MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
Grudzień 2021 | Czytaj więcej na www.byczdrowym.info
Choroby przewlekłe Choroby tabu
Natalia i Remigiusz Gosik
04
Wyzwania Co warto wiedzieć o chorobie mikronaczyniowej?
09
Inspiracje Życie z SM może być satysfakcjonujące
10
FOT.: AGATA KOZAK
Duża odpowiedzialność drzemie w nas, dorosłych, ponieważ to na nas najmłodsi się wzorują
Sprawdź Co powinieneś wiedzieć o leczeniu blizn?
2
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
WYZWANIA
Kardiologia dla pokoleń W WYDANIU
05 Dr Tomasz Orawczyk Leczenie przewlekłej niewydolności żylnej może być małoinwazyjne
08
W polskiej kardiologii potrzebne jest nowe podejście łączące oddzielne dziś dziedziny: kardiologię dziecięcą, wieku dorosłego oraz podeszłego. Ta zmiana może zatrzymać niebezpieczny trend związany ze wzrostem zachorowań na choroby sercowo-naczyniowe u Polaków – to podstawowy wniosek z debaty „Kardiologia dla pokoleń” zorganizowanej przez fundację Instytut Świadomości we współpracy z ekspertami z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Źródło: „Kardiologia dla Pokoleń”, Fundacja Instytut Świadomości
Karolina Ciężart Od czasu diagnozy SM na pierwszym miejscu stawiam swoje zdrowie
11 Alicja Gondek-Urtnowska Łysienie androgenowe – na co zwrócić uwagę?
Podział niepodzielnego
Ewelina Zych-Myłek Prezes fundacji Instytut Świadomości
Senior Business Developer: Karolina Likos Content and Production Manager: Izabela Krawczyk Head of Business Development: Karolina Kukiełka Managing Director: Adam Jabłoński Skład: Mediaplanet Web Editor: Tatiana Anusik Opracowanie redakcyjne: Ewelina Zych-Myłek, Aleksandra Podkówka-Poźniak Fotografie: Agata Kozak, Katarzyna Bielak, Katarzyna Ewa Żak, stock.adobe.com, zasoby własne Kontakt: e-mail: pl.info@mediaplanet.com MEDIAPLANET PUBLISHING HOUSE SP Z O.O. ul. Zielna 37, 00-108 Warszawa
Trudny czas pandemii
facebook.com/byczdrowymPL mediaplanetpl mediaplanet @Mediaplanet_Pol Please Recycle
Partnerzy
Zdaniem prezesa elekta Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Roberta Gila kardiologia jest dziś podzielona na kardiologię dziecięcą, kardiologię wieku dorosłego i podeszłego. – Mamy trochę trzy światy krążące wokół swoich problemów, nie do końca nakładających się i wspomagających wzajemnie. Chciałbym, żeby ta nasza idea „Kardiologii dla Pokoleń” spowodowała, aby te trzy kręgi zbliżyły się do siebie, nałożyły się w określonych proporcjach, wspomagały się wzajemnie po to, żeby skuteczność diagnostyki kardiologicznej była w Polsce skuteczniejsza. Jak zwraca uwagę Ewelina Zych-Myłek, prezes fundacji Instytut Świadomości, pacjenta jako człowieka należy postrzegać i traktować całościowo już od najmłodszych lat. – Leczenie, farmakoterapia, nowoczesne technologie i styl życia to wszystkie aspekty, które chcemy poruszać w naszym projekcie. Świadomość, edukacja, współpraca z mediami, ekspertami i decydentami mają sprawić, że na choroby układu krążenia w Polsce będzie się mniej chorować i rzadziej umierać. A dane są alarmujące – w 2020 r. zmarło o 67 tys. więcej Polaków niż w 2019 r., a jedynie za około 40 proc. tych zgonów odpowiada COVID-19.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Największy wzrost, jeśli chodzi o zgony z innych przyczyn, był spowodowany chorobami układu krążenia, które od wielu lat są głównym zabójcą Polaków, bo stanowią ponad 43 proc. wszystkich zgonów w naszym kraju. – Wybraliśmy w Polskim Towarzystwie Kardiologicznym ten najgorszy miesiąc – pomiędzy 15 marca a 15 kwietnia ubiegłego roku
– i porównaliśmy z analogicznym okresem roku 2019. Zaobserwowano spadek wszczepień liczby urządzeń kardiologicznych o 46 proc., ablacji prawie o 80 proc. Po tym pierwszym miesiącu, który był szokiem dla nas wszystkich, próbowaliśmy odbudować opiekę kardiologiczną – mówi prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego prof. Przemysław Mitkowski. Dodał, że w całym 2020 roku, jeśli chodzi o liczbę świadczeń ambulatoryjnych opieki specjalistycznej w zakresie kardiologii, PTK zaobserwowało spadek o 15 proc., a jeżeli chodzi o lecznictwo szpitalne – spadek o 25 proc. – Te liczby mówią same za siebie, jak powstaje dług zdrowotny, który nam w tym roku bardzo trudno spłacić.
Koronawirusem w serce Jak przyznaje prof. Adam Witkowski, były prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, przebieg choroby COVID-19 u pacjentów z niewydolnością serca czy w ogóle u pacjentów kardiologicznych jest bardzo ciężki i często kończy się zgonem. – Niestety nie wszedł program koordynowanej opieki nad pacjentami z niewydolnością serca – nie bardzo wiemy, dlaczego Ministerstwo Zdrowia to zawiesiło. Zdaniem ekspertów nowe, pokoleniowe podejście do chorób sercowo-naczyniowych zainicjowane przez „Kardiologię dla Pokoleń” jest bardzo ważne, bo pandemia COVID-19 w Polsce przyczyniła się do wzrostu śmiertelności z powodu tych chorób, a czeka nas jeszcze druga fala zgonów kardiologicznych, bo pacjenci z obawy przed zakażeniem zostali w domach i diagnostykę oraz badania profilaktyczne odłożyli na później, które dla wielu pacjentów niestety już nie nadeszło.
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
3
INSPIRACJE
Oprócz wspomnianych ablacji przeszłam również dwie operacje przetoki tętniczo-żylnej w pachwinie, były to komplikacje poablacyjne. Jak one wpłynęły na moje życie? Na pewno wspominam to jako bardzo ciężki okres w moim życiu. Z aktywnej osoby stałam się człowiekiem przykutym do łóżka, a pobyty w szpitalu stały się moją codziennością. Starając się dostrzec pozytywne strony tego okresu, powiem, że poznałam wtedy wielu wspaniałych ludzi, z którymi mam do dzisiaj kontakt. Są to nie tylko lekarze, pod opieką których byłam, ale również personel medyczny czy pacjenci, którzy borykali się tak jak ja z arytmią i dzieliłam z nimi sale szpitalne.
Leczenie serca sportowca
Zdrowie i życie mamy tylko jedno, więc musimy o nie jak najlepiej dbać!
