10 minute read

Agata Wittchen-Barełkowska, Mikołaj Maciejewski Paradoks aktorstwa

46 Kultura 360°

KUL TU RA 360 °

Advertisement

PARADOKS AKTORSTWA

O sztuce aktorskiej, realizowaniu pasji i tworzeniu wspólnoty z Łukaszem Chrzuszczem, aktorem Teatru Nowego w Poznaniu i twórcą Studia Aktorskiego STA

rozmawiają : dr Agata Wittchen-Barełkowska i Mikołaj Maciejewski z NU Foundation zdj ęcia : Jakub Wittchen

Jesteś aktorem Teatru Nowego w Poznaniu i twórcą STA – dynamicznie rozwijającego się studia aktorskiego. Jak zaczęła się Twoja przygoda z aktorstwem? ŁUKASZ CHRZUSZCZ: Nie zawsze chciałem zostać aktorem. Trzy miesiące przed zdawaniem do szkoły aktorskiej w ogóle nie miałem tego w planach. Mieszkałem w Łodzi i chciałem zdawać na wydział operatorski „Filmówki” albo do Akademii Muzycznej. Dwanaście lat chodziłem do szkoły muzycznej i to był oczywisty wybór. Ale kilka tygodni przed egzaminami Anna Ciszowska, która prowadziła kółko teatralne w naszym liceum i bardzo mnie wspierała w rozwoju, powiedziała, że muszę zdawać na aktorstwo. Nauczyłem się trzech z dziesięciu obowiązkowych tekstów, poszedłem na egzamin i dostałem się do szkoły z drugim wynikiem. Byłem w szoku, ale stwierdziłem, że trzeba te szansę wykorzystać i tak zostałem studentem aktorstwa w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.

Kiedy zdecydowałeś, że chcesz uczyć aktorstwa i dzielić się tą sztuką z innymi? Na studiach szybko się zorientowałem, że system szkolnictwa artystycznego w Polsce, mówię przede wszystkim o aktorstwie, jest przestarzały. W szkołach często uczą ludzie, którym zależy przede wszystkim na stałym zatrudnieniu. Nauczają innych, sami przez 20 czy 30 lat nie występując na deskach teatru. Ich głównym narzędziem motywowania jest szantaż i straszenie studentów, że zostaną wyrzuceni ze szkoły. Takie sposoby raczej demotywują młodych ludzi, którzy zamykają się w sobie, gubią się i zaczynają naśladować wykładowców, żeby zdać na kolejny rok. Nie wypracowują indywidualności, autonomicznych środków wyrazu, tylko powielają to, co przekazują im profesorowie. A przecież szkoła artystyczna powinna wskazywać kierunki, jednocześnie dając prawo i zachęcając do wyboru własnej twórczej drogi.

Kiedy się temu przyglądałem, obiecałem sobie, że jeśli kiedykolwiek będę uczył aktorstwa, na pewno podejdę do tego inaczej. Pod koniec czwartego roku studiów profesor Wojciech Malajkat zakomunikował mi, że widzimy się w październiku, bo będę jego asystentem. Totalnie mnie zaskoczył. Powiedziałem, że się do tego nie nadaję, nie mam cierpliwości i w ogóle się na tym nie znam. Na co on spokojnie odparł, że na pewno się odnajdę w tej roli. W październiku przyjechałem na pierwsze spotkanie i zostałem przez 3 lata. Prof. Malajkat był moim mentorem jeśli chodzi o aktorstwo i prowadzenie zajęć. Bardzo dużo się od niego nauczyłem i stwierdziłem, że tę wiedzę mogę wykorzystać, przekazując ją innym. Po różnych zawirowaniach, prof. Malajkat wraz z kilkoma wykładowcami, m.in . Januszem Gajosem, przenieśli się do Warszawy, a ja zostałem w Poznaniu i postanowiłem, że otworzę tutaj studio aktorskie, które będzie alternatywą dla szkół państwowych.

