WSTĘP
PORADY LEKARZA WETERYNARII:
Świąd u psów. Dlaczego mój pies się drapie?
PORADY EKSPERTA:
Probiotyki w diecie psów i kotówwsparcie nie tylko układu pokarmowego
PUPIL GWIAZDY:
Boniczka, Luna i Miluniapupile Ałbeny Grabowskiej
WOKÓŁ ZWIERZĄT – PIES:
Życie z psem reaktywnym
Brainwork, czyli aktywność dla psiej główki
Model ABC Ellisa. Jak go wykorzystać do pracy z psem?
WOKÓŁ ZWIERZĄT – KOT:
Koty Maine Coon
Dokocenie - dlaczego czasami się nie udaje?
Potrzeby kotów przebywających w domu
WOKÓŁ ZWIERZĄT – AGAMA BRODATA:
Hodowla agamy brodatej - czyli jak przygotować się do posiadania
WOKÓŁ ZWIERZĄT – PAPUGA:
Papugi - czy to odpowiednie zwierzęta dla dzieci?
NIEZWYKŁE PASJE:
Miau Cafe
CO W SKLEPACH PISZCZY
TESTUJEMY – POLECAMY
WYWĄCHANE W SIECI:
Dreptaj z Psem
ROZRYWKA Z PUPILEM Popaprańce i ja
Drodzy Czytelnicy!
Wielkimi krokami zbliża się do nas wiosna… Już niemal można poczuć ciepłe, wiosenne promienie słońca na twarzy. A tymczasem oddajemy Wam kolejne wydanie czasopisma „Pupil”. W nowym numerze – jak zawsze – znajdziecie mnóstwo ciekawych artykułów, porad dla właścicieli oraz krzyżówkę z nagrodami.
Dr hab. Marcin Szczepanik podzielił się z nami wiedzą na temat powodów świądu u psów. Adrianna Iwan opisała interesujący temat wpływu probiotyków na zdrowie kotów i psów. O plusach i minusach życia z psem reaktywnym opowiedziała Natalia Młodnicka, zaś Barbara Klasik-Przychodzień zajęła się kwestią wychowania psa według modelu ABC Ellisa. Olga Nylec zachęca czytelników do wypróbowania metody brainwork w szkoleniu psów. Opowieścią o swojej niezwykłej kociej kawiarni podzieliła się z nami właścicielka Miau Cafee, Anna Pawlicka, a o ciekawej inicjatywie spacerów z psami opowiedział pomysłodawca „Dreptaj z Psem” Michał Fuchs. W naszym czasopiśmie zrobiło się nieco egzotycznie dzięki dwóm artykułom dotyczącym niecodziennych Pupili – o papugach opowiedziała Ada Włoch, a o agamach brodatych Piotr Bort. Nie mogło oczywiście zabraknąć Gwiazdy. Tym razem na łamach „Pupila” zagościła znana pisarka, Pani Ałbena Grabowska, która opowiedziała o swojej wesołej gromadce Pupili. Zapraszamy Was do lektury (najlepiej na zewnątrz, w promieniach wiosennego słoneczka). :-)
Redakcja magazynu Pupil
Krzyżówka 3 4 8 12 16 18 20 22 28 32 33 36 38 42 44 46 48 50 SPIS TREŚCI
REKLAMA
Świąd u psów
Dlaczego mój pies się drapie?
Świąd jest bardzo powszechnym problemem występującym u psów w przebiegu licznych chorób skóry. Objaw ten jest niezwykle uciążliwy zarówno dla psa, jak i dla jego właściciela. Prowadzi do znacznego obniżenia jakości życia oraz jest przyczyną zmian dotyczących włosa i skóry.
Upsa, u którego obecny jest świąd, w bardzo krótkim czasie (przy niektórych chorobach czasem wręcz w ciągu kilku godzin) dochodzi do powstania licznych przerzedzeń włosa i wyłysień, a na skórze dodatkowo pojawiają się wykwity (np. strupy, otarcia, łuski, nadżerki). Intensywne drapanie, jak również wylizywanie się, prowadzi u zwierzęcia do pogorszenia jakości włosa i powstawania zmian na skórze. Jest także powodem dodatkowych problemów określanych jako wtórne powikłania, do których należą ropne zapalenia skóry lub zakażenia powodowane przez drożdżaki. Długotrwale utrzymujący się stan zapalny to z kolei przyczyna rozwoju stanu nabytego skóry określanego jako zliszajowacenie. Taka skóra trwale staje się gruba, ciemna, pozbawiona włosa lub pokryta włosem o mniejszej niż przed chorobą gęstości. Ponadto świąd często wiąże się z poważnymi chorobami, w tym również z zoonozami. Oczywiście każdy pies
4 Pupil 1(33)/2024 PORADY LEKARZA WETERYNARII
w niewielkim stopniu się drapie i takie zachowanie nie powinno budzić niepokoju właściciela. Za niepokojącą należy uznać sytuacje, gdy na skutek świądu dochodzi do pojawiania się u zwierzęcia miejsc z przerzedzonym włosem lub wręcz z wyłysieniami, barwa sierści ulega zmianie na kolor brązowy (na skutek wylizywania – najczęściej na łapach), a skóra w tych okolicach staje się czerwona lub są na niej różnego typu zmiany. Zaobserwowanie takich objawów jest powodem do natychmiastowej wizyty u lekarza weterynarii, najlepiej specjalizującego się w chorobach skóry. Świąd u psa manifestuje się na kilka sposobów. Zwierzęta mogą zarówno drapać się (często dotyczy to głowy, karku, boków klatki piersiowej), wylizywać (najczęściej w przypadku świądu lokalizującego się w przestrzeniach międzypalcowych lub brzuchu), jak i wygryzać (kończyny, brzuch). Ponadto objawem świądu często staje się tzw. „saneczkowanie”, gdy lokalizuje się on w okolicy odbytu, jak ma to miejsce w przypadku chorób zatok okołoodbytowych. Również potrząsanie głową, trzepanie uszami jest wynikiem świądu dotyczącego przewodu słuchowego w następstwie jego zapalenia.
PRZYCZYNY ŚWIĄDU
Przyczyny powstawania tego objawu u psów są bardzo liczne. Generalnie świąd należy uznać za najpowszechniejszy i najbardziej istotny symptom w dermatologii weterynaryjnej. Choroby, w których objaw ten jest dominujący, określane są jako zapalno-świądowe i należą do najczęściej rozpoznawanych problemów u tego gatunku. Z całą pewnością najwięcej przypadków chorób zapalno-świądowych to dermatozy o podłożu alergicznym. W każdej chorobie alergicznej typowe jest bardzo duże natężenie tego objawu. Najpowszechniej występującą chorobą alergiczną u psów jest atopowe zapalnie skóry, nieco rzadziej występuje alergia pokarmowa oraz alergiczne pchle zapalnie skóry. Poważnym problemem związanym z chorobami alergicznymi jest to, że są to schorzenia dożywotnie, tzn., gdy choroba rozwinie się u psa, to będzie występować u niego prawie na pewno do końca życia.
ATOPOWE ZAPALENIE SKÓRY
W przypadku atopowego zapalenia skóry, które jest chorobą o uwarunkowaniach genetycznych, objawy świądu są bardzo silne. W związku z genetycznym podłożem choroby występuje ona częściej u określonych ras psów. Do ras predysponowanych zalicza się: west highland white teriery, shar pei’ie, labrador retrievery, owczarki niemieckie, golden retrievery, boksery, dalmatyńczyki, buldogi francuskie oraz jack rusell teriery. Rasy te stanowią większość wszystkich psów, u których rozpoznawane jest atopowe zapalenie skóry. Decydując się na zwierzę z wymienionych powyżej ras należy mieć świadomość, że jest duże prawdopodobieństwo rozwinięcia się w przyszłości (zwykle do trzeciego roku życia) atopowego zapalenia skóry. Oczywiście poza wymienianymi rasami atopowe zapalenie skóry może wystąpić również u innych ras psów. Typowymi lokalizacjami tego objawu w przebiegu choroby są przestrzenie międzypalcowe i dalsze odcinki kończyn, brzuch, pachy, pachwiny, wargi, okolica okołooczodołowa oraz uszy. We wszystkich tych miejscach dochodzi do powstawania zmian poświądowych, jak: przerzedzenia włosa, wyłysienia oraz wykwity (strupy, przeczosy, otarcia, łuski, a w niektórych sytuacjach nawet
owrzodzenia). Rozpoznanie atopowego zapalenia skóry nie jest niestety procesem szybkim i łatwym. Szczególną rolę w diagnostyce choroby odgrywają kliniczne kryteria diagnostyczne pozwalające na rozpoznanie jej z dużą pewnością. W wielu przypadkach istotne jest również zdiagnozowanie czynnika uczulającego na podstawie odpowiednich testów (skórnych lub oznaczania mian przeciwciał). Pozwala to na unikanie alergenu, odpowiednio wczesne podjęcie leczenia (w przypadku uczulenia na alergeny sezonowe, jak pyłki roślin) lub też na odczulanie zwierzęcia. Atopowe zapalnie skóry jest chorobą, która wymaga leczenia przez całe życie zwierzęcia, więc posiadanie chorego psa jest dużym obowiązkiem dla właściciela. Leczenie to w wielu przypadkach jest również kosztowne. Odpowiednio prowadzony pies z atopowym zapalaniem skóry może nie wykazywać jakichkolwiek objawów chorobowych i mieć dobry komfort życia. Niezwykle ważna jest odpowiednia współpraca właściciela z lekarzem prowadzącym, bez czego osiągniecie sukcesu w terapii choroby nie jest możliwe.
ALERGIE POKARMOWE
Chorobą, która ma bardzo podobne objawy i przebieg do atopowego zapalenia skóry, jest alergia pokarmowa. W przypadku tego typu alergii objawy kliniczne są bardzo (wręcz łudząco) podobne do opisanych w atopowym zapaleniu skóry. Dlatego właśnie często mówi się o atopowym zapaleniu skóry wywołanym przez alergeny pokarmowe, czyli o atopii sensu largo w odróżnieniu od typowej uwarunkowanej genetycznie atopii sensu stricto. Jedynym pewnym sposobem odróżnienia tych chorób jest dieta eliminacyjna. Taka dieta musi być prowadzona przez co najmniej 8-10 tygodni. Ustąpienie objawów podczas stosowania diety potwierdza rozpoznanie alergii pokarmowej. Utrzymywanie się objawów wskazuje na AZS. W diagnostyce choroby używane mogą być odpowiednie diety przygotowane w domu, jak również gotowe diety hypoalergiczne, które są dostępne na rynku. Diety te oparte są na jednym źródle białka (ostatnio w wielu tego typu dietach stosowane jest białko owadów) lub też są dietami zawierającymi białko zhydrolizowane. W przypadku potwierdzenia alergii pokarmowej pies musi przebywać na diecie hypoalergicznej do końca życia. Utrzymanie odpowiedniego jadłospisu jest wystarczające do zapobiegania nawrotom objawów.
PCHLE ZAPALENIE SKÓRY
Kolejną istotną przyczyną świądu u psów jest alergiczne pchle zapalenie skóry. Choroba jest następstwem uczulenia na alergeny zawarte w ślinie pcheł. Do jej rozwoju predysponowane są liczne rasy psów, ale bardzo powszechnie choroba występuję u owczarków niemieckich. Objawy świądu są tu bardzo silne, ale jego lokalizacja jest odmienna niż w przypadku atopowego zapalenia skóry czy alergii pokarmowej. Głównym miejscem jego występowania jest okolica lędźwiowo-krzyżowa. U uczulonego zwierzęcia najczęściej nie zobaczymy na sierści samych pcheł, ale o tym, że tego typu kontakt mógł mieć miejsce (np. podczas spaceru) świadczy obecność kału pasożytów na zwierzęciu.
Do wykrywania kału lekarze weterynarii stosują prosty test bibułowy, polegający na wyczesaniu zwierzęcia i umieszczeniu uzyskanego materiału na wilgotnej bibule. Hemoglobina zawarta w kale pcheł rozpuszcza się w wodzie, co prowadzi do
PORADY LEKARZA WETERYNARII www.epupil.eu 5
powstania na bibule czerwonych plamek. W rozpoznawaniu choroby stosowana jest również diagnostyka alergologiczna, podobnie jak w przypadku atopowego zapalenia skóry. Podstawowym sposobem zapobiegania objawom choroby jest unikanie kontaktu z alergenem, czyli pchłami. By ograniczyć prawdopodobieństwo rozwoju choroby należy pamiętać o regularnym zabezpieczeniu psa przed tymi pasożytami. Takie postępowanie może zapobiec rozwojowi choroby nawet w przypadku, gdy dane zwierzę jest do niej predysponowane. Dodatkowo większość preparatów zabezpieczających przed pchłami wykazuje skuteczność również przeciwko inwazjom kleszczy. Jest to niezwykle istotne w związku z przenoszonymi przez te pasożyty chorobami wektorowymi jak babesioza czy borelioza. W początkowym okresie choroby, gdy świąd jest bardzo silny, wymagane jest jego farmakologiczne leczenie. Natomiast w dalszym postępowaniu pro laktyka powin na być wystarczająca, by zapobiec nawrotom choroby.
INWAZJE PASOŻYTÓW ZEWNĘTRZNYCH
Pies z ciężkimi objawami atopowego zapalania skóry. Rozległe wyłysienia spowodowane świądem, na skórze widoczne również wykwity.
Drugą istotną grupą chorób, dla których świąd jest najważniejszym objawem, są inwazje pasożytów zewnętrznych. Istnieje wiele gatunków pasożytów, ale za najważniejsze należy uznać świerzbowce (odpowiedzialne za takie choroby, jak otodektoza, sarkoptoza, notoedroza), a także już niezbyt powszech nie występujące inwazje wszołów i wszy oraz pcheł, Cheyletiella i Trombiculia. Wiele z tych chorób, przede wszystkim inwazje świerz bowców, stanowią zagrożenie dla właścicieli zwierząt, ponieważ są zoonozami.
W odróżnieniu od chorób alergicznych rozpo znanie inwazji pasożytów zewnętrznych jest zwykle prostsze. Opiera się ono na wykazaniu obecności pasożytów poprzez badanie woszczyny usznej (otodektoza), zeskrobiny (pozostałe świerzbowce), testu z taśmą samoprzylepną (chejleteloza) lub badaniem mikroskopowym włosa (inwazje wszy i wszołów). Po rozpoznaniu choroby można ją skutecznie leczyć, chociaż leczenie zwykle trwa około miesiąca, co związane jest z długością cyklu rozwojowego pasożytów. W odróżnieniu od chorób alergicznych, w przypadku ektoparazytoz uzyskujemy trwałe wyleczenie, chociaż są to choroby zaraźliwe. Oczywiście zwierzę może się zarazić ponownie w ciągu swojego życia, ale wymaga to kontaktu z innym chorym osobnikiem. W takim przypadku leczenie musi być powtórzone. Podstawą postępowania jest leczenie przyczynowe polegające na podaniu preparatów o właściwościach przeciwpasożytniczych.
Leki te mogą być podane zarówno ogólnoustrojowo (iniekcyjnie lub doustnie), jak i miejscowo w postaci oprysków czy kąpieli. Wiele leków, które stosowane są w pro laktyce inwazji kleszczy, wykazuje również szerokie działanie w stosunku do innych pasożytów. Jeśli tego typu produkty są stosowane u psa to dodatkowo jest on zabezpieczony przed inwazjami innych ektopasożytów (zarówno kleszcze, jak i świerzbowce należą do tej samej grupy – pajęczaków). Świąd występujący w przebiegu inwazji pasożytniczych w początkowym okresie leczenia zwalczany jest z zastosowaniem leków podobnych do używanych w przypadku chorób alergicznych.
DERMATOFITOZY
Pies z alergicznym pchlim zapalaniem skóry. Zmiany w okolicy lędźwiowo-krzyżowej w postaci ropnego powierzchniowego zapalania skóry wtórego do choroby podstawowej. Widoczne wyłysienia, przerzedzenie włosa i rumień oraz inne wykwinty związane z uszkodzeniem skóry na skutek drapania.
Pies z atopowym zapalaniem skóry i wtórnym namoczeniem drożdżaków. Widoczna zmiana barwy sierści spowodowana wylizywaniem łap.
Poza dwiema najważniejszymi grupami chorób, tj. chorobami alergicznymi i ektopasożytniczymi, świąd (choć z reguły o mniejszym nasileniu) obserwowany jest też w przypadkach dermato toz, czyli zakażeń włosa i skóry wywołanych przez grzyby należące do dermato tów, takich jak Microsporum sp. czy Trichophyton sp. Leczenie opiera się na miejscowym (przy zmianach ogniskowych) albo ogólnoustrojowym (postacie uogólnione lub guzowate) podawaniu leków przeciwgrzybiczych. Skuteczne są też szczepienia meta laktyczne. Leczenie jest zwykle długotrwałe i trwa około kilku tygodni. Chorobie można zapobiegać stosując szczepienia pro laktyczne. Grzybice są, podobnie jak wiele inwazji ektopasożytniczych, zoonozami i często obserwowane jest zarażanie się ludzi od swoich podopiecznych. Ponadto psy mogą drapać się w przebiegu chorób autoimmunologicznych (jak np. pęcherzyca liściasta) czy zakażeń bakteryjnych.
Mam nadzieję, że w krótki sposób przybliżyłem Czytelnikom najczęstsze przyczyny świądu u psów. Zwracam uwagę, że niektóre z nich to bardzo groźne choroby stanowiące zagrożenie dla zdrowia nie tylko psa, ale również właścicieli. Zaobserwowanie, że pies intensywnie się drapie i wylizuje, powinno być powodem podjęcia decyzji o wizycie u lekarza, zanim objawy się nasilą. Szybkie rozpoczęcie procedury diagnostycznej i odpowiedniego leczenia znacząco przyspieszy powrót do zdrowia naszego pupila. •
Pies z sarkoptozą (zarażenie świerzbowcem Sarcoptes Scabiei) widoczne rozległe wyłysienia i zmiany pozasądowe spowodowane intensywnym drapaniem.
TEKST: dr. hab. Marcin Szczepanik prof. UP w Lublinie, Zakład Diagnostyki Klinicznej i Dermatologii weterynaryjnej UP w Lublinie
6 Pupil 1(33)/2024 PORADY LEKARZA WETERYNARII
Probiotyki w diecie psów i kotów
wsparcie nie tylko układu pokarmowego
Autor: Adrianna Iwan – mikrobiolog, technik weterynarii i zoopsycholog
Opiekunowie zwierząt towarzyszących zwracają coraz większą uwagę na stan zdrowia swoich zwierzaków. Zdrowie pupila pochodzi z jego jelit, toteż popularne stwierdzenie „zdrowie zaczyna się od miski” jest jak najbardziej trafne. W przewodzie pokarmowym psów i kotów znajdują się przeróżne mikroorganizmy, w tym bakterie, pierwotniaki, grzyby oraz wirusy.
W zależności od panujących warunków, mogą mieć one korzystny lub niekorzystny wpływ na zdrowie zwierzęcia. Wspólnie tworzą mikrobiotę jelitową, która jest niezwykle istotna nie tylko w procesach trawienia i wchłaniania, ale również w kształtowaniu odporności. W ciągu ostatnich lat zainteresowanie mikrobiotą jelitową i możliwościami jej mody kacji terapeutycznych znacznie wzrosło. W niniejszym artykule opisano wpływ mikrobioty jelitowej na organizmy psów i kotów oraz udział probiotyków jako terapeutycznego wsparcia w procesie żywienia zwierzęcia.
-
8 Pupil 1(33)/2024 PORADY EKSPERTA
Czym są probiotyki, prebiotyki i synbiotyki?
Zgodnie z de nicją WHO probiotyki to „żywe mikroorganizmy, które po podaniu w odpowiedniej ilości korzystnie wpływają na organizm gospodarza”. Obecnie wiąże się z nimi duże nadzieje ze względu na alternatywne rozwiązanie w stosunku do antybiotyków. Najczęściej stosowanymi szczepami probiotyków są bakterie z rodzaju Lactobacillus, Bi dobacterium, Enterococcus, Streptococcus oraz drożdże Saccharomyces cerevisiae. Ich działanie determinowane jest w znacznym stopniu przez konkretne szczepy. Bardzo ważne jest zastosowanie odpowiedniej dawki probiotyku. Dobór szczepu, jak i dawki zależy przede wszystkim od kondycji zdrowotnej zwierzęcia. Wiadomo już, że mechanizmy działania drobnoustrojów probiotycznych są wielokierunkowe, ale nie są one jeszcze do końca poznane. Wciąż pojawiają się kolejne prace naukowe, których wyniki pokazują, że działanie probiotyków jest szerokie i złożone. Suplementacja zwierząt probiotykami wymaga wprowadzenia również odpowiedniej pożywki dla drobnoustrojów probiotycznych. Mowa tutaj o prebiotykach, czyli włóknie pokarmowym, które będzie wykorzystywane przez mikroorganizmy z fermentacji. Prebiotyki są więc niestrawionymi składnikami pożywienia, których zadaniem jest modulacja wzrostu lub właściwości metabolicznych bakterii zasiedlających jelita. Preparat zawierający zarówno probiotyk, jak i prebiotyk określa się mianem synbiotyku. Zwykle produkty, które podaje się zwierzętom, są właśnie synbiotykami.
Probiotyki to żywe mikroorganizmy, które po podaniu w odpowiedniej ilości korzystnie wpływają na organizm gospodarza. Suplementacja zwierząt probiotykami wymaga wprowadzenia również odpowiedniej pożywki dla drobnoustrojów probiotycznych. Mowa tutaj o prebiotykach. Preparat zawierający zarówno probiotyk, jak i prebiotyk określa się mianem synbiotyku.
Mikrobiota jelitowa i jej wpływ na organizm
PROBIOTYK PREBIOTYK SYNBIOTYK + =
Ogólne cele probiotyków
Coraz liczniejsze badania pozwalają zauważyć, że drobnoustroje probiotyczne wykazują ogromny wpływ na organizm. Celem probiotykoterapii jest przywrócenie i zachowanie równowagi mikrobioty jelitowej. Przyjmowanie probiotyków ma poprawić warunki panujące w jelitach, aby stworzyć optymalne środowisko do regeneracji znajdujących się tam mikroorganizmów wykazujących dobroczynny wpływ na organizm. Ogólnie mówiąc, celem probiotykoterapii jest przywrócenie porządku mikrobiologicznego w przewodzie pokarmowym.
