Magazyn o świadomym życiu "Więcej" numer 7 Macierzyństwo

Page 1

NUMER 7 · PAŹDZIERNIK 2019

w środku:

macierzyństwo TEMAT PRZEWODNI

kobieta kobiecie wilkiem wywiad z Moniką Frydrych ciąża miesiąc po miesiącu matka (nie)polka fundament macierzyństwa


w

tym 4

numerze

O autorkach

10

Macierzyństwo... Alicja Pińkowska

14

Mamo Katarzyna Anielak

18

Kobieta kobiecie wilkiem

22

Wandergirl. Wywiad z Moniką Frydrych rozmawiała Angelika Pińkowska

34

Początki macierzyństwa, czyli co jest po drugiej stronie? Magdalena Żółcińska

40

Ciąża miesiąc po miesiącu Julia Dzwończyk

46

Matka (nie)Polka Katarzyna Straube-Czyż

52

Górska Mama Małgorzata Jachacz-Łopata

62

Macierzyństwo po mojemu. Ja, zwykła mama Ola Korulczyk

70

Fundament Ewa Bonder

74

Zdrowe przekąski Angelika Pińkowska



autorki

Angelika Pińkowska

Magdalena Żółcińska

Cześć! Nazywam się Angelika i to ja jestem sprawczynią całego tego zamieszania. Magazyn marzył mi się od kilku lat, więc w końcu wzięłam sprawy w swoje ręce i oto jest - kolejny numer Magazynu o świadomym życiu „Więcej”.

Z wykształcenia psycholog, z zamiłowania wizażystka. Mama na pełnym etacie oraz freelance copywriterka. Pasjonatka zdrowego stylu życia, od ponad trzech lat wkręcona w naturalną pielęgnację.

Po prawie dwóch latach życia w Australii, nadal poszukuję przygód, tym razem w mroźnej Norwegii. Uwielbiam poranną herbatę i wieczorne czytanie w łóżku. Kocham podróże i nie mogę już bez nich żyć.

feminine.pl/blog

adreamerslife.pl

Katarzyna Anielak Mackiewicz Człowiek wędrowiec. Podróżuje, gotuje, odkrywa nowe kultury, obserwuje ludzi i ich codzienność i nagrywa ich historie. Ciągle jej mało, ale uczy się wdzięczności za rzeczy małe. I duże. www.instagram.com/ kanielak_


Alicja Pińkowska

Kasia Straube-Czyż

Z wykształcenia jestem prawnikiem, z pasji trenerem Family Lab.

Mieszkam w Żorach, mam 34 lata. Od 3 lat jestem mamą Adasia. Od ponad 4 lat jestem żoną zapalonego motocyklisty, dla którego lato mogłoby trwać cały rok. W przeciwieństwie do mnie. Odnajduję się w każdej porze roku, a coraz mocniej ukochałam sobie zimę i moje snowboardowe szaleństwa.

Uznaję, że prawdziwą wartością jest budowanie relacji. Z pasją zgłębiam wiedzę i rozwijam się by móc tworzyć relacje w oparciu o poszanowanie cudzych i swoich granic, oraz potrzeb. Przyświeca mi podejście oparte na zaufaniu do kompetencji każdego, zwłaszcza małego człowieka i podążaniu za jego potrzebami. Inspiracją w pracy i ciągłym rozwoju jest dla mnie rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez kar i nagród, porozumienie bez przemocy, system wewnętrznej rodziny, a nade wszystko Jesper Juul. www.facebook.com/w-kontakcie/

Uwielbiam długie spacery po lesie, a z aparatem staram się nie rozłączać na długo. Początkowo fotografia była moją pasją, do dziś jest, ale też jest to mój sposób na życie. Uwielbiamy podróżować i z przyjemnością zabieramy w te podróże naszego syna. highmom.pl


Julia Dzwończyk

Monika Frydrych

Nazywam się Julia Dzwończyk i jestem popularyzatorką szycia w internecie. Na blogu pokazuję, jak szyć i jak żyć, by czuć się dobrze.

Nazywam się Monika. Uwielbiam nurkowanie, espresso, zapach morskiej soli, kolor niebiesko-szary i piwonie (szkoda, że sezon na nie jest taki krótki!). Od niedawna jestem też Mamą słodkiego chłopca oraz właścicielką sklepu dla Mam – Bonjour Mommy.

Skończyłam Szkołę Konstrukcji Ubioru, działam w projektach kosmicznych, rozkręcam startupy i pracuję jako fotograf-freelancer. Stworzyłam własną szyciową markę – Twoje Wykroje – która robi wykroje na polskie rozmiary i organizuje kursy szycia online. Blisko mi do idei minimalizmu, chociaż wolę po prostu zdrowy rozsądek. www.joulenka.pl

Nie jestem dziewczyną, która rzuciła wszystko, żeby wieść życie cyfrowego nomada i blogerki podróżniczej. To niezwykle kusząca perspektywa, ale na razie pracuję w jednej z warszawskich korporacji, starając się godzić pracę zawodową z podróżami. www.wandergirl.pl bonjourmommy.com


Małgorzata Jachacz-Łopata

Ola Korulczyk

Ewa Bonder

Jestem fizjoterapeutką od spraw kobiecych, doktorem nauk medycznych, instruktorem jogi, miłośniczką gór, natury i wszelkich aktywno­ ści w terenie. Górską Mamą. Propaguję dobry, świadomy ruch oraz slow food, jestem wegetarianką od ponad 10 lat. Pomagam pacjentkom i szkolę specjalistów w zakresie zdrowia kobiety.

Jestem mamą, sportowcem, zapaloną triathlonistką. Eko żona, propagatorką zdrowego odzywiania i ekologicznego życia. Kocham outdoor. Spedzanie czasu na świeżym powietrzu daje mi wolność, pozwala doceniać codzienne życie.

Jestem psychodietetykiem. Na co dzień prowadzę Składniki Szczęścia, w których przede wszystkim pokazuję, jak zdrowo cieszyć się jedzeniem. Uczę, jak jeść uważnie i świadomie. Pomagam też zmieniać nawyki, które często utrudniają życie w równowadze.

Po godzinach prowadzę bloga biegajacabiomama.pl To miejsce pełne pasji do sportu i rodzinnej atmosfery. To miejsce gdzie bycie mamą i triathlonistką, przeplecione jest zdrowym jedzeniem, podróżami i aktywnym trybem życia.

Zwiedziłam maleńki kawałek górskiego świata: Alpy, Dolomity, Kaukaz, Andy, Himalaje, góry Afryki, Hiszpanii, Korsyki i Norwegii. Dla gór przeniosłam się na Podbeskidzie, mieszkam z mężem i 3 letnią córeczką Gają Pokażę Wam jak złapać dystans w Bielsku-Białej. do siebie, zakochać się w sporcie i budować rodzinną więź przez W czerwcu 2017 wymyśliłam wspólną pasję. Do przeczytania! i zainicjowałam akcję Mamy w Góry!, której celem jest za- biegajacabiomama.pl chęcenie kobiet do wspólnej przygody z dziećmi i spotkanie aktywnych rodzin w górach oraz edukacja dla zwiększenia świadomości i bezpieczeństwa podczas eksploracji w terenie. gorskamama.com

Jedzenie to piękne doznanie, które powinno dawać nam zdrowie, siłę, ale też mnóstwo radości. Dążę do tego, abyśmy mogli przeżywać je w pełni i mądrze. instagram.com/skladnikiszczescia


Droga czytelniczko! Macierzyństwo. Kolejny ważny temat, który rozkładamy na czynniki pierwsze. Piszą przyszłe mamy, te świeżo upieczone, ale również te z nieco dłuższym stażem. 10 kobiet, 10 różnych spojrzeń na świat. Jest o budowaniu relacji, o tym jak kochać mądrze, jak dzielić się z dziećmi naszymi pasjami. O podróżowaniu z dziećmi i o tym, jak ważne jest, aby w tym wszystkim nie zatracić siebie. Bo to właśnie szczęśliwa i spełniona kobieta jest najlepszym wzorem do naśladowania. Pięknie to podsumowuje Kasia Straube-Czyż: „Chcę być taką mamą, jaką jestem. Chcę iść za moim wewnętrznym głosem. Chcę kształtować własną ścieżkę. Nie boję się dróg mniej uczęszczanych i autostrad, po których podążają tysiące.” Daj nam znać! Jeśli podoba Ci się to co tworzymy, chcesz się wybrać na wspólną kawę, bądź ot tak, po prostu przywitać, napisz maila na kontakt@magazynwiecej.pl Przyjemnej lektury!

Angelika Pińkowska


fot. Katarzyna Straube-CzyĹź


Macierzyństwo... Alicja Pińkowska

Czy macierzyństwo to coś na co czekamy, czy coś czego na pewno nie chcemy doświadczyć? Czy to coś do czego trzeba dojrzeć, czy coś co bierze nas z zaskoczenia? Czy to pieluszkowe zapalenie mózgu? Czy inny stan umysłu? A może kolejny etap życia? Każda z nas ma do macierzyństwa zupełnie inny stosunek, nie lepszy czy gorszy - inny.

J

a chciałam podzielić się z Wami tym co dzieje ... i to o niej chciałam napisać. się we mnie kiedy zatrzymam się i uważnie Ale nie o odpowiedzialności za dziecko, takiej, wymawiam słowo macierzyństwo. przed prawem, jak coś sobie złamie, w czasie kiedy jest pod naszą opieką. Przede wszystkim czuję, że to zjawisko totalne, Mnie porusza odpowiedzialność osobista które nadchodzi razem z dzieckiem. Choć kiełkuje za relacje, które tworzymy wstępując już wtedy, gdy budzi się w nas chęć poczęcia, na drogę macierzyństwa.Bez wątpienia więź czasem nowe życie, niekiedy z pierwszymi ruchami matki z partnerem/partnerką, (czy jej brak) ma dziecka, to czasem szybciej… a niekiedy dzieje niesamowite znaczenie dla macierzyństwa, jednak się to później. To coś co rodzi się, nomen omen, większa korelacja wydaje mi się zachodzi tu ze podczas porodu, a potem integruje i wzrasta w nas słowem rodzicielstwo, więc (ej!) to temat na kolejny do samego końca... Myśląc macierzyństwo czuję, numer! (choć bez wątpienia o fundamentalnym że doświadczam kontaktu z samoświadomością, znaczeniu!). Tak samo, choć, w węższym zakresie, permanentnego rozwoju, fal miłości, lecz nade wpływ na macierzyństwo wywierają inne relacje, wszystko odpowiedzialności... które matka tworzy z szeregiem bliższych i dalszych 10



