NUMER 6 · LIPIEC 2019
lato TEMAT PRZEWODNI
w środku: podróż emocjonalna #sisterhood podróże do Norwegii letnia garderoba idealna smaki i zapachy lata
w
tym 4
numerze
O autorkach
10
Podróż emocjonalna Katarzyna Anielak
14
Lato Angelika Pińkowska
16
Podaj rękę, siostro! #sisterhood Małgorzata Jachacz-Łopata
20
Nie czekaj! Magda Struzik
24
Lato a rozwój osobowości człowieka: studium przypadku Elżbieta Adamska
28
Letnie wspomnienia z północnej Norwegii Klaudia Kołdras
36
Norweskie lato Maria Janiec
38
Jak zorganizować udany city break? Zosia Białoń
44
7 elementów letniej garderoby Anita Janicka-Kalcov
48
Letnie trendy u polskich blogerek Angelika Pińkowska
58
Kosmetyki na lato: co się sprawdzi? Magdalena Żółcińska
62
Smaki i zapachy lata Daria Szotek
autorki
Angelika Pińkowska
Magdalena Żółcińska
Klaudia Kołdras
Cześć! Nazywam się Angelika i to ja jestem sprawczynią całego tego zamieszania. Magazyn marzył mi się od kilku lat, więc w końcu wzięłam sprawy w swoje ręce i oto jest - kolejny numer Magazynu o świadomym życiu „Więcej”.
Z wykształcenia psycholog, z zamiłowania wizażystka. Mama na pełnym etacie oraz freelance copywriterka. Pasjonatka zdrowego stylu życia, od ponad trzech lat wkręcona w naturalną pielęgnację.
Po prawie dwóch latach życia w Australii, nadal poszukuję przygód, tym razem w mroźnej Norwegii. Uwielbiam poranną herbatę i wieczorne czytanie w łóżku. Kocham podróże i nie mogę już bez nich żyć.
feminine.pl/blog
Jestem Klaudia, mam 25 lat, a od ponad dwóch mieszkam w północnej Norwegii. Choć pochodzę z Mazowsza, moje życie związane było również z Trójmiastem, gdzie studiowałam i zostawiłam spory kawałek serca. Jestem zwolenniczką prostego życia i wierzę, że mniej naprawdę znaczy więcej. Uczę się odpuszczania, fotografii, norweskiego i… siebie samej. Na co dzień prowadzę również bloga i pracuję w norweskiej kawiarni. Wierzę, że każdy z nas zasługuje na pełne, spełnione i szczęśliwe życie!
adreamerslife.pl
klaudiakoldras.pl
Katar Ma
Człowiek żuje, gotu kultury, ob codzienno historie. C uczy się w czy małe. I
www.inst kanielak
rzyna Anielak ackiewicz
wędrowiec. Podróuje, odkrywa nowe bserwuje ludzi i ich ość i nagrywa ich Ciągle jej mało, ale wdzięczności za rzeI duże.
tagram.com/ k_
Magda Struzik
Zosia Białoń
Mam na imię Magda i jestem rodowitą krakowianką, której zamarzyło się pomieszkać nad morzem. Na co dzień łączę biznes z zero jedynkowym światem IT. W wolnych chwilach przede wszystkim fotografuję, podróżuję i oglądam seriale. Prowadzę bloga podróżniczego: No to fru!, na którym dzielę się małymi i dużymi historiami z podróży.
Hej! Mam na imię Zosia. Podróżuję, fotografuję, zdobywam górskie szczyty i tańczę, gdy nikt nie patrzy. W ciągu trzech lat mieszkałam w ponad 20 miastach na trzech kontynentach. Dobrze czuję się zarówno w metropoliach takich jak Tokio, czy Nowy Jork jak i w maleńkich górskich miasteczkach, jak Banff, czy Canmore. Aktualnie marzę o kolejnym ramenie zjedzonym w Japonii, kraftowym piwie w Vancouver i roadtripie północnym wybrzeżem Francji.
frugru.pl
www.everydayroutes.com
Elżbieta Adamska
Maria Janiec
Copywriterka, fotografka, blogerka, blagierka. Kiedy nie pisze dla klientów, pisze dla siebie na niesmigielska.com. Aktualnie mieszka w Sydney, chociaż zdarza jej się tęsknić za Poznaniem.
Mam na imię Maria. Jestem joginką. Zaraz po ukończeniu studiów językowych postanowiłam zmienić swoje życie i wyjechałam do Norwegii. Interesuję się psychologią i nie uznaję tematów tabu. Z miłości do ludzi prowadzę Instagram, na którym poruszam ważne tematy i staram się uczyć innych samoakceptacji i delikatności względem siebie. Fascynuje mnie szeroko pojętą miłość.
niesmigielska.com
www.instagram.com/ maria.janiec
Małgorzata Jachacz-Łopata
Anita Janicka-Kalcov
Daria Szotek
Jestem fizjoterapeutką od spraw kobiecych, doktor nauk medycznych, instruktorem jogi, miłośniczką gór, natury i wszelkich aktywno ści w terenie. Górską Mamą. Propaguję dobry, świadomy ruch oraz slow food, jestem wegetarianką od ponad 10 lat. Pomagam pacjentkom i szkolę specjalistów w zakresie zdrowia kobiety.
Z wykształcenia ekonomistka, jednak odkąd tylko pamięta, jej prawdziwą pasją jest moda. Latami testowała, wątpiła, budowała na nowo swój styl. Pewnego dnia zaryzykowała i poszła za głosem serca. Zrezygnowała z pracy w korporacji, a swoją pasję uzupełniła wiedzą z kursów na London College of Fashion. Teraz podpowiada kobietom, jak dobrać odpowiedni strój i dodatki do swojej sylwetki, jakie kolory pasują do ich osobowości oraz co warto posiadać w szafie, aby już nigdy więcej nie narzekały, że nie mają w co się ubrać. Wie, jak ważne jest odkrywanie własnego, kobiecego piękna, dlatego z ogromną przyjemnością podzieli się z Tobą swoją wiedzą i wieloletnim doświadczeniem.
Na co dzień zajmuje się marketingiem w social mediach i tworzeniem treści (content creator) dla biznesów, weganka, wielbicielka jogi, dobrej kawy i leniwych poranków z miską domowej owsianki. Pasjonatka fotografii i gotowania. Autorka bloga kulinarnego An Apple a Day… no właśnie, uwielbia jabłka.
Zwiedziłam maleńki kawałek górskiego świata: Alpy, Dolomity, Kaukaz, Andy, Himalaje, góry Afryki, Hiszpanii, Korsyki i Norwegii. Dla gór przeniosłam się na Podbeskidzie, mieszkam z mężem i 3 letnią córeczką Gają w Bielsku-Białej.
W czerwcu 2017 wymyśliłam i zainicjowałam akcję Mamy w Góry!, której celem jest zachęcenie kobiet do wspól- nietypowastylistka.pl nej przygody z dziećmi i spotkanie aktywnych rodzin w górach oraz edukacja dla zwiększenia świadomości i bezpieczeństwa podczas eksploracji w terenie. gorskamama.com
Kocha naturę i zwierzęta oraz interesuje się tematem zdrowego odżywiania, kuchnią opartą na nieprzetworzonych produktach roślinnych. Jednak nie pogardzi też najlepszą pizzą z lokalnej wegańskiej pizzerii czy „kawałkiem” czekoladowego brownie z gałką waniliowych lodów. Poza tym uważa, że nie ma nic lepszego od pajdy świeżego domowego chleba na zakwasie! Szuka tej równowagi w życiu, jest po prostu sobą i stara się cieszyć każdym dniem. anappleaday.pl
Droga czytelniczko! To niesamowite, że tak wiele z nas lato kojarzy z dzieciństwem. Beztroską, słońcem, wakacjami. W kilku tekstach przewija się również temat dojrzewania. Widać, że lubimy spoglądać na siebie z dystansem, dostrzegać zmiany, doceniać to co było i z wdzięcznością patrzeć na to co mamy dziś. Lato. To nie tylko pora roku. To nastrój, który towarzyszy nam, gdy świat w pełnej krasie budzi się do życia. Oby to był dobry czas dla Ciebie! A Tobie? Z czym kojarzy się lato? Daj nam znać! Jeśli podoba Ci się to co tworzymy, chcesz się wybrać na wspólną kawę, bądź ot tak, po prostu przywitać, napisz maila na kontakt@magazynwiecej.pl Przyjemnej lektury!