Mikrobiota jelitowa to złożona społeczność mikroorganizmów, głównie bakterii, wpływających na organizm zwierzęcia. Mogą one, co istotne, działać na zdrowie pupila korzystnie albo niekorzystnie. U dorosłych psów i kotów tworzy ją kilkaset różnych gatunków bakterii. Na ogromną uwagę zasługują bakterie z rodzaju Lactobacillus oraz Bi dobacterium, które hamują rozwój bakterii patogennych (bakterie kwasu mlekowego mają m.in. zdolność do hamowania przylegania bakterii Clostridium perfringens do błony śluzowej jelita) i zapewniają dzięki temu prawidłowe funkcjonowanie przewodu pokarmowego. W tej grupie obecne są również bakterie względnie niekorzystne, oportunistyczne, czyli powodujące zakażenia u zwierząt z obniżoną odpornością. Obecność bakterii bezwzględnie patogennych z reguły prowadzi do zakażenia. Prawidłowo działająca mikrobiota jelitowa stanowi naturalną barierę ochronną przed rozwojem bakterii patogennych. Bez odpowiednio ukształtowanej mikrobioty jelitowy organizm zwierzęcia nie jest w stanie prawidłowo funkcjonować. Układ pokarmowy, poza trawieniem i wchłanianiem substancji, pełni bowiem funkcję ochronną. Zdecydowana większość komórek odpornościowych znajduje się właśnie w przewodzie pokarmowym. Wynika to z obecności tkanki limfatycznej związanej z błoną śluzową przewodu pokarmowego (GALT). W jej skład wchodzi ponad 75% komórek limfatycznych całego układu odpornościowego. Mikrobiota jelitowa wpływa na komórki układu odpornościowego, które są zlokalizowane w błonie śluzowej przewodu pokarmowego, a one z kolei mody kują aktywność neuronów jelitowego układu nerwowego (ENS – enteric nervus system). Pobudzone komórki odpornościowe wydzielają cytokiny, które warunkują odpowiedź na czynniki zakaźne lub zapalne. Metabolity bakterii, takie jak krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe (SCFA), służą jako substraty energetyczne dla komórek nabłonka okrężnicy, dzięki czemu utrzymywana jest integralność bariery nabłonkowej. Zaburzenie relacji między organizmem gospodarza a jego mikrobiotą i jej poszczególnymi składnikami nazywa się dysbiozą. Dysfunkcja mikrobioty jelitowej jest obecnie wiązana z wieloma chorobami. Co wpływa na zaburzenie tej równowagi? Stosowanie antybiotyków, nagła zmiana diety, stres, inwazje pasożytnicze, zakażenia bakteryjne oraz choroby przewodu pokarmowego. Drobnoustroje probiotyczne pozwalają zapobiec skutkom ubocznym antybiotykoterapii. Antybiotyki mogą wywoływać u zwierząt biegunkę. Jest ona wynikiem zaburzenia w składzie mikrobioty jelitowej. Należy pamiętać, że antybiotyki nie „wybierają” tylko bakterii patogennych, mogą również wpływać negatywie na dobroczynne bakterie.
PORADY EKSPERTA www.epupil.eu 9
Mikrobiota jelitowa a zachowanie psów
Wiele badań przeprowadzonych w ostatnim czasie dowodzi, że u psów występuje korelacja między składem mikrobioty a ich zachowaniem. Mowa tutaj o osi jelitowo-mózgowej, która jest łącznikiem pomiędzy układem nerwowym a przewodem pokarmowym. Komórki nerwowe budujące jelitowy układ nerwowy tworzą drugie największe skupisko neuronów w organizmie, dlatego układ ten jest nazywany często drugim mózgiem. Komórki komunikują się z ośrodkowym układem nerwowym za pośrednictwem nerwu błędnego i w ten sposób przekazywane są sygnały indukowane przez mikrobiotę jelitową. Bakterie mają zdolność produkowania substancji neuroaktywnych, które mogą oddziaływać na oś jelitowo-mózgową, a w konsekwencji na układ nerwowy. Aktywność bakterii może również regulować intensywność produkcji hormonów oraz neuroprzekaźników (zwłaszcza dopaminy i serotoniny) modulujących funkcjonowanie układu nerwowego. Ponadto mikrobiota jelitowa może wpływać na oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, która inicjuje uwalnianie kortyzolu (tzw. hormonu stresu). Jej rolą jest adaptacja organizmu do sytuacji stresowej i regulowanie odpowiedzi na nią. Oś ta może być mody kowana przez metabolity mikrobioty jelitowej. Badania z ostatnich lat pokazują, że jednym z czynników wpływających na zachowanie psów jest skład mikrobioty jelitowej. Badania poświęcone osi jelitowo-mózgowej u psów są nieliczne, jednak naukowcy sugerują, że w przyszłości
odpowiedni dobór szczepów probiotycznych może pomóc w ustabilizowaniu składu mikrobioty jelitowej i w ten sposób przyczynić się do redukcji zachowań lękowych oraz agresywnych u tego gatunku zwierząt.
Probiotyki w chorobach nerek
W ostatnich latach coraz częściej zwraca się uwagę na rolę osi jelitowo-nerkowej i wpływ mikrobioty jelitowej w przebiegu przewlekłej niewydolności nerek. W badaniach naukowych wykazano, że trzy szczepy: Bi dobacterium longum (KB 31), Enterococcus thermophilus (KB 19) oraz Lactobacillus acidophilus (KB 31) mają zdolność do metabolizowania toksyn mocznicowych, które gromadzą się w jelitach zwierząt z niewydolnością nerek. Oznacza to, że zastosowanie probiotyków może znacząco poprawić stan zdrowia niektórych pacjentów dotkniętych tą chorobą.
Na co zwracać uwagę podczas wyboru preparatu?
Wybierając preparat probiotyczny dla pupila należy zwrócić uwagę, czy specy k jest dokładnie opisany, ponieważ działania prozdrowotne są szczepozależne. Każdy szczep probiotyku charakteryzuje się cechami, które sprawiają, że są one wyjątkowe i mogą wykazywać różne mechanizmy działania. Dlatego tak ważne jest, aby na opakowaniu znajdowała się nazwa konkretnego szczepu (np. Enteroccocus faecium SF68), którego mechanizmy działania zostały naukowo potwierdzone. Należy zwrócić na to uwagę głównie dlatego, że niektórzy producenci preparatów podają jedynie nazwę gatunkową, a nie całego szczepu. Nie wszystkie probiotyki są produkowane w taki sam sposób. Wybierając preparaty probiotyczne warto upewnić się, czy rma ma dobrze udokumentowaną kontrolę jakości. Przed wyborem odpowiedniego preparatu powinniśmy również skonsultować się z lekarzem weterynaryjnym i/lub dietetykiem zwierzęcy •
Literatura:
1. Johnson K.V.A. & Foster K.R. Why does the microbiome a ect behaviour? Nature Reviews Microbiology 2018, 16, 647–655.
2. Mirowski A. (2018). Czy probiotyki mogą być skuteczne w chorobach przewodu pokarmowego psów i kotów? Magazyn Weterynaryjny; 5.
3. Suchodolski J. (2022). Probiotyki, prebiotyki, synbiotyki i stan zdrowia jelit u psów i kotów. Weterynaria po Dyplomie; 1.
4. Yang Q., Wu Z. (2023). Gut probiotics and health of dogs and cats: bene ts, applications and uderlying mechanisms. Microorganisms; 11(10).
5. Zarzyńska J. (2022). Prebiotyki, probiotyki i postbiotyki jako suplementy w przewlekłej chorobie nerek. Monogra a dietetyczno-żywieniowa; “Weterynaria w Praktyce”.
10 Pupil 1(33)/2024 PORADY EKSPERTA
pupile Ałbeny Grabowskiej Boniczka, Luna i Milunia -
Przygotowując się do naszej rozmowy poszperałam trochę w Internecie w poszukiwaniu informacji. Zachwyci ła mnie przede wszystkim Pani wszechstronność. Do tej pory znałam Panią jako autorkę powieści, teraz dowie działam się, że jest Pani również współautorką dwóch musicali. Serdecznie gratuluję takich sukcesów! Tak, bardzo dziękuję. Praca nad książką i musicalem to całkiem różne sprawy. Kiedy piszę książkę, jestem tylko ja i moja powieść, mój temat. To jest bardzo samotna praca –nawet reasearch człowiek robi sam. Właściwie do momentu oddania do redakcji, nad materiałem pracuje się wyłącznie samodzielnie. Natomiast tworzenie libretta do musicalu od początku jest pracą zbiorową. Zresztą libretta do musicalu nigdy nie pisze się do szu ady, to jest zawsze praca na zamó wienie. Przystępując do pisania z reguły wiadomo na jakiej scenie musical zostanie wystawiony, kto będzie spektakl reżyserował, kto zrobi scenogra ę, etc.
Znalazłam również informację, że jest Pani właścicielką całkiem pokaźnego stadka Pupili. Opowie nam Pani, co to za zwierzaki?
Najmłodsza jest suczka Bonnie, która teoretycznie jest golden retrieverem, ale tak naprawdę została uratowana z pseudoho dowli i nie jestem pewna, czy oboje jej rodzice byli psami rasowymi. Wygląda jak golden retriever, troszkę jakby spaniel i jest wyraźnie mniejsza od retrievera. Myślę, że któryś z jej przodków miał nie do końca szlachetne geny. Oczywiście absolutnie nam to nie przeszkadza. Nigdy nie zamierzaliśmy pokazywać jej na żadnych wystawach. Natomiast jest istotą absolutnie cudowną, kochającą, empatyczną, dobrą, bardzo mądrą. Teraz tutaj obok mnie, siedzi, śpi sobie właściwie. Przeniosłam jej łóżeczko do mojego gabinetu i sobie tak
FotArch.prywatne
AŁBENA GRABOWSKA
polska pisarka, autorka powieści oraz librett do dwóch musicali, z wykształcenia lekarz neurolog i epileptolog. Zadebiutowała w 2011 roku książką Tam, gdzie urodził się Orfeusz. Od tego czasu wydała ponad dwadzieścia powieści skierowanych zarówno dla dorosłych odbiorców, jak i dla dzieci oraz młodzieży. Jej najpopularniejszy cykl powieści to saga Stulecie Winnych, na podstawie której powstał serial wyprodukowany przez TVP (emisja od 2019r.). Pracuje czynnie jako lekarz. Mieszka w podwarszawskim Brwinowie.
Fot. Arch. prywatne
12 Pupil 1(33)/2024 PUPIL GWIAZDY
siedzimy razem. Ona przyniosła swoją zabawkę – pieska, ułożyła go do snu i sama śpi również. Jest to istota, która jest nam absolutnie potrzebna. Uważam, że my jej mniej dajemy, niż ona nam. Przede wszystkim miłość, akceptację, czyste dobro.
W gronie Pupili znajdziemy też koty. Ile ma Pani kotów? Mamy teraz dwie kotki. Mieliśmy cztery, ale niestety w ciągu dwóch ostatnich lat dwa odeszły. Jeden w tragicznych okolicznościach, co bardzo przeżyliśmy. Drugi natomiast – Bronisław – mój ukochany kot, z którym miałam niezwykłą więź, wyszedł pewnego dnia – 13 sierpnia 2022 roku i niestety już do nas nie wrócił. Nie mogę odżałować, bo miałam prawdziwą, głęboką relację z tym kotem. On chyba nawet uważał na swój sposób, że ja jestem jego „kotką”, własnością. Tak właśnie mnie traktował. Gdy widział walizkę, to był bardzo zły, bo nie chciał, żebym wyjeżdżała. Ja tę walizkę chowałam przed nim, bo się denerwował. Miał też taki niezwykły zwyczaj, że wchodził mi na szyję i kładł się na moim karku. Ja pracowałam, a on sobie tak leżał, jak kołnierz. W tej chwili mamy dwa koty – dwie samiczki – Lunę i Milunię. Są one absolutnymi przeciwieństwami, choć obie są w tym samym wieku – mają dziesięć lat.
Dlaczego są przeciwieństwami? Co je odróżnia?
Luna jest kotem wychodzącym, bardzo łownym, bardzo energicznym. Goni po drzewach, łapie wiewiórki. Nie może się
nauczyć, że dostaje na czas swoje jedzenie, więc przynosi nam „w prezencie” złowione myszki lub czasem ptaki. Nie musi polować, ale nie potra przyjąć tego do wiadomości. Natomiast Milunia jest kotem domowym. Nie wychodzi na zewnątrz z własnego wyboru. Po prostu nie lubi i nie chce przebywać na dworze. Czasami jak jest lato i drzwi do ogrodu są otwarte, to ona potra wyjść tak z metr od schodków, posiedzi na słoneczku i od razu wraca. Obie są niezwykle mądre, bardzo dobrze nastawione do ludzi. Nawet Luna, choć chodzi swoimi drogami, jest do nas mocno przywiązana. Co ciekawe, bardzo kocha naszego psa.
Pies i kot? To dość niecodzienna przyjaźń…
A jednak. Luna bardzo kocha Boniczka (pieszczotliwe imię Bonnie nadane przez Panią Ałbenę – przyp. red.) i bardzo chętnie się z nią wita. Czasem mam wrażenie, że rozmawiają między sobą i coś sobie opowiadają. Gdy Luna wraca z dworu, to Bonnie ją wita, a ona jej tam coś klaruje. Bonnie jej słucha. Przytulają się do siebie, noskami się trącają. Odkąd jest Bonnie, to ona pilnuje, by koty drapały i bawiły się tylko na drapaku. Miały wcześniej zwyczaj drapania mebli, ale Bonnie rozumie, że tego nie wolno robić i one też się tego oduczyły.
Bonnie pełni rolę swego rodzaju opiekuna i nauczyciela?
Tak. Poza tym Bonnie nie pozwala, by koty wskakiwały na stół. Ja też nie jestem fanką takiego zachowania, ale kiedyś trzeba
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
PUPIL GWIAZDY www.epupil.eu 13
Fot. Arch. prywatne
było je strącać ze stołu. Teraz Bonnie przyzwyczaiła je, że nie wolno i one się słuchają. Gdy wskakują na stół, przychodzi –i nie to, że warczy, ale napomina je i strąca na podłogę. Bardzo harmonijnie nam się żyje razem. I jest to dość śmieszne, bo one są w bardzo dużej symbiozie ze sobą. Bonnie nauczyła się od kotów równie wiele. Koty są mniejsze, mogą położyć się wszędzie. Mamy taki tapczan w salonie i koty kładą się często na jego oparciu, na krawędzi. Bonnie też tak robi (śmiech). Chyba myśli, że tak trzeba. Zawsze się boję, że ona zleci stamtąd. Zresztą nie pozwalamy jej tam wchodzić, ale jak wchodzi po kryjomu, to zawsze na to oparcie. Bonnie nauczyła również Lunę i Milunię, że kiedy wracam do domu, to należy podejść i mnie przywitać. Teraz więc wybiegają wszystkie, skaczą mi do nóg i się cieszą. Odbieram to jako niezwykle miły gest.
Czy Pani koty są ze sobą spokrewnione?
Obie kotki są wzięte z lecznicy weterynaryjnej. Mamy tu u nas w gminie taki dobry zwyczaj, że jeśli gdzieś się znajdą zwierzaki, które nie mają domu, to gmina ma podpisaną umowę z lecznicą i tam są kierowane. Zwierzęta (nie tylko kotki, również psy, ptaki) są przygotowywane do adopcji – odrobaczane, karmione przez co najmniej kilkanaście tygodni. Następnie tra ają do nowych domów. I właśnie stamtąd zabraliśmy najpierw Milunię, a później Lunę. Nie są ze sobą spokrewnione. Relacja pomiędzy nimi nawiązała się dopiero w naszym domu.
Kto w Pani domu zazwyczaj nadaje imiona zwierzakom?
U nas zawsze są targi, bo każdy uważa, że to on powinien nazwać nowe zwierzaki tra ające do naszego domu. Milunię ja nazwałam – na cześć jednej z bohaterek dziecięcej kreskówki – „Tabaluga”. Główny bohater miał przyjaciółkę-króliczka o tym imieniu. Uznałam, że to jest świetne imię dla niej. O cjalnie – weterynaryjnie ona jest nazwana Milla, ale dla nas jest po prostu Milunią. Milunia reaguje na swoje imię, wie, że tak właśnie się nazywa. Lunę nazwał mój syn Julian, w porozumieniu ze swoją siostrą. Jakoś udało im się dogadać w kwestii wyboru imienia, więc została Luna. Muszę dodać, że to nie są nasze pierwsze koty i wcześniej też były dwa inne koty – bracia – Puszek i Mello. Puszek zmarł bardzo wcześnie, był słabowitym kotem. Wtedy wzięłam Milunię. Oczywiście nie wyobrażałam sobie, że zastąpię Puszka nowym kotem, ale wzięłam tę kulkę malutką do domu, żeby pocieszyć dzieci po stracie przyjaciela. Później ktoś porwał nam Mello – to był przepiękny, szary kot – bardzo mądry. Kolejny był Bronek – również zaadoptowany kotek. On się nazywał Brownie, ale ja pomyślałam, że Bronek będzie lepszym imieniem. Tak się właśnie do niego zwracałam – Bronisławie i on również wiedział, że tak ma na imię. Niestety też nie ma go już z nami.
A co z imieniem dla psa?
Bonnie została tak nazwana przez mojego młodszego syna. Prowadzone były dyskusje, jak się będzie nazywała i koniec końców Franek wymyślił właśnie Bonnie. Ale mówimy na nią Boniczek.
Piękne imiona i wspaniałe historie z nimi związane. W tym, co Pani mówi widać więź pomiędzy Panią i Dziećmi oraz to, że jesteście wszyscy zaangażowani w opiekę nad zwierzakami. A co z codziennymi obowiązkami? Dzieci pomagają? Jak najbardziej, pomagają choć niewątpliwie ja najwięcej robię przy tych naszych zwierzakach. Rano, jak tylko wstajemy,
Bonnie wychodzi do ogrodu, ja w tym czasie daję kotom jeść. Jest to konieczne, ponieważ Bonnie ma w zwyczaju zjadać śniadanie kotów – przejawia ogromną słabość do kociej karmy. One sobie spokojnie jedzą, a ona biega po podwórku. Kiedy wraca, ona również dostaje swoje śniadanie. Po południu też jest podobnie, mniej więcej. Jeśli chodzi o głaskanie, przytulanie, to też ja. Chociaż pies jest tak naprawdę Aliny – mojej córki. Ale Bonnie uważa, że ja jestem najważniejsza w domu, może uznaje mnie nawet za swoją mamę.
Jak to się objawia?
Kiedy na przykład wyjeżdżam to moja nieobecność bardzo Bonnie niepokoi. Córka również często wyjeżdża – na studia albo nocuje u koleżanki, kiedy długo się uczą. Ale to na Bonnie w ogóle nie robi wrażenia – jakby nie zauważała albo uznawała, że to jest normalne. Natomiast kiedy ja wyjeżdżam, to Bonnie się denerwuje. Chodzi po pokojach, przychodzi do dzieci i patrzy, jakby pytała: „Gdzie jest mama? Nie ma mamy –kto nas obroni? Wy się nie niepokoicie, że mamy nie ma?”. Jeśli chodzi o wyjścia (Nie powiem tego słowa na głos, bo Bonnie właśnie stoi obok mnie – śmiech) to przede wszystkim Franek –lat 14 albo Alina, gdy jest w domu.
A najstarszy syn?
Najstarszy syn – Julian powiedział, że on się chętnie zajmie zwierzakami, zwłaszcza gdy są wakacje, ma więcej czasu. Ale od razu zapowiedział, żeby go nie brać pod uwagę, jeśli chodzi o spacery. W takiej sytuacji do wychodzenia go nie zachęcamy. Dlatego Alina i Franek dzielą między siebie ten obowiązek.
Mieszka Pani w niewielkiej miejscowości pod Warszawą. Czy takie otoczenia podoba się Pani Pupilom? Dużo spacerujecie?
Tak, zdecydowanie się im podoba. Szczególnie jeśli chodzi o Bonnie. Mamy tutaj w pobliżu glinki, więc Bonnie jest od razu gotowa do nich wskoczyć, gdy tylko ma taką okazję. Golden Retrievery to jednak wodne psy. Ona w ogóle uwielbia być w wodzie. Czasem zauważam nawet, że specjalnie się czymś brudzi, byle tylko zostać wykąpana. Jest u nas gdzie pójść. Mam jednak wrażenie, że Bonnie powinna więcej biegać, że powinniśmy z nią wyjeżdżać do lasu, by sobie mogła spokojnie pobiegać. W Brwinowie boję się ją puszczać samodzielnie, bo –trzeba to powiedzieć – Bonnie nie słucha się na spacerze. Ta wolność, którą odczuwa w momencie puszczenia jej ze smyczy uderza jej do głowy tak bardzo, że przestaje dostrzegać, że ktoś ją woła. To nie jest złośliwe, wydaje się w jej przypadku naturalne. Po prostu bardzo się cieszy.
Powiedziała Pani, że posiada różne zwierzęta od bardzo dawna. Czy jest Pani w stanie przypomnieć sobie czas w swoim życiu przed decyzją o wzięciu do siebie Pupila i zastanowić się, co zwierzęta zmieniły w Pani życiu? W moim domu rodzinnym był piesek – Kajtek, kundelek. To właściwie był pies moich dziadków. Kiedy dziadek zmarł, my wzięliśmy Kajtka do siebie. Kajtek żył 22 lata i był to bardzo mądry zwierzak – naprawdę wyjątkowy. Później, kiedy wyszłam za mąż to też chcieliśmy psa. Znajomi namówili nas na polskiego owczarka nizinnego. Jednak nie był to najlepszy wybór. Tra liśmy na pieska, który był bardzo trudny. Myślę nawet, że ona nie do końca była u nas szczęśliwa. Nie lubiła dzieci, bardzo źle się przy nich czuła. Dużo niszczyła w domu. Nie miała takich typowych cech owczarka. Coś tam było u niej
14 Pupil 1(33)/2024 PUPIL GWIAZDY
nie tak. My się bardzo umęczyliśmy, żeby zrobić wszystko, by było jej u nas dobrze. Właściwie to była najbardziej szczęśliwa, gdy my wyjeżdżaliśmy, a ona tra ała do mojej mamy, do małego mieszkania w bloku. Tam moja mama ją czesała, obcinała jej paznokcie, robiła jej spa i Gabi była wtedy uradowana. Żyła kilkanaście lat i kiedy odeszła, ja długo nie chciałam żadnego psa, bo to jest ogromna odpowiedzialność. Ale ostatecznie córka mnie namówiła i pojawił się nasz Boniczek. Była naprawdę maleńka, kiedy do nas tra ła – miała osiem tygodni i ważyła 1,7 kg (mniej niż nasze koty).
Właśnie – a jak koty zareagowały na Bonnie? Najpierw patrzyły na nią z niechęcią, bo myślały, że to też jest kot. Po tym, jak ona zaczęła rosnąć i w końcu była większa od nich, to zaczęły się jej bać. Potem się pogodziły z nią. Pamiętam czasy, gdy ona nie mogła wejść na schodek, bo była zbyt mała. Albo wchodziła na schodek, ale nie mogła z niego zejść (śmiech).
Czyli można powiedzieć, że Bonnie to przeciwieństwo Pani wcześniejszego pieska?
Tak, to prawda. Przy wcześniejszym psie było dużo obowiązków, starań, by czuł się u nas jak najlepiej. Przy Bonnie nie trzeba było takich zabiegów, bo ona czuje się w naszym domu świetnie. Jest to czysta przyjemność z nią przebywać.
