Kardiologia i diabetologia - Q2 2021

Page 1

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

Czerwiec 2021 | byczdrowym.info oraz jakzyczcukrzyca.pl

Kardiologia i diabetologia

Sandra Kubicka

03

Ekspert Kiedy ostatnio wykonałeś lipidogram?

07

Sprawdź Masz 40 lat lub więcej? Wykonaj bezpłatny pakiet badań

09

FOT.: ARCHIWUM PRYWATNE

Wiedziałam, że to nie przemęczenie – zrobiłam pełną morfologię, wszystko wyszło w badaniach

Inspiracje Rola samokontroli w leczeniu cukrzycy


2

Czytaj więcej na byczdrowym.info

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

WYZWANIA

Wielochorobowy pacjent diabetologiczny W WYDANIU

05 Dr Maciej Kempa Implant resynchronizujący metodą walki z niewydolnością serca

07

Dzisiejszy pacjent kardiologiczny często cierpi nie tylko na schorzenia serca i naczyń, ale również na inne choroby cywilizacyjne – jedną z najcięższych jest cukrzyca. O tym, jak zapobiegać cukrzycy u pacjentów kardiologicznych i jak zadbać o serce pacjentów już obciążonych cukrzycą, Ewelina Zych-Myłek, prezes fundacji Instytut Świadomości, rozmawia z prof. Piotrem Jankowskim z Komitetu Organizacyjnego Kardiologii Prewencyjnej. Fundacja Instytut Świadomości w ramach cyklu Pacjent ze Świadomością Kardiologiczną

Prof. dr hab. n. med. Robert Gil Hiperurykemia, czyli jajko czy kura?

08

Prof. dr hab. n. med. Piotr Jankowski Instytut Kardiologii, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie

Prof. zw. dr hab. n. med. Marek Ruchała Testosteron a cukrzyca – jaki mają ze sobą związek?

Czy występują różnice płci pod kątem ryzyka zawału serca u pacjenta diabetologicznego? Bardziej narażone są kobiety czy mężczyźni? Cukrzyca jest silniejszym czynnikiem ryzyka u kobiet niż u mężczyzn. U mężczyzn zwiększa ryzyko zawału dwukrotnie, natomiast u kobiet ponadczterokrotnie, a szczególnie wśród młodych kobiet do 60 r.ż. Generalnie to mężczyźni są bardziej narażeni na zawał w ogóle, ponieważ kobiety są chronione przez żeńskie hormony, niestety cukrzyca niweluje ich ochronny wpływ.

Project Manager: Beata Orzech +48 577 628 500, beata.orzech@mediaplanet.com Project Manager: Katarzyna Gonciarz Senior Business Developer: Daria Kostka Content and Production Manager: Izabela Krawczyk Head of Business Development: Karolina Kukiełka Managing Director: Adam Jabłoński Skład: Mediaplanet Web Editor: Tatiana Anusik Opracowanie redakcyjne: Ewelina Zych-Myłek, Aleksandra Podkówka-Poźniak Fotografie: stock.adobe.com, zasoby własne Kontakt: e-mail: pl.info@mediaplanet.com MEDIAPLANET PUBLISHING HOUSE SP Z O.O. ul. Przyokopowa 31, 01-208 Warszawa

facebook.com/byczdrowymPL facebook.com/jakzyczcukrzycaPL mediaplanetpl mediaplanet @Mediaplanet_Pol Please Recycle

Partnerzy

Panie profesorze, czy rzeczywiście mamy do czynienia z zamkniętym kręgiem chorób kardiologicznych i diabetologicznych, które są wzajemnie zarówno swoją przyczyną, jak i skutkiem? Faktycznie, badania naukowe pokazują, że większość pacjentów z chorobą serca ma zaburzenia gospodarki węglowodanowej. Ponad 40 proc. pacjentów po zawale serca ma cukrzycę, a pozostałe 30 proc. nietolerancję węglowodanów bądź wysokie stężenie glukozy łącznie – to daje już 70 proc., czyli u 2 na 3 pacjentów kardiologicznych stwierdza się zaburzenie gospodarki węglowodanowej.

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

Jak zapobiegać zawałowi serca u pacjenta diabetologicznego? Przede wszystkim zdrowym stylem życia na co dzień – dietą, ruchem, ale jeśli cukrzyca już wystąpi, dysponujemy skutecznymi metodami, które zapobiegają agresji cukrzycy lub ją hamują, nie doprowadzając tym samym do powstawania miażdżycy i jej powikłań. Bardzo istotne u pacjentów z cukrzycą jest również leczenie innych czynników ryzyka, jak nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia, nałogi do używek, głównie palenia tytoniu. Mając pacjenta z wielochorobowością, nie w porządku byłoby skoncentrowanie

się na jednej tylko chorobie i pozostawienie czy niedokładne leczenie pozostałych. Jeśli myślimy o wydłużeniu i lepszej jakości życia dla pacjenta, ważne jest, aby korygować wszystkie zaburzenia jednocześnie. Podstawowe postępowanie lecznicze u pacjenta z chorobą wieńcową czy u pacjenta z cukrzycą jest właściwie takie samo, z tym że u pacjentów sercowych dochodzi do dodatkowych interwencji z ukierunkowaniem na leczenie choroby wieńcowej – z jednej strony myślę o rewaskularyzacji, z drugiej o przeciwpłytkowym leczeniu u pacjentów z dławicą. Czy te same czynniki ryzyka wywołują różne choroby cywilizacyjne? Zdecydowanie. Zawał serca czy udar mózgu mają te same przyczyny. Tylko relacje czynników ryzyka do wywołanej choroby są różne, np. nadciśnienie tętnicze jest silniejszym czynnikiem udaru, a palenie tytoniu tym dla zawału serca. Wiemy również, że palenie tytoniu jest przyczyną nie tylko zawału, ale też wielu nowotworów, choroby płuc. Otyłość jest natomiast czynnikiem ryzyka nadciśnienia tętnicznego czy cukrzycy. Eksperci w czasie konferencji podkreślali, że lecząc skutecznie czynniki ryzyka chorób układu krążenia, można zmniejszyć nawet o 80 proc. ryzyko wystąpienia zawału serca w populacji i o 40 proc. ryzyko wystąpienia nowotworów! Kierunek medycyny stylu życia nabiera nowego znaczenia w prewencji chorób cywilizacyjnych. Tu najistotniejsze są edukacja i budowanie świadomości pacjentów. Tak, edukacja i jej efekty są wciąż niewystarczające, a chodzi przecież o jak najdłuższą samodzielność i wysoką jakość życia pacjenta na co dzień. Ustawiczna edukacja to droga długa, ale dająca efekty pokoleniowe i w tym kierunku zarówno kardiologia prewencyjna, jak i myślę, że cała medycyna będą podążać.


MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

Czytaj więcej na byczdrowym.info

EKSPERT

Kiedy ostatnio wykonałeś lipidogram? Nieleczona dyslipidemia może prowadzić do groźnych skutków, w tym m.in. zawału serca, udaru mózgu, a nawet zgonu. Prof. dr hab. n. med. Piotr Jankowski Instytut Kardiologii, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie Nieprawidłowy profil lipidowy występuje często, bowiem u ponad 60 proc. dorosłych Polaków, czyli u około 20 mln osób, a trzeba pamiętać, że to główny czynnik ryzyka chorób sercowo-naczyniowych oprócz nadciśnienia tętniczego, cukrzycy oraz nadwagi i otyłości. Leczenie jest konieczne, gdyż podwyższone stężenie cholesterolu zwiększa ryzyko wystąpienia miażdżycy, a także jej powikłań, czyli zawału serca, choroby niedokrwiennej serca, udaru mózgu czy niewydolności serca. Nie można zapominać, że w Polsce to właśnie choroby układu krążenia są główną przyczyną zgonów Polaków i rocznie z ich powodu umiera blisko 180 tys. osób.

Jak wygląda leczenie? Aby zapobiec skutkom za wysokiego stężenia cholesterolu, konieczne jest wdrożenie stosownej terapii. Dlatego po oznaczeniu lipidogramu i jego analizie wskazane jest leczenie niefarmakologiczne. Polega ono na

modyfikacji stylu życia, w tym m.in. zmianie sposobu odżywiania na zdrowszy, wdrożeniu regularnej aktywności fizycznej, zmniejszeniu masy ciała oraz zaprzestaniu palenia tytoniu. U niektórych pacjentów należy wdrożyć dodatkowo także leczenie farmakologiczne. Zwykle ma to miejsce u osób z chorobami układu krążenia lub dużym ryzykiem ich wystąpienia bądź u pacjentów z podwyższonym stężeniem cholesterolu.

Dlaczego w leczeniu zaburzeń lipidowych pomocna jest monakolina K? To substancja, która zawiera ryż fermentowany na czerwonych drożdżach. Chemicznie to po prostu lowastatyna, czyli pierwsza odkryta w ubiegłym wieku statyna. Monakolina K znakomicie spełnia funkcję wspomagającą w leczeniu pacjentów, którzy m.in. nie mają bardzo wysokiego stężenia cholesterolu bądź mają nietolerancję lub przeciwwskazania do stosowania klasycznych leków obniżających jego stężenie.

Masz wpływ na swój cholesterol Monakolina K stanowi pomost między leczeniem behawioralnym, czyli zmianą stylu życia, a farmakoterapią dyslipidemii. Monakolina K to bioaktywny składnik czerwonego ryżu fermentowanego, którego mechanizm działania jest taki jak statyn – pomaga w utrzymaniu prawidłowego stężenia cholesterolu, zarówno całkowitego, jak i cholesterolu LDL. U kogo można suplementować monakolinę K? » U osób, które nie wymagają agresywnej terapii zaburzeń lipidowych, a zmiana stylu życia* nie przynosi u nich pożądanego rezultatu. » U osób małego lub umiarkowanego ryzyka sercowo-naczyniowego. » U osób, które nie tolerują statyn. Zgodnie z najnowszymi wytycznymi postępowania w dyslipidemii monakolina K może być uzupełnieniem terapii chorych z nieprawidłowym profilem lipidowym. *redukcja masy ciała, zaprzestanie palenia, zmiana diety, aktywność fizyczna Piśmiennictwo: 1. https://pulsmedycyny.pl/monakolina-k-pomost-miedzy-leczeniem-behawioralnym-a-farmakoterapiadyslipidemii-977058 2. B. Wożakowska-Kapłon ,, Monakolina — pomost między prozdrowotną modyfikacją diety a farmakoterapią hipercholesterolemii” Folia Cardiologica 2016; 11, 4: 318–326 3. Wytyczne ESC/EAS dotyczące leczenia zaburzeń lipidowych w 2016 roku; Kardiologia Polska 2016; 74, 11: 1234–1318; DOI: 10.5603/KP.2016.0157