osób: siostrą, przyjacielem, babcią, wujkiem, angielski. To przede wszystkim nasza gotowość do sąsiadką, przełożonym, współpracownikiem, dbania o swój emocjonalno-psychiczny ogródek. panią ze spożywczaka etc. Bo nasz dobrostan bezpośrednio przyczynia się do dobrostanu naszych dzieci. Ów dobrostan, Ja jednak chciałabym napisać o relacji z samą to również umiejętność dbania o swoje granice, sobą. O tym jak doniosłą rolę dla matki i jej dzieci co bezpośrednio otwiera nas na nienaruszanie odgrywa to: w jakim kontakcie jest ona z sama granic innych. Dostrzegając co narusza naszą ze sobą. Jak bowiem funkcjonuje ktoś, kto sam podmiotowość, uczymy się jak nie naruszać jej doświadczył odrzucenia, przemocy, poniżenia, u bezbronnych braci mniejszych. Uczymy się, porzucenia... Zwykle średnio, i zwykle przenosi to że zapłaciliśmy wysoką cenę, za grzeczność. Bo na swoje najbliższe otoczenie. Jeszcze gorzej jest „uległość dziecka jest okropną rzeczą, oznacza jeśli do tego dochodzi stan zmęczenia, zagubienia, bowiem, że rodzice zafundowali sobie wygodę braku kompetencji. Nie mówiąc o zwykłym za wysoką cenę, którą będą musieli ciągle płacić głodzie, stresie czy pośpiechu. albo - jeśli rodzice nie wytrzymają próby - zapłaci ją społeczeństwo.”1 Jeśli uświadomimy sobie, że dzieci czerpią główne z tego co robimy, jak się zachowujemy, a nie Nie tylko jednak ma znaczenie to jak poradziłyśmy z tego co do nich mówimy. Jeśli uświadomimy sobie z rozstaniem rodziców, czy z tym, że mówili sobie, że dziecięce mózgi mają umiejętność nam, że siostra lepiej sobie radzi w szkole, a my nie, odbierania sygnałów wysyłanych przez nas bo takie jesteśmy niekonsekwentne... Znaczenie niewerbalnie, że współdziałają i empatyzują ma też dbanie o siebie na co dzień. Dodatkowo z naszymi przeżyciami i odczuciami, to dojdziemy to, jak radzimy sobie z tymi problemami, to do wniosku, jak ważne jest to… by zadbać o swoje przykład, za którym dzieci podążają. zdrowie psychiczne. Jak ważne jest to, by szukać Np.: „Moja matka była taką delikatną kobietą sposobów na przepracowanie i poradzenie o słabym sercu, dlatego nauczyłem się hamować sobie z bagażem doświadczeń, który wpływa moją radość życia, a potem tak samo hamowałem się w zabawach z moimi dziećmi”2 na nasze zachowanie. „Matka zawsze chciała, żeby wszystko Nieważne czy na terapii, na kursie było zrobione perfekcyjnie - i ja sam też musiałem samoświadomości, sesji grupowej czy poprzez być perfekcyjnym dzieckiem. Teraz nie wiem kim medytację. Istotne jest to żebyśmy wiedziały, tak naprawdę jestem. Wiem tylko, że nie jestem że nasz wpływ na nasze dzieci to nie tylko geny w niczym dość dobry” 3 (te z resztą mutują przez całe nasze życie, polecam lekturę książki: Mark Wolynn Nie zaczęło się od Ciebie), nie tylko najlepszy wózek i dodatkowy

1 Donald Winnicott „Dziecko, jego rodzina i świat” 2 Przykład zaczerpnięty z książki Jespera Juula „Rodzić jako przywódca stada” 3 tamże

12


Pamiętajmy o tym, że tryb matka, nie oznacza rezygnacji ze swojej przestrzeni... Wręcz przeciwnie, kiedy jesteśmy zadbane, wypoczęte, spokojne łatwiej znosimy frustrację naszych dzieci, jesteśmy bardziej otwarte i dostępne emocjonalnie, a w trudnych sytuacjach szybciej znajdujemy rozwiązania w poszanowaniu dla ich godności, integralności i w szacunku dla ich człowieczeństwa.

A nawet jeśli żyją z Wami, to i tak nie są Wasze. Możecie dać im swoją miłość, ale nie myśli, bo mają one swoje własne.”4

I to jest chyba najtrudniejsze, ale i najbardziej doniosłe. Bez wątpienia wymagające i długodystansowe… Natomiast są też łatwiejsze i bardziej prozaiczne sfery, o które można zadbać by wesprzeć siebie Jak więc przyjąć tę odpowiedzialność za siebie i swoją ogólnożyciową kondycję. I to już jest i na siebie, i jak ją budować świadomie? zdecydowanie prostsze, a efekty widoczne są od razu. Myślę, że warto zacząć od dbałości w radzeniu sobie z tym co same dostałyśmy: od naszych nie Mam na myśli sen, jedzenie (w ogóle, tj. to co zawsze odpowiedzialnych (w zdefiniowany tu jemy i jak jemy), zatrzymywanie i uważność na to przeze mnie sposób) rodziców, tj. poprzez rozwój co doświadczamy (mindfullness), zmniejszanie i uwolnienie psychiczne. Warto szukać inspiracji ilości stymulatorów, które nas przebodźcowują wśród autorytetów nie tylko w wychowaniu, ale (i tu znowu kłania się znajomość swojego ciała), w filozofii, psychologii czy sztuce. Odnajdywać reagowanie na stres i zmniejszanie sytuacji swoją drogę na wyzwolenie swojego wewnętrznego stresowych, zatroszczenie się o dobrą kondycję dziecka. Na pokochanie go takim jakie jest. fizyczną. Wyciszanie, dostrajanie, kojenie… Na uwolnieniu się od poczucia winy, i poczucia nadodpowiedzialności za naszą relację z rodzicami. I wówczas frazes: szczęśliwa matka to szczęśliwe Bez tego trudno nam będzie obdarzyć miłością dziecko okazuje się mieć głębię o doniosłym, bezwarunkową (kochać bez powodu, nie tylko odpowiedzialnym znaczeniu. za akceptowane przez nas zachowania i wartości) nasze własne dzieci. Trudno będzie nam przyjąć, że: „Wasze dzieci nie są tak naprawdę waszymi dziećmi. Są synami i córkami życia tęskniącego za samym sobą. Przechodzą one przez Was, ale nie należą do Was. 4 Khalil Gibran „Prorok”


14


magazyn więcej

Mamo Katarzyna Anielak

Z

awsze pracowałaś na równi ciężko z Tatą. Po powrocie z pracy podgrzewałaś wszystkim obiad, który ugotowałaś o piątej nad ranem, pomagałaś nam w lekcjach i szyłaś stroje na bale przebierańców. Nigdy nie narzekałaś. Brałaś prysznic, pozwalając nam siedzieć na podłodze przy Tobie i obserwować Twoje dojrzałe ciało. Rozmawiałyśmy o wszystkim i te chwile w łazience i w kuchni - były najintymniejsze.

Twojej radości i dumy na wieść, że dostałam swój pierwszy okres. „Mam teraz w domu dwie kobiety!” - powiedziałaś wzruszona, przytulając mnie.

A kiedy dowiedziałaś się, że swój pierwszy raz mam już za sobą, umówiłaś wizytę i poszłaś ze mną do ginekologa. Od wtedy już zawsze powtarzałaś mi i mojej siostrze, że to ważne, że musimy dbać o siebie, bo nasze życie seksualne jest krótkie. Zawsze otwarcie opowiadałaś o swoich wizytach Pamiętam to wczesne wiosenne popołudnie, u ginekologa, o badaniach, o zmianach jakie zaMamo. Doskonale wiedziałaś, że mam Ci coś do chodzą w ciele przy menopauzie, o tabletkach. powiedzenia, chodziłam w koło Ciebie i szukałam słów, kontaktu z Tobą. Pamiętam jak rozpłakałam O tym, że nie chcę mieć dzieci dowiedziałaś się przed się, bo cały dzień dusiłam w sobie tę myśl, że już ślubem. Pamiętam tę ciszę, nie spodziewałaś się nie jestem dzieckiem, nie do końca wiedząc jak tego. Zapewniałaś mnie, że jeszcze zmienię zdanie. mam się oswoić z tą myślą. I nigdy nie zapomnę 15


I podświadomie, gdzieś pod skórą czuję, że posiadanie dziecka nie jest czymś, czego szukam.

16


magazyn więcej

Minęły dwa lata, przyjechaliśmy z mężem moim po długiej nieobecności. Rozmawialiśmy o dzieciach mojej siostry, chłopcach, których absolutnie uwielbiam w ramach odstępstwa od reguły. Cieszyłaś się tą rozmową, naszą ekscytacją i radością na wspomnienia tych kilku dni z najmłodszymi członkami naszej rodziny. Spytałaś czy nie zmieniliśmy zdania. Powiedziałaś, że Twoim marzeniem byłoby mieć wnuczkę, uroczą dziewczynkę, która przecież z połączenia naszych genów byłaby cud- dzieckiem, jakby to było najważniejsze. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, co by było, gdyby dziecko urodziło się nieuleczalnie chore. Nigdy nie powiedziałam Ci, jak bardzo się tego boję. Jak bardzo boję się tego, na co naraziłabym drugiego człowieka - dając mu życie - widząc to, co dzieje się ze światem dziś. Jak bardzo nie wyobrażam sobie nie myśleć o katastrofie ekologicznej w obliczu pytania o posiadanie potomstwa. Jak bardzo moje zdrowie psychiczne nie pozwala mi zaufać sobie samej w stu procentach. I staram się być uważniejsza: wsłuchuję się w swoje ciało i myśli, wyłapuję je i obserwuję. I podświadomie, gdzieś pod skórą czuję, że posiadanie dziecka nie jest czymś, czego szukam. Czuję to głęboko w swoim wnętrzu, że moją misją jest coś zupełnie innego. Że jest mi pisane coś innego. Że i bez tego mogę odnaleźć spokój i szczęście. Nie chcę być matką, Mamo. Choć wiem, że Ty byłaś dla mnie najlepszą Mamą jaką mogłaś być. 17


Kobieta kobiecie wilkiem Dopóki Stanisław Lem nie zajrzał do internetu, nie wiedział, że na świecie jest tylu idiotów. Dopóki nie zaszłam w ciążę i także nie zajrzałam do internetu, nie wiedziałam, że poród przez cesarskie cięcie “to nie poród”. Dokładnie 4 miesiące temu zdałam test ciążowy z dwoma paskami. Od tego czasu wiele rzeczy mnie przeraziło: brak kontroli nad własnym ciałem, które nie dość, że się rozrasta niekontrolowanie, to jeszcze nie zezwala mi na picie kawy pod groźbą spędzenia kwadransa z głową w toalecie (za to każe mi jeść kanapki z masłem i salami). Przeraził mnie brak siły do życia w pierwszym trymestrze, tak skrajny, że zdarzało mi się płakać, bo chciałam wyjść z domu, a kiedy z domu wychoNie wiedziałam też, że dzieci to bachory, a matki dziłam - płakałam, bo nie miałam siły iść przed to madki, które na zakupy nie zabierają portfela, siebie. Z dziewczyny o wielu zainteresowaniach bo za wszystko zapłacą uśmiechem bombelka. Jeśli i kondycji pozwalającej na zdobywanie trzytysięczuśmiech bombelka nie wystarczy (na colę i chip- ników bez rozgrzewki, stałam się miękka jak bułsy za pieniądze z 500+), resztę należy madkom ka w supermarkecie. Jak naciśniesz, nie wróci do dołożyć w gratisie, z racji posiadania horej curki. dawnego kształtu. Ataki duszności też nie są zbyt przyjemne. Żałobę Nie wiedziałam, ale teraz już wiem. Dzięki memom za utraconą wolnością przeżywam już teraz. Zgaga, i internetowym wypowiedziom kobiet, które w re- żylaki, obciążenie glukozą - wszystko przede mną. alu spotkały się z atakami na swój sposób wycho- Moja ciąża to nie choroba, ale do dolce vita też jej wywania dziecka. trochę brakuje. Analogicznie matka, która karmi mlekiem modyfikowanym, “to nie matka” (ta, która karmi piersią, ale dziecko starsze niż roczne, “zrobiła z siebie smoczek”), a rodzic, który nosi niemowlaka w nosidełku “to potwór, który funduje mu operację kręgosłupa w przyszłości”. Czyli byłam w błędzie, bo dotąd zawsze mi się wydawało, że różnica między rodzicem a nie-rodzicem polega na dążeniu do podejmowania jak najlepszych decyzji dla swojego dziecka.