Choroby na tle kardiologicznym mogą spotkać każdego z nas. Kluczowe jest wczesne rozpoznanie i wdrożenie leczenia.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Z uwagi na problemy zdrowotne na tle kardiologicznym musiała pani przerwać karierę. Jak obecnie się pani czuje? Czy można powiedzieć, że wyszła już pani na prostą? Tak, zgadza się, ze względu na problemy kardiologiczne, a bardziej szczegółowo – arytmię, jaka się u mnie pojawiła w 2015 roku, byłam zmuszona zakończyć swoją 20-letnią karierę zawodową w kolarstwie. Jeśli chodzi o mój obecny stan zdrowia, to mogę go nazwać stabilnym. Arytmię, czyli objawiającą się jako dodatkowe, złożone, wychodzące z co najmniej trzech różnych ośrodków w sercu pobudzenia komorowe, odczuwam codziennie. Są one bardziej lub mniej nasilone i jest to uzależnione od pogody (wahania ciśnienia atmosferycznego mają tutaj duże znaczenie), stresujących sytuacji czy wysiłku fizycznego w danym dniu. Mając w pamięci to, co działo się ze mną na początku mojej przygody z arytmią i licznymi ablacjami, to tak, można powiedzieć, że wyszłam na prostą.
Jako że była pani zawodową zawodniczką kolarstwa górskiego, stan pani zdrowia był monitorowany przez sztab lekarzy. Czy kiedykolwiek przed pojawieniem się arytmii otrzymywała pani sygnały o zbliżających się problemach zdrowotnych od swojego organizmu? Faktycznie przez całą moją karierę zawodniczą, gdy byłam członkiem kadry narodowej, mój stan zdrowia był często monitorowany. Nawet dwa miesiące przed wystąpieniem pierwszego częstoskurczu komorowego podczas zawodów w Czechach przeszłam kompleksowe badania w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej w Warszawie i tam nie wykryto nieprawidłowości w pracy mojego serca. Przebyła pani kilka zabiegów ablacji. Jak te operacje wpłynęły na pani życie? Tak, mam na swoim koncie pięć zabiegów ablacji, w tym jedną z dojścia epikardialnego, i tak naprawdę to właśnie ta ablacja najbardziej mi pomogła.
Anna Szafraniec-Rutkiewicz Pierwsza polska medalistka mistrzostw świata w kolarstwie górskim, zdobyła dwa tytuły mistrzyni świata (juniorki, drużyna) oraz była indywidualną wicemistrzynią świata w kategorii elita
Czy pani zdaniem w społeczeństwie jest duża świadomość na temat chorób cywilizacyjnych – w tym kardiologicznych – pod względem profilaktyki, rodzajów i możliwych powikłań? Uważam, że w społeczeństwie jest bardzo mała świadomość na temat chorób cywilizacyjnych czy – tak jak w moim przypadku – chorób kardiologicznych. Ja sama, mimo że byłam zawodowym kolarzem, dopóki nie spotkałam się ze swoją arytmią, nie wiedziałam, co to jest częstoskurcz komorowy czy dodatkowe pobudzenia serca. Większa liczba kampanii mających na celu uświadomienie ludziom tego problemu zapewne pozwoliłaby uniknąć wielu sytuacji, gdzie pacjent trafia do szpitala i jest już za późno na jego ratunek. Jakich rad udzieliłaby pani czytelnikom w kontekście dbania o swoje zdrowie? Na pewno doradziłabym okresowe badania profilaktyczne oraz wsłuchiwanie się we własny organizm, ponieważ często wcześniej otrzymujemy sygnały, że coś zaczyna się dziać, ale je bagatelizujemy i uważamy, że minie samo. Więc na pewno badania i jeszcze raz badania. Kiedy organizm wysyła niepokojący sygnał, to udajmy się do lekarza pierwszego kontaktu, a on już na pewno po wysłuchaniu nas skieruje na dalsze szczegółowe badania. Zdrowie i życie mamy tylko jedno, więc musimy o nie jak najlepiej dbać!
4
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
WAŻNE
Profilaktyka najskuteczniejszą metodą walki z chorobami serca Świadomość społeczna dotycząca chorób serca – ich objawów i zapobiegania – nadal jest w Polsce niewielka. Tymczasem odpowiedni tryb życia i regularne badania kontrolne są najlepszą metodą na unikanie poważnych problemów kardiologicznych. Czy świadomość dotycząca chorób kardiologicznych jest w Polsce na odpowiednim poziomie?
Z jednej strony cieszy, że dzięki pandemii temat profilaktycznych badań, stanu zdrowia i zrozumienie zagrożeń chorobami stał się tematem powszechnym. Z drugiej strony choroby kardiologiczne zostały nieco zmarginalizowane. Nadal świadomość społeczna dotycząca chorób serca jest w Polsce niewystarczająca, a profilaktyka jest najskuteczniejszą metodą walki z tymi przerażającymi statystykami dotyczącymi liczby zgonów spowodowanych chorobami serca. Często mam do czynienia z pacjentami, którzy przeprowadzają pełną diagnostykę kardiologiczną – pokazują wyniki dotyczące choroby wieńcowej, niewydolności serca, zaburzeń w kierunku arytmii… Tymczasem zapominają, że najwięcej do zrobienia jest w kwestii zapobiegania. W tym kontekście nasza świadomość jest niestety nadal niska.
Dr hab. n. med. Łukasz Kołtowski I Katedra i Klinika Kardiologii, Warszawski Uniwersytet Medyczny
Jaka jest epidemiologia zawałów serca w Polsce i na świecie?
W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że rocznie w Polsce mamy 100 tys. przypadków zawału serca, choć te zaburzenia się między sobą różnią – są lepsze i gorsze rokowania. To liczba utrzymująca się od lat na zbliżonym
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
poziomie, jedynie na przestrzeni czasu zmieniają się proporcje pomiędzy poszczególnymi podtypami. Porównując ze światem, można powiedzieć, że to liczby „zachodnioeuropejskie” – nie odbiegamy znacząco ani na plus, ani na minus od bogatszej Europy. Jeśli chodzi o zgony z przyczyn niedokrwienia serca, to polskie statystyki też są zbliżone do europejskich – szacuje się, że co trzeci zgon jest spowodowany przez choroby sercowo-naczyniowe, co sprawia, że są one liderem, jeśli chodzi o przyczynę śmierci. Rocznie w Polsce z przyczyn kardiologicznych umiera 175 tys. osób, a w Europie 3,9 mln. Natomiast porównywanie poszczególnych krajów jest dość trudne, bo występują różne metodologie badań.
Jakie są charakterystyczne objawy mogące świadczyć o zbliżającym się zawale serca?
Pierwszymi przesłankami są pobolewania w klatce piersiowej – czasem początkowo tylko przy wysiłku fizycznym, ale mogą przemijająco pojawiać się też w trakcie spoczynku. Jeżeli więc czujemy rozpieranie, ucisk, tępy ból, który nie ustępuje i którego nie modyfikuje głęboki wdech lub zmiana pozycji, to jest to dla nas wyraźny sygnał alarmowy, że możemy mieć zawał serca. W takiej sytuacji należy błyskawicznie wezwać
ambulans. Natomiast jeżeli ten ból jest typowy i krótkotrwały, ustępujący, ale powracający co pewien czas, to może to być oznaka, że nasze serce nie otrzymuje wystarczającej ilości krwi. Jest to sygnał, że powinniśmy jak najszybciej udać się do lekarza i wykonać serię badań diagnostycznych, w tym EKG serca.
Jakie procedury są wówczas podejmowane wobec pacjenta?
Pierwszą procedurą jest badanie profesjonalnym aparatem EKG i prawidłowa interpretacja wyników – dzięki temu można szybko wychwycić najbardziej niebezpieczną grupę podtypów zawałów serca, które cechują się nagłym i szybkim przebiegiem. Kolejną czynnością jest sprawdzenie ciśnienia tętniczego, osłuchanie, pobranie krwi i ocenienie typu dolegliwości bólowych. To pozwala na dokonanie wstępnej diagnostyki różnicowej i podjęcie decyzji o przekazaniu pacjenta do systemu ratowniczego. W zależności od stanu zagrożenia życia trafia on albo na obserwacje w warunkach szpitalnych, albo jest transportowany w trybie pilnym do pracowni kardiologii inwazyjnej. Takich pracowni mamy w Polsce ok. 150, działają w trybie non stop i są podstawą naszego systemu ratowania osób z chorobami sercowo-naczyniowymi.
Choroba mikronaczyniowa – czym jest i jakie są jej objawy? Choroba mikronaczyniowa tętnic wieńcowych jest niebezpieczną chorobą, której istotą jest niedokrwienie serca spowodowane przez zmiany w małych (mikro) naczyniach, które doprowadzają krew do mięśnia sercowego. Nieleczone osoby z taką dysfunkcją mają zwiększone ryzyko zawału serca, udaru, a nawet zgonu. Można tego uniknąć dzięki wprowadzeniu odpowiedniego leczenia farmakologicznego. Nie zawsze jednak specjaliści mają możliwość postawienia diagnozy. Czym jest choroba mikronaczyniowa? Jaka jest epidemiologia? Choroba mikronaczyniowa doprowadza do niedokrwienia serca. Jej przyczyną może być m.in. pogrubienie mięśniówki gładkiej, upośledzenie wazodylatacji (poszerzania się naczyń), zmniejszenie gęstości kapilar. Istnieje też wiele patologii związanych z upośledzoną funkcją komórek śródbłonka odpowiedzialnych za mechanizmy dystrybucji krwi. W efekcie może to powodować między innymi wzrost oporu naczyniowego i/lub zmniejszenie rezerwy przepływu wieńcowego, a w efekcie niedokrwienie serca, co pacjent odczuwa jako ból w klatce piersiowej, typowy dla choroby niedokrwiennej serca. Do tej pory ocenialiśmy naczynia krwionośne pacjentów z niedokrwieniem serca za pomocą koronarografii. Badanie polega na podaniu kontrastu do tętnic wieńcowych. Jest ono złotym standardem, jednak u 20-30 proc. pacjentów z niedokrwieniem nie wykazuje ono nieprawidłowości. Co to oznacza? Że do niedokrwienia może dochodzić właśnie na poziomie mikronaczyń, niewidocznych na badaniu. Jest to spory problem, ponieważ stanowią one aż 95 proc. wszystkich naczyń w organizmie.
W jaki sposób się objawia? Jaki jest profil pacjenta?
Prof. dr hab. n. med. Stanisław Bartuś Kierownik Oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych, Szpital Uniwersytecki w Krakowie
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Pacjent z chorobą mikronaczyniową skarży się na typowe dolegliwości choroby wieńcowej. Jest to np. ból w klatce piersiowej przy wysiłku – czasami nawet tym najmniejszym. U niektórych pacjentów ból pojawia się w sytuacji stresowej, gdy wzrasta ciśnienie. U niektórych pacjentów niedokrwienie wywołuje obkurczanie się mikronaczyń. Do czynników ryzyka choroby mikronaczyniowej najczęściej zalicza się wiek, nadciśnienie, cukrzyca, palenie tytoniu, a zwłaszcza dyslipidemię i otyłość. Nie zawsze jednak te czynniki ryzyka muszą się z nią łączyć. Dlatego, gdy tylko pacjent odczuwa typowe dolegliwości niedokrwienia serca, a jego główne naczynia nie są zwężone, warto wykonać diagnostykę w tym kierunku.
Jak wygląda diagnostyka? Czy w Polsce jest w ogóle dostęp do nowoczesnych metod diagnostycznych? W Polsce głównym badaniem oceniającym naczynia wieńcowe jest koronarografia oraz FFR. Żadna z tych metod nie odpowiada na to, jak funkcjonuje mikrokrążenie. Dostępne jest nowe badanie oceny mikrokrążenia, które w tej chwili w Polsce jest stosowane w 12 ośrodkach. Niestety metoda ta nie jest popularna, ponieważ nie podlega refundacji, a jej użycie naraża szpital na spore koszty. Wielka szkoda, ponieważ jest to bardzo dobrze
prosperujące badanie, dające pełny obraz przepływu wieńcowego.
Jaka jest rola postawienia poprawnej diagnozy przy chorobie mikronaczyniowej? Rola szybko postawionej diagnozy jest kluczowa. Dzięki niej uniknęlibyśmy niekorzystnych zdarzeń sercowo-naczyniowych. Pacjenci ci nie rezygnowaliby z pracy, nie obciążaliby przy tym systemu poprzez pobieranie renty, cieszyliby się zdrowiem i aktywnością zawodową. Warto podkreślić, że bardzo często choroba mikronaczyniowa dotyczy ludzi w wieku produkcyjnym, 40-50-latków, którzy są zazwyczaj u szczytu kariery zawodowej.
Co się dzieje z pacjentem bez trafnie postawionej diagnozy? Jakie jest ryzyko i gdzie jest zlokalizowane? Niezdiagnozowana choroba mikronaczyniowa jest niezwykle niebezpieczna. Udowodniono, że rokowanie takich pacjentów jest dużo gorsze. Dochodzi u nich do upośledzenia wydolności mięśnia serca, przez co pacjenci nie mogą normalnie pracować ani funkcjonować w społeczeństwie. Nieleczone osoby z taką dysfunkcją mają zwiększone ryzyko zawału serca, udaru oraz zgonu, czego moglibyśmy uniknąć. Dlatego też tak ważne jest poszerzanie świadomości na ten temat i dostęp do nowoczesnej diagnostyki.
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
5
PANEL EKSPERTÓW
PNŻ – nie bagatelizujmy objawów i leczmy Czym jest przewlekła niewydolność żylna i jakie są jej objawy? Czy symptomy choroby zawsze widoczne są gołym okiem?
Prof. dr hab. n. med. Zbigniew Krasiński Prorektor ds. Klinicznych i Współpracy z Regionem, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, Prezes Polskiego Towarzystwa Flebologicznego
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Przewlekła niewydolność żylna z definicji jest to utrwalone zaburzenie odpływu krwi żylnej z kończyn dolnych. Co to oznacza w praktyce? Dla przykładu: w obecnej sytuacji epidemiologicznej wielu z nas ma ograniczone możliwości przemieszczania się lub musi pozostać w domu, a część tej grupy, pracując zdalnie godzinami, nie podnosi się z krzesła. Prawdopodobnie większość będzie po kilku-kilkunastu godzinach miała objawy w postaci ciężkości nóg, obrzęków, objawów tzw. niespokojnych nóg lub w nocy kurczów. Jeśli jest to tylko spowodowane brakiem ruchu i słabym używaniem pompy mięśniowej, o której jeszcze kilka słów za chwilę, to objawy te ustąpią, kiedy tylko zaczniemy się ruszać i aktywność fizyczna będzie na naszym normalnym poziomie. Jeśli te objawy nie będą ustępowały – mimo aktywności – to właśnie ta grupa ma przewlekłą niewydolność żylną. Dlaczego wspomniałem o pompie mięśniowej goleni lub tzw. sercu obwodowym? Otóż dlatego, że odpływ krwi, a w cudzysłowie: jej wypompowanie z kończyn, jest uwarunkowany przede wszystkim aktywnością skurczową mięśni goleni. Przewlekłe zaburzenia żylne obejmują szerokie spektrum chorób żył — od teleangiektazji (pajączków) i żył siatkowych, obrzęków i żylaków kończyn dolnych, do bardzo poważnych i zaawansowanych form zaburzeń żylnych, w tym przebarwień, zmian skórnych i owrzodzeń. Przewlekłe zaburzenia żylne objawiające się w sposób charakterystyczny dla nieprawidłowej funkcji
żylnej są określane jako przewlekła niewydolność żylna (CVI, chronic venous insufficiency). Cechą różnicującą CVD i CVI jest to, że CVI oznacza bardziej zaawansowane postaci CVD. W związku z powyższym CVI obejmuje objawy, takie jak przebarwienia skóry, egzema, lipodermatosclerosis, atrophie blanche oraz owrzodzenia żylne (czynne lub wygojone). Objawy związane z CVI są bardzo rozpowszechnione i mają duży wpływ, zarówno na indywidualny stan zdrowia pacjenta, jakość życia, jak i na system opieki zdrowotnej, zwłaszcza w aspekcie dużych kosztów. Szacuje się, że żylaki kończyn dolnych (ŻKD) występują u 5-30 proc. dorosłej populacji w państwach zachodnich, chociaż w różnych doniesieniach odsetek ten sięga od 1 proc. aż do 70 proc. Występowanie ŻKD jest częstsze w krajach uprzemysłowionych. Spora część chorych nie ma objawów widocznych gołym okiem, a skarży się na kurcze nocne, bóle łydek pod koniec dnia, tzw. objaw niespokojnych nóg.
Co predestynuje nas do rozwinięcia choroby i ilu osób w Polsce ten temat dotyczy? Już od czasów Hipokratesa częstsze występowanie ŻKD wiązano z płcią żeńską. Znanych jest wiele czynników predysponujących do wystąpienia przewlekłej niewydolności, a należą do nich: obciążenia genetyczne/rodzinne, wiek, alkoholizm, stojąca lub siedząca statyczna pozycja pracy, przebyte porody, płeć żeńska, środki antykoncepcyjne, zaburzenia hormonalne, ciąża. Można też wyróżnić czynniki wywołujące lub nasilające: • czynniki działające stopniowo (progresywnie), np. starzenie się,
• czynniki działające w krótkim okresie, np. ciąża, • czynniki działające skrycie, np. przebyta zakrzepica żył głębokich, menopauza. Inne behawioralne czynniki, takie jak palenie tytoniu, aktywność fizyczna, dieta uboga w błonnik, również mogą mieć znaczenie. W Polsce badania przeprowadzone przez prof. Jawienia, które określały częstość PNŻ u chorych zgłaszających się do lekarza, wykazały, że problem dotyczy około 40 proc. kobiet i 30 proc. mężczyzn.
Jak kształtuje się aktualnie czas oczekiwania na zabieg refundowany? Ile dni pacjent zostaje w szpitalu? Jak długi jest czas rekonwalescencji? Wskazaniem do zabiegu są żylaki kończyn dolnych lub owrzodzenie związane z niewydolnością żylną. Obecnie wg NFZ na takie leczenie czeka się do 3 lat. NFZ nie refunduje technik małoinwazyjnych, które pozwalają na leczenie żylaków w ciągu kilku godzin w tzw. znieczuleniu tumescencyjnym. Zabiegi w warunkach ambulatoryjnych to bezpieczniejsza formuła dla pacjenta – mam tu na myśli fakt związany z czasem zabiegu i rekonwalescencji po nim, ponieważ pacjenci są w stanie szybciej udać się po zabiegu do domu. Procedury małoinwazyjne niewymagające znieczulenia w obrębie szpitala zapewniają szybszy powrót do normalnej aktywności, co wiąże się również z mniejszym ryzykiem innych powikłań, takich jak np. zakrzepica żył głębokich.
Leczenie przewlekłej niewydolności żylnej może być małoinwazyjne Wraz z rozwojem technologii i medycyny mamy obecnie możliwość leczenia żylaków metodami minimalnie inwazyjnymi – szybkimi, niewymuszającymi przerwy w codziennych planach i aktywnościach. To niezwykle ważne z perspektywy pacjenta, który po diagnozie powinien jak najszybciej podjąć decyzję związaną z wyborem metody terapeutycznej i poddać się zabiegowi. Słysząc diagnozę PNŻ/żylaki, od czego powinniśmy zacząć? Jakie są dostępne metody terapeutyczne w tym zakresie?
Dr Tomasz Orawczyk Chirurg naczyniowy
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Oczywistym jest fakt, że przewlekłą niewydolność żylną należy leczyć, dobierając ze specjalistą właściwą metodę, adekwatną do stopnia zaawansowania schorzenia. Metody terapeutyczne w tym zakresie można podzielić na zachowawcze (stosowanie leków, kompresji) oraz operacyjne, obejmujące techniki inwazyjne i małoinwazyjne. Mając do czynienia z zaawansowanymi postaciami przewlekłej niewydolności żylnej, do niedawna jedyną opcją leczenia była interwencja chirurgiczna, która polegała na wykonaniu strippingu, czyli usunięciu głównych żył powierzchownych. Zabieg ten zazwyczaj uzupełniano przeprowadzeniem miniflebektomii, czyli usunięciem towarzyszących głównym pniom poszerzonych splotów żylnych poprzez wykonanie drobnych nacięć. Powyższy sposób leczenia żylaków jest jeszcze stosowany w wielu ośrodkach, jakkolwiek aktualny postęp medycyny sprawił, że dziś możemy pacjentom zaoferować również metody małoinwazyjne, bez nacięć, wyrywań czy głębszej ingerencji chirurgicznej. W tej grupie terapii możemy skorzystać między innymi z metod termicznych – laserowych, wykorzystujących do zamykania niewydolnych żył wysoką temperaturę (powyżej 100 stopni C), co może generować pojawienie się pewnych powikłań. Alternatywą dla zabiegów termicznych są metody nietermiczne, do których zaliczamy zabiegi z zastosowaniem klejów medycznych oraz metody farmakomechaniczne.
Jaka grupa pacjentów może skorzystać z leczenia małoinwazyjnego w postaci kleju medycznego – czy są jakieś określone wskazania? Leczenie małoinwazyjne z zastosowaniem klejów medycznych to metoda, która efektywnie eliminuje chore, niewydolne żyły w praktycznie każdym przypadku. Nie można jej stosować jedynie u pacjentów, u których stwierdzono uczulenie na składnik kleju, a także u pacjentów, którzy mają wyjątkowo poskręcany układ żył, ponieważ uniemożliwia to wprowadzenie systemu do podawania kleju. W takim przypadku należy skorzystać albo z zabiegu chirurgicznego, albo ze skleroterapii lub echoskleroterapii.
Jak powinniśmy przygotować się do zabiegu, jak wygląda jego przebieg i jakie są zalecenia dotyczące rekonwalescencji? Do metody najmniej inwazyjnej, którą jest klejenie żył, nie potrzebujemy żadnego specjalistycznego przygotowania – zabieg nie wymaga dodatkowych badań, pod warunkiem, że pacjent nie jest obciążony innymi schorzeniami, głównie układu sercowo-naczyniowego, nie stosuje przewlekle leków przeciwkrzepliwych. Kwalifikacja do zabiegu odbywa się w trakcie konsultacji angiochirurgicznej, obejmującej dokładne badanie kliniczne, pełne badanie dopplerowskie układu żylnego oraz szczegółowe omówienie preferowanej metody leczenia. Zabieg klejenia polega na wykonaniu jednego niewielkiego nakłucia, przez które do niewydolnej żyły wprowadza się system, przy pomocy którego do jej wnętrza podawany jest klej. Pod jego wpływem chora żyła traci swoją
drożność, eliminuje się tzw. nadciśnienie żylne, a żylaki – po utracie dopływu krwi – zmniejszają swój rozmiar lub zanikają. Sam zabieg jest bardzo prosty i zupełnie nieuciążliwy – zazwyczaj ani w trakcie, ani po zabiegu pacjent nie odczuwa większego bólu czy dyskomfortu. Pozwala to na powrót do domu tego samego dnia, normalne funkcjonowanie, co więcej – możliwy jest również natychmiastowy powrót do pracy. Istotnym jest również to, że stosując tę metodę, nie musimy stosować tzw. pończoch uciskowych, stanowiących pewien dyskomfort w trakcie ich noszenia. Ponadto nie występują rygorystyczne ograniczenia dotyczące ruchu, diety czy pozycji, w jakiej należy utrzymywać operowaną kończynę.
Jakich efektów estetycznych i zdrowotnych możemy spodziewać się po zabiegu i czy są one trwałe? Nie należy oczekiwać, że żylaki – które tworzą się kilka lub nawet kilkanaście lat – po zabiegu znikną w ciągu godziny. Efektów należy spodziewać się w ciągu 6-8 tygodni, gdy zaklejona żyła zaniknie całkowicie. Bywają jednak przypadki, gdy niewydolne żyły są zasilane krwią przez więcej niż jedno źródło – wówczas zabieg zaklejenia jednej tylko żyły może okazać się niewystarczający. W takim wypadku, podczas wizyty kontrolnej, może zapaść decyzja o konieczności wykonania dodatkowych procedur, przy pomocy których zostaną zlikwidowane poszerzone sploty żylne. W przypadku, gdy poszerzone sploty żylne zasilane są przez jedną, niewydolną żyłę, jej zaklejenie powoduje, że oczekiwany efekt, dotyczący zniknięcia żylaków, przychodzi zaledwie po kilku dniach.
6
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
WYWIAD
Profilaktyka chorób cywilizacyjnych Natalia i Remigiusz Gosik Trenerzy personalni, autorzy portalu www.gymtelligent.pl
Choroby cywilizacyjne dotykają wielu z nas, zarówno osoby młode, jak i starsze. Niewątpliwie przyczyniła się do tego panująca pandemia, która zmusiła wiele osób do przejścia na nauczanie zdalne/pracę zdalną. Jak dbać o swoje zdrowie w tej trudnej sytuacji?
Jak wiadomo, znaczna część społeczeństwa już teraz przejawia objawy chorób cywilizacyjnych – otyłość, cukrzyca, problemy sercowe, nieprawidłowa postawa ciała. Niestety pandemia mogła pogłębić ten stan rzeczy. Czy w swojej pracy widzicie już jej konsekwencje? Zdecydowanie tak. Nawet sami podopieczni, którzy zgłaszają się do nas, zauważają zmiany nie tylko jeśli chodzi o sylwetkę, ale także w zakresie kondycji, wydolności, ogólnej fizycznej sprawności. Dużo osób zauważa pogorszenie swojego samopoczucia, które spowodowane jest m.in. pracą zdalną, mniejszą ilością ruchu, jedzeniem w biegu, najczęściej fast foodów, zamawianiem posiłków na wynos. Bardzo mocno przyczyniło się do tego zamknięcie siłowni i innych miejsc rekreacji ruchowej, z których dużo osób, szczególnie w okresie jesienno-zimowym, korzystało – ze względu na gorszą aurę pogodową. Wiele czynników niestety zadziałało tutaj mocno na niekorzyść i jeszcze bardziej pogłębiło problemy Polaków ze zdrowiem.
Jeśli chodzi o błędy żywieniowe, jako Polacy popełniamy ich sporo, a jest to związane z naszą tradycyjną kuchnią,
FOT.: AGATA KOZAK
Jakie najczęściej popełniamy błędy żywieniowe i ruchowe jako społeczeństwo?
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
7
wykonywane konsekwentnie każdego dnia dają efekt kuli śnieżnej. Dla takich osób superrozwiązaniem będzie wdrożenie nawyku chodzenia nawet po pokoju w trakcie rozmowy telefonicznej, robienie przerwy co godzinę, by zrobić parę kroków nawet po mieszkaniu, można rozważyć również zakup rowerka stacjonarnego, z uchwytem na laptop czy tablet. Dobrym nawykiem jest również parkowanie samochodu na końcu parkingu, by zrobić tych kilka kroków więcej do wejścia, albo – jeśli to możliwe – pójście na zakupy na piechotę. Kolejnym dobrym pomysłem jest inwestycja w krokomierz, czy to w zegarku, czy nawet w telefonie, i kontrolowanie wykonywanej dziennej liczby kroków, która ma bezpośrednie przełożenie na nasze zdrowie.
FOT.: KATARZYNA BIELAK
dies_natalis remo_motywuje
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
która nie należy do tych najbardziej zdrowych. W diecie Polaków jest zdecydowanie za dużo soli, cukru, tłuszczów nasyconych, za mało warzyw i owoców, białka oraz zdrowych tłuszczów. Duża część społeczeństwa daje się złapać w pułapkę, jedząc wysokosmakowite produkty, zawierające dużo tłuszczów nasyconych oraz cukrów prostych, np. słodycze, które są wysoko kaloryczne, a mało objętościowe, dlatego często wydawać się może, że zjadło się niewiele, a okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie. Choć i tak wydaje mi się, że jest coraz lepiej i z roku na rok jako społeczeństwo jesteśmy bardziej świadomi tego, co powinniśmy jeść, a co nam szkodzi. Najczęstszym błędem ruchowym społeczeństwa jest zbyt mała jego ilość lub całkowity brak aktywności. Pandemia jeszcze bardziej spotęgowała ten problem, bo wiele osób zaczęło pracę zdalną, co wiązało się z tym, że nie musieli wykonywać tak naprawdę żadnej aktywności. Wystarczyło, że wstali z łóżka i już byli w pracy. Dużo ludzi nie widzi
tego powiązania między aktywnością na co dzień a większą masą ciała, a to są kwestie bardzo mocno od siebie zależne.
Jakie macie wskazówki dla osób, które teraz mniej się ruszają przez pracę zdalną? Warto zacząć od tego, czym jest NEAT (Non Exercise Activity Thermogenesis), czyli aktywność fizyczna, którą wykonujemy w ciągu dnia, która nie jest bezpośrednio związana z treningiem. To właśnie ona pozwala nam „przepalić” w ciągu dnia najwięcej kilokalorii, a co za tym idzie – ułatwia nam kontrolowanie wagi i korzystnie wpływa na nasze zdrowie. Na tę poza treningową aktywność składają się wszystkie czynności, które wykonujemy każdego dnia, np. chodzenie po domu, sprzątanie, wiercenie się, gestykulacja, zabawa z dzieckiem/zwierzakami, dojście do samochodu ze sklepu itp. Dla osób, które pracują zdalnie, zwracanie uwagi na takie – wydawać by się mogło – detale będzie kluczowe, bo to właśnie takie małe czynności
Dieta nie musi być nudna, niesmaczna. Można jeść produkty, które lubimy, nawet od czasu do czasu słodycze. Aktywność to nie kara! Jak zadbać o najmłodszych? To od nas – dorosłych – zależy ich zdrowie w przyszłości oraz podatność na zachorowanie na choroby cywilizacyjne. Jak wyrobić w młodych zdrowe nawyki? Duża odpowiedzialność drzemie w nas, dorosłych, ponieważ to na nas najmłodsi się wzorują. Powinniśmy swoim zachowaniem, nawykami, codziennymi wyborami żywieniowymi dawać dobry przykład, bo „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Pokazujmy, że dieta nie musi być nudna, niesmaczna, że można jeść produkty, które lubimy, nawet od czasu do czasu słodycze, że aktywność to nie kara, że może być fajną zabawą, superpomysłem na wspólnie spędzony czas. Pokażmy, że na wszystko jest miejsce w naszej diecie i aktywności, a najważniejsze to odpowiednie proporcje pomiędzy aktywnością i odpoczynkiem, zdrową dietą a bardziej przetworzonymi produktami.
8
Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
SYLWETKA
MAT-PL-2103166-1.0-12/2021
FOT.: KATARZYNA EWA ŻAK
Pole dance, jazda konna, fizjoterapia, rozciąganie w domu – ćwiczę codziennie, do tego dochodzi zrównoważona dieta, leki – to mój sposób na zdrowie. Nie udaje mi się realizować na wszystkich płaszczyznach tak, jakbym tego pragnęła. Zawsze chciałabym robić więcej, lepiej, ale znam i szanuję swoje ograniczenia, nauczyłam się z nimi funkcjonować, nauczyłam się odpuszczać i odpoczywać.
Diagnoza w młodym wieku na pewno rodzi wiele pytań i wątpliwości – czy będę w stanie zrealizować się na wcześniej zakładanych polach. Jak podeszłaś do jednej z najważniejszych decyzji w swoim życiu – ciąży? Jak przygotowałaś się do całego procesu? Przede wszystkim ciąża była zaplanowaną decyzją. Wraz z moją neurolog oraz kardiolog (mam też wadę serca) ustaliłyśmy plan zawieszenia leczenia oraz przygotowania do zajścia w ciążę. Przez ten czas robiłam wiele badań, pilnowałam zdrowej diety, brałam niezbędne dla mnie mikroelementy oraz witaminy i dużo ćwiczyłam. Kiedy „dostałam” zielone światło, bardzo szybko udało się zrealizować plan.
Jak przebiegała Twoja ciąża i jak postrzegasz w tym procesie rolę szczerej relacji i rozmowy z lekarzem?
Od czasu diagnozy na pierwszym miejscu stawiam swoje zdrowie! SM to choroba często diagnozowana w młodym wieku – czasie, kiedy planujemy swoją przyszłość i pełni energii staramy się te plany konsekwentnie realizować. O tym, że obecnie choroba nie jest już traktowana – jak jeszcze kilka lat temu – jako wyrok, a raczej jak przeszkoda na drodze, z którą należy się zmierzyć, opowiada nam Karolina Ciężart. Młoda, aktywna, pełna pozytywnego podejścia do życia kobieta, która będąc kilka lat po diagnozie SM, oswoiła chorobę i odpowiedzialnie realizuje się na wielu polach. Karolino – jesteś niezwykle energetyczną kobietą, która zawsze miała mnóstwo pomysłów na siebie i na życie. Kilka lat temu, w wieku 27 lat, usłyszałaś diagnozę – SM. Jak wyglądała Twoja ścieżka w chorobie i jak diagnoza wpłynęła na Twoje budowanie planów na przyszłość?
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Nie ma dobrego momentu, aby usłyszeć, że cierpi się na przewlekłą chorobę, o której większość z nas ma jedno (mylne) wyobrażenie – wózek, niesprawność, duży problem. Byłam młoda, mój świat początkowo runął, ale bardzo szybko podniosłam się i przekułam frustrację w konstruktywne działanie. Wiedziałam, że jestem zdana na siebie. Od lekarza dostałam jedynie diagnozę – żadnych wskazówek odnośnie do leczenia czy życia z chorobą. Zaczęłam działać na własną rękę. Czytałam, dzwoniłam, szukałam miejsc, osób, które mogą mnie
poprowadzić, nauczyć, jak żyć z SM. Po kilku dniach byłam już w kwalifikacji do programu lekowego, dostałam też wsparcie psychologiczne i wiele cennych wskazówek od Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego. Gdy rozpoczęłam leczenie, poczułam, że w końcu mogę „złapać oddech” i dać sobie czas na wdrożenie się w nową rzeczywistość i zaplanowanie nowego rozdziału, jakim było życie ze stwardnieniem rozsianym.
Czy udaje Ci się z chorobą funkcjonować na wszystkich tych polach, na których chciałaś się realizować?
Wiele rzeczy musiałam w życiu przemodelować. Zmieniły się moje priorytety, styl życia, praca. Od czasu diagnozy na pierwszym miejscu stawiam swoje zdrowie. Od lat uprawiam sport, czuję, że dzięki regularnym treningom mój organizm nie poddaje się chorobie.
Karolina Ciężart Od kilku lat aktywnie żyje z SM
POMÓŻ MI W WALCE Z CHOROBĄ Klikając w link i przekazując 1% podatku lub darowiznę Fundacji AVALON, wspieracie mnie Państwo w codziennych zmaganiach:
1 PROCENT
Ciąża, mimo że nazywana była patologiczną (tylko ze względu na moje choroby), przebiegała doskonale. Doktor była dla mnie wsparciem, wiedziała, że wszystko pójdzie dobrze, a ja jej wierzyłam. Od różnych lekarzy słyszałam także, że ciąża to dla większości pacjentek okres remisji choroby – tak było również w moim przypadku. Zupełnie nie czułam towarzyszących mi na co dzień objawów, takich jak: męczliwość, brak siły czy ból nóg. Czytałam również o tym, jak wiele badań klinicznych wykazało, że w czasie trwania ciąży częstość występowania rzutów choroby maleje. W okresie połogu natomiast ryzyko postępu choroby czy rzutu wzrasta i to był dla mnie duży stres. Jak wiadomo, SM nie toleruje przemęczenia, nie można doprowadzać swojego organizmu do granicy wyczerpania. Wiadomo również, że przy małym dziecku ciężko o regenerację czy spokojny sen, dlatego bardzo ważne jest wsparcie bliskich w okresie poporodowym.
Jakiego wsparcia udzieliłabyś kobietom, które usłyszały diagnozę SM i wahają się/obawiają się o przebieg ciąży i siebie w roli mamy, mimo że zawsze było to częścią ich życiowych planów? Ważne jest, by porozmawiać z lekarzem prowadzącym, partnerem i jeśli nie ma wyraźnych przeciwskazań, to nie odkładałabym tego tematu na później. Uważam, że podstawą odpowiedzialnego macierzyństwa w przypadku chorób przewlekłych jest ich leczenie. Może brzmi trywialnie, jednak od lat obracam się w towarzystwie osób borykających się z SM i wiem, że wciąż sporo chorych odkłada podjęcie leczenia, ponieważ tu i teraz czują się i funkcjonują dobrze. Terapia podjęta w młodym wieku daje naprawdę duże możliwości normalnego funkcjonowania przez lata, a myślę, że każdy przyszły rodzić chce aktywnie uczestniczyć w życiu swoich dzieci. Aby tak się stało, nie możemy odkładać tego na później.
Czy po kilku latach od diagnozy udało Ci się oswoić chorobę?
Zdecydowanie tak. Przede wszystkim przestałam się jej bać, stresować się, że w końcu znienacka odbierze mi sprawność, niezależność, poczucie godności. Oswoiłam chorobę, ale nie poddałam się jej. Każdego dnia ciężko pracuję, aby pozostać w formie na długie lata.