Na Pani stronie internetowej możemy znaleźć takie stwier dzenie, że Pani dzieci są dla Pani dużą inspiracją w pracy zawodowej. Czy w przypadku zwierzaków również tak jest? Znajdziemy ich odpowiedniki w Pani utworach?
Tak, jak najbardziej. W cyklu Julek i Maja w czwartej części w czasie jednym z bohaterów jest mówiący kot – Mruczek. Pierwowzorem bohatera był nasz kociak Mello. To jest książka o nim. Występuje tam też mama, która ma obsesję na punkcie kota. Jest on bardzo mądrym zwierzakiem, zaczyna mówić i wdaje się w misję z dziećmi – bohaterami. To jest kot, który mówi bardzo dużo mądrych, ironicznych rzeczy ( W mojej ostatniej powieści Najważniejsze to przeżyć rolę odgrywa pies – Azor. Jest niezwykle ważą postacią, bowiem staje się obrońcą Mirki – głównej bohaterki.
Czy Azor ma w sobie jakieś cechy Bonnie?
Myślę, że ma w sobie jej dobroć. Z drugiej strony Azor bardzo pilnuje, by Mirce nic się nie stało, stara się jej bronić. Boniczek chyba by tak nie potra ła (śmiech). To raczej ona liczyłaby, że ja ją obronię. Trzeba jednak powiedzieć, że pies się w powieści pojawił, bo u nas zawitała Bonnie.
Na zakończenie zadam nasze tradycyjne pytanie: Gdyby Pani zwierzaki mogły same decydować, czym będą zajmo wały się w swoim życiu, to kim by były? (Śmiech) Luna pewnie byłaby specjalistką od survivalu. Organi zowałaby wyprawy gdzieś, jakieś safari. Ona by się w tym odnalazła. Milunia byłaby kimś na kształt psychologa, takiego coucha. Pracowałaby pewnie jakąś swoją autorską metodą z pacjentami i byłaby w tym świetna. Bonieczek pewnie byłaby rehabilitantką. Ona ma w sobie bardzo dużo energii, siły, bardzo lubi wszystkich. Myślę, że do każdego znalazłaby indywidualne podejście i z każdym udałoby się jej dobrze ćwiczyć.
OPAKOWANIE
Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę dalszych sukcesów na wszystkich polach Pani aktywności.
Rozmawiała: Martyna Major
REKLAMA
„na raz”
ŚWIEŻO I SMACZNIE www.superbeno.pl www.epupil.eu
ZAWSZE
Ż ycie z psem Życie z psem reaktywnym
Pies reaktywny to taki, który reaguje nadmiernie emocjonalnie na bodźce zewnętrzne. Reakcja może następować przez kontakt z innymi psami, ludźmi, samochodami, dźwiękami czy zapachami. Reaktywność jest problematyczna nie tylko dla samego zwierzęcia, ale również dla jego opiekuna, ponieważ utrudnia normalne funkcjonowanie oraz naraża na niebezpieczne i nieprzyjemne sytuacje.
Tekst: Natalia Młodnicka Behawiorystka i trenerka psów, autorka bloga „Na każdą łapę”, w którym poruszana jest tematyka związana z psami. Autorka artykułów w magazynach branżowych. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z psami, a Jej metody oparte są na pozytywnym wzmocnieniu, które jest bezpieczne i skuteczne dla zwierząt.
Co oznacza, że pies jest reaktywny?
Reaktywność jest tendencją do bardzo intensywnego reagowania na bodźce. Psy reaktywne charakteryzują się dużą wrażliwością oraz niską odpornością emocjonalną. Zwierzęta te nie potra ą samodzielnie kontrolować swoich zachowań oraz emocji w obliczu stresującej lub nietypowej sytuacji. Pies reaktywny nie jest w stanie zachować spokoju i obojętności. Wykazuje natomiast zachowania takie jak m.in.: szczekanie, warczenie, pokazywanie zębów. Może dojść również do szarpania oraz gryzienia smyczy. Psy reaktywne bardzo często prezentują nietypowe zachowania zaraz po kontakcie ze stresorem. Zdarza się bowiem, że po powrocie do domu zwierzak wylizuje łapy, wygryza sierść, drapie się lub wyciera bardzo nerwowo pysk i okolice nosa. Może wystąpić także nadpobudliwość, skłonność do zachowań destrukcyjnych, zaburzenia snu lub brak apetytu.
Jakie są reaktywnościprzyczyny u psów?
Reaktywność u psów ma wiele przyczyn. Mogą być związane ze zdrowiem, genetyką, środowiskiem, doświadczeniami czy dietą psa. Jednym z najczęstszych powodów jest brak dostatecznej socjalizacji w czasie szczenięcym. Zwierzę, które w okresie do dwunastego tygodnia życia nie miało wystarczającej ilości doświadczeń związanych z ludźmi, przedmiotami, dźwiękami, zwierzętami czy zapachami może mieć trudności w funkcjonowaniu w danym otoczeniu. Jest to prosta droga do stresu i lęku. To z kolei może prowadzić do reaktywności i nadpobudliwości. Pies, który nie miał okazji nauczenia się prawidłowych zachowań w kontaktach z innymi, może reagować reaktywnie na każde spotkanie. Bardzo często przyczyną reaktywności u psów są traumatyczne doświadczenia z przeszłości. Są to najczęściej wydarzenia takie jak atak innego psa, znęcanie się, porzucenie – to wszystko może prowadzić do zaburzeń w przyszłości.
Zwierzę, które doznało bólu, strachu lub głodu może reagować nadwrażliwością na bodźce przywołujące negatywne skojarzenia. Jest to związane bezpośrednio z instynktem przetrwania oraz z intuicyjnym unikaniem tego, co nieprzyjemne. Jeśli zachowanie naszego psa nas niepokoi, warto zwery kować jego stan zdrowia. Niektóre choroby – takie jak nadczynność tarczycy, zapalenie stawów, choroba Cushinga czy choroby trzustki – mogą bezpośrednio wpływać na zachowanie zwierzęcia prowadząc do reaktywności. Należy pamiętać o tym, że pies, który odczuwa ból lub dyskomfort będzie nadwrażliwy albo agresywny. Również nadmiar oraz niedobory pokarmowe, alergie lub spożywanie posiłków o niedostatecznej jakości mogą powodować nadmierną reakcję i nadpobudliwość.
Jednym z najczęściej występujących powodów reaktywności u psów jest brak aktywności zycznej oraz psychicznej. Należy pamiętać o tym, że pies został udomowiony i oswojony przez człowieka do konkretnych celów. Psy od początków swojego istnienia wykonywały dla ludzi różnorodne prace: stróżowanie, pomoc przy zwierzętach gospodarskich, polowanie lub aportowanie. Tylko nieliczne z nich miały dotrzymywać ludziom towarzystwa – były to zazwyczaj pieski ras małych i drobnych, które nie są przystosowane do wzmożonej aktywności zycznej. Należy więc mieć na uwadze, że próby zrobienia z psa pracującego kanapowca skończą się zawsze poważnymi problemami. Zwierzęta te lubią wyzwania oraz pracę z człowiekiem. Potrzebują aktywności, eksploracji terenu, uczestnictwa w różnych zadaniach. Zapewnianie takiemu psu jednego spaceru dziennie, który w dodatku codziennie jest taki sam, to prosta droga do reaktywności u zwierzęcia.
Jak radzić sobie z psem reaktywnym na spacerze?
Jednym z największych wyzwań dla właścicieli psów z reaktywnością są spacery. Nigdy nie mamy pewności, na jaki
16 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - pies
bodziec oraz w jakim momencie nasze zwierzę zareaguje nadmiernym pobudzeniem. Powinniśmy więc odpowiednio przygotować się do pracy z pupilem w celu zapewnienia bezpieczeństwa i komfortu zarówno jemu, jak i sobie. Przede wszystkim zaopatrzmy się w odpowiednie akcesoria spacerowe. Smycz powinna być takiej długości, abyśmy mieli kontrolę nad psem. Linka nie może sunąć po ziemi i plątać się między nogami. Unikajmy też smyczy automatycznych, ponieważ ich mechanizm bardzo często zacina się. Jeśli smycz typu „ exi” wypadnie nam z dłoni, jej plastikowa rączka może zacząć uderzać o chodnik lub ziemię, powodując nieprzyjemne dźwięki. Kolejnym powodem, dla którego lepiej jest wybrać klasyczną smycz wydaje się fakt, że linka w smyczy automatycznej jest ciągle naprężona. Nasz pies będzie bardzo mocno odczuwał to napięcie, co może go dodatkowo stresować. W kwestii obroży wybierajmy te, które są dobrze dopasowane do zwierzęcia. Obroża nie powinna być zbyt ciasna ani zbyt szeroka. Unikajmy kolczatek oraz dławików, ponieważ powodują one dyskomfort i ból u psa.
Unikajmy podczas spacerów sytuacji stresujących. Najbardziej efektywną metodą w pracy z psem reaktywnym jest nieprzekraczanie progu reakcji. Oznacza to, że powinniśmy wystawiać psa tylko na taki poziom bodźców, który nie powoduje u niego paniki oraz wybuchu niekontrolowanych emocji. Powinniśmy oswajać naszego psa z bodźcami spokojnie i powoli. Wystawianie go na stresujące sytuacje, czyli tak zwane „zalewanie bodźcem”, może jedynie spowodować wzmożenie reaktywności. Pamiętajmy też o tym, że każde zwierzę potrzebuje innego czasu, aby oswoić się z tym, co powoduje u niego niepokój. Nie należy nakładać na psa presji ani zbyt wysokich wymagań. Nie powinniśmy także przejmować się niepowodzeniami, które mogą pojawić się na drodze do wypracowania problemu. Każdy właściciel psa – niezależnie od tego, czy jego pupil wykazuje zachowania reaktywne, czy też nie – powinien odrobić lekcję z psiej komunikacji. Obserwuj mowę ciała swojego psa oraz sygnały, jakie wysyła. Aby móc efektywnie pomóc zwierzęciu, trzeba potra ć określić sytuację. Niektóre z sygnałów, które mogą występować u psów reaktywnych to wybałuszone oczy, oblizywanie się, skulony ogon lub napięta postawa ciała. Jeśli zauważysz niepokój u swojego psa, postaraj się go uspokoić oraz jak najszybciej oddalić go od stresora.
Reaktywność to tendencja do intensywnego reagowania na bodźce. Takie psy nie potra ą kontrolować swoich zachowań oraz emocji w obliczu stresującej lub nietypowej sytuacji.
W przypadku, gdy nie potra sz właściwie zinterpretować psiej komunikacji, skorzystaj z pomocy profesjonalisty –behawiorysty bądź zoopsychologa. Taka osoba pomoże nauczyć jak właściwie oceniać sytuację oraz odpowiednio reagować w momencie, gdy pupil będzie potrzebował wsparcia opiekuna.
Bardzo ważna w życiu z psem reaktywnym jest pewność siebie jego właściciela. Należy mieć na uwadze fakt, że zwierzęta doskonale odczytują nasze emocje. Dla psa powinniśmy być pewnym oraz stabilnym przewodnikiem, który pomoże mu w sytuacji zagrożenia. Zwierzęta odczuwające nerwy, niepewność oraz stres swojego opiekuna, będą częściej podejmować ryzykowne oraz nerwowe decyzje. Wiąże się to bezpośrednio z niepewnością oraz instynktem przetrwania. Strach lub nerwy właściciela powodują często, że smycz jest skrócona oraz napięta, a ruchy niepewne. Jeśli chcemy pomóc naszemu zwierzęciu uporać się z problemami, sami musimy stać się spokojni oraz pewni siebie. Pracujmy ze zwierzęciem tylko i wyłącznie metodami pozytywnymi, które polegają na systemie nagradzania za pożądane zachowanie. Unikajmy karcenia zwierzęcia oraz dyscyplinowania go krzykiem. Metody te (tak zwane metody awersyjne) powodują, że zwierzę boi się właściciela, a jego polecenia wykonuje tylko i wyłącznie ze strachu przed karą. Takie metody pracy mogą prowadzić do niepewności oraz agresji u psa.
Podsumowując, życie z psem reaktywnym jest prawdziwym wyzwaniem dla człowieka. Chcąc pomóc swojemu zwierzęciu należy w pierwszej kolejności zasięgnąć porady specjalisty. Najpierw powinniśmy udać się do lekarza weterynarii, aby wykluczyć ewentualne problemy zdrowotne, które mogą stanowić bezpośrednią przyczynę niechcianych zachowań u zwierzęcia. Następnie należy poradzić się doświadczonego behawiorysty lub zoopsychologa, który pomoże nam w usystematyzowaniu pracy, jaką należy wykonać z psem. Nie eksperymentujmy na własną rękę, ponieważ możemy poważnie pogorszyć sytuację. Wsparcie eksperta, a także konsekwencja oraz systematyczność pomogą nam w przezwyciężeniu problemu. •
WOKÓŁ ZWIERZĄT - pies www.epupil.eu 17
B rainwork Brainwork czyli aktywność dla psiej główki
Tekst i zdjęcia: Olga Nylec
Prezes Stowarzyszenia Rally-O. Trener psów. Właścicielka szkoły Psiok.com.pl oraz szkolenia.psiok.com.pl, gdzie można doskonalić swoje umiejętności online.
Co to jest brainwork
Brainwork to łamigłówki dla psa, które angażują nie tylko psi nos, ale przede wszystkim umysł. Pies ma za zadanie wymyślić sposób, dzięki któremu dostanie się do ukrytych smakołyków. Brainwork pobudza psi intelekt i ma sporo zalet. Dzięki rozwiązywaniu łamigłówek zwierzak buduje pewność siebie, co przekłada się na jego zachowanie podczas sytuacji życia codziennego. Nasz pupil uczy się samodzielności w rozwiązywaniu problemów oraz wytrwałości. Wydłuża się czas skupiania psa na jednym zadaniu, dzięki czemu poprawia się jego koncentracja. Takie zajęcie pomaga również odreagować stresy dnia codziennego – niektóre psy mają ich całkiem sporo, chociaż nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Ponadto regularne ćwiczenia brainwork poprawiają funkcje poznawcze, co jest szczególnie ważne u psich seniorów, ponieważ opóźnia procesy starzenia się mózgu. Brainwork to także świetna zabawa zarówno dla psa, jak i jego opiekuna, która wzmacnia więź między nimi.
Dla kogo brainwork
Brainworkowe rebusy mogą rozwiązywać psy w każdym wieku, począwszy od szczeniaczka, a na psim seniorze skończywszy. Rasa psa oczywiście nie ma najmniejszego znaczenia – zarówno kundelek, jak i pies rasowy będą się świetnie bawić podczas rozwiązywania zadań. Jest tylko jeden warunek – zagadka musi być dobrze zaprojektowana i możliwa do rozwiązania przez psa. Jeśli masz psa, który z powodów zdrowotnych musi ograniczyć ruch, a rozpiera go energia, to świetnym rozwiązaniem na jej spożytkowanie może być właśnie brainwork. Gdy za oknem pogoda nie sprzyja długim spacerom, brainwork jest idealnym sposobem na aktywne spędzenie czasu bez wychodzenia z domu.
Bezpieczeństwo
Trzeba pamiętać, aby zabawki były bezpieczne dla psa. Unikaj plastikowych butelek, które po przegryzieniu mają ostre krawędzie. Nie zostawiaj psa samego z zabawką. Zawsze nadzoruj zabawę, dzięki temu unikniesz niebezpiecznych sytuacji, jak na przykład połknięcie jakiegoś elementu zabawki. Pamiętaj, że psy lubią przeżuwać rzeczy, rozszarpywać na drobne kawałki, memłać w pyszczku i połykać. Dlatego zawsze nadzoruj zabawę zwierzaka.
Cechy dobrego brainworku
Dobry brainwork zmienia się wraz z nabywaniem nowych umiejętności przez psa i umożliwia wchodzenie na wyższy poziom. Dlatego polecam zabawki zrobione własnoręcznie, gdyż możesz mody kować trudność zadań odpowiednio do umiejętności i możliwości psa. Kupione zabawki, które mają tylko jeden poziom trudności, z czasem stracą swoją atrakcyjność. Jak tylko pies nauczy się, jak dostać się do smakołyka, będzie rozwiązywał zadanie w kilka czy kilkanaście sekund. To spowoduje, że zabawka może nie być już atrakcyjna, a przede wszystkim – pies nie będzie się rozwijał ani nabywał nowych umiejętności.
Jak zacząć brainwork,
aby nasz pupil miał frajdę Dobry brainwork to taki, który nie pobudza psa. Zwróć uwagę, aby zabawka nie przesuwała się po podłodze, zachęcając psa do pogoni za nią. Nie chodzi tu bowiem o podniesienie poziomu kortyzolu, który nakręca psa, lecz o wyciszenie przez pracę w skupieniu. Nie jest też dobrym pomysłem praca z bardzo głodnym psem. Dla głodnego psa, który musi walczyć, by zdobyć jedzenie, może to być frustrujące i pobudzające. Takich emocji psa też w brainworku nie chcemy. Wyobraź
Brainwork świetnie sprawdzi się u psów lękliwych i reaktywnych. Może być świetnym uzupełnieniem terapii behawioralnej.
Należy przestrzegać kilku zasad:
• Zrobioną przez siebie zabawkę daj powąchać psu, zanim włożysz tam smakołyki. Niech zapozna się z przedmiotem, sprawdzi, że jest bezpieczny.
• Naucz psa spokojnie czekać, aż zaprosisz go do zabawy. W tym celu na stole przygotuj zabawkę i smaczki. Wkładając smaczki do zabawki, nagradzaj psa za czekanie. Dwa smakołyk do zabawki, jeden dla psa, trzy do zabawki, jeden dla psa – tak długo, aż zapełnisz zabawkę odpowiednią ilością smaczków. Zobaczysz, jak szybko nauczy się spokojnie czekać. Z czasem wcale nie będzie trzeba dawać psu smaczków za spokojnie czekanie.
• Podaj psu zabawkę i zaproś do zabawy, na przykład mówiąc słowo: „proszę”. Niektóre zabawki wymagają położenia ich na podłodze, inne można trzymać w ręce.
sobie, że jesteś bardzo głodny i możesz jeść ryż, nabierając tylko po jednym ziarenku. Czyż to nie byłoby frustrujące? Dlatego pracuj z psem, który ma już zaspokojony pierwszy głód, zobaczysz też, że efekty w rozwiązywaniu łamigłówek są dużo lepsze. Ostatnią zasadą jest nieprzeszkadzanie psu podczas rozwiązywania łamigłówki. Nie powtarzaj ciągle: „szukaj, szukaj”. Nie dotykaj psa podczas zabawy, zajęty przeszukaniem może nawet się przestraszyć, jeśli nagle go dotkniesz. Możesz oczywiście chwalić psa, wzmacniając go w ten sposób, jeśli uda mu się dojść do rozwiązania zadania czy zastosować nową technikę wydobycia smakołyka z łamigłówki. Pozwól psu się upewnić, że znalazł wszystkie przysmaki. Nie zabieraj mu zabawki, gdy nadal poszukuje smaczków, nawet jeśli wiesz, że więcej ich nie znajdzie, bo wszystkie zostały odnalezione i zjedzone. Pozwól psu wszystko dokładnie sprawdzić. Kiedy przestanie interesować się zabawką, oznacza to, że skończył przeszukania i możesz zabrać zabawkę.
18 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - pies
5 ZABAWEK
które możesz samodzielnie przygotować dla swojego psa
1. Zero waste KARTON
Do kartonu powrzucaj zgniecione kawałki gazet lub papieru. Im więcej, tym lepiej. Wrzuć suche smaczki (nie może to być mokra karma czy surowe mięso, gdyż przyklejają się do gazet i Twój pies może zjeść papier). Połóż karton na ziemi. Jeśli masz obawy, że Twój pies się przestraszy, na początek możesz rzucić na podłogę pogniecione kawałki papieru wraz z kilkoma smaczkami. Im większy karton, tym więcej zabawy. Zwróć uwagę, aby pies mógł swobodnie zaglądać do kartonu – gdy próbuje wydostać smaczek z dna, nie może się podduszać, ponieważ karton jest zbyt wysoki.
2. RĘCZNIK
Na ręcznik lub ścierkę połóż smaczki, a następnie zwiń w rulon. Na początku zwiń mocno, tak aby za jednym pchnięciem noska rulonik z łatwością się rozwijał. Podając psu rolkę, zadbaj o to, by ręcznik był troszkę rozwinięty, a smaczek widoczny. Jeśli pies z łatwością rozwija rolkę, następnym razem możesz luźniej zwinąć rolkę. Z każdą zmianą materiału urozmaicasz zadanie, możesz stosować różne materiały, jak np. podkładki pod talerze, polar, folię bąbelkową. Jeśli masz w domu trochę polaru, możesz go pociąć na paski o szerokości 10 cm i układać kilka rolek koło siebie, najlepiej w różnych kierunkach.
3. KARTONIK Z NIESPODZIANKĄ
Można połączyć dwie wcześniejsze zabawy, gdy pies wie już, jak rozwijać rolkę ze smaczkami oraz potra otwierać kartonik. Do kartonika włóż zwinięte paski polaru ze smaczkami w środku. Zamknij kartonik i podaj psu. Zadaniem psa jest otworzyć kartonik, wyjąć i rozwinąć rolki, aby dostać się do smakołyków. W ten właśnie sposób możesz łączyć brainworkowe puzzle.
4. WYTŁOCZKA NA JAJKA
Do wytłoczki na jajka włóż smakołyki. Podaj psu otwartą wytłoczkę. Najlepiej trzymaj ją w ręce. Zobaczysz, jak pies z zapałem przeszukuje każde zagłębienie. Karton bardzo maskuje inne zapachy, dlatego odnalezienie smaczka może nie być wcale takie łatwe. Podczas kolejnych etapów zamykaj stopniowo kartonik, aż całkiem zamkniesz, zahaczając o wypustki i pies będzie musiał włożyć całkiem sporo siły, aby go otworzyć. Ważne, aby do poszczególnych etapów przechodzić stopniowo.
Pamiętaj, by tworzyć zabawki brainwork dla psa w taki sposób, aby były bezpieczne, ciekawe i odpowiednio dobrane do umiejętności i możliwości Twojego przyjaciela. Obserwuj, jak Twój pies się rozwija. Twórzcie cudowną więź opartą na zaufaniu i zrozumieniu.
5. BLASZKA NA MUFFINKI
Do blaszki do robienia babeczek włóż smaczki. Postaw na ziemi i koniecznie przytrzymaj, aby blaszka nie przemieszczała się po podłodze, pobudzając w ten sposób psa. W kolejnym etapie smaczki przykryj kulkami z papieru, kawałkami polaru lub szmatkami. Możesz też położyć papierowe foremki na mu nki, piłki czy inne przedmioty, które utrudnią wyjęcie smaczków z foremki.
WOKÓŁ ZWIERZĄT - pies www.epupil.eu 19
Model ABC Ellisa Jak go wykorzystać
do pracy z psem?
Psychoterapia poznawczo-behawioralna w znacznym uproszczeniu zakłada, że emocje oraz idące za nimi reakcje somatyczne i zachowanie, są w dużej mierze wynikiem myślenia i wyuczonego schematu reagowania na otaczający świat i określone sytuacje. A co to oznacza w praktyce? Otóż emocje i zachowanie zależą głównie od interpretacji wydarzenia. Sytuacja jest jedynie pewnego rodzaju „triggerem”. Aktywizuje automatyczne myśli, będące odzwierciedleniem utrwalonych, głębszych przekonań. Pytanie: czy i jak możemy zmienić te przekonania u psa, jeśli z różnych powodów mu nie służą?
Czy psy mają emocje?
Odpowiedź na postawione wyżej pytanie brzmi: tak, psy mają emocje, podobnie jak ludzie. Ich zdolność do odczuwania radości, strachu, smutku czy złości jest dobrze udokumentowana przez badania naukowe oraz obserwacje praktyków zachowań zwierząt. Emocje u psów są wyrażane poprzez ich zachowanie, wyraz pyska, ciało i ogon. Na przykład radosne merdanie ogonem czy entuzjastyczne skakanie mogą świadczyć o radości. Z kolei skulenie się, ogon opuszczony między nogami i chowanie się pod meblami, wskazują na strach lub niepokój.
Ponadto, badania neurobiologiczne wykazały, że psy posiadają struktury mózgowe odpowiedzialne za przetwarzanie emocji, takie jak ciało migdałowate i kora przedczołowa. Te obszary mózgu są aktywne podczas doświadczeń emocjonalnych zarówno u ludzi, jak i u psów. Emocje są również istotne dla zrozumienia i kształtowania zacho-
wania psów. Zrozumienie emocji naszego pupila może pomóc nam lepiej się z nim komunikować i odpowiednio reagować na jego potrzeby. Na przykład, jeśli wiemy, że nasz pies boi się petard i fajerwerków, możemy podjąć działania mające na celu złagodzenie jego lęku, na przykład poprzez stosowanie technik treningowych opartych na pozytywnej motywacji. Wiedząc, że pies odczuwa emocje, warto mieć świadomość, jak wpływają na jego zachowanie i jaki mechanizm za to odpowiada.
Model ABC Ellisa
Fundamentalnym narzędziem wykorzystywanym w terapii poznawczo-behawioralnej jest model ABC, opracowany przez Alberta Ellisa. Dzięki niemu można spojrzeć na problemy z nowej perspektywy i lepiej zrozumieć ich naturę. Model składa się z trzech elementów: A (antecedent), B (behavior) i C (consequence), czyli odpowiednio: sytuacji poprzedzającej, zachowa-
nia oraz konsekwencji. Choć opracowany z myślą o ludziach, z powodzeniem może być także stosowany do analizy i zrozumienia psich zachowań. Przyjrzyjmy mu się bliżej. Sytuacją poprzedzającą (A) nazywamy to coś, co dzieje się przed wystąpieniem konkretnej reakcji psa. Może to być bodziec zewnętrzny, jak np. spotkanie innego psa na spacerze, dźwięk wybuchającej petardy, czy też czynnik wewnętrzny np. uczucie strachu lub frustracji. Zachowanie (B) odnosi się do reakcji zwierzęcia na daną sytuację. Mogą to być różnorodne reakcje, takie jak szczekanie, ucieczka, skulenie się, agresja czy też ignorowanie bodźca. Konsekwencja (C), jest tym, co dzieje się po zachowaniu psa. Konsekwencje mogą być pozytywne (np. nagroda za pożądane zachowanie) lub negatywne (np. kara za niepożądane zachowanie). Analiza Modelu ABC pomaga w identykacji czynników wywołujących określone zachowanie u psa oraz zrozumieniu, w jaki sposób konsekwencje wpływają na utrzymywanie tego zachowania. Na tej podstawie można opracować plan działania, mający na celu zmianę zachowań niepożądanych oraz wzmocnienie pożądanych.
Myśli, emocje, zachowanie i co dalej?
Spójrzmy na prosty przykład i dwa możliwe scenariusze z perspektywy psa. Sytuacja: widzę podczas spaceru innego psa z właścicielem. Scenariusz 1 może wyglądać następująco: (myśl) „Ale fajnie, że spotkałem innego psa! Będziemy mogli wspólnie się pobawić” -> (emocje) radość -> (zachowanie) podejście do psa, witanie się. Kolejny
20 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - pies
scenariusz mógłby wyglądać następująco: (myśl) „Dziwnie na mnie patrzy. Chyba jest agresywny i chce mnie ugryźć.” -> (emocje) lęk -> (zachowanie) Odstępuję, aby uniknąć konfrontacji. Jak widać, jedna sytuacja może spowodować różne myśli, różne emocje i różne działania. Stąd w terapii poznawczo-behawioralnej takie znaczenie przypisuje się myślom naszych psów, czyli automatycznym interpretacjom rzeczywistości, zasadom, przekonaniom o sobie i świecie. Każdy proces terapeutyczny opiera się na diagnozie. Nie mówimy tutaj wyłącznie o nazwaniu problemu: „lęk separacyjny”, „agresja” itp., (choć to także ważne), ale przede wszystkim o zrozumieniu naszego psa i jego problemów. Jednym z poziomów tego zrozumienia jest określenie i analiza związku pomiędzy wpływającymi na siebie wzajemnie czynnikami: myślami (co myśli nasz pies?), emocjami (jak się czuje?) oraz zachowaniem (co robi?). Dzięki takiej analizie dochodzimy do etapu, w którym rozumiemy wpływ myśli naszego psa na jego funkcjonowanie. Dostrzegamy zależności myśl-emocja-objawy zjologiczne-
-zachowanie. I co dalej? Dalej, w zależności od diagnozy i ustalonych celów terapii, projektowany jest jej plan działania. Oczywiście każdy proces jest inny i nie da się tu opisać jednego, uniwersalnego schematu, który jest zawsze stosowany. W ten sposób dochodzimy do sedna – nasz pies jest niepowtarzalny, wyjątkowy, przejawiający jedyny w swoim rodzaju problem. Mając tę świadomość możemy dobrać odpowiednie narzędzia, dzięki którym skutecznie mu pomożemy.
Dlaczego indywidualne podejście jest tak istotne?
Jako psi behawiorysta z wieloletnim doświadczeniem, zawsze staram się zrozumieć, dlaczego pies reaguje na dane wydarzenie w taki, a nie inny sposób. Istnieje wiele czynników, które wpływają na zachowanie psa, a ich zrozumienie może być kluczem do pomocy zwierzakowi w radzeniu sobie z trudnościami.
Po pierwsze, należy wziąć pod uwagę różnice indywidualne między psami.
Każdy pies ma swoją własną osobowość, temperament i historię życiową, które kształtują jego reakcje na otaczający świat. Niektóre zwierzęta mogą być bardziej zrelaksowane i otwarte na nowe doświadczenia, podczas gdy inne mogą być bardziej wrażliwe lub bojaźliwe. Psy, które miały negatywne doświadczenia w przeszłości, na przykład były zaniedbywane lub źle traktowane, mogą reagować inaczej na pewne sytuacje niż zwierzęta, które były dobrze socjalizowane i miały pozytywne doświadczenia z ludźmi i innymi zwierzętami.
Dodatkowo istotną rolę w kształtowaniu zachowania psa odgrywa genetyka. Niektóre rasy mają tendencję do określonych zachowań ze względu na dziedziczne cechy, selekcjonowane w trakcie hodowli. Aby zmienić psie schematy i pomóc zwierzakowi w radzeniu sobie z trudnościami behawioralnymi, istotne jest zastosowanie odpowiednich technik treningowych i terapeutycznych. Współpraca z doświadczonym behawiorystą psów może być w tym zakresie niezwykle pomocna. Behawiorysta potra przeprowadzić szczegółową ocenę zachowania zwierzaka, zidenty kować przyczyny problemów i opracować spersonalizowany plan działania.
Ważne jest również, aby właściciele psów zrozumieli, jak ich własne działania i reakcje mogą wpływać na zachowanie pupila. Konsekwentne stosowanie pozytywnych metod szkoleniowych, zapewnienie psu odpowiedniej ilości ruchu, stymulacji umysłowej i miłości oraz troski, są kluczowe dla budowania pozytywnej więzi między zwierzakiem a jego opiekunem. Niezwykle istotne są także cierpliwość i wytrwałość opiekuna. To kluczowe czynniki w procesie zmiany psich schematów. Trzeba sobie zdawać sprawę, że zmiana zachowania psa może wymagać czasu i wysiłku, ale nagroda w postaci harmonijnej relacji z naszym pupilem jest bezcenna. •
TEKST: BARBARA KLASIK- PRZYCHODZEŃ, właścicielka ośrodka szkoleniowego „Piesełkowo” www.facebook.com/ Pieselkowo/
WOKÓŁ ZWIERZĄT - pies www.epupil.eu 21
Koty MAINE COON
Rozmowa z Moniką Gaweł-Jurdeczka z hodowli AFGAN
Zajmuje się Pani hodowlą kotów rasy MAINE COON od 2013 roku. Jak rozpoczęła się Wasza wspólna przygoda?
Zainteresowaniem kotami zaraziła mnie moja przyjaciółka. Tak naprawdę wcześniej byłam taką typową „psiarą”, miałam hodowlę psów. Ciekawostką jest to, że dla mnie koty były wręcz dziwaczne. Nie lubiłam kotów. Podejrzewam, że powodem było, że nie znałam ich psychiki, nie miałam styczności z tymi zwierzętami. W momencie, gdy spędzałam czas z moją przyjaciółką, która miała koty maine coon oraz s nksy, poznałam te fantastyczne zwierzaki, ich psychikę, typowe zachowania. Miałam również przyjemność poznać maine coony. I tak to się zaczęło – na początku bardzo powoli, od jednego, dwóch, trzech kotów. Z biegiem czasu zyskałam możliwość stworzenia kotom lepszych warunków – przeprowadziliśmy się z mieszkania do domu z dużym ogrodem. Wtedy zdecydowałam się powiększyć hodowlę i zająć się nią bardziej profesjonalnie.
Dlaczego akurat koty rasy maine coon?
Maine coony są rasą bardzo specy czną. Można argumentować to w ten sposób, że zawsze lubiłam większe zwierzęta –zarówno w kwestii psów, jak i kotów. Maine coon to największa udomowiona, oswojona rasa kotów. Ale tak naprawdę przeważa ich charakter, bo one mocno wyróżniają się spośród innych ras kotów. Ktokolwiek wcześniej nie miał kontaktu z kotami rasy maine coon tylko np. innej rasy, zwróci od razu uwagę, że maine coon bardzo przywiązuje się do właściciela. Kocha swojego człowieka. Koty innych ras zazwyczaj przywiązują się do miejsca. Dla nich dom, wygoda, spokój psychiczny związany ze stałym miejscem przebywania jest ważniejszy od kontaktu z człowiekiem. Maine coon natomiast jest kotem, który bardzo kocha swoją rodzinę, swojego towarzysza. Dlatego często mówiąc o maine coonach używa się określenia „kotopsy”, ze względu na ich ogromne przywiązanie do człowieka (Chociaż ja do końca się z tym nie zgodzę, ponieważ dla mnie zawsze pies i kot jako całkiem odrębne gatunku mają odmienną psychikę.).
Jak w takim razie jak wygląda proces socjalizacji kociaka, skoro przywiązuje się on do swoich właścicieli? Czy jest problem, gdy trzeba oddać malucha do nowego domu?
Z reguły nie do końca jest to problem, ponieważ maine coon te swoje typowe cechy nabiera z czasem, tak około trzeciego, czwartego miesiąca życia. Tak naprawdę dopiero wtedy możemy mówić o usposobieniu naszych kotów. Ciekawostką jest, że każdy kot rasy maine coon ma swój indywidualny charakter. Nawet jeśli mamy w miocie na przykład pięć
kotów, to każdy z nich będzie inny i wyjątkowy. Na początku ich zachowanie jest typowe dla każdego kociaka – niezależnie od rasy. Spędzają mnóstwo czasu ze swoją mamą, która je karmi i opiekuje się nimi. Pierwszych zasad zachowania uczy je mamusia, przekazując im swoją wiedzę. Są to przede wszystkim kwestie nauki korzystania z kuwety, polowania. Miałam niedawno kotkę, która wyraźnie dążyła do nauczenia swoich kociaków polowania. Zabierała piłkę, wołała swoje koty, rzucała piłkę i uczyła je, jak złapać piłkę. Kiedy zabawka tra ała np. za kuwetę albo do jakiegoś trudnodostępnego miejsca, kotka szła po nią, zabierała i rzucała kociakom od nowa. Ewidentnie widać było, że dąży do wytworzenia u nich umiejętności polowania. Tak jak mówiłam, kotki początkowo skupiają się na swojej mamie i na rodzeństwie. Główna nauka zachowania przebiega w stadzie, np. w trakcie zabawy z rodzeństwem, gonitw, podgryzania braci i sióstr. Dopiero z czasem ludzie zaczynają odgrywać większą rolę w życiu kociąt. Zauważają one, że człowiek też może być kompanem
F o t Anna
Stasiak
22 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot
Fot. Arch. prywatne
do zabawy, że zabawa piórkiem z człowiekiem jest ciekawa i miła. Po prostu zaczynają traktować człowieka jako swojego dobrego towarzysza. Ludzie są wtedy przez kota kojarzeni z dobrocią – poprzez zabawę, ale również dokarmianie. Szczególnie miło witane są odgłosy związane z jedzeniem – otwieranie lodówki, opakowania lub puszki karmy. Mimo tego, że kocia mama uczy swoje kocięta zasad funkcjonowania w stadzie to rola hodowcy jest tu również bardzo ważna. Odpowiednia socjalizacja ułatwi kociakom start w nowym domu, jak również sprawi, że kot nie będzie strachliwy czy wycofany. Kocięta po narodzeniu należy brać na ręce i oswajać do człowieka. Podczas życia w hodowli kot powinien być nauczony kocich manier, przyzwyczajony do pielęgnacji, odgłosów domu i prawidłowego zachowania w kontakcie z człowiekiem. Podsumowując, można powiedzieć, że trzeci, czwarty miesiąc to czas, gdy maine coon zaczyna skupiać się na człowieku. Wtedy też następuje moment, gdy kociak tra a do swojego nowego domu, poznaje swoją nową rodzinę i wówczas bardzo szybko – niemal z dnia na dzień – zaczyna tworzyć z nimi więź, przyzwyczajać się do nich.
Czy ta więź tworzy się z całą rodziną, całą „grupą” opiekunów maine coona?
Nie, to jest właśnie dość specy czne. Gdy właścicielami maine coona jest rodzina, w skład której wchodzą też dzieci, to on pokocha całą tę grupę, ale wybierze sobie również jedną osobę, która będzie mu najbliższa. Upodoba sobie tę osobę i będzie traktował ją jako swoją ukochaną. Będzie to pokazy
wał między innymi przez fakt, że z tym człowiekiem będzie chciał spędzać najwięcej czasu, będzie go wypatrywał i bawił się z nim. Oczywiście nie wpływa to na zachowanie względem innych członków rodziny.
A co z kontaktami z dziećmi? Czy kotki tej rasy lubią pieszczoty i zabawy z małymi domownikami? Maine coony z tytułu tego, że są bardzo towarzyskimi kotami, mają doskonały kontakt z dziećmi. Może wynika to z faktu, że one same są trochę jak dzieci. Nawet dorosłe koty – co mogę potwierdzić swoimi obserwacjami – przejawiają cechy typowe dla kociaków. Są bardzo ciekawskie i cokolwiek nowego przyniesie się do domu, to pewne jest, że maine coon zbada to dokładnie – obwącha, spróbuje, dotknie. Uwielbiają się bawić, bardzo chętnie wchodzą do kartonów. A dzieci, zwłaszcza te mniejsze, mają w swoich pokojach mnóstwo ciekawych przedmiotów, którymi maine coon z pewnością się zainteresuje. Koty te uwielbiają zabawki – niekoniecznie przeznaczone dla nich – więc zabawa z nimi może być bardzo ciekawa. Podczas gdy dziecko odrabia lekcje, maine coon chętnie wskakuje na biurko, obserwuje działania człowieka, położy się na klawiaturze. Co istotne, robi to z wielkim zaciekawieniem. To naprawdę widać. Maine coony kochają dzieci, są megacierpliwe w stosunku do małych domowników, zaś najmocniejszą reakcją na zbyt intensywne traktowanie, jest syknięcie. Nie zaobserwowałam, by maine coony zadrapały, czy w inny sposób skrzywdziły dziecko, które zbyt mocno chce się z nimi bawić. Oczywiście, ogromna jest w tym przypadku rola rodzica.
Fot. Arch. prywatne Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot www.epupil.eu 23
Fot. Arch. prywatne
Chodzi o uświadamianie dzieciom, jak traktować kota? Oczywiście. Rodzic powinien dziecko nauczyć, że kot ma prawo do odpoczynku, snu. Wtedy nie rusza się zwierzaka, daje się mu trochę wolności. Ważne jest również to, by nie ciągnąć kota za ogon, nie nosić go zbyt długo, nie kłaść na nim poduszek i innych przedmiotów. Maine coon zazwyczaj zniesie to, ale niekoniecznie sprawia mu to przyjemność. Jeśli dziecko to zrozumie i będzie o tym pamiętało, to kontakt z kotami maine coon będzie na pewno świetny. Rodzic też musi wiedzieć, że nawet duża cierpliwość tych kotów może być wystawiona na ogromną próbę, jeśli pozostawi się je z dziećmi, które nie są nauczone postępowania ze zwierzęciem.
Jakie warunki sprawią, że maine coon będzie czuł się u nas dobrze?
Każdy właściciel musi wziąć pod uwagę, że maine coon, podobnie jak każdy inny kot, to żywe zwierzę. To nie jest maskotka, którą kupujemy sobie w chwili, gdy mamy na to ochotę. Jak każde żywe zwierzę ma on swoje potrzeby. Maine coon, z tytułu tego, że jest to duży kot, na pewno potrzebuje odpowiedniej ilości miejsca. Mitem jest natomiast, że konieczne jest posiadanie dużego domu z ogródkiem, by mógł z nami zamieszkać kot tej rasy. Małe mieszkanie możemy też doskonale przystosować do kota rasy maine coon, stawiając mu duży, stabilny i wygodny drapak, na którym będzie się bawił lub odpoczywał, albo też na ścianach instalując system półek, po których będzie skakał. Mam przykład Pana, który nabył od nas rodzeństwo kotów maine coon do małego mieszkania i stworzył dla nich niemal „drugie piętro” – pod su tem montując przejścia, półki i hamaki dla kotów. Kiedy zwierzaki miały ochotę na odpoczynek lub chwilę separacji od ludzi, to się tam chowały i spały. Małe mieszkanie nie jest więc problemem, ale trzeba pamiętać, żeby je dostosować do zwierzęcia.
O czym jeszcze – prócz przygotowania odpowiedniego miejsca dla maine coona, należy pamiętać?
Cóż, warto pamiętać o przygotowaniu, że tak powiem, medycznym. Posiadanie kota maine coon, jak również każdej innej rasy, niesie ze sobą niebezpieczeństwo zapadania zwierzaka na różne choroby, także genetyczne. W przypadku tej rasy typowym schorzeniem jest przerost serca, czyli HCM. Dlatego też należy zwrócić uwagę, żeby nabywać kota odpowiedzialnie – ze sprawdzonej, rejestrowanej hodowli. W takich hodowlach linia genetyczna jest czysta, robi się regularne badania i szczepienia kotów. Warto również pamiętać, że mimo tego, że maine coon jest rasą dość zdrową – jest to rasa pierwotna, przy powstawaniu której nie było wprowadzanych krzyżówek genetycznych i nie zaistniała ingerencja człowieka, to pozostaje narażony na różne choroby. Dlatego należy na wszelki wypadek przygotować się nansowo przed podjęciem decyzji o posiadaniu kota. Do ceny zakupu wyposażenia i utrzymania, warto doliczyć sobie ewentualne koszty weterynarza, lekarstw i inne wydatki związane z możliwą chorobą kociaka. Kota należy również regularnie szczepić i odrobaczać.
Czy można uznać, że przerost serca to typowa choroba rasy maine coon?
Tak, jest to typowa choroba dziedziczna, która u maine coonów często się zdarzała. Jednak teraz, może z tytułu tego, że zostało to nagłośnione, że to typowa choroba rasy, hodowcy naprawdę dbają o to, by się nie pojawiała. Jeśli w hodowli
znajdzie się kot, który na nią choruje, jest natychmiast odsuwany. Na ten dzień – mogę to powiedzieć – bardzo rzadko zdarza się, żeby pojawił się maine coon z wrodzonym przerostem serca. Oczywiście, może okazać się, że ten przerost będzie chorobą nabytą, ale na to już nie mamy wpływu. Czyli nie należy się aktualnie obawiać tej choroby u kotów pochodzących z dobrej hodowli?
To prawda. Na ogół rasa maine coon jest rasą dość zdrową z tytułu swojej pierwotności. Mitem jest – i należy to tutaj podkreślić, że z powodu swoich gabarytów koty maine coon są narażone na dysplazję stawów biodrowych. To nie tak, że one nie chorują, ale gdy porównamy dysplazję stawów biodrowych u psów i kotów, to zauważymy, że to są dwie całkiem inne choroby. Schorzenie to u psa stanowi duży problem, ponieważ jesteśmy pewni, że na którymś etapie życia zwierzęcia ono da o sobie znać i będzie wymagać leczenia. U kotów może zostać utajona, nie jest również bolesna dla zwierzaka. Wiele kotów ma dysplazję, która wykrywana jest np. podczas badania w kierunku innej choroby. Ale ona totalnie nie przeszkadza zwierzęciu w życiu. Maine coon nie jest aż tak potężnym kotem, by ta dysplazja była tak uciążliwa jak ma to miejsce w przypadku psa. Warto pamiętać, że podstawą dobrej hodowli jest pro laktyka, badanie kotów. Badania pozwalają hodowcy mieć szersze spojrzenie na linię, na to co może dolegać zwierzakom pod względem genetyki.
Skąd się wywodzą przedstawiciele rasy maine coon?
Historia jest dość ciekawa i jest dużo hipotez i mitów, jeśli chodzi o powstanie rasy. Na pewno możemy powiedzieć, że rasa ta wywodzi się z Ameryki Północnej. Wiele hipotez tłumaczących powstanie rasy ociera się wręcz o śmieszność. Pojawia się teoria, w której maine coon to skrzyżowanie dzikiego kota amerykańskiego z szopem praczem (chodzi tu o nazwę ang. Raccoon – szop pracz – przyp. red.), co w gruncie rzeczy genetycznie jest całkowicie niemożliwe. Inna hipoteza mówi, że maine coony powstały ze skrzyżowania z kotami Angora, przywiezionych do Ameryki przez żeglarzy kolonistów. Jeszcze inna wskazuje, że to połączenie z kotami norweskimi leśnymi, które mieli do Ameryki przywieźć Wikingowie. Żadna z nich jednak nie została potwierdzona. Istnieje kilka wzmianek na temat historii rasy, ale pewni możemy być tylko tego, że jej początek wiązany jest z Ameryką Północną. Zresztą jeden z członów nazwy – Maine wywodzi się od nazwy amerykańskiego stanu. Warto również wiedzieć, że maine coon jest uznawana za narodową rasę kotów Kanady.