Na czym polega wyjątkowość STA? Nie lubię używać w stosunku do STA nazwy szkoła, ponieważ mam z nią złe skojarzenia. Lubię myśleć, że tworzymy miejsce, w którym pokazujemy różne drogi, którymi nasi STAdenci, bo tak ich nazywamy, mogą pójść. W ten proces zaangażowana jest cała społeczność – moja żona Magda, wykładowcy, współpracownicy, STAdenci i przyjaciele, na których zawsze możemy liczyć.

Zatrudniamy 40 wykładowców – wybitnych aktorów i specjalistów. Można ich łatwo zweryf ikować, przychodząc na wybrany spektakl do Teatru Nowego, Muzycznego lub Polskiego.

Nie stawiamy ocen, wszystko oparte jest na rozmowie. Jeżeli ktoś popełnia błędy, mówimy o tym. Jeśli osiąga świetne efekty, również o tym mówimy. Jak ktoś potrzebuje więcej czasu na naukę i rozwój, nie przechodzi na kolejny rok i też o tym rozmawiamy. Cały czas dbamy o wysoki poziom nauki w studio i mogę powiedzieć, że on jest z roku

KUL TU RA 360 °

47 Kultura 360°

na rok coraz wyższy. Zatrudniamy reżyserów, którzy na trzecim roku przygotowują dyplomy. Często mówią, że nasi STAdenci to ludzie w pełni gotowi do pracy w teatrze. Wielu naszych absolwentów z dużym powodzeniem pracuje na scenach teatrów lub tworzy własne spektakle. Mamy dużo zajęć, które pokazują, jak można samemu stworzyć projekt artystyczny. Wszystkich naszych STAdentów wspieramy w rozwoju. W studio realizowane są również ich projekty, organizujemy im premiery, udostępniamy scenę, inwestujemy w kwestie promocyjne, żeby pokazać, jak to wszystko wygląda i jak poza STA realizować swoje pomysły. Zdarza się, że ktoś jednak nie czuje aktorstwa i idzie w stronę reżyserii czy pracy ze światłem, plastycznego patrzenia na teatr. Każdy odnajduje swoją własną drogę.

Kim są STAdenci? Czy wszyscy myślą o karierze aktorskiej? Do Studia Aktorskiego STA przychodzą zarówno osoby, które chcą zostać aktorami i przystąpić do egzaminów w szkołach państwowych, jak i te, które nie myślą o aktorstwie zawodowo, tylko chcą się rozwinąć w tym temacie, żeby nabrać więcej pewności siebie, rozbudzić swoją artystyczną duszę. Ale mamy też różne kursy dla osób od 7 do 99 roku życia. Aktualnie w ramach Studia Aktorskiego 16- uczy się ponad 80 dzieci w kilku grupach wiekowych. Młodzi ludzie zapisują się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, bo wiedzą, że potem brakuje miejsc.

Z nowości dużym zaskoczeniem jest dla nas Studio 30+, do którego przychodzą ludzie ok. 30 roku życia. Przypominają sobie nagle o swoich dawnych marzeniach, zapisują się na kurs i niesamowicie angażują. W zeszłym roku mieliśmy jedną taką grupę. W tym roku mamy już dwie i prowadzimy zapisy do trzeciej, bo zainteresowanie jest ogromne. Ludzie, którzy przychodzą na ten kurs, nie myślą o tym, żeby zostać aktorami, ale chcą realizować swoje pasje. Poznają się, spotykają ze sobą, nawiązują nowe

48 Kultura 360°

KUL TU RA 360 °

znajomości, jest to dla nich również fantastyczna zabawa. Mamy jeszcze w ofercie kurs dla seniorów. Zapraszamy też do współpracy różne inne inicjatywy artystyczne. Można powiedzieć, że stworzyliśmy w centrum Poznania tętniącą życiem kamienicę kultury.

