotów samolotami do jednego lotu tam i z powrotem raz na dwa lata i do 190 samochodów na tysi¹c mieszkañców.

W³adze Warszawy realizuj¹ pewn¹ agendê zgodnie z któr¹ na samochód i miêso staæ bêdzie tylko nielicznych. Oczywiœcie znaj¹c ¿ycie, ograniczenia bêd¹ dotyczyæ tzw. zwyklaków, bo politycy, milionerzy i celebryci bêd¹ z nich wy³¹czeni, za… zas³ugi w walce.

Œroda

Coœ du¿ego wisi w powietrzu. W przysz³ym tygodniu, 24 lutego, rocznica inwazji Rosji na Ukrainê. Putin ma wyg³osiæ orêdzie 21 lutego. W dniach 20-22 lutego w Polsce bêdzie prezydent USA Joe Biden i najprawdopodobniej zawita te¿ prezydent Ukrainy Ze³eñski. Czy Rosjanie z impetem rusz¹ do przodu? Nowa mobilizacja ¿o³nierzy, zamkniecie granic, wojna na ca³ego?

Zobaczymy, ale dzieje siê. Koalicja krajów z Polsk¹, Niemcami (ci, bardzo do tego zmuszania), Kanad¹ i Norwegi¹ stworz¹ dla Ukraiñców dwa bataliony

Jednym z moich ulubionych obrazów jest „Œwiêty Franciszek w Asy¿u”, który namalowa³a specjalnie dla mnie Malena Zawadzka. Zwracaj¹ nañ uwagê wszyscy moi goœcie i pytaj¹ o autorkê. Przy okazji przypatruj¹ mi siê uwa¿nie, szukaj¹c we mnie czegoœ franciszkañskiego. Kiedy by³em w Asy¿u, widzia³em owce i krowy œpi¹ce na okolicznych ³¹kach oraz ptaki obsiadaj¹ce niemal wszystkie ga³êzie i przewody elektryczne. Przed zmierzchem odbywa³y nad miastem zbiorow¹ rundê honorow¹ zas³aniaj¹c swymi stadami niebo i rozwiewaj¹c skrzyd³ami zapachy z okolicznych ogrodów. Od czasu pobytu w Asy¿u i Jerozolimie mam sentyment do naczyñ i rzeŸb z drewna oliwnego.

¯ycie polityczne w Polsce staje siê coraz bardziej brutalne. Mno¿¹ siê inwektywy, absurdalne oskar¿enia, i ataki personalne. Nienawiœæ kipi, choæ wszystkie partie, poza lewic¹, powo³uj¹ siê na wartoœci chrzeœcijañskie. Tymczasem polska walka polityczna niczego wspólnego z chrzeœcijañstwem nie ma. Do ¿adnego polityka i do ¿adnej partii nie mo¿na mieæ zaufania. Do ¿adnego i do ¿adnej

podkreœlam z naciskiem. PiS obieca³ w poprzedniej kampanii wyborczej wolne s¹dy, media publiczne niezale¿ne od ka¿dej w³adzy i taki¿ Trybuna³ Konstytucyjny. Gdzie¿ one s¹? Czy w czasie zagro¿enia Polski ze Wschodu potrzebna jest nam wojna z Uni¹ Europejsk¹ i polityczne napiêcia z Niemcami? Owszem, temat reparacji wojennych jest bardzo wa¿ny, ale mo¿e walczmy o nie kana³ami dyplomatycznymi, bez tromtadrackiego wpl¹tywania ich w doraŸn¹ politykê. Temat reparacji nie ucieknie, natomiast teraz nale¿y dbaæ o jak najlepsze relacje Polski z wszystkimi cz³onkami UE, nie tylko w sprawie pomocy dla Ukrainy, ale tak¿e z uwagi na wzajemne

czo³gów Leopard 2, po 31 sztuk ka¿dy. W Œwiêtoszowie na Dolnym Œl¹sku ukraiñscy czo³giœci ju¿ ostro trenuj¹ (zajêcia po dziesiêæ godzin dziennie, szeœæ dni w tygodniu) w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej. W poniedzia³ek Prezydent RP, Zwierzchnik Si³ Zbrojnych Andrzej Duda oraz Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Obrony Narodowej Mariusz B³aszczak spotkali siê z polskimi instruktorami oraz ¿o³nierzami Si³ Zbrojnych Ukrainy, szkol¹cymi siê na czo³gach Leopard 2. Podczas spotkania Zwierzchnikowi Si³ Zbrojnych zaprezentowano bazê szkoleniow¹, wybrane elementy procesu szkolenia wojsk pancernych oraz proces szkolenia czo³gistów ukraiñskich.

Na proœbê Pana Prezydenta Wo³odymyra Ze³enskiego zdecydowaliœmy siê ofiarowaæ na rzecz Ukrainy kompaniê naszych czo³gów Leopard 2A4, by Ukraina mog³a przeciwstawiæ rosyjskiej nawale nowoczesne czo³gi w NATO–wskim standardzie, znacznie nowoczeœniejsze ni¿ to, czym do tej pory dysponowa³a

przypomnia³ Andrzej Duda.

powi¹zania gospodarcze. Ustawiczne szydzenie z Niemiec i Unii Europejskiej nie przyniesie Polsce niczego dobrego.

Ostatnio ofiar¹ walki politycznej w Polsce pad³ mój zaprzyjaŸniony historyk i zarazem wybitny publicysta, zwi¹zany od ponad dekady z jednym z instytutów naukowych. Kiedy napisa³ kilka artyku³ów krytykuj¹cych m.in. politykê kaczystów i ziobrystów wobec Unii Europejskiej i wypowiedzia³ siê krytycznie o Lex Czarnek II, musia³ odejœæ z pracy, bo jego pogl¹dy okaza³y siê niezgodne z prawicowo-narodowo¹ lini¹ polityczn¹ tego¿ instytutu. Nie pomog³y t³umaczenia, ¿e równie krytycznie pisa³ o opozycji, wytykaj¹c jej niski poziom umys³owy i brak programu lepszego od projektów PiS-u. Ostatecznie ów zaprzyjaŸniony historyk i publicysta podpad³ instytutowi wyznaj¹c, i¿ jest przeciwnikiem przekszta³cania obecnej Polski w Katolickie Pañstwo Narodu Polskiego. To go pogr¹¿y³o do reszty. Przesta³a siê liczyæ jego wiedza, przydatnoœæ merytoryczna i talent publicystyczny. Wczoraj by³y one instytutowi potrzebne, dziœ ju¿ nie s¹. To

Sam prezydent Duda ostro podró¿uje po stolicach krajów europejskich. Dzisiaj w Brukseli spotka³ siê z sekretarzem generalnym NATO, Jensem Stoltenbergiem. – Polska wnosi ogromny wk³ad do Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego i odgrywa wiod¹c¹ rolê w wysi³kach na rzecz pomocy Ukrainie udzielaj¹c znacz¹cego wsparcia militarnego, pomocy humanitarnej, ekonomicznej, a tak¿e w zakresie szkolenia – powiedzia³ Stoltenberg. Pad³a te¿ wa¿na deklaracja. – NATO bêdzie broniæ ka¿dego centymetra terytorium Polski i ca³ego terytorium Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego – mówi³ Stoltenberg podczas wspólnej konferencji podkreœlaj¹c, ¿e Sojusz „wzmacnia obecnoœæ i gotowoœæ od Morza Czarnego do Morza Ba³tyckiego, w tym równie¿ w Polsce”. I to s¹ konkrety, bo „myœliwce ze Stanów Zjednoczonych i Niderlandów pomagaj¹ w ochronie polskiego nieba. Baterie Patriot z Niemiec równie¿ pomagaj¹ w obronie, a tysi¹ce ¿o³nierzy NATO jest w Polsce po to, ¿eby pomagaæ odstraszaæ agresjê”

podkreœla³ Stoltenberg.

ju¿ trzeci mój znajomy który straci³ pracê za pogl¹dy odmienne od tych, które obowi¹zuj¹ w miejscu pracy. Im bli¿ej wyborów do parlamentu, tym takich zwolnieñ bêdzie wiêcej, jak domniemujê. Wszyscy trzej wspomniani panowie to wybitne umys³y i wspaniali erudyci. Patriotyzm pojmuj¹ nie jako flagowe rocznice, pe³ne wznios³ych s³ów i ostentacyjnych gestów, tylko uzmys³awianie rodakom tego, co warto przemyœleæ lub zmieniæ. Nie mogê w tym miejscu nie przypomnieæ ostrze¿enia przedwojennego premiera Wincentego Witosa – „Musicie baczyæ, aby nie wyzyskiwali waszej wiary ci, co Boga i Ojczyznê maj¹ wci¹¿ na ustach, ale sam fa³sz i ob³udê w duszy, co dla swoich prywatnych celów, gotowi s¹ nadu¿yæ koœcio³a i ambony”. Ob³uda jest zjawiskiem, jakie widzê nieustannie w polityce. Nie tylko polskiej, ma siê rozumieæ, ale ta polska, ju¿ wszechobecna, boli mnie najbardziej.

Stanis³aw Jerzy Lec – „Ci, którzy zak³adaj¹ klapki na oczy powinni pamiêtaæ, ¿e w zestawie znajduje siê równie¿ uzda i bat”. ❍

Ze swej strony prezydent Duda wyrazi³ oczekiwanie, co do nowych planów bezpieczeñstwa dla wschodniej flanki Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego, aby „reakcja NATO na potencjaln¹ napaœæ by³a szybsza”. Podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem NATO prezydent Duda przypomnia³, ¿e w Polsce w dniach 20-22 lutego odbêdzie siê wizyta prezydenta USA Joe Bidena, a tak¿e zaplanowane w jej trakcie spotkanie pañstw Europy Œrodkowej nale¿¹cych do NATO, czyli Bukareszteñskiej Dziewi¹tki. W imieniu swoim i prezydent S³owacji Zuzany Czaputowej – jak mówi³ Duda – przekaza³ Stoltenbergowi zaproszenie na szczyt B9.

Bêdziemy dyskutowali o sytuacji bezpieczeñstwa w naszej czêœci Europy, na wschodniej flance NATO, bo to jest element, który nas najbardziej interesuje, tak¿e w perspektywie zbli¿aj¹cego siê szczytu ca³ego Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego w Wilnie – mówi³ prezydent.

Przysz³y tydzieñ z pewnoœci¹ bêdzie ciekawy. Oby nie tak gor¹cy i wybuchowy, jak myœl¹ pesymiœci… ❍

7 www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023
Malena Zawadzka – „Œwiêty Franciszek w Asy¿u”.

PLUS 18 LUTEGO 2023

Lady Awantura

W³oski pu³kownik – Francesco Nullo –z oddzia³em ochotników jako jeden z nielicznych obcokrajowców ruszy³ na pomoc powstaniu styczniowemu. W bitwie pod Krzykawk¹ odda³ ¿ycie, czuj¹c jednoœæ z szukaj¹c¹ wolnoœci Polsk¹. Jego imieniem nazwano jedn¹ z warszawskich ulic, a przy ulicy Frascati postawiono mu pomnik. 23 stycznia 1939 roku, na uroczystoœæ jego ods³oniêcia, przyby³ w³oski minister spraw zagranicznych w faszystowskim rz¹dzie Mussoliniego, hrabia Galeazzo Ciano. Warszawa wiwatowa³a na jego czeœæ, a w uroczystoœci uczestniczy³ minister Józef Beck i ambasador Polski we W³oszech, genera³ Wieniawa D³ugoszewski. Gdy z pomnika spad³ okrywaj¹cy go ca³un, w³oska delegacja podnios³a rêce w faszystowskim geœcie pozdrowienia. Prezydent Moœcicki odznaczy³ hrabiego Ciano orderem Or³a Bia³ego. Ca³a polska prasa – sanacyjna i endecka – z zachwytem rozpisywa³a siê o prê¿nie rozwijaj¹cej siê Italii i przyjaŸni jaka ³¹czy³a oba kraje. W „Kurierze Porannym” ukaza³ siê artyku³ pt. „Salut cywilny”, którego treœæ wywo³a³a seriê gwa³townych polemik. Autorka artyku³u gloryfikowa³a w nim – jak to nazwa³a – faszystowski, „wysublimowany” militaryzm, zafascynowana tryumfalnym wyrzutem d³oni. Pisa³a, ¿e przy w³oskiej delegacji, polscy uczestnicy uroczystoœci stali jak s³upy, nie partycypuj¹c w niej ¿adnym ruchem. Zachêca³a aby do protoko³u takich uroczystoœci, tak¿e w Polsce wprowadziæ podobny gest. Autork¹ tego – z dzisiejszego punktu widzenia – absurdalnego pomys³u, by³a uznana pisarka, publicystka i dziennikarka, hrabina Maria Jehanne Wielopolska.

W 20-leciu miêdzywojennym nale¿a³a do najbardziej kontrowersyjnych postaci ówczesnych mediów. Nazywano j¹ Lady Awantura, Sanacyjna Megiera, Gehenna Wielopolska, Warcho³ w spódnicy i innymi, mniej eleganckimi okreœleniami. Polemizowa³a ze wszystkimi i robi³a to bezwzglêdnie, zjadliwie i brutalnie. Jedyn¹ postaci¹, któr¹ traktowa³a jak bo¿yszcze by³ i jego rodzina. Dziœ jej postaæ – trudno mieszcz¹ca siê w kulcie poprawnoœci politycznej – jest kompletnie zapomniana mimo, ¿e jej talent docenia³ Stefan ¯eromski i Zofia Na³kowska.

Przysz³a na œwiat 16 lutego 1882 roku w Suchodole na ziemi kijowskiej. Nazywa³a siê Maria Joanna Colonna Walewska. Jej rodzice byli w³aœcicielami ziemskimi, a ona sama jak wiêkszoœæ polskich szlachcianek odebra³a wykszta³cenie domowe. Najbardziej pasjonowa³o j¹ w tamtych czasach ¿ycie zwierz¹t i ¿ywoty œwiêtych. W wieku 11 lat napisa³a pe³n¹ regu³ê zakonu, który powsta³ w jej wyobraŸni. Wys³a³a j¹ nawet do Watykanu, ale Stolica Apostolska nigdy na ten list nie odpowiedzia³a. Czytanie literatury po-

ch³onê³o j¹ zupe³nie i jak sama pisa³a, jêzyk polski sta³ siê dla niej wa¿ny dopiero gdy zosta³a nastolatk¹. Mówi³a g³ównie po francusku, z³oœci³a siê po angielsku, pisa³a po niemiecku, a jêzyk polski doceni³a po tym, jak przeczyta³a „Rozdziobi¹ nas kruki i wrony” ¯eromskiego. W wieku 13 lat zapad³a na przewlek³¹ chorobê stawów i kolejne piêæ lat ¿ycia spêdzi³a w gipsie. To wtedy czytanie i samoedukacja sta³y siê jej obsesj¹. Pasjonowa³a siê religi¹ i by³a osob¹ g³êboko wierz¹c¹, ale z wrogoœci¹ traktowa³a instytucje koœcio³a. Antyklerykalizm towarzyszy³ jej przez resztê ¿ycia.

Panna Walewska prowadzi³a rozleg³¹ korespondencjê z wydawnictwami literackimi i w wieku 17 lat zadebiutowa³a trzynastoodcinkowym artyku³em w obronie ¯ydów. Zosta³a przez to uznana za filosemitkê. Szybko wysz³a za m¹¿, za hrabiego Konrada Wielopolskiego, wnuka margrabiego i zarz¹dcy Królestwa Polskiego, Aleksandra Wielopolskiego. Hrabia nie posiada³ fortuny i pracowa³ jako urzêdnik w Banku Hipotecznym we Lwowie i w tym mieœcie zamieszka³a m³oda para. Hrabinê zafascynowa³ teatr. Na widowni mia³a nawet swoje krzes³o, stawiane tu¿ obok najwiêkszego erudyty tamtych czasów, Kornela Makuszyñskiego. W 1904 roku Wielopolska napisa³a sztukê teatraln¹ pt. „Sêp”, któr¹ z sukcesem wystawi³ lwowski Teatr Niezale¿ny. Podpisa³a j¹ – Maria Colonna Walewska, hrabina Wielopolska.

Szczêœliwe ma³¿eñstwo Wielopolskich nie trwa³o jednak d³ugo, bo jej m¹¿ zapad³ na chorobê Heinego-Medina i Maria w wieku 27 lat zosta³a wdow¹. Wpad³a wtedy w tarapaty finansowe i znalaz³a siê na utrzymaniu rodziców. Pisze wówczas i publikuje w lwowskiej „Krytyce” wiele kontrowersyjnych, tekstów antyklerykalnych. Konserwatywne wydawnictwa zrywaj¹ z ni¹ kontakty uznaj¹c jej pogl¹dy za zbyt lewicowe i nazywaj¹ Wielopolsk¹ „czerwon¹ hrabin¹”. Ona sama ani myœli siê zmieniæ i pisze odwa¿ne obyczajowo teksty promuj¹ce emancypacjê kobiet. Pisze tak¿e opowieœci erotyczne z ¿ycia postaci z Nowego Testamentu i z tego powodu trafi³a do s¹du. Jej ksi¹¿kê pt. „Pani El” wyrokiem s¹du skonfiskowano, co przysporzy³o jej czytelników i s³awy. Szybko zrozumia³a, ¿e skandale przynosz¹ jej popularnoœæ i w przysz³oœci korzysta³a z tej broni przy ka¿dej okazji.

Ksi¹¿ki ¯eromskiego sprawi³y, ¿e zainteresowa³a siê walk¹ o odzyskanie przez Polskê niepodleg³oœci. Wyda³a wówczas powieœæ pt. „Kryjaki” w której opisuje losy oddzia³u powstañców styczniowych,

dowodzonych przez ksiêdza Brzóskê. Wstêp do ksi¹¿ki napisa³ sam ¯eromski, co przyczyni³o siê do jej sukcesu. To wtedy zmieni³a swoje drugie imiê z Joanny na bardziej tajemnicze Jehanne.

Kiedy wybuch³a I wojna œwiatowa, z ca³¹ energi¹ rzuci³a siê w wir pracy niepodleg³oœciowej. Wspó³pracowano jednak z ni¹ niechêtnie, bo pamiêtano jej antyklerykalne pogl¹dy, co na konserwatywnym Podolu nie by³o dobrze widziane. Pozna³a wówczas komendanta Józefa Pi³sudskiego. W Z³oczewie, gdzie mieszka³a, za³o¿y³a szwalniê, w której szyto mundury dla Pierwszej Brygady. Za³o¿y³a te¿ szpital polowy. Brakowa³o tam wszystkiego -na opatrunki i banda¿e hrabina Wielopolska pociê³a swoje suknie w tym tak¿e sukniê œlubn¹. Sprawozdania wojenne publikowa³a w „Kurierze Porannym”.

Dowódc¹ konwoju sanitarnego, przywo¿¹cego rannych, polskich ¿o³nierzy do szpitala by³ ziemianin, Jerzy Strzemiê Janowski. By³ w³aœcicielem maj¹tku Strutyñ pod Z³oczowem, gdzie hodowa³ konie. By³ piêæ lat m³odszy od Marii, ale bardzo jej imponowa³. Kocha³ konie na których startowa³ w wyœcigach. By³ awanturnikiem i hulak¹ kochaj¹cym przyrodê i wiejskie ¿ycie. Wojna zbli¿y³a ich do siebie, zmieniaj¹c ich sympatiê w romans. W 1915 roku obydwoje zostali internowani przez w³adze austriackie najpierw w Z³oczewie, a potem w wêgierskim Rimaszombat. To tam nieoczekiwanie wziêli œlub – jak póŸniej opowiada³ o tym Janowski – g³ównie z nudów.