18


fot. Marta Mytych

magazyn więcej

19


20


magazyn więcej Uprzejmie donoszę, że robisz wszystko źle Najbardziej jednak przeraziły mnie nie hemoroidy wielkości mandarynki (podobno specjalność poporodowa), ale świadomość, że od tej pory każdy mój wybór, podyktowany intuicją i znajomością potrzeb własnego dziecka, będzie surowo oceniany i szeroko komentowany. Bo przecież nic nie pomaga bardziej na zbudowanie pewności siebie w zupełnie nowej dziedzinie życia, niż życzliwe anonimy.

fot. Marta Mytych

Ze wstępnej kwerendy (ok, google: ser feta w ciąży/leżenie na brzuchu w ciąży/farbowanie włosów w ciąży/wakacje za granicą w ciąży) wynika, że w “moim” internecie (a trzymam się z daleka od forów internetowych) istnieją tylko te dobre mamy: niekrytykujące, wspierające jak trzeba, które same stały się przedmiotem ataków innych kobiet (tak, kobiet). Więc godzinami czytam gorzkie żale, jak to kobieta kobiecie wilkiem i jedno mnie zastanawia: jeśli wszystkie jesteśmy takie życzliwe dla siebie nawzajem, to które z nas wytykają mamom karmiącym, że wywaliły cyce na środku ulicy i komentują, że kobiety po cesarce nie wiedzą, co to ból?

Jeśli nie ja i nie Ty, to kto? Czy na pewno nie zdarzyło nam się zapytać przyjaciółki, jak długo jeszcze zamierza karmić i wyskoczyć z dobrymi radami, zanim zdałyśmy sobie sprawę, że nikt o nie prosił? Poddaję czytającym pod rozwagę. Aby żyło się lepiej, wszystkim. Zwłaszcza młodym matkom.

21


wandergirl WYWIAD Z MONIKĄ FRYDRYCH rozmawiała Angelika Pińkowska


Pracujesz, podróżujesz, blogujesz, jesteś mamą, Pracuję wieczorami - dopiero wtedy mam a do tego niedawno otworzyłaś własną firmę - czas na firmę (jestem właścicielką BONJOUR jak udaje Ci się łączyć te wszystkie obowiązki? MOMMY - marki ubrań dla dziewczyn w ciąży i karmiących) czy na bloga (www.wandergirl. Chciałabym powiedzieć, że jestem świetnie pl). Dopiero wtedy mam też czas dla siebie czy zorganizowaną mistrzynią perfekcyjnego dla męża. Niestety najczęściej nie wystarcza czasu planowania, ale to nieprawda. Prawda jest taka, na wszystko, więc jest albo-albo. że bardzo się staram, ale z różnym skutkiem. To wszystko jest piekielnie trudne i bardzo długo Piszę szczerze, bo mam wrażenie, że w mediach miałam poczucie, że na żadnej płaszczyźnie życia społecznościowych jest mnóstwo ściemy - idealne nie jestem na 100%, co mnie mocno frustrowało. macierzyństwo, nieskazitelnie czyste domy Ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że bycie urządzone w stylu boho, świeży manicure, ułożone pełnoetatową kobietą, Mamą, żoną, przyjaciółką, w lekkie fale włosy, oryginalne stylizacje, kawa siostrą, córką, przedsiębiorcą, blogerką i dawanie w łóżku rano, sukcesy zawodowe i romantyczne z siebie wszystkiego w każdej tej roli jest realnie związki - wszystko w tym samym czasie. Może nie do zrobienia. Z niczego nie chciałam jednak faktycznie istnieją takie kobiety, ale ja do nich rezygnować, więc nauczyłam się odpuszczać, nie należę. nadawać priorytety, być dobrą dla siebie i ułatwiać sobie życie tam, gdzie jest to możliwe. Przez cały dzień zajmuję się Synkiem i On wypełnia cały mój dzień. Nasze dni są bardzo aktywne, więc Dziś nie mam zrobionych paznokci, ale za to byłam na pracę, ciepłą kawę czy zwyczajny odpoczynek z Synkiem w teatrze. Nie mam wyprasowanego nie ma ani chwili - bawimy się w domu, chodzimy prania, ale wszystkie zamówienia złożone tego dnia na spacery, na gordonki (zajęcia muzyczne dla w Bonjour Mommy są przygotowane dla kuriera dzieci), do teatru dla dzieci, do kawiarni, na plac na jutro, tak żeby jak najszybciej dotarły do moich zabaw czy do zupełnie dorosłych galerii sztuki. klientek. Nie odkurzyłam, ale jutro przychodzi Dużo podróżujemy - przez ostatni rok byliśmy Pani, która szczęśliwie zrobi to za mnie. Robiłam razem w Nowym Jorku, Portugalii, Szwecji, Izraelu, nowy wpis na bloga i nie ugotowałam kolacji, ale Włoszech i Francji. Staram się pokazywać mu przecież niedaleko jest świetna hinduska knajpa, świat i chociaż czasem to nie jest łatwe i wymaga do której mogę zadzwonić. Nie poszłam na fitness, ogromnej dawki zaangażowania na różnych ale za to spędziłam wieczór z mężem na snuciu płaszczyznach, myślę że warto. Dużo ludzi mówi nowych planów przy winie. I to jest ok. po co, przecież on nie będzie tego pamiętał, ale ja uważam - i widzę - że jest inaczej.


Jakie miałaś obawy i przed porodem?

w

trakcie

ciąży Moje życie towarzyskie oczywiście nie jest tak bujne jak dawniej, podróżuję dużo mniej egzotycznie niż kiedyś i rzadko pijam ciepłą kawę, Na początku ciąży bałam się, że moje życie bardzo ale nie narzekam. Traktuję to po prostu jako nowy się zmieni. Że nie będę miała już tyle czasu dla etap, który jak wszystko, szybko mija. siebie, dla bliskich, że nie będę tyle podróżować. Bardzo czekałam na Synka, ale bałam się Jak Miki znosi podróżowanie? Czy uważasz, ograniczeń, utraty pewnej wolności, którą bardzo że podróże wpływają na jego rozwój? sobie w swoim życiu ceniłam. W połowie ciąży wyszły pewne komplikacje i od tamtego momentu Synek uwielbia podróże... tak długo, jak nie jedyne, co się dla mnie liczyło, to zdrowie moje są związane z jazdą samochodem. Trafił mi i mojego dziecka. O niczym innym już nie się bardzo niezależny egzemplarz, który nie myślałam. znosi być więziony w samochodowym foteliku, dlatego relatywnie mało podróżujemy po Polsce Przed samym porodem w ogóle się nie bałam. Nie a częściej wylatujemy za granicę i staramy się wiem, czy to hormony, czy coś innego, ale czułam wybierać bardziej „stacjonarne” destynacje, gdzie ogromny spokój - mimo że sytuacja była dla mnie większość miejsc możemy zwiedzić pieszo - stąd nowa. Wiedziałam, że za moment czeka mnie coś Nowy Jork czy Tel Awiw. Z Małym podróżujemy fascynującego, nowa przygoda. też dużo wolniej niż kiedyś - teraz to chyba jest taki prawdziwy slow travel. Mamy czas na długie spacery, poznawanie okolicy, rozmowy z ludźmi. Co zmieniło się w Twoim życiu odkąd na świecie Kiedyś cisnęliśmy, żeby zobaczyć jak najwięcej, pojawił się Miki? jak najszybciej, wszystko było takie intensywne w tempie. Teraz jest dużo wolniej, za to intensywniej Pojawienie się na świecie Mikiego a teraz każdy w smaku. dzień z nim, jest dla mnie ogromną lekcją cierpliwości, siły, pokory i kreatywności. Czasem Miki świetnie przystosowuje się do nowych zastanawiam się nawet, czy to On więcej uczy warunków i nieznanych miejsc - może dlatego, się ode mnie czy ja od Niego. Odkąd jest ze mną że od niemowlaczka starałam się pokazywać mu stałam się dużo spokojniejsza. Bardziej uważna. świat szerszy niż cztery ściany jego pokoju. Jego Zdecydowanie bardziej cierpliwa. Syn wniósł charakter też mocno pomaga - z natury jest też pewien rodzaj równowagi w moje życie, której bardzo aktywnym, otwartym i ciekawym świata bardzo potrzebowałam. Wydaje mi się, że był chłopcem, który lubi wszystko co nowe. moim brakującym elementem. Podróże bardzo pozytywnie wpływają na jego



Z Małym podróżujemy też dużo wolniej niż kiedyś - teraz to chyba jest taki prawdziwy slow travel. Mamy czas na długie spacery, poznawanie okolicy, rozmowy z ludźmi. Kiedyś cisnęliśmy, żeby zobaczyć jak najwięcej, jak najszybciej, wszystko było takie intensywne w tempie. Teraz jest dużo wolniej, za to intensywniej w smaku.