3


4

Czytaj więcej na byczdrowym.info

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

NOWOŚCI

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

Zdalne monitorowanie chorych na serce jest bezcenne Szybka diagnostyka i błyskawiczny przepływ informacji z rozrusznika serca lub kardiowertera-defibrylatora (ICD) do lekarza ma nieocenione znaczenie. Pozwala nie tylko na bieżąco reagować na nieprawidłową pracę urządzenia, ale również odczytuje stan zdrowia chorego. Najbardziej zaawansowane urządzenia mogą również alarmować o zwiększonym ryzyku wystąpienia zaostrzenia niewydolności serca. Jaką rolę, zarówno dla chorych, jak i dla lekarzy, odgrywa zdalny monitoring urządzeń wszczepianych, takich jak rozrusznik resynchronizujący czy kardiowerter-defibrylator? System telemetrycznej kontroli kardiologicznych urządzeń wszczepialnych ma ogromne znaczenie w kontekście poczucia bezpieczeństwa chorych. Pacjent ma pewność, że w przypadku nieprawidłowości pracy urządzenia bądź wykrycia przez urządzenie np. zdarzeń arytmicznych, informacja o tym trafi bardzo szybko za pomocą specjalnego transmitera na przeznaczoną zdalnej kontroli stronę internetową i dzięki temu do lekarza prowadzącego. Telemonitoring to również ogromne ułatwienie dla lekarzy. Dzięki zdalnemu monitoringowi wszczepionego urządzenia mamy na bieżąco informacje nie tylko o stanie pracy urządzenia, ale również pośrednio o stanie zdrowia samego pacjenta. Urządzenia takie jak rozruszniki serca czy ICD potrafią odczytywać i zapisywać w pamięci wiele parametrów, takich jak np. częstość pracy serca, stopnień nawodnienia pacjenta, aktywność fizyczną czy inne parametry związane z niewydolnością serca. Zapisują one również epizody arytmii. Najbardziej zaawansowane urządzenia dzięki monitorowaniu wielu parametrów stanu pacjenta mają algorytmy, które mogą dać z wyprzedzeniem informację o zagrożeniu zaostrzeniem niewydolności serca. Taką informację otrzymujemy następnie dzięki telemonitoringowi z kilkudniowym

wyprzedzeniem i dzięki temu mamy czas, by odpowiednio zareagować, np. zalecić choremu leki odwadniające czy wprowadzić inną terapię farmakologiczną – tak, by zapobiec zaostrzeniu niewydolności serca. Takie algorytmy wczesnego ostrzegania nie są oczywiście idealne, mają swoją określoną czułość i specyficzność, ale są stale udoskonalane i w ten sposób przestają być tylko gadżetem, a zaczynają być traktowane przez lekarzy jako bardzo pomocne narzędzie. Jak ważna jest ta szybka diagnostyka pacjenta? Szybka diagnostyka i błyskawiczny przepływ informacji z urządzenia do lekarza ma nieocenione znaczenie, ponieważ pomaga unikać zdarzeń niepożądanych, takich jak wspomniana powyżej dekompensacja niewydolności serca. Podam kolejny przykład, a mianowicie chorego z wszczepionym urządzeniem, u którego urządzenie to zarejestrowało migotanie przedsionków, wcześniej u pacjenta niezdagnozowane. To schorzenie wprawdzie bezpośrednio nie stanowi zagrożenia życia, ale powoduje np. zaostrzenie niewydolności serca i grozi powikłaniami zakrzepowo-zatorowymi, takimi jak udar mózgu. Dzięki telemonitoringowi otrzymujemy informację o arytmii niemal natychmiast i możemy podjąć działania mające na celu zabezpieczenie chorego przed udarem mózgu włączając mu określone leki. Bez informacji z telemonitoringu o arytmii dowiemy się podczas kolejnej standardowej

Dr hab. n. med. Ewa Jędrzejczyk-Patej Pracownia Elektrofizjologii i Stymulacji Serca Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, Sekcja Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

kontroli urządzenia, a zatem np. po pół roku, bo standardowe kontrole odbywają się właśnie w takim interwale. Na czym polega stratyfikacja ryzyka u pacjentów z zaawansowaną niewydolnością serca? Dzięki stratyfikacji ryzyka mamy informację, jak poważny jest stan zdrowia pacjenta i jakie jest jego rokowanie. To zaś oczywiście pozwala odpowiednio dobrać metody leczenia i sposób postępowania z chorym. Stratyfikację możemy przeprowadzać za pomocą różnych skal i parametrów. Oceniając stan pacjenta, bierzemy pod uwagę wiele różnych parametrów, jak np. objawy niewydolności serca, kurczliwość lewej komory, występowanie chorób współistniejących czy wyniki badań laboratoryjnych. Stratyfikacja zmienia się w trakcie terapii – może nastąpić zarówno poprawa, jak i pogorszenie rokowania, w zależności od odpowiedzi pacjenta na zastosowane leczenie farmakologiczne lub zabiegowe. Telemonitoring pomaga nam w ocenie stanu zdrowia pacjenta na podstawie zebranych przez urządzenie parametrów. Zdalny monitoring umożliwia triage pacjentów. Dzięki dostarczonym informacjom wiemy, który chory wymaga częstszych wizyt ambulatoryjnych, a który może być rzadziej kontrolowany. A to, w dobie ogromnych kolejek do specjalistów i deficytu lekarzy, ma duży wpływ na jakość i dostępność usług medycznych w Polsce.


Czytaj więcej na byczdrowym.info

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

5

WAŻNE

Implant resynchronizujący metodą walki z niewydolnością serca

Dr Maciej Kempa Przewodniczący-elekt Sekcji Rytmu Serca Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

Terapia resynchronizująca, czyli wszczepienie implantu przywracającego prawidłową pracę serca, znacząco poprawia długość i jakość życia osób cierpiących na niewydolność serca. Dzięki telemonitoringowi lekarz prowadzący może kontrolować pracę urządzenia zdalnie. Czym jest terapia resynchronizująca, jakie są jej warianty i czy wszyscy chorzy mogą z niej korzystać? Terapia resynchronizująca to sposób stymulacji serca stosowany u pacjentów z niewydolnością serca. W zależności od wskazań lekarskich można stosować rozrusznik resynchronizujący w formie stymulatora – oznaczony skrótem CRT-P – lub rozrusznik resynchronizujący z kardiowerterem-defibrylatorem – oznaczony skrótem CRT-D. Wszczepienie jednego z tych dwóch urządzeń zależy od wskazań medycznych, a decyzję podejmuje lekarz kwalifikujący do zabiegu. Nie wszyscy pacjenci spełniają jednak kryteria, by można było im wszczepić implant. Niektórzy są „zbyt zdrowi” i tego typu urządzenie nie jest im niezbędne, więc nie należy ich narażać na ryzyko powikłań związanych z zabiegiem. Z drugiej strony są zaś pacjenci, których choroba serca jest już zbyt