Dlaczego warto uczyć się aktorstwa? Czy komuś kto pracuje w korporacji, zarządza f irmą rodzinną lub jest dyrektorem organizacji może przydać się sztuka aktorska? Powodów jest mnóstwo. Przede wszystkim rozwija się wyobraźnię, buduje otwartość na ludzi. Po kursie sposób wyrażania się i komunikowania z drugim człowiekiem jest zupełnie inny. Wyraźnie widzę to wśród uczestników kursu 30+. Ludzie zyskują bardzo dużo pewności siebie. Na początku, gdy wchodzą na scenę, doświadczają trudności, muszą opanować nerwy, pokonać obawy, rozprawić się z negatywnymi przekonaniami na swój temat. Pod koniec roku cieszą się, że mogą stanąć na scenie i się nie bać, normalnie mówić, niczego nie udawać. Tak naprawdę uczą się w studio bycia sobą. Bo to jest paradoks aktorstwa – uczymy się jak najbardziej być sobą na scenie. Nie spinać się i nie mieć nagle pięciu nóg, ośmiu rąk i dziewięciu głów, bo potem nie wiadomo, co z tym zrobić. Podczas szkolenia zdobywa się umiejętność wyciszenia, opanowania umysłu i ciała. Coraz więcej osób, które zapisują się do STA mówią wprost, że przyszli tutaj, bo pracują w korporacji i nie mają do kogo ust otworzyć. Boją się wyrażać swoje uczucia, myśli, wątpliwości czy radości. A w STA znajdują podobnych sobie, pozytywnie nastawionych do życia ludzi. Czują, że są wśród swoich, że tworzą grupę, która potrafi się komunikować niemalże bez słów. Dzięki temu wiedzą, że nie są jedynymi „wariatami” na tym świecie.

Tworzycie wspólnotę ludzi, dla których ważne są podobne wartości i wiara w sztukę. Czy jesteście otwarci na współpracę z innymi organizacjami? Współpracujemy z różnymi inicjatywami. Dobrze pamiętam, ile zdrowia i energii kosztowało nas szukanie siedziby dla naszego studia. Dlatego wyszliśmy z założenia, że skoro mamy w samym centrum miasta ponad 500 metrów kwadratowych w kamienicy, możemy się nimi podzielić. Działa u nas szkoła wokalna Art of Voice, szkoła tanga La Vida. Tworzymy społeczność wzajemnie inspirujących się ludzi. Nasze kursy odbywają się głównie w weekendy, a w tygodniu studio często stoi puste. Zapraszamy więc różne organizacje, które mogą tam prowadzić swoje zajęcia.

Staramy się też reagować na to, co się dzieje wokół nas. W trakcie pandemii wyszedłem z inicjatywą do Urzędu Miasta, z którego od kilku lat dostajemy stałe dofinansowanie. Zakomunikowałem, że jeżeli ktokolwiek zamknął się z powodu pandemii, nie może opłacić swojego lokalu, czy potrzebuje zakończyć jakieś działania, to zapraszamy go do nas. Udało nam się „suchą stopą” przejść przez ten czas. Pomogli nam też właściciele kamienicy, w której działamy. Mogliśmy więc przygarnąć do siebie innych artystów i użyczyć im lub wynająć po bardzo konkurencyjnej cenie przestrzeń do pracy.

Jakie macie doświadczenia w ramach współpracy z przedstawicielami biznesu? Mamy bardzo dobre doświadczenia na tym polu, choć muszę szczerze powiedzieć, że możemy zrobić znacznie więcej. Zaprosiliśmy do współpracy firmę, która zasponsorowała światła do naszego studia. Dzięki temu mogła prowadzić u nas prezentacje swoich produktów, zaprosić klientów na spektakl i pokazać, jak wszystko działa w praktyce.