26


fot. Tola Martyna Piotrowska magazyn więcej

27


rozwój - i to nie jest frazes, tylko naprawdę to widzę. Być może to jakiś zbieg okoliczności, ale po każdej podróży przywozi nową umiejętność - pełzać zaczął po powrocie z Izraela, siadać w Szwecji, raczkować we Francji, robić „pa pa” w Nowym Jorku... Teraz czekamy na pierwsze kroczki! Co byś poradziła rodzicom, którzy mają obawy przed podróżowaniem z maluchem? Poradziłabym im, żeby słuchali swojej intuicji. Dzieci są różne. Różni są też rodzice i różne sytuacje. Jeżeli rodzice nie czują się na siłach, żeby wsiadać do samolotu z Maluchem, niech poczekają. Jeżeli nie wyobrażają sobie podróży na własną rękę z niemowlakiem, ale chcą jednak gdzieś pojechać, niech wykupią wycieczkę z biurem albo jadą w miejsce, które świetnie znają. Ja zawsze jeżdżę według własnego planu a Mikiego w pierwszą podróż za granicę zabrałam jak miał nieco ponad 2 miesiące (byliśmy we Włoszech), ale to nie powinno być dla nikogo żadnym wyznacznikiem. Szczególnie, że z perspektywy czasu uważam, że nasz ówczesny wyjazd to było dużo za wcześnie. Nie ogarnęłam się sama ze sobą, nie czułam się w 100% pewnie jako Mama a sam wyjazd mieliśmy zaplanowany bardziej jak road trip, który byłby świetny w czasach przed dzieckiem, ale nie do końca przystawał do nowej rzeczywistości. Chyba chciałam sobie i innym coś udowodnić - że patrzcie jaka ze mnie blogerka, jaka super Mama, jaka ogarnięta dziewczyna. To był błąd, bo w tamtym czasie nie byłam nikim z tej listy. Dziś poczekałabym na moment, w którym 28


magazyn więcej

poczuję, że to dobra chwila na pierwszą wspólną podróż. Że się nie boję. Że to już. Każdy ma taki moment kiedy indziej. Skąd taka miłość do podróży i pomysł na bloga podróżniczego? Pasję do podróży wpoili we mnie rodzice, z którymi od najmłodszych lat zwiedzałam Europę samochodem. Spanie w aucie wyładowanym konserwami, noce na campingach pod namiotem, śniadania na przydrożnych parkingach pamiętam to jak dziś. Pierwszy raz pojechaliśmy jak ja miałam jakieś 5 a moja siostra 2 lata i tak już zostało na długi czas. Natomiast historia z blogiem była dość prosta. Jakiś czas po mojej podróży do Tajlandii zaczął się boom na ten kierunek. Latanie tam stało się modne, bilety były oferowane w dobrych cenach. Znajomi dzwonili, pytali. Potem to samo było z Indonezją. Po którymś telefonie postanowiłam spisać wszystko w jednym miejscu - i tak w jedną noc założyłam bloga. Kompletnie nie miałam pomysłu na koncept, kierunek, nazwę, design, markę - wszystko robiłam na szybko i bardzo spontanicznie. Dziś blog istnieje już ponad 3 lata i ma się dobrze. Niedawno razem z siostrą stworzyłaś markę dla mam - Bonjour Mommy, markę niesamowicie kobiecych ubrań. Opowiesz skąd czerpałyście inspirację? Inspiracją było życie. Gdy zaszłyśmy w ciążę 29


szybko okazało się, że oferta ładnych ubrań dla dziewczyn spodziewających się dziecka jest w Polsce dość niewielka. A przynajmniej niewiele jest rzeczy, które nam się podobają. Problemem były głównie kroje - mnóstwo projektów rodem z lat 90. albo oversize’ów, które zamiast delikatnie podkreślać ciążową figurę, niekorzystnie ją ukrywały pod workowatą formą. Również kolorystyka nie była do końca w naszym guście: czernie, szarości, granaty, butelkowa zieleń i optycznie poszerzające sylwetkę marynarskie paski, które z niewiadomych przyczyn są w kolekcji prawie każdego brandu szyjącego dla ciężarnych. Przez jakiś czas chodziłyśmy w tym w co się mieściłyśmy. Potem w tym, co było. Później zaczęłyśmy kupować za granicą. A w pewnym momencie pomyślałyśmy, że same możemy stworzyć idealne ubrania na czas ciąży i karmienia - kobiece, kolorowe, wykonane z najlepszych tkanin i na tyle uniwersalne w kroju, że posłużą na dłużej niż 9 miesięcy. W ten sposób powstało Bonjour Mommy. Założenie marki jest proste - nasze ubrania mają być kobiece, nowoczesne i funkcjonalne a ich kroje takie, żebyśmy same chciały w nich chodzić. Nie szyjemy z tego, co jest, tylko długo szukamy odpowiednich tkanin. Nie wybieramy krojów, które są szybkie i tanie do uszycia, tylko miesiącami pracujemy nad formą, która będzie idealna w każdym detalu. Nasza pierwsza kolekcja „Mommy & Me” to idealnie pasujące do siebie zestawy dla Mamy i Maluszka - takie do pierwszego wspólnego zdjęcia, które będzie pamiątką na całe życie. W ofercie mamy również sukienki porodowe, koszule nocne, akcesoria dla Maluszków a za moment w sklepie pojawią się także t-shirty do karmienia - niezwykle innowacyjne, z rozwiązaniem, którego jeszcze nie ma na rynku. To dopiero początek pomysłów mamy mnóstwo - dużo więcej, niż czasu nocą. 30


31

fot. Tola Martyna Piotrowska

magazyn więcej



fot. Tola Martyna Piotrowska


Początki macierzyństwa, czyli co jest po drugiej stronie? Magdalena Żółcińska

fot. Katarzyna Wojniak


A miało być tak pięknie… Dziesiątki przeczytanych książek na koncie, kolekcja dobrych rad w zanadrzu, najróżniejsze wyobrażenia i scenariusze napisane w głowie. A rzeczywistość? I tak najczęściej zaskakuje. Bo macierzyński to żaden tam urlop, czasu wolnego jak na lekarstwo. Noworodek wcale nie śpi tak dużo jak obiecywali, tylko niezadowolenie swoje wyraża. A babcia zamiast pomagać jak obiecała, swoje rządy wprowadza. Ty zaś marzysz wyłącznie o tym żeby się wyspać. I może jeszcze o kawie... pod warunkiem, że ciepłej. Chaos… niekontrolowany. Czy ktoś może to ogarnąć za mnie?

Na odnalezienie siebie za wcześnie. Póki co o sobie nawet nie pomyślisz. Każdy dzień wygląda podobnie, skok rozwojowy ledwo się skończy, zaraz zaczyna się kolejny. Dwulatek się buntuje, czterolatek negocjuje, a Ty masz ochotę wysłać ich wszystkich w kosmos. Ale macierzyństwo da Ci pokłady siły i cierpliwości, o jakie byś się nawet nie podejrzewała. Znasz to powiedzenie Małe dzieci mały kłopot? Być może tak jest. Ale małe dziecko wymaga dużo czasu. Ciągłej uwagi. Zaangażowania. Poświęcenia. Ustępstw. Nikt nie będzie pytał czy chcesz, czy masz ochotę, czy skąd masz wciąż brać na to wszystko siłę. Nie będzie dokąd uciec, choć chciałoby się - nie raz i nie dwa. Zdezerterować. Zapomnieć. Udać, że Cię nie ma. Wziąć do ręki lampkę schłodzonego wina i podziwiać coś więcej niż stertę piętrzącego się prania.

Początki macierzyństwa to najczęściej chaos. Próby zaufania intuicji, która milczy jak zaklęta, gdy najbardziej jej potrzebujesz, okiełznania uczuć zalewających z uderzeniem tsunami, ustalenia jakichkolwiek zasad, priorytetów i nowego ładu. Ale wstajesz co rano, dużo wcześniej niż byś


Macierzyństwo da Ci pokłady siły i cierpliwości, o jakie byś się nawet nie podejrzewała.

36


magazyn więcej

fot. Katarzyna Wojniak

37


fot. Katarzyna Wojniak


sobie tego życzyła, poprawiasz koronę i zasuwasz. Dni mijają w zastraszającym tempie, nie do końca wiadomo na czym, a każdy podobny do poprzedniego. Kiedy już Ci się wydaje, że to nigdy się nie skończy, żadnego światełka w tunelu, to jednak nagle przychodzi ten dzień. Wyczekany, upragniony. Skok mija, zęby w końcu wychodzą, nastaje cisza po burzy. A zanim się obejrzysz, odprowadzasz to swoje dopiero co raczkujące dziecię za rękę do przedszkola. I zachodzisz w głowę jak to się stało, że takie już duże i przegada Cię trzy razy. Czas mija nieubłaganie A potem nie wiedzieć jakim cudem rozlega się pierwszy dzwonek. Potem radosna informacja o zdanej maturze, aż do dnia, w którym dowiadujesz się, że będziesz miała wnuki. Tak, to mija szybko. Za szybko. Nie jestem na etapie wnuków, ba! nawet do szkoły została jeszcze chwila. Ale widzę jak trudno jest nasycić się tym co teraz. Łapać momenty i je zatrzymywać. Jak bardzo czasami się chce, żeby zaczął się kolejny rozdział, bo ten obecny już męczy. I jak bardzo potem żal, że jednak to co było już nie wróci. Nie powiem Ci, co jest po drugiej stronie. Bo tego się opowiedzieć nie da. Jeśli chcesz się przekonać, sprawdź. Zaznaczam, że robisz to na własną odpowiedzialność.


CIĄŻA MIESIĄC PO MIESIĄCU moje odczucia i przemyślenia Julia Dzwończyk

Pierwszy i drugi miesiąc

Ulga przyszła w siódmym tygodniu. Lekarz, już Bałam się do pierwszego USG. Zbudowałam inny, powiedział tylko kilka słów: gratulacje, w głowie wizję, że moje ciało z powodów jest pani w ciąży. Zarodek ma około centymetra genetycznych może nie udźwignąć ciąży. długości, serce bije. Od tej pory trzymało się mnie Ponoć serce dziecka zaczyna bić po trzech przeczucie, że będzie dobrze. tygodniach. Okazało się, że to jednak za wcześnie, by cokolwiek ocenić. Lekarz nastraszył mnie, Trzeci miesiąc że pani kochana, przecież jeszcze nie wiadomo, Nie czuję, jakby coś mnie w życiu omijało. czy to w ogóle ciąża! Wzięłam ślub w wieku 22 lat. Zaadoptowaliśmy psa. Zadecydowaliśmy o sprowadzeniu dziecka Przez sytuacje, które obserwowałam wśród na świat. Zupełnie nie tęsknię za rzeczami, które znajomych, miałam poczucie, że w każdej chwili przez te decyzje są poza moim zasięgiem. mogę tę ciążę-nie-ciążę stracić. Wytworzyłam więc Fakt - może przez to nie pojadę na roczną misję tarczę obronną. Przy garstce ludzi, która wiedziała, albo nie wejdę na Kilimandżaro. Ale szczerze zabezpieczałam się wstępem jeśli wszystko pójdzie mówiąc - w mojej głowie mam raczej narrację, dobrze, to.... Wolałam zachować rezerwę, mimo że to dzięki temu. tego, że tak bardzo tego wszystkiego pragnęłam.