Angelika Pińkowska
LATO
10
Podróż emocjonalna Katarzyna Anielak
Mam 7 lat. Jest koniec sierpnia, za kilka dni wracam do szkoły. Mam poobijane nogi, zdarte kolana i łokcie. Moimi ulubionymi zajęciami w czasie wakacji było: włażenie na drzewo czereśni nadziałce, włóczenie się z koleżanką z 6go piętra po podwórku i okolicznych boiskach, nauka gry w siatkówkę ze starszą siostrą i jej ferajną. Wiem, że na rozpoczęcie roku moja mama przygotowała mi spódnicę. Z dumą myślę o tym, że będzie spod niej widać moje fioletowe pamiątki z wakacji, moje łupy wojenne. Mam 13 lat. Stoję w kuchni i smażę naleśniki, których nie zjem. Jest lipiec, w radiu trąbią o festiwalach i koncertach, na których bawić się będą moje koleżanki, a na które ja nie pojadę, bo moje życie koncentruje się teraz wokół jedzenia. Co jeść, czego nie jeść. Jestem w zaawansowanym
stadium anoreksji, wielbię swoje kości, ale tylko wtedy kiedy jestem sama - wstydzę się ich przed wszystkimi innymi. W głowie mam walkę na dwa głosy, ciągle, non stop. Moim głównym zajęciem jest odkrywanie nowych wymyślnych przepisów, którymi karmię najbliższych, opalanie mojego wychudzonego ciała na ręczniku w ogrodzie i słuchanie muzyki. Najchętniej w samotności. MAM 21 LAT. JESTEM NIEZALEŻNĄ FINANSOWO, PRACUJĄCĄ STUDENTKĄ W MIEŚCIE STOŁECZNYM WARSZAWA. JEST PRZEŁOM CZERWCA I LIPCA, JESTEM PO EGZAMINACH I WIEM, ŻE NAJBLIŻSZE MIESIĄCE SPĘDZĘ W BETONOWEJ DŻUNGLI PRACUJĄC NA POPOŁUDNIA. MAM W SZAFIE ŻÓŁTĄ MINI, KTÓRĄ NOSZĘ W TE LEPSZE DNI. LEPSZE, BO MOJA RELACJA 11
I choć wiem, że dużo jeszcze pracy przede mną, lubię siebie. Lubię siebie tak jak się lubi człowieka, w którym odkrywamy pokrewną duszę.
12
Z MOIM WŁASNYM CIAŁEM WAHA SIĘ MIĘDZY <KOCHAM> A <NIENAWIDZĘ>. SZUKAM SWOJEJ WARTOŚCI W RELACJACH Z MĘŻCZYZNAMI. PO PRACY I W DNI WOLNE CHODZĘ NA IMPREZY, A PÓŹNIEJ ŚPIĘ DO POŁUDNIA. MOIM ULUBIONYM ZAJĘCIEM JEST POZNAWANIE NOWYCH LUDZI, CHOĆ JESZCZE NIE WIEM O TYM, ŻE JESTEM DOBRA W SŁUCHANIU ICH HISTORII I ZAPAMIĘTYWANIU ICH. NIE WIEM TEŻ, ŻE TEN CELLULIT NA MOICH NOGACH, NAD KTÓRYM TAK ROZPACZAM WIECZORAMI PRZY SZTUCZNYM ŚWIETLE NIE MA NAJMNIEJSZEGO ZNACZENIA. Mam 24 lata. Mieszkam w przepięknym kraju fiordów i karmelowego sera. Jest czerwiec, powietrze jest jesz–cze chłodne, ale zakładam nieprzyzwoicie krótkie szorty i cienki sweter i idę na spacer nad wodospad. Dni mijają mi na rozwiązywaniu zagadek księgowych, pisaniu biznes planu dla mojego małego przedsięwzięcia i tworzeniu przepisów na bloga. Lubię obserwować ludzi i spędzać czas z naszymi
klientami. Widzę, ile luzu mają w sobie kobiety tutaj i chłonę go i też chcę go mieć. Mam 29 lat. Siedzę na podłodze w swoim pokoju w domu rodzinnym, choć nie mieszkam tu od lat. Jest początek czerwca, mam jeszcze niecałe dwa tygodnie, żeby chłonąć Polskę: zapach ogrodu o poranku, śpiew ptaków od trzeciej nad ranem, wszechobecną dziką zieleń, wilgotne łąki, marszczące się od wiatru wody. Moim ulubionym zajęciem jest poranna jazda na rowerze na siłownię, zakupy na bazarze i rozmowy - często bardzo emocjonalne - z moimi najbliższymi. Nadrabiamy czas, w którym byłam tak daleko, nie licząc samych kilometrów. Mam spokój. I choć wiem, że dużo jeszcze pracy przede mną, lubię siebie. Lubię siebie tak jak się lubi człowieka, w którym odkrywamy pokrewną duszę. Chcę mieć milion piegów i rude od słońca włosy, będę chodzić boso po trawie, jeść truskawki zasypane cukrem, nadal będę zapominać o nakryciu głowy i być może! - być może wrócę do swojego świata z nowymi wakacyjnymi pamiątkami na ciele, z których będę dumna.
13
Lato. Zamykam oczy. Widzę jak się śmieję, jak biegam po złotym polu pszenicy. Siedzę w sadzie, jest ognisko. Biegnę do lodowatej wody. To nasz Bałtyk. Jadę na rowerze, we włosach ciepły wiatr. Plotę wianki z mleczów. Śpię w namiocie, zbieram jagody, lepię potem pierogi z babcią. Idę z kanką po mleko. Gram w tysiąca z chłopakami do późna. Wtedy wszystko było łatwiejsze. Angelika Pińkowska
14
15
PODAJ RĘKĘ, SIOSTRO #sisterhood
Małgorzata Jachacz-Łopata
16
Siostrzeństwo. Siła kobiet, która łączy, a nie dzieli. Wsparcie, nie rywalizacja. Porozumienie, bez względu na indywidualizm. Radość, która smakuje lepiej, bo można się nią podzielić. Piękno, bez względu na wiek. Pasja, która znajduje zrozumienie. Troska o siebie, zdrowie i naturę, która zbliża, nawet wirtualnie. Żyjemy w tempie, które nie pozwala na oddech, przeżycie wszystkiego powoli, po swojemu i wybraniu z tego mądrości, która nas wzmocni i uspokoi. Przeciwnie, poganiane przez pracę i wymagania tego świata, biegniemy zziajane, obracając się za siebie z obawą, że już nas doganiają. Wskoczą na plecy i zjedzą po kawałku. Nie! Zatrzymaj się i nie oglądaj za siebie. Wdech. Wydech. Nie musisz brać w tym udziału. To nie twój wyścig. To nie twoi ludzie. Chodź do nas. Nie jesteś w tym sama. Siostro. Kiedy przesiadywałam ostatnie tygodnie ciąży z książkami na balkonie w nowym mieszkaniu, w mieście, do którego przeprowadziłam się kilka miesięcy wcześniej, nie znając nikogo i borykając się z dojmującym poczuciem samotności i nieprzydatności społecznej, nie wiedziałam, że piętro wyżej siedzi moja przyszła przyjaciółka i też chlipie w rękaw. To było piękne lato, a my zdecydowanie za późno się odnalazłyśmy. Moment, kiedy następuje klik i wskakujesz na właściwe miejsce, może być pełen euforii, ale bardzo często jest po prostu westchnieniem ulgi. To było to. Tak długo tego szukałam! Jestem, po prostu jestem i jest mi tu tak dobrze. Normalnie. Nie jestem sama. Poczucie
sprawczości i miejsce w społeczeństwie to dwie rzeczy, które dają nam często poczucie sensu. Możliwość wymiany myśli z kobietami, które cenię i są mi bliskie, jest równie cenna, jak milczenie w ich obecności. Poczucie równości i docenienia pozwala być sobą, swobodnie i bez ocen. To wymiana, która buduje. Wzrastasz i dajesz wzrastać innym. Siostrzeństwo to relacja, w której jest przestrzeń na to, że każda z nas jest inna. Kobiety spotykam codziennie w swojej pracy. Mam w sobie ogromną empatię dla ich historii osobistych. Chciałabym i powinnam zdobyć się na dystans, ale najczęściej słucham ich ze łzami w oczach i wiem, że to widać. Nie jest mi to obojętne. Mam wrażenie, że często przychodzą usłyszeć to, o czym już wiedzą. Usłyszeć na głos swoje myśli, a przede wszystkim usłyszeć, że teraz muszą zadbać o swoje zdrowie. O swoje ciało, które tyle przeszło. Jeśli nie one, nikt inny tego nie zrobi. Ta myśl jest uwalniająca. Dlaczego tak mało dbamy o to, co nam najbliższe, uznając to za oczywiste? Nie uważam, że zawsze należy uczyć się na cudzych błędach, za to warto czerpać z doświadczenia innych. Są spotkania, które dzieli rok niewidzenia, a w rozmowie kończysz przerwane dawno
17
zdanie. Budzi się w tobie pasja, energie, o jakich zapomniałaś. Czujesz się zainspirowana, jakbyś dotknęła czegoś większego. To właśnie daje wymiana. Otwiera się przed tobą, kiedy jesteś szczera sama ze sobą. Autentyczna. Akceptujesz punkt, w jakim jesteś i teraz możesz iść dalej. A one dają ci wsparcie. Kobiety, które cię otaczają. Siostry. Przyjaciółka, mama, córka, koleżanki i osoby, które czasem spotykasz raz w życiu, bo wspinacie się na tę samą górę i ona zapina ci raki w trzydziestostopniowym mrozie, kiedy straciłaś czucie w rękach z zimna. Sztama. Dla mnie najbliższe idei siostrzeństwa jest przede wszystkim to, co bliskie natury, zgodne z naszym cyklem i etapami życia. Zbliżenie do procesów, których jesteśmy częścią reguluje nasze biologiczne rytmy, gospodarkę hormonalną, sen, libido. Lubię też tego doświadczać tuląc swoją córkę, która mówi To nasza dziewczyńska przygoda! Kocham cię. Siostrzeństwo ma wiele odcieni.