Ciekawą współpracę nawiązujemy też przy produkcji naszych filmów. Od dwóch lat co roku produkujemy z profesjonalną ekipą filmową i ze STAdentami film, który ma kinową premierę w Poznaniu. W tym roku z powodu pandemii musieliśmy przełożyć zdjęcia na wrzesień. Przy poprzednich realizacjach współpracowaliśmy między innymi z hotelem Novotel czy BMW Olszowiec. Novotel na dwie noce udostępnił nam swoją salę restauracyjną – wspaniale nas ugościli podczas zdjęć. A dealer BMW zapewnił nam limuzynę z szoferem – dzięki czemu nasi STAdenci mogli przyjechać na premierę z wielką pompą i poczuć się jak prawdziwe gwiazdy. Współpracujemy też z Collegium Da Vinci i Aulą Artis, w której odbyła się ubiegłoroczna premiera. W tym roku jedna z firm zajmujących się marketingiem i produkcją filmową zadba o profesjonalną promocję naszego filmu. Grono partnerów nieustannie się powiększa, jesteśmy otwarci na nowe relacje i mam poczucie, że z każdą kolejną współpracą wzrasta jakość naszych filmowych przedsięwzięć.

Czy budując takie relacje też stawiacie na wspólnotę i wzajemność? Filmy, spektakle, wydarzenia artystyczne świetnie działają promocyjnie, bo dużo się o nich mówi. Mamy swoje repertuary, plakaty, bardzo dużo ludzi przychodzi do nas na przedstawienia – w tym roku, gdyby nie pandemia, mielibyśmy rekordową frekwencję na pektaklach. Jesteśmy też obecni w mediach, więc w momencie, gdy ktoś do nas dołącza, automatycznie promujemy również jego markę. Dbamy o naszych partnerów. Nie boimy się lokowania produktów w naszych filmach. Te produkcje zawsze są mocno związane z Poznaniem i mają świetną obsadę. Wpadliśmy na pomysł, że główne role będą grać

KUL TU RA 360 °

49 Kultura 360°

nasi STAdenci, a role epizodyczne znani aktorzy: Jan Peszek zagrał u nas bezdomnego, Kasia Bujakiewicz sąsiadkę, której przeszkadzają hałasy za ścianą, Mirosław Zbrojewicz profesora Uniwersytetu Przyrodniczego. Dzięki temu filmy cieszą się dużym zainteresowaniem publiczności, a nasi partnerzy mają poczucie, że biorą udział w wyjątkowym przedsięwzięciu.

Czego można życzyć STA? Jakie są Wasze plany na przyszłość? Moim marzeniem jest, żeby STA nadal rozwijało się tak, jak się rozwija. Mamy wokół siebie mnóstwo fantastycznych ludzi, coraz więcej STAdentów i to jest najważniejsze. Marzy mi się jeszcze, żeby w naszej kamienicy otworzyć knajpę jazzową, w której moglibyśmy robić wystawy plastyczne i wystawy fotografii. Byłoby to miejsce, w którym po spektaklach i zajęciach ludzie mogliby odpocząć. Taki jest plan na przyszłość. Chciałbym też, żeby nasze filmy były coraz lepsze, żebyśmy mogli pokazywać je na różnych festiwalach, żeby ten projekt się rozwijał, miał nowych partnerów i większy budżet, który pozwoli nam realizować kolejne pomysły.

A jakie są aktorskie marzenia Łukasza Chrzuszcza? Brakowało Ci teatru podczas pandemii? Muszę szczerze powiedzieć, że nie brakowało mi grania. Zaangażowałem się w coś zupełnie innego i przez półtora miesiąca pracowałem w fantastycznej firmie Bajgle Króla Jana jako dostawca bajgli. Poznałem tam wspaniałych ludzi i miałem po raz pierwszy od dawna bezstresową pracę, z czego bardzo się cieszyłem. Miałem dużo pomysłów i refleksji w trakcie pandemii. Oczywiście, jak już wróciłem do teatru i zacząłem grać, to poczułem, jak bardzo tęskniłem za sceną. Wiem jednak, że mógłbym robić w życiu inne rzeczy – jestem otwarty na różne scenariusze. Czy są role, które chciałbym zagrać? Na pewno. Chciałbym spotkać się z reżyserem, który by ode mnie dużo wymagał, zainspirował mnie i dał poczucie prawdziwego współtworzenia. Z takim, którego wizji chciałbym się całkowicie oddać. O tym naprawdę marzę. I jeszcze o tym, żeby w Teatrze Nowym w Poznaniu znowu grać dla pełnej widowni, jak przed pandemią. 

This article is from: