CZŁOWIEK I LAS
Nie jest sową, choć prowadzi nocne życie, ani gadem, choć paszczę ma ogromną, a wygląda jak stwór, który jakimś sposobem wymknął się Matce Naturze z ewolucyjnego porządku. To lelek zwyczajny, zwany też kozodojem, tajemniczy ptak poligonów, borów i zrębów. Paulina Król
Fot. Cezary Korkosz
tekst:
TAKIE DZIWADŁO W
ieczorny spacer po wrzosowisku lub zrębie może zaowocować niecodziennym spotkaniem. Lelka prędzej jednak usłyszymy, niż zobaczymy. Terkocze, siedząc na gałęzi (siada wzdłuż niej, a nie w poprzek) niczym tenor na scenie. Przyznajmy, niezbyt to melodyjna pieśń, przypomina bowiem pracujący silnik („erro-rroor”) lub odgłos wydawany przez... turkucia podjadka. Monotonnemu „mruczeniu” podczas lotu towarzyszy „klaskanie” skrzydeł wyposażonych (u samców) w „światła ECHA LEŚNE • lato 2020
pozycyjne” – białe plamki odbijające ostatnie promienie zachodzącego słońca. Samce nawołują wybrankę krótkim „hejt”, a spłoszone wydają ochrypłe „chrak”. Spłoszyć je jednak można dopiero, kiedy znajdziemy się bardzo blisko, można by sądzić, że za blisko. Obdarzone przez naturę doskonałym ubarwieniem kryptycznym (maskującym), do ostatniej chwili, z zamkniętymi oczami, nieruchomo tkwią na posterunku, dzięki czemu są naprawdę trudne do wypatrzenia.
Lelki siadają na gałęzi zupełnie inaczej niż inne ptaki – wzdłuż niej, a nie w poprzek, dzięki czemu ich sylwetki doskonale zlewają się z otoczeniem.
43