„
Siostrzeństwo to r przestrzeń na to, że
relacja, w której jest e każda z nas jest inna.
JAK TEGO LATA ODNALEŹĆ SWOJĄ KOBIECĄ SIŁĘ I DZIELIĆ SIĘ NIĄ Z INNYMI? Możesz… 1. Chodzić boso. 2. Obejrzeć zachód słońca w pięknym miejscu. 3. Oddychać. 4. Uwalniać napięcia ciała przez dobry ruch – jogę, taniec, spacery, masaż, miłość. 5. Jeść tak, by odżywiać swoje ciało. 6. Zabrać swoją córkę, mamę, przyjaciółkę na górską przygodę. 7. Zadbać o swój cykl i słuchać ciała. 8. Prowadzić głębokie rozmowy o tym, co dla ciebie ważne – zdrowiu, relacjach, marzeniach. 9. Dbać o regularny kontakt z naturą i wysypiać się. 10. Nie brać wszystkiego do siebie i przebywać tylko z tymi, którym na nas zależy. …oraz pomóc odnaleźć w sobie siłę innym kobietom. Nakarmisz, wysłuchasz, przytulisz po rozstaniu, będziesz. Może obok jest ktoś, komu zaraz podasz rękę? Siostro.
19
20
Nie czekaj! Magda Struzik
Gdy rodzimy się, oprócz fizycznej formy do każdego z nas dołączone jest oprogramowanie. Jego pierwsza wersja jest prosta i pozwala na obsługę podstawowych czynności życiowych. Kolejne aktualizacje dodają nowe umiejętności. Taki skok rozwojowy wymaga ogromnego wysiłku. Właśnie dlatego, nasz umysł w procesie nauki buduje zestawy, które pozwolą mu w przyszłości szybciej opisać świat.
21
D
zięki kolekcjom mózg pracuje wydajnie i szybko. Nie traci zasobów na każdorazowe analizowanie znanych przedmiotów, ludzi czy sytuacji. Widząc delikwenta ze spakowaną walizką w ułamku sekundy wiemy, że właśnie rusza w podróż. Ten obrazek widzieliśmy już wielokrotnie więc leży w repozytorium gotowy do użycia.
„
Niestety, jak każde oprogramowanie, umysł nie jest wolny od bugów. Stereotypy, owszem, pozwalają szybciej poruszać się w meandrach rzeczywistości lecz czasem zamykają nas w pułapce schematycznego myślenia. To myślenie hamuje działanie. Sprawia, że zostajemy, gdy mogli– byśmy najzwyczajniej ruszyć przed siebie. Sama długo tkwiłam w takim potrzasku uproszczeń, które zmieniały moje marzenia w kruche wydmuszki. O tym dziś Ci opowiem. ***
Podczas, gdy ja mieszałam jawę ze snem, po drugiej stronie szosy stała rzeczywistość. W niej przyjaciel sprzedał rower, a znajomi zmienili koncert na płytki w łazience. Słońce, zamiast zdobić mi policzki, odbijało się od Netflixa, a na podróże - te dalekie i bliskie - padł cień. Czekałam. Kolejne remonty; niedopasowane terminy; zamrożone plany; dzieci; kredyty; rozstania; śluby. Przez palce przesiąkał czas, a ja wciąż czekałam… Wiele razy powtarzałam te same sceny, zanim zmieniłam konfigurację mojego mózgu.
Przestałam czekać na aprobatę rodziny, przyjaciół i ówczesnego partnera. Zaufałam własnej intuicji i uwierzyłam, że drzemie we mnie potencjał.
Gdy tylko w powietrzu zawieszał się zapach ulotnego lata niczym kwiat wiecznika kulistego budziła się moja dusza. Układałam rozbudowane plany niesiona falą optymizmu i nadziei. Wyobrażałam sobie cień roweru szybko przemykający po ścieżce rowerowej. Czułam wiatr i ciepłe pociągnięcia słońca malującego piegi na mojej twarzy. Słyszałam śmiech znajomych tańczących w rytm festiwalowej muzyki. Smakowałam śmietankowy chłód lodów na patyku i niczym Indiana Jones odkrywałam
22
niezbadane tajemnice świata.
Zaczęłam od uruchomienia trybu podróżowania solo. To był trudny, dwuetapowy proces. Po pierwsze, wymagał odrzucenia przekonania, że jak wakacje to tylko z bliskimi znajomymi i przyjaciółmi. Po drugie, przestawienia małego trybiku, który wiązał podróżowanie w pojedynkę konkretnym wizerunkiem. Myśląc o samodzielnych podróżniczkach mój rozum budował obraz odważnej, spontanicznej i komunikatywnej duszy towarzystwa. Dziewczyny w płóciennych szortach, w t-shircie w etniczne wzory z menażką przywiązaną troczkiem do plecaka. Nie mnie. Teraz już wiem, że my podróżniczki jesteśmy różne. Pewne siebie i delikatne. Wesołe i nostalgiczne. Zwiedzamy świat w trampkach i w szpilkach. Czytamy przewodniki i włóczymy się bez celu. Kochamy miasta i rozkrochmalamy się w obliczu natury. To co nas łączy to najzwyklejsza ciekawość świata.