zaawansowana, a rokowania na tyle negatywne, że ani stymulator, ani defibrylator nie będą im już w stanie pomóc. Jak wygląda życie pacjentów po zabiegu? Wszczepienie rozrusznika resynchronizującego nie oznacza, że pacjent nagle ozdrowieje. Czynniki ryzyka, np. arytmia serca, objawy czy choroby towarzyszące, np. choroba wieńcowa, pozostają przy chorym. Co więcej, efekt kliniczny pojawia się u ok. 80 proc. pacjentów z implantem, zaś pozostali to tzw. non-responderzy, czyli chorzy, których organizmy nie reagują na urządzenie. Brak odpowiedzi na rozrusznik może wynikać chociażby z anatomii poszczególnych pacjentów i niemożności prawidłowej pracy elektrod. Natomiast pozostali chorzy odnoszą z terapii resynchronizującej wiele korzyści. Implant przywraca synchronię skurczu przedsionków i komór czy prawidłową frakcję wyrzutową, co oznacza, że poprawiają się rokowania, zmniejsza się nasilenie objawów, a jednocześnie pacjentowi wydłuża się życie oraz poprawia jego komfort. Jak zmienia się opieka nad pacjentem, u którego zastosowano urządzenie do resynchronizacji serca? Zaimplantowani pacjenci oczywiście wciąż pozostają pod opieką lekarzy. Po pierwsze, są pod kontrolą ogólnokardiologiczną, dzięki czemu lekarz monitoruje pracę serca, ciśnienie czy postęp choroby wieńcowej u pacjenta. Po drugie zaś, pod okiem specjalistów musi znajdować się samo urządzenie,

czyli defibrylator bądź stymulator. Kontrola implantu nie wymaga jednak cyklicznych, częstych wizyt w gabinecie. Obecnie możliwy jest telemonitoring, czyli kontrola zdalna. Dane z implantu za pomocą transmitera – urządzenia wielkości telefonu komórkowego – transmitowane są przez sieć GSM do centrali producenta urządzenia. Tam dane są przetwarzane i udostępniane upoważnionym lekarzom. Podkreślam jednak, że są to dane dotyczące samego urządzenia, które jednak jest w stanie rejestrować też podstawowe parametry pacjenta – jego aktywność fizyczną czy pracę serca. Co ciekawe, urządzenie to potrafi również przewidywać potencjalne zagrożenia i może do lekarza prowadzącego wysłać sygnał np. o zwiększonym ryzyku wystąpienia obrzęku płuc. W praktyce więc wszystkie czynności dotyczące pracy stymulatora bądź defibrylatora mogą być monitorowane zdalnie. Natomiast w przypadku zmiany programu, według którego działa urządzenie, konieczna jest już fizyczna ingerencja lekarza i wtedy niezbędna jest wizyta pacjenta w placówce. Jaki jest wpływ zabiegu na leczenie farmakologiczne u pacjentów? Ten wpływ jest raczej niewielki. Grupy leków dla pacjentów przed implantacją i po implantacji są bardzo podobne. Niewielkie różnice mogą występować w kwestii dawek niektórych leków, których można podać więcej pacjentom z implantem bez obawy o zbytnie spowolnienie pracy serca. Natomiast zasadniczo terapia farmakologiczna w obu przypadkach jest bardzo zbliżona.

Dostępne, ale niedostępne W Polsce zgodnie z raportem NFZ za 2019 r. na niewydolność serca (NS) choruje prawie 1,5 mln osób. Leczenie pacjentów rocznie pochłania ponad 1,5 mld złotych. Wydatki na diagnostykę i leczenie tej grupy wciąż rosną – w latach 2014-2019 zwiększyły się o 100 proc. Najwięcej funduszy pochłania leczenie szpitalne. Choroba jest wciąż o krok przed lekarzami mimo dostępnych w Polsce nowoczesnych, skutecznych i kosztowo-efektywnych terapii. Gdzie zatem jest problem? W refundacji. Prof. dr hab. n. med. Przemysław Mitkowski Prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, I Klinika Kardiologii UM w Poznaniu

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

Niewydolność niejedno ma imię Jak tłumaczy prof. Przemysław Mitkowski, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, podstawą leczenia NS jest, o ile to możliwe, leczenie przyczynowe. – W niewydolności serca, która związana jest z chorobą niedokrwienną, wadami zastawkowymi, nadciśnieniem tętniczym czy w mniejszym stopniu – innymi schorzeniami, próbujemy usunąć jej przyczynę. U chorych, którzy mają chorobę niedokrwienną serca, ale nie mają jeszcze martwicy, czyli nie przebyli rozległego zawału, próbujemy poszerzyć naczynia wieńcowe, aby poprawić ukrwienie mięśnia sercowego, a co za tym idzie – kurczliwość. U chorych z wadami zastawkowymi wykonujemy zabiegi, które mają ją usunąć. Nadciśnienie tętnicze staramy się skutecznie leczyć farmakologicznie. Nie zapominajmy również o roli profilaktyki pierwotnej we wszystkich chorobach cywilizacyjnych – wymienia profesor. – Podstawą leczenia niewydolności serca jest farmakoterapia, którą włączamy od chwili rozpoznania w celu eliminacji objawów i poprawy rokowania, czyli wydłużenia życia. U chorych, u których po 3 miesiącach farmakoterapii nie udaje nam się poprawić frakcji

wyrzutowej lewej komory do wartości powyżej 35 proc. wszczepiamy urządzenia. Mechaniczny anioł stróż Pierwszą grupą urządzeń są kardiowertery-defibrylatory, które u chorych z niewydolnością serca zmniejszają ryzyko nagłego zgonu, spowodowanego wystąpieniem groźnych komorowych zaburzeń rytmu serca. – Te urządzenia są w stanie automatycznie rozpoznać i przerwać zagrażające życiu arytmie komorowe, które nieleczone w trybie nagłym mogą doprowadzić do zgonu w ciągu kilku minut – wyjaśnia profesor. Kolejna grupa to układy do stymulacji resynchronizującej serca, które mogą mieć funkcję kardiowertera-defibrylatora lub nie. Wskazania do wszczepienia tego rodzaju urządzeń ma ok. 30 proc. chorych z niewydolnością serca. – Zalecenia Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego mówią, że chorzy, którym wszczepiamy urządzenia, powinni być objęci zdalnym monitoringiem. Poprawia on jakość opieki, zmniejszając ryzyko zgonu i poprawiając stan czynnościowy. Dodatkowo pozwala zmniejszyć liczbę drogich

Sprawdź jak dbać o zdrowie przy zaburzeniach rytmu serca

hospitalizacji, przewidując groźne incydenty sercowo-naczyniowe nawet 14 dni przed ich wystąpieniem, dając czas na interwencję terapeutyczną. Standardowo kontrola urządzeń odbywa się co 6-12 miesięcy, a w zdalnym monitoringu obserwujemy pacjenta 24h/dobę. Szybkie wykrycie migotania przedsionków pozwala równie szybko włączyć leczenie, które zapobiegnie ciężkiej niepełnosprawności z powodu udaru mózgu. Niestety na razie zdalny monitoring nie jest refundowany, choć trwają prace w Ministerstwie Zdrowia. Mamy nadzieję, że niebawem pacjenci będą mogli korzystać z tej ważnej technologii. Podobnie wiele nowoczesnych leków z grup flozyn, ARNI, przeciwpłytkowych czy przeciwmiażdżycowych mimo upływu lat wciąż nie jest refundowanych w Polsce, podczas gdy pacjenci w Europie mają do nich dostęp z korzyścią dla ich zdrowia i dla płatnika. Mimo że leki są dostępne w polskich aptekach, to większości pacjentów nie stać na tak drogie leczenie i my, lekarze, musimy proponować farmakoterapię starszej generacji, mniej skuteczną. Refundacja nowoczesnych terapii w najbliższej przyszłości jest więc niezwykle istotna dla zdrowia i życia ponad miliona osób w Polsce – podkreśla prof. Mitkowski.

Kliknij tutaj!


6

Czytaj więcej na byczdrowym.info

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

WYWIAD FOT.: ARCHIWUM PRYWATNE

już diagnozę. W moim przypadku insulinooporność została wywołała przez PCOS – to zazwyczaj idzie w parze.

Czułam, że coś jest nie tak z moim ciałem Insulinooporność dotyka coraz więcej osób, charakterystyczne dla tej choroby są brak energii, senność, a także wzrost masy ciała. Rozmawialiśmy z Sandrą Kubicką o tym, jak zdiagnozowała chorobę i jak sobie z nią radzi.

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

Jakie objawy insulinooporności skłoniły panią do zrobienia badań? Chodzę regularnie na treningi, jestem bardzo aktywna fizycznie i mimo że widziałam zmiany w swoim ciele pod kątem rozbudowy mięśni, czułam nadal się bardzo spuchnięta. Najbardziej było to widać na twarzy. Dużo osób pytało mnie: „dlaczego płakałaś?”. A ja wcale nie płakałam. Było to przykre, a wręcz irytujące. Opuchlizna była pierwszym objawem, potem było nagłe zasypianie. Wystarczyło, że coś zjadłam z wysoką ilością węglowodanów lub cukrów, potem mnie, kolokwialnie mówiąc, „odcinało”. Miałam dwie sytuacje, gdzie zrozumiałam, że zaczyna być niebezpiecznie i muszę coś z tym zrobić.

Czułam, że coś się dzieje z moim ciałem, i to był czas na dokładne badania. Wiele kobiet nie dopuszcza do siebie myśli, że mogą być chore, a nadmierne zmęczenie utożsamiają z przepracowaniem. Co było kluczem w pani przypadku do postawienia słusznej diagnozy? Tak, wiem, ja również moje objawy tłumaczyłam sobie nadmiarem pracy. Jednak gdy miałam dni wolne, dalej się męczyłam i zupełnie na nic nie miałam energii. Wiedziałam wtedy, że to nie jest przemęczenie. Zrobiłam pełną morfologię i test obciążenia glukozą oraz insulinę. Wszystko wyszło w badaniach, miałam

Jak na co dzień wygląda życie z insulinoopornością, co jest w tej chorobie dla pani najtrudniejsze? Najtrudniejsze jest to, że jeżeli nie wezmę leków, to z dnia na dzień potrafię przytyć kilka kilogramów, ponieważ w organizmie zatrzymuje się woda. W moim przypadku staję się bardzo spuchnięta, wtedy źle się czuję. Moja twarz, moje dłonie... Nie jest to przyjemne uczucie. Drugim utrudnieniem jest to, że zazwyczaj mam mnóstwo pracy w ciągu dnia, a insulinooporność powoduje, że jestem bardzo zmęczona i często nie mam siły. Ziewam na spotkaniach, muszę robić drzemki, nie jestem skoncentrowana tak, jak powinnam być.

Opuchlizna była pierwszym objawem, potem było nagłe zasypianie.

Sandra Kubicka Polsko-amerykańska modelka pracującą na całym świecie, półfinalistka programu Polsatu „Dancing With The Stars. Taniec z Gwiazdami 10”, nazywana Wonder Woman ze względu na jej siłę fizyczną, zainteresowanie motoryzacją oraz sportami walki

Jak motywować się do przestrzegania diety i ograniczenia spożywania słodyczy lub alkoholu? Nie będę ukrywać, bywa ciężko. Na pewno było łatwiej, gdy modeling to była moja główna praca i kariera zawodowa. Teraz, gdy mam mniej sesji, zauważyłam, że nie jestem aż tak bardzo rygorystyczna wobec siebie – co też jest OK! Jesteśmy ludźmi. Ja jestem tego zdania, że z życia trzeba korzystać. Oczywiście, nie namawiam do codziennego obżerania się i picia alkoholu, ale tak jak we wszystkim powinien być zdrowy balans. Ja regularnie uprawiam sport. Trzy razy w tygodniu mam cardio i dwa razy trening siłowy, więc to pozwala na to, aby od czasu do czasu sobie pozwolić na małe ustępstwa. Przy intensywnym trybie życia i pracy niestety ciężko jest utrzymać dietę... Ale musimy pamiętać, że to nie tylko dla naszego wyglądu, ale przede wszystkim dla zdrowia.


Czytaj więcej na byczdrowym.info

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

7

WYZWANIA

Hiperurykemia, czyli jajko czy kura? Choroba niczyja i wszystkich, bo nie ma konkretnej dziedziny medycyny, a jednocześnie wiele dziedzin spotyka się z jej konsekwencjami u pacjentów. Hiperurykemia, czyli zwiększone stężenie kwasu moczowego we krwi, może prowadzić do chorób z silnymi dolegliwościami bólowymi, jak kamica nerkowa czy dna moczanowa, a nawet być czynnikiem ryzyka chorób serca i naczyń. Co wiemy dziś o tej chorobie? Tekst powstał z okazji organizacji XXV warsztatów WCCI w Warszawie Autor: Ewelina Zych-Myłek, prezes fundacji Instytut Świadomości Wciąż niepoznany obszar Mimo że problem nadmiernego stężenia kwasu moczowego we krwi znany jest od dawna, do dziś nie ma badań populacyjnych jasno określających przyczyny i skutki tej choroby oraz jej korelacje z innymi schorzeniami, w tym sercowo-naczyniowymi. – Nie ma jednego profilu epidemiologicznego, choć, ponieważ to choroba cywilizacyjna, stwierdzamy, że na pewno wiek i styl życia sprzyjający innym chorobom przewlekłym to czynniki ryzyka rozwoju hiperurykemii – zwraca uwagę prof. Robert Gil, Kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej CMKP w CSK MSWiA, Warszawa, Dyrektor WCCI Warsaw. Styl życia czy geny? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Hiperurykemia może być wrodzona lub nabyta, wynikająca zarówno z zaburzeń genetycznych, jak i ze złej diety opartej na pokarmach zawierających puryny, czyli związki ulegające rozpadowi do kwasu moczowego. Są to m.in. czerwone mięso, tłuste i wędzone ryby, warzywa strączkowe

Prof. dr hab. n. med. Robert Gil Kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej, CMKP CSK MSWiA w Warszawie

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

czy kawa. Czynniki środowiskowe zmieniły też normy stężenia kwasu moczowego we krwi w społeczeństwie. – Amerykańskie badania podają, że na przestrzeni kilkudziesięciu lat – między latami 20. a 70. XX w. – migracja społeczna z terenów wiejskich do miejskich spowodowała, że średni poziom kwasu moczowego populacji głównie męskiej podwyższył się z ok. 3 mg/dl do 6-7 mg/dl. Obecnie hiperurykemię rozpoznajemy, gdy poziom kwasu przekracza 7 mg/dl, u kobiet zaś już powyżej 6 mg/dl – tłumaczy prof. Gil. Hiperurykemia a choroby serca i naczyń Tu też zaczynają się schody, bo metabolizm kwasu moczowego w ludzkim organizmie nie jest jeszcze do końca poznany. Mimo że co roku pojawia się więcej publikacji o związku podwyższonego stężenia kwasu moczowego we krwi z chorobami serca i naczyń, głównie z nadciśnieniem tętniczym, dyslipidemią, zespołem metabolicznym, niewydolnością serca, udarem mózgu czy otyłością, wciąż nie

ma odpowiedzi, czy hiperurykemia to pierwotny, czy wtórny czynnik ryzyka tych chorób. – Wzrost stężenia kwasu moczowego wpływa na rozwój stanu zapalnego, co prowadzi do uszkodzenia śródbłonka m.in. naczyń wieńcowych, a tym samym nasilenia działania czynników promiażdżycowych, co skutkuje niekorzystną przebudową naczyń zwłaszcza mikrokrążenia. W efekcie sprzyja rozwojowi nadciśnienia tętniczego będącego w związku ze zwiększonym ryzykiem zawału serca czy udaru mózgu. Wiemy też, że u sporej części chorych z hiperurykemią skuteczne leczenie nadciśnienia tętniczego obniża poziom kwasu moczowego we krwi, więc tu również występuje związek – wyjaśnia profesor. Co więcej, pacjenci z rozpoznanym nadciśnieniem tętniczym już przy poziomie 5 mg/dl kwasu moczowego mają podwyższone ryzyko sercowo-naczyniowe. Z drugiej strony podwyższony poziom kwasu moczowego występuje u większości tych pacjentów, którzy mają również inne klasyczne czynniki ryzyka chorób serca i naczyń.

Masz 40 lat lub więcej? Wykonaj bezpłatny pakiet badań Już 1 lipca br. rusza rządowy program „Profilaktyka 40 plus”. Wśród bezpłatnych badań diagnostycznych znajduje się m.in. oznaczenie stężenia kwasu moczowego. Dlaczego jest to istotne? Czym skutkuje nieleczona lub niewłaściwie kontrolowana hiperurykemia? Podwyższone stężenie kwasu moczowego w surowicy krwi, czyli hiperurykemia, to stan, który występuje u pacjentów z zespołem metabolicznym, cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym, przewlekłymi zespołami wieńcowymi, niewydolnością serca oraz innymi problemami kardiologicznymi. Zwykle przebiega bezobjawowo, dlatego też jedynym sposobem na jej zdiagnozowanie jest wykonanie badania krwi. Trzeba też podkreślić, że nieleczona lub niewłaściwie kontrolowana hiperurykemia jest niebezpieczna i zalicza się ją do nieklasycznych czynników ryzyka miażdżycy oraz powikłań sercowo-naczyniowych miażdżycy, bo decyduje nie tylko o jej wystąpieniu, ale również rozwoju i w konsekwencji pojawieniu się ostrych zespołów wieńcowych, czyli zawałów serca i udarów mózgu, a ponadto wpływa także na częstość występowania nadciśnienia tętniczego oraz przyspiesza progresję przewlekłej choroby nerek. Tym samym, chociaż hiperurykemia jest bezobjawowa, ma duży wpływ na narządy i układy, dlatego rekomendujemy obniżanie stężenia kwasu moczowego. Jak często należy sprawdzać stężenie kwasu moczowego i czy regularne badania profilaktyczne pomagają zapobiegać hiperurykemii i jej negatywnym skutkom w postaci np. chorób sercowo-naczyniowych? Stężenie kwasu moczowego powinny oznaczać zwłaszcza osoby z grup wysokiego ryzyka, czyli osoby otyłe, z zespołem metabolicznym,