40


magazyn więcej

41


Zakochałam się w dziewczynie. Nie wiem jeszcze jak wygląda. Nie wiem jaki ma charakter. A jednak wydaje mi się, że już się trochę znamy.

42


magazyn więcej

Mamy teraz tyle możliwości - możemy być kim chcemy, z kim chcemy i gdzie chcemy. Mam wrażenie, że w tym ogromie opcji można się zagubić. Dlatego cieszę się, że każdą życiową decyzją minimalnie ograniczam sobie opcje. Czuję się szczęśliwsza w mniejszym obszarze możliwości.

korzystać z pieluch wielorazowych. Ja na pewno spróbuję. Czeka mnie mnóstwo testów, ale wierzę, że uda mi się znacznie ograniczyć liczbę dzieciowych odpadów.

Drogie mamy, jak radzicie/radziłyście sobie z tym, żeby nie mieć za dużo rzeczy i żeby nie śmiecić Może na roczną misję będę mogła wyjechać aż tyle? dopiero po pięćdziesiątce. Może przez kolejne 2-3 Szósty miesiąc lata nie zwiedzę Azji, o której marzę od lat. Ale To zaskakujące, jak dużo uwagi zwraca się czuję się z tym zupełnie dobrze. na wygląd kobiet w ciąży. Wyglądasz tak szczupło, Czwarty miesiąc tylko brzuch Ci urósł, jakbyś arbuza połknęła!. Są Zakochałam się w dziewczynie. Nie wiem też teksty no, no, zrobiłaś się bardziej rumiana, jeszcze jak wygląda. Nie wiem jaki ma charakter. policzki Ci trochę spuchły, no i ręce też. A jednak wydaje mi się, że już się trochę znamy. Czy ludzie mówiąc to zastanawiają się co poczuje Jak cudownie, że wciąż bezkarnie mogę nazywać kobieta, czy po prostu chcą dać upust swoim ją słodką. W końcu nie ma jeszcze na koncie ani emocjom? Bo to jest wszystko niepotrzebne. jednej kupy. Niczego nie trzeba analizować. Jej ciało radzi sobie Piąty miesiąc świetnie. To ciało jest mocarzem, bo pozwoliło Ze wszystkich rzeczy, które mogą przerażać rozwinąć się życiu od dwóch komórek do w macierzyństwie, najbardziej obawiam się… samodzielnie oddychającego organizmu z bijącym śmieci. Gdy rozmawiam ze znajomymi mamami sercem. Nie potrafię nawet wyobrazić sobie i słyszę o koszu, który przez pieluchy napełnia tego ogromu pracy. Ciało kobiety, jakiejkolwiek się codziennie. Gdy widzę ubrania produkowane formy nie przybierze w tym procesie, jest godne na dzieci z przedziału 0-1 miesiąca, które będą olbrzymiego podziwu. użyte może trzy razy. Gdy wyobrażam sobie gości, Dlatego jeśli już chcecie zadbać o komfort kobiety którzy będą przynosić zabawki z pstrokatego w ciąży, proponuję krótkie wyglądasz świetnie plastiku, a mi nie będzie wypadało powiedzieć to zawsze prawda. Głębszą ocenę wyglądu lepiej zwróć to, proszę, nie potrzebujemy tego. odpuścić. Zamiast tego można spytać o komfort Na szczęście w second handach da się znaleźć psychiczny, czy wszystko u niej okej, czy czegoś naprawdę piękne, estetyczne, zadbane ubranka się boi, czy chce o czymś pogadać. Jak człowiek dla dzieci. Mamy alternatywę dla pampersów z człowiekiem. w postaci bambusowych pieluch, które można kompostować, a jak ktoś ma ambicję - można też 43


44


magazyn więcej

Siódmy miesiąc

Ósmy miesiąc

Przez długi czas przed ciążą czułam lęk, że moje ciało nie da rady, chociaż umysł tak bardzo chciał. Dlatego teraz tak bardzo cieszy mnie, że to ciało po kilkunastu latach trzymania stabilnej wagi potrafiło przybrać. Że rośnie. Że tworzy rozstępy, tak, nawet te rozstępy mnie cieszą! Bo to znak, że organizm działa, reaguje na zmiany, daje miejsce małej istocie, odkłada tu i ówdzie zapasy na karmienie. Od dwóch miesięcy z piersi, zupełnie bez zapowiedzi, codziennie wypływa namiastka pokarmu. Gdy widziałam to wcześniej w filmach o mamach, które wracają do pracy po urlopie macierzyńskim, mleko zawsze tryskało jak fontanna na ważnym, biznesowym spotkaniu. Całość była przedstawiona w mocno groteskowy sposób. Dopiero teraz widzę, jak bardzo naturalna to rzecz. Przyjmuję ją ze spokojem i radością. Rozstępy zostaną ze mną jako pamiątka. Będą mi przypominać, że moje ciało jest wyczynowcem, nawet jeśli ze sportem ma niewiele wspólnego.

Mamo Naturo, gdybyś tak zechciała najechać na mnie kursorem, kliknąć prawym palcem, wybrać „7zip” i „wypakuj tutaj”. Wiem, jeszcze trochę za wcześnie. Ale już tak bardzo jestem gotowa!

45


MATKA (NIE)POLKA

Katarzyna Straube-Czyż


Kochaj mądrze. Priorytety. Wszystko się zmienia w chwili narodzin dziecka. Dlatego ważne są dwie rzeczy: czas dla siebie i czas dla Twojego dziecka. Gdy uporządkujemy kwestię czasu, znajdziemy energię i siłę do życia. Jeżeli masz dziecko (dzieci) to doskonale wiesz ile czasu poświęcasz właśnie im. Lubisz trwonić czas? Ja nie. Ale to nie oznacza, że jestem dobrze zorganizowana. Lubię natomiast zajmować swoją uwagę na 100% konkretną rzeczą. Jeśli idę z synem na rower to interesuje mnie tylko to. Jak budujemy domki z klocków to skupiam się tylko na tym. Nie jest to łatwe, bo z zewnątrz ciągle jestem „potrzebna” dla nowych wyzwań. I mnie też zdarza się mieć telefon w ręce podczas zabawy z dzieckiem. Nie dajmy się zwariować, ważne aby z tym byciem „tu i teraz” nie przesadzić.

szych technologii, nie jesteśmy w stanie zrozumieć, że dziecko to człowiek – tak samo zasługujący na szacunek jak każdy inny. Kiedy urodził się Adam (w 2015r) zaczęłam uczyć się budować z nim relację bez używania nagród czy kar. Ale przede wszystkim uczę się szacunku do jego emocji, których WSZYSCY DOŚWIADCZAMY!

Podążam własną ścieżką. Pozwalam mojemu dziecku brudzić się, wkurzać, krzyczeć, mówić „nie” bez poczucia winy. Pozwalam sobie na chwilę słabości, płaczu, pozwalam sobie na złość względem monotonii macieMatka-buntowniczka. rzyńskiego życia. Pozwalam soTak mogę siebie nazwać. Moim bie odpocząć. pierwszym odkryciem było to, że my dorośli czujemy się Kiedy ktoś się mnie pyta: „Jak bardziej uprzywilejowani, niż się czujesz w roli mamy?” Odpodzieci. Doprawdy zadziwia wiadam szczerze. Jest raz lepiej, mnie fakt, że w erze najwięk- a raz gorzej.


Piszę to nie dlatego, że ten mój sposób macierzyństwa jest najlepszy. Ale dlatego, że to jest MÓJ SPOSÓB i tylko mój. Każda z nas ma w sobie wielki potencjał by wypracować swój własny „autorski projekt macierzyństwa”. Nie musicie iść za tłumem kiedy czujecie, że to nie dla was. Odpuść. Znasz takie słowo? Nie porównuj się z inną mamą, która wydaje Ci się być lepsza. Bo tak nie jest. Autorskie macierzyństwo. Kiedy dowiedziałam się, że będę mamą, kupiłam dwie książki, które miały mi pomóc w przyjściu na świat dziecka. Pierwszy tytuł to: ”Odrodzone narodziny” - niezwykle poruszająca książka o kobiecej sile podczas narodzin dziecka. Niestety w realnym świecie można się rozczarować. Mowa o samym momencie narodzin, kiedy potrzebujesz wsparcia, bliskości, zrozumienia. A nie poczucia, że sala porodowa to „hodowla narodzin i od tego się nie umiera”. Druga pozycja to „Pierwszy rok z życia Twojego dziecka” - powiedzmy, że ciut mi pomogła zrozumieć czego mogę się spodziewać w kolejnych miesiącach dorastania mojego dziecka. Ale dotrwałam do 6-tego miesiąca i zakończyłam etap doszukiwania się „instrukcji obsługi dziecka”. Dlaczego nie dałam sobie prawa do bycia takim rodzicem, jakim chcę być? Czytanie blogów o macierzyństwie, książek pisanych przez zawodowców, dobrych rad lekarzy (babć, teściowej...) czy innych rodziców, może nam trochę pomóc, ale przeważnie stajemy się jeszcze bardziej pogubione. Przecież chcę kochać swoje dziecko po swojemu?!

Odpuść - nie porównuj się. Bądź sobą. Powtórz trzydzieści razy i weź głęboko do serca. I jeszcze to sobie powtórz: Chcę być taką mamą, jaką jestem. Chcę iść za moim wewnętrznym głosem. Chcę kształtować własną ścieżkę. Nie boję się dróg mniej uczęszczanych i autostrad, po których podążają tysiące. Najtrudniejsza część macierzyństwa. Uczymy dzieci odpowiedzialności, samodzielności, asertywności. Ale jak pokazać dziecku granicę między samodzielnością a samowolką? Asertywnością a brakiem szacunku? Żeby uczyć dziecko bycia mądrym dorosłym, najpierw sam musisz wiedzieć, co to właściwie znaczy. A potem zostaje już tylko takim być. Dziecko sprawia wrażenie, jakoby nas nie słuchało. Ale doskonale kopiuje nasze zachowanie. A jeśli jest ono nieznośne, to najpierw spójrzmy na siebie, by zrozumieć tą małą chłonną wiedzy i świata istotę. Macierzyństwo daje wolność. • czas dla siebie • czas dla Twojego dziecka • dziecko to taki sam człowiek jak Ty • masz w sobie potencjał by być matką jaką chcesz być • odpuszczaj • nie porównuj się • bądź dobrym człowiekiem Jeśli zrozumiesz te krótkie kwestie powyżej, to poczujesz dokładnie ten stan: WOLNOŚĆ.