Po zwolnieniu z internowania ma³¿onkowie przenosz¹ siê do maj¹tku Janowskiego w Strutyniu, nieoczekiwania trafiaj¹c w sam œrodek konfliktu polsko – ukraiñskiego. W Z³oczewie i okolicach zaczyna siê ob³awa na Polaków. Ukraiñcy morduj¹ wielu z nich, w tym poetê Ludwika

Wolskiego za jego wiersz pt. „Ukraina”. Wielopolska – przez popularyzacjê tego wiersza – zosta³a oskar¿ona o wydanie poety w rêce jego katów. Przez resztê ¿ycia za¿arcie odpiera³a to oskar¿enie. Latem 1919 r. w strutyñskim dworze odby³ siê po¿egnalny bal, bo Janowscy postanowili siê przenieœæ siê do spokojniejszej Wielkopolski. Dwór by³ ogo³ocony ze wszystkiego i w po¿egnalnym kotylionie panowie wjechali na salê balow¹ konno. Niezwyk³y by³ ten po¿egnalny taniec i u³añska fantazja jego uczestników. W Wielkopolsce ma³¿onkowie zamieszkali najpierw w maj¹tku Œwiête, a potem w Sieros³awiu. Jerzy Janowski z pasj¹ zaj¹³ siê tym co kocha³ najbardziej – czyli hodowl¹ koni, a Jehanne Wielopolska rzuci³a siê w wir pisania i kontrowersji, w których czu³a siê najlepiej. Jej zbiór opowiadañ „Kontryfa³owe lichtarze” zosta³ jednak zmia¿d¿ony przez krytyków i uznany za literacki kicz. Jehanne dotknê³o to tak mocno, ¿e wkrótce sama sta³a siê mistrzyni¹ ostrych i bezwzglêdnych polemik, nie szczêdz¹c ostrym jêzykiem nikogo.

Prywatnie kompletnie ró¿ni³a siê od wizerunku jaki stworzy³a w ówczesnej prasie. By³a spokojna, ³agodna, wrêcz nieœmia³a. Kocha³a zwierzêta. W sieros³awskim dworze w ka¿dym pomieszczeniu znajdowa³y siê legowiska dla psów. Otacza³ j¹ te¿ t³um kotów, ma³p, papug, œwinek morskich, kun, lisów, go³êbi i saren. Hodowa³a jastrzêbia, or³a i myszo³owa. W taki sposób jej postaæ opisa³a w „Wiadomoœciach Literackich” Cecylia Walewska, jej kuzynka i przyjació³ka. Jeden pokój we dworze urz¹dzi³a Wielopolska jako miejsce kultu Józefa Pi³sudskiego i Pierwszej Brygady. Artyku³ o prywatnym ¿yciu hrabiny Wielopolskiej okaza³ siê œwietnym narzêdziem marketingowym, którego efektem by³a napisana wspólnie z Zofi¹ Na³kowsk¹ ksi¹¿ka o zwierzêtach pt. „Ksiêga o przyjacio³ach”.

Kontrowersyjna hrabina zyska³a wiele pochlebnych recenzji, ale jej ¿ycie prywatne leg³o w gruzach. Jerzy Janowski porzuci³ j¹ dla rosyjskiej hrabiny Musin Puszkin. Wielopolska wpad³a w depresjê, przenios³a siê do Warszawy, gdzie coraz czêœciej siêga³a po narkotyki. Bezceremonialnie czêstowa³a swoich goœci kokain¹ podawan¹ wprost z tabakierki. Zyska³a nowy, z³oœliwy przydomek: „hrabina Niuchanna”. Porzuci³a literaturê na rzecz dzirnnikarstwa. Jej zaciek³oœci i z³oœliwoœci dorównywa³y jedynie recenzje Boya ¯eleñskiego. Lêkano siê jej straszliwego jêzyka i wiêkszoœæ artystów stara³a siê z ni¹ ¿yæ w zgodzie. Coraz mocniej miesza³a siê w ¿ycie polityczne, zaciekle broni¹c Pi³sudskiego i sanacyjnych polityków. Nad jej politycznie zajad³¹ dzia³alnoœci¹ u¿ala³a siê wci¹¿ maj¹ca do Wielopolskiej s³aboœæ Zofia Na³kowska pisz¹c, ¿e „stoczy³a siê ona w dziennikarstwo”.

Przeciwwag¹ dla ostrego jêzyka Wielopolskiej by³ jej kult wobec Pi³sudskiego. Napisa³a ksi¹¿kê pt. „Wiêzienne drogi komendanta” w której opisuje swoj¹ pielgrzymkê po wszystkich wiêzieniach i aresztach, gdzie przetrzymywano marsza³ka. Z ka¿dego miejsca przywozi³a kawa³ki muru lub ziemi tworz¹c z nich rodzaj relikwii. Wszystkie trafi³y po œmierci Pi³sudskiego do usypanego na krakowskim Sowiñcu kopca, który upamiêtnia³ komendanta Legionów. Drug¹ ksi¹¿k¹ o Pi³sudskim by³a broszura pt. „Marsza³ek w ¿yciu codziennym”. Opisuje tam jego prywatne ¿ycie widziane z perspektywy tzw. „Pañ belwederskich” skupionych wokó³ jego ¿ony Aleksandry. Wiele czasu spêdza³a z jego córkami: Wand¹ i Jagod¹. Przyzna³a wówczas, ¿e marsza³ek by³ jedyn¹ osob¹ przy której traci³a œmia³oœæ.

KURIER
www.kurierplus.com 8
Hrabina Wielopolska w 1913 roku Maria Joanna Colonna Walewska w wieku kilku lat Powieœæ Kryjaki z przedmow¹ ¯eromskiego Pomnik Francesco Nullo ➭ 14 Chris Miekina

www.kurierplus.com

„A myœmy szli i szli – dziesi¹tkowani!

Przez tajgê, stepy – pl¹tanin¹ dróg!

A myœmy szli i szli – niepokonani!

A¿ „Cud nad Wis³¹” darowa³ nam Bóg!…

I myœmy szli i szli – dziesi¹tkowani!

Choæ zdrad¹ pragn¹³ nas podzieliæ wróg...

I przez Ludow¹ przeszliœmy – niepokonani

A¿ Wolna Polskê raczy³ wróciæ Bóg! Hymn Sybiraków

12 lutego, w parafii œw. Micha³a Archanio³a w Bridgeport panowa³ niezwykle patriotyczny nastrój. Tego dnia mia³a miejsce uroczystoœæ z okazji 83. rocznicy zes³ania

Polaków na Syberiê. Mszê œw. celebrowa³ proboszcz o. Norbert Siwiñski w asyœcie o. Stefana Morawskiego.

Czytania i modlitwê wiernych przygotowali uczniowie i nauczyciele Szko³y Jêzyka i Kultury Polskiej im. Jana Paw³a II w Bridgeport i PSS im. b³. ks. Jerzego Popie³uszki w Derby. O piêkn¹ oprawê artystyczn¹ zadba³ chór œw. Faustyny z Bridgeport pod batut¹ Joanny Kocab. Zaœpiewano m.in. „Gaudemater Polonia”, „Marsz, marsz me serce”, „Jasnogórska Pani”, „Z dawna Polski Tys Królowa”, oraz „Bo¿e coœ Polskê”.

Po Mszy œw. mia³a miejsce czêœæ oficjalna, któr¹ poprowadzi³a Wioletta Jusinska. Rozpoczê³a siê wspólnym odœpiewaniem hymnów przez chór Polonia Paderewski z New Britain, przyby³ych gosci i parafian.

Jako pierwsza przemówi³a pani Helena Knapczyk, Naczelna Prezeska Korpusu Pomocniczego Pañ dzia³aj¹cego przy SWAP i g³ówna inicjatorka oraz organizatorka dorocznych obchodów. G³osem pe³nym wzruszenia powiedzia³a: „My Sybiracy jesteœmy niezmiernie wdziêczni i zaszczyceni, ¿e jesteœmy jedn¹ wielk¹ rodzin¹. 83 lata temu, 10 lutego 1940 r., tysi¹ce rodzin zosta³o odciête od œwiata przez zamkniêcie ¿elaznych drzwi w bydlêcym wagonie. Od tego momentu czeka³a nas d³uga i mozolna podró¿, trwaj¹ca 3-5 tygodni, w g³odzie, zimie, bez ¿adnej opieki lekarskiej. Umar³ymi dzieæmi i doros³ymi ludŸmi scielono d³ug¹ drogê obok torów kolejowych. Od tej chwili staliœmy siê ludŸmi ciê¿kiej pracy, nieludzkich cierpieñ, rozpaczy, têsknoty, g³odu, zimna, chorób i d³ugiej tu³aczki po ró¿nych kontynentach œwiata. Pozbawieni zostaliœmy nie tylko domów rodzinnych, ale równie¿ naszej kochanej Ojczyzny, do której nie mieliœmy powrotu przez nastêpne dziesiêciolecia. Jeszcze raz dziêkujê z g³êbi mojego serca, ¿e pamiêtacie, bo jak napisa³ Adam Mickiewicz – Jeœli my zapomnimy o nich niech Bóg na niebie zapomni o nas.”

Nastêpnie przemówi³ wicekonsul RP

w Nowym Jorku Stanislaw Starnawski. Podziêkowa³ wszystkim za zorganizowanie uroczystoœci i odczyta³ list od Konsula Generalnego RP Adriana Kubickiego. Konsul Generalny podkreœli³: „Wydarzenia 10 lutego 1940 roku i deportacja setek tysiêcy osób w g³¹b

Zwi¹zku Radzieckiego na zawsze ukszta³towa³y sposób myœlenia polskich rodzin o II wojnie œwiatowej i cenie niepodleg³oœci.”

Po wicekonsulu przemawiali genera³

Krzysztof Nolbert – attaché obrony RP

w Stanach Zjednoczonych, Krzysztof Szczerski – ambasador RP przy ONZ oraz Tadeusz

Antoniak – Naczelny Komendant SWAP.

Po przemówieniach nast¹pi³o wrêczenie medali Ignacego Paderewskiego przez Naczelnego Komendanta SWAP Tadeusza Antoniaka w asyœcie Miss Polonia 2023 Connecticut – Julii Karwackiej. Medal dla chóru im. œw. Faustyny z Bridgeport odebra³a Joanna Kocab, medal dla chóru Polonia Paderewski z New Britain odebra³a Klaudia Naumowicz-Niewiadomska. Trzeci medal otrzyma³a Agnieszka Kasprzak.

Nie zabrak³o te¿ niespodzianki dla pani Heleny Knapczyk. Miêdzynarodowe Stowarzyszenie Polonii we W³oszech

KURIER PLUS 18

LUTEGO 2023

¯ywa lekcja historii

Obchody 83. rocznicy zes³ana Polaków na Syberiê

³o na nich 63 Sybiraków, dziœ by³o nas piêcioro. Robiê to, by bezpoœrednio od œwiadków tych strasznych wydarzeñ ludzie us³yszeli jak by³o. Dopóki ¿yjemy bêdziemy pamiêtaæ i wspominaæ zw³aszcza w obliczu tego, co dzieje siê za nasz¹ wschodni¹ granic¹.”

Pani Helena swoim zaanga¿owaniem w pracê spo³eczn¹ wysoko podnios³a poprzeczkê kolejnym pokoleniom Polaków. Wraz z innymi Sybirakami, którzy przybyli na obchody 83. rocznicy zes³ania Polaków na Syberie pokaza³a, ¿e wiek nie jest ¿adn¹ przeszkod¹, a o przesz³oœci trzeba mówiæ g³oœno, by prawda historyczna nie zosta³a zatarta.

*

wrêczy³o jej dyplom honorowego cz³onka, a obecni w koœciele zgotowali jej owacje na stoj¹co.

Obecnoœæ Sybiraków na uroczystoœci sprawi³a, ¿e sta³a siê ona ¿yw¹ lekcj¹ historii. Byli wœród nich pani Helena Knapczyk, Teresa Plawska, Danuta Wilk, W³adys³aw Slanda, Fryderyk Dammont i Stanislaw Door Dorynek. Z powodów osobistych nie dojechali: pan Adam Krochmal i pani Antonia Blogoslawska. To dziêki obecnoœci Sybiraków m³odzi mogli „dotkn¹æ” historii. Patrz¹c na nich s³owa papie¿a Franciszka „Pokora i delikatnoœæ nie s¹ cnotami ludzi s³abych lecz mocnych, którzy nie potrzebuj¹ zle traktowaæ innych, by czuæ siê wa¿nymi” wybrzmia³y jeszcze silniej. Tê moc by³o widaæ w obecnych na uroczystoœciach Sybirakach, w ich dumie z bycia Polakami, w ich ³zach p³yn¹cych po policzkach na wspomnienie horroru, który prze¿yli, w ich determinacji by opowiadaæ g³oœno o historii, któr¹ potem próbowano zataiæ. Po przemówieniach nadszed³ czas na program artystyczny zaprezentowany przez dzieci i m³odzie¿. By³o to wzruszaj¹ce prze¿ycie zarówno dla m³odego pokolenia, jak i obecnych w koœciele Sybiraków, przyby³ych goœci oraz parafian. Zaprezentowali siê uczniowie Szko³y Jêzyka i Kultury Polskiej im. Jana Paw³a II w Bridgeport CT, Polskiej Szko³y Sobotniej im. b³. ks. Jerzego Popie³uszki w Derby, Szko³y Jezyka Polskiego w New Britain, Polskiej Sobotniej Szko³y w New Haven, Polskiej Szko³y Sobotniej im. Adama Mickiewicza w Stamford, Polskiej Szko³y Stanislawa Kostki w Wallington NJ, Polskiej Szko³y Dokszta³caj¹cej im. sw. Michala w Lyndhurst.

W pamiêæ zapad³y wiersz „Syberyjska lokomotywa” wyrecytowany przez Alicjê Galicki z polskiej szko³y ze Stamford, piosenka „Polskie kwiaty” zaœpiewana przez Angelice Sidorowicz, piosenka „Modlitwa Obozowa”, scenka „Wspomnienie Eugenii Grosickiej” przygotowana przez Szko³ê Jêzyka i Kultury Polskiej im. Jana Paw³a II w Bridgeport.

Czêœæ artystyczn¹ zakoñczy³ chór Polonia-Paderewski, który zaprosi³ wszystkich do wspólnego zaœpiewania „Marsz, marsz Polonia”, „Tylko we Lwowie” oraz „Roty”.

Po wyprowadzeniu sztandarów zebrani udali siê na poczêstunek podczas którego mo¿na by³o porozmawiaæ z Sybirakami i zrobiæ pami¹tkowe zdjêcia.

Kiedy rozmawia³am z pani¹ Helena Knapczyk nie kry³a ³ez wzruszenia, mówi¹c: „Czym ja sobie na to zas³u¿y³am, ja

zwyk³a kobieta? Tylu ludzi – pan konsul Starnawski, pan genera³ Krzysztof Nolbert, ambassador Krzysztof Szczerski, weterani, dzieci i m³odzie¿. To wielki zaszczyt. Jestem szczêœliwa, wzruszona i wdziêczna ka¿demu. By³a to lekcja ¿ywej historii dla wszystkich pokoleñ. Bóg zap³aæ. Kiedy 13 lat temu zorganizowa³am pierwsze obchody zsy³ki na Sybir by-

W uroczystoœciach wziêli udzia³ przedstawiciele œrodowiska polonijnego z Connecticut, Nowego Jorku, New Jersey i Massachusetts: reprezentanci œrodowisk weterañskich, na czele z Naczelnym Komendantem Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce Tadeuszem Antoniakiem, delegacje weterañskich placówek z Bridgeport, New Britain, Hartford, Bostonu i z New Jersey oraz cz³onkinie Korpusu Pomocniczego Pañ.

9

Geniusz z Torunia

550 rocznica urodzin Miko³aja Kopernika

Miko³aj Kopernik to jedna z najbardziej fascynuj¹cych postaci okresu renesansu, znany g³ównie jako twórca teorii heliocentrycznej, która da³a pocz¹tek wspó³czesnym pogl¹dom na budowê œwiata. Tymczasem jego horyzont intelektualny by³ znacznie szerszy: studiowa³ prawo i medycynê, t³umaczy³ z greki na ³acinê, reformowa³ system monetarny. By³ dzieckiem swej epoki. Za spraw¹ swojego dzie³a „O obrotach sfer niebieskich”, stworzy³ podwaliny pod rozwój nowo¿ytnej cywilizacji.

Urodzi³ siê 19 lutego 1473 roku w Toruniu, najprawdopodobniej w kamienicy przy obecnej ulicy Kopernika 15, w rodzinie kupca i ³awnika, tak¿e Miko³aja i Barbary z Watzenrodów. Po³o¿one nad Wis³¹ miasto od 1466 roku znajdowa³o siê w granicach Królestwa Polskiego. O pierwszych osiemnastu latach jego ¿ycia nie wiemy wiele. Jego ojciec handlowa³ miedzi¹ z Gdañskiem na du¿¹ skalê. By³ cz³owiekiem majêtnym i powa¿anym. Przysz³y astronom mia³ trójkê rodzeñstwa: Andrzeja, Barbarê i Katarzynê. Gdy mia³ 10 lat, zmar³ ojciec. Osieroconymi ch³opcami zaopiekowa³ siê brat matki £ukasz Watzenrode. Gruntownie wykszta³cony na w³oskich uniwersytetach, by³ dyplomat¹ i mecenasem sztuki, w 1489 r. zosta³ biskupem warmiñskim. Podobn¹ przysz³oœæ upatrzy³ dla swych siostrzeñców, których, gdy ukoñczyli nauki w szkole przy koœciele œw. Janów w Toruniu, wys³a³ na studia. Akademia Krakowska, za³o¿ona przez Kazimierza Wielkiego w 1364 r., na prze³omie XV i XVI w. prze¿ywa³a rozkwit. By³a nowoczesn¹ uczelni¹ z dobrze wyposa¿on¹ bibliotek¹. Miko³aj i Andrzej trafili do niej wtedy, gdy triumfy œwiêci³a w³oska myœl humanistyczna. Studiowano dorobek Greków i Rzymian, koncentruj¹c siê na doczesnym ¿yciu cz³owieka. Od 1402 r. istnia³a tam katedra matematyki i astronomii. Jej wyk³adowcy prowadzili o¿ywion¹ wspó³pracê z innymi europejskimi oœrodkami, Wiedniem, Norymberg¹, Bratys³aw¹ i wysy³ali swoich studentów na nauki do W³och i Francji. Uczono z nowoczesnych podrêczników. Obserwowano ruch planet i udoskonalano istniej¹ce dane. Obserwacje astronomiczne s³u¿y³y tak¿e do dok³adnego wyznaczenia po³o¿enia geograficznego Krakowa i do prac zwi¹zanych ze zlecanymi przez Koœció³ katolicki reformami kalendarza. Naukowa atmosfera Krakowa z pewnoœci¹ kszta³towa³a sposób myœlenia m³odego Kopernika, który studia zacz¹³ w 1491 r. Najwiêkszy wp³yw na Miko³aja wywar³ profesor astronomii i matematyki Wojciech z Brudzewa, którego wyk³adów przyje¿d¿a³a s³uchaæ m³odzie¿ z Niemiec, Wêgier i Szwecji. Przypisuje mu siê odkrycie, ¿e Ksiê¿yc obiega Ziemiê po orbicie w kszta³cie elipsy, a nie ko³a, i ¿e zawsze jest zwrócony do niej t¹ sam¹ stron¹. Uczony doszed³ do tego, obserwuj¹c plamy widoczne na jego powierzchni. To on zapewne rozbudzi³ w studencie z Torunia fascynacjê astronomi¹ i odwagê niezbêdn¹ do podawania w w¹tpliwoœæ powszechnie uznanych teorii. Podczas nauki na wydziale sztuk wyzwolonych Kopernik z pewnoœci¹ pozna³ traktat Ptolemeusza „Almagest”, który zawiera³

ówczesn¹ syntezê wiedzy o astronomii

teoriê geocentryczn¹ uznaj¹c¹ Ziemiê za centralny, nieruchomy punkt, wokó³ którego krêci siê S³oñce, Ksiê¿yc i planety. Przez stulecia Koœció³ katolicki akceptowa³ j¹ jako zgodn¹ z wizj¹ œwiata zawart¹ w Piœmie Œwiêtym. Miko³aj studiowa³ drukowane tablice astronomiczne, dziêki którym mo¿na by³o obliczaæ po³o¿enie planet wed³ug modelu geocentrycznego i byæ mo¿e ju¿ wtedy zacz¹³ dostrzegaæ w nim sprzecznoœci. Wiedzê z nauk œcis³ych, w których celowa³, uzupe³nia³ lektur¹ literatury staro¿ytnej: Cycerona, Horacego czy Seneki, pozna³ te¿ myœl Arystotelesa i Platona.

