Materiały graficzne:
N@UCZYCIEL Wydawca:
Ogólnopolskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli OCDN sp z o.o. ul. Bronowicka 86/2 30091 Kraków tel./fax +48 12 633 33 67 sekretariat@ocdn.pl
Reaktor naczelny
Grzegorz Jasiński – g.jasinski@ocdn.pl
Redaktor prowadzący Redaktor techniczny
Agnieszka Bała – a.bala@ocdn.pl
Zespół i współpracownicy:
Wioleta Jednaka, Agnieszka Bała, Wanda Szymanowsk, Jolanta Majsiak, Bernardeta Wójtowicz, Monika Zielińska, Lidia Brzezicka, Maja Ignaś, Mariola Kinal, Marzena Dobosz, Agnieszka Kabalska, Katarzyna Socha, Bartosz Pawłowski, Justyna Bober, Małgorzata Kamińska
Reklama
Agnieszka Bała – a.bala@ocdn.pl Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów i obróbki nadesłanych zdjęć, nie odpowiada za treść zamieszczonych ogłoszeń i reklam. ©Copyright by OCDN. All right reserved.
Zapraszamy do współpracy!
5 G. Jasiński fot. własna 7 MEN 8 martinak15 (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/martinaphotography/955150 3778/ 1213 Maja Ignaś – fot. własne 17 ImagineCup (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/imaginecup/7534287902/ 20 Janmad (CC BYSA 3.0) http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_w_Koz%C5%82 %C3%B3wce 21 Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland (CC BYND 2.0) https://www.flickr.com/photos/polandmfa/3700141117 21 Aisog (CC BY 2.5 PL) http://www.wikiwand.com/pl/Pa%C5%82ac_w_Koz%C5%8 2%C3%B3wce 2223 Von.grzanka (CC BYSA 3.0) http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Koz%C5%82%C3 %B3wka_pa%C5%82ac_vongrzanka.jpg 24 Andrew Hill (CC BYND 2.0) https://www.flickr.com/photos/34128388@N06/320184221 0 2628 Bartosz Pawłowski – fot. własne 30 Sheila Sund (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/sheila_sund/8371975708 31 Kenneth Lu (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/toasty/3367723854/ 31 Stewart Butterfield (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/stewart/6161016117 31 Emre Ayaroglu (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/emraya/2898482458 31 Philippe Put (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/34547181@N00/114392797 84 3739 Wanda Szymanowska – fot. własna 41 Marek D. (CC BYSA 3.0) http://www.wikiwand.com/pl/Olga_Drahonowska Ma%C5%82kowska 41 Arcadiuš (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/arcadius/4907999133 41 Arcadiuš (CC BY 2.0) https://www.flickr.com/photos/arcadius/4907999633
Życzę miłej lektury,
2 grudnia Instytut Badań Edukacyjnych zaprezentował raport z badania umiejęt ności trzecioklasistów. W dobrowolnym badaniu wzięło udział ponad 7600 szkół
i ok. 220 tys. uczniów. Sprawdzano m.in. biegłość w rachunkach, umiejętność se lekcji informacji, umiejętności geome tryczne i analityczne. Każda szkoła
otrzymała na początku grudnia raporty, dotyczące osiągnięć danych uczniów, klas oraz całej placówki, a także porów nanie z wynikami w całej gminie, czy kra
ju. Wyniki badań dostępne są na oficjal nej stronie IBE.
Świątek, piątek i niedziela,
czyli na uczyciel do pełnej dyspozycji. Jest to je den z tych tematów, który zapoczątkował istną burzę w środowisku nauczyciel skim. Nie bez powodu z resztą. "Macie prawo, by nauczyciele zaopiekowali się Waszym dzieckiem podczas przerwy świątecznej" – napisała w liście otwartym do rodziców i opiekunów minister eduka cji narodowej Joanna Kluzik Rostkowska. Zimowa przerwa to czas wolny dla uczniów, ale nie dla ich nauczycieli, któ rych obowiązkiem było pozostanie do dyspozycji dyrektora. Wszystko według oczekiwań i potrzeb rodziców i dla dobra uczniów rzecz jasna.
Instytut Badań Edukacyjnych
opra cował i wydał broszurę informacyjną na temat dysleksji oraz SLI, skierowaną do rodziców oraz nauczycieli dzieci w wieku przedszkolnym oraz wczesnoszkolnym. Dzięki pierwszej w Polsce tego typu pu blikacji, upowszechniona zostanie wiedza naukowa na temat specyficznego zabu rzenia językowego, charakteryzującego się trudnością w nauce oraz w stosowa niu języka ojczystego. Broszura zawiera także informacje dotyczące dysleksji, jej rozpoznawania oraz pomocy dzieciom z tą przypadłością.
Minister Edukacji Narodowej
powo łała Odwoławczą Komisję Dyscyplinarną dla Nauczycieli. Zarządzenie weszło w życie z dniem 1 grudnia 2014 roku. Zgodnie z ustawą, Odwoławcza Komisja Dyscyplinarna dla Nauczycieli przy MEN jest drugą instancją w sprawach dyscypli narnych nauczycieli. Do jej zadań należy rozpatrywanie odwołań od orzeczeń ko misji dyscyplinarnych, wydanych w pierwszej instancji i rozpatrywanie za żaleń w sprawie decyzji zawieszenia w pełnieniu obowiązków nauczyciela. Skład nowej komisji został zaproponowa ny w ścisłym porozumieniu z kuratorami oświaty, Ministrem Sprawiedliwości oraz MEN.
22 grudnia
minister Joanna Kluzik
Rostkowska zaprezentowała darmowy podręcznik dla uczniów klas drugich "Na sza szkoła". Czteroczęściowy i zintegro wany, łączy w sobie elementy edukacji
polonistycznej, społecznej, przyrodniczej, plastycznej oraz muzycznej. Do każdej z czterech części przypisany został pod ręcznik do matematyki. Równocześnie do dyspozycji nauczycieli, uczniów oraz ich rodziców, oddano program offline „Nauka pisania” który można pobrać na dysk komputera, z oficjalnej strony podręczni ka – naszaszkola.men.gov.pl. Warto tak że wspomnieć o zakończonej w grudniu, dystrybucji trzeciej części „Naszego ele mentarza”, czyli darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów. Z trzeciej części elementarza, uczniowie zaczną korzystać już w marcu.
Związek Nauczycielstwa Polskiego
spotkał się z przedstawicielami Minister stwa Edukacji Narodowej. Celem spotka nia było przedstawienie opracowanych przez ZNP propozycji zmian w polskim
szkolnictwie. Najważniejsze z nich to: podniesienie płac nauczycieli na rok 2016, podwyżki na 10%owym poziomie, większy udział płacy minimalnej w za sadniczym wynagrodzeniu oraz rozpo
częcie prac nad reformą systemu oświaty. Organy kierownicze ZNP zapro siły Joannę KluzikRostkowską na posie dzenie prezydium związku, które zostało zaplanowane na początek marca.
"Mała szkoła – problem czy szansa?" to tytuł dwudniowego seminarium, zorganizowanego dla władz samorządo wych. Jego celem było wskazanie róż nych możliwości dla gminnych szkół, którym grozi zamknięcie. Pojawiły się propozycje przekształcania placówek na przedszkola lub obniżki kosztów utrzy mania małych szkół. Podkreślano, że szkoła jest centrum życia społecznego, zwłaszcza w małych miejscowościach. Organizatorem spotkania był Ośrodek Rozwoju Edukacji we współpracy z MEN w ramach projektu „Doskonalenie strate gii zarządzania oświatą na poziomie re gionalnym i lokalnym – II etap”. Według przepisów, określenie „mała szkoła” do tyczy placówki skupiającej nie więcej niż 110 uczniów. Problem "małych szkół" do tyczy terenu całego kraju. U źródeł pro blemu leżą przyczyny ekonomiczne oraz mała liczba uczniów. Im mniejsza liczba uczniów, tym większe są koszty utrzyma nia każdego z nich dla Jednostek Samo rządu Terytorialnego.
Ministerstwo Edukacji Narodowej
przygotowało film promujący naukę w szkołach zawodowych. Dokument stworzony na potrzeby marketingowe jest oskarżany przez ZNP o promowanie krzywdzących stereotypów. Największe zastrzeżenia dotyczą prezentowania wy branych zawodów jako typowo kobiecych (cukiernik, florystyka, kelnerka) lub mę
skich (zawód mechanika, elektronika, pracownika budowy). Uważa się, że ko biety mogę wykonywać zawody postrze gane jako „męskie” ale dostępny spot tego nie uwzględnia. Związek Nauczycielstwa Polskiego wskazuje również na potrzebę umiesz czenia w spocie, przedstawiciela środo wiska pracodawców.
W dniu 1 3 stycznia opublikowano wy
niki próbnych matur, które odbyły się w 3500 placówek, w okresie 26 – 29 li stopada. Egzamin próbny objął 12 przed miotów: matematykę, geografię, język polski, fizykę, historię, wiedzę o społe czeństwie oraz języki obce: angielski, francuski, rosyjski, niemiecki. Zdecydo wana większość uczniów, jako przedmiot obowiązkowy, wybierała geografię oraz WOS. Największą trudność sprawiła ma tematyka, niezależnie od poziomu. Po dane wyniki wskazały, że 50% uczniów nie zdała egzaminów na poziomie obo wiązkowym. Szczegółowe dane dotyczą ce zdawalności każdego z przedmiotów na poziomie podstawowym i rozszerzo nym są dostępne na stronie Operonu, Istnieje także możliwść sprawdzenia pro centowej zdawalności dla każdego woje wództwa. Egzamin próbny zapoznał uczniów z nową formułą matury 2015 przygotowanej przez CKE. To również okazja do sprawdzenia poziomu przygo towania uczniów w poszczególnych re
gionach kraju oraz poziomu wiedzy z wybranych przedmiotów szkolnych.
Sekretarz stanu MEN
Urszula Augu styn zorganizowała konferencję z przed stawicielami firm informatycznych na temat zachowania bezpieczeństwa infor matycznego w szkołach. Na spotkaniu przedyskutowano potrzebę opracowania jednolitego dokumentu, które zawierałby procedury zapewnienia bezpieczeństwa informatycznego i ochrony danych oso bowych.
Stowarzyszenie „Iustitia”
przygoto wało publikację podręcznika dla uczniów szkół średnich „Apteczka prawna – lex bez łez”. To interesująca forma przekazu najważniejszych zagadnień prawnych, istotnych z punktu widzenia uczenia. Po maga zrozumieć sankcje prawne i kon sekwencje pewnych zachowań. Przygotowana publikacja jest działaniem pro bono publico stowarzyszenia i ma na celu propagowanie edukacji prawnej w szkołach.
W ramach promocji czytelnictwa,
MEN postanowiło przeznaczyć 15 mln złotych na zakup książek dla bibliotek szkolnych. Dodatkowy 20%owy wkład finansowy zostanie poniesiony przez lo kalne samorządy. Zwiększeniu czytelnic twa wśród dzieci i młodzieży ma pomóc zmiana listy lektur. Spotkanie Joanny KluzikRostkowskiej z Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Małgorzatą Omilanowską zakończyło się podpisa niem listu intencyjnego w tej sprawie.
Już po raz czwarty
został ogłoszony konkurs na projekt promujący i wspiera jący dialog kulturowy polsko – rosyjski. Centrum PolskoRosyjskiego Dialogu i Porozumienia będzie nagradzać projek ty zawierające elementy edukacyjne, opowiadające o historii, wspólnych przedsięwzięciach i kulturze obu naro dów. Przygotowane wnioski należy skła dać w siedzibie Centrum przy ul. Jasnej 14/16a w Warszawie. Termin złożenia projektów mija 2 marca. Komisja prze znaczy na ocenę wniosków 30 dni robo czych, po tym czasie zostaną ogłoszone wyniki.
Od 1 września w szkole dzieci nie kupią już produktów z dużą zawartością tłuszczów, soli i cukru. Dodatkowo ustawa zaka zuje reklamy niezdrowej żywności w placówkach oświatowych i w ich pobliżu. Dzięki planowanym zmianom, dzieci nie będą mogły nabyć szkodliwych produktów, a co więcej, nie będą bombardowane kolorowymi reklamami, które zachęcają do za kupu.
Ustawa dotyczy szkół podstawowych, gimnazjów i szkół śred nich. Decyzję o tym co zostanie dopuszczone do sprzedaży, podejmie minister zdrowia w drodze rozporządzenia, ale to dy rektor placówki oświatowej i rada rodziców ustalą szczegółową listę produktów, które mogą znaleźć się w sklepiku szkolnym. Łamanie zakazów nałożonych przez ustawę, będzie surowo karane. Sprzedawcy, którzy nie dostosują się do zaleceń dy rektorów szkół w kwestii sprzedawanych produktów, będą mu sieli zapłacić grzywnę w kwocie od 1000 do 5000 zł. Dodatkowo, szkoła będzie mogła rozwiązać umowę z przed siębiorcą, który naruszy nowe przepisy, bez zachowania wypo wiedzenia i bez konieczności płacenia odszkodowania. Jeżeli sprzedawcy nie znajdą luki w prawie i sposobu, żeby obejść nowe przepisy, od 1 września rodzice mogą być spokojni o to, co ich dzieci jedzą w szkole. W Polskim szkolnictwie od lat prowadzone są kampanie, promujące zdrową żywność oraz zasady prawidłowego odżywiania. Takie działania są niewątpli wie konieczne, jednak na ich efekty będziemy musieli pocze kać kilka lat. Tymczasem problem otyłości dotyka coraz większej liczby dzieci. Najczęstsze przyczyny nadwagi to: nie właściwe nawyki żywieniowie wyniesione z domu, nieregularne spożywanie posiłków oraz podjadanie. Nadchodzące zmiany powinny przyczynić się do zmniejszenia problemu otyłości oraz chorób im towarzyszącym. Pozostaje tylko uatrakcyjnić lekcje wychowania fizycznego i zachęcić uczniów do uprawiania sportu.
Patrycja
Jedenaście lat życia Pati upłynęło zwyczajnie. Każdy dzień spędzony z uśmiechem na ustach, szalone pomysły przed szkolaka i uczennicy, radość i szczęście, poczucie bezpieczeń stwa wśród bliskich. Po jedenastu latach nagły zwrot akcji. Zamiast beztroski, strach, ból, niepewność, smutek i wciąż po wracające pytanie „Dlaczego Ja?”. Gdy pierwszy raz straciła przytomność, a rodzice usłyszeli, że może być bardzo źle z ich ukochaną córeczką, świat jakby się zatrzymał, słońce zgasło, w powietrzu zabrakło tlenu. Świat
powoli ruszył, ale już innymi torami. Torami przy których wyra stają szpitale, a w nich badania, diagnozy, nadzieja na lepsze, chwilę potem rozczarowanie i znów próżna nadzieja. Tylko mi łość pozostaje niezmienna – miłość do dziecka, któremu oddać by się chciało zdrowie i życie. Nie jest jak dawniej. Trzeba się uczyć każdego dnia żyć ina czej. Aktualna diagnoza to encefalopatia padaczkowa o nie ustalonym pochodzeniu z napadami wielopostaciowymi, tachykardią, nawracającymi zakażeniami układu moczowego, niedowładem. Już sama nazwa przeraża. Jak tylko pojawia się światełko w tunelu, kilka dni lepszego samopoczucia, natych miast choroba przypomina, kto ma władzę, nie rodzice, nie Pa ti, nie lekarze, tylko ta straszna padaczka. Pati jest pod opieka wielu specjalistów, a jej życie to ciągłe podróże pomiędzy szpi talami. Choroba powoduje zaburzenia rozwoju psychorucho wego, osobowości i mowy. W listopadzie 2013 roku przeszła bardzo ciężką operację mózgu, która niestety pomogła na krót ko. W czerwcu 2014 roku została jej założona sonda, gdyż nie radziła sobie z jedzeniem i piciem. Obecnie karmiona jest przez PEGa. W lutym bieżącego roku założono cewnik Fo leya. Pielęgniarka rozpłakała się, gdy usłyszała od Pati „Dzię
rze dzięki uprzejmości wydawnictwa Rafael. Razem z uczniami i kilkoma nauczycielami napisaliśmy opowiadania, krótkie hi storyjki, niektóre humorystyczne, niektóre refleksyjne i smutne. Tematem są przygody Pati, w większości prawdziwe, ale okra szone fantazją autorów. Do książki została dodana kolorowa wkładka ze zdjęciami Pati, z czasów dawnych i obecnych. Dnia 19 września 2014 roku, w Restauracji Pod Platanem w Sielcu odbyła się uroczysta premiera książki. Przybyli dar czyńcy i autorzy oraz najważniejszy gość – Pati. Nasza Księż
kuję Pani, bardzo Pani dziękuję” po tym jak skończyła zakładać cewnik. Pati to dzielna i mądra dziewczynka, dziecko, którego nie da się nie kochać. Obecnie czeka ją szereg wizyt w szpitalach i miejmy nadzieję, leczenie komórkami macierzystymi. Kolejna nadzieja, bez której nie da się żyć. Niestety leczenie, rehabili tacja i ciągłe pobyty w szpitalu są bardzo kosztowne, zbyt kosztowne jak na jedną rodzinę.
Książka „Pati, mała księżniczka”
„Słyszałaś, że Pauliny córka choruje?” – to pytanie zmieniło także moje życie. Paulinę znałam od dawna, jednak od kilku lat nie miałyśmy kontaktu. Gdy dowiedziałam się, że z jej córecz ką "coś się stało", nie czekałam. Napisałam, zadzwoniłam. Da lej samo się potoczyło. Poznałam Pati i jej historię. Dziewczynka miała problemy z indywidualnym nauczaniem. Smuciło i denerwowało mnie to bardzo, więc postanowiłam po kazać jej, że szkoła może być fajna. Zaprosiłam ją do mojej szkoły by poznała innych uczniów. Dla nich była to lekcja życia i tolerancji, a dla niej okazja do poznania przyjaciół. Po tym spotkaniu, dzieci ciągle pytały, co u niej. Pewnego dnia, za na mową wychowawcy klasy trzeciej, napisały listy do Pati. Po mysł był genialny – dzieci pierwszy raz pisały zadanie z chęcią, zaś adresatka była niesamowicie szczęśliwa. Tutaj zaczął się rodzić mój plan. Od lat chciałam wydać "dzieła” uczniów, tylko zawsze brakowało środków i motywacji. Chęć pomocy Pati była wystarczającym bodźcem. Napisałam projekt na portalu wspieramkulture.pl i dzięki przyjaciołom i znajomym zebrałam odpowiednią kwotę by wydać książkę, w dużej mie
niczka powiedziała, że to była najlepsza impreza w jej życiu i że nie wiedziała, że ta książka będzie prawdziwa. Kupując książkę, wspomagasz leczenie Pati, gdyż cały dochód ze sprzedaży publikacji przekazuję rodzicom chorej. Książka jest wyjątkowa, nie tylko dlatego, że jest "cegiełką”. Prace nad publikacją pozwoliły uczniom zaprezentować swoje umiejętno ści. Zmotywowały ich do działania, pokazały, że można speł niać swoje marzenia. Co więcej praca nad tym dziełem nauczyła dzieci empatii i zauważania potrzeb innych ludzi. Dla czytelników, małych i dużych, wspólne czytanie i rozmawianie o Pati i jej życiu to wzruszające, pełne ciepła i miłości doświad czenie, które uczy więcej niż niejedna pogadanka profilaktycz na. Dla Pati to dowód na to, że jest ważna, że jak to ona mówi "życie na wózku też jest fajne”. W ramach promocji książki, organizuję czytelnicze spotkania. W mojej gminie trzy szkoły zaprosiły nas, umożliwiając zorga nizowanie spotkania przy książce "Pati, mała księżniczka”. Spotkania te urozmaicone są konkursami i zabawami prowa dzonymi przez harcerki. Wszystkie spotkania w szkołach, a także na świetlicy parafialnej, były wspaniałym sposobem na spędzenie czasu z dzieckiem. Zainteresowanych udziałem w spotkaniu proszę o kontakt przez facebook. Książkę można kupić w serwisie allegro, wpisując „Pati, mała księżniczka”. Aktualne informacje na temat książki oraz moich działań społecznych i charytatywnych znajdziecie Państwo na stronie: https://www.facebook.com/wspierambolubie.
Aby znaleźć odpowiedź na pytanie o to, jaka powinna być szkoła, należałoby odpowiedzieć sobie uprzednio na pytanie, o to jaka będzie przyszłość, nie tylko edukacyjna, ale globalna. Szkoła powinna bowiem wyposażać młodych ludzi w umiejęt ności, które ułatwią im prawidłowe i efektywne uczestnictwo w dorosłym życiu. Zadaniem nauczyciela jest przygotowanie uczniów do samodzielnej nauki, która będzie kontynuowana przez całe życie. Żeby to osiągnąć nie wystarczą tylko metody podające, powszechnie stosowane w szkołach. Najważniejsza
jest aktywność poznawcza uczniów, samodzielne badanie, do świadczanie, planowanie przyszłych wydarzeń, tak by nauka zrodziła się z ich własnej motywacji i chęci działania – są bo wiem w niej nie tylko biernymi uczestnikami, ale przede wszystkich aktywnymi twórcami. Na początku XXI wieku, pod patronatem OECD, w celu okre ślenia priorytetów edukacyjnych, opracowano sześć scenariu szy rozwoju systemu edukacji, w których uwzględniono siłę oddziaływania czynników takich jak: polityka edukacyjna, de
mografia, rozwój zasobów edukacyjnych internetu i nowych technologii. W związku z tym, w scenariuszach pojawiły się trzy grupy: status quo, reschooling i deschooling. OECD nie wskazuje na to, który ze scenariuszy jest najbardziej możliwy do spełnienia, ani też, który powinien być realizowany (Koło dziejczyk, Polak 2011).
ganizacje skupione na uczeniu , w których nacisk kładzie
Scenariusze z grupy status quo
Scenariusze z grupy de-schooling
(1 ) Kontynuacja biurokratycznego systemu – w scena
riuszu tym, autorzy założyli, że nadal potężne będą systemy biurokratyczne, a społeczeństwo będzie kładło silny nacisk na uniformizację. W związku z tym potwierdzone kwalifikacje i pro gram nauczania, wysoka średnia ocen oraz dobrze zdane eg zaminy będą dalej górować nad innymi aspektami edukacji. Ten scenariusz zakłada również brak drastycznych zmian wy wołanych rozwojem nowoczesnych technologii informacyjnych.
(2) Ucieczka nauczycieli, czyli scenariusz Czarnobyl,
zakłada zaistnienie deficytu kadry nauczycielskiej, związanego ze starzeniem się nauczycieli. W niektórych szkołach może to odbić się negatywnie, w innych zainspiruje do większej inno wacyjności oraz do wykorzystania narzędzi TIK. Scenariusz zakłada również szybki rozwój konkurencyjnego rynku między
się na innowacyjną, twórczą edukację, w której uczeń działa, doświadcza, eksperymentuje. Zakłada się intensywny rozwój pedagogiki, powstanie nowych metod, silne wykorzystanie na rzędzi TIK. To także zaangażowanie w proces decyzyjny rodzi ców oraz organizacji i szkolnictwa wyższego.
(1 ) Uczące sieci i społeczeństwo sieciowe
– to wizja edukacji, która będzie odbywać się poza murami szkół na rzecz uczących sieci. Społeczeństwo będzie się uczyć z wielu źródeł, różnych kulturowo, społecznie i religijnie. Zaniknie tak że zawód tradycyjnie rozumianego nauczyciela, a na jego miejsce powstaną specjalni edukatorzy – konsultanci. Jedno cześnie nadzór nad istniejącymi szkołami będzie bardzo silny, a nakłady finansowe na oświatę bardzo małe (z wyjątkiem środków przeznaczonych na rozwój TIK). (2) Rozszerzenie modelu rynkowego – na rynku pojawi się wielu nowych do stawców wiedzy, a nadzór nad procesem kształcenia będzie wypierany przez mierniki rynkowe. Problem stanowić będzie nieekonomiczność skali oraz niesprawiedliwość, która może być wywołana zawodnością rynku. Nauczyciele prywatni i pań stwowi będą mieli elastyczne go dziny pracy, dopasowane do zapotrzebowania na ich usługi. Podobne prognozy i scenariusze powstały również w Polsce, w ra mach projektu Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową „Po morze 2030” (Dzierżanowski 2013). W ramach projektu wyróż niono cztery modele edukacji:
(1 ) Fabryka Komponentów
narodowego i wzrost płac nauczycieli wraz z pogłębieniem kry zysu.
Scenariusze z grupy re-schooling
(1 ) Szkoły jako ośrodki edukacji społecznej , w których
nacisk kładzie się na edukację nieformalną. W związku z po trzebą stworzenia wysokiej jakości przestrzeni edukacyjnej, wzrośnie nakład środków finansowych na oświatę. Nauczyciele będą dobrze opłacanymi, poważanymi profesjonalistami. W tym scenariuszu zakłada się wzrost znaczenie użycia nowo czesnych technologii komunikacyjnych. (2) Szkoły jako or-
to model w którym produkuje się uczniów wyposażonych w odpo wiednie kompetencje, zgodne z oczekiwaniami pracodawców i rodziców. Zadaniem ucznia jest przystosowanie się do rynku pra cy i życia społeczeństwa kon sumpcyjnego. W dalszym ciągu istnieje rozbudowany system te stów zewnętrznych, służący kon troli uczniów, nauczycieli i placówek. (2) Edukacja Instant to edukacja w której stawia się na szybkie, łatwe i komplekso we zdobycie potrzebnej wiedzy i umiejętności. W związku z tym ma ona charakter selektywny i fragmentaryczny. Rolą nauczycieli jest trenowanie uczniów w taki sposób, aby zdobyli kompetencje potrzebne na rynku pracy i potrafili odnaleźć się w sytuacjach związanych ze zdobyciem nowej pracy. Prze strzeń edukacyjna jest otwarta – istnieją placówki publiczne, prywatne, społeczne oraz finansowane z różnych źródeł. (3) Mozaika możliwości to edukacja silnie zindywidualizowana. Każdy uczeń wyznacza swoją ścieżkę kształcenia, a zdobyte
umiejętności i kwalifikacje są certyfikowane. Uczeń jest pod miotem kreatywnym i autonomicznym, zaś nauczyciel indywi dualnym trenerem. Czynnikiem stymulującym dla placówek jest rywalizacja o ucznia oraz idące za nim środki finansowe. Standardy edukacyjne są silnie ograniczone. Edukacja taka skutkuje nierównością szans i „wyspowością” wysokiej jako ści edukacji. (4) Wspólnota ideałów, czyli plan edukacji „uczniocentrycznej" , zakłada, że uczeń traktowany jest podmiotowo, a szkoła dynamicznie wkracza w życie każ dego człowieka. Szkoła staje się nie tylko miejscem naucza nia, ale także miejscem, w którym uczeń może realizować swoje pasje, uzyskać wsparcie psychologiczne oraz opiekę medyczną. Nauczyciel jest animatorem edukacji, który swoją wiedzą i umiejętnościami wspomaga ucznia. Wszelkie testy pełnią wyłącznie rolę kierunkowskazu. Szkoła jest także
mocno związana z lokalną społecznością i lokalnym środowi skiem. Podsumowując, aby mądrze i sumienne uczyć i nauczać, na uczyciel powinien zastanowić się nad tym, w jakim kierunku zmierza, jakich kompetencji będzie wymagało od uczniów przyszłe społeczeństwo oraz jaki scenariusz kształcenia po winien zostać zrealizowany. Model przyjętej przez nauczycieli edukacji kształtuje społeczeństwo, dlatego też niezmiernie ważne jest określenie przez państwo kierunku rozwoju i oczekiwań względem przyszłych obywateli. Niezaprzeczalny jest jednak fakt, że edukacja XXwieczna jest już przeżyt kiem, a wraz z nią formy nauczania, które zakładają, że w centrum znajduje się nauczyciel, a nie uczeń oraz wiedza, umiejętność, doświadcznie. Nie ulegają jednak przedawnie niu słowa Marii Montesorii „ pomóż mi zrobić to samemu”.
Udogodnienie czy wiedza podana na tacy?