48


magazyn więcej

49


Chcę być taką mamą, jaką jestem. Chcę iść za moi ścieżkę. Nie boję się dróg mniej uczęszczanych i 50


magazyn więcej

im wewnętrznym głosem. Chcę kształtować własną i autostrad, po których podążają tysiące. 51


Górska Mama Małgorzata Jachacz-Łopata

Macierzyństwo bywa jak wspinaczka górska. Są momenty, kiedy mozolnie wdrapujesz się na górę, a potem zazwyczaj trud wynagradzają widoki. Wzruszenia. Masz je z kim dzielić, bo radość matki odbija się w oczach dziecka, i odwrotnie. A gdyby wziąć tą metaforę dosłownie? Czy jesteś gotowa na wyjście poza strefę swoją strefę komfortu, spory wysiłek fizyczny i prawdziwą przygodę z dzieckiem? 52


magazyn więcej

53


czyć w pełni każdej fazy tej wielkiej przemiany. Nie wiedziałam, czego oczekiwać, nawet nie Wrzesień 2013. wyobrażałam sobie, co się będzie ze mną działo. Pakuję rower rozłożony na części pierwsze do Skurcze porodowe zaskoczyły mnie na spacerze, wielkiego kartonu, do tego niezbędne rzeczy szybko przybierając na częstości. Mogłam roi sprawdzony, ograniczony do minimum zestaw dzić w miejscu, w którym miałam pełne wsparcie ubrań na aktywność w warunkach ekstremalnej i pewność, że moje decyzje będą uszanowane. Ból? amplitudy temperatur, od lepkiej wilgoci dżun- Jednak mogą być nowe wymiary tego doświadgli po wietrzne, mroźne dni na wysokości kilku czenia. Skurcze przegalopowały przeze mnie tak tysięcy metrów. Nie wiem, co może mnie czekać, szybko, że w godzinę od niemal zera osiągam pełnigdy nie byłam powyżej 5000 m nad poziomem ne rozwarcie i mogę rodzić. Na zmianę fale gorąca morza. Nigdy nie byłam na tak długiej wyprawie i zimna, tak przejmującego, że między skurczami rowerowej, gdzie poza kilometrami w poziomie, muszę być przykrywana kocem, wyczerpują mnie niemal do zera. Jeśli ktoś mówił, dochodzą jeszcze te wertykalne. Jak Ciąża to latanie że poród to wysiłek podobny do masię później okazało, nigdy wcześniej nad ziemią, ale ratonu, zapewne robił go w lekkim nie doświadczyłam takiego wysiłku poród to brama. tempie albo nigdy. Maraton to nic. fizycznego i bólu. W małej kamienWielki rytuał Poród to wysiłek przewyższający nej lawinie na szlaku w Himalajach przejścia, który wiele aktywności fizycznych. Wysidoznaję urazu, który dopiero po pouczy nas stąpać łek graniczny. Jedyna rzecz, na jawrocie do Polski okazał się złamapo ziemi mocniej kiej można się oprzeć w tak wielkim niem kilku kości dłoni. Przez dwa niż kiedykolwiek. bólu, to oddech. Koncentruję się miesiące się zrastają. Słyszę na trana wdechu i wydechu oraz falach sie wielokrotnie, że gdyby to było złamanie, to nie dałabym rady. Mam wątpliwości, ale przecież daję ciepła i zimna. Natężenie wzrasta, ale czuję moradę. Siła umysłu? Adrenalina? Motywacja od tywację. W przypadku porodu ból ma sens. I jest wynagrodzony. Wyrzut adrenaliny i oksytocyny tych, którzy obok? to mieszanka, która pozwala przetrwać najgorsze. Wrzesień 2016. Zrobiłam to! Mała Gaja leży na moim brzuchu, Torba do porodu spakowana od dwóch tygodni mój oddech się uspokaja i powoli wracam do rzeczeka na wielki dzień i przypomina o tym, że tej czywistości. Obok właściwe osoby, które dały mi podróży nie można odwołać. Kiedy poród się za- poczucie bezpieczeństwa. Już to zrobiłaś. Jesteś matką.

cznie, nie możemy go zatrzymać. Do tego dnia Nic nie może się temu równać, choćby życie pchaprzygotowywałam się równie intensywnie, co do ło nas w największe ekstrema. Ciąża to latanie nad każdej wyprawy, ale w zupełnie inny sposób. Nie ziemią, ale poród to brama. Wielki rytuał przejbałam się bólu porodowego, chciałam doświad54


ścia, który uczy nas stąpać po ziemi mocniej niż kiedykolwiek. Poczułam wtedy, że magiczna bańka pękła i jestem obecna w życiu bardziej niż dotąd. Macierzyństwo uczy tu i teraz tak samo jak górskie eskapady, a tak wiele kobiet nie docenia siebie w tej drodze! Żadna górska wyprawa nie trwa wiecznie, w końcu wraca się do domu. Z macierzyńskiej wyprawy nie ma powrotu. Bez względu na to, co wydarzy się po zostaniu matką, coś już się zmieniło i nie wróci stan sprzed.

na paralotni. Nie jest mi to nawet potrzebne. Jesteśmy nierozdzielne przez dzień i noc, nie pójdę nawet sama na jogę. Jesteśmy zdane na siebie. To była bardzo otrzeźwiająca myśl.

z Gają nierozłączną. Nie wiem, jak mogło mi się wydawać, że dwa miesiące po porodzie pójdę sama na wiele godzin w góry. Na razie tego nie zrobię. Otrząsam się tak z jednej myśli po drugiej. Nie pobiegnę teraz w ultramaratonie. Nie polecę

że chodzę odurzona miłością i dochodzę do wniosku, że nie potrzebuję nic więcej. To jest najwięcej, ile można dostać. Ta miłość mnie wypielęgnowała i zmieniła, dała spokój i ugruntowała.

Rzeczy pierwsze.

W pewnym sensie straciłam komfort spontanicznych decyzji i wolność bycia, ale to zwróciło mnie do konfrontacji ze zwykłym życiem. Moje życie musiało być dotąd kolorowe, ekstremalne, dzikie i szybkie, a nagle spadam w miękką pościel Przebudzenie. z pachnącym delikatnością niemowlęciem i to Przez kilka miesięcy pozbywam się dawnego jest moja nagroda. Nie ma nic więcej. Oksytocyna sposobu myślenia. Karmienie piersią czyni mnie zalewa mnie chyba przy każdym karmieniu, tak,


Karmienie piersią czyni mnie z Gają nierozłączną.

56


magazyn więcej

Everest codzienności, czyli tu i teraz z dzieckiem. Wiele dni ma podobny rytm, gorsze nastroje przeczekuję jak złą pogodę. To jest bardzo ważne czuć się w porządku z tym, że jest zwyczajnie, że mamy problemy, że jesteśmy zmęczone. Brak snu i regeneracji nie pomagają w jasnym myśleniu, ale za to już koncentracja na małych krokach tak. Rozciąganie rano, szklanka wody, a kiedy sen w deficycie, to więcej wody, zrobienie jednej dobrej rzeczy dla siebie, czasem sił i czasu wystarcza tylko na mocną kawę. Dni zlewają się, bo są tak podobne. Opieka nad małym człowiekiem w pierwszych miesiącach koncentruje się w dużej mierze na noszeniu, tuleniu, karmieniu. Niewyspanie narasta, pojawia się ból ciała, który nie znika nawet po kąpieli. Stąd już niedaleko do poczucia, że gdzieś jest lepiej niż tu, w naszym położeniu. Unikam takich myśli. Jest na to sposób. Możliwości. Macierzyństwo zderza z przyziemnymi sprawami, ale nie zgodzę się, że ogranicza. Zmienia myślenie – tak! Co zrobić, żeby poczuć się lepiej, kiedy nie śpię kolejną noc z rzędu? Pójdę na spacer. Długi spacer. Pierwszy krok już sprawia, że można poczuć się lepiej. Podążam za głosem ciała próbując robić to wszystko, co mnie cieszy, razem z dzieckiem. Na ile wolne ręce pozwalają. Zamiast z wózkiem, można się zamotać w chustę i pójść do swojego ulubionego schroniska na obiad. Ubieram Gaję odpowiednio na pierwsze mrozy, otulam chustę wiatroszczelną kurtką i ruszamy. Kiedy spada pierwszy śnieg, dzięki przyjaciołom,

odkrywam przyczepkę z płozami, którą można ciągnąć idąc na nartach. Odzyskuję zimę! Gaja rusza na swoje pierwsze skitury mając trzy miesiące. W miarę kolejnych wycieczek zyskuję poczucie, że o wiele bardziej cieszy mnie rodzinna wyprawa, niż samotna wycieczka. Może niżej i delikatniej, ale mam o wiele więcej w zamian. Wiosną zaczynają się wyprawy rowerowe z przyczepką, a latem ruszamy nawet na odcinki GR20 na Korsyce w nosidle. Nie ma żadnych barier. Podchodzę do każdej aktywności rozsądnie i wybieram miejsca, które będą bezpieczne dla małego dziecka oraz teren, któremu sama sprostam fizycznie. Wszystkie wcześniejsze doświadczenia górskie i sportowe bardzo mi się przydają. Na wycieczki pakuję mały plecak i zestaw, jak na długie górskie wybiegania, a podczas wyjść zimą sprawdzają się patenty z gór wysokich. Cieszy mnie ta nasza dziewczyńska przygoda, ale chciałam móc się tym dzielić z innymi mamami. To inspiruje mnie do zorganizowania wspólnego wyjścia w góry z dziećmi. Mamy w Góry! Pierwsza akcja „Mamy w Góry!” odbywa się w czerwcu 2017. Spodziewam się około trzydziestu osób, głównie moich koleżanek z dziećmi. Na wyjście w góry melduje się ponad 120 osób! Poznaję wspaniałe osoby, które włączają się na stałe w kolejne wydarzenia. Do teraz „Mamy w Góry!” odbyły się już sześć razy, łącząc całe aktywne rodziny w górach, w każdym wydarzeniu bierze udział ponad dwieście osób. Spotkania organizowane są na przełomie pór roku i mają inspirować do spę-

57


58


magazyn więcej

59


dzania czasu z dziećmi aktywnie w terenie oraz edukować, jak robić to bezpiecznie i z szacunkiem dla natury. Każde spotkanie ma inny motyw przewodni, a historie, jakie opowiadają nasi goście, są niezwykłą motywacją do działania. Jest ogromna potrzeba, aby się spotkać i pobyć razem, usiąść przy ognisku i posłuchać opowieści. Ta wspólna przygoda, wysiłek, przekraczanie swoich dotychczasowych doświadczeń i robienie prostych rzeczy razem budują sporo dobrych emocji wśród rodzin. O wiele łatwiej ruszyć później samemu, kiedy wiemy, że damy radę. To jest właśnie część misji spotkań „Mamy w Góry!” – wzmocnić kobiety, pokazać, że mogą też w taki sposób być z dziećmi. Nie sądziłam, że inicjatywa nabierze takiego rozmachu. Daje to mi i pełnemu pasji zespołowi motywację do organizacji kolejnych spotkań, które zawsze były bezpłatne i otwarte dla wszystkich. Moja siła. Poczucie przynależności i dzielenie wspólnych pasji pomaga w gorszych chwilach i wzmacnia przeżycie w tych lepszych. Dobra społeczność potrafi wesprzeć i zapalić do działania. Kiedy nie mamy takiej obok, spróbujmy ją stworzyć. Media społecznościowe można wykorzystać jako narzędzie do zaangażowania innych w realne spotkania. Taka wymiana dużo daje. Zamiast sobie imponować, podzielmy się tymi dobrymi emocjami. Kiedy tego nie potrzebujemy, aby dodać sobie siły zawsze możemy wykorzystać ruch, oddech, jedzenie mocy, przytulanie, wdzięczność za to, co mamy. Ostatecznie wszystko sprowadza się do prostych rzeczy, które to my niepotrzebnie komplikujemy. Macierzyństwo otworzyło mi na to oczy.

Marzenia. Chciałabym dać mojej córce przez doświadczenie wychowania blisko natury i gór wrażliwość i świadomość, że jest mądra i silna. Wiem, że mając poczucie swojej wartości będzie dla siebie dobrze wybierać i nie będzie dla niej w życiu góry nie do zdobycia. Jeśli tylko będzie chciała. Czasami zapominamy, jak wiele mocnych cech nas definiuje i dopiero sytuacje skrajne je ujawniają. Życzę nam, wszystkim kobietom i matkom, żeby mieć poczucie siły także w codziennych sytuacjach. Jak inaczej przekazać siłę naszym córkom?



62


magazyn więcej

MACIERZYŃSTWO PO MOJEMU. JA, ZWYKŁA MAMA Ola Korulczyk

F

ajnie by było mieć przepis na udane macierzyństwo, takie pełne miłości i cierpliwości. Wyrozumiałości i zrozumienia. Ale też takie, w którym nie zatracasz siebie, nie zapominasz o swoich marzeniach. Niejednokrotnie słyszałam, jak to życie się zmieni kiedy będę miała dzieci, jak ukrócą się nasze wyjazdy, jak ciężko będzie znaleźć czas na pasję, bo obowiązki i praca wszystko odbiorą. Na szczęście życie jest tym co robisz, a ja się nie poddałam, nie zapomniałam o pasji i dlatego jestem tu, gdzie jestem.

Codziennie mamy wybór. Możemy pozostać pozytywne wobec negatywnych rzeczy, które przytrafiają się na co dzień. Do nas należy wybór, czy wybierzemy tylko pracę, czy znajdziemy czas na pasję. Do nas należy wybór, czy poświęcimy się rodzinie, czy odnajdziemy w tym wszystkim siebie i choć małą chwilę czasu poświęcimy właśnie temu. I nie zrozum mnie źle, jeśli macierzyństwo to właśnie to o czym marzyłaś najbardziej w swoim życiu i to właśnie dzięki niemu spełniasz się jako kobieta i partnerka. To pielęgnuj to i czerp jak najwięcej pozytywnych jakości z każdej minuty. Jeśli natomiast macierzyństwo ugruntowało Ciebie jako kobietę, ale nosisz w swoim plecaku doświadczeń masę rzeczy, o których marzysz to bądź ze sobą szczera i nie wstydź się o nich myśleć. To ma być też twój czas. Czas przemiany, ale pozytywnej.

Macierzyństwo nie jest łatwe. Wbrew pozorom to sterta wyrzeczeń, rytuałów i błahych problemów, które potrafią przykryć codziennością piękność życia. Macierzyństwo to także nie kończąca się ciągłość wyborów. I to właśnie te wybory pozwalają nam cieszyć się macierzyństwem. Nie chciałabym występować tu w roli eksperta, 63


bo sama uczę się macierzyństwa. Każdego dnia poznaję nową wersję siebie. Każdego dnia sama muszę podjąć kolejną decyzję, co tak naprawdę ja chcę. Czy to wszystko co robię jest moje? Czy aby na pewno to jest moja droga? Nie mam jednego przepisu na bycie mamą. Nie wiem nawet czy to, w jaki sposób postrzegam macierzyństwo teraz, będzie pokrywać się z tym, jaką będę mamą w przyszłości. Wiem jednak, że mój sposób się sprawdza. Macierzyństwo mi nie doskwiera, jest przyjemnością, radością i spełnieniem. I nie mówię tu oczywiście o tym kiedy po raz kolejny piorę wybrudzone rzeczy, kiedy po raz kolejny muszę smarować wypalone od odplamiaczy, suche ręce kremem. Kiedy naczynia w zlewie nigdy się nie kończą i kiedy po godzinie w kuchni i nowym, według Ciebie przepysznym obiedzie, oni grymaszą odsuwając pełne talerze. Nie mówię tu o porankach kiedy na głośne: MAMO! zrywam się z łóżka, czy o pędzie żeby zdążyć po dzieci do przedszkola. Nie. Mówię tu o macierzyństwie po godzinach. Tym spędzonym w lesie, w ogrodzie, skacząc do basenu, na wycieczkach górskich. Tym spędzonym na wyjazdach, na zawodach. Tym, kiedy nasze dzieci są częścią naszego uniwersum. Kiedy są przy nas przy powodzeniach i porażkach. Kiedy czasami bywają tak samo zmęczone kolejną podróżą jak my. Kiedy cieszą się z herbaty w schronisku, kiedy mają czerwone nosy od mroźnego powietrza, kiedy grzeją się przy kominku. Wyznaję jedną zasadę: Dzieci są częścią mojego życia. Prawie 5 lat temu stałam się po raz pierwszy mamą. Byłam aktywna sportowo, wraz z mężem trenowałam triathlon, dużo podróżowaliśmy. Nie 64

To właśnie życie poza domem u


umacnia moje więzi rodzinne.

magazyn więcej

chciałam aby nowy rozdział w moim życiu, był powodem do rezygnacji z ambicji i możliwości swojego rozwoju. W zamian potraktowałam macierzyństwo jako okazję do odkrycia swojego potencjału. Sposób na przewartościowanie sobie, co tak naprawdę jest dla mnie ważne, czemu się chcę oddać, z czego mogę zrezygnować, a co za wszelką cenę zatrzymam. DAJ SOBIE LUZU Nie musisz mieć zawsze czysto - mawiają, ale kiedy masz tak jak ja, to jest ciężko. Gryziesz się w język żeby nie wybuchnąć dlaczego po raz kolejny nadepnęłaś na ten klocek. Dlaczego na twoim miejscu przy stole zawsze siedzi jakiś miś, a ty musisz siadać na stołku z kuchni. Nie lubię kiedy sterty naczyń krzyczą do mnie z kuchni, kiedy widzę kurz na schodach. Nie lubię po raz setny tego samego dnia podnosić samochodzików z podłogi, ale jeszcze bardziej nie lubię udawać, że tego na podłodze nie ma. Moim sposobem na to jest świeże powietrze. Są spacery po lesie, siedzenie w ogrodzie, wyjście z domu, wycieczka. Wypad na weekend w góry. Uwielbiam outdoor. Uwielbiam jak on nas kształtuje, jak kształtuje dzieci. To tam oddycham, tam mogę poświecić czas rodzinie, tam mnie nic nie woła. Tam jestem sobą, Olą, a nie mamą wypełniającą codzienne obowiązki. Tam jestem obecna, świadoma i uważna. To właśnie to życie poza domem umacnia moje więzi rodzinne. Wspólna herbata z termosu, wartka akcja na żaglach, chwile trudne i te przyjemne. Bycie na zewnątrz pozwala 65




nam nie tylko poznawać siebie, ale też świat, któ- na nartach. Przerażała mnie myśl, że dopiero co ry nas otacza. Uczy uważności. Pozwala doceniać auto wróciło z serwisu. Ale po raz kolejny był we błahe rzeczy, pozwala być tu i teraz. mnie też spokój i zaufanie. Wiedziałam, że sobie poradzę. Dałam sobie przestrzeń na problemy, ZAUFAJ SOBIE dałam sobie przestrzeń na niepowodzenia. Najważniejsze, że zaufałam samej sobie. Zaufałam Jeśli boisz się macierzyństwa to masz do tego pra- miłości. Wiedziałam, że mógłby się świat walić, wo. Każda z nas się bała, boi. Ale to właśnie wy- ale dopóki dopóty jesteśmy razem to nic nam nie chodzenie poza swoją strefę komfortu rozwija. To grozi, damy sobie radę. Najwyżej nie pójdziemy sposób w jaki zmierzysz się ze swoim strachem, tą drogą, którą planowałam, znajdziemy alternakształci Ciebie. Zaufaj swojej intuicji, to ona po- tywę. To był nasz czas i to od nas zależało jak się prowadzi Cię przez krętą drogę macierzyństwa. potoczy. To ona sprawi, że niegdyś przerażające decyzje okażą się nie takie straszne. To dzięki niej prze- DZIEL SIĘ PASJĄ łamiesz się do robienia rzeczy, które innym, bądź nawet jeszcze chwilę temu samej sobie, wydawa- Wraz z moim mężem kochamy triathlon. Nasze ły się niemożliwe. Moje wypady w góry z dziećmi treningi są nieodłącznym elementem naszego to moja odskocznia od intensywnej pracy, od co- życia. Trenowałam przed ciążą, w ciąży i po ciądzienności. ży. Kiedy nie mogłam robić tego sama, robiłam Pamiętam swój pierwszy raz. Kiedy to z dójką to z dziećmi. Biegałam z wózkiem, startowałam maluchów pojechałam w styczniu do Szczawnicy. w zawodach z wózkiem. Znajdowałam swoją droZapakowałam skitury, narty dla trzylatki, nosidło gę żeby zatrzymać pasję. Były okresy, gdzie miałam dla roczniaka i przyczepkę z płozami. Wszystko więcej czasu by poświęcić je sobie, były takie okrebyło nowe, nie wiedziałam czy dam sobie radę, czy sy kiedy trenowałam w towarzystwie dzieci. Były będę umiała to wszystko sama złożyć, zanieść. Ale treningi wykonane na 100%, a były też takie, które po raz kolejny spokój i zaufanie do samej siebie musiałam przerwać. Były wspólne treningi kiedy pozwoliło mi cieszyć się cudownym czasem. Spę- dzieci zostawały z babcią czy ciocią. To wszystko dziliśmy trzy dni chodząc po górach, jeden dzień nauczyło nasze dzieci, jak ważna jest dla nas pajeżdżąc na stoku. Niemożliwe stało się możliwe, sja. Nauczyło je, że są jej częścią. Zawody bez nich a strach przerodził się w szczęście. wydają się puste. Na mecie zawsze wypatrujemy Podobnie było kiedy zapakowałam się sama z nimi uśmiechniętych dziecięcych buzi, a podczas biegu do samochodu i wyjechaliśmy na tydzień w Alpy. wsłuchujemy się w harmider tłumu i wyszukujePrzerażała mnie droga, prawie 2000 kilometrów my naszego: „Mama, mama! Tata, tata!”. w samochodzie, sama z dwójką dzieci. Przeraża- Dzieci widzą nasze porażki i triumfy. Znają, czym ło mnie, czy my w ogólne będziemy mogli jeździć jest ból i wysiłek. Są częścią tego, rozumieją to 68


magazyn więcej

i sami próbują swoich sił w sporcie. Czerpią z nas całymi garściami, uczą się obserwując. Są zaangażowane. Nie odsuwamy ich od naszej pasji, raczej uczymy czym jest i co dla nas znaczy. Nie wszystko na co dzień jest tak jasne jak powinno być, czasami potrzeba nam dużo czasu aby się odnaleźć w nowych sytuacjach. Naszym sposobem jest podjęcie próby bycia sobą, nieważne jak trudne to czasami potrafi być. Przezwyciężanie codzienności i wyzwań jakie niesie życie. ZNAJDŹ SWOJĄ DROGĘ Moja droga wcale nie musi być Twoją drogą. Ja mam potrzebę przeżywania dalekich podróży, wystawiania siebie na nowe wyzwania, trenowania i przekraczania swoich granic. Moja droga może być daleka od twojej. Ale obiecaj mi, że zadbasz o „Twoje Ja”, że zainwestujesz we wspomnienia z macierzyństwa. Że docenisz swoje potrzeby, wszystkie role w jakich musisz się odnajdywać w macierzyństwie. Bądź dla siebie wyrozumiała, znajdź swoją drogę. Może być w twoim ogrodzie, na strychu, nad jeziorem, czy w lesie. Zaufaj sobie, daj sobie przestrzeń i dziel się pasją do życia, a macierzyństwo stanie się przyjemnością, zamiast obowiązkiem.