W 1495 r. wraz z bratem wróci³ do wuja na Warmiê, przerywaj¹c studia bez z³o¿enia koñcowego egzaminu. Pragn¹³ jednak, przesi¹kniêty renesansowym humanizmem, kontynuowaæ naukê u jego Ÿróde³. Latem nastêpnego roku Watzenrode wyprawi³ go na studia prawnicze do Bolonii. Tam, oprócz prawa kanonicznego, Miko³aj studiowa³ grekê, matematykê i astronomiê. Obaj z bratem wiedli beztroskie, studenckie ¿ycie, choæ borykali siê z chronicznym brakiem pieniêdzy. Watzenrode rozwi¹za³ ten problem, mianuj¹c obu braci kanonikami warmiñskimi. Nie wymaga³o to przyjêcia œwiêceñ kap³añskich, mimo to Miko³aja i Andrzeja wi¹za³y regu³y ¿ycia duchownego. Dla ¿yj¹cych u schy³ku XV w. synów mieszczañskich by³a to jedyna droga do dalszej edukacji – dochody z kanonii zabezpiecza³y ich materialnie na resztê ¿ycia. Teraz ca³kowicie mogli oddaæ siê studiom. Miko³aj w 1500 r. odby³ praktykê prawnicz¹ w kancelarii papieskiej w Rzymie. W Wiecznym Mieœcie wyg³osi³ tradycyjnie publiczny wyk³ad z zakresu matematyki a rok póŸniej, po uzyskaniu zgody kapitu³y warmiñskiej, pojecha³ do Padwy, aby na tamtejszym uniwersytecie studiowaæ medycynê i filologiê greck¹. Padewski uniwersytet wybra³ nieprzypadkowo, uchodzi³ on bowiem za jedn¹ z najlepszych uczelni medycznych. Raz do roku w gmachu anatomii przeprowadzano sekcjê zw³ok kobiety i mê¿czyzny, co w tamtych czasach by³o rzadkoœci¹. Podobnie jak w Bolonii, tak¿e w Padwie Kopernik nie zrezygnowa³ ze swej najwiêkszej pasji – astronomii. Tym bardziej ¿e na prze³omie XV i XVI w. medycyna wci¹¿ by³a silnie powi¹zana z astronomi¹ i astrologi¹. Wierzono we wp³yw gwiazd na zdrowie i w zale¿noœci od nich lekarze stosowali okreœlone medykamenty. Studiuj¹c medycynê, przysz³y astronom nadal kszta³ci³ siê w prawie kanonicznym i w 1503 r. uzyska³ dyplom doktora. Jednoczeœnie ukoñczy³ studia medyczne w Pa-

dwie, uzyskuj¹c prawo wykonywania praktyk lekarskich. W tym samym roku opuœci³ Italiê i osiad³ w Lidzbarku Warmiñskim, gdzie biskupem by³ £ukasz Watzenrode.

Zosta³ sekretarzem swojego wuja oraz kanonikiem kapitu³y warmiñskiej. Trafi³ na trudny okres w dziejach Warmii. Ziemia, przy³¹czona do Rzeczypospolitej na mocy pokoju toruñskiego, koñcz¹cego w 1466 r. wojnê trzynastoletni¹ z Krzy¿akami, od zachodu, po³udnia i wschodu by³a otoczona przez ziemie zakonne. Wielki mistrz krzy¿acki Fryderyk Wettyn, ³ami¹c postanowienia pokojowe, domaga³ siê zwrotu Prus Królewskich, w tym Warmii. Podsyca³ te¿ wewnêtrzne jej problemy – tolerowa³ grasuj¹cych po drogach bandytów oraz fa³szowa³ pieni¹dze, wprowadzaj¹c w obieg monety o zani¿onej zawartoœci kruszcu. ¯ywot Kopernika rozpiêty miêdzy trzema epokami – œredniowieczem, renesansem i kontrreformacj¹ – to nie tylko nauka. Zamek w Lidzbarku by³ wa¿nym centrum lokalnego ¿ycia politycznego, a biskup warmiñski musia³ wykazaæ siê talentem, poœrednicz¹c czêsto w negocjacjach miêdzy polskim królem, wielkim mistrzem zakonu krzy¿ackiego a papie¿em. Kopernik szybko wyrós³ na szar¹ eminencjê lidzbarskiego dworu. Towarzyszy³ wujowi w wa¿nych wyjazdach (m.in. do Krakowa na koronacjê Zygmunta I-Starego) i na posiedzeniach lokalnych sejmików, gdzie zainteresowa³ siê

sprawami monetarnymi. Opracowywa³ projekty reform, maj¹cych na celu wzmocnienie miejscowej waluty i jej ujednolicenie z pieni¹dzem bêd¹cym w obiegu w Koronie. Zajmowa³ siê kontrol¹ rachunków i lustrowa³ dobra kapitulne.

W 1508 r. Kopernik ukoñczy³ t³umaczenie z greki na ³acinê „Listów obyczajowych, sielskich i mi³osnych” Teofilakta Symokatty. Jest to œwiadectwo tego, ¿e ju¿ wtedy pracowa³ nad swym najwiêkszym odkryciem. „Listy” zawiera³y wstêp przygotowany przez przyjaciela kanonika, Wawrzyñca Korwina, który napisa³ w nim o Koperniku: „On rozwa¿a szybki ruch Ksiê¿yca i zmienne ruchy jego brata [czyli S³oñca], jak równie¿ drogi gwiazd, wspania³e dzie³o wszechmocnego, i wie, jak objaœniæ ukryte przyczyny zjawisk na podstawie nadzwyczajnych zasad”. W tym czasie astronom przygotowa³ „Komentarzyk o hipotezach ruchów niebieskich”, pierwszy zarys swojej teorii, który nie zosta³ opublikowany, ale kr¹¿y³ w odpisach miêdzy uczonymi ca³ej Europy.

Kopernik nie zaniedbywa³ badañ nawet w podró¿ach z biskupem. Podczas pobytu w Krakowie 2 czerwca 1509 r. obserwowa³ zaæmienie Ksiê¿yca, wa¿ne z powodu podobieñstwa do zaæmienia, jakie kilkanaœcie stuleci przed nim obserwowa³ Ptolemeusz. Pozwoli³o mu to na dalsz¹ weryfikacjê obliczeñ greckiego uczonego. Pasja sta³a siê

Nowy Jork Nr 314 18 lutego 2023
Portret Miko³aja Kopernika, XVI w.

najprawdopodobniej koœci¹ niezgody miêdzy wujem a siostrzeñcem. Watzenrode widzia³ w Koperniku swego nastêpcê na stanowisku biskupa warmiñskiego, ten chcia³ siê poœwiêciæ matematyce i astronomii. W 1510 r. opuœci³ wiêc Lidzbark i przeniós³ siê do Fromborka. Zrezygnowa³ z wiêkszej kariery koœcielno-politycznej, a poœwiêci³ siê astronomii. W zaciszu swojego domu i na jednej z wie¿ przy warowni fromborskiej prowadzi³ obserwacje astronomiczne. To w tym czasie zawi¹za³a siê relacja miêdzy nim a Ann¹ Schilling, jego kuzynk¹ i gospodyni¹. Zgorszenie budzi³ fakt, ¿e Anna zostawi³a mê¿a i zamieszka³a z astronomem.

Po œmierci wuja Kopernik nie mia³ ju¿ zbyt wiele czasu na prace naukowe, gdy¿ pe³ni³ wiele odpowiedzialnych funkcji administracyjnych. Zosta³ „wizytatorem”, czyli kontrolerem finansów, a nastêpnie kanclerzem kapitu³y. Do jego obowi¹zków dosz³o wiêc redagowanie pism do króla i wielkiego mistrza zakonu krzy¿ackiego oraz kontrolowanie wszystkich rachunków kapitu³y.

Wreszcie w 1516 r. Kopernik zosta³ administratorem dóbr kapitu³y warmiñskiej. By³ to dowód wielkiego uznania dla jego umiejêtnoœci, ale i du¿e obci¹¿enie. Astronom utrzymywa³ odt¹d sta³y kontakt z so³tysami 119 wsi, zajmowa³ siê sprowadzaniem nowych osadników, ustala³ wymiar i nadzorowa³ pobór œwiadczeñ.

Odpowiada³ równie¿ za utrzymanie podleg³ych sobie warowni w stanie gotowoœci obronnej.

Podczas swojego ponad trzydziestoletniego pobytu na Warmii by³ nie tylko kanclerzem, wizytatorem, administratorem dóbr kapitu³y, ale równie¿, pos³em, prze³o¿onym kasy budowlanej i aprowizacyjnej, urzêdnikiem do spraw nadzoru nad uzbrojeniem warowni fromborskiej, urzêdnikiem odpowiedzialnym za nadzór nad wykonywaniem testamentów. Pe³ni¹c te funkcje, czasami dwie jednoczeœnie, Miko³aj czêsto opuszcza³ swój dom we Fromborku. Urz¹d administratora dóbr kapitu³y mia³ swoj¹ siedzibê w Olsztynie.

W latach 1516-1519, dokona³ oko³o 60 wyjazdów lokacyjnych na wieœ, zasiedlaj¹c osadnikami puste ziemie kapitu³y. Dobrze zna³ Warmiê i anga¿owa³ siê w ¿ycie gospodarcze i polityczne Prus Królewskich. By³ pos³em na sejmiku warmiñskim, w czasie którego potêpi³ reformacjê. By³ równie¿ œwietnym kartografem. Sporz¹dzi³ w latach 1510-1512 mapê Warmii i zachodnich granic Prus Królewskich przeznaczon¹ na zjazd rady królewskiej w Poznaniu. Wspó³pracowa³ z Bernardem Wapowskim przy sporz¹dzaniu mapy Królestwa Polskiego i Litwy. W czasie wojny polsko-krzy¿ackiej w latach 1519-1521 bra³ udzia³ w negocjacjach z Zakonem Krzy¿ackim. W styczniu 1520 r., kiedy przebywa³ we Fromborku, miasto zosta³o napadniête przez Krzy¿aków. W kolejnych miesi¹cach by³ odpowiedzialny za obronê zamków i miast warmiñskich przed wojskami krzy¿ackimi. Jeszcze w tym samym roku wspó³dowodzi³ obron¹ Olsztyna przed Krzy¿akami. Miasto uda³o siê uratowaæ.

Na zjeŸdzie stanów Prus Królewskich w Grudzi¹dzu w 1522 r. Miko³aj Kopernik wyg³osi³ „Traktat o monecie” zawieraj¹cy projekt reformy systemu monetarnego w Prusach. Postawi³ w nim s³ynn¹ tezê o wypieraniu lepszego pieni¹dza o wiêkszej wartoœci rynkowej, przez gorszy, co jego zdaniem prowadzi³o do zubo¿enia spo³eczeñstwa. Ekonomiczny charakter mia³o te¿ opracowanie przez niego nowej receptury wypieku chleba. Tak zwana taksa chlebowa mia³a na celu obni¿enie cen pieczywa. Ocenia³, ¿e cena chleba, której nie dyktowa³ rynek tylko ustala³ zarz¹dca, by³a za wysoka. Dla wspó³czesnych sobie Kopernik by³ równie¿ lekarzem, którego s³awa siêga³a daleko poza granice Warmii. Zawsze

i chêtnie niós³ pomoc chorym i cierpi¹cym, tak najznamienitszym jak i najbiedniejszym. Nie dokona³ wprawdzie ¿adnego prze³omu w medycynie, ale pozosta³o po nim kilka podrêczników lekarskich, sporo notatek medycznych oraz kilka oryginalnych receptur. W jednej z nich zaleca³ by „wzi¹æ wina sublimowanego dwie kwarty, ususzonych jagód figi 4 drachmy, cynamonu, goŸdzików i szafranu po 5 drachm, zmieszaæ i przecedziæ do czystego naczynia”. Dalej zaleca³, by u¿ywaæ napoju „wygodnie i niewstrzemiêŸliwie” oraz wskazywa³, ¿e „je¿eli Bóg zechce, to napój pomo¿e!”. Znaj¹c uznanie, jakim cieszy³ siê doktor Miko³aj, z pe³nym zaufaniem mo¿na siêgn¹æ po ten napój i skosztowaæ warmiñskiego panaceum sprzed stuleci.

Oko³o 1530 r., dobiegaj¹cy szeœædziesi¹tki Miko³aj Kopernik, wycofa³ siê z dzia³alnoœci publicznej. Przez ca³e ¿ycie zawodowe by³ znany przede wszystkim jako administrator i lekarz, teraz móg³ wreszcie w pe³ni poœwiêciæ siê obliczeniom matematycznym, obserwacji nieba i prac¹ nad teori¹, która zawiera³a nowe spojrzenie na budowê œwiata. Podczas swoich astronomicznych badañ Kopernik mia³ do wykorzystania doœæ ograniczon¹ liczbê przyrz¹dów. Pierwszy teleskop zosta³ skonstruowany dopiero na pocz¹tku XVII wieku przez Hansa Lipperheya. Instrumenty, którymi siê pos³ugiwa³, wykona³ z drewna jod³owego, wzoruj¹c siê na instrumentarium antycznym. Najprostszym przyrz¹dem by³ kwadrant, którym mierzy³ k¹tow¹ wysokoœæ S³oñca i Ksiê¿yca nad horyzontem. Do dok³adniejszych pomiarów wysokoœci u¿ywa³ przyrz¹du zwanego triquetrum, czyli trójk¹ta paralaktycznego, a do obserwacji gwiazd najbardziej skomplikowanego instrumentu – astrolabium. Przyrz¹dy te ustawia³ w przylegaj¹cym do jego kanonii ogrodzie, na dobrze wypoziomowanej p³ycie. Kopernik zdawa³ sobie sprawê z kontrowersyjnoœci swych dociekañ, nie spieszy³ siê z oddaniem œwiatu pisanego od dawna dzie³a swego ¿ycia „De revolutionibus orbium coelestium” („O obrotach sfer niebieskich”), które ukoñczy³ ju¿ w 1530 roku. Ba³ siê, ¿e nie zostanie zrozumiane i Ÿle przyjête przez opiniê. Teoria mówi¹ca, ¿e Ziemia jest jedn¹ z kr¹¿¹cych wokó³ S³oñca planet, stawia³a Kopernika w opozycji wobec astronomów g³osz¹cych tradycyjne pogl¹dy ptolemeuszowskie i wobec Koœcio³a.

Pocz¹tkowo jego intencj¹ by³o zachowaæ manuskrypt dla siebie i kilku wtajemniczonych osób z najbli¿szego otoczenia, którzy gwarantowali zrozumienie i szacunek dla dzie³a. Astronom, jak sam pisa³, obawia³ siê „oszczerczych jêzyków, fa³szywych oskar¿ycieli, ludzi, którzy têpy maj¹ umys³ i pl¹cz¹ siê miêdzy prawdziwymi uczonymi jak trutnie miêdzy pszczo³ami”. W obawie przed niezrozumieniem i krytyk¹, opatrzy³ swój autograf ¿yczeniem: „Niech niepostanie tu noga te-

go, kto nie zna geometrii”, co mia³o byæ zaproszeniem do czytania ksiêgi ludzi uczonych w matematyce, a odstraszaæ tych, co jej zasad nie zg³êbili.

Astronom poprzedzi³ swe dzie³o dedykacj¹ dla papie¿a, w której wyjaœnia³: „Do powziêcia myœli o innej zasadzie obliczania ruchów sfer œwiata nie sk³oni³o mnie nic innego, jak tylko spostrze¿enie, ¿e matematycy w swych badaniach s¹ sami ze sob¹ w sprzecznoœci. [...] przy ustalaniu ruchów [...] planet nie pos³uguj¹ siê tymi samymi za³o¿eniami i przes³ankami, ani te¿ tymi samymi dowodami przy objaœnianiu dostrzeganych obrotów i ruchów.”

Przyby³y do Fromborka w 1539 r. Jerzy Joachim von Lauchen, zwany Retykiem, namówi³ Kopernika do wydania dzie³a drukiem. Najpierw Retyk wyda³ w 1540 r. w Gdañsku „Narratio prima” (Opowiadanie pierwsze), które propagowa³o teoriê heliocentryczn¹. W przystêpny sposób przedstawi³ najwa¿niejsze tezy stawiane przez Kopernika, a tak¿e argumenty œwiadcz¹ce za s³usznoœci¹ rewolucyjnej koncepcji. Swój wywód podsumowa³ s³owami: „Wszystkie te zjawiska s¹ ze sob¹ w godny podziwu sposób po³¹czone jakby z³otym ³añcuchem. Ka¿da planeta, poprzez swe miejsce, bieg i ka¿d¹ zmianê swojego ruchu, dostarcza dowodu na to, ¿e Ziemia siê porusza. My zaœ, którzy zamieszkujemy ziemski glob, zamiast przyj¹æ, i¿ jej po³o¿enie siê zmienia, wierzymy w wêdrówki planet, które odzwierciedlaj¹ jej ruch.”

Rok póŸniej Retyk opuszcza³ Prusy, zabieraj¹c ze sob¹ gotowy rêkopis „De revolutionibus”, który mia³ trafiæ do druku w Norymberdze. Zanim ukaza³a siê ca³oœæ, w po³owie 1542 r. w oficynie Jana Luffta w Wittenberdze, wysz³a rozprawka pod tytu³em „O bokach i k¹tach trójk¹tów”, zawieraj¹ca trzy koñcowe rozdzia³y ksiêgi pierwszej „O obrotach”. W ca³oœci „De revolutionibus” ukaza³o siê drukiem w 1543 r.

W kurii rzymskiej, od ponad dwóch dekad niespokojnej z powodu wyst¹pienia Marcina Lutra i pojawienia siê ruchów protestanckich, teoriê heliocentryczn¹ przyjêto

ch³odno. Sugerowano, ¿e ubli¿y³oby to samemu papie¿owi, którego majestat musia³by wtedy... równie¿ kr¹¿yæ wokó³ S³oñca. Szyderstw nie szczêdzi³ tak¿e Luter, mówi¹c o Koperniku: ten g³upiec chce wywróciæ ca³¹ sztukê astronomii! Samo wydanie „O obrotach” zmieni³ nieco nawet jego wydawca Andreas Osiander. Samowolnie zmodyfikowa³ tytu³ pracy na znany do dziœ: „O obrotach cia³ niebieskich”, usun¹³ te¿ dedykacjê dla papie¿a i zast¹pi³ j¹ w³asn¹ przedmow¹, w której bezceremonialnie przedstawi³ dzie³o, jako zawieraj¹ce niekoniecznie prawdziwe hipotezy.

Los litoœciwie oszczêdzi³ Kopernikowi tej lektury. W 1542 r. dozna³ wylewu, który odebra³ mu mowê i czucie w prawej stronie cia³a. Zmar³ w maju 1543 r. i zosta³ pochowany w katedrze fromborskiej. Po jego œmierci dzie³o zosta³o jeszcze dwukrotnie wydane w 1566 r. w Bazylei iw 1616 r. w Amsterdamie. Nastêpnie przez ponad dwieœcie lat znajdowa³o siê na indeksie ksi¹g zakazanych. Kolejne wydania pojawi³y siê w XIX w. Pierwszy przek³ad „De revolutionibus” na jêzyk polski opublikowany zosta³ w 1854 r.

Dok³adne miejsce spoczynku Miko³aja Kopernika by³o nieznane. Grobu poszukiwano na terenie archikatedry kilkakrotnie. Pierwsze prace poszukiwawcze podjê³o Warszawskie Towarzystwo Naukowe w 1802 r., a kolejne przeprowadzono w roku 1909 i 1939. Prawdopodobnie równie¿ Niemcy prowadzili swoje poszukiwania w czasie II wojny œwiatowej. Wszystkie te próby zakoñczy³y siê niepowodzeniem. W roku 2005 og³oszono odnalezienie szcz¹tków Miko³aja Kopernika i zaprezentowano rekonstrukcjê jego twarzy w starszym wieku. Pozosta³o jednak wykonanie ¿mudnych badañ i w efekcie udzielenie odpowiedzi: czy pod posadzk¹ fromborskiej katedry rzeczywiœcie pochowano wielkiego astronoma?