Nieformalnie przyjęta zasada głosi, że dobra prezentacja za wiera od 10 do 13 slajdów i powinna stanowić schemat, ramo wy plan czy też uzupełnienie wypowiedzi prelegenta. Ważny jest nie tylko odpowiedni dobór objętości materiału, ale przede wszystkim umiejętność wyodrębnienia treści, stanowiących meritum omawianej tematyki oraz ich zaprezentowanie w for mie przystępnej i zrozumiałej dla odbiorcy. Ze względu na ści słe ramy czasowe, obszerny zakres materiału przeznaczonego do realizacji w trakcie zajęć lekcyjnych, ale również chęć omó wienia treści lekcji w sposób klarowny i czytelny dla ucznia, prezentacja staje się coraz bardziej popularna w praktyce dy daktycznej. Zamieszczenie na slajdach najistotniejszych treści pozwala na stworzenie przejrzystego i konkretnego zestawie nia informacji przeznaczonych dla ucznia. Przyciągająca uwagę prezentacja optymalizuje proces zapamiętywania oraz przyswajania wiedzy. Przeciwnicy wykorzystywania prezen tacji multimedialnych na lekcjach, przestrzegają przed zbyt dużym uproszczeniem procesu zdo bywania wiedzy. Młodzi ludzie otrzymują kon kretne wiadomości do zanotowania i zatracają przy tym ważną umiejętność weryfikacji i wyod rębniania najważniejszych informacji. Nieumie jętne wdrożenie tego narzędzia do edukacji może skutkować uzyskaniem negatywnych re zultatów dydaktycznych, tj. zniechęceniem do samodzielnego uczenia się i pogłębiania wie dzy.
powiedzi ale również wizualne aspekty wystąpienia. Zbyt liczne i kolorowe grafiki oraz dynamiczne przejścia między kolejnymi slajdami mogą zdekoncentrować słuchacza.
Sukcesy i porażki młodego prelegenta
Warto przygotowywać uczniów do wystąpień publicznych. Stres związany z przemawianiem do szerszego grona słucha czy jest obecny zwłaszcza na początkowych etapach nauki i pracy, szczególnie tej dydaktycznej. Należy zachęcać mło dych ludzi, już na etapie gimnazjum oraz szkoły średniej, do samodzielnego przygotowywania i wygłaszania prezentacji. Pierwsze wystąpienia mogą być niedoskonałe i chaotyczne, jednak warto motywować ucznia do podejmowania kolejnych wyzwań i pokonywania pojawiających się trudności. Doskona
Elementy kluczowe
Do najczęstszych grzechów popełnianych przy tworzeniu prezentacji, należy nieumiejętny dobór treci. Zbyt du ża ilość wiadomości, które zajmują cały slajd, jest nieczytelna dla adresata i uniemożliwia przeczytanie, a tym bardziej zapamiętanie omawianych treci. Prezentacja jest tylko narzę dziem, które służy do syntetycznego ujęcia treści. Powinno sta nowić ułatwienie dla prelegenta oraz grona jego słuchaczy. Warto pamiętać, że liczy się nie tylko merytoryczna strona wy
lenie umiejętności samodzielnego zdobywania i weryfikacji in formacji oraz ich graficznej prezentacji, formułowanie własnych obserwacji i wniosków, zaprocentuje na dalszych etapach na uki oraz w życiu zawodowym. Nie ulega wątpliwości, że takie przygotowanie uczniów znajdzie potwierdzenie w wysokich wynikach uzyskanych ze sprawdzianów, testów oraz obligato ryjnych egzaminów.
Tablety – nie tylko do rozrywki
Na rynku polskim tablety pojawiły się masowo w 2011 roku. Początkowo trak towano je jako gadżety służące rozryw ce, ale wraz z unowocześnianiem sprzętu i tworzeniem zróżnicowanych aplikacji, tablety stały się narzędziem przydatnym w trakcie pracy i nauki. Tablety pozwalają na unowocześnienie procesu nauczania i uczenia się, który przyjął nazwę „mobilnej edukacji”. Na uczyciele coraz częściej i chętniej sięga ją po nowoczesne technologie, dzięki czemu nauka w szkole nie musi ozna czać wyłącznie pracy z podręcznikiem. Należy jednak pamiętać, że „mobilna edukacja” nie może zastąpić tradycyj nych metod przekazywania wiedzy, lecz powinna stanowić ich uzupełnienie. Jedną z najważniejszych zalet tabletów jest łatwość użytkowania. Tablety obsłu giwane są intuicyjnie, dzięki czemu nie sprawiają żadnych problemów nawet najmłodszym uczniom.
Urządzenia mobilne oddziałują wielo płaszczyznowo na rozwój umiejętności poznawczych czy psychofizycznych dziecka. Pojawiają się zarzuty, że tablety wpływają negatywnie na tworzenie się więzi społecznych oraz na kształtowanie sfery emocjonalnej młodego użytkowni ka, jednak określone zasady użytkowa nia np. ograniczony czas i konkretne działania, pozwalają na osiągnięcie edu kacyjnego celu. Tablety umożliwiają między innymi korzy stanie z oprogramowania biurowego, czytanie ebooków, słuchanie audiobo oków, wyszukiwanie informacji, używanie komunikatorów, czy korzystanie z aplika cji. Dodatkowo tablety są wyposażone w narzędzia, które można wykorzystać w naukach ścisłych, na przykład w fizyce lub matematyce. Dzięki bezpłatnym apli kacjom, tablet staje się doskonałym na rzędziem dydaktycznym, wspierającym nauczyciela w pracy, bez względu na nauczany przez niego przedmiot.
Aplikacje edukacyjne
Systemy operacyjne typu Android lub iOS umożliwiają pobranie darmowych aplikacji, które mogą zostać wykorzysta ne w trakcie zajęć edukacyjnych. W sklepach z aplikacjami możemy zna leźć programy zawierające interaktywne lekcje z prawie każdej dziedziny nauki oraz symulacje licznych eksperymentów, oddziałujących na wyobraźnię młodych użytkowników. Programy są dostosowane do wieku ucznia. Dla młodszych dzieci przezna czono aplikacje, opierające się na zasa dzie zabawy lub gier online. Uczeń stopniowo przechodzi na dalsze, często trudniejsze poziomy. Edukacyjne aplika cje mobilne są tworzone w taki sposób, żeby rozwijać umiejętność logicznego myślenia oraz koordynację wzrokowo ruchową. Aplikacje mobilne mogą zostać wykorzy stane do nauki języków obcych. Na ryn ku pojawia się coraz więcej bezpłatnych
programów, służących do opanowania wybranego języka oraz wspierania trady cyjnej nauki języków obcych. Korzysta nie z aplikacji to atrakcyjna i skuteczna metoda na powtórzenie zdobytych infor macji oraz przećwiczenie znajomości słówek. Niektóre programy bazują na mechaniźmie szybkiego zapamiętywania pojedynczych słów lub całych wyrażeń, dotyczących określonej dziedziny życia. Dla młodszych dzieci zostały stworzone aplikacje wzbogacone o kolorowe ilu stracje, dźwięki oraz animacje, które przyspieszają proces zdobywania wie dzy.
Edukacyjne kody QR
Kody QR to odpowiednik kodu kresko wego umieszczanego na produktach. Urządzenia multimedialne odczytują kod QR w postaci tekstu, linku do strony in ternetowej lub filmu. Coraz częściej kody
QR umieszczane są w czasopismach popularnonaukowych w celu uzupełnie nia treści artykułów. Po zeskanowaniu kodu, za pomocą odpowiedniej aplikacji mobilnej, użytkownik przenoszony jest do dodatkowych treści, na przykład fil mu, reportażu lub galerii zdjęć. Za po mocą kodu QR uczeń ma możliwość uzupełnienia swojej wiedzy oraz poszu kiwania nowych źródeł informacji. Mobilna edukacja oznacza połączenie tradycyjnych metod przekazywania wie dzy z nowoczesną technologią. Tablety służą nie tylko rozrywce – są również ciekawym uzupełnieniem pracy nauczy ciela. Aplikacje mobilne stanowią dosko nałe narzędzie dydaktyczne, które nie tylko skutecznie zachęca uczniów do zdobywania wiedzy, ale przede wszyst kim oddziałuje na rozwój umiejętności poznawczych czy psychofizycznych.
W Polsce nietrudno o interesujące i piękne miejsca, w których młodzież nie tylko znajdzie możliwość poznania i po dziwiania narodowego dziedzictwa kultu ralnego, ale też wspaniały sposób na relaks w wolnym od zanieczyszczeń śro dowisku. Wszystkie te wymogi spełnia Lubelsz czyzna – region w przewadze naturalny i rolniczy, o urozmaiconym krajobrazie, posiadający jakże bogatą historię i wiele cennych zabytków. Wycieczka do Lubli na – największego ośrodka przemysło
wego, naukowego i kulturalnego we wschodniej Polsce, z pewnością spełni oczekiwania wszystkich łaknących spo tkania z przeszłością i teraźniejszością. Urozmaiceniem jej niech będzie wypad do Kozłówki.
Ta nie najmniejsza wieś , licząca po
nad 800 mieszkańców i będąca niegdyś siedzibą gminy, leży w powiecie lubar towskim, ok. 30 kilometrów na północ od Lublina i z całą pewnością zasługuje na przyznane jej w 2010 roku miano "Perły
Lubelszczyzny". Kiedy już znajdziemy się na miejscu, na pierwszy rzut oka tu tejszy krajobraz nie wyda się zbyt kuszą cy. Tereny okoliczne są zaliczane pod względem geograficznym do Małego Mazowsza, dlatego jest on równie płaski i monotonny jak na prawdziwym Mazow szu. Kozłówka poszczycić się może za to dwoma wspaniałymi dziełami: natury i człowieka. Pierwsze z nich, dzieło przy rody, to ogromny kompleks Lasów Ko złowieckich z leśnym rezerwatem "Kozie Góry". Należy on do Kozłowieckiego
Parku Krajobrazowego, który powstał w 1990 roku. Drugim jest niezrównane dzieło architektury – monumentalny ze spół pałacowo–parkowy, zlokalizowany w południowej części wsi, w otulinie wspomnianego Parku Krajobrazowego.
Pałac w Kozłówce
zbudowany został w latach 1735 – 1742 dla rodu Bieliń skich przez wojewodę chełmińskiego Michała Bielińskiego, w stylu późnego baroku. Wojewoda przejął w posiadanie dobra kozłowieckie poprzez swój ślub z Teklą Pepłowską, która otrzymała je w zapisie od babki, podsędkowej lubel skiej Jadwigi Niemyskiej. Projekt wyko nał prawdopodobnie włoski architekt Józef Fontana według barokowego schematu entre cour et jardin (między dziedzińcem a ogrodem). Pod rokiem 1742 pojawia się pierwsza wzmianka o świeżo wybudowanym pałacu w Ko złówce – tutaj odbył się chrzest syna Mi chała i Tekli, Franciszka. W roku 1799 pałac stał się własnością rodziny Zamoy skich. Franciszek Bieliński sprzedał Ko złówkę Aleksandrowi Zamoyskiemu – XI ordynatowi na Zamościu. Odtąd majątek aż do 1944 roku należał do Zamoyskich. W latach 1897 – 1914 właściciel – Kon stanty Zamoyski dokonał przebudowy i rozbudowy pałacu, nadając mu obecny
wygląd. W tym też okresie Kozłówka przeżywała swój największy okres świet ności. W 1903 r. Konstanty założył tu or dynację za aprobatą cara Mikołaja II. Dokonując przebudowy rezydencji, pra gnął uczynić z niej jedną z najbardziej monumentalnych i reprezentacyjnych siedzib magnackich. Po śmierci Kon stantego w 1923 roku, drugim ordynatem kozłowieckim został jego stryjeczny brat – Adam Zdzisław Zamoyski. Jako prezes Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" w 1928 r. zorganizował w ogro dach okalających pałac obóz szkolenio wy polskiej reprezentacji gimnastycznej na Letnie Igrzyska Olimpijskie w Amster damie. Adam zmarł w 1940 roku, a po nim dobra przejął starszy syn – Aleksan der. Już w następnym roku został on aresztowany przez Gestapo i wywieziony do obozu w Auschwitz, a potem do Da chau. Jego małżonka Jadwiga wraz z dziećmi opuściła Kozłówkę w 1944 ro ku. W obawie przed frontem udała się do Warszawy, zabrawszy ze sobą najcen niejsze dzieła sztuki, z których większość przepadła w powstaniu warszawskim. Ostatecznie, po zakończeniu wojny ro dzina Zamoyskich wyjechała w 1948 ro ku do Kanady. Na mocy dekretu o reformie rolnej, w 1944 roku dawna ordynacja kozło
wiecka wraz z zespołem pałacowopar kowym została przejęta przez państwo. Z dniem 4 listopada 1944 roku utworzo no tu pierwsze na ziemiach wyzwolo nych Muzeum Narodowe w Kozłówce. W budynkach pałacowych funkcjonował też Dom Dziecka i Szkoła Podstawowa. Od 1955 roku pałac pełnił funkcję Cen tralnej Składnicy Muzealnej Ministerstwa Kultury i Sztuki. W listopadzie 1977 roku przywrócono zespołowi pałacowoparko wemu funkcję muzealną i wnętrza pała cu udostępniono zwiedzającym. Pierwotnie muzeum nazwano: Muzeum – Pałac w Kozłówce, a od 1992 roku na zwę przemianowano na Muzeum Za moyskich w Kozłówce. W roku 1999 pieczę nad obiektami muzealnymi prze jął Samorząd Województwa Lubelskiego. Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczy pospolitej Polskiej z dnia 25 kwietnia 2007, Kozłówka – zespół pałacowopar kowy uznany został za Pomnik Historii od dnia 16 maja 2007 roku.
Pałac jest przepysznie urządzony
i doskonale utrzymany. Z wielką pieczo łowitością i dbałością o detale odtworzo no całe wyposażenie wnętrz. Warto wspomnieć, że wiele eksponatów pocho dzi od prywatnych darczyńców lub jest kupowanych na bieżąco przez Dyrekcję,
dlatego zbiory wzbogacają się z każdym rokiem. Wszystko to sprawia, że obiekt tworzy niesamowity klimat autentyzmu, o który trudno nawet w znanych muze ach europejskich. To nieziemska uczta dla oka, a dla uczniów dodatkowo lekcja żywej historii. Niektórzy zwiedzający po wiadają, że kto lubi oglądać zamki i pała ce, ten nie może ominąć Kozłówki. Jeśli się tu bowiem nie było, to żadnego z ta kich zabytków w rzeczywistości się nie widziało. Jak szacuje Dyrekcja Muzeum, rokrocznie pojawia się w zespole kozło wieckim ponad 200 tysięcy zwiedzają cych. Cudne wnętrza i autentyczny XIXwieczny klimat posłużyły twórcom fil mu "Chopin – pragnienie miłości" – Je rzemu Antczakowi i Jadwidze Barańskiej jako pokoje filmowego Nohant – majątku George Sand. W pałacowych salonach zachował się autentyczny wystrój z przełomu XIX i XX wieku w stylu II Cesarstwa. Zwiedzający zobaczą w nich neobarokowe i neore
pie arcydzieł malarstwa europejskiego). Dominują dzieła artystów polskich i fran cuskich z XIX wieku, ale natknąć się można także na obrazy XVIIwieczne. Na przebogate wyposażenie wnętrz składają się także wspaniałe francuskie rzeźby przedstawiające właścicieli z rodu Zamoyskich i lustra w misternie rzeźbio nych ramach. W jednej z sal pałacowych są dwa takie same lustra: jedno na ścia nie północnej, a drugie na (przeciwnej) południowej. Kiedy się spojrzy w jedno z luster uzyskamy efekt złudzenia, dają cego odczucie patrzenia w niekończący się tunel. Egzotyki dodają oryginalne kobierce wschodnie: tureckie, perskie, turkmeń skie, kaukaskie, a dostojeństwa kotary i obrusy z adamaszku i aksamitu. W ko lejno zwiedzanych salach pełno także ceramiki, szkła i naczyń. Zachowały się dwa szklane serwisy po rodzinie Zamoy skich: kryształowy, z francuskiej huty Baccarat i drugi, złocony, zdobiony her
nująca jest także pałacowa biblioteka, li cząca bagatela 8 tysięcy pozycji. Doskonałe zachowanie wszystkich bibe lotów, naczyń, zegarów i innych elemen tów wyposażenia to zasługa pieczołowitej i cierpliwej pracy konserwa torów. Kiedy tylko z końcem listopada zamykany jest sezon turystyczny, całe to drobne wyposażenie sal zostaje uprząt nięte z ekspozycji. To, co wymaga bieżą cej konserwacji zostaje jej poddane, a pozostała reszta jest zabezpieczana w magazynach i skrzyniach. W okresie przerwy muzealnej, pałacowe sale tracą zatem blask, by wiosną go odzyskać. Pałac wygląda pięknie w zimowej scene rii, ale możemy go podziwiać tylko z ze wnątrz, bo brama wjazdowa jest dla turystów zamknięta.
gencyjne plafony, piece z miśnieńskich kafli, marmurowe kominki i dębowe par kiety. W jednej z sal dębowy parkiet ma specyficzny ciemny kolor, który uzyskano poprzez moczenie drewna w wodzie przez okres ...stu lat! Wśród mebli domi nują francuskie i polskie meble w stylu II Cesarstwa. Wzrok przykują też oryginal ne dwie słynne szafy gdańskie z przeło mu XVII i XVIII wieku. W pałacu zgromadzona jest niezwykła kolekcja malarstwa (przeważają portrety rodzinne, władców i postaci historycznych oraz ko
bem Zamoyskich Jelita. Obok nich wiele sztuk słynnej porcelany miśnieńskiej, berlińskiej i francuskiej. Nie brakuje też polskiej porcelany z Ćmielowa i kilku eg zemplarzy ceramiki dalekowschodniej. Naczynia srebrne pochodzą z wielu kra jów: Francji, Anglii, Rosji, Austrii. Warto wypatrzeć sztućce z herbem Habsbur gów, których w pałacu ma być ponoć aż 600. Dekoracji dopełniają francuskie świeczniki ze złoconego brązu, kałama rze i wyroby jubilerskie, w tym figurka dzika z agatu firmy Karla Fabergé. Impo
stępnia swe podwoje zwiedzającym z reguły od końca marca do końca listo pada (w poniedziałki muzeum jest nie czynne) i tylko w określonych godzinach. Ze względów konserwatorskich obowią zują również dzienne limity zwiedzają cych. W sezonie letnim może powodować to brak możliwości wejścia do pałacu w godzinach popołudniowych. Ze względu na szczególny charakter wnętrz pałacowych i ich bezpieczeństwo, zwiedzanie pałacu odbywa się w gru pach 10 – 25osobowych, pod opieką
Planując wyjazd do Kozłówki , nale
ży pamiętać o tym, aby odpowiednio wcześniej zarezerwować termin i zapla nować godziny zwiedzania. Pałac udo
przewodnika i osoby dozorującej. W od różnieniu od innych tego typu obiektów, można tu robić zdjęcia, oczywiście na swój własny użytek i bez lamp błysko wych. Samo zwiedzanie pałacu z prze mieszczaniem się przez kolejne sale muzealne zajmuje około godziny, więc przebiega dosyć szybko, ale czemu nie będzie można należycie się przypatrzeć, warto utrwalić na zdjęciu. Na specjalne życzenie mogą odbywać się również wy cieczki tematyczne np. poświęcone okre ślonym zbiorom, wydarzeniom a nawet pomieszczeniom Zespołu PałacowoPar kowego. Zwiedzanie odbywa się wtedy w niewielkiej grupie (maksimum 5 osób), a czas oglądania pałacowych ekspozycji jest wydłużony. Muzeum posiada także bogatą ofertę zajęć dydaktycznych dla szkół różnych szczebli. Dyrekcja Mu zeum organizuje kilka razy w sezonie wolne wejścia, bez limitu i grupowego zwiedzania sal. Warto skorzystać z takiej oferty. Szczegółowych informacji należy
Kaplica wybudowana została
poszukać odpowiednio wcześniej na stronie internetowej muzeum, by skorelo wać terminy i harmonogram zwiedzania w zależności od możliwości i zaintereso wań uczniów. W Kozłówce nie można pominąć też in nych ekspozycji. O ile zwiedzanie Pałacu odbywa się w grupach, pozostałe wysta wy można oglądać indywidualnie, nie poddając się rygorom czasowym i usta lonej kolejności zwiedzania. Kolejno mo żemy podziwiać Kaplicę, Galerię Sztuki Socrealizmu, czy Powozownię.
udział także inni ukrywający się u Zamoyskich goście, nazywane były "Akademią Kozłowiecką". Spełniając tak że posługę duszpasterską, ksiądz Stefan Wyszyński odprawiał Msze św. i nabo żeństwa w Kozłówce oraz w innych po bliskich miejscowościach i angażował się w tajne nauczanie.
w la tach 1903 – 1909 według wzorca kaplicy królewskiej w Wersalu, a odrestaurowa na w 2002 roku. W prezbiterium znajdują się efektowne witraże: ze sceną Zwiasto wania, z dekoracją geometryczną i her bem Zamoyskich. Ołtarz zdobiony jest brązowymi figurami aniołów, główkami puttów i motywami roślinnymi. Na łączni ku pomiędzy pałacem a kaplicą umieszczono popiersie i tablicę dedyka cyjną, upamiętniające postać Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego, uroczy ście odsłonięte w 2000 roku. Przypomi nają one wydarzenia z czasów II wojny światowej, bo tu, na terenie majątku ko złowieckiego, w okresie od 1 sierpnia 1940 roku do września 1941 ukrywał się przed Niemcami ksiądz Stefan Wyszyń ski. Wyszyński piastował wtedy funkcję kapelana sióstr franciszkanek z Zakładu dla Ociemniałych w Laskach, które także znalazły tutaj schronienie. Jego wykłady dla sióstr oraz dyskusje, w których brali
W pawilonie północnym
mieści się jedyna w Polsce i nieznana w innych krajach europejskich Galeria Sztuki So crealizmu. Po kapitalnym remoncie daw
nej Powozowni w 1994 roku, oddano zwiedzająm wystawę niezwykła. Można tutaj poznać czym była i czemu służyła sztuka w okresie totalitarnych rządów stalinowskich. Dla uczniów będzie to nie zwykła, trudna jednak w odbiorze, po dróż w mroczne lata 50., bo Galeria prezentuje najciekawsze prace ze znaj dujących się w Muzeum wielkich zbiorów sztuki 1. połowy lat 50., które liczą ponad 1600 rzeźb, obrazów, rysunków, grafik i plakatów. W Galerii Socrealizmu obej rzeć można również Polskie Kroniki Fil
mowe z lat 50. XX wieku, a w trakcie zwiedzania usłyszeć przemówienia se kretarzy partyjnych. Swoistym dopełnie niem galerii są stojące na zewnątrz, zdemontowane pomniki: Bolesława Bie ruta, Włodzimierza Lenina i Juliana Mar chlewskiego.
Po przeciwnej stronie
Galerii So crealizmu, w pawilonie południowym, od 2002 roku udostępniona jest ekspozycja poświęcona dawnym podróżom – Powo zownia. Można tu zobaczyć historyczne pojazdy konne z XIX i początku XX wie ku, różnego typu uprzęże końskie, zabyt kowe siodła i akcesoria jeździeckie oraz szereg ciekawych przedmiotów podróż nych. Historyczne pojazdy, określane czasem mianem hipomobili, pochodzą z największej polskiej kolekcji konnych pojazdów zabytkowych, zgromadzonej w Muzeum Zamku w Łańcucie. Wśród nich można zobaczyć karety, powozy spacerowe, popularnie zwane bryczkami, dwukółki do powożenia jednym koniem, wygodne sanie, zabytkowe rowery i bi cykl.
Po zakończeniu zwiedzania
warto dać młodzieży czas wolny, by obejrzała otoczenie Pałacu, a zwłaszcza cudny Park w stylu francuskim, który do dzisiaj zachował swój dawny renesansowy układ. Pełno tam opasek z bukszpanów i róż oraz pięknych fontann z figurkami puttów. W części północnej imponujące rosarium tonie przez cały sezon w kwia tach. W wieku XX park rozszerzono w kierunku północnym, gdzie urządzono bażantarnię oraz we wschodnim, która nawiązując do tradycji miała być zwie rzyńcem. Dziś w dawnej bażantarni na dal znajdują się woliery, w których hodowane są bażanty i pawie. Drzewo stan parku stanowią przede wszystkim li py, klony, dęby, z których jeden, rosnący na dziedzińcu, jest pomnikiem przyrody, a dalej kasztanowce, graby, wiązy, sosny i świerki, topole i brzozy. Na terenie Par ku znajduje się plac piknikowy z rożnem i miejscem do biesiadowania – można zorganizować tu ognisko albo grill. Nale ży to jednak uzgodnić wcześniej z admi nistracją Muzeum, otrzymać zezwolenie Dyrekcji i wnieść dodatkową opłatę. Ko
rzystanie z parku jest za to bezpłatne. Bezpłatnie można także korzystać z pla cu zabaw dla najmłodszych gości Ko złówki. Dla zwiedzających przechadzka alejami parku będzie na pewno długo za pamiętanym przeżyciem, zwłaszcza w okresie rozkwitu tutejszych, pięknie utrzymanych kwiatów. Na koniec jeszcze jedna wskazówka dla zwiedzających. Kiedy wjeżdżamy lub wy jeżdżamy z obiektu musimy skorzystać z imponującej bramy wjazdowej. Warto się jej bliżej przyjrzeć. Neobarokowa, wykonana w początku XX wieku, przyku wa uwagę herbem Zamoyskich – Jelita i widniejącym pod nim złoconym napi sem: "TO MNIEY BOLI". Hasło wywodzi sie z legendy o Florianie Szarym – ryce rzu, legendarnym uczestniku bitwy pod Płowcami (1331). Ranny trzema włócz niami krzyżackimi podczas walki, miał być zauważony przez króla Łokietka,
oglądającego pobojowisko. Król miał za pytać rycerza, czy bardzo bolą go rany, bo podtrzymywał wypływające jelita. Bo haterski rycerz odpowiedział, iż mniej one bolą, niż zły sąsiad, na co król obda rował go nadaniem ziemskim i herbem Jelita z zawołaniem rodowym 'To mniey boli". W herbie widnieją zaś trzy skrzyżo wane ze sobą kopie. Wycieczka do Kozłówki z pewnością spełni oczekiwania uczniów. Przyniesie im nie tylko wiele interesujących infor macji o życiu codziennym polskiej ma gnaterii i arystokracji w XVIII i XIX wieku, ale też stworzy wspaniałą atmosferę do relaksu w otoczeniu przepięknych bu dowli, ogrodów i starodrzewia. Jeśli nie zdążymy wyjechać z uczniami, zawsze na wakacjach możemy wybrać się tam ze swoją rodziną lub znajomymi, bo wa kacje to przecież pełnia sezonu tury stycznego w Kozłówce.
Nie każda szkoła ma ambicje dziennikarskie, w każdej
jednak zdarzy się uroczysty apel, utalentowany uczeń, koncert lokalnego zespołu, ciekawa wycieczka, a nawet bójka… Bój ka? To chyba ryzykowne zaczynać tak artykuł w magazynie dla nauczycieli, ale to właśnie m.in. źle nagrywane szkolne bójki zainspirowały nas do stworzenia YoungFace.TV. Jeśli już coś się dokumentuje, a prawda jest taka, że uczeń nagra cza sem nawet bójkę kolegów, warto żeby zrobił to dobrze (choć najlepiej, żeby nikt się w szkole nie bił). Warto więc dziennikar skich umiejętności uczyć. Warsztaty dziennikarskie, których w polskich szkołach jest pełno, kończą się jednak wraz z wyj ściem prelegenta, a praktyczna część ogranicza się zwykle do krótkiej pracy w grupie na sali gimnastycznej – tak nikogo nie nauczy się dziennikarstwa. Mniej więcej tak powstał pomysł na największe i najbardziej profesjonalne warsztaty dziennikar skie w Polsce – na które, co ciekawe prelegent nawet nie przychodzi, a one same nigdy się nie kończą.
Po dwóch latach prac i konsultacji
z nauczycielami i uczniami powstał portal YoungFace.TV – pierwsze ogólnopol skie medium szkolne. Portal, który pod opieką dwójki profesjo
nalnych dziennikarzy i grona wspaniałych nauczycieli, którzy nie boją się wyzwań, tworzą sami uczniowie. Uczą się od razu poprzez praktykę – tworząc artykuły, fotorelacje i filmy, ale tak że poprzez poznawanie rozwiązań informatycznych i technicz nych, które spotkają później na ścieżkach swojej kariery – nawet jeśli ostatecznie do mediów nie trafią. W ręce szkół od dane zostało narzędzie przygotowane przez profesjonalistów, dla przyszłych profesjonalistów. Narzędzie, które nie różni się niczym, od tych, z których korzystają ogólnopolskie redakcje portali internetowych.
Dołączając do YoungFace.TV
każda szkoła otrzymuje własną, nowoczesną stronę, na której gromadzi prace swoich uczniów. Portal wystartował 2 czerwca 2014 r. i od tego mo mentuw jego ideę uwierzyło już 89 placówek oświatowych z całej Polski, w których działa ponad 700 uczniów i nauczy cieli. Na łamach YoungFace.TV opublikowali oni już ponad 2100 artykułów. W skali miesiąca portal odwiedza nawet 10 000 osób. Dzięki temu, że projekt przyjął się już we wszystkich częściach kraju, uczniowie zyskali pierwsze ogólnopolskie me dium, tworzone przez nich samych. Stworzona platforma inter
netowa dała im szansę opowiedzenia całej Polsce o tym co jest dla nich ważne. Wszystko dzięki głównej stronie portalu, która gromadzi najlepsze treści tworzone przez uczniów. W wielu szkołach działają już gazetki, czasem nawet małe tele wizje. YoungFace.TV zaprasza uczniów do wejścia poziom wy żej – na poziom ogólnopolski. Angażując do projektu kolejne placówki edukacyjne, tworzona jest największa redakcja, jaka kiedykolwiek w Polsce istniała. Będzie to pierwszy silny głos szkół na ogólnopolskiej arenie!
Wiemy z jakimi problemami
borykają się polskie szkoły, dlatego udział w YoungFace.TV jest zupełnie darmowy. Jedyny wkład, który ponosi szkoła, to kreatywna praca uczniów pod opieką nauczyciela. Praca, co ważne bezpieczna, bo każdej szkolnej redakcji pilnuje, jej wyznaczony przez dyrekcję, redak tor naczelny, a opracowany system pracy zapewnia, że żadne nieodpowiednie treści po prostu na portalu się nie pojawią.
Nie było łatwo wystartować, ale na pewno było warto! Aby
zagwarantować nasze w pełni profesjonalne podejście do te matu założyliśmy firmę, zarejestrowaliśmy naszą redakcję w sądzie, zgłosiliśmy nasze bazy danych do Generalnego In spektora Ochrony Danych Osobowych, znak towarowy (logo typ) zastrzegliśmy w Urzędzie Patentowym Rzeczpospolitej Polskiej, opracowaliśmy też politykę prywatności i regulamin korzystania z serwisu, wreszcie ufundowaliśmy powstanie całej platformy od strony informatycznej. Portal daje nam ogromną satysfakcję, a uczniom i nauczycielom naprawdę dużo solidne go doświadczenia i chyba trochę rozrywki. Szkoły zacięcie ry walizują w portalowym rankingu, a doceniane są nawet drobne sukcesy. „Wspólnie z uczniami czytamy podczas lekcji wyróż nione artykuły, a ich autorów oklaskujemy to dla uczniów bar dzo ważne” – pisze w liście p. Marta Kumorek, jedna z nauczycielek pracujących w systemie. „Taka platforma jak YoungFace była nam bardzo potrzebna! Media (nawet lokalne) z nielicznymi wyjątkami dość niechętnie przyjmują teksty uczniów, a tu mamy wreszcie wspaniałe pole publikacyjne. Dzięki YoungFace uczymy się też (bo i ja z klasami dziennikar
skimi się przyuczam :) ) zagadnień prawnych dotyczących np. publikowania grafiki. I wreszcie artykuły u Was publikowane wyglądają bardzo atrakcyjnie. Gratuluję świetnego pomysłu i jego realizacji! Trafiła w potrzeby naszej szkoły, a jestem pewna, że również wielu innych!” – dodaje.
W ideę YoungFace.TV jeszcze przed startem uwierzyła
grupa dziennikarzy ogólnopolskich redakcji, oraz ludzi mediów, którzy zgodzili się wesprzeć nas nie tylko ciepłym słowem, ale i nagraniami warsztatów medialnych dla przyszłych młodych dziennikarzy. „Kiedy zaczynałem pracę w tym zawodzie, mło dzi dziennikarze nie mieli takich możliwości jakie młodzi ludzie mają dziś. (…) Lata temu wkraczaliśmy do redakcji wyposaże ni w teorię, ale praktyka była żadna. Wy macie dziś, choćby dzięki temu portalowi, znacznie większe szanse zawodowego rozwoju. (…) Wykorzystajcie to, bo naprawdę warto” – mówi Krzysztof Ziemiec, prowadzący „Wiadomości” w TVP1. „Teraz jest takie modne słowo interaktywność. Nie ma jasnego po działu na tych, którzy nadają i tych, którzy odbierają. Ta grani ca została przekroczona. Czasami jest to przekraczanie mądre, a czasami niemądre. YoungFace.TV proponuje prze kraczanie bardzo mądre. To jest pierwsze miejsce w Interne cie, które pozwala Wam być współredaktorami i współtwórcami serwisu, który jest dla Was i dla takich jak Wy. Bardzo pole cam” – mówi Michał Rusinek, prezes Fundacji Wisławy Szym borskiej. Artur Kalicki, prezenter i lektor telewizyjny, (TVP Regionalna) dodaje: „Polecam portal YoungFace.TV, bo to jest miejsce gdzie możecie tworzyć swoje dziennikarstwo, gdzie możecie się spełniać. Myślę, że jest to unikalna rzecz w tej przestrzeni medialnej. Jeżeli będziecie z niego mądrze korzy stać (…), to na pewno przyda się to Wam za parę lat. Odczu jecie skutki działalności, którą teraz prowadzicie. YoungFace.TV to coś dla Was”. „Nie należy wywarzać otwar tych drzwi. YoungFace.TV to jest pmysł na to, żeby wykorzy stać doświadczenie ludzi, którzy zęby zjedli na dziennikarstwie. (…) Dlatego jeśli chcecie przynajmniej przez chwilę bawić się w dziennikarstwo to ten portal jest w mojej ocenie najlepszym rozwiązaniem dla Was wszystkich” – uważa Wojciech Żurawski, dziennikarz ekonomiczny Agencji Reutera.
Po kilku miesiącach od startu wiemy, że: portal rzeczy
wiście jest w pełni bezpieczny, a opracowany przez nas sys tem nie zawodzi, że nie ma dnia bez nowych, świetnych publikacji i co najważniejsze – że mamy stale powiększające się grono odbiorców, bez którego praca żadnej z profesjonal nych redakcji nie miała by sensu. Zapraszamy więc wszystkich do współpracy! W YoungFace.TV pod opieką nauczyciela mo gą działać uczniowie już od 4 klasy szkoły podstawowej. Szko łę do systemu może zgłosić każdy: nauczyciel, uczeń, nawet rodzic. Ostateczną decyzję o współpracy podejmuje jednak dyrektor placówki. Jeśli nasz pomysł się podoba, po prostu bądźcie z nami!
korzyści. Froebel wskazywał przede wszystkim na terapeu tyczne walory origami oraz na element etapowego sukcesu, osiąganego przez dziecko podczas składania papierowych „tworów”. Swoisty „stan oczekiwania” na końcowy rezultat, możliwy do osiągnięcia wyłącznie poprzez własną pracę, kształtuje postawę, jaka oddziałuje na cały proces uczenia się. Determinacja i chęć osiągnięcia celu, który – jak podczas skła dania papieru – prędzej czy później nadejdzie, pobudza sys tem motywacji dziecka i mobilizuje je do podejmowania dalszych wysiłków. Pracy techniką origami towarzyszy ogrom ne zaangażowanie.
Korzyści, jakie dziecko czerpie z tworzenia origami , Nazwa origami pochodzi z języka japońskiego
i stano wi połączenie dwóch słów: ori (zaginanie, składanie) oraz kami (papier). Historia sztuki składania papieru sięga VII – VIII w. n.e., a jej początków należy szukać na Dalekim Wschodzie – w Japonii, Chinach i Tajlandii. Geneza najdawniejszych form origami łączy w sobie fascynujące wątki: religijne, obrzędowe, magiczne, filozoficzne, wszystkie naznaczone bogatą symboli ką, duchowym i emocjonalnym zaangażowaniem. Około IX w. n.e. origami przestało być kojarzone wyłącznie z mistycznymi obrzędami. Wyodrębniła się sztuka o charakterze świeckim, użytkowym, stając się jednocześnie jedną z form zabawy. Już z tamtego okresu historycznego pochodzą wzmianki o dziew czynkach bawiących się „papierowymi żabami”.
W XIX w. zainteresowanie origami nasiliło się na grun
cie europejskim. W sztuce tej dostrzeżono nie tylko sposób na poznanie kultury Dalekiego Wschodu, ale także potencjał me todyczny w pracy wychowawczej z dziećmi, młodzieżą, a na wet z dorosłymi. Niemiecki pedagog Friedrich Froebel, (17821852) wraz ze swoimi asystentami, starał się pokazać środowisku pedagogicznemu, terapeutycznemu i lekarskiemu różne możliwości wykorzystania origami oraz płynące z tego
wynikają przede wszystkim z fizycznego manipulowania papie rem. Technika origami wymaga zaangażowania obydwu rąk, co wspomaga równoległy i równomierny rozwój sprawności ma nualnej prawej i lewej dłoni, a co za tym idzie – jednocześnie obydwu półkul mózgowych. Tak rozumiany całościowy trening umysłu to doskonała „rozgrzewka” dla rozwijania umiejętności szkolnych: czytania, pisania, liczenia. Jedną z największych zalet składania origami jest dostarczenie dziecku okazji do szeroko rozumianego poznawania polisensorycznego i rozwi jania percepcji. Dziecko zaznajamia się z podstawowymi regu łami złożeń, rozmiarami, kształtami, kolorami, rozwijaniem orientacji w stosunkach czasowoprzestrzennych. Kontakt rąk z fakturą papieru pozwala wzmocnić czucie. Jednocześnie an gażowany jest zmysł wzroku i słuchu oraz myślenie realistycz ne, wyobraźnia, fantazja i inwencja twórcza. Dzieci zapamiętują szczegóły powstawania papierowych form, po równują swój sposób manipulowania papierem z instrukcjami nauczyciela, dzięki czemu doskonalą podstawowe umiejętno ści uczenia się. Stosowanie techniki origami w praktyce po zwala rozwinąć kompetencje społeczne i umiejętność komunikacji. Wymaga zadawania pytań, dokonywania wybo rów, porównywania, komentowania, oznajmiania pomyłek, suk cesów, a wszystko to wiąże się z ustawiczną potrzebą
porozumiewania się z nauczycielem, rówieśnikami czy rodzica mi. Dzięki pracy techniką origami wykształca się również po czucie estetyki.
Technika origami może być wykorzystywana
w pracy terapeutycznej, resocjalizacyjnej, kompensacyjnej, zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi. Choć nie jest to forma ściśle tera peutyczna, to może uzupełniać i wspomagać te procesy. Sztu kę składania papieru stosuje się w pracy z osobami o zaburzeniach osobowości, problemach psychicznych i innych związanych z koncentracją czy przyswajaniem wiedzy. Origami pełni funkcję diagnostyczną, terapeutyczną i stymulującą; po budza układ nerwowy, sprzyja współpracy kilku zmysłów, przy spiesza rozwój intelektualny, usprawnia motorykę, doskonali spostrzegawczość oraz analizę i syntezę wzrokowosłuchową. Składanie papierowych form to trening wytrwałości i cierpliwo ści, który uspokaja i wycisza. Terapeutyczną wartość stosowa nia techniki origami podkreśla fakt, iż spełnia ona wszystkie zasady ortodydaktyki, tj. zasady aktywności i indywidualizacji, systematyczności, życzliwości i pomocy, zasady kształtowania pozytywnej atmosfery w pracy oraz zasady treści kształcących i dominacji wychowania. Praca techniką origami ma ogromny wpływ na samoocenę składającego. Wynika to przede wszyst kim z możliwości poprawienia mało satysfakcjonujących zgięć lub ewentualnych błędów podczas składania, względnie bez uszczerbku dla całej papierowej formy. Animatorem powstają cej figury i głównym decydentem w procesie jej powstawania jest od początku wykonawca, co daje mu poczucie odpowie dzialności i satysfakcji.
Wykorzystanie origami podczas zajęć
z dziećmi mło dzieżą czy dorosłymi, nie wymaga wielu materiałów. Najbar dziej klasyczne formy powstają z kawałka papieru o określonym kształcie i wymiarach (wyróżnia się origami: płaskie z kwadratu, z koła, z trójkąta; klasyczne – przestrzenne, kiriko mi, origami wieloelementowe i modułowe). Uczestnicy zajęć mogą obejść się bez nożyczek, kleju czy innych przyborów. Metodycy techniki origami wyróżnili zasadę etapowości pod czas składania papieru. Pierwszy etap to prezentacja papiero wego modelu oraz dotykowe badanie formy. Następny krok – komponowanie własnego modelu, obejmuje wybór kolorów i wielkości papieru oraz wszelkie manipulacje zgodne z instruk cjami. Zwieńczeniem pracy jest prezentacja powstałej formy.
Polski system edukacji od wielu lat wykorzystuje metody
origami w nauczaniu, zaś najbardziej zasłużoną propagatorką tej techniki jest poznańska nauczycielka Dorota Dziamska. Z jej inicjatywy działa Polskie Centrum Origami, odbywają się Ogól nopolskie Konferencje Origami oraz kursy i warsztaty dla na uczycieli. Uczący, którzy są zainteresowani włączeniem pracy techniką origami na stałe do swojego warsztatu metodycznego, mogą sięgnąć po książki autorstwa D. Dziamskiej, jak również po wyjątkowy i nowatorski program nauczania początkowego, który bazuje na wykorzystaniu sztuki składania papieru.
Ostrożnie z humorem
Sukces posługiwania się dowcipem zależy od wielu czynników, nie tylko od formy zaprezentowania. Warto mieć na uwadze fakt istnienia i funkcjonowania w osobowościach ludzkich tzw. postaw humoru, które różnicują spo sób nadania oraz odbioru żartu. Po stawę tę kształtują zazębiające się komponenty, takie jak: rodzaj kon wencji społecznej, poziom inteligencji danej osoby, znajomość treści ko micznych, poziom wiedzy i rozumie nia zjawisk, przejściowy nastrój, nastawienie do sytuacji, w której ujawniają się „bodźce komiczne” oraz przeżycia, które jednostka stara się uczynić „nietykalnymi” i których nie dopuszcza do świadomości. Wy żej opisane właściwości humoru ujawniają relatywizm, jakim jest on przesycony. Sposób rozumienia żar tu to główny „winowajca” rodzących się często nieporozumień. Niezależ nie od intencji trzeba posługiwać się dowcipem wyjątkowo ostrożnie. Dotyczy to zwłaszcza klasy szkolnej, rozumianej jako miejsce, a przede wszystkim grupę ludzi, o zróżnicowanych osobowościach, ambicjach, emocjach oraz odmiennych postawach humoru.
Humor nauczyciela vs. humor ucznia – pojedynek nie na żarty
Praktykujący pedagodzy przyznają rację stwierdzeniu, że po czucie humoru ujawniane i stosowane przez uczącego pod czas lekcji może oddziaływać w dwojaki sposób: czyniąc nauczyciela lubianym i szanowanym lub wręcz przeciwnie – pozbawiając go kontroli nad klasą i osłabiając autorytet. Istnie je zatem ryzyko, że poczucie humoru jako element zajęć sta
nie się bardziej szkodliwe niż pomocne. Decydując się na wprowadzenie żartu do swojego warsztatu pedagogicznego, nauczyciel powinien być przygotowanym na ewentualność, że dowcip może być zrozumiany przez ucznia opacznie, prowa
dząc do nieporozumień i frustracji uczącego. Dla wychowanka, humor to np. sposób na zaimponowanie rówieśnikom, „uroz maicenie” nieciekawej lekcji czy forma ubliżenia. Należy brać pod uwagę kilka możliwych scenariuszów i przygotować się na różne sytuacje, np. takie, podczas których nauczyciel poprzez stosowanie humoru zyskuje sympatię uczniów, lecz ci zakłóca ją lekcję, chcąc podzielić się swoimi żartami. W najgorszym wypadku, wychowankowie mogą odebrać nauczycielski dowcip jako oznakę słabości i przyzwolenie na swobodne podejście do dyscypliny i edukacyjnych wymogów. Humor nie powinien być jednak skreślany z grupy wartościowych edukacyjnych metod. Wystarczy, że nauczyciel przestrzega kilku zasad zwiększają cych szansę na edukacyjny sukces tego „narzędzia”.
„ Dydaktyka humoru”?
Badania naukowe potwierdzają pozytywne znaczenie dowcipu w komunikacji, wychowaniu, a nawet terapii, stąd humor okre ślany jest mianem koniecznego „komponentu dydaktyki”. Zale ca się, by już na etapie akademickiego przygotowania pedagogicznego, propagować i prezentować postawy humoru, czy wręcz akcentować możliwości stosowania żartu w ramach metodycznego przygotowania do nauczania poszczególnych przedmiotów. Uczący musi traktować humor całkowicie poważ nie i świadomie używać go dla wzbogacenia procesu dydak tycznowychowawczego; postrzegać poczucie humoru jako umiejętność, a nie tylko cechę osobo wości czy okazjonalne nastawienie. Na pierwszy plan w zbiorze zasad „dydaktyki humoru” wysuwają się więc dwa słowa: "świadomość" oraz "cel". Żart nauczycielski winien być refleksyjny oraz działać na uczniów w sposób inspirujący. Niemniej istotny jest także jakościowy poziom poczucia humoru pedagoga (nieobraźliwy, traf ny, inteligentny) oraz taktowność, któ ra gwarantuje, że żaden podopieczny nie zostanie zawstydzony, a wręcz przeciwnie – dzięki humorystycznie nacechowanej uwadze nauczyciela, uczeń spojrzy krytycznie na daną sy tuacje, na siebie, swoje zachowanie, „oswajając się” w ten sposób z samo wychowaniem. Uczący powinien po trafić odpowiedzieć dobrym dowcipem na dowcip, zaskarbiając sobie w ten sposób sympatię uczniów, Dostrzeżenie i docenienie żartu uczniowskiego stanowi element tzw. nauczycielskiego humoru taktycznego. Początkujący pedagodzy powinni pamiętać, aby unikać dowcipu podczas pierwszych spotkań z wychowanka mi, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć posługi wać się nim na nieco bardziej zaawansowanych etapach współpracy z uczniami. Dowcip może więc stanowić swoistą „broń” uczącego, z którą jednak należy się obchodzić ostroż nie, a najlepiej – mieć na nią „licencję” w postaci porozumienia z wychowankami.
„Tak” dla humoru
Zakładając, że nauczyciel stosuje humor w sposób trafny i umiejętny, zaś uczniowie prawidłowo odbierają, rozumieją i in terpretują jego intencje, możemy mówić o pozytywnych skut kach takich relacji na gruncie szkolnym. Żart zaczyna spełniać konkretne funkcje: solidaryzuje uczniów i nauczycieli oraz gru py rówieśnicze, grono pedagogiczne; w swej rozrywkowej for mie rozwija kreatywne myślenie i wpływa na stymulację mózgu (abstrakcyjnoabsurdalne żarty, gra słów), kształtuje charakter, a także jest nośnikiem informacji. Zadziwia fakt, że humor, ba gatelizowany w codziennej rzeczywistości, może mieć tak ogromnie znaczenie w rozwoju intelektualnoemocjonalnym.
Stąpając po polu dydaktycznowychowawczym małymi kroka mi, przeplatanymi żartem i dowcipem, uczący może osiągać lepsze wyniki oraz poprawić współpracę z podopiecznymi. Hu mor to również motywacja dla nauczyciela, atrakcyjny element pracy, który chroni przed wypaleniem zawodowym; to warto ściowe urozmaicenie podczas hospitacji czy lekcji pokazowej. Uczniowie widzą w dowcipnym nauczycielu sympatycznego człowieka, z którym można nawiązać pozbawiony sztuczności i przymusu kontakt – „ludzką” relację, w której nie ma miejsca na lęk i zastraszenie. Uczący zdobywa pozytywnie rozumianą popularność i szacunek. Dzięki obecności „zdrowego humoru”
budowana jest przyjazna atmosfera w klasie, w której ucznio wie lepiej przyswajają wiadomości (nawet mało zainteresowa ny uczeń zwróci uwagę na omawiane zagadnienie, gdy w czasie wykładu wtrącona zostanie inteligentna, zabawna lecz nadal tematyczna dygresja).
Miejsce dowcipu w procesie kształcenia
Powyższe rozważania, ukazujące realne zalety, ale i możliwe zagrożenia, jakie pociąga za sobą wprowadzenie humoru do przebiegu lekcji, sugerują, że w omawianych okolicznościach najlepszym rozwiązaniem jest dydaktyczne, zadaniowe i tak tyczne podejście do stosowania żartu. Nie ma nic złego w in spirowaniu uczniów humorem np. w formie prac plastycznych, twórczości literackiej, w których dopuszczany (czy wręcz wy magany) jest żart, przeprowadzaniu zabaw i gier dydaktycz nych, o przebiegu lub/i regułach wywołujących uśmiech. Warto w humorystyczny sposób wydawać polecenia, których celem będzie oczywiście wykonanie danych zadań, lecz także wpro wadzenie do nich, w formie nieco mniej kojarzącej się z rozka zem i bezwzględnym obowiązkiem. Większe inicjatywy to np. szkolny kabaret, gazetki, pisanie scenariuszów, konkursy i inne przedsięwzięcia, w których współudział pozostanie na długo w pamięci uczniów oraz nauczycieli.
Odpowiedzi na powyższe pytania należy szukać w inno
wacyjnej metodzie dramy stosowanej. Z jednej strony jest to metoda bardzo prosta i całkiem przyjazna, z drugiej zaś wyma ga od prowadzącego przygotowania odpowiednich "scenek" bazujących na konflikcie, na którym opiera się sama drama stosowana. Jej zdecydowanie najmocniejszą stroną jest fakt, że łączy w sobie wszystko to, co każdy z nas dobrze zna. W swojej strukturze wykorzystuje ona zabawę, jako jeden z podstawowych elementów wprowadzających w tematykę, a także naturalną skłonność człowieka do wchodzenia w role, jako bazę do dalszych refleksji.
Metoda ta kieruje się pewnym ogólnym schematem, które
go celem jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa, a także umożliwienie omówienia prowadzonych ćwiczeń wraz z ich praktycznym zastosowaniem. Stworzenie atmosfery bezpieczeństwa jest bardzo ważnym aspektem, wymagającym od pro wadzącego ćwiczenia dramowe wstępnej diagnozy sytuacji uczestników, tak aby za pewnić im warunki z jednej strony bardzo zbliżone do ich sytuacji, z drugiej nato miast dać im pewną swobodne działania, tak aby nie utożsamiali się z granymi przez nich postaciami. W związku z tym tak waż ne jest tzw. wyjście z roli po każdym za kończonym ćwiczeniu, w którym uczestnik odgrywa swoją postać. Popularne "scenki" wymagają dokładnego i szczegółowego omówienia – nie tylko tego co widzieli, ale także jakie emocje im towarzyszyły oraz co mogli by zrobić inaczej bohaterowie, aby sytuacja potoczyła się inaczej, korzystniej. Takie rozmowy na bezpiecznym gruncie świata fikcji pobudzają kreatywne myślenie
i zmuszają do zadawania sobie pytań. Być może w przyszłości uczniowie spotkają się z podobną sytuacją, i będą wiedzieli ja ką podjąc decyzję. Metoda dramy stosowanej daję zielone światło dla współpracy i pokazują jej wymierne korzyści. Bez wątpienia pobudza ona wyobraźnie uczestników, pokazuje im jak wiele zależy od nich samych, na co maja wpływ i w jaki sposób mogą go wykorzystać z pożytkiem dla siebie czy in nych.
Drama stosowana
nie jest zbyt często wykorzystywana w praktyce szkolnej. To metoda bardzo wymagającą, nie tylko od uczestników, ale także od posługujących się nią dydakty ków. Jej potencjał i skuteczność najtrafniej opisują słowa Kon fucjusza: "Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam". Pozwól mi zrobić, a zrozumiem"
.
skie dzieci bywały w teatrze, w muzeum, spotkały ,,oko w oko” wielkich twórców kultury. I tego się trzymam. Na tym polega właśnie mój problem: nigdy nic nie było i nie jest ważniejsze niż szkoła. A powinno! Bardzo powinno!
W pokoju nauczycielskim nie rozmawiam o sprawach nie zwią zanych ze szkołą, więc właściwie nie wiem jak do tego podcho dzą inni nauczyciele. Jest mi natomiast wiadomo, że w środowisku lokalnym mam wiele fanek. Matki moich uczniów to przeważnie moje absolwentki. Debiut literacki nie ma żadnego wpływu na moją pracę. No mo że jedynie taki, że w sposób bardziej przemyślany gospodaruję swoim czasem. Ciągle mam go za mało.
Uczę kilku przedmiotów. Taka jest uroda pracy w wiejskiej szkole. Wydawać by się mogło, że język polski to najobszer niejszy przedmiot szkolny, ale jak dodać do tego jeszcze muzy kę i plastykę – powstaje w sumie całe życie kulturalne szkoły. Czasu wolnego nie miewam w zasadzie wcale. Całe popołu dnia, wieczory i weekendy spędzam przy biurku. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że moje dzieci są już dorosłe i samodziel nie. Dlatego bardzo cenię sobie wiek dojrzały. W młodości ciężko bywało. Jestem matką wielodzietną. Niektóre obowiązki szkolne sama sobie narzucam. Moja szko ła, w której pracuję od początku kariery nauczycielskiej ( ponad 30 lat), oddalona jest ok. 100 km od dużych ośrodków kultury. Wobec tego uważam, że jestem odpowiedzialna za to, by wiej
Pisaniem trudnię się od zawsze. Nigdy nie ,,używam” w pracy gotowych scenariuszy ściągniętych z Internetu. Inscenizacje, scenki, przemówienia sama tworzę. Zdarza mi się też pisać teksty dla kogoś – na zamówienie. Powieść ,,Zielone kalosze” wysłałam na konkurs literacki ogło szony przez wydawnictwo. I tak powstała ta książka. A sukces to jest względne pojęcie.
W codziennej praktyce zawodowej jestem zwolenniczką ide ologii gender. Moje rozumienie pojęcia ,,literatura kobieca” nie jest pejoratywne. Wprost przeciwnie. Nie ma przecież czegoś takiego jak ,,męska literatura”, bo thrillery, horrory, fabuły o za gęszczonej akcji są uniwersalne płciowo. Moimi pierwszymi czytelnikami byli mężczyźni, chociaż nie są
oni reprezentatywnymi czytelnikami. Pierwszy – to mój przyja ciel, filolog polski, szef dużej instytucji kultury, a drugi to kultu roznawca zatrudniony w miejscowej bibliotece publicznej. Ich recenzje były zadziwiająco dobre. Potem książka rozeszła się pod tzw. strzechy. Było mi bardzo miło, kiedy pani w banku powiedziała, że przeze mnie się nie wyspała, bo ,,wciągam jak bagno”. Od bibliotekarek wiem, że cały czas jestem wypożyczana ,,na zeszyt”, co oznacza, że ciągle jest kolejka. To jest bardzo miłe dla autora zjawisko. Mój sześcioletni wnusio zatelefonował któregoś dnia, żeby mi powiedzieć, że jego wychowawczyni w przerwie czytała moją książkę. Malec podszedł do niej i z uznaniem powiedział: ,,O! czyta pani książkę mojej babci”. Nauczycielka była miło zasko czona. Jest nietutejsza i nie zna lokalnych koligacji.
Druga powieść ,,Lardżelka” jest pamiętnikiem nieszczęśliwej kobiety. Poruszam tam bardzo ważny problem upośledzenia społecznego osób otyłych. Moja twórczość musi być realistyczna. Nie potrafię fantazjo wać i pławić się w świecie nierealnym. To dotyczy również mo jego gustu czytelniczego. Nie czytam żadnej fantastyki. Nie mam też skłonności do liryzmu. Jeśli piszę coś wierszem,
to na zamówienie lub na określone potrzeby chwili i są to utwory mocno prześmiewcze, zabijam skrytykowanych sło wem, albo dotkliwie ranię zjawiska społeczne. Z pewnością wśród naszych czytelników znajdą się osoby, które marzą o karierze pisarskiej.
Przede wszystkim polecam wytrwałość w dążeniu do celu i w siedzeniu przy biurku. W pracy pisarskiej potrzebna jest cierpliwość i długodystansowość, bo szybko i z dobrym skut kiem, to tylko pchły można łapać.
Ta część podstawy programowej, która dotyczy kształcenie reguł odbioru dzieła literackiego, jest tak sformułowana, że daje nauczycielowi stosunkowo dużą dowolność. Korzystaj my więc z niej! Zróbmy wszystko, by zapobiec narodowej tragedii edukacyjnej, która dzieje się na naszych oczach. Szkolne poznawanie literatury odbywa się ekspresowo i na skróty, dając wszechwładzę streszczeniom, brykom, ścią gom, omówieniom i innym spartaczonym protezom. Brnie się na oślep do celu zwanego testem egzaminacyjnym. Tam uczeń wpisze jedno słowo w wykropkowane miejsce i jeśli dobrze trafi, zda egzamin, dostanie świadectwo ukończenia, maturę, dyplom. Będzie wykształconym człowiekiem!? Bę dzie świadomym odbiorcą literatury!? A młody czytelnik, roz bawiony kolorowym otaczającym go światem, nie chce brnąć ubłoconą miedzą z Antkiem, któremu w dobrej wierze siostrę w piecu spalono, nie rozumie marzeń biednego Janka Muzy kanta, bo on marzy całkiem o czym innym. Opisy artykułów w barwnym katalogu z supermarketu bar dziej poruszają wyobraźnię niż śmierć bohatera. A może nie umarł naprawdę? Może się odrodzi jak bohater gry kompute rowej, któremu konstruktor podarował dwa życia. A tymcza sem szkolne omawianie literatury polega głównie na jej przerabianiu jak deski na trociny.