Można powiedzieć, że to dość stara rasa. Pierwsze wzmianki o rasie pochodzą z roku 1880, kiedy to maine coony zaczęły się pojawiać na wystawach w Stanach Zjednoczonych. W 1968 roku utworzono pierwsze Stowarzyszenie Miłośników i Hodowców rasy maine Coon, zaś w 1976 roku uznano rasę w USA, a ogólnie FIFe uznało ją w 1983 roku. Jest to data, od której Główny Związek Felinologiczny uznał maine coon za o cjalną rasę. Z biegiem lat rasa staje się coraz bardziej popularna. W tym momencie można powiedzieć, że w Polsce to jedna z najpopularniejszych ras kotów.
Patrząc na kotki tej rasy pierwszym, co się wyróżnia są wspaniałe uszy, upodabniające je do rysia. Co jeszcze czyni je wyjątkowymi na tle innych ras?
Jeżeli chodzi o uszy maine coona, to on absolutnie nie jest
24 Pupil
WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot
1(33)/2024
REKLAMA
powiązany z rysiem. Po prostu występuje tu podobieństwo. Natomiast faktycznie ucho kota tej rasy powinno być w charakterystycznym kształcie trójkąta, wysoko osadzone, ze specy cznymi pędzlami, które powinny być dobrze widoczne na końcówkach uszu. Dla mnie maine coon, który nie ma tych pędzli, to tak naprawdę nie jest prawdziwy maine coon. Tym bardziej że nawet ludzie, którzy nie znają dokładnie wzorca rasy, potra ą poznać maine coona właśnie po wyglądzie uszu. Co ciekawe, te pędzle powinny znajdować się również na łapach, pomiędzy palcami. To jest także cecha rozpoznawcza. Koty rasy maine coon nie występują w każdym umaszczeniu, chociaż takie informacje można znaleźć w Internecie. Nie ma maine coonów w kolorze kolorpoint, czekoladowym, płowym, liliowym i brązowym. Jeżeli chodzi o kolor oczu to dozwolony jest każdy kolor i nie musi mieć on powiązania z kolorem futra. Głowa kota tej rasy jest zazwyczaj duża, z mocną kufą, z zaznaczonym czołem. Ciało powinno być muskularne, w kształcie prostokąta – dość długie, ale proporcjonalne. Cechą charakterystyczną jest też długi ogon, który powinien podwinięty sięgać kotu co najmniej do łopatki, czyli być długości tułowia. Ciekawostką jest, że najdłuższy kot rasy maine coon – mierzony wraz z ogonem – był długości 123 cm. Zwierzak ten został wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.
To faktycznie bardzo dużo. A co z wagą?
Z wagą sprawa jest dość specy czna. Maine coony powinniśmy raczej mierzyć niż ważyć. Może się wydawać, że taki ogromny kot waży dużo. Natomiast w rzeczywistości ważą maksymalnie 13-15 kg. Nie zdarzają się one jednak zbyt często. Najczęściej spotyka się samce ważące ok. 9-10 kg. Koty te wydają się zwykle większe ze względu na ob te futro.
Czy może się Pani podzielić ciekawostkami dotyczącymi rasy?
Tak, chciałabym poruszyć temat, o którym mało się mówi. Chodzi o tzw. maine coony polidaktyle. Jest to swego rodzaju rasa w rasie, odmiana fenotypowa maine coona. Polega ona na posiadaniu dodatkowych palców w łapach. Zazwyczaj maine coon ma pięć palców, a polidaktyl może ich mieć nawet osiem. Czyni go to wyjątkowym, bo faktycznie wówczas ta łapa jest naprawdę duża i potężna. Kiedyś uważano, że to wada, więc eliminowano koty przejawiające polidaktylizm. Teraz koty tego typu się odradzają. Badania udowodniły, że to nie jest żadna anomalia, że nie niesie ze sobą skutków ubocznych i wad u kota. Uznano nawet, że polidaktylizm pomaga kotu w prawidłowym funkcjonowaniu. Maine coon polidaktyl to jest taki mój konik. Od niedawna posiadam w swojej hodowli polidaktyle i uważam, że są to wspaniałe koty. Na podstawie obserwacji mogę powiedzieć, że lepiej sobie radzą, np. z polowaniem. Moje koty latem „polują” na chrabąszcze i polidaktyle uderzają w owady celnie za pierwszym razem, podczas gdy inne maine coony nieraz muszą celować i próbować kilkukrotnie. Inna ciekawostka to, że znany pisarz Ernest Hemingway był ogromnym miłośnikiem maine coonów. Większość jego maine coonów była- polidaktylami. Dlatego też inna nazwa tego typu kotów to koty Hemingwaya. Równie ciekawą informacją jest to, że koty tej rasy nie boją się wody. Lubią się nią bawić. Często taplają się wodą z miski, lubią pić z kranu czy przyglądać się podczas kąpieli człowieka.
Bardzo dziękuję za naszą interesującą rozmowę. Życzę wszystkiego dobrego w dalszej pracy z Maine Coonami. Rozmawiała: Martyna Major
WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot
Dokocenie - dlaczego czasami się nie udaje?
Adoptując lub kupując kota domowego bardzo często myślimy o nim jak o pupilu, przyjacielu, członku rodziny, kochanym zwierzaku. Człowiek potra szybko przywiązać się, nawiązać ze zwierzęciem bliską relację. Sielankowość codzienności skłania wtedy do pomyślenia o powiększeniu kociej gromadki, bo skoro z jednym kotem tak dobrze nam się żyje, to czemu nie wziąć drugiego? Bo kiedy wychodzimy do pracy, to już obecny w naszym domu kot zyskałby towarzystwo. Bo zapobieglibyśmy nudzie. Bo wybawiłyby się wreszcie porządnie – miałyby siebie! Tak przynajmniej najczęściej brzmią argumenty za tzw. dokoceniem. Niestety rzadziej myśli się o argumentach przeciw, a to pierwsza rzecz, jaką powinniśmy zrobić. Posiadanie większej ilości kotów wcale nie jest tak proste, jak się wydaje.
Lista za i przeciw
Bardzo zalecam zrobić sobie listę, ale taką na poważnie – bez żartów w stylu uzupełnienia po brzegi tabeli z miejscem na argumenty „za” i wymownym spojrzeniem na domowników po napisaniu tylko dwóch słów w rubryce „przeciw”. Koty to żywe istoty, które czują i mają swoje potrzeby. Sprawa wymaga rozsądnego podejścia i spokojnej analizy. Bardzo chciałabym, żeby dokocenie nie odbywało się pod wpływem impulsu. Takim nieprzemyślanym działaniem rzucamy sobie samym
kłody pod nogi już na starcie przygody z nowym kotem. Lista argumentów jest ważna. Może ona uchronić nas przed podjęciem złej decyzji na przykład z powodu słabej pory na dokocenie . Jeśli ktoś często wyjeżdża nie jest to dobry moment. Jeśli akurat się przeprowadzamy/budujemy/remontujemy – to też nie jest najlepsza chwila. Kiedy ktoś ciężko choruje albo idzie do szpitala, bo zaraz będzie rodził –nie dokładajmy stresu sobie i nowemu kotu. Jeśli w naszym życiu mają zaraz zajść ogólnie istotne zmiany – zajmijmy się nimi, a o kolejnym zwierzęciu pomyślmy później.
28 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot
Bywa w życiu również tak, że kolejnego kota pragnie mieć pod dachem tylko jedna osoba, a na przykład jej partner czy partnerka wyraźnie nie ma na to ochoty. To też nie wróży niczego dobrego i powoduje później nerwową atmosferę oraz kłótnie wtedy, kiedy powinno się skupić na relacji zwierząt… Właśnie dlatego powinniśmy rozmawiać ze sobą, słuchać uważnie nawzajem swoich obaw. Należy wyrazić swoje zdanie i nie ulegać, jeśli naprawdę nie mamy na coś ochoty. Szanować tych, z którymi dzielimy jedno gospodarstwo domowe.
Warunki
środowiskowe mają ogromne
znaczenie
Zarówno posiadanie
jednego kota w domu, jak i dokocenie, to decyzja na wiele, wiele lat. Należy zastanowić się kilka razy, czy przez tyle czasu będziemy w stanie opiekować się zwierzętami i czy każdy domownik jest na to chętny i gotowy.
Z mojej praktyki zawodowej wynika, że niewiele osób zdaje sobie sprawę z istnienia pewnych limitów. Mnóstwo kotów w jednej, ciasnej kawalerce to widok wręcz przygnębiający. Zapominamy o ważnym fakcie – koty są stworzeniami terytorialnymi. To jedna z ich głównych cech gatunkowych, która nigdy nie ulegnie zmianie. Jeśli więc przez długi okres mamy spore skupisko kotów w jednym pomieszczeniu, to nie skończy się to dobrze. Prędzej czy później powstaną kon ikty, nastąpi walka o zasoby, blokowanie ich sobie. Z czasem może dojść do stresu chronicznego. Od niego dość krótka droga prowadzi do chorób wyniszczających organizm. Co jeszcze może być przeszkodą w kontekście samego domu? Na przykład posiadanie niewielu par drzwi. Nawet na dużym metrażu drzwi są kluczowym elementem przy procesie zapoznawania ze sobą kotów. Prawidłowo powinno się bowiem najpierw w pełni odizolować nowego kota od tego, który już mieszka w danym miejscu. Przygotowujemy dla niego osobny pokój z kuwetą i żwirkiem, miskami, drapakiem, zabawkami, legowiskami – i zamykamy go w nim na początku przez minimum siedem dni ze względu na ryzyko przenoszenia chorób (obowiązkowa izolacja medyczna). Dopiero potem można bardzo stopniowo zacząć zapoznawać go z drugim osobnikiem. Najpierw jedynie poprzez wymianę zapachów, później przez małą szparę w drzwiach, jeszcze dalej przez większą szparę lub ewentualnie przez wstawioną we framugę kratkę, dzięki której zapobiegniemy atakom. Jak widać, drzwi są tu bardzo potrzebne. W zasadzie zapoznawanie kotów bez nich jest bardzo trudne i z mojego punktu widzenia stresujące, przynoszące więcej niekorzyści od korzyści. Każdy kolejny kot równa się też potrzebie zwiększenia ilości kocich zasobów. Tyczy się to misek, zabawek, ale i drapaków czy półek na wysokości, na które trzeba mieć miejsce. Drapanie jest niezwykle ważną potrzebą w kocim życiu. Musi być ona zaspokojona przez każdego kota w danym domu. Jeśli nie będzie, zwierzę stanie się nieszczęśliwe, a nawet może zacząć wykazywać problemy behawioralne (od drapania mebli po agresję względem innych zwierząt, jak również ludzkich domowników). Taka sytuacja zdarza się niestety wielokrotnie – przy czym opiekunowie nie zawsze faktycznie nie posiadają miejsca na kocie zasoby. Dość często po prostu
nie chcą widzieć tego miejsca. Uparcie nie wzbogacają środowiska nawet pojedynczego zwierzaka w swoim domu z wielu przyczyn – co może w końcu doprowadzić do pogorszenia relacji… i oby tylko do tego, ponieważ zaniedbanie tej kwestii może wywołać apatię, brak apetytu, brak chęci do eksploracji, do zabawy… generalnie do życia.
Proces zapoznawania
kotów jest lekceważony zbyt często
Bez odpowiedniego przygotowania się możemy nie podołać tematowi – i chodzi zarówno o przygotowanie domu pod kolejne zwierzę, jak i przygotowanie się psychiczne całej rodziny. Proces zapoznawania dwóch kotów wymaga czasu, wytrwałości, nieraz poświęceń. Zbyt często spotykam się z przekonaniem typu: „a, jakoś tam się dogadają”. Otóż nie, dwa koty nigdy nie porozumieją się łatwo, zwłaszcza kiedy są wrzucone do jednego pokoju. Takie działanie funduje im ogrom stresu i frustracji. Może dojść do ostrego starcia niemal na samym początku, co już na wstępie bardzo zaważy na tym, czy dokocenie w ogóle się uda.
Skuteczność jest tym większa, im bardziej przestrzegamy zasad prawidłowego zapoznawania kotów ze sobą. Powstają całe poradniki na ten temat – nie bez powodu! To proces, który powinien trwać przynajmniej miesiąc i nie należy go skracać czy mody kować bez rozsądnych argumentów. O wiele lepiej jeśli zapoznawanie będzie trwało dłużej niż krócej. Z behawioralnego punktu widzenia dostrzegam w zasadzie chyba tylko jeden powód, dla którego można lekko skrócić etapy. Jest nim bardzo młody wiek. Jeśli bowiem zapoznajemy ze sobą małe, kilkumiesięczne kociaki, które jeszcze się socjalizują i uczą różnych zachowań, to może okazać się, że dla ich własnego dobra lepiej połączyć je ze sobą wcześniej – i oczywiście dalej ich pilnować, ale na wspólnym terytorium. W innych przypadkach zalecam konsultowanie z behawiorystą opcji przyspieszania czegokolwiek. Często (a nawet przeważnie) jest tak, że tylko pozornie wszystko jest w porządku. Tylko na pierwszy rzut oka koty ze sobą nie walczą, bo opiekun nie zauważa różnych sygnałów. Ma do tego prawo nie posiadając behawioralnej wiedzy, jednak relacja kotów może ucierpieć, jeśli człowiek nagle stwierdzi, że przestanie stosować się do zasad i wypuści koty do siebie bez uprzedzenia. W takiej sytuacji, nawet jeśli od razu nie dojdzie do „łapoczynów”, gonitw i poważnych starć, to prędzej czy później pojawią się problemy. Tak to już jest i tak wynika ponownie z praktyki nie tylko mojej, ale i innych behawiorystów.
Stosowanie kar do niczego nie prowadzi
Poważnie zaburzymy kocią relację, jeśli będziemy stosować kary czy krzyczeć na któregoś kota w obecności tego drugiego. Oczywiście nie stosujemy takich praktyk nigdy, w żadnej
WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot www.epupil.eu 29
sytuacji. W konkretnym przypadku dokoceniowym takie zachowanie opiekuna sprawi, że jeden kot jeszcze bardziej skojarzy drugiego negatywnie. Dzieje się tak dlatego, że widzi, iż się denerwujemy w jego obecności! Tupiemy, wyciągamy spryskiwacz z wodą, nasze emocje eskalują – a tego nie lubi żaden kot. Nie róbmy tego, nigdy. Kary psują relacje –nasze i kocie. Zdecydowanie przyjemniejszą i skuteczną opcją jest nagradzanie kotów za spokój w sytuacji, gdy przeprowadzamy już etap z sesjami przebywania w jednym pomieszczeniu. Uczymy w ten sposób, że łagodność i spoglądanie na drugiego osobnika tylko od czasu do czasu (a nie długie wpatrywanie się, będące agresją bierną!) są dobre. Przysmaki, które dane zwierzę szczerze uwielbia nie zaszkodzą, a potra ą bardzo pomóc – również w kontrolowaniu sytuacji, gdy chcemy przywołać któregoś z kotów, bo na przykład widzimy, że zamierza skoczyć na innego czy gonić go, podczas gdy tamten wyraźnie unika tego typu interakcji.
Emocje człowieka udzielają się kotu
My, ludzie, jesteśmy zdolni do odczuwania wielu emocji naraz. Zdarza się, że te emocje przygniatają nas i nie radzimy sobie danego dnia w pracy nad zapoznawaniem ze sobą kotów –a przecież behawiorystka napisała już co i jak, otrzymaliśmy wytyczne, powinniśmy działać, nie siedzieć z założonymi rękoma. Absolutnie nie ma powodu do wywierania takiej presji na samym/-ej sobie. Zapewniam, że to jeszcze bardziej rozstraja psychicznie, a koty wyczuwają takie rzeczy. Dlatego, jeśli nie czujemy się danego dnia na siłach, to jak najbardziej możemy odpuścić. Kotom nic złego się nie stanie, wręcz odpoczną od siebie podczas procesu zapoznawania, również złapią oddech. Opiekunowie kotów powinni dbać o swoje samopoczucie, zarówno przy tym temacie, jak i przy każdym innym. Jeśli będziemy niezmiennie funkcjonować w złym stanie i ignorować własne problemy, to nie będziemy mogli skutecznie opiekować się naszymi czworonożnymi przyjaciółmi. Wyjście do ogrodu, do lasu, do parku, czy aktywny wypoczynek na basenie, nad jeziorem, a także miłe spędzenie czasu po swojemu – pomoże się wyciszyć, a kotom zapewni większe prawdopodobieństwo zaakceptowania się nawzajem.
Tolerancja, akceptacja
–nie „wielka miłość”
Nagminnie sugerujemy się słodkimi zdjęciami i lmikami z mediów społecznościowych i innych zakątków Internetu. Pragniemy, by nasze koty też tak ze sobą żyły. Przytulone, liżące się po pyszczkach, bawiące się razem, dzielące jedno legowisko. Informacja ode mnie – te zdjęcia, te lmiki, to tylko stan rzeczy z kilku sekund. Zwykle w większości domów wielokocich tak to nie wygląda. Dwa niespokrewnione koty wręcz rzadko kiedy będą leżeć ciało przy ciele, wciśnięte w jedną budkę. Wręcz przeciwnie, takie tłoczenie się usilne na przestrzeni niezbyt dużego zasobu może czasem oznaczać próbę wywalczenia go sobie. Nie zawsze, ale może. Z lizaniem się po pyszczkach też bywa różnie – bardzo często tuż po tym jeden kot paca łapą drugiego, ale tego już nie zobaczymy na lmiku z Internetu. W Internecie wiele rzeczy jest wyolbrzymionych, nieprawdziwych. Pokazuje się daną
sytuację wyłącznie z pozytywnej strony. Trzeba na to uważać i pamiętać, że rzeczywistość tak nie wygląda. Nie ma relacji idealnych i nie powinniśmy do nich dążyć. Już sama tolerancja siebie w danej przestrzeni jest sukcesem, akceptacja tym bardziej. Wymaganie od dwóch kotów wielkiej przyjaźni czy miłości zakłóca prawidłową ocenę ich relacji i dostrzeżenie pierwszych niepokojących sygnałów. Przykładowo, o ile syczenie ma prawo występować i jest formą komunikacji wręcz potrzebną do wyznaczania granic jednego kota wobec drugiego, o tyle głośne buczenie i warczenie wraz z jeżeniem sierści powinno już zostać zauważone i wywołać reakcję opiekuna. Osoba, której marzy się głęboka relacja pomiędzy jej kotami, może zacząć niestety lekceważyć takie zajścia. Nie będzie chciała ich widzieć.
Czasem nie udaje się mimo dobrego podejścia
Chciałabym zaznaczyć, że nawet jeśli jesteśmy odpowiedzialnymi opiekunami o aktualnej wiedzy lub podpieramy się wiedzą najlepszego behawiorysty w okolicy – może się nie udać. Nie jest to wina ani kotów, ani opiekunów, ani behawiorystów. Tu nie należy szukać winy. Bywa bowiem tak, że choćbyśmy starali się długimi miesiącami, to dany kot okazuje się typem samotnika, który nigdy nie zaakceptuje na swoim terytorium obcego przedstawiciela swojego gatunku. Może tak być z wielu przyczyn – geny, zaniedbanie socjalizacji pierwotnej (która trwa tyle, ile kot przebywa ze swoją lub zastępczą kocią rodziną), traumy z młodzieńczych lat, a nawet choroba przewlekła. Przez to schorzenie kot będzie czuł się mniej pewny na własnym terytorium, mniej rozumiany (mowa ciała, mowa werbalna), a nawet nękany (inne koty mogą wykorzystać jego słabość i przepędzać go z legowisk, z kuwety itd.). Nie powinno się wtedy do niczego takiego kota-samotnika zmuszać. Należy wyczuć pewne granice. Jeśli towarzystwo nowego zwierzęcia wyraźnie przeszkadza temu już obecnemu i zaczyna ono bardzo się stresować, co odbija się na jego zdrowiu, trzeba rozważyć rozdzielenie zwierząt na stałe.
Zdarza się – i jeśli zdarzy się któremuś z Czytelników Magazynu Pupil, chciałabym dodać, że to nie pierwszy i nie ostatni raz. Na całym świecie są takie przypadki kocich relacji, które lepiej było przerwać. To zdrowie psychiczne oraz zyczne muszą być priorytetem – nie zachcianki. Jako podsumowanie tego artykułu pragnę przypomnieć, że dokocenie jest poważną decyzją do kilkukrotnego rozważenia. Owszem, może być tak, że koty stworzą świetny duet, dobrze się rozumiejący i umiejący dzielić się zasobami (w tym człowiekiem, który stanowi najważniejszy zasób). Jednak trzeba też pomyśleć o gorszych scenariuszach oraz narzędziach i warunkach dostępnych do ewentualnej próby rozwiązania problemu. •
TEKST: AGATA BLADOWSKA-DŁUGOKĘCKA, kocia behawiorystka, absolwentka uniwersytetu SWPS,autorka bloga: kotwarszawski.pl, fb.com/KotWarszawski
30 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot
Potrzeby kotów przebywających w domu
Koty towarzyszą człowiekowi od wielu tysięcy lat. Były czczone jako bóstwa i tępione jako wcielenie zła. Ale czy dzisiaj, kiedy dostęp do informacji jest tak łatwy, wiemy czego potrzebuje kot? Skąd biorą się zaburzenia zachowania tak powszechne u kocich pacjentów?
Człowiek silnie wiążąc się emocjonalne ze zwierzęciem czasem zapomina, że to zupełnie inny gatunek. A każdy gatunek ma swoje potrzeby wykształcone w drodze ewolucji i głęboko zakorzenione w psychice. Psy lubią węszyć, a koty drapać – to naturalne zachowania wpisane w etogram gatunku. Niezaspokojenie ich jest źródłem frustracji i stresu, z którymi nasi domowi ulubieńcy radzą sobie jak mogą. Znaczenie moczem, niszczenie sprzętów domowych, uporczywe wokalizacje spędzają sen z powiek niejednemu opiekunowi. Tymczasem wystarczy poznać bliżej zwierzę, z którym przyszło nam dzielić dom, i nagle okazuje się że rozwiązanie pewnych problemów wcale nie jest takie trudne…
Kocie
lenistwo – szczyt marzeń?