Kolejnym etapem było, włączenie angielskiej wersji językowej. Przed pierwszą podróżą w pojedynkę wierzyłam, że jeśli nie mam perfekcyjnego akcentu i z gramatyką jest słabo to lepiej nie mówić. W głowie wciąż odtwarzałam sceny, w których ktoś śmiał się do rozpuku w obliczu nieporadności językowej drugiej osoby. Zdjęcie blokady językowej było największym wyzwaniem i jest moim największym osiągnięciem. Trzy lata temu wskoczyłam na głęboką wodę i odkryłam, że mówienie w po angielsku może być frajdą. Zamiast czekać gestykulowałam, śmiałam się z własnego akcentu i miksowałam czasy. Dziś jestem dumna, bo mój angielski niepostrzeżenie z byle jakiego zamienił się w płynny.
potrzebowałam odpoczynku od technologii, wędrówki, nowych ludzi wokół i fajnych zdjęć. Właśnie dla– tego zwiedzam głównie europejskie miasta, nocuję w hostelach i włóczę się bez celu. Ostatnim i najważniejszym etapem było podniesienie wersji jądra całego systemu wartości. Przestałam czekać na aprobatę rodziny, przyjaciół i ówczesnego partnera. Zaufałam własnej intuicji i uwierzyłam, że drzemie we mnie potencjał. Dzięki temu podejmowane decyzje były naturalną konsekwencją potrzeb, a nie ciągłym dźwiganiem zewnętrznych wymogów. ***
Zoptymalizowałam własne oczekiwania. Jeśli obserwujesz popularne podróżniczki na Instagramie z pewnością to zrozumiesz. Modne restauracje, drogie hotele, stylizacje dopasowane do kolorów miasta - to wszystko potęguje wrażenie, że podróżowanie jest bardzo drogie. Łatwo się w tym zagubić i stracić z oczu to co dla nas jest najważniejsze. W takiej sytuacji zapytaj samej siebie: czego chcę od wakacji? Jaki stan ducha chcę osiągnąć podróżując? Sama
To, co chcę Ci dziś powiedzieć to NIE CZEKAJ! Na lepszą pogodę, większe zarobki, znajomych czy naukę języka. Nie pozwól, by utarte schematy, które wyniosłaś z domu i z obserwacji ludzi wokół hamowały Cię przed działaniem. Dostrój rzeczywistość do melodii, którą wygrywa serce i po prostu wyrusz, a zobaczysz, że reszta przyjdzie sama!
23
LATO A ROZWÓJ OSOBOWOŚCI CZŁOWIEKA: STUDIUM PRZYPADKU Elżbieta Adamska
1989-1997 - Babcia Szczerze nie lubiłam tych momentów w szkole, kiedy na rozpoczęciu roku wychowawczyni zachęcała, żeby opowiadać (spowiadać się?) przed całą klasą, jak i gdzie spędziliśmy w tym roku wakacje. Ktoś pojechał w góry, ktoś nad morze, zdarzył się jakiś farciarz, co poleciał za granicę.
Pamiętam też jagody z cukrem na Polanie Strążyskiej i gniotka z Gubałówki, który pękł zanim z Gubałówki zjechałam.
Ponieważ wyjazd do Zakopanego poprzedziła fala artykułów w prasie kolorowej i programów z pogranicza grozy i interwencji o windach, które nagle ruszając, przecinały ludzi na pół - pamiętam też swoją kondycję, wyrobioną na codziennym ganianiu schodami na siódme piętro: z domu na podwórko i z podwórka Ja? Opcje miałam dwie: u babci albo u babci. Sęk w tym, że obie babcie mieszkały w tym samym, do domu. 20-tysięcznym miasteczku, położonym 45 km od mojej rodzinnej miejscowości. Lata mijały, a jedno ni- To w Zakopanem zrozumiałam, że góry = najpiękniejczym nie różniło się od drugiego: podwórko, babcia, szy rodzaj krajobrazu. babcia, podwórko. Nawet nie to, że u nas się nie przelewało. Przelewało się tak samo, jak u większości rodzin w Polsce w latach 90-tych. To raczej moi rodzice nie czuli potrzeby ruszania się z domu, a na pierwsze (i ostatnie) wczasy wybrali się na kilka lat przed moimi narodzinami. To wtedy (jako dziecko) postanowiłam, że niech no tylko dorosnę, latem w domu siedzieć nie będę.
1998 - Góry
1999 - Kolonie
W Rzucewie koło Pucka, czyli prawie jak nad morzem. Kolonie pod patronatem kościelnym, więc do dzisiaj umiem zaśpiewać piosenkę-modlitwę przed jedzeniem (kto by umiał, skoro śpiewał ją 3x dziennie przez 3 tygodnie…). Pierwsze konkursy na najczystszy pokój, pierwsze śluby kolonijne (z Adamem z Gdańska ukradzionym sprzed nosa Ani z Bełchatowa), białe, czerwone i zielone noce.
Pamiętam: bardzo długą jazdę piętrowym autobusem i ostrą odmianę choroby lokomocyjnej na Zakopiance W tym wszystkim zgubiło się gdzieś morze - może - po fakcie nie bardzo było wiadomo, co z tym pro- ważniejsze były kramy z pamiątkami. duktem marki własnej zapakowanym w foliowy woreA może to wtedy odkryłam, że fanką morza nigdy czek zrobić. nie zostanę.
„
Londyn to klasyczny przypadek życiowego game-changera, a z hinduskim curry połknęliśmy coś więcej: świadomość, że nie ma obowiązku mieszkać w jednym miejscu od dorosłości aż do śmierci. Że świat jest wielki i różnorodny, a życie tylko jedno.
26
2000 - Zagranica I to nie Czechy albo Słowacja. Od razu Węgry! Paszport, kantor i te sprawy. Forinty przepuszczałam głównie na lody i karty telefoniczne na impulsy, żeby zadzwonić do domu. Do dzisiaj pamiętam, że “új” to po węgiersku znaczy “nowy” - taki napis był na opakowaniu soków owocowych, które dostawaliśmy do obiadu.
wymagał od nas poruszania sie najtańszymi pociągami, spania w najtańszych noclegowniach i stołowania się w najtańszych jadłodajniach. To wszystko upchnięte w 8 dni, bo przecież promocja na bilety lotnicze rządzi się swoimi, czasami bardzo sztywnymi, prawami. To wtedy zrozumiałam, ile mam szczęścia w życiu, bo jestem białą kobietą urodzoną w Europie w 1989 roku. A dzisiaj rozumiem też, że do podróżowania każdy musi dojrzeć metodą prób i błędów (a błędami nr 1 i 2 są: brak czasu i brak otwarcia się na inną rzeczywistość).
To wtedy mogłam zacząć czuć się odrobinę mniej gorsza od koleżanek, które jeździły do Hiszpanii, Grecji i Londynu. 2019 - Australia
2011 - Londyn
6 lat później mieszkam w Australii, ale nie wzięłam sie tu z kosmosu.
Nie bieda-zagranica, wyproszona za dobre oceny u rodziców. Wyjazd, na który odkładaliśmy nasze studenckie grosiaki przez dwa semestry, żeby móc potem jeść prawdziwe hinduskie curry w Covent Garden bez przeliczania na złotówki.
Czy weszłabym na boliwijski sześciotysięcznik, gdybym pewnego sierpniowego dnia 1998 roku nie wdrapała się na Sarnią Skałę i nie zachwyciła widokiem na Giewont? Czy zdecydowałabym się na przeprowadzkę do Sydney, gdyby nie pierwotny zaLondyn to klasyczny przypadek życiowego game- chwyt życiem jak w Londynie? Czy rzuciłabym słabo -changera, a z hinduskim curry połknęliśmy coś płatną pracę urzędniczki, gdybym nie potrzebowała więcej: świadomość, że nie ma obowiązku miesz- możliwości pracy zdalnej, żeby móc więcej podróżokać w jednym miejscu od dorosłości aż do śmierci. wać? Że świat jest wielki i różnorodny, a życie tylko jedno, Czy byłabym mniej empatyczna i otwarta na innego więc trzeba jechać z tym koksem! człowieka? Czy zamiast na Marsz Równości, wybieTo tam i wtedy uwierzyliśmy, że chcieć to móc - a my rałabym się na marsze nacjonalistów? Czy o ludziach o innym kolorze skóry wyrażałabym się per ciapaci chcieliśmy bardzo. i brudasy?
2013 - Azja
Może tak, może nie. Ja jednak lubię myśleć, że od podróży - małej i dużej - wszystko się zaczęło i doprowadziło do miejsca, w którym teraz jestem.
Dorosłość ma wiele minusów, ale przynajmniej dwa plusy: 1. Zarabia się pieniądze. 2. Lato nie musi przypadać latem. Lato może równie I jest mi w tym miejscu bardzo dobrze - czego i Wam dobrze nastąpić wtedy, kiedy są tanie loty na Sri Lan- życzę. kę. A niechby i w grudniu! Nie jestem dumna ze swojego zachowania na azjatyckiej ziemi: więcej rzeczy w egzotyce mi przeszkadzało niż zachwycało. Jetlag, upał, poczucie bycia robionym w jajo na każdym kroku, honor backpackera, który
27
LETNIE WSPOMNIENIA z północnej Norwegii Klaudia Kołdras
30
SŁYSZAŁEŚ O KARAIBACH PÓŁNOCY? Bajeczne Lofoty, czyli trochę opowieści, wrażeń i zdjęć z lekko zaparowanego aparatu, który nie do końca radził sobie z deszczową aurą, na którą trafiliśmy w sierpniu. Dla osób, które do końca nie wiedzą, co to za miejsce, krótkie wyjaśnienie. Lofoty to norweski archipelag położony na Morzu Północnym, który cieszy się ogromną sławą wśród turystów z całego świata. Lofotów na mapie proszę szukać już za kołem podbiegunowym, bo oddalone są od niego około 300 km. Bodø, czyli miasto na północy Norwegii, to punkt wypadowy na te piękne wyspy. Na Lofoty dostaniemy się z Bodø samolotem (lot trwa jedynie 25 minut) lub promem. Lofoty to zachwycająca natura, a człowiek ma wrażenie, że został przeniesiony w inny wymiar.
NAJWAŻNIEJSZE ZADANIE? ZNALEŹĆ MIEJSCE NA NOCLEG! W Norwegii cudowne jest to, że natura jest dla wszystkich. Namiot możesz rozbić praktycznie wszędzie. Jednak przy deszczowej pogodzie i temperaturze 12 stopni, zadanie było jakby utrudnione. Na szczęście znaleźliśmy piękną miejscówkę, o której za chwilę. Zwiedzając Lofoty, warto mieć na uwadze, że odległości między wioskami są tutaj naprawdę niewielkie. Nieraz będzie to 6 km, a czasami 20 km. Jednak droga jest często wąska i bardzo kręta, a od kierowcy wymaga podwójnego skupienia oraz uwagi. Do administracyjnej stolicy Lofotów, czyli do Svolvær, od promu dzieli nas jedynie 125 km.
„
Jeśli miałabym wracać na Lofoty, pojechałabym tam przynajmniej na tydzień. Cały archipelag i cztery, największe wyspy, da się objechać w krótkim czasie, ale tym razem, bardzo chciałabym pochodzić po górach. To właśnie z tej perspektywy można zobaczyć wszystko, co najpiękniejszego mają do zaoferowania bajeczne Lofoty.
MOJE PIERWSZE WRAŻENIA Z LOFOTÓW? Mnóstwo turystów z Włoch oraz Niemiec. Do tego krystalicznie czysta woda, momentami wręcz błękitna, jak na Karaibach. Rybackie, czerwone domki, co nie było niespodzianką, bo z Lofotami związana jest długa historia rybołówstwa, która trwa do dziś. I mnóstwo drewnianych konstrukcji, które służą do… suszenia dorsza. Co jeszcze? Przepiękne i robiące ogromne wrażenie mosty, które łączą największe wyspy Lofotów. Duża ilość piaszczystych plaż, a nawet surferzy, którzy łapali fale wzburzonego, lodowatego Morza Północnego. I zielono… zieleń, która aż przyjemnie łaskotała po oczach.
Będąc na Lofotach, nie warto się spieszyć. Plan naszego dnia wyznacza najczęściej pogoda oraz krajobrazy, które w danej chwili mijamy. Warto mieć wstępny zarys i listę miejsc, do których chcielibyśmy dotrzeć, a reszta niech będzie podążaniem za tym, co przyniesie pogoda!
JAKI BYŁ PLAN WYCIECZKI I GDZIE UDAŁO NAM SIĘ DOJECHAĆ? Z promu w Moskenes wybraliśmy się do miejscowości Å, która jest ytterpunktet i Lofoten (krańcem Lofotów) i jednocześnie ma najkrótszą nazwę.
31
32
Lofoty 33
34
Spacery, podziwianie drewnianych, czerwonych domków, w których kiedyś mieszkali rybacy i na pewno nie byli świadomi, że za kilkadziesiąt lat, to miejsce będzie odwiedzać spora rzesza turystów z całego świata. Jako osoba, która nie je zwierząt i nie robi tego jedynie ze względów zdrowotnych, przemilczę temat suszonych dorszów i muzeów poświęconych przerabianiu ryb, które również tam znajdziemy.
Dalej na północ odbiliśmy z głównej trasy E10, by dojechać na cudowną plażę Haukland, na którą postanowiliśmy wrócić wieczorem i spędzić tam noc pod namiotem. W planach była krótka wyprawa górska w pobliżu plaży, ale pogoda niestety nam na to nie pozwoliła. Dużym plusem jest tutaj miejska toaleta oraz bieżąca woda, w której człowiek może opłukać kubek czy twarz.
Odwiedziliśmy także miejscowość Reine, która również jest wioską rybacką, ale podobała mi się dużo bardziej. Przyjechaliśmy tam aż dwa razy. Pierwszego dnia złapał nas mocny deszcz i udało się jedynie zjeść śniadanie pod zadaszonym stolikiem w pobliżu stacji paliw. Drugiego dnia pogoda była nieco bardziej przychylna i udało się pospacerować, zrobić parę zdjęć i zobaczyć nieco więcej gór, które tak pięknie otaczają tę miejscowość! Zatrzymaliśmy się również w kawiarni Bringen Kaffebar. Bardzo przytulne miejsce, gdzie można napić się pysznego latte na mleku owsianym! W drodze na północ Lofotów, w kierunku Svolvær, odwiedziliśmy również piękną plażę Ramberg, która, mimo wiatru i deszczu, zrobiła na nas duże wrażenie, a spacer po białym wręcz piasku, był naprawdę przyjemnością, nawet przy takich pogodowych zawirowaniach.
Zatrzymaliśmy się również w bardzo uroczej miejscowości Henningsvær. Wąskie uliczki, drewniane domku i kawiarnia Klatrekafeen, w której spędziliśmy dobre, dwie godziny. Zjadłam tam przepyszną, wegańską zupę krem. Dostępny był również wegański burger. To tutaj zjecie domową bułeczkę cynamonową kanelbolle, napijecie się smacznej kawy i ogrzejecie przemoczone oraz zmęczone ciało po długiej wędrówce. Finalnie dotarliśmy również do administracyjnej stolicy Lofotów, czyli do Svolvær. To tam zobaczycie drewniany, żółty hotel Scandic, który w wielu miastach na świecie kojarzy się jedynie z nowoczesnym budynkiem, a nie drewnianą chatką.
35
Norweskie lato Maria Janiec
36
L
ato w Skandynawii nie jest czymś oczywistym. Tu nigdy nie ma gwarancji, że lato będzie gorące i piękne jak z pocztówki. Dzięki temu jednak ludzie nauczyli się bardziej doceniać każdy moment słońca wychodzącego zza chmur. W Oslo białe noce zaczynają się już w maju, więc od tej pory każdy dzień jest naprawdę długi. Norwegowie coraz więcej czasu spędzają na zewnątrz. Pikniki w parku, spacer w porcie, czy spotkania z przyjaciółmi na miejskiej plaży… A w weekend? Wyjazd do letniej hytty, czyli do drewnianej chatki poza miastem. To idealny sposób na odpoczynek. Ale odpoczynek w Skandynawii zazwyczaj jest bardzo aktywny. Fakt, że w tej części świata zima jest zazwyczaj długa i ostra sprawia, że lato jest bardzo wyczekiwaną porą roku. Powiedziałabym nawet, że nikt nie potrafi docenić ładnej pogody tak, jak ludzie mieszkający na północy Europy. Świeża lemoniada z rabarbaru. Lekkie sałatki z krewetkami. Ryba i warzywa z grilla. Norwegia latem kojarzy mi się z pięknym zapachem jaśminu i bzu, który kwitnie tu wyjątkowo późno. Powietrze jest rześkie od intensywnych opadów deszczu. Ale nie ma nic przyjemniejszego niż orzeźwiającą kąpiel we fjordzie lub w jeziorze. Wiele jezior ma tu jasno-szmaragdowy kolor, ponieważ są to jeziora polodowcowe. Latem szczególnie warto podróżować po Norwegii, kiedy to pogoda umożliwia dotarcie do wielu odległych miejsc. Poranek w namiocie rozbitym na łonie natury lub camping z przepięknym widokiem na polodowcowe jezioro i góry. Brzmi idealnie, prawda? Powietrze jest ciepłe, ale nie duszące. Przyjemnie się oddycha. Czuć lekką bryzę w powietrzu. I mewy, które czasami bywają zbyt głośne, ale kto nie lubi tego dźwięku przypominającego o tej przyjemnej porze roku? To właśnie jest norweskie lato.
37
Jak zaplanować udany
CITY BREAK? Zosia Białoń
38
Jak zorganizować wakacyjny wypad, gdy nie możesz wziąć już więcej wolnego, albo nieubłaganie zbliżasz się do debetu na koncie? Czasem wystarczy weekend w zupełnie nowym miejscu, żebyś poczuła się jak na wczasach. Kilkudniowy wypad do Berlina, Barcelony, Rzymu, Gdańska, albo Warszawy pozwoli “naładować baterie” i pomoże ci przetrwać w pracy do kolejnego urlopu.
39
Oto pięć prostych wskazówek, które usprawni planowanie city break’u, z którego wrócisz wypoczęta niczym po tygodniowych wakacjach!
KROK PIERWSZY - TERMIN Raz na jakiś czas sprawdzaj potencjalne długie weekendy i zaznaczaj te, przy okazji których uda ci się wygospodarować ekstra dzień urlopu. Doskonale pamiętam, jak ciężko jest zgrać urlop dwóm (lub kilku) osobom pracującym na etacie. Dlatego warto zarezerwować sobie taki dodatkowy okołoweekendowy dzień wolny z wyprzedzeniem.
KROK DRUGI - BILETY Mamy dużo szczęścia, mieszkając w Europie w kilka godzin jesteśmy w stanie dotrzeć praktycznie do każdego większego miasta. Biorąc pod uwagę tanie linie lotnicze - mamy przepis na budżetowy city break. Kupowanie biletów lotniczych nierozłącznie wiąże się z punktem pierwszym, czyli wyborem terminu. Bilety w najkorzystniejszych cenach pojawiają się na 4-6 miesięcy przed wylotem. Dlatego też najlepiej zaplanować taki wypad z wyprzedzeniem. Warto przy tym zachować odrobinę elastyczności. Czasem ciężko jest znaleźć bilety w konkretne miejsce, z dokładnością co do dnia. Jeśli bilety do Barcelony są za drogie, może warto sprawdzić połączenia do Madrytu, albo Walencji? W wyborze tanich lotów, z pomocą przychodzą portale takie jak skyscanner, kayak i google flights.
40
41
To właśnie te niezaplanowane chwile i miejsca znalezione przypadkiem wspominamy później najlepiej.
42
KROK TRZECI - NOCLEGI
połączenia komunikacji miejskiej). Jeśli nie chcesz Hotele, airbnb, couchsurfing, rozkładane siedzenia płacić za transfer danych, ściągnij googlową mapę w samochodzie, albo kawałek podłogi u znajomych… offline, dzięki czemu będziesz mieć cały czas dostęp Opcji jest sporo, wszystko zależy od twojego budżetu do mapy. i koszt noclegów w danym mieście. Za cenę doby hotelowej w Paryżu można spokojnie przeżyć tydzień KROK PIĄTY - ZWIEDZANIE w Rydze, albo Krakowie… Kupiłaś bilety, zarezerwowałaś przepiękny hotel i jesteś wreszcie na miejscu. Co dalej? Chociaż osobiście AIRBNB jest świetną opcją, zwłaszcza jeśli bardzo lubię spontaniczne wyjazdy i nie raz zdarzało podróżujesz w grupie. Mając dostęp do kuchni, nam się jechać bez specjalnego przygotowania, możecie przygotowywać śniadania i przekąski, które to warto mieć pod ręką chociaż kilka sprawdzonych uratują humor podczas zwiedzania i pomogą utrzymać adresów. Możecie mi wierzyć, nie ma nic bardziej w ryzach wyjazdowy budżet. frustrującego niż nerwowe szukanie restauracji z burczącym brzuchem… Jeśli planujesz romantyczny wypad we dwoje hotel/hostel będzie najlepszą opcją. Zwłaszcza jeśli Dlatego przed wyjazdem zapisz sobie kilka miejsc, nie chcesz martwić się o godziny zameldowania, które w razie czego będziesz mieć pod ręką – knajpki albo gdy lot powrotny wypada wieczorem. Wówczas na śniadanie i kolację, kawiarnie, muzeum albo galerię po wymeldowaniu możesz ze spokojem zostawić i kilka sklepów, jeśli planujesz zakupy; plus kilka bagaż do przechowania w hotelowym lobby i ruszyć fotogenicznych lokalizacji. dalej na podbój miasta. Dzięki dobrym ofertom (znalezionym z wyprzedzeniem) np. na booking.com Do szukania inspiracji świetnie sprawdzą się portale cena noclegu w hotelu nie będzie różniła się zbyt wiele podróżnicze np. The Culture Trip. Kolejnym źródłem od tej z airbnb. podróżniczych wskazówek są blogi, których autorzy mają upodobania zbliżone do twoich, dzięki czemu jest szansa, że polecane przez nich miejsca i tobie KROK CZWARTY - TRANSPORT Sprawdź nie tylko godziny wylotu i trasę na lotnisko, przypadną do gustu. Nawet Instagram może być ale też w jaki sposób dojechać z lotniska do hotelu/ prawdziwą kopalnią pomysłów. Przeglądając zdjęcia airbnb i z powrotem. Chociaż wydawałoby się, że dziś wystarczy tylko dodać do ulubionych miejsca, które za wszystko da się zapłacić kartą (najlepiej walutową, przypadną nam do gustu. albo wielowalutową żeby nie martwić się zbędnymi opłatami za przewalutowanie), to na wszelki wypadek, Ale przede wszystkim ufaj sobie! Wcale nie musisz mieć ochoty na zaliczenie czyichś top pięciu miejsc. warto zabrać ze sobą trochę lokalnej gotówki. Zamiast tego zostaw sobie margines na spacerowanie Jeśli chodzi o poruszanie się po mieście, przydadzą bez celu, bezczynne siedzenie w parku i kawę w uroczej się aplikacje typu CityMapper oraz niezawodne kawiarni, której nie było w żadnym przewodniku. Google Maps (które od jakiegoś czasu, pokazuje Bo to właśnie te niezaplanowane chwile i miejsca znalezione przypadkiem wspominamy później najlepiej.
43
44
7
elementów
letniej
GARDEROBY Anita Janicka-Kalcov
Sezonowa zmiana garderoby może zarówno ekscytować, jak i przerażać. Temperatury szaleją, a my najchętniej chciałybyśmy wyglądać olśniewająco nie poświęcając przy tym swojego komfortu. Najczęściej wybieramy się w tym okresie także na zakupy, a to często wiąże się z nadwyrężeniem naszego budżetu i dodaniem elementów garderoby, których po prostu nie potrzebujemy (hello wyprzedaże). Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie potrzebujemy wymiany całej garderoby. Potrzebujemy za to starannie dobranej kolekcji ubrań. Aby być bardziej precyzyjnym, wystarczy spojrzeć na siedem poniższych elementów. Od sprawdzonych białych jeansów, po buty na płaskim obcasie. Czytaj dalej, aby dowiedzieć się o nich więcej.
45
46
Białe jeansy Pierwszy element, który scala całą garderobę. Białe jeansy natychmiast odświeżają wygląd, dodając letniego akcentu każdej stylizacji. Jednocześnie nie jest to trend wyłącznie na jeden sezon, bez problemu spodnie te mogą zostać wykorzystane jesienią zakładając do nich cieplejszą kurtkę i sweter. Kup teraz, noś na zawsze. Kto by pomyślał?
jej szafie co najmniej trzy egzemplarze. Teraz tak naprawdę chodzi o lnianą sukienkę. Jej materiał sprawdza się znakomicie w wysokich temperaturach. Najlepsza jest lekka, podobna do koszuli, wersja maxi, którą możesz nosić wszędzie - od biura po plażę. Czy wspominałam już, że taki rodzaj sukienki jest niesamowicie szykowny?
Klapki typu mule
Marynarka
Pantofle bez pięty (mule) zyskały na popularności w ostatnich sezonach, ponieważ jest to idealna Zapomnij o płaszczu - lekka marynarka hybryda buta, pantofla i sandała. Szczerze mówiąc, to wszystko, czego potrzebujesz z odzieży to naprawdę jeden wierzchniej w sezonie wakaWbrew powszechnemu z najbardziej praktycznych cyjnym. Na szczęście na rynstylów wakacyjnego obuwia. ku jest mnóstwo egzemplaprzekonaniu, nie Odmładza nas, ale czujemy rzy, które dodadzą wyrafinowanego wyglądu do każpotrzebujemy wymiany się w nich dojrzale.