Konsumpcyjny model życia niweczy szanse młodzieży na właściwy rozwój intelektualny za pomocą piśmiennictwa. Ar cydzieła klasyków i wartościowe teksty współczesne prze grywają z komercyjnymi postawami. Już nie ceni się bezinteresownych spotkań z fikcją literacką, dialogu intelek tualnego z pisarzem, doniosłości przeżyć estetycznych wy zwalanych przez słowo. Obraz filmowy, nawet ten najbardziej ambitny, bezceremonialnie pośredniczy w odbiorze świata przedstawionego, misternie utkanego przez twórcę, bo jest bardziej kuszący, łatwiej przyswajalny i zwalnia z wysiłku in telektualnego. Edukacja literacka w czystej formie już nie ist nieje w sposób funkcjonalny. Pozostały po niej szczątki nadające się jedynie do muzeum. To, co kiedyś nazwano by świętokradztwem wobec świętości literatury, nosi modne miano multimedialności na lekcjach języka polskiego i jest narzędziem inicjacji czytelniczej, chociaż nie eliminuje książki jako głównego atrybutu współczesnego uczestnika kultury, lecz zmienia jej miejsce. Sposób widzenia świata zostaje ukształtowany przed rozpoczęciem nauki szkolnej. Pierwsze kontakty z przekaźnikami kultury następują w domu. Jeśli wśród nich nie ma książek, to raczej trudno się spodziewać, że kilkulatek zechce czytać, a lektura stanie się dla niego źródłem niezwykłych przeżyć.
De gustibusnon est disputandum”. Każdy lubi co innego. To co dla jednego jest ineresujące, dla innych może być potwor ną nudą. Nie odważę się.
Któż z nas nie pamięta zrzędzenia rodzi ców i nauczycieli: znów się nie nauczy łeś, ty to tak zawsze, nic nie umiesz, jak zwykle zapomniałeś, to za trudne dla cie bie, do niczego się nie nadajesz, zoba czysz, że cię wyrzucą z tej szkoły, nie zdasz, nie przejdziesz do następnej kla sy, będziesz pracował w polu łopatą albo widłami. A przecież nie ma osobników, które do niczego się nie nadają, mimo że takie sprawiają wrażenie. Parę dni temu spotkałam moją byłą uczennicę. Nie była szczególnie uzdol niona, ani zbyt pilna, toteż oceny miała raczej przeciętne. Marzyła jej się kariera estradowa. Bardzo chciała śpiewać, ale nie bardzo miała ku temu predyspozycje, bo głos za żadne skarby nie chciał utrzy mać się w pożądanej linii melodycznej, chociaż barwę głosu miała dość oryginal ną. I jak tu dziecku powiedzieć, że w tej wymarzonej dziedzinie nie ma szansy na sukces? Postanowiłam wykorzystać jej rzadko spotkany tembr głosu w inny spo sób: zaproponowałam udział w konkursie recytatorskim. Zgodziła się ochoczo. Recytowała dość obszerny fragment
z ,,Pana Tadeusza” – ten o Domejce i Doweyce. Wystąpiła rewelacyjnie. Jej niski głos i bogata mimika zrobiły wielkie wrażenie. Widzowie byli zachwyceni, ale jury jej nie doceniło. Ktoś zgłosił wnio sek, by przyznać dziewczynie nagrodę publiczności. I tak uczyniono! Z konkursu wróciła upojona sukcesem i odmieniona jakoś. Spoważniała, głowę nosiła wyżej, zaczęła się sumiennie uczyć i zgłaszać do różnych konkursów. Kiedy dostrzegła mnie pomiędzy półkami w supermarkecie, podeszła. Nie pozna łam jej. Z kaczątka zamieniła się w łabę dzia. Stała się bardzo ładną kobietą. – Pamięta mnie pani? – zapytała i na wszelki wypadek przedstawiła się. Nie wszyscy uczniowie zapadają tak w serce nauczyciela jak ona. Pamiętam ją przecież doskonale, głównie z powo du owego konkursu recytatorskiego. Pa miętam też jej mamę, która ciągle ubolewała nad tym, że dziecko nie chce się uczyć, nic nie osiągnie i w ogóle co począć z krnąbrną latoroślą. Dałam się namówić na kawę, przy której zeszła nam dobra godzina. W trakcie rozmowy okazało się, że dziewczyna
właśnie kończy studia pedagogiczne. Pracę magisterską już oddała i czeka na wyznaczenie terminu obrony. Zdziwiłam się niezmiernie, kiedy powie działa, że gdyby nie ja, to nic by jej się nie udało, bo konkurs recytatorski, do którego ją zgłosiłam, spowodował rady kalną zmianę w postrzeganiu samej sie bie. Uwierzyła wreszcie, że nie jest tak beznadziejna, jak wmawiała jej mama i wielu nauczycieli. Niebawem sama bę dzie nauczycielką. Ustaliła sobie najważ niejszą zasadę, jaką zamierza stosować w pracy zawodowej. Brzmi ona: dodawać jak najwięcej animuszu! Bez entuzjazmu i wiary we własne możliwości, nie ma sukcesu edukacyjnego!
Sylwetka
Olga DrahonowskaMałkowska, bo o niej mowa, urodziła się 1 września 1888 roku w Krzeszowicach koło Krakowa, jako cór ka Karola i Zofii Drahonowskich. Nauki pobierała w domu, eks ternistycznie zdając maturę. Wykazywała od dzieciństwa duże uzdolnienia artystyczne w dziedzinie literatury i malarstwa. By ła bardzo aktywna fizycznie – czas wolny spędzała na wy cieczkach, jeździe konnej, pływaniu, a w zimie na nartach i sankach. Po maturze, wraz z rodzicami, przeniosła się do Lwowa, gdzie najpierw studiowała nauki biologiczne na Uniwersy tecie Lwowskim, a potem w Konserwato rium Muzycznym uczęszczała do klasy fortepianu. Równocześnie rozwijała swe uzdolnienia plastyczne w dziedzinie rzeźby na specjalnych kursach. W okresie stu denckim należała do Stowarzyszenia „Eleusis”, propagującego moralne odro dzenie społeczeństwa na drodze absty nencji, jak również do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” i niepodległościo wego „Zarzewia”, które było częściowo tajną organizacją woj skową. W toku tej działalności, zetknęła się z późniejszym mężem Andrzejem Małkowskim i zaraziła ideą skautingu. W 1911 roku założyła III Lwowską Drużynę Skautek im. puł kownik Emilii Plater. Drużyna ta jako pierwsza używała pozdro wienia: "Czuwaj!" W latach 1911 – 1912 Olga była pierwszą Komendantką Skautek w Naczelnej Komendzie Skautowej. Rok później, w związku z chorobą płuc, przyjechała na lecze nie do Zakopanego, gdzie wzięła ślub z Andrzejem Małkow skim. Był to pierwszy w historii ślub w mundurach harcerskich. W Zakopanem, Olga założyła żeńską drużynę skautek i prze jęła kierownictwo nad zakopiańskim skautingiem. Po wybuchu I wojny światowej Andrzej wstąpił do Legionów Piłsudskiego, a jego żona zaangażowała się w organizację
ochronki dla dzieci z rodzin góralskich i ewakuowanych z Kra kowa. Uruchomiła także pocztę polową między Zakopanem a Krakowem. W 1915 roku urządziła wraz z Andrzejem, który wystąpił z Legionów odmawiając złożenia przysięgi na wierno ści Austrii, tajne składy broni w tatrzańskich jaskiniach – w Do linie Kościeliskiej i na Nosalu. Zagrożeni aresztowaniem, po wykryciu tej działalności wskutek donosu, wyjechali obydwoje do Wiednia, a następnie przez Szwajcarię, Francję i Anglię do USA. W Ameryce 30 października 1915 ro ku urodził się ich jedyny syn – Lutyk. Rok później Olga wróciła do Europy – przeby wała we Francji i Szwajcarii, gdzie m. in. uczyła muzyki. W roku 1918 osiadła w An glii. W Londynie organizowała polską szkołę przy Polish Relief Found, a później w Torquay, na południu kraju, podjęła pracę kustosza zbiorów rodziny Krajewskich. 15 stycznia 1919 roku zginął w katastrofie morskiej, na Morzu Śródziemnym, jej mąż Andrzej. W tym czasie Olga została na uczycielką muzyki i wychowania fizyczne go, założyła gromadę zuchową i drużynę skautek. W Torquay mieszkała i pracowała do listopada 1921 roku. Wtedy też wróciła do Polski, do Zakopanego. Od razu rozpo częła pracę w Szkole Gospodarstwa Domowego w Kuźnicach (koło Zakopanego), gdzie uczyła grupę Ślązaczek języka pol skiego, literatury, geografii i historii Polski, a oprócz tego pro wadziła lekcje języka angielskiego i muzyki dla tzw. „panien z dobrego domu”. Od września 1922 roku pracowała w pań stwowym gimnazjum w Zakopanem. Aktywnie włączała się w pracę harcerską na skalę międzynarodową, uczestni cząc m.in. w II Międzynarodowej Konferencji Skautek w Cam bridge w Anglii. W 1924 roku została mianowana komendantką I Narodowego Zlotu Harcerek, który odbył się w Świdrze pod Warszawą z udziałem ok. 800 harcerek.
W 1927 roku władze harcerskie obdarzyły Olgę Małkowską godnością Harcmistrzyni Rzeczypospolitej, a rząd polski od znaczył ją w uznaniu zasług dla pracy niepodległościowej i harcerskiej Krzyżem Oficerskim Orderu Polonia Restituta oraz Krzyżem Niepodległości. W 1931 roku wybrano ją na reprezentantkę młodzieży skautowej całego świata w Komite cie Opieki nad Dziećmi i Młodzieżą w Lidze Narodów w Gene wie. W żeńskim światowym ruchu skautowym Olga miała bardzo wysoką pozycję pełniła rolę "ambasadora" polskiego harcerstwa. Po wybuchu II wojny światowej, wiedząc, że wid nieje na listach Gestapo jako osoba przeznaczona do areszto wania i rozstrzelania, wyjechała do Anglii. W 1939 roku, Królowa Brytyjska osobiście udekorowała Olgę Małkowską Brązowym Krzyżem Zasługi mówiąc: „Daję Ci go dla harcerek polskich, lecz nikt nie zasłużył na niego bardziej niż Ty”. Losy tego Krzyża nie są znane. Prawdopodobnie zaginął podczas wojny. Nawet w czasie wojny, Olga nie ustawała w działalności harcerskiej i międzynarodowym skautingu była członkiem Do raźnego Światowego Komitetu Pomocy Skautkom i współzało życielką GIS (Girls International Service) – organizacji niosącej pomoc zniszczonym przez wojnę krajom, a w szczególności otaczającej opieką dzieci chore i bezdomne. W latach 1944 – 48 bardzo ciężko chorowała, a dodatkowo bo leśnie przeżywała klęskę Powstania Warszawskiego i nową okupację sowiecką. Szczęśliwie wrócił za to z wojny jej syn. W kwietniu 1948 r. nabyła posiadłość – Hawson Court na połu dniowym wybrzeżu Anglii, w którym zorganizowała Dom Pol
skiego Dziecka. Prowadziła go do roku 1961. W kwietniu tego roku, mając 73 lata, wróciła do Polski. Począt kowo mieszkała we Wrocławiu, a potem krótko w Krakowie. Wreszcie po ponad roku od przyjazdu osiadła już na stałe w Zakopanem. Mimo wieku nadal pozostawała aktywna udzie
lając lekcji angielskiego, prowadząc obszerną koresponden cję ze skautkami całego świata i urządzając samotne space ry w góry. Odwiedzali ją harcerze i dawni wychowankowie. Zmarła 15 stycznia 1979 roku i została pochowana na cmen tarzu w Zakopanem w asyście harcerzy. Nad jej grobem, w 1981 roku, wzniesiono granitowy symboliczny pomnik z napisem: "Twórcom Harcerstwa Polskiego" (poświęcony również jej mężowi Andrzejowi). W 2001 roku otwarto w Za kopanem Muzeum Harcerskie im. Olgi i Andrzeja Małkow skich.
"Cisowy Dworek"
Obok nieocenionych zasług na polu działalności harcerskiej, dziełem życia Olgi DrahonowskiejMałkowskiej w Polsce była słynna Szkoła Pracy Instruktorskiej i Pracy Harcerskiej, zna na bardziej od nazwy swojej siedziby, jako "Cisowy Dworek". Otwarcie i prowadzenie placówki z internatem, w której edu kacja miała być urządzona zgodnie z duchem idei skautow skich, było wielkim marzeniem małżeństwa Małkowskich. Szkoła zlokalizowana została w Sromowcach Wyżnych koło Czorsztyna, po południowej stronie Pienin, nad Jeziorem Sromowieckim. Do budowy tego obiektu przystąpiono w 1924 roku, a w pra ce budowlane i wykończeniowe zaangażowane były harcer skie drużyny żeńskie z całej Polski oraz skautki z innych krajów. Inicjatywę wspierali też materialnie darczyńcy pry watni. Byli to czytelnicy „Children’s Newspaper”, angielskiego pisma dla dzieci (wychodzącego od 1919 roku) którego Olga Małkowska była stałą korespondentką oraz rodzina Violetty
Mason, Angielki z którą nasza bohaterka zaprzyjaźniła się w czasach I wojny światowej. Aby zdobyć fundusze Olga przyjęła też zaproszenie skautek amerykańskich na wygło szenie serii odczytów. Obok "Cisowego Dworku" wybudowano później inne domy harcerskie – „Orle Gniazdo” (1927), i "Ludowca" (1927) oraz „Watrę” (1929). Uroczyste otwarcie "Dworku" nastąpiło w dniu 21 VIII 1925 roku. Szkoła funkcjonowała tam przez 16 lat, do września 1939 roku. W czasie wolnym od zajęć szkolnych np. ferie zi mowe i letnie wykorzystywano jej obiekty na harcerskie kur sy, obozy, zjazdy i instruktorskie spotkania krajowe oraz międzynarodowe. Po latach, przebywając znów w Polsce, w 1965 roku, Olga Małkowska przekazała notarialnie wszystkie obiekty miastu Warszawie. Obecnie ośrodek zarządzany jest przez Dzielni cę Śródmieście m. st. Warszawy. Działa tu Szkolny Ośrodek Wypoczynkowy Orle Gniazdo specjalizujący się w organizo waniu przez cały rok turnusów "Zielone Szkoły", a w wakacje i ferie zimowe turnusów kolonijnych i wczasowych.