Kot, który stale przebywa w domu, jest całkowicie uzależniony od człowieka decydującego, co i kiedy kot będzie jadł, gdzie spał, czym się bawił i kogo spotykał. W dobrej wierze często fundujemy kotu idealne wakacje i błogi spokój – dostatek jedzenia, na które nie trzeba polować, wygodne legowisko do wygrzewania się na kaloryferze lub w promieniach słońca padających przez szyby, wyglądanie przez okno, ciszę, spokój i wolność od trudów bronienia terytorium przez innymi kotami. A to wszystko w nowocześnie urządzonych przestronnych wnętrzach niemal pozbawionych mebli i wszelkich zbędnych gadżetów… Sielanka? Być może tak, ale dla człowieka. Zwłaszcza po męczącym roku wytężonej pracy i stresu, i to przez najwyżej dwa tygodnie, bo potem wkrada się nuda. Szczególnie jeśli nie można nigdzie wyjść i nie ma z kim pogadać, brak radia, telewizji i książek, a jedyną rozrywką są przechodnie za oknem.
Dla kota takie życie to niestety złota klatka – więzienie pełne frustracji wynikającej z pozbawienia realizacji podstawowych potrzeb gatunkowych. A to przecież niezwykle sprawny drapieżnik, w naturze patrolujący wielkie terytorium i rozwijający skomplikowane relacje społeczne. Badania prowadzone nad szeroko pojętym dobrostanem zwierząt wskazują również na silny związek pomiędzy samopoczuciem i poziomem stresu a stanem zdrowia – w efekcie długością życia.
Matriarchat i wolni strzelcy
W skutek zagęszczania osad ludzkich i powstawania nowych obszarów bogatych w zasoby pożywienia zmieniła się również wielkość kocich terytoriów. Z reguły im więcej pokarmu, tym więcej kotów może przebywać na danym terenie. I tak w terenach niezamieszkanych jeden kilometr kwadratowy zajmuje około pięć kotów, na terenach rolniczych liczba ta wzrasta nawet do pięćdziesięciu, a w mieście może wynosić wielokrotnie więcej! W takiej sytuacji terytoria poszczegól-
nych kotów najczęściej się pokrywają. Wbrew temu, co powszechnie sądzi się o kotach, są one w pewnym stopniu zwierzętami społecznymi. Umiejętności socjalne kotów rozwinęły w drodze przystosowania do życia w coraz większym zagęszczeniu.
Struktura społeczna kolonii kotów bywa bardzo złożona i może liczyć nawet ponad pięćdziesiąt osobników. Dorosłe samice przez około 80% życia tworzą stabilne matriarchaty (od dwóch do dwudziestu rodzin: samic z młodymi) wspólnie wychowując młode i broniąc zasobów. Bywa, że towarzyszy im młody samiec, pełniący funkcję strażnika. Dorosłe samce często żyją samotnie lub tworzą zhierarchizowane grupy braterskie.
Jeśli chodzi o typ i częstotliwość kontaktów socjalnych to są one uzależnione od wielkości kolonii. Wewnątrz grupy na interakcje w 60% składa się wzajemna pielęgnacja, 30% wzajemne znakowanie. Około 10% to zachowania agresywne. Agresja u kotów przyjmuje częściej formy zawoalowane aniżeli otwarte, przez co jest trudna do zaobserwowania. Bywa, że jedynym objawem agresji w formie biernej i przewlekłej staje się pogarszający stan psychiczny prześladowanego osobnika.
Niektóre koty tworzą luźne grupy niespokrewnionych ze sobą osobników, najczęściej wokół dużych zasobów pokarmowych. Koty mogą też tworzyć pary (niezależnie od płci), które spędzają razem czas, śpią i pielęgnują się wzajemnie. Koty w grupie na ogół nie tworzą hierarchii liniowej, lecz wiele zindywidualizowanych zależności pomiędzy poszczególnymi osobnikami. Przy dostępie do zasobów (posiłek, legowisko) obowiązuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, więc najwięcej przywilejów zyskują koty najbardziej aktywne i żywiołowe. Koty osobniczo silnie różnią się potrzebą i zdolnością do tworzenia więzi. Te żyjące samotnie unikają bezpośredniej konfrontacji, posługują się komunikacją zapachową i wizualną (znakowanie pazurami). Polują indywidualnie. Niekiedy samotne koty spotykają się licznie na jakimś terenie, gdzie potra ą przez długi czas siedzieć w pewnej odległości i obserwować się: dla nich oznacza to intensywną integrację społeczną! A zatem niesłusznie posądzamy o brak relacji z opiekunem lub innym osobnikiem kota, który tylko siedzi w oddaleniu i się przygląda.
Cały artykuł dostępny jest na stronie POLKARMA:
Adnotacja Tekst został przygotowany przez zespół ekspertów POLKARMA w składzie:
Autor: Mgr inż. Anna Maria Ziembińska (Royal Canin Polska)
Konsultacje merytoryczne:
• Dr n. wet. Sybilla Berwid-Wójtowicz (Nestle Polska)
• Dr n. wet. Małgorzata Głowacka (Mars Polska)
• Dr Jacek Wilczak (SGGW)
32 Pupil
WOKÓŁ ZWIERZĄT - kot
1(33)/2024
Hodowla agamy brodatej
czyli jak przygotować się do posiadania
Tekst powstał we współpracy z hodowlą Gady z brodą. Więcej o agamach brodatych znajdziesz się pod adresem: https://gadyzbroda.pl/agama-brodata/
Decyzja o posiadaniu agamy brodatej powinna być odpowiedzialna i dokładnie przemyślana. Zbyt często impulsywne zakupy kończą się niepowodzeniem i stresującym doświadczeniem dla zwierzęcia, które nie jest traktowane z odpowiednią uwagą i troską. Aby uniknąć problematycznych sytuacji i zapewnić agamie brodatej najlepsze warunki życia, kluczowe jest zastosowanie pewnej kolejności działań. Należy rozpocząć od edukacji, która pozwoli zrozumieć potrzeby agamy brodatej. Następny krok to przygotowanie odpowiedniego środowiska, a więc terrarium dostosowanego do jej wymagań. Dopiero na samym końcu, kiedy już jesteśmy przygotowani na przybycie egzotycznego gada, możemy nabyć wymarzoną jaszczurkę. Według jakich kroków powinniśmy postępować, jeśli decydujemy się na hodowlę agamy brodatej? Odpowiadamy w tekście.
Skąd czerpać wiedzę na temat agamy brodatej?
Pierwszym krokiem na drodze do posiadania agamy brodatej powinno być zebranie możliwie jak największej ilości informacji na temat wymogów jaszczurki, bowiem konieczne będzie odtworzenie warunków z jej naturalnego środowiska. Przy przeszukiwaniu sieci warto być ostrożnym i korzystać ze sprawdzonych i polecanych miejsc, unikając niezwery kowanych źródeł.
Przygotowanie terrarium dla agamy brodatej
Terrarium będzie środowiskiem, w którym agama brodata spędzi najwięcej czasu. Powinno ono mieć odpowiednią wielkość. Przyjmuje się, że minimalne wymiary terrarium to
Arch. prywatne
120x60x60 cm. Nie ma przy tym znaczenia wiek agamy –nawet jeśli agama brodata będzie jeszcze młoda, możemy ją wprowadzić do dużego terrarium. Nie istnieje też górna granica, jeśli chodzi o wielkość – jeżeli mamy możliwość przygotowania większego terrarium, warto taką okoliczność wykorzystać. Dorosła jaszczurka osiąga rozmiar do 50 cm, więc duża przestrzeń jest niezbędna, aby agama mogła się swobodnie poruszać, biegać i wspinać. Duże terrarium daje ponadto możliwość podzielenia zbiornika na dwie strefy temperatur – chłodną i ciepłą. Najpopularniejsze terraria to te wykonane z drewna, a konkretnie z płyty meblowej. Rzadziej spotykane (ale również odpowiednie) są terraria szklane. Trzeba jednak pamiętać, by wówczas zabudować przynajmniej dwie z czterech przezroczystych ścian, tak by agama czuła się bezpiecznie i nie była odkryta z każdej strony.
WOKÓŁ
www.epupil.eu 33
Fot.
ZWIERZĄT - agama brodata
Terrarium musi także posiadać wentylację grawitacyjną. By ją zapewnić, należy nawiercić otwory na dwóch przeciwległych ścianach zbiornika. Prawidłowo wykonana wentylacja grawitacyjna powinna posiadać pierwszy otwór na jednej ze ścianek terrarium w jego dolnej części oraz drugi otwór na przeciwległej ścianie na górze lub na su cie zbiornika. Dzięki temu następuje wymiana powietrza – ciepłe ulatuje górnymi otworami, natomiast chłodne wlatuje dołem.
Oświetlenie UVB i ogrzewanie
Niezbędnym duetem w terrarium będzie oświetlenie UVB oraz lampa grzewcza, które odtworzą mikroklimat, pozwalający jaszczurce właściwie funkcjonować. Agamy brodate wymagają oświetlenia UVB, aby syntetyzować witaminę D3, która z kolei pomaga we wchłanianiu wapnia z pożywienia. Wapń jest niezbędny dla prawidłowego rozwoju kości. Należy pamiętać, że właściwości lampy UVB z czasem słabną i w zależności od jej rodzaju konieczna będzie wymiana co sześć lub dwanaście miesięcy (nawet jeśli lampa będzie świecić, to nie będzie już emitować promieni UVB). Lampa grzewcza powinna być dobrana tak, by temperatura pod nią tuż przy dnie zbiornika wynosiła 38-40 stopni. Ciepło pozwala agamie brodatej trawić pożywienie oraz regulować temperaturę ciała, więc nie możemy tego zaniedbać. Obie lampy należy zamocować obok siebie, tak by agama brodata wygrzewając się, pochłaniała przy okazji światło UVB. Będą one razem tworzyć tzw. wyspę ciepła. Lampy najlepiej umieścić po jednej stronie terrarium, aby w razie potrzeby agama mogła ogrzewać się na jednym biegunie zbiornika oraz ochładzać na drugim bez lamp, jeśli będzie taka konieczność. W zależności od pory roku, obie lampy powinny świecić określony czas: wiosną i jesienią: 12 godzin, latem: 14 godzin, zimą: 10 godzin. Na noc lampy należy wyłączyć i powinien nastąpić spadek do temperatury pokojowej. Absolutnie nie należy stosować mat i kabli grzewczych – agama brodata powinna odbierać ciepło plecami. Leżąc na macie grzewczej zwierzęciu grozi przegrzanie, co może prowadzić do śmierci.
Podłoże w terrarium
Podłoże w terrarium ma ułatwić jaszczurce przemieszczanie się. Na śliskiej powierzchni płyty meblowej łapy jaszczurki rozjeżdżałyby się i w dłuższej perspektywie prowadziłoby to do problemów ze stawami. Co ważne – nie każdy rodzaj podłoża jest odpowiedni. W centrum, po raz kolejny, powinniśmy postawić bezpieczeństwo i zdrowie agamy brodatej. Największym ryzykiem w tym przypadku jest spożywanie podłoża przez jaszczurkę. Powinniśmy wybrać taki rodzaj ściółki, której agama nie połknie, a jeśli tak się stanie, to ulegnie ona strawieniu i wydaleniu. Doskonałym wyborem jest glina wędkarska połączona z piaskiem i wodą, której używamy do pokrycia dna terrarium. Gdy całość zaschnie i woda odparuje, powstanie twarda powierzchnia, której agama nie będzie w stanie zjeść. Takie rozwiązanie jednocześnie ułatwi nam czyszczenie dna. Młode agamy najlepiej trzymać na ręcznikach papierowych. Istnieją również inne alternatywy, takie jak np. podłoże z włókien roślinnych w formie granulatu. Podłoża, których nie powinniśmy stosować to drewienka bukowe, drobne kamyki, włókno kokosowe, granulat kukurydziany. Przypadkowe połknięcie przez agamę często prowadzi do zaczopowania przewodu pokarmowego i wówczas może być konieczna interwencja chirurgiczna, by wydobyć ciała obce.
Wystrój i wyposażenie terrarium
Jeśli mamy już terrarium, wybraliśmy oświetlenie oraz podłoże, powinniśmy zadbać o odpowiedni wystrój i wyposażenie
terrarium. Do elementów, na które należy zwrócić uwagę możemy zaliczyć między innymi:
Miska na wodę: Agamy brodate potrzebują stałego dostępu do świeżej wody. Miska powinna być płytka i stabilna, aby jaszczurka mogła łatwo z niej korzystać. Należy pamiętać o codziennej wymianie wody.
Miska na jedzenie: Umożliwia podawanie pokarmu w jednym miejscu, co ułatwia kontrolę ilości zjadanego pożywienia.
Warto wybrać miskę z brzegami zagiętymi do środka –wówczas wrzucone owady np. karaczany, nie będą mogły z niej uciec.
Basen: Chociaż agamy brodate nie są typowymi pływakami, niewielki basenik może pozwolić im na ochłodę w gorące dni lub pomóc w procesie linienia. Niektóre jaszczurki również chętniej wypróżniają się w wodzie – wówczas należy pamiętać o jej wymianie na świeżą. Ścianka strukturalna z półkami: Taka ścianka pozwala na zwiększenie powierzchni użytkowej terrarium. Agamy brodate będą korzystać ze ścianki i wspinać się na półki, co zapewni im dobry punkt obserwacyjny. Ściankę możemy wykonać samodzielnie np. ze styropianu i zaprawy murarskiej. Wiele rm produkujących terraria dla zwierząt egzotycznych oferuje również gotowe ścianki strukturalne z półkami, które możemy umieścić w terrarium.
Termometr: Niezbędny do monitorowania temperatury w terrarium. Warto mieć co najmniej dwa – jeden w stre e ciepłej i drugi w stre e chłodnej.
Higrometr: Umożliwia monitorowanie poziomu wilgotności, co jest szczególnie ważne podczas procesu linienia.
Korzenie i tuby korkowe: Urozmaicą teren, a dodatkowo będą pomagać agamie podczas linienia. Jaszczurka będzie ocierać się o elementy wystroju, by ułatwić zejście starej skórze.
Zakup agamy brodatej
Ostatnim i jednocześnie najprzyjemniejszym krokiem będzie wybór agamy brodatej. Najlepszym miejscem do zakupu gada jest hodowla agamy brodatej. Oto kilka powodów, dlaczego warto kupować zwierzę u pasjonatów:
Zdrowie zwierzęcia: Profesjonalni hodowcy dbają o swoje agamy i zapewniają im odpowiednie warunki hodowlane. Dzięki temu agamy brodate zakupione w takim miejscu zazwyczaj są zdrowsze, lepiej odżywione i rzadziej chorują w porównaniu do tych nabytych w innych miejscach.
Wsparcie po zakupie: Kupując agamę od doświadczonego hodowcy, otrzymujesz wsparcie w postaci porad dotyczących pielęgnacji, żywienia i zachowania zwierzęcia. Hodowcy najczęściej są pasjonatami i chętnie dzielą się swoją zwery kowaną wiedzą z nowymi właścicielami.
Fot. Arch. prywatne
34 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - agama brodata
Duży wybór odmian kolorystycznych:
U hodowcy agam brodatych dostępnych jest wiele odmian, co pozwala na bardziej zindywidualizowany wybór w porównaniu z innymi źródłami zakupu. Do najpopularniejszych odmian agamy brodatej należą: red (charakteryzująca się głębokim czerwonym kolorem skóry), yellow (z jasnożółtym odcieniem skóry), citrus (cytrynowy kolor skóry), orange (z wyraźnym pomarańczowym zabarwieniem), zero (o unikalnej, białej barwie).
Aklimatyzacja w nowym środowisku
Aklimatyzacja agamy brodatej to adaptacja zwierzęcia do nowego środowiska, szczególnie gdy zostaje przeniesione z hodowli, sklepu terrarystycznego lub innego miejsca do domowego terrarium. Jest to niezwykle ważny etap, który wymaga cierpliwości i odpowiedniej troski ze strony właściciela, aby zapewnić gadowi bezstresowe i bezpieczne zadomowienie się. Oto kilka aspektów aklimatyzacji agamy brodatej:
Białko zwierzęce
Rośliny
Suplementy
Młoda agama brodata (do osiągnięcia 8-12 miesięcy)
W tym okresie białko jest niezwykle ważne dla prawidłowego wzrostu i rozwoju agamy. Młode agamy powinny jeść głównie owady, takie jak małe świerszcze, karaczany oraz szarańczę. Zwierzę należy karmić codziennie, niekoniecznie o regularnych porach.
Chociaż białko jest ważne, młode agamy również powinny być przyzwyczajane do jedzenia roślin, które w przyszłości będą stanowić dominujący składnik diety. Warto podawać roszponkę, rukolę, trzykrotkę, bazylię, melisę, mlecz. Musimy też pamiętać, że nie każda roślina będzie odpowiednia do zjedzenia dla agamy. Należy unikać roślin posiadających wysoką zawartość szczawianów, a zaleca się podawanie roślin, które mają korzystny stosunek wapniu do fosforu. Agama brodata nie może jeść m.in. kapusty głowiastej, sałaty, szczawiu, natki pietruszki.
Młode agamy brodate rosną bardzo szybko, dlatego ważne jest dostarczanie im suplementów wapniowych oraz witamin. Małe jaszczurki powinny otrzymywać wapń bez dodatku witaminy D3 pięć razy w tygodniu, natomiast dwa dni w tygodniu mieszankę witaminową przeznaczoną dla gadów z dodatkiem witaminy D3.
Tabela 1. Sposób karmienia młodej i dorosłej agamy brodatej.
Stres: Przeniesienie do nowego środowiska jest stresujące dla agamy. Może to wpłynąć na jej apetyt, poziom aktywności i ogólną postawę. Dlatego ważne jest, aby podczas pierwszych dni po przeniesieniu agamy do nowego domu dać jej dużo spokoju i przestrzeni. Nie powinniśmy jej wyjmować ze zbiornika, a jedynie doglądać.
Karmienie: W pierwszych dniach agama może odmawiać przyjmowania pokarmu. To normalne i wynika ze stresu związanego z przeprowadzką. Zwierzę znalazło się w nowych warunkach, więc zanim poczuje się bezpiecznie, może minąć kilka dni.
Obserwacja: W ciągu pierwszych tygodni regularnie obserwuj agamę, aby upewnić się, że nie ma żadnych oznak choroby. Jeśli zwierzę przez dłuższy czas będzie leżeć ze zmrużonymi oczami, może to wskazywać na obecność pasożytów w przewodzie pokarmowym.
Pasożyty: W trakcie aklimatyzacji, osłabiony organizm jaszczurki jest podatny na ataki drobnoustrojów. Pasożyty żyjące w jelitach w formie przetrwalnikowej mogą ujawnić się i wykorzystać moment osłabienia do ataku. Pro laktycznie zaleca się, by po ok. 1-2 tygodniach zabrać próbkę kału jaszczurki do badań laboratoryjnych pod kątem pasożytów. W przypadku wykrycia, weterynarz zastosuje leczenie, pozwalające wrócić agamie do zdrowia.
Odżywianie i suplementacja
Proces karmienia agamy brodatej będzie zmieniać się w zależności od wieku jaszczurki (Tabela 1). Młode agamy brodate mają inne potrzeby żywieniowe niż dorosłe osobniki. Niezależnie od wieku agamy brodatej, musimy pamiętać, by podawać pokarm co najmniej dwa godziny po zapaleniu lamp oraz nie później niż dwie godziny przed ich zgaśnięciem, ponieważ ciepło pobudza procesy trawienne w organizmie jaszczurki. Wielkość owada powinna być też dopasowana do wielkości agamy brodatej – małym agamom najlepiej podawać wylęg nie większy niż rozstaw między oczami jaszczurki.
Pro laktyka weterynaryjna i higiena
Pro laktyka weterynaryjna jest jednym z głównych elementów związanych z dbałością o zdrowie agamy brodatej. Regularne wizyty kontrolne u weterynarza oraz odpowiednie
Dorosła agama brodata (powyżej 12 miesięcy)
Wraz ze wzrostem agamy brodatej jej zapotrzebowanie na białko maleje. Dorosłe jaszczurki powinny jeść owady 2-3 razy w tygodniu.
W diecie dorosłej agamy brodatej większość pokarmu powinny stanowić rośliny. Można je podawać codziennie lub co drugi dzień. Owoce powinny stanowić tylko niewielką część diety agamy brodatej i być podawane sporadycznie z uwagi na wysoką zawartość cukru. Dobrymi owocami dla agamy brodatej są truskawki, maliny, gi, jednak zawsze w umiarkowanych ilościach.
Dorosłe agamy wciąż potrzebują suplementów, ale podajemy je z mniejszą częstotliwością niż młodym osobnikom. Zaleca się podawanie wapnia bez witaminy D3 dwa razy w tygodniu oraz mieszanki witaminowej z dodatkiem witaminy D3 raz na dwa tygodnie.
postępowanie pro laktyczne pomogą zapewnić gadowi zdrowe i długie życie. Oto kilka kluczowych aspektów pro laktyki weterynaryjnej dla agamy brodatej: Regularne wizyty kontrolne: Nawet jeśli agama brodata wydaje się zdrowa, zaleca się coroczne wizyty kontrolne u weterynarza specjalizującego się w leczeniu gadów. Taki przegląd pozwoli na wczesne wykrycie potencjalnych problemów zdrowotnych. Do najczęstszych badań należą badania kału na obecność pasożytów oraz badania krwi. Weterynarz sprawdzi także, czy zwierzę jest właściwie suplementowane i nie grozi mu rozwój metabolicznej choroby kości.
Badania kału na obecność pasożytów: Regularne badania kału pomagają wykryć pasożyty wewnętrzne, które mogą negatywnie wpływać na zdrowie agamy. Zaleca się przeprowadzanie takiej kontroli przynajmniej raz na pół roku, a najlepiej raz na trzy miesiące. Każda zmiana w zachowaniu agamy, np. nagłe chowanie się z ciemne miejsca, odmawianie spożywania pokarmu i apatia mogą świadczyć o obecności pasożytów wewnętrznych. W takich przypadkach również powinniśmy udać się do weterynarza. Do najczęstszych pasożytów atakujących układ pokarmowy jaszczurki zaliczamy nicienie i kokcydia.
Higiena terrarium: Regularne czyszczenie i dezynfekcja terrarium to klucz do zapobiegania wielu chorobom. Eliminacja odchodów, wymiana podłoża i dokładne czyszczenie całego terrarium przynajmniej raz w miesiącu pomoże utrzymać środowisko agamy w czystości. Dezynfekcję możemy wykonać np. myjką parową, mieszanką wody z octem lub ozonatorem. Istnieją też specjalne preparaty służące do dezynfekcji. Na czas czyszczenia powinniśmy wyjąć jaszczurkę z terrarium i wpuścić ją dopiero, gdy wszystkie zapachy będą niewyczuwalne.
Należyte dbanie oraz zrozumienie potrzeb agamy brodatej są kluczowe dla zagwarantowania jej dobrostanu i długowieczności. Bez względu na to, czy chodzi o zapewnienie odpowiedniego środowiska, diety czy regularnych wizyt weterynaryjnych, zdrowie i szczęście agamy brodatej w dużej mierze zależy od zaangażowania jej właściciela. Jak w przypadku każdego zwierzaka, odpowiedzialność, wiedza i miłość stanowią podstawę udanej hodowli. •
WOKÓŁ ZWIERZĄT - agama brodata www.epupil.eu 35
Papugi
Czy to odpowiednie zwierzęta dla dzieci?