Prof. dr hab. n. med. Artur Mamcarz Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Wydziału Lekarskiego WUM, Międzyleski Szpital Specjalistyczny w Warszawie

Więcej informacji na stronie: byczdrowym.info

cukrzycą i nadciśnieniem tętniczym. Jeśli chodzi o inne grupy, to myślę, że warto oznaczyć to stężenie około 30. roku życia, a już z pewnością po 40. roku życia, gdyż nawet jeśli nie ma się żadnych objawów chorób, trzeba pamiętać, że wraz z wiekiem rośnie ich ryzyko i już po 40. r.ż. wzrasta w zakresie nie tylko podwyższonego stężenia kwasu moczowego, ale również podwyższonego cholesterolu czy ciśnienia tętniczego. Warto też pamiętać, że nie ma reguły co do określenia konkretnej regularności oznaczania stężenia kwasu moczowego, bo chociaż zwykle warto robić to raz w roku, to osoby chore, u których nie jest ono w normie, powinny wykonywać badanie częściej. Od lipca wchodzi program rządowy „Profilaktyka 40 plus”. W pakiecie badań profilaktycznych jest też badanie stężenia kwasu moczowego. Czy według pana jest to dobry krok dla zdrowia Polaków? Dlaczego warto skorzystać z tych badań profilaktycznych, szczególnie w okresie, gdy pandemia odpuszcza? To jest oczywiste, że warto, bo każdy wie, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Takie programy przeznaczone dla osób, które jeszcze nie chorują, są niezwykle ważne. Właśnie dzięki nim możemy zmniejszyć ryzyko zachorowania lub pomóc zdiagnozować chorobę na wczesnym etapie jej rozwoju. Tym sposobem nie tylko wydłużamy życie, ale również obniżamy koszty funkcjonowania systemu ochrony zdrowia. Także w kontekście hiperurykemii są one

Stężenie kwasu moczowego powinny oznaczać zwłaszcza osoby z grup wysokiego ryzyka, czyli osoby otyłe, z zespołem metabolicznym, cukrzycą i nadciśnieniem tętniczym. istotne, gdyż osoby po 40. roku życia nierzadko są otyłe (w czasie pandemii statystyczny Polak przytył 6 kg!), stosują niewłaściwą dietę, w tym również z używkami, i nie są aktywne, a to wszystko sprzyja występowaniu podwyższonego stężenia kwasu moczowego. Dlatego jak najwięcej osób powinno skorzystać z programów profilaktycznych i tym samym skutecznie zadbać o zdrowie – z myślą nie tylko o sobie, ale też o bliskich.


8

Czytaj więcej na jakzyczcukrzyca.pl

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

PROBLEM

Testosteron a cukrzyca – jaki mają ze sobą związek? Testosteron jest niezwykle ważnym hormonem w organizmie zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Szczególnie płeć męska odczuwa wiele nieprzyjemnych skutków jego niedoboru. Czynnikiem, który obniża jego wydzielanie, jest

Na czym opiera się profilaktyka i diagnostyka chorób związanych z zaburzeniami hormonalnymi? Profilaktyka polega przede wszystkim na regularnej aktywności fizycznej. Ruch pobudza gruczoły endokrynne do prawidłowej produkcji hormonów. Oczywiście wpływa na to również redukcja masy ciała, zdrowa zbilansowana dieta (najlepiej śródziemnomorska ze zdrowymi tłuszczami). Należy wystrzegać się suplementów diety z testosteronem, ponieważ po zastosowaniu zatrzymują naturalną produkcję tego hormonu. Ścieżka diagnostyczna opiera się na dokładnej analizie stężeń hormonów. W przypadku testosteronu należy sprawdzić nie tylko stężenie hormonu całkowi-

m.in. cukrzyca typu 2.

PP-TESTO-D-PL-0004-1

Prof. zw. dr hab. n. med. Marek Ruchała Kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu

Dlaczego niski poziom testosteronu sprzyja cukrzycy typu 2? Wiele czynników ma wpływ zarówno na gospodarkę węglowodanową, jak i na zmniejszenie produkcji hormonów płciowych. Cukrzyca typu 2 bardzo często związana jest z nadwagą i otyłością. Jest to błędne koło, ponieważ z jednej strony otyłość sprzyja hipogonadyzmowi (obniżeniu poziomu m.in. testosteronu), z drugiej zaś to niskie stężenie testosteronu wpływa na dalszy wzrost masy ciała, co pogłębia cukrzycę. Dochodzi wtedy do niekorzystnych zmian składu ciała – rośnie tkanka tłuszczowa, obniża się masa mięśniowa. Co więcej, jeśli nie ma ruchu, czyli niwelowania insulinooporności, stan ten jeszcze bardziej się nasila. Można zatem powiedzieć, że niski poziom testosteronu sprzyja cukrzycy, ale także nieprawidłowo kontrolowana cukrzyca i jej powikłania znacznie obniżają jego wydzielanie.

Które z objawów świadczyć mogą o niskim poziomie testosteronu? Bardzo charakterystycznym objawem jest utrata energii życiowej. Jest to ciągłe uczucie zmęczenia, ospałości, zmniejszone libido. Dochodzi również do zaburzeń wzwodu, niepłodności, zwiększenia wydzielania prolaktyny, ponadto w tkance tłuszczowej testosteron jest przekształcony do estradiolu, co jeszcze bardziej pogłębia te zaburzenia i indukuje ginekomastię (przerost sutka u mężczyzn). Skutkuje to także zmniejszeniem owłosienia – jeśli mężczyzna wcześniej golił się częściej, to jest to oznaka problemów z wytwarzaniem testosteronu. Zwiększa się masa ciała, jednak obniża masa mięśniowa i wydolność fizyczna. Niewystarczająca ilość tego hormonu przez długi czas może doprowadzić do obniżenia gęstości mineralnej kości, a co za tym idzie, do osteoporozy.

////// Science for a better life

Nieprawidłowo kontrolowana cukrzyca i jej powikłania znacznie obniżają wydzielanie testosteronu.

Więcej informacji na stronie: jakzyczcukrzyca.pl

tego, ale także stężenie białka wiążącego hormony płciowe (SHBG). Konieczne jest także oznaczenie hormonów gonadotropowych LH i FSH, aby ustalić przyczynę hipogonadyzmy. Należy pamiętać, że jeśli wyniki wskazują na niski poziom testosteronu lub pacjent odczuwa niepokojące objawy, powinien skonsultować się z lekarzem.


Czytaj więcej na jakzyczcukrzyca.pl

MATERIAŁY PROMOCYJNE PRZYGOTOWANE I POCHODZĄCE OD MEDIAPLANET

9

INSPIRACJE

Rola samokontroli w leczeniu cukrzycy Cukrzyca jest chorobą, którą stale należy kontrolować. Jak sobie w tej kontroli pomóc?

Z jakimi wyzwaniami mierzą się na co dzień osoby cierpiące na cukrzycę w Polsce? Chorzy na cukrzycę muszą ciągle ją kontrolować. Podlegają pewnemu reżimowi, w kwestii zarówno sposobu odżywiania, jak i regularnego przyjmowania leków. Pacjenci okresowo, w różnych częściach Polski, z różnym nasileniem mają również problem z dostępem do specjalistycznej opieki. Nie mamy zbyt wielu diabetologów. Warto także wspomnieć o braku ustrukturyzowanej opieki nad chorymi z zespołem stopy cukrzycowej. Rocznie wykonuje się aż 8 tysięcy nieurazowych amputacji, co jest nie tylko winą braku programu leczenia, ale także powikłaniem spowodowanym niewłaściwą samokontrolą pacjenta. Najważniejsze zatem jest to, by trzymać się reżimu terapeutycznego. Dlaczego rola samokontroli w życiu chorego na cukrzycę ma tak duże znaczenie w leczeniu choroby? Nowoczesne leczenie cukrzycy polega na tym, że chory leczy się sam na podstawie informacji, które uzyskał od lekarza, pielęgniarki edukacyjnej lub dietetyka. Trudnością jest to, w jaki sposób pacjent realizuje te zalecenia. Jeśli nie kontroluje swojej cukrzycy, a co za tym idzie, nie uzyskuje prawidłowych

wartości poziomu cukru, ciśnienia i cholesterolu, grożą mu powikłania. Jest to zawał mięśnia sercowego (u co 7. pacjenta po 10 latach chorowania na cukrzycę typu drugiego), udar mózgu, miażdżyca naczyń obwodowych, uszkodzenia nerek, wzroku, nerwów. Jakie parametry glukometru są ważne z perspektywy pacjenta z cukrzycą, szczególnie tych cierpiących na cukrzycę typu 2? Mamy na rynku szeroką gamę glukometrów. Każdy z nich przeszedł wiele testów, certyfikację i jest jednakowo dokładny. Natomiast są różne typy, które dopasowujemy do potrzeb pacjenta. Młodzi ludzie wolą małe glukometry z Bluetooth, które transmitują dane do smartfona lub chmury. W przypadku osób starszych ważna jest łatwa obsługa, duży wyświetlacz (by łatwo było odczytać wynik), duże przyciski, test paskowy z szerszym polem aplikacji krwi, aby natrafić palcem i zminimalizować wielkość kropli krwi. Im mniej, tym lepiej – krew z palca powinna wypłynąć samoistnie, nie należy jej wyciskać. Jakie są główne zalety telemedycyny dla chorego na cukrzycę w dobie pandemii COVID-19? Diabetologia jest wdzięczną dyscypliną do teleporad ze względu na to, że

lekarze w dużej mierze opierają się na wywiadzie z pacjentem. Może być także kontrolowana przez chorego samodzielnie. Glukometry z funkcją łączenia się ze smartfonem/aplikacją sprawiają, że pacjent nie tylko może przeanalizować sam poziomy cukru, ale także przesłać taki raport swojemu lekarzowi prowadzącemu. Specjalista dzięki temu może zaordynować leczenie lub wskazać, w jaki sposób można je zmodyfikować, by utrzymać stałe poziomy cukru we krwi. Wielu chorych tak robi, jednak sam uważam, że skuteczniejsze jest nauczenie pacjenta, jak z takich raportów korzystać i jak samodzielnie modyfikować leczenie. Kluczem nowoczesnej terapii jest edukacja. Dlaczego osoby powyżej 60. r.ż. powinny mieć w domu glukometr i regularnie wykonywać pomiary cukru? Tylko pacjenci ziagnozowani. Jednak jak wykazują statystyki, aż 20 proc. osób 60+ ma cukrzycę. U innych, by uniknąć traumatyzacji, nakazuje się, by wykonywać badanie poziomu cukru raz w roku, laboratoryjnie. Zalecenia te odnoszą się m.in. do pacjentek z zespołem policystycznych jajników, pacjentów z nadwagą, z chorobą układu-sercowo naczyniowego, cukrzycą w rodzinie itp.

Więcej informacji na stronie: jakzyczcukrzyca.pl

Prof. dr hab. n. med. Krzysztof Strojek Specjalista chorób wewnętrznych, diabetologii i hipertensiologii, konsultant krajowy w dziedzinie diabetologii


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.