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
Czytaj więcej na byczdrowym.info
9
EKSPERT
Życie z SM może, a nawet musi być satysfakcjonujące! Stwardnienie rozsiane już coraz rzadziej może oznaczać wyrok dla pacjenta. Co więcej – wcale nie musi on całkowicie zmieniać swoich planów na przyszłość i rezygnować z pracy oraz pasji. Diagnoza SM to dla młodej osoby w pierwszej chwili szokująca wiadomość – pierwsze skojarzenie to niesprawność, plany rodzinne w ruinie, zawieszona kariera zawodowa. Jak zmienić postrzeganie choroby, by pierwsze chwile od diagnozy nie były aż tak trudne?
Prof. dr hab. n. med. Konrad Rejdak Prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego, kierownik Katedry i Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie MAT-PL-2103174-1.0-12/2021
Rzeczywiście, taka diagnoza u młodego człowieka może być szokująca. Nierzadko osoby zdiagnozowane czują się w pełni zdrowe, a nagle pojawia się jeden z objawów, który świadczy o SM. Zauważam jednak zmianę postrzegania tej choroby na przestrzeni 10-15 lat. Mamy podstawy, żeby stwierdzić, że SM nie jest wyrokiem dla pacjenta. Dzięki aktualnie dostępnym lekom, poprawie standardów opieki, poznaniu sposobów na zatrzymanie choroby wiemy, że wielu chorych na SM żyje normalnie. Oczywiście jest to kwestia niezwykle indywidualna i nie można SM lekceważyć.
Jak wygląda obecnie ścieżka pacjenta, który słyszy diagnozę? Jakie są zalecenia, jeśli chodzi o życie codzienne?
Należy wyeliminować czynniki pogarszające stan zdrowia chorego. Są to: brak ruchu, zła dieta, używki, stres i wszystkie elementy życia codziennego, które dodatkowo obciążają organizm. Nie ma specjalnej diety SM – zaleca się stosowanie zbilansowanego, zdrowego żywienia, by nie dopuścić do nadwagi lub otyłości pacjenta. Zbyt wysoka waga jest również dodatkowym problemem dla chorego. Należy pamiętać o unikaniu infekcji – mogą one korelować z ryzykiem rzutu, dlatego pacjenci powinni się szczepić. Niebagatelne jest także unikanie przegrzania organizmu. Niezwykle istotna w utrzymaniu chorego w dobrej kondycji jest praca – nie tylko fizyczna, ale i intelektualna.
Podejmowanie nowych zadań intelektualnych oraz utrzymywanie kontaktów międzyludzkich jest w tym przypadku nieocenione.
Jak relacja pacjent-lekarz może wpłynąć na podniesienie morale osób chorych – ich przekonanie o chęci walki z chorobą?
Jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ jeśli pacjent zna mechanizmy choroby i jest wyedukowany, znacznie lepiej radzi sobie w życiu codziennym. Należy podkreślić, że aspekt psychologiczny w SM jest kluczowy – bardzo groźne dla pacjenta są stany depresyjne i nadmierny stres.
SM kojarzone od lat z niesprawnością dotyczy ludzi młodych, aktywnych – wiemy, że choroba nie toleruje przemęczenia, przepracowania – jednak organizm osoby chorej na zdrową aktywność reaguje niezwykle pozytywnie. Jakie są zalecenia związane ze sportem, aktywnością fizyczną i rehabilitacją? W badaniach wykazano, że kompensacja układu nerwowego zwiększa się dzięki ćwiczeniom. Oznacza to, że ruch poprawia rokowanie pacjenta i zmniejsza ryzyko zaostrzeń. Powinna być to umiarkowana, dostosowana do pacjenta aktywność fizyczna. Warto pamiętać, by nie były to katorżnicze treningi, obciążające organizm. Regularne spacery, jazda na rowerze, pływanie, czas spędzany na świeżym powietrzu będą bardzo dobrym rozwiązaniem. Podobnie jak ćwiczenia ogólnorozwojowe w domu, na siłowni pod okiem trenera lub fizjoterapeuty. Rehabilitacja ma tutaj również kluczowe znaczenie, ponieważ jest prowadzona przez specjalistę, który dobiera
ćwiczenia indywidualnie do pacjenta i jego stanu zdrowia.
Czy osoba chora na SM może realizować się we wszystkich obszarach, które osoby młode stawiają sobie za cel – rodzina, praca, pasje?
Jak najbardziej. Izolacja, nierealizowanie swoich planów rodzinnych, pasji, niepodejmowanie pracy – to wszystko może wpłynąć na pogorszenie rokowania. Natomiast podejmowanie nowych zadań, satysfakcja z życia, kontynuowanie pasji (oczywiście dopasowanych do stanu zdrowia) jak najbardziej poprawiają samopoczucie pacjenta i zmniejszają ryzyko rzutów. Z SM można normalnie i sprawnie funkcjonować, a nawet zakładać rodziny. Młodych mężczyzn, ale przede wszystkim kobiety zachęcamy do planów rodzinnych. Wcześniej obawiano się o ciążę i poród pacjentek z SM. Teraz wiemy, że jest to możliwe i bezpieczne dla mamy i dziecka po dobraniu odpowiedniego leczenia.
W jaki sposób można poprawić sytuację zawodową osób z SM?
Należy zachęcać pacjentów do pracy i odwodzić od planów przejścia na świadczenia. Brak pracy i kontaktu z ludźmi odbiera choremu satysfakcję i motywację do podejmowania nowych wyzwań. Jeśli nie jest to możliwe – warto dobrać stanowisko pracy do możliwości pacjenta. Chory, jeśli chce, może poinformować o chorobie pracodawcę, by ten nie delegował go do trudnych prac lub nie obciążał go stresem. Oczywiście wsparcie społeczne oraz świadczenia finansowe dla osób walczących z chorobą i mimo wszytko podejmujących pracę są bardzo ważne, ponieważ chorzy nie mają identycznych szans realizacji, jak osoby w pełni zdrowe.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
10 Czytaj więcej na byczdrowym.info
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
EKSPERT
Leczenie blizn – jak wygląda? Preparaty silnikonowe należą do nieinwazyjnych metod profilaktyki i leczenia blizn. Ich skuteczność została potwierdzona w badaniach naukowych. Czym są blizny? Czy mamy wpływ na ich finalny wygląd?
Piotr Sznelewski Specjalista dermatologii i wenerologii, Gabinet Dr Ignaciuk i Partnerzy
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info
Blizna jest miejscem, w którym nie występuje „prawidłowa skóra”. W miejscu, gdzie brak jest tzw. skóry właściwej, pojawia się włóknista tkanka łączna. Jest to swego rodzaju struktura patologiczna, wynikająca z przerwania ciągłości skóry z wielu powodów. Domyka nam skórę po urazie lub zabiegu operacyjnym. Może być także wynikiem naruszenia skóry po np. oparzeniu termicznym lub chemicznym. Blizny mogą powstawać także jako powikłania po radioterapii. Dlatego też blizny dzielone są na kategorie w zależności od ich przyczyny. Można je podzielić ze względu na czas powstania, czyli tzw. blizny dojrzałe oraz niedojrzałe, oraz ze względu na rodzaj blizny, czyli jej wygląd, np. blizna zanikowa, przerostowa (keloid), a także ze względu na pochodzenie, np. blizny pooperacyjne, po cesarskim cięciu, oparzeniu czy trądziku. Jeśli chodzi o wpływ na końcowy wygląd blizny, to musimy pamiętać o odpowiednim zaopatrzeniu tego obszaru przez specjalistę np. poprzez założenie szwów na ranę. Gdy już ta blizna występuje, możemy znacznie ją zredukować pod względem estetycznym, ale też funkcjonalnym za pomocą odpowiednich preparatów.