Koncepcja szkoły
Szkoła w swoim założeniu miała być szkołą powszechną, re alizującą zakres programowy ówczesnej szkoły podstawowej i gimnazjum, prowadzoną metoda harcerską i przeznaczoną głównie dla dzieci z rodzin niezamożnych i zaniedbanych pod względem zdrowotnym lub wychowawczym (chociaż, ponieważ była płatna, nie brakowało tam dzieci z tzw. do
brych rodzin, reprezentujących kręgi naukowców i wojsko wych). Miała formować moralnie młode pokolenie wyrabiając w nim takie cechy jak: prawdomówność, samodzielność, hart ducha, chęć pomocy i opieki nad słabszymi. Wszystkich obo wiązywały te same, dosyć surowe, zasady nauki, pracy i dyscypliny. Starsi uczniowie mieli obowiązek pomagać młodszym i opiekować się nimi. Celem było jednak nie tylko uspołecznienie uczniów, ale tak że ich rozwój fizyczny i promowanie wszelkich form fizycznej aktywności, co w tamtych czasach uchodziło za bardzo po stępowe. Realizacji programu, nazwijmy to, usportowienia młodzieży sprzyjała piękna, górska okolica. Uczono zatem jazdy na nartach, pływania, organizowano spływy kajakowe Dunajcem i wędrówki po Pieninach (jak wspomina wycho wanka szkoły – Irena Szaszkiewicz – wejścia na Trzy Korony i Sokolicę odbywały się przynajmniej raz w miesiącu). Placówka spełniała zatem za sadniczo trzy funkcje: edukacyjną, wycho wawczą i sanatoryjną. Kadra pedagogiczna była starannie dobierana przez "druhnę Gaź dzinę" i reprezentowana nie tylko przez peda gogów z Polski. W samym procesie nauczania teoretycznej wiedzy przedmiotowej opierano się o tzw. dal toński model nauczania. Pierwszą realizującą nowatorsko nauczanie młodzieży była szkoła powstała w 1919 r. w Dalton (stan Massachu setts w USA, stąd nazwa modelu wychowa nia). Ze Stanów idea przeniknęła potem do Anglii i w Holandii. Intensywnie rozwijała się do wybuchu drugiej wojny światowej (jej rene sans w Europie obserwujemy od lat 60., a w Polsce dopiero od kilku lat). Zastosowanie tej metody nauczania przez Olgę Małkowską jest zapewne pokłosiem jej pracy dydaktycznej w Anglii tuż po zakończeniu I wojny świa towej. Świadczy również o żywym, otwartym na nowinki i re formy oświatowe, umyśle.
Założenia modelu daltońskiego w nauczaniu opierają się na:
• odejściu od klasycznego systemu klasowo – lekcyjnego; • indywidualizacji procesu nauczania; • odejściu od jednakowego dla wszystkich czasu i tempa pra cy; • odejściu od sztywnych programów nauczania; • uczeniu uczniów w mniejszych grupach koedukacyjnych i niejednolitych wiekowo; • usamodzielnianiu uczniów w zdobywaniu wiedzy; • nauczaniu w pracowniach i laboratoriach; • uwzględnianiu talentów i zainteresowań uczniów; • stymulowaniu ich motywacji do nauki i rozwoju; • kształtowaniu umiejętności samodzielnego rozwiązywania problemów; • kształtowaniu umiejętności krytycznego myślenia;
Wychowankowie szkoły opisują naukę w "Cisowym Dworku" nie w klasach, ale w pracowniach, pod kierunkiem tzw. tuto rów, czyli mistrzów. W procesie nauczania skupiano się na poszukiwaniu sposobów rozwiązywania różnych problemów, przez co kształtowano w uczniach logiczne i krytyczne my ślenie, samodzielność twórczą i umiejętność odkrywania w sobie pasji naukowych czy artystycznych. Nie była to za tem edukacja "zmuszająca", tylko zachęcająca do nauki. Małkowska kładła duży nacisk na samodzielność uczniów, ceniła ich dociekliwość, aktywność oraz zaangażowanie w procesy poznawcze. W wieku 14 lat druhna Oleńka napisała piękny wiersz, w któ rym juz wtedy pokazała swój pęd do aktywnego, pełnego i godnego życia. Po 20 latach, poprzez swoją pracę pedago giczną, zarażała tymi ideami wychowanków.
Słynni wychowankowie szkoły:
1) Witold Kuncewicz (1922 – 2009) – syn pisarki Marii, w czasie II wojny światowej telegrafista na ORP "Orzeł " i ORP "Wilk", odznaczony Krzyżem Walecznych, założyciel Fundacji Kuncewiczów. 2) Malina Wanda Puchalska, z domu Retinger (1917 – 2012) córka Józefa, dyplomaty, sekretarza premiera Sikorskiego, kombatantka II wojny światowej. 3) Irena Szaszkiewicz z domu Jarochowska herbu Przerowa, "Kika" (1917 – 2014 ) – żołnierz AK, artystka Piwnicy pod Baranami, odznaczona odznaką "Honoris Gratia" za wybitne zasługi dla Krakowa oraz Krzyżem Oficerskim Orderu Odro dzenia Polski. 4) Zofia Florczak (1912 – 1996) – polska nauczycielka, ostatnia Naczelniczka Organizacji Harcerek dawnego ZHP, doktor habilitowana filologii polskiej, harcmistrzyni, autorka biografii Olgi Małkowskiej
Paradygmat zmiany edukacyjnej w ujęciu Michaela Fulla
na zakłada, że istnieje „problem sensu” zmian w edukacji i „fenomenologia zmiany”. Z jednej strony zmiana wymaga ro zumienia jej istoty i świadomości celów, przekonania o ich słuszności. Z drugiej ważne jest doświadczanie zmiany, spo sób uczestniczenia i poziom zaangażowania w procesie zmia ny, aktywne zabieganie o efekty zmian. Etos nauczycieli jest ze swej istoty konserwatywny, indywidualistyczny i skoncentrowa ny na teraźniejszości. Zmiana narzucana z zewnątrz wywołuje ich opór i dążenie do zminimalizowania jej zakresu. Zmiana w edukacji wymaga więc najpierw transformacji subiektywnej rzeczywistości jej aktorów. Edukatorzy muszą postrzegać sie bie jako ekspertów zmiany, każdy nauczyciel musi starać się być efektywnym agentem zmiany, czyli mieć świadomość cha rakteru i procesu. (…) Efektem zmian w edukacji, postrzega nych jako proces, a nie wydarzenie, jest w ujęciu M. Fullana czynienie systemu edukacji organizacją uczącą się. Zmiana jest wówczas wbudowana w codzienne działania i staje się normalnym elementem pracy tego systemu. Podstawowym, a więc najbardziej istotnym czynnikiem zmiany oświatowej jest ustawiczny rozwój profesjonalny nauczycieli, który jest jedno cześnie najbardziej zaniedbaną sferą (za: Cudowska, 2012, s. 130).
Powyższe refleksje zapowiadają dość trudny
do roz strzygnięcia problem wzajemnej relacji dwóch kategorii poję ciowych: zmiany i nauczyciela. Jeśli przyjmiemy, że jest to relacja dwustronna, to znaczy, że zarówno zmiana (edukacyj na, społeczna, kulturowa) powinna kształtować w określony sposób rolę społeczno zawodową nauczyciela, jak i nauczy ciel (poprzez swoje działania edukacyjne, postawy, rozwój za
wodowy) ma potencjalną możliwość aktywnego i twórczego wpływania na tworzenie rzeczywistości społecznej. Pozornie relacja zrozumiała i potrzebna, jednak bardzo skomplikowana i niełatwa w realizacji. Świadczą o tym wyniki badań, prowa dzonych w środowisku zawodowym nauczycieli. Z badań przeprowadzonych przez Barbarę Dobrowolską wyni ka, że nauczyciele mają niską świadomość roli procesów spo łecznych i umiejscowienia w nich siebie i procesu edukacji. Zdaniem autorki może to oznaczać słabe zainteresowanie ba danych problemami społecznymi i świadczyć o niskim pozio mie ich tożsamości indywidualnej i społecznej. Należy również zgodzić się z wnioskami, jakie wysnuwa autorka, że może to skutkować pewnymi nieprawidłowościami w pracy społeczno wychowawczej z uczniami. Nauczyciel odrzucający znaczenie społecznego kontekstu funkcjonowania i „uwikłania” jednostki w społeczne mechanizmy, może przedstawiać uczniom świat „niepełny”, zdeformowany i zbyt uproszczony, co może utrud niać pełny rozwój społeczny i nabywanie obywatelskich postaw (Dobrowolska, 2013, s. 181).
Inne z kolei badania prezentują obraz stosunku nauczycieli
do obywatelskości i budowania społeczeństwa obywatelskie go. Wykazano w nich m.in., że nauczyciele mają dość wysoki poziom wiedzy na temat atrybutów społeczeństwa obywatel skiego oraz pojęcia obywatelskości. Znają prawa i obowiązki obywatelskie, czasem jednak mylą obowiązki z prawami np. udział w wyborach. Nie zawsze odróżniają postawy obywatel skie od postaw narodowych np. deklarowanie obowiązków związanych z podtrzymywaniem tożsamości narodowej np. tro ska o dobro narodu, dbałość o wizerunek Polaka i Polski poza granicami kraju, poszanowanie tradycji narodowych. Obywatel
skość jest często interpretowana jako patriotyzm. Nauczyciele najbardziej cenią takie atrybuty społeczeństwa obywatelskiego jak: inicjatywy obywatelskie, przedsiębiorczość i integrację społeczną. Cenią sobie takie wartości jak: wolność, prawa człowieka, tolerancja i współdziałanie. Zaufanie społeczne wśród badanych nauczycieli koncentruje się głównie wokół naj bliższej rodziny, koleżanek i kolegów z pracy oraz przyjaciół. Zupełny brak zaufania odnotowano w stosunku do rządu, partii politycznych i mediów. Pod względem poziomu uczestnictwa w tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego już jest nieco go rzej. Pozytywny wynik badań dotyczy tylko udziału w wybo rach. Większość nauczycieli robi to systematycznie. Inne formy aktywności obywatelskiej rzadko są brane pod uwagę. Nie na leżą do partii politycznych, nie działają w stowarzyszeniach i fundacjach. Aktywny udział w związkach zawodowych dekla ruje niewielki odsetek badanych. Połowa badanych nie jest za interesowana pracą w wolontariacie. Zazwyczaj nie biorą udziału w różnych formach protestu społecznego. Większość nie jest zainteresowana działalnością gospodarczą. Niewielka grupa nauczycieli wskazywała na następujące branże: rozryw kowa, lecznicza, techniczna, informatyczna, finansowa, ogrod nicza, turystyczna, opiekuńczowychowawcza, edukacyjna,
przemysłowa, budowlana i spożywcza (Kamińska, 2014). Badania Anny Zielińskiej na temat jakości edukacji obywatel skiej w szkole pokazują, że ma ona częściej charakter naucza nia faktów niż otwartego klimatu do dyskusji. Nauczyciele raczej wymagają od uczniów zapamiętywania dat i definicji, wykorzystują materiał z podręcznika, preferują wykład i robie nie notatek. Stosunkowo rzadziej omawiają problem wielo stronnie i zachęcają do dyskutowania spraw, na które ludzie mają rozmaite opinie. Tendencja w przekonaniach uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych na ten temat zmienia się wraz z wiekiem – na niekorzyść otwartego klimatu do dys kusji i wymiany poglądów (Zielińska, 2010, s. 183). Poza tym autorka wyciąga wnioski z badań, dotyczące samorządności w szkołach. Stwierdza, iż przyjęta w naszym kraju formuła sa morządu jest trudna do obronienia – nie jest akceptowana przez uczniów i nie daje młodzieży szans na partycypację w rozwiązywaniu rzeczywistych problemów, nie uczy podejmo wania decyzji, czyli nie przygotowuje do świadomego uczest nictwa w życiu publicznym, nie wychowuje do aktywnego obywatelstwa (s. 189). Należy przypuszczać, że sposób podej ścia nauczycieli do edukacji obywatelskiej ma na to duży wpływ.
Rysuje się zatem obraz nauczyciela, który jest zainte
resowany światem społecznym i rozwojem społeczeństwa obywatelskiego tylko w teorii. W praktyce edukacyjnej i spo łecznej nauczyciele nie widzą siebie w roli aktywnych intere sariuszy przemian demokratycznych, wynikających z transformacji ustrojowej i gospodarczej. Ich bierność, swo ista zachowawczość i konserwatywne nastawienie nie zbliża szkoły jako instytucji i środowiska społeczno wychowaw czego do zmieniających się potrzeb społeczeństwa demo kratycznego. Postawy takie nie ułatwiają również realizacji założeń Karty Edukacji Obywatelskiej i Edukacji o Prawach Człowieka Ra dy Europy z 2010 roku. Na jej podstawie opracowano zestaw 15 kompetencji społecznych i obywatelskich, które powinny stać się udziałem nauczycieli krajów UE. Należą do nich m.in.: znajomość i zrozumienie zasad i roli edukacji oby watelskiej i edukacji o prawach człowieka; upowszechnianie wiedzy, umiejętności, postaw i wartości obywatelskich, nie zbędne dla aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym; tworzenie atmosfery zaufania, otwartości i wzajemnego sza
cunku; stosowanie obszernego repertuaru strategii i metod nauczania, w tym techniki stawiania pytań całej klasie i przez całą klasę, kształtujących umiejętność dyskusji, zwłaszcza o kwestiach drażliwych i kontrowersyjnych; umożliwienie uczniom krytycznej analizy aktualnych problemów politycz nych, etycznych, społecznych i kulturowych przy wykorzysta niu informacji z różnych źródeł, w tym mediów, roczników statystycznych oraz technologii informacyjnokomunikacyj nych; prezentowanie wartości, postaw i zasad edukacji oby watelskiej i edukacji o prawach człowieka, których oczekuje się od młodzieży, np. aktywna postawa obywatelska; uczci we, otwarte i pełne szacunku relacje z uczniami; demokra tyczny styl nauczania; angażowanie uczniów w planowanie zajęć edukacyjnych oraz powierzenie im części odpowie dzialności za nie (por. Kamińska, 2013). Sprostanie tym wymaganiom nie będzie łatwe w sytuacji, gdy nauczyciele nie podejmą wyzwania otwartości i czynnego uczestnictwa w procesie dokonujących się przemian eduka cyjnych i społecznych w wymiarze nie tylko lokalnym, krajo wym, ale także europejskim i globalnym.