Biały t-shirt
„
dego codziennego wyglądu. Szukaj neutralnych odcieni w tkaninach bawełnianych lub lnianych, w rozmiarze nieco większym niż nosisz zazwyczaj.
całej garderoby.
Potrzebujemy za to starannie dobranej kolekcji ubrań.
Biała koszulka jest najlepszym przyjacielem niejednej kobiety. Cudowny element pasujący do wszystkiego. Noś ją z jeansami, pod marynarką, casualowo i elegancko. Luźny letni styl to koszulka o prostym kroju. Szukaj tych z czystej bawełny - one tylko wyglądają na drogie, choć w rzeczywistości takie nie są.
Lniana sukienka Lato nie musi kojarzyć się tylko z kwiecistymi sukienkami. Poza tym, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że posiadamy już w swo-
Białe obuwie sportowe Czy jest coś bardziej satysfakcjonującego niż para białych butów sportowych? Nic tak nie dodaje oryginalności stylizacji jak one - są istną „kropką nad i” i pasują dosłownie do wszystkiego!
Koszyk Torba wakacyjna nie musi być typem koszyka. W końcu niektóre z nich są niepraktyczne na co dzień - albo za duże (idealne na plażę), za małe (idealne na wakacyjne wieczory) albo ze zbyt dużą ilością pomponów (na miasto). Istnieje jednak cały szereg wyrafinowanych torebek inspirowanych koszykiem - od plecionej na zakupy po wersje wykonane z drewna.
47
letnie trendy u polskich BLOGEREK wybrała Angelika Pińkowska
48
thewhiteprint.blogspot.com
50
makelifeeasier.pl
jestemkasia.com
52
53
cajmel.pl
54
soie.pl
beauty-fashion-shopping.pl
56
oliviakijo.com
57
58
KOSMETYKI NA LATO co się sprawdzi? Magdalena Żółcińska Chcemy by były lekkie, niemalże niewyczuwalne i ładnie pachniały, przywodząc na myśl letnie dni gdy te już przeminą. Kosmetyki na letnią porę roku zdecydowanie różnią się od tych po które sięgamy jesienią i zimą. Nie chcemy się nimi otulać, ciężkie masła i balsamy idą w kąt ustępując miejsca lekkim kremom i olejkom z drobinkami. Bo latem odsłaniamy więcej skóry, jeszcze bardziej dbamy o to by wyglądała pięknie i promiennie ale zarazem nie mamy ochoty nakładać na siebie zbyt wiele. Jakie kosmetyki wybrać by zachować złoty środek? Na co postawić?
Pierwszym sprzymierzeńcem są produkty w formie mgiełki. Hydrolaty, którymi można spryskać twarz i ciało, wspaniale się przy tym orzeźwiając. Dodatkowo niektóre z nich mają właściwości kojące, jak na przykład hydrolat z kwiatu pomarańczy który można stosować także w przypadku poparzeń słonecznych. Jeśli poniesie Was plaża i słońce, może przynieść duże ukojenie!
Jeśli szukacie porządnej dawki nawilżenia w lekkiej formie, koniecznie wypróbujcie Esencję odmładzającą Resibo. Jest niemal niewyczuwalna na skórze, doskonale sprawdza się pod makijaż i nie potrzeba już nic więcej, poza kremem z filtrem – ale o tym powiem więcej na końcu.
Druga pozycja od Resibo która świetnie wpisuje się w letni klimat to żel do mycia twarzy z ekstrakMaseczki do włosów w formie spray’u zapew- tem z brzoskwini. Oczyszcza skórę bardzo łagodnie, nią włosom pielęgnacje, nie obciążą i będą chro- nawilża i świetnie sprawdzi się w przypadku letniego nić włosy przed szkodliwym działaniem czynni- rytuału pielęgnacyjnego, kiedy nasza cera jest zmęczoków zewnętrznych. Na przykład Leave-in Con- na słońcem, przesuszona i bywa podrażniona. ditioning Mist z John Masters Organics. Lekka odżywka, bogata w składniki aktywne i przeciwutle– Orzeźwienia latem nigdy za wiele, dlatego często niacze chroniące przed szkodliwym działaniem szukamy kosmetyków o cytrusowych, tropikalpromieni słonecznych. Podobnie zadziała produkt nych zapachach. Dodatkowo przywodzą one na myśl od Anwen, mgiełka Summer Protect z ochroną UV. lato, kiedy to już przeminie. Dla mnie w tej katego-
59
rii prym wiodą peelingi. Potrafią pachnieć naprawdę obłędnie, tak jak peeling Asoa z olejem marakuja czy ujędrniający peeling Maufaktura Natura Mohito Ocean. Dodatkowym atutem peelingów jest delikatne natłuszczenie skóry, dzięki któremu po kąpieli nie musimy nakładać nic więcej by cieszyć się miękką i nawilżoną skórą. W upalne lato szukamy też oczywiście ochłody, chwilowej ulgi którą przynosi prysznic i produkty których używamy w jego trakcie. Jeśli szukacie kosmetyku który pomoże Wam się schłodzić, koniecznie spróbujcie mydła Chłodząca Mięta od MydłoStacji. Ochłodzenie, przynajmniej chwilowe, gwarantowane! Kolejny must have na lato to kosmetyki podkreślające opaleniznę, z drobinkami które odbijają słońce dzięki czemu skóra wygląda jak muśnięta słońcem. W tej kategorii zdecydowanie godny polecenia jest olejek z drobinkami złota Hagi, olejek rozświetlający Naturativ czy lekki mus Be The Sky Girl Sweet Life. To produkty bardzo wydajne i dające naprawdę spektakularny efekt na skórze.
ważnymi powikłaniami, ale także przed przebarwieniami słonecznymi, starzeniem i oparzeniami. To chyba wystarczająco dużo powodów, dla których warto? Co ważne – wystrzegajcie się w pełni naturalnych sposobów jak olejek z pestek malin czy masło shea. Tylko porządny, stabilny filtr może dać nam pewną ochronę przed szkodliwymi skutkami promieniowania UVA i UVB. Jeśli w przypadku filtrów do twarzy obawiacie się bielenia, mam dobrą wiadomość! Te czasy minęły – na rynku można obecnie znaleźć bardzo dużo propozycji filtrów czy kremów z filtrem które są zabarwione jak chociażby Madara Age Defying Sunscreen SPF 30, Clochee krem matujący SPF 50, Clochee krem rozświetlający SPF 30. Świetne balsamy z SPF do ciała ma na przykład marka Derma. Po opalaniu warto być zaopatrzonym w balsam chłodzący na bazie aloesu, lub po prostu czysty żel aloesowy. W tym przypadku pewniakiem są produkty marki Equalibra.
Dla tych z Was które raczej stronią od słońca, świetnym rozwiązaniem są naturalne balsamy brązujące, jak na przykład Mokosh czy Alkemie Drop of sunshiOPALANIE Z GŁOWĄ ne. Uzyskanie pięknego kolorytu bez wystawiania Last but definitely not least, gorący temat filtrów się na promienie słoneczne jeszcze nigdy nie było takie ochronnych. Gorący, bo kontrowersyjny. Narosło proste! wokół niego wiele mitów, ale ja trzymam się zasady, którą wyznaje Charlotte Cho, autorka książki Sekrety Letni makijaż – minimum wysiłku, maksimum efektu. urody Koreanek. Mówi ona dużo więcej szkody sobie Latem makijaż jest zazwyczaj bardzo minimalistyczzrobicie nie używając filtrów wcale. O tym jak waż- ny. W upale wszystko i tak spływa z twarzy, a oczy ne jest używanie filtrów można napisać oddzielny najczęściej zasłonione są przed okulary przeciwsłoartykuł, dlatego skupię się na poleceniu Wam spraw- neczne. dzonych pozycji z dobrym składem, które możecie śmiało używać przez cały rok, ale latem to już obowiązek. Chronimy się w ten sposób nie tylko przed po-
60
JAKIE SĄ MOJE SPRAWDZONE KOSMETYKI DO LEKKIEGO MAKIJAŻU? Krem rozświetlający – mój wielki ulubieniec to Resibo Glow. Nadaje twarzy piękny blask, taki efekt zdrowej, mokrej skóry, ale bez błyszczenia. W przypadku cery tłustej może być stosowany jako rozświetlacz na kości policzkowe. Krem BB – tu polecam Wam moje ostatnie odkrycie – krem BB Alkemilla. Jest lekki, pięknie stapia się ze skórą. Jak to krem BB nie ma dużego krycia, ale dla dziewczyn które potrzebują tylko wyrównania kolorytu sprawdzi się super. Podkład mineralny – jemu nie straszne najgorsze upały. Mój ulubieniec jest marki Ecolore, ale to sprawa bardzo indywidualna. Rozświetlacz – latem super sprawdzi się rozświetlacz w kremie Miya. Dostępny jest w trzech kolorach. Stapia się z podkładem, wygląda bardzo naturalnie i wspaniale podkreśla kości policzkowe. Można go śmiało używać także do rozświetlenia dekoltu i ramion, nie tylko na wielkie wyjścia. To dobra opcja jeśli nie chcemy inwestować w olejek czy balsam z drobinkami. Takie rozświetlacze są też bardzo wydajne. Marka Miya wprowadziła ostatnio także naturalne kremy BB, warto je sprawdzić! Lato to okres w roku który trzeba wycisnąć jak tę przysłowiową cytrynkę, dlatego niech kosmetyki, także będą wyjątkowe i kojarzą nam się z tym wyjątkowym czasem. Mam nadzieję że wśród moich propozycji znajdziecie swojego letniego ulubieńca!
61
smaki i zapachy lata Daria Szotek
62
Nie ma co zaprzeczać - lato to jedna z najobfitszych pór roku, pełna przepysznych sezonowych warzyw i owoców. Lato to borówki, truskawki, wiśnie, morele, brzoskwinie czy też maliny. Lato to kalafior, fasolka szparagowa, bób, bakłażany, pomidory, ogórki i papryki. Mogłabym tak wymieniać bez końca - o zdecydowanie moja ulubiona pora, nigdy nie umiem się wszystkiego najeść a na bazarek wybieram się niemalże codziennie, bo przecież koszyk truskawek czy malin znika w mgnieniu oka. Uwielbiam smaki i zapachy lata. Nic nie przebije aromatu unoszącego się od świeżo zebranych truskawek czy też podkręcającego smak wszystkich potraw koperku. Najpyszniejsze są też soczyste pomidory i brzoskwinie, których sok już po jednym kęsie zaczyna spływać nam po dłoniach. A fasolkę szparagową czy paprykę można by jeść bez końca, przygotowane na milion różnych sposobów. Trzeba jednak przyznać, że nie zawsze chce nam się stać godzinami przy garach kiedy żar leje się z nieba i nawet nie mamy ochoty na bardzo gorące czy ciężkie dania. Warto wtedy po prostu przygotować coś lekkiego, opartego właśnie na sezonowych warzywach i owocach.
bigos z młodej kapusty z wędzonym tofu z młodymi ziemniaczkami z koperkiem Cebulę oraz czosnek posiekać i podsmażyć/poddusić na oleju/wodzie wraz z liściem laurowym i zielem angielskim. Następnie dodać startą marchew oraz pokrojone w plastry pieczarki. Dusić chwilę i w tym czasie posiekać kapustę, dodać do warzyw. Zalać szklanką wody, dodać koncentrat, a następnie posiekane pomidory i gotować/dusić do miękkości ok. 20 min. Doprawić przyprawami i sosem sojowym, a na koniec wmieszać jeszcze pokrojone w kostkę wędzone tofu i dusić ostatnio 10 min. Podawać z dowolnymi dodatkami, np. świeżym domowym pieczywem lub jak na zdjęciach – z młodymi ziemniaczkami. Smacznego!
Składniki: • • • • • • • • • • • • • •
1/2 główki młodej kapusty czerwona cebula ząbek czosnku 2 liście laurowe 3-4 ziarna ziela angielskiego 2 łyżki sosu sojowego jedna duża marchew/dwie mniejsze 10-15 mniejszych pieczarek ok. 200g wędzonego tofu 2 pomidory 2-3 łyżki koncentratu pomidorowego pieprz biały/czarny wędzona lub słodka papryka świeża pietruszka
MŁODA KAPUSTA - kolejne cudowne sezonowe warzywo poza młodymi ziemniaczkami, bobem, botwinką i oczywiście całą resztą, o której wspomniałam już wcześniej. Bigos z młodej kapusty, pełen zdrowia, bez tłuszczu, a za to z dodatkiem pysznego wędzonego tofu. Gra ono tutaj rolę ‚kiełbasy’ czy też innego mięsa, które zazwyczaj dodaje się do bigosu. Ten cudowny wędzony aromat podkreśla smak potrawy, która staje się jeszcze bardziej autentyczna, a przy tym, jest w 100% roślinna. Uwielbiam przemieniać tradycyjne potrawy na zdrowe, wegańskie dania. Do tego bigos ten jest lekki, szybki w przygotowaniu i idealnie smakuje serwowany właśnie z młodymi ziemniaczkami i świeżym koperkiem.
65
TRUSKAWKI - zawsze jak jestem w Polsce nie umiem się powstrzymać, kilogramami zajadam się truskawkami, aż do bólu brzucha. Czasem zdarza mi się zachować trochę i wtedy piekę z nimi ciasto czy przygotowuję inny deser. Zazwyczaj coś bardzo prostego, tak by mogły dalej być gwiazdą deseru i by po prostu nie zabić ich cudownego smaku. Najbardziej smakują mi na kruchym cieście z kruszonką. Dla kontrastu, można skomponować je też z innymi owocami jak np. borówkami czy malinami. Truskawki tworzą idealny duet z cynamonem, a ich słodycz nie prosi się o dodatkowy cukier, więc ciasto może być lekkie i zdrowe. I tak tymi małymi krokami w mojej głowie powstało to owsiane ciasto z truskawkami. Idealne zarówno jako deser jak i śniadanie. Moja mama zajadała się nim wraz z naturalnym jogurtem np. kokosowym. Lekkie, pyszne, zdrowe i prościej się już chyba nie da. Uwaga - blacha tego ciasta zniknie szybciej niż się tego spodziewasz! 66
kruche ciasto z truskawkami i malinami W dużej misce wymieszać ze sobą suche składniki. Aby uzyskać mąkę owsianą można zmielić szklankę płatków owsianych. Następnie dodać masło orzechowe, syrop klonowy i dokładnie połączyć najlepiej wymieszać dłońmi. Na koniec stopniowo dodawać mleko, tak by masa było w miarę zbita i dało się z niej zlepić spód do ciasta. Przełożyć 3/4 ciasta do formy do zapiekania wyłożonej papierem do pieczenia lub wysmarowanej delikatnie olejem kokosowym. Dokładnie ugnieść dłońmi spód tak by upieczeniu się nie kruszył. Truskawki pokroić w plasterki, dodać maliny i wymieszać wszytko z syropem oraz skrobią. Przełożyć na spód.
• szklanka płatków owsianych (użyłam błyskawicznych) • 1 1/4 szklanki mąki owsianej • 2 łyżki wiórków kokosowych • cynamon • 2 kopiaste łyżki masła orzechowego • 6 łyżek syropu klonowego • 5-6 łyżek mleka roślinnego (w zależności od lepkości masy) owoce*: • ok. 250g truskawek • garść świeżych (w sezonie) lub mrożonych malin • 2 łyżki syropu klonowego • łyżka skrobi ziemniaczanej
Całość posypać resztą ciasta - pokruszyć je w dłoniach prosto na owoce. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piec do 20 min. aż wierzch się lekko zarumieni. Ostudzić i podawać. Jeśli jedzone na ciepło może się rozpaść, dlatego warto poczekać chwilkę. Polecam też podawać ciepłe np. w misce z wegańskimi lodami waniliowymi/kokosowymi lub na śniadanie z naturalnym roślinnym jogurtem. *można dodać też inne sezonowe np. borówki, maliny, jeżyny, itp.
owoce
67
Zdjęcia na okładce: Grzegorz Łopata Oprawa graficzna: Angelika Pińkowska
numer 7 już w październiku