Częste pytanie, które pojawia się wśród rodziców, to czy papużki są dobrym wyborem dla dzieci? Decyzja o posiadaniu papugi jako zwierzęcia domowego dla dziecka zależy od wielu czynników.
Papugi swoją inteligencją emocjonalną często dorównują kilkuletnim dzieciom. Są to zwierzęta społeczne. Jednocześnie dość szybko się frustrują, jeśli coś idzie nie po ich myśli, bacznie obserwują otoczenie i szybko uczą się, jakie zachowania są dla nich korzystne. Z jednej strony te cechy sprawiają, że papugi dobrze dogadują się z dziećmi, natomiast z drugiej – dwie emocjonalne istoty, które potra ą być uparte i zadziorne mogą się szybko pokłócić. Może to w efekcie doprowadzić do wielu nieporozumień i błędnych wyo- brażeń o życiu z ptakiem. Papugi należą do trudnych zwierząt, dlatego warto rozważyć kilka kwestii, które będą mieć ogromne znaczenie.
Zaangażowanie rodziców
Papugi to zwierzęta, które wymagają dużo uwagi i opieki. Rodzice powinni być gotowi poświęcić czas na troszczenie się o ptaka, zapewniając mu odpowiednią dietę, czystość oraz dostęp do zabawy i interakcji. Papugi żywią się owocami, warzywami, kiełkującymi nasionami, zieleniną, kwiatami i ziarnem. Przygotowanie pełnowartościowego posiłku dla papug wymaga czasu, pracy i zaangażowania ze strony opiekuna. Dlatego, jeśli jako rodzic jesteś zdecydowany wesprzeć swoje dziecko w opiece nad papugami, przygotuj się na dodatkowe godziny spędzone w kuchni.
Dostosowanie do stylu życia
Należy pamiętać, że papugi są zwierzętami społecznymi i potrzebują sporo uwagi. Jeśli rodzina jest często poza domem, a dziecko uczęszcza do szkoły i ma inne zobowiązania, może być trudno zapewnić odpowiednią opiekę. Samotne i znudzone papugi bardzo szybko zaczynają uprzykrzać życie rodzinie poprzez nadmierną wokalizację czy agresję wynikającą z nudy. Dodatkowo należy pamiętać, że papugi nigdy nie powinny być trzymane w pojedynkę. Optymalnym wyjściem jest, gdy papugi mieszkają w parze.
Tekst i zdjęcia: Ada Włoch, z wykształcenia biolog, technik weterynarii, zoopsycholog zajmujący się papugami, prowadzi kanał na Youtube Parrot Planet oraz dwa blogi o życiu z papugami, prywatnie opiekunka sześciu adopciaków.
36 Pupil 1(33)/2024 WOKÓŁ ZWIERZĄT - papuga
Higiena i bezpieczeństwo
Warto zaznaczyć, iż papugi to zwierzęta, dla których rozrzucanie jedzenia i resztek zabawek po całym mieszkaniu należy do codzienności. Zaliczane są one więc do niezwykle trudnych pupili, biorąc pod uwagę kwestie czystości. Mając papugi w domu musimy przygotować się na bałagan, brud, odchody oraz resztki jedzenia, które mogą wylądować na podłodze, su cie czy ścianie. Dodatkowo niektóre gatunki mogą przyczyniać się do problemów z układem oddechowym domowników. Nimfy, kakadu i żako wydzielają znaczne ilości pudru, który często prowadzi do podrażnienia dróg oddechowych, a nawet do alergii. Nie są one zatem zwierzętami polecanymi dla małych alergików. Trzeba również pamiętać, że niektóre papugi mają ostry i silny dziób, co może stanowić zagrożenie dla małych dzieci.
Długość życia
Papugi mogą żyć naprawdę długo. W niektórych przypadkach długość życia tych ptaków osiąga kilkadziesiąt lat! Typowym wynikiem jest kilka –kilkanaście lat. Rodzina powinna być gotowa zobowiązać się do długotrwałej opieki nad ptakiem. Mniejsze papużki takie jak nimfy czy faliste spokojnie
Edukacja
Posiadanie papugi wymaga pewnej wiedzy na temat ich zachowań, potrzeb społecznych, diety czy środowiska. Dziecko i rodzice powinni być gotowi na naukę i zrozumienie, jak prawidłowo dbać o papugę. Wszelkie zabawki, gryzaki, place zabaw, możliwość lotu czy kąpieli, a także żerowania są kluczowe do utrzymania papugi w zdrowiu.
Wiek małego opiekuna
Również wiek dziecka ma tutaj znaczenie. Kilkuletnie dzieci mogą nie zrozumieć potrzeb papugi, jej niezależności i niechęci np. do zabawy, co może doprowadzić do dziobnięcia i strachu przed kontaktem z papugą. Starsze dzieci, które chciałyby zająć się papugami, powinny zostać uświadomione przez rodziców i opiekunów, z czym wiąże się relacja z dzikim zwierzęciem.
Czy więc papuga
dla dziecka to dobry pomysł
Zaangażowana młodzież może stworzyć niesamowitą relację z papugą, o ile jest świadoma ryzyka, jakie niesie życie z tym ptakiem. Tak naprawdę to, czy papuga może mieć kontakt ze swoim młodym opiekunem, zależy od tego, na ile rodzice są doświadczeni w opiece nad papugami. Na pewno nie będzie dobrym pomysłem wzięcie amazonki, żako, ary czy kakadu do domu z małymi
dziećmi, ponieważ ptaki te nawet niechcący mogą wyrządzić poważną krzywdę. Jeśli jednak rodzinie bardzo zależy na posiadaniu papug, odpowiednia wiedza, przygotowanie i chęci mogą sprawić, że domownicy (w tym dziecko) stworzą z papugą pozytywną i satysfakcjonującą obie strony relację. Należy jednak dodać, iż dla rodzin z dziećmi najkorzystniej jest wybrać gatunki, które nie są bardzo uparte i charakterne. Do spokojniejszych należą nimfy, papużki faliste, księżniczki słoneczne, barwnice czy piony. Warto przed zakupem bądź adopcją, skontaktować się z behawiorystą lub ptasim zoopsychologiem, który pomoże dopasować gatunek papugi do potrzeb i wyobrażeń domowników.
Podsumowując, posiadanie papugi jako zwierzęcia domowego dla dziecka może być udane, ale wymaga to odpowiedzialności, zaangażowania i edukacji, nie tylko ze strony młodego opiekuna, ale także rodziców. Ważne jest, by cała rodzina była świadoma zobowiązań związanych z opieką nad tymi pięknymi, ale wymagającymi zwierzętami. Statystycznie papuga zmienia dom 6-7 razy w ciągu swojego życia – dlatego myśląc o życiu z ptakami, należy się poważnie zastanowić i przeanalizować sytuację. Ograniczy to sytuacje, w których kolejne ptaki tra ają do adopcji tylko dlatego, że ich towarzystwo znudziło się właścicielom. •
WOKÓŁ ZWIERZĄT - papuga www.epupil.eu 37
Jak długo funkcjonuje już Miau Cafe?
Sąd pomysł na taką działalność? Kawiarnia funkcjonuje już osiem lat. Obecnie jest na Mokotowie, wcześniej była na Woli. Jeśli chodzi o pomysł, to od zawsze marzyłam o tym, by mieć swoją kawiarnię. To marzenie było ze mną już od dłuższego czasu, ale nie było skonkretyzowane. Wiedziałam, że konkurencja wśród takich zwykłych kawiarni jest bardzo duża, ciężko jest się czymś wyróżnić. Dodatkową motywacją był fakt, że w moim przypadku nie chodziło tylko o biznes. Miałam poczucie misji do spełnienia i stąd wzięła się kocia kawiarnia. Zawsze kochałam koty, miałam dwa swoje ukochane pierwsze kotki. Jeden z nich był ze mną dziewiętnaście lat, drugi szesnaście. Od nich zaczęła się moja miłość do kotów i ona we mnie w pewnym sensie została. W międzyczasie słyszałam i czytałam o kocich kawiarniach w różnych miejscach na świecie – przede wszystkim w Azji, ale też coraz częściej w miastach europejskich. Miałam chęć otworzyć taką kawiarnię, choć w tej sytuacji największym problemem był brak środków.
Jak udało się Pani zaradzić?
Udało mi się stworzyć kampanię crowdfundingową. To nam bardzo pomogło. Ale trzeba oczywiście dodać, że takie przedsięwzięcie wiązało się również z wzięciem dużego kredytu. Kampania była przede wszystkim reklamą. W tamtym momencie myślałam, że z dochodów z kampanii pokryjemy wszystkie wydatki, natomiast tak się oczywiście nie stało. Można zatem powiedzieć, że start nie był łatwy. Ale udało się.
Czy na początku w kawiarni rezydowały Pani własne koty, czy były to już przygarnięte zwierzaki?
Kawiarnia, jak podkreślałam wcześniej, miała mieć swoją misję. W trakcie jej tworzenia różnie się działo, ponieważ pojawiały się często negatywne opinie na ten temat. Ja od zawsze miałam taką wizję, że to miejsce powstało nie po to, by robić zwierzętom krzywdę, ale żeby im pomagać. Oczywiście pomoc miała być dwustronna, ponieważ kotom staraliśmy się znajdować domy, natomiast ludziom zwierzaki do kochania. Pierwsze koty pochodziły z fundacji. Dostaliśmy namiar, że jest do odebrania pięć kotków, których dotychczasowa właścicielka zmarła. Nie było możliwości, żeby zwierzaki nadal były razem w kolejnym domu, więc postanowiono, że zostaną rozdzielone i wysłane do schroniska. Nie chcieliśmy tego i takim sposobem kociaki wskoczyły do nas. Uniknęliśmy w ten sposób rozdzielenia ich i wysłania do schroniska.
Rozumiem, że te kociaki już nie przebywają w kawiarni. Tak, tych kotów już dawno nie ma w kawiarni. Mają w tym momencie swoje własne domy. Jeden z nich jest u mnie (śmiech). Ze mną została Milusia. Niektórzy z gości kawiarni ją pamiętają, między innymi z pięknego imienia. Ale tak naprawdę Milusia nigdy tak do końca milutka nie była (śmiech). Jest to raczej złośnica, która zawsze stara się postawić na swoim. Ale jest przy tym przekochana.
Ile kotów przebywa w kawiarni w tym momencie? Teraz mamy dziesięć kotków. Całkiem sporo, ale to cały czas rotuje, ponieważ mieszkające u nas koty znajdują nowych
Rozmowa z Anną Pawlicką, właścicielką kawiarni Miau Cafe.
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
38 Pupil 1(33)/2024 NIEZWYKŁE PASJE
Fot. Arch. prywatne
właścicieli, natomiast inne dojeżdżają do nas z fundacji. W związku z tym liczba zwierząt cały czas się zmienia. Czasem jest to sześć, czasem jedenaście. Dodam jeszcze tylko, że zwierzaki, które do nas tra ają, to nie są przypadkowe koty. Przechodzą proces selekcji. Można powiedzieć, że są wybierane spośród wszystkich zwierząt, którymi opiekuje się fundacja.
Czym muszą wyróżniać się koty, by tra ć do Miau Cafe? Przede wszystkim nie możemy wziąć każdego kota, którego fundacja nam zaproponuje. Zwierzaki, które do nas tra ają, muszą lubić kontakt z ludźmi, nie przeszkadza im również towarzystwo innych kotów. Nie mogą się bać ani ludzi ani innych zwierząt. Wiemy, że koty są różne, więc wybieramy takie, które w naszej opinii poradzą sobie w kawiarni. Przede wszystkim nadal chodzi nam o to, by nie zrobić krzywdy kotom, żeby ich nie unieszczęśliwić. I to działa, ponieważ faktycznie ludzie je uwielbiają, zakochują się i wielokrotnie potem dochodzi do adopcji kociaków. Tra ają one do swoich nowych domów, a my przyjmujemy następne.
Pani kawiarnia oprócz kawy i ciast oferuje również możliwość kontaktu ze zwierzętami.
Czy w dzisiejszym świecie jest to potrzebne?
To też jest jakiś element mojej misji. Chciałam stworzyć dla swoich gości miejsce do relaksu. Miało być ono zupełnie inne niż taka standardowa kawiarnia. Ja pochodzę z Łodzi, wiele lat tam mieszkałam. Pamiętam z moich lat spędzonych w tym mieście małą herbaciarnię – nazywała się Niebieskie migdały. Było to miejsce, do którego się wchodziło, zamykało drzwi i czuło się, że jest się jakby w innym świecie. Można było naprawdę odpocząć od zgiełku, problemów. Ja czułam się tak, jakby tam zwalniał czas. Dlatego też zależało mi na stworzeniu takiego miejsca w Warszawie. Żeby moi goście mogli wejść do kawiarni i oddzielić się trochę od pędu, wyciszyć się, posiedzieć w spokoju i – co oczywiste – poobcować ze zwierzętami. A one robią coś takiego dobrego. Kiedy przyjdą, siądą na kolanach, zaczynają mruczeć, to człowiek zapomina o problemach, relaksuje się. W naszej kociej sali nie ma typowej muzyki, są za to odgłosy natury – śpiew ptaków. Jest po prostu zupełnie inaczej. Rzeczywiście otrzymujemy takie info zwrotne, że do nas można przyjść i zapomnieć o świecie na zewnątrz, odpocząć.
Z Pani wypowiedzi wywnioskowałam, że kawiarnia podzielona jest na dwie części. Tak, jest część barowa, w której przygotowujemy kawę i w której oczywiście można usiąść, jeśli się nie chce wejść do kotów (albo nie ma tam wolnych stolików) oraz część kocia, gdzie przebywają nasze zwierzaki. To właśnie tam najczęściej mówimy o wejściu do innego świata, oddzielonego od problemów (śmiech). Nadal ma on charakter kawiarniany, bo wchodzimy tam z napojami, jedzeniem, są stoliki i inne typowe meble, ale z drugiej strony to jednak jest już królestwo naszych kotów. One są tam najważniejsze. My – ludzie idziemy do nich w gości, a one są gospodarzami.
Rozumiem, że jeśli przychodzimy w gości do kotów, to obowiązują nas pewne zasady, tak?
Najważniejsza zasada głosi, że królami tego terytorium są koty. W regulaminie są zapisy o tym, by nie podnosić kotów, jeśli tego nie chcą, aby nie przeszkadzać im podczas snu. Trzeba pamiętać również, żeby nie dokarmiać kotów, bo to co mamy na talerzach niekoniecznie jest dla nich odpowiednie i zdrowe. Koty są ciekawskie. One naprawdę mogą chodzić wszędzie w tej części – dosłownie wszędzie, również po stolikach. Trzeba więc pilnować swojego jedzenia, bo zwierzaki mogą je po prostu zabrać. Po takich przysmakach kociaki mogą mieć później problemy z brzuchami, więc wystrzegamy się tego. W kociej części można robić zdjęcia, ale nie wolno używać lamp błyskowych, by nie straszyć zwierząt. Muszę powiedzieć, że my naprawdę dbamy o to, by kotom było u nas jak najlepiej i tego samego wymagamy od naszych gości.
Czy to dlatego do kociej części mają wstęp dzieci w wieku 13+? Co skłoniło Was do takiej decyzji?
Na początku mieliśmy taką fantazję, żeby edukować dzieci w zakresie opieki. Chciałam uczyć dzieci dobrego postępowania ze zwierzętami. To się trochę zmieniło podczas funkcjonowania kawiarni. Od początku po części liczyłam na wsparcie rodziców w zakresie edukacji ich dzieci. Tego wparcia w wielu przypadkach nie było. Nie mogę powiedzieć, że zawsze to zachowanie było złe, ponieważ niektóre dzieci naprawdę super sobie radziły. Niestety nie jestem w stanie przeprowadzać selekcji na podstawie zachowania, więc zdecydowałam, że do kociej części wchodzą tylko osoby, które ukończyły
Fot. Arch. prywatne
NIEZWYKŁE PASJE www.epupil.eu 39
Fot. Arch. prywatne Fot. Arch. prywatne
trzynaście lat. Trzeba podkreślić, że do takiej decyzji doprowadziły naprawdę złe, niekorzystne dla kotów zachowania. Rodzice przychodzili z dziećmi do kawiarni trochę jak na plac zabaw. Zajmowali się sobą, swoimi telefonami, kawą, a dzieci robiły z kotami, co tylko się im podobało. Można powiedzieć, że to była zabawa „kotami”, a nie „z kotami”. Po kilku naprawdę drastycznych scenach podjęłam decyzję o zamknięciu tej części lokalu dla młodszych dzieci na stałe, pomimo faktu, że już od kilku lat spotkania kotów z dziećmi odbywały się tylko w poniedziałki. To była dla mnie bardzo trudna decyzja do podjęcia. Niestety, nie mogłam zachować się inaczej przez wzgląd na dobro naszych kotów.
Ograniczenia dotyczą wyłącznie kociej sali, prawda?
Do części barowej dzieciaki mogą przychodzić?
Jak najbardziej tak – serdecznie zapraszamy. To jest właściwie tak, że my mamy przeszkloną całą ścianę pomiędzy salami. Oznacza to, że koty są widoczne (jeśli tylko nie chowają się gdzieś), można sobie je obejrzeć, zobaczyć. Jeśli któraś z baristek jest akurat wolna, to może zabrać dziecko do części kociej, mogą wspólnie nakarmić koty smaczkami. Ale to są takie wyjątkowe sytuacje, można powiedzieć niecodzienne. Tego typu wejścia trwają tylko chwilę i są raczej sporadycznie. Tak więc na posiedzenie przy herbatce i ciastku młodsze osoby zapraszamy do części barowej.
Kto najczęściej odwiedza kawiarnię?
Myślę, że my mamy bardzo dużo gości młodych, w takim wieku przede wszystkim studenckim. Można powiedzieć, że są to osoby przed trzydziestką. Nie jest to oczywiście reguła. Przychodzą też osoby starsze – np. z okazji dnia babci, dziadka lub na inne święta. Robimy często jakieś promocje, specjalne dni tematyczne. Wtedy często te młodsze osoby przyprowadzają swoje babcie, dziadków, rodziców. Dojrzalsi goście przychodzą przede wszystkim w weekendy. W tygodniu mają zapewne wiele obowiązków. Studentom łatwiej jest znaleźć czas w ciągu tygodnia.
Wyobraźmy sobie, że jestem gościem kawiarni, spodobał mi się których z kotów i chcę go zaadoptować. Jak wyglądałby procedura adopcji? Wtedy przychodzi Pani do mnie, a ja kieruję do odpowiedniej fundacji, która opiekuje się danym kotem. My nie odpowiadamy za proces adopcji i wszelkie formalności z nim związane –pełnimy funkcję domu tymczasowego. Wszystkie kwestie formalne są wykonywane przez fundację. Jeśli któryś z naszych gości ma chęć adopcji, to odsyłamy do odpowiedniego organu. W naszym zakresie jest danie im domu i opieka.
Czy koty mają specjalny harmonogram dnia –stałe pory karmienia, drzemek?
Owszem, mają. Ich harmonogram jest głównie oparty na porach jedzenia (śmiech). Nasze koty jedzą trzy razy dziennie. Czasem dostają pożywienie częściej – kiedy mamy kocie maluszki. Ale to wyjątkowe sytuacje. Rano, gdy przed dziewiątą do pracy przychodzą baristki, to koty już siedzą przy szybie kawiarni i czekają na jedzonko i na pieszczoty. Te koty doskonale znają baristki, mają ze sobą bardzo dobrą więź. Dziewczyny bawią się z kotami, dają im swoją uwagę, więc po prostu się lubią. Zresztą muszę powiedzieć, że do naszej kawiarni tra ają wyjątkowe pieszczochy, które naprawdę potrzebują zabawy, łaszą się, domagają się kontaktu z człowiekiem. Czasem nawet myślę sobie, że moje koty w domu nie są aż takimi pieszczochami, jak nasze kawiarniane (śmiech). Później pojawiają się goście. Na początku dnia, zaraz po śniadaniu, koty są mocno aktywne. Chodzą, zaczepiają gości, bawią się. Potem, jak już jedzonko dotrze do brzuszka, to jest pora na odpoczynek, drzemkę. Wtedy chowają się w swoich miejscach i idą spać. I później w kółko to samo… Przed porą obiadu też już czekają przy szybie i patrzą, czy dziewczyny idą nakładać im jedzenie. Zresztą koty doskonale znają odgłosy przygotowywania jedzenia i potra ą je momentalnie usłyszeć. To są takie najważniejsze codzienne rytuały. Poza tym koty robią, co chcą. Mają swoje drapaki, półki na ścianach (cały system półek), więc bawią się według własnych zachcianek.
Czy są plany na kolejną kawiarnię, skoro pierwsza cieszy się taką popularnością?
Wcześniej, owszem, były takie plany. Później przyszła pandemia, która okropnie dała nam popalić. My się właściwie cały czas zbieramy po tym okresie pandemii i zamknięcia. Mimo że to tak pięknie wygląda na zewnątrz, bo w kawiarni jest dużo ludzi i panuje ruch, to niestety nansowo nie jest już tak kolorowo. Taki pro l kawiarni to ogromne obciążenie nansowe, ponieważ musimy zadbać o koty. One jedzą karmę naprawdę z najwyższej półki, potrzebują żwirku do kuwet, leków – jeśli jest taka konieczność. Na ten moment nie planujemy niczego konkretnego, ale kto wie, co pokażę przyszłość. Były takie dni po pandemii, że niemalże przeklinałam to, że po okresie zamknięcia zdecydowałam się kontynuować tę moją misję, ale teraz bardzo cieszę się, że przetrwaliśmy i jesteśmy.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę wielu sukcesów w dalszym prowadzeniu kawiarni i realizacji planów o kolejnych lokalizacjach. Rozmawiała: Martyna Major
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
40 Pupil 1(33)/2024 NIEZWYKŁE PASJE
Fot. Arch. prywatne
rynk u Ciekawe na
TOP Premium Food czyli sucha karma dla psa i kota prosto z Włoch!
Wyprodukowana we Włoszech z lokalnych surowców, suszonego mięsa (jagnięcina, wołowina, łosoś i kurczak) oraz najwyższej jakości tłuszczów i olejów zwierzęcych (tłuszcze wołowe oraz olej z łososia), które dostarczają energii, zwiększają smakowitość karmy oraz dbają o piękną sierść i skórę. Idealna propozycja dla alergików - wybór karm dla psów niezawierających drobiu! Karmy dla kotów wzbogacone o taurynę, a także olej z łososia. Karmy dostępne w opakowaniach: 2-3kg, 10kg, 20kg – super ekonomiczne opakowanie! Sprawdź, jak bardzo korzystne ceny oferujemy! Karmy dostępne na www.bubapet.pl i w najlepszych sklepach
Tabletki FRONTPRO®– ochrona przed pchłami i kleszczami dla psa!
Ochrona przed pchłami i kleszczami właśnie stała się łatwiejsza! Przedstawiamy nowość – smaczną i łatwą w podaniu tabletkę do rozgryzania i żucia FRONTPRO®!