69

„Each of us must confront our own fears, must come face to face with them. How we handle our fears will determine where we go with the rest of our lives. To experience adventure or to be limited by the fear of it.” - Judy Blume


70


Fundament Ewa Bonder

M

acierzyństwo. Może być zaplanowane i wyczekane lub pojawić się niespodziewanie. Każde zmienia życie nie do poznania i budzi wiele zupełnie nowych emocji. Nie chciałabym wchodzić w polemikę, który moment życia kobiety jest lepszy żeby zostać mamą. Czy wcześniej, żeby różnica wieku nie była za duża, czy może w dojrzalszym wieku, kiedy jest bardziej świadoma i doświadczona? Nie wartościowałabym żadnego scenariusza. Myślę, że po prostu każdy czas ma swoje blaski i cienie. Rola mamy jest dopiero przede mną i szczerze mówiąc, absolutnie tego nie żałuję. Tak się bowiem ułożyło, że dopiero kilka lat temu znalazłam swoje miejsce na ziemi i mężczyznę, z którym stworzyłam prawdziwy dom. Nie zmienia to jednak faktu, że potrafię sobie wyobrazić, że kiedy na świat przychodzi ten mały człowiek, życie świeżo upieczonego rodzica bardzo się zmienia. Nastają inne priorytety, nowy rytm, nowe wartości, ale też nowe obawy. Chcemy dla swojego dziecka

jak najlepiej - to naturalne. Chcemy otoczyć je troską, miłością, dać mu bezpieczeństwo i wszystko to, co najpiękniejsze i najcenniejsze. Od pierwszych chwil prowadzi nas instynkt. Możemy próbować się przygotować czytając książki, chodząc na kursy i oglądając serie filmików w internecie, ale finalnie to nie one podpowiadają nam jak tulić, karmić, pielęgnować - słowem jak wychowywać. Jednocześnie instynkt kieruje też dzieckiem, które nas czuje i naśladuje. Przez wiele pierwszych lat życia jesteśmy dla niego niepodważalnym wzorem. To, co robimy, co wybieramy i jak postępujemy jest dla niego wyrocznią i jedyną słuszną drogą. Pytanie, czy wykorzystamy to mądrze i w pełni? Dziecko przede wszystkim uczy się obserwując nas. Przejmuje nasze zwyczaje, wartości i naszą energię. Oczywiście dzieje się tak do pewnego momentu. Przychodzi czas, w którym ten młody człowiek zaczyna patrzeć na świat swoimi oczami


i podejmować niezależne decyzje. Jednak podstawą zawsze będzie to, co dostanie od rodzica. Tym samym jesteśmy dla niego wzorem, który powiela. Dziecko skupia się głównie na praktyce, czyli na tym jak postępujemy, a nie na głoszonej przez nas teorii. Kiedy zatem mówimy: „Śniadanie, to najważniejszy posiłek dnia”, to nigdy nie osiągniemy pożądanego efektu, jeśli te słowa będziemy wypowiadać jedząc w pośpiechu byle co, popijając łapczywie kawą w progu drzwi, tuż przed wyjściem do pracy. Do czego prowadzę? Zdrowie dziecka to jedna z nadrzędnych wartości. Zabiegamy o nie na wiele różnych sposobów, ale podstawą powinno być to jak je karmimy. Ucząc tego młodego człowieka co i jak jeść, dajemy mu niepodważalny fundament troski o siebie, który najprawdopodobniej będzie powielał przez całe dorosłe życie. Bardzo chcę uniknąć krytycznego tonu, który wytyka czego, jako rodzice, nie robimy i co jako pedagodzy w szkole zaniedbujemy. Nie ukrywam jednak, że kiedy zapytałam moich obserwatorów z Instagrama czy uważają, że dzieci powinny mieć w szkole przedmiot edukujący z podstaw odżywiania, okazało się, że 100% zaangażowanych odpowiedziało twierdząco. Zastanówmy się zatem, czy tak jak dbamy o to, żeby nasze dzieci umiały mówić, czytać, pisać, liczyć, poznawały świat i emocje, to czy uczymy je jak mądrze się odżywiać? Czy inspirujemy, jak komponować posiłki, żeby mieć siłę i energię? Czy dowiadują się od nas, co jeść, żeby było smacznie, ale i korzystnie dla ich organizmu? Czy pokazujemy im jak cieszyć się jedzeniem w mądry sposób, który nie jest efektem

działania emocjonalnego? Czy w końcu pielęgnujemy, chociaż okazjonalnie, wspólne posiłki, które nadają dniu lub tygodniu przewidywalny rytm? Te wszystkie elementy stanowią filar ich zdrowia. To właśnie produkty, które codziennie je Twoje dziecko mają niepodważalny wpływ na jego rozwój, sprawność fizyczną, odporność na alergie i infekcje, a nawet na skłonność do słabości i chorób psychicznych. Jestem realistką i wiem, że często dzielimy się taką wiedzą, jaką sami posiadamy. O jedzeniu warzyw, owoców, zbóż, nabiału i ryb mówi się coraz więcej, podobnie jak o ograniczaniu szeroko rozumianej chemii spożywczej, ale wciąż za mało donośnie. Wciąż zbyt mało z nas wie, że to właśnie nieuważna, bezmyślna dieta rujnuje nasze zdrowie. To jest dramat współczesnego świata. Wyścig z czasem i chaos emocjonalny bardzo skutecznie utrudniają nam uważność na to co, jak i kiedy jemy. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - to też często kwestia niedbalstwa. Wyobrażamy sobie, że zdrowe odżywianie to skomplikowane diety, wymyślne produkty i cały system zakazów i nakazów. Nic bardziej mylnego! Sukces składa się bowiem z małych, ale konsekwentnie stawianych kroków, o czym piszę między innymi na swoim blogu. Zacznij od postawienia tego pierwszego. Robiąc kolejne zakupy dla swojej rodziny wybierz produkty, które nie są przetworzone i nie posiadają długiego składu na etykiecie zawierającego szereg niezrozumiałych dla Ciebie słów. Zrezygnuj z gotowców, które wystarczy odgrzać lub odpiec, a kolorowe, słodkie napoje zastąp wodą. Przecież kiedy dodasz do niej kawałki owoców, to nabierze ona przyjemnego,

72


świeżego smaku. Spróbuj, czy może ten sam owoc jest dostatecznie słodki, aby zastąpić Tobie i Twojemu dziecku chemicznego łakocia? Wprowadź drobne zmiany i wykorzystaj to, że Twoje dziecko Cię obserwuje, naśladuje i czerpie z Ciebie przykład. Macierzyństwo to sztuka dbania, wspierania i wychowania. Umiejętność mądrego odżywiania harmonijnie się w nie wpisuje, a jest to niepodważalny fundament zdrowia dziecka dziś i w dorosłym wieku.

Dziecko przede wszystkim uczy się obserwując nas. Przejmuje nasze zwyczaje, wartości i naszą energię.


ZDROWE PRZEKĄSKI przepisy przygotowała Angelika Pińkowska

wegańskie batony pełne dobroci Potrzebujemy: -szklankę płatków owsianych -pół szklanki orzechów laskowych -pół szklanki pestek z dyni -1/4 szklanki masła orzechowego -1/4 szklanki syropu klonowego (bądź miodu, jeżeli jesz produkty pochodzenia zwierzęcego) -5 suszonych moreli -1/2 szklanki daktyli namoczonych w wodzie przez 15 minut -1/2 szklanki wiórków kokosowych

Płatki owsiane, orzechy oraz pestki dyni prażymy na patelni. W międzyczasie rozpuszczamy masło orzechowe w kąpieli wodnej. Daktyle i morele kroimy na małe kawałeczki. Wszystkie składniki łączymy, a powstałą masę przekładamy do pojemnika wyłożonego papierem do pieczenia. Mocno przyciskamy łyżką. Przykrywamy papierem, a na górę kładziemy coś ciężkiego, co dodatkowo spłaszczy masę. Wkładamy do lodówki na co najmniej pół godziny. Następnie kroimy na prostokąty, kwadraty i zajadamy się! 74


magazyn więcej

75


76


magazyn więcej

chipsy z jarmużu

Potrzebujemy: -garść jarmużu -oliwę -odrobinę startej skórki z cytryny -sól

Jarmuż skrapiamy oliwą, posypujemy chilli w proszku, solą, pieprzem oraz skórką z cytryny. Dokładnie mieszamy i układamy na blaszce uprzednio wyłożonej papierem do pieczenia. Chipsy pieczemy w piekarniku przez ok. 5 min w temp. 150 stopni. Zajrzyjcie do nich od czasu do czasu, tak aby się nie przypaliły.

-pieprz

77


zielone smoothie Potrzebujemy: -250 ml soku jabłkowego (świeżego, najlepiej niepasteryzowanego) -garść szpinaku

Sok jabłkowy blendujemy ze szpinakiem przez około minutę. Następnie dodajemy ogórka, obrany imbir oraz kilka listków mięty. Twoje pyszne zielone smoothie jest gotowe!

-około 10 cm świeżego ogórka -około 2 cm imbiru -kilka listków mięty 78



Zdjęcia na okładce: Monika Frydrych Oprawa graficzna i redakcja: Angelika Pińkowska Korekta: Beata Dębowska

numer 8 już w styczniu


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.