Z jakimi pozostałymi nieprzyjemnościami może się wiązać posiadanie blizn?
Należy pamiętać o tym, że duże blizny wpływają nie tylko na estetykę, ale także funkcjonalność
– komfort poruszania. Niekiedy pacjenci oparzeni w dzieciństwie z rozległymi bliznami pooparzeniowymi w obrębie np. pleców i barku mają zaburzoną ruchomość w stawie barkowym. Podobnie blizny w okolicach stawu skokowego mogą wpływać na jego mobilność. Natomiast rozległe blizny na klatce piersiowej mogą ograniczać ruchy oddechowe. Dlatego też bliznom często może towarzyszyć uczucie ciągnięcia, swędzenia czy bólu.
Kiedy pojawia się ryzyko nieprawidłowego bliznowacenia? Gdy zostaje zastosowana odpowiednia terapia bezpośrednio po zranieniu, można uniknąć ryzyka nieprawidłowego bliznowacenia. Bez względu na to, jak powstaje rana, trzeba zawczasu zadbać o dobry opatrunek pod okiem specjalisty i opatrzenie rany – przy powstaniu blizny ważna jest profilaktyka już na samym początku. Można zapobiec wtedy jej dalszemu rozrastaniu. Na wygląd blizny może wpływać również genetyka, są miejsca na ciele, gdzie jest tendencja do przerostu blizn. Przykładem jest np. dekolt albo ramiona, ponieważ są to miejsca, które częściej będą drażnione mechanicznie, przez co rany na nich mogą gorzej się goić.
Jakie są inwazyjne sposoby leczenia blizn?
Zabiegi dermatologiczne i medycyny estetycznej nie usuwają blizn, ale zmniejszają ich widoczność, polepszają estetykę danego obszaru skóry. By bliznę usunąć, należałoby ją wyciąć,
ale rzadko można to zrobić. Istniejące blizny trzeba okresowo kontrolować (należy się w tym celu zgłosić do lekarza), ponieważ w bliznach pourazowych lub pooparzeniowych często w kolejnych latach mogą się tworzyć nowotwory skóry. Dlatego też taką skórę musi obejrzeć specjalista z użyciem dermatoskopu.
Jakie znaczenie ma zastosowanie silikonu w nieinwazyjnym leczeniu blizn? Silikon jest skuteczny (ten w postaci zarówno żelów silikonowych, jak i plastrów silikonowych) na etapie zarówno wstępnym, gdy blizna się tworzy, ale również jest skuteczny na blizny stare, nawet 9-letnie. Pomaga zniwelować dolegliwości związane z posiadaniem blizny, wpływa również na jej wygląd (rozjaśnia, wygładza oraz zmniejsza widoczność blizny). Warto go stosować na wszystkie rodzaje blizn, gdyż jego skuteczność została potwierdzona przez Międzynarodową Grupę Ekspertów ds. Leczenia Blizn. Działanie silikonów oparte jest przede wszystkim na nawilżeniu, wymianie gazów, aby zachować odpowiednie warunki do regeneracji blizny.
MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET
Czytaj więcej na byczdrowym.info
11
PROBLEM
Przyczyny i skutki nadmiernego wypadania włosów Nadmierne wypadanie włosów jest problemem, z którym najczęściej pacjenci zgłaszają się do trychologa. Brak akceptacji dla utraty gęstości włosów dotyczy nie tylko kobiet.
Z Alicja Gondek-Urtnowska Prezes Polskiego Stowarzyszenia Trychologicznego, trycholog, wykładowca akademicki
roku na rok wzrasta liczba mężczyzn, którzy przychodzą po pomoc. Włosy od wieków były symbolem siły, władzy i piękna. Dzisiaj są oznaką zdrowia i witalności oraz symbolem młodości, a dla większości z nas są najważniejszym elementem wyglądu. Między innymi z tego względu utrata włosów silnie wpływa na naszą samoocenę, sprawia, że możemy czuć się mniej atrakcyjni od innych. Takie zaniżone poczucie własnej wartości może nasilać stres. Część moich klientów odcina się od życia towarzyskiego, ma problemy z nawiązywaniem relacji, choruje na depresje. Taki stan może mieć wpływ na nasilenie wypadania włosów i wpadamy w błędne koło. Jedną z najczęstszych przyczyn łysienia jest utrata włosów na tle genetycznym – tzw. łysienie androgenowe. Jest ono o tyle niebezpieczne, że najczęściej nie wiąże się z intensywnym wypadaniem włosów – raczej z roku na rok wyrasta ich coraz mniej i są coraz cieńsze. Z tego względu bardzo często klienci reagują dopiero w momencie, kiedy przerzedzenia są już bardzo widoczne.
Czym charakteryzuje się łysienie androgenowe, jak je rozpoznać? Na co powinniśmy zwrócić uwagę?
Jak sama nazwa wskazuje, nie bez znaczenia są geny. Powinniśmy zwrócić uwagę na włosy naszych rodziców, dziadków. Jeżeli u któregoś z nich obserwujemy powiększające się zakola lub poszerzający się przedziałek, to może znaczyć, że my też będziemy mieć podobny problem. Gen łysienia dziedziczymy po tym z rodziców, który prezentuje silniejsze geny. To znaczy, że możemy dziedziczyć po rodzinie ze strony zarówno mamy, jak i taty. W laboratoriach genetycznych można wykonać nieinwazyjne badanie na obecność genu AR. Badanie nie wymaga pobierania krwi – pobiera się wymaz i bada się ślinę pacjenta.
Jakie są metody leczenia i pielęgnacji w przypadku łysienia androgenowego?
Najbardziej praktycznym rozwiązaniem jest wizyta u trychologa. Specjalista na podstawie obrazu klinicznego, wywiadu i badania trichoskopowego jest w stanie zdiagnozować łysienie androgenowe oraz wdrożyć właściwe kuracje i zalecenia. Jeżeli problem ten diagnozujemy u mężczyzn lub kobiet po okresie menopauzy,
koncentrujemy się na właściwej pielęgnacji – tutaj bardzo ważna jest właściwa pielęgnacja skóry. Łojotok, rzadkie mycie głowy będzie nasilać łysienie androgenowe. Łysienie androgenowe jest procesem fizjologicznym u młodych mężczyzn i kobiet po okresie menopauzy. To znaczy, że wynika z dziedziczonego genu oraz poziomu męskich hormonów. Co bardzo ważne, jeżeli łysienie androgenowe, przerzedzenie szczytu głowy pojawia się u młodej kobiety, to nie jest proces fizjologiczny – nawet jeżeli oboje rodziców ma ten sam problem. W takim przypadku jakaś dysfunkcja, choroba, którą należy zdiagnozować, powoduje przyspieszenie procesu, który nastąpiłby prawdopodobnie dopiero za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Podsumowując, problem łysienia genetycznego z całą pewnością wpływa na nasz komfort życia. Jednak badania i nowoczesne technologie pozwalają na skuteczne radzenie sobie z tą przypadłością. Kluczem jest profilaktyka i szybka reakcja na niepokojące nas objawy. Zamiast zadręczać się i testować internetowe produkty, zachęcam do wizyty u dobrego trychologa, dermatologa. Pod okiem specjalisty i systematyczną pracą doskonale zadbamy o gęstość naszych włosów.
Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info