FRONTPRO® to smaczna i łatwa do podania tabletka do rozgryzania i żucia, która zapewni Twojemu psu ochronę przed pchłami i kleszczami przez pełen miesiąc. Działa szybko od wewnątrz, zabijając to, co na zewnątrz. Szybko zabija pchły, zanim jeszcze zdążą złożyć jaja, zabezpieczając nie tylko psa, ale i całe gospodarstwo domowe przed ponową inwazją pcheł.
FRONTPRO® można stosować u psów od 8. tygodnia życia oraz o masie ciała od 2 kg, bez ograniczeń rasowych Produkt może być stosowany u suk w ciąży i w czasie laktacji
FRONTPRO® to smaczna, miękka i łatwa do podania tabletka, dzięki której ochrona przed pasożytami staje się wyjątkowo prosta i przyjemna. Tabletkę do rozgryzania i żucia psu można podać w dowolnym momencie, z pokarmem lub bez. Produkt działa nawet podczas kąpieli czy pływania.
FRONTPRO® jest dostępny w czterech wygodnych rozmiarach, aby dopasować do potrzeb każdego psa.
FRONTPRO®, nowość od producenta marki
FRONTLINE®, działa szybko od wewnątrz zabijając to, co na zewnątrz, więc możesz przytulić swojego psa, kiedy tylko zechcesz. Bo nic nie powinno stać między Wami!
BRIT CARE CAT Raw Treat - liofilizowana przekąska i kuszący topper w jednym!
Wysokomięsne przekąski mogą pełnić funkcję nagrody lub toppera, a ich doskonała jakość i smakowitość sprawia, że są chętnie wybierane przez wybredne koty. Dostępne smaki:
• Kitten Chicken & Salmon with Probiotics, Whey & Omega-3 - ze świeżym kurczakiem i łososiem dla kociąt; wspierające harmonijny wzrost,
• Urinary Chicken & Turkey with Probiotics & Cranberry - ze świeżym kurczakiem i indykiem; wspomagające zdrowie dróg moczowych,
• Hair & Skin Fish & Turkey with Probiotics & Sea Buckthorn - ze świeżą rybą i indykiem; wspierające zdrowie skóry i sierści,
• Indoor & Antistress Chicken with Probiotics & Motherwort - ze świeżym kurczakiem; działające łagodząco,
• Sensitive Turkey with Probiotics & Chamomile - ze świeżym indykiem; odpowiednie dla kotów wrażliwych. Produkty dostępne w gramaturze 40g. karmybrit.pl
42 Pupil 1(33)/2024 CO W SKLEPACH PISZCZY
ZippyPaws i ZippyClaws Burrows czyli pluszowe norki dla psa i kota!
Pluszowe norki dla psów i kotów to super zabawa i zaangażowanie Twojego Pupila! Zabawki od amerykańskiej marki ZippyPaws dla psów i ZippyClaws dla kotów to zajmujące i wciągające norki w komplecie z małymi zabawkami! Wkładaj je do środka, aby Twój pupil miał zabawę na dłużej i musiał się napracować, żeby je wyjąć! Możesz też dodatkowo urozmaicić poszukiwania o jego ulubione przysmaki, by zabawa w połączeniu z nagrodami była jeszcze bardziej wciągająca! Zabawki dla kotów zostały wzbogacone o kocimiętkę. Piękne wzory, soczyste kolory i wysoka jakość wykonania.
Dostępne na www.bubapet.pl i w najlepszych sklepach zoologicznych!
Super Benek – bezzbożowe fileciki gotowane na parze
Linia saszetek Soczyste Fileciki gotowane na parze poszerzyła się o produkty bezzbożowe. To pełnoporcjowa karma dla dorosłych kotów w formie lecików gotowanych na parze o wysokiej (88%) zawartości mięsa i składników pochodzenia zwierzęcego. Wyróżnia je bezzbożowa formuła, brak konserwantów, sztucznych barwników oraz składników mody kowanych genetycznie. Odpowiednie dla kotów po zabiegach sterylizacji. Zawierają taurynę, witaminy oraz dodatek probiotyku –inuliny. www.superbenek.pl
Doskonałe receptury w nowych opakowaniach!
JEST
rebranding
Super Beno - bezzbożowe kąski dla Twojego psa!
Dobrze znane profe sjonalne szampony Super Beno Professional do pielęgnacji delikatnej sierści psów dostępne są teraz w odświeżonej szacie gra cznej. Te same wspaniałe, świetnie dobrane do potrzeb sierści psów różnych ras składniki i dodatki zyskały piękny, nowoczesny wygląd butelek. Można je znaleźć w dobrych sklepach zoologicznych. www.superbeno
To całkiem nowa propozycja dla Twojego psa od znanej marki Super Beno. Pyszne kąski w gęstym sosie zasmakują nawet najbardziej wybrednym psiakom. Duża różnorodność smaków pozwoli na urozmaicanie posiłków ulubieńca. Wysoka zawartość mięsa (91-92%) oraz dodatki funkcyjne znakomicie wpłyną na zdrowie psa i zapewnią mu mnóstwo energii do wspólnych zabaw. Produkty nie zawierają cukru, konserwantów i sztucznych barwników. Bezzbożowych kąsków Super Beno szukaj w dobrych sklepach zoologicznych! superbeno.pl
BYŁO
CO W SKLEPACH PISZCZY www.epupil.eu 43
TESTUJEMY polecamy !
Testowany produkt: Super Benek Bezbożowe Kąski w Sosie Mokra karma dla kotów
Eliza i kot Liwia
Liwia jest z natury raczej wybredna, więc miałam pewne obawy przed podaniem jej nowej karmy – puszki Super Benek. Jednak już po pierwszym kęsie okazało się, że kociak jest bardzo zadowolony. Nie zaobserwowaliśmy żadnych negatywnych skutków wprowadzenia karmy. Co więcej, Liwia okazała swoją radość głośnym mruczeniem.
Gosia i kot Mundek
Maria i kot Cheetos Cheetos początkowo nieufnie podszedł do karmy – była do dla niego nowość. Jednak można powiedzieć, że apetyt rósł w miarę jedzenia! Po zjedzeniu całej miseczki Cheetos zaglądał ciekawie do puszki, szukając czy jeszcze coś w niej zostało.
Milena i kot Krecik
Karma została zjedzona do ostatniego kawałeczka. A potem było jeszcze długie zaglądanie do puszki i wylizywanie pozostałości. Krecik zachwycony smakiem, ja szczęśliwa z powodu zachwytu pupila. Na pewno w niedługim czasie znów kupimy karmę Super Benek. :-)
Mundek bardzo polubił smak karmy Super Benek. Zajadał z ogromnym apetytem. Po zjedzeniu nie pojawiły się żadne sensacje żołądkowe, choć Mundek często ma skłonności do złej reakcji na nowe karmy. Jednym słowem – polecamy!
44 Pupil 1(33)/2024
Mokra karma
100% naturalna.
Ownat Wetline to nasza propozycja w 100% naturalnego pożywienia, które odpowiada na potrzeby współczesnych konsumentów.
Agnieszka i suczka Maja
Maja zajadała karmę Ownat, aż się jej trzęsły uszy.
Na zdjęciu widać, jak bardzo jej smakowało. Karma ma przyjemną konsystencję i zapach oraz czytelny skład. Będziemy do niej wracać.
TESTUJEMY polecamy !
Jakub i pies Bąbel
Po otwarciu puszki karma zwróciła moją uwagę intensywnym zapachem. Dla Bąbla nie stanowił on jednak żadnego problemu. Z chęcią zjadł całą porcję i niemal od razu domagał się otworzenia drugiej puszki. Myślę, że kupię tę karmę jeszcze, skoro tak bardzo smakowała pieskowi.
Szymon i pies Luki
Karma zjedzona w tempie błyskawicznym!
Chyba naprawdę zasmakowała psiakowi! Jesteśmy na tak i na pewno wrócimy do mokrych karm Ownat –również w innych smakach.
Kasia i pies Hyzio
Hyzio poleca karmę Ownat. Szczeka, że jest pyszna. A w misce nie pozostaje nawet jej odrobinka.
www.epupil.eu 45
Rozmowa z Michałem Fuchsem
Inicjatorem i organizatorem spacerów z cyklu Dreptaj z Psem
Zacznijmy od początku – Skąd wziął się pomysł na Dreptaj z Psem? Kto był inicjatorem pierwszego spaceru? Początek „Dreptaj z Psem” sięga właściwie roku 2018, kiedy to w moim domu pojawiła się Figa (suczka w typie Jack Russell Terrier). Wtedy wszystko się zmieniło. Wraz z jej dorastaniem pojawiły się problemy, które zmotywowały mnie do działania w kierunku treningu i jej socjalizacji. To właśnie wtedy zrodził się pomysł na grupowe spacery, które początkowo miały zrzeszać właścicieli właśnie tej rasy psów oraz dać możliwość spotkań i rozmów na psie tematy. Wraz ze wzrostem zainteresowania wspólnymi spacerami, zaczęły pojawiać się także inne rasy psów. Stopniowo popularność spacerów wzrosła, więc i liczba osób konsekwentnie się powiększa.
Ile osób na stałe współpracuje przy projekcie? W jakich okolicznościach się spotkaliście?
W skład naszej stałej ekipy wchodzę ja – Michał Fuchs, czyli założyciel grupy, odpowiedzialny za sprawdzanie tras oraz lmowanie wydarzeń. Na stałe współpracują ze mną: moja żona Aleksandra Fuchs – zajmująca się logistyką wydarzeń i organizacją wypraw górskich podgrupy "Dreptaj na spontanie!" oraz nasza koleżanka Marta Kmak, odpowiedzialna za social media, a także fotografowanie wydarzeń. Poznaliśmy się w 2018 w szkole dla psów i tak połączyły się nasze drogi! Warto również wspomnieć, że przez pierwsze dwa lata działalności była z nami koleżanka Natalia, która również przyczyniła się do rozwoju grupy.
Jak duże są grupy spacerowiczów?
Na standardowych comiesięcznych spacerach pojawia się nawet do 80 osób z psami, lecz zainteresowanie zmienia się zależnie od pory roku oraz przewidywanych atrakcji. Nierzadko zapraszamy na swoje spacery behawiorystów, zoo zjoterapeutów i trenerów psich sportów. Co roku organizujemy również huczne urodziny, na których w roku 2023 odnotowaliśmy blisko 150 osób.
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
Fot. Arch. prywatne
46 Pupil 1(33)/2024 WYWĄCHANE W SIECI
Fot. Arch. prywatne
Skąd można dowiedzieć się o kolejnych spacerach?
O spacerach informujemy w serwisie Facebook na naszym fanpage „Dreptaj z Psem”. Każdy może wejść na pro l i poszukać informacji o kolejnych spacerach. Pojawiają się one z wyprzedzeniem, by można było zaplanować udział.
Jakie wymagania trzeba spełnić, by móc wziąć udział w Waszym spacerze? Czy należy mieć ze sobą konkretny sprzęt? Czy pies musi posiadać przeszkolenie?
Podczas naszych wydarzeń obowiązuje ustalony przez nas „dreptowy” regulamin (dostępny na FB), z którym trzeba się zapoznać przed wzięciem udziału w naszym spacerze.
Jedynym wymaganiem, jakie kierujemy do uczestników –prócz akceptacji regulaminu – jest całkowity zakaz puszczania psów luzem. Psy muszą być odpowiednio zabezpieczone poprzez posiadanie smyczy oraz szelek lub obroży. Jest to dla nas jedyna słuszna forma spacerowania, by zapewnić bezpieczeństwo w tak dużej grupie zwierząt. Spacery są darmowe.
Jaki jest zasięg terytorialny spacerów? Czy są to miejsca, w które cyklicznie wracacie, czy też staracie się odkrywać inne ciekawe obszary?
Nasza grupa wywodzi się z Jaworzna, zatem celem naszych wypraw jest głównie województwo śląskie, małopolska oraz województwa ościenne. Staramy się odkrywać różne ciekawe miejsca i proponować szereg nowych tras w ciągu roku. W ramach podgrupy „Dreptaj na spontanie!” pojawiamy się również na trasach górskich dostępnych dla naszych czworonogów.
PEŁNOPORCJOWE
Zauważyłam, że staracie się łączyć przyjemne z pożytecznym i pomagacie różnym innym organizacjom dla zwierząt. Skąd ten pomysł?
Naszym celem jest tworzenie przyjaznej grupy dla ludzi z psami, „przemycanie” wiedzy na psie tematy. W ramach możliwości staramy się przy tym zaszczepiać w naszych uczestnikach ideę pomocy i działań na rzecz zwierząt potrzebujących. W naszej opinii bycie miłośnikiem zwierząt nie kończy się tylko na ich posiadaniu. Jesteśmy otwarci na pomoc i jeśli możemy wykorzystać zasięg naszej grupy do szczytnych celów, to z tego korzystamy.
Ta idea pomocy towarzyszy Wam od początku?
Już w pierwszym roku naszej działalności odbyła się zbiórka na rzecz domu tymczasowego z naszego miasta, której wynik pomimo pandemii był zaskakujący. Wydarzenie wsparło tylu dobrych ludzi oraz rm, że decyzja o regularnym kontynuowaniu takich akcji była tylko formalnością. Na tę chwilę każdemu wydarzeniu urodzinowemu przyświeca szczytny cel oraz zbiórka. Jednak pomagamy nie tylko w urodziny, bowiem w ciągu roku odwiedzamy pobliskie schronisko, by wraz z dreptowiczami wyprowadzać bezdomne psy.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę dalszych sukcesów i wielu wspaniałych spacerów.
Rozmawiała: Martyna Major
www.superbeno.pl
REKLAMA 1/2 POZIOM
100% BEZZBOŻOWE BEZ CUKRU / BEZ BARWNIKÓW / BEZ KONSERWANTÓW
KARMY DLA PSÓW
WYWĄCHANE W SIECI
- Nie było cię wczoraj, matka, dziś cię za karę wszystko boli. Dobrze ci tak! - Podsumowała rano Pinia moją skrzywioną minę. - Ale my nie będziemy takie małpy, jak ty. Postanowiłyśmy dziś być dla odmiany grzeczne i słuchać się na spacerze. O kurka wodna! - myślę sobie - Albo ja już umieram, tylko jeszcze o tym nie wiem! I to takie ostatnie namaszczenie ma być, albo one coś wykombinowały i się cukrują na zapas. - Moja córeczko kochana, aniołeczku ty mój… - Zaćwierkałam nieszczerze. - Powiedz ty mi, coście wymyśliły?
- Nic, naprawdę, grzeczne będziemy! - Powiedziała Usia.Chodź na spacerek. Sama zobaczysz. Ubrałam je w szelki, pozapinałam na smycze i wio. Rzeczywiście, kupki raz dwa porobione, co samochód przejeżdża, moje psy pięknie na poboczu parkują tyłki, nawet Tobiś. Doszliśmy do łączki, puściłam tę bandę, biegają grzecznie, bawią się, po krzaczorach za bardzo nie latają… Podejrzane… - Myślę sobie. - Albo ta niańka im co dała, albo mi ktoś Popaprańce pozamieniał. Niestety, długo nie wytrzymały.
- Harrison, co ty żresz? - Pytam, bo widzę, że przez kaganiec coś chce wcisnąć do paszczy.
- E, nie nic, skąd, grzeczny przecież jestem, coś mi się przykleiło tylko…
A gdzie Usia? Cholibka, nie widzę kurdupla, gdzieś poleciała. Het, daleko w wysokiej trawie jakiś ruch dojrzałam.
- Usia, Uśka! - Krzyczę. - Chodź no ty do mnie, ale już!
- Zaraz, tylko tę myszę złapię. - Odparła. - Grzeczna jestem przecież, nie moja wina, że tu tyle myszy, że przejść nie można.
- Nie wolno łapać myszy! - Wołam.
- Nie mówiłaś nic o łapaniu! - Przypomniała mi Bunia.Mnie ostatnio powiedziałaś, że żreć ich nie można, chociaż nadal mam nadzieje, że zmienisz zdanie…
Gdzie Tobiś? No pięknie, ślepego psa zgubiłam. Kiciam, syczę, bo Tobiś na gwizdanie nie przychodzi, nic.
- Matka, że on ślepy jak kret to my wiemy, ale ty mogłabyś w okularach chodzić. - Pinia spojrzała na mnie z niesmakiem.Przecież siedzi w krzakach dwa metry od ciebie.
No rzeczywiście, w brązowych jesiennych krzaczorach brązowy Tobiś powinien być dostrzegalny niczym kleks z atramentu na galowej koszuli… Przedarłam się przez chaszcze, wyciągnęłam toto, co już podsypiać zaczęło, na ścieżkę.
- A weź ty mnie postaw na ziemię! Ja wiem, gdzie byłem i po co! - Oburzył się. - Sam bym się znalazł, grzeczny przecież jestem.
Buni nie ma. No skaranie boskie z tymi psami!
- Bunia, skarbie… - Ćwierkam, bo na Bunię się nie krzyczy, to pies po przejściach i się stresuje - Gdzie jesteś, słoneczko?
Przepadła. Kątem oka dostrzegłam ogon słoneczka, wystający z dziury w ziemi.
- Bunia, a co ty tam robisz? - Pytam. - Wyłaź mi zaraz!
- Nie jem żadnej myszy! Kreta jadłam. O kretach nic nie mówiłaś, matka. Grzeczna jestem przecież.
Jakoś wróciliśmy w komplecie do domu. Psiaki powędrowały do kuchni i dalej jeden przez drugiego wołać:
- Głodne jesteśmy!
- Śniadanie daj!
- I o ciastkach pamiętaj!
- Daj szybko, bo poumieramy!
Co miałam robić, szybciutko podałam jaśnie Popaprańcom mięsko. Grzeczna przecież jestem…
48 Pupil 1(33)/2024 POZRYWKA Z PUPILEM
Chciałam mieć piękne zdjęcie naszej rodzinki albo chociaż Popaprańców. Jako że mnie się ręce trzęsą, pomyślałam, że poproszę córcię, bo akurat miała u nas być. Córcia przyjechała, zjadła co miała zjeść, wycałowała się z Tobisiem i Harrisonkiem. W końcu czas na sesję zdjęciową nadszedł.
-To ty, mama siedź na wersalce, zawołaj wszystkie do siebie i ja zrobię.
Póki co koło mnie siedziały Pinia, Bunia i Usia, ale jak Asia tylko wstała, zerwały się jedna przez drugą.
- Da ciastko, patrz, wstaje! Na pewno ciastka idzie dać!Bunia już w pozycji startowej do kuchni stoi.
- Wstawaj, Harrison, ciastki dają! - Rozdarła się Usia. Zawołałam je z powrotem:
- Siadać mi tu, wszystkie, Asia daj Tobisia na kolana. Przyszły, wielce obrażone, Asia poszła po Tobisia.
Asia przyniosła Tobisia, potem Usię, Bunia tymczasem siedzi w kuchni i woła:
- No daj te ciastki, ja tu umieram!
Asia poszła po Bunię.
- O, idzie po ciastki, idzie po ciastki! - Harrison zerwał się i poleciał za Asią. Usię złapałam za zadnią kończynę w ostatniej chwili. Asia przyprowadziła Bunię i Harrisona, tymczasem Pinia poszła do kuchni po ciastko, mrucząc „ileż można czekać…”
- O, Pinia poszła po ciastko! Jej zawsze dają, chodźta dziewczyny i nam dadzą! - Harrison poleciał za Pinią. I tak z dziesięć minut… Jedno wstawało, drugie leciało z nadzieją wymalowaną na pysku. Jeden Tobiś siedział na kolanach, nie dlatego bynajmniej, że taki mało łakomy, tylko wysoko było i bał się zlecieć na nos. Ja nie wiem, jak ci fotografowie z prawdziwego zdarzenia te piękne zdjęcia robią psom…? Przyklejają je czy jak?
Suma summarum jakoś je posadziłyśmy, Asia zdjęcia robiła jak rasowy fotograf, wyjąc „Ciaaasteeeczkaaaa! Ciaaasteeeczkaaa! No, patrzcie cholibka na mnie! Ciasteeeczkaaaa!”. Rżałam jak hiena, stąd taką minę mam durnowatą, ale zdjęcie jest.
POZRYWKA Z PUPILEM
REKLAMA
1. Miasto, w którym rozpoczęło swoją działalność "Dreptaj z psem"
2. Rozwijanie umiejętności umysłowych naszego psa
3. … jelitowa odpowiada za odporność Pupila
4. Liczba kotów przebywających obecnie w Miau Cafe
5. Mieszka w nim m.in. Agama brodata
6. Asia chciała zrobić Popaprańcom …
7. Wiosną w wielu gniazdkach
8. Zwierzęca skłonność do intensywnego reagowania na bodźce
9. Jeden z podstawowych materiałów używanych w brainwork
10. Imię pisarza, który hodował koty rasy Maine Coon
11. Drażniący objaw alergii lub atopii u zwierzaka
12. Triada myśl - emocja - …. w artykule
B. Klasik-Przychodzień
13. Nazwa odmiany kotów Maine Coon z większą ilością palców
14. Cecha dobrego opiekuna
15. Jeden z gatunków papug wspomniany w artykule
16. Rasa psa Ałbeny Grabowskiej
Odpowiedzi na wszystkie pytania znajdziesz w bieżącym wydaniu Pupila!
Zapraszamy do zabawy!!
Pierwsze pięć osób, które na adres: konkursy@epupil.eu prześlą zdjęcie prawidłowo rozwiązanej krzyżówki i wpiszą hasło w temacie maila - zdobędą nagrody niespodzianki ufundowane przez markę Look Nays.
Hasło z poprzedniego wydania Pupila: „BEZPIECZNE ŚWIĘTA”. Nagrody niespodzianki otrzymują: Tomasz M., Iza W., Katarzyna P., Julia C., Magdalena M.
REDAKTOR NACZELNA: Anna Motyka, anna.motyka@epupil.eu
REDAKCJA:
Martyna Major, martyna.major@epupil.eu
NR 1(33)/2024
WYDAWCA: P.T.H. CERTECH Sp. z o.o. ADRES KORESPONDENCYJNY: Magazyn Pupil
Fabryczna 36 33-132 Niedomice NIP 873-10-13-748 redakcja@epupil eu
NAKŁAD: 50 000 sztuk Numer rejestrowy BDO: 000001982
WSPÓŁPRACA AUTORSKA:
Dr hab. Maciej Szczepanik, prof. UP w Lublinie
Adrianna Iwan
Agata Bladowska
Barbara Klasik-Przychodzień
Olga Nylec
Natalia Młodnicka
Ada Włoch
Piotr Bort
Zespół Polkarma
Anna Malinowska
I inni
Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczonych reklam. W przypadku materiałów opublikowanych redakcja zastrzega sobie prawo do ich skracania, zmiany tytułów i adiustacji Przedruk materiałów w całości czy ich wykorzystanie publiczne jest możliwe wyłącznie po uzyskaniu pisemnej zgody redaktora naczelnego magazynu PUPIL
1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16.
50 Pupil 1(33)/2024 POZRYWKA Z PUPILEM