Aby zwiêkszyæ prawdopodobieñstwo identyfikacji szcz¹tków, dokonano porównania fragmentu ³añcucha kodu DNA pobranego z zêbów czaszki z kodem pobranym z w³osów znalezionych pomiêdzy kartami rêkopisu, którego autorem by³ Miko³aj Kopernik, znajduj¹cego siê w zbiorach muzeum w Uppsala. Porównawcze badania genetyczne prowadzone by³y przez kilka niezale¿nych oœrodków naukowych w Polsce i w Szwecji. Suma wszystkich przeprowadzonych badañ antropologicznych, historycznych, archeologicznych i biologicznych pozwoli³a z prawie stuprocentow¹ pewnoœci¹ potwierdziæ to¿samoœæ szcz¹tków zmar³ego astronoma i w konsekwencji doprowadziæ w 2010 r. do ich powtórnego pochówku w archikatedrze we Fromborku. Prochy z³o¿ono pod posadzk¹ przy o³tarzu œw. Krzy¿a, którym za ¿ycia, jako kanonik, opiekowa³ siê Kopernik. Nad grobem umieszczono trzymetrowej wysokoœci nagrobek maj¹cy formê modelu Uk³adu S³onecznego.

W XVII wieku dziêki badaniom Galileusza i Johannesa Keplera heliocentryczna eoria okreœlana mianem „teorii kopernikañskiej” zosta³a udoskonalona, przesta³a w œwiecie nauki budziæ jakiekolwiek w¹tpliwoœci, sta³a siê podstaw¹ rozwoju nauk œcis³ych. Jesteœmy dumni, ¿e dzisiejszy obraz budowy wszechœwiata ma swoje Ÿród³a w dziele fromborskiego kanonika.

Redakcja: Jolanta Szczepkowska

Teofil Lachowicz

Adres redakcji:

P.A.V.A. of America, District 2 , 17 Irving Place, New York, NY 10003

e-mail: pava.swap@gmail.com tel. (212) 358-0306, www.pava-swap.org

W roku 2005 og³oszono odnalezienie szcz¹tków Miko³aja Kopernika i zaprezentowano rekonstrukcjê jego twarzy w starszym wieku Blisko 500-letnie pierwsze wydanie najs³ynniejszej ksiêgi Miko³aja Kopernika, datowane na rok 1543 Wspó³czesny grób Kopernika w katedrze fromborskiej

Gdybym chcia³ pisaæ o wielu wspania³ych „koñskich” obrazach, prawdopodobnie teksty te wype³ni³yby ca³y pó³roczny cykl. Muszê siê wiêc ograniczaæ – do najciekawszych i zarazem mniej znanych przedstawieñ, a wartych przypomnienia.

Pogromca Rzymu

Innym, s³ynnym koniem heroicznym by³ Genitor Juliusza Cezara.

Jak przysta³o na rumaka, który kszta³towa³ (wraz z jeŸdŸcem) dzieje œwiata, równie¿ Genitor by³ stworzeniem niezwyk³ym: mia³ zdeformowane kopyta, które przypomina³y ludzkie stopy. Na niektórych rycinach tak go przedstawiano – kroczy na stopach jak u cz³owieka. Juliusz

Cezar by³ podobno doskona³ym jeŸdŸcem tak z¿ytym ze swym koniem, ¿e z siod³a dyktowa³ skrybom listy – dwa ró¿ne jednoczeœnie. Gdy walka stawa³a siê zbyt zaciek³a, zsiada³ ze swego Genitora i kaza³ go odprowadzaæ w bezpieczne miejsca, zaœ sam rusza³ pieszo do bitwy. Na niedobrym obrazie francuskiego akademika, Adolphe Yvona (1817–1893), „Juliusz Cezar przekracza Rubikon” – choæ rzeki nie sposób siê dopatrzeæ, ale domyœlamy siê symboliki dzie³a, tote¿ nie zwracamy uwagi na dos³ownoœæ – dyktator na swym koniu odzianym w skórê tygrysi¹, zadaje ostateczny cios republice rzymskiej. Jej œmieræ insynuuje powalona kolumna. Genitor tratuje ludnoœæ, prze do przodu, z ty³u ci¹gnie zniewolone ludy na powrozie uwi¹zanym do ogona. Zaœ samego jeŸdŸca ponagla ponura S³awa, która ponad nim z odkryt¹ piersi¹ i wyci¹gniêtym mieczem wskazuje mu kierunek: na Rzym! „Koœci zosta³y rzucone” –poczynania Juliusza Cezara decyduj¹ o losach œwiata (symbolicz-

Konie szlachetne

Pat sprzyja Rosji

Na razie koalicja pañstw wspomagaj¹cych Ukrainê jest wzglêdnie zwarta. Widzieliœmy wprawdzie ró¿nice zdañ w sprawie wspomnianych wy¿ej czo³gów i swoist¹ przepychankê pomiêdzy Niemcami i USA, kto ma je wys³aæ pierwszy. Zosta³o to jednak prze³amane. Czy tak bêdzie równie¿ w przysz³oœci? Czy Zachód nie zmêczy siê wojn¹? Tego przewidzieæ nie mo¿emy, jest jednak prawdopodobne, ¿e opozycja wobec wojny bêdzie na zachodzie

ny glob na wyprostowanej rêce w geœcie powtarzaj¹cym pozê kobiety powy¿ej).

Na bia³ym koniu Legendê o œw. Marcinie z Tours malowano wielokrotnie, ale niew¹tpliwie dzie³o El Greca jest w tym wypadku najbardziej znane.

Œw. Marcin, dziœ jeden z g³ównych patronów katolickiej Francji, by³ wed³ug legendy rzymskim legionist¹ i chrzeœcijaninem zarazem. Pewnego razy natkn¹³ siê u bram miasta na niemal nagiego ¿ebraka poœrodku zimy. Mieczem przeci¹³ swój wspania³y p³aszcz i po³ow¹ odzia³ zziêbniêtego nieszczêœnika. Wed³ug ¿ywotów œwiêtych, zobaczy³ nastêpnie we œnie Jezusa okrytego tym w³aœnie p³aszczem. Zgodnie z inn¹ wersj¹, drugiego dnia zobaczy³ sw¹ opoñczê ca³¹.

PóŸniejszy œwiêty rzuci³ wojsko, zosta³ eremit¹, a potem – biskupem Tours.

Obraz El Greca (Doménikosa Theotokópoulosa, urodzonego na Krecie w 1541 r., zmar³ego w hiszpañskim Toledo w 1614 r.) ilustruje tê legendê w jej najpopularniejszej wersji: ¿ebrak o wyd³u¿onej, mocno zniekszta³conej sylwetce, co mo¿e sugerowaæ jego eteryczn¹, nieziemsk¹ postaæ, bierze odciêt¹ po³owê opoñczy jeŸdŸca, bardziej przypominaj¹cego wygl¹dem m³odego szlachcica hiszpañskiego ni¿ rzymskiego wojownika. Dosiada on piêknego bia³ego konia (polskie powiedzenie g³osi: „œw. Marcin na bia³ym koniu jedzie” – co ma zapowiadaæ pierwszy œnieg na 7 grudnia w dzieñ tego œwiêtego) o bogatej uprzê¿y.

Koñ jaki jest ka¿dy widzi –g³osi m¹droœæ „Nowych Aten” (w kolejnym tekœcie wiêcej na temat tego dzie³a), ale w wykonaniu El Greca œnie¿nobia³a maœæ wierzchowca ma zapewne sugerowaæ cno-

narastaæ. Widaæ to zreszt¹ ju¿ teraz. W Niemczech na przyk³ad petycja wzywaj¹ca do wstrzymania pomocy dla Ukrainy i rozpoczêcia rozmów z Rosj¹, opracowana przez opozycjê, w krótkim czasie zyska³a poparcie 300 tys. ludzi, w tym znanych dziennikarzy i akademików. Zniecierpliwienie widaæ te¿ w USA. Grupa republikañskich kongresmenów, zazwyczaj bliskich Donaldowi Trumpowi, przygotowa³a rezolucjê w kongresie domagaj¹c¹ siê wstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy. Wylicza ona szczegó³owo wszystkie dotychczasowe wydatki, siêgaj¹ce jak wiemy dziesi¹t-

ty chrzeœcijañskie jeŸdŸca. Zwierzê przedstawione w stosownym skrócie perspektywicznym – scenê ogl¹damy z boku iz przodu – z jedn¹ nog¹ uniesion¹ wyraŸnie zatrzymany przez œw. Marcina. Prezentuje siê okazale: jasna grzywa, kosmyk w³osów opada elegancko na czo³o – na tle burego, niespokojnego nieba nad Toledo.

Co malarz chcia³ powiedzieæ?

I trzecie „koñskie” dzie³o – s³ynne „Nawrócenie w drodze do Damaszku” Michelangelo Caravaggia. Obraz przedstawia kulminacyjn¹ scenê z doskonale znanej historii opowiedzianej z pocz¹tku IX rozdzia³u „Dziejów Apostolskich” o nawróceniu Szaw³a, zaciek³ego przeœladowcy chrzeœcijan, odpowiedzialnego za œmieræ pierwszego mêczennika – ukamieniowanego Szczepana.

„A gdy jecha³, sta³o siê, ¿e prêdka zewsz¹d oœwieci³a go œwiat³oœæ z nieba.

A pad³szy na ziemiê, us³ysza³ g³os mówi¹cy do siebie: Szawle, Szawle! Przecz miê przeœladujesz?

Który rzek³: ktoœ jest Panie? A on: jam jest Jezus, którego ty przeœladujesz; trudno jest tobie przeciw oœcieniowi wierzgaæ.” (DzA, IX, 3-5)

Caravaggio wykona³ ten obraz na zamówienie dla rzymskiego koœcio³a Santa Maria del Popolo, gdzie znajduje siê do dziœ. Przedstawia scenê z Pisma œw. – moment nawrócenia jednego z póŸniejszych z g³ównych twórców Koœcio³a chrzeœcijañskiego, œw. Paw³a. Ale w jak¿e osobliwy sposób! G³ówn¹ postaci¹ tego wiekopomnego wydarzenia jest koñ zajmuj¹cy dwie trzecie obrazu. Szawe³ oœlepiony œwiat³oœci¹ z rêkami wyci¹gniêtymi chroni siê przed ni¹ w geœcie, jakby prosi³ konia o pomoc. Ten na-

ków miliardów dolarów i stwierdza, ¿e czas to przerwaæ, bo jest wiele wewnêtrznych potrzeb gdzie nale¿a³oby te œrodki skierowaæ. Rezolucja, nawet gdyby zosta³a uchwalona, nie bêdzie dla rz¹du Bidena wi¹¿¹ca. Nie mniej jednak zwiastuje ona zmianê nastrojów w USA, przed zbli¿aj¹ca siê kampani¹ prezydenck¹. Trump, który dawno ju¿ zapowiedzia³ swój start w wyborach, bêdzie zapewne temat ukraiñski mocno eksploatowa³. Ju¿ zreszt¹ teraz mówi on, ¿e wykorzystuj¹c swoje dobre kontakty z Putinem, by³by w stanie szybko wojnê na Ukrainie zakoñczyæ.

chylony nad swym jeŸdŸcem zdaje siê sprawdzaæ, co siê z panem sta³o. Dlaczego le¿y pora¿ony nagle wielk¹ si³¹? Mo¿e to w³aœnie ów koñ jako ucieleœnienie boskoœci, udziela mu rady, co ma robiæ dalej. Pociesza go, by nie ba³ siê chwilowej œlepoty, sugeruje, jak ma staæ siê aposto³em Paw³em?

Koñ o sierœci na po³y lekko br¹zowej, na wpó³ – bia³ej, z ciemn¹ grzyw¹, stoi przytrzymywany za uzdê przez pomocnika na tle ca³kowitej ciemnoœci. W pustce kosmosu nastêpuje wielka przemiana Szaw³a –w Paw³a, rodzi siê Koœció³ katolicki –w obliczu Boga (owa œwiat³oœæ) i Natury symbolizowanej przez konia w³aœnie. Ale tak naprawdê nie wiadomo, co wielki artysta baroku chcia³ wyraziæ w tej dziwacznej kompozycji. ❍

Nastroje antywojenne widaæ te¿ na amerykañskiej lewicy. 19 lutego w Waszyngtonie odbêdzie du¿a manifestacja pod has³em: Rege against the war machine, w której wezm¹ udzia³ przedstawiciele organizacji lewicowych, ale tak¿e prawicowcy, czy libertarianie, jak na przyk³ad by³y senator Ron Paul. Nawet prezydent Andrzej Duda w niedawnym wywiadzie dla francuskiego „Le Figaro” przyzna³, ¿e Ukraina, „jeœli szybko nie otrzyma znacz¹cej pomocy wojskowej, mo¿e wojnê z Rosja przegraæ.” Problem w tym, ¿e mo¿e j¹ przegraæ tak¿e i z t¹ pomoc¹.

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 12 Instagram dawnych
wieków
El Greco – Œw. Marcin i ¿ebrak Michelangelo Caravaggio – Nawrócenie w drodze do Damaszku Adolphe Yvon – Cezar przekraczaj¹cy Rubikon
➭ 1

Stany wewnêtrzne Weronika Kwiatkowska

Lukier

„Zda³em sobie sprawê, po raz pierwszy z tak¹ jasnoœci¹ (jasnoœci¹ styczniowego powietrza), ¿e to, co zostaje, to nie wyj¹tkowe chwile, nie wydarzenia, lecz w³aœnie to nic-niedzianie siê. Czas pozbawiony pretensji do bycia wyj¹tkowym. Wspomnienia popo³udni, w których nic siê nie zdarzy³o. Nic, poza ¿yciem, w ca³ej jego pe³ni. Delikatny zapach dymu drzewnego, krople, uczucie samotnoœci, cisza, skrzypienie œniegu pod nogami, lekka trwoga zmierzchu, powolnego i niezmiennego. Ju¿ wiem. Nie chcê prze¿yæ ¿adnego z tak zwanych wydarzeñ ze swojego ¿ycia […] Zamieniê je wszystkie, razem ze stert¹ zdjêæ wokó³ nich, na tamto popo³udnie, gdy siedzê na ciep³ych schodach, przed domem, dopiero co przebudzony z popo³udniowego snu, s³ucham bzyczenia much […] Mój dziadek chodzi ze szlauchem po ogrodzie i ciê¿ki zapach póŸnych letnich kwiatów unosi siê w powietrzu. Nic jeszcze nie jest ostateczne, nic jeszcze mi siê nie przydarzy³o. Ca³y czas œwiata jest przede mn¹”.*

Wracam do „Fizyki smutku” Georgiego Gospodinowa i przypominam sobie

tamto popo³udnie, w ma³ym miasteczku nad oceanem, w stanie Massachusetts, kiedy zatrzymaliœmy siê w ulubionej kawiarni, a za lad¹ sta³ m³ody Bu³gar, znaj¹cy kilka s³ów po polsku. I ucieszy³ siê na nasz widok. Bo – jak mówi³ – przez ca³e lato nie spotka³ nikogo z Europy Wschodniej. Wiêc na znak solidarnoœci do kubka gor¹cego kakao do³o¿y³ gratis ga³kê lodów waniliowych. I opowiedzia³ o swoim ch³opaku, z którym wybra³ siê do Ameryki na wymianê studenck¹. I ¿e Cape Cod po sezonie, szczególnie wieczorami, szczególnie w okolicach Truro, jest puste. I ¿e chcia³by do Nowego Jorku. Ale to mo¿e za rok. Kiedy zapyta³am o Gospodinowa, jednego z najbardziej wziêtych bu³garskich pisarzy, powiedzia³, ¿e pierwsze s³yszy. Ale zapisa³ nazwisko. I obieca³, ¿e przeczyta jego ksi¹¿kê. Pó³ godziny póŸniej siedzieliœmy na wysokiej skarpie. Pod stopami hucza³ ocean. Rozwija³ bia³e przeœcierad³a. Malowa³ a¿urowe wzory z piany. Poza nami nie by³o nikogo. Trawy k³ad³y siê miêkko. Usta³ wiatr. I przez chwilê mo¿na by³o udawaæ, ¿e jesteœmy sami na œwiecie. Zapamiêta³am to popo³udnie. I wiele innych na Przyl¹dku Dorsza. Tak ró¿nych od wspomnieñ z dzieciñstwa nad polskim morzem. Które mia³o inny zapach. I smak gofrów z bit¹ œmietan¹. Oraz gor¹cych jagodzianek. Które – po godzinach spêdzonych na harcach w wodzie – pa³aszowaliœmy zawziêcie. Lukier sp³ywa³ po bro-

Tak te¿ ¿yj¹ ludzie

programami. Dziêki satelitarnej dyszy na dachu, maj¹ Wi-Fi, tak wiêc od rana do nocy s¹ zaabsorbowani serialami, filmikami i piosenkami.

dzie. Owoce zostawia³y fioletowe plamy. Na kocach. I rêcznikach. Odgarnialiœmy mokre kosmyki. Na rzêsach zbiera³y siê s³one krople. Przypominaliœmy jaszczurki zwinki wygrzewaj¹ce siê na kamieniach. Nasze niewyklute jeszcze cia³a by³y gibkie i nieustraszone. Rodzice smarowali nam plecy. I wi¹zali chustki na g³owach. ¯ebyœmy nie dostali udaru. Parasole pla¿owe nie by³y wtedy jeszcze w modzie. Tylko parawany. Które chroni³y przed wiatrem. I wœcibskimi spojrzeniami s¹siadów. Wakacje nad Ba³tykiem w latach 80. spêdza³o siê w bliskiej odleg³oœci z innymi przedstawicielami gatunku. Czasami zza wiatrochronu wychyna³y nagie biusty enerdowskich kuracjuszek. Zapamiêta³am jedno cia³o. W kolorze mleka. Pokryte gêsto rudymi piegami. Pulchne. Miêkkie. Jak dro¿d¿owe ciasto przed w³o¿eniem do pieca. I szepty doros³ych. ¯e kto to widzia³. I jak tak mo¿na. W kraju papie¿a. W bia³y dzieñ. I s³owa mojego ojca, który têpi³ wszelk¹ pruderiê. I postulowa³, by zachowywaæ siê naturalnie. Bo to normalne zjawisko na œwiecie. I ¿ebyœmy przestali siê wgapiaæ. Jak jakieœ dzikusy z prowincji. Co Niemki w stroju Ewy nie widzieli.

Gdyby siê pochyliæ nad tym zagadnieniem, to rzeczywiœcie: pierwsze nagie cia³a, które ukaza³y siê naszym oczom, nale¿a³y do s¹siadek zza zachodniej granicy. W œwierszczykach, które Wuja Osa przywozi³ z Rajchu, pozowa³y do zdjêæ w domu i zagrodzie. Popularne by³y sesje na sianie, w ludowych strojach. Przy ubijaniu œmietany. I dojeniu krów. Niektóre panie chodzi³y z go³¹ pup¹ po obejœciu. Zbiera³y cukinie i banany. Oblewa³y siê wê¿em ogrodowym. Mia³y piêkne, czerwone albo

¿ó³te, kalosze. I sukienki w drobne kwiatki. Bywa³o, ¿e baraszkowa³y w zbo¿u. Patrzy³y wtedy zalotnie w obiektyw. A w wymalowanych na czerwono ustach trzyma³y ŸdŸb³a s³omy. Ojciec chowa³ gazetki w wielkiej szafie, pod stertami koszulek i skarpetek. Ale starszy brat szybko namierzy³ kryjówkê. I od tej pory przegl¹danie zakazanych magazynów dla doros³ych odbywa³o siê w towarzystwie kole¿anek i kolegów z klasy. Musia³o to byæ ju¿ po komunii. Bo nie pamiêtam, bym kiedykolwiek spowiada³a siê z grzesznych uczynków. Jak czynili to starsi znajomi, którzy po reakcji ksiêdza w konfesjonale, d³ugo musieli wychodziæ z traumy.

Ech, ten czas niewinnoœci. Kiedy œwiat wydaje siê jeszcze wspania³ym i bezpiecznym miejscem. Wszystko pachnie i smakuje wyraŸniej. I na nic nie jest za póŸno.

„A przed nim le¿a³y pola i ³¹ki, le¿a³y wysch³e ugory i ciemny las, poza nim by³y pewnie zagrody i m³yny, wieœ, miasto. Po raz pierwszy le¿a³ przed nim œwiat, otwarty i wyczekuj¹cy, gotów przyj¹æ go, dawaæ mu rozkosz i ból. Nie by³ ju¿ uczniem, który widzi œwiat przez okno, wêdrówka jego nie by³a ju¿ przechadzk¹, której koñcem jest nieuchronny powrót. Ten wielki œwiat sta³ siê teraz rzeczywisty, on by³ cz¹stk¹ tego œwiata, w tym œwiecie spoczywa³ jego los, niebo tego œwiata by³o jego niebem, pogoda tego œwiata, jego pogod¹. Ma³y by³ w tym wielkim œwiecie, bieg³ ma³y jak zaj¹c, jak chrab¹szcz przez jego b³êkitn¹ i zielon¹ nieskoñczonoœæ. Dzwonek nie wzywa³ ju¿ do wstawania, do koœcio³a, na lekcjê, do obiadu.”** ❍

*Georgi Gospodinow, Fizyka smutku **Herman Hesse, Narcyz i Z³otousty

Zapraszamy na stronê Autorki: www.stanywewnetrzne.com

prywatnoœci, na nie w³aœnie bêdziemy zwracaæ na Filipinach uwagê.

Jestem – nie wiem jeszcze, na jak d³ugo – w kraju biednym, ale przecie¿ nie najbiedniejszym; zapewne gdzieœ w po³owie œwiatowej stawki pañstw. Odwiedzam jego najubo¿sz¹ prowincjê, Samar, aw niej – wioskê San Joaquin.

To bêdzie twój pokój – Maria wnosi, z pomoc¹ siostry i kuzynów, moje walizki do komórki 2,5 na 2 metry, chocia¿ z oknem. Na pod³odze le¿y materac z g¹bki; resztê wyposa¿enia stanowi firanka i wiatrak. Œciany s¹ z pustaków. Jedna z nich jest ob³o¿ona czymœ w rodzaju ciemnego cementu, ale w pewnym momencie cement urywa siê i s¹ ju¿ go³e pustaki, z zapraw¹ miêdzy nimi po³o¿on¹ z dok³adnoœci¹ dziecka bawi¹cego siê ³opatk¹. Te domy – wszystkie podobne – s¹ stawiane nie przez fachowców, ale ojca-rybaka, bezrobotnego brata; po tanioœci. Pomieszczenie w naszym domku nie maj¹ sufitu, widaæ belkowanie stropu i karbowan¹ blachê. Pomiêdzy zewnêtrznymi œcianami i dachem jest du¿y odstêp, dla wentylacji. Z powa³y dyndaj¹ kable sieci elektrycznej i go³e ¿arówki. Nad salono-sypiani¹ warczy wiatrak. Z pustakowych œcian stercz¹ na górze prêty uzbrojenia. Œpiê w najwygodniejszym pomieszczeniu. Moja gospodyni i jej czwórka dzieci w drugim pokoju œpi¹ pokotem, wtulaj¹c siê w siebie, na cienkich matach k³adzionych na pod³odze z linoleum. Rano maty s¹ zwijane. Na œcianie wisi najwiêksza radoœæ rodziny, 32-calowy telewizor chiñskiej marki, tylko z lokalnymi

W salonie jest te¿ artyku³ pierwszej filipiñskiej potrzeby: migaj¹cy kolorowymi lampkami g³oœnik z pod³¹czonym mikrofonem – do karaoke. Przy przejœciu do kuchni stoi zaskakuj¹co ³adny stolik z trzema krzes³ami od kompletu; tu bêdziemy jeœæ posi³ki, a ja bêdê potem stawia³ tu mojego laptopa.

Pozosta³e sprzêty w pokoju i kuchni s¹ zbite z surowych desek. W kuchni pod³oga jest z go³ego cementu i taki¿ jest blat ze zlewem. Nie ma kuchni elektrycznej, lodówki. Gotowanie odbywa siê na zewn¹trz, nad rodzajem paleniska z wêglowych brykietów. S¹ one podpalane kawa³kami folii i innymi plastikami; wszyscy tak robi¹, równie¿ pal¹c œmieci i plastiki gdzieœ tam przed domem. To tyle a propos zmys³owych zapachów tropików.

Pranie jest robione w balii, a ubrania wieszane na sznurze wzd³u¿ p³ota.

Tak jak w ca³ym domu, ³azienka zamiast siêgaj¹cej do sufitu œciany ma tylko przepierzenie. Nie ma drzwi, jest plastikowa kurtynka. Sedes nie ma deski; ludzie za³atwiaj¹ tu siê w kucki. Nie ma te¿ nawet gumowego wê¿a z wod¹ do podmywania. Papieru toaletowego w tych czêœciach Azji siê nie u¿ywa. Zamiast tego jest kadŸ z wod¹ w temperaturze pokojowej i plastikowy czerpak. S³u¿y on równie¿ do oblewania siê wod¹, gdy¿ nie ma tu prysznica.

Ani lustra, w ca³ym domu.

Przepraszam za nieapetyczne szczegó³y, ale przecie¿ my, rozpieszczeni zachodnim komfortem i przyzwyczajeni do

Sk³adam wizytê Marii, któr¹ ostatni raz widzia³em trzy lata temu, przed pandemi¹, a w ogóle to znamy siê od 2008 roku, mojej pierwszej wizyty na Filipinach.

Maria ma 35 lat, jest samotn¹ matk¹ czwórki dzieci. Dwaj kolejni filipiñscy ojcowie zmyli siê, a alimentów tu nie ma. Poza tym nie ma tu rozwodów, antykoncepcji i aborcji. Filipiny to – obok Polski – najbardziej katolicki kraj na œwiecie.

Poprzednim razem by³em w domu rodziców Marii, jeszcze biedniejszym: z drewna, bambusa, p³atów cynkowanej blachy, wielkoœci domku w polskich ogródkach dzia³kowych. Mieszka³o tam w porywach do kilkunastu osób: rodzice Marii, jej siostra z mê¿em, dzieckiem i drugim w drodze (m¹¿ potem znikn¹³, ma dzieci z kolejn¹ kobiet¹); Maria ze swoj¹ czwórk¹; jeszcze wtedy ¿y³a jej 93-letnia babcia. Jêzyk angielski jest uczony w filipiñskich szko³ach, w tych najbiedniejszych jednak niekoniecznie. By pogorszyæ sprawê, ludzie znaj¹ tu co prawda tagalog, jêzyk oficjalny szkó³ czy telewizji, ale miêdzy sob¹ rozmawiaj¹ w visayan; to nawet nie dialekt, lecz osobny jêzyk. By jeszcze bardziej pogorszyæ, s¹ chorobliwie nieœmiali i zakompleksieni.

Podczas pierwszej wizyty w rodzinnym domu Marii, przed trzema laty, ¿eby prze³amaæ lody i milczenie, spyta³em, czy móg³bym dostaæ kawê. Panika, szeptane narady, wreszcie wrêczono drobny banknot jakiemuœ dzieciakowi, które za

chwilê przynios³o pojedyncz¹ saszetkê rozpuszczalnej kawy.

Wielu próbuje tu prowadziæ sklepiki z myd³em i powid³em, zwane sari-sari. Ludzie kupuj¹ tu mikroskopijne torebeczki cukru, kawy, detergentu. Oczywiœcie by³oby taniej kupiæ w du¿ym opakowaniu, ale nigdy nie maj¹ na to doœæ pieniêdzy. A skoro nie maj¹ w domach lodówek, kupuj¹ od przechodz¹cych rybaków rybê i od razu sma¿¹ j¹ tego samego dnia. Gdy chce siê cokolwiek za³atwiæ w urzêdzie, kupiæ ubranie lub garnek, trzeba jechaæ prawie godzinê do stolicy prowincji, miasta Calbayog.

Je¿d¿ê tam z Mari¹ trikiem, czyli motocyklem z boczn¹ przyczep¹ dla pasa¿erów. Kierowc¹ jest kuzyn, bo tu wszyscy s¹ jakoœ spowinowaceni, a w ka¿dym razie siê znaj¹.

Ja, stary kawaler zajêty sob¹ i swoimi myœlami w wyciszonych, wygodnych mieszkaniach w Stanach i Polsce, teraz siedzê i próbujê napisaæ coœ m¹drego przy tym ³adnym stoliku. Wokó³ mnie biegaj¹ dzieci Marii oraz dzieci cudze: siostry, brata, s¹siadów. G³oœno gra telewizor, z którym rywalizuj¹ g³oœniczki smartfonów.

Wieczorem bêdzie jeszcze t³oczniej: wpadn¹ kolejne siostry z dzieæmi, s¹siadka przyjdzie z butelk¹ rumu; wtedy ja pobiegnê kupiæ sma¿onego kurczaka, tak wypada.

Na g³owie mam t³umi¹ce dobrze zewnêtrzne ha³asy s³uchawki, który ju¿ przys³u¿y³y mi siê dobrze w Warszawie. Teraz pomagaæ mi bêd¹ ignorowaæ pisk dzieci i dudnienie karaoke. Nie bêd¹c czêœci¹ tej rodziny, jestem jednak w jej œrodku, w oku cyklonu.

Mam nadziejê, ¿e nie ucierpi na tym jakoœæ moich najbli¿szych komentarzy o ¿yciu literackim w Polsce i metamorfozach architektury Nowego Jorku.

13 www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023
Jan Latus

GRUBE RYBY I PLOTKI

Brendan Fraser to aktor, który w latach 90. i na pocz¹tku.00 œwieci³ tryumfy dziêki popularnym produkcjom (seria „Mumia” czy „George prosto z drzewa”). Szaleñczo przystojny, przepiêknie zbudowany, wzbudza³ – jak niegdyœ Marek Perepeczko – zachwyt u p³ci ¿eñskiej. A potem znikn¹³ z ekranu. Jeœli wystêpowa³ –to w pomniejszych rolach, na drugim albo trzecim planie. Kiedy w koñcu postanowi³ wróciæ do szo³biznesu – opowiedzia³ o przyczynach swojej d³ugiej nieobecnoœci. Okaza³o siê, ¿e w 2003 roku Fraser by³ molestowany przez producenta

Philipa Berka, zaœ próby nag³oœnienia zdarzenia spotka³y siê z ostracyzmem œrodowiska. Do tego aktor ciê¿ko przeszed³ rozwód z ¿on¹, a u jego najstarszego synka zdiagnozowano autyzm. To wszystko spowodowa³o, ¿e Fraser wpad³ w depresjê i mocno przybra³ na wadze, trafiaj¹c na strony plotkarskich gazet. Kiedy wiêc wróci³ na ekrany z rol¹ choruj¹cego na oty³oœæ Charliego w filmie „Wieloryb” œrodowisko filmowe i fani przyjêli go z otwartymi ramionami. Dziœ obraz w re¿yserii Darren’a Aronofsky’ego zbiera nagrody na œwiecie, a Brendan Fraser ma szansê na zdobycie Oscara.

A co o filmie mówi odtwórca g³ównej roli? „Premierowy pokaz na festiwalu w Wenecji uœwiadomi³ mi, ¿e „Wieloryb” daje ludziom szansê na prze¿ycie katharsis. Ekstremalna oty³oœæ Charliego czy b³êdy, które pope³ni³, przestaj¹ mieæ znaczenie. Spêdzamy z nim dwie godziny i uczestniczymy w jego walce o odkupienie. Patrzymy na niego i zdajemy sobie sprawê, ¿e jego ¿al, ból i têsknota staj¹ siê dla nas znacznie wa¿niejsze ni¿ jego kilogramy ponad normê. Kiedy widzia³em, ile osób ociera ³zy w czasie owacji, nie wytrzyma³em i sam siê pop³aka³em. Wzruszy³o mnie, ¿e potrafi¹ w Charliem dostrzec cz³owieka” – wyznaje aktor.

Autorem scenariusza jest Samuel D. Hunter, który napisa³ „Wieloryba” jako sztukê teatraln¹. Historia oparta jest na jego w³asnych doœwiadczeniach. „Dla Huntera to bardzo osobisty tekst, w którym rozlicza siê z poczucia wyobcowania, wykluczenia, problemów rodzinnych” – mówi Fraser. „Dla mnie okaza³ siê na tyle prawdziwy, ¿e nie potrzebowa³em uzupe³niaæ go w³asnymi prze¿yciami. Du¿o natomiast z pracy nad tym projektem wynios³em, choæby przekonanie, ¿e nie wolno mi nikogo oceniaæ za to, jak wygl¹da, w co wierzy ani kogo kocha”.

W „The Whale” ogromne wra¿enie robi fizyczna metamorfoza aktora. Trudno uwierzyæ, ¿e odtwórca g³ównej roli nosi kostium, który powsta³ na drukarce 3D! „Musia³em siê nauczyæ w nim poruszaæ. To by³a przede wszystkim nauka chodzenia, poniewa¿ ta dodatkowa porcja cia³a skutecznie ogranicza³a wszelkie moje ruchy, by³o mi te¿ nieznoœnie gor¹co” –wspomina Fraser. „¯eby jakoœ w tym kostiumie wytrzymaæ, musia³em nosiæ pod spodem specjalny materia³ wych³adzaj¹cy, tak jak zawodnicy, którzy startuj¹ w wyœcigach samochodowych. A i tak z pocz¹tku wykonanie kilku kroków by³o mo¿liwe pod warunkiem, ¿e pomaga³o mi czasem nawet siedem osób. Stara³em siê przy tym ca³y czas pamiêtaæ, ¿e mój kostium powsta³ nie po to, ¿eby upokorzyæ Charliego, tylko przywróciæ mu godnoœæ, któr¹ spo³eczeñstwo tak chêtnie mu odbiera. Sam uto¿samiam siê z jego krzywd¹ – z okrutnymi wpisami w social mediach, których autorzy krytykuj¹ jego tuszê, czy z komentarzami, jakie s³yszy od przypadkowych ludzi” – mówi aktor.

„Kiedy przygotowywa³em siê do tej roli, spotyka³em siê z terapeutami prowadz¹cymi grupy wsparcia dla ludzi w podobnej sytuacji co mój bohater i uderzy³o mnie, ¿e oni nie doradzaj¹ swoim pacjentom, co maj¹ robiæ, tylko staraj¹ siê ich zachêciæ, ¿eby sami podjêli wa¿ne decyzje, ¿eby wziêli za nie odpowiedzialnoœæ i w ten sposób poczuli moc sprawcz¹. Ludzie tacy jak Charlie bardzo czêsto czuj¹, ¿e nie maj¹ nad sob¹ kontroli, ¿e rz¹dzi nimi ich cia³o, ich chêæ objadania siê, niepohamowane ³aknienie. S³ysza³em o tym zarówno od osób z nadwag¹, jak i pracuj¹cych z nimi specjalistów. Dla jednych i drugich bardzo wa¿ne by³o to, jak

Lady Awantura

Po œmierci Pi³sudskiego Wielopolska przez rok i szeœæ tygodni nosi pe³n¹ ¿a³obê, tak jak ktoœ z najbli¿szej rodziny. Kiedy kardyna³ Adam Sapieha przenosi w 1937 roku prochy marsza³ka z krypty œwiêtego Leonarda do krypty Srebrnych Dzwonów Wielopolska wpada w furiê. Publikuje bezkompromisowy tekst na ten temat i wydaje go tak¿e za granic¹.

Ostatnie trzy lata ¿ycia spêdzi³a na walce z ka¿dym, nawet z ludŸmi bezwzglêdnie oddanymi Pi³sudskiemu i jego sprawie. Dosta³o siê nawet Kazimierze I³³akowiczównej, która uchodzi³a za osobê o kryszta³owym charakterze. Ostrze i jad swojego pióra skierowa³a te¿ Wielopolska przeciwko ¯ydom pisz¹c, ¿e przejêli oni cichaczem najpierw konkurs Chopinowski, nagradzaj¹cy sowieckich, ¿ydowskich pianistów, a potem polsk¹ kinematografiê.

Charliego sportretujemy. Najczêœciej podobne postaci pokazuje siê na ekranie w komediach, gdzie ich waga stanowi pretekst do niewyszukanych ¿artów, albo w filmach, w których widz ma im wspó³czuæ i ich ¿a³owaæ. Oni obawiali siê, ¿e „Wieloryb” pójdzie podobn¹ drog¹, wiêc bardzo docenili, ¿e Charlie to tak z³o¿ona postaæ. Waga go nie definiuje, to jedna z jego wielu cech” – podsumowuje Fraser. Na pytanie, co go zaskoczy³o, lub szczególnie zwróci³o uwagê, w historiach osób zmagaj¹cych siê z oty³oœci¹ mamuci¹, aktor odpowiada:

„Mam tak¹ obserwacjê, ¿e w m³odoœci tych ludzi bardzo czêsto pojawia³a siê jakaœ osoba, która sprawia³a, ¿e przestawali siê dobrze ze sob¹ czuæ. To na ogó³ by³ ktoœ doros³y, nie chodzi³o o rówieœników, choæ przecie¿ dzieciaki bywaj¹ okrutne, tylko o kogoœ z autorytetem – cz³onka rodziny, nauczyciela, czêsto ojca. I to w³aœnie ta osoba powodowa³a, ¿e zaczynali czuæ siê okropnie ze swoj¹ wag¹. Do tego dochodz¹ amerykañskie realia i utrudniony dostêp do zdrowej ¿ywnoœci. Ameryka jest zalana kiepskiej jakoœci jedzeniem. Mo¿emy wiêc winiæ Charliego za to, jak wygl¹da, ale trzeba pamiêtaæ, jak wiele czynników mu w tym pomaga” – t³umaczy aktor. I dodaje: „Przes³anie naszego filmu jest tak¿e takie, ¿ebyœmy siê o siebie nawzajem troszczyli, ¿ebyœmy nie zostawiali innych samym sobie. To, w jakim systemie ¿yjemy, jest bowiem spraw¹ nas wszystkich”.

*

Anna i Robert Lewandowscy to – jak mówi¹ na zachodzie – power couple Piêkni, m³odzi i… bajecznie bogaci. Ale, jak zarzekaj¹ siê w niemal ka¿dym z wywiadów, pieni¹dze nie s¹ dla nich naj-

Z perspektywy czasu wygl¹da to fatalnie, bo Wielopolska pisa³a w tym czasie peany na temat filmowej twórczoœci Leni Riefenstahl – czo³owej propagandzistki Hitlera. Jej „Salut cywilny”, napisany po wizycie w Polsce hrabiego Ciano, by³ ukoronowaniem tej dzia³alnoœci. Tu¿ przed wybuchem wojny zaatakowa³a pacyfistów takich jak Wittlin, S³onimski, Tuwim czy Broniewski zarzucaj¹c im zdradê i jawne popieranie bolszewizmu.

Na pogarszaj¹cy siê stan psychiczny Wielopolskiej wp³ywa³a zapewne nie tylko depresja i samotnoœæ, ale tak¿e nag³a i œmiertelna choroba by³ego mê¿a – Jerzego Janowskiego, który umiera³ na raka.

W ostatnich miesi¹cach ¿ycia Janowski przeniós³ siê nawet do mieszkania by³ej ¿ony, która z oddaniem pielêgnowa³a go a¿ do jego œmierci.

1 wrzeœnia 1939 roku by³ zapewne dla niej lodowatym prysznicem, studz¹c jej fascynacjê faszyzmem. Nie wiadomo co siê z ni¹ sta³o, ale œwiat ju¿ o niej wiêcej nie us³ysza³. Prawdopodobnie zginê³a zabita przez Rosjan, próbuj¹c wywieŸæ belweder-

wa¿niejsze. „Moje dzieci chodz¹ w dresach, czasem i uœwinione, s¹ brudne, s¹ szczêœliwe, jak ka¿de inne. Czasami w³aœnie panuje taki stereotyp, ¿e jak ktoœ ma pieni¹dze, to dzieci siedz¹ na z³otej kanapie” – mówi ¿ona pi³karza. I wyjaœnia: „Chcemy, ¿eby nasze pociechy mia³y przede wszystkim szacunek do ludzi i ¿eby te¿ szanowa³y pieni¹dze, i wszystkie rzeczy. Mój m¹¿ chcia³by, ¿eby nasze dzieci wiedzia³y, ¿e na pieni¹dze trzeba zarobiæ i ¿e pieni¹dze nie bior¹ siê z bankomatu” – doda³a trenerka fitnessu. „Kiedyœ zadano mi pytanie, jak wychowywaæ dzieci w majêtnym domu i kiedy zastanawialiœmy siê nad tym z mê¿em, to stwierdziliœmy, ¿e jednak mocno st¹pamy po ziemi. Wa¿ne rzeczy, na które sobie pozwalamy, to podró¿e i spêdzanie czasu razem. Nie ma co ukrywaæ, lubiê fajnie wygl¹daæ, lubiê sobie coœ fajnego kupiæ, pracujemy na to, natomiast to nie jest najwa¿niejsze w naszym ¿yciu” – zapewni³a Anna Lewandowska. I zaraz potem posz³a zrobiæ zdjêcie na instagrama, pozuj¹c w towarzystwie dwójki dzieci i… czterech produktów, które akurat reklamuje.

skie archiwa do Rumunii. Jej tajemnicze zaginiêcie jest takie o jakim zawsze marzy³a. W ostatniej, zanorowanej rozmowie z hrabin¹ Wielopolsk¹, w lipcu 1939 roku mia³a powiedzieæ: „Piêknie by³oby zgin¹æ na wojnie. Zawsze marzy³am o œmierci bez pogrzebu, o œmierci niejawnej. Tak jak umieraj¹ zwierzêta, zaszywaj¹c siê w nieodszukany k¹t.”

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 14
Weronika Kwiatkowska
Wielopolska z papug¹ w swoim mieszkaniu w Warszawie
➭ 8
Z mê¿em Jerzym Janowskim w Sieros³awiu Brendan Fraser: – „Wieloryb” daje ludziom szansê na prze¿ycie katharsis. Charlie to z³o¿ona postaæ. Waga go nie definiuje, to jedna z jego wielu cech. Anna i Robert Lewandowscy z córkami

Niezwyk³e ¿ycie homarów

Homar jest dziœ symbolem luksusu. Cena za tego przepysznego skorupiaka roœnie ka¿dego roku i tylko od czasu do czasu mo¿na sobie pozwoliæ na odœwiêtny obiad z homarem w roli g³ównej.

Czasami pojawia siê on zupe³nie niespodziewanie. W zesz³ym miesi¹cu u wybrze¿y St Vincent uda³o siê nam kupiæ kilka dopiero co z³apanych langust, które s¹ tropikaln¹ odmian¹ homara i nie posiadaj¹ potê¿nych szczypiec. Aby dobraæ siê do pysznego miêsa trzeba by³o przedrzeæ siê przez tward¹, chitynow¹ skorupê, do czego potrzebny jest ju¿ ciê¿szy sprzêt. Na przyk³ad m³otek, jeœli nie ma nic innego pod rêk¹. Wysi³ek siê op³aci³ i langusta na maœle i w kremowym sosie mile ³askota³a podniebienie. Gdzieœ jednak w g³owie tli³ siê wyrzut sumienia, czy apetyt na te wspaniale skorupiaki nie doprowadzi do ich wyginiêcia?

Homary to skorupiaki, które opanowa³y sztukê przetrwania do perfekcji. Na podstawie znalezionych skamielin wiadomo, ¿e ¿y³y na ziemi ju¿ 150 milionów lat temu i do dziœ w³aœciwie wcale siê nie zmieni³y, ignoruj¹c wspó³czeœnie wyznawan¹ w ko³ach naukowych teoriê ewolucji. Potrafi³y siê tak¿e znakomicie zaadoptowaæ w niemal¿e ka¿dym œrodowisku wodnym. Do dziœ na ca³ym œwiecie ¿yje 50 gatunków homarów. Przez d³ugi czas nie mia³y ¿adnej konkurencji a¿ do momentu, gdy w œwiatowym oceanie pojawi³y siê kraby. Kraby nie posiadaj¹c du¿ego i miêsistego ogona, przez co znacznie ³atwiej by³o im siê ukryæ na kamienistym dnie morza ni¿ homarowi. Do tego miêsisty ogon homara sta³ siê przysmakiem wielu drapie¿nych ryb, które potê¿nymi szczêkami z ³atwoœci¹ rozbija³y jego chitynowy pancerz. To spowodowa³o, ¿e populacja krabów rozros³a siê do ogromnych rozmiarów, gdy w tym samym czasie populacja homarów zaczê³a siê kurczyæ, ale nie wszêdzie. Populacja homara amerykañskiego znana jest ze swojego wojowniczego charakteru i potrafi skutecznie walczyæ z drapie¿nikami o swoje ¿ycie. Homary te ¿yj¹ w ch³odnych wodach Atlantyku, s¹ mocno opancerzone, nie znosz¹ towarzystwa nawet swojego gatunku, zajadle walcz¹ ze sob¹, ale i z drapie¿nikami przy ka¿dej okazji. Jedynie wobec cz³owieka s¹ bezradne.

Przesuwanie siê gigantycznego lodowca, który w odleg³ych, prehistorycznych czasach powoli i jednostajnie spycha³ z amerykañskiego kontynentu miliardy ton skruszonych swoim ciê¿arem ska³ by³ dla homara amerykañskiego prawdziwie szczêœliwym zrz¹dzeniem losu. Skalne kruszywo zepchniête na dno Atlantyku stworzy³o dla homara idealne œrodowisko naturalne, gdzie z ³atwoœci¹ móg³ siê ukryæ i nie tylko przetrwaæ, ale tak¿e znacz¹co zwiekszyæ swoj¹ liczebnoœæ. Najlepszym miejscem dla homarów s¹ skaliste wybrze¿a stanu Maine, gdzie dodatkowo ¿ycie tych wielkich skorupiaków wspomaga temperatura wody, idealna dla jego rozwoju. Stan Maine ma wiêc wszystko aby staæ siê rajem homarów. Ciekawe jednak jest to, ¿e nigdy nie by³o ich tam tak wiele jak jest dziœ! Co jest powodem eksplozji ich populacji? Powa¿ne przerzedzenie ³awicy dorszy, które od tysiêcy lat ¿ywi¹ siê m³odymi homarami. Tylko du¿e

okazy homara mog³y przestaæ siê baæ dorszy i przetrwaæ do sêdziwego wieku. Potwierdzaj¹ to znaleziska w dawnych siedzibach Indian, gdzie znaleziono wiele muszli po ostrygach, a znacznie miej skorupek homarów. Znaleziono tam tak¿e wiele oœci dorszy co œwiadczy o intensywnym rybo³ówstwie na Wschodnim Wybrze¿u Ameryki zanim pojawili siê tam europejscy osadnicy. Ci z kolei, osiedlaj¹c siê w Nowej Anglii, niemal¿e od razu zauwa¿yli ¿yj¹ce tu w du¿ej obfitoœci homary. Najbardziej zdumiewa³y ich ogromne rozmiary tych skorupiaków. Homar u szczytu swojego rozwoju nie ma ju¿ – oprócz cz³owieka

¿adnego innego naturalnego wroga. W optymalnych warunkach jest on w stanie osi¹gn¹æ wagê ponad 20 kg., czyli tyle co piêcioletnie dziecko! Europejskich osadników zdumiewa³a tak¿e iloœæ homarów w amerykañskich wodach. Podobne mo¿na by³o znaleŸæ tak¿e w Europie, ale ich iloœæ by³a zawsze niewielka, nie mówi¹c ju¿ o rozmiarze. Te amerykañskie ¿y³y jednak w prawdziwym homarzym raju. Europejczycy nie nawykli do takiego jedzenia i owszem, zaczêli je po³awiaæ i jeœæ, ale tylko wtedy, gdy nie by³o nic innego do jedzenia. Innymi s³owy, homary jedzono tylko w desperacji. Uwa¿ano, ¿e homarami mo¿na co najwy¿ej karmiæ wiêŸniów a i to niezbyt czêsto. Panowa³a opinia, ¿e karmienie wiêŸniów homarami czêœciej ni¿ raz w tygodniu, by³oby aktem szczególnego okrucieñstwa i nadmiern¹ kar¹. W tamtych czasach najwa¿niejszym pozyskiwanym z morza produktem by³y ryby, wœród których najcenniejszy by³ dorsz. Dorsza nie tylko jedzono na bie¿¹co, ale jego miêso solono, przechowywano w beczkach i sprzedawano po ca³ym œwiecie. Handel solonym dorszem by³ lukratywnym biznesem.

Homara po z³apaniu nie da³o siê ani przechowaæ ani zakonserwowaæ. Jego miêso musia³o byæ zawsze œwie¿e. Zmiana przysz³a pod koniec XIX wieku wraz ze stworzeniem metody konserwowania miêsa w puszce. W tym czasie kontynent amerykañski zosta³ po³¹czony sieci¹ linii kolejowych i dziêki temu ¿ywe homary mo¿na by³o wysy³aæ z Maine do Chicago, a na-

wet dalej. Homar powoli zmienia³ swój status zyskuj¹c nowych smakoszy. Homary podawane np. w Kolorado œwiadczy³y o pozycji i zamo¿noœci tego, kto je zamówi³.

Wraz ze zmniejszaj¹cymi siê ³awicami dorsza przybywa³o homarów i rybacy nie maj¹c zajêcia zaczêli je po³awiaæ. Homary stawa³y siê coraz popularniejsze i nieoczekiwanie przynosi³y wiêksze zyski ni¿ dorsze. Przez kilka dekad ³apano ogromne iloœci homarów, a ich populacja nie wykazywa³a ¿adnych œladów wyczerpania. Jednak apetyt na te skorupiaki rós³ nieustannie i ³apano ich jeszcze wiêcej. Zdumiewaj¹ce by³o jednak to, ¿e mimo niemal¿e rabunkowej gospodarki, homarów nadal przybywa³o! Fakt ten wprowadzi³ pewne zamieszanie w œwiecie naukowym, bo nie potrafiono tego w racjonalny sposób wyt³umaczyæ.

Ostatnie lata przynios³y rybakom ³api¹cym homary drastyczne obni¿enie zysków. Skorupiaków nadal nie brakuje w wodach Maine, ale najpierw skoñczy³ siê eksport homarów do Chin po tym jak Chiñczycy ob³o¿yli je podatkiem w odpowiedzi na podatki na³o¿one od chiñskich produktów przez prezydenta Trumpa. Potem przyszed³ COVID-19, który zatrzyma³ ruch turystyczny w Maine. Homary przesta³y byæ tak¿e kupowane przez restauracje, które w czasie pandemii by³y zamkniête. Mimo, ¿e homarów ³apano coraz mniej, to w ostatnich dwóch latach ich populacja zaczê³a gwa³townie spadaæ i nikt nie wie dlaczego tak siê dzieje.

Kluczem do utrzymania du¿ej populacji homarów s¹ samice, które sk³adaj¹ w wodzie jaja. Im wiêksza jest samica tym wiêcej wiêcej sk³ada jaj. Homar mo¿e do¿yæ nawet stu lat, a jego wiek ocenia siê po iloœci zêbów w… ¿o³¹dku skorupiaka. Tak. W ¿o³¹dku. Nie jest to jedyne dziwactwo jakim natura obdarzy³a homara. Jego oczy s¹ prawdziwie niezwyk³ym aparatem. Homar ¿yje w ciemnoœciach i w zasadzie oczy nie s¹ mu do niczego potrzebne. Mimo to posiada on niezwykle wyrafinowany zmys³ wzroku i w ca³ej skomplikowanej ziemskiej przyrodzie nikt inny nie dysponuje niczym podobnym. Wiêkszoœæ zwierz¹t ma w oku soczewkê, ale homar zamiast soczewki ma sieæ dzia³aj¹cych jak lustro szeœcianów. Ka¿de oko homara wyposa¿one jest a¿ w trzynaœcie tysiêcy takich lustrzanych pude³ek! Lustra zbieraj¹ œwiat³o i skupiaj¹ je na siatkówce homarzego oka. Anatomia jego oka jest tak z³o¿ona, ¿e niektórzy uwa¿aj¹, ¿e jest zbyt skomplikowana jak na efekt ewolucji i ¿e stoi za tym boska inteligencja.

Na bazie budowy oka homara zaprojektowano nawet teleskop kosmiczny, zainsta-

lowano go na stacji kosmicznej ISS i dzia³a on w paœmie promieniowania rentgenowskiego. Czy homar rzeczywiœcie potrzebuje tak skomplikowanego systemu optycznego? Wygl¹da na to, ¿e tak, bo nieustannie musi uwa¿aæ na niemal¿e niewidoczny w ciemnych wodach ruch drapie¿nych ryb, które na niego poluj¹. Taki system pozwala mu na doskona³¹ orientacjê w po³o¿eniu i kryjówkach innych homarów.

Homary maj¹ ogromn¹ szansê wygraæ konkurs na najdziwniejsze zwierzê na naszej planecie. W ich g³owie, w miejscu, gdzie powinien znajdowaæ siê mózg, znajduje siê pe³en uryny pêcherz. Mocz oddaje homar przez swoje… nozdrza i ma to dla skorupiaka ogromne znaczenie. W moczu rozpuszczone s¹ pochodz¹ce z gruczo³ów chemikalia, które rozproszone w wodzie wysy³aj¹ informacje do innych homarów przy okazji identyfikuj¹c autora tej informacji. Tak wiêc oddawanie uryny tu¿ przed swoj¹ twarz¹ jest form¹ komunikacji pomiêdzy homarami, reguluj¹c ich ¿ycie towarzyskie.

Prywatne ¿ycie homara niesie ze sob¹ jeszcze wiêcej niespodzianek. Przez kilka mileniów próbowano zrozumieæ tajemnice alkowy tego skorupiaka. Pisa³ o tym w staro¿ytnoœci sam Arystoteles, ale dopiero niedawno okaza³o siê, ¿e nie ma nic romantycznego w mi³oœci homarów, które s¹ agresywne i najbardziej lubi¹ ze sob¹ walczyæ, niezale¿nie od p³ci. Mi³oœæ jednak to potê¿ny ¿ywio³, bo kiedy przychodzi pora prokreacji to samica homara sama wybiera sobie odpowiedniego samca i spryskuje go afrodyzjakiem, tamuj¹c jego wojownicze zapêdy i zachêcaj¹c do zap³odnienia jajeczek. Takie mi³osne zaczadzenie dorodnego samca homara wykorzystuj¹ inne samice, które jedna po drugiej korzystaj¹ z jego si³ witalnych. Ostatni¹ z wielkich tajemnic homara jest jego pancerz, który jest niezwykle twardy ale i elastyczny. W Massacgusetts Institute of Technology pracuje siê obecnie nad stworzeniem kamizelek kuloodpornych dla wojska opartych o materia³y, z których powstaje pancerz homara, ale w ma³osolnej kuchni rzadko siê o tym rozmyœla, gdy na talerzu pojawia siê soczysty ogon homara, ociekaj¹cy gor¹cym i aromatycznym mas³em.

15 www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023
Dooko³a sto³u
Homar amerykañski Homar w pobli¿u pu³apki Homar gotowy do wysy³ki Ten homar wa¿y 10 kilo.

16

Zaczyn emocjonalny

W Polsce ka¿dego roku kilkanaœcie tysiêcy osób znika bez œladu. Czêœæ udaje siê odnaleŸæ albo same wracaj¹ do bliskich, ale s¹ te¿ zaginieni, których losów nigdy nie poznamy. Ich rodziny ¿yj¹ latami w zawieszeniu, pustce wype³nionej pytaniami bez odpowiedzi, ci¹g³ej gotowoœci, by pochwyciæ nowy trop, w nadziei na najmniejszy znak ¿ycia, albo chocia¿ odnalezienie cia³a, by mo¿na je godnie pochowaæ i dokonaæ tego, co w terapii nazywa siê domkniêciem/ closure. Trudno opowiedzieæ o tym doœwiadczeniu nie staczaj¹c siê w publicystykê… albo kino gatunkowe, krymina³, sensacjê, thriller. Tobie siê uda³o…

Rzeczywiœcie, temat jest ma³o filmowy, poniewa¿ opowiadamy o stanie, w którym – po znikniêciu córki – znajduj¹ siê nasi bohaterowie. Tybetañska Ksiêga

Umar³ych nazywa ten stan stanem bar-do, który jest rodzajem zawieszenia miêdzy ¿yciem, a œmierci¹, W „Iluzji” próbowa³am siê do tego zbli¿yæ. Pokazaæ kondycjê emocjonaln¹ osób, które przez lata, a czasem dziesiêciolecia ¿yj¹ w rozpaczy, pustce, ale te¿ oczekiwaniu i nadziei. To by³o wielkim wyzwaniem, bo staraliœmy siê wejœæ w bezczas, specyficzn¹ zonê, w której tacy ludzie siê znajduj¹.

Jedn¹ z inspiracji by³ fotoreporta¿ Karoliny Jonderko „Lost/ Zaginieni”. Autorka przejecha³a ca³¹ Polskê, by sfotografowaæ mieszkania i pokoje osób, które przepad³y bez œladu…

Tak, ten temat wraca³ do mnie na ró¿nych etapach ¿ycia. Tu¿ po studiach teatrologicznych zetknê³am siê z nim po raz pierwszy. Znalaz³am siê w takim domu… w takiej przestrzeni. To spotkanie zapad³o we mnie g³êboko. Ale wtedy nic z tym nie zrobi³am. Kiedy po latach obejrza³am fotoreporta¿ w „Polityce” przypomnia³am sobie dok³adnie tamten dom… schody, ogród. I wróci³am do pomys³u zrealizowania, ju¿ bardzo œwiadomego, filmu dokumentalnego. Ale szybko siê z niego wycofa³am, poniewa¿ zrozumia³am, ¿e rodziny których historiê chcê opowiedzieæ, oczekuj¹ ode mnie czegoœ, czego nie mogê im daæ. Relacja pomiêdzy mn¹, re¿yserk¹, a bohaterami nie jest do koñca szczera. Rodziny zaginionych oczekiwa³y, ¿e nakrêcê reporta¿ zaanga¿owany, który pomo¿e sprawie. A ja nie mog³am tego zagwarantowaæ, czu³am, ¿e nie by³oby to uczciwe. Interesowa³ mnie – o czym mówi³yœmy przed chwil¹ – stan permanentnego zawieszenia, w którym rodziny czekaj¹ce na odnalezienie bliskich trwaj¹ dziesi¹tki lat. Pamiêtam rozmowê z jedn¹ z matek, która mówi³a, ¿e najchêtniej pope³ni³aby samobójstwo, ale nawet tego nie mo¿e zrobiæ, bo co, jeœli syn po tych 30 latach w koñcu wróci? Zrozumia³am, ¿e przesuniêcie gatunku w stronê fabu³y zdejmie ze mnie jarzmo odpowiedzialnoœci, odci¹¿y. I da wiêksz¹ wolnoœæ, by opowiedzieæ o emocjach, a nie tylko zostaæ zaprzêgniêt¹ w dzia³ania interwencyjne.

W historii Hanny i Piotra – rodziców, których córka wysz³a z domu i nie wróci³a, uderza przede wszystkim bezradnoœæ wobec tragedii, która ich spotka³a. I, ¿e pomoc ze strony policji jest tak naprawdê znikoma. Jak wygl¹da sytuacja takich rodzin w Polsce? Czy pañstwo oferuje im jakiœ rodzaj wsparcia, chocia¿by terapeutycznego?

Osoby, z którymi mia³am kontakt, straci³y dzieci w latach 90., albo z pocz¹tkiem lat dwutysiêcznych. To by³o bardzo dawno temu. Poza tym wiêkszoœæ pochodzi³a

z ma³ych miejscowoœci, gdzie pomoc terapeutyczna by³a bardzo trudno dostêpna. Zreszt¹, nie oszukujmy siê, dzisiaj sytuacja wcale nie wygl¹da lepiej. W 1999 roku powsta³a Fundacja ITAKA, która jako jedyna organizacja pozarz¹dowa w Polsce zajmuje siê wy³¹cznie poszukiwaniem osób zaginionych i oferuje bezp³atne wsparcie psychologiczne i pomoc prawn¹. Ale to kropla w morzu potrzeb. Jeœli zaœ chodzi o policjê, to aktywna faza poszukiwañ trwa zwykle kilka, kilkanaœcie miesiêcy. A potem bliscy zaginionych musz¹ dzia³aæ na w³asn¹ rêkê. Rodziny czêsto wynajmuj¹ prywatnych detektywów, jasnowidzów. Natomiast w moim filmie interesowa³o mnie pokazanie momentu, kiedy ju¿ zostaj¹ wyczerpane wszystkie mo¿liwoœci. Dochodzenie utyka w martwym punkcie, gubi¹ siê œlady, zrywaj¹ ostatnie nitki, wyczerpuj¹ pomys³y…

Jak wygl¹da³a praca nad scenariuszem?

Najpierw zrobi³am g³êboki research do powstaj¹cego dokumentu, ale kiedy poczu³am, ¿e nie têdy droga, zaprosi³am do wspó³pracy Piotra Borkowskiego i wtedy historia zaczê³a nabieraæ fabularnego kszta³tu. Od pocz¹tku wiedzieliœmy, ¿e nie chcemy zrobiæ stricte obyczajowego filmu, dramatu. I szukaj¹c inspiracji, tropów, Piotr przywo³a³ „Przygodê” Antonioniego. I ta tajemnica, stoj¹ca za proz¹ wydarzeñ, wyda³a nam siê bardzo interesuj¹ca. W tê stronê chcieliœmy poprowadziæ nasz¹ opowieœæ.

„Iluzja” jest œwietnie obsadzona. Jakim kluczem kierowa³aœ siê przy wyborze aktorów?

Szukam twarzy nieoczywistych, po³amanych, nie do koñca g³adkich. Takie bardziej mnie poci¹gaj¹, intryguj¹. Zanim zaprosi³am do wspó³pracy Agatê Buzek, spotka³am siê z wieloma œwietnymi aktorkami, ale za ka¿dym razem mia³am wra¿enie, ¿e gdyby to one zosta³y obsadzone, film poszed³by w stronê dramatu obyczajowego.

A tego chcieliœmy unikn¹æ. Natomiast w momencie, kiedy Agata Buzek wesz³a na zdjêcia próbne, od razu wiedzia³am, ¿e to bêdzie ona. Ma wielk¹ si³ê w spojrzeniu. Przypomina mi morsk¹ trawê – jest bardzo delikatna, a mimo to, smagana wiatrem

powstaje, podnosi siê. Wra¿liwa i tak silna zarazem. Ten dualizm bardzo mnie zafrapowa³. Podobnie jak w przypadku Ma³gorzaty Hajewskiej-Krzysztofik, która jest czu³a, a jednoczeœnie szorstka, czy Karola Bernackiego – postawnego mê¿czyzny o wielkiej wra¿liwoœci. No i wspania³y Marcin Czarnik, który ma w sobie du¿o popêkania, nieoczywistoœci.

Œwietn¹ robotê wykona³ Pawe³ Chorzêpa, którego zdjêcia, trochê w klimacie „Manchester by the Sea” Lonergana, dodatkowo potêguj¹ gêst¹, mroczn¹ atmosferê historii. Surowa sceneria. Portowe miasto. A wszystko utrzymane w zimnej kolorystyce…

To by³ œwiadomy zabieg. Du¿o czasu spêdziliœmy na dokumentacji, szukaj¹c takich lokacji, które bêd¹ gotow¹ scenografi¹. Krêciliœmy g³ównie na Pomorzu, w Gdyni. Chcia³am, ¿eby te miejsca wybrzmiewa³y, by³y mocnymi obrazami samymi w sobie. Chcieliœmy pokazaæ pustkê, w któr¹ wchodzi bohaterka. St¹d specjalne kadrowanie 1, 85: 1, odbijanie siê od linii horyzontu. Ca³y czas staraliœmy siê graæ z emocjami Hanny. Pokazaæ jej stan wewnêtrzny – za pomoc¹ zgaszonych kolorów, mroku, z³amanego œwiat³a. Postanowiliœmy, ¿e bêdziemy starali siê maksymalnie wykorzystywaæ d³ugie zi-

mowe wieczory i noce, a we wnêtrzach graæ w podekspozycjach, aby utrzymaæ wra¿enie pó³mroku. Mieliœmy nadziejê, ¿e razem z zastosowan¹ w scenariuszu narracj¹ zbudowan¹ na elipsach i niedopowiedzeniach, zabiegi te pomog¹ w wykreowaniu odpowiedniej atmosfery.

W swojej pracy nie uciekasz od trudnych tematów. Czy jest coœ, co jakoœ wyj¹tkowo uruchamia Twoj¹ kreatywnoœæ? Jakiœ wspólny mianownik dla wszystkich Twoich filmów? Tajemnica. Tak, myœlê, ¿e o to chodzi. Tajemnica relacji miêdzy ludŸmi, tak bardzo krucha i silna jednoczeœnie, jak to by³o w przypadku „Kawa³ka lata” – opowiadaj¹cego o wspólnych wakacjach dziadka i wnuczka; ale te¿ tajemnica przemijania, o której traktuje dokument „Decrescendo”.

Jedna z bohaterek tego filmu mówi: „to drzewo nie ma liœci, a dalej zachwyca”. I to jedno zdanie jest jak haiku. Uruchamia obrazy, emocje. Podobnie w „Zudzie”

tajemnica przyrody, natury, która daje ¿ycie, ale tak¿e je odbiera. To s¹ zagadnienia, które wyzwalaj¹ emocje i sk³aniaj¹ do siêgniêcia po kamerê. Generalnie mam bardzo siln¹ potrzebê dotkniêcia tematu, o którym chcê opowiedzieæ. Nie potrafi³abym wymyœliæ czegoœ kompletnie w oderwaniu od w³asnego doœwiadczenia, czy nawet odprysku doœwiadczenia, które by³o moim udzia³em w realnym ¿yciu. Kluczowym jest zaczyn emocjonalny, który powstaje w efekcie takiego zderzenia.

Na liœcie polskich filmów, które niebawem bêd¹ wyœwietlane w nowojorskim BAM, ponad po³owa to obrazy wyre¿yserowane przez kobiety. Smoczyñska, Jadowska, Woszczyñska, Kazejak… Polskie kino, to kino kobiet?

Bardzo siê cieszê, ¿e znalaz³am siê w tym zacnym gronie! Na pewno w polskim kinie widaæ zmiany. W 2021 roku, po raz pierwszy w 70-letniej historii filmówki na wydzia³ re¿yserii przyjêto wy³¹cznie dziewczyny! Œwiat siê zmienia, i zmieniaj¹ siê obyczaje panuj¹ce w przemyœle filmowym. Ja mogê odwo³aæ siê wy³¹cznie do moich doœwiadczeñ reporterskich, gdzie

przez dekady wygl¹da³o to tak, ¿e jak jedzie ekipa na zdjêcia, to wa¿ni panowie siedz¹ z przodu, trzymaj¹ kierownicê, nadaj¹ tempo i kierunek jazdy, a kobiety traktowane s¹ z góry. Dzisiaj wiele zachowañ uwa¿anych kiedyœ za normalne, jest niedopuszczalnych. M³ode kobiety nie maj¹ kompleksów, odwa¿nie siêgaj¹ po swoje. Wreszcie maj¹ szansê, ¿eby siê realizowaæ. To cieszy. Pod koniec lutego „Iluzjê” bêdzie mia³a okazjê obejrzeæ nowojorska publicznoœæ. Jak postrzegasz sukces?

Czy wyró¿nienia, nagrody maj¹ dla Ciebie znaczenie?

Oczywiœcie! I nie wierzê tym, którzy twierdz¹ inaczej (œmiech). To nie chodzi nawet o podbudowanie swojego ego i obroœniêcia w piórka, tylko o jak¹œ pewnoœæ, ¿e te tygodnie na planie by³y po coœ. Proces powstawania filmu jest strasznie d³ugi i szalenie ¿mudny. W³aœciwie nie ma minuty, podczas której nie mia³abym w¹tpliwoœci, rozterek. Czy idê w dobr¹ stronê, czy nie minê siê z prawd¹, czy to, co mam do powiedzenia, kogoœ obejdzie… Dlatego ka¿da nagroda to potwierdzenie, ¿e to co siê wydarzy³o, to nie by³a suma pomy³ek, ale ¿e mo¿e mia³am jednak intuicjê (œmiech). A mówi¹c powa¿nie, mam wra¿enie, ¿e „Iluzja” nie trafi³a w dobry moment. Ludzie s¹ zmêczeni trudnymi tematami… pandemi¹, wojn¹, kryzysem gospodarczym. Mo¿e gdyby film powsta³ wczeœniej mia³by inn¹ recepcjê?

Nagroda na festiwalu w Tiranie, wyró¿nienie w Gdyni, fenomenalny wynik na jednej z platform streamingowych – to ma³o? Wierzê, ¿e przed „Iluzj¹” miêdzynarodowa kariera, bo to film, który opisuje doœwiadczenie wspólne dla wszystkich, obojêtnie pod jak¹ szerokoœci¹ geograficzn¹ ¿yj¹… Tak myœlisz? Mam nadziejê, ¿e masz racjê.

Trzymam kciuki i dziêkujê za rozmowê. Dziêki.

Tekst powsta³ we wspó³pracy z Instytutem Kultury Polskiej w Nowym Jorku.

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com
Kadry z filmu „Iluzja“ Film „Iluzja” Marty Minorowicz bêdzie wyœwietlany we wtorek, 28 lutego, o godz. 7PM w BAM Rose Cinemas, 30 Lafayette Ave, Brooklyn, NY 11217 Szczegó³owe informacje na stronie: www.bam.org/film/2023/kino-polska
➭ 1

El¿bieta Baumgartner radzi

Piêæ bolesnych b³êdów finansowych

El¿bieta Baumgartner

W trakcie ponad trzydziestu lat pracy dla Polonii pozna³am niezliczon¹ liczbê ludzkich problemów. Niektórymi z nich dzielê siê z pañstwem, ¿ebyœmy wszyscy mogli siê czegoœ z nich nauczyæ i wyci¹gn¹æ wnioski dla siebie.

Losy pani Joanny Joanna przyjecha³a do Ameryki bêd¹c ju¿ po czterdziestce. W Polsce nic jej nie trzyma³o, bo by³a rozwiedziona i nie mia³a dzieci. Chocia¿ wygra³a zielon¹ kartê, Ameryka jej nie rozpieszcza³a. Mimo piastowania kierowniczego stanowiska w Polsce, w Stanach zaczê³a od sprz¹tania domków na „zastêpczy” numer Social Security. Los siê uœmiechn¹³ do Joanny, gdy pozna³a owdowia³ego Stefana, swego drugiego mê¿a. Przystojny, z domem, dobrze zarabiaj¹cy – wydawa³ siê byæ ostoj¹ na przysz³oœæ. Stefan prowadzi³ w³asny sklep, Joanna zaczê³a mu w tym pomagaæ. Ma³¿onkowie pracowali ciê¿ko, rozliczali siê z podatków razem, ale zarobki przypisywane by³y g³owie rodziny. Kupili drugi dom – oœmiorodzinn¹ kamienicê na Greenpoincie – trochê niefortunnie, bo ceny nieruchomoœci zaraz spad³y, ale czynsze nadal pokrywa³y sp³atê hipoteki. Do dziœ wartoœæ kamienicy siê podwoi³a. Szczêœcie Joanny trwa³o tylko kilka lat, bo stosunki zaczê³y siê psuæ za spraw¹ dzieci Stefana z pierwszego ma³¿eñstwa. Syn przekona³ go, ¿e jego druga ¿ona odbierze mu ca³y maj¹tek i po³owê jego emerytury, a jedynym ratunkiem jest jak najszybszy rozwód. Stefan za¿¹da³ rozwodu nie podaj¹c przyczyny. Dla Joanny by³ to du¿y cios. Unios³a siê honorem, zgodzi³a na rozwód nie stawiaj¹c ¿adnych warunków. Po oœmiu i pó³ latach ma³¿eñstwa odesz³a, tak jak przysz³a – prawie z niczym. Nawet nie zabiega³a o podzia³ maj¹tku, bo syn mê¿a powiedzia³ jej, ¿e nic siê jej nie nale¿y. Joanna zatrudni³a siê jako opiekunka (home attendant), bo mog³a mieszkaæ w miejscu pracy. Wynagrodzenie dostawa³a w gotówce i nie zawsze siê z niego rozlicza³a, by oszczêdziæ na podatkach.

Bêd¹c na ¿yciowym zakrêcie, Joanna mia³a 59 lat. Próbowa³a uzyskaæ amerykañskie obywatelstwo, ale dwie próby siê nie uda³y z powodu nieznajomoœci jêzyka angielskiego. Uzna³a, ¿e ta pora¿ka nie ma wiêkszego znaczenia, tylko szkoda jej by³o wyrzuconych pieniêdzy. Joanna nie myœla³a o przysz³oœci, bo uwa¿a³a, ¿e skoro pracowa³a prawie dziewiêæ lat i by³a w zwi¹zku ma³¿eñskim, to jak¹œ emeryturê dostanie. Wszyscy coœ dostaj¹, a jak ma³o, to pañstwo dok³ada zasi³ki. Je¿eli trzeba bêdzie, to wróci do Polski, gdzie skromna emerytura warta bêdzie wiêcej.

Œwiadczenia dla ma³¿onków

Zanim zobaczymy, jak potoczy³y siê losy Joanny, popatrzmy, kiedy przepisy

uprawniaj¹ ma³¿onka do œwiadczeñ Social Security. Wiemy, ka¿dy z nas mo¿e dostaæ swoj¹ w³asn¹ emeryturê z tytu³u pracy, je¿eli przepracuje co najmniej dzesiêæ lat, p³ac¹c sk³adki na dobry numer Social Security i osi¹gnie wiek emerytalny. Cz³onkowie rodziny w pe³ni ubezpieczonego pracownika mog¹ byæ uprawnieni do rent rodzinnych.

Wspó³ma³¿onek, który nie pracowa³ lub uzyskiwa³ niskie zarobki, po osi¹gniêciu wieku emerytalnego mo¿e mieæ prawo do renty ma³¿eñskiej równej maksymalnie po³owê emerytury pracownika. Wczesny wiek emerytalny w Stanach wynosi 62 lata, a pe³ny wiek – od 66 do 67 lat w zale¿noœci od roku urodzenia.

Uwaga: Obecny ma³¿onek nie dostanie renty ma³¿eñskiej, dopóki pracownik nie wyst¹pi o œwiadczenia emerytalne.

Œwiadczenia dla rozwiedzionych ma³¿onków

Rozwiedziony ma³¿onek mo¿e pobieraæ œwiadczenia z tytu³u pracy pracownika, je¿eli ma³¿eñstwo trwa³o przynajmniej dziesiêæ lat. Rozwiedziony ma³¿onek musi mieæ co najmniej 62 lata i byæ stanu wolnego.

Wysokoœæ œwiadczenia pobieranego przez by³ego ma³¿onka nie wp³ywa na wysokoœæ œwiadczeñ pracownika i jego obecnego wspó³ma³¿onka.

Poza tym, je¿eli by³y ma³¿onek i pracownik s¹ po rozwodzie co najmniej dwa lata i obydwoje maj¹ co najmniej 62 lata, ma³¿onek mo¿e zacz¹æ braæ œwiadczenia nawet wtedy, gdy pracownik nie przeszed³ jeszcze na emeryturê.

Co dalej Po paru latach, gdy Joanna ukoñczy³a 62 lata, wybra³a siê do biura Social Security, ¿eby dowiedzieæ siê w sprawie emerytury. I tu czeka³o j¹ przykre zaskoczenie.

Czy Joanna kwalifikuje siê do renty ma³¿eñskiej z tytu³u zwi¹zku z by³ym mê¿em? Okaza³o siê, ¿e nie, bo ma³¿eñstwo trwa³o za krótko: tylko osiem i pó³ roku.

Czy Joanna jest uprawniona do emerytury opartej na w³asnej pracy? Wszak pracowa³a w sklepie po 12 godzin na dobê przez ponad osiem lat, a potem jako home attendant. OdpowiedŸ jest: równie¿ nie. Przez osiem lat m¹¿ bra³ na swoje nazwisko ca³e przychody z biznesu i on p³aci³ sk³adki na Social Security, a ¿ona dopisana by³a tylko jako osoba niepracuj¹ca, bêd¹ca na jego utrzymaniu. Joanna ma na swoim koncie tylko kilka ostatnich lat ma³o p³atnej pracy, mniej ni¿ wymagane dziesiêæ lat. Joanna nie pracowa³a w Polsce, wiêc nie mo¿e po³¹czyæ polskiego sta¿u pracy z amerykañskim, by dostaæ jak¹œ maleñk¹ emeryturê ³¹czon¹ (totalized benefits).

B³êdy Joanny Joanna pope³ni³a powa¿ne b³êdy.

➦ Po pierwsze, Joanna niepotrzebnie zgodzi³a siê szybko na rozwód. Gdyby opóŸni³a rozwód o pó³tora roku, to po dziesiêciu latach ma³¿eñstwa mia³aby zapewnion¹ rentê ma³¿eñsk¹ w wysokoœci po³owy emerytury by³ego mê¿a, albo w wysokoœci ca³ej emerytury po jego œmierci. Lata zwi¹zku liczy³yby siê, nawet gdyby ma³¿onkowie byli w separacji i mieszkali oddzielnie.

➦ Po drugie, Joanna powinna by³a deklarowaæ swoje zarobki na w³asne nazwisko. Przejêcie ca³ych zysków z biznesu przez mê¿a i p³acenie tylko przez niego sk³adek na Social Security jest dobr¹ strategi¹, bo podwy¿sza jego emeryturê, ale pod warunkiem trwa³oœci zwi¹zku, gdy ¿ona mo¿e liczyæ na ma³¿eñsk¹ rentê. Skoro ma³¿eñstwo Joanny siê rozpad³o przed up³ywem dziesiêciu lat, ona pozosta³a na lodzie, tak, jakby nigdy nie pracowa³a.

➦ Po trzecie, Joanna powinna by³a rozliczaæ siê sumiennie ze swoich przychodów jako opiekunka, p³aciæ podatki i sk³adki Social Security, by wypracowaæ dziesiêæ lat sta¿u uprawniaj¹cego do emerytury. Emerytura by³aby ma³a, ale maj¹c dziesiêæ lat ubezpieczenia, Joanna mog³aby liczyæ na zasi³ek uzupe³niaj¹cy SSI i darmowe ubezpieczenie zdrowotne Medicaid.

➦ Po czwarte, Joanna nie postara³a siê o obywatelstwo, jak uwa¿a, z powodu nieznajomoœci jêzyka angielskiego. Jako obywatel, dosta³aby pomoc spo³eczn¹ niezale¿nie od lat pracy: zasi³ek SSI, bezp³atne ubezpieczenie zdrowotne Medicaid.

nie jest prawnikiem, a artyku³ ten nie powinien byæ uwa¿any za poradê prawn¹. Jest autork¹ wielu ksi¹¿ek-poradnikówo profilu finansowym i konsumenckim, m.in. „¯ycie bez œlubu. Finansowe i prawne problemy par niema³¿eñskich oraz jak ich unikn¹æ”, „¯ycie od nowa, jak uporz¹dkowaæ sprawy w urzêdach”, „Jak inwestowaæ w fundusze powiernicze” i wielu innych.

S¹ one dostêpne w ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, albo bezpoœrednio od wydawcy Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 1-718-224-3492 www.PoradnikSukces.com poczta@poradniksukces.com

➦ Po pi¹te, Joanna nie zapewni³a sobie pomocy prawnika, specjalizuj¹cego siê w sprawach rozwodowych. Choæ nie wnios³a wiele do zwi¹zku, przy rozstaniu nale¿a³a jej siê po³owa maj¹tku, którego dorobili siê wspólnie z mê¿em w czasie trwania ma³¿eñstwa. G³ówn¹ czêœci¹ tego maj¹tku by³ dom na Greenpoincie, którego wartoœæ siê podwoi³a. Zawsze warto walczyæ o swoje. Warto wskazaæ, ¿e ca³kowit¹ nieprawd¹ jest opinia, ¿e renta ¿ony czy by³ej ¿ony pomniejsza emeryturê mê¿a, co twierdzi³ syn. Ale on mia³ w³asny interes w rozbiciu drugiego ma³¿eñstwa ojca. Jako ¿ona, Joanna odziedziczy³aby czêœæ maj¹tku, w zale¿noœci od przepisów stanowych. Gdy ojciec zosta³ sam – syn odziedziczy po nim wszystko (zak³adaj¹c, ¿e ojciec nie zarz¹dzi w testamencie inaczej). ❍

Wracasz do Polski?

Masz tam maj¹tek? Pomog¹ ci ksi¹¿ki El¿biety Baumgartner”

„Powrót do Polski” – finansowe i prawne dylematy amerykañskich reemigrantów. „Emerytura reemigranta w Polsce” – podrêcznik seniora wracaj¹cego z USA.

„Emerytura polska i amerykañska” ich ³¹cznie i skutki Umowy emerytalnej.

Równie¿: „WEP: Jak walczyæ z redukcj¹ Social Security dla Polaków” ($30), “Amerykañskie emerytury”, “Ubezpieczenie Social Security” oraz “Obywatelstwo z przeszkodami” (z nowymi pytaniami na egzamin obywatelski). Cena: po $35 plus po $5 dolary za przesy³kê.

Ksi¹¿ki s¹ dostêpne w Ksiêgarni Polonia, 882 Manhattan Ave., Greenpoint, i u wydawcy: Poradnik Sukces, 255 Park Lane, Douglaston, NY 11363, tel. 718-224-3492.

Przy nabyciu czterech ksi¹¿ek od wydawcy pi¹ta jest bezp³atna i nie ma op³at za przesy³kê.

Spis treœci tych i trzydziestu innych poradników w Internecie: www.PoradnikSukces.com

17 www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023

Zamów og³oszenie

SPRZEDAM DOM I MIESZKANIA

Sprzedam trzypiêtrowy dom, w bardzo dobrym stanie, w centrum Greenpointu.

drobne Cena $10 za maksimum 30 s³ów

Anna-Pol Travel

Sprzedam te¿ dwupokojowe mieszkanie w centrum Krakowa i mieszkanie w Katowicach.

Tel. 917. 679.5523

PRACA:

Mo¿esz pomóc ludziom, których kochasz i otrzymywaæ za to wynagrodzenie.

Jeœli Twoi rodzice, krewni, przyjaciele, s¹siedzi otrzymuj¹ Medicaid lub Medicare, mo¿na zacz¹æ pracowaæ dla nich jako asystent albo gospodyni domowa.

Przy programie NYS CDPAP Medicaid mo¿esz zatrudniæ do opieki nad Tob¹ swoich krewnych lub przyjació³.

Wynagrodzenie $20.70 za godzinê (NYC)

$20.50 za godzinê (Long Island) $16.20 za godzinê (Upstate NY)

Tel. 929-295-6822

Certyfikat nie jest wymagany

● INSTALACJA NOWYCH BOILERÓW

● ZAMIANA BOILERÓW OLEJOWYCH NA GAZOWE

● USUWANIE GAS, NATIONAL GRID, DEPT OF BUILDINGS VIOLATIONS

● RPZ/BACKFLOW PREVENTER INSTALACJA & COROCZNE SERWISY

● CON ED/ NATIONAL GRID GAS SERVICE RESOTRATION

● INSPEKCJE

ANIA TRAVEL AGENCY

57-53 61st Street, Maspeth, N.Y Tel. 718-416-0645, Fax 718-416-0653

✓ Bilety Lotnicze ✓ Wysy³ka pieniêdzy i paczek ✓ T³umaczenia ✓ Sprawy imigracyjne ✓ Notariusz

Fortunato Brothers

289 MANHATTAN AVE. (blisko Metropolitan Ave.) BROOKLYN, N.Y. 11211; Tel. 718-387-2281 Fax: 718-387-7042

821 A Manhattan Ave. Brooklyn, NY 11222 Tel. 718-349-2423

WWW.ANNAPOLTRAVEL.COM

✓ Ksiêgowoœæ

✓ Rozliczenia podatkowe indywidualne i biznesowe, w tym samochodów ciê¿arowych

✓ Rejestracja biznesu i licencje

✓ Konsultacje

✓ Bezpodatkowa zamiana domów

✓ #SS - korekty danych

W³oska ciastkarnia czynna codziennie do 11:00 wieczorem, a w weekendy do 12:00 w nocy. Zapraszamy.

Zapraszamy do s³uchania Radio RAMPA na czêstotliwoœci WSNR 620 AM w NY, NJ, CT w soboty od 15:00 do 21:00

Zasiêg Radio RAMPA 620 AM to piêæ dzielnic Nowego Jorku, a ¿e Long Island, stany New Jersey i Connecticut, czyli najwiêksze skupiska Polonii na Pó³nocno-Wschodnim Wybrze¿u USA. Ponadto, sobotni¹ audycjê, bez zmian, s³uchaæ bêdzie mo¿na za poœrednictwem naszej strony internetowej www.RadioRAMPA.com oraz aplikacji RAMPA na telefony komórkowe. Wszystko bezp³atnie.

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 18
TAX & CONSULTING EXPERT
MICHA£ PANKOWSKI
Us³ugi w zakresie: Email: Info@mpankowski.com 96 Manhattan Avenue Suite 27 (na piêtrze) - Brooklyn, NY 11222 Tel: (718) 609-1560, (718) 383-6824, Fax: (718) 383-2412
SYSTEMÓW LINII GAZOWYCH ZGODNIE Z LOCAL LAW 152
tel. 718-609-0088 email: Kobomusic@verizon.net Szko³a z tradycjami Rejestracja Bo¿ena Konkiel Nauka gry na fortepianie, gitarze i skrzypcach oraz lekcje œpiewu

Z (nie tylko) florydzkiego ¿ycia

Ciche ofiarowanie byka

Gêsta cisza. Przynajmniej tak by siê chcia³o. ¯eby panowa³a ca³kowita cisza. Mo¿e nie jakieœ nabo¿ne skupienie, ale odmiennoœæ, wielka odmiennoœæ od gwaru, œmiechu, wrzawy.

W tej ciszy powoli odchodzi karnawa³. Wyprowadza siê póŸnym wieczorem, oddala z ka¿d¹ godzin¹, z ka¿dym zanurzeniem wios³a. Bo rzecz jasna oddala siê wod¹. Inaczej w Wenecji siê nie da. £odzie sun¹ powoli, spokojnie, w (relatywnej) ciszy. Zwrot w nastroju. Inny moment. Sun¹ popychane ruchem wiose³ w kierunku laguny. Tylko ten napêd jest dozwolony, st¹d spokój. Oddalaj¹ siê od placu œw. Marka, od epicentrum zabaw, szaleñstw, maskarad, balów.

Parada ciemnych cieni, na czarno ubranych wioœlarzy w maskach, parada powrotu do spokoju. Ciche wios³owanie –vogata del silenzio

Dwa tygodnie temu po Canale Grande ³odzie pod¹¿a³y w odwrotnym kierunku. Przybrane, przebrane, kolorowe. Na nich i wokó³ nich g³oœno. Parada rozpoczynaj¹ca karnawa³ ma miejsce w niedzielê, na pocz¹tku lutego. Otwiera j¹ zazwyczaj i tak by³o i w tym roku, ogromny szczur sporz¹dzony z ekologicznie akceptowalnego materia³u, rozpostarty wygodnie na pok³adzie wielkiej barki! Witany œmiechem i okrzykami przez zgromadzonych na nabrze¿ach, nieco zziêbniêtych turystów. Dzieñ ch³odny, wilgotny, chmury nisko. Wenecka zima.

Szczur ma swoj¹ niepodwa¿aln¹ pozycjê w tym mieœcie. Podobno szeœæ gryzoni przypada na jednego mieszkañca! Prawdopodobnie jest to liczba zani¿ona…

Z wnêtrza „paradnego” szczura wydobywaj¹ siê kolorowe baloniki. Ulatuj¹ w zachmurzone niebo. Oklaski. W tle muzyka. £odzie ruszaj¹. Nieco chaotycznie. Nie wszystkim udaje siê od razu z³apaæ rytm. Ale nie ma znaczenia, wa¿ne, ¿e wenecki karnawa³ uwa¿a siê za rozpoczêty.

A teraz, w ostatkowy wieczór, p³yn¹ w stronê laguny. P³yn¹ w ciemnoœci, poniewa¿ zwyczaj ka¿e pogasiæ elektryczne œwiat³a. Migaj¹ œwiece w oknach pa³aców nad Canale Grande. W górê wzbijaj¹ siê niespiesznie baloniki ze œwieczkami. To wszystko stwarza unikalny nastrój. Sentymentalny, romantyczny…

Oczywiœcie bez przerwy b³yskaj¹ flesze aparatów telefonicznych utrwalaj¹cych wydarzenie dla mediów spo³ecznych. „Byliœmy/widzieliœmy/pstryknêliœmy”.

Przed chwil¹ skoñczy³ siê koncert. Fiolety zast¹pi³y ostre karnawa³owe kolory.

Muzyków prawie nie widaæ, tylko blask instrumentów dêtych zdradza ich obecnoœæ.

To pierwsza czêœæ po¿egnania: ³odzie sun¹ce w kierunku laguny. Zatrzymaj¹ siê na wysokoœci Punta della Dogona. Tam nast¹pi druga czêœæ. Sk¹pana w ogniu!

Jest jeszcze inne po¿egnanie, przynajmniej dla mnie. To smakowe, symboliczne odejœcie od s³odkich rozkoszy podniebienia.

S¹ trzy rodzaje weneckich s³odyczy tradycyjnie podawanych w trakcie karnawa³u: galani, favette i fritelle

Galani (zwane poza Wenecj¹ crostoli), to odpowiednik naszych faworków, chrustu. Ja ho³dujê pierwszej nazwie ze wzglêdu na tradycje mojego domu. Galani robi siê podobnie do faworków, tyle ¿e dodaje niewielk¹ iloœæ grappy, ¿eby nie wch³ania³y tyle t³uszczu. U nas tê rolê spe³nia odrobina wódki lub w przypadku mojej babci, octu. Do sma¿enia wenecjanie u¿ywaj¹ wy³¹cznie oleju. Galani s¹ doskona³e. Tak, ale ja na zawsze pozostanê wierna smakowi faworków Babci Honoratki! Jako dziecko pomaga³am i wolno mi by³o rade³kiem ci¹æ ciasto i przek³adaæ w kokardê. Cieniutkie, prawie przezroczyste ciasto na galani tnie siê rade³kiem w prostok¹ty. Czasem robi siê w nim krótkie rozciêcie poœrodku. Mo¿na te¿ zobaczyæ galani w kokardkach. Nazwa, ta wenecka, pochodzi od delikatnej wst¹¿ki – galan

któr¹ dziewczêta nosi³y wokó³ szyi. A nazwa naszych faworków podobno od kokardy (faveur), któr¹ dama dawa³a swojemu rycerzowi.

Zreszt¹, istotne, ¿e zarówno galani jak i faworki s¹ niezwykle kusicielskie. Jedli je ju¿ Rzymianie w czasie Saturnalii, odpowiednika naszego karnawa³u. U¿ywali ciasta jak na lasagne, które sma¿yli na smalcu i spryskiwali miodem. S³odkie kuszenie przetrwa³o wieki!

Jeszcze bardziej kusz¹ce s¹ jednak fritelle. Weneckie p¹czuszki ton¹ce pod biel¹ cukru pudru. Nadziewa siê je rodzynkami, orzeszkami pini, mas¹ czekoladow¹, œmietanow¹. Okr¹glutkie i malutkie pozwalaj¹ na z³udzenie, ¿e zjad³o siê nie a¿ tak du¿o!

Favette, zwane te¿ castagnole, bo podobne kszta³tem i kolorem do kasztanów, przypominaj¹ bardziej polskie p¹czki. Nadziewane siê je sma¿on¹ w cukrze skórk¹ pomarañczow¹ lub cytrynow¹.

W przesz³oœci karnawa³owe weneckie smako³yki wypieka³y i wysma¿a³y uprawnione do tego klany rodzinne. Prawo do ich produkowania przechodzi³o z ojca na syna i by³o drobiazgowo przestregane.

Karnawa³owy monopol na s³odkoœci skoñczy³ siê wraz z Serenissim¹. Mo¿e dlatego, ¿e zakazano wtedy karnawa³u… Wraz z Najjaœniejsz¹ skoñczy³o siê wiele karnawa³owych obyczajów, które wspó³czeœnie wróci³y w pewnym przebraniu… Na przyk³ad „ofiarowanie byka”. Dla wielbicieli zwierz¹t: to akt symboliczny, nie dos³owny! Mo¿ecie dalej czytaæ!

£odzie sun¹ w milczeniu, ciszy, mo¿e zamyœleniu nad szaleñstwami, które za chwilê na wiele miesiêcy nale¿eæ bêd¹ do przesz³oœci. Podp³ywaj¹ do Punta della Dogona

Poœrodku na wielkiej platformie ostatnie wielkie widowisko. Byk z drewna. Bêdzie koñcowym akcentem karnawa³u, kiedy z³o¿y siê z niego „daninê”, podpalaj¹c go. Ofiarowanie byka zakorzenione jest w historii Wenecji od wieków. Od wieków te¿ jest elementem jej karnawa³u. Ale jak byk trafi³ do Wenecji to zupe³nie inna i doœæ ciekawa historia.

Otó¿ patriarcha Akwilei, miasta na pó³nocny wschód od Wenecji, Ulrich von Treffen by³ cz³owiekiem wielce ambitnym. Nie w dziedzinie duchowej, raczej w bardzo œwieckiej. Po¿¹da³ w³adzy! Akwileja, od czasów rzymskich mia³a znaczenie strategiczne: gospodarcze i militarne. Obecnie miasto jest mniejsze ni¿ by³o za czasów rzymskich i wczesnego œredniowiecza, a w³aœciwie zaczê³o podupadaæ od czasu, kiedy patriarcha wda³ siê w 1162 roku w rozgrywkê z potê¿n¹ Wenecj¹.

Ulrich popiera³ Fryderyka zwanego potem Rudobrodym (Barbarossa) w jego apetycie zdobywania ziem pó³nocnej czêœci obecnych W³och i te¿ w zwalczaniu… papie¿a. W swoim zaciêciu do poszerzenia w³asnych wp³ywów usi³owa³ zaw³adn¹æ s¹siednim miastem Grado, nale¿¹cym do strefy wp³ywów Serenissimy. Jego patriarcha schroni³ siê w Wenecji. Prawdopodobnie tylko formalnie poprosi³ o pomoc. Wiadomo, ¿e Najjaœniejsza Republi-

ka nie pozwala³a nikomu na umniejszanie swojego autorytetu. Wys³a³a wiêc (najemn¹) flotê pod Akwilejê. Okr¹¿ono miasto, zaciœniêto pêtlê, zdobyto je. Do niewoli wziêto nie tylko patriarchê Ulricha, ale i dwunastu panów feudalnych i dwunastu duchownych. Te liczby s¹ wa¿ne w dalszej czêœci opowieœci! W³¹czy³ siê w to wszystko papie¿ z zamiarem za³agodzenia sporu, a Wenecja wiadomo, mia³a zawsze pragmatyczne podejœcie do spraw jakiegokolwiek nie by³yby rodzaju, wiêc negocjacje skoñczy³y siê pomyœlnie, tym bardziej, ¿e republika uzyska³a czego chcia³a, a nawet wiêcej. Zgodzi³a siê uwolniæ jeñców. Mia³a jednak jeden warunek. Za¿¹da³a od patriarchy daniny. Doœæ groteskowej, oœmieszaj¹cej stronê przegran¹.

Otó¿ w T³usty Czwartek oczekiwa³a od patriarchy dostarczenia na plac œw. Marka jednego byka, dwunastu bochenków chleba i dwunasty œwiñ – w tej kolejnoœci. To by³o symboliczne rozwi¹zanie. Coœ za coœ! Kogo odzwierciedla danina z byka, ³atwo odgadn¹æ. Mnie intryguje kogo reprezentowa³y bochenki chleba, a kogo œwinki. Niestety dociec nie mog³am!

Wenecki do¿a, Vitale Michiel II, ustanowi³ dzieñ zwyciêstwa nad Akwilej¹ dniem œwi¹tecznym. Od 1162 roku w T³usty Czwartek biedny byk gin¹³ w rodzaju „walki” z tymi, którzy zas³u¿yli siê w czasie bitwy z patriarch¹ Akwilei, i to oni mieli prawo odci¹æ jego ³eb „ku chwale swojej i miasta”.

Zwyczaj „ofiarowania byka” (œwinki bowiem zosta³y z czasem wy³¹czone, chleb nie jestem pewna), do¿a usankcjonowa³ i zinstytucjonalizowa³ jako ¿elazn¹ czêœæ karnawa³u. Ho³dowano mu do koñca Najjaœniejszej Republiki, czyli roku 1789.

Wydarzenie w³¹czono w karnawa³ wspó³czesny w wersji bardziej strawnej dla wra¿liwej na losy zwierz¹t publicznoœci. Byk z drewna symbolizuje karnawa³. Obecny jest na weneckich wodach przez ca³y czas jego trwania i w ostatkow¹ noc, przed pó³noc¹, p³onie. Po³¹czenie wydarzenia historycznego œwiadcz¹cego przez wieki o potêdze Wenecji, z widowiskiem. Skrzêtnie zagospodarowane marketingowo i estetycznie.

Coœ w tym jest, skoro w czasie karnawa³u do Wenecji œci¹gaj¹ miliony spragnionych niezwyk³ych wra¿eñ z ca³ego œwiata. ❍

Zapraszamy na stronê Autorki: www.anna4book.com

19 www.kurierplus.com KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023
Ofiarowanie byka Parada ³odzi podczas karnawa³u weneckiego Ciche wios³owanie – vogata del silenzio

Bia³o-czerwone Lake Placid

Ten walentynkowy weekend bêdziemy d³ugo pamiêtaæ. Wielka radoœæ dla wielbicieli skoków narciarskich, ogromna gratka dla amerykañskiej Polonii.

Kto tylko móg³ wsiada³ do samolotu lub w samochód by jak najszybciej znaleŸæ siê w centrum zimowego sportu, Lake Placid i dopingowaæ naszych.

Lake Placid, niewielkie miasto na pó³nocy stanu Nowy Jork, dziêki przepiêknym jeziorom, wiecznie oœnie¿onym górskim szczytom i dobrym warunkom pogodowym, ju¿ od koñca XIX wieku by³o ulubionym miejscem zimowego wypoczynku Amerykanów.

W 1932 roku Lake Placid zosta³o wybrane na stolicê Trzecich Œwiatowych Igrzysk Olimpijskich, w których bra³o udzia³ 17 krajów. Sonje Henie – norweska ³y¿wiarka figurowa, do dziœ uznawana za najlepsz¹ ³y¿wiarkê œwiata – zdoby³a tu swój pierwszy z³oty medal. Miasto ponownie sta³o siê gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1980 roku. To w³aœnie wtedy wydarzy³ siê s³ynny „Cud na lodzie”, kiedy m³oda amerykañska amatorska dru¿yna hokejowa pokona³a

w pó³finale niepokonany, najs³ynniejszy na œwiecie zespó³ ZSRR 4:3 (2:2, 0:1, 2:0).

W finale Amerykanie wygrali z Finami.

Minê³y 33 lata i choæ kompleks olimpijski s³u¿y szkoleniu m³odych sportowców i jest gospodarzem krajowych rozgrywek, przesta³ siê liczyæ w zawodach miêdzynarodowych. A¿ trudno uwierzæ, ¿e ma-

lowniczo po³o¿one w paœmie Appalachów miasto nie goœci³o najlepszych skoczków œwiata od grudnia 1990 roku. Wtedy odby³y siê tu ostatnie Zawody Pucharu Œwiata.

W 2021 roku skocznia przesz³a gruntown¹ renowacjê wart¹ 22 miliony dolarów, a ubiegly weekend dowiód³, ¿e by³o warto. Tysi¹ce fanów skoków narciar-

skich przyby³o z Nowego Jorku, New Jersey, Connecticut, Pensylwanii, z Bostonu, Chicago, Kanady... W wiêkszoœci byli to Polacy. Przyjechali by dopingowaæ Bia³o-Czerwonych. Gdy skaka³ Polak w ruch sz³y ko³atki, piszcza³ki, gwizdki, falowa³y polskie flagi i transparenty.

A sk¹d wyœcie siê wszyscy wziêli?

pyta³ zdziwiony kibic z Norwegii.

Nigdy nie by³em poza USA – mówi³ policjant kieruj¹cy ruchem, a czujê siê znalaz³ siê w Polsce W restauracji, oblê¿onej przez polskich kibiców, z trudem uda³o nam siê znaleŸæ dwa miejsca na lunch, by³a grupa m³odych hokeistów z Bostonu. Mówili: – Ilekroæ przeje¿d¿aliœmy na trening ko³o skoczni, wiedzieliœmy kiedy skacze Polak. Wasz aplauz musia³ s³yszeæ ca³y œwiat. Skoki zakoñczone. Dawid Kubacki i Piotr ¯y³a okazali siê najlepszym duetem Pucharu Œwiata.

Mieliœmy apetyt na wiêcej, ale nawet jeœli wynik Polaków nie do koñca satysfakcjonowa³, to poczucie wspólnoty, które prze¿yliœmy w Lake Placid 2023, pozostanie z nami.

KURIER PLUS 18 LUTEGO 2023 www.kurierplus